Date A Live:Tom 4 Epilog

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Epilog: Spotkanie z ciemnością.[edit]

Część 1[edit]

Słońce zaszło za budynki stojące w w dolinie.

Kurumi Tokisaki siedziała skraju dachu wielkiego budynku, leniwie kręciła głową.

Za nią leżało kilku ludzi. A dokładniej, to wszyscy ludzie w tym budynku byli nieprzytomni.

Ludzie znajdujący się wewnątrz <Miasta Pożerającego Czas > mieli swój czas wykradany przez Kurumi.

Wskazówki w lewym oku Kurumi poruszały się w kierunku przeciwnym do ich normalnego ruchu, wydając przy tym tykający dźwięk.

Kurumi robiła to, żeby uzupełnić [czas] który niespodziewanie zużyła kilka dni temu.

Kurumi lekko westchnęła, cień pokrywający budynek powoli wycofywał się do jej nóg.

Normalnie, wyssanie czasu z ludzi aż umrą byłoby najefektywniejsze, ale jeśli, za dużo ludzi naraz umrze, to się zrobi z tego zamieszanie. Kurumi która nie uzupełniła do końca jeszcze swojego [czasu], nie chciała zwracać uwagi AST i tego czerwonego Ducha.

„......Uff, jestem jeszcze daleko od końca......”

Lekko się przeciągnęła i uniosła do góry prawą rękę i powiedziała.

Date4 301.jpg

„Zafkiel<Cesarz Czasu>.”

Natychmiastowo ogromny zegar wynurzył się z cienia Kurumi. Rzymskie cyfry [I], [II], [III], których wcześniej nie było, pojawiły się z powrotem. Jednakże [VI] na dole, nadal była biała z jakiegoś powodu.

Kurumi sięgnęła ręka do góry wzięła do niej antyczny pistolet, pełniący rolę wskazówki godzinnej.

Potem, delikatnie poruszyła ustami.

„--Chet<Ósma Kula>.”

Na głos Kurumi wskazówki w jej lewym oku zaczęły się poruszać tak jak każdym normalnie chodzącym zegarze. Z rzymskiej cyfry [VIII] wysączył się cień i został zassany do lufy pistoletu.

Następnie Kurumi powoli wymierzyła pistoletem z załadowanym cieniem w swoja skroń i bez wahania nacisnęła na spust.

Natychmiast po tym głowa Kurumi doznała potężnego szoku, i jej ciało rozdzieliło się na dwoje.

Powyższe stwierdzenie było niezbyt dokładne. To wyglądało jakby z Kurumi wyszedł bądź oddzielił się drugi klon...... kolejna Kurumi.

Chet<Ósma Kula> działa w ten sposób, że po załadowaniu i wystrzeleniu jej, wytwarzała klona „z jej przeszłością aż do teraz”.

Siła fizyczna klona była była wprost proporcjonalna do ilości czasu spożytego przez Chet<Ósma Kula>

Innymi słowy mówiąc, aby wyprodukować klony długowieczne, Kurumi musi poświecić duże ilości czasu.

„Szczerze. To rozpuszczone dziecko dużo mnie kosztowało.”

Ponarzekała sobie trochę i ponownie wystrzeliła w skroń Chet<Ósma Kula>. Natychmiast wyłoniła się kolejny klon Kurumi i zaraz po tym znikł w jej cieniu.

Kilka dni temu. Na dachu Liceum Raizen, Mana Takamiya oraz Ognisty Duch zabili około 500 klonów.

Mimo tego, że miała jeszcze kilka w zapasie, musiała uzupełnić swój „czas” aby odtworzyć swoją armię

„Następnym razem...... zdecydowanie, nie będzie taryfy ulgowej dla ciebie, Shidou-san.”

Jej ustała ułożyły się w uśmiech i zachichotała. Wtedy--

„......?”

Kurumi nagle się odwróciła. Nie było tam nikogo – przynajmniej przytomnego, ale wyczuła kogoś obecność.

Jednakże szybko pojęła kto to był. Westchnęła i wzruszyła ramionami.

„Aaa to tylko ty.”

Kurumi uniosła brwi i zmrużyła oczy. Znajoma sylwetka stała przed nią.

Stało tam coś co nie wiadomo czym było, wygląd tego czegoś był bardzo trudny do opisania, a szansa na zauważenie bardzo mała.

„--Jak ci poszło? Z nim.”

Powiedział dziwny głos, p którym trudno było rozpoznać płeć i miał nieznaną barwę głosu.

Dawaj dziwne uczucie. Rozumiałeś co mówił, ale nie słyszałeś połowy tego co wypowiadał.

Nie było to jednak pierwsze spotkanie Kurumi z tym czymś. Kurumi kiwnęła głowa.

„Było wspaniale. Ale nie uwierzyłabym w to że, on istnieje, jeślibym tego nie zobaczyłabym go na własne oczy.”

