Haken no Kouki Altina PL: Tom 3

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Ilustracje[edit]


Rozdział 1: Miasta i dyliżans[edit]

Część 1[edit]

Wojskowy wóz, sunący przez ciemną głuszę i oświetlający sobie drogę jedynie parą lamp oliwnych wiszących na przodzie pojazdu, dotarł do fortecy we wnętrzu wielkiej góry. Pod rzędem czarnych dział, znajdujących się w połowie wysokości zbocza, powoli otworzyły się wielkie wrota, wokół których rozświetlono pochodnie. Szybko pojawili się także silni żołnierze z pikami, którzy trzymali akurat straż.

Fort Volks, który jeszcze przed dwoma miesiącami należał do Księstwa Varden i cieszył się opinią twierdzy nie do zdobycia, dostał się w ręce Armii Marie Quatre, zostając częścią Cesarstwa Belgarii.

Woźnica wziął do ręki lampę oliwną, po czym przekazał nią ustalonymi wcześniej znakami swoją tożsamość. Strażnik odczytał przesłaną w ten sposób wiadomość, zdał raport swojemu przełożonemu i parę chwil później pojawił się dowódca strażników, który zasalutował Regisowi, kładąc prawą dłoń na lewej piersi.

– Dziękujemy za pańską ciężką pracę, sir strategu.

– A ja za pańską.

Siedzący przy woźnicy Regis spuścił głowę w panice. Nie mógł znieść, żę stary weteran, w dodatku szlachcic, pełnił taką kompletnie nieznaczącą rolę jak strażnik, podczas gdy on, prosty mieszczanin, był nazywany „strategiem, który zdobył Fort Volks” i ceniono go w całym cesarstwie.

To przecież było zwycięstwo Altiny… – pomyślał.

Wóz zatrzymał się wewnątrz wydrążonego tunelu. Regis podziękował grzecznie woźnicy, wziął szybko swój bagaż, a następnie ruszył w stronę swojego pokoju, narzekając pod nosem, że w forcie jest o wiele za dużo schodów.

– Hmm?

– W końcu wróciłeś, Regisie.

Haken no Kouki Altina - Volume 03 - 013.jpg

W pewnym momencie wpadł na schodzącą w dół księżniczkę, która dowodziła tą armią.

– Ach, Altina.

W obecności innych osób Regis, mając na uwagę ich status społeczny, nazywał ją księżniczką. Użycie mniej formalnego zwrotu mogłoby odbić się na morale żołnierzy, jednak Altina nalegała, aby używał jej przezwiska, kiedy tylko jest to możliwe.

Zwykle ludzie nie mieli problemów w rozmowie z 14-letnią dziewczyną, jednak księżniczka była tak piękna, że Regis czasem się zapominał. Miała długie, czerwone włosy, oczy o tej samej ognistej barwie oraz cerę bladą jak porcelana, której nie zniszczyły nawet treningi szermierki, oraz ponętne, różowe usta, które akurat były wydęte w grymasie.

Nie, nie, nie myśl o tym – skarcił się Regis, po czym ruszył w stronę Altiny.

– Znowu byłeś w mieście?

– Tak, ale bez obaw. Nie przepuściłem żadnych pieniędzy.

– Przestanę się martwić, jak oddasz mi te, które ci pożyczyłam.

– Eee, cóż… niedługo.

– Doprawdy? Nie było cię tak długo, że prawie zapomniałam, jak się nazywasz.

– Przecież to były jedynie trzy dni, prawda?

– Nie chodzi tylko o te trzy dni! Nie uprzedziłeś mnie o swoim wyjeździe.

– Cóż…

Gdyby powiedział jej o tym, pewnie zaczęłaby wymyślać powody, aby zatrzymać go w twierdzy. Z drugiej strony gdyby pojechali razem, musiałby zabrać żołnierzy jako obstawę dla dowódcy. Jako że niedługo mieli odbyć długą podróż, najlepiej było wymknąć się, zostawiając księżniczkę w forcie.

– Czemu wyjechałeś, nic mi nie mówiąc…

– Pojechałem do miasta załatwić parę spraw. Poza tym masz obowiązki w twierdzy, prawda?

– Dobrze, rozumiem. Ale następnym razem masz mnie uprzedzić.

– Eee, dobrze.

Altina od zdobycia fortu zachowywała się jak samotne dziecko.

Nie byłoby nic dziwnego, gdyby Regis się w niej zakochał, ale miał niską samoocenę, nigdy nie myślał za wiele o płci przeciwnej, a także dzieliła ich zbyt wielka różnica w statusie społecznym.

Nietypowe zachowanie księżniczki było zapewne spowodowane zbliżającym się spotkaniem z księciem Latreille.

Jakim potworem musi być drugi książę, skoro na wspomnienie o nim mająca tak silną wolę Altina robi się tak słaba? – pomyślał Regis.

– Będzie dobrze. Latreille nie cieszy się najlepszą sławą, więc nieważne, jak słabą masz pozycję, wciąż jesteś lepsza od niego.

Po całym cesarstwie krążyły plotki, że Latreille, aby zająć pierwsze miejsce w kolejce do tronu, otruł swojego starszego brata, Augusta, który jakoś pomiędzy lipcem i sierpniem nagle podczas kolacji zaczął wymiotować krwią i stracił przytomność – od tamtej pory był bardzo chorowity, przez co w ogóle nie opuszczał swojej posiadłości.

Gdyby Latreille zaatakował jeszcze Altinę, jego reputacja sięgnęłaby dna, a z pewnością wolałby tego uniknąć, dlatego Regis bardziej obawiał się ataku ze strony szlachciców popierających pierwszego księcia.

Altina przechyliła głowę, mówiąc:

– Hmm? Czemu wspominasz o Latreille?

– He?

– Naprawdę okrutnie postąpiłeś, mężczyzno, opuszczając mnie tak bez żadnego słowa.

– Cóż, jestem mężczyzną, który traktuje swoją pracę bardzo poważnie.

Ech, bohaterowie książek pewnie jakoś ukoiliby serce niewiasty, ale dla mnie to po prostu niemożliwe - pomyślał Regis.

Altina zmieniła temat:

– Przy okazji, rezydencja Augusta niedawno została podpalona.

– Słyszałem o tym z informacji, jakie zebrałem na ulicy. Według oficjeli cesarstwa stoją za tym zwykli bandyci i w żadnym razie nie była to próba zamordowania księcia.

– Zamordowania?

– Według strażników stali za tym rabusie, którzy próbowali ukraść cenne obrazy zebrane w rezydencji. Przywódca straży, Baudouin, złożył dymisję przez ten incydent.

– Co tam posiadłość, nawet pałac złapał ogień. Na szczęście August jest cały.

Altina zajmowała czwarte miejsce w kolejce do tronu, na którym chciała zasiąść, dlatego, dlatego bezpieczne wyjście z kłopotów pierwszego księcia nie było dla niej dobrą nowiną… ale pewnie w ogóle nie brała tego pod uwagę i po prostu cieszyła się z tego, że jej starszemu bratu nic nie jest.

Co by było, gdyby chciała jego śmierci? – Regis porzucił szybko tę myśl i wrócił do rozmowy.

– Generał dywizji, Baudouin, jest szlachcicem popierającym Latreille, dlatego przyjęcie jego rezygnacji bez żadnego śledztwa jest zaskakujące.

– Hmm? Co masz na myśli? Jako dowódca straży musi ponieść odpowiedzialność za brak przygotowania na atak bandytów.

– Cóż… Pomyśl o tym. Nieważne, jak cenny jest obraz, rabusie nie obraliby za cel rezydencji księcia Augusta, prawda? Nie wygląda to jak porzucenie zwykłego pionka po nieudanej próbie zamordowania księcia?

Altina się skrzywiła.

– Regisie, za bardzo to komplikujesz, nic nie rozumiem.

– Naprawdę? Przyglądając się temu wszystkiemu, powinniśmy być przygotowani na najgorsze.

– Jesteś absolutnie pewny swojej dedukcji?

– Oczywiście. Podobnie jak otrucie sprzed pół roku, także i ten incydent miał swój początek w pałacu. Po prostu zmienili trochę scenariusz, zamiast dramatu otrzymaliśmy historię godną powieści przygodowej.

– Znowu cytujesz jakąś książkę?

– Ach, nie. Nieważne, jak było naprawdę, musimy być przygotowani na wszystko, prawda? Tym bardziej że jedziemy do samej stolicy.

– No tak. Przezorny zawsze zaopatrzony w naostrzony miecz.

– Tak, chociaż to powiedzenie nie miało opisywać odwagi.

– Ach, racja.

Kiedy tak sobie rozmawiali, z oddali dotarł do nich odgłos szczękania zbroi. Jego źródłem był stawiający twarde kroki, umięśniony mężczyzna o bystrym wzroku i z niezadowoleniem wymalowanym na twarzy – bohater, przywódca czarnych rycerzy, margrabia Jerome Jean de Beilschmidt.

– Co wy wyprawiacie?

– Składam raport o rezygnacji generała dywizji, Baudouina.

– Baudouin? Generał dywizji? Nigdy o nim nie słyszałem.

– Ponieważ dopiero niedawno mianowano go dowódcą cesarskiej straży, jednak po ataku bandytów na jedną z rezydencji wziął na siebie odpowiedzialność i podał się do dymisji.

– A, dowódca straży w stolicy, ten śmieć, który był dobry jedynie w wysyłaniu żołnierzy na śmierć, zgarniając całą chwałę dla siebie.

Jerome był generałem, weteranem wojennym, który opuścił stolicę, gdzie spadła na niego krytyka ze strony żołnierzy próbujących przypisać sobie całą chwałę za zwycięstwa, co zresztą stanowiło normę wśród walczących na pierwszej linii.

– Zostawmy już tego śmiecia. Jak sprawy?

– Wszystko przygotowane.

Wszyscy udali się do biura dowódcy Fortu Volks.


Germania wydrążyła fort wewnątrz góry, więc o żadnej elegancji nie mogło tam być mowy. Ściany miały kolor biały, a meble czarny. Jedyne dekoracje stanowiły prosta waza na kwiaty oraz flaga zaprojektowana przez Altinę, na której widniała tarcza na zielonym tle. Pośrodku pomieszczenia stał prosty stół, a przy nim zasiadali księżniczka (mająca na sobie rękawice oraz nagolenniki ze swojej zbroi), strateg Regis, generał Jerome oraz będący już w kwiecie wieku rycerz Evrard.

Po tym, jak Regis zdał raport z informacji zebranych w mieście, rozległo się pukanie do drzwi.

– Tu Eric Michael de Blanchard.

– Wejść.

– Tak jest!

Do środka wszedł młody, niemający jeszcze szesnastu lat rycerz o dłuższych blond włosach, doskonale wyglądający w mundurze; spokojnie można by go nazwać idealnym przykładem „ładnego chłopca” – nawet głos miał wyższy, jak u dziewczyny. Pomiędzy nim a Evrardem, jego dziadkiem, praktycznie nie dało się dostrzec rodzinnego podobieństwa. W końcu stary rycerz na głowie miał łysinę, posiadał gęstą, czarną brodę i był potężnie umięśniony.

Regis spojrzał na Altinę i wyjaśnił jej sytuację, a następnie wziął od Erica przyniesione dokumenty i powiedział:

– Zgłaszasz się jako ochotnik do eskorty dla Altiny. Otrzymałeś także rekomendację od Evrarda, tak?

– Tak! Proszę mi pozwolić pełnić tę rolę!

– Bezpieczeństwo jej wysokości poza fortem będzie w twoich rękach. Liczę na ciebie.

– Przysięgam na życie, że nie spadnie jej włos z głowy! – Eric zacisnął mocno wargi i zasalutował.

Altina na ten widok się uśmiechnęła.

– Powierzam się w twoje ręce.

W tym momencie Evrard, który sam zarekomendował wnuka do tej roli, zrobił ponurą minę.

– Chciałem bronić jej wysokości swoim własnym mieczem.

– To byłby problem, w końcu jesteś dowódcą straży fortu.

Przygraniczny regiment Beilschmidt, obecnie z siedzibą w Forcie Volks, liczy sześć tysięcy zbrojnych, czyli niewiele brakuje mu do całej brygady, a sami służący w nim żołnierze zaczęli go nazywać Armią Marie Quatre. Jego struktura wyglądała następująco: dowodziła Altina, pod nią był generał Jerome, strateg Regis oraz dowódca straży Evrard. Jerome miał do dyspozycji pięciuset czarnych rycerzy oraz tyle samo najemnych jeźdźców, po tysiąc artylerii oraz żołnierzy, a także dwa tysiące najemników. Evrardowi podlegało tysiąc strażników oraz oficer eskortujący Eric. Oczywiście służyli też tam lekarze, kucharze, kowale oraz woźnicy, ale nie mieli przydzielonego oficera nadzorującego, tak więc w ogólnej hierarchii zajmowali pozycję taką samą jak Regis . Ponieważ cesarstwo było ogromne, a komunikacja w nim odbywała się za pomocą listów, nikt nie oczekiwał otrzymywania dokładnych instrukcji działania ze stolicy, dlatego właśnie to dowódca regimentu miał najwyższy autorytet w całym regionie. Tak więc winę za takie braki w obsadzie ponosił poprzedni dowódca, Jerome, który nie przejmował się swoją pracą. Przy tak zaburzonym systemie dowództwa czasem po prostu nie było wiadomo, jak zwracać się do swojego rozmówcy.

Jerome prychnął, patrząc na salutującego Erica.

– Księżniczka potrzebuje w ogóle strażnika?

– Sam tego wcześniej nie zaproponowałeś?

– Fufu. Eskortowana jest silniejsza od swojej obstawy.

– Ugh... – Eric zwiesił głowę, zaciskając jednocześnie mocno usta.

Haken no Kouki Altina - Volume 03 - 023.jpg

Altina jest od ciebie silniejsza. To chyba normalne, że tak myślimy, skoro księżniczka dorównuje w walce Jerome’owi. – Zaraz po skończeniu tej myśli Regis szybko pokręcił głową.

– Miecz księżniczki za bardzo rzuca się w oczy, zwłaszcza w stolicy będzie to przeszkadzać.

Altina wydawała się być pod wrażeniem tych słów.

– Rozumiem. Proszę, bądź moim mieczem tam, gdzie nie będę mogła wziąć mojego.

– To będzie trzydniowy festiwal z okazji dnia założenia, a jej wysokość będzie w nim brać udział jako członek rodziny królewskiej. Poruszanie się w sukni balowej z mieczem wielkości dorosłego człowieka byłoby raczej niewygodne.

– Nienawidzę sukni! Jestem żołnierzem, więc powinno być normą, że pojawiam się w zbroi i z mieczem.

– Nie mów nawet takich rzeczy.

– Ale Latreille może mieć miecz!

– Ponieważ jest głównodowodzącym pierwszej armii.

– Ja też dowodzę regimentem.

– Wiem, ale… on jest mężczyzną.

– Grrrrrr! Irytujące! Nie zaakceptuję tego!

W tamtych czasach nie istniało równouprawnienie i mężczyźni posiadali więcej przywilejów od kobiet, nawet jeśli ich status społeczny był taki sam.

Dla przykładu – gdyby szlachcicowi urodziła się najpierw córka, nie mogłaby zostać jego następcą. Pozycję tę zająłby wtedy najstarszy z jej młodszych braci. Ogólnie cała ta sytuacja wywoływała wiele problemów pośród szlachty.

Altina, wskazując Erica, powiedziała:

– Cóż, nieważne. Siadaj.

– Dobrze. – Eric po otrzymaniu polecenia zasiadł przy stole.

Regis przeszedł do kolejnego dokumentu.

– Sir Jerome, to dotyczy tej sprawy. Zapisałem dokładnie wszystko, co należy przygotować.

– Hmmp. Znowu coś kupujemy? Skąd tym razem wziąłeś pieniądze?

– Niektórzy więźniowie byli szlachcicami z Varden. To niewielka suma, ale jeżeli przegramy, i tak nie będziemy mogli jej wykorzystać.

Szlachcice schwytani podczas wojny mogli zostać wykupieni, co zresztą stanowiło ważne źródło dochodów dla wojska.

– Musi być trudno przygotować to wszystko.

– Jeżeli chodzi o siłę armii, wciąż jesteśmy słabi, tak więc musimy przygotować coś, co wynagrodzi nam jej brak.

– Mają wielką przewagę liczebną, a tego duchem walki się nie wynagrodzi.

– To wspaniale, że sir Jerome też tak myśli… Nie możemy stracić żadnych rycerzy, dlatego musimy uniknąć starcia.

– Nie mam zamiaru bohatersko poświęcić się pod wpływem chwili, więc przestań grać w te swoje gierki.

– Dziękuję. Tak zrobię.

– Eee, używanie strategii podczas starcia nie jest złe, ale pamiętaj, Regisie, na polu walki tchórze giną pierwsi.

– Dziękuję za radę, zapamiętam to sobie.

Jerome wziął dokument ze stołu, po czym wsadził go do kieszeni, nawet mu się nie przyglądając.

Altina spytała, robiąc zdziwioną minę:

– Co tam było napisane?

– Plan awaryjny na wypadek, gdyby coś poszło nie tak. Takich przygotowań nikt nie dostrzeże… Ale następnym razem, kiedy zostaniemy wezwani, będzie lepiej, jeżeli weźmiemy moich czarnych rycerzy i rozstawimy obóz pod samą stolicą.

– Też tak uważam. Tylko możemy zrobić coś tak aroganckiego na terytorium cesarstwa?

– Taka obstawa dla członka rodziny królewskiej to nic nadzwyczajnego.

– A nie jest to jedynie robienie fałszywego wrażenia?

Altina odrzuciła ten pomysł gestem ręki .

– A zabranie ze sobą zbyt małej eskorty nie stanie się przypadkiem obiektem drwin?

Te słowa jednak przyniosły efekt odwrotny od zamierzonego – oczy księżniczki wręcz zapłonęły.

– Wtedy nie bylibyśmy lepsi od szlachty. Takie marnowanie pieniędzy z podatków jest niedopuszczalne! Powinniśmy podróżować tak jak prości ludzie, w zwykłym wozie.

– Co takiego? Czy to nie oczywiste, że tak nie można? Ach, znaczy... to nie pasuje do twojego statusu, wasza wysokość.

– Regisie, sam nie podróżowałeś tak ze stolicy do Thionville? W dyliżansie, w dodatku najtańszym.

– Dlatego że kończyły się fundusze w budżecie jednostki.

– Ughh! Zdecydowałam! Jedziemy dyliżansem! Nigdy takim nie jechałam i nie mogę się tego doczekać!

– Cóż…

– W żadnym razie! Nigdy nie pozwolę na coś takiego!

Zanim Regis zdążył coś powiedzieć, Evrard zaprotestował na całe gardło, czemu przytaknął także Eric.

Za to Jerome zdawał się dobrze bawić, ponieważ wybuchł śmiechem.

– Hahah! Czemu nie? Skoro sama tego chce, pozwólcie jej stać się pośmiewiskiem.

– Co dokładnie powiedzieli ci w pałacu?

Cóż za porażka… Nie powinienem wspominać przy niej o budżecie – pomyślał Regis, łapiąc się za głowę.

Altina po usłyszeniu jego słów zamilkła na chwilę, po czym złożyła tę nierozsądną propozycję. Rodzina królewska, aby zbratać się z pospólstwem, będzie podróżować do stolicy zwykłym dyliżansem.

– Ach, czytałem o czymś takim… – W książce, jaką Regis czytał ostatnio, była podobna scena.

Altina zrobiła niepewną minę.

– Coś się stało, Regisie? Jesteś zły?

– Ach, nie. Jak się nad tym zastanowić, to wcale nie jest taki zły pomysł. Szlachta i tak weźmie nas na języki przez chociażby sukienkę czy źle dobrany kolor spinki do włosów.

Skoro i tak ich wyśmieją, czemu by nie podjąć ryzyka? W końcu marzenia Altiny nie da się zrealizować, podążając wytyczonymi wcześniej drogami.


Część 2[edit]

Dziewiąty kwietnia 851 roku.

Haken no Kouki Altina - Volume 03 - 002.jpg

Dyliżans ciągnięty przez cztery kasztanowe konie sunął powoli przez mgłę. Był to model podobny do tego, który codziennie podróżował pomiędzy Tuonvell i Fortem Sierck. Posiadał trzy rzędy siedzeń, po cztery miejsca każdy (czyli mieścił dwanaście osób), a na jego dachu umieszczano bagaże.

W pierwszym rzędzie siedzieli Regis, Altina, Clarissa oraz Eric.

Clarissa była dwa lata starszą od Regisa osobistą pokojówką księżniczki, która towarzyszyła jej od czasów, kiedy ta mieszkała jeszcze w pałacu. Dziewczyna miała swoje brązowe włosy zarzucone za plecy, a na czas podróży zamiast swojego mundurku nosiła niebieską, jednoczęściową sukienkę, czerwony pas zawiązaną w biodrach oraz biały szal na ramionach. Wyglądała tak elegancko, że spokojnie można było wziąć ją za szlachciankę, a nie za prostą pokojówkę.

Od prawej miejsca zajmowali kolejno: Regis, Altina, Clarissa oraz Eric. Mężczyźni siedzieli po bokach, aby w razie zagrożenia bronić dziewczyn – i to mimo faktu, że Regis był tam najsłabszy.

Altina z gorzkim uśmiechem na twarzy spojrzała na pas swojego stratega.

– Cóż to się stało, że wziąłeś swój miecz?

– Czułem się nieswojo bez niego, więc poszperałem wczoraj za nim w moim pokoju – odparł Regis, klepiąc ostrze swojej broni.

– Dobrze. Żołnierz bez miecza to żaden żołnierz. Zastanawiałam się, co się z nim działo po tym, jak zastawiłeś go w lombardzie.

– Uuuch. Wybacz, że cię zmartwiłem.

Zastawiłem miecz, żeby kupić książki, ale Altina na szczęście pożyczyła mi pieniądze i kazała spłacić natychmiast wszystkie długi.

– Dbasz o niego?

– Trzymanie broni nie ma sensu, jeśli się nią nie zajmuje…

– Nawet ja oliwię swój miecz.

Miecz Altiny nazywał się Grand Tonnerre Quatre. Był stworzony z Tristei i według legend pierwszy cesarz, L’Empereur Flamme, otrzymał go w prezencie od wróżek. Każda broń w starciu z tym ostrzem roztrzaskiwała się na kawałki. Nie dało się go w żaden sposób zarysować, wygiąć, a tym samym i złamać, podobno także w ogóle nie rdzewiał. Był jednak większy niż Altina, dlatego wrzucono go na dach dorożki wraz z całym pozostałym bagażem.

Co do samej tristei, badający ten materiał uznali, że jest jakimś naturalnym stopem, a wyniki ich prac posłużyły do stworzenia nowego materiału, który był tak doskonałej jakości, że w Wielkiej Brytanni wprowadzono go do masowej produkcji.

Regis, wyciągając swój miecz z pochwy, poczuł niewielki opór, ale ostrze wyszło z niej gładko i już po chwili zabłysło na słońcu.

– Jest w świetnym stanie.

– Och, to doprawdy nieoczekiwane. Sądziłam, że całkowicie o nim zapomnisz. Mam teraz o tobie lepsze zdanie.

– Zapomniałem o nim. Chociaż widziałem, jak Eric go polerował.

– Oddaj moje zmarnowane uczucia! Cofnij czas!

– Przecież się nie da…

Altina wychyliła się za Clarissę i spojrzała na Erica.

– Tak nie można! Nie rozpieszczaj go!

– Przyjąłem! Ale monsieur Regis wyglądał na bardzo zajętego, więc skoro nie mogłem mu pomóc w innych kwestiach, zająłem się przynajmniej jego mieczem. Naprawdę tak źle postąpiłem?

– Wiem przecież, że jest zajęty, ale… – Altina spojrzała na Regisa. – W takim razie mogłeś mnie o to poprosić. Czemu to był Eric?

– He? Eee… Tak na logikę nie wydaje ci się dziwne, gdyby oficer piątego stopnia prosił generała dywizji o konserwację broni?

– Czemu miałoby być? I tak nie mam nic do roboty.

– W takim razie, zajmuj się tą górą dokument…

– A! Widzę zamek! To nie Fort Sierck?! – krzyknęła Altina, wstając i wskazując jakiś punkt w oddali, chcąc tym samym zmienić temat.

Była dobra w analizowaniu problemów, ale nie radziła sobie najlepiej z czytaniem i pisaniem, dlatego unikała papierkowej roboty, przez co wszystkie dokumenty, które nie wymagały jej podpisu, były zrzucane na barki Regisa – chociaż w porównaniu do tego, z czym musiał się zmagać podczas swojej pracy, nie było tego aż tak wiele…

Regis, widząc jej reakcję, po prostu wzruszył ramionami, a Eric uśmiechnął się niezręcznie.

Clarissa natomiast trwała z niewzruszoną miną, zresztą dobrze wiedziała, że księżniczka i jej strateg jedynie się ze sobą przekomarzają. W normalnych okolicznościach by się zaśmiała, jednak w obecności osób innych niż Altina czy Regis nigdy nie okazywała żadnych emocji, a oprócz Erica towarzyszyła im grupa żołnierzy, którzy siedzieli na tylnych siedzeniach. Rycerze mieli na sobie lekkie zbroje schowane pod kurtkami, a także ukryte miecze, przez co ich stroje wyglądały, jakby ledwie na nich pasowały.

Sam dyliżans został wynajęty przez cesarską armię, co było sugestią Regisa.

– Może i szlachta nas wyśmieje, jednak zyskamy respekt wśród pospólstwa. Jak dla mnie warto.

– O tym też przeczytałeś w książce?

– Tak.

– Jak myślisz, dowódca zyska przychylność obywateli poprzez podróżowanie tak jak oni?

– Oczywiście. Bez wątpienia zyskamy w ich oczach o wiele więcej, niż gdybyśmy podróżowali luksusową karocą.

– Ale wśród arystokracji panuje opinia, że poddani czują wielką dumę, widząc, jak ich władca podróżuje jakimś pięknym pojazdem.

– Tak może być w bogatych miejscach jak sama stolica, jednak jesteśmy na północy, a tereny przygraniczne do najbogatszych nie należą.

– To prawda. Kiedy życie jest ciężkie samo w sobie, trudno komuś powiedzieć „bądźmy dumni z tego, jacy eleganccy są nasi władcy”. Dla zwykłych ludzi taki widok musi być jak sól w oku.

– Niewiele osób pośród szlachty to rozumie.

– Hmm, wcześniej myślałam podobnie. Dziękuję, że mi to wyjaśniłeś, Regisie.

– Wasza wysokość nie musi, w końcu to ty, księżniczko, zaproponowałaś taką podróż. – Regis przypomniał sobie, że czytał o podobnej sytuacji dopiero po tym, jak Altina to zaproponowała.

Dyliżans powoli wjechał w gęsty las.

Po zdobyciu Fortu Volks cesarstwo odnowiło prowadzącą przez niego drogę, ale ponieważ te tereny zamieszkiwali barbarzyńcy, eskortujący rycerze byli wyjątkowo spięci.

Altina wyszeptała Regisowi do ucha:

– Co z Diethartem?

– Wszystko załatwione. Powiadomiłem Bargainheim o naszej podróży, tak więc ten las jest o wiele bezpieczniejszym miejscem niż stolica cesarstwa – odpowiedział jej chłopak.


Pierwszego dnia podróży dorożka zatrzymała się przy posiadłości margrabiego na odpoczynek. Elin wprosiła się do pokoju, który mieli zająć podróżujący, co oczywiście wywołało kolejną kłótnię z Clarissą, której nie mogła przerwać nawet Altina z jej wielkim mieczem w ręku…

Z samego rana, odkąd wznowili podróż, księżniczka aż tryskała dobrym humorem.

– Ludzie z miasta przyszli nas pożegnaaać.

– Tak. Wiele osób chciało wyrazić w ten sposób swoją podziękę.

– Zwłaszcza ci z gildii kupieckiej… Co takiego zrobiliśmy?

– Haha… – Regis zaśmiał się niezręcznie. – Cóż za oko do szczegółów.

– Czyżbyś… Zapłaciłeś im, aby nas pożegnali?!

– Nawet ja nie postąpiłbym tak niegodziwie. Przed tą wyprawą musiałem zamówić sprzęt oraz ubrania, dlatego…

– Aha.

Regis zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem wszystkie z zebranych tam osób nie otrzymały od niego jakiegoś zlecenia. Wielkie zakupy, jakich wcześniej dokonał, były zastrzykiem energii dla miasta, więc najprawdopodobniej ludzie zebrali się, aby pożegnać swojego najlepszego klienta.

– Skoro są szczęśliwi, bo zapewniliśmy im pracę, to chyba ta sytuacja wcale nie jest taka zła..

– Właśnie!

Widząc, jak mieszkańcy się uśmiechają i dziękują z całego serca Regisowi, Altina utwierdziła się w przekonaniu, że słusznie postąpili.


Abidal Evra, oficer polowy drugiego stopnia służący w przygranicznym regimencie Beilschmidt, miał trzydzieści osiem lat. Z urodzenia był zwykłym mieszczaninem, najmłodszym spośród sześciorga rodzeństwa. Jednak dzięki silnemu ciału, umiejętnościom walki zdobytym dzięki treningowi z braćmi oraz prawej osobowości zyskał sobie dobrą opinię u wielkiego bohatera Jerome’a, a swoją ciężką pracą zasłużył na zdobycie tytułu rycerskiego – innymi słowy, na wyniesienie do statusu szlacheckiego.

Po zakończeniu musztry został wezwany przez generała Jerome’a.

– Co myślisz o Regisie i Ericu?

– Pierwszy jest wspaniałym strategiem, a drugi obiecującym rycerzem, generale!

– A księżniczka?

– Popularnym dowódcą!

– Hmm. Odpowiedź w twoim stylu. No dobrze. Abidalu Evra, powierzam ci dowodzenie eskortą wyprawy do stolicy.

– Dziękuję! To wielki zaszczyt!

Abidal Evra przewidział, że tak się stanie.

Słyszałem, że księżniczka ma uczestniczyć w festiwalu z okazji dnia założenia. Generał Jerome nie może opuścić twierdzy, ponieważ jest zastępcą głównodowodzącego, sir Evrard dowodzi strażą, więc kto inny miałby otrzymać tę rolę?

Jerome jednak przerwał próżne myśli podwładnego.

– Weźmiecie dyliżans, łącznie z tobą będzie ośmiu strażników.

– Tak je…! Co? Dyliżans? Ośmiu? Jak tak mała grupa ma bronić księżniczki?

– Nie dasz rady?

– O, nie, oczywiście, że dam! Zrobię wszystko, co tylko rozkaże pan generał!

– Dobrze, to tyle. To plan zaproponowany przez Regisa, więc pewnie jest dobrze przemyślany. Możesz wrócić do swoich obowiązków.

– Tak jest! Przyjąłem, generale! – odpowiedział bez zawahania, chociaż drżała mu ręka, którą salutował.

To jakiś spisek? Chce mnie zabić razem z księżniczką? Jestem przynętą? Mam tam zginąć? – te pytania nie dawały mu spać tej nocy, tym bardziej że pozostali przydzieleni do obstawy strażnicy byli mniej uzdolnieni niż on, w dodatku wszyscy pochodzili z zapomnianych klanów.

Minęli lasy pełne barbarzyńców, a także bezpieczne Fort Sierck oraz Thionville. Eskorta powinna liczyć tysiąc zbrojnych, jak to zwykle bywało w takich przypadkach, a ich było jedynie ośmiu; dlatego nawet na ulicach miasta Abidal Evra miał cały czas spocone ręce.

Księżniczka Marie Quatre krzyknęła radośnie:

– Regisie! Czy to stacja postojowa?

– Tak. Pierwszy raz taką widzisz?

– Kiedy jechałam do Fortu Sierck, miałam ze sobą tylu żołnierzy, że nie widziałam nic poza drogą pełną dorożek.

– Cóż, to normalne.

Oczywiście! – Abidal Evra zgodził się z Regisem, ale uważał, że strateg powinien jakoś zareagować w tej sytuacji. Po prostu nie mógł pojąć, co on sobie myśli.

Część 3[edit]

Droga z miasta do stacji postojowej zajęła im dwie godziny.

Ta ostatnia znajdowała się na górzystym, rolniczym terenie. Był wczesny kwiecień, więc gdzie nie spojrzeć, kwitły kwiaty, co czyniło to miejsce jeszcze piękniejszym.

Dorożki zatrzymały się na tej stacji, mieszczącej się przy małej wiosce, aby pozwolić koniom i podróżnym odpocząć.

– No dobrze, poł godziny przerwy – oznajmił woźnica.

W normalnych warunkach pasażerowie od razu wysiedliby z dorożki, rozeszli we wszystkich możliwych kierunkach i zaczęli ze sobą gawędzić. Abidal Evra i jego ludzie byli jednak wyszkolonymi żołnierzami, a ich zadanie polegało na ochronie księżniczki, dlatego szybko opuścili dorożkę, a następnie otoczyli ją, przyjmując pozycje obronne. Dopiero po tym Abidal otworzył drzwi wozu z zewnątrz.

Pierwszy pojawił się w nich Regis.

– Dziękuję – powiedział, odrzucając głowę w tył.

Abidal Evra zasalutował mu w odpowiedzi, patrząc, jak pochylający się do przodu strateg wysiada z wozu, i myśląc:

Do czego jeszcze jest zdolny ten mężczyzna?

Fort Volks był znany jako forteca nie do zdobycia jeszcze przed urodzeniem Abidala, jednak ten chłopak z łatwością przejął tę twierdzę.

Nawet ja zostałem rycerzem, więc czemu on po takim wyczynie dalej jest zwykłym oficerem piątego stopnia, o tytule szlacheckim nawet nie wspominając?

Status rycerski był tytułem szlacheckim przyznawanym za wielkie osiągnięcia. Pozwalał otrzymywać wyższy żołd, a także dawał prawa do swobodnego zakupu oraz sprzedaży towarów.

Po Regisie wysiadła księżniczka Marie Quarte.

Jej ogniste włosy zatańczyły na wietrze, odsłaniając na moment śnieżnobiałą szyję. Oprócz wrodzonej urody, dzięki regularnym treningom miała wspaniałą figurę, a w dodatku poruszała się z wielką gracją nawet przy wysiadaniu z dorożki. Na tle czystego, niebieskiego nieba prezentowała się wręcz bosko, zupełnie jak na jednym z tych wielkich obrazów w kościele.

Abidal Evra strasznie się spiął, ponieważ po raz pierwszy widział księżniczkę z tak bliska.

Następnie wysiedli pokojówka i Eric.

W tym momencie inny żołnierz skończył sprawdzać miejsce wydzielone do odpoczynku, po czym gestem ręki zasygnalizował, że wszystko jest w porządku.

Abidal Evra pochylił głowę i z pełnym szacunku głosem rzekł:

– Wasza wysokość, proszę spocząć w tamtym miejscu.

– Hmm... Wiem, że chciałeś dobrze, ale po takiej długiej podróży pupa zaczęła mnie boleć.

– Co?! Doktor! Wezwijcie medyka!

– Chwila! Nie trzeba! Siedzenie było jedynie trochę za twarde.

– W takim razie proszę zająć moje miejsce.

Księżniczka machnęła ręką na znak, aby sobie odpuścił.

Przez to drobne zamieszanie podszedł do nich strateg jej wysokości, po czym z uśmiechem skomentował:

– Haha. Chyba podróże w dyliżansach są zbyt ciężkie dla arystokracji.

– Nie o to chodzi! Dyliżans nie jest tu problemem. Jestem szczęęęęśliwa, jasne?

– Naprawdę? Dobrze. Jeśli zrezygnujemy teraz z dyliżansu, nie będziemy mieli szans zdążyć na festiwal.

– Uuuugh. Regis przedkłada festiwal ponad moją pupę.

– Możemy przesiąść się do karocy, ale co by sobie ludzie pomyśleli, gdybyś się spóźniła, bo "pupa cię bolała"?

– No tak...

– Mogliby nadać ci jakieś niestosowne przezwisko, a jedno takie już masz.

– Aaa, rozumiem. Przecież powiedziałam, że nic mi nie jest. Przy okazji, Regisie, nie boli cię tyłek?

– Trochę tak, tuż po tym, jak wstałem. Siedzenie było pewnie trochę za twarde. No ale ja przywykłem do tego dzięki twardemu krzesłu, jakie mam przy biurku, więc dla mnie to nic takiego.

– Spryyyytne.

– Cóż, i tak nie mam wyboru.

Strateg uśmiechnął się niezręcznie do wydymającej policzki księżniczki.

Obserwującego rozmowę Abidala Evrę zaskoczyło, w jakich są dobrych relacjach. Dla niego żołnierze pospolitego pochodzenia powinni okazywać przełożonym głęboki szacunek, a co dopiero komuś z rodziny królewskiej.

Służąca udała się do spiżarni, by przygotować tam herbatę. Po chwili wróciła, niosąc na tacy srebrną zastawę naczyń – porcelana nie nadawała się do podróży.

– Wasza wysokość, herbata gotowa.

– Dziękuję, Clarisso. Dla reszty też przygotowałaś?

– Oczywiście.

– Przepraszam za kłopot.

Księżniczka obdarzyła Abidala Evrę uśmiechem.

– Mamy jeszcze trochę czasu. Napijmy się herbaty.

– Hm? Ale... mamy obowiązki.

