High School DxD:Tom 2 – Feniks szkoły bojowej

From Baka-Tsuki
Revision as of 10:04, 11 June 2019 by Zxzxzx (talk | contribs) (Zxzxzx moved page High School DxD - Tom 2 to High School DxD:Tom 2 – Feniks szkoły bojowej: Project page naming consistency)
(diff) ← Older revision | Latest revision (diff) | Newer revision → (diff)
Jump to navigation Jump to search

Ilustracje[edit]


Chciałem chronić tę osobę.
Nie chodziło o kontrakty ani zobowiązania.
Musiała stać silnie i dumnie, a jej szkarłatne włosy trzepotać na wietrze.
Tę osobę właśnie chciałem podziwiać.


Zatem użycz mi swojej mocy, Czerwony Niebiański Smoku-san.


Żywot 0[edit]

Nazywam się Hyoudou Issei. Znajomi i rodzina mówią mi Ise. Aktualnie uczęszczałem do drugiej klasy liceum. Niestety, nie byłem normalnym licealistą, a to dlatego, że byłem diabłem. Nie, mówię serio. Tak po prostu zostałem wskrzeszony jako demon. Cóż, może to nie jest teraz takie ważne. Po prostu myślcie o mnie jak o przeciętnym uczniu szkoły średniej.


Byłem trochę zdezorientowany z powodu rzeczy, które się właśnie działy wokół mnie. Z nieznanej mi przyczyny byłem w miejscu przypominającym kaplicę. Otaczały mnie znajome twarze.

– Niech to! Dlaczego Ise się żeni!?

– To musi być jakaś pomyłka! To jakiś spisek!

Łysol Matsuda, i okularnik, Motohama – moi dwaj źli kumple – patrzyli na mnie zazdrosnymi oczyma, a z ich ust płynęły barwne wiązanki.

– Ise, pamiętaj, że pierwsze dziecko ma być dziewczynką!

– Dorosłeś…! A byłeś bezwartościowym dzieckiem, który mógł pochwalić się jedynie ponadprzeciętną żądzą seksu…

Moi rodzice płakali. Rany, przestańcie mówić takie rzeczy!

Byłem ubrany w biały smoking. Hmm, normalnie jak podczas ślubu! Zaraz, czy to właśnie nie był ślub? Nawet w tle dało się słyszeć melodię ślubną. Co, ja!? To mój ślub!? Zaniemówiłem z powodu tej niespodzianki. Zaraz… Kto był moją panną młodą?

– Ise, nie denerwuj się – usłyszałem znajomy głos, który dochodził zza moich pleców.

Kiedy się obróciłem, ujrzałem rudą piękność z włosami opuszczonymi do bioder. Rias Gremory-buchou stała przede mną. Była tą, która uczyniła mnie diabłem, a także wysokoklasowym demonem z parostwem. Byłem jej podwładnym oraz należałem do jej domu. Aaaach, wyglądała świetnie w tej sukni ślubnej! Buchou, jesteś taka piękna…! Ale chwila, ona stała przy mnie! Czy to znaczyło, że ona była moją…

– Rias-sama, wyglądasz cudnie!

– Aaaach, Rias-oneesama! Dlaczego! Dlaczego wybrałaś właśnie go!?

Wokół nas rozległy się krzyki oburzenia. No cóż, nie było nikogo, kto by mi pogratulował… O rany, to był nasz ślub! O boże. Kiedy tak, do diaska, pogłębiliśmy nasze relacje? W jaki sposób skończyliśmy właśnie na ślubnym kobiercu? Nie znałem na te pytania odpowiedzi, ale jeżeli miałem poślubić kobietę moich marzeń, to niczego więcej nie było mi trzeba.

– … i przyrzekam, że uczynię wszystko aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe. – Sędziwy kapłan wypowiadał słowa przysięgi małżeńskiej, jednak ja myślałem o czymś zupełnie innym.

Małżeństwo tworzą mąż i żona, a to z kolei równa się rodzinie. W skład rodziny wchodzą także dzieci. Dzieci trzeba zrobić, a to wiąże się z seksem, który oznacza noc poślubną… noc poślubną… NOC POŚLUBNĄ!?

– Chodź tutaj, Ise. – Widziałem oczyma wyobraźni nagą Buchou leżącą na łóżku. To oznaczało, że mi pozwala? Znaczy się, byliśmy po ślubie i musimy stworzyć rodzinę, a do tego niezbędne są dzieci. A one powstają w wyniku pewnej rzeczy… A tą rzeczą jest seks… Mogłem uprawiać seks z Buchou!?

Kiedy doszedłem do tego wniosku, byłem całkowicie napalony i nie mogłem powstrzymać się od wyobrażania sobie zboczonych rzeczy.

Wreszcie zrozumiałem. Powodem, przez który nie miałem w przeszłości szczęścia w tych sprawach, było przeznaczenie! Ten dzień, ta noc! Czy będę w stanie spełnić zadanie do końca!? Jeżeli rozchodzi się o wiedzę, to byłem w końcu ekspertem! Ćwiczyłem to każdego dnia! Byłem w tym najlepszy! Byłem elitą, która potrzebowała tylko prawdziwych doznań!

– Możesz pocałować pannę młodą – usłyszałem głos kapłana.

Co!? A tak, już pamiętam! Była to pierwsza rzecz, którą musiałem zrobić! Pocałunek w kaplicy! Pocałunek z Buchou! Kiedy oderwałem się od rozmyślań, miała zamknięte oczy, a jej twarz się zbliżała do mojej. Mogę!? Mogę, prawda!? Tak! Tak! Twoje usta są moje! Wyglądały na takie delikatne. Pomadka sprawiała, że błyszczały, co podniecało mnie jeszcze bardziej.

– Widzę, że nieźle się bawisz, dzieciaczku.

!? Usłyszałem wewnątrz mojej głowy tajemniczy głos. Był on dość intensywny i niski. Nie pasował mi on do żadnej, znanej mi osoby. Jednak w głębi siebie, czułem, że znam właściciela tego głosu…

– Zgadza się. Stoję tuż obok ciebie.

… Kto to? Kiedy się odwróciłem, kaplica zniknęła, a wraz z nią Buchou i cała reszta! Zaraz, gdzie ja się znalazłem? Zacząłem tracić wszelkie zmysły, wpierw dotyk, potem wzrok i słuch. Przede mną, rozpościerała się głęboka ciemność. Nie mogłem niczego usłyszeć. Niczego…

Co to miało znaczyć? Buchou! Tato! Mamo! Matsuda! Motohama! Wykrzyczałem ich imiona, jednak nie padła żadna odpowiedź. Co się ze mną stało? Do kogo należał tamten głos?

– Do mnie.

Wah! Ten dźwięk nie wydobył się z moich ust, ale strasznie się wystraszyłem. Oczywiście, każdy by się przestraszył, gdyby wielki potwór pojawił się przed nim. Miał ogromne oczyska koloru krwistoczerwonego. Wielka szczęka, od ucha do ucha, z której wystawało wiele kłów. Na jego czole znajdował się gruby róg. Czerwona łuska, która pokrywała jego ciało, wyglądała jak płynna lawa. Jego ogromne kończyny przypomniały gałęzie gigantycznego drzewa. Pazury wyglądały na bardzo ostre, co jeszcze bardziej potęgowało przerażenie. A na koniec, dwie pary skrzydeł, które wyrastały z jego boków, powodowały, że wydawał się być kolosalnych rozmiarów.

Właśnie przede mną był... wielgachny potwór… Przypominał wyglądem… smoka. Nie mogłem nic wymówić. Chyba wiedział, o czym myślę, a jego usta poruszyły się.

– Zgadza się – przemówił. – Dobra dedukcja. Próbowałem z tobą pomówić przez ten cały czas. Jednak byłeś za słaby, więc moje słowa nie docierały do ciebie. Jednak wreszcie. Wreszcie mogę pojawić się w całej krasie przed tobą.

… Co on mówił? Nie rozumiałem tego. Pojawić? Próbował ze mną pomówić? Nie, nie łapałem tego! A, może próbował mnie zjeść?

– Zjeść? Ciebie? – odezwał się, jakby czytał mi w myślach. – Kogoś takiego, kto wygląda, jakby miał tak paskudny smak? Uważaj, już to robię. Nie, nie o to mi chodzi. Chciałem się tylko przedstawić partnerowi, u boku którego teraz przyjdzie mi walczyć.

Partnerowi? Poczekaj chwileczkę. Nie wiem kompletnie o czym ty bredzisz! Smoku! Kim ty…

– Wiesz to, czyż nie? Pewnie o tym myślałeś. Tak, zgadza się. Jestem dokładnie tym, o czym myślisz. Porozmawiajmy jeszcze kiedyś. Tak jest, partnerze.

Kiedy spojrzałem na moją lewą rękę, była ona pokryta czerwonymi łuskami i wyglądała naprawdę dziwnie z powodu tych ostrych pazurów.


Żywot 1: Moja praca jako demon[edit]

Część 1[edit]

Kiedy otworzyłem oczy, ujrzałem znajomy mi sufit. Aaaach, to wszystko było tylko snem. Miałem jednocześnie najlepszy sen, jak i najgorszy koszmar. Na początku, zapowiadało się przecież dobrze. Mój ślub z Buchou, którą podziwiam. Wszystko było dobrze do tamtego momentu, a potem…

Moje serce biło bardzo szybko. Podniosłem się i otarłem pot z czoła. Wow, ale go dużo. Byłem zdumiony jego ilością. Jednocześnie zauważyłem, że otarłem się lewą ręką. A ta ostatnia scena podczas snu… Ten czerwony smok…

Wszystko wyglądało jak jakaś fantastyczna historyjka, więc nie chciało mi się w to wierzyć. Pod koniec snu moja ręka stała się łapą tego potwora, jednak teraz wszystko było z nią w porządku. Jednakże rozumiałem, że coś w niej rezyduje.

Spojrzałem na budzik. Było wpół do piątej… Jeszcze wcześnie… Zrobiłem duży wdech i już zamierzałem wrócić do spania, ale… Nie! Przypomniałem sobie! Już pora! Muszę wstawać i przygotować się! Kiedy spojrzałem przez okno na zewnątrz, zobaczyłem rudowłosą piękność, Rias Gremory-buchou, która stała przed domem i była ubrana w czerwony dres. Chodziła do najstarszej klasy w mojej szkole oraz była naszą szkolną boginią. Była także przewodniczącą Klubu Okultystycznego, do którego również należałem. W rzeczywistości była diabłem. Spojrzała się na mnie po tym, jak zdała sobie sprawę, że spoglądam na nią. „Śpiesz się” – mogłem wyczytać z ruchu jej ust, które się uśmiechały.

– Już schodzę!

Zmieniłem piżamę na dres i opuściłem pokój, aby odbyć poranny trening.

Część 2[edit]

– Haaa……haaaa………haaaaa……

– Hej, nie biegaj tak żałośnie, albo dodam tobie dziesięć dodatkowych serii.

Traciłem oddech z powodu długiego biegu po osiedlu. Za mną, na rowerze jechała Buchou, która ciągle mnie bezlitośnie poganiała. Była ostra jak zawsze.

Niecały miesiąc temu, zostałem przywrócony do życia pod postacią diabła. Stałem się podwładnym demonem Buchou, Rias-Gremory-sama.

Demony są wzywane przez ludzi, których zachcianki zostają spełnione za odpowiednią cenę. Więc, praca stała się moim głównym zajęciem. Buchou nie stanowiła wyjątku. Codziennie spełniałem swoje obowiązki jako jej sługa, jednocześnie zbliżając się do osiągnięcia swojego celu. Jakiego celu? Przecież to oczywiste!

– Zamierzam zostać królem haremu… haaaa… – słowa same wypłynęły podczas biegu z moich ust.

– Zgadza się – odpowiedziała. – Jednak żeby nim zostać, musisz codziennie ćwiczyć. Musisz stać się silniejszy, nawet jeśli ma to zabrać dużo czasu.

Tak, Buchou. Ja to wszystko wiedziałem. Diabłem byłem niedługo, ale jeżeli zmotywuję się i będę parł do przodu, to otrzymam parostwo. Gdyby do tego doszło, będę mógł mieć własnych podwładnych. Dokładnie! Zamierzałem mieć pełno pięknych dziewcząt w gronie moich służących i wtedy byłbym w stanie spełnić swoje marzenie!

Jednak zanim to się stanie, musiałem stać się silniejszy, tak jak powiedziała Buchou. Siła była niezwykle ważna w świecie diabłów. Im silniejszy byłeś, tym łatwiej wspinałeś się po drabinie hierarchii. Mogłeś również awansować za pomocą posiadanej wiedzy lub umiejętności, jednak ja w tej chwili nie posiadałem żadnej z tych rzeczy, dlatego też musiałem polepszyć swoją kondycję. Z tego powodu przedsięwziąłem decyzję o porannych treningach, ale Buchou traktowała mnie naprawdę na spartańskich warunkach.

– Nie odpuszczę moim sługom za bycie słabymi.

Nie okazywała żadnej litości podczas treningu. Musiałem przebiec dwadzieścia kilometrów, a następnie zrobić ponad sto serii sprintu. Wykonywałem również rozmaite ćwiczenia na wzmocnienie mięśni, jednak było ich tyle, że straciłem rachubę. Diabły były istotami nocnymi, więc uważałem, że byłoby lepiej, jeżeli trenowałbym właśnie w nocy, jednak ta opcja nie była w ogóle brana pod uwagę. Za dnia każdy wysiłek powodował u nas zmęczenie, również psychiczne.

Codziennie cierpiałem z powodu zakwasów, jednak zacząłem się do tego przyzwyczajać i po pewnym czasie nie bolało to już tak bardzo, a ćwiczenia mogłem wykonywać z łatwością. Był to dowód na to, że mogłem bezproblemowo funkcjonować za dnia. Dobrze radziłem sobie na lekcjach WF-u. Mój czas na sześćdziesiątkę znacznie się poprawił, a dłuższy bieg nie sprawiał mi już takiego bólu.

– Haaa…haaa… – sapałem zmęczony.

Kiedy wbiegłem na teren parku, który był naszym celem, zatrzymałem się. Z każdej części mojego ciała kapał pot.

– Nieźle. Przejdźmy do sprintu.

Jej uśmiech był taki olśniewający…

Część 3[edit]

– Twoja moc ma wielkie znaczenie dopiero wtedy, gdy masz dobrą kondycję.

– Tak… sześćdziesiąt pięć…

Po tym, jak przebiegłem poranny maraton i sprint, przyszła pora na pompki. Buchou siedziała na moich plecach. Czucie jej miękkich pośladków było przepiękne, jednak moje ręce zaczęły się robić drętwe, więc nie miałem czasu, żeby się tym rozkoszować. Nie, jednak dotyk jej pośladków był najlepszy!

BAC

– Au! – zostałem uderzony w tyłek, a z moich ust wymknął się ten mały okrzyk. Nie, nie jestem masochistą ale...

– Znowu masz brudne myśli – skarciła mnie – Ruchy twoich bioder są dość nieprzyzwoite.

– … To… sześćdziesiąt osiem… z powodu… bo jak wyobrażam sobie, że jeździsz na mnie jak na koniu… sześćdziesiąt dziewięć… to zamieniam się w prawdziwego ogiera… siedemdziesiąt!

– Rozmawianie podczas pompek. Wygląda, że musisz jeszcze dorosnąć, Ise. A może powinnam dorzucić ci kolejną setkę? – powiedziała coś takiego niemożliwego z uśmiechem.

Umrę… Skonam w tych męczarniach z samego rana…

– Ummm. Powinna już być.

– Co? Ktoś przychodzi? – Kiedy ją zapytałem, usłyszałem znajomy głos:

– Przepraszam!

Nie przestając robić pompek, spojrzałem się w kierunku, skąd ów głos dochodził.

– Ise-san, Buchou-san! Wybaczcie moje spóźnienie… Haaah!

Była to blondynka Asia, która właśnie się wywaliła.


– Ise-san, proszę, twoja zielona herbata.

– Dziękuję.

Zrobiliśmy sobie przerwę, a ja piłem herbatę przyrządzoną przez Asię. Później wykonałem rozmaite ćwiczenia na wzmocnienie mięśni brzucha oraz grzbietu, więc moje ciało było dość obolałe.

– Asiu, co ty tu robisz? – Kiedy ją spytałem, blond piękność zaczerwieniła się.

– Doszły mnie słuchy, że codziennie z rana ćwiczycie… Więc chciałam jakoś pomóc. Dzisiaj byłam w stanie tylko przyrządzić zieloną herbatę.

Asia… Co za wspaniała dziewczyna! Byłem tym bardzo wzruszony!

– Asia! Naprawdę jestem poruszony twoją życzliwością! Aaaach, nigdy nie myślałem, że nadejdzie dzień, w którym usłyszę to od dziewczyny!

Siorbałem herbatę, płacząc jednocześnie ze szczęścia.

Asia była blondynką o pięknych, zielonych oczach. Kiedyś była zakonnicą, jednak teraz jest diabłem w grupie Gremory. W zeszłym miesiącu została wmieszana w pewien incydent, w wyniku czego upadli aniołowie ją zabili. Umarła, ale dzięki Buchou udało się ją przywrócić do życia pod postacią diabła i mogła być teraz z nami.

Upadli aniołowie są złymi odpowiednikami swoich dobrych braci, a wzmianki o nich znajdują się zarówno w Biblii, jak i w różnych podaniach oraz legendach. Ich cechą były czarne skrzydła. Byli naszymi największymi wrogami i od zarania dziejów prowadzili z nami wojnę. Niecały miesiąc temu, również i ja zostałem w nią wciągnięty. Wtedy, również zdałem sobie sprawę z tego, jak słaby byłem i z tego właśnie powodu zacząłem ćwiczyć, żeby to zmienić. Nie chciałem dopuścić do tego, żeby Asia musiała raz jeszcze to wszystko przeżywać.

Buchou, nasza pani, rozmyślała nad czymś, popijając zieloną herbatę.

– Coś się stało, Buchou? – Kiedy ją zapytałem, ta wydawała się być zaskoczona, zakaszlała i odpowiedziała:

– Nie, to nic. Jednak nadszedł już czas. Postanowiłam zrobić to dzisiaj, także chodźmy już do domu Iseia.

Co? Dlaczego? Mojego domu? Nadszedł czas? Co niby mieliśmy u mnie robić?

– Bagaże powinny już być na miejscu.

Dopiero po dziesięciu minutach zrozumiałem, co miała na myśli.

Część 4[edit]

– To jest…?

Byłem bardzo zaskoczony, ponieważ przed moim domem stało pełno pudeł. Co to miało być? Na pudłach nie było niczego, co by wskazało nadawcę. Miałem dziwne przeczucie co do tego. W środku nie było żadnych bomb, prawda?

– No Ise, zanieś je do pokoju – powiedziała Buchou na widok mojej zdezorientowanej miny.

– Co? Zanieś? Mam to wnieść… do mojego domu!?

– Tak, to wszystko należy do Asi. Wnoszenie bagaży należy w końcu do obowiązków dżentelmena, czyż nie?

A…

– To są bagaże Asi!? – krzyknąłem zaskoczony, jednak Buchou zszokowała mnie jeszcze bardziej:

– Tak. Od dzisiaj, Asia będzie mieszkać u ciebie.


Spotkanie rodzinne, które jest znane wszystkim na całym świecie. Jest również idealną okazją do omówienia najważniejszych spraw. Do rodziców, którzy mają wielki autorytet, należy ostateczna decyzja, a my, ich dzieci, musimy starannie dobierać słowa, aby rozmowa przebiegła szybko i sprawnie. Jednak moi rodzice, którzy winni mieć swój autorytet, z łatwością ulegali Buchou. Jej oczy miały moc, która jej to umożliwiała.

– Oka-sama, Otou-sama[1], z powodu zaistniałej sytuacji, pozwolicie Asi Argento na zamieszkanie tutaj? – Prosiła o coś niemożliwego.

Jednak moi rodzice zaczęli szeptać między sobą, spoglądając na Asię.

… Co do… Patrzyli się również i na mnie. Mój ojciec przemówił.

– Asia-san, tak? – zapytał.

– Tak, otou-sama – odpowiedziała drżącym głosem.

– Otou-sama… ku… Piękna nieznajoma dziewczyna nazywa mnie ojcem. Jak mam to rozumieć? Aż łezka kręci mi się w oku. – Mój tata zaczął się rozczulać.

Nazywanie go „ojcem” przez dwie piękne dziewczyny najwyraźniej sprawiało mu radość. Nawet ja byłem pewien, że też dałbym się na to nabrać, jeżeli któraś z nich nazwałaby mnie starszym bratem.

– Otou-san! – Moja mama uderzyła łokciem tatę, a ten powrócił do rzeczywistości i zaczął mówić dalej:

– Khm… Jeżeli mimo wszystko chcesz tutaj pozostać, to musisz wiedzieć, że grasuje tutaj potwór, który nie potrafi powstrzymać swojej żądzy seksu, nasz głupi syn. To dość niefortunne, ale może lepszym dla ciebie rozwiązaniem byłoby pozostanie w domu twojej rówieśniczki? Jeżeli coś ci się stanie, będzie to dla mnie wielka hańba.

Nie zostawi suchej nitki nawet na własnym synu. Zaraz, co on miał na myśli, mówiąc: „potwór, który nie potrafi powstrzymać swojej żądzy seksu”…? No cóż, mógł posunąć się jeszcze dalej, więc nie będę robił żadnych kłótni. Jednak miał rację – jeżeli dziewczyna chciała gdzieś zamieszkać na czas szkoły, to powinna była zwrócić się o to do koleżanki. Nawet moja matka się z tym zgadzała.

Jeśli taka piękna blondyneczka pozostałaby z potworem takim jak ja, moi rodzice nie mogliby sobie wyobrazić, co by mogło się dziać. Był to dla nich wielki problem. Ale ja bym nic nie zrobił! Czy nie byłem godzien zaufania…?

Pomijając to, nie powiedziałem im, że byliśmy diabłami, a Asia była wykorzystywana przez upadłych aniołów. Jeżelibym nawet spróbował powiedzieć , to za nic by nie uwierzyli, a ja nie chciałem ich w to wciągać.

Zeszło nam dużo czasu, żeby przedstawić im całą sytuację. Nie wydawało mi się, żeby Buchou jakoś próbowała zaradzić na odmowę moich rodziców, za to wciąż mówiła z uśmiechem:

– Zatem, co państwo na to, żeby Asia została waszą córką?

Co to miało znaczyć, Buchou…? Brzmiało dość poważnie…

– Otou-sama – Buchou ciągnęła dalej – Asia zawdzięcza Iseiowi wiele. Bardzo wiele. Ja również. To prawda, że Ise nie jest zbyt inteligentny, ale nie jest głupkiem. Jest dość żywiołowy i mógłby przeć do przodu nie zważając na przeszkody, a nawet próbowałby je pokonać. Zarówno Asia jak i ja jesteśmy zauroczone tą częścią Iseia. Zwłaszcza Asia, czyż nie?

– Tak! Ise-san uratował mnie, ryzykując własne życie! Jest moim zbawcą. Nawet w szkole służy mi pomocą. W klasie… – I zaczęła tłumaczyć, jak to jej codziennie pomagam. Wspominała nawet o mało istotnych rzeczach, które bardzo wyolbrzymiała.

Ooooooooch… to było takie krępujące, że chciałem zapaść się pod ziemię. Moi rodzice wciąż powtarzali: „Umm, naprawdę Ise tak zrobił?” oraz „Służy pomocą?”, a na ich twarzach widniał ślad dumy z syna. A potem Buchou użyła ostatecznego argumentu:

– A co państwo na to, żeby potraktować to jako trening przedmałżeński?

– Trening przedmałżeński!?

Co do!? Ja oraz moi rodzice krzyknęliśmy głośno. Na twarzy Asi rysowało się jedno wielkie zapytanie.

ŁZY

Łzy pociekły strumieniem z oczu taty. Zaczął mówić, ocierając łzy:

– … Widząc, jakim chłopakiem jest Ise, byłem pewien, że nigdy nie doczekam się wnuków. Martwiłem się tym tak bardzo, że myślałem, iż ja dożyję sześćdziesiątki, a on nadal pozostanie kawalerem…

C-co… Teraz to pojechałeś… Znaczy się, dlaczego tak o mnie myślał? Moja mama ocierała łzy. Zaraz, ty też płaczesz!?

– Myślałam – zaczęła mówić – że Ise nigdy nie przedstawi nam swojej narzeczonej, bo to Ise. Wszyscy wiemy, jaki jest. Jest głupim synem. Starałam się go dobrze wychowywać, żeby chociaż nie przynosił wstydu, ale wszystko poszło na marne. Jeżeli mogłabym cofnąć się w czasie, dałabym przestrogę dla młodszej mnie, iż jej kochany Ise przeobrazi się w bezwartościowego syna który ukrywa masę pornosów na DVD w plastikowym pudełeczku, zakamuflowanym w szafce.

Oooo... kuuurwaaa! Moja tajna kryjówka pornosów! Wiedziała!?

Tata chwycił Asię za rękę.

– Asia-san! Ise jest z pewnością bezwartościowym dzieckiem, ale czy mogę pozostawić go tobie?

– Pan się myli… – Asia stanowczo zaprzeczyła. – Ise-san nie jest bezwartościowy. Jest naprawdę ciekawą osobą.

Asia nie rozumiała, co mój tata sugerował, i tylko uśmiechała się. Matka, która to widziała, zaczęła płakać jeszcze bardziej.

Co to miało być? Wszystko przypominało jakąś telenowelę. Tylko jaką?

– Rias-san! Z chęcią zaopiekujemy się Asią Argento-san! – Buchou uśmiechnęła się na słowa ojca.

– Jestem bardzo wdzięczna, otou-sama – odpowiedziała. – Zatem Ise, opiekuj się dobrze Asią. Asiu, od teraz, będziesz mieszkała z Iseiem i jego rodziną.

– Czy to jest w porządku? Nie będzie to… kłopotem… jeżeli zostanę? – zapytała Asia.

Buchou odpowiedziała jej:

– W celu przyzwyczajenia się do japońskiej kultury i stylu życia, najlepszym sposobem jest zamieszkanie u japońskiej rodziny. Kiedy zapytałam cię, z kim chciałabyś najbardziej mieszkać, odpowiedziałaś bez chwili zastanowienia, że z Iseiem.

Och, już zrozumiałem, więc to był główny powód. Asia mieszkała u Rias-buchou, w jednym z pokoi w starym budynku szkolnym.

– Tak, rzeczywiście tak powiedziałam, ale…

– W porządku, Asia-san! Przyzwyczajaj się do Japonii w naszym domu! Możesz nawet zostać tutaj na zawsze! – Ojciec już sobie ubzdurał, że Asia zostanie moją żoną.

– Widzisz? Nawet otou-sama tak mówi.

Asia była dość zmieszana, jednak kiedy zobaczyła uśmiech na twarzy Buchou, również się uśmiechnęła.

– Okay, Buchou-san. Pozostanę pod waszą opieką, otou-sama i oka-sama.

Perfekcyjnie zmanipulowałaś moich rodziców… Chyba „narzeczona” była dla nich wystarczającym ciosem… Zatem postanowione. Asia zamieszka z nami w tym domu.

– Narzeczona, co…?

Poczułem się dość niespokojnie, kiedy naglę zobaczyłem posmutniałą twarz Buchou.

Część 5[edit]

Kilka dni później, po wprowadzeniu się Asi do mojego domu.

– Piękną mamy dzisiaj pogodę. Ise-san, dzisiaj na WF-ie gramy w softballa[2]. To będzie mój pierwszy raz, kiedy w to zagram, więc nie mogę się już doczekać!

Asia szła wesoło do szkoły, a ja kroczyłem tuż obok niej. Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że moją drogę do szkoły będę pokonywał kiedykolwiek w towarzystwie takiej piękności. Wzrok innych uczniów, którzy zmierzali w tym samym kierunku, był bardzo wrogi.

– Czemu do licha, Asia-san zmierza z tego samego kierunku co Hyoudou?

– Bzdura… co to ma znaczyć…?

– To pewnie jakieś nieporozumienie… Wpierw była to Rias-oneesama, a teraz Asia-san…

I podobnymi tekstami raczyli mnie obdarowywać inni. Cóż, to naturalne. Dla ludzi, którzy mnie znali, taki widok był niesamowity.

Ja, jako zupełnie niepopularna osoba, zawsze uchodziłem za zboczeńca, który teraz nagle dogaduje się ze szkolnymi idolami. Obecnie szedłem do szkoły wraz z nową blond uczennicą, o której wszyscy rozmawiali od momentu, kiedy tylko przybyła. Z punktu widzenia innych osób, było to wręcz niemożliwe. Byli też i tacy, którzy zalecali się do Asi, ponieważ twierdzili, że „skoro Hyoudou potrafi, to ja też”, jednak ona odrzucała wszystkich. Z tego właśnie powodu wielu miało do mnie żal. I w tym momencie patrzyli na mnie z urazą. Hej, to nie moja wina… Pewnie myśleli, że co noc zabawiałem się z jej przepięknym ciałem. To nie było takie proste, jak sobie wyobrażali, no ale niech będzie. Fufufufu. Z drugiej strony było się z czego pośmiać – mimo, że było to nieporozumienie, to myśleli, że w oczach dziewczyn stałem się atrakcyjny. Ohh tak! Właśnie tak! Jesteście zazdrośni, co nie? Ja wciąż zamierzam osiągnąć jeszcze więcej! Fuhahaha!

– Co tak cię rozbawiło? – Asia spojrzała się na mnie ze zmartwioną miną.

Kiedy tylko twarz tej piękności znajdowała się naprzeciw mojej, czerwieniłem się… No cóż, wciąż byłem młody.

– N-nie, nic takiego – odpowiedziałem. – Przy okazji Asiu, masz jakieś problemy w szkole? Dobrze ci się układa z innymi dziewczynami?

Właśnie o te rzeczy martwiłem się najbardziej. Jeszcze nie tak dawno była zakonnicą, a teraz została umieszczona w tej szkole. Z racji, że miała kompletnie odmienny styl życia od naszego, mogła się tutaj gubić. Oczywiście, kiedy tylko mogłem, to pomagałem jej, jednak bardziej liczyło się to, czy inne dziewczyny ją zaakceptują. Była w dobrych stosunkach z dziewczynami z Klubu Okultystycznego, ale zastanawiałem się, jak przyjęli ją w naszej klasie. Nie mówię, że dokuczali jej z powodu tego, że nie była zaznajomiona z tutejszym stylem życia, ale… Nie potrafiłem przestać się o to zamartwiać. Nic takiego nie zauważałem, jednak mogło się to dziać za moimi plecami.

Uśmiechnęła się tylko serdecznie z głębi swojego serca, które rozszyfrowało moje myśli.

– Wszyscy są dla mnie bardzo mili – powiedziała. – Uczą mnie naprawdę wielu rzeczy, a ja mogę zaznajomić się z tutejszą Japońską kulturą. Mam wielu przyjaciół, nawet zaproponowano mi wspólny wypad na zakupy.

Dobrze słyszeć. Na szczęście, jej stosunki z innymi były dobre. Nareszcie jedno z moich zmartwień odeszło.

Kiedy wkroczyliśmy na teren szkoły, poszliśmy wprost do klasy, cały czas rozmawiając. Kiedy problem z Asią zniknął, drugim był…

– Dzień dobry, Asia-chan!

– Dzień dobry, Asia-chan. Twoje blond włosy promieniują jak zawsze.

Jak tylko weszliśmy do klasy, łysol Matsuda i okularnik Motohama zbliżyli się do Asi. Byli oni moimi kumplami. Uchodzili za największych zboczków w szkole, dodając do tego jeszcze mnie.

– Dzień dobry Matsuda-san, Motohama-san.

Oboje bardzo podniecili się tym, że Asia odpowiedziała na ich przywitanie.

– To jest to, co nie, Motohama-kun?

– Zgadza się. Przywitanie z rana przez piękność, tchnęło w nas nowe życie.

… Jak zawsze, cieszyli się z najmniejszych rzeczy. Jeszcze do niedawna byłem taki sam. Fufufu, nigdy bym nie pomyślał, że zmienię się tak bardzo, a na mojej drodze napotkam pełno dziewczyn.

BĘC!

– Khee! – Kiedy rozmyślałem, Motohama uderzył mnie w brzuch. – A to za co, łysa pało!?

Odpowiedział śmiechem i kopnął mnie w nogę. To naprawdę bolało! Co ten idiota wyprawiał!

– Hahaha. Ise-kun, już o tym słyszałem – powiedział.

– Słyszałeś o czym?

– Podobno codziennie idziesz do szkoły w towarzystwie Asi-chan, prawda?

– I co z tego?

– To dość dziwne. Dlaczego dwie osoby zmierzają do szkoły z tego samego kierunku? Pytam, czemu?!

Hmm… Nie miałem pojęcia, skąd się o tym dowiedział, ale najwyraźniej musiał usłyszeć krążące plotki. Uśmiechnąłem się, żeby się wkurzyli, a potem powiedziałem:

– Słuchajcie, Matsuda, Motohama. Od teraz znajduję się w zupełnie odmiennym świecie niż wy dwaj. I nic na to nie możecie zaradzić.

– I z czego jesteś tak dumny!?

– Z-zgadza się, Ise. Tylko z tego powodu, że jesteś w dobrych stosunkach z Asią-chan…

Przyszła pora na ostateczny argument, a na mojej twarzy zawitał wyraz zwycięstwa.

– Mieszkam z Asią – powiedziałem z triumfem. – Pod jednym dachem. Potwierdzisz prawdziwość moich słów, Asiu?

– Tak – odpowiedziała. – Zamieszkałam w domu Iseia.

– !?

– !?

Zamilkli po tym, jak usłyszeli odpowiedź uśmiechniętej Asi. Nie wiedzieli co powiedzieć. Fu. Fuhahahaha! Hahahaha! Wygrałem! Wygrałem!

– Kłamstwo! – Matsuda stanowczo to odrzucił, a nawet się rozpłakał. Były to łzy zazdrości. Fuhahaha! Płacz sobie! Krzycz! A potem umrzyj!

– N-niemożliwe… Ise mieszka… w jednym domu… z blond pięknością…? Nie może być… To jest sprzeczne z wszelką logiką… – Motohama poprawił swoje okulary drżącą ręką. Mimo że starał się zachować spokój, to całe jego ciało drżało.

– Powiedz jeszcze, że to właśnie Asia-chan cię budzi?! – pytanie to padło z ust Matsudy.

– Asiu, nawet dzisiaj mnie obudziłaś, prawda?

– Tak, ponieważ Ise-san jest takim śpiochem. Fuhuhu.

Och, Matsuda opadł bezwładnie na ziemię.

– Powiedz, może nawet jeszcze gotuje dla ciebie? - tym razem, spytał Motohama.

– Moja mama mówi, że Asia jest naprawdę uprzejmą i pomocną dziewczyną.

– O rany… nie mów tak, zawstydzasz mnie. – Asia zaczerwieniła się, próbując schować swoje czerwone policzki pod dłońmi.

Spojrzałem na nią ze spokojnym, ale męskim wyrazem twarzy. Oczy Motohamy, który spoglądał na nas z boku, wyglądały, jakby miały trysnąć krwią. Och, bycie zazdrosnym o przyjaciela było z pewnością przerażającym doświadczeniem. Naprawdę, życie mogło zostać odwrócone o sto osiemdziesiąt stopni przez jedną zmianę. Już zaprzyjaźnienie się z jedną pięknością gwarantowało, że będę miał o wiele szczęśliwsze życie niż dotąd. Pomimo, że cała reszta dziewczyn nienawidziła mnie, to wszystko było w porządku dopóki z boku miałem Asię.

Zaraz, to niedobrze. Moim celem było zdobycie parostwa i zostanie wielkim diabłem, a potem wybranie pięknych dziewczyn do roli moich służących, a żeby to osiągnąć, musiałem być popularny wśród dziewczyn, tak? Jednak przy takim tempie nie będę w stanie…

– Ty!! Znasz pełno ślicznych dziewczyn! Rias-senpai! Akeno-senpai! – Matsuda schował swoją głowę między nogami i zaczął krzyczeć, przy okazji płacząc. – Dwie najlepsze siostrzyczki naszej szkoły! Następna jest nasza mała bogini, Toujou Koneko-chan! A na końcu blond piękność, która co dopiero do nas przybyła, Asia-chan! Tak nie wolno! To jest takie nie fair, że chyba się załamię!”

Płacz sobie, ile chcesz, mój przyjacielu. Tak jak powiedział, zaczęło mi się ostatnio powodzić wśród piękności. Zwłaszcza z Asią, z którą codziennie chodziłem do szkoły. Hmm, Rias-senpai i Akeno-senpai również się o mnie troszczyły… Ta, miał rację. Przeskoczyłem do grupy ZWYCIĘZCÓW. Z pewnością byłem w grupie zwycięzców. Chyba doświadczałem najlepszych chwil w moim życiu. Powinienem rozkoszować się nimi, a potem wspominać i nie żałować niczego.

Kiedy o tym rozmyślałem, Motohama znów poprawił spokojnie swoje okulary:

– Ise – zaczął mówić, jednocześnie zbliżając się do mnie powoli – nie uważam, że przedstawienie nam pojedynczej dziewczyny będzie czymś złym. Znaczy się, przedstaw nas komuś jeszcze. Błagam cię. Proszę.

Jego głos był niski, ale brzmiał poważnie. Ale przedstawić… Jedyne boginie, które znałem, były te, o których wspominałem. Innymi słowy, nic nie łączyło mnie z resztą dziewczyn. A tamte były diablicami… No cóż, mimo że nimi były, to wciąż pozostawały słodkie i urocze.

Hmmm? A no tak, prawda... Była jeszcze jedna osoba, która się do tego nadawała. Wyjąłem swoją komórkę i zacząłem szukać imienia. Tak, miałem je. Zatem załatwione.

– Poczekajcie chwilkę. – Zostawiłem moich dwóch kumpli i Asię samych, a następnie odszedłem w kąt sali.

Zadzwoniłem do tej osoby. Rozmawialiśmy kilka minut, a ta osoba nie miała nic przeciwko. To dobrze.

– Więc – zacząłem mówić, gdy do nich wróciłem – znalazłem kogoś, kto się z wami spotka. Zabierze ze sobą również swoje przyjaciółki. Tutaj macie jej numer, jednak wpierw skontaktujcie się z nią przez e-mail. Chyba jesteście zadowoleni?

– Dzięki! – Matsuda, który jeszcze chwilę temu leżał na ziemi, poderwał się do góry i wyrwał telefon z moich rąk.

Hej, hej, co za nagła zmiana! Dopiero co sekundę temu płakał… naprawdę, ten gość… Obaj zapisali numer w swoich telefonach.

– Dziękuję ci bardzo, Ise-sama! Nigdy o tym nie zapomnę! Jestem twoim dłużnikiem!

– Tak! Następnym razem zróbmy potrójną randkę! Tylko poczekaj! My również zdobędziemy dziewczyny!

Obaj się radośnie uśmiechali. Wyglądali na szczęśliwych, a nawet mógłbym rzec, że myślami gdzieś odlecieli.

– Jaką osobą jest ona? Oczywiście ma piękną urodę, prawda? – Matsuda spytał o nią. Odpowiedziałem, drapiąc się po policzku:

– Ummm, tak, dziewica, tak sądzę. Jestem pewien.

– Dziewica…! Wspaniale…! To takie piękne, Ise-kun!

– Stary, nawet nie wiesz jak jesteśmy ci wdzięczni.

Oni są naprawdę żałośni. Chcieli za wszelką cenę zmienić swoje zachowanie… Nie, gdyby nie moje spotkanie z Buchou i Asią, to wciąż byłbym taki sam. Przepraszam was, że to ja zgarniam wszystko to, co dobre. Matsuda zapytał mnie ponownie z uśmiechem:

– Och, Ise-kun, przy okazji, dlaczego „Mil-tan” jest nazywana „Mill-tan”?

Najlepiej byłoby chłopaki, jakbyście sami o to zapytali go. Nawet ja, nie znałem prawdziwego powodu.

Część 6[edit]

Nocą.

Jeździłem na rowerze po osiedlu.

– Oryaaaaaaaaaaaaa!

Pedałowałem z całych sił. Kiedy dotarłem do celu, Asia, która przez ten cały czas siedziała za mną, włożyła ulotkę do skrzynki na listy.

– Gotowe.

– Okay.

I ponownie zacząłem pedałować, po upewnieniu się, że Asia bezpiecznie siedzi za mną. Ulotka, którą właśnie zostawiliśmy, służyła do przywoływanie diabłów. Początkowo ludzie rysowali magiczne kręgi w celu naszego przyzwania, jednak obecnie w tym kraju, nikt tego już nie czynił, a tym bardziej mało kto wierzył w demony. Jeszcze nie tak dawno i ja należałem do tej grupy ludzi.

Diabły musiały znaleźć się w naprawdę niekorzystnym położeniu, gdyż zaczęły tworzyć te ulotki. Każdy szanujący się diabeł rozprowadzał ulotki z własnym magicznym kręgiem, i tak jak w przypadku ich zwyczajnych odpowiedników, umieszczał na nich hasło, które mogło przykuć uwagę ludzi. Dało się zauważyć, że były one ignorowane przez ludzi zadowolonych z życia. Z drugiej strony zawsze znalazł się ktoś, kto czegoś usilnie pożądał i właśnie w nich nasze ulotki znajdowały użytkowników.

Magiczne kręgi umożliwiały nam wstawienie się na wezwanie ludzi, którzy stawali się naszymi klientami. W zamian za określoną cenę spełnialiśmy ich życzenia. W ten oto sposób to funkcjonowało. Tak obecnie przyzywało się diabły, a właśnie roznoszenie tych ulotek było pierwszą pracą, którą parał się każdy, kto stał się demonem. Było to niepisaną zasadą świata demonów. W celu zlokalizowania naszych potencjalnych klientów używaliśmy specjalnego urządzenia, a po przybyciu na wskazane przez nie miejsca, zostawialiśmy ulotki w skrzynce pocztowej. Następnie, ruszaliśmy dalej i powtarzaliśmy poprzednie czynności. Cóż, w sumie roznoszenie ulotek zakończyłem już jakiś czas temu, więc dlaczego wciąż to robiłem?

– … Ise-san, czy to naprawdę w porządku? Że pomagasz mi roznosić te ulotki…

– Tak, to żaden problem.

Tak, pomagałem w tym Asi. Właśnie z tego powodu, przez kolejne dwa miesiące wciąż musiałem jeździć na rowerze.

– Asiu, nie miałaś nigdy wcześniej do czynienia z rowerami, tak? Zatem ktoś musi jeździć za ciebie.

– Umm, wybacz, nigdy nie miałam okazji do spróbowania jazdy na nich… Ale przecież mogłam roznosić ulotki pieszo…

– Nie mogłem ci na to pozwolić, zbyt się o ciebie martwię, Asiu.

Była to najszczersza prawda. Nie dlatego, że nie umiała jeździć na rowerze, ale z tego powodu, że nie mogłem dopuścić do tego, żeby sama chodziła po nieznanym sobie miejscu. Niecały miesiąc temu przyleciała do Japonii z Północnej Europy. Nie wiedziała zbyt dużo o tutejszej kulturze. Kiedy tylko stała się demonem, posiadła umiejętność rozumienia japońskiego, aczkolwiek sam język nie był tylko ważny. Więc, dostosowanie się do japońskiego stylu życia było także warte poświęcenia uwagi. Asia była dla wszystkich uprzejma, jakby nie znała prawdziwego świata. Nigdy nie było wiadomo, co może się jej przydarzyć. Kiedy tylko o tym pomyślałem, martwiłem się jeszcze bardziej. Oświadczyłem zatem Buchou: „Pomogę Asi!”, a ona zaakceptowała moją prośbę natychmiastowo. Byłem jej tak wdzięczny! I tak właśnie zaczęło się moje pomaganie Asi – w nocy jeździłem na rowerze po osiedlu.

– O, spójrz Asiu. Widzisz tę kapliczkę? – Mijając mały budynek, wskazałem na niego palcem. – Pamiętaj, że nie możemy do niej wejść, bo jesteśmy diabłami.

– Tak. Nie możemy wchodzić do miejsc, gdzie zbierają się dusze i rezyduje lokalne bóstwo, tak? Dość trudno zrozumieć mi japońskie bóstwa, gdyż jestem chrześcijanką…

Buchou już mi powiedziała, że dla Asi zrozumienie japońskiej kultury będzie wielką trudnością, gdyż od małej uczono ją, że istnieje tylko jeden Bóg. Zacząłem więc, zaznajamiać ją z tutejszą kulturą, podczas gdy roznosiliśmy ulotki.

– O, popatrz. Ta piekarnia jest niestety już zamknięta, ale uwierz mi na słowo, z pewnością sprzedają tutaj świetne pieczywo. Może następnym razem, będziesz chciała je kupić?

– O tak! Japoński chleb jest taki pyszny, uwielbiam go!

