Bakemonogatari/Kizumonogatari PL/Ch7

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Wampir Koyomi: Rozdział Siódmy[edit]

Dramaturg.

Ponad dwumetrowy wielkolud.

Dzierżawca dwóch gigantycznych, falistych ostrzy - wydaje mi się, że tego typu miecz nosi nazwę flamberg.

Muskularny mężczyzna, który wygląda jak zbitek mięśni.

Widzę też obraz opaski, trzymającej jego grzywkę.

Zabrał prawą nogę Kissshot. Jest ekspertem w polowaniu na wampiry.

To był bardzo pokrętny proces - cóż, ostatecznie tylko Oshino wie jak zawiła była ta procedura. Nie wiem jak do tego doszło, ale tak czy inaczej, to mój pierwszy przeciwnik.

— Ach. — westchnąłem.

Idę w nocy przez małe miasteczko.

Jest 31-szy marca.

Ostatni dzień miesiąca.

Po zmianie czasu, po północy, będzie Prima Aprilis... muszę być ostrożny.

Nie, jestem już w trzeciej klasie liceum, nie wiążę z tym dniem żadnych szczególnych myśli, problemem jest mój nastrój.

Tu nie chodzi tylko o pierwszego kwietnia. Nie lubię dni, w których mają miejsce jakiekolwiek wydarzenia.

— Dramaturg jest wampirem.

Właśnie teraz.

Przed wyjściem, w sali na drugim piętrze, Kissshot ponownie zapoznała mnie z Dramaturgiem.

Pierwszy raz usłyszałem tę informację.

— Wam-wampirem..? — byłem oczywiście zaskoczony. — Ten facet - wampirem?
— To widać po samym wyglądzie. Chyba że uważasz, iż istnieją ludzie o takiej budowie ciała? Mam pięćset lat, nie słyszałam jeszcze o takim człowieku.

W sumie.

Rzeczywiście, nie może być po prostu opisany jako wysoka i wysportowana osoba. To już jest na całkowicie innym poziomie.

Ale i tak, nie musisz do mnie mówić jak do idioty.

— Jednak dlaczego wampir został ekspertem w egzorcyzmowaniu wampirów? Nie ma powodu.
— Wampir zabijający swych braci to nic nadzwyczajnego. Oko za oko, ząb za ząb, do walki z wampirem obowiązkowo potrzebny jest kolejny wampir.
— Ale - nie jest zdrajcą?
— To pojęcie dla nas nie istnieje. — w rzeczy samej, chociaż Dramaturg zabrał jej prawą nogę, w tonie Kissshot nie było ani trochę nienawiści. — Chcesz powiedzieć, że wy, ludzie, nie zabijacie się wzajemnie?
— ...
— Pozwól mi powiedzieć, że nie istnieje ani jeden gatunek, który nie zabija swojego własnego rodzaju. Nawet rośliny tego samego gatunku zabrałaby sobie substancje odżywcze. Cóż, będąc ścisłym, nie można zaliczyć wampirów do żywych istot — dodała Kissshot na końcu.

To bardzo szczegółowe uwagi.

— Nawet rośliny... ach. Cóż, rozumiem powody, ale nie wspominałaś o tym wcześniej!
— Mm, tak, to pewnie dlatego, że jestem w osłabionej formie, moje myślenie i pamięć słabną.
— Czyli co powinienem zrobić?
— Nie ma innego wyjścia, jedyne co możesz zrobić to wykorzystać wiedzę o wampirach. Wcześniej ci o tym nie mówiłam? — to z całą pewnością nie są żadne wskazówki, tylko czcza gadanina! — Wątpliwym jest, aby Dramaturg wykorzystał tę taktykę walki, jednak uważaj, żeby nie wyssał twojej krwi. Jeśli twoja krew zostanie wyssana przez innego wampira, przestaniesz istnieć.

Wygląda na to, że od momentu kiedy się obudziłem Kissshot pokłada we mnie ogromne nadzieje.

I tak na pewno wygrasz - tego typu przekonanie.

Szybko przynieś do mnie te ręce i nogi - tego typu.

Czy dlatego nie przygotowujesz mnie na ewentualną porażkę, ponieważ tak bardzo we mnie wierzysz? Trochę mnie przeceniasz.

