High School DxD:Tom 25 - Yggdrasil Zajęć Wakacyjnych

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search


Przyczyna Transcendentalności[edit]

Pewnego dnia...

Podczas Międzynarodowego Turnieju Królewskich Gier, w którym brały udział najróżniejsze frakcje, na dachu pewnego budynku w świecie ludzi, miało miejsce spotkanie. W znajdującym się tam ogrodzie ustawiono stół i krzesło. Siedzący przy stole mężczyzna, Maou Ajuka Belzebub, pozdrowił młodzieńca, który wyłonił się nagle z cienia, Ikuse Tobia. Gdy Ajuka zamknął książkę którą czytał, rozpoczął z nim rozmowę.

– Wybacz, Ikuse Tobio-kun. Nawet jeśli znajdujemy się w środku Turnieju, to nadal zlecam ci jakieś tajne zadania.

– Nie, mnie to pasuje. Nawet lubię taką pracę w ukryciu.

– Czy to oznacza, że byłeś coś w stanie załatwić w tej sprawie?

Ikuse Tobio położył na stole kilka fotografii. Przedstawiały one mężczyznę i kobietę, idących mało uczęszczaną drogą. Oboje wyglądali na licealistów. Ikuse Tobio wskazał na chłopaka z fotografii.

– Nie dałem rady przejąć jego cienia konwencjonalnymi metodami, ale dzięki temu filtrowi zrobionemu przez Grigori, w końcu mi się udało przyjąć jego formę. Ten gość nazywa się… Kanzaki Mitsuya.

Ajuka zmarszczył brwi.

– …Ach, tak jak myślałem. …Przynosiciel Oczyszczenia i Telos Karmy…

Ajuka przyłożył dłoń do brody i zamyślił się przez chwilę.

– Co sądzisz na ten temat? Chcę znać twoją opinię, skoro jesteś kimś, kto widział drugą stronę każdej frakcji – zapytał nagle Tobio.

– Nie ma wątpliwości, że odpowiadają za to podejrzane postępowanie Boga Piekieł, Hadesa.

Tak jak powiedział, wszyscy przywódcy Piekła, włącznie z Hadesem, zaczęli się ostatnio zachowywać podejrzanie. Wprawdzie wszystkie frakcje cieszyły się z powodu Turnieju, ale jednocześnie z uwagą śledziły działania Hadesa i pozostałych. W tym samym czasie Longinus, który był poza rozsądnym rozumieniem tego świata, też zaczął działać. Krążyły plotki, że Hades i pozostali przywódcy Piekła, zawarli tajny sojusz i obrali sobie za cele VIP-ów oraz posiadaczy Longinusów z różnych frakcji. Z dnia na dzień te plotki zaczęły się urzeczywistniać. Nie było wątpliwości, że tajemnicze diabły, które zaatakowały wszystkie frakcje, także miały powiązania z Hadesem i innymi szefami Piekieł. Wtedy Przynosiciel Oczyszczenia i Telos Karmy zaczęły działać.

– To co najbardziej mnie niepokoi, to kontakt pomiędzy nimi, a Dwoma Niebiańskimi Smokami z tego pokolenia, którzy mieli olbrzymi wpływ na przyszłość świata nadprzyrodzonego. Jeśli posiadacz Telosa Karmy spotka się z Hyoudou Isseiem-kun… To nie potrafię sobie wyobrazić, do czego może wtedy dojść – powiedział Ikuse Tobio.

– W rzeczy samej. Ja też nie potrafię sobie tego wyobrazić. Istnienie Hyoudou Isseia-kun jest przez wielu ludzi uważane za cud. Jeśli napotka na swojej drodze Pierwszy Mrok, który wykracza poza logikę i którego istnienie zostało wymazane, to…. Co właściwie może się wtedy stać?

Ajuka też się nad tym zastanawiał. Życzeniem byłego Naczelnika Azazela było, aby przeciągnąć na ich stronę wszystkich posiadaczy Longinusów, zanim nawiążą kontakt z ExE. W takim razie, jeśli to było przyczyną, to on celowo.......

Żywot 0[edit]

Wydarzyło się to jakiś czas po meczu pomiędzy drużynami Valiego i Rias....

– Kąpiel, kąpiel.

– Kąpiel, kąpiel.

– Kąpiel, kąpiel ♪.

Myłem moje ciało w wielkiej wannie w Rezydencji Hyoudou, wraz z Ophis, Lilith i Kunou. Kiedy postanowiłem wziąć kąpiel, Ophis, Lilith i Kunou dołączyły do mnie. Nasza czwórka siedziała teraz w wannie razem. Te trzy dziewczyny czasami dołączały do mnie podczas kąpieli. Zawsze mówiłem im, aby umyły się jak należy i nie wygłupiały się. Zastanawiam się, czy to tak jest być starszym bratem.

Gdy Ophis zmyła z siebie mydło, przylgnęła do mnie.

– Ise, ponoś mnie na plecach.

– Ponoś mnie.

– Mnie też♪

Wszystkie trzy próbowały wleźć mi na plecy! Mimo że te dziewczynki są małe, to były całkiem ciężkie! Jednak puściły mnie, kiedy zaniosłem je do wanny.

– Ufff….

Achhh, kąpiel po treningu jest naprawdę przyjemna. Zupełnie jakbym był w niebie. Najwyraźniej trójka dziewcząt też cieszyła się gorącą kąpielą. Kiedy Kunou po raz pierwszy brała ze mną kąpiel, była strasznie zawstydzona, ale…..

– To nic takiego, zważywszy na to, co będzie w przyszłości! – oznajmiła.

I tak oto zanim się obejrzałem, wspólne kąpiele z Kunou stały się dla mnie czymś normalnym[1].

– Ach, chciałabym aby moje piersi jak najszybciej zaczęły dorównywać wielkością mamie – powiedziała nagle Kunou, kładąc dłonie na swoich piersiach.

Jej klatka piersiowa ciągle była tak płaska, że nie miała nawet śladu piersi, w porównaniu do swojej hojnie obdarzonej przez naturę matki, Yasaki-san. Aach, tak bardzo chciałbym masować te piersi! Byłoby w porządku, nawet gdyby pozwolono mi na to tylko raz!

– Kiedy urosną mi tak wielkie jak mamie, pozwolę ci na nie popatrzeć. Przygotuj się lepiej na to! – oznajmiła nagle Kunou, zupełnie jakby czytała w moich myślach.

– Póki co jesteś płaska jak deska – odparłem ze złośliwym uśmiechem.

– Jednak na pewno urosną, zobaczysz! – odparła.

Nagle skoczyła na mnie gwałtownie! Guwa! Przycisnęła swoje ciało do mojej twarzy!

– Ja też, ja też!

– I ja!

Ophis i Lilith też się na mnie rzuciły, naśladując Kunou.

Oczekując meczu z Drużyną Królów Przyjemności, spędzałem mój czas spokojnie z trójką tych dziewcząt

Zabawa z Kunou była fajną rzeczą, ale gorzką częścią bycia Sekiryuuteiem było to, że dzień nie kończył się od tak. My, Drużyna Hyoudou Isseia, zebraliśmy się w moim pokoju i rozmawialiśmy o następnym meczu. Tym na co zwracaliśmy szczególną uwagę, było…..

– Och! I tak oto mecz został zakończony! Po swoim nagłym powrocie, Mistrz Diehauser Belial odniósł kolejne zwycięstwo!

Na ekranie telewizora pojawił się status meczu. Widzieliśmy jak mistrz Królewskich Gier, który wrócił do turnieju, Diehauser Belial, odniósł kolejne zwycięstwo.

– Tego się można było spodziewać po Mistrzu. Mimo że dołączył w połowie turnieju, to kwestią czasu jest, kiedy zakwalifikuje się do finalistów – mruknęła Xenovia.

Miała rację. Mimo że dołączył w połowie rozgrywek, to piął się do góry, a jego ocena też była wysoka.

– Odniósł zwycięstwo nad istotami boskiej klasy, prawda? Nie trzeba nawet mówić, że Mistrz jest niesamowity – dodała Irina.

Cesarz Belial pokonał nawet drużyny istot boskiej klasy, dzięki swojej znajomości taktyki i dużej wiedzy o zasadach Królewskiej Gry. Cóż, skoro jego prawdziwa siła jest niewątpliwa, to łatwo może sobie poradzić z istotami boskiej klasy, nawet jeśli te współpracowały ze sobą. Jak się można było spodziewać, zdolność Diehausera, Bezwartościowanie, jest silna… wręcz niesamowita. Jeśli przeciwnik był niedoświadczoną istotą boskiej klasy, to jego moc zostanie skruszona przez Bezwartościowanie. Dlatego Drużyna Beliala, która pokazała naturę Mistrza, z pewnością znajdzie się w fazie finałowej.

Z tego powodu, a także dlatego, że turniej zmierzał w stronę rundy finałowej, my, członkowie Drużyny Hyoudou Isseia, zwracaliśmy uwagę na drużyny, które miały coraz lepsze wyniki, a także na graczy, o których było głośno. W telewizji zaczęto nawet emitować program „Nowi ludzie, których zauważono w Turnieju”, poświęcony graczom, którzy wyróżnili się w turnieju. Nowicjusze, na których czekaliśmy, byli przedstawiani jeden po drugim. Wśród nich były tajemnicze diabły, które nagle pojawiły się w turnieju znikąd.

Balberith o miedzianoczerwonych włosach, oraz Verrine o jadowicie zielonych włosach.

– Mimo że na tle innych niczym się nie wyróżniają, to ta drużyna nie należy do zwyczajnych. Nagle wzięli udział w turnieju i natychmiast zrobiło się o nich głośno. Tajemniczy młody diabeł, który stoi na czele Drużyny Czarnego Szatana Smoczego Króla Ciemności.

Balberith i jego drużyna tajemniczych diabłów, z łatwością pokonała diabły klasy ostatecznej, a nawet poradzili sobie z istotami boskiej klasy. Każda mitologia zwracała na nich baczną uwagę, a także bała się ich.

…Oczywiście. Pojawili się nagle i swoją przytłaczającą mocą pokonali nawet bogów. Obecnie, mimo że od czasu udziału w turnieju, nie stoczyli więcej meczów z drużyną lepszą, niż ta Mahabaliego-san, to nadal byli niepokonani i pięli się w rankingu. Dodatkowo, fakt że ukarano ich za łamanie pewnych zasad, pokazywał że byli młodsi od nas. Ale ta Drużyna Czarnego Szatana Smoczego Króla Ciemności była na poziomie, przez który stała się czarnym koniem turnieju. Tak przy okazji, czy ta nazwa nie jest zbyt długa?

Tak się składa że Królem jest wysokoklasowy Ponury Żniwiarz z Olimpu. Myślałem że w jakiś sposób był powiązany z Zaświatami, ale…. Bardziej skupiałem się na jego poziomie. Był tylko wysokoklasowy, nie klasy ostatecznej. Czy zrobili to dlatego, bo nie chcieli się wyróżniać? A może… Achh… Nie potrafię zrozumieć ich intencji.

Zachowanie ostrożności wobec tajemniczych diabłów było niezbędne, ale byli też inni gracze, na których musieliśmy zwrócić uwagę.

Gdy pojawili się na ekranie telewizora, wskazałem ich palcem.

– Osobiście interesuje mnie ten gość.

W telewizji trwał specjalny program, poświęcony Boskim Darom, „Nieznane Boskie Dary”. Rzeczywiście, nowe rodzaje Boskich Darów przykuły uwagę ich badaczy, takich jak Grigori i obecnie były głównym tematem rozmów.

Na ekranie pojawił się pewien użytkownik Boskiego Daru.

Graczem który przykuł moją uwagę, był ktoś, kto kontrolował żelazo i potrafił tworzyć mechaniczne przedmioty. Dodatkowo potrafił kontrolować elektronikę i używał jej w taki sposób, jakiego nigdy wcześniej nie widziałem. Najbardziej zszokowało nas to, że Boskie Dary potrafiły też robić coś takiego. Cały ich system został stworzony przez biblijnego Boga całe wieki temu, więc zaskoczeniem było, że potrafiły one współgrać z współczesną technologią.

Ravel wskazała na gościa który potrafił kontrolować żelazo i elektronikę.

– Przypomina mi członka drużyny Ruvala-oniisama.

Drużyna starszego brata Ravel została sformowana nie tylko z jego sług, gdyż należał do niej też bóg z egipskiej mitologii, Nieśmiertelny Święty Bóg, Benu[2], znany jako potomek Feniksa! Tak, drużyna najstarszego syna Rodu Feneks składa się z świętych oraz demonicznych feniksów. Ich drużyna pokazała „nieśmiertelność” wszystkim graczom i frakcjom.

Nieśmiertelna armia, której nawet istota boskiej klasy nie mogła łatwo pokonać. Gość, którego Boski Dar kontrolował żelazo i elektronikę, też należał do jego drużyny. Z drugiej strony, najmłodszy syn Rodu Feneks, Riser, dalej toczył bitwy i jego awans do następnej fazy turnieju był pewny. Jednym z kluczowych czynników było to, że ciągle trafiał na coraz silniejszych graczy. Ostatnio coraz częściej mi się na to skarżył przez magiczny krąg komunikacyjny, przez co nawet ja miałem kłopoty z dopingowaniem go.

Był jeszcze jeden użytkownik Boskiego Daru, który przykuł naszą uwagę. Na ekranie ukazała się osoba, która zniszczyła wielki obszar pola gry. Nie znajdował się ani w klasie Maou, ani w boskiej, ale był zwykłym człowiekiem, obdarzonym Boskim Darem. Na wyśmienity sprzęt, którym się posługiwał, składał się długi miecz oraz karabin. Kiedy je trzymał, było pewnym że ziemia pęknie, a lasy znikną z powierzchni ziemi. Było jasne, że moc jego Boskiego Daru była unikalna. Miecz… i karabin. Para Boskich Darów!

– To jest… Drużyna skoncentrowana na użytkowniku Boskiego Daru, Królu Drużyny Spadającej Gwiazdy! Ta drużyna zdobywa jedno zwycięstwo za drugim – powiedziała Ravel.

– Co za niesamowita moc! W samym środku meczu przeciwnik został unicestwiony… Czy to naprawdę tylko Boski Dar? – zapytała Xenovia, która była zaskoczona rozmiarami zniszczeń.

W kategoriach mocy, można go było uznać za istotę boskiej klasy (chociaż nie był typem bitewnym). Do tego, najwyraźniej nie użył jeszcze swojego Łamacza Ładu. Ale większości jego ataków, jeśli tylko nie trafiły w cel, można było uniknąć.

– Na początku niczym się nie wyróżniali, prawda? Dopiero na tym etapie ich ranga nagle wzrosła – dodała Irina.

Dokładnie, na wczesnym etapie turnieju w ogóle o nich nie słyszeliśmy. Tak jak powiedziała Irina, dopiero od niedawna zaczęły krążyć plotki o pojawieniu się niesamowitego użytkownika Boskiego Daru.

– Z tego co widzę, to ta olbrzymia moc jest opanowywana stopniowo. Widziałem nagranie jednego z ich wcześniejszych meczy, kiedy przegrali, ponieważ nie mógł kontrolować swojej mocy i doprowadził do eksplozji – powiedział mój kouhai, Nakiri Ouryuu.

Miał rację, mnie też to zainteresowało, więc obejrzałem ich wcześniejszy mecz… Wtedy nie mógł kontrolować swojego Boskiego Daru, a w wyniku ciągłej utraty celu, jego drużyna została przyparta do muru i przegrała. Ale nagranie pokazywało także, że za każdym razem gdy walczył, stopniowo przyzwyczajał się do swojej mocy, a gdy dotarł do połowy turnieju, już w pełni nią władał.

Siła i ilość aury, uwolnionej przez miecz i karabin, były niesamowite. Tak jak powiedziała Xenovia, nie można tego uznać za zwykły Boski Dar. Balberith i Verrine byli dobrzy, gość który potrafił kontrolować żelazo też, ten Boski Dar posiadający potężną moc również w niczym im nie ustępuje. To zupełnie tak, jakby zaczęli pojawiać się ludzie, których istnienia nie przewidzieliśmy, ani sobie nawet nie wyobraziliśmy. Nawet jeśli byliśmy zaskoczeni, to zaakceptowaliśmy rzeczywistość i zaczęliśmy planować, jak sobie z nimi poradzić. W połowie finałowego etapu kwalifikacyjnego, zaczęliśmy także wyraźnie dostrzegać zmiany, które zachodziły wśród drużyn, biorących udział w turnieju. Wiele z nich poprawiło się.

– Ufufu, możliwe że plotki są prawdziwe.

Osobą która powiedziała te słowa, była onee-sama o wiśniowych włosach, która leżała sobie wygodnie na moim łóżku, gdy oglądała telewizję. Roygun Belfegor.

Odpoczywała na moim łóżku, ubrana w odważą sukienkę z głębokim dekoltem. Ostatnio Roygun-san zaczęła potajemnie brać udział w naszych zebraniach. Ponieważ była tak cicho, gdy siedziała obok nas, czuliśmy jakby pojawiała się znikąd. Jej zapach też był spoza tego świata!

O jakich plotkach mówisz, Roygun-sama? – zapytała Ravel.

– Że ilość Longinusów wzrosła – odparła Roygun-san, nawijając kosmyk włosów na palec.

– Co…….!

Wszyscy byliśmy zaskoczeni tą informacją. Oczywiście! W końcu dowiedzieliśmy się, że ilość Longinusów się zwiększyła! Roygun-san usiadła.

– Badania nad Boskimi Darami, prowadzone przez Serafinów oraz Grigori, potwierdziły, że jest kilka gatunków, które odbiegają od normalnych Boskich Darów. Dlatego toczy się dyskusja na temat przekwalifikowania ich. Mój sługa zdobył te informacje. Prawdopodobnie dowie się o tym niedługo cała Drużyna DxD – oznajmiła.

To pierwszy raz, kiedy o tym słyszę. Być może dlatego, że autorytet badań nad Boskimi Darami, Azazel-sensei, był nieobecny, przez co uzyskanie informacji na temat Boskich Darów było trudniejsze niż wcześniej.

Kiedy w telewizji pojawił się Gasper, Roygun-san kontynuowała:

– Słyszałam że ten dhampir z drużyny Rias też został uznany za Longinusa.

Gasper został uznany za Longinusa! Cóż, już rok temu powiedziano mi, ze jego moc jest bliska temu, aby otrzymać status Longinusa. Najbardziej był tym jednak zaskoczony klasowy kolega Gaspera, Nakiri.

– Vladi ma Longinusa! Naprawdę…? Sądzę że to naturalne, skoro ma taką moc.

Nie był pewien, jak zareagować na to, ze jego kolega z klasy miał Longinusa. W połowie wydawał się być szczęśliwy, a w połowie sfrustrowany. Ponieważ obaj byli blisko, wyglądało na to że Nakiri ciągle martwił się o Gaspera. Jednak kolejną rzeczą która mnie niepokoiła, była sieć informacyjna Roygun-san. Ta wiadomość nie trafiła jeszcze do publicznej wiadomości, więc jak do diabła się o tym dowiedziała? Wie o tym nawet jeszcze przed DxD. Być może dlatego, że kiedyś była na drugim miejscu w rankingu Królewskich Gier, miała swoją siatkę wywiadowczą. Tak przy okazji, kiedy oglądaliśmy nagranie, Roygun-san udzielała nam cennych wskazówek dotyczących taktyki na nadchodzący mecz.

Kiedy rozmawialiśmy o nowych uczestnikach turnieju i Longinusach, wśród nas była osoba, która znajdowała się myślami w zupełnie innym miejscu. To była Rossweisse-san.

– ................

Nawet podczas tej rozmowy, sprawiała wrażenie, jakby myślała o czymś, co ją martwiło.

– N-nic ci nie jest, Rossweisse-san? – zapytała Asia z zatroskaną miną.

Gdy kilka razy powtórzyła to pytanie, Rossweisse-san w końcu to zauważyła i zerwała się na nogi.

– Ech? Ach, tak! N-nic mi nie jest! Jeśli chodzi o spotkanie małżeńskie, to jestem na nie gotowa! – oznajmiła wysuwając pięść do góry.

Wszyscy zamilkli i nie wiedzieli jak na to zareagować.

– U-umm… Właśnie jesteśmy w samym środku naszego zebrania – powiedziała Ravel nerwowym tonem.

Rossweisse-san zarumieniła się, kiedy to usłyszała i zaczęła panikować, wymachując obiema rękami naraz.

– Ach! N-no tak! P-przepraszam! Ostatnio jest ze mną coś nie tak…..

Nagle zaczęła wyglądać na przygnębioną i z powrotem usiadła na swoim krześle. Wszyscy obecni w pokoju wiedzieli, o czym myślała Rossweisse-san. Tak, było tak jak powiedziała Rossweisse-san. To dlatego, bo dzień jej przedmałżeńskiego spotkania z przywódcą nordyckiej mitologii, Widarem-san, zbliżał się coraz bardziej....

Te wydarzenia miały miejsce przed moimi ostatnimi wakacjami w liceum…..


Żywot 1. Oficjalne swaty nauczycielki[edit]

Część 1[edit]

Następnego dnia….

Wydarzyło się to w klasie, kiedy pisaliśmy test.

– ..........

Rossweisse-san stała za biurkiem i gapiła się pustym wzrokiem w sufit. Ostatnio coraz częściej się tak działo. Zarówno w domu jak i w szkole, wpatrywała się pustym wzrokiem w ścianę lub w sufit, podczas gdy myślami przebywała gdzie indziej.

– Sensei, sensei, czas dobiegł końca.

Przewodnicząca klasy powiedziała do Rossweisse-san, że czas przewidziany na test się skończył. Kiedy Rossweisse-san to spostrzegła, wzięła się szybko w garść.

– Ach! T-tak! W porządku! Proszę, podajcie swoje prace do przodu.

Cóż, dalszy czas lekcji przebiegł bez zarzutu, ale…

Jej zachowanie stało się popularnym tematem plotek w szkole. Ludzie mówili rzeczy typu „Czy coś jest nie tak z jej pracą, albo życiem prywatnym?”.

– To pewnie przez chłopaka! Na pewno znalazła sobie jakiegoś i dlatego się tak zachowuje!

– Rossweisse-chan ma chłopaka? To niemożliwe! To nie może być prawdą, co nie?

– A może zgubiła pieniądze?

– Czy taka sknera jak ona, która chodzi do sklepów wszystko po sto jenów, naprawdę tak przejmowałaby się pieniędzmi?

– A może chcą ją zwolnić?

– Ale jest bardzo poważna, czyż nie? Więc na pewno jest jakiś powód, że się tak zachowuje, prawda?

– W takim razie chodzi o chłopaka, na pewno!

Dziewczyny rozmawiały ze sobą w taki właśnie sposób. Ja, Kiba, Matsuda i Motohama, przyglądaliśmy się temu z kąta klasy

– Więc jaka jest sytuacja? Skoro jest opiekunką Klubu Okultystycznego, to spędza z wami dużo czasu, prawda? – zapytał Matsuda mnie i Kibę, gdy upił łyk soku.

– Do tego mieszka z Iseiem. Nie byłoby niczym dziwnym, gdybyś coś wiedział. Nie! Musisz wszystko wiedzieć! Nie powiesz chyba, że odchodzi z pracy… – dodał Motohama, poprawiając okulary.

Tak oto dwóch moich wątpliwych kumpli zasypywało mnie i Kibę takimi pytaniami, ale...

Ja i Kiba spojrzeliśmy na siebie. Nie byliśmy pewni, jak odpowiedzieć na tą inwigilację.

– To nie jest coś, o czym moglibyśmy z wami rozmawiać. Powiem wam tylko, że nie rzuca pracy.

Nie miałem innego wyjścia, niż odpowiedzieć w ten sposób. Mieli jednak rację, wiedzieliśmy dlaczego Rossweisse-san zachowywała się w ten sposób, jednakże…

Wczoraj Rossweisse-san otrzymała wezwanie do spotkania przedmałżeńskiego ze swojej ojczyzny.

Do tego jej mężem ma zostać obecny szef bogów Asgardu, Widar-san! Nas też to bardzo zaskoczyło! Babcia Rossweisse-san, Göndul-san wyjaśniła nam już wszystko. Najwyraźniej jej opinii nikt nie wziął pod uwagę, gdyż o wszystkim zdecydowała starszyzna. Dlatego anulowanie małżeństwa także chwilowo nie wchodziło w grę.

– Naprawdę was przepraszam… Przyjadę jutro – powiedziała Göndul-san przez magiczny krąg komunikacyjny.

Brzmiała tak, jakby naprawdę było jej przykro. Najwyraźniej była przeciwna temu małżeństwu. Ale z powodu nacisku bogów Północy, zaistniała sytuacja w której rodzice Rossweisse-san zostali zmuszeni do zgody, i nawet protesty Göndul na nic się zdały.

Zaraz. Przecież to mój problem! W końcu Rossweisse-san nadal jest moją podwładną.

Ponieważ Asgard zorganizował spotkanie małżeńskie bez mojej wiedzy, wysłałem im list protestacyjny, zarówno jako wysokoklasowy diabeł, jak i jako Król Rossweisse-san, ale…

– To sprawy Asgardu i nic wam do tego – dostaliśmy taką właśnie odpowiedź.

Mimo tego ja i Ravel nadal domagaliśmy się jakiegoś sensownego wyjaśnienia, które by nas zadowoliło, ale….

– Ostatecznie do spotkania małżeńskiego i tak dojdzie, hę…. – powiedziała ospale, patrząc w sufit.

Ja i Kiba powiedzieliśmy, że pójdziemy kupić coś do picia i zostawiliśmy Matsudę oraz Motohamę w klasie. Stojąc przy automacie z napojami, rozmawialiśmy sobie, popijając jednocześnie sok.

– Rias-oneesan także domaga się wyjaśnień poprzez koneksje rodziny Gremory – oznajmił Kiba.

Zgadza się, Rias też wysłała protest do Asgardu. Wprawdzie Rossweisse-san nie należała już do jej parostwa, ale dalej była częścią Rodu Gremory.

Ich odpowiedź była taka:

– Ponieważ dalsze istnienie rodu Odyna stoi pod znakiem zapytania, potrzebujemy kobiety z Północy, która mogłaby urodzić dobrego dziedzica.

Problem sukcesji! Albo coś podobnego… W każdym razie ten dziadyga Odyn, oraz jego najstarszy syn, Baldur, zostali zamknięci za odizolowaną barierą ,w której walczyli z Trihexą. Pozostały dzieci Odyna, w tym Widar, którego wybrano na nowego wodza Północy.

Wprawdzie Widar miał wiele kochanek, ale nie był żonaty. Jednak od kiedy został przywódcą Asgardu, wszyscy zaczęli podsuwać mu kandydatki na żony, aby spłodził dziecko tak szybko, jak to będzie możliwe. Po ciągłych kłótniach z Asgardem nareszcie poczuliśmy ulgę, gdy odpowiedzieli nam w ten sposób:

– Zaręczyn jeszcze nie było, ale proszę, pozwólcie chociaż na spotkanie małżeńskie...

– Ponieważ zdecydowali o tym bogowie, to nie można tego łatwo cofnąć – powiedziała Rias.

Ale… Czuję że jest wielu bogów, którzy są tacy dumni. Ostatecznie decyzja będzie należała do Rossweisse-san. Wprawdzie była zaskoczona i zakłopotana, ale nie miała nic przeciwko wzięciu udziału w spotkaniu, niezależnie od tego, czy zmierzała wziąć ślub, czy też nie. Taka była odpowiedź, którą udało się nam osiągnąć. Mimo że rozmowa była wymuszona i pośpieszna, Rossweisse-san nie miała powodów, aby się na nią nie zgodzić, gdyż czuła że znajduje się pod opieką bogów, a warunki nieco rozluźniono.

Tak więc jutro, w Japonii, będzie miało miejsce jej spotkanie z Widarem-san.

Małżeństwo z bogiem, hmm. Ślub z szefem mitologii z pewnością jest ważny, ale…. Dlaczego ze wszystkich kobiet, musiała to być właśnie moja podwładna, Rossweisse-san? Wprawdzie staruch Odyn ją tu zostawił, ale bez wątpienia jest wspaniałą walkirią. Jej zdolności magiczne były wspaniałe. Świetnie też umiała tworzyć potężne bariery. Była niesamowita, nawet w porównaniu z innymi walkiriami, więc pewnie dlatego przykuła uwagę Asgardu. Cóż, Rossweisse-san także swoje osiągnęła podczas tej wojny ze Smokami Zła... więc to normalne, że jej wartość wzrosła. Jednak coś wewnątrz mnie powtarzało w kółko „Proszę, nie decyduj o tym na własną rękę”! To dlatego, że jest moją towarzyszką… A może raczej dlatego, że jest moją podwładną. Razem ze mną bierze udział w turnieju, a także wykonujemy razem naszą diabelską pracę. Rossweisse-san jest dla mnie ważna, niezależnie od tego, czy chodzi o pracę, czy walkę! To co razem osiągnęliśmy jest cenne…. Jeśli tak to zostawimy, to oni dalej będą o wszystkim decydowali aż do dnia ślubu.

– Czy nadal będziesz mogła być moją podwładną, nawet jeśli zostaniesz żoną Widara-san?

W dniu w którym to usłyszałem, myślałem że…!

– Ise-kun, powinieneś myśleć spokojnie. Wiem że jesteś zły, ale stroną przeciwną jest Północ. Jeśli zachowasz się lekkomyślnie, to nie tylko zostawimy złe wrażenie, ale także zrujnujemy sobie stosunki z nimi – powiedział Kiba.

– Wyglądam jakbym był zły? – zapytałem zaskoczony.

Kiba przytaknął, uśmiechając się wymuszenie.

– Zawsze kiedy myślisz o Rossweisse-san, twoja twarz przybiera kwaśny wyraz. Zresztą tak jest nie tylko z tobą, ale też z każdą osobą z parostwa Rias-oneesan. Jednak rozumiem jak się czujesz. U ciebie widać to jednak najbardziej, skoro jesteś jej panem.

……Wszyscy, poczynając od parostwa Rias (włącznie z moimi sługami) mieli gorzkie miny, kiedy pojawiał się ten temat. Patrząc z perspektywy mojej oraz moich towarzyszy, było naturalnym, że byliśmy źli.

Cóż, nie jest to temat który moglibyśmy przywitać z radością. Prawdę mówiąc chciałbym to i owo powiedzieć Widarowi-san i bogom z Północy.

– Zamierzasz potem porozmawiać z Rias-oneesan i Akeno-san, prawda? – zapytał Kiba.

Tak jak powiedział Kiba, po szkole planowałem pójść na uniwersytet Akademii Kuou, aby przedyskutować z nimi sprawę Rossweisse-san. W końcu to małżeńskie spotkanie będzie już za dwa dni…...

Część 2[edit]

Tak więc po szkole poszedłem na uniwersytet Akademii Kuou. Ponieważ był tuż obok liceum, to zdarzało mi się bywać tu wcześniej. Jednakże studenci nosili normalne ubrania, więc ktoś w mundurku szkolnym wyróżniał się tutaj.

Miejscem spotkania była kawiarnia, która znajdowała się tuż w rogu całego kompleksu. Zasadniczo była ona przeznaczona dla studentów, ale bywali tu także licealiści, a także pracownicy szkoły. Rias i Akeno-san jak zawsze zajmowały swoje miejsca na tarasie, jednakże… najwyraźniej dzisiaj siedziały z nimi jakieś inne dziewczyny. Czy to ich koleżanki? Nie byłem pewien co zrobić. Wyglądało na to, że dobrze się bawią, więc nie chciałem im tego psuć moim natręctwem. Pomyślałem więc, że najlepiej będzie, jeśli przyjdę później.

Mój plan wziął jednak w łeb, gdyż Rias i Akeno-san zauważyły mnie i pomachały do mnie, abym do nich dołączył.

W takich chwilach jak ta, zaczynam myśleć, że Rias i Akeno-san są niezłe w wykrywaniu mojej obecności. Ponieważ nie mogłem sobie pozwolić na ucieczkę, ruszyłem w ich stronę. Można powiedzieć, że spojrzenia ich koleżanek mnie paliły, a może raczej patrzyły na mnie z ciekawością. Byłem niesamowicie zawstydzony!

Usiadłem na krześle pomiędzy Rias i Akeno-san.

– To chłopak mój i Akeno. Jak już powiedziałam wcześniej, jest też z nami zaręczony – przedstawiła mnie Rias.

Co za szokujące słowa! Powiedziała że jestem ich chłopakiem i do tego narzeczonym! Normalnie ludzie byliby zaskoczeni takimi słowami! Sam czułem się tym zszokowany, ale ich koleżanki pisnęły tylko „Kyaa!” i zaraz zaczęły gadać:

– Jest chłopakiem Gremory-san i Himejimy-san!? Słyszałam że jest od was młodszy!

– Niesamowite! Ma dwie tak piękne dziewczyny!

– W kraju Rias-san to normalne, że ma się kilka żon, albo mężów, prawda!?

– Z drugiej strony zastanawiam się, jakby to było mieć kilku chłopaków? Byłabym taka adorowana!

Mówiły takie właśnie rzeczy. Cóż, ojczyzna Rias to Zaświaty, więc istnieją tam haremy, złożone zarówno z kobiet, jak i mężczyzn, więc to co im powiedziała nie było kłamstwem. Rias w ogóle wyglądała na dumną. Czyżby była zadowolona z tego, że mogła mnie im przedstawić?

A-ale jeśli plotki o tym, że jesteśmy razem, rozejdą się po szkole, to mogę mieć kłopoty….

O tym że ja i Rias ze sobą chodzimy, jest w zasadzie tajemnicą. Wie o tym tylko kilkoro ludzi (Matsuda i Motohama też o tym wiedzą, ale obiecali dochować tajemnicy). Ale większość koleżanek Rias chodziło wcześniej do naszego liceum, więc muszą wiedzieć, jak złą osobą byłem, ale....

– Użyłam magii, aby zataić większość informacji o tobie, Ise-kun. Wiedzą tylko, że jesteś chłopakiem moim i Rias – szepnęła mi do ucha Akeno-san.

Ach, magia manipulacyjna. Kiedy przyjrzałem się ich koleżankom, zauważyłem że ich oczy były pozbawione świadomości, zupełnie jakby je zahipnotyzowano. Więc dlatego mnie nie rozpoznały. Zaraz, znaczy że chłopakiem którego przedstawiły był…. Akeno-san roześmiała się uroczo.

– Jestem w końcu studentką, więc to chyba normalne, że chcę się pochwalić chłopakiem, prawda?

AAAaaAAAaaAAAA! Jeśli będziesz mówić takie dziewczęce słowa, to nie będę mógł się temu oprzeć! Proszę, proszę, chwalcie się mną ile chcecie, ale nie dopuśćcie, aby wypłynęły na mój temat podstawowe informacje! Prawdę mówiąc też chciałbym powiedzieć, że jestem ich chłopakiem, jednak byłoby to kłopotliwe na wiele sposobów. Dlatego nie miałem innego wyboru, niż to wytrzymać.

– Jak to jest, mieć młodszego od siebie chłopaka? – zapytała Akeno-san jedna z jej koleżanek.

– Może jest młodszy, ale można na nim polegać. Jeśli miałabym zdecydować, to czuję się, jakbym była rozpieszczana – odparła Akeno-san, cała czerwona na twarzy.

– Taka starsza siostra jak Himejima-san jest w tym związku rozpieszczana? Myślałam że jest na odwrót!

– Ja też chcę mieć młodszego chłopaka!

I takie były wesołe rozmowy dziewcząt.

Ponieważ Rias i Akeno-san wydawały się dobrze bawić, przez chwilę wziąłem udział w ich rozmowie. W końcu możliwość pogadania sobie ze studentkami to fajna rzecz!

– Więc co się stało? Przyjechałeś tu porozmawiać, prawda? – zapytała mnie Rias, gdy wokół było pełno studentek.

Powodem dla którego tu dzisiaj przyszedłem, była porada w sprawie Rossweisse-san.

– Osobiście jestem przeciwna temu przymusowemu spotkaniu małżeńskiemu. Ale jej obecnym panem jesteś ty, Ise. Wprawdzie jej zdanie jest ważne, ale to co myślisz także jest istotne – oznajmiła Rias.

„…Co sama byś zrobiła w takiej sytuacji?” Gdybym zadał jej takie pytanie, to jestem pewien, że czułaby się zdegustowana. W końcu jestem wysokoklasowym diabłem, panem, który uczynił Rossweisse-san swoją podwładną.

– Wkrótce wszystko będzie jasne. A co sam myślisz o tym spotkaniu małżeńskim, Ise? Tak, kim dla ciebie jest Rossweisse? Tylko podwładną? A może… – powiedziała Rias.

Dla mnie Rossweisse-san jest… Ale jedna sprawa jest jasna. Kiedy nordyccy bogowie zdecydowali o zeswataniu Rossweisse-san z Widarem-san, byłem niesamowicie zły. Nawet zdegustowany. Jednym z czynników było nieprzyjemne uczucie, że moja podwładna została zmuszona do spotkania małżeńskiego, ale przez moją głowę przelatywały także wspomnienia chwil, spędzonych razem z Rossweisse-san….

Czułem, że ktoś ważny dla mnie zostanie zabrany.

– Czas już iść – powiedziała Rias patrząc na zegarek i wstała z krzesła. – Zakupy zostaw mnie, Akeno. Pójdę pierwsza.

Po tych słowach Rias spojrzała na mnie.

– Zawsze będę po stronie twojej i Rossweisse. I choćby nie wiem co się stało, nigdy się to nie zmieni. Dlatego powinieneś znaleźć rozwiązanie na własną rękę – odparła, uśmiechając się jednocześnie.

Ponieważ Rias musiała zrobić jakieś zakupy, poszła jako pierwsza, a ja zostałem z Akeno-san.

– Hej, Ise-kun. Pamiętasz to przyjęcie zaręczynowe pomiędzy Rias i Riserem, które miało miejsce rok temu? – zapytała Akeno-san, uśmiechając się przy tym.

– Tak.

Ach, zgadza się, od tamtego wydarzenie minął już rok. Ponieważ od tamtego czasu wydarzyło się tyle rzeczy, wydaje mi się, jakby to było całe wieki temu.

– Rias nie mówi tego na głos, ale tamten incydent bardzo przypomina ostanie wydarzenia – oznajmiła Akeno-san.

---.

Jej zaręczyny i swaty Rossweisse-san… Racja, nawet jeśli okoliczności są inne, to mimo wszystko o ich przyszłości zdecydowano bez ich wiedzy. To naturalne że Rias myśli, że obecna sytuacja Rossweisse-san jest podobna do jej.

– Jak się z tego powodu czujesz i co zamierzasz zrobić, Ise-kun? Rias i Rossweisse-san są inne, ale Rossweisse-san dla nas, a przede wszystkim dla ciebie, jest bardzo ważną towarzyszką, Ise-kun. Zgadza się? Nie wiem jak to będzie z tymi swatami, ale jeśli Widar-sama postanowi się z nią ożenić, to twoje uczucia niewątpliwie wyjdą na jaw. Jednak jest jedna rzecz, o której powinieneś pamiętać, Ise-kun – powiedziała Akeno-san, przybierając poważny wyraz twarzy. – Wtedy, kiedy powiedziałeś „Nie”, twoim przeciwnikiem był Ród Feneks. Ale teraz jest nim bóg. Jeśli chcesz mu odebrać Rossweisse-san, to musisz się do tego dobrze przygotować.

Odebrać Rossweisse-san bogu…

Wyraz twarzy Akeno-san nagle się zmienił.

– Jednak w ciągu ostatniego roku zdobyłeś dużo doświadczenia. Bardzo dojrzałeś, w porównaniu do czasów, gdy lekkomyślnie rzucałeś się na wroga…. Kiedy teraz na ciebie patrzę, widzę że jesteś bardzo spokojny. Rok temu z pewnością bezmyślnie rzuciłbyś wyzwanie całemu Asgardowi, a Rias byłaby przez to zła.

Ha ha ha, to całkiem możliwe. Wtedy po prostu wtargnąłem na przyjęcie zaręczynowe Rias. Ale teraz, po wielu szalonych przygodach, najpierw wolałem się zastanowić i zapytać innych ludzi o radę.

…Byłem w trzeciej klasie liceum, a także wysokoklasowym diabłem, a przede wszystkim zrozumiałem że moje moce, moc Niebiańskiego Smoka i Boskiego Smoka, mogą wpłynąć na świat. Jeśli będę działał bez zastanowienia, to mogę przysporzyć kłopotów innym ludziom.

