Date A Live:Tom 1 Rozdział 4

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Rozdział 4: Randka niespodzianka[edit]

Część 1[edit]

„...Cóż, Zwykle po czym takim zamykają szkoły... ”

Shidou szedł stromą drogą prowadzącą do szkoły, jednocześnie drapiąc w tył głowy.

To było dzień po tym jak nadał imię Duchowi: Tohka.

Shidou poszedł do szkoły jak zazwyczaj, widząc szczelnie zamkniętą bramę i budynek szkoły zamieniony w kupę gruzu, westchnął nad swoją głupotą.

Był wtedy kiedy szkoła została zniszczona, więc można było przypuszczać, że będzie zamknięta … ale kiedy doświadczył tak wielu nierealistycznych wydarzeń, to było możliwe, że jego mózg mógł mimowolnie utracić kontakt z rzeczywistością.

Dodatkowo, spędził całą ostatnia noc na spotkaniu z innymi ludźmi, przeglądając nagranie wideo z jego rozmowy z Tohką oraz rozmyślając o tym, więc jego zdolność trzeźwego myślenia mogła zostać ograniczona przez brak snu.

„Ech... Przynajmniej pójdę zrobić zakupy.”

Westchnął a potem się odwrócił i poszedł inną drogą do domu.

Prawda było, że skończyły się jajka i mleko, więc wracając do domu bez nich było by nieco dziwne.

Jednakże- nie upłynęło nawet kilka minut, Shidou zatrzymał się ponownie.

Znajdował się tam znak „Nie wchodzić” na środku drogi.

„Oh, droga jest zamknięta...?”

Ale nawet bez znaku było widać droga nie była zdatna do użytku.

Asfalt był porozrywany na kawałki, betonowe ściany były rozwalone, nawet dom wielorodzinny był zburzony.

Wyglądało to jakby tu była strefa wojny.

„-Aha, to jest...”

Przypomniał sobie to miejsce, w tej strefie spotkał po raz pierwszy Tohkę.

Wyglądało na to, że ekipa naprawcza nie wzięła się jeszcze za to, katastrofalna sceneria była nietknięta od dziesięciu dni.

„......”

Kiedy przypomniał sobie wygląd dziewczyny, lekko westchnął.

-Tohka.

Duch – dziewczyna która powodowała katastrofy - nie miała imienia, aż do wczoraj.

Wczoraj po dłuższej rozmowie z nią, przeczucia Shidou zostały potwierdzone.

Ta dziewczyna naprawdę, posiadała niewyobrażalne ilości mocy.

Z tego powodu wszystkie organizacje na świecie były zgodne, że stanowi ona zagrożenie.

Widok przed nim był doskonałym dowodem na to.

Coś takiego nie może być pozostawione same sobie.

„...dou...”

Ale również, nie było mowy o tym, żeby ona mogła używać swojej mocy lekkomyślnie, jak bezmyślny i bezlitosny potwór.

„...i, dou...”

Shidou nienawidził tej melancholijnej twarzy dziewczyny. Nie mógł sobie tego darować.

„Hej, Shidou...”

...Cóż, te przemyślenia krążyły mu po głowie, więc zanim się spostrzegł był już z powrotem przy szkolnej bramie.

„...Przestań, mnie ignorować!”

„-Że co?”

Głos rozbrzmiał z przeciwległej strony zamiejskiej strefy.

Shidou przechylił głowę ze zdziwienia.

Cudowny głos przecinał chłodne powietrze.

To był głos który już gdzieś słyszał... a dokładnie, w szkole dnia poprzedniego.

...Tego głosu się nie spodziewał usłyszeć tu i teraz

„U-Umm-„

Shidou obrócił się w kierunku gdzie usłyszał ten głos który wydawał mu się znajomy.

I wtedy zesztywniał w całości

Ona była tuż przed jego oczami.

Dziewczyna stała szczycie góry gruzu ubrana w sukienkę która stanowczo nie pasowała do otoczenia

„T-Tohka!?”

W rzeczy samej, chyba że mózg i oczy Shidou płatały mu figla, to była ona, bez wątpienia to był Duch którego spotkał w szkole w poprzednim dniu.

„Wreszcie mnie zauważyłeś, ba~ka, ba~ka.”

Twarz dziewczyny, wystarczająco piękna aby wywołać dreszcze wzdłuż kręgosłupa, wyrażała niezadowolenie.

Kopnęła kawałek gruzu, i podeszła do Shidou po prawie nie uszkodzony asfaltem.

Prawdopodobne z powodu, że znak „Nie wchodzić” stał na jej drodze przewróciła go i staneła na wprost Shidou.

„C-Co tu robisz, Tohka...?”

„...Eee? O co ci chodzi?”

„Czemu jesteś w miejscu takim jak to...!?”

Shidou rozglądnął się dokoła w trakcie gdy krzyczał, i zobaczył kilku ludzi, takich jak grupa kobiet rozmawiających ze sobą oraz mężczyznę z spacerującego z psem.

Nikt nie udawał się do schronu. To znaczy, że alarm przed trzęsieniem przestrzennym nie został ogłoszony.

To znaczyło, że ani <Ratatoskr> ani AST nie wykryły trzęsień wstępnych przed pojawieniem się ducha.

„Nawet jeśli się pytasz dlaczego...”

Wyglądało na to że dziewczyna, wcale nie przejmowała się tą dziwną sytuacją. Złączyła ręce razem tak jakby nie wiedziała po co tyle krzyku robi Shidou i o co mu chodzi.

„Czy to nie ty zaprosiłeś mnie, Shidou? Na... randkę”

„Co-”

Ramiona Shidou zadrżały na jej beztroską deklaracje.

„P-Pamiętałaś...?”

„Hmm? Uważasz mnie za idiotkę czy co?”

„Nie, nie to miałem na myśli...”

„-Hmph, mniejsza o to. Chodźmy wreszcie na tą randkę. Randka randka randka randka randka.”

Tohka cały czas powtarzała „randka” z unikalną wymową [1E 1]

„D-Dobra, rozumiem, więc przestań powtarzać to słowo!”

„Ej, czemu? …Shidou nie mów mi, że z powodu, że nie znam znaczenia tego słowa, nauczyłeś mnie nieprzyzwoitego i sprośnego słowa ?”

Jej policzku się zarumieniły i uniosła brwi.

„-! W-Wcale nie, wcale nie! To całkowicie niewinne słowo!”

Shidou podrapał się po policzku mówiąc to.

Było w tym trochę kłamstwa. To słowo mogło mieć bardzo nieczyste znaczenie.