Cóż, jestem jej podwładnym i sługą. Ocenia mnie wysoko jako część jej własnej, najpotężniejszej legendy.

— ...

Idę powoli, czytając książkę.

Jej tytuł to "Zacznij Naukę Aikido od Zera!".

To podręcznik walki.

— Mmm...

Wychodząc z ruin szkoły korepetycyjnej, najpierw udałem się do największej w mieście księgarni.

Tej, w której zrobiłem zakupy przez spotkaniem Kissshot pod uliczną latarnią.

To już drugi raz i tym razem mogę powiedzieć, że to oficjalne.

Oczekiwałem jakichś sensownych propozycji od Kissshot, ale to na nic, więc musiałem sam sobie poradzić.

Dlatego mam tę książkę.

Jeszcze jedno, ponieważ kupienie podręcznika walki było zbyt żenujące, dokupiłem do tego podstawy bejsbolu i książkę z listą rekomendowanych utworów muzyki klasycznej.

Nie, ale.

Dlaczego potrafię kupić pojedynczy album erotyczny, a nie jestem w stanie przełamać wstydu i kupić tej jednej książki?

Mniejsza z tym, muszę ją przeczytać do końca.

Achm.

Dobrze jest posiadać zdolność widzenia w ciemnościach, ale dużo się nad tym nie zastanawiam.

Nic a nic.

Nagle pomyślałem o atakach, jakich używa moja siostra przeciwko mnie.

Gołymi pięściami.

Taa, chociaż nie mam doświadczenia w walce, kilka razy ćwiczyłem z moją młodszą siostrą...

Ta dziewczyna nic nie wie o bezwzględności.

Myśląc o tym, mogę jedynie gorzko się uśmiechać. Do walki z przerażającym wampirem, co więcej z takim, który sam jest zabójcą wampirów, posiadam jedynie surową wiedzę i doświadczenie z kłótni z moimi małymi siostrami. Ciągle o tym myślę. To wydaje się dziwne.

Naprawdę.

Nie mogę trochę spoważnieć?

W zasadzie widzę problem w tym stylu bycia.

Co powinienem zrobić, aby wieść poważne życie?

— To ty, Araragi-kun?

Tak po prostu dobiegł mnie z tyłu ten głos.

Odwracając się w jego kierunku, zobaczyłem Hanekawę Tsubasa.

Chociaż to już ferie wiosenne, nadal nosi mundurek.

Okulary, warkocze. Tak samo jak w szkole.

— Ah-ha, Hanekawa.

Ta dziewczyna - dlaczego tu jest?

W miejscu, gdzie nic się nie dzieje.

Zaczynając od wielkiej księgarni, to najkrótsza trasa jaką wyznaczył Oshino do "pola bitwy".

To tylko dzielnica mieszkalna, tak samo jak na skrzyżowaniu dróg, gdzie zostałem zaatakowany.

Ech?

Dom Hanekawy znajduje się w pobliżu?

Naturalnie sytuacja doprowadziła do tego, że ja i Hanekawa patrzyliśmy na siebie.

I wtedy ona.

— Hmm?

Pochyliła głowę.

Po czym nagle obiema rękami pociągnęła w dół przód spódnicy.

— Nie, dzisiaj ci ich nie pokażę.

...

Ta kobieta...

Powiedziała to tak naturalnie.

To takie moe, ty!

— C-c-co t-ty m-mówisz ni-nie ro-rozumiem. — chciałem powiedzieć to płynnie, nie sądziłem, że się zająknę. — Niestety nie wiem co masz na myśli. — głos był całkowicie nieposłuszny mojej woli.
— Hm? Co, zapomniałeś? — Hanekawa zagryzła wargę i zapytała powątpiewająco. Jak zapomniałem. Sądziłem, że to Hanekawa natychmiast zapomni o tym spotkaniu tamtego dnia. — Wyraźnie zobaczyłeś moją bieliznę.
— ...
— Co więcej, gapiłeś się na nią.

Pamięta.

Pamięta od bardzo złej strony.