Mimo, że była to normalna rozmowa, to i tak była zabawna. Nocna randka. To było najlepsze! Zawsze chciałem jechać na rowerze z dziewczyną za sobą.

– Ise-san, oglądałeś kiedyś film „Rzymskie wakacje”? - Asia, zapytała mnie.

– To ten stary film? Niestety nie.

– Naprawdę…? – jej głos zabrzmiał smutno.

– Ale co w związku z tym filmem?

– … Zachwyciłam się tym. Po prostu… w tym filmie, oni też jechali na rowerze. Jeżeli nawet, to ja… Fufufu…

Hmm? Teraz mówiła o wiele radośniej. Nawet zacisnęła mocniej ręce wokół moich bioder. Nie wiedziałem, o co jej chodziło, no ale dobra. Jeśli Asia była szczęśliwa, to wszystko było dobrze.
Tego wieczora, można było odczuć powiew przyjemnego, lekkiego powietrza.

Część 7[edit]

– Już jesteśmy!

Skończyliśmy roznosić ulotki i wróciliśmy do klubu – nieużywanego budynku starej szkoły który jest położony za nową częścią. Jedno z pomieszczeń na trzecim piętrze służyło nam za pokój klubowy i miejsce zbiórki członków domu Gremory.

– Ara ara, dobra robota. Przyrządzę dla wszystkich zieloną herbatę. – Pierwszą osobą, która nas przywitała, była wiceprzewodnicząca klubu, Himejima Akeno-san, która pełniła ważną rolę w naszym domu.

Chodziła do klasy trzeciej, a na jej twarzy zawsze widniał uśmiech. Miała długie i jedwabiście czarne włosy i reprezentowała sobą to, co nazwać mogłeś japońskim ideałem piękności. Włosy miała spięte w kucyk, co było naprawdę rzadkim widokiem wśród młodych. Wraz z Buchou należała do dwójki najlepszych, starszych siostrzyczek naszej szkoły! Były popularne zarówno wśród dziewczyn jak i chłopaków i uchodziły za prawdziwe boginie.

– Hej. Jak tam nocna randka? – Kolesiem, który obdarzył mnie uśmiechem, był Kiba Yuuto, pieprzony przystojniak. Był szkolnym księciem, który zdobył serca prawie wszystkich dziewczyn. Był moim przeciwnikiem, ponieważ nienawidziłem przystojniaków.

– Z pewnością lepiej być nie mogło. – Uniosłem kciuk w jego kierunku.

– …Niedozwolone nocne stosunki seksualne. – Osobą, która powiedziała coś tak szorstkiego, była Toujou Koneko, mała dziewczyna z pierwszej klasy. Na pierwszy rzut oka wyglądała na uczennicę podstawówki, a to z powodu swojego wyglądu loli, a w naszej szkole była swojego rodzaju maskotką.

Wraz z Asią podeszliśmy do Buchou, która siedziała na kanapie. Nasz Król, Rias-buchou. Nawet dzisiaj, twoje szkarłatne włosy były piękne jak zawsze.

– Buchou, wróciliśmy.

Nie odpowiedziała, tylko pozostawała w coś wpatrzona. Czy o czymś rozmyślała? Głęboko westchnęła. Asia spojrzała w tym samym kierunku co ona.

– Buchou, wróciliśmy! – powiedziałem nieco głośniej. Tym razem mnie usłyszała, a myślami wróciła do nas.

– P-przepraszam. Myślałam nad czymś. Dobra robota, Ise, Asiu.

Ostatnio coraz częściej się jej to zdarzało. Kiedy wydawała nam polecenia, robiła to jak zawsze z gracją, ale myślami pozostawała gdzieś indziej. Ilość westchnień, które czyniła za dnia, również wzrosła. Chyba miała jakąś sprawę do załatwienia, którą nie powinniśmy byli się interesować. No cóż, w końcu była wysokoklasowym demonem.

To byliby wszyscy członkowie Klubu Okultystycznego, jak i domu Gremory. Wszyscy, poza mną, byli bardzo popularni w szkole. No dobra, ja również byłem znany, ale z bycia zboczeńcem. Hahaha, czułem się z tym tak niezręcznie, aż wydawało mi się, iż to miejsce nie jest odpowiednie dla mojej osoby.

Po tym, jak Buchou potwierdziła obecność wszystkich, rzekła:

– Dobrze, a teraz pozwólmy Asi zadebiutować jako diabeł.

Ee! Naprawdę!?

– Eh? – wymamrotałem w stronę zdziwionej Asi.

– Asiu, dzisiaj wieczorem zadebiutujesz jako diabeł! Wybierzesz się za pomocą magicznego kręgu, aby zawrzeć swój pierwszy kontrakt!

– J-ja? – Asia wskazała panicznie na siebie.

– Prawda, Buchou? – zapytałem.

– Tak. – Buchou kiwnęła głową, kontynuując. – Rozdawanie ulotek kończy się dzisiaj. Jeśli pozwoliłabym robić to przez wieczność, różnica dni między waszą dwójką będzie jeszcze większa.

Ahh. Buchou, mogłabyś nie zastraszać swoich sług. Czuję się trochę zakłopotany, kiedy mówisz to do mnie.

– Akeno, sprawdź czy Asia ma wystarczającą ilość demonicznych mocy, aby móc używać magicznego kręgu.

– Tak, Buchou. – Akeno-san położyła dłoń na czole Asi, po tych słowach Buchou. Wątłe światło zaczęło promieniować z jej palców i wyglądało to trochę tak, jakby coś czytała. – Po tym przypadku z Iseiem postanowiliśmy, że będziemy sprawdzać nowych. Myślę jednak, że tutaj nie będziemy mieć takiego problemu.

Poczułem się trochę smutno na jej słowa. Było dokładnie tak, jak powiedziała. Mój diabelski debiut był okropny. W celu teleportacji przez magiczny krąg, potrzebna była magia. Niezbyt dużo, kapeńka, maleńka szczypta. Jednak ja, jej nie posiadałem i przez to nie byłem w stanie się teleportować do klienta przez co musiałem dojechać do niego na rowerze. Wszystko wskazywało na to, że byłem pierwszym takim przypadkiem w historii. Mimo wszystko, do tej pory odpowiadałem na wezwanie klientów rowerem. Ech, to takie żenujące…

– Buchou, jest w porządku. Nie wykryłam żadnych problemów. Powiem nawet więcej, jest najbardziej obdarzona magią, zaraz po mnie i tobie. Ma naprawdę wielki magiczny potencjał.

– To dobra wiadomość. – Buchou uśmiechnęła się na słowa Akeno-san. – Może używać w pełni swoich mocy jako Goniec.

Mówiąc Goniec, Buchou miała na myśli rolę Asi jako demona. Diabły posługiwały się zasadami ludzkich szachów w stosunku do swoich sług. Demon, który był panem, pełnił funkcję Króla, a jego podwładni mogli być Królową, Wieżą, Gońcem, Skoczkiem albo Pionem. System ten nazwano diabelskim pionkiem. Został on powołany do życia w celu umożliwienia walki z małą ilością żołnierzy. Wszystko było spowodowane dużymi stratami diabłów w Wielkiej Wojnie, toczonej przeciwko upadłym aniołom i Bogu, przez co trzy frakcje bardzo ucierpiały. Tak powiedziała mi Buchou.

Każdy pionek szachowy posiada swoje cechy, które odpowiadały cechom służących. Buchou była naszą panią, a każdy z nas miał przydzielone odpowiednie funkcje. Akeno-san była Królową, Kiba Skoczkiem, Koneko-chan Wieżą, Asia Gońcem, a ja Pionem! Na pierwszy rzut oka Pion zdawał się być słaby, ale w zależności od tego, jak używało się jego umiejętności, można było pokonać nawet Króla! Tak powiedziała mi moja Buchou! A ja musiałem w to wierzyć, ponieważ chciałem zostać Najpotężniejszym Pionem!

Wracając do poprzedniego, z racji, iż Asia miała w sobie pełno magii, to nie było problemu przy użyciu kręgu do teleportacji. Tak, Asia miała z pewnością dobry początek, z czego byłem rad. Zatem Asia nawiąże kontrakt… Poczułem się trochę niepewnie… Była dla wszystkich miła i uprzejma, ale nie wiedziała, jak funkcjonuje społeczeństwo wokół niej. Co się stanie, jeśli wezwie ją ktoś, kto…?


Przypadek pierwszy

– O rany! Ale śliczna diablica-san! O tak! Pokażesz mi swoje majteczki!? A także cycuszki!?

…Niedobrze.

Przypadek drugi

– Przepiękna, młoda diablica-san! Pozwól mi pomacać swoje cycuszki, tyle, ile zechcę, nawet za cenę mojego życia!

…Piersi Asi?

Przypadek trzeci

– Oddam ci moje życie, więc pozwól mi kochać się z sobą aż do świtu!

…...


– Ise, czy ty płaczesz? – Buchou spojrzała się na mnie z zaniepokojoną miną.

– Buchou, nie! Nie zgadzam się! – Potrząsnąłem głową, a z moich oczu wypływały wciąż łzy.

Nie mogłem na to pozwolić. Właśnie, nie! Chodziło w końcu o Asię! A ona nie będzie w stanie odmówić na czyjąś prośbę! Asia, która swoją pracę traktowała bardzo poważnie, byłaby w stanie poświęcić własne ciało, żeby wykonać swoją robotę!

– Buchou! Będę niespokojny, jeżeli Asia pójdzie sama! Już oczami wyobraźni widzę, jak jakieś dziwadło prosi ją o jakieś chore życzenie!

Buchou wydawała się wyglądać na zakłopotaną na moje słowa, a mój płacz jeszcze to pogarszał.

– Ise. My, diabły z domu Gremory, nie zajmujemy się tego typu życzeniami. Oczywiście istnieją tacy, którzy obsługują ludzi o takich zachciankach, jednak nasze zlecenia są bezpieczne. Nawet diabły mają pewne granice, których nie przekraczają.

– Na pewno, Buchou? To prawda, tak? Mimo wszystko, wciąż czuję niepokój!

Westchnęła na widok tego, że nadal się zamartwiałem.

– Okej, okej, w porządku. Na niedługi moment wyruszysz z Asią jako jej wsparcie. Czy zadowala cię takie coś?

– Dziękuję bardzo! Asiu! Nie musisz się już martwić, ja zajmę się tymi zboczkami! Teraz możesz spokojnie nawiązywać kontrakty!

– T-tak jest – odpowiedziała.

Westchnąłem z ulgą po tym, jak chwyciłem ją za dłoń. Chociaż Asia martwiła się o to, że stwarzała dla mnie problemy, jednak wszystko było w porządku. Musiałem ją chronić. Obiecałem w końcu Buchou i sobie, więc za wszelką cenę chciałem dotrzymać obietnicy. Mogło to być trochę przesadne, ale będę się nią zajmował dopóty, dopóki nie powie, że sama da sobie radę. Będę ją chronił nawet jeżeli ma to spowodować, że Asia znienawidzi mnie.

– Dobrze, Asiu – powiedziała Buchou. – Jeżeli otrzymasz jakieś zlecenie, teleportuj się za pomocą magicznego kręgu i nie zapomnij zabrać Iseia ze sobą.

– Tak jest, zrozumiałam, Buchou.

Po tym jak potwierdziła, duży okrąg na podłodze zaczął świecić. Akeno-san, która była za niego odpowiedzialna, zaczęła czytać wiadomość, która się w nim pojawiła. Gdy skończyła, powiedziała:

– Ara-ara, znalazł się, klient, który nas potrzebuje, a jego życzenie jest w stanie spełnić nawet Asia.

– To dobre udogodnienie. – Buchou uśmiechnęła się na te słowa. – Asia może podzielić się z Iseiem swoją magiczną mocą. Dobrze, do dzieła.

To ja miałem jej pomagać, a wszystko wskazywało na to, że to ja potrzebowałem pomocy… No dobra. Po prostu musiałem się upewnić, że Asi nic się nie stanie.

– Chodźmy, Asiu!

– Tak jest, Ise-san!

Po tych słowach, oboje wkroczyliśmy w środek magicznego kręgu.

Część 8[edit]

Wróciłem z Asią do domu późno w nocy.

Asia skończyła swoją pracę bezpiecznie. W przeciwieństwie do mnie, udało się jej to bezproblemowo.

– Przepraszam, pierwsza się wykąpię.

Weszła do łazienki. Nie mogła przestać się uśmiechać, bowiem była tak radosna z tego, że udało się jej nawiązać swój pierwszy kontrakt. Poszedłem do swojego pokoju, żeby choć trochę odpocząć przed jutrzejszym dniem. Tak jak każdej nocy, moje całe ciało było obolałe.

Po tym jak Asia skończyła swoją pracę, wróciliśmy do klubowego pokoju i złożyliśmy sprawozdanie dla Buchou. Martwiłem się o nią, ponieważ znowu była smutna… Zacząłem rozmyślać nad tym, co do niej czułem, ale nadeszła moja kolej na kąpiel. Korzystanie z tej samej wanny co dziewczyna… Wiedziałem, że nie powinienem był myśleć o takich rzeczach, ale byłem w takim wieku, że nie miałem wyboru. Naprawdę mnie to rajcowało. Nie! Nie! Potrząsnąłem dynamiczne głową i postarałem się wyzbyć się z tych wszystkich zbereźnych myśli. Miałem chronić Asię! Jeżeli będę się na jej widok podniecał, to będę najgorszą osobą na świecie! Zboczkiem! Jakim zboczkiem jestem! Kurna! Chciałbym mieć, myśli czyste niczym mnich! O tak! Żeby pozbyć się z głowy tych chorych myśli, usiądę tak jak mnisi!

Usiadłem na podłodze i zamknąłem swoje oczy. Nie jestem zboczkiem. Nie jestem zboczkiem. Muszę chronić Asię. Mimo że mieszkałem z nią pod jednym dachem, to i tak nie mogłem przestać myśleć o tym! Namu-namu[3]. Auć! Dostałem bólu głowy! A tak! Dlaczego się modliłem!? Byłem diabłem! Będę obrywał, jeżeli się pomodlę! Prawie sam się zabiłem! Niech to szlag! Co ja robię? Zaraz, co ja robiłem we własnym pokoju…?

BŁYSK

Nagle podłoga w moim pokoju zaczęła świecić. Pojawił się na niej doskonale znany mi symbol. Był to znak naszego domu! Magiczny krąg domu Gremory. Zaraz, kto to? Znaczy się, dlaczego w moim pokoju? Czy ktoś próbował się tutaj teleportować!? Kto to może być? Pomyślałem wtedy, dlaczego akurat mój pokój?!

Magiczny krąg zaświecił ostrym światłem, które oświetliło całe pomieszczenie, a przede mną pojawiła się jakaś sylwetka. Sylwetka dziewczyny. Dziewczyny ze szkarłatnymi włosami.

– Buchou…? – zapytałem z niedowierzaniem.

Personą, która wyszła z magicznego kręgu, był nie kto inny jak Rias-buchou. Ale czemu jest w moim pokoju? Miała spokojną minę. Podobnie jak w pokoju klubowym. Kiedy mnie zauważyła, zbliżyła się do mnie. I powiedziała coś, co mnie zaskoczyło.

– Kochaj mnie.

……… Słucham!? Z powodu tych szokujących słów, które wypowiedziała, w mojej głowie zrobiła się pustka. Zaraz, ale dlaczego zrobiła to akurat teraz? Może ogłuchłem? Buchou oznajmiła to jeszcze raz, tym razem wypowiadając coś jeszcze bardziej szokującego.

– Odbierz mi moje dziewictwo. Natychmiast.

Jej japoński akcent pobudzał jak zawsze.


Żywot 2: Stawaj do walki![edit]

Część 1[edit]

– Szybko. Do łóżka, jestem na to gotowa. – Zaczęła mnie poganiać, a sama rozbierała się.

H-hej, chwileczkę! Co to ma znaczyć!? Co się dzieje!? Nie mogłem za nią nadążyć!

ŚCIĄGA

Ściągnęła swoją spódniczkę, a jej bielizna stała się widoczna dla mych oczu! Guha!! Jej nieskazitelne białe majteczki aż promieniowały światłem! Jej piękne, długie nogi były idealne! A jej ud nie mógłbyś przestać macać! I właśnie wtedy sięgnęła do biustonosza!

– B-Buchou! Co jest…!?

Byłem zdezorientowany. Nic dziwnego! Nagle się pojawiła i powiedziała: „Kochajmy się!”, a potem zaczęła się rozbierać! Nawet tak niewyżyty chłopak jak ja nie wiedziałby, o co chodzi!

Opuściła swój stanik! Jej piersi, oparte o biustonosz, wreszcie były dla mnie dostępne! Nie mogłem oderwać od nich wzroku! Były biało-śnieżne i ogromne! Na ciele Buchou pozostały już tylko majteczki. Ona sama zrobiła głęboki wdech i zbliżyła się do mnie.

– Ise, czyżbym nie była wystarczająco pociągająca?

– Nie! Oczywiście, że nie!

– Brałam pod uwagę wszystkie możliwości, ale to jest jedyne wyjście.

Wyjście z czego!? Nie widziałem, do czego to miało doprowadzić!?

– Jeżeli będą na to dowody, oni nie będą mieli nic do gadania. Jedyną osobą, która jest mi bliska i z którą mogę to zrobić, jesteś ty.

Ja!? Zupełnie nie wiedziałem co się działo, ale najwyraźniej wybrała mnie do swojego pierwszego razu!? Ale spotkał mnie honor! Chciałem tak powiedzieć, ale nie miałem odwagi!

– …Yuuto nie mógłby. Posiada zbyt szlachetną duszę rycerza. Z pewnością by odmówił. Dlatego pozostałeś mi tylko ty.

Wygrałem z Kibą!? Hahahaha! Nie miałem pojęcia, o co chodziło, ale z tej wiadomości to byłem aż dumny! Wygrałem z tobą, Casanovo!

– Oczywiście masz w sobie braki, ale nadajesz się do tego. – Położyła na moim policzku swój palec. Moje serce biło jak szalone. Czułem, jak coś niesamowitego przenika przez moje ciało! – Jesteś jedynym, który na moją prośbę by to zrobił i dotrwał do końca.

– B-Buchou…

Popchnęła mnie na łóżko. Usiadła na mnie okrakiem. Jej pośladki i uda napotkały na moją ważną część! Jej rude włosy opadły na moje ciało. Ich zapach podniecił mnie jeszcze bardziej.

PSTRYK

Dźwięk rozpinanego zapięcia. Drugie nadejście piersi Buchou! Jej przepiękne różowiutkie sutki już stały. Poruszały się przy każdym jej drgnięciu! Wywierało to na mnie zbyt wiele emocji! Był to mój drugi raz, kiedy widziałem piersi! Nigdy nie przeszło mi myśl, że będzie mi dane zobaczyć je ponownie w tym łóżku!

– To twój pierwszy raz, Ise? A może masz już jakieś doświadczenie?

– T-tak… To mój pierwszy raz!

High school dxd 059.jpg

– To również mój pierwszy raz, dotrwajmy do końca pomimo faktu, że nikt z nas nie ma w tym doświadczenia. W porządku, to dosyć proste. Musisz włożyć to – tutaj wskazała na moje krocze – w to. – Wskazała na swoją intymną część ciała. Wywarło to na mnie taki wpływ, że moja głowa prawie eksplodowała. Następnie chwyciła moją prawą dłoń i…!

ŚCISKA

Położyła ją na swojej piersi! Była taka mięciutka i delikatna! Właśnie teraz do mnie należało skupienie myśli i doznań na swojej prawej ręce!

TRYSK

Byłem świadom tego, że z mojego nosa wydobywały się niezliczone ilości krwi. Macanie piersi było tym, o czym od zawsze marzyłem! Cholera… Prawie straciłem przytomność z wrażenia. Ale jeżeli miałbym je opisać, to były delikatne niczym… nie dało się tego ubrać w słowa! Nie dałoooooo rady!!

– Poczułeś to? – powiedziała czarującym głosem. – Również jestem podniecona. Wyczuwasz bicie mojego serca, prawda?

Teraz przeszła do tego. Rzeczywiście, czułem je. Kiedy przyjrzałem się jej uważniej, była zaczerwieniona… Zatem też się stresowała? Buchou, która zawsze zachowywała się z gracją, była zdenerwowana z powodu swojego pierwszego razu… Nagle zaczęła zdejmować ze mnie ubranie! Uuuuuaaaaaaah!! Byłem rozbierany przez nagą dziewczynę!

– A-ale! Nie jestem pewien! – powiedziałem z powodu narastającego napięcia.

Nic dziwnego, byłem w końcu super-prawiczkiem!! Buchou zbliżyła swoją twarz do mojej i rzekła:

– Próbujesz mnie zniechęcić?

KABOOM!

Wraz z tym mój mózg eksplodował. Wiedziałem już, że nie byłem w stanie okiełznać swojego dzikiego instynktu ani chwili dłużej. Chwyciłem ją za ramiona i przewróciłem na plecy! Na moim łóżku, tuż pode mną, leżała kompletnie goła dziewczyna i mówiła, że mogę ją przeruchać! Zdecyduj się, Hyoudou Issei! Nie wiedziałem z jakiego powodu, ale mój czas nadszedł! Musiałem to zrobić! Ale zaraz, czy to naprawdę w porządku!? Z drugiej strony nie byłem w stanie się kontrolować, jeżeli kobieta, którą podziwiałem, mówiła takie rzeczy! Przełknąłem ślinę i zrobiłem duży wdech. Naparłem swoim ciałem na nią…

BŁYSK

Podłoga w moim pokoju znów zaczęła świecić. C-co do…!? Buchou westchnęła na widok tego.

– Wygląda, że już za późno… – Wpatrywała się w magiczny krąg dzikim wzrokiem.

Symbol okręgu należał do… domu Gremory? Kto to był? Kiba? Akeno-san? Koneko-chan? Zaraz, mimo wszystko, jeżeli byłby to ktoś z nich, to zastanie nas w takiej sytuacji nie byłoby zbyt dobre!!

Jednak myliłem się, a osoba, która wyszła z kręgu, miała srebrne włosy. Jej ubiór przypominał strój pokojówki. Pokojówka? Przemówiła, kiedy nas ujrzała.

– Próbujesz zerwać układ poprzez zrobienie tego? – powiedziała to takim głosem, jakby było to coś dziecinnego.

Oczy Buchou zmieniły się.

– Jeżeli bym tego nie zrobiła – przemówiła – zarówno otou-sama jak i onii-sama nie wysłuchaliby mnie.

– Sirzechs-sama i pan niezmiernie się zasmucą na wieść, że chciałaś oddać swoje dziewictwo komuś takiemu.

Pan? Sirzechs-sama? Kim oni byli? Ze słów Buchou mogłem wywnioskować, że byli to jej ojciec i brat. Ale „ktoś taki”… mówiła o mnie? Poczułem się tym trochę urażony. Buchou wyglądała na naburmuszoną.

– Moje dziewictwo jest moją sprawą. Co jest złego w oddawaniu jego komuś, komu ufam? I nie nazywaj tak mojego ślicznego sługi. Nawet jeśli jesteś to ty, to nie odpuszczę ci za takie coś, Grayfio.

B-Buchouuuuu!! Wzruszyłem się! Stanęłaś w mojej obronie!

Kobieta nazwana Grayfią podniosła biustonosz Buchou.

– Tak czy inaczej – ciągnęła dalej – jesteś następczynią domu Gremory, więc proszę cię, nie pokazuj swej szlachetnej skóry mężczyźnie, jeżeli nawet znajdziesz się w takiej sytuacji.

Zapięła go jej, a następnie spojrzała się na mnie i pochyliła głowę.

– Miło mi poznać – powiedziała. – Jestem Grayfia. Służę domowi Gremory.

Czułem się dość niezręcznie, bo jeszcze chwilę temu nazywała mnie pogardliwie. Jednak kiedy się jej przyjrzałem, jej uroda zaćmiła wszystko. Była piękna i wyglądała, jakby miała z dwadzieścia lat. Miała dość chłodną minę, jednak jej srebrne włosy prezentowały się świetnie. Były one spięte w trzy warkocze. Grayfia-san, co? Starsze kobiety też są całkiem…

SZCZYPNIĘCIE

Buchou uszczypnęła mnie, ponieważ gapiłem się na Grayfię-san.

– Grayfio, przyszłaś tutaj z własnej woli? A może dom cię tutaj przysłał…? Albo onii-sama?

– Wszystkie trzy odpowiedzi są poprawne – odpowiedziała bez chwili wahania. Buchou westchnęła jakby na znak, że poddaje się.

– Naprawdę? Ty, która jesteś Królową brata, przyszłaś tutaj osobiście. Znaczyć może to tylko jedno. Tak, rozumiem. – Zaczęła się ubierać. Jej piękne nagie ciało znów stawało się niedostępne dla mojego wzroku. – Przepraszam, Ise. Zapomnijmy o tym, co przed chwilą się wydarzyło. Nie myślałam trzeźwo. Zapomnijmy o tym.

…Ach. To koniec…? Cóż, nie wiedziałem w ogóle o co się rozchodziło, więc… Ale wiedziałem, że będę tego żałował.

– Ise? Zaraz, ten chłopiec…?

Co takiego? Grayfia-san patrzyła się na mnie z zaskoczeniem. Nigdy nie spodziewałbym się tego, że taka kobieta będzie tak na mnie spoglądała.

– Tak, Hyoudou Issei, mój Pion i posiadacz Boosted Gear.

– Boosted Gear, ten, który posiadł cesarz smoków…

Co? Patrzyła się, jakby widziała coś niezwykłego.

– Grayfio, wracajmy do mojego pokoju. Tam cię wysłucham. Akeno będzie mogła w tym uczestniczyć?

– Kapłanka Gromów? Nie mam nic przeciwko. To nawet wskazane dla wysokoklasowych demonów, żeby mieli przy boku swoją Królową.

– Okay. Ise. – Buchou wypowiedziała moje imię. Podeszła do mnie i…

CAŁUS

Poczułem jej usta na swoim policzku… Wow. Łaaaaaaaaaa! Pocałowała mnie w policzek!!

– Niechaj ten pocałunek będzie rekompensatą za dziś. Sprawiłam ci wiele kłopotów… Przyjdź jutro do klubu.

Pożegnała się i zniknęła wraz z Grayfią-san w magicznym kręgu… Pozostałem sam. Stałem oniemiały i trzymałem się za policzek, w który zostałem pocałowany.

– Ise-san! Łazienka już jest wolna! – dobiegł mnie głos Asi.

Część 2[edit]

Rankiem. Wraz z Asią szliśmy do szkoły. Wciąż przecierałem sobie oczy, gdyż przez całą noc nie zmrużyłem oka. Niech to. Kuuuuuuuurna! Tak bardzo żałowałem! Tak bardzo! Cierpiałem z tego powodu! Delikatne piersi Buchou były w moich dłoniach, a widok jej nagiego ciała podziałał na mnie jak pocisk! Nie miałem wyjścia i w środku nocy wstałem i zacząłem się masturbować! Przez całą noc! Musiałem zadowolić się samodzielnie, ponieważ byłem tak napalony! Właśnie przez to byłem tak bardzo zmęczony!

– Nic ci nie jest? – Asia zapytała ze zmartwioną twarzą.

Kiedy spojrzała się na mnie swoimi czystymi oczyma, poczułem wtedy, jak bardzo miałem brudne sumienie! Wybacz, Asiu. Robiłem coś, o czym nie powinnaś była wiedzieć. Znaczy się, nie mogłem ci powiedzieć, że zeszłej nocy Buchou chciała się ze mną kochać.

– Nie ćwiczyłeś dzisiaj, więc pomyślałam, że coś ci dolega.

Wyglądała na naprawdę zmartwioną. Ech, było mi strasznie głupio. Tak, miała rację, dzisiejszy trening został odwołany. Buchou zatelefonowała z samego rana i poinformowała mnie o tym. No cóż, nie mogłem ćwiczyć u boku Buchou w takim stanie…

Zmierzaliśmy ku szkole, a moje nogi poruszały się ociężale. Kiedy byliśmy już o krok od klasy…

– Iseeeeeee!! – Matsuda biegł wprost na mnie z niesamowicie wkurwioną miną. O rany! Czyżby był wkurzony o to!?

– Umrzyyyyj!! – Motohama wbiegł na mnie z drugiej strony. Próbowali mnie znokautować! Kurna, nie miałem dokąd uciec, ponieważ korytarz był strasznie wąski!

BĘC!

Ugaaah! Trafili mnie jednocześnie w szyję! To bolało, dupki!

– Nie próbuj z nami, kurwa, zadzierać!! – krzyknął Matsuda.

– Ise! Ty podły draniu! – Motohama chwycił mnie za kołnierz i spojrzał wzrokiem, którego naprawdę się przestraszyłem.

– O co wam chodzi?

Zachowywałem się, jakbym kompletnie nie wiedział, o co chodziło, jednak to nic nie dało.

– Nie odpierdalaj teraz szopki! Kurwa! Co to miało być? Wyglądał jak koleś z mangi o sztukach walki! I czemu do licha nosił ubrania gotyckiej lolity!? Czy to jakiś nowy rodzaj broni!?

Chyba spotkali się z nim wczoraj i było to dla nich stanowczo za dużo. Mil-tan był moim stałym klientem i osobą, z którą nawiązałem kontrakt. Był dziewczyną zrodzoną przez mężczyznę, który posiadał niesamowite muskuły, a wzorował się na mahou-shoujo[4]. Pierwszym, co rzucało się w oczy w jego wyglądzie, był strój lolity oraz kocie uszy, które nosił. Pewnie wszystko powyższe, co powiedziałem, może wydawać się bezsensowne, ale nic nie mogłem poradzić – taka była rzeczywistość. Posiadał ciało mężczyzny, ale wewnątrz był istną dziewicą! Było to jedyne wyjaśnienie, które przyjąłem do świadomości.

– To nie wszystko! Przyprowadził ze sobą swoich przyjaciół! To było jakieś spotkanie! Pełno gości, którzy wyglądali jak Mil-tan! Tak się bałem! Myślałem, że tam zginę!

O żesz… Było ich znacznie więcej…? Już na samą myśl o tym drżałem ze strachu. Gdzie oni byli wytwarzani? O tak, z pewnością nie chciałem stanąć z nimi twarzą w twarz…

– Bredzili cały czas o jakimś świecie magii! Co to kurwa jest jakiś magiczny świat Serabenii”!? Nie znam niczego takiego! – Matsuda kontynuował swoją wypowiedź, cały czas potrząsając mną agresywnie.

– W moim przypadku – Motohama mówił z opuszczoną głową – doradzali mi, co należy zrobić, kiedy napotkam kreatury ciemności… Wiedziałeś, że możesz je pokonać, używając śmiercionośnej soli morskiej i kwiatu, który pojawia się tylko w nocy, a zwie się Kwiatem Zmierzchu? Wystarczy tylko zmieszać te dwa składniki spalając je razem w drobny popiół… Wiesz, nie ważne jak na to spojrzysz, jeden cios zadany przez Mil-tan starczyłby, żeby zabić każdą żywą istotę.

Ja… naprawdę. Chyba obaj przeszli przez istne piekło.

– No to gratuluję. Teraz jesteście w stanie pokonać kreatury ciemności bez względu na to, kiedy będzie wam dane je spotkać.

Po tym jak to powiedziałem, Matsuda i Motohama rzucili się na mnie.

Część 3[edit]

– Buchou ma problemy? Może ma to jakiś związek z domem Gremory?

Rozmawialiśmy z Kibą, zmierzając w stronę starego budynku szkolnego. Wraz z Asią spotkaliśmy go, kiedy szliśmy na spotkanie klubowe. Wykorzystałem okazję i spytałem się, czy może nie wie, dlaczego Buchou zachowywała się ostatnio tak dziwnie. Niestety, również nie znał powodu.

– Może Akeno-san wie coś na ten temat?

Przytaknął na moje pytanie.

– Jest ona najbardziej zaufanym sługą Buchou, więc z pewnością wie.

Byłem świadom tego, że wnikanie w jej problemy było niezbyt kulturalne, jednak zostałem w nie wciągnięty zeszłej nocy. Mimo wszystko nie chciałem nikomu o tym mówić – wywołałoby to jeszcze większe kłopoty. Jeżeli były jakieś sprawy, z którymi mogłem jej pomóc – pomógłbym jej.

Kiedy znaleźliśmy się przed wejściem do pokoju, Kiba coś zauważył.

– Wyczuwam czyjąś obecność…

Miał poważną minę. Co? O co chodziło? Otworzyłem drzwi bez żadnych obaw. Wewnątrz siedziały Buchou, Akeno-san, Koneko-chan oraz srebrnowłosa Grayfia-san! Wyglądała wspaniale, podobnie jak zeszłej nocy. Buchou miała bardzo niezadowoloną twarz, Akeno-san uśmiechała się jak zawsze, jednak dało się zauważyć w jej minie powagę. Koneko-chan siedziała cicho na krześle w kącie pomieszczenia. Wyglądała tak, jakby nie chciała się w to mieszać. Pokój pogrążył się w grobowej ciszy, nikt nie wypowiedział ani słowa. Kiba wyszeptał: „Nie jest dobrze”. Nasza trójka wkroczyła, jednak nie była to atmosfera, w której mogliśmy cokolwiek powiedzieć. W takim oto napięciu byli wszyscy. Asia również była zaniepokojona tym tak bardzo, że złapała mnie za koszulę. Pogłaskałem ją po włosach, żeby choć trochę się uspokoiła. Buchou rozejrzała się po wszystkich i przemówiła:

– Widzę, że już wszyscy przybyli. Zanim zaczniemy nasze spotkanie klubowe, jest coś, o czym muszę wam powiedzieć.

– Ojou-sama[5] - odezwała się Grayfia-san – mam im przedstawić sytuację?”

Buchou odrzuciła jej propozycję gestem.

– Prawda jest taka, że… W tym samym momencie, kiedy zaczęła mówić, na podłodze zajaśniał magiczny krąg. Co…? Teleport? Jednak wszyscy z domu Gremory byli tutaj. Może był to ktoś, kto podobnie jak Grayfia, służył? Już po chwili otrzymałem odpowiedź, a moje przypuszczenia okazały się błędne, a ja zdałem sobie sprawę, że jako demonem posiadałem wielkie luki w wiedzy. Znak domu Gremory przemienił się w jakiś inny. Co!? Co takiego!? To nie był nasz symbol!?

– Feneks[6] – powiedział Kiba.

Feneks? Zatem nie był to nikt z Gremory! Światło rozświetliło cały pokój, a z magicznego kręgu wyłoniła się osoba.

BŁYSK

Z okręgu buchnęły płomienie. Ale gorąco! Zza płomieni dało się dojrzeć sylwetkę mężczyzny. Kiedy rozłożył ręce, ogień zniknął.

– Fuu. Trochę mnie nie było w ludzkim świecie – powiedział.

Ubrany był w czerwony garnitur. Nosił go dość swobodnie, więc nie miał krawatu, a przez niedopiętą koszulę dało się dojrzeć muskularną klatkę piersiową. Wyglądał, jakby był koło dwudziestki. Był dość przystojny, ale przypominał bardziej typka spod ciemnej gwiazdy. Dłonie trzymał w kieszeniach. Wyglądał jak żigolak. A może był diabelskim żigolakiem? Jego pewna siebie twarz wnerwiała mnie. Jeżeli Kiba miałby być osobą spokojną, to on był dziką.

Spojrzał na wszystkich i uśmiechnął się, kiedy jego wzrok natrafił na Buchou.

– Moja kochana Rias, przyszedłem po ciebie.

… Kochana Rias…? Co go z nią łączyło? Buchou patrzyła na niego z oczyma na wpół zamkniętymi. Nie wyglądała, żeby się cieszyła z jego przybycia, ale jego to nic nie interesowało i zbliżył się do niej. – No, Rias. Chodźmy, musimy dopilnować przygotowań. Data ceremonii jest już ustalona, więc musimy wszystko wpierw sprawdzić.

Co za… Z jakiego domostwa on pochodził? Kiba wcześniej powiedział, że Feneks…

Złapał Buchou za ramię. Co za brak manier!

– … Nie dotykaj mnie, Raiser. – Buchou odtrąciła jego rękę i powiedziała to poważnym głosem.

Wow, brzmiała naprawdę przerażająco… Chyba się wkurwiła! Mężczyzna nazwany Raiserem uśmiechał się i najwidoczniej nie przejmował się faktem, że Buchou kazała mu odejść. Stary, jego lekceważąca postawa denerwowała mnie. Nie wytrzymałem i przemówiłem:

– Ej, ty. Jesteś chamski względem Buchou. Myślisz, że ujdzie ci to płazem?

Kiedy zwrócił swój wzrok na mnie, mogłem przysiąc, że wyglądał, jakby patrzył się na jakiegoś bezwartościowego śmiecia. Zdenerwowałem się tym jeszcze bardziej.

– Hm? A ty kim jesteś? – spytał z niezadowoleniem.

Jego głos różnił się niezmiernie od tego, którym mówił do Buchou. Wyraźnie lekceważył mnie. Byłem w stanie wyczuć nienawiść, która od niego aż buchała. Ale powiedziałem to, co miałem do powiedzenia!

– Jestem podwładnym Rias Gremory-sama! Pion, Hyoudou Issei.

Tak mu odpowiedziałem! Nawet podałem mu moje imię! I co, diabelski żigolaku?

– Hmmmm. Aha, no spoko.

UPADA

Upadłem jak rażony gromem na widok jego reakcji. Zdawał się w ogóle tym nie przejmować. Gu… To naprawdę zabolało. No dobra, więc masz mnie w dupie, zgadza się?

– To może inaczej – kim do licha jesteś?

Wydawał się być trochę zaskoczony moim pytaniem.

– Ara? Rias, nie wspominałaś im o mnie? Mam na myśli, że są z nami osoby, które mnie nie znają? Wskrzeszony demon?

– Nie mówiłam im nic, ponieważ nie widziałam takiej potrzeby.

– Ara-ara. Twarda jak zawsze. Hahaha – zaczął się śmiać.

– Hyoudou Issei-sama – głos zabrała Grayfia-san.

– T-tak.

– Ten mężczyzna to Raiser Feneks-sama. Jest wysokoklasowym demonem czystej krwi i trzecim synem z domu Feneksów.

Grayfia-san przedstawiła go. Ummmm, więc był wysokoklasowym demonem z domu Feneksów. Zatem był w posiadaniu parostwa. Zaraz, czy feniks nie był jakimś ognistym czy też nieśmiertelnym ptakiem, który pojawiał się w książkach…? Najwidoczniej podobne rzeczy istniały również wśród diabłów.

Dlaczego koleś taki jak on był powiązany z Buchou? Przyjaciel? Czyżby był jej przyjacielem z dzieciństwa? Jednak prawdziwy powód przerósł moje najśmielsze oczekiwania.

– Jest także mężem następczyni domu Gremory.

…Hm? M-mężem…? Następczyni… mówiła o Buchou, tak?

– Jest zaręczony z Rias-ojousama.

…Co takiego? Za-zaręczoooooooooooony!!?

– Cooooooooooooooooooooooooooo!! – krzyknąłem z powodu tej bolesnej prawdy.

Ten koleś był jej narzeczonym.


Część 4[edit]

– Naprawdę pyszna herbata.

– Och, dziękuję bardzo.

Osobą, która pochwaliła herbatę Akeno-san, był Raiser. Akeno-san uśmiechała się jak zwykle, jednak tym razem nie mówiła swojego „ara-ara” ani „fufufufu”. Odrobinkę mnie to przerażało… Buchou siedziała na kanapie, a obok niej niedbale usiadł Raiser i trzymał rękę na jej ramieniu. Buchou raz za razem ją odtrącała, ale ten drań wciąż dotykał jej włosów i dłoni. Rany, ten koleś siedział zbyt blisko niej! My, niskoklasowe demony, usiedliśmy z dala od dwóch wysokoklasowych i mogliśmy tylko się na nich patrzeć. Ku… już sam jego widok mnie denerwował! Wciąż ją dotykał! Jeżeli zacząłby łapać ją za nogi, to rzuciłbym się na niego! Nawet ja nie miałem tej przyjemności, aby złapać ją za uda! Ale zaraz, z drugiej strony dostąpiłem zaszczytu dotknięcia jej piersi. Czy oznaczało to, że byłem jakimś wybrańcem, ponieważ zrobiłem to przed narzeczonym? Fufufu, ta. Właśnie tak! Widziałem ją już dwa razy nago. Fufufu, czyżbym wygrał!? Nuhahaha!!

– Ummm, Ise-san, czy coś się stało? – siedząca tuż przy mnie Asia zapytała ze zmartwioną miną. Co!? A no tak, w końcu w myślach oświadczyłem wygraną przeciwko Raiserowi.

– Nieprzyzwoite myślenie jest zabronione – szorstkie słowa znów zostały skierowane w moją stronę przez Koneko-chan. Nnnnn, czyżby miała moc czytania w myślach?

– Ise-kun, w każdym razie, powinieneś wytrzeć kapiącą ci ślinę. – Kiba z uśmiechem wyciągnął dłoń, w której trzymał chusteczkę.

– Nie twoja sprawa! – Chciałem wytrzeć ślinę swoim ubraniem, jednak wyprzedziła mnie Asia, która wytarła ją swoją chusteczką.

– To czas na przekąskę i właśnie z tego powodu się śliniłeś, tak?

Uuu… Zabolało mnie serce z powodu tego, że powiedziała to z takim uśmiechem. Chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, o czym myślałem.

– Dziękuję, Asiu.

Wybacz. Mimo że jej podziękowałem, to w głębi siebie przepraszałem. Wtem…

– Skończ już! – rozwścieczony głos Buchou rozległ się w pokoju. Kiedy skierowałem wzrok w jej stronę, poderwała się z kanapy i patrzyła się krytycznie na Raisera. A on cały czas uśmiechał się. – Raiser! Już ci mówiłam! Nie wyjdę za ciebie!

– Tak, już to słyszałem. Ale moja Rias, to nic nie da. Zdaje mi się, że twój dom chce za wszelką cenę wyjść z kryzysu.

– A ciebie nie powinno to w ogóle interesować! Jeżeli jestem następczynią domu Gremory, to samodzielnie wybiorę swojego męża! I dano mi obietnicę, że pozostanę wolna do czasu, aż ukończę studia!

– Zgadza się. Pozostaniesz wolna. Możesz iść na uniwersytet i możesz robić, cokolwiek tylko zechcesz ze swoimi podwładnymi. Jednak twój otou-sama i Sirzechs-sama są zmartwieni. Obawiają się, że twój dom zniknie wraz z tobą. W ostatniej wojnie straciliśmy wiele diabłów czystej krwi i mimo że dobiegła ona końca, to nasza rywalizacja z upadłymi aniołami i Bogiem nadal trwa. Obecnie śmierć diabła czystej krwi nie jest rzadkością, jednak prowadzi ona do upadku jego domostwa. Zatem dla wysokoklasowych i jednocześnie czystej krwi diabłów nie jest niczym dziwnym, że łączą one się w pary, żeby choć trochę zapobiec tej sytuacji. Wysokoklasowy diabeł czystej krwi. Nawet tobie wiadomo, że takie dzieci są teraz na wagę złota, prawda?

High school dxd 087.jpg

Buchou i Raiser zaczęli kłócić się o coś, czego kompletnie nie rozumiałem. Jednak nawet taki dureń jak ja mógł się domyślić, że chodziło o coś istotnego dla diabelskiej społeczności. Buchou zamilkła po tym, jak Raiser podjął ten temat. Jednak w jej oczach wciąż dało się dostrzec dziką furię. Raiser, napiwszy się herbaty, kontynuował:

– Nowo powstałe demony, takie jak twoi słudzy, faktycznie zasilają nasze siły, jednak my, diabły czystej krwi, tracimy przez to na znaczeniu. Niektórzy z dość starych domostw łączą się w pary z demonami wskrzeszonymi i jest to akceptowane. Jednak nie możemy pozwolić, aby linia diabłów czystej krwi wyginęła, prawda? Posiadam starszych braci, więc mój dom jest bezpieczny. Na twoich barkach spoczywa odpowiedzialność za dom Gremory, Rias. Jeżeli nie znajdziesz sobie męża, dom Gremory przepadnie wraz z tobą. Próbujesz skruszyć domostwo, które jest notowane na kartach historii od zarania dziejów? Z powodu wojny nie pozostała nawet połowa diabłów, która jest zaliczana do „Siedemdziesięciu Dwóch Filarów”. Od tego ślubu zależy przyszłość nas wszystkich.

… Hmm, dyskusja nabierała naprawdę poważnego wydźwięku… Wydawało mi się, że Kiba wspominał kiedyś o tych siedemdziesięciu dwóch diabłach z parostwem, a każdy z nich posiadał setki żołnierzy, jednak większość z nich zginęła podczas wojny. Dom Buchou był jednym z tych, który ją przetrwał. Wkurwiałem się tym, kiedy Raiser mówił o zaręczynach, jednak wysłuchanie całej historii sprawiło, że stało się to naprawdę skomplikowane. Diabły czystej krwi, innymi słowy, Buchou i Raiser. Czysty diabeł. Musiało to oznaczać, że ich rodzice również nimi byli. Prawdziwymi diabłami. Ja z Asią zatem byliśmy wskrzeszonymi. Starożytna reguła, co? Moje zdanie było bezwartościowe… No ale w porządku. Pogodzę się z decyzją Buchou. Liczyło się tylko to, czego ona chciała.

