High School DxD:Tom 1 – Diabły starej szkoły

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Ilustracje[edit]

Ten sam kolor, co kolor jej włosów…

Właśnie o tym pomyślałem, gdy spojrzałem na swoje zakrwawione dłonie. Rude… Szkarłatne włosy znakomitsze niż rudoblond.

Tak, jej długie i piękne szkarłatne włosy są takie same, co barwa pokrywająca moją dłoń.

Żywot 0[edit]

Hyoudou Issei – tak się nazywam. Rodzice i znajomi ze szkoły nazywają mnie Ise.

Chodzę do drugiej klasy liceum i cieszę się z okresu swojej młodości.

Pewnego razu uczeń, którego nigdy wcześniej nie spotkałem, powiedział „Czy to nie jest Ise?”, więc na dobrą sprawę nie wiem, na ile moje imię jest znane innym. Że niby okazałem się popularny? Nie, to nie to. W końcu jestem tak sławny z powodu bycia prawdziwym zboczkiem, że nawet zostałem oskarżony o podglądanie damskiej szatni klubu kendo. Nigdy nie odważyłbym się zrobić czegoś tak bezczelnego jak podglądanie przebierających się dziewczyn…

No dobra, faktycznie tam byłem, w składziku obok szatni. Próbowałem podglądać przez dziurę w ścianie tego składzika. Niestety nie mogłem popatrzeć. A to dlatego, że Motohama i Matsuda nie odchodzili od tej dziury. Poważnie, ci goście…

Nie mogłem pozostać spokojny, gdy ci dwaj idioci mówili rzeczy typu „Ochhh! Muruyama ma naprawdę wielkie cycki!” oraz „Achh, nóżki Katase serio są niezłe”. Oczywiście, że chciałem spojrzeć! Ktoś się jednak zbliżał do składziku, więc dałem stamtąd nogę.

A jednak nawet takiemu gościowi jak ja, któremu przez cały dzień w głowie tylko zbereźne rzeczy, przydarzyło się coś niebiańskiego.

– Umów się ze mną.

Wyznanie miłości z ust dziewczyny!

Poczułem, jak to jest być młodym.

Nigdy nie miałem dziewczyny i było to dla mnie jak spełnienie snu.

Moja dziewczyna ma na imię Amano Yuuma. Jest osobą o czarnych, jedwabistych włosach oraz smukłej sylwetce. Jest tak śliczna, że zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia! Przerastało to wszelkie możliwe sny gościa, którego wiek równał się ilości lat, ile nie miał dziewczyny.

Nie dziwiłoby, gdyby ktoś zapytał „Z jakiego symulatora randkowego ją wytrzasnąłeś?”, zdarzyło się to jednak naprawdę! Z całą pewnością był to cud! Wyznano mi miłość! I zrobiła to piękna dziewczyna! W sumie myślałem, że to jakiś żart. Kilka razy przeszło mi nawet przez myśl, że to jakaś karna gra, a jej znajomi obserwują nas skądś z ukrycia. Nie mogłem nic na te myśli poradzić. Cały czas byłem gościem będącym od poczęcia przeznaczonym na niepowodzenie u dziewczyn.

Tego dnia jednak stałem się kolesiem z dziewczyną. Otaczający mnie świat uległ zmianie. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale moje serce zaznało spokoju. Miałem ochotę oznajmić „To moje zwycięstwo!” każdemu napotkanemu przechodniowi.

Zacząłem współczuć moim dwóm kumplom, Matsudzie i Motohamie, którzy nie mieli dziewczyn. Tak zyskałem na pewności siebie.

Na naszej pierwszej randce po tym, jak zaczęliśmy się umawiać… Byłem gotowy zastosować plan, który przygotowałem już jakiś czas temu. Fufufu, od wczorajszej nocy myłem zęby już setki razy. Nie pozostawiłem ani jednego nieumytego skrawka. Kupiłem nawet nowe majtki – bo nigdy nie można przewidzieć, co się stanie.

Przybyłem na umówione miejsce z nastawieniem superprawiczka. Przyszedłem trzy godziny przed Yuumą-chan[1]. Naliczyłem setkę mijających mnie dziewczyn, które miały na nosie okulary!

W międzyczasie otrzymałem podejrzaną ulotkę od dziwnie wyglądającej osoby. Ulotka ta miała w sobie coś okultystycznego, znajdowały się na niej jakiś magiczny krąg i napis „Twoje marzenie zostanie spełnione!”.

…Chciałem ją wyrzucić, ale zdecydowałem się na schowanie jej do kieszeni, jako że nie mogłem się jej teraz pozbyć.

Gdy przybyła Yuuma-chan, powiedziałem:

– Spokojna głowa, też dopiero co przyszedłem.

Bingo! Powiedziałem to. Zawsze chciałem to zrobić!

Potem zaczęliśmy iść, trzymając się za ręce. Byłem naprawdę wzruszony. Być na randce i trzymać się za ręce z piękną dziewczyną! Tak mnie to poruszyło, że prawie zalałem się łzami. Nie powinienem się tak śpieszyć. To jeszcze nie pora na panikę.

Potem cieszyliśmy się naszą randką, wybrawszy się do sklepu z ciuchami. Na lunch poszliśmy do rodzinnej restauracji, jak przystało na dwójkę licealistów. Yuuma-chan zajadała się ze smakiem czekoladowym parfait. Mój żołądek był pełny już od samego patrzenia na nią.

Ta, wydawało mi się, że zrozumiałem, jak czuje się nastolatek idący na randkę. Po raz pierwszy poczułem w sobie energię do życia.

Mamo, dziękuję, że mnie urodziłaś. Tato – martwiłeś się, że nie będę w stanie przedłużyć linii naszej rodziny, wygląda jednak na to, że nie musisz się już tym martwić.

Kiedy myślałem o tym wszystkim, zaskoczyło mnie popołudnie. To punkt kulminacyjny! Pocałunek!? Całus przed pójściem do domu!? Moja głowa buzowała na samą myśl o tym! Och, a może posuniemy się jeszcze dalej! Właśnie takie coś siedzi w głowie niewyżytego licealisty.

Byliśmy w parku z dala od miasta. Nie było śladu żadnych ludzi i nikogo innego poza nami tutaj nie było. Dzięki temu moja erotyczna wyobraźnia zaczęła działać. Powinienem był przeczytać książkę uczącą jeszcze bardziej zbereźnych rzeczy!

Yuuma-chan puściła już moją dłoń i stanęła przed fontanną.

– Dzisiaj serio był fajny dzień. – Uśmiechnęła się, mając za plecami fontannę.

Kuu! Kurna, jest urocza. Zachód słońca w tle tworzył dobrą atmosferę.

– Hej, Ise.

– O co chodzi, Yuuma-chan?

– Chcę czymś uczcić naszą pierwszą randkę. Wysłuchasz mojego życzenia?

O tak, to już tu! To to! To musi być to! Oddech – sprawdzony! Przygotowanie psychiczne – hmm! Moje serce bije tak szybko~!

– C-co to za ż-życzenie?

Aaaaaagh. Mój głos jest niski. Pozna po nim, że myślę o czymś idiotycznym! Zaszedłszy tak daleko, popełniłem najgłupszy z błędów… Yuuma-chan jednak tylko się uśmiechnęła, po czym powiedziała wyraźnie:

– Umrzesz dla mnie?

………………

…E? Co to było?

– …E? To… hę, wybacz, możesz powtórzyć? Chyba mam problemy ze słuchem.

Musiałem źle usłyszeć. Tak właśnie myślałem. Tak musiało być. Dlatego poprosiłem ją o powtórzenie. Jednak…

– Umrzesz dla mnie? – powtórzyła dosadnie raz jeszcze. Ze śmiechem.

Jej słowa nie miały sensu. Gdy chciałem już z uśmiechem powiedzieć „To bardzo zabawne, Yuuma-chan…”…

TRZEPOT

Nagle z jej pleców wyrosły czarne skrzydła. Zaczęła nimi trzepotać. W powietrze wzbiły się czarne pióra i upadły przy mojej stopie.

Co to takiego? Ech? Yuuma-chan jest śliczna jak aniołek, ale… Aniołek? Nie było mowy, żeby była to prawda. Czy to jakieś aktorstwo? Moja piękna dziewczyna trzepocząca skrzydłami na tle zachodzącego słońca. Wyglądało to na scenę rodem z baśni.

Nie mogłem uwierzyć w coś takiego. Jej śliczne oczy stały się zimne i przerażające.

– Dobrze bawiłam się przez ten krótki czas, który z tobą spędziłam. Było to niczym zabawa w dom z dzieckiem.

Mówiła bardzo oziębłym głosem. Brzmiała jak dorosła osoba. Jej usta ułożyły się w chłodny uśmiech.

BZZZ

W powietrzu rozbrzmiał dźwięk o wiele cięższy niż ten wydawany przez konsolę do gier. Wydając mnóstwo brzęczących dźwięków, coś pojawiło się w jej dłoni. Przypominało włócznie. Świeci? Wyglądało jak skupisko światła albo coś… Prawdę mówiąc, to włócznia.

HYU

Dźwięk przecinanego powietrza. Po nim nastąpił nieprzyjemny dla ucha dźwięk.

DON!

W chwili, gdy pomyślałem, że coś drasnęło mój brzuch – trzymana przez Yuumę-chan włócznia przebiła mnie. Pchnęła nią w moją stronę… Ważniejsze jednak – czemu?

HSDxD vol 01 021.jpg

Chciałem wyjąć z siebie tę włócznię, ale zniknęła. Pozostała jedynie wielka dziura w brzuchu. I wydobywająca się z niej krew. Krew. Krew.

Zaczęło kręcić mi się w głowie, a obraz stał się rozmyty. Nim zdałem sobie z tego sprawę, straciłem równowagę i upadłem na ziemię.

Słyszałem zbliżające się odgłosy kroków. Dobiegł mnie ledwo słyszalny głos. Należał on do Yuumy-chan.

– Wybacz. Stanowiłeś dla nas zagrożenie, więc postanowiliśmy cię zawczasu wyeliminować. Jeżeli chcesz kogoś winić, to wiń Boga, który umieścił w tobie Boski Dar.

…Boski, co…?

Nie mogłem nawet zadać jej pytania i znajdowałem się w takim stanie, że leżałem na ziemi. Kroki zaczęły się oddalać. W tym samym czasie zacząłem tracić przytomność. Dziura w moim brzuchu – musiała być to śmiertelna rana. Nie odczuwałem nawet bólu. Zdałem sobie jednak sprawę, że musiałem znajdować się w naprawdę złym stanie, jako że czułem, że tracę przytomność. Musiałoby to być całkiem miłe, jeżeli straciłbym teraz przytomność, jak gdybym szedł spać. Jeżeli jednak do tego dojdzie, to z pewnością umrę. Poważnie…? Mam umrzeć w takim wieku? Nie przeżyłem nawet połowy swojego życia! Jak mógłbym się śmiać, jeżeli umrę przez dźgnięcie mojej dziewczyny w tym dziwnym parku!

Ku…… Moja świadomość stawała się coraz gorsza, a ja rozmyślałem nad tymi sprawami… Wydawało się, że wewnątrz mnie znika wiele rzeczy… A tak, ciekawe, co będzie jutro w szkole. Matsuda i Motohama będą wstrząśnięci? Będą po mnie płakać? Nie ma mowy, nie oni… Mamo, tato… Jako ich dziecko nie zrobiłem jeszcze nic, by ich uszczęśliwić… A… nie będzie śmiesznie, jeżeli po mojej śmierci znajdą trzymane przeze mnie w sekrecie świerszczyki…

…Czemu do diaska myślę tylko o tym nawet wtedy, gdy jestem na skraju śmierci…?

Moje dłonie… mogę nimi wciąż ruszać… Dotknąłem brzucha i podstawiłem rękę pod oczy. Dłoń była czerwona, szkarłatnie czerwona. To moja krew. Moja cała dłoń jest czerwona. To wszystko to moja krew.

Nagle na myśl przyszła mi ona. Właśnie ją miałem przed oczami. Piękność ze szkarłatnymi włosami. Za każdym razem, gdy ją widziałem, mój wzrok skupiał się na jej szkarłatnych włosach.

…Jeżeli miałbym umrzeć, to chciałbym dokonać żywota w ramionach takiej pięknej dziewczyny…

Przez te myśli zaczęło mi się wydawać, że zdradzam swoją dziewczynę, Yuumę-chan. Chwileczkę, ale to Yuuma-chan mnie zabiła…

…Ale gdybym miał umierać, to wpierw chciałbym pomacać cycuszki Yuumy-chan…

Haha, moja niewyżyta wyobraźnia działa dalej nawet w obliczu śmierci…

Aaach, obraz stał się jeszcze bardziej rozmazany… Czy to już mój ostateczny koniec…? Kurna, to było naprawdę nudne życie…

…Gdybym miał narodzić się ponownie, chciałbym być…

– To ty mnie przyzwałeś.

Nagle ktoś się przede mną pojawił i przemówił. Nie mogłem zobaczyć, kto to jest, bo wszystko było rozmazane.

– Wygląda na to, że umierasz. Twoja rana…… Ojej, wygląda na to, że dzieje się z tobą coś interesującego. To ty… To naprawdę interesujące.

Osoba ta się zaśmiała, jak gdyby dostrzegła coś ciekawego. …Ciekawe, co jest takie śmieszne.

– Jeżeli umierasz, to przygarnę je. Twoje życie. Od teraz będziesz żył dla mnie.

Nim straciłem na dobre przytomność, zobaczyłem przed sobą znakomite szkarłatne włosy.


Żywot 1: Koniec bycia człowiekiem[edit]

Część 1[edit]

[WSTAWAJ! WSTAWAJ! JEŻELI NIE WSTANIESZ, TO CIĘ P-POCAŁUJĘ…]

– ……Eeee.

Budzik budzący dziewczęcym głosem tsundere[2] nie posiada, niestety, funkcji wybudzenia swojego właściciela. Ten właściciel spadł na podłogę i właśnie dopiero co śnił mu się koszmar.

To ja.

Znowu miałem ten paskudny sen. Sen, w którym zabija mnie Yuuma-chan. Skoro jednak byłem tutaj cały i zdrów, to musiał to być sen.

– Wstawaj, Ise! – głos mamy dochodził ze schodów jak każdego ranka.

– Wiem! Już wstaję! – Po odpowiedzi dźwignąłem się z podłogi.

Haa…

Dzień znów zaczyna się źle. Jestem taki przygnębiony…

Zakładając szkolny mundurek, westchnąłem głęboko.

Część 2[edit]

– To ja idę. – Ziewając, wyszedłem z domu.

Podczas drogi do szkoły nie mogłem powstrzymać się od mrużenia oczu z powodu światła słonecznego. Aaach, to bardzo uprzykrzające.

Ostatnimi czasy czułem się słaby pod wpływem słońca. Zupełnie tak, jakby promienie słoneczne przebijały się przez moją skórę, doprowadzając mnie do szewskiej pasji.

Tak czy owak, poranne światło nie było dla mnie niczym dobrym. Nie mogłem rano się w ogóle wybudzić. Z tego powodu każdego dnia do mojego pokoju przychodziła mama i budziła mnie.

Z drugiej jednak strony, stałem się aktywniejszy nocą. Coś wewnątrz mnie powoduje, że nie mogę w nocy wysiedzieć w miejscu. Stałem się całkowicie nocnym typem osoby.

To dziwne.

Coś było nie tak. Często chodziłem późno spać, rzadkością jednak było, żebym dał radę wysiedzieć do pierwszej. Jednak teraz bez większych problemów mogę dociągnąć do trzeciej lub czwartej. Idę spać krótko po wschodzie słońca. I tak wygląda mój dzień. Nie jestem uzależniony od gier internetowych ani nocnych programów.

…Co się dzieje z moim ciałem? Czy to mój mózg sprawia, że nie śpię, żeby nie śniło mi się, że zabija mnie moja dziewczyna? …Cóż, to były moje osobiste przeżycia, więc nie mogła to być prawda, bo w końcu naturalne dla ciała jest, że potrzebuje snu. Uczucie towarzyszące mi w nocy… wydaje mi się, że było całkiem inne niż dotychczas. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale energia rozpiera moje cialo i mam uczucie, że coś tajemniczego wydobywa się z głębi mnie.

Wyszedłem więc w nocy, żeby to sprawdzić. Tempo mojego chodu wzrosło, a moje serce podskoczyło z radości, gdy zmieszałem się z ciemnością nocy. Postanowiłem pobiegać i, ku mojemu zaskoczeniu, uzyskałem niesamowitą prędkość. Gdybym wstąpił do klubu biegowego, byłbym w nim najlepszy. Właśnie, również się nie męczę. Mam taką kondycję, że mógłbym przebiec kilka długości równych maratonowi, męcząc się przy tym tyle, jakbym uprawiał jogę.

Przebiegłem się za dnia, bo zyskałem aż tak na pewności siebie, ale szybko zacząłem myśleć, że ta nocna wytrzymałość była tylko snem, bo bieg sprawiał mi tyle bólu. Nie, osiągam przeciętną jak na licealistę prędkość, jednak pomiędzy nocnym mną a dziennym istnieje spora różnica.

W nocy staję się dziwny. Może to brzmieć jak słowa walniętej osoby plotącej od rzeczy, ale to uczucie, którego doznaję w nocy, uczucie bycia wolnym i to podniecenie zmieniają mnie w inną osobę. Uggh… Tak jak myślałem, nie mam za łatwo z tym słońcem…

Za dnia, w przeciwieństwie do nocy, staję się totalnie słaby. Nieważne, ile bym się nad tym zastanawiał, to z moim ciałem stanowczo jest coś nie tak. Nie mogę się odpędzić od myśli, że uległo ono zmianie w dniu, gdy poszedłem na randkę z Yuumą-chan.

Część 3[edit]

Prywatna szkoła, Akademia Kuou – to szkoła, do której chodzę.

Jest teraz koedukacyjna, ale jeszcze kilka lat temu była tylko dla dziewcząt, dlatego właśnie jest ich więcej niż chłopaków. Im młodsza klasa, tym ilość przedstawicieli płci męskiej wzrasta, ale w ogólnym rozrachunku przeważają dziewczyny. Jestem w drugiej klasie liceum i stosunek dziewczyn do chłopaków w mojej klasie ma się jak siedem do trzech. Dla klas trzecich ma się on jak osiem do dwóch. Nawet teraz dziewczyny dzierżą większy autorytet i lwia część samorządu uczniowskiego składa się właśnie z nich, a urząd przewodniczącego jest pełniony przez dziewczynę.

To szkoła, w której chłopacy nie mogliby chodzić z podniesioną głową, jednak mimo to zdecydowałem się na nią.

To prosta sprawa. Jest tutaj więcej dziewczyn. To samo w sobie jest cudowne! Przeszedłem przez egzamin wstępny, który uchodzi za bardzo trudny, dzięki mojej zboczonej naturze. Chcę uczyć się w towarzystwie dziewczyn… Przez ten tylko powód chodzę właśnie tutaj.

I co w tym złego? Co jest złego w byciu zboczkiem!? To moje życie! Nie dam sobie dmuchać w kaszę! Mam zamiar stworzyć w tej szkole harem! I w taki sposób było to moją misją, gdy tylko przekroczyłem próg tej szkoły.

Teraz jednak czułem przygnębienie. Wykazałem się naiwnością, myśląc, że będę w stanie zdobyć tutaj dwie lub trzy dziewczyny, jako że większość uczniów to właśnie płeć piękna. Tylko wąska grupa przystojniaków jest popularna, a dziewczyny nawet się na mnie nie spojrzą. By być precyzyjnym, ignorują mnie jak śmiecia leżącego na ziemi.

Kurna! Mój plan tak nie wyglądał! Bezsens! W moim zamyśle powinienem był zdobyć pierwszą dziewczynę zaraz po dostaniu się tutaj! A potem zerwać z nią i zacząć umawiać się z nową i do czasu mojego odejścia dziewczyny powinny bić się o mnie w Battle Royale[3]!

Jak tak dalej pójdzie, to mój cel pozostanie w sferze marzeń!

Zaraz, czy to już jest marzenie!?

Co jest nie tak!? Urodziłem się w złej epoce? Prawo jest złe? A może… to coś ze mną jest źle…?

Uwaaaaa! Nie chcę nawet o tym myśleć!

Takie rzeczy przechodziły mi przez myśl każdego dnia.

Przybyłem do swojej klasy, robiąc głębokie westchnienie, i usiadłem na swoim miejscu.

– Hej, stary, jak ta płytka DVD, którą ci pożyczyłem? Dobra, nie?

Łysol, który się do mnie odezwał, to mój kumpel numer jeden, Matsuda. Wyglądał trochę jak sportowiec, był jednak zboczeńcem nie szczędzącym w dokuczliwych, zboczonych komentarzach.

W gimnazjum był wysportowany, kiedy to pobił również wiele rekordów, teraz jednak był w klubie fotograficznym. Mówił naprawdę otwarcie o swojej chęci uchwycenia obiektywem aparatu każdego zakątku dziewczęcego ciała.

Był nazywany Zboczonym Łysolem lub Molestującym Paparazzi.

– Fu… mieliśmy dzisiaj rano niezły wiatr. Dzięki niemu miałem dobry widok na damskie majtki.

Koleś w okularach, próbujący pozować na fajnego, to mój kumpel numer dwa, Motohama. Posiadał specjalną umiejętność, zwaną Detektorem, która umożliwiała mu pozyskanie okularami liczbowych wartości wymiarów dziewczyn. Do tego jego siła spadała na łeb na szyję, gdy tylko ściągnął okulary.

Nazywano go Zboczonymi Okularami lub Detektorem Trzech Wymiarów[4]. Oto moi dwaj diabelscy koledzy.

Serio, widok ich twarzy z samego rana przyprawiał mnie o chandrę. O wymioty też.

– Mam niezły towar. – Matsuda otworzył swoją torbę i bez żadnego wahania wskazał na rzeczy znajdujące się w środku. Na mojej ławce piętrzyły się stosy książek i płyt DVD, których tytuły były dwuznaczne.

– Hee! – doszedł nas cichy pisk dziewczyny z oddali.

No cóż, reakcja oczywista. W końcu dzieje się coś takiego na początku dnia.

Z ust dziewczyn słyszałem wykwintne komentarze jak „Jesteście najgorsi~” i „Straćcie się, przebrzydłe bachory”.

– Cicho tam! – krzyknął Matsuda. – To nasz sposób na rozrywkę! Dziewczyny i dzieci winny odwrócić wzrok i trzymać się z daleka! W przeciwnym wypadku zgwałcę was wszystkie w swojej wyobraźni!

Twoje słowa są obrzydliwe jak zawsze, Matsudo.

Jeszcze jakiś czas temu, patrząc na rzeczy na ławce, powiedziałbym „Łał, skąd wytrzasnąłeś te skarby!” z iskrami w oczach. Ale jako że byłem w okropnym nastroju o poranku, to nie miałem ochoty na takie rzeczy.

Matsuda westchnął na widok mojej beznamiętnej twarzy.

– Hej, hej, hej. Czemu masz taką minę, gdy przed tobą leży tyle skarbów?

– Ostatnio jesteś coś w nie sosie. Dziwne. Bez dwóch zdań jest to dziwne. Nie jesteś taki jak kiedyś – powiedział Motohama, bawiąc się okularami, jakby uważał mnie za stratę czasu.

– Chciałbym powiedzieć „Łał, skąd to wzięliście!? Chcecie, bym stał się małpą!?”, ale jakoś ostatnio nie mam na nic siły.

– Jesteś chory? Nie może być. Nie ma mowy, żebyś ty, manifestacja wszelkich seksualnych żądz, zachorował.

Motohama nie powstrzymał się od prymitywnego komentarza na mój temat. Naprawdę jest z niego chamska osoba.

Nagle Matsuda wykonał ręką gest, jak gdyby zdał sobie z czegoś sprawę.

– Och, chodzi o to? Czy to efekt uboczny tej halucynacji z wyimaginowaną dziewczyną? Yuuma-chan, zgadza się?

– …Naprawdę jej nie pamiętacie?

Oboje spojrzeli na mnie ze współczuciem w oczach.

– Jak już powiedzieliśmy wcześniej, naprawdę jej nie znamy. A ty naprawdę powinieneś pójść na kontrolę do lekarza. Mam rację, Motohama?

– Ta. Powtórzę się, ale nie zostaliśmy przedstawieni żadnej dziewczynie o imieniu Yuuma.

……Byli tacy zawsze, gdy pytałem ich o Yuumę-chan. Myślałem, że drażnili się ze mną. Gdy porozmawiałem z nimi jednak na serio, to doszedłem do wniosku, że nie o to chodziło.

Pamiętam, jak przedstawiałem im Yuumę-chan. Mówili coś w stylu „Jakim prawem taka piękność jest dziewczyną Iseeeee!?” i „W oprogramowaniu rządzącym światem musiał wystąpić jakiś błąd… Ise, nie zrobiłeś niczego sprzecznego z prawem, prawda?” i nie stronili od nieprzyjemnych dogryzek.

Pamiętam, że moja pewność siebie rosła i powiedziałem „Wy też powinniście sprawić sobie dziewczyny”. Doskonale to pamiętam.

Ale oni nie. Nie, nie pamiętają Yuumy-chan. To tak, jakby Amano Yuuma nigdy nie istniała. Tak jakby chwile, które z nią spędziłem, nie miały miejsca. Wydawało się, że było tak, jak mówili ci dwaj: że to tylko moja wyobraźnia.

Tak jak mówili, w moim telefonie nie było śladu po jej numerze lub e-mailu[5]. Zostały one usunięty z jego pamięci? Ktoś je wykasował? Niemożliwe! Ja bym tego nie zrobił, więc kto? Dzwoniłem pod numer, który zapamiętałem, jednak był on niedostępny. Czy to oznaczało, że nie istnieje? Czy to wszystko to moja wyobraźnia? Coś tak szalonego nie jest możliwe… Chciałem zaprzeczyć tym faktom, jednak poza moją pamięcią nie było żadnych dowodów na jej istnienie.

Zastanowiwszy się, nie znałem jej adresu. Była uczennicą innej szkoły. Znalazłem szkołę, w której chodzili w tych samych mundurkach co jej, i zapytałem tam o nią. Nie było tam jednak nikogo, kto pasowałby jej opisowi. Nie było jej tam.

Zatem kto był moją dziewczyną? Z kim się umawiałem? Sen, który miewałem, był stworzoną przeze mnie fantazją? Rozmawiałem z Matsudą i Motohamą o swoim śnie, jakby był rzeczywistością? Co ja, zwyrodnialec? Wyraźnie pamiętam jej twarz, wiecie?

…Coś w tym wszystkim nie gra. Podobnie jak z tym kopem siły, którego dostaję w nocy. Coś jest stanowczo nie tak.

Ale co?

Podczas gdy ja rozmyślałem o wydarzeniach z przeszłości, Matsuda złapał mnie za ramiona.

– No cóż, jesteśmy w trakcie okresu dojrzewania, więc takie dziwne rzeczy mogą się nam przydarzyć. Cóż zatem, wpadnijcie dzisiaj do mnie po szkole. Pooglądamy razem moją sekretną kolekcję.

– To świetny pomysł, Matsuda, powinieneś zaprosić Ise.

– Oczywiście, że go zaproszę, Motohama. Jesteśmy licealistami z pragnieniami seksualnymi. Jeżeli nie będziemy robić niczego zboczonego, wykażemy się brakiem szacunku w stosunku do naszych rodziców, którzy dali nam życie.

Na ich twarzach pojawiły się lubieżne uśmieszki.

Zboczki. Bez względu na wszystko byli po prostu zboczonymi czubkami. A ja, niestety, byłem jednym z nich.

Dobra, nieważne. Również żyję dla tych rzeczy.

– No dobra! Dzisiaj nie ma „nie”! Skołujemy jakieś picie i czipsy i oglądamy pornole! – powiedziałem, ponieważ nie miałem głowy do myślenia.

– Och! Ta, o to chodzi. To jest właśnie ten Ise, którego znamy!

– Tak trzymaj. Potrzeba nam cieszyć się naszą młodością jeszcze bardziej.

Matsuda i Motohama zaczęli się podniecać. Pozostawię kwestię Yuumy-chan na boku. Mi również potrzeba chwili odetchnienia! Zapomnę o tym zdarzeniu i zatopię się w świat erotyki tak, jak to robią chłopacy w naszym wieku!

Gdy tylko skończyliśmy planować nasze popołudnie, stało się to.

Moją uwagę przykuł szkarłat. Znakomity szkarłat… Klasowe okno wychodziło na szkolne podwórko. Moje oczy były wlepione w pewną dziewczynę. Dziewczynę ze szkarłatnymi włosami. Naszą szkolną idolkę, której uroda przerastała zwykłego człowieka. Jej szczupła sylwetka nie przypominała kształtem japońskiej dziewczyny. Nic dziwnego. W końcu nią nie była. Słyszałem, że podobno pochodzi z Europy Północnej, a chodzi do japońskiego liceum ze względu na pracę ojca.

Rias Gremory.

Była z trzeciej klasy. To czyniło ją moją starszą koleżanką.

Zdałem sobie sprawę, że wszyscy, włączając w to mnie, zarówno chłopacy, jak i dziewczyny, byli w nią wpatrzeni. Matsuda i Motohama także. Zdarzało się to każdego poranka. Każdy spoglądał na nią, gdy ta go mijała. Ludzie przestawali iść. Inni mówić. Wszyscy się za nią oglądali.

Wiatr delikatnie podwiał jej włosy, a każdy się w nią wpatrywał. Jej długie, sięgające do bioder szkarłatne włosy, będąc uniesione przez wiatr, sprawiały wrażenie, że jej otoczenie również przybierało kolor szkarłatu. Godną wspomnienia była jej cudowna, biała jak śnieg cera.

Piękna.

To tylko jedyne słowo mogące ją opisać, które przyszło mi do głowy. To tylko jedyne słowo, które potrzeba do jej scharakteryzowania.

Ja również byłem zafascynowany jej pięknem i szlachetną atmosferą wokół niej. Do tego stopnia, że za każdym razem, gdy ją widziałem, rzucałem wszystko w kąt i patrzyłem.

Ostatnimi jednak czasy sposób, w jaki ją postrzegałem, uległ zmianie. Bezsprzecznie była piękna. Była jednak za piękna. Zacząłem się trochę bać jej urody, a z głębi mojego serca wydobywał się lęk przed jej osobą. Nie wiem, skąd się to wzięło, ale zaczęło się to od zniknięcia Yuumy-chan.

Wtem jej oczy poruszyły się. Jej nieskazitelne błękitne oczy pochwyciły mnie.

…!

Czułem się tak, jakby chwyciła mnie za serce. Co to za uczucie? Takie, gdy stoi przed tobą ktoś wybitny… Zmrużyła swoje dwa błękitne kryształki i wydawało się, że się uśmiecha. Patrzy na mnie? Nie może być. Nic mnie z nią nie łączy. Nagle przypomniałem sobie coś ze swojego snu. Na jego końcu pojawiała się mówiąca do mnie osoba o szkarłatnych włosach. Osoba wydająca się delikatna, ale i chłodna.

Gdy zacząłem porównywać ją z osobą ze swojego snu, już dawno zniknęła mi z oczu.

Część 4[edit]

– Ale mam ochotę pomacać jakieś cycki!

Przytulam niemogącego odpędzić się od łez Matsudę, podczas gdy na ekranie leci ostatni film z naszego pornomaratonu.

Po szkole zaczęliśmy z zapałem oglądać pornosy. Byliśmy szczęśliwi i podnieceni oglądaniem pornoli od razu po lekcjach, ale im więcej ich obejrzeliśmy, tym bardziej łapała nas deprecha, ponieważ w naszą rozmowę wkradło się pytanie „Dlaczego nie mamy dziewczyn?”. Chciało mi się płakać, gdy pogadaliśmy o tym na serio.

Matsuda nie przestawał płakać już od trzech filmów.

Motohama próbował zachować spokój, jednak zza okularów dało się dojrzeć łzy wypływające z jego oczu.

Pół godziny temu Motohama powiedział cichym głosem: „…Dziewczyna poprosiła mnie, bym przyszedł za salę gimnastyczną… To był mój pierwszy raz, kiedy zostałem napadnięty przez dziewczynę…”, więc nawet mnie chciało się po tym płakać.

Ciekawe, kim są trzej przygnębieni chłopacy oglądający porno. Oczywiście odpowiedź brzmi: są nimi trzej niepopularni goście. Niech to. Czuję taką nienawiść do świata, gdy pomyślę, że są osoby w moim wieku, które właśnie uprawiają seks z dziewczyną.

Podczas gdy ja o tym myślałem, ostatni film dobiegł końca, a na zewnątrz było już ciemno. Kiedy spojrzałem na swój zegarek, była już dwudziesta druga. Powiedziałem rodzicom, że będę u Matsudy, ale będą się martwić, jeżeli zostanę tutaj dłużej, a poza tym spóźnię się jutro do szkoły.

– No dobra, to ja będę szedł. – Wstałem i zacząłem się zbierać.

– Narka.

Po odłączeniu się od Matsudy przy wejściu ja i Motohama podążyliśmy do domów.

– Piękna noc. Normalna za tym będzie chrapka na oglądanie pornusów, jako że jest to dobra noc. – Motohama, patrząc na niebo z głębokim westchnieniem, powiedział jakąś dziwną pierdołę. Wydawał się przygnębiony.

Cóż, jutro Motohama i Matsuda wrócą do swoich zwykłych „ja”.

– Do jutra.

– Ta, śpij dobrze.

W drodze do domu odłączyłem się od niego, ale nie zdawał się pałać energią, kiedy kiwał do mnie.

Chyba wyślę mu potem e-maila, aby go pocieszyć.

Minęło już kilka minut, od kiedy rozstałem się z Motohamą. Szedłem w kierunku domu, czułem jednak wzrost energii w ciele. Był to symptom tego „przypływu mocy nocą”. Tak jak myślałem, coś stanowczo jest nie tak z moim ciałem. Nie jest to normalne zjawisko. Mój wzrok ulegał zaostrzeniu, tak samo moje pięć innych zmysłów.

Zwłaszcza mój wzrok i słuch stały się dobre. Byłem w stanie słyszeć rozmowy z domów i widzieć całą ulicę, mimo że była noc. Było to tym dziwniejsze, że widziałem wyraźnie nawet w miejscach, gdzie nie było żadnych latarni! Miałem wrażenie, że ta siła każdego dnia stawała się większa. A to dlatego, że dreszcze, które miałem na całym ciele, były teraz naprawdę mocne!

Czułem, że już od jakiegoś czasu jestem obserwowany. I te dreszcze też czułem. Wyczuwałem przed sobą tajemniczą atmosferę. Trząsłem się niesamowicie. Z każdą chwilą coraz bardziej.

To mężczyzna. Jest tu wpatrzony we mnie mężczyzna w garniturze. Patrzy na mnie z zawziętością w oczach. Wydaje mi się, że od samego patrzenia zamraża moje ciało. Czy czegoś takiego nie nazywa się żądzą krwi[6]? Wyczuwam od niego wrogość. Nie, to coś znacznie bardziej niebezpiecznego. To na pewno żądza krwi!

Mężczyzna zbliżył się, niczego nie mówiąc. Kroczy w moją stronę! Więc to ja jestem jego celem! Zboczeniec!? Niebezpieczny typek!? Jestem w tarapatach!? Niedobrze! A to dlatego, że moje ciało nie przestaje się trząść! Dlaczego akurat w drodze do domu musiałem napotkać jakiegoś groźnego gościa!?

– A to ci rzadkie, by spotkać kogoś takiego w takim miejscu.

………?

Co on mówi? Nie, nie, takie brednie z ust szaleńca nie powinny dziwić. W końcu stwarza niebezpieczeństwo! O kurna! A co mam zrobić, jeśli wyjmie nóż!? Nie znam żadnych technik obronnych ani nigdy wcześniej nie walczyłem! W-wiem! Moja siła, która rośnie w czasie nocy! Właśnie ona! Mogę jej użyć, by stąd uciec!

Zrobiwszy kilka kroków w tył, zwiększyłem dzielący nas dystans. Mężczyzna, rozsiewając wokół siebie aurę perwersji, zaczął kroczyć w moim kierunku.

– Próbujemy uciec? Kto jest twoim panem? Musi być to ktoś nisko postawiony albo z dziwnym hobby, że wybrał na swoje terytorium takie miejsce. No więc kto nim jest?

Ja nawet nie wiem, co ty, kurna, do mnie mówisz!

KROK!

Odwróciłem się i puściłem biegiem z powrotem w kierunku, z którego nadszedłem. Jestem szybki. Niesamowicie szybki. Dziwne, żebym tak mówił, ale prędkość, z jaką poruszają się moje nogi w nocy, jest niesamowita. Biegłem nieustannie, pokonując po ciemku rozmaite ulice. Nie przestawałem poruszać się naprzód, aż wkroczyłem w nieznajome uliczki. Nie straciłem jeszcze oddechu. Mogę biec dalej. Jeżeli ma mnie to uratować, to będę biegł tak długo, aż nie będzie mógł mnie dogonić!

Po około piętnastu minutach wkroczyłem na otwartą przestrzeń. Był to park. Przestałem biec i zacząłem maszerować. Stojąc pod latarnią, rozejrzałem się dookoła. Coś w tym miejscu wydawało się tajemnicze.

…Znam je.

Pamiętam ten park…

Tak jest. Byłem tutaj na randce z Yuumą-chan!

Stary, ale przypadek, a może raczej powinienem powiedzieć cud? Czy przyszedłem tutaj nieświadomie? Niemożliwe…

DRESZCZE

Poczułem przebiegające po moich plecach dreszcze. Ktoś za mną jest… To właśnie czuję. Powoli się odwróciłem. Przed moimi stopami wylądowało czarne pióro. Czy to krucze? Nie, nie krucze.

– Myślałeś, że pozwolę ci uciec? Z tego właśnie powodu nikt nie lubi zajmować się takimi śmieciami. – Przede mną pojawił się mężczyzna w garniturze i z czarnymi skrzydłami wyrastającymi z pleców.

To ten sam podejrzany typek.

…Anioł? Nie, nie, to nie żadna baśń, więc to niemożliwe!? Czy to cosplay? Wyglądało to zbyt prawdziwe, by być cosplayem. Czy to p-prawdziwe skrzydła? Nie ma mowy!

– Podaj mi imię swojego pana. Zawracanie sobie głowy istotami twojego pokroju to tylko strata czasu. Niemniej jednak… Zaraz, czyżbyś był bezpański? Brak pana tłumaczyłby zmartwienie na twojej twarzy.

Ten typek mamrotał coś do siebie. Nie dopowiadaj sobie sam rzeczy!

Sytuacja była poważna, ale nagle przypomniałem sobie incydent ze snu. Snu o randce. Na samym końcu zostałem zabity przez Yuumę-chan dokładnie przed tą fontanną. Tak, przez Yuumę-chan z czarnymi skrzydłami wyrastającymi z jej pleców.

A przede mną stoi gościu z czarnymi skrzydłami… Czy to właśnie ten moment, kiedy sen staje się prawdziwy? Hej, hej, ale jak gorąca laska stała się facetem!? Nie, to nie jest ważne! Ważna jest sytuacja, w której się teraz znajduję! Jeżeli wszystko potoczy się jak we śnie, to następną rzeczą będzie…

– Hmm, nie wyczuwam obecności ani twojego pana, ani twoich towarzyszy. Nie widzę również niczego, co by tę obecność mogło ukrywać. Nie pojawiają się także żadne magiczne kręgi. Wnioskując po twojej obecnej sytuacji, stwierdzam, że jesteś bezpański. Zatem nic się nie stanie, jeśli cię zabiję – powiedział coś tak strasznego, po czym podniósł dłoń. Skierował ją w moją stronę, nieważne, jakby się na to popatrzyło! Zacząłem słyszeć jakiś dźwięk. Znałem to zjawisko.

Coś przypominającego światło zaczęło gromadzić się w jego dłoni. Chwileczkę, te fantastyczne obrazy powinny pozostać we śnie! Następnie światło przybrało kształt włóczni. Włócznia…

Więc to włócznia! We śnie zostałem nią przebity i przeszedłem przez prawdziwe piekło!

…Zostanę zabity!

Nim zdałem sobie z tego sprawę, włócznia już przedziurawiła mój brzuch. Coś wydobyło się z moich ust.

