High School DxD:Tom 3 – Excalibur z księżycowego boiska

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Ilustracje[edit]


Nie odpuszczę za Excalibur.

Żywot 0[edit]

Część 1[edit]

Cześć wszystkim, tu Hyoudou Issei. To nieco nagłe, ale pewnie każdemu przytrafiło się mieć raz, albo i dwa, dziwne zdarzenie w łóżku, racja? Na przykład: spóźniliście się, ponieważ budzik nie zadzwonił, albo wypadliście z łóżka, ponieważ wierciliście się w nim podczas snu. W moim przypadku stało się coś, co przekraczało moje wszelkie przewidywania…

– Un…

Usłyszałem uwodzicielski głos. Rozległ się bardzo blisko mnie. Gdy spojrzałem na drugą stronę łóżka, zobaczyłem szkarłatnowłosą onee-sama, Rias-buchou. Moja pani była wysokoklasową diablicą. Kilka dni temu wprowadziła się do mojego domu i zaczęła mieszkać ze mną. Wyglądało na to, że musiała wślizgnąć się do mojego łóżka, zanim to zauważyłem… W dodatku… Była naga… Cóż, wyobraźcie sobie że mnie to nie zdziwiło. Buchou powiedziała mi przecież, że inaczej nie potrafi zasnąć. W dodatku zdarzyło się jej zrobić mi to, kiedy leżałem w gabinecie szkolnej pielęgniarki.

Kuu! Poczułem coś mięciutkiego po mojej lewej stronie! Zapach Buchou działał na mnie stymulująco! Jak ona to robiła, ze pachniała tak ładnie? To znaczy… Jej piersi kompletnie przylgnęły do mojej lewej ręki! Moja dłoń całkiem utknęła w czymś niesamowicie miękkim. Pomiędzy jej udami. Moja lewa dłoń była umieszczona pomiędzy jej udami! „Kanapka z ud”! Cóż za cudowna rzecz! Byłem w sytuacji, w której nie mogłem się ruszyć! Nie… nawet nie chciałem się ruszać! Nie chciałem, aby ta cudowna chwila się skończyła! Żeby coś takiego stało się zaledwie kilka dni po tym, jak Buchou się wprowadziła! Myślałem, że mieszkanie z Buchou będzie kłopotliwe, ale jeśli takie rzeczy będą się działy dalej… To jestem jak najbardziej za! Banzai[1]!

– …Ara. Już się obudziłeś?

– T-taak… Tak. Kiedy się obudziłem…to cię taką zastałem. Nie byłem pewien, co robić…

Oto jak się czułem. Nie miałem pojęcia co zrobić. Kiedy moja pani się przebudziła, poczułem się jeszcze bardziej niepewnie.

– Przepraszam. Poczułam że zasnę, jeśli przytulę się do ciebie jak do poduszki. Przyszłam tu po tym, jak położyłeś się spać.

Więc to się wydarzyło? Czy ja nie rozumiałem uczuć Buchou!? Buchou przytuliła się do mojego ciała jeszcze mocniej. Uooooooo!

– Co powinniśmy zrobić? Byłoby miło zostać tak do czasu, aż nie przyjdzie pora na wstawanie… Zrobić coś nieprzyzwoitego jest wspaniałą metodą na nawiązanie kontaktu z moim wspaniałym sługą.

CMOK!

Buchou pocałowała mnie w policzek. D-dlaczego ona tak bardzo mnie uwielbia!? Albo mi się zdawało albo po tym całym incydencie z Raiserem Buchou zaczęła mnie adorować jeszcze bardziej?! Przez to codziennie cierpiałem na krwotoki z nosa…

– Ummm, Buchou… Jestem facetem… Jeśli będziesz tak do mnie mówiła…

– Chcesz się na mnie rzucić? – odpowiedziała wyzywającym głosem.

Dlaczego tak bardzo potrafiła mnie podniecić?!

– W porządku, zrobię wszystko, co może sprawić ci przyjemność.

– …!

Przez jej przyciągający, seksowny głos, mój umysł zaczął odpływać.

PUK PUK

Ktoś zapukał do drzwi.

– Ise-san! Pora na poranny trening!

Głos Asi nadpłynął z innej strony… Wybrała sobie czas! Aż za dobrze… Nie. To nie wina Asi! Każdego ranka przechodziłem intensywny trening, ponieważ ciągle byłem słabym diabłem. Moim trenerem była Buchou, a Asia wspierała mnie. Asiu i Buchou, dziękuję bardzo waszej dwójce.

– Ise-san? Czyżbyś jeszcze spał?

– Nie, już wstałem. P-poczekaj chwilę! To znaczy: czy możesz poczekać na dole!?

Tak. Asia nie mogła tego ujrzeć. Rywalizowała zacięcie z Buchou, kiedy tylko ta się tutaj wprowadziła. Nie wiedziałem dlaczego Asia traktowała Buchou w ten sposób, ale ta przyjęła wyzwanie. Cóż, zwykle rozmawiały ze sobą jak normalne dziewczyny, więc nie było to chyba poważnym problemem. W każdym razie może ta dwójka jakoś się dogada… Nie chciałem oglądać walczących ze sobą dziewczyn…

– Asiu, zaczekaj chwilkę. Ja i Ise zaraz będziemy gotowi.

– …!

Buuuuchhooouuu!!!! Dlaczego to robisz?! Nawet jeśli stała po drugiej stronie drzwi, to bez trudu wyobraziłem sobie, jak Asia oniemiała.

GACHA!

Drzwi otworzyły się gwałtownie. Asia zobaczyła mnie i Buchou w łóżku. Jej oczy zaszkliły się od łez. Wyglądała na bardzo niezadowoloną… Buchou wtuliła się we mnie jeszcze bardziej, kiedy tylko ją zobaczyła. Umm, Buchou?!

– Dzień dobry, Asiu – powiedziała Buchou z uśmiechem.

Asia, która wyglądała na nieźle zdenerwowaną, teraz zaczęła się trząść. Zaczęła szarpać własne ubranie. Ummm… Asia-san?

– Ja też się rozbiorę! Nie chcę być gorsza!

– Asia!?

Wyglądało na to, że dzisiejszy dzień znów zaczął się od czegoś pobudzającego.

Część 2[edit]

– Itadakimasu[2].

Nadszedł czas na śniadanie. Buchou i Asia siedziały przy mnie. Czułem się pobłogosławiony tym, że siedziałem między dwoma ślicznotkami! Cóż, to właśnie chciałem powiedzieć, ale nie o tym myślałem każdego ranka. Nawet dzisiaj Asia była w złym humorze. Dobrze, jeśli Asia, która była kiedyś zakonnicą, po zobaczeniu dzisiejszej sytuacji, w naturalnym odruchu pomyślała, że jest to „grzeszne”. Zaraz… W takim razie: „Ja też się rozbiorę!”, zabrzmiało dziwnie. Dlaczego była zła? Hmm, zrozumienie uczuć dziewczyn było trudnym zadaniem dla takiego faceta jak ja. Buchou, która siedziała po mojej prawej stronie, nie zdawała się niczym przejmować. Jadła z ożywieniem i rozmawiała z moimi rodzicami.

– Hmm, Rias-sama, wspaniale przyrządzasz japońskie potrawy.

– Dziękuję ci, otou-sama. Mieszkam w Japonii już jakiś czas, więc nauczyłam się jak je przygotowywać.

Oj, tak. Buchou zrobiła tę część śniadania, którą aktualnie jedliśmy. Jakie te jajka były niesamowite! Naprawdę były dobre!

– Ise, wszystkiego jest dużo. Jedz powoli.

– T-tak, Buchou…

Po tym, jak Buchou wprowadziła się do mnie, odkryłem, że była świetna w gotowaniu japońskich, zachodnich, a nawet chińskich potraw. Miała naprawdę szeroki zakres umiejętności, jeśli chodziło o kulinarnia i była w tym naprawdę dobra. Myślałem, że będzie w tym raczej kiepska, ponieważ była diabelską księżniczką, ale okazało się, że było zupełnie odwrotnie. Nie tylko mieszkała w Japonii zupełnie sama, ale potrafiła też gotować, prać i sprzątać.

「Nie lubię kiedy ludzie mi mówią, że nie mogę czegoś robić, ponieważ jestem księżniczką. Chcę robić to, co mogę.」

Tak mi powiedziała; faktycznie wspaniale! Z głębi mojego serca, bardzo cię podziwiałem. Jesteś wspaniała, Buchou! Moja pani była niezawodna, nawet w normalnym życiu! Asia, która traktowała Buchou jako rywalkę, skoncentrowała się całkowicie na poznawaniu japońskiej kultury po tym, kiedy zauważyła, jak duża przepaść była pod tym względem pomiędzy nią a Buchou.

Asia też była niesamowita! Nauczyła się japońskich znaków naprawdę szybko. Opanowała już hiraganę i katakanę, a teraz uczyła się czytania i pisania znaków kanji. Umiała już czytać mniej złożone znaki. Wszystko to było głównie zasługą jej ciężkiej pracy oraz talentowi do nauki. Dopiero co zaczęła szkołę, ale nie miała kłopotów z matematyką, naukami ścisłymi oraz językami. Dodatkowo, bardzo polubiła naukę i być może to było właśnie kluczem do jej szybkich postępów. Ja miałem być jej strażnikiem, ale byłem taki żałosny. Gdy Buchou dołączyła do naszej rodziny, Asia zaczęła z nią rywalizować. Z mojego punktu widzenia Asia była niesamowita, ponieważ jej praca była taka moralna… ale jeśli porównać ją z Buchou… to Buchou była kilka razy bardziej wspanialsza. Jedzenie Asi było dobre, a potrawy jej przeciwniczki były po prostu… Wypiłem trochę zupy miso. Ach, kuchnia Buchou była przepyszna! Aż pociekły mi z oczu łzy! Dziewczyny, które dobrze gotują, są takie pociągające! A jeśli są jeszcze śliczne i są Onee-sama, to nie mam powodów, żeby się skarżyć na…

SZARPNIĘCIE

Asia z wyrazem zakłopotania na twarzy chwyciła pod stołem moje ubranie. To był jej nawyk, który znałem tylko ja. Kiedy była w złym nastroju, okazywała to właśnie w ten sposób, bez używania słów. Cóż, takie zachowanie było urocze i słodkie… Umm… więc młodsze siostry zachowują się w ten sposób, co?

– Och, racja. Ise, członkowie klubu przyjdą dziś do twojego domu – powiedziała nagle Buchou.

– Co? Koneko-chan i reszta? Czy będziemy coś u mnie robili?

– Zgadza się. Tak sobie myślę od jakiegoś czasu, żeby zorganizować u ciebie spotkanie.

– W moim domu?

– Czyżbyś zapomniał? Mówiłam ci o tym wcześniej – stary budynek szkoły przeżywa właśnie okres sprzątania.

Była to po części prawda. Tak naprawdę Buchou użyła swojego chowańca do posprzątania budynku. To, co powiedziała, było z powodu moich rodziców. Chodziło o to, żeby zorganizować w moim domu zebranie klubu. Buchou skłoniła głowę przed rodzicami.

– Przepraszam was bardzo za to, otou-sama, oka-sama.

– W porządku, Rias-san. Słyszałam, że dobrze opiekujesz się naszym synem. Cieszę się, że Ise ma coraz więcej przyjaciółek.

Tata przytaknął słowom mamy:

– Moja żona ma rację. Motohama-kun i Matsuda-kun są w porządku, ale myślę, że posiadanie jakichś bezpieczniejszych przyjaciół również jest ważne. Nie możesz cieszyć się swoją młodością, siedząc w pokoju i rozmawiając o zboczeństwach.

– Racja, kochanie – odezwała się mama. – Matsuda-kun i Motohama-kun to dobrzy chłopcy, ale ich myśli są brudne. To chyba jasne, że ta dwójka rozpustników ma zły wpływ na naszego syna. Teraz, kiedy Rias-san i Asia-san mieszkają z nami, nie chcę ich tu więcej widzieć. Mogliby jeszcze zbrukać dziewczyny.

Chłopaki, mówili o was to, co tylko chcieli. Matsuda, Motohama, ale… Nie mogłem was tutaj poprzeć, ponieważ wszystko co mówili, było prawdą. Jednak mamo, wiedziałaś przecież, że posiadanie przyjaciół z którymi można swobodnie porozmawiać, też było ważne. To dzięki nim do tej pory tak dobrze się bawiłem.

– Zatem zorganizujemy tutaj spotkanie. Czuwaj nad nami, Ise.

Część 3[edit]

– …A tu jest zdjęcie Iseia z czasów podstawówki.

– Ara-ara. Przyszedł na plażę na golasa.

– Hej, Akeno-san! Mamo?! Co ty jej pokazujesz?!

Właśnie odbywało się nasze spotkanie. Spotkanie klubowe, które miało się odbyć w moim domu, zostało nagle przerwane przez album, który przyniosła moja mama.

– …Naga przeszłość Iseia-senpai.

– Nie patrz na to, Koneko-chaaaaaaaaan!

Najgorsze, co mogło się stać! To przedmiot, w którym utrwalono moją zawstydzającą przeszłość! Uwaaaa, chciałem zapaść się pod ziemię! Aż przypomniały mi się słowa mojej matki:

「Kiedy będziesz miał dużo przyjaciółek, pokażę im twój album.」

Myślała, że to pozostanie tylko w sferze jej marzeń, ponieważ nie miałem szczęścia z dziewczynami. Jednak życie potrafiło zaskoczyć… Niech to, jej marzenie spełniło się właśnie wtedy, kiedy tego nie chciałem!

– … Mały Ise.

Buchou, zawstydzałaś mnie, spoglądając tak na te zdjęcia… Co? Ummm… Onee-sama, dlaczego się tak zarumieniłaś?

– … Ise, kiedy był dzieckiem…… Ise, kiedy był dzieckiem…… Ise, kiedy był dzieckiem…… Ise, kiedy był dzieckiem… – mamrotała coś pod nosem i wyglądała na naprawdę zadowoloną.

Buchou, czyżby zdjęcia z mojego dzieciństwa spodobały ci się? Czyżbyś była shotaconem[3]? Nigdy bym się takiego czegoś nie spodziewał…

– Myślę, że wiem, jak Buchou-san się czuje. – Asia chwyciła rękę Buchou z roziskrzonymi oczami.

– Wiesz, jak się czuję? Tak się cieszę.

Hej, hej, ta dwójka znalazła się w swoim własnym świecie… Kiba przeglądał album z uśmiechem! Cholera, dlaczego tak mi przeszkadzało to, że jakiś chłopak go oglądał?!

– Kiba, nie możesz na to patrzeć! – próbowałem wyrwać mu go z rąk, ale z łatwością mnie unikał.

– Hahahaha, nie przejmuj się tym tak. Pozwól mi nacieszyć się tym widokiem jeszcze chwilę.

Unnnnnnnnnnn! Nie baw się zbyt dobrze! Skoczyłem za nim, próbując zabrać mu album! Niestety, znowu udało mu się mnie uniknąć. Cholera! Pokazał mi właśnie, jak duże były różnice między naszymi umiejętnościami! I to właśnie w taki sposób! Tak jak Asia uważała za swoją rywalkę Buchou, tak ja uważałem za niego Kibę. Tak jak Buchou była przeszkodą blokującą Asię, tak Kiba był przeszkodą blokującą mnie. Jednak pewnego dnia go pokonam!

Kiedy tak utrwalałem sobie moje nowe przeświadczenia, Kiba zaczął patrzeć uważnie na jakąś stronę. Jednak uśmiech na jego twarzy ustąpił miejsca zdziwieniu. Podszedłem bliżej, żeby przyjrzeć się stronie, w którą się tak wpatrywał. Było tam moje zdjęcie z czasów, kiedy chodziłem jeszcze do przedszkola. Oprócz mnie, był na nim jeszcze inny chłopiec i jego ojciec. Pamiętam tego chłopca, mieszkał wtedy tuż obok mnie. Spędzaliśmy ze sobą wiele wolnego czasu. Jednak z powodu pracy swoich rodziców musiał przenieść się do innego kraju, a nastąpiło to zanim zaczęliśmy naukę w podstawówce. Nie spotkałem go od tamtego czasu. Ale… dlaczego Kibę tak zainteresowała ta fotografia? Nie mówcie mi, że to on był tym chłopcem…? Kiba wskazał ojca chłopca. Właściwie to wskazał raczej przedmiot, który znajdował się w jego rękach, a był to miecz. Zawsze myślałem, że to replika, ale tata chłopca trzymał stary, europejski miecz.

– Pamiętasz to? – zapytał mnie o to całkiem poważne.

Hej, czemu twój głos się zmienił?

– Umm, nie. Byłem wtedy bardzo mały.

– Dziwne jakie rzeczy się zdarzają, hm. Znaleźć to w takim miejscu… – zaczął się śmiać.

Mimo to jego oczy wypełniły się furią, która wywołała u mnie o ciarki.

Ta fotografia stała się początkiem bardzo szczególnego zdarzenia.

– To jest święty miecz.


Żywot 1: Czas na rozgrzewkę, Klubie![edit]

Część 1[edit]

BĘC!

Tępo brzmiący odgłos metalu rozniósł się po błękitnym niebie.

– W porządku, mam ją! – złapałem w rękawice piłkę bejsbolową lecącą w moim kierunku.

– Świetny chwyt, Ise! – Buchou uśmiechnęła się do mnie i podniosła kciuk w górę.

Nasz Klub trenował właśnie baseball na jałowym boisku na tyłach starego budynku szkoły. Nie, to nie należało do naszych diabelskich obowiązków.

「Za tydzień w Akademii Kuou rozegra się Turniej Piłki. To ważne starcie klubów, którego nie możemy przegrać.」

Buchou poinformowała nas o tym poważnym glosem. Tak, jedno z największych szkolnych wydarzeń, jakim był Turniej Piłki, zbliżało się. Ogólnie rzecz biorąc, podczas niego graliśmy w sporty związane z piłką, takie jak koszykówka, piłka nożna, baseball i tenis. Mecze rozgrywały się pomiędzy klasami, przedstawicielami płci oraz, rzecz jasna, szkolnymi klubami. Niezależnie od tego, czy było się członkiem jakiegoś klubu sportowego czy nie, było to obowiązkowe; naturalnie dotyczyło to też Klubu Okultystycznego.

Grę, którą grano danego dnia, ogłaszano dopiero podczas tego wydarzenia, toteż nie wiedzieliśmy co nas czekało. Jeśli kluby różniły się od siebie liczbą członków, ze względów fair play ustalano minimalną liczbę graczy. Zgodnie z zarządzeniem samorządu szkolnego, niektóre dyscypliny mogły wymagać większej ilości graczy. Musieliśmy się więc upewnić, że w razie czego mielibyśmy rezerwy. Ćwiczyliśmy więc tylko te sporty, które mogły na tym turnieju wystąpić.

Dzisiaj trafiło na baseball.

Jak na wieczór przystało, dookoła ściemniało się. Dotychczas spędzaliśmy czas rozmawiając w pokoju klubowym, jednak niedawno przywdzialiśmy stroje sportowe i rozpoczęliśmy nasz trening. Cóż, nie żebym nie lubił ruchu dla przyjemności, bo w końcu trenowałem codziennie z rana, ale za dnia moja wytrzymałość była pochłaniana w zatrważającym tempie. Trening z rana, lekcje w szkole, trenowanie sportów, a w nocy moja praca diabła… Prawdę mówiąc, nie zdziwiłbym się, gdybym umarł… Fakt że wciąż żyłem, zawdzięczałem tylko temu, że byłem demonem…

– Odbijanie piłki idzie nam nieźle. Jeśli trafi się nam baseball, to Koneko będzie naszym czwartym pałkarzem.

– …Tak jest.

To chyba oczywiste, że tak nadludzko silna dziewczyna będzie pałkarzem, nie ma co do tego żadnych pytań. Nawet gdybyśmy nad tym głosowali, Koneko-chan i tak by wygrała.

– Teraz poćwiczymy łapanie piłki! Załóżcie wszyscy rękawice i rozstawcie się! – Buchou była w świetnym humorze. Pełna energii i wesoła, niemal gorąca jak ogień.

– Ufufufu. Buchou lubi tego typu rzeczy – powiedziała Akeno-san, cały czas chichocząc.

– Myślę, że rozumiem to – odpowiedziałem. – Moja Onee-sama nienawidzi przegrywać.

– Zgadza się. Oczywiście nie ma możliwości, żebyśmy przegrali. No chyba, że popełnimy jakiś błąd.

Przytaknąłem jej. Jako diabły byliśmy stanowczo silniejsi od ludzi, zatem podczas rozgrywek będziemy musieli się kontrolować. Oczywiście nie będziemy brać udziału w trudnych dyscyplinach. Z drugiej strony musieliśmy nauczyć się zasad i cech gry w baseball. Jednak co było powodem tego, że Buchou nas trenowała?

「Mimo że wiesz o co chodzi, to twoje ciało również musi być wyćwiczone.」

Co za hart ducha. Oto teoria i praktyka w wykonaniu Buchou. Bez względu na naszą lepszą wydolność fizyczną, nie byliśmy w stanie przewidzieć, co mogło się wydarzyć.

– Asiu! Leci do ciebie!

RZUCA!

Buchou posłała piłkę w kierunku Asi.

– Haaan! Aaau-aaau-aaau…Aach! – Piłka przeleciała przez jej nogi.

Trzeba powiedzieć, że sportowe zdolności Asi nie były zadowalające. Czasami nawet potykała się bez powodu.

– Asiu! Jeśli nie uda ci się złapać piłki, to chociaż po nią idź!

– T-tak jest!

Po incydencie z Raiserem, Buchou zaczęła okazywać dużo troski w sprawie rozgrywek. Bardzo ubolewała nad tym, że wtedy z nim przegrała. W każdym razie oczywistym było, że byliśmy wówczas w niekorzystnej sytuacji. Faktem było, że przez naszą porażkę ucierpiała duma Buchou… Powiedziała przecież, ze chce wygrać… Gdybym tylko nie był taki bezużyteczny…

– Jesteś następny, Yuuto! Leci!

UDERZA!

Buchou odbiła piłkę w kierunku Kiby. To powinna dla niego być bułka z masłem, był w końcu najszybszy z nas. Mógł zrobić wszystko bez trudu.

Tak chociaż myślałem.

– …

PLASK!

Kiba stał w miejscu jak ostatni idiota i oberwał piłką. Hej, hej, hej!

– Kiba! Weź się w garść! – krzyknąłem na niego.

Wtedy spojrzał się na mnie z zakłopotaną miną!

– … Aach, przepraszam. Zamyśliłem się – podniósł piłkę i rzucił w stronę Buchou. Złapała ją z westchnieniem.

– Coś nie tak, Yuuto? Ostatnio zachowujesz się dziwnie. To do ciebie nie podobne.

– Przepraszam

Kiba szczerze przeprosił. Buchou miała rację – ten gość ostatnimi czasy myślał o czymś poważnym. Nawet podczas dyskusji w klubie nie brał w nich udziału i sprawiał wrażenie nieobecnego. Słyszałem nawet, że w swojej klasie, gdzie zaczęto nazywać go Zamyślonym Księciem, stał się tematem numer jeden do rozmów. Wszystkie dziewczyny były zmartwione i podekscytowane jego wyrazem twarzy. Obyś zdechł przystojniaczku! – Tak zawsze o nim myślałem… ale nawet ja zauważyłem, że ostatnio zachowywał się dziwnie. Zawsze chodził uśmiechnięty, więc zmiana ta była raczej niespodziewana…

Jeśli z moją intuicją było wszystko w porządku, to zaczął się tak zachowywać w dniu, gdy w moim domu odbyło się „spotkanie” klubowe. Czy to z powodu tamtego zdjęcia? Podczas starcia z Raiserem mówił do wrogiego Skoczka nienawistnym głosem. Kiba stał się taki najwidoczniej z powodu świętego miecza. I to byłoby tyle; teraz musieliśmy ciężko trenować z powodu Turnieju Piłki.

– Hmmm…

Och, Buchou wyjęła podręcznik do baseballu. Kiedy zbliżał się jakiś ważny mecz, przejawiały się u niej skłonności do czytania takich rzeczy. Naprawdę potrafiła w jednej chwili stać się molem książkowym. W domu czytała trochę bardziej skomplikowane teksty.

– Ara-ara. Tak przy okazji, wiedziałeś o tym Ise? – zapytała mnie Akeno-san.

– O czym?

– Niedawno Buchou zaczęła czytać podręcznik miłosny.

– …Podręcznik miłosny?!?!?!

Szok… Buchou czytała książkę o miłości… Czy to oznaczało, że znalazła kogoś, kogo kocha…? Moja Buchou… dotykana przez innego mężczyznę… Nieeeeeeeee! Nie chcę o tym myśleć!

Będąc w szoku, schowałem twarz w dłoniach, na co Akeno-san zareagowała śmiechem.

– Ufufufu. Ise-kun, nie musisz się tym martwić. Wszystko będzie w porządku. To niemożliwe dla Buchou, aby miała kogoś za twoimi plecami.

– J-jesteś pewna? Wierzę ci. Jeśli Buchou miałaby mieć chłopaka, to bym umarł…

– Gdyby Buchou była tobą, byłaby głęboko wstrząśnięta. Ufufufu, to jej pierwszy raz. Będziesz miał kłopoty, Ise-kun.

– ?

Chociaż nie pojmowałem sensu jej słów, to nie widziałem żadnego problemu dopóty, dopóki Buchou nie zakochała się w innym.

– Okay, nie przerywajmy – Buchou zamachnęła się kijem, a trening znów się rozpoczął.

Część 2[edit]

Dzień następny, pora obiadowa.

Turniej zbliżał się wielkimi krokami. Dzisiaj będziemy pewnie trenować bardziej niż dotychczas. Poinformowano nas, żebyśmy po lunchu zebrali się w pokoju klubowym. Będzie to pewnie nasze ostatnie zebranie. Buchou była bardzo poważna.

– Dzisiaj również masz spotkanie? – Matsuda zapytał mnie, gryząc chleb curry[4].

– Tak, trenujemy do turnieju.

– Ha… Klub Okultystyczny ćwiczy granie w piłkę. Ale… wszyscy w twoim klubie są wysportowani, racja?

– Tak.

Byliśmy w końcu diabłami. W porównaniu do ludzi byliśmy niezwykle silni.

– Ise, powinieneś być ostrożny. Krąży o tobie mnóstwo plotek. Niekoniecznie dobrych – powiedział nagle Motohama, poprawiając okulary.

– O czym ty mówisz?

– Dzika bestia Ise zabawia się ze wszystkimi ślicznotkami dookoła. Dorwał już w swoje łapy Rias-senpai i Himejimę-senpai. Zmusza je, wbrew ich woli, do paskudnych, zboczonych rzeczy. „Fufufu. Dostojna ojou-sama robi dla mnie taki zbereźny wyraz twarzy. Ty świnio!” Znęcasz się nad nimi słowem i czynem.

– HEEEEJJJ!!! CO TO DO KUUURWY MA ZNACZYĆ?!?! – krzyknąłem.

Nic dziwnego! Co to do diabła miało być!?

– Jest ich więcej – ciągnął dalej mimo mojego krzyku. – Ofiarą brudnych kłów bestii padła nawet szkolna maskotka o ciałku lolitki, Koneko-chan. Została podżegana do brutalnych stosunków płciowych, które z pewnością uszkodzą jej piękne ciało. Urządza sobie istną ucztę z jej niedojrzałego ciałka. „Senpai… proszę, przestań…”Ale jej słowa są daremne wobec bestii. Następnie jego żądza seksu dotarła do anioła, który przeniósł się do naszej szkoły; rzucił się na Asię już pierwszego dnia. „Nauczę cię wszystkiego o japońskiej kulturze na moich dodatkowych zajęciach.” Przez niego anioł stoczył się na samo dno… Zabrałeś ją do swojego domu. Jej nigdy niekończące się piekło ma miejsce w twoim małym pokoju. Polowanie Ise-sadysty na piękne dziewczyny nigdy się nie skończy… Właśnie coś takiego mówią.

– …Poważnie? Wszyscy mnie tak postrzegają? – omiotłem klasę spojrzeniem.

Mogłem się mylić, ale czułem się, jakby wszyscy we mnie widzieli żądne łupu zwierzę… Uuu! To tylko moja wyobraźnia! To tylko moja wyobraźnia! Cholera! Kto do diabła rozpuszcza te wszystkie plotki?!

– Cóż, to my rozprowadzamy te plotki.

– Tak.

Matsuda i Motohama przyznali się do tego bez żadnych wyrzutów sumienia. To brzmiało jak kłamstwo, racja? Ci goście byli moimi przyjaciółmi!

PAC! ŁUP!

Przyłożyłem obydwóm bez słowa! Oczywiście! Ale mają nasrane w głowach!

– To bolało, sadysto!

– Tak. Nie wyładowuj na nas swoich niewyżytych emocji, bestio!

– Nie pieprzcie mi tutaj! Rozpowiadacie o mnie takie kłamstwa!? Naprawdę chcecie zginąć?!

– Hm… Oszalejemy z zazdrości, jeżeli nie będziemy mogli robić takich rzeczy.

– Hahaha! Nasze głowy i tak są już uszkodzone!

– Okażcie choć trochę skruchy! Co wy próbujecie zrobić z moim wizerunkiem w szkole?!

– Mówiąc przy okazji, krążą również plotki o tym, że razem z Kibą jesteście parą.

– Łupem żądnej seksu bestii padł również szkolny książę. My się już zajmiemy, żeby wszyscy o tym usłyszeli!

– Wśród niektórych dziewczyn ten temat nie schodzi z ich ust.

– Kyaaa! Ale kto się nadstawia, a kto wkłada?

– Zdechnijcie! Naprawdę, zdechnijcie!

Najgorsi z możliwych przyjaciół! Cholera! Gdyby nie to, że znałem ich od tak dawna, to wybiłbym z ich głów te bzdury! Naprawdę, ci goście! Hah…

Po „przyjemnie” spędzonym lunchu z moimi kumplami, musiałem udać się na spotkanie. Zostawiłem moje puste pudełko po lunchu w torbie. Gdzie była Asia? Och, jadła z jakąś dziewczyną w rogu. Cieszyło mnie to, że jakoś się zaaklimatyzowała. Mówiła mi, że znalazła przyjaciółkę.

– Matsuda, Motohama, wybaczcie, ale muszę już iść.

– Och, ciężko trenujesz, to dobrze dla ciebie.

– Tak poświęcasz się sportowi?

– Nic na to nie poradzę, rozkaz Buchou. A ponieważ tyle trenuje, to na pewno wygram.

– Jesteś pełen energii. Do niedawna w taki stan wprawiało cię tylko porno.

– Naprawdę się zmieniłeś. Zjadłeś coś złego? Czy twoje życie naprawdę tak się zmieniło po tym, jak zobaczyłeś prawdziwe cycki?

– No cóż, cycki są tak niesamowitym widokiem, że bez względu na to ile razy je widzisz, to zawsze się nimi zachwycasz.

– Umrzyj!

– Zgiń!

Pff! Nienawidźcie mnie, ile tylko chcecie. Podczas gdy wy będziecie wymyślać jakieś nowe bzdury, ja będę oglądał cycusie Buchou! Ale… naprawdę się tak zmieniłem? Naprawdę? No… Zmieniłem się w diabła.

– Hej, Asia. Skończyłaś jeść?

– Asiu, twój chłopak cię woła – siedząca obok Asi okularnica, Kiriyuu Aika, powiedziała to ze zbereźną miną.

– Ch-chłopak!? – Asia zdenerwowała się.

Nigdy wcześniej jej takiej nie widziałem. Cóż, każda dziewczyna byłaby speszona, gdyby ktoś uznał jej bliskiego przyjaciela za jej „chłopaka”.

– Co? Pomyliłam się? Wasza dwójka zawsze trzyma się razem, więc myślałam, że chodzicie ze sobą.

– T-too… Au…! – Twarz Asi zaczęła pokrywać się szkarłatem.

Jeśli mówisz coś takiego przy całej klasie, wszyscy będą się na ciebie patrzeć… A ja będę czuł wstyd!

– Hmmm, naprawdę? Wyglądacie jak para. Zawsze trzymacie się razem i dobrze się ze sobą dogadujecie, zupełnie jakbyście byli połączeni. Mieszkacie razem za pozwoleniem twoich rodziców, prawda? Młody chłopak i dziewczyna pod jednym dachem. To… Mufufufu. Tak przy okazji, to ja jej opowiedziałam o wspólnej kąpieli! I jak?! Podobało się?

– To ty! – krzyknąłem. – Co masz na myśli mówiąc „połączeni”?! Nie mów tak, jakbyśmy byli jakimiś robotami, które można złączyć! To… to chamskie! Cóż.. Chcę robić tego typu rzeczy, ale nie zrobię czegoś takiego Asi!

Racja! Byłem tym, który miał chronić Asię! Nie mogłem jej niczego zrobić!

– Hmm, dziwne. Asia lu… Mugaah! – Asia zakryła jej usta obiema dłońmi.

– Aaaach! Proszę, przestań Kiriyuu-san!

Asia…? Nigdy wcześniej nie widziałem u niej aż tak czerwonej twarzy… Jej oczy stały się wodniste. Czyżby Kiriyuu znała jakiś sekret, którego Asia nie chciała mi ujawnić? Hmmmm… pewnie to jakieś babskie sprawy, dla mnie zbyt trudne do zrozumienia.

– W każdym razie, Asiu, musimy iść na spotkanie.

– Okay!

Musiała się uspokoić. Cóż, rozmowy na takie tematy były dla niej zbyt ostre, zwłaszcza jeśli rozważyć to, gdzie dorastała. Nawet ja byłbym zawstydzony tym, gdybym powiedział, że Asia jest moją dziewczyną… Ale, gdyby nią była, to wtedy prowadziłbym szczęśliwe życie. W każdym razie teraz miałem silne uczucie, że muszę strzec Asi. Nie potrafiłem już sobie wyobrazić życia bez niej. Jej uśmiech stał się jego częścią.

Rozmyślając nad moim szczęśliwym życiem, zbliżaliśmy się do pokoju klubowego.

Część 3[edit]

Kiedy dotarliśmy do pokoju klubowego, wszyscy już tam byli… oraz ktoś, kto był spoza klubu.

– …! – Byłem zszokowany na widok osoby, która siedziała na kanapie.

– Seito-kaichou[5].

Zgadza się: na kanapie siedziała przewodnicząca naszego samorządu uczniowskiego. Była ona dziewczyną piękną i szczupłą. Rozsiewała wokół siebie atmosferę surowości i chłodu. Mimo swojej urody wcale nie wyglądała na Japonkę. Nazywała się Shitori Souna i była uczennicą trzeciej klasy. Zajmowała trzecie miejsce w rankingu popularności. Oczywiście Rias-buchou i Akeno-san zajmowały kolejno pierwsze i drugie miejsce. Dodatkowo jej straszna atmosfera sprawiała, że ludzie trzymali się od niej z daleka. Samą atmosferę tworzyły zaś jej surowy wzrok oraz wspaniały wygląd. Była bardziej popularna wśród dziewczyn niż wśród chłopaków, możliwe że pod tym względem przewyższała nawet Rias-Buchou i Akeno-san.

Rozejrzałem się ostrożnie. Był z nią jeden chłopak z samorządu.

– Och więc nie mówiłaś o nas Hyoudou, Rias-senpai? – zapytał. – Dziwne, że nie zauważył, że i my jesteśmy diabłami.

Czy to nie był ten chłopak, który niedawno dołączył do samorządu jako jej sekretarz? Przewodnicząca odpowiedziała mu cichym głosem:

– Saji – odpowiedziała Przewodnicząca – nie można nic na to poradzić, ponieważ nie jesteśmy w stanie utrzymać ze sobą normalnych kontaktów. W dodatku Hyoudou-kun również jest demonem od niedługiego czasu, więc jeszcze nie reaguje tak, jak powinien.

C-co!? Z tego co mówiła, wynikałoby, że członkowie samorządu też byli…? Poza Klubem Okultystycznym, były tu jeszcze jakieś diabły!? Akeno-san zaraz udzieliła mi odpowiedzi:

– Przewodnicząca, Shitori Souna-sama, naprawdę nazywa się Sona Sitri. Jest wysokoklasową diablicą i dziedziczką Domu Sitri.

W-wysokoklasowym diabłem!? Dom Sitri!? Nie byłem pewien czym był, ale na pewno był równie ważny, jak Dom Buchou oraz Feneksa! Co… Zaniemówiłem. To, że w szkole były inne diabły oprócz nas, było dla mnie szokiem!

Akeno-san wyjaśniała dalej:

– Dom Sitri jest jednym z Siedemdziesięciu Dwóch Filarów, który przetrwał wojnę, tak jak Dom Gremory oraz Feneks. Szkołę kontroluje Dom Gremory, ale podczas dnia rządzi nim samorząd uczniowski… czyli Dom Sitri. Pory sprawowania kontroli nad szkołą są więc podzielone na dzień i noc.

Więc to tak… W takim razie członkowie rady uczniowskiej też byli…

Sekretarz samorządu zaczął mówić:

– Możecie cieszyć się spokojnym szkolnym życiem, ponieważ przewodnicząca i pozostali słudzy Domu Sitri ciężko pracują w ciągu dnia. Nie bolałoby, jakbyście o tym pamiętali. Przy okazji, nazywam się Saji Genshirou. Uczeń klasy drugiej i Pion.

– Ochh, jesteśmy z tego samego rocznika i obaj jesteśmy Pionami – powiedziałem z uśmiechem.

Co za niespodziewane spotkanie! Byłem szczęśliwy, że spotkałem innego Piona, który na dodatek był na tym samym roku co ja! Niestety, na moją reakcję odpowiedział westchnięciem.

– Właśnie… Poważnie uraziłeś moją dumę. Ty… jeden z Tria Zboczeńców jest Pionem, tak jak ja…

– Coś ty powiedział?!

Co za drań! A już myślałem, że się dogadamy!

– Och? Może chcesz wyjść? Mimo że na takiego nie wyglądam, to zużyto na mnie aż cztery Piony. Może i jestem diabłem od niedawna, ale nie przegram z kimś takim jak ty, Hyoudou.

Saji prowokował mnie, ale przewodnicząca spojrzała na niego ostrym wzrokiem.

– Saji, natychmiast przestań – powiedziała stanowczym głosem.

– A-ale Przewodnicząco!

– Powód dla którego tu przyszliśmy jest taki, że chciałam przedstawić naszego nowego sługę… ponieważ jesteśmy zaprzyjaźnionymi wysokoklasowymi diabłami używającymi szkoły jako bazy. Innymi słowy jesteś tu, by poznać sługi Rias, Hyoudou-kuna oraz Asię-san. Skoro jesteś moim sługą, to nie przynoś mi wstydu. Poza tym… – tutaj Przewodnicząca spojrzała na mnie – Saji, nie wygrałbyś teraz z Hyoudou-kunem. To on pokonał trzeciego syna Domu Feneks. Nie bez powodu jest wart aż osiem figur.

– Osiem figur!? Zaraz, on pokonał feniksa!? Dla niego pokonanie Raisera… Myślałem że to Kiba, albo Himejima-senpai uratowali Rias-senpai…

Zaraz, co? O czym oni mówią? Poza tym, przestań się na mnie gapić takim dziwnym wzrokiem. Nie jestem jakimś zwierzakiem na wybiegu w zoo.

Przewodnicząca skłoniła się w przepraszającym geście.

– Przepraszam was bardzo, Hyoudou Isseiu-kun, Asiu Argento-san. Mój podwładny nie ma tyle bitewnego doświadczenia co wy, więc ma takie właśnie, a nie inne nastawienie. Jeśli to możliwe, to moglibyście się jednak ze sobą dogadać? – powiedziała z uśmiechem.

Hm, chyba tego rodzaju uśmiech można było nazwać zimnym. Nie czułem jednak od niej wrogości, więc widocznie była po prostu osobą, która uśmiechała się w ten sposób.

– Saji – wywołała go.

– Ech? Tak! Proszę, zostańmy przyjaciółmi… – skłonił się niechętnie. Wyglądał na niezadowolonego.

– Tak, zaprzyjaźnijmy się – Asia odpowiedziała mu z szerokim uśmiechem. Jakie z niej dobre dziecko.

– Jeśli to Asia-san, to jestem bardzo szczęśliwy! – Saji chwycił dłoń Asi z zupełnie innym nastawieniem.

C-co za drań! Odsunąłem go od Asi i ścisnąłem mu dłoń z całej sił.

– Hahaha! Saji-kun! Bardzo miło cię poznać! Wiedz, że skonasz w straszliwych męczarniach, jeśli tkniesz Asię choćby jednym paluchem. Rozumiemy się, Saji-kun!? – powiedziałem z fałszywym uśmiechem.

Odpowiedział mi identycznym grymasem i chwycił mocniej moją dłoń:

– Tak! Tak! Mi także miło cię poznać, Hyoudou-kun! Trzymasz więc tą jasnowłosą ślicznotkę dla siebie! Naprawdę jest z ciebie sadysta! Rany, oby niebiosa zesłały na ciebie karę! Mam nadzieje, że podczas twojej drogi do domu trafi cię piorun!

Wymieniliśmy te „uprzejmości” na oczach wszystkich. Musiało to wyglądać dziwnie. Nie mogłem mu jednak wybaczyć! Był inny niż Kiba, ale nie mogłem go znieść! Naprawdę, chciałem mu przyłożyć! Na pewno nie pozwolę mu żyć, jeśli tknie Asię!

– Musi ci być ciężko.

– Tobie też.

Buchou i Przewodnicząca westchnęły na nasz widok.

– Członkowie samorządu szkolnego są o wiele silniejsi niż twoi towarzysze – powiedziała, podając mi dłoń.

Więc członkowie rady uczniowskiej byli sługami domu Przewodniczącej…

Przewodnicząca upiła łyk zielonej herbaty i przemówiła cichym głosem:

– Kocham tę szkołę. Myślę, że praca w samorządzie jest warta trudu. Dlatego nie daruję tym, którzy spróbują zniszczyć panujący w niej spokój. Niezależnie od tego, czy są ludźmi, czy diabłami. To dotyczy wszystkich was, włącznie z Rias.

Natychmiast zrozumiałem, że jej słowa były kierowane do nowych diabłów: mnie, Asi i Sajiego. Innymi słowy, każdy kto zakłóci porządek w tej szkole, jest już martwy. Ta osoba naprawdę bardzo kochała Akademię Kuou. Nic dziwnego, że została przewodniczącą.

– Myślę, że wystarczy już przedstawiania nowych członków – Przewodnicząca wstała i ruszyła w stronę wyjścia. – Teraz musimy was przeprosić. Mam pewną robotę papierkową, którą muszę zrobić przed końcem przerwy obiadowej.

– Przewodnicząco… Nie, Souno Sitri-san… sama. Oddaję się pod twoją opiekę.

– Tak! Proszę, traktuj nas dobrze.

Ja i Asia skłoniliśmy się Przewodniczącej na pożegnanie.

Zostaliśmy jej przedstawieni jako nowe demony. Była wysokoklasową diablicą i znajomą Buchou. Nawet jeśli jej sługą był ktoś „taki”, musieliśmy to zrobić, w końcu reprezentowaliśmy Dom Gremory.

– Tak, bądźmy dla siebie mili – odpowiedziała nam uśmiechem.

Przed opuszczeniem pokoju, Kaichou zwróciła się z uśmiechem do Buchou:

– Rias, będę czekała na Turniej Piłki.

– Ja również.

–Buchou uśmiechnęła się, a Przewodnicząca wyszła.

Uświadomiłem sobie, że ta dwójka była ze sobą blisko. Mogłaby nam pomóc w sporze pomiędzy dwoma starymi Domami… Jednak… to nie było takie proste, ogarnąć umysłem te wszystkie problemy diabelskiej arystokracji. A może wierzyła, że Buchou sama sobie jakoś poradzi?

– Ise, Asiu, dogadajcie się jakoś z Sajim-kun. Poznacie też innych członków samorządu uczniowskiego, ale nie sprzeczać mi się z nimi. Cieszmy się wszyscy naszą szkołą, dobrze? – powiedziała z szerokim uśmiechem.

– Dobrze!

Jeśli ona tak każe, to posłucham bez słowa skargi! Nie będę wdawał się w żadne kłótnie… nawet jeśli ten gość to zwykły gnój! Z drugiej strony… były tu jeszcze inne diabły… Ta szkoła miała więcej sekretów, niż myślałem…

Część 4[edit]

BAM! BAM!

Strzały były znakiem rozpoczęcia Turnieju Piłki.

– Tsukmoto-kun z Klubu Mangi, Hashioka-sensei cię wzywa. Zjaw się jak najszybciej w pokoju nauczycielskim – przez system nagłośnieniowy bez końca płynęły jakieś komunikaty.

Członkowie naszego klubu przebrali się w stroje do WF-u i cierpliwie czekali w jednym miejscu. Mecze między klubami miały być pod koniec turnieju. Jako pierwsze miały być rozgrywki międzyklasowe. Przypomniałem sobie, że moja klasa miała grać w koszykówkę. Asia i ja także musieliśmy wziąć w nim udział. Treningi w naszym Klubie po szkole nie były bezcelowe.

Zaraz po tym miały być rozgrywki dziewczyny kontra chłopcy. Na koniec, po lunchu, mecze międzyklubowe. Robiłem sobie małą rozgrzewkę, Asia rozciągała się z pomocą Akeno-san, Koneko-chan siedziała na plastikowym materacu i czytała książkę o zasadach, a Kiba… ciągle był nad czymś zamyślony. Był całkowicie zaabsorbowany wpatrywaniem się w niebo. Buchou poszła sprawdzić w jakiej dyscyplinie będą ze sobą rywalizować kluby. O, już wraca. Jej uśmiech wyglądał na pozbawiony strachu.

– Fufufu, Wygramy ten mecz.

– W co będziemy grać?

– W dwa ognie!

Naszły mnie z tego powodu złe przeczucia.

Część 5[edit]

– Buchou!! Uda ci się! – kibicowałem spoza ogrodzenia otaczającego kort tenisowy.

Myślałem, że się rozpłaczę. Buchou w stroju do tenisa! Krótka spódniczka odsłaniała jej wspaniałe uda! Reprezentowała swoją klasę i stanęła do starcia z kimś innym z trzeciej klasy.

PLASK!

Poruszała się bezproblemowo, ale jej przeciwniczka też nie była najgorsza!

– Kaichou-samaaaaa! Kyaaaa! – krzyczały piskliwym głosem dziewczyny.

Tak, przeciwnikiem Buchou był nie kto inny jak Shitori Souna-senpai.

