Bakemonogatari/Kizumonogatari PL/Ch14

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Wampir Koyomi: Rozdział Czternasty[edit]

Następnego dnia, szóstego kwietnia.

W ciągu dnia.

Dla wampirów oznacza to noc. Kissshot i ja spaliśmy jak zwykle w pokoju z zaryglowanymi oknami na drugim piętrze ruin szkoły korepetycyjnej.

Zostałem zbudzony.

Przez Oshina Meme, który nie wrócił poprzedniej nocy. Gdzie się podziała jego chwalebna postawa z wczoraj? Śmiał się bezwstydnie ze swoją klasyczną nonszalancją.

— Dzień dobry, Araragi-kun.
— ...Jestem niesamowicie senny.
— Po prostu chodź.

Oshino pociągnął nieprzytomnego mnie w korytarz - pomimo tego zamieszania Kissshot nieprzerwanie kontynuowała swój głęboki sen.

To beztroska dziewczyna.

Może nie posiada zmartwień.

— Co jest, Oshino?
— Hm? Nie, jesteśmy w korytarzu. Heartunderblade pewnie i tak się nie obudzi, ale przezorny zawsze ubezpieczony, chodźmy wyżej. Pójdziemy na czwarte piętro.
— Czwarte piętro... — nieważne jak bardzo jestem skonany, jedno potrafię powiedzieć. — Ale tam są otwarte okna, tylko pomyśl co się ze mną stanie, kiedy uderzą mnie promienie słońca.
— Bez obaw, dzisiaj pada.
— Deszcz?

Naprawdę?

Jak o tym pomyślę, w ostatnich dniach nie padało.

Zakładając, że nie padało w czasie, kiedy byłem nieprzytomny, to pierwszy deszcz od początku ferii wiosennych.

W sumie mogło też padać podczas mojego 12-godzinnego snu w ciągu dnia... ale skąd mogę wiedzieć, skoro nie oglądam prognozy pogody.

— Możesz się rozluźnić. Poza tym, z twoimi zdolnościami regeneracyjnymi, nawet gdyby jakimś sposobem słońce zaświeciło, nie natychmiast wykitujesz, prawda?
— Spróbuj powtórzyć to po tym, jak zaznasz wyparowania ciała.
— Ruszajmy.

Oshino radośnie pokonywał kolejne stopnie schodów. Patrząc pod nogi, szedłem tuż za nim. Wygląda na to, że pokój nie ma znaczenia, ponieważ Oshino wybrał najbliższe drzwi.

Ich gałka okazała się niesprawna, jednak kiedy już się otworzyły, naszym oczom ukazało się istne śmietnisko.

Nie miał szczęścia.

— Hopla.

Jakby mu to wcale nie przeszkadzało, wprawnie wyciągnął krzesło i usiadł na nim, skierowany w przeciwną stronę.

Zrobiłem to samo.

Próbowałem go naśladować.

— ...To.

Wskazałem na torbę podróżną, którą Oshino trzymał w ręce.

W końcu w pełni się rozbudziłem.

Do tej pory ta torba przechowywła prawą i lewą rękę Kissshot.

Co oznacza...

— Otóż to. — Oshino przytaknął. — Zgadłeś. W środku są ręce Heartunderblade.
— ...Rozumiem.

Wziąłem głęboki oddech i odetchnąłem z ulgą.

Uznałem, że Oshino tak długo nie wracał, ponieważ Guillotinecutter nie miał zamiaru oddać nam rąk Kissshot. To mnie martwiło.

Kissshot, jakby wcale się tym nie przejmując:

— Już rano. Idziemy spać?

I zasnęła.

To beztroska dziewczyna - może nie posiada zmartwień.

Albo to ja jestem takim mięczakiem.

Jednak mówimy tu o Guillotinecutterze. Dramaturg i Episod, którzy należycie zwrócili prawą i lewą nogę, zostali przez niego nazwani "szczerymi do bólu". Istniała duża szansa na to, że postanowi cofnąć dane słowo.