Khe.

Pełno krwi, a wraz z nią intensywny ból.

Boli. Strasznie boli!

Upadłem natychmiast na kolana, a ból był nie do zniesienia.

Ogromny ból… nawet nie sposób go opisać!

Spróbowałem wyciągnąć włócznie ręką, ale ból zaatakował i ją, gdy tylko dotknąłem włóczni. Była gorąca. Niesamowicie gorąca. Te części mojej kończyny, które miały z nią kontakt, zostały przypalone.

– Guu… aaaaah… – zacząłem jęczeć. Bolało. Bardzo!

Jako że moja dłoń znalazła się w takim stanie, to czy włócznia pali moje wnętrzności? Kiedy tylko o tym pomyślałem, ból się nasilił. Zatem wypalanie od środka boli właśnie tak? Na skutek tych męczarni moim łzom nie było końca.

Tup, tup. Nagle usłyszałem dźwięk kroków zmierzających w moją stronę. Podniosłem głowę, a tajemniczy mężczyzna utworzył w dłoni kolejną włócznię.

– Musi boleć. Światło jest trucizną dla takich istot jak ty. Bycie trafionym nią jest równoznaczne ze śmiertelnymi ranami. Myślałem, że tamta osłabiona włócznia wystarczy, by cię zabić, jednak twoje ciało jest silniejsze, niż przypuszczałem. Zaatakuję cię więc nią raz jeszcze, jednak włożę w to teraz nieco więcej siły. Tym razem zginiesz.

Czy on ma zamiar mnie dobić!? Zginę, jeżeli ponownie oberwę od tego! Rozmyślając, wróciłem do snu. Szkarłat. Znakomity szkarłat… Nie, nie ma mowy, żeby mi pomogła. To był sen, więc to też jest sen? Jeżeli to sen, to proszę pomóż mi. Nawet jeśli tylko śnię, to nie chcę być w takiej sytuacji!

HYU

Kiedy wydawało mi się, że słyszę dźwięk wiatru, przede mną nastąpiła znikąd eksplozja. Gdy podniosłem głowę, dłoń mężczyzny dymiła i krwawiła.

– Nie waż się go dotykać. – Obok mnie przeszła kobieta. Szkarłatne włosy. Wiem, kto to jest, mimo że widzę tylko jej plecy.

To osoba z mojego snu…

We śnie nie byłem w stanie dojrzeć jej twarzy, ale teraz jestem pewien, że to ona.

– …Szkarłatne włosy… Musisz być kobietą z rodu Gremory… – Mężczyzna wpatrywał się z nienawiścią w szkarłatnowłosą dziewczynę.

– Jestem Rias Gremory. Jak się miewasz, panie upadły aniele? Jeżeli spróbujesz zranić tego chłopca, to nic mnie nie powstrzyma.

Rias Gremory.

Tak, uczennica najstarszej klasy w mojej szkole. Piękność o szkarłatnych włosach.

– …Fufu. No cóż, więc ten chłopiec należy do ciebie. Miasto również jest częścią twojego terytorium. Cóż zatem, za dzisiaj przepraszam. Dam jednak radę: niepodobna jest pozwolić, by podwładni się gubili. Ludzie mi podobni mogą ich zgładzić podczas spaceru.

– Dziękuję za radę. To miasteczko znajduje się pod moją jurysdykcją, jeśli zatem staniesz mi na drodze, nic cię przede mną nie uratuje.

– Nawzajem, przyszła głowo rodu Gremory. Moje imię to Dohnaseek. Mam wielką nadzieję, że nie spotkamy się ponownie. – Mężczyzna rozpostarł swoje czarne skrzydła, a jego ciało zaczęło się unosić. Następnie pofrunął w górę nieba. Wpatrywał się jeszcze w Rias-senpai[7] i mnie, a potem zniknął.

Więc jest już bezpiecznie…?

Odczułem lekką ulgę, jednak widziałem coraz gorzej i czułem, że tracę przytomność. Obraz stawał się rozmyty.

Co? Jest źle? Stanowczo jest źle, nie?

– Jej, mdlejesz? Nie ma co dużo mówić, to śmiertelna rana. Nic tego nie zmieni. Hej, gdzie mieszkasz… – mówiła Senpai do mnie, lecącego na ziemię, ale nie byłem w stanie jej dosłyszeć. I wtedy film się urwał.

Część 5[edit]

[…ZABIJĘ CIĘ, JEŚLI NIE WSTANIESZ… POTNĘ CIĘ NA KAWAŁECZKI, JEŻELI SIĘ ZARAZ NIE PODNIESIESZ]

Kiedy się obudziłem, było rano.

Co to ma znaczyć?

…Znowu miałem zły sen? Musiało mi się to przyśnić. Ale wyglądało to zbyt realnie. A teraz jestem tutaj i śpię w swoim łóżku. Zostałem obudzony przez budzik z głosem yandere. Koniec końców wychodzi na to, że śniłem. Tym razem nie była to Yuuma-chan, ale dziwny typek, który mnie ścigał. Ale oboje mieli skrzydła.

Potrząsnąłem głową.

Weź się w garść. Czemu cały czas mam takie sny?

Jeżeli dobrze pamiętam, wyszedłem wczoraj normalnie do szkoły i wszystko było w porządku. Po lekcjach poszedłem do Matsudy i wraz z nim i Motohamą urządziłem sobie pornomaraton. Potem wracałem do domu. Po drodze zostałem zaatakowany przez dziwaka ze skrzydłami…

Nagle zdałem sobie sprawę z nienormalnego stanu, w którym się znajdowałem. Jestem nagi. Nie miałem na sobie niczego! A co to kurna jest? Nie miałem nawet bielizny! Kompletnie nagusieńki! Nie pamiętam. Nie pamiętam, jak wróciłem do domu. Mam zaniki pamięci w takim wieku? Nie mam nawyku spania nago.

– …Unn.

…!

Usłyszałem słodziutki głosik. Ostrożnie spojrzałem się na bok.

– …Suu~suu.

Obok mnie śpi szkarłatnowłosa dziewczyna. I jest naga… Jej śnieżnobiała skóra oślepia mnie. Wygląda na bardzo gładką i jest zabójcza dla moich oczu.

………

Jakby się na nią nie spojrzeć, to Senpai. Nasza szkolna idolka. Jej szkarłatne włosy rozrzucone na poduszce wyglądają nieziemsko pięknie.

Rias Gremory-senpai.

…………

Hm? Hm? Hm?

Uspokój się. A tak, w takich sytuacjach dobrze jest policzyć liczby pierwsze, żeby się uspokoić. Dwa, trzy, pięć, siedem, jedenaście, trzynaście, siedemnaście, dziewiętnaście, dwadzieścia trzy…

Daaaaaah!!!

Nie mogę! Nie mogę się uspokoić! Dlaczego śpię z Rias-senpai!? Co się stało!? Co się stało!? Nie, co ja zrobiłem!? Czy ja coś zrobiłem!? Nie pamiętam! Nie pamiętam nawet sekundy! Dlaczego!? Muszę pamiętać, co zrobiłem! Nie! Dlaczego jestem w tej sytuacji!? Uprawiałem seks z Senpai!? Co? Czy pierwszy raz wygląda właśnie tak!? Niemożliwe! To jest niemożliwe! Przypomnij sobie! Spróbuj przypomnieć sobie te najważniejsze chwile! Co ja zrobiłem!? Do jakich rzeczy byłem zdolny się posunąć!?

Moja głowa była o krok od eksplodowania, ponieważ byłem coraz bardziej zdezorientowany.

– Ise! Wstawaj! – zabrzmiał głos mamy. – Spóźnisz się do szkoły!

– Skarbie, czy Ise nadal jest w swoim pokoju?

– Kochanie, jego buty są przy wejściu, więc wrócił do domu. Rany boskie! Zasiedzieć się tak długo u kolegi! Jakby tego było mało, spóźni się do szkoły! Tego mu nie odpuszczę!

Rozmowa moich rodziców, będących piętro niżej, dała się słyszeć nawet tutaj.

A zaraz po niej na schodach rozbrzmiały kroki. Dało się w nich wyczuć nutkę złości. Kroczyła inaczej, niż to miała w zwyczaju.

Mama idzie tutaj!

Zaczekaj! Chwileczkę!

Jeżeli to zobaczy, to będzie naprawdę źle!

– Poczekaj! Już się obudziłem! Wstaję!

– Rany! Nie będę już pobłażliwa! Musimy uciąć sobie małą pogawędkę!

Mama jest wkurwiona!

Idzie tutaj! Zmierza do mojego pokoju!

Nie ma mowy, żebym pozwolił jej zobaczyć siebie w tej sytuacji!

– Unn… Czy to już poranek?

…!?

Leżąca obok mnie Senpai przecierała swoje oczy!

Obudziła się! Obudziła się!

MAM CIĘ!

HSDxD vol 01 057.jpg

Drzwi rozwarły się z hukiem. Jednocześnie Senpai dźwignęła się do góry. Moje oczy napotkały na oczy mamy. Wyglądała na wkurzoną. Bardzo!

– Dzień dobry – przywitała Senpai moją mamę z uśmiechem.

Jej oczy powędrowały na Senpai, twarz zastygła. Znów skierowała na mnie swój wzrok. Unikałem go.

– …SZYKUJCIE SIĘ – powiedziała głosem robota, zamykając powoli drzwi.

Po chwili dały się słyszeć jej głośne kroki zmierzające na dół.

– K-k-k-kkkk! Kochanie!

– Skarbie, co się stało? Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha! Czy Ise znowu robił coś zboczonego?

– Seeeeeeeeeeee, seeeeeeeeeeeeeeeeeks! Ise uprawiał~! Z cudzoziemką!

– …!? S-skarbie!? S-skarbie, co się stało!?

– Z innego kraju~! Ise uprawiał!

– Skarbie!? Skarbie!? Uspokój się!!! Skarbie!

Mogłem tylko schować twarz w dłoniach.

Łatwo sobie wyobrazić, co tam się dzieje.

Jak mogło do tego dojść? Na pewno po tym wszystkim będzie jakaś pogawędka!

Jakiej wymówki mogę użyć, żeby wytłumaczyć, jak doszło do tej sytuacji!?

– Mimo że jest wcześnie, twoja rodzinka wydaje się całkiem żywa. – Senpai wstała i poszła po swój mundurek leżący na biurku.

Naga Senpai. Nagie ciało pięknej dziewczyny.

…Ummm, wiesz, widzę dużo…

Jej wąskie biodra. Długie białe nóżki. Uda. Kształtna pupa. I jej bardzo olbrzymie cycuszki…… Widzę jej sutki! Dlaczego ich nie chowasz!? Dlaczego po tobie nawet nie widać, że chcesz je zasłonić!? Gdybym miał Detektor Motohamy, to z łatwością mógłbym dokonać precyzyjnych pomiarów. Żałuję, że nie posiadam tej umiejętności. Wiem jednak jedno: widziałem dużo nagich kobiet w gazetach i filmach, ale piękno ciała Senpai przerasta je pod każdym względem. Jakby to powiedzieć… Sztuka? Ciało o idealnych kształtach i krągłościach. Wygląda, jakby była z muzealnej wystawy. Doskonała. Mogłem tylko powiedzieć, że jej uroda była wciąż zadziwiająca, nawet gdy była rozebrana.

– S-Senpai! – słowa same wyszły z moich ust.

– O co chodzi?

– C-cycuszki… Widzę wszystko! – powiedziałem, patrząc na bok. Chciałem ją widzieć, ale odwróciłem głowę i już. Musiałem to znieść.

– Jeśli chcesz patrzeć, to się nie krępuj – odpowiedziała śmiałym głosem, zakładając na siebie mundurek. Na jej twarzy pojawił się uśmieszek tryumfu.

…!!!

Istnieją w ogóle takie słowa!?

Przez moje ciało przebiegł prąd! Moim łzom nie było końca z powodu tego zwrotu, którego nie nauczą cię w szkole. Byłem nim dogłębnie poruszony.

– Wszystko w porządku z twoim brzuchem? – zapytała.

Brzuchem? Dotknąłem go, przyglądając się ubierającej się Senpai.

– Zostałeś wczoraj pchnięty włócznią.

…!

Wraz z tymi słowami zacząłem mieć się na baczności.

…To prawda. Wczoraj w parku zostałem pchnięty włócznią przez gościa ze skrzydłami. Włócznią, która wydawała się być stworzona ze światła. Na moim brzuchu nie było jednak żadnego śladu. Byłem pewien, że była tam dziura… To nie była taka rana, że zagoiłaby się w dzień. Mocno z niej krwawiłem.

To nie był sen? A może był?

– Przy okazji, ten wczorajszy incydent nie był snem.

…Powiedziała to tak, jakby czytała w moich myślach.

– B-byłem pewien, że zostałem ranny…

– Uleczyłam cię. Rana była śmiertelna, ale dzięki twojemu hardemu ciału mogłam wyleczyć ją w nocy swoją mocą. Podzieliłam się z tobą moimi demonicznymi mocami, obejmując cię, kiedy oboje byliśmy kompletnie nadzy. Byłam w stanie to zrobić, ponieważ pochodzimy z tego samego klanu.

Co ta osoba… mówi?

Co? Przytulanie się, będąc nagim?

……………………

Cooooooooooooooooooo! Zaraz, czy to oznacza…!

– Wszystko w porządku, nadal jestem dziewicą – powiedziała, jakby znowu czytała mi w myślach.

Ach, naprawdę? Z jakiegoś powodu odetchnąłem z ulgą. Ale czy powinienem?

– Nie rób takiej dziwnej miny. Ten świat jest zewsząd otoczony przez tajemnicze rzeczy, których sobie nawet nie wyobrażasz. – Zbliżyła się do mnie w samej bieliźnie. Zaczęła głaskać mnie palcem po policzku. Zaczerwieniłem się, na co nie mogłem nic poradzić, bo robiła to taka piękność. – Jestem Rias Gremory. Jestem diabłem.

…Diabłem? Co? To żart? Nie jestem pewien…

– I jestem także twoją panią. Miło cię poznać, Hyoudou Isseiu. Mogę nazywać cię Ise?

…ale jej diabelski uśmieszek wygląda na prawdziwy.

Część 6[edit]

– Smacznego.

Do dziadka w niebie. Właśnie teraz, w naszym domu, siedząca przy mnie piękność je zupę miso.

– Przepyszne, Mamo Ise.

– T-tak, b-bardzo dziękuję.

Moi rodzice, siedzący naprzeciw mnie, mają dziwne miny.

Dziadku, jak mam zmienić tę kuriozalną atmosferę? Po raz pierwszy jem śniadanie, gdy dookoła panuje taki nastrój, i nie do końca wiem, co mam zrobić.

– Ise, ten posiłek przygotowała twoja Mama. Zjedz go – powiedziała Senpai z gracją. Zachowywała się jak moja starsza siostra.

– T-tak jest! – odpowiedziałem pośpiesznie i zacząłem wrzucać jedzenie do buzi.

– Nie jedz w taki brzydki sposób. Powoli, żebyś mógł się delektować. To cenny posiłek przygotowany dla nas przez twoją Mamę.– Senpai wytarła moje usta swoją chusteczką z materiału.

A to co? W jakiej znalazłem się sytuacji?

– I-Ise… – odezwał się tata drżącym głosem. Wyglądasz na zdenerwowanego, tato. Ja również się denerwuję. – S-skąd p-pochodzi ta panna?

Słysząc to, Senpai odłożyła pałeczki i pochyliła głowę.

– …O rany, bardzo przepraszam za nieprzedstawienie się… Przyniosłam hańbę rodowi Gremory… Niech państwo pozwolą, że uczynię to teraz. Jestem Rias Gremory i chodzę do tej samej szkoły, co Hyoudou Issei. Miło mi państwa poznać. – Zakończyła uśmiechem.

– A-a więc to tak… – odpowiedział tata z dziwną miną. – N-niesamowite. Hahaha! Jesteś z zagranicy? Twój japoński jest bardzo dobry.

– Tak – odparła. – Wskutek pracy ojca mieszkam w Japonii już od jakiegoś czasu.

Och. Tata wydaje się przekonany. Siedząca obok mama jednak już na taką nie wygląda.

– Czy Rias…san[8] będzie dobrze?

– Tak, Mamo Ise.

– Co cię łączy z Ise?

…To dobre pytanie, które pozwoli wytłumaczyć całe poranne wydarzenie Mama była ciekawa jej odpowiedzi, ale Senpai nie przestawała się uśmiechać.

– Jestem po prostu jego bliską starszą koleżanką, Mamo Ise.

– Kłamstwo! – odrzuciła natychmiast tę odpowiedź. Oczywiście, że to zrobiła. Ta wymówka nie podziała, Senpai. Nie podziała, bo widziała całą sytuację! – Po… po… ponieważ! W łóżku!

– Ise powiedział, że ma koszmary, więc po prostu spałam z nim.

– Po prostu sobie spałaś!? O-oboje byliście nadzy!

– W dzisiejszych czasach ludzie śpią nago, gdy śpią razem, Mamo Ise.

To wielkie kłamstwo. Jesteś niesamowita, Senpai. Mama jednak ucichła wraz z tymi słowami.

– A więc to tak…? Ludzie śpią teraz ze sobą nago.

Kochana mamo!? Czy dla ciebie wszystko jest w porządku!? Nie protestujesz!?

Wtem zdałem sobie sprawę, że jej oczy wyglądają dziwnie. Była w nich pustka, tak jakby coś w nią wstąpiło.

– …Przepraszam – wyszeptała Senpai do mojego ucha. – Szykowały się kłopoty, więc użyłam swojej mocy.

Mocy?

Przypomniałem sobie jej wcześniejsze słowa.

…Jestem diabłem.

…Diabeł. Czy to również skutek działania demonicznych mocy?

Senpai wróciła do jedzenia śniadania. Kiedy popatrzyłem na tatę, jego oczy również były puste. Czy na nim także użyła swojej mocy…?

Diabeł.

Co się dzieje?

Część 7[edit]

Poranna droga do szkoły.

Zmierzam w kierunku szkoły, ale nie jest mi łatwo, ponieważ patrzą się na mnie inni uczniowie. I nic nie mogę na to poradzić, bo obok mnie kroczy nasza szkolna idolka, Gremory-senpai. A ja idę niczym jej służący, niosąc jej torbę.

– Dlaczego ktoś taki jak on…

– Czemu przy Rias-oneesama[9] znajduje się taki prostak…

Zewsząd słyszałem krzyki zarówno chłopaków, jak i dziewczyn. Byli też i tacy, którzy z powodu nadmiernego szoku zemdleli. Czy to coś złego!? Czy to coś złego, że idę obok Senpai!?

Przeszliśmy przez szkolną bramę i przy wejściu się rozstaliśmy.

– Przyślę kogoś po ciebie. Spotkamy się później – powiedziała, uśmiechając się.

Przyśle kogoś? Co miała na myśli? Nie byłem zbytnio pewien, ale poszedłem w stronę swojej klasy. Gdy otworzyłem drzwi, wszyscy się na mnie patrzyli. No cóż, to normalne, bo byłem z Rias-senpai.

BĘC!

Ktoś uderzył mnie w tył głowy. Kiedy się odwróciłem, moim oczom ukazał się Matsuda. Był przy nim także Motohama.

– Dawaj nam wyjaśnienie! – krzyknął Matsuda, płacząc. Wnioskując po jego minie, zgaduję, co chce powiedzieć. – Jeszcze wczoraj byliśmy towarzyszami broni z Niepopularnego Przymierza!

– Ise, po pierwsze, wytłumacz nam: co stało się po tym, jak się wczoraj rozeszliśmy?

W przeciwieństwie do wściekłego Matsudy, Motohama był spokojny i poprawił swoje okulary, jednakże jego wzrok był naprawdę przeszywający.

Ja się jednak roześmiałem i zapytałem z pewnością w głosie:

– Chłopacy, widzieliście kiedyś prawdziwe cycki?

Wraz z tym jednym pytaniem obaj zadrżeli w przerażeniu.

Część 8[edit]

Po szkole.

– Cześć. Co tam?

Spojrzałem przymrużonymi oczyma na chłopaka, który do mnie podszedł. Stał przede mną nasz najprzystojniejszy książę w szkole, Kiba Yuuto. Zdobywał serca dziewczyn tym swoim uśmiechem. Przy okazji, był z tego samego rocznika co ja, ale w innej klasie.

W sali, jak i na korytarzu dało się słyszeć piski radości dziewczyn. Zamknąć się, zrobiło się tutaj tak głośno.

– Masz tutaj do załatwienia jakąś sprawę? – zapytałem lekceważącym głosem, jednak Kiba, nie przestając się uśmiechać, odpowiedział:

– Przyszedłem tutaj z rozkazu Rias Gremory-senpai.

…!

Wraz z tym jednym oświadczeniem natychmiast zrozumiałem, po co tu jest. Rozumiem, jest on zatem osobą, którą miała przysłać Senpai.

– …Dobrze, dobrze, więc co mam zrobić?

– Iść ze mną.

NIE!!!

Tym razem był to krzyk dziewczyn.

– Niemożliwe, żeby Hyoudou i Kiba-kun[10] kroczyli obok siebie!

– Zarazisz się, Kiba-kun!

– Nie zgodzę się na parę Kiba-kun×Hyoudou!

– Nie, czy to para Kiba-kun×Hyoudou!?

Mówiły o jakichś niestworzonych rzeczach. Zamknijcie się. Serio, morda.

– Ach, w porządku – zgodziłem się.

Powiem to od razu: nienawidzę przystojniaków.

Szedłem za Kibą, który kroczył tuż przede mną.

– H-hej, Ise! – krzyknął Matsuda.

– Spokojna głowa, przyjacielu. Nie będę się bił.

Właśnie. Nie musisz się o mnie martwić, kumplu.

– Co masz zamiar zrobić z tym filmem „Ja, zboczeniec i kluska”!? – powiedział głośno, trzymając w górze płytę DVD.

Spojrzałem wtedy przez okno na niebo.


Szedłem za Kibą, aż doszliśmy do tyłów starego budynku. W miejscu tym, otoczonym przez drzewa, stała budowla nazywana starym budynkiem szkoły. Podobno był używany dawno temu, a teraz nie było tutaj po nikim śladu. Był tak przerażający, że znalazł się na liście „siedmiu cudów szkoły”.

Budynek wyglądał na bardzo stary i był wykonany z drewna, jednak żadne okno nie było wybite i trudno było doszukać się jakichś zniszczonych miejsc. Był stary, ale nie był w złym stanie.

– Buchou[11] jest tu – powiedział Kiba.

Buchou? Czy on mówi o Senpai? Hę? Buchou? Czyżby należała do jakiegoś klubu? Czy to oznacza, że on również jest jego częścią? Wszystko stawało się coraz bardziej tajemnicze. No cóż, tak długo, jak będę szedł za nim, będę mógł się spotkać z Senpai.

Weszliśmy do dwupiętrowej budowli i skierowaliśmy się po schodach na górę. Wkroczyliśmy w głąb budynku. Nawet korytarze wyglądały czysto, a w nieużywanych pomieszczeniach nie było widać kurzu. Kiedy myśli się o starych budowlach, przed oczyma ma się pomieszczenia pełne robaków, pajęczych sieci i brudu. Muszą zatem dosyć często tutaj sprzątać.

Podczas gdy ja nad tym rozmyślałem, dotarliśmy na miejsce. Kiba zatrzymał się przed jedną z klas. Zaskoczyła mnie tabliczka na drzwiach, na której widniał napis… „Klub Okultystyczny”. Klub Okultystyczny!? Już sama nazwa wprawia mnie w zdziwienie. Nie żeby brzmiała dziwnie, ale że Rias-senpai jest członkinią takiego klubu…

– Buchou, przyprowadziłem go – powiedział Kiba do drewnianych drzwi, wyczekując odpowiedzi.

– Dobrze, wejdźcie – odpowiedział głos Senpai.

Wyglądało na to, że jest w środku.

Kiba otworzył drzwi, a ja doznałem szoku, gdy wszedłem za nim do pomieszczenia. W każdym zakątku klasy były dziwne znaki i słowa. Podłoga, ściany i sufit były nimi całe pokryte. Najbardziej w oczy rzucał się krąg narysowany na środku sali. Wyglądał na magiczny i zajmował tutaj najwięcej miejsca. Jego widok napawał mnie czymś przerażającym i dziwacznym. W pokoju było również parę sof i szkolnych ławek.

Hmm? Na jednej z kanap ktoś siedział. Była to drobna dziewczyna… Znam ją. Znam tę dziewczynę! To Toujou Koneko-chan z pierwszej klasy! Chodzi do pierwszej liceum, ale przez swoje drobną budowę i dziecięcą twarz wygląda na uczennicę podstawówki! Cieszy się popularnością wśród niektórych chłopaków, a także i dziewczyn i przez bycie śliczną jest traktowana jak maskotka.

Siedziała spokojnie i jadła youkan[12]. Na jej twarzy zawsze widnieje zaspana mina. Jeżeli dobrze pamiętam, uchodzi za bardzo apatyczną. Nasze oczy spotkały się po tym, jak zdała sobie sprawę, że tutaj weszliśmy.

– Oto Hyoudou Issei-kun – przedstawił mnie Kiba.

– Ach, miło mi cię poznać – odpowiedziała Toujou Koneko-chan, kłaniając się.

Odwzajemniłem ukłon. Po przywitaniu się wróciła do spożywania youkan. Hmm, dokładnie tak, jak mówią plotki. Może jest typem dziewczyny, która nie lubi za dużo mówić.

SZA

Z tyłów pomieszczenia doszedł mnie dźwięk płynącej wody. Czy to prysznic? Nagle zdałem sobie sprawę, że z tyłu znajduje się zasłona prysznicowa, a na niej widnieje cień. Cień dziewczyny. Była tutaj dziewczyna biorąca prysznic. Co takiego!? Prysznic!? Ta klasa ma prysznic!?

KYU

Nagle dźwięk ustał.

– Proszę, Buchou.

Hę? Ktoś tam jeszcze jest? Usłyszałem dziewczęcy głos, który nie należał do Senpai.

– Dziękuję, Akeno.

Najwyraźniej Senpai przebiera się po drugiej stronie zasłony. Zaczerwieniłem się na myśl o wydarzeniach z dzisiejszego poranka. Senpai, miałaś naprawdę imponujące ciało. Wygląda na to, że przez jakiś czas będę mógł się obejść bez pornoli.

– …Jaka zboczona mina – wymamrotał ktoś. Gdy skierowałem wzrok w kierunku, z którego dochodził ten głos, ujrzałem Toujou Koneko-chan. Patrzyłem na nią, ale drobna pierwszoklasistka jadła tylko swoje youkan. …Naprawdę. Mam zatem zboczoną minę. Przepraszam więc za to.

JYA

Nagle zasłona się odsunęła. Pojawiła się Senpai w mundurku. Mokre włosy sprawiały, że wyglądała naprawdę uwodzicielsko.

Spojrzała na mnie, po czym się uśmiechnęła.

– Wybacz. Zeszłej nocy nie mogłam się umyć, bo byłam u ciebie, więc wzięłam prysznic teraz.

Ach, więc to tak. Nie daje mi jednak spokoju to, że jest tutaj prysznic.

HSDxD vol 01 075.jpg

Spojrzałem się za Senpai. Ktoś za nią jest…… Poważnie! Byłem w takim szoku, że zaniemówiłem.

Czarne włosy spięte w kucyk! Ten kucyk, który podobno jest na skraju wymarcia! Osoba uchodzącą za ostatnią z kucykiem w naszej szkole! Ciągle uśmiechnięta urocza twarzyczka! Postać z naprawdę japońską atmosferą wokół siebie! Nazywana Yamato Nadeshiko[13] mimo bycia uczennicą; jedna z naszych szkolnych idolek, Himejima Akeno-senpai! Wraz z Rias-senpai zaliczana do „Dwóch Wielki Onee-sama”! Ubóstwiana zarówno przez chłopaków, jak i dziewczyny!

– Ojej. Dzień dobry, jestem Himejima Akeno. Miło mi ciebie poznać – przedstawiła się uprzejmie z uśmiechem. Jej głos był urzekający.

– O-och. Jestem Hyoudou Issei. R-również mi miło! – przywitałem ją mimo bycia spiętym.

Po upewnieniu się, że już się zapoznaliśmy, Rias-senpai zaczęła mówić:

– Widzę, że są już wszyscy. Hyoudou Isseiu. Nie, pozwól, że będę się zwracać do ciebie Ise.

– T-tak jest.

– My, czyli Klub Okultystyczny, witamy cię.

– Ech, a tak.

– Witamy cię jako diabła.

…!

Tato, mamo – wygląda na to, że wpakowałem się w coś sporego.


– Proszę, twoja herbata.

– Ach, dziękuję.

Siedzę na kanapie. Himejima-senpai przygotowała dla mnie herbatę. Piję ją pośpiesznie.

– Smakuje wybornie.

– Ojej, bardzo mi miło. – Zaczęła się śmiać bardzo radośnie, mówiąc „Ufufu”.

Kiba, Koneko-chan, Rias-senpai i ja siedzieliśmy na kanapach przy stole.

– Akeno, usiądź również.

– Tak jest, Buchou. – Usiadła obok Rias-senpai.

Wszyscy zaczęli patrzeć na mnie. C-co to ma być… Denerwuję się, bo oczy wszystkich znajdujących się w tym małym pomieszczaniu spoglądają na mnie w taki sposób… Nagle Rias-senpai przemówiła:

– Przejdę od razu do rzeczy: jesteśmy diabłami.

B-bez dwóch zdań przeszłaś od razu do rzeczy.

– Twoja mina mówi, że nie wierzysz moim słowom. No cóż, nic na to nie zaradzę. Widziałeś jednak zeszłej nocy tego mężczyznę z czarnymi skrzydłami, prawda?

Miała rację. Jeżeli to nie był sen, to naprawdę go widziałem.

– To jeden z upadłych aniołów. Są dawnymi aniołami, które służyły Bogu, jednak stali się istotami, które spadły do piekieł na skutek swoich nieczystych intencji. Dla nas, diabłów, są również wrogami.

A więc mówimy teraz o upadłych aniołach. Wygląda na to, że wkraczamy w fantastykę.

– Diabły – ciągnęła – są w stanie wojny z upadłymi aniołami od czasów antycznych. Walczymy o Zaświaty, które w ludzkim świecie są znane jako piekło. Są one podzielone na dwa obszary: jeden diabłów i jeden upadłych aniołów. Diabły zawierają pakty z ludźmi, otrzymując od nich ofiary i zwiększając ich siły. Upadłe anioły zaś kontrolują ludzi, by pozbyć się diabłów. W tym momencie do akcji wkraczają anioły, przybywające na rozkazach Boga, który stworzył te trzy potęgi, by zniszczyć dwie rasy. Tak mają się rzeczy od zarania dziejów.

– Nie, nie, Senpai – powiedziałem. – Taka historia jest trudna do ogarnięcia dla normalnego ucznia jak ja. Czy tym zajmują się członkowie Klubu Okultystycznego?

Rozmowa ta zatem była zajęciem klubowym.

– Klub Okultystyczny jest tylko kamuflażem. To moje hobby. Tak naprawdę służy nam za miejsce spotkań diabłów.

…Zaraz, to są zajęcia klubowe, tak?

– …Amano Yuuma.

Słysząc to imię, otworzyłem szeroko oczy. Gdzie je usłyszała?

– Byłeś wtedy na randce z Amano Yuumą, zgadza się?

– …Jeżeli robicie sobie żarty, to możecie proszę już przestać? Nie chcę o tym tutaj rozmawiać.

W moim głosie była złość. Temat ten był teraz dla mnie tabu. Kiedy wcześniej o tym rozmawiałem, nikt mi nie wierzył i nikt jej nie pamiętał. Powtarzali mi, że to musiał być sen, moja halucynacja. Nikt nie chciał mi uwierzyć i nikt nie wiedział nic o jej istnieniu.

Nie wiem, gdzie mogła usłyszeć tę historię, ale nie przyjmę tego do siebie, jeśli powie, że to wszystko miało związek z okultyzmem. Ba, będę zły.

– Ona istniała. Na pewno – powiedziała Rias-senpai bez ogródek. – Cóż, wygląda na to, że próbowała zatrzeć wszelkie ślady wokół ciebie. – Pstryknęła palcami, a Himejima-senpai wyjęła fotografię. Zobaczywszy, kto się na niej znajduje, zaniemówiłem. – To ona, prawda? Amano Yuuma-chan.

Tak, osobą na zdjęciu była moja dziewczyna, której nie mogłem nigdzie znaleźć. Zrobiłem jej zdjęcie telefonem, ale zniknęło.

Na pewno była to ona, a z jej pleców wyrastały czarne skrzydła.

– Ta dziewczyna należy… Nie, ta upadła anielica należy do tych samych osób, z których pochodzi twój wczorajszy oprawca.

…Upadła anielica? Yuuma-chan jest upadłą anielicą?

– Skontaktowała się z tobą – mówiła dalej Rias-senpai – by osiągnąć pewien cel. Gdy się jej to udało, zatarła wszelkie ślady swojego istnienia.

– Cel?

– Tak. Zabicie ciebie.

…! C-co do diabła!

– D-dlaczego musiała mnie zabić!?

– Uspokój się, Ise. Nic z tym nie można było zrobić… Nie, po prostu miałeś pecha. Są posiadacze, których nie zabito…

– Co to ma znaczyć: po prostu miałeś pecha!

Czy ona mówi, że po prostu nie miałem szczęścia, że zostałem zabity wtedy przez Yuumę-chan!? Zaraz…? Zabity? Jestem jednak żywy? Wciąż tu jestem, tak jak przedtem.

– Poszedłeś tego dnia na randkę do parku, gdzie zostałeś zabity przy pomocy świetlistej włóczni.

– Ale wciąż żyję! Co ważniejsze, dlaczego byłem jej celem!?

Tak. Nie ma żadnych powodów, bym nim był. Dlaczego musiałem stać się celem upadłych aniołów!?

– Zbliżyła się do ciebie, bo powodem było sprawdzenie, czy nie ma w tobie pewnej niebezpiecznej rzeczy. Musiała w odpowiedzi otrzymać od tej rzeczy słaby sygnał. Właśnie dlatego spędziła z tobą tyle czasu, sprawdzając cię. Potem była już tego pewna. Pewna, że jesteś człowiekiem posiadającym Boski Dar…

Boski Dar… Ten termin był mi znajomy.

„Wybacz. Stanowiłeś dla nas zagrożenie, więc postanowiliśmy cię zawczasu wyeliminować. Jeżeli chcesz kogoś winić, to obwiń Boga, który umieścił w tobie Boski Dar” – powiedziała to wtedy Yuuma-chan. W moim ciele jest zatem Boski Dar…?

– Boski Dar – zaczął Kiba – to nieprawidłowa moc, którą są obdarowani pewni ludzie. Przykładowo: większość ludzi, którzy zapisali się na kartach historii, uchodzą za posiadaczy Boskich Darów. Używali ich mocy, by wpisać się w historię.

– Obecnie są osoby – zaczęła mówić Himejima-senpai, gdy skończył Kiba – które posiadają Boskie Dary w swoich ciałach. Znasz tych ludzi, którzy odgrywają w świecie ważne role? Większość z nich ma Boski Dar.

– Duża część Darów – rozpoczęła tłumaczyć Rias-senpai – ma funkcje, które są przydatne tylko w ludzkim społeczeństwie. Są jednak wyjątkowe Dary, które stanowią dla nas, diabłów, zagrożenie, a także upadłych aniołów. Ise, podnieś swoją rękę.

Co? Mam ją podnieść? Czemu?

– No, raz dwa – ponagliła mnie. No to ją podniosłem. – Zamknij oczy i wyobraź sobie najpotężniejszą istotę, jaką tylko możesz.

– N-najsilniejszą istotę…? Son Goku z Dragon Balla…?

– Zatem wyobraź sobie tę osobę. Teraz pomyśl o sytuacji, w której jest ona najpotężniejsza.

– ………

Przed oczami miałem obraz Goku strzelającego swoim kamehameha. Czy o to chodziło?

– Powoli opuść swoją rękę i wstań.

Opuszczając rękę, podniosłem się.

– Naśladuj ruchy tej osoby. Musisz to wykonać z wielką precyzją, dobrze? Nie możesz się pomylić.

Cholera. Wokół mnie są ludzie, a ja w takim wieku mam odtwarzać Goku robiącego kamehameha!? To zbyt żenujące! Samo zamknięcie oczu nie spowoduje, że nikt nie będzie się ze mnie śmiał!

– Pośpiesz się – ponagliła mnie ponownie.

Heeeeeeeej! Poważnie! Naprawdę muszę to zrobić!? Kurna! No to patrzcie! Hyoudou Issei po raz pierwszy i ostatni robi kamehameha!

– Kamehameha! – krzyknąłem, mając złączone dłonie i wypychając je naprzód na wysokości klatki piersiowej. Oto poza kamehameha.

– A teraz otwórz oczy. Boski Dar pojawi się znacznie łatwiej w tym miejscu, bo jest wypełnione demonicznym mocami.

Otworzyłem oczy, tak jak kazała Rias-senpai.

BŁYSK!

Moja lewa ręka się zaświeciła. Coooooo!? Co to jest?! Co to jest!? Mogę teraz robić kamehameha!?

Światło zaczęło przyjmować jakiś kształt i pokrywać całą kończynę. Gdy ustało, na mojej ręce znajdowała się czerwona rękawica. Była wyposażona w rzucający się w oczy przedmiot. Wyglądała jak przyzwoity i bardzo realistyczny gadżet do cosplayu. W okryciu zewnętrznej części dłoni osadzony był obiekt przypominający jakąś perłę. Właściwie wyglądał bardziej na klejnot niż perłę.

– A coooooo u diabła to jest!!!? – krzyknąłem.

Byłem naprawdę zaskoczony. Nic dziwnego! Co to jest!? Myślałem, że zrobiłem kamehameha, a zamiast tego dostałem jakiś przedmiot, który wyglądał, jakby należał do jakiegoś superbohatera! Co to ma być!? – Oto Boski Dar i należy on do ciebie. Gdy tylko się pojawi, możesz używać go gdzie chcesz i kiedy chcesz.

…! Ta czerwona rękawica to Boski Dar…? Co takiego… Nie mogę w to uwierzyć. Strzeliłem kamehameha i… i…

– Ta upadła anielica, Amano Yuuma, postrzegała twój Boski Dar jako zagrożenie i z tego powodu cię zabiła.

…Zatem Yuuma-chan i te Boskie Dary były prawdziwe. Więc scena, w której mnie zabija, również była prawdziwa…? To jakim cudem wciąż żyję?

– Wezwałeś mnie, gdy znalazłeś się na skraju śmierci. Zostałam przyzwana przez ten papierek. – Rias-senpai wyciągnęła pojedynczą ulotkę.

Znałem ją. Ktoś mi ją wręczył, gdy czekałem na Yuumę-chan. Był to kawałek papieru z dziwnym magicznym kręgiem i napisem „Spełnimy twoje marzenie!”. Przyglądając się dokładniej, zauważyłem, że krąg na ulotce jest dokładnie taki sam, jak ten duży znajdujący się na podłodze.

– To jedna z ulotek, które rozdawaliśmy. Ten magiczny krąg jest używany do przyzwania nas, diabłów, bo obecnie nie ma zbyt wielu ludzi, którzy zrobiliby to przy pomocy ręcznie narysowanego kręgu. Rozdajemy więc te papiery osobom, które wyglądają na takie, że mogłyby przyzwać diabła. Magiczny krąg jest bezpieczny i łatwy w użyciu. Tamtego dnia jeden z naszych chowańców był pod postacią człowieka i rozdawał te ulotki w dzielnicy biznesowej. Właśnie wtedy ją dostałeś, Ise. Wezwałeś mnie po zaatakowaniu przez upadłego anioła i znalezieniu się na skraju śmierci. Twoje życzenie było tak mocne, że przyzwano mnie. Zazwyczaj są to moi podwładni jak Akeno albo ktoś inny.

Zostałem wtedy przebity świetlistą włócznią… więc życzyłem sobie tego ze wszystkich sił. Na widok mojej dłoni pokrytej krwią pomyślałem o szkarłacie. Bardzo pragnąłem tej dziewczyny ze szkarłatnymi włosami, Rias Gremory.

Zatem osobą o szkarłatnych włosach, która pojawiła się pod koniec snu… nie, pod koniec tego incydentu, była Senpai.