…Innymi słowy, kiedy nadejdzie odpowiedni moment, będę musiał odebrać moją cenną podwładną bogu, hę. Przeciwnik nie jest kimś, z kim mogę się mierzyć na wpół przygotowany. Ale…. Czy Rossweisse-san jest dla mnie cenna jako podwładna, czy może jako….. To było pytanie, na które musiałem znaleźć odpowiedź….

I w końcu nadszedł dzień małżeńskiego spotkania pomiędzy Rossweisse-san i Widarem-san….

My, upoważnieni ludzie (nowi i starzy członkowie Klubu Okultystycznego), zebraliśmy się w pewnej tradycyjnej japońskiej restauracji w Tokio. Ku naszemu zaskoczeniu, frakcja Widara-san wybrała tradycyjną japońską restaurację (to niezwykłe miejsce, ponieważ obsługują ją istoty nadprzyrodzone). Tak więc postanowiliśmy przystosować się do tego miejsca i przyprowadziliśmy Rossweisse-san, ubraną w eleganckie kimono. Notabene, to był pomysł Akeno-san, aby ją tak ubrać.

Wszystkie zainteresowane strony zebrały się w pokoju….

– Dziękuję że czekaliście. Nic się nie zmieniliście, od kiedy widzieliśmy się po raz ostatni.

Osobą która się pojawiła, była babcia Rossweisse-san, Göndul-san! Była taka sama jak ostatnio i otaczała ją identyczna, surowa atmosfera.

– Naprawdę przepraszam was za te kłopoty. Zwłaszcza ciebie, Hyoudou Isseiu-kun. Nawet jeśli moja wnuczka jest twoją ważną podwładną… To nie mogłam zapobiec decyzji naszej starszyzny – powiedziała Göndul-san, gdy spojrzała na swoją wnuczkę.

Przeprosiła mnie bezpośrednio. Ja też….

– N-nie, nie, w zasadzie też mi się to nie podoba, ale póki co miejmy na nią oko. Potem się nad tym zastanowimy – odparłem.

Gdy Rossweisse-san zauważyła swoją babcię, wyglądała na niezadowoloną.

– Nawet jeśli jest to propozycja z mojej ojczyzny, to chciałabym powiedzieć wiele rzeczy.

Göndul-san westchnęła.

– Zrozumiałam, Rose. Ale to także twoja wina, że szybciej nie wyszłaś za mąż i nie założyłaś rodziny. Sama dałaś im okazje, które wykorzystali przeciwko tobie.

– T-to moja wina że nie wyszłam za mąż i nie założyłam rodziny!?

– Prawda jest taka, że mogłaś pozwolić swojemu panu, Sekiryuuteiowi, aby zbliżył się do ciebie i coś zrobił z tym faktem – Göndul-san skarciła Rossweisse-san.

– Nawet jeśli tak mówisz, to nic nie wiem o facetach!

Babcia i jej wnuczka zaczęły się kłócić!

– Myślałam że już ci powiedziałam, abyś robiła z nim zboczone rzeczy!

– Nie musisz mi tego mówić, babciu! N-n-nawet ja ch-ch-ch-chcę robić zboczone rzeczy!

O czym one rozmawiają!? Rossweisse-san, której twarz była cała czerwona, darła się na całe gardło! Kiedy dziewczyny przyglądały się ich kłótni, skoncentrowały zwoje spojrzenia na mnie.

– Senpai, dlaczego nie zrobiłeś z nią nic zboczonego? – zapytała mnie Shirone vel Koneko-chan.

K-Koneko-chan! Dlaczego po tym, jak ci się oświadczyłem, zaczęłaś się zachowywać jakoś odważniej, co!?

– C-cóż, umm, jest turniej, no i mam także masę roboty jako wysokoklasowy diabeł… J-ja też chcę robić wiele zboczonych rzeczy! – odparłem, drapiąc się po policzku.

Gdybym mógł robić te zboczone rzeczy, to na pewno bym je robił! Ale po prostu nie mam na to czasu, z powodu pracy wysokoklasowego diabła, mojej pozycji Oppai Smoka, a także przez udział w turnieju, że nie wspomnę o normalnych obowiązkach ucznia!

Od czasu do czasu przydarzała mi się jakaś zboczona sytuacja, ale mimo tego byłem bardzo zajęty. Przez to wszystko odnosiłem wrażenie, że piersi były za daleko.

– Cóż, ostatnio coraz rzadziej możemy porobić coś zboczonego – przytaknęła Xenovia.

– Ponieważ dookoła jest tyle dziewcząt, nie możemy nawet skorzystać z pokoju, gdyż zawsze ktoś nam przeszkadza – dodała Irina.

Jesteście zboczone i to bardziej ode mnie, skoro mówicie o takich rzeczach podczas spotkania małżeńskiego, wiecie o tym!? Cóż, sam mówiłem głośno o zboczonych rzeczach.

– Dajcie spokój z tym zberezeństwami i pamiętajcie, że dzisiaj jest dzień spotkania małżeńskiego Rossweisse-sama, jasne? – oznajmiła nagle Ravel.

Kłótnia pomiędzy wnuczką i babcią sprawiła, że atmosfera w pokoju stała się tak straszna, że nie mogliśmy nic powiedzieć. Nagle do pokoju wszedł pracownik.

– Partner jest gotowy na spotkanie – powiedział.

Ten czas nareszcie nadszedł, bez czekania na nas…..

Część 3[edit]

I tak oto doszło do spotkania małżeńskiego...

Rodzinę Rossweisse-san reprezentowała jej babcia, Göndul-san. A skoro należała do mojego parostwa, siedziałem obok niej, jako jej pan. Mimo że obie były ubrane bardzo formalnie, ja miałem na sobie mundurek szkolny... Cóż, w końcu nadal jestem licealistą…

Jednak mieliśmy się tylko pozdrowić, a potem zostawić ich samych. Tak w końcu wyglądały klasyczne, japońskie spotkania małżeńskie.

W środku przestronnego pokoju urządzonego w japońskim stylu, stał stół. Po jednej jego stronie siedzieliśmy my, razem z Rossweisse-san. W ogrodzie, urządzonym w japońskim stylu, stała mała, bambusowa fontanna, która wydawała przyjemny dźwięk. Tak przy okazji, Göndul-san używała magii, więc nasi towarzysze, którzy siedzieli w innym pokoju, mogli zobaczyć na żywo, co tu się dzieje. Ponieważ moi przyjaciele podglądali, to nie sądziłem aby surowa Göndul-san pozwoliła na coś takiego, ale… wydawało mi się, że podczas tego incydentu należało rozważyć wiele rzeczy.

Kiedy siedzieliśmy i czekaliśmy, pojawił się Widar-san, ubrany w białą szatę, w towarzystwie trzech młodych kobiet. Był przystojnym mężczyzną, z nieogoloną twarzą, platynowymi włosami i złotymi oczami. Sadząc z wyglądu, musiał mieć nieco ponad dwadzieścia lat. Jego towarzyszki były piękne, ale miały surowe miny. Ponieważ otaczała je boska aura, wyglądało na to, że są jakimiś boginiami, ale…

Widar-san spojrzał na mnie i Rossweisse-san, jakby nas oceniał. Nie, byłem pewien, że oceniał ją oraz mnie, jako jej pana...

– Fulla, Hlin, Gná[3], mówiłem wam już, żebyście nie patrzyły tak złowrogo. To chyba niegrzeczne wobec nich, prawda? – powiedział nagle do swoich towarzyszek.

– Widar-sama, zostawiamy resztę tobie, ale… – oznajmiła jedna z bogiń surowym tonem.

– To ważny obowiązek, skoro jesteś szefem bogów.

– Nawet jeśli jest byłą walkirią, to robisz to dla dobra Asgardu.

Widar-san wydawał się być zakłopotany słowami kobiet i starał się je odpędzić machnięciami ręki.

– Tak, w porządku. Rozumiem, więc zostawcie resztę mnie.

Boginie niechętnie opuściły pokój. Rossweisse-san i ja nie wiedzieliśmy co powiedzieć, Göndul-san wyglądała na niezadowoloną, a jej brew drgała. Coś mi się wydaje, że nie dogadywała się zbyt dobrze z tymi boginiami. Widar-san usiadł naprzeciwko nas na skrzyżowanych nogach.

– Mój błąd. Te trzy boginie są moimi… dla rodziny Odyna są jak służące, które służą nam od wielu lat. Opiekowały się też mną, od kiedy byłem dzieckiem. One wybrały też miejsce naszego spotkania…. Cóż, nie mogłem im odmówić – powiedział, po czym się przedstawił. – Jestem Widar, przywódca bogów Północy. Proszę, wybaczcie mi wszystkie problemy, których wam przysporzyłem.

– Jestem Rossweisse. Byłam osobistą walkirią Odyna-sama, a obecnie jestem pod opieką Hyoudou Isseia-sama – przedstawiła się Rossweisse-san.

– Jestem Göndul, jej babcia – oznajmiła Göndul-san.

Chrząknąłem i ukłoniłem się.

– Jestem Hyoudou Issei, wysokoklasowy diabeł i obecny pan Rossweisse-san. Proszę, zaopiekuj się nami.

To było oficjalne przedstawienie, ale… cóż, jestem pewien że było w porządku.

– Cóż, zostawmy teraz tą dwóję razem, dobrze? – powiedziała Göndul-san.

Kiedy chcieliśmy już odejść, Widar-san dał nam znak, abyśmy zostali.

– Nie musicie wychodzić. Nie mam nic przeciwko, abyście zostali.

Ta nagła oferta sprawiła, że ja i Göndul spojrzeliśmy na siebie. Widar-san śmiał się, kiedy to mówił, jednak najwyraźniej był poważny, więc zostaliśmy. W międzyczasie zamówiliśmy napoje i wybraliśmy zieloną herbatę, podczas gdy Widar-san poprosił o piwo. Pije piwo podczas spotkania małżeńskiego… on z pewnością jest synem tego starucha Odyna.

Zaraz potem Rossweisse-san i Widar-san zaczęli normalnie rozmawiać. Zaczęli od czegoś pospolitego, w stylu „Ładny dzisiaj mamy dzień”, czy „Jak ci się pracuje jako nauczycielka?”, ale ostatecznie tematem rozmowy stał się Odyn.

– Jeśli chodzi o zboczeństwa, to mój ojciec jest numerem jeden wśród bogów wszystkich mitologii. Nim się zorientowałem, miałem coraz więcej braci i sióstr, wiecie? Miał wiele tytułów, takich jak „Wszystkowiedzący”, „Wielki szlachetny Bóg”, „Ojciec Zwycięstwa” i „Jednooki Bohater”. Ja jednak myślę że tytułem, który najlepiej do niego pasuje, jest „zboczony staruch” – powiedział Widar-san z kwaśną miną.

– Odyn-sama naprawdę jest zboczony. Kiedy różne mitologie próbowały zawrzeć sojusz, jeździł do ich ojczyzn, ale i tak najbardziej interesowały go ładne dziewczęta. Kiedy spostrzegłam że gdzieś znikał, zawsze odnajdywałam go w świecie ludzi, gdzie podrywał kobiety – przytaknęła Rossweisse-san

– Zawsze mówił rzeczy typu, tamtejsze boginie są czarujące, czy tam są zboczone ludzkie kobiety, albo tamten kraj ma zboczone obyczaje. Nie ważne jaka jest rasa bogiń, zawsze będzie się zajmował zboczeństwami – powiedział Widar-san.

– Zgadza się, zgadza się! – powiedziała Rossweisse-san kiwając głową. – Nawet kiedy przyjechał do Japonii, odwiedził wszystkie zboczone sklepy, a ja musiałam mu towarzyszyć… Ach, nadal krew mi się gotuje w żyłach, kiedy to sobie przypominam!

Oboje obgadywali Odyna. Ja też… ponieważ nie wiedziałem co powiedzieć, nie miałem innego wyboru, niż wymuszenie się uśmiechać, podczas gdy siedząca obok mnie Göndul-san wzdychała, zmagając się z atmosferą.

Rossweisse-san rozgrzała się tym tematem. Widar-san oparł brodę o dłoń i popatrzył na nią z zainteresowaniem.

– W każdym razie nadal mam wiele historii o Odynie-sama! – powiedziała Rossweisse-san.

– Cóż, najpierw myślałem że jesteś jakąś cnotką, ale teraz widzę że jesteś bardzo słodka – oznajmił Widar-san.

Rossweisse-san była zaskoczona tymi słowami, ale gdy zrozumiała ich znaczenie, jej twarz stała się jeszcze czerwieńsza niż włosy Rias.

– O-o-o-o-o-o-o-o-o-o czym ty mówisz!? R-rany! – powiedziała spanikowanym głosem.

Gdy Rossweisse-san panikowała, złapała wszystkie napoje, które były na stole i wypiła je duszkiem.

– Ejże! – powiedział Widar-san. – Wiesz że to było moje piwo?

Racja! Ja też to zauważyłem. Napojem, który wypiła Rossweisse-san, nie była herbata, ale piwo Widara-san! To był alkohol! Alkohol! Pamiętałem, co się wydarzyło podczas szkolnej wycieczki! Kiedy zaatakowała nas Frakcja Bohaterów, Rossweisse-san była pijana! Zaraz potem…! „Och nie!” powiedziała Göndul-san, zakrywając twarz dłońmi. Widać wiedziała jakie będą konsekwencje…..

Kiedy Rossweisse-san wypiła piwo, z trzaskiem walnęła kuflem w stół.

– Hick-, tak jak powiedżałam szolerny dżadyga Łodyn to zboczyniec. Wita ło tym?

Zaczęło się!

Tak! Zaczęła się zachowywać tak, jakby alkohol przejął nad nią kontrolę! Walkiria która upija się jednym łykiem!

– Jyszcze pińć broworów! – wrzasnęła całkowicie pijana Rossweisse-san.

Widar-san był całkowicie zakłopotany tą sytuacją. Była walkiria podeszła do niego.

– Widarze-sama! Zrozumiołeś, prowda? Ty też jestyś zboczuny! W końcu joki łojciec, taki sy! Do tygo spotkynia przystąpiłeś dlatygo, bo progniesz mojygo ciyła, prowda?!

Bez chwili wahania, Rossweisse-san wypiła piwo, które dopiero co przyniesiono i ku mojemu zaskoczeniu, przytuliła się do mnieeeeeeeeeeeeee!

– Ni! Jo bynde żuną Hyoudou Isseia-kun! Jyst obicujoncym Łoppai Smykiem, wisz o tym? To znyczy, że poślybę silnego i bygatego facyta! A do tygo takigo, który mnie lybi! – powiedziała Rossweisse-san z wilgotnymi oczami.

Rossweisse-san nagle wypiła kolejny kufel piwa. Piła je w zastraszającym tempie!

– W porywnaniu do Wylhylli, Zaświty są lypsze! Lydzie z mygo łotoczyni tyż są tocy myli!

– Chcesz zostać żoną Sekiryuuteia, ponieważ zależy ci na dobrobycie? – zapytał Widar-san rozbawionym głosem, gdy przyglądał się pijanej Rossweisse-san.

Rossweisse-san trzasnęła kuflem o stół.

– Dobrobyt! Dla pracujoncej kobity to je przywilej! Nawyt jyśli to wymywka, to Ise-kun js… jest kimś, kto zrybi wszystko dla myjego dybra! Myże i jyst młydszy, ale to chłop na ktyrym możno polygać! Dla myjego dybra…

Nagle Rossweisse-san zaczęła szlochać. Cóż, zawsze płakała, gdy się upiła huh…

– Ryzykowoł swyje życie żyby mnie ocolić! Kiedy ten zokochony w swyjej siystrze zboczyniec, Euclid, mnie porwoł, łon mnie łocalił! Byłom taka szczynśliwa! Uwaaaaaaaaaaaa!

High School DxD Volume 25 Illustration 1.png

…Aa~ah, beczała przytulona do mnie….

To już nie było spotkanie małżeńskie. Göndul-san opuściła głowę, zupełnie jakby dowiedziała się, że jej aukcje na giełdzie uległy załamaniu. Widar-san nie był nawet zły. Patrzył takim wzrokiem, jakby cała sytuacja go bawiła. Ten gość ma naprawdę wielkie serce, hę. Nie był zły, nawet pomimo tej niesamowicie niegrzecznej sytuacji.

– Już dobrze, dobrze, zawsze będę cię ratował, więc proszę, przestań już płakać – powiedziałem, klepiąc ją po plecach.

Przy okazji myślałem sobie „Co ja u diabła robię?”, ale moim priorytetowym celem było ponowne wprowadzenie Rossweisse-san w dobry nastrój. Wreszcie przestała płakać.

Nagle do pokoju weszła dziewczyna o niebieskich włosach, ubrana w czarną garsonkę. Była niesamowicie piękna! Nigdy osobiście jej nie spotkałem, chociaż kilka razy widziałem ją w telewizji. Piękna dziewczyna odrzuciła włosy na bok i spojrzała na Rossweisse-san w surowy sposób.

– Jak zwykle kiepsko sobie radzisz z alkoholem, Rose.

Rossweisse-san spojrzała w kierunku, z którego nadpłynął głos, a jej spojrzenie, z rozmaślonego, natychmiast stało się zaskoczone.

– Senpai.

Wprawdzie Rossweisse-san powinna być pijana, ale natychmiast zerwała się na nogi i wyprostowała. Jej upojenie alkoholowe wyparowało natychmiast.

– Od razu wytrzeźwiałam.

Dokładnie, najwyraźniej cały alkohol od razu z niej wywietrzał. A kobietą która do tego doprowadziła, była Brynhildr-san. Podobnie jak Widar-san, należała do Drużyny Królów Przyjemności.

Ravel opowiedziała nam o niej wcześniej:

– Jest reprezentantką walkirii. Odziedziczyła imię po najsilniejszej spośród nich.

Zgadza się. Ta ślicznotka to najsilniejsza walkiria, członkini drużyny Widara-san i do tego senpai Rossweisse-san. Za każdym razem gdy pojawiała się na ekranie telewizora, Rossweisse-san zawsze była przestraszona. Najwyraźniej w przeszłości często była przez nią opieprzana.

– Więc tu przyjechałaś – powiedziała Rossweisse-san.

– Obecnie towarzyszę szefowi bogów, Widarowi-sama. Nie sądziłam że zobaczę, jak upokarzasz się po pijaku,

Rossweisse-san nie potrafiła w żaden sposób odpowiedzieć swojej senpai.

– Skoro to ty, to pewnie pomyliłaś swój napój z napojem Widara-sama… twoja niezdarność nie zmieniła się mimo tylu lat. Sąadzisz więc że nadajesz się na podwładną Sekiryuuteia-dono? – oznajmia chłodno Brynhildr-san.

– Uu…

Rossweisse-san wyglądała tak, jakby nie potrafiła odpowiedzieć. Brynhildr-san zinterpretowała to, jako samokrytykę.

– Nic się nie stało, Brynhildr. Dla mnie to było całkiem zabawne.

Brynhildr-san westchnęła, gdy to usłyszała.

– Doprawdy, jesteś zupełnie jak Odyn-sama. Naprawdę lubisz tego typu rzeczy.

Złośliwy śmiech Widara-san przypominał bardzo Odyna. Zaraz potem spojrzał na mnie i Rossweisse-san.

– Naprawdę podobało mi się to spotkanie. Dlaczego się nie zaręczymy, Rossweisse?

……

Mnie i Rossweisse-san zamurowało to wyznanie, ale po chwili zrozumieliśmy co powiedział…..

– EEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEHH? – wrzasnęliśmy oboje.

– EEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEHH? – w innym pokoju rozległ się identyczny, zbiorowy wrzask. Najwyraźniej reszta naszych towarzyszy też była zaskoczona.

Oczywiście! Mimo że Widar-san widział pijackie zachowanie Rossweisse-san, to zaakceptował to ze śmiechem! Wszyscy sądziliśmy, że małżeńskie spotkanie było zrujnowane!

– Rossweisse powiedziała, że zrobisz dla jej dobra wszystko, nawet postawisz na szali własne życie, aby ją ocalić. Chcę to zobaczyć – powiedział Widar-san, po czym roześmiał się odważnie a następnie wycelował we mnie palec i rzucił wyzwanie. – Dlaczego nie stoczymy tego meczu o Rossweisse. Jeśli wygrasz, nie poślubię jej. Co ty na to?

Wyzwanie od Widara-san! Brynhildr-san przyłożyła dłoń do czoła, jakby zachowanie jej szefa ją rozczarowało. Jednakże… To nie był żart! Pierwotnie nie planowałem oddać mu Rossweisse-san od tak sobie. Ja też miałem coś do powiedzenia w tej sprawie!

– Problemem jest nie to, że Rossweisse-san stała się obiektem naszego zakładu, a to, że podejmujecie decyzję na własną rękę, bez żadnej konsultacji z nami. Ale skoro twoja mitologia ma swoje własne prawa, to puszczę wam płazem to spotkanie małżeńskie. Jednak to tylko formalność – powiedziałem do Widara-san. – Ta osoba, Rossweisse-san, jest moja ważną towarzyszką i podwładną! Nawet jeśli moim przeciwnikiem jest nordycki bóg, to nie poddam się tak łatwo! Żadne zakłady nie grają tu roli. Jeśli wziąłeś sobie na cel Rossweisse-san, to znaczy to...

Zbliżyłem się do Widara-san tak blisko, że nasze czoła prawie się ze sobą zetknęły.

– Że cię pokonam, nawet jeśli jesteś bogiem!

Rok po tym jak rozwaliłem przyjęcie zaręczynowe Rias, myślałem że jestem bardziej dorosły i potrafię myśleć spokojnie, ale… Tak jak myślałem, nie potrafię tego wytrzymać. Jeśli ktoś próbuje ukraść mi to co moje, to pokonam go, nawet jeśli jest bogiem!

Widar-san gapił się we mnie, gdy usłyszał moje wyzwanie. Wydawał się być podekscytowany.

– To jest to! To jest to! Walka z Niebiańskim Smokiem. Nie byłbyś sobą, gdybyś nie rzucił takiego wyzwania!

Ja i Widar-san wpatrywaliśmy się w siebie.

I tak oto pomiędzy drużynami Sekiryuuteia Płonącej Prawdy i Królów Przyjemności, zaczęło być ostro jeszcze przed rozpoczęciem meczu…………….


Żywot 2. Ocean Mleka i Gra Maou[edit]

Część 1[edit]

– Chwila, rzuciłem mu wzywanie, ale co ze strategią…

Dzień po spotkaniu małżeńskim, wszyscy członkowie Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy, zebrali się w moim pokoju w Rezydencji Hyoudou, aby omówić strategię w nadchodzącym meczu.

Mój mózg szalał. Mecz miał się zacząć już niedługo, a my mieliśmy zaplanowane treningi aż do ostatniego momentu. Jednak były pewne ograniczenia, bo w końcu naszym przeciwnikiem był...

Wszyscy członkowie drużyny usiedli na podłodze w kole, podczas gdy w środku leżała lista z członkami Drużyny Królów Przyjemności.

[Król]: Tyfon.

[Królowa]: Apollo.

[Wieża]: Widar.

[Skoczek]: Bryhindlr.

[Goniec]: Artemis.

[Pion x5]: Midgardsormr.

[Pion]: Ortos[4].

[Pion]: Sfinks.

[Pion]: Hydra.

To był niesamowity skład.

...Król Potworów, Tyfon, który przewodził drużynie, znajdował się w boskiej klasie… do tego miał u boku ludzi, których znałem. Poza Midgardsormrem, liczba pionów za każdym razem była inna. Tak, jeden z Pięciu Wielkich Smoczych Królów, Midgardsormr, miał wartość pięciu Pionów. To będzie nasze pierwsze spotkanie od czasów incydentu z Lokim, ale… Problem z nim był taki, że przesypiał każdy mecz. Nigdy nie widziałem, aby się obudził i walczył....

Midgardsormr brał udział w meczu tylko w połowie. Po prostu „rzucał” swoje olbrzymie cielsko na pole gry i przesypiał resztę meczu. Jeśli pole gry nie było dostatecznie wielkie, jego olbrzymie ciało tylko przeszkadzało członkom obu drużyn.

Nie wiem dlaczego Widar-san i jego towarzysze wezwali Midgardsormra, ale czemu ten leniwy smok odpowiedział na ich wezwanie? Może łączył go jakiś kontrakt z mitologią nordycką. Jego udział w meczu nie był jednak problemem. Głównym zmartwieniem byli Tyfon i inni bogowie. Tym razem oglądaliśmy nagranie w telewizji.

Na nagraniu Tyfon, Widar-san, Apollo-san i bogini Artemis-san, łatwo pokonali drużynę przeciwną. Imię Króla Potworów stało się źródłem słowa tajfun. Jego moc, która szaleje w turnieju, jest równa mocy Fenrira, albo nawet silniejsza. Niedoświadczony bóg nie byłby dla niego żadnym przeciwnikiem. Za każdym razem gdy wykonywał atak, otaczająca go atmosfera zmieniała się, i wywoływała anomalie pogodowe, zupełnie jakby potrafił kontrolować burzę. Pod tym względem przypominał Dulia, ale… Tyfon był o kilka poziomów wyżej od niego. To niesamowicie kłopotliwe, że nie okazywał litości niezależnie od tego, kim był jego przeciwnik. Nie był wprawdzie tak problematyczny jak ognisty oddech Crom Cruacha, ale wciąż był w stanie pokonać wszystkich przeciwników swoją niesamowitą mocą.

Apollo-san jest Bogiem Słońca. Nawet najwyższej klasy diabły nie przeciwstawią się mocy żywiołów, że nie wspomnę o potędze światła, dzięki której każdy diabeł obróci się w proch. Apollo jest naturalnym wrogiem każdego diabła i wampira, i prawdę mówiąc, jedno bezpośrednie trafienie, będzie równoznaczne z wycofaniem z gry.

Widar-san doskonalił się w używaniu najróżniejszych rodzajów magii. Przychodziło mu to tym łatwiej, że był synem Odyna. Znał dobrze magię wspierającą, ofensywną, a nawet osłabiającą. Jednak jego popisowym atakiem było.... Na ekranie ukazała się scena, jak pokonał olbrzymiego potwora kilkoma lekkimi kopniakami. Zaraz potem zobaczyliśmy jak diabeł, z pewnego słynnego rodu, poleciał daleko w tył, trafiony potężnym kopniakiem Widara-san.

Tak, mocną stroną Widara-san były jego kopniaki podczas walki wręcz. Buty które nosił Widar-san, emanowały świetlistą magią.

– Tak jak powiedziałam wcześniej, mocną stroną Widara-san, jest jego technika walki wręcz. Te buty zostały stworzone dzięki magii bogów. Podobno mógłyby pokonać nawet Fenrira – powiedziała Rossweisse-san.

Według historii, kiedy w starożytnych czasach Loki stworzył Fenrira, Odyn przygotował te magiczne buty, jako środek zaradczy i podarował je Widarowi-san.

– Podobno kiedy to obuwie połączone jest z jego techniką kopnięć, moc Widara-san dorównuje sile Boga Piorunów, Thora – dodała Rossweisse-san.

Wspomniane zostały imiona legendarnych bogów. Rok temu nie wyobraziłbym sobie, że będę z nimi rywalizował, jako ich przeciwnik. Zdecydowanie nie jest mi do śmiechu, ale jest naszym następnym przeciwnikiem i musimy go pokonać. Jeśli nie wygramy, to wtedy… spojrzałem na Rossweisse-san.

Wygram. Nieważne kim są, nie oddam im jej. Jednak nasz przeciwnik to potężny i słynny bóg...

Rossweisse-san była pod wrażeniem meczu swojej senpai, Brynhildr-san. Atak, obrona, wsparcie, używanie najróżniejszych rodzajów magii, walka na całego, okazjonalne wzmacnianie fizycznych zdolności kolegów z drużyny, a także zastawianie pułapek na polu gry. Rossweisse-san też to potrafi, ale ponieważ jej przeciwniczka nie traciła ani czasu, ani energii, a zaklęcia wymawiała tak sprawnie, że nie potrafiliśmy znaleźć żadnej luki w jej obronie.

Za każdym razem, kiedy Rossweisse-san widziała jak jej senpai używa magii, mówiła coś takiego:

– Ta technika, ta technika, i ta technika też. Aktywuje je szybciej, niż ja. Tego się można było spodziewać.

Nawet jeśli to była taka sama magia, biegłość, szybkość i technika były nieporównywalne.

– Nawet jeśli moc wyjściowa jest taka sama, ale jej aktywacja trwa dłużej, to więcej na tym stracimy, niż zyskamy – dodała Bina-shi.

Gdy Rossweisse-san to usłyszała, zacisnęła jeszcze mocniej w dłoni różdżkę Misteltein. Była to legendarna magiczna broń, obdarzona potężną magią. Jeśli weźmiemy to pod uwagę, Rossweisse-san i Ravel oceniły, że dzięki temu można będzie przewyższyć Brynhildr-san. Ale jeśli przyjrzymy się prędkości aktywacji…

– Nadal tego nie opanowałam, ale do turnieju powinno mi się udać – powiedziała Rossweisse-san szczerze.

Cóż, wróg jest w końcu najwyższej klasy. Szczerze mówiąc, inni patrzą na nas i są pewni, że przegramy. Jednakże, wraz ze wsparciem wielu ludzi oraz różdżką Rossweisse-san, w wielu dziedzinach staliśmy się jeszcze silniejsi.

– Jak się nad tym zastanowić, to nasz przeciwnik jest silniejszy. W końcu to bogowie, których wszyscy znają. Jednakże, ponieważ mamy smoczą defikacją Iseia-sama oraz Binę-shi, to mamy szansę wygrać. Szansa na zwycięstwo jest mała, ale… postarajmy się to osiągnąć – powiedziała Ravel.

– Tak! – odpowiedzieli wszyscy odważnie.

Pozostało nam tylko mieć wolę zwycięstwa! Jednak nadal było coś, o co się martwiliśmy. Trening. Xenovia wyglądała na zmartwioną, gdy wyciągnęła szyję.

– Dobrze jest mieć wolę zwycięstwa, ale bez treningu się nie obejdzie….

Tak, obecna liczba miejsc, w których mogliśmy trenować, była ograniczona. Ze względu na atak Ponurych Żniwiarzy na naszą przestrzeń treningową, sprawa bezpieczeństwa musiała być rozważona ponownie. Sytuacja nadal nie była stabilna i nie mieliśmy gwarancji, że ci dranie znów nie spróbują szczęścia. Dlatego nie mogliśmy swobodnie trenować.

To dotyczyło nie tylko naszej drużyny, ale też Rias. Innymi słowy wszyscy, którzy byli zamieszani w atak frakcji Tanatosa, mieli teraz problem, gdzie trenować. Dzień meczu był coraz bliżej, więc nie mieliśmy czasu do stracenia. Cóż, powinniśmy się zastanowić, co zrobić. Nagle ktoś zapukał do drzwi i do środka weszła Rias.

– Nie przeszkadzam?

– Nie, o co chodzi? – zapytałem.

– Otrzymaliśmy wiadomość od Ajuki-sama. Wszyscy mają się zebrać w pokoju VIP-ów – oznajmiła.

Wiadomość od wielkiego Ajuki-sama, mogła być lekiem na nasze dolegliwości.

Drużyny moje i Rias zebrały się w pokoju VIP-ów. W przybliżeniu to wszyscy, którzy tutaj mieszkają. Na stole pojawił się magiczny krąg, z którego wyłoniła się twarz Ajuki Belzebuba-sama.

– To tymczasowe, ale przygotowałem dla was miejsce treningowe. Jest bezpieczne, więc możecie być spokojni.

Belzebub-sama przekazał nam dobrą wiadomość! Członkowie obu drużyn cieszyli się z tego powodu. Och, byliśmy wdzięczni! Skoro to miejsce treningowe zostało przygotowane przez Belzebuba-sama, to z pewnością było bezpieczne! Teraz możemy w spokoju trenować! Nadal nie wiem co planuje ten cholerny szkieletor, ale to utrudnianie nam życia nie jest czymś, co można by tolerować.

Belzebub-sama spojrzał na Nakiriego.

– Ouryuu, zaprowadź wszystkich do tamtego miejsca.

– Ch-chodzi ci o „tamto” miejsce? – Nakiri zareagował tak, jakby coś sobie przypomniał.

– Tak, dokładnie o to mi chodzi. Powierzam ci rolę przewodnika.

Och, najwyraźniej Nakiri wiedział o miejscu treningowym, które przygotował dla nas Belzebub-sama. Nagle Maou spojrzał na mnie.

– Muszę ci powiedzieć coś ważnego, Hyoudou Isseiu-kun. Hinduska mitologia chce, abyś rozważył pewną sprawę.

Hinduska mitologia ma do mnie jakąś sprawę….?

Ponieważ nie znam za dobrze tej mitologii, do głowy przychodzą mi jedynie Śiwa-sama i Mahabali.

– ...Chodzi o… Śiwę-sama? – zapytałem Belzebuba-sama.

– Nie, ku mojemu zaskoczeniu, poprosił o to Indra, Niebiański Cesarz Śakra. Powiedział że ma plan, aby uczynić cię silniejszym.

[...!?]

Wszyscy obecni byli zaskoczeni tą informacją!

Oczywiście! Bóg Wojny, który nosił hawajską koszulę, miał dla mnie propozycję! Niebiański Cesarz Śakra z pewnością jest częścią hinduskiej mitologii! P-plan uczynienia mnie silniejszym? T-to brzmiało tak, jakby chciał mnie wplątać w coś złego… Zapaliła mi się lampka ostrzegawcza w głowie. Rias przyłożyła palec do brody.

– Żeby Niebiański Cesarz pomagał wrogom… – powiedziała po chwili namysłu.

Belzebub-sama wyglądał jednak na zadowolonego.

– Temu bogu naprawdę podoba się turniej. Powiedział nawet, że chciałby, aby zorganizowano go ponownie. Tak więc Niebiański Cesarz chce zorganizować dla Hyoudou Isseia-kun ceremonię, na terytorium pewnej mitologii. Nazwa tego miejsca została stworzona ze słów „Morze” i „Piersi”, „Ocean Mleka”.

Ocean Mleka!?

Czy to świat będący spełnieniem marzeń!? Z-z pewnością nie stworzono go ostatnio, i czy w ogóle coś takiego istnieje w mitologii!?

– Od tego momentu pojawi się posłaniec, który cię poprowadzi. Proszę, podążaj za nim. Cóż, jestem pewien, że Niebiański Cesarz nie planuje nic złego – oznajmił Belzebub-sama.

... Po prostu mam pojechać do Oceanu Mleka, hę.

Spojrzałem dla pewności na Ravel, aby zobaczyć co ona o tym myśli.

– Ufam Ajuce Belzebubowi-sama i chciałabym, aby Issei-sama trenował pod okiem Niebiańskiego Cesarza. Jestem też ciekawa, co takiego zaplanował.

Najwyraźniej moja menadżer zgodziła się na to. Cóż, mamy mało czasu, więc nie będzie można za dużo wzmocnić, włącznie z moją smoczą defikacją. Ja, Ravel i wszyscy inni, też o tym wiedzieli. W takim razie sądzę, ze nie ma nic złego w planie boga.

Nigdy nie rozmawiałem z nim bezpośrednio i wiedziałem tylko tyle, że był kimś, kto bardzo lubił wojny. Faktem jest jednak to, że spokojny Cao Cao i pierwsze pokolenie Sun Wukonga, uznali jego władzę. W takim razie postawię na tę opcję.

– Zrozumiałem. Ciekawi mnie ten Ocean Mleka. Pojadę tam, a resztę zostawiam wam.

Wszyscy przytaknęli moim słowom.

– To jak, idziemy do Belzebut? Macie swoje telefony komórkowe? Ponieważ posiadanie telefonu jest podstawowym warunkiem, niech ci którzy nie mają ich przy sobie, natychmiast je przyniosą. Ci którzy w ogóle nie mają komórek, dostaną je zapewne od Ajuki-san, jeśli o to poproszą – oznajmił Nakiri, kiedy o wszystkim już zdecydowano.

Telefon komórkowy? Ten Belzebut brzmi jednak znajomo.

– Belzebut to gra, którą stworzył Maou Ajuka Belzebub-san. Miejsce w którym będziemy trenować, znajduje się wewnątrz tej gry – wyjaśnił Nakiri, widząc nasze zakłopotanie.

Osobiście byłem bardzo zainteresowany tą grą, ale… Jadę do Oceanu Mleka. I tak oto tam pojechałem, podczas gdy inni poszli trenować wewnątrz gry…..

Część 2[edit]

– Przyszedłem cię zabrać.

Osobą którą przysłał Śakra do Rezydencji Hyoudou, był Cao Cao!

Zgodnie z jego poleceniem, poszedłem do piwnicy, gdzie znajdował się wielki magiczny krąg teleportacyjny. Cao Cao przygotował hinduską magię teleportacyjną.

– Pomyśleć że tu przyszedłeś, mimo że jesteś taki zajęty, hę – powiedziałem.

Cao Cao wzruszył ramionami.

– Zasadniczo jestem żołnierzem Śakry, więc jeśli mówi mi abym coś zrobił, to wtedy nie mam innego wyboru, niż się za to wziąć.

Drużyna Frakcji Bohaterów, której przewodził Cao Cao, nieźle sobie radziła w turnieju. Nadal przegrywał, jeśli kompatybilność i inne czynniki były złe, ale w jego drużynie było dwóch użytkowników Longinusów, którzy osiągnęli Łamacza Ładu. Skoro jednym z nich był Kantei (Guan Yu), ich szansa na zwycięstwo była naprawdę wielka. Mieli też duże szanse dostać się do finałów.

Ponieważ kwalifikacje zbliżały się do etapu finałowego, to mimo że miał mnie zabrać na rozkaz Śakry…. Z jakiegoś powodu było mi go żal.

Najwyraźniej Cao Cao zakończył przygotowania, gdyż machnął ręką i krzyknął energicznie „Ha!”. Diabelski krąg teleportacyjny zmienił się w hinduski, wywołując przy tym lekkie drżenie podłogi, po czym wyłoniła się z niej dwudrzwiowa, kamienna brama, pokryta boskimi symbolami! Cao Cao położył na niej obie ręce i otworzył ją. W tym momencie zalało nas oślepiające światło, przez co nie widzieliśmy, co było po drugiej stronie.

– Cóż, idziemy? – zapytał Cao Cao.

Zgodnie z jego poleceniem, ruszyłem przed siebie, próbując zasłonić twarz przed światłem…..

I trafiłem prosto na piaszczystą plażę.

Słyszałem szumienie morza, jednak przed oczami nie miałem błękitnej wody, ale mlecznobiałą! Za bramą znajdowała się piaszczysta plaża, otoczona mlecznobiałym morzem! Teraz już rozumiałem, co mieli na myśli, mówiąc o „Oceanie Mleka”!

T-to jest Ocean Mleka, hę~! To kolor ugotowanego ryżu! Ruszyłem biegiem przez plażę, zupełnie jakby może mnie do siebie ciągnęło….

– Hejże, Sekiryuuteiu – nagle ktoś mnie zawołał.

Kiedy spojrzałem w tamtym kierunku, zobaczyłem krótko ostrzyżonego, strasznego mężczyznę w okularach przeciwsłonecznych na nosie, ubranego w hawajską koszulę.

To Śakra!

Instynktownie od niego odskoczyłem i przygotowałem się do walki, ale natychmiast zrozumiałem co robię i dałem spokój. Nieświadomie wszedłem w tryb bojowy, ponieważ jego ciało emanowało taką brutalną silną.

– Ś-Śakra… san! Dz-dzień dobry – pozdrowiłem go.

Z rozbawieniem przyglądał się mojemu przerażeniu.

– Nie sądziłem że w ogóle przyjdziesz, ale skoro już tu jesteś, rozluźnij się trochę – powiedział, po czym pstryknął palcami i obok pojawiły się natychmiast dwa drewniane krzesła. Śakra usiadł na jednym z nich. – Witaj nad Oceanem Mleka. Usiądź proszę.

Bóg Wojny chciał, abym usiadł.

…Usiadłem obok z niepokojem. P-ponieważ nigdy wcześniej nie rozmawiałem z tym bogiem bezpośrednio, bałem się, a może raczej nie wiedziałem, jak się z nim dogadywać…. W końcu słyszeliśmy od Azazela-sensei, że jest kimś, kto posiada niebezpieczną ideologię.

Jak się nad tym zastanowić i wziąć pod uwagę turniej, to słyszałem że obecnie nie był taki niebezpieczny, ponieważ mógł walczyć z Śiwą-san… Ponieważ słyszałem na jego temat tylko złe rzeczy, to nie wiedziałem jaki był w rzeczywistości. Zasadniczo było to nasze pierwsze spotkanie.