Shidou odwrócił się aby uniknąć kontaktu wzrokowego.

Kobieta wpatrywała się w niego jakby zobaczyła coś uroczego.

Również, inny ludzie gapili się z pewną dozą niepokoju w w Tohkę, z racji jej dziwnego ubioru.

„...Eee?”

Tohka zauważyła to również, więc schowała się za plecami Shidou i ostrożnie się im przyglądała.

„...Shidou, kim oni są? Wrogowie? Powinnam ich zabić? ”

„Co...Że co?”

Ramiona Shidou zatrzęsły na to jak Tohka wypowiedziała bez zastanowienia tak bardzo niebezpieczne przemyślenia.

„Nie, nie, nie, czego w ogóle tak mówisz? Przecież to zwykła kobieta.”

„O czym ty mówisz, Shidou? Te dziko błyszczące oczy... czyż nie są oni jak drapieżnicy? Nie ma mowy, że nie skupiając się na mnie... Mogą sprawiać problemy później jeśli ich zignorujemy. Myślę, że lepiej będzie ich załatwić zanim coś zrobią.”

...Cóż, to prawda że ich oczy błyszczały, ale...

Po pierwsze, musiał rozpocząć rozmowę na nowy temat.

„Nie martw się, Czyż nie mówiłem ci ? Nie ma za dużo ludzi którzy chcieliby cię zaatakować.”

„...Hmph.”

Pomimo, że Tohka nie opuściła gardy, przynajmniej przestała myśleć o zaatakowaniu ludzi.

„Mniejsza o to. Co z tą randką-”

„C-C-Chodźmy najpierw w inne miejsce. Okej?”

Shidou powiedział do Tohki, a następnie pośpiesznie ruszył przed siebie.

„Ej, Shidou, gdzie idziemy!”

Tohka szła tuż za nim, mówiła podniesionym głosem z racji swojego niezadowolenia.

Razem z Tohką, Shidou wszedł opustoszonej bocznej uliczki, i westchnął z ulgą.

„Wreszcie się uspokoiłeś. Jeju, co za dziwna osoba z ciebie. Co ci nie pasuje tutaj?”

Tohka zmrużyła oczy z rozczarowania.

„Tohka... jak się to wczoraj zakończyło?”

Było dużo rzeczy o które chciał się zapytać, ale to było pierwsze co mu przyszło na myśl.

Tohka zrobiła lekki grymas na twarzy.

„Nic ciekawego, było jak zawsze. Machali ostrzami które nic przetną, strzelali z broni która w nic nie trafia. -Ostatecznie moje ciało po prostu znikło.”

„...Znikło?”

Shidou przechylił głowę zmieszany.

Jeśli pomyśleć o tym, Kotori i inni też jakieś przeczucie odnośnie tego, ale nie bardzo rozumieli, jak to działa w ogóle.

„To jest jak przechodzenie z tego świata od innego wymiaru.”

„C-Coś takiego istnieje? Co to za miejsce?”

„Naprawdę nie wiem.”

„...Co?”

Shidou zmarszczył brwi jak usłyszał odpowiedź.

„Jak tylko się tam przenoszę, zapadam w stan podobny do snu. Z tego co pamiętam, to jest jak dryfowanie w kosmosie. -O ile mi wiadomo, to jest jak zasypanie.”

„Więc, przybywasz do naszego świata wtedy jak się budzisz?”

„To nie tak wygląda.”

Tohka potrząsnęła głową i kontynuowała.

„Po pierwsze, nie mogłam wybrać kiedy mam się tu pojawić, jestem po prostu losowo wysyłana i blokowana na tej stronę. To coś w rodzaju przymusowej pobudki.”

„......”

Shidou wstrzymał oddech.

Rozumiał, że trzęsienia przestrzenne występują kiedy Duch się tutaj pojawia, ale jeśli to co Tohka powiedziała jest prawdą, one nie pojawiają się tutaj z własnej woli.

W tym przypadku, czy trzęsienia przestrzenne nie są po prostu wypadkami?

Wymuszanie odpowiedzialności na Tohce -na Duchach -jest bezpodstawne nie ważne jak na to popatrzysz.

W tym momencie jedno pytanie kłębiło się w głowie Shidou.

Kawałek opowieści Tohki nie pasował do całości.

„...Co rozumiesz przez 'mogłam'? Dziś jest inaczej? ”

„......”

Policzki Tohki lekko zadrżały, Usta zwinęła w rulon, i popatrzyła w inne miejsce.

„Hmph, J-Jak bym to wiedziała.”

„Odpowiedź mi poprawnie. To może być coś naprawdę ważnego.”

Shidou wywierał nacisk na Tohkę.

Tak to widział -Jeśli Tohka przybyła tutaj z własnej woli, to może być powód dlaczego nie było trzęsienia przestrzennego.

Z jakiegoś powodu policzki Tohki się zaczerwieniły.

„Ale jesteś nachalny. Rozmowa jest skończona.”

„Nie, ale-”

Shidou zaczął mówić, ale Tohka uderzyła nogą w podłoże.

Kawałki asfaltu na których stała natychmiastowo się podniosły i promienie światła emanowały z nich.

„Wow...!?”

Kiedy światło trafiło w Shidou zamieniło się w fajerwerki i znikło.

„-No dalej, pospiesz się i powiedz mi co to jest ta randka.”

Tohka powiedziała z niecierpliwością.

„...Eee.”

Wobec tak bezkompromisowego tonu jej głosu, Shidou nie pozostało nic innego jak zamilknąć.

Jeśli by ją zarzucał kolejnymi pytaniami, w rezultacie mógłby zostać potraktowany tak jak wczoraj.

Shidou przez chwilę mamrotał coś po nosem a później powiedział.

„...Jak chłopiec i dziewczyna idą gdzieś razem i świetnie się bawią razem... tak myślę ”

„To jest to ?”

Tohka gapiła się na niego jak powiedział coś rozczarowującego.

„T-Tak...”

Shidou był zakłopotany tym, że nigdy nie był na randce mimo, że o tym mówił.

To co wiedział to były strzępy wiedzy w mang i telenowel i to było wszystko na ten temat.

Tohka narzekała wywijając rękami przed sobą.

„...Więc, po prostu mówiąc, wczoraj powiedziałeś, że chciałeś pójść się zabawić we dwoje?”

„C-Cóż...tak..myślę.”

Z jakiegoś powodu to było ok 20% bardziej zawstydzające niż jego wersja.

„Rozumiem.”

Wyraz twarzy Tohki nieco pojaśniał, pokiwała głową i zrobiła kilka zamaszystych kroków wzdłuż ulicy.