– Spokojnie, będzie dobrze. Pogoda jest wspaniała i widać wszystko na wiele kilometrów, więc od razu zobaczymy, jeśli ktoś będzie się zbliżać.

– No tak, rzeczywiście...

– Kiedy jest czas na odpoczynek, należy odpoczywać. To także część obowiązków żołnierzy. W końcu co by było, gdyby doszło do bitwy, a ty ledwie stałbyś na nogach ze zmęczenia? Proszę.

Abidal Evra delikatnie przyjął filiżankę, którą podała mu księżniczka, patrząc na nią, jakby była jakimś skarbem.

– Napijmy się wszyscy razem.

– Właśnie! Zawołaj resztę.

– Tak jest. Eskorta! Zbiórka!

Po tym, jak strażnicy skończyli pić herbatę, dyliżans ponownie ruszył w drogę. Wszyscy zajęli te same miejsca co wcześniej; Abidal Evra siedział pośrodku ostatniego rzędu. Plecy miał cały czas wyprostowane, aby być zawsze gotowy do akcji, gdyby zaszła taka potrzeba.

Księżniczka i strateg ponownie zaczęli ze sobą gawędzić.

– Zmieniliśmy konie.

– Tak. To przewaga dyliżansów. Rycerze są przywiązani do swoich wierzchowców, w końcu one także przechodzą szkolenie bojowe, więc po prostu nie można ich zmienić. W dyliżansach natomiast wymienia się konie na każdej stacji postojowej. To bardzo wygodne.

– Do kogo należą konie na stacjach?

– Ta droga podlega cesarstwu, a dokładniej ministerstwu transportu. Podobnie jak ulice oraz nabrzeża. Na wsi odpowiadają za nie rządzący danym terenem.

– Aha.

– Na takich stacjach zostawia się konie zmęczone podróżą, a do dyliżansu zaprzęga wypoczęte.

– To naprawdę jest wygodne. Czemu wojsko nie stosuje czegoś takiego?

– Po prostu taka wymiana koni nie sprawdza się na północnej linii frontu, a na południu armia ma własną sieć transportową. Poza tym zastosowanie tej metody nie jest możliwe w przypadku dużych oddziałów, więc używa się jej jedynie w nagłych wypadkach.

– Byłeś kiedyś na południu?

– Jedynie o nim czytałem.

– Ach, to takie w twoim stylu.


Dorożka powoli sunęła naprzód, jednak takie tempo w zupełności wystarczało, żeby dotarła do kolejnej stacji zgodnie z planem..

Księżniczka z jakiegoś powodu się spięła.

– Regisie, po tym, jak zrealizujemy cel tej wyprawy, będę musiała cos zrobić.

– Co?

– Rozkazać wymienić siedzenia w dorożkach na wygodniejsze – powiedziała księżniczka, poprawiając pozycję.


Szóstego dnia od opuszczenia Fortu Volks...

Po przebyciu 100 Li (444 km) wyboistymi drogami grupa Altiny była wycieńczona.

Regis spojrzał na siedzącą obok niego księżniczkę.

Spała sobie spokojnie, opierając głowę o swoją pokojówkę, co musiało być dla niej niewygodne i męczyć ją jeszcze bardziej.

– Clarisso, jak się czujesz?

– Dobrze. Trzymam się.

– Niedługo dotrzemy do stolicy, wytrzymaj, proszę.

Nagle przed nimi pojawili się żołnierze.

– Nadjeżdża kawaleria!

W dorożce zapanowała napięta atmosfera.

Abidal Evra krzyknął:

– Co?!

– Wasza wysokość, proszę poprawić ubranie – poradził Regis, po czym wyjrzał przez okno.


Część 4[edit]

Na szerokiej drodze była widoczna zbliżająca się w ich stronę kawaleria.

Altina, której Clarissa właśnie wycierała chusteczką twarz, wymamrotała: – Hmmm... Kto to?!

Regis sam się nad tym głowił, dlatego zaczął wypatrywać chorągwi tego oddziału.

– Czerwone tło, złoty lew, słońce... Ach, pierwsza armia. To jednostki pod dowództwem generała Latreille.

Po tym, jak chłopak wypowiedział to imię, napięcie w dyliżansie osiągnęło punkt krytyczny. Wszyscy zaczęli gotować się na śmierć, w końcu Latreille i Altina byli politycznymi wrogami – dlatego właśnie otrzymali od księcia nierozważny rozkaz zdobycia Fortu Volks.

Czyżby ambicja księżniczki, aby przejąć tron, wyszła na światło dzienne?

W porównaniu do pierwszego księcia Augusta, który przez zły stan zdrowia był zmuszony odłożyć na bok swoje obowiązki, oraz wciąż uczącego się Bastiana, Altina nie powinna przyciągać w stolicy zbyt wiele uwagi.

Regis spojrzał na towarzyszących im żołnierzy, wręcz kipiących od żądzy krwi, po czym powiedział do nich:

– Spokojnie. Stolica jest tuż za tym wzgórzem, jesteśmy na publicznej, zatłoczonej drodze w samym środku dnia, więc Latreille nie wyciągnie na nas miecza, zwłaszcza że wywiesił swój baner. Jak dla mnie jedynie testują naszą etykietę.

Rozumiem. – Abidal Evra był pod wrażeniem tej dedukcji.

– To taki atak z zaskoczenia, mający sprawić, żebyśmy stracili nad sobą panowanie i nie uszanowali etykiety, przez co spadłaby popularność księżniczki, tak?

– Jeżeli zrobimy coś niestosownego, ułatwimy naszemu wrogowi działanie.

– Ech. Kiedyś sami byliśmy żołnierzami w stolicy. Nie zrobimy niczego, co mogłoby sprawić, że księżniczka straci twarz.

– Mam nadzieję. Ja postaram się, aby nigdy nie musieli tego sprawdzać – powiedział najspokojniej, jak tylko mógł, Regis.

Eric był kłębkiem nerwów, Clarissa oczywiście nie okazywała żadnych emocji, a Altina trzymała mocno rąbek swojej sukienki.

– Nie jestem za dobra w takich sprawach. Latreille zawsze mnie upominał, żebym zachowywała się stosowniej.

– Czyżby to dlatego tak się wam nie układa?

– Jest zbyt przewrażliwiony. Kiedyś nawet nakrzyczał na mnie za to, że położyłam widelec i nóż w złych miejscach!

– Siostra też mnie o to karciła... Teraz nie musisz już chyba martwić się takimi sprawami.

– Byłoby miło.

Dyliżans się zatrzymał. Abidal Evra zrobił poważną minę, po czym wysiadł i otworzył drzwi pojazdu. Pierwszy dyliżans opuścił Regis, od razu oceniając cesarską pierwszą armię zmierzającą w ich stronę – oczywiście byli to żołnierze najlepsi z najlepszych, z równie wyborowym wyposażeniem. Zwykle rycerze w pierwszym szeregu byli wyżsi, a za nimi ustawiano słabszych i niższych, jednak nie w tym przypadku – wszyscy posiadali podobny wzrost, budowę oraz uzbrojenie.

– ...

– I jak? – spytała Altina.

– Pierwsza armia ma trzy oddziały kawalerii po tysiąc każdy oraz siedem tysięcy piechurów, łącznie dziesięć tysięcy. Sądząc po ich wyglądzie, to Legion Białego Wilka.

– Więc jest jedenaście przeciw tysiącu, czyli na każdego z nas przypada po dziewięćdziesiąt?

– Nie będziemy z nimi walczyć, rozumiesz? Zaraz, mnie też policzyłaś? Przecież nie dałbym rady.

– Siebie policzyłam dwa razy.

– Podła...

– Już są – wyszeptała Altina.

Oddział rycerzy prowadził mężczyzna w czerwonej zbroi, jadący na białym koniu. Miał wspaniałe, złote włosy, urodziwą twarz oraz oczy tak czerwone, że wydawały się płonąć. U jego pasa wisiał miecz z czerwoną rękojeścią ozdobioną klejnotami, jedno z ostrzy pierwszego cesarza ‘Arme Victoire Volonte’. Tak, to był sam drugi książę Cesarstwa Belgarii, Allen Deux Latreille de Belgaria.

Zostawił kawalerię z tyłu, po czym podjechał do dyliżansu i parę metrów od niego zszedł z konia.

Haken no Kouki Altina - Volume 03 - 051.jpg

Altina momentalnie się spięła – pewnie gdyby miała ze sobą miecz, trzymałaby go już w rękach.

Regis nie wiedział, co robić, podobnie zresztą jak wszyscy w dyliżansie. Nikomu do głowy nawet nie przyszło, że książę podjechałby do nich bez obstawy.

Altina zacisnęła zęby, nie chcąc pozwolić, aby zobaczył, że boi się idącego powoli w jej stronę brata.

Kiedy znalazł się na wyciągnięcie ręki, rozłożył szeroko ramiona i objął Altinę, mówiąc:

– Naprawdę przepraszam, siostro.

– Aaa? Eee? – Tak zaskoczył księżniczkę, że nie mogła wydusić z siebie ani słowa.

Latreille kontynuował szczerym tonem głosu:

– Przez niekompetencję brata, na głowę którego spadła cała armia, musiało być ci wyjątkowo ciężko. Błagam, wybacz.

– Eeee... Latreille?

– Na wieść, że Aljeantina jedzie do stolicy dyliżansem, aż rozbolało mnie serce. Twoje życie tam jest aż takie trudne?

– He? Nie. Chciałam pokazać obywatelom...

– Jest tak wiele spraw, o których chciałbym z tobą porozmawiać, jednak teraz musimy zadbać o naszych podwładnych. Wracaj szybko do stolicy i dobrze wypocznij.

– Hmmmh.

– Aby uczcić twe zwycięstwo, przygotowałem dla ciebie konia, Aljeantino.

– Konia?

Latreille gestem rozkazał jednemu z żołnierzy przyprowadzić rumaka. Miał jasnobrązowe namaszczenie, długą, złotą grzywę i ogon oraz białe kopyta. Został także dokładnie wyczesany, dlatego prezentował się po prostu przepięknie.

Książę wziął od rycerza lejce wierzchowca, a potem gestem ręki zachęcił siostrę, aby spróbowała na nim siąść.

– Ma dobry charakter. To naprawdę wspaniały rumak, powinien ci się spodobać.

– Tak, jest naprawdę wspaniały.

Oglądającego tę scenę Regisa aż wmurowało.

– Rozumiem...

.

Łagodne podejście. Doskonale zna osobowość Altiny, więc miał pewność, że to podziała. Co za kompetentny starszy brat.

Wydawał się zdawać sobie sprawę, że żaden klejnot, nieważne, jak cenny, nie poruszyłby siostry. Regis przeszukał w myślach znane mu książki, aby znaleźć najlepsze wyjście z tej sytuacji.

– Uuu, co teraz po...

– Hmm. Jeżeli chcesz podróżować u boku swojego stratega, powinnaś wziąć dla niego konia albo karocę. W końcu lepiej podróżuje się w towarzystwie, prawda?

Latreille spojrzał na Regisa.

– Hę?!

Nie pomyślałbym, że głównodowodzący armii, sam książę Latreille weźmie w ogóle pod uwagę oficera administracyjnego piątego stopnia. – Regis nie dowierzał, że książę o nim wspomniał. Źle go oceniłem. – Uznał w końcu, że nie docenił przeciwnika, który stał właśnie tuż przed jego oczami. Nigdy nawet nie czytał o podobnej sytuacji, dlatego mógł jedynie pokiwać głową na propozycję feldmarszałka.

– Jestem bardzo wdzięczny.

Eric oraz Abidal Evra otrzymali najlepsze wojskowe konie, natomiast Regis i Clarissa wsiedli do eleganckiej karocy, udekorowanej szmaragdami. Szybko przeniesiono do niej także bagaże, a woźnicę dyliżansu przeproszono, w końcu nie zostali wcześniej poinformowani o planach księcia. Pożegnali jednocześnie twarde siedzenia, na których spędzili całe sześć dni.

Wpadli w sidła Latreille, tańczyli, jak im zagrał. Regis przypomniał sobie słowa, które kiedyś powiedział Altinie:

– Jestem jedynie miłośnikiem książek. Nie będę w stanie pomóc w sytuacjach, o których nic nie wiem.

I pomyśleć, że naprawdę tak się stało. Książę Latreille naprawdę jest zarówno uzdolnionym dowódcą, jak i politykiem, bez wątpienia ma predyspozycje do zajęcia tronu, a widzimy teraz jedynie wierzchołek góry lodowej. Co będzie dalej?

Karoca posiadała dwie ławy, a więc mieściła cztery osoby. W tylnej części siedział żołnierz o pomarańczowych włosach i łagodnym spojrzeniu, będący mniej więcej w wieku Latreille. Jego mundur zawierał złote i srebrne elementy; innymi słowy, wojak musiał wywodzić się ze szlachty i zajmować wysoką pozycję. Kiedy Regis otworzył drzwi, siedzący z uśmiechem na twarzy powiedział:

– Podróż musiała być dla ciebie ciężka, strategu Regisie. Nazywam się Germain Laurentis de Beaumarchais, jestem oficerem administracyjnym pierwszego stopnia. Możesz nazywać mnie po prostu Germain.

– Ach, dziękuję. Jestem Regis Auric, oficer administracyjny piątego stopnia. Mogę spytać, czy przypadkiem nie pomyliłem karocy?

– Nie, dobrze trafiłeś. Pozwól mi dotrzymać ci towarzystwa podczas tej krótkiej podróży do stolicy.

– Cóż… – Regis obejrzał się, aby spojrzeć na Clarissę.

Podróż razem ze szlachcicem będącym ich politycznym przeciwnikiem mogła zepsuć jej wypoczynek, jednak Clarissa, dalej z kamienną twarzą, powiedziała:

– Mną proszę się nie przejmować. Jeśli w karocy nie ma dla mnie miejsca, mogę pójść do stolicy na piechotę.

– Nigdy! Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak księżniczka by mnie ukarała, gdybym pozwolił na coś takiego.

– Mnie także czekałby wykład od księcia Latreille. Proszę zasiąść z nami.

– Dobrze. Dziękuję za waszą dobroć.

Clarissa ukłoniła się, po czym wsiadła do karocy i usiadła obok Regisa, który zajął miejsce naprzeciw Germaina. W normalnych okolicznościach to ona, jako zwykła służąca, powinna siedzieć z tyłu, a Germain z przodu, co dodatkowo, razem ciepłym przyjęciem siostry przez Latreille, zaimponowało Regisowi.

Na twarzy Germaina pojawił się ciepły uśmiech.

– Od dawna chciałem pana poznać, monsieur Regisie.

– Jestem jedynie zwykłym mieszczaninem i oficerem piątego stopnia… Więc pańskie słowa nie są trochę niestosowne?

– Ach, proszę o wybaczenie. Jestem trzecim synem markiza, to moi dwaj wybitni bracia zajmują się współpracą z innymi, dlatego przywykłem do takiego sposobu rozmawiania.

– Pańskim braciom się układa?

– Tak, teraz pracują na zachodzie.

Haken no Kouki Altina - Volume 03 - 060.jpg

– To znaczy…

Regis spróbował sobie przypomnieć imiona dowódców cesarstwa. Na zachodzie stacjonowała obecnie druga armia, której przewodzili bracia Beaumarchais, odpowiednio dowódca oraz wicedowódca. Regis nie wiedział jednak, że trzeci syn markiza sprawował pozycję doradcy księcia Latreille.

Germain uśmiechnął się niezręcznie.

– Beaumarchais to rodzina z długimi tradycjami wojskowymi. Nie radzę sobie z mieczem, nigdy nawet nie przyszło mi do głowy, by zostać żołnierzem, tak skupiłem się na nauce. Jednakże w akademii wojskowej zwróciłem na siebie uwagę księcia, który miał o mnie tak dobrą opinię, że zatrudnił mnie jako swego doradcę.

– Rozumiem.

Regis sądził, że trzeci syn markiza nie będzie mieć kompletnie nic wspólnego z takim mieszczaninem jak on, jednak w rzeczywistości mieli trochę wspólnych cech, tak więc humor chłopaka trochę się poprawił.

– Słyszałem, że monsieur jest wielkim uczonym.

– Co? Nie… To naprawdę nic wartego wzmianki, po prostu lubię oddać się lekturze w wolnym czasie.

– Rozumiem. Jakie książki pan czyta?

– To naprawdę wielka szkoda, jednak ostatnio byłem tak zajęty… że przeczytałem jedynie „Kucyka z sąsiedztwa” Yorgela.

Germain przechylił głowę na bok.

– Hmm? To jakaś książka akademicka?

– Ach, nie, nie. To zwykła fantastyka.

Była to miłosna powieść, którą Regis kupił, gdy jeszcze przebywał w stolicy – wciąż miał wtedy beztroskie nastawienie do świata i chciał zaznać wszystkiego.

Germain zaśmiał się, słysząc jego odpowiedź.

– Haha. Pańskie żarty są doprawdy wyborne.

– Hm?

– Doradcy jak my powinni używać swojego intelektu dla dobra naszych pracodawców. Nie mamy czasu na zaczytywanie się w takich głupotach.

– Eee...

– Zawsze uważałem, że takie czytadła powinny zniknąć.

– Co proszę?

– Takie książki są publikowane, by zaspokoić najniższe potrzeby czytelników. To one stoją za spadkiem poziomu kultury Belgarii. Ta cała niskiej klasy literatura powinna zostać spalona – powiedział szczerze Germain.

On mówi poważnie i naprawdę chce zniszczyć te książki – pomyślał Regis, zaciskając pięści.

– A kto miałby decydować, które książki kwalifikują się do wyższej lub niższej klasy literatury?

– Ministerstwo sprawiedliwości oczywiście. Cesarstwo wydało nakaz aresztowania pod zarzutem zdrady stanu i bez zwłoki wysłano by aresztować wszystkich, którzy w swoich pracach krytykowali państwo.

– W ministerstwie sprawiedliwości zasiadają same osoby o nieskalanych wartościach? Biorąc pod uwagę ich pozycję, wiele książek nigdy nie będzie mogło ujrzeć światła dziennego.

– Oczywiście! Krytykowanie cesarstwa jest niedopuszczalne!

– Głupota… A co, jeżeli cesarstwo zmierza w złą stronę? Wytknięcie tego będzie nielegalne? Monsieur Germain także ukończył akademię wojskową, a więc powinno być mu znane stwierdzenie „ignorowanie sugestii podwładnych jest oznaką głupoty dowódcy”? Czyż wszystko w całym państwie nie byłoby w końcu prowadzone przez takich właśnie ludzi?

– Ach, nie. Oczywiście książki związane z polityką oraz nauką nie byłoby niszczone, jedynie te, których celem jest zadowolenie czytelnika.

– A jak ustalano by kryteria dla nich? Pomyślał pan o tym? Nie wspominając już, że nawet jeżeli powieść ma jedynie zabić czas czytelnika, to i tak jest efektem ciężkiej pracy obywatela cesarstwa.

– Mimo to wiele osób popełnia zbrodnie właśnie przez takie lektury.

– Może mi pan powiedzieć, ile było takich przypadków?

Germain zamilkł, a Regis powoli rozluźnił pięści.

Niedobrze.

Wdał się w kłótnię, a biorąc pod uwagę pozycję Altiny, powinni wykorzystać ten czas, aby zbliżyć się do Latreille. W jaki sposób ma obstać przy poglądach podczas dyskusji z politycznym adwersarzem?

W tym momencie wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Clarissa przerwała niezręczną ciszę, zachowując kamienny wyraz twarzy.

– Nie jestem w stanie pojąć tych skomplikowanych rzeczy, ale skoro już żyjemy na tym świecie, zachowajmy człowieczeństwo do końca. Gdybym kiedyś miała umrzeć, nie żałowałabym niczego, jeśli moje serce byłoby przepełnione wspaniałościami doczesności.

W karocy ponownie zapadła martwa cisza. Regis przestał próbować dobrze wypaść, nie przeprosił także swojego rozmówcy za wcześniejsze słowa.

Na twarzy Germaina pojawił się wątły uśmiech.

– Och, proszę o wybaczenie. To było nieuprzejme z mojej strony, że ośmieliłem się dyskutować taki temat przy damie. Sprawy polityki i rodziny to temat tabu, nawet wśród członków rodu. Wyszedłem na niecywilizowanego bufona.

– Nie, to ja byłem nieokrzesany.

Atmosfera wewnątrz karocy wróciła do normy.

Germain wyjrzał przez okno i stwierdził:

– Już prawie jesteśmy.

– Tak.

Regis spojrzał na Clarissę, w spojrzeniu której wyraźnie dało się dostrzec wielką nostalgię.


Rozdział 2: Pojedynek w blasku księżyca[edit]

Część 1[edit]

Wersal, cesarska stolica i „miasto bez ścian”, leżał na niewielkim wzniesieniu, dzięki czemu z najwyższego punktu można było podziwiać wszystkie jego piękne ulice. W sercu metropolii znajdował się Pałac Le Brane. Pełnił funkcję nie tylko domu cesarza, lecz także kwatery głównej armii oraz siedziby parlamentu. Chociaż sam budynek był prostej budowy, inaczej sprawa miała się z ogrodami. Przecinały je liczne, dobrze zorganizowane alejki, a centrum stanowił zbiornik wodny w kształcie krzyża, rozdzielający całość na cztery place znajdujące się po każdej ze stron świata. Wokół pałacu rozlokowane były domostwa rodzin szlacheckich i nie miało tu znaczenia, czy właściciele naprawdę je zamieszkiwali, czy ich prawdziwe siedziby znajdowały się daleko od stolicy. Ponieważ miasto nie posiadało ścian, wszędzie znajdowały się posterunki strażników i jeśli jakiś mieszczanin zbliżyłby się do nich na dziesięć kroków, w mgnieniu oka zostałby zatrzymany, a następnie zabrany na przesłuchanie.

Rycerze z Legionu Białych Wilków jechali powoli ulicą prowadzącą do pałacu. Ze względu na obchody rocznicy założenia cesarstwa w stolicy panował spory ruch, w dodatku po obu stronach drogi rozstawione były stragany, ponieważ festiwal już się rozpoczął. Z jakiegoś powodu ludzi było zbyt wiele, nawet jak na taką okoliczność.

Regis rozejrzał się dookoła.

– Czemu jest tu tak dużo ludzi?

– Zebrali się, ponieważ chcieli zobaczyć księżniczkę Marie Quatre, chociaż część z nich jest tu dla księcia Latreille. W końcu mamy dziś wyjątkowy dzień.

– Tak, księżniczka równo rok temu opuściła stolicę.

– Owszem, ale zainteresowanie wzbudził głównie fakt, iż tak młoda osoba zdobyła niesławny Fort Volks.

– Aaaaach, rozumiem.

W stolicy mieszkało wiele zamożnych rodzin, które wyszły na ulicę, ponieważ szanowały rodzinę królewską, jednak w tym tłumie stanowiły one mniejszość. Reszta chciała po prostu zobaczyć księżniczkę. Tak młoda i piękna dziewczyna została bohaterem, nie można się więc dziwić, że przyciągnęła tak wielką rzeszę ludzi.

Widząc tę sytuację, Regis zrozumiał, czemu Latreille koniecznie chciał mieć Altinę u swojego boku.

Chłopak wychylił się za okno, spoglądając na wyprzedzającą ich księżniczkę. Powoli jechała przed siebie, wyprostowana oraz z pewną siebie miną, mimo że otaczali ją zwolennicy jej politycznego wroga. Cała sytuacja nadawała jej naprawdę majestatyczny wygląd.

Po drodze jednak mijali dzieci machające rękoma i krzyczące “księżniczka Marie Quatre!”, przez co Regis zaczął się martwić, że może ona publicznie wyrazić swoje niezadowolenie czy skomentować to jakoś pod nosem, co oczywiście nie nastąpiło. Chociaż zbierało się koło niej coraz więcej ludzi, a atmosfera gęstniała, Altina po prostu się uśmiechnęła i pomachała do zebranych osób.

Tłum na ten widok zaczął wiwatować:

– Niech żyje Quatre!

– Vive l’empereur!

Ktoś zaczął grać muzykę, a tłum spontanicznie śpiewać, wychwalając Cesarstwo.

Na widok uśmiechu na twarzy księżniczki Regisowi przyszła do głowy myśl, że jeszcze nigdy nie widział Altiny w takiej chwale.

W pewnym momencie jakaś kobieta wykrzyczała jego imię.

– Regis?!

– He?

Strateg obejrzał się, szukając w tłumie tej osoby, co po chwili mu się udało. Chłopak chciał wykrzyczeć jej imię, jednak nie miał do tego okazji, ponieważ zbytnio już się od niej oddalili.

Trudno – pomyślał. Minęły całe wieki od naszego ostatniego spotkania. Wyglądasz naprawdę pięknie, Carol.

Dopiero teraz dotarło do Regisa, że naprawdę wrócił do stolicy.

Przed karocą otworzyła się wspaniała brama pałacu Le Brane. Towarzyszący im do tej pory Białe Wilki jednak jej nie przekroczyli, podobnie jak Abidal Evra oraz reszta żołnierzy z Fortu Volks; wyjątek stanowił Eric, który pozostał przy Altinie jako jej strażnik.

Powóz powoli wjechał na plac przed pałacem i się zatrzymał.

Po stronie Latreille znajdowało się sześć osób – on sam, Germain oraz jego rycerze, po Altiny natomiast czworo – Regis, księżniczka, Clarissa i Eric.

Strateg po raz pierwszy w życiu przebywał w pałacu. Rozglądając się, nie mógł wprost uwierzyć we wspaniałość tego miejsca. Nawet kremowa kostka brukowa na placu została ozdobiona szczegółowymi rysunkami – znajdował się na nich wizerunek gwardii królewskiej, dzierżącej muszkiety. Wcześniej jedynie czytał o takich wspaniałych widokach. Nie śniło mu się nawet, że kiedyś zobaczy je na własne oczy.

– Niesamowite…

– Heeeh, w końcu jesteśmy. – Altina urodziła i wychowała się w pałacu, więc oczywiście czuła się tam o wiele lepiej niż w otoczeniu tłumu.

Nie tylko jej strój prezentował się wyśmienicie – gracja, z jaką zeszła z konia, mogłaby poruszyć serce nawet jej rumaka.

– Powinnam ci podziękować, Latreille. Zarówno za tego rumaka, jak i ciepłe powitanie.

– W rzeczy samej. Gdybyś podróżowała dalej w dyliżansie, być może nie udałoby się nam umknąć oczom pospólstwa, a nawet moglibyśmy stać się obiektem kpin.

Latreille zsiadł z konia.

– Jednak – Altina wlepiła w niego spojrzenie – nie ufam ci.

– Och, doprawdy? Cóż, trudno. Doskonale zdaję sobie sprawę, że koń nie wystarczy, aby zrekompensować ci za to, co ci wcześniej uczyniłem. Zobaczymy się na kolacji.

Na twarzy Latreille, machającego do niej ręką na pożegnanie, pojawił się niepewny uśmiech, który zmienił się w minę wyrażającą pogardę, kiedy książę odwrócił głowę.

– Coś tu z pewnością nie gra.

– Nic ci nie jest, wasza wysokość?

– Te oczy... On coś knuje.

– To oczywiste. Takie zachowanie nie powinno dziwić u kogoś, kto na co dzień stawia czoła swoim wrogom politycznym.

– Regisie, lepiej zbierz w sobie sporo odwagi. Ty też będziesz musiał coś wymyślić.

– Jutro zaczyna się trzydniowy festiwal z okazji rocznicy założenia cesarstwa. Jeżeli przez ten czas nic się nie stanie, moją jedyną rolą będzie dobra zabawa.

– Czemu robisz minę, jakbyś znalazł żabę w mojej torbie?

– Jeżeli rzeczywiście jakaś tam jest, mam nadzieję, że wciąż żyje.

W tym momencie pojawiła się służba pałacowa, która zajęła się ich bagażami.


Część 2[edit]

W końcu znaleźli chwilę na odpoczynek.

Altina, którą, łagodnie mówiąc, w pałacu traktowano raczej chłodno, po zakończeniu podróży od razu udała się w stronę swojego pokoju. Wraz z nią szli kolejno Clarissa, Eric oraz Regis, który miał wrażenie, że nie powinno go tam w ogóle być.

W pałacu znajdowało się tyle dzieł sztuki, iż można by spokojnie nazwać go muzeum, zresztą sam budynek mógł uchodzić za jeden z eksponatów.

Oooch. Czy to nie kolumna opisana w “Miłosnym złodzieju z cesarskiego pałacu”? A w tym korytarzu rozegrał się pojedynek z “Legendy o bohaterze Alfredzie”.

– Piękne... Czyżbym trafił do raju?

Większość osób w pałacu, nie licząc służby, pochodziła z rodzin szlacheckich. Ci na widok Altiny bez słowa unosili brwi – księżniczka sądziła, że któryś szlachcic jakoś skomentuje jej pojawienie się, jednak żaden z nich nie miał na to wystarczająco odwagi. W końcu plotki głosiły, iż po objęciu dowodzenia w fortecy pokonała w pojedynku bohatera – Jerome’a, spacyfikowała barbarzyńców, a także pokonała mury fortecy uważanej za nie do zdobycia. Poza tym szlachcice w pałacu doskonale wiedzieli, że nie mogą pogardliwie traktować żołnierzy.

– Chyba muszę podziękować Latreille jeszcze za jedną rzecz.

– Jaką, wasza wysokość?

– Po tym, jak dołączyłam do wojska, w pałacu zrobiło się o wiele ciszej.

– Rozumiem.

Jednak z drugiej strony to jedynie nasiliło niechęć szlachty do księżniczki i chociaż nikt nie rzucał obelg, Regis doskonale wiedział, że arystokraci patrzą na nich jak na szatańskie pomioty.

Chłopak rozciągnął się, myśląc:

Więc w takim środowisku dorastała Altina...

Kiedy sama opowiadała mu, jak ją traktowano, uznał to za niedorzeczne, jednak po ujrzeniu na własne oczy sytuacji w pałacu doszedł do wniosku, że ani trochę nie przesadzała w swoich opisach.

Regis czasem zastanawiał się, czy niezadowolenie księżniczki obecnym systemem cesarstwa i troska o prostych ludzi, co oczywiście się chwali, wzięły się z tego, iż jej matka sama wywodziła się z pospólstwa.

Teraz jednak zrozumiał jej motywy.

Odczuwała na własnej skórze to, jak szlachta traktuje zwykłych obywateli. Byli wobec niej prostaccy, nielogiczni, znieważali ją na każdym kroku i szczerze jej nienawidzili – co idealnie odzwierciedlało obecny stan całej tej klasy społecznej. Dlatego księżniczka zaczęła sobie myśleć Nie widzą, że coś jest nie tak?, wątpić w cały system szlachecki, interesować się polityką i sympatyzować z prostymi ludźmi, którzy w tych czasach tak cierpieli.

Pogrążony w zadumie Regis dostrzegł, że Altina kieruje do niego pytanie. – Widzisz coś interesującego?

– Eeee, nie. A więc to w takim miejscu wasza wysokość dorastała.

– Tak.

– Czyli jeśli popytam trochę w pałacu, może uda mi się dowiedzieć czegoś więcej o waszej wysokości.

Altina nagle się zarumieniła.

– O czym ty mówisz... Ale nie mam nic przeciwko.

– Hmm?

Równie nagle wyszeptała Regisowi do ucha:

– W takim razie... powinnam chyba przedstawić cię tacie.

– Altino, uspokój się. Nie wiem, czemu chcesz to zrobić, ale jeżeli zwykły mieszczanin jak ja obrazi jakoś przypadkiem cesarza, z miejsca straci głowę – odpowiedział jej prosto do ucha.



Pokój Altiny leżał w środku północnego skrzydła pałacu. Drzwi obok powinna zająć Clarissa, jednak...

– Będzie strasznie niewygodnie, jeśli się rozdzielimy. Regis, Eric, zajmijcie sąsiedni pokój. Clarisso, nie masz nic przeciwko, żeby spać ze mną, prawda?

– Jeśli tylko takie jest życzenie waszej wysokości.

– Jako strażnik księżniczki bardzo dziękuję za podjęcie tak rozsądnej decyzji – także i Eric poparł propozycję Altiny.

Podczas podróży Regis i Eric spali razem z Abidalem Evrą. Skoro więc mieli dzielić pokój jedynie we dwóch, nie musieli martwić się o zbyt mały koc, dlatego także się nie sprzeciwiali.

Kiedy w końcu dotarli do celu, od razu weszli do jadalni. Służba jednak powiedziała im, że jedzenie dla nich nie jest jeszcze gotowe, dlatego Altina zasugerowała wyjście na miasto.

– Chodźmy zobaczyć pociąg parowy! – krzyknęła, po czym zakryła włosy chustą.

Jedynie Clarissa postanowiła zostać w pałacu i wykorzystać nieobecność reszty, aby uprzątnąć długo nieużywane pokoje.

W tym roku w cesarstwie rozpoczęła się budowa pierwszej linii kolejowej, prowadzącej ze stolicy do pobliskiego miasta Sanc Juhel – krótka trasa mająca na celu przeprowadzenie testów parowej lokomotywy sprowadzonej z Wielkiej Brytanni. Było to państwo dużo mniejsze od Cesarstwa, rządzone przez królową. Słynęło z dobrej herbaty oraz kultury. Ostatnio oprócz wymiany handlowej z Cesarstwem, głównie ogromnych ilości liści herbaty, państwa zaczęły ze sobą współpracować przy wprowadzaniu wynalazków opracowanych na wyspach. Wiele młodych osób z Belgarii, chcąc dowiedzieć się więcej o technologiach tam opracowanych, wyjeżdżało do Brytanii na studia. Czy jednak Cesarstwo miało jakąkolwiek szansę dogonić ich w rozwoju?

Regis, podobnie jak wiele innych inteligentnych osób stamtąd pochodzących, uważał, iż należy bardzo uważać na Wielką Brytannię. Widok lokomotywy parowej jedynie utwierdził go w tym przekonaniu.

Altina natomiast, jak można było oczekiwać, strasznie się nią ekscytowała.

– Regisie, to wspaniałe! Ta wielka, czarna lokomotywa jest naprawdę głośna!

– Nawet bardzo.

– Chciałabym się nią przejechać.

– Może następnym razem po twoim powrocie będzie ci dane jeździć tam i z powrotem tyle razy, ile tylko chcesz.

Pojawienie się lokomotywy parowej bez wątpienia uświetniło i wyróżniło te obchody święta na tle poprzednich.

Po obejrzeniu tamtej atrakcji Regis odwiedził księgarnię, nad którą kiedyś sprawował patronat, i przywitał się z jej właścicielką, Carol.

Wieczorem natomiast wszyscy zgodnie postanowili wyjść na miasto i zjeść w La Taverne, gdzie kiedyś Regis często bywał. Jednak lokal ten był lubiany także przez wszelkiego rodzaju przedsiębiorców, nauczycieli oraz uczniów, którzy dyskutowali tam o najnowszych wydarzeniach oraz polityce.

– Rezerwy finansowe sięgnęły już dna! Co tam pieniądze wydane na te sześć ślubów, urodziny najnowszej kochanki i jutrzejsze obchody rocznicy to dopiero marnotrawstwo pieniędzy!

– Pieniądze z podatków zwykłych ludzi służą jedynie do wydawania bankietów dla szlachty! Mamy na to dłużej pozwalać?!

– Wolność i równość dla wszystkich! – krzyknął jakiś chłopak, unosząc pięść.

Ten widok odebrał grupie Regisa całą pewność siebie i odwagę, przez co nie przekroczyli progu lokalu, natomiast zasłaniająca swoje włosy prostą chustą Altina zrobiła naprawdę zaniepokojoną minę.

Będą spore kłopoty, jeśli jej tożsamość wyjdzie na jaw.

– Chociaż to dobry lokal, lepiej dzisiaj zjedzmy w pałacu.

Zgodnie z sugestią Regisa ruszyli w drogę powrotną. Do celu dotarli o samym zachodzie słońca.

Tereny na północny wschód od pałacu przypominały pole bitwy. Wszędzie krzątali się służący przygotowujący jedzenie na jutrzejszy bankiet.

Chociaż straże zobaczyły przebraną Altinę, nie próbowały jej zatrzymać, ponieważ towarzyszyli jej Regis oraz Eric, obaj w wojskowych mundurach. Dlatego cała trójka bez przeszkód opuściła zatłoczone ulice, weszła na plac prowadzący do pałacu i szybko dotarła do swoich pokoi, leżących w jego północnej części. Przywitały ich tam piękne łóżka, malowidła na ścianach oraz żyrandol ozdobiony klejnotami. Ten wspaniały widok zaparł im dech w piersiach, a był to przecież najprostszy pokój w całym pałacu.

Altina zdjęła płaszcz, odsłaniając tym samym swoją sukienkę, którą cały czas miała pod spodem, oraz chustę zasłaniającą włosy. Skierowała się korytarzem przyozdobionym malowidłami do centrum pałacu.

– Proszę o wybaczenie, wasza wysokość. Doszło do tego, ponieważ zaprowadziłem cię w nieodpowiednie miejsce.

– Nie szkodzi, często tak jest, kiedy wychodzę na miasto. Ericu, powinieneś chyba do tego przywyknąć.

– O-Oczywiście, jednak wciąż się denerwuję.

Tamta scena aż zjeżyła mu włosy na głowie.

– Hmm? Czy to nie...?