– Cao Cao, przystąp proszę do przygotowań o których mówiliśmy – powiedział Śakra do Cao Cao.

– Tak jest, bogu lubiący rozkazywać ludziom.

Zgodnie z rozkazem, Cao Cao… Wziął wiadro i poszedł pracować na plaży. Co on zamierzał zrobić? Kiedy przyglądałem mu się z uwagę, Śakra zaczął ze mną rozmawiać.

– Jak tam turniej?

Turniej, hę. To chyba najlepszy temat dla Boga Wojny.

– Cóż, czasem się dobrze bawię, a czasem jest naprawdę trudno.

Kiedy Śakra to usłyszał, roześmiał się.

– Wiesz, zazdroszczę ci, że twoim przeciwnikiem będzie Tyfon i jego drużyna – powiedział.

Cóż, dla boga, który był bitewnym maniakiem, fakt że musiałem walczyć z tak silnymi przeciwnikami, był na pewno ekscytujący. W końcu wszyscy byli słynnymi, nadprzyrodzonymi istotami.

Śakra przyłożył nagle dłoń do podbródka i wyglądał na niezadowolonego.

– Obecnie jestem w połowie szczęśliwy i w połowie wzburzony.

– Wzburzony?

– Obecnie drużyny istot boskiej klasy odpadają z turnieju jedna po drugiej, prawda? Nic nie można na to poradzić.

Miał rację, od kiedy środkowy etap eliminacyjny się zakończył, drużyny bogów zaczęły rezygnować z dalszej gry, lub odpadać. To właśnie zmieniło się wśród drużyn biorących udział w turnieju. Nie dotyczyło to wszystkich bogów, ale ci powiązani z kulturą, sztuką, emocjami i innymi dziedzinami nie związanymi z walką, odpadali z turnieju jeden po drugim.

– Poza istotami boskiej klasy, są też pewne płotki, które same zrezygnowały – powiedział Śakra.

Po rozpoczęciu środkowego etapu, było wiele drużyn, które stopniowo rezygnowały z dalszej gry.

– Wiesz dlaczego tak się dzieje? To proste. I płotki i bogowie boją się tego samego; super silnych diabłów oraz posiadaczy Longinusów – oznajmił Śakra,

Kiedy na niego spojrzałem, zobaczyłem w jego oczach rozczarowanie.

– Dla bogów, diabłów i nieznanych istot, oni są największymi wrogami. To nawet bardziej kłopotliwe, niż walka pomiędzy dobrymi i złymi bogami. Innymi słowy ci słabi bogowie zaczęli bać się gości, którzy zaczęli szaleć podczas turnieju. Może nie zauważyłeś, ale pojedynek pomiędzy Vali Lucyferem i Crom Cruachem, a także walka pomiędzy młodszą siostrą Lucyfera, okrytą mocą Balora i Fenrirem. Moc diabłów i Boskich Darów, będących w klasie Longinusa, dorównała nawet bogom. To z pewnością wstrząsnęło tymi spośród nich, którzy od dawna nie walczyli – dodał Śakra.

Nawet ja słyszałem o tych plotkach. Mecz pomiędzy drużynami Rias i Valiego, miał duży wpływ na istoty nadprzyrodzone. Mnie, ta walka pomiędzy Niebiańskim a Złym Smokiem, też zdumiała. Ale na dobrą sprawę każdy by się tego przestraszył. Do tego pojedynek Fenrira, który uwolnił pełnię swojej mocy, z Rias, która wykorzystała moc Balora, miał duży wpływ na starszyznę każdej mitologii.

– Obecnie ujawniły się zupełnie nieznane diabły i nawet Bóg Asurów, Mahabali, został przez nich pokonany. Rozbawiło mnie to, ale są bogowie, którym z tego powodu nie było do śmiechu.

Tak jak powiedział Śakra, tajemnicze diabły, które się niedawno pojawiły, spędzały sen z powiek wielu ludziom, od kiedy pokonali księcia Asurów.

Nie sądziłem, że w tej epoce pojawią się tak silne istoty.

To była odpowiedź Boga, który w ten sposób odpowiedział na artykuł z gazety pewnej mitologii. Co więcej, było kilku posiadaczy Boskich Darów, którzy też dali o sobie znać. Skutki były zupełnie inne, niż się spodziewaliśmy, gdyż byliśmy pewni, że odpadną jeszcze na początku. Osobiście czułem, że dzięki temu turniejowi, który był otwarty na wszystkie mitologie, frakcje, uzdolnionych ludzi i inne utalentowane jednostki, które dotąd były niezauważone.

– Oczywiście twoja moc, która posiada nieskończoność, także przeraża istoty boskiej klasy. Ta moc z pewnością da nieźle popalić niedoświadczonemu bogu – powiedział Śakra.

Wiedziałem już, że moja moc była uważana przez wszystkie drużyny za coś niebezpiecznego. Jednak w tej rozmowie było coś tak skomplikowanego, że nie dało się tego wyrazić słowami.

– Bogowie się przestraszyli i zrezygnowali… – mruknąłem cicho.

Kiedy zostałem diabłem, byłem święcie przekonany, że bogowie to istoty, które niczego i nikogo się nie boją….. Śakra roześmiał się nagle.

– Większość z nich tak zrobiła. Jestem pewien, że do udziału w turnieju nakłoniło ich to, że są bogami i nadprzyrodzonymi istotami. Jednak na scenę wkroczyły potwory z nowego pokolenia, podczas gdy większość bogów niezbyt sobie radzi z walką, gdyż na przykład patronują zbiorom lub dobrobytowi. Nic więc dziwnego, że boją się takich ludzi jak ty – oznajmił, po czym spojrzał z udręką. – Ostatecznie jedyne istoty boskiej klasy, które pozostały w turnieju, to typy bitewne, takie jak ja. Cóż, to łatwo zrozumieć. Prawda jest taka, że jestem wzburzony zachowaniem innych bogów. Cóż, najsilniejsi zostali zapieczętowani razem z Trihexą.

Ten bóg był… Czułem że z jego wywodów zrozumiałem tylko jedno. Śakra kochał walczyć. Tak jak myślałem, był taki sam jak Vali i Crom Cruach.

Zaraz, wszyscy faceci z mojego otoczenia tacy są! Dlaczego ja, tak bardzo kochający piersi, zawsze muszę słuchać rozmów o walce!? Cao Cao najwyraźniej skończył przygotowania i podszedł do nas.

– Przygotowania zakończone – oznajmił.

Cao Cao spojrzał na mały plastikowy basen, który znajdował się w rogu plaży! Więc miał go napełnić wiadrem!

Dodatkowo ten basem…. Miał design „Oppai Smoka”, zrobiony w stylu anime. ...Pewnie kupił go w sklepie należącym do Rodu Gremory.

Słyszałem plusk mlecznej wody, która była przenoszona wiadrami. Tymi, którzy nosili te wiadra, było siedem kul z Łamacza Ładu Cao Cao. Kule przybrały kształty dłoni i latały po niebie z wiadrami w tą i z powrotem.

Żeby używała Łamacza Ładu w taki sposób. Cóż, w końcu nie jest cichym typem. Spojrzałem z zakłopotaniem, jak basen był wypełniany.

– T-tak przy okazji, co mam w ogóle zrobić w tym Oceanie Mleka? – zapytałem.

– Musisz go zamieszać – odparł Śakra.

Zakłopotała mnie ta odpowiedź.

– ....Ech? Zamieszać… Ocean Mleka?

Zamieszać!? Ocean Mleka… tą morską wodę? Widząc moje zakłopotanie, Śakra roześmiał się.

– HA HA HA, wiesz że masz dziwną minę? Nie, nie, nie to miałem na myśli. Chodziło mi o starożytną ceremonię, zapisaną w mitologii hinduskiej. Gdyby to bogowie zamieszali Oceanem Mleka, to mógłby zostać udoskonalony o pewną rzecz – powiedział, po czym wyjął z kieszeni buteleczkę z lśniącym, złotym płynem. – A konkretnie o cudowny lek, nazywany Amrytą[5].

Cudowny lek Amryta! Już sama nazwa zdawała się przynosić ulgę!

– Cóż, pierwotnie zostało to zrobione na skalę mitologii, ale… ponieważ mam tylko zrobić dla ciebie napój, to nie musimy posuwać się tak daleko. Jest dobrze, nawet jeśli to tylko motywacja. Więc zamiast całego oceanu, wystarczy tylko basen dla dzieci – dodał Śakra.

Po tym jak Cao Cao przestał nosić wiadra, przeszedł do następnego etapu i włożył do basenu różne rzeczy.

– Najpierw włóż do środka wszystkie rośliny i ich nasiona. Dodatkowo zdobądź legendarnego, gigantycznego żółwia, Kurma[6], i włóż do basenu jego dziecko – wyjaśnił Śakra.

Nagle obok niego pojawił się żółw, który miał pięćdziesiąt centymetrów wzrostu! Na skorupie miał dziwną wypukłość. Tak jak powiedział, żółw zanurkował w basenie i usiadł pośrodku.

Nagle Śakra wyciągnął zza pleców węża, ponieważ przypominał smoka, to byłem przekonany, że to wschodni smok. Następnie owinął go dookoła wypukłości, która wyrastała z pleców żółwia.

– Jeśli owinę hinduskiego smoka Wasukiego dookoła rzeczy, która wyrosła z pleców potomka Kurmy...

Kiedy Śakra skończył owijać smoka dokoła żółwia, wręczył mi jego głowę.

– Niech Sekiryuutei chwyci za głowę, a Cao Cao za ogon i niech każdy ciągnie w swoją stronę – oświadczył.

Zrobiliśmy jak kazał.

– Co to ma być......?

Byliśmy w takiej sytuacji, że nie wiedziałem co powiedzieć. Śakra roześmiał się.

– HA HA HA, jest tak jak powiedziałem, prawda? To mniejsza wersja mieszania Oceanu Mleka, więc nie narzekajcie i ciągnijcie.

Wygląda na to, że nie mamy innego wyboru. Mlecznobiała woda morska, rośliny, ich nasiona, żółw i owinięty dookoła niego smok, który wyglądał jak wąż, którego ja ciągnąłem za głowę, Cao Cao za ogon. Nagle żółw obrócił się do nas bokiem.

Kiedy atmosfera była tak dziwna, że nie mogliśmy nic powiedzieć, Cao-Cao westchnął.

– Doprawdy, stosowałem się do twoich rozkazów, ponieważ miałem być partnerem Sekiryuuteia, ale czegoś takiego się nie spodziewałem… Bycie żołnierzem Śakry nie jest czymś, co chciałbyś robić.

– Nie jestem pewien, ale przepraszam. Nie, poważnie, nic z tego nie rozumiem.

Nie miałem innego wyboru, niż przeprosić! Przyszedłem tutaj, ponieważ miejsce zwane Oceanem Mleka zdawało się być dla mnie stworzone i ponieważ usłyszałem, że miał plan wzmocnienia mnie. Skończyło się jednak na tym, że przeciągaliśmy między sobą tego węża o wyglądzie smoka! Czy to naprawdę mitologiczna aktywność!? Ten cudowny lek naprawdę zadziała!? Wątpię!

Śakra ziewnął.

– Mieszajcie tak przez godzinę lub dwie, dopóki kolor nie zmieni się na ciemny. Ja się przez ten czas zdrzemnę.

Na słonecznej, piaszczystej plaży, nad Oceanem Mleka, Śakra zaczął drzemać, podczas gdy ja i Cao Cao dalej przeciągaliśmy między sobą smoka…..

Cóż, trwało to przeszło dwie godziny…. Morska woda w basenie... mlecznobiały kolor stał się bardziej skoncentrowany i pojawiły się w nim plamki złota, które stopniowo zaczęły świecić!

Niesamowite! Mimo że niezbyt w to wierzyłem, to kolor zmienił się na złoty!

Śakra obudził się z drzemki. Zajrzał do basenu, ziewając jednocześnie.

– OK OK, kolor ładnie się zmienił. Prosta edycja Amryty dokonała się.

W dłoni Śakry pojawił kubek w kształcie słoika.

– Podobno oryginał miał być cudownym lekiem nieśmiertelności. Efekt sprawiłby, że nawet bóg byłby wdzięczny za jeden łyk. Dawno temu, przez tą rzecz, hinduistyczni bogowie toczyli między sobą wojnę. Ale miałem wtedy zabawę. Toczono krwawą wojnę o szklankę mleka, masz pojęcie? – powiedział, napełniając słoik wodą morską.

Z powodu szklanki mleka, hinduistyczni bogowie rozpętali wojnę….

Cudowny lek nieśmiertelności, Amryta, hę. Nie wiedziałem że wojna zaczęła się z powodu tego Oceanu Mleka. Śakra wręczył mi kubek, kiedy zacząłem się zastanawiać nad hinduską mitologią.

– Proszę, wypij to.

– Ech!? N-naprawdę mam to wypić!? Stanę się nieśmiertelny!?

Nie potrafiłem ukryć zaskoczenia! Nie, on zdecydowanie wezwał mnie tutaj właśnie z tego powodu, ale nie sądziłem że wypiję eliksir nieśmiertelności! Jeśli stanę się nieśmiertelny, to wtedy zdecydowanie pokonam nawet bogów, ale…! Śakra westchnął, gdy zobaczył jak stoję z kubkiem w ręku i zdumioną miną.

– To prosta wersja, więc nie będzie miała aż takiego efekt. Gdybym miał prawdziwą, to bogowie znów zaczęliby toczyć ze sobą wojnę. Traktat pokojowy wręcz zabrania stworzenia prawdziwego.

Ach, więc ten lek nie będzie miał aż takiego wpływu, hę. Jednocześnie poczułem ulgę, ale też rozczarowanie…

– Powiedziałem to, prawda? Wystarczy, jeśli udało mi się cię zmotywować – oznajmił Śakra.

– Zmotywować, hę. Najwyraźniej uważasz, że moje wzrosty mocy pojawiały się dlatego, bo byłem zmotywowany – mruknąłem.

Zupełnie jak Azazel-sensei, który znajdował się na czubku mojej listy, wszyscy ludzie którzy mnie trenowali, sprawiali mi kłopoty, albo wręcz wpychali w sytuacje, które miały mnie „zmotywować”. Moc którą w sobie miałem była wspaniała, ale ponieważ byłem słaby, potrzebna była mi „motywacja”, aby ją obudzić. Doświadczyłem tego wiele razy.

Za każdym razem moja prawdziwa moc się ujawniała, ale….. Śakra wybuchnął śmiechem.

– Właśnie o to mi chodziło. Ponieważ jesteś zbyt „słaby”, za każdym razem gdy natykałeś się na „mur”, potrzebowałeś czegoś, co mogłoby być dla ciebie motywacją, abyś mógł się przez niego przebić”

Zgadza się! Miał rację! Ponieważ urodziłem się i wychowałem jako zwykły człowiek, to potrzebowałem przygotowań, aby użyć mocy Ddraiga i Ophis.

– Szczerze mówiąc, osobiście nie rozumiem tych wszystkich ludzi, którzy tak cię podziwiają, włącznie z Azazelem – dodał Śakra.

– Nie rozumiesz?

– Ludzie tacy jak ty, w najlepszym razie powinni mieć rangę B, ale ty kilkakrotnie dokonałeś cudów, używając nieznanych mocy. Nie ważne jak uzdolnieni są nadprzyrodzeni naukowcy, jestem pewien że nigdy się nawet nie spodziewali czegoś takiego. Dlatego nie masz innego wyjścia, niż poleganie na motywacji, aby odnaleźć swoją szansę.

Rozumiem, to pewnie dlatego Azazel-sensei zawsze mówił, abym wzmocnił swoją moc poprzesz uczucia. Otrzymałem w końcu wzrost mocy dzięki piersiom i nawet zostałem wskrzeszony dzięki mocy Ophis i Wielkiego Czerwonego. Nawet przywódca Grigori nie miał innego wyboru, niż przyznać że taka metoda wzmacniająca mogła powstać wyłącznie dzięki uczuciom. Jednak wszystkie metody, które polecił mi Sensei, okazały się być wyjątkowo dobre. Cóż, z pewnością miał dobre pomysły. Jednak tym razem doradzał mi Śakra.

– ...Więc co tym razem będzie moją motywacją? – zapytałem.

– Jeśli chodzi o ciebie, to mogą to być piersi, piersi, i jeszcze raz piersi. Obawiam się, że to właśnie to umożliwia ci kolejny wzrost mocy. Dlatego cię tutaj wezwałem – odparł Śakra, chowając okulary w kieszeni na piersi.

– I jeszcze jedno.… Dlaczego postanowiłeś mi pomóc? – zapytałem.

Niebiański Cesarz, który powinien mieć niebezpieczną ideologię, zrobił coś aby mi pomóc. Gdybym miał opisać nasze stosunki przed turniejem, to uznałbym go za wroga. Skoro mi więc pomagał, to istniała opcja, że miał w tym swój interes, i właśnie to mnie najbardziej przerażało.

– Powód jest prosty. Kiedy się ze sobą zetrzemy w głównej fazie turnieju, sama czarna zbroja mi nie wystarczy. To będzie dla mnie zbyt nudne. Jeśli mamy ze sobą walczyć, to chcę abyś był poważny i dawał z siebie wszystko. Użyję więc wszystkich mitów, aby to osiągnąć – odparł Śakra wprost.

Oczy Boga Wojny, znanego jako Śakra, były przepełnione duchem walki. On też jest bitewnym maniakiem!

– Wiesz że sam możesz tego żałować? – odparłem poważnie.

Śakra uśmiechnął się jednak szeroko. Nigdy wcześniej nie widziałem u niego takiego uśmiechu.

– Mówisz że przegram i będę tego żałował? HA HA HA, to niemożliwe. Przegrana mi nie przeszkadza, jeśli tylko będę mógł z tobą walczyć do samego końca.

To jest ten słynny Bóg Wojny, Śakra. Przegrana mu nie przeszkadza, jeśli tylko może walczyć na poważnie…. Tak, nawet sposób w jaki myślał o bogach, którzy odpadli z turnieju, był inny. Ja i Śakra potwierdziliśmy swoją wolę do walki, po czym wręczył mi kubek. Wziąłem głęboki wdech i przygotowałem się do wypicia eliksiru jednym haustem.

Wypiłem go, ale nic się nie stało. Smakował jak zwykłe lekarstwo, tylko tak, jakby jego esencją było mleko. Przez gardło też przeleciał mi bez sensacji. Spodziewałem się raczej, że będzie słony, skoro powstał z morskiej wody….

– Nic się nie stało.… – odparłem krótko.

Kiedy jednak Śakra stwierdził, że przestałem pić, wyglądał tak, jakby chciał uciec.

– Cao Cao, patrz czy nie traci przytomności – powiedział do Cao Cao.

...Więc nie straciłem przytomności? Co on....

Kiedy tak myślałem, nagle…..

Łup.

Serce zabiło mi mocniej. Tego nie dało się opisać słowami, kiedy całe moje ciało przeniknął ból.

– G-gaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

TO BOLIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII!

…Co to ma być….!? Wewnątrz moich rąk, stóp, brzucha, wszystko mnie bolałoooooo… na niesamowitym poziomie! Nie mogłem ustać na nogach… Upadłem na ziemię i starałem się zmagać z bólem!

– Arrrrrrrrrrgggghhhhhhhh! Co to jessssssssssst!?

Szarpałem się za pierś! B-boli….! Głowa też…. Ból był niemożliwy….! Łzy zaczęły lecieć z moich oczu, z nosa mi ciekło i nawet zacząłem się ślinić z powodu tego bólu!

– Ten eliksir był pierwotnie przeznaczony tylko dla bogów. Nawet jeśli jesteś z innej mitologii, to dalej jest on zabójczą trucizną dla diabłów – oznajmił Śakra uciekając.

….Z-zabójcza trucizna….! ….Efekt Amryty….jest taki, jakby rozrywano moje ciało na kawałki…..!

Jednak nie tylko ja cierpiałem z powodu tego bólu…..

[Guaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Uuuu! E-efekt tego eliksiru dotknął nawet mnie, mimo że żyję wewnątrz Boskiego Daru……! Nieeeeeeeeeeeeeeee!]

Ddraig, który mieszkał w moim Boskim Darze… też cierpiał! Najwyraźniej ten eliksir działa nie tylko na mnie, ale też na Ddriga…..!

Krzyki moje i Ddraiga rozniosły się echem po plaży i otaczającym ją Oceanem Mleka.

...Kiedy ja i Ddraig cierpieliśmy na plaży... Śakra coś powiedział:

– Spróbuj to jednak przezwyciężyć. Chyba ci się uda skoro zostałeś pobłogosławiony przez piersi, prawda?

...Z powodu niesamowitego bólu, prawie straciłem przytomność, ale desperacko starałem się wziąć w garść…

Bolało zupełnie tak, jakbym zanurzał się w najbardziej niezgłębione otchłanie cierpienia….

Część 3[edit]

Ja, Kiba Yuuto, wraz z drużynami Rias Gremory i Iseia-kun (razem z Roygun Belfegor-san), przybyłem do pewnego miejsca.

Przed moimi oczami ciągnęła się preria, nad którą znajdowało się nieskończone, niebieskie niebo. Nie była to ani Japonia, ani żaden inny kraj, ani też Zaświaty.

Nad głowami moich towarzyszy, wyświetlał się natomiast zielony pasek. Powód tego był prosty. Nie był to bowiem prawdziwy świat, a fałszywa przestrzeń, przygotowana dla Gry. Tak, Ajuka Belzebub-sama uprzejmie zapewnił nam tą nową przestrzeń treningową. Ten świat…b ył częścią gry, zwanej Belzebut. Tym który nas tu przyprowadził, był nowicjusz z drużyny Iseia-kun, Nakiri-kun, który trzymał w dłoni telefon i coś w niego wstukiwał.

– Normalnie użyłbym telefonu komórkowego, aby zbadać co jest w tym świecie, ale skoro jesteście gośćmi i nie bierzecie udziału w grze, uproszczę to wszystko.

Ouryuu-kun oraz Miraka-san (która nie była tu obecna), znali zasady gry Belzebut, skoro Belzebub-sama dał im jakąś pracę w jej ramach.

Wcześniej powiedziano nam o zasadach gry:

1. Gracz bierze udział w grze osobiście i nie ma żadnego awatara.

2 . Pole na którym mieliśmy grać, było fałszywe i stworzył je sługa Belzebuba-sama. Gracze zostaną tu teleportowani ze świata ludzi, wraz ze swoimi prawdziwymi ciałami.

3. W Belzebut możesz uzyskać dostęp do systemu gry, za sprawą telefonu komórkowego, lub smartfonu.

I tyle w kwestii wyjaśnienia. Nakiri-kun zaczął tłumaczyć, co miał na myśli, mówiąc o dostępie do systemu gry, poprzez telefon komórkowy.

– Jeśli na przykład chcesz się nauczyć magii, która pozwoli ci poznać informacje na temat twojego wroga, lub jego umiejętności, celujesz w niego telefonem.

Nakiri-kun uniósł swój telefon i wymierzył go w Xenovię.

– Następnie otwórz galerię i jeśli przywołasz magię, lub umiejętności….

Na smartfonie Nakiriego pojawiło się zdjęcie Xenovi. Nad jej głową znajdowało się słowo „Gość”, a także liczba, która oznaczała ilość jej punktów życia.

– Ooch!

Wszyscy, którzy się temu przypatrywali, byli zaskoczeni. Nakiri-kun odsunął telefon.

– Teraz magia. Po wybraniu obszaru, poprzez wykadrowanie go w telefonie… jeśli naciśniecie przycisk…

Przed Nakirim-kun buchnęły płomienie.

Po wykadrowaniu miejsca w kamerze telefonu, całe zostało pochłonięte przez ogień, w momencie gdy wywołana została magia ognia.

– Jeśli chcecie skorzystać z ataku długodystansowego, użyjcie kamery w ten sposób i wtedy możecie zaatakować wybrany obszar. Cóż, wciąż możecie używać magii, bez celowania kamerą. Zdarzają się także sytuacje, w których na dużych obszarach, używana jest nieregularna magia, taka jak zamrażająca, lub unieruchamiająca. Jeśli będziecie o tym wiedzieć, to może się wam to przydać…. – powiedział Nakiri.

Wyjął butelkę soku i ustawił ją przed sobą, po czym wykadrował na wyświetlaczu smartfona.

Kiedy zrobił zdjęcie, butelka została pokryta światłem i przyciągnięta do smartfona Nakiriego-kun. Butelka, która jeszcze przed chwilą przed nim stała, teraz zniknęła. Nakiri-kun pokazał nam wyświetlacz telefonu i wyświetlił ekran ekwipunku, gdzie pojawił się napis „Sok x1”.

– Możecie coś zmagazynować w swoim telefonie, robiąc temu czemuś zdjęcie, ponieważ pełni on funkcję czegoś w rodzaju skrzyni z ekwipunkiem. Tak więc w Belzebut telefon komórkowy jest niezbędny, gdyż za jego pomocą robi się wiele rzeczy.

Tak oto otrzymaliśmy od niego proste wyjaśnienia. Niektórzy z naszych towarzyszy, którzy nie korzystali z telefonów komórkowych, mieli trochę kłopotów. Najtrudniej było nauczyć Crom Cruacha, jak nie zniszczyć telefonu. Co ciekawe, jego eminencja Strada, szybko wszystko pojął.

– Fufufu, najnowsza technologia z pewnością jest przydatna. Nawet z moim smartfonem, zacząłem lubić gry społecznościowe.

Gasper spojrzał na ekran telefonu jego eminencji.

– Niesamowite, masz tyle pięciogwizadkowych postaci! – oznajmił podekscytowanym głosem.

Jego eminencja z pewnością potrafi nas zaskoczyć.

Shirone-chan vel Koneko-chan i Xenovia, zdawały się dobrze znać Belzebut, więc tłumaczyły wszystko tym, którzy nie potrafili zrozumieć systemu. Najwyraźniej obie zarejestrowały się wcześniej, dzięki pośrednictwu Nakiriego-kun i Miraki-san (z którymi chodzili do klasy, lub którzy należeli do samorządu), ponieważ zdawały się dużo wiedzieć o grze. Koneko-chan była w końcu typem, który lubił gry.

Tym który miał najwięcej problemów, ze zrozumieniem wszystkiego, był Bova-san. Ponieważ jego ciało było takie wielkie, musiał się zmienić w mini smoka, aby posługiwać się swoim telefonem.

– Nie rozumiem tej części…..

– Hmm, trzeba to robić w ten sposób.

Nakiri-kun udzielił mu szczególnej uwagi, gdy go uczył. Najwyraźniej relacje pomiędzy pięścią i kłami Sekiryuuteia, były dobre.

– Możemy wam tylko podziękować, że wolno nam potrenować w takim miejscu – powiedział Bova-san, gdy otrzymał instrukcję korzystania z telefonu.

– Cała Drużyna DxD może tu trenować, nie tylko my i drużyna Gremory-senpai. Póki co Ajuka-san powiedział, że ta specjalna przestrzeń treningowa, została dopiero dodana do gry. Najwyraźniej inni członkowie Drużyny DxD już zaczęli trenować – odpowiedział Nakiri.

Cóż, to znaczy że Drużyna Sitri, a także drużyny Sairaorga-san i Seekvairy Agares-san, Valiego oraz wskrzeszonych aniołów, też.

– Czy tu jest bezpiecznie? – zapytała Irina-san Nakiriego-kun, patrząc na rozległe, zielone pola.

– Według Ajuki-san, „Nie można powiedzieć że to pewne, jednak ochrona tutaj jest dziesięć razy lepsza, niż tam, gdzie trenowaliście, i nie ważne jak intensywnie będziecie trenować, nie zniszczycie tego miejsca. Dlatego chcę abyście byli spokojni.”. Powiedział coś takiego.

Ochrona była lepsza, niż na terytorium Rodziny Gremory, huh. Mimo że bezpieczeństwo tego miejsca też jest duże. Jednak jeśli to miejsce naprawdę zostało stworzone przez sługę Belzebuba, to musi być bezpieczniejsze od tego, w którym dotąd trenowaliśmy.

Teraz mieliśmy jakieś trwałe kontakty z tym miejscem. W końcu moi towarzysze i ja wspieraliśmy się nawzajem i pracowaliśmy w tym miejscu. Ja też toczyłem treningowe walki z Iseiem-kun. Jestem pewien, że on myślał tak samo.

– Cóż, istnieją systemy i tyle, ale najwyraźniej to miejsce, które przygotował dla nas Ajuka-sama, zostało tak zaprojektowane, że nie różni się wiele od zwykłej przestrzeni. Możesz też bez obaw używać swoich umiejętności, bez obaw o zniszczenia. System także tak bardzo nie przeszkadza. Powinniście trenować tak jak zawsze. W każdym razie przynoście telefony i nie rozstawajcie się z nimi – wyjaśnił Nakiri-kun.

Wprawdzie to miejsce znajdowało się w grze Belzebut, to sądzę że możemy tu trenować tak, jak zawsze. Byliśmy wdzięczni.

– Na razie spróbujcie wykonać swój zwykły trening.

– My też powinniśmy zacząć.

Rias-oneesan i Ravel-san poinstruowały swoje drużyny, gdy trening się zaczął.

Tak oto my, Drużyna Rias Gremory + drużyna Iseia-kun zaczęliśmy trenować wewnątrz Belzebut.

Gdy przyzwyczailiśmy się do systemu gry, wszyscy zaczęli trenować. Miejscem, które przygotowano dla nas do treningu, nie było tylko trawiaste pole, ale też lasy, góry i jeziora, a także podziemne lochy i zamek, a także latająca wyspa. Byliśmy zaskoczeni rozległością tego pola, stworzonego w innej przestrzeni, która była tak wielka, jak region Kanto. Prawdziwy Belzebut był jeszcze większy niż to miejsce i swoimi rozmiarami dorównywał Australii. Na wszelki wypadek, abyśmy nie mogli kontaktować się z graczami, którzy grali w normalną grę, dookoła tego miejsca zbudowano specjalny mur. Ponieważ gracze nic nie wiedzieli o nadprzyrodzonych istotach, nagłe spotkanie z diabłami, aniołami i smokami, mogłoby wywołać chaos. Mogliśmy trenować gdzie chcieliśmy, ale ponieważ całe to miejsce było tak wielkie, musieliśmy to robić niedaleko siebie, aby się nie zgubić. Cóż, najwyraźniej zostało jednak tak stworzone, że nawet i do tego nie dojdzie…

Zrobiliśmy sobie krótką przerwę i teleportowaliśmy się, do punktu startowego. Wszyscy w drużynach Rias Gremory i Iseia-kun, zebrali się razem i relaksowali na trawie, dzieląc się swoimi opiniami między sobą. Xenovia, Irina-san i Asia-san rozmawiały ze sobą:

– Nawet jeśli to sztuczne miejsce, to góry są piękne.

– Możesz nad nimi latać, a nawet wspinać się na nie.

– Jestem zachwycona… Ta górska sceneria jest najlepsza.

Nie były jedynymi, które poszły w góry.

– To było tak rozległe miejsce, że nieświadomie poszłam za senpaiem i jego eminencją, aby wspiąć się na góry.

– Fufufu, to z pewnością wspaniałe miejsce treningowe.

Najwyraźniej Lint-san i jego eminencja Strada, też wspinali się na góry razem.

– Najwyraźniej krajobrazy nie ucierpią, nawet jeśli sobie zaszalejesz. To wspaniałe nawet dla smoków. Czyż nie, synu Tannina.

– T-tak, masz ra-… cję….

powiedział Crom Cruach do Bova-san. Najwyraźniej Crom Cruach, który był substytutem Iseia-kun, sprawił że wielkie ciało, z którego Bova-san był dumny, było mocno nadwyrężone i wyczerpane. Podczas gdy wszyscy pogłębiali swoje relacje, jako członkowie Parostwa Gremory, oni znaleźli swoje własne miejsce do treningu.

Trenowałem nad brzegiem rzeki, podczas gdy starałem się przyzwyczaić do gry. Czułem że sceneria była zupełnie inna. W piwnicy na terytorium Rodziny Gremory, nie było nic. Z powodu tej pustki byliśmy w stanie się skoncentrować, ale z drugiej strony, ten krajobraz był taki odświeżający.

– Z tego co słyszałam, gra Ajuki-sama nawiązuje do innej gry – powiedziała Rias-oneesan, patrząc na trawiaste pole.

– Słyszałem że głównym tematem odniesienia jest system. Przede wszystkim ma to coś wspólnego z telefonami komórkowymi. Jednak ta gra tutaj nie istnieje – dodał Nakiri-kun.

Wszyscy na niego spojrzeli.

– Gra na której opiera się cała koncepcja Belzebuta, została stworzona przez pewien Boski Dar – oznajmił.

– Chodzi o Przynosiciela Oczyszczenia, prawda? To jeden z Longinusów – powiedziała Belfegor-san.

Nakiri-kun był zaskoczony jej wiedzą ale pokiwał głową.

– Tak, Przynosiciel Oczyszczenia to zdolność, która umożliwia użytkownikowi stworzenie idealnego świata w innym wymiarze… to jest normalna zdolność.

– Więc przypomina Zatracenie Wymiaru – powiedziała Xenovia.

– Wyglądają podobnie, ale zasadniczo są inne. Faktycznie, Przynosiciel Oczyszczenia może stworzyć na tym świecie żywe rzeczy, ale może dać życie żywemu światu – odparł Nakiri.

Nawet żywe rzeczy mogą zostać stworzone, jeśli ten świat zostanie stworzony przez użytkownika Boskiego Daru… Słyszałem już o ich zdolnościach, ale…

– Więc zdolności „Boskiego Daru pozwalającego się wcielić w Boga”, o których słyszeliśmy w świecie ludzi, były prawdziwe, hę – powiedział Crom Cruach, zajadając banana.

– Najwyraźniej ma najlepsze cechy Zatracenia Wymiaru i Stwórcy Zniszczenia – mruknęła Irina-san.

– Jednak są pewne warunki. Żywe rzeczy, które zostały stworzone, mogą żyć tylko w tym świecie – wyjaśnił Nakiri-kun.

Dokładnie, ma swoje wady, nawet jeśli to Longinus. …Oczywiście to zupełnie inna historia, kiedy do głosu dochodzi Łamacz Ładu.

– Obecnie prowadzisz dochodzenie w sprawie Przynosiciela Oczyszczenia i Telosa Karmy, prawda? – zapytała Roygun-san Nakiriego.

…Roygun Belfegor-san zdawała się wiedzieć o szczegółach tej informacji. Wprawdzie słyszeliśmy plotki, że pracowało dla niej kilku informatorów… Nakiri przytaknął jej słowom.

– Telos Karmy to Longinus, potrafiący tworzyć wybory, których nie można osiągnąć siłą.

– Trzynasty Longinus… podobno jest heretycki, albo Ukoronowany Zakazaną Liczbą. W każdym razie słyszałam na jego temat same złe plotki – powiedziała Roygun-san.

Tak ja też nie słyszałem dobrych rzeczy o Telosie Karmy. To także powód, dla którego był wspominany w legendach. Nakiri-kun podniósł kamień i wymierzył go w Xenovię.

– Na przykład, jeśli rzucę tym kamieniem w przewodniczącą Xenovię, sądzę że może wystąpić szereg możliwości. Może go odbić, uniknąć, przeciąć mieczem, może nim oberwać, albo może się też wydarzyć wiele innych rzeczy.

– Nigdy by mnie nie trafił. Potrafiłabym go uniknąć, wiesz? – oznajmiła Xenovia.

– Skoro mówimy o tobie, przewodnicząco, to to całkiem możliwe – odparł Nakiri-kun. – Po prostu rzucenie kamieniem w kogoś, generuje róże możliwości. Ten Longinus natomiast, tworzy opcje, które nie są możliwe. Może też stworzyć taką możliwość: system Belzebuta zostaje nagle dotknięty awarią, która wpływa tylko na otoczenie przewodniczącej Xenovi, przez co nie potrafi zareagować na rzucony przeze mnie kamień i zostaje trafiona.

– …Słyszałam, że może wystąpić możliwość zmiany fenomenu w niespodziewane wydarzenie… – powiedziała Ravel-san.

– W historii ludzkości miały miejsce rzeczy i wydarzenia, których nie dało się wyjaśnić, prawda? Nawet po tym jak historia drastycznie się zmieniła, historycy i badacze nadal nie potrafili tego wyjaśnić. To dlatego, że Telos Karmy miał swój udział w tych wydarzeniach – powiedział Nakiri-kun, rzucając kamień na ziemię.

Longinus brał udział w historycznych wydarzeniach, w Japonii i Europie….

– Dlatego Telos Karmy bywa nazywany Niszczycielem Historii – dodał Nakiri-kun.

Ten Longinus, był uważany przez wszystkie inne mitologie, za niebezpieczny. W wyniku tego, jego posiadacz ciągle był poszukiwany, ale… Pierwszym który znalazł tą osobę, nie, pierwszym który wszedł z nią w kontakt, był Ajuka Belzebub-sama.

– Na temat Łamacza Ładu Telosa Karmy, nadal nie mamy żadnych dokładnych informacji, prawda? – mruknęła Rias-oneesan.

– Nie chcę sobie nawet wyobrażać, że jego Łamacz Ładu może zmienić bieg historii – powiedziała Xenovia, która wyglądała na wyczerpaną.

– Przynosiciel Oczyszczenia i Telos Karmy, oba te Longinusy są obecnie razem. Teraz zgadnijcie, co się może wydarzyć. Odpowiedź brzmi „Tragedia”. Świat stworzony przez Przynosiciela Oczyszczenia i wiele niemożliwych wyborów, dokonanych przez Telosa Karmy. Efekty można uznać za cuda lub czyny diabła, a wiele niespodziewanych rzeczy może się wydarzyć w niemożliwym czasie – powiedział Nakiri-kun z przerażoną miną.

– Ale w świecie stworzonym przez Przynosiciela Oczyszczenia, Telos Karmy może kontrolować przeznaczenie, prawda? Posiadacz tego Boskiego Daru może wpaść w taką arogancje, że uzna samego siebie za boga – powiedział Bova-san.

Nakiri-kun uśmiechnął się gorzko.

– ….Masz rację, Bobo. Dlatego tę osobę nazwano Człowiekiem Podszywającym się pod Boga.

Mina Nakiriego-kun zdawała się mówić, że bardziej był zainteresowany użytkownikiem Boskiego Daru, niż jego zdolnościami.

– Ouryuu, znasz posiadaczy tych Longinusów, prawda? – zapytała Xenovia.

– Raz go spotkałem. Jest niebezpiecznym człowiekiem. …Z zazdrością patrzy na rozpacz tego świata bardziej, niż ktokolwiek inny. Ajuka-san uznał go za przeciwieństwo Hyoudou-senpaia.

Niezwykle nienawistny Nakiri-kun, mówił o tym mężczyźnie, ale…. Ktoś, kto jest przeciwieństwem Iseia-kun, hę. Naprawdę mnie to ciekawi, ale… nawet jeśli nie ujawnił się w pobliżu, to potrafiłem wyczuć niebezpieczne powietrze, którego nigdy wcześniej nie czułem.

– Przestańmy o tym rozmawiać i coś zjedzmy, dobrze? – powiedziała Akeno-san, kiedy atmosfera zaczęła się robić cięższa.

Zaraz potem stworzyła magiczny krąg, w którym pojawił się zestaw piknikowy. Było tam ponad dziesięć pudełek, ułożonych na trzech poziomach i przeszło dziesięć koszyków piknikowych. Było też kilka słoików z zupą. Akeno-san otworzyła jeden z nich i wlała zwartość do kubków. Smakowity aromat połechtał nasze nozdrza. Mój żołądek natychmiast zażądał swoich praw. Ponieważ jadłem jedzenie przygotowywane przez Akeno-san od czasów gimnazjum, już przez sam zapach mój brzuch zaczynał być pusty. Gasperowi-kun i Koneko-chan też zaburczało w brzuchach. Ponieważ też jedli jej jedzenie, było normalnym, że tak się poczuli.

Akeno-san podała wypełniony zupą kubek Koneko-chan.

– Proszę, Shirone-chan. A teraz proszę, jedzcie wszyscy.

Ciężka atmosfera została rozwiana przez piknikowy zestaw Akeno-san, a wszyscy zaczęli jeść. Kiedy przeżuwałem kulki ryżowe, w moim sercu przeprosiłem Iseia-kun. To dlatego że mieliśmy piknik, podczas gdy on pojechał gdzieś indziej. Jestem pewien, że gdyby o tym wiedział, wrzeszczałby, „Mnie też ze sobą weźcie!”. Dodatkowo interesował się Belzebutem, odkąd udał się nad Ocean Mleka… Gdyby wiedział o systemie gry i rozległości tej przestrzeni, to jestem pewien, że bardzo by mu się to spodobało.