– Ufufufu. Wspaniale, że możemy oglądać starcie dwóch wysokoklasowych diablic w takim miejscu – Akeno-san stała obok mnie i też cieszyła się z oglądania meczu.

Było tak jak mówiła. Nigdy bym nie przypuszczał, że dwa wysokoklasowe diabły stoczą pojedynek w szkole. I obydwie nie miały zamiaru ograniczać się. Każda z nich uderzała piłkę rakietą bardzo poważnie.

– Przyjmij to, Souna!

– A dziękuję, Rias!

Obydwie wymieniały ze sobą tego typu zdania podczas meczu. Wyglądało to jak sytuacja z jakiejś komediowej, sportowej mangi! Nawet ja byłem podniecony przez patrzenie na nie!

– Kaichouuuuu! Wygraj proszęęęęę!

Ach, Saji kibicował po przeciwnej stronie ogrodzenia. Nawet wymachiwał flagą z napisem Samorząd Uczniowski. Też się nieźle napalił!

– A masz! Styl podkręconej piłki Shitori! – po uderzeniu Kaichou, piłka ruszyła gwałtownie w stronę Buchou.

– Jesteś taka naiwna! Poznaj kontrę Rodu Gremory! – Buchou próbowała odbić piłkę rakietą, ale ta zmieniła tor lotu i poleciała dołem! Uoooooo! Czy to magiczna piłka!?

– Trzydzieści do piętnastu.

– Nieeeeee! Kaichou zdobyła punkt!

– Nieźle ci idzie, Souna. Właśnie tego oczekiwałam po tobie.

– Ufufu. Rias, nie zapomniałaś chyba o obietnicy, że przegrany będzie musiał zapłacić za udon[6] ze wszystkimi dodatkami u Kobashiyi, prawda?

– Nie zapomniałam. To będzie dla mnie hańba, jeśli spróbujesz go przede mną. Dlatego właśnie wygram! Wiesz, że znam sto osiem magicznych stylów uderzania piłki?

– Przyjmuję wyzwanie. Nie pozwolę, by twoja piłka dostała się do mojej Strefy Shitori.

Nie wiem dlaczego, ale ich oczy płonęły… Ale księżniczko, dlaczego to, o co się założyłyście, było takie… pospolite? No cóż, może było to dla nich coś dobrego. Może zaczynały zachowywać się jak ludzie, ponieważ mieszkały już jakiś czas w naszym świecie.

Pojedynek trwał tak długo, że obydwie całkowicie zniszczyły rakiety, więc ogłoszono remis. Cóż, to się w końcu musiało stać, po tak intensywnej grze. Teraz nadszedł czas na rozgrywki międzyklubowe…

Część 6[edit]

– P-pumpy[7]?

Byłem w szoku, gdy zobaczyłem, że Asia je nosiła. To nie był szkolny strój do WF-u, tylko pumpy! Zanim rozgrywki klubowe zaczęły się, Asia nagle gdzieś zniknęła, a kiedy zastanawiałem się nad jej powrotem, miała na sobie pumpy. Oooo… jej białe nogi… jej uda…! Rany! Jej nogi były piękne jak zawsze!

Asia kręciła się w miejscu, a jej twarz przybierała czerwoną barwę.

– …Ummm… Słyszałam od Kiriyuu-san, że właściwym strojem do gry w dwa ognie są właśnie pumpy… i… i że Ise-san będzie szczęśliwy, jeśli je włożę…

K-kiriyuuuuuuuu! Cholerna suka! Dlaczego ona uczyła moją słodką Asie takich wspaniałych… to znaczy bezwstydnych rzeczy! Cholera! Działania Kiriyuu, znanej teraz jako Pani Umysłu, doprowadzały do palpitacji mojego serca!

– Nie podobają ci się?

Asia spytała nieśmiało, jednocześnie patrząc na mnie. !……… Poczułem, jakby moje wnętrze ogarnęły płomienie.

– Nie, nie. Są wspaniałe. Dziękuję ci! Bardzo ci dziękuję! – uścisnąłem dłoń Asi i dziękowałem jej bardzo. Ale Asia nie wiedziała sama, co się działo.

– Hej, głowa do góry – Buchou była pełna energii, nawet po tak zaciekłym meczu tenisa. Cóż, też byłem rozgrzany.

– Osu! Pumpy Asi mnie naprawdę rozgrzały! Skoro mam grać, to nie mam zamiaru przegrać!

– Dobra odpowiedź, Ise! Jeśli dasz z siebie wszystko, dostaniesz nagrodę!

………! C-co!! Mówisz poważnie, Buchou!? Poczułem, jak jakaś nieznana moc przepłynęła przeze mnie!

– Uooooooo! Oppai!

Zdecydowanie nie przegram! Piersi Buchou były już moje!

NADEPNIĘCIE

– GYAAA! – krzyknąłem.

Oczywiście dlatego, że Asia nadepnęła mi na stopę.

– Ise-san, czy dałeś już wszystkim „to”? – zapytała Asia niezadowolonym głosem.

Gdy na nią spojrzałem, była wkurzona. Była w złym nastroju. Chlip… Ostatnio Asia-chan nauczyła się używać wobec mnie przemocy. Musiała być w tym buntowniczym wieku.

Jednak tak jak powiedziała, było coś, co chciałbym wszystkim dać. Fufufu, zrobiłem to ostatniej nocy.

– Słuchajcie wszyscy, załóżmy to jako drużyna!

Rzeczami, które dla nich miałem, były opaski na głowę z wyhaftowanym napisem Klub Okultystyczny. Sam je zrobiłem.

– Ara, dobrze się przygotowałeś – Buchou była pierwszą, która wzięła opaskę. – Tak, Ise jest bardziej uzdolniony niż myślałam. Są dobrze wykonane.

– Hehehehe, ćwiczę w tajemnicy przed wszystkimi.

Tak, zrobiłem je w swoim wolnym czasie. Nie byłem najlepszy z techniki, ale wierzyłem, że będę coraz lepszy, jeśli będę po trochu trenował każdego dnia. Dzięki temu osiągnę w tym mistrzostwo. Cóż, w porównaniu z robotą kogoś doświadczonego, wypadało to dosyć blado, jednak mimo to wciąż wyglądało nieźle.

– …Są niespodziewanie dobre.

Dziękuję ci, Koneko-chan!

– Ara-ara. Inne kluby z pewnością mają na sobie coś, co symbolizuje ich drużynę. Na przykład mundurki albo czapki.

– Racja, Akeno-san! Dlatego właśnie to zrobiłem!

Wszyscy wzięli je z moich rąk i obwiązali wokół głowy.

Byłem szczęśliwy. Warto było je robić przez całą noc. Dałem jedną Kibie, który wciąż dziwnie się zachowywał.

– Masz, Kiba.

– T-tak… Dzięki.

– …Skoncentrujmy się teraz na zwycięstwie.

– …Zwycięstwo, co? Tak… Zwycięstwo jest ważne.

Hm? Brzmiał, jakby coś zaprzątało mu głowę. Wyglądał jak osoba, która coś straciła.

[Proszę członków Klubu Okultystycznego i Klubu Baseballu o stawienie się na miejsce gry.]

Wzywają nas! Nasza bitwa się zaczęła!

Część 7[edit]

– Rzucajcie w niego! Rzucajcie w Hyoudou!

– Uoooooo! Odpieprzcie się ludzie! – płakałem i krzyczałem jednocześnie, kiedy musiałem unikać niezwykle szybkich piłek.

Rozgrywki międzyklubowe się zaczęły! Graliśmy w dwa ognie, a naszym pierwszym przeciwnikiem był Klub Baseballu… Ci goście nie rzucali w nikogo innego poza mną!

Buchou – jedna z Dwóch Wielki Onee-sama. Naprawdę popularna szkolna bogini. Nie wolno w nią rzucać piłką.

Akeno-san – druga, która nosiła ten tytuł. Szkolna bogini. Nie wolno w nią rzucać piłką.

Asia – numer jeden wśród pięknych dziewczyn z drugich klas. Dodatkowo blondynka! Nie wolno w nią rzucać piłką.

Koneko-chan – loli będąca nasza szkolną maskotką. Będzie ci przykro, jakbyś ją trafił.

Kiba – wróg każdego męskiego ucznia szkoły, ale jeśli go trafisz, dziewczyny cię znienawidzą. Nie wolno w niego rzucać piłką.

Ja, Ise – wszyscy myślą: „Nie rozumiem dlaczego ten gość należy do Klubu Okultystycznego”. Nic się nie stanie, jeśli go trafisz. Nie, musisz go uderzyć. Cholera. Zdychaj. Rzucajcie w niego za każdym razem! Celujcie w głowę! Zgiń, przepadnij, dzika bestio!

Czułem się tak, jakbym słyszał te wszystkie myśli. To ostateczna droga do zlikwidowania mnie! Skupiły się na mnie złe zamiary wszystkich! Wszystkich uczniów w szkole!

– Zabić Iseeiaaaaaaa!

– Asia-chaaaaaaaaan! Spodenki są wspaniałe! Iseeeeeee, zgiń!

– Proszę! Znokautujcie Hyoudou! Przez wzgląd na Rias-oneesama! Przez wzgląd na Akeno-oneesama!

– Trzeba sprowadzić Asię-san na dobrą drogę!

– Zdechnij! Teraz! Trafcie go w głowę!

– Zabić go!! Zgiń!! Powinien być tylko jeden lolicon[8], czyli ja!

– Nie zostaniesz zabity, jeśli się nie pokażesz!

Nawet publiczność życzyła mi śmierci! Ach, pierdolcie się wszyscy! Oczy wszystkich posyłały mi śmiercionośne spojrzenia! Cholera! Dlaczego to się musiało stać!? Moje złe przeczucia się urzeczywistniły!

– Wszystkie piłki są skoncentrowane na Iseiu! W terminologii strategii nazywa się to „ofiarą”! Ise, to nasza szansa!

– Buchouuuu!! Postaram się najlepiej jak umiem! Cholera! Nie robię tego dla zabawy!

Jeśli Buchou tak na mnie liczyła, to musiałem dać z siebie wszystko, nawet jeśli oznaczało to używanie mojego ciała w charakterze tarczy! Wymierzona we mnie piłka została zablokowana przez Koneko-chan, która teraz użyła jej do znokautowania jednym rzutem przeciwnika! Tak! W tym tempie możemy zdobyć pierwsze miejsce! Jedyna rzecz która mi pozostała, to unikanie piłki i ucieczka! Kiedy myślałem o tego typu rzeczach, jakiś nieźle zbudowany gość wziął na cel Kibę!

– Cholera! Nie dbam o to, czy zostanę znienawidzony! Giń przystojniaczku!!

Ooou! Ten gość musiał naprawdę nienawidzić przystojnych chłopaków, skoro wolał rzucić piłka w Kibę, niż we mnie! Oberwij! Tak w każdym razie pomyślałem…

– Na co ty się tak gapisz!? – ruszyłem w stronę Kiby z krzykiem, ponieważ dalej przebywał w swoim własnym świecie. Aby go ochronić, zasłoniłem go własnym ciałem.

– … Ach, Ise-kun?

Ach, Ise-kun? A w dupę mnie pocałuj! Co ty do cholery wyprawiasz?! Piłka leciała w moim kierunku! Nic nie można było już poradzić! Zatrzymam ją własnym ciałem! Kiedy tak sobie myślałem, piłka zmieniła tor lotu i pomknęła prosto w moje krocze…

UDERZENIE

– …!!!

Bezpośrednie trafienie… Moje jaja… zostały zmiażdżone przez… piłkę… Guhaa… Padłem na ziemię trzymając się za krocze, ponieważ ten obłąkańczy ból dawał mi… Nie potrafię wyjaśnić, jak to boli… jest to ból, który znają tylko faceci… Członkowie klubu ruszyli w moją stronę. Buchou chwyciła mnie.

– B-Buchou…moje…piłk…i…

– Piłka? Mam ją! Dobrze się spisałeś, Ise! Teraz czas zapolować na tę zdobycz, która tak uszkodziła mojego słodkiego Iseia!

O-onee-sama… Twój wzrok był straszny… Ale… naprawdę moje jaja… Nie mogłem nawet oddychać… Auaa auuuuu…

– Ara-ara. Buchou. Mylisz się. Wygląda na to, że tu czyjeś „piłeczki” są w kiepskim stanie…

R-racja Akeno-san… Buchou wreszcie zorientowała się w sytuacji i zaniemówiła.

– …!Jak tak można! Asia, chodź tu zaraz. Będę w kłopocie, jeśli „to” stanie się przez coś takiego bezużyteczne!

– T-tak. Czy Ise-san jest ranny…?

– Tak, uszkodzeniu uległa najważniejsza część jego ciała. Możesz go uleczyć poza budynkiem?

– Najważniejsza część ciała? Nie rozumiem, ale zajmę się tym!

– Koneko, możesz go zabrać gdzieś, gdzie nikt się nie kręci?

– …Tak jest.

…Najwyraźniej o czymś sobie dyskutowały, podczas gdy ja konałem w męczarniach.

– B-Buchou… wybacz mi, że nie mogłem być bardziej przydatny…

– W porządku, Ise. Dobrze się spisałeś. Resztę zostaw nam.

Buchou delikatnie pogłaskała mnie po policzku.

CHWYT

Ktoś złapał mnie za kołnierz.

CIAGNIĘCIE

Teraz mnie za sobą wlókł. Oczywiście tym kimś była Koneko-chan.

– Ise-san! Wytrzymaj, proszę! – idąca ze mną Asia próbowała mnie pocieszyć.

– Musimy pomścić Iseia! – usłyszałem pełen energii głos Buchou, jakby dobiegał gdzieś z daleka.

Brzmiało to tak, jakbym umarł… Aaach, jeśli Buchou brała to tak na serio, to powinno im się udać, nawet bez Koneko-chan… właśnie tak wycofałem się z pierwszego meczu i zostałem zaciągnięty za salę gimnastyczną.

Część 8[edit]

Dotarliśmy na tyły sali gimnastycznej, gdzie nie było nikogo w zasięgu wzroku… Moje krocze dalej bolało…

– Ise-san, zaraz cię wyleczę. Pokaż mi proszę miejsce, gdzie zostałeś ranny.

… ! Nie mogłem tego zrobić.

– … Nie… nie mogę…

– Co ty wygadujesz?! Jeśli nie pokażesz mi miejsca, gdzie cię zraniono, to nie będę go w stanie uleczyć!

Miała naprawdę szczere chęci, jednak ja wciąż… Rozchodziło się tutaj o jaja. Moje jaja. Jeśli ci je pokażę, to mój przyjaciel również będzie na widoku… Nie ma mowy, żeby Asia była w stanie to znieść…

– …Asiu… Błagam cię… Proszę, nie kłopocz mnie tak…

– N-nie! Ja tylko próbuję pomóc…

Aach. Miała naprawdę smutną twarz.

– Asiu, nie płacz… Możesz użyć swoich mocy w pobliżu moich bioder…? Myślę, że w ten sposób tez można to wyleczyć…

Boski Dar Asi to Zmierzch Uzdrawiania, umiejętność natychmiastowego leczenia diabłów. Była ostatnią deską ratunku naszej drużyny. Jej wspaniałe zdolności były w stanie wyleczyć szybko większość ran. Byłem pewien, że była w stanie także wyleczyć „tego” typu obrażenia, ale nie mogłem jej go pokazać…

Ciepłe światło zaczęło wydobywać się z jej rąk. W tym samym momencie poczułem, jak ból zanikał. Zdumiewające… Cóż za ciepłe światło… Aaaach, ból zniknął, jakby był tylko snem… Boski Dar leczył znakomicie także obolałe jądra…

– …Nie potrafię opisać słowami tej sytuacji – westchnęła Koneko-chan. Rzadkie zjawisko.

– Ise-san, odpocznij chwilę.

Leżałem sobie, kiedy Asia podeszła do mnie i uniosła moja głowę… Czyżbym poczuł jakieś miękkie uczucie pod moją głowa!? To uczucie ud! Leżałem sobie z głową na udach!? Naprawdę!?

– Ise-san, wyglądałeś na naprawdę szczęśliwego, kiedy Buchou ci tak robiła… Może nie jestem do tego dość dobra…

Nieprawda! Miałaś na sobie pumpy! Udowa poduszeczka. To marzenie, leżeć z głową na udach dziewczyny, która nosi pumpy!

– Chlip… Dziękuję, naprawdę dziękuję – dziękowałem jej, roniąc przy tym łzy.

– Ufufufu. Ise-san, wystarczy tych podziękowań na dzisiaj.

[Klub Okultystyczny wygrywa!]

Ogłoszono dobrą wiadomość, która dotarła do moich uszu.

Część 9[edit]

DESZCZ

Na zewnątrz mocno padało. Mieliśmy szczęście, że rozpadało się po turnieju.

PLASK!

Rozległ się ostry dźwięk, który rozniósł się echem wśród padającego deszczu. Buchou spoliczkowała kogoś. Nie mnie, tylko Kibę.

– Więc jak? Obudziłeś się już?

Buchou była zła. W turnieju zdobyliśmy pierwsze miejsce. Wraz z Asią i Koneko-chan wróciliśmy i odebraliśmy pierwszą lokatę jako drużyna… Był jednak ktoś, kto nie współpracował. Tym kimś był Kiba. Udzielił się parę razy, ale przez większość czasu nic nie robił. Buchou złościła się na niego cały czas podczas meczu, ale nie zwracał na to uwagi. Zrozumiałem, że Buchou była naprawdę zła. Nawet spoliczkowanie nie zrobiło na nim żadnego wrażenia, ani nie skłoniło go do rozmowy. Co z nim było nie tak… Czy to naprawdę Kiba? Zmienił się tak nagle, wyglądał zupełnie jak inna osoba. Zawsze był dobrze ogarniętym przystojnisiem z uspokajającym wyrazem twarzy. Jednak teraz przywdział się w zwykły uśmiech.

– Użyło ci? – odrzekł. – Jest już po turnieju. Nie będziemy więcej trenować, więc mogę poświęcić noc na odpoczynek? Jestem trochę zmęczony, więc daruję sobie nasze spotkanie klubowe. Przepraszam za moje zachowanie dzisiejszego popołudnia, ale nie najlepiej się dzisiaj czuję.

– Kiba, ostatnio zachowujesz się naprawdę dziwnie!

– Nie wtykaj nosa w nieswoje sprawy – na moje pytania Kiba odpowiedział chłodno i z sztucznym uśmiechem.

– Nawet ja zaczynam się martwić.

– Martwić? Kto się tutaj o kogo martwi? Myślę ze to normalne dla diabłów, żyć w taki sposób, jaki same chcą. Cóż, chyba to ja jestem winny tego, że nie słuchałem swojej pani.

Hmmm, może powinienem był powiedzieć mu coś więcej. Ale dlaczego miałbym to robić? Zwykle było na odwrót. Mówiłem coś szalonego, a Kiba mnie uspokajał.

– Wiesz, sprawiasz trochę kłopotów, w końcu tworzymy jedną grupę. O to jak się czuliśmy po tym, ja przeszliśmy przez te gorzkie doświadczenia w poprzednim meczu. Pamiętaj, nie musimy ukrywać naszych słabych punktów przed sobą nawzajem, nie? Jesteśmy towarzyszami.

– Towarzyszami… –na twarz Kiby pojawiło się uczucie przygnębienia.

– Tak, towarzysze.

– Jesteś zawsze taki w gorącej wodzie kąpany… Ise-kun, właśnie przypomniałem sobie o podstawowych rzeczach.

– Podstawowych?

– Tak, o powodzie dla którego walczę.

– Czy nie walczysz dla Buchou?

Tak właśnie myślałem. Bardzo w to wierzyłem. W moich własnych myślach. Jednak natychmiast zaprzeczył:

– Nie, żyję, gdyż szukam zemsty. Święty Miecz Excalibur. Zniszczenie go, to powód dla którego żyję – Twarz Kiby wyrażała silną determinację. Pomyślałem wtedy, że właśnie widziałem jego prawdziwe oblicze.



ZEMSTA SKOCZKA[edit]

Szedłem bez parasola, mimo iż mocno padało. Uważałem że deszcz nadawał się do tego idealnie, aby mnie ostudzić.

Pokłóciłem się z Buchou.

Po raz pierwszy wystąpiłem przeciw mojej pani, która ocaliła mi życie. To była moja porażka, porażka Kiby Yuuto. Jednak nigdy nie miałem zamiaru zapomnieć o mojej nienawiści, którą darzyłem Święty miecz Excalibur. Styl życia jaki prowadziłem w szkole, sprawiał, że stawałem się niedołężny. Miałem towarzyszy, otrzymałem nowe życie i dostałem nazwisko. Moja pani, Rias Gremory, dała mi nawet cel w moim życiu. Proszenie o więcej byłoby złe. Zdecydowanie złe. Nie mogłem żyć dalej dla kamratów, dopóki sam nie zrealizuję swojego celu…

PLUSK

Usłyszałem dźwięk wody, który różnił się od dźwięku spadających kropel deszczu. Przede mną stał ksiądz. Na piersiach księży zawsze wisiał krzyż, a oni sami wymierzali sprawiedliwość w imię Boga, którym tak bardzo gardziłem.

Byli na mojej liście osób i zwierząt, których nie cierpiałem, obiektem mojej nienawiści. Nie miałem nic przeciwko zabijaniu egzorcystów. Tak właśnie myślałem.

…! Po jego brzuchu spływała strużka krwi, a on sam nią obficie kaszlał. Nagle upadł na ziemię. Czyżby ktoś go zabił? Niby kto? Wróg?

– …!

Bez wahania stworzyłem demoniczny miecz, bowiem wyczułem coś nienormalnego. Coś, co miało przemożną chęć zabicia mnie.

BZZZZZ

Przez gęsto krople deszczu przebił się pojedynczy błysk metalu. Kiedy ruszyłem w tamtym kierunku, moim oczom ukazała się osoba uzbrojona w długi miecz. Miała na sobie podobny ubiór, co zabity przez chwilą ksiądz. Zatem też nim była. Jednak od niej biła nader intensywna żądza mordu.

– Yahooo. Kopę lat.

Znałem tego kapłana o wyglądzie chłopca, który dziwnie się uśmiechał. Szalony białowłosy księżulek, Freed Zelzan. To z nim mieliśmy nieprzyjemność ostatnim razem, kiedy to walczyliśmy z upadłymi aniołami. Jak zwykle miał ten sam ohydny uśmiech, który mnie tak wkurzał…

– …Widzę, że dalej grasujesz po mieście. Czego dzisiaj chcesz? Wybacz, ale jestem w naprawdę złym nastroju – powiedziałem zdenerwowanym głosem, ale on tylko się roześmiał.

– Cóż, dobre wyczucie czasu. Znakomite! Jestem tak szczęśliwy, że się znów spotkaliśmy, że się chyba popłaczę!

Jak zwykle mówił w zarozumiały sposób. Naprawdę działał mi na nerwy. Nienawidziłem go już za samo bycie księdzem. Kiedy próbowałem stworzyć demoniczny miecz w mojej lewej ręce, długi miecz księdza zaczął emanować świętą aurą…! To światło! Ta aura! Ten błysk! Jakbym mógł nie pamiętać!

– Już zaczynało mnie nudzić to polowanie na kapłanów, więc to naprawdę dobra okazja. Bardzo dobra. Sprawdźmy, co silniejsze: mój Excalibur czy twój demoniczny miecz, co? Hyahahahaha! Odpłacę ci za wszystko zabijając cię!

Tak, jego bronią było nie co innego jak Święty Miecz Excalibur.

Żywot 2: Święty Miecz przybył[edit]

Część 1[edit]

– Projekt "Święty miecz"?

– Tak – przytaknęła Buchou – Yuuto przeżył ten eksperyment.

Asia, Buchou i ja wróciliśmy do domu po zakończeniu spotkania klubowego. Siedzieliśmy w moim pokoju, a Buchou opowiadała nam o Kibie.

– Kilka lat temu – powiedziała. – Kościół nadzorował to przedsięwzięcie. Jego celem było stworzenie osoby, która mogłaby władać świętym mieczem.

– Pierwsze słyszę – wyraziła swoje zdziwienie Asia.

Cóż, ten projekt z pewnością był trzymany w tajemnicy przed dziewczyną, która uchodziła za Świętą Dziewicę.

– Święty miecz – ciągnęła dalej Buchou. – To ostateczna broń przeciwko diabłom. Jeśli my, diabły, dotkniemy świętego miecza, natychmiast spłoniemy. Gdy ktoś zrani nas tym orężem, znikniemy bez śladu. Można nazwać to ostateczną bronią tych, którzy wierzą w Boga i nienawidzą demonów.

Święty miecz… To ta rzecz, która tak często pojawia się w programach telewizyjnych i grach, prawda? Od kiedy byłem diabłem, stanowił dla mnie śmiertelne zagrożenie.

– Świętych mieczy – znów mówiła Buchou – istnieje na świecie mnóstwo, myślę jednak, że najsłynniejszym z nich jest Excalibur. Nawet w Japonii jego motyw przewija się w wielu książkach. To święta broń, która została stworzona dzięki magii i alchemii przez tych, którzy kroczyli ścieżką Boga. Święty miecz jednak sam sobie wybiera właściciela. Słyszałam, że wciągu ostatnich stu lat tylko jedna osoba była w stanie nim władać.

– Kiba dzięki swojemu Boskiemu Darowi jest w stanie tworzyć demoniczne miecze, prawda? Więc czy może istnieć Boski Dar, który umożliwia tworzenie świętych mieczy? – spytałem, gdyż prosta dedukcja podpowiadała mi, że jeśli istniała zdolność, która potrafiła tworzyć demoniczną broń, to istniał także taka, która tworzyła ich święte odpowiedniki.

– To nie tak, że coś takiego nie istnieje. Jednak demoniczny miecz, w porównaniu do świętego miecza, wypada bardzo nędznie. Oczywiście nie mówię, że jest słaby. Wśród nich jest przedmiot zaliczany do Longinusów, podobnie jak twój Dar Wzmocnienia. Najbardziej znanym Boskim Darem jest ten, który był dzierżony przez zabójcę Jezusa Chrystusa. Nazywał się on Prawdziwym Longinusem i od niego też nazwa „Longinus” została pożyczona.

Longinus. Boski Dar tak potężny, że był w stanie zabić Boga. Zupełnie jak ten, który posiadałem ja. Istniał więc przedmiot będący Boskim Darem i Longinusem. Jednak to, że Jezus został przebity włócznią będącą Longinusem… Odkrywałem tajemnice historii, których nie można się było znikąd dowiedzieć. Rozmowa z wysokoklasowym diabłem naprawdę potrafiła zszokować.

– Poza tym obecnie nie istnieje święty Boski Dar, który mógłby rywalizować z Excaliburem, Durandalem, lub Mieczem-Trawosieczem[9], ponieważ te święte miecze są zbyt potężne. Tak samo jest z demonicznymi mieczami.

Hmmmm. Tyle informacji, ale żadnych wskazówek. Prawdopodobnie powinienem był to wszystko zapamiętać, ale ostatnimi czasy zebrało się tego wszystkiego tak wiele, że trudno było to wszystko ogarnąć…

– Yuuto otrzymał sztuczną kurację, która miała mu umożliwić przystosowanie się do świętego miecza, a zwłaszcza do Excalibura.

– Więc Kiba jest w stanie władać świętym mieczem?

– Yuuto nie mógł się do niego przystosować – Buchou potrząsnęła przecząco głową. – Nie tylko on, gdyż wszyscy którzy przeszli przez to co on, nie byli w stanie tego osiągnąć

Nawet Kiba, który był ekspertem w tworzeniu mieczy i walce nimi, nie mógł władać tym świętym orężem.

– Ludzie z Kościoła uznali, że ci, którzy nie mogli dostosować się do świętych mieczy, są „produktami wadliwymi” i powinni zostać zlikwidowani.

Zlikwidowani… To słowo nie brzmiało miło, ale potrafiłem sobie wyobrazić, co mogło oznaczać. Oczy Buchou zmieniły się, ponieważ też odczuła dyskomfort.

– Większość ludzi – ciągnęła dalej. – Biorących udział w eksperymencie zostało zabitych, łącznie z Yuuto. Wyeliminowano ich tylko dlatego, że nie potrafili władać świętymi mieczami…

– ……To niemożliwe. To niedopuszczalny czyn, który nie przystoi sługom Boga – powiedziała z szokiem Asia. Jej oczy wypełniły się łzami. To normalne, że się płacze, kiedy zdradza cię coś, w co wierzysz.

– Ludzie z Kościoła uważają nas, diabłów, za pomioty zła. Ja jednak uważam, że to właśnie złe intencje ludzi są największym złem tego świata – powiedziała Buchou ze smutnymi oczyma.

Buchou była diabłem, jednak mimo to potrafiła być miła. Mówiła mi, że jej uczucia były podobne do ludzkich, gdyż za długo przebywała w naszym świecie. Ja jednak uważałem to za nieprawdę. Według mnie Buchou zawsze była miłą kobietą. Inaczej nie potrafiłem sobie wytłumaczyć jej miłego uśmiechu. Wśród diabłów również byli uprzejmi ludzie! Właśnie dlatego byłem dumny z bycia nim.

– Kiedy wskrzeszałam Yuuto do życia jako diabła – głos znów zabrała Buchou. – Poprzysięgał zemstę, pomimo swojego kiepskiego stanu. Ponieważ od dnia swoich narodzin jego talentem było władanie mieczem, chciałam wykorzystać to. Inaczej byłoby to marnotrawstwem, jeśli umiejętności Yuuta ograniczyłyby się tylko do świętych mieczy.

Buchou chciała ocalić Kibę, zmieniając go w diabła, ponieważ miał okropne życie przez te święte miecze. Chciała mu powiedzieć, żeby nie skupiał się tylko na nich i używał swoich talentów jako diabeł. Ale Kiba…

– Ten chłopak nie potrafił o tym zapomnieć. Święte miecze. Ludzie którzy byli zaangażowani w ten projekt oraz słudzy Kościoła…

Powód dla którego nienawidził księży. Powód dla którego miał taką obsesję na punkcie informacji o świętych mieczach. Wciąż nie mógł o nich zapomnieć. Nie, zabawili się jego życiem, a potem go zabili, więc niczym dziwnym nie było, że nadal żywił urazę. Kiedy uśmierciła mnie upadła anielica, także żywiłem do niej urazę. Jemu przytrafiło się to kiedy był dzieckiem, więc jego nienawiść musiała być ogromna.

Buchou głęboko westchnęła.

– W każdym razie – powiedziała. – Będę go teraz miała na oku. Obecnie jego głowa jest przepełniona myślami o świętych mieczach. Mam nadzieję że odzyska panowanie nad sobą.

– Jeśli o to chodzi, to myślę że zachowuje się tak przez tę fotografię – podałem jej zdjęcie.

Kiba powiedział że oręż z fotografii to święty miecz. Byłem pewien że były jakoś powiązane…

Oczy Buchou zmieniły się wkrótce po tym, jak zobaczyła fotografię.

– Ise, czy ktoś kogo znasz jest związany z Kościołem? – zapytała.

– Nie – odpowiedziałem. – Z moich krewnych nikt.

Tak mi powiedzieli rodzice, gdy pytałem ich o to.

– Tylko kiedy byłem naprawdę mały – mówiłem dalej. – W sąsiedztwie mieszkało dziecko z chrześcijańskiej rodziny.

– Więc ktoś był… Święty miecz był tuż obok ciebie… Nie, święty miecz był na tym obszarze dziesięć lat temu. To przerażające.

– Czyli ten miecz z fotografii jest naprawdę świętym mieczem? – spytałem.

– Tak, to jeden z nich – odpowiedziała Buchou. – Nie jest tak potężny jak legendarne święte miecze, o których mówiłam, ale jest prawdziwy. W takim razie musi to znaczyć, że ten mężczyzna był jego właścicielem… Teraz rozumiem. Słyszałam że mój poprzednik, który był odpowiedzialny za ten teren, zniknął. Teraz trzymałoby się to kupy, jeżeli to byłoby powodem. Ale jeśli pamiętam…

Och, Buchou zaczęła mówić do siebie. Wyglądało na to, że coś wiedziała. Siedziała przez chwilę zamyślona i…

– Chodźmy już spać – powiedziała. – Nawet jeśli tyle o tym myślimy, to zachowanie Yuuta nie wróci dzięki temu do normy. – Gdy tylko skończyła mówić, zaczęła się rozbierać.

– B-Buchou! Dlaczego się tutaj rozbierasz!?

– Dlaczego? – powtórzyła zdziwiona. – Ise, przecież wiesz że nie potrafię zasnąć, jesli nie jestem naga.

– Nie, nie, nie! Nie o to chodzi! Tylko o to, dlaczego rozbierasz się w moim pokoju!?

Łapczywie patrzyłem się na ciało Bucho i panikowałem. Ngggggggg! Nieważne ile razy bym go nie widział, miała wspaniałe ciało! Jej piersi podskoczyły, gdy zdjęła stanik!

– Ponieważ zamierzam z tobą spać – odpowiedziała mi tak, jakby to było oczywiste!

KRWOTOK Z NOSA!!

Z mojego nosa zaczęły cieknąć duże ilości krwi.

Ooooooooch! Dziewczyna mówiąca, że chce ze mną spać!

– W takim razie ja też tu śpię! Też zamierzam spać z Iseiem-san!

Hej, hej, hej, hej! Cieszę się, że to słyszę, ale nie możesz! Nie możesz tego zrobić, Asiu! Nie powinnaś naśladować Buchou!

– Buchou! – powiedziałem. – Masz zły wpływ na Asię! Proszę mi zaraz się ubrać!

– Zły wpływ? – z powodu moich słów, oczy Buchou przybrały nieprzyjemny wyraz. – Mówisz okrutne rzeczy, Ise. Przecież wiesz, że zawsze śpię nago, prawda? Spałeś ze mną tyle razy.

– …Spaliście razem tyle razy…? – powtórzyła z niedowierzaniem Asia. – Nie… Ise-san i Buchou-san…? – Asia zaczęła się trząść, a jej oczy wypełniły się łzami.

Był to dla niej zbyt duży szok. Ch-chwileczkę!! Co to w ogóle miało być!?

– Asiu, oddaj mi Iseia na dzisiejszą noc.

– Nie… Myślę że też mam prawo do rozpieszczania Iseia-san. Ja też chcę z nim spać!

Asiu! Naprawdę tak bardzo chcesz ze mną spać!? Czułem się trochę zakłopotany, ale byłem jednocześnie szczęśliwy! Mimo iż miała łzy w oczach, to wyglądała na bardzo zdeterminowaną. Mogłem tylko powiedzieć, że nie było już odwrotu od tego, co powiedziała. Waaaaach! W moim pokoju zaczęła się kłótnia! Oby obeszło się bez walki! Obydwie gapiły się na siebie, a między nimi aż się iskrzyło… Próbowałem zaczerpnąć oddechu w tej kłopotliwej sytuacji. Było to jednak bardzo trudne! Naprawdę!

– Niech więc Ise zdecyduje – Buchou spojrzała na mnie.

Jej oczy mówiły „wybierz mnie”. Czułem jak emanował z nich przymus!

– Ise-san. Będziesz spał ze mną, prawda? – zapytała Asia ze łzami w oczach.

Czułem się wobec niej bezbronny, ponieważ ona nie próbowała nic robić. Ta, której nie wybiorę, będzie miała do mnie żal. Opuściłem głowę, gdyż był to najtrudniejszy wybór, przed jakim kiedykolwiek stanąłem.

Część 2[edit]

– …Fuuu. – Wziąłem głęboki wdech po tym jak wypiłem szklankę wody w kuchni.

…Udało mi się uspokoić całą tą sytuację, wybierając opcję „śpię z wami dwiema naraz”. Oczywiście namówiłem Buchou żeby założyła koszulę nocną, bo i w tym Asia chciała ją naśladować. Asia przez wpływ Buchou stawała się coraz bardziej zboczona… Cóż, z jednej strony się cieszyłem, ale z drugiej miałem mieszane uczucia. Moim celem była ochrona Asi. Dziewczyna którą starasz się chronić staje się zboczona… cóż za wspaniała rzecz!

Jednak z drugiej strony mogło to być złe… Nggggh. To coś, z czym mój mały mózg nie potrafi sobie dać rady. Buchou i Asia będą spały w jednym łóżku, a ja pomiędzy nimi. To sytuacja o jakiej marzyłem! Cóż za wspaniała rzecz! Będę spał otoczony przez dwie dziewczyny! To najlepsze, o czym może pomyśleć facet! Jak tylko pomyślę o położeniu mojej ręki na Buchou, która będzie spać po mojej lewej stronie, to Asia mogłaby się rozzłościć z tego powodu. Jeśli jednak położę moją rękę na Asi, która będzie spała po mojej prawej stronie, wtedy moja dobra wola powie mi nie.

To mnie zabijało! Cholera! Miałem je na wyciągnięcie ręki, ale nie mogłem! Trzymałem głowę oraz ręce opuszczone w dół i jednocześnie płakałem z żalu. Oczywiście, że nie mogłem iść spać, ponieważ byłem zbyt podekscytowany tym, że dwie ślicznotki spały obok mnie! Powstrzymałem moją żądze miętoszenia piersi oraz ud i zszedłem na dół, kiedy tylko natrafiła się okazja. Miałem pewność, że ta dwójka spała spokojnie. Cholera! Chciałem uprawiać z nimi seks! Czy w moim życiu w końcu nie nastał czas, kiedy to byłem wreszcie popularny wśród dziewczyn!? Czy nie powinienem był tego wykorzystać jako szansy do zdobycia doświadczenia w tych sprawach!? Gdyby zrobić coś zboczonego w trójkę! Czy to w ogóle możliwe!? W haremie trójkąt to normalna rzecz! Słyszałem że to podstawa! Czy to znaczyło, że nie byłem w stanie odpowiednio dobrać haremu!? Gdym miał talent do jego tworzenia, to właśnie teraz powinienem był zaspokajać Asię i Buchou, a ich czyny podporządkowywać mojej woli! Cholera! Zrozumiałem bolesną rzeczywistość! Nie byłem w stanie zrobić czegokolwiek śpiąc z tymi dziewczynami! To znaczy, miałem Buchou na wyciągnięcie ręki, ale nie potrafiłem! Nie mogłem też zbeszcześcić Asi! Czy to dlatego, że byłem bardziej niedoświadczony niż myślałem? Czy to dlatego że byłem prawiczkiem!? Nonsens! Według tego, co ułożyłem sobie w głowie…

– Fufufu. Więc którą dzisiaj wybiorę?

– Ise-sama! Proszę, weź mnie! Błagam cię!

– Co ty mówisz!? Ja jestem suką, która nie potrafi żyć bez penisa swojego pana! Weź mnie!

– Nie wchodź mi w drogę! Onii-sama! Już dłużej nie wytrzymam! Błagam cię! Proszę, wejdź i skończ we mnie!

– Hahaha! Dajcie mi przerwę. Mam tylko jedno ciało, więc po co się kłócić! Ustalmy więc kolejność w uprzejmy sposób. Hahaha, jesteście takimi kłopotliwymi kociakami.

W mojej głowie wyglądało to idealnie… Jednak rzeczywistość była okrutna. Po moich policzkach ciekły łzy. W końcu była to tylko halucynacja, która powstała w mojej głowie. Aaaach, kiedy wreszcie będzie mój pierwszy raz? Myślę że to dobry czas, aby uprawiać seks z jedną z dziewczyn. Hm? Nigdy? Niemożliwe… Widziałem piersi już tyle razy… Następny krok był jednak taki trudny. Chlip… dlaczego sprawy musiały przybrać taki obrót…?

[Hej partnerze, wybacz że ci przeszkadzam.]

…Nigdy bym nie przypuszczał, że zacznie rozmowę ze mną. Istota przebywająca w mojej lewej ręce, Boski Dar, Dar Wzmocnienia, Walijski Smok, Ddraig. Zaczął ze mną rozmawiać zaraz po Królewskiej Grze przeciwko Domowi Feneks. Użyczył mi mocy Łamacza Ładu, która była szczytową mocą każdego Boskiego Daru. Dzięki temu pokonałem Raisera i przerwałem zaręczyny Buchou. Jednak moja ręka stała się przez to własnością smoka, taka była cena tej mocy. Teraz, dzięki pomocy Buchou i Akeno-san, moje ramię było normalne, jeżeli jednak nie będę regularnie poddawał się leczeniu osłabiającemu moje smocze moce, to ręka znów stanie się smoczą.

Od tamtego czasu w ogóle się nie ujawniłeś i to nawet wtedy, kiedy próbowałem z tobą rozmawiać!

[Nie mów tak. Tym razem nie zniknę. Pogadajmy chwilę.]

Usiadłem na sofie w salonie.

Hmph. Jak zwykle wyłazisz znikąd.

[Nie, nie mów tak.]

Czy smocze moce wewnątrz mnie osiągnęły maksymalny poziom? Czy to powód dla którego ze mną rozmawia… Jutro Akeno-san ma je rozproszyć.. Gufufu, nie mogę się tego doczekać. To takie zboczone…… Nie mogłem powstrzymać ślinotoku.

[Wygląda na to, że twoja głowa jest pełna tego co zwykle.]

Ddraig powiedział to z westchnieniem.

Zamknij się, jestem w takim wieku…! Tak w ogóle, to o czym chciałeś porozmawiać?

[Nie mam nic przeciwko rozmowom o płci przeciwnej.]

…Ty to słyszałeś?

[Cóż, zawsze jestem z tobą, więc słyszę wszystko, czy tego chcę, czy też nie.]

Więc to tak. Możesz usłyszeć wszystko. A najgorsze jest to, że możesz słyszeć moje myśli.

[Ród Gremory i ich słudzy są istotami, które jak na diabły darzą się wzajemnie niezwykłymi uczuciami. Twoja pani i przyjaciele nie są tu wyjątkiem. Zwłaszcza miłość Rias Gremory jest głęboko skierowana w twoją stronę… Wygląda na to, że ostatnio bardzo cię adoruje.]

…Tak. Nie wiem dlaczego, ale stałem się obiektem jej uwielbienia.

Odpowiedziałem z rumieńcem. Tak, Buchou zaczęła się mną ostatnio bardzo zajmować. Myślę, że zaczęło się to po tym jak pokonałem Raisera. Przytulała się do mnie nawet przed pozostałymi członkami klubu, którzy byli jej sługami… Czasami dawała mi całusa w policzek… Nie wiedziałem co robić, byłem z tego powodu szczęśliwy, ale i jednocześnie zawstydzony.

[Kukuku. Jesteś w tym wieku, w którym powinieneś zdobyć więcej doświadczenia w tych sprawach. Powinieneś sobie używać, póki jeszcze możesz. Nie możesz wiedzieć, kiedy Biały się pojawi.]

…Hej, chciałem cię o to zapytać już wcześniej, kim jest ten Biały Gość, o którym zawsze mówisz?

[…Biały Smok, Smok Wymycia.]

Smok… W-wymycia? Czy to krewny Ddraiga, Walijskiego Smoka? Jeśli dobrze pamiętam, Ddraig był nazywany „Seki-ryu-tei”. W takim razie Biały Smok był…

Kiedy tak sobie myślałem, Ddraig zaczął do mnie mówić.

[Wiesz, że trzy frakcje, Bóg z Aniołami, Diabły i Upadłe Anioły, prowadziły ze sobą wielką wojnę, racja?]

Tak.

[W tym czasie były potęgi, które udzieliły wsparcia pewnym stronom. Wróżki, duchy, europejskie potwory, azjatyckie youkai[10] i ludzie. Smoki były jedynymi istotami, które zachowały neutralność w tym konflikcie.]

Dlaczego?

[Hmmm sam się nad tym zastanawiam, ale prawdziwe powody są nieznane. Cóż, smoki są istotami, które stworzyła potężna moc, przez co są bardzo samolubne i mają duże poczucie wolności. Niektóre z nich co prawda stanęły po stronie Boga, albo diabłów. Większości jednak nie interesowała wojna i żyły sobie według własnego widzimisię.]

Smoki to naprawdę kłopotliwe stwory. Robią, co chcą.

[Podczas wojny między trzema stronami, pojawiły się dwa głupie smoki, które zaczęły walczyć. Ta dwójka była wysokiej klasy smokami, których moc mogła konkurować z Bogiem i z Maou. Tak więc zaczęli się ze sobą ścierać, podczas gdy trzy frakcje toczyły swoją wojnę. Dla trzech stronnictw nie było nic bardziej kłopotliwego niż te dwa smoki. Trzy frakcje prowadziły ze sobą poważną wojnę o władzę nad światem, a smoki zaczęły niepokoić pola bitwy bez żadnej dbałości.]

Ta dwójka była najgorsza! Cóż za kłopotliwe smoki!

Dlaczego za wszelką cenę chciały ze sobą walczyć?

[Nie mam pojęcia. To ich zresztą niezbyt interesowało. Obydwa smoki same pewnie nie pamiętały powodu, dla którego zaczęły walczyć. To był pierwszy raz, kiedy wodzowie trzech potęg zawarli sojusz. „Musimy zrobić porządek z tymi smokami, inaczej nici z prowadzenia wojny!”. Tak to mniej więcej było.]

…Wrogowie stworzyli więc sojusz. A powodem tego była walka smoków. Wygląda na to, że trochę się wszystko skomplikowało.

[Dwa smoki były wściekłe, że ktoś im przerywa walkę. „Nie wtrącać nochala w naszą walkę!”, „Zwykły Bóg i Maou nie powinni przeszkadzać smokom!” – zachowali się wtedy jak idioci. Zaatakowali bowiem Boga, Maou i przywódcę upadłych aniołów. Cóż, jak sądzę to był błąd.]

Te smoki były naprawdę najgorsze. Ale teraz rozumiem. Więc one…

[Po tym jak smoki zostały poćwiartowane na kawałki, ich duchy zapieczętowano wewnątrz ciał ludzi, jako Sacred Gear. Zapieczętowane smoki używały ludzi jako pojemników, spotykały się ze sobą niezliczoną ilość razy i walczyły ze sobą. Za każdym razem jeden z nich wygrywał lub ginął. Czasami któryś z nich ginął, jeszcze zanim mieli się okazje spotkać i walczyć. Jednak przez większość czasu walczyły ze sobą. Jeśli pojemnik, czyli człowiek, umarł, wtedy smok przestawał istnieć na jakiś czas. Ich duchy pozostawały na tym świecie, dopóki nie narodził się człowiek ze smoczą mocą. I tak to się powtarza od niepamiętnych czasów.]

Te dwa smoki to ty i Smok Wymycia, prawda?