Bez względu na to jak bardzo się martwiłem, nie miałem wyboru, musiałem pozostawić sprawę w rękach Oshino, ale-

— Hm? Ach, wiem co chcesz powiedzieć. — odezwał się Oshino. — Chcesz powiedzieć, że Guillotinecutter dotrzymał słowa, tak?
— Cóż, szczerze mówiąc, pomyślałem o tym.
— I tu wchodzą w grę moje umiejętności. Wiesz, to usługa negocjacyjna. Mogę zdradzić, że Guillotinecutter naprawdę nie wykazywał zamiaru oddania kończyn.
— Tak jak myślałem.
— Sądzę, że chował głęboką urazę, ponieważ Guillotinecutter, w przeciwieństwie do pozostałej dwójki, kieruje się wiarą.
— Wiarą. — pamiętam, ile razy wyraził to słowami. — Jednak normalnie kierują się nią obrońcy sprawiedliwości.
— Każdy posiada własne poczucie prawości. Nie powinieneś z taką łatwością odmawiać innym słuszności - po prostu z twojej perspektywy jest czarnym charakterem. Jakby nie było, oto końcowy rezultat. — rzucił przede mnie torbę podróżną, brutalne podejście. — Oddał je.
— Ponieważ tak należało.
— Musiałem go do tego przekonać.
— W jaki sposób? Jest typem fanatyka - z mojego punktu widzenia, jako osoby świeckiej, Guillotinecutter jest ucieleśnieniem fanatyzmu. Czy zwrócenie wampirzych kończyn nie oznacza dla niego zrzeczenia się wiary?
— To facet, z którym da się dogadać - ponieważ nawet on jest zawodowcem.
— Zawodowiec.
— Dokładnie tak, profesjonalista. — może moje przesłuchanie stało się za ciężkie, ponieważ Oshino zakończył dyskusję następującymi słowami. — W istocie poinformowałem go o tym, że jeśli zbierzesz kończyny Heartunderblade, będziesz mógł na powrót stać się człowiekiem - także to, że Heartunderblade popiera ten zamiar.
— Inaczej mówiąc, Guillotinecutter ustąpił ze względu na mnie?
— Może coś w tym stylu.

Oshino ostrożnie dobrał słowa.

Mam wrażenie, że coś sugeruje, ale ten facet zawsze to robi. Być może nie ma to większego znaczenia, dlatego to przemilczę.

Przybrał pozę osoby, która potrafi przejrzeć człowieka na wylot, dosłownie.

Są chwile, kiedy nie stoi za tym nic więcej.

Nieważne jaki jest jego cel, dobrze, że oddał części Kissshot. Nie mam nic więcej do dodania.

Nie chcę nawet pamiętać ludzi takich jak Guillotinecutter.

Odsunąłem zamek torby podróżnej.

Prawa ręka, od łokcia do czubków palców i lewa ręką, odcięta przy ramieniu - obie znajdowały się w środku.

— Przynajmniej postanowił zachować honor swojej grupy - niemniej jednak otrzymał ostrą reprymendę za porwanie przewodniczącej-chan. Gdyby to była piłka nożna, dostałby żółtą kartkę.
— Powiedziałbym, że czerwoną.
— To gdyby dziewczyna zginęła. Zatem gdyby przewodnicząca-chan umarła w tamtym momencie, Episod dostałby czerwoną kartkę - chociaż, ponieważ ty także chciałeś zabić Episoda, rachunek zostałby zredukowany.
— Nie chciałem go-

Nie chciałem go zabić. Próbowałem to powiedzieć, ale w ostatnim momencie przerwałem.

To kłamstwo.

Byłem wtedy wściekły i nie potrafiłem się powstrzymać - nie myślałem o konsekwencjach.

Gdyby nie Oshino.