– Zastanawiam się, co teraz robi Ise? – powiedziała, Rias-oneesan, patrząc w niebo.

Pozostałe dziewczyny też spojrzały w górę. Ocean Mleka gdzieś się znajdował. Jestem pewien, że myślały teraz o Iseiu-kun.

– Jestem pewna, że trenuje teraz jak dziki, dla dobra drużyny, Rias-sama i dla Rossweisse-sama, aby wyrwać ją z rąk Widara-sama – powiedziała Ravel.

Rossweisse-san zarumieniła się, gdy usłyszała te słowa.

– D-dla mnie… huh?

Rias-oneesan położyła dłoń na ramieniu Rossweisse-san i uśmiechnęła się.

– Racja, mnie też wtedy uratował. W końcu jest tego typu osobą. Znajdzie sposób aby to rozwiązać, nawet jeśli miałoby go to kosztować życie. Już to zauważyłaś, prawda?

Rias-oneesan mówiła o incydencie z Akademią Auros. Wtedy Ise-kun ocalił Rossweisse-san przed Euclidem Lucyferiuszem. Pozostałe dziewczyny też zaczęły mówić:

– Mnie też uratował kilka razy. Kiedy przyjechałam do Japonii, podczas bitwy z Rodem Astaroth, a także przy innych okazjach – powiedziała Asia-san.

– Ja też. Kiedy pojmali mnie czarodzieje Brygady Chaosu, Nilrem, on mnie uratował. Natychmiast przyszedł z pomocą – dodała Ravel.

Koneko-chan i Gasper też podnieśli swoje ręce do góry.

– Mnie i Gaspera-kun też uratował. Ochronił nas też przed Ponurymi Żniwiarzami.

– T-tak, pamiętam to. Opiekował się mną, od kiedy się spotkaliśmy. Zajął się też Valerie!

– Ufufu, racja. Na Hyoudou Isseiu-san naprawdę można polegać – dodała Valerie.

Xenovia-san i Irina-san też dołączyły do dyskusji:

– … Może też powinnam dać się porwać. Też w końcu jestem dziewczyną, więc chciałbym być porwaną księżniczką… Jednak niezbyt to do mnie pasuje.

– Porwana księżniczka! …W jakiś sposób brzmi to romantycznie, prawda!? J-ja też bym chciała, aby mój ukochany przyszedł mnie uratować!

– Nie, ja i Irina urodziłyśmy się na polu bitwy, więc bycie księżniczkami, to dla nas za wiele.

– Ja też jestem dziewczyną, więc chciałbym być księżniczką! Nie, mogę nią być!

– Wiesz Irina, nie jesteś typem dziewczyny, która nie podnosiła w życiu czegoś cięższego od widelca, prawda? W końcu tyle razy wywijałaś mieczem na oczach swojego przyszłego męża…

– W takim razie nigdy nie podnosiłam nic cięższego od mojego świętego miecza.

– Irina, czasami jesteś naprawdę głupia………..

Najwyraźniej wojowniczki o czymś myślały. Nie sądzę jednak, aby Ise-kun dbał o tego typu rzeczy. Zawsze ratował dziewczyny, które lubił. Z drugiej strony Elmenhilde wydawała się być tym zainteresowana, gdyż trzymała notatnik w dłoni.

– Jeśli pokażemy Hyoudou Isseiowi-sama coś w rodzaju porwanej księżniczki, to jego efektywność wtedy wzrośnie…. Wprawdzie księżniczka nie musi mieć wszystkich swoich cech, ale porwanie jest niezbędne… musi być wróg…. Cz-czy to możliwe, że będzie walczył, jeśli pojawi się partner do małżeństwa….? Cz-czy mam narzeczonego….? – Elmenhilde mruczała coś do siebie i pisała w notatniku.

Lint-san też coś pisała w swoim notesie.

– Rozumiem, rozumiem, więc dziewczyny które rodzą się na polu bitwy, zmagają się z dziewczynami. Ale to znaczy, że moje senpai nie będą miały partnerów w przyszłości…. A może raczej nie wiem, czy mogą się zakochać w mężczyźnie. Brakuje im treningu, hę.

Nieważne gdzie rodzą się dziewczyny, miłosne rozmowy zawsze przyciągają ich uwagę.

– Mnie też zawsze ratował. Dlatego musisz mu o wszystkim powiedzieć, Rossweisse-san – oznajmiła Akeno-san.

– Muszę mu wszystko powiedzieć…?

– Wszystko o spotkaniu małżeńskim. Jak się czułaś, i jak się czujesz teraz, proszę opowiedz mu o wszystkim – odparła Akeno-san.

Rossweisse-san zdawała się rozumieć, o czym mówiła Akeno-san. Położyła dłoń na piersi i wyglądała na zasmuconą.

– ….Moje obecne uczucia….

– Taka jest młodość. To zdecydowanie piękne – powiedział jego eminencja Strada, który zajadał smażonego kurczaka.

– Nic z tego nie rozumiem – mruknął Crom Cruach, który też zajadał się kurczakiem.

Mimo że dziewczyny dalej rozmawiały, skończyliśmy piknik i wzięliśmy się za trening.

Część 4[edit]

Ja, Hyoudou Issei, czułem się jakbym dostał się do miejsca ze snu.

…Pamiętałem, że wypiłem cudowny lek, Amrytę, przez który czułem taki ból, jakby zaraz coś mnie miało rozerwać na kawałki.

…Jednak teraz nic mnie nie bolało. …Czyżbym… ja… umarł?

Nie, nawet jeśli diabeł umrze, to nie może trafić do Nieba… Jakimś cudem odzyskałem przytomność. Nagle usłyszałem czyjś głos:

– —pai—oku—szysz—mnie

Słyszałem go coraz wyraźniej.

– Oppai Smoku, słyszysz mnie?

…Słyszę, ale…. Kim jesteś?

– Jestem fundamentem bogów, żyjących w świecie zwanym Evie × Etoulde. Wszyscy nazywają mnie tam Chichigami.

Chichigami.

……………

………………………..

…….Co masz na myśliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!? Gdy unosiłem się w tym śnie, usłyszałem nagle czyjś głos, i okazało się, że należał on do kogoś, nazywającego się Chichigamim!? Co u diabła stało się z moim ciałem!?

– Uspokój się, Oppai Smoku. Poprzednio skontaktował się z tobą duch, którego do ciebie wysłałem.

C-coś takiego faktycznie się wydarzyło podczas ataku Lokiego!

– Tym razem mogę z tobą porozmawiać bezpośrednio.

Dlaczego!? Jak!?

– Nie jestem pewien, ale twoja moc piersi zyskała ślad boskiej natury, dlatego twoja świadomość mogła tu dotrzeć.

Możliwe że to wpływ Amryty….

– Oppai Smoku, nie mam za wiele czasu, ale muszę ci o czymś powiedzieć.

– O-o co chodzi?

– W najbliższej przyszłości, do twojego świata przybędzie pewna złośliwa istota. Aby ją pokonać, musisz zebrać pewne rzeczy.

Z-złośliwa istota? Rzeczy, które muszę zebrać?

– Patrz.

Ach! Nie byłem pewien, ale na niebie unosiło się całe mnóstwo piersi! D-dodatkowo, pamiętałem, że widziałem je wcześniej! N-należały do Rias, Akeno-san, Xenovi, Iriny, Asi, Shirone vel Koneko-chan i Kuroki! Znałem te wszystkie piersi!

– Zgadza się, to Wybrane Niebiańskie Piersi.

Wybrane Niebiańskie Piersi?

Co za… głupia nazwa! Można zwariować już od samego jej usłyszenia!

– Musisz zgromadzić dwanaście par Wybranych Niebiańskich Piersi. Obecnie masz ich siedem. Potrzeba ci jeszcze pięciu.

Dlaczego!? Jak!? Co to znaczy!?

– Powiedziałem wcześniej. Te Wybrane Niebiańskie Piersi będą ważne, gdy spotkasz tą złośliwą istotę. Jestem pewien, że sam będziesz wiedział, kiedy je zgromadziłeś.

Co u diabła!? O co chodzi z tą złośliwą istotą i Wybranymi Niebiańskimi Piersiami!?

– Najwyraźniej czas mija. Nie mogę już z tobą dłużej rozmawiać. Proszę, zgromadź dwanaście Niebiańskich Piersi, dobrze?

To nie jest w porządkuuuuuuu! Daj mi więcej wyjaśnień, proszę! Skontaktowałeś się ze mną tylko po to, aby mi to powiedzieć!?

– Wiesz, bardzo lubię piosenkę Oppai Smoka.

Nie pytałem o to! Co to ma być!? Dlaczego właśnie teraz!?

– Cóż, tak więc do widzenia.

Ach, głos zaczął milknąć! Uchh! Pochłonęło mnie jasne światło…….


– Wstałeś?

Kiedy otworzyłem oczy, zobaczyłem twarz Cao Cao.

…Wpatrywał się we mnie z uwagą. Usiadłem i rozejrzałem się dookoła.

…Miałem… bardzo dziwny sen…

– Jak długo byłem nieprzytomny? – zapytałem.

– Przez ponad dzień. Niespodziewanie, odzyskałeś świadomość bardzo szybko. Dzięki temu, będziesz mógł użyć tego w meczu.

– Rozumiem…

Nawet jeśli był to tylko sen, to trwał cały dzień.

– Jak się czujesz? – zapytał Cao Cao.

Zacisnąłem pięści i pragnąłem mocy, która we mnie spała.

– Jakby zupełnie nic się nie zmieniło…

Nie sądziłem aby jakakolwiek zmiana zaszła w samej mocy. Nie czułem, aby coś się zmieniło w mojej demonicznej energii oraz w moich smoczych mocach, po tym jak wypiłem Amrytę. Ach, czułem jednak, jakby w mojej głowie się przejaśniło, zupełnie jakbym się dobrze wyspał.

Nagle odezwał się Ddraig:

[Partnerze, najwyraźniej coś się zmieniło w Boskim Darze. Zbadajmy to przez chwilę.]

Zrobiłem jak poradził Ddraig i skupiłem się na moim Boskim Darze.

………..

T-to jest…..!

– Ha ha ha, niesamowite. Niby nic wielkiego, ale może się bardzo przydać.

Niesamowite! Zdobyłem to, co najbardziej chciałem! Amryta z pewnością jest niesamowita! Z tym zdecydowanie będę dłużnikiem Śakry! …Powinienem pomodlić się w jakiejś poświęconej mu świątyni. Zmiana była tak duża, że nawet ja to zauważyłem!

Rozumiem, bardziej niż na moje ciało, zmiana wpłynie na Boski Dar, hę. Cieszyłem się, że nie skończyło się na dziwnym śnie. Cao Cao roześmiał się.

– Najwyraźniej zadziałało. Powiedzmy o tym potem Śakrze.

Nagle spojrzałem na Ocean Mleka. Słyszałem uspokajający szum fal.… Z pewnością mnie to odprężało. Usiadłem sobie na piasku.

– Jak długo powinienem tu zostać? – zapytałem Cao Cao.

– Sądzę, że dopóki nie wróci Śakra – odparł Cao Cao.

– Cóż, póki nie przyjdzie, pozwól mi tak posiedzieć – powiedziałem.

Cao Cao usiadł obok mnie.

– Ha, dołączę więc do ciebie.

Dopóki Śakra nie wrócił, wpatrywaliśmy się Ocean Mleka, siedząc na plaży.

…Po wypiciu Amryty nad Oceanem Mleka, zobaczyłem we śnie Chichigamiego i coś tam usłyszałem o tych Niebiańskich… Cóż, powinienem wziąć się w garść i skupić się na meczu. Ponieważ teraz czeka mnie starcie z najsilniejszym z przeciwników, jakiego dotąd spotkałem...


Balberith i Verrine[edit]

W Zaświatach, na terytorium pewnego Maou, w świecie diabłów, znajdowała się wioska, którą założyli gracze Turnieju. Drużyna Czarnego Szatana Smoczego Króla Ciemności, zajmowała jeden z domów. W pokoju, Verrine o jadowicie zielonych włosach, oglądała nagranie meczu ze znudzoną miną.

– Hej, Balberith. Jak myślisz, dlaczego Hades-sama chciał, abyśmy wzięli udział w turnieju?

Młodzieniec o miedzianoczerwonych włosach, Balberith, stał za nią i czytał ludową książkę, „Czerwony i Biały Smok”.

– …Nie wiem. Najwyraźniej chce dokonać cudu, poprzez nasze starcie z Dwoma Niebiańskimi Smokami, ale… szczere mówiąc wątpię, czy są silniejsi od bogów Asurów.

– W każdym razie, naszym obecnym celem jest uczynienie Sonneillona i Gressila tak silnymi, jak my, zanim ci dołączą do turnieju – powiedziała Verrine, wyciągając się na łóżku.

Gdy Balberitch skończył czytać książkę, odłożył ją na stos innych i wziął następną, która miała napisane na okładce „Uroboros”.

– Hej, Verrine, chciałbym walczyć z Ophis i tym podobnymi istotami.

– Cóż, Dwa Niebiańskie Smoki mogą być teraz najlepsze. Podobno Ophis jest teraz pod szczelną ochroną.

– Jak się można było spodziewać, Dwa Niebiańskie Smoki, hę…

Balberith spojrzał nagle na książkę o tytule „Rodzic i dziecko”, która leżała obok.

– Verrine, jeśli naszą matką jest Lilith, to kto jest naszym ojcem?

Verrine nie zdawała się być zainteresowana odpowiedzią.

– Hmm, nie wiem. Hades-sama? Ale on nienawidzi diabłów, a ja jestem pewna, że uważa nas tylko za pionki. Cóż, dla mnie jest w porządku, póki się dobrze bawię.

– Nie, Hades-sama powiedział wprost, że nie jest naszym ojcem.

– Chcesz mieć ojca, Balberith?

Kiedy młodzieniec, który był zarówno jej bratem jak i parterem, mówił te dziwne rzeczy, Verrine też nieświadomie zapytała o to.

– A ty nie potrzebujesz ojca, Verrine?

– Nie wiem. Wolałabym mieć starszego brata.

– Więc będę twoim starszym bratem.

Verrine parsknęła śmiechem, gdy jej brat wypowiedział te słowa z poważną miną.

– Ha ha ha, problem w tym, że ja urodziłam się przed tobą, zapomniałeś?

– Rozumiem, więc jestem młodszym bratem.

Balberith wziął ten żart na poważnie. Zamknął oczy i położył dłoń na piersi.

– Urodziłem się z taką mocą, więc jestem ciekaw, jakie były okoliczności mojego przyjścia na świat. Czyim dzieckiem jestem i dlaczego w ogóle się urodziłem. …Jeśli mój transcendentalny ojciec naprawdę istnieje, to musi być kimś, obdarzonym nadprzyrodzonymi mocami i zdolnościami, skoro mnie spłodził – powiedział.

– Cóż, będziesz go szukał? – zapytała Verrine, popijając słodką kawę, która przypominała gęsty syrop.

– Poszukiwania mojego ojca, hę…

Verrine zdała sobie sprawę, że Balberith właśnie coś zrozumiał z jej słów.

Widar[edit]

W Asgardzie, miejscu gdzie mieszkali Asowie, znajdowało się tajne schronienie Widara. W salonie tej kryjówki, Widar popijał drinka, gdy pojawił się nowy szef olimpijskich bogów, Apollo.

– Widarze, słyszałem że masz się żenić… to prawda? – zapytał.

– Nie, tak naprawdę wcale nie zamierzam żenić się z wnuczką Göndul – odparł Widar beztrosko, mieszając zawartością szklanki.

– Więc po co to wszystko? – zapytał zaskoczony Apollo.

– Wygląda na to, że związek tej pijanej walkirii i Sekiryuuteia, w ogóle nie posuwa się do przodu. Pomyślałem więc, że trzeba ich do tego zachęcić.

Apollo westchnął, gdy o tym usłyszał.

– Aleś ty przebiegły. Gdyby przyprawić ci ogon, wzięto by cię za lisa.

Widar roześmiał się psotnie.

– Najwyraźniej mój ojciec przysporzył im masy problemów. Kiedy pomyślisz o tych wszystkich ludziach, którzy nakłaniają mnie do małżeństwa i rozważenie DxD. Który wybór jest lepszy?

– Ha ha ha.

Apollo śmiał się ze szczerości swojego przyjaciel. Innymi słowy, nowy wódz Asgardu postanowił spełnić funkcję Kupidyna w związku Sekiryuuteia i walkirii.

– A co to za szyderczy śmiech?

– Przypuszczam, że książę marnotrawny wreszcie zaczął się zachowywać jak na szefa bogów przystało.

– Nie chcę słyszeć czegoś takiego, od kogoś takiego jak ty, kto zajmuje się tylko sztuką. To dlatego, bo mój starszy brat, Baldur, trafił za tą barierę wraz z moim ojcem. Postanowiłem że muszę na poważnie wziąć się do obowiązków i nie żyć tak swobodnie jak dotąd. Nie wiem czy to jest to, co nazywają przeznaczeniem bogów – odparł Widar.

– Ale bitwa to zupełnie inna sprawa, prawda?

Widar zachrzęścił kostkami lodu, wypełniającymi szklankę. Wyglądał na szczęśliwego, gdy usłyszał pytanie Apolla.

– Tak, zdecydowanie. Walka z Sekiryuuteiem to ważna rzecz.

Tak, to prawda że Widar przejął rolę Kupidyna dla Sekiryuuteia i walkirii. Prawdą było także to, że chciał wyciągnąć z Sekiryuuteia prawdziwą pasję. Było tak dlatego, gdyż jego moc była czymś, co chciał poczuć bardziej, niż cokolwiek innego.

Ten bóg także został zauroczony przez moc Niebiańskich Smoków.

Widar nalał alkoholu do pustej szklanki i wręczył ją swojemu przyjacielowi.

– Zamierzamy wygrać, prawda? – zapytał Apollo gdy trzymał szklankę w dłoni.

– To oczywiste, że musimy wygrać.

– A co zrobisz, jeśli wygramy? Zaręczysz się z tą walkirią?

Co się stanie z Rossweisse, jeśli Widar wygra mecz….? Apollo był tym zaciekawiony. Widar pociągnął alkoholu ze szklanki, przekrzywił głowę i zamyślił się.

– Znajdę w niej jakieś wady i zwrócę ją Sekiryuuteiowi – oznajmił.

Taka była jego odpowiedź. Innymi słowy, niezależnie od wyniku meczu, nie miał zamiaru zaręczać się z Rossweisse. Ten gość był kimś, kogo nie interesowały czyjeś dziewczyny. Jednak przeciwnik, którego ten człowiek miał przed oczami, był tym, który obecnie cierpiał

– Hmm. To okropne, zarówno dla ciebie, jak i dla Sekiryuuteia.

Widar uśmiechnął się kwaśno w odpowiedzi na słowa Apolla.

– …Czy ja wyglądam jak mój ojciec? Nie podoba mi się to…

Członkowie Drużyny 1[edit]

○ Zarejestrowani członkowie Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy:

・Król: Hyoudou Issei.

・Królowa: Bina Lessthan.

・Wieża: Nakiri Kouchin Ouryuu.

・Wieża: Roygun Belfegor.

・Skoczek: Xenovia Quarta.

・Skoczek: Shidou Irina.

・Goniec: Asia Argento.

・Goniec: Rossweisse.

・Pion [2]: Ravel Feneks.

・Pion [3]: Bova Tannin.

・Pion [2]: Elmenhilde Galnstein.


○ Zarejestrowani członkowie Drużyny Królów Przyjemności:

・Król: Tyfon.

・Królowa: Apollo.

・Wieża [2]: Widar.

・Skoczek: Brynhildr (Drużyna Walkirii/przywódczyni drużyny).

・Skoczek: Midgardsormr.

・Goniec [2]: Artemis.

・Pion [2]: Helmwige (Drużyna Walkirii/członkini drużyny).

・Pion [2]: Ortlinde (Drużyna Walkirii/członkini drużyny).

・Pion [2]: Grimgerde (Drużyna Walkirii/członkini drużyny).

・Pion [2]: Schwertleite (Drużyna Walkirii/członkini drużyny).

Żywot.3 Bitwa na Yggdrasilu[edit]

Część 1[edit]

Spotkaliśmy się ze sobą po powrocie z Oceanu Mleka i Belzebuta.

Belzebut był grą, którą stworzył Belzebub-sama! Byłem naprawdę podekscytowany i chciałem tam potrenować, gdyż wydawało się być interesującym miejscem. Ciekawe czy mógłbym poprosić Belzebuba-sama i Nakiriego-kun, aby pozwolili mi pograć w oryginalną grę? Pomysł, aby można się było pobawić w miejscu, które rozmiarami dorównuje Australii, wydawał się być fascynujący!

Gdy opowiedziałem, co wydarzyło się nad Oceanem Mleka... wszyscy wydawali się mieć wątpliwości, a nad ich głowami pojawiły się znaki zapytania. Chociaż…historia o spotkaniu z Chichigamim została wzięta na poważnie. Cóż, to dlatego, że Chichigami pobłogosławił mnie swoją boską opieką, podczas walki z Lokim. Wszyscy mieli duże oczekiwania po Longinusie, który zamieszał Oceanem Mleka. Byłem pewien, że kluczem do wszystkiego, było danie z siebie wszystkiego.

Aby przygotować się na jutrzejszy mecz, każdy członek Drużyny Sekiryuuteia Gorejącej Prawdy poszedł wcześnie spać, kiedy już wszystko załatwiono. Gdy wróciłem do pokoju, zastanawiałem się, czy byłbym w stanie spać, z twarzą wtuloną w piersi Rias....

– D-dobry wieczór...

Osobą, która siedziała na łóżku i na mnie czekała, była…. Rossweisse-san! D-dodatkowo, miała na sobie przeźroczysty negliż… Byłem dotknięty jej nieśmiałością, gdy próbowała zakryć dłońmi sutki, które prześwitywały przez tkaninę! Oprócz niej, nikt inny się siedział na moim łóżku. Zwykle były tu Rias i Asia, czasami przychodziła tu też Akeno-san, a od czasu do czasu zakradały się tu także Xenovia i Irina, ale…

Od czasów oświadczyn, ciągle się ze sobą kłóciły o to, która będzie ze mną spała, i tak oto liczba „lokatorek” w moim łóżku coraz bardziej rosła. Ja sam często budziłem się na podłodze. Głównie wypychała mnie z niego Xenovia, która strasznie kręciła się podczas snu…. Z tego powodu rozważaliśmy zakup większego łóżka. ...Nie, byłoby naprawdę ciężko znaleźć łóżko na siedem, dziewięć osób! Tak jak się spodziewałem, myślę że najbardziej pasujące łóżko, może pomieścić cztery osoby! Osobiście myślę, że najfajniej jest, kiedy śpi się w trójkę!

High School DxD Volume 25 Illustration 3.png

– U-umm, Rias i Asi nie ma tutaj? – zapytałem, gdy po głowie krążyły mi takie myśli.

Rossweisse-san przytaknęła moim słowom.

– Słyszałam że R-Rias-san ma coś do załatwienia w Zaświatach i zostanie tam na noc z Akeno-san. A-Asia-san powiedziała, ze chce pogłębić swoje relacje z Xenovią i Iriną-san, więc śpią razem….

Ach, rozumiem. Rias jest zajęta i jestem pewien, że Asia chce spać ze swoimi przyjaciółkami, rozmawiając o jutrzejszym meczu. Czasami i tak się zdarza.

Tak więc dzisiejszej nocy będę spał z Rossweisse-san. Z jakiegoś powodu byłem taki zdenerwowany. Przyzwyczaiłem się do spania z dwójką dziewczyn, a nawet z większą ich ilością, ale obecnie byliśmy tylko we dwoje! Do tego to Rossweisse-san! Normalnie rzadko brała udział w tego typu rzeczach.

– ...W-wejdziesz do łóżka? – zapytała drżącym głosem Rossweisse-san, cała czerwona na twarzy.

– J-już idę! – odparłem, po czym ruszyłem w stronę łóżka i położyłem się.

Rossweisse-san miała tu zostać na noc. Zapanowała cisza…. W takich chwilach, Rias zwykle mówiła coś takiego:

– A teraz chodźmy spać, Ise. Ara, chcesz spać z twarzą wtuloną w moje piersi? W porządku, chodź tutaj.

Albo coś w tym rodzaju i rozpieszczała mnie, ile tylko chciałem, ale nie wiem jak to będzie z Rossweisse-san! Moje serce biło naprawdę szybko, ponieważ nigdy nie doświadczyłem z nią czegoś takiego! Kiedy na nią spojrzałem, nasze oczy spotkały się ze sobą, kiedy oboje leżeliśmy na łóżku! Jednocześnie nieświadomie patrzyłem na… jej różowe sutki, które prześwitywały przez tkaninę!

– ...Co powinnam zrobić, aby zapobiec tym zaręczynom? Myślałam na ten temat i uznałam, że najlepiej byłoby, gdyby między tobą i mną miał miejsce fakt dokonany – powiedziała Rossweisse-san.

……………

F-f-f-f-f-f-f-fakt dokonany!? I-innymi słowy chcesz, abyśmy zrobili „to”?!

Przypomniała mi się sprawa z zaręczynami Rias, kiedy chciała się ze mną kochać! T-to było niesamowite! Myślałem wtedy, że naprawdę to zrobimy… tak po prostu!

I-i teraz Rossweisse-san też….? Przełknąłem ślinę.

– ...Myślałam jednak, że jeśli nie uwierzę w Iseia-kun, to wtedy te rzeczy się nie staną – oznajmiła Rossweisse-san z głębi swojego serca, po czym ujęła moją dłoń. – Nie chcę… wychodzić za Widara-sama. Ja… chcę stać u twojego boku. Więc wyrwiesz mnie z jego rąk?

– Problemem nie jest to, czy wyrwę cię z jego rąk, czy nie. Od samego początku nie miałem zamiaru oddać cię nikomu. Zauważyłem już podczas tego incydentu z Euclidem, że nie pozwolę aby ktoś cię zabrał. To znaczy że znów muszę to zrobić – odparłem z poważną mina, ściskając jej dłoń.

Objałem Rossweisse-san, gdy moje emocje narastały.

– Zdecydowanie zwyciężę. Wierzysz we mnie? – oznajmiłem jej.

– Tak – zgodziła się Rossweisse-san.

Tak właśnie będzie.

Muszę tylko pokonać Widara-san.

Jeśli wygram, cały ten problem z małżeństwem zniknie. Zawsze torowałem sobie drogę przez absurdalne rzeczy. Tak było podczas incydentów z Riserem, Diodorą, Lokim, Sairaorgiem, Cao Cao i Euclidem…….

Powiedziałem Rossweisse-san to co chciałem, ale z powodu tego, że ją tuliłem, zauważyłem, że nasze twarze znalazły się blisko siebie, a sytuacja stała się kłopotliwa. Zarumieniliśmy się oboje.

...Byliśmy tak blisko siebie, że prawie mogliśmy się pocałować, ale… nagły ruch byłby nierozsądny, nawet jeśli atmosfera była dobra.... Usta Rossweisse-san... spotkały się z moimi. Całowałem się z nią…..

Zostałem nagle pocałowany, przez sztywną, ciągle cierpiącą z powodu braku chłopaka, Rossweisse-san!

– ...To był mój p-pierwszy pocałunek…. ….Oddałam ci go, Ise-kun – powiedziała Rossweisse-san, z czerwoną twarzą.

….C-coooooooooooooooooooooooooooooooooooo!

W mojej głowie się gotowało, bo nie wiedziałem co powiedzieć! D-do tego nie było większego zaszczytu, niż otrzymanie pierwszego pocałunku!

– T-to było takie nagłe, więc jestem zaskoczony.… – powiedziałem nerwowym tonem.

– N-nie podobało ci się? – zapytała Rossweisse-san.

– N-nie! To było najlepsze! Po prostu jestem zakłopotany, bo było to takie nagłe! – powiedziałem.

– Cóż, więc teraz zróbmy to jak należy... – odparła Rossweisse-san.

Atmosfera znów stała się sympatyczna i kiedy znów mieliśmy się zacząć całować...

– Ise! Wchodzę, miau! Słyszałam, że Księżniczki Przełączenia dzisiaj nie ma! Poróbmy z tej okazji coś zboczonego!

Kuroka trzasnęła drzwiami i wpadła z hukiem do mojego pokoju! Rossweisse-san i ja byliśmy zaskoczeni i natychmiast odsunęliśmy się od siebie! Kuroka miała na sobie tylko bieliznę i machała piersiami we wszystkie strony! Shirone-chan vel Koneko-chan, która weszła za nią, wyglądała na zawstydzoną.

– Przepraszam, senpai. Nie mogłam powstrzymać mojej siostry, nawet jeśli jesteś z Rossweisse-san…

Kuroka mrugnęła z zaskoczeniem, zupełnie jakby odczytywała niezręczną sytuację.

– Miau miau? Czyżbym wam w czymś przeszkodziła?

Nastrój na drugi pocałunek wyparował, niczym złoty sen. Ja i Rossweisse-san popatrzyliśmy na siebie i zachichotaliśmy. Nie miałem już innego wyboru, niż dołączyć do nowej kombinacji z Rossweisse-san, Kuroką i Shirone-chan.

– Hej, nauczycielko-walkirio, chciałabyś urodzić dziecko Iseia? – zapytała Kuroka Rossweisse-san, przytulając się do mnie. Miękkie uczucie jej ciała całkowicie mnie pochłonęło!

Dlaczego ta zła kocica tak nagle z tym wyskoczyła! Rossweisse-san też była zaskoczona tym pytaniem! Kuroka pomasowała się po brzuchu.

– W przyszłości jego dziecko pojawi się tutaj. Chcę aby stało się to jak najszybciej, miau. Możemy to zrobić nawet teraz, jeśli chcesz.

Doznałem obfitego krwotoku z nosa!

– Shirone, może też to powiesz? Dzięki temu zarezerwujesz sobie jego dziecko – zapytała Kuroka Koneko-chan.

Koneko-chan zmieszała się, kiedy to usłyszała i zaczęła panikować. Wzięła się jednak w garść.

– ...C-cóż, z pewnością chce je sobie zarezerwować… – oznajmiła.

– Co powiedziałaś? Jesteśmy już zaręczone z nim, zapomniałaś? To znaczy, że już sobie zarezerwowałyśmy jego dziecko, miau. Hej, Ise, zróbmy sobie gromadkę dzieci, dobrze ♪ – powiedziała podekscytowana Kuroka.

Kuroka uroczo nadgryzła moje ucho! Uhiiiiiiiiii! Od kiedy się jej oświadczyłem, t-ta dziewczyna ciągle proponowała mi robienie zmysłowych rzeczy, więc to było naturalne, że nie mogłem się już dłużej opierać!

High School DxD Volume 25 Illustration 3.5.png

Koneko-chan stanęła na łóżku i zaczęła się rozbierać, aż została w samych majteczkach i usiadła na mnie okrakiem!

– R-racja. To znaczy że już zrobiłam sobie rezerwację.

Od tamtego czasu Koneko-chan stawała się coraz odważniejsza! Wpływ tej złej kocicy był coraz silniejszy!

– Więc jak, chcesz mieć dziecko z Iseiem? – zapytała Kuroka Rossweisse-san, gdy pochyliła się nade mną.

Rossweisse-san najwyraźniej miała kłopot, jak odpowiedzieć i trochę panikowała, jednak natychmiast wzięła się w garść i przytuliła się do mnie, jakby próbowała wyrwać mnie z rąk Kuroki i Koneko-chan.

– W-w każdym razie dzisiejszej nocy będę spała z Iseiem-kun! T-to w końcu specjalna szansa!

Siostry, Kuroka i Koneko-chan, zachichotały i były zaskoczone niecodzienną odwagą Rossweisse-san.

– Cóż, mnie to pasuje, miau.

– Spokojny sen jest najlepszy…..

Siostry nekomaty zdawały się wyczuwać, że Rossweisse-san nie miała już więcej chęci, aby zrobić coś zboczonego, więc nasza czwórka poszła spać. Byłem niespokojny i nie mogłem się uspokoić, gdyż ciągle tuliły się do mnie Koneko-chan i Kuroka. Potrafiłem potwierdzić uczucia moje i Rossweisse-san. Teraz pozostało mi tylko poradzić sobie z meczem!

Część 2[edit]

I tak wreszcie nadszedł dzień meczu...

My, Drużyna Sekiryuuteia Gorejącej Prawdy, wraz z grupą Rias, dotarliśmy do świata mitologii nordyckiej, Walhalli, która była miejscem spotkania. Boiskiem gry, miał być olbrzymi stadion, nazywany Stadionem Thora. Przed wejściem stał pomnik dzielnego Thora, który dumnie dzierżył w dłoni Mjölnira. Rozdzieliliśmy się z grupą Rias przy wejściu dla graczy.

– Już nie mogę się doczekać tego meczu – powiedziała Rias, zanim się rozstaliśmy.

Najwyraźniej będą oglądali mecz z sali dla upoważnionego personelu.

– Na pewno zwyciężycie.

– Zwyciężycie.

– Polegam na was.

– Będę wam kibicował!

Słudzy Rias, Akeno-san, Koneko-chan, Kiba i Gya-suke, pozdrowili nas. Mój tata, Kunou, Ophis, i Lilith, z Rezydencji Hyoudou, też przyszli obejrzeć mój mecz.

– Będę wam kibicować. Daj z siebie wszystko, Ise! – powiedział tata.

Kunou i inni też dodali coś od siebie:

– Twoi przeciwnicy są bogami, ale wierzę że zwyciężysz!

Ophis i Lilith też się odezwały:

– Jeśli będzie naprawdę źle, pomogę ci, Ise.

– Ja też…….

Nie, jeśli dołączyłybyście do mojej drużyny, to zwycięstwo byłoby pewne! Ale to niemożliwe!

– Mama powiedziała, że przyjdzie na turniej, jeśli dostaniesz się do głównego etapu. Dodała również, że nie może nie przyjść na turniej, gdy jej syn zakwalifikuje się do głównej fazy turnieju – dodał tata.

– Naprawdę? Rozumiem. Dam więc z siebie wszystko, aby wygrać.

Nic by mnie nie uszczęśliwiło bardziej, niż to, że moja mama przyjdzie obejrzeć mój mecz. Racja, to będzie wielkie wydarzenie, więc powinno być należycie uczczone. Mama też tak pewnie pomyślała i dlatego przyjdzie. Z tego powodu nie mogę przegrać meczu. My, Drużyna Sekiryuuteia Gorejącej Prawdy, postanowiliśmy dać z siebie wszystko…..

Szliśmy na środek stadionu, podczas gdy otaczający nas tłum wiwatował.

– A teraz na stadion wchodzi Drużyna Sekiryuuteia Gorejącej Prawdy! Są popularni zarówno wśród mężczyzn jak i kobiet w różnym wieku, a ich fani zebrali się na Stadionie Thora, aby zobaczyć Opai Smoka! – oznajmił komentator.

– Oppai Smok!

– Wygraj proszę!!

– Proszę, pokaż nam dobry mecz pomiędzy tobą, a Widarem-sama!

Widzowie nas pozdrawiali! Ochh, kto by pomyślał, że jestem taki popularne wśród nordyckiej mitologii, ech. Właściwie to myślałem, że mnie wygwizdają, albo obrzucą obelgami.

Z drugiej strony…..

– Rossweisse!

– Kyaa! Rossweisse-sama!

– Rossweisse-san, będę ci kibicować!

Wielu fanów dopingowało Rossweisse-san! W końcu to była jej ojczyzna, ale dodatkowo, podczas turnieju ściągnęła na siebie więcej uwagi, a jej popularność się zwiększyła. Jako była walkiria, która brała aktywny udział w turnieju, zaskakującym było, że zwróciła na siebie tak dużą uwagę Asgardu. Rossweisse-san zaczerwieniła się, gdy usłyszała ten gorący doping. Gdy zajęliśmy miejsce na środku stadionu, pojawiła się Drużyna Królów Przyjemności.

– Dziękuję że czekaliście, mieszkańcy Asgardu! Nadszedł czas na naszą mitologię, oto drużyna Widara-sama! Na scenę wchodzi Drużyna Królów Przyjemności! – oznajmił komentator.

Gdy tylko to powiedział…...

Nad głowami poczuliśmy ciśnienie! Przez sufit, sfrunęło z nieba olbrzymie cielsko!

Zushiiiiiiin! Przed nami energicznie staną Król Potworów, Tyfon-san! Wszyscy członkowie jego drużyny, włącznie z Widarem-san, stali mu na ramionach i rękach!

– Wooooooooooooooooooooooooow!

Stadion rozbrzmiał wrzaskami fanów:

– Widar-samaaaaaaaaa!

– Brynhildr-saaaaaaan!

– Chwała naszemu przywódcyyyyyy!

Widzowie zaczęli wiwatować jeszcze głośniej, niż wtedy, gdy pojawiliśmy się my. Tak jak się można było spodziewać, nawet jeśli ich drużyna składała się z różnych mitologii, to należał do niej przywódca Asgardu. To było naturalne, że ojczyzna nordyckiej mitologii była pełna tych, którzy dopingowali Widara-san i walkirie. Obie drużyny zebrały się na środku pola. Presja od Króla drużyny przeciwnej, Tyfona-san, była jeszcze większa, gdy jego olbrzymie cielsko tutaj stało.

– GAHAHAHAHA! Będę walczył z Niebiańskim Smokiem! Z żadnego meczu tak się nie cieszyłem, jak z tego! – wrzasnął z głębi serca trzynastometrowy Tyfon-san.

Co za szczery i żywiołowy śmiech. Jednakże ilość i głębia aury, która wyciekała z jego ciała, była prawdziwa. Nie był kimś, kogo można lekceważyć. W końcu był Królem Potworów, który siłą dorównywał Fenrirowi, albo nawet był od niego silniejszy…..

Spojrzenia moje i Widara-san spotkały się. Nic nie mówiliśmy, tylko na siebie patrzyliśmy. Wiedziałem, że zamierzali wygrać.

– Cóż, zakręćmy teraz kołem, aby ustalić, jakie będą zasady meczu! – powiedział komentator.

W zależności od tego, co wypadnie, nasze szanse na zwycięstwo mogą się zmienić. Olbrzymie koło, które zostało zainstalowane na stadionie, kręciło się i w końcu stanęło.

Zasadą gry będzie wspinaczka na Yggdrasila!

W-więc to tak!

– Tak więc ten mecz odbędzie się według nowej zasady, która jest gorącym tematem wśród każdej mitologii, wspinaczki na Yggdrasila! To naprawdę nieoczekiwane, że wypadło to akurat na stadionie mitologii nordyckiej! Zasady są proste. Trzeba się wspinać po sztucznym Yggdrasilu, a ten kto pierwszy osiągnie szczyt, wygra! Oczywiście, jeśli pokonacie wrogiego Króla, też wygracie – oznajmił komentator.

Na monitorze ukazało się olbrzymie drzewo. Jego rozmiary i wysokość, sięgająca ponad chmury, była niesamowita. Wprawdzie oryginalny Yggdrasil był jeszcze większy, ale ten, przygotowany na potrzeby Królewskiej Gry, też był spory. Zasady były proste. Wspinaj się na szczyt, a kto osiągnie go pierwszy, wygra. Łatwo było to zrozumieć. Oczywiście, walka też będzie o wiele bardziej brutalna.

– Piony będą mogły użyć promocji, gdy osiągną półmetek – powiedziała Ravel.

To znaczy, że nasze Piony będą mogły stać się Królowymi, gdy będą w połowie tego drzewa. Dlatego będziemy musieli pokonać walkirie, zanim tam dotrą. Kiedy o tym myśleliśmy, początek gry coraz bardziej się zbliżał.

– Gra zacznie się, gdy obie drużyny zostaną teleportowane na sztucznego Yggdrasila! Mecz wieku, Drużyna Sekiryuuteia Gorejącej Prawdy kontra Drużyna Królów Przyjemności! Wkrótce się zacznie! – oznajmił komentator.

Obie drużyny, moja i przeciwna, zostały pochłonięte przez światło i teleportowane…

Miejscem w którym wylądowaliśmy, był pień Yggdrasila.

…Mogliśmy być tylko zaskoczeni, jak wielkie było to drzewo. Wszyscy patrzyli do góry, ale…

To było jasne, że nie mogliśmy stąd zobaczyć szczytu drzewa. Było wyższe niż chmury. Wygląda na to, że drużyna Widara-san wylądowała po drugiej stronie drzewa. Oczywiście atak przed rozpoczęciem wspinaczki, był sprzeczny z zasadami.