– Kiedy zostałam przyzwana i ujrzałam ciebie, od razu zrozumiałam, że jesteś posiadaczem Boskiego Daru i zostałeś zaatakowany przez upadłego anioła. Pojawił się jednak problem. Ise, chwila później i już byś nie żył. Nie tylko diabły umierają od trafienia świetlistą włócznią, ale także i ludzie. Ise, właśnie taka była twoja sytuacja, dlatego też postanowiłam uratować ci życie.

Uratować mi życie? Zatem Senpai była tą osobą, która mi pomogła? Więc dlatego jestem wciąż żywy.

– Jednak pod postacią diabła. Ise, narodziłeś się na nowo jako mój diabeł, podwładny Rias Gremory. Mój diabelski służący.

PA!

W tym momencie z pleców osób dookoła mnie wyrosły skrzydła. Różniły się od czarnych skrzydeł upadłych aniołów, były bardziej jak skrzydła nietoperza.

PA!

I wraz z tym poczułem jakieś dziwne uczucie na plecach. Spoglądając nad ramieniem, ujrzałem te same czarne skrzydła sterczące z moich pleców.

…Poważnie? Jestem diabłem? Przestałem być człowiekiem?

– Przedstawmy się wszyscy raz jeszcze. Yuuto.

Kiba uśmiechnął się, gdy Rias-senpai wypowiedziała jego imię.

– Jestem Kiba Yuuto. Jak już wiesz, chodzę do drugiej klasy jak ty, Hyoudou Isseiu. Emm, jestem też diabłem. Miło mi cię poznać.

– …Pierwsza klasa… Toujou Koneko. To dla mnie wielka przyjemność… i jestem diabłem. – Toujou Koneko-chan ukłoniła się.

– Jestem Himejima Akeno i chodzę do trzeciej klasy. Jestem również wiceprzewodniczącą Klubu Okultystycznego. Miło mi cię poznać. Mimo bycia taką jestem również diabłem. Ufufu. – Himejima-senpai ukłoniła się w bardzo uprzejmy sposób.

Na koniec przyszła pora na Rias-senpai. Odrzuciła swoje szkarłatne włosy do tyłu i powiedziała bez ogródek:

– A ja jestem ich panią, jak również diabłem z rodu Gremory, Rias Gremory. Moja rodzina posiada tytuł książęcy. Trzymajmy się od teraz razem, Ise.

Wygląda na to, że jestem w sytuacji naprawdę trudnej do wyobrażenia.


Żywot 2: Początki diabelstwa[edit]

Część 1[edit]

Jest północ, a ja jadę na rowerze, pedałując ze wszystkich sił. Powód jest prosty: roznoszę ulotki. Mają na sobie łatwy w użyciu magiczny krąg i gdy dostaną się w ręce chciwców, wraz z ich życzeniem zostaniemy – my, czyli diabły – do nich wezwani.

Rzuciłem okiem na przenośne urządzenie trzymane w dłoni. Na wyświetlaczu widniała mapa miasteczka, w którym obecnie przebywam, a na niej zaś świecące się czerwone punkty. Udaję się do tych obszarów na rowerze. Gdy dojadę do jednego z tych punktów, które są prywatnymi domami, zostawiam w skrzynce ulotkę, po czym zmierzam do następnego miejsca. Robię tak w kółko. Bez końca.

– Kuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuurwa! Nic tego nie zmieni! Kompletnie nic! Koniec końców jestem diabłem! – pedałując na rowerze, krzyczę głośno.

Myślami wróciłem do dnia, gdy dowiedziałem się, że jestem diabłem. Tego dnia odkryłem również, że posiadam Boski Dar, że Yuuma-chan to upadła anielica i że Rias-senpai to diablica.

Jak już przy tym jesteśmy, to moje diabelskie skrzydła zniknęły od razu. W końcu stałyby się czymś uniemożliwiającym mi normalne życie. Powiedziano mi, że przy ich pomocy można latać, jeśli tylko się do nich przyzwyczaję. Uczucie posiadania skrzydeł jest niesamowicie wstrętne… Ich wyrośnięcie z pleców było naprawdę czymś wstrząsającym.

– Pracując dla mnie, możesz zyskać świetlaną przyszłość w nowym życiu, wiesz? – powiedziała Rias-senpai, puszczając oczko, podczas gdy patrzyłem w ziemię, bo właśnie co dowiedziałem się, że jestem diabłem. Za bycie wskrzeszonym pod postacią diabła muszę zacząć żyć jako jej sługa.

Właśnie tak to wygląda. Za zyskanie nowego życia jako diabeł trzeba służyć temu, który cię wskrzesił. Jest to wśród nich regułą.

Zaraz? Jestem jej podwładnym…? No może bycie służącym piękności nie będzie takie złe, wciąż jednak nie mogę tego zaakceptować.

– Wiesz, wśród diabłów są rangi. Nazywa się to tytułem szlacheckim. Sama go posiadam. W jego uzyskaniu dużą rolę odgrywają pochodzenie oraz miejsce urodzenia, są jednak również i tacy, którzy zdobyli go sami. Wszyscy zaczynają jako żółtodzioby.

– Możesz proszę nie brzmieć jak gość z kampanii reklamowej!? Ale mówisz serio? Nadal nie mogę w to uwierzyć.

Gdy narzekałem, Senpai zaczęła szeptać do mojego ucha. Jej szkarłatne włosy pachniały tak pięknie. Mój mózg został sparaliżowany. Och, czy to również demoniczna moc?

– Przy okazji, wiesz, że możesz rozpocząć nowe życie, w którym będziesz miał powodzenie wśród dziewczyn?

…!

Słowa te zaczęły krążyć po mojej głowie. Nim zdążyłem się nad tym zastanowić, z moich ust samo się wydobyło:

– Jak!?

Do mojego zboczonego „ja”: to godne uwagi, jeżeli jest ze mną tak źle. No ale chwileczkę – to może być sprawka demonicznych mocy, których Senpai używa na mnie. Jeśli się dobrze zastanowię, to jestem nabuzowany o wiele bardziej niż zwykle.

– Większość diabłów czystej krwi zginęła w wojnie, która miała miejsce dawno temu. Z tego powodu zaczęły desperacko poszukiwać podwładnych. Wiesz, nie mają one ani siły, ani wpływów, które posiadały pierwotnie, gdy dowodziły swoimi armiami. Mimo wszystko musimy ciągle zwiększać swoją liczebność. Diabły, podobnie jak ludzie, dzielą się płciowo na mężczyznę i kobietę i są w stanie wydać na świat potomstwo. Z normalną ilością porodów powrót do dawnej świetności zajmie mnóstwo czasu. W końcu mamy niski współczynnik urodzeń. W takim układzie nie będziemy w stanie przeciwstawić się upadłym aniołom, dlatego znaleźliśmy ludzi, którzy zdają się mieć potencjał, i zrobiliśmy z nich diabłów. Diabelskich podwładnych ma się znaczyć.

– Koniec końców jestem podwładnym.

– Och, nie rób takiej miny. Przejdę zatem do rzeczy: taki zabieg zwiększa liczebność podwładnych, a nie potężnych diabłów. Diabły więc zdecydowały się dać szansę na zdobycie mocy wskrzeszeńcom – tym, którzy byli dawniej ludźmi. Postanowiono nadać tytuły szlacheckie tym, którzy są silni. Z tego powodu w ludzkim społeczeństwie jest mnóstwo diabłów. Są również i takie diabły jak ja, które same się do niego włączają. Ise, mimo że nie zdajesz sobie z tego sprawy, to jestem pewna, że minąłeś na ulicy parę diabłów.

– Diabły zawsze były tak blisko!?

– Tak. Ludzie dzielą się na takich, którzy są w stanie ich rozpoznać, i takich, którzy tego nie potrafią. Osoby chciwe lub chcące uzyskać pomoc diabłów zazwyczaj bez problemu nas poznają. Zostajemy przez takich przyzwani przy pomocy ulotek z magicznym kręgiem, które rozdajemy. Są również i tacy jak ty, Ise, będący w stanie nas rozpoznać, ale nie wierzący w nasze istnienie, większość jednak daje wiarę po zobaczeniu naszych demonicznych mocy.

Co!? Przyzwałem Senpai, bo miałem wielką żądzę ku temu! Rozumiem, że w diabelskim społeczeństwie zachodzą zmiany! Musi to być coś skomplikowanego, ale nie ma to teraz znaczenia. Istotne jest teraz to, że istnieje dla mnie szansa!

– W-w takim razie oznacza to, że mogę zdobyć tytuł, robiąc swoje!?

– Tak. Nie jest to niemożliwe, ale oczywiście wymaga dużo czasu i wysiłku.

– Łaaaaaaaaaaaaaaaaa! – krzyknąłem, będąc w pokoju klubowym. – Poważnie!? Ja!? Mogę stworzyć własny harem!? M-mogę uprawiać z nimi wszystkimi seks, prawda!?

– Tak. Wydaje mi się, że jeśli będą to twoje służące, to nie ma żadnych przeciwwskazań.

W moje ciało walnął piorun.

Niemożliwe.

Coś takiego jest realne!?

W prawdziwym świecie człowiekowi jest bardzo trudno zbudować harem. Nie ma mowy, by zebrać tłumy dziewczyn, będąc zwykłym człowiekiem. A ja jestem w bardzo złej sytuacji. Nie mam nawet dziewczyny. No dobra, miałem jedną, ale zostałem przez nią zabity. Ale teraz jest inaczej! Teraz mogę…!

– Łoooooooooooo! Bycie diabłem rządzi! O tak! Nie potrafię być spokojny ani chwili dłużej! Chyba mogę wyrzucić swoje świerszczyki, skrywane w tajemnicy… – urwałem w połowie i zacząłem myśleć o decyzji, którą chciałem podjąć. – Nie. Nie one. Nie. Nie mogę ich wyrzucić. To mój skarb. Mogę ich nadal używać, aż mama ich nie znajdzie! To dwie różne sprawy. Tak, dwie różne!

– Fufu. Ten chłopiec jest naprawdę zabawny – zaśmiała się Rias-senpai, jak gdybym był naprawdę śmieszny.

– Ojeju, masz rację, Buchou. Sprawia wrażenie naprawdę głupiego braciszka. – Nawet Himejima-senpai się śmieje. Ahaha, jest nawet miła, mówiąc o mnie złe rzeczy.

– Ise, tak czy inaczej, nie masz nic przeciwko byciu moim podwładnym, tak? Jeśli masz potencjał, zostaniesz w końcu zauważony. A wtedy będziesz mógł uzyskać tytuł szlachecki.

– Tak jest, Rias-senpai!

– Źle. Zwracaj się do mnie Buchou.

– Buchou? Nie mogę nazywać cię Onee-sama? – zapytałem, dając się ponieść emocjom. Zawsze chciałem mieć swoją Onee-sama – co prawda nie była to żadna sytuacja erotyczna, ale każdy chłopak pragnie, by nazywać tak starszą od siebie piękność.

Zaczęła się nad tym poważnie zastanawiać, po czym potrząsnęła głową.

– Hmm, brzmi cudownie, ale jako że działam głównie w szkole, to Buchou będzie brzmiało lepiej. W końcu jest to Klub Okultystyczny i wszyscy tutaj tak się do mnie zwracają.

– Dobrze! Zatem, Buchou! Naucz mnie, jak być diabłem!

Wraz z moimi słowami… na jej twarzy zagościł diabelski uśmieszek. Wyglądała na naprawdę szczęśliwą.

– Fufufu, prawidłowa odpowiedź. Dobry z ciebie chłopiec, Ise. Dobrze, zrobię z ciebie mężczyznę. – Złapała mnie za podbródek.

O-onee-sama! To moja Onee-sama!

Zacznę żyć od nowa jako diabeł i służyć jej! Nie, wybiję się! Chyba będzie to w porządku! W końcu nie ma już powrotu do bycia człowiekiem, nie? No to muszę kroczyć przed siebie!

Zaakceptowałem sytuację, w której się znalazłem. Może zabrzmi to głupio, ale chyba jest wporzo. Już się do tego przekonałem. A raczej to moje zboczone „ja” działa na MAKSA! Jestem niezwykle pobudzony. Ulżyło mi, że jestem osobą, która pracuje dla swoich dążeń seksualnych! Zamiast myśleć o tym nowym świecie, w który właśnie wkroczyłem, będę cieszył się swoim obecnym życiem.

– Mam zamiar zostać królem haremu!

Jeśli pomyślę na spokojnie o tym dniu, to mogłem zostać wywiedziony w pole przez demoniczne moce Buchou. No cóż, to chyba nic złego. W końcu mowa tutaj o haremie. Stworzenie go jest niesamowite. I w taki sposób stałem się członkiem Klubu Okultystycznego.

Minęło kilka dni, odkąd zostałem diabłem. Środek nocy, a ja pedałuję jak szalony na rowerze. Od tamtego dnia jestem podwładnym przewodniczącej Rias i muszę dużo pracować. Zbieramy się po zapadnięciu zmroku w budynku starej szkoły, dlatego że możemy używać efektywniej swoich mocy w ciągu nocy. Ten niewyjaśniony fenomen, który mi się przytrafiał, to właśnie moc diabła. Jako że się nim stałem, moja siła wzrasta po zmierzchu. Wspaniała rzecz. Jednocześnie powodem, przez który z rana czuję się słaby, również jest bycie diabłem. Diabły nienawidzą światła. Zrozumiałem, że im silniejsze źródło światła, tym bardziej śmiertelne staje się dla naszych ciał. Wszelkiego rodzaju światła są obrzydliwe… To powiedziała mi Buchou.

Bronią upadłych aniołów i zwykłych aniołów jest światło, które jest naturalnym wrogiem diabłów. Powiedziano mi, bym uciekał jak najdalej, gdy ich spotkam. Po przyzwyczajeniu się do promieni słonecznych nie będą one czynić żadnej szkody. Jestem rano osłabiony, ponieważ zostałem wskrzeszony pod postacią diabła i moje ciało nie może znieść porannego światła. Najwyraźniej potrzebuję trochę czasu, nim się do tego przyzwyczaję.

Zostałem pozostawiony samemu sobie po wskrzeszeniu, dlatego że Buchou chciała, bym sam zauważył zmiany w swoim ciele. Miała zamiar mi o tym powiedzieć i czekała tylko na odpowiedni moment. Zaatakował mnie wtedy ten gość w garniturze, więc wydaje mi się, że to przeznaczenie. Tak czy owak, daję z siebie wszystko jako diabelski sługa Rias Gremory.

Odkąd stałem się diabłem, powiedziano mi, bym uczył się o diabelskim społeczeństwie i jego funkcjonowaniu. Kazano mi w nocy rozdawać te ulotki, abym mógł się przyzwyczaić do tego wszystkiego. Myślałem, że rodzice zaniepokoją się moimi nocnymi eskapadami, jednak Buchou powiedziała mi z uśmiechem:

– Poczyniłam przy spotkaniu z twoimi rodzicami wszelkie niezbędne rzeczy, więc spokojna głowa.

Rzeczywiście, nie wkurzali się, kiedy wracałem późno po robocie. Mówili po prostu „Witaj z powrotem”. Hmm, demoniczne moce Buchou są niesamowite. Jak już jesteśmy przy niesamowitości: byłem naprawdę zdumiony tym, jaki autorytet dzierży Buchou w Akademii, która wchodzi w skład jej terytorium, dlatego też jest jak zarządca szkoły działający z ukrycia. Najwyraźniej najważniejsza osoba w naszej szkole ma koneksje z diabłami i z tego powodu nie może sprzeciwić się osobom z rodu Gremory. Mówiąc inaczej: Akademia jest praktycznie prywatną własnością Buchou. Właśnie przez to możemy wchodzić tutaj w nocy.

A teraz z powrotem do mojej obecnej roboty.

Każdego dnia jeżdżę na rowerze, zostawiając w skrzynkach ulotki mogące przyzwać grupę Rias Gremory, a pomaga mi w tym tajemnicze urządzenie. Wygląda na to, że jest ono sekretnym przyrządem rozwijanym przez diabelską technologię. Ma kształt przenośnej konsoli do gier. Posiada wyświetlacz oraz guziki. Jest dotykowe, więc w zestawie jest pióro dotykowe. Używam go w taki sposób, jaki mnie poinstruowano.

Wyświetlacz pokazuje mapę miasteczka, w którym mieszkam – jest to terytorium Buchou. Każdy diabeł otrzymuje pewien obszar w ludzkim świecie i tylko na nim może wykonywać swoją robotę. Robota ta… Zostajemy przyzwani, zawieramy kontrakt i spełniamy życzenie klienta. W zamian otrzymujemy nagrodę równoważną do życzenia. Mogą to być pieniądze, jakaś rzecz, a czasami nawet życie klienta. No dobra, obecnie nie ma śmiałków, którzy oddaliby swoje życie za spełnienie życzenia. Nawet jeśli ktoś taki się znajdzie, to umowa zazwyczaj zostaje zerwana, jako że cena nie odpowiada życzeniu. Jak powiedziała Buchou: „Człowiek człowiekowi nierówny”. Tak, to okrutne.

Punkciki na wyświetlaczu wskazują domy chciwych ludzi. Jeżdżę więc do tych domów i zostawiam ulotki z magicznym kręgiem. Moja praca nie skończy się, dopóki nie przestaną pojawiać się te punkty. Inne osoby, a nawet policja nie zwracają na mnie uwagi, ponieważ stałem się diabłem. Jako że aktywnie działam pod tą postacią, ludzie nie zdają sobie sprawy z mojej obecności, gdy pracuję.

Jeżdżę na rowerze każdego dnia, ale punkty nie znikają. Tak bardzo chciwi są właśnie ludzie. Gdy spełnisz swoje życzenie, od razu masz tysiące innych. Zawieranie kontraktu jest ograniczone do nocy, a to z tego powodu, że diabły mogą pracować tylko wtedy. Pora dzienna jest dla aniołów i Boga. Tej części wciąż nie rozumiem.

Ulotki mogą zostać użyte tylko raz, więc po przyzwaniu będzie trzeba dostarczyć je ponownie. Innymi słowy, moja robota nigdy się nie skończy. No cóż, dzięki temu przewodnicząca Rias i reszta mogą być aktywni i nigdy nie zabraknie dla nas pracy. Wzmacniamy więc z pewnością swoją pozycję jako diabły. Zdobędziemy uznanie Króla Diabłów, jeżeli będziemy cały czas zawierać kontrakty i spełniać życzenia ludzi. Rozumiem. Zatem jeśli będę pracował tak dalej, to będę w stanie uzyskać tytuł szlachecki od Króla! Lepiej więc jest brać się za większe zlecenia. Chcę go! Chcę zawrzeć kontrakt!

– Łaaaaaaaaaaaaaaa! Chcę jak najszybciej być otoczony zewsząd przez dziewczyny!

Teraz jednak muszę być cierpliwy i wykonywać te proste polecenia. Ale jak długo będzie to jeszcze trwało…

Część 2[edit]

Pewnego dnia po szkole.

Po odłączeniu się od moich dwóch kumpli ruszyłem w stronę starego budynku szkoły.

Należy zacząć od tego, że rozdawanie ulotek tak naprawdę było zajęciem przydzielanym chowańcom Buchou. Zmieniała mysz i nietoperza w ludzi i kazała im rozdawać ulotki, podobnie jak mnie. Mówiła, że robią to zarówno za dnia, jak i w nocy. Dostała mi się ta robota tylko dlatego, że Buchou chciała, bym wiedział, czym diabły zajmują się na samym początku. Kiba i inni też to robili. On, Toujou Koneko-chan, Himejima-senpai są diabelskimi podwładnymi przewodniczącej Rias. Są więc starsi rangą ode mnie. Mają doświadczenie w tym, co ja robię. Każdy człowiek ma zatem z tym do czynienia. Ach, nie człowiek, a diabeł.

Może nie jest to takie ważne, jednak dostałem pozwolenie od Toujou Koneko-chan i Himejimy-senpai, by nazywać je odpowiednio „Koneko-chan” i „Akeno-san”. Wygląda na to, że zrobiłem krok do przodu w relacjach z nimi.

Fufufu, celowo zwróciłem się tak do nich przy Matsudzie i Motohamie. Miny tych dwóch były bezcenne.

Nie powiedziałem im o sobie. Nie uwierzyliby mi, gdybym i tak to zrobił, a myślę, że znaleźliby się w prawdziwym niebezpieczeństwie po wkroczeniu w ten świat. Umarłem przecież raz, więc nie mogę ich w to wciągać.

Przy okazji: nadal zwracam się do Kiby „Kiba”. Strać się, przystojniaku, nigdy nie będę cię wołał „Kiba-kun”!

I tak zostałem wezwany dzisiaj do pokoju klubowego.

Wkroczyłem do środka starego budynku, z którym cały czas się zaznajamiam, i ruszyłem w stronę pomieszczenia na drugim piętrze.

– Wchodzę.

Gdy wszedłem po powiedzeniu tego, wszyscy już byli tutaj. Och, przyszedłem jako ostatni?

W środku panowała ciemność, a okno było zasłonięte tak, by nie wpadł żaden promień słoneczny. Jedyne światło w pokoju pochodziło ze świeczek rozsianych losowo po podłodze.

– Więc przyszedłeś.

Gdy tylko Buchou mnie ujrzała, wydała rozkaz Akeno-san.

– Tak jest, Buchou – odpowiedziała. – Ise-kun, proszę ustaw się w środku magicznego kręgu – powiedziała, przywołując mnie dłonią. Piękność kiwa do mnie! A dziękuję bardzo! To samo w sobie jest dla mnie nagrodą.

Stanąłem po środku kręgu. Co teraz?

– Ise, twoja praca polegająca na rozdawaniu ulotek dobiegła końca. Dobra robota. – Buchou się uśmiechała. Rozumiem, więc już nie muszę ich rozdawać. – Teraz zajmiesz się prawdziwą pracą diabła.

– O! Mogę zawierać kontrakty!?

– Tak, zgadza się. Z racji jednak, że to twój pierwszy raz, będzie to kontrakt z kimś mającym jakieś niewygórowane życzenie. Są dwie rezerwacje kontraktów z Koneko. Jako że trudne jest wykonanie ich dwóch, pozostawiam jedno tobie.

– …Proszę mi pomóc. – Koneko-chan się ukłoniła.

Idę więc w imieniu Koneko-chan. No dobra. Już mnie zmęczyło to rozdawanie ulotek. Kto by pomyślał, że jazda na rowerze każdej nocy i rozdawanie papierków wzbudzi we mnie samotność.

Pozostali stali na zewnątrz kręgu. Akeno-san, znajdująca się w jego wnętrzu, wypowiadała jakieś zaklęcie. Wtem magiczny krąg zaczął emitować niebiesko-białe światło.

– E-eeem…

– Cicho, Ise. Akeno umieszcza twoją pieczęć w magicznym kręgu – powiedziała Buchou.

Moją pieczęć? Krąg w pokoju symbolizował „Gremory”. Powiedziano mi, że dla nas, podwładnych Buchou, jest to coś na kształt herbu. I tak dla tych, którzy chcą nas przyzwać i zawrzeć z nami kontrakt, ten znak jest naszym symbolem.

Tak więc powiązana jest z tym aktywacja tak zwanej demonicznej mocy. Kiba i inni mają te znaki na swoich ciałach w różnych rozmiarach i działają one, gdy tylko używają demonicznych mocy. Tak mi to wytłumaczono.

Myślałem o tym, że na moim ciele również zostanie wyryty ten symbol, wyglądało jednak na to, że po zostaniu diabłem trzeba wpierw nauczyć się kontrolować demoniczne moce, a potem doprowadzać do różnych zjawisk poprzez wpływanie mocą na magiczny krąg. No cóż, tak myślałem.

– Ise, wyciągnij swoją lewą dłoń.

Skierowałem lewą rękę w stronę Buchou, tak jak poprosiła. Napisała coś palcami na wewnętrznej części mojej dłoni. Czy to jakieś zaklęcie? Miałem wrażenie, że rysuje coś na kształt okręgu…

Wtem moja dłoń się zaświeciła. Był to okrąg – magiczny krąg wyryty na mojej kończynie. Świecił się na niebiesko-biały kolor.

Łał, magiczny krąg!

– Pozwala na natychmiastowy transport do klienta przy użyciu magicznego kręgu do teleportacji. A wraz z wypełnieniem kontraktu umożliwi ci również powrót do tego pomieszczenia.

O, łapię już. Posiada zatem taką umiejętność.

– Akeno, gotowa?

– Tak, Buchou. – Akeno-san wyszła z magicznego kręgu. – Stań w jego środku. – Zrobiłem tak, jak mi kazała.

Jakoś wyczuwałem moc wydobywającą się z niego. Gdy go dotykałem, wypływała ze mnie moc. Czy to jedna z cech przynależności do grupy?

– Magiczny krąg odpowiada na wezwanie klienta. Zostaniesz do niego teleportowany. Wiesz, co masz robić po teleportacji, prawda?

– Tak!

– Dobra odpowiedź. A teraz ruszaj!

Napięcie sięga zenitu! Moja pierwsza praca! Wykonam ją bez szwanku!

Magiczny krąg zaczął świecić jeszcze mocniej. Wygląda na to, że zaraz się tam przeniosę.

Dużo promieni świetlnych pokrywa moje ciało. Zamknąłem oczy z powodu tej jasności. Gdy tylko je otworzę, będę u klienta! Kuu! Nie mogę się doczekać.

A potem…

!…

Natychmiastowo…

Teleportowany…

……………

……………

Hm? Hmm.

Co? Teleportowałem się? Już po wszystkim?

Otworzyłem niepewnie oczy.

…Zaniemówiłem na widok mojego otoczenia.

…To pokój klubowy.

Co? A co z natychmiastową teleportacją? Gdzie klient?

Gdy spojrzałem na Buchou, wyglądała na zmartwioną i trzymała się za czoło. Akeno-san mówiła „Ojeju” z rozczarowaniem na twarzy. Drań Kiba westchnął. Wkurza mnie, ale czy coś się ze mną stało?

– Ise – zwróciła się do mnie Buchou.

– Tak?

– To przykre, ale wygląda na to, że nie możesz użyć magicznego kręgu, by dostać się do klienta.

Co? Co to oznacza? Na mojej twarzy pojawiło się zdezorientowanie, a Senpai zaczęła tłumaczyć:

– Magiczny krąg wymaga określonej ilości demonicznej mocy… Nie za dużo. Nie, może go używać każdy diabeł. Nawet dziecko. Transport przy pomocy magicznego kręgu jest pierwszym i najłatwiejszym krokiem w byciu diabłem.

C-co to znaczy…?

– Innymi słowy, Ise, twoja demoniczna moc jest mniejsza niż dziecka. Nie, jest tak niska, że nawet magiczny krąg na nią nie reaguje. Ise, twoja demoniczna moc jest niesamowicie mała.

C…! Cooooooooooooooo!

– Co do diabłaaaaaaa!!!

Zaniemówiłem. Cooo! Czy to oznaczało, że nie mogłem użyć magicznego kręgu, by teleportować się do klienta, bo nie posiadałem demonicznych mocy!? Nie jestem diabłem? Jestem diabłem, prawda?

– …Odrażające – powiedziała Koneko-chan apatycznie. To poważny cios, Koneko-chan.

– Ojeju, no to mamy kłopot. Co teraz zrobimy, Buchou? – zapytała również z zaniepokoją twarzą Akeno-san.

Uggh. Mój diabelski debiut trudno się zaczyna…

Buchou powiedziała bez ogródek po chwili zastanowienia:

– Mając klienta, nie możemy pozwolić mu czekać. Ise.

– Tak jest!

– Nigdy wcześniej coś takiego nie miało miejsca, ale będziesz musiał się tam dostać o własnych nogach.

– Samemu!?

Jestem w szoku. Tego nie przewidywałem, proszę pani przewodniczącej!

– Tak, podobnie jak rozdawałeś ulotki, będziesz musiał dostać się do domu klienta na rowerze. Nic na to nie poradzimy. Koniec końców nie masz żadnych demonicznych mocy. Będziesz musiał nadrobić to własnym ciałem.

– Rowerem!? Do domu klienta na rowerze!? Są w ogóle diabły, które tak robią!?

PALUCH!

Koneko-chan wskazała na mnie palcem, nie mówiąc ani słowa. Koneko-chaaaan, ty naprawdę lubisz sprawiać, że czuję się żałośnie, co…

– Pośpiesz się i jazda! Diabelska robota to zawieranie kontraktów! Nie możesz pozwolić ludziom czekać! – ponagliła mnie Buchou. Miała poważną minę.

Ugggh, mój cel zdobycia tytułu szlacheckiego zaczyna się wyboistą ścieżką!

– U-uwaaaaa! Dam z siebie wszystko~!

Wyszedłem z pomieszczenia, zanosząc się płaczem.


Część 3[edit]

Była północ, a ja pedałowałem na rowerze, ile sił w nogach. Łzy zasłaniały mi widok. Płakałem. Tak, płakałem.

Diabeł, którego nie można przyzwać magicznym kręgiem. To właśnie ja. Panowie oraz panie, oto pierwszy taki przypadek w historii. Dzięki właśnie temu zajściu moim łzom nie ma końca.

Co miała na myśli, mówiąc, że nie mam demonicznych mocy!? A niech to! Czy w takim tempie będę mógł zdobyć tytuł szlachecki?

Używając przenośnego urządzenia diabłów, zmierzam do osoby, która mnie wezwała. Moim celem był miniblok mieszkalny znajdujący się dwadzieścia minut drogi od szkoły. Klient wynajmował tam jeden z pokoi. W przypadku usługi polegającej na dostawie klienci z pewnością by się wkurzyli z powodu takiego opóźnienia. Zazwyczaj następowała natychmiastowa teleportacja, teraz jednak sprawiłem, że klient musi czekać dwadzieścia minut. W takim przypadku, gdyby pracowało się w sklepie, szef byłby wściekły.

Mój był zakłopotany. Czy pozostawiłem po sobie złe wrażenie? Hmm, bycie diabłem serio jest trudne.

Zapukałem do drzwi.

– Dobry wieczór! Jestem tu z polecenia czcigodnej diablicy Gremory! Proszę wybaczyć, ale to właśnie to mieszkanie nas wezwało, tak?

Chyba takie coś powinno być w porządku. Diabły mogą być wykryte tylko przez ludzi, którzy chcą zawrzeć kontrakt. Nawet robiąc coś takiego, nie dam poznać sąsiadom tego człowieka, co się dzieje. Najwyraźniej tylko klient mógł słyszeć to, co właśnie powiedziałem. W czasie wykonywania diabelskiej roboty aktywuje się specjalna demoniczna moc i nikt, kogo to nie dotyczy, nie będzie tym niepokojony. Tak powiedziała mi Buchou.

– K-kto tam!? – doszedł mnie głos spanikowanego mężczyzny.

– Eem, jestem diabłem. Diabłem nowicjuszem i przyszedłem tutaj, ponieważ zostałem przez pana wezwany.

– N-nie kłam! Diabły nie pukają do drzwi! One wychodzą z tej ulotki! Właśnie tak to wyglądało poprzednim razem! Poza tym chciałem Koneko-chan!

Tak, miał rację. Bardzo przepraszam za to. Przepraszam. Był to niespodziewany obrót spraw zarówno dla mnie, jak i innych.

– Ach, proszę wybaczyć. Po prostu nie mam wystarczająco dużo demonicznych mocy, tak więc nie mogłem pojawić się z magicznego kręgu.

– Może jesteś jakimś zboczeńcem!

Wkurzył mnie tym.

– Nie jestem! Również sam tego nie rozumiem! Gdybym tylko mógł, to pojawiłbym się przez magiczny krąg! Co za lamus jeździłby po mieście na rowerze w środku nocy?!

– A ty czym się tak denerwujesz, zboczeńcu jeden!

– Zboczeńcu jeden!? Pieprz się! Mówię ci, że jestem diabłem!

– Wracaj do domu!

Klient otwiera drzwi. Klient ma wąty.

Chudy mężczyzna. Wygląda na niezbyt zdrowego. Wydawał się wkurzony, ale gdy tylko popatrzył na moją twarz, jego mina złagodniała.

– …Płaczesz?

– Co? Że ja? – Gdy dotknąłem policzka, poczułem wilgoć. Płakałem.

– Naprawdę? Tak cię zaskoczyło to, że nie możesz użyć magicznego kręgu…

– Najwyraźniej.

Pozwolił mi wejść. Nawet przygotował herbatę.

Zdarzenie z teleportacją i kłótnia uderzyły mnie znacznie bardziej, niż się spodziewałem, i nieświadomie płakałem. Oczywiście, że chciałem płakać.

Mój klient, Morisawa-san, zobaczywszy mnie, poczuł żal i pozwolił mi wejść. Jego pokój wyglądał czysto. Było to dosyć schludne pomieszczenie jak na samotnego gościa. Powiedział mi, że za dnia pracuje dla rządu. Wykonywał swoją robotę bardzo skrupulatnie, ale pragnął kontaktu z innymi ludźmi, tak więc skończył na przyzwaniu diabła z ulotki.

– Tak więc nie jesteś Koneko-chan…

Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Była pierwszym diabłem, z którym zawarł kontrakt, i od tamtej pory wzywał właśnie ją.

– Bardzo mi przykro, jest ona jednak bardzo rozchwytywana przez innych klientów. Najwyraźniej odpowiada za wydział „śliczności”.

Wzywając diabła, możesz sobie zażyczyć, kogo chcesz, wymawiając jego imię. No cóż, tak mi to wytłumaczono. A dzisiaj przekazano mi dolę Koneko-chan. Zdarzają się przypadki, że wybrany diabeł nie może się stawić, i wtedy, jako jego zmiennik, idzie ktoś inny.

– Używając ulotki, życzyłem sobie właśnie diabła z tej ślicznej kategorii…

– Jestem ślicznym nowicjuszem, więc chyba wszystko w porządku?

– Hahaha! Mówisz niestworzone rzeczy! Gdybym tylko miał srebrny miecz, to ciąłbym cię!

Brachu, śmiejesz się, jednak twój wzrok pozostaje poważny.

– Przy okazji, o co chciałeś prosić, wzywając Koneko-chan? – zapytałem.

Może będę umiał spełnić to jego życzenie. Moje złudzenia zostają jednak szybko rozwiane, gdy Morisawa-san wyciągnął z rogu pokoju pewną rzecz.

– Chciałem, by to włożyła.

Co to za mundurek szkolny? Wydaje mi się, że już go gdzieś widziałem. A może i nie.

– To mundurek Nagato Yuki.

– Nagato… Ach! Z Suzumii Haruhi.

Nawet ja to znam – Melancholia Haruhi Suzumii. Rok temu było popularnym anime.

– Diabełku, a czy ty też lubisz Nagato?

– Nie, jestem bardziej fanem Asakury Ryuoko.

– Dlaczego?

– Z powodu jej piersi.

– …!

Morisawa-san zaniemówił, słysząc moją odpowiedź, która padła bez chwili zawahania. Asakura Ryouko – postać z Suzumii Haruhi i piękna dziewczyna o wspaniałym ciele.

– Jesteś więc miłośnikiem dużych piersi?

– Tak, cycuszki są wypełnione marzeniami. Jestem tego bardzo pewien.

Wyobraziłem sobie nagie, podskakujące cycki Buchou. Zakochałem się w twoich cycuszkach od pierwszego wejrzenia. Było to zbyt żenujące, by bezpośrednio ci o tym powiedzieć, ale na pewno będę bronił twoich cycuszków, Buchou.

Morisawa-san zrobił lubieżną minę, uśmiechając się znacząco.

– Masz spostrzegawcze oko. Zdajesz się darzyć cycuszki niezwykłe namiętnym uczuciem. Rozumiem, twój fetysz jest przeciwny do mojego. Lubię dziewczyny o małych piersiach.

– Jestem w stanie to zrozumieć. Mam przyjaciela o podobnym guście.

W mojej głowie pojawia się piekielny kumpel w okularach, Motohama. Jest prawdziwym zboczeńcem. Tego jestem pewien.

– Tak, nie uważasz, że ona wygląda, to znaczy Koneko-chan, podobnie do Nagato? Choćby atmosfera wokół niej. Chociaż jest trochę niska.

Kiedy o tym wspominasz, to Koneko-chan ma drobne ciało, nie okazuje emocji, nie ma kształtów, ma krótkie włosy i można wymieniać tak dalej. Nagato Yuki również jest taką postacią.

– Dlatego chciałem, żeby to założyła. Bardzo tego chciałem! – Morisawa-san zalał się łzami smutku. Mocno tego żałował. Naprawdę chciał, żeby to na siebie włożyła, hm?

– Bardzo mi przykro. No ale dobra, niech no to na siebie włożę…

– Ja cię, kurwa, zabiję, draniu! – odrzucił moją uprzejmą ofertę, krzycząc.

Weź się proszę nie denerwuj, zalewając się tak łzami. To żart. Tylko robię sobie jaja.

Otarłszy łzy, Morisawa-san próbował się uspokoić. Wziął głęboki wdech i ucichł.

– Dobra, nieważne. Więc jaka jest twoja specjalna umiejętność? Jesteś diabłem, więc powinieneś w czymś być dobry, nie? W czymś takim jak używanie tajemniczej mocy. Powiem ci, że Koneko-chan jest niezwykle silna. Wzięła mnie na ręce niczym księżniczkę – powiedział to z dumą. A gdzie podziała się twoja męska godność?

Ta, najwidoczniej istnieją osoby, których podnieca, gdy podnosi ich dziewczyna. Ale, ale – moja specjalna zdolność? Hmm.

Skrzyżowałem ramiona i powiedziałem poważnym tonem:

– Moją specjalną umiejętnością jest kamehameha.

– Weź się zabij.

– Co takiego! Czemu tak odpowiadasz? Nie powinno się mówić tak prosto z mostu! A w twoich słowach dało się wyczuć istną żądze krwi!

– Oczywiście, że się dało! Bo gdzie znajdziesz diabła, którego specjalną umiejętnością jest kamehameha!?

– Tutaj! Właśnie t~u~t~a~j! – powiedziałem pewnie, wskazując na siebie.

– W takim razie zrób to!

– Zrobię!

– Jeżeli potrafisz go użyć, to go użyj! Nie patrz z góry na nas, na pokolenie, które wychowało się na Dragon Ballu! Będąc w gimnazjum, każdy z nas ćwiczył kamehameha w poniedziałki na przerwie. Próbowaliśmy nawet zbierać energię, by użyć kuli Genki, choć nic to nie dało! Nie gardź naszym pokoleniem!

– Zamknij się! Kogo to obchodzi, że zostaliście wychowali na Dragon Ballu? Mam wszystkie tomy mangi! Kupiłem nawet pierwsze wydanie ze specjalną okładką! Z kumplami bawiliśmy się w chowaka, szukając się na podstawie naszego ki!

Stawiłem czoła wszystkim jego zarzutom. Wkurzyłem się! Ta, nawet bardzo! W takim razie pokażę ci! Kamehameha w wykonaniu Hyoudou Isseia!

Aktywuję swój Boski Dar! Wpierw zamknąłem oczy, a potem podniosłem lewą rękę. Przed oczyma miałem postać Son Goku… Włożyłem w to całą swoją energię! Kurna! Spróbuj tego, pokolenie Dragon Balla! To mój najpotężniejszy atak!

– Kamehameha!

Błysk! Wtem moja lewa ręka zaczęła się świecić! Boski Dar, którym była czerwona rękawica, pojawił się, pokrywając całą kończynę. I co powiesz na to? To mój Boski Dar!

POTOK

Spojrzałem na Morisawę-san. Beczał jak dziecko. Pochwycił nagle z półki pierwszy tom Dragon Balla, po czym złapał moją dłoń i namiętnie ją ścisnął.

– Porozmawiajmy!

POTOK

Z moich oczu również płynęły łzy. Powiedział wystarczająco, by go zrozumieć. Każdy fan Dragon Balla by go zrozumiał.

– Tak, Porozmawiajmy!

Tak więc długa noc się rozpoczęła.


– Hahaha. Ja też. Również uważam to za dobre, że pan Wakamoto podkładał głos Cellowi.

– Ta. Właśnie tak wyobrażałem sobie jego głos.

Po tym, jak wziął swoją mangę, gadaliśmy i śmialiśmy się wspólnie przez przeszło dwie godziny. Rozmawiając, zapomnieliśmy o różnicy wieku między nami i się zaprzyjaźniliśmy.