Ręka Altiny powędrowała do jej biodra, ale chwyciła jedynie powietrze. Jej Grand Tonnerre Quatre był zbyt wielki, aby wszędzie go zabierać. Zwykle zamiast niego nosiła zwykły długi miecz, jednak nie wzięła go ze sobą na miasto, gdyż za bardzo rzucałaby się wtedy w oczy.

Widząc reakcję księżniczki, Eric chwycił rękojeść swojego ostrza, a następnie stanął przed nią i Regisem, aby zasłonić ich własnym ciałem.

– Hm? To nie jest...?

Z drugiej strony nadchodził młody, srebrnowłosy chłopak o wzroście mniej więcej takim samym jak Regis i budowie ciała tak drobnej, iż spokojnie można by go wziąć za dziewczynę. Miał na sobie mundur wojskowy, jednak bez żadnych odznaczeń, oraz wspaniały, długi miecz z rękojeścią ozdobioną klejnotem.

Altina krzyknęła:

– Auguste!

Słysząc to imię, towarzyszący młodemu chłopakowi o srebrnych włosach ciemnowłosy mężczyzna spytał:

– Czyż to nie księżniczka Aljeantina?

– Ach, Eddi, to ty? Nie martw się, możesz nazywać mnie tak, jak zawsze.

– To wspaniale. Nie przywykłem do formalności.

Mężczyzna miał na sobie czarny mundur wojskowy, a u jego pasa wisiał czerwony miecz z wyrytym pełnym imieniem jego właściciela na rękojeści – stąd też Regis wiedział, z kim mają przyjemność rozmawiać.

Hrabia Eddie Fabio de Balzac.

Haken no Kouki Altina - Volume 03 - 077.jpg

Rodzina Balzaców słynęła ze swoich umiejętności walki, zresztą założyciel ich rodu był prawą ręką samego Ognistego Cesarza. W dowód uznania otrzymali jeden z jego siedmiu mieczy, Defendre Sept, i bez cienia wątpliwości właśnie to ostrze wisiało u pasa Eddiego. Ta rodzina miała także powiązania z Altiną, gdyż to jego dziadek, Baltasar, uczył księżniczkę sztuki szermierki.

Mężczyzna chciał trochę rozładować napiętą atmosferę, nie mógł jednak zmienić faktu, że z jakiegoś powodu towarzyszył Auguste’owi, wrogowi politycznemu księżniczki.

Altina położyła rękę na ramieniu Regisa, mówiąc:

– Pozwól mi przedstawić. To Regis, mój strateg.

– Miło mi, nazywam się Regis Auric, jestem oficerem administracyjnym piątego stopnia.

– Ach, słyszałem o tobie. Miło mi poznać, Regisie. Możesz mówić mi po prostu Eddie. – Mężczyzna wyciągnął rękę w stronę chłopaka.

Hrabia chce uścisnąć rękę mieszczanina? Widać plotki mówiące, że jest strasznym lekkoduchem, są prawdziwe.

Mężczyźni złączyli się w uścisku, chociaż Regisowi drżała przy tym ręka.

– Miło mi.

– Ach, chyba mi nie powiesz, że się mnie obawiasz?

W tym momencie srebrnowłosy chłopak szturchnął Eddiego łokciem.

– Oczywiście, że się obawia, głupi.

– Rozumiem, przepraszam.

– Altino, dawno się nie widzieliśmy.

– Eee, to ty, Auguste?

– Oczywiście – odpowiedział niezadowolonym głosem pierwszy książę, Carlos Liam Auguste de Belgaria.

– Nie zmalałeś trochę?

– P-Przecież to niemożliwe! Niedorzeczne.

– No i twój głos jest jakiś wyższy.

– He?!

Eddie odpowiedział za Auguste’a:

– Po tym, jak zachorował, wiele się wydarzyło, Aljeantino.

– Naprawdę? Nieważne, kiedy indziej o tym porozmawiamy. Czemu w ogóle z nim jesteś? – spytała Altina, wskazując palcem klatkę piersiową Eddiego.

Mężczyzna z jakiegoś powodu odwrócił wzrok.

– To nie wiesz, że zostałem jego strażnikiem?

– Pierwsze słyszę.

To była nowość także dla Regisa. Mieli braki w informacjach, ponieważ przebywali daleko od stolicy, na samych granicach państwa. Docierały do nich jedynie najgłośniejsze wydarzenia, jak chociażby podpalenie posiadłości księcia.

– To mi przypomniało, że podobno zaatakowali cię bandyci – rzucił Regis, aby zmienić temat.

Auguste odpowiedział bez chwili zawahania i z pewnością w głosie:

– Żadni bandyci, to był plan Latreille, chociaż działali na zlecenie generała Baudouina. Niestety, nie udało nam się znaleźć żadnych dowodów mogących to potwierdzić.

Najwyraźniej plotki, jakie słyszeli wcześniej, były prawdziwe.

Eddie zrobił zaniepokojoną minę i powiedział:

– Latreille sprawia ostatnio naprawdę sporo problemów. Przy okazji, nie musisz się martwić, Aljeantino, nigdy przez myśl mi nie przeszło, by wysłać za tobą zabójców.

– Mam wrażenie, że dopóki jesteśmy w pałacu, nie musimy się o to martwić. A właśnie, Eddie, jesteś w stanie kogoś zabić? Pokonałeś już swój strach przed krwią?

– Ach, nie... Zabijanie nie jest moim konikiem. Ale czy to samo nie tyczy się ciebie, Aljeantino?

– J-Ja zrobię to, jeśli będzie trzeba.

Regis się rozejrzał.

Przechodzący w pobliżu szlachcice robili zaciekawione miny. Nic dziwnego, w końcu chodziło o rzadko pokazującego się Auguste’a oraz Altinę, która dopiero co wróciła z granic państwa. Zresztą sama rozmowa między nimi była naprawdę niespotykanym widokiem. Poza tym podczas niej padały już ostre słowa, przez co mogliby mieć kłopoty. To, co powiedział wcześniej August, mogłoby z łatwością zostać wykorzystane przeciw niemu.

– Wasza wysokość, kolacja już prawie gotowa.

– N-No tak... W takim razie proszę, wybaczcie, ale się oddalimy.

Altina także zdawała sobie sprawę z sytuacji.

– Bracie, do zobaczenia podczas kolacji.

– Mhhm. Uważaj na siebie.

Auguste po tych słowach skinął głową, po czym strony się rozeszły.

Eric został na miejscu, wpatrując się w plecy księcia, ale po chwili szybko dogonił Regisa oraz Altinę.

– Proszę o wybaczenie.

– Coś się stało?

– Ach, nie, tylko... To nic takiego.

Altina udała się do jadalni na kolację.


Część 3[edit]

Ponieważ bankiet jeszcze się nie zaczął, szlachcice mieli na sobie swoje codzienne ubrania. Regisowi, Clarissie oraz Ericowi służba przyniosła jedzenie do pokoju, a ci chcieli skończyć je jeść, zanim pojawi się Altina.

Regis siedział wpatrzony w swój talerz, na którym podano luksusowe mięso.

– Naprawdę możemy to zjeść, tak?

– Już pomijając Regisa, ty, Ericu, jesteś przecież szlachcicem, więc czemu w ogóle pytasz? – odpowiedziała Clarissa.

– Hmm? – Regis wyczuł, że jej nastrój się zmienił. W końcu zwykle milczała w obecności innych osób. Być może dzięki temu, że tak długo już razem pracowali, pokojówka w końcu otworzyła się na młodego rycerza.

Upomniany Eric aż się zarumienił.

– Ród Blanchard ma niewiele wpływów w pałacu.

– Ale czy takie zachowanie przystoi podwładnemu księżniczki? Osobom o niższym statusie nie podawaliby przecież tak wykwintnych dań. Skoro o tym mowa, potrawy te były wyjątkowo luksusowe. Dla przykładu papryka, którą udało się sprowadzić dzięki postępowi technologicznemu w marynarce, jaki miał miejsce przed paroma laty.


Kiedy skończyli posiłek, rozległo się pukanie do drzwi.

– Kto tam? Nie mówcie mi, że macie więcej jedzenia.

Zanim jeszcze Regis skończył mówić, Clarissa otworzyła drzwi, a Eric sięgnął po miecz.

Do środka weszła jednak Altina.

– Regis!

– Tak, wasza wysokość?

– Możesz mówić do mnie jak zwykle! – Regis prawie spadł z krzesła po ciosie w ramię, jaki zadała mu księżniczka. Wykorzystała fakt, że strateg trochę zsunął się z siedziska, i zajęła wolną część. Cała sytuacja skończyła się na tym, że dzielili ze sobą miejsce.

– H-He?

– Nie podoba ci się to?

– Eee... Lepiej tego nie robić, wasza wysokość.

– Niby czemu? Skoro możesz czasem dzielić miejsce z Erikiem, to czemu ze mną nie?

Eric się zmieszał, kiedy wywołano jego imię – nie zrobił w końcu nic złego, więc coś innego musiało stać za tą sytuacją.

Najwyraźniej Regis nie miał szans ukryć relacji łączących go z Altiną.

– Eee... Chodzi o to, że Eric byłby zakłopotany, gdybyś źle to zrozumiała.

– Nie przywykłam do formalnych rozmów, więc masz mówić do mnie jak zawsze, Regisie!

– Ale jeżeli wśród armii rozniosą się o tym plotki, może opaść morale, tak więc należy utrzymać formalny ton. Moim obowiązkiem jako stratega jej wysokości jest zachowanie go podczas rozmowy z tobą.

– Rety! Rozkazuję ci mówić normalnie!

– Aaach. No dob... A-Altino.

– Ehehe. – Księżniczka momentalnie się zarumieniła.

Eric, na początku zmieszany tą konwersacją, nie ukrywał szoku.

– Czyli Regis i księżniczka... Więc dla miłości status społeczny naprawdę nie ma znaczenia.

– To nic takiego – odpowiedział bez wahania Regis, jednak księżniczka w tym momencie zaczęła spychać go z krzesła. – Coś się stało, Altino?

– Krzesło jest naprawdę wygodne, może pójdziesz sobie siąść na balkonie i podelektujesz się chłodnym wiatrem?

– O ile mam wybór, wolałbym zostać wewnątrz i dokończyć posiłek. Na dworze jest zimno, a mnie nie interesują takie szlacheckie przyjemności.

Czemu nagle się na mnie zezłościła? – Chłopak zachodził w głowę, o co mogło chodzić.

Regis musiał się w końcu przesiąść. Clarissa sprzątnęła jego zastawę i nakryła nową dla księżniczki.

– Wasza wysokość, to było nieuniknione, w końcu mowa o Regisie.

– Właśnie! To wszystko jego wina!

– Eee, zrobiłem coś złego?

Eric zaczął chichotać. Jeszcze chwilę wcześniej wyglądał, jakby zobaczył czeluści piekielne, teraz jednak jego twarz zdobił szczery uśmiech.

– To przypomina relacje rodzeństwa. Naprawdę mi ulżyło.

– Jedyne relacje, jakie mogą mnie łączyć z Altiną, to dowódca-strateg. W każdym razie sytuacja mogłaby zrobić się naprawdę nieciekawa, gdyby pojawiły się jakieś plotki, więc mam nadzieję, że zatrzymasz to dla siebie.

– Rozumiem. Przysięgam na swój honor – odpowiedział Eric, wyciągając miecz z pochwy, czym przypieczętował przysięgę rycerską.

– Dzięki. Wracając do tematu, Altino, czemu wróciłaś tak szybko? Nie było kolacji?

W tym momencie miała trwać uczta z okazji ponownego zjednoczenia członków rodziny królewskiej.

– Właśnie! Regisie, posłuchaj!

– Usłyszałaś coś ciekawego?

– Ojciec wziął sobie kolejną żonę!

– Zdaje się, że ceremonia zaślubin miała miejsce podczas naszego oblężenia Fortu Volks. Podobno nowa cesarzowa ma jedynie piętnaście lat.

To oznaczało, że szósta partnerka króla, pomijając przy tym pierwszych dwóch synów cesarza, była młodsza od trzeciego księcia Bastiana i mniej więcej dorównywała wiekiem Altinie. Żony młodsze niż dzieci męża były jednak dosyć powszechnym widokiem wśród szlachty i rodzin królewskich.

– Siedziała obok ojca podczas kolacji i zachowywała się, jakby cały świat kręcił się wokół niej!

– To niepokojące. Szósta cesarzowa jest księżniczką z Estaburga, sąsiedniego kraju, co powinno dawać jej tu status podobny do córki jakiegoś dobrze postawionego szlachcica.

– Plotki mówią, że jest bardzo oziębła wobec innych i że między nią a królową się nie układa.

– To wygląda na naprawdę poważną sprawę.

– No właśnie! Nie podali jeszcze nic do picia, więc uciekłam z pretekstem, że idę napić się soku.

– Jakie to nietowarzyskie!

– Nieee! Nie wrócę tam! Nie chcę tego znowu oglądać!

– Trudno. Ale na jutrzejszy bankiet musisz iść.

– Nie!

– Altino, Abidal Evra i jego ludzie zakończyli już swoją rolę jako strażnicy. Teraz ty musisz wypełnić swój obowiązek.

– R-Rozumiem, tylko żartowałam. Będę wypełniać moje obowiązki aż do końca, ale nie dzisiaj!

– Obchody zaczynają się jutro, tak więc dziś możesz odpocząć. W końcu podróż była bardzo długa i męcząca.

– Właśnie. – Altina sięgnęła po sztućce. – Haaa, nie wiem czemu, ale po tym, jak mi ulżyło, nagle zrobiłam się głodna. Aaaaaale smacznie to wygląda.

– A więc zjedzmy razem.

Clarissa i Eric przytaknęli propozycji Regisa.

Po kolacji Altina wraz z pokojówką udały się do swojego pokoju. Co prawda, było jeszcze za wcześnie, aby iść spać, jednak dziewczyny wykończyła długa podróż.


Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi - widać tej nocy będą mieli sporo gości.

Eric podszedł do drzwi, po czym powiedział:

– Mogę spytać, kto tam?

– Clarissa, przyniosłam herbaty.

– Ach, przepraszam.

Eric otworzył drzwi, wpuszczając pokojówkę, która postawiła napój na stole.

Regis, czytający do tej pory w piżamie, na widok służącej niosącej mu filiżankę z herbatą powiedział:

– Dziękuję, Clarisso, akurat zachciało mi się pić.

– Proszę bardzo. Herbata smakuje lepiej w towarzystwie.

– Aha. A gdzie Altina? Przyjdzie później czy poszła już spać?

– Jej wysokości nie ma w pokoju.

– Co się stało?

– Przed chwilą otrzymała wiadomość od Latreille. Przeczytała ją, ubrała się szybko i wybiegła z pokoju.

– Co?!

– W-Wiesz może, dokąd mogła pójść? – Eric podzielał zaniepokojenie Regisa.

– Założyła ubranie wyjściowe, więc jest pewnie gdzieś w pałacu.

– Czemu ją...! – Eric ugryzł się w język, nie kończąc zdania.

Clarissa nie była ani adiutantem, ani strażniczką księżniczki, tylko zwykłą pokojówką. W dodatku zdradzenie sekretu swojej pani było hańbą dla służącej, a mimo to przyszła, aby przekazać im tę informację.

Regis odłożył książkę na stół i wstał.

– Dziękuję, Clarisso.

– Podziękowania nie są potrzebne. Księżniczka nie zabroniła mi o tym mówić. – Oczywiście i tak powinna zachować milczenie na ten temat.

Eric podszedł do drzwi.

– W każdym razie powinienem pójść to sprawdzić – powiedział z determinacją na twarzy, która zapewne wzięła się z jego silnego poczucia obowiązku.

– Spokojnie, Ericu. Co prawda, odnalezienie Altiny jest ważne, jednak w pałacu nie wolno zachowywać się pochopnie. Jeżeli sprawisz jakiś problem, to księżniczka na tym ucierpi.

– Ach, rozumiem.

Chłopak poprawił swoje ubranie, zasalutował i opuścił pokój.

Regis także zaczął zakładać swój mundur. Chociaż w pokoju była Clarissa, w takiej sytuacji nie miał czasu się tym przejmować.

– Altina wzięła ze sobą swój miecz?

– Tak.

– W takim razie powinna się wyróżniać, chyba że poszła w jakieś odludne miejsce... a to, o którym myślę, takie jest.

– Wiesz, gdzie może być?

– Cóż, pośród wielu zapisków zdarzeń w pałacu jedno wyraźnie różniło się od prawdziwego rozmieszczenia pomieszczeń, przez co spotkało się z krytyką. Wiele szczegółów pałacu zostało opisanych w książkach autorstwa szlachciców, który mieli szczęście go odwiedzić.

– Jestem teraz naprawdę zakłopotana.

– Mniej więcej wiem, co się dzieje. Bez obaw, nie zdradziłaś Altiny. Przecież nie zabroniła ci mówić innym o swoim wyjściu.

– Ja naprawdę bardzo się martwię.

– Wiem. Mimo że Latreille zachowuje się jak dżentelmen, Altina bez żadnego strażnika może być w niebezpieczeństwie.

– Nie o nią się martwię.

– He?

– Martwię się, że nie będzie mogła cię obronić, jeżeli pójdziesz jej szukać.

– Eee, w razie czego mogę zacząć wołać o pomoc.

– No tak, w takim razie jej wysokość będzie w stanie przyjść ci na ratunek.

– Haha, już mi lepiej.

Regis dotąd panikował, przez co nie mógł logicznie myśleć, jednak dzięki Clarissie udało mu się uspokoić.

W przeciwieństwie do Erica, którego uczono, aby zawsze zachowywać zimną krew, spanikowany Regis stanowiłby jedynie ciężar, tak więc musiał po prostu w jakiś sposób wziąć się w garść.

Chłopak przeszukał szybko pamięć.

– Podobna sytuacja była w “Pocałunku w ciemności” barona Vigeville.

– Cóż za lubieżna książka.

– T-T-Tak o niej myślisz?! – rzucił Regis, nawet nie zdając sobie sprawy, że tytuł tej powieści rzeczywiście był trochę bezwstydny. Prawdę mówiąc, nie tylko on, gdyż książka zawierała wiele scen z nocnymi schadzkami, jednak była to najzwyklejsza powieść fantasy. Gdyby nie ostatnia scena w pałacu unoszącym się na niebie, byłaby prawdziwym arcydziełem – przynajmniej tak myślał o niej Regis, gdy ją czytał.

– Pójdę już.

– Regisie, dopóki księżniczka ma swój miecz, nie ma szans, by z kimś przegrała. Jednak jest naiwna i niewinna, więc łatwo ją zwieść. Dopóki złe zamiary drugiej strony nie będą oczywiste, Altina ich nie zauważy.

– To prawda.

– Dlatego właśnie dobrze jest czasem ją okłamać.

– Ty?!

– Tylko żartuję. Jednak ktoś może to zrobić, dlatego musisz ją bronić.

– Eee, chyba pierwszą osobą, której powinienem się bacznie przyglądać, jesteś ty.

– Hehe. Już nie mogę się doczekać.

– Czasem naprawdę trudno cię zrozumieć.

Regis pomachał Clarissie i wyszedł.


Część 4[edit]

Pałac był wielki, tak więc szukając w losowych miejscach, Regis nie miałby najmniejszych szans na odnalezienie księżniczki.

Latreille z pewnością wybrałby miejsce na uboczu, a skoro tak, literatura rozrywkowa opisująca życie w pałacu będzie tu pomocna.

Regis szybko uchylił drzwi do pokoju Prometeusza.

Pałac rozciągał się we wszystkie cztery strony świata, tworząc kształt krzyża. Pokój Altiny mieścił się północnej części, blisko środka budynku. Komnatę Auguste’a także ulokowano w tej części budynku, ale na samym końcu północnego skrzydła. Najczęściej używane wyjście leżało w północno-wschodniej części pałacu. Jednak pomieszczenie, w którym obecnie przebywał Regis, znajdowało się w północnej części, a jego drzwi wychodziły na północny zachód, gdzie mieściło się patio wychodzące na dziedziniec. Leżało w cieniu leśnych drzew, tak więc używano go jedynie w lecie, a zimą kompletnie nikt tam nie zaglądał. Jako że była dopiero wczesna wiosna i wciąż panowały niskie temperatury, stanowiło idealne miejsce na sekretne spotkanie.

Ogromne okno w patio było szeroko otwarte, a wiszące w nim wielkie zasłony tańczyły na wietrze.

W środku stała czerwonowłosa dziewczyna, mająca ze sobą ogromny miecz.

Wiedziałem! – pomyślał Regis. – Dzięki ci, baronie Vigeville!! Na pewno kupię twoje następne dzieło, i to bez względu na to, co będzie się w nim unosić w powietrzu. W każdym razie nie uniknę kłopotów, jeśli straże złapią mnie podsłuchującego w tym miejscu. – Regis wślizgnął się do środka, nie powodując najmniejszego nawet dźwięku. – Jestem całkiem zwinny jak na mola książkowego – pomyślał.

Stanął przy ścianie, wystawiając jednocześnie uszy na toczącą się rozmowę pomiędzy Altiną a Latreille. Oby była to jedynie zwykła pogawędka.

– Cóż, to też.

– Wygląda na to, że się zmieniłaś.

– Ty najwyraźniej też. To zabrzmiało, jakbyś był starym dziadem.

– Starym dziadem?! Aby zostać cesarzem, długo ćwiczyłem...

– Ale tak to właśnie brzmi! Wracając do tematu – o czym naprawdę chciałeś rozmawiać, używając zaproszenia na wspominanie dawnych czasów jako wymówki?

– Jesteś już prawie w wieku, aby zacząć rozumieć takie sprawy...

– Niedługo będę mieć piętnaście lat.

– Moim celem nie jest jedynie zdobycie tronu. Myślisz, że dalibyśmy radę wygrać wojnę, gdyby teraz wybuchła? Wyzyskiwani cywile są już u kresu sił, a jeśli dojdzie do ich buntu, linia frontu się załamie.

– Naprawdę?! – krzyknęła zaskoczona Altina.

– Coś nie tak?

– Zaskoczyło mnie jedynie, że rozumiesz trudy zwykłych obywateli.

– Nie jestem aż tak głupi. Gdybym wspierał jedynie szlachtę, coraz więcej ludzi zaczęłoby się buntować i w końcu całe państwo by upadło. Co prawda, mamy setki tysięcy żołnierzy, jednak pospólstwo znacznie przewyższa ich liczebnie.

– Właśnie! Cywile nie mają anielskiej cierpliwości. Dlatego właśnie musimy zakończyć tyranię szlachty.

– Marnotrawstwo jest niedozwolone. – Latreille pokiwał głową.

Po usłyszeniu odpowiedzi brata Altina cała się rozpromieniła. Jeżeli mieli podobne ideały, po prostu nie mogło być lepiej. W końcu gdyby nie tamten incydent z trucizną, to Latreille byłby teraz najbliżej zajęcia cesarskiego tronu.

– Tez tak myślę! Szlachta powinna przestać zachowywać się, jakby była pępkiem świata, i zatrzymać wojnę przez wzmocnienie miejsc najbardziej narażonych na ataki.

– Wojny nie da się zatrzymać.

– Eee? Czemu?

– Zdajesz sobie sprawę, jak wielu ludzi straci pracę po zakończeniu wojny? Nie chodzi jedynie o żołnierzy. Dotknie to również instruktorów, przewoźników, wytwórców oręża, jak i zwykłych rzemieślników. Utrzymywanie konfliktu jest niezbędne dla ekonomii cesarstwa, dlatego ciągle tworzone są nowe fronty wojenne.

– J-Jak to?! – krzyknęła Altina.

Latreille się rozejrzał.

W noc poprzedzającą rocznicę wszyscy ludzie wyszli na ulice, które obecnie były pełne śpiewów i muzyki, dlatego też nikogo by nie obchodziło drobne zamieszanie w tym miejscu.

– Latreille, nie uważasz tego za dziwne?

– Ekonomia i wojna w tym kraju są od siebie zależne. Jeżeli szlachta teraz zmieni swoje zachowanie, cywile się rozleniwią, a to będzie oznaczać mniej środków na prowadzenie wojny. Sama wojna jednak się nie zakończy, rozumiesz?

– Ale zginą tysiące ludzi!

– Więc lepiej jest mieć trzysta tysięcy bezrobotnych?

– Jak to...

– Posłuchaj, Altino. Cesarstwo długo tak nie pociągnie. W tak palącej sytuacji musimy połączyć siły. Nie jestem w stanie zatrzymać szlachty. Wciąż, co prawda, mam kontrolę nad wojskiem, jednak straciłem poparcie cesarskiego wasala, więc niedługo pewnie zostanę usunięty z funkcji dowódcy.

– Masz na myśli najbliższego pracownika ojca? Premiera?

– Tak. Wielki szambelan będzie następny. Zaczął zadawać się z kilkoma wielkimi szlachcicami, którzy, co prawda, nie maja żadnej pozycji, jednak pojawiają się na wszelkich uroczystościach. Moi stronnicy są zdania, że jeżeli wpłyną na cesarza, ten bez mrugnięcia okiem pozbawi mnie pozycji.

– Nawet ojciec nie zrobiłby czegoś takiego. Zresztą przewodzisz całej armii. Kto niby miałby cię zastąpić?

– Wiele osób pragnie tej pozycji. Zdobycie pozycji głównodowodzącego daje możliwość sięgnięcia po tron poprzez małżeństwo.

– He? Naprawdę?

– ...

Regis był tego świadom.

Jeżeli w rodzinie cesarskiej na świat przyszły same kobiety, żadna z nich nie zasiadała na tronie.. Wybierano najlepszego, ich zdaniem, mężczyznę, który otrzymywał tytuł władcy. Były już takie przypadki, kiedy tron obejmował zięć cesarza, który przewodził wtedy pierwszej armii, jednak nie był feldmarszałkiem. Później, kiedy syn poprzedniego władcy ukończył piętnaście lat, otrzymując prawa do tronu, sam rządził państwem jako regent.

Auguste nie liczył się w walce o tron, ponieważ nie pozwalał mu na to stan zdrowia, tak więc gdyby jakaś inna osoba przejęła pozycję Latreille, miałaby wielką szansę na zajęcie cesarskiego tronu.

– Tak więc moja pozycja feldmarszałka znaczy bardzo niewiele.

Jak pozycja pozwalająca dowodzić setkami tysięcy ludzi może nic nie znaczyć? – pomyślał Regis. Jednak rzeczywiście samo dowodzenie armią nie wystarczyło ani na poskromienie szlachty, ani tym bardziej na zmianę państwa. Jedynym sposobem było zajęcie cesarskiego tronu.

Altina nagle zrobiła minę, jakby coś sobie uświadomiła.

– No więc kogo mieliby poślubić? Czyżby... mnie?!

– Oczywiście. Jesteś w końcu najstarszą córką cesarza, Altino.

– Aaaach.

Jeżeli tron zajmie żądny władzy wojskowy, nawet pozycja królowej nie pozwoli w żaden sposób zatrzymać wojny. Altina nie chciałaby takiego losu.

– Siostra Auguste’a może dołączyć do walki o tron. Jednak podobnie jak brat jest słabego zdrowia i obecnie kuruje się w rodzinnej rezydencji.

– Felicja? Jakoś nie za bardzo jej kojarzę. Może dlatego, że razem się nie bawiłyśmy ani nie spędzałyśmy ze sobą za wiele czasu.

– Bo ma siłę normalnej osoby, więc zabawy typu ujeżdżanie krów są dla niej niemożliwe.

– Jeśli takie miałyby być wymagania do zabaw ze mną, to jedynie Bastian by się nadawał. W końcu bez problemu jestem w stanie zagonić “byki” do zagrody.

Altina nagle popadła w głęboką zadumę.

– Felicja... Felicja... Srebrne włosy... Czyżby?!

Tymczasem Latreille zmrużył oczy i powiedział:

– Jeżeli chcemy zmienić kierunek, w jaki zmierza państwo, muszę zostać cesarzem.

– Cóż, bracie, rozumiem, co ci chodzi po głowie.

– He?

– Hmm? Coś nie tak?

– Ach, nie. Po prostu minęły całe wieki, odkąd tak mnie nazwałaś.

– Hmm? Czyżbyśmy nie wspominali teraz przeszłości? Tak mi się omsknęło bez namysłu. Nazywanie cię Latreille wystarczy. Tak, Latreille i tyle. Bleee! – Altina pokazała bratu język.

Tylko ona miała na tyle odwagi, żeby tak zachowywać się przy drugim księciu, który dowodził całą armią cesarstwa.

– Aaaach, muszę ci coś wyjaśnić, Aljeantino. Przez te pół roku sytuacja się zmieniła. Obecnie pozostały tylko dwie frakcje – jedna wspierająca Auguste’a oraz druga popierająca moją osobę.

– Jak można w taki sposób decydować, kto zasiądzie na tronie?

– Twoim zdaniem osoba bez wsparcia politycznego ma jakiekolwiek szanse na zostanie cesarzem?

– Na żadnej ze stron i tak nie można polegać.

Latreille po usłyszeniu tych słów jedynie skinął głową.

Altina najwyraźniej nie rozumiała, czym są frakcje polityczne. Regis oczywiście wiedział, o czym mowa, jednak nie miał zielonego pojęcia, o co może chodzić księciu w tej konkretnej sytuacji.

– Zarówno w armii, jak i pośród szlachty są osoby, które zachowywały neutralność. Pośród nich ostatnio zaczęła formować się trzecia frakcja, ta popierająca ciebie. Po prostu jeszcze nie odważyli się oficjalnie ogłosić swojego poparcia.

– Co?!

– Auguste jest chorowity, a o mnie krążą nieprzyjemne plotki. Poza tym to jedynie pogłoski, nie ma żadnych oficjalnych informacji mówiących o kolejnej frakcji.

– A co z Bastianem?

– Jakieś trzy miesiące temu, na początku roku, wyjechał pobierać nauki w Wielkiej Brytanni.

– Ech, czyli uciekł.

– W końcu walka o tron może być straszna. Bał się w nią zaangażować. Myślisz, że nasz dziki, nieokiełznany brat nie sprawi żadnych kłopotów w państwie słynącym z przestrzegania etykiety?

– Moim zdaniem nic mu nie będzie, o ile nie zaangażuje się w żadne walki o władzę. Raczej wróci w jednym kawałku.

– Tak myślisz?

– Sam powtarzał, że woli unikać takich rzeczy.

Ludzie zwykle brali to oczywiście za żart, tym bardziej że książę wspominał o tym w prywatnych rozmowach.

Latreille, robiąc poważną minę, powiedział:

– W każdym razie trzeciej frakcji, twojej, nie można ignorować, Aljeantino. Jeżeli należący do niej ludzie zaczęliby mnie popierać, z łatwością przejąłbym tron. W końcu wspiera mnie już większość osób będących za ojcem.

– No i?

– Zostań moją małżonką, Aljeantino.

– ...Co?!

Księżniczka aż zdębiała. Nawet Regis prawie krzyknął z zaskoczenia, na szczęście szybko zatkał sobie usta dłońmi.

Propozycja Latreille była naprawdę nieoczekiwana.

Regis wcześniej zastanawiał się, czy nie wydać Altiny za chorego Auguste’a, co pozwoliłoby jej zmienić kraj, jednak szybko odrzucił ten pomysł. Skoro polityczne zamążpójście już wcześniej przyszło mu do głowy, ta sytuacja nie powinna go aż tak zdziwić.

Więc to dlatego rozmawia z nią w tajemnicy.

Jego celem było przeciągnięcie osób z trzeciej frakcji na swoją stronę. Dlatego właśnie zwolennicy Latreille pomogli Altinie zdobyć rozgłos. Pokonała mury Fortu Volks i chociaż tę twierdzę uważano za nie do pokonania, ze strategicznego punktu widzenia nie była szczególnie ważna dla Belgarii. Podsumowując – zdobycie jej w żadnym razie nie zapewniłoby księżniczce tak szybkiego wzrostu popularności. Gdyby fort mógł stanowić poważniejsze zagrożenie dla Cesarstwa, do jego zdobycia wysłano by o wiele większe siły, liczące od stu do dwustu tysięcy żołnierzy.

Ten cały incydent miał na celu zebranie do tej pory neutralnych osób pod skrzydłami Altiny, żeby później Latreille mógł ich wykorzystać w walce o tron – podsumował Regis.

Bastian wyjechał uczyć się za granicę, aby uniknąć walki o tron, Altina zaś miała polec przy próbie zdobycia Fortu Volks. Tak więc osoby zachowujące do tej pory neutralność nie miałyby żadnego innego wyboru poza Latreille. Pierwszy książę w swoim życiu nie dokonał niczego wielkiego, tak więc cesarz, nieważne, jak bardzo lekceważył stan państwa, bez cienia wątpliwości przekazałby tron swojemu drugiemu synowi.

Jednak Latreille mocno przekalkulował. Zarówno August, jak i Altina pozostali w grze, przez co grunt palił mu się teraz pod nogami. Nie miał już wystarczająco czasu, żeby wyeliminować swoich politycznych przeciwników. Śmierć ojca przed zdobyciem przez drugiego księcia prawa do tronu spowodowałaby, że nowym władcą zostałby pierwszy w kolejce do tronu August. Mimo wszystko cesarz miał się na tyle dobrze, żeby wziąć sobie kolejną żonę.

Frakcja Latreille nie przyjęła niespodziewanego sukcesu Altiny jako porażki – zamiast tego postanowiła ją wykorzystać.

Jeżeli Aljeantina przyjmie tę propozycję, będzie to jej polityczny koniec. Regis chciał wyskoczyć z ukrycia, aby ją zatrzymać, ale kiedy już miał to zrobić, księżniczka...

wybuchła śmiechem.

– Hahahahahaha! Latreille, co to ma być?

– Proszę?

– Hahaha, to brzmi zupełnie jak jeden z żartów Clarissy.

– Co prawda, nie wiem, kim jest ta Clarissa, jednak moje słowa nie były żartem. Oboje na tym zyskamy.

– Oboje na tym zyskamy? Czy takie słowa pasują do oświadczyn?

– Owszem, małżeństwa pomiędzy rodzeństwem nie są dobrze widziane, ale nie powinniśmy mieć problemów, jeżeli otrzymamy na nie błogosławieństwo Kościoła.

– Czyli ty nie żartujesz?

– Oczywiście, że nie.

– W takim razie to jeszcze bardziej wątpliwe.

Altina wstała z ławki, jednocześnie sięgając po Grand Tonnerre Quatre. Wyjęła go szybko z pochwy, którą odrzuciła na bok, po czym stanęła w pozycji do walki, mierząc ostrzem w stojącego przed nią brata.

Haken no Kouki Altina - Volume 03 - 003.jpg

– Co ty robisz?

– Nie wierzę ci! Powiedziałeś, że wojna jest niezbędna, a to przeczy słowom Regisa.

– Ufasz swojemu strategowi bardziej niż mnie? Jestem księciem, twoim bratem i dowódcą, a stawiasz mnie niżej niż zwykłego oficera administracyjnego? Naprawdę? Nie jest to zbyt mądry wybór...

– Cóż, nawet jeśli Regis nie sprawia wrażenia godnego zaufania...

Słysząc kolejną część tego zdania, Regis poczuł wielką ulgę i wdzięczność księżniczce.

Głos Altiny przybrał na sile: – Jednak nigdy mnie nie okłamie ani nie powie, że wojnę prowadzi się dla dobra państwa!

Podobne słowa powiedział jej, kiedy jeszcze jechali wozem.

A więc zawsze mi ufałaś...

Latreille powiedział ciszej, jakby do dziecka:

– Nie wie, w jakiej jesteśmy sytuacji, bo nie bierze udziału w zarządzaniu ekonomią. Inaczej miałby zupełnie inne zdanie.

– Nie traktuj mnie jak idiotkę! Jeżeli zostaniesz cesarzem, nieważne, jakie sama będę miała plany, nigdy ich nie zrealizuję! Zawsze ufałam Regisowi. Gdyby nie on, wciąż byłabym zwykłym figurantem w Forcie Sierck. Chociaż nie, leżałabym już w grobie, bo nie przeżyłabym natarcia na Fort Volks!

– To był mój błąd, przepraszam. Jednak udzielisz mi poparcia dla samego dobra państwa?

– O ile przysięgniesz nie prowadzić żadnej wojny.

– Nie będę prowadzić żadnej wojny, z której nie mielibyśmy korzyści.

– Możesz przynajmniej cofnąć linię frontu na bardziej defensywne pozycje?

– Da się zrobić, ale potrzebowałbym na to czasu.

– W takim razie przysięgniesz mi to na jutrzejszym bankiecie, przy cesarzu i całej zebranej szlachcie? Tylko wtedy ci zaufam. – Altina spojrzała wątpiąco na brata.

Latreille popadł w głęboką zadumę.

– Będzie ku temu wiele okazji, droga siostro. To nie musi być przecież jutro.

Altina powoli opuściła miecz.

– Od samego początku traktowałeś mnie jak dziecko. Zawsze miałeś mnie za zwykłą idiotkę! – Księżniczka nagle wyprowadziła pchnięcie ostrzem.

Nie spodziewałem się, że naprawdę go zaatakujesz! – Regisowi prawie serce stanęło z szoku.

Latreille wydawał się na to przygotowany, nawet żaden mięsień na twarzy mu nie drgnął.

Nagle zniknął.