Pień Yggdrasila był owinięty spiralnymi schodami, ale drzewo otoczone było także unoszącymi się w powietrzu wyspami. Mogliśmy je wykorzystać, jako miejsca do odpoczynku, lub stoczenia bitwy. Oczywiście, lot na sam szczyt także byłby w porządku. Biorąc pod uwagę wysokość tego drzewa, wspięcie się na samą górę zabierze dużo czasu. Nawet normalnemu diabłu to trochę zajmie, i to wtedy, gdy będzie leciał z pełną prędkością i utrzymywał stałe tempo. Moglibyśmy dotrzeć prędzej, gdybyśmy skoncentrowali na tym wszystkie nasze siły, ale przeciwnik nam na to nie pozwoli.

Przed rozpoczęciem gry, był krótki czas na ustalenie strategii. Zebraliśmy się wokół stołu, który ustawiono pod drzewem i przedyskutowaliśmy co zrobić. Ravel położyła na stole kartkę papieru, na której został spisany skład przeciwnej drużyny.

Począwszy od Króla Tyfona, był to naprawdę niesamowity skład.

– Poza Tyfonem, Widarem-san i Apollem-san, w drużynie zaszło kilka zmian, ale tym razem to poważny skład – oznajmiłem.

Tym razem Piony były walkiriami, do tego koleżankami Rossweisse-san.

– Najwyraźniej będę walczyła nie tylko z Brynhidlr-senpai, ale i z innymi walkiriami.

Rossweisse-san miał zaniepokojoną minę, ale Xenovia śmiała się odważnie, drżąc z podniecenia.

– ....To parada bogów. Nawet ja nie mogę się przestać trząść.

Cóż, to normalne. Mnie też nie podoba się to, że moi przeciwnicy są bogami, ale skoro już tu jesteśmy, to nie mamy innego wyboru niż walka.

– Czyżby to byli najgorsi i najsilniejsi wrogowie, z którymi kiedykolwiek walczyłem? – zapytałem Ddraiga.

[Tak, przerastają ich wszystkich, wyłącznie z Rizevimem i Apophisem.]

Cóż, cieszyłem się że to normalny mecz, a nie walka na śmierć i życie. Mimo tego nie zamierzali dać nam żadnych forów. Ddraig odezwał się:

[Skład drużyny przeciwnej jest niesamowity i nawet ja nie miałem okazji spotkać się z nimi wszystkimi podczas poprzedniego życia. Teraz czuję żal z powodu tego ciała.]

Nie potrafiłem sobie wyobrazić, że miałbym walczyć z drużyną, która przewyższa wszystkie rasy i mitologie.

– Prawdę mówiąc nie będzie niczym dziwnym, jeśli przegramy ten mecz. Różnica pomiędzy siłą naszą a ich, jest naprawdę duża – oznajmiła Ravel wprost, po czy nagle jej twarz przybrała odważny wyraz. – Ale i tak walczmy aby wygrać. Jestem pewna, że jest wiele szans, abyśmy mogli odnieść w tym meczu zwycięstwo.

[Tak!]

Podekscytowaliśmy się słowami naszego stratega! Nawet jeśli nasi przeciwnicy są bogami, to my będziemy tymi, którzy wejdą na szczyt jako pierwsi. Wystarczy że wypełnimy główny cel jako pierwsi, nawet jeśli zrobi to tylko jeden z nas.

….Cóż, wolałbym jednak, aby tak się to nie skończyło. Chciałem chociaż przyłożyć Widarowi-san pięścią.

– Zdolnością Roygun-sama, jako diablicy, jest Szczelina, prawda? Dzięki niej można stworzyć we wszystkim rozdarcie.... Możesz zrobić pęknięcie na większości przedmiotów, prawda? – powiedziała Ravel do Roygun Belfegor-san, która tym razem należała do naszej drużyny.

Roygun-san roześmiała się z sarkazmem.

– Oczywiście są pewne granice. Nie mogę stworzyć pęknięcia na tych, których moc przekracza moją. To była dobra umiejętność, gdy byłam na drugim miejscu, jednakże….. Jeśli mam rację, to gdy przeciwnikiem jest ktoś w klasie Maou, lub boskiej, to ta zdolność nie będzie zbyt skuteczna.

– ...Chciałabym, abyś stworzyła szczeliny dookoła korzeni Yggdrasila i sprawiła, aby drzewo się przewróciło, ale… wydaje się być zrobione zbyt solidnie, więc nie powinniśmy oczekiwać zbyt wiele – powiedziała Ravel, patrząc na szczyt drzewa.

Myślała o czymś tak odważnym! Doprawdy, moja menadżer już na początku próbowała zrujnować istotę zasad, hę!

– Ponieważ zasady są proste, to i nasza strategia też jest prosta. Powinniśmy zastosować taktykę rakiety wielostopniowej – dodała Ravel.

[---]

Wszyscy zaniemówili, gdy usłyszeli ten plan. Rakieta wielostopniowa. To znaczy że będziemy lecieć razem i stopniowo się oddzielać.

– Jestem pewna, że kiedy nasi przeciwnicy będą się wspinali na Yggdrasila, będą mieli graczy, którzy przypuszczą na nas atak. W takiej sytuacji musimy mieć kogoś, kto się im przeciwstawi. Obie drużyny są zgodne co do tego, że na szczycie musimy mieć tylko jedną osobę, a także chronić Króla – dodała Ravel.

Cóż, tak jest w tym przypadku. Ponieważ zasady są proste, możemy sobie tylko wyobrazić, jak rozwinie się sytuacja.

– Jest także opcja, że wszyscy będziemy walczyć przeciwko im wszystkim, prawda? – powiedziała Irina.

Z pewnością istniała możliwość, że w środku drzewa stoczymy walkę.

– Walka na całego, racja? Istnieje szansa że do tego dojdzie, ale… sądząc po naturze przeciwnika, myślę że gracze poruszaliby się wedle własnego uznania. Wszyscy oni są silni, więc ich asertywność również jest mocna, a to za sprawą Króla Tyfona. To oznacza, że skoro nie mają dobrej koordynacji, istnieje duża szansa, że będą nas atakować jeden po drugim – powiedziała Ravel.

Tak jak powiedziała Ravel, drużyna Widara-san nie była tą, która wyróżniała się w pracy zespołowej. Woleli pozwolić graczom, aby ci walczyli na własną rękę, w celu osiągnięcia zwycięstwa. To dlatego, gdyż każdy z nich miał silne ego i indywidualną siłę. Zanim mecz się zaczął, otrzymaliśmy radę od Ravel. Jeśli drużyna przeciwna miała coś, co moglibyśmy wykorzystać, to była to słabość ich gry zespołowej. To dlatego Ravel podkreśliła, że nasi przeciwnicy będą nas atakowali podczas wspinaczki na szczyt.

– A więc Ravel, zdecydujemy kto będzie najlepszy do walki z kim? – zapytałem.

Ravel skinęła głową.

– Tak, przemyślmy dopasowanie członków drużyny przeciwnej i strategię, jak sobie z nimi poradzić – oznajmiła.

I tak oto przedyskutowaliśmy, jak sobie poradzić z przeciwnikami, zanim zaczęliśmy się wspinać na sztucznego Yggdrasila…..

I tak oto nadszedł czas na rozpoczęcie meczu.

– Czas zaczynać! Obie drużyny zajęły punkty startowe. Początek meczu zostanie zasygnalizowany strzałem z działa! Widzowie i uczestnicy, jesteście gotowi? – oznajmił komentator.

Przez chwilę panowała cisza…...

I wtedy rozległ się głośny strzał z działa.

– START!

Ruszyliśmy biegiem, gdy komentator dał znak!

Najpierw podzieliśmy się na dwie grupy. Pierwsza pobiegła schodami, a druga poleciała w stronę latającej wyspy. Nie łącząc się w jedną, dużą grupę, uniknęliśmy potężnych, pojedynczych ataków na całą drużynę. Jestem Królem, więc mecz skończy się, jeśli zostanę pokonany, więc biegłem po schodach. To tylko plan tymczasowy. Chociaż myślałem o tym aby lecieć, to na początek postanowiłem biec po schodach. Razem ze mną biegli Irina, Xenovia, Rossweisse-san, Ravel i Ouryuu, czyli grupa składająca się z ludzi, którzy byli pewni swojej wytrzymałości. Szybko przyzwałem szkarłatną zbroję. Po niebie natomiast lecieli Bova, Roygun-san i Bina-shi. Asia i Elmenhilde, które nie były zbyt wytrzymałe, siedziały na ramionach Bovy. Skoro lecieli po niebie, stanowili łatwy cel, ale ponieważ Asia i Elmenhilde wspierały Bovę i Binę-shi, ich grupa tak łatwo się nie rozpadnie, nawet jeśli będzie naprawdę źle.

Biegliśmy po schodach z olbrzymią szybkością. Kiedy to robiliśmy, byliśmy w stanie spostrzec drużynę przeciwnika, gdyż dla każdej drużyny były przygotowane oddzielne schody. Grupa drużyny przeciwnej składała się z Widara-san, Artemis-san i Brynhildr-san. To znaczy że reszta drużyny leci po niebie, włącznie z ich Królem, Tyfonem, hę. Z pewnością był odważny i nie bał się, że zostanie znokautowany.

Obie drużyny wspinały się na Yggdrasila przez trzydzieści minut, kiedy zaczęliśmy widzieć unoszące się, latające wyspy, otaczające drzewo. ...Faktycznie, organizatorzy turnieju byli dość przewidujący, że zorganizowali nam te miejsca do walki….! Nasi przeciwnicy też zdawali się to rozumieć, gdyż przypuścili pierwszy atak!

Był ktoś, kto stanął pośrodku latającej wyspy i czekał na nas.

Był to obecny przywódca olimpijskich bogów, Apollo-san.

– Kto będzie przeciwnikiem, który spróbuje mnie tu zatrzymać? – zapytał.

Ludzie z mojej drużyny, których wcześniej ustaliliśmy w naszej strategii, polecieli przed siebie. Xenovia, Irina i Nakiri. Ich trójka wylądowała na wyspie, na której stał Apollo-san.

– Bogu Słońca, jestem Skoczkiem Hyoudou Isseia. Pozwól mi zostać swoim przeciwnikiem – powiedziała odważnie Xenovia.

– Jestem Asem Michała-sama! Nazywam się Shidou Irina! Obecnie należę do Drużyny Hyoudou Isseia-kun! – oznajmiła Irina, trzymając w dłoni Hauteclairea.

– Jestem dziedzicem Klanu Nakiri, z Pięciu Wielkich Rodzin, Nakiri Kouchin Ouryuu. To zaszczyt, móc walczyć z legendarnym bogiem, ale jestem też kouhai Sekiryuuteia, dlatego damy ci popalić – dodał Nakiri, okrywając swoje ciało touki.

Ta trójka była bardzo śmiała, skoro rzuciła wyzwanie Bogowi Słońca! Z pewnością są niezawodnymi towarzyszami! Apollo-san też zdawał się być zainteresowany ich pojawieniem się.

– Takie przedstawienie się pasuje do towarzyszy Sekiryuuteia. Jestem Apollo, przywódca olimpijskich bogów.

Zaraz potem bitwa się zaczęła…..

Po rozpoczęciu walki, Rossweisse-san natychmiast zamknęła Xenovię i pozostałych (włącznie z Apollem-san), w magicznej barierze. To miało uniemożliwić wrogowi ucieczkę z tego miejsca i nawet jeśli nasi towarzysze przegrają, będzie nam mogła kupić trochę czasu. Bariera, wzmocniona przez Rossweisse-san za pomocą różdżki Misteltein, została użyta, aby okryć pierwsze miejsce bitwy. Gdy bariera została postawiona, zostawiliśmy to miejsce i kontynuowaliśmy drogę na szczyt. Pod nami kilkakrotnie błysnęły światła, i było słychać odgłosy eksplozji, gdy bitwa przybrała na sile.

Gdy zostawiliśmy Apolla Xenovi i pozostałym, po dziesięciu minutach wspinaczki dotarliśmy do wielkiej wnęki, umieszczonej w wielkim pniu Yggdrasila. Najwyraźniej schody ciągnęły się dalej w głąb drzewa. Skoro ta dziupla była równie szeroka, co wysoka, mogliśmy tu bez problemu toczyć nawet duże bitwy. Innymi słowy to było tak, jakby organizatorzy turnieju mówili nam „Możecie tutaj walczyć”. Niespodziewanie, ktoś tu na nas czekał. Kobieta nosząca zbroję na sukience. To bogini Artemis. Trzymała w dłoni łuk, który był także jej symbolem.

– To Artemis-sama – powiedziała Ravel, gdy zobaczyła kto jest naszym przeciwnikiem.

To dziupli weszły Bina-shi i Asia! Powierzyliśmy Artemis-san tym dwóm osobom. Czułem się nieswojo, że zostawiliśmy tutaj naszą uzdrowicielkę, ale… skoro z Asią będzie Bina-shi, to nie tylko będzie miała szansę przeżyć, ale też jej kompatybilność z wrogiem była lepsza.

– Ise-san i wy wszyscy! Resztę zostawiam wam! – powiedziała do nas Asia.

Gdy zostawiliśmy boginię tej dwójce, ponownie stworzyliśmy magiczną barierę i kontynuowaliśmy wspinaczkę. Cóż, skoro przeciwnikiem była kobieta, to może byłoby lepiej, abym to ja z nią walczył, ale przecież czeka mnie walka z Widarem-san, więc muszę oszczędzać siły. Jednakże, ponieważ miałem kompetentnych towarzyszy, zostawiłem walkę Bini-shi i Asi, po czym kontynuowałem moją wspinaczkę z Ravel i pozostałymi! Około godzinę po rozpoczęciu meczu, w końcu byłem w stanie zobaczyć środkową część Yggdrasila. Na całym obwodzie drzewa umieszczono flagi, które symbolizowały półmetek. Gdy go minęliśmy, moje Piony, Ravel, Bova i Elmenhilde awansowały się na Królowe. Dzięki temu nasz potencjał bojowy wzrósł. Cóż, dla naszego przeciwnika nie była to duża różnica…

Kilka minut później, na niebie pojawiła się olbrzymia latająca wyspa, której tu wcześniej nie było. Nagle sfrunął z niej olbrzymi cień!

– Yeaaaaaaaaaaaaaaaaaach!

Tym, który zstąpił z wyspy i zaryczał, był Król drużyny przeciwnej, Tyfon! Wskazał nas palcem, gdy przybrał przesadną pozę.

–Więc kto będzie moim przeciwnikiem!? Nie mam nic przeciwko, aby był nim Sekiryuutei! – oznajił podekscytowanym głosem.

Napięcie było wielkie! Naprawdę cieszył się z tego, że mógł walczyć w turnieju! Tyfon pojawił się przed nami, chociaż już wcześniej zdecydował, kto będzie jego przeciwnikiem… Zacząłem myśleć, że byłoby lepiej, gdybym to był ja! Aby zwyciężyć, trzeba było wspiąć się na szczyt drzewa, albo pokonać wrogiego Króla....

Kiedy tak myślałem, mogłem wyczuć chęć do walki, gdzieś z góry! Kiedy tam spojrzałem, zobaczyłem Widara-san, który patrzył na mnie z klatki schodowej i wskazywał jakieś miejsce. Powędrowałem wzrokiem za jego palcem i zobaczyłem latającą wyspę. Najwyraźniej mój przeciwnik rzucał mi wyzwanie!

Rozumiem. Pewnie mówi coś w stylu „Wolałbym sam stoczyć z tobą walkę, niż pozwolić na to Tyfonowi”.

Dałem Ravel i Rossweisse-san znak oczami i skinęliśmy sobie głowami. Zdecydowaliśmy, że Bova-san, Roygun-san i Elmenhilde, będą przeciwnikami Tyfona, a Ravel, Rossweisse-san i ja, będziemy walczyć z Widarem-san i Drużyną Walkirii, której przewodziła Brynhildr-san. Ja i moi towarzysze ruszyliśmy w stronę naszych bitew. Gdy minęliśmy połowę Yggdrasila, walka o drogę na szczyt, weszła w fazę krytyczną.

Żywot. DxD Kontra Życie. BOSKI Czerwony Smok rzuca wyzwanie Bogom[edit]

Część 1[edit]

Ja, Kiba Yuuto, wraz z moją panią, Rias-oneesan, oraz resztą członków drużyny, przyglądaliśmy się meczowi Iseia-kun, z pokoju dla uprzywilejowanego personelu. Rozmieścili swoich graczy w różnych miejscach, aby poradzić sobie z przeciwnikami. Pojedynki miały się toczyć w następujących parach:

Bóg Apollo kontra Xenovia, Irina i Nakiri-kun.

Bogini Artemis kontra Asia-san i Bina Lessthan-san.

Tyfon kontra Elmenhilde-san, Bova-san i Roygun Belfegor-san.

No i bóg Widar kontra Ise-kun, podczas gdy obok, Drużyna Walkirii miała walczyć z Rossweisse-san i Ravel-san.

Walka się zaczęła. W różnych częściach Yggdrasila toczyły się zaciekłe walki. Pierwsza której się przyjrzałem, toczyła się pomiędzy Apollem a Xenovią i pozostałymi. Wiwerny, które Ise-kun wysłał do Xenovi przylgnęły do jej ciała i zmieniły się w zbroję. Obie szermierze, Xenovia i Irina-san, przeprowadziły dobrze skoordynowany atak na Apolla. Jednak on sprawnie sobie z nimi poradził, okrywając swoje dłonie świecącą, boską aurą! Z łatwością unikał ciosów ich mieczy!

– Cios!

Nakiri-kun, który zmienił się w człekokształtnego smoka, z olbrzymią prędkością zmniejszył dystans dzielący go od Apolla i rozpoczął z nim walkę wręcz. Ciosy i kopniaki, okryte toutki uderzały, uderzały, uderzały i uderzały! Apollo musiał odpowiedzieć na ataki Xenovi, Iriny-san i Nakiriego-kun, i poradził sobie z nimi bez trudu!

– Więc zamierzasz uniknąć moich ataków!

Rias-oneesan, która siedziała obok mnie, była zaskoczona. Xenovia, Irina-san i Nakiri-kun, odskoczyli do tyłu, zwiększając dystans dzielący ich od Apolla. Xenovia zmieniła swojego Excalibura w bicz, używając zdolności naśladowania i chlasnęła nim Apolla. Ponadto, połączyła swój atak z niesamowitą szybkością i przejrzystością Excalibura, przez co końcówka bicza stała się niewidzialna. Ale nawet jeśli Apollo nie mógł zobaczyć niewidzialnego bata, to i tak uniknął jego ciosu! Zupełnie jakby wyczuł jego aurę! Nie, musiał zrobić „to”! Niewidzialny bat, którego uniknął, zniszczył dużą część latającej wyspy, na której walczyli. To była zdolność zniszczenia. Wygląda na to, że Xenovia przyzwyczaiła się już do używania różnych zdolności Excalibura. Kiedy Apollo unikał ciągłych ataków Xenovi, Irina okryła Hauteclairea świętą aurą!

– Haaaaaaaaaaaaa!

Irina wrzeszczała, gdy wymachiwała Hauteclairem. Za każdym razem, gdy to robiła, w stronę Apolla leciała potężna aura! Jednak on po prostu strzelał niewielkimi pociskami boskiej aury. Bez chwili wahania, Irina-san stworzyła bicz, tak jak Xenovia, który był przepełniony energią światła i zaczęła nim machać na lewo i prawo! Bicz światła i bicz niewidzialny. Oba zadawały ciosy jednocześnie. Dwóch takich ataków nie dało się uniknąć, chyba że było się w boskiej klasie, lub na zbliżonym poziomie. Tak, boska klasa, lub zbliżony poziom…… Dlatego Apollo mógł łatwo uniknąć tych jednoczesnych ataków!

– Haaaaaaaaaaaaaaa!

Nakiri-kun zmieniał swoje touki w kule i strzelał nimi w Apolla z dystansu! Nie było ich jednak kilkanaście, a około setki. Zaskoczyła nas także objętość touki Nakiriego-kun, ale Apollo-san odparł je wszystkie jedną ręką…!

– Zmiana, zmiana, zmianaaaaaaaa!!! – krzyczała Xenovia, gdy patrzyła na lot pocisków.

Pociski touki, które zostały wystrzelone przez Nakiriego-kun, zmieniły trajektorię i popędziły w stronę Apolla! Czy to wpływ Excalibura Władcy!? Jednak Apollo w ogóle się tym nie przejął i dalej unikał ataków, oraz sam strzelał. Nagle poleciał naprzód, odbijając pociski Nakiriego-kun. Z olbrzymią szybkością skrócił dystans, dzielący go od Xenovi i walnął ją w brzuch z olbrzymią siłą! Ten jeden cios zniszczył zbroję Xenovi i odsłonił jej ciało!

– Gaha! – wrzasnęła.

Ten jeden cios zadany przez Boga Słońca, był przepełniony mocą światła, na którą diabły nie są odporne. Nie byłoby niczym dziwnym, gdyby ten jeden cios jej nie wyeliminował z walki. Jednak Xenovia nie zniknęła i zamachnęła się mieczem na Apolla. Próbował zrobić unik, ale….

– Mam cię!

Bicz Iriny-san zatrzasnął się na nadgarstku Apolla! Bóg nie mógł się wyrwać i prawie oberwał mieczem Xenovi! Jednak kopnął ją i poleciała daleko w tył… ale natychmiast wróciła. Zarówno cios, jak i kopniak, były przepełnione mocą Boga Słońca. Jednak Xenovia była w dobrej kondycji. A wszystko to dzięki pochwie miecza, którą nosiła na plecach. Była od Excalibura.

– To pochwa Excalibura. Podobno zapewnia nieśmiertelność swojemu posiadaczowi, chociaż są pewne ograniczenia – powiedziała Rias-oneesan.

Tak, Xenovia przeszła w stan ograniczonej nietykalności. Nawet jeśli Bóg Słońca śmiertelnie ją zrani, to wyleczy się, dopóki będzie miała tę pochwę.

– Pochwa Excalibura…. Rozumiem, nawet jeśli nie jesteś aniołem, albo człekokształtnym smokiem, to możesz utrzymać się na nogach, właśnie dzięki temu, nawet jeśli światło jest twoją słabością, hę. Można powiedzieć, że do potyczki ze mną wybrano najbardziej pasujących członków drużyny – pochwalił ją Apollo.

– To jest najgorsze. Jeśli Ise nie pokona ich króla, to wtedy naszym jedynym obowiązkiem będzie zatrzymanie ich, dopóki ktoś z naszej drużyny nie spełni warunków zwycięstwa – oznajmiła Xenovia Apollowi, gdy trzymała miecz w dłoni.

Irina-san i Nakiri-kun też przygotowali się do następnej walki, razem z Xenovią. Ich przeciwnik był wysokiej rangi. Bóg. Legendarny bóg słońca. Można nawet powiedzieć, że porażka była nieunikniona. Ale z niezachwianą determinacją, znów stanęli naprzeciwko obecnego szefa olimpijskich bogów i ponownie przygotowali się do walki.

– Mój ukochany Ise-kun będzie tym, który wygra, wiesz o tym? W końcu jest moim misiaczkiem! – powiedziała Irina-san.

– Zdecydowałem, że stanę się silniejszy, jako jego podwładny. Muszę się stać silniejszy. Dla niego… Muszę wygrać dla tego, kto odmienił nasze losy! – dodał Nakiri-kun, okrywając swoje ciało touki.

Połączone siły Xenovi, Iriny-san i Nakiriego-kun, zmusiły Apolla, aby bardziej przyłożył się do walki. Okrył obie dłonie boską aurą i uwolnił ją z całego swojego ciała.

– Nie przepadam za walkami na pełną skalę. Będę jednak chciał spełnić oczekiwania. Dam wam posmakować mocy Słońca.

I tak oto walka Xenovi i pozostałych, przybrała na sile. W innym miejscu, Asia i Bina Lessthan-san, walczyły z boginią Artemis. Bina Lessthan-san uwolniła z całego swojego ciała aurę, będącą w klasie Maou, podczas gdy Artemis próbowała trafić ją z łuku. Jej strzały miały taką cechę, że zawsze trafiały w cel, niezależnie od tego, gdzie był przeciwnik. Strzały zmieniały kierunek lotu, gdy pędziły w stronę celu, który próbował uciec. Do tego były przepełnione boską aurą. Nawet pojedynczy atak wywoła straszliwe rany. Bina-san zestrzeliła jednak je wszystkie swoją demoniczną energią i zaatakowała, gdy zauważyła lukę w obronie przeciwniczki. Jednak Artemis kontratakowała swoimi strzałami, co pozwoliło jej uniknąć ataków, ale… W wyniku tych ciągłych ataków i kontrataków oraz używanej mocy, wnętrze Yggdrasila mocno ucierpiało. Jednak system Królewskiej Gry szybko się aktywował i naprawił zniszczenia. Gdyby nie on, to jestem pewien, że Yggdrasil doznałby poważnych zniszczeń. Artemis strzelała w Asię za każdym razem, gdy zauważyła luki w obronie Bini-san, ale…….

– Ochronię Asię-tan.

Wystrzelone strzały zostały zatrzymane przez żelazną obronę przyzwanego Fafnira!

– Kuh! To takie solidne!

Wytrzymałość obronnej bariery Fafnira, zaskoczyła nawet boginię Artemis. Dla jego silnej woli, aby chronić Asię, nie miało znaczenia nawet to, że przeciwniczką była bogini. Co więcej, Asia nie tylko była chroniona. Według zasad Królewskiej Gry, będą ograniczenia, jeśli chowaniec będzie zbyt silny. Fafnir nie mógł tu zostać zbyt długo, dlatego musiał zrobić wszystko co w jego mocy, gdy go już przyzwali. Asia-san zaczęła czegoś szukać w kieszeni i po chwili wyciągnęła z niej parę majtek!

– Ochhh! Asia-senshu w-w-wyjęła parę majteczek! Cz-czyżby miała użyć „tego”!? Czyżby miała zamiar skorzystać z czegoś, o czym dotąd krążyły tylko plotki? – oznajmił komentator.

Więc plotki na temat specjalizacji Fafnira tak się rozeszły, hę? Gdy komentator mówił dalej, widzowie też zaczęli przypatrywać się temu z niecierpliwością! Asia była tak zawstydzona, że cała jej twarz stała się czerwona, a głos jeszcze bardziej piskliwy.

– Fafnir-san m-m-m-m-m-m-m-m-m-m-m-m-m-m-majtusiowe zajęcia zaraz się zacznąąąąąąąąąąą! – powiedziała.

Była zdesperowana! Asia-san rzuciła majtki Fafnirowi! Smok złapał je w paszczę i zaczął rzuć! Tak jak można się było spodziewać, je majtki! Zapanowała cisza… Bina-san i bogini Artemis przestały walczyć i zwróciły uwagę na Fafnira, z powodu tego niecodziennego zjawiska!

– Zjadłem przeźroczyste majteczki Asi-tan.

Nagle całe ciało Fafnira błysnęło jasnym światłem. Co to jest? Skąd to światło!? Jak efektywna była ta bielizna? Gdy skierował swoją paszczę w stronę ziemi, wyłoniła się z niej drabina! Dlaczego właśnie drabina!? Wszystko to było ponad naszym rozumieniem!

– Ten tydzień należy do szokujących i zaskakujących potworów! Ruszajcie! – powiedział Fafnir.

Nagle, z jego paszczy zaczęło coś schodzić po drabinie!

– Majtusie majtusie majtusie majtusie majtusie majtusie majtusie majtusie majtusie.

Kiedy dziwne głosy stawały się coraz głośniejsze, po drabinie zeszła duża liczba małych Fafnirów! Co to u diabła ma być….? Co się dzieje….? Wszyscy w pokoju dla widzów też oniemieli, zupełnie jakby chcieli powiedzieć „Niesamowite!”.

– Więc co by stamtąd wyszło tydzień temu? – Rias-oneesan powiedziała coś, co nie miało sensu.

Ale… Obawiam się, że zbyt się zdezorientowała. Ilość małych Fafnirów przekroczyła dwucyfrową liczbę. Setka ich ustawiła się w szeregu, gdy zaczęły maszerować w stronę Artemis!

– C-co ty chcesz zrobić…?

Nawet bogini się bała!

Małe Fafniry wzbiły się w powietrze i poleciały w jej stronę!

– Majtusie majtusie majtusie majtusie majtusie majtusie majtusie majtusie majtusie.

Ich celem stało się podbrzusze Artemis! Miejsce intymne! Małe Fafniry gryzły jej majtki! Wszyscy zrozumieli co to znaczy! Achh, planowały zjeść jej bieliznę! Dalsze wyjaśnienia były zbędne!

– Chcesz zjeść moje majtki!? Nie wierzę!

Artemis próbowała strząść z siebie małe Fafniry, które wspinały się na jej ciało, ale one dalej pożerały jej bieliznę, nic sobie nie robiąc z oporu! Były niezwykle wytrwałe, gdy dążyły do celu!

– Co za niespodzianka! Małe Fafniry, które stworzył Smoczy Król, próbują zdobyć bieliznę bogini Artemis! – nawet komentator nie miał innego wyboru, niż powiedzieć coś takiego.

Bogini próbowała odpędzić małe Fafniry, pokrywając łuk swoją aurą, ale… Na miejsce każdego zlikwidowanego, z ust Fafnira wylatywało kilka nowych!

– Przepraszam, przepraszam! Przepraszaaaaaaaaaaam! – Asia-san płakała, gdy przepraszała za całą sytuację, do której doszło.

Jednak jej kooperacja z Fafnirem, mogła nawet pokonać boginię!

– W takim razie wezmę sobie za cel waszą panią!

Kiedy Artemis próbowała strzelić z łuku w Asię-san…

– Ochrona Asi-tan.

Silna wola Fafnira odbiła atak bogini.

– Co za silna obrona!

To normalne, że Artemis była zszokowana! Byłem pewien, że moc Smoczego Króla, który podekscytował się majtkami, przekroczył jej rozumienie!

– To naprawdę straszne! Miniklony Smoczego Króla dalej atakują majtki bogini Artemis, podczas gdy ona sama wzięła sobie za cel Asię-senshu, którą z kolei ochronił Fafnir! Z drugiej strony, nawet jeśli ten smok otrzymał jakieś obrażenia, to jego pani natychmiast je wyleczyła! Można powiedzieć, że to ostateczna formacja bojowa! – wyjaśnił sytuację komentator.

Bina-san postanowiła wykorzystać tą nietypową sytuację i zaatakowała swoją demoniczną energią!

– Masz lukę w obronie!

– Aaach!

Bogini Artemis musiała sobie poradzić z przeciwniczką będącą w klasie Maou i jednocześnie chronić własną bieliznę! Najwyraźniej nie mogła sobie poradzić z niespodziewaną kombinacją, Asi-san (+Fafnir) i Biną-san.

– Artemis-senshu będzie musiała dokonać wyboru. Czy ochroni swoje majtki, za cenę niedokładnych ataków, czy zaakceptuje wstyd i da z siebie wszystko, aby walczyć jak należy!?

Tak jak powiedział komentator, ta sytuacja będzie trwała, dopóki Fafnir nie zniknie z pola gry. Ruch który wykonała Ravel-san, aby poradzić sobie z Artemis, był wspaniały. Jednakże, kiedy jedna bitwa przebiegała gładko, była inna, w której im nie szło....

Przeciwnik z którym musieli walczyć, był brutalny. Trzeci pojedynek odbywał się pomiędzy Elmenhilde-san, Bovą-san i Roygun-san a Tyfonem. To był jednostronny mecz….

– Gahahahahahaha! Ale jesteście żywiołowi!

Na powierzchni rozległej, latającej wyspy, która znajdowała się nieco powyżej środkowej części Yggdrasila… Strzelały błyskawice i lał ulewny deszcz, gdyż pogoda na wyspie stała się burzowa! Tyfon, którego imię było źródłem dla słowa „tajfun”, zmienił pogodę swoim atakiem. Kiedy Bova-san próbował atakować, uderzyła w niego ściana deszczu i wiatr, co spowolniło jego pęd. Nawet jeśli Elmenhilde wypiła wcześniej krew, która została przygotowana przez Iseia-kun i Ravel-san, która nadała jej zarówno cechy smoka, jak i feniksa, to i tak nie mogła sprostać atakom Króla Potworów. Jednak obecność Roygun Belfegor-san, która nie została wycofana z walki, dawała im duże wsparcie. Stworzyła Szczelinę w wietrze i błyskawicach którymi atakował Tyfon. Dzięki temu, wszystkie one leciały w innych kierunkach i nie zadały nikomu szkody. Od czasu do czasu Tyfon przestawał kontrolować pogodę i zionął ogniem z paszczy, ale wiele Szczelin podzieliło go na części, co osłabiło jego brutalną siłę. Dzięki temu, Bova-san i Elmenhilde-san nadal nie odnieśli żadnych obrażeń. Roygun-san była poprzednio w klasie Maou. Nawet jeśli jej moc osłabła po tym, jak zwróciła figurę Króla, to nadal potrafiła napsuć krwi wrogowi… Najwyraźniej potrafiła określić lokalizację każdego ataku i używała swojej zdolności Szczeliny na miejscach, które najlepiej do tego pasowały. Prawdopodobnie to była jej dziedzina wiedzy i to, co robiła najlepiej. Po rozproszeniu ataków i znalezieniu luk w obronie, Bova-san i Elmenhilde-san zaatakowali. Mimo że trafili Tyfona, to on wcale nie zwrócił na to uwagi. Roześmiał się tylko radośnie ze szczęścia.

– To dopiero coś! Powinnaś być słabsza niż ja, a udało ci się sprostać wszystkim moim atakom – Tyfon-san pochwalił Roygun-san.

– Ależ nie ma za co – odparła Roygun-san, śmiejąc się elegancko.

Jednak jej wytrzymałość nie była wieczna. Prędzej czy później, sytuacja dojdzie do takiego etapu, gdy ciągłe ataki Tyfona ją przytłoczą. Mimo wszystko podziwiałem siłę woli Roygun-san, jako byłej wicemistrzyni, skoro potrafiła sobie poradzić z Królem Potworów. Jednak gdyby otrzymali jeden cios, natychmiast zostaliby wyeliminowani z walki. Ten mecz był najbardziej zacięty spośród wszystkich, które dotąd stoczyli. Spojrzałem na inny ekran, na którym Ise-kun i pozostali, walczyli na najwyższej z wysp….

Część 2[edit]

Ja, Hyoudou Issei, stanąłem na najwyższej z unoszących się wysp i spojrzałem na moich przeciwników. Byli nimi: przywódca mitologi nordyckiej, Widar-san i Drużyna Walkirii. Cztery walkirie stanęły wokół swojej przywódczyni, Brynhildr-san, podczas gdy po naszej stronie była trójka osób, Ravel, Rossweisse-san i ja. Widar-san uniósł rękę.

– Witaj, Sekiryuuteiu – powiedział, po czym wskazał niebo palcem. – Chcesz iść tam, prawda? Cóż, zgodnie z zasadami, mecz wygra ten, kto pierwszy osiągnie główny cel. Ale to nudne, prawda? Zarówno dla mnie, jak i dla widzów.

Po tych słowach kilka razy tupnął.

– Więc stoczmy mecz tutaj. Ja zajmę się tobą, a walkirie resztą, oczywiście tą młodą damą z Rodu Feneks też.

Cóż, łatwo to było zrozumieć. Ja będę walczył z Widarem-san, a Rossweisse-san i Ravel z walkiriami. Rossweisse-san stanęła naprzeciwko Brynhildr-san i swoich byłych koleżanek.

– Brynhildr-senpai, i wy wszystkie.

Brynhildr-san powoli dobyła miecza.

– Ty… pewnie trenowałaś, prawda? – zapytała.

Rossweisse-san skinęła głową i uniosła różdżkę Misteltein.

– Tak, nawet jeśli nigdy nie wygrałam ani jednego pojedynku z tobą, to nadal rzucam ci wyzwanie.

– Dobrze, nie mam nic przeciwko. Moim panem jest Widar-sama, a twoim Czerwony Smok. Najwyraźniej nie mamy innego wyboru, niż stoczyć ze sobą walkę!

– Może nie jestem zbyt pomocna, ale postaram się zrobić, co tylko będę mogła – powiedziała Ravel do Rossweisse-san, która przygotowywała się do walki.

I tak oto rozpoczęła się walka pomiędzy Drużyną Walkirii, a Rossweisse-san i Ravel! Tymczasem ja stanąłem naprzeciwko Widara-san. Mój wewnętrzny głos, Ddraig, odezwał się:

[Po rozpoczęciu walki z upadłym aniołem, twoim przeciwnikiem nareszcie jest bóg.]

Aach, racja. Cóż, walczyłem już z Lokim, ale… sądzę że to się nie liczy, ponieważ jednocześnie, walczyli z nim moi towarzysze. Więc to może być mój pierwszy raz, kiedy będę walczył na poważnie z bogiem.

[…Prawdę mówiąc, też bym chciał powalczyć z Tyfonem.]

Była część mnie, która myślała o nich, jako o „współpotworach”, ale obecnie, musiałem pokonać szefa bogów, który stał przede mną! Gdy spojrzeliśmy na siebie, Widar-san i ja ruszyliśmy do walki. Gdy zadałem cios pięścią, Widar-san łatwo zatrzymał go swoim butem, z którego był taki dumny! Moja pięść i… kopniaki Widara-san nawzajem się wykluczały! Zadając ciosy, zacząłem recytować inkantację!

– Mieszkający we mnie Szkarłatny Czerwony Smok przebudzi się z twojego panowania.

Klejnoty na mojej prawej rękawicy zaczęły świecić oślepiającym, szkarłatnym światłem. Jednocześnie dalej wymieniałem kopniaki i ciosy z Widarem-san!

[– Szkarłatny Niebiański Smoku którego posiadam wewnątrz siebie, wzrośnij by stać się Królem.]

Głos Ophis rozległ się z klejnotów.

– Kruczoczarny Bogu Nieskończoności.

Klejnoty na lewej rękawicy zaczęły świecić kruczoczarną aurą. Widar-san odskoczył w tył, gdy to zobaczył. Niesamowita szkarłatna aura okryła całe moje ciało.

[– Wspaniały Czerwony Bogu Marzeń.]

Kruczoczarna aura nieskończoności skondensowała się….

[– Czuwając nad zakazanymi istotami, powinniśmy stać się tymi, którzy przekraczają granice.]

Moja szkarłatna zbroja została zabarwiona kruczoczarnym wzorem. Moc Boskiego Smoka w pełni się ujawniła. Teraz razem wyrecytowaliśmy ostatnią linijkę:

[– Zatańczmy razem jak ogień w piekle.]

[S∞F!! S∞F S∞F!! S∞F S∞F S∞F!!!! S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F!!!!!! S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F!!!!!!!!]

Wszystkie klejnoty rozbrzmiały głosem, który mówił [S∞F!!] i przenikał do duszy. Na klejnotach pojawił się symbol nieskończoności!

[Smocza ∞ Furia!!!!!!]

Gdy skończyłem inkantację, zmieniłem zbroję w kruczoczoczarno-szkarłatną! Dotąd, moja Smocza Pseudodeifikacja mogła trwać tylko dziesięć sekund, ale… teraz jest inaczej! Wewnątrz klejnotu na mojej lewej rękawicy, symbol nieskończoności obrócił się do pionu i podwoił, tworząc liczbę 88. To oznaczało, że obecnie mogę… Ponownie zadałem Widarowi-san kopniaki i ciosy, wytrącając go z równowagi! W mgnieniu oka skróciłem dzielący nas dystans i wysunąłem Ascalona z mojej lewej ręki! Widar-san uniknął mojego szybkiego cięcia, odskakując w tył i oddalając się od ostrza mojego miecza! Jednak nie był to jedyny Ascalon, którego miałem!

– Ascalon II!

[Drugie Ostrze!!]

Wraz z nowym komunikatem, z mojej prawej rękawicy wysunął się drugi Ascalon! Widar-san nie mógł tego całkowicie uniknąć, ponieważ nie spodziewał się czegoś takiego! Ten mecz był pierwszym, kiedy skorzystałem z drugiego Ascalona. Nic dziwnego, że był zaskoczony! Widar-san, który został cięty, próbował mnie kopnąć! Ale ja szybko odzyskałem równowagę i zadałem mu cios! Widar-san próbował odbić moje ataki swoimi specjalnymi kopniakami, ale moja pięść trafiła w jego kopniaki i wytrąciła z równowagi! Nie okazywałem mu żadnej litości. Natychmiast znalazłem się przy nim i uderzyłem w twarz! Odgłos ciosu rozniósł się echem po całej okolicy. Trafiłem Widara-san w twarz, ale… kopniak błyskawicznie trafił w moją lewą rękę. Uderzenie przeszło przez moją rękę mimo zbroi i spowodowało znaczne uszkodzenia. Widar-san cofnął się, po tej wymianie ciosów. Na jego lewym przedramieniu było zadraśnięcie, z którego ciekła krew. Leciała mu także z nosa. Udało mi się go w końcu trafić. Cóż, gdy korzystam ze Smoczej Deifikacji, mogę nawet pokonać boga! Widar-san napiął swoje przedramię i zatrzymał krwawienie. …Mógł zrobić coś takiego tylko poprzez naprężenie muskułów…?