Hahaha, na początku wywarł na mnie złe wrażenie, ale im więcej rozmawialiśmy, tym bardziej docierało do nas, że możemy się nieźle dogadać.

– Dobrze! To może zawrę z tobą kontrakt?

– Jasne! Kierowniku! Niechaj tak będzie!

Tak! Tak, tak, tak, tak! Mam swój pierwszy kontrakt! Moja droga do parostwa się rozpoczęła! Moja legenda zaczyna się właśnie tutaj!

– Dobrze, może to być trochę standardowe życzenie, ale mogę sobie zażyczyć bycie bogatym?

Rozumiem. Rzeczywiście jest to normalne, ale całkiem popularne wśród ludzi.

– Dobrze, sprawdzę. – Włączyłem przenośne urządzenie diabłów i zacząłem działać. Wpisałem jego życzenie i pojawiła się odpowiedź. – Ach, emm, w twoim przypadku ceną za takie życzenie byłoby twoje życie. Umrzesz.

– Umrę!?

– Tak, diabły mówią, że „życie życiu nierówne”. Przykro mi. Aby być bogaty, Morisawo-san, musiałbyś umrzeć.

– Czuję się tak, jakby wydarto mi serce, ale okej. Bądź co bądź, gdybym sobie tego zażyczył, to kiedy i gdzie bym umarł?

– Emm. Umarłbyś, gdy tylko pieniądze zaczęłyby spadać z nieba. Wygląda na to, że nawet nie mógłbyś ich dotknąć. To okropne.

– Ghaa! To nie mógłbym nawet rozsmarować tej forsy na twojej mordzie!?

– Hej, nawet tego nie próbuj!

Ta, właśnie byłem świadkiem, jak czyjeś marzenie zostało zmiażdżone. Rozumiem. Tak jak myślałem, spełnienie takiego życzenia Morisawie-san jest praktycznie niemożliwe. To więc miała na myśli Buchou, mówiąc, że ludzkie życia nie są sobie równe. W jakim niesprawiedliwym świecie przyszło nam żyć?

– W t-takim razie co z haremem!? Mogę sobie zażyczyć pełno dziewczynek do schrupania niczym wystawnej uczty?

Och. Jesteśmy więc przy tym, hę? Trochę się wzruszyłem. W końcu jest facetem. Nic dziwnego, że pokusił się o takie życzenie.

– Morisawa-san! Również kocham haremy! W końcu to marzenie każdego mężczyzny! Niesamowite! Chyba będziemy musieli iść kiedyś na kielicha! Mimo że jestem niepełnoletni!

– Nie obchodzi mnie to. Co mówi urządzenie?

Wpisałem jego życzenie. O rany, to ci odpowiedź.

– Cóż, mówi, że gdy tylko w zasięgu twojego wzroku pojawiłyby się piękne dziewczyny i kobiety, to umarłbyś.

– Umarłbym na sam ich widok!?

– Nie, gdy tylko znalazłyby się w zasięgu twojego wzroku, nie byłbyś więc w stanie powiedzieć, czy są piękne, czy nie. Brutalne. To już nie lepiej minąć na ulicy jakieś dziewczyny?

– Uwaaaaaa!

Nagle dorosły Morisawa-san zaczął płakać.

– Zatem byłem człowiekiem, który nie jest dużo wart!? Ughh, mogę tylko powiedzieć, że żałuję, że się urodziłem…

Poklepałem go lekko po ramieniu.

– Kontynuujmy naszą rozmowę o Dragon Ballu do rana. Chcesz odegrać walkę z Dragon Balla? Będę Goku, a ty Freezą. Stoi?

Płacząc, kiwnął głową.

I w taki sposób mój pierwszy kontrakt nie doszedł do skutku, bo musiałem zająć się swoim klientem.


Część 4[edit]

Następnego dnia po szkole.

– ………

Buchou jest rozłoszczona. Ma uniesione brwi i milczy bez słowa. Stoję przed jej obliczem z bladą twarzą.

Bawiłem się wczoraj ze swoim klientem w Dragon Balla i tak spędziłem noc. A tak, Kiba powiedział z gorzkim uśmiechem „Taki przypadek nigdy wcześniej się nie przytrafił” czy coś takiego.

– …Ise – powiedziała głębokim i przerażającym głosem.

– Słucham!

– Rozmawiałeś z klientem o mandze, a co stało się potem? Co z kontraktem?

Przeszła od razu do sedna. Zacząłem się pocić.

– N-nie doszedł do skutku… Odgrywaliśmy pojedynki z pewnej mangi do samego rana!

– Odgrywaliście pojedynki?

– T-tak! Zachowujesz się jak postać z danej mangi i walczysz na niby!

Czemu tłumaczę to z taką powagą? Wyjaśnianie jej tego doprowadza mnie do płaczu.

– W-wiem, że jako licealista powinienem się wstydzić… nie, jako profesjonalny diabeł również powinienem się wstydzić! Bardzo mi przykro! Najmocniej przepraszam! – Skłoniłem się ze spuszczoną głową. No serio, co ja robiłem przez całą noc?

– Po wykonanej robocie prosimy klienta o wypełnienie ankiety na danej mu przez nas ulotce. Pytamy „Jak przebiegł kontrakt z diabłem?”. Wypełniona pojawia się na tej ulotce, ale… – Buchou pokazała mi tę kartkę z opinią. Jest więc coś takiego, hm. Diabelska robota jest bardziej skomplikowana, niż myślałem. – „Było fajnie. Po raz pierwszy się tak dobrze bawiłem. Chciałbym spotkać się z Ise-kun jeszcze raz. Mam nadzieję, że następnym razem uda mi się z nim zawrzeć udany kontrakt.”… To ankieta wypełniona przez klienta.

…! Poczułem ciepło w piersiach. Morisawa-san… Nie byłem w stanie nic dla ciebie zrobić, a ty jednak…

– Po raz pierwszy dostałam taką opinię. Na początku nie wiedziałam, co zrobić. Właśnie dlatego mam taką dziwną minę, bo nie miałam pojęcia, jak na to zareagować.

Buchou nie jest wściekła? Faktem jednak pozostaje, że nie zawarłem kontraktu.

– Dla diabłów ważną rzeczą jest zawieranie kontraktów z ludźmi, którzy nas przyzwali. Otrzymujemy od nich wynagrodzenie. Tak żyją diabły od dawien dawna… Nie wiedziałam, jak na to zareagować, bo spotkałam się z tym po raz pierwszy. Jako diabeł może i zawiodłeś, ale klient był z ciebie zadowolony… – Na jej twarzy pojawiło się zdezorientowanie, ale potem ustąpiło uśmiechowi. – Jest to jednak interesujące. To z pewnością. Nie było żadnego diabła podobnego do ciebie, jesteś jednak naprawdę interesującym chłopcem. Możesz stać się diabłem numer jeden od niespodzianek. Pamiętaj jednak, by wypełniać podstawowe rzeczy. Zawierasz kontrakty z klientami, spełniasz ich życzenia, a potem otrzymujesz wynagrodzenie. Dobrze?

– Tak jest! Dam z siebie wszystko!

Buchou przebaczyła mi moje występki. To samo w sobie uszczęśliwia mnie tak bardzo, że mam ochotę tańczyć. Buchou, następnym razem na pewno mi się uda!


Część 5[edit]

W noc po tym, jak złożyłem obietnicę.

Raz jeszcze wypełniam swoją robotę. Jest noc, a ja pedałuję na rowerze ze wszystkich sił, jadąc w kierunku domu klienta. Tym razem zmierzam do posiadłości oddalonej o trzydzieści minut od szkoły. Zajęło mi to aż tyle, mimo że pędziłem, ile sił w nogach. Klient nie jest wkurzony, prawda?

Stanąłem przed drzwiami i zadzwoniłem. Diabeł muszący dzwonić do drzwi serio smuci. Też chcę zostać wezwany przez magiczny krąg. Po niedługiej chwili otrzymałem odpowiedź przez domofon.

– Otwarte. Wejdź-nyou.

Naprawdę niski głos. To facet. Co takiego? „Nyou”? Czy on właśnie tak powiedział? Nie, musiałem się przesłyszeć.

Gdy otworzyłem drzwi, zaniemówiłem.

– Dobry wieczór-nyou.

Olbrzymie cielsko. Przemożna prezencja. Typ z niesamowitą muskulaturą noszący strój gotyckiej loli. Przyglądając się uważnie, dostrzegłem, że guziki wyglądają tak, jakby miały odpaść. Były również skrawki materiału wyglądające tak, jakby miały się rozerwać.

Co więcej, oczy tej osoby są wypełnione przytłaczającą żądzą krwi – jednak był w nich błysk czystej niewinności. Nie, to jednak głowa jest najdziwniejsza. Nosi kocie uszka.

Przełknąłem ślinę. Pojedyncza kropla potu skapnęła z mojego polika. Dłonie drżały mi ze zdenerwowania. To nie mężczyzna. To nadmężczyzna.

Mam przeczucie. Przeczucie, że zostanę zabity w niedorzeczny sposób.

– E-em… diabła… przyzywał pan diabła z grupy Gremory…? – zapytałem go niepewnie.

BŁYSK!

Jego oczy zabłysły, wydając przy tym dźwięk. Mam wrażenie, że toczy się między nami zacięta walka duchowa. Zabije mnieeee! Hii! Mimo że jestem diabłem, to przybrałem pozycję do obrony.

– Zgadza się-nyou. Wezwałam pana Diabła, ponieważ chcę spełnić swoje życzenie-nyou.

Spomiędzy jego grubych warg wypłynęły niespodziewane słowa. Kończy każdą wypowiedź tym „nyou”! Niemożliwe… tak w ogóle można?

– Chcę, byś uczynił z Mil-tan[14] czarodziejkę-nyou!

– Proszę się zatem przenieść do innego świata – odpowiedziałem mu od razu.

To nie możliwe. Naprawdę. Bardzo poważnie.

Spuściłem głowę, ponieważ jego życzenie przekracza wszelkie moje wyobrażenia. Mil-tan!? Co to kurna jest Mil-tan!? Jego słowa zaczynają mącić mi w głowie. Z takim ciałem możesz iść do innego wymiaru i wrócić bez zadrapania! Pewnie pokonałbyś samego Króla Demonów!

– Już tego próbowałem-nyou.

– Już próbowałeś!?

– Ale było to niemożliwe-nyou. Nie znalazł się nikt, kto obdarzyłby Mil-tan magicznymi mocami-nyou.

– Cóż, można powiedzieć, że ta sytuacja jest trochę „magiczna”…

– Pozostało tylko zapytać mojego największego wroga, pana Diabła-nyou.

Nie zdając sobie sprawy, już zacząłem traktować siebie jako jego wroga… Ale nic mu o tym nie powiem.

– Panie Diable~! – głos tego mężczyzny, Mil-tan, zatrząsnął ścianami pokoju. A to co!? Magiczny dźwięk!? – Daj proszę Mil-tan fantastyczne moce-nyoooou!

– Spokojnie, już wyglądasz wystarczająco fantastycznie! To ja czuję się, jakbym chciał płakać!

Naprawdę się rozpłakałem. A niech to! Jakim cudem wszyscy klienci, za których odpowiadam, są bandą zboczków!? Co to ma znaczyć!?

– Mil-tan! Mil-tan, spokojnie! Posłucham, co masz do powiedzenia!

Wszystko po kolei. Chyba powinienem go uspokoić i wysłuchać.

Na przerażającej twarzy Mil-tan, gdy otarł ją z łez, pojawił się duży uśmiech.

– Obejrzyjmy wpierw „Czarodziejkę z Mlecznej Orbity 7”-nyou. Historia o magii zaczyna się właśnie tu.

Moja długa noc się rozpoczęła.

Część 6[edit]

Jest już następny dzień, a ja jestem w drodze do domu po skończonych zajęciach klubowych.

Haa. Westchnąłem.

Nawet dzisiaj na twarzy Buchou widniała dziwna mina. Mój kontrakt nie doszedł do skutku dwa razy z rzędu. Otrzymałem jednak najlepszą z możliwych opinii. Przewodnicząca znowu była zmieszana z powodu natknięcia się na nieznany sobie przypadek już drugi raz. Bardzo przepraszam za uczestniczenie w tych dziwacznych incydentach. Czuję się przez to źle i wygląda na to, że moja droga do uzyskania parostwa będzie znacznie trudniejsza, niż myślałem…

Zeszłej nocy oglądałem anime z Mil-tan do samego rana. Początkowo nie brałem tego na serio, ale potem wciągnęła mnie ta seria o czarodziejkach z powodu swoich pikantnych scen oraz historii, która wprawiła mnie w płacz, tak więc oglądałem ją do samego rana.

Poza tym, to czemu moi klienci to banda zboczków?

„Ahaha, Hyoudou-kun musi posiadać demoniczne moce, które przyciągają takich ludzi” – coś takiego powiedział Kiba, mając na twarzy swój pokrzepiający uśmiech. Zdechnij, przystojniaku. Słyszałem, że często przyzywają go piękne starsze kobiety. A niech to! Jakie kontrakty zawiera z nimi? Seks!? Czy powiązane z seksem!? Na samą myśl o tym mam ochotę go zamordować. Kurna! Niech cię, Kibaaaa!

– Hauu!

Hmm? Niespodziewany głos. Doszedł mnie on z tyłu, a wraz z nim dźwięk czegoś lecącego na ziemię. Gdy się odwróciłem, na ziemi leżała siostra zakonna. Ramiona miała szeroko otwarte, a twarz wbitą w ziemię. Z całą pewnością do zgrabnych upadków to nie należało.

– …N-nic się nie stało? – Podszedłem do niej i podałem rękę, co by mogła wstać.

– Auu. Czemu cały czas się potykam… Och, proszę wybaczyć. Bardzo dziękuję.

Wnioskując po głosie, można stwierdzić, że jest młoda. Czyżby w tym samym wieku co ja? Podawszy dłoń, pomogłem jej wstać.

PODMUCH

Wraz z podmuchem wiatru odleciał siostrzany welon. Dotąd skryte blond włosy opadły na jej ramiona. Iskrzyły się w świetle słońca. Mój wzrok powędrował następnie w kierunku jej twarzy.

…!

Natychmiastowo zdobyła moje serce. Przede mną stoi blond piękność. Jej zielone oczy wyglądają tak pięknie, że sprawiają wrażenie, że mnie wessą…

……… Przez chwilę gapiłem się na nią.

– E-emm… czy coś się stało…? – Spojrzała prosto na mnie ze zmartwioną miną.

– Ach. P-proszę wybaczyć. Eee…

Nie powiem tego. Nie ma mowy, bym powiedział jej, że zafascynowała mnie sobą. Raczej to ta dziewczyna jest „nią”. Tak, mówię o tym. Tak, o tym. Wygląda dokładnie jak moja wymarzona dziewczyna – wersja z blond laseczką! Oczywiście, że będzie mnie do niej ciągnęło! Czuję, że potrzebuję podtrzymać z nią rozmowę! Czy to flaga[15]? Myślę o czymś tak egoistycznym.

HSDxD vol 01 137.jpg

Rzuca mi się w oczy podróżna torba, którą niesie na ramieniu. Jak się nad tym zastanowić, to niezbyt często widuje się w miasteczku zakonnicę. To mój pierwszy raz.

Wpierw jednak muszę podnieść jej welon. Na szczęście wylądował nieopodal.

– W p-podróży?

– Nie, nie. Zostałam przydzielona do parafii w tym miasteczku… Musi pan być tutejszym mieszkańcem. Bardzo mi miło pana poznać. – Pochyliła głowę.

Hmm. Przydzielona do tutejszej parafii. Roszady w Kościele? Wygląda na to, że Kościół również nie ma łatwo.

– Odkąd się tylko tutaj zjawiłam, to wpadam w kłopoty. Eee… Nie potrafię mówić tak dobrze po japońsku… Zgubiłam się, a inni nie potrafili zrozumieć, co mówiłam… – Trzyma dłonie złączone na wysokości piersi i wygląda na naprawdę smutną.

…Osoba ta więc nie potrafi mówić po japońsku. Potrafi ze mną rozmawiać z powodu diabelskiej mocy. Buchou mówiła mi o tym wcześniej.

„Kiedy stajesz się diabłem, jedną z wyjątkowych umiejętności, które pozyskujesz, jest »Język«. Po staniu się jednym z nas każda osoba na świecie może ciebie zrozumieć. Ludzie, słuchając ciebie, usłyszą ten język, który jest im najbardziej bliski. Jeżeli będą to Amerykanie – usłyszą angielski; Hiszpanie – hiszpański. I vice versa: gdy będą mówić językiem innym niż japoński, to usłyszysz japoński”.

Tak, dzieje się tak, jak powiedziała przewodnicząca. Podczas lekcji angielskiego słyszałem wszystko po japońsku. Bardzo mnie to zaskoczyło. Gdy nauczyciel kazał mi przeczytać jeden akapit po angielsku, to jakoś mi się to udało, a cała moja klasa wyglądała na zdumioną! Nawet nauczyciel zaniemówił. No cóż, litery i słownictwo nie zamieniły się na japoński, ponieważ ogranicza się to tylko do mowy. Ale dobre i tyle, ponieważ już sam fakt, że jestem w stanie porozumieć się z kimkolwiek w każdym zakątku świata, był fantastyczny. Tak jakbym stał się „międzynarodowym” licealistą bez żadnych specjalnych wymogów.

– Myślę, że chyba wiem, gdzie jest kościół.

Chyba na peryferiach miasteczka jest stary kościół. Tak myślę, że jest to kościół. Ale czy on jest w ogóle używany?

– W-wie pan! D-dziękuję~! To wszystko za sprawą Boga! – uśmiechnęła się do mnie ze łzami w oczach. Jest naprawdę urocza.

Gdy jednak spojrzałem na krzyż skrzący się na jej piersi, doznałem niesamowicie negatywnych odczuć. No cóż, nic dziwnego, w końcu jestem diabłem. Jest ona takim człowiekiem, z którym nie powinienem ani rozmawiać, ani w ogóle się zadawać.

Nie mogę jednak zostawić dziewczyny w potrzebie samej sobie. I w ten sposób zabrałem siostrę zakonną do kościoła.

W drodze do niego przechodziliśmy obok parku.

– Ałaaaaa! – doszedł mnie krzyk chłopca.

– Nic ci nie jest, Yosh? Jest ze swoją mamą, więc nic mu nie będzie. Wygląda na to, że się potknął.

Nagle jednak krocząca obok mnie zakonnica skręciła w stronę parku.

– Hej. – Weszła do parku i podeszła do chłopaka, siedzącego na ziemi i płaczącego. Podążyłem za nią. – Nic ci nie jest? Chłopaki nie płaczą od takich małych skaleczeń. – Pogłaskała go delikatnie po głowie. Chłopiec prawdopodobnie nie zrozumiał, co powiedziała. Miała jednak bardzo przyjacielską minę. Przyłożyła dłoń do miejsca, w które skaleczył się chłopiec. W następnej chwili zostałem wprawiony w zdziwienie. Z siostrzanej dłoni wyłoniła się zielona kula światła i zaczęła oświetlać kolano chłopca.

A to co? Demoniczne moce? Buchou powiedziała, że używać ich mogą tylko diabły i ktoś tam z nimi powiązany, więc to nie one. Patrząc uważniej, zauważyłem, że zranienie chłopca zaczyna znikać. Czy to światło z jej dłoni uleczyło jego ranę?

Coś przyszło mi na myśl… Boski Dar. Wyjątkowa moc, którą są obdarzeni pewni ludzie. Chyba tak to wcześniej powiedział Kiba. W jakiś sposób również go odczułem. Obserwowanie tego światła wywołało ból w mojej lewej ręce. Musi to mieć jakiś związek. Czyżby mój Boski Dar zareagował na jej Dar? Odpowiedział mu?

Gdy znów się spojrzałem, po zranieniu chłopca nie było śladu. Niesamowite. To również jest moc Boskiego Daru… Jest ich tak wiele i każdy jest inny.

Matka chłopca jest zdumiona. Każdy byłby, gdyby zobaczył coś tak niewyobrażalnego.

– Proszę, twoje skaleczenie zostało wyleczone. Ból powinien już minąć. – Pogłaskała go po głowie i spojrzała na mnie. – Przepraszam, ale musiałam. – Uśmiechnęła się, pokazując język.

Matka chłopca, która już wcześniej była zaskoczona, potrząsnęła głową, po czym chwyciła za rękę chłopca, by szybko stąd odejść.

– Dziękuję, siostrzyczko! – powiedział chłopiec. Słowa wdzięczności.

– Powiedział: dziękuję, siostrzyczko. – Uśmiechnęła się po tym, jak jej to przetłumaczyłem. – …Ta moc…

– Tak, jest to moc, która leczy. To wspaniały dar, który dał mi Bóg. – Wyglądała na trochę smutną, mimo że się uśmiechała.

Wygląda na to, że ma mroczną przeszłość czy coś. Chyba nie powinienem się w to zagłębiać. Nie jest to w końcu dobry moment, by powiedzieć: „Tak właściwie to również mam Boski Dar!”. Nie jest to normalne, a niektórzy ludzie mogą z tego tytułu cierpieć. Nawet ja nie czułem się szczęśliwy, że Boski Dar pokrywał moją rękę. Ba, czułem się zaskoczony. Wciąż nie wiedziałem, jak go używać, więc w ogóle mnie to nie cieszyło. Przydawał mi się tylko do małpowania kamehameha.

Rozmowa dobiegła końca i zaczęliśmy ponownie zmierzać w stronę parafii. Po kilku minutach marszu dotarliśmy do starego kościoła. Tak, znam tylko ten. Jest tak stary, jak właśnie go zapamiętałem. Nigdy nie słyszałem, żeby był używany, jednak wewnątrz dało się dostrzec światło, więc oznaczało to, że byli tam jacyś ludzie.

CIARKI CIARKI CIARKI

Przeszły mnie ciarki i zacząłem się pocić. Było tak jak wcześniej. Wiedziałem. Jestem diabłem, więc kościół, który należy do Boga i aniołów, będzie dla mnie wrogim terytorium. Nawet Buchou powiedziała dosyć wyraźnie, że nie powinienem nigdy zbliżać się do kościoła albo chramu.

– Tak, to tutaj! Tak się cieszę. – Porównawszy nasze położenie z mapą, którą miała, wydała z siebie westchnienie ulgi.

Och, jesteśmy więc we właściwym miejscu. To dobrze. Nie powinienem zostawać tutaj ani chwili dłużej. Robi się już ciemno, więc powinienem iść. Szkoda, by nie pożegnać się z taką pięknością, ale jestem diabłem, a ona zakonnicą… Miłość między dwiema stronami konfliktu może brzmieć romantycznie, ale w tym przypadku byłoby inaczej. A to dlatego, że naprawdę zaczynam się bać tego kościoła. Moje ciało nie przestaje się trząść.

Oznaka strachu musi być charakterystyczną cechą diabłów. Czuję się jak żaba obserwowana przez bociana. Nie, raczej żaba, która nie wie, co zrobić, gdy bocian ją znajdzie.

– W takim razie będę szedł.

– Proszę zaczekać!

Pożegnawszy się, chciałem odejść, jednak zatrzymała mnie.

– Chciałabym poczęstować pana herbatą jako wyraz wdzięczności za przyprowadzenie mnie tutaj…

– Och, śpieszę się, więc muszę już iść.

– …Ale to…

Jest zakłopotana. Pewnie chce zaprosić mnie na herbatę w ramach podziękowania, ale skuszenie się na parzenie herbaty tam byłoby niebezpieczne. Szkoda, ale muszę odmówić.

– Jestem Hyoudou Issei. Wszyscy nazywają mnie Ise, możesz więc również zwracać się do mnie Ise. Jak się nazywasz?

Gdy podałem jej moje imię, odpowiedziała z uśmiechem:

– Nazywam się Asia Argento! Proszę nazywać mnie Asia!

– W takim razie, siostro Asiu, spotkajmy się ponownie.

– Tak jest! Ise-san, na pewno przyjdę i się z tobą zobaczę!

Asia pochyliła głowę.

Odszedłem stamtąd, machając do niej. Patrzyła za mną, aż nie zniknąłem z zasięgu jej wzroku. Zrozumiałem, że jest dobrą dziewczyną. A to było nasze fatalne przeznaczenie i pierwsze spotkanie.

Część 7[edit]

Nocą.

– Nigdy więcej nie zbliżaj się do tego kościoła.

Dostaję opieprz od Buchou w pokoju klubowym. Jej mina jest bardziej poważna niż zawsze. Ba, jest na mnie naprawdę wściekła.

– Dla nas, diabłów, kościół jest wrogim terytorium. Wchodząc do niego, spowodujesz walki między Bogiem a diabłami. Jako że odprowadzenie zakonnicy do kościoła było uczynkiem uprzejmym, nic ci nie zrobili, ale anioły zawsze czuwają. Byłeś w takiej sytuacji, w której niczym dziwnym nie byłoby, gdyby zaatakowały cię świetlistą włócznią.

…Poważnie? Znalazłem się w takiej sytuacji…? Jeżeli się nad tym zastanowię, to dreszcze, których dostałem, nie były normalne. Czułem wtedy tylko strach. Więc właśnie to oznacza wykrywanie niebezpieczeństwa. Mój diabelski instynkt podpowiadał mi, że znalazłem się w niebezpiecznym położeniu.

– Nie zadawaj się z ludźmi z Kościoła. Zwłaszcza z egzorcystami, którzy są naszymi największymi wrogami. Z łatwością mogliby się nas pozbyć, ponieważ ich moce są wspierane Bożą modlitwą. A już zupełnie, gdy jest to egzorcysta z Boskim Darem. Byłoby to jak kroczenie po cienkiej krawędzi między życiem a śmiercią. – Spojrzała swoimi niebiskimi oczyma na mnie, odgarniając włosy. Jej wzrok jest poważny. Nie żartuje.

– T-tak jest.

– Jako człowiek mogłeś uniknąć śmierci, będąc wskrzeszony pod postacią diabła. Ale już diabły poddane egzorcyzmom są likwidowane raz na zawsze. Obracają się w nicość… Nicość. Nic po tobie nie pozostaje i niczego nie czujesz. Zdajesz sobie sprawę z powagi tej sytuacji?

…Nic? Mówiąc prawdę: nie, nie zdaję.

Potrząsnęła głową, zobaczywszy moją zdezorientowaną twarz.

– Przepraszam, trochę mnie poniosło. Tak czy inaczej, bądź od teraz uważniejszy.

– Tak jest.

– Ojej, skończyłaś już go pouczać?

– Aaa!

Akeno-san stoi za mną, a ja nawet jej nie zauważyłem. Uśmiecha się jak zawsze.

– Akeno, stało się coś?

Wraz z tym pytaniem jej mina się zmieniła.

– Otrzymaliśmy rozkaz upolowania od Arcyksięcia.

Część 8[edit]

Bezpańskie diabły. Istnieją istoty tak nazywane. Są to diabły, które stały się poddanymi diabła z parostwem, ale zdradziły lub zabiły swojego pana. Takie przypadki zdarzają się rzadko.

Moc diabłów jest przepotężna. Nie ma co jej porównywać do tego, gdy było się człowiekiem. Znajdą się więc tacy, którzy będą chcieli ją wykorzystać do własnych celów. Osoby te odchodzą od swojego pana i sieją spustoszenie. To właśnie nazywa się „bezpańskim diabłem”. Ten upadły anioł w garniturze, Dohnaseek, wziął mnie za takiego.

Innymi słowy, bezpańskie psy. Powodują one problemy. Gdy zostaną znalezione, ich pan albo inne diabły wydają polecenie zlikwidowania. Takie jest prawo diabłów. Różne istoty, jak na przykład anioły i upadłe anioły, widzą w nich zagrożenie i, gdy tylko je znajdą, zabijają.

Nie ma nic straszniejszego od diabła, który nie przestrzega żadnych reguł.

Wraz z Buchou, Akeno-san, Kibą i Koneko-chan udałem się do nieużywanego budynku, znajdującego się na przedmieściach. Co noc bezpański diabeł zwabia do niego ludzi i się nimi żywi. Z tego właśnie powodu przyszło polecenie od wysokoklasowego diabła, by go upolować.

„Jako że uciekł na terytorium Rias Gremory, prosiłbym was o pozbycie się go”.

Wygląda na to, że to również podpada pod diabelską robotę.

Zjadanie ludzi… Istnieją również i takie złe diabły… Nie, to oczywiste. One takie są. Jedynym powodem, przez który siedzą cicho, to fakt, że przestrzegają prawa… Ta, koniec końców to diabły…

Jest północ. Świat ciemności. Dookoła mnie jest pełno wysokiej trawy, a w oddali dostrzegam ten nieużywany budynek. To jedna z diabelskich cech, by w nocy wyraźnie widzieć. Hmm, przejrzysty widok takiego przerażającego miejsca nie jest za dobry…

– …Zapach krwi – powiedziała Koneko-chan, po czym zakryła nos mundurkiem.

Zapach krwi? Niczego nie czuję. Oznacza to więc, że Koneko-chan ma zaostrzony zmysł węchu.

Zrobiło się cicho. Wyczuwam obecność wroga w pobliżu i jego żądza krwi skierowana w naszą stronę nie jest normalna. Moje nogi się trzęsą. Naprawdę się boję. Gdyby nie inni, to bym uciekł. Buchou, stojąca z przodu i trzymającą dłonie na biodrach, podnosi bardzo na duchu!

– Ise, to dobra okazja, aby zdobyć choć trochę doświadczenia w walce – powiedziała Buchou, na co trudno było się zgodzić.

– Czekaj, naprawdę? Jestem przekonany, że nie będzie ze mnie żadnego pożytku!

– Tak. Twój udział w walce jest wciąż niemożliwy – powiedziała prosto z mostu. Czuję się trochę zasmucony. – Możesz jednak obserwować naszą walkę. Dzisiaj po prostu skup się i patrz, jak walczymy. Ach, tak. Opowiem ci też coś o cechach, które posiadają podwładni.

– Opowiesz? O cechach, które posiadają podwładni? – Na mojej twarzy pojawiło się zdezorientowanie, ale Buchou ciągnęła dalej:

– Diabły, które są panami, rozdają cechy tym, którzy stali się ich podwładnymi… Tak, to najwyższa pora, bym wytłumaczyła to oraz historię diabłów.

Buchou zaczęła objaśniać obecną sytuację diabłów:

– Dawno temu toczyła się trzystronna wojna pomiędzy diabłami, upadłymi aniołami oraz Bogiem i jego anielskimi zwolennikami. Wszystkie trzy strony miały duże armie i walczyły prawie że w nieskończoność. Wskutek tego wszystkie trzy strony straciły większość swoich żołnierzy, a wojna zakończyła się kilkaset lat temu bez wyłonienia zwycięzcy.

– Diabły – ciągnął Kiba, gdy skończyła przewodnicząca – nie były wyjątkiem. Ważne diabły z parostwem, które miały pod sobą dwadzieścia albo trzydzieści oddziałów, straciły większość swoich podwładnych z powodu wojny. Straty były tak wielkie, że nie można było utworzyć nowych armii.

– Słyszałam – zaczęła Akeno-san – że większość diabłów czystej krwi straciło życie w tej wojnie. Nawet po niej samej wciąż istnieją konflikty między diabłami, upadłymi aniołami i aniołami. Mimo że upadłe anioły i Bóg utracili większość swoich żołnierzy, to znajdujemy się w takim położeniu, że musimy się mieć na baczności, bo w przeciwnym wypadku znajdziemy się w tarapatach.

– Zatem diabły – odezwała się znów Buchou – postanowiły użyć systemu do tworzenia małych oddziałów żołnierzy. Nazwano go Diabelskim Pionkiem.

– Diabelskim Pionkiem?

Wygląda na to, że będzie się robiło coraz bardziej zawile, ale chyba muszę uważnie tego słuchać.

– Diabły z parostwem zdecydowały się na zastosowanie właściwości ludzkiej gry – szachów – na swoich podwładnych. Było to trochę ironiczne, ponieważ większość z tych podwładnych to wskrzeszeni ludzie. Od tamtej pory szachy są popularną grą w diabelskim świecie. Zostawmy jednak ten temat na kiedy indziej. Diabły, które są panami, są Królami. W naszym przypadku jestem to ja. Stąd utworzyli pięć specjalnych cech, na które składają się Królowa, Skoczek, Wieża, Goniec oraz Pion. Jako że diabły nie mogły uformować armii, postawiły na posiadanie małej liczby diabłów i danie ich przepotężnych mocy. System ten został stworzony kilkaset lat temu i nieoczekiwanie stało się to popularne wśród diabłów z parostwem.

– Popularne? Masz na myśli zasady gry w szachy?

– Zaczęły konkurować między sobą. Przykładowo: „Mój skoczek jest silniejszy!”, „Nie, bo moja Wieża!”. Wskutek tego diabły zaczęły grać w grę na wzór szachów przy użyciu swoich diabelskich podwładnych. Nazywamy to Królewską Grą. Tak czy inaczej, stała się ona bardzo popularna. Obecnie są nawet turnieje bazujące na niej. Siła ich Figur oraz ich samych w grze wpływa na pozycję w społeczeństwie i parostwo. Jest takie coś, co nazywają „Zbieraniem Figur”. Wyszukują utalentowanych ludzi i czynią z nich swoich służących. Ostatnimi czasy jest to popularny zabieg. W końcu utalentowani podwładni odpowiadają za ich prestiż.

Rozumiem. Bycie więc silnym diabłem w tej grze oznacza, że jest się znakomitym diabłem. Stanowi to zatem również o twojej dumie.

…Emm, więc podwładni są byłymi ludźmi i funkcjonują, zostając Figurami w grze. Czuję, że to skomplikowane. Więc pewnego dnia będę zmuszony do walki w tej grze?

– Nie osiągnęłam jeszcze pełnoletności, więc nie mogę brać udziału w oficjalnych rozgrywkach. Nawet jeślibym mogła, to są pewne rzeczy, które muszę spełnić przed przystąpieniem do gry. W skrócie, Ise, ja i moi inni podwładni tutaj nie będziemy uczestniczyć jeszcze przez jakiś czas w grze.

– Czy oznacza to, że Kiba i inni jeszcze nie grali?

– Ta – odpowiedział Kiba.

Świat diabłów jest dziwny. Wyobrażałem sobie ich jako przerażające i straszliwe istoty, ale najwyraźniej moje wyobrażenia były niepoprawne. A może tak mi się wydaje, ponieważ wciąż jestem zamknięty na ich świat.

Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie trapi. Ta, moja pozycja to jakaś Figura.

– Buchou, jakie są moje cechy oraz rola? Jaką jestem Figurą? – Ise, jesteś… – urwała.

Wiem dlaczego. Przez moje całe ciało przebiegły dreszcze spowodowane obecnością wroga, a jego żądza krwi stała się jeszcze większa. Coś się do nas zbliża! Nawet taki gość, który dopiero co stał się diabłem, wie to.

– Czuję coś odrażającego. Ale czuję również coś przepysznego. Czy to coś słodkiego? A może kwaśnego? – doszedł nas niski głos skądś spod nas.

To dziwactwo nie jest normalne. Już sam jego głos przeraża mnie.

– Bezpański diable Viser – powiedziała Buchou. – Jesteśmy tu, by się ciebie pozbyć.

– Kwakwakwakwakwakwa… – rozbrzmiał przeraźliwy śmiech.

Ach, teraz już w pełni rozumiem. To nie jest śmiech człowieka ani również diabła takiego, jakiego znam.

Nggh… Z cienia wyłoniła się kobieta z odsłoniętą klatką piersiową. Jej ciało jednak unosiło się w powietrzu. Nie…

KROK

Ciężkie kroki. Następną rzeczą, która się pojawia, jest cielsko ogromnej bestii. Jest to groteskowa istota o nienaturalnej postaci: powyżej pasa kobieta, poniżej ciało potwora. W obu swych dłoniach trzyma coś, co wygląda jak włócznia. Dolna część ciała ma cztery grube nogi z ostrymi pazurami. Czy to ogon węża? Łał! Ten ogon sam się rusza! Wnioskując po wymiarach, można stwierdzić, że ma co najmniej pięć metrów wysokości. Gdyby stanął na tylnych nogach, nie byłby znacznie wyższy? Tak czy inaczej, to potwór. Czy jest to również diabeł? Ech, cóż, w końcu Buchou nazwała go „bezpańskim diabłem”. Stary, takie rzeczy istnieją!? Jeszcze raz utwierdzam się w przekonaniu: diabły są przerażające!

– Poprzez pozostawienie swojego pana i sianie spustoszenia według własnego widzimisię z pewnością zasługujesz na śmierć. W imieniu księcia Gremory z przyjemnością cię zlikwiduję!

– Niezła z ciebie cwaniara jak na małą dziewczynkęęęę! Rozerwę twoje ciało i pomaluję na czerwono, tak jak twoje włoooosyy!!!

Potwór zaszczekał, ale Buchou tylko prychnęła.

– Nie ma co, pędraki mówią stylowo. Yuuto!

– Tak jest!

ŚWIST!

Kiba, który był obok mnie, wybiegł naprzód zaraz po otrzymaniu rozkazu od Buchou. Jest szybki. Niesamowicie szybki. Nawet nie jestem w stanie zareagować!

– Ise, będę kontynuowała wykład z wcześniej – powiedziała Buchou.

Wykład? To o cechach Diabelskich Pionków czy jakoś tak?

– Yuuto jest Skoczkiem. Jego cechą jest szybkość. Prędkość ruchu osób, które stały się Skoczkami, wzrasta.

Tak jak właśnie powiedziała, prędkość Kiby wzrosła i koniec końców nie byłem w stanie śledzić jego ruchów. Potwór użył włóczni do ataku, ale nie wygląda na to, żeby trafił.

– Najważniejszą bronią Yuuta są miecze.

Kiba zatrzymał się i niespodziewanie dzierżył europejski miecz. Wyjął go z pochwy, a ostrze odbijało blask księżyca.

Tfff!

Nagle znów zniknął. W następnej chwili rozległ się krzyk potwora.

– Gyaaaaaaaaaa!

Gdy się spojrzałem, obie ręce zostały odcięte od tułowia wraz z dzierżonymi przez nie włócznią. Z ran wytrysnęła krew.

– To moc Yuuta, prędkość, której nie można śledzić oczyma, oraz umiejętność posługiwania się mieczem niczym zawodowiec. Dzięki połączeniu tych dwóch staje się najszybszym Skoczkiem.

Obok nogi bestii pojawił się cień… Zaraz! To Koneko-chan!

– Kolejna jest Koneko. Jest Wieżą. Cechą Wieży jest jej…

– Cholerne robactwoooooo!

TUP!

Przepotężny potwór próbuje zdeptać Koneko-chan! K-Koneko-chan! Hej, jest w niebezpieczeństwie… Stopa potwora jednak nie wylądowała na ziemi. Nie była w stanie postawić stopy na ziemi.

Gugugu…

Dziewczyna o drobnym ciele dźwiga stopę potwora.

– Cecha Wieży jest prosta. Niesamowita siła, a także wysoka obrona. Dla diabła takiego kalibru niemożliwe jest nadepnięcie Koneko. Nie jest w stanie jej zmiażdżyć.

DŹWIGNIĘCIE!

Koneko-chan zupełnie podniosła całego potwora.

– …Leć.

Podskoczyła wysoko i mocno uderzyła bestię w brzuch.

BĘC!

Ogromne cielsko bestii zostało odrzucone w tył. Przez to przypomniałem sobie słowa klienta, który kocha Koneko-chan, Morisawy-san: „Koneko-chan jest niezwykle silna. Wzięła mnie na ręce niczym księżniczkę”. Tego nie można nazwać niezwykłą siłą! Ten potwór wzbił się w powietrze po jednym ciosie! Tak, będę się starał z nią nie zadzierać. Pewnie zginę od pstryknięcia jej palca. Nadludzka dziewczyna. Naprawdę przerażające. Zakochany w niej Morisawa-san również jest przerażający.

– I na koniec Akeno.

– Tak, Buchou. Ojeju, co powinnam zrobić? – Śmiejąc się, kroczy w stronę potwora, leżącego na ziemi po ciosie Koneko-chan.

– Akeno jest Królową. Jest najsilniejsza zaraz po mnie. Jest niepokonaną wiceprzewodniczącą naszego klubu, która posiada cechy Piona, Skoczka, Gońca oraz Wieży.