[Tak, masz rację. Tym razem ty zostałeś moim gospodarzem, a potem stałeś się jeszcze diabłem. Po raz pierwszy spotykam się z czymś takim. Dlatego wypatruje tego z niecierpliwością. Więc co się stało tym razem?]

Hej, hej, wziąłeś sobie moje ciało bez mojego pozwolenia, więc nie interesuj się tak bardzo moim życiem. Jednak może dobrym pomysłem byłoby opowiedzenie mu o moim marzeniu.

Chrząknąłem i powiedziałem zdecydowanym głosem:

– Słuchaj, Ddraig! Chcę nareszcie zostać wysokoklasowym diabłem i królem haremu! Moim marzeniem jest stworzenie armii ślicznych dziewczyn, które będą moimi diabelskimi sługami!

Ddraig na chwilę zaniemówił, a potem zaczął się śmiać.

[Ha ha ha! Pierwszy raz mam takiego gospodarza jak ty. Twoi poprzednicy byli albo dumni ze swoich mocy, albo nimi przerażeni. Jedni i drudzy mieli nędzne życie i kończyli je w marny sposób.]

Co? Jestem nienormalny? Dziwny?

[Jesteś dziwny, ale nie nienormalny. Tak czy inaczej jesteś istotą, która została nosicielem smoka. Niezależnie od czasu czy kraju, Smoki były symbolem siły. Wiesz jak wyglądają obrazy czy rzeźby smoków, nawet jeśli mają inny kształt, prawda? W każdym wieku ludzie je podziwiali, szanowali, lub bali się ich. Smoki fascynowały wszystkich dookoła, nawet jeśli tego nie zauważali. Ci których obdarzyła moc, sami prą do smoków. Jeśli pojawią się ludzie, którzy będą cię podziwiać, lub będą chcieli z tobą walczyć, to będzie to waśnie skutkiem smoczych mocy.]

…To brzmi jakby ta moc była kłopotem. Więc wielu ludzi będzie mnie miało na celowniku?

[Silnych wrogów przyciąga moc. To ścieżka którą musi kroczyć gospodarz Cesarskiego Smoka. Ale nie bądź pesymistą. Kobiety także będą cię oblegać.]

Mówisz poważnie!?

[Tak. Twoi poprzednicy mieli duże powodzenie wśród kobiet. Nazywacie to chyba popularnością, prawda? Nie musieli się martwić brakiem zainteresowania płci przeciwnej.]

To znaczy, że niektórzy z nich uprawiali s-s-seks!?

[Jeden z nich co noc miał inną kobietę.]

C-cooooooo!? Moi poprzednicy robili takie rzeczy!? Ależ to wspaniałe! Piękne! U-uhyouuuuuuuuuu! Krzyczałem z radości, ciesząc się sam z siebie! To zdumiewające! Naprawdę zdumiewające!

– Uooooooo…… Mówisz poważnie…… Ty…… Nie, wy, panie, jesteście aż tak zdumiewającym Boskim Darem!? – skłoniłem głowę i zacząłem mówić z szacunkiem.

Nie wiedziałem, że Boski Dar był tak zdumiewającym przedmiotem. Ta informacja stała się dla mnie promykiem nadziei.

[…Nagle zacząłeś patrzeć i mówić do mnie z szacunkiem… To z pewnością pierwszy raz, gdy mam takiego gospodarza, który tak nagle zmienia swój stosunek do mnie.]

– O czym ty mówisz, Ddraig-sensei! Nie jestem w stanie traktować cię w nieuprzejmy sposób! Aaaach, sensei, od teraz będę pod twoją opieką!

[……Naprawdę jesteś człowiekiem którego trudno zrozumieć. Ale z pewnością staje się to interesujące. Cóż, w takim razie postarajmy się, aby Smok Wymycia nas nie dorwał.]

– Tak. A właśnie, czy Smok Wymycia jest silny?

[Jest. Na początku mieliśmy moc, która mogła być kłopotliwa nawet dla Boga i Maou. Zupełnie tak, jakby nas przeklęto. Po zmianie w Boskie Dary jesteśmy w zbyt ciężkiej sytuacji, aby uwolnić naszą pełną moc. Jeśli jednak nauczysz się jej używać, to nawet wysokoklasowe diabły i anioły nie będą dla nas problemem.]

Zrozumiałem. Więc jeśli ja oraz facet, który jest gospodarzem Smoka Wymycia, opanujemy nasze Boskie Dary, wtedy będziemy mogli stać się potężni. Jednak prawdę mówiąc nie byłem zainteresowany pokonaniem Boga albo Maou. Mimo wszystko byłoby super samemu zostać Maou i zbierać dziewczyny. Miałem pewną awersję wobec upadłych aniołów, ale nie chciałem walczyć z ich przywódcą… Ale co będzie, jeśli w końcu spotkam Smoka Wymycia, niezależnie od tego, czy tego chcę, czy nie? Kto był jego gospodarzem? Na pewno ktoś, kogo nie znałem. Miałem jednak nadzieję, że to dziewczyna. Chciałem korzystać z życia na wszelkie sposoby, bez jakiegoś kłopotliwego smoczego przeznaczenia! Miałem zamiar się udoskonalać, więc nie przegram z tym Smokiem Wymycia!

– W każdym razie moim obecnym celem są piersi Buchou… Jak tylko się do nich dobiorę, to….

[To będziesz je miętosił?]

– Nie, będę je ssał! – powiedziałem szczerze.

[…………]

Nie wiem dlaczego, ale zamilkł. Czyżby zabrakło mu słów? Mówiłem dalej, nie przejmując się tym.

– To uczucie piersi Buchou… Dalej je czuję w moich dłoniach. Jeśli znów będę miał szansę, to chcę je miętosić przez cały dzień! Buchou zaoferuje mi to pewnego dnia, jako formę „prezentu” dla swojego sługi. Ale to za mało! Faceci celują wyżej! Ci, których macanie piersi dostatecznie już satysfakcjonuje, przechodzą na drugi poziom! Dlatego zamierzam ssać jej piersi!

[……Ja …naprawdę? Postaraj się więc najlepiej, jak tylko potrafisz.]

Głos Ddraiga brzmiał tak, jakby moje słowa go zszokowały. Ale ja jestem poważny, Cesarski Smoku.

– Ddraigu, będę pożyczał twoje moce!

[…Jako wsparcie do ssania kobiecych piersi, co.… Wygląda na to, że nisko upadłem. Ale to też może być zabawne. Posiadanie takiego partnera jak ty też może być dobre.]

Wyglądało na to, ze zgodził się ze mną, nawet jeśli westchnął. Chyba poznał mnie w dziwnym wieku.

– Dobra, pracujmy razem, partnerze.

[Racja, partnerze.]

W ten właśnie sposób, Cesarski Smok i ja zawarliśmy o północy obietnicę, dotyczącą naszego nowego celu.

Część 3[edit]

Rozproszenie smoczych mocy.

Było to zadanie wysokolasowych diabłów. Istniało kilka metod na przeprowadzenie tego, ale najłatwiejszą i najbardziej pewną była ta, która polegała na odebraniu mocy bezpośrednio od człowieka. Dokonywało się to w sposób..… zdecydowanie bardzo stymulujący dla takiego zboczonego ucznia jak ja. Jedynymi wysokoklasowymi diabłami, które mogły to zrobić, były Buchou i Akeno-san. Obie na zmianę odbierały moje smocze moce. Dziś był właśnie taki dzień, a ja siedziałem w pokoju na drugim piętrze starego budynku szkoły, który był użytkowany przez Akeno-san. Kiedyś to była klasa, ale teraz na podłodze leżały tatami, a wszystko było urządzone jak w tradycyjnym pokoju japońskim. Roiło się tu od symboli, które wyglądały tak, jakby miały rzucać uroki, a także od innych, okultystycznych przedmiotów.

Czekałem na środku pokoju, rozebrany do pasa. Dodatkowo w miejscu w którym siedziałem, znajdował się magiczny krąg. Słyszałem że to niezbędne dla rytuału. Zapewne to że miałem być rozebrany, również było jego częścią.

Drzwi się otworzyły i ktoś wszedł do pokoju. Tą osobą była ubrana w biały strój Akeno-san. Jej włosy nie były spięte w kucyk. Myślałem o tym przy każdym takim rytuale, ale Akeno-san z rozpuszczonymi włosami wyglądała równie atrakcyjnie i fascynująco!

Uśmiechnęła się do mnie raz, a potem usiadła cicho naprzeciwko mnie z wielkim uświęceniem.

– Przygotowania skończone. Możemy zaczynać.

Ummmmmm, Akeno-san……? Ubranie które okrywało jej ciało było przemoczone……! Jej długie czarne włosy przylegające do ubrania wyglądały tak seksi! Widziałem jej skórę! Jeśli mogłem zobaczyć coś takiego, to pewna moja „rzecz” mogła stanąć…! To znaczy, mogę zobaczyć to! Widziałem to przez ubranie! Coś mającego różowy kolor! Jej sutki! Zaraz, nie miała na sobie stanika!?

– Ara-ara. Czy coś się stało? Tak nagle ucichłeś…… Coś nie tak z moim ubraniem? Jestem cała mokra, ponieważ rytuał wymaga, abym wylała na siebie wodę. Czy to dziwne? – Akeno-san zaczęła celowo gładzić swoje piersi. Nie pozostało to bez wpływu na moje krocze……

– Nie, nie! Wyglądasz w tym naprawdę dobrze!

Nie mogłem się powstrzymać od gapienia na jej piersi. To przeźroczyste ubranie było dla mnie zbyt pobudliwe…… Hm? Niżej też nic nie założyła…? Widziałem wszystko w pobliżu jej bioder……… Zaniemówiłem. Nic nie założyła…… Nie wyglądała na speszoną, nie próbowała nawet niczego zasłaniać! Wszystko wskazywało na to, że bawiła ją moja reakcja!

– Zaczynajmy, Ise-kun. Podaj mi swoją lewą rękę.

– T-tak! Oddaję się pod twoją opiekę!

Sposób na rozproszenie moich smoczych mocy. To…

– Mam zamiar wyssać smocze moce przez twój palec, w ten sposób twoja ręka tymczasowo odzyska swój pierwotny wygląd.

Tak. Rytuału dopełnia bezpośrednie ssanie mojego ciała. W moim przypadku, Buchou i Akeno-san rozwiązały ten kłopotliwy problem wysysając smocze moce przez palec.

CHUP

Robiąc sprośny odgłos wodą, Akeno-san wsadziła sobie mój palec do ust.

High school dxd v3 091.jpg

……! ………Ku, to uczucie, którego nie potrafię opisać słowami. Myślałem o tym setki razy, ale to uczucie wewnątrz ust dziewczyny jest niesamowite! Było tak ciepło i ślisko, a jej wargi były takie miękkie… Mój palec był ssany jak lizak…… To naprawdę było dla mnie bardzo podniecające…! Wspaniałe uczucie! Aaaach! Wewnątrz mojej głowy zaczynało się robić różowo! Wspaniałe! To wspaniałe! Przytrafia mi się coś, co przewyższa wszystko, co widziałem w pornosach!

CHUP-CHUP-CHUPA

Akeno-san ssała mój palec i celowo wydawała przy tym erotyczne odgłosy. Moja reakcja wyraźnie ją bawiła! Nie mogłem wykonać żadnego ruchu poza tym, że miałem zaczerwienioną twarz i cieszyłem się jednocześnie z bycia ssanym. Aaaach, zapiszę to w mojej pamięci na wieczność. Zaraz! Jeśli się dobrze zastanowić, to czy nie będę teraz doświadczał tego regularnie!? Uoooooooooooooo! Rzeczywiście, to było najlepsze! Nigdy nie mógłbym tego doświadczyć, gdybym nie oddał smokowi mojej lewej ręki! Ddraig! Teraz doświadczałem najlepszego momentu w moim życiu! To była naprawdę erotyczna sytuacja, ale mogłem poczuć, jak fale mocy z mojej lewej ręki są ściągane w stronę palca i znikają. Waga mojej ręki też zdawała się maleć. Moja kończyna była zrelaksowana. To wyglądało tak, jakby obecność Ddraiga przygasła. Czyli miałem rację co do faktu, że kiedy moje moce smoka stają się gęstsze, to wtedy świadomość Ddraiga przejawia się silniej? Kiedy tak sobie myślałem…

LIZU

– Ucheee – wymknęło się przypadkowo z moich ust.

To przez to, że Akeno-san zaczęła nagle lizać mój palec! Zaczęła czubkiem języka obracać dookoła koniuszka mojego palca! Z-zaczekaj, Akeno-san! Kiedy na nią spojrzałem, miała nieprzyzwoity wyraz twarzy i patrzyła na mnie, jakby przełączyła się na swoją osobowość sadystki. Mój palec, który Akeno-san wyciągnęła z ust, był cały pokryty jej śliną. Ucheee! Jakie to erotyczne!

– Ara-ara. Jeśli to wywołuje u ciebie takie urocze reakcje, to zaserwuję ci dodatkową usługę.

– U-usługę?

– Tak. Według mnie nie będzie złą rzeczą, jeśli trochę rozpieszczę mojego kouhai[11] – Akeno-san znów zaczęła ssać mój palec i przysunęła swoje ciało bliżej mnie.

Eeeeeeeech!? A-Akeno-san!? Zaczekaj sekundę! Co się dzieje!? Uśmiechnęła się i przytuliła do mnie, całkowicie ignorując moje zakłopotanie! Mogłem poczuć przyjemny zapach jej jedwabistych, czarnych włosów! Nie, czułem zapach całego ciała Akeno-san, który szalenie wstrząsnął moją męskością! Ponieważ byłem goły do pasa, a Akeno-san była ubrana w naprawdę cienkie ubranie, miałem bezpośredni kontakt z jej ciałem! Odczuwałem zimno, ponieważ jej ubranie było mokre, ale czułem też ciepło jej ciała! Bijąca od niego gorąc była tak erotyczna, że myślałem iż zaraz oszaleję! Ciało Akeno-san było takie miękkie!! Czułem jej piersi przez ten cienki materiał!

BUCHAA!

Z mojego nosa pociekła krew! Oczywiście! Nawet jeżeli straciłem jej już hektolitry, to dalej nie przestawała lecieć!

– Mimo że robię coś takiego, to żywię do ciebie głębokie uczucie, Ise-kun – szepnęła do mojego ucha, kiedy ja byłem sztywny jak skała.

– Do… mnie?

– Tak. Na początku traktowałam cię jak słodkiego ucznia z młodszej klasy. Później, podczas bitwy z Feneksem, zmieniłam zdanie na twój temat. Widziałam z pomieszczenia medycznego, jak za każdym razem wstajesz na nogi, niezależnie od tego, ile razy byś nie oberwał.

Aaaach, jeśli dobrze pamiętałem, Akeno-san podczas meczu została wycofana z bitwy i odesłana do pokoju medyka.

– Przybyłeś też na przyjęcie zaręczynowe, aby uratować Buchou. Nawet pokonałeś Feneksa, który uchodzi za nieśmiertelnego. Nawet ja podniecę się na widok mężczyzny, który tak wspaniale walczy.

– P-podniecisz się?

– Ufu – spojrzała się na mnie i zachichotała. – Czasami, kiedy o tobie pomyślę, czuję ciepło w piersiach. Nic nie mogę na to poradzić. Ale kiedy robię z tobą takie rzeczy, moja żądza do znęcania się wzrasta… Czy to miłość?

Miłość!? Czy ona się teraz nade mną znęca!? Czy ja jestem napastowany seksualnie!? Świat faktycznie jest wielki!

– Ale jeśli się do ciebie dobiorę, Rias może się wściec. Ta osoba… naprawdę cię widzi… Ufufu, jesteś grzesznym mężczyzną, Ise-kun.

…Grzeszny? Ja? Przyjmę każdy rodzaj kary, więc proszę kontynuujmy to! Co? Czy Akeno-san nazwała Buchou „Rias”? Czy one mówią do siebie po imieniu, kiedy są same? Wyglądało na to, że Akeno-san i Buchou znają się dłużej, niż reszta klubu.

Akeno-san objęła mnie nagle za szyję! A zaraz potem celowo wyeksponowała swoje ciało! Mogłem zobaczyć jej prawy sutek, który był brzoskwiniowego koloru! Mogłem go wyraźnie zobaczyć! Odsłoniła nawet bardziej swoje nogi!

– Chcesz się ze mną wdać w romans?

– R-romans?!

Romans z kim!? Ale słowo romans naprawdę na mnie działało!

– Ufufufu. Zachowam to w tajemnicy przed Buchou i Asią-chan. Ekscytujące, prawda? To będzie nasz sekret.

KAP KAP KAP KAP

Krwotok z mojego nosa jeszcze się nie zakończył, ciekło z niego dalej.

– Też chcę doświadczyć tego przynajmniej raz. Zostać pożartą przez pełnego żądzy chłopca. Jestem także masochistką. Myślę że przyszła pora, aby wreszcie poczuć w sobie mężczyznę.

P-przestań proszę…… Mówione przez nią rzeczy bez przerwy we mnie uderzały…… Co, „wreszcie przyszła pora”? Czy to znaczy…?

– Akeno-san, czy ty może jesteś jeszcze…?

– Tak, jestem dziewicą. Ufufu. Ty Ise-kun, masz pewnie więcej doświadczenia, więc byłabym szczęśliwa, gdybyś mnie poprowadził.

– N-nie. Ja też…Nie mam doświadczenia.

– Ech? – wydawała się być zaskoczona moim wyznaniem. – Cóż za niespodzianka. Myślałam że ty i Buchou już……

– Nie, nie! Nic nie robiliśmy! Nawet nie wiem czy to w porządku, jeśli jestem jej pierwszym facetem!

– Ara-ara. Buchou jest taka powolna? Więc pewnie robiłeś już to z Asią-chan?

– To jest jeszcze bardziej niemożliwe!

Nie mogłem położyć swoich rąk na tej dwójce. A jeśli chodziło o Asię, to była to zupełnie inna historia. Asia była osobą którą miałem chronić, więc gdybym ją tknął, byłoby to niewybaczalne… Tak postanowiłem.

– Jeśli chodzi o ciebie, Ise-kun, to myślałam, że Buchou daje ci „wielką ucztę” każdej nocy… To doprawdy zaskakujące.

Uuuu… co to za „wielka uczta”, o której mówisz!? Czy to coś, co przynosi ulgę seksualnym pragnieniom uczniów!?

– Ise-kun, czyżbyś nie chciał z nimi tego zrobić?

– Chciałbym! Naprawdę chcę! Ciągle powstrzymuję moje żądze, aby nie rzucić jej na łóżko! Ale nie mogę przejść ostatniego kroku i każdą noc kończę płacząc! Chcę uprawiać seks z Buchou i Asią!!

Aaaaach, skończyłem mówiąc jej o moich prawdziwych uczuciach!

Ale to były moje szczere myśli. Nic nie można było poradzić dla chłopaka takiego jak ja, który był pełen seksualnych żądzy z powodu dwóch mieszkających z nim ślicznotek.

– Biedactwo… Ara-ara. A więc obydwoje jesteście powolni… jestem pewna że możesz to zrobić, jeśli jesteś do tego gotowy…… W taki razie nie mogę sobie wziąć twojej cnoty bez jej pozwolenia.

…Cholera. Czy właśnie straciłem okazję do seksu? Czy powiedziałem coś niepotrzebnego? Czy byłem w stanie stracić cnotę? Zaraz! Chwilę! Czy popełniłem głupi błąd?

Nagle drzwi się otworzyły. Kiedy spojrzałem w tamtą stronę… stała tam Buchou i świdrowała nas złymi wzrokiem.

– Akeno, co to ma znaczyć? – Buchou zbliżyła się do nas, mówiąc te słowa nieprzyjemnym głosem.

O cholera… Była wściekła…

– Ufufu. Rozpraszałam smocze moce – odpowiedziała obojętnie Akeno-san, a na jej ustach gościł uśmiech.

– … Naprawdę? Niezależnie od tego, jakby to nie wyglądało… nie próbowałaś zrobić czegoś ponad to?

– Ara-ara. Nie myślałam o zrobieniu „tego”.

– Nawet jeśli, to są jakieś granice. Nawet ja jeszcze nie…

– Czy nie dlatego, że jesteś za wolna w te klocki? Czytanie książek o tych sprawach jest dobrą rzeczą, ale to nie pójdzie tak łatwo, jak piszą w instrukcji.

– ………………………

– ………………………

Buchou i Akeno-san nie posyłały sobie złowrogich spojrzeń, ale patrzyły sobie prosto w oczy. Jakoś byłem w stanie wyczuć zaciekłość. Uuuummm. Nie wiem jak opisać tę sytuację. Włożyłem szybko moją koszulę i starałem się nie podchodzić zbyt blisko nich. Wtedy Buchou spojrzała na mnie złym wzrokiem i uszczypnęła w policzek. Auć!

– Ise, wygląda na to, że dobrze się bawisz – powiedziała rozwścieczonym głosem. – Zbliżyłeś się do Akeno-oneesama, którą tak uwielbiasz?

– Ja… Ja…

Nie mogłem mówić, ponieważ trzymała mój policzek. Szukanie wymówek nie przystawało jednak mężczyźnie, więc przestałem mówić. Nawet jeśli miałem oberwać, czekałem na to.

– W takim razie rób co chcesz! – Buchou wyszła z pokoju ze złym wyrazem twarzy.

TRZASK

Nawet drzwi zamknęła brutalnie. Chlip… Dostałem opieprz od Buchou? Dlatego, że robiłem coś nieprzyzwoitego z Akeno-san?

– Zazdrość, co? Ona naprawdę jest słodka. Ufufufu. Ise-kun, wygląda na to, że robisz postępy w swoich związkach – szepnęła mi do ucha Akeno-san, widząc moje zakłopotanie.

Co masz na myśli? Hmmmmm. Nie rozumiem, co chciała powiedzieć przez „postępy”. Czy Buchou myślała, że Akeno-san chciała mnie odbić? Byłem sługą Buchou, więc Akeno-san nie mogła zostać moją panią… Ale tak sobie myślę, że Buchou wygląda naprawdę słodko, kiedy robił taką rozłoszczoną minę jak Asia.

Część 4[edit]

Po codziennym spotkaniu klubowym, wraz z Asią zmierzałem do domu. Buchou zwykle wracała razem z nami, ale dzisiaj jej nie było. Wyglądało na to, że powodem jej nieobecności był incydent z Akeno-san.

– Buchou, nie idziesz do domu? – zapytałem ją.

– Wrócę później, idźcie dzisiaj beze mnie – mówiąc to nie patrzyła mi w oczy, ani nawet na twarz, a w jej słowach dało się wyczuć istne ciernie.

Chlip… czy Buchou mnie teraz nienawidziła? Byłem taki smutny… Czy pies, który został skarcony przez swojego pana, też się tak czuje? To takie samotne i… takie smutne…

– Czemu Buchou nie ma z nami?

– Hm? Tak… Wygląda na to, że ją zdenerwowałem…

– Czy coś zrobiłeś? – zapytała ze zmartwioną twarzą.

Mimo wszystko nie mogłem powiedzieć jej o zajściu z Akeno-san, gdyż to pogorszyłoby jeszcze sprawę.

– Nie, ale to moja wina. Przeproszę ją. Nie musisz się o to martwić, Asiu…

– Rozumiem. Ale to może być moja wina. Później porozmawiam z Buchou-san… – powiedziała przepraszającym tonem.

Asia traktowała Buchou jako rywalkę, jednak nie sądzę, żeby o to chodziło. Powodem złości mojej pani było wydarzenie z Akeno-san.

– W porządku. Nie sądzę że jest zła na ciebie, Asiu, to moja wina.

Cóż, byłem zboczony, ale myślałem że Buchou nie miała nic przeciwko temu. Nigdy nie protestowała, gdy oznajmiałem, że zostanę Królem Haremu.

Dziwne. Buchou zachowywała się ostatnimi czasy dziwnie. Może jej pragnieniem było mieć swojego sługę tylko dla siebie? Czyżby było z nią tak, jak z ludźmi, którzy nie tolerują tego, gdy ktoś bawi się z ich zwierzątkami? Nawet jeśli Buchou mnie adorowała, to dalej byłem tylko jej sługą. Chlip…Jeśli wpadłem w takie kłopoty przez jedną dziewczynę, to moje marzenie o zostaniu Królem Haremu było coraz bardziej odległe! Cholera! Czy to powód dla którego nie byłem popularny wśród dziewczyn!? Kobiece serce! To takie skomplikowane! Jeśli nie będę w stanie tego zrozumieć, to nigdy nie wygram z przystojnymi facetami!

Kiedy tak sobie myślałem, dotarliśmy do mojego domu. Gdy spróbowałem otworzyć drzwi, poczułem coś naprawdę złego.

[DRŻENIE]

Co to? Poczułem, jakby coś w moim ciele ostrzegało mnie przed niebezpieczeństwem. Znałem to uczucie. Jeśli dobrze pamiętałem, było to wtedy, kiedy pierwszy raz spotkałem Asię i zaprowadziłem ją do kościoła. Kiedy zobaczyłem tamten budynek, moje ciało zaczęło drżeć.

CHWYT

Asia chwyciła moją dłoń. Strasznie się trzęsła. Wyglądało na to, że również poczuła coś nieprzyjemnego. Zatem było to uczucie, którego doświadczały tylko diabły. Ktoś był w moim domu. N-niemożliwe… mamo!

Wyobraziłem sobie, że mama może być w niebezpieczeństwie i szybko otworzyłem drzwi. Zdjąłem buty i ruszyłem prosto do kuchni! To musiał być żart! Mamo! Nie, to niemożliwe! Czy to, że byłem diabłem, wyszło na jaw? Ale kto? Upadłe anioły? Bóg? Anioły? Ludzie związani z Kościołem? Wszyscy oni byli niebezpieczni! Mogli poranić, a nawet zabić kogokolwiek, kto miał z nami powiązania! Przypomniałem sobie, w jakim stanie były zwłoki tego nieszczęśnika, którego dopadł ksiądz Freed. Strasznie wtedy pokroił to ciało. Czy moją mamę też to spotkało!? Cholera! Nie zadzieraj ze mną, kurwa! Coś takiego jak to…! To nie mogło się stać!

Mamy nie było w kuchni. Usłyszałem jednak śmiech dobiegający z salonu. Wszedłem tam szybko i zobaczyłem dwie nieznane dziewczyny oraz moją mamę, która śmiała się razem z nimi.

– A to jest zdjęcie Iseia z czasów podstawówki. Spójrzcie. Tutaj basen, a jego kąpielówki pękły. Naprawdę przysporzyło nam to kłopotów, ponieważ wszedł do wody w pękniętych kąpielówkach.

– M-mamo…?

Dopiero teraz zdała sobie sprawę z mojej obecności.

– Och, Ise. Witaj w domu. Coś się stało? Jesteś cały blady.

– Hauuuuu. Tak się cieszę – Asia opadła bezwładnie na ziemię tak, jakby naprawdę jej ulżyło.

Gdy tylko zobaczyłem moją mamę całą, wziąłem głęboki wdech i uspokoiłem się. Nie mogłem jednak wyzbyć się tego niepokoju. Oczywiście z tego powodu, że siedziały tam dwie nieznajome. Były cudzoziemkami, a każda z nich miała zawieszony na piersi różaniec. Obydwie były w moim wieku. Jedna miała kasztanowe włosy, a druga niebieskie z zielonym pasemkiem, miała także przerażający wzrok. O, obydwie były całkiem ładne. Po sposobie ich zachowania mogłem stwierdzić, że nie były zwykłymi ludźmi. Miały na sobie białe szaty. Czyżby były powiązane z Kościołem? Egzorcystki? To chyba źle? Nie mogłem walczyć z nimi w takim miejscu.

– Witaj, Hyoudou Isseiu-kun – dziewczyna z kasztanowymi włosami uśmiechnęła się do mnie.

Jej koleżanka z zielonym pasemkiem zdawała się skrywać broń owiniętą w tkaninie. Zgadza się. Miałem złe przeczucia z powodu tej broni. Czułem się naprawdę nieprzyjemnie. To było prawdopodobnie coś, co służyło do niszczenia diabłów.

– Miło cię poznać – przywitałem ją z fałszywym uśmiechem.

Jej wzrok zmienił się, a ona sama wyglądała na zaintrygowaną.

– Co? Nie pamiętasz mnie? To ja.

…Hm? Kasztanowłosa dziewczyna wskazała na siebie. Nie, nie. Nie pamiętam cię. Mama podała mi zdjęcie, ponieważ wyglądałem na zakłopotanego. Była to ta fotografia ze świętym mieczem.

Mama wskazała chłopca, z którym się przyjaźniłem.

– Ona jest tym dzieckiem. Shidou Irina-chan. Wyglądała wtedy jak chłopiec, ale dzisiaj jest prawdziwą damą, nawet ja byłam zaskoczona.

…Co takiego? Ta dziewczyna… była chłopcem z sąsiedztwa, z którym bawiłem się gdy byłem mały? Eeeeeeeech!? Chłopiec ze zdjęcia! Był dziewczyną!? Ona nie była chłopcem!?

– Dawno się nie widzieliśmy, Ise-kun. Myślałeś, że byłam chłopcem? Nic dziwnego, w końcu był ze mnie niezły psotnik. Ale wygląda na to, że obydwoje bardzo się zmieniliśmy przez ten czas. Naprawdę nie możesz nigdy wiedzieć, co się stanie przy ponownym spotkaniu.

Jej słowa brzmiały, jakby miała coś na myśli. Tak, chyba rozpoznała moją tożsamość.

Część 5[edit]

– Cieszę się, że obydwoje jesteście bezpieczni – Buchou przytuliła mnie i Asię.

Irina i jej koleżanka wyszły z mojego domu po trzydziestominutowej rozmowie. Przyjechała do Japonii po dłuższej nieobecności. Widocznie wróciła tu, ponieważ było to miasto, w którym mieszkała jako dziecko. Powiedziała, że musiała się wyprowadzić do Anglii z powodu pracy jej rodziców. Niezależnie od tego co myślałem na ten temat, jej rodzice byli związani z Kościołem. Asia i ja staraliśmy się za bardzo nie angażować w rozmowę, więc zostawiliśmy to mojej mamie. Zwłaszcza Asia nie chciała nawiązywać z tymi dwiema żadnych kontaktów. Pod jakimś pretekstem odesłałem ją do pokoju. Jeśli by do tego doszło, to byłem przygotowany do walki. Ale obyło się bez incydentów. Zaraz po ich wyjściu przyszła Buchou i jak tylko zobaczyła, że jesteśmy cali, przytuliła nas.

– Jesteście ranni? – zapytała z troską w głosie. – Myślę że rozpoznały waszą prawdziwą tożsamość, ale nie mogli podnieść na was ręki w normalnym domu, na oczach twojej mamy, która jest zwykłym człowiekiem.

– Obydwoje jesteśmy cali, Buchou-san.

Buchou przytuliła mnie i Asię jeszcze mocniej, jakbyśmy byli jakimiś cennymi skarbami.

– Aaach, Ise. Tak się cieszę… Gdyby tobie albo Asi coś się stało, ja… Po codziennym spotkaniu klubowym spotkałam się z Souną, od której usłyszałam, że do miasta przybyli ludzie związani z Kościołem. Podobno mają ze sobą święty miecz.

Buchou wróciła później niż zwykle, ponieważ miała spotkanie z Kaichou. Kiedy pojawiła się w pobliżu domu, wyczuła coś nienormalnego i natychmiast tu przybyła. Wyznała nam, że spodziewała się najgorszego, kiedy wkroczyła do środka i wyczuła silną, świętą energię. Nawet jej serce biło szybciej.

– Myślałam że moim kochanym sługom może się przytrafić coś złego. Byłam gotowa na najczarniejszy scenariusz… Gdybym po naszej sprzeczce miała pożegnać się z wami na zawsze, to nie wybaczyłabym sobie tego do końca życia. Wybaczcie. Powinnam dbać o was dwoje z większą troską…

「Ród Gremory i ich słudzy są istotami, które jak na diabły darzą się wzajemnie niezwykłymi uczuciami.」

Przypomniałem sobie, co Ddraig powiedział mi zeszłej nocy. Myślę że to prawda.

Buchou westchnęła z ulgą, a nawet uroniła kilka łez, kiedy zastała nas całych. Musiała się naprawdę o nas martwić. Było to po jej sporze z Asią oraz po tym, jak się na mnie pogniewała. Obydwoje myśleliśmy, że ją rozzłościliśmy. Jednak Buchou się o nas martwiła.

– Buchou-san. Przepraszam za to, co mówiłam. Myślałam że chcesz trzymać Iseia-san jak najdalej ode mnie… Myślałam, że nie będę w stanie wygrać… – przeprosiła Asia.

– W porządku – Buchou uśmiechnęła się i pogłaskała ją po głowie.

Przytuliła nas z czułością. Aaach, czułem tę miłość. M-może podda się moim nieprzyzwoitym żądaniom…

– Buchou, oppai[12].

– Tak, wiem Ise. Jesteś naprawdę rozpieszczonym dzieckiem…

– Nie – Asia rozdzieliła mnie i Buchou. Nggggh, a miałem taką szansę.

Nasza pani westchnęła i kontynuowała swoją opowieść, jak tylko się uspokoiliśmy:

– Souna spotkała się z tą dwójką w południe. Powiedziała, że chcą negocjować ze mną, Rias Gremory, ponieważ to miasto jest moim terytorium.

– Ludzie z Kościoła chcą negocjować z diabłami?!?

Buchou skinęła głową. To było szokujące. Diabły i chrześcijanie byli wrogami. A teraz miało nagle dojść do negocjacji...

– Chcą zawrzeć pakt, czy przedstawić żądanie?

– …Nie jestem pewna co planują, ale jutro mają przyjść do pokoju klubowego po naszych zajęciach. Przysięgały na Boga, że nie zaatakują.

– Można im zaufać?

– Musimy. Musimy zaufać ich wierze, w końcu są wyznawcami Boga, a dodatkowo chcą czegoś od nas, diabłów, których uważają za złe istoty. Wygląda na to, że są pod presją i to jest ich główny problem. Mam złe przeczucia co do tego… Według nich każdy ksiądz, który trafił do tego miasta, został zabity – spojrzenie Buchou stało się ostre, a jej twarz przybrała poważny wyraz.

To było straszne… Nawet ten cholerny klecha Freed, który przeszedł na stronę upadłych aniołów, nienawidził nas. Jeśli oni byli prawdziwymi wiernymi, to będą gardzić nami jeszcze bardziej. Coś się wydarzy. Nawet ja, będąc nowym w tym świecie, mogłem to wyczuć.

Część 6[edit]

Następny dzień po szkole.

My, słudzy Rias Gremory, zebraliśmy się w pokoju klubowym. Na sofie siedziała Buchou z Akeno-san i dwójka naszych „gości”. Reszta członków, wliczając w to mnie, siedziała w rogu pomieszczenia i przysłuchiwała się rozmowie. Kiedy tylko ta dwójka pojawiła się w pokoju, nie mogliśmy się pozbyć pewnego uczucia. Nasz diabelski instynkt ostrzegał nas przed niebezpieczeństwem. Buchou i Akeno-san rozmawiały z nimi z poważnymi twarzami. Największym zagrożeniem był jednak Kiba. Patrzył na nie złym, nienawistnym spojrzeniem. Jeśli coś ma się stać… Nie. Wyglądał, jakby je miał zaraz pociąć. Wierzyły w Boga, którego Kiba nienawidził. Gdy znało się jego przeszłość, to wiedziało się wtedy, że chłopak ten był przepełniony nienawiścią. Nawet w tej atmosferze, pierwszą która zabrała głos, była Shidou Irina.

– Niedawno Święte Miecze Excalibury, które były przechowywane w Kwaterze Głównej Kościoła katolickiego w Watykanie, Kościoła protestanckiego i Kościoła wschodniego, zostały skradzione.

Excalibur został skradziony? Katolicki i protestancki……? Jeśli dobrze pamiętałem, to na lekcjach w szkole mówili, że wśród chrześcijan istniały różne odłamy. Jednak jak Excalibur mógł zostać skradziony katolikom, protestantom i prawosławnym? Powinien był być tylko w jednym miejscu, prawda?

– Excalibur nie jest jednym przedmiotem – moje wątpliwości rozwiała Buchou.

Ara-ara, wyglądało na to, że Buchou potrafi czytać w moich myślach.

– Przepraszam. Mój sługa od niedawna jest diabłem, więc możemy kontynuować rozmowę od wyjaśnienia, czym jest Excalibur?

Shidou Irina zgodziła się na propozycję Buchou.

– Ise-kun, Excalibur dawno temu, podczas wojny, został połamany na kawałki – powiedziała Irina, patrząc na mnie.

Co? Połamany? Święty miecz tak skończył? Nawet taki super-znany miecz?

– Teraz wygląda on tak – dziewczyna z niebieskimi włosami i zielonym pasemkiem pokazała mi broń, którą dotychczas ukrywała owiniętą w tkaninę. Moim oczom ukazał się długi miecz. – To jest Excalibur.

DRESZCZE

Kiedy tylko na niego spojrzałem, poczułem jak otwiera się każdy por w mojej skórze, a do mojego ciała dostaje się coś zimnego. Strach. Drżenie. Groza. Ten jeden miecz naprawdę mnie przeraził. Był niebezpieczny. Naprawdę niebezpieczny. Nawet ja zrozumiałem, że każdy diabeł który go dotknie, natychmiast zginie! Czy to był święty miecz? Czy to była ostateczna broń do zniszczenia diabłów?

– Tak więc Excalibur został połamany na kawałki podczas wojny. Fragmenty zostały zebrane i zmienione sztuką alchemiczną w nową postać. Zrobiono z nich siedem mieczy. To jest jeden z nich.

Więc to nie był prawdziwy Excalibur, ale nowy, który został zrobiony później.

– Ten, który trzymam, to Excalibur Zniszczenia. Jest to jeden z siedmiu stworzonych mieczy. Kontrolę nad nim sprawuje Kościół katolicki – dziewczyna z pasemkiem odłożyła miecz i owinęła go tkaniną.

Jeśli dobrze zauważyłem, to na tkaninie widniał magiczny symbol. Czy ona za każdym razem musi go zapieczętować? Nie zmieniało to jednak faktu, że ten przedmiot był niebezpieczny. Irina wyciągnęła coś, co wyglądało jak długa lina. Lina ruszała się, jakby była żywa.

!… Nagle zmieniła kształt i przybrała postać katany.

– Mój miecz to Excalibur Naśladowania. Mogę zmienić jego kształt w cokolwiek zechcę, jest to bardzo przydatne, kiedy muszę go gdzieś przenieść. Podobnie jak ten, każdy Excalibur ma jakieś unikatowe zdolności. Ten miecz jest własnością Kościoła protestanckiego – powiedziała z dumą.

Czułem strach z powodu tych mieczy. Dla nas, diabłów, były naprawdę niebezpieczne.

– Irina… Nie ma powodu, aby opowiadać tym diabłom o zdolnościach Excaliburów, prawda?

– Ara, Xenovia. Nawet jeśli są diabłami, musimy darzyć się w tej sytuacji wzajemnym zaufaniem. Dodatkowo, nawet jeśli zdolność mojego miecza wyszła na jaw, to i tak nie dam się pokonać wszystkim obecnym tu diabłom – powiedziała Irina pewnym siebie głosem.

Była zapewne przeświadczona, że z nami nie przegrałaby.

Dwa legendarne miecze były tutaj! Wow! Czyż to nie była podniosła chwila!? Nagle wyczułem czyjąś obecność.

Był to Kiba. Patrzył wrogo na obydwa Excalibury, a jego twarz miała tak straszny wyraz, jakiego nigdy u niego nie widziałem. Racja… Kiba żywił nienawiść do Excaliburów. Nigdy nie mogłem marzyć, że zobaczę te miecze w takim miejscu. Kiba nigdy prawdopodobnie nie myślał, że spotka tutaj Excalibury. A teraz były przed nim. Musiał pewnie szaleć. Uspokój się, nie naskakuj na nie. Buchou profesjonalnie rozmawiała z naszymi wrogami. Jeśli coś zrobisz, wszystko pójdzie na marne! W najgorszym przypadku rozpocznie się walka. Nie było mowy, abyśmy w walce przeciwko Excaliburom obeszli się bez strat.

– Więc co robią skradzione Excalibury w tym kraju, leżącym we wschodniej części świata? – kontynuowała nieporuszona Buchou.

Jak można było oczekiwać po onee-sama, nie przejmowała się, nawet jeśli przed nią znajdowały się Excalibury! Zachowała zimną krew!

Dziwna dziewczyna w niebieskich włosach z zielonym pasemkiem, mająca straszne oczy – myślę, że nazywała się Xenovia – kontynuowała rozmowę:

– Kościół katolicki był właścicielem dwóch Excalibuów, wliczając w to mój. Kościół protestancki miał kolejne dwa. Kościół Prawosławny także posiadał dwa. Siódmy miecz zaginął w trakcie wojny pomiędzy Bogiem, diabłami i upadłymi aniołami. Każdemu Kościołowi ukradziono po jednym mieczu. Złodziej zabrał je do Japonii i przywiózł do tego miasta.

Hej, hej. Więc złodziej świętych mieczy upodobał sobie to miasto, co? Buchou przyłożyła dłoń do czoła i wzięła głęboki oddech.

– Wygląda na to, że na moim terytorium ciągle coś się dzieje – powiedziała. – Więc kim jest złodziej, który skradł Excalibury?

– Złodziej należy do Grigori.

Buchou otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.

– Święte miecze zostały skradzione przez upadłych aniołów? To nie kwestia błędu, ale jeśli chodzi o kradzież mieczy, to z pewnością by do nich pasowało. Dla pracujących na „Górze” diabłów święte miecze nie są przedmiotem zainteresowania.

– Znamy głównego winowajcę, który ukradł Excalibury. To Kokabiel, jeden z szefów Grigori.

– Kokabiel… Jeden z przywódców upadłych aniołów, który przetrwał wojnę toczącą się od czasów starożytnych… Nie przypuszczałam, że usłyszę to imię pojawiające się w Biblii – Buchou uśmiechnęła się z samozadowoleniem.

Zaraz, przywódca upadłych aniołów!? Nie tylko miał Excalibur, ale jeszcze szefuje upadłym aniołom? W takim razie po co tutaj przyszły? Chciały współpracować…?

– Wysyłaliśmy tu w sekrecie księży i egzorcystów, ale wszyscy zostali zabici – powiedziała Xenovia.

Poważnie? Wydarzyło się tu tyle brutalnych incydentów, a my o tym nie wiedzieliśmy…? Więc to prośba o współpracę? Zatem przyszłyście prosić o pomoc wysokolasowego diabła, który rządził na tym terenie? Jednak to, co dopiero miały powiedzieć, całkowicie przeszło moje oczekiwania.

– Naszą prośbą… nie. Naszym rozkazem jest, aby żadne diabły nie przeszkadzały nam w walce o święty miecz, którą stoczymy z upadłymi aniołami. Innymi słowy przyszliśmy wam powiedzieć, abyście się w to nie mieszali – rzekła Xenovia.

Kiedy Buchou to usłyszała, jej oczy zmieniły się.

– Cóż za maniery. Czy to nie krępowanie naszych ruchów? Myślicie, że współpracujemy z upadłymi aniołami? A może wspólnie chcemy coś zrobić z Excaliburem?

– Według kwatery głównej nie jest to wykluczone.

Jej wzrok przyprawiał o dreszcze. Naprawdę była wkurzona! W końcu wrogowie wkroczyli na jej terytorium. Teraz żądali jeszcze, aby się do niczego nie mieszała. Dodatkowo mówili, co im się podobało, i że nam nie przebaczą, jeśli zawarliśmy sojusz z upadłymi aniołami. Duma Buchou, jako wysokoklasowej diablicy, nie mogła tego znieść.

– „Góra” nie ufa diabłom, ani upadłym aniołom. Rozkazano nam, że jeśli Excalibur został zabrany sługom Boga, to diabłom może to być na rękę, prawda? Upadłe anioły też mają z tego korzyści. Dlatego nie byłoby to dziwne, jeśli zawarliby ze sobą sojusz. Oto dlaczego was ostrzegamy. Jeśli zawarliście sojusz z Kokabielem, zlikwidujemy was. Nawet jeśli jesteś młodszą siostrą Maou – powiedziała niedbale Xenovia, nie zwracając uwagi na złe spojrzenie Buchou.

– …Skoro wiecie że jestem siostrą Maou, to znaczy że macie znajomości wśród kościelnego szefostwa. Powiem wam więc, że nie mamy żadnego sojuszu z upadłymi aniołami. Żadnego. W imieniu Domu Gremory, nie zrobiłabym niczego, co mogłoby zhańbić imię Maou!

Była to sporna dla obu stron sytuacja, ale Xenovia roześmiała się.

– Fu. Wystarczy tego dobrego – powiedziała. – Ostrzegam was tylko na wypadek, gdyby Kokabiel ukrywał się w tym mieście z trzema Excaliburami. Jeśli coś się stanie, ja będę tą, która zostanie znienawidzona przez bandę z kwatery głównej Kościoła. Cóż, nie chcemy was prosić o współpracę. Jeśli tymczasowo zawiązałabyś sojusz ze sługami Boga, mogłoby to wpłynąć na równowagę panującą pomiędzy frakcjami. Zwłaszcza, że jesteś młodszą siostrą Maou.

Na słowa Xenovii Buchou wzięła głęboki oddech, a wyraz jej twarzy złagodniał. Ngggggh. To wszystko było takie skomplikowane, że nie mogłem nadążyć.

– Gdzie jest osoba, którą wysłał Kościół wschodni?

– Ją sobie trzymamy w rezerwie. Ma strzec ostatniego Excalibura, jeśli Irina i ja zawiedziemy – odpowiedziała Xenovia.

– Więc tylko wy dwie? Chcecie odebrać Excalibury przywódcy upadłych aniołów we dwójkę? To lekkomyślne. Naprawdę tak bardzo chcecie umrzeć? – zapytała Buchou zdumionym głosem.

– Tak – powiedziały równocześnie Xenovia i Irina, patrząc jej w oczy.

– Mam podobne zdanie jak Irina, ale jeśli to możliwe, to nie chcę umierać – dodała Xenovia.

– …Przybyłyście do Japonii gotowe na śmierć? Wasza wiara jak zawsze jest ślepa.

– Nie mów źle o naszej wierze, Rias Gremory. Prawda, Xenovio?

– Racja. Dodatkowo Kościół podjął decyzję, że lepiej będzie zniszczyć wszystkie Excalibury, niż pozwolić upadłym aniołom z nich skorzystać. Naszym podstawowym zadaniem jest odebrać miecze upadłym aniołom. Nic się nie stanie, jeśli zginiemy wypełniając to zadanie. Najlepszym przedmiotem do walki z Excaliburem jest Excalibur.