— Bielizna? Ach, masz na myśli utrzymujący ciepło kawałek materiału, noszony w tym kraju na dolnych partiach ciała?
— Nie zgrywaj osoby z innego kręgu kulturowego.
— Nie, nie! Błąd, nieporozumienie! Po prostu struktura spódnicy przykuła moją uwagę! Patrzyłem tylko na spódnicę!
— To i tak dość zboczone.

Zostałem wyśmiany.

Zostałem tak po prostu wyśmiany.

Nie...

Nie mówmy już o tym.

— Hanekawa... co robisz w takim miejscu?
— Hm? Spaceruję, w porządku?
— O tej porze?

Jest już dziewiąta wieczorem.

Chociaż nie ma na to zasady, to nie pora na spacer dla tak poważnej uczennicy jak Hanekawa.

— Wszyscy są tacy sami. Ty też, Araragi-kun, dlaczego pędzisz jak G-man 75 o tak późnej porze?
— Człowiek nie może się poruszać jak G-man 75.
— Hm? Co czytasz, Araragi-kun? Książkę o bejsbolu?
— To...

Po pierwsze muszę zamknąć książkę.

Wyjawienie faktu, że jestem wampirem, byłoby totalną głupotą. Nie rozumiem, dlaczego wampiry nie mogą widzieć swojego odbicia w lustrze, nie mam zielonego pojęcia jak mogę w tej chwili wyglądać.

Przede wszystkim kły.

Nie będą problemem, o ile nie będę otwierał szeroko ust podczas mówienia.

Jest też - rana na moim karku?

Ślad ugryzienia Kissshot.

Ciężko będzie go ukryć.

Mówiąc o pozostałych zmianach w moim wyglądzie zewnętrznym, w tej chwili jestem wampirem, więc nie posiadam cienia - unikając światła latarni nie powinienem zostać nakryty.

Kolejną rzeczą jest odór mojej odzieży.

Od momentu stania się wampirem nie brałem kąpieli ani się nie przebierałem.

Pora kupić jakieś ubrania...

Chciałbym się też wykąpać.

Jednak cenne pieniądze w moim portfelu zniknęły z powodu zakupu książek. Kiedy będę mógł zakraść się do domu?

— Co, książka, której nie możesz pokazać? Ach, może to pornos?
— Co ty wygadujesz za bzdury. Nigdy nie tknąłem czegoś tak nieczystego. Twoja dusza zostanie zhańbiona. — Hanekawa nie zganiła mnie za to kłamstwo, to taka dobra osoba. — No bo ten tego.

Jakie 'no bo ten tego', o czym ja mówię. Chcę jak najszybciej zakończyć tę konwersację i pożegnać sie z Hanekawą. Nie sądziłem, że czytanie książki zabierze mi tyle czasu, dlatego muszę szybko ruszać w drogę.

I jeszcze jedno mnie martwi.

Nie chcę, żeby się w to wplątała.

Ze względu na wampiry.

Przeciwnik, z którym wkrótce się zmierzę, także jest wampirem.

To nie jest odpowiednie miejsce dla takiej osoby jak Hanekawa.

Jaką by nie była wzorową uczennicą czy przewodniczącą...

Hanekawa to tylko normalna osoba.

— Hm? Zaczekaj chwilę. Ararargi-kun, dokąd tak pędzisz? Porozmawiajmy jeszcze.

Dzielnie parłem przed siebie ze zwróconymi do Hanekawy plecami, jednak ona wciąż za mną podążała.

Jak tamtego dnia.

— Rozmawiać? O czym?
— Ach, no, Araragi-kun, jak tam dzisiejsza nauka?

...

Takiej rozmowy jeszcze nie słyszałem.

Kto wie.

Nie wspominałem, że nie mam zamiaru uczyć się na własną rękę podczas wiosennych ferii?

Nawet jeśli, odkąd stałem się wampirem dzień i noc zamieniły się dla mnie miejscami. Dzisiaj dopiero się zaczęło.

— Dzisiaj skupiłem się na matmie.
— Matematyka, co.

Po pójściu do liceum i zostaniu najgorszym uczniem doświadczam porażek w praktycznie każdym przedmiocie z wyjątkiem matmy.