– Nie zamierzam zniszczyć mojego domu. Znajdę sobie męża.

Raiser uśmiechnął się szeroko na jej słowa.

– Achhh, o to właśnie chodzi, Rias! Zatem…

– Ale nie wyjdę za ciebie, Raiser. Poślubię tego, z kim będę chciała być. Nawet diabły, które przestrzegają pradawnych zasad, mają prawo wyboru.

Buchou odrzuciła Raisera i oświadczyła to bardzo wyraźnie. Po jej wysłuchaniu, stał się bardzo nieprzyjemny. Zwęził oczy.

– … Wiesz, Rias, reprezentuję domostwo Feneksów. Nie mogę pozwolić, by nasze nazwisko zostało zhańbione. Nie chciałem nawet przychodzić do takiego małego budynku w tym ludzkim świecie, bo wcale za nim nie przepadam. Ogień i wiatr tego świata są splamione. A diabeł taki jak ja, który symbolizuje właśnie ogień i wiatr, nie jest w stanie tego znieść!

PŁOMIENIE!

Raisera otoczył ogień. Po pokoju również zaczęły krążyć ogniki.

– Zabiorę cię ze sobą do Zaświatów za wszelką cenę, nawet jeżeli miałbym spopielić wszystkich twoich podwładnych.

Wyczuwałem chęć mordu. Presja, którą powodował Raiser, oddziaływała na nas. Odczuwałem coś naprawdę zimnego na moich plecach, a moje włosy stanęły dęba. Mój instynkt lokalizował wroga w wysokoklasowym diable. Niedobrze! Cały się trząsłem. Asia wtuliła się we mnie – aż tak bardzo się bała. Tak, Asia nie była w stanie znieść tej atmosfery. Czułem niepokój podobny do tego, kiedy walczyłem z upadłym aniołem. Nie, był nawet większy. Kiba i Koneko-chan nie trzęśli się, ale przyjęli posturę do walki. Buchou również ją przyjęła, a jej ciało otoczyła czerwona poświata. Z Raisera buchały jęzory ognia. Gorąc… Było jasnym, że obrócilibyśmy się w popiół, gdybyśmy dostali takim jęzorem! Dało się wyczuć podobną siłę w aurze Buchou, jak i w płomieniach Raisera! A była ona znacznie silniejsza od upadłej anielicy, którą pokonałem… Więc jeżeli posiadał on taką samą moc co Buchou, znaczyło to, że był niesamowicie silny?

Płomienie zebrały się w jedność wokół pleców Raisera i uformowały skrzydła. Dokładnie jak ognisty ptak. Atmosfera w pomieszczeniu była napięta. Tylko jedna osoba odważyła się to przerwać. Była to Grayfia-san.

– Ojou-sama, Raiser-sama, proszę, uspokójcie się. Jeżeli nie przestaniecie, nie pozostanę na to obojętna.

Oboje zrobili poważną minę na jej słowa. Wyglądało to tak, jakby się jej bali.

Raiser schował płomienie i westchnął, jednocześnie kręcąc głową.

– Zostać upomnianym przez Najpotężniejszą Królową… nawet ja się tego boję… Nie chcę wdawać się w walkę z ludźmi od Sirzechsa-sama, o których krążą pogłoski, że są potworami.

Czyżby brat Buchou był naprawdę tak potężny? Nie wiedziałem nawet o tym, że Grayfia-san była taka silna. Nie wyczuwałem od niej niczego. Buchou schowała swoją aurę. No, zostaliśmy uratowani przed najgorszym scenariuszem. Grayfia-san zabrała głos po tym, jak upewniła się, że nikt nie będzie już walczył:

– Wszyscy, podobnie jak pan, Sirzechs-sama i osoby z domu Feneks, wiedzieli, że tak będzie. Mówiąc prawdę, było to głównym tematem ostatniego spotkania. Każdy wiedział, że problem ten nie zostanie załatwiony, więc ucieknięto do ostateczności.

– Ostateczności? Co masz na myśli, Grayfio? – spytała Buchou.

– Ojou-sama, jeżeli tak bardzo chcesz, żeby liczono się z twoim zdaniem, to co ty na to, żeby rozwiązać spór poprzez Rating Game z Raiserem-sama?

– …!? – Buchou zaniemówiła. Wyglądała na bardzo zaskoczoną. Rating Game? Wydawało mi się, że już o tym gdzieś słyszałem, ale gdzie…?

– Jest to gra rozgrywana pomiędzy diabłami z parostwem i polega na walce pomiędzy ich podwładnymi. – Kiba wyjaśnił mi to, ponieważ na mojej twarzy widniało zmieszanie.

Och, chyba już sobie przypomniałem. Była to bitwa pomiędzy diabłami, w której używali swoich sług. Pion, Skoczek, Goniec, Wieża i Królowa. Potęga, którą pokazywałeś podczas gry, odzwierciedlała twoją pozycję w diabelskim społeczeństwie. Ale zaraz, czy w tej grze nie mogli uczestniczyć tylko pełnoletnie diabły, a Buchou, która tego wieku nie osiągnęła, nie mogła wziąć w niej udziału? Grayfia-san zaczęła mówić i jednocześnie odpowiedziała na moje pytanie:

– Jak ojou-sama wiesz, Rating Game może być rozgrywany tylko przez pełnoletnich. Jednak jeśli jest to nieoficjalna rozgrywka, każdy może wziąć w niej udział. Ale w takim przypadku…

– Zazwyczaj przysparza to całej rodzinie i domostwu problemów, tak? – Buchou westchnęła, po czym zaczęła mówić dalej. – Innymi słowy, otou-sama i inni wybrali nas do tej gry, w razie gdybym odmówiła?... Za wszelką cenę chcą kontrolować moje życie…!

Buchou naprawdę się wkurwiła. Wow… dało się wyczuć, że najchętniej by kogoś zabiła! Przerażające…

– Zatem ojou-sama, mówisz, że również odrzucasz i tę propozycję?

– Nie. To jest moja szansa. Zatem w porządku. Rozstrzygnijmy to przez grę, Raiser.

Uśmiechnął się po tym, jak Buchou rzuciła mu wyzwanie.

– Fiu, zgadasz się? Nie mam nic przeciwko. Jednak jestem już pełnoletnim diabłem i brałem udział w oficjalnych rozgrywkach. Wygrałem większość z nich. Mimo wszystko, wciąż chcesz zagrać, Rias? – odpowiedział wyzywającym tonem.

– Tak, chcę. Sprawię, że znikniesz raz na zawsze!

– W porządku. Jeżeli wygrasz, będziesz mogła zrobić co zechcesz. Ale jeżeli to ja wygram, to zostajesz moją żoną.

Wpatrywali się w siebie nawzajem przerażającym wzrokiem. Chyba taki niskoklasowy demon jak ja nie miał prawa, żeby wchodzić pomiędzy nich!

– Zrozumiałam. Ja, Grayfia, zatwierdzam wasze decyzje. Będę odpowiedzialna za grę po obu stronach. W porządku?

– Tak.

– Tak.

Buchou i Raiser przyjęli zgodę Grayfii.

– Okay. Zatem poinformuję oba domostwa. – Grayfia-san ukłoniła się.

Wow, to wszystko stało się nagle takie poważne! Gra! Czy ja również wezmę w niej udział!? Raiser spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Kurna, naprawdę mnie wkurwiał.

– Hej, Rias. Czy ten tutaj jest twoim sługą?

– I co z tego?

Zaczął się śmiać, jakby powiedziała coś naprawdę śmiesznego.

– Zatem ten mecz będzie jednym, wielkim pośmiewiskiem. Jedynie twoja królowa, Kapłanka Gromów, może walczyć na równi z moimi sługami. – Kiedy skończył mówić, pstryknął palcami. Na podłodze zaświecił magiczny krąg. Ze światła zaczęły wyłaniać się cienie. Jeden, dwa, trzy… cholera… Przestałem liczyć po tym, jak zobaczyłem ich ilość. – A tutaj, proszę poznajcie, moje piękne podwładne.

Raisera okrążyło piętnaście osób, które miały być jego sługami. Wśród nich była osoba ubrana w zbroję, która prawdopodobnie była Skoczkiem. Był także ktoś, kto wyglądał na maga. Zaraz, miał maksymalną ilość podwładnych! Tak jak w prawdziwych szachach, ilość maksymalnych pionków to piętnaście. Wysokoklasowe diabły otrzymują je od Króla Demonów. Używając ich, można sprawić, by ktokolwiek kogo zechcesz, stał się twoim podwładnym. Jeżeli wybrana przez ciebie osoba posiada duże możliwości, ilość wymaganych przez nią pionków wzrasta.

Właśnie z tego powodu istniały przypadki, kiedy to diabeł posiadał tylko jedną Wieżę albo jednego Skoczka. Buchou natrafiła na taki sam przypadek. Maksymalną ilość Pionów, którą można było pozyskać, wynosiła osiem, jednak musiała zużyć je wszystkie na mnie. Raiser posiadał cały komplet piętnastu podwładnych. Było to wspaniałym widokiem zobaczyć wszystkie szesnaście pionków, łącznie z Królem. My mieliśmy tylko Króla, Królową, Wieżę, Gońca, Skoczka i Piona. Zatem wychodziło sześciu na szesnastu!? Zszokował mnie ten fakt. Nie, przepraszam. Było coś jeszcze. Nie mogłem nic na to poradzić! Ponieważ…!

To były dziewczyny! Skoczek i mag, o których wspominałem, były dziewczynami! Była też dziewczyna ubrana w chińską sukienkę! Były dwie, które miały jakieś dziwne uszy! Dwie wyglądały na bliźniaczki! A także loli! Były też dwie starsze, z całkiem niezłymi kształtami! Była także jedna ubrana w kimono i wyglądała niczym Yamato Nadeshiko[7]! Inna zaś ubrana była w piękną suknie i przypominała europejską księżniczkę! Kobieta z mieczem na plecach! Była także dziewczyna w stroju tancerki! Jedna miała założoną maskę, która na wpół zasłaniała jej twarz! One wszystkie były bijou czy też bishoujo[8]!? Armia piękności istnieje!? Czułem, jak moim ciałem targał wstrząs!... A więc to tak! Ten koleś, Raiser, udało mu się!?

Marzenie każdego kolesia, harem!! Wysokoklasowy diabeł, który stworzył harem! Raiser Feneks! Co za osoba… co za gość…

– H-hej, Rias… Ten sługa-kun tam płacze, patrząc się na mnie. – Raiser powiedział to, spoglądając w moją stronę. Wyglądał na naprawdę zdezorientowanego z mojego powodu. Buchou spojrzała się na mnie i, chwytając się za czoło, zrobiła naprawdę zmartwioną minę.

– Marzeniem tego chłopca jest harem. Chyba poruszył go widok twoich podwładnych.

Tak. Tak. Dokładnie. Płakałem, ponieważ ujrzałem swój sen. Przede mną znajdował się mój cel. Co za szczęśliwy koleś. Wszystkie były dziewczynami.

– Odrażające.

– Raiser-sama, on mnie przeraża!

Jego dziewczyny zrobiły nieprzyjemne miny, jednocześnie patrząc na mnie. Niech to! A pierdolcie się wszyscy!

Raiser uspokoił je poprzez dotykanie ich ciał.

– Nie mówcie tak, moje śliczne dziewczynki. Patrzenie z zazdrością na wysokoklasowe demony jest czymś, co takie istoty robią. Pokażmy im, jak blisko jesteśmy ze sobą. – Po tym jak to powiedział, zaczął całować się po francusku z jedną z nich! Cholera, aż było słychać, jak poruszał swoim jęzorem!

Buchou wyglądała tak, jakby w ogóle ją to nie interesowało.

– Ha… Achh… – Dziewczyna wydała z siebie słodki jęk, jednocześnie owijając swoją nogę wokół Raisera. Cholera, mój przyjaciel nie pozostawał na to obojętny!

– Hau… – Asia zaczerwieniła się. Ten widok musiał być dla niej zdecydowanie za mocny.

Raiser oderwał swoje usta, a pomiędzy nimi rozciągała się gęsto ślina. Następnie zaczął całować się z inną! Nie zaczynaj drugiej rundy! Znaczy się, można było robić coś takiego ze swoimi podwładnymi!? Można!? Cholera! Jeżeli będę dawał z siebie wszystko, to pewnego dnia osiągnę coś takiego!

Raiser, który zakończył swój drugi pocałunek, uśmiechnął się do mnie. Wyglądał, jakby mówił: „Nigdy nie będziesz mógł tego osiągnąć.”

– Nigdy takiego czegoś nie osiągniesz.

– Nie mów tego, co myślę, że mówisz! Niech to! Boosted Gear!

Byłem pełen złości i zazdrości, więc podniosłem swoją lewą rękę do góry i krzyknąłem. Pokryła się ona w czerwonym świetle, a chwilę później pojawiła się na niej czerwona rękawica ze znakiem smoka. Boosted Gear, który był podobno jednym z najpotężniejszych Sacred Gear. Dawał on potężną ilość mocy posiadaczowi. Wskazałem nim na Raisera i powiedziałem.

– Kobieciarz, taki jak ty, nie jest godzien Buchou!

– Co takiego? Czy przed chwilą nie patrzyłeś na mnie z zachwytem, tak zwany kobieciarzu?

Gu…! Miał rację. – Z-zamknij się! Jest pewna różnica co do Buchou! W twoim przypadku, będziesz flirtował z innymi, nawet jak się z nią ożenisz!

– Wielcy bohaterowie kochają kobiety. To powiedzenie z waszego świata, prawda? Rzeczywiście dobrze tutaj pasuje. Ale są to tylko bliskie relacje z moimi podwładnymi. Nawet w twoim przypadku Rias cię rozpieszcza, zgadza się?

Prawda… Mimo wszystko, nie mogłem mu odpuścić! Może dlatego, że miał podobny gust? Nie miałem pojęcia, ale być może dlatego, że wciąż byłem młody?

– Dupa, nie bohater! Jesteś zwykłym ptakiem! Ognisty ptak feniks? Hahaha! To prawie jak smażony kurczak!

Oburzył się na moje słowa.

– Smażony kurczak!? Ty nikczemny, niskoklasowy demonie!! Nie pozwalaj sobie! W ten sposób nie rozmawia się z wysokoklasowym diabłem! Rias! Chyba musisz douczyć swoich podwładnych!

– Bo mnie to obchodzi. – Buchou zignorowała go.

– Hej, smażony kurczaku! Zmasakruję cię z pomocą mojego Boosted Gear!

Moja duma! Mój Boosted Gear! Podwajał moją moc co każde dziesięć sekund, a po jakimś czasie byłem w stanie osiągnąć moc, która mogła pokonać nawet Boga!

– Nie potrzeba nam żadnego meczu! Pokonam was wszystkich, tu i teraz!

[BOOST!!]

Poczułem przypływ mocy wraz z głosem wydobywającym się z kryształu. Dowód na to, że moja moc została podwojona! Teraz mój cios był w stanie pokonać nawet upadłego anioła! Proszę bardzo! Byłem pełen energii, ale Raiser tylko westchnął.

– Mira, zrób to.

– Tak jest, Raiser-sama.

Wydał rozkaz swojej podwładnej. Była drobna, podobnie jak Koneko-chan. Miała ze sobą kij, którego używają w sztukach walki, obróciła nim dookoła swojej osi i przyjęła posturę do walki. Nnn, nie chciałem walczyć z tak małą dziewczynką, więc gdybym wyrwał jej kij z rąk, to poddałaby się… No, tak przynajmniej myślałem, jednak nagle moje ciało stało się lżejsze. Czułem, że lecę. Co? Gdzie podłoga…?

KASAHINN!

Dało się słyszeć głośny hałas… Au… Czułem ból w całym ciele… Co się stało?

– Gahaa!

Poczułem ostry ból w brzuchu. Au… Mój brzuch? Zostałem uderzony w brzuch…

– Ise-san! – Asia podbiegła do mnie i położyła swe ręce na moim brzuchu.

W następnej chwili moje ciało zostało otoczone zielonym światłem. Czułem ciepło, a moment później ból zniknął. Była to moc uzdrawiająca Asi. Był to Sacred Gear, który był w stanie uzdrawiać diabły i był pozbawiony boskiej opieki Boga. I właśnie z tego powodu Asia była celem upadłym aniołów… Ale zaraz, co mi się właściwie stało? Wiedziałem tyle, że leżałem na podłodze. Kiedy się rozejrzałem, pode mną była pęknięta deska. Gdy spojrzałem się w kierunku Raisera, dziewczyna stała już bez kija.

… Zostałem uderzony? Nawet tego nie widziałem. Czy to znaczyło, że zostałem pokonany, nie zdając sobie z tego nawet sprawy? A więc zostałem rzucony na podłogę… Raiser zbliżył się do mnie, pochylił i szepnął do ucha:

– Jesteś słaby.

! Te słowa zostawiły w moim sercu wielką bliznę.

– Ta, z którą właśnie przyszło ci walczyć, jest moim Pionem, Mira. Jest najsłabsza z nas wszystkich, ale jest bardziej doświadczona i posiada znacznie więcej talentu niż ty. Boosted Gear, co? – Zastukał w mój Sacred Gear i zaczął się śmiać. – To z pewnością jest jeden z najpotężniejszych i niebezpiecznych Sacred Gear. Dzięki niemu jesteś w stanie pokonać nie tylko mnie, ale także Króla Demonów i Boga. Przed tobą było już kilku, którzy posiadali tę moc, jednak nikt z nich nie pokonał Boga ani Króla Demonów. Wiesz, co to oznacza? – Zaśmiał się naprawdę głośno. – Znaczy to tyle, że ten Sacred Gear jest niedoskonały, a jego posiadacze posiadają pełno słabości, które nie pozwalają na użycie go z pełną mocą! Jesteś taki jak pozostali! Jak wy to mówicie?... „Nie rzucajcie pereł przed świnie”? Fuhahaha! Tak, pereł przed świnie! To o tobie! Pionie-kun Rias!

Raiser zaczął klepać mnie po głowie, śmiejąc się przy tym niemiłosiernie… Niech to szlag! Byłem tym tak zawstydzony, że ze złości zacisnąłem zęby. Chciałem odpowiedzieć, ale nie potrafiłem. Miał rację, byłem słaby. Właśnie teraz przegrałem przeciw dziewczynie o wiele mniejszej ode mnie. Byłem sobą rozczarowany! – Jednak mecz mógłby być interesujący, jeżeli umiałbyś się nim posługiwać. – Złapał się za brodę i zaczął o czymś myśleć. – Rias, co ty na to, żebyśmy rozegrali swój mecz za dziesięć dni? Oczywiście moglibyśmy zrobić to teraz, ale nie byłoby to interesujące.

– …Czy ty dajesz mi fory?

– Nie zgadzasz się? Czy jest to dla ciebie coś upokarzającego? Rating Game nie jest czymś prostym, co możesz wygrać kierując się tylko uczuciami. Jeżeli nie jesteś w stanie wykorzystać w pełni mocy swoich podwładnych, to z pewnością przegrasz. Zatem nie widzę nic dziwnego w tym, żebyś potrenowała wraz z nimi przed swoją pierwszą w życiu grą. Bez względu na to, jak wielki masz potencjał, nieważne ile masz w sobie mocy, przegrasz, jeżeli nie wykorzystasz swoich umiejętności w stu procentach. Widziałem takie porażki niezliczoną ilość razy.

Buchou nie odzywała się i słuchała uważnie słów Raisera. Potem on przyłożył swoją dłoń do podłogi, a ta zaczęła się świecić.

– Dziesięć dni – odezwał się. – Powinno to starczyć, abyś mogła potrenować swoich podwładnych. – Następnie spojrzał na mnie. – Nie przynieś hańby Rias, Pionie. Twoje uderzenie jest uderzeniem Rias. Zdałem sobie sprawę, że słowa te zostały wypowiedziane z myślą o Buchou.

– Rias, widzimy się na meczu.

Po tym jak to powiedział, zniknął wraz ze swoimi podwładnymi.

Część 5[edit]

– …Kurwa.

W swojej złości i żalu byłem zdesperowany. Po tym wszystkim aktywność klubu i praca diabła zostały zawieszone. Buchou i Akeno-san zabarykadowały się w starym budynku szkolnym i nie wychodziły. Chyba obmyślały taktykę.

Będzie to pierwszy mecz Buchou, więc nie było niczym dziwnym tworzenie strategii i zawieszenie działalności klubu. Dziesięć dni, co? Zbyt szybko. Czy starczy nam czasu, żeby zebrać się do pokonania Raisera i jego podwładnych?... Z drugiej strony nic to nie zmieni, jeżeli mówi to taki Pion jak ja. Chciałem się popisać przed Buchou i sprowokowałem Raisera, aby na koniec zostać pokonanym przez małą dziewczynkę… Nieeeeee! Już samo rozpamiętywanie sprawiało, że czułem się tym zażenowany!... Haaa… Byłem taki słaby…

Spojrzałem na moją lewą rękę. Rzecz, w posiadaniu której się znalazłem, dawała mi niesamowitą moc. Boosted Gear, który zwiększał moją moc, nie miał żadnych ograniczeń. Jednak miał słabą stronę, mnie, byłem bezużyteczny. Innymi słowy: „Perły przed świniami”. Tak jak powiedział Raiser.

Cholera! Byłem taki słaby… Król haremu, moje marzenie. Po drugiej stronie diabeł, który to osiągnął – Raiser.

– Achhhh, kurna!

Podniosłem się z łóżka i zacząłem układać włosy. Buchou powiedziała, że nie chce brać ślubu. Że nie, gdy mężem ma być Raiser. Wolała stanąć z nim do walki, niż zgodzić się na to. Zaręczyny pomiędzy wysokoklasowymi diabłami. Nie wiedziałem zbyt wiele o problemach trapiących ich domostwa, ponieważ było to za bardzo skomplikowane, ale będę walczył tylko ze względu na Buchou! Miałem wobec niej olbrzymi dług wdzięczności. Pragnąłem za nią walczyć, wesprzeć! Okay! Od jutra znów zacznę ćwiczyć! Nie tylko z rana, ale i przez cały dzień! Mogłem nie iść do szkoły, jeżeli wpierw poinformowałbym o tym Buchou.

Zamierzałem spędzić następne dziesięć dni na treningu. Poradzę się Kiby w kwestii posługiwania się mieczem. Spytam Akeno-san, jak używać magicznych mocy. Nauczę się również walki wręcz od Koneko-chan! Po tym jak przedsięwziąłem pewne kroki, poczułem ulgę.

Ummm, chyba pora na kąpiel. Zszedłem na dół do łazienki. Wszedłem do niej bez niczego, a będąc pod wrażeniem swoich decyzji, bez chwili zastanowienia rozebrałem się. Tak, gdy już skończę się kąpać, porozmawiam z Asią o jutrzejszym dniu.

OTWIERA

Gdy otworzyłem drzwi…

– Ach…

– Kto…?

Ja i Asia spotkaliśmy się w łazience. Byłem nagi, ona również!! Blond bishoujo stała przede mną kompletnie goła! Co za wyczucie czasu! Nie, nie, miałem na myśli przypadek! Była wewnątrz!? Byłem tak zamyślony, że zapomniałem sprawdzić, czy łazienka nie jest zajęta! Jej ciało było mokre, bo brała prysznic.

Co za fart! Całkiem niezłe ciałko, Asiu… Wąskie biodra. Jej drobna pupcia była również niczego sobie, ach! Ud nie miała zbytnio opalonych, ale nie były też zbyt wielkie – wprost idealne dla mnie. Jakbym zobaczył je wtedy, kiedy nosi spódniczkę, z pewnością zwaliłoby mnie to z nóg. A jej piersi nigdy wcześniej nie widziałem, gdyż nie było do tego okazji. Nie były małe, raczej imponowały swoim rozmiarem! Asiu… Byłem z ciebie dumny…

Nie, to nie była pora na to, żeby rozwodzić się na tym, jak bardzo jest dojrzała! Dlaczego u licha wpatrywałem się w jej ciało!? Cholera! Czemu nie miałem przy sobie miernika BWH[9]!? Już drugi raz tego żałowałem! Muszę spytać Motohamy, jak posiąść tę moc! Z pewnością była potężniejsza niż mój Sacred Gear! Nie, nie! Nie powinienem był tak się w nią wpatrywać! Byłem jej stróżem, który za zadanie miał ją chronić! Musiałem być pewny, że będzie mogła żyć bezpiecznie! Przyrzekłem sobie! A skończyło się na tym, że jarałem się patrzeniem na jej nagie ciało…

N-nie…! Kiedy spojrzałem na jej twarz, ta była zwrócona w dół!

Nie! Nie powinna jeszcze zobaczyć…

– …

Było już za późno, żeby zakryć mojego przyjaciela.

– Kyaaa!

Tym, który krzyknął, byłem ja! Co ja kurna robiłem!? Zrobiłem to całkiem przypadkowo! Pokazywanie mojego małego dziewczynie było zbyt zawstydzające!

– Ach… – Zaczęła się cała czerwienić i odwróciła wzrok.

Hej, hej, Asia! Nie zapominaj o ukryciu swoich prywatnych sfer! Byłem w stanie dostrzec wszystko! Czyżby mój przyjaciel tak cię zaskoczył, że i o tym zapomniałaś?

W sumie, mógł być to jej pierwszy raz, kiedy widziała wacka, no bo w końcu była zakonnicą. Musiało to ją nieźle zaskoczyć. W najgorszym przypadku mogło to stać się dla niej traumą! O rany, co ja zrobiłem!

– P-przepraszam! Już wychodzę! – Obróciłem się i chciałem wyjść, gdy nagle… Asia chwyciła mnie za rękę.

– …T-to ja przepraszam. To pierwszy… pierwszy raz, kiedy widzę chłopaka… Przepraszam…

Nie mogłem dosłyszeć tego, co mówiła, ponieważ szeptała. Hej, nie naciskaj na siebie tak, Asiu.

– N-nie, to moja wina. Wszedłem bez pukania… To ja przepraszam. Zobaczyłem już zbyt wiele…

Przeprosiłem. To ja byłem jedynym winnym. Nie zapukałem, a powinienem był, mimo że było otwarte, ponieważ od niedawna jest nas czworo. Jednak obraz nagiego ciała Asi już na stałe wypalił się w mojej pamięci. Odpuść mi za to, gdy kiedykolwiek go użyję.

– Nie, rozumiem… Poinformowano mnie o waszej zasadzie podczas kąpieli, więc w porządku…

Co? Poinformowano? Zasada? Japońska zasada?

– S-słyszałam, że jest takie coś, jak wspólna kąpiel… Poznajecie się nawzajem poprzez wspólną kąpiel…

!! Kto jej to powiedział!? Kto powiedział Asi tę wspaniałą…! Nie!! Kto powiedział jej tę dziwną rzecz!? Nie, nie, to nie była pomyłka, faktycznie coś takiego istniało, ale odnosiło się to do przedstawicieli tej samej płci!

Asia kontynuowała, czerwieniąc się przy tym niemiłosiernie:

– …Powiedziano mi, żeby zrobić to z kimś, kto jest dla mnie wyjątkowo ważny… Nie miałabym nic przeciwko jeżeli Ise-san… Chciałabym poznać cię bardziej… Właśnie dlatego weźmiesz ze mną kąpiel…?

KRWAWIENIE Z NOSA

Ogromne ilości krwi trysnęły z mojego nosa. Ostatnio zdarzało się to coraz częściej!

… Chwileczkę. Jeżeli takie coś trwałoby przez jeszcze jakiś czas, to z pewnością byłoby ze mną źle. Asiu, byłem w końcu facetem! Zatracę się, jeżeli będziesz wypowiadała takie magiczne słowa! Z pewnością nie miała pojęcia, co by się wtedy wydarzyło. Szczerze mi ufała, a ja, gdy uaktywni się mój zboczony instynkt myśliwego, to zacznę naciskać i…

Nieeeee! Nie mogłem! Ale tak chciaaałem! Nie, nie mogłem! Przecież to dziewczyna! Chyba by mi przebaczyła, jeżelibym to zrobił! Jednak nie mogłem jej zrobić czegoś takiego! Szlag! Była to przecież sytuacja, której tak od dawna wyczekiwałem! Choć nadarzyła mi się okazja z Buchou, to przegapiłem ją! To z pewnością zemsta! Byłem tego pewien! Asia była dla mnie jak młodsza siostra, gdybym to zrobił, to czułbym się winny!

Zmuszenie jej do tego byłoby naprawdę bardzo dziecinne. Pod wpływem impulsu mógłbym zrobić to równie dobrze teraz. Jednak problem objawiłby się po tym wszystkim – wiedziałem, że bardzo bym tego żałował. Z pewnością nie odpuściłbym sobie do końca swojego życia. Z drugiej strony, jeżeli bylibyśmy w poważnym związku, nie stanowiłoby to żadnego problemu, ale tak nie było! Ostatnim razem z Buchou dałem ponieść się własnemu instynktowi, ale teraz musiałem się kontrolować! Już sam kontakt fizyczny z pewnością zabolałby nas oboje! Musiałem ją CHRONIĆ! Nie mogłem odnieść porażki przed samym sobą! To test mojej silnej woli! Odwróciłem się do niej po tym, jak podjąłem decyzję. Położyłem jej dłoń na ramieniu i otworzyłem usta. Ach, jej skóra była taka miękka i gładka!

– Asiu, słuchaj! Wspólna kąpiel…! Nie! Jesteś dziewczyną, a gdy jakiś chłopak wejdzie ci do łazienki, to musisz się bronić…

Byłem trochę zdezorientowany, ale musiałem jej powiedzieć, co robić w takich sytuacjach. Aż tu nagle…

OTWIERA DRZWI

Drzwi otworzyły się.

– Asiu-chan, przyniosłam ci świeży ręcznik…

Moja oka-sama pojawiła się. Chciała położyć ręcznik na pralce, ale zastygła w bezruchu na nasz widok… Ożeż… Nie miałem żadnej wymówki – w końcu staliśmy kompletnie nadzy! Bez znaczenia, jak na to się spojrzało, wyglądało to tak, jakby chłopak i dziewczyna chcieli uprawiać seks! Mama wycofała się z łazienki, a jej ruchy były sztywne niczym robota. Gdy drzwi się zamknęły, rozległ się krzyk:

– Otou-san! My… my chyba będziemy mieli wnuka!

Wybiegłem z łazienki nago. Twarz skryłem w dłoniach. Podczas drogi do mojego pokoju myślałem tylko o jednym: niech ktoś mnie zabije!

Część 6[edit]

Rankiem.

Wezwałem Asię do swojego pokoju. Usiedliśmy naprzeciw siebie.

– Słuchaj, Asiu-san.

– Tak jest, Ise-san.

– Faceci to istne bestie. Jeżeli zbliżysz się do nas zbyt blisko, zjemy cię.

– …Mężczyźni są w połowie potworami? To… to przerażające… Nie mogę zatem chodzić sama podczas pełni księżyca…

Asia brała moje słowa dosłownie. Spuściłem wzrok… Rany, naprawdę, od tego można było dostać bólu głowy. Po wczorajszym incydencie z łazienką pouczałem Asię o tym, jak niebezpiecznymi stworami są faceci. Ona była taka bezbronna…

No cóż, w końcu żyła w dość niecodziennym miejscu, więc nic nie było można na to poradzić. Jednak musiałem ją uświadomić, jak strasznymi potworami byli chłopacy w moim wieku oraz to, jak dziewczyna jak ona mogła z łatwością zostać wykorzystana. Jeżelibym tego nie zrobił, to nie mogłaby wieść spokojnego i bezpiecznego życia w szkole. Gdyby znalazł się ktoś, kto by się do niej dobierał, to ja z pewnością wybiłbym mu to już z jego pustej głowy.

Nie, to nie wystarczy. Musiałem jej wytłumaczyć to, jak zachowanie przez nią czystości było ważne. Jednak zazwyczaj dziewczyna uczyła się takich rzeczy sama… A, przy okazji, moi rodzice poszli dzisiaj do dyskontu[10] i nakupili ciuszków i zabawek dla dziecka. Wyglądali na naprawdę szczęśliwych. Próbowałem im wszystko wyjaśnić, ale oni odrzekli tylko:

– Nie martw się, my to rozumiemy. Ostatnio dziewczyny zachodzą w ciążę coraz częściej przed ślubem, więc ludzie już się do tego przyzwyczaili. O rany. Niech to będzie dziewczynka!

Oraz:

– A więc zostanę dziadkiem… Jeżeli będzie to chłopiec, to muszę mu kupić koi-nobori[11]. Wygląda na to, że moja rodzina stała się teraz „międzynarodowa”. Chyba nauczę się mówić po angielsku. Wydawało się to być całkowicie bezcelowe. Ja swoje, a oni swoje.

A teraz, wracając do sprawy o tym, że jesteśmy dosyć niebezpieczni. Powiedziałem to Asi raz jeszcze:

– Nie o to chodzi, Asiu. Chłopacy w moim wieku naprawdę interesują się wami, dziewczynami. Chyba nie będzie przesadą, jak powiem, że myślą tylko o was. Prawdę mówiąc, myślimy o nieprzyzwoitych rzeczach co parę sekund. Jeżeli spotka nas dzień, w którym uda nam się dojrzeć majtki dziewczyny, to dzień ten jest dla nas wielkim świętem.

– Czy ty też myślisz o takich rzeczach, Ise-san?

– Tak, oczywiście. Jestem zboczony. Nawet ty o tym wiesz, prawda, Asiu?

– Tak – odpowiedziała z uśmiechem.

Zostawiło to na moim sercu bliznę… Naprawdę… wiedziała, że byłem zboczeńcem…

– T-tak, właśnie tak. Jestem zboczony. Tacy jak ja są przerażający. I właśnie tacy osobnicy odciągają nieskazitelne dziewczyny jak ty od dobrego i czynią coś bardzo złego.

– Bardzo złego? – Asia przechyliła swoją głowę. Stary, każdy z jej ruchów był wykonywany z gracją i przypominał o jej słodkości.

– Dotykają twojego ciała. Jak skończą, robią to znów. A potem po raz kolejny! Innymi słowy, robią coś bardzo nieprzyzwoitego w twoim kierunku! To niebezpieczne! Przerażające!

– Tak, prawda. Ale jeżeli znajdę się w niebezpieczeństwie, Ise-san przybędzie mi na ratunek – uśmiechnęła się i odpowiedziała, jakby naprawdę miała to na myśli.

O cholera… Moje oczy załzawiły się… Ona naprawdę we mnie wierzyła. Głęboko mnie to poruszyło. Nie, nie, zbaczaliśmy z tematu. To nie czas na rozczulanie. Kontynuowałem:

– Asiu, musisz być bardziej świadoma swojej kobiecości. Boję się, ponieważ wszystkim ufasz.

– Boisz się, Ise-san?

– Tak. Jeżeli ktokolwiek zrobi ci coś za moimi plecami, to zabiję tę osobę. Aż tak bardzo się o ciebie martwię, Asiu.

Powiedziałem jej szczerze to, co myślałem. Słuchała mnie uważnie, ponieważ przemawiałem poważnym głosem. Mówiłem po prostu to, co leżało mi na sercu. Jeżeli ktoś by ją skrzywdził, nie cofnąłbym się, nawet jeżeli byłby to człowiek. Byłem diabłem z niesamowitym Sacred Gear. Mimo że zostawiałem zwykłego człowieka daleko w tyle, nie powstrzymałbym swej wściekłości. Nawet jeśli Buchou będzie musiała mnie zabić, to ja obiję mordę temu gościowi. Tak bardzo ważną osobą była dla mnie Asia. Czy to dlatego, że była dziewczyną? Lubiłem ją? To mogło być powodem. Odwróciłem jej życie o sto osiemdziesiąt stopni. Zmieniłem je aż tak bardzo, że przestała być zakonnicą i stała się diablicą. Uczyniłem ją demonem ze względu na taką potrzebę… nie, ze względu na swoje samolubstwo. To chyba było najlepsze wyjaśnienie. Ale… Buchou powiedziała, że to ona uczyniła ją diabłem, więc nie muszę się tym zamartwiać. Jednak było to nieuczciwe. Musiałem się nią opiekować, aby mogła żyć w spokoju. Do końca moich dni, właśnie tak. Ja, Hyoudou Issei, musiałem chronić Asię Argento przez resztę mojego życia. Będę chronił także Buchou, jednak sprawa Asi, mimo że podobna, będzie wyglądała nieco inaczej. Tak, będę musiał zastanowić się na tym raz jeszcze w spokoju.

Chronienie Buchou. Lubiłem ją jako dziewczynę, a także ją podziwiałem, więc musiałem ją ochraniać. Można było to porównać do samuraja, który służył swojemu panu. Podobne uczucie, które towarzyszy podwładnemu pnącemu się ku górze.

Z drugiej strony Asia. Lubiłem ją również jako dziewczynę, ale uczucie to było bardziej jak miłość brata do młodszej siostry. Dlatego też byłem taki surowy względem każdego, kto się do niej zbliżył. No nie mogłem być pewien tego uczucia, bo nigdy nie miałem siostry. Chciałem też, aby Asia stała się silniejsza.

– Zrozumiałam. Nie chcę, aby Ise-san się o mnie martwił. Dlatego też, proszę, ucz mnie.

– Tak, wiem. Jednak lepiej byłoby, gdyby cię uczyła dziewczyna, a nie chłopak. Porozmawiam też z Buchou i Akeno-san, więc próbuj przystosować się do naszego stylu życia.

– Tak jest.

Fuuuuuuu. Westchnąłem głęboko. Chyba podziałało. Tak czy inaczej, porozmawiam z dziewczynami, gdy tylko będę w szkole. Jednak incydent z łazienką zachowam dla siebie. Nagle Asia przemówiła:

– Ummm… Ise-san, mogę cię o coś spytać? – zaczerwieniła się. Hm, co jest? – Gdyby wczoraj, podczas kąpieli, zamiast mnie, byłaby tam Buchou… wziąłbyś z nią kąpiel…?

Co do… Nie miałem pojęcia, jak na to odpowiedzieć. Nigdy bym nie spodziewał się po niej takiego pytania. Jednak Asia miała poważną minę, mimo że była cała czerwona. Co? Dlaczego o to zapytała? Nie byłem w stanie tego pojąć. Dlaczego nagle Buchou wkradła się w temat naszej rozmowy? Ale gdyby wczoraj była tam Buchou i gdyby mówiła to samo, co Asia, to…

「Ise, podejdź tutaj. Umyję ci plecki. Ufufufufu. Czyżbyś się denerwował? Wszystko jest w porządku, przecież jesteś moim uroczym podwładnym. Zostaw wszystko mnie.」

Białe palce Buchou dotknęły moich pleców. Robiłem się naprawdę napalony.

「Odwróć się. Ara? Ufufufu. No, no. Mimo że się denerwujesz, to tutaj na dole jesteś dość twardy. Cały Ise. 」

Buchou znalazła się na wysokości mojego krocza. A później…

…Co!? O żesz, wyobrażałem sobie coś naprawdę brzydkiego! Ach, leciała mi krew z nosa! Ale nie miałem pojęcia, co bym odpowiedziała Buchou w takiej sytuacji!

「Mogę umyć ci cycuszki, Buchou!? 」

Chyba zapytałbym ją o to. Wyobraziłem sobie również, jak zgadza się na to z uśmiechem. Ach, niech to! Mimo że była to tylko moja wyobraźnia, mogłem się tym radować przez chwilę! Spojrzałem na Asię, której oczy wypełniły się łzami.

– Rzeczywiście… Zatem byłoby w porządku, gdyby to Buchou-san… Chlip… Okay. Wiedziałam… Wiedziałam o tym… A-ale… Chlip…

Zacząłem panikować.

– Co wasza dwójka tutaj porabia? – usłyszałem znajomy głos.

Kiedy odwróciłem się, ujrzałem dziewczynę ze szkarłatnymi włosami. Była to Buchou. Westchnęła.

– B-Buchou!

– Poranna sprzeczka pomiędzy kochankami? Jesteście sobie bliscy jak zawsze.

– N-nie… to!

– Śpieszcie się, idziemy. Przygotujcie się do zakwaterowania.

Idziemy? Gdzie? Zaraz, zakwaterowanie!? Buchou odpowiedziała mi z uśmiechem:

– Wyruszamy w góry na trening.

Część 7[edit]

– Ha… ha…

Z trudem łapałem oddech, a na plecach dźwigałem ogromną ilość tobołów.

– Yahoooooooooooooo!

「Yahoooooooooooooo!」

Usłyszałem, jak echo odpowiedziało czyjemuś głosowi. To pewnie jakiś amator górskich wspinaczek. Z pewnością dobrze się bawił. Tak, właśnie teraz byłem w górach. Zostaliśmy tutaj zaciągnięci przez Buchou, po tym jak powiedziała, że idziemy trenować.

Przybyła znienacka do mojego domu i rozkazała się pakować. Pozostali już na nas czekali, a przybyliśmy tutaj za pomocą magicznego kręgu. Tutejsze niebo było takie niebieskie. Otaczały nas gęsto porastające drzewa i trawy. To z pewnością był najlepszy punkt obserwacyjny. Jedynym problemem była niekończąca się droga pod górkę. Z każdym zrobionym przeze mnie krokiem moja wytrzymałość się zmniejszała, a pot lał się ze mnie strumieniami.

– Szybciej, Ise.

Buchou, która była daleko przede mną, poganiała mnie. Obok niej stała Asia, która patrzyła się na mnie ze zmartwieniem.

– …Mogę też pomóc.

– Jest okay. Tylko w ten sposób Ise może stać się silniejszy.

Byłem w stanie dosłyszeć ich rozmowę. Dzięki ci, Asiu. A ty Buchou byłaś okrutna jak zawsze… Ale z tymi bagażami to przesadziłaś… Były zbyt ciężkie… Na swoich plecach niosłem ogromną ilość bagaży, a na ramionach miałem zawieszone torby. Miało to stanowić część mojego treningu. Chyba umrę, zanim dojdziemy. Co do licha było w tych bagażach?

– Buchou, udało mi się zebrać trochę ziół. Z pewnością przydadzą się na dzisiejszą kolację – powiedział Kiba jakby nigdy nic.

Również niósł ogromną ilość bagaży. Zaniemówiłem, gdy zobaczyłem, że jego ciało nie uroniło przy tym ani kropli potu. Z pewnością miał o wiele lepszą kondycję, gdyż mógł sobie pozwolić na zbieranie ziół.

– …Do zobaczenia. – Koneko-chan, która niosła o wiele więcej ode mnie, wyprzedziła mnie! Guhaa! Nadludzka dziewczyna! Cholera, nie mogłem przecież przegrać przeciw tej dwójce!

– Oryaaaaaaaaaaaaaaa!

Ruszyłem przed siebie na pełnym gazie! Hahaha! Cholera, umrę! Naprawdę zdechnę!

I właśnie w taki sposób udało nam się dotrzeć do celu.

Część 8[edit]

A celem naszym była drewniana rezydencja, która stanowiła własność rodziny Gremory. Była niewidoczna dla oczu ludzkich, gdyż ukrywała ją magia, ale teraz się pojawiła, gdyż tutaj przybyliśmy. Kiedy znalazłem się w środku, mogłem wyczuć zapach drewna. Kroki swe skierowałem w stronę salonu, w którym zostawiłem bagaże i zamierzałem zasnąć na podłodze po tym, jak napiłem się szklanki wody. Dziewczyny poszły na górę, żeby się przebrać.

– Również się przebiorę.

Kiba poszedł do pokoju na pierwszym piętrze, trzymając niebieski dres.

High school dxd 119.jpg

– Proszę, nie podglądaj – powiedział żartobliwie.

– Naprawdę ci przyłożę, draniu! – Nie miałem nawet siły, by wstać, więc posłałem mu tylko wściekłe spojrzenie.

Cholera, jakby teraz dziewczyny ze szkoły nas ujrzały, to z pewnością wybuchłaby kłótnia. Ostatnimi czasy yaoi[12] para „Ja×Kiba” nabierała na rozgłosie. Było o niej dosyć głośno, ponieważ nazywano ją parą „Pięknego i Bestii”. Nie miałem pojęcia, co siedziało im w głowach. Chyba znaczyło to tyle, że byłem bestią… Nie odpuszczę im!

Przebrałem się w innym pokoju i choć trochę odpocząłem. W pomieszczeniu tym znajdowało się łóżko i przedmioty codziennego użytku, jednak nie było tutaj telewizora.

Kiedy już się przebrałem, wszyscy zebrali się w salonie. Buchou, ubrana w czerwony dres, uśmiechnęła się na mój widok.

– Zacznijmy nasz trening – powiedziała.


Żywot 3: Trening czas zacząć[edit]

Część 1[edit]

Lekcja pierwsza: Nauka walki orężem z Kibą

– YO-HA.