Być może zabiłbym Episoda.

Zamiar dokonania mordu - był we mnie obecny.

— Cóż, to...
— Co jest, podnosisz i obniżasz swój głos, jesteś naprawdę energiczny, Araragi-kun. Stało się coś dobrego? — Oshino, który powiedział to w niepozorny sposób, wskazał niezaświeconym papierosem na ręce, wyglądające z wnętrza torby podróżnej. — W każdym razie zebrałeś wszystkie cztery kończyny. Gratulacje, Araragi-kun. Misja zakończona sukcesem. Jestem szczęśliwy jakby to był problem kogoś innego.
— Problem kogoś innego?
— Ponieważ tak właśnie jest.
— ...

Cóż.

To jest problem kogoś innego.

— Słowo pochwały. W zasadzie bez żadnego doświadczenia w walce, zwykły licealista zmierzył się z trzema specjalistami od egzorcyzmowania wampirów i wygrał trzy razy z rzędu. Czapki z głów.
— Nie nosisz czapki.
— To metafora.

Oshino włożył papierosa do ust.

Nadal niezapalonego.

— To może być błahostka, ale Oshino, dlaczego go nie zapalisz?
— Hm? Jeśli to zrobię, czy to nie skomplikuje adaptacji anime?
— ...

Dlaczego masz takiego fioła na punkcie adaptacji anime.

To pilnie strzeżona tajemnica.

— No co jest, Araragi-kun. Pomimo mojej pochwały nadal robisz tę pochmurną minę. Po osiągnięciu celu powinieneś czuć radość, nie mam racji? Emanujesz jakąś grobową aurą.
— Mam wątpliwości, Oshino. — powiedziałem.

W dodatku jeszcze jedna rzecz nie daje mi spokoju.

Do ostatniej chwili biłem się z myślami, czy zadać to pytanie, ale widząc pogodne zachowanie Oshina, te wątpliwości zdały się być głupie.

Muszę zapytać o to, czego chcę się dowiedzieć.

Ponieważ niezadane pytanie pozostaje bez odpowiedzi.

— To ma związek z Guillotinecutterem.
— Tak?
— Rozumiem to na poziomie intelektulanym - podczas ostatniej walki udało mi się wygrać i to w dodatku nie otrzymując żadnych poważnych obrażeń, ponieważ mnie zlekceważył. Rozumiem to, jednak, jak sam powiedziełeś, zwykły licealista jednym ciosem pokonał tego niebezpiecznego gościa, czy to nie wydaje się dziwne? To mężczyzna, który skradł obie ręce legendarnego wampira, prawda?
— Hrm.
— I to nie tylko chodzi o Guillotinecuttera, z Dramaturgiem i Episodem było tak samo. Ci goście zabrali Kissshot kolejno prawą i lewą nogę. Mając to na uwadze, ja, nie mając żadnego doświadczenia w walce(pomijam już przepychanki z siostrami), patrząc na końcowy rezultat z łatwością ich pokonałem - co do diabła jest tego przyczyną?

Może miałem szczęście.

Może to było niespodziewane.

Ale czy nie istnieje lepsze wyjaśnienie?

— Są tacy słabi? Czy to ja jestem zbyt silny?

Nie strzelam odpowiedzi.

To dla mnie zagadka.

Jednak z niewiadomego mi powodu mam przeczucie, że Oshino zna odpowiedź.

Ponieważ jest bardziej neutralny niż ktokolwiek inny.

Ponieważ jest człowiekiem pragnącym zachować równowagę.