„H-Hej,Tohka-”

„Co, Shidou ? Czyż nie idziemy mieć trochę przyjemności.”

„-! W-Więc zgadzasz się na to...?”

„Czyż, nie powiedziałeś, że ty też chcesz?”

„Ah...Tak chce, tylko...”

„Więc pośpiesz się. Albo się rozmyśle”

Powiedziała Tohka i kontynuował marsz wzdłuż ulicy.

Wtedy Shido uzmysłowił sobie poważny problem.

„T-Tohka! Te ubrania są nie odpowiednie...!”

„Co?”

Tohka bardzo była zaskoczona tym Shidou do niej powiedział.

„Co jest nie w porządku z moim ubiorem? To moja zbroja i moje terytorium. Nie będę tolerować twoich obelg. ”

„Za bardzo się wyróżnisz...! AST na pewno cię rozpozna! ”

„Hmm.”

Wyglądała na to, że właśnie zrozumiała, że było by to problematyczne. Tohka był nie zadowolona.

„Więc co mam zrobić?”

„Cóż, musisz zmienić swoje ubrania, ale...”

Kropla potu spłynęła po policzku Shidou. Nie ma tu żadnych dziewczęcych ubrań, a zabranie ją do sklepu było by bardzo trudne.

Ponadto zawartość jego portfela nie jest zbyt wypasiona.

W czasie kiedy próbował coś wymyślić, Tohka powiedziała zniecierpliwiona.

„Jaki rodzaj ubrań będzie dobry? Po prostu mi to powiedz.”

„Eh? Yyy...”

Nawet jeśli zapytała o go rodzaj, nic mu nie przychodziło na myśl.

Nagle, znajomy mundurek, mignął mu na krawędzi pola widzenia.

„Aha...”

Uczennica która nie kojarzył szła droga ze śpiącą twarzą.

Prawdopodobnie, ta uczennica z jakiegoś powodu, nie wiedziała, że szkoła jest zamknięta, podobnie jak Shidou.

„Tohka, popatrz tam. Takie ubrania będą w porządku.”

„Hmm?”

Tohka popatrzyła w miejscu w które wskazał Shidou i złapała się ręką za brodę.

„Hmm, Rozumiem, więc to będzie odpowiednie, co?” powiedziała Tohka.

Wyprostowała palec wskazujący i środkowy z prawej ręki i złączyła je razem.

Wtedy kula czarnego światła pojawiła się nad jej palcami, skierowana w stronę uczennicy.

„Czekaj, co ty chcesz zrobić!?”

Skołowany Shidou popchnął rękę Tohki.

W tym momencie kula światła wystrzeliła z palców Tohki, musnęła włosy uczennicy i uderzyła w ścianę za nią.

Przytępione *Łup* rozbrzmiało, i kawałki ściany zostały rozrzucone wokoło.

„Eee..!?”

Ramiona uczennicy zatrzęsły się z powodu niespodziewanego zdarzenia i nerwowo zaczęła się oglądać wokół siebie.

Ale uznała, że to się jej przewidziało z powodu, że do końca się jeszcze nie obudziła, pokiwała głową i poszła dalej.

„Co robisz? Przez ciebie spudłowałam.”

„Nie to powinnaś mówić !!! To mój tekst! ”

„Zamierzałam ja ogłuszyć i zabrać jej ubrania, ale...”

Tohka przechyliła głowę, jakby się pytała czy coś złego zrobiła.

Shidou głęboko westchnął i położył swoja dłoń na czole Tohki.

„Słuchaj Tohka, Nie może atakować ludzi. Po prostu nie możesz.”

„Czemu nie?”

„Czy nie denerwuje cię to, kiedy AST cię atakuje? Posłuchaj mnie nie powinnaś robić ludziom tego czego nie lubią.”

„...Hmpf.”

Usta Tohki zwęziły się z niezadowolenia kiedy to powiedział Shidou.

Zamiast niezgadzania się z tym co powiedział, wydawało się, że był nieszczęśliwa z tego, że mówił do niej jak do małego dziecka.

„...Rozumiem. Zapamiętam to sobie.” Powiedziała Tohka, nie zmieniając wyrazu twarzy

Następnie podniosła głowę, jakby sobie o czymś przypomniała i powiedziała.

„-Nic na to nie poradzę. Będę musiała się zająć swoim ubiorem jakoś.”

Potem pstryknęła palcami.

Jak tylko to zrobiła, suknia którą miała na sobie, zaczęła się rozpływać w powietrzu... przynajmniej na to wyglądało, następnie świetlista poświata zaczęła się zbierać wokół jej ciała i formować kształt jej sylwetki.

Kilka sekund później Tohka stała ubrana mundurek liceum Raizen taki sam jak tamta uczennica.

„C-Co się stało?”

„Zdjęłam swoją sukienkę i stworzyłam nowy ubiór. Stworzyłam go z pamięci, więc detale mogą się różnić, ale to nie powinien być problem,”

Powiedziała Tohka i założyła rękę za rękę.

„Jeśli mogłaś zrobić coś takiego, to powinnaś zrobić to na samym początku!”

Krzyknął Shidou, a Tohka pomachał ręką w stylu „Rozumiem, rozumiem.”

„Bardziej mnie obchodzi, gdzie teraz idziemy?”

„O-Odnośnie tego-”

Shidou dotknął prawego ucha, jakbym szukał pomocy tam.

Wtedy wreszcie zrozumiał. Aktualnie Shidou nie miał interkomu w uchu.

I oczywiście, nie było kamery w pobliżu.

Nie ma możliwości, że załoga <Fraxinus> i Kotori dowiedział się o obecności Tohki.

Inaczej mówiąc był kompletnie sam.

Shidou odczuwał lekkie zawroty głowy.

Stres spowodował u niego bóle żoładka.

To jest duża różnica kiedy Kotori i Reine nie wspomagają go żadną przydatną radą.

„Coś się stało, Shidou?”

„...Nic.”

Shidou zrobił kilka głębokich wdechów i zaczął sztywnym krokiem iść przed siebie, chwilę później Tohka powiedziała.

DAL v01 223.jpg

„--Shidou. Idziesz za szybko. Zwolnij trochę.”

„...Aaa. Przepraszam...”

Dostosował swoje tempo do Tohki. Ich tempa były różne, więc to było normalne, że Shidou tak wystrzelił do przodu... jednakże to było dziwne uczucie.

To było zdecydowanie, tak jak się idzie z kimś razem.