Dzięki moim ocenom z tego przedmiotu mogę mieć przynajmniej nikłą nadzieję na dostanie się do prywatnej szkoły wyższej. W pokoju nauczycielskim panuje błędne przekonanie, że bycie dobrym z matmy oznacza bycie mądrym.

Niemniej jednak jak mogłem pomyśleć, że tylko z tego powodu mogę porozmawiać z Hanekawą o matematyce.

Jeśli plotki są prawdziwie, Hanekawa w ogóle nie musi się zastanawiać nad obliczeniami w zakresie od 99 do 500.

Pięćset.

To oznacza, że nie musi myśleć nad takim działaniem jak 465 dodać 357. Od razu podaje odpowiedź.

Oczywiście mówi się, że ludzie, którzy używają liczydła, są bardziej niesamowici. Koniec końców, bez względu na to, jak trudna jest kalkulacja, matematyka to tylko dodawanie i odejmowanie. Jeśli nie musisz się zastanawiać nad dodaniem i odjęciem, odpowiedź na pytanie zajmie o wiele mniej czasu.

Jeśli o mnie chodzi, jestem dobry z matmy ponieważ nie muszę jej zapamiętywać, Hanekawa potrafi nauczyć się na pamięć nawet matmy.

Jest większym potworem niż wampir.

— N-na moje nieszczęście uczyłem się dzisiaj troszkę hiszpańskiego.
— Hiszpańskiego? Ach! — wyglądała na bardzo zdumioną. To znaczy, że uwierzyła. Nie sądziłem, że naprawdę uwierzy. — Niestety zupełnie nie znam hiszpańskiego.
— To taka, taka szkoda.
— Tak, znam tylko codzienne rozmówki.

...

Znasz codzienne rozmówki...

— Spasibo! — powiedziałem bez zastanowienia.
— ...Spasibo jest po rosyjsku! — wytknęła mi Hanekawa. — Poza tym, czy to nie oznacza 'dziękuję'?
— ...

Hanekawa, ty naprawdę znasz rosyjski...

— Zanim coś powiesz musisz się zastanowić.
— Ty naprawdę wiesz wszystko.
— Nie wiem wszystkiego. Wiem tylko to, co wiem.

Powiedziała coś wymownego tak naturalnie.

W rzeczy samej jest przewodniczącą wśród przewodniczących.

Chociaż... Przez ferie wiosenne Hanekawa nie jest ani w drugiej ani w trzeciej klasie, czyli nie może być w tej chwili przewodniczącą... Cóż, nieważne.

Nadal sprawia wrażenie przewodniczącej.

— Co by nie było nauka to dobra rzecz, człowiek uczy się całe życie.
— Huh? Powiedziałeś coś dobrego, Araragi-kun.
— Dlatego musimy myśleć bardziej konstruktywnie, właśnie, na przykład jak ulepszyć społeczeństwo.
— Tak. — Hanekawa naprawdę uwierzyła w to, co właśnie powiedziałem. — Zastanawiam się, w jaki sposób można uniknąć przemocy?

...

Skąd mogę wiedzieć.

Ten temat jest za ciężki jak na zwykłą pogaduszkę.

— Nie można uciekać od trudnych problemów. Czy powiedzenie nie mówi, że skomplikowane drogi zaczynają się od jednego kroku?
— Nie, powiedzenie mówi, że tysiąc milowa podróż zaczyna się od jednego kroku.

Ach.

Ciężko przejść tysiąc mil.

Ta dziewczyna jest niesamowita.

Czy większość ludzi powiedziałoby to w ten sposób?

— Przede wszystkim, czy umieszczenie kamer w szkole nie zapobiegnie przemocy?
— Hm, to dobry pomysł, ale pozostawia problem prywatności. Co z szatniami?

Słuszna uwaga.

Znęcanie może zdarzyć się też w takim miejscu.

Nie, właściwie tego typu zamknięte przestrzenie są najbardziej niebezpieczne.

— Dobra, wiem. Obowiązek sprawdzania nagrań z dziewczęcych szatni będzie należał do mnie, ochotnika.
— Jakie 'dobra'! — Hanekawa poważnie pokręciła głową. Musi istnieć granica wstydu. — Dodatkowo nie ograniczałabym tego tylko do dziewczęcych szatni.
— O nie!

Przerażony ja.