— W obu przypadkach masz rację. — powiedział Oshino zgodnie z oczekiwaniami. — Patrząc z ich perspektywy, jesteś zdecydowanie zbyt silny - patrząc z twojej perspektywy, ci goście są bardzo słabi. Ponieważ nie jesteś byle kim, jesteś podwładnym Kissshot-Acerolaorion-Heartunderblade.
— I to tylko dlatego.
— Tylko dlatego. — potwierdził Oshino. — Jeśli miałbym wybrać powód, dla którego amator twojego pokroju potrafił pokonać tych kolesi, to byłoby właśnie to. Cóż, nadal istniała duża szansa przegranej, w końcu mieli gruntowną przewagę. Araragi-kun naprawdę jest kimś-
— Duża, nieduża... stworzyłeś okoliczności, które pozwoliły mi na równy pojedynek.

Równowaga.

Dając mi przewagę znajomości terenu, zakazując pojedynków na śmierć i życie. Kiedy Hanekawa została porwana, umyślając plan proporcjonalnie do tej przewagi.

Za każdym razem tworzyłeś grunt pod równą walkę.

Jednak.

— Jeśli to tak, powiem, że to dziwne. Biorąc to wszystko pod uwagę, ta hisotria staje się dziwna.
— W jaki sposób dziwna?
— Zaledwie z jednym podwładnym sprawy potoczyły się w ten sposób. Cała ich trójka razem wzięta nie powinna dorównać Kissshot w pełni sił, prawda?

Jestem o tym przekonany.

Moc Kissshot, prawdziwego wampira, nawet szacowana jako minimum, nie powinna być mniejsza od mojej. W dodatku ma za sobą pięćset lat doświadczenia.

Pięćset lat doświadczenia.

Bojowego doświadczenia.

Nawet mierząc się z flambergami Dramaturga, gigantycznym krzyżem Episoda i przerażającym temperamentem Guillotinecuttera - naprawdę możliwym było skraść cztery kończyny Kissshot-Acerolaorion-Heartunderblade?

Mam tylko jeden wniosek.

To nie wydaje się w ogóle możliwe.

Nie ma szans.

— Nie najgorsza intuicja, Araragi-kun. Gdybyś potrenował, mógłbyś stać się całkiem niezłym specjalistą, wiesz. — powiedział z szerokim uśmiechem, pomyślałem, że nie ma zamiaru udzelić mi poważnej odpowiedzi, jednak dodał. — Jest tak jak mówisz, Araragi-kun. Ponieważ pojedynczo nie mieli szans pokonać Heartunderblade, postanowili połączyć siły, jednak nawet trzy osoby nie miałyby z nią szans. Po prostu...
— Po prostu?
— Gdyby Hearunderblade była wtedy w pełni sił, czy historia nie potoczyłaby się inaczej?

Nie była w pełni sił.

Kojarzę, że gdzieś już coś podobnego słyszałem.

Pamiętam o tym bez konieczności szperania w swoim mózgu - Kisssot to powiedziała.

Nie była w dobrej formie, czy coś w tym stylu.

Sądziłem, że to wymówka.

Zakładając, że to jednak nie była wymówka.

— Dlatego pojedynek pomiędzy Heartunderblade a tą trójką stał się równy.
— ...
— Cóż, nawet gdybyś nie zapytał i tak planowałem ci to dać. Ponieważ zadałeś to pytanie, wręczenie ci tego zachowuje płynność dyskusji, Araragi-kun. Okazjonalnie nawet ty potrafisz pokazać odrobinę błyskotliwości.

Mówiąc to.

Oshino wyciągnął coś z kieszeni hawajskiej koszuli i rzucił to do mnie. To powinna być kieszeń z papierosami, dlatego pomyślałem, że rzucił mi paczkę fajek, ale nie. W każdym razie kieszeń hawajskiej koszuli nie powinna być w stanie pomieścić czegoś tak dużego.

Ten.

Kawałek intensywnie czerwonego mięsa - to było serce.

— Ach..!

Mimowolnie się skręciłem i rzecz, którą złapałem w obie ręce, spadła na podłogę - do tego stopnia się przeraziłem.

Skamieniałem, co oznacza, że nie potrafiłem się ruszyć.