– Oryaa! Oryaaa!

Wymachiwałem bokutou[13], co było częścią mojego treningu. Kiba, przeciwnik, z łatwością omijał moje ciosy i bez względu na to, ile siły włożyłem w atak, to nie miałem szans go trafić.

BRZDĘK

Kiba zablokował już któryś raz z rzędu moje bokutou.

– To wciąż nie to – powiedział. – Obserwuj więcej niż tylko ruchy broni przeciwnika, rozszerz swoje pole widzenia. Musisz obserwować zarówno oponenta, jak i otoczenie wokół was.

To nie takie proste. Im dłużej ćwiczyliśmy, tym bardziej widoczna stawała się dla mnie różnica sił pomiędzy nami. Jego zdolności były niesamowite, nie dziwiłem się już, że pełnił funkcję Skoczka. Pokonał mnie bez większego wysiłku. No cóż, w końcu miał większe doświadczenie ode mnie oraz umiał lepiej posługiwać się mieczem.

– To jeszcze nie koniec. Szykuj się!

Tego dnia doświadczyłem tego nieraz – Kiba był mistrzem w posługiwaniu się orężem.


Lekcja druga: Zajęcia z magii u boku Akeno-san

– Źle. Moc kumuluje się z aury, która otacza całe ciało. Musisz skoncentrować się i poczuć falę magicznej siły.

Mimo że była to Akeno-san, ubrana w czarny dres, nie byłem w stanie wykonać jej polecenia. Gununun… Skoncentruj się! Musiałem naprawdę mocno wytężyć umysł! Zebrać w swej dłoni magiczną moc za pomocą wyobraźni!

– Udało mi się! – Asia, ubrana w biały dres, wydała z siebie okrzyk radości, gdyż w jej dłoni uformował się blok z magii koloru zielonego. Zatem jej aura była zielona. Piękny widok.

– Ara-ara. Widzę, że Asia-chan jest uzdolniona w używaniu magii.

Na jej słowa Asia zaczerwieniła się. Nu… Niech to, byłem w tym do dupy. Chyba w ogóle nie miałem w sobie magii. Wprawdzie udało mi się uformować małą kulę, ale była ona o wiele mniejsza od tego, co udało się stworzyć Asi. Jeżeli jej dzieło było rozmiaru piłki do softballu, to moje miało rozmiary ziarna ryżu… No cóż, najwidoczniej była silniejsza ode mnie, no ok. Mimo wszystko to ja posiadałem potężny Sacred Gear, hahahahahaha!

– Teraz spróbujemy przemienić naszą magiczną kulę w ogień albo pioruny. Można to zrobić poprzez wizualizacje. Jednak na początek zalecam poćwiczenie na prawdziwym ogniu lub wodzie i wprawieniu ich w ruch. – Akeno-san posłała swoje magiczne moce do wody znajdującej się w butelce.

TRACH!

Woda, która została potraktowaną magią, przybrała kształt ostrza i rozerwała butelkę od środka. Wow, niesamowite.

– Asiu-chan, chciałabym, żebyś teraz spróbowała. Ise-kun, ty poćwiczysz jeszcze zbieranie magicznych mocy poprzez koncentrację. Pamiętaj, źródłem magii jest wyobraźnia. Najważniejszą rzeczą jest to, żeby rzecz, którą sobie wyobrazisz, przenieść w rzeczywistość.

Hmmmm, wyobraźnia. Sprawić, że to, co sobie wyobrażam, stało się prawdziwe…

– Najłatwiej jest uformować w to coś, w czym jesteś dobry lub też zawsze o tym myślisz.

Mówisz, Akeno-san, ale… Nnnn? Coś, w czym jestem dobry? O czym zawsze myślę? Czy było możliwym, żeby to przenieś w rzeczywistość?

– Akeno-san, pozwolisz na chwilkę?

Jeżeli mógłbym to zrobić… Stałbym się niepokonany! Wow, niesamowite! To byłoby coś!

– Fufufufufu. Cały Ise-san, właśnie tego można się po tobie spodziewać – zachichotała. Och! Zatem było to możliwe? Akeno-san poszła na chwilę w głąb domu i wróciła po chwili, kładąc przede mną mnóstwo marchewek, ziemniaków i cebuli. Czy nie były to typowe składniki curry? – No, Ise-san. Chcę, żebyś je obrał za pomocą swoich magicznych zdolności.

Och, już załapałem. Zrozumiałem, czego ode mnie oczekiwała. No cóż, najwidoczniej przede mną była jeszcze daleka droga.


Lekcja trzecia: Sparing z Koneko-chan

– Nugaaaaaa!

BĘC!

Gufu! To był już dziesiąty raz, kiedy przywaliłem w ogromne drzewo. Przywaliłem? Chyba bardziej zostałem na nie posłany przez cios Koneko-chan! N-niech to!

– …Jesteś słaby.

Loli shoujo, ubrana w żółty dres, skierowała w moją stronę naprawdę szorstkie słowa. Kurna, byłem tak zaskoczony, podobnie jak w przypadku z Raiserem, ale… bycie pokonanym przez małą dziewczynkę mocno mnie bolało. Koneko-chan była bardzo dobra w sztukach walki, wliczając w to różne rodzaje rzutów i trzymań. Będąc Wieżą, cechami której są niewyobrażalnie wielka siła oraz wysoka obrona, była nie do pokonania. Z powodu swojej drobnej budowy ciała była dosyć szybka i gdybym choć na chwilę stracił czujność, to z pewnością pojawiłaby się przede mną w mgnieniu oka.

BACH

Otrzymałem cios w brzuch. Byłem pewien, że nie uderzała z całej siły, ale mimo to wciąż bolało.

– …Musisz celować w środek ciała, kiedy przymierzasz się do zadania ciosu. Wszystko zależy od dokładności trafienia, a także siły, jaką w nie włożysz.

Łatwo mówić. Dla mnie niemożliwym było uderzenie przeciwnika, gdyż byłem totalnym nowicjuszem. Koneko-chan zakręciła ręką i wyciągnęła pięść w moją stronę.

– …Następna runda.

Chyba zginę.


Lekcja czwarta: Z Buchou!

– Ise! Dalej!

– Osu![14]

Wspinałem się po naprawdę stromym wzniesieniu. Na moich plecach spoczywał ogromny kamień, który był do mnie przywiązany liną. Jakby tego było mało, na nim siedziała Buchou. Wchodziłem na górę, by zaraz po tym z niej zejść, i tak w kółko. Było to naprawdę wyczerpujące, gdyż wspinałem się po surowej skale, nie znajdowała się tam żadna ścieżka. Powtarzałem to już z setny raz, a od dłuższego czasu nie czułem nóg. Buchou wreszcie się nade mną ulitowała i pozwoliła mi na przerwę.

– Okay, tę część mamy już za sobą. W kolejce czeka trening mięśni, zaczniemy od pompek.

– D-dobrze.

Istny diabeł. Diablica-buchou! Z racji, że miałem poważne braki w podstawach, musiałem ćwiczyć o wiele więcej niż inni. Piony były zmuszone również do biegania najwięcej po polu walki, tak więc kluczową dla nas rzeczą było poprawienie naszej kondycji i zwiększenie mocy.

– Guwaa! – Buchou położyła bez żadnego wahania kamień na moich plecach w chwili, gdy robiłem pompki.

W takim przypadku magia była naprawdę użyteczna, ponieważ była w stanie podnieść go z łatwością. Gdyby tylko używała jej do noszenia bagaży…

SIADA

– Unnnnn…

Usiadła na nim. Nawet tak niewielkie zwiększenie nacisku wywołało u mnie ból…

– No, trzysta pompeczek. Zaczynajmy.

– Osu!

Gdybym nie był demonem, zmarłbym już setki razy.

Część 2[edit]

– Uooo! Pyszne! Naprawdę wyborne!

Jedliśmy kolację po całym dniu treningu. Na stole były same smakołyki. Zioła, zebrane wcześniej przez Kibę, zostały użyte jako składniki, a mięso pochodziło z dzika upolowanego przez Buchou. Pierwszy raz jadłem dziczyznę i była wspaniała! Buchou nałapała także pełno ryb. Teraz leżały upieczone i posolone i również smakowały przepysznie! Oprócz tego znajdowało się tutaj wiele innych rzeczy. – Ara-ara, mamy jedzenia pod dostatkiem, więc jedzcie, ile tylko zapragniecie.

Akeno-san zaserwowała dokładkę ryżu. Wszystko zostało przyrządzone przez nią! Och!! Dobre! Było naprawdę świetne! Wszyscy wcinali z zachwytem, no bo w końcu każdy z nas był zmęczony po całym dniu intensywnego treningu. Właśnie z tego powodu byłem w stanie zapełnić cały swój żołądek pokarmem. Teraz zdałem sobie sprawę, że większość bagażu było rzeczami używanymi w kuchni. Cały ten ciężki trening był wart, jeżeli teraz miałem jeść takie pyszności. Chyba nie powinienem był mówić tego na głos, ale Koneko-chan była w stanie zjeść bardzo dużo.

– Akeno-san, jesteś najlepsza! Chyba zostaniesz moją żoną!

– Ufufufu, daj spokój, zawstydzasz mnie. – Uśmiechnęła się, jednocześnie zakrywając swoje policzki dłońmi. Wyglądała świetnie w japońskim fartuchu.

– …To ja zrobiłam zupę.

Co!? Asia, która była tuż obok mnie, wyglądała na smutną. Bardzo się nadąsała. A więc zupa cebulowa była zrobiona przez nią. Chyba zrobiło się jej smutno, gdyż wychwalałem tylko jedzenie przyrządzone przez Akeno-san. Nalałem sobie miskę zupy i wypiłem ją duszkiem. Tak, była świetna!

– Pyszne, Asiu! Najlepsza zupa! Proszę o dokładkę!

– Naprawdę!? Jestem taka szczęśliwa… A teraz mogę być również z… Iseiem-san…

– Hmmm? Wybacz, nie usłyszałem końcówki. Co powiedziałaś?

– N-nie, nic! – pomachała przecząco dłońmi, choć zaczerwieniła się. Hm? Co próbowała powiedzieć?

– Teraz, powiedz Ise – zaczęła Buchou, robiąc wcześniej łyk zielonej herbaty. – Czego nauczyłeś się dzięki dzisiejszemu treningowi?

Odłożyłem pałeczki i odpowiedziałem z powagą:

– Jestem najsłabszy.

– Tak, z pewnością.

Chciało mi się płakać po jej szybkiej odpowiedzi.

– Akeno, Yuuto i Koneko posiadają ogromne doświadczenie w walkach, choć nigdy nie uczestniczyli w tego typu rozgrywkach, jednak są w stanie walczyć. Ale ty i Asia nie macie żadnego doświadczenia, lecz mimo wszystko twój Sacred Gear i zdolność uzdrawiająca Asi nie mogą pozostać zignorowane. Nawet jeśli przeciwnik wie o nich. Chcę, żebyście byli przynajmniej w stanie uciec przed wrogiem.

– Uciec?… To naprawdę jest takie trudne?

Przytaknęła na moje pytanie.

– Ucieczka jest również częścią strategii. Powrót w celu utworzenia nowej formacji jest zawodowym sposobem walki. Istnieją przypadki, w których wygrano mecz dzięki temu sposobowi. Jednak uciekanie, mając na ogonie potężnego przeciwnika, jest trudną sztuką. Jeżeli wróg ma w przybliżeniu moc równą twojej, nie ma żadnego problemu, jednak okazywanie komuś, kto przewyższa cię o lata świetlne, tego, że uciekasz, jest równoznaczne z wypowiedzeniem „zabij mnie”. Zatem sam widzisz, że jest to istotna część strategii. Muszę nauczyć ciebie i Asi tej bardzo przydatnej sztuki. Oczywiście nauczę was też, jak radzić sobie z przeciwnikiem w otwartej konfrontacji.

– Zrozumiano.

– Tak jest.

Odpowiedzieliśmy zgodnie z Asią. Rzeczą nieuniknioną było to, że Asia wcześniej czy później zostałaby wciągnięta w walkę, w końcu należała do domu Gremory… Musiałem mieć siłę, by przynajmniej móc ją chronić. W najgorszym scenariuszu chroniłbym ją własnym ciałem. Właśnie podjąłem taką decyzję.

– Po posiłku czas na kąpiel. Łaźnie są na zewnątrz, więc będzie wspaniale.

! Wraz ze słowami Buchou w mojej głowie zaczęły kłębić się zboczone rzeczy. Kąpiel!? Na dworze!? Na zewnątrz z pewnością znalazłoby się miejsce do podglądania! Podglądanie to właściwy sposób na takie coś! Tak! To nie grzech podglądać, jeżeli jest się mężczyzną!

– Ja nie zamierzam podglądać, Ise-kun – powiedział Kiba z uśmiechem.

– Ty durniu! – odpowiedziałem wściekły.

– Ara. Ise, chcesz nas podglądać? – Na słowa Buchou wszyscy spojrzeli się na mnie.

A niech to… Czułem się niezręcznie… Odczuwałem żal z powodu tego, że byłem zboczkiem. Jednak Buchou zaśmiała się.

– A może wziąłbyś kąpiel z nami? – zapytała. – Nie mam nic przeciwko.

Co! Poczułem jak prąd przepłynął przez moje ciało! Ku! Jej mowa zawsze mnie zadziwiała! Chciało mi się płakać z powodu tak wspaniałej propozycji!

– Co ty na to, Akeno?

– Również nie mam nic przeciwko, jeżeli ma to być Ise-kun. Zawsze chciałam umyć mężczyźnie plecy. – Akeno-san dała mi zgodę, a na jej twarzy widniał szeroki uśmiech!

Tak, chciałem żeby umyła mi plecy! Absurd! Zatem było okay!? Naprawdę okay!? Jak jeszcze bardziej nieostrożne potrafiły być dziewczyny z tego klubu!?

– Co z tobą, Asiu? Jeżeli chodzi o twojego ukochanego, Iseia, to zgodzisz się, prawda?

Na jej pytanie zaczerwieniła się i nic nie odpowiedziała, jednak po chwili milczenia przytaknęła głową. Wow! Nigdy bym nie pomyślał, że przytrafi mi się coś takiego! Wow wow wow wow wow!! Co powinienem był zrobić!?

– I Koneko, jakie jest twoje zdanie?

– …Nie.

Odrzuciła mnie!? Na chwilę pogrążyłem się w marzeniach, jednak była to normalna odpowiedź, jakiej można było się spodziewać od normalnej dziewczyny! – Zatem nie. Szkoda, Ise – zachichotała.

Co do… Najpierw dały mi nadzieję, a potem strąciły prosto do otchłani… Doszedłem do tak szokującego wniosku i z tego powodu przed moimi oczyma rozpostarła się ciemność… Chlip… A było tak blisko… A więc spełnianie niemożliwego marzenia pozostawało wciąż niemożliwe… No cóż, zatem musiałem podglądać.

– …Jeżeli będziesz nas podglądał, nigdy ci tego nie wybaczę.

Guha! Koneko-chan zadała mi ostateczny cios! Jakby nie było, nie zgodziła się! A miałem nadzieję!

– Ise-kun, weźmy razem kąpiel. Umyję ci plecy.

– Zamknij się!!!!! Naprawdę cię zabiję, Kiba!!

Mojej złości dał upust krzyk, który rozległ się w całej posiadłości.

Część 3[edit]

Dzień drugi

Kiedy wstałem rano, zastał mnie ogromny ból mięśni. Trenowałem również w nocy.

「Przygotowałam ci specjalny program treningowy na noc.」

Buchou poinformowała mnie o tym, a trening ten był o wiele bardziej wyczerpujący niż dzienny. Wykonywałem więcej ćwiczeń i mimo to, że diabły w nocy były o wiele bardziej wytrzymałe, to i tak byłem na granicy swoich możliwości.

Już samo to, że musiałem dzielić pokój z Kibą, wprawiło mnie w zły nastrój. Kiedy z góry dobiegły mnie głosy dziewczyn, żałowałem, że byłem chłopakiem.

Poranek drugiego dnia był czasem nauki. Wszyscy zebraliśmy się w salonie i rozpoczęliśmy naszą edukację na temat diabłów. Mówili jakieś dziwne nazwy, toteż trudno było je wszystkie zapamiętać. Z powodu, że musiałem przyswajać rzeczy, których nawet nie rozumiałem, mój mózg smażył się. Kiedy wpompowali w nas nieskromną ilość informacji, Kiba zapytał mnie:

– Naszymi największymi przeciwnikami są aniołowie, którymi przewodzi Bóg. Jak w hierarchii nazywają się najwyżsi z nich? Jakie są ich imiona?

– Ummm, serafini, tak? Należą do nich Michał, Rafał, Gabriel oraz U-uriel?

– Poprawna odpowiedź.

Fu… Dobrze. Zapamiętałem, że ich imiona kończą się na „-ał” i „-el”, więc jakoś dałem sobie radę.

– Kolejną rzeczą jest nasz „Szatan-sama”. Jak się nazywają Yondai Maou-sama[15]?

– W porządku! Bułka z masłem! Zamierzam ich spotkać, kiedy tylko otrzymam parostwo! Zapamiętałem wszystkie ich imiona! Lucyfer-sama, Belzebub-sama oraz Asmodeusz-sama! I na koniec „żeńska Maou-sama”, którą naprawdę podziwiam, Lewiatan-sama!

– Poprawnie.

– Z pewnością spotkam się z Lewiatanem-sama!

Buchou powiedziała mi, że na czele diablic stoi Maou Lewiatan-sama. Powiedziała także, że jest to przepiękna Maou! Podobno będę miał szansę, żeby ją spotkać! Ku! Nie mogłem się doczekać! Jak piękna będzie? Pewnie przepiękna, w końcu była Maou-sama… Ha… Naprawdę chciałem ją zobaczyć.

– Teraz wymień imiona przywódców upadłych aniołów, których tak nie cierpisz.

Nadeszła ta pora. Imiona tych, których nienawidzę… W tym przypadku przywódców było najwięcej, upadli aniołowie mieli ich znacznie więcej niż pozostali. Ich imiona były bardzo skomplikowane, ale… udało mi się zapamiętać dwa z nich.

– Główna grupa nazywa się Grigori[16]. Ich wódz nazywa się Azazel[17], a jego zastępcą jest Szemhazaj[18]. Do tej pory byłem pewny w stu procentach. Imiona pozostałych to… Arearos[19], Barakiel[20], Tamiel[21]… i… Pene coś tam i Kokiane?

– Penemue, Kokabiel[22] i Samsiel[23]. Musisz zapamiętać je prawidłowo. To są podstawy podstaw. To tak jak z zapamiętywaniem nazwisk premiera i wicepremiera Japonii.

W jaki sposób!? Za dużo ich! Dwóch to wystarczająca ilość! Ciekawe czym się zajmowali pozostali przywódcy!? Rany, właśnie z tego powodu upadli aniołowie byli takim wrzodem na tyłku. Mimo wszystko pozostawali szumowinami. Dwadzieścia cztery na siedem obserwowali bacznie „Boże dzieci”, posiadaczy Sacred Gear. Właśnie z tego powodu zostałem zaatakowany, a Asia zabita. Upadli aniołowie utworzyli specjalną grupę, której zadaniem było wyszukiwanie Sacred Gear. Zapraszali wybranych posiadaczy do wstąpienia do nich, a w razie odmowy sami brali sobie Sacred Gear. Jeżeli nie miał on jakiegoś wielkiego znaczenia, zabijali posiadacza na miejscu. Naprawdę, byli największymi śmieciami na świecie. Pozbawiali życia nawet tych, którzy nie wiedzieli o istnieniu Sacred Gear. Tak było w moim przypadku. Byli największymi przeciwnikami diabłów, tak więc nie byłem w stanie się wycofać. Nie byłem w stanie przebaczyć tym, którzy zranili tak bardzo Asię!

W taki o to sposób uczono mnie o aniołach i ich upadłych braciach. Była to całkiem przydatna wiedza. Szczególnie musiałem zapamiętać rzeczy o stosunkach pomiędzy nami, a pozostałymi frakcjami. Następnie przyszedł czas na Asię, która zaczęła nas nauczać.

– Emm… Zatem ja, Asia Argento, wyjaśnię podstawy egzorcyzmów.

Och, klap-klap. Biłem brawo, a ona zaczerwieniła się. Rany, była taka śliczna.

– Um…ummmmm… W instytucji, do której należałam, wyróżniało się dwa typy egzorcyzmów.

– Dwa typy?

Asia przytaknęła na moje pytanie.

– Pierwszym z nich jest ten, który na co dzień spotykamy w filmach i książkach. Ksiądz czyta fragment z Pisma, a następnie używa wody święconej, żeby wypędzić nieczyste siły z ciała opętanego. Praktyki tego typu są znane jako „zwykłe egzorcyzmy”. A więc druga grupa, czyli „Inne” są tymi, które stanowią dla nas poważne zagrożenie.

Buchou przemówiła, gdy Asia przestała mówić:

– Ise, i ty go spotkałeś, jednak szczególnym zagrożeniem są Bóg oraz egzorcyści, którzy są pod skrzydłami upadłych aniołów. Walczymy z nimi od dawien dawna. Ich celem jest eliminacja nas, a z pomocą przychodzi im moc światła otrzymana od aniołów oraz tężyzna fizyczna ich ciał, które osiągnęły granice ludzkich możliwości.

Przypomniała mi o tym szalonym księżulku, którego miałem „przyjemność” spotkać. Zabijał nie tylko samych diabłów, ale także ludzi, którzy mieli z nami jakiekolwiek kontakty. Po prawdzie, nie chciałbym spotkać się z nim jeszcze raz.

Kiedy tak o tym rozmyślałem, Asia wyciągnęła ze swojej torby pewne rzeczy. Buchou chwyciła pewną buteleczkę z wodą i odnosiła się do tego tak, jakby trzymała coś naprawdę odrażającego.

– Teraz opowiem o właściwościach wody święconej i Biblii. Woda święcona, niezbyt rozważnym byłoby dotykanie jej przez diabła.

– Tak, zgadza się. Ty również nie możesz tego robić, Asiu. Twoja skóra zostałaby uszkodzona.

– Chlip… racja… Nie mogę dotykać już wody święconej. – Wyglądała na dość zaskoczoną na odpowiedź Buchou. No cóż, w końcu była diabłem. – Nauczę was, jak ją przyrządzać. Nie wiem, czy na coś się przyda, ale jest multum sposób na jej zrobienie.

Asia mówiła energicznie, gdyż znała się na tym najlepiej z nas. Yo, diabelska kapłanko! Gdybym coś takiego powiedział, z pewnością by się popłakała.

– Biblia. Już jako dziecko czytałam ją codziennie. Jednak teraz sprawia mi to wielki ból, więc czytam tylko po jednym zdaniu.

– To z powodu tego, że jesteś demonem.

– Jesteś diabłem.

– …Diabeł.

– Ufufufu, diabły doznają naprawdę mocnego uszczerbku na zdrowiu.

– Chlip… Nie mogę również czytać Biblii! – Oczy Asi zaszkliły się po tym, jak każdy jej to powiedział.

Słyszałem to już wcześniej od Buchou. Cierpieliśmy niezmiernie, gdy ktoś w pobliżu nas odczytywał na głos Biblię. Jeszcze tego nie doświadczyłem, jednak z pewnością doznałbym bólu z powodu nudów. Jednak Asia wciąż ją czytała, co oznaczało, że jeżeli będzie to robiła dalej, to umrze!

– Jednak to jest moja ulubiona fraza… O Boże. Odpuść takiej grzesznicy jak ja, która nie czyta Pisma… Auć!

Znów to zrobiła. Doznała bólu na skutek modlitwy do Boga. Och Boże, proszę nie wysłuchuj modlitw tego dziecka. Z takim akcentem zakończyliśmy naszą poranną naukę i rozpoczęliśmy trening.

Część 4[edit]

Było kilka rzeczy, które odkryłem podczas treningu. Byłem beztalenciem w walce mieczem. Nie miałem również talentu w sztukach walki ani w używaniu magii. A najbardziej bolesne było to, że byłem niesamowicie słaby. Im bardziej trenowałem z innymi, tym bardziej odkrywałem, jak bardzo byłem słaby.

Nie przydałbym się w grze. Nie miałem takich mocy jak Asia, a jedyne, w czym byłem dobry, było obieranie warzyw. No cóż, to też była niby część treningu. Byłem taki… słaby i bezużyteczny.


Część 5[edit]

Nocą. Leżąc w łóżku, spoglądałem na sufit. Minął już tydzień, odkąd przybyliśmy. Trenowałem i trenowałem każdego dnia. Powtarzaliśmy też różne bitewne formacje i kombinacje na nadchodzącą grę. Spojrzałem na Kibę, który spał spokojnie.

…Był naprawdę niesamowity. Im więcej razem ćwiczyliśmy, tym bardziej zauważałem różnicę występującą pomiędzy nami. Chyba nigdy nie dałbym mu rady w walce na miecze. Posiadał do tego umiejętność zdobytą dzięki talentowi i ciężkiemu treningowi, podczas którego prawie by zmarł z wycieńczenia. Ja również nie zmarłem. Jeżeli dawałbym z siebie wszystko, stałbym się silny jak Kiba? Ciekawe po ilu latach by to nastąpiło? A może raczej po ilu dekadach? Nie, może nigdy. A… w treningu magicznym, Asia rozwijała swoje umiejętności coraz bardziej. Opanowywała już żywioły ognia, wody i błyskawic. Jednak ja byłem w stanie stworzyć tylko magiczny blok wielkości ziarenka ryżu.

Ja… Kurwa! Nie mogłem tak leżeć bezczynnie! Wstałem i poszedłem do kuchni, napiłem się tam dużej szklanki wody.

– Ara? Nie śpisz? – głos Buchou dochodził z salonu. Kiedy się obróciłem, ujrzałem ją siedzącą za stołem.

– Ach, Buchou. Witaj.

– Co ty taki poważny? Mimo wszystko, dobrze wybrałeś sobie czas na nocną przechadzkę. Porozmawiajmy.

Wątłe światło świeczki trochę rozświetlało stolik. Diabły były w stanie widzieć w ciemności i dzięki temu mogliśmy trenować w nocy. Zatem świeczka ta była tylko do ozdoby.

Usiadłem naprzeciw Buchou. Ubrana była w czerwony negliż[24], na nosie miała okulary, a jej włosy były spięte.

– Hm? Buchou, czyżbyś miała problemy ze wzrokiem? – zapytałem.

– Och, to? To tylko taka ozdoba. Jestem w stanie myśleć bardziej racjonalnie, gdy mam założone okulary. Fufufufu, oto dowód, że przebywam w świecie ludzi zdecydowanie za długo – zachichotała.

Nawet w okularach wyglądała ślicznie… Jej negliż również prezentował się wspaniale! Na stole spoczywało mnóstwo papierów, które wyglądały na mapy i taktyki bitewne… Czyżby obmyślała po nocach plan?

Buchou zamknęła opasły tom książki, na okładce której widniał napis „STRATEGIA BITEWNA”.

– …Szczerze, czytanie tego nic mi nie pomoże – powiedziała robiąc głębokie westchnienie.

– Dlaczego tak mówisz?

– Gdy przeciwnikiem jest inny wysokoklasowy diabeł, moglibyśmy przystąpić do walki po lekturze tego. Ta książka jest napisana na podstawie wieloletnich obserwacji. Jednak problem jest inny.

– Co nim zatem jest?

– Sam Raiser. Naszym problemem jest to, że przeciwnik jest Feneksem. – Położyła przede mną otwartą książkę i wskazała palcem na jedną ze stronnic. Widniał na niej obraz przedstawiający ognistego ptaka z szeroko rozwartymi skrzydłami. – Od zarania dziejów mistyczna bestia, feniks, była postrzegana przez ludzi jako ptak, który reprezentuje życie. Jego łzy są w stanie wyleczyć każdą ranę, a krew daje wieczną młodość każdemu, kto się jej napije. Jest to swojego rodzaju legenda i tak też mówi się o tym w ludzkim świecie.

Jednak znajdował się dom, który był inny niż feniks. Byli oni diabłami, którzy dzierżyli rangę książęcą i byli wliczani do Siedemdziesięciu Dwóch Filarów. Diabelski feniks.

– Dla odróżnienia diabelskich feniksów od mitycznej bestii ludzie nadali im nazwę Feneks. Mimo wszystko domostwo Raisera ma takie same umiejętności, co feniks. Innymi słowy, nieśmiertelność. Właśnie z takim kimś przyszło nam się mierzyć.

Nieśmiertelność!? Z-zaraz! Zatem co!

– To oszustwo! – powiedziałem oburzony. – Nieśmiertelność! Przecież to jest jednoznaczne z byciem niepokonanym!

– Tak, są niepokonani. Nawet jeżeli zadasz im cios, ich rany od razu się goją. Ich płomienie nie pozostawią po tobie nawet kości. Osiem wygranych i dwie przegrane – oto wynik Raisera w Rating Game. Walczył dziesięć razy i wygrał osiem walk. Te dwie przegrał celowo w ramach przysługi dla domów, z którymi jest blisko. Można powiedzieć, że wygrał wszystkie swoje gry. Jest nawet kandydatem do tytułu w oficjalnych rozgrywkach.

…Co do… Zaniemówiłem. Już zrozumiałem, co miała na myśli mówiąc „problem”. Chodziło o Raisera! Myślała nad sposobem pokonania tego drania!

– Odczuwałam prawdziwy niepokój – mówiła dalej – kiedy się dowiedziałam, że Raiser został wybrany na mojego narzeczonego. Tak, naprawdę myślę, że otou-sama i reszta wybrała go w przypadku takim, przed jakim właśnie zostaliśmy postawieni. Wybrali Raisera nie pozostawiając mi żadnego wyboru. Wiedzieli, że kiedy doszłoby do walki, nie byłoby dla mnie ani cienia szansy.

Bez względu na to, jak silna była Buchou, jej rodzice wiedzieli, że nie było sposobu na to, żeby pokonała niepokonanego. To… to nie fair! Nie patrząc już na to czyją była córką, nie mogła uniknąć małżeństwa.

– Gdy Rating Game stał się popularny, najbardziej skorzystał na tym dom Feneksów. Przed wprowadzeniem gry diabły nie toczyły pomiędzy sobą tylu walk. Jednak gdy stały się one popularne, siła Feneksów wyszła na jaw. Ich domostwo reprezentuje najwyższą klasę, zajmuje czołowe miejsce w rankingu. Nieśmiertelność. Diabły po raz pierwszy zdały sobie sprawę z tego, jak bardzo straszna jest ta moc. – Gdy skończyła mówić, westchnęła głęboko.

Jeżeli naprawdę byli nieśmiertelni, to mogli powstać bez względu na to, ile razy odnieśliby porażkę. Pozostałe demony, w przeciwieństwie do Feneksów, miały ograniczone moce i kiedy tylko by się zmęczyły, Feneks wykorzystałby to i pokonał nas. Wow, mogli być naprawdę niesamowicie silni – to było nie fair!

I właśnie taki był nasz przeciwnik. Gdybyśmy nawet jakimś cudem zdołali pokonać armię bishoujo Raisera, to walka by się nie skończyła, dopóki nie pokonalibyśmy jego samego. Czy byliśmy w stanie tego dokonać? Czy aby na pewno nie będą oszukiwali?

Buchou zachichotała na widok mojej miny.

– Wiesz, że to nie jest tak, że w ogóle nie mamy z nim szans?

– Naprawdę!? – zapytałem z nadzieją.

– Tak. Są dwa sposoby na jego pokonanie. Pierwszy, standardowy, to pokonanie go za pomocą niesamowitej siły. Drugi to napieranie na niego tak mocno, aż straci wszelką wolę walki. Pierwsza metoda wymaga mocy Boga. Druga odnosi się do oszczędzania naszej wytrzymałości – jeżeli złamiemy w nim ducha, będzie to nasza wygrana. W takim przypadku nie zregeneruje się i przegra. Najłatwiejszym sposobem wydaje się pokonanie go mocą na równi bożej, która pozbawi go wszelkiej chęci do walki w jednym uderzeniu.

…Czy obie metody nie wymagały wiele wysiłku, aby je osiągnąć? Takie coś było w ogóle możliwe w naszej pierwszej walce? Nie, my musieliśmy to zrobić. Innymi słowy, przyjdzie nam walczyć tak długo, aż on sam powie: „Wskrzeszałem siebie już tyle razy, że straciłem wolę walki. Proszę, przebaczcie”. Oh yeah. Zastanawiała mnie tylko jedna rzecz.

– Buchou.

– Tak?

– Dlaczego nienawidzisz Raisera…? Dlaczego sprzeciwiasz się małżeństwu?

Na moje pytanie westchnęła. Raiser z pewnością był kobieciarzem i wyglądał na niezłą szumowinę. Jeżeli jednak pomyślało się o tym, co trapiło dom Buchou, to trudno było odrzucić takie małżeństwo.

– …Jestem Gremory.

– Co? Ummm, no tak…

– Nie, nie przedstawiłam się ponownie. Jestem osobą z domu Gremory, a nazwisko to będzie podążało za mną przez całe życie.

Och, chyba załapałem.

– Nie cierpisz tego? – zapytałem.

– To moja duma – odpowiedziała. – Jednak jest to dla mnie jednocześnie wielkim brzemieniem. Każdy patrzy na mnie jak na Rias z domu Gremory. Nikt nie traktuje mnie jako Rias. Właśnie z tego powodu tak bardzo lubię przebywać w ludzkim świecie – nikt tutaj nie zna mojej prawdziwej tożsamości, nikt nie wie, że jestem diablicą ze znanego rodu Gremory. Postrzegają mnie po prostu jako Rias. Naprawdę mi się to podoba. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam tego w diabelskiej społeczności i z pewnością nigdy nie będzie mi to dane. Kiedy jestem w ludzkim świecie, naprawdę czuję się sobą. – Miała zamyślone oczy, w których kryły się żal i rozpacz.

Właśnie opowiedziała mi historię, która nawet nie przyszłaby mi do głowy. Byłem Hyoudou Issei i nigdy nie odczuwałem niczego specjalnego do mojego imienia. Byłem po prostu sobą, synem mamy i taty. Bez względu na to gdzie bym się udał, wszyscy traktowali mnie jako Hyoudou Isseia. Nazwisko Gremory kroczyło cały czas tuż przy Buchou, co bardzo ją raniło. Mimo chwilowej odskoczni w ludzkim świecie, po małżeństwie z Raiserem wszystko byłoby znów takie samo.

– Chcę być z kimś – zaczęła znów mówić – kto będzie mnie kochał jako Rias. Takie moje małe marzenie… Niestety, Raiser postrzega mnie jako Rias z domu Gremory. I kocha mnie jako Rias Gremory. Właśnie z tego powodu go nienawidzę. Mimo wszystko, duma z bycia Gremory jest bardzo ważna. Może to wydawać się pokomplikowane, jednak nie chcę zapominać o tym małym marzeniu, które posiadam.

Zatem Buchou chciała być kochana jako Rias, a nie Rias z Gremory… Dziewczęce uczucia, hm. Jednak sytuacja była skomplikowana jeszcze bardziej z powodu sytuacji jej domu. Nie rozumiałem obu tych rzeczy – uczuć dziewczyn i funkcjonowania społeczności demonów. Nie wiedziałem też, co miałem jej powiedzieć. Ale…

– Ja lubię Buchou jako Buchou.

Powiedziałem to, co myślałem. Jednak ona spojrzała się na mnie ze zdziwieniem.

– Nie wiem nic na temat domu Gremory – mówiłem dalej z uśmiechem – czy też świata diabłów, jednak dla mnie Rias-buchou to po prostu Rias-buchou… Nnnuuu, nie rozumiem tego wszystkiego, ale dla mnie najlepsza Buchou to ta zwykła!

Hahaha, naprawdę byłem do dupy w rozweselaniu ludzi… Co? Buchou-sama? Nie miałem pojęcia czemu, ale zaczerwieniła się.

– B-Buchou, czy powiedziałem coś nie tak? – zapytałem.

– N-nie, nic! – powiedziała paniczne i potrząsnęła głową.

Co? Czy coś się stało? Cóż, nie będę w to wnikał.

– Jednak przeciwnik taki jak ten jest dla naszej genialnej Buchou dosyć trudną przeszkodą, prawda?

– Nie lubię tego słowa, genialna – odpowiedziała mi, wciąż zaczerwieniona.

– Dlaczego?

– Dar podarowany przez niebiosa… Dar w prezencie od Boga. Nie czuję się z tym dobrze. Mój talent pochodzi z korzeni rodziny Gremory i jest przekazywany z pokolenia na pokolenie. Odziedziczyłam go jako diabeł. Nigdy nie myślałam o tym jako o podarunku od Boga, bo i jest to niemożliwe. Moja moc należy do mnie i domu Gremory. Właśnie dlatego nie przegram. Jeżeli mam walczyć, wygram. Muszę. – Mówiła do mnie, jednak wyglądała tak, jakby mówiła do siebie.

Niesamowite. Była naprawdę silna. W porównaniu do niej…

– Buchou, jestem bezwartościowy. Na nic się nie przydaję…

Kiedy powiedziałem to, zrobiła zmartwioną minę.

– Ise?

– Zauważyłem, że stałem się silniejszy odkąd jestem przy twoim boku i trenuję ze wszystkimi, jednak jednocześnie… dostrzegam różnicę między nami. Kiedy trenuję walkę mieczem, zdaję sobie sprawę, jak silny jest Kiba i za nic nie będę taki jak on… W przypadku magii dostrzegam potęgę Akeno-san, a jednocześnie Asia staje się coraz lepsza w używaniu magii… A ja… A ja nie potrafię nic… Zachowuję się, jakbym był wszechpotężny, ale to tylko z tego powodu, że mam swój Boosted Gear… – Niespodziewanie z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Było mi bardzo przykro. Im więcej trenowałem, tym bardziej zdawałem sobie sprawę z tego, jakim słabeuszem byłem. Nie miałem za grosz talentu do walki. – Doszedłem do wniosku, że jestem najsłabszy… i najmniej użyteczny… Uważałem, że to nic, skoro jestem w posiadaniu takiego Sacred Gear. Właśnie z tego powodu śmiałem się prosto w twarz Raiserowi. „Nie rzucajcie pereł przed świnie” – świetnie do mnie to pasuje. – Rozpłakałem się na dobre. Płakałem żałośnie prosto przed Buchou. A ona wstała i usiadła obok mnie.

TULI

Buchou przytuliła mnie czule. Zaczęła mnie głaskać po głowie.

– Chcesz potwierdzenia, tak? Okay. Dam ci je. Jednak zanim to nastąpi, twoje ciało i dusza muszą odpocząć. Będę przy tobie, dopóki nie zaśniesz.

Wtedy nie wiedziałem jeszcze, o co jej chodziło. Jednak ciepło jej ciała koiło mojego ducha. To wystarczyło.

Część 6[edit]

Następnego dnia.

– Użyj swojego Boosted Gear, Ise – wydała mi rozkaz Buchou.

Pozwoliła mi na aktywację Sacred Gear, czego broniła mi odkąd tylko przybyliśmy w góry. A teraz mogłem go użyć… ale co powinienem był z nim zrobić?

– Twoim przeciwnikiem będzie Yuuto – powiedziała.

– Tak jest. – Kiba stanął przede mną po tym, jak Buchou go wezwała.

Co!? Miałem z nim walczyć!?

– Ise, aktywuj swój Sacred Gear. Tak… Zacznijcie walczyć za dwie minuty.

– T-tak! – Mój Boosted Gear pojawił się na lewej ręce tak, jak rozkazała Buchou.

– Boost!

[BOOST!!]

Sacred Gear wydał z siebie dźwięk, a ja poczułem nagły przypływ mocy. Właśnie została ona podwojona.

Po dziesięciu sekundach.

[BOOST!!]

Znowu została zwiększona. Czułem, jak mam coraz więcej siły. Wszystko było z tym w porządku, jednak nie mogłem zapomnieć o paru rzeczach. Myślałem, że nie było żadnych ograniczeń co do zwiększania mojej siły, jednak było zupełnie odwrotnie. Raz aktywowałem Sacred Gear by sprawdzić, jak długo mogę przyjmować kolejne dawki mocy, jednak już po paru minutach zemdlałem. A powód był prosty – moje ciało nie było w stanie przyjąć więcej. Po tym wszystkim zapytałem o to Buchou, a ona odpowiedziała:

「Załóżmy, że jesteś ciężarówką. Jeżeli załadują w ciebie towar o wiele cięższy, niż jesteś w stanie udźwignąć, co się stanie? Nie będziesz w stanie ruszyć, prawda? Właśnie tak to działa.」

Towar był odpowiednikiem mocy, która była podwajana. Jeżeli ilość załadowanych paczek będzie wzrastała, ciężarówka zacznie tracić prędkość, aż w końcu nie będzie w stanie się ruszyć. Innymi słowy, jeżeli moc przybierze zbyt dużą wartość, nałoży ona na mój organizm ogromne obciążenie. Właśnie z tego powodu mdlałem. Moje ciało, które było naczyniem, nie było w stanie pomieścić tej całej energii. Tak się działo, gdy trwało to przez kilka minut. Klejnot wydawał dźwięk [BURST], moje ciało robiło się strasznie ociężałe, a ja sam traciłem wszystkie zmysły. Mimo że na Sacred Gear nie było nałożonych żadnych ograniczeń, to sam użytkownik, którym byłem ja, stanowił ograniczenie. To była właśnie słabość mojego Sacred Gear. No, to była bardziej moja słabość, w końcu nie była to wina Sacred Gear.

Udało mi się zwiększyć moc już ponad dwadzieścia razy od momentu, kiedy Buchou mi to rozkazała. Po tym czasie kazała zatrzymać Sacred Gear i rozpocząć walkę.

– Naprzód, Boosted Gear! – krzyknąłem.

[EXPLOSION!!]

Ten dźwięk oznaczał zatrzymanie zwiększania mocy oraz służył jako swojego rodzaju stoper. Kiedy dublowanie ustawało, mogłem walczyć z tą mocą przez pewien okres. Jego czas trwania zależał od moich czynności – im więcej się poruszałem i atakowałem, tym czas ten ulegał skróceniu. Oddziaływało to również na moją wytrzymałość, a kiedy byłem zmęczony, czas ten był odpowiednio krótszy. Jednym ze sposobów używania tego Sacred Gear było nie przyjmowanie żadnych ciosów. Zatem kiedy nie doznałem jeszcze żadnych obrażeń, a moja kondycja była w najlepszym stanie, był to najbardziej odpowiedni czas na jego użycie. Moja energia wzrastała, jednak była ona bardzo niestabilna w porównaniu z tą, którą posiadałem po zatrzymaniu mojego Sacred Gear. Jeżeli poruszałem się zbyt dynamiczne, istniało ryzyko, że cała moc przepadnie i powrócę do normalnego stanu. Zatem lepiej było zastopować wzrost energii, by po chwili znów go wznowić. Rozsądnym posunięciem było także uciekanie i krycie się przed przeciwnikiem w chwili zwiększania energii.

Teraz moje ciało znajdowało się w stanie nie do pomyślenia, a to za sprawą tych dwóch minut ciągłego dublowania mocy. Siła, którą odczuwałem, nie była normalna.

– Ise, chcę, żebyś walczył z Yuutem w tym stanie. Yuuto, pozostawiam go tobie.

– Tak jest, Buchou. – Kiba, po wysłuchaniu rozkazu, wyciągnął swoje bokutou w moją stronę.

– Ise, chcesz walczyć mieczem czy też za pomocą gołych rąk? – Buchou zapytała mnie o mój styl walki. Ummmm, nawet gdybym miał bokutou, nie byłbym w stanie go wykorzystać…

– Będę walczył gołymi rękoma!

– Okay. Zatem zaczynajcie.

Również przyjąłem pozycję do walki. No cóż, była to w końcu pozycja nowicjusza.

ŚWIST

Kiba zniknął z zasięgu mojego wzroku! Cholera! Cechą Skoczka była szybkość! Niech to, miał boską szybkość! Gdy tylko straciłem go z widoku, to z pewnością zaatakuje…

BĘC!

Jego cięcie trafiło prosto we mnie, jednak odparłem je ramieniem. Tak! Byłem w stanie!

– ! – na twarzy Kiby zawitało zaskoczenie.

Uśpiłem jego czujność! Uderzyłem prosto w niego.

ŚWIST

Znów zniknął, a moja pięść przecięła powietrze. Niech to! Ominął mój cios! Zaraz, gdzie się podział? Starałem się go odnaleźć poprzez rozglądanie się dookoła, ale przepadł…! Jeżeli nie miałem go przede mną ani po bokach, to na pewno był z tyłu! Jednak kiedy się odwróciłem, nie było go.

! Nade mną!? Kiedy podniosłem głowę do góry, ujrzałem Kibę nacierającego wprost na mnie.

BĘC!

Usłyszałem nieprzyjemny dźwięk. Guhaaa! Oberwałem w głowę! Bolało!

– Auć…

Nie mogłem nadążyć za tym wszystkim. Nie zauważyłem momentu, w którym on mnie uderzył, a ja spróbowałem go kopnąć.