Cóż za determinacja! Czy to była ich wiara? Naprawdę zdumiewające. To było coś, czego nie potrafiłem zrozumieć. Czy to źle, że chciały umrzeć dla Boga?

– Czy to w ogóle możliwe dla waszej dwójki?

– Cóż, nie zginiemy na próżno – odpowiedziała poważnie Xenovia.

– Jesteście pewne siebie. Macie jakąś sekretną broń?

– Być może. Pozostawię to twojej wyobraźni.

– ………………

– ………………

Zaraz po tym ta dwójka popatrzyła na siebie nawzajem, a rozmowa została przerwana. Shidou Irina i Xenovia popatrzyły po sobie raz jeszcze i wstały.

– Zatem będziemy już szły. Chodźmy, Irina.

– Nie napijecie się herbaty? Mogę przygotować dla was przekąskę.

– Nie potrzebuję tego – Xenovia ruchem ręki odrzuciła propozycję Buchou.

– Przepraszam. Do zobaczenia – powiedziała Shidou Irina.

Nie zaakceptowały oferty Buchou, ale za to próbowały wyjść. Nagle, obydwie spojrzały w tym samym kierunku. W stronę Asi.

– Kiedy zobaczyłam cię wczoraj w domu Isseia, pomyślałam, że to może ty. Jesteś tą „Wiedźmą”, Asią Argento? Nigdy bym nie przypuszczała, że spotkam cię w takim miejscu – powiedziała Xenovia.

Asia zadrżała po tym, jak nazwano ją „Wiedźmą”. To słowo musiało się wiązać dla niej z czymś bolesnym. Irina też zauważyła Asię i zaczęła się w nią wpatrywać.

– Podobno jesteś „Wiedźmą”? Dawniej byłaś Świętą Dziewicą? Masz moce, które mogą leczyć diabły i upadłe anioły? Słyszałam że odeszłaś gdzieś po tym, jak cię wyklęto, ale nigdy bym nie przypuszczała, że sama zostaniesz diabłem.

– …Ummmmm… Ja… Ja… – nie wiedziała, co odpowiedzieć.

– W porządku. Nie powiem „Górze”, co tutaj zobaczyłam, więc jesteś bezpieczna. Ludzie, którzy przebywali ze Świętą Dziewicą Asią też byliby nieźle zszokowani.

– ………

– Stać się diabłem. I to ta, którą nazywano Świętą Dziewicą. Spadłaś najniżej jak mogłaś. Ciągle wierzysz w Boga?

– Xenovio, niemożliwe, aby ktoś, kto stał się diabłem, dalej wierzył w Boga – powiedziała ze zdumioną twarzą Shidou Irina.

– Nie, dalej wyczuwam od niej zapach „wiary”. Może to trochę abstrakcyjne, ale jestem wrażliwa na tego typu rzeczy. Są ludzie którzy zdradzili nauki Kościoła i mają z tego powodu poczucie winy, gdyż nie mogą o nich zapomnieć. Od niej wyczuwam coś podobnego – powiedziała z bystrym wzrokiem Xenovia, a Irina wpatrzyła się w Asię z jeszcze większym zainteresowaniem.

– To prawda? Asiu-san, dalej wierzysz w Boga, nawet jeśli stałaś się diabłem?

– …Nie mogłam tak po prostu tego z siebie wyrzucić. Wierzyłam w to przez całe życie… – na jej twarzy pojawił się smutek.

Słysząc to, Xenovia wyciągnęła miecz z tkaniny i wycelowała go w Asię.

– Naprawdę, w takim razie powinnyśmy cię natychmiast ściąć. Mogę cię zabić w imię Boga. Nawet jeśli jesteś grzeszna, Bóg ci wybaczy.

…Nie mogłem się powstrzymać, coś we mnie się zapaliło. Xenovia zbliżyła się do Asi, a ja stanąłem przed nią, chroniąc Asię.

– Nie dotykaj jej – dałem jasno do zrozumienia Xenovii. – Jeśli zbliżysz się do niej, nie wybaczę ci tego. Nazwałaś Asię Czarownicą, prawda?

– Tak, nazwałam. Teraz jest istotą, która zasługuje na miano „Wiedźmy”.

Co…co to za suka!? Zacisnąłem zęby tak mocno, że aż zazgrzytały i ruszyłem naprzeciwko niej.

– Nie zadzieraj ze mną! Nikt jej nie pomógł, kiedy sama potrzebowała pomocy! Ci, którzy nie potrafili zrozumieć uczuć Asi, byli bandą idiotów! To bardzo źle, że nikt nawet nie próbował zostać jej przyjacielem!

– Myślisz że Święta Dziewica potrzebuje przyjaciół? Najważniejsza dla niej jest miłość do innych. Święta Dziewica jest skończona, kiedy szuka przyjaciół i miłości innych ludzi. Mogła dalej żyć dzięki miłości Boga. Asia Argento od samego początku nie nadawała się na Świętą Dziewicę – powiedziała Xenovia takim tonem, jakby była to rzecz oczywista.

Cholera! Co jest z tymi ludźmi! Nie potrafię ich zrozumieć! Zresztą nawet nie chcę! Jak może mówić, że Asia jest zła!?

– Więc byliście bardzo samolubni, robiąc z niej Świętą Dziewicę i porzuciliście ją, ponieważ nie była taka jak chcieliście? To popieprzone… Zdrowo popieprzone!

Nie mogłem powstrzymać tego, co tak długo w sobie dusiłem. Ja zawsze… zawsze chciałem powiedzieć to osobom, które wierzą w Boga.

– Nikt z was nie wie, przez co musiała przejść! – mówiłem dalej. – Co za Bóg!? Co za miłość!? Bóg gówno zrobił, kiedy była w niebezpieczeństwie!

– Bóg ją kochał. Jeśli nie pomógł jej, to znaczy że albo nie wierzyła w niego dostatecznie mocno, albo jej wiara była fałszywa – odpowiedziała spokojnie Xenovia.

Ludzie związani z Kościołem są tacy? Asia musiała z nimi żyć? Nie wykręcaj się sianem…… Nie próbuj tego ze mną.

– Kim jesteś dla Asi?

– Rodziną. Przyjacielem. Towarzyszem. Dlatego jej pomagam. Będę jej strzegł! Jeśli spróbujesz ją tknąć, uznam cię za mojego wroga.

– Czy to deklaracja wobec nas… wobec wszystkich w Kościele? Coś za dużo podskakujesz, pojedynczy diabełku. Gremory, chyba za mało go uczyłaś, prawda? – Xenovia spojrzała ostro na moją prowokację.

– Ise, prze… – Buchou próbowała mnie uspokoić, ale Kiba stanął po mojej stronie.

– To dobry moment, ja będę twoim przeciwnikiem – Kiba niósł swój miecz, a od niego samego biła niesamowita żądza mordu.

– Kim jesteś? – zapytała Xenovia.

Kiba parsknął śmiechem w odpowiedzi.

– Jestem twoim senpai – powiedział – choć uznany zostałem za porażkę.

Nagle w pokoju pojawiła się niezliczona ilość demonicznych mieczy.

Część 7[edit]

Hmmmm. Jak to się mogło tak skończyć?

Stałem w miejscu, w którym ćwiczyliśmy do Turnieju Piłki. Kiba stał niedaleko mnie. Shidou Irina i Xenovia były naprzeciwko nas. Całą okolicę okrywała bariera, którą tworzyła czerwona aura. Reszta członków przypatrywała się nam spoza bariery.

– Zatem zaczynajmy.

Irina i Xenovia zdjęły białe szaty, pod którymi nosiły czarne stroje bitewne. Nie odsłaniały ich skóry, ale wyglądały tak… erotycznie… można było zobaczyć kształty ich ciała. Ummmm, obydwie miały ładne sylwetki i wąskie biodra!

Xenovia ściągnęła tkaninę ze swojej broni i ujawniła Excalibur. Excalibur Iriny zmienił kształt i uformował się w katanę.

Wyjaśnię wam, jak do tego doszło.

Kiedy kłóciłem się z dwiema posiadaczkami świętych mieczy, Kiba przyłączył sie i wszystko pogorszył. Wyglądało na to, że Buchou miała problemy z zachowaniem kontroli nad sytuacją, ponieważ to jej słudzy zaczęli sprzeczkę. Wtedy Xenovia złożyła propozycję:

– To może być interesujący test, sprawdzający jaką siłą dysponują słudzy Rias Gremory. Dodatkowo jestem zainteresowana siłą tego gościa, nazywającego siebie moim senpai.

Xenovia zaakceptowała wyzwanie Kiby. Obiecała też, że nie zaraportuje tego zdarzenia Kościołowi. Rozumiała też trochę naszą sytuację, więc nie miała nic przeciwko, aby bitwa nie toczyła się na śmierć i życie. Na miejsce walki został wybrany plac obok starego budynku szkoły, gdzie ćwiczyliśmy do Turnieju Piłki. Aby unikać niepotrzebnych zniszczeń, czy zauważenia przez innych, Akeno-san nałożyła na nas barierę. Dzięki temu mogliśmy walczyć bardziej brawurowo. Ja też miałem wziąć udział w bitwie… Dlaczego? Czy ta walka miała być dogrywką do kłótni? To niedorzeczne… Byłem wściekły, ponieważ gadały bzdury o Asi. Ale nigdy bym nie pomyślał, że skończy się to w ten sposób. Miałem już to przerwać, kiedy Buchou to zrobiła… Skończyło się to w ten sposób, ponieważ Kiba się dołączył…

– Nawet jeśli to zwykły test, uważajcie na te święte miecze! – ostrzegła nas Buchou.

– T-tak – odpowiedziałem.

Cały się trząsłem, gdyż pamiętałem film „Zagrożenia ze strony kolekcji świętych mieczy”, który obejrzeliśmy przed walką. Było to nagranie bitew wysokoklasowych diabłów z ludźmi władającymi świętymi mieczami. Z ran diabłów, którzy zostali cięci ich ostrzami, wydobywał się dym. Wiecie, że te części ciała, które zostały zranione, zniknęły? Dosłownie – zniknęły. Diabły zostają całkowicie wyeliminowane, jeśli zrani ich święty miecz. Ich ciała po prostu znikają. Straszne. Naprawdę straszne! Zdecydowanie nie chcę zostać trafiony ostrzem takiego miecza!

Kiba aktywował swój Boski Dar, a momentalnie dookoła niego pojawiły się demoniczne miecze.

– Śmiejesz się?

Kiba śmiał się tak bardzo, że aż wyglądało to dziwnie. Ten śmiech sprowadził zimną atmosferę. Nie było żadnego śladu po uśmiechu, który zazwyczaj gościł na jego ustach. Tak bardzo… Tak bardzo nienawidzisz tego Boskiego Daru…?

– Tak. Mam przed sobą rzecz, którą chcę zniszczyć. Jestem szczęśliwy. Fufufu, słyszałem, że przebywanie w pobliżu smoka i diabła przyciąga „moc”. Dla mnie jest jednak za wcześnie na takie spotkanie.

Ddraig powiedział coś podobnego. Wiele istot będzie do mnie ściągać z powodu moich smoczych mocy. Więc to przeze mnie… i przez Ddraiga? Nie, to niemożliwe…

– … Narodziny Miecza, hm. Właściciel tej mocy może stworzyć każdy miecz, jaki tylko sobie wyobrazi. To unikatowe wśród demonicznych mieczy związanych z Boskim Darem. Słyszałam, że był to „przedmiot badań”, który uniknął zlikwidowania w projekcie „Święty Miecz”. Czy to ty? – zapytała Xenovia, ale Kiba nie uznał ze celowe odpowiadać.

Skierował natomiast swoją żądzę mordu w jej kierunku. Hej, hej. Zabijanie jest zabronione, wiesz o tym? Kiba, błagam cię, upewnij się, że to pozostanie zwykłym starciem. Jeśli przekroczymy tę granicę, to czy nie wpłynie to na relacje między Bogiem a diabłami? Maou Sirzechs-sama też będzie miał kłopoty.

– Hyoudou Isseiu-kun.

Naprzeciwko mnie stała Shidou Irina. Dziewczyna z kasztanowymi włosami. Kiedy byłem mały, myślałem że była chłopcem, ale teraz, nieważne ile razy bym na nią patrzył, była dziewczyną. Ledwie pamiętałem czasy, kiedy się razem bawiliśmy. Teraz była śliczną dziewczyną. Miała niezłe ciało i była w moim typie.

– Kiedy spotkałam chłopca, którego nie widziałam od tak dawna i dowiedziałam się, że stał się diabłem… Byłam zszokowana.

Wyglądała na zdesperowaną. Cóż, nawet ja nie myślałem, że kiedykolwiek stanę się diabłem. Cieszę się jednak z mojego życia.

– Ummmm Shidou Irina… Mogę cię nazywać Iriną? Naprawdę musiało do tego dojść? Powiedziałem to wszystko przez to, co mówiłyście o Asi. Nie uważam, że musimy walczyć.

Powiedziałem to co myślałem o ludziach Kościoła, którzy w taki sposób traktowali Asię. Jakaś część mnie poczuła ulgę, kiedy to z siebie wyrzuciłem. Cóż, jeśli znów powiedzą coś złego na temat Asi, będę z nimi walczył. Nie zniosę ludzi, którzy mówią źle na temat mojej rodziny.

Ale Irina patrzyła na mnie z żalem. Uroniła pojedynczą łzę, która spłynęła po jej policzku.

– Żałosne, Hyoudou Isseiu-kun. Nie, znam cię przecież od tak dawna, więc będę cię nazywała Ise-kun. Cóż za psikusa spłatało nam przeznaczenie! Wyjechałam do Anglii, ponieważ odkryłam że jestem w stanie władać świętymi mieczami i myślałam, że mogę reprezentować Boga! Aaach, to też musi być próba, której poddaje mnie Bóg! Ziemia na której nie byłam tak długo! Cóż za okrutne przeznaczenie, mój przyjaciel z dzieciństwa stał się diabłem! Upływ czasu jest okrutny! Ale idąc naprzód, zawrócę kogoś na prawdziwą ścieżkę wiary w Boga!! Teraz, Ise-kun! Osądzę cię tym Excaliburem! Amen!

Nawet jeśli Irina roniła łzy, wyglądała na naprawdę chętną do zrobienia tego i celowała mieczem w moją stronę. Co!? Cooo!? Ta dziewczyna powiedziała coś trudnego do zrozumienia! Oooch! Jej oczy błyszczały jak gwiazdy! Czy ona upiła się swoją wiarą? Może bawiła ją ta sytuacja? Wow! Czyżby była typem dziewczyny, z którą lepiej się w nic nie angażować!?

– Właściwie to nie wiem, o co ci chodzi, ale Dar Wzmocnienia! Aktywacja!

[Wzmocnienie!!]

Błysnęło czerwone światło, a na mojej lewej ręce pojawiła się rękawica. Rozległ się także dźwięk, który oznajmił, że moja moc wzrosła. Mój Boski Dar posiadał zdolność zwiększania mojej mocy co dziesięć sekund. Mogłem również przetransferować moje moce do kogoś, lub do czegoś. Musiałem go jednak przedtem aktywować. Jeśli ona zrobi coś przed tym, to ja nie będę w stanie na to zareagować.

Irina i Xenovia wyglądały na zszokowane, kiedy zobaczyły mój Boski Dar.

– ……Longinus.

– Czy to jest Dar Wzmocnienia? Nigdy bym nie pomyślała, że spotkam właściciela Czerwonego Smoka w kraju na dalekim wschodzie…

Obydwie uniosły brwi.

– Zrobisz krzywdę sama sobie, jeśli skupisz uwagę na Iseiu-kun!

ZDERZENIE!

Kiba pojawił się przed Xenovią i ciął ją mieczem. Święty i demoniczny miecz zderzyły się, a w powietrze poszły iskry. Xenovia uśmiechnęła się po sparowaniu ataku Kiby.

– Boskie Dary, Narodziny Miecza i Dar Wzmocnienia, a także Zmierzch Uzdrawiania, którym dysponuje Asia Argento. Wszystkie one są dla nas heretyckie. Może wyszło wam to na dobre, że zmieniliście się w diabły.

– Moja moc jest także zasilana przez nienawiść moich towarzyszy, którzy zginęli przepełnieni żalem!

Więc Kiba ślubował zemstę za wszystkie obiekty badań, które zginęły w projekcie.

– Nadchodzę, Ise-kun! – Irina ruszyła na mnie, tnąc mieczem.

Niebezpieczeństwo! Naprawdę chciała mnie trafić! Jeśli zostanę pchnięty tym mieczem, to diabeł taki jak ja, odniesie poważne obrażenia, prawda? Wyglądało to źle. Bardzo źle!

– Jeszcze nie skończyłem!

Zwiększyłem moją moc, unikając ciosu katany.

[Wzmocnienie!!]

Przez moje ciało przepłynęła moc. Moja siła ponownie się podwoiła. Wyglądało jednak na to, że dalej miałem za mało mocy, aby z nią walczyć! Ile razy będę musiał jeszcze tego użyć? Cholera! Nie miałem jeszcze za dużo doświadczenia, a to była pierwsza walka przeciwko świętemu mieczowi! Póki co będę unikał ciosów i czekał, kiedy zwiększę moją moc na tyle ile mogę! Jeśli ma to tak wyglądać, to muszę tego użyć! Jeśli nie użyję, to nie będę mógł się uspokoić. Nie, jeśli nie zapanuję nad sobą, to będzie to zmarnowana bitwa! Użyję Niszczyciela Szat, jeśli nadarzy się szansa. Moja ostateczna technika. Moc, dzięki której mogłem pozbawić każdą dziewczynę jej ograniczenia, czyli ubrania. Używając tej mocy, wzrośnie moja siła. Wyraz twarzy Iriny zrobił się nagle podejrzliwy.

– …Co za lubieżna mina – powiedziała. – O czym ty myślisz?

Fufufu. Niedługo zobaczę cię nago.

– …Proszę, bądź ostrożna. Ise-senpai ma moc zdzierania ubrań z kobiet, których dotknął.

Koneko-chan!? Dlaczego ujawniasz moje posunięcia wrogowi!? Koneko-chan po chwili spojrzała na mnie buntowniczym wzrokiem.

– …Wróg wszystkich kobiet. Jesteś najgorszy.

– Aaach! To okrutne słowa, Koneko-chan!

– Cóż za plebejska technika! Aaach, Boże, przebacz temu grzesznemu zboczeńcowi! – modląc się, na twarzy Iriny pojawił się smutek.

– Nie patrz na mnie takim wzrokiem!

– …Jesteś najgorszy.

Przepraszam Koneko-chan. Wybacz, że jestem napalony!

– Ise-san! Jeśli tak bardzo pożądasz kobiecego ciała, to mogłeś mi powiedzieć…! Nie mam nic przeciwko, aby poświęcić dla ciebie moje ciało.

Samopoświęcenie! Tego mogłem się spodziewać po byłej chrześcijance, Asi-san! Jednak czy tym razem trochę nie przesadziłaś?

– Rozumiem. Ogromne seksualne żądze. Myślę, że to świetnie pasuje do takiego demona, z tak wielką chciwością – powiedziała z westchnieniem Xenovia.

Patrzyła jednak na mnie pogardliwym wzrokiem!

– Przepraszam.

Nie wiem dlaczego Kiba ją przeprosił. Nie było potrzeby, żebyś ją przepraszał, dupku! Dlaczego tylko ja byłem traktowany w ten sposób?

Kiba stworzył demoniczny miecz i podniósł go. Miał teraz dwa miecze, z którymi ruszył w stronę Xenovii.

– Teraz wróćmy do tego gdzie jesteśmy! Spłoń! Oraz zamarznij! Wątły Błysk i Mroźna Mgiełka!

Jeden z demonicznych mieczy wyglądał jak wir płomienia, a drugi był zrobiony z zimnego powietrza i srebrnego mrozu. Kiba był Skoczkiem. Cechą Skoczka była szybkość. Zaatakował z boską szybkością, ale Xenovia ledwie zauważalnymi ruchami uniknęła ataków Kiby, które pochodziły ze wszystkich stron.

– Szybkie ruchy Skoczka, a także dwa demoniczne miecze, ognisty i lodowy. Ale jesteś naiwny!

BRZDĘK!

Pojedynczy cios Xenovi obrócił obydwa miecze Kiby w pył.

Kiba zaniemówił, ponieważ jego demoniczne miecze zostały zniszczone jednym ciosem.

Cóż za niszczycielska moc! Więc oto święty miecz!

– Mój oręż to broń masowego zniszczenia. Nie ma niczego, czego nie umiałby zniszczyć. – Xenovia zakręciła mieczem dookoła. Najpierw wycelowała go w niebo, a potem wbiła w ziemię.

DOOOOOOOOOOOOOOOON!!

Nagle miejsce, w którym stałem, zatrzęsło się, a ziemia zaczęła dudnić! Straciłem równowagę i upadłem na kolana. Nie mogłem wstać! Dookoła unosiły się chmury pyłu! Przede mną było pełno latającego brudu, który uderzał mnie w twarz.

TFU! TFU!

Próbowałem oczyścić moją twarz, jednocześnie plując piachem, który dostał mi się do ust.

…! Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, kiedy zobaczyłem grunt. Krater!? W miejscu, w które Xenovia wbiła miecz, była wielka dziura! Nie mówcie mi, że zrobiła to jednym ciosem!? Jednym cięciem miecza!? Kiedy Xenovia wbiła miecz w ziemię, nie wyglądało na to, aby zużyła dużo mocy.

– To jest mój Excalibur. Może zniszczyć wszystko, co stanie mu na drodze. Nie bez powodu nazywa się Excaliburem.

Excalibur Zniszczenia. Destrukcyjna moc była na zupełnie innym poziomie! Nawet jeśli to nie był demoniczny miecz Kiby, było to druzgoczące! Jego wyraz twarzy zmienił się, kiedy to zobaczył.

– …Cóż za potężna siła, nawet jeśli to nie był prawdziwy Excalibur. Zniszczenie wszystkich siedmiu mieczy to trudne zadanie.

Jego oczy nie straciły koloru nienawiści. Kiba chciał zniszczyć cała siódemkę! Jeden miecz był silniejszy niż myślisz. Myślę, że zniszczenie ich będzie trudne nawet dla Kiby. Naprawdę, miałem już dość tego świata, w którym istnieje tylu ludzi silniejszych od nas.

[Wzmocnienie!!]

To już trzeci!

– Rany! Xenovia, jestem cała brudna przez to, że zniszczyłaś podłoże! – narzekała Irina, czyszcząc swoje ubranie. – Ale czas wreszcie to rozstrzygnąć!

Wycelowała we mnie miecz i rzuciła się w moją stronę!

Ale jest szybka! Natychmiast przebyła dzielącą nas odległość! Nawet jeśli nie była tak szybka jak Kiba, to była znacznie szybsza ode mnie! Co powinienem był zrobić? Może należało przerwać moje zwiększanie mocy i zaatakować? Nawet jeśli nie chciała mnie zabić, to straciłbym trochę mojej wytrzymałości unikając jej ataków! Przynajmniej miałem tyle mocy, by zareagować na jej posunięcia! Nie wiedziałem jednak, czy wystarczy mi jej na pokonanie Iriny! Nie mogłem aktywować mojego Boskiego Daru drugi raz! Ponieważ nie da mi na to szans! Powinienem był uważać na jej Excalibur i zaatakować ją, mimo iż była człowiekiem! Nawet jeśli posiadała morderczą broń, ona sama taka nie była! Może to zły sposób myślenia, ale musiałem tak postąpić!

– Niezłe uniki! Robisz to całkiem nieźle! Wygląda na to, że twoja pani dobrze cię wyszkoliła!

– Tak! Jeśli chodzi o trenowanie, to moja pani jest bardzo surowa! Dlatego potrafię dać sobie radę nawet z silniejszymi ode mnie! Po prostu tak!

[Wzmocnienie!!]

– Dalej, Darze Wzmocnienia!

[Eksplozja!!]

Zatrzymałem zwiększanie mocy. Zrobiłem to po to, żebym mógł walczyć z mocą, która dzięki temu wzrosła! Jeślibym na tym nie poprzestał, moc mogłaby zostać wytrącona z równowagi, a wtedy trzeba by było wszystko zaczynać od początku..

BICIE SERCA

Moc rosła w całym moim ciele. To było moje czwarte zwiększenie mocy, ale prawdopodobnie mogłem się za nią z tym zabrać! Jeśli tak, to teraz zedrę z niej ubranie! Tak, i nie dbam o to, że jest to plebejska technika! Nie przechodziłem tego piekielnego treningu i bitwy przeciwko Feneksowi na próżno! Znaczy się, zamierzam ją rozebrać! Musiałem użyć mojego Niszczyciela Szat.

Ruszyłem w stronę Iriny z wystarczającą ilością mocy, by pozbawić ją ubrania.

– Wybacz za to.

– Ohyda – Irina uniknęła mojego klepnięcia, jakby się broniła przed molestującym ją zboczeńcem.

Chi! Szybka jest! Ale ja się nie poddam! Nie dbam o to, nawet jeśli jestem zboczeńcem! Mam zamiar być silny!

– To jeszcze nie koniec!

Zacząłem dotrzymywać kroku ruchom Iriny. Racja! Nie było odwrotu! Mogłem jakoś dostrzec, gdzie będzie uciekać, ponieważ moim pragnieniem było użyć na niej mojej techniki!

– Ise-kun porusza się lepiej niż zwykle.

– …To te moce rozpustnika podwyższyły tak jego umiejętności.

Komentarze Akeno-san i Koneko-chan. Obydwie były zdumione i zszokowane moimi „mocami rozpustnika”. Wybaczcie, że jestem zboczeńcem! Ale kiedy mam rozebrać dziewczynę, to nikt nie jest mnie w stanie mnie powstrzymać! W końcu dotarłem do miejsca, gdzie uciekła Irina!

– Co!? Dopadłeś mnie!?

Irina wyglądała na zaskoczoną. Fufufu. Nie lekceważ potęgi mocy rozpustnika! Mam cię! Zamierzam cię teraz rozebrać! Będę patrzył na twoje piersi! Skróciłem dystans poruszając moimi palcami i zrobiłem lubieżną minę. Skoczyłem w jej stronę, jakbym nurkował! Itadakimasu!

Ale… Irina uchyliła się, zanim do niej dotarłem. C-co… Nie mogłem się zatrzymać, przeleciałem nad Iriną, przebiłem się przez barierę i poszybowałem w stronę Asi i Koneko-chan…

Dotknąłem ich. Złapałem je obie za ramiona, a wtedy…

ROZEBRANIE…

Asia i Koneko-chan zostały pozbawione mundurków. Tak, nawet bielizny. Obydwie były całkiem nagie. Atak Niszczyciela Szat zakończył się sukcesem. Ciągle rosnące piersi Asi i wdzięki lolitki Koneko-chan, objawiły się tuż przed moimi oczami.

CHLUST!

Doznałem krwotoku z nosa. Dziękuję wam bardzo! Nie, nie to miałem na myśli! To jest…!

– Nie! – Asia zakryła swoje ciało.

Przepraszam, Asiu! Ale jak zwykle twoje ciałko ładnie się prezentowało. Onii-chan będzie czekał, gdyż wygląda na to, że twoje piersi wciąż rosną. Z drugiej strony Koneko-chan… Dalej wyglądała na pozbawioną emocji, ale jej ciało zaczęło się trząść i wysunęła do przodu pięść. O cholera…

– K-koneko-chan! Jesteś w błędzie! To pomyłka! Cóż, to działa! Ale dalej uważam, że małe piersi też są ważne! Co? Co ja mówię? Nie o to chodziło! To przez to, że Shidou Irina zrobiła unik! Nie celowałem w ciebie i Asię! A-ale dziękuje ci bardzo! Dziękuję ci tak na wszelki wypadek……

– …Ty zboczeńcu!

ŁUP!

– Gufuuuu!

Otrzymałem potężny cios w brzuch, a moje ciało poczuło się dziwnie. Uwaaaaa! Ja, ja latam! Kiedy brutalnie wylądowałem na ziemi, potoczyłem się po niej…Kha! Krytyczne obrażenia… Bolało tak bardzo, że nie mogłem wstać.

SZTURCH SZTURCH

Irina szturchała mnie

– Ciągle żyjesz, Ise-kun? Myślę że to była kara boża za ten atak. To cię powinno nauczyć, że taka technika powinna zostać zapieczętowana. Dobrze?

– …Nie… Stworzyłem tą technikę, wkładając w nią cały mój magiczny talent… Dalej zamierzam używać jej do rozbierania dziewczyn… Miałem naprawdę ciężką rozterkę czy wybrać właśnie ją, czy może taką, która umożliwi mi widzenie przez ubrania dziewczyn… – wstałem powoli i przyjąłem pozycję do dalszej walki. – Mam zamiar walczyć dalej, dopóki nie pozbawię dziewczyny ubrania, żeby na nią patrzeć.

Podniosłem się na duchu i ruszyłem w jej kierunku.

– Chcesz walczyć z takiego powodu! Z tobą naprawdę jest coś nie tak!

– Shidou Irino! Seksualne żądze są źródłem mocy! To sprawiedliwość!!

– Amen! Boże, dodaj mi siły, abym mogła poćwiartować tego diabła!

Irina zacisnęła jeszcze mocniej palce na rękojeści miecza i ruszyła w moją stronę. Schyliłem się, abym mógł kopnąć Irinę z dołu, kiedy będzie mnie próbowała ciąć. Zauważyła to jednak i zrobiła mały skok. Kopnąłem ziemię, dzięki czemu mogłem szybko wstać! Oto mój podbródkowy!

OBRÓT!

Mój cios ominął podbródek Iriny. Dziewczyna spojrzała na mnie ostro. Zamachnęła się na mnie kataną, ale uniknąłem jej ataku, odskakując w tył. Przyjrzała mi się ponownie z zszokowanym wyrazem twarzy.

– …Przepraszam. Wygląda na to, że traktowałam cię za lekko. Naprawdę dobrze się ruszasz.

Irina miała poważny wyraz twarzy. Och, mogę wygrać? Tak myślałem, ale… Upadłem na ziemię… Co do… Poczułem, jak moc opuszczała moje ciało. Mogłem dalej się ruszać, znosząc pewien ból. Ale to jest coś innego. Naprawdę nie miałem siły… Cholera… co się stało…

Kiedy spojrzałem na mój brzuch, zobaczyłem że wydobywa się z niego dym! Czy to rana zadana przez święty miecz!? Kiedy to się stało!? Czy trafiła mnie podczas tego ataku!? Draśnięto mnie i teraz stanę się……

– To rana zadana świętym mieczem. Zranione nim diabły i upadłe anioły tracą swoją moc i zostają usunięte. Gdyby twoja rana była głębsza, mogłoby być niedobrze.

To tylko draśnięcie! Czy to zabiera aż tyle mocy, że upadłem na kolana!?

[Reset!!]

Czas na aktywację Daru Wzmocnienia się skończył. Cała moc uleciała z mojego ciała i wróciła do normalnego poziomu. Jak to możliwe!?

– Gdybyś miał więcej energii, to z pewnością uniknąłbyś tego ciosu. Powinniśmy mieć uczciwe starcie. Przegrałeś, ponieważ użyłeś swojego Boskiego Daru, nie wiedząc o różnicy mocy pomiędzy tobą, a twoim przeciwnikiem. Prosty błąd może stać się krytycznym w poważnej bitwie.

… Niech to. To bezużyteczne. Moje ciało nie mogło się w ogóle poruszyć… Przegrałem? Czy zrobiłem z siebie idiotę przed Buchou i Asią? Okropność!

– Haaaaaaaaaaaa!!

Kiba wziął się w garść i próbował coś stworzyć we własnej dłoni. To coś miało kształt miecza, ale……

– Destrukcyjna potęga świętego miecza, czy destrukcyjna potęga mojego demonicznego miecza! Zobaczmy, która jest silniejsza! – w dłoniach Kiby pojawił się ogromny miecz, który trzymał oburącz, a z jego ostrza emanowała złowieszcza aura.

Był wielki. Większy od Kiby. Miał zdecydowanie ponad dwa metry. Kiba zamachnął się nim z siłą! Cięcie dosięgło Xenovii, ale ta tylko westchnęła, jakby była rozczarowana.

– Cóż za hańba, podjąłeś złą decyzję.

BRZDĘK!

Brutalny metaliczny odgłos! Duży kawałek miecza poszybował gdzieś w powietrze. To broń Kiby została złamana. Excalibur Xenovi łatwo zniszczył demoniczny miecz Kiby.

– Twoją bronią są najróżniejsze miecze, które możesz stworzyć oraz twoja prędkość. Potrzebujesz dużej siły, aby posługiwać się tak wielkim mieczem, przez co stracisz szybkość będącą twoim atutem. Szukasz jakiejś destrukcyjnej mocy? Przy twoim stylu walki jest to niepotrzebne. Nie wiesz o tym?

BĘC!

Głowica świętego miecza uderzyła Kibę w brzuch. To był prosty ruch, ale mimo to stworzył fale uderzeniową. Nawet pojedynczy atak głowicą miał destrukcyjną moc.

– Gacha! – Kiba upadł na ziemię i zaczął wymiotować.

– Nawet jeśli nie trafiono cię ostrzem, to powinno to wystarczyć, aby cię na moment zatrzymać – Xenovia popatrzyła chwilę na Kibę i odwróciła się.

– … Z-zaczekaj! – Kiba wyciągnął swoje ręce w jej stronę, ale wszyscy wiedzieli, ze to już koniec starcia.

Akeno-san usunęła barierę. Czerwona aura znikła, a bitwa była skończona.

– Senpai, sugeruję abyś podczas naszej następnej walki postępował z większym opanowaniem. Rias Gremory, ufam ci co do wcześniejszej rozmowy. Dodatkowo powinnaś lepiej wytrenować swoich podwładnych. Ich błyskotliwe talenty bitewne mają swój limit.

Kiba patrzył na Xenovię z nienawiścią. Ona tymczasem spojrzała na mnie.

– Powiem ci jedną rzecz. Smok Wymycia już się przebudził.

…Co powiedziałaś?

– W końcu go spotkasz, ale biorąc pod uwagę twój obecny poziom, to nie wygrasz z nim – Xenovia po powiedzeniu tego zabrała swoje rzeczy i opuściła nas.

– Zaczekaj na mnie, Xenovia. Więc tak to wygląda Ise-kun. Powiedz mi, kiedy chcesz zostać osądzony. Amen – Shidou Irina trzymając swój krzyż mrugnęła do mnie i zaraz potem się ulotniła.

Buchou zamknęła oczy. Byłem pewien, że nie czuła się dobrze. Kiba i ja zdecydowanie zostaliśmy pokonani.

Część 8[edit]

– Nic ci nie jest? – Asia położyła swoje dłonie na moim brzuchu i leczyła ranę swoim Boskim Darem.

Przebrała się w zapasowy mundurek, który miała w starym budynku szkoły. Założyła go, ponieważ poprzedni rozerwałem na strzępy. Zielone ciepłe światło, wydobywające się z jej dłoni, otoczyło mnie i leczyło moją ranę.

– Pokazałem ci moją niemiłą stronę, Asiu – powiedziałem ze śmiechem, ale Asia potrząsnęła przecząco głową.

– Cieszę się, że twoje obrażenia są niewielkie – powiedziała. – Byłam naprawdę przerażona, kiedy pomyślałam, że Ise-san mógłby obrócić się w nicość.

Aaach. Asia znów się o mnie martwiła? Dostarczałem jej do tego zbyt dużo okazji.

– Przepraszam, że zdarłem z ciebie ubranie – przeprosiłem szczerze.

Co by o tym nie myśleć, to była moja wina. Asia uśmiechnęła się jednak do mnie.

– Miałeś po prostu swój plan, prawda, Ise-san? Nic się nie stało, jeśli to ty mi to zrobiłeś.

…Chlip. Moje oczy zrobiły się wilgotne. Asiu, wierzysz we mnie tak bardzo! Ale wiesz, że nie myślałem o niczym innym, niż zdzieranie ubrań. Aaaach. Uśmiech Asi jest taki jasny…

– …Mógłbyś wygrać, gdybyś jeszcze raz zwiększył swoją moc – powiedziała Koneko-chan, masując moje ramiona.

To boli. To boli, Koneko-chan. Ona również miała na sobie swój zapasowy mundurek. Ale to pierwszy raz, kiedy powiedziała mi coś takiego! Byłem lekko poruszony!

– …Niewiedza oznacza, że brakuje ci praktyki oraz prawdziwego doświadczenia bitewnego.

Aaau! Trafiłaś w sedno! Przepraszam za bycie takim lubieżnikiem!

– Zaczekaj! Yuuto! – dobiegł nas głos Buchou.

Kiedy spojrzałem w tamta stronę, zobaczyłem Kibę, który próbował odejść i złą Buchou. Co jest? Kiba gdzieś idzie?

– Nie wybaczę ci, jeśli odejdziesz! Jesteś Skoczkiem Domu Gremory. Będę miała kłopoty, jeśli staniesz się wygnańcem. Natychmiast przestań!

– … Uciekłem stamtąd dzięki pomocy moich towarzyszy. Dlatego muszę umieścić ich żal w moich demonicznych mieczach – Po tych słowach Kiba zniknął.

– Yuuto… Dlaczego…?

Nie mogłem patrzeć na zasmuconą twarz Buchou. Wzmogło to we mnie determinację.

Część 9[edit]

Następnego dnia.

– Aaaaa. Więc? Z jakiego powodu mnie wezwałeś?

Pion, Saji, został przeze mnie wezwany przed stację. Chłopak wyglądał apatycznie. Dzięki Buchou udało mi się z nim jakoś skontaktować.

– ……On ma rację. Co wasza dwójka planuje?

Osobą która trzymała moją koszulę i nie zamierzała jej puszczać, była Koneko-chan. Spotkałem ją przez przypadek, kiedy byłem w drodze na spotkanie z Sajim przed stacją. Próbowałem uciekać, ale łatwo mnie złapała. Jak zwykle, pod względem tężyzny fizycznej, byłem w gorszej sytuacji, niż ta śliczna lolitka. Cóż, nic nie można na to poradzić. Nie spodobało się jej to że próbowałem uciekać, jak tylko ją zobaczyłem. Nie przestawała mnie więc obserwować. Myślę że żywiła do mnie żal, ponieważ zdarłem z niej ubranie. Powodem dla którego Saji został przeze mnie wezwany, był…

Odchrząknąłem i powiedziałem:

– Zamierzam zapytać Shidou Irinę i Xenovię, czy pozwoliłyby mi zniszczyć Święty Miecz, Excalibur.

Nie tylko Saji, ale i Koneko-chan była tak zszokowana, że jej oczy rozwarły się szeroko.


Żywot 3: Plan zniszczenia Świętego Miecza![edit]

Część 1[edit]

– Nieeeeeeeeee! Wracam do domu! – Saji krzyczał i próbował się wyrywać. Koneko-chan trzymała go jednak mocno.

Kiedy powiedziałem o moim planie zniszczenia Excalibura, Koneko-chan przemyślała go i zgodziła się.

「Chętnie pomogę. Chodzi o Yuuta-senpai, prawda?」

I tego po tobie właśnie oczekiwałem, Koneko-chan! Ręka Sajiego zaczęła sinieć, kiedy próbował się wyrwać i uciec. Koneko-chan nie pozwoliła mu jednak na to.

– Hyoudou! Dlaczego ja!? To problem waszego domostwa, prawda!? Należę do Domu Sitri! Nie powinienem brać w tym udziału! W ogóle!! – płacząc, Saji wynajdywał kolejne argumenty.

– Nie mów tak, Saji. Jesteś jedynym diabłem, o którym wiem, że nam pomoże.

– Gówno prawda! – krzyknął. – Nie ma takiej możliwości, żebym ci pomógł! Zabiją mnie! Zostanę zabity przez Kaichouuuuu!!

Oooch, na twojej twarzy pojawił się strach przed Kaichou. Musiała być naprawdę przerażająca.

– Twoja pani, Rias-senpai, potrafi być surowa i miła! Ale wiesz co!? Znasz Kaichou!? Ona jest surowa ORAZ surowa!

Tak. Buchou była surową, ale za to miłą osobą, prawda? Więc Kaichou była tylko surowa, hmm. To dobrze dla ciebie.

Po podjęciu ostatecznej decyzji, wyruszyłem w miasto wraz z Sajim i Koneko-chan na poszukiwanie Shidou Iriny oraz Xenovii.

– Hej, Koneko-chan, wiesz o tym, że Kiba jest ofiarą projektu „Święty Miecz” i żywi nienawiść w stronę Excaliburów, prawda?

Koneko-chan skinęła głową w odpowiedzi.

– Kiedy Irina i Xenovia do nas przyszły, powiedziały coś takiego.

「Kościół podjął decyzję, że lepiej będzie zniszczyć wszystkie Excalibury, niż pozwolić upadłym aniołom z nich skorzystać. Naszym podstawowym zadaniem jest odebrać miecze upadłym aniołom.」

– Innymi słowy, mają rozkaz, aby zniszczyć skradzione Excalibury lub je odzyskać, prawda?

– …Tak, zgadza się.

– Dlatego też myślę, że moglibyśmy im pomóc w odzyskaniu mieczy, robiąc Kibę osobą za to odpowiedzialną. Skradziono trzy miecze, więc chyba nic się nie stanie, jeśli odzyskamy lub zniszczymy jeden.

– …Chcesz, żeby Yuuto-senpai zniszczył jeden Excalibur i spełnił swoje życzenie, prawda?

Zgadza się. Skinąłem głową i uśmiechnąłem się. W ten sposób Kiba dopełni swojej zemsty i wszystko powróci do normy. Dalej będzie mógł wykonywać swoje diabelskie obowiązki ze swoim naturalnym uśmiechem. Tak właśnie myślałem.

– Kiba chce zwyciężyć przeciwko Excaliburowi i dopełnić zemsty za swoich dawnych towarzyszy. Xenovia i Irina muszą odebrać Excalibury upadłym aniołom, nawet jeśli będą je musiały zniszczyć. Mamy te same cele. Jedyne co nam pozostało to sprawdzić, czy te dwie będą chciały wysłuchać nas, diabłów.

– …Wygląda na trudne.

– Hmmmm, tak.

Było tak jak mówiła Koneko-chan. Prawdę mówiąc możliwość aby się to stało, była nieduża. I jeszcze…

– …Trzymamy to w tajemnicy przed Buchou i pozostałymi.

Miała rację. Było tak jak mówiła. Nie mogliśmy dopuścić, aby Buchou i Akeno-san dowiedziały się o tym. Moja pani zdecydowanie by tego nie pochwaliła.

「Nawet jeśli chodzi o Yuuto, nie możemy się mieszać do spraw aniołów.」

Z pewnością powiedziałaby coś takiego. Była wysokoklasowym diabłem, więc w tych sprawach musiała być surowa. Kiedy miałem zamiar ocalić Asię, sprzeciwiała się temu. Trzymałem to zresztą przed nią w sekrecie. Ona była typem, który nie potrafiłby tego ukrywać. Kłamanie też jej nie szło.

– …Kiedy już pogadamy z tą dwójką, może dojść do walki, a to tylko wszystko pogorszy.

To byłby koniec. Chciałbym jeszcze coś zrobić, nawet jeśli miałem narażać moje życie. Uoooo. Mogę przecież zginąć…

– Dlatego możesz odejść, Koneko-chan. Saji, jeśli będzie zbyt niebezpiecznie, możesz uciec.

– Chcę uciec teraaaaaaz!! To okropne! Kaichou mnie zabije, jeśli bez jej pozwolenia zrobię coś takiego jak zniszczenie Excalibura! Będzie mnie torturoooować!

Spokojnie, nie mazgaj mi się tutaj i trzymaj ze mną. Jeśli zrobi się niebezpiecznie, uciekaj.

– Możliwe, że negocjacje zakończą się sukcesem. Jeśli tak się stanie, to będę potrzebował twojej pomocy.

– Uwaaaaaa! To takie nieodpowiedzialne! Zginę! Zdecydowanie zginę!!

Masz rację. Ale nie znam zbyt dużo mężczyzn-diabłów, z którymi mogę porozmawiać. Jestem zdany na ciebie, Saji.

– Nie ucieknę. To dla naszego towarzysza – powiedziała Koneko-chan, a w jej oczach dało się dojrzeć istną siłę.

Ta dziewczyna… Nie ważne co mówiła, w jej wnętrzu płonął ogień. W bitwie przeciwko Feneksowi też była pełna animuszu. Myślę że jej uczucia wobec towarzyszy były równie silne.

Szukaliśmy ich przez dwadzieścia minut w mieście. Nie będzie łatwo odnaleźć dwie kobiety w białych szatach, wykonujących tajną misję…

– Proszę, udziel błogosławieństwa zagubionym owieczkom.

– Proszę, okaż nam litość w imieniu naszego Ojca w niebie!

Łatwo je znaleźliśmy. Dwie dziewczyny w białych szatach, które modliły się na chodniku. Wow. Stały po prostu od tak. Naprawdę łatwo było je znaleźć. Wyglądało na to, że miały małe kłopoty. Przechodzący obok ludzie dziwnie się na nie patrzyli.

– Jak tak można? I Japonia uchodzi za kraj rozwinięty? Dlatego nie lubię państw, które nie mają zapachu naszej wiary.

– Nie mów tak, Xenovio. Zgubiłyśmy wszystkie pieniądze, które miałyśmy. Musimy więc polegać na łasce tych heretyków, bo inaczej nie zdobędziemy jedzenia. Aaach, nie możemy kupić nawet bochenka chleba!

– Hmph. I to wszystko dlatego, że zachciało ci się tego podrobionego obrazu – Xenovia wskazała na obraz przedstawiający świętego. Był on wykonany naprawdę kiepsko.

Co to u diabła jest? Oszukano je na jakiejś fałszywej wystawie?

– O czym ty mówisz? Osoba na tym obrazie wygląda jak święty! Sprzedawca na wystawie też to powiedział!

– W takim razie pewnie wiesz, co to za święty, prawda? Bo ja nie mam pojęcia.

Osoba z obrazu wyglądała na biednie ubranego cudzoziemca, z czymś na głowie. W tle obrazu był aniołek z trąbą, który unosił się w powietrzu.

– Myślę, że… jest to… Święty… Piotr?

– Nie gadaj bzdur. Święty Piotr by tak nie wyglądał.

– Nie, on tak wyglądał! Jestem pewna!