Dla Shidou który nigdy nie chodził nigdzie z dziewczyną, to było nowe doznanie (Swoja drogą podskakiwanie i harcowanie Kotori przed Shidou nie miało z tym tym nic wspólnego.)

Myśląc o tym Shidou, wpatrywał się w Tohkę idącą obok niego.

To co widział to nie był potwór który może rozciąć niebo i ziemię jednym ruchem miecza, tylko to była normalna dziewczyna.

Jak tylko wyszli za bocznej alejki, trafili na główną ulicę, gdzie różne sklepy stały wzdłuż niej, Tohka uniosła brwi i nerwowo się przyglądała ludziom tam będącym.

„...Czego tutaj jest tyle ludzi. Planują atak frontalny, czy co?”

Tohka wyglądała na zaskoczoną nie nieporównywalnie większa liczbę ludzi i samochodów, w stosunku do czego poprzednio widywała. Pozostając w pełnej gotowości, powiedziała to poważnym głosem.

Wtedy nad palcami obu rąk, pojawiło się łącznie dziesięć małych świetlistych kul. Shidou pośpiesznie ją powstrzymał.

„Jak już powiedziałem. Nikt tutaj nie czyha na twoje życie!”

„...Naprawdę?”

„Naprawdę.”

Powiedział Shidou, a Tohka uważnie rozglądnęła się dookoła, chwilę później świetliste kule znikły.

Wówczas -niespodziewanie ostrożna postawa Tohki ulotniła się.

„Co to...? Hej Shidou co to za zapach? ”

„...Zapach?”

Zamknął oczy i zaczął wąchać dokoła, było tak jak Tohka powiedziała aromatyczny zapach unosił się w powietrzu.

„Aaa, to prawdopodobnie stamtąd.”

Mówiąc to wskazał na piekarnie.

„Ooochh.”

Tohka gapiła w podanym kierunku.

„...Tohka?”

„Ej, co to jest?”

„Chcesz wejść?”

„......”

Shidou się zapytał, a palce Tohki dotknęły jej ust zwiniętych w kółko. Nagle, jakby to było idealne zgrane, *guurururu*, zaburczało Tohce w brzuchu. Wygląda na to, że nawet Duchy mogą zgłodnieć.

„Jeśli Shidou chce tam wejść, to ja nie chce nie wejść.” (zastanowić się na dokładniejszym tł.)

„...Chcę tam wejść, Chcę tam wejść”

„W takim, razie nie mam wyboru! ”

Przesadnie ucieszona Tohka odpowiedziała, i tryumfalnie otwarła drzwi do piekarni.


„......”

Chowając się w cieniu za rogiem budynku. Origami gapiła się bez przerwy na chłopca z dziewczyną rozmawiających przed piekarnią i zachowując kamienną twarz lekko westchnęła

Poszła do szkoły tylko po to aby się dowiedzieć, że jest zamknięta i wrócić do domu, jednak zauważyła Shidou idącego razem z jakąś uczennicą.

Samo w to już stanowiło poważną sytuacje. W związku zaczęła ich śledzić, ak jak się śledzi kochanka.

Jednakże -był tam większy problem niż to.

Ta uczennica, Origami ją rozpoznała.

„-Duch.”

Cicho wymamrotała.

No właśnie. Potwór. Nieprawidłowość. Katastrofa która zniszczy świat.

Ta rzecz nie będąca człowiekiem, którą grupa Origami ma zamiar unicestwić, była ubrana w mundurek szkolny i szła razem ze Shidou.

„......”

Jeśli jednak na spokojnie o tym pomyśleć, coś takiego nie było możliwe.

Zanim Duch się pojawia na tym świecie, wstępne trzęsienia o nienaturalnych poziomach są wykrywane. Nie ma mowy aby oddział obserwacyjny AST przegapił coś takiego.

W tym przypadku powinien rozbrzmieć alarm jak dzień wcześniej, jak również rozkazy powinny dotrzeć do Origami.

Origami wyciągnęła telefon z torebki i sprawdziła go. Nie było żadnych wiadomości.

W takim przypadku, ta dziewczyna nie była Duchem, tylko kimś przypadkowo podobnym do niego.

„...Nie ma mowy, żeby to był przypadek.”

Cicho wypowiedziała. Nie ma możliwości aby Origami pomyliła się twarz Ducha.

„......”

Origami wcisnęła kilka przycisków na swojej komórce, otworzyła się książka adresowa i wybrała z niej numer.

Następnie.

„Starszy sierżant AST Tobiichi A-0613”

Podała swoją pozycję i kod identyfikacyjny, potem przeszła do sedna.

„Prześlijcie mi sprzęt obserwacyjny.”


Część 2[edit]

„Ej, Reine~ Jeśli nie chcesz tego, to sobie wezmę. ”

„...Mmm, okej bierz.”

Kotori wzięła widelec i wzieła nim klika malin z talerza który stał przed Reine. Następnie powoli włożyła go do ust. Delektując się słodko-kwaśnym doznaniem.

„Mmm, pycha. Czego tego nie lubisz, Reine?”

„...A nie jest kwaśne?”

Powiedziała Reine, biorąc łyk jabłkowej herbaty, z ogromną ilością cukru.

Obecnie, obie były w kawiarni na rynku Tenguu.

Kotori miała na włosach białe kokardki i ubrana była w mundurek z gimnazjum, zaś Reine bluzkę w jasnym kolorze i dżinsy.

Kotori miała iść do szkoły jak zazwyczaj, ale z powodu wczorajszego trzęsienia przestrzennego, szkoła ucierpiała i została uszkodzona w mniejszym lub większym stopniu, więc była zamknięta.

Iść prosto do domu tak wcześnie było trochę dziwne więc zadzwoniła do Reine czyby nie poszła z nią na przekąskę do kawiarni.

„...Oh, to jest idealna okazja, więc powiedz mi. ”

Reinie powiedziała jakby sobie coś przypomniała.

„C~o?”

„...Przepraszam, to takie proste pytanie, ale Kotori czemu wybrałaś go na negocjatora z Duchami?”

„Mmm...”

Słysząc pytanie Reine, Kotori zmarszczyła brwi.

„Nie powiesz nikomu?”

„...Obiecuje.”

Powiedziała Reine niskim głosem i kiwnęła głową, widząc to Kotori udzieliła odpowiedzi. Reine Murasame, jest kobietą która zawsze dotrzymuje słowa.

„Tak naprawdę, nie jestem spokrewniona z moim bratem, to bardzo pokręcona i szalona historia.”

„...Hmm?”