ŚWIST!

Znów ominął mój cios! Niech to! Jeżeli moim przeciwnikiem będzie Skoczek, to będę miał z nim niezłe urwanie głowy!

– Ise! Strzel blokiem magii! Kiedy go uformujesz, wystrzel kształtem, który najłatwiej ci sobie wyobrazić! – otrzymałem od Buchou kolejny rozkaz.

Bloczek magii? Ja? Teraz? Nie miałem pojęcia, czy trafię, ale nie miałem czasu na zastanowienie! Będę posłuszny rozkazom Buchou! Zebrałem energię przepływającą przez moje ciało w dłoni. Uformował się w niej mały blok, przypominający ziarenko ryżu. Mały jak zawsze! Wystrzeliłem go w stronę Kiby!

I nie mogłem uwierzyć własnym oczom.

GUOOOOOOOOOOOOOOOOO!

Ale olbrzymi! Magiczna kula rozmiarów ziarna ryżu przybrała na wielkości, gdy nią strzeliłem! Osiągnęła rozmiar ogromnego głazu! Co!? Już załapałem! Oto moc Boosted Gear! Ogromny blok magii zbliżył się do Kiby. Jego prędkość również była niczego sobie.

ŚWIST

Kiba z łatwością go uniknął. No cóż, żadne zaskoczenie. Jednak to nic nie znaczyło, jeżeli nie trafiłem. Tak przynajmniej myślałem, jednak po kilku sekundach zobaczyłem, jak bardzo się myliłem. Magiczna kula poszybowała dalej, prosto w górę, która znajdowała się za nami.

BUUUUUUUUUUUUUCH!

Góra wybuchła z ogromnym hukiem i błyskiem!! Cooo? Cooo!? Coooooooooooooo!?

… Ta magiczna kula, którą przed chwilą wystrzeliłem, właśnie spowodowała zniknięcie pojedynczej góry… Miała w sobie olbrzymią dziurę. Jej wygląd diametralnie się zmienił.

…Co? Serio? Wysadziłem ją w powietrze? No zaraz, przecież to góra… Skalista góra. Z powodu tego wszystkiego nie wiedziałem, co powiedzieć.

[RESET]

Rękawica wydała dźwięk, a ja poczułem jak energia wypływa ze mnie. Najwidoczniej czas dobiegł końca. Czułem, jak moje ciało traciło siły. Czułem wewnętrzną pustkę. Wyglądało na to, że zużyłem całą moją magiczną energię.

– Koniec.

Buchou zakończyła nasz pojedynek. Kiba opuścił swoje bokotou, a ja usiadłem na ziemi. Góra zniknęła… Moje serce biło jak szalone z powodu tego zajścia. Czy ja to naprawdę zrobiłem…? Wciąż nie mogłem uwierzyć. Tak potężny atak jak ten wyszedł z mojej dłoni…

– Dobra robota. Teraz wysłucham waszych wrażeń. Kiba, jak było?

– Mówiąc prawdę, jestem zdumiony. Chciałem zakończyć pojedynek w pierwszym natarciu.

Co? W pierwszym? To, które zablokowałem?

– Jednak nie mogłem przełamać się przez jego defensywę. Skupiłem się na jej złamaniu. Spróbowałem również znokautować go drugim uderzeniem, ciosem z powietrza, jednak to również zawiodło. Hahahaha – odpowiedział, śmiejąc się. Wyciągnął bokutou przed siebie, tak, by wszyscy je mogli zobaczyć.

… Było pęknięte na pół.

– Wzmocniłem je za pomocą magii – mówił dalej – jednak nie przyniosło to pożądanych rezultatów, gdyż ciało Iseia-kun było po prostu zbyt mocne. Jeżelibyśmy kontynuowali to, nie miałbym innego wyboru niż bieganie dookoła, gdyż moje bokutou pękło.

– Dziękuję, Yuuto. Teraz ty, Ise.

Jak było…? Co to ona mi wczoraj powiedziała? Że da mi potwierdzenie.

– Ise, powiedziałeś mi, że jesteś najsłabszy i nie masz żadnego talentu, tak?

– T-tak.

– Jest to tylko częściowo słuszne stwierdzenie. Ty, zanim nie aktywujesz swojego Sacred Gear, jesteś rzeczywiście słaby. Jednak stajesz się zupełnie inną osobą, kiedy używasz mocy Boosted Gear. – Buchou wskazała na górę, która przed chwilą znikła. – Ten atak jest jednym z cech rozpoznawczych wysokoklasowych diabłow. Jeżeli trafisz nim, większość istot po prostu wyparuje.

Naprawdę!? Tak, z pewnością ten atak wyglądał na taki potężny.

– Twoje ciało – ciągnęła dalej – które przeszło przez trening, stało się naczyniem, które jest w stanie obsłużyć tak potężny Sacred Gear. Nawet teraz potrafiło sprostać zwiększaniu mocy. Widzisz? Mówiłam ci o tym wcześniej, prawda? Możesz stać się najsilniejszy, jeśli tylko poprawisz swoje podstawowe umiejętności. Im wyższa jest twoja własna siła, tym bardziej będzie mogła ona wzrosnąć. Podstawowa kondycja wzrasta od „jednego” do „dwóch”. Nawet coś tak niewielkiego powoduje, że stajesz się silniejszy.

… Moja siła jest niesamowita? Wciąż nie mogłem uwierzyć w siebie, a Buchou powiedziała to do mnie z taką dumą i pewnością.

– Jesteś kluczowym elementem gry. Twój atak jest decydujący dla przebiegu bitwy. Jeżeli walczyłbyś w pojedynkę, mogłoby to być niezbyt przyjemne, ponieważ nie mógłbyś jednocześnie odpierać ataków i zwiększać swojej mocy. Jednak walka ta będzie walką drużynową. Będą osoby, które będą cię wspierać. Zaufaj nam, a staniesz się silniejszy. Damy radę. Zwyciężymy!

Silniejszy…? Ja?

– Pokażmy to tym, którzy tobą gardzili. Nie ma znaczenia, czy przeciwnikiem jest Feneks czy też nie. Musimy pokazać im potęgę Rias Gremory oraz jej podwładnych!

– Tak! – wszyscy odpowiedzieli jej silnymi głosami.

Tak! Miałem przy swoim boku Buchou i resztę! Stanę się silniejszy! Przy ich boku dam radę! Pokonam Raisera Feneksa!


Po wlaniu w moje serce nowego zapału, reszta treningu przebiegła szybko i sprawnie. Nadszedł wreszcie długo oczekiwany dzień.


Żywot 4: Początek bitwy[edit]

Część 1[edit]

Dzień, w którym miało rozpocząć się decydujące starcie.

– Jestem gotów.

Zacząłem się niecierpliwić. Była już dwudziesta druga, a bitwa zaczynała się za dwie godziny, równo o północy. Dzisiaj wszystkie nasze obowiązki jako diabły zostały anulowane. Od razu po szkole mieliśmy udać się prosto do domów, by nie męczyć się z powodu niepotrzebnych rzeczy. Mamy spotkać się pół godziny przed walką w pokoju klubowym, więc będę tutaj siedział jeszcze przez jakieś półtorej godziny. Mimo wszystko, to właśnie tutaj odnajdywałem spokój, toteż chciałem przebywać w tym pokoju jak najdłużej. Jeżeli wyjdę z domu – zacznę się denerwować. Niezależnie ode mnie, denerwowałem się bardziej niż przy egzaminach wstępnych do szkoły…

Zamierzałem uczestniczyć w grze w mundurku szkolnym. Uważałem, że najbardziej pasował do tej sytuacji. A może powinienem był ubrać się w strój specjalnie przeznaczony do walki? Zapytałem o to Buchou.

「Jeżeli mój dom ma mieć jakikolwiek strój, niechaj będzie to nasz szkolny mundurek. W końcu jesteśmy członkami szkolnego Klubu Okultystycznego.」

Cóż, jeżeli ćwiczyłbym sztuki walki, to mógłbym przygotować sobie dougi[25].


Dookoła mnie było pełno porozrzucanych skórek od bananów. Zjadłem je wszystkie. Prawie opanowałem technikę, którą od kilku dni trenowałem. Byłem w stanie to zrobić. Potrafiłem! Moja nowa, ostateczna technika!

PUK PUK

Ktoś zapukał do drzwi. Hmmm? Asia?

– Ise-san, mogę wejść?

– Tak, jasne, wejdź.

Zaskoczył mnie trochę jej widok. Była ubrana w strój zakonnicy. Oczywiście nie miała na szyi swojego krzyża, ani welonu na głowie.

– Asiu, ten ubiór…

– T-tak. Kiedy zapytałam o to Buchou, powiedziała, żeby ubrać się w coś, w czym jest mi najwygodniej. Dużo nad tym rozmyślałam i doszłam do wniosku, że w tym stroju czuję się najswobodniej… Nie jestem już Chrześcijanką, jednak nie zapomniałam o mojej wierze, pomimo tego, że jestem diabłem.

Naprawdę… Przeżywała to bardzo głęboko… Z pewnością potrzeba było mieć dużo odwagi, żeby stawić się na pojedynek między demonami w stroju zakonnicy. Jednak jeżeli ona się na to zdecydowała, to mi nic do tego. Buchou zgodzi się na to z pewnością.

– Tak, wyglądasz najbardziej naturalnie właśnie w tym ubraniu. Wyglądasz również świetnie w szkolnym mundurku, jednak to właśnie w tym spotkałem cię po raz pierwszy. Tak, wyglądasz wspaniale.

– Dziękuję bardzo. – Ucieszyła się niezmiernie na moje słowa. – Ummmmm, Ise-san? – Jej głos brzmiał niepewnie. – Czy mogę zostać przy tobie?

– T-tak, oczywiście.

Siedzieliśmy w dwójkę na moim łóżku. Chwyciła mnie za dłoń.

– C-czy coś jest nie tak?

Panikowałem, jednak to ona się trzęsła.

– …Nie mogę przestać drżeć, gdy pomyślę, że za chwilę przyjdzie nam toczyć taką potworną walkę. Ale jeżeli Ise-san jest przy mnie, wszystko jest w porządku…

– Asiu…

– Ehehehe. Nie boję się, jeżeli jestem przy boku Iseia-san… Czy możemy tak pozostać aż do wyjścia?

– Pewnie.

– …Mogę zostać z tobą już na zawsze?

– Jasne, już zawsze będziemy razem.

Trzymałem ją czule za rękę i pozostawaliśmy tak, aż opuściliśmy dom. Po tym nie odczuwałem już strachu, a Asia nie trzęsła się.

Część 2[edit]

[23.40]

Wraz z pozostałymi członkami klubu zebraliśmy się w starym budynku szkolnym. Czekaliśmy, będąc jednocześnie odprężeni. Wszyscy, z wyjątkiem Asi, byli ubrani w mundurek szkolny.

Kiba miał na swoich dłoniach rękawice, a na nogach jakieś nagolenniki. Posiadał również swój miecz.

Koneko-chan siedziała spokojnie na krześle i była zaczytana w książkę. Miała założone rękawiczki, które miały sprawić, że ruchy jej rąk będą widoczne. Były to takie rękawiczki, jakie nosili mistrzowie sztuk walk. Było to naprawdę podniecające, jeżeli dziewczyna loli je nosiła. Teraz tylko czekać na nasze onee-sama…

Oboje z Asią siedzieliśmy cicho. Dziesięć minut przed meczem pokój rozświetlił magiczny krąg i wyłoniła się z niego Grayfia-san…

– Wszyscy gotowi? – zapytała. – Pozostało niecałe dziesięć minut.

Wszyscy powstali. Grayfia-san zaczęła tłumaczyć nam zasady:

– Kiedy nadejdzie pora, zostaniecie przeniesieni na pole walki tym o to magicznym okręgiem. Miejsce to znajduje się w innym wymiarze. Możecie walczyć pełną mocą. Jest to przestrzeń do jednorazowego użytku, więc walczcie, ile tylko pragniecie.

Haaa… Naprawdę? Miejsce specjalnie przeznaczone do walki – diabły były w stanie przygotować i coś takiego. Jednak patrząc na to trzeźwym okiem, gdyby przyszło nam walczyć tutaj lub w świecie demonów, to nie moglibyśmy uniknąć zniszczeń, które pociągnęłyby za sobą nie wiadomo co. Potrzeba było zatem miejsca, w którym nic nie uległoby uszkodzeniu bez względu na to, co będziemy czynić. Odchodząc od tego, zamartwiałem się o jedną rzecz.

– Ummm, Buchou?

– O co chodzi?

– Buchou, masz jeszcze jednego Gońca, prawda? Gdzie się on zapodział?

Powiedziała mi o tym, zanim wskrzesiła Asię. Goniec ten miał zajmować się czymś innym, jednak było to dość dziwnie, że nie był teraz tutaj z nami. Po zadaniu pytania, wszyscy oprócz mnie i Asi mieli dziwne miny. Wyglądało to tak, jakbym zapytał o coś, o co nie powinienem był. Atmosfera uległa zmianie, a wszyscy siedzieli w milczeniu.

– Niestety, nie może on w tym uczestniczyć. Powiem o tym więcej w niedalekiej przyszłości. – Powiedziała, nie patrząc mi w oczy.

Sprawa wyglądała na o wiele bardziej zagmatwaną niż sądziłem i chyba powinienem był przestać zadawać pytania o to. Jednak co mogło być tak ważnego, że Goniec nie mógł stawić się na tak istotny mecz pana? Nie mogłem wyzbyć się podejrzeń. Grayfia-san zabrała głos:

– Walka będzie obserwowana przez członków obu domów w formie transmisji.

Poważnie? Będą nas oglądali? Prawie jak VIP. Wszystko wskazywało na to, że ich rodzice będą się świetnie bawili. Z racji, że będą tam rodzice Buchou, nie mogłem odwalić niczego głupiego.

– Również wielki Maou Lucyfer-sama zaszczyci nas swoją obecnością. Nie zapominajcie o tym.

Maou!? Maou-sama!? Wow, nieźle, zdenerwowałem się. Nawet nasz król będzie patrzył na mecz!? Czy on był aż tak ważny!?

Na twarzy Buchou pojawił się szok.

– Onii-sama będzie… Naprawdę… On też będzie przyglądał się walce.

Co…? Chyba przesłyszałem się… Co ona powiedziała? O-onii-sama? Byłem tak zdezorientowany, że podniosłem rękę i zadałem pytanie.

– Ummm… Buchou nazwała właśnie Maou-sama onii-sama… Przesłyszałem się?

Kiba odpowiedział natychmiastowo:

– Nie. Bratem Buchou jest Maou-sama.

Co do…

– Maou!? – krzyknąłem. – Onii-sama Buchou to Szatan-sama!?

– Tak – potwierdziła Buchou.

Serio!? No poważnie!? Nie, zaraz, chwileczkę. Buchou była członkinią domu Gremory, prawda? Jej nazwisko trochę się różniło od nazwisk Maou… Lucyfer, Belzebub, Lewiatan i Asmodeusz. Nie pasowało do żadnego z nich.

– Nie rozumiesz, gdyż nazwisko rodowe Buchou odbiega od imion Maou-sama? – Kiba odgadł, o czym myślałem.

– Tak, dokładnie.

– W poprzedniej Wielkiej Wojnie – zaczął tłumaczyć – Maou-sama odeszli od nas. Jednak gdyby nie znalazł się nikt na ich miejsce, nie byłoby wtedy diabłów. Właśnie z tego powodu…

Postanowiono pozostawić nazwiska Maou i pozwolono odziedziczać je tym, którzy wyróżniali się ponadprzeciętną mocą. Obecni Yondai Maou byli następcami tych pierwszych. Właśnie tak było. Zatem „Lucyfer” i „Belzebub” nie były nazwiskami, ale bardziej jakimiś posadami.

– Mówiąc szczerze – mówił dalej – spośród wszystkich trzech frakcji to diabły są najsłabsze. Znajdujemy się w naprawdę trudnej sytuacji, jednak jesteśmy bezpieczni, gdyż Gen[26] Maou-sama posiadają moc porównywalną do Sendai[27] Maou-sama.

…Więc jakoś sobie radzili… Wielkim szokiem było słyszeć, że Maou-sama, których imiona są w Biblii, byli martwi…

– Więc brat Buchou został wybrany na stanowisko Maou z najwyższej klasy demonów, tak?

Kiba skinął głową na moje pytanie i odpowiedział:

– Sirzechs Lucyfer jest znany również jako Szkarłatny Szatan. Jest onii-sama Buchou i najpotężniejszym z Maou.

Sirzechs Lucyfer… Nie „Gremory”, a „Lucyfer”… Zatem nie był kojarzony już ze swoją rodziną.

– …Właśnie dlatego Buchou jest następczynią domu.

Jej brat stał się Maou. Nic nie można było poradzić, skoro odpowiedzialność za cały świat diabłów spoczywała na barkach jej brata. Niesamowite. Nawet jej rodzina była taka zdumiewająca…

– Już czas. Wszyscy do magicznego kręgu. – Na polecenie Grayfii-san zebraliśmy się w magicznym okręgu. – Kiedy zostaniecie przeniesieni, nie możecie się teleportować, dopóki gra nie dobiegnie końca. Będziemy mogli powrócić, gdy będzie po wszystkim.

Symbol magicznego kręgu zmienił się i zaczął świecić. Nie należał on do domu Gremory ani Feneksów. Może był specjalnie przeznaczony do gry? Kiedy tak o tym rozmyślałem, światło nas pokryło i zostaliśmy teleportowani.


Część 3[edit]

…Kiedy podniosłem powieki… Co? Drgnąłem niespokojnie na widok otoczenia – chyba nic dziwnego, byliśmy w końcu w pokoju klubowym. Co? Czyżby transport zawiódł? Jednak wszyscy, poza mną i Asią, byli spokojni i nie wyglądali na zaskoczonych tą sytuacją; po Grayfii-san nie było śladu. Czyżby teleportowała się gdzieś indziej? Cóż…

[Witam wszystkich. Z tej strony Grayfia, służąca domu Gremory. Dzisiaj będę pełniła funkcję arbitra w starciu pomiędzy domami Gremory i Feneksów.]

Szkolne głośniki? Wydobywał się z nich głos Grayfii-san.

[W imieniu mojego pana, Sirzechsa Lucyfera, będę obserwowała przebieg meczu. Na podstawie rozmów przeprowadzonych z Rias-sama i Raiserem-sama stworzyliśmy tę lokację. Jest to replika szkoły, do której uczęszcza Rias-sama, Akademia Kuou.]

Co!? Zatem ten pokój był tylko repliką? Był świetnie odwzorowany! Posiadał dokładnie te same przedmioty i identyczne zadrapania na ścianach! Och, ale kiedy wyjrzałem przez okno, niebo było białe. Powinno być ciemne, gdyż była północ. Czyżby stworzyli kopię w świecie bieli? Ale z drugiej strony, stworzenie naszej szkoły w innym świecie… Czym jeszcze diabły mnie zaskoczą…!?

[Miejsca, w których pojawiły się obie drużyny, są ich bazami. Bazą Rias-sama jest pokój Klubu Okultystycznego umiejscowiony w starym budynku szkolnym. W przypadku Raisera-sama jest to pokój samorządu uczniowskiego w nowym budynku. Dla Pionów, w celu użycia promocji, należy udać się do bazy przeciwnika.]

To ja! Nie mogłem promować, dopóki nie dostałem się do bazy przeciwnika. Moja umiejętność, umiejętność Piona, promocja, była niezbędna. Podobnie jak w szachach, był to specjalny ruch, który można było wykonać po dostaniu się Piona na terytorium wroga. Mogłem awansować do każdego pionka poza Królem. Zatem musiałem się tam dostać bez względu na wszystko. Samorząd uczniowski, hm. Pokój ten znajdował się w rogu na ostatnim piętrze. Musiałem się tam dostać!

I vice versa, jeżeli Piony Raisera się tutaj przedostaną, będą mogły promować. W przeciwieństwie do nas, gdzie tylko ja byłem Pionem, u nich było ich aż osiem. Jeżeli wszystkie awansowałyby w Królową, znaleźlibyśmy się w niezłym gównie. Królowa była najpotężniejszym z pionków. To normalne, że wysyła się wszystkie Piony i ściąga się nimi przeciwników. Oznaczało to, że musiałem pokonać osiem bishoujo Pionów samemu… O rany, niezbyt dobrze…

– Niech wszyscy umieszczą transceiver[28] w swoich uszach. – Akeno-san wręczyła każdemu malutkie urządzenie. Buchou odezwała się do nas, przyciskając to w swoim uchu:

– Podczas walki będziemy mogli się komunikować ze sobą za pomocą tego.

Zatem będziemy otrzymywać polecenia przez ten transceiver. To naprawdę bardzo ważny element wyposażenia, więc nie mogłem go stracić.

– Bitwę czas zacząć. Mecz będzie trwał do poranka, licząc w ludzkim systemie czasowym. Start.

DRYŃ

Zabrzmiał szkolny dzwonek. Dzwonek na rozpoczęcie bitwy. I tak właśnie nasz pierwszy Rating Game się rozpoczął!


Część 4[edit]

– Pierwszą rzeczą, którą musimy zrobić, jest wyeliminowanie wszystkich Pionów Raisera. Mielibyśmy nie lada problem, gdyby wszystkim udało się promować do Królowej.

Buchou przemawiała do nas, siedząc na kanapie. Była bardzo pewna siebie. Akeno-san przygotowywała dla nas herbatę.

Ummmm, może nie wiecie, ale mecz już się rozpoczął…

– Buchou, jesteś naprawdę spokojna – odezwałem się.

– Masz rację, Ise – odpowiedziała. – Dziwi cię nasze zachowanie, mimo rozpoczęcia bitwy? Spieszę z wyjaśnieniem – otóż Rating Game przebiega strasznie wolno, choć pojawiają się w nim momenty blitz[29], jednak z reguły trwa bardzo długo. Podobnie jak szachy.

Tak się w to gra? Wyobrażałem sobie bardziej sceny walk rodem z filmów… „Ostateczne starcie dwóch bestii”, coś w tym rodzaju…

– Rating Game ma znaczenie tylko wtedy, kiedy używasz wszelkich możliwości dostarczanych ci przez pole walki. Bazami zazwyczaj są wielkie fortece, zamki lub wieże. Pomiędzy nimi rozpościerają się lasy i rzeki, które równie dobrze służą walce. Tym razem przyszło nam walczyć w szkole. Yuuto.

– Tak jest. – Kiba rozłożył na stole plan całej szkoły. Była na nim naniesiona siatka i widniały na nim angielskie litery i cyfry.

Och, załapałem – plan był rozbity na kwadraty podobnie jak szachy. Buchou wzięła w czerwone kółko stary i nowy budynek szkolny za pomocą długopisu. Rozumiem – oznaczyła bazę naszą i przeciwnika.

– Nieopodal stąd jest las – powiedziała. – Możemy uznawać go również za nasze terytorium. Budynek szkoły jest za to terytorium Raisera. Z pewnością przygotują tam jakąś zasadzkę, na wypadek gdyby któremuś z nas udało się tam przedostać. Cały teren szkoły jest widoczny z ich bazy, zatem bezpośrednia wyprawa na ich teren odpada.

Miała rację – wszystko było widoczne z budynku szkoły. A tak jak powiedziała Grayfia-san, nie byliśmy w stanie używać magicznego kręgu, tak więc teleportacja stąd do ich bazy była niemożliwa. Musieliśmy dostać się tam o własnych siłach. Oczywiście zawsze mogliśmy wykorzystać nasze skrzydła, jednak wtedy stalibyśmy się łatwym celem. A poza tym ja nie potrafiłem jeszcze latać.

– No to może przez boisko?

Buchou zachichotała na moje pytanie.

– Z reguły tak, jednak nasz przeciwnik też jest świadom tej drogi, więc na pewno już kogoś tam umieścił… Z pewnością Skoczka albo Wieżę. Nie, na boisko potrzeba osób sprawnych, zatem będzie to Skoczek i trzy Piony, w sumie czterech. No to kontroluje już jeden punkt.

Kiba zabrał głos:

– Sala gimnastyczna w naszym pobliżu – nie powinniśmy wpierw jej zająć? Jeżeli ją zdobędziemy, otworzymy sobie drogę do budynku szkolnego. Sala ta stanowi przejście do obu budynków, toteż będziemy mogli zablokować wrogowi jedno z dojść.

– Tak, myślę podobnie – zgodziła się z Kibą. – Zdobędziemy salę… W tym przypadku nasz oponent może tam umieścić Wieżę. W zamkniętym pomieszczeniu sprawdzi się ona o wiele lepiej od Skoczka, ponieważ jej siła przyda się tutaj bardziej niż sprawność.

…Wow. Zaczęli rozmawiać o strategii w taki sposób, że się pogubiłem i nic nie rozumiałem! C-cóż, po prostu będę wypełniał rozkazy! Tylko żebym nie sprawiał kłopotów!

– Yuuto i Koneko – powiedziała Buchou. – Wasza dwójka zastawi pułapkę w lesie. Weźcie ze sobą mapę i zaznaczcie, gdzie ją umieściliście. Po tym wykonam kopie i dam każdemu.

– Tak jest.

– …Przyjęto.

Koneko-chan i Kiba opuścili natychmiastowo pokój, zabierając ze sobą mapę i dziwne pudło z narzędziami.

– Wszyscy niech pozostaną w gotowości, dopóki nie skończą zastawiać pułapki. Och, Akeno.

– Tak.

– Kiedy powrócą, mogłabyś stworzyć iluzje i mgłę dookoła lasu i na niebie w jego pobliżu? Oczywiście pułapka ta będzie reagować tylko na ludzi Raisera. W późniejszym etapie gry będziemy musieli dużo się poruszać, więc pozostawię to tobie, Akeno.

– Zrozumiałam, Buchou.

Walka już się rozpoczęła. Jednak wciąż nie wiedziałem, co ja i Asia mieliśmy robić.

– Ummm… Buchou? A co ja mam robić?

Myślałem, że to bardzo źle, że nic nie robiłem. Musiałem coś zrobić!

– Tak, Ise, jesteś Pionem, więc musisz użyć promocji.

– Tak jest! – odpowiedziałem energicznie.

Buchou wyciągnęła w moim kierunku rękę. Hmmm? Co jest?

– Usiądź obok mnie. – Zrobiłem tak, jak powiedziała. Wskazała na swoje uda. – Połóż się.

!... Chwileczkę! Czy to… legendarna „udowa poduszeczka”!?... Naprawdę mogłem położyć się na jej śnieżnobiałych udach jak na poduszce!? Czy ja nie śniłem!?

– O-oddaję się pod twoją opiekę!

Nieświadomie ukłoniłem uprzejmie głowę w stronę Buchou. Gulp… Zacząłem delikatnie usadawiać głowę na udach Buchou.

DOTYK

Poczułem prawdziwą delikatność na moim policzku. Ochhhhh! Czemu byłaś taka mięciutka, Buchou!? Moja głowa prawie eksplodowała z powodu nadmiernego kontaktu z Buchou!! Wszystko, co robiła w stosunku do mnie, było zbyt wspaniałe dla kogoś takiego, kto był w takim wieku! Chciałem wtulić się w jej udo, ale wtedy chyba dostałbym zawału!

– Uuuu… Chlip… – Z moich oczu wypływały łzy.

Udowa poduszeczka. Ze wszystkich rzeczy, które chciałbym otrzymać od dziewczyny, ta z pewnością znajduje się w Top 10. A… teraz… stało się to rzeczywistością… Nie mogłem przestać płakać. Co ja do diaska wyprawiałem w trakcie tak ważnego meczu… Jednak taki zboczek jak ja, który nie miał szczęścia z dziewczynami, został tak słodko potraktowany… Och… mamo i tato… dzięki bardzo, że mnie zrobiliście! Buchou westchnęła na mój widok.

– Rany, dlaczego płaczesz?

High school dxd 181.jpg

– Udowa poduszeczka od Buchou… – Nie mogłem ukryć swej radości. – Jestem tak wzruszony, że nie mogę przestać… Nigdy tego nie zapomnę. Chlip… Cieszę się, że się urodziłem.

– Jeżeli ta poduszeczka sprawia ci tyle radości, to mogę zrobić to dla ciebie raz jeszcze. Reagujesz bardzo emocjonalnie.

Co!? Nie może być! Naprawdę!? Dlaczego Buchou była taka miła!? Nie, to nie było teraz istotne! Jednak coś TAKIEGO było możliwe! Tak, następnym razem poproszę ją o to ponownie! Ach, moje życie towarzyskie stało się takie wspaniałe! Znalazłem się w lidze ponad Motohamą i Matsudą! Odczuwałem żal w ich stronę. Mogłem mieć tylko nadzieję, że ich życia ulegną zmianie na lepsze.

Zaraz, co!? Asia patrzyła na mnie ze łzami w oczach, a na jej twarzy widniała dziwna mina. Hm? Wkurzyła się? Niby czemu? Wyglądała na bardzo niezadowoloną…

DOTYK

Buchou położyła dłoń na moim czole.

– …Usunęłam pieczęć, którą wcześniej na ciebie nałożyłam.

– Co? Pieczęć?

Kiedy zacząłem się zastanawiać nad znaczeniem jej słów, poczułem zmiany w moim ciele.

BICIE SERCA

Nagły napływ mocy. Co jest? Niesamowite. Było to uczucie zupełnie odmienne od tego, którego doznawałem podczas zwiększania mocy przez Boosted Gear. W tym przypadku napływała ona skądś, tak jakby ze mnie i było to całkiem przyjemne. Co jest? Buchou powiedziała:

– Pamiętasz naszą rozmowę o ośmiu Pionach, potrzebnych do wskrzeszenia ciebie?

– Tak.

– Wtedy twoja siła jako diabeł była strasznie niska, toteż nałożyłam na ciebie pewne ograniczenia. Nie miałeś ciała, które mogłoby przyjąć moc ośmiu Pionów. Mówiąc prościej, mógłbyś być najsilniejszy zaraz po Akeno. Musisz tylko zdobyć więcej mocy, w innym przypadku twoje ciało tego nie wytrzyma. A teraz usunęłam jedno z tych ograniczeń.

A więc o to był sens tego całego okropnego treningu! Byłem tak dumny, że dałem mu rady!

GŁASK GŁASK

Buchou zaczęła głaskać mnie po głowie. Achhh… To takie przyjemne, gdy Onee-sama głaska mnie po głowie… Albo mi się wydawało albo Asia spoglądała na mnie ze szklanymi oczyma?

– Ise – Buchou mówiła dalej – musisz pokonać swoich przeciwników, nawet jeżeli są to dziewczyny, okay? Nie możesz się wahać. Oni nie będą się wahać w stosunku do ciebie.

– T-tak jest, rozumiem!

– Dobry chłopiec. Użyj promocji, aby promować do Królowej. Możesz w ten sposób odmienić losy całej bitwy.

– Ale dla mnie to trochę dziwne, żeby facet zamieniał się w Królową.

Na twarzy Buchou pojawił się lekki uśmiech.

– To tylko nazwa pionka szachowego, więc nie musisz tak nad tym myśleć. Jesteśmy już w niekorzystnej sytuacji ze względu na mniejszą ilość pionków. Musisz przygotować się na wysiłek ponad swoje możliwości. Jeżeli stracimy choć jedną osobę, możemy z tego już nie wybrnąć.

Buchou już przydzieliła wszystkim role i miała obmyślone wszystkie ruchy… Gdybym użył mojego Sacred Gear i strzelił magicznym pociskiem w nowy budynek szkoły… To nie takie proste, prawda? Przeciwnik również jest świadom tego zagrożenia i pewnie już się na takie coś przygotował. Z drugiej strony wciąż miałem ograniczenia na mój atak ze zwiększoną mocą. Byłem w tym kiepski i nie mogłem zmarnować swojej szansy. Jeżeli byłbym w stanie to zrobić, to z pewnością byłoby lepiej promować wcześniej do Królowej, co zapewniłoby moc na atak. Tak, po prostu będę parł do przodu, wierząc w Buchou i moich towarzyszy!

– Buchou! Na pewno sprawię, że wygrasz!

Szczerze tak myślałem. Takie były moje prawdziwe uczucia. Tak, z całą pewnością było lepiej powiedzieć to, co się czuło. Buchou uśmiechnęła się na moje słowa.

– Tak, będę na tobie polegała, mój słodki Ise.

Naprawdę sprawię, że wygramy! Nie oddam Buchou takiemu dupkowi!

W taki oto sposób cieszyłem się z ud Buchou, dopóki Kiba i Koneko-chan wrócili. Chyba moja siła podskoczyła do jej maksymalnej wartości!

Część 5[edit]

– Osu!

Będąc już przed starym budynkiem szkoły, moje morale wyraźnie wzrosły. Obok mnie stała Koneko-chan, z którą miałem wykonywać rozkazy Buchou.

– W porządku, Ise, Koneko, nie unikniecie walki, jeżeli wejdziecie na salę gimnastyczną. Poruszajcie się tak, jak o tym rozmawialiśmy. To miejsce ma znaczenie strategiczne. – Buchou odprowadziła nas aż do wyjścia. Koneko-chan przytaknęła na słowa Buchou.

– Tak jest.

Naszym celem była sala gimnastyczna. Musieliśmy zwyciężyć przeciw tym, którzy już na nas tam czekali. Tylko nasza dwójka została tam skierowana. Nie mogliśmy zawieść Buchou. Tak, nie mogliśmy przegrać. Nie mogłem powrócić, nie używszy wcześniej promocji!

– To ja też będę szedł. – Kiba włożył swój miecz do pochwy i był gotów do wyruszenia.

– Yuuto, poruszaj się tak, jak to uzgodniliśmy.

– Tak jest.

– Asia pozostanie ze mną, jednak wyruszymy, gdy tylko otrzymamy znak od Iseia i reszty. Asiu, nie możesz zostać pokonana. To będzie koniec, jeżeli cię stracimy.

– T-tak! – Asia odpowiedziała energicznie, chociaż było widać, że się denerwowała. Z powodu jej leczącej zdolności byliśmy w stanie poruszać się bez większego szwanku. Musieliśmy tylko ochronić naszego Króla, Buchou, i Asię.

– Akeno, wierzę, że będziesz wiedziała, kiedy wyruszyć.

– Tak, Buchou.

Najpotężniejsza podwładna, Akeno-san. Buchou oświadczyła, że wszystko będzie zależało od jej ruchów. Będę polegał na twojej potężnej sile, ukrytej pod tym słodkim uśmiechem! Buchou wysunęła się przed nas i przemówiła:

– No, moi uroczy słudzy. Gotowi? Nie możemy już się wycofać. Naszym przeciwnikiem jest Raiser, o którym mówi się, że jest geniuszem z domu nieśmiertelnych Feneksów. Pokażmy im, gdzie jest ich miejsce!

– Tak!

Wszyscy odpowiedzieli zgodnie, a na nas nadszedł czas. Wraz z Koneko-chan i Kibą opuściłem budynek.

– Ise-san! Dajcie z siebie wszystko!

Byłem w stanie dosłyszeć doping Asi. Na odchodne pokiwaliśmy jej. No, teraz nie było już wycofywania się, Hyoudou Issei! Musiałem być zdecydowany i przeć do przodu!

Biegliśmy prosto do sali gimnastycznej. W trakcie biegu do celu Kiba odłączył się od nas, co było częścią planu.

– Będę was wyczekiwał!

– Tak. Dasz radę!

Rozłączyliśmy się. On będzie robił swoje, a ja swoje! Wraz z Koneko-chan dalej zmierzaliśmy do sali gimnastycznej. Główne wejście było połączone z budynkiem szkoły, więc ono odpadało, mogliby nas w końcu złapać, gdybyśmy jego użyli. Musieliśmy dostać się do środka za pomocą drzwi znajdujących się po drugiej stronie budynku.

Z łatwością się tam dostaliśmy i ze zdumieniem stwierdziliśmy, że drzwi stały otworem.

Ach, ta sala… Wyglądała dokładnie tak samo, jak jej rzeczywisty odpowiednik. Podobna rzecz miała się z starym budynkiem szkoły. Gdyby powiedziano mi, że mamy walczyć w prawdziwej Akademii Kouou, uwierzyłbym w to.

Weszliśmy do środka i znaleźliśmy się na podwyższeniu. Kotara nie była opuszczona, więc cała sala była dostępna dla naszych oczu. Chciałem ją zobaczyć, jednak Koneko-chan przemówiła:

– …Wyczuwam obecność. Wróg.

! Usłyszałem donośny głos.

– Wiemy, że jesteście tutaj, słudzy Gremory! Widzieliśmy, jak wchodzicie.

Głos kobiety. Podwładne Raisera! Widzieli nas! Nie było zatem sensu ukrywać się dłużej. Pokazaliśmy się im. W głębi sali były cztery diablice. Kobieta w chińskiej sukni, bliźniaczki i… loli-shoujo, która pokonała mnie wcześniej.

Nie spodziewałem się, że zobaczę ją w tak wczesnym etapie bitwy… Jeżeli zapamiętałem dobrze, to ta w sukience była Wieżą, bliźniaczki i tamta były Pionami. Zanim wyruszyliśmy, widzieliśmy zdjęcia naszych przeciwników. Trzy Piony i jedna Wieża… Właśnie trafiły się nam takie pionki, jednak ich ilość była podwojona w stosunku do nas. Tak jak było w planie, nie mogliśmy uniknąć walki.

– Boosted Gear, gotowość.

[BOOST!!]

Dublowanie mocy zaczęło się. Tak! Uda mi się!

– …Ise-senpai, pozostawię Piony tobie. Zajmę się Wieżą.

– Tak jest!

Staliśmy na wprost naszych przeciwników. Kobieta w chińskiej sukni przybrała posturę, jaką przybierają mistrzowie kung-fu, gdy szykują się do walki, a za nią pozycję do walki przybrała cała reszta. Na koniec bliźniaczki pochwyciły piły łańcuchowe i… Zaraz, co, piły!?

BRUUUM BRUUUM DRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR

Piły zostały odpalone, wydając przy tym nieprzyjemne dźwięki.

Hej! Serio!? Dziewczyny nie powinny obsługiwać takich niebezpiecznych urządzeń!

– Czas umierać. – Bliźniaczki powiedziały radosnym głosem.

Hola! Nie możecie mówić takich rzeczy z uśmiechem na twarzy! Nie chciałem zginąć! Chyba nie byłoby zbyt kolorowo, gdybym został raniony jedną z tych pił!

BACH! BUM!

Koneko-chan i Wieża rozpoczęły już swoją walkę w niedalekim sąsiedztwie nas. Przypominało to raczej sztuki walki z powodu tej szybkiej wymiany ciosów! Każdy z nich wyglądał na strasznie potężny, nic dziwnego – w końcu obie były Wieżami. Myślałem, że Koneko-chan była w lepszej sytuacji ze względu na swoją drobną budowę, która pozwalała na bardziej swobodne ruchy, jednak kobieta w sukni również poruszała się bez trudności, wyprowadzając przy tym skomplikowane ataki.

ŚWIST

Dziewczyna przecięła powietrze kijem. Jej imię brzmiało chyba Mira. I właśnie w tym momencie wróciły nieprzyjemne wspomnienia. Zachowywałem się, jakbym był naprawdę wszechpotężny, a skończyło się na tym, że pobiła mnie tym kijem, a ja nie zdałem sobie nawet z tego sprawy… Nie chciałem znowu przegrać!

– Umrzyj, umrzyj, umrzyj, umrzyj, umrzyj! – Bliźniaczki zbliżały się do mnie, tnąc piłami podłogę! W powietrze leciało pełno iskier, a one zamachnęły się piłami na mnie!

DRRRRRRRRRRRRR!

Jedna z nich świsnęła mi tuż nad uchem. Wow! Było to niezbyt bezpieczne! Ledwo udało mi się tego uniknąć! Odepchnąłem z barku jedną z nich i zwiększyłem dystans między nami. Nie był to wymagający ruch, zatem Boosted Gear nie powinien się zresetować. Jeżeli będę zbyt pewny siebie i będę walczył nader agresywnie, to moja moc powróci do jej początkowej wartości!

ŚWIST

Dźwięk dochodził zza moich pleców.

– Wow!

Trochę by brakło, a nie uniknąłbym i tego. Kij musnął się o moje ramię! To ta dziewczyna, Mira! Ha, tym razem uniknąłem jej ataku! Moje ciało było sprawniejsze, niż to sobie wyobrażałem. Było to sprawką ciężkiego treningu i wyzwolenia przez Buchou części mojej mocy! Byłem w stanie to zrobić! Byłem pewien mojej mocy. Kiedy doszedłem do tego wniosku, piła musnęła mój policzek! Z intensywnego bólu mogłem stwierdzić, że krwawiłem. Kiedy spojrzałem się na swój ubiór, mundurek był pocięty w różnych miejscach. Uuu… chyba niezbyt dobrze.

[BOOST!!]

Drugie zwiększenie mocy.

Dziewczyny nie zawahały się atakować podczas działania mojego Boosted Gear! Ale… Yo! Haa! Uniknąłem ciosu z góry poprzez odskok w bok, a kiedy któraś z nich atakowała to albo uskakiwałem albo pochylałem się! Zablokowałem atak kija, który nadchodził z przodu! Tak! Dałem radę im wszystkim! No i kurna jak!?

– Achhh! Jestem zła!

– Dlaczego nic go nie trafia!?

Bliźniaczki wyglądały na wkurwione.

– …Nie mogę przełamać się przez jego obronę. – Dziewczyna z kijem również wyglądała na zdenerwowaną faktem, że żaden z jej ciosów mnie nie trafił.

Szkoda. No, ale w końcu trenowałem najciężej jak się dało. Nie mogłem przegrać, gdyby tak się stało, nie mógłbym spojrzeć w oczy Buchou i pozostałym.

[BOOST!!]

I oto moje trzecie zdublowanie mocy!

– Zróbmy to, mój Sacred Gear-kun!

[EXPLOSION!!] Zamierzałem walczyć z nimi w tym stanie! Czułem, jak energia przepływała przez moje ciało! Nagły przypływ na pewien czas! Nie zmarnuję go!

– Pierwsza!

Podbiegłem do jednej z bliźniaczek. Co za szybkość! Jak na mnie było to naprawdę dziwne, ale mój sprint był niesamowity! Cel nie mógł nawet zareagować na moje ruchy. Zamachnęła się piłą, gdy zorientowała się, co się dzieje, jednak moja pięść była pierwsza.

BĘC!

Odleciała na skutek mojego ciosu.

– Ty! Jak śmiesz! Mojej onee-chan!

Druga z nich wyciągnęła piłę w moją stronę, ja jednak szybko się odwróciłem i uderzyłem! Runęła jak rażona gromem na ziemię.

– Haa!

Ostatnia z nich natarła na mnie kijem.

– Daa!

PĘKA

Przeciąłem na pół ten kij. Auć! Był twardszy niż myślałem! Gdy ta pozostała bezbronna, uderzyłem ją.

– Kyaaa! – krzycząc, przeturlała się po podłodze.

– Ku!

Głos oponenta Koneko-chan. Kiedy się obejrzałem, kobieta leżała na podłodze, a moja towarzyszka broni dalej utrzymywała posturę bojową.

– Do licha! Jeżeli przegramy z takim kimś, Raiser-sama z pewnością będzie wściekły!

– Potniemy cię na drobne kawałeczki! – Bliźniaczki znów włączyły piły. Teraz nadarzyła się okazja, aby pokazać, co potrafiłem – a potrafiłem wiele. Udało mi się w końcu osiągnąć niezbędne warunki do użycia mojej potężnej techniki!

– Spróbujcie tego! Moja nowa, ostateczna technika! Dress Break!

PSTRYK

Pstryknąłem palcami. W tym samym czasie ubrania bliźniaczek i dziewczyny z kijem pękły. Tak, nawet ich bielizna znalazła się w kawałeczkach! Ich blade i ponętne ciałka były dostępne dla moich oczu. Wow. Wszystkie trzy musiały jeszcze trochę podrosnąć, ale i to było całkiem…! Buhaha! Na mojej twarzy widniał szeroki uśmiech, jednak z mojego nosa wydobywały się duże ilości krwi.

– N-nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!! – ich krzyki rozbrzmiały w sali.

Wszystkie trzy upadły na ziemię, starając się przy tym zasłonić swoje intymne sfery.

– Ahahaha! I jak? – nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. – Oto moja technika, którą nazwałem Dress Break! Przez cały czas wyobrażałem sobie właśnie to, jak ubrania dziewczyn rozrywają się na kawałeczki! Włożyłem w to swój cały talent magiczny!

Włożyłem w nią wiele wysiłku. Początkowo w ogóle mi to nie szło, jednak kiedy zacząłem przenosić w rzeczywistość to, co sobie wyobrażałem, udało się! Wszystko po to, by zobaczyć ten widok! Hahaha, tylko popatrzcie! Rozebrałem dziewczyny do naga!

Właśnie z tego też powodu obierałem każdy owoc i każde warzywo nie za pomocą noża, ale magii! Jedyną wymaganą rzeczą był uprzedni kontakt fizyczny, a później wysyłam ładunek magiczny. A teraz było widać rezultaty.