Z punktu widzenia Regisa jego figura rozmyła się w świetle księżyca. Takiej szybkości nie mógł osiągnąć żaden zwykły człowiek. Podobnie jak Altina, ona także postanowił wykorzystać okazję, z tym że był od niej szybszy.

– Naprawdę to zrobiłaś... Nie uważasz, że postąpiłaś lekkomyślnie, Aljeantino?

– Zakończmy to tutaj! Za wcześnie, żebyś mógł rzucać takim tekstem!

– Głupota.

– Tak? Zatem nie chcesz zatrzymać wojny, nawet jeśli będą ginąć na niej niewinni ludzie? Nie masz serca?! Jeżeli zostaniesz cesarzem, nie zrobisz nic, aby ją zakończyć! Jesteś zwykłym mordercą!

– Wszystko po to, by bronić kraju. Musisz to zrozumieć, Aljeantino.

– Ty padniesz tu trupem, ja będę bronić państwa – powiedziała Altina, po czym zrobiła zamach mieczem.

Ostrzem nie tylko rozbiła kamienie, zniszczyła także balustradę patio.

Lewa ręka Altiny wciąż nie odzyskała pełnej sprawności i księżniczka musiała wkładać sporo wysiłku w samo trzymanie prosto miecza, jednak wyprowadzane przez nią ciosy były szybsze i mocniejsze niż podczas jej starcia z Jerome’em. Udało jej się nawet zepchnąć Latreille pod samą balustradę. Patio leżało na pierwszym piętrze, sam pałac był zaś dwupiętrowy, więc książę mógł stamtąd uciec, po prostu zeskakując na ziemię.

– Nie bądź nierozsądna – powiedział łagodnym głosem Latreille.

Przy kolejnym ataku książę wyciągnął z pochwy swój miecz i zatrzymał nim zmierzające w jego stronę cięcie.

Czy to Arme Victoire Volonte?

Nie, on nie tylko zatrzymał atak Altiny. Ich ostrza zwarły się w powietrzu.

– Jesteś silniejsza, Aljeantino.

– Uch.

– Wygląda na to, że używasz stylu walki Baltasara. Jednak ta era ma swoich własnych wielkich szermierzy i dzisiaj z jego zdolnościami mógłby co najwyżej być instruktorem w południowym pałacu.

– W walce najważniejsze jest wykorzystanie słabego punktu przeciwnika! – kończąc zdanie, Altina pchnęła mocniej swój miecz i posłała kopnięcie w stronę brata.

Latreille zablokował cios kolanem, po czym zbliżył się do siostry, która straciła równowagę.

– Nie chcę znieważyć rodu Balzac, w końcu to oni mieli największy wkład w budowę państwa... jednak sztuki walki ciągle ewoluują. Wyprowadzenie kopnięcia tak wcześnie może w dzisiejszych czasach być złym posunięciem.

– Luka!

Mimo że Altina straciła równowagę, wyprowadziła kolejne kopnięcie, które tym razem zaskoczyło Latreille i wylądowało na samym środku jego brzucha.

Jednak mundury dla starszych oficerów i generałów wzmocniono grubą skórą w miejscach osłaniających najważniejsze części ciała, tak więc kopnięcie nie osiągnęło takiego efektu, na jaki liczyła księżniczka.

Kiedy jej przeciwnik wciąż był odsłonięty, Altina złapała równowagę.

– Jeszcze nie skończyłam!

– Co za kłopotliwa siostra.

Latreille zniknął sprzed oczu przeciwniczki, zanim ta zdążyła ponownie zaatakować.

– ...?!

– Hmph. Nie widziałaś jeszcze takiej pracy nóg, prawda? – mówiąc to, wyprowadził niesamowicie szybkie cięcie.

Altina uniosła miecz do góry, żeby zablokować cios, jednak ataki brata były dla niej zbyt szybkie i po chwili poczuła uderzenie w dolną część jej ciała.

Sukienka księżniczki została rozdarta.

– Kiaa!

– Walka powinna zakończyć się w chwili, w której uniosłaś miecz w górę. Kiedy atak jest kierowany w stronę głowy, taka reakcja jest instynktowna, jednak jednocześnie pole widzenia zostaje zasłonięte własnymi rękoma i mieczem, co tworzy przeciwnikowi okazję do kolejnego ataku.

- Ty...!

Altina wyprowadziła kolejne cięcie, jednak i ono nie trafiło w cel.

– Sztuka walki rodu Balzac została stworzona z myślą o potyczce w ciężkiej zbroi i przyjmowaniu na siebie ciosów. Jednak właśnie z tego powodu walczący nią szermierz nie jest tak mobilny.

Latreille wskoczył na balustradę, po czym wyprowadził serię silnych ataków, które Altina ledwo nadążała blokować. W końcu nadszedł cios w plecy. W momencie, w którym księżniczka go dostrzegła, było już za późno na zasłonięcie się mieczem.

– Ha!

Udało się jej jednak zatrzymać atak samą rękojeścią.

– Hmph. Tego też nauczyłaś się od Baltasara?

– Cholera!

Altina użyła całej siły, żeby wyprowadzić zamach, jednak Latreille uderzył w jej ostrze mieczem, czyniąc atak kompletnie nieefektywnym.

– Jeśli chcesz kogoś trafić, nie rób takich szerokich zamachów. Obserwuj dokładnie ruchy przeciwnika i atakuj w miejsce, w które on próbuje trafić. W ten sposób go zranisz i stworzysz krwawiącą ranę, dzięki czemu może umrzeć z samej utraty krwi.

– Aaaarrr – jęknęła Altina.

Zalany potem Regis przełknął głośno ślinę.

Więc taką siłę ma osoba dowodząca setkami tysięcy żołnierzy?

Regis miał wrażenie, że nie wytrzyma psychicznie tego napięcia, jednak nie mógł dłużej pozostawać bierny. Zbierając w sobie odwagę, wyszedł z ukrycia.

– W-Wasza wysokość.

– He? – Altinie z szoku o mało oczy nie wyskoczyły z orbit.

Z drugiej strony Latreille wcale nie wydawał się zaskoczony. Z jego miny nie dało się nawet odczytać, czy zastanawiał się nad tym, ile Regis usłyszał.

– Szukałem waszą wysokość... Jest dziś strasznie zimno. Książę Latreille, czy wasza rozmowa dobiegła już końca?

– Eee, to znaczy ja...

– Naprawdę bardzo przepraszam, wasza wysokość, ale księżniczka jest zmęczona długą podróżą, a jutro ma miejsce ważna uroczystość. Tak więc prosiłbym o zakończenie na dziś tej rozmowy.

Latreille strzelił językiem, chowając miecz do pochwy.

– Hmm. Niech będzie. Nasza konwersacja rzeczywiście odrobinę się przeciągnęła.

Regis bez słowa zasalutował.

Altina także sięgnęła po pochwę jej miecza, która leżała na balkonie patio. Księżniczka zagryzała wargi, a w jej oczach gromadziły się łzy.

– Ach.

Latreille, wychodząc z pomieszczenia, powiedział:

– Co prawda, teraz to niemożliwe, jednak przemyślę twoją prośbę i udzielę ci odpowiedzi, Aljeantino.

– Hmph. Nie myśl, że wygrałeś, Latreille – odpowiedziała bratu.

Wracając do swojego pokoju, Altina ponad trzydzieści razy powtórzyła pod nosem “ale to irytujące”.

Tak jak myślałem. Latreille nie wiedział, że Altina jest ranna.


Regis uderzył w stół, jak tylko księżniczka przy nim usiadła.

– Wiesz, że lekkomyślność i odwaga to zupełnie inne rzeczy?! Jesteś zbyt uparta i niecierpliwa!

– A-Ale on sięgnął...

– Skrzyżowanie ostrzy nie było błędem, jednak reagując na jego prowokację, zrobiłaś to pierwsza i teraz możesz wylądować w więzieniu, jeśli będzie chciał cię za to ścigać.

– Naprawdę?!

– Próba użycia twojej popularności w celach politycznych pokazuje, jakim zręcznym graczem jest Latreille. A ja nie mam obecnie żadnej taktyki przeciw niemu. Altino, w pałacu jest wiele spraw, których mieczem nie da się rozwiązać. Proszę, zapamiętaj to... Proszę, pamiętaj o swojej pozycji.

– Twierdzisz, że jestem słaba?

– Nie. Ale gdyby udało ci się zabić Latreille, straże ścigałyby nas jak zwykłych przestępców.

– N-Naprawdę?

– Posłuchaj. Używanie miecza, nawet w imię sprawiedliwości, wcale nie robi z ciebie kogoś lepszego od zwykłego bandyty. Taki miałaś cel? Zabić własnego brata? Czy może chciałaś być obrońcą swoich poddanych?

Altina położyła dłonie na kolanach i zacisnęła pięści.

– Chcę... być tarczą obywateli.

– Wierzę ci. Skoro zdajesz sobie z tego sprawę, nieważne, jakiego przeciwnika spotkasz, już nie zawiedziesz. Nie wyciągaj więcej miecza, o ile nie zależy od tego dobro państwa. Władca ignorujący opinię ludu stawia pierwszy krok na drodze do stania się tyranem.

– Rozumiem.

Na tej czternastoletniej dziewczynie spoczął wielki ciężar politycznych gier.

Będzie w ogóle w stanie pomyśleć chwilę, zanim coś zrobi? Ten jej szczery charakter z pewnością pokazuje swoje słabe punkty.

– To także moja wina. Przepraszam.

– Co?! Nigdy nie zrobiłeś nic złego!

– W obecnej sytuacji mam wiele możliwości... Muszę ciężej pracować. Ty też, jako księżniczka, powinnaś o wiele bardziej zważać na swoje czyny.

– Hmmh.

– Pamiętaj o tym.

– To... Regisie.

– Tak?

– Przepraszam, że przyprawiłam ci problemów.

– Ech. Powinnaś przepraszać Erica, nie mnie.

Po jakimś czasie do pokoju wrócił blady jak ściana i zalany potem Eric. Altina natychmiast mu podziękowała, a jemu na widok księżniczki całej i zdrowej od razu ulżyło.

Clarissa podała czerwoną herbatę. Regis, patrząc na dwoje osób pragnących z całej siły bronić księżniczki, podjął decyzję.

Tym razem ponieśli porażkę, jednak...

– Pora wyprowadzić kontratak.



Rozdział 3: Rocznica założenia cesarstwa[edit]

Część 1[edit]

– Ach, przenieś to tutaj! – powiedziała nagle Altina.

– Wasza wysokość, proszę się nie ruszać, bo potargasz sobie włosy.

– Hmm. Nie sądzisz, że ta fryzura jest prześliczna?

– Tak, tak. Siedź spokojnie przed lustrem, póki nie skończę jej układać.

– Uuu.

Było popołudnie drugiego dnia ich wizyty w stolicy. Niedługo miał się rozpocząć bankiet z okazji rocznicy utworzenia cesarstwa. Na ulicach trwała zabawa w najlepsze, a w pałacu wszyscy się krzątali, kończąc przygotowania do uroczystości. Dla Altiny była to jednak bitwa, ciągła walka z próbującą ułożyć jej włosy Clarissą.

– Clarisso, wciąż myślę, że tamten kolor pasowałby lepiej. – Księżniczka była w rozterce, nie mogąc wybrać pomiędzy zieloną a żółtą ozdobą do włosów.

– Wasza wysokość wygląda pięknie w obu.

– Wiedziałam, że nie warto pytać cię o zdanie.

– Ojej, jaka szkoda.

Altina spytała osobę, która odbijała się w lustrze:

– Regisie, która jest ładniejsza?

– Zamiast zaprzątać sobie tym głowę, powinnyśmy zacząć się martwić, że zostało już tylko dziesięć minut do bankietu.

Rozpoczęcie uroczystości zostało ustalone na godzinę czwartą po południu.

– Rety... Och, Ericu, a ty co myślisz?

Wciągnięty nagle w rozmowę chłopak przyjrzał się dokładnie księżniczce.

– Jak pięknie...

– Chociaż mam wrażenie, że chciałeś się wykpić od odpowiedzi, dziękuję.

– Ach, p-przepraszam. Jest wręcz idealnie...

Słysząc to, Clarissa zażartowała:

– Może przymierzysz sukienkę?

– Eee? Ach, nie... J-Jestem mężczyzną... Naprawdę kochasz się droczyć. Ahaha.

Przez chwilę Eric wyglądał na zazdrosnego.

Musiało mi się przywidzieć...

Rycerz miał bardzo kobiecą twarz, wręcz można było go wziąć za młodą dziewczynę.

Evrard, będący zarówno głową rodu Blanchard, jak i jego dziadkiem, powiedział kiedyś Regisowi, że Eric nie miał braci. Odkąd jego ojciec zginął na wojnie, został zmuszony do ścisłego przestrzegania rodzinnych zasad.

– Moim zdaniem by ci pasowała – powiedział pod nosem Regis. Eric odpowiedział nerwowo:

– N-Naprawdę? Jakie to... kłopotliwe.

– Czemu?

– J-Jeśli Regis naapraawdę chce, żebym to założył, nie...

– Przecież nic takiego nie powiedziałem!

Regis zauważył w lustrze, jakim spojrzeniem obrzuciła go Altina. Z drugiej strony Clarissa nie mogła przestać chichotać.

– To okropne, wasza wysokość. Regis obrał niebezpieczną drogę, z której nie ma już powrotu.

– Tak, ale tylko ktoś z ograniczonym intelektem mieszałby się w preferencje jego podwładnych. Przymknę na to oko i nie będę poruszać tego tematu. Naprawdę!

– Pewnej granicy nie przekroczę!

– Od początku miałeś takie zainteresowania?

– Clarisso, oszczędź mnie.

Dziewczyny jeszcze przez jakiś czas się z nim droczyły.

– Ach, już prawie pora. Spóźnimy się, jeśli zaraz nie wyjdziemy.

– Właśnie skończyłam – powiedziała pokojówka, unosząc ręce.

Altina wstała niepewnie, ponieważ nie przywykła do takich strojów.

Ciemna suknia idealnie pasowała do jej czerwonych włosów, a wczepiona w nie fałdzista ozdoba wyglądała na nich jak kwiat w rozkwicie.

Regis zaniemówił, widząc śnieżnobiałą skórę odsłoniętą na szyi, ramionach oraz klatce piersiowej.

– ...

– Coś nie tak? Wyglądam dziwnie?

– Hmm? Ach, nie, bardzo pięknie...

– Łaaaa...

– Och, już czas.

– Eeeech, powiedz to jeszcze raz. Tylko raz wystarczy.

– ...Już czas.

– Nie to!

Wiem, o co jej chodzi, ale zbyt mnie to krępuje.

Dzisiejszy bankiet został zorganizowany przez departament ceremonii. Miały na niego wstęp jedynie osoby zaproszone, czyli głównie szlachta. Regis przybył do pałacu jako pomoc dla Altiny, tak więc oczywiście nie było go na liście, zatem musiał wraz z Clarissą spędzić ten czas w poczekalni.

Za bezpieczeństwo gości odpowiadały cesarskie straże, w skład których zaliczał się także Eric.

Altina po skończeniu nakładania makijażu spojrzała na Regisa.

– Nie będzie lepiej, jeśli wygładzisz sobie włosy?

– Nie ma takiej potrzeby, w końcu nie zostałem zaproszony.

– Rozumiem, ale taka okazja to rzadkość, więc trochę żelu nie zaszkodzi.

– Nawet jeśli, to i tak spędzę ten czas w poczekalni.

– Hmm? Nie będziesz mi towarzyszyć?

– Gdybym z tobą poszedł, wyróżniałbym się jak góra na równinie. Wstęp mają jedynie osoby zaproszone.

– Przecież do nich należysz.

– ...Co takiego?

Altina powiedziała z miną, jakby było to coś naturalnego:

– Chociaż departament nie wpuszcza bez zaproszenia, jego posiadacze mogą wziąć ze sobą towarzysza. Wszyscy poza osobami mającymi niższy status zabierają krewnych albo przyjaciół.

Teraz sobie przypominam, że czytałem powieść, w której bohaterowie zabierali przyjaciół na bal w pałacu. Nigdy bym nawet nie pomyślał, że sam zostanę kiedyś jednych z nich.

– Muszę tam iść? Przecież będzie tam sama szlachta.

– Oczywiście.

– Mimo tak natychmiastowej odpowiedzi ja...

– Nie możesz?

– Nie byłem na to przygotowany. Poza tym nie mam odpowiedniego stroju.

– To akurat żaden problem – wtrąciła się Clarissa, otwierając walizkę. – Przewidziałam to i zabrałam ze sobą pański odświętny mundur.

– Kiedy?!

– Czyli wszystko jest? Brawo, Clarisso. Regisie, idź się szybko przebrać.

– Ale bankiet już przecież trwa.

Podczas ich rozmowy rozbrzmiały fanfary oznajmujące rozpoczęcie uroczystości. Altina jednak ni krzty się tym nie przejęła.

– Drobne spóźnienie to nic złego. Poza tym arystokracja zwykła pojawiać się później.

– Aha...

Regis, nie mając już żadnego wyboru, założył swój odświętny mundur.

Odkąd został przeniesiony do przygranicznego regimentu Beilschmidt, nie miał go na sobie. Dotychczas bez względu na obchodzoną uroczystość, niech to będzie przyjęcie powitalne czy obchody Nowego Roku, odbywało się to w luźnej atmosferze. Wcześniej markiz Théneze, podobnie jak inni szlachcie w stolicy, często zapraszał przyjaciół i urządzał uroczyste bankiety. Był znany nie tylko z magistranckiego zachowania, ale także utrzymywania dobrych relacji z resztą szlachty. Pojawiali się na nich zarówno szlachcie, którzy zbankrutowali, rozpuszczając swoje majątki rodzinne, ci na tyle rozważni, którzy zaprzestali szastania pieniędzmi, żeby uniknąć wytykania palcami, a jeszcze inni byli znani z podwyższania podatków i nękania prostych ludzi.

– Dlatego nie lubię takich uroczystości...

– Cóż, nie będę cię zmuszać, skoro nie chcesz – odpowiedziała księżniczka, kiedy zbliżali się już do sali, w której odbywał się bankiet.

Altina spojrzała na idącego obok niej Regisa.

Chłopak miał na sobie zielony mundur z białą szarfą, złotą ozdobą na piersi oraz czerwonym płótnem przewiązanym wokół pasa. Chociaż ten wyglądający niezwykle stylowo strój formalnie był mundurem, gdyby wziąć go na pole bitwy, bez wątpienia ściągałby na siebie spojrzenia przeciwników.

Altina szturchnęła Regisa łokciem.

– Dobrze ci w tym.

– Nie mam zbyt szerokich ramion i nie jestem za wysoki, więc szczerze wątpię, czy jest tak dobrze, jak mówisz. Może z jakimiś medalami na piersi byłoby lepiej.

– Chcesz medal? To czemu nie złożysz o niego wniosku? Jeśli to zrobisz, na pewno go dostaniesz.

– Cóż, medale są ciężkie, więc pewnie rozbolałoby mnie ramię. Może lepiej nie.

– Haha, co za unikatowy sposób odmowy przyjęcia medalu. Ach, skoro nie lubisz nosić munduru, to może na jutrzejsze przyjęcie założysz tamtą sukienkę? Co powiesz? Może nawet ci się to spodobać.

Kiedy Altina podskakiwała w koło, falbanki jej sukienki poruszały się razem z nią.

Jakie słodkie – pomyślał Regis. Nigdy nawet nie pomyślał o założeniu sukienki i ta myśl napawała go wielką ulgą.

– Dzięki, ale nie... Co prawda, nie przepadam za takimi bankietami, ale to dobra okazja, żeby zobaczyć, co knuje Latreille. Zbieranie informacji jest bardzo ważne.

– Nie ma nic ważniejszego.

– Jednak... boję się popełnić jakieś faux pas, przez co jestem kłębkiem nerwów.

– Twoje książki nie wspominały nic o etykiecie podczas takich przyjęć?

– Owszem, czytałem takie powieści, ale nie radzę sobie dla przykładu z tańcem.

– Aaaach, w takim razie będzie dobrze. Ja też nie jestem w nim za dobra.

– Mimo tak wspaniałej koordynacji ruchów? Dziwne.

– No bo instruktor tańca bez przerwy się na mnie wściekał. Ciągle powtarzał: Masz zbyt ostre ruchy, bo uczysz się szermierki. Taniec wymaga współpracy z partnerem, synchronizacji nawet waszych oddechów. Czemu mężczyźni, z którymi tańczysz, tak motają się na boki? Nie są przecież twoim mieczem, prawda?

– Rozumiem... To pewnie przez różnicę w sile. W takim razie może ktoś z rodziny by cię poduczył? Ktoś, kto jest w tym dobry?

– Latreille jest jeszcze ostrzejszy od mojego instruktora, więc stanowczo odpada! August rzadko kiedy pojawia się na takich przyjęciach, a Bastian ma stanowczy zakaz pokazywania się na nich.

– Co takiego zrobił?

– Cóóóż... wiele się wydarzyło.

Współczuję cesarzowi, jego dzieci sprawiają same kłopoty.

Kiedy zbliżali się do sali, w której urządzono bankiet, dochodząca z niej muzyka nabierała na sile.


Część 2:[edit]

Przed wszystkimi wejściami do sali stali lokaje w podeszłym wieku, sprawdzający zaproszenia. Już na pierwszy rzut oka dało się poznać, że nie było to miejsce dla prostych mieszczan, co przyprawiło Regisa o szybsze bicie serca.

Zauważając Altinę, wszyscy lokaje złożyli pokłon, a następnie obwieścili jej przybycie:

– Jej wysokość czwarta księżniczka Belgarii, Marie Quatre Aljeantina de Belgaria!

Nagle w sali zapadła kompletna cisza, nawet przestała grać muzyka, a oczy wszystkich zwróciły się w stronę przybyłych.

Jeszcze przed rokiem była jedynie księżniczką zrodzoną z prostej kobiety, obiektem zarówno zazdrości, jak i licznych kpin. Teraz została doświadczonym żołnierzem, który ma na swoim koncie wielkie zwycięstwo.

Altina bez cienia zawahania weszła do sali. Regis oczywiście za nią podążył.

– Aach...

– Czemu tak się rozglądasz? Coś nie tak? Jeżeli chce ci się pić, napoje podadzą później.

– Mam wrażenie, że przebywam w innym świecie, gdzie jest sama szlachta, zupełnie jak podczas jednej ze sztuk teatralnych.

– Tylko o to ci chodzi? Co w tym takiego ciekawego?

– Jak w ogóle możesz tak mówić?

Co prawda, jeszcze nie wszyscy zaproszeni się pokazali, jednak wewnątrz przebywało już przynajmniej stu szlachciców.

Wielką salę powitalną, mieszczącą się w południowym skrzydle pałacu, blisko jego centrum, wykorzystywano do urządzania przyjęć. Jej sufit znajdował się o wiele wyżej niż w reszcie pomieszczeń, a przez zwisające z niego liczne żyrandole wyglądał jak rozgwieżdżone nocne niebo. Ściany zdobiły kwieciste wzory, podłogi natomiast miękkie dywany. Na końcu sali znajdowało się podium, zupełnie jak w teatrze, natomiast w jej centrum parkiet taneczny. Przy ścianach ulokowano stoły wypełnione wykwintnymi potrawami oraz kwiatami, których woń sprawiała, że goście czuli się, jakby przebywali pośrodku ogrodu. Obok ustawiono sześciu służących odpowiedzialnych za nalewanie wina uczestnikom bankietu. W tylnej części sali znajdowało się miejsce do odpoczynku, wypełnione licznymi sofami, oraz wytyczony w rogu kącik dla orkiestry, która aktualnie grała wesołą melodię.

Altina rozejrzała się po pomieszczeniu.

– Jest Latreille, ale brakuje Auguste’a. Ach... ona też tu jest.

Pośrodku tłumu stała dziewczyna w błyszczącej sukni. Była to Johaprecia Octovia Fon Estaburg, szósta cesarzowa, obecnie nosząca nazwisko Belgaria. Ta do niedawna księżniczka Estaburga miała głębokie powiązania polityczne ze szlachtą pochodzącą ze wschodniej części Belgarii. Tamte ziemie, podobnie jak południowe tereny Belgarii, należały do cesarstwa od jakichś stu lat. Wcześniej ich władcy po prostu je oddali, zanim jeszcze wybuchły jakiekolwiek walki, zdobywając w zamian tytuły szlacheckie. Oczywiście nie wszyscy tak postąpili, jednak sprzeciwiające się osoby zostały skazane na śmierć albo wygnanie. Co prawda, nie było żadnej ustalonej granicy pomiędzy ziemiami „nowymi” a pozostałymi, jednak szlachcie z tych terenów zostali określeni mianem “Nowej Szlachty” i stali się obiektem kpin oraz dyskryminacji przez rodaków i resztę szlachty.

Johaprecia pokazała zebranym wokół niej osobom wielki klejnot, wiszący jej u piersi.

– Ohoho, jego wysokość dał mi go na urodziny, chociaż planuje podarować mi jeszcze większy.

– Ooooch, jaki nasz pan jest wspaniałomyślny.

– Chociaż mam już dosyć naszyjników. Następnym razem poproszę o coś innego.

– To może wasza wysokość woli kolczyki?

– Oj, w żadnym razie. Następny klejnot będzie większy od tego, więc rozciągną mi się od niego uszy. Ohohoho.

Otaczający ją szlachcice zawtórowali jej śmiechem.

Widać plotki mówiły prawdę i naprawdę jest rozpuszczona jak dziadowski bicz.

Jeżeli ktoś by się przyjrzał zebranym, od razu dostrzegłby, że są podzieleni na frakcje.

Frakcji Auguste’a przewodziła druga cesarzowa Catherine, jej rodzina, ród diuka[1] Trouina oraz osoby ich wspierające. Była to najstarsza rodzina szlachecka w cesarstwie. Posiadała ziemie w zachodniej części państwa, brakowało im jednak zarówno finansowego, jak i wojskowego wsparcia.

Drugą stanowiła frakcja Latreille z królową oraz jej rodziną przewodzącym szlachcie z centrum kraju. Ci posiadali ziemie w stolicy oraz mieli duży udział w armii.

Ostatnią była frakcja Altiny, niemająca powiązań z żadną z pozostałych grup.

Pewien dżentelmen w średnim wieku ukłonił się przed księżniczką.

Według panujących zasad szlachcic nie mógł pierwszy rozpocząć konwersacji z członkiem rodziny cesarskiej, tak więc jeżeli Altina nie odpowiedziałaby na zaczepkę, w ogóle nie doszłoby do rozmowy. W tym przypadku księżniczka nie miała żadnego powodu, by zignorować potencjalnego rozmówcę.

– Eee... witam?

– To byłoby raczej niemiłe, wasza wysokość. Czyż nie spotykasz go po raz pierwszy?

– Ach, miło mi pana poznać.

Mężczyzna okazał się hrabią posiadającym ziemie przy południowo-zachodnich granicach, który zasłynął ze swojej odwagi. Najwyraźniej chciał coś skonsultować z księżniczką. Altina zwykle ignorowała zaproszenia na bankiety. Miała zwyczaj prostego witania się ze wszystkimi, tak więc ta scena przyprawiła Regisa o szybsze bicie serca.

Stojący w pobliżu szlachcice o poglądach podobnych do tych, jakie reprezentował ten dżentelmen, zaczęli gromadzić się wokół księżniczki. Niektórzy z nich należeli do Nowej Szlachty, inni najwyraźniej mieli jakieś informacje dotyczące innych frakcji, jednak łączyło ich to, że sami pozostawiali neutralni.

To powinno wystarczyć, by stworzyć trzecią frakcję. – Widząc tylu neutralnych szlachciców na bankiecie, Regis zrozumiał, czemu Latreille chciał przeciągnąć Altinę na swoją stronę.

Mimo to głównym tematem rozmowy pozostawały głównie powitania i puste pochlebstwa, nie padły żadne istotne informacje.

Regis wyszeptał do Altiny:

– Postaraj się ich zapamiętać. Idę się rozejrzeć.

– He? Regisie...

– Tak?

– Ach, nic. To nic takiego. Dziękuję, że tak ciężko pracujesz.

– Również dziękuję.

Przeczuwając, w jakiej sytuacji się znajduje, Altina zdecydowała się zrezygnować z jej zwyczajowego przyjacielskiego nastawienia.

Regis, trzymając w ręku kieliszek wina, ruszył w stronę centrum sali, skąd można było dostrzec, kto z kim rozmawia, oraz zebrać informacje. Nie wiedząc jednak, komu warto się przyjrzeć, najpierw skierował swoje kroki ku liście gości pod pretekstem sprawdzenia, czy nie zjawił się jakiś z jego przyjaciół. Tylko w ten sposób osoba z zewnątrz mogła uzyskać informację, że mimo iż członkowie rodu diuka Trouin, łącznie z drugą cesarzową Catherine, zapowiedzieli swoje przybycie, jak do tej pory się nie pojawili. Było także sporo innych nieobecnych, którzy nie poinformowali departamentu, czy planują zjawić się na bankiecie... W dodatku były to głównie grube ryby..

– Ach!

Przy wpisie Altiny widniało "Regis Auric, mieszczanin, oficer administracyjny piątego stopnia". Regis na ten widok poczuł się nieswojo, po raz kolejny odnosząc wrażenie, że kompletnie nie pasuje do tego miejsca.

Po przejrzeniu listy oddał ją lokajowi, a następnie ruszył zbierać informacje.

– Ach, monsieur Regis!

Słysząc ten znajomy sposób zwracania się do niego, zawołany momentalnie skojarzył, że woła go osoba, z którą rozmawiał w karocy.

– Dobry wieczór, monsieur Germain.

– Witam na bankiecie, monsieur Regis. Jak by na to nie spojrzeć, jest pan bohaterem wieczoru.

– Sukces zawdzięczamy staraniom jej wysokości, ja jedynie mam to szczęście pod nią służyć. Jestem tu dziś jako jej towarzysz.

– Doprawdy? Przed chwilą spotkałem pewne damy pragnące pana poznać.

Regis zerknął w stronę, którą wskazał mu Germain. Stały tam trzy zakłopotane dziewczyny z uśmiechami na twarzach. W lewych dłoniach trzymały wachlarze, którymi każda zakryła sobie dolną część twarzy, a potem dotknęła go drugą ręką. Był to popularny wśród szlachcianek tak zwany "język wachlarza", pozwalający im przekazywać informacje bez użycia choćby słowa. Trzymanie tego przedmiotu lewą dłonią przy twarzy oznaczało "chcę się do ciebie zbliżyć", a dotkniecie go "chcę z tobą porozmawiać".

Regis odwrócił wzrok i odchrząknął.

Czy naprawdę one to zorganizowały? – Chłopak szczerze wierzył, że żadna kobieta nie zainteresuje się kimś takim jak on. – Po sposobie, w jaki Latreille wciągnął w to wszystko Altinę, nie mam najmniejszych wątpliwości. Wysłał je, żeby mnie uwiodły i rozproszyły moją uwagę. Czyli to zaproszenie jest jedynie sztuczką, by mnie zwieść. Nieważne, czego będziesz próbować, próżny twój trud.

– Naprawdę bardzo przepraszam, jednak damy mnie nie interesują.

– Ohoho... Rozumiem, rozumiem. – Germain dwuznacznie zamrugał.

– N-N-N-Nie to miałem na myśli. Proszę tego źle nie zrozumieć.

Regisowi przeszły ciarki po plecach, jednak czego innego mógł oczekiwać od najbliższego współpracownika Latreille?

– Cóż, chciałem jedynie pomóc ci nawiązać relacje z gośćmi.

– Jestem zaszczycony...

– Jego wysokość Latreille powiedział, że bardzo martwi się o ostatnią noc.

– ...?

Regisa zaskoczyły te słowa. W końcu by wygrać walkę o tron, Latreille oświadczył się Altinie, która w odpowiedzi użyła wobec niego siły. Powinien być raczej zadowolony z przebiegu tamtych wydarzeń.

– Z zewnątrz sprawia wrażenie silnego, jednak tak naprawdę jest wrażliwy emocjonalnie. Po powrocie ze spotkania miał wyjątkowo ponury humor i zaczął zastanawiać się, czy nie przesadził.

– Doprawdy?

– Mimo to jest jeszcze za wcześnie, by ponownie ze sobą rozmawiali.

– Racja. Być może za jakiś czas.

– Moim zdaniem powinni zabrać cię na ich kolejne spotkanie. Co myślisz?

– Ja? Razem z księciem i księżniczką?

W tym momencie Regis wyobraził sobie “Arme Victoire Volonte” i “Grand Tonnerre Quatre” świszczące w powietrzu i ścierające się ze sobą, przez co aż włosy stanęły mu dęba.

– Jeżeli to możliwe, dziś...

Germain nie mógł dokończyć zdania, gdyż w sali rozległo się głośne:

– Dobry wieczór wszystkim!

Germain z grymasem niezadowolenia na twarzy spojrzał na scenę pokrytą czerwonym dywanem, skąd dobiegł głos, który przerwał mu w pół zdania. Zastał tam ubranego elegancko, starszego mężczyznę oraz kilka innych, otaczających go osób. Strzelił językiem, po czym powiedział:

– Nowy szlachcic...

– Kto to taki?

– To diuk Tiraso Laverde, posiadający sporą plantację na południowych ziemiach. Jeden z tych tchórzy, którzy poddali się cesarstwu, zanim w ogóle najechaliśmy ich ziemie.

– Rozumiem...

Stawienie oporu cesarstwu, nie posiadając żadnej siły wojskowej, nie miało najmniejszego sensu. Jedynym wyjściem, aby zapobiec zbrojnemu najechaniu ich ziem, były negocjacje oraz poddanie się. Tak przynajmniej uważał Regis.

Po głośnym powitaniu elegancki mężczyzna, Tiraso Laverde, obrzucił spojrzeniem całą salę, zatrzymując wzrok na młodej kobiecie o kruczoczarnym stroju, włosach oraz z welonem na głowie. Zasłonka całkowicie przysłaniała jej twarz i pogłębiała bijące od niej wrażenie nieprzystępności. Dopiero po tym, jak skinęła głową i zniknęła w tłumie, mężczyzna zaczął odczytywać tekst z kartki.

– My, szlachetnie urodzeni, obdarzeni ziemiami w południowej części państwa, przez większość zwani Nową Szlachtą – oczy wszystkich zebranych zdawały się pytać, co takiego chce powiedzieć – pragniemy przekazać starej szlachcie, dzielącej ze sobą silne więzy, iż nasza słabość tkwiła w podziałach. Tak więc niniejszym ogłaszam utworzenie Sojuszu Ogrodu Gaillarde, w skład którego wchodzi tak zwana Nowa Szlachta. – Te słowa wywołały sporą wrzawę wśród gości, diuk Tiraso Laverde jednak ich zignorował. – Jak do tej pory my, Sojusz Ogrodu Gaillarde, nie wsparliśmy nikogo w walce o sukcesję. – Oznaczało to, że obecnie należeli do neutralnej frakcji i byli wpływową siłą. Jednak ostatnie wypowiedziane zdanie wskazywało na to, iż za chwilę wskażą kandydata, który otrzyma ich poparcie. Oczywiście mogło tu chodzić także o Altinę, tak więc Regisowi nagle skoczyło ciśnienie. Oddech Tiraso Laverde przyspieszył, co zaburzyło także płynność odczytywania tekstu. – Eee... My, Sojusz Ogrodu Gaillarde... Z niecierpliwością oczekujemy dnia, w którym książę Auguste przejmie koronę. Będziemy... go w pełni wspierać... Nawet jeżeli jego wysokość walczy z chorobą... jednocześnie wierząc, iż wkrótce z niej wyjdzie... Ostatnio, mimo swego stanu zdrowia, wrócił... do wykonywania swoich obowiązków... A jego czyny mogą być zrównane z osiągnięciami... poprzednich pokoleń koronowanych książąt. Ahem... Ahem... Wierzymy w jego wysokość księcia Auguste’a.

– Dziękuję za zaufanie. – Na scenę wszedł Auguste i obiema dłońmi uścisnął rękę diuka. Całe to przedstawienie było do bólu wręcz przewidywalne. – Pragnę złożyć wyrazy wdzięczności Sojuszowi Ogrodu Gaillarde za poparcie . Bez wątpienia zasiądę na tronie, tak więc proszę o wasze dalsze wsparcie .

Haken no Kouki Altina - Volume 03 - 004.jpg

Osoby na scenie zaczęły bić brawo. Część gości, najwyraźniej wspierająca Auguste’a, poszła w ich ślady, a sądząc po głośności braw, musiało być ich dosyć sporo.

Streszczając całe to przedstawienie: Sojusz Ogrodu Gaillarde był grupą z południowej części cesarstwa, wspierającą Auguste’a. Różnili się od popierającej go już wcześniej starej szlachty oraz wielkich rodów ze stolicy stojących za Latreille tym, że wcześniej byli neutralni. Zebrali się razem, utworzyli sojusz, a potem dołączyli do frakcji pierwszego księcia.

Do uszu Regisa doszły pogłoski mówiące, że Auguste wrócił do wypełniania swoich obowiązków mimo choroby. Nikt nie powątpiewał tym plotkom, tak więc strateg domyślił się, iż były prawdziwe. Co prawda, zwiększała się także liczba osób popierających Altinę, jednak na usta cisnęły się pytania – jak to nagłe utworzenie sojuszu wpłynie na politykę oraz czy przypadkiem osoby wspierające Auguste’a od początku nie były wmieszane pośród zachowujących neutralność.