– Aaach, dlaczego moim partnerem został ktoś taki jak ty… Boże, czy znowu poddajesz mnie próbie?

– Hej, nie trzymaj głowy tak nisko, bo wyglądasz na naprawdę przygnębioną.

– Zamknij się! Oto dlaczego nazywamy protestantów heretykami! Wierzycie w zupełnie inne rzeczy niż katolicy! Okaż więcej szacunku świętemu!

– Co!? To z wami jest coś nie tak. Wy w waszym katolicyzmie dalej żyjecie według starych reguł!

– Coś ty powiedziała heretyczko?

– Kogo nazywasz heretyczką, heretyczko?!

Zaczęły się kłócić…

BURCZENIE

Usłyszeliśmy jak burczy im w brzuchach, mimo iż staliśmy w sporej odległości od nich. Obydwie upadły na ziemię, razem z hałasem dobiegającym z ich wnętrza.

– Po pierwsze napełnijmy czymś żołądki. Inaczej nie mamy szans na odzyskanie Excaliburów.

– Masz rację. Może zdobędziemy pieniądze zastraszając heretyków? Myślę, że Bóg nam wybaczy napadanie na nich.

– Planujesz napaść na świątynie? A może chcesz ukraść skrzynię z datkami? Nie rób ani jednego, ani tym bardziej drugiego. Użyjmy naszych mieczy do odegrania jakiegoś przedstawienia. To działa w każdym kraju.

– Wspaniały pomysł! Możemy pociąć owoce naszymi Excaliburami, w ten sposób zdobędziemy pieniądze!

– Cóż, owoców nie mamy. Potnijmy więc ten obraz.

– Nie! Nie możesz tego zrobić!

Znów zaczęły się sprzeczać. Ruszyłem w ich stronę, mimo że zaczynała mnie boleć przez nie głowa. Doprawdy, w ogóle nie przypominają dziewczyn, z którymi kilka dni temu kłóciłem się w pokoju klubowym.

Część 2[edit]

– Pyszne! Japońska kuchnia jest wspaniała!

– Tak, tak! To jest to! To smak jedzenia z mojej ojczyzny!

Irina i Xenovia zaczęły objadać się jedzeniem zamówionym w rodzinnej restauracji. Rany, ile one jadły. Czy naprawdę były zabójczyniami wysłanymi przez Kościół?

Gdy spostrzegły nas wcześniej, patrzyły na nas głodnymi oczami.

– Ummm… idziemy właśnie coś przekąsić, więc może chcecie się do nas przyłączyć?

Kiedy zadałem im pytanie, natychmiast się zgodziły.

「Zaprzedałyśmy nasze dusze diabłom.」

「To także część naszej misji.」

Przez cały czas kiedy tu szliśmy, mówiły coś takiego. Martwiłem się o moje pieniądze, ale Koneko-chan powiedziała, że też zapłaci. To nie będzie po męskiemu, jeśli pozwolę płacić dziewczynie! Tym bardziej, jeśli jest to moja kouhai! Chciałem to powiedzieć, ale kiedy zobaczyłem jak ta dwójka je, uznałem że byłbym w niezłym gównie, gdybyśmy nie zapłacili razem. To… to także dla klubu. To dla naszej grupy. A niech cię cholera, Kiba! Przechodzę przez to całe gówno dla ciebie! Zażądam od Kiby, żeby mnie przedstawił jednej ze swoich gorących klientek!

– Ufff. Teraz jestem spokojna. To koniec świata, że diabły nam pomagają – powiedziała Xenovia.

– Hej. Ufundowaliśmy wam jedzenie, a wy mówicie coś takiego? – powiedziałem, powstrzymując emocje. Nie mogłem rozmawiać z nimi używając mocnych słów. Inaczej nie moglibyśmy negocjować.

– Uffffff! Dziękujemy wam za posiłek. Aaaach proszę cię Boże, obdarz te diabły swoim miłosierdziem – powiedziała Irina, robiąc znak swoim krzyżem.

– Auu!(x3)

Od razu rozbolała mnie głowa. Koneko-chan i Saji też tego doznali, gdyż każde z nich chwyciło się za głowę. Wygląda na to, że przez ten krzyż doznaliśmy obrażeń.

– Ach, przepraszam. Zrobiłam to bezmyślnie – na słodkiej twarzy Iriny pojawił się uśmiech.

Ta dwójka była nawet ładnymi dziewczynami, jeśli patrzyło się na nie normalnie.

Xenovia wypiła kubek wody i odetchnęła głęboko.

– Więc, dlaczego do nas przyszliście? – zapytała.

! Nigdy bym nie pomyślał, że do tego przejdzie. Cóż, spotkanie z nimi nie wyglądało na przypadek.

– Przybyłyście tu obydwie, żeby odzyskać Excalibury, prawda?

– Zgadza się, już wam o tym mówiłyśmy.

Obydwie dziewczyny skończyły posiłek i nie wyglądało na to, żeby miały wobec nas wrogie intencje. Nie było powodu, abyśmy wszczynali walkę w restauracji, a nawet jeśliby do niej doszło, to z pewnością pokonałyby nas bez trudu.

– Chcę wam pomóc w zniszczeniu Excaliburów.

Obydwie wyglądały na zaskoczone, kiedy to powiedziałem. Popatrzyły na siebie.

GULP

Przełknąłem ślinę i czekałem na ich decyzję. Wow, to straszne. Straszne! Jeśli odrzucą naszą ofertę, będziemy w niezłym gównie. To się mogło przemienić w bitwę między aniołami, upadłymi aniołami i diabłami! Jeśli o tym pomyśleć, to Excalibur był bardzo ważną rzeczą. Być może zniszczenie ich z pomocą diabłów było dla nich obrazą?

Xenovia przemówiła pierwsza:

– Tak. Może to w porządku, zostawić wam jeden miecz, o ile będziecie potrafili go zniszczyć. Jednak wasza tożsamość nie może wyjść na jaw. Nie chcemy, żeby „Góra” albo upadłe anioły pomyślały, że coś nas z wami łączy – powiedziała Xenovia, rozpraszając moje zmartwienia.

…Otworzyłem szeroko usta, ponieważ nie oczekiwałem, że da nam pozwolenie od tak. Czy to w porządku? Naprawdę?

– Hej, Xenovia, jesteś pewna? Nawet jeśli jest to Ise-kun, to wiesz chyba, że jest diabłem? – wzniosła sprzeciw Irina. Cóż, to normalna reakcja.

– Irina, prawdę mówiąc dla naszej dwójki byłoby to naprawdę trudne, aby odzyskać Excalibury i stoczyć bitwę z Kokabielem.

– Wiem o tym, ale…

– Podstawowy cel, jaki musimy osiągnąć, to zniszczyć trzy Excalibury lub odzyskać je z powrotem. Jeżeli nasze Excalibury też mają zostać skradzione, powinnyśmy je zniszczyć, zanim się to stanie. Nawet jeśli użyjemy naszej ostatniej deski ratunku, to dalej mamy tylko trzydzieści procent szans na zakończenie misji z powodzeniem i powrót do domu.

– Myślałyśmy, że wskaźnik sukcesu był wystarczająco wysoki, aby przybyć do tego kraju i postawić nasze życie na szali.

– Tak. „Góra” też nam powiedziała, żebyśmy kontynuowały naszą misję i wysłała nas do tego kraju. To prawie samopoświęcenie.

– Czyż to nie jest właśnie to, czego my, wyznawcy, pragniemy?

– Zmieniłam zdanie. Moja wiara jest elastyczna. Mogę więc działać w najlepszy sposób.

– Ach, ty! Myślałam o tym już od dawna, ale twoja wiara jest dziwna!

– Nie zaprzeczam. Ale myślę, że naszym obowiązkiem jest wypełnić misję i wrócić bezpiecznie. Zamierzam żyć i dalej walczyć dla Boga. Mylę się?

– …Nie, ale…

– Oto, dlaczego nie będziemy prosić diabłów o pomoc. Zamiast tego, możemy poprosić o pomoc smoka. „Góra” nam tego nie zabroniła. – Wzrok Xenovii powędrował na mnie.

Smok… Mówiła o mnie. Istota, która mieszkała w moim lewym ramieniu… Sekiryuutei.

– Nigdy nie myślałam, że spotkam Sekiryuuteia w tak odległym kraju. Nawet jeśli zostałeś diabłem, to widzę że smocza moc dalej jest w tobie obecna. Jeśli legendy mówią prawdę, to możesz podwyższyć swoją moc do poziomu równemu Maou, prawda? Jeśli możesz zyskać taką moc jak Maou, to możesz zniszczyć Excalibury bez większego wysiłku. Myślę, że spotkaliśmy się za sprawą Boga – powiedziała radośnie Xenovia.

– Z pewnością nie zabronili nam pożyczać mocy od smoka… ale mówisz straszne bzdury! Twoja wiara jest zdecydowanie dziwna!

– Wszystko co dziwne pasuje do mnie. Ale Irina, on jest twoim przyjacielem z dzieciństwa, prawda? Zaufajmy mu. Smocza moc.

Irina zamilkła z powodu słów Xenovii, ale wyraz jej twarzy mówił, że zgadzała się na to. Och! Czyli w porządku? Naprawdę? Ale ja, abym mógł zwiększyć moc do tej którą miał Maou, musiałbym dalej podnosić moje umiejętności. Jeśli jednak przekazałbym moją zwiększoną moc Kibie, mógłby dorównać mocy Excalibura lub nawet by ją przerósł. Byłem pewien, że prawdopodobieństwo tego było wysokie.

– Dobrze. Negocjacje zakończone sukcesem. Użyczę wam moich smoczych mocy. Mogę więc zadzwonić po mojego partnera, który będzie z nami współpracował? – wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Kiby.

Część 3[edit]

– Rozumiem sytuację – Kiba westchnął i zamoczył usta w kawie.

Wezwaliśmy go do nas.

「Jestem tu z tymi dziewczynami od Excaliburów. Chcę żebyś do na dołączył, Kiba.」

Kiedy to powiedziałem, przyjechał tu bez słowa skargi.

– Prawdę mówiąc, czuję się trochę niezadowolony z tego, że posiadaczki Excaliburów dają mi pozwolenie na zniszczenie ich.

– Mówienie w taki sposób jest bardzo grubiańskie. Jeśli jesteś wygnańcem, powinnam cię zlikwidować bez tracenia czasu.

Kiba i Xenovia patrzyli na siebie z wrogością w oczach. Hej, hej. Nie walczmy przed strategiczną współpracą.

– Więc z powodu projektu „Święty Miecz” żywisz nienawiść w stronę kościoła i Excaliburów.

Kiba zaostrzył swoje spojrzenie z powodu słów Iriny.

– Oczywiście – odpowiedział cichym i zimnym głosem.

– Ale Kiba-kun, poszukiwanie użytkowników świętych mieczy przyniosło rezultaty. Dlatego stworzono takich ludzi jak Xenovia oraz mnie, którzy potrafili się dostosować do świętych mieczy.

– Myślicie, że to usprawiedliwia mordowanie obiektów eksperymentu, ponieważ projekt uznano za nieudany? – Kiba spojrzał na Irinę oczami pełnymi nienawiści.

Z całą pewnością zabicie ich było okrutne. Zbyt okrutne. Myślę, że taki czyn był nieludzki dla tych, którzy wierzą w Boga. Nawet Irina nie wiedziała, co odpowiedzieć.

– Ten incydent stał się najgorszą sprawą wśród nas, a ludzie czuli odrazę do tej zbrodni. O osobie, która była wówczas odpowiedzialna za projekt, mówiono, że ma problemy ze swoją wiarą. Został więc oskarżony o herezję. Teraz przeszedł na stronę upadłych aniołów – powiedziała Xenovia.

– Na stronę upadłych aniołów? Jak brzmi jego imię? – zapytał zainteresowany Kiba.

– Balba Galilei. Nazywany również Arcybiskupem Ludobójcą.

Balba. Więc tak nazywał się wróg Kiby.

– Jeśli podążę za upadłymi aniołami, wtedy dopadnę i jego… – w jego oczach dało się dostrzec przebłysk determinacji.

Poznanie tożsamości celu było dla niego dużym krokiem naprzód.

– Jeśli tak to wygląda – zaczął mówić Kiba, będąc już przekonanym. – To podzielę się z wami pewną informacją. Pewnego dnia zostałem zaatakowany przez kogoś, kto miał Excalibur. Zabił wtedy księdza. Zabity należał prawdopodobnie do waszej organizacji.

[!]

Wszyscy byli zaskoczeni. Oczywiście! Nigdy nie myślałem, że Kiba by się w coś wplątał! Dlatego milczał przez ten cały czas? Byłem pewien, że coś mu zaprzątało myśli.

– Ten ktoś to Freed Zelzan. Czy to imię brzmi znajomo?

Freed! Ten cholerny klecha! Bardzo dobrze go pamiętałem. Szalony ksiądz z poprzedniej historii! To on dalej był w mieście!? Xenovia i Irina po usłyszeniu słów Kiby spojrzały na niego przenikliwymi oczyma.

– Rozumiem, więc to on.

– Freed Zelzan. Były egzorcysta z Watykanu. Geniusz, który został egzorcystą już w wieku trzynastu lat. Ma na swoim koncie dużo wielkich dokonań, ponieważ likwidował diabły i mistyczne bestie.

– Jednak przesadził. Zaczął nawet zabijać swoich sojuszników. Freed od samego początku nie wierzył w Boga. Jedyne co nim kierowało, to pociąg do walki, mordercze intencje wobec potworów oraz nienormalna obsesja na punkcie bitew. Było kwestią czasu, kiedy popadnie w herezję.

Aaach. Więc wy też mieliście z nim problemy. Rozumiem wasze uczucia.

– Naprawdę? Freed używa ukradzionego przez siebie Excaliburu do zabijania naszych wyznawców. Ponieważ grupa likwidacyjna nie mogła się nim wcześniej zająć, to teraz musimy za to płacić – powiedziała nienawistnie Xenovia.

Freed z pewnością był znienawidzony przez wielu ludzi. Cóż, to chyba oczywiste.

– W każdym razie ustalmy wspólną strategię – Xenovia wyjęła długopis i napisała coś w notatniku, a potem wręczyła nam swoje dane kontaktowe. – Jeśli coś się stanie, zadzwońcie na ten numer.

– Dziękuję. Też wam damy…

– Twoja mama dała już nam twój numer.

– Mówisz poważnie!? Mama!? Dała wam go bez mojego pozwolenia!?

Powiedziała im, jaki jest numer telefonu jej syna i to bez mojej zgody!

「Może do niego zadzwonisz?」

Prawdopodobnie dała go jej z racji tego, że byliśmy przyjaciółmi z dzieciństwa!

– Więc to by było na tyle. Następnym razem zrewanżuję ci się za ten posiłek, Sekiryuuteiu, Hyoudou Isseiu – Xenovia po powiedzeniu tego wstała.

– Dziękuję za posiłek, Ise-kun! Następnym razem też traktuj mnie równie dobrze! Nawet jeśli jesteś teraz diabłem, Bóg pozwoli na to, jeśli to będzie Ise-kun, który poczęstował mnie posiłkiem! Jeśli chodzi o jedzenie, to jest to w porządku! – Irina podziękowała mi i puściła oko.

Czy to było zgodne z twoją wiarą? Odesłaliśmy tę dwójkę i głęboko odsapnęliśmy.

Fuuuu. Gładko poszło. Myślałem że to lekkomyślny plan, ale poszło łatwiej niż myślałem. Drżałem z przerażenia na myśl, że mogłem zostać pocięty przez Excalibury, jeśli negocjacje się nie powiodą. Mogło to wywołać wojnę pomiędzy diabłami, a ludźmi stojącymi po stronie Boga… To był śmiały krok z mojej strony.

– …Ise-kun. Dlaczego to zrobiłeś? – zapytał cicho Kiba.

Był zapewne zdumiony, dlaczego pomagałem mu w dopełnieniu jego zemsty.

– Cóż, jesteśmy towarzyszami. Należymy do tej samej grupy. Pomogłeś mi też wcześniej. To nie tak, że chcę ci się za to odwdzięczyć, ale pomyślałem, że tym razem to ja ci podam pomocną dłoń.

– Jeśli będę działał sam, to wtedy mógłbym przysporzyć kłopotów Buchou. To jest powodem, racja?

– Oczywiście. Buchou będzie smutna, jeśli będziesz się tak miotał dookoła. Cóż, prawdą jest, że ułożyłem ten plan sam, bez wciągania Buchou w kłopoty. To na pewno lepsze, niż gdybyś miał stać się wygnańcem, prawda? Kiedy weszliśmy w spółkę z tymi dziewczynami, mamy szansę na pomyślne zakończenie wszystkiego.

Kiba ciągle wyglądał na niezadowolonego. Ummm, ciężko mu się ze mną zgodzić. Wtedy Koneko-chan przemówiła:

– …Yuuto-senpai. Czułabym się samotna… gdybyś przepadł…

Koneko-chan przybrała smutny wyraz twarzy. Zwykle była taka wyprana z emocji, ale ta nagła zmiana miała duży wpływ na wszystkich.

– Pomogę ci… więc proszę, nie odchodź.

…Yuuto-senpai. Czułabym się samotna… gdybyś przepadł…

Urok Koneko-chan. Cholera. Nawet jeśli nie powiedziała tego do mnie, poczułem, jak moje serce zabiło mocniej. Aaach, zdecydowanie nie mógłbym porzucić tej grupy. Jeśli kouhai powiedziałaby mi coś takiego, to nie mógłbym się zbuntować! Kiba wyglądał na zakłopotanego, ale uśmiechnął się.

– Hahaha. Poddaję się. Jeśli Koneko-chan mówi mi coś takiego, to nie jestem w stanie zrobić niczego nierozważnego. Dobrze. Będę z wami współpracował. Dziękuję Ise-kun. Wiem już kto jest moim prawdziwym wrogiem. Ale teraz, kiedy robimy to wszyscy razem, to na pewno pokonamy Excalibur.

Och! Kiba był chętny do zrobienia tego! Koneko-chan uśmiechnęła się z ulgą. Cholera! Wyglądasz tak słodko, Koneko-chan! Poczułem, że moje serce przyśpieszyło, chociaż nie jestem lolikonem!

– Dobra! Teraz mamy grupę, która zniszczy Excalibur! Pozbądźmy się tych skradzionych mieczy i tego cholernego Freeda!

Byłem podładowany! Dobra! Zrobimy to! Możemy to zrobić, ja, Kiba i Koneko-chan! Nie, my to zrobimy! Czekaj na nas Excaliburze, Freed! Był jednak wśród nas ktoś niezbyt chętny do tego wszystkiego.

– …Ummm, więc ja też muszę to robić? – spytał Saji, podnosząc rękę do góry. – To znaczy, jestem w to niezaangażowany… Właściwie to w jaki związek mają ze sobą Kiba i Excalibur?

Och, racja. Ten gość nie miał pojęcia o Kibie i Excaliburze. Saji prawdopodobnie nie zrozumiał nawet, o co chodziło we wcześniejszej rozmowie.

– Pogadajmy przez chwilę.

Kiba, gdy skończył pić kawę, zaczął opowiadać o swojej przeszłości. O Projekcie Święty Miecz, będącym tajnym eksperymentem Kościoła katolickiego, o badaniu wielu ludzi, którzy umieli używać świętych mieczy. Było tam wiele dziewczyn i chłopaków, którzy potrafili władać białą bronią i byli posiadaczami Boskich Darów. Dzień po dniu byli poddawani nieludzkim eksperymentom. Odebrano im ich wolność i eksperymentowano na nich. Nie traktowano ich jak ludzi, a ich prawo do życia było ignorowane. Ale wszyscy mieli marzenie. Żyć. Zmuszano ich do wierzenia w to, że są kochani przez Boga i czekali, kiedy „ten dzień” nadejdzie. Wierzyli, że staną się kimś wyjątkowym. Wierzyli, że staną się ludźmi będącymi w stanie władać świętymi mieczami. Skończyło się jednak na „likwidacji”. Kiba i jego towarzysze nie mogli używać świętych mieczy.

– Wszyscy zginęli. Zostali zabici. Zabici przez sługi Boże. Nikt z nas nie przeżył. A wszystko tylko dlatego, że nie mogliśmy władać świętymi mieczami. Innych chłopców oraz dziewczyny zagazowali. Wypuścili go na nas mówiąc „amen”. Leżąc na podłodze, wiliśmy się w agonii, wymiotując przy tym krwią. Nawet w takiej chwili szukaliśmy pomocy u Boga – mówił Kiba.

Słuchaliśmy go w ciszy. Kiba jakoś uciekł z laboratorium, ale trujący gaz już przedostał się do jego dróg oddechowych. Niezależnie od pewnych ludzi, obiekty testów, których zdolności były poniżej średniej, zostały usunięte, ponieważ nie były potrzebne. Kiba, któremu jakimś cudem udało się wydostać, spotkał Buchou będącą na wakacjach we Włoszech i skonał przed jej obliczem.

– Chcę dopełnić żalu po moich towarzyszach. Nie, nie chcę, aby ich śmierć poszła na marne. Muszę żyć w tym miejscu i udowodnić, że jestem silniejszy niż Excalibur.

…Ale miał gwałtowną przeszłość. Przeszłość Asi także była smutna. Ale Kiba w swoim życiu musiał przejść rzeczy, które trudno sobie wyobrazić… Prawdę mówiąc, nie potrafiłem sobie wyobrazić bólu, przez który musiał przejść. Myślę jednak, że trudno było żyć tylko dla zemsty. Buchou powiedziała, że zrobiła z niego swojego podwładnego, żeby wykorzystać jego talenty do czegoś więcej, niż pokonanie świętego miecza.

– Uuuuuuu… chlip…

Słuchaliśmy o przeszłości Kiby z poważnymi twarzami, ale usłyszeliśmy czyjś płacz. Był to Saji. Płakał głośno. Z jego oczu spływało wiele…

– Kiba! To musiało być okropne! To musiało być bolesne! Cholera by to! Nie ma żadnego Boga, ani nadziei dla tego świata! Czuję teraz w stosunku do ciebie mnóstwo sympatii! Tak, cóż za straszna historia! Już rozumiem, dlaczego tak nienawidzisz ludzi kościoła i Excaliburów! – Saji powiedział to, obejmując dłoń Kiby.

Oooch. Patrzcie tylko, co mówi.

– Prawdę mówiąc nie lubiłem cię wcześniej, ponieważ jesteś takim przystojniasiem… Ale teraz wszystko jest inaczej! Ja też pomogę! Jestem nawet gotowy na karę od Kaichou! Ale najpierw musimy zniszczyć Excalibur! Też dam z siebie wszystko! Powinieneś żyć! Nie porzucaj Rias-senpai, która cię ocaliła!

To co mówił było dziwne… ale był taki jak ja, pełny pasji! Nawet więcej, był dobrym facetem. Tak, nie był złą osobą. Źle się czułem z powodu targania go aż tutaj, ale ostatecznie zgodził się na to.

– Dobra! Nadszedł czas! Chcę żebyście posłuchali teraz mojej historii! Jeżeli mamy pracować razem, musicie coś o mnie wiedzieć! – Saji wyglądał na trochę nieśmiałego, ale zaczął więc mówić z lśniącymi oczami. – Moim marzeniem jest… zrobić mojej Kaichou dziecko i poślubić ją! Ale wiecie… coś takiego jest trudne dla takiego niepopularnego chłopaka… Nie ma żadnej dziewczyny, z którą mógłbym to zrobić… Ale pewnego dnia osiągnę mój cel…

…Po wysłuchaniu tego wyznania, coś wewnątrz mnie wyszło na zewnątrz. Wtedy cały ładunek łez wypłynął z moich oczu. Oczywiście. Oczywiście, idioto! Ten gość! Saji! On był taki sam jak ja! Był tym samym typem chłopaka! Miał podobny sposób postrzegania świata co ja… Byłem tak poruszony, że prawie się popłakałem. Ale przycisnąłem dłonie do ust i powstrzymałem to. Złapałem Sajiego za rękę i powiedziałem mu wprost:

– Saji! Posłuchaj mnie! Moim celem jest miętoszenie piersi mojej Buchou… i ssanie ich!

– ……!

WYLEW

Po chwili przerwy z oczu Sajiego wylało się jeszcze więcej łez.

– Hyoudouuuu! Czy ty wiesz, co ty mówisz? Czy wiesz jakie to trudne marzenie do zrealizowania, dotykanie piersi wysokoklasowej diablicy… Dotykać piersi swojej pani?

– Saji. Można ich dotykać. Można dotknąć piersi wysokoklasowej diablicy… Można dotykać piersi swojej pani! Dotykałem piersi Buchou tą ręką – powiedziałem, pokazując moją dłoń.

Saji spojrzał na nią z zszokowaną twarzą, po czym powiedział:

– Niemożliwe!? Coś takiego jest możliwe!? Nie kłamiesz, prawda!?

– To nie kłamstwo. Piersi twojej pani są daleko, ale to nie jest tak, że nie możesz ich dosięgnąć.

– Ssać je…!? Ssać p-piersi Kaichou… mówisz o sutkach, prawda…? Miejsce, które chcesz ssać to sutki, racja…?

– Idiota! Jeśli masz zamiar ssać piersi, to chyba rozumie się samo przez się, że chodzi o sutki! Tak! Zamierzam ssać sutki!

– ……!

Nie ma rzeczy niemożliwych dla dwóch facetów, którzy zakochali się w piersiach swoich pań! Uścisnęliśmy sobie dłonie. Towarzysze. Wojenni kumple. Nawet jeśli użyłem zbyt wielu słów, to nie potrafię wyjaśnić łączących nas relacji. W tym momencie Saji i ja poczuliśmy, że nasze dusze są nawzajem połączone.

– …Ahahaha.

– …Jesteście najgorsi.

Kiba i Koneko-chan, którzy siedzieli obok nas, westchnęli. Jeśli się rozejrzeć po restauracji, to wszyscy się na nas gapili dziwnymi oczami. Cóż, nie miałem nic przeciwko. W ten właśnie sposób została sformowana „Drużyna likwidacyjna Excalibura”.

Część 4[edit]

Kilka dni później…

Siedziałem w klasie przy ławce i głęboko wzdychałem. Codziennie nasza czwórka: ja, Kiba, Koneko-chan i Saji, poszukiwała Excalibura. Naszym przeciwnikiem był ten cholerny klecha Freed, który służy upadłym aniołom. Podobno polował na księży wysłanych przez Kościół. Wędrowaliśmy więc po mieście przebrani za duchownych, ale mimo to nie mogliśmy go znaleźć. Cóż, tak naprawdę to nie życzyłem sobie go kiedykolwiek oglądać. Nosiliśmy stroje księży, które dała nam Xenovia. Miały one niwelować naszą moc, ale dalej nie mogliśmy go spotkać. Gdzie ten klecha się ukrywał? Chciałem go znaleźć, żeby Kiba mógł zniszczyć Excalibur… W tym tempie złapałaby nas w końcu Buchou i dopiero wtedy znaleźlibyśmy się w niezłym gównie. Ostatnio zaczęła robić się podejrzliwa w stosunku do nas… Przepraszam Buchou, że robię coś takiego, nie mówiąc ci o tym. Będę cię musiał potem dużo przepraszać. Będę pracował tak ciężko, jak się da. Dlatego pozwól nam to zrobić. W ten właśnie sposób przepraszałem ją w moim sercu.

– Ostatnimi czasy powaga nie schodzi z twojej twarzy, Ise – powiedział Motohama, poprawiając swoje okulary.

– Ech? Aaach, tak, trochę. Nawet ja muszę czasem pomyśleć o czymś poważnym.

– Doprawdy? Myślisz pewnie o miętoszeniu piersi Rias-senpai albo Himejimy-senpai?

– Codziennie mam ciężki wybór, Motohama. Tak przy okazji, jeśli chodzi o określenie rozmiaru, Buchou wygrywa. Buchou wygrywa też, jeśli chodzi o określenie obfitości. Ale jeśli chodzi o miękkość, wygrywa Akeno-san… Nie, Buchou ma więcej ciała, ale Akeno-san ma dobrą równowagę pomiędzy piersiami, a otoczkami. Przypomina mi trochę Yamato Nadeshiko! Jeśli chodzi o frajdę, to pieszczenie piersi Buchou jest lepsze. Ale piersi Akeno-san też są wielkie.

– Jeśli dalej będziesz tak robił, to pewnego dnia zginiesz z rąk fanów tej dwójki, wiesz o tym? W tej szkole jest ich naprawdę wielu.

– Motohama… Piersi są ważniejsze od życia.

– …Ależ to głębokie. Czuję się głęboko zszokowany.

SZCZYP

Ktoś uszczypnął mnie w policzek. To Asia-chan. Wyglądała, jakby była w naprawdę złym nastroju.

– Asia-san, co ty robisz?

– …………

Asia szczypała mnie w policzek, nie mówiąc przy tym ani słowa. Ale to typowe dla niej, ponieważ nie robiła tego mocno. Musiała słyszeć wszystko, co powiedziałem…

– A niech cię cholera! Ise, ty Ero-daiou[13]! Pogwałciłeś Klub Okultystyczny! I to nie tylko jego, bo Asia-chan traktuje cię też tak miło! Nieeeeee! – mając spuszczoną głowę, Matsuda wylewał na mnie swój gniew.

– My wiemy, Ise. Podobno po zajęciach klubowych idziesz z Rias-senpai i Asią-chan, trzymając je obie za ręce, czy to prawda? Próbujesz wracać do domu, trzymając dwa kwiatuszki w ramionach? Powinieneś trafić do innego wymiaru i zostać stopiony przez jakiegoś obślizgłego potwora.

Nie, nie, Motohama. To nie takie proste, jak mówisz. To dlatego, że Asia i Buchou rywalizują ze sobą z nieznanego mi powodu. Dlatego czuję się niezręcznie, kiedy jestem w środku… Nie mogę między nimi nawet swobodnie oddychać! Zawsze kiedy to się dzieje, prześladują mnie złe myśli w stylu „Czy mogę zostać Królem Haremu?”. Jestem bezużytecznym facetem, ponieważ nie potrafię nawet kontrolować pojedynczej dziewczyny.

– Tak przy okazji, Ise. Co z naszymi planami, żeby iść na kręgle i karaoke? – zapytał Motohama, kiedy powrócił do swojego normalnego „ja”.

Tak. Nasza trójka wraz z Asią i Kiryuu planowała zabawić się w następny weekend. Zaprosiliśmy też Koneko-chan i Kibę. Co dziwne, Koneko-chan chętnie zgodziła się przyjść. Byłem pewny, że odmówi… Problemem był Kiba. Miałem z nim o tym porozmawiać, ale w obecnej sytuacji…

– Asia i Kiryuu przyjdą. Koneko-chan też.

– Uooooooooo! Asia-chan i Toujou Koneko-chan! To mi wystarczy! – krzyknął Matsuda.

Och, zaczęły mu spływać łzy… Wyglądało na to, że pragnął rozmowy z dziewczynami. Przepraszam, Matsuda. Radzę sobie lepiej od was, ponieważ każdy mój dzień spędzam z ślicznymi dziewczynami. Ma to jednak i swoje wady.

PLASK!

Ktoś walnął Matsudę w głowę. To ta okularnica, Kiryuu.

– Przepraszam za to, że również idę.

Miała nieprzyjemny wyraz twarzy.

– Fu. Ty jesteś dodatkiem do Asi-chan. Mamy już osobę noszącą okulary i jest nią Motohama. Wszystko więc w porządku.

– Cóż to za postawa, Matsuda? Nie wpychaj mnie do tego samego przedziału, co ten zboczony okularnik. Jest skazą naszej grupy.

– Co za kobieta! Okulary Motohamy są specjalne, ponieważ potrafią oszacować wymiary każdej dziewczyny! Jest inny niż ty!

Ale Kiryuu uśmiechnęła się złośliwie, słysząc wypowiedź Matsudy.

– Myślisz, że jest jedynym, który potrafi to robić?

[!]

Poczuliśmy się niepewnie! Kiryuu spojrzała na nasze krocza!

– Hmm, rozumiem, rozumiem.

Poczułem zagrożenie, więc zakryłem moje krocze obiema dłońmi! Kiedy spojrzałem, zobaczyłem, że Motohama i Matsuda również tak zrobili! Po zobaczeniu naszej reakcji, okulary Kiryuu zaczęły się świecić.

– Fufufu. Moje okulary mają zdolność oceniania wielkości męskiego „interesu”. Od długości do obwodu.

Co… co za okropna umiejętność! Kiryuu znała rozmiary wszystkich facetów w klasie!? Byłem przerażony. Ale Kiryuu położyła mi dłoń na ramieniu i uśmiechnęła się.

– W porządku – powiedziała. – Twój jest całkiem wielki. Jeśli „to” byłoby zbyt duże, mogłoby wywierać presję na kobietę, ale nadal potrzebujesz pewnego rozmiaru. Tak, Rias-senpai i Asia zdecydowanie będą zadowolone.

Uoooooooo! To molestowanie seksualne! Byłem molestowany seksualnie przez dziewczynę!

– To dobrze dla ciebie, Asiu.

Asię zakłopotały słowa Kiryuu. Nie musiałaś mówić jej takich rzeczy!

– Rany, nic nie można poradzić. Mówię, że „interes” Hyoudou… – szeptała jej do ucha.

– Hej, hej, nie mów jej takich dziwnych rzeczy! – pociągnąłem Asię w moja stronę, żeby ją od tego uchronić.

Rany, nie mogłem tracić przed tą dziewczyną czujności. C-cóż, Asia widziała już mój interes wcześniej……

– W każdym razie, idą wszyscy oprócz Kiby, prawda? – Kiryuu szybko zmieniła swoją postawę, kiedy zauważyła, że nie może kontynuować tej rozmowy.

– Nie, spróbuję go jakoś przekonać. Wcześniej powiedział, że chętnie się z nami wybierze.

Tak. Jakoś go ze sobą zabiorę. Powinniśmy się cieszyć naszym życiem!

Część 5[edit]

Tego samego dnia po szkole.

Po zakończeniu spotkania klubowego zebraliśmy się wszyscy w parku i przebraliśmy w stroje księży oraz zakonnic. Krzyże, które mieliśmy, były fałszywe. Gdyby były prawdziwe, mogłoby się to dla nas źle skończyć. Chodziliśmy w tych strojach po całym mieście. Przebywaliśmy głównie w miejscach, gdzie nie było wielu ludzi. Naprawdę chciałem, żeby dzisiaj do czegoś doszło.

Myślałem o tego typu rzeczach, a tymczasem czas pędził szybko i był już wieczór… będziemy mieli kłopoty, jeżeli wkrótce nie wrócimy. Robiliśmy to wszystko w sekrecie przed Buchou i pozostałymi. Byłby nie lada kłopot, gdyby przyłapał nas samorząd uczniowski.

– Fuu. Dzisiaj znowu żadnych postępów – powiedział Saji, sprawiając wrażenie, jakby stracił tym zainteresowanie.

Był przecież tym, który wyraził największy zapał do pracy. To naprawdę miły facet. Nasze pierwsze spotkanie było okropne, ale wyglądało na to, że udało się nam znaleźć wspólny język. Był równie zboczony co ja. Można było powiedzieć, że to mój odpowiednik w grupie Sitri. Tak sobie myślałem, kiedy idący na początku Kiba nagle się zatrzymał.

– …Yuuto-senpai.

Wygląda na to, że Koneko-chan też coś poczuła.

BICIE SERCA

Nagle przeszły przeze mnie dreszcze. Czy to mordercze skłonności? Czy byliśmy czyimś celem?

– Patrzcie! – krzyknął Saji, wskazując palcem w górę.

Kiedy wszyscy tam spojrzeliśmy, zobaczyliśmy spadającego księżulka z białymi włosami i długim mieczem!

– Boża opieka dla grupy kapłanów!

BRZDĘK!

Kiba dobył szybko swojego demonicznego miecza i sparował cięcie Freeda.

– Freed!

– …! Czy to twój głos, Ise-kun? Heeee. Czyż to nie dziwne spotkanie!? Jak tam? Twoja smocza moc wzrosła? Będzie w porządku, jeśli cię teraz zabiję?

– Dar Wzmocnienia! – krzyknąłem.

[Wzmocnienie!!]

Moc wzrosła. Tym razem moim zadaniem było wsparcie. Przetransferowałem moją moc do Kiby. Chciałem, żeby Kiba walczył ze wszystkich sił, ale chciałem mu pomóc, gdyby był w niebezpieczeństwie.

– Rozciągnij się, moja lino!

ŚWIST!

Saji wypuścił ze swojej dłoni coś, co wyglądało jak chuda czarna ręka i pomknęło w stronę Freeda. Jego dłoń była wyposażona w słodko wyglądającą, zdeformowaną twarz jaszczurki. Lina wychodziła z jej ust. Więc ta chuda czarna ręka, to język jaszczurki!

– Cóż za ból!

Freed próbował odpędzić ją swoim świętym mieczem, ale język jaszczurki zmienił kierunek i podążył ku dołowi. Utkwił na prawej stopie Freeda i zaczął okręcać się dookoła jego nogi. Freed próbował przeciąć go swoim mieczem, ale ten przechodził przez niego, jakby język nie miał żadnej fizycznej postaci.

– Łatwo tego nie przetniesz. Kiba! Dzięki temu nie ucieknie! Pozbądź się go!

Dobra robota, Saji! Rozumiem, uniemożliwił mu poruszanie się! Freed miał szybkie nogi. To dobry pomysł, aby powstrzymać go przed ucieczką. Co za bystrość, Saji!

– Dziękuję.

Kiba rzucił się prędko na przód! Pędził w stronę Freeda z dwoma demonicznymi mieczami.

– Chi! Widzę, że to nie tylko Wymazywacz Świętości! Tyle demonicznych mieczy. Nie jesteś czasem posiadaczem Narodzin Miecza? Wow, jesteś winny posiadania rzadkiego Boskiego Daru!

Wyglądało na to, że Freeda naprawdę bawiło to, co ma naprzeciwko siebie i to, o czym mówił. Zatem podczas bitwy wciąż pozostawał tym samym dziwakiem!

– Ale normalny demoniczny miecz, nie sprosta wyzwaniu rzuconemu przez…

BRZDĘK!

Obydwa demoniczne miecze Kiby pękły, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk!

– …Excalibur-chan.

– Ku!

Kiba ponownie stworzył demoniczny miecz, lecz wyglądało na to, że Excalibur był zbyt potężny. Mógł zniszczyć demoniczny miecz jednym ciosem!

– Kiba! Chcesz moją moc?

– Poradzę sobie! – odrzucił moją propozycję.

Wyglądał na nieźle wkurzonego. Cóż, tego należało się spodziewać. Kiba już raz przegrał z Excaliburem Xenovii. Jego duma by prawdopodobnie nie wytrzymała, gdyby znów poległ.

– Hahaha! Sposób w jaki patrzysz na mój Excalibur jest straszny. Czyżbyś z jakiegoś powodu żywił w jego stronę urazę? Cóż, nie wiem co ci się stało! Czy wiesz, że jeśli cię nim trafię, to zostaniesz zlikwidowany bez śladu? Wiesz, że zginiesz! Zginiesz! Tak po prostu!

Freed skoczył! Kiba próbował go zablokować, tworząc dookoła demoniczne miecze. Ale…

BRZDĘK!

Święty miecz, który był spowity biało-niebieskim światłem, złamał miecze Kiby jednym ciosem! Freed bez tracenia czasu natarł drugi raz! Niedobrze! Zaraz zabije Kibę!

Wtedy poczułem coś dziwnego… Co? Ktoś mnie podnosi? Spojrzałem z przerażeniem w dół i ujrzałem Koneko-chan, która mnie podniosła!!

– …Ise-senpai, proszę, uratuj Yuuta-senpai.

RZUT!

Zostałem rzucony z dużą siłą! Dziewczynka o nadludzkiej sile rzuciła mną w powietrze! Uwaaach! Koneko-chan, nie jestem przedmiotem! Nie możesz mną rzucać!

– Uooooooooo! Koneko-chaaaaaaaan!!

Zbliżałem się do Kiby, krzycząc. Cholera! Nie mogłem nic zrobić!!

– Kibaaaaaaaa! Prześlę ci moją moooooooooc!

– Uwach! Ise-kun!

Gdy byłem przy Kibie, aktywowałem mój Sacred Gear.

[Transfer!!]

Rozległ się dźwięk, a smocze moce ruszyły w stronę Kiby! Z jego ciała wydostała się aura, która pokryła całe jego ciało.

– …Skoro mam już moc, to użyję teraz tego! Narodziny Miecza!

ZAN!

Jak daleko wzrok sięgnął, z ziemi powyrastały ostrza! Wyrastały z ziemi! Ze słupów światła! Ostrza wyrastające z różnych miejsc, miały rozmaite kształty.

– Chiii!

Freed mlasnął jęzorem i zaczął niszczyć kolejne demoniczne miecze.

ŚWIST!

Kiba zniknął ze swoim demonicznym orężem i wkrótce znalazł się w jednym z wyłomów. Używał demonicznych mieczy jako podestów, by poruszać się swobodnie dookoła! Wow! Moimi oczami mogłem tylko dostrzec, jak coś porusza się z lewej i z prawej! Tego można było oczekiwać po szybkości Skoczka! Freed podążał swoimi oczami za Kibą!

ŚWIST!

Wraz z szelestem wiatru demoniczny miecz pędził w stronę Freeda! Kiba rzucił jednym z nich, kiedy używał ich jako ścieżki! Nie! To nie był tylko jeden! Było ich kilka!

– Uchaa! Cóż za wspaniała cyrkowa sztuczka! Ty parszywy diable!

BRZDĘK! BRZDĘK! BRZDĘK!

Freed odbił demoniczne miecze jeden po drugim, a na jego twarzy widniało podniecenie!

– Mój Excalibur to Excalibur Szybkości! Pod względem prędkości nie przegra z niczym!

Głowica Świętego Miecza, który dzierżył Freed, zaczęła wibrować i zniknęła! To znaczyło, że poruszał się on tak szybko! Freed zniszczył wszystkie demoniczne miecze i ruszył w stronę Kiby!

BRZDĘK!

– To na nic!

Demoniczne miecze, które dzierżył Kiba, rozleciały się.

– GIŃ!

Miecz Freeda pomknął ku Kibie…

POCIĄGNIĘCIE

Ciało Freeda zostało pociągnięte w tył, przez co stracił równowagę.

– Bo ci pozwolę!

Był to Saji! Jaszczurka pociągnęła język w tył, przez co Freed stracił równowagę! W tym samym momencie język jaszczurki błysnął wątłym światłem. Wyglądało, jakby wychodziło z Freeda i zmierzało do Sajiego.

– … To jest!? Cholera! Pochłaniasz moje moce!?

Pochłania!? Czy ten wychodzący z Sajiego język miał jakieś specjalne właściwości?

– Heh! I jak ci się podoba? To mój Boski Dar, Lina Absorpcji! Tak długo, jak ta lina łączy się z tobą, twoje moce są przeze mnie pochłaniane! Tak! Dopóki nie stracisz przytomności!

Boski Dar! Rozumiem! Zatem Saji też był jego posiadaczem! Będąc do niego podłączonym, można było wchłaniać moc! I nie dało się tego przeciąć nawet Świętym Mieczem! Nie chciałbym mieć z nim do czynienia…

– …Ten Boski Dar jest smoczego rodzaju!? Najbardziej kłopotliwa grupa. Początkowa zdolność nie jest zbyt groźna. Ale kiedy wzrośnie, niszczycielska moc przewyższy pozostałe Boskie Dary. Straszne. Rany, to takie utrapienie!

Freed próbował ponownie to przeciąć przy pomocy swojego świętego miecza, ale nawet nie zadrapał Boskiego Daru Sajiego. Czy to typ, którego nie można uszkodzić fizycznym mieczem? Czy powiedział też smoczy rodzaj? Ta jaszczurka to smok!? Nie rozumiałem tego, ale to bardzo fajny Boski Dar!

– Kiba! Nie trać czasu! Po prostu go pokonaj! Sprawę z Excaliburem odłóż na potem! Ten osobnik jest naprawdę niebezpieczny! Stanie przed nim przyprawia mnie o ciarki! Jeżeli go tak zostawimy, to może zrobić krzywdę mnie albo Kaichou! Osłabię go absorbującą mocą mojego Boskiego Daru, więc pozbądź się go! – krzycząc, Saji podsunął nam plan.

Też pomyślałem, że to najlepsza metoda. Ten facet był naprawdę niebezpieczny. Lepiej byłoby wykończyć go tutaj. Ale Kiba miał zakłopotaną minę. Znałem przyczynę. Ubolewał, że nie zwyciężył swoją własną mocą. Jednak powinien był zrozumieć, że najlepiej byłoby wykończyć go teraz i tutaj.

Podjąwszy decyzję, zmaterializował w swojej ręce miecz i powiedział:

– …Niezbyt mi się to podoba, ale zgadzam się na to. Ciągle są jeszcze dwa skradzione Excalibury. Mam nadzieję, że są równie silne.

– Ha! Wiecie, że jestem silniejszy niż tamta dwójka? Więc kiedy wasza czwórka mnie wykończy, nie będzie już nikogo, kto walczyłby przeciwko wam równie skutecznie! Jesteście pewni? Jeśli mnie zabijecie, nie stoczycie żadnej bitwy przeciwko świętemu mieczowi, która by was zadowoliła – powiedział Freed z obrzydliwym wyrazem twarzy.

Oczy Kiby również się zmieniły, kiedy to usłyszał. Nggggg. Jakim utrapieniem on był! Zdecydowanie, Freed już taki był!

– Hmmm. Narodziny Miecza, hm? To Boski Dar, który w zależności od właściciela, może mieć nieskończoną liczbę mocy – dobiegł nas niespodziewane obcy głos.

Kiedy odwróciłem wzrok w kierunku, z którego pochodził, ujrzałem starszego mężczyznę w szacie księdza.

– …Czy to ty, staruszku Balba?

Wszystkich zszokowały słowa Freeda. Balba!? Ten, o którym mówiła Xenovia? Ten, który zlikwidował Kibę i jego towarzyszy podczas projektu „Święty Miecz”… Zupełnie jak Excalibury, cóż za spotkanie!

–…Balba Galilei! – Kiba wpatrywał się w tego starucha oczami pełnymi nienawiści.

– Z pewnością nim jestem – przyznał staruszek.

Więc oto wróg Kiby.

– Freed – zwrócił się do klechy. – Co ty wyprawiasz?

– Staruszku! Nie mogę uciec z powodu dziwnego, jaszczurczego języka tego gościa!