– Jesteś naprawdę żałosny! Wrogu kobiet!

– Bestia! Niewyżyty potwór!

Bliźniaczki ze łzami w oczach zaczęły przeklinać.

– …Źle cię oceniłam.

UKŁUCIE

Przemówiła Koneko-chan. Jej słowa ukuły mnie w serce... Nagle usłyszałem głos pochodzący z transceivera.

[Ise, Koneko, słyszycie mnie? To ja.]

Głos Buchou.

– Tak, jesteśmy bezpieczni! Nawet powiem więcej, jesteśmy w korzystnym położeniu!

[Dobrze słyszeć. Akeno jest już gotowa! Chcę, żebyście ruszyli dalej zgodnie z planem.]

Rozkaz Buchou! Kiwnąłem głową po tym, jak wymieniłem spojrzenia z Koneko-chan.

SPRINT

Zmierzyliśmy wprost do głównego wejścia, ignorując dziewczyny spoczywające na podłodze.

– Uciekacie!? Przecież to miejsce ma strategiczne znaczenie!

Podwładne Raisera wyglądały na trochę zaskoczone naszymi działaniami. Tak, miałyście rację. Był to bardzo ważny punkt – lokacja mająca połączenie z obiema bazami. W szachach odpowiadałoby to środkowi, a był on bardzo ważnym miejscem. Właśnie z tego powodu oboje przysłali tutaj swoje pionki! Żeby je zdobyć! Właśnie taki był sens tego wszystkiego! Dlatego zrobiliśmy z tego miejsca przynętę! Opuściliśmy budynek głównym wejściem.

BŁYSK Światło pioruna rozświetliło okolicę.

NAAAAAAAAAAAPRZÓD!!!!!!!!!

Wielka błyskawica uderzyła prosto w salę gimnastyczną. Rozległ się ogromny huk i błysk. Kiedy wszystko ucichło, po budynku nie było śladu.

– Spróbujcie tego – zabrzmiał głos Akeno-san.

Kiedy się odwróciłem, ujrzałem nade mną uśmiechniętą twarz Akeno-san, która unosiła się w powietrzu przy pomocy skrzydeł. Swoją prawą rękę miała podniesioną do góry, a w dłoni kumulował się ładunek elektryczny.

[Trzy Piony i jedna Wieża Raisera Feneksa zostały pokonane!]

Głos Grayfii-san rozbrzmiał na polu walki. Chwileczkę, dzięki temu atakowi przeciwnicy, z którymi przed chwilą walczyliśmy zostali wyeliminowane!? Poważnie!? JEDNYM ATAKIEM!? Przypomniały mi się słowa Kiby:

「Kapłanka Gromów – oto pseudonim Akeno-san. Z racji, że Buchou nie jest jeszcze w wieku, w którym mogłaby brać udział w oficjalnych rozgrywkach, niewielu o niej słyszało. Jednak mimo to jest znana wśród pewnych grup ludzi.」

K-Kapłanka Gromów… Przerażające! Gdyby miała mnie uderzyć, to z pewnością bym umarł! Tak… nigdy nie będę jej denerwował.

– Udało się nam, Koneko-chan. – Chciałem położyć jej dłoń na ramieniu, ale odtrąciła ją.

– …Proszę, nie dotykaj mnie – powiedziała chłodnym głosem, choć na jej twarzy widniał uśmiech.

Uu… ta reakcja naprawdę mnie zasmuciła. No dobra, każda dziewczyna byłaby ostrożniejsza, gdyby zobaczyła moją technikę.

– Hahahaha, nie martw się, nie będę tego używał na swoich towarzyszach.

– …Mimo wszystko, to naprawdę nędzna technika.

O rany. Chyba naprawdę mnie znienawidziła.

[Czy wszyscy mnie słyszą? Akeno przeprowadziła perfekcyjny atak i zakończyła jedną z faz planu.]

Słyszałem głos Buchou. Wydawała się być radosna. Wszystko przebiegało zgodnie z planem – zniszczenie strategicznego miejsca. Zniszczenie, gdy w środku będą pionki Raisera. Wiedzieliśmy, że będą nas obserwowali, dlatego wszystko to było tylko fasadą. Musieliśmy sprawić, że będą z nami walczyć, by upewnić się, że zostaną zniszczeni wraz z salą. Byliśmy tylko przynętą, którą miała zwabić ptaszka do klatki. Plan Buchou był wspaniały! Odrzucić znaczenie strategicznego miejsca i użyć go do ataku! Likwidacja czterech pionków stawiała nas w lepszej pozycji. Nie straciliśmy jeszcze nikogo z nas, więc był to naprawdę dobry start!

[Ta błyskawica wymaga dużego czasu regeneracji do ponownego użycia. Mimo sukcesu, przeciwnik wciąż posiada przewagę liczebną. Wraz z Asią wyruszymy, gdy tylko Akeno będzie w gotowości bojowej. A wy podążajcie dalej zgodnie z planem!]

– Tak jest!

Zatem również ruszały do walki. A kolejną fazą było… połączenie się z Kibą i pokonanie przeciwników na boisku!

I wtedy stało się to.

BAAM!!

Tuż obok mnie rozległa się silna eksplozja. Kiedy odwróciłem się w tamtym kierunku…

– K-Koneko-chan!

Leżała na ziemi nieopodal. Szybko do niej podbiegłem i wziąłem na ręce. Jej ubranie było w strzępach, jakby przetrwało wybuch bomby. Czyżby ten wybuch był…

– I jak? – odezwał się nieznany głos.

Na ziemi widniał czyjś cień, a gdy podniosłem głowę do góry, ujrzałem oskrzydloną postać. Była to kobieta ubrana niczym czarodziejka. Podwładna Raisera! Czy to ona zraniła właśnie Koneko-chan!? Byłem pewien, że była to jego Królowa! Niespodziewane przybycie najsilniejszego z pionków!

– Fufufu. Kiedy polujesz na zwierzynę, najlepszy moment jest wtedy, gdy ta jest czymś bardzo pochłonięta, ponieważ jest bezbronna. Warto było „poświęcić” naszych dla pokonania jednego z was. Wasza grupa jest nieliczna, a zmniejszenie was o jeden mogłoby wystarczyć, żeby postawić was w trudnej sytuacji. Nawet jeżeli pokonacie nas, nie będziecie w stanie pokonać Raisera-sama. Opór jest daremny. – Zaśmiała się, jakby było to naprawdę śmieszne.

– …Ise-senpai… Akeno-senpai… – Koneko-chan przemówiła wątłym głosem. – … Ja… przepraszam… Chciałam być bardziej przydatna dla Buchou i wszystkich…

High school dxd 203.jpg

– N-nie przepraszaj! Robimy to, co do nas należy! Nie ma żadnego problemu! Tylko zaczekaj na Asię…!

Jej ciało pokryło się światłem. Zaczęło blaknąć i rozmazywać się, aż w końcu zniknęło…

[Wieża Rias Gremory-sama pokonana.]

Usłyszałem bezuczuciowe obwieszczenie. Na szczęście Buchou wytłumaczyła mi to wcześniej. Gdy zostaniemy tak poturbowani, że znajdziemy się w stanie, który nie pozwoli nam na dalszą walkę, automatycznie zostajemy przeteleportowani do miejsca, gdzie można wylizać się z ran. Właśnie dlatego nic się nam nie stanie, jeżeli doznamy poważnych obrażeń – nie umrzemy. Tam też zostali przeniesieni ci, których pokonała Akeno-san, a także nasza Koneko-chan. No wiem… Byłem tego świadom. To tylko mecz, ale ja wciąż… ja… ja… czułem, jak ciężar jej ciała zmniejszał się w moich rękach… Niech to. Kurwa!

Trząsłem się ze złości.

– Złaź tu!! Będę twoim przeciwnikiem!!

Zapomniałem o całym planie, a jedynym, o czym myślałem, była walka, mimo świadomości, że było to nierozsądne. Nie mogłem jej przebaczyć. Z oczu Koneko-chan wypływały łzy. Łzy żalu! Była w stanie do dalszej walki! Cholera! Jeżeli zorientowałbym się o wiele wcześniej, nie doszłoby do czegoś takiego! Zapomniałem o ciągłym zagrożeniu z powodu radości wypełnienia zadania!

– Fufufu, co za niekulturalny Pion. Czyżbyś również chciał wybuchnąć jak ta dziewczynka przed chwilą? – Wyciągnęła ręce w moją stronę. Szykowała się do strzału!

– Ara ara. To ze mną będziesz walczyć, Królowo Raisera-sama, Yubelluno-san. A może raczej Królowo Eksplozji? – Akeno-san wleciała pomiędzy nas tak, jakby chciała mnie ochronić.

– Nie przepadam za tym imieniem z powodu jego złego wydźwięku, Kapłanko Gromów. Wyzywam cię do walki.

– Ise-kun, połącz się z Yuutem-kun. Zajmę się nią.

– A-ale!

Próbowałem wpłynąć na jej decyzję, jednak uśmiech ustąpił miejsca powadze – był to pierwszy raz, kiedy widziałem ją taką. Moje serce zabiło mocniej.

– Ise-kun, masz swoją rolę. Ruszaj. To zadanie dla mnie.

Miała rację. Z pewnością bym jej tylko przeszkadzał. Musiałem robić to, co powinienem był robić. Zaciskałem zęby ze złości, ale Akeno-san uśmiechnęła się.

– Wszystko jest w porządku. Pomszczę Koneko-chan. Pokonam ją za pomocą całej mej mocy!

! Ciało Akeno-san pokryło się złotą aurą! Już samo to uświadomiło mnie, jak potężna była. Najsilniejsza osoba pośród nas, nasza Królowa.

– Akeno-san, zostawię ją tobie!

Po tym zdaniu odwróciłem się i pobiegłem w stronę boiska, gdzie oczekiwał mnie Kiba. Zaraz po tym, jak się oddaliłem, usłyszałem ryk zderzających się ze sobą piorunów i wybuchów. Rozgrywka przeszła z fazy początkującej do zaawansowanej.


Żywot 5: Zasługi na polu bitwy[edit]

Część 1[edit]

Kiedy zmierzałem na umówione miejsce, usłyszałem to:

[Trzy Piony Raisera Feneksa-sama pokonane!]

Trzy Piony!? Czyja to zasługa? Akeno-san walczyła z Królową, Buchou i Asia dopiero co tutaj zmierzały… Musiał to być Kiba! Ha, razem dawało to już siedem pionków! Wliczając Raisera pozostało ich tylko dziewięcioro, a nas pięcioro. Wciąż musieliśmy uważać!

! Ktoś nagle chwycił mnie za ramię! Wróg!? Szykowałem się już do ataku, jednak to Kiba trzymał mnie za rękę. Jego uśmiech uspokajał jak zawsze.

– Och, na szczęście to ty.

– Jak widać.

Spoglądaliśmy na boisko zza małego budynku magazynu, który był ciężko dostrzegalny z boiska.

– Wybacz, Kiba. Koneko-chan…

– Słyszałem powiadomienie, także dobrze o tym wiem. Z pewnością bardzo żałuje. Nigdy nie wiedziałem, o czym myśli, jednak podczas dzisiejszego meczu miała wiele obaw. Zrobiła także dużo podczas zastawiania pułapki w lesie.

– …Wygrajmy to.

– Oczywiście, Ise-kun.

Przybiliśmy sobie żółwika. Nigdy go nie lubiłem za to, że był przystojnym gościem, jednak w przypadku walki był osobą najbardziej godną zaufania. Męska para Klubu Okultystycznego! Jeżeli nie będziemy odważni, wypadlibyśmy naprawdę niefajnie przed dziewczynami.

– I to ty pokonałeś te trzy Piony?

– Tak – skinął głową. – Pokój klubu sportowego jest dosyć ważnym miejscem, zatem nie zdziwił mnie widok przeciwnika. Jakoś udało mi się go tutaj zwabić i pokonać. Jednak osoba odpowiedzialna za to miejsce wydaje się być doświadczona i nie zareagowała na moją prowokację. Najwyraźniej użyła Pionów, aby zobaczyć mój sposób walki. Chyba Raiser lubi walczyć poprzez poświęcanie swoich podwładnych. To jedyne, czego potrafi dokonać. – Jego usta uśmiechały się, ale oczy mówiły co innego. – Mamy tutaj do czynienia z trzema pionkami: po jednym Skoczku, Wieży i Gońcu.

– …Będzie ciężko.

– Będą zacięcie bronić tego miejsca. Z powodu straty sali gimnastycznej to właśnie na tym miejscu skupią swoje siły.

Były tylko dwie drogi dostania się do baz: przez salę i przez boisko. Buchou zdecydowała się na zniszczenie jednej z nich, więc nam pozostało tylko mieć oko na boisko. Zatem niczym dziwnym nie było, że spotkamy się tutaj z dobrą linią obrony. Nasz plan zakładał, że ich Królowa wysunie się na przednią linię frontu… Wszystko wskazywało na to, że czekała nas o wiele bardziej zacięta walka niż w przypadku sali gimnastycznej. Uuu… trochę się denerwowałem!

– Czyżbyś się denerwował? – zapytał się z uśmiechem, co spowodowało, że się zaczerwieniłem.

– O-oczywiście! – odpowiedziałem. – Przecież nie mam żadnego doświadczenia bitewnego! A właśnie teraz przyszło mi walczyć. W porównaniu do ciebie to mogę być tylko piechurem[30].

Byłem w posiadaniu potężnego Boosted Gear. Wystarczyłoby to, żebym mógł stanowić poważne zagrożenie. Jednak jego posiadacz, czyli ja, był wciąż niedoświadczony. W pewnym sensie była to strata dla tego wielkiego skarbu. Mimo wszystko wciąż pragnąłem walczyć, walczyć za Buchou. Chciałem wreszcie coś dla niej zrobić. Nawet jeżeli byłem najsłabszy, to nie poddałbym się bez walki. Jeżeli mam umierać, to zabiorę ze sobą swoich przeciwników.

– Spójrz. – Kiedy próbowałem dodać sobie otuchy, Kiba podsunął mi pod oczy swoją dłoń.

…! Trzęsła się.

– Ise-kun, twierdzisz, że jestem doświadczony. To z pewnością prawda. Jednak to mój pierwszy raz, kiedy biorę udział w Rating Game, w poważnej walce pomiędzy diabłami. Mimo że odbywa się on na specjalnych warunkach, to nie zmienia to faktu, że jest to poważna walka. Zostaliśmy w nią wciągnięci bez względu na to, czy nam się to podoba czy nie. Na dodatek jest to pierwsza tego typu rozgrywka, w której bierzemy udział i nie możemy pozwolić, żeby przeciwnik dostrzegł najmniejszą lukę w naszej obronie. Musimy dać z siebie wszystko jako my sami, ale także jako podwładni Buchou. Wynik tego meczu będzie miał ważne znaczenie w przyszłości. Jestem jednocześnie szczęśliwy i przerażony. Nie chcę zapominać uczucia trzęsących się rąk, tego zdenerwowania, tej napiętej atmosfery. Chcę doświadczyć tego wszystkiego i wynieść z tego jakąś naukę. Stańmy się lepsi i silniejsi, Ise-kun.

Kiba… Rozmyślał tak wiele nad tym meczem… Tak jak myślałem, w walce…

– Stwórzmy parę, na widok której dziewczynom będzie mokro w majtkach – powiedziałem.

– Hahaha! Czy to ma oznaczać, że to ja będę tym, którym bierze „od tyłu”?

– Ty głupku! Jeżeli chodzi o wkładanie, to moja broszka! Czyli nie! Umrzyj, Casanovo!

Kurna, wciągnął mnie w swój humor. Uuu… co ja wyprawiam?

Wtem rozległ się donośny i odważny głos kobiety:

– Jestem Skoczkiem Raisera Feneksa-sama, Karlamine! Znudziłam się próbą zrozumienia strategii obu stron! Skoczku Rias Gremory, wyzywam cię do walki!

Na środku boiska do gry w baseball stała dumnie kobieta w zbroi. Co za odwaga! Fufu. Kiba zaśmiał się.

– Przedstawiła się, zatem nie mogę ukrywać swojej osobowości, a jest nią Skoczek i szermierz zarazem. – Po tych słowach ruszył prosto na boisko.

– Idiota.

Mimo że nie uważałem tego za najmądrzejsze, to poszedłem za nim. Był cool.

– Jestem Skoczkiem Rias Gremory, Kiba Yuuto.

– A ja jestem Pionem, Hyoudou Issei!

Na twarzy naszej oponentki pojawił się uśmiech.

– Cieszę się, że przy boku Rias Gremory znajdują się tacy dwaj wojownicy. Bezpośrednie natarcie z frontu – takich rzeczy ludzie zdrowi psychicznie zazwyczaj nie robią.

Zatem byliśmy pełnosprawni inaczej. – Jednak ja kocham takich idiotów jak wy. No cóż, pora zaczynać. – Karlamine wyjęła swój miecz z pochwy. Kiba również przygotował się do wyciągnięcia swojego oręża.

– Walka pomiędzy Skoczkami. Na to czekałem. Osobiście wolałbym wziąć udział w agresywnej walce.

Agresywna odpowiedź Kiby. Och, na jego twarzy widniał najprawdziwszy uśmiech!

– Dobrze powiedziane, Skoczku Rias Gremory! – Karlamine zaczęła ciąć mieczem tak, jakby tańczyła.

BZZZZZZZZZ

Ich miecze zderzyły się z takim impetem, że w powietrze poszły iskry! Oboje byli wyjątkowo szybcy! Rozpoczęli! Wymiana ciosów, której moje oczy nie były w stanie dostrzec. Wciąż znikali i pojawiali się! Co teraz powinienem był zrobić? Hmmmm… Musiałbym być skończonym dupkiem, jeżelibym pomógł Kibie, w końcu była to honorowa walka jeden na jednego. A może powinienem był go dopingować: „Dalej, Kiba!” albo „Dasz radę!”?

– Wydajesz się nudzić.

Kiedy odwróciłem się w stronę źródła głosu, moim oczom ukazała się kobieta w masce. Jeżeli dobrze zapamiętałem, była Wieżą. Chwilę później dołączyła do niej następna osoba.

– Rany, nie rozumiem jej, w głowie jej tylko miecze, miecze i miecze. Ich walka wygląda bardziej na starcie pomiędzy świnkami. Karlamine była bardziej zgorzkniała, gdy Piony się poświęciły. Czyżby aż tak bardzo nie podobała się jej strategia pana? I kiedy wreszcie odnajduję niezłego chłoptasia, on również okazuje się być pasjonatem mieczy. Rany, co za niefart.

Były to słowa bishoujo ubranej na wzór zachodnich księżniczek. Hm, to chyba Goniec. Miała dwa kręcone warkocze. Przypominała prawdziwą księżniczkę. Wow! Udało się im mnie otoczyć! Gońcowa księżniczka spoglądała na mnie dziwnym wzrokiem. C-co się stało?

– Hmmm, więc ten chłopiec jest wielce adorowanym Pionem Rias Gremory? Czyżby miała aż taki zły gust?

Jak śmiała mówić takie rzeczy! Ku! Mimo swojej urody, miała niewyparzoną gębę! Odskoczyłem i przyjąłem pozycję do walki.

– Boosted Gear gotowość!

[BOOST!!]

Dublowanie mocy rozpoczęło się. Skoczka pozostawiłem Kibie, a tymi dwiema musiałem zająć się osobiście! Jednak Goniec tylko westchnął.

– Nie mam zamiaru z tobą walczyć. Izabello, może ty spróbujesz?

Kobieta w masce skinęła głową. Dziewczyna w sukni odeszła od nas i zaczęła patrzeć na nas z odległości. Co!? Dziewczyna z warkoczami nie zamierzała walczyć!?

– Planowałam to już od samego początku. Walczmy dopóty, dopóki nie zaczniemy się nudzić.

– Umm, jasne. Okay, ale czy ten Goniec nie będzie z nami walczył?

Zapytałem ją o to, bo wszystko wskazywało na to, że będzie to dość istotna walka. Nawet nie wiedziałem jak zareagować na jej wycofanie się z walki… Moja rozmówczyni, Izabella, złapała się za czoło i odrzekła: – Ach, o nią się nie martw. Ta dziewczyna jest wyjątkowa. Będzie nas po prostu obserwowała.

Zaniemówiłem. „Obserwowała”!? Przecież to naprawdę ważna bitwa!

– Ona jest… Ta osoba to Ravel Feneks, młodsza siostra Raisera-sama. Została jego podwładną przy pomocy specjalnej sztuczki, ale wciąż pozostaje jego siostrą.

………Co takiego? Ta bishoujo-chan? I ten ptasi koleś? Hm? Cooooooooooooooooooooo!! Pokiwała do mnie z uśmiechem tak, jakby wiedziała, że byłem zaskoczony jej prawdziwą tożsamością… Hej, hej…Czy tak wolno? Przyjął swoją siostrę do grupy i sprawił, żeby brała udział w walce?

– Cóż, nawiązując do jego słów…

「Posiadanie siostry w haremie ma istotne znaczenie. Znasz istotę bliskości pomiędzy rodziną? Wiesz, że znajdą się ludzie, którzy będą patrzeć na mnie z podziwem i zazdrościli? Nie jestem żadnym fascynatem sióstr, więc traktuję ją jako maskotkę.」

– Tak właśnie powiedział.

… Ten ptasi koleś był zboczkiem i dupkiem!? Dwa w jednym! Jednak wydawało mi się, że rozumiałem jego uczucia co do siostry w haremie. Młodsze siostry są świetne! Zawsze chciałem mieć jedną! Nie, zaraz, nie to miałem na myśli…! Dobra, a więc to tak! Ta dziewczyna to jego siostra i nie zamierzała ze mną walczyć.

– Teraz, szykuj się! Pionie Rias Gremory!

ŚWIST

Gdy spodziewałem się, że Wieża, Izabella, zaatakuje z przodu, silny cios został wymierzony z boku prosto w mój policzek! Wow, szczęśliwie udało mi się go odruchowo uniknąć. – Hm, zatem jesteś w stanie uniknąć takiego ataku. Wybacz, trochę cię nie doceniłam. Wrzucę drugi bieg… nie, przeskoczę o dwa biegi!

Wykonała dosyć podejrzany ruch, poruszając całym ciałem. Ale…

ŚWIST! ŚWIST!

Zaczęła atakować pod najprzeróżniejszymi kątami i z najprzeróżniejszych miejsc! Kiedy myślałem, że udało mi się uniknąć jej ciosu, ten powracał jak bumerang! Czy to jedne z tych bokserskich ataków!? Jeżeli by mnie trafiła, z pewnością coś by mi się stało! A ja nie byłem w stanie zaatakować, dopóki mój Boosted Gear nie zwiększy odpowiednio mojej mocy! Nie miałem żadnego innego wyjścia jak omijać jej ciosy! Jak szalony unikałem jej ataków, aż nagle…

KOPNIĘCIE!

– …Gah!

Poczułem ostry ból w brzuchu. Kopnięcie. Kopnęła mnie! Byłem tak skupiony na jej rękach, że zapomniałem kompletnie o nogach…! Straciłem orientację, a na mojej twarzy zaczęły lądować ciosy! Bolało! Naprawdę nie było dobrze!

[BOOST!!]

Ku! Byłem pewien, że było to moje piąte zwiększenie mocy! Wystarczyłoby to, jeżeli moim przeciwnikiem byłby Pion, jednak nie starczyłoby to na Wieżę! Przecież stała zaraz za Królową! Atakowanie bez pełnej mocy na nic by się nie zdało!

Skrzyżowałem ręce i starałem się blokować jej ciosy, choć mimo to były one nad wyraz mocne! Jeżeli pozwoliłbym na to jeszcze przez chwilę, to z pewnością zostałbym wyeliminowany! Wykorzystałem okazję, kiedy zamachiwała się na kolejny atak, i cofnąłem się do tyłu! Zaprzestała ataku, jednak wciąż była w ruchu. Nie miałem pojęcia, kiedy zaatakuje ponownie. Byłem dumny z siebie, że trenowałem wcześniej z Kibą i Koneko-chan. Okazało się to być bardzo pomocne, ponieważ dzięki temu mogłem odgadnąć, kiedy przeciwnik zaniecha ataku. Buchou powiedziała mi także, jak należy uciekać, tak więc teraz byłem w stanie odpierać jej ciosy. Nagle Izabella uśmiechnęła się.

– Nie brałam cię na poważnie… Mówiąc szczerze, myślałam, że będzie po tobie wtedy, kiedy cię kopnęłam… Wygląda na to, że Rias Gremory nieźle cię wytrenowała. Zwłaszcza twoja wytrzymałość jest wspaniała.

Wytrzymałość…? Czy ja miałem w ogóle coś wspaniałego?

– Podczas poważnej walki najważniejszą rzeczą jest kondycja. Bo w końcu nawet idiota może walczyć, jednak żeby podjąć walkę na kilka minut, potrzebujesz kondycji. Walka pożera olbrzymie zasoby kondycji i koncentracji. Już samo unikanie ciosów wymaga dużego wysiłku, a ty, będąc w stanie robić to do tej pory, dajesz do zrozumienia, że przez te dziesięć dni mocno trenowałeś swoje ciało.

… Moje serce zabiło mocniej. Ten zawzięty trening. Krzyki, które sprawiały, że Buchou w moich oczach stała się prawdziwym diabłem. Byłem zmuszany do biegania z samego rana i noszenia ciężkich głazów przez górskie szlaki. Umierałem setki razy. Myślałem nawet, że to wszystko nie było potrzebne. Jednak Buchou pozostawała przy mnie od wschodu do zachodu.

I nagle moje oczy zwilgotniały. Zacząłem żałośnie płakać przed przeciwnikiem. Buchou! Moja Buchou! Byłem w stanie walczyć! Jeszcze stałem! Jeszcze dychałem! Wszystko, co dla mnie uczyniłaś, teraz ujawniło swoje rezultaty! Nie mogłem przegrać. I nie przegram! Bez wątpienia sprawię, że Buchou wygra! Tę kobietę! Pokonam tę oto Wieżę!

– …Chyba powiedziałam coś, czego nie powinnam była. Wyczułam skok twojego ciśnienia.

– Wieżo, Izabello. Jestem najsłabszym i najmniej doświadczonym z całej grupy Rias-sama. Jednak wciąż jestem w stanie cię pokonać! I wtedy stało się to.

Bzzzzzz!

Do moich uszu doleciał dźwięk przecinanego powietrza. Kiedy się obejrzałem, zobaczyłem, jak miecz ciemności Kiby uległ rozproszeniu.

Wymazywacz Świętości, miecz, który pochłaniał światło. Sacred Gear Kiby, jednak wszystko wskazywało na to, że jego część została zniszczona przez przeciwnego Skoczka.

– Niestety, twój Sacred Gear nie sprawdzi się na mnie.

Miecz Karlamine płonął. Ognisty miecz? Zatem Wymazywacz uległ czemuś takiemu. Jednak Kiba zdawał się nie przejmować tym faktem, a tylko uśmiechnął się.

– W takim przypadku powiem ci to – niestety, to nie wszystko, na co stać mój Sacred Gear.

– Co? Bzdura. Skoczku Gremory, to haniebne dla wojownika…

– …Mróz. – Kiedy Kiba powiedział to ściszonym głosem, coś zaczęło się formować w rękojeści. Hm? Zrobiło się jakby chłodniej… Przeszły przeze mnie dreszcze. Nagle z rękojeści wystrzelił lód.

PĘKA!

Wraz z tym dźwiękiem uformował się on w coś na kształt ostrza.

– W wyniku kontaktu z tym mieczem, Pożeraczem Płomieni, każdy rodzaj ognia zniknie.

Lodowy miecz!? Hej, hej, hej!! Miecz ciemności nie był jedynym orężem Kiby!? Wszyscy, poza nim, byli zaskoczeni. Czy takie coś było w ogóle możliwe!?

– N-niemożliwe! Czy usiłujesz mi wmówić, że posiadasz dwa Sacred Gear!? – Karlamine obróciła swój miecz bokiem! Miała zniecierpliwiony wzrok.

PĘK PĘK PĘK

W następnej chwili miecz Karlamine zderzył się z mieczem Kiby. Płomienie zaczęły zamarzać i stały się ciałem stałym. Pękły w drobny mak i znikły. Jednak ona nie przestała atakować. Mimo wszystko odrzuciła na bok rękojeść i wyciągnęła zza pasa następny miecz. Chwyciła go oburącz i krzyknęła:

– Jesteśmy częścią wszechpotężnego domu Feneksów! Mamy władzę nad ogniem i powietrzem! Posmakuj tego! Podmuch ognia!

Guuuuuuu!

Płomienie ognia obtoczyły boisko do baseballu, na którym walczyła ta dwójka. Gorący wiatr grzmał niemiłosiernie.

– Niech ją! Zapomniała, że my również tutaj jesteśmy!? – Izabella przemówiła, osłaniając ręką twarz. Miecz Kiby zaczął się topić. Mimo to Kiba nie wydawał się być zakłopotany.

– Hm, rozumiem… Chcesz nas spalić w wietrze ognia… Jednak… – Wyciągnął rękę, w której dzierżył pozostałą rękojeść, i przemówił pewnym głosem: – …przestań.

WSYSA! Jęzory ognia zaczęły być wciągane przez jego miecz. Wiatr ustał, a dookoła nas znów zapanowała cisza.

– … Przywracacz Ładu. Już dawno nie używałem więcej niż dwóch demonicznych mieczów podczas tej samej walki.

Z rękojeści wystawało wyjątkowe ostrze. W jego środku była mała trąba powietrzna. Czyżby właśnie tam zassał cały ten wiatr? Był w stanie stworzyć nawet taki miecz!?

– … Wielokrotny Sacred Gear. Posiadasz Sacred Gear, który kopiuje bronie innych posiadaczy Sacred Gear i pozwala ci ich używać?

Kiba potrząsnął przecząco głową.

– Nie, nie mam kilku Sacred Gear. Również ich nie klonuję. Tworzę je.

– Tworzysz… je?

– Tak. Narodziny Miecza. Jestem w stanie stworzyć dowolny demoniczny miecz. Tak nazywa się mój Sacred Gear i taka jest właśnie jego zdolność.

Z ziemi wyrosło kilka mieczy, kiedy tylko dotknął jej ręką! Wszystkie z nich miały różne kształty. Nawet ostrza były przeróżne! Tak jak powiedział Kiba, wszystkie były demonicznymi mieczami!

[BOOST!!]

Ha, nareszcie! Dokładnie sto pięćdziesiąt sekund! Byłem gotów!

「Strzel blokiem magii! Kiedy go uformujesz, wystrzel kształtem, który najłatwiej ci wyobrazić!」

Zapamiętałem, co powiedziała Buchou. Najłatwiejszym dla mnie sposobem strzelania magią był ten, którego używał główny bohater „Dragon Balla”, Son Goku, kamehameha!

– Boosted Gear! Naprzód!

[EXPLOSION!!]

Olbrzymie ilości energii zebrały się w moich dłoniach. Trzymałem dłoń przy dłoni i wyciągnąłem ręce przed siebie! Wyobraziłem sobie, jak strzelam i usiłowałem strzelić poprzez wyrzucenie energii z siebie! Jednak musiałem uważać. Moc, która była w stanie zniszczyć górę, nie pomogłaby tutaj. Jeżeli zniszczyłbym szkołę, mogłoby to wpłynąć na plan Buchou. Strzeliłem więc, pozostawiając sobie jak najwięcej energii. Mój specjalny ruch, Dragon Shot! Wykrzyczałem nazwę mojej techniki wykonując przy tym odpowiednie ruchy, żeby byli świadomi tego, co chciałem zrobić.

DON!

Blok magii został wystrzelony z moich rąk.

– Guwaa!

Siła wystrzału odepchnęła mnie do tyłu. Nie spuszczałem jednak oczu z mojego pocisku. Był ogromny! Porównując go do mnie, to był z pięć razy większy ode mnie. I leciał wprost na moją przeciwniczkę, Wieżę. Buchou mówiła mi, że to właśnie Wieże sprawiają największe kłopoty. Ich atak i obrona były niezwykle wysokie. Zazwyczaj rolę Wieży dawało się komuś właśnie z takimi cechami, jednak można było zrobić zupełnie inaczej. Można było ją przydzielić komuś, kto biegle posługiwał się magią lub był niezwykle szybki. Osoby walczące z pomocą magii zazwyczaj mieli braki w swoich właściwościach fizycznych, zatem używali swoich umiejętności do pokonania słabości. Zatem jeżeli przydzieliłbyś Wieżę komuś z szybkimi nogami, stałby się osobą z szybkimi nogami, wysoką obroną i mocnym atakiem. Taki all-rounder[31]. Ponadto Wieża posiadała specjalną zdolność, odpowiednik promocji Piona, roszadę. Mogła zamienić się położeniem z Królem. Buchou powiedziała mi, że ta technika sprawiała najwięcej kłopotów. Mimo że po szach-macie roszada nie działała, jednak przerzucenie Króla do pozycji Wieży dawało z pewnością przewagę. Pracowanie nad swoimi silnymi stronami i maskowanie swoich słabych punktów było na rękę panu. Jak widać, istniało multum sposób na używanie pionków. Właśnie z tego sposobu chciałem stawić czoła tej Wieży, Izabelli.

– Izabella, nie przyjmuj! Unik! – krzyknęła Karlamine.

Izabella, która zamierzała zatrzymać pocisk, odskoczyła w bok.

MIJA

Uniknęła mojego ataku. Mój dragon-shot poszybował dalej, prosto na kort tenisowy.

BUUUUUUUUUUUUUUUM BAAAAAAM!

Dudnienie ziemi! Dotarł do nas silny podmuch wiatru i czerwone światło! Spojrzałem w stronę, dokąd poszybował mój pocisk, i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Cały kort wraz z otoczeniem zniknął! Czy to ja zrobiłem!? Moim atakiem!? Teraz wszystko wyglądało zupełnie inaczej niż przed chwilą! Nie pozostał żaden ślad po korcie! Zamiast niego był ogromny otwór! Czy ja kryłem w sobie aż tak niszczycielską moc? Znowu zdałem sobie z tego sprawę – mój Sacred Gear był nienormalny.

– Izabella, pokonaj tego Piona, tego chłopca! Jego Sacred Gear ma moc, która może odmienić losy bitwy! – Na wrzaski Karlamine, wzrok Izabelli utkwił na mnie.

– Zrozumiano! Boosted Gear! Stałby się sporym zagrożeniem, jeżeli byśmy pozwoliły mu na użycie promocji! Jednak ja pokonam go, zanim zdąży to zrobić!

Ha, teraz było inaczej! Moc mojego ataku była teraz na równi z atakiem wysokoklasowego demona! Przeciwniczka prędko na mnie natarła, kopiąc i uderzając. Odparłem jej atak i skumulowałem całą siłę w lewej ręce.

– Daa!

Moja pięść powędrowała wprost na nią. Skrzyżowała ręce i chciała się osłonić, lecz…

BĘC!

Mój mocarny cios przełamał jej obronę i posłał Wieżę daleko ode mnie. Tak! Udało mi się jej dotknąć! Teraz mogę jej użyć!

– Dress Break!

TRACH!

Ubranie Izabelli rozerwało się na strzępy. Mogłem dojrzeć jej nagie ciało. Wow, co za ogromne piersi! Widok ten naprawdę był świetny! Zachowam go na zawsze w pamięci!

– C-co! Co to ma być!?

Zareagowała tak, jakby zrobiła to każda dziewczyna – starała się zasłonić intymne części ciała. Ja jednak nie marnowałem ani sekundy i posłałem w jej stronę mały pocisk magiczny! Wyobraziłem sobie, jak wylatuje z mojej dłoni!

– Leć!!

[STRZAAAAŁ!!]

– Ku! Takim ruchem!

Jej nagie ciało pokryło się w fali magii.

[BĘC!!] Fala uderzeniowa rozeszła się po całej okolicy. Kiedy wszystko ucichło, Izabella, która leżała bezwładnie na ziemi, zaczęła się świecić. Jej ciało znikło.

[RESET]

Efekt Boosted Gear minął. Cóż…

[Wieża Raisera Feneksa-sama pokonana.]

Powiadomienie Grayfii-san.

– Oh yeaaaaah! – krzyknąłem z radości, ponieważ udało mi się pokonać przeciwnika! Mogłem walczyć! Byłem w stanie walczyć dzięki tobie, Buchou!

Część 2[edit]

Po walce z Izabellą z trudem łapałem oddech… Zużyłem dużo z mojej kondycji i magii. Co do magicznych ataków, to wykorzystywałem energię z mojego ciała, toteż im silniejszego użyłem ataku, tym bardziej się męczyłem. Już samo to, że mogłem strzelić dwa razy pod rząd, było dobrym znakiem. Chociaż nie, po moim drugim ataku istniało zagrożenie, że mogłem teraz zużyć resztę energii i mógłbym zemdleć. Obstawiałem, że byłem w stanie strzelić pociskiem jeszcze tylko raz.

Karlamine uśmiechnęła się na stratę Izabelli.

– Chyba wraz z Izabellą nie braliśmy na poważnie tego Piona i jego Sacred Gear. Tak jak myślałam, nie powinnam go traktować jak zwykłego Piona.

Pochwała od przeciwnika. Nie było to coś złego, raczej się z tego cieszyłem.

– Mimo wszystko jest to okropna technika… Nie, bardziej przerażająca… R-rozrywanie kobiecych ubrań…

– Tak, naprawdę przepraszam. Bardzo za niego przepraszam.

Kiba ją przeprosił za mnie… Co ty robisz? Czułem się głupio.

– Z drugiej strony posiadacz demonicznych mieczy… co za szczęście. Być może jest to przeznaczenie, że jest mi dane spotkać miecznika, który posiada tak wyjątkowe miecze.

Kiba wyglądał na zainteresowanego.

– Hmmm, a więc jest ktoś jeszcze, kto oprócz mnie posługuje się demonicznymi mieczami?

– Nie, nie demonicznymi. To był święty miecz.

– …!

Wszyscy zauważyli zmianę wyrazu twarzy Kiby na te słowa. W jednej chwili dało się wyczuć ogromną chęć mordu, która od niego aż promieniowała. Wow, niesamowite! Dało się wyczuć prawdziwy chłód. Czułem go całym ciałem. Kiba zapytał oschłym głosem:

– Opowiedz mi o posiadaczu tego świętego miecza.

… Co za nacisk. Jego poziom wrogości był porównywalny do tego, który miała Buchou, gdy była wkurwiona. Święty miecz? Co miał z nim wspólnego?

– Hmmm, wygląda na to, że tamten szermierz ma jakieś powiązania z tobą. Jednak z racji, że i my jesteśmy wojownikami, rozmowa o takich rzeczach byłaby niezbyt grzeczna. Zatem pozwól, że odpowie ci na to pytanie mój miecz!

– …Czyżby… Jeżeli jesteś w stanie mówić coś takiego, to pozostawienie cię na skraju śmierci będzie na miejscu.

[DRESZCZE]

Pomiędzy tą dwójką aż się iskrzyło. Te chęci mordu były tak wyraźne, że sam drżałem! Kiba! Co się z tobą stało!? Gdzie się zapodział twój uspokajający uśmiech!?

Nagle ktoś do nas podszedł.

– Już jesteśmy.

– Co? Gdzie Izabella-neesan?

– Nie mówcie, że została pokonana!

Pełno shoujo podwładnych Raisera zaczęło gromadzić się dookoła. Pamiętałem te twarze. Były tutaj dwa Piony, jeden Goniec i Wieża… Co takiego!? Przecież to były wszystkie jego pionki! Co!? Czyżby szukały walki!? Byliśmy tutaj z Kibą sami! Akeno-san prawdopodobnie wciąż walczyła z Królową, ponieważ na niebie raz za razem pojawiały się błyskawice. Buchou i Asia… właśnie, co z nimi? Powinny były już tutaj zmierzać…

– Hej, Pionie-kun. – Jedna z dziewczyn Raisera mnie zawołała. Hm? – Raiser-sama powiedział, że zamierza walczyć z twoją księżniczką. Sam zobacz. – Wskazała na punkt na niebie.

Kiedy tam spojrzałem, moim oczom ukazały się dwie postaci: jedna z ognistymi skrzydłami, a druga z czarnymi. Ta druga była rudowłosą dziewczyną! Buchou!

[Ise-san, słyszysz mnie!? Ise-san!]

Głosi Asi dochodził z transceivera.

– Asiu! Co się stało!? Czy chodzi o Buchou?

[Tak. Właśnie jestem z Buchou na dachu szkoły. Nasz przeciwnik, Raiser-san, wyzwał ją do pojedynku, a ona się zgodziła! Dzięki temu możemy przedostać się do budynku szkoły bez większych przeszkód…]

… Co do cholery właśnie się działo? Na mojej twarzy widniała zdezorientowana mina. Uśmiechnięta siostra Raisera podeszła do mnie.

– Wygląda na to, że Onii-san zareagował stanowczo na prowadzenie Rias-san, wyzywając ją do walki. Jeżeli walczylibyśmy normalnie, dawno już byśmy wygrali, jednak jak widać, Onii-san daje wam niezłej fory. Mimo wszystko z tego co widzę, pokona ją zanim zdołasz się tam dostać. Ohohoho. – Zaczęła się śmiać, próbując dłonią zakryć usta. Zaczynałem się wkurwiać!

– Buchou jest silna! Akeno-san dołączy do nas za chwilkę, jak tylko pokona waszą Królową! Kiba zmiecie zaraz was wszystkie za pomocą swoich demonicznych mieczy! Ja użyję mojego Boosted Gear i…

– Rudowłosa Księżniczka Zniszczenia, Kapłanka Gromów, Narodziny Miecza i Boosted Gear… Już usłyszenie tego sprawia, że czuję dreszcze. Jednak waszym przeciwnikiem jest nieśmiertelny ptak. Bez względu na to, jakie posiadacie moce, nic mu nie zrobicie.

– Jednak i feniks posiada swoje słabe strony!

Zaczęła się śmiać na mój argument.

– Zamierzasz walczyć z nim tak długo, aż straci wolę do dalszej walki? A może chcesz pokonać go za pomocą mocy równej Bogu? Chcesz wygrać ten mecz? Śmiechu warte. – Niby czemu!?


– Ponieważ od początku Rias-sama nie miała nawet cienia szansy na zwycięstwo. To właśnie dla was oznacza „nieśmiertelność”. – Pstryknęła palcami. Jej koleżanki mnie okrążyły. – Karlamine, pozostawiam tego Skoczka tobie, jeżeli jednak przegrasz, nie będziemy z nim walczyć jeden na jednego, a pokonamy wspólnym atakiem. A może chcesz zhańbić nazwisko Feneks?

Karlamine przytaknęła na jej słowa.

– Sieris.

– Tak jest.

Przede mną stanęła dziko wyglądająca kobieta. Na swoich plecach miała miecz.

– Oto następny Skoczek mojego Onii-san. W przeciwieństwie do Karlamine, nie posiada żadnego z tych honorów rycerza. Pokonuje swojego przeciwnika. Po prostu.

Kobieta nazwana Sieris wyjęła miecz z pochwy… Był on naprawdę wielki. I szeroki. Pewnie bym umarł, jeżeliby mnie nim cięła?

– I zakończy to. Ni i Li.

– Nya.

– Nya-nya.

Osobami, które odpowiedziały jej, były dwie dziewczyny z uszami bestii. Chyba były Pionami.

– Oto dwie kobiece wojowniczki. Ich sposób walki wręcz jest niesamowity, tak dla twojej wiadomości.

ŚWIST

Zniknęły z mojego wzroku! W następnej chwili otrzymałem cios w brzuch i głowę.

– Guhaa!

Bez chwili wytchnienia dostawałem kolejne ciosy – w nogi, ręce, ramiona, plecy. W każdą część ciała! Nie byłem w stanie dostrzec nawet ich pięści! Co za prędkość!

– B-boosted Gear!

[BOOST!!]

Zaczęło się! Jednak częstotliwość uderzeń również wzrosła!

– Ni! Li! Jego Sacred Gear to Boosted Gear, który podwaja jego moc co każde dziesięć sekund! Nie pozwólcie tak jak bliźniaczki od pił, Eel i Nel, które zostały pokonane, na to, żeby osiągnął trzecie zwiększenie! Skończcie to w czasie krótszym niż trzydzieści sekund. Ze względu na jego Sacred Gear, nie może walczyć w czasie dublowania mocy! Będzie po prostu uciekał! Celujcie w jego nogi! Unikajcie jego rąk! Posiada naprawdę bezwstydną technikę, która rozgrywa ubrania kobiet poprzez dotyk!

Po ostatnim zdaniu na ich twarzach pojawił się ślad przerażenia.

– Co za podłość!

– Bestia!

Zamknąć się! Co było w tym złego!? Co było złego w ruchu, który rozbierał dziewczyny do naga!?

– To takie chamskie, że myślisz dolną częścią swojego ciała!

– Co w tym do licha złego!? Jestem chłopakiem!

No cóż, pewnie było to bezcelowe, aby im odpowiadać. Jednak siostra Raisera wiedziała o moich słabościach bardzo dobrze!