Goście bankietu także się nad tym głowili. Cała sala po chwili wypełniła się szeptami. Część z obserwatorów miała wyjątkowo ponure miny, co nie dziwiło, gdyż dla frakcji Latreille wsparcie dotychczasowych neutralnych udzielone ich politycznemu wrogowi było ogromnym ciosem. Germain jednak z jakiegoś powodu zachowywał spokój.

– To strasznie kłopotliwe, nieprawdaż, monsieur Regis? Żeby odegrać takie przedstawienie... Ci ludzie najwyraźniej wciąż nie rozumieją kultury cesarstwa.

– Eee... A, tak.

– Coś się stało, monsieur Regis? Nie wyglądasz najlepiej.

– Nie przywykłem do takich wydarzeń, tak więc trochę mnie to zmęczyło. Naprawdę przepraszam.

Biorąc pod uwagę obecną sytuację, cesarz bez wątpienia przekaże tron Auguste’owi. Czyżby Germain, najbliższy współpracownik Latreille, nie dostrzegał, jaka to dla niego niebezpieczna sytuacja? Zresztą nie tylko on; sam drugi książę śmiał się podczas pogawędki, zupełnie jakby nic ważnego nie miało miejsca.

Czyżby to blef? Czy może mają na to jakiegoś asa w rękawie? Kompletnie nie mogę zrozumieć, co takiego chodzi im po głowach...

Germain cicho podszedł do Regisa.

– Naprawdę mi przykro, że przerwano nam rozmowę, monsieur Regisie.

– Hmm?

– Jego wysokość pragnie porozmawiać z tobą na osobności. Mógłbyś przyjść do jego komnaty po dziesiątej?

– Naprawdę mogę tam wejść?

– Ależ oczywiście. Uprzedzę straże.

Ta sytuacja już zakrawa na zaszachowanie przez przeciwnika. Skoro oni wykonali posunięcie, muszę przemyśleć moją odpowiedź, zwłaszcza że nie mogę sobie pozwolić na poświęcenie jakiegokolwiek pionka. A nawet jeżeli teraz jakoś tego uniknę, i tak sytuacja powtórzy się w kolejnym posunięciu.

– Rozumiem. Przyjdę.

Germain zareagował tak, jakby właśnie takiej odpowiedzi oczekiwał.

– Wspaniale, w takim razie pójdę mu to przekazać – odparł, ukłonił się i natychmiast oddalił.

Regisowi nagle zaschło w gardle i nawet nie zauważył, kiedy opróżnił trzymany w ręku kieliszek. Ba, mimo że było to wysokiej klasy wino, w ogóle nie poczuł jego smaku. Kiedy udał się po kolejny kieliszek...

– Poproszę białe wino.

– Jak pan sobie życzy.

Regis spróbował łyk zielonkawego płynu. Trunek był bardzo orzeźwiający. Miał wspaniały smak, w którym dało się wyczuć nutkę owoców.

– Wyborne. Po raz pierwszy piję tak wspaniałe wino.

– Hehe. Dziękuję za komplement.

– Proszę?

– Ten napój pochodzi z mojej winnicy. Wszystkie są dla mnie jak dzieci – odparła młoda kobieta, na oko dwadzieścia lat, w czarnej sukni, mająca czarne włosy do ramion oraz wpatrzone w Regisa, zakryte welonem obsydianowe oczy.

Haken no Kouki Altina - Volume 03 - 143.jpg

– Witam. To wino jest naprawdę dobre.

– Ja też poproszę białe.

Kamerdyner wziął kieliszek od kobiety i napełnił go białym winem.

Właścicielka winnicy zaintrygowała Regisa, tak więc postanowił poczekać, aż ta skończy kosztować trunek.

Jeżeli się nie mylę, to na nią patrzył diuk Tiraso Laverde tuż przed ogłoszeniem utworzenia Sojuszu Ogrodu Gaillarde... albo raczej prosił ją o pozwolenie, by to uczynić.

– Rzeczywiście dobre.

– Miło mi poznać. Nazywam się Regis Auric, oficer administracyjny piątego stopnia.

– Słuchy o panu dotarły do mnie przed pańskim przyjazdem do stolicy. Jest pan strategiem na północnym froncie, który niedawno odniósł wielkie zwycięstwo.

– Nie należało ono do mnie. Ten czyn był zasługą jej wysokości księżniczki Aljeantiny.

– Skromność to cnota, jakiej dumni, zadufani w sobie kupcy posiąść nie mogą.

– D-Doprawdy?

– Jestem Eleanor Ailred Winn de Tiraso Laverde.

– Pochodzi pani z domu Tiraso Laverde? Tamten dżentelmen z wcześniej...

– Jest moim dziadkiem. Zwykle wspólnie prowadzimy interesy. Mamy takie samo nazwisko, tak więc może pan mi mówić po imieniu albo nazywać mnie Lisicą Południa. Taki przydomek nadano mi z powodu dobrze prosperującego biznesu.

– Ach, rozumiem... Wolę zwracać się do mademoiselle po imieniu, a skoro tak, proszę mówić mi Regis.

– Zatem dobrze, miło mi poznać.

Eleanor uniosła kieliszek na znak powitania, a następnie upiła z niego łyk wina.

Regis postąpił w ten sam sposób.

– To mi przypomniało, że nigdy nie słyszałam o rodzie Auric. Mogę poznać pański tytuł?

– Hmm? Aaaa, jestem zwykłym mieszczaninem.

Eleanor zmrużyła oczy.

– Czyli... jest pan rycerzem?

– Nie, nie, zwykłym mieszczaninem. Towarzyszę jej wysokości Aljeantinie, inaczej mój status nie pozwalałby mi się tu znaleźć.

– Najzwyklejszy mieszczanin? Ale słyszałam, że jest pan wybitnym strategiem...

– Owszem, jednak to stanowisko nie jest powiązane z żadnym tytułem.

Zwykle tak poważne pozycje były zarezerwowane dla szlachty i najczęściej pełnienie obowiązków stratega powierzano właśnie wyżej urodzonym, chociaż nie stanowiło to reguły. Dlatego właśnie Eleanor zaczęła patrzeć na Regisa jak na jakieś wyjątkowo rzadkie zwierzątko.

– Stanowisko stratega nie jest zarezerwowane dla wyjątkowo wybitnych osób?

– Cóż, nie uważam się za takiego człowieka. Konna jazda oraz szermierka nie są moją mocną stroną. Dostałem to stanowisko tylko dlatego, że dobrze posługuję się głową i sporo wiem.

– Innymi słowy, Regisie, otrzymałeś je, ponieważ jesteś całkiem bystry?

Eleanor tak po prostu nazwała go po imieniu.

Najwyraźniej nie będzie używać zwrotów grzecznościowych wobec kogoś młodszego od siebie. Cóż, to było do przewidzenia.

– Przynajmniej za głupiego się nie uważam.

– Zadziwiające. I pomyśleć, że istnieją tak inteligentni mieszczanie...

– To nic niezwykłego. Istnieją przecież oficerowie administracyjni, nauczyciele oraz lekarze, a te zawody są pełne zwykłych mieszczan.

– Aaach, tak, ale to pan okazał się na tyle kompetentny, by zostać strategiem, sam zaplanował kampanię wojenną i całkowicie przyćmił intelektem wrogiego generała?

– Tak myślę... Co prawda, to wszystko fakty, jednak ujęłaś to w taki sposób...

– Coś nie tak?

– To wszystko zasługa odwagi żołnierzy. Nigdy, nawet przez chwilę nie miałem się za lepszego od wrogiego generała.

Co prawda, zdobyto Fort Volks, jednak gdyby obliczenia zawierały błąd, kopanie zajęłoby więcej czasu niż w założeniach albo wróg odparł natarcie, obrana strategia by zawiodła. W dodatku zwycięstwo udało się odnieść jedynie dzięki temu, że Altina pokonała wrogiego generała.

Spojrzenie Eleanor się zmieniło; teraz wyglądało jak u kupca oceniającego wartość towaru.

– Interesujący z ciebie mężczyzna.

– D-Doprawdy?

– Ile masz lat?

– Osiemnaście... Niedługo dziewiętnaście.

– Armia nie daje dużych perspektyw dla mieszczan. Może zmienisz zawód na bardziej pasujący? Może zainteresowałbyś się biznesem?

– He?

– Ile ci płacą?

– Cóż, pensja oficera administracyjnego piątego stopnia nie jest zbyt wysoka.

– Gdybyś zechciał pracować dla mnie, dałabym ci trzy, nie, pięć razy więcej. Cztery tysiące denarów za miesiąc.

Pięć razy? Ciekawe, ile książek mógłbym za to kupić...

Regis pokręcił głową.

– N-Najmocniej przepraszam, nie interesują mnie pieniądze.

– W takim razie... Mam już, co prawda, trzech mężów, ale może zechciałbyś zostać czwartym? O, czy może wolałbyś najmłodszą z moich trzech sióstr? Chociaż ma dopiero osiem lat...

– Nie potrzebuję teraz partnerki. Ach, mężczyźni też mnie nie interesują.

– Żadnych pragnień, zupełnie jak kupiec.

– Dziękuję...

Dałem się wciągnąć w jej tempo rozmowy. Najwyraźniej wciąż nie przywykłem do konwersacji ze starszymi kobietami – pomyślał Regis, powstrzymując westchnienie. Muszę wziąć się w garść. Wciąż nie zdobyłem żadnej informacji, która mogłaby pomóc Altinie. Trzeba coś z niej wyciągnąć.

– Utworzenie Sojuszu Ogrodu Gaillarde i postawienie na szali waszej reputacji i życia, by sprzeciwić się szlachcicom z centrum, było odważne. Mimo że zachodnia szlachta ma trochę siły wojskowej, a południowa wsparcie finansowe, wynik zbrojnego konfliktu byłby przesądzony. Oczywiście gdyby do niego doszło.

– Nie jestem na tyle bystra, by rozmawiać o polityce.

– Twój dziadek ma najwyraźniej inne zdanie.

Regis zmienił temat, przejmując kontrolę nad rozmową.

Na twarz Eleanor zawitał chytry uśmieszek.

– Ojej, byłam z dala od sceny, a mimo to mnie przyłapano? Dziadek łatwo unosi się dumą i brak mu odwagi do wielkich czynów. Jemu, jako filantropowi, starcza reputacja, jaką już posiada.

– Czyli tak jak podejrzewałem, to mademoiselle Eleanor zebrała południową szlachtę?

– Szlachta z centrum nie dała nam innego wyboru. Ciągle stawiano nam niekorzystne warunki i używano małżeństw politycznych, by zyskać w ten sposób zakładników.

Była to powszechnie stosowana metoda. Siły używano tylko w najwyższej konieczności, zwykle jednak wobec słabszego przeciwnika wystarczały opresje dyplomatyczne. Właśnie w ten sposób Belgaria, początkowo mały kraj z zachodu, zdobywała tak wiele ziem, stając się wielkim państwem, i w końcu przed trzystu laty przeniosła swoją stolicę w obecne miejsce. Szlachta także stosowała tę technikę do zyskiwania wpływów, jednak można było ją raczej porównać do węża zjadającego własny ogon. Myśląc jedynie o zyskach, wyrywali państwu coraz więcej władzy z rąk, co ostatecznie może doprowadzić do upadku całego cesarstwa.

– Jeżeli mamy jakąś szansę na wygraną z nimi, to jedynie dzięki księciu Auguste’owi . Tylko z jego pomocą rozwiążemy nasze problemy. Dlatego właśnie utworzenie tego sojuszu było dla nas tak bardzo ważne. Bez wątpienia wygramy. – Eleanor uniosła kieliszek, jakby wznosiła toast. – Jego wysokość już wyzdrowiał i jest w stanie działać w takiej sytuacji, zanim cesarz i szlachta to zrobią.

– O jakiej sytuacji mowa? – Regis uniósł pusty kieliszek.

– Mówię o zajęciu pozycji, która mu się należy. Dla przykładu zastąpienie Latreille na stanowisku feldmarszałka. Być może właśnie w tej chwili prosi o to cesarza.

Gdyby zgłosił tę prośbę już wcześniej, Latreille by na to zareagował, i to w sposób, jaki można uznać za agresywne polityczne działanie albo po prostu próbę dokonania zemsty.

– A w takim przypadku Auguste bez cienia wątpliwości zasiądzie na tronie. Jego zwolennicy już dyskutują o tym, kto obejmie teraz pozycję kanclerza. Ach, oczywiście stanowimy jedynie trzy piąte jego stronników. Poza tym ma po swojej stronie także stare, zachodnie rody.

– Eeech...

Matką Auguste’a była druga cesarzowa, pochodząca z rodu Trouin. Zawsze wspierała syna, nic w tym dziwnego – gdyby zdobył tron, ich rodzina zyskałaby jeszcze więcej bogactwa, siły i rozgłosu.

– Co prawda, nie będzie to łatwe, jednak dzięki naszym atutom damy radę pokonać szlachtę z centrum. Nie przeszkadza nam, że ta zachodnia trochę się na tym dorobi.

Eleanor także i tu się nie pomyliła. Nowa szlachta nic nie zyska na wygranej Auguste’a, dlatego łączono ich wcześniej z trzecią frakcją, zwolennikami Altiny. Jak więc Auguste dał radę przeciągnąć ich na swoją stronę? Regis popadł w głęboką zadumę, w końcu ktoś już wcześniej musiał się nad tym zastanawiać. W końcu przypomniał sobie o książce sprzed paru laty, rozpowszechnianej spod lady , dzięki czemu zdobył nowy punkt odniesienia.

– Samo zakończenie walki pomiędzy centrum i zachodem przez utworzenie sojuszu nie jest niczym trudnym. Musicie mieć jakiś inny cel. Coś, o czym wspomniałaś wcześniej.

– Och? – Eleanor otworzyła szeroko oczy.

Regis kontynuował:

– Na północy znajduje się potężna Federacja Germanii, na zachodzie wielkie morze, oddzielające nas od Wielkiej Brytanni. Z drugiej strony na wschodzie upadający Estaburg. Wreszcie na południu Cesarstwo Hispanii, którego armia składa się głównie z marynarki, tak więc istnieje ogromna szansa, że to właśnie w te strony Cesarstwo poszerzy swoje granice. Gdyby tak się stało, wystarczyłoby spojrzenie na mapę, by pomyśleć „Stolica powinna zostać przeniesiona w odpowiedniejsze miejsce”.

– Fufu. Oddanie cię mojej siostrze byłoby doprawdy wielką stratą.

– Kiedy Auguste przejmie tron, przeniesie stolicę na południe?

Eleanor upiła łyk wina, a potem powąchała kieliszek, by nacieszyć się zapachem trunku.

– Fufu. Przenieść stolicę? W rzeczy samej, południe dzięki temu by rozkwitło. Czy jednak zachodnia szlachta na to pozwoli?

– W normalnych okolicznościach nie... Jednak sprawa będzie wyglądać inaczej, jeśli pomysł wyjdzie od kogoś wyjątkowo wpływowego. Jak dla przykładu od osoby mającej najwspanialszego na świecie syna, matki samego cesarza, jej wysokości Catherine.

Ród Trouin, z którego wywodziła się druga cesarzowa, miał ogromne wpływy na zachodzie, a te jedynie by wzrosły, gdyby Auguste przejął tron. Co więcej, jeśli poparłby ją przy tym Sojusz Ogrodu Gaillarde, przeniesienie stolicy byłoby już pewne.

– Fufu. Interesujący tok myślenia.

– Osobiście nie czuję się najlepiej z pomysłem przenoszenia stolicy w sytuacji, kiedy skarbiec świeci pustkami.

– W takim razie czemu nie pożyczyć trochę od szlachty? Z pewnością będą skłonni wyłożyć nieco pieniędzy ze swoich budżetów... Cóż, zostawmy tę kwestię na czas, kiedy już do tego dojdzie.

Eleanor wyraźnie miała na myśli, że zostaną zmuszeni do udzielenia wsparcia.

– Więc sugerujesz, że Latreille może jedynie zaakceptować swoją porażkę?

– To żołnierz, nie polityk ani kupiec, nie zapominaj. Najważniejsze w tym wszystkim jest, by nie udało mu się zamordować jego wysokości Auguste’a.

– Wiesz, jak temu zaradzić?

– Jeśli masz jakiś pomysł, to cała zamieniam się w słuch.

– Proszę mi wybaczyć... ale gdybym był w skórze Latreille, zrobiłbym coś innego, porównywalnego z morderstwem brata.

– Co takiego?

– Wyeliminowałbym neutralną frakcję, stanowiącą zagrożenie. Po pozbyciu się was Latreille będzie mógł bez problemu zabić Auguste’a, a kiedy jego frakcja upadnie, pozostałe nie udzielą wam wsparcia.

– Jest taka możliwość. Jednak osoby, które go popierały, staną się obiektem kpin i nikomu już nie zaufają.

– Oczywiście jest to prawda. Neutralni, którzy nie wspierają obecnie żadnej ze stron, mogą zdecydować się poprzeć innego kandydata. W końcu dzień wskazania następcy tronu może wciąż być bardzo daleko.

– Słyszałam, iż cesarz skupia się nad poszerzeniem rodziny i o ile się nie mylę, niedługo może narodzić się czerwonooki chłopiec.

Regis uważał to za nielogiczne. O umiejętnościach nie decyduje przecież kolor oczu czy włosów, o braku powiązania z charakterem nawet nie wspominając. Jednak ten przesąd żył w cesarstwie od stuleci i strateg nie mógł nic na to poradzić.

– Dlatego właśnie, biorąc pod uwagę pozycję Latreille, wyeliminowanie neutralnych albo innych kandydatów do tronu jest tak bardzo prawdopodobne.

– Racja. Gdyby pierwszy książę został zamordowany, jego frakcja wpadłaby w wielkie kłopoty.

Regis pokiwał głową. Neutralni mieliby prawo wybrać, komu przysiąc wierność. Co prawda, to cesarz musi wskazać następcę tronu, jednak w głowie mu było jedynie płodzenie kolejnych potomków.

– Więc skoro istnieje możliwość, iż drugi książę będzie eliminować swoich wrogów politycznych, to czy czwarta księżniczka również nie jest zagrożona?

– Ach. Nie. Cóż, w dużym uproszczeniu: najważniejsze dla Latreille jest pozbycie się wrogów politycznych. Innymi słowy, w grę wchodzą jedynie zabicie Auguste’a albo eliminacja neutralnej frakcji.

– Doprawdy? Musi jedynie utrzymać pierwsze miejsce w kolejce do tronu. Po odejściu jego wysokości nie będzie mieć już żadnych problemów.

– I to właśnie zajmuje głowę Latreille... Jednak nie zanosi się, by przez parę lat coś się wydarzyło.

– Jesteś tego pewien?

Co prawda, cesarz był już w podeszłym wieku, jednak ożenił się właśnie z piętnastoletnią dziewczyną.

Nasz władca raczej będzie nam panować jeszcze przez długi czas.

– Jego wysokość mimo swojego wieku nie jest skłonny do abdykacji ani wyznaczenia swojego następcy.

– Z drugiej strony eliminacja neutralnych nie będzie należeć do prostych zadań. W końcu czyż najpotężniejsze rody nie pochodzą ze wschodu i południa?

– Byłaby bardzo prosta.

– Słucham?

– Widzisz, dla Sojuszu Ogrodu Gaillarde przejście z neutralnego stanowiska do frakcji Auguste’a nie było takie trudne, prawda?

Eleanor zamyśliła się na chwilę, a potem jednym haustem wypiła resztę wina z kieliszka.

– Fufu, masz rację. Zawsze możemy wesprzeć innego kandydata, ale nie zapominaj, że jeśli Auguste przejmie tron, nasze zwycięstwo będzie pewne.

– Oczywiście.

– Coś nie tak?

– Wciąż nie wiem, co takiego planuje Latreille. Nie przywykłem do obmyślania środków zaradczych w takich sytuacjach.

– Jeżeli ktoś cię oszukał, ty musisz oszukać jego. Jeżeli nie wymyślisz żadnego sposobu, aby zapobiec problemowi, to oznacza dla ciebie koniec gry. Nie na tym polega pozycja stratega? – Słowa Eleanor wydawały się skierowane do jej samej.

Regis popadł w zadumę i dopił wino.

– Tak. Nie ma ludzi wszechwiedzących, możemy jedynie reagować na zmiany.

– Święte słowa. To mi przypomina, Regisie...

– Tak?

– To może dziesięć razy więcej? Przemyśl to.

– Haha... Na mnie już pora. Jeżeli będziemy tak to ciągnąć, jedynie zdenerwuję jej wysokość Aljeantinę. Wino było wyborne, dziękuję.

Moje przygotowania powinny wpisywać się w kalkulacje Latreille. Rolą stratega jest przygotować się i przewidzieć jego kolejny krok. Dlatego jeśli przejdziemy do ofensywy, nie będziemy musieli martwić się o przegraną z powodu braku przygotowania na jego cios. Przed wysłaniem żołnierzy trzeba ich przygotować, przemyśleć wszystko, postawić się w jego roli i zanim ktokolwiek ucierpi...

– Nie wiem... – Regis wypowiedział słowa, które nie powinny paść z ust żadnego stratega.


Część 3:[edit]

Wybiła już godzina dwudziesta druga. Bankiet wciąż trwał w najlepsze, jednak Regis opuścił przyjęcie około dwudziestej z myślą, że zabawa pewnie nie skończy się przed nastaniem poranka, i udał się z Altiną do pokoju Clarissy.

Dziś nie powinno być żadnych problemów, a w razie czego Eric stoi na straży – pomyślał, a następnie, wciąż ubrany w swój odświętny mundur, wyszedł na spotkanie z Latreille.

Czuję się, jakbym wkładał głowę w paszczę lwa.

Książę siedział na pokrytym wysokiej jakości skórą krześle, opierając łokieć o mahoniowy stolik. Gdy dostrzegł swojego gościa, zaśmiał się:

– Fuhaha. Zdenerwowany?

– Oczywiście. Jestem tylko oficerem administracyjnym piątego stopnia. Nigdy do głowy by mi nie przyszło, że dostanę audiencję u głównodowodzącego.

– Germain wspominał, że masz o sobie niskie mniemanie.

– Nie zostałem obdarzony wielkimi umiejętnościami, nie wiem nawet, czy uda mi się osiągnąć zadanie wyznaczone przez jej wysokość. Gdyby strategiem został ktoś posiadający ku temu talent, obecna sytuacja wyglądałaby o wiele lepiej.

– Dla przykładu ten incydent, w którym Aljeantina mnie zaatakowała?

– Proszę tak nie żartować.

Po incydencie z poprzedniej nocy Latreille powinien być w pełni świadomy ambicji Altiny, w końcu praktycznie wykrzyczała mu to w twarz. Mimo to Regis starał się zachować ją dalej w tajemnicy.

Altina powinna wygłosić tamtą deklarację w jakimś odpowiedniejszym momencie.

Przed Latreille stała szachownica. Książę bez słowa przesunął biały pionek na D4.

– Pomysł z wzięciem Aljeantiny za żonę nie jest aż tak zły, jak myślałem. Sama powinna wcześniej brać go pod uwagę... Chyba że planujecie zaatakować stolicę waszym przygranicznym regimentem. – Kończąc mówić, książę gestem zasygnalizował Regisowi, by wykonał swój ruch.

Haken no Kouki Altina - Volume 03 - 161.jpg

Ten w odpowiedzi przesunął czarny pionek na D5.

– Oczywiście, że nie. Nigdy nawet nie pomyśleliśmy o ataku na stolicę.

– Zwykle nawet nie brałbym tego pod uwagę, jednak czasem takie nieoczekiwane incydenty się zdarzają.

– Do tego na pewno nie dojdzie.

Chociaż Regis zaprzeczył, zrobił to jednak bez przekonania. Altina, pragnąca przejąć tron, zdobyła autorytet w regimencie dzięki wygranej nad Jerome, poprzednim dowodzącym fortecą, w lekkomyślnym pojedynku. Chwilę później miał miejsce atak barbarzyńców, po którym, chcąc zwiększyć siłę swojej jednostki, zawarli z nimi sojusz. Następnie przyszedł kompletnie niepojęty rozkaz zdobycia Fortu Volks, co także im się udało. Dzięki tym wszystkim wydarzeniom księżniczka znacznie powiększyła swoje siły, a co za tym idzie, mogło jej przemknąć przez myśl, by zaatakować stolicę. Regis szybko pokręcił głową, aby wyrzucić z niej tę myśl. Wojna domowa przyniosłaby straty w cywilach, a do tego Altina nigdy by nie dopuściła.

– Jej wysokość nie chce wojny domowej.

– Rozumiem.

Obaj gracze ponownie wykonali swoje ruchy.

– Regiment Beilschmidt bez protestów wykonał pański rozkaz, nieprawdaż?

– Gdybym wiedział, że jest tam taki strateg jak ty, nie posunąłbym się do wykorzystania tej metody.

– Na pewno powinien pan mówić to na głos?

– A jakie jest twoje zdanie w tej kwestii? – Na twarz Latreille zawitał drapieżny uśmiech.

Regis na ten widok upuścił trzymanego w rękach gońca.

– C-Co ma pan na myśli?

– Po przeniesieniu bazy do Fortu Volks regiment Beilschmidt zignorował wszelkie protokoły i bez pozwolenia zwiększył liczebność swoich oddziałów. Następnie Aljeantina, zyskawszy więcej siły, wróciła tryumfalnie do stolicy i podczas rozmowy ze mną próbowała mnie przekonać, żebym cofnął linię frontu i obciął budżet armii.

To rzeczywiście było częścią planu Regisa, przez co chłopak zrobił z lekka gorzką minę.

Latreille wieżą zbił królową Regisa.

Jak tak dalej pójdzie, zrobi się nieciekawie. Z drugiej strony to może także zmienić losy wojny. Muszę nie tylko przejść teraz do ofensywy, ale od razu wymyślić, jak skontrować jego taktykę.

Regis przesunął swojego króla na pozycję łatwiejszą do obrony.

– Nie mogę sprzeciwić się rozkazom jej wysokości.

– Byłem w pełni świadomy, jak bardzo Aljeantina chce zmienić ten kraj. Dlatego biorąc pod uwagę jej prostolinijną naturę, sądziłem, że jak tylko zyska siłę, zacznie działać pochopnie. Nie przewidziałem jednak, iż będzie mieć u swego boku tak wybitnego stratega.

– Co wasza wysokość chce przez to powiedzieć?

– Szlachta nie przymknie oka na jej powrót. Jednak teraz, kiedy są bardzo zajęci innymi sprawami, może wydarzyć się coś nieoczekiwanego, na czym ona zyska jeszcze więcej siły wojskowej.

– ... – Zachowując ostrożność, Regis nie odpowiedział.

Jeśli chodzi o partię szachów, stracił gońca oraz skoczka.

– Tak jak myślałem. Wszystko dzięki temu, że ma cię za stratega. Nie będzie dla ciebie lepiej, jeśli przejdziesz na moją stronę? – spytał książę, spoglądając na swojego rozmówcę.

Regis był żołnierzem, tak więc podlegał Latreille, który zresztą miał władzę absolutną w armii. Książę mógł po prostu wydać rozkaz przeniesienia stratega do innej jednostki.

Przewidziałem to zagranie, wasza wysokość – pomyślał Regis.

– Nie jestem tak przywiązany do wojska, jak wasza wysokość myśli.

– Słucham?

– Jeśli otrzymam rozkaz, którego nie będę chciał wykonać albo z którym się nie zgadzam, po prostu odejdę. Nie jestem ani księciem, ani szlachcicem. Nie mam zasad ani rodzinnej reputacji, które trzymałyby mnie w armii.

– Rozumiem, więc to tak.

– Tak. Dla mnie armia znaczy jedynie tyle, ile stypendium z Akademii Wojskowej.

– Więc przez stypendium...

Regis, nie mając żadnych znajomości, mógł jedynie pożyczyć pieniądze na swoje utrzymanie oraz czesne. Z drugiej strony musiał pozostać w wojsku, dopóki nie spłaci zaciągniętego długu.

– Właściwie to wiele się wydarzyło i jej wysokość pożyczyła mi trochę pieniędzy.

– Spłaciłeś dług z tej pożyczki?

– Tak. Jednak bez względu na wszystko odpłacę się księżniczce również przez pracę w Forcie Volks.

Tekst ten pochodził z książki "Legenda o wielkim bohaterze Sylvanii", która wyszła spod pióra Donatiena Marqui Etny. Była to historia o żołnierzu sugerującym najróżniejsze wymyślne strategie podczas walki, kończąca się tym, że bohater poślubił ksieżniczkę. Tyle że jej bohaterem nie był zadłużony mieszczanin, lecz mieszkający na strychu kot w butach.

Na twarz Latreille zagościł gorzki uśmiech.

– W rzeczy samej. Jeśli odejdziesz z wojska, nie będę mieć nad tobą żadnej władzy.

– Dokładnie.

– W takim razie możliwe, iż zostaniesz w stolicy.

– Jestem tchórzem i boję się zemsty moich dawnych kolegów.

– Zatem nie mam już nic do powiedzenia.

Latreille najwyraźniej porzucił pomysł zrekrutowania Regisa.

Jeśli chodzi o sytuację na szachownicy, białe pionki zostały rozdzielone na dwie grupy stojące w rogach. Czarne natomiast zajmowały środek planszy, tym samym mając strategiczną przewagę; co więcej, otaczały białego króla, podczas gdy czarny stał w pozycji, gdzie absolutnie nic mu nie zagrażało.

Latreille, chcąc wykonać ruch, spojrzał na planszę, jednak jego ręka zamarła w powietrzu i po chwili jedynie zacisnął zęby.

– Ehem... Cóż, to nic wielkiego.

– To tylko gra.

– Rozkaz zostanie wydany w ciągu kilku dni, zresztą sama Aljeantina o to prosiła. Regis Auric zostanie awansowany z piątego na trzeci stopień oficera administracyjnego.

Słysząc te słowa, Regis zapomniał, co miał właśnie powiedzieć.

Wiadomość znacząco przerosła jego oczekiwania.

Chociaż tak wielki awans wydawał się grubą przesadą, strateg nie widział żadnego powodu, by odmówić. Zresztą, podobnie jak w przypadku zdegradowania, i tak nie miał w tej kwestii prawa głosu.

Sama wyższa ranga oznaczała dla niego nie tylko wyższy żołd, lecz także większą odpowiedzialność na jego barkach.

– Rozumiem. Przyjmuję go.

– Jesteś z jakiegoś powodu niezadowolony?

– Moim zdaniem ten awans nie pasuje do mojego statusu.

– Gdyby oficerowie administracyjni trzeciego i wyżsi stopniem byli tak uzdolnieni jak ty, Cesarstwo przebierałoby w genialnych strategach, a ja miałbym więcej czasu na popołudniowe drzemki i grę w szachy.

Regis pogrążył się w myślach, a jego serce waliło jak szalone.

Powrót jedynie z informacją o awansie oznaczałby dla nas przegraną. Nie mogę grać ofensywnie tylko i wyłącznie w szachach.

– To przez księżniczkę wasza wysokość poświęca mi tyle uwagi?

– Po części. Jednak głównym powodem jest to, że kiedy zostanę cesarzem, będę potrzebował jakiegoś zdolnego stratega. Jak inaczej mielibyśmy wygrywać wojny?

Te słowa wstrząsnęły Regisem.

Latreille był najwyraźniej całkowicie pewny tego, że obejmie tron po ojcu.

Eleanor też pewnie się przygotowuje.

Jeżeli nie dojdzie do żadnego incydentu, na obchodach rocznicy sporą przewagę uzyska frakcja Auguste’a. Biorąc pod uwagę, że cesarz wciąż nie ogłosił swojego następcy, Latreille nie powinien mieć tak pewnej siebie miny.

– Wiedziałem. Wasza wysokość ma przygotowaną kontrofensywę przeciwko Sojuszowi Ogrodu Gaillarde. Odnoszę nawet wrażenie, iż szlachcice wspierający Auguste’a są częścią planu waszmości.

– Heee? A jaki on niby jest?

Wpływowi neutralni dołączyli do frakcji Auguste’a, frakcja Altiny także znacząco się powiększyła. Wciąż pozostało sporo osób niezdecydowanych, jednak ich liczba znacząco zmalała.

Regis ponownie przemyślał sytuację.

Największą zagwozdkę sprawiał mu plan Latreille.

Książę zadzwonił dzwoneczkiem. Po chwili zza drzwi wyłonił się Germain.

– Dobra robota.

Chyba czas minął. Chociaż nie zdobyłem informacji, na których mi zależało, nie wychodzę z tego spotkania z pustymi rękoma.

Obaj rozmówcy podsumowali tę audiencję w ten sam sposób.

– Oddalę się już.

– Dobrze. Powierzam Aljeantinę w twoje ręce. Musi w końcu zrozumieć naturę armii i podjąć odpowiednią decyzję.

Jeżeli ktoś dobrowolnie podda się Cesarstwu w czasie pokoju, zostanie obdarzony odpowiednim tytułem, gdyby jednak zrobił to w czasie wojny, czekałaby go jedynie kara śmierci albo wygnania.

– Przekażę.

Regis po złożeniu pokłonu wyszedł z pokoju.

– Udało ci się przekonać monsieur Regisa? – spytał Germain, kiedy zostali już z księciem sami.

Latreille wciąż był wpatrzony w pionki na szachownicy.

– Cóż, miałeś rację. Jest niesamowicie bystry, świetny w szachy i wyjątkowo lojalny.

– Słyszałem od młodszych kolegów z Akademii Wojskowej, że zdolności mu nie brakuje.

– Tego akurat doświadczyłem. Jednak najwyraźniej nie zauważył naszej gry i próbował mnie wybadać... Hahaha! Ciekawe, kto go tego nauczył!

Latreille się uśmiechnął. Nawet znający go od lat Germain rzadko widział, aby książę robił taką minę.

– Upewnij się, że utrzymamy kontakt z osobą przy moim bracie. Jutro z rana zaczniemy nasze przygotowania w stolicy – powiedział Latreille pewnym siebie głosem.

Germain położył rękę na stoliku.

– Wszystko idzie po naszej myśli, wasza wysokość.

– Doprawdy?

– Czyżby wasza miłość czuł się niepewnie?

– Nie mogę zaprzeczyć.

– Wszystko pójdzie dobrze, proszę mi zaufać.

Słysząc to, Latreille położył rękę na dłoni Germaina.

– Oczywiście. Zawsze ci ufałem.

– Dla dobra państwa to wasza miłość musi zostać następnym cesarzem.

– I jestem na to przygotowany.

Germain szczerze wierzył, że tylko Latreille może ocalić będącą na skraju upadku Belgarię.

Książę, milcząc, ponownie zawiesił spojrzenie na szachownicy.



Rozdział 4: Srebrna księżniczka[edit]

Część 1[edit]

W trzeci dzień rocznicy…

Po lekkim śniadaniu i założeniu swojego wojskowego munduru Auguste zaczął przygotowania do bankietu.

– Czy… muszę udawać chorego? – powiedział wysokim głosem.

Lilim, jego pokojówka, odwróciła głowę.

– Oczywiście. Ludzie zaczną coś podejrzewać, jeśli będziesz tryskać energią.

Lilim była doświadczoną pokojówką, jednak przez jej wygląd brano ją za dziecko, a niski wzrost nie pomagał złagodzić tego wrażenia.

Eddie, który właśnie skończył poprawiać włosy, patrzył bez słowa gdzieś w dal.

Auguste, siedzący na łóżku z podkulonymi nogami, zupełnie jak dziewczyna, spojrzał na nią i powiedział, kiwając głową:

– Ale to takie złe, jeśli pokażę trochę życia? Jeżeli przy składaniu cesarzowi raportu będę wyglądać zdrowo, nasze szanse na pewno wzrosną.

Lilim uniosła brwi.

– Doprawdy? Skoro zbliża się ta chwila, to nie powinniśmy bardziej uważać? Jeśli ktoś nas rozgryzie, sytuacja nie będzie wyglądać za różowo.

– Cóż… – Auguste zwiesił głowę.

Eddie powiedział z pewnością w głosie:

– Nie będzie żadnych problemów. Nikt się nie domyśli, że to Felicia. Poza tym po tak długim czasie powinna już wczuć się w rolę, prawda?

– Cóż… Dziękuję, Eddie.

Na twarz Auguste’a, albo raczej udającej go jego młodszej siostry, piątej księżniczki Felicii Six Celia de Belgaria, zagościł gorzki uśmiech.


Wszystko zaczęło się zeszłego lipca.

Prawdziwy Auguste podczas kolacji zaczął kasłać krwią i do tej pory się nie obudził. Jego matka, Catherine, stwierdziła, że była to próba otrucia, co potwierdzili lekarze ze stolicy po zbadaniu księcia.

Felicia miała złamane serce i nie mogła przestać płakać.

Catherine rozkazała wtedy lekarzowi:

– Zdejmij ubrania Auguste’a.

– Eee… dobrze.

– Felicia.

Szloch. – Tak, matko? P-Potrzebujesz czegoś?

– Załóż ubrania Auguste’a.

– Co takiego?

– Odpowiedz mi. Nie jesteś zła? Chcesz zobaczyć osobę, która otruła twojego brata na tronie? Nie gardzisz Latreille?

– J-Ja…

- Więc natychmiast załóż ubrania brata. Ogłosimy, że jesteś chora i nie możesz opuszczać domu, a przez ten czas nauczę cię, jak zachowywać się jak Auguste.