– Pff, wciąż nie potrafisz perfekcyjnie władać świętym mieczem. Użyj tego „czynnika”, który ci podarowałem. Prowadzę nad nim badania. Przepływa przez twoje ciało, wyczuj go i zgromadź w ostrzu. Z tym powinieneś to przeciąć.

– Tak, tak!

Święty miecz Freeda zaczął gromadzić aurę i świecił się!

– Właśnie tak! Hroyah!

CIĘCIE

Boski Dar Sajiego został łatwo przecięty i tym samym Freed uwolnił się! Niedobrze! Ucieknie nam!

– To ja się zmywam! Kiedy spotkamy się następnym razem, będzie to nasza decydująca bitwa! – powiedział Freed.

Ale…

– Nie pozwolę ci uciec! – wraz z głosem minęła mnie szybko jakaś postać.

BRZDĘK!

Święty miecz Freeda zderzył się z jakimś ostrzem, a w powietrze poszło pełno iskier! Xenovia!

– Yaho! Ise-kun.

– Irina!

Irina też tu była. Ooooch! Pamiętały o nas!

– Freed Zelzan, Balba Galilei. Buntownicy. Zetnę was w imię Boże!

– Ha! Nie wymawiaj imienia okropnego Boga, którego nie cierpię! Ty suko!

Miecze Freeda i Xenovii znów się ze sobą starły, jednak on, zdawało się, że coś wyciągnął. Tym czymś była kula światła. Co takiego!? To przedmiot, za pomocą którego można było uciec!

– Staruszku Balba! Uciekamy! Musimy złożyć raport u naszego szefa, Kokabiela!

– Nie ma innej możliwości.

– Na razie! Sojuszu diabłów i Kościoła! – Freed rzucił kulę światła na ziemię.

BŁYSK

Nic nie widziałem! Wszystko pogrążyło się w białym, oślepiającym świetle! Gdy odzyskaliśmy wzrok, Freeda i Balby już nie było. Cholera! Przeszliśmy przez to wszystko, a nie było po nim śladu!

– Irina, idziemy za nimi!

– Okay!

Xenovia i Irina skinęły sobie głowami i ruszyły biegiem.

– Ja też idę za nimi! Nie pozwolę ci uciec, Balbo Galilei!

– H-hej! Kiba! Rany! Co tu się dzieje!

Wszyscy robili to, co chcieli! Jedynymi osobami które zostały, byłem ja, Koneko-chan i Saji. Rozluźniliśmy się i z ulgą zaczerpnęliśmy powietrza.

W tym momencie wyczułem za swoimi plecami czyjąś obecność.

– Kiedy pomyślałam, że ten przypływ mocy staje się wykraczającym poza normy…

– To z pewnością nie ujdzie płazem.

Słysząc znajome głosy, odwróciłem się i…

– Ise, wyjaśnij mi, co to wszystko ma znaczyć?

Buchou i Kaichou stały tam z poważnymi minami. Zbladłem.

Część 6[edit]

– … Niszczenie Excaliburów. Wasza dwójka… – na twarzy Buchou nie było śladu po zwykłym uśmiechu, a ona sama złapała się za czoło.

Po tym wszystkim Buchou i Kaichou zabrały nasza trójkę, Sajiego, Koneko-chan i mnie, do pobliskiego parku, po czym kazały nam usiąść przed fontanną w pozycji seizy[14].

– Saji. Robisz coś takiego za moimi plecami? Naprawdę jest z ciebie kłopotliwe dziecko.

– Auuu… Ja… ja przepraszam, Kaichou…

Mina jego pani była chłodna. Twarz Sajiego pobladła, jakby był w niebezpieczeństwie. Musiał być naprawdę przerażony.

– Więc Yuuto popędził za tą osobą, która nazywa się Balba?

– Tak. Myślę że jest z Iriną i Xenovią… Chyba do nas zadzwoni, gdy coś się wydarzy…

– Myślisz, że on, będąc w pogoni za zemstą, tak bez niczego do nas zatelefonuje?

Masz całkowitą rację.

– Koneko – Buchou spojrzała na Koneko-chan.

– … Tak jest.

– Dlaczego to zrobiłaś?

– … Nie chcę, żeby Yuuto-senpai odszedł…

Koneko-chan wyznała swoje prawdziwe uczucia. Buchou, kiedy to usłyszała, wyglądała bardziej na zakłopotaną niż złą.

– … Sądzę, że mówienie takich rzeczy po fakcie niczego już nie zmieni. Ale to co zrobiliście, w swoich skutkach mogło dotknąć świat diabłów. Rozumiecie to, prawda?

– Tak.

– …Tak.

Oboje z Koneko-chan skinęliśmy głowami. Zrozumieliśmy możliwe konsekwencje naszych czynów, chociaż wcześniej nie zadawaliśmy sobie z nich sprawy. Robiłem to myśląc, że niebezpieczeństwo było niewielkie. Zatem to, jak sobie wszystko wyobrażałem, było zupełnie inne niż to, co wyobraziła sobie Buchou. Wyglądało na to, że potraktowałem to zbyt lekko.

– Przepraszam, Buchou.

– …Przepraszam, Buchou.

Ja i Koneko-chan pochyliliśmy głowy. Nie sądziłem, że nam przez to wybaczy, ale musiałem. Ja naprawdę przepraszam, Buchou.

PLASK! PLASK!

Kiedy spojrzałem w kierunku, z którego dochodziły te odgłosy, zobaczyłem Sajiego, który dostawał lanie w tyłek! Oooou, Saji! Co za smutny widok!

– Widocznie powinieneś zastanowić się nad swoim postępowaniem.

– Uwaaaaaaan! Przepraszam! Przepraszam! Proszę, wybacz mi Kaichouuu!

– Nie. Tysiąc klapsów.

PLASK! PLASK!

Dłonie Kaichou okryły się demoniczną aurą. Saji dostawał nimi lanie! Wyglądało to bardzo boleśnie! Stary, żeby być licealistą i dostawać w tyłek w taki sposób – to musiało być naprawdę bolesne.

– Hej, Ise. Nie odwracaj wzroku – powiedziała Buchou. – Wysłałam mojego chowańca, żeby poszukał Yuuto. Kiedy go już znajdzie, pójdziemy do niego z resztą członków Klubu. Wtedy zdecydujemy co zrobić. Dobrze?

– Tak.

– …Tak.

UŚCISK

Buchou przyciągnęła nas do siebie i przytuliła. Czułem jej ciepło.

– …Jesteście naprawdę głupimi dziećmi. Tak bardzo się o was martwiłam… – powiedziała to czułym głosem, głaszcząc mnie i Koneko-chan po głowach.

Buchou… Przepraszam. Martwiłaś się przez nas… Aaaach, czułem płynącą od niej dobroć. Cieszyłem się, że byłem jej sługą. Miałem taką miłą panią.

– Uwaaaaaaan! Kaichouuu! Oni skończyli w takiej dobrej atmosferze!

– Oni to oni, a my to my.

PLASK! PLASK!

Chłosta Sajiego nie skończy się szybko. Wyglądało na to, że był daleko od zrobieniu jej dziecka i ślubu.

– A teraz Ise, wystawiaj tyłek.

…Co? B-Buchou… nie przebaczyłaś mi…? Na jej twarzy zawitał uśmiech, a jej dłonie pokryły się w szkarłatnej aurze.

– Obowiązkiem pani jest utrzymywanie dyscypliny wśród jej podwładnych. Ty także dostaniesz tysiąc klapsów.

Tego dnia nie byłem w stanie usiąść.

Część 7[edit]

Kiedy wraz z Buchou wróciłem do domu, słońce zachodziło i była prawie noc. Z Koneko-chan rozstaliśmy się jeszcze wtedy, gdy szliśmy. Przepraszała Buchou, dopóki się od nas nie odłączyła. Nie wyglądała jednak, żeby tego żałowała, podobnie zresztą jak ja. A Kiba… ruszył za tą dwójką, ale nic mu się nie stanie, prawda?… A co najważniejsze, mój tyłek bolał. Mogłem przez niego wyczuć miłość, którą Buchou darzyła swoje sługi.

– Wróciliśmy!

Kiedy zdjęliśmy buty i weszliśmy do holu, mama wyjrzała z kuchni. Dała nam znak dłonią, żebyśmy cicho podeszli. Mamo, co za lubieżny wyraz twarzy. Buchou i ja spojrzeliśmy na siebie i ruszyliśmy w stronę kuchni.

– Chodź tu, Asiu-chan.

– Hauu! – Asia wyskoczyła naprzód, jakby została wypchnięta przez mamę.

Miała na sobie fartuch. Tak w każdym razie myślałem, ale to było coś innego. Jej skóra była wyeksponowana bardziej, niż powinna była być… N-nie, to jest…!?

Asiaaaaaaaaa!! Cóż za cudowny……! Nie, cóż za nieprzyzwoity strój!

– ……Przyjaciółka z naszej klasy powiedziała mi…… Że kiedy pracuje się w japońskiej kuchni, nie wolno mieć nic pod fartuchem…… To z-zawstydzające… ale muszę się przyzwyczaić do japońskiej kultury……… – powiedziała Asia z zaczerwienioną twarzą.

KRWOTOK

Z mojego nosa pociekła krew. Asia usiłowała mnie zabić…! Stawała się coraz to bardziej zboczona przez zły wpływ Buchou! Kto jej powiedział coś takiego?

– Asiu… Kto ci powiedział coś takiego?

– Moja przyjaciółka, Kiryuu-san. Oczywiście nie mam na sobie bielizny… Trochę mi zimno… Aauu…

Nie miała na sobie bielizny… Powiedziała mi to, mimo iż nawet nie zapytałem. Naprawdę zaczęła się stawać pustą, zboczoną dziewczyną! Właściwie, gdybym się uważnie przypatrzył, byłbym w stanie dojrzeć jej intymną sferę… Nie! Nie! Nie mogę gapić się na Asię ze zboczeniem w oczach!

– Więc to ona, ta zboczona okularnica!

Cholerna Kiryuu! To ona ponosiła winę za to wszystko!… Czułem się trochę żałośnie, gdyż jakaś część mnie mówiła: „Dobra robota pani umysłu!”. Powinienem był ją jednak ostrzec. Cholera! Ach ta Kiryuu! Jej plan jako pani umysłu zaczynał przynosić rezultaty! Odwaliła dobrą robotę!

– Ufufufu. Wygląda słodko, prawda? Naprawdę podobają mi się takie rzeczy. Aaach, pamiętam że kiedy sama byłam młoda……

Mamo!? O czym ty mówisz!? Robiłaś coś takiego z tatą!? Wy dwoje zdecydowanie jesteście moimi rodzicami! To zboczone! A ja nie chcę wysłuchiwać tego typu historii o moich rodzicach!

– …Rozumiem, przyjęła więc taką taktykę – powiedziała Buchou z żalem w głosie.

B-Buchou-sama……? C-co ci chodzi po głowie?

– Asiu, możesz się stać prawdziwą diablicą. Naprawdę jesteś rozpustną dziewczyną.

– Ech!? Nie chcę się stać zboczoną diablicą!

Buchou uśmiechnęła się, a Asia odpowiedziała zakłopotaną twarzą i załzawionymi oczami. Co tu się wyprawiało…?

– Zaczekaj chwilę, ja też to zrobię. Asiu, dobrze postąpiłaś robiąc pierwszy krok – Buchou odwróciła się i szybko wyszła.

– Zaczekaj, Rias-san! Pomogę ci! – mama pobiegła za Buchou. Hej! Co wy tu robicie!?

Ummm, co się dzieje? Nic nie rozumiem…

Z wciąż krwawiącym nosem położyłem dłoń na ramieniu Asi.

– Asiu. Tak, dobrze w tym wyglądasz. Muszę to powiedzieć. Dziękuję. Dziękuję ci bardzo.

Podziękowałem jej kilka razy. Wydawała się być tym zawstydzona. Hmmmm, zostaliśmy sami, więc powinienem był powiedzieć to, co powinienem.

– Asiu – zacząłem.

– T-tak.

– Nawet jeśli ci ludzie z Kościoła przyjdą, ochronię cię. Odpędzę wszystko, co tylko cię przeraża – wyznałem jej moje uczucia.

Nie wybaczę nikomu, kto chce zacisnąć swoje kły na Asi. Nie chcę przegrać ponownie z tamtym dzieciakiem… Asia przytuliła mnie nie mówiąc żadnego słowa. Uooo, była we mnie wtulona, a pod fartuchem niczego nie miała!

– …Ise-san. Nie żałuję tego, że stałam się diabłem. Nie zapomniałam też o mojej wierze w Boga. Ale zyskałam coś ważniejszego niż moja wiara.

– Coś ważniejszego?

– Ciebie. Buchou-san. Wszystkich z klubu. Szkolnych przyjaciół. Twoich rodziców. Wszyscy oni są dla mnie ważni. Nie chcę ich stracić. Chcę z nimi być na zawsze. Nie chcę już nigdy więcej być sama – mówiła to cichym i drżącym głosem, przez cały czas pozostając w moich ramionach.

To dziecko zawsze było same. Bóg jej nie pomógł. Inni także. Nie zostawię Asi samej. Nigdy!

– Asiu, nie jesteś sama. Nigdy nie pozwolę ci być samej! Wszyscy z tobą będziemy. Hahaha. Może to niedobrze, ale zawsze będę z Asią. Dlatego nie możesz płakać. Uśmiechnij się. Uśmiech najbardziej do ciebie pasuje!

– …Cieszę się, że przyjechałam do tego kraju. Spotkałam ciebie, Ise-san. Ise-san… Ise-san… – mamrocząc słodkim głosem, wtuliła swoją twarz w moją pierś.

Przytuliłem ją więc i…

Moje ręce zatrzymały się. Plecy Asi były całkowicie nagie…! Oczywiście. Nosiła fartuch, który okrywał tylko jej przód, więc tył pozostawał odkryty. Asiu-chan, twój śliczny tyłeczek był na widoku! Haaa… Biała skóra Asi wyglądała na taką jedwabistą. Chciałem pogładzić jej skórę, ale moje „Dobre Serce” powstrzymało mnie przed tym! Co powinienem był zrobić!? Co mogłem zrobić!? Moje dłonie się trzęsły, ponieważ straciłem miejsce, gdzie mogłem je położyć. Jej tyłeczek!? Czy powinienem był go złapać albo popieścić!? Nie mogłem zrobić czegoś ta… właściwie to chciałem! Czułem, że Asia pozwoliłaby mi na to, nawet gdyby ją to zaskoczyło… Nie, nie. Nie mogłem wykorzystać Asi, była przecież osobą, którą miałem strzec przed moimi żądzami… Aaach, moje dłonie same zmierzały w stronę jej tyłeczka…

– Zostałam wyrzucona. Rias-san wstydziła się… Ach, ara-ara – mama powróciła i patrzyła się teraz na nas z uśmieszkiem.

– M-mamo!

– O jejku. Wygląda na to, że stara babunia weszła ci w drogę. W porządku. Kuchnia też jest polem bitwy. To nic złego, jeśli posprzątasz po sobie bałagan, dobrze? Aaaach, naprawdę chcę zobaczyć wkrótce mojego małego wnuka.

Uwaaaaaaaach! Nie mogłem tu zostać dłużej, więc zostawiłem Asię i wyszedłem! Nigdy nie myślałem, że będę się czuł tak…! Tak……! Zawstydzony tym, że rodzic przyłapał mnie w takiej sytuacji!

– Ise, również się w to ubrałam! – dobiegł mnie głos Buchou, więc się odwróciłem…

KRWOTOK!

Polało się jeszcze więcej mojej krwi! Buchou pojawiła się w bardziej erotycznym fartuchu niż Asia! Fartuch, który zakrywał TYLKO najważniejsze części. Coś, co można zrozumieć TYLKO jako fartuch!

– A teraz, Asiu, zaczynamy gotować.

– T-tak jest.

Obydwie stały w kuchni… Ale z tyłu były całkiem nagie…… Krew… Nie mam wystarczająco dużo krwi!

Niedługo po tym tata wrócił z pracy i też ucierpiał z powodu krwotoków. Ojciec i syn usiedli więc razem i powkładali chusteczki do dziurek od nosa.

– Tatuś jest pobłogosławiony. Cały mój stres z powodu pracy zniknął.

– Ze mną jest tak samo, tato. Jakoś zapomniałem o wszystkich smutnych rzeczach.

– Synu, musisz z obydwu uczynić swoje żony. Wtedy obydwie będą mogły być moimi córkami.

– Hahaha. Postaram się najlepiej jak mogę, Otou-sama.

Ucięliśmy sobie rozmowę jak ojciec z synem i obydwaj mieliśmy przy tym naprawdę szczęśliwe twarze.

Część 8[edit]

Tej nocy ja, Buchou i Asia znów spaliśmy razem. Jednak mnie i Buchou obudziło jakieś niesamowite napięcie, którego nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy. Buchou wyskoczyła z łóżka i stanęła naprzeciw okna. Asia także się obudziła. Gdy spojrzałem z okna w dół, zobaczyłem kogoś, kto patrzył na nas…

– …Cholerny klecha!

Białowłosy ksiądz, Freed, o chorym, wyzywającym uśmiechu. Ten drań! Co się stało? Co z Kibą? Cholera! Czy staję się wścibski!?

Pomachał do nas rękami.

– …Upadły anioł – powiedziała Buchou i pstryknęła palcami. Jej mundurek natychmiast na nią wskoczył, a ona sama skierowała się w stronę drzwi.

– Yaho! Ise-kun. Asia-tan. Wygląda na to, że jesteście w złym nastroju. Dobrze się wam wiedzie? Ara-ara, uprawialiście sex? W takim razie przepraszam. Nie wyczuwanie atmosfery jest moją uroczą stroną. – Kiedy wyszliśmy z domu, cholerny klecha mówił nam dziwne rzeczy.

– Czego chcesz? – zadałem mu pytanie, ale on tylko potrząsnął ręką ze śmiechem.

Czy to napięcie pochodziło od niego? Nie. Mogłem od niego wyczuć coś dziwnego, ale to nie było to. To napięcie przewyższało nawet wysokoklasowego diabła.

Wyglądało na to, że Buchou coś zauważyła i spojrzała w górę. Ktoś unosił się na niebie, mając za sobą księżyc. To był… upadły anioł, który miał czarne skrzydła. Raz, dwa, trzy… Miał ich dziesięć!? Był to młody mężczyzna, który nosił czarną szatę ze szczegółowymi dodatkami. Parsknął śmiechem, gdy zobaczył Buchou.

– To nasze pierwsze spotkanie – powiedział. – Córko domu Gremory. Te szkarłatne włosy są piękne. Przypominają mi twojego brata, którego nienawidzę tak bardzo, że aż przyprawia mnie to o mdłości.

Uoooo! Powiedział coś prowokującego! Czuło się nienawiść w jego słowach. Buchou zachowała zimną twarz. S-straszne…

– Miło mi cię poznać, jeden z przywódców upadłych aniołów, Kokabielu. Nazywam się Rias Gremory. Powiem ci coś jeszcze. My oraz dom Gremory jesteśmy istotami, które są blisko Maou, a zarazem daleko od niego. Jeśli jesteś tu, aby rozmawiać o polityce, to nie potrzebnie się trudziłeś.

Kokabiel!? Kokabiel!? Przywódca upadłych aniołów!? Czy jego imię nie pojawia się w „Biblii”!? Jest sławny! Cholera! To naprawdę niedobrze! Można było zauważyć, że Kokabiel coś trzymał. Spojrzałem ostrożnie… Jakaś osoba? Czy on kogoś niósł?

– Oto mój prezent – rzucił w moją stronę osobę, która trzymał.

– Och! – zareagowałem natychmiast i próbowałem ją złapać.

ZŁAPANIE

Osobą, która wpadła w moje ramiona, była… Shidou Irina! Cała we krwi! Oddychała ciężko! Jej ciało było całe poranione! Czy to się stało po tym, jak ruszyła w pościg za Freedem!? A co z Kibą i Xenovią!?

– H-hej, Irina.

Nawet kiedy do nie mówiłem, jej ciało zareagowało bólem, a ona sama nie odpowiedziała. Niedobrze!

– Weszła do mojej bazy, więc serdecznie ją powitałem. Cóż, nie zdołałem schwytać pozostałej dwójki – powiedział ze śmiechem Kokabiel.

Według jego historii, Kiba i Xenovia uciekli.

– Asiu! – położyłem Irinę na ziemi, a Asia zaczęła ją leczyć.

Z ciała Asi wyłoniło się zielone światło, które pokryło Irinę. Wyraz twarzy Iriny zaczął łagodnieć, zaczęła też stabilniej oddychać. Nie miała swojego Excalibura. Co się z nim stało? Kokabiel zaczął mówić dalej, nie interesując się moimi wątpliwościami:

– Nie zrobiłbym czegoś tak głupiego jak rozmowa z Maou. Cóż, jeśli zgwałcę i zabiję jego młodszą siostrę, wtedy gniew Sirzechsa byłby skierowany na mnie. To całkiem dobre.

Buchou patrzyła na Kokabiela z pogardą w oczach.

– … Jaki więc jest twój cel kontaktu ze mną?

Kokabiel udzielił odpowiedzi z radością:

– Będę szalał po tym mieście, zaczynając od twojej bazy, Akademii Kuou. Wtedy Sirzechs też się zjawi, prawda?

C-co!?

– Jeśli zrobisz coś takiego, wtedy wojna pomiędzy Bogiem, upadłymi aniołami i diabłami ponownie się zacznie, wiesz o tym?

– O to mi właśnie chodzi. Myślałem, że Michał rozpocznie wojnę, jeśli ukradnę Excalibur… Ale on wysyłał tylko jakichś niedoświadczonych egzorcystów i dwie posiadaczki świętych mieczy. To nudne. Naprawdę jestem znudzony! Dlatego zamierzam sobie zaszaleć w bazie siostry Sirzechsa. Rozumiesz? Wygląda zabawnie, prawda?

Buchou mlasnęła językiem. To był dowód, że naprawdę się wkurzyła. Ale co za obłąkańczy plan miał on zamiar zrealizować!? Czy Michał,to czasem nie anioł, który był najważniejszy zaraz po Bogu? Nawet ktoś taki jak ja, który był nowy w tym świecie, znał to imię z książek. Chce wszcząć wojnę z kimś tak wielkim jak on!? Tego można było się spodziewać po przywódcy upadłych aniołów!

– …Ty bitewny dziwaku! – powiedziała nienawistnie Buchou.

– Tak. Zgadza się! – zaśmiał się z radości. – Nudziłem się i nudziłem, po tym jak wojna się skończyła! Azazel i Semyazza nie mają ochoty na następną wojnę. Zaczęli kolekcjonować jakieś nudne Boskie Dary oraz robić jakieś dziwne badania. Jakieś bezużyteczne rzeczy, które nie przynoszą nam pożytku!… Co innego, jeśli chodzi o Dar Wzmocnienia, który ma tamten dzieciak… Ale to nie jest coś, co można łatwo znaleźć.

Kokabiel spojrzał na mnie. Co za niesamowite napięcie… Moje całe ciało trzęsło się…

– …Chcecie mój Boski Dar? – zapytałem więc pewnym głosem.

– Właściwie to nie interesuje mnie on. Ale Azazela pewnie tak. Jego kolekcjonerska pasja to szaleństwo.

Azazel? Chyba był wicekrólem upadłych aniołów. Kolekcjonuje Boskie Dary?

– Tak czy siak, Rias Gremory, zamierzam rozpocząć bitwę z udziałem świętych mieczy. Jako rozpoczęcie wojny! Szkoła, do której chodzą młodsze siostry Sirzechsa i Lewiatana. Musi tam być pełno demonicznych mocy, którymi mogę wspomagać chaos! To wspaniałe miejsce, aby w pełni wyzwolić potęgę Excaliburów! To wspaniałe miejsce na pole bitwy – mówił jakieś głupoty, czy on naprawdę oszalał!?

– Hyahahaha! Czyż mój szef nie jest najlepszy? Jego szaleństwo jest wspaniałe. Też jestem chętny do zrobienia tego. Spójrzcie, co mi dał.

To, co trzymał Freed, to Excalibury! Miał po jednym w każdej ręce! Kolejne dwa miał przytroczone do bioder!

– W prawej ręce mam Excalibur Szybkości. W lewej Excalibur Koszmaru. Przy biodrze znajduje się Excalibur Przejrzystości. Od tej dziewczyny zdobyłem Excalibur Naśladowania! Czuję się, jakbym już zdobył Excalibur Zniszczenia od tej ostatniej. Hyaa! Jestem pierwszą osobą na świecie, która ma aż tyle Excaliburów? Otrzymałem też czynnik od tego starowiny, Balby, który pozwolił mi dzierżyć święte miecze. Teraz jestem w hiper nastroju, który pozwala mi korzystać z tego wszystkiego? Jestem niezwyciężony! Jestem wspaniały! Jestem najsilniejszy! Hyahahahahahahahaha! – śmiał się, jakby było to coś zabawnego.

– Badania Balby nad świętymi mieczami. Było warto wejść z nim w spółkę, jeśli ma to mieć takie efekty. Prawdę mówiąc, dotąd było to trochę podejrzane, że dołączył do mnie.

Więc Kokabiel i Balba współpracowali.

– Co masz zamiar zrobić z Excaliburami? – spytała Buchou.

Kokabiel poruszył swoimi skrzydłami i skierował się w stronę szkoły.

– Hahaha! Zaczynamy wojnę, Rias Gremory, młodsza siostro Sirzechsa Lucyfera!

BŁYSK!

Freed wyjął przedmiot, którym nas oślepił! Znowu!? Wzrok wrócił nam po chwili, ale zanim się to stało, Kokabiela i Freeda już nie było!

– Ise, do szkoły!

– Tak jest!

Wielka bitwa przeciwko przywódcy upadłych aniołów właśnie się zaczynała!


Żywot 4: Naprzód, Klubie Okultystyczny![edit]

Część 1[edit]

– Rias-senpai, okryliśmy szkołę wielką barierą. Dzięki temu, nawet jeśli wydarzy się jakaś katastrofa, na zewnątrz nie będzie uszkodzeń – Saji przedstawił obecną sytuację Buchou.

Członkowie Klubu Okultystycznego oraz Samorządu Uczniowskiego zebrali się w parku ulokowanym tuż naprzeciw Akademii Kuou. Tylko Kiby nie było z nami. Gdzie jesteś Kiba… Ranna Irina została przetransportowana do domu Kaichou. Dzięki mocy Asi ominął ją najczarniejszy scenariusz. Saji z samorządu opowiadał Buchou o barierze. Stał w dosyć nienaturalny sposób, ale pewnie było to spowodowane wcześniejszym laniem. Zgodnie z jego opowieścią, Kaichou, czyli Shitori Souna-senpai, po tym, jak dowiedziała się od Buchou o wszystkim, zebrała wszystkich członków samorządu i nałożyła wielką barierę na szkołę. Było to konieczne, aby nic nie przedostało się na zewnątrz. Naszym przeciwnikiem był przywódca upadłych aniołów, którego imię przewijało się w „Biblii” i innych książkach.

– To zabezpieczenie jest minimalne. Prawdę mówiąc, jeśli Kokabiel będzie walczyć na poważnie, to nie tylko akademia, ale i cała okolica ulegną zniszczeniu. Dodajmy do tego jeszcze, że jest do tego przygotowany. Moja podwładna widziała go, jak wyzwalał swoją moc na terenie szkoły.

Co do… Na słowa Kaichou zaniemówiłem. Na serio!? Mówimy o czymś tak dużym!? Znaczy się, że mówił poważnie… Naprawdę był kłopotliwym przywódcą upadłych aniołów!! Miał zamiar zniszczyć moje miasto, ponieważ chciał spełnić swoje życzenie o ponownym rozpętaniu wojny!? Nie zadzieraj z nami. Nie zadzieraj kurwa z nami, pieprzony upadły aniele! Nie pozwolę ci robić tego, co ci się podoba! Mam zamiar żyć w tym mieście i bawić się z Buchou, Asią i wszystkimi!

Moja złość osiągnęła MAKSIMUM, a Kaichou kontynuowała:

– Wraz z moimi sługami będziemy utrzymywać barierę, aby zredukować zniszczenia. Chcę je zminimalizować na tyle, na ile to możliwe… Trudno będzie zabezpieczyć przed tym naszą szkołę. Ale musimy, ponieważ wódz upadłych aniołów zaczął się przemieszczać.

Jej wzrok stał się bystry, a ona sama spojrzała nienawistnie w kierunki szkoły. Nienawiść tę kierowała chyba w stronę Kokabiela. Było to potwierdzenie tego, że szkoła zostanie uszkodzona.

Szkoła do której ja… my chodziliśmy…

– Dziękuję ci, Sona. Resztą zajmiemy się my.

– Rias – powiedziała z powagą Kaichou. – Naszym przeciwnikiem jest potwór przerastający nas siłą. Nie jest jeszcze za późno. Powinniśmy wezwać twojego Onii-sama…

Buchou potrząsnęła głową i odrzekła:

– Ty też nie wołasz swojej Onee-sama.

– Ale moja Onee-sama jest… Twój Onii-sama kocha cię. Sirzechs-sama zrobiłby coś. Więc…

– Poinformowałam już Sirzechsa-sama – wtrąciła się Akeno-san.

– Akeno! – krzyknęła Buchou.

Jednak na twarzy Akeno-san widniała złość.

– Rias – powiedziała. – Wiem, że nie chcesz być źródłem problemów dla Sirzechsa-sama. Stało się to na twoim terytorium, w twojej bazie i po twoich problemach rodzinnych. Ale jeśli pojawia się wódz naszych wrogów, to już inna historia. Ten problem przewyższa poziom, z którym możesz sobie dać radę. Pożyczmy siłę od Maou.

Po raz pierwszy widziałem Akeno mówiącą tak do Buchou. Ale tak jak myślałem, Akeno-san mówiła do niej prywatnie „Rias” i zwracała się do niej swobodnie. Buchou wyglądała tak, jakby chciała coś powiedzieć, lecz wzięła tylko głęboki wdech i skinęła głową. Na twarzy Akeno-san pojawił się jej zwykły uśmiech.

– Dziękuje ci za zrozumienie sytuacji, Buchou. Sona-sama, posiłki od Sirzechsa-sama przybędą tu w ciągu jednej godziny.

– Godziny… Rozumiem. W tym czasie ja i reszta członków samorządu, przysięgamy na nazwisko Sitri, że będziemy utrzymywać barierę.

Buchou zdawała się być zdecydowana po wysłuchaniu słów Kaichou.

– …Godzina. Teraz, moi podwładni, ruszymy do ofensywy. Wejdziemy w barierę i odwrócimy uwagę Kokabiela. W przeciwieństwie do bitwy przeciwko Feneksowi, teraz walczymy na śmierć i życie! Mimo tego, nie przebaczę wam, jeśli zginiecie! Wszyscy to przetrwamy i dalej będziemy chodzić do szkoły!

[Tak!]

Odpowiedzieliśmy głosami pełnymi energii!

– Hyoudou! Resztę zostawiam tobie.

– Wiem, Saji. Powinieneś się martwić o swoją uszkodzoną dupę.

– Nie mów tak! Będzie bolało bardziej, jeżeli będziesz tak mówił! A co z twoją?

Ngggh! Kiedy tylko wspomniał o moim tyłku, od razu zaczął mnie boleć!

– Fufufu. Miłość Buchou zdecydowanie boli. Cóż, w obecnej sytuacji zarówno moja, jak i twoja dupa, płonie.

– Nie, nie. Nie mogę się z tego śmiać. Więc Kiby tu jeszcze nie ma?

– Tak. Wierzę jednak, że jest bezpieczny.

– Ja także.

Obaj z Sajim złączyliśmy pięści i wspólnie pomodliliśmy się za powodzenie naszej misji. To decydująca bitwa! Jeżeli będzie na poważnie, to wtedy ja również…

[Zostaw to mi, partnerze. Naszym wrogiem jest Kokabiel. Jest wymagającym przeciwnikiem. Pokażmy mu.]

Tak, Ddraig. Pokażemy mu potęgę smoka, która może pokonać Boga i Maou.

Część 2[edit]

Przeszliśmy prosto przez główną bramę. Od razu skorzystałem z okazji i promowałem się na Królową, a moja moc wzrosła. Jednak w porównaniu do Akeno-san wciąż pozostawałem słaby, ponieważ byłem diabłem przez krótki czas.

…Zaniemówiłem na widok tej dziwacznej sceny. Nad środkiem boiska unosiły się cztery miecze, które emitowały intensywne światło. Mając miecze w centrum, mój wzrok powędrował na resztę boiska, na którym rozciągał się jakiś podejrzany magiczny krąg. W jego środku znajdował się jakiś stary mężczyzna. Balba Galilei? Ten staruch. Co on planował?

– Co to jest…? – zapytałem niepewnym głosem.

– Zamierzam scalić cztery Excalibury w jeden – powiedział Balba, jakby uważał to za coś niezmiernie śmiesznego.

– Balba, ile ci to jeszcze zajmie?

Dobiegł do nas głos z nieba! Kiedy wszyscy członkowie klubu spojrzeli w górę, naszym oczom ukazał się Kokabiel na tle księżyca. Siedział sobie na krześle unoszącym się w powietrzu i patrzył na nas z góry… Czy upadli aniołowie są tak potężni, że mogą stworzyć latające krzesła?

– Nie zajmie to nawet pięciu minut, Kokabielu.

– Naprawdę? Pozostawiam to w takim razie tobie – Kokabiel przeniósł swój wzrok z Balby na Buchou. – Czy Sirzechs nadchodzi? A może to Serafall?

– W miejsce Onii-sama i Lewiatana-sama my…

ŚWIST! BUUUUUUUUUUUUM!!!

Wraz z dźwiękiem wiatru przez całe boisko przeszła eksplozja! Ten dźwięk pochodził z miejsca, gdzie stoi sala gimnastyczna. Nie, z miejsca gdzie ona STAŁA, bo obecnie nie było po niej śladu! Wyleciała w powietrze!?

– Nuda. Cóż, w każdym razie w porządku, będzie zabawnie.

W miejscu sali gimnastycznej pojawił się olbrzymi słup światła. Czy to może włócznia światła? To… to jakiś żart… Była za duża! Jeśli porównać ją do broni tamtej upadłej anielicy, to tak, jakbym porównywał wędkę z wykałaczką!

[Czy wyczuwam strach, partnerze?]

Zapytał Ddraig. Oczywiście, że ten widok mnie przeraził! To nie była istota będąca od nas słabsza! To coś było zupełnie na innym poziomie niż my!

[Tak. To zupełnie inny poziom. Jest tak silny, że od czasów starożytnych jego imię jest zapisane na kartach Biblii. Jedyny, który przetrwał bitwę przeciwko Bogu i poprzednim Maou.]

Możemy wygrać? Mogę go pokonać?

[Jeśli zrobi się poważnie, pokonam go, nawet jeśli będę musiał zmienić większość twojego ciała w smoka. Nawet jeżeli nie będziesz w stanie go pokonać, zadam mu takie rany, że nie dźwignie się przez tę godzinę. Resztę możesz pozostawić Maou.]

…Więc był tak potężny. Wyglądało na to, że musiałem w końcu podjąć decyzję… Cóż, użycie zbroi to moja ostatnia deska ratunku. Tyle że dzięki niej, stanę się silny tylko na dziesięć sekund. Kiedy tylko aktywuję mój Łamacz Ładu, jego moc, która nie zważa na moje własne moce i wytrzymałość, stałyby się niesamowite. Jednak po tym nie mógłbym używać Boskiego Daru przez całe trzy dni. Użycie tego może więc nam bardzo pomóc albo nas pogrążyć.

– No, a teraz powalczycie z moim zwierzaczkiem, którego sprowadziłem z piekieł – Kokabiel pstryknął palcami.

Wtedy z głębokich ciemności dobiegło nas dudnienie ziemi, z każdą chwilą głośniejsze tak, jakby się do nas zbliżało. Było to coś, co całkowicie przeszło moje najśmielsze wyobrażenia. Osiem… nie, to coś miało dziesięć metrów wzrostu i wielkie cielsko. Stworzenie miało cztery nogi, a każda z nich była strasznie gruba. Jego pazury wyglądały na tak ostre, że po plecach przebiegły mi ciarki. Jego czerwone oczy lśniły w ciemnościach. Pysk był uzbrojony w groźnie wyglądające kły. Były położone blisko siebie, a przez luki między nimi wydostawała się biała para. Ogólnie rzecz biorąc, najbardziej przypominało to… psa. Ale psy nie są takie wielkie! A poza tym nie maja trzech głów!

RAAAAAAAAAAAAAAAAUU!

Jego wycie było tak głośne, że aż poczułem jak drży ziemia! Wszystkie trzy pyski zawyły w tym samym czasie!

– …Cerber! – powiedziała Buchou głosem pełnym obrzydzenia.

– Cerber?

– Tak, słynne stworzenie, znane jako psi strażnik piekieł.

Psi strażnik piekieł……?! Ten pies był potworem, którego imię przyprawiało o prawdziwe ciarki!?

– Nie żyje w Zaświatach, tylko przy bramie do Piekła. Ale żeby sprowadzić to coś do świata ludzi!

– Czy to źle?

– Musimy to zrobić! Ise, pozbądźmy się go stąd!

Ooou, Buchou. Była pełna energii! Więc ja też musiałem się bardziej podładować!

– Tak jest, Buchou! Zróbmy to, Dar Wzmocnienia!

[Wzmocnienie!!]

Okay, psinko! Wygląda na to, że nie zostałeś oswojony jak należy, ale już ja cię nauczę dyscypliny! Byłem pełen entuzjazmu, żeby to zrobić, ale Buchou położyła dłoń na moim ramieniu i powiedziała:

– Ise, tym razem wycofamy cię na tyły.

– Żebym mógł, po załadowaniu mocy, zadać decydujący cios? – zapytałem, ale Buchou potrząsnęła przecząco głową i odpowiedziała:

– Nie, powierzam ci wspieranie nas. Będziesz nam przesyłał swoje wzmocnienia mocy. Dar Wzmocnienia jest takim rodzajem Boskiego Daru, który podczas drużynowej bitwy zwiększa nie tylko twoją moc, ale także i twoich towarzyszy.

Zwiększać moc kamratów za pomocą zdolności Podarunku. Jeśli prześlę wzmocnioną moc do Buchou i Akeno-san, które są silniejsze niż normalny ja… Także jeśli chodzi o leczenie, jeśli wzmocnię zdolności Asi, wtedy efekty powinny być nieograniczone! Zatem będę używał mojej wzmocnionej mocy do wspierania członków Klubu! Czy to może być sposób na efektywną walkę przeciwko Kokabielowi? Nawet jeśli nie mogliśmy zadać mu potężnych ran, możemy użyć mocy to zablokowania jego ataków!

– Tak przy okazji Ise. Wliczając w to wzmocnienia twojej mocy, ile razy możesz ją przekazać? – zapytała Buchou.

Tak, mogłem użyć swojej zdolności ograniczoną ilość razy. Mój Boski Dar, który zwiększał moją moc, należał do nieprawdopodobnej kategorii. Liczba użyć zależała od posiadacza, w tym przypadku ode mnie. Gdy przesadzę z ilością transferów, to przestanie działać, a moje ciało opuszczą wszelkie siły.

– W obecnej sytuacji i z moją kondycją jestem w stanie przesłać moc z maksymalnym zwiększeniem do trzech, góra czterech razy. Nie, mogę zemdleć po czwartym razie, więc bierzmy pod uwagę tylko trzy.

– Rozumiem. Nie możemy ich więc zmarnować.

Przepraszam, Buchou. Gdybym nie zwiększał mojej mocy maksymalnie, być może mógłbym przesłać ją kilka razy więcej. Jednak z racji tego, kto był naszym przeciwnikiem, coś takiego nie mogło mieć miejsca. Czułem się, jakbym na cały dzień stał się użytecznym „przedmiotem”… Cóż, to dobrze.

– Akeno!

Buchou wyrosły skrzydła i razem z Akeno-san wzbiła się w powietrze.

GAAAAAARUUUUUUUUUUUU!

Cerber zaryczał przeraźliwie i skoczył.

PŁOOOOOOOOMIEŃ!!

Jedna z głów zwróciła się w stronę lecącej Buchou i zionęła ogniem! Wow! To naprawdę był potwór!

– Cóż za naiwność – Akeno-san pojawiła się przed Buchou i natychmiast zamroziła ogień. Tego właśnie można było spodziewać się po Królowej!

– Posmakuj tego! – Buchou wyskoczyła zza pleców Akeno-san i uwolniła olbrzymi blok czarnej, demonicznej energii. Podmuch mocy zniszczenia. Demoniczna moc Buchou była tak potężna, że zniszczyła wszystko, czego dotknęła.

PŁOOOOOOOOMIEŃ!!

Kolejny pysk potwornego psa strzelił kulą ognia! Demoniczna moc Buchou i ognista kula Cerbera brutalnie starły się ze sobą! Wtem kolejna głowa plunęła kulą ognia! Cholera! Trzy ataki pod rząd! Druga kula ognia wspierała pierwszą, która została odepchnięta przez uderzenie Buchou! Siła ognia wzrosła i zaczęła naciskać na uderzenie Buchou. Wtedy Cerber próbował strzelić ogniem z kolejnego pysku! Jeśli strzeliłby po raz kolejny, to nawet Buchou…

– Znalazłam u ciebie lukę.

BUM!

Koneko-chan wyskoczyła zza moich pleców i hałasując przy tym co nie miara, uderzyła go mocno w łeb. Oj, nie chciałbym, żebyś mnie tak uderzyła, Koneko-chan!

– Nadchodzi kolejne uderzenie – Akeno-san wyciągnęła dłoń ku niebu, które zostało przeszyte przez błyskawicę. Następnie skierowała palce w stronę Cerbera i…

BŁYSK!

Po tym pojedynczym błysku Cerber był otoczony przez potężną błyskawicę! Akeno-san zafundowała tej psince coś niesamowitego! Uderzenie Buchou też się do tego dołączyło! Ale cielsko Cerbera nie zostało zniszczone, gdyż wszystkie te ataki uderzyły go tylko w bok brzucha, z którego zaczęła wyciekać ciemna, czarna krew. Towarzyszył temu dym. Jego oczy jednak dalej lśniły. Mimo tych wszystkich ciosów, które na siebie przyjął, dalej mógł się poruszać? Moja moc już wzrosła… jednak nie była to jej maksymalna wartość. Promowałem do Królowej, lecz nie mogłem równać się z Akeno-san. Mój organizm cierpiał na brak treningu. Jako diabeł wciąż pozostawałem słaby. Chciałem być silniejszy… Na pewno przeżyję tę bitwę! A potem stanę się silniejszy i zostanę Najsilniejszym Pionkiem, o którym mówiła Buchou!

GARUUUUUUUU!

Ummmm, usłyszałem niebezpieczny ryk… odwróciłem się pełen złych myśli i…

– Jeszcze jeden!?

Kolejny Cerber wyłonił się z mroku! Bez jaj! Nie, to nie był powód do żartów, pojawił się kolejny Cerber!

GAAAAAAAAOOOOO!

Zaryczał i ruszył prosto na mnie oraz Asię! Kurna! Powinniśmy byli uciekać!? Zwiększenie mocy nie zresetuje się dopóty, dopóki nie będę atakowany, ani ja nie będę atakował! Musiałem uciekać, mając ze sobą Asię! Jednak dokąd miałem uciekać na boisku szkolnym!?

– Ise! Użyj Daru Wzmocnienia!

Buchou pozwoliła mi na to. To byłby najlepszy wybór, ale gdybym się na to zdecydował, cała moc poszłaby na ucieczkę! Cóż jednak poradzić, jeżeli miałem do ochrony Asię!

Gdy już chciałem użyć Boskiego Daru, wtedy stało się to.

CIĘCIE!

Jedna z głów Cerbera, która zmierzała w naszą stronę, poszybowała w górę. Została odcięta! Ale przez kogo? Kibę? Osoba, która się pojawiła, dzierżyła długi Excalibur. Xenovia. Odcięta głowa Cerbera zmieniła się w pył.

– Przybyłam na pomoc – powiedziała Xenovia.

KROK

Zaraz potem dziewczyna zamachnęła się na Cerbera, który po stracie jednego z łbów, żałośnie zawył.

GAAAAAAOOOOOOO

Tułów psa, po otrzymaniu tego krytycznego ciosu, został przecięty na pół. Z rany wydobywał się dym, a sam Ceber zaczął wyparowywać. Oto efekt świętego miecza.

– Uderzenie świętym mieczem zadaje takim stworzeniom wielkie obrażenia.

DŹGNIĘCIE!

Xenovia dobiła Cerbera, wbijając mu miecz głęboko w pierś. W tym momencie jego ciało zmieniło się w popiół i znikło.

Moja rękawica zaczęła się świecić. Jeszcze nie osiągnąłem limitu, więc dlaczego to się dzieje? Czułem się z tego powodu niepewnie, aż Ddraig powiedział do mnie:

[Rękawica podpowiada ci, że Cerber może zostać pokonany, jeżeli przekażesz moc do Rias Gremory albo Himejimy Akeno.]

Mówisz poważnie? Od kiedy mamy taki wygodny system wczesnego ostrzegania?

[To znaczy, że zarówno ty jak i Boski Dar codziennie się rozwijacie. Dał ci to, czego pożądałeś. Gdy nie będziesz w stanie dokładnie ocenić różnicy sił pomiędzy tobą, a przeciwnikiem oraz nie będziesz wiedział, ile wzmocnień mocy potrzebujesz, to od teraz Boski Dar będzie ci o tym mówił.]

Właśnie o tym myślałem, ale czy to oznaczało, że odpowiedział na mój słaby punkt? Czyli od teraz byłem w stanie odczytać różnicę mocy pomiędzy mną, a moim przeciwnikiem. To zdecydowanie pożyteczna rzecz!

– Buchou! Akeno-san! – krzyknąłem do latających po niebie onee-sama. – Mam wystarczająco dużo mocy, aby załatwić Cerbera!

Słysząc to, Buchou i Akeno-san spojrzały na siebie i skinęły głowami. Obydwie sfrunęły na dół w tym samym czasie.

– Ise! – krzyknęła Buchou. – W bitwie przeciwko Raiserowi zwiększyłeś moc wody święconej i krzyża, zgadza się?

– Co? Ach tak, tak było.

– W takim razie istnieje możliwość, abyś wzmocnił nas obydwie w tym samym czasie! Proszę, prześlij swoją moc do mnie i Akeno.

Ddraig. To wszystko dzieje się tak nagle, ale czy to możliwe?

[Tak. Jeżeli to tylko dwie osoby, to jest to możliwe. Tylko, że mogę przekazać siedemdziesiąt, góra osiemdziesiąt procent mocy.]