BĘC!

Auć! Kurna! Zaczęły bić mnie po nogach! Celowały w moje łydki! Czyżby ich kopniaki bolały tak mocno!? Czy ich tężyzna fizyczna była taka wysoka z tego tytuły, że były potworami!? Nie mogłem bezmyślnie atakować, gdy Boosted Gear zwiększał moją moc! Byłby to najgorszy scenariusz, gdyby właśnie teraz moja moc się wyzerowała! Musiałem uciekać i unikać…

BAM!

– Auuu!

Kolejny kopniak! Bolało! Moje nogi trzęsły się z bólu! Nie byłem w stanie uciekać…!

– Guhaa!

Otrzymałem mocny cios prosto w twarz. Pociekła mi krew. Krew. Krew! Z ust oraz nosa! Z moich oczu leciały łzy!

– Ise-kun! Cholera!

Kiedy Kiba zobaczył moje położenie, chwycił miecze w obie dłonie i zaczął nimi ciąć tak, że z łatwością mógł pokonać Karlamine.

– Karlamine! Wytrzymaj jeszcze dziesięć sekund! Wiem, że nie jesteś w stanie go pokonać, jednak my zaraz pozbędziemy się tego chłopca! Jeszcze chwilka! – Siostra Raisera roześmiała z przyjemnością. Czy zamierzałaś patrzeć jak król!? Naprawdę była niezłą dziwką!

BAC

Nie mogłem poruszyć nogami. Moje kolana uderzyły o ziemię... Dupa. Nie miałem żadnej siły w nogach. Obraz zaczynał stawać się rozmazany. Chyba otrzymałem zbyt duże obrażenia… Cholera! Jeżeli teraz bym zemdlał, to zostałbym pokonany! A tego nie chciałem! Nie chciałem przegrać, wcześniej nie pomagając Buchou!

BUUUUUUUM!

Fala uderzeniowa rozeszła się po całej okolicy, a ziemia zadrżała! Podniosłem wzrok do góry, gdyż spodziewałem się właśnie tego – Buchou i Raiser walczyli. Ich starcie polegało na wymianie magicznych pocisków. Czerwona aura energii i ognista. Raiser wydawał się niczym nie przejmować, na jego ciele nie widniały żadne oznaki walki. Nawet jego ubranie nie było rozdarte. A mundurek Buchou miał już spalone części. Wydawało mi się, że jej oddech był ciężki.

「Ponieważ od początku Rias-sama nie miała nawet cienia szansy na zwycięstwo. To właśnie dla was oznacza „nieśmiertelność”.」

Słowa siostry Raisera powróciły do mojej głowy… Przegramy? Buchou? Co by się stało, jeżeli byśmy przegrali? Wtedy Buchou będzie musiała… z nim… Tego! Tego nie odpuszczę! Musiałem powstać. Musiałem wstać, jeżeli nawet miało to grozić tym, że moje ciało stałoby się kupą bezwładnego mięcha. Czy to z powodu tego, że ją lubiłem? Po części. Miłość również była jednym z powodów. Jednak bardziej niż to, musiałem ją chronić. Nie chodziło o jakiś kontrakt czy zobowiązania. Ona musiała po prostu stać dumnie, a jej szkarłatne włosy musiały powiewać w wietrze. To była właśnie Buchou. To była właśnie moja Buchou, którą szanowałem i podziwiałem. Powiedziała mi wcześniej, że nie chce Raisera. Powiedziała mi, żebym walczył. Zatem ja… będę walczył.

Hej, Sekiryutei[32]. Odpowiedz, jeżeli mnie słyszysz.

– Daj mi siły! Boosted Gear!

[Dragon Booster!!]

Z mojego Sacred Gear wydobyło się czerwone światło. Nie wystarczająco. To mi nie starczy! Chcę więcej siły!

– Więcej! Wtedy to była Asia! Teraz jest to Buchou! Odpowiedz na moje uczucia! Boosted Gear!

[Dragon Booster drugie Wyzwolenie!!]

Z rękawicy wydobył się dźwięk, którego nigdy wcześniej nie słyszałem, a w mojej lewej ręce zaszły zmiany. Pokryła się ona czerwoną aurą, która zaczęła przybierać jakiś kształt. Rękawica zaczęła zmieniać swój kształt. Kiedy czerwień znikła, Boosted Gear…

– …Zmienił się?

Rękawica, która miała być uosobieniem szaleńczej mocy, przybrała nową postać. Klejnot, który wcześniej był tylko na mojej dłoni, pojawił się również na moim ramieniu. Co…? Co to było? Zastanawiałem się nad tym, a klejnot wysłał do mojego mózgu informację.

………

…………………a więc tak mogłem użyć mojej nowej mocy… Uśmiechnąłem się. Mogłem… Mogliśmy wciąż stać się silniejsi!

– Kiba!

Włożyłem całą siłę w moje nogi i wstałem! Hahaha, wprost słyszałem, jak różne części mojego ciała jęczały. Wytrzymajcie jeszcze trochę! I… biegłem! Biegłem wprost do Kiby! – Użyj swojego Sacred Gear!

Kiba wydawał się być zaskoczony moimi słowami. Jednak wbił swój miecz w ziemię i zawołał donośnym głosem:

– Narodziny Miecza!

BRZĘK

Ziemia zaświeciła się i wydobyło się z niej pełno demonicznych mieczy. Pchnąłem ręką na ziemię i krzyknąłem:

– Boosted Gear! Druga umiejętność!

[Przesyłka od Sekiryuteia, Boosted Gear Gift.]

[Transfer.]

[BRZĘCZY!!]

Dźwięk metalicznego dudnienia rozbrzmiał w całej okolicy. Całe boisko w jednej chwili stało się morzem mieczy. Wszędzie pojawiło się pełno mieczy o przeróżnych kształtach, z ostrzami skierowanymi ku górze. Wszystkie z nich były demonicznymi mieczami stworzonymi przez Kibę.

Druga moc, Boosted Gear Gift. Przesyłało moją moc, która została podwojona, do innej osoby lub przedmiotu, czego rezultatem był drastyczny skok mocy. Uczyniłem tak właśnie z demonicznymi mieczami, a teraz było widać efekty. Zwiększyłem moc tworzenia mieczy i przestrzeń wokół nas stała się polem ostrzy.

– …Niemożliwe.

– Czy ty chcesz mi wmówić, że to również jest jedna z umiejętności smoka?

Podwładne Raisera wyrzucały z siebie swoje wątpliwości. Hm, nic nie było można na to zaradzić. Ich ciała zostały przebite przez miecze. Zaczęły się świecić i zniknęły. Powróciły!

[Dwa Piony, dwa Skoczki oraz jeden Goniec Raisera Feneksa-sama pokonane.]

– Tak!! – Przyjąłem zwycięską pozę na informację Grayfii-san.

Właśnie dzięki temu atakowi udało się nam pozbyć dużej ilości jego pionków! Ha, byłem w stanie! My byliśmy w stanie! Dzięki tej nowej umiejętności, Gift, moc Buchou, Akeno-san oraz Kiby będzie mogła wzrosnąć! Tak, dzięki temu będziemy mogli pokonać Raisera!

Kiba spoglądał na miecze ze zdziwionym wzrokiem. Wydawał się być zaskoczony, ponieważ nie spodziewał się takiego efektu.

– Tak, Kiba, użyłem rękawicy, żeby umocnić…

[Królowa Rias Gremory-sama pokonana!]

– …!?

– Co!?

Nie mogliśmy uwierzyć własnym uszom. Oczywiście, nie mogłem w to uwierzyć! A-Akeno-san… niemożliwe! Była najsilniejsza z nas…

BUM!

Ziemia zadrżała brutalnie, a ja usłyszałem znany mi już hałas. Dźwięk pochodził z tego miejsca, gdzie stał Kiba. Kiedy odwróciłem tam niepewnie wzrok, oniemiałem. Kiba… Nasz Skoczek leżał na ziemi, a z jego ciała wydobywał się dym. Wokół niego było pełno krwi. Nawet nie minęła sekunda, a jego ciało zaczęło pokrywać się w świetle.

[Skoczek Rias Gremory-sama pokonany.]

Kolejna niemożliwa informacja rozbrzmiała na polu bitwy. Mogłem stać tam w osłupieniu i oczekiwać na dalszy bieg wydarzeń…

Część 3[edit]

Pozostałem sam, a wokół mnie było pełno krwi, zarówno nieprzyjaciół jak i mojego towarzysza.

[PĘKA]

Demoniczne miecze, które zamieniły okolice w prawdziwe morze ostrzy, na skutek utraty swojego właściciela, zaczęły kolejno jeden za drugim roztrzaskiwać się na kawałeczki. Ich fragmenty pokryły się w swoim srebrny kolorze i uniosły się do góry. Wytworzyło to magiczną atmosferę. Po kilku sekundach wszystkie poznikały.

! Bez chwili wytchnienia ujrzałem w górze jakąś sylwetkę. Kiedy podniosłem oczy do góry, ujrzałem czarodziejkę, Królową Raisera. Powinna była przecież walczyć z Akeno-san! Ale jak, przecież została pokonana!? A ona nie miała żadnych ran! Co do cholery się działo!? Przecież to nie było możliwe, że Akeno-san przegrała, nie zadając jej żadnego ciosu!

– Skoczek wyeliminowany. – Zaśmiała się szyderczo. Zareagowałem natychmiastowo.

– To ty pokonałaś Kibę i Akeno-san!?

Ta eksplozja! Tak, Koneko-chan również została przez to pokonana! Niech to! A teraz zdjęła Kibę!

– Schodź tutaj, już! Akeno-san! Koneko-chan! A teraz Kiba! Pomszczę ich! Złaź natychmiast!! Pokonam cię z pomocą mojego Sacred Gear, tylko zejdź!

Podniosłem pięści do góry i zacząłem ją prowokować słowami. Jednak ona tylko spojrzała się na mnie z uśmiechem i odleciała w stronę dachu szkoły, jakbym ją zupełnie nie interesował.

– Czekaj! Powiedziałem zaczekaj, kurwa twoja mać! – Zacząłem ścigać ją ze złością! Nie pozwolę ci uciec! Bo ci do diabła pozwolę! Buchou tam była! I Asia także! Nie pozwolę ci już na zranienie moich przyjaciół! Nie pozwolę!

[UPADA]

– Agaah!

Poleciałem na ziemię, ponieważ moje nogi stały się bezwładne. Chciałem jak najszybciej wstać, jednak na próżno poszły moje wysiłki, gdyż nie było we mnie już żadnej siły…! Moje ciało trzęsło się jak opętane…! Nawet ja wiedziałem dlaczego. Osiągnąłem limit swojej wytrzymałości. Byłem w stanie wytrzymać tak dużo, ponieważ Buchou mnie trenowała, jednak to był już koniec, jeżeli ktoś taki jak ja bez żadnego doświadczenia bitewnego walczył przez taki długi czas. Mój puls był zdecydowanie zbyt wysoki, a mój oddech był ciężki. Obrażenia z każdą sekundą się powiększały i było coraz gorzej. Prawie potraciłem zmysły z powodu nadmiaru tego bólu – twarz, ręce, nogi, brzuch, dosłownie wszystko miałem obolałe. Nie byłem w stanie myśleć trzeźwo, gdyż straciłem wszystkich towarzyszy i to przed moim nosem. Doświadczyłem sytuacji, która spowodowała u mnie ból porównywalny do tego, jakby ktoś usiłował wyrwać serce z mojej klatki piersiowej. Mimo to musiałem powstać. Nawet w takiej chwili, musiałem wstać i iść po Buchou.

– Ngaa!! – Krzyknąłem tak głośno, że dodałem sobie tym otuchy, że mam jeszcze tyle sił.

Mogłem poruszyć lekko nogami. I wstałem! Wstawałem powoli i odwróciłem się w stronę budynku szkoły. Tak, musiałem się dostać na dach. Kiedy przymierzałem się do postawienia pierwszego kroku, ktoś przemówił.

– Wciąż zamierzasz walczyć?

Kiedy się obejrzałem, siostra Raisera zleciała z góry machając ognistymi skrzydłami. Nie została przedziurawiona mieczami…? Udało się jej ich uniknąć poprzez odlecenie? Przypomniałem sobie informację, że został tam wymieniony tylko jeden Goniec. Próbowałem przyjąć pozycję do walki, jednak ona wzruszyła ramionami.

– Nie będę już walczyła. Bo i tak już przegraliście.

– P-przymknij się. Ani ja ani Buchou jeszcze się nie poddaliśmy.

– Ta moc smoka, to było coś niezwykłego. Przekazanie mocy, którą zwiększyłeś, do innej osoby. Uważam to za coś nienormalnego, a gdy pomyślę jeszcze o mocy destrukcji Rias-sama i Kapłance Gromów, mój strach staje się jeszcze większy. Ta moc z pewnością będzie w przyszłości wielkim zagrożeniem dla innych wysokolasowych demonów. Jednak tym razem przegraliście.

– …Czy to z tego powodu, że Feneksy są nieśmiertelne?

– Z pewnością tak, jednak także dlatego, że ani ty, ani Rias-sama nie macie już sił do dalszej walki, nieprawdaż? Nawet jeżeli możecie wyleczyć każdą ranę, nie możecie przywrócić sobie kondycji. W tej sytuacji przegracie, ponieważ jesteście bardziej niż wycieńczeni. Także… – Wyjęła jakąś buteleczkę… Co to? Woda święcona? Nie mogło być. – Łzy feniksa. Słyszałeś o nich? Nasze łzy są w stanie wyleczyć każdego rodzaju ranę.

Łzy feniksa!? Buchou wspominała mi o tym. Czy to w ogóle było dozwolone!?

– Nie nazywaj tego oszustwem… Wy posiadacie osobę z Zmierzchem Uzdrawiania –powiedziała to tak, jakby czytała mi w myślach. – Nawet jest to wspomniane w kodeksie: „Tylko dwie osoby, które biorą udział w Rating Game, mogą ich używać”. Ograniczenie to zostało naniesione, gdyż dawały one zbyt dużą przewagę. W naszym przypadku daliśmy je naszej Królowej i właśnie dlatego była w stanie pokonać Kapłankę Gromów. Nasze łzy są bardzo pożądane, a kupcy są w stanie zapłacić każdą cenę. Dzięki temu dom Feneksów jest jednym z najbardziej zamożnych. Sprzyja nam same szczęście, odkąd wprowadzono Rating Game. Nieśmiertelność i łzy. To nasza era.

Mówiła to z taką dumą… Nie… jeżeli przeciwnik mógł leczyć się podczas walki, to nawet Akeno-san… Ach, do niczego nie dojdę, jeżeli będę myślał tylko o negatywach.

Zdecydowałem się. Zacząłem iść w stronę szkoły.

– C-czekaj! Czy ty mnie ignorujesz!? I tak przegracie, więc bezpieczniejszym byłoby pozostanie tutaj ze mną!

– Zamknij się. Gadaj zdrów, ptasia dziewczynko. Tylko się do mnie zbliż, a rozbiorę cię do naga.

Przybrała pozę obronną. Tak, to prawidłowa odpowiedź dziewczyny na takie coś. Powróciłem do kroczenia. Po chwili usłyszałem piskliwy głos dochodzący z tyłu.

Część 4[edit]

Dostałem się do budynku tylnym wyjściem i właśnie biegłem przez korytarz. Moim celem był dach! Do Buchou!

[BICIE SERCA]

Wewnątrz mnie zaszła zmiana. Tak, udało mi się spełnić warunek, gdy tylko dostałem się do bazy przeciwnika!

– Promocja, Królowa!

Poczułem napływ mocy. Biegłem dalej! Jednak…

[UPADA]

Boleśnie się przewróciłem. Znów straciłem czucie w nogach. Ach, osiągnąłem limit swojej kondycji? Mimo że byłem w posiadaniu nowej zdolności, nie miałem sił do jej użycia. Jednak musiałem powstać. Musiałem dostać się na dach, jeżeli nawet miałbym się czołgać. Akeno-san przepadła. Koneko-chan również. Kiba też. Wszyscy moi towarzysze znikli z tego pola walki. Byłem jedynym, który był w stanie chronić Buchou! Musiałem tylko dostać się na dach! Nie chciałem przegrać! Nie mogłem! Buchou! Sprawię, że Buchou wygra!

Wstałem. I upadłem. Wstałem raz jeszcze i znów upadłem… Robiłem tak w kółko. Zmierzałem ku Buchou, a z moich oczu lał się potok łez, z ust kapała mi ślina, a całe ciało krwawiło.

Ujrzałem wreszcie drzwi na dach! Otworzyłem je energicznie bez chwili zastanowienia.

…! Buchou i Raiser walczyli. Asia obserwowała ich nerwowo z odległości. Dobrze, obie były całe. Jednak Buchou z trudem oddychała. Jej piękne szkarłatne włosy były w nieładzie, a mundurek szkolny był w strzępach. Zrobiłem duży wdech.

– Buchouuuuuuuuuuu! Hyoudou Issei przybył! – Powiedziałem to tak głośno, że wszyscy mogli mnie usłyszeć. Ich oczy zwróciły się w moją stronę.

– Ise!

– Ise-san!

Krzyknęły z radości. Hehehe, już jestem! Nie mogłem pozwolić, żeby dziewczyny na mnie czekały.

– Smoczy bachor, hm? Czyżby Ravel pozwoliła mu uciec? – mlasnął jęzorem.

Wszystko wskazywało na to, że jego siostra przechodziła okres buntu. Dzięki temu mogłem bezpiecznie się tutaj dostać.

Nagle jego Królowa zeszła do nas i stanęła przy nim.

– Sprawiłoby to nie lada problem, jeżeliby pozbył się płomieni pokrywających moje ciało? – powiedział. – Zastanawiam się nad tym. Na podstawie tej umiejętności i osobowości Piona Rias Gremory mogę stwierdzić, że działa to tylko na kobietach. Będę ich przeciwnikiem. Niech mają pewność.

… O co kurna chodziło? „To już koniec, więc dam im to, czego chcą” – to chciał powiedzieć? I znał moją technikę, Dress Break. Tak, działało to tylko na dziewczynach. Doszedłem do niej poprzez wyobraźnie, a nie chciałem zobaczyć ani dotykać ciała mężczyzny. Cóż, w prawdzie udawało mi się tym obierać owoce i warzywa, ale poza dziewczynami nie było żadnych efektów.

– Nie wygłupiaj się, Raiser! – Wkurzona Buchou strzeliła pociskiem prosto w jego twarz.

Nie próbował nawet go uniknąć i przyjął go. Achhh, jego głowa została rozwalona! Tak!

Gdy cieszyłem się z tego pozornego zwycięstwa, z dziury w głowie buchnął ogień i zaczął przybierać jakiś kształt. Jego twarz powróciła do poprzedniego stanu. Zaczął wyprostowywać sobie szyję tak, jakby nic się nie stało.

Nieśmiertelność. Oto zdolność regeneracji ognistego ptaka, feniksa…

– Rias, ustąp. W oczach swojego Otou-sama i Sirzechs-sama, którzy obserwują cały mecz, wychodzisz naprawdę kiepsko. Nie masz żadnego wyboru. Wszyscy z góry znali wynik tego spotkania. Szach i mat, Rias.

Raiser powiedział to tak, jakby był pewien wyniku. Jednak Buchou tylko się w niego wpatrywała.

– Przymknij się, Raiser. Nie poddam się! Znali wynik? Nie mam wyboru? Jednak ja, Król, wciąż walczę! – zaśmiała się bez cienia strachu.

Tak! Jeżeli ona tak mówiła, to mogłem dalej walczyć! To jeszcze nie koniec! Przechylimy szalę zwycięstwa na naszą stronę!

Zbliżyłem się do Buchou i stanąłem pomiędzy nią a Raiserem.

– Asia! – Kiedy ją zawołałem, spojrzała nerwowo na Raisera i jego Królową, a potem podeszła do mnie.

Nasi przeciwnicy nie próbowali nawet jej ranić. Byłem świadom, że mogli to zrobić, jednak mieli w sobie tyle pewności! Asia zaczęła leczyć nasze rany. Nasze ciała pokryły się w cieple zielonego światła. Ból opuścił moje ciało tak, jakby był tylko w mojej wyobraźni. Moja opuchnięta twarz została uzdrowiona, a otępiałe nogi powróciły do normalności. Jednak utracona kondycja nie odnowiła się.

– Asiu, cofnij się, gdy skończysz nas leczyć.

– !

– Jeżeli się utrzymasz, będziesz mogła pomóc mi i Buchou. Jesteś naszą deską ratunku.

Na jej twarzy malował się smutek, a je usta drgnęły tak, jakby chciała coś powiedzieć. Jednak cofnęła się. W porządku, Asia była bezpieczna…

– Kyaaaa!

Co!? Usłyszałem jej krzyk! To, co ujrzały moje oczy, był nieznany magiczny okrąg wokół jej nóg. Wyglądało na to, że nie pozwalał jej na swobodny ruch.

– Wybaczcie za to. Wyglądalibyście naprawdę żałośnie, jeżeli zajęłoby to nam jeszcze trochę czasu. Mogłem oczywiście jednym atakiem pozbyć się tej dziewczyny, ale… po prostu się upewniłem, że nie będzie was leczyła. Ten magiczny okrąg zniknie tylko wtedy, gdy moja Królowa zostanie pokonana – powiedział zarozumiale Raiser.

Ręka Królowej była wyciągnięta, a jej palce świeciły. To ona za to odpowiadała… Kurwa! Asia była naszym asem w rękawie! Jednak nie miałem czasu do stracenia! Było to ostatnie starcie!

– Buchou, walka wciąż trwa, prawda?

– Tak.

Jej głos brzmiał tak, jakby się jeszcze nie poddała! Tak! Wciąż mieliśmy szanse!

– Jednak pozostała tylko nasza trójka. A Asia jest wyłączona z walki. On z drugiej strony jest nieśmiertelny i jest wciąż w posiadaniu dwóch pionków. Gorzej być nie może – powiedziałem z szerokim uśmiechem na twarzy. – Jednak nie poddam się. Jestem głupi, więc nie wiem nic o „przewidywaniu” ani „szach macie”. Ale mogę walczyć. Będę walczył tak długo, jak długo będę mógł poruszać moimi rękoma!

– Dobrze powiedziane! Ise, pokażmy mu, co potrafimy!

– Tak jest, Buchou!

Buchou rozkazała mi z dawną dumą. Słyszałeś to, Boosted Gear!? Moja pani wydała mi rozkaz! Łatwizna. Muszę tylko pokonać tego gościa, o tutaj przede mną. Tak, tylko to!

– Naprzód!

[RESET]

Był to dźwięk, którego za nic nie chciałem usłyszeć. Kiedy tylko się rozległ, moje ciało zaczęło mi tak ciążyć i wydawało mi się, że nagle przestało… działać… Traciłem świadomość… Nie! Wszystko tylko nie to! Upadłem na ziemię i wymiotowałem. Krwią. Kiedy to zobaczyłem, zrozumiałem. Zrozumiałem, że moje wnętrze osiągnęło limit… Kryształ przestał świecić. A to z tego powodu, że ja, właściciel, osiągnąłem wszelkie limity, a on najzwyczajniej w świecie przestał pracować. Nie miałem przecież… żadnych obrażeń… mogłem wciąż walczyć…

Raiser przemówił do mnie:

– Boosted Gear wyczerpuje właściciela o wiele bardziej, niż myślisz. Podwajanie twojej mocy jest czymś mocno nienormalnym. Ciężar, którym jest obarczane ciało, jest o wiele większy niż w przypadku zwykłego Sacred Gear. Biegałeś po całym polu i walczyłeś z moimi poddanymi, cały czas dublując swoją moc. Pionie Rias, osiągnąłeś swój limit dawno temu.

… Jeszcze nie. Nawet jeżeli tak twierdziłeś… Nawet jeżeli tak było… Mogłem wciąż… Buchou, która była tuż obok mnie, miała smutną minę. Przepraszam, że spowodowałem u ciebie smutek. To nie kłopot. Zaraz wstanę. Wstanę.

Włożyłem wszelką siłę w moje nogi i wstałem. Ile razy jeszcze będę powstawał i upadał?

– Buchou, chodźmy!

Pobiegłem wprost na Raisera.

Część 5[edit]

– Guhaa!

Zaatakował mnie intensywny ból. Straciłem już rachubę, ile razy dzisiaj go doświadczyłem… Wylądowałem na ziemi niezliczoną ilość razy. To sprawiało, że byłem taki niecool… Buchou… Wygrajmy… Ja wygram…

Buchou klęczała na kolanach i nie próbowała wstać. Wyczerpała swoją moc. Atakowała Raisera wiele razy, jednak on wciąż się regenerował. Musiałem chronić Buchou i Asię… Ja…

BĘC!

Pięść Raisera powędrowała w mój brzuch i wwierciła się w niego głęboko.

[KASZLE!!]

Z moich ust wydobywała się krew… Mimo tak wielkiej utraty krwi, wciąż jeszcze ją miałem… Obraz stał się taki rozmazany… Potrząsnąłem głową, żeby wszystko się wyostrzyło… W porządku… Wygram… Pokonam go, Raisera… i obdaruję cię zwycięstwem… A potem będziesz się śmiała z radości, prawda? … Buchou… dziękuję za trening… Mogłem wciąż stać dzięki tobie… Wygram… Jestem Pionem… Stanę się najsilniejszym z nich… Tak, najsilniejszym…

BĘC!

Pięść wylądowała na mojej twarzy… Kiedy trafiła, wydawało mi się, że wszystko było w spowolnionym tempie… Mogłem walczyć… Buchou… Dotrzymam obietnicy… Wygram…



SZACH MAT[edit]

Bitwa zmierzała do punktu kulminacyjnego. Zrozumiałam. Mnie, Rias Gremory, nie pozostał już żaden ruch. Innymi słowy, szach mat. Nikt z nas nie miał siły do dalszej walki. Jednak ten chłopiec nie poddawał się.

Ise.

Tylko on jeden spośród nas stawiał dalszy opór Raiserowi. Ale był on daremny – cios Raisera zakończył wszystko. Kiedy Ise poleciał do tyłu, nieświadomie podeszłam do niego. Gdy się nad nim pochyliłam, był cały we krwi i w pocie, a jego ciało było w beznadziejnym stanie. Mimo to nadal kochałam tego chłopca.

– …Ise, świetnie sobie poradziłeś. Już wystarczy. Dobra robota – wyszeptałam te słowa delikatnie, jednak on próbował wstać i walczyć dalej. – Wystarczy, Ise!

Odrzucił moje ręce i wstał. Zrobił krok, potem następny. Jego ruchy były takie… bezuczuciowe. Był to naprawdę dziwny widok. Wszyscy spoglądali na niego ze wstrzymanym oddechem. Raiser zbliżył się do niego, również bez żadnych oznak uczuć! Nie! Jeżeli pozwolę na to, żeby trwało to dalej, stracę go! Mojego uroczego podwładnego. Mojego Iseia. Chciałam po tym wszystkim zacząć okazywać mu jeszcze więcej uczuć! Nie chciałam go stracić przez takie coś!

Wkroczyłam pomiędzy nich i odwróciłam się twarzą do Iseia.

– Ise! Przestań! Czy nie słyszysz…

Urwałam w połowie. Oczywiście. To… On… Ise… Ty… Ise stracił świadomość. Jego oczy były podkrążone, a usta szeroko otwarte. I mimo to nadal kroczył, trzymając trzęsące się pięści w górze…

– …Ty… nawet będąc w takim stanie… – Z moich oczu kapały łzy. Położyłam dłoń na jego policzku. Policzku, który był tak opuchnięty. Ta moc, która zawsze dodawała mi siły, tym razem nie zadziałała. – …Ty głupku. – Przytuliłam go, choć on próbował iść dalej. – Dobra robota, Ise.

Gdy wypowiedziałam te słowa, resztki sił opuściły jego ciało, które teraz bezwładnie poleciało na ziemię. Przytuliłam go mocno i położyłam na swoich udach. Mówiłeś, że chciałbyś raz jeszcze udowej poduszeczki, prawda…

「Buchou! Sprawię, że wygrasz!」

Ise ledwo co nauczył się używać magii, mimo to starał się przeć do przodu ze wszystkich sił. Nie miał żadnego doświadczenia w walce. Powinien był być przerażony. Z pewnością były momenty, w których mógł stracić życie…

「Jednak nie poddam się. Jestem głupi, więc nie wiem nic o „przewidywaniu” ani „szach macie”. Ale mogę walczyć. Będę walczył tak długo, jak długo będę mógł poruszać moimi rękoma!」

Chciał walczyć dalej, choć sam ledwo się poruszał… Zawsze. Zawsze się uśmiechał. Zawsze starał się ze wszystkich sił i walczył za mnie. A teraz prawie go straciłam.

– Dziękuję wam, Akeno, Yuuto, Koneko, Asiu i… Ise. Dziękuję wam za walkę za kogoś tak bezwartościowego jak ja.

Kiedy pogłaskałam go czule po czole, powiedziałam do Raisera:

– To moja przegrana. Poddaję się.

Mój pierwszy Rating Game. Moja kariera zaczęła się od sromotnej i bolesnej porażki. Nigdy o tym nie zapomnę.


KONIEC GRY[edit]

Czerwień. Doświadczałem snu, w którym wszystko było czerwone. Jednak coś we mnie się naburmuszyło. Moc, w której byłem posiadaniu, nie pokazała jeszcze swojej prawdziwej formy. Kto? Sacred Gear? A może coś wewnątrz mnie? Poruszył ustami, otrząsając się z ognia.

[Jeżeli dalej będziesz taki, nigdy nie staniesz się silniejszy.]

Słowa te rozległy się w mojej głowie. To nie ja je wypowiedziałem. Płynęły z głębi mojego serca… Nie, bardziej z lewej ręki…

[Jesteś niezwykłą istotą, która posiada w sobie smoka. Nie rób z siebie frajera. Biały Gość wykpił by cię.]

Ty… Byłeś tym smokiem, który objawił mi się wcześniej we śnie? Czyżby ta nowa moc była twoją sprawką?

[Tak. W końcu jej chciałeś. Pragnąłeś jej. Biały też jej pragnie. Dlatego właśnie posunąłeś się do przodu.]

Pragnąłem? Co ty bredzisz…? Kto do licha jest ten Biały!?

[Wcześniej czy później pojawi się. Tak. Naszym przeznaczeniem jest walka. Oh yeah. Moja moc. Nauczę cię, jak używać mojej prawdziwej mocy.]

Co… co ty mówisz? Kim jesteś?

[Smok walijski, Ddraig. Hyoudou Isseiu, siedzę w twojej lewej ręce.]

Smok walijski, Ddraig…

[Przegrana jest w porządku. Jeżeli nie giniesz, przegrana umocni cię. Jednak ma to znaczenie tylko wtedy, gdy następną walkę już wygrasz. Przegrać, by wygrać. A potem tylko wygrywać. Jeżeli będziesz tak robił, spotkasz go.]

Co ma się wydarzyć pomiędzy mną, a nim…?

[Dowiesz się wszystkiego. Przygotuj się na to spotkanie. Dam ci mocy, kiedy tylko zechcesz. Jednak miej świadomość, że będzie to wymagało wielkiej ofiary. Dam ci coś, co warte jest tego poświęcenia. Będziesz mógł pokazać to tym, którzy się z ciebie śmieli. Świadectwo istnienia „smoka”.]

Żywot ∞ vs Moc ∞: Przybyłem, aby spełnić obietnicę![edit]

Część 1[edit]

Kiedy podniosłem powieki, moim oczom ukazał się znajomy sufit. Mój pokój.

… Co ja tutaj robiłem? Starałem się ze wszystkich sił przypomnieć sobie, co zaszło… Powinienem był być w trakcie meczu. Rating Game pomiędzy Rias i Raiserem. Pole walki było kopią szkoły, do której uczęszczałem. Naszą bazą był stary budynek szkolny, a przeciwnika – nowy. Biegałem po arenie wraz z Kibą i Koneko-chan, a naszym celem było dostanie się do bazy przeciwnika. Koneko-chan poległa. Kiba także. Akeno-san też… Nagle sobie coś uświadomiłem. Co stało się z Buchou!? Nasz mecz!? Jaki był wynik!? Udało się nam pokonać Raisera!? Dlaczego tu byłem!?

Gdy dźwignąłem się z łózka.

– Widzę, że się już przebudziłeś – stojąca przy mnie kobieta przemówiła. Srebrnowłosa służąca, Grayfia-san.

– Grayfia-san! Co z meczem? Co z Buchou!?

– Raiser-sama wygrał mecz. Rias-ojousama poddała się.

…! N-nie… Oniemiałem. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Przegrałem? Zostałem pokonany przez Raisera? Hańba. Byłem taki bezużyteczny, na dodatek przynosiłem tylko wstyd… Chciałem być tak wielki, jednak nie byłem w stanie zrobić niczego i zostałem pokonany przed oczami Buchou… Byłem taki słaby… Dlaczego…? Asia mogłaby dalej być człowiekiem, gdybym był silniejszy. Także Buchou. Jeśli byłbym w stanie używać mojego Sacred Gear bardziej efektywnie, to wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej.

Nie mogłem powstrzymać się od płaczu. Mimo obecności Grayfii-san nie potrafiłem zatrzymać tego potoku łez. Kłębiłem w sobie żal. I wstyd. I słabość. Byłem żałosny…

– Właśnie teraz odbywa się przyjęcie zaręczynowe naszej Ojou-sama i Raisera, w auli przygotowanej przez ród Gremory.

– …Gdzie Kiba i pozostali?

– Zostali przydzieleni do eskorty naszej dwójki. Jedynymi, którzy nie są obecni na przyjęciu, są Issei-sama oraz Asia-sama.

Asia? Nie poszła?

– Na życzenie Rias-sama została ze mną, aby się tobą zaopiekować. Przed chwilą poszła na dół, po nowy ręcznik.

Naprawdę? Buchou pozostawiła przy mnie Asię… Byłem dla niej problemem. Buchou… Zaręczyny… Przyjęcie trwało pewnie już w najlepsze…

– …Nie możesz się z tym pogodzić? – zapytała.

– Tak. Mimo że jest już po bitwie, nie jestem w stanie tego zaakceptować.

– Rias-ojousama posłuchała się woli rodziny.

– Wiem! Ja to wiem! Jednak wciąż…

Nie mogłem zgodzić się na coś, czemu Buchou była przeciwna! Nie chcę widzieć, żeby robiła coś wbrew swojej woli! Ten drań! Nie życzę sobie, żeby ten łajdak ją dotykał!

W końcu zrozumiałem. To była zazdrość. Odczuwałem zazdrość w stosunku do tego drania! Nie chciałem oddawać Buchou komuś takiemu!

– Fufufu. – Grayfia-san zaczęła się śmiać.

Po raz pierwszy zobaczyłem jej uśmiech. Zawsze wydawała się być taka chłodna i opanowana…

– Jesteś naprawdę interesującą osobą – powiedziała. – W ciągu całego mojego życia widziałam już wiele diabłów, jednak nigdy wcześniej nie widziałam kogoś takiego jak ty, kto zdradza swoje myśli poprzez mimikę i ruchy. Mój pan, Sirzechs-sama, oglądał twój udział w walce i również powiedział, że jesteś bardzo „interesujący”.

High school dxd 269.jpg

Serio? Maou-sama tak o mnie myślał? Nie miałem pojęcia, jak mam zareagować, skoro brat Buchou, który był również królem diabłów, powiedział o mnie „interesujący”.

Grayfia-san wyjęła pojedynczy kawałek papieru. Znajdował się na nim magiczny krąg.

– Dzięki temu dostaniesz się do miejsca, w którym odbywa się przyjęcie.

! Dlaczego... Dlaczego mi to pokazuje!?

– Mam dla ciebie wiadomość od Sirzechsa-sama.

Zrobiła na chwilę pauzę, a potem przemówiła z powagą.

「Jeżeli chcesz uratować moją siostrę, przerwij uroczystość.」

– To jego słowa. Z drugiej strony papieru jest inny magiczny krąg. Użyj go, gdy odzyskasz Ojou-sama. Z pewnością wam się to przyda.

…………

Nie wiedziałem, co na to powiedzieć. Grayfia-san wstała i chciała wyjść, pozostawiając w moich rękach ten papier.

– Kiedy spałeś, wyczuwałam w tobie olbrzymią moc. Smok był jedyną istotą. która nie weszła w sojusz ani z Bogiem, ani z diabłami, ani z upadłymi aniołami. Jeżeli jest to ta znienawidzona moc, to może wtedy… – W tym miejscu urwała i wyszła.

Pozostałem sam. Nie było żadnej potrzeby, żeby się nad tym zastanawiać. Kiedy tylko wstałem z łóżka, zacząłem rozglądać się za czymś, w co mógłbym się ubrać. Nagle zobaczyłem na moim biurku nowy mundurek… Przecież był tak zniszczony… Kto przygotował nowy? Czyżby była to Grayfia-san? Buchou? Tak czy inaczej, wielkie dzięki temu, kto to zrobił.

Kiedy się ubrałem i pochwyciłem zwój w moje ręce, do pokoju weszła Asia.

– …! Ise-san! – Na mój widok upuściła ręcznik i miskę z wodą. Wskoczyła wprost w moje objęcia. Wow, co się stało, Asiu…? Trochę mnie zawstydziło to nagłe przytulenie… – Dzięki bogu. Ach, jestem taka szczęśliwa. Nie otwierałeś oczu przez dwa dni, mimo że twoje rany szybko się zagoiły… Bałam się, że nigdy już ich nie otworzysz… Ise-san… – Zaczęła płakać.

Echh, znowu byłem przyczyną jej płaczu. Starałem się ją uspokoić, głaszcząc po policzku. Rany, co ja wyprawiałem!? Spać przez dwa dni!

– Asia, posłuchaj mnie. Idę po Buchou.

– ! – Wydawała się być bardzo zaskoczona moimi słowami. Tak, jakby wiedziała, co zamierzałem. – Nie po to… aby świętować… prawda?

– Tak, idę ją odzyskać. To żaden problem. Trzymam w dłoni bezpośrednią drogę do tego miejsca.

– Idę z tobą! – powiedziała bez chwili zastanowienia.

Miała stanowczą minę. O rany…

– Nie. Zostajesz tutaj, Asiu.

– Nie, nie chcę! Mogę walczyć przy twoim boku! Umiem używać magii! Nie chcę być tylko chronioną! – Chwyciła moją dłoń. Odbierałem to tak, jakby chciała powiedzieć, że nie chce mnie opuszczać.

– Nie, ty zostajesz. Przyprowadzę Buchou z powrotem. Wiesz, mój Boosted Gear nadaje się do tego najbardziej. Nie martw się. Z łatwością pokonam Raisera i…

– Nie mogę się nie martwić! – podniosła głos, a z jej oczu leciały łzy. Spadały z jej zielonych oczu, a na jej twarzy malował się smutek. – …Znowu będziesz cały zakrwawiony… połamany… opuchnięty… Chcesz przechodzić przez to piekło jeszcze raz…? Nie chcę cię widzieć ponownie w takim stanie…

Otrzymałem naprawdę poważne obrażenia, kiedy uratowałem Asię od upadłych aniołów i grupy wygnanych egzorcystów. Zostałem również poturbowany w walce z Raiserem. Z pewnością bym zginął, gdyby nie Asia. Byłem nawet w stanie wyobrazić sobie ten widok: ona pochylona nade mną, z jej rąk wydobywa się zielone światło, a z oczu płynie potok łez. Z pewnością jeszcze nie raz będzie przeze mnie płakać. Tak wyobrażałem sobie przyszłość.

Chwyciłem jej rękę i powiedziałem z uśmiechem:

– Nie umrę. Z pewnością. Obiecuję. Pamiętasz, jak udało mi się przeżyć, kiedy cię ocaliłem? Właśnie z tego powodu wszystko będzie w porządku. Nie umrę. Przetrwam i pozostanę z tobą już na zawsze.

Kiwnęła głową, ocierając łzy.

– …Obiecaj mi jeszcze jedną rzecz.

– Słucham.

– Wróć z Buchou-san – powiedziała z uśmiechem.

– Tak, jasna sprawa.

Na jej twarzy zawitał najprawdziwszych uśmiech. Och, przypomniało mi się. Musiałem ją o coś poprosić.

– Asiu, sprawa wygląda tak, że…

Kiedy przedstawiłem jej sytuację, poszła do swojego pokoju i przyniosła odpowiednie przedmioty. Teraz pozostała tylko jedna rzecz… Zamknąłem oczy i przemówiłem do głębi mojego serca.

Hej. Pokaż się, jeśli mnie słyszysz. Jesteś tutaj, prawda? Smoku walijski, Ddraigu! Muszę z tobą porozmawiać. Pokaż się!

Rozległ się przerażający śmiech.

[Ta, co jest dzieciaczku? Co cię do mnie sprowadza?]


Część 2[edit]

BŁYYYYSSK

…………

Zostałem przeteleportowany do nieznanego mi miejsca za pomocą zwoju, który wręczyła mi Grayfia-san. Myślałem, że nie zadziała, no bo w końcu miałem w sobie strasznie mało magii. Może ten magiczny krąg był specjalny?

Rozejrzałem się dookoła. Znajdowałem się w bardzo przestrzennym korytarzu. Na ścianach wisiały świeczniki, które ciągnęły się do samego końca. Był także ogromny portret mężczyzny o szkarłatnych włosach. Czy był to jakiś krewny Buchou? Rany, nie mam czasu do stracenia.

Zacząłem zmierzać w kierunku, z którego dochodziły dźwięki. Potem ujrzałem ogromne drzwi otworzone na oścież. Był wyryty na nich jakiś obraz. Czy to postać jakieś mitycznej bestii…? Kogo to obchodzi. Kiedy zajrzałem przez drzwi do środka pomieszczenia, moim oczom ukazało się pełno diabłów, ubranych w eleganckie stroje i dobrze się bawiących. Przypominało to ludzkie przyjęcie jakichś bogaczy. Cóż, nigdy na takim czymś nie byłem.

Spojrzałem na obecne tam osoby i starałem się odnaleźć znajome twarze. Jednak było ich zbyt wiele. Pomieszczenie było ogromne, chyba nawet większe od naszego boiska. Sufit znajdował się naprawdę wysoko. Było pełno ozdób na ścianie, a z góry zwisał olbrzymi żyrandol. A więc tak przygotowała salę rodzina Buchou. Rany, bogaci ludzie byli niesamowici. Chciałem jak najszybciej otrzymać tytuł szlachecki i zostać wielką szychą.

Kiedy tak o tym rozmyślałem, kątem oka dostrzegłem szkarłat. Kobieta ze swobodnie opadającymi rudymi włosami. Była ubrana w czerwoną suknię. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie, ponieważ była to osoba, którą uwielbiałem…

– Buchouuuu!

Gdy zdałem sobie z tego sprawę, było już po fakcie. Zawołałem Buchou, a mój głos rozniósł się po całym pomieszczeniu. Diabły w moim pobliżu, w tym także Buchou, spojrzały się na mnie. Nie przegapiłem momentu, w którym otworzyła szeroko oczy i poleciało z nich pełno łez. Poruszyła ustami, a z ich ruchu mogłem odczytać tylko jedno: „Ise”. Ten dupek Raiser, który stał tuż obok niej, również na mnie patrzył. Rany, ale się popisywał, będąc ubranym w ten ozdobny smoking!

– Do wszystkich tutaj zgromadzonych! – krzyknąłem. – I brata Buchou, Maou-sama! Jestem Hyoudou Issei z Akademii Kuou! Przybyłem po Buchou, Rias Gremory-sama!

Zawrzało. Nie zważając na innych, podszedłem do Raisera.

– Hej, ty! Co ty sobie myślisz, wiesz gdzie je… – Ktoś, kto wydawał się być strażnikiem, zastąpił mi drogę.

Jednak byli ci, którzy zablokowali strażników.

– Ise-kun! Pozostaw to nam! – powiedział Kiba ubrany w biały smoking.

– …Późno. – Drobna dziewczyna przyodziana w sukienkę również pomogła w zatrzymaniu strażników.

– Ara-ara, wreszcie przyszedłeś. – Akeno-san, która miała na sobie drogo wyglądające kimono, także była obecna.

Zatrzymali tych, którzy próbowali zatrzymać mnie.

– Dzięki wielkie. – podziękowałem im i pełen pewności siebie zbliżyłem do Raisera. Kiedy spojrzałem mu w twarz, walnąłem prosto z mostu: – Buchou, dziewictwo Rias Gremory-sama należy do mnie!!!

– ………! – Raiser zrobił minę, której nie można było opisać słowami.

– Co się dzieje, Raiser?

– Hej, Rias-dono, co to ma znaczyć?

Krewni i pozostałe osoby mieli niespokojne miny i byli trochę spanikowani. Diabły, podobnie jak ludzie, stawali się zdezorientowani, kiedy napotykali na niespodziewane rzeczy.