– Guuuu…! – Potwór wpatruje się w Akeno-san. Ta, widząc jego spojrzenie, raczy go śmiechem, w którym próżno szukać strachu.

– Ojeju, chyba pozostało w tobie trochę sił. A co powiesz na to? – Wyciągnęła ręce ku górze.

BŁYSK!

Chwilę później niebo zaiskrzyło, a na potwora spadł piorun.

– Gagagagagagagagagagaaa!

Bestia została brutalnie rażona prądem. Jej całe ciało zostało przypalone i wydobywał się z niego dym.

– Ojeju, wygląda na to, że nadal masz w sobie co nieco. Chyba możesz przyjąć na siebie coś jeszcze.

BŁYSK!

Kolejny piorun trafił potwora.

– Gyaaaaaaaaaaaaa!

Znowu został rażony prądem. Już brzmi tak, jakby umierał. Mimo to Akeno-san uderza go piorunem po raz trzeci. Jej twarz przy uderzaniu piorunem wygląda strasznie i chłodno, mimo że się uśmiecha. Uwaaa. Jej się to podoba… W końcu się śmieje.

– Akeno jest najlepsza w używaniu demonicznych mocy. Może używać naturalnych żywiołów, takich jak błyskawice, lód i ogień. I, co ważniejsze, jest niesamowitą sadystką.

Buchou powiedziała to tak, jakby nic to nie znaczyło. Sadystka!? Takiego czegoś nie nazywa się sadyzmem!?

– Normalnie jest bardzo uprzejma, ale gdy tylko zacznie się walka, nie popuści dopóty, dopóki się nie uspokoi.

– …Chlip, boję się jej.

– Nie ma powodu, Ise. Akeno jest bardzo miła dla swoich towarzyszy, więc nie jest to żaden problem. Powiedziała nawet, że jesteś uroczy. Przy następnej okazji daj się jej popieścić. Na pewno życzliwie cię przytuli.

– Ufufufufufufufufu. Ile możesz wytrzymać jeszcze moich błyskawic? Tak, panie potworze? Nie możesz jeszcze umrzeć, dobrze? Moja pani cię wykończy. Ohohohohohoho!

HSDxD vol 01 161.jpg

…Buchou. Zaczynam bardzo się bać tej osoby przede mną, która zanosi się głośno śmiechem… A myślałem, że to ona ma w sobie najwięcej rozsądku… Koniec końców jest diabłem. Tak musi być. Diabeł, powiadam wam. Będzie więc straszna.

Błyskawice Akeno-san atakowały jeszcze przez kilka minut. Gdy się uspokoiła, Buchou się upewniła i kiwnęła głową. Zbliżyła się do potwora, który już zdążył stracić wszelką wolę walki. Wyciągnęła ku niemu dłoń.

– Jakieś ostatnie słowo? – zapytała.

– Zabij mnie.

Tylko tyle jej odpowiedział.

– Zniknij zatem.

Okrutna odpowiedź. Od jej głosu przeszły mnie ciarki.

DON!

Z dłoni Buchou wystrzeliła olbrzymia ilość czarnej demonicznej mocy. Było jej tak wiele, że mogła pokryć całe cielsko bestii. Gdy zniknęła, to samo stało się z ciałem potwora. Tak jak powiedziała Buchou, zniknął.

Mając pewność, Buchou westchnęła.

– Koniec. Dobra robota – powiedziała do nas.

Wszyscy powrócili do swoich normalnych osobowości. Polowanie na „bezpańskiego diabła” dobiegło zatem końca, co? Los bezpańskich diabłów – nie wiem, co powiedzieć. To coś pozostawiło swojego pana, bo miało coś w głowie… Tak wygląda więc bitwa diabłów… Była to zacięta walka. Wraz z bezpańskimi diabłami na świecie jest tyle rzeczy, które nie są mi znane. Muszę zatem celować stąd wysoko… Może powinienem myśleć długoterminowo.

Wtem przypomniałem sobie o problemie. Ta sprawa o hierarchii w Diabelskim Pionku z wcześniej. Jako że jestem podwładnym diabła z parostwem, to powinienem również posiadać pewną Figurę.

– Buchou, wciąż mi nie powiedziałaś pewnej rzeczy.

– Co to takiego? – odpowiedziała z uśmiechem.

– Jaka jest moja Figura… a raczej moja rola jako podwładny.

Szczerze powiedziawszy, przewidziałem już najgorszy przypadek. Co więcej, wiedziałem, że to jest to. Żywiłem jednak wciąż naiwną nadzieję.

Pozostały dwie Figury, jako że Akeno-san jest Królową, Koneko-chan Wieżą, a Kiba Skoczkiem: Goniec oraz… Pion.

Liczyłem na to, lecz moje wątpliwości zostały natychmiastowo rozwiane. Szkarłatnowłosa piękność uśmiechnęła się i powiedziała do mnie wyraźnie:

– Jesteś Pionem, Ise, jesteś Pionem.

Jestem najniżej.



Żywot 3: Mam przyjaciela[edit]

Część 1[edit]

– Haa… Nie ma co, droga do osiągnięcia udanej kariery jest trudna.

Jestem w swoim pokoju, spoglądam w sufit i stroję humory.

Pion… To moja cecha i rola. Pion, ten najniższy. Muszę więc celować aż stąd… Moja droga do parostwa zaczyna się od wyboistej ścieżki. Ścieżka do stania się właściwym diabłem jest pełna ostrych zakrętów. Przy okazji, jest jeszcze ktoś, kto jest Gońcem przewodniczącej. Powiedziała mi to jeszcze tego samego dnia, którego poznałem swoją rolę.

– Mój Goniec już istnieje, nie jest jednak tutaj. Znajduje się w innym miejscu i mając wydany inny rozkaz, pracuje dla mnie. Jeżeli nadarzy się okazja, to ci go przedstawię.

Tak powiedziała. Kto jest tą osobą? Może już wkrótce ją poznam. Mam nadzieję, że to dziewczyna.

Zostałem więc wybrany jako jedyny pozostały Pion. Przede mną dużo trudności do przezwyciężenia. Kiedy się nad tym zastanowię, to czy ja właściwie nie miałem nic przeciwko temu? Zostałem zabity przez upadłego anioła z powodu urządzenia umożliwiającego kamehameha, Boskiego Daru. Wykorzystała moją miłość. A potem stałem się diabłem.

Zostałem przygarnięty przez piękną diablicę, która powiedziała, że jestem jej „podwładnym”, a potem zwiodła mnie, że „mogę stworzyć własny harem, jeżeli wespnę się do góry”.

Codziennie wypruwam z siebie flaki jako służący Buchou. Rozdaję ulotki. I zawieram kontrakty. Ale moja demoniczna moc jest tak słaba, że nie mogę używać magicznego kręgu, by się przenieść do domu klienta. Nic takiego nigdy się nie zdarzyło – najgorszy diabeł wszech czasów. To ja.

WDECH

Wciągnąłem trochę powietrza. Jeżeli się nad tym zastanowię, to przed zostaniem diabłem nie miałem nigdy żadnych specjalnych umiejętności. Próbowałem wielu rzeczy, by stać się popularny wśród dziewczyn, ale koniec końców nie mogłem wygrać w starciu z przystojniakami. Nie miałem również żadnych marzeń. Cóż, może to dobrze, że stałem się diabłem, bo teraz mam marzenie. Zaraz, czy stanie się nim to coś dobrego? Dobra, jeżeli Buchou by mnie wtedy nie ocaliła, to moje życie dobiegłoby końca. I w taki sposób nie mam czasu, by cieszyć się swoją młodością.

No cóż, jest tak jakby… fajnie. Jestem otoczony przez grono pięknych dziewcząt i wszyscy są mili. To jest – dla diabła. Przewodnicząca Rias jest piękna, a z Akeno-san jest w porządku dopóty, dopóki się jej nie wkurzy… chyba. Koneko-chan również nie stanowi problemu tak długo, jak zachowuję się normalnie. Kiba mnie denerwuje, ale rozmawia ze mną normalnie, mimo że jest przystojniakiem… W sumie jest dobrym gościem. Cholerny przystojniak. Naprawdę nie można oceniać książki po okładce. Wygląda na to, że moje wyobrażenie o przystojniakach się zmienia.

Nagle przypomniałem sobie piękną blond siostrę, Asię. Była piękną dziewczyną. Gdybym miał mieć dziewczynę… Urywam tutaj i zakrywam twarz w dłoniach. Zaraz, właśnie przeszedłem przez tę brutalną nieodwzajemnioną miłość. A niech to, igrać z moimi uczuciami… Yuuma-chan, ja cię właściwie kochałem. Kurna. Czemu moje życie jest kontrolowane przez kogoś innego? Może tak właśnie ono działa. Wokół mnie wydarzyło się wiele tajemniczych rzeczy, więc mam wrażenie, że zostałem w to wciągnięty.

Asia… Siostra zakonna, hm. Osoba stojąca po drugiej stronie barykady. Pewnie nie spotkam jej już ponownie. Ta dziewczyna kroczy swoją ścieżką, a ja swoją. Po prostu tak się złożyło, że jestem podwładnym diabła, a ona Boga. Spotkaliśmy się przypadkiem. Chyba nie powinniśmy się już więcej spotkać. Mogłoby to doprowadzić do pechowego wydarzenia.

I tak właśnie myślę sobie coś fajnego.

– Aaaaach, tak, tak, jestem tylko słabym Pionem. Nie ma we mnie nic dobrego, więc mogę w ogóle otrzymać parostwo…? Co ty na to, czcigodny Szatanie? Cóż, pewnie rozmowa z czcigodnym Szatanem i tak nie ma sensu.

Zaśmiałem się gorzko z siebie. Mam zamiar posiadać cel. Właśnie tak. Przede wszystkim będzie to użycie magicznego kręgu do teleportacji. To będzie mój pierwszy krok. Tak, właśnie tak. Ta! Emocje wewnątrz mnie rosną. Czas na płakanie minął. Stałem się diabłem i już tego nie zmienię. Muszę zatem żyć jako diabeł. I jako diabeł sprawię, że moje marzenie się spełni. Nawet jeżeli nie potrafię, to dawanie z siebie wszystkiego, by to osiągnąć, będzie moim celem życiowym.

Ta! Dam radę! Dam radę to zrobić!

Część 2[edit]

Jest późna noc, a ja jestem na swoim rowerze, zmierzając do pewnego domu. Nie posiadłości czy mieszkania, ale zwykłego domu. To mój pierwszy raz, więc co mam zrobić? Jako że klient nie mieszka sam, czy jego rodzina mnie nie zauważy? W końcu właściwie muszę odwiedzić dom klienta, by zawrzeć kontrakt. Już mi powiedziano wcześniej, że zwykły człowiek nie może mnie dostrzec, ale czy znajduje to zastosowanie również w takiej sytuacji? Martwi mnie to, ale zdaję sobie z czegoś sprawę, gdy naciskam dzwonek.

Drzwi wejściowe są otwarte.

…Serio, zostawić otwarte drzwi w środku nocy.

BICIE SERCA

Nagle czuję się nieswojo. A to co? Mam naprawdę złe przeczucie. Ale wchodzę już do domu. W drzwiach spoglądam do środka. W przedpokoju nie ma żadnych świateł. Są schody prowadzące na piętro, ale żadnych świateł. Na końcu parteru znajduje się jeden pokój z jakimś zapalonym światłem i jest ono dosyć słabe.

Ta, coś tu stanowczo nie gra. Nie wyczuwam obecności żadnego człowieka. Śpią? Niemożliwe. Wtedy nie czułbym się tak nieswojo.

Ściągnąłem buty przy wejściu i niosę je w dłoni. Kroczę w stronę pokoju, nie wydając żadnego dźwięku. Jestem diabłem, nie złodziejem – taka wymówka chodzi mi po głowie.

Zaglądam do pokoju przez lekko uchylone drzwi. Światło pochodzi od świeczek.

– …Dobry wieczór. Jestem diabłem z rodu Gremory… Eeem, zastałem tutaj klienta? – zapytałem cicho, ale nie otrzymałem odpowiedzi.

Nie mogąc zrobić nic innego, wkroczyłem do środka. Był to salon i były tutaj telewizor, kanapa, stół i takie tam. Wyglądał jak normalny salon…

Wstrzymałem swój oddech. Mój wzrok przykleił się do ściany. Ściany. Do ściany są przybite zwłoki. Do góry nogami. …To ludzkie zwłoki. To facet. Czy to osoba mieszkająca tutaj? Ale dlaczego…? Ciało zostało brutalnie okaleczone. Z ran wystawało coś, co wyglądało jak jakieś flaki…

– Khaa. – Zwymiotowałem na miejscu.

Nie zdarzyło się to przy spotkaniu z potworem, ale moje ciało zareagowało na widok zwłok. Nie mogłem już znieść ich widoku. Są one przybite do ściany gwoździami, tworząc kształt odwróconego krzyża. W każdą dłoń, stopę oraz w środek tułowia wbito duże i grube gwoździe.

To nie jest normalne. W ogóle nie jest normalne! Nikt o zdrowych zmysłach nie zabiłby tak człowieka!

Z kapiącej krwi utworzyła się na podłodze kałuża. Coś jest napisane na ścianie.

– C-co to jest…?

– Jest napisane „Kara dla tych, którzy popełnili złe uczynki!”. Zapożyczyłem to zdanie od kogoś ważnego.

Doszedł mnie zza pleców głos młodego mężczyzny. Gdy się odwróciłem, stał tam człowiek o białych włosach. Wydaje się cudzoziemcem i wygląda, jakby był nastolatkiem. Jest ubrany jak ksiądz. Wygląda również jak piękniś[16].

Zobaczywszy mnie, zrobił złowieszczy uśmieszek.

– Hmm, hmm. No, no, czyż to nie jest diabełek!

Wyglądał na naprawdę zadowolonego. Wtedy też w myślach rozbrzmiały mi słowa Buchou: „Nie zadawaj się z ludźmi z Kościoła. Zwłaszcza z egzorcystami, którzy są naszymi największymi wrogami. Z łatwością mogliby się nas pozbyć, ponieważ ich moce są wspierane Bożą modlitwą”.

On jest księdzem, więc ma powiązania z Kościołem. Niedobrze… Nawet wie, że jestem diabłem, więc znalazłem się w najgorszej z możliwych sytuacji. Znowu?

– Jestem księdzem~♪. Nastoletnim księdzem~♪ Wycinam w pień diabelskich ludzi~♪ i się z nich śmieję~♪. Obcinam wam, diabłom, łby i dostaję swój posiłek ~♪ - zaczął śpiewać.

N-nie łapię tego. Co jest z nim nie tak!?

– Nazywam się Freed Sellzen. Należę do pewnej organizacji egzorcystów. Ach, to, że właśnie się przedstawiłem, nie oznacza, że ty też musisz. Nie chcę mieć w swojej pamięci twojego imienia, więc nie rób tego. Nie ma w tym niczego złego, bo zaraz umrzesz. Ja się już tym zajmę. Na początku może boleć, ale potem będzie ci tak dobrze, że będziesz płakał. A teraz pora przełamać pierwsze lody!

Nigdy wcześniej nie spotkałem kogoś takiego jak on. Jego słowa nie mają sensu.

Jest więc egzorcystą. Mam kłopoty.

Chcę jednak coś mu powiedzieć. Przełknąłem ślinę i zapytałem:

– Hej, to ty? Zabiłeś tę osobę?

– Tak, tak. Zabiłem go. Bo~ był zwykłym przestępcą wzywającym diabły, więc musiałem go zabić.

Co to za u-usprawiedliwienie!?

– Hę? Jesteś zaskoczony? Nie uciekasz? To dziwne? Bardzo dziwne. Mam na myśli, że ludzie, którzy zawierają przymierze z diabłami, są zwykłymi gnidami. Istotnie – gnidami. Nie możesz tego zrozumieć? Nie? Poważnie? No cóż, jesteś w końcu gównianym diabłem.

Ten gość jest szalony! Nie można z nim nawet normalnie porozmawiać! Ale powiem to, co mam do powiedzenia!

– Jak zatem jeden człowiek może zabić drugiego!? Nie powinieneś zabijać tylko diabłów?

– Haaaa? A co to, do kurwy, jest? Jakiś tam diabełek twojego pokroju poucza mnie? Hahaha, śmiechu warte. Chyba mógłbyś dostać jakiś medal za bycie kawalarzem. No dobra, słuchaj uważnie, gówniany diable. Diabły używają ludzkiej chciwości do przetrwania. Poleganie na diabłach dowodzi, że nie jest się już człowiekiem. Koniec. Właśnie dlatego go zabiłem~. Żyję z zabijania diabłów i ludzi, którzy zawierają z nimi kontrakty. To moja robota.

– Nawet diabły nie posunęłyby się tak daleko!

– Haa~? O czym ty bredzisz? Diabły to śmieci. Wiesz, że są gównianymi stworzeniami? Wiesz, że tak podpowiada zdrowy rozsądek? Nie wiedziałeś? Poważnie, powinieneś zacząć od nowa jako niemowlak. Zara, mówienie tego wskrzeszonemu diabłu twojego pokroju nie ma sensu. Ba, muszę cię zabić! Hahaha. Niesamowite, nie? Lepiej być nie może, nie? – Wyjął miecz bez ostrza i pistolet.

BOOOM

Powietrze zawibrowało od dźwięku. Miecz, który był tylko rękojeścią, zamienił się w coś na wzór miecza świetlnego. A to co? Wygląda, jakby został żywcem wyciągnięty z „Gundamu”.

– Trochę mnie irytujesz, więc mogę cię pociąć? Zastrzelić? Nie masz nic przeciwko? No to dobrze. Teraz przebiję twoje serce tym ostrzem światła i wysadzę głowę tym zajebiaszczym gnatem! Stary, naprawdę się zakocham!

ŚWIST!

Ruszył sprintem w moim kierunku! Ciął mnie swoim ostrzem światła. O kurka! Ominąłem jego atak, ale intensywny ból zaatakował moją nogę. Z pistoletu księżulka wydobywał się dym. Zostałem postrzelony? Nie słyszałem żadnych wystrzałów. Nagle poczułem kolejny atak bólu w nodze.

– Guaaaah!

Jęcząc, upadłem na kolana. Tym razem trafił mnie w lewą łydkę! Boli! Ale ja znam ten ból!

– I jak!? Specjalny pocisk wytwarzany dla egzorcystów, pocisk światła! I nie wydaje żadnego dźwięku, no bo w końcu to światło. Ta cała sytuacja podnieca nas obu, nie?

Ból światła. Ta, to jest ból światła. Dla diabła światło jest trucizną. Gdy trafi cię raz, to ból roznosi się po całym ciele.

– Zdychaj, zdychaj, diable! Zdychaj, diable! Obróć się w proch i przepadnij! Wyłącznie ku mojej uciesze! – Śmiał się obłąkanie i miał zamiar mnie wykończyć.

– Proszę przestań! – rozległ się nagle znajomy mi kobiecy głos.

Księżulek zastygł w pozycji gotowej do zaatakowania mnie i spojrzał w kierunku, skąd doszedł głos. Również tam popatrzyłem.

…! Stoi tam dziewczyna, którą znam.

– Asia.

Tak, stoi tam blond siostra.

– A któż to, jeżeli nie moja asystentka, Asia-chan. Co się stało? Skończyłaś stawiać barierę?

– N-nieeeeeeee! – krzyknęła, zauważywszy zwłoki przybite do ściany.

– Dziękuję za ten uroczy krzyk! A tak, po raz pierwszy widzisz takiego trupa, co nie, Asiu-chan? No to patrz uważnie. Ludziom urzeczonym diabłami zapewniamy taką śmierć.

– N-nie… – Spojrzała na nas i była zaskoczona moim widokiem. – …Ojcze Freedzie… ta osoba… – Popatrzyła na mnie.

– Osoba? Nie, nie. To gówno tutaj to diabeł. Hahaha, czego nie rozumiesz?

– …! Ise-san jest… diabłem…?

Wydaje się zaskoczona prawdą i nie wie, co powiedzieć.

– Co, co? Znacie się? Łał. No to ci niespodzianka. Czy to ta zakazana miłość między zakonnicą a diabłem? Poważnie? Serio?

Freed, ten księżulek, spojrzał na Asię i mnie.

…Nie chciałem, by wiedziała. Powinno było pozostać tak, jak było. Lepiej by było, jakby nie wiedziała. Nie miałem zamiaru ponownie jej spotkać. Chciałem, by zapamiętała mnie jako uprzejmego licealistę z tego miasteczka. Stary, nie wiem, co powiedzieć. Co za chory los. Wzrok Asi sprawia, że się źle czuję.

Przepraszam. Przepraszam za bycie diabłem.

– Ahaha! Diabły i ludzie nigdy nie będą mogli współistnieć! Szczególnie ludzie z Kościoła i diabły są dla siebie największymi wrogami! A właśnie, jesteśmy grupą heretyków porzuconych przez Boga. Asia-tan oraz ja jesteśmy ludźmi, którzy nie potrafią przetrwać bez wsparcia czcigodnych upadłych aniołów.

Upadłych aniołów? Co on ma myśli? Czy księża i zakonnice nie pracują dla Boga?

– No, a teraz, pozostawiając to na boku, muszę zabić tego śmiecia o tutaj, bo w przeciwnym razie nie będę mógł wywiązać się ze swojego zadania, no to więc do dzieła. Gotowy? – Znów pchnął mieczem w moją stronę.

Jeśli zrani mnie w klatkę piersiową, to zginę… Nawet jeżeli przeżyję, to skończę jak klient, który jest przybity do ściany, i poćwiartują moje ciało. Ogarnia mnie strach, kiedy o tym myślę. Jest źle. Jest naprawdę źle! Zostanę zabity, nie będąc w stanie się ruszyć!

Gdy nad tym myślałem, blond siostra wkroczyła pomiędzy nas. Stanęła przede mną z rozłożonymi rękoma, jak gdyby mnie chroniła. Widząc to, księżulek zrobił srogą minę.

– …Hej, hej. Poważnie? Asiu-tan, wiesz, co robisz?

– …Wiem. Ojcze Freedzie, błagam cię. Przebacz mu. Puść go.

Słysząc ją, oniemiałem. Asiu? Bronisz mnie?

– Nie mogę już tego dłużej znieść… Nie można zabijać sobie ludzi, bo są urzeczeni diabłami, i nie można zabijać diabłów! To jest złe!

– Haaaaaaaaaaaaaaaah!? Nie pieprz głupot, dziwko! W Kościele również was uczyli, że diabły to śmiecie! Poważnie, czy z twoim mózgiem jest coś nie tak!? – Na twarzy Freeda widniała teraz rozzłoszczona mina.

– Są dobrzy ludzie, nawet wśród diabłów!

– Nie ma, idiotkoooo!

– T-tak myślałam do niedawna… Ale Ise-san jest dobrą osobą. To nie uległo zmianie, nawet gdy dowiedziałam się, że jest diabłem! Zabicie kogoś jest niewybaczalne! Na takie coś… Na takie coś Bóg by nie pozwolił!

Zobaczyła te zwłoki i dowiedziała się, że jestem diabłem, więc powinna być zaskoczona. Ona jednak nie cofnęła się przed powiedzeniem księżulkowi tego, co myśli. Co za siła woli. Ta dziewczyna jest niesamowita.

– Kyaa! – Ten pieprzony księżulek uderzył ją bokiem swojej broni. Asia upadła na ziemię.

– Hej, Asia! – Podszedłem do niej. …Na jej twarzy widnieje krwiak. Ten drań naprawdę ją uderzył.

– …Ta upadła anielica powiedziała mi bardzo dosadnie, że nie mogę cię zabić. Ale zaczynam się trochę wkurzać. Jako że nie mogę cię zabić, to mogę zgwałcić czy coś? W przeciwnym wypadku nie będę mógł uzdrowić swojego serca. Ale przed tym muszę zabić o tego tutaj śmiecia. – Wycelował we mnie swoim świetlistym mieczem.

…Nie mogę uciec, pozostawiając tutaj Asię. Nie mogę jej tutaj z nim zostawić, gdy co dopiero opowiadał takie straszne rzeczy! Jeżeli mam uciekać, to z Asią. Muszę więc walczyć… Mogę walczyć przy użyciu mojego Boskiego Daru? Mimo że nie znam jego działania? Jestem również najsłabszą Figurą, Pionem. Mam nikłą szansę na zwycięstwo. Ale muszę…

– Nie mogę opuścić dziewczyny, która właśnie mnie obroniła. No to dajesz!

Stojąc przed nim, przyjąłem pozycję do walki. Księżulek zagwizdał i wydawał się naprawdę zadowolony.

– Co? Co? Poważnie? Poważnie? Masz zamiar ze mną walczyć? Umrzesz, wiesz? Umrzesz w męczarniach? Nie zabiję cię bezboleśnie, dobrze? No cóż zatem. Zobaczmy, czy mogę ustanowić nowy rekord najmniejszych kawałków siekanego mięsa!

Znowu mówi coś tak przerażającego. Ale nie mogę zachować się jak tchórz na oczach Asi!

Księżulek wyskoczył wysoko… i wtem podłoga zaświeciła na niebiesko-biało.

– A to co? – Zrodziło to w nim podejrzenia.

Niebieskie światło zaczęło przyjmować kształt. …To magiczny krąg. I już go wcześniej widziałem. To magiczny krąg rodu Gremory! T-to…!

BŁYSK!

Zaświecił mocno. Wyłonili się z niego ludzie, których znam. Znaczy się diabły.

– Hyoudou-kun, przybyliśmy cię uratować. – Uśmiechnął się Kiba.

– Ojeju. To okropne.

– …Ksiądz.

Akeno-san i Koneko-chan! Tak, moi towarzysze. Kuu! Przybyli mnie uratować! Jestem tak wzruszony, że mam ochotę płakać! To dzieje się naprawdę!?

– Hyahou! Oto prezent dla grupki diabłów! – Księżulek zaczął wymachiwać mieczem.

KAGIN!

Metaliczny dźwięk rozbrzmiał w pomieszczeniu. Kiba zablokował atak księżulka własnym mieczem.

– Wybacz. Jest jednym z nas! Nie możemy pozwolić, byś go tknął!

– O, o! Zwykły diabeł martwi się o swojego towarzysza? Czym wy jesteście? Diabelską eskadrą, Diabeł Rangersi? Nieźle. Czuję ten gorąc. Zaczynam się podniecać! No to jak jest? Ty wkładasz, a on się wypina? Jesteście w takim związku?

Walczą mieczami, jednak księżulek jest pewien siebie i pokazuje język, potrząsając głową. Ten gościu kompletnie nami gardzi! Nawet Kiba ma rozzłoszczoną minę. Ta, nie ma co, ten typek jest ohydny.

– …Co za wyszukane słowa. Trudno uwierzyć, że jesteś księdzem… Och, to dlatego jesteś bezpańskim egzorcystą, tak?

– Ta, ta! Jestem paskudny! Wybaczcie! Bo nawiałem! Zostałem wyrzucony! Dlatego pieprzyć Watykan! Wszystko jest w porządku tak długo, jak długo mogę sobie ciąć diabły podług własnego widzimisię!

Obaj wciąż pojedynkują się na miecze. Twarz Kiby jest spokojna, ale jego oczy już uchwyciły przeciwnika. Księżulek, Freed, wciąż się śmieje i walka sprawia mu przyjemność.

– Jesteś typem osoby, z którą najgorzej się radzi. Wydaje ci się, że żyjesz, wycinając w pień diabły… Wyrządzasz nam najwięcej krzywd.

– Haaaaah!? Wiesz, nie chcę być upominany przez diabła. Próbuję żyć jak pozostali! Nie jestem kimś takim, żeby taka wesz jak ty mówiła do mnie z poczuciem wyższości!

– Nawet diabły mają swoje zasady. – Akeno-san się uśmiecha, ale jej wzrok jest poważny. Widać, że wykazuje wolę walki oraz wrogość do Freeda.

– Nieźle. Podobają mi się te namiętne oczka. Panienko, jesteś najlepsza. Czuję twoje pragnienie, by mnie zabić. Czy to miłość? Nie. Wydaje mi się, że to żądza krwi! Świetnie! Znakomicie! Kocham to uczucie, gdy chcę kogoś zabić i gdy ktoś chce zabić ciebie!

– W takim razie przepadnij. – Przy moim boku pojawiła się szkarłatnowłosa dziewczyna, przewodnicząca Rias! – Ise, przepraszam. Nigdy bym się nie spodziewała, że bezpański egzorcysta będzie w domu klienta. – Przepraszając, zwęziła oczy, gdy zobaczyła moje rany. – …Ise, jesteś ranny?

– Ach, przepraszam… Zostałem postrzelony…

Spróbowałem ją zmylić śmiechem. Ach, wygląda na to, że będzie na mnie potem krzyczała. Wybacz za bycie słabym, Buchou. Ale ona nic nie mówi i raczy księżulka chłodną miną.

– Widzę, że zająłeś się moim uroczym podwładnym? – Jej głos jest niski i przerażający. Łał, jest wkurzona. Czy ja jestem tego powodem?

– Tak, tak. Bawiłem się z nim. Planowałem, by wszędzie go pociąć, ale przeszkodzono mi i pozostało to w sferze marzeń.

BON!

Część mebli za księżulkiem zostało wysadzonych. To Buchou. Wystrzeliła kulę demonicznej mocy.

– Moja w tym głowa, że nigdy nie zostanie przebaczone tym, którzy zranili moich podwładnych. Zwłaszcza nie odpuszczę takiemu zwyrodnialcowi jak ty, który niszczy moją osobistą własność. – Jej intensywny chłód powoduje, że atmosfera w pomieszczeniu zostaje zamrożona. Jej żądza krwi błąka się po pokoju. Dookoła niej jest coś, co przypomina fale demonicznej mocy.

– Buchou, chyba kilku upadłych aniołów zmierza do tego domu. W takim wypadku znajdziemy się w niekorzystnej sytuacji. – Najwyraźniej Akeno-san coś wykryła i nas o tym poinformowała.

Zbliżają się tutaj upadli aniołowie? Ci goście z czarnymi skrzydłami?

Buchou obdarzyła księżulka kolejnym spojrzeniem.

– …Akeno, powrócimy do siedziby, gdy tylko odzyskamy Ise. Przygotuj teleport.

– Tak jest.

Akeno-san zaczyna inkantować zaklęcie, gdy tylko Buchou jej to rozkazała. Teleport? Uciekamy? Spojrzałem na Asię.

– Buchou! Musimy ją również zabrać! – powiedziałem.

– To niemożliwe. Tylko diabły mogą używać magicznego kręgu, by się przemieszczać. Poza tym ten może teleportować tylko mnie i moich podwładnych.

N-nie… Moje oczy spotkały wzrok Asi. Uśmiecha się.

– Asia!

– Ise-san, spotkamy się ponownie.

To były ostatnie słowa wypowiedziane między nami w tym miejscu. W kolejnej sekundzie Akeno-san skończyła wypowiadać czar i magiczny krąg na podłodze znów zaczął świecić na niebiesko.

– Bo pozwolę wam uciec!

Księżulek ruszył na nas, ciachając mieczem, ale Koneko-chan rzuciła w niego kanapą. Gdy zdążył przeciąć ją mieczem, byliśmy już w pokoju klubowym.

Nie mam czasu na rozmyślanie o mojej pierwszej teleportacji przez magiczny krąg. Pamiętam tylko uśmiech, którym Asia raczyła mnie na koniec.

Część 3[edit]

– Są dwa rodzaje egzorcystów. – Wysłuchuję objaśnienia Buchou, podczas gdy ona leczy moje nogi. – Pierwszym są egzorcyści, którzy otrzymali błogosławieństwo Boże, by przeprowadzać egzorcyzmy w imię sprawiedliwości. Ta grupa zapożycza swoje moce od Boga i aniołów, by eliminować diabły. Jest jeszcze jedna grupa – bezpańscy egzorcyści.

– Bezpańscy?

Kiwnęła głową na moje pytanie.

Znowu to „bezpańscy”.

– Egzorcyzm jest świętą ceremonią przeprowadzaną w imieniu Bożym. Czasami jednak znajdą się egzorcyści, którym zabijanie diabłów zaczyna sprawiać przyjemność. Są to istoty, dla których jest to uciechą i stanowi sens ich życia. Zostają więc bez wyjątków wyrzucani z Kościoła. Albo też usunięci za bycie uznanymi winnymi.

– Usunięci… zostają więc zabici.

– Są jednak tacy, którzy przeżywają. Jak myślisz, co się dzieje z takimi egzorcystami? To proste. Idą do upadłych aniołów.

– Upadli aniołowie to ci z czarnymi skrzydłami, tak?

– Tak. Mimo że upadłe anioły są stworzeniami, które zostały wykopane z nieba, to wciąż posiadają moc światła – moc, by zabijać diabły. Utraciły również dużo swoich druhów i ludzi w poprzedniej wojnie. Właśnie dlatego zaczęły zbierać podwładnych, podobnie jak my.

Pojąłem sytuację, gdy tylko powiedziała mi tak dużo.

– Więc upadłe anioły, dla których diabły są utrapieniem, i egzorcyści, którzy chcą zabijać diabły, mają ten sam cel, prawda?

– Tak. Dlatego właśnie są nazywani bezpańskimi egzorcystami. Tak więc niebezpieczni egzorcyści, którzy uzależnili się od polowań na diabły, zaczęli atakować diabły i ludzi, którzy mają połączenia z diabłami, poprzez zapożyczenie mocy od upadłych aniołów. Ten młody ksiądz z wcześniej jest dokładnie kimś takim. Jest bezpańskim, należącym do organizacji wspieranej przez upadłe anioły. Nie są prawdziwymi egzorcystami, ale wciąż są niebezpieczni jak ci prawdziwi. Nie, jako że nie mają narzuconych żadnych ograniczeń, to radzenie sobie z nimi jest znacznie trudniejsze niż z faktycznymi egzorcystami. Rozprawianie się z nimi nie jest rozsądne. Tak więc kościół, do którego się udałeś, nie należy do Boga, ale upadłych aniołów.

…Wiedziałem, że są zagrożeniem. Zdałem sobie sprawę, jak są niebezpieczni, gdy walczyłem z tym pieprzonym księżulkiem. Jest naprawdę zły. Myślał tylko o walce i czerpał przyjemność z zabijania diabłów. Związanie się z grupą, gdzie jest więcej takich gówien, jest niebezpieczne. Wiem to. Naprawdę wiem.

Ale. Ale! Muszę więc powiedzieć to Buchou.

– Buchou, muszę uratować tę dziewczynę, Asię!

– To niemożliwe. Jak będziesz z nimi walczył? Jesteś diabłem. A ona podwładną upadłych aniołów. To dwa gatunki, które nie mogą współistnieć. Ratowanie jej oznacza uczynienie z upadłych aniołów twoich wrogów… Gdyby się to stało, my również musielibyśmy walczyć.

– ………

Nic nie mogłem jej odpowiedzieć. Przez swój egoizm sprawię kłopoty Buchou i innym. Porównałem Asię z Buchou i resztą. Ale nie mogę znaleźć odpowiedzi. Co jest ważniejsze? To… to będzie… Zdałem sobie sprawę, jakim jestem wątłym człowiekiem, ponieważ nie potrafię znaleźć odpowiedzi. Nie mogę uratować nawet pojedynczej dziewczyny. Jestem zbyt słaby.

Część 4[edit]

– Haa…

Jest południe.

Opuściłem dzisiaj lekcje i siedzę obecnie na ławce na placu zabaw, wzdychając.

Rany na mojej nodze, zadane wczoraj przez księżulka, nie zostały całkowicie wyleczone. Według Buchou „upadły anioł, który dał księdzu swoją moc, musiał mieć silną moc światła”, więc wygląda na to, że będą stanowili dla nas kłopot, jako że światło jest dla nas trucizną.

Z taką nogą nie mogę przez jakiś czas wykonywać diabelskiej roboty, więc Buchou powiedziała mi, żebym zrobił sobie wolne. Pewnie rozmawiała z nauczycielem, więc wszystko powinno być w porządku, ponieważ rządzi ona szkołą z ukrycia.

GUU~

Burczy mi w brzuchu. Jak się teraz nad tym zastanowię, to od rana nic nie jadłem. Myślałem przez cały czas o Asi i mojej diabelskiej karierze. Jak mogę uratować Asię? Ale czy jej w ogóle podoba się swoja obecna sytuacja? Tego nie wiem. Wyszedłem jednak z własnego założenia, że nie będzie się jej podobała praca w miejscu z psychicznym księżulkiem, który ją bije.

Emm. Jeżeli będę robił rzeczy po swojemu, to sprawię Buchou i reszcie wiele kłopotów.

…Chcę być silniejszy. Tylko tę jedną rzecz mam teraz na głowie. Jest wiele rzeczy możliwych do zrobienia, jeżeli tylko jest się silnym. W moim krótkim życiu jako diabeł jest to jedyna rzecz, której jestem pewien. Wygląda na to, że muszę stać się silniejszy, by ziścić swoje marzenie.

Od tamtej pory nauczyłem się, jak sprawić, by mój Boski Dar pojawił się, gdy tylko tego zechcę. Ale jako że nie wiem, jak go używać, idzie to wszystko na marne. Może jednak poleganie na Boskim Darze czyni mnie słabeuszem.

W porządku. Gdy tylko moje rany się zagoją, to zacznę budować muskulaturę! Spytam również Buchou i Akeno-san, jak używać demonicznych mocy.

…Nie jestem z tego zadowolony, ale może poproszę Kibę, by nauczył mnie posługiwać się mieczem. Tak czy inaczej, mam teraz swoje plany. Stanę się silniejszy niż ten zasrany księżulek. Nie, muszę być wystarczająco silny, by samemu uciec upadłemu aniołowi. Jestem Pionem, ale dam radę to zrobić, gdy tylko będę dawał z siebie wszystko. Chcę w to uwierzyć.

Ta, jako że mam nowy plan, to kupię sobie gdzieś obiad i pójdę do domu!

Gdy wstałem z ławki, przed oczyma pojawił mi się złoty kolor. Gdy się przyjrzałem uważnie, była tam dziewczyna o blond włosach, którą znam. Również mnie zauważyła. Oboje jesteśmy zaskoczeni tym spotkaniem.

– …Asia?

– …Ise-san?

Część 5[edit]

– ……Auu.

Jest to dziwne westchnięcie. Siostra zakonna jest zdezorientowana przez menu.

– C-co chciałaby pani zamówić…?

Nawet pracownik nie wie, jak sobie poradzić z tą sytuacją.

Jest pora obiadowa i zabrałem Asię do baru szybkiej obsługi w dzielnicy biznesowej. Wygląda na to, że nigdy wcześniej nie była w takim miejscu, więc ma problemy z wybraniem jedzenia. Zaoferowałem pomoc, ale odpowiedziała dumnie „Spokojnie, jakoś sobie poradzę”, więc przyglądałem się jej przez cały czas…

Zastanowiwszy się uważnie, zauważyłem, że nie potrafi mówić po japońsku. Znalazłszy okazję, pomogłem jej.

– Przepraszam, weźmie to samo co ja.

– Dobrze.

Pracownik przyjął zamówienie. Asia natomiast jest zaskoczona.

– Auu, głupio mi. Nie potrafię nawet kupić sama pojedynczego hamburgera…

– C-cóż, wpierw musisz przyzwyczaić się do japońskiego.

Skierowaliśmy się w stronę pustego stolika, gdy tylko otrzymaliśmy swoje zamówienia; cały czas dodawałem przygnębionej Asi otuchy. Kiedy poruszaliśmy się wewnątrz baru, większość klientów płci męskiej patrzyło na Asię. To dlatego, że jest zakonnicą, ale również dlatego, że jest naprawdę śliczna. Cóż, każdy facet będzie na nią spoglądał, gdy ją spotka.

Usiedliśmy naprzeciw siebie, jednak Asia przygląda się bacznie hamburgerowi i go nie je. Czy ona w ogóle wie, jak go zjeść? Łał, dziwny rozwój wydarzeń.

– Księżniczko, je się to, zdejmując tak folię. – Pokazałem jej to, uśmiechając się.

– N-naprawdę jest taki sposób jedzenia!? N-niesamowite!

…Co za niespotykana reakcja. Poważnie jesteś urocza, Asiu.

– A frytki je się tak.

– O rany! – Obserwuje mnie jedzącego frytki bardzo entuzjastycznym wzrokiem.