Wytłumaczyłem to Buchou i Akeno-san.

– Myślę, że to wystarczy – pierwsza z nich wyraziła swoja aprobatę.

– Tak, możemy to zrobić – druga także przytaknęła.

[PROSZĘ!]

Położyłem moje dłonie na ramionach Buchou oraz Akeno-san i aktywowałem mój Boski Dar.

– Zróbmy to, Dar Wzmocnienia!

[Transfer!]

BICIE SERCA

Olbrzymia ilości mocy przepłynęły przez moje ciało do Buchou i Akeno-san. Natychmiast otrzymały olbrzymią ilość demonicznej energii. Obydwie były zaskoczone ilością mocy, która je przepełniła.

– …Możemy to zrobić.

Akeno-san skinęła głową na odważny uśmiech Buchou.

– Akeno.

– Tak jest! Zagrzmij, mój grzmocie! – Akeno-san wzniosła rękę do góry i zaczęła kontrolować piorun. Jej palce były skierowane w stronę Cerbera.

! Potwór próbował uciec z miejsca, jakby przeczuwał nadchodzący grzmot!

DŹGNIĘCIE!

Niezliczona ilość mieczy przewierciła cielsko Cerbera! Miecze wychodziły z ziemi! To…

– Nie pozwolę ci uciec.

Osobą która się pojawiła, był nasz Skoczek! To Narodziny Miecza Kiby! Gość pojawił się w odpowiednim czasie!

BŁYSK!

Grzmot uderzył w Cerbera po tym, jak demoniczne miecze odebrały mu możliwość poruszania się. Błyskawica była tak wielka, że nie byłem w stanie porównać jej z tymi, które widziałem wcześniej! Pokryła w świetle ponad pół boiska!

HUUUUUUUUUUUUK!

Skowyt Cerbera został stłumiony przez ten dźwięk, a jego cielsko zostało obrócone w nicość. Z racji tego, że potwór ten zużył lwią część swojej mocy, nasze zasoby demonicznej energii również uszczuplały. Nawet dla Buchou i Akeno-san kontynuowanie ataku byłoby trudne.

W momencie, gdy cielsko psa zniknęło, Buchou wyciągnęła swoją rękę w stronę Kokabiela!

– Spróbuj tego, Kokabiel!

DOOOOOOOOOOOOOONNNN!!!!

Buchou wystrzeliła z dłoni olbrzymi pocisk!

– Ale wielki! – wymknęło się z moich ust.

To było dziesięć razy większe, niż normalny atak Buchou! Pocisk z olbrzymią prędkością pędził w stronę przywódcy upadłych aniołów, który siedział sobie na niebie! Destrukcyjna moc spadła na Kokabiela! Zginie po tym! Ale… wyciągnął przed siebie jedną ze swoich rąk.

BUUUUUUUUM!

Zablokował atak Buchou jedną ręką! To jakiś żart! Zablokował coś takiego od tak!?

GUUUN!!

Kokabiel skierował dłoń w stronę nieba. Wystrzelony przez Buchou pocisk zmienił swój tor lotu i poszybował w przestworza, po czym zniknął. Upadły anioł uśmiechnął się złośliwie na widoku dymu wydobywającego się z jego dłoni.

– Rozumiem. Moc Rias Gremory wzrosła tak bardzo z powodu Sekiryuuteia. Interesujące, w rzeczy samej interesujące. Kukuku – zaczął się śmiać, jakby go coś rozbawiło.

– Udało się – odezwał się Balba.

Wtedy cztery Excalibury, które znajdowały się na środku boiska, zaczęły wydzielać niesamowite ilości światła. Co to? Co się stało? Kokabiel zaczął klaskać.

– Cztery Excalibury scaliły się w jeden.

To coś zaczęło wydzielać boskie światło, które rozlało się po całym boisku. Z powodu jego natężenia musieliśmy zakryć oczy dłońmi. Kiedy kątem oka zerknąłem na boisko, ujrzałem jak cztery miecze nakładają się na siebie. Teraz był tylko jeden miecz. Rozszczepiły się na siedem, ale cztery z nich połączyły się w jeden. Kiedy jasne światło zanikło, na środku boiska znajdował się tylko jeden święty miecz, który emanował niebiesko-białą aurą.

– Z powodu światła, które Excalibury wytwarzały podczas scalania, zaklęcie rzucone na grunt też jest kompletne. To miasto zostanie zniszczone w przeciągu dwudziestu minut. Jedyną metodą zapobiegnięciu temu jest pokonanie Kokabiela – coś tak zdumiewającego wyszło z ust Balby.

Zaniemówiłem. Oczywiście dlatego, że miasto w którym żyłem, miało ulec zagładzie! Magiczny krąg rozprzestrzenił się po całym boisku, zaczął się świecić i zbierać energię. Czyżby się aktywował!? Serio!? Miasto, w którym żyłem… miasto, w którym żyłem, zniknie!? Kłamstwo! Kłamstwo! Nie było czasu, żeby usiąść i mówić: „Musimy wytrzymać do przybycia Sirzechsa-sama i reszty!”! Kiedy posiłki Maou-sama się pojawią, z tego miasta zostaną dymiące zgliszcza!

– Freed! – Kokabiel wypowiedział imię tego cholernego klechy.

– Co jest, szefie? – białowłosy ksiądz wyłonił się z ciemności.

– Użyj Excalibura z kręgu. To powinna być ostatnia rozgrywka. Walcz Excaliburem, który powstał ze scalenia czterech innych.

– Tak, tak. Rany, mój szef z pewnością lekkomyślnie wykorzystuje ludzi. Ale, ale! Jestem zaszczycony możliwością używania tego Excalibura-chan, który stał się tak wspaniały! Coś takiego? Uhehehe! Teraz posiekam diabły na kawałki! – na twarzy Freeda, kiedy ten brał do swoich rąk miecz, widniał szaleńczy uśmiech.

Był w stanie go dzierżyć. Powiedział, że dostał od Balby „czynnik”, który mu na to pozwoli.

Nagle Xenovia przemówiła do Kiby:

– Skoczku Rias Gremory. Jeśli nasza współpraca dalej obowiązuje, zniszczmy ten Excalibur.

– Czy to w porządku? – gdy Kiba to powiedział, Xenovia parsknęła śmiechem, po czym odrzekła:

– W najgorszym wypadku, nawet odzyskanie tylko „fragmentu” Excalibura, będącego jego rdzeniem, nie będzie złym wynikiem. Od kiedy Freed go ma, święty miecz nie jest Świętym Mieczem. Teraz jest jak każda inna broń, zmienia się w zależności od osoby, która go posiada. Teraz to miecz herezji.

– Kukuku – na rozmowę tej dwójki ktoś roześmiał się przeraźliwie. Był to Balba.

– Balbo Galilei – odezwał się spokojnie Kiba, choć w jego oczach płonęła nienawiść – ocalałem z projektu „Święty Miecz”. Nie, dokładniej mówiąc, jestem jednym z tych, których wtedy zabiłeś. Przeżyłem dzięki temu, że zostałem diabłem.

Zależnie od jego odpowiedzi, sytuacja ta mogła stać się wybuchowa.

– Hou. Ktoś, kto ocalał z projektu. Cóż to za nieszczęście. Ale spotkać cię w tak dalekim kraju na wschodzie? Wyczuwam przeznaczenie. Fufufu.

Cóż za ohydny sposób śmiania się. Zupełnie tak, jakby robił z nas głupków.

– Widzisz, lubię Święte Miecze. Lubię je tak bardzo, że stały się moim marzeniem. Być może dlatego, że od kiedy tylko byłem dzieckiem, moje serce zafascynowała legenda o Excaliburze. Dlatego popadłem w rozpacz, kiedy dowiedziałem się, że nie mogę używać Excalibura – zaczął opowiadać Balba. Historia o przeszłości staruszka, hm? – Podziwiałem tych, którzy mogli nimi władać, ponieważ ja sam nie mogłem. To uczucie tak się we mnie spotęgowało, że zacząłem eksperymentować w celu stworzenia osoby, która mogłaby władać Świętym Mieczem. A teraz to się wykonało. Dzięki tobie i pozostałym.

– Co się wykonało? Zlikwidowaliście nas, ponieważ byliśmy bezużyteczni – brwi Kiby uniosły się niby w geście wątpliwości.

Od Kiby, Buchou i Xenovii słyszałem historię, że eksperyment się nie powiódł. Więc nie usunął ich dlatego, bo byli nieprzydatni? Ale Balba potrząsnął głową.

– Zauważyłem, że do władania świętym mieczem niezbędny był pewien czynnik. Użyłem więc wartości liczbowej „czynnika”, aby zbadać jego zdolności. Większość obiektów eksperymentu było w jego posiadaniu, ale pojedynczo nikt z nich nie posiadał go dostatecznie dużo, aby móc władać mieczem. Doszedłem wtedy do pewnego wniosku: czy można im je odebrać i zebrać w jeden?

– Rozumiem. Teraz rozumiem. Rzeczą, którą podczas błogosławieństwa umieszczano w naszych ciałach… – Xenovia wyglądała, jakby poznała prawdę i zgrzytała zębami z nienawiści. C-co ona miała na myśli?

Balba ciągnął dalej:

– Zgadza się, właścicielko Świętego Miecza. Zabraliśmy święty czynnik tym, którzy go posiadali i skrystalizowaliśmy go. Po prostu tak – Balba wyjął kulę, która się świeciła. Lśniła. Otaczało ją to, co nazywano świętą aurą.

– Dzięki temu, udoskonalono poszukiwania właścicieli świętych mieczy. Nawet jeśli ci głupcy z Kościoła wygnali mnie za herezję i zabrali moje raporty z badań, to patrząc na ciebie widzę, że ktoś zakończył projekt sukcesem. Ten Michał patrzył na mnie jak na zbrodniarza. Więc to rezultat? Cóż, tak, mówimy o tym aniele. Nawet jeśli odebrałby czynniki obiektom eksperymentu, nie posunąłby się tak daleko i nie zabił ich. Tylko pod tym względem jest bardziej ludzki niż ja. Kukukuku – zaśmiał się z radości.

Zrozumiałem.

Nawet taki idiota jak ja zrozumiał. Obecnie, aby sztucznie stworzyć użytkowników świętych mieczy, wymagana jest ofiara. Więc Kiba i Xenovia byli ofiarami projektu rozpoczętego przez Balbę.

– …Zabiłeś moich towarzyszy i odebrałeś im czynnik wymagany do władania świętym mieczem? – zapytał Kiba głosem chłodnym, który aż kipiał od chęci zabójstwa.

– Zgadza się. Ta kula jest z nich. Dwie już zużyłem na Freeda i pozostała mi tylko ta jedna.

– Hyahahahaha! Wszyscy poza mną zginęli, ponieważ ich ciała nie mogły się zsynchronizować z czynnikiem! Hmmmmm, jeśli się nad tym zastanowić, to chyba jestem kimś wyjątkowym.

Jeśli było tak jak powiedział Freed, to znaczy że inni, którzy ukradli Excalibur, zginęli. Chi! Byłoby lepiej, gdyby Freed też zginął! Ludzie tacy jak on zawsze w końcu dostają to, na co sobie zasłużyli.

– Pomyślałeś pewnie, że tacy ludzie jak ja zawsze dostają to, co im się należy, nieprawdaż? Nie, nie, ja nie dam się tak łatwo zabić!

Nie czytaj w moich myślach, cholerny klecho!

– …Balbo Galilei, ile żyć poświęciłeś dla swojej chciwości i samego eksperymentu… – dłonie Kiby trzęsły się, a z jego ciała wydobywała się aura zła. Była niesamowicie intensywna.

– Hm. Jeśli tak mówisz, to oddam ci tę kulę – powiedział Balba. – Dzięki moim badaniom jestem teraz, mając do tego odpowiednie warunki, tworzyć je na skalę masową. Na początek, wspólnie z Kokabielem zniszczymy to miasto. Następnie zbiorę wszystkie legendarne Święte Miecze rozrzucone po świecie. Wtedy będę w stanie tworzyć seryjnie osoby zdolne do dzierżenia świętego miecza, dzięki czemu będę mógł rozpocząć wojnę przeciwko Michałowi i Watykanowi. Pokażę rezultaty moich badań tym głupim aniołom i ich wyznawcom, którzy mnie wyklęli.

Mieliśmy już więc powód, dla którego ci dwaj się sprzymierzyli. Obaj nienawidzili aniołów i obaj pragnęli wojny. Najgorsza z możliwych par!

Balba odrzucił daleko kulę, jakby stracił nią zainteresowanie. Potoczyła się po ziemi i zatrzymała przy stopach Kiby. W milczeniu schylił się i podniósł się. Pogłaskał ją ze smutkiem, miłością i troską.

– Wszyscy… – po policzku Kiby pociekła łza. Jego twarz wyrażała smutek i złość.

Wtedy stało się to.

Kula, którą trzymał Kiba, zaczęła emanować wątłym światłem. Rozprzestrzeniło się po całym boisku, po czym zaczęły się z niego formować sylwetki ludzi. Sylwetki chłopców i dziewczyn, którzy promieniowali biało-niebieskim światłem, otoczyły Kibę. Czy oni może…

– Najróżniejsze moce obecne na tym polu bitwy sprawiły, że dusze z kuli ujawniły się – powiedziała Akeno-san.

Coś takiego było możliwe? Demoniczne miecze, Święte Miecze, diabły i upadłe anioły. Wszystko to było tutaj obecne. Więc niczym dziwnym nie było, że stało się i to?

Sylwetki spoglądały na Kibę wzrokiem smutnym i troskliwym.

– Wszyscy! Ja… Ja!

Tak, nawet ja zrozumiałem. Były to osoby zaangażowane w projekt „Święty Miecz”. Ci, których zlikwidowano.

– Ja zawsze… zawsze o tym rozmyślałem. Czy to w porządku, że tylko ja przeżyłem… Byli tacy, którzy mieli więcej marzeń ode mnie. Byli tacy, którzy mieli większą chęć życia niż ja. Czy to w porządku, że tylko ja żyję w spokoju…

Duch jednego z chłopców uśmiechnął się, jakby chciał coś powiedzieć. Poruszał ustami, ale nie potrafiąc czytać z ruchu warg, nie byłem w stanie zrozumieć, co mówił.

– „Już się o nas nie martw. Przynajmniej ty przeżyłeś”. Oto, co powiedział – odczytała dla mnie Akeno-san.

Z oczu Kiby poleciało pełno łez, gdyż wszystko wskazywało na to, że zrozumiał wreszcie to, co chcieli mu przekazać. Chłopcy i dziewczęta zaczęli poruszać ustami zgodnie w jednym rytmie. Czyżby śpiewali?

– Święta pieśń… – wymamrotała Asia.

Śpiewali świętą pieśń… Kiba dołączył do nich, przelewając przy tym łzy. Kiedy przechodzili przez bolesne eksperymenty, to była jedyna rzecz, która pomagała im utrzymać nadzieję i marzenia. To było jedyne wsparcie, które pomagało im kontynuować ich okrutne życie. Kiba i jego towarzysze uśmiechali się niczym niewinne dzieci.

! Ich ciała płonęły biało-niebieskim światłem. Z Kibą w środku stawały się coraz to jaśniejsze.

[Sami nie byliśmy dobrzy.]

[Nie mieliśmy wystarczająco dużo czynnika, aby dzierżyć Święty Miecz. Jednakże…]

[Jeżeli teraz jesteśmy razem, to wszystko będzie dobrze.]

Byłem w stanie usłyszeć ich głosy. Słyszałem świętą pieśń, która powinna była czynić krzywdę diabłom. Może ze względu na obecność najprzeróżniejszych mocy nie odczuwałem żadnego bólu. Zamiast tego czułem ciepło. Coś ciepłego, co myślało o przyjaciołach i towarzyszach… Nagle z moich oczu poleciały łzy.

[Musisz zaakceptować Święty Miecz.]

[To nic strasznego.]

[Nawet jeśli Bóg patrzy.]

[Nasze serca zawsze będą…]

[JEDNOŚCIĄ.]

Wzleciały do nieba i zmieniły się w światło, które spłynęło na Kibę.

[Partnerze.]

Nagle Ddraig przemówił do mnie. O co chodzi? W takiej pełnej emocji chwili jak ta!

[Ten Skoczek właśnie to osiągnął.]

Pytam się, co masz na myśli!

[Boskie Dary zmieniają i rozwijają się, używając emocji posiadacza jako klucza. Ale tutaj ma miejsce co innego. Kiedy uczucia i wszelkie życzenia ich właściciela ulegają dramatycznej zmianie, wpływając na losy świata, ich Boskie Dary osiągają to. Tak, oto…]

Ddraig roześmiał się rozbawiony.

[Łamacz Ładu.]

Światło, które rozświetliło głębie nocy, wyglądało tak, jakby błogosławiło Kibę.


NOWY SKCZEK & NOWY RYWAL[edit]

Część 1[edit]

Chciałem żyć. Uciekłem o własnych siłach z laboratorium i chęć życia była jedyną rzeczą, o której, w potoku wymiocin i krwi, myślałem. Biegnąc przed siebie wydostałem się z tego lasu. Kiedy płomień mojego życia już gasnął, spotkałem małą dziewczynkę, wysokoklasową diablicę.

Szkarłatnowłosa dziewczynka chwyciła mnie, będącego na skraju śmierci człowieka i zapytała:

– Czego pragniesz?

– Pomocy – ledwo wymamrotałem te słowa, a obraz przed moimi oczami stawał się coraz bardziej rozmazany.

Moje życie. Moi przyjaciele. Moja przyszłość. Moi przyjaciele. Moja moc. Mój talent. Moja…

W natłoku tych wszystkich myśli życzyłem sobie właśnie tego. To były moje ostatnie słowa, które wypowiedziałem jako człowiek.

Żyć jako diabeł. Takie było życzenie mojej pani, a także i moje. Myślałem, że to w porządku. Ale… nie mogłem zapomnieć o mojej nienawiści do Excaliburów i pomszczeniu moich towarzyszy… Nie byłem w stanie o tym zapomnieć, ale ja…

Posiadałem najlepszych towarzyszy, jakich można było sobie wyobrazić. Ise-kun i Koneko-chan. Pomogli mi, temu, który kierował się tylko zemstą. Myślałem o tym, poszukując użytkownika świętego miecza. Istnieli kamraci, którzy potrafili mi pomóc. Pytałem się w duchu, czy to nie było dla mnie już zbyt wiele. Jednak gdy dusze moich dawnych kompanów życzyły ich pomszczenia, nie mogłem pozwolić odejść moim demonicznym mieczom, które nosiły w sobie ich nienawiść.

[Nie martw się o nas. Przynajmniej ty żyjesz.]

Moi dawni towarzysze pragnęli, abym nie dopełniał zemsty. Nie życzyli sobie tego!

– Jednak nie wszystko zostało rozwiązane.

Tak, to jeszcze nie koniec. Jeśli teraz nie zabiję tego zła, które się przede mną znajduje, powtórzą się wydarzenia z przeszłości.

– Balbo Galilei, tak długo jak będziesz żyw, tak długo będą ludzie cierpiący przez to samo przekleństwo co my.

– Pfff. Tuż to już dawno zostało powiedziane, że nauka wymaga ofiar. Nie zauważyłeś tego?

Od ciebie aż kipiało złem!

– Kibaaaaaaaa! Rozwal obydwu, Freeda i Excalibur!

…Ise-kun.

– Jesteś Skoczkiem Domu Gremory i moim towarzyszem! Moim przyjacielem! Walcz, Kibaaaaaaa! Nie zmarnuj ich uczuć i ducha!

– Pomogłeś mi, nawet jeśli nic z tego nie miałeś. Nawet jeśli miałeś zostać za to ukarany przez naszą panią…

– Yuuto! Zrób to! Musisz samodzielnie to zakończyć! Przewyższ Excalibur! Jesteś moim sługą, sługą Rias Gremory! Mój Skoczek nie przegra ze zwykłym Excaliburem!

– Yuuto-kun! Wierzę w ciebie!

Buchou. Fuku-buchou[15]… Rias-buchou! Akeno-san!

– …Yuuto-senpai!

Koneko-chan.

– Daj z siebie wszystko!

Wszyscy.

– Hahaha! Dlaczego płaczesz? Dobrze się bawiłeś, śpiewając z tymi duszkami. Wiesz, że nie cierpię tej pieśni. Jest naprawdę kłopotliwa i najgorsza. Już samo słuchanie jej sprawia, że włosy jeżą mi się na głowie! Nie chce jej więcej słyszeć. Poćwiartowanie cię tym wspaniałym Excaliburem, który powstał ze złączenia czterech innych, podziała na mnie kojąco!

Freedzie Zelzanie, dusze moich towarzyszy znajdują się w tobie. Nie mogłem pozwolić ci na czynienie z nimi zła! Łzy, które spływały po moich policzkach, były łzami determinacji.

– Ja… stanę się mieczem.

Moi towarzysze. Moi kamraci, którzy scalili się z moją duszą. Przezwyciężmy to razem. Uczucia, o których mogliśmy mówić! Życzenia, o spełnieniu których mogliśmy tylko pomarzyć! Tu i teraz!

– Stanę się mieczem Buchou i moich kompanów! Odpowiedz na moje emocje! Odrodzenie Miecza!!

Mój Boski Dar połączył się z ich duszami. Zaczął przybierać kształt. Scalenie demonicznej i świętej mocy. Tak, to uczucie. Mój Boski Dar… mój towarzysz mówił mi, że to sublimacja. Promieniował boskim światłem i wytwarzał złowieszczą aurę. To, co pojawiło się w mojej dłoni, był pojedynczy miecz…

Wszyscy – dopełniło się.

– Łamacz Ładu, Miecz Zdrajcy. Otrzymasz moc tego ostrza, które zawiera jednocześnie moc światła, jak i diabelską moc.

Ruszyłem w kierunku Freeda.

Moją cechą jako Skoczek była szybkość! Freed próbował uchwycić wzrokiem moje ruchy, jednak spełzło to na niczym, gdyż zmyliłem go kilkoma sprytnymi manewrami.

GINNNNNNNNNG!

Mimo wszystko zablokował mój cios. Naprawdę, jesteś nieźle uzdolniony, wygnany egzorcysto. Ale aura okrywająca jego Excalibur została pochłonięta przez mój miecz.

– Twój oręż przewyższa twórcę świętych mieczy!? – powiedział zszokowanym głosem.

– Jeżeli był to prawdziwy Excalibur, to nie wygrałbym z nim. Ale żaden Excalibur nie pokona uczuć moich oraz moich towarzyszy!

– Chi! – Freed mlasnął jęzorem i odepchnąwszy mnie, cofnął się.

– Rooooooozciąąąąąąąąąąągniiiij się!

Jego Excalibur zaczął się kręcić, zupełnie jakby był żywy! Poruszał się w najróżniejszych kierunkach i zbliżał się w moją stronę z niesamowitą szybkością! Zdolność Excalibura Naśladowania! Rozumiem. Miał wszystkie cztery zdolności.

Nagle klinga pękła u czubka i miecz rozdzielił się na dwie części. Zaczął lecieć w moją stronę z boską prędkością! To zawdzięczał Excaliburowi Szybkości. Jeżeli dobrze zapamiętałem, jego cechą była prędkość. Próbował przebić mnie, nacierając z każdego możliwego kierunku, jednak zablokowałem każdy atak. Twój morderczy instynkt był łatwy do odczytania. Gdy wyczuwałem, skąd dochodził ten instynkt, sparowanie ataku było łatwizną.

– Dlaczego!? Dlaczego go to nie trafia!? Powinieneś być przecież niezwyciężony, prawda święty mieczu-sama!? Czy nie jest do ciebie przypisane wiele legend, mówiących o tobie jako o najsilniejszej z broni!? – wykrzyczał Freed.

Widziałem, że jego twarz wyrażała zarówno przyjemność, jak i irytację.

– W takim razie! W takim razie muszę użyć tego!

Końcówka świętego miecza znikła. Przezroczystość? To moc Excalibura Przejrzystości. Zdolność, która czyni ostrze niewidzialnym. Jeśli jednak nie zmieni kierunku swojej żądzy mordowania, to nawet niewidzialne ostrze…

BRZDĘK! BRZDĘK! BRZDĘK! BRZDĘK!

Iskry gęsto się sypały.

– …! – Freed zmrużył oczy, a jego twarz wyrażała szok.

– Tak, przytrzymaj go właśnie tak – Xenovia wtargnęła niespodziewanie. W lewej dłoni miała swój Święty Miecz, a prawą trzymała w powietrzu.

– Święty Piotrze, święty Bazyli Wielki, święty Dionizy, święta Mario Panno. Proszę, usłyszcie me wołanie – zaczęła coś intonować.

Co ona próbowała zrobić? Czułem się niepewnie, a przestrzeń przede mną zaczęła się zniekształcać. Xenovia włożyła swoją dłoń w środek tej zniekształconej przestrzeni i coś stamtąd wyciągnęła. Tym przedmiotem był miecz, który emanował świętą aurą.

– W imieniu świętych, zamieszkujących to ostrze, uwolnię go! Durandal!

Durandal!? Miecz, który był tak sławny, że dorównywał Excaliburowi, a jeśli chodziło o cięcia, to był on ostateczną bronią. Dlaczego ona go ma?

– Durandal?!

– Czy ty nie jesteś już czasem posiadaczką Excalibura!?

Nie tylko Balba, ale nawet i Kokabiel nie potrafił ukryć swojego zdziwienia.

– Nie. Pierwotnie byłam posiadaczką Durandala, wybrano mnie jednak, także i na właścicielkę Excalibura. To wszystko.

Xenovia, dzierżąc Durandala, przybrała pozycję do walki. Styl walki dwoma mieczami.

– To niedorzeczne! Podczas moich badań nie potrafiliśmy zbliżyć się do etapu, gdzie ktoś mógłby być posiadaczem Durandala!?

– Zgadza się. Nawet w Watykanie nie potrafili sztucznie stworzyć kogoś, kto mógłby dzierżyć Durandala.

– Więc dlaczego!?

– W przeciwieństwie do sztucznych posiadaczy świętych mieczy, takich jak Irina, ja urodziłam się po to, by być panią tego oręża.

Balba zaniemówił, gdy usłyszał jej słowa. W przeciwieństwie do nas, Xenovia została pobłogosławiona do tego, by być naturalną posiadaczką Świętego Miecza.

– Durandal to miecz mogący wywołać spustoszenie, które przekracza ludzkie wyobrażenie. Przetnie wszystko czego dotknie, nawet mnie nie chce słuchać. Dlatego muszę go trzymać w innym wymiarze, inaczej mógłby być niebezpieczny. Nawet dla mnie, jego posiadaczki, jest to trudne. Teraz, dzięki tobie, Freedzie Zelzan, możemy stoczyć decydująca bitwę pomiędzy Excaliburem i Durandalem. Aż trzęsę się przez to z radości. Nie daj się tylko zabić pojedynczym ciosem, dobrze? Przynajmniej użyj Excalibura z jego pełną mocą!

Ostrze Durandala zaczęło wydzielać więcej świętej aury, niż trzymany przez Freeda Excalibur. Ta aura! Miecz ten był potężniejszy niż mój demoniczny święty miecz!

– To coś takiego jest dozwolone!? Że też doszło do takiej sytuacji! Ty cholerna suko! Nie potrzebuję niczego takiego dla tej scenerii! – krzyknął Freed i przeniósł swoje mordercze instynkty w stronę Xenovii.

Nie mogłem zobaczyć tego moimi oczami, ale prawdopodobnie ciął ją swoim niewidzialnym mieczem.

BRZDĘK!!!!

Po tym pojedynczym cięciu Excalibur rozleciał się. Z powodu ciśnienia wytworzonego przez atak Durandalem, na szkolnym boisku pojawiła się wielka dziura.

– Teraz jest to złamany święty miecz. Nie ma co go porównywać do mojego Durandala – westchnęła Xenovia i spojrzała znudzonym wzrokiem.

Cóż za niesamowita moc. Brak porównania z Excaliburem Zniszczenia.

– Ale serio!? Naprawdę!? Legendarny Excalibur-chan rozleciał się na kawałki!? Straszne! Naprawdę przerażające! Kaaaa! Czy używanie czegoś, co od początku było zepsute, było czymś złym? Płytcy ludzie, głupota Kościoła. Chcę dorastać, mogąc na to patrzeć!

Jego mordercze skłonności osłabły i podszedłem do niego z prawej! Nie mógł na to zareagować! Szach mat! Próbował zablokować cios mojego demonicznego świętego miecza resztką swojego Excalibura, ale…

BBRRRZZZDDĘĘKKK!!

Płytki dźwięk rozbicia rozszedł się echem. Odgłos pękającego Excalibura.

– Widziałeś to? Nasze moce przewyższyły Excalibur.

Ciąłem Freeda zaraz po tym, jak zniszczyłem Excalibur.

Część 2[edit]

Freed upadł, brocząc krwią z rany, którą zadałem mu od ramienia do brzucha.

Wygrałem…

Przewyższyliśmy Excalibur. Ścisnąłem mocniej demoniczny święty miecz i spojrzałem w niebo. Zamiast tego niewysłowionego uczucia czułem tylko, że straciłem mój najważniejszy cel. Czułem jak jedyny powód, dla którego żyłem… jedyny powód dla którego żyłem… zniknął.

– D-demoniczny święty miecz…? Niemożliwe… To dwie całkowicie różne rzeczy, które nie mogą się ze sobą łączyć…

Balba Galilei miał poważną minę. Racja, jeszcze nic nie skończyłem. Tak długo, jak go nie pokonam, tak długo tragedia będzie się ciągnęła dalej. Nie możemy dopuścić, aby innych ludzi spotkało takie samo przekleństwo jak nas.

– Balbo Galilei, przygotuj się – wycelowałem w niego miecz i próbowałem go ciąć. Teraz, moi towarzysze, zakończmy to! Zakończmy to wszystko!

– Rozumiem! Teraz rozumiem! Święty i demoniczny. Wyjaśniałoby to wytrącenie z równowagi istot reprezentujących dwie odmienne strony! W takim razie nie tylko Maou, ale i Bóg…

DŹGNIĘCIE

Włócznia światła przebiła pierś Balby, gdy na jego twarzy pojawił się grymas, jakby coś zrozumiał.

To jest!

KHAA!

Balba padł na ziemię, brocząc przy tym sporymi ilościami krwi. Zbliżyłem się, aby sprawdzić jego stan. Był już martwy.

– Balba, byłeś niezwykły. To, że się tego domyśliłeś, tylko to potwierdza. Mi tam wszystko jedno, czy jesteś ze mną, czy nie. Od początku mogłem dokonać tego samemu – szydził wiszący w powietrzu Kokabiel.

To on zabił Balbę.

– Hahahaha! Kahahahahahahahaha! – Kokabiel wylądował, z głośnym śmiechem.

Przytłaczające ciśnienie. Przywódca upadłych aniołów nareszcie stanął naprzeciw nas, emanując przy tym intensywną aurą oraz pewnością siebie.

– Zwiększ moc Sekiryuuteia i prześlij ją do kogoś innego – powiedział, uśmiechając się przy tym bez strachu. Wydał ten rozkaz głosem, który był przepełniony pewnością siebie.

Buchou to rozwścieczyło.

– Próbujesz dać nam szansę!? Nie zadzieraj z nami!

– Nie zadzierać? Hahaha. To wy zadzieracie ze mną. Myślicie, że jesteście w stanie mnie pokonać?

Już sam jego wzrok powodował u mnie takie uczucie, jakby moje ciało było dziurawione na wylot. Ogarnął mnie strach… To przez nacisk tego upadłego anioła, którego imię zapisano na kartach „Biblii” już w czasach starożytnych. Dłoń, w której trzymałem demoniczny święty miecz, zaczęła się pocić, a uczucie zimna doszło aż do paznokci. Dreszczy, które mnie naszły, nie można było nawet porównać do tych, które miałem w bitwie przeciwko Domowi Feneks.

…Bitwa na śmierć i życie. Nie można brać w tym udziału, jeśli nie jest się gotowym na śmierć i nie zaakceptowało się faktu, że utrata życia nie będzie niczym dziwnym. Muszę zmienić moją motywację. Nawet jeśli mój żal zniknął, to bitwa trwała dalej. Moi towarzysze z pewnością chcieliby, żebym przeżył. Muszę żyć. Przetrwam tę bitwę. Będę żył jako diabeł i część domu Gremory! Proszę, użycz mi swojej siły, demoniczny święty mieczu, stworzony przez uczucia moje oraz moich towarzyszy!

– …Ise, aktywuj swój Boski Dar.

Ise odpowiedział na rozkaz Buchou.

[Wzmocnienie!!]

Zgodnie z mechanicznym dźwiękiem, Boski Dar zaczął promieniować czerwonym światłem.

Kilka minut później nie mogliśmy się ruszyć nawet na krok. Czekaliśmy na wzmocnienia Iseia-kun, pozostając na swoich miejscach. Moglibyśmy zaatakować tego upadłego anioła, gdyby choć na moment stracił czujność. Nie dał nam jednak na to szansy, gdyż cały czas trwał w bezruchu. Mogłem sobie tylko wyobrazić jego kontratak, gdybym nagle na niego ruszył. Nie mogliśmy zatem nic zrobić. Najwidoczniej wszyscy tu obecni byli w identycznej sytuacji. Mogłem tylko czekać na zwiększenie się mocy Sekiryuuteia, trzęsąc się i przełykając ślinę.

– …Już jest!

Rękawica Iseia-kun zaczęła emanować jaśniejszym światłem. Wzmocnienie osiągnęło najprawdopodobniej limit.

– A więc, komu to teraz prześlesz? – zapytał Kokabiel głosem pełnym zainteresowania.

– Ise! – jedyną osobą która mu odpowiedziała, była… Buchou.

– Tak jest!

Ise-kun zaczął przesyłać moc na wezwanie Buchou. Obydwoje trzymali się za ręce. Z ich zaciśniętych dłoni mogłem wyczuć aurę zaufania oraz niewypowiedzianej miłości, którą się nawzajem darzyli. Światło klejnotu przeszło na Buchou, a czerwona aura, która ją pokrywała, drastycznie wzrosła.

! Przez moją skórę poczułem wielkość emanującej od niej aury, a olbrzymia ilość energii skumulowała się wewnątrz jej dłoni. Wyglądało na to, że taka ilość energii nie pozostawi z ofiary nawet pyłku. Większość ludzi, którzy by tym oberwali, natychmiast by zginęli. Jej przeciwnikiem był jednak…

– Fuhahaha! Dobrze! Taki przepływ demonicznej energii! Demoniczna energia, którą mogę teraz wyczuć, należy do wysokoklasowej diablicy. Odrobina więcej i mogłabyś dorównać samemu Maou, Rias Gremory! Wygląda na to, że twój talent jest porównywalny z talentem twojego brata! – upadły anioł śmiał się, jakby go to naprawdę rozbawiło. Wyraz jego twarzy wyrażał zachwyt. On odczuwał… przyjemność z wojny!

– Przeeeeepaaaadnij! – z ręki Buchou został wystrzelona olbrzymia bryła demonicznej energii, pokryta mocą zniszczenia!

GOOOOOOOOON!

Wywołało to falę uderzeniową i sprawiło, że ziemia zatrzęsła się, a potężny pocisk zmierzał w stronę Kokabiela. Jego ręka… Nie, wysunął przed siebie obydwie ręce i próbował to odbić.

– Interesujące! W rzeczy samej interesujące, siostro Maou! – na dłoni Kokabiela zgromadziła się moc światła, zdolność upadłych aniołów.

DOOOOOOOOOOOON!

Kokabiel oberwał pociskiem Buchou w głowę. Wyraz jego twarzy przewyższył ten, który miał normalnie, a wyglądał on strasznie.

– Nuuuuuuuuuun!

Pocisk Buchou zaczął tracić swój kształt i był z powrotem odpychany! Nie można było go pokonać nawet taką ilością demonicznej energii!? Jednak ten atak nie pozostał na Kokabiela bez wpływu. Jego czarna szata była w kilku miejscach rozdarta, a ręce pokryte krwią. Jego zdolność do blokowania demonicznej energii na pewno się zmniejszyła. Być może przez to, co przed chwilą zrobiła, oddech Buchou stał się ciężki. Niemożliwym było, aby to powtórzyła. W ogóle przez tę ilość demonicznej energii, którą właśnie wystrzeliła, jakikolwiek ponowny atak byłby… Iseiowi-kun pozostało przesłać wzmocnienie do jakiejś innej osoby. Kto jednak mogł pokonać Kokabielela? Akeno-san? Xenovia, która dzierżyła Durandala? Nawet ktoś taki jak ja, kto zdobył Łamacz Ładu, mógł zadać mu tylko drobne obrażenia. Gdybym miał ten Łamacz Ładu od jakiegoś czasu, byłaby to wtedy inna historia, ale niestety, dopiero co go osiągnąłem… Nie, nie czas mówić czegoś takiego. Nie mogłem pozwolić, aby Buchou, ani żaden inny z moich towarzyszy zginął! Będę walczył dopóty, dopóki moje ciało nie zginie!

– Błyskawica! – Akeno-san posłała Kokabielowi błyskawicę, gdy ten był skoncentrowany na ataku Buchou. Błyskawica została jednak rozproszona jednym ruchem skrzydła Kokabiela.

– Stajesz mi na drodze!? Ty, któraś odziedziczyła swą moc od Barakiela!?

– …Nie wpychaj mnie do tej samej grupy co on!

Oczy Akeno-san rozszerzyły się szeroko, a ona sama była wściekła. Dalej miotała błyskawicami, ale Kokabiel odbijał wszystkie swoimi skrzydłami. Barakiel był przywódcą upadłych aniołów. Użytkownikiem piorunów, znanym jako Święta Błyskawica. W zakresie podstawowych umiejętności bitewnych, mówiło się, że dorównywał Naczelnikowi Upadłych Aniołów, Azazelowi. Więc Barakiel był dla Akeno-san… Kokabiel zaśmiał się głośno, gdy całkowicie zniweczył atak Buchou

– Ty zostałaś diabłem! Hahaha! Masz przyjemne sługi, Rias Gremory! Sekiryuutei! Jakiś niedobitek projektu „Święty Miecz”, który osiągnął Łamacza Ładu! Oraz córka Barakiela! Masz dziwny gust, zupełnie jak twój brat!

– Nie wybaczę ci obrażania mojego brata… naszego Maou! Co więcej, uwłaczanie moim sługom będzie cię kosztowało życie!

Kokabiel zaśmiał się nosowo ze złości Buchou.

– Więc spróbuj mnie zniszczyć, siostro Maou! Właścicielu Walijskiego Smoka! Szkarłatnowłosa Księżniczka Zniszczenia! Ten, kogo macie przeciwko sobie, jest arcywrogiem diabłów od bardzo długiego czasu! Jeśli nie widzisz szansy na zwycięstwo, to twoja reputacja spadnie na łeb na szyję! – powiedział prowokującym tonem.

Kokabiel. Nie wiem, jak bardzo mój demoniczny święty miecz może mu się przeciwstawić, ale muszę to zrobić!

KROK!

Wyglądało na to, że stojąca za moimi plecami Xenovia poruszyła się.

– Zaatakujemy w tym samym czasie – mruknęła, kiedy przeszła obok mnie.

Po usłyszeniu tego, także poszedłem naprzód. Włożyłem siłę w mój miecz i ruszyłem, aby ciąć Kokabiela razem z Xenovią! Xenovia była tą, która go zaatakowała. Kokabiel stworzył w swojej dłoni miecz zrobiony ze światła i sparował jej cios.

– Hmm! Durandal, co! W przeciwieństwie do Excalibura, który już raz został połamany, to światło jest mocna rzeczą! Aleeeeeeeee!

– …!

BUUUUUUUM!

Powietrze zadrżało, a w moich uszach zaszumiało. Kokabiel wytworzył powietrzną falę i sprawił, że ciało Xenovii uniosło się w górę, po czym kopnął ją w brzuch.

– Gaa! – Xenovia poleciała w tył z krzykiem.

– Wiele zależy od posiadaczki, dziewczyno! Ciągle nie możesz kontrolować Durandala! Jego poprzedni właściciel był nieporównywalnie silniejszą osobą!

Xenovia lecąc przywróciła się do porządku i wylądowała na ziemi. Ponownie ruszyła na niego, aby go ciąć. Ja w tym samym czasie zrobiłem to samo!

– Kokabiel! Zabiję cię moim demonicznym świętym mieczem! Nigdy już więcej nie zamierzam z nikim przegrać!

– Ho! Jednoczesny atak świętym oraz demonicznym świętem mieczem! Interesujące! Rzeczywiście dobrze! Chodźcie! Nie możecie mnie pokonać, chyba że się postaracie! – Kokabiel stworzył kolejny miecz ze światła i skrzyżował je z naszymi!

Mój demoniczny święty miecz oraz Durandal Xenovii. Przyjmował nasze ataki, jakby były niczym. Ku! Nawet w szermierce Kokabiel nas przewyższał!

– Tutaj!

Koneko-chan posłała mu cios w plecy…

– Jakie to naiwne! – jego czarne skrzydła zmieniły się w ostre klingi, które cięły Koneko-chan. Upadła na ziemię, brocząc przy tym krwią.

– Koneko-chan!

– Hej, jeśli podczas walki będziesz patrzył nie tam gdzie trzeba, to zginiesz!

Z powodu rany Koneko-chan opuściłem moją gardę, a świetlisty miecz Kokabiela leciał w moją stronę.

BRZDĘK!

– Co…!

Na moim demonicznym świętym mieczu pojawiło się pęknięcie! Ku! Wytrzymałość tego oręża zależała od mojego sposobu myślenia. Jeśli chociaż na chwilę stracę orientację, twardość stali zostanie osłabiona. Zrozumiał to w tym ułamku sekundy.

DON!

Wraz z Xenovią byliśmy bezradni wobec tych fal powietrznych, które wytwarzał Kokabiel. Jakoś udało mi się ponownie przyjąć pozycję do walki… Ale razem z Xenovią dychaliśmy ciężko.

…Nie mogliśmy wygrać – przemknęła mi przez głowę taka myśl. Różnica mocy między nami była oczywista. Nawet jeśli posiadłem Łamacz Ładu, różnica dalej istniała. Przywódca upadłych aniołów jest dla nas za silny!? Nie! Muszę odrzucić tą myśl! Musimy wygrać! Jedyną opcją, żeby przetrwać, było zwycięstwo! Wygram i przeżyję! Ise-kun wraz z Asią-san podbiegli do rannej Koneko-chan. Nasz Goniec aktywował swój Boski Dar i zaczął leczyć Koneko-chan. Co za ulga, dzięki temu życie Koneko-chan będzie bezpieczne.

– To jeszcze nie koniec, Kokabiel!! – włożyłem siłę w mój demoniczny święty miecz i powstałem raz jeszcze! Pęknięcie znikło, więc ruszyłem naprzód, tnąc nim, tym razem bez żadnych wpadek!

– Hahaha! Ciągle nie masz dosyć? No dobrze, chodź!

– Demoniczny święty miecz!

ZAN!

Okrążałem upadłego anioła, tworząc miecze pokryte zarówno demoniczną jak i świętą aurą. Dzięki temu mój przeciwnik utknie w miejscu. Wtedy pozostanie mi go tylko zaatakować!

– Myślisz, że mnie tym złapiesz? – Kokabiel zaczął się głupio śmiać, a jego skrzydła zmieniły się w miecze i zaczęły z łatwością kruszyć ostrza, którymi go otoczyłem.

Ku! To nie działa! Ruszyłem prosto na niego i ciąłem go. Upadły anioł nawet się nie cofnął, tylko zatrzymał mój atak dwoma palcami!

– Tylko tyle? – westchnął.

Nie mogłem nawet poruszyć moim mieczem! Stworzyłem kolejne ostrze, ale znów zatrzymał je dwoma palcami… To jeszcze nie koniec! Otworzyłem szeroko usta i wyobraziłem sobie stworzenie miecza w moich ustach. To już trzeci! Chwyciłem rękojeść zębami i gwałtownie poruszyłem głową w jego stronę! Wyglądało na to, że nie spodziewał się tego trzeciego ciosu. Puścił moje miecze i cofnął się w tył. Czy czasem nie zraniłem go tym atakiem? Kiedy spojrzałem na Kokabiela, zobaczyłem, że miał zadraśnięcie na policzku, które lekko krwawiło. Nawet tym atakiem mogłem go jedynie lekko zranić. Więc to była moc wysoko postawionego upadłego anioła… Wszyscy sprawiali wrażenie zdesperowanych i ciężko oddychali. Tylko Kokabiel śmiał się, zadowolony ze swojej przewagi.

– Coś takiego – przemówił nagle. – Widzę, że mimo utraty swoich panów, słudzy, zarówno diabły jak i podążający ścieżką Boga, mogą walczyć dalej!

Co on chciał przez to powiedzieć?

– …Co masz na myśli? – zapytała Buchou z niepewnością w głosie.

Kokabiel zaczął się śmiać, jakby spotkało go coś naprawdę zabawnego.

– Fuhaha, fuhahahahahahahahahaha! Racja! Całkowicie zapomniałem! Prawdy nie objawiono takim nizinom społecznym jak wy! W takim razie powiem wam. Podczas wojny między trzema frakcjami zginęli nie tylko Yondai-Maou, ale także i sam Bóg.

……! ……Co…co…… Co on powiedział…? Wszyscy byli zszokowani i nie mogli uwierzyć jego słowom.

– To normalne, że o tym nie wiecie. Kto potrafiłby powiedzieć, że Bóg nie żyje? Ludzie to niekompetentna hołota. Bez Boga nie mogą panować nad swoimi sercami i słuchać swoich praw. Nawet my, upadłe anioły oraz diabły, nie mogliśmy tego powiedzieć tym, którzy są od nas niżej. Nie wiecie, skąd wyciekły te informacje o Bogu. Nawet wśród trzech potęg, wiedzą o tym tylko ci, którzy są u władzy oraz mała grupka innych osób. Chociaż wygląda na to, że Balba dostrzegł to już wcześniej.

……Bóg już nie istnieje? Nie……to nie może być…… to nie możliwe……… W takim razie w co wierzyliśmy, mieszkając w tamtym instytucie……?