Reine nie wydała się ani zaskoczona ani rozbawiona, tylko lekko przechyliła głowę. Szybko przetworzyła słowa Kotori, i przyjęła pozę która zdawała się mówić 'co to ma wspólnego z moim pytaniem?'

„Za to właśnie cię kocham Reine~”

„......”

Reine zdawała się zakłopotana.

„Nie ważne~ ...Kontynuując. Ciekawe ile miałam lat wtedy. Nie pamiętam, ale braciszek został porzucony przez prawdziwą matkę i nasza rodzina go przygarnęła lub coś w tym stylu. To było tak dawno temu, że nie pamiętam już szczegółów, ale zdaje mi się, że na początku sprawiał dużo kłopotów. Do tego stopnia, że wydawało się, że może tak po prostu popełnić samobójstwo.”

„......”

Reine uniosła brwi z zaskoczenia.

„Coś nie tak?”

„Nie, proszę kontynuuj.”

„Mmm. W sumie, nie wiele można było z tym zrobić. Dla kogoś kto nie miał jeszcze dziesięciu lat, matka była absolutnie niezbędna, więc dla moje brata to było ogromne wydarzenie które całkowicie rozwaliło jego sens życia i istnienia. - Ale gdzieś po roku jego stan się ustabilizował.”

Zrobiła głośny wydech a potem kontynuowała.

„ Prawdopodobnie, z tego powodu, braciszek, jest ogromnie czuły na rozpacz innych ludzi.”

„...Rozpacz?”

„Mmm. Coś w stylu 'Myślenie, że nikt nigdy nie będzie cię kochał'. Czyli coś podobnego co on przeżywał na początku. Jeśli będzie ktoś za takim melancholijnym wyrazem twarzy, nawet jeśli będzie to kompletnie obca osoba, prawdopodobnie pójdzie jej pomóc bez namysłu.”

Dlatego jej oczy były zwrócone ku podłodze.

„Więc pomyślałam sobie 'to może być on'. - Myślę, że tylko on jest w stanie pocieszyć Ducha.”

Powiedziała Kotori, a Reine przujeła pozę 'rozumiem' i spuściła wzrok.

„...Ale, to co chce usłyszeć, nie jest emocjonalnymi powodami.”

„......”

Na słowa Reine, brwi Kotori poruszyły się z zaskoczenia.

„Więc o co ci chodzi?”

„...To jest męczące kiedy udajesz głupią. Nie wierze, że nie rozumiesz – Kim on dokładnie jest?”

Reine była w <Ratatoskr> najlepszym analitykiem. Używając specjalistycznych realizerów, mogła poprzez rozkład temperatury i aktywność fal mózgowych, mogła wychwycić subtelności rożnych emocji

-A nawet wykryć ukryte moce i tym podobne rzeczy udanej osoby.

Kotori głośno westchnęła.

„Cóż, w momencie kiedy, zostawiła braciszka Reine, wiedział, że to się stanie~ ”

„...Ah, przepraszam, wykonałam kilka analiz. Myślałam, że to byłoby dziwne wysyłać tam normalną osobę, bez solidnego powodu.”

„Mm. Nie przejmuje się tym~ Prawdopodobnie, za nie długo każdy się o tym dowie.”

Razem z dźwiękiem otwieranych drzwi i kelnerką wołającą 'Witamy', Kotori wzruszyła ramionami.

Potem wzięła słomkę z swojej filiżanki, użyła jej do wciągnięcia soku borówkowego z talerza.

Wtedy-

„Pffuufghfghghhfgh!?”

Widząc parę która właśnie weszła do środka i usiadła przedziale za Reine, sok który znajdował się w jej buzi, został wystrzelony z zadziwiającą siłą.

„......”

Wyglądało na to że, wspomniana para tego nie zauważyła, ale Reine siedząca na wprost niej znajdowała się polu rażenia, i cała ociekała sokiem.

„Przepraszam Reine...”

„...Nn.”

DAL v01 233.jpg

Kotori chicho przeprosiła, i tak jakby nic się nie stało, Reine wyciągnęła chusteczkę z kieszeni i wytarła sobie twarz.

„Co się stało, Kotori?”

„Mmm...Myślę, że zobaczyłam coś nienaukowego a raczej coś nierealistycznego.”

„Co to niby było?”

W odpowiedzi na pytanie Reine, Kotori milcząco wskazała na przedział za jej plecami.

"...?"

Reine obróciła głowę aby spojrzeć za siebie -i niespodziewanie przestała się poruszać.

Kilka sekund później, jej głowa powoli wróciła w normalnej pozycji i wzięła łyk herbaty jabłkowej.

Nagle *pfffyy*, wypluła herbatę w stronę Kotori.

„...To były zbyt zaskakujące.”

Może w taki sposób Reine pokazywała swoje poruszenie.

Ale to było do przewidzenia, ponieważ za plecami Reinie, siedział brat Kotori, Shidou Itsuka razem z dziewczyną.

A to nie wszystko. Wspomniana dziewczyna, była jedną z grupy która Kotori nazywała katastrofą, była Duchem.

„Ehh...co się tu właściwie dzieje.”

Kotori wytarła twarz chusteczką którą dostała od Reine, i spytała się jej ściszonym głosem.

Swoją drogą, chusteczka Reine miała wyhaftowanego misia na środku. Z powodu plam z soku borówkowego i herbaty jabłkowej, wyglądał teraz jak Kikaider

Następnie przeszukała swoje kieszenie aby wyciągnąć komórkę. Nie było na niej wiadomości od <Ratatoskr>. To znaczy, że nie zauważyli żadnych zakłóceń przy pojawieniu się Ducha.

Ale bez wątpienia to był Duch, Tohka. Niemożliwe, żeby było tak dużo, nieziemsko pięknych dziewczyn.

„Czy jest jakiś sposób aby Duch pojawił się niezauważony?”

„...Jaka jest szansa, że to tylko podobna osoba? ”

Kotori pomyślała przez chwilę o słowach Reine.

Natychmiast po tym potrząsła głowa.

„Jeśli to była by prawda, to braciszek wyszedłby z normalną dziewczyną. Jeśli mnie pytasz o to czy to zwyczajna dziewczyna czy Duch pojawiający się niepostrzeżenie... to myślę, że druga opcja jest nieco bardziej prawdopodobna.”

„...Rozumiem.”

To był raczej nieprzyjemny komentarz, ale Reinie bez wahania przysposobiła.

„...Ale jeśli to jest ten przypadek, to może być nieco problematycznie. Ciekawe, czy Shin sobie poradzi z Duchem samodzielnie.”

„Mmm...”