Spokojna Hanekawa.

— Araragi-kun chce podglądać tego typu miejsca.
— Nie, czekaj, nagrania z szatni chłopców będą pod twoją kontrolną. Po prostu zapomnij, że coś mówiłem.
— Nie chcę ich widzieć.

...

Nie w tym rzecz.

Jeśli nie pożegnam się z Hanekawą, przegapię spotkanie z Dramaturgiem.

Poza tym, nie chcę jej w to wplątać.

— Hanekawa... nie czas już wracać? Na mnie też już pora.
— Huh? Czyli musisz już iść.
— Twój dom znajduje się w pobliżu?
— Zupełnie nie. Podczas spaceru poczułam chęć przyjścia tutaj.
— Nie wychodź w nocy na zewnątrz... — powiedziałem. — Możesz spotkać wampira.

Te słowa były obraźliwe dla mnie samego.

Nie sądziłem, że mogą mnie zranić.

Nie sądziłem, że moje własne słowa mogą mnie zranić.

— Mam na to trochę nadzieję. — powiedziała Hanekawa naprzeciwko mnie. — To tylko plotka, ale może jakiegoś spotkam.
— Dlaczego? — nierozważnie zapytałem. — Dlaczego chcesz spotkać wampira?
— To nic takiego. Jestem po prostu w tym wieku, kiedy ma się nadzieję na doświadczenie czegoś nadprzyrodzonego. Spotkanie wampira, krótka rozmowa z nim, coś w tym stylu.
— Co to za brednie!

Wtedy nieświadomie.

Zacząłem tak wrzeszczeć.

Ach.

O nie.

— Ach... co? — niepewna Hanekawa, uśmiechając się dwuznacznie, zaczęła panikować. — Prze-przepraszam. Powiedziałam coś niewłaściwego?

...

Nic z tych rzeczy - łatwo to powiedzieć.

Myślę, że to naprawdę proste.

W zasadzie jestem w większym szoku niż Hanekawa.

Myślałem, że zaakceptowałem obecną sytuację.

Branie tego wszystkiego na spokojnie.

Tego, że stałem się wampirem.

Tego, że muszę odzyskać ręce i nogi Kissshot.

Dzięki temu mogę z powrotem stać się człowiekiem.

Już zrozumiałem i zaakceptowałem.

Tak powinno być.

Uratowanie umierającej Kissshot, wcale tego nie żałuję - pomimo znalezienia się w tej sytuacji, nadal mam trochę wiary.

Jednakże.

Zdanie Hanekawy - byłem wstrząśnięty.

Od kiedy zacząłem się tak wydzierać na ludzi spoza bliskiej rodziny?

Ach...

Rzeczywiście moje człowieczeństwo sięgnęło dna.

Ale - nie, dlatego powiedziałem.

Dlatego muszę -

— ...Nie. — potrząsnąłem głową. Przełknąłem słowa przeprosin w dół żołądka, i wtedy. — Sprowokowałaś mnie.

Następnie.

— Ech?
— To naprawdę potrafi nieźle wkurzyć człowieka.

Pomińmy fakt, że te słowa, kierowane do uśmiechającej się z zażenowaniem Hanekawy, nie mają żadnego uzasadnienia. Wyczerpałem limit okrutnych słów, które mogę wypowiedzieć.

To jak znęcanie się nad małym kotkiem.

Najgorsze uczucie.

Jednak nie mogę zaprzestać.

— Lubię własne towarzystwo, więc nie łaź za mną.
— Ach, Araragi-kun, dlaczego tak nagle mówisz? Czy do tego momentu nie rozmawiałeś ze mną radośnie?
— Wcale. — powiedziałem bez emocji. — Tylko udawałem szczęśliwego.
— Jak mogłeś-
— Chciałem twoich pieniędzy.
— Ja, moja rodzina, moja rodzina nie jest bogata.

O nie.

Powiedziałem coś zabawnego.

I wtedy trochę to zmieniłem.

— ...Kto wie, czy nie dajesz sobie za to punktów. Czy wspaniała pani mogłaby się mną, biednym studentem, nie przejmować? Możesz sobie myśleć, że masz nade mną przewagę, ale bycie osobą, której się współczuje, jest nieznośne.
— ...