Jednak w kontraście do zdrętwiałego mnie-

To serce nieustannie biło łub-dub, łub-dub.

— To serce Kissshot-Acerolaorion-Heartunderblade. — powiedział Oshino. — Bez tego serca walczyła z profesjonalnymi egzorcystami wampirów trzech na jednego. Łatwo zrozumieć, dlaczego jej kończyny zostały obcięte.
— ..!

To naturalne.

Nawet ja potrafię zrozumieć, że moc wampirów w głównej mierze związana jest z krwią - bez serca, ośrodka rozprowadzającego tę krew, to dziwne, że skończyło się jedynie na utracie kończyn.

— ...Nawet nie zauważyła.
— W rzeczy samej. Myśli, że zostały jej skradzione jedynie ręce i nogi. Nawet na skraju śmierci musiała pomyśleć, że powodem była jej bardzo zła kondycja. Ma do siebie za dużo zaufania. Nigdy nie przyszło jej na myśl, że ktoś mógłby niepostrzeżenie pozbawić ją gruntu pod nogami.
— Rozumiem... czyli to tak. — hmm, pomyślałem. — Wiedziałem, że jest cwany, ale pomyśleć, że Guillotinecutter ukradkiem zabrał serce Kissshot, po czym przypuścił z pozostałymi atak. Chociaż trzeba przyznać, że skradzenie Kissshot serca w taki sposób, że nawet się nie zorientowała, musiało być niewiarygodnie trudne. W takim razie powinienem go chyba bardziej docenić?
— Ależ nie, Araragi-kun. — Oshino zaprzeczył moim słowom, w dodatku stosunkowo łatwo. — Guillotinecutter tego nie zrobił.
— Ech? Co chcesz powiedzieć? Że serce ukradł Dramaturg albo Episod, a Guillotinecutter je przechowywał?
— Och, nie, nie, nie. Ani Dramaturg ani Episod.
— To kto?

Nie mów mi, że kręci się tu jeszcze czwarty egzorcysta. Na samą myśl ciarki przechodzą mnie po plecach.

Jednak Oshino wymówił następujące słowo.

— Ja.
— ...

Zaniemówiłem.

Przyszło mi do głowy kilka uwag, jednak uznałem, że żadna z nich nie jest odpowiednia do tej sytuacji, dlatego zamilkłem. W związku z tym Oshino, nie będąc o to proszonym, zaczął tłumaczyć. To była teatralna przemowa typowa dla złoczyńcy z historycznego dramatu.

— Zacznę od tego, że po prostu się przechadzałem. Szedłem chwiejnym krokiem wzdłóż nocnych ulic, kiedy nagle spostrzegłem wampira posiadającego moc tak straszliwą, że to przestało być śmieszne. Z łatwością wyobraziłem sobie, że to Zabójca Kaii, dlatego w celu zachowania równowagi, zawczasu usunąłem serce. Ponieważ jednocześnie założyłem, że kilku egzorcystów wampirów przybędzie do tego miasta. — powiedział. — Nawet się nie spostrzegła, kiedy ukradkiem je wyciągnąłem.
— Ty... potrafisz zrobić coś takiego?

Zorientowałem się, że to było głupie pytanie. To prawda, widziałem na własne oczy.

Oshino z błazeńską pozą powstrzymał atak Dramaturga, Episoda i Guillotinecuttera razem wziętych.

Takie posiada umiejętności.

Do tego urzeczewistnione negocjacje z tą trójką.

— Potrafię. - odpowiedział Oshino. — Jednak nie mówię, że było łatwo. Wręcz przeciwnie, to była piekielnie ciężka robota. Najtrudniejszą częścią było wyjęcie serca w taki sposób, żeby niczego nie zauważyła. Uzbrojony w krzyż, czosnek i wodę święconą jakoś ukryłem swoją postać, jednak zawsze mogło pójść nie po mojej myśli. Nawet jeśli szanse nie były mniejsze niż 50-50, większe także nie. A potem niespodziewanie kości opowiedziały się za tą trójką.
— Następnie okaleczona Kissshot ledwo uszła z życiem i spotkała mnie.
— Po czym dzięki twojej krwi uciekła śmierci. — powiedział Oshino. — A ty stałeś się wampirem.
— Rozumiem. W takim razie nic dziwnego, że udało mi się ich pokonać.