– Nie, nie, ty również jesz, Asiu.

– T-tak jest. – Zrobiła mały kęs hamburgera. Zaczęła żuć. – P-przepyszne! Ta kanapka jest bardzo pyszna! – powiedziała ze świecącymi oczyma. Co ona normalnie jada?

– Nigdy wcześniej nie jadłaś hamburgera?

– Nie. Widywałam go często w telewizji, ale jem go po raz pierwszy. Jestem wzruszona! Jest przepyszny!

– Och. Więc co normalnie jadasz?

– Głównie chleb i zupę. Jadam także warzywa i makarony.

Takie nieskomplikowane jedzenie. Czy Kościół taki jest?

– Doprawdy? No to jedz powoli, żeby zapamiętać smak.

– Dobrze. Zjem z przyjemnością. – Zaczęła jeść ochoczo.

Ale dlaczego była w parku? Powiedziała, że ma czas wolny, ale wyglądało to tak, jakby od czegoś uciekała. Kiedy mnie ujrzała, wyglądała, jakby odetchnęła z ulgą.

Chciałem ją zapytać, ale mogłoby to wyglądać na bezmyślne pytanie. Chyba powinienem zaczekać, aż sama będzie chciała mi powiedzieć. Pomogę jej w każdej chwili. Pozostaje również kwestia Buchou i reszty, ale tego nie mogę jej powiedzieć. To takie denerwujące. No cóż, bardzo podoba się jej jedzenie hamburgera, czułbym się źle, gdybym zapytał ją o coś, co by ją przygnębiło. Ta, właśnie. Dzisiaj powinniśmy zapomnieć o wszystkim. Taką mam odpowiedź.

– Asiu.

– T-tak.

– Pójdziemy się teraz trochę zabawić.

– Co?

– Chodźmy do centrum gier.


– Najszybszy downhillowy kierowca, Ise!

Booom!

Docisnąłem gaz i pośpiesznie zmieniłem bieg! Następnie minąłem oba samochody!

– Ale jesteś szybki, Ise-san!

Fufufu, patrzysz na mnie, Asiu? A teraz zakochaj się w mojej technice prowadzenia!

I tak właśnie grałem w wyścigówkę w centrum gier. Mimo że wyglądam, jak wyglądam, to nigdy przed wstąpieniem do Klubu Okultystycznego nie należałem do innego klubu. Nasza trójka, Motohama, Matsuda i ja chodziliśmy po pobliskich centrach gier. Wyścigówka czy nie, potrafię pokonać każdą grę!

[ZWYCIĘSTWO!]

Znak obwieszczający moją wygraną pojawił się na ekranie. Ta, wygląda na to, że znowu ustaliłem nowy rekord trasy… W ten sposób sam traciłem dla siebie głowę.

Nagle straciłem z oczu Asię. Gdy się rozejrzałem, stała przed automatem z łapą szczęścia.

– Co jest? – zapytałem.

– Hau! N-nie… Nic – zbyła mnie.

– Chcesz coś? – Kiedy zajrzałem do środka automatu, wewnątrz była lalka „Rache-kun”. Jest to śliczna maskotka w kształcie myszy. Jeżeli dobrze pamiętam, to ta postać pochodzi z Japonii, ale jest znana na świecie, dlatego też Asia również ją zna. – Asiu, lubisz Rache’a-kun?

– Co? N-nie, to… – Zaczerwieniła się i nieśmiało kiwnęła głową.

– Dobrze, zdobędę go dla ciebie!

– Co? A-ale…!

– Spokojnie, zdobędę go.

Trzeba kuć żelazo, póki gorące. Włożyłem natychmiast monetę i zacząłem kontrolować łapę. Mimo że wyglądam, jak wyglądam, to jestem w tej grze całkiem dobry. No cóż, tak przynajmniej myślałem, ale miałem trudności ze zdobyciem go. Przy pierwszej próbie upuściłem lalkę w dobrym miejscu, przy drugim podejściu totalnie spudłowałem. Tak samo przy trzecim i czwartym, ale kiedy Asia zaczęła się martwić przy piątym podejściu, to wreszcie mi się udało!

– Ta! – Przyjąłem zwycięską pozę i wziąłem Rache’a-kun, którego właśnie upuściłem. Dałem go następnie Asi. – Proszę bardzo, Asiu.

Tak się ucieszyła, że przytuliła lalkę do piersi.

– Bardzo ci dziękuję, Ise-san. Będę się nim opiekowała.

– Hej, hej, jeżeli lalka sprawia ci tyle radości, to następnym razem zdobędę dla ciebie ich więcej – powiedziałem.

– Nie – potrząsnęła głową – ten Rache’a kun, którego mi dałeś, reprezentuje piękny dzień naszego spotkania. Jako że spotkałam cię dzisiaj, bardzo dobrze zaopiekuję się tą lalką.

…Jej słowa mnie onieśmieliły. Ale, gdy mówi to dziewczyna, wydaje się to w sumie czymś naturalnym. No cóż, nieważne!

– Dobrze! Jeszcze się nie rozkręciliśmy! Asiu, będziemy bawić się przez cały dzień! Za mną!

– T-tak jest!

Chwyciłem jej dłoń i wkroczyłem w głąb centrum gier.

Część 6[edit]

– Ach, ale się dzisiaj wybawiliśmy.

– Z-zgadza się… Jestem trochę zmęczona.

Idziemy ulicą i się śmiejemy. Jest już wieczór. Hahaha, nie poszedłem dzisiaj do szkoły i bawiłem się do samego zmierzchu. Mamy szczęście, że nie złapała nas policja. W przeciwnym wypadku od razu zgarnęliby nas na komendę.

Skończyło się na tym, że jesteśmy zmęczeni. Zarówno Asia, jak i ja. Fajnie było zobaczyć jej reakcję, gdy poszliśmy do centrum gier i innych sklepów. Mam za to wrażenie, że plan, który ułożyłem na randkę z Yuumą-chan, okazał się mieć dobre zastosowanie. Naprawdę nigdy nie można przewidzieć, co się przydarzy w życiu, ponieważ nigdy nie oczekiwałem, że będą ze mnie ludzie.

– Och. – Prawie się potknąłem przez dyskomfort w nodze. – Ała. – Następnie poczułem również lekki ból.

To rana z wczoraj. Miejsce, w które zostałem postrzelony przez tego pieprzonego księżulka, wciąż boli. Wygląda na to, że dzień, w którym się zagoi, znów się oddalił.

– …Ise-sann, jesteś ranny? Czy to z wczoraj… – Mina Asi spochmurniała.

Chyba spieprzyłem. Dobrze się bawiliśmy, ale sprawiłem, że przypomniała sobie coś bolesnego. Ale ona pochyliła się i zaczęła sprawdzać moje zranienia.

– Możesz podnieść proszę swoje spodnie?

– J-jasne.

Podniosłem nogawkę tak, by łydka była na wierzchu. Ślad po pocisku nadal tam był. Następnie Asia przyłożyła tam swoją dłoń. Ciepłe i delikatne światło spowiło moją łydkę. Jest naprawdę ciepłe. To zielone światło. Jest jak oczy Asi i wygląda tak pięknie. Zdaje się, że wewnątrz niego jest jej dobroć.

– I jak? – Przestała świecić i zaleciła, by się poruszać.

Ruszyłem lekko nogą. O? Łał. Niesamowite!

– To niesamowite, Asiu. Nie czuję już dyskomfortu! Nie czuję już w ogóle żadnego bólu! – Pobiegałem trochę w kółko.

Asia uśmiechnęła się radośnie, widząc mnie.

– Jesteś wspaniała, Asiu. Ta lecząca moc to niesamowita moc. …To Boski Dar, prawda?

– Tak, zgadza się.

Tak jak myślałem.

– Szczerze powiedziawszy, również mam Boski Dar. Chociaż nie ma z niego większego pożytku. Nie ma teraz, się znaczy.

Na moje słowa zrobiła zaskoczoną minę.

– Ise-san, również masz Boski Dar? W ogóle nie zdawałam sobie z tego sprawy.

– Hahaha, nawet nie znam jego działania. I w porównaniu z tobą, Asiu, twoja moc jest niesamowita. Może leczyć ludzi, zwierzęta, a także diabły jak ja, tak?

Zrobiła zmieszaną minę, a potem posmutniała. Wkrótce po tym pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. Następnie jeszcze więcej łez wypływało jej z oczu. Zrobiła się przygnębiona i zaczęła płakać.

Nie wiedziałem, co zrobić, więc zabrałem ją dokądś, gdzie mogliśmy usiąść. Usiedliśmy na ławce na przydrożu. Opowiedziała mi wtedy historię o dziewczynie, którą nazywano Świętą Dziewicą.

W pewnym regionie Europy była dziewczyna porzucona przez rodziców. Została wychowana, wraz z innymi sierotami, przez zakonnicę w pobliskim kościele. Dziewczyna ta była gorliwą zwolenniczką Kościoła i w wieku ośmiu lat otrzymała specjalną moc. Uleczyła zranionego szczeniaka i przez przypadek widziała to osoba z Kościoła. Wtedy to jej życie się zmieniło. Została zabrana do centrum Kościoła katolickiego i przez swoją moc wielu osobom symbolizowała Świętą Dziewicę. Używała jej do leczenia wiernych i mówiono, że ta moc jest boską opieką. Plotki goniły plotki i zyskała szacunek jak Święta Dziewica. Nawet bez jej akceptacji.

Nie miała żadnych zażaleń w sprawie tego, jak była traktowana. Ludzie z Kościoła byli uprzejmi, a leczenie ludzi nie sprawiało jej przykrości. Była za to szczęśliwa, że jej moc była przydatna. Była wdzięczna za moc, którą obdarzył ją Bóg.

Czuła się jednak trochę samotna. Nie miała żadnych przyjaciół, przed którymi mogłaby się otworzyć. Wszyscy odnosili się do niej uprzejmie, ale nikt nie miał zamiaru zostać jej przyjacielem. Zrozumiała dlaczego. Wiedziała, że postrzegali jej moc jako coś nienormalnego. Nie postrzegali jej jako człowieka, ale jako istotę potrafiącą leczyć ludzi.

Pewnego jednak dnia uległo to zmianie. Przypadkiem w okolicy był diabeł i uleczyła go. Dziewczyna nie mogła zignorować rannego diabła. Pomyślała, że mimo nawet, że jest to diabeł, to jeżeli jest ranny, to musi go uzdrowić. Podjęła taką decyzję przez swoją uprzejmość. To jednak zmieniło jej życie na zawsze.

Ktoś z Kościoła widział to zajście i poinformował innych. Dostojnicy kościelni byli tym zaskoczeni.

– Moc, która leczy diabły!?

– Coś tak absurdalnego nie może się zdarzyć!

– Moc leczenia może uzdrawiać tylko wyznawców Boga!

Tak, było kilka osób, które miały moc uzdrawiania. Moc, która leczy diabły, była jednak wykluczona. Ludzie z Kościoła myśleli, że to logiczne, że efekt uzdrowienia nie dotyczy upadłych aniołów i diabłów. Podobno coś takiego miało miejsce w przeszłości. Moc leczenia upadłych aniołów i diabłów, która nie znajdowała się pod boską opieką. Takich obawiano się jako „wiedźm”.

Ludzie więc postrzegali ją jako heretyczkę.

– Przeklęta wiedźma, która leczy diabły!

Dziewczyna szanowana jako Święta Dziewica zaczęła siać strach jako wiedźma i Kościół katolicki porzucił ją. Nie miała dokąd się udać i przygarnęła ją organizacja bezpańskich egzorcystów. Innymi słowy, musiała zdobyć boską opiekę od upadłych aniołów.

Dziewczyna ta jednak nigdy nie zapomniała o modlitwie do Boga. Nigdy również nie zapomniała, by dziękować Bogu. Mimo to została porzucona. Bóg jej nie uratował. Co ją zaskoczyło najbardziej, to fakt, że w Kościele nie znalazła się żadna osoba, która stawiłaby się w jej obronie. Nie było nikogo, kto by się nią przejmował.

– …To dlatego, że nie modliłam się wystarczająco dużo. Bo jestem fajtłapą. Jestem tak głupia, że nie potrafię sama zjeść hamburgera.

Dziewczyna ta, Asia, śmiejąc się, ociera łzy.

Nie wiedziałem, co jej powiedzieć. Nie wiedziałem, co powiedzieć, po poznaniu jej druzgocącej przeszłości. Tak jak pokazała wcześniej, posiada Boski Dar, który ma moc leczenia nawet diabłów. – To również jest próba, którą raczył mnie Pan. Jestem niezdarną zakonnicą, więc Bóg poddał mnie próbie. Muszę więc ją wytrzymać – mówiąc do siebie, śmiała się.

Nie musisz mówić już nic więcej…

– Jestem pewna, że pewnego dnia będę miała pełno przyjaciół. Mam marzenie. Chcę z przyjacielem iść kupić kwiaty, książki i… rozmawiać…

Jest cała zapłakana. Nie mogę na nią już patrzeć. Musiała to znosić przez cały czas. Czekała na Boga, by ją uratował, i dusiła w sobie te uczucia.

Hej.

Hej, Boże!

Co to ma znaczyć!? Czemu nie uratowałeś tej dziewczyny!? Czekała na twoją pomoc! Szanowała cie bardziej niż ktokolwiek inny! Co ty robisz!? Dlaczego ty nic nie robisz!? Nic nie wiem o tobie i nie wyznaję żadnej religii. Na dodatek jestem diabłem! Ale nawet taki diabeł jak ja może z nią porozmawiać! Czy to nie ty, który dałeś nam te Boskie Dary? To jest złe!

Ach, wiem. To właśnie zrobię! Patrz na mnie, Boże!

Chwyciłem jej dłoń. Patrząc na jej zapłakane oczy, powiedziałem:

– Asiu, zostanę twoim przyjacielem. Nie, my już jesteśmy przyjaciółmi.

Stoi jak słup soli.

– Jestem d-diabłem, ale to nic takiego. Nie zabiorę ci życia ani niczego innego! Możesz mnie wezwać, gdy tylko będziesz chciała! Ach, dam ci również swój numer. – Włożyłem dłoń do kieszeni, by wyjąć swój telefon.

– …Dlaczego?

– Nie ma „dlaczego”! Asiu, bawiłaś się ze mną przez cały dzień, tak? Rozmawialiśmy, tak? Śmialiśmy się razem, tak? W takim razie jesteśmy przyjaciółmi! Człowiek, diabeł, Bóg – to nie ma znaczenia! Jesteśmy przyjaciółmi!

– …Czy to pakt z diabłem?

– Nie! Zostaniemy prawdziwymi przyjaciółmi! Inne rzeczy nie będą nas obchodziły! Będziemy rozmawiać wtedy, kiedy będziemy chcieli, będziemy się bawić, kiedy będziemy chcieli i, tak, pójdę z tobą na zakupy! Czy to książki, czy to kwiaty, pójdziemy na zakupy wtedy, kiedy będziesz chciała! Dobrze?

Nawet ja uważam, że jestem do dupy w rozmawianiu. To nie było nawet romantyczne. Kiba pewnie wie, co powiedzieć w takiej sytuacji.

Asia jednak zasłoniła usta dłonią i znów zaczęła płakać. Tym razem jej łzy nie były łzami smutku.

– …Ise-san. Jestem dosyć opóźniona względem współczesnego świata.

– Będziemy się uczyć, przechadzając po mieście! Jak będziesz tak chodziła i widziała różne rzeczy, to w końcu się nauczysz.

– …Nie potrafię mówić po japońsku. Nie wiem również nic o japońskiej kulturze.

– Nauczę cię! Sprawię, że będziesz używała powiedzeń! Pozostaw to mnie! Możemy nawet iść do muzeum i pooglądać japońskie zabytki narodowe! Samurajowie! Sushi i gejsze!

– Nie wiem, o czym rozmawiać z przyjacielem.

Ścisnąłem mocno jej dłoń.

– Rozmawiałaś ze mną normalnie przez cały dzień. Było w porządku. Rozmawialiśmy już jak przyjaciele.

– …Zostaniesz moim przyjacielem?

– Tak, tak więc od teraz opiekujmy się sobą, Asiu.

Kiwnęła głową i się uśmiecha.

Tak, tak będzie w porządku. Asia i ja jesteśmy przyjaciółmi! Ale nie ma co, ta sytuacja przyprawia mnie o rumieńca. Pewnie będę trząsł się z zażenowania, gdy tylko będę już w łóżku. Nie ma to jednak znaczenia. Jeżeli Asia się uśmiecha, to jest w porządku. To wydarzenie z jej smutnej przeszłości – nie dowiem się, jak bardzo było bolesne. Wiem jednak, że mogę teraz sprawić, że będzie się uśmiechała! Nawet człowiek i diabeł mogą być przyjaciółmi! Na początku myślałem, że to niemożliwe, ale teraz już mnie to nie obchodzi. Z pewnością postrzegam ją teraz jako przyjaciółkę. Nie pozwolę nikomu stanąć na naszej drodze!

Będę chronił Asię!

– To niemożliwe – rozbrzmiał głos, który zaprzeczył wszystkim moim myślom.

Gdy spojrzałem w kierunku, skąd dochodził, oniemiałem, bo stała tam znajoma mi osoba. Smukła dziewczyna z czarnymi, jedwabistymi włosami. Stała tam Amano Yuuma-chan.

– Y-Yuuma-chan…?

Roześmiała się rozbawiona, gdy usłyszała mój drżący głos.

– Heh. Przeżyłeś. I to jako diabeł? Serio, gorzej być nie może.

Jej głos nie jest tym słodkim głosikiem Yuumy-chan. Brzmi bardziej jak urzekający głos dorosłej osoby.

– …Szanowna Raynare… – zwróciła się do niej Asia.

Raynare? Ta, zgadza się. Całkowicie zapomniałem. Amano Yuuma jest upadłą anielicą. Właśnie. Prawie o tym zapomniałem. Rozumiem – więc jest to upadła anielica Raynare. Tak brzmi jej prawdziwe imię.

– …Co taka upadła anielica jak ty może chcieć?

– Nie życzę sobie – uśmiechnęła się szyderczo – by taki obrzydliwy, niskoklasowy diabeł twojego pokroju tak się do mnie zwracał. – Patrzyła się na mnie, jakby spoglądała na coś bardzo obrzydliwego. – Ta dziewczyna, Asia, jest naszą osobistą własnością. Mogę dostać ją z powrotem? Asiu, wiesz, że uciekanie jest bezcelowe?

Uciekanie? Co przez to ma na myśli?

– …Nie. Nie chcę wracać do tego kościoła. Nie chcę wracać do ludzi, którzy zabijają innych ludzi… Poza tym zrobiliście mi tyle rzeczy… – odpowiedziała Asia ze wstrętem.

Co się stało? Co się stało wewnątrz tego kościoła?

– Proszę nie mów tak, Asiu. Twój Boski Dar jest kluczowy w naszym planie. Proszę więc chodź ze mną. Trochę mi zajęło szukanie ciebie. Nie sprawiaj mi kłopotów. – Raynare zbliżyła się do nas. Asia schowała się za mną. Trzęsła się ze strachu.

Zrobiłem krok naprzód, by ją obronić.

– Chwileczkę. Nie widzisz, że nie chce? Yu… nie, Raynare, co macie z nią zamiar zrobić, gdy zabierzesz ją z powrotem?

– Niskoklasowy diable, nie zwracaj się do mnie po imieniu. Zostanie splamione. To, co jest pomiędzy nami, guzik cię obchodzi. Wiesz, że jeżeli szybko nie wrócisz do swojego pana, to zginiesz? – Zaczęła zbierać światło w swojej dłoni.

Czy to włócznia? Już raz od niej zginąłem. Muszę pierwszy wykonać ruch!

– B-Boski Darze! – Gdy krzyknąłem głośno ku niebu, moją lewą rękę pokryło światło i przyjęło postać czerwonej rękawicy. Ta! Udało się! Wygląda na to, że potajemne ćwiczenie przywołania Boskiego Daru bez przyjmowania tej postury się opłaciło!

Raynare, zobaczywszy go, miała przez moment zaskoczoną minę, po czym zaczęła się śmiać.

– Szefostwo powiedziało mi, że twój Boski Dar jest groźny, ale najwyraźniej byli w niesamowitym błędzie! – Śmieje się, jak gdyby naprawdę ją to bawiło. Co? Co jest takiego śmiesznego? – Twój Boski Dar jest jednym z najbardziej popularnych. Nazywa się Podwójnym Krytycznym. Na określony czas podwaja moc posiadacza, ale twoja podwojona moc nie stanowi dla mnie zagrożenia. Zaprawdę, bardzo pasuje do takiego niskoklasowego diabła jak ty.

Zdolność podwojenia mocy posiadacza? To jest moc mojego Boskiego Daru? I powiedziała, że jest jednym z najbardziej popularnych… Ale teraz mi to wystarczy. Muszę pozbyć się jakoś Raynare i uciec z Asią! Ale dokąd? Do szkoły? Nie mogę. Nie mogę spowodować Buchou i reszcie kłopotów. Do mojego domu? A jak to wytłumaczę rodzicom?

…Cholera. Mimo że jestem jej przyjacielem, to nie wiem, dokąd ją zabrać! Niech to! Potem się nad tym zastanowię! Muszę się przede wszystkim rozprawić z tą upadłą anielicą stojącą przede mną!

Kurna! Muszę walczyć ze swoją byłą, gorzej być nie może! Dlaczego zawsze wpakowuje się w takie bagno?

– Boski Darze! Aktywuj się! Możesz podwoić moją moc, tak!? To się aktywuj!

Klejnot na rękawicy zaczął świecić.

[Wzmocnienie!!!]

Wydał dźwięk. W następnej chwili poczułem napływ mocy. Czy to właśnie jest podwojenie mojej mocy? Ta! Teraz…!

DŹGNIĘCIE

Nieprzyjemny dla ucha dźwięk. Coś ugodziło mnie w brzuch. Pchnęła mnie świetlistą włócznią. Znowu.

– Nawet z podwojoną mocą nie potrafisz uchylić się od tej małej stworzonej przeze mnie włóczni. Jeżeli podwoisz jeden, to wciąż będzie to tylko dwa. Nie możesz zmniejszyć tej przepaści między nami. Już teraz, niskoklasowy diabełku?

Upadłem. Jest niedobrze. Światło jest dla diabłów trujące. I zostałem trafiony w brzuch. To… Byłem gotów na intensywny ból, który poprzedzał pewną śmierć, ale nie doznałem w ogóle żadnego bólu. A to dlatego, że moje ciało spowija zielone światło.

Gdy spojrzałem, Asia leczyła moje rany. Trzyma ręce na moim brzuchu i leczy rany. Świetlista włócznia stopniowo staje się coraz mniejsza, aż w końcu znika. Nie czuję najmniejszego bólu, czuję za to ciepło Asi.

– Asiu, jeżeli nie chcesz śmierci tego diabła, to chodź ze mną. Twój Boski Dar jest kluczowy w naszym planie. Twoja moc, Zmierzch Uzdrawiania, jest rzadkim Darem w przeciwieństwie do Daru tego tutaj diabła. Jeżeli ze mną nie pójdziesz, zabiję go.

Wydała taki okrutny rozkaz. Jestem zakładnikiem? Bo się tak dam!

– Z-zamknij się! Jestem w stanie cię pokonać…

– Tak jest, rozumiem – przerwała mi Asia, zgadzając się na rozkaz upadłej anielicy.

– Asiu!

– Ise-san, dziękuję za dzisiaj. Było naprawdę fajnie. – Uśmiechnęła się szeroko.

Mój brzuch został całkowicie uleczony. Po tym podeszła do Raynare.

– Dobra z ciebie dziewczynka, Asiu. Właśnie tak – problem rozwiązany. Wraz z dzisiejszym rytuałem zostaniesz uwolniona od swojego cierpienia. – Na twarzy Raynare pojawił się podły uśmieszek.

Cholera! Nie wygląda w ogóle jak Yuuma-chan, którą znam! I co ma na myśli przez ten rytuał!? Brzmi jak coś złego!

– Asiu! – krzyknąłem do niej. – Zaczekaj! Jesteśmy przyjaciółmi, czyż nie!?

– Tak. Dziękuję, że zostałeś przyjacielem kogoś takiego jak ja.

Obiecałem ją chronić.

– M-muszę cię obronić!

Odwróciła się, ale wciąż się do mnie uśmiechała. Byłem przez chwilę urzeczony jej uśmiechem.

– Żegnaj – powiedziała.

Raynare zakryła ją swoimi czarnymi skrzydłami.

– Niskoklasowy diable, wygląda na to, że zostałeś ocalony przez tę dziewczynę. Jeżeli znów wejdziesz mi w drogę, nic nie powstrzyma mnie od zabicia cię. Żegnaj, Ise. – Uśmiechnęła się złośliwie i odleciała w górę, trzymając Asię. Zniknęły w niebie. Pozostały tylko ja, czarne pióra i zostawiony przez Asię Rache-kun.

…Nic nie mogłem zrobić.

„Będę chronił Asię!” – śmiechu warte.

Upadłem na kolana i zacząłem uderzać pięściami w ziemię. Zagryzłem zęby i płakałem ze złości.

Niech to. Niech to. A niech toooooooooo!

– Asia…! – wykrzyczałem w niebo imię mojej przyjaciółki.

Nie ma żadnej odpowiedzi.

– Asiaaaaaaaaaaaaaaa!

Po raz pierwszy w moim życiu przeklinałem samego siebie za bycie słabym.


Żywot 4: Ocalę cię, przyjacielu![edit]

Część 1[edit]

PLASK

Dźwięk rozbrzmiał w pokoju klubowym. Jego źródłem był mój policzek.

Zostałem uderzony przez Buchou. Miała bardzo poważną minę.

– Ile razy – mówiła zezłoszczona – będę musiała się jeszcze powtarzać? Nie znaczy nie. Nie mogę pozwolić ci na uratowanie tej zakonnicy.

Wróciłem do szkoły po tym, jak odebrano mi Asię. Opowiedziałem wszystko Buchou, a następnie rzuciłem, żebyśmy ruszyli jej na ratunek.

Jednak Buchou nie chciała się angażować w tę sprawę. Nie byłem w stanie pogodzić się z jej decyzją, dlatego wciąż nalegałem, choć wiedziałem, że było to co najmniej chamskie. Z tego też powodu uderzyła mnie.

Po raz pierwszy zostałem zraniony aż tak bardzo. Zwłaszcza moje serce, które krwawiło z rozpaczy. Zdradziłem Buchou, która podkładała we mnie tak wiele nadziei. Z drugiej strony były rzeczy, których nie mogłem porzucić.

– Pójdę sam – oświadczyłem. – Naprawdę martwię się o ten cały „rytuał”. Upadli aniołowie knują coś za naszymi plecami i nie ma żadnej gwarancji co do bezpieczeństwa Asi.

– Czy ty naprawdę jesteś aż tak głupi? – zapytała zażenowana. – Zostaniesz zabity, jeżeli pójdziesz. Nie będziesz w stanie powrócić do życia, nawet jeśli jesteś demonem. Dotarło to do ciebie? – Starała się mówić spokojnie, jednak dawała mi widoczne ostrzeżenie. – Twoje czyny będą miały wpływ nie tylko na mnie, ale też na pozostałych! Reprezentujesz dom Gremory! Musisz być tego świadom!

– Zatem pozwól mi odejść. Pójdę tam jako pojedynczy demon.

– Nie mogę! Dlaczego nie jesteś w stanie tego pojąć?

Zdawało mi się, że po raz pierwszy widziałem Buchou wściekłą. Byłem dla niej przyczyną wielu problemów.

– Jestem przyjacielem Asi Argento i jest dla mnie ważną osobą. Nie mogę zostawić swojej przyjaciółki samej!

– Wspaniała rzecz. To wielkie słowa. Jednakże my rozmawiamy o czymś zgoła odmiennym.

Stosunki pomiędzy diabłami a upadłymi aniołami nie są tak proste, jak myślisz. Obie strony obserwują bacznie siebie nawzajem od setek, a nawet tysięcy lat. Jeżeli znajdą w nas choć jedną słabość, przyjdą i zabiją nas. Są naszymi przeciwnikami.

– Czy nie o to im właśnie chodzi?

– …

Spoglądaliśmy wzajemnie na siebie. Nie cofałem się, patrzyłem prosto w jej oczy.

– Ta dziewczyna pierwotnie była sługą bożym – Buchou nie dawała za wygraną. – Była osobą, z którą nigdy nie moglibyśmy koegzystować. Zwłaszcza teraz, kiedy stała się jednym z upadłych aniołów. Jest wciąż naszym nieprzyjacielem.

– Asia nie jest naszym wrogiem! – zaprzeczyłem stanowczo. Taka dziewczyna jak ona nie mogła być naszym przeciwnikiem!

– Ona nie ma z nami nic wspólnego. Ise, musisz o niej zapomnieć.

Nawet jeżeli tak mówiła, nie potrafiłem!

Nagle pomiędzy nas wkroczyła Akeno-san i zaczęła szeptać jej coś do ucha.

O co chodziło? Czy coś się wydarzyło?

Akeno-san miała poważną minę, jednak wszystko wskazywało, że nie z powodu naszej rozmowy. Buchou, która cały czas jej słuchała, spoważniała jeszcze bardziej.

Tak jak przypuszczałem, stało się coś ważnego.

Buchou spojrzała na mnie, a potem na pozostałych.

– Mam sprawę do załatwienia – powiedziała. – Wraz z Akeno wyjdziemy na trochę.


!Nie!

– Buchou! – krzyknąłem bezradnie. – Nasza rozmowa…!

Położyła palec na moich ustach.

– Ise, jest parę rzeczy, o których muszę ci powiedzieć. Przede wszystkim, wciąż uważasz, że Pion jest najsłabszym pionkiem, zgadza się?

Przytaknąłem.

– To jedno wielkie nieporozumienie. Pion posiada zdolność, której pozostali są pozbawieni. Nazywa się ona promocją.

Promocja?

– Tak jak w zwykłych szachach – ciągnęła dalej – Pion jest zdolny do zmiany klasy, jeżeli tylko dotrze do bazy przeciwnika. Może awansować do któregokolwiek z pionków, poza Królem oczywiście. Ise, możesz tak uczynić w miejscu, które uznam za terytorium wroga.

O stary! Zatem mogłem promować do Skoczka Kiby, Wieży Koneko-chan, a nawet Królowej Akeno-san!?

– Jednak z powodu, że jesteś demonem stosunkowo krótko, istnieją pewne ograniczenia, a awans do Królowej wciąż jest dla ciebie niemożliwy. Zawsze możesz promować do pozostałych klas. Jeżeli będziesz życzył sobie z tego z całych sił i wypowiesz słowo ‘promocja’, nastąpią zmiany w twoich umiejętnościach.

Niesamowite! Już samo słuchanie powodowało, że chciałem to wykorzystać! Jeżeliby jeszcze dodać do tego mój Sacred Gear, może byłbym w stanie pokonać tego księdza!

– Druga sprawa to Sacred Gear. Kiedy tylko będziesz go używał, pamiętaj o tym. – Buchou zaczęła głaskać mnie po policzku. – Pragnienie. Sacred Gear działa poprzez pożądanie użytkownika. Od niego zależy również twoja moc. Nawet jeżeli stałeś się diabłem, twoja wola pożądania nie zanikła.

Pożądanie.

Jego moc sprawiała, że Sacred Gear się uaktywniał…

– Ostatnia rzecz, o której nigdy nie powinieneś zapomnieć, Ise. Nawet Pion jest w stanie pokonać Króla. Stanowi to podstawową regułę w szachach, która znajduje swoje odzwierciedlenie również i u nas. Możesz stawać się silniejszy.

Jak tylko skończyła mówić, teleportowała się gdzieś wraz z Akeno-san. Pozostaliśmy z Kibą i Koneko-chan sami.

Wziąłem głęboki wdech; byłem zdeterminowany i już przymierzałem się do wyjścia.

– Hyoudou-kun – zawołał mnie Kiba. – Idziesz?

– Tak. To mój obowiązek, gdyż Asia jest moją przyjaciółką. Jestem jedynym, który może jej pomóc.

– Zabiją cię. Nawet jeżeli masz Sacred Gear. Nawet jeżeli użyjesz promocji, to nie będziesz w stanie pokonać samodzielnie całej chmary egzorcystów i upadłych aniołów.

Dość logiczna odpowiedź, jednak wiedziałem o tym. Byłem tego bardzo świadom.

– Pozostaję przy swoim. Jeżeli nawet mam zginąć, to uratuję Asię.

– Chciałbym rzec, że to rozważna decyzja, jednak wciąż pozostaje to głupstwem, które grozi niebezpieczeństwem.

– To co według ciebie mam zrobić? – krzyknąłem na niego, lecz on odpowiedział spokojnie:

– Idę z tobą.

– C-c-coo…

Zaniemówiłem. Usłyszałem coś, czego nigdy w życiu bym się nie spodziewał.

– Nie wiem zbyt dużo o Asi-chan, jednak jesteś moim kamratem. Mimo to, co powiedziała Buchou, część mnie szanuje twoją decyzję. A ja osobiście nie lubię upadłych aniołów i księży. Nie cierpię ich. Z pewnością skrywał coś w swojej przeszłości… Jednak usłyszeć od niego słowo „kamrat”…

– Pamiętasz, co powiedziała Buchou?

「Może awansować do któregokolwiek z pionków, poza Królem oczywiście. Ise, możesz tak uczynić w miejscu, które uznam za terytorium wroga.」

– Innymi słowami, uznała kościół za wrogie terytorium.

– Ach. – Wreszcie zdałem sobie z tego sprawę. Och, więc to miała na myśli. Z tego też powodu powiedziała mi tyle informacji o tej promocji.

– Buchou powiedziała, że pozwala ci na pójście. Oczywiście oznacza to też, że powinienem iść jak twoje wsparcie. Buchou z pewnością ma jakiś plan, bo w przeciwnym razie powstrzymałaby cię, po prostu zamykając cię gdzieś.

Uśmiechnął się.

Buchou, dzięki ci bardzo…! Doświadczyłem tego, jak łaskawa potrafi być i dziękowałem jej całym sercem.

Jeżeli wrócę cały, z pewnością będę dawał z siebie wszystko!

W myślach dziękowałem Buchou, podczas gdy drobna dziewczyna zbliżyła się do mnie.

– Idę z wami – odezwała się niespodziewanie Koneko-chan.

– Słucham, Koneko-chan?

– Będę was miała na sumieniu, jeżeli pójdziecie sami.

Koneko-chaaaaaaan!!

Jak zawsze nie okazywała żadnych uczuć, ale czułem ukrytą w niej serdeczność.

– Jestem tak wzruszony! Najbardziej poruszyłaś mnie ty, Koneko-chan!

– C-co takiego? Idę także…?

Kiba uśmiechał się, lecz mimo to zdawał się być smutny.

Wiem, wiem, Kiba. Dzięki. Zmartwiony Casanova wyglądał ciut słodziutko! Tak! To możliwe! Tak!

– Zatem ruszajmy na ekspedycję ratunkową złożoną z naszej trójki. Nachodzimy, Asiu!

Takim akcentem zakończyliśmy rozmowę i wyruszyliśmy.

Część 2[edit]

Niebo już dawno poszarzało, a latarnie nocne gdzieniegdzie choć trochę rozświetlały mrok.

Nasza trójka, Kiba, Koneko-chan oraz ja, obserwowała kościół z bezpiecznej odległości. Nikt z niego nie wychodził, ani do niego nie wchodził.

Jednak im bliżej niego się znajdowaliśmy, tym większych dreszczy doświadczałem. Mój kark pokrywał zimny pot.

Kiedy zapytałem Kiby, odpowiedział:

– Z łatwością wyczuwam obecność upadłego anioła wewnątrz budynku.

Zatem już na nas czekali.

– Spójrzmy na mapę. – Kiba rozłożył dużą kartkę papieru. Był to plan kościoła. Zaraz, skąd on…? – Jest to jedna z podstawowych rzeczy, kiedy udajesz się na terytorium nieprzyjaciela.

Uśmiechał się. Wow, nie spodziewałem się aż takiego wsparcia. Nie myślałem nad tym, a starałem pogodzić się z tym. Zdałem sobie sprawę, jak naiwny byłem.

– Oprócz sanktuarium – mówił dalej – czyli głównego pomieszczenia, jest jeszcze dormitorium. To pierwsze wygląda dosyć podejrzanie. – Kiba wskazał to na planie.

– Więc możemy zignorować dormitorium – powiedziałem.

– Najprawdopodobniej. Większość wygnanych egzorcystów posiada alternatywę dla sanktuarium. Zazwyczaj odprawiają wszelkie rytuały pod nim.

– Dlaczego? – zapytałem.

– Jest to miejsce, które wśród nich uchodzi za święte, a robienie czegoś, czego Bóg nie uznaje, zadowala ich, ponieważ uderza to w autorytet Boga. Kochali go, a on ich odrzucił, dlatego też czynią te wszystkie rytuały jako wyraz swojej nienawiści.

Szaleńcy. A nawet Bóg, który odrzucał swoich wiernych wyznawców, nie był bez winy. Nienawidziłem go po tym, jak postąpił z Asią.

– Sanktuarium jest tuż za bramą. Myślę, że możemy iść prosto tam. Problemem pozostaje znalezienie drzwi do podziemi po tym, jak dostaniemy się do celu, a także pokonanie zabójców, którzy z pewnością na nas czekają.

Zabójcy… Kiedy tylko to usłyszałem, zacząłem mieć złe przeczucia.

Byliśmy pod kościołem, a Księżyc świecił prosto na nas. Byliśmy zdeterminowani! Pozostało nam tylko wejść! Nadchodzę, Asiu!

Minęliśmy wejście i ruszyliśmy w stronę sanktuarium. Upadli aniołowie zauważyli, że tędy weszliśmy. Innymi słowami, przeciwnik wykrył naszą obecność na swoim terytorium.

Nie było żadnego powrotu. Jedyną rzeczą było parcie do przodu!

Otworzyliśmy drzwi i wkroczyliśmy do sanktuarium. Ukazał się nam sporych rozmiarów ołtarz oraz duża ilość ławek. Wnętrze oświetlało światło świec oraz lamp.

Jednak coś tutaj nie grało… Och, postać osoby wiszącej na krzyżu była pozbawiona głowy. Co za przerażające miejsce.


KLASK KLASK KLASK KLASK KLASK KLASK KLASK KLASK

Rozległo się bicie brawa.

Ktoś, kto przypominał księdza, wyłonił się zza filaru.

Kiedy ujrzałem jego twarz, poczułem oburzenie.

– Spotkanie! To jest zjazd! Ale emocjonujące!

Był to białowłosy chujowy księżulek! Jego imię brzmiało chyba Freed. A więc był jednym z zabójców. Uśmiechał się dziwnie jak ostatnio.

– Cóż – ciągnął dalej – nigdy nie miałem diabła, którego bym spotkał dwa razy! Ponieważ jestem aż tak silny, że tnę je na kawałeczki przy pierwszym spotkaniu! Kiedy tylko ich ujrzę, zaczynam ich ciąć na miejscu! A potem całuję jeszcze ciepłe truchło i mówię: „Do widzenia!”. Tak właśnie wygląda moje życie!

Jednak wy zniszczyliście mój styl, więc jestem przegrany. Niedobrze! Niedobrze jest wpieprzać się w mój styl! Z tego też powodu wkurwiliście mnie! Mam nadzieję, że zginiecie! Umrzyjcie! Wy beznadziejne diabły!

Był w furii. Wyjął ten miecz i tę samą broń, co ostatnio.

BUUUM

Miecz świetlny pojawił się. Z pewnością oberwanie tym mieczem przysporzyłoby wielu problemów. Ta spluwa również wyglądała paskudnie. Jednak tym razem było inaczej. Było trzech na jednego. – Przybyliście na ratunek Asi-tan, co nie? Hahaha! Demony-sama muszą mieć wielkie serce, żeby próbować ratować taką dziwkę, która leczy nawet diabły! Cóż, już sama znajomość jakiegoś powinna dla niej skończyć się śmiercią!

Śmiercią? O co mu chodziło!?

– Gdzie jest Asia!? – krzyknąłem.

– Pod ołtarzem są tajne schody – odpowiedział. – Nimi możecie się dostać do miejsca, gdzie odprawiają rytuał. – Wyjawił ich położenie poprzez wskazanie na ołtarz.