Catherine przed poślubieniem cesarza była aktorką. Dzięki prestiżowi, jakim szczycił się ród Trouin, została wybrana do głównej roli, a swoją wspaniałą grą aktorską oczarowała cesarza.

Felicii natomiast perfekcyjne opanowanie roli brata zajęło jedynie dwa tygodnie. Do pomagania jej dobrano jedynie najbardziej zaufanych służących, a spośród nich księżniczka osobiście wybrała pochodzącą z Hispanii Elianę, której zadanie polegało na odgrywaniu samej Felicii. Miała, co prawda, kruczoczarne oczy, podczas gdy księżniczka, jak cała rodzina królewska, krwistoczerwone, jednak i tę kwestię rozwiązano. Rozgłoszono, iż jest to zakażenie oczu będące częścią choroby, z której Felicia kuruje się w leżącej nad brzegiem morza, otoczonej pięknymi widokami rezydencji rodu Trouin.

Felicia przez pół roku nie opuszczała rezydencji, jakby obawiała się, że ktoś ją rozpozna. Ostatecznie dom stał się dla niej niczym więzienie. Wtedy przyjechał do niej Eddie i powiedział:

– Obronię cię.

Felicia w odpowiedzi go objęła.

To wyglądało zupełnie, jakby całą swoją odwagę czerpała od niego.

Po zakończeniu prac, jakie miał wykonać Auguste, co dzięki pomocy pokojówki o dziecięcym wyglądzie, Lilim, poszło szybko i przyniosło dobre rezultaty, zaprosili do rezydencji córkę diuka z południowych ziem, czyli nikogo innego jak Eleanor.

Nowa szlachta poprze nas, jeśli obiecam im przenieść stolicę po objęciu tronu. Jeżeli go zdobędę, mordercy przestaną stanowić zagrożenie i będę mogła pozbawić Latreille pozycji głównodowodzącego. Auguste zrobiłby to samo – pomyślała Felicia, patrząc w lustro.

Ten pokój był dla niej jak klatka. Jednak zamknięta w niej Felicia nie wyglądała na słabą, bezradną dziewczynę, jakie są znane z podobnych opowieści. Dla wszystkich, którzy by ją teraz zobaczyli, była jej starszym bratem, pierwszym księciem Belgarii.

– Jestem… pierwszy książę Carlos Liam Auguste de Belgaria. Lilim, niepotrzebnie się zamartwiasz. Wciąż muszę udawać trochę chorego.

– Racja, wasza wysokość.

Widząc, jak Felicia wchodzi w swoją rolę, Eddie ze strachu aż przełknął ślinę.

Felicia i Auguste zawsze byli ze sobą bardzo blisko, tak więc dobrze znała zachowania brata. Mało kto byłby w stanie ją teraz rozpoznać. Ostatnio osiągnęła wręcz mistrzostwo w odgrywaniu swojej roli.

– Przerażające… Zupełnie jakbyś była jego idealną kopią. Co za mistrzowska gra aktorska.

– Cóż… Tylko pamiętaj, że poza domem masz się do mnie zwracać per wasza wysokość, Eddie.

– Taa, wiem.


Część 2[edit]

Regis zmieniał ubranie w przebieralni.

Poprzedniego dnia nic się nie wydarzyło i nie zdobył żadnej istotnej informacji.

– Nie udało mi się znaleźć ostatniego kawałka układanki.

– To też część planu Latreille?

Z jakiegoś powodu Eric stał plecami do Regisa i cały czas się rumienił.

To mi przypomniało... Nigdy nie widziałem, żeby przebierał się przy innych. Zawsze kiedy mówi, że chce się odświeżyć, idzie do swojego pokoju i wraca już przebrany.

W dodatku za każdym razem, kiedy Regis się przy nim przebierał, odwracał wzrok.

Co prawda, gdyby na mnie patrzył, byłoby to krępujące, ale teraz jego zachowanie wydaje się po prostu dziwne.

– Ericu, przypadkiem nie jesteś…

– Eee… Regisie!

– Tak?

– Eee… Istnieje możliwość, że Auguste nie jest mężczyzną.

– Czemu tak myślisz?

– Ach, nie mam żadnego dowodu, ale… – Eric zawahał się na moment – podczas narodzin cesarski lekarz potwierdza płeć dziecka, a poza nim są tam jeszcze medycy zarówno ze strony królowej, jak i neutralnej frakcji, więc o pomyłce nie może wtedy być mowy.

– P-Prawda.

– Ale to dotyczy tylko narodzin. Jego płeć jest kwestionowana dopiero teraz. Nie jestem pewny, co takiego zrobił, ale księżniczka powiedziała, że coś jest z nim nie tak.

Chodzi mu o tamto spotkanie? Altina miała wtedy strasznie zdziwioną minę.


– Nie zmalałeś trochę?

– P-Przecież to niemożliwe! Niedorzeczne.

– No i twój głos jest jakiś wyższy.

– He?!

Eddie odpowiedział za Auguste’a:

– Po tym, jak zachorował, wiele się wydarzyło, Aljeantino.


Regis zawiesił złotą ozdobę na piersi.

– Bardziej niż sprawa z Altiną i Augustem interesuje mnie zachowanie tamtego ochroniarza, Eddiego.

– Czemu?

– Jeżeli to prawdziwy Auguste, to strażnik nie miał powodu ich rozdzielać, prawda?

– Ach… – Eric nagle zbladł.

Regis zawiesił miecz u pasa.

– Zauważyłeś coś?

– Miecz… zawiesiłeś go w złą stronę. Powinien kierować się trochę w tył.

– Och!

Regis szybko poprawił swój błąd. Eric natomiast powoli odszedł od krzesła.

– Jak… na mieszczanina masz sporo wiedzy o szlachcie. Skoro tak, pewnie wiesz też, co się dzieje, kiedy w rodzinie brak męskiego dziedzica.

– Mówisz o rodzie Blanchard czy tak ogólnie?

Eric zamyślił się na chwilkę, odwracając wzrok.

– Ogólnie. Co twoim zdaniem robią?

– No cóż… Znam obyczaje, ponieważ jestem oficerem. Jeżeli rodzi się dziewczyna, będzie zmuszona wyjść za drugiego albo trzeciego syna z innego rodu.

– Co prawda, dołącza do rodziny małżonka, ale przejmuje wtedy jej tradycje i obyczaje. Innymi słowy, równa się to ze śmiercią jej własnego rodu.

– Aha.

– Pewna osoba nie akceptuje tej sytuacji i nie chce, by się tak skończyła – powiedział Eric pewnym siebie, bez choćby cienia zawahania, głosem.

Widać ma własne problemy na głowie.

– To ma związek z kimś, kogo znasz?

– Tak… Znajomą. Właśnie dlatego uznałem, że powinienem zrozumieć, co się dzieje w takiej sytuacji. – Po szyi Erica spłynęła strużka potu.

Mniej więcej rozumiem, o co mu chodzi.

Regis przypomniał sobie jedną z książek, którą kiedyś przeczytał. Dzięki temu zrozumiał, co takiego niepokoiło Erica w spotkaniu z Auguste.

– Rozumiem, więc to inna osoba.

W Belgarii żyło wielu ludzi, ale czerwone oczy mieli wyłącznie członkowie rodu cesarskiego – a przynajmniej Regis nigdy nie spotkał nikogo innego o ognistych źrenicach. Chodziły, co prawda, słuchy, że są takie osoby, jednak szybko udowodniono, iż było to jedynie oszustwo.

Eric poprawił marynarkę munduru.

– Widać wszyscy mają problemy z płcią dziedziców.

– T-To prawda. Auguste ma dwadzieścia trzy lata. Chorował praktycznie od urodzenia, a teraz nagle ozdrowiał w pół roku po zwymiotowaniu krwią i wpadnięciu w śpiączkę. W dodatku bez najmniejszych problemów wypełnia swoje obowiązki. To nie wydaje się podejrzane?

– Racja.

– Chociaż trzeba przyznać, że arystokracja ma o wiele wyższą zdolność regeneracji. Altina po złamaniu nadgarstka wyzdrowiała jedynie w miesiąc, jednak…

– Prawda.

Regis w myślach przerzucał strony książek, które kiedyś przeczytał. Po chwili zrozumiał, co takiego zaniepokoiło Erica w spotkaniu Altiny z Augustem.

W pewnej powieści, dziejącej się w pałacu, miała miejsce podobna sytuacja…

– Ach, więc o to chodzi.

– Regisie?

Regis pokiwał głową, jakby był pewny tego, na co właśnie wpadł, po czym położył na stole list. Był tak pochłonięty zawartością książki, że w ogóle nie słyszał słów Erica.

– Często słyszy się głosy podważające tożsamość kogoś z rodziny cesarskiej. Jednak nawet jeżeli są prawdziwe, nie niosłyby ze sobą żadnych korzyści… Cóż, o ile powieści mające miejsce w pałacu są prawdziwą rzadkością, przynajmniej dwie opowiadały o podobnej sytuacji.

Regis zanurzył pióro w tuszu i zaczął pisać.

Eric wydawał się trochę spokojniejszy.

– Nieważne, jak wygląda sytuacja, monsieur Regis zawsze znajdzie z niej jakieś wyjście. To naprawdę godne podziwu.

– Po prostu wiele wiem. W każdym razie będzie zabawnie, jeżeli cesarz podczas dzisiejszego bankietu ogłosi swojego następcę. Jeżeli jednak miałoby do tego dojść, plany obu frakcji walczących o tron pękną jak bańka mydlana.

– To rzeczywiście byłoby intrygujące.

– Będzie raczej jak kiepska komedia, podczas której nikt nie zaśmieje się choćby raz. W końcu mowa o polityce.

Regis skończył pisać list.

– Coś nie tak?

– Przygotowania zostawię tobie. Przekaż ten list Abidalowi Evrze, który czeka poza pałacem. To kluczowa część mojego planu.

– Rozumiem.

– Przepraszam, tego planu nie da się już zmienić, dlatego proszę, nie daj się zabić.

– Rozumiem, wrócę cały.

Ich następne spotkanie będzie prawdopodobnie miało miejsce w forcie Sierck, dlatego na twarz obu mężczyzn zawitał gorzki uśmiech.

Regis zsynchronizował swój zegarek z czasomierzem wiszącym na ścianie.

– Jest jeszcze sporo czasu. Nie ma powodu do paniki.

Strateg usiadł na krześle i zaczął czytać, mając zamiar robić to aż do momentu, gdy Altina skończy makijaż.

– Wyglądasz na pewnego siebie.

– To gruba przesada. Cały czas myślałem, że żadnej nie zabrałem. Tej książki należałoby unikać, a mimo to zacząłem ją czytać.

– Aha.

Eric wsadził list do koperty i ją schował, a potem poprawił ubranie.

– A, tak. Ericu.

– Tak?

– Jeśli chodzi o tę dziewczynę, o której wspominałeś…

– C-Co z nią? – Regis nic jeszcze nie powiedział, a mimo to Eric zrobił się strasznie niespokojny.

Strateg rozumiał sytuację znajomej Erica, choć nie spodziewał się o niej usłyszeć. Nie był jednak plotkarzem, więc postanowił zachować ją dla siebie.

– Co prawda, to problem twojej znajomej, ale… Poślubienie innego szlachcica jej nie pomoże, więc może wzięcie za męża osoby, która uszanuje tradycje jej rodziny, byłoby lepszą opcją? – powiedział, spoglądając na Erica.

Młody rycerz, otwierający już drzwi, nagle zamarł.

– J-Jeśli ktoś taki się pojawi, na pewno wykorzystam okazję.

– Rozumiem.

– Ktoś, kto uszanuje nasze tradycje i będzie chciał wejść do rodu… Co więcej, jeżeli dziadkowie nie będą przeciwni tej osobie… O ile ktoś taki w ogóle istnieje.

– Przemyśl to po zakończeniu misji.

– Tak zrobię, Regisie!

Eric spojrzał ciepło na stratega, myśląc:

Czyżby Regis wiedział?

Po chwili postanowił, że później to sprawdzi.



Godzinę później.

Zaraz miał rozpocząć się bankiet, jednak Regis, Altina oraz towarzysząca im trzecia osoba kierowali swoje kroki w zupełnie inne miejsce.

– Oby jeszcze nie wyszli.

– Zaraz zobaczymy – powiedziała księżniczka, po czym bez wahania zapukała do drzwi.

Cóż... byłoby dziwnie, gdyby bała się wejść do pokoju brata. – Regis wzgardził sobą za tę myśl.

Przez dłuższą chwilę nie było żadnej odpowiedzi.

– Czyżby już wyszli?

– Skoro tak, będziesz mogła na spokojnie przedyskutować z nim tę sprawę podczas bankietu?

Jak tylko Regis skończył mówić, zza drzwi wyjrzał Eddie.

– A, to tylko ty, Aljeantino. Przez chwilę myślałem, że to znowu jacyś bandyci.

– Nikt nie jest na tyle głupi, żeby próbować okraść pałac. Cóż, chociaż są w nim osoby, które niewiele się od nich różnią.

– Co masz na myśli?

– Auguste jest w środku? Porozmawiajmy wewnątrz.

Po przemyśleniu sytuacji Eddie wpuścił gości.

Pokój był na tyle duży i wystawny, że dałoby się w nim spokojnie urządzić mały bankiet. Pośród wielu mebli stały tam toaletka, biurko i sofa, a że został urządzony tak samo jak pokój Altiny, widoczne po drugiej stronie pomieszczenia drzwi najprawdopodobniej prowadziły do sypialni.

Wewnątrz, poza oczywiście Augustem w stroju wyjściowym, byli jedynie Eddie w swym wojskowym mundurze z Defendre Sept przypiętym do pasa oraz młoda pokojówka.

– Aljeantino, masz do mnie jakąś sprawę?

– Dlatego właśnie przyszłam.

Regis i Altina przyprowadzili ze sobą osobę z głową zasłoniętą kapturem, przez co nie dało się jej rozpoznać.

Auguste, spoglądając na przybyłych, powiedział:

– Nie uważasz, że zakrywanie twarzy w obecności członków rodziny cesarskiej jest oznaką braku szacunku?

– Możesz już to zdjąć. Spotkałam ją po drodze tutaj i wzięłam ze sobą, bo nigdy wcześniej nie widziałam jej w pałacu. Zaraz zrozumiecie, o co chodzi.

Podczas gdy Altina powoli ściągała czapkę z głowy przyprowadzonej osoby, stojący w rogu Regis obserwował reakcję Auguste’a.

Po chwili spod nakrycia głowy nieznajomego ukazały się długie, srebrne, sięgające piersi włosy należące do młodej dziewczyny. Miała zwieszoną głowę, a do tego zawiązane bandażami oczy, dlatego nie dało się dostrzec wyrazu jej twarzy.

Auguste przełknął głośno ślinę, Eddie rzucił księciu nerwowe spojrzenie, a pokojówka zaczęła przyglądać się Regisowi.

Zgodnie z przewidywaniami – po tej myśli młody strateg powiedział:

– Ta osoba podawała się za piątą księżniczkę, Felicię Six Celia de Belgaria, jednak ta powinna obecnie leczyć się w rezydencji rodu Trouin, dlatego też uznałem, iż jest zwykłą oszustką.

W tym momencie dziewczyna padła na kolana, zaczęła się trząść i cicho, przerażonym głosem wydukała:

– P-Proszę mi wybaczyć. Nie mogłam nic zrobić.

Auguste zbladł, jakby zobaczył ducha, a Eddie błyskawicznie sięgnął po miecz.

Na ten widok Altina także wydobyła ostrze, jednak nie swoje, ponieważ miała na sobie suknię wieczorową, tylko broń wiszącą u pasa Regisa.

– Eddie, masz czelność sięgać po miecz w pałacu?

– Nie pomyślałbym, że usłyszę coś takiego z twoich ust, Aljeantino.

– Trochę dorosłam.

– Uspokójcie się, proszę.

Walka Altiny i Eddiego nie tylko uniemożliwiłaby im osiągnięcie celu, ale również nie przyniosłaby choćby najmniejszych korzyści. Poza tym zwykły, wojskowy miecz Regisa nie miał najmniejszych szans z Defendre Sept i najpewniej rozpadłby się na kawałki już przy pierwszym starciu ostrzy.

Dlatego zanim do czegokolwiek doszło, Regis spojrzał na Auguste’a i spytał:

– Czy wasza wysokość myśli, że to Felicia?

– Cóż... – Książę spojrzał na dziewczynę, po czym zwiesił lekko głowę.

Strateg nie przestawał drążyć tematu:

- Więc to jednak Felicia?

– T-To...

Felicia udająca Auguste’a zrobiła się blada jak słup soli. Widząc to, Eddie zacisnął mocno zęby i stanął przed nią, zasłaniając dziewczynę przed wszystkimi.

– Co chcesz osiągnąć?

– A ty jesteś...?

– Lilim, pokojówka jego wysokości.

Trzyma nerwy na wodzy nawet w takiej sytuacji. A więc o to chodzi – pomyślał Regis, po czym powiedział:

– Według mojej wiedzy ekonomia i polityka nie leżą w kwestii zainteresowań jego wysokości ani jego siostry. Podobnie jak monsieur Eddiego, który zresztą zawsze towarzyszył księżniczce. Jednak ostatnio Auguste dał radę bez najmniejszych problemów wywiązać się ze wszystkich swoich obowiązków. – Regis obrzucił spojrzeniem pokojówkę o ciemnej karnacji i czarnych włosach związanych w kucyk, w której czarnych, z drobną domieszką czerwonego, oczach malował się strach. – To ty mu doradzałaś, prawda?

– Widać nie mam wyjścia i muszę odpowiedzieć. Tak, w razie problemów pomagałam, jak mogłam.

– Przyjrzałem się bliżej jego wysokości. Nieważne, jak wielką przeszkodę napotkał, zawsze bez najmniejszego problemu wychodził z niej obronną ręką. Pomyśleć, iż stała za tym tak młoda dziewczyna, doprawdy godne podziwu.

– He?! Takimi pochlebstwami nic tu nie wskórasz. – Lilim się zarumieniła.

– Najmocniej przepraszam za te słowa.

Regis położył dłoń na obcej dziewczynie. – Już możesz.

– Ojoj, a więc to już koniec?

– Jesteś świetną aktorką. Miałaś przecież jedynie paść w milczeniu na kolana.

– Ojej, naprawdę?

Dziewczyna zdjęła bandaże z oczu oraz perukę, odsłaniając prawdziwy, brązowy kolor włosów, po czym ukłoniła się grzecznie.

– Nazywam się Clarissa, pokojówka jej wysokości Marie Quatre Aljeantina de Belgaria. Jestem w pełni przygotowana na poniesienie wszelkich konsekwencji tego czynu.

– Co?! – Felicii prawie odebrało mowę.

Regis ukłonił się, mówiąc:

– Najmocniej przepraszam za takie zszokowanie waszej wysokości i to przedstawienie, jednak mamy ku temu powód.

– C-Co ty knujesz? – spytała zagubiona i lekko sfrustrowana Felicia.

Spojrzenia wszystkich padły na Regisa.

– Niestety, obawiam się, iż wasza przewaga nad księciem Latreille jest częścią jego planu.

– Latreille...

Felicia zdenerwowała się tak bardzo, że dojście do siebie zajęło jej dłuższą chwilę.

W tym czasie Eddie, przechylając głowę na bok, spytał Altinę:

– No więc... Eee... Aljeantino, o co chodzi?

– Eddie, nigdy nie byłeś za bystryyy.

– Próbujesz powiedzieć, że jestem głupi?

– Kto wieee. Nawet ja od razu zrozumiałam.

– Ej!

Regis bezsilnie zwiesił ramiona.

– Jeśli dobrze to wyjaśnisz...

W końcu Lilim, wskazując palcem Clarissę, powiedziała:

– Innymi słowy, Latreille od początku wiedział, że jej wysokość Felicia udawała swojego brata. Co więcej, wyszeptała mu to pewna srebrnowłosa osoba.

– Chyba... Chyba nie myślisz, że osoba udająca Felicię zdradziła sekret?

– Niemożliwe! Eliana powinna być w posiadłości!

– Poznanie sytuacji księżniczki nie stanowi żadnego problemu. Przez ostatni rok wielokrotnie pisano o tajemniczej chorobie wymagającej zawiązania oczu, z której leczy się księżniczka w swojej posiadłości. Bez wątpienia takie informacje znalazły się także w książkach będących w zbiorach arystokracji. Po prostu nie było wiadomo, kto podaje się za jej wysokość Felicię.

– Co? To jest w jakiejś książce?

– W dowolnej księgarni powinni mieć przynajmniej kilka pozycji na ten temat.

Lilim, kręcąc głową, powiedziała:

– Nawet jeżeli masz rację, czemu uważasz to za część planu Latreille? A jeśli się mylisz? Może w ogóle nie jest świadomy całej tej sytuacji?

Oczywiście to wszystko mogło być jedynie spekulacjami, jednak istniały dowody na poparcie tych tez.

– Stara szlachta zarządza zachodnią częścią cesarstwa, dlatego nie doszło do wojny domowej, a sytuacja tam jest stabilna. Jednak mimo to w tamte rejony wysłano drugą armię. Może i nie są tak silni jak pierwsza, jednak i tak mogą stłumić nawet większą rebelię. Tu warto nadmienić, iż dowodzą nią bracia z rodu Beaumarchais, bracia Germaina, doradcy księcia Latreille.

– To może być zwykły przypadek.

– Przez ostatnie dwa dni nikt z rodu Trouin nie stawił się na bankiecie. Być może coś ich zatrzymało, jak dla przykładu druga armia otaczająca ich posiadłość.

– Co takiego?! – krzyknęła Felicia, po czym się rozpłakała. Nikt nie mógł jej za to winić, każdemu po usłyszeniu takich wieści po prostu pękłoby serce.

Jednak to część planu i nie dało się tego uniknąć.

– Sprawdziłem listę gości. Członkowie rodu Trouin mieli pokazać się pierwszego dnia. Jeżeli mi nie wierzysz, możesz posłać kogoś, żeby to potwierdzić.

Lilim westchnęła jak dziecko.

– To niemożliwe. Samo dotarcie do rezydencji zajmie dziesięć dni.

– A druga cesarzowa?

– Wróciła do posiadłości, jednak zapowiedziała swoją obecność na uroczystościach.

– Czyli nie było jej na ślubie z szóstą cesarzową?

– Nie – Lilim pokręciła głową.

– To przecież oczywiste! Nawet jeżeli to wesele cesarza, brał za żonę inną kobietę. Jak mogłaby spojrzeć mu w twarz, a co dopiero mu pogratulować?! – wykrzyczała Altina, której opinię skinieniem głowy poparły Felicia i Clarissa.

Chociaż te słowa nie były wymierzone w Regisa ani Eddiego, obaj mężczyźni poczuli się dotknięci tą reakcją .

– T-To... W każdym razie coś się wydarzyło w posiadłości rodu Trouin. Trzeba być naprawdę naiwnym, by nie widzieć, że druga armia stanowi część planu Latreille.

Lilim zwiesiła ramiona.

– Nie miałam pojęcia o ruchach drugiej armii ani o tym, że jej dowódcy są podwładnymi księcia.

– I nic dziwnego. Taką informację mogli uzyskać jedynie żołnierze.

– Rozumiem. W takim razie przyjmuję, że Latreille zna prawdziwą tożsamość Auguste’a.

– To nie podlega wątpliwości. Nawet jej wysokość Aljeantina podczas ich pierwszego spotkania czuła, że coś jest nie tak.

– Co?

Załzawione oczy Felicii skierowały się na Altinę , która potwierdziła słowa Regisa skinieniem głowy.

– Cóż, nie wypada źle mówić o Auguste, który najprawdopodobniej już odszedł, ale miał naprawdę paskudną osobowość. Zawsze nazywał mnie córą plebejuszki.

– J-Jak to możliwe... Auguste przecież...

– Od dziecka tak na mnie mówił. Później, co prawda, przestał, ale i tak nigdy nie nazwałam go bratem.

Przypominając sobie tamtą sytuację…


Altina także zdawała sobie sprawę z sytuacji, dlatego pomachała bratu, mówiąc:

– Bracie, do zobaczenia podczas kolacji.

– Mhhm. Uważaj na siebie.

Auguste po tych słowach skinął głową, po czym strony się rozeszły.


Auguste w ogóle nie zareagował na nietypowy sposób, w jaki zwróciła się do niego siostra.

– Gdyby ktoś inny mi o tym powiedział, nigdy bym nie uwierzyła, ale skoro to padło od Regisa, nabrałam podejrzeń.

– R-Rozumiem… Nigdy się razem nie bawiłyśmy, pewnie dlatego o tym nie wiedziałam – powiedziała Felicia przez łzy.

Altina, głaszcząc ją delikatnie po głowie, powiedziała:

– Cóż, często cię widywałam… Przepraszam, że się z tobą wtedy nie bawiłam.

Eddie także zaczął wspominać tamte czasy. Po dłuższej chwili uderzył pięścią o spód drugiej dłoni.

– Ach, to mi przypomniało... Nigdy nie nazywałaś go starszym bratem.

– Eddie, aleś ty powolny!

Ten, przybity komentarzem Lilim, powoli położył ręce na kolanach.

Altina, machając ręką, dobiła go.

– Nic na to nie poradzisz. W końcu Eddie jest głupszy nawet ode mnie.

– K… Nie mogę temu zaprzeczyć!

Regis postanowił wrócić do właściwego tematu rozmowy.

– W każdym razie Latreille już od dłuższego czasu wie, że ktoś podaje się za Auguste’a. Nikt jednak nie uwierzy mu na słowo, więc będzie musiał poprzeć to dowodami. W dodatku istnieje ryzyko, że opuścicie pałac, wykorzystując stan zdrowia księcia jako wymówkę.

– I jeśli on naprawdę czegoś spróbuje, właśnie tak zrobimy.

Jeśli Felicja i jej świta po prostu by uciekli i poczekali na śmierć cesarza, to automatycznie na tronie zastąpiłby go pierwszy w kolejce do władzy Auguste.

– Jednak jeżeli Latreille już posiada dowody, ta sytuacja jest mu bardzo na rękę. Bez cienia wątpliwości wykorzysta ten atut w momencie, w którym przyniesie mu on najwięcej korzyści. Czyli na dzisiejszym bankiecie.

– Frustrujące... Ale czego innego się po nim spodziewać?

– Jest przy tym nie tylko ambitny, ale także i wyjątkowo chciwy.

– N-Naprawdę?

Regis skinął głową, odpowiadając księżniczce:

– Latreille posiada nie tylko asa w rękawie w postaci wiedzy o twojej prawdziwej tożsamości, chce także jednocześnie wyeliminować neutralną frakcję. Są w niej najpotężniejsi szlachcice z południa, a ta sytuacja będzie mieć ogromny wpływ także i na nich.

– Ach! – krzyknęła Felicia, zdając sobie sprawę, jak przerażający jest plan Latreille.

Lilim powiedziała przybitym głosem:

– Jeśli jej tożsamość wyjdzie na jaw, stracimy całe nasze poparcie i nie będziemy mogli już z nim walczyć.

Nagle podszedł do nich Eddie.

– W takim razie nie ma innego wyjścia. Latreille ma ogromne szanse wygrać wojnę, a jeśli twoja tożsamość zostanie ujawniona, powieszą cię za podawanie się za Auguste’a. Musimy natychmiast uciekać.

– Poczekajcie!

– Czemu mnie zatrzymujesz? Nie obchodzi cię, co się stanie z Felicią?

– Ucieczka nic wam nie da. Złapią was i potraktują jak zwykłych bandytów.

Eddie chwycił za miecz.

– No i? Nieważne, kto stanie na mojej drodze, obronię Felicię. Dotrzymam mojej obietnicy.

– E-Eddie…

Felicia cała się zarumieniła, podobnie jak obserwujące ich Altina i Lilim, natomiast na twarz Clarissy zawitał jedynie uśmiech.

Ucieczka kochanków... W powieściach to nic niezwykłego, jednak w tym przypadku nie może do niej dojść.

Regis pokręcił głową, mówiąc:

– Może zamiast uciekać wolelibyście zaryzykować i postawić na moją strategię? Jej rezultat może przynieść korzyści obu stronom.

– A jaka ona jest? – Eddie opuścił miecz.

Lilim pochyliła się w stronę Regisa z pytaniem:

– Ma większe szanse niż ucieczka?

– Oczywiście.

Strateg spojrzał na Felicię.

Teraz pora na najważniejszą część.

– Księżniczko… Chcesz pomścić brata? Czy może pozwolisz, aby osoba, która go otruła, zasiadła na tronie?

Trochę zagubiona dziewczyna skinęła głową.

– Co mam zrobić?

– Na taką reakcję czekałem.

Na twarzy Regisa, który najwyraźniej pokonał jakąś wielką przeszkodę, zawitał uśmiech.

Altina i Clarissa spojrzały na siebie.

– Ej… Nie sądzisz, że jego mina budzi grozę? Ten uśmieszek jest naprawdę potworny…

– Wasza wysokość, mężczyźni zawsze zwodzą tak kobiety.

– Przerażające.

– I tak jest. Dlatego powinnaś ufać jedynie mnieeee.

– T-Tak?

Słysząc tę wymianę zdań, Regis celowo odchrząknął.

Clarisso… Teraz wychodzi na to, że zawsze się tak zachowuję…

– Pora wyjaśnić mój plan.

– Dobrze!

Altina nagle się wyprostowała, słuchając wyjaśnień Regisa, a obejmująca ją do tej pory pokojówka z szerokim uśmiechem na twarzy się cofnęła.


Część 3[edit]

Muzykę dochodzącą z bankietu było słychać już z daleka.

– Jego wysokość pierwszy książę Carlos Liam Auguste de Belgaria oraz jej wysokość czwarta księżniczka Marie Quatre Aljeantina de Belgaria – oznajmił stary kamerdyner, stojący przy wejściu.

Zaraz za nimi weszli Eddie oraz Regis.

Zebranych szlachciców, ubranych na czarno, wyraźnie zadziwił widok tryskającego zdrowiem Auguste’a i stojącej obok niego jak gdyby nigdy nic Altiny. Przykuli także uwagę Latreille, który podszedł do nich, nawet nie próbując udawać zwycięskiego wyrazu twarzy.

– Drogi bracie, czujesz się już lepiej?

– Jest dziś dobra temperatura, więc... tak, czuję się dziś o wiele lepiej, Latreille.

– Haha, dobrze więc.

Latreille powinien doskonale wiedzieć, że tę trochę wymuszoną rozmowę tak naprawdę prowadzi z Felicią.

Stojąca przy nich Altina powiedziała łagodnie:

– Wiedziałam. Taka maska w ogóle ci nie pasuje, Latreille.

– Ej, Latreille... A to nie ty przypadkiem zeszłego lipca dodałeś mi coś do jedzenia?

Altina rzuciła starszemu bratu poważne spojrzenie, a z powodu jej ognistych oczu i włosów odnosiło się wrażenie, iż wręcz emanuje gniewną aurą.

Latreille odpowiedział dopiero po dłuższej chwili milczenia.

– Niektórzy ludzie wierzą jedynie w to, co sami uważają za prawdę. Nieważne, jak bym ci to wyjaśnił, nie zmienię twojej opinii.

– Mogłeś odpowiedzieć prostym tak lub nie, ty gadzie w ludzkiej skórze.

– Cóż, jedynie wy macie odwagę tak mnie krytykować.

– Och, doprawdy? Pewnie wiele zebranych tu osób podziela naszą opinię, po prostu nie mają odwagi jej wygłosić.

- Jako arystokrata nie przejmuję się zdaniem takich ludzi. Nie rozumiecie czegoś tak oczywistego?

- Hmm. A nie powinniśmy traktować na równi wszystkich udzielających nam rad?

Latreille przechylił lekko swój kieliszek.

Altina, unosząc brwi, stwierdziła:

– Cóóóż. Mój podwładny uważa, że jestem zuchwała, nieroztropna, porywcza i bezmyślna.

Jej bracia (no, jeden z nich to właściwie siostra) zrobili zszokowane miny.

– Czyżby to był monsieur Jerome? – spytał Latreille.

Altina pokręciła głową.

– Odkąd przegrał ze mną w pojedynku, nie powiedział o mnie złego słowa. Z drugiej strony Regis w ogóle się z tym nie hamuje.

– Więc miałaś na myśli swojego stratega.

Latreille spojrzał w róg sali, gdzie Regis rozmawiał z pewną pięknością ubraną na czarno.

Zszokowany Auguste spytał:

– To tylko prosty mieszczanin, prawda?

– Chyba tak.

– Nie boi się kary za znieważenie majestatu?

– Nie jestem pewna... Ale tak nie jest lepiej?

Latreille i Auguste aż osłupieli.

– Utrzymanie dyscypliny jest obowiązkiem dowódcy.

– Miłość naprawdę jest ślepa...

– Co? To nie tak, chciałam powiedzieć... – Zaatakowana nagle na obu frontach, czego kompletnie nie przewidziała, Altina z jakiegoś powodu nagle się ożywiła.



Regis podszedł z kieliszkiem wina do damy ubranej na czarno.

– Witam.

– Och, to ty, Regisie. Zdecydowałeś się już przejść na moją stronę? – odpowiedziała pytaniem Eleanor, unosząc kieliszek czerwonego wina na powitanie.

Miała na sobie czarną suknię ze sporym dekoltem, odsłaniającym jej śnieżnobiałą skórę oraz podkreślającym biust.

Regis, z trudem odwracając od niego spojrzenie, przed kontynuowaniem rozmowy oparł się ścianę.

– Do chwili obecnej w ogóle o tym nie myślałem.

– Jednak zawsze możesz zmienić swoją decyzję, choćby nawet jutro. A właśnie, podobno niedługo ma pojawić się szósta cesarzowa.

– Najwyraźniej członkowie departamentu ceremonii lubią plotkować.

Cesarzowa już się pojawiła, tak że zaraz zacznie się walka o to, która z nich jest główną żoną. Przez to zapewne jej wysokość nie ma zbyt dobrego nastroju. – Tak przynajmniej podpowiadała Regisowi intuicja.

Eleanor upiła łyk wina, zostawiając na kieliszku ślad czerwonej szminki.

– Fufu. Od naszego ostatniego spotkania moja charyzma urosła trzykrotnie.

– I ręczę, iż jesteś o wiele bardziej urokliwa.

– Jednak wciąż daleko mi do jej wysokości Marie Quatre. W końcu im młodsza, tym lepsza.

– To żaden problem. Nigdy nie patrzyłem na jej wysokość w ten sposób.

Eleanor się uśmiechnęła.

– Ona jednak uważa inaczej.

– Co masz na myśli?

– Aaaach! Nie mogę się doczekać, żeby być sam na sam z Regisem tej nocy.

– Masz na myśli pogawędkę? Jeśli do takich dochodzi, zdarza mi się zasnąć przy stoliku... Cóż, nieważne. Chciałbym wrócić do naszej ostatniej rozmowy. Istnieje szansa, byś odrobinę zmieniła swój scenariusz?

– Och. A czemu?

– Jak by to ująć... Nie musisz zmieniać swojego. Lepiej byłoby, gdybyś podążała według mojego.

– Co zrobiłeś, Regisie?

– Moglibyśmy wrócić do wczorajszej rozmowy? Konkretnie do „Jeżeli ktoś cię oszukał, ty musisz oszukać jego. Jeżeli nie wymyślisz żadnego sposobu, aby zapobiec problemowi, to oznacza dla ciebie koniec gry”.

– Oczywiście.

– Przepraszam, ale odpowiadając, skłamałem. Jeżeliby mnie oszukano, zaplanowałbym odwrót.

– Heee.

Regis upił trochę białego wina.

Nie było gorąco, jednak z chłopaka pot lał się strumieniami. Gdyby nie wyjściowy mundur obwieszony ozdobami, pewnie użyłby teraz koszuli do obtarcia mokrego czoła.

Strateg spojrzał na scenę.

– Jeżeli o mnie chodzi, zawsze przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji stawiam się w pozycji moich przeciwników.

– Fufu. Czyli opracowujesz strategię po odgadnięciu ruchu wroga. W dodatku jesteś w tym wyjątkowo dobry.

– Jeśli jednak nie przewidzę jego posunięcia, nie będę w stanie opracować planu. Na tym właśnie polega rola stratega. Jeżeli nie rozgryzę przeciwnika, muszę przynajmniej przygotować jakąś metodę obrony czy kontrataku, inaczej spotka mnie smutny koniec.

– Usiłujesz mi powiedzieć, że kupcy nie stawiają swojego życia na szali?

– Nie. Ród Tiraso Laverde jest doskonale znany w świecie biznesu. Dzięki szacowaniu zysków i strat potrafisz doskonale przewidzieć, czy coś przyniesie dla ciebie korzyści. W końcu od tego zależy skala sukcesu w interesach, nieprawdaż? Możesz mi powiedzieć, ile razy odniosłaś porażkę, przez którą nie mogłabyś wrócić już do gry, a która w dodatku zagroziłaby twojemu życiu?

– Chcesz mnie oszukać? Jesteś na to o wiele za młody, Regisie.

Chociaż głos Eleanor był spokojny, jej twarz wyraźnie zdradzała zaniepokojenie, a spojrzenie sprawiało, że Regis chciał uciec stamtąd jak najprędzej – przypominało mu wzrok szarego wilka, którego napotkał na początku zimy.