No właśnie. Miesiąc temu, kiedy to [Coś] pojawiło się pierwszy raz przed Kurumi, powiedziało jej coś, w co tylko w połowie wierzyła.

--Istnienie człowieka, który ma w sobie zapieczętowane moce trzech Duchów, lub coś w tym stylu.

Jeśliby to była prawda...... pozwoliłoby to Kurumi na duży krok do przodu w swoich planach. Nie mając nic do stracenia, spróbowała się do niego zbliżyć i przeżyła szok. Kurumi swoimi wyczulonymi zmysłami wyczuła, mocny zapach energii Duchowej z ciała Shidou.

„Ale...... odpuściłaś go sobie?”

„Ha ha, jakżebym mogła?”

Zaszydziła ze słów [Coś].

„--Ale teraz, ważniejsze jest odzyskanie mojego 'czasu'. W obecnej kondycji nie pokonam Ognistego Ducha...... jednakże nie odpuściłam go sobie.”

Przystawiła pistolet załadowany Chet<Ósma Kula> do głowy i kontynuowała wypowiedź.

„Aby użyć ostatecznej zdolności Zafkiela<Czesarz Czasu> czyli Yud Bet<Dwunasta Kula> siła Shidou-san jest mi potrzebna, na pewno go skonsumuję. Zdecydowanie się nie poddam.”

No właśnie. Jej marzeniem było odwrócił przeznaczenie.

Droga do spełnienia tego marzenia, wreszcie stanęła przed nią otworem.

Na Zafkielu<Cesarz Czasu> każda rzymska cyfra posiadała <Kule> wypełnione Duchową mocą.

Wszystkie wykorzystywały „czas” Kurumi aby pokazać na co je stać, ale --właściwości Yud Aleph<Jedenasta Kula> i Yud Bet <Dwunasta Kula> były poniekąd inne.

Każda użycie wymagało, ilości czasu równemu długości życia Ducha

Jeśli Kurumi ich użyje może umrzeć natychmiast.

A nawet jeśli przeżyje, to nie będzie miała już jakiejkolwiek siły aby dokończyć swoje zadanie.

Ale jeśli, „zje” Shidou który ma w sobie moc trzech duchów, Kurumi będzie mogła użyć Yud Bet<Dwunasta Kula> i zostanie jej jeszcze sporo siły do wykorzystania.

Mocą Yud Bet<Dwunasta Kula> jest--

„--Cofanie się w czasie. Naprawdę chcesz tego użyć?”

Będąc przed tym „czymś”, które mógł czytać myśli Kurumi, tak przynajmniej na to wychodziło. Kurumi gapiła się na „to” i zmarszczyła brwi.

„Skąd tyle wiesz? Nikomu tego, nie pokazywałam, ani o tym nie mówiłam.”

„Więc......czemu?”

[Coś] zapytało żartobliwie. Kurumi parsknęła.

No właśnie Yud Bet<Dwunasta Kula> ma moc cofania się w czasie. Kurumi podniosła lewą rękę z pistoletem i powoli otworzyła usta. Mówienie wszystkiego temu „czemuś” które miało niezidentyfikowaną formę, nie przyniosłoby jej żadnych korzyści. Jednakże, jej usta same się poruszały. Może dlatego, że chciała coś powiedzieć co nigdy nie mówiła, komuś kogo w ogóle nie zna.

„--Yud Bet<Dwunasta Kula>. Chce ją uczyć, aby cofnąć się o 30 lat.”

„30 lat? Czemu akurat tyle?”

[Coś] się zapytało. Kurumi położyła palec na spuście i kontynuowała.

„30 lat temu, Duch po raz pierwszy pojawił się na tym świecie. Tak zwany 'Pierwszy Duch', źródło i początek wszystkich innych Duchów.”

„.......”

[Coś] nie nie powiedziało. Kurumi nie zwracając na to uwagi, mówiła dalej.

„Wymazać w z świata fakt 'Pojawienia się Ducha'. Sprawić aby Duchy już więcej 'nie istniały'....... to jest mój cel w życiu.”

Po chwili ciszy [Coś] powiedziało.

„--Jesteś niespodziewanie szlachetna.”

"......!"

Kurumi zmarszczyła brwi niezadowolona, wycelowała pistolet przed siebie i pociągnęła za spust. Zanim jednak kula opuściła lufę i uderzyła w cel, [Coś] już znikło w ciemnościach.


Część 2[edit]

„Jaki jest stan Kotori, Reine-san?”

Shidou zapytał się Reine która właśnie wróciła z sekcji medycznej, która w odpowiedzi kiwnęła głową.

„Nie ma się czym martwić. Wkrótce się obudzi.”

„Aha......”

Shidou westchnął z ulgą. Po incydencie z Kotori, zostali szybko zabrani przez <Fraxinus>.