Tak mi się wydaje.

Czyli to nie był cud, to mnie satysfakcjonuje.

Rozstrzygnęła o tym różnica potencjałów.

— A wskazanie Kissshot tego schronienia, zrobiłeś to jako zadośćuczynienie? Nawet ustawiłeś dla nas barierę-
— Zadośćuczynienie? Wiesz, nie popełniłem żadnej zbrodni, za którą miałbym się rekompensować. To dla zachowania równowagi. Twój udział przechylił skalę.
— Skalę?
— Nikt się nie spodziewał, że Zabójca Kaii zamieni człowieka w swojego sługę. To był bardzo nieoczekiwany obrót wydarzeń. O ile mi wiadomo, historia powinna skończyć się w momencie, kiedy zdołałem wyciągnąć serce. Jednak została wyzerowana.
— Wyzerowana...

Pomyślmy, nawet ta trójka powiedziała coś podobnego. Stworzenie przez Kissshot podwładnego było czymś całkowicie niespodziewanym, jakby była-

Jakiegoś rodzaju wyznawczynią.

Kissshot wyznaje zasadę nietworzenia podwładnych.

— Chociaż historia się zresetowała, tym razem Heartunderblade była zbyt osłabiona. Trzech na jednego, z tobą trzech na dwóch, w istocie rzeczy nie zostały wyrównane.
— Czyli nawet fakt, że 'przypadkiem' spotkałeś na swojej drodze ciągnącą mnie za sobą Kissshot, nawet to, że 'dziwnym trafem' pojawiłeś się w miejscu, gdzie zostałem zaatakowany przez tych trzech gości - to wszystko było celowe? Nie potrafiłem odepchnąć wrażenia, że twoja obecność w tamtym miejscu nie miała żadnego sensu - a więc to był powód.

Nawet to, że powiedział Kissshot o ruinach szkoły korepetycyjnej.

Nawet to, że uratował mnie przed tymi trzema mężczyznami.

Zrobił to wszystko w celu zachowania równowagi - więc to był powód.

— W zasadzie to był przypadek. — Oshino powiedział jakby prześmiewczym tonem. — Po prostu miałeś szczęście.

...

Sądzę, że to mało prawdopodobne, ale kto wie.

Ponieważ fenomen można zaobserwować dopiero po jego dokonaniu.

— To znaczy, że z samymi kończynami Kissshot nie może odzyskać pełni mocy.

Nawet zdobywając prawą nogę, lewą nogą i ręce.

Jeśli brakuje serca - to na nic.

— Oczywiście. — Oshino przytaknął na moje słowa. — Dlatego po tym wszystkim to ty powinieneś odebrać mi serce, ponieważ nawet po oddani Zabójcy Kaii rąk, pozostajesz wampirem z większą mocą. Jako czwarta runda, pojedynek pomiędzy mną a tobą - to powinno przywrócić równowagę.
— ...W-walczyć - z tobą?
— Hipotetycznie.
— 'Hipotetycznie' mówisz...
— Chociaż zwiastowałem być ostatnim bossem, kiedy nazywałeś mnie totalną niezdarą, okazało się to daremne. {ostani boss = rasubosu, niezdarny = zubora}
— Po prawdzie to nie działa w ten sposób.

Nie rzuca się w oczy.

Ale przyznam, że te słowa wyglądają podobnie.

Chociaż nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek skomentował twoją niezdarność.

Musisz być tego samoświadomy, nie potrzebujesz nawet słyszeć tego od innych...