– Ja za to odpowiadam. – Mężczyzna o szkarłatnych włosach, który przez cały czas trzymał się z tyłu, podszedł do nas. Był tą osobą z portretu… Był podobny do Buchou…

– Onii-sama – zwróciła się do niego Buchou.

Zaraz, Onii-samaaaaaa? Z-zatem ta osoba to… Maou Sirzechs Lucyfer-sama!?

– Chciałem ujrzeć moc smoka, więc poprosiłem o to Grayfię.

– S-Sirzechs-sama!? Nie możesz robić takich bezmyślnych rzeczy! – Nie miałem pojęcia, kto to był, ale do naszej rozmowy wtrącił się diabeł w średnim wieku.

– Kogo to obchodzi. Ostatni Rating Game dostarczył mi wiele rozrywki, jednak był niewyrównany, ponieważ moja siostra nie posiadając żadnego doświadczenia musiała stanąć naprzeciw takiego geniusza jak Raiser-kun.

– …Zatem Sirzechs-sama, twierdzisz, że gra ta była niesprawiedliwa?

– Nie, nie, ja tak nie uważam. Jeżeli Maou taki jak ja wypowiedziałby się w ten sposób, byłbym hańbą dla naszych starych rodów. Powiązania i koligacje pomiędzy diabelskimi rodami są bardzo ważne – powiedział to z uśmiechem Maou-sama. Z tego co mówił, mogłem stwierdzić, że wstawiał się za Buchou.

– Sirzechs, co ty zamierzasz? – mężczyzna w średnim wieku o szkarłatnych włosach zadał pytanie. Szkarłatne włosy… Czy to ojciec Buchou!?

– Ojcze, chcę sprawić, aby przyjęcie zaręczynowe mojej młodszej, ślicznej siostry wyróżniało się jakoś na tle pozostałych. Smok kontra feniks. Nie uważasz tego za wielkie wydarzenie? Podgrzać trochę atmosferę przez pojedynek pomiędzy dwoma mitycznymi bestiami. Nic tego nie pobije. – Wszyscy ucichli na jego słowa. Sirzechs-sama spojrzał się na mnie. – Smoczy użytkowniku. Masz moje pozwolenie. Raiser, mógłbyś zademonstrować przede mną i Rias swoją moc raz jeszcze?

– W porządku. – Na jego życzenie uśmiechnął się. – Nie mogę odmówić, jeżeli Sirzechs-sama mnie o to prosi. Oto ostatni pokaz umiejętności Raisera!

… Był przygotowany do walki. Wszystko było gotowe. Teraz musiałem tylko zwyciężyć! Maou-sama zapytał mnie, kiedy ja dodawałem sobie otuchy:

– Smoczy użytkowniku-kun, jakiej nagrody oczekujesz, jeżeli zwyciężysz?

– Sirzechs-sama!?

– Co ty mówisz!?

Jego krewni zaczęli ostro krytykować tę propozycję.

– Jest diabłem, więc musimy dać mu coś w zamian za takie coś. – odpowiedział spokojnie. Następnie zwrócił się do mnie, ignorując głosy sprzeciwu. – Powiedz, jestem w stanie dać ci wszystko. Parostwo? A może najpiękniejszą kobietę?

Tak, nie było lepszej propozycji niż to. To było moim marzeniem. Parostwo. I najpiękniejsza kobieta. Jedno słowo, a byłbym w posiadaniu tego. Jednak zdecydowałem już, o co będę prosić.

– Proszę cię o oddanie mi Rias Gremory-sama.

Na jego twarzy zawitał uśmiech.

– Zatem w porządku. Jeżeli wygrasz, możesz zabrać ze sobą Rias.

Tymi słowami nasza walka mogła się rozpocząć.

– Bardzo dziękuję. – Pochyliłem głowę przed Mao-sama, który poszedł na tyły pomieszczenia.

Część 3[edit]

Środek pomieszczenia oczyścił się z ludzi w szybkim tempie.

Diabły wpatrywały się w tę pustą przestrzeń z zaciekawieniem. Członkowie naszego klubu siedzieli tuż obok Buchou, a koło niej był także Maou-sama. Po stronie Feneksów, wszyscy krewni, ich podwładni, a także siostra Raisera, siedzieli. A ja z Raiserem szykowaliśmy się do walki. Hm, zatem to był diabelski ring. Aktywowałem już swój Sacred Gear. Raiser miał pewną minę.

– Proszę, zacznijcie! – osoba odpowiedzialna za walkę dała nam znam do rozpoczęcia.

Bitwa się zaczęła! Nie było żadnego odwrotu! Tak, musiałem tylko wygrać! Jednak zanim to wszystko się stało, Raiser rozpostarł swoje ogniste skrzydła i wskazał na moją rękawicę.

– Twoja umiejętność już jest do niczego. Sacred Gear, który podwaja moc użytkownika, Boosted Gear. Wygląda na to, że wszedłeś w posiadanie nowej zdolności, która pozwala ci na transfer mocy.

Zatem wiedział już o Boosted Gear Gift. Tak, spodziewałem się tego. A umiejętność ta była milion razy przydatniejsza wtedy, gdy walczyłem z towarzyszem. Uśmiechnąłem się w stronę Buchou.

– Buchou. Skończę to w dziesięć sekund.

– …Ise? – Zrobiła niepewną minę.

Nie martw się, zaraz ci pokażę.

– Dziesięć sekund? Wielkie słowa. Zatem ja zakończę to w pięć. Nie będzie jak ostatnim razem, Pionie Rias!

Raiser Feneks! Teraz na serio cię zmiażdżę!

– Buchou! Pozwól mi na użycie promocji!

Skinęła głową.

BICIE SERCA

Usłyszałem w głębi siebie jakiś dźwięk. To uczucie było wynikiem zgody Buchou na użycie promocji.

– Promocja, Królowa!

Promowałem do najsilniejszego pionka! Wyczuwałem emanująca ze mnie energię! Początek walki będzie jednocześnie jej końcem! Chodźmy dalej! Naprzód, Sekiryuutei! Mój Sacred Gear!

– Buchou! – krzyknąłem. – Nie jestem dobry w walce mieczami jak Kiba! Nie mam talentu w używaniu magii jak Akeno-san! Nie posiadam takiej siły jak Koneko-chan! Ani uzdrawiającej mocy jak Asia! Jednak mimo to stanę się Najsilniejszym Pionem!

Obiecuję! Obiecuję ci to, Buchou!

– Dla ciebie pokonam nawet Boga! Dzięki temu Boosted Gear! To moja jedyna broń! Ochronię cię!

Będę cię chronił, a wraz z moimi przyjaciółmi stanę się silniejszy!

– Świeć się do cholery!! Over Boost!

[Smok walijski – over booster!!]

Z klejnotu wydobyło się czerwone światło. Rozświetliło całe pomieszczenie. Moje ciało pokryło się w głębokiej czerwieni aury.

Moc…

Twoja moc przechodzi na mnie.

[Tak, użyj jej mądrze. Masz tylko dziesięć sekund. Twój organizm nie jest w stanie wytrzymać dłużej.]

Wiedziałem o tym, Czerwony Smoku-san. Zakończę to w dziesięć sekund!

[Zgadza się. Ale jeżeli masz dziesięć sekund, to…]

Tak. Jeżeli mam dziesięć sekund, to mogę…

– Mogę nakopać mu do dupy!!

Zrobiłem krok do przodu, świecąc cały czas czerwoną aurą. Moje ciało zaczęło pokrywać się czerwoną zbroją. Zbroja płytowa na wzór smoka. Miała ostre kształty. Rękawica, którą miałem zawsze na lewej ręce, tym razem była również na prawej. Klejnot był obecny na obu rękach, ramionach, kolanach, a także na środku tułowia. Na plecach znajdowało się coś, co przypominało napęd rakietowy.

– Pancerz!? Udało ci się użyć prawdziwej mocy Sekiryuuteia!? – na twarzy Raisera widniało zaskoczenie.

Jego komentarz był dotkliwy. No cóż, wyglądałem bardziej jak mały, czerwony smok. Nawet moja twarz była zakryta pancerzem.

– Oto moc cesarza smoków! Łamacz Ładu[33], Zbroja łuskowa Boosted Gear! Jeżeli chcesz mnie zatrzymać, proś Maou-sama! Słyszałem, że jest to „Znienawidzona Zabroniona Technika”!

Zdolność tej zbroi dawała mi niszczycielską moc na dziesięć sekund. Stawałem się niezniszczalny na ten okres. Jednak niosło to ze sobą pewne ryzyko. Decydując się na tę technikę, nie mogłem używać swojego Sacred Gear przez trzy dni. Taki był właśnie czerwony smok. Ddraig mi to wszystko wytłumaczył. Wóz albo przewóz, tyle że w trybie nieśmiertelności.

[X]

Odliczenie zaczęło się. Nie miałem czasu do stracenia! Zakończę to w tej chwili, Raiserze Feneksie! Ustawiłem swoje dłonie w małej odległości od siebie i stworzyłem pomiędzy nimi blok magii. Wystrzeliłem go natychmiast w stronę Raisera. Blok opuścił moje dłonie i przybrał olbrzymie rozmiary! Wow, spójrzcie na jego wielkość! Był wielkości połowy tej sali. Nawet ja, który nim strzeliłem, byłem pod wrażeniem.

– Ogromny! – Był tak wielki, że przeszedł najśmielsze oczekiwania Raisera, więc zdecydował się na ominięcie, a nie przyjmowanie.

Nadchodzi!

[IX]

Tak, wiedziałem. Odliczanie już trwało. Nie poganiaj mnie! Doskoczyłem do miejsca, w które Raiser uciekł. Turbiny na moich plecach uwolniły magiczną energię. Dało mi to niesamowitą prędkość! Z powodu wzrostu przeciążenia, nie mogłem kierować swoim ciałem, jednak zmniejszyłem dystans dzielący mnie od Raisera. Gdy zbliżyłem się do niego tak szybko, na jego twarzy widniało zaskoczenie. Przyjął pozę do walki, ponieważ nie miał innego wyjścia. Będę atakował! Cóż, przynajmniej chciałem to powiedzieć, jednak nie zrobiwszy niczego, ja…

BĘĘĘĘĘĘC!!

Przywaliłem w ścianę. Co za rozczarowanie! Taka szansa! Kiedy uderzyłem, przyjąłem to na ręce, więc nie doznałem żadnych obrażeń. Jednak w ścianie zrobiła się ogromna dziura. Wow, niesamowite! Gdybym przywalił tak w przeciwników, nie doznaliby oni poważnych obrażeń?

[VIII]

Pozostało osiem sekund! Wstałem i otrząsłem się z resztek ściany i znowu ruszyłem na Raisera. Widząc moje ataki, stał się ostrożniejszy. Jego ciało pokryło się aurą w kolorze tęczy. Byłem w stanie wyczuć olbrzymie ilości mocy.

– Cholera, Sekiryuutei! Wybacz, ale nie cofnę się! Nie chcę tego przyznawać, ale teraz stałeś się potworem! Umrzyj przed swoją panią Riasssssss!!

Po jego słowach para ognistych skrzydeł załopotała. Otoczył go wiatr ognia, a po całym pomieszczeniu szalał ogień. Pozostałe diabły utworzyły magiczne bariery, aby chronić swoje życie. Innymi słowy, gdyby cię dotknął ten jęzor ognia, nie pozostałaby po tobie nawet kość.

– Ognisty ptak i Fenghuang[34]! I płomienie naszego domu, które są podziwiane za bycie nieśmiertelnym feniksem! Niech cię ten ogień strawi i zgiń! – Raiser, cały w płomieniach, ruszył prosto na mnie. Przede mną znajdowała się niezliczona ilość płomieni. Wyłaniała się z nich sylwetka przypominająca olbrzymiego ptaka. Gorące płomienie ze skrzydeł. Byłoby źle, jeżelibym ich dotknął?

[Ogień nieśmiertelnego feniksa może uszkodzić łuskę smoka. To nie jest zbyt dobry pomysł, żeby go dotykać.]

Naprawdę, Ddraig? Jednak nie mogłem. Ktoś mnie obserwował. Zatrzymam to, bo Buchou się na mnie patrzy!

– Nie ugnę się pod takim kiczowatym ogniem jak twój! – Krzycząc, wybiegłem mu naprzeciw!

Silniki na moich plecach wytworzył ogień z magii!

ZDERZENIE!

Kiedy nasze pięści dotknęły naszych twarzy, wstrząsnęło to całym pomieszczeniem, ponieważ wytworzyła się przy tym taka siła. Guu! Każdy otrzymany cios odczuwałem jako potężny atak! Zaatakował mnie gorący jęzor ognia! Gooorąco! Kurwa! Zajebiście gorąco! To była temperatura, którą odczułem po zderzeniu z pięścią Raisera. Jeżeli nie byłbym w pancerzu, z pewnością nic by po mnie nie zostało. Bałem się! Chciałem uciec! Nie chciałem umrzeć! Im więcej wymieniliśmy pomiędzy sobą ciosów, tym bardziej zauważałem przepaść pomiędzy nami. Gdyby nie ta zbroja, ja byłbym mrówką, on – słoniem. No cóż, w końcu byłem niskoklasową istotą, a on przedstawicielem wyższych sfer diabłów. Raiser uśmiechnął się tak, jakby wyczuwał mój strach.

– Boisz się!? – krzyknął. – Obawiasz się mojej siły!? Oczywiście! Gdyby nie Sacred Gear, byłbyś najzwyklejszym śmieciem! Gdyby nie ta zbroja, zginąłbyś, zanim bym cię zaatakował! Tak! Jakbyś ściągnął tę rękawicę, byłbyś bez wartości!

Mówił, co tylko chciał! Jednak miał rację! Gdyby odebrano mi tę rękawicę, byłbym niczym!

[VII]

Poważne starcie pomiędzy diabłami. Strach przeszył moje ciało. Nie chciałem doświadczyć czegoś tak przerażającego! Ale!

Wyjąłem pewną rzecz, którą trzymałem w rękawicy.

BĘC!

Moja pięść uderzyła w jego twarz. Wygiął się do tyłu.

– To nic nie…! – urwał w połowie.

KASZEL!

Olbrzymie ilości krwi zaczęły wypływać z jego ust. Mój cios był dla niego zbyt potężny. Rzecz jasna. A to wszystko z powodu tego, co trzymałem. Otworzyłem pięść i pokazałem Raiserowi.

– Krzyż!? Masz krzyż!?

Tego się nie spodziewał. Nawet pozostali krzyczeli z zaskoczenia. Tak. Oto przedmiot, wobec którego nie ma mocnych wśród diabłów. Dzierżyłem go w dłoni i uderzyłem Raisera. Wcześniej dostałem go od Asi i schowałem.

[VI]

– Zwiększyłem efekt z jakim oddziałuje krzyż, poprzez przesłanie do niego energii z mojego Sacred Gear, a następnie uderzyłem cię. Święty atak, którego moc została zwiększona, może zostać użyty nawet przeciw wysokoklasowym demonom. Nawet jeśli jesteś nieśmiertelnym ptakiem feniksem, nie będziesz w stanie zregenerować się po tym, prawda?

– Bzdura! Krzyż niesie diabłom niesamowite cierpienie! Mimo że masz na sobie smoczy pancerz, dotykanie czegoś takiego jest…

Raiser wreszcie zdał sobie z tego sprawę, jaka zmiana zaszła w mojej lewej ręce. Na pierwszy rzut oka nie był w stanie tego dostrzec, ale jeżeli przyjrzał się uważnie, to i owszem. Cały pancerz był wykonany z nieorganicznej materii, jednak moja lewa ręka wydzielała dostrzegalny puls.

– …Oddałeś swoją… lewą rękę smokowi z rękawicy…? Zatem mamy już powód, dlaczego twoja moc tak wzrosła…!

– Tak, poświęciłem swoją rękę i jestem teraz w stanie tymczasowo używać tej potężnej mocy. Moja lewa ręka jest ręką prawdziwego smoka. Właśnie dlatego krzyż nic mi nie robi.

Ręka była ofiarą za użycie mocy Ddraiga. Poświęciłem ją i teraz byłem w stanie walczyć z Raiserem. Rękawica stała się częścią mnie.

– Twoja ręka nie powróci już nigdy do normalności! Zdajesz sobie z tego sprawę!?

– No i?

[V]

Odliczanie zbliżało się do końca, a my rozmawialiśmy o jakichś głupotach.

– Buchou wróci z kimś, kto stracił jedną rękę. Nie uważasz, że to ofiara warta swojej ceny?

Jego oczy zmieniły się na moje słowa.

– Jesteś obłąkany… Właśnie dlatego możesz zadawać ciosy bez wahania… Jesteś straszny. Po raz pierwszy naprawdę się ciebie boję! I właśnie dlatego! – Jego skrzydła zapłonęły jeszcze intensywniejszym ogniem. – Pokonam cię za pomocą wszystkiego, co posiadam!

Ognisty ptak. Natarł na mnie, a wokół mnie szalały płomienie. Nie przegram! Nie ugnę się!

[IV]

– Uoooooooooooo!

Włożyłem całą swą moc w ten krzyż! Jeden cios! Przełożyłem wszystko, co miałem, na ten krzyż! Pięść Raisera i moja! Uderzyliśmy siebie nawzajem w twarze!

BŁYSK

Starcie dwóch potęg. Z powodu siły, z jaką uderzyliśmy, rozbłysło światło i nic nie widziałem! Czułem również, jak rzeczy, które miałem na sobie, znikają! To samo uczucie towarzyszy ci wtedy, kiedy w deszczowy dzień ściągasz przemoczony płaszcz przeciwdeszczowy.

Moje ciało pokrążyło się w niebywałym cieple. Szaleńczy gorąc! Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś takiego! Gdy nagle odzyskałem wzrok, zauważyłem zmianę. Pancerz przepadł! Zbroja czerwonego smoka, która jeszcze chwilę temu pokrywała całe moje ciało, znikła! Nieosłonięte ciało. Jedynie moja lewa ręka wciąż miała znamię smoka. Mój krzyż, który w chwili zderzenia musiał zostać odrzucony, leżał na ziemi obok mnie. Hej, smoczy cesarzu! Co to miało znaczyć!? Nie minęło jeszcze dziesięć sekund! Dlaczego pancerz zniknął!? Zaraz… chcesz mi przekazać, że cena, którą zapłaciłem, była równoznaczna z taką wytrzymałością!?

[Nie. To, co mi oddałeś, było wystarczające. Jednak twoje podstawy są zbyt słabe, by okiełznać moją moc. Potrzebujesz treningu.]

……… Niech to w dupę! Trenowałem tyle z każdym i nadal jestem za słaby!?

[To nic w porównaniu z długością życia diabłów. Prawdziwy trening to taki, który trwa dziesiątki lat.]

Aaaach! Niech to! Nie potrzebowałem teraz takich rzeczy!? Daj mi raz jeszcze tę zbroję! Czym mam teraz zapłacić!? Oczami!? Nogami!? Dam ci wszystko!

[Dwukrotne użycie pancerza w tak krótkim odstępie czasu jest dla ciebie niemożliwe.]

…To dlatego, że byłem słaby…? Kurna, dlaczego wychodzę na frajera w takim krytycznym momencie? Tylko taki bezużyteczny ktoś jak ja był w stanie zrobić coś takiego!

[Gdy pancerz zniknął, przerzuciłem trochę energii do klejnotu. Jesteś w stanie przejąć na chwilę dominację w walce i to by było na tyle. Aby pokonać kogoś z domu Feneksów, trzeba…]

Trzeba pokonać go setki razy albo zabić za pomocą niesamowitej siły.

[Tak. Niestety, ty nie jesteś w stanie zrobić żadnej z tych rzeczy.]

CHWYT!

Zostałem brutalnie chwycony za kołnierz. Raiser. Oderwał mnie od ziemi, jednocześnie przyduszając. Dusił mnie z uśmiechem na twarzy… Ku…

– Pochwalę cię za to, jak sobie poradziłeś jako Pion. Naprawdę dobrze. Mówiąc prawdę, nie spodziewałem się czegoś takiego. Doświadczyłem mocy smoka na własnym ciele. Gdybyś miał rok, nie pół, na obeznanie się z tą mocą, przegrałbym.

… Nie żartował. Miał poważną minę. Jeżeli było to tylko sześć miesięcy… to zaczekaj kolejne pół roku na ślub! Tak chciałem mu odpowiedzieć. Jego ubrania były spalone, a ciało poparzone. Nawet dla kogoś takiego jak on, kto posiadał zdolność regeneracji, wylizanie się z ran zadanych przez świętość zajmowało dużo czasu. Jego ogniste skrzydła były jakieś mniejsze. Z pewnością dostał nieźle w dupę…

– Nie musisz się niczego wstydzić. Wytrenuję cię, gdy zostanę mężem Rias. Staniesz się silnym diabłem.

Morda! To nie twój interes!

– Muszę posłać cię na odpoczynek. Na krótką chwilę stracisz przytomność. Gdy się ockniesz, będzie już po wszystkim. Nawet ty nie chcesz już cierpieć bardziej. Nie jestem sadystą, więc już to zakończę. Na jego twarzy widniał tryumf zwycięstwa. Przegrałem? Nie, to byłoby nie do wybaczenia.

「Wróć z Buchou-san.」

Ach, tak, wiem, Asiu.

「Zostań najsilniejszym z Pionów.」

Tak, wiem, Buchou!! Wróćmy wspólnie do domu. Akeno-san, Kiba, Koneko-chan, Asia i ja – wszyscy czekaliśmy na twój powrót.

Wyjąłem z kieszeni mały przedmiot.

– Aby zgasić ogień potrzeba wody, prawda!?

Tą malutką rzeczą, którą dzierżyłem w dłoni, była buteleczka z wodą święconą. Przygotowałem ją przed wyruszeniem w drogę. Gdyby zobaczyliby to zgromadzeni tutaj, z pewnością by się zaśmiali. Jednak twarz Raisera zbladła.

Tak. Co posiadałem w mojej lewej ręce? Jaką umiejętność miała moja ręka? Odpowiedz mi, Raiserze Feneksie!

– Niech to! – Jego dłoń zacisnęła się jeszcze mocniej wokół mojej szyi.

Ku… prawie mi ją zmiażdżył… Jednak! Otworzyłem butelkę i rozlałem na niego jej zawartość. Zamierzałem zwiększyć moc wody święconej! Do takiego stopnia, że nie przeciwstawi się jej nawet wysokoklasowy demon!

– Boosted Gear Gift!

[TRANSFER!!]

Energia przepłynęła na wodę znajdującą się na Raiserze.

– O żesz…

Było już za późno.

WRZENIE!

Syczenie, charakterystyczne dla zetknięcia się wody z ogniem, odbiło się od ścian. Skrzydła Raisera zaczęły przybierać dziwne kształty, gdyż nie był w stanie utrzymać ich pierwotnej formy. Uwolniłem się z jego ucisku i odsunąłem się od niego, cały czas trzymając się za gardło. Rany, przydusił mnie naprawdę mocno!

– Ugaaaaaaaaaaaaaaaah! – Zaczął wić się z bólu.

– …Czy on umrze? – spytałem Ddraiga.

[Nie. Nawet pomimo to, że efekt wody został zwiększony, nie jest to wystarczające, aby zabić kogoś z Feneksów.]

Czy to w porządku, Ddraig?

[Jednak woda święcona pochłania duże zasoby kondycji i duszy. Nawet jeżeli jest to feniks, który jest w stanie odrodzić się z popiołów, utrata znacznej części wytrzymałości i duszy… No cóż, nie wyliże się z tego zbyt szybko.]

DYM…

Z jego bezbronnego ciała zaczął wydobywać się dym. Oto, co po nim pozostało – zniszczone ciało i spalone ubrania. Chwyciłem mocno smoczą ręką krzyż leżący na ziemi i włożyłem w niego resztki swej mocy. Polałem go wodą święconą, która mi pozostała.

– Asia powiedziała mi o tym, że słabościami diabłów są krzyże i woda święcona. Zatem połączenie tych dwóch rzeczy będzie ze sobą niosło olbrzymie straty dla demona, prawda?

– Ku… – Na twarzy Raisera, który cierpiał od wody święconej, pojawił się strach.

Spojrzałem się na niego, a potem na to, co nas otaczało. Nic po za nim nie zauważyłem. Żadnego ognia. Nie było zatem problemu.

– Tego nauczyłem się od Kiby – nie należy ograniczać pola widzenia do swojego przeciwnika, ale należy uwzględnić również jego otoczenie.

Skumulowałem całą swą moc w jednym punkcie. Przemieniłem ją w smoczą moc i przetransportowałem do wody i krzyża.

[TRANSFER!!]

Dzięki temu ten święty atak zyskał niebywałą siłę.

– To umiem od Akeno-san. Kumuluj energię, która krąży w twoim ciele. Trzeba się skoncentrować i ją wyczuć. Tak, nawet taki dureń jak ja może to zrobić, Akeno-san.

Tych wszystkich rzeczy nauczyłem się podczas treningu. Tak, od każdego. Zapamiętałem je wszystkie i wszystkie okazały się być pomocne. Odzyskam Buchou z pomocą mocy wszystkich!

Kiedy skierowałem swoją pięść w stronę Raisera, ten zaczął panikować.

– Cz-czekaj! – krzyknął. – Czy ty zdajesz sobie z tego sprawę!? To małżeństwo jest ważnym i kluczowym dla przyszłości diabłów! W takie coś nie może się wtrącać ktoś taki jak ty!

– Nic nie rozumiem z tych skomplikowanych rzeczy. Jednak pamiętam, jak przegrałem przeciw tobie i straciłem przytomność. Buchou płakała. Ona płakała! Płakała również przed meczem! To jest dla mnie wystarczający powód, aby obić ci tę mordę!

BĘC!!

Moja pięść, będąca w posiadaniu krzyża i wody święconej, wwierciła się głęboko w brzuch Raisera!

– Gahaaa! – Cofnął się do tyłu, kaszląc krwią. – Ja… przeciw takiemu… jak to… – Wypowiedział te słowa i upadł na ziemię. Już nie powstał.

Część 4[edit]

Wpatrywałem się w Raisera, który zdawał się nie dawać żadnych oznak życia. Chwilę później podszedłem do Buchou. Jednak ktoś wszedł mi w drogę. Tą osobą była siostra Raisera. Wpatrywała się we mnie bez słowa, choć zdawało mi się, że miała do mnie wielkie pretensje. Wyciągnąłem w jej stronę moją smoczą rękę i powiedziałem:

– Jeżeli masz jakiekolwiek pretensje, powiedz mi je! Ja już się tobą zajmę!

Usunęła się z mojej drogi. Minąłem ją i stanąłem naprzeciw Buchou. Przemówiłem do niej z uśmiechem:

– Wracajmy do domu, Buchou.

– …Ise.

Spojrzałem się na osobę siedzącą obok niej. Był to mężczyzna w rudych włosach. Jej ojciec. Stanąłem przed nim i powiedziałem:

– Zabiorę Buchou, Rias Gremory. Bardzo przepraszam za moje działania, jednak zabieram Buchou ze sobą.

Nic nie odpowiedział, a jedynie zamknął oczy. Mao-sama, który powinien był siedzieć obok niego, przepadł. Chciałem mu podziękować… z pewnością podziękuję. Następnym razem, kiedy go spotkam… Chwyciłem dłoń Buchou. Wyjąłem kartkę, którą dostałem od Grayfii-san. Wydawało mi się, że wspominała o kręgu na drugiej stronie, którego miałem użyć wtedy, gdy odzyskam Buchou… Kiedy odwróciłem papier, zabłysło światło.

BŁYSK!

To, co ukazało się naszym oczom, była czteronożna istota, której nigdy wcześniej nie widziałem. Miała w sobie coś z lwa i orła oraz posiadała skrzydła.

– Gryfon…

Ktoś się odezwał. Aaach, zatem to był gryfon? Miałem uciec przy jego pomocy?

RYK

Gryfon zaryczał i podszedł do dziury w ścianie, którą zrobiłem wcześniej. Zanim wyruszyliśmy, powiedziałem do Kiby i reszty:

– Widzimy się w klubie!

Na moje słowa wszyscy się uśmiechnęli i pokiwali mi rękoma. Gryfon wzniósł się do góry, mając na swoim grzbiecie mnie i Buchou.



OJCIEC X OJCIEC[edit]

– Lordzie Feneksie, przepraszam bardzo za obrót spraw wokół tych zaręczyn. Wiem, że to niegrzeczne, ale to małżeństwo…

– Nie musicie mówić nic więcej, Lordzie Gremory. To byłoby dobre małżeństwo dla diabłów czystych krwi, ale wygląda na to, że obaj byliśmy dość zachłanni. Obaj mamy już wnuków-diabłów czystej krwi i mimo to nadal pragniemy ich więcej. Może to ta pycha z powodu tego, że jesteśmy diabłami, a może dlatego, że widzieliśmy prawdziwe piekło podczas ostatniej wojny.

– …Nie, również skupiłem swoją żądzę na własnej córce.

– Jego imię brzmiało Hyoudou-kun, prawda? Chciałbym mu podziękować. To, czego brakowało mojemu synowi, on potrafił wykorzystać. Zbytnio przeceniał umiejętności naszego domu. To będzie dla niego bardzo dobra nauczka. Feniksy nie są niezwyciężone. Ta lekcja jest odpowiednią ceną za takie małżeństwo, Lordzie Gremory.

– Lordzie Feneksie…

– Wasza córka posiada naprawdę dobrego podwładnego. Wszystko wskazuje na to, że Zaświaty nie będą się w przyszłości nudzić.

– …Jednak gdy pomyślę, że moja córka byłaby zdolna do takiego czegoś.

– Smok Walijski. Wciąż nie mogę uwierzyć, że taka znienawidzona postać przeszła na naszą stronę.

– Zatem następną rzeczą będzie…

– Tak, musi być. Nie, w sumie to już jest.

– Smok Wymycia. To tylko kwestia czasu, kiedy czerwień spotka biel.


OSTATNI POCAŁUNEK[edit]

W przeciwieństwie do ludzkiego świata, niebo w Zaświatach było fioletowe. Wyglądało to dosyć dziwnie, jednak jakimś tajemniczym sposobem dawało mi poczucie bezpieczeństwa.

DOTYK

Buchou położyła dłoń na moim policzku.

– Ty głuptasie – powiedziała z gorzkim uśmiechem. Wydawało mi się, że doznała ulgi, tak jakby wreszcie uwolniła się od czegoś. – …! – głęboko westchnęła, gdy spojrzała na moją lewą rękę. Dotykała jej z miną pełną smutku.

No cóż, nic na to już nie można było zaradzić. Moja przednia kończyna pokryła się czerwoną łuską i była zakończona ostrymi pazurami.

– Twoja ręka… Zapłaciłeś taką cenę, żeby móc pożyczyć tę moc?

– Tak, to był całkiem dobry interes. Takie beztalencie jak ja mogło posiąść potężną siłę poświęcając swoją rękę! Dzięki temu mogłem pokonać Raisera i wrócić razem z Buchou do domu – uśmiechnąłem się, choć ona zdawała się być jeszcze bardziej smutna.

– Zdajesz sobie sprawę z tego, że twoja ręka nie powróci już nigdy do normalności?

– Aaa, to żaden problem. Taki przedmiot do cosplay! Och, niezbyt przyda się to do szkoły. Hm, co zrobić?

– Asia z pewnością będzie płakać, gdy to zauważy.

… Uuu, będzie, będzie. Już wiele razy przeze mnie płakała…

– Może udało ci się przerwać tę zaręczyny, jednak wiesz, że nowe mogą pojawić się w każdej chwili? Jeżeli będziesz robił takie coś…

Odpowiedziałem jej ze szczerym uśmiechem:

– To wtedy oddam swoją drugą rękę. Potem oczy. Za wszelką cenę będę ratował Buchou. Tylko to jestem w stanie zrobić. Zawsze będę przychodził i cię ratował, w końcu jestem Pionem Rias Gremory.

… ! Ledwo skończyłem mówić, a moje usta zostały przymusowo uciszone przez… Buchou owinęła swoje ręce wokół mojej szyi, a jej usta zetknęły się z moimi. Takie coś nie trwa jedną chwilę.

POCAŁUNEK

High school dxd 307.jpg

Nie był to francuski pocałunek, jednak byłem w stanie wyczuć delikatność jej warg. Te miękkie usta i zapach jej szkarłatnych włosów po prostu zamroziły mój mózg.

Dopiero po ponad minucie nasze usta rozdzieliły się. Buchou zaczęła się śmiać… P-pocałuneeeek!!? Całowałem się z Buchou! Pocałunek! Pocałuuuuuunek!! Czułem, jakby mój mózg eksplodował! Łaaa… wow… woooooooooooooow!!

– To mój pierwszy pocałunek. Dla japońskich dziewczyn jest to jak skarb, prawda?

– Ech…? T-tak!! Co!? Pierwszy pocałunek!?

To mnie naprawdę zaskoczyło! Pierwszy pocałunek!? Czy to dla dziewczyn nie była naprawdę ważna rzecz!?

– Ummmm… jesteś pewna?! Że ze mną!?

– Zrobiłeś coś, co było tego warte. Twoja nagroda – odrzekła z uśmiechem.

Aaaaaach. Czułem, że zaraz coś mi się stanie! To wszystko było warte tylko jednego całusa!?

– Jak już jesteśmy w tym temacie… Naprawdę tak bardzo pragniesz mojego dziewictwa?

– Oczywiście! Aaaach! – odpowiedziałem jej bez owijania w bawełnę.

Rany, w tych sprawach byłem zbyt bezpośredni… Jednak takie były moje prawdziwe uczucia. Oczywiście, że go pragnąłem! Przyznałem się do tego nawet przed całym tłumem!

– …W tych sprawach serio jesteś szczery.

Wydawała się być trochę zakłopotana, ale mimo wszystko uśmiechała się. Aaach, przepraszam za mnie. Gdy przepraszałem w głębi siebie, ona zaczęła głaskać mnie po policzku. Śmiała się szczęśliwie. To dobrze. Byłem szczęśliwy, że Buchou znów się uśmiechała.

Nowy żywot[edit]

– Zatem tak jak mówiłam, ja, Rias Gremory, będę mieszkała w tym domu. Mogę wykazać się sporym niedoświadczeniem, więc proszę o zaopiekowanie się mną, Otou-sama, Oka-sama.

W moim domu, w salonie. Rudowłosa bishoujo rozmawiała z moimi rodzicami. A obok nich, ze szklanymi oczyma, siedziała kolejna bishoujo o blond włosach. Wydawała się być w naprawdę złym humorze. Po tym wszystkim Buchou oświadczyła, że zamieszka ze mną. Nie rozumiałem, co miała przez to na myśli, ale już ona się tym zajęła, że tak się stało.

「Chcę pogłębić stosunki z moimi podwładnymi.」

Tak mi powiedziała. Jednak czy to naprawdę było okay, jeżeli to był mój dom? Sposób, w jaki myślały wysokoklasowe demony, mógł być dla mnie niezrozumiały. A, no i zaręczyny zostały odwołane, z czego Buchou bardzo się cieszyła. To dobrze. Raiser załamał się po tym, jak doświadczył pierwszej w swoim życiu porażki.

– Och, co powinnam zrobić? Asia-san i Rias-san, będę miała dwie córki.

Moja mama, po wprowadzeniu się Asi, zaczęła traktować ją jak własną córkę, toteż nie było żadnego problemu, gdy miała wprowadzić się następna. Mój ojciec natomiast płakał jak małe dziecko. – Tak, tak, to marzenie każdego faceta. Posiadanie tylu dziewczyn! Podobne marzenie miałem, gdy byłem młody. Być może tobie uda się to osiągnąć!

Och, rozumiem. W końcu byłem jego synem. Nie mogłem uwierzyć, że miał podobne marzenie jak ja.

Ważną sprawą była moja lewa ręka. Wciąż pozostawała łapą smoka, jednak dzięki Buchou i Akeno-san, które zaczęły wyszukiwać informacji o smokach, byłem w stanie normalnie funkcjonować ze zwyczajną ręką. Odkryły, że zmniejszając moc smoka, można zatrzymać proces przemiany w niego. Gdybym tego nie robił, moja ręka powróciłaby do poprzedniego stanu. No cóż, w końcu dzięki temu byłem w stanie odzyskać Buchou, zatem było warto. Jak już przy tym jesteśmy, sposób na zmniejszanie mocy smoka był trochę… zboczony. Gufufufu. Buchou i Akeno-san robiły mi takie rzeczy… Innymi słowy, dobrze, że tak się stało.

Ddraig po tym wszystkim ucichł. Nawet gdy do niego mówiłem, ten nie odpowiadał. A było tak dużo rzeczy, o które chciałem go zapytać… O tego Białego Gościa, o którym wspominał. To coś zbliżało się do mnie. Nie wiedziałem co to było, jednak musiałem się czegoś dowiedzieć o tej całej sprawie.

– Ise, mamy pozwolenie twoich rodziców. Stałam się członkiem tej rodziny. Mógłbyś wnieść moje bagaże?

– T-tak!

– Ise-san, ja również pomogę. – Asia podążyła za mną.

– …Auuu… Wygląda na to, że jedyną nadzieją jest poligamia… Ale… Ale… to będzie sprzeczne z naukami Boga… Jednak w takim tempie… auuuu…

– Co? Jaka poligamia?

– N-nie, nic. – Kiedy ją zapytałem, odwróciła wzrok w innym kierunku.

Ummmm, wydawała się być w złym nastroju, odkąd Buchou się wprowadziła… Czyżby jej nienawidziła…?

– Ise. To idzie tutaj.

Zaczęła wydawać mi polecenia wkrótce po tym, jak wniosłem jej bagaże.

– Tak jest!

– Ise, po tym wszystkim chcę wziąć kąpiel… Tak, umyję ci plecy.

– Serioo!?

Oooooch! Zawsze o to prosiłem!!

– Rany! Jeżeli macie brać wspólną kąpiel, to ja też! Ise-san i Buchou-san, proszę nie zostawiajcie mnie na lodzie! – Asia zaczęła mówić z wilgotnymi oczyma. Nie możesz, Asiu! Nie możesz konkurować z Buchou! Była zbyt podniecająca!

– Asiu, przykro mi, ale nie. Zgodzisz się ze mną, że jest to wypowiedzenie wojny?

– Uuu, nie chcę przegrać, ale wszystko wskazuje na to, że przegram!

W jakiś sposób wyczuwałem, że pomiędzy nimi iskrzyło… Zarówno Buchou jak i Asia… nie byłem w stanie pojąć toku rozumowania dziewczyn! Czy ja w ogóle będę mógł stworzyć harem!?

Jednak jedną rzecz wiedziałem na pewno. Moje codzienne życie stawało się coraz bardziej kolorowe.


Posłowie[edit]

Ile razy słowo oppai[35] pojawiło się w tomie pierwszym i drugim? Osoby, które to policzą i przyślą mi prawidłową odpowiedź, dostaną w nagrodę podkładkę pod mysz z wizerunkiem piersi Rias.

Nie, to kłamstwo. Nie ma takiej nagrody.

Minęło już trochę czasu. Z tej strony Ishibumi. Jak się podoba tom drugi? Zaczyna się w przeobrażać w jakiegoś erotyka i nawet ja nie wiem, jaka będzie następna część. Tak przy okazji, ten sposób na zmniejszenie mocy smoka jest bardzooo zboczony. Oczekujcie więc sporo po tomie trzecim! Asia stanie się zboczona z powodu Buchou, która jest chodzącą seks bombą. Zamierzam celować w książkę, którą zarówno dzieci z podstawówki, jak i z liceum będą bali się kupić! Martwię się, że nałożą na nią jakieś ograniczenia wiekowe, jednak moim celem jest shounen[36] light novel, tak więc wspierajcie mnie! Sacred Gear, podobnie jak moc ewolucji (vide Boosted Gear Gift), posiadają specjalną super formę. Należy ich wtedy użyć do granic wytrzymałości i zapanować nad nimi, nazywa się to Łamacz Ładu. Takie coś jest możliwe dla wszystkich Sacred Gear. Asia i Kiba również są w stanie tak zrobić, gdy tylko okiełznają ich moc, podobnie jak w przypadku Super Saiyanów[37] i Bankai[38]. Ise zignorował kolejne kroki używania mocy cesarza smoków i użył jej bezmyślnie, za co poniósł ofiarę. Z racji, że nie jest wystarczająco silny, nie był w stanie użyć pełni mocy. Jest to nazywane Łamacz Ładu, ponieważ jest to w stanie zachwiać równowagę panującą w świecie. Ise stanie się osobą nie tylko zdolną do dobrych ataków, ale także do wspierania. A teraz, kiedy dojdzie do brzemiennego w skutkach spotkania z Białym, wszystko będzie…

Teraz czas na podziękowania.

Dla mojego redaktora, który cały czas stara się zrobić ze mnie autora erotyków, H-sama. Dziękuję za opiekę nade mną. Rozkoszuj się swoją kolacją za każdym razem, kiedy ja rozbieram kolejne postaci.

Miyama-zero-sama. Dziękuję za te wspaniałe i piękne ilustracje. Przepraszam cię za te problemy z projektem. Oddam się również pod twoją opiekę.

Tymi słowami, zakończę to posłowie. Oczekujcie kontynuacji w postaci trzeciego tomu.

A, i miejcie wielkie nadzieje co do piersi Buchou w następnym tomie!



Odnośniki tłumacza[edit]

  1. "Oka-sama, Otou-sama" – Matko, ojcze.
  2. "Softball" – Gra podobna do baseballa, lecz rozgrywana na mniejszym boisku, większą piłką oraz lżejszą i cieńszą pałką.
  3. "Namu-namu" – Buddyjski odpowiednik "Amen" w religii chrześcijańskiej.
  4. Mahō-shōjo - podgatunek mang i anime z gatunku shōjo-manga, opowiadający o dziewczynach, zazwyczaj nastoletnich, posiadających magiczne moce. W gatunku tym, w przeciwieństwie do klasycznych historii fantasy, dziewczęta te żyją w zwykłym, ziemskim świecie, od którego mieszkańców odróżniają się jedynie swoją magiczną mocą.
  5. Formalny zwrot do czyjeś córki.
  6. Także: Feniks. Jest to nazwa demona, nie mitycznego ptaka.
  7. Termin oznaczający wyidealizowaną japońską kobietę.
  8. Gra słów, bijou oznacza klejnot, podczas gdy bishoujo młodą, ładną dziewczynę.
  9. BWH (Bust, Waist and Hip) – biust, talia i biodra.
  10. Sklep sprzedający towar w ograniczonym asortymencie i w obniżonych cenach.
  11. (Dosł. chorągiew karpia) - flagi w kształcie karpia, będące symbolem japońskiego święta Tango-no Sekku, obchodzonego jako Dzień Dziecka.
  12. Para yaoi – para męsko-męska.
  13. Drewniany miecz do ćwiczeń, zwykle o kształcie katany.
  14. Osu! jest odpowiedzią na rozkaz.
  15. Yondai Maō – Czterej Wielcy Szatanowie
  16. Jako aniołowie zostali zesłani na ziemię przez Pana, by opiekowali się ludźmi. Ostatecznie zawiedli oni jednak zaufanie Stwórcy. Karą za ich występki było zesłanie do Gehenny (Jud 1:6), co oznaczało degradację w anielskiej hierarchii (uznanie, iż są równi demonom).
  17. Jego imię oznacza "Bóg umacnia", a z hebrajskiego "ten, który się oddalił"
  18. Semyazza, Amezjarak, Amazarek, Semjaza, Szamjaza, Simchazi, Aza - pierwotnie przed buntem przeciw Bogu najpotężniejszy anioł w niebie, był Serafinem. Według Moïse Schwab Szemhazaj i Azazel to jeden i ten sam anioł
  19. Także Armaros, Armers, Farmaros, Abaros.
  20. Barakijal, Barakel.
  21. Tamel, Temel, Tamuel.
  22. Kakabel, Kochbiel, Kokbiel, Kabajel, Kawkabel, Kochab – „gwiazda Boża”.
  23. Samsapiel, Samsawiel, Szasiel
  24. Niekompletny ubiór, który ktoś ma na sobie, zwykle dzienna lub nocna bielizna.
  25. Tradycyjny strój noszony przez karateków.
  26. Obecni.
  27. Poprzedni.
  28. Urządzenie elektroniczne posiadające zarówno nadajnik i odbiornik
  29. Blitz (z niem. błyskawica) – seria nalotów niemieckich na Wielką Brytanię; tu: wartka i dynamiczna akcja.
  30. Grunt (z ang. piechur) – wyraz ten odnosi się do walczących żołnierzy bez żadnego doświadczenia.
  31. Termin z krykieta, który określa zawodnika specjalizującego się na dwóch pozycjach; tu: osoba wszechstronnie uzdolniona
  32. Cesarski Czerwony Smok.
  33. Balance Breaker.
  34. Chiński Feniks.
  35. PIERSI!!
  36. Gatunek przeznaczony głównie dla chłopców.
  37. Termin z Dragon Ball – stopnie mocy wojowników.
  38. Termin z Bleach – stopień rozpieczętowania zanpakutou, rodzaju miecza.


Wróć do strony głównej Rozpocznij czytanie tomu trzeciego