„Tak, poza tym, Origami....... co się z nią stanie?”

Shidou wyszeptał zmartwiony. Po wszystkim AST przyszło i zabrało Origami ze sobą.

„......Cóż, okropnie nabroiła. Na szczecie nikt nie umarł ani nie został ranny. Na pewno zostanie postawiona przed sadem, i boję się, że już nigdy nie pozwolą jej dotknąć Realizera.”

„......”

Shidou westchnął ponownie. Nic się z tym nie da zrobić. Nie ważne jakie powody miała Origami, ujawnił opinii publicznej ściśle tajna broń i naraziła cywili na niebezpieczeństwo. Głównym zadaniem AST jest walka z Duchami, więc takie zachowanie jest niedopuszczalne.

Cóż, rozmyślanie o tym jest daremne. Jedyne co może, zrobić to czekać, jaką karę dostanie Origami.

Shidou po raz kolejny westchnął i spojrzał na Reine.

„Muszę wracać. Tohka i Yoshino na pewno są głodne.”

Powiedział i wskazał na ziemie --a dokładniej na swój dom.

No właśnie, Tohka i Yoshino które pośpieszyły Shidou z pomocą, po krótkich badaniach na <Fraxinus> wróciły do domu, po tym jak jeszcze sprawdziły stan Kotori. Potem poszły do domu Shidou i czekają tam teraz na dalsze polecenia.

Zbliżała się już pora obiadu, więc powinien się już zbierać.

„Tak. Też się martwiły o Kotori, więc powiedz im, że wszystko jest w porządku.”

Powiedziała Reine i kiwnęła głową.

„Dobrze. A ty zajmij się Kotori.”

„......Zostaw to mnie. --Jeszcze jedno, Shin.”

Kiedy Shidou miał opuścić mostek, dobiegł go głos Reine zza pleców, która następnie pochyliła głowę

„......Przepraszam.”

„Eee......?”

Kompletnie nie rozumiejąc co się właśnie wydarzyło, Shidou powiedział przejętym głosem.

„Co się stało Reine-san, co tak nagle......”

„Dzisiejszy wypadek, wydarzył się z powodu mojej błędnej oceny sytuacji. Przeze mnie nie potrzebnie się martwiłeś i wystawiłam cię na niebezpieczeństwo...... naprawdę przepraszam.”

„Nie, jak że bym mógł......”

Atmosfera tak nagle stała się poważna, nie że nie mógł się uspokoić. Shidou czuł jakby coś nieprzyjemnego uwierało go w ciało. Co mogło być tą błędną oceną sytuacji o której powiedziała--

Shidou westchnął i powiedział.

„Chodzi ci o to, że zaprosiłaś Tohkę i Yohoshino na moją randkę z Kotori? Cóż...... na początku było trochę niekomfortowo, ale ostatecznie one bardzo mi pomogły......”

Kiedy skończył mówić, Shidou zrobił wymuszony uśmiech, a Reine podniosła głowę i nią potrząsła.

„......Poniekąd, to tez się liczy. Ale moja błędna ocena, która mnie martwi, nastąpiła wcześniej.”

„Eee?”

Niespodziewane słowa Reine, sprawiły, że Shidou otworzył szeroko oczy.

„Więc co było tą błędną oceną sytuacji?”

Zapytał zaskoczony Shiodu. Reine powoli podeszła do swojego stanowiska i zaczęła używać konsoli z niebywałą szybkoscią.

„Prawdę mówiąc, pierwotnie dzisiejsza randka, nie powinna się odbyć. Dwa dni temu kiedy Kotori się obudziła, Shin powinieneś ją pocałować i to by bezpiecznie zapieczętowało jej moce...... jednakże, ponieważ Kotori bardzo chciała iść z tobą na randkę, nie mogłam ci tego powiedzieć...... Naprawdę, bardzo przepraszam.”

„Co......? N-Nie to by było zbyt nie rozsądne. Przecież trzeba najpierw podnieść poziom przywiązana-- ”

Tak przecież powiedziały Reine i Kotori. Zanim pocałunek może zapieczętować moc Ducha, poziom jego przywiązania do Shidou musi być odpowiednio wysoki.

Wtedy na ekranie pojawił się dziwny obrazek. Shidou widział podobne już wcześniej. Przypomniało mu się, że to jest wykres reprezentujący poziom przywiązywania w czasie.

Jednakże, ten obrazek nie pokazywał linii na wykresie, na pierwszy rzut oka.

Chwila. Shidou przyjrzał się i zauważył, że lina tam się znajduje i jest idealnie prosta w poziomie.

Dodatkowo biegła u samej góry ekranu.

„To jest......”

„......Poziom przywiązania Kotori do ciebie od czasu odpieczętowania.”