— To już dłużej nie leży w moim zamiarze. — Oshino, tym razem leniwie trzymając papierosa w ustach, poruszył samymi wargami w taki sposób, że wskazał nim na serce, które trzymałem w swoich dłoniach. — Popatrz, już ci je dałem, co nie?
— Huh?
— Jeśli chcesz to nazwać zadośćuczynieniem, niech tak będzie. Naprawdę przykro mi z powodu tego, co przytrafiło się przewodniczącej-chan. To niecodzienne, żeby zwyczajna osoba do tego stopnia została pochłonięta przez wir wydarzeń - ponieważ normalnie ludzie uciekają od Kaii. Ta dziewczyna nie jest zupełnie normalna. Nie mogę adekwatnie wytłumaczyć tego dobrocią-
— ...

Hanekawa Tsubasa.

Nie samopoświęcenie - samosatysfakcja.

Nawet kiedy o mały włos nie została zabita przez Guillotinecuttera-

Martwiła się o mnie.

Kiedy to wszystko się już skończyło, zamiast mnie obwiniać, powiedziała coś tak absurdalnego jak-

Przepraszam, dałam się złapać. Powinnam być bardziej ostrożna.

— Jeśli mam być szczery... — Oshino wymamrotał jakby do samego siebie. — Uprzejmość tego stopnia wywołuje we mnie niepokój.
— Nie powinieneś tak mówić.
— Ty też musisz tak uważać. Mylę się?

Jakby przejrzał mnie na wylot.

Nie pierwszy raz. Jednak jest dokładnie tak, jak powiedział.

Powiedziałem Hanekawie coś podobnego.

Jednak moje słowa nie miały na nią żadnego efektu.

— Ta dziewczyna zdaje się wymuszać na siebie dobroć, czy nie? Oczywiście nie mówię, że to była jej wina. Jak się okazało, chociaż moja taktyka zadziałała, to ty ją uskuteczniłeś. Nie sądzę, że to wystarczający rewanż. — mówiąc to, Oshino zrobił tak samo skruszoną minę jak wczoraj. — Dobry boże, co za wstyd. Okryłem hańbą wszystkich Oshinów mieszkających w Japonii.
— Nie obarczaj swoją porażką wszystkich żyjących w tym kraju Oshinów.
— Haha. Zatem pomyśl o tym sercu jak o substytucie nagrody pocieszenia, Araragi-kun. Daję ci je w dobrej wierze.
— Nagroda pocieszenia...
— Jestem facetem utrzymującym relacje wspólnego zaufania. Z tym równowaga - chociaż to dość zawiłe - z grubasza została zachowana. — mówiąc to, Oshino wstał z krzesła. — Prawa noga, lewa noga, prawa ręka, lewa ręka i serce. Kissshot-Acerolaorion-Heartunderblade odzyskała utracone części. Oznacza to, że znów staniesz się człowiekiem. Pozwól mi ponownie ci pogratulować - nie powinieneś się cieszyć?
— ...Szczerze, to co czuję jest skomplikowane. — powiedziałem. — Jakby to wszystko było spiskiem.
— Za dużo o tym myślisz. Zakładając, że ktoś to wszystko uknuł, ja także padłem ofiarą tej intrygi.
— Nie wydaje mi się.
— Ale to prawda. Araragi-kun, trochę mnie przeceniasz. Są rzeczy, których nawet ja nie potrafię zrobić. Bo wiesz, jestem zdolny, ale nie genialny.
— ...

Co za drażniący facet.