Następnie obie położyły rękę na swoich ustach i zajęczały, w tym samy czasie usłyszały rozmową z przedziału zza pleców Reine.

„Więc,mogę zjeść wszystko co jest w tej książce?”

„Tak, możesz.”

„Chleb grzybowy, Czemu nie chleba grzybowego?”

„Eh, pomyśl przez chwilę o tym, przecież zjadłaś już duża ilość w piekarni.”

„Ale ja chce jeszcze raz go zjeść. Co do licha jest z tą przyprawą... jest taka uzależniająca... jeśli zostanie ona bezmyślnie wypuszczona w świat, rezultaty będą katastrofalne... ludzie będą się trząść z powodów symptomów odstawienie i bez wątpienia będą wojny o grzyby.”

„Raczej niemożliwe.”

„Grr, mniejsza o to. Zacznijmy poznawanie nowych smaków.”

„Tak tak... ale zostało mi tylko 3000 jenów.”

„Hmm, a co to?”

„Mówię ci to ponieważ, przez twoje zakupy jedzenia moje pieniądze znikają!”

„To trudny świat. Cóż myślę, że nie ma innego wyjścia. Poczekaj tu, a ja zorganizuje trochę funduszy.”

„C-Czekaj! Co zamierzasz zrobić!”

Słysząc tą rozmowę, Kotori głęboko westchnęła.

Wyciągnęła z kieszeni czarne kokardki, założyła je na włosy.

W ten sposób Kotori zmieniała swoja osobowość. Teraz Kotori przełączyła się z słodkiej siostry Shidou na dowódczynię.

Potem wzięła komórkę i zadzwoniła do <Ratatoskr>.

„...To ja. Mamy sytuację wyjątkową – Wykonać plan operacji F-08●<Wakacje w Tenguu>”

Słysząc to, Reine się zatrzęsła.

Czekała, aż Kotori skończy rozmawiać przez telefon, wtedy powiedziała.

„...Jesteś tego pewna, Kotori?”

„Tak. W sytuacji kiedy nie możemy mu dać żadnych poleceń, nie ma innego sposobu.”

„...Rozumiem. Skoro już do tego doszło -to będzie cześć Wariantu C... Hmm, więc pora ruszać. Będę negocjować z wyprzedzeniem ze sklepami.”

„W porządku.”

Powiedziała Kotori i wyciągnęła z kieszeni lizaka Chupa Chups i włożył go do ust.


Część 3[edit]

„......”

Porównując liczby z paragonu z zawartością swojego portfela Shidou westchnął. Nie zostało mu zbyt wiele, ale na szczęście ledwo co, mógł go zapłacić.

„Chodź Tohka, idziemy.”

„Eee, już teraz?”

Powiedziała Tohka, wpatrując się Shidou, on natychmiast wstał jakby mu się gdzieś spieszyło. Jeśli zostaną tu chwilę dłużej, to pozostanie im zmywanie naczyń jako zapłata albo metoda „Jedz i znikaj”

Shidou podszedł do głównej lady, a Tohka za nim. Nie emanowała już taką wrogością do innych ludzi w lokalu jak wcześniej. Wyglądało na to, że przyzwyczaiła się do tego, że otacza ją masa ludzi.

Przez moment Shidou poczuł ulgę, jak położył paragon razem z trzema innymi rachunkami na ladzie które stanowiły wartość 90% zawartości jego portfela.

„Dzień dobry, chciałem zapłacić”

Powiedział Shidou do pracownika stojącego za ladą-

„...!?”

Zmarszczył brwi i zrobił krok w tył.

A to dlatego, że osoba który tam stała to była...

„Dziękujemy, za skorzystanie z naszej kawiarni...”

Rozpoznał on kobietę, z grubymi cieniami pod oczami i wyglądającą jakby miała zaraz usnąć.

„C-c-c-c-c-c...”

„Hmm? Coś nie tak Shidou, wróg?”

Tohka popatrzyła się na wyraźnie skołowanego Shidou.

„N-Nie, to nie jest...”

Anemicznie zaprzeczył na pytanie Tohki.

Potem Shidou wpatrywał się w pracownicę ubraną w bardzo uroczy strój kelnerki, z pluszowym misiem na ramieniu, jej śpiące oczy błyszczały.

Przez chwilę, myślał że jej błysk w oczach mówi „jeśli komuś powiesz, że tu pracuje, to zabiję cię.”, ale później zrozumiał, że to ma inne znaczenie.

„... Tutaj jest twoja reszta i paragon.”

W międzyczasie Shidou był zszokowany, a Reine szybko obsłużała go jako klienta. Podała mu paragon, jednocześnie stukając palcem w ladę.

Na odwrocie paragonu było napisane „Będziemy cię wspierać. Kontynuuj randkę jakby nic się nie stało.”

Innymi słowy, ten błysk w oko oznaczał dla Shidou żeby kontynuował randkę oraz żeby Tohka nie dowiedziała się, że się znają... prawdopodobnie.

„N-Nie martw się o to.”

Powiedział Shidou do Tohki i włożył paragon do kieszeni.

Błyszczące oczy Reine wróciły do jej standardowego śpiącego wyglądu.

Wzięła pasek kolorowego papieru z kasy fiskalnej i dała go Shidou.

„...To jest kupon na loterię w dzielnicy handlowej. Jak wyjdziecie z kawiarni, skręcie w prawo za nią i idźcie wzdłuż niej, a po chwili tam dotrzecie. Jeśli macie ochotę to serdecznie zapraszam.”

Ostatnia część wypowiedzi miała bardzo jasny przekaz.

Shidou podrapał się po policzku. Zamiast „Jeśli macie ochotę”, miała na myśli prawdopodobnie „Zdecydowanie powinieneś tam pójść.”

To było łatwe do zrozumienia, nawet bez podkreślania tego.

„Shidou, co to jest?”

Tohka szczegółowo się przyglądała kuponowi z wielkim zainteresowaniem.

„Chcesz tam iść?”

„Chcesz tam iść, Shidou?”

„...Tak, nie mogę się doczekać.”

„Więc, chodźmy.”

Tohka będąc uradowana opuściła kawiarnie zamaszystym krokiem.

Shidou lekko się ukłonił Reine i pobiegł za Tohką



„-Dobra robota, Reine”

Powiedziała Kotorri ukrywająca się w cieniu lady, następnie wyszła spod niej po upewnieniu się, że ci dwoje wyszli z budynku.

„...Nie mogę się do tego przyzwyczaić, dziękuje.”

Reine podniosła kawałek falbanki stroju i powiedziała monotonnym głosem.