– Ale mi dołożyłeś. Jakoś udało ci się dorównać przeciwnikowi, który jest bogiem. Kto by pomyślał, że staniesz się taki silny – powiedział z radością Widar-san, gdy ścierał krew z twarzy i patrząc na moją rękawicę.

Miał rację. Cudowny lek, Amryta odniósł na mnie taki wpływ, że mogłem wytrzymać w stanie Smoczej Deifikacji przez osiemdziesiąt osiem minut. Mogłem więc wytrzymać w tej formie ponad godzinę… To duża zmiana. Nazwanie tego szybką ewolucją, nie byłoby przesadą. W końcu to zdolność, która może nawet zabić boga tej klasy, będzie to ważnym kluczem do zwycięstwa nad potężniejszymi drużynami. …Jednak ta moc też mieszkała wewnątrz mnie. Mogłem ją osiągnąć dzięki mojej motywacji.

– Cóż, ja też zrobiłem rzeczy, które mogły mnie kosztować życie.

Widar-san wyglądał na zadowolonego z mojej odpowiedzi. Jednakże, nawet jeśli byłem w stronie ofensywnej, to było coś, co mnie niepokoiło. Cyfra [8], która wyświetliła się na klejnocie mojej prawej rękawicy. Nie było jej tam, kiedy badaliśmy mój Boski Dar, aby zobaczyć, jak Amryta mogła ją zmodyfikować. Zakładając, że było to jakieś odliczanie, myślę że oznaczało to osiem minut, ale… Co się stanie, gdy dojdzie do zera…?

Nie mogłem sobie pozwolić na swobodne myślenie o zmianach w moim ciele, ale w międzyczasie, niedaleko mnie, odbywała się brutalna walka pomiędzy Drużyną Walkirii a Rossweisse-san i Ravel. Walkirie podzieliły się na dwie grupy, pierwsza specjalizowała się w walce wręcz, a druga w walce na dystans i używała magii, jako głównej broni. Obie grupy atakowały Rossweisse-san i Ravel jednocześnie! Do tego Brynhildr-san zaatakowała ostrzem nasyconym magią! Rossweisse-san stworzyła obronny magiczny krąg i obroniła się przed mieczem swojej senpai.

– Magia obronna! Kiedy byłaś w drużynie, nie chwaliłaś się tym! – powiedziała Brynhildr-san.

– Ale wiesz, że zawsze miałam do tego talent! – odparła Rossweisse-san.

Różdżka Mistilteinn świeciła się jasno w jej dłoni, gdy zwiększyła swoją magiczną moc! Wytrzymałość kręgu magicznego została wzmocniona, gdy Brynhildr-san uderzyła w niego mieczem! Jednakże, zanim Brynhildr została odrzucona, zakreśliła dłonią jakiś znak i krzyknęła „Uwolnienie!”, po czym magiczny krąg stworzony przez Rossweisse-san, zniknął!

– Teraz! – rozkazała Brynhildr-san Drużynie Walkirii!

Wszystkie walkirie zaatakowały jednocześnie magią ognia!

– Bądź ostrożna! To niebezpieczne!

Ravel pojawiła się nagle przed Rossweisse-san i stworzyła obronny magiczny krąg, który ją ochronił! Precyzja obronnej magii została przygnieciona i natychmiast zniszczona przez Drużynę Walkirii. Kula ognia uderzyła prosto w Ravel! Na szczęście pochodziła z nieśmiertelnego Rodu Feneks, więc nawet jeśli oberwała takim atakiem, to płomienie tylko przywrócą jej ciało do pierwotnego stanu. Jednakże, wyzdrowienie wykorzysta wiele wytrzymałości. Jeśli jej ciało zostanie kilka razy zniszczone, prędzej czy później zostanie pokonana, z powodu braku wytrzymałości. Rossweisse-san była zszokowana z faktu, że jej obronny magiczny krąg został zniszczony. Skoro tym razem zarejestrowałem ją jako Gońca, to jej magiczna moc została wzmocniona.

– Nie wzmocniłaś swojej słabości od tamtego czasu, prawda? Twoją specjalnością było atakowanie i przez to, że próbowałaś kontratakować, miałaś pełno luk w obronie. Nic się nie zmieniłaś od tamtego czasu – powiedziała Brynhildr-san.

Ten szyderczy komentarz sprawił, że Rossweisse-san czuła się sfrustrowana. Brynhildr-san wymierzyła miecz w Rossweisse-san.

– Dzięki tej różdżce, twoja magiczna moc przekracza nawet moją. Nie, nawet bez tej różdżki, jesteś lepsza ode mnie, pod względem magicznej mocy. Jednak magia to nie tylko moc, wiesz o tym?

Drużyna Walkirii ponownie zebrała się wokół Brynhildr-san. Wojowniczki odezwały się:

– Jest mi ciebie żal, Rossweisse-san. Jednak to rozkaz naszej przywódczyni!

– To kara za to, że znalazłaś chłopaka przed nami!

– Ale założę się, że nawet się jeszcze z nim nie całowałaś!

– Zasadniczo Walkirie dzielą się na dwa typy. Typ pierwszy to taki, który szybko znajduje sobie chłopaka i równie szybko odchodzi z drużyny, zaś drugi jest walkiriami bez przerwy i nie potrafi sobie znaleźć chłopaka przez długi czas. One właśnie są tutaj… Ich przywódczyni też jest takim typem – powiedział do mnie Widar-san.

Aachh, więc te walkirie nie potrafią sobie znaleźć chłopaka, hę… Zaraz, Brynhildr-san też….?

– Pierwszy pocałunek dziewicy i jej cnota, mogą zostać zabrane tylko przez księcia, który przyjedzie na białym koniu. Zgadzacie się ze mną wszystkie? – powiedziała dumnie Brynhildr-san, kiedy patrzyłem się na nią.

– Tak! – odparły wszystkie walkirie jednocześnie.

Książę na b-białym koniu, huhhhhhhhhhh!? … P-przywódczyni Drużyny Walkirii… Najsilniejsza walkiria jest… jakąś marzycielką….! J-jest taka słodka, co nie!?

– Zrobiłam to… – mruknęła Rossweisse-san, cała czerwona na twarzy.

– Hę? Co zrobiłaś?

– Całowałam się z Hyoudou Isseiem-kun – odparła Rossweisse-san.

Poczynając od Brynhildr-san, każdą z walkirii zamurowały te słowa. Atmosfera zgęstniała.

– … C-c… C-c-c-c-c…. Całowałaś się? Z chłopakiem? – powiedziała Brynhildr-san, trzęsącym się głosem.

Rossweisse-san skinęła głową na pytanie Brynhildr-san. Kiedy wszystkie walkirie były w szoku, natychmiast straciły zapał do walki! T-tak je to zszokowało!? Czy pocałunek był taki ważny dla walkirii, które nie miały żadnych związków z mężczyznami!?

– Niemożliwe! Jesteś zbyt zboczona! Zboczonaaaaaaaaa! Nie wierzę że zrobiłaś coś takiego przed ślubem! Cuś pudubnego! – wrzeszczała Brynhildr-san.

Zaczęła mówić z akcentem! „Cuś pudubnego!”! Pozostałe walkirie też się zaczerwieniły.

– Jesteś zboczona!

– Posunęłaś się za daleko!

– Ja nawet nie trzymałam nigdy chłopka za rękę!

– I to z młodszym od siebie mężczyzną! Jak zboczona jesteś!

…….

…N-nie mogłem nic powiedzieć. R-rozumiem, więc walkirie-singielki są niesamowicie niewinne. Cóż, z Rossweisse-san jest tak samo. Uwaa, co za marnotrawstwo! Nie mają chłopaków, nawet jeśli są takie ładne! W każdym razie czy wszystkie walkirie mówią z takim akcentem…? Dzisiaj wiele się nauczyłem…

– Brynhildr nadal jest dziewicą. Oczywiście reszta walkirii z drużyny też. W porównaniu do Rossweisse-san, wszystkie są takie nijakie – szepnął mi Widar-san.

Mówisz poważnie!? Brynhildr-san i wszystkie walkirie w drużynie… To rozwinęło się we wspaniałą sytuację, ale nasza strateg nie miała zamiaru opuszczać gardy.

– Straciły czujność! Rossweisse-sama, atakujmy!

– M-masz rację!

Rossweisse-san natychmiast zaatakowała magią Drużynę Walkirii, trzymając różdżkę w dłoni. Przeciwniczki zostały zalane ulewnym deszczem! Straciły czujność, gdyż „Nasza była towarzyszka pocałowała kogoś przed nami” i…….

– Kyaaa!

Uderzyła w nie potężna magiczna moc Rossweisse-san i wszystkie zostały spowite odsyłającym światłem!

– Cztery Piony z Drużyny Królów Przyjemności zostały wyeliminowane!

Komentator ogłosił wyeliminowanie przeciwników z walki! W porządku! Nie sądziłem, że to całowanie się z Rossweisse-san ostatniej nocy, będzie miało taki wpływ na mecz! Jednakże, skoro Drużyna Walkirii została pokonana przez Rossweisse-san, Brynhildr-san uspokoiła się i wzięła w garść. Ostrze jej miecza błysnęło światłem. To musi być magia. Ponieważ Rossweisse-san i Ravel były diablicami, światło było dla nich zabójcze.

– To była moja wina. Wracajmy do walki, dobrze?

Walka pomiędzy Rossweisse-san i Ravel, a Brynhildr, przybrała na sile.

Przypatrywanie się walce walkirii było fajną rzeczą, ale… Moim priorytetem była walka z Widarem-san, który stał przede mną.

– Dalej możemy tak się ze sobą bić, ale nie jest to zbyt widowiskowe. Też chcę podbić serca widzów – powiedział mój przeciwnik, po czym stworzył w swojej dłoni magiczny krąg. Ten wzór należał do nordyckiej magii.

– Twój goniec nazywa się Asia-chan, prawda? Przyciągnęła uwagę, ponieważ jest smoczą kapłanką. Dlatego ja też miałem interes w tym, aby zawrzeć pakt ze sławnym smokiem. Dlatego dodałem go do drużyny.

Widar-san mówił zapewne o Midgardsormrie. Tym razem też miał wziąć udział w meczu, ale dotąd go nie widzieliśmy. Mógł spać obok pnia Yggdrasila…

– Przybądź tutaj, potężny smoku.

Po tych słowach, coś wypadło z magicznego kręgu na dłoń Widara-san. To była figurka olbrzymiego smoka, który spał na samym dole drzewa. Nie przyzwał go tu w prawdziwej postaci, ponieważ miał on jakieś pięćset do sześciuset metrów długości, a tylko w projekcji. Było to zupełnie tak, jakby przyzwano jego świadomość podczas ataku Lokiego.

– Czas aby Midgardsormr pokazał na co go stać… Hej obudziłeś się? – Widar-san próbował mówić do projekcji Midgardsormra, ale…

– ……ZZZZZZZZZ……

Leniwy smok dalej spał.

– Najpierw muszę go obudzić….. – Widar-san westchnął i szturchnął projekcję palcem. Najwyraźniej musiało to mieć wpływ na jego prawdziwą postać, bo otworzył oczy.

– Co...? Co jest? Och, to ty, Widarze… Co się dzieje?

– Bez żadnego „Co się dzieje?”. Musisz mi pomóc, zgodnie z paktem który zawarliśmy.

– …Dobra… Nie mam wyboru. Ale proszę, zróbmy to szybko.

Po tych słowach, magiczny krąg rozbłysnął i zmienił się w klejnot. Znałem go skądś. Azazel-sensei używał kiedyś czegoś takiego… Widar-san uniósł nogę i zajął się mechanizmem umiejscowionym na swoim obuwiu. Było tam zgłębienie, w które zdawało się coś pasować. Widar-san umieścił tam klejnot i w jednej chwili zaczął on emanować szarym światłem. …On chyba nie zamierza…! Całe ciało Widara-san okryła szara aura.

– Te buty to ulepszony model. Z pomocą Grigori, nasza nordycka mitologia próbowała skopiować system Boskiego Daru, wykorzystując także moc prawdziwego Yggdrasila!

Światło którym emanował Widar-san, było tak jasne, że okryło ono całą wyspę, a ja musiałem zakryć oczy! Po tym jak światło się ustabilizowało, moim oczom ukazała się zbroja płytowa, zrobiona ze smoczej mocy, taka jak Valiego, Sajiego oraz moja! Zupełnie jakbym miał deja vu! To było…zupełnie jak wtedy, gdy Azazel-sensei zmienił Fafnira w zbroję! Zbroja sztucznego Boskiego Daru! Widar-san używał czegoś takiego! Pakt ze… Smoczym Królem, Midgardsormrem! Szara zbroja płytowa! Jednak były pewne różnice pomiędzy naszymi zbrojami, a tą, stworzoną metodą Azazela-sensei. Większa część jego zbroi była skupiona wokół jego stóp, i to było centrum całej konstrukcji. Część jego nóg także była opancerzona bardziej, niż ręce. Pasowało to do niego, skoro walczył głównie za pomocą kopniaków.

– Można powiedzieć, że to broń półboga. Asgardzka wersja sztucznego Boskiego Daru. Nazwałem tę formę Ziemskim Berserkiem Ragnaroku. To proste, ale dobre imię, prawda? – wyjaśnił Widar-san, tupiąc w ziemię, po czym przygotował się do skoku. – Dobrze, czas na drugą rundę!

Z turbin na plecach Widara-san wystrzelił ogień! Chwilę później pędził z pełną prędkością w moim kierunku! Natychmiast odpowiedziałem, zadając cios, ale Widar-san natychmiast zrobił unik i moja pięść minęła go o kilka milimetrów! Widar-san odwrócił się i kopną mnie w głowę! Próbowałem zrobić unik, ale Widar-san skręcił swoje ciało i znów kopnął! Co za akrobatyczne ruchy! Ponieważ nie mogłem odpowiedzieć na ten drugi kopniak, próbowałem osłonić się lewą ręką i oberwałem! Otrzymałem potężny kopniak, który przebił się przez moją obronę i poleciałem w tył! Padłem na ziemię i przeturlałem się po niej, po czym zerwałem się na nogi i spojrzałem w stronę Widara-san...

– Za wolno!

Widar-san już był obok mnie i bez chwili wahania kopnął! Siła tych uderzeń…przeniknęła przez moją zbroję i dotarła do ciała! Uff! Te kopniaki były szybkie! Nie potrafiłem zauważyć, skąd nadchodziły, ani też w którą część mojego ciała były wymierzone, gdyż Widar-san ciągle zmieniał ich trajektorię! Za każdym razem znajdował też lukę w mojej obronie i od czasu do czasu kopał mnie prosto w brzuch! W porównaniu do ciosów, kopniaki były bardziej różnorodne i mniej przewidywalne. Ale ich szybkość, zwinność i siła, przekraczała nawet to, czego się spodziewaliśmy! Jak się nad tym zastanowić, to był to pierwszy raz, kiedy walczyłem z kimś, kto kopał i było to bardzo trudne! Także jego szybkość była niesamowita, więc potrafił przewidzieć moje ataki i ich uniknąć! Gdybym miał go do kogoś porównać, to uznałbym, że ma podobny styl walki co Kiba, ale on używał mieczy, nie kopniaków! Co więcej, mając mój smoczy pancerz, mógłbym zniszczyć jego zbroję zabójcą smoków! Zdublowałem moc Ascalona w mojej ręce i zaatakowałem, ale…uniknął go, zupełnie jakby wszystko przewidział! Tak więc to za mało na niego!

– Naśladując innych użytkowników Boskiego Daru, którzy też nosili taką zbroję, również stworzyłem specjalny ruch – powiedział Widar-san, gdy unikał moich ciosów.

Widar-san skoncentrował w swoich stopach olbrzymią ilość aury! To wystarczyło, abym zaczął się trząść! Ta aura zmieszała się z szarą aurą Midgardsormra i stworzyła przerażającą, gęstą falę, która nie powinna nawet istnieć. Widar-san szybko odskoczył z miejsca w którym stał i tworzył w powietrzu magiczne kręgi, które wykrzystywał, jako odskocznie!

[Strzał!]

Wraz z tym głosem, z klejnotów na zbroi Widara-san, rozległ się kolejny dźwięk.

[Maksymalna Szarża!!]

Widar-san, który był spowity niesamowitą ilością aury, ruszył na mnie z olbrzymią szybkością! Próbowałem zrobić unik, gdyż mogłoby być niebezpiecznie, gdybym oberwał bezpośrednim uderzeniem, ale… zanim to zauważyłem, za moimi plecami pojawił się magiczny krąg, który mnie skrępował! Wypuściłem aurę z całego mojego ciała czym zniszczyłem magiczny krąg. Znów mogłem się swobodnie ruszać, ale było już za późno.

[Strzał Fimbulvinter!]

Kopniak Widara-san trafił mnie w brzuch… Po otrzymaniu takiego ciosu, poleciałem daleko w tył, nad latającą wyspą i uderzyłem w pień Yggdrasila! …Część drzewa została brutalnie zniszczona, a siła kopniaka ustała. …Ja… całe moje ciało trzęsło się od obrażeń, których doznałem z powodu tego kopniaka.

– Gaha!

Wyplułem krew z ust. …Część zbroi została uszkodzona. Ten pojedynczy cios od boga, mógł nawet zniszczyć zbroję Smoczej Deifikacji, hę… Jakoś wstałem na nogi, rozpostarłem skrzydła i wróciłem na latającą wyspę. Zarówno spiker jak i komentator zaczęli rozmawiać o ataku z wcześniej:

– Fimbulvinter, oznacza „Wielką Zimę”. Według mitologii nordyckiej, miała to być straszliwa zima poprzedzająca Ragnarök.

– Przywódca bogów Widar-senshu nazwał tak swój sekretny atak. Doprawdy jest przerażający, skoro tak bardzo uszkodził czarną zbroję Sekiryuuteia…

Nawet jeśli zbroja została naprawiona, to jeśli bym oberwał tymi kopniakami więcej razy, wtedy moja zbroja Smoczej Deifikacji nie wytrzymałaby… Nie miałem innego wyboru, niż znalezienie luki w obronie Widara-san i wykończenie go Niszczycielem Longinusa lub Nieskończonym Podmuchem. Kiedy tak myślałem o moim następnym ruchu...

– Skoczek i Wieża z Drużyny Sekiryuuteia Płonacej Prawdy, zostali wyeliminowani z walki.

To było… komentator zgłosił że gracze z mojej drużyny odpadli z gry! Kiedy byłem zszokowany, komentator mówił dalej:

– Dwa Piony z Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy zostały wyeliminowane z walki.

…Mówisz poważnie. Ravel nadal walczyła, czyli dotyczyło to Bovy i Elmenhilde… Kiedy otrzymywałem raport o wycofaniu z meczu moich towarzyszy, ich przeciwnicy zbierali się razem...

– Gahahaha! Nadal go nie pokonałeś, Widarze!

Tym który się pojawił, śmiejąc się radośnie, był olbrzymi Król Potworów, Tyfon. Walczył z Bovą, Elmenhilde i Roygun-san.

– Diablica dotrzymywała mi kroku aż do samego końca, ale… zemdlała z powodu braku wytrzymałości. Byłem pewien, że wkrótce zostanie odesłana – powiedział Tyfon.

Rozumiem. Roygun-san została wyeliminowana…. Nawet gdyby nie odpadła, to i tak nie miała już sił, aby dalej walczyć, huh. Nadleciał Apollo-san, wraz z blaskiem światła słonecznego.

– Przepraszam za spóźnienie. Zajęło mi to trochę więcej czasu, niż myślałem – powiedział.

Skoro tu był, to znaczyło to, że Xenovia, Irina i Nakiri…. Do tego przebił się przez barierę Rossweisse-san.

– Przez tę pochwę Excalibura nie mogłem pokonać użytkowniczki Durandala, ale zamknąłem ją w klatce ze światła, więc nie wydostanie się stamtąd – powiedział Apollo-san.

…Xenovia stała się nieśmiertelna, dzięki pochwie Excalibura, ale była nieobecna z powodu tego, że Apollo ją uwięził!

– Przepraszam. Tak jak się spodziewałem, Sekiryuutei jest na zupełnie innym poziomie. Najwyraźniej nie pokonam go tak łatwo – powiedział Widar-san do Tyfona i Apolla-san.

Tyfon roześmiał się.

– Fajnie! W takim razie zajmę twoje miejsce! Ddraig, chodźże tutaj!

Najwyraźniej bardziej chciał walczyć z Ddraigiem, niż ze mną. Widar-san pokręcił jednak głową.

– Nie, ja rozpocząłem ten pojedynek i ja go zakończę. …W każdym razie, gdzie jest Artemis?

Bogini dotąd się nie pokazała.

– Najwyraźniej Smocza Kapłanka, która używa Fafnira , jest silniejsza niż się spodziewaliśmy, chociażby w inny sposób. Najwyraźniej Fafnir zniknął, bo jego czas już miną, ale… jego wola do chronienia tej dziewczyny naprawdę jest jak klątwa i żaden atak nie może jej dosięgnąć – wyjaśnił Apollo-san.

Ze względu na zasady, Fafnir nie mógł uczestniczyć w grze przez zbyt długi czas, gdyż był zbyt silnym chowańcem. Jednakże, jego umiejętności i ochrona pozostały, nawet jeśli zniknął. Jego wola aby chronić Asię, była naprawdę silna. Atak zadany ze zbyt małą siłą, nie wyrządziłby Asi żadnej krzywdy, nawet gdyby zrobił to bóg. Takimi silnymi uczuciami darzył Fafnir Asię.

– Fafnir zawsze miał skłonności do tego, aby do samego końca chronić ważne dla siebie skarby – wyjaśnił Widar-san.

Jak się nad tym zastanowić, to Fafnir pochodził z mitologii nordyckiej. …I tak oto to wszystko zmieniło się w okropną sytuację. Widar-san i Apollo-san, dwaj wielcy szefowie bogów, stali właśnie przede mną, i był tu także Król Potworów, Tyfon. Nawet jeśli mógłbym użyć przeciwko nim Smoczej Deifikacji… to niemożliwym było, abym pokonał ich trzech jednocześnie. Jednak moja drużyna nie miała już siły, aby z nimi walczyć, skoro tylu moich towarzyszy zostało wyeliminowanych. Teraz mógłbym tylko lecieć wysoko w górę, aby dotrzeć na czubek Yggdrasila, albo…. Ale tego nigdy by mi nie wybaczyli… Spojrzałem na Rossweisse-san. Walka z Brynhildr-san z pewnością była bliska, ale nie sądziłem, aby przegrała. Jeśli bariera magiczna Rossweisse-san działała, to wtedy zdecydowanie wygramy. Chciałem użyć tej bariery także tutaj, ale… Chyba nie mogłem pozwolić sobie na powiedzenie czegoś takiego…..

…….

Szach i mat? Nie, nie, nie mogę się teraz poddać! Już zdecydowałem, że wygram. Pod żadnym pozorem nie mogłem przegrać! Gdyby do tego doszło… Widar-san zabrałby mi Rossweisse-san! Musiałem tego uniknąć. Chociaż, jeśli to Widar-san… Nie, nie, nie, nie powinienem tak myśleć! Zwyciężę, jeśli będę walczył! Nadal mogę walczyć! Nadal mam siłę i wytrzymałość do walki! …Ale to za mało. Moc do walki nie wystarczy! Gdyby tylko dwójka ludzi… Nie, gdyby tylko jeden z moich towarzyszy mógł walczyć u mojego boku, wtedy może…! Tego typu myśli przelewały mi się przez głowę. Ósemka na klejnocie mojej prawej rękawicy, wkrótce zmieni się w zero. …To jest… co to znaczy? Nie rozumiem… Nagle odezwał się Ddraig:

[…Rozumiem, wreszcie zrozumiałem. Partnerze, to oznacza…]

Gdy ósemka zmieniła się w zero, klejnoty na mojej zbroi błysnęły tak jasnym światłem, jakiego nigdy wcześniej nie widziałem! Emanowały głębokim, szkarłatnym światłem! Zaczęło przybierać jakiś kształt! Nagle, przed moimi oczami pojawił się… olbrzymi czerwony smok! Był taki majestatyczny i wyglądał znajomo... On sam wydawał się być zaskoczony, gdy rozglądał się dookoła.

– Wow! Nagle na polu gry pojawił się smok! Przeszukujemy dokumenty i pytamy się o zdanie ekspertów, ale… – oznajmił komentator.

– Czyż to nie Walijski Smok!? To wygląda tak, jakby Czerwony Cesarski Smok z legend, pojawił się osobiście! – dodał drugi komentator.

Było tak jak powiedział… Tak… ten czerwony smok był Ddraigiem, którego spotkałem kilka razy wcześniej!

– Ddraig!?

Czerwony smok spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.

– Tak, partnerze. To ja, Czerwony Cesarski Smok, Ddraig!

—!

…….

…Kuuuuuuuuuuuuuuu! To prawda!? Ddraig pojawił się właśnie przede mną w swojej własnej, smoczej postaci!

– Najwyraźniej to wpływ tego cudownego leku. Nie wiem skąd to się wzięło, ale najwyraźniej to moc, która była zapieczętowana w Boskim Darze, a która tymczasowo została wyzwolona – powiedział Ddraig.

– Ale nawet jeśli się tutaj pojawiłeś, to wciąż noszę moją zbroję!

– To znaczy że nadal jesteśmy połączeni. Nie możemy żyć oddzielnie, partnerze. Obaj zaszliśmy razem tak daleko – powiedział Ddraig, uśmiechając się jednocześnie.

– Masz rację!

Nie wiedziałem, dlaczego Ddraig pojawił się tu we własnej osobie. Pewne jedynie było to, że coś takiego mogło się zdarzyć, gdyż wspólnie się rozwijamy i zdobywamy doświadczenie! Stanąłem u boku Ddraiga. Były tu teraz Dwa Cesarskie Smoki...

– Teraz ja będę twoim przeciwnikiem, Tyfonie. Skoro tak mnie wzywałeś do walki, to chętnie ją z tobą stoczę – powiedział Ddraig, stając przed Tyfonem.

High School DxD Volume 25 Illustration 2.png

Tyfon zadrżał, gdy pojawił się Ddraig. Wydawał się cieszyć bardziej, niż wcześniej! Roześmiał się też z radością.

– Kuhahahahahahahahahaha! To jest najlepsze! Kto by pomyślał, że w tych czasach i w tej chwili moim przeciwnikiem będzie Czerwony Cesarski Smok Y Ddraig Goch!?

Jego olbrzymie ciało wzbiło się w powietrze! Ddraig także rozpostarł swoje skrzydła i poleciał za nim! Gęsta i dzika aura, która pochłonęła całe ciało Ddraiga, sprawiła, że nawet całe powietrze stało się zimne! To aura Ddraiga! Co za skandaliczna siła! Była porównywalna z aurą mojej Smoczej Deifikacji, albo nawet silniejsza…. Tyfon kontrolował pogodę i stworzył burzowe chmury i próbował motać piorunami w olbrzymie cielsko Ddraiga! On jednak nie próbował robić żadnych uników i wziął je prosto na siebie. Iskry przebiegły tylko po jego ciele i nie wyrządziły żadnych szkód! Poważnie!? Atak tymi potężnymi błyskawicami skończył się w ten sposób!? Ddraig napełnił brzuch powietrzem i zionął ogniem! Był tak potężny, że zakrył całe niebo! Tyfon próbował ugasić ogień silnym wiatrem, ale nic to nie dało i całe jego ciało zostało pochłonięte przez ogień! Płonął w ogniu Niebiańskiego Smoka!

– Nuguuuuu! Co za potężne płomienie!

Przeniknął! Atak Ddraiga przeniknął Tyfona!

– Nie pozwolę ci!

Bóg Słońca, Apollo-san poleciał w stronę Ddraiga z prędkością światła, uwalniając jednocześnie swoją boską aurę, lub światło! Ddraig wypaczył trajektorię boskiej aury, uderzając jednocześnie skrzydłami i kontratakując smoczą aurą! Apollo-san stworzył przed sobą obronny magiczny krąg, ale został łatwo zniszczony i oberwał potężną, smoczą aurą! Bóg Słońca poleciała aż do Yggdrasila! Część drzewa została zniszczona przez siłę uderzenia! Apollo-san był zszokowany, gdy wydostał się z pnia.

– Niemożliwe! Żeby ktoś był w stanie przebić się przez moją barierę!

– Zapomniałeś? Wzmocnienie i Przeniknięcie są moim zdolnościami. Mogę zwiększyć moc moich płomieni i przeniknąć nimi przez twoją barierę – powiedział dumnie Ddraig.

Tak, to było specjalnością Ddraiga. Oryginalne zdolności, które mieszkały w moim Boskim Darze.

– Legendarny Niebiański Smok Ddraig, wrócił do życiaaaaaaaaaaaaa! Co za niespodzianka! Kto by się spodziewał, że dojdzie do czegoś takiego! Są Dwa Czerwone Cesarskie Smoki! Wyszło na jaw to, co organizatorzy myśleli na temat wskrzeszenia Ddraiga! – oznajmił komentator.

Moje serce biło jak szalone! Wskrzeszenie Ddraiga z pewnością było dobrą rzeczą, ale nie był zarejestrowany, jako członek mojej drużyny, ani nie był moim chowańcem! Jak w ogóle ocenić tą sytuację!?

– C-cóż, skoro Czerwony Cesarski Smok Ddraig mieszkał pierwotnie w Boskim Darze Hyoudou Isseia-senshu, to można ich obu uznać za tą samą osobę. Dlatego, nawet jeśli Niebiański Smok Ddraig się pojawił, to można go uznać za nową zdolność Hyoudou Isseia-senshu! Dokładnie tak! Innymi słowy, organizatorzy nie dopatrzyli się złamania zasad! Do jakiej ciekawej rzeczy doszło! Mamy Dwa Niebiańskie Smoki! – oznajmił komentator.

Ochh! Więc to dopuszczalne! Cóż, w końcu pojawiło się coś, co pierwotnie we mnie mieszkało. Sądzę że organizatorzy tak właśnie sądzili. Jednak czułem, że to nie do końca w porządku! Ddraig roześmiał się, jakby nie było przeciwnika, który mógłby mu sprostać.

– Chcecie sprawdzić jeszcze raz? Jak silny byłem, jako Niebiański Smok!? – powiedział do Tyfona i Apolla-san

Ddraig dalej atakował Tyfona! Płomienie i aura, którą emanował Ddraig, były wymieszane z mocą Wzmocnienia i Podarunku, więc wszystko trafiało w Tyfona z pełnią mocy!

– Guuuuuuuh! Ddraig! Naprawdę jesteś interesujący!

Mimo że Tyfon otrzymywał obrażenia, to śmiał się, zupełnie jakby przynosiło mu to masę radości! Na niebie, które otaczało sztucznego Yggdrasila, legendarne potwory kontynuowały walkę! Wściekłe płomienie i pioruny, będące na legendarnym poziomie, całkowicie pochłonęły niebo! Ataki, które wystarczały na pokrycie całego pola, ciągle się powtarzały, a intensywna bitwa toczyła się na legendarnym poziomie! Nawet gigantyczny Yggdrasil, mimo że był fałszywy, cały się trząsł!

– Apollo! Pomóż Tyfonowi! Sam nie poradzi sobie z Ddraigiem! To będzie koniec, jeśli nasz Król zostanie pokonany! – Wrzasnął Widar-san.

Rzeczywiście, Tyfon był Królem. Jeśli zostanie pokonany, mecz się zakończy i wygramy. Jestem pewien, że ich drużyna nie pozwoli, aby Tyfon został tak łatwo pokonany. Wiedziałem o tym, nawet jeśli tego nie powiedzieli.

– Wiem! Ale…..!

– Gahahahaha! To zabawne! To takie fajne, Ddraiiiiiiiiiiiiig!

Niespodziewanie, brutalna walka trwała nadal, zupełnie jakby miał na tym punkcie obsesję, ale Apollo nie potrafił się do nich przyłączyć!

– Od zawsze byłeś bitewnym maniakiem, Tyfonie! Bardzo dobrze! Wprawdzie moje nowe, wskrzeszone ciało, jest trochę ociężałe, ale walcząc z tobą się rozgrzeję!

Jednakże, ponieważ Apollo-san nie mógł tak zostawić Tyfona, więc w końcu dołączył do walki. Jednakże, nawet jeśli Ddraig walczył zarówno przeciwko Tyfonowi, jak i Apollu, to i tak potrafił sobie poradzić z oboma naraz! Nagle w Apolla uderzyła święta aura w kształcie krzyża! To był Krzyżowy Kryzys! Kiedy spojrzeliśmy w kierunku, z którego nadleciał, zobaczyliśmy że na klatce schodowej Yggdrasila stała poobijana Xenovia, która trzymała Durandala i Excalibura! Przyszła tutaj!

– …Bogu Słońca, dlaczego nie będziemy kontynuować naszej walki, dopóki nie stracę całej wytrzymałości? – powiedziała Xenovia do Apolla-san, gdy biła z niej chęć do walki.

Xenovia, która ciężko oddychała, była taka dzielna! Apollo-san roześmiał się, gdy zobaczył Xenovię i uśmiechnął się gorzko.

– Rozumiem, więc Skoczek Sekiryuuteia-dono jest nieśmiertelna w każdym aspekcie.

Druga walka pomiędzy Apollem-san i Xenovią, zaczęła się! …Jeśli Ddraig i Xenovia chcieli walczyć, więc i ja powinienem się skoncentrować. Znów spojrzałem na Widara-san.

– Niedobrze. Kto by pomyślał, że będą tu dwa Czerwone Smoki. Nagle straciliśmy osąd sytuacji. Ale nadal mamy własną walkę, prawda? – powiedział.

– Tak – odparłem.

Racja! To idealny czas! Powinienem to powiedzieć teraz, skoro nabraliśmy już takiego impetu. Wziąłem głęboki wdech i wrzasnąłem:

– Rossweisse-san, usłysz mnie proszę!

Gdy się przygotowałem, oznajmiłem jej coś głośnym głosem:

– ROSSWEISSE-SAN! PROSZĘ URODŹ MOJE DZIECKOOOOOO! PROSZĘ, URODŹ DUŻO, DUŻO MOICH DZIECI!

Widar-san został wybrany jako dziedzic. A Rossweisse-san miała być jego żoną. …Nie mogłem pozwolić, aby tak się stało! Rossweisse-san była… kimś ważnym dla mnie! Rossweisse-san wstrzymała swoje ataki, aby odpowiedzieć na moje wyznanie. Jej twarz pokryła się czerwienią!

– J-ja…

Nagle zaczęła się głośno drzeć:

– URODZĘ CI DZIECKO! PROSZĘ POZWÓL MI URODZIĆ ICH TYLE, ILE TYLKO BĘDZIESZ CHCIAŁ!

Zgodziła się! Zgodziła! Spojrzałem na Widara-san.

– Słyszałeś to? Przykro mi, ale… Rossweisse-san będzie moją żoną! Obiecała właśnie, że urodzi moje dzieci!

Widar-san oniemiał przez te wszystkie rzeczy, ale po chwili…..

– Pfft… – wybuchnął śmiechem. – Ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha! Rozumiem! Więc obiecałeś, że pozwolisz jej urodzić swoje dziecko, hę! Do tego wyznałeś to wszystko na moich oczach! To naprawdę bolesne!

Spodziewałem się, że będzie wściekły, ale okazało się być inaczej.

– Dobrze. Wystarczy mi, że usłyszałem zdanie Rossweisse-san, a Sekiryuutei przełamał wreszcie swoje wątpliwości. Cóż, właściwie to nawet nie miałem zamiaru się z nią żenić – powiedział Widar-san.

Mówisz poważnie!? Nie chciałeś się z nią żenić!? Więc to tak!? Cóż, było w porządku, skoro nie miał żadnych pretensji. Dzięki temu lepiej się czułem.

– Sprawa Rossweisse-san jest więc załatwiona. Ale mecz trwa dalej, prawda Sekiryuuteiu? – powiedział Widar-san, przybierając pozę do walki. – To nie ma znaczenia, czy Rossweisse-san będzie twoją żoną, czy nie, ale nasza walka to inna sprawa. Jeśli jesteś mężczyzną, najlepszą walką będzie taka, w której nasza duma będzie ważniejsza od kobiety, nie sądzisz?

– Wprawdzie lubię walczyć dla dobra dziewczyn, ale lubię też walczyć z przyjaciółmi, bez żadnych negatywnych uczuć!

I tak zaczął się ostatni etap walki pomiędzy mną i Widarem-san! Gdy mu przyłożyłem, on zadawał kopniaki! Mój cios trafił go w głowę, a jego kopniak w mój brzuch! Ponieważ każdy z ataków był przepełniony niesamowitą ilością aury, nasze zbroje pękały, a siła ciosów dosięgała naszych ciał, przez co z naszych ust strzelały fontanny krwi.

– Nie używasz magii! Walczysz tylko wręcz! – powiedziałem, gdy zadawałem mu ciosy.

– A właśnie że z niej korzystam! Wzmacniam zdolności mojego ciała magią! Każde z moich kopnięć także jest przepełnione magią! Ale i tak nie mogę cię pokonać! Doprawdy, jakim typem osoby jesteś!? – odparł Widar-san, wymierzając mi kolejne kopniaki.

– Jestem Oppai Smokiem! – oznajmiłem z dumą.

– Rozumiem! Cóż, to akurat łatwo zrozumieć!

Kontynuowaliśmy intensywną wymianę ciosów i kopniaków. Brutalna walka odepchnęła latającą wyspę poza jej granice. Widar-san i ja oddychaliśmy ciężko. Padliśmy na kolana i odpoczywaliśmy. Zbroja mogła być naprawiana wiele razy, ale nasze ciała odniosły tyle ran, że byliśmy wyczerpani. Nie wiedziałem jednak, gdzie odniosłem rany, gdyż całe moje ciało cierpiało. Widar-san wstał na nogi i skupił aurę w swoich stopach.

– Zdecydujmy o tym, za pomocą naszych kart atutowych!

Widar-san skoczył! Czułem, że znowu chciał użyć czegoś szalonego! To już koniec. Przygotowałem moje cztery działa i zebrałem w nich szaloną ilość aury. Bucząc, szkarłatna i kruczoczarna moc, zbierała się w moich czterech działach! Widar-san znów stworzył magiczne kręgi na niebie i biegł po nich, przygotowując się do swojego sekretnego ataku! Aura w moich działach też zebrała się w wystarczającej ilości! Ja i szef mitologii nordyckiej ruszyliśmy na siebie!

[Strzał!]

[Maksymalna Szarża!!]

Wraz z tym głosem, ciało Widara-san zostało pochłonięte olbrzymimi ilościami aury a on sam przybrał pozę do zadania kopniaka i ruszył z olbrzymią szybkością! Jednocześnie…..

[S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F!!!!!!!!]

Symbol nieskończoności pojawił się na wszystkich klejnotach mojej zbroi, gdy kolory czerwony i czarny migały na przemian.

– Naprzódddddddddddddddddddddddd!

[∞ Podmuch!!!!!!]

Wszystkie moje cztery działa plunęły morzem ognia…

[Strzał Fimbulvinter!]

Kopniak Widara-san… jakoś nadążył za nieskończonym bombardowaniem z moich dział! Cholera! Ty tak na poważnie!? Nawet jeśli była to atutowa karta Smoczej Deifikacji, to i tak nie mogła pokonać kopniaka Widara-san! Oto czym jest bycie bogiem! Skoro to przezwyciężył, to Nawet Nieskończony Podmuch nie wystarczy! Cóż, nawet jeśli byłem pewien, że też używał zbroi, to muszę sam to rozwiązać. Postanowiłem, że jeśli wystrzelę, moja wytrzymałość zostanie całkowicie wyczerpana i wtedy nie będę się mógł nawet ruszyć. Ale jeśli z tego nie skorzystam, to wtedy nie pokonam Widara-san! Jest też powód, dla którego muszę wygrać! Tata mi o nim powiedział.