— Ach, racja, Araragi-kun, pytam z ciekawości, nie odczuwałeś ostatnio głodu?
— Hm? Wydaje mi się, że już to mówiłem, ale odkąd jestem wampirem - może to przez nieśmiertelność - nie mam za bardzo apetytu.
— Ach, rozumiem.
— Czy to źle?
— Czy źle? Cóż, tak.
— Tak...
— Po prostu pomyślałem, że najwyższa pora, żebyś zgłodniał. Jakby nie patrzeć, minęły już dwa tygodnie - hahaha. Musiało być ciężko. Do następnego razu, Araragi-kun. Jak już będziesz człowiekiem, staraj się znowu nie działać pochopnie. Osoba, która raz spotka Kaii, potem łatwo je do siebie przyciąga, dlatego uważaj.

Nie odkładając nawet krzesła na miejsce, Oshino poszedł w stronę wyjścia.

— Hej, co jest - nie mów tak, jakbyś miał zamiar opuścić to miejsce.
— Opuszczam. Robota zakończona - co prawda porażką, ale nadal, skończona to skończona. Ach, racja, Araragi-kun. Jeśli chodzi o twoją część opłaty czyli dwa miliony jenów plus trzy miliony jenów za przewodniczącą-chan, razem pięć milionów, powiedzmy, że jesteśmy kwita. {chara = odpuszczać dług}
— Nieokrzesany? {nieokrzesany = charai}
— Hej, to o mnie. Ale powiedziałem kwita. Wyrównanie długu. Moja porażka i serce Heartunderblade - cóż, może i jest wystarczające, ale potraktujmy to jako darmowy serwis.
— ...
— Nie patrz tak, nie ma w tym ukrytego haczyka. Może na to nie wyglądam, ale jestem szczodry. O ile mogę zachować równowagę, nie ma potrzeby być krnąbrnym. Pozdrów przewodniczącą-chan.
— Nie chcesz jej spotkać?
— Sprawy i bez tego zostały rozwiązane, nie ma sensu naciskać na spotkanie.
— Możesz mieć rację, ale skoro już po wszystkim, to nie tak, że spotkanie wciągnie ją w kolejne kłopoty, prawda?
— Nie próbuj mnie przekonywać, to byłoby niezręczne. Poza tym... poza tym... — powtórzył Oshino. — Ta dziewczyna naprawdę mnie przeraża. — powiedział ostro i wyraźnie. — W każdym razie, póki co planuję pobłąkać się jeszcze po tym mieście, więc jeśli mnie zobaczysz, chociaż zawołaj. — zaśmiał się radośnie. — A jeśli odczuwasz wobec mnie wdzięczność za odpuszczenie ci długu - tak, po prostu informuj mnie o krążących tutaj mitach o Kaii. W końcu to moja specjalność. Mam nadzieję, że wybaczysz mi za ten cały konflikt - naprawdę, mnie też to nie odpowiadało-

Co.

Oshino powiedział to wszystko nawet się nie zatrzymując. Otworzył drzwi z uszkodzoną gałką, wyszedł w korytarz i jakby nigdy nic, zamknął za sobą drzwi.

Bez słowa pożegnania.

W tym temacie - jeszcze nie widziałem, żeby z kimkolwiek się żegnał.

Nieważne jak błahe rozstanie.

Po prostu radośnie się śmieje.

— Daj spokój.

Wdzięczność? Daj spokój.

Nie ma szans, żebym ją odczuwał. Już wszystko jedno, czy to spisek czy nie, po części jesteś źródłem tego całego problemu.

Chociaż to dzięki tobie zostałem uratowany.

Nie.

Gdybym tak powiedział, co by odrzekł?

Powiedziałby sam siebie uratowałeś.

— ...Tak prawa ręka, lewa ręka i serce zostały ODZYSKANE.

Od Guillotinecuttera ręce.

Od Oshina Meme serce.

Brakujące elementy zostały zebrane w całość.

W końcu nadszedł czas na całkowite odrodzenie żelaznokrwistego, gorącokrwistego, zimnokrwistego wampira, Zabójcy Kaii, Kissshot-Acerolaorion-Heartunderblade.


Wróć do 013 Wróć do Strony Głównej Przejdź do 015