Ekspresja z twarzy Hanekawy gwałtownie zniknęła.

Nie mogę się przez to zniechęcić.

Nie mogę przerwać.

Wyjąłem z kieszeni komórkę i wyciągnąłem ją w kierunku Hankeawy.

— Nie dotykaj czyjegoś telefonu bez pozwolenia! — na jej oczach usunąłem z kontaktów imię, numer telefonu i email Hanekawy. — A teraz idź już sobie.

Wtedy.

Po wysłuchaniu moich słów, Hanekawa zamknęła oczy.

Może zacząć płakać.

Od czasów podstawówki nie doprowadziłem dziewczyny do łez.

Tak pomyślałem.

Ale nie zapłakała - otworzyła oczy i, chociaż bardzo lekko, uśmiechnęła się.

Mimo wszystko ty nadal...

— Dobrze. — tak zwyczajnie powiedziała. — Przepraszam, że przeze mnie musiałeś powiedzieć takie rzeczy.

Hanekawa odwróciła się do mnie plecami i poszła.

'Przepraszam'?

Ta dziewczyna na końcu przeprosiła?

Huh, przecież tak dużo powiedziałem.

Prawdę mówiąc nawet mnie, po tym wszystkim co nagadałem, dopadł czarny nastrój - jak mogła się tak uśmiechnąć?

Czy to nie oczywiste...

Ta dziewczyna jest inna niż ja.

Jest dobrym człowiekiem.

Musiałem jak najszybciej się z nią pożegnać, ponieważ spieszę się w wyznaczone miejsce. Do tego nie chcę w to mieszać zwyczajnej osoby jaką jest Hanekawa.

Jednak.

Jest jeszcze ważniejsza kwestia - chyba sprawiłem Hanekawie dużą przykrość. Używając różnych wyzwisk - być może to była niepotrzebna złość.

Chęć spotkania wampira.

W stosunku do niewinnej dziewczyny, która mówiła takie rzeczy - bezpodstawny gniew.

Oczywiście wiem, że Hanekawa nie miała złych zamiarów.

Na pewno niczego nie żałuję?

Jak uratowanie Kissshot.

W rzeczywistości się za to nienawidzę?

Albo odzyskanie kończyn Kissshot.

Czekają mnie przez to same niebezpieczeństwa.

Jest jeszcze coś, czego nawet bardziej się boję.

Ja.

Czy naprawdę mogę zamienić się z powrotem w człowieka?

Wychodząc na słońce potrafię zasmakować piekła.

Są też inne ograniczenia.

Ale - póki co, będę miał jedno oko otwarte a drugie zamknięte. Wampiry, istoty stojące ponad ludźmi, naprawdę nie ma sensu o tym marzyć?

Rezultaty.

Robię sie coraz bardziej nerwowy.

Dlatego, świetnie.

Nie tylko pożegnałem się z Hanekawą.

Także odciąłem nasz los.

Prawdopodobnie już nigdy mnie nie zobaczy - tym razem to było tylko przedłużenie okazjonalnego spotkania.

Na szczęście powiedziałem 'żegnaj' zanim zdołała wytworzyć się między nami więź.

To wielkie szczęście.

— Wystarczy. — powiedziałem łagodnie.

Odłożyłem telefon z powrotem do kieszeni.

— W ten sposób mogę nieco zwiększyć swoją siłę jako człowieka.

Stałem się silniejszy, więc.

Więc mogę czuć się pewniej w starciu z Dramaturgiem. Mogę bez problemu odzyskać prawą nogę Kissshot.

To jest w tej chwili najważniejsze.

Boleść nie jest absolutnie problemem.

Głęboki żal nie jest absolutnie problemem.

Postawiłem krok naprzód.

Zajęło mi to więcej czasu niż przewidywałem, ale nie muszę się martwić, że się spóźnię - ponieważ miejsce docelowe nie znajduje się daleko stąd.

Miejsce, które wyznaczył Oshino na walkę z Dramaturgiem - jest mi bardzo dobrze znane.

Innymi słowy, boisko szkolne Prywatnego Liceum Naoetsu.


Wróć do 006 Wróć do Strony Głównej Przejdź do 008