Mama powiedziała że przyjdzie na mój mecz, jeśli dostanę się do fazy finałowej. W przyszłości, gdy pokonam już Widara-san, wydarzy się wspaniała rzecz. Moja mama przyjdzie zobaczyć mój mecz! Proszę, spełnij się moje marzenie! Chcę aby moja mama była świadkiem mojej przyszłości! Zacząłem przygotowywać się do użycia zakazanego ruchu, Niszczyciela Longinusa. Szkarłatna aura zebrała się w mojej piersi i otworzyła się dziura.

– Niszczyciel Longinusaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

[Niszczyciel Longinusa!!!!!!!!!!]

Niekończony Podmuch + Niszczyciel Longinusa, których użyłem podczas walki z Apophisem! Ogromna aura, wymieszana z bombardowaniem Nieskończonego Podmuchu, przekroczyła moje wyobrażenia i wreszcie przezwyciężyła kopniak Widara-san po czym nareszcie go pochłonęła.

Tak w każdym razie myślałem, ale on natychmiast uniknął moich dwóch najsilniejszych ataków! Nie trafiły! Jednak i to wziąłem pod uwagę. Mój najpotężniejszy atak. To naturalne, że czekał na niego. Zrobienie uniku było najlepszym ruchem, więc Widar-san go robił. Ale ja też to przewidziałem! Kiedy skończyłem ostrzał, bez chwili zwłoki przesłałem moc Smoczej Deifikacji do Ascalonu, który znajdował się w mojej rękawicy. Ostrze wysunęło się! Główna idea była taka jak wtedy, gdy rzucałem miecz Xenovi! Wzmocniłem jego cechę zabójcy smoków i rzuciłem nim w Widara-san z olbrzymią szybkością! Widar-san, który oberwał od dwóch bombardowań, stał na linii lotu Ascalona, ale odkopnął go, z przeświadczeniem, że wytrzyma obrażenia!

– Ach! Fala tego świętego miecze przebiła się nawet przez zbroję…! – powiedział Widar-san udręczonym tonem.

Racja! Ponieważ Ascalon został obdarzony Przeniknięciem, Widar-san odniósł obrażenia! Ale nie miałem zamiaru na tym poprzestać! Powziąłem decyzję! Takie jest moje pragnienie! A także dla dobra mojej drużyny, która obecnie walczy!

– NAPRZÓDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD!

Wysunąłem drugiego Ascalona! Oczywiście użyłem Wzmocnienia i Przeniknięcia! Nieskończony Podmuch, Niszczyciel Longinusa, Ascalon, Wzmocnienie, Przeniknięcie, zabójca smoków… I wreszcie Ascalon II! Użyłem całej mojej mocy! Moją mocą nie był tylko Nieskończony Podmuch i Niszczyciel Longinusa! Widar-san nie mógł zareagować na Ascalona II, który leciał w jego stronę, zupełnie jakby osiągnął już swój limit, ale znów przybrał posturę do walki!

– … OOOOOOOOCH! – wrzasnął, gdy próbował odkopnąć miecz.

Nie mógł jednak podnieść nogi, zupełnie jakby stracił całą siłę i Ascalon II wbił mu się w brzuch. W następnej chwili jego zbroja Midgardsormra została całkowicie zniszczona, a on sam został pochłonięty przez odsyłające światło.

– Więc to jest Niebiański Smok…! – powiedział zadowolonym głosem, gdy znikał.

– Wieża Drużyny Królów Przyjemności została wyeliminowana z walki.

Widar-san wypadł z gry, podczas gdy tocząca się obok mnie walka także zbliżała się ku końcowi. Rossweisse-san z niezwykłą precyzją użyła magicznej bariery, aby uwięzić prawą stopę Brynhildr-san i ją unieruchomić!

– Długo się do tego szykowałam!

Brynhildr-san próbowała zniszczyć barierę na swojej stopie za pomocą magicznych ataków, ale nic nie osiągnęła. Zaskoczyło ją to.

– Co za solidna magia! Nie ma nawet pęknięcia!

Rossweisse-san zwiększyła moc swojej ofensywnej magii, za pomocą różdżki, którą trzymała w dłoni.

– Jeśli chodzi o atak, obronę i wsparcie, to nie dorównuję ci we wszystkich aspektach magii. Jednakże, jeśli chodzi o magiczne bariery, to jesteś za mną daleko w tyle! To dlatego, bo zdobyłam tą moc dzięki moim towarzyszom! – oznajmiła.

Incydent z Trihexą sprawił, że talent Rossweisse-san do magicznych barier rozkwitł. Pod tym względem, nawet podczas walki z najsilniejszą walkirią było coś, co znajdowało się ponad jej mocą. Fala magii, wzmocnionej przez Misteltein, pochłonęła Brynhildr-san...

– Skoczek Drużyny Królów Przyjemności został wyeliminowany z walki.

Gdy najsilniejsza walkiria została odesłana, usłyszeliśmy jeszcze coś:

– Potwierdzono, że Król drużyny Królów Przyjemności został wyeliminowany.

Gdy to usłyszałem, spojrzałem w górę, gdzie odsyłające światło pojawiło się przed Ddraigiem. To zapewne Tyfon. Niesamowite, że Ddraig naprawdę go pokonał!

– Już ci mówiłem partnerze, że nie ma nikogo silniejszego ode mnie i Albiona – powiedział do mnie sponiewierany Ddraig, uśmiechając się jednocześnie.

Po tych słowach ciało Ddraiga zmieniło się w masę czerwonego światła, które po chwili wybuchło, zostawiając po sobie resztki. Wtedy znów poczułem obecność Ddraiga w moim Boskim Darze. Mój partner odezwał się do mnie:

[Cóż, najwyraźniej to mój limit.]

Aach, sytuacja powróciła do pierwotnego stanu. Jednak to wystarczy. Skoro Król drużyny przeciwnej został pokonany, to znaczyło to, że zwyciężyliśmy, a Apollo-san przestał atakować. Pomachałem do moich towarzyszy, którzy padali ze zmęczenia i poleciałem w stronę nieba, coraz wyżej i wyżej.

– Po wyeliminowaniu z gry Króla Drużyny Królów Przyjemności, potwierdzamy, że zwyciężyła Drużyna Sekiryuuteia Gorejącej Prawdy – komentator ogłosił nasze zwycięstwo.

W jednej chwili na trybunach wybuchły wiwaty, a ja kontynuowałem moją drogę na szczyt Yggdrasila. Krajobraz który mogłem stąd zobaczyć… nie przykuł mojego wzroku, gdyż wszystko było sztuczne, ale… czułem się głęboko poruszony. Wygrałem z… drużyną, w której znajdowało się kilku silnych bogów. Ponieważ był to niesamowity wynik, to czułem, że zwiększył on moją pewność siebie.

– Ise-kun!

Rossweisse-san poleciała za mną na szczyt. Wprawdzie była trochę sponiewierana, ale mina jej twarzy mówiła, że pokonując swoją senpai, coś osiągnęła. Złapałem ją za rękę, gdy patrzyliśmy na sztucznego Yggdrasila.

– N-następnym razem chodźmy zobaczyć prawdziwego Yggdrasila… – powiedziała do mnie Rossweisse-san.

Zarumieniła się! Jaka słodkaaa! Co więcej, było to zaproszenie na randkę. Mocniej ścisnąłem jej dłoń.

– Tak, będę na to czekał! – powiedziałem, uśmiechając się jednocześnie.

Ten mecz… był na wielką piątkę…

Wkrótce potem skończyły się ostatnie eliminacje do pierwszego Turnieju Królewskiej Gry, Turnieju Azazela, i postanowiono, kto weźmie udział w turnieju…


Nowy Mrok. Z Innego Świata[edit]

Po zakończeniu meczu swojego syna, Isseia, Hyoudou Gorou opuścił pokój dla specjalnego personelu, wraz z Kunou, Ophis i Lilith. Gdy szli przez hol, Gorou poczuł że coś jest nie tak z jego wzrokiem, a całe jego ciało straciło siły. Gdy to spostrzegł, wszystkie wiwaty widzów zamilkły, a w holu zapanowała cisza. Nie było tu znaku życia. Gdy dalej szedł przez to ciche i pozbawione życia miejsce, dotarł do pomieszczenia, które było nieco większe. Kunou, Ophis i Lilith stanęły przed nim, jakby go chroniły. Trzy dziewczynki patrzyły w tym samym kierunku. Kunou była szczególnie czujna i miała ponury wyraz twarzy. Nagle, nie wiadomo skąd, pojawiło się kilka zakapturzonych postaci. Mieli twarze, które wyglądały jak czaszki i trzymali kosy w dłoniach. Gorou uznał, że musieli to być prawdziwi, Ponurzy Żniwiarze. Nieoczekiwani goście spojrzeli na nich, w stronę Ophis i Lilith.

– To nasze pierwsze spotkanie, Smoku Nieskończoności – powiedział jeden z nich.

– Jesteście z Królestwa Zmarłych, prawda!? Czego tu chcecie!? – warknęła Kunou.

Kiedy mówiła te słowa, brzmiała odważnie, choć Gorou wiedział, ze trzęsła się ze strachu. Mimo że nie była człowiekiem, to nadal była dzieckiem. Gorou wziął głęboki wdech i stanął przed Kunou, Ophis i Lilith.

– H-hej, wy! Cz-cz-czego chcecie od tych dziewczynek? Są moimi cennymi dziećmi, którymi się opiekuję! Nie pozwolę, a-abyście zrobili im krzywdę! – oznajmił Ponurym Żniwiarzom, chociaż trząsł się ze strachu. Zaśmiał się jednak pozersko. – Ha ha ha, wprawdzie b-boję się jak diabli, ale przecież jestem ojcem Sekiryuuteia, więc chronienie was jest czymś co muszę zrobić.

Oczywiście nie mógł wygrać z Ponurymi Żniwiarzami. Było ryzyko, że jego syn, wraz ze swoimi kompanami, nie zdążą przyjść z pomocą. Jednakże nie mógł się cofnąć, ponieważ bardzo podziwiał swojego dzielnego syna. Uznał że gdyby stchórzył, to nie mógłby się nazwać ojcem Sekiryuuteia. Ponurzy Żniwiarze wymierzyli w nich ostrza kos.

– Ojciec Sekiryuuteia, hę? To dobrze, pomścimy Tanatos-sama.

– Nie możemy jednak tracić czujności, skoro jest tutaj Smok Nieskończoności. Zrealizujmy nasz plan i przywołajmy Pożeracza Smoków, Samaela…..

Nagle, wszyscy usłyszeli głos, który przerwał rozmowę Ponurych Żniwiarzy:

– Lepiej dajcie im spokój. Ci ludzie są dla nas bardzo ważni.

Czyżby przybyli towarzysze mojego syna?

Gorou spojrzał w kierunku, z którego nadleciał głos, zupełnie jakby go ktoś wyrwał ze szponów śmierci. Stał tam młodzieniec w niebieskim kombinezonie, który wyglądał jak z filmu science-fiction, i dziewczyna w niebieskiej sukience. Gorou odniósł wrażenie, że musieli być w podobnym wieku co jego syn. Oboje nosili też rękawice… albo coś podobnego. Ponurzy Żniwiarze wyglądali, jakby byli zaskoczeni ich pojawieniem się, ponieważ zostawili swoje cele i skupili uwagę na nich.

– Że też coś podobnego musiało się wydarzyć. Pierwszy Mrok, nie, Kanzaki Mitsuya z Pocałunku Ukrzyżowania – powiedział jeden z Ponurych Żniwiarzy.

Młodzieniec zachichotał w odpowiedzi.

– Nie musisz nic robić, Kirino-san. Nawet jeśli nasi przeciwnicy nie są klasy ostatecznej, to przynajmniej muszą należeć do wyższej grupy. To dobra szansa. Może powinniśmy zrobić wyjątek i pokazać władcom piekła, z kim zadzierają? – powiedziała dziewczyna.

Młodzieniec wyjął z zanadrza niebieski terminal. Gdy zsunął część rękawicy ze swojej lewej dłoni, ukazało się puste gniazdo, w którym umieścił terminal. Gdy dotknął ekranu, zaświeciło niebieskie światło, które dotarło do każdego kątu pomieszczenia. Uczucie niepewności natychmiast wyparowało. Ponurzy Żniwiarze zaniepokoili się.

– To Przynosiciel Oczyszczenia!

– To tylko prosta wersja. Dzięki temu, całe to miejsce należy do mnie. Sądzę że teraz użyję czegoś innego.

Młodzieniec wyjął inny terminal, który był kruczoczarnego koloru. Gdy Ponurzy Żniwiarze to zauważyli, stali się bardziej czujni.

– Nie mów że to także jest…!

Ponurzy Żniwiarze zwiększyli czujność. Tym razem młodzieniec zsunął część rękawicy z prawej dłoni i umieścił tam terminal.

[Przynosiciel Oczyszczenia i Telos Karmy.]

Nagle obie rękawice sprawiły, że cała przestrzeń trzęsła się i dudniła dźwiękiem „Dun Dun”. Rękawice zaczęły emanować złowieszczą, rozdzierającą, kruczoczarną aurą, która pochłonęła całe ciało młodzieńca.

– Transcendentalność Przybyła – gdy to powiedział….

[Łamacz Ładu Przynosiciela Oczyszczenia!]

[Łamacz Ładu Telosa Karmy!]

Jego rękawice emanowały głosem maszyn. Chwilę potem obie odezwały się jednocześnie:

[Organizator Transcendentalności!]

Gdy przestrzeń za młodzieńcem się zniekształciła, sypnęło iskrami i pojawiło się coś, co przypominało egzoszkielet. Części głowy, ciała i kończyn egzoszkieletu otworzyły się i zatrzasnęły na ciele młodzieńca. Hełm przylgnął do jego ciała jako ostatni. Wyglądał teraz, jakby miał na sobie futurystyczny, wspomagany egzoszkielet z filmów sci-fi. W przeciwieństwie do zbroi, którą nosił jego syn, Issei, Gorou odnosił wrażenie, że ten jest bardziej jak maszyna. Ponurzy Żniwiarze byli zaskoczeni tym młodzieńcem.

– !? T-to jest…. Przebudziłeś sztucznie Łamacza ładu swojego Longinusa….!?

– Ta technika nazywa się Organizatorem Transcendentalności.

– Nawet jeśli to system stworzony przez Boga z innej mitologii, to jest to ohydne…! Cholerni ludzie!

Jeden z Ponurych Żniwiarzy był wściekły. Uniósł nad głową kosę i ruszył na młodzieńca, gotowy do ataku. Kiedy był już blisko, zadał cios, i wtedy… kosa z brzękiem trafiła w ziemię, zaś młodzieniec nie był nawet draśnięty.

– Co zrobiłeś…? Mój atak powinien cię trafić – zapytał Ponury Żniwiarz zakłopotanym tonem, gdy podnosił kosę.

– Po prostu wybrałem opcję, że atak ma „nie trafić” – odpowiedział młodzieniec obojętnym tonem.

Ponury Żniwiarz był zaskoczony tymi słowami.

– Nie mówcie mi, że to…! „Ta” zdolność naprawdę…..

Młodzieniec rozpostarł ręce i wskazał na swój pas.

– Zjawisko wywołane przez Telosa Karmy w tym świecie, stworzonym przez Przynosiciela Oczyszczenia, są pewne. Nawet istota boskiej klasy nie będzie mogła się temu przeciwstawić – oznajmił, po czym kontynuował. – Witajcie na moim terytorium. Nie będzie długo istniało, więc cieszcie się nim.

Gorou był przerażony, gdy to usłyszał. To dlatego, bo w tych słowach, wypowiedzianych przez rówieśnika swojego syna, wyczuł coś mrocznego. Ponurzy Żniwiarze ruszyli na młodzieńca, wymachując swoimi kosami.

– Więc jak sobie poradzisz z tym!?

Zamachy i cięcia były takie szybkie, że Gorou nie mógł nadążyć za nimi swoimi oczami. Młodzieniec unikał tych wszystkich ataków, poruszając lekko pięścią. Nagle kosa jednego z Ponurych Żniwiarzy upadła z brzdękiem na ziemię. On sam był tym zaskoczony.

– Tym razem wybrałem opcję „Kosa nie jest w najlepszym stanie” – powiedział młodzieniec.

– …To znaczy że wpadliśmy w pułapkę. Niech cię cholera, człowieku który wcielasz się Boga…! – wrzasnął jeden z Ponurych Żniwiarzy wściekłym głosem.

– Chciałeś powiedzieć, „oszuście” – mruknęła młoda dziewczyna, wpatrując się w swój telefon.

Młodzieniec pokręcił głową.

– To co innego. Inni użytkownicy Longinusów są oszustami. Nazwałbym to błędem. W końcu Longinusy są błędami w systemie Boskich Darów, więc idealnie to pasuje, prawda?

Ponury Żniwiarz, którego kosa została zniszczona (Gorou tak to w każdym razie zinterpretował), stworzył nową. Po raz kolejny on i jego towarzysze zaatakowali młodzieńca. On jednak pomajstrował coś przy lewej ręce i pojawiło się ostrze zrobione ze światła. Gdy zaczął zadawać nim ataki, można było tylko dostrzec smugi światła, a chwilę późne, na ciałach zaatakowanych Ponurych Żniwiarzy, pojawiły się pęknięcia, a w następnym momencie wszyscy wyparowali tak, że nie pozostał po nich nawet pył. Pozostali dwaj Ponurzy Żniwiarze nie mogli nic zrobić, gdy ich kompani ginęli. Jeden z nich złowieszczo wymierzył kosę w Gorou i pozostałych!

– W takim razie przynajmniej ojciec Sekiryuuteia!

Ruszył z olbrzymią prędkością i zbliżył się. Gorou zadygotał, jakby poczuł że jego życie jest w niebezpieczeństwie. Nagle ktoś przed nim stanął. To była dziewczynka z czarnymi włosami, Ophis. Pacnęła Ponurego Żniwiarza, który próbował atakować!

BAN!

Ponury Żniwiarz wyparował z krótkim krzykiem!

– Nie pozwolę na to, choćby nie wiem, kto to był – oznajmiła Ophis Ponuremu Żniwiarzowi, który zniknął.

Gorou był zaskoczony odwagą Ophis. Kunou, która stała obok niego, była tak zaskoczona, że otworzyła szeroko usta. Po tym jak młodzieniec coś pomajstrował przy swojej rękawicy, egzoszkielet zaczął znikać. Nagle, dziwna atmosfera która wypełniała pokój, zniknęła i znów mogli usłyszeć wiwaty publiczności. „Nic z tego nie rozumiem, ale najwyraźniej wszystko wróciło do normalności.” pomyślał Gorou.

– Hej tam, Ponury Żniwiarzu, wracaj skąd przyszedłeś, i powiedz Hadesowi tak „Jeśli wziąłeś sobie na cel posiadaczy Longinusów, to sami przyjdziemy do ciebie. W końcu ty to wszystko rozpętałeś.” – powiedział młodzieniec do ostatniego Ponurego Żniwiarza.

Niedobitek szybko uciekł, obrzucając młodzieńca złowrogim spojrzeniem. Gdy zagrożenie minęło, Gorou potarł z ulgą pierś.

– O-ocaliłeś nas. Tak w ogóle, kim jesteś…?

– Używamy nazwy Pocałunek Ukrzyżowania, ale wydaje mi się, że w tym „świecie”, ta nazwa jest bezsensowna i popularniejsze jest określenie Nowy Mrok. Nazywam się Kanzaki Mitsuya i z pewnych względów, podczas turnieju będziemy chronić ciebie oraz twoją żonę. Ta osoba o tam, to Abel, moja koleżanka, Kirino Shizuka-san – odparł młodzieniec, uśmiechając się delikatnie, jak przystało na kogoś w jego wieku.

Młodzieniec, Kanzaki, spojrzał na młodą dziewczynę, stojącą za nim. Gdy ich spojrzenia się ze sobą spotkały, ukłoniła się im.

– Czy to prawda, że możemy zebrać informacje o Evie Etoulde tylko poprzez pomaganie tym ludziom? W końcu nasza frakcja jest wrogiem Maou Belzebuba – zapytała dziewczyna, gdy podeszła bliżej.

– Cóż, kto wie. Ale najwyraźniej Hades naprawdę chce zostać strażnikiem tego świata. Jestem pewien że nie chcielibyśmy się w to mieszać nawet wtedy, gdybyśmy mogli dzięki temu zdobyć przewagę nad Maou.

– Co by to nie było, nie możemy wrócić do tej „gry”, bez uprzedniego uzyskania czegoś.

Rozmowa była całkowicie niezrozumiała dla Gorou… Nagle Kanzaki spojrzał w jego kierunku.

– Zrozumiałem. Póki co, skoro możemy zbliżać się do ludzi, którzy są bliskimi Sekiryuuteia, to przynajmniej…

– W porządku. Mnie to pasuje tak długo, dopóki dostanę „bonusa” po trzydziestu latach.

Nagle dało się słyszeć kolejny głos.

– Sądzę że póki co, pozdrowię cię tylko zakazanym imieniem, Kanzaki Mitsuyo.

Wszyscy spojrzeli w kierunku, z którego nadbiegł głos. Stał tam znajomo wyglądający mężczyzna, który miał u boku swojego czarnego psa. Gorou przypomniał sobie, że był to Ikuse Tobio, przyjaciel jego syna, Isseia. Kanzaki wytrzeszczał oczy, gdy go zobaczył i roześmiał się.

– Tak, wydaje mi się że to nasze pierwsze spotkanie, Slash Dogu Ikuse Tobio.

– Pierwszy Mrok, nemezis Maou Ajuki Belzebuba, osoba która kontroluje dwa Longinusy, Przynosiciela Oczyszczenia i Telosa Karmy. Usunięta grupa Pocałunku Ukrzyżowania. I człowiek który przychodzi i wychodzi poza rozumny świat… – odparł Ikuse Tobio z czujnym wyrazem twarzy.

Kanzaki wzruszył ramionami.

– Umowa którą zawarłem z Ajuką-sama mówiła, że będę z nim współpracował tylko na czas Turnieju.

Ikuse Tobio spojrzał na terminal, który miał Kanzaki.

– Grigori uważa cię za bardzo niebezpiecznego człowieka. Słyszałem że gdybym spróbował to zepsuć, to nie byłbyś w stanie pozostać po tej stronie, prawda?

– Jest tak jak mówisz. Wiesz że ja i Abel jesteśmy słabościami pełnymi słabości?

– Przyznajesz się do tego tak otwarcie…

– Wszystko dla dobra Przynosiciela i Karmy – powiedział Kanzaki, wyjmując oba terminale z rękawic.

Pomiędzy Ikuse Tobio i Kanzakim panowała dziwna atmosfera. Psu, którego Ikuse Tobio przyprowadził ze sobą, też nieładnie patrzyło z oczu. Gorou stanął między nimi, jakby chciał pełnić funkcję mediatora.

– M-moglibyście przestać się kłócić. Widzisz, nic mi się nie stało. Jesteś… przyjacielem Iseia, prawda? Pamiętam że spotkałem cię kilka razy. Jeśli to prawda, to mógłbyś dać spokój z tą kłótnią? Nie wiem co zaszło między wami, ale nie sądzę aby ten młodzieniec był złą osobą. Ocalił mnie i te dziewczynki.

Ikuse Tobio skłonił się w odpowiedzi na słowa Gorou.

– W porządku, przepraszam za zamieszanie.

Gorou był zaskoczony jego szczerością. Młoda kobieta, Kirino, też się ukłoniła.

– Dziękuję, że się za nami wstawiłeś. Bałam się, że skończy się na bójce… – powiedziała.

Dziewczyna wyglądała, jakby naprawdę było jej przykro.

– W porządku, młoda damo. Skoro mój syn ciężko pracuje w tym świecie, to jakaś część mnie przygotowała się, że będę zamieszany w te sprawy. Ten straszny dziadek Valiego-kun już wziął raz nas na cel – powiedział Gorou.

Nie mógł zapomnieć dnia, w którym dowiedział się prawdy o swoim synu, dniu, w którym ich rodzinne relacje stały się jeszcze silniejsze. To było straszne, ale to właśnie dzięki temu poznał prawdę o swoim synu i jego towarzyszach. Nawet jeśli znów miałby przeżyć takie straszne wspomnienia, to był pewien, że nie mógłby żyć w pełni, gdyby nie poznał prawdy o swoim synu. Dlatego Gorou postanowił, że spróbuje się uśmiechnąć dla dobra swojego dziecka, niezależnie od tego, jak straszne rzeczy go spotkają. Chciał powiedzieć, że będzie w porządku, niezależnie od tego, w jak strasznej sytuacji się znajdzie. Kanzaki też musiał to wyczuć, bo również się ukłonił.

– Naprawdę przepraszam. Teraz, kiedy cię spotkałem, moja determinacja została jeszcze bardziej zahartowana. Na czas turnieju będę chronił ciebie i twoją żonę.

Nie zrozumiał tego dokładnie, ale wiedział że pewni silni ludzie mieli czuwać nad nim i jego żoną. Teraz dowiedział się na ten temat więcej, ale postanowił, że spróbuje w niego uwierzyć i podziękował mu za ochronę przed Ponurymi Żniwiarzami.

– Ach, racja – Kanzaki nagle o czymś sobie przypomniał i zaczął szeptać do Gorou. – Proszę, nie mów o tym jeszcze kouhai swojego syna, Nakiriemu-kun, gdyż mam z nim sprawę do załatwienia.

Nakiri… Gorou przypomniał sobie nagle kouhaia swojego syna i odparł tylko „W porządku”, choć sam nie orientował się w sytuacji. . – Slash Dogu, chciałbym ci coś obiecać. Będziemy chronić rodziców Sekiryuuteia. Skoro jego tata jest taki miły, to oberwałoby mi się, gdybym go nie obronił – oznajmił Kanzaki Ikuse Tobio.

– Ciekawa jestem, od kogo miałbyś oberwać? Do tego nie zamierzasz oglądać meczu Gwiazdora-kun? – powiedziała młoda dziewczyna, Kirino, zazdrosnym tonem.

Kanzaki westchnął w odpowiedzi na pytanie Kirino.

– Nie będzie miał żadnych problemów, jednak z pewnością jest kłopotliwym dzieckiem.

Kanzaki wyciągnął rękę w stronę Ikuse Tobio. Slash Dog wahał się przez chwilę, ale… uścisnął mu dłoń. Kanzaki parsknął śmiechem.

– Przynosiciel, Ikuse Tobio. Do tego, Hyoudou Issei-kun i Vali Lucyfer. Aby zrujnować plany złego boga. I przetrwać najazd Melvazoa, który nastąpi za trzydzieści lat.

DxD… PIES… i także Mrok…

Ambicja boga z Królestwa Zmarłych poruszyła Mrok Longinusa, który nigdy nie powinien nawet zostać obudzony. Poza turniejem, spekulacje wszystkich ludzi stały się niezwykle chaotyczne.

Longinus[edit]

Istniejące Longinusy, ich klasa, oraz właściciel.

1. Pierwotny Longinus. Wysokiej klasy. Relikwia Świętej włóczni. Użytkownik Cao Cao.

2. Apogeum Burzy. Longinus wysokiej klasy. Użytkownik Dulio Gesualdo.

3. Stwórca Zniszczenia. Longinus wysokiej klasy. Użytkownik Leonardo.

4. Zatracenie Wymiaru. Longinus wysokiej klasy. Użytkownik Georg.

5. Dar Wzmocnienia. Zapieczętowany Niebiański Smok. Użytkownik Hyoudou Issei.

6. Boski Podział. Zapieczętowany Niebiański Smok. Użytkownik Vali Lucyfer.

7. Canis Lykaon. Użytkownik Ikuse Tobio.

8. Graal Sefiry. Relikwia Świętego Graala. Użytkowniczka Valerie Tepes.

9. Spopielony Hymn. Relikwia Krzyża Świętego. Użytkowniczka Lint Selzan.

10. Regulus Nemea. Użytkownik Regulus (pan Sairaorg Bael).

11. Ostateczny Upadek. Użytkowniczka Lavinia Reni.

12. Przynosiciel Oczyszczenia. Użytkownik Kanzaki Mitsuya [7].

13. Telos Karmy. Użytkownik Kanzaki Mitsuya [8].

Pięć nowych[9], sklasyfikowanych gatunków Longinusów oraz ich użytkownicy.

1. Wieczny Balor[10]. Użytkownik Gasper Vladi.

2. Tyran Alphecca[11]. Relikwia Świętego Gwoździa. Użytkownik nieznany.

3. Nieznany Dyktator[12]. Użytkownik nieznany.

4. Nereid Kyrie. Wysokiej klasy Longinus. Użytkownik nieznany.

5. Gwiazda-Pogromca & Gwiazda-Miotacz[13]. Użytkownik Spadająca Gwiazda (prawdziwe imię nieznane).


Oto osiemnaście znanych, zarejestrowanych Longinusów. Wszyscy ich użytkownicy osiągnęli już Łamacza Ładu, albo zyskali nawet potężniejszą moc. Według badaczy systemu Boskiego Daru, nigdy nie miało miejsca coś podobnego:

„Dlaczego tym razem nie przerobimy systemu w ten sposób, na wypadek gdyby miały miejsce bezprecedensowe sytuacje?”

Takie poglądy uważanie są za bardzo prawdopodobne.

Kwalifikacja Drużyn[edit]

Po zakończeniu wszystkich meczy eliminacyjnych Pierwszego Międzynarodowego Turnieju Królewskich Gier (Pucharu Azazela), ogłoszono które drużyny dostały się do finału. Miało to miejsce na latającej wyspie Agreas w Zaświatach, która jest uważana za święte terytorium Królewskich Gier. Komentator, Naud Gamigin, wraz z innym komentatorem, nadawał na żywo na stadionie w Agreas. Mimo że nie toczył się mecz, to stadion był wypełniony po same brzegi. Były obecne media ze wszystkich mitologii, które transmitowały słowa komentatorów.

– Szesnaście drużyn dostało się do rundy finałowejjjjjjjjjjjjjjjjjj! Wkrótce je ogłosimy! – oznajmił Naud Gamigin, a na olbrzymim monitorze ukazała się pierwsza drużyna. – Zaczniemy od pierwszej drużyny, która dostała się do finału nie przegrywając ani jednego meczu! Podobno mają największą szansę na zwycięstwo! Drużyna Vajra, składająca się z bogów, której przewodzi Śakra vel Indra!

Uczestniczył w Turnieju, w którym brali udział bogowie z innych mitologii, aby pokazać swoją moc. Podczas gdy wszyscy rezygnowali z turnieju jeden po drugim, gdyż przeraziła ich siła potężnych potworów i brutalnych Boskich Darów, temu Bogowi Wojen się to spodobało. Drużyna która była skupiona na buddyzmie i której towarzyszyło Czterech Niebiańskich Królów (Dhrtarastra, Wirudhaka, Wirupaksza, Wajśrawana), była jednym z kandydatów do zwycięstwa.

– Następna drużyna, to jeden z niewielu zespołów, pochodzący ze świata ludzi, który świetnie poradził sobie nie tylko z drużynami diabłów klasy ostatecznej, ale też istot nadprzyrodzonych! Góra Meru, drużyna z tej samej mitologii co bóg Indra, dowodzona przez jego awangardę vel Cao Cao-senshu, Włócznię Niebiańskiego Cesarza, także dostała się do finałowego etapu!

Poczynając od Cao Cao, który posiadał najsilniejszego Longinusa, była drużyna która rzuciła wyzwanie ludzkim ograniczeniom. Zdolność transformacji Boskiego Daru w Łamacza Ładu, budziło wśród nadnaturalnych istot zarówno podziw, jak i przerażenie. Nie wspominając o tym, że otrzymali olbrzymi wsparcie od Guan Yu, który połączył z nimi siły.

– Legendarne trio, które stało się silne podczas eliminacji! Popularna drużyna z Góry Meru, ma swój własny pogląd na świat i wciąż zdobywają punkty. Drużyna Podróży na Zachód, też dostała się do finałowego etapu!

Sun Wukong, Zhu Bajie, Sha Wujing, dawne trio, wraz z niebiańskim dzieckiem, Nezha. Ich synergia była niesamowita i umożliwiła im pokonanie diabłów klasy ostatecznej, a nawet bogów. Siła legendarnej drużyny także jest legendarna.

– Góra Meru jest naprawdę niesamowita. Tego się można było spodziewać Po Bogu Wojny Inndrze, który osobiście nimi kiedyś dowodził!

Góra Meru była numerem jeden wśród rywalizujących ze sobą mitologii, nawet podczas etapu finałowego, a ci którzy trenowali pod rozkazami Śakry, pokazali jak potężny był Bóg Wojny. Na monitorze ukazała się kolejna drużyna.

– Drużyna z Królem Potworów, Tyfonem, jako Królem, której członkami są cudowni bogowie, albo nawet szefowie swoich mitologii, Drużyna Królów Przyjemności! Byłoby dziwne, gdyby nie dostali się do etapu finałowego!

Mimo że doznali dotkliwej porażki, podczas meczu z drużyną Hyoudou Isseia, w którym to Król Potworów brał udział razem z przywódcami Asgardu oraz Olimpu. Jednak pomimo tego dysponowali bezkonkurencyjną siłą, dlatego przebili się przez eliminacje bez trudu. Jednocześnie byli jednymi z faworytów turnieju. Do tego istniała duża szansa, że do ich drużyny dołączą jacyś nowi bogowie. Nadal byli drużyną pełną nieznanych czynników.

– Drużyna Czerń z Północy, której przewodzi ognisty gigant Surtur-senshu! Płomienie które mogą spopielić nawet bogów, nadal odgrywają główną rolę na scenie!

Drużyna legendarnego giganta, Surtura, z mitologii nordyckiej, przeszła eliminacje. Podobno ognisty gigant może bez problemów spalić na proch nawet bogów. To był jeden z powodów, dla którego istoty boskiej klasy zrezygnowały z turnieju.

– Z mitologii hinduskiej przeszła Drużyna Asura, która raz przegrała, ale poza tym wygrali wszystkie mecze! Przywódcą drużyny jest Mahabali, Książę Asurów! To było niemożliwe, aby nie zakwalifikowali się do głównej fazy turnieju! Wszyscy oczekujemy meczu przeciwko Indrze, którego nie mogliśmy zobaczyć w eliminacjach!

Nawet jeśli Drużyna Księcia Asurów przegrała mecz z tajemniczymi diabłami, Balberithem i Verrine, to wygrali resztę swoich meczów w boskim stylu i byli jednymi z kandydatów do zwycięstwa.

– Następna jest drużyna, która przyciągnęła największą uwagę wśród badaczy Boskich Darów! Król tajemniczych użytkowników Boskich Darów, Drużyna Spadająca Gwiazda. Przerażająca moc pistoletu i miecza Spadającej Gwiazdy, która może zabić nawet istoty boskiej klasy!

Najbardziej niespodziewany zespół. Czarny koń, którego nikt się nie spodziewał. Od połowy turnieju byli drużyną, na którą wszyscy zaczęli zwracać uwagę w ostatniej rundzie eliminacyjnej, gdy zdolności Boskich Darów członków drużyny stały się silniejsze. Ich grupa stała się gorącym tematem rozmów wśród wszystkich mitologii, gdyż należeli do niej nie tylko użytkownicy Boskich Darów, ale też silni ludzie, których imiona nadal były nieznane. Kim byli i dlaczego dotąd nikt ich nie zauważał? Celem ich zwycięstwa było życie bez martwienia się o jedzenie, więc wydawał się być najmniej ważny spośród wszystkich drużyn, które przeszły eliminacje. Jednak była to historia, którą można było opisać ich przeszłość. Dlaczego nikt ich nie znał? Te talenty, te wybitne talenty, które nie miały żadnej pozycji społecznej, osiągnęły świetne wyniki w turnieju, gdy udowodniły prawdziwe znaczenie tego faktu każdej mitologii, która brała udział w turnieju. Nie był to jednak jedyny czarny koń turnieju…..

– Ponieważ Drużyna Czarnego Szatana Smoczego Króla Ciemności miała kliku silnych graczy, którzy dołączyli do jej drużyny, nadal wygrywali, aż zakwalifikowali się do rundy finałowej! Nieznane diabły, poczynając od Balberitha-senshu i Verrine-senshu, zaskoczyły wielu widzów, gdy pokonali bogów!

Drużyna, której Królem był wysokoklasowy Ponury Żniwiarz z Królestwa Zmarłych, Zeno. Właściwie była to drużyna, do której należeli Ponurzy Żniwiarze i inne potwory. Początkowo nikt nie zwracał na nich uwagi, ponieważ we wczesnej fazie turnieju ich współczynnik zwycięstw był dość niski. Jednakże, od połowy eliminacji, po tym jak przyjęli do drużyny cudowne diabły, Balberitha i Verrine, zaczęli wygrywać i stali się jednym z faworytów. Nikt się nie spodziewał, że wejdą do etapu finałowego. Wielu bało się zdolności bojowych Balberitha i Verrine i nawet istoty boskiej klasy zaczęły ich unikać. Dodatkowo, ich drużyna dalej gromadziła bestialskie diabły, co oznaczało że ich moc nadal nie została sklasyfikowana.

– Z Nieba przeszła oczywiście Drużyna Jokera, która podczas eliminacji bezlitośnie zmiażdżyła całą konkurencję! Zobaczymy jak poradzą sobie w finałowej fazie!

– Ich praca zespołowa nie tylko jest wspaniała, ale także wpływ doradcy Rudiger jest ogromny. Ja też wypatruję ich taktyki w fazie finałowej.

Chociaż kierunek w którym podążało doradztwo Rudigera Rosenkreutza, było niesamowite, to wykazali się także olbrzymią synergią swojej drużyny wśród wszystkich uczestników. Byli też zrównoważoną drużyną, skoro zawsze wygrywali z potężnymi przeciwnikami.

– To jedna z kilku drużyn, która tak jak Włócznia Niebiańskiego Cesarza, pochodzi ze świata ludzi! Po raz kolejny możemy zobaczyć potęgę człowieka, który w mistrzowski sposób opanował swojego Longinusa! Z organizacji upadłych aniołów, Grigori, drużyna której przewodzi Ikuse Tobio-senshu, ostrze mogące posiekać nawet bogów, Slash Dog!

Longinus który był w stanie zabić nawet boga, nadal był silny, a zdolność Ostatecznego Upadku, która może wszystko zamrozić, spędzała rywalom sen z powiek. Ta grupa ma też świetną pracę drużynową i nie ma żadnych luk w obronie. Uważa się także, że otrzymali błogosławieństwo od japońskich bogów, więc pełnia ich mocy nadal nie została poznana.

Następnie na monitorze ukazała się drużyna diabłów, która przebiła się przez eliminacje i przykuła uwagę Zaświatów.

– Jest wiele diabelskich drużyn, które dostały się do głównego turnieju! Są w końcu źródłem Królewskich Gier! Nawet jeśli będziemy walczyć z bogami, to nie możemy dać się złamać! Oto pierwsza drużyna! Proszę, nadchodzą! W każdym razie było oczywiste, że przyjdą! Drużyna Harmider, której przewodzi mistrz Królewskiej gry, Diehauser Belial!

Mimo że dołączyli w środku turnieju, to drużyna mistrza jest naprawdę silna, królewska i ostateczna. Odnieśli serie zwycięstw, gdy dostali się do najwyższego etapu i podczas eliminacji, z powodzeniem pokonali nawet istoty boskiej klasy. Podczas gdy prawdziwe zdolności Diehausera Beliala były niekwestionowane, uczestnicy ze wszystkich mitologii zostali skonfrontowani z prawdziwą esencją Królewskiej Gry, w obliczu odwagi i silnej gry mistrza.

– A teraz drużyna, która stała się gorącym tematem rozmów, ze względu na połączenie świętego i diabelskiego feniksa. Słyszeliśmy także, że Armia Nieśmiertelnego Ptaka przysporzyła nawet kłopotów istotom boskiej klasy! Kolejny profesjonalny gracz, oprócz Cesarza Beliala, który przeszedł eliminacje jest kolejnym spadkobiercą Domu Feneks, Ruval Feneks-senshu, przewodzący Drużynie Feniks!

– W skład tej drużyny wchodzą nie tylko święty i diabelski feniks, ale też bóg z mitologii egipskiej, znany jako Nieśmiertelny Święty Ptak, Benu! Do tego dochodzi także słynny użytkownik Boskiego Daru, który potrafi kontrolować sprzęt mechaniczny!

– Poczynając od Benu-senshu, który jest powiązany z feniksem, krążą plotki, że bogowie egipscy wspierają tę drużynę.