Teraz już wiem, czemu nazywają ją Lisicą z Południa. – strateg nie chciał jej w żaden sposób rozgniewać. – Jej pomoc będzie niezbędna w przyszłości, więc muszę ją jakoś uspokoić.

– Dlatego też w ramach rekompensaty za tamto kłamstwo podzielę się z tobą moją wiedzą.

– Doceniam twoją szczerość, jednak nie bierz mnie za idiotkę. Mów, co zrobiłeś!

– Eleanor, zauważyłaś niezwykłe zachowanie jego wysokości Auguste'a?

– Tak.

Nie zaprzecza... Więc nie ma co tego przeciągać. Powiem jej prosto z mostu.

– Książę Auguste to tak naprawdę jej wysokość księżniczka Felicia.

– Co?!

Eleanor instynktownie krzyknęła i spojrzała w stronę, w którą patrzył Regis. Po winie w jej kieliszku dało się zauważyć, że zaczęła się trząść.

– Po tej reakcji wnoszę, iż nie byłaś tego świadoma. Niestety, to nie koniec. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że Latreille o tym wie i może to udowodnić.

– Niemożliwe. Jeżeli naprawdę ma dowody, już by je wykorzystał, żeby pozbyć się przeszkody na drodze do tronu.

– Chce użyć tego asa w rękawie, by wyeliminować neutralnych szlachciców z frakcji Auguste'a. Innymi słowy, wykona swój ruch dzisiaj, przed obliczem cesarza...

Chyba nigdy nie pomyślała, że sama może stać się jego celem. Po tych złych wieściach muszę dać jej światełko nadziei.

– Od jak dawna o tym wiesz?

– Dopiero od rana. Rozgryzłem to dzięki pomocy towarzyszy.

Eleanor nagle zasłabła.

Regis szybko ją podparł i wziął od niej jej kieliszek wina.

– Dobrze się czujesz?

– Głupie pytanie... Przecież widać, że nie.

– Zaraz pójdę po krzesło.

Regis, przytrzymując kobietę, podszedł do kelnera.

– Upiła się. Gdzie można usiąść?

Ten zaprowadził ich w róg sali, gdzie stała sofa. Nikt z niej jeszcze nie korzystał, ponieważ przyjęcie dopiero co się rozpoczęło, dzięki czemu mieli to miejsce całkowicie dla siebie.

Regis usiadł naprzeciw Eleanor, która po krótkiej chwili ścisnęła mocno swoje trzęsące się dłonie.

– Te wieści... Jak mam to wyjaśnić ludziom robiącym z nami interesy? W dodatku jesteśmy teraz wrogami Latreille... Jeżeli zostanie cesarzem, poniosą naprawdę ogromne straty... albo nawet spotka ich jeszcze gorszy los.

– Nic takiego nie będzie miało miejsca.

– Nie pocieszaj mnie.

– Naprawdę. Nie dojdzie do tego, bo już poznałem jego plan.

– Co?

– A dzięki temu wiem, jak mu przeciwdziałać. Jeżeli podasz mi pomocną dłoń, bez cienia wątpliwości wszystko dobrze się ułoży.

Eleanor powoli doszła do siebie – jej oddech wrócił do normy, a ręce przestały się trząść.

– Wiesz, jak go skontrować, nawet jeśli ma dowody na to, że Auguste jest fałszywy?

– Prawdę mówiąc, mogę mu się przeciwstawić właśnie ze względu na nasze położenie.

Właściwie to czytałem już o takich sytuacjach.

Eleanor spojrzała na Regisa pytającym spojrzeniem.

– Nie mówisz tego, aby mnie oszukać, prawda?

– Oczywiście, że nie. Zaraz ci wszystko wyjaśnię, w końcu potrzebuję w tym twojej pomocy.

– Zatem słucham.

Po upewnieniu się, że nikogo nie ma w pobliżu, Regis objaśnił Eleanor swój plan.

Nic w tym skomplikowanego. Praktycznie to samo powiedziałem Altinie i Auguste’owi, ale sojusz musi ogłosić swoje poparcie, więc pomoc Eleanor i jej dziadka jest tu kluczowa.

Słuchając planu, Eleanor doszła już całkowicie do siebie, a po zakończeniu wyjaśnień popadła w głęboką zadumę.

Pewnie kalkuluje, czy ten plan ma jakieś szanse.

– To wygląda na dobrą strategię, nie mam do niej większych zastrzeżeń.

– Gdybym wcześniej rozgryzł tę intrygę, przygotowałbym coś lepszego. Jednak prolog do tego przedstawienia już się rozpoczął.

– Rozumiem. Więc to miałeś na myśli, mówiąc wcześniej o swojej roli jako stratega. Gdyby o mnie chodziło, nie mogłabym nic zrobić.

– Moje zamiary musiały jednak ulec zmianie. Nadal jednak nie chciałbym, aby Latreille wygrał.

– Rozumiem. Pomogę. Jednak jeden punkt w twoim planie trzeba zmienić.

– Jaki?

– Mój dziadek się do tego nie nadaje. Jest, jak by to ująć, wolny od pożądania, dobrotliwy i trochę strachliwy.

Plan Regisa zakładał, że Eleanor przekona go do pomocy.

– Czyżbyś miała zamiar sama to zrobić?

– Dokładnie tak.

Kobieta zamknęła oczy, ponownie nad czymś rozmyślając.

Chyba nie układa innego planu? – zaniepokoił się Regis.

Po krótkiej chwili otworzyła oczy, przybliżyła głowę do twarzy wyraźnie tym zaskoczonego stratega i zanim ten zdążył zareagować, odcięła mu drogę ucieczki, kładąc dłoń na jego policzku.

– C-Co chcesz zrobić?

– Cóż, nie jestem na tyle grzeczną dziewczynką, żeby ot tak cię słuchać. W końcu nazywają mnie lisicą.

Eleanor drugą dłonią zaczęła głaskać policzek Regisa.

– L-Ludzie patrzą.

– Niech patrzą.

– A-Ale to dla mnie kłopotliwe.

– Twój plan się powiedzie nawet bez mojej pomocy, prawda? Jestem naprawdę wdzięczna za poinformowanie mnie o wszystkim. W przyszłości sojusz stanie się fundamentem siły czwartej księżniczki. W końcu chyba nie sądziłeś, że zachodnia szlachta po prostu opuści szachownicę, co?

– Nie zaprzeczę.

– Będą patrzeć na ciebie z pogardą, jeśli nie przyjmiesz kobiecego zaproszenia.

– Co?!

Ta sytuacja przypominała coś Regisowi. Zupełnie jakby nagle w środku partii na szachownicę rzucono powieść erotyczną. Strateg zaczął panikować.

– Spokojnie. Ja się wszystkim zajmę.

Eleanor przytuliła się do Regisa, a następnie pocałowała go w policzek, tuż przy samych ustach.

– Eee! – chłopak jęknął przerażony.

– Aaaach.

Po pocałunku Eleanor obróciła głowę w stronę sali, zupełnie jak lis wypatrujący swojej ofiary.

Chłopak podążył za jej wzrokiem, dostrzegając Altinę i Felicię z twarzami czerwonymi jak buraki.

Regis był żołnierzem wywodzącym się z pospólstwa, a Eleanor należała do rodu diuka, w dodatku była już mężatką, tak więc ich pocałunek przyciągnął także spojrzenia otaczających ich szlachciców.

Kobieta oblizała usta.

– Na razie to tylko policzek. Usta będą moim ostatnim celem.

Serce Regisa waliło równie szybko jak wtedy, kiedy wbiegł na sam szczyt Fortu Volks.

– Haaa… Haa… Naprawdę nie mogę zrozumieć, co sobie myślisz…

– Wyglądasz jak przerażony mały króliczek… to takie słodkie.

– Eleanor, co ci chodzi po głowie?

– Nadchodzą. – Eleanor spojrzała na scenę.

Muzyka ucichła, a stary kamerdyner oznajmił:

– Jego wysokość cesarz Belgarii Liam Fernandi de Belgaria oraz jej wysokość szósta cesarzowa Johaprecia Octovia Fon Estaburg.

Kiedy w sali rozległy się brawa, Regis cały zesztywniał.

Tyle razy o nim czytałem i rozmawiałem… sam cesarz…

Regis, który po raz pierwszy był na tym samym przyjęciu co władca, nie czuł się jednak radośnie. Cała sytuacja przypominała mu bardziej oficjalne przemówienie niż wystawną paradę.

Mający na sobie czerwoną szatę cesarz, siwy starzec z twarzą przeoraną zmarszczkami, powoli podszedł do tronu i na nim zasiadł. Obok niego zajęła miejsce szósta cesarzowa w stroju tak błyszczącym, iż można by pomyśleć, że miała na sobie same kamienie szlachetne. Otaczały ich straże i nie było najmniejszej szansy, by ktoś mógł się do nich zbliżyć.

Regis natychmiast wstał z sofy i ustawił się w kolejce szlachciców chcących przywitać władcę, pogratulować mu zdrowia oraz życzyć szczęścia z okazji rocznicy założenia cesarstwa.

Jednak na twarz chłopca zawitał gorzki uśmiech. W końcu był zwykłym mieszczaninem, a chciał gratulować cesarzowi? Nagle zrobiło mu się gorąco, jednak szybko ochłonął. Pełnił przecież rolę stratega Altiny i jego zadanie polegało na zdobyciu tego tronu dla niej, dlatego nie mógł dać się ponieść panującej atmosferze.

Kiedy wziął głęboki oddech, by się uspokoić…

– Huhu. Nie zgrywaj głupca, Regisie.

Eleanor dotknęła palcem kącika swoich ust. Regis od razu zrozumiał znaczenie tego gestu i szybko spróbował zetrzeć jej ciemnoczerwoną szminkę z twarzy.

– Uaaa… Więc naprawdę to zrobiłaś. Kompletnie cię nie rozumiem, Eleanor.

– Huhu. W końcu to przez ciebie muszę stanąć przed tym starym lisem i młodym lwem. A może chcesz jeszcze?

– J-Ja…

Prawdziwa bitwa nie wygląda jak partia szachów, ta sama zasada tyczy się starć w polityce. Eleanor ruszyła przodem, już nie oglądając się za siebie, zupełnie jak żołnierz idący na front.

W imieniu cesarza, który nie mógł już podnieść głosu, minister ceremonii odczytał przemówienie, a sam władca jedynie uniósł złoty kielich.

Podobnie uczynili goście, krzycząc:

– Niech żyje Cesarstwo Belgarii!

Po czym wypili wino z kieliszków i kolejno podchodzili do władcy, by złożyć mu życzenia. Powinno się to odbywać na zasadzie kto pierwszy ten lepszy, jednak szlachcice mający więcej wpływów wepchali się na początek, jakby to było coś całkowicie naturalnego. Oczywiście wywołało to drobne konflikty z członkami departamentu ceremonii, starającymi się zachować jakiś porządek.

Po tej części przyjęcia…


Felicia stała obok cesarza, przy niej był oczywiście Eddie, a obok sceny Eleanor rozmawiała o czymś z Altiną.

Powinienem sprawdzić, o czym tam dyskutują? – pomyślał zaniepokojony Regis, zapominając, że wciąż ma na policzku ślad szminki.

Po drugiej stronie sceny stali Latreille, Germain oraz jacyś dwaj żołnierze.

To pewnie jego bracia.

Księciu towarzyszyła także kobieta ubrana w białą szatę.

Przypomina Clarissę, kiedy udawała Felicię, chociaż jest trochę niższa i dziwnie się zachowuje, więc to pewnie Eliane. Jeżeli zostanie wprowadzona na scenę, Auguste nie będzie mieć najmniejszej szansy na obronę, szlachta z zachodu i południa straci cały swój prestiż i siłę polityczną, a Latreille bez problemu obejmie tron. Więc taki był jego as w rękawie.

Salę otaczała straż cesarska, więc wydostanie się z niej było niemożliwe. No chyba że Latreille zdecydowałby się z jakiegoś powodu nie wykorzystać swojej karty atutowej.

Auguste przywitał cesarza:

– Ojcze, twoje zdrowie jest najważniejszą rzeczą wartą uczczenia tej rocznicy.

– Racja – odpowiedział cesarz, kiwając głową.

Podczas powitań szlachty odpowiadał samym skinieniem, jednak zgodnie z oczekiwaniami jego syn mógł liczyć u niego na specjalne względy.

Auguste zrobił się trochę nerwowy, a jego głos bardziej sztywny.

– Mając wszystkich zebranych tu szlachciców za świadków, chciałbym cię o coś prosić, ojcze.

– Mów.

Po słowach cesarza zapadła cisza, można było usłyszeć najdrobniejszy szelest.

Regisowi o mało co serce nie podeszło do gardła.

Według oryginalnego planu Auguste’a w tym momencie miał obwieścić ojcu swoje dojście do zdrowia, a następnie poprosić go o pozycję feldmarszałka. Wtedy właśnie Latreille ujawniłby, że Felicia udaje swojego brata. Sytuacja na scenie nieubłaganie zbliżała się do tego momentu... jednak Regis w ostatniej chwili zmienił scenariusz tego przedstawienia.

Bogini szczęścia będzie dziś po naszej stronie?

Felicia powiedziała:

- Wciąż nie doszedłem do pełni zdrowia, tak więc chciałbym prosić o możliwość zrzeczenia się mojego prawa do tronu.

Po sali rozeszły się szepty. Przynajmniej trzech szlachciców zemdlało, a dziesiątki kieliszków rozbiły się o podłogę.

Cesarz zaczął rozmyślać nad tą kwestią.

Pierwsza swoje przyzwolenie wyraziła cesarzowa, która otoczona licznymi szlachcicami stała przed sceną. Sądziła, że jej syn ma teraz tron w garści, i nawet nie próbowała ukrywać swojej radości z tego faktu. Spoglądając na Auguste’a, powiedziała:

– Hoho. Czy tak nie będzie lepiej, wasza lordowska mość? Zamiast zrzucać całą ciężką pracę na chorą osobę, roztropniej jest, by bracia działali razem. Czemu starszy nie podoła, pomoże mu w tym młodszy.

W obecnej sytuacji Latreille nie musiał ujawniać, że Felicia udaje Auguste’a, a tym samym wprowadzić na scenę Eliane, by poprzeć swoje słowa.

Szlachta w końcu zaczęła dyskusje, jednak nikt nie sprzeciwił się słowu cesarzowej.

Cesarz, kiwając głową, odpowiedział w końcu:

– Skoro takie jest twoje życzenie, niech tak będzie, mój synu.

– Dziękuję, ojcze. Chciałbym też zarekomendować kandydata do tronu.

– Zarekomendować?

Po sali ponownie rozeszła się fala komentarzy. Wszyscy myśleli, że skoro cesarzowa przystała na prośbę pierwszego księcia, to tron bez cienia wątpliwości przypadnie Latreille.

Auguste kontynuował:

– Tak. Chciałbym zasugerować, by pierwsze miejsce w kolejce do tronu objęła Marie Quatre Aljeantina. Jak wiesz, moja siostra dzięki swej odwadze odniosła już wielkie zwycięstwa na polu bitwy, a także posiada wielkie poparcie ludu. Co więcej, jej piękne, czerwone włosy dowodzą, iż odziedziczyła krew pierwszego cesarza. Dlatego właśnie uważam, iż to ona najbardziej pasuje, by zasiąść na tronie.

– Hmm… Marie Quatre, powiadasz.

– Tak. Szlachcice udzielający mi poparcia podzielają moją opinię i od teraz to ją będą wspierać.

Po tych słowach pośród gości przyjęcia aż zawrzało.

Taki właśnie był plan Regisa.

Skoro przeciwnik może nas zniszczyć jednym ciosem, lepiej się wycofać. W końcu nie może wyeliminować czegoś, czego już nie ma na planszy. Plan Latreille miał wiele warstw. Neutralni i Auguste tańczyli, jak im zagrał. Chciał nawet wciągnąć w to Altinę, biorąc ją za żonę. Jednak skupienie się na zbyt wielu zadaniach jednocześnie jest błędem, ponieważ żadnemu z nich nie można poświęcić pełni uwagi. Dlatego ta strategia to obusieczne ostrze.

W zaistniałej sytuacji nikt nie mógł zakwestionować rekomendacji Altiny do tronu. Oczywiście druga cesarzowa by się temu sprzeciwiła, jednak to sam Latreille uwięził ją w jej posiadłości. Strategię Regisa wciąż można było porównać do balansowania na cienkiej linie, jednak pierwsza połowa jego planu przebiegła pomyślnie.

Po wysłuchaniu słów Auguste’a cesarz spojrzał na Altinę, która zagryzając wargę, powoli weszła na czerwony dywan, przed jego oblicze.

– O-Ojcze… J-Ja… Chcę…

– Zanim do tego przejdziemy, gdzie twoje powitanie? Jeżeli chcesz zostać cesarzową, musisz być jak Wielka biała góraLa Dame Blanche

– R-Rozumiem! Chcę zostać cesarzową! – Altina znowu całkowicie zapomniała o powitaniu.

Jej zdenerwowanie było w tej sytuacji zrozumiałe. Owszem, miała ambitne plany objęcia tronu, dowodziła już całym regimentem, a także świetnie władała mieczem, jednak wciąż pozostawała zwykłą czternastoletnią dziewczyną.

Jak do tej pory w planie Regisa nie było żadnych zgrzytów.

Zaraz po deklaracji Altiny, która wyraźnie wstrząsnęła szlachtą, na scenę weszła Eleanor.

– Witam, wasza wysokość. Nazywam się Eleanor, jestem reprezentantką rodu Tiraso Laverde z Sojuszu Ogrodu Gaillarde – powiedziała płynnie, bez najmniejszego zająknięcia. Nieważne, kim jesteś, przed cesarzem zawsze należy się odpowiednio zachować.

– … – władca nie odpowiedział, wysłuchując tego, co kobieta ma do powiedzenia.

– Rozumiemy jego wysokość Auguste’a, tak więc przysięgamy udzielić pełni wsparcia jej wysokości Aljeantinie w drodze do tronu. Tak więc, stojąc przed obliczem waszej lordowskiej mości, oczekujemy mądrej decyzji, która przyniesie wielkie korzyści dla całego cesarstwa. – Eleanor elegancko zeszła ze sceny, zupełnie jak aktorka w operze po zakończeniu swojego występu.

– Muszę chwilę nad tym pomyśleć – odrzekł zmęczonym głosem cesarz. Spoglądając w górę, westchnął, po czym kontynuował: – Na początku było pięcioro dziedziców, teraz zostało jedynie dwoje. Latreille i Aljeantina… Niektóre rzeczy dzieją się zbyt szybko. Te pięćdziesiąt lat minęło w mgnieniu oka. Mam wrażenie, że to był jedynie sen…

Auguste złożył pokłon.

– Jestem wdzięczny, że wysłuchałeś mojego życzenia, ojcze.

Wszyscy zebrani także się pokłonili.

Regis, kłaniając się, zacisnął mocno pięść. Do samego końca Latreille nie miał szansy wejść na scenę. Nawet cesarzowej odebrało mowę i nie dała rady zareagować.

W tak napiętej atmosferze rozległ się krzyk Germaina:

– P-Proszę poczekać, wasza wysokość! Śmiem powątpiewać w tożsamość jego wysokości Auguste’a!

Auguste się zaśmiał.

– Od dziecka ciągle chorowałem i żyłem na uboczu. Teraz z własnej woli zrzekłem się swego tytułu i jestem zwykłym mężczyzną. Żywisz do mnie jakąś urazę? Pragniesz, byśmy rozwiązali to przed moim ojcem, co jedynie przyprawiłoby go o ból głowy?

– Ghh!

Auguste po zrzeczeniu się praw do tronu nie różnił się niczym od zebranych tam szlachciców. Podważenie jego tożsamości w chwili obecnej mogło być uznane co najwyżej za walkę pomiędzy zwaśnionymi rodami, na co przed obliczem cesarza w żadnym razie nie było miejsca.

– Czy tak powinno się zachowywać w pałacu? Czyim podwładnym jesteś?

– Ghhh… – Germain zagryzł mocno wargi.

Latreille zrobił krok naprzód i powiedział zimnym głosem:

– Dosyć. Możesz już odejść.

Germain zbladł, jakby z jego twarzy odpłynęła cała krew, a następnie szybko opuścił salę, ciągle jednak spoglądając gniewnym spojrzeniem na scenę. Jego bracia, a także Eliane popędzili za nim.

– Ach – westchnął Latreille. – Proszę mu wybaczyć, przemawiała przez niego wielka lojalność. Jeżeli chodzi o twoją decyzję, bracie, naprawdę wielce mnie zaskoczyła. Nie musisz się jednak martwić, weźmiemy z Aljeantiną losy państwa na nasze barki, tak więc kuruj się i dbaj o swoje zdrowie, drogi bracie.

– W takim razie powierzam ojca i cesarstwo w wasze ręce. Przy okazji, chociaż udowodniłeś już swoją siłę… wciąż musisz popracować nad doborem współpracowników.

– Dziękuję za radę… – Latreille zrobił gniewną minę, ledwie wypluwając z siebie te słowa. Prawdopodobnie zdawał sobie sprawę, że po tym wszystkim liczba szlachciców wciąż wierzących w objęcie przez niego władzy spadła praktycznie do zera.

Cesarz, by rozwiać napiętą atmosferę, poprosił o wino, jednak szósta cesarzowa wstała, mówiąc:

– Fufu. Liam, nie musisz się przejmować! Wystarczy przecież, żebym urodziła ci szóste dziecko!

– Ta…

Goście zebrani na przyjęciu ledwo zdołali ukryć swoje obrzydzenie.

Szlachta ze wschodu zebrała się wokół Altiny.

Auguste i Eddie wyszli razem z sali. Najprawdopodobniej po tym całym niewiarygodnym przedstawieniu byli całkowicie wykończeni psychicznie.

Altina też zapewne pada z nóg. Odkąd weszła na scenę, na jej twarzy malowało się zmęczenie.

Regis myślał, że księżniczka idzie do niego, jednak zatrzymała się w pewnej odległości, rzuciła mu przeciągłe spojrzenie, położyła palec wskazujący tuż obok ust, zamknęła jedno oko, pokazała mu język, po czym wyraźnie rozgniewana wyszła z sali.

Chłopak zaczął panikować.

– P-Poczekaj na mnie… Al… księżniczko!

Chciał za nią pobiec, jednak nagle się zatrzymał.

Stojący z boku Latreille obserwował go z tak silną żądzą krwi w oczach, że nikogo by nie zdziwiło, gdyby nagle wyciągnął Arme Victoire Volonte i rzucił się na stratega.

Jeszcze pół roku wcześniej Regis zemdlałby ze strachu na ten widok, jednak stoczone na granicy walki wytrenowały go psychicznie. Nie do tego stopnia, by całkowicie zignorować reakcję księcia, ale nie zemdlał, a jedynie usiadł na jednej z kanap.

– Jak bardzo chciałbym cię teraz zabić…

Widok księcia wpatrującego się w Regisa jak w swoją ofiarę nagle został zasłonięty przez dekolt sukni Eleanor.

– Ojej, Regisie, czyżbyś na mnie czekał? Jakie to słodkie.

– Nie o to chodzi!

Po tym żarcie jednak uszło z niego całe napięcie wywołane wściekłym spojrzeniem Latreille.

To jeszcze nie koniec…

Regis wstał z kanapy i podszedł do Eleanor.

– Wychodzisz już? Nie potrzebujesz pomocy?

– Tu na razie kończy się mój plan. Ach, racja. Eleanor, muszę cię o coś spytać…

– Dzisiaj tak. Możesz spokojnie wpaść do mojego pokoju.

– Bardzo mi przykro, ale muszę natychmiast opuścić stolicę. Chodzi o tę dziewczynę w białych ubraniach. Nazywa się chyba Eliane. Jeżeli to możliwe, mogłabyś przeciągnąć ją na naszą stronę?

Stała tam osamotniona pośród szlachty w ubraniach wyglądających jak biały szlafrok do kąpieli.

W tym momencie Latreille w końcu opuścił salę, jednak Regis przed wyjściem musiał coś jeszcze załatwić.

– Nadal ma jakąś wartość?

– Wciąż jest dobrą inwestycją. Przyniesie korzyści zarówno Auguste’owi, jak i wszystkim zachodnim szlachcicom.

– Fufu. Rozumiem.

– Dzięki.

Po zakończeniu rozmowy Regis pośpiesznie opuścił salę.


Rozdział 5[edit]

Część 1[edit]

Regis nie wracał do siebie. Kierował kroki do pokoju Atlasa.

– Spóźniłeś się! – krzyknęła Altina, wskazując go palcem.

Miała na sobie swoje zwykłe ubrania, w których mogła się swobodnie poruszać, a także Grand Tonnerre Quatre u pasa. Właśnie przez takie zachowanie i strój ludzie w cesarstwie dawniej nazywali ją postrzeloną księżniczką.

Eddie, podobnie jak Altina, miał na sobie prosty mundur (właściwie to chodził w nim cały czas i nie zakładał w ogóle wyjściowego), a także swoją broń, Defendre Sept.

Przy księżniczce stał Auguste, czyli przebrana Felicia, dalej w stroju galowym.

Codzienny mundur Regisa był w jego pokoju, jednak...

Chłopak po wejściu stanął w drzwiach i zerkając na zewnątrz, sprawdził, czy jest bezpiecznie.

– Raczej nie ma czasu się przebrać.

– Powinieneś przynajmniej umyć twarz.

Altina wzięła swoją chusteczkę i wytarła mu policzek.

– Łaaa...

– Nie ruszaj się!

Miała spokojny głos , jednak przykładała sporo siły do wykonywanej czynności, a w dodatku jej spojrzenie mogło zabić.

– Aaaau.

– Co? Czyżbyś nie chciał tego zetrzeć?

– W ogóle nie boli. Proszę, kontynuuj.

– Właśnie.

Po tym jak księżniczka, cały czas z niezadowoloną miną, w końcu starła ślad po szmince Eleanor z twarzy stratega, spytała:

– Regisie, wolisz starsze?

– Że co? Nigdy się nad tym nie zastanawiałem.

– A w książkach? Preferujesz tam starsze dziewczyny, tak?

– Co? Nie bardzo... Chociaż mgła w „Posłańcu z gwiazd” spod pióra hrabiego Rudsela była naprawdę wspaniałą bohaterką.

– Ktoś nazwał bohaterkę mgła?

– Nie. Była stworzeniem z mgły. Nie zwracaj uwagi na takie detale. Groy, główny bohater, był żółwiem.

– Przynajmniej jedna postać powinna być człowiekiem.

– Po wynajęciu pokoju w stolicy znalazł w nim ducha dziewczyny, która postanowiła tam zamieszkać. Kiedy go zobaczyła, próbowała złamać mu rę...

– Jak dla mnie duchy nie liczą się jako ludzkie postacie.

Zaczęli ze sobą wesoło gawędzić, chociaż nie trwało to długo, ponieważ w obecnej sytuacji nie mogli sobie pozwolić na takie przyjemności.

Kiedy w końcu weszli do pokoju, Eddie, opuszczając głowę, spytał:

– Regisie, nie powinniśmy uciekać?

Eddie nagle zaczął traktować stratega jak przyjaciela, czym wprawił go w zakłopotanie. Rycerz był nie tylko starszy od niego, ale posiadał także tytuł diuka.

Plan przebiegał gładko. Auguste został wyzwolony ze wszelkich politycznych gierek, a Altina zyskała poparcie większej części szlachty.

– W normalnych okolicznościach moglibyśmy wyjść główną bramą, jednak biorąc pod uwagę incydent sprzed chwili, lepiej będzie użyć innej drogi.

Auguste, a raczej Felicia, zwiesił wzrok.

– Najwyraźniej przesadziłam...

– To nie twoja wina. Nie da się do końca przewidzieć konsekwencji tego, co się dzieje. Chyba jedynie dzięki magii możliwe byłoby stuprocentowe osiągnięcie swoich zamierzeń... Jednak z drugiej strony nie można stać na uboczu i biernie patrzeć na rozwój wydarzeń. Tak więc trzeba dostosowywać się do zaistniałych, nieprzywidzianych sytuacji. I właśnie to teraz robimy.

Z korytarza zaczął dobiegać szczekot zbroi, na dźwięk którego Altina i Eddie aż zesztywnieli.

– Nosić ciężką zbroję w pałacu?

– Chyba nie chcą nas aresztować?!

– Nie byłbym tego taki pewien... Mam ich spytać?

Eddie odpowiedział Regisowi, jedynie kręcąc głową.

– Lepiej bierzmy nogi za pas. Możemy wyłgać się Latreille, że musieliśmy pilnie wrócić, bo kogoś nagle rozbolał brzuch.

Po tych słowach na twarz Altiny zawitał chytry uśmieszek.

– Eddie, zawsze używasz tej wymówki.

– Gdybym mówił, że się przeziębiłem, od razu by mnie przyłapali.

– Rozumiem. Ale wiesz, nigdy bym tego nie kupiła. Raczej jeszcze bardziej wzbudziłbyś moje podejrzenia.

– Naprawdę?

Kiedy Eddie po dobitnym uświadomieniu jego błędów zaczął nad nimi rozmyślać, Regis odsunął zasłonę w oknie.

Słońce powoli chowało się za horyzontem, wiał silny wiatr i chociaż pogoda wciąż dopisywała, szybko nadciągały ciemne chmury. W nocy należało spodziewać się deszczu.

– Stąd powinno się dojść bezpośrednio na plac. Już przygotowałem plan dołączenia do reszty.

Felicia podeszła do Regisa tak blisko, że niemal musnęli się wzajemnie. Chłopak próbował zrobić miejsce dziewczynie, ale ona powoli się zbliżyła, aż w końcu ich ramiona się zetknęły, przy czym złote ozdoby na jej mundurze zagrzechotały . Mimo że miała na sobie męskie ubranie, z tej odległości nie można było zaprzeczyć jej urodzie. Była siostrą Altiny, jednak znacznie się od siebie różniły. Jedna tryskała zdrowiem i stanowiła wulkan energii, druga była jak kwiat kwitnący na zboczu góry czy lodowa rzeźba, coś pięknego, jednak mogącego w każdej chwili zniknąć.

Felicia, wyglądając przez okno, spytała łamliwym głosem:

– M-Mamy... w-wyskoczyć?

– Tak, ale...

Przed laty wielce popularna była powieść mająca miejsce w pałacu, "Zagubiony naszyjnik jest w mojej torbie" spod pióra Floriena Jeana du Weiyallera. Opisano w niej scenę, w której księżniczka zeskakuje z pokoju Atlasa na podwórze, czyli z najwyższego, trzeciego piętra, z wysokości około 30 Co (13 m); tyle mierzył sam pałac.

Mistrzu Florienie... To jest niemożliwe?!

Najwyraźniej księżniczka w powieści miała jakieś „stopnie”, jak dla przykładu parapety pod oknami, jednak te w prawdziwym pałacu były bardzo wąskie. Troszeczkę wystawały jedynie wypukłe fragmenty rzeźb zdobiących budynek, po których nawet mysz nie dałaby rady przejść. Niemożliwe było także ponowne wejście po takiej ścianie, jak robiła to bohaterka powieści, tak więc obraz księżniczki swobodnie zeskakującej z okna, a potem wracającej tą samą drogą był jedynie ułańską fantazją autora.

– Co? Nie przemyślałem tego zbyt dokładnie... Czy to autor tamtej książki nie zadał sobie nawet najmniejszego trudu, żeby dowiedzieć się wcześniej czegokolwiek o pałacu?!

Altina wyjrzała przez okno.

Haken no Kouki Altina - Volume 03 - 239.jpg

– He? Czyli wszystko opisane w książkach jest zwykłym wymysłem?

– N-Nie, w żadnym razie. Ale zdanie dokładnej relacji to nie wszystko. Przypuszczenia są bramą do wyobraźni, która daje początek rozrywce, czyż nie?

– I czemu płaczesz? Nie do końca rozumiem, ale mamy zeskoczyć, tak?

– Taki był plan.

– Im szybciej, tym lepiej?

– No tak. – Regis pokiwał głową.

W tym momencie Eddie otworzył wszystkie okna, a do środka pomieszczenia wpadł silny wiatr.

– W takim razie pójdziemy przodem. – Uniósł nagle wciąż spoglądającą na dół Felicię.

– Hiiaaa?

– Trzymaj się mocno, nic nie mów i zamknij oczy.

– D-Dobrze. Dziękuję.

– Nie musisz.

Eddie poprawił Felicię w rękach, podpierając jej nogi oraz plecy (czyli niosąc jak prawdziwą księżniczkę), a następnie wyskoczył z okna – z najwyższego, drugiego piętra pałacu.

– No to hop.

Zeskoczył jak gdyby nigdy nic.

Regis wyjrzał przez okno. Para bezpiecznie wylądowała na ziemi. Eddie nic sobie z tego wyczynu nie robił, jednak Felicia najwyraźniej bardzo go przeżyła – w końcu właśnie zeskoczyli z 15 Co (7 m).

Jak to możliwe, że tak powoli spadali?

Felicia, która szybko się pozbierała, radośnie pomachała niemogącemu uwierzyć własnym oczom Regisowi.

– Co to było?

– Nie widziałeś, jak zwalniał na stopniach pod oknem?

– Stopnie? Te ledwo odstające fragmenty rzeźbień?

– Tak. O ile mają przynajmniej długość małego palca, można ich użyć, żeby zahamować upadek.

– Podczas spadania? Dla mnie to niemożliwe... Widać tu się rozstaniemy. Altino, nasza znajomość nie trwała zbyt długo, ale nigdy nie zapomnę czasu, który razem spędziliśmy... Ach, jeśli skażą mnie na śmierć, te słowa będą trochę na wyrost, w końcu zostanie mi ledwie parę dni życia... E? Altino, co ty...? Co ty robisz?!

Księżniczka zdjęła swój miecz z pleców i wyrzuciła go przez okno; z dołu dobiegł głośny huk.

– Teraz ty.

– C-Co ty chcesz zrobić? Bez szans. Nie dam rady wyskoczy...

Altina złapała Regisa w pasie, uniosła w górę, podparła jego plecy i kolana, a następnie, trzymając go jak księżniczkę, powiedziała:

– Nic nie mów i zamknij oczy. A, i... możesz mnie objąć, jak mocno tylko chcesz.

Po czym wyskoczyła przez okno.

– Nieeeee!

Chłopak przez moment miał wrażenie, że unosi się w powietrzu, i słyszał jedynie świst wiatru. Po chwili poczuł dwa uderzenia – przy drugim miał wrażenie, jakby całe powietrze zostało wypchnięte z jego płuc.

– ...

– Coś się stało? Zabolało cię?

– Myślałem, że umrę.

– Ale żyjesz, prawda?

– Nigdy bym nie pomyślał, że postąpicie tak nierozsądnie.

Altina, która błyskawicznie doszła do siebie po zeskoku, podniosła miecz i odpowiedziała:

– Nie porównuj mnie z Eddie’m, ja nie musiałam używać schodków... Czy nie mieliśmy przedyskutować czegoś pilnego?

– Aaaach, mogłem to przewidzieć.

W końcu cały czas brał Altinę za normalną osobę.

Eddie pomógł Regisowi wstać. Chłopak wciąż się trząsł, choć nie przez upadek na ziemię, lecz ze strachu spowodowanego ekstremalnym przeżyciem sprzed chwili.

– Haaah. Dobrze, biegnijmy na podwórze.

– Tędy! Znam to miejsce, poprowadzę was – powiedziała Altina, niszcząc mieczem tymczasową blokadę, czyli ustawiony tam płotek.


Część 2[edit]

Dotarcie na dziedziniec, gdzie czekał Eric z przygotowanymi trzema końmi, nie zajęło im wiele czasu.

– Jak dobrze, że jesteście cali – powiedział z ulgą młody rycerz.

Regis skinął głową.

– Najpewniej nawet do głowy im nie przyszło, że moglibyśmy próbować uniknąć schwytania, wyskakując z drugiego piętra. Ale i tak idąc pieszo przez ulice, przyciągalibyśmy za wiele uwagi.

– Prawdziwa podróż zaczyna się dopiero tutaj. – Jeden z przygotowanych wierzchowców wywołał uśmiech na twarzy Altiny. – To nie tego konia dostałam od Latreille? Myślałam, że już nigdy go nie zobaczę.

Był to śniady, wojskowy rumak ze złotym ogonem oraz białą plamą na tylnych nogach.

– Też tak myślałem, ale dzięki pomocy stajennych udało mi się go wyprowadzić.

– To wspaniale!

Kiedy podwładny Altiny poprosił o trzy konie, stajenni musieli od razu zrozumieć, o co chodzi. Z drugiej strony Regis zaczął się obawiać, że ich przeciwnik celowo nie ograniczył ruchu konnego, jednak jak na razie wszystko szło według planu stratega.

– Ruszajmy jak najszybciej.

– Regisie, jeśli chodzi o wyjazd – zaczął z wahaniem Eric – nie udało mi się wypożyczyć małej dorożki. Mieli jedynie powolną, luksusową karocę.

– Rozumiem. No cóż, nie dało się inaczej. Nie jestem za dobry w konnej jeździe.

Tu się więc rozstaniemy. Mam nadzieję, że nie będę musiał uciekać na piechotę. Może znajoma udzieli mi schronienia.

W tym momencie Felicia zwiesiła głowę.

– Tak właściwie... ja w ogóle nie potrafię jeździć.