Czy on wiedział, że miał nas zatrzymać? A może był tak pewny, iż jest w stanie nas zabić, że aż wyjawił nam to?

– Sacred Gear! – Wraz z okrzykiem na moim lewym ramieniu pojawiła się czerwona rękawica. Sacred Gear gotowy! Okay!

Kiba wyjął miecz z pochwy, a Koneko-chan…

Co takiego!? Byłem tym tak zaskoczony, że moje oczy prawie wyszły z orbit!

Podnosiła ławki, które były wielokrotnie większe od niej.

– … Przepadnij.

Koneko-chan rzucała nimi! Super Dziewczyna, to był najbardziej niespodziewany z ataków!

– Wow! Oh yeah! – krzyczał księżulek.

Wykonał kilka ruchów, niby tanecznych, po czym rozciął lecące ławki na pół za pomocą swojego miecza świetlnego, które pospadały na ziemię.

HSDxD vol 01 238.jpg

– Tutaj.

ZIUUU

Myślałem, że Kiba ruszył po prostej, ale zniknął. Był tak szybki, że nie mogłem dojrzeć jego ruchów!

BZZZZZZZ

Miecz Kiby zderzył się z mieczem księdza. Czy jego broń była bardziej wytrzymała? Nawet kiedy Kiba nacierał wprost na niego, słyszałem tylko odgłos uderzania o siebie dwóch metali.

– Hmmm! Hmmm! – mówił księżulek. – Niezła przeszkoda. Czemuż jesteście tacy głośni? Wybaczcie za mówienie w języku umarłych! Przebaczcie mi po swojej śmierci!

Kiba uniknął bezdźwięcznych pocisków, jednocześnie nie zaprzestając ataku. Był niesamowity, omijał wszelkie ataki, jednak ten kapłan był równie zadziwiający, bowiem walczył na równi z diabłem.

Rany, znów sparował atak Kiby! Moje oczy nie nadążały za jego ruchami, jednak księżulek potrafił je zauważyć. A więc nie był przeciwnikiem, z którym mogłem walczyć w pojedynkę.

Rozpoczęli otwarcie walkę. Spoglądali sobie głęboko w oczy.

– Imponujące – przemówił Kiba. – Jesteś dość silny.

– Ahahahaha! Ty też! Skoczek, co? Żadnej słabej strony! Niesamowite. Tak, tak, o to chodziło. Nigdy później nie będzie mi dane stoczyć takiej walki! Będę płakał z tego powodu! Hmmm! Hmmm! Wiem! Zabiję cię!

– Zatem będę walczył na poważnie.

Na poważnie? Co on zamierzał zrobić?

– Łap – rozbrzmiał niski głos.

Nie mogłem uwierzyć, że to głos Kiby, ponieważ miał w sobie jakąś intensywność. Nagle coś czarnego zaczęło wydobywać się z jego miecza, a następnie pokryło całe ostrze.

Ciemność.

Jeżeli miałbym to opisać, byłoby to słowo.

Ciemność pokryła miecz.

Nie, to bardziej ciemność stała się jego bronią. Miecz ciemności, który ścierał się z mieczem księdza, zaczął się powiększać i pochłaniać miecz świetlny.

– C-co jest, do diabła!? – Księżulek zdawał się być zdezorientowany.

– Poznaj Wymazywacza Świętości[17], miecz ciemności, który pochłania światło.

– Następny posiadacz Sacred Gear!? - Księżulek nie krył swojego zdziwienia.

Sacred Gear!? Kiba też go posiadał!? Znaczy się, miecz ciemności wyglądał niesamowicie! Niech to! A więc przystojniak otrzymał równie dobrze wyglądającą broń!?

Miecz świetlny księżulka został całkowicie wchłonięty przez ostrze Kiby. Broń kapłana przestała świecić i straciła swój kształt. Teraz! To moja szansa! Ruszyłem wprost na niego!

– Sacred Gear, aktywacja! – krzyknąłem.

[BOOST!!]

Dźwięk wydobył się z klejnotu, a ja poczułem przypływ energii. Moim celem był ten gówniany księżulek, który zdał sobie sprawę z moich zamierzeń.

– Z tego właśnie powodu sądzę, że jest to bardzo irytujące! – Wycelował pistoletem wprost na mnie. Pociski bezdźwięcznie wyleciały prosto w moim kierunku.

Teraz!

– Promocja, Wieża! – rozległ się mój głos.

Pociski świetlne obróciły się w nicość, bowiem nie mogły mi nic zrobić.

– Promocja? Czyżby Pion!? – Zdawał się być naprawdę zaskoczony.

Tak, byłem Pionem. Pionem, który zaraz cię zniszczy!

– Cechy Wieży! – mówił z niedowierzaniem. – Niemożliwie wysoka obrona oraz…!

Moja lewa pięść wylądowała na jego twarzy, jednak coś twardego stanęło na jej drodze. Bez chwili zastanowienia pchnąłem to z całej siły. Kapłan został odrzucony daleko do tyłu!

– Niszczycielski atak. – Śmiałem się, z trudem łapiąc powietrze. – To za bicie Asi. Czuję ulgę po tym, jak cię uderzyłem.

Wstał powoli, a z jego ust sączyła się krew. Jego prawy policzek był opuchnięty

Tylko tyle? Awansowałem do Wieży, jednak wyglądało, że wciąż nie dorównywałem siłą Koneko-chan.

Nie, kiedy przyjrzałem się mu uważniej, zauważyłem, że jego miecz, który teraz był samą rękojeścią, był zgięty. Czyżby użył go jako tarczy? A więc to było tą twardą rzeczą. Cóż, był w końcu bardzo szybki.

– …Hmmmmm… Co…? – mówił, niby do siebie. – Nie tylko zostałem uderzony przez nic nie wartego diabła, ale również mówi on coś do mnie, czego kompletnie nie rozumiem. Nie zadzieraj ze mną, do kurwy nędzy. Uuuuuuu! – zawył żałośnie. – Do kurwy nędzy, nie zadzieraj, kurwa!! Ty nic nie warty śmieciu!! Nie możesz, będąc takim gównem, zadzierać ze mną! Zabiję cię! Z pewnością! Zabiję cię! Potnę cię na drobne kawałeczki, ty chuju!

Wyjął drugi miecz, a raczej pochwę. Ile jeszcze miał ich w zanadrzu!?

Nasza trójka otoczyła go. Zauważył to i zaczął gorączkowo rozglądać się dookoła. Na jego twarzy zawitał wymuszony uśmiech.

– Wow, wow. Czy to nazywa się kryzysem? Cóż, dla mnie, zabicie przez demona, jest rzeczą nie do zaakceptowania, więc chyba czas na odwrót! Będzie to dla mnie hańbą, że nie mogę poddać was egzorcyzmom, jednak z drugiej strony nie chcę zginąć!

Wyciągnął coś okrągłego i rzucił na podłogę. Nagle oślepiło nas jakieś ostre światło. Cholera! Zasłona dymna!?

Kiedy odzyskałem wzrok, rozejrzałem się dookoła, mając wciąż oczy na wpół zamknięte. Księżulek uciekł. Nagle jego głos dobiegł z nieznanego mi miejsca.

– Hej, ty, diable… Twoje imię brzmiało chyba Ise-kun? Muszę ci powiedzieć, że zakochałem się w tobie, a więc lądujesz na pierwszym miejscu na mojej liście do odstrzału. Z pewnością cię zabiję, okay? Nie odpuszczę żadnemu gównianemu demonowi, który mnie uderzył, a potem pouczył, okay? Zatem papa.

Mój wzrok już całkowicie powrócił, więc rozejrzałem się ponownie. Jednak kapłan nie pozostawił żadnych śladów swojej ucieczki. Zwiał… Nawet się pożegnał… Gdy chciałem o tym pomyśleć, doszedłem do wniosku, że nie ma czasu do tracenia na to.

Ja, Kiba i Koneko-chan spojrzeliśmy się na siebie i wszyscy zgodnie skinęliśmy głowami. Ruszyliśmy prosto do ukrytych schodów.


Część 3[edit]

Zaczęliśmy nimi schodzić. W podziemiach również znajdowały się liczne lampy, które rozświetlały gęsty mrok. Kroczyliśmy powoli i ostrożnie, a Kiba szedł na przodzie. Na końcu schodów znajdowała się tylko jedna droga, która prowadziła w głąb nieznanego.

– Prawdopodobnie na końcu… - przemówiła Koneko-chan. – Ponieważ wyczuwam zapach tej osoby… – Wskazała palcem w ciemność.

Zatem Asia była tam, co dało mi choć trochę nadziei.

Czekaj na mnie, Asiu! Już nadchodzę!

Wkroczyliśmy w korytarz. Po kilku minutach chodu napotkaliśmy na ogromne drzwi.

– To tutaj? – zapytałem.

– Na to wygląda – odpowiedział Kiba. – Jestem pewien, że wewnątrz czai się chmara egzorcystów i upadłych aniołów. Gotowi?

Wspólnie z Koneko-chan przytaknęliśmy na pytanie Kiby.

– Okay. Otwórzmy zatem drzwi…

Kiedy przymierzaliśmy się do ich otwarcia, te niespodziewanie same się rozchyliły z dużym zgrzytaniem, a naszym oczom ukazał się widok miejsca, w którym odprawiano ten cały „rytuał”.

– Witajcie, diabły.

Upadła anielica, Reynalle, przemówiła z drugiego końca pomieszczenia, który był wypełniony po brzegi księżmi. Każdy z nich dzierżył w swoich rękach miecz świetlny. Obok Reynalle stał krzyż, a na nim wisiała pewna dziewczyna. Kiedy ją ujrzałem, krzyknąłem.

– Asiaaaaa!!

Podniosła głowę i spojrzała się na mnie.

– …Ise-san?

– Tak! Przybyłem ci na ratunek!

Uśmiechnąłem się, a z jej oczu poleciał gęsty potok łez.

– Cóż za wzruszające spotkanie, jednak już za późno. Rytuał dobiega końca.

Końca? Co miała na myśli…?

Nagle ciało Asi zaczęło się świecić.

– …Aaaaaach, nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! – jej krzyk bólu rozległ się w sali.

– Asia! – Chciałem do niej dobiec, ale księża otoczyli mnie.

– Nie pozwolę ci na zakłócenie rytuału! – krzyknął jeden z nich.

– Zniszczę cię, demonie!

– Znikaj, kupo gówna! Nie mamy czasu na zabawę z tobą!

BĘC!

Kiedy się obejrzałem, Koneko-chan odrzuciła jednego z nich.

– … Nie dotykajcie mnie.

Kiba dobył swój miecz ciemności.

– Wygląda na to, że mogę iść na całego na samym początku. Nienawidzę księży, a kiedy ich jest wkoło tak wielu, nie cofnę się przed pożeraniem światła.

– Nieee… – Z ciała Asi wyszedł jakiś wielki świecący przedmiot. Reynalle od razu go chwyciła.

– Tak! To to! – cieszyła się Reynalle. – Tej mocy pragnęłam od tak dawna! Sacred Gear! Dzięki temu, wreszcie zostanę doceniona!


Z wielkim zadowoleniem na twarzy, Reynalle wtuliła światło w swoje piersi. Po tym jaskrawe światło rozświetliło całe pomieszczenie. Kiedy zanikło, z ciała upadłej anielicy wydobywało się zielone światło.

– Fufufu. Ahahahahaha! Wreszcie ją mam! Najwyższą moc! Z nią… z nią stanę się najważniejszym upadłym aniołem! Będę mogła odpłacić się tym, którzy mną pogardzali! – Uśmiechnęła się szeroko.

Nie zwracałem na nią uwagi i podbiegłem prosto do Asi. Księża próbowali mnie powstrzymać, Kiba i Koneko-chan skutecznie im to uniemożliwiali. Miecz Kiby pochłaniał światło, a Koneko-chan swoją siłą nokautowała przeciwników. Ich współpraca była niesamowita i oczywistym było, że takie coś było możliwe tylko po wielu latach treningu.

– Serdeczne dzięki! – krzyknąłem do nich.

Asia wydawała się być martwa.

Nie, nie! Była cała!

Rozwiązałem sznury, którymi była przywiązania i chwyciłem ją w ręce.

– … I-ise-san… – wyszeptała.

– Asiu, zabiorę cię stąd.

– … Tak – odpowiedziała bardzo cicho, a jej głos nie przypominał ani trochę głosu żywej osoby.

Hej! Wszystko będzie w porządku? Chyba nie…

– To daremne. – Reynalle uśmiechnęła się paskudnie po tym, jak odczytała moje myśli. – Osoby, którym odebrano ich Sacred Gear, umrą. Tej dziewczynie pozostało już niewiele czasu.

– !… Oddaj jej Sacred Gear! – krzyknąłem, ale ona prychnęła tylko śmiechem.

– Nie ma o tym mowy. Musiałam nawet skłamać moim przełożonym tylko po to, aby móc go dotknąć. Zatem zabiję was wszystkich, żeby wymazać jakiekolwiek ślady, które świadczyłyby o tym, że takie zdarzenie miało w ogóle miejsce.

– … Kurna. W żadnym stopniu nie przypominasz tej Yuumy-chan, którą zapamiętałem.

Jak tylko to usłyszała, zaczęła się śmiać.

– Fufufu, było całkiem zabawnie. Wtedy, kiedy się z tobą umówiłam.

– … Byłaś moją pierwszą dziewczyną, wiesz?

– Wiem, a patrzenie na to było bardzo przyjemne. Wielką zabawą jest bawienie się z kolesiami, którzy nie mają żadnego doświadczenia z kobietami.

– … Brałem to na poważnie. Pragnąłem się tobą zaopiekować.

– Fufufu. Tak, naprawdę się mną zaopiekowałeś. Kiedy byłam w niebezpieczeństwie, zrobiłeś wszystko, żebym nie doznała żadnych obrażeń. Ale wiedziałeś, że to wszystko było ustawione? Świetnym widokiem była twoja bezradna mina.

– … Starannie zaplanowałem naszą pierwszą randkę, żeby się upewnić, że będzie to najlepsza randka.

– Ahahaha! Tak, masz rację! To była naprawdę królewska randka! Wynudziłam się na niej jak nigdy przedtem!

– … Yuuma-chan.

– A na koniec postanowiłam cię zabić o zmierzchu. Pięknie, nieprawdaż? Co o tym myślisz, Ise-kun?

Moja wściekłość już dawno osiągnęła swój limit. Dałem jej upust krzycząc:

– Reynalleeee!!

– Ahahaha! Nie chcę, żeby taki nędzny bachor jak ty wypowiadał moje imię! – Na jej twarzy widniał paskudny uśmiech.

Nienawiść aż kipiała ze mnie. Nigdy wcześniej nie spotkałem takiej szumowiny jak ona. To ona była tą, którą można było nazwać diabłem.

– Hyoudou-kun! – dobiegł mnie głos Kiby. – Jesteśmy w naprawdę niekorzystnym położeniu! Czym prędzej zmywaj się stąd! Oczyścimy dla ciebie drogę! Szybko!

Miał rację. Wciąż wkoło było pełno egzorcystów, więc walczenie z upadłym aniołem wydawało się co najmniej trudne. Rzuciłem ostatni raz spojrzenie na Reynalle, po czym wziąłem Asię na ręce i rzuciłem się do ucieczki.

– Koneko-chan! Oczyszczamy drogę dla Hyoudou-kun!

– … Przyjęłam.

Zaczęli zatrzymywać księży, którzy próbowali mi przeszkodzić w ucieczce. Dzięki temu byłem w stanie dotrzeć do wyjścia.

– Kiba! Koneko-chan! – krzyknąłem.

– Ruszaj! Poradzimy sobie!

– … Ruszaj czym prędzej.

– Ale…!

– Idź!

Niech to! Kiba! Koneko-chan! Oboje zachowaliście się za bardzo popisowo! Jednak musiałem na was polegać. Moi starsi koledzy po fachu nie mogli umrzeć w takim miejscu jak to!

– Kiba! Koneko-chan! Kiedy wrócimy, nazywajcie mnie Ise! Bez wątpienia! Jesteśmy w końcu towarzyszami!

Wydawało mi się, że lekko się uśmiechnęli. Wyszedłem z pomieszczenia i ruszyłem korytarzem.

Część 4[edit]

Wyszedłem na powierzchnię, trzymając w rękach Asię. Było z nią zdecydowanie coś nie tak. Jej twarz była sina. Ułożyłem ją na jednej z ławek.

– Jeszcze chwilka! Będziesz zaraz wolna, Asiu! Będziemy spędzać czas jak prawdziwi przyjaciele!

Uśmiechnęła się na te słowa. Złapała mnie za dłoń. Nie czułem od niej żadnej siły ani ciepła.

– … Byłam… szczęśliwa… że miałam… przyjaciela… nawet jeżeli… trwało to krótką chwilę…

Uśmiechała się, choć było widać, że bardzo cierpiała.

– … Jeżeli narodziłabym się ponownie… zostałbyś moim przyjacielem raz jeszcze…

– Co… Co ty mówisz…!? – nie wierzyłem jej słowom. – Nie mów tak! Chodźmy gdzieś się rozerwać! Zabiorę cię, nawet jeżeli nie chcesz! Pójdziemy na karaoke! Do centrum gier! A nawet na kręgle! I do innych miejsc! I tu! I tam!

Nie mogłem zatrzymać łez płynących z moich oczu. Musiałem mówić do niej z uśmiechem, ale nie mogłem nic poradzić na łzy, które lały się potokiem.

Wiedziałem. Dotarło to do mnie. Ta dziewczyna konała. Umierała. Mimo wszystko, usilnie pragnąłem temu zapobiec. To musiał być jakiś żart…

– Jesteśmy przyjaciółmi! Na zawsze! O tak! Przedstawię cię Matsudzie i Motohamie! Są dość zboczeni, ale obaj są dobrymi kolesiami! Z pewnością zostaną twoimi przyjaciółmi! Z pewnością! I będziemy wspólnie się bawić! Będziemy się bawić tyle, ile damy radę!

– … A jakbym urodziła się w tym kraju… i chodziła do tej samej szkoły co ty…

– Chodźmy! Chodźmy do naszej szkoły!

Dłoń Asi wylądowała na moim policzku. Z trudem mnie pogłaskała.

– … Płaczesz nawet dla kogoś takiego jak ja… Teraz… już mogę… – Jej ręka zaczęła powoli opadać. – … Dziękuję…

Pozostał po niej tylko uśmiech na jej twarzy. Straciłem wszelką siłę. Po prostu stałem tam i wpatrywałem się w nią. Łzy nie chciały przestać lecieć.

Dlaczego? Dlaczego musiała umrzeć? Przecież była dobrą dziewczyną. Była bardzo uczynna i leczyła każdego, u kogo zauważyła jakiekolwiek rany. Jak mogła nie mieć przyjaciół? Dlaczego nie byłem przy jej boku, żeby stanąć w jej obronie?

– Boże! – krzyknąłem w stronę sklepienia kościoła. – Jesteś tutaj, Boże!? Diabły i aniołowie istnieją, więc ty także, zgadza się!? Obserwujesz to wszystko, tak!? Obserwowałeś to od samego początku!?

Nie miałem pojęcia, kto lub co mi odpowie, ale musiałem wyrzucić to wszystko z siebie w stronę niebios.

– Proszę, nie zabieraj tej dziewczyny! Proszę! Błagam cię! Nie zrobiła niczego złego! Pragnęła po prostu przyjaźni! A ja będę jej wiecznym przyjacielem! Proszę! Chcę, żeby wiecznie się uśmiechała! Proszę! Boże! Mimo że krzyczałem ku niebu, nikt nie raczył mi odpowiedzieć.

– Czy to wszystko się stało tylko dlatego, że stałem się diabłem!? Porzuciłeś ją, bo ja zostałem jej przyjacielem!?

Zacisnąłem zęby. Czułem ogromny żal. Byłem wobec tego bezsilny. Byłem zupełnie słaby. Jeżeli miałbym choć trochę mocy jako diabeł… Wystarczająco, żeby ocalić Asię… Nawet jeżeli żałowałem tego, to nic nie sprawi, że uśmiechnie się ponownie.

– Co? – usłyszałem głos. – Demon odczuwa skruchę w takim miejscu? A może prosisz o coś?

Była to Reynalle. Kiedy odwróciłem się w jej stronę, na jej twarzy widniał paskudny uśmiech.

– Popatrz na to. Tę ranę zadał mi Skoczek, kiedy zmierzałam tutaj. – Reynalle przyłożyła dłoń do zranienia, a zielone światło zaczęło go leczyć. – Wspaniałe, nieprawdaż? Jestem w stanie wyleczyć wszelkiego rodzaju urazy. Dla nas, upadłych aniołów, którzy stracili ochronę bożą, ten Sacred Gear jest szczególnie wyjątkowym prezentem.

To światło należało do Asi. Dlaczego go używałaś? Co zrobiłaś z Kibą i Koneko-chan? Zaczynałem się martwić.

– Upadły anioł – mówiła dalej, jakby do siebie – który leczy inne anioły. Moje znaczenie wzrośnie. Będę wreszcie mogła przydać się tym dwóm. Wielkiemu Azazelowi-sama oraz Semyazzowi-sama! Nie ma nic lepszego niż to! Aaaah, Azazel-sama… moja moc należy do ciebie!

– Jakby mnie to obchodziło. – Spojrzałem na nią ze wściekłością. – Nie obchodzi mnie to. Upadli aniołowie, Bóg, diabły… Te rzeczy nie mają nic wspólnego z tą dziewczyną.

– Ależ mają. Była wybrańcem, który posiadł Sacred Gear.

– … Mimo to, mogła wieść spokojne życie. Mogła żyć normalnie!

– Nie mogła. Osoby z wyjątkowymi Sacred Gear są nieakceptowane przez społeczeństwo. Bo mają potężne zdolności, różne od pozostałych. Wiesz, że ludzie nienawidzą takich osób? Nawet jeżeli jest to tak wspaniała moc jak ta.

– … W takim razie muszę chronić Asię, bo jest moją przyjaciółką!

– Ahahaha! Niemożliwe! Bo już jest martwa! Ona nie żyje, wiesz? To nie jest kwestia tego, czy byś ją chronił czy nie. Nie byłeś w stanie tego zrobić! Jesteś naprawdę dziwnym człowiekiem! Interesujące!

– … Jestem tego świadom. Z tego też powodu nie mogę ci odpuścić… i sobie.

Nie byłem w stanie przebaczyć niczego. Sobie, ponieważ nie mogłem ochronić Asi oraz Reynalle, która doprowadziła do jej śmierci.

Nagle przypomniałem sobie słowa Buchou.

「Pragnienie. Sacred Gear działa poprzez pożądanie użytkownika. Od niego zależy również twoja moc.」

– Oddaj jej życie.

「Nawet jeżeli stałeś się diabłem, twoja wola pożądania nie zanikła. Im silniejsze twoje pożądanie, tym lepiej Sacred Gear odpowie.」

– Oddaj życie Asi!!!!!

[DRAGON BOOST!!]

Sacred Gear zareagował na mój krzyk. Klejnot zaczął intensywnie świecić. Na rękawicy pojawił się jakiś nieznany znak. Jednocześnie poczułem przypływ mocy z mojej lewej ręki, z Sacred Gear, do reszty ciała. Ruszyłem wprost na upadłą anielicę, która stała przede mną i uśmiechała się pogardliwie. Uniknęła mojego ciosu z taką łatwością, jakby wykonywała ruchy taneczne. – Wytłumaczę raz jeszcze – przemówiła ponownie – ale prościej, tak, że taki kretyn jak ty będzie w stanie to zrozumieć. Jest to prosta różnica mocy. Mam moc równą tysiąc, a ty jeden. Nie jesteś w stanie zmniejszyć tej przepaści między nami. Nawet z mocą twojego Sacred Gear, podwojona moc wciąż wynosi marne dwa. Nic na to nie poradzisz. Teraz pomyśl: jak chcesz zwyciężyć przeciwko mnie!? Ahahahahaha!

[BOOST!!]

Kolejny dźwięk wydobył się z klejnotu, a znak na nim zmienił się z rzymskiej jedynki w dwójkę.

BICIE SERCA

Nastąpił drugi napływ mocy. Moc… Coś wewnątrz mnie usilnie pragnęło pokonać mojego wroga.

– Aaaaaaaaaa! – Ruszyłem do ponownego natarcia z zwiększoną siłą. Byłem także Wieżą dzięki promocji.

– Wow! Czyżby twoja moc znów trochę wzrosła? Jednak to wciąż za mało!

Znów spudłowałem. W następnej chwili światło zaczęło formować się w dłoni Reynalle.

– Włożyłam w to dużo energii! Spróbuj to przeżyć!

ŚWIST

Zostałem trafiony w obie nogi. Włócznie wbiły się głęboko w uda, przeszły na wylot. Nawet z obroną Wieży nie byłem w stanie tego uniknąć.

– Guaaaaaaaaah!! – Krzyknąłem z bólu. Czułem piekący ból w całym ciele, jednak nie mogłem paść na kolana przez takie coś. Chwyciłem pewnie włócznię.

PŁONIĘCIE

– Guaaaaaaah!

Zapach spalonego mięsa. Gorące! Bardzo gorące! Czy to z tego powodu, że była zrobiona ze światła!? Podpaliło moją dłoń, którą dotknąłem włócznię. Dało się dostrzec smugę, która wydobywała się z mojej ręki, a także z ran na udach.

Moje ręce i nogi płonęły. Reynalle wpadła w śmiech po tym, jak ujrzała mnie, próbującego pozbyć się włóczni.

– Ahahahaha! Diabeł, który tego próbuje, jest zwykłym idiotą! Dla was światło jest niebezpieczną trucizną. Już sam dotyk sprawi, że spłoniecie. Jest to największy ból, jakiego możecie zaznać! A dla tak niskoklasowego demona jak ty…

– Nugaaaaaaaah! – Znów wydobył się ze mnie krzyk i choć wydawało się to niemożliwe, chwyciłem za włócznie z całej siły i chciałem je wyciągnąć, centymetr po centymetrze.

Ten silny ból, który był spowodowany włóczniami przeszywającymi moje nogi na wylot. Ten ból, który był dziełem światła. Obie te rzeczy powodowały tyle bólu. Byłem na skraju świadomości. Umarłbym, gdyby nie moja silna wolna przetrwania. Co teraz? Co teraz!?

– Ten ból… jest niczym w porównaniu z tym, co przeszła Asia.

Wyjmowałem powoli włócznie, łzy lały się z moich oczu, a ślina tryskała z ust. Bolało. Kuuuuuuurna bolało! Ale! Ale nie mogłem tego tak zostawić!

TRZRZRZRZ

Z wielkim hałasem udało mi się wyciągnąć włócznie z nóg. Puściłem je, a one zniknęły, zanim uderzyły w ziemię.

PLUUSK

Po usunięciu przedmiotów, które tamowały krew w moich ranach, ta trysnęła obficie z dziur w moich nogach. Mimo że pozbyłem się źródła bólu, ten pozostał.

[BOOST!!]

Nawet jeśli pozbyłem się włóczni, klejnot na rękawicy znów się odezwał, mimo to, że nie walczyłem.

Bolało, i to bardzo. Z moich oczu płynął potok łez.

BAC

Upadłem na tyłek po tym, jak nagle siły mnie opuściły. Nie byłem w stanie wstać. Cholera, nie czułem swoich nóg. Nie, nie czułem prawie całego ciała. Było źle.

– … Niezwykłe. Niskoklasowy demon wyciąga włócznie stworzone przez upadłego anioła. Jednak to daremne. Może moje światło nie jest zbyt jasne, ale za to posiada zdolność zabijania diabłów. Jego gęstość jest duża, podobna do gęstości mieczy świetlnych księży. Zostanie nim ranionym jest trudne do uzdrowienia, nawet dla średnioklasowego demona. Dla ciebie jest to już maksimum. Fufufufu, nie możesz ignorować obrażeń doznanych przez światło, wiesz? Szczególnie przez moje.

Jak zawsze rozwodziła się długo nad czymś, czego nie byłem w stanie pojąć.

– Światło powoduje obrażenia w całym twoim ciele. Jeżeli pomoc nadejdzie za późno, zginiesz. Ale na pomoc nie licz, umrzesz. Mimo wszystko, jesteś dość dobrze zbudowany, wiesz?

To prawda? Dla śmiecia takiego jak ja, który dopiero co stał się diabłem, ta rana była śmiertelna, co? Tak jak myślałem. Odczuwałem ból wewnątrz ciała. Nie był to ból powodowany ranieniem, lecz coś znacznie gorszego.

Było to uczucie, jakby moje mięśnie i kości topiły się pod wpływem ciepła. Ból był przewodzony bezpośrednio przez moje nerwy, więc chwila nieuwagi i rozsadziłoby to moją głowę.

Umarłbym wkrótce, jeżeli nie zostałbym uleczony. Jednak… Nie mogłem siedzieć bezczynnie. Ale nie miałem żadnej siły. Cholera.

To już koniec?

Spojrzałem na Asię, dziewczynę, która leżała w zupełnej ciszy. Przepraszam za ten hałas.

Tak, jestem w porządku. Naprawdę, nic mi nie jest. Jestem w końcu dość dobrze zbudowany. Nie ma żadnego problemu, widzisz? Zamierzam załagodzić żale, które po sobie zostawiłaś, Asiu.

– W momencie takim jak ten, powinniśmy wznosić modlitwy do Boga? – Nagle zacząłem mówić, nie zdając sobie nawet z tego sprawy.

– …? – Na twarzy Reynalle pojawiła się zdezorientowana mina.

– Ale on jest bezużyteczny – kontynuowałem. – Nie słuchał mnie wcześniej, ani też nie pomógł dziewczynie takiej jak Asia. Hahahaha. Co to za bóg.

– O czym ty bredzisz? Czyżbyś przed śmiercią zbzikował?

– A może on. Może Król Demonów zechce mnie wysłuchać? On istnieje, prawda? Słuchasz mnie? Też jestem demonem, więc spełnisz moje życzenie?

– … Zgłupiał. Mówi sam do siebie w takim miejscu.

– Zamierzam znieść z powierzchni ziemi tę kupę gówna, co stoi przede mną. Możesz zapewnić, że nikt mi w tym nie przeszkodzi? Naprawdę nie chcę, żeby ktoś wchodził pomiędzy mnie a nią. Nie potrzebuję również żadnej pomocy, zrobię to samemu. Tak, moje nogi mają się dobrze. Wstanę sam. Niechaj będzie to walka jeden na jednego. Tutaj jest dobre miejsce do tego. Chyba mogę zatamować ból złością. Jedno uderzenie wystarczy. Pozwól mi tylko ją uderzyć… – Moje stopy się poruszyły, chociaż straciłem czucie w nogach.

Już samo drgnięcie mięśni dawało mi niewyobrażalny ból, jednak byłem w stanie poruszyć nimi. Zacząłem powoli i z wielkim trudem podnosić się. Nie mogłem przestać się trząść, jednak moje ciało unosiło się stopniowo do góry.

Bolało. Moje całe ciało było obolałe. Mimo wszystko poruszało się. Musiałem to znieść do momentu, w którym ją uderzę.

– …! Niemożliwe! Twoje ciało powinno nie być w stanie wykonać żadnego ruchu! Jak to możliwe!? Przecież obrażenia zadane przez światło…

Zacząłem zbliżać się do Reynalle, na twarzy której widniał wielki szok. Wreszcie powstałem całkowicie. Stałem naprzeciw niej, z trzęsącymi nogami oraz z ubraniem całym we krwi.

– Hej, ex. Dużo wycierpiałem przez ciebie.

– … Nie powinieneś był wstać! Niskoklasowy demon nie powinien być w stanie wykonać ruchu z takimi obrażeniami! Światło przecież spala twoje wnętrze! Taki diabeł jak ty, który nie posiada zdolności pochłaniania światła, nie może tego przeżyć!

– Tak, masz rację. Boli, bardzo boli. Jeszcze chwila a stracę przytomność. Jednak powstałem, ponieważ jestem w stanie to znieść z powodu nienawiści, którą żywię w twoją stronę. – Spojrzałem prosto w jej oczy. Moje następne uderzenie będzie moim ostatecznym atakiem. Jeżeli go wykonam, z pewnością nie będę w stanie już wstać. Z tego powodu musiałem zakończyć to jednym ruchem. Nie mogłem spudłować.

– Hej, Sacred Gear. Wciąż masz wystarczająco energii, żeby pobić to coś, co stoi przede mną, prawda? Zatem kończmy to.

[EXPLOSION!!]

Dźwięk z klejnotu rozbrzmiał wyjątkowo mocno. Zaświecił dość przenikliwie ostrym światłem. Zostałem nawet na chwilę oślepiony, jednak w przeciwieństwie do światła upadłego anioła, to nie zadawało mi obrażeń, a niosło spokój. Już samo oświetlenie nim sprawiało, że czułem przypływ mocy. Podobnie jak w przypadku światła Asi. Zatem było światło przyjazne diabłom.

Wykonałem krok naprzód. Z moich ran trysnęła krew, a również wydobyła się ona wraz z kaszlem z moich ust. Wyglądało, że byłem w fatalnym stanie. Nie było żadnego limitu dla bólu, który trawił całe moje ciało. Czułem, że zaraz postradam zmysły.

Jednak było w porządku dopóty, dopóki mogłem się ruszać. Z rękawicy wciąż promieniowała energia.

Kiedy tego wieczoru spotkałem Reynalle, byłem przerażony przepaścią, która nas dzieliła. Zmysły demona powodowały, że trząsłem się z tego powodu. Myślałem, że nigdy nie będę w stanie jej pokonać. Jednak teraz było inaczej.

Ilość mocy, którą otrzymywałem od rękawicy, była wręcz szalona. Jednak byłem czegoś świadom, w końcu byłem posiadaczem Sacred Gear. Wiedziałem, że ta siła nie będzie trwała wiecznie i miała ograniczony czas działania. Jeżeli użyję jej raz przeciw przeciwnikowi, zostanie zużyta cała.

Mimo że Sacred Gear nie komunikował się ze mną werbalnie, to w głębi siebie rozumiałem, co chciał powiedzieć.

Przyjąłem postawę do ataku. Nie miałem żadnego doświadczenia w walce, jednak byłem pewien, że zakończę to jednym, pewnym natarciem. Moim celem była ta dziwka przede mną. Z pewnością ją trafię, nie mogłem spudłować.

– … Niemożliwe. Co to ma być? – mówiła przerażona. – Jak…? Takie coś nie powinno się wydarzyć… Ten Sacred Gear miał być tylko „Podwójnym krytycznym”, który podwaja moc posiadacza… Nie może być. To nie jest możliwe… Dlaczego twoja siła przewyższyła moją…? Ta energia, którą wyczuwam… energia demoniczna należąca do średnioklasowego diabła… nie… do wysokoklasowego demona...

Moja siła aż tak wzrosła? Czy to z powodu Sacred Gear? Co? Czy moc nie powinna zostać tylko podwojona? Jedynym wysokoklasowym demonem, którego było dane mi spotkać, była Buchou, więc oznaczało to, że posiadałem teraz energię równą jej.

– Kłamstwa! To wszystko jest nieprawdą! Jestem upadłą anielicą, która posiadła najwyższą moc uzdrawiania! Stałam się wyższą istotą poprzez uzyskanie „Twilight Healing”! Uzyskałam prawo do bycia umiłowaną Azazela-sama oraz Semyazzy-sama! Nie mogę przegrać przeciwko komuś takiemu jak ty…! – W dłoni Reynalle światło zaczęło ponownie się formować w włócznie.

BRZT

Odbiłem ją pięścią, a ona zniknęła. Reynalle zbladła po tym, jak zobaczyła, z jaką łatwością mi to przyszło. –Nie…! – Rozpostarła skrzydła i szykowała się do ucieczki.

Hej, jeszcze przed chwilą gardziłaś mną i śmiałaś się ze mnie. Czy uciekasz, ponieważ odkryłaś, że nie masz szans na wygraną? Cóż za zepsuta dziewczyna. Jednak nie mogłem ci na to pozwolić. Jak skurwysyn nie mogłem!

CHWYCENIE

Doskoczyłem do niej w momencie, kiedy ta chciała odlatywać i złapałem ją za rękę. Byłem niesamowicie szybki. Była to szybkość, na którą nawet upadły anioł nie potrafił zareagować.

Jej ręka trzęsła się, a dodając do tego jak bardzo była wątła, powodowało to przeczucie, że Reynalle była strasznie słaba.

Przyciągnąłem ją do siebie. Nie pozwoliłem jej uciec.

– Nie zezwolę ci na ucieczkę, kretynko.

– Jestem wysoką istotą…!

– Zniknij raz na zawsze, ty chujowy aniele!

– Niech cię! Jesteś tylko niskoklasowym demonem!

– Oryaaaaa!!

Rękawica wyzwoliła całą energię. Cała siła skumulowała się w lewej ręce, w pięści. Użyłem jej do celnego uderzenia znienawidzonego przeciwnika.

JEB!!

Rozległ się bardzo ciężki dźwięk. Trafiłem prosto w twarz, a ją odrzuciło daleko do tyłu! Poleciała daleko do tyłu!

BĘC!!

Upadła anielica zderzyła się ze ścianą, robiąc przy tym ogromny hałas. Przeszkoda pękła, a po Reynalle został tylko wielki otwór. Kłęby kurzu wzbiły się w powietrze.

Kiedy opadł, nic, co znajdowało się w kierunku, w którym posłałem upadłego anioła, nie przypominało wcześniejszego kościoła. Przez ogromną dziurę mogłem dojrzeć Reynalle, która leżała bezruchu na ziemi. Nie byłem pewien, czy nie żyje, ale z pewnością nie była w stanie wykonać żadnego ruchu przez jakiś czas. Wreszcie odpłaciłem się jej pięknym za nadobne.

– Dobrze ci tak – powiedziałem.

Moje serce się cieszyło; to uderzenie było samą rozkoszą. Jednak po krótkiej chwili znów zacząłem płakać.

– … Asia. – Odwróciłem się w drugą stronę.

Nigdy więcej już się nie uśmiechnie.

Część 5[edit]

Już leciałem na ziemię po tym, jak zaatakowałem Reynalle…

ŁAPIE

Ktoś mnie złapał. Kiedy spojrzałem na tę osobę, był to Kiba.

– Dobra robota. Nie wiem czy wiesz, ale właśnie pokonałeś swojego pierwszego upadłego anioła.

Z uśmiechem na twarzy pomagał mi ustać na nogach. Cóż, nawet Kiba wyglądał na zmęczonego walką.

– S-spóźniłeś się, Casanovo – wyjąkałem.

– Hahaha, Buchou wydawała rozkaz, żeby ci nie przeszkadzać.

Buchou?

– Zgadza się. Byłam pewna, że jesteś w stanie ją pokonać. – Kiedy się odwróciłem, Rias-buchou kroczyła w moją stronę, a na jej twarzy malował się słodki uśmiech.

– Buchou? Skąd ty tu się wzięłaś?

– Z podziemi. Załatwiłam to, co miałam do załatwienia i użyłam magicznego kręgu, aby się tutaj dostać. Byłam dość nerwowa, ponieważ po raz pierwszy teleportowałam się bezpośrednio do kościoła. – Rozmawiając ze mną, westchnęła głęboko.

A więc z tego powodu przyszła tutaj z Kibą i resztą. Zatem wszyscy egzorcyści byli już wyeliminowani. Nic dziwnego, w końcu ich przeciwnikiem była sama Buchou, toteż nie mieli ani cienia szansy na zwycięstwo.

Nagle minęła mnie Koneko-chan. Dokąd szła? Buchou pojawiła się przede mną.

– Udało ci się – powiedziała.

– Buchou… Hahaha, tak, jakoś zwyciężyłem.

– Fufufu, znakomicie. Tego właśnie spodziewałam się po moim słudze. – Pstryknęła mnie w nos.

– O rajuśku. Kościół jest w rozsypce. Czy to w porządku, Buchou? – Akeno-san miała zakłopotaną minę.

– … Czy coś nie gra? – zapytałem ją.

– Kościoły należą do Boga albo do religii z nim powiązanych, jednak jak widzisz, istnieją przypadki, kiedy to są one w posiadaniu upadłych aniołów. Jeżeli my, diabły, zniszczymy go, musimy się przygotować na to, że staliśmy się celem zabójców. Z zemsty i nienawiści.

… Poważnie?