Tak właśnie wygląda Operacja F-08●(Wakacje w Tenguu).

<Ratatoskr> przewidział każdą możliwość i pogrupował je w ponad 1000 planów operacyjnych. To była jedna z tych możliwości.

W przypadku kiedy Duch ukryje swoją obecność i spotka się bezpośrednio z Shidou- załoga <Fraxinus> wtopi się w ludzi będących na ulicach i będzie wspierać Shidou z ukrycia.

Z tego powodu, załoga, spędziła przynajmniej jeden miesiąc, ucząc się jak się zachowywać.

„Pasuje tobie. Jest bardzo ładne.”

Powiedziała Kotori lizać lizaka, potem wyciągnęła komórkę i zadzwoniła.

„Ej, to ja. Właśnie wyszli, że sklepu... Mmm, bądź naturalny jak tylko potrafisz. Jeśli zawalisz, to obedrę cię ze skóry żywcem.”

Krótko i zwięźle przedstawiła informacje i karę, a potem się rozłączyła.

„Druga grupa jest w gotowości. -Zobaczmy, powinniśmy, wrócić na <Fraxinus>. Nawet jeśli nie może nic i powiedzieć, przynajmniej popatrzmy co tam robią.”

„Okej, zróbmy to.”

Słysząc słowa Reine zza pleców, usta Kotori się zawinęły do góry.

„Teraz -niech nasza randkabitwa się zacznie.”



„Yyy, loteria... to musi być to.”

Po tym jak Shidou i Tohka opuścili kawiarnie i szli ulicą, zobaczyli długi biały stół w czerwone krzyżyki i wielkie koło fortuny na nim.

Stało tam dwóch mężczyzn ubranych w płaszcze happi [1E 2] jeden stał przy kole fortuny, drugi wręczał nagrody. Za nimi stały nagrody, takie jak rower i worki ryżu ułożone w linie. W kolejce stało już kilka ludzi.

”...”

Shidou podrapał się po policzku.

Coś mu świtało w głowie odnośnie mężczyzny w płaszczu happi, wydawało mu się, że ludzi w kolejce widział już na pokładzie <Fraxinus>.

„Ooo!”

Na szczęście Tohka niczego nie zauważyła. Trzymając w ręce kupon na loterię który dostała od Shidou (Ona naprawdę chciała żeby to wyglądało tak, że jej ten bilet wręczył) jej oczy błyszczały z zachwytu.

„Chodź, stańmy w kolejce.”

„Mmm.”

Następnie Tohka pokiwała głową i stanęła na końcu kolejki.

Obserwując, ludzi przed kołem fortuny, jej głowa i oczy obracały się razem kołem.

Kiedy przyszła kolej na Tohka, naśladując poprzednich ludzi wręczyła on kupon pracownikowi i złapała ręka za koło. Przyglądając się temu pracownikowi, Shidou rozpoznał go jako <Kiepski Małżonek> Kawagoe.

„Czy mam tylko zakręcić tym czymś?”

Powiedziała Tohka i zakręciła kołem fortuny. Kilka sekund później, czerwona piłeczka wypadła z koła fortuny.

„Oj niedobrze. Czerwony to podręczny-”

Jak tylko Shidou zaczął mówić, Kawagoe zadzwonił głośno dzwonkiem.

„Główna Nagroda!”

„Ooo!”

„Że co...?”

Shidou zmarszczył brwi ale... widząc innego pracownika jak piszę zamalowuje czerwony markerem z pole ze złotym, zostawiając tylko napis „pierwsze miejsce” na tablicy nagród, przestał mówić.

„Gratulacje! Pierwsze miejsce oznacza, parę biletów do parku rozrywki Dreamland!”

„Eee, a co to jest Shidou!”

„...Park rozrywki? Nie słyszałem ni o nim”

Odpowiedział wątpiąco Shidou Tohce, która otrzymała bilety i była z tego powodu bardzo uszczęśliwiona.

Natychmiastowo Kawagoe zbliżyj się do nich i powiedział bez wahania.

„Na bilecie jest narysowana mapa, więc obowiązkowo tam idźcie. Powinniście pójść tam teraz!”

„...Ok...”

Shiodu zrobił krok w tył, jak by czuł się zbytnio naciskany, popatrzył na tył biletu. Była tam mapa, i cel był nie daleko.

„Czy kiedykolwiek był tutaj gdzieś jakiś park rozrywki...?”

Shidou przechylił głowę, ale to wyglądało to na polecenie od <Ratatoskr>, więc coś tam musi być.

„...Chcesz tam pójść, Tohka?”

„Yhy!”

Tohka była podekscytowana, może to dobry pomysł pójść tam i zobaczyć.

Park rozrywki był bardzo blisko. Od stoiska loterii, to było jakieś kilkaset metrów wzdłuż ulicy. Po obu stronach były budynki, i nikt by nie pomyślał, że w takim miejscu może być zbudowany park rozrywki.

Jednakże-

„Ooo! Shidou! Tam jest zamek. Idziemy tam !? ”

Tohka pokazał swoje podekscytowanie które byłe większe niż przed chwilą, kiedy stanęła przed wejściem.

Myśląc, że to jest niedorzeczne, Shidou popatrzył na przód biletu, a potem na budynek

„…”

Natychmiastowo zamarł w miejscu.

Rzeczywiście, to był mały zamek w tylu zachodnim. Na szyldzie pisało „Dreamland”

...A niżej na tablicy było napisane. „Pokój●Dwie godziny 4000 jenów~ Pokój●Cała noc 8000 jenów~”

Innymi słowy, to był 'Miłosny Hotel' do którego wstęp mają tylko dorośli.

„I-Idziemy stąd Tohka...! Przypadkowo, źle skręciliśmy, nie w tą ulicę co trzeba!”

„Yyy, To nie to?”

„Tak, zgadza się, C-Chodźmy stąd.”

„Nie możemy też, tam wejść? Ja chce tam wejść.”

„N-nie, nie, nie dzisiaj! Dobrze!?”

„Eee... Ok.”

Czuj się przygnębiony z powodu, że zawiódł Tohkę, ale to miejsce było absolutnie nie do przyjęcia. Shidou popatrzył przez chwilę w niebo na Kotori, która prawdopodobnie ogląda go z <Fraxinus>.


„Jeju, przeszedł całą tą drogę, tylko po to aby zawrócić? Co kompletny tchórz, z tego mojego brata. ”

Siedząc na fotelu kapitana <Fraxinus>, Kotori wzruszyła ramionami i westchnęła.