Spadkobierca Klanu Feneks, Ruval, który znajdował się na szczycie rankingu nawet w oryginalnej Królewskiej Grze, wspierany przez nieśmiertelność, nieśmiertelnego ptaka i świętego ptaka, istoty z całego świata i skutecznie stworzył taką drużynę, która cieszyła się turniejem. W rezultacie wszystkie mitologie mocno potwierdziły tak zwaną koncepcję „nieśmiertelności”. Wielu ludzi wiedziało, że jeśli zgromadzą „nieśmiertelność”, która może pokonać nawet bogów, to wtedy mogą stać się siłą, której nikt się nie przeciwstawi. Był też inny nieśmiertelny, który dołączył.

– Zgodnie z informacjami, które właśnie otrzymaliśmy, istnieje możliwość, że trzeci syn, Riser-senshu, który został wyeliminowany podczas eliminacji, dołączy do drużyny jako gracz!

– Gracze, którzy otrzymali figurę Króla, gdy zostali pokonani w eliminacjach, teraz są w stanie połączyć siły z drużynami, które będą brały udział w fazie finałowej.

– Zgodnie z zasadami, jeśli gracz należał do drużyny, która została wyeliminowana podczas eliminacji, to nie liczy się to, jako podwójna rejestracja. Co za interesujący system! To oznacza że gracze, którzy przegrali w eliminacjach, znów mogą wrócić do gry.

Dokładnie, była szansa że ludzie którzy nie przetrwali eliminacji (chociaż ich ilość była ograniczona), mogli przyłączyć się do drużyn, które weszły do fazy finałowej, i znów się wykazać. Dodatkowo można było rekrutować graczy z drużyn, które odpadły także w fazie finałowej, jednak i tu były ograniczenia. Na monitorze pojawiły się młode diabły…

– A teraz te młode, wyjątkowe talenty! Drużyna Cesarskiego Fioletu, której przewodzi spadkobierca Rodu Bael, Sairaorg-senshu! Pięść która może zmiażdżyć nawet bogów!

Pięść Króla Lwa, której siła miała być równa klasie Maou, a w tym turnieju mogła dorównać nawet bogom. Zdarzały się chwile, gdy żartowano z niego, jako z jednoosobowej armii, ponieważ był niesamowicie silny. Drużynowa praca jego podwładnych też była wspaniała, przez co popełnili tyko kilka błędów. Krążyły plotki, że spadkobierczyni Rodu Agares, Seekvaira, która odpadła w eliminacjach, dołączy do ich drużyny, i najwyraźniej Drużyna Króla Lwa nieźle sobie zaszaleje w fazie finałowej. Nagle na monitorze pojawił się szkarłatny kolor.

– Jeszcze ktoś z Czwórki Nowicjuszy, następczyni Rodu Gremory, Rias-senshu! Podczas gdy ich jedność jest naturalną rzeczą, legendarny Smok Zła Crom Cruach-senshu, oraz ten, który został uznany za najsilniejszego z ludzi, Vasco Strada-senshu, także jest niesamowity!

Drużyna Rias Gremory była silna z Sekiryuuteiem, ale bez niego nadal sobie nieźle radzili.... Ocena tej dziewczyny w turnieju uległa olbrzymiej zmianie. Została wysoko oceniona, skoro była w stanie przyjąć do drużyny Vasco Stradę, o którym mówiono, że przekroczył wszelkie limity człowieczeństwa, do których nikt nie był w stanie dotrzeć. Włącznie z Smokiem Zła klasy ostatecznej, Crom Cruachem i dwoma użytkownikami Longinusów, których miała w drużynie, połączyli wszystkie swoje moce razem. Oczywiście jej słudzy, którzy podążali za nią od samego początku, także stali się silniejsi, co uczyniło ich jedną z najsilniejszych drużyn.

– To nie są jednak jedyne drużyny, składające się z młodych diabłów! – oznajmił komentator.

Po jego słowach, na ekranie pojawiła się animacja czerwonego i białego smoka. Pierwszym z przedstawionych był Vali Lucyfer.

– Jeden z Dwóch Niebiańskich Smoków, drużyna dowodzona przez Białego Cesarskiego Smoka, Hakuryuukou Porannej Gwiazdy, także dostała się do rundy finałowej! To przeznaczenie, że ktoś, w czyich żyłach płynie krew Lucyfera, dostał się do fazy finałowej turnieju!

Był bardzo popularny, jako bezpośredni potomek Lucyfera, symbol diabłów, jeden z Dwóch Niebiańskich Smoków, adoptowany syn Odyna, a nade wszytko rywal Oppai Smoka. Z powodu jego przytłaczającej siły i faktu, że jego towarzysze byli bandą silnych brutali, ich drużyna przyciągnęła dużo uwagi. Byli uważani za jednych z najlepszych kandydatów. Ostatnim który został przedstawiony, był ten mężczyzna. Zaczęła grać muzyka…..

– Zoom Zoom Nya—n!

Na ekranie pojawił się, wraz z piosenką Oppai Smoka, Czerwony Smok Hyoudou Issei.

– Oczywiście! Nie możemy zapominać o tym człowieku! Nie! To niemożliwe, abyśmy o nim zapomnieli! Jeden z Dwóch Niebiańskich Smoków, nasz Oppai Smok! Drużyna Sekiryuuteia Płonącej Prawdy, której przewodzi Sekiryuutei Hyoudou Issei!

– Oppai Smok!

– Oppai! Oppai!

– Opaaaaaaaaaaaaaaaaai!

Bez względu na wiek czy płeć, cały stadion rozbrzmiał gromkimi wiwatami. Byli najbardziej popularną drużyną wśród wszystkich grup, biorących udział w turnieju i można nawet powiedzieć, że byli najlepszą drużyną, która zyskała wsparcie od sporej grupy ludzi.

– Widzowie także są zachwyceni! Jestem pewien, że pamiętacie ich poprzedni mecz, w którym poradzili sobie nawet z Drużyną Królów Przyjemności, która jest jednym z kandydatów do zwycięstwa! Też wypatrujemy tego, co będą wyprawiać w fazie finałowej!

Mimo że byli nierównomierni, jeśli chodziło o szczegóły i kierunek ich meczów, to wygrywali mecze i zdobywali dobre oceny, tak jak wtedy, gdy pokonali Drużynę Królów Przyjemności i w wielkim stylu weszli do rundy finałowej. Podczas gdy błyskotliwa moc ich członków była niekwestionowana, ich taktyka także była wspaniała, że swoim sprytem podekscytowali wszystkich widzów. Wszystkie mitologie zwracały na nich szczególną uwagę, zwłaszcza na niszczycielską siłę czarnej zbroi i na to, czy wskrzeszony Niebiański Smok Ddraig znów sobie zaszaleje. Na monitorze pojawiło się szesnaście drużyn, które weszły do finału.

– Teraz jest tutaj szesnaście wybranych drużyn, które dostały się do finału! Tym samym ogłaszamy koniec wstępnych eliminacji i rozpoczęcie finału! Może być tylko jeden zwycięzca! Jednak wszystkie drużyny dążą do zwycięstwa! Kto wygra w tym turnieju? Ludzie ze wszystkich mitologii, proszę wypatrujcie rozpoczęcia finału!

Drużyny biorące udział w fazie finałowej Pierwszego Międzynarodowego Turnieju Królewskiej Gry, "Pucharze Azazela"[edit]

  • Wadżra: Król Śakra (Indra)/bogowie i buddy, Góra Meru.
  • Włócznia Niebiańskiego Cesarza: Król Cao Cao/człowiek, Góra Meru/różne mitologie.
  • Podróż na Zachód: Król pierwszy Sun Wukong/bogowie i buddy, Góra Meru.
  • Królowie Przyjemności: Król Tyfon/potwór, różne mitologie.
  • Asury: Król Mahabali/bogowie i buddy, hinduizm (bogowie Asurów).
  • Czerń: Król Surtr/olbrzym, mitologia nordycka.
  • Hakuryuukou Porannej Gwiazdy: Król Vali Lucyfer/człowiek-diabeł, mitologia nordycka/różne mitologie.
  • Czarnego Szatana Smoczego Króla Ciemności: Król Zeno/wysokoklasowy Ponury Żniwiarz, Olimp/różne mitologie.
  • Niebiański Joker: Król Dulio Gesualdo/wskrzeszony anioł, Niebo (biblijne).
  • Slash Dog: Król Ikuse Tobio/człowiek, Zaświaty-Grigori/różne mitologie.
  • Harmider Beliala: Król Diehauser Belial/diabeł, Zaświaty (diabelskie).
  • Feniks: Król Ruval Feneks/diabeł, różne mitologie.
  • Cesarski Fiolet: Król Sairaorg Bael/diabeł, Zaświaty (diabelskie).
  • Rias Gremory: Król Rias Gremory/diabeł, Zaświaty (diabelskie)/różne mitologie.
  • Sekiryuutei Płonącej Prawdy: Król Hyoudou Issei/diabeł-smok, Zaświaty (diabelskie)/różne mitologie.
  • Spadająca Gwiazda: Król Spadająca Gwiazda/człowiek, świat ludzi/różne mitologie.


W finałach weźmie udział tych szesnaście drużyn. Terminy meczów zostaną ogłoszone w późniejszym terminie…

Bogowie Piekła[edit]

Część 1[edit]

Przywódcy Piekła zorganizowali konferencję w pewnym pokoju, w instytucie badawczym Hadesa, który znajdował się w Kokytos. Złowroga aura emanowała z każdego miejsca przy olbrzymim, okrągłym stole, mimo że Hades nie był jedynym, który przy nim zasiadał. Aury należały do widm władców, którzy nie byli obecni w tym miejscu i przyzwali na spotkanie tylko swoją świadomość. Przywódcy otrzymali raport od podwładnych Hadesa, Ponurych Żniwiarzy:

– Ludzie których szpiegujemy, są agentami Grigori i Slash Doga, podwładnego Maou Belzebuba… Najwyraźniej każda mitologia wysłała swoich szpiegów. Dodatkowo…

– Wygląda na to, że ludzie z Przynosiciela Oczyszczenia i Pocałunku Ukrzyżowania, także rozpoczęli swoje działania.

– Więc nareszcie coś zaczęli, hę? Miejsce pobytu tych dwóch Longinusów. Wygląda na to, że nasze uporczywe poszukiwania i współpraca, wreszcie się opłaciły – powiedziało jedno z bezkształtnych widm, odwieczny Bóg Ciemności, Ereb.

– Co powinniśmy zrobić? – zapytał ktoś.

– Kanzaki Mitsuya. Jest zupełnie jak… umarły. Można powiedzieć, że jest istotą, która powstała dzięki ludzkiej nienawiści i jego własnej karmie. Może zaszkodzić nawet bogom, jeśli ci wejdą mu w drogę. Mimo wszystko powinniśmy zlikwidować wszystkich użytkowników Longinusów – odparł Hades.

– Och, lepiej o tym pamiętaj, Bogu Śmierci, którego imię jest nieznane. Czasami ludzkie klątwy są straszniejsze od boskich. Pierwszy Mrok może zreformować ludzki świat. Ten gość jest nieoczekiwaną osobą, która zyskała Łamacza Ładu, trzynastego znienawidzonego Longinusa, Telosa Karmy – powiedziało jedno z widm, pierwotny bóg, który rządził Piekłem, Tartar.

– Nie licząc Telosa Karmy, krążą pogłoski że nowo rozpoznany Longinus także jest kłopotliwy… Jak się można było spodziewać, Longinus rzeczywiście jest zagrożeniem. DxD i XxX (Pocałunek Ukrzyżowania)… Skoro ExE (Evie Etoulde) się zbliża… powinniśmy ponownie ich oczyścić – dodał Ereb.

– Jednakże bracie, przypuszczam że zesłanie na ludzki świat chaosu z powodu tych ludzi i „osoby podszywającej się pod Boga”, również może być zabawne – powiedziała siostra Ereba, Bogini Nocy, Nyks.

Kiedy spotkanie Bogów Piekła trwało, jeden z Ponurych Żniwiarzy złożył Hadesowi alarmowy raport. Gdy go wysłuchał, powiedział „Przełącz to tutaj!”. Nagle, magiczny krąg umiejscowiony na środku stołu wyświetlił obraz. Twarz Sekiryuuteia, Hyoudou Isseia.

– Jejku, Sekiryuutei Płonącej Prawdy-dono. Wygląda na to że dostałeś się do finałów. Gratuluję….. – powiedział Hades.

Hyoudou Issei przerwał mu jednak.

– Słyszałem że zaatakowałeś mojego ojca? – zapytał.

Wczoraj, podwładni Hadesa, a dokładniej mówiąc Ponurzy Żniwiarze z grupy Tanatosa, bez pozwolenia weszli w kontakt z Ophis i pozostałymi. Zdarzało się także, że nie słuchali rozkazów Hadesa. Dodatkowo próbowali przyzwać zapieczętowanego Pożeracza Smoków, Samaela. Sekiryuutei opowiadał o tej sytuacji. Oczy tego młodzieńca aż się świeciły od wściekłości.

– Powziąłem pewną decyzję – oznajmił stanowczo. – Czasami zastanawiam się, ile jeszcze czasu spędzę z moimi rodzicami… Trzydzieści lat? Czterdzieści? Zapewne najwyżej pięćdziesiąt. Zastanawiałem się nad tym… Przynajmniej przez ten czas chciałbym im wszystko poświęcić, albo przynajmniej bardzo ich cenić. Przysiągłem to sam sobie. Dlatego postanowiłem, że jeśli jakieś mroczne siły spróbują położyć na nich rękę, to wtedy natychmiast ich powstrzymam. Nawet jeśli jesteście potworami, terrorystami… albo nawet bogami, to jeśli odważycie się skrzywdzić moich rodziców…...

Wszystkim Ponurym Żniwiarzom zaparło dech. Spojrzenie Hyoudou Isseia sprawiło, ze oblał ich wszystkich zimny pot.

– Pokonam każdego, kim by ten ktoś nie był!

Pan Królestwa Zmarłych, Hades, wkurzył Hyoudou Isseia.

– …….

– …….

Widma rodzeństwa, boga Ereba i bogini Nyks, również poczuły jego ostrzeżenie i intensywność. W poprzednim meczu pokonał Widara i wskrzesił najsilniejszego Czerwonego Cesarskiego Smoka w historii, Niebiańskiego Smoka, Ddraiga. Władcy Piekła wiedzieli że nie jest wrogiem, którego można było lekceważyć. Gdy projekcja Hyoudou Isseia zniknęła, ktoś się roześmiał.

– Kuhahaha…

Chaotyczne, kruczoczarne widmo. Ten gość nazywał się Aryman i był Bogiem Zła zaratusztrianizmu.

– Co za interesujący dzieciak. Nie mogę się doczekać, kiedy go spotkam.

Kiedy turniej wszedł do głównej fazy, władcy Piekła, działania Przynosiciela Oczyszczenia i Telosa Karmy z Pocałunku Ukrzyżowania oraz podstępne cienie, zintensyfikowali swoje działania….

Część 2[edit]

W wiosce przygotowanej dla graczy turnieju, Balberith z Drużyny Czarnego Szatana Mrocznego Smoczego Króla, zatopił się w swoich myślach, siedząc w swojej kwaterze. Przyglądał się nagraniu z meczu, który toczył się pomiędzy Sekiryuuteiem Płonącej Prawdy i Drużyną Królów Przyjemności.

– Ahahahaha! Sekiryuutei znów zwyciężył krzycząc „piersi!”! Nawet jeśli miał siłę transcendentalnego człowieka, to zaskakujące jest to, że pokonał przywódcę nordyckich bogów z niezrozumiałą mocą, taką jak cycki, czy piersi! – powiedziała Verrine o jadowicie zielonych włosach.

– Nie wiem dlaczego, ale… Nic nie poradzę na to, ze interesuje mnie Hyoudou Issei – powiedział Balberith, który całkowicie skupił uwagę na meczu Sekiryuuteia.

Po tym jak zdecydowano, które drużyny dostaną się do finałów, Balberith ponownie obejrzał mecze każdej drużyny przeciwnej, ale… ponieważ tak zainteresował się meczami Sekiryuuteia vel Hyoudou Isseia, sprawdził jego poprzednie mecze, zarówno przeciwko Sairaorgowi Bael, jak i Raiserowi Feneks, który nie został upubliczniony. W tym czasie wielokrotnie powtarzał nagranie, zwracając uwagę na to, jak zmieniał się wyraz twarzy Hyoudou Isseia i jego moc, na widok pewnej części kobiecego ciała - piersi. Z powodu mnóstwa niezrozumiałych rzeczy, Balberith nie potrafił nie czuć zakłopotania.. Ale z jakiegoś powodu, czuł także zainteresowanie.

Jak dzięki swojej obsesji na punkcie piersi, zdobył moc zdolną do pokonania bogów?

Balberith zatopił się w myślach i nagle coś zrozumiał.

– Chichi (cycki)… Chichi (ojciec)[14].… Czyżby były takie same…? Nie, ale…!

Verrine była zaskoczona słowami Balberitha, który rzadko tak się na czymś skupiał.

– C-co się stało, Balberith?

– On może stać się naszym ojcem… – odparł Balberith po tym, jak ocknął się z zamyślenia.

– Że co? Twoimi piersiami?

Balberith miał taki wyraz twarzy, jakby słowa Verrine zwróciły mu na coś uwagę.

– Tak, mój ojciec.

I tak oto mężczyzna, który został zauroczony przez Hyoudou Isseia, miał się narodzić ponownie.


Członkowie Drużyny 2[edit]

○ Członkowie Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy zarejestrowani na turniej (w takim składzie przeszli przez eliminacje):

・Król: Hyoudou Issei.

・Królowa: Bina Lessthan.

・Wieża: Nakiri Kouchin Ouryuu.

・Wieża: Roygun Belfegor.

・Skoczek: Xenovia Quarta.

・Skoczek: Shidou Irina.

・Goniec: Asia Argento.

・Goniec: Rossweisse.

・Pion [2]: Ravel Feneks.

・Pion [3]: Bova Tannin.

・Pion [2]: Elmenhilde Galnstein.


○ Parostwo wysokoklasowego diabła Sekiryuuteia Płonącej Prawdy, Hyoudou Isseia:

・Król: Hyoudou Issei.

・Królowa: stanowisko nieobsadzone.

・Wieża: Rossweisse.

・Wieża: stanowisko nieobsadzone.

・Skoczek: Xenovia Quarta.

・Skoczek: stanowisko nieobsadzone.

・Goniec: Asia Argento.

・Goniec: Ravel Feneks.

・Pion [8]: stanowiska nieobsadzone.

Następny Żywot[edit]

– Dobra robota! Świetnie się wszyscy spisaliście!

Wznieśliśmy razem toast.

Po tym jak zakończyły się eliminacje do turnieju, zorganizowaliśmy w Rezydencji Hyoudou imprezę, na którą zaprosiliśmy nie tylko wszystkich członków Klubu Okultystycznego, ale też Drużynę DxD, a także ludzi, którzy nam pomogli! Jako miejsce imprezy, wybraliśmy podziemną salę treningową i zaprosiliśmy wiele osób. Poza drużynami moimi i Rias, byli tu także moi rodzice, a także Sona-senpai, Sairaorg-san, Seekvaira-san i Raiser ze swoimi parostwami, Dulio i inne wskrzeszone anioły, Drużyna Slash Doga, Drużyna Podróży na Zachód, a także Vali. Ku mojemu zaskoczeniu, przyszedł też Cao Cao i inni ludzie z Frakcji Bohaterów! Wprawdzie nie spodziewałem się tego, chociaż zaprosiłem wszystkich ludzi, którzy mi pomogli i oni naprawdę przyszli.

– Gratuluję dostania się do finałów.

– Nawzajem.

Zewsząd wszyscy składali sobie nawzajem gratulacje. To było niesamowite, że połowa drużyn z DxD dostała się do fazy finałowej! Cóż, ja też byłem zaskoczony. Wprawdzie postęp był burzliwy i było więcej wzlotów i upadków, niż się spodziewałem, to Drużyna DxD osiągnęła ładny wynik. Wszystkie mitologie były zaskoczone, ale nikt nie zamierzał rezygnować.

– Hohoho, stało się tak, jak oczekiwałem. Nawet jeśli jesteście jeszcze dzieciakami, to walczyliście z Brygadą Chaosu i przeżyliście. Nawet jeśli wrogiem był diabeł klasy ostatecznej, albo nawet istota boskiej klasy, to wy ich pokonaliście. Gdyby nie bogowie będący bitewnymi maniakami, to każdy członek DxD byłby teraz nie do zatrzymania – powiedział pierwszy Sun Wukong.

Jego cenna opinia wydawała się być powodem, dla którego starszyzna każdej mitologii nas zaakceptowała. Biorąc pod uwagę fakt, że ciągle walczyliśmy z terrorystami, oraz zdolności naszych Longinusów, najwyraźniej staliśmy się siłą, z którą liczyła się każda mitologia. Dodatkowo, podczas turnieju wszyscy stali się silniejsi i nadal zyskiwali nowe zdolności. Powiedziano nam również, że występ drużyny antyterrorystycznej był nawet lepszy, niż spodziewał się Ajuka Belzebub-sama. To oznaczało, że jeśli będziemy zwiększać naszą siłę, liczba ludzi którym przyjdą do głowy jakieś złe pomysły, drastycznie spadnie. …Z drugiej jednak strony, dalej jest wielu takich, którzy nadal knują jakieś mroczne plany. Gdzieś w innym miejscu sali rozmawiały ze sobą Rias i Sona-senpai.

– Gratuluję, Rias.

– Trochę mi żal, Sona…

Dokładnie, Parostwo Sitri odpadło podczas eliminacji. Nawet jeśli taktyka Sony-senpai zadziałała przeciwko istotom najwyższej klasy, to kiepsko radziła sobie w starciach z silnymi drużynami i nie zdobyli dostatecznej liczby punktów, aby dostać się do rundy finałowej.

– Cholera, a tak chciałem zmierzyć się z tobą w fazie finałowej – powiedział Saji, nalewając mi soku do szklanki.

– Cóż, będą kolejne turnieje, więc na pewno będziesz miał na to szansę – odparłem.

Właściwie to Parostwo Sitri zrezygnowało, gdy otrzymali informacje o następnym meczu.

– Cóż, jesteśmy wsparciem dla innych młodych diabłów – powiedziała Seekvaira-san.

Parostwo Agares też odpadło podczas eliminacji. Mieli strasznego pecha, bo ciągle trafiali im się przeciwnicy najwyższej klasy. Ostatecznie nie uzyskali wymaganego rezultatu. Obawiałem się, że w tym meczu wiele zależało od tego, kto trafił się jako przeciwnik.

– I jak, Hyoudou Isseiu? Przewidujesz jakieś kłopoty podczas rundy finałowej? – zapytał mnie Sairaorg, który trzymał w dłoni żeberko kurczaka.

– Całą masę.

Po tym jak nieoczekiwanie dostałem się do etapu finałowego, zacząłem martwić się słowami Śakry, które przekazał mi przez magiczny krąg komunikacyjny:

– Wiesz że pomiędzy tobą a Rias Gremory jest duża różnica? Ona jest silna nawet bez ciebie. Jednak ty bez Ravel daleko byś nie zaszedł. To duża różnica, czyż nie?

…Ja… nie potrafiłem odpowiedzieć na te słowa, zupełnie jakbym czuł, że mówił prawdę.

– Korzystanie z pomocy dziewczyny Feneksów jest dobre. Jednak od teraz będziesz musiał mieć jakiś specjalny ruch. Twój obecny stan będzie ci dobrze służył w finałach. Jednak jeśli natkniesz się na mnie, to niewiele ci on pomoże. Już powinieneś zrozumieć, jak słaby byłeś, gdy pokonałeś Cao Cao podczas ataku gigantycznych potworów.

…Krótko mówiąc, tak jak w czasach gdy walczyłem przeciwko silnym przeciwnikom, jeśli nie wymyślę zbyt wielu sposobów walki, to nie wygram. Wprawdzie walczyłem głównie z przeciwnikami najwyższej klasy… Jednak z pewnością za bardzo polegałem na Ravel… Jeśli nie będę dużo myślał, a Ravel zostanie wyeliminowana w połowie meczu, nasza drużyna przegra. Etap do którego się właśnie dostaliśmy, będzie prawdopodobnie taki. To dla mnie tym większy powód do nauki, zwłaszcza że w fazie finałowej mogę się natknąć na ekipę Rias. Kiedy tak rozmyślałem, pojawił się Vali,który trzymał talerz pełen makaronu.

– Hyoudou Isseiu, sądzę że to początek, skoro obaj dostaliśmy się do finałów. Oczywiście zamierzam wygrać – powiedział do mnie mój rywal.

Ten gość! Nawet jeśli trzymał talerz z makaronem, to mówił coś takiego!

– Ja też zamierzam wygrać! Ale najpierw muszę załatwić sprawy z tobą. Jeśli stoczymy ze sobą mecz… To widzowie drugi raz czegoś takiego nie zobaczą – odparłem, gdy przełknąłem sok.

– Heh, masz rację. Chciałbym dokończyć to, co kiedyś zaczęliśmy.

Dokończyć... Musi mu chodzić o walkę sprzed roku, kiedy byłem w drugiej klasie. Od tamtej chwili nie byliśmy w stanie tego załatwić. Tym razem wszystko rozstrzygniemy, jako Niebiańskie Smoki...

– Czekaj no, nie jesteś jedynym, który chce walczyć z Hyoudou Isseiem – powiedział Sairaorg, wchodząc pomiędzy nas.

– Dokładnie. Towarzyszyłem mu, gdy zamieszał Oceanem Mleka. Chcę się zemścić podczas finałów – Cao Cao też dołączył.

– Też chciałbym walczyć z tobą więcej razy podczas finałów. Jestem pewien, że dzięki temu turniej będzie najlepszy – nawet Dulio się wtrącił.

– Ja też, Ise-kun. Skoro dotarliśmy do tego etapu, to ja też chcę z tobą walczyć – powiedział Kiba, stając obok mnie.

Jeśli czeka mnie mecz z Drużyną Rias, to wtedy może się tak stać.

– Ja też chcę stoczyć walkę z tobą i Ddraigiem, aby zadowolić samego siebie podczas tego turnieju – powiedział do mnie Crom Cruach, kiedy jadł mięso.

[Tak, nie ma nic lepszego, niż walka z tobą za pomocą własnego ciała.]

Ddraig powiedział odważnie coś takiego! Nadal było wiele rzeczy, których nie wiedziałem o manifestacji Ddraiga i byłem pewien, że musiało w tym być coś niebezpiecznego.

– Jeśli mam stoczyć z kimś mecz, to też chciałbym powalczyć przeciwko tobie i Valiemu – nawet Ikuse-san powiedział coś takiego!

– Też chciałbym dołączyć – powiedział Saji sfrustrowanym tonem.

– Saji, to znaczy że musisz trenować do swojego następnego turnieju. Żywot diabła jest w końcu długi, więc nie ma się co śpieszyć – oznajmiła Sona-senpai.

Riser przyglądał się z daleka, jak otaczali mnie mężczyźni.

– Hmm, więc ja też muszę oznajmić, że będę walczył z Sekiryuuteiem…

Najwyraźniej uznał całą tą sytuację za żart… Byłem otoczony przez mężczyzn! Nagle ktoś pociągnął mnie za ręce!

– Jacyś faceci zabiorą nam Iseia!

– Przecież jest moim ukochanym!

– Ise-san, proszę, porozmawiaj też z nami!

Xenovia, Irina i Asia, Kościelne Trio, wyciągnęło mnie z grupy facetów! Wpadłem twarzą prosto w miękkie, podskakujące piersi!

– Ufufu, wieć wróciłeś do moich piersi, mężu.

To była Akeno-san! Próbowała mnie przytulić, ale znów mnie ktoś pociągnął i ponownie wpadłem twarzą w parę obfitych piersi!

– Ise-kun lubi moje piersi, miau.

To była Kuroka! Shirone-chan vel Koneko-chan, która stała obok mnie, pociągnęła mnie za rękę!

– Kuroka-oneesama, ja też chcę świętować awans Iseia-senpai do fazy finałowej.

Siostry przeciągały mnie między sobą, ale Ravel zajęła pozycję negocjatorki!

– Shirone! Kuroka-sama! Ise-sama jest tylko jeden! Musimy się nim podzielić! Oczywiście ja też chciałabym dołączyć!

W tej chwili ktoś przytulił mnie od tyłu….

– Ise-kun jyst myim mynżem! Nikomu go nie oddom!

To była pijana Rossweisse-sannnn! Musiała wyjść z przyjęcia i napić się alkoholu! Moje plecy były okupowane przez Rossweisse-san, a za ręce ciągnęły mnie Koneko-chan i Kuroka i nawet Kościelne Trio się wtrąciły!

– ON JEST MÓJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ravel, która chciała uspokoić całą sytuację, dała sobie spokój i też powiedziała „Pozwólcie mnie też dołączyć!”.

– Z jakiegoś powodu jestem zazdrosna…

– Co powinnam zrobić, aby tam się dostać…?

Le Fay i Elmenhilde mruczały coś takiego, gdy przyglądały się całej tej sytuacji. W końcu udało mi się wyrwać z tej wojny dziewcząt i trafiłem na pewne piersi. Moja twarz zanurzyła się w nich. Wtedy zauważyłem szkarłatny kolor. Czerwień, głębsza od koloru dojrzałej truskawki. Tak, jej piękne, długie, szkarłatne włosy, które miały ten sam kolor co moja zbroja. Osobą do której w końcu trafiłem, była moja ukochana Rias Gremory. Uśmiechnęła się słodko, gdy mnie przytuliła.

High School DxD Volume 25 Illustration 4.png

– Ufufu, tak jak się spodziewałam, Ise przyszedł do mnie – powiedziała. – Ise, gratuluję ci awansu do głównej fazy finałowej.

– Tak, dziękuję ci. I nawzajem.

– Jednakże, nawet jeśli jesteś osobą, którą kocham najbardziej i kimś, z kim spędzę całe życie, to jeśli będę musiała stoczyć z tobą mecz, to wtedy…. – powiedziała do mnie odważnie, gdy gratulowaliśmy sobie nawzajem awansu.

– Wiem. Wtedy dajmy z siebie wszystko! Takie w końcu jest Parostwo Gremory.

Roześmiała się w odpowiedzi i wyglądała na zadowoloną.

– Tego się mogłam spodziewać po moim ukochanym. Ufufu, kocham cię! Kocham cię i to bardzo.

– Ja też, Rias. Naprawdę cię kocham!

Wszyscy obecni na przyjęciu byli tym podekscytowani i wydali z siebie głośne „Uuuuuuuuuuuuuu!” .Dziewczyny jednak nie zamierzały dać mi tak łatwo uciec! Asia, Akeno-san, Koneko-chan, Xenovia, Irina, Rossweisse-san i Kuroka odezwały się jednocześnie:

– Powiedz że mnie też kochasz!

– To oczywiste, że też was kocham! W końcu wszystkie jesteście moimi narzeczonymi!

W piwnicy Recydencji Hyoudou, wyznałem moją miłość!

Posłowie[edit]

Oto dwudziesty piąty tom, będący kontynuacją tomu dwudziestego czwartego. Właściwie jest to koniec starego High School DxD. Cóż za finał. Och, ale to nie oznacza że to koniec. Napiszę o tym w drugiej części posłowia, ale następny tom będzie się nazywał „High School DxD Shin” i będzie opatrzony numerem pierwszym. To oznacza, że całe „nieoznakowane” DxD, które trwało od początku, aż do tomu dwudziestego piątego, skończyła się na wysokim poziomie.

Sądziłem wprawdzie, że to Rossweisse powinna pojawić się na okładce poświęconego jej tomu, ale kiedy zapytano mnie, kto powinien pojawić się na okładce ostatniego tomu, odparłem żartem „Rossweisse, oczywiście!”. Pierwotnie chciałem odmłodzić numerację po czwartej historii, ale ponieważ termin nie był dobry, wszystko zakończyło się na tej historii. Nawet jeśli zacząłem to posłowie z czymś ciężkim, to chciałbym porozmawiać o wielu rzeczach, skoro to ostatni tom.

Dziesięć lat minęło od czasu rozpoczęcia serii.

Ten rok (2018) jest dziesiątą rocznicą serializacji „High School DxD”. W świecie light novelek, nieprzerwane ukazywanie się powieści przez pięć lat, jest czymś niezwykłym, nie wspominając o tym, że byłem w stanie tworzyć tę serię przez dziesięć lat, a wszystko dzięki fanom oraz personelowi. Ponownie chciałbym wam wszystkim za to podziękować.

Jeśli przyjrzymy się tym dziesięciu latom, to w każdej z historii było pełno wyzwań i zmagań. Podczas gdy pierwsza historia (tomy 1-2) była początkiem całej serii, ja myślałem o niej, jako o kompletnej opowieści. Świat DxD od tego momentu rozrósł się i doszedł do drugiej historii, potem trzeciej, i jeszcze dalej. Ponieważ była to moja pierwsza seria, z którą musiałem się zmagać, aby zmienić w coś nowego… czwarta i ostatnia historia były najtrudniejsze (Przebudzenie Czerwonego Cesarskiego Smoka i Turniej), kiedy zmagałem się z nimi podczas pisania. Zwłaszcza ta ostatnia była najtrudniejsza do napisania. Turniej i bitwy drużyn, rozwój bohaterów; to wszystko sprawiało, że mózg mi pękał, gdy to wszystko pisałem.

Obecnie, najtrudniej jest z bogami. Przede wszystkim, wszyscy super silni i główni bogowie, walczą z Trihexa w zapieczętowanym wymiarze, więc kiedy szukałem bogów bitewnych (innych niż hinduscy), okazało się że jest ich mniej, niż się spodziewałem. Do tego byli też bogowie, podobni do tych, których wspomniano w serii (chociaż nie przeszkadza mi to, że złoczyńcy są do siebie podobni), a także bogowie, którzy nie lubią walczyć i ostatecznie włączyłem ich do historii, nawet jeśli nie chciałem. Byłem też zmartwiony, gdyż są bogowie silni, ale ponieważ mają małą rolę, to głupio by wyglądało, gdyby poniewierali głównym bohaterem, który jest obdarzony niezrównaną siłą. Albo może raczej, im więcej szukałem, znalazłem w mitologi hinduskiej coś, co mnie zakłopotało i nie wiedziałem jak to opisać i ostatecznie zrezygnowałem z tego. Myślę jednak, że Mahabali zrobił coś złego…

Równocześnie wykluczyłem bogów, którzy mogliby zesłać na mnie karę, albo przynieść pecha. Głównie mogła to być sprawka japońskich bogów. Wykreśliłem tych, którzy mogliby źle wpłynąć na moją twórczość.

Dlatego, ponieważ istniały pewne sprawy (wzrost siły głównego bohatera, legendarne potwory, Longiusy), dlatego umieściłem innych bogów niż ci poznani na początku, a z innych zrezygnowałem. Zdałem sobie sprawę, że nie muszę tu upychać wszystkiego co się da, nawet jeśli to historia o turnieju.

Za każdym razem, gdy dodawałem nową historię, czułem się, jakbym miał eksplodować, gdyż zastanawiałem się nad oprawą opowieści, mitologią i legendami. Cóż, wzrost siły strony głównego bohatera, także przybrał inny obrót.

A teraz High School DxD Shin

Historia „High School DxD Shin”, która rozpocznie się od następnego tomu, będzie kontynuacją poprzedniej historii. Dlaczego więc zdecydowałem się na odnowienie numeracji tomów? Były pewne okoliczności związane z dorastaniem. Moja opinia jako pisarza jest taka, że chciałem aby Ise i Rias jeszcze raz działali razem. Ponieważ pisanie o drużynie Iseia podczas turnieju było tak zabawne, jak się spodziewałem, to chciałem, też coś napisać o Parostwie Gremory, więc chciałbym rozpocząć DxD Shin ze świeżym startem i opisać też resztę turnieju.

Chciałem podładować tych, którzy skończyli w innej drużynie, niż ta z Rias, Akeno i Koneko. Jeden z powodów jest także taki, że pisanie o Królewskich Grach zawsze było dla mnie trudne. Jeśli walka oparta na zasadach trwa dalej, to jej kompatybilność w końcu idzie źle. Dlatego też pomyślałem, że chciałbym pokazać jak Ise, który odszedł z Parostwa Gremory, odgrywa aktywną rolę. Będę pisał o turnieju, ale oczywiście główną rolę odegrają parostwa Iseia i Rias (plus kilku ludzi z Drużyny DxD).

Nie chciałem, aby ta nieoznakowana seria była jakoś nadspodziewanie długa. Planuję zakończyć historię z turniejem. Tomy od dwudziestego drugiego do dwudziestego piątego opowiadają o eliminacjach, podczas gdy o fazie finałowej opowie seria „Shin”. Mam nadzieję że historia o sojuszu władców Piekła, Longinusach, a także bogach, o których wspomniałam wcześniej, uszczęśliwią wszystkich.

Całość będzie dłuższa, niż wspomniałem w tomie dwudziestym drugim. Do tego powiem więcej o Dwunastu Niebiańskich Piersiach, o których wspomniałem.

Jeszcze jedno, gość posiadający Przynosiciela Oczyszczenia i Telosa Karmy, który nareszcie się pojawił, Kanzaki Mitsuya, jest wzorowany na głównym bohaterze mojej debiutanckiej pracy, „Denpachi”. Jednak to nie znaczy, że coś ich ze sobą łączy, gdyż to zupełnie inne osoby. Jeśli pomyślicie o Mitsuyi w DxD, jako o kimś, kto pojawił się tutaj ponieważ był zamieszany w inne sprawy, to będzie to w porządku. Nie będziecie mieli żadnych kłopotów, jeśli nie przeczytaliście wcześniej „Denpachi”. To świat równoległy do DxD. Cóż, myślę że będzie w porządku, jeśli uznacie go za układ gwiezdny.

Teraz podziękowania. Ludzie którzy będą ze mną do końca tej nienazwanej serii, Miyama Zero-sama, szefie edytorze T-sama, dziękuję wam bardzo. Będę na was polegał do końca „Shina”.

Premiera tomu „High School DxD Shin” jest zaplanowana na lato.

Jednak zanim to nastąpi, od kwietnia rozpocznie się emisja nowego sezonu anime, który będzie miał podtytuł HERO. Nazwa pochodzi od zboczenia Isseia (H) oraz „Erotyki”, co w praktyce oznacza narodziny Oppai Smoka. Będzie to adaptacja tomów dziewiątego i dziesiątego.

Dziękuję wam za ciągłą współpracę przy „Shin DxD”, „DxD HERO” i „Slash Dogu”.

Odnośniki tłumacza[edit]

  1. Najwyraźniej Ise wyrasta nam na rasowego pedololicona :-P - Przypis tłumacza.
  2. Benu, w mitologii egipskiej – święty ptak, uważany za duszę Re; Pan Jubileuszów; pierwowzór greckiego Feniksa. Był jednym z bóstw solarnych, związanym kolejno z Atumem, Re i Ozyrysem.
  3. Fulla, Hlin, Gná to trzy boginie z mitlogii nordyckiej, podwładne boginii Frigg.
  4. w mitologii greckiej dwugłowy pies Geriona, brat Cerbera. Uchodził za potomka Echidny i Tyfona. Z jego gwałtu na własnej matce Echidne narodził się Sfinks i lew nemejski. Ortros strzegł trzody Geriona. Zabity został przez Heraklesa podczas wykonywania jego dziesiątej pracy (porwania trzody Geriona).
  5. W hinduizmie, Amryta to boski napój dający pijącemu nieśmiertelność; indyjski odpowiednik greckiego nektaru.
  6. Kurma - olbrzymi żółw z hinduizmu, jeden z dziesięciu awatarów boga Wisznu.
  7. Jest obecnym użytkownikiem Longinusa, chociaż prawdziwy, oficjalny posiadacz jest nieznany.
  8. Jest obecnym użytkownikiem Longinusa, chociaż prawdziwy, oficjalny posiadacz jest nieznany.
  9. W ciągu ostatnich dwudziestu lat, są to nowo zaobserwowane gatunki Longinusów, które tym razem zostały dołączone do raportu. Przez ostatnie dwie dekady, nigdy nie miał miejsce podobny przypadek, aby nagle objawiło się aż pięć Longinusów.
  10. Został zarejestrowany jako odrębny gatunek, ze względu na odchylenia od Zakazanego Widoku Balora.
  11. Alphecca to najjaśniejsza gwiazda konstelacji Korony Północnej, odległa od Słońca o około 75 lat świetlnych.
  12. Longinus który potrafi kontrolować maszyny i elektronikę jest zupełnie nowym gatunkiem.
  13. Longinus składający się zarówno z miecza, jak i broni palnej.
  14. Po japońsku „chichi” to „ojciec”, „tata”, jednak ta nazwa pochodzi od slangowego „chichi”, które jest terminem stosowanym przez Japończyków do określenia „piersi”.


Wróć do strony głównej Rozpocznij czytanie