– Jednak tym razem to się nie zdarzy.

– Dlaczego?

– Pierwotnie ten kościół był porzucony, jednak pewna grupa upadłych aniołów odnalazła go i zaczęła wykorzystywać do własnych celów. Nam po prostu przytrafiła się walka w takim miejscu, a więc nie zrobiliśmy nic, żeby wywołać wojnę. Była to tylko mała potyczka między diabłami a upadłymi aniołami. To dzieje się wszędzie, każdego roku. To się właśnie wydarzyło.

Zrozumiałem.

– Buchou, przyniosłam to. – Koneko-chan pojawiła się, a wraz z nią dało się słyszeć dźwięk ciągnięcia czegoś ciężkiego po ziemi. Wyszła z dziury w ścianie, a tym, co trzymała w ręku, była Reynalle. Była nieprzytomna. Koneko-chan powiedziała: „przyniosłam to.”… Jak zawsze używała wyszukanych słów.

– Dziękuję, Koneko – przemówiła Buchou. – Akeno, zbudźmy ją.

– Tak jest. – Akeno-san wzniosła do góry swoje ręce. W następnej chwili nad nią pojawiła się woda. Czy to moc magii? Upuściła ją wprost na Reynalle.

CHLUUST

– Khe, khe! – Reynalle zaczęła kaszleć. Otworzyła oczy i podniosła się.

– Jak się miewasz, upadła anielico Reynalle? – Buchou spojrzała na nią z wyższością.

– … Jesteś córką Gremory…?

– Tak, witaj. Jestem Rias Gremory i jestem następczynią rodu Gremory. Chociaż będzie to przez krótką chwilę, to miło cię poznać. – Buchou powitała ją z przyjaznym uśmiechem, ale Reynalle tylko patrzyła się na nią.

– … Myślisz, że mnie masz, ale jesteś w błędzie. Mimo że wszystko było trzymane w tajemnicy przed moimi przełożonymi, to w ten plan zaangażowani są także inni. Jeżeli wpakuję się w jakieś tarapaty, oni…

– Nie ruszą ci na pomoc – przerwała jej. – Z tego powodu, że cała trójka została już wyeliminowana, Calawana, Donnasiege oraz Mitelt.

– Łżesz! – Odrzuciła wypowiedź Buchou, prostując się przy tym.

Moja pani wyciągnęła z kieszeni trzy czarne pióra.

– To z ich skrzydeł. Jesteś w stanie je rozróżnić, prawda?

Reynalle straciła wszelką nadzieję po tym, jak to ujrzała. Wyglądało na to, że to, co Buchou mówiła, było prawdą.

– Wiedziałam – zaczęła Buchou – że banda upadłych aniołów knuła coś większego w tym miasteczku, po tym, jak spotkałam upadłego anioła, który zaatakował Iseia, Donnasiege. Początkowo to zignorowałam, ponieważ myślałam, że jest to plan, w który zaangażowana jest cała wasza grupa, a mimo wszystko, nie jestem tak głupia, by się na takie coś porywać. Potem doszły mnie słuchy, że w okolicy kręcą się upadli aniołowie, więc wyruszyłam im na spotkanie wraz z Akeno. Kiedy ich spotkałyśmy, wygadali, że był to ich własny plan, że pomagając tobie, otrzymają awans na wyższą pozycję. Takie podłe kreatury jak oni zawsze przechwalają się swoimi planami. – Buchou uśmiechnęła się. Reynalle zagryzała zęby ze złości. – Lekceważyli nas, ponieważ widzieli tylko dwie dziewczyny, które do nich same przyszły. Zapytałam ich o kwestię podziału. Fufufu, zaczęli mówić, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, kto tak naprawdę umrze. Co za kretyni z tych upadłych aniołów. Ponieważ okazywali chęci do pomocy w twoim żałosnym planie, są tak jak ty zwykłymi zwyrodnialcami.

Dlatego… To była ta „sprawa”, którą Buchou musiała się zająć. Pozbyła się pozostałych przeciwników… Cały czas o tym myślała… Nie będąc tego świadom, powiedziałem tyle złego na nią… Cholera. Chyba się popłaczę.

– Bycie trafionym pojedynczym atakiem nie powinno pozostawić żadnego śladu. Księżniczka, nosząca tytuł Księcia, która posiada moc „zniszczenia”. Buchou jest potężnym diabłem i uchodzi za geniusza wśród swoich rówieśników. - Kiba powiedział pochlebny komentarz o swojej pani.

– Nazywają ją Rudowłosą Księżniczką Zniszczenia, wiesz? Właśnie przeciw takiemu komuś przyszło ci stanąć. – Akeno-san z uśmiechem uświadomiła przeciwnika.

Księżniczka Zni… Zniszczenia… Co za straszny przydomek… A więc należałem do grupy Rudowłosej Księżniczki Zniszczenia. Rany… przerażające…

Buchou spojrzała na moją lewą rękę. Chyba przyglądała się mojej rękawicy.

– … Czerwony Smok. Do niedawna nie było tego znaku… A więc jest to…

Albo mi się zdawało, czy też oczy Buchou rzeczywiście okazywały zaskoczenie?

– Mam główny powód – mówiła cicho – dla którego to właśnie Ise był w stanie zwyciężyć przeciwko upadłemu aniołowi. Upadła anielico Reynalle. Ten chłopak, Hyoudou Issei, jest w posiadaniu niezwykłego Sacred Gear. Z tej przyczyny przegrałaś.

Reynalle miała zdezorientowaną minę po wysłuchaniu Buchou.

– Rękawica Cesarskiego Czerwonego Smoka, Boosted Gear. Uchodzi on za najrzadszy z Sacred Gear. Znak czerwonego smoka na rękawicy jest tego dowodem. Słyszałaś już to imię wcześniej, prawda?

– Boosted Gear… Jeden z Longinusów… – Reynalle mówiła z niedowierzaniem. – Zdolność osiągania mocy przewyższającej siłę Króla Demonów oraz Boga przez pewien krótki czas… Ten przeklęty Sacred Gear jest w posiadaniu takiego dzieciaka!?

– Nawiązując do legend, według ludzkiej rachuby czasu podwaja moc posiadacza co każde dziesięć sekund. Jeżeli jego moc wynosi nawet jeden, to jest ciągle podwajana i może osiągnąć wartość równą lub wyższą wartości mocy najwyższych w hierarchii upadłych aniołów i diabłów. Opanowując to, jest się w stanie zabić Boga.

Naprawdę, Buchou!? Byłem w stanie pokonać Boga!?... To była moc mojego Sacred Gear… Na mojej rękawicy znajdował się wyrzeźbiony znak czerwonego smoka. Znałem już przyczynę, dlaczego wciąż słyszałem „BOOST, BOOST”. Z tego też powodu czułem stały przypływ mocy. A więc Reynalle przeraziła się mnie, ponieważ osiągnąłem moc wyższą od jej. Cóż za potężny Sacred Gear… Spojrzałem się na niego z bojaźnią. Boosted Gear. Należał do mnie. To naprawdę niesamowity Sacred Gear.

Och, czy to oznaczało, że mogłem pozostawić po sobie legendę?

– Mimo że jest on naprawdę potężny – ciągnęła Buchou – wciąż ma wielką wadę, jaką jest czas. Nie ma zbyt wielu przeciwników, którzy pozwolą sobie czekać, aby użytkownik mógł zwiększyć swoją moc. Ponieważ ona nie brała tego na poważnie, to teraz mamy tego rezultaty.

Nnn! Buchou trafiła w sedno. Tak jak powiedziała, niewielu pozwoli mi zwiększyć swoją siłę. Mój Sacred Gear był potężny, jednak miał pewne słabości.

Buchou zbliżyła się do mnie. Jej rude włosy pachniały przyjemnie.

GŁASK GŁASK

Zaczęła głaskać mnie po głowie.

– Jednak wciąż pozostaje to interesujące. Tak jak się spodziewałam po moim słudze-kun. Ise jest intrygujący, tak jak myślałam. Fufufu. Chyba rozpieszczę cię jeszcze bardziej.

Uśmiechnęła się. Był to piękny uśmiech, ale krył w sobie coś przerażającego…

– Buchou…? – powiedziałem nieśmiało.

– Tak?

Mimo że na jej twarzy widniał uśmiech, to ja odczuwałem skruchę. Było mi tak smutno, że aż pochyliłem głowę.

– Przepraszam – wyraziłem skruchę. – Kiedy powiedziałem, że mam zamiar wyruszyć Asi na ratunek, powiedziałem tyle nieprzyjemnych rzeczy, ponieważ nie chciałaś mi pomóc… Jednak ty cały czas nad tym pracowałaś… a ja…

Chciałem ją szczerze przeprosić. Myślałem, że była nieczułym diabłem, więc pozostawałem dla niej niemiły. Musiałem jej powiedzieć, jak bardzo było mi przykro. Jednak ona wciąż głaskała mnie po głowie, a ja nie mogłem przestać płakać. Tak, płakałem, ponieważ nie byłem w stanie zrobić tego, po co tutaj przyszedłem.

– Buchou… nie… potrafiłem… uchronić… Asi… – wyjąkałem.

– Nie musisz płakać. Nikt nie będzie cię obwiniał.

– Ale… ja…

Otarła moje łzy swoimi palcami.

– W porządku. Nie masz jeszcze żadnego doświadczenia w byciu diabłem. I to tyle. Musisz stać się silniejszy. Zamierzam zorganizować dla ciebie wiele pracy, więc bądź przygotowany, mój Pionie, Ise.

– Tak jest.

Będę dawał z siebie wszystko. Z pewnością stanę się silniejszy. Obiecuję.

– Zatem zakończmy to. – Wzrok Buchou stał się surowy i bezwzględny. Zbliżyła się do Reynalle, która wyglądała na przestraszoną. – Muszę sprawić, żebyś zniknęła, upadła anielico-san – odezwała się zimnym tonem, w którym dało się wyczuć zamiar zabójstwa. – Oczywiście, odbiorę też Sacred Gear.

– Żartujesz!? – oburzyła się Reynalle. – Ta moc uzdrawiania jest przeznaczona dla Azazela-samy i Semyazzy-sama…

– Życie dla miłości jest piękne – Buchou przerwała jej – jednak twoje jest za bardzo skażone. Nie masz za grosz elegancji, a ja tego nie pochwalam.

Buchou wyciągnęła rękę w jej kierunku. Wyglądało na to, że chciała z nią skończyć w jednym ruchu.

– Halo, tutaj – przerwał nam jakiś głos.

Cień przemknął obok dziury w ścianie. Freed Zelzan. To ten chujowy księżulek! Wcześniej uciekł, a teraz powrócił!

– Wow! Mój zwierzchnik wydaje się być w niebezpieczeństwie! Ciekawe co teraz się wydarzy!?

– Uratuj mnie! – krzyknęła Reynalle. – Dam ci wszystko!

Na twarzy Freeda zawitał sadystyczny uśmieszek.

– Hmmm. Hmmm. Otrzymałem piękny rozkaz od anielicy. Więc co? Mogę zażyczyć sobie upojnej nocy z tobą? Dla mnie seks z anielicą jest najwyższym zaszczytem. Sprawiłby, że moja reputacja wśród znajomych znacząco wzrosłaby.

– Ku… Nie błaznuj, tylko ratuj mnie! – Jej mina zmieniła się ze złości. Wyglądało także, że gdzieś się jej śpieszyło. Chyba myślała, że zwykły człowiek nie był w stanie jej zdradzić.

– Ararararara, wiesz, że nie żartuję… Znaczy się, coś tak mało znaczącego powinno być w porządku, czyż nie, anielico-sama? Czy twoja odpowiedź brzmi „nie”? Naprawdę? Zatem pozwól, że odejdę. Nieważne jak na to popatrzysz, znajduję się w gorszej sytuacji, więc po prostu się stąd zmyję. – Powiedział to zabawnym tonem i z jeszcze zabawniejszą gestykulacją.

– Jesteś księdzem, czyż nie!? Musisz mnie ocalić! Jestem potężną upadłą anielicą! Ja…

– Nie potrzeba mi przełożonej, która przegrywa wobec takich gnid jak diabły. Jesteś ładna, fakt, ale w twoich planach jest wiele luk, a ty nie za bardzo nie myślisz trzeźwo. Jedyną rzeczą, do której możesz się przydać, jest walenie konia. Zatem przepadnij już. Cóż, upadły anioł, który jest porzucony przez Boga, nie idzie do nieba ani piekła, tylko obraca się w nicość. Może to nauczy cię czegoś? Och, no tak, to niemożliwe, ponieważ nic po tobie nie zostanie. Namusan[18]. Zaraz, czy to nie buddyzm? A tak, już nie jestem chrześcijaninem. Ale ze mnie niegrzeczny chłopiec! Hahahaha!

Po tych słowach skierował swój wzrok gdzie indziej, jakby stracił zainteresowanie Reynalle, która wydawała się być zdesperowana. Wyglądała żałośnie. Czy to była ta sama upadła anielica, która jeszcze nie tak dawno siała postrach?

Freed uśmiechnął się i skierował swój wzrok na mnie. Co? Na mnie?

– Ise-kun, Ise-kun. Masz naprawdę wspaniałą zdolność. Zainteresowałem się tobą jeszcze bardziej. Jesteś tak bardzo wart zabicia! Z całą pewnością znajdziesz się w mojej liście „Top Pięć diabłów do odstrzału”, więc bądź przygotowany, okay? Kiedy będzie nam dane spotkać się raz jeszcze, stoczmy romantyczną walkę na śmierć i życie, dobrze?

Dreszcze przebiegły po moich plecach. Ten koleś się uśmiechał, ale mówił takie potworne rzeczy. Było to wyzwanie skierowane w moją stronę. Nie, bardziej informacja o planowanym zabiciu mnie. – No to narka! Papa! Pamiętaj, żeby umyć zęby! – Zniknął zaraz po tym, jak pokiwał ręką. Był szybki.

W głębi siebie czułem, że spotkam się z nim ponownie. Nie było to przeczucie, lecz coś znacznie dziwniejszego.

– Teraz, upadła anielico Reynalle – Buchou powróciła do wcześniejszej rozmowy – która zostałaś porzucona przez własnego podwładnego. Żałosne. – W jej głosie nie było najmniejszego współczucia.

Reynalle zaczęła się trząść. Może było mi trochę przykro, ponieważ była ona mają ex-dziewczyną, Yuumą-chan. Cóż, to również było częścią jej chorego planu.

Spojrzała się na mnie. Jej oczy były pełne smutku.

– Ise-kun! Proszę, pomóż mi! – Jej głos brzmiał jak głos Yuumy-chan, którą zapamiętałem. – Ten diabeł próbuje mnie zabić! Kocham cię! Tak bardzo cię kocham! Pokonajmy tego demona wspólnie!

Zaczęła zachowywać się jak Yuuma-chan i poprosiła mnie o pomoc, a z jej oczu lał się potok łez.

Byłem taki głupi, że ci współczułem, Yuuma-chan. Nie, upadła anielico…

– Żegnaj, moja miłości – powiedziałem. – Buchou, ja już nie mogę… Jeśli możesz…

Po usłyszeniu tego, Reynalle zastygła w bezruchu.

– … Nie waż się kusić mojego śliczniutkiego sługi. Zniknij.

BUUUUCH!

Magiczna kula wystrzelona przez Buchou zlikwidowała raz na zawsze upadłego anioła. Jedynym co pozostało, było dziwne uczucie oraz czarne pióra, które latały po całym kościele.

Część 6[edit]

Zielone światło unosiło się nad ziemią. Był to Sacred Gear Asi. Został uwolniony po tym, jak Reynalle zginęła. Ciepłe światło spływało na mnie. Buchou złapała je w swoją dłoń.

– No, oddajmy to Asi Argento-san – powiedziała.

– Ale przecież… Asia… – odpowiedziałem smutnym głosem.

Asia nie mogła zostać wskrzeszona, ponieważ nie udało mi się jej uratować. Obiecałem ją chronić! Przyrzekłem, że pomogę jej! Mimo że pokonałem upadłego anioła, nie byłem w stanie jej ocalić. Wyszło na to, że przychodzenie tutaj było bezcelowe… Nie, to byłoby zniewagą dla moich towarzyszy. Walczyli za mnie i za Asię, a nie otrzymali w zamian nic.

– … Buchou, wszyscy, dziękuję wam za to, że walczyliście, jednak mimo waszej pomocy Asia jest…

– Ise, jak myślisz, co to jest? – przerwała mi.

HSDxD vol 01 286.jpg

Wyjęła coś z kieszeni. Coś czerwonego… jak krew. Był to pionek szachowy, który kolorem przypominał włosy Buchou.

– Co to? – zapytałem zdezorientowany.

– Ise, to jest Goniec.

– Co takiego? – Zadałem głupie pytanie, ponieważ zaskoczyła mnie swoją odpowiedzią.

– Kiedy indziej opowiem ci o tym, ale każdy diabeł z parostwem otrzymuje zestaw piętnastu pionków szachowych, w skład którego wchodzi osiem Pionów, dwóch Skoczków, dwóch Gońców, dwie Wieże oraz jedna Królowa, podobnie jak w normalnej grze. Zużyłam już jednego Gońca, lecz wciąż mam drugiego.

Podeszła do Asi, trzymając w dłoni ten czerwony pionek. Położyła go na jej piersiach.

– Funkcją Gońca jest wspieranie pozostałych. Moc tej dziewczyny może nam się przydać. Nigdy wcześniej się to nie zdarzyło, ale wskrzeszę ją.

Szkarłat mocy otoczył ciało Buchou.

– Ja, Rias Gremory, rozkazuję ci, Asiu Argento, powrócić do życia i odrodzić się jako moja służąca oraz diabeł. Niechaj moja moc wskrzesi cię. Bądźże, mój Gońcu, obdarowana nowym życiem i uszczęśliwiona!

Czerwony pionek zaświecił się i przeniknął do wnętrza Asi. W tym samym momencie zielone światło zostało wciągnięte przez ciało Asi. Buchou przestała używać swojej magii po tym, jak pionek i Sacred Gear znalazły się w Asi.

Buchou westchnęła. Spojrzałem na nią z oszołomieniem. Po krótkiej chwili milczenia Asia otworzyła oczy. Nie mogłem opanować się od płaczu.

– Co? – zabrzmiał jej głos.

Głos, którego byłem pewien nigdy więcej nie usłyszeć. Rias-buchou uśmiechnęła się ciepło.

– Wskrzesiłam ją, ponieważ chciałam jej moc. Fufufu, Ise, od teraz znajduje się ona pod twoją opieką. Można powiedzieć, że jesteś jej starszym kolegą po fachu.

Asia podniosła się. Rozejrzała się wkoło, a jej wzrok zatrzymał się na mnie.

– … Ise-san? – zapytała niepewnie.

Przytuliłem ją, a na jej twarzy malowała się pytająca mina.

– Wracajmy do domu, Asiu.


Nowy żywot[edit]

Część 1[edit]

„MASZ WSTAĆ! PRZYŁÓŻ SIĘ DO TEGO!”

Wstałem z łóżka po tym, jak zadzwonił budzik. Ustawiłem go na godzinę wcześniej niż zazwyczaj. Musiałem dostać się do klubu, nawet jeżeli miałem zatrzeć sobie oczy! Wyszedłem z pokoju zaraz po tym, jak tylko się ubrałem.


Część 2[edit]

– Och, przyszedłeś.

Kiedy wszedłem do klubowego pokoju, zastałem w nim samą Buchou. Lekcje jeszcze się nie zaczęły. Przyszedłem tutaj tak wcześnie, ponieważ wczoraj umówiliśmy się na poranne spotkanie. Siedziała na kanapie, popijając zieloną herbatę.

– Dzień dobry, Buchou – powiedziałem.

– Tak, dzień dobry – odpowiedziała. – Wygląda, jakbyś się już przyzwyczaił do poranków.

– To twoja zasługa.

– Jak rany? – Spojrzała na moje nogi.

W końcu miałem przedziurawione uda przez wczorajszą bitwę.

– Już jest dobrze, zostały uleczone przez moc uzdrawiania – odpowiedziałem z uśmiechem.

– Naprawdę? Moc tej dziewczyny jest rzeczywiście imponująca. Już rozumiem, dlaczego ta upadła anielica pragnęła ją posiąść i utrzymać to w tajemnicy przed przełożonymi.

Usiadłem naprzeciw niej. Było kilka rzeczy, o które chciałem zapytać.

– Ummm, Buchou? – zacząłem nieśmiało. – Jeżeli istnieje taka sama ilość diabelskich pionków co w zwykłych szachach, to istnieje możliwość, że sprawisz sobie jeszcze siedem Pionów oprócz mnie, tak? Więc nadejdzie kiedyś dzień, kiedy będzie jeszcze inny Pion niż ja?

Tak. Podobnie jak w szachach, i tutaj było tylko osiem Pionów. Zatem istniała taka możliwość. Spytałem ją o to, ponieważ i tak musiało do tego dojść. Jednak ona potrzęsła przecząco głową.

– Nie, jedynym Pionem, którego mam i będę miała jest Ise.

Co? Powinienem się z tego cieszyć? Czy to wyznanie? Coś na wzór: „Ise jest tym, którego tylko chcę!”?

– Kiedy przywracamy ludzi do życia pod postacią diabłów, używamy tych diabelskich pionków, jednak ich zużyta ilość zależy od umiejętności wskrzeszanej osoby i zawsze istnieje możliwość, że osoba ta pochłonie więcej pionków.

… Jednak nie wyznanie… Co takiego? Zużycie szachów?

– Jest ustalony pewien schemat w świecie szachów – mówiła dalej. – Królowa ma wartość dziewięciu Pionów, Wieża pięciu, Skoczek oraz Goniec po trzy. Są to standardowe wartości, które swoje odzwierciedlenie znajdują również w diabelskich szachach. Podobnie dzieje się z osobami wskrzeszanymi. Są ludzie, którzy wymagają dwóch Wież, a są także ludzie, którym potrzeba dwóch Skoczków. Istnieje także pewne ograniczenie: nie można użyć dwóch oddzielnych pionków, żeby nadać im różne funkcje, więc zmusza to do rozważnego korzystania, ponieważ nie otrzymasz już nowych pionków, gdy je zużyjesz.

– Jaki związek ma to ze mną?

– Ise, zużyłam wszystkie Piony, kiedy przywracałam cię do życia. Gdyby nie to, nie mogłabym uczynić cię diabłem.

Wszystkie!? Poważnie!? Byłem wart aż osiem Pionów?

– Kiedy mnie wezwałeś, od razu postanowiłam uczynić cię moim podwładnym. Jednak nie mogłam znaleźć powodu tej dość spontanicznej decyzji, ale teraz jestem już pewna. Sacred Gear, który uchodzi za jeden z najwyższych, jeden z Longinusów, Boosted Gear. A ty Ise posiadasz go. Z tego powodu byłeś tak bardzo wartościowy.

Spojrzałem się na moją lewą rękę. Czerwona rękawica. Potężna moc, która podwajała moją siłę co każde dziesięć sekund. Używając jej, byłem w stanie zabić nawet Boga. Był to naprawdę bardzo dobry Sacred Gear.

– Kiedy przyszło mi wskrzeszać ciebie, posiadałam jedynie jednego Skoczka, Wieżę, Gońca oraz osiem Pionów. Aby uczynić cię moim podwładnym, zdecydowałam się na zużycie wszystkich Pionów, ponieważ z pozostałymi pionkami nie miałyby mocy przywrócenia ci życia. Mimo wszystko, ilość tych pionków jest wciąż tajemnicą. Dodatkowo umiejętność promocji. Z tego właśnie powodu postawiłam na to. I nie zawiodłam się, bo w końcu jesteś najlepszy. – Uśmiechnęła się radośnie. Pogłaskała mnie palcami po policzku. – Nasze połączenie jest również świetne. Szkarłat i czerwień, Rudowłosa Księżniczka Zniszczenia oraz Rękawica Cesarskiego Czerwonego Smoka. Ise, pierwszym, co musisz zrobić, jest stanie się najsilniejszym z Pionów. Z pewnością ci się uda, bo w końcu jesteś moim uroczym sługą.

Najpotężniejszy z Pionów. Brzmiało to tak pięknie.

Buchou przybliżyła swoją twarz. Blisko! Byłaś tak blisko mnie! W następnej chwili usta Buchou dotknęły mojego czoła.

– Na zachętę. Staniesz się silniejszy, okay?

Całus w czoło…

Stałem się niepewny z powodu tego, co czego właśnie doszło. Uoo. Uooo.

Uoooooooooooooooooo!! Nie mogłem uwierzyć! Byłem tak szczęśliwy, że mógłbym poderwać się do tańca! O stary! O rany! Mój pierwszy pocałunek z dziewczyną! Nie w usta czy w policzek, ale nie może być nic lepszego niż to! Chciało mi się płakać z radości!

Będę dawał z siebie wszystko, Buchou! Ten pocałunek był obietnicą! Z pewnością dam z siebie wszystko!

– Chyba powinnam już przestać cię rozpieszczać. Ktoś może być zazdrosny.

Zazdrosny? O czym ona mówiła?

– Ise-san…? – doszedł mnie cichy głos zza moich pleców.

Znałem go. Kiedy się odwróciłem, moim oczom ukazała się jasnowłosa dziewczyna, Asia, na twarzy której widniał wymuszony uśmiech.

– A… Asia?

Co? Czy ona się wściekła? Dlaczego?

– No tak… Rias-buchou jest bardzo piękna, więc nawet Ise-san będzie… Nie, nie! Nie wolno mi tak myśleć! Boże, proszę, odpuść mi…

Chciała się pomodlić, ale nagle z jej ust wydobyło się tylko: „au!”.

– Dostałam bólu głowy…

– Oczywiście – powiedziała Buchou. – Jeżeli diabeł zanosi modły do Boga, to nic dziwnego, że otrzymuje obrażenia.

– Racja… Zostałam demonem. Nie mogę już opierać się na Bogu.

Asia wyglądała na zakłopotaną. Asiu, proszę, nie rób takiej smutnej miny.

– Żałujesz tego? – spytała Buchou.

Asia potrzęsła przecząco głową.

– Nie, jestem bardzo wdzięczna. Będę szczęśliwa dopóty, dopóki obok mnie znajduje się Ise-san. Nie przeszkadza mi to, że jestem inną osobą.

Zacząłem się czerwienić z powodu jej dość krępującej odpowiedzi. Ummm, mimo wszystko, coś takiego bardzo mnie cieszyło. Dla każdego faceta była to największa nagroda.

Po usłyszeniu tego, na twarzy Buchou pojawił się uśmiech.

– Jeżeli tak, to dobrze. Od dzisiaj będziesz moją podwładną i będziesz pracowała wspólnie z Iseiem.

– Tak jest! Będę robiła wszystko co w mojej mocy!

Odpowiedziała bardzo ochoczo. Będzie musiała, podobnie jak ja, roznosić ulotki. Jednak ja zastanawiałem się, czy nic jej nie będzie. Czułem niepewność.

Wtedy zauważyłem zmianę, która zaszła w Asi. Dlaczego zobaczyłem to dopiero teraz?

– Asiu, ten mundurek…?

Tak, była ubrana w mundurek mojej szkoły.

– Pasuje do mnie? – zapytała nieśmiało.

Oczywiście! Kolejna bogini zstąpiła do naszej szkoły! Już wyobrażałem sobie, jak mówią o niej. Wyglądałaś świetnie!

– Wyglądasz pięknie! Zróbmy sobie wspólne zdjęcie!

– Umm, tak.

Zakłopotała się, bo nie wiedziała jak zareagować, jednak naprawdę wyglądała bardzo ślicznie. Aaach, moje szkolne życie nabierało kolorów.

– Sprawiłam, że Asia zapisała się do naszej szkoły. Ponieważ jest w twoim wieku, będzie chodziła do twojej klasy. Z racji, że jest to jej pierwszy dzień, zatroszcz się o nią.

Naprawdę!? Do mojej klasy!? Asia będzie w mojej klasie!?

– Oddaję się pod twoją opiekę, Ise-san. – Asia pochyliła głowę.

Oczyma wyobraźni już widziałem zazdrosne miny Matsudy i Motohamy, kiedy będę im ją przedstawiał. Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu.

– Tak. Przedstawię cię moim dwóm kumplom.

– Nie mogę się już doczekać.

Fufufu, Matsuda i Motohama, wyglądało, że byłem bliżej dorosłości niż wy obaj. Koledzy, moje życie jako niepopularny koleś dobiegło końca!

Kiedy sobie to wyobrażałem, dołączyła do nas reszta klubu.

– Dzień dobry Buchou, Ise-kun, Asia-san.

– … Dzień dobry Buchou, Ise-senpai, Asia-senpai.

– Jak leci Buchou, Ise-kun, Asia-san?

Każdy nas przywitał. Wszyscy nazywali mnie Ise i nie zapomnieli o Asi. Świetnie. Nie mogło być już lepiej.

Buchou wstała.

– Skoro wszyscy już tu jesteśmy, to przyjęcie czas zacząć? – Pstryknęła palcami, a na stole pojawiło się wielkie ciasto. Czy to również była sprawka magii? – To dość przyjemne, aby zebrać się z rana i robić takie miłe rzeczy, prawda? Z racji, że mamy nowego członka, zrobiłam ciasto z tej okazji – powiedziała nieśmiało.

Domowe ciasto! Chętnie je zjem!

Buchou, przede wszystkim stanę się najsilniejszym z Pionów. Wraz z tobą, Asią, Kibą, Koneko-chan oraz Akeno-san będę ciężko pracował nad sobą.

Po obiecaniu sobie tego, przymierzyłem się do wykonania kamehameha, żeby rozweselić atmosferę.

Posłowie[edit]

Ostatnim bossem w tej książce jest Smoczy Król Ciemności – Czarny Szatan – który żywi urazę do głównego bohatera. Dojdzie w końcu do zażartej walki, gdzie główny bohater używa swojej ostatecznej techniki, Strzału Chaosu, a boss używa Mrocznego Oddechu Typu Zero, zostając pokonany. Na samym końcu protagonista wyrusza z dziewczyną w przestworza, by kroczyć ścieżką miłości. Taka będzie ta książka.

Hahaha, zepsułem radość z czytania tym, którzy zaczęli od posłowia!


Skłamałem. Wybaczcie, nikt taki się tutaj nie pojawi. Trochę mnie poniosło, bo są tacy, którzy zaczynają czytanie od posłowia. Ale nie żałuję tego, co zrobiłem.


Cześć, z tej strony Ishibumi Ichiei. Jak wam się podobało „High School D×D” zwane również „D×D”?

Trochę się denerwuję, bo minęły już dwa lata, odkąd wydałem książkę. Moja ręka się trzęsła, prawdopodobnie od tego stresu, dlatego posłowie zaczęło się dziwnym wstępem.


Ci, którzy czytają mnie po raz pierwszy, myślą pewnie: „Co z nim nie tak? Cycki, cycki! Pochodzi z jakiejś cyckowej planety?!”.

A ci, którzy znają już moje książki, pomyśleli zapewne: „Co? Napisał to ten autor horrorów – Ishibumi – nie? Co się z nim stało -cycki?”, więc książka ta mogła wstrząsnąć niektórymi z was.

Cóż, dużo rzeczy dzieje się z dorosłymi. Powiedzmy więc, że zmieniłem swój styl.


Tym razem historia będzie bardzo żywa i z erotycznym charakterem.

To dlatego, że redaktor naczelny powiedział mi: „Zrób z głównego bohatera jakiegoś zboczeńca”……

Świetnie się bawiłem podczas pisania! Bardzo się w to wciągnąłem.

Protagoniści haremów to zazwyczaj jacyś słabeusze albo bardzo praworządni goście, którym brak piątej klepki, dlatego stworzyłem postać, która uwielbia dziewczyny i jest na prawdę głupia.

Historia napisana jest z perspektywy Ise, sprawiłem więc, aby czytelnicy myśleli coś w stylu: „Nie, to nie w porządku. Pomyśl trochę”.

Ise nie jest tak bystry jak Wy, jest wręcz ogromnym przygłupem, więc proszę, spójrzcie na niego przychylnym okiem.

Wygląda na to, że zostało jeszcze trochę stron na posłowie, więc opowiem trochę o samej serii.

High School DxD zaliczyć można do gatunków takich jak komedia romantyczna, szkolne życie, walka i fantasy, a opowiada o dorastaniu Hyoudou Isseia. Książka jest długa, jednak myślę, że ci, którzy ją przeczytali, wiedzą już, co to za gatunki.

Główną postacią jest Ise. Drugą główną postacią jest Rias-buchou. Kolejną bohaterką jest Asia. Historia opowiada o tym chłopaku i dwóch dziewczynach.

Fabuła będzie właściwie skupiona wokół tej trójki, podczas gdy Kiba, Koneko-chan i Akeno-san sieją zniszczenie.

Członkowie Klubu Okultystycznego, podwładni Rias Gremory, używają Akademii Kuou jako siedzibę i wykonują swoją diabelską robotę, robiąc różne wygłupy, walcząc z prawdziwymi i upadłymi aniołami, do tego natykając się na legendarne bestie i przedmioty. A przynajmniej taki jest zamysł.

Główny koncept to: „Miłość, marzenia i walki też są częścią młodości!”.


Najważniejszym motywem są tu diabły i anioły, więc podczas historii będą pojawiać się nazwy pochodzące z różnych mitów i legend, nie będzie to jednak niczego ograniczać.

Innymi słowy, wydarzenia z Biblii i innych niefikcyjnych źródeł posłużą mi jedynie jako odnośniki, a autor, czyli ja, będzie tworzyć z nich nową historię.

Potraktujcie to tak, jakby większość rzeczy o aniołach i diabłach w D×D była dopiero co wymyślona. Poza tym nie ma szans, by wyrażenie „diabelskie figury” pojawiło się w Biblii.

Wojna pomiędzy diabłami, Bogiem a upadłymi aniołami zakończyła się setki lat temu, a historia skupia się na obecnej sytuacji diabłów i aniołów.

Zaczyna się, gdy większość znanych aniołów i diabłów już nie żyje.

Poza tym mam jeszcze wiele innych pomysłów. Na przykład wplecenie w historię elementów mitologii nordyckiej i japońskiej. Zasadniczo jest to świat, gdzie wszystko jest możliwe.


Jestem pewien, że są wśród was tacy, którzy mają dużo nadziei i wątpliwości dotyczących sług Rias-buchou po przeczytaniu tego tomu.

Przykładowo: kto jest drugim gońcem Buchou?

Podjąłem już decyzję z redaktorem, aby ta postać pojawiła się gdzieś podczas rozwoju fabuły, więc na pewno tak się stanie, jeśli tylko będę kontynuować tę serię.

Ponadto, czy pozostałe figury też zostaną wykorzystane? Buchou pozostały jedynie jeden Skoczek i jedna Wieża. Podobnie jak z gońcem – zajmę się tym, jeśli ta seria rozwinie się dalej.

Co? Takie wyjaśnienie nie wystarczy?

Nie, nie. Wszystko mam już przygotowane, potrzebuję jedynie waszego wsparcia.

Wydanie tomu drugiego zależeć będzie od sprzedaży pierwszego, jednak erotyczny charakter „High school DxD” będzie się tylko nasilał. Mam tu głównie na myśli Rias-buchou i Asię.

Mam zamiar zrobić w tomie drugim coś niesamowitego, mówię serio.

Chociaż może się to skończyć tylko na bujaniu w obłokach.

Proszę więc o wsparcie, jeśli nie możecie się doczekać cycków Buchou.


Teraz czas na podziękowania.

Do mojego poprzedniego redaktora, K-sama, od którego wzięła się ta dyskusja. Do obecnego redaktora, H-sama, który zawsze był po mojej stronie. Bardzo wam dziękuję za pomoc. Dzięki wam „High School D×D” doczekało się publikacji. Jeszcze raz bardzo wam dziękuję.

Do Miyamy-zero-san, który wykonał ilustracje.

Dziękuję ci za wszystkie piękne rysunki. Byłem poruszony, gdyż Buchou i Asia zostały narysowane dokładnie tak, jak sobie je wyobrażałem. Wybacz, że męczyłem cię wyglądem mundurków i postaci.

I do tych, którzy zadebiutowali w tym samym czasie co ja!

Naprawdę się o mnie martwiliście! Dzięki za pocieszanie mnie za każdym razem, gdy szliśmy się napić! Dzięki temu wracam do akcji!

I do moich przyjaciół!

Przepraszam za sprawianie wam kłopotów! Jakoś mi się udało opublikować książkę! Dzięki za pocieszanie mnie przez cały rok! Następnym razem zapraszam was na obiad.

Tutaj kończę podziękowania.

Dziękuję redaktorowi, autorom i przyjaciołom! Wielkie dzięki. Będę ciężko pracować, żeby utrzymać tę serię.


O, dodatkowo mam jeszcze bloga. Zacząłem go pisać od poprzedniego roku, więc śmiało tam zajrzyjcie. Chociaż tak właściwie, to piszę tylko o pokemonach i gundamie…

Myślę, że dobrze by było napisać coś czasem o D×D.


Blog Ichieia Ichibumiego „イチブイ(Ichibui)”

http://ishibumi.exblog.jp


Jest jeszcze coś, co chcę powiedzieć pewnej osobie.

To tylko kilka linijek, wybaczcie.

Do mojego ojca, który odszedł, gdy przygotowywałem się do tomu pierwszego.

Tato, udało mi się bez problemów wydać moją książkę.

Przepraszam, że musiałeś się tak martwić.


Ishibumi Ichiei



Odnośniki tłumacza[edit]

  1. Sufiks chan jest używany w stosunku do dziewcząt, nadając ich imionom pieszczotliwy wydźwięk (por. Joanna – Asia).
  2. Tu: głos z zimnego i oschłego robi się bardziej przyjazny.
  3. Battle Royale to typ meczu w profesjonalnym wrestlingu, w którym udział bierze co najmniej kilku zawodników (tutaj więcej informacji).
  4. Trzy wymiary: biust, talia, biodro (angielskie BWHBust, Waist, Hips).
  5. W Japonii każdy numer telefonu dostaje własny adres e-mail, dlatego też komunikacja najczęściej odbywa się przez wiadomości e-mail. Usługa SMS jest rzadko stosowana.
  6. Żądza krwi to popularny motyw we wschodnich dziełach, gdzie osoba chcąca zadać komuś ból lub uśmiercić wzbudza w ofierze przytłoczenie lub dreszcze, nawet jeśli jest nieświadoma obecności oprawcy (więcej, w języku angielskim, tutaj).
  7. Senpai jest używane w stosunku do osób relatywnie starszych wiekiem, o większym stażu lub posiadających wyższy stopień szkoleniowy. Senpai może funkcjonować jako sufiks dołączający się do imienia (Rias-senpai) lub też jako samodzielny wyraz. Z senpai powiązany jest inny tytuł honoryfikatywny: kōhai, będący przeciwieństwem senpai z tą różnicą, że nie jest używany w bezpośredniej rozmowie.
  8. Sufiks san ma językowe znaczenie równoznaczne z polskimi „pan”/„pani”. W języku japońskim używa się go w stosunku do wszystkich nieznajomych osób.
  9. Onee-sama oznacza „starszą siostrę”, w tym jednak przypadku nawiązuje do znaczenia w kontekście yuri (czyli relacji damsko-damskiej o zabarwieniu erotycznym), przekładając się na „kochana” (więcej informacji, w języku angielskim, tu oraz tu). Sam sufiks sama jest bardziej oficjalną formą san i jest stosowany względem osób o wyższym statusie.
  10. Sufiks kun jest używany w stosunku do mężczyzn. Pominięcie go, zwłaszcza przez kobietę, może świadczyć o bliższej relacji.
  11. Tu: przewodnicząca klubu.
  12. Tradycyjne japońskie słodycze (tutaj więcej informacji).
  13. Uosobienie wyidealizowanej japońskiej kobiety.
  14. Zniekształcona wersja sufiksu chan.
  15. Termin wywodzący się z gier visual novel, w których oznacza ważne wydarzenie mające wpływ na bieg historii.
  16. W japońskim koncepcie estetyki termin ten (bishōnen) oznacza idealnego pięknego młodego mężczyznę. Więcej informacji dostępnych tutaj oraz tutaj (po angielsku).
  17. Holy-Eraser.
  18. Buddyjski odpowiednik na słowo „amen”.
Wróć do strony głównej Rozpocznij czytanie tomu drugiego