Powiedziała Reine i obróciła się na krześle w kierunku Shidou.

„Zaczęliśmy to monitorować dwa dni temu. Poziom przywiązania Kotori w tym czasie, wcale się nie zmienił. O początku był maksymalny, nic go nie zmieniło.”

„Więc, więc...... to znaczy......”

Reine pokiwała głową.

„......Czyż nie powiedziała ci tego? Kotori kocha swojego Braciszka najbardziej.”

„Yyy.....”

Shidou stał oniemiały--

„Ałaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!”

Nagle Shidou otrzyma wściekły kopniak w plecy, siła uderzenia popchnęła go do przodu i jego twarz zanurkowała w piersiach Reine.

„Hmm?”

Renie popatrzyła w dół, zaskoczona. Shidou pośpiesznie wstał i wrócił do normalnie postawy.

„P-Przepraszam za to......!”

„Znowu.”

Po przeproszeniu Reine, Shidou się odwrócił, stała tam Kotori w mundurze zarzucony na ubrania szpitalne mając twarz czerwoną jak burak ćwikłowy.

„Kotori? Obudziłaś się--”

„Dobrze, teraz szybko zapomnij co widziałeś! To są zdecydowane błędne dane.”

„......To nie jest możliwe. System działa idealnie, nie ma mowy o błędach.”

„Dziesięć ptysiów 'La Pucelle' z limitowanej edycji!”

„......Przepraszam Shin, te dane nie są poprawne.”

Krzyknęła Kotori, w odpowiedzi natychmiast Reine zmieniła zdanie.

„.....Naprawdę?”

To była oczywista łapówka. Shidou podrapała się po policzku i spojrzała na Kotori.

„Tak poza tym, wszystko z tobą w porządku? Nie powinnaś jeszcze trochę poleżeć......”

„Nie mam czasu na odpoczynek. Muszę natychmiast zapisać informacje.”

„Informacje …...możesz zapisać jutro. Odpocznij jeszcze dzisiaj.”

Kotori mierzyła wzrokiem Shidou, potem wyciągnęła lizaka Chupa Chups z kieszeni i włożyła go do buzi. Uniosła patyk od lizaka i kontynuowała.

„To nie było łatwe zapamiętać, to co się wydarzyło pięć lat temu. Incydent w którym dostałam moce duchowe. Kiedy się obudzę jutro, mogę już tego nie pamiętać tego, więc musimy zapisać te wspomnienia poza naszymi umysłami.”

„A więc o to ci chodzi.”

Shidou zmarszczył brwi i delikatnie zacisnął pięść.

Tajemniczy Duch pojawił się przed Kotori i Shidou pięć lat temu –być może to on zabił rodziców Origami.

Shidou mógł sobie przypomnieć, jego istnienie, ale jego wygląd był całkowicie spowity w ciemności.

„Nie przemęczaj się tym Kotori”

„Ja się tym zajmę,”

Kotori pomachała ręką i podeszła do fotela dowódczyni. Wzięła małą kartę pamięci i poszła w kierunku drzwi którymi weszła wcześniej. Kiedy już miała wyjść, stanęła i zapytała się.

„Mmm, Shidou...... to co powiedziałeś zanim zapieczętowałeś moje moce...... to prawda?”

„Zanim zapieczętowałem twoje moce...... co takiego powiedziałem?”

Shidou zaczął przeszukiwać pamięć, po chwili powiedziała „Aha” i klasnął w ręce. Przypomniał sobie o co chodzi Kotori.

Shidou kiwnął głowa i powiedział.

„Oczywiście to prawda. Kocham cię Kotori.”

„......!?”

Ramiona Kotori doznały wstrząsu, nie mogąc się uspokoić złączała i rozłączała palce cały czas.

„Eee......yyy...... no więc...... Ja.......”

„Jako młodszą siostrę!”

„--Więc to miałeś na myśllllllllllllllllllli!”

W momencie kiedy Shidou dokończył zdanie, Kotori zamieniła swoje ciało lecący pocisk i wymierzyła kopniak w głowę Shidou.

„Ała......!”

Shidou po otrzymaniu kopniaka, upadł z powrotem w piersi Reine.

„P-Przepraszam.”

Shidou pospiesznie wstał i popatrzył w kierunku Kotori, która już znajdowała się w drzwiach.

„Kotori!”

„Co!”

Powiedziała niezadowolona, i nawet się nie odwróciła.

To był bardzo arogancki i mocny ton głosu.

Bardzo różny od beksy Kotori.

Shidou podrapał się po głowie i westchnął.

„......Te wstążki naprawdę ci pasują!”

„......!”

Kotori odwróciła się z zaskoczonym wyrazem twarzy. Wtedy ona i Shidou patrzyli się siebie przez kilka chwil.

„Dziękuje, Braciszku.”

Powiedziała miłym głosem i wyszła z mostka.