– Tym się przejmujesz? Możesz przecież jechać ze mną – powiedział Eddie, wciągając księżniczkę na konia.

– Iiiaaaa!

– Wierzchowiec nas zrzuci, jeśli będziesz się tak wiercić.

– Eeeeee... – Felicia powstrzymała płacz.

Rumak był doskonale wyszkolony i nawet mimo tego, że miał na grzbiecie dwie osoby – Felicię z przodu i Eddiego z tyłu – nie ruszył się nawet o krok.

- Nooo już, już. Dobry chłopiec. Skoro masz być koniem Felicii, musisz być grzeczny.

W tym momencie Regisa przeszyła myśl, że za moment wydarzy się coś przerażającego.

I już po chwili poczuł, jak ktoś chwyta go w pasie.

– A-Altino, czekaj... N-Nie tak szybko. Może i razem nie ważymy dużo, jednak doliczając miecz, będzie za wiele.

– Nie pleć głupot. Jeżeli mam coś zostawić, to właśnie ostrze.

– Tylko nie to.

– To przestań płakać. Weź przykład z Felicii i siedź grzecznie.

– N-Niech będzie. – Regis w końcu się poddał.

Z pomocą Altiny wsiadł na grzbiet wierzchowca. O dziwo nie spadł z niego ani nie krzyczał, co zwykle spotykało go w takich sytuacjach, a czego konie oczywiście nienawidziły.

– Och, nie spadłem?

– Czyżbyś podchodził do konia, jakbyś czekał na swój koniec?

– Bo upadek byłby bardzo bolesny.

– Sama jazda jest wspaniała, więc potencjalna wywrotka to niewielka cena za nią.

– Tylko że nigdy nie jechałem konno, więc jej nie doświadczyłem.

– No to wykorzystaj okazję i czerp z niej, ile możesz.

Podział na wierzchowce wyglądał następująco: Regis jechał z Altiną, Felicia z Eddie'm, a Eric miał konia tylko dla siebie.

Czerwonowłosa księżniczka ściągnęła wodze, żeby zmienić kierunek, w którym szedł koń. Chwila, nie. To jej rumak sam zmienił kierunek jazdy.

– Jakie mądre zwierzę.

– Bardzo.

– Nadałaś mu imię?

– Zrobię to po powrocie.

Jechali powoli wzdłuż pałacowego muru; wciąż nie opuścili jego wielkiego podwórza. Altina trochę przyspieszyła, a Eddie i Eric dostosowali do niej swoje tempo. Nie zwracali uwagi na żywopłoty, ławy, kwiaty czy nawet patrolujących żołnierzy, których było tam pełno. Tempo jazdy wywołało u Felicii minę, jakby zaraz miała się rozpłakać, u Regisa zresztą też, ale w ich obecnej sytuacji nie mogli sobie pozwolić, żeby zwolnić. Trzeba jednak przyznać, że szybkość, z jaką jechali po tym pełnym przeszkód terenie, mogła naprawdę przerazić.

Eddie podjechał do Altiny.

– Aach, Regisie, coś mi się przypomniało.

– C-Co?! – Nie dość, że na koniu strasznie trzęsło, to w dodatku odgłos podków uderzających o bruk był wyjątkowo głośny, przez co Regis musiał podnieść głos.

– Abidal Evra odeskortował już Clarissę i Lilim – zaraportował Eddie.

– A-Ach, dobrze. – Strateg nie przywykł do konnej jazdy, dlatego miał problemy z mówieniem.

Regis wcześniej powiedział Abidalowi Evrze, żeby wyjechali przed nimi, ponieważ ośmioosobowa grupa przyciągałaby za dużo uwagi, a nie mogli sobie pozwolić na jakiekolwiek ryzyko. Naprawdę cieszył się z tego, że tamtym udało się uciec. Teraz pozostała już tylko kwestia opuszczenia stolicy przez Altinę i Felicię.

W ich sytuacji lepiej było nie używać głównej bramy, dlatego Regis zdecydował, aby wyjechać przez tę używaną przez wozy z zaopatrzeniem.

– Rycerze przed nami! – krzyknął Eric.

Na drodze prowadzącej do bramy stało około dziesięciu rycerzy z kopiami, odzianych w zielone zbroje. Regis nie miał czasu na obmyślenie żadnego planu, dlatego odwrócił się do Altiny, mówiąc:

– To straż cesarska! Nie wiem, skąd mają o nas informacje, ale nie możemy się zatrzymać.

– Są silni?

– Służą w armii, ale nie biorą udziału w walkach. To typowe bogate dzieci wysłane do wojska, żeby podtrzymać renomę i tradycję rodzinną.

– Aha.

– Nie bądź dla nich za ostra...

– W takim razie spokojnie możemy zaszarżować!

– Czekaj!

– Schyl głowę!

Regis praktycznie wtulił się w szyję konia, a księżniczka w plecy chłopaka.

– Aaa....

– Zostań w tej pozycji. Naprzóóóód! – krzyknęła Altina z werwą, jakby dowodziła całą armią, chociaż w rzeczywistości byli z nią jedynie Eddie i Eric.

Strażnicy w panice unieśli broń – mieli w końcu zapobiegać nieuprawnionemu wstępowi na teren pałacu, dlatego jeszcze przed chwilą stali zwróceni w stronę bramy.

– S-Stać!

Najwyraźniej otrzymali rozkaz, by nikogo nie przepuszczać.

Altina zignorowała ich polecenie, ba – nawet nie zwolniła.

– Jestem Marie Quatre Aljeantina de Belgaria, czwarta księżniczka cesarstwa. Ustąpcie, a zostanie wam przebaczone!

Większość rycerzy zeszła z drogi, na drodze uciekających została jednak piątka z nich, mierząc w jeźdźców kopiami.

Altina puściła lejce, stanęła na koniu i sięgnęła po Grand Tonnerre Quatre.

- Hiiaaaa!

Bronie się starły. Oczywiście to ostrze księżniczki wyszło z tego starcia zwycięsko, z kopii zaś nie było nawet co zbierać. O dziwo koń, mimo tej nagłej zmiany zachowania jeźdźca, nie miał żadnego problemu, by zareagować odpowiednio do poczynań księżniczki, chociaż dotychczas jechała na nim jedynie dwa razy.

– Jakim sposobem jesteś w stanie przewidzieć, co jej chodzi po głowie?

– Co rano z nią rozmawiałam.

– To wiele wyjaśnia.

Być może właśnie dlatego pracownicy stajni tak ochoczo udzielili im pomocy.

Co tam trzy dni czy nawet lata, ja nigdy nie dałbym rady zmusić konia do szarży prosto na skierowane w niego kopie – pomyślał Regis.

Jadący za nimi Eddie krzyknął:

– Co za przydatny miecz!

– Chcesz się zamienić?

– Haaa! Zapomnij. Pewnie nawet bym go nie uniósł.

– Hahaha.

Nie mieli jednak z czego się śmiać. Normalny człowiek miałby problem z choćby podniesieniem tego miecza, a ten koń nie dość, że dźwigał dwoje jeźdźców, to jeszcze wielkie ostrze. Zwykły, niewyszkolony wojskowy wierzchowiec nie dałby rady zrobić nawet jednego kroku z takim ciężarem na grzbiecie.

Cięcie tego ostrza było szybkie niczym uderzenie błyskawicy, co zapewne wynikało z jego wagi, a jeden zamach nim zatrzymałby prawdopodobnie nawet ciężką kawalerię. Co prawda, na salonach często szydzono ze słabości straży cesarskiej, jednak w starciu z obezwładniającą aurą bijącą od Altiny i jej ostrzem strażnicy naprawdę nie mieli najmniejszych szans.

Po przekroczeniu bramy Regis wskazał kierunek:

– Jedź dalej na północ!

– Dobra!

– Na pewno wyślą za nami pościg. Tym razem prawdziwych rycerzy.

Chociaż chciałbym, aby sprawili nam miłą niespodziankę… – pomyślał Regis, jednak nie było na to najmniejszych szans. Po pewnym czasie dostrzegł zbliżającą się od strony stolicy chmurę pyłu. Padające na nią ostatnie promienie zachodzącego słońca zdradziły barwę zbroi rycerzy: złotą z ciemnoczerwonymi zdobieniami.

– Nie mają ze sobą sztandaru, ale to pewnie Białe Wilki!

Ten oddział stanowił trzon pierwszej armii.

– I pomyśleć, że żegna nas ten sam oddział, który powitał nas po przybyciu.

– Chcesz się z nimi przywitać?

– I tak niedługo nas dogonią.

W normalnych okolicznościach ciężka kawaleria nie miałaby szans doścignąć grupy Regisa, ale konie uciekinierów były przeciążone, przez co pogoń powoli nadrabiała do nich dystans.

Strateg przywołał sobie przed oczy mapę i wskazał księżniczce kierunek dalszej jazdy.

– Skieruj się w stronę tamtego wzgórza.

– Coś tam jest?

– To nasza jedyna szansa na przetrwanie.

– Regisie, koń jest już u kresu sił.

– Za wszelką cenę musimy dotrzeć na tamto wzniesienie.

– Jeśli za bardzo go przycisnę, zabraknie mu sił na dalszą ucieczkę!

Skierowali się na niewielkie wzgórze leżące za mokradłami. Nic tam nie zasłaniało widoku, a tereny bagniste dodatkowo zwalniały ich tempo ucieczki. Pościg mógł odebrać ten ruch jako nieprzemyślaną zmianę kierunku w panice, zupełnie jak u osoby szukającej schronienia przed nagłym deszczem.

Rycerze nie użyli łuków, tak więc najprawdopodobniej otrzymali rozkaz sprowadzenia uciekinierów w jednym kawałku. Mogło to oznaczać, iż Latreille chciał zmyć hańbę ze swej twarzy, łapiąc i obnażając prawdziwą tożsamość Auguste’a. Wtedy miałby prawo cofnąć jego rekomendację Altiny do tronu, tym samym usuwając wszelkie przeszkody stojące mu na drodze do przejęcia władzy.

– Jego wysokość Latreille jest bez wątpienia strategiem. Jednak przyparty do muru, musiał zdać się na swoich. Chwila, czyżby tym razem dowodził Germain?

Kiedy konie w końcu pokonały błotniste mokradła, na których dało się wyczuć silny zapach nafty, i dotarły na szczyt, słońce już prawie zaszło za horyzont.

– Gdybyśmy mieli więcej czasu, na pewno wziąłbym dorożkę.

– Sam jesteś sobie winny, nie uwzględniając tego w planach, czyż nie?

– Prawda. Jednak mój plan się powiedzie.

Po chwili także Felicia z Eddie’m oraz Eric dotarli na szczyt, ich konie jednak ciężko dyszały.

W tym czasie Białe Wilki dojechały do mokradeł. Gdyby mogli używać broni strzeleckiej, byliby już na dystansie pozwalającym im z niej skorzystać.

Ostatnie promienie zachodzącego słońca rzuciły blask na białą zbroję kapitana rycerzy.

– Zwę się Constant Felix de Bartoli. Wasza wysokość Auguste, proszę wrócić ze mną do stolicy.

– Mowy nie ma! – odkrzyknął Eddie, chociaż prawdę mówiąc, jego odpowiedź nie dotarła nawet do rycerzy.

Kapitan Białych Wilków wyciągnął miecz, z powodu padających na niego promieni zachodzącego słońca wyglądający na żółty, po czym rzekł:

– W takim razie użyję wszelkich środków, by cię tam sprowadzić.

Około tysiąca towarzyszących mu rycerzy poszło w jego ślady. Od wyjazdu ze stolicy pokonali trzy wzgórza, a żaden z nich nie odpadł z pogoni. W rzeczy samej zasługiwali na opinię najsilniejszej jednostki w cesarskiej armii.

Altina wyciągnęła swój miecz.

– Wiesz, kim jestem, a mimo to śmiesz zwracać się do nas w ten sposób? I ty masz się za rycerza Belgarii? Czy może jesteś jedynie częścią prywatnej armii Latreille?

– Cesarstwa! Szczerze wierzę, iż dla dobra państwa musimy sprowadzić waszą wysokość z powrotem!

– W takim razie powierz los swojej wierze, gdyż ja się nie cofnę!

– Wola twoja!

Haken no Kouki Altina - Volume 03 - 257.jpg

Sprawy zaszły do punktu, w którym słowa nie były już potrzebne. Kapitan wydał rozkaz do ataku, a jego podwładni, wciąż stojący w środku błotnistego terenu, ruszyli do ataku.

Znajdowali się już na tyle blisko, że można było dostrzec ich oczy; w tym momencie ucieczka nie wchodziła w grę.

Wtedy także Altina wydała rozkaz do ataku, unosząc jedynie swoje wielkie ostrze w górę.

Zza wzgórza dobiegł głośny ryk, a po chwili wyłonili się stamtąd rycerze w czarnych zbrojach.

Ta zasadzka powstrzymała nieco agresję przeciwnika, a dowodzący pościgiem kapitan, nie wierząc własnym oczom, rzucił:

– Czarni rycerze Jerome'a? Przynęta? Zresztą to jedynie pięciuset kmiotków z wiochy. Nie mają szans z naszym elitarnym oddziałem. Naprzód! Nie pozwólcie Auguste’owi uciec!

Przeciwnik ponownie natarł.

W tym momencie Czarni Rycerze wystrzelili ogniste strzały w sam środek formacji Białych Wilków. Oczywiście nawet podpalone pociski nie miały najmniejszych szans przebić ciężkiej zbroi, tak więc dopiero po chwili, rozpoznając wszechobecny zapach, wojacy podlegli Latreille zorientowali się, co się dzieje.

– Nafta!

W okolicy tych mokradeł było pełno ośrodków wydobywających naftę, a pobliżu leżało luzem pełno pustych beczek po tym łatwopalnym płynie.

Rycerze nie mieli najmniejszej szansy na reakcję. Już po krótkiej chwili w niebo wzbił się wielki słup ognia, a mokradła w świetle zachodzącego słońca wyglądały jak kwitnący kwiat lotosu, z którego dobiegały głośne krzyki ledwie widocznych wśród płomieni rycerzy. Część z nich puściła konie wolno, inni użyli ich, by uciec z tego piekła... jednak na tych czekały już kopie Czarnych Rycerzy.

Kapitan Białych Wilków nie mógł oddychać. Jego jednostka – najlepsi pośród elity całej armii, trenowani latami wojownicy – na jego oczach zmieniała się powoli w popiół.

– Aaaaa! – krzyknął ze złości i desperacji.

Stojący przed nim rycerz w czerni rzekł:

– Hmph, kretyn. Gdybyś wydał jakikolwiek inny rozkaz niż do ataku, twoja jednostka nie skończyłaby jako paliwo do kominka.

– Jesteś godzien jedynie pogardy, Jerome! Porzuciłeś rycerskie zasady i zmieniłeś się w zwykłego demona!

– Huhu. W takich podstępnych, godnych pogardy metodach nasz strateg jest najlepszy. Gdybyś nie był tak bezużyteczny i zauważył naftę, a potem zatrzymał szarżę, nawet do ciebie by dotarło, że w żadnym razie nie możesz ruszyć naprzód. – Jerome uniósł swoją Le Cheveux D'une Dame.

Constant, odpowiadając na zniewagę, wyciągnął długi miecz.

– Nazywanie takiego szczyla jak ty bohaterem jest błędem! Twoje tak zwane „wielkie osiągnięcia” dowodzą jedynie, jak słaba jest armia Federacji Germanii.

– Kukuku. Nazywacie siebie najsilniejszą jednostką w cesarstwie, a co osiągnęliście przez te trzy lata? Jesteście jedynie bandą klaunów pyszniących się swym tytułem.

– Jak śmiesz znieważać pierwszą armię!

– Kuhahaha! Ta sławna pierwsza armia, przez twój brak oleju w głowie, właśnie zmieniła się w popiół.

– Ty gnoju!

Constant z oczami czerwonymi od gniewu natarł na Jerome’a, wyprowadzając pchnięcie, które czarny rycerz bez problemu zablokował, oddalając się jednocześnie na odległość dogodną do kontry – w końcu kopia jest dłuższa od miecza.

– Ha!

Czarny rycerz wyprowadził serię trzech czy czterech pchnięć; tej samej techniki użył podczas starcia pod Fortem Volks, zmuszając kapitana Czarnych Wilków do puszczenia wodzy konia i blokowania ciosów obiema rękami.

– Heee. A myślałem, że opuściły cię już wszystkie siły od siedzenia całymi dniami na dupie w pałacu i trzymania w górze co najwyżej kieliszka.

– Nie piję!

– Och, przepraszam, mój błąd. Czyżby to dlatego twoja głowa jest taka pusta?

– Zdychaj!

Constant lewą ręką odtrącił kolejne natarcie kopii na bok, a prawą wyprowadził pchnięcie wymierzone prosto w serce Jerome’a.

– Musisz naprawdę mnie lekceważyć, skoro myślisz, że jedną ręką zatrzymasz mój atak.

– Ach!

Odepchnięta kopia została wycofana w tył i błyskawicznie, z taką samą szybkością jak wcześniej, powędrowała w stronę przeciwnika, jednak ta seria ciosów była o wiele silniejsza. Pierwszy atak stworzył pęknięcie na mieczu Constanta, drugi go złamał, a trzeci dosięgnął i przedziurawił zbroję rycerza.

– Ghhhh!

– To mi coś przypomniało. Gdzie plasujesz się pośród wszystkich trzech rycerskich zakonów w pierwszej armii? Tylko mi nie mów, że jesteś wśród nich najsilniejszy, bo strasznie się zawiodę.

Kapitan Białych Wilków był już martwy, tak więc nie mógł odpowiedzieć na tę zniewagę. Jerome wyciągnął kopię z jego ciała, które chwilę później spadło z konia na ziemię.

– Tcz. Co za potworny widok. Gdybyś zacisnął nogi w ostatnim momencie, nawet po śmierci nie spadłbyś z wierzchowca. A uważanie żołnierzy innych państw za słabych dowiodło, że byłeś tylko kolejnym głupcem kochającym konie.

Altina obserwowała całe starcie Jerome’a i Constanta, chociaż gdyby na jej wierzchowcu nie siedział także Regis, pewnie dołączyłaby do potyczki.

– Jest wyjątkowo silny.

– Monsieur Jerome’owi w rzeczy samej nie brakuje krzepy. Nie mogłem nawet dostrzec jego ciosów.

– Podczas naszego pojedynku się hamował?

– Tu miał znaczenie wybór broni. Gdyby wasza walka odbyła się konno na kopie, Jerome bez wątpienia by z tobą wygrał.

– Kto byłby silniejszy – on czy Latreille?

– Sam chciałbym wiedzieć.

Eddie odpowiedział Altinie:

– Z kopią Jerome, z mieczem i jego ograniczonym zasięgiem Latreille. Kopia dzięki swojej długości lepiej sprawdza się na polu bitwy, ale gdy zaczyna się walka bezpośrednia, w ciasnej przestrzeni, traci całą swoją przewagę.

– Aha.

– Miecz Aljeantiny jest wyjątkowy, więc dla niej to marny przykład.

Eddie wzruszył ramionami, po czym zmienił temat.

– Właśnie, podpalenie ich było częścią twojego planu?

– Tak. Istniała bardzo duża szansa, że pierwsza armia uda się za nami w pościg.

– Przewidziałeś to?

– Biorąc pod uwagę sytuację na bankiecie, Latreille raczej miał to na względzie. Gdybyśmy zmienili nasze nastawienie i się z nim starli, mógłby stracić twarz oraz poparcie. Biorąc pod uwagę jego stan emocjonalny w takiej sytuacji, logicznym wydaje się, że posunąłby się do użycia pierwszej armii… Prawda?

– Naprawdę? – spytał Eddie, przechylając głowę. Podobnie postąpiła Felicia, która zresztą od samego początku nie rozumiała, jak działa armia.

Altina jedynie wzruszyła ramionami i rzekła:

– Z twoich ust wydaje się to łatwe do zrozumienia, ale sama nigdy bym na to nie wpadła i kto wie, do czego mogłoby dojść po naszej ucieczce. Pewnie jedynie zachowałabym trochę większą czujność.

– Naprawdę?

– Podpalenie ich było konieczne?

– Zastanów się. Rycerze stanowią trzon pierwszej armii, czym się wyjątkowo chlubią, tak więc szanse na to, że chcieliby uczciwej walki, byłyby wysokie. Podpalenie ich było dla mnie czymś oczywistym.

– Jerome miał rację, jesteś potworem.

– Moim zdaniem tysiąc rycerzy wysłanych za pięcioma osobami na trzech koniach też szlachetne raczej nie jest.

– To… też prawda.

– Altino, cofnij się trochę.

– Wtedy nie będę widzieć wroga.

– Już po wszystkim, powinniśmy się wycofać. Za ich żołnierzami zapewne podąża posłaniec, więc oni też otrzymają rozkaz odwrotu.

– Mamy tak po prostu odjechać?

– Nie ma potrzeby dalej walczyć, kusilibyśmy tylko los. Nie mam cienia wątpliwości, że oni też wrócą do stolicy.


Przez oświetlone lampami naftowymi ulice miasta wędrowała grupa rycerzy. Wyglądali podle, powoli powłóczyli nogami i zdawało się, że uszło z nich całe życie, zupełnie jakby wracali z przegranej wojny.

Ludzie, wciąż będący w festiwalowym nastroju, zatrzymywali się i patrzyli na nich z niedowierzaniem. Niektórym nawet z szoku wypadały trzymane w rękach butelki wina.

To naprawdę pierwsza armia? Symbol siły naszego cesarstwa?

W końcu pojawiły się dobrze poinformowane osoby, które dzieliły się z innymi swoimi informacjami.

– Podobno walczyli z Jeromem z armii Marie Quatre!

Dzięki dużemu przepływowi ludzi tawerny stanowiły główne centra wymiany informacji, dlatego to do nich skierowały się osoby żądne doniesień o ostatnich wydarzeniach.

– Wojna domowa czy rebelia?

– Niee, Auguste zrzekł się prawa do tronu i na swoje miejsce zarekomendował czwartą księżniczkę! Latreille się wściekł i wysłał za nimi pierwszą armię, ale ta została pokonana.

– Nawet jeżeli przez Czarnych Rycerzy... To po prostu nie do pomyślenia.

– To dzięki Regisowi, strategowi armii Marie Quatre. Świadkowie walki mówią, że dzięki magii podpalił mokradła, więżąc rycerzy w samym środku płomieni.

– Magii? Chociaż… to może być prawda. W końcu zdobył Fort Volks tylko z dwoma tysiącami wojaków.

– Ja słyszałem, że było ich dwustu.

– Dwustu? Coś ci się pokiełbasiło, kretynie!

– Co prawda, Latreille powiedział, że bez wątpienia przejmie tron, ale… gdyby wybuchła wojna, byłoby miło, gdyby zwyciężyła armia Marie Quatre.

– Na głowę upadłeś? Jeżeli Latreille nie wygra, to nie będzie już Belgaria.

– Najwyższa pora, żeby lud wziął spawy państwa w swoje ręce.

– Zamilcz, głupcze!

– Nigdy.

– Cz-Czekajcie…

Na ulicach zawrzało i nic nie wskazywało na to, aby sytuacja miała w najbliższym czasie się uspokoić.



Pałac Cesarski Le Brane.

Żaden ze szlachciców nie miał odwagi złamać zasad panujących na bankiecie. Książę Auguste zrezygnował z prawa do tronu i wyznaczył księżniczkę Aljeantinę na swoje miejsce. Chwilę potem ogłoszono mobilizację pierwszej armii, a niedługo później do gości doszły słuchy o porażce cesarskiego wojska. Wszystkie przewidywania dotyczące sytuacji na scenie politycznej w jedną noc zostały obrócone w pył, tak więc szlachcice zebrali się w swoich frakcjach i zaczęli dyskutować dalsze posunięcia.

Latreille nalał do kieliszka czerwonego wina.

– …

Przed siedzącym na krześle księciem stał trzęsący się Germain, którego złote włosy zmieniły barwę na białą.

– M-Mój panie…

– O co chodzi, mój strategu?

– P-Przynajmniej proszę mnie zabić osobiście.

Germain ukląkł, trzęsąc się jeszcze bardziej.

Latreille uniósł kieliszek i skosztował nalanego do niego trunku.

– Kara? A popełniłeś jakąś zbrodnię?

– Ja… Chcąc oczyścić swe imię po tamtej porażce, zmobilizowałem pierwszą armię.

– Aaaach, tak, rzeczywiście. W dodatku poniosłeś klęskę, o czym teraz huczy cała stolica. Huhu, tamten strateg naprawdę jest potworem.

– Zdradziłem… Z-Zdradziłem zaufanie waszej wysokości.

– Hmm. Nie nadaję się na cesarza. Czyż nie tak twierdzi szlachta?

Haken no Kouki Altina - Volume 03 - 269.jpg

– C…

Germain zaczął szlochać.

Latreille skończył wino w kieliszku.

– Huhuhu. Czemu tak mówisz, Germain? Nieważne, co się stało, to wszystko jest moim grzechem, więc czemu mam karać za to ciebie?

– D-Dlaczego?

Germain uniósł głowę.

Książę ponownie napełnił kieliszek winem, a następnie wylał je powoli na podłogę.

Zdziwiony Germain spojrzał na czerwony płyn u jego kolan.

– Uuch…

– Rozlanego wina nie da się wypić, jednak jeżeli mamy kieliszek, możemy go ponownie napełnić. – Książę ponownie napełnił naczynie trunkiem. – Germain, nie uważasz, że kolor wina przed i po rozlaniu jest inny?

– J-Jest…

– Prawda? Czy wyrzucanie kieliszka było konieczne tylko dlatego, że rozlało się wino? Musimy jedynie ponownie go napełnić. Nie rozumiesz tego? I nie zapominaj, że jedziemy na tym samym wózku.

– Oooooooch. – Germain wzruszył się do łez.

Latreille, wyglądając przez okno na oświetlone latarniami ulice, zaczął kiwać kieliszkiem wina.


Rozdział 6[edit]

Część 1[edit]

Tydzień później.

Fort Volks.

Po zjedzeniu obiadu Regis z raportem w ręku udał się do pokoju dowódcy. Na miejscu zastał na wpół otwarte drzwi, zza których dobiegało nucenie. Nie mogąc się powstrzymać, zajrzał ukradkiem do pomieszczenia.

– Hmm, hmmmm!

Zastał tam pokojówkę o brązowych włosach radośnie wycierającą stół.

Ma taki dobry humor. Ach, chyba jej przeszkodzę, jeśli wejdę.

– …

– Hmm, hmmm. Laaa, laaa, Reegiss luubiii podgląąądaaać.

– C-Co?! Skąd wiedziałaś, że tu jestem?

– Oj, a byłeś? Dobry wieczór.

– Czemu udajesz, że dopiero mnie zauważyłaś?

– Zebranie jeszcze się nie zaczęło, czemu przyszedłeś tak wcześnie?

– Potrzebuję trochę czasu na przejrzenie raportu. Jeśli będzie za długi, Jerome zacznie marudzić, a Altina… może nawet zasnąć.

– Hehe. Widać wszyscy aż się palą, by go wysłuchać.

– Taa, na to wygląda.

– A to nie im powinieneś to powiedzieć?

– Chwila, mam wrażenie, że właśnie coś ważnego w moim sercu pękło.

Clarissa podparła się o biurko jedną ręką i zaczęła chichotać.

– Wszystko będzie dobrze, Altina na pewno wysłucha twoich sugestii.

– N-Naprawdę?

– Tak. W końcu księżniczka nie uciekła nawet po usłyszeniu, co będzie dziś na śniadanie.

– W końcu ubrania, jedzenie i schronienie są ważne. Życie to ciężka sprawa.

– Czyżbyś zwracał uwagę na to, co jesz?

– Oczywiście…

To przypomniało Regisowi o dzisiejszym śniadaniu. Nie miał zbyt wiele książek do czytania, pracy administracyjnej do zrobienia, czy nawet interesów do załatwienia w mieście, tak więc ostatnio raczej dopisywał mu apetyt.

– Ach, przepraszam, że nie podziękowałem ci za śniadanie.

– Fufu. Czemu miałabym cię winić za coś takiego? Właśnie, księżniczka zdradziła mi coś bardzo ciekawego.

– Hm? Co takiego?

– Podobno wolisz starsze kobiety.

– Aaaach, to…

Regis już do tego przywykł, a poza tym „Clarissa będzie się przez to ze mną droczyć” było jego pierwszą myślą po tamtym zajściu.

Widząc, że chłopak niezbyt się przejął, pokojówka zrobiła niezadowoloną minę.

– Jaki spokojna reakcja.

– Wiek nie ma dla mnie znaczenia i nie czuję się dobrze z tym, że tak łatwo spanikowałem. To powinien być problem Eleanor. W dodatku ona ma już trzech mężów.

– Nawet jeśli się już pocałowaliście?

– Nie mówiłem już, że tak sobie żartowała?

Clarissa zrobiła minę, jakby słowa Regisa do niej dotarły.

Najwyraźniej zrozumiała. Co za ulga, to chyba koniec tego tematu…

– Innymi słowy, można cię pocałować, o ile będzie to na poważnie?

– Co?

Regis nawet nie zauważył, kiedy dłoń Clarissy znalazła się na jego policzku.

– Ja też żartuję. Powinnam powiedzieć o tym księżniczce.

– Czekaj, nie… Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł, nawet dla żartu.

– Oj, czyli jednak mogę, jeśli to będzie na poważnie?

Regis spojrzał na Clarissę. Jej twarz była tak blisko, że widział swoje odbicie w jej oczach i czuł na sobie jej oddech.

Jest naprawdę piękna – pomyślał.

Po chwili pokojówka powiedziała namiętnym głosem:

– Huhu. Czyli mogę, prawda? Jesteś gotowy?

– Ja… Nigdy by mi do głowy nie przyszło, że chciałabyś pocałować kogoś takiego jak ja.

– Mogę uznać to za „tak”?

Regis się zamyślił, przeszukując przeczytane książki, żeby znaleźć odpowiednią odpowiedź.

– Jeżeli żartujesz, proszę, przestań. Powinnaś bardziej się cenić.

– A jeżeli mówię poważnie?

– Wtedy też odpowiem tak samo. Jesteś wciąż młoda i piękna, zasługujesz na lepszego partnera.

Clarissa się skrzywiła.

Obraziła się za to pouczenie?

– Cóż, wbrew temu, co ludzie mówią, moja przyszłość jest niepewna. Klepię biedę, jestem słaby i nie potrafię nawet jeździć konno.

– Doprawdy, nic nie rozumiesz.

– Hmm?

Clarissa przesunęła palec z policzka Regisa na jego usta, przez co skrępowany chłopak nieświadomie stanął na baczność.

– Powiem ci coś. Nigdy nie traktowałeś kobiet jak przedmiot ani swoje zwierzątko. Nigdy też na nich nie polegałeś, nie wrzeszczysz na nie, będąc w złym nastroju, ani nie bijesz ich po pijaku.

– Za to moja siostra robiła wszystkie te rzeczy.

– Co za wspaniała nauczycielka, że tak opacznie to ujmę.

– Hahaha. Cóż, jeśli spojrzeć na to w ten sposób, bez wątpienia dobrze mnie wychowała. Jestem jej za to wdzięczny.

I to właśnie przez nią nie czuję się najlepiej w towarzystwie starszych kobiet.

Clarissa dotknęła jego ucha.

Łaskocze.

– Belgaria stawia na wojsko, tak więc racjonalni mężczyźni jak ty są wyjątkowo rzadkimi okazami.

– Cóż, doskonale zdaję sobie sprawę, że jestem za słaby, żeby być uważanym za prawdziwego faceta.

Clarissa nagle zrobiła minę pokonanej, co strasznie zaskoczyło Regisa. Dopiero po chwili usłyszał kroki dochodzące z korytarza, a zza drzwi wyłoniła się Altina.

– Oj, tak wcześnie? A myślałam, że będę pierwsza. A właśnie, wiedziałeś może, że w naszym systemie wodnym są ryby? I to jakie wielkie! Następnym razem jakieś złapię i zaniosę kucharzowi, żeby upiekł je na ruszcie.

Clarissa szybko podeszła do Altiny i mocno ją objęła.

– Uuuu, tylko księżniczka może mnie uleczyć.

– He? A tak, ryby…

– Tak, tak.

Podczas tej pogawędki do pokoju weszli Jerome, Abidal Evra, Eric, Eddie i Felicia, dalej udająca Auguste’a.

– Na pewno mogę tu być?

– Chyba ja powinienem o to spytać. Mogę w czymkolwiek wam pomóc?

– Nie musisz nic robić. Sama twoja obecność tutaj nam pomaga, w końcu gdyby zdemaskowano Auguste’a, mielibyśmy spore kłopoty. Poza tym być może jeszcze kiedyś nam się przydasz.

– Proś bez wahania. My także chcemy się wam odwdzięczyć.

– Nie ma takiej potrzeby. To my jesteśmy waszymi dłużnikami. Tylko dzięki pomocy waszej wysokości i Eddiego daliśmy radę pokonać Latreille.

– A właśnie. Podobno grasz w szachy, chciałbyś może rozegrać ze mną partyjkę?

– Naprawdę? Wspaniale!

Oboje byli typem domownika, tak więc łatwo się ze sobą dogadywali. Oczywiście nie uszło to uwadze Altiny, która szturchnęła Regisa łokciem i spytała:

– Lubisz łowić?

– Hm? No nie…

– Haaaa! Czyli jednak wolisz młodsze?!

– Altino, uspokój się i pomyśl trochę, zanim cokolwiek powiesz. Proszę, siadaj.

– Hmph.

Zniecierpliwiony Jerome, kładąc miecz na stole, rzucił:

– Zaczynajmy w końcu to zebranie.

– J-Już!

Wszyscy zebrani w pośpiechu usiedli na krzesłach.


Część 2[edit]

Chaineboule, średniej wielkości miasto leżące na terenach należących do rodu Trouin, posiadało dosyć spory port, w którym mieściła się baza marynarki. Obecnie stały tam zakotwiczone trzy okręty wojenne z dziesięcioma działami na pokładzie każdy. Relacje z sąsiednim, zamorskim krajem, Wielką Brytannią, były dobre, tak więc przez ostatnie kilka lat w Chaineboule panował pokój – chociaż dwa tygodnie wcześniej stacjonowała tam druga armia, z czego Brytanczycy raczej się nie ucieszyli.


Siódma rano.

Mniej więcej o tej porze rybacy wracali z porannego połowu. Gęstniejąca mgła ograniczała widoczność, jednak morze było spokojne, a w porcie rozpalono latarnie, tak więc powrót nie powinien stanowić problemu.

Mający akurat poranną zmianę Rodolphe, dwudziestoletni kupiec pracujący w porcie, jak zawsze stał na drewnianym podeście, patrząc na miasto.

– Nic a nic nie widać… – Mgła tak już zgęstniała, że istniało ryzyko zderzenia się łodzi.

W tym momencie chłopak usłyszał dziwny dźwięk, przypominający oddech jakiejś wielkiej bestii. W dodatku z czasem stawał się coraz głośniejszy.

– Co to?

W końcu z mgły wynurzył się gigantyczny cień.

– Statek?

Nie miał jednak żadnego żagla.

Stracił żagle? Nie wygląda na to…

Po chwili chłopak mógł zobaczyć okręt w całej okazałości. Na jego środku wyróżniał się wielki komin, z którego unosiła się para. Dopiero po paru sekundach przypomniał sobie plotki mówiące o brytańskim okręcie parowym. Chodziły słuchy, że Belgaria też próbowała taki zbudować, jednak nikt w porcie go nigdy nie widział, a poza tym cesarstwo nie dysponowało wystarczającymi do tego technologiami.

W tym momencie rozległ się głośny huk, a jeden z okrętów stacjonujących w bazie eksplodował. Fala uderzeniowa była na tyle silna, że doszła do dosyć oddalonego od jej źródła punktu obserwacyjnego.

– He?

W przeciwieństwie do oszołomionego Rodolphe’a żołnierze stojący w pobliżu zareagowali od razu, czym prędzej rzucając się do ucieczki. Bazę otaczała bateria dziesięciu dział i słychać było dochodzące z nich wystrzały, jednak żaden pocisk nie dosięgnął celu.

Wrogi okręt w międzyczasie zatopił pozostałe dwa statki stacjonujące w bazie.

Co za siła ognia… Ten wielki statek może poruszać się bez wiatru, a w dodatku jest niesamowicie szybki i zwrotny…

Rodolphe stał dalej w miejscu, obserwując przebieg bitwy.

Wszystkie statki Belgarii stały w płomieniach, nawet ich działa wyglądały na zniszczone, a z tych ustawionych w porcie nadal bez skutku ostrzeliwano wrogi okręt. Walka była tak jednostronna, że cała ta scena wyglądała, jakby nagle spadł na belgarczyków Boży gniew .

Mimo ciągłego ostrzału wrogi okręt zbliżył się do portu, a dzięki opadającej mgle można było lepiej mu się przyjrzeć.

Rodolphe w swojej pierwszej myśli miał rację. Na wrogiej jednostce powiewała flaga Wielkiej Brytanni, tak więc ten okręt, który w zaledwie pół godziny zrównał z ziemią zachodni port Belgarii, należał do Queen’s Navy.

W tym momencie w stronę Rodolphe’a został wystrzelony jeden z pocisków.


Koniec tomu trzeciego.



Wróć do strony głównej