„...No cóż, czego się spodziewałaś. Przecież to było okrutne. ”

Powiedziała Reine z niższej części mostka podczas pracy przy konsoli.

Wyniki z dzisiejszej analizy są lepsze i stabilniejsze niż wczoraj. Mimo to, to za mało aby zostali kochankami. Analiza wykazuje, że Tohka uznaje Shidou za przyjaciela godnego zaufania.

Dlatego więc, dzisiaj spróbujemy czego bardziej poważniejszego.

„Nawet jeśli nie osiągną szczytu, nawet jeśli będzie to zwykły pocałunek, to będzie szach-mat.”

Powiedziała Kotori, spożywając lizaka a następnie wciągnęła powietrze nosem.

„Co robimy następnego.”

„Mmm, zobaczmy. Niech będzie 'parowanie' i 'labirynt' ”


„Ha... ha.”

Pomimo że nie biegli, niespodziewanie był zdyszany. Jak tylko wyszli na ulicę, na której były różne sklepy i budynki, zwolnij tempo.

„Dobrze się czujesz, Shidou?”

„Tak, to nic takiego.”

„Więc, o co chodzi?”

Tohka przechyliła głowę i spytała się.

„...przez chwilę, myślałem o siostrze, tam w niebie.”

„W niebie?”

Tohka była zaskoczona.

„Ah, ona była taka piękną siostrą...”

Myśląc, o tym, że ma rozdwojenie jaźni, Shidou westchnął.

„A więc o to chodzi...”

Widząc Tohkę niespodziewanie przyjmująca poważną postawę, nagle Shidou coś zrozumiał. Ze sposobu w jaki mówił o siostrze, można było wywnioskować, że nie żyje.

„To nie tak. Tohka ona-”

Shidou zatrzymał w się wpół zadania.

„Proszę, weź jedną.”

Nagle, dziewczyna stoją obok niego podała mu paczkę chusteczek.

Wyciągnął rękę i wziął ją, potem dziewczyna kiwnęła głową i poszła dalej.

„Shidou? Co to jest?”

„To jest paczka chusteczek-”

Powiedział Shidou i pokręcił głową.

Pudełka chusteczek rozdają na ulicy zwykle jako materiał reklamowy. Jednakże na pudełku tych chusteczek poza rysunkiem pary trzymającej się za ręce i napisem „Jeśli jesteście szczęśliwi trzymajcie się za ręce” nic nie było. Czy to jakaś sekta czy co?

W czasie kiedy Shidou nas tym rozmyślał, ze sklepu z elektroniką po prawej stronie usłyszał znajomy głos.

Na telewizorach które stały na wystawie, wyświetlany był dziwny program.

„Co...!?”

Shidou zmarszczył brwi kiedy to wypowiedział.

Było tam dużo komentatorów i wyglądało to jak normalna debata telewizyjna, ale był jeden szkopuł, każdy który tam się siedział, był widziany przez Shidou na <Fraxinus>.

Ktokolwiek, nie trzyma się za ręce na pierwszej randce, robi to źle.

Zgadzam się. Szczególnie jeśli jesteś mężczyzną, to jest oczywiste.

„......”

Nagle wokół milczącego Shidou, zaczęły się pojawiać i otaczać go pary zakochanych w niespotykanej ilości.

Co więcej, wszystkie trzymały się za ręce i od czasu do czasu powtarzały „Trzymanie się za ręce jest fajne!” lub „Czuje jakby na serca były połączone!” i podobne teksty, jakby to było celowe.

Czując lekkie zawroty głowy, Shidou złapał się za czoło.

-Poniekąd to było to.

Następnie głęboko westchnął.

Po chwili schował paczkę chusteczek do kieszeni, próbując uspokoić swoje serce, odwrócił się w stronę Tohki.

„H-Hej Tohka...”

„Co?”

Tohka przechyliła głowę pytająco. Shidou przełknął ślinę, a potem wyciągnął rękę.

„Umm, chcesz... potrzymać się za ręce?”

„Za ręce? Czemu?”

Bez żadnej urazy, jakby niewinne pytanie zostało zadane, Tohka się spytała.

Poniekąd, wydawało się bardziej zawstydzające niż bezpośrednie odrzucenie.

„...No właśnie. Sam się nad tym zastanawiam?”


W rzeczywistości to było coś czego nie mógł wyjaśnić. Popatrzył w dal i cofnął rękę-

„Mmm.”

-do siebie, ale Tohka złapała go za rękę.

„...”

„Ej? Co to za twarz. Przecież, to ty powiedziałeś, że chcesz potrzyma mnie za rękę, Shidou.”

„Aha”

Shidou potrząsł głową i zaczęli iść przed siebie.

„Mmm, to nie takie złe, to trzymanie się za ręce.”

Powiedziała Tohka, i lekko zacisnęła swój uchwyt ręki Shidou.

„...T-Tak.”

Zrozumiał, że wystarczy aby tylko dotknął jej małej, gładkiej i lekko zimnej dłoni, a twarz od razu robi się czerwona.

Jak tylko mógł, starał się nie myśleć o tym uczuciu, więc w trackie przechadzki myślał o innych rzeczach.

Wtedy, kiedy uszli już kawałek drogi, zobaczył żółtoczarny znak symbolizujący teren budowy. Mężczyzna w kasku budowlańca był zajęty pracą.

„Mmm... tędy nie przejdziemy. No cóż chodźmy...”

Shidou obrócił się w prawo, i zobaczył, że znak „Nie wchodzić” dopiero co się pojawił.

„Ej?”

Myśląc, że to wydaje się podejrzane, nie chętnie obrócił się w stronę z której przyszli.

Ale ta droga również był zablokowana przez znak.

„......” . To wszystko było podejrzane. Shidou rzucił okiem na twarze robotników.

Teraz był już pewien, rozpoznał kilka twarzy. Była to załoga <Fraxinus>.

Bez słów, Shidou zwrócił się ku wzgórzu i popatrzył na drogę tam wiodącą.

To była jedyna droga jaką mógł iść.

„...Więc mówicie mi, że mam iść tą drogą, co?”

„Hę? Coś nie tak Shidou?”

„Nie, nic... Na tę chwilę, może pójdziemy w ta stronę?”

„Mmm, okej.”

Tohka zgodziła się, mając wyraz twarzy jakby ta zwykła przechadzka sprawiała jej dużo radości.

„No to chodźmy Shidou!”

„O-Ok...”

Czują się niezręcznie Shidou, podszedł ścieżką po lewej stronie.


Przypisy[edit]

  1. Tohka wypowiada to mniej więcej jak „Ranka”
  2. Wikipedia