– Po wojnie tym, co pozostało, byli aniołowie pozbawieni Boga, diabły pozbawione swojego Maou oraz większość wysokoklasowych diabłów i upadłych aniołów, którzy stracili większość swojej żywej siły, nie licząc przywódców. Nie był to więc zwykły stan wyczerpania. Wszystkie frakcje czuły się takie słabe, że musiały polegać na ludziach, aby zachować ciągłość swojej generacji. Zwłaszcza anioły i upadłe anioły mogły kontynuować swoje pokolenie przez bratanie się z ludźmi. Dodatkowo upadłe anioły zwiększają swój liczebny stan, gdy jakiś anioł stanie się upadłym. Czyste anioły nie mogą jednak zwiększać swojej liczby, gdyż straciły Boga. Nawet diabły czystej krwi są rzadkie, prawda?

– Kłamstwa…… to kłamstwo……

Niedaleko ode mnie Xenovia zaczęła wyglądać tak, jakby opuszczały ją siły. Jej twarz wyrażała panikę. Nie można było znieść patrzenia na nią. Praktykująca wierna. Boża służebnica. Osoba, dla której służba Bogu była misją. Jeśli istnienie Boga zostało zakwestionowane, to straciła przez to swój powód do życia. Oczywistym było, że w takiej sytuacji musiała się tak zachowywać. Nawet ja… Gryzłbym moje wargi zastanawiając się, co warte jest moje życie.

– Prawdą jest, że kolejna wielka wojna nie będzie miała miejsca, jeśli ktoś się o to nie postara. To znaczy, że poprzednia wojna była dla wszystkich trzech frakcji drogą przez piekło. Wszyscy uznali, że dalsze prowadzenie wojny jest w tym stanie bez sensu. Bóg i Maou byli martwi. Nawet ten drań Azazel po tym, jak stracił na wojnie większość swoich ludzi, oświadczył, że „nie będzie kolejnej wojny”! Ciężko to dźwigać! Naprawdę ciężko! Odrzucić broń po tym, jak się już oddało strzał!? Niech nie pieprzy. Nie pieprzy! Jeśli będziemy to kontynuować od teraz, to możemy wygrać! Nawet jeśli on…! Czy upadłe anioły, które aby przetrwać, muszą zapraszać do swojego kręgu ludzi posiadających Boskie Dary, mają jakąkolwiek wartość!? – wyłożył mocno swoje argumenty.

Jego twarz wyrażała złość. Objawienie prawdy miało na nas większy wpływ, niż myśleliśmy. Asia-san zakryła usta dłońmi, otworzyła szeroko oczy, a całe jej ciało trzęsło się. Nawet jeśli stała się diabłem, jej wiara nie zanikła.

– …Bóg nie istnieje? Bóg… nie żyje? Więc miłość którą nas obdarzał…

– Racja. To normalne, że od Boga nie ma żadnej miłości ani żadnej bożej opieki. Bóg już odszedł. Michał pewnie dobrze się sprawuje. Zajął miejsce Boga i to on opiekuje się ludźmi oraz aniołami. Cóż, jeśli „system” używany przez Boga działa, to modlitwy do Boga, błogosławieństwo od Boga oraz egzorcyzmy powinny działać. Ale jeśli porównać to z czasem, gdy Bóg istniał, to liczba wiernych spadła. Demoniczny święty miecz tego tam bachora mógł zostać stworzony, gdyż równowaga między Bogiem, a Maou została złamana. W rzeczywistości, święta oraz demoniczna moc nie mogą zostać połączone. Jeśli ci, którzy rządzili mocą świętą i demoniczną, czyli Bóg i Maou, znikli, wtedy nastąpiło dużo unikalnych zjawisk – odpowiedział Kokabiel śmiechem na wątpliwości Asi-san.

Więc powód, dla którego został stworzony mój miecz, nie był zbiegiem okoliczności. Stało się to, ponieważ Bóg już nie istniał. Cóż za sarkazm. Słysząc słowa Kokabiela, Asia-san padła na ziemię.

– Asia! Weź się w garść, Asia! – Ise-kun trzymał Asię-san i mówił do niej.

Nic dziwnego, że wpadła w taki stan szoku. Większość swojego życia spędziła służąc Bogu. Poświęciła swoje życie, ponieważ myślała, że Bóg istnieje. Musiało się w niej wydarzyć mnóstwo rzeczy. Nawet jeśli zbuntowałem się przeciwko Bogu, większość mojego życia spędziłem wierząc w niego. Nawet moi towarzysze… Znalazłem się w stanie trudnym do opisania…

Ignorując nas, Kokabiel podniósł swoją pięść w powietrze.

– Od teraz rozpoczynam wojnę! Wezmę wasze głowy w prezencie! Nawet jeśli mam to być tylko ja, to będę kontynuować wszystko od momentu, gdy wszystko się skończyło! Zamierzam pokazać Sirzechsowi i Michałowi, że my, upadłe anioły, jesteśmy najpotężniejszymi istotami!

…Lucyfer. Michał. Obydwaj byli wielkimi osobami, wspomnianymi w „Biblii”. Kokabiel próbował porwać się na coś takiego. Miał tyle mocy. Próbowaliśmy walczyć z kimś takim.

…Nie mogliśmy wygrać. Był w zupełnie innej lidze niż my. Jego pobudki totalnie nas przewyższały. Był kimś, kogo nie powinniśmy byli nawet próbować zaczepiać… Nawet jeśli… Miałem zamiar ruszyć w jego kierunku, ściskając mój miecz, ale jasne, czerwone światło padło na moje oczy… Był to Ise-kun.

– Nie zadzieraj z nami! Nie pozwolę ci zniszczyć mojego miasta. Moi towarzysze, Buchou oraz Asia. Z powodu takich samolubnych pobudek! Zamierzam zostać Królem Haremu! Stając na mojej drodze, sprawiasz mi same kłopoty!

Może starasz się wypaść fajnie, ale to nie jest to, Ise-kun.

– Kukuku. Król Haremu? Więc tego pragnie Sekiryuutei? A może przyłączysz się do mnie? Zostaniesz wtedy królem haremu i to bez problemu! Podczas naszej drogi będę dla ciebie łapał najróżniejsze ślicznotki. Będziesz się mógł z nimi kochać, ile tylko zechcesz.

– …………………

Ise-kun zamarł w miejscu, jednocześnie starając się przyjąć jakąś fajną postawę.

– Ja.......... Nie dam się nabrać na takie słodkie słówka!

Co miała przed chwilą znaczyć ta pauza!? Nie, to niemożliwe!? Ise-kun!?

– Ise! Rany! Wytrzyj tą ślinę! Dlaczego nawet w takiej sytuacji musisz się tak zachowywać!? – Buchou też była zła. Oczywiście. Co ty wyprawiasz, Ise-kun!

– P-przepraszam. Wygląda na to, że staję się słaby, gdy słyszę słowo „Harem”……

– Jeśli tak bardzo lubisz dziewczyny, to zrobię dla ciebie mnóstwo rzeczy, jeśli wrócimy żywi do domu!

– Mówisz poważnie!? Więc… pozwolisz mi nawet ssać swoje piersi!?

– Tak! To mała cena za twoje zwycięstwo!

BŁYYYYYYYYYYYSK!

Klejnot na Darze Wzmocnienia błysnął jasno, jak nigdy przedtem!

– Fufufu. Ssać. Mogę ssać. Mogę je ssać! – Ise-kun zaczął się głupio śmiać. – Teraz jestem w stanie pokonać nawet Boga. Ach, Bóg przecież nie istnieje. Hahahaha!

Silne czerwone światło oślepiło mnie. Czułem, jak jego Boski Dar emanował niezwykłą mocą.

– Yooooooooooooooooshaaaaaaaa! Kokabiel, zamierzam cię pokonać, abym mógł ssać sutki Buchou!

Z takiego powodu!? Boski Dar zwiększa moc, odpowiadając na myśli swojego posiadacza. Odpowiedział więc na żądze Iseia-kun i próbował wyzwolić swoją moc. Czy to w porządku, Walijski Smoku!? Buchou była zarumieniona i wyglądała na zawstydzoną przez to, co głośno powiedziała. Naprawdę było mi jej żal.

– …To dla mnie pierwszy raz widzieć Sekiryuuteia, który uwalnia swoją moc na myśl o ssaniu kobiecych sutków…… Czym ty jesteś? Kim jesteś? – zapytał Kokabiel, zwężając swoje oczy.

Ise-kun odpowiedział mu, wysuwając pierś naprzód:

– Jestem pionem Rias Gremory! Hyoudou Issei! Zapamiętaj to sobie, Kokabiel! Jestem posiadaczem Daru Wzmocnienia, który współżyje z moimi zboczonymi myślami i moją gorącą krwią!

Jeszcze przed chwilą cały ten teren był przepełniony rozpaczą. Jednak słowa Iseia-kun, dodały mi energii. To naprawdę absurdalne. Od kiedy związałem się z Iseiem-kun, zacząłem czerpać siły z dziwnych miejsc. Nie byłem takim gorącokrwistym bohaterem, ale było to w porządku. Buchou, Akeno-san, Asia-san i Koneko-chan były ranne, ale wszystkie opierały się Kokabielowi. Możemy walczyć. Jeszcze nie przegraliśmy. Tak, możemy jeszcze wygrać! Uczucia wszystkich stały się jednością. Wtedy…

– Fufufu. Interesujące – dobiegł nas nagle głos z nieba.

Nie należał do żadnej z obecnych tu osób. Jako pierwsza zdała sobie z tego sprawę nasza wiceprzewodnicząca Akeno-san, która była dobra w odczytywaniu przepływów energii. Spojrzała w górę. Kolejną osobą, która to zauważyła, była Buchou. Obydwie spojrzały w mroczne niebo. Byłem trochę zakłopotany, ale szybko zdałem sobie z tego sprawę.

DRŻENIE

Nieznany strach i zdenerwowanie przebiegły przez całe moje ciało. Ta rzecz spadła z nieba, przygniatając nas swoją obecnością oraz różnicą mocy, która doprowadziła mnie do desperacji.

BŁYSK!

Nadeszło, przecinając niebiańską otchłań białym światłem. Gdyby z tą prędkością uderzył w ziemię, zatrząsłby nią i zrobił krater. Na pewno wznieciłby też chmarę kurzu.

Ale to się nie stało. W zasięgu naszych oczu była jakaś biała rzecz. Świeciła się, nawet nie rzucając cienia w tej ciemnej nocy. Unosił się cal nad ziemią. Biała zbroja płytowa. W różnych miejscach zbroi były umieszczone klejnoty. Jego twarz skrywała przyłbica, więc nie mogliśmy jej dojrzeć. Dziewięć świetlistych skrzydeł wyrastających z jego pleców rzucało na ciemności nocy boski blask. Jednak ta postać w białej zbroi była dla mnie znajoma. Miała inny kształt i kolor, ale wyglądała znajomo… Była identyczna jak Zbroja Łuskowa Daru Wzmocnienia. Prawdopodobnie wszyscy dookoła mnie, obecni w tym miejscu i tym czasie, pomyśleli sobie to samo. Wszyscy to zrozumieliśmy. Zrozumieliśmy, czym było to coś naprzeciwko nas.

– …Smok Wymycia.

Pierwszym który to powiedział, był przywódca upadłych aniołów, Kokabiel. Tak jak myślałem. Jedyny przeciwnik Walijskiego Smoka, Smok Wymycia. Moje ciało zaczęło się trząść. Moje serce tak pochwyciły uczucia, że przestało bić. Jednocześnie byłem zafascynowany białym wyglądem istoty, która emanowała tajemniczym światłem. Piękny. Moje serce zostało przez niego natychmiast zabrane… Kokabiel wydał dźwięk swoim językiem w obecności tej białej zbroi.

– Jeden z Longinusów, Boski Podział… Jeśli wszedłeś już w tryb zbroi, to oznacza to, że jest już to Łamacz Ładu… Zbroja Łuskowa Boskiego Podziału. Zupełnie jak Dar Wzmocnienia jest bardzo irytującym przedmiotem.

…Smok Wymycia w wersji Łamacza Ładu.

– Więc przyciągnął cię tu Czerwony. Smoku Wymycia, jeśli wejdziesz mi w par… – zanim Kokabiel dokończył swoje zdanie, jego czarne skrzydło wyleciało w powietrze. Pociekła z niego krew.

– Zupełnie jak skrzydło kruka. Ma obrzydliwy kolor. Skrzydło Azazela jest ciemniejsze i ma kolor wiecznej ciemności, wiesz o tym?

Nie mogłem moimi oczami pochwycić jego ruchów. Byłem pewien, że biały obiekt zaatakował Kokabiela. Smok Wymycia trzymał w dłoni jego skrzydło. Sądząc po głosie, czyżby był on młodym mężczyzną?

– T-ty! Moje skrzydło! – Kokabiel był rozwścieczony, ponieważ jego skrzydło zostało wyrwane, ale Smok Wymycia zaśmiał się cicho.

– To symbol tego, że jesteś upadłym aniołem. Ci, którzy schylają się pod ziemią, nie potrzebują skrzydeł, prawda? Dalej planujesz latać?

– Smoku Wymycia, czy ty występujesz przeciw mnie!?

Na niebie utworzyło się pełno włóczni światła, jednak Smok Wymycia pozostał niewzruszony i powiedział:

– Nazywam się Albion.

[Dziel!!]

Usłyszałem ten dźwięk, a aura dookoła Kokabiela natychmiast się zmniejszyła. Połowa świetlistych włóczni unoszących się w powietrzu także znikła.

– Oto jedna ze zdolności mojego Boskiego Podziału. Kiedy kogoś dotknę, po dziesięciu sekundach przepoławiam jego moc. Twoja moc stała się moją mocą. Nie masz czasu! Jeśli nie pokonasz mnie szybko, staniesz się tak słaby, że nie będziesz w stanie pokonać nawet człowieka.

…Zupełnie jak w legendzie. Moc Sekiryuuteia umożliwia podwojenie mocy właściciela i przesłanie jej do kogoś innego. Zdolnością Hakuryuukou[16] jest zabranie mocy swojego przeciwnika. Z pozostałymi skrzydłami Kokabiel próbował ruszyć w stronę Smoka Wymycia, Albiona. Nie mógł go jednak złapać, ponieważ poruszał się z prędkością niemal równą prędkości światła. Wysokoklasowy upadły anioł, który nas tak przytłoczył, sam stał się czyjaś zabawką.

[Dziel!!]

– A niech cię cholera! – próbował zaatakować Albiona świetlistą włócznią i świetlistym mieczem, ale Hakuryuukou poruszył swoją ręką w bok i sprawił, że znikły. Podczas gdy Kokabiel toczył ciężka walkę, jego moce coraz bardziej malały.

[Dziel!!]

Po kilku takich dźwiękach ruchy Kokabiela stały się tak powolne, że nawet ja mogłem je zauważyć. Albion westchnął.

– …Już masz moc średnioklasowego upadłego anioła, hm. Nuda. Myślałem, że zabawię się trochę dłużej… – Albion znikł mi z oczu i ruszył w stronę Kokabiela, zostawiając za sobą ślad ze światła.

CIOS!

Pięść Albiona wbiła się głęboko w brzuch Kokabiela. Zgiął się wpół i zwymiotował. Nie zostało nawet śladu po tym przytłaczającym przeciwniku z wcześniej…

– …Nie… niemożliwe… ja…

– Co? Powiedziałeś jakieś pospolite wyrażenie i to w formie chrząknięcia. „Niemożliwe? Ja?” A co powiesz teraz? Pewnie „To nie może się dziać?”, zgadza się? – Albion śmiał się, jakby spotkało go coś naprawdę zabawnego.

– Azazel kazał mi cię zabrać, nawet jeśli miałbym użyć do tego siły. Napsociłeś trochę za dużo.

– Ty! A więc to tak! Azazel… Azazeeeeel! Ja… ja……!

CIOS!

Albion uderzył Kokabiela w twarz.

ŚLIZG

Kokabiel upadł na ziemię. Upadły anioł, który miał dziesięć skrzydeł, padł… Albion przerzucił sobie Kokabiela przez ramię.

– Wygląda na to, że Freeda też muszę zabrać. Są rzeczy, o które muszę go wypytać. A potem rozprawimy się z nim – Albion podszedł do leżącego na ziemi Freeda i podniósł go za ramię. Po zabraniu tej dwójki, próbował wzbić się w powietrze, rozkładając swoje świetliste skrzydła.

[Ignorujesz mnie, biały.]

Głos, który słyszałem pierwszy raz w życiu. Pochodził on od Iseia-kun. Jego rękawica świeciła się.

[Już się przebudziłeś, czerwony.]

Klejnot na pancerzu Albiona także zaświecił się białością. Czy oni mieszkali w klejnotach komunikacyjnych?

[Wreszcie się spotkaliśmy, ale w takiej sytuacji.]

[Racja. Naszym przeznaczeniem jest walczyć pewnego dnia. To się stanie]

[Ale biały, nie czuję od ciebie wrogości, takiej jak przedtem.]

[Twoja, czerwony, także jest na niesamowicie niskim poziomie.]

[Wygląda na to, że nasza dwójka interesuje się ciekawszymi rzeczami niż walka.]

[Zgadza się. Powinniśmy się od czasu do czasu zabawić. To nic złego, prawda? Spotkajmy się ponownie, Ddraig.]

[To byłoby zabawne, hm. Do zobaczenia znów, Albion.]

Rozmowa pomiędzy Sekiryuuteiem i Hakuryuukou. Obydwaj się pożegnali, ale Ise-kun ruszył naprzód i nie wyglądał na zadowolonego.

– Hej! Co to ma znaczyć!? Kim jesteś i co robisz!? Przez ciebie nie mogę ssać sutków mojej Buchou!?

Na twarzy Ise-kuna malowała się złość… Hej, hej. To cię tak zdenerwowało?

– Musisz stać się silniejszy, aby wszystko zrozumieć. Zbieraj siły, mój rywalu-kun, pewnego dnia będę z tobą walczył – gospodarz Smoka Wymycia odszedł, mówiąc coś takiego.

Odwrócił się w białym świetle i poleciał w górę. Wszyscy zaniemówili z powodu tego zdarzenia, którego nikt nie przewidział. Magiczny krąg destrukcji, który rozprzestrzeniał Kokabiel, zniknął.

…To koniec. Nawet jeśli ktoś nam przeszkodził, miasto zostało ocalone. Wtedy mój wzrok zatrzymał się na zwłokach Balby. Może to jeszcze się nie skończyło…… Ponieważ w kwaterze głównej Watykanu był ktoś, kto przejął jego badania. Kiedy stanę z tą osobą twarzą w twarz, co zrobię tym demonicznym świętym mieczem…… Nadal nie wiem. Ale teraz… Tak, od teraz…

PUK!

Ktoś uderzył mnie w głowę. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem śmiejącego się Ise-kuna.

– Zrobiłeś to, Casanovo! Hmmm. Więc to jest demoniczny święty miecz. Połączenie białych i czarnych rzeczy wygląda naprawdę pięknie – patrzył na moje ostrze z zainteresowaniem w oczach.

– Ise-kun, ja…

– Cóż, pomińmy teraz te skomplikowane rzeczy. W każdym razie, można powiedzieć, że wszystko się skończyło, prawda? Również sprawa twoich towarzyszy.

– Tak.

Dziękuję ci, Ise-kun. Obmyśliłeś i zrobiłeś to wszystko dla kogoś takiego jak ja.

– …Kiba-san. Znów możemy razem chodzić na spotkania klubowe, prawda? – zapytała mnie Asia-san ze zmartwioną twarzą. Martwiła się o mnie, mimo iż sama miała ciężko, gdy dowiedziała się o śmierci Boga. Naprawdę myślę, że jest z niej bardzo miła dziewczyna. Kiedy chciałem powiedzieć: „Ze mną w porządku”…

– Yuuto – powiedziała Buchou i przywitała mnie uśmiechem. – Yuuto – powtórzyła. – Cieszę się, że wróciłeś, oraz że zyskałeś Łamacz Ładu. Jestem taka dumna.

– …Buchou. Ja… wszyscy z klubu……… Zdradziłem ciebie, a przecież ocaliłaś moje życie… Nie ma słów, którymi mógłbym wyrazić moje przeprosiny…

Buchou pogłaskała mnie po policzku. Zawsze pocieszała mnie w ten sposób.

– Ale wróciłeś. To wystarczy. Nie możesz zmarnować uczuć swoich towarzyszy.

– Buchou… Przysięgam ci ponownie, ja, Kiba Yuuto, będę chronił ciebie i wszystkich moich towarzyszy, przez całe moje życie Skoczka grupy Rias Gremory.

– Ufufufu. Dziękuję. Nie mów jednak tego przed Ise, dobrze?

Kiedy spojrzałem na Ise-kuna, zobaczyłem, że gapił się na mnie oczami pełnymi zazdrości.

– Ja też chcę chronić Buchou przez stanie się Skoczkiem! Ale nie ma nikogo poza tobą, kto by mógł nim zostać! Weź więc za to odpowiedzialność i dokończ swoje zadanie! – powiedział to z nieśmiałym wyrazem twarzy.

– Tak. Wiem, Ise-kun.

– Więc teraz.

WUUUUM.

Dłonie Buchou okryła czerwona aura, która wydawała niebezpieczny dźwięk.

……Ummm. Co się stało Buchou? Kiedy zobaczyła moją niepewność, uśmiechnęła się.

– Yuuto, to kara za bycie samolubnym. Tysiąc klapsów.

Posiłki od Maou przybyły trzydzieści minut po tym, gdy wszystko się skończyło. Kiedy dostawałem lanie, Ise-kun tarzał się po ziemi ze śmiechu. Było to bardzo bolesne, ale dopiero wtedy poczułem, że wróciłem.


Nowy żywot[edit]

Kilka dni po historii z Kokabielem, Asia i ja doznaliśmy szoku, gdy przyszliśmy do pokoju klubowego i zobaczyliśmy siedzącą na kanapie cudzoziemkę.

– Hej, Sekiryuutei.

Dziewczyna z zielonym pasemkiem, Xenovia, miała na sobie żeński mundurek akademii Kuou.

– D-dlaczego tu jesteś!?

Nie mogłem ukryć mojego niepokoju i wycelowałem w nią palec.

PA!

Nagle z pleców Xenovii wyrosły czarne skrzydła! Eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeech!? To skrzydła diabła! Co to ma znaczyć!?

– Gdy odkryłam że Boga nie ma, postanowiłam samodzielnie dokonać apostazji i zostać diabłem. Otrzymałam figurę Skoczka od Rias Gremory. Wygląda na to, że nie jestem taka wielka jak Durandal. Jestem więc diabłem wartym jedną figurę. Będę także od teraz chodzić do tej szkoły, jako uczennica drugiej klasy oraz członkini Klubu Okultystycznego. Bądźmy dla siebie mili, Ise-kun – powiedziała Xenovia.

– …Nie mieszaj tak słodkiego głosu z poważnym.

– Naśladuję Irinę, ale okazuje się, że to nie jest wcale łatwe.

– Ale reinkarnacja!? Buchou, czy to w porządku użyć tej cennej figury w ten sposób?

Tak, odkryła prawdę, że Boga nie ma. Mimo wszystko była to pochopna decyzja!

– Cóż, posiadanie właścicielki Durandala dodaje wiarygodności. Dzięki temu mam teraz dwóch szermierzy, łącznie z Yuuto.

Buchou wyglądała, jakby ją to bawiło. Hej, czy to w porządku? Ale taki sposób myślenia był do niej podobny. Z pewnością jednak posiadanie w swoich szeregach szermierza, który włada legendarnym świętym mieczem Durandalem, napawał zaufaniem. Podczas Królewskich Gier nasi przeciwnicy będą przecież diabłami, więc Święty Miecz uwolni przeciwko nim całą swoja furię. Grupa Gremory stała się przez to silniejsza!

– Tak. Jestem teraz diabłem, nie ma dla mnie odwrotu. Nie, może to dobra rzecz. Hmmm, ale teraz, kiedy Boga nie ma, moje życie nie ma sensu. Służyć pod rozkazami diablicy, która była przedtem moim wrogiem… Nawet jeśli jest siostrą Maou… – Xenovia zaczęła opuszczać nisko głowę i coś pomrukiwać.

Ach, doznała jakichś obrażeń, ponieważ się modliła, zupełnie jak Asia. Może nie mnie to mówić, ale była z niej trochę dziwna dziewczyna.

– Tak przy okazji, gdzie jest Irina?

Skoro ona tu jest, to co się stało z Shidou Iriną?

– Irina powróciła do kwatery głównej z ciałem Balby i pięcioma Excaliburami, wliczając w to mój. Ich fragmenty, które pełniły funkcję rdzenia, zostały odzyskane. Nasza misja została więc zakończona pomyślnie. Mając rdzenie mogą znów tworzyć święte miecze.

Kiba i Xenovia zniszczyli Excalibur zrobiony z czterech mieczy. Fragmenty oryginalnego Excalibura były jednak bezpieczne.

– Czy to w porządku, że dałaś im swój Excalibur? Nie, czy to w porządku zdradzić Kościół?

– Dałam im mój Excalibur na wszelki wypadek. W przeciwieństwie do Durandala, może go używać ktoś inny. Mój Durandal mi wystarczy. Kiedy wspomniałam im o nieobecności Boga, zamilkli. Przez tę wiedzę stałam się outsiderem. Kościół nienawidzi takich ludzi podobnie jak herezji. Odcięli się ode mnie, nawet jeśli jestem posiadaczką Durandala. Postąpili podobnie jak w przypadku Asi Argento.

Zaczęła się śmiać…. Czy Kościół zawsze posuwa się tak daleko, aby pozbyć się ludzi oskarżonych o herezję? To naprawdę ekstremalne.

– Irina miała szczęście. Z powodu swoich ran nie mogła wziąć udziału w bitwie co poskutkowało tym, że nie poznała prawdy. Jej wiara była mocniejsza od mojej. Gdyby usłyszała słowa Kokabiela, to nie wiem, co by się z nią stało.

Im bardziej chrześcijanin jest skromniejszy, tym bardziej zabolałaby go ta prawda. W najgorszym wypadku oznaczałoby to, że ich całe dotychczasowe życie nie miało sensu. Nie wiadomo, co wtedy stałoby się z ludźmi.

– Poza tym była bardzo rozczarowana, że zostałam diabłem. Nie byłam w stanie jej powiedzieć, że to z powodu braku Boga. Nasze pożegnanie było trudne. Możliwe że kiedy ponownie się spotkamy, będziemy wrogami – powiedziała Xenovia, zwężając swoje oczy.

Jak czuła się Irina po powrocie do domu…?

Kiedy wszyscy się zebrali, Buchou przemówiła:

– Kościół skontaktował się z nami, diabłami. A dokładniej, to z Maou, który rozmawiał z nimi na temat tego incydentu. Powiedzieli, że „nawet jeśli nie wiemy na ten temat wystarczająco dużo, to chcieliśmy się z tobą skontaktować z powodu tej nieuczciwej i niejasnej operacji upadłych aniołów”. Przeprosili też z powodu Balby, ponieważ przez ich błąd udało mu się kiedyś uciec.

…Więc nie odczuwali satysfakcji. Cóż, byliśmy w końcu wrogami. A może to my powinniśmy byli być zadowoleni, ponieważ przeprosili nas za Balbę.

– Ale ta szkoła naprawdę napawa mnie przerażeniem, a to z powodu jeszcze jednej siostry Maou, która tutaj chodzi – powiedziała z westchnieniem Xenovia.

Jeszcze jedna siostra Maou? Zaraz… czy to może… Tylko dwie wysokoklasowe diablice chodzą do tej szkoły. Czy to może jest… Kaichou!? Kiedy spojrzałem na Buchou, potwierdziła to skinieniem głowy. Hawawawawa… Coś takiego było prawdą!?

Och, a tak. Sala gimnastyczna oraz boisko, które zostały zniszczone przez Kokabiela, naprawili ludzie Maou-sama. Byłem naprawdę pod wrażeniem ich mocy – uwinęli się w jedną noc. Jeśli o tym pomyśleć, to w innym wymiarze zbudowali replikę szkoły. To musiała być dla nich bułka z masłem. Ale mieć wsparcie Maou… Doprawdy, co się działo z tą szkołą…

– Azazel, Naczelnik Upadłych Aniołów – zaczęła nam tłumaczyć Buchou. – Przesłał prawdziwy opis tego zajścia do aniołów oraz diabłów. Kradzież Excalibura była wyłącznie prywatną inicjatywą Kokabiela. Inni przywódcy nie wiedzieli o tym. Chciał zwiększyć napięcie panujące pomiędzy trzema stronami. Z powodu próby wywołania następnej wojny został umieszczony na wieczność w stanie zamrożenia w Kokytos[17].

Zatem Kokabiel już nam się nigdy więcej nie pokaże. To dobrze. Nie chciałem widzieć tego dzikusa ponownie na oczy. Zdecydowanie był jakimś głupim, upadłym aniołem, mającym świra na punkcie wojny.

– Wszystko zakończyła interwencja Smoka Wymycia. Wysłali go, aby powstrzymał szaleństwo jednego z nich.

Wtedy, kiedy Smok Wymycia zstąpił z nieba, był w swojej formie Łamacza Ładu. Jego zbroja, w przeciwieństwie do mojej, była kompletna. To był idealny Łamacz Ładu… Wynikałoby z tego, że byłem znacznie słabszy niż on. Pewnego dnia stanę z nim twarzą w twarz. Hakuryuukou, Albion. Nie znam jego prawdziwego imienia, ale zanim ponownie się spotkamy, muszę zmniejszyć dystans, który nas dzieli.

– Wyznaczono także spotkanie pomiędzy reprezentantami aniołów i diabłów, a Azazelem. Najwyraźniej Azazel chce nam coś przekazać. Słyszałam, że chce przeprosić za Kokabiela. Chociaż byłoby to podejrzane – powiedziała Buchou z obrzydzeniem i wzruszyła ramionami.

Zatem przywódcą upadłych aniołów był ktoś o wybujałym ego. Ale sam fakt, że reprezentanci trzech frakcji zbiorą się razem, był niesamowity, prawda? Nie wiem, o czym zamierzają ze sobą rozmawiać, ale wyglądało na to, że wpłynie to znacząco na przyszłość świata…

– Nas także zaproszono na to spotkanie. Braliśmy udział w tym zajściu i musimy zdać z niego raport.

– Mówisz poważnie!?

Nie byłem jedyną osobą, którą zaskoczyły słowa Buchou. Na twarzach wszystkich malował się szok. Cóż, nic dziwnego. Każdy byłby zdziwiony, gdyby powiedziano mu, że trafi do miejsca pełnego ważnych ludzi! Co się tam wydarzy? Dla naszego świata było to… Ach, racja, prawie zapomniałem.

– Smok Wymycia jest po stronie upadłych aniołów, prawda? – zapytałem Xenovię o coś, co mnie trapiło.

– Tak – odpowiedziała. – Azazel zbiera właścicieli Boskich Darów, którzy są w posiadaniu Longinusów. Nie wiem, co planuje, ale nie będzie z tego nic dobrego. Smok Wymycia jest ich najlepszym wojownikiem. Słyszałam, że jeśli chodzi o jego siłę, to jest na czwartym, czy piątym miejscu, wliczając w to przywódców Grigori. Innymi słowy, jest także silniejszy od ciebie, a jesteś przecież jego rywalem.

Najsilniejsza czwórka!?

…Dlatego tak łatwo pokonał Kokabiela, któremu nawet my nie mogliśmy sprostać. Wyglądało na to, że znaleźliśmy się w poważniej sytuacji, prawda Ddraig?

Xenovia spojrzała na Asię.

– …Racja, przepraszam cię, Asiu Argento. Od kiedy Bóg nie istnieje, jego pomoc i miłość nie działają. Przepraszam cię. Uderz mnie tak mocno, jak tylko chcesz – Xenovia skłoniła się nisko. Przepraszała w japoński sposób. Jej twarz pozostała niewzruszona, więc nie mogłem powiedzieć, co miała na myśli.

– …Nie, nie zamierzam robić czegoś takiego, Xenovia-san. Cieszę się z mojego obecnego stylu życia. Mimo iż jestem teraz diabłem, spotkałam kogoś… ludzi, którzy są dla mnie ważni. Miejsce, w którym mieszkam, ludzie, których poznałam, wszystko to napawa mnie szczęściem – Asia uśmiechnęła się niczym Najświętsza Maria Panna i przebaczyła jej.

Aaach, Asia to naprawdę dobra dziewczyna… Twój brat naprawdę się wzruszył! Jej kondycja psychiczna była zapewne w opłakanym stanie po tym, jak poznała prawdę o Bogu. Jednak dzięki mnie i Buchou wróciła do normalności.

– …Więc obie jesteśmy jedynymi chrześcijankami, które poznały prawdę o Bogu. Nie będę już nic mówiła o karze bożej, która miała cię spotkać. A więc herezja, co? Byłam podziwianą użytkowniczką świętego miecza, ale teraz jestem heretyczką. Nie mogę tego zapomnieć, jak zmieniły się ich oczy i postawy, kiedy mnie zobaczyli.

W tym momencie wydawało mi się, że w oczach Xenovii dojrzałem przebłysk smutku.

– Pójdę już więc. Jest dużo rzeczy, których muszę się dowiedzieć, zanim przeniosę się do tej szkoły. – Xenovia próbowała wyjść z pokoju.

– Ummmm! – Asia postanowiła ją zatrzymać. – W następny weekend idziemy się wszyscy zabawić. Może chciałabyś do nas dołączyć? – zapytała z uśmiechem.

Xenovia otworzyła szeroko oczy ze zdumienia i lekko się uśmiechnęła.

– Innym razem. W tym czasie nie będę zainteresowana. Chociaż…

– Chociaż?

– Mogłabyś następnym razem oprowadzić mnie po szkole? – zapytała Asię z uśmiechem.

– Tak! – Asia również odpowiedziała uśmiechem.

Hmmm, mam nadzieję, że się zaprzyjaźnią. Xenovię było trudno zrozumieć, ale wyglądała na dobrą osobę.

– Przysięgam w imieniu mojego Świętego Miecza Durandala. Chciałabym również stoczyć bitwę z posiadaczem demonicznego świętego miecza.

– W porządku. Następnym razem nie przegram – odpowiedział z uśmiechem Kiba.

Po tych słowach Xenovia wyszła z pokoju. Czułem, jak z ciała Kiby emanowało coś silnego, wymieszanego z poczuciem pewności siebie. Cały ten incydent zmienił coś w nim.

KLASK!

Buchou klasnęła w ręce.

– A teraz, kiedy wszyscy już są, zacznijmy znów nasze zajęcia klubowe!

[TAK!]

Odpowiedzieliśmy zgodnymi głosami. Tego dnia znów śmialiśmy się będąc w komplecie.



PRZYJACIELE[edit]

[Znajdź je wszystkie! SMOCZE KULE!]

Pokój z karaoke.

Trzymając mikrofon w dłoni śpiewałem piosenkę z anime.

– Yo! Dragon Ballowy idioto!

– Cholera! Powinieneś właśnie być z Asią, ty cholerny sadysto!

Motohama i Matsuda dalej mnie wygwizdywali. Asia również dobrze się bawiła. Chociaż Koneko-chan nie brała udziału w śpiewaniu, to zajadała się lodami oraz pizzą. Okularnica Kiryuu dalej była zajęta wybieraniem piosenki. Kiba zaś… pił z gracją kawę. Chi! Ten przystojniaczek popisuje się nawet w takim miejscu! Czy to w porządku?

Korzystaliśmy z wolnego dnia bawiąc się, tak jak planowaliśmy. Spotkaliśmy się przed stacją. Wraz z Motohamą i Kiryuu skopaliśmy tyłek Matsudzie, który spóźnił się całe pół godziny! Potem poszliśmy na kręgle. Rozgrywając aż cztery gry nieźle się zmęczyliśmy, toteż wpadliśmy na pomysł, aby iść na karaoke. I tak od tego momentu śpiewaliśmy bez końca. Asia i Kiba jeszcze nie śpiewali, ale sprawię, że potem to zrobią. Właściwie to chciałem zaśpiewać z Asią w duecie! Śpiewanie razem z blondwłosą ślicznotką jest najlepsze, o tak! W dodatku Asia była dziś ubrana w strój gotyckiej lolity Była taka słodka! Jak łatwo się domyślić, był to pomysł Kiryuu. Jak mam to ująć… Więc nawet „pani umysłu” może sprawić że Asia, która kiedyś była Chrześcijanką, ubierze się w tak wyszukany sposób!

「Zacznę od śpiewania modlitewnych hymnów.」

Wszystko wskazywało na to, że Asia tak powie. Ale gdyby tak postąpiła, to wszyscy byśmy poginęli, w końcu byliśmy diabłami. Bardzo cię więc proszę, Asiu, nie rób tak!. Zaprosiłem też Sajiego, ale odmówił z płaczem i słowami: „Kaichou zabroniła mi zabaw z płcią przeciwną”. Z pewnością chciał tutaj z nami być! Bycie sługą Kaichou było bardzo rygorystyczne.

Zrobiłem łyk soku, aby nawilżyć gardło po śpiewie. Dużo się naśpiewałem. Buchou i Akeno-san nie były z nami, tylko poszły na wspólne zakupy. Wcześniej dostałem MMS-a z takim tekstem: „Obecnie wybieram kostium kąpielowy. Wezmę taki, który na pewno ci się spodoba”, a pod spodem serduszko. Na widok fotografii wysłanej z przebieralni doznałem krwotoku z nosa. Hahaha. Moja Onee-sama z pewnością działała podniecająco. Gufufu. O tak.

Basen zostanie wkrótce otwarty. Dzięki Buchou będziemy mogli spędzić na nim cały wolny dzień, bawiąc się tyle, ile tylko będziemy chcieli. Po Buchou swoim kostiumem kąpielowym pochwaliła się także Akeno-san! Uchyoooooou! Dwa erotyczne kostiumy kąpielowe, noszone przez dwie Onee-sama, mające takie ciałka! Mojemu ślinotokowi nie było końca! Aaach! Niech to lato nadejdzie jak najszybciej!

– …Ise-senpai, z twojego nosa leci krew – powiedziała Koneko-chan ze wzrokiem pełnym wyrzutów.

Och, czy to prawda? Krwawię z nosa.

– Myślałeś o czym zboczonym, prawda?

Au! Koneko-chan miała rację!

– Oya? Rozmiar twojego „interesu”…

Oooooooooi! Kiryuu! Nie używaj teraz swoich okularów do badania mojego rozmiaru!

– …Myślisz o Buchou-san? – zapytała Asia z niezadowoloną twarzą. Ostatnio bywała naprawdę surowa…

– Hahaha, to nic takiego! P-pójdę na chwilę do łazienki! – Wstałem z mojego miejsca i opuściłem pomieszczenie.

Po tym, jak obmyłem mój nos z krwi i wyszedłem z łazienki, zobaczyłem Kibę, który siedział na pobliskim krześle.

– Och. Czyżby coś się stało?

– Tak. Coś.

Usiadłem na krześle obok Kiby.

– Aaach. Jestem taki zmęczony. Też dałem się ponieść.

– Wygląda na to, że zbytnio się ekscytowaliśmy podczas pierwszej gry w kręgle.

– Po części tak.

Obydwaj roześmialiśmy się.

– Ise-kun – zaczął Kiba z poważną miną. – Chciałbym okazać ci moją wdzięczność. Dziękuję ci.

Ten gość siedział przed łazienką po to, aby to powiedzieć…

– …W porządku. Twoi towarzysze także ci przebaczyli. Buchou i reszta również. Dlatego już do tego nie wracajmy.

– …Ise-kun.

Uu… Nie wypowiadaj mojego imienia z załzawionymi oczami! Przerażasz mnie!

– W-więc zaśpiewamy razem moją ulubioną piosenkę?

– Heech. Więc masz ulubioną piosenkę, Ise-kun?

– Pozostaw to mnie. Mogę śpiewać piosenkę z openingu Dragon Balla dwadzieścia cztery godziny na dobę.

– Ch-chyba muszę się na to przygotować.

– A kogo to obchodzi. Zróbmy duet Piona i Skoczka Klubu Okultystycznego.

– Tak, tak.

Po tej rozmowie wróciliśmy do pokoju i natychmiast chwyciliśmy mikrofony. Byliśmy płonącym duetem. Wtedy ujrzałem prawdziwy uśmiech Kiby.

Później, tego samego dnia, zdjęcie naszej dwójki wykonanej przez Kiryuu obiegło całą szkołę i wszyscy mówili o nas, jak o parze! Rany, dajcie mi odetchnąć!

Posłowie[edit]

– Tak… Po prostu wypij mój „Excalibur”(x7)…

Minęło trochę czasu. Z tej strony Ishibumi. Nareszcie tom trzeci. Poszło naprawdę szybko. Początkowo wyglądało to wszystko na jakiś gejowski związek, ale z powodu całej historii i ostatniej sceny pomiędzy Iseiem i Kibą, nadałem temu tomowi taki „tytuł”. Chciałem tu odsłonić całą intrygę dotyczącą Kiby. Teraz Buchou zdobyła nową figurę oraz członkinię klubu. Nowo narodzony Skoczek, Xenovia! Skoczek-kobieta! Posiadaczka świętego miecza, który pierwotnie należał do Watykanu. Właścicielka potężnego Świętego Miecza, Durandala. Jest kłopotliwą dziewczyną, ponieważ często mówi rzeczy, których potem żałuje. Ise wspominał podczas historii, że jest ona dziewczyną, której nie da się „wykorzystać”. Tak przy okazji, dalej może korzystać ze świętego miecza po tym, jak stała się diabłem. Jest niepokonana.

Teraz przedstawię wam nowe postacie. Sona Sitri-Kaichou. Spadkobierczyni Domu Sitri, wysokoklasowych diabłów. Saji Genshirou, członek Domu Sitri. Jest sługą Sony-kaichou i jednocześnie Pionkiem, podobnie jak Ise. Shidou Irina, przyjaciółka Iseia z dzieciństwa. Powstała na potrzeby reprezentacji strony Kościoła/Nieba. Jeśli znów będę miał ku temu okazję, to Irina wróci, ponieważ jest osobą związaną z aniołami.

W następnym tomie będzie wreszcie lato! Jeśli mówimy lato, to myślimy kostiumy kąpielowe! Basen! Nawet jeśli to ostatnia część historii, dwie Onee-sama kupujące erotyczne kostiumy dla Ise musiały się pojawić. Tak to już jest. Rywalizacja pomiędzy Rias i Asią o Iseia. Oraz Akeno, która będzie go próbowała podebrać, jeśli zobaczy ku temu możliwość. Użyje swojej kobiecości, jako broni do podbicia jego serca. Ise zaś będzie balansował na krawędzi życia i śmierci z powodu nadmiernych bodźców, które powodują dużą utratę krwi. Do tego dodajmy jeszcze Xenovię, która również przyłączy się do zabawy! A co z Koneko!? Ostatnimi czasy nawet ja zaczynam zazdrościć Iseiowi. „Cholera! Dlaczego tylko on jest popularny!? Może sobie miętosić tyle cycków, ile chce!”. Nawet ja opisuję to z łzawiącymi oczami.

Tym razem powstrzymałem Ise przed uczestnictwem w bitwie. Nawet jeśli wtedy był to stan niepełny, to w poprzednim tomie osiągnął Łamacz Ładu, więc tym razem miał pełnić funkcję wsparcia. Sprawiłem, że tym razem to pozostali dawali z siebie wszystko. Cóż, w następnym tomie Iseia spotka coś niesamowitego. Bo oto w czwartym tomie przywódcy trzech potęg ujawnią się! Dzięki nim nastąpi duży rozwój wydarzeń. O czym będą dyskutować na spotkaniu? Mimo że w tym tomie zostało powiedziane dużo, to w następnym również wyjaśni się kilka spraw. Może. Także Smok Wymycia i Albion, którzy wreszcie się pojawili. Jego pojawieniu towarzyszyło załamanie równowagi sił. Jak potoczy się historia, kiedy spotka się z Iseiem…

W następnym tomie pojawi sie drugi Goniec Buchou! Wszystko, na co czekacie, jest już gotowe! Naszych bohaterów spotka wiele kłopotów w tomie czwartym!

Teraz podziękowania.

Miyama-zero-sama, dziękuje ci za piękne ilustracje! Sprawiam ci kłopoty, przedstawiając coraz więcej postaci, ale współpracujmy ze sobą nadal! Główny redaktorze, H-sama, dziękuję ci za te wszystkie erotyczne rady, które mi dawałeś! Zaczynam stawać się autorem erotyków, który myśli o tych wszystkich zboczonych rzeczach! Gdyby nie kazano poprawić mi kilku fragmentów, do dla tego dzieła wprowadzono by ograniczenia wiekowe!

Obrazek przedstawiający Akeno został poprawiony, gdyż wcześniej był trochę przesadzony.

Do czytelników: dziękuję, że mnie tak wspieracie i piszecie tyle listów. Byłem tak szczęśliwy, że aż się popłakałem, kiedy otrzymałem od Was listy z ilustracjami! Gdybym dostał ich więcej, mógłbym pisać jeszcze bardziej zboczone rzeczy… Nie. Chciałem powiedzieć, że mogę pisać DxD z większą pasją! Wypatrujcie proszę tomu czwartego oraz niesfornego tańca piersi Buchou i pozostałych dziewczyn z klubu.


Odnośniki tłumacza[edit]

  1. Japoński okrzyk wyrażający radość, uznanie, pozdrowienie. Coś w rodzaju polskiego „hura!”.
  2. Zwrot oznaczający podziękowanie (bogom, gospodarzowi) za posiłek, jednocześnie rozpoczynający go.
  3. Japoński skrót pochodzący od Shōtarō complex, w Japonii oznaczający pokładanie swoich uczuć w młodych chłopcach lub też osoby wykazujące takie skłonności.
  4. Nazywany także pączkowym curry, popularna japońska potrawa. Jest to owalna bułka, w której znajduje się określona ilość curry.
  5. Przewodnicząca Samorządu Szkolnego.
  6. Rodzaj grubego japońskiego makaronu zrobionego z mąki pszennej.
  7. Damskie obszerne majtki, zwykle do kolan. (Przykład)
  8. Japoński skrót pochodzący od słowa lolita complex, w Japonii oznaczający pokładanie swoich uczuć w młodych dziewczynkach lub też dorosłych kobietach na takie stylizowanych.
  9. Excalibur, to jak zapewne wszyscy wiedzą, miecz legendarnego Króla Artura. Durandal był orężem rycerza Rolanda, zaś Miecz-Trawosiecz to jeden z „trzech świętych skarbów”, japońskich regaliów symbolizujących najwyższą władzę cesarza nad państwem.
  10. Yōkai – ogólna nazwa mitycznych stworzeń-potworów występujących w japońskiej mitologii i tradycjach ludowych.
  11. Kōhai - słowo określające młodszych wiekiem lub stażem mężczyzn.
  12. To, co wszyscy lubią – cycki!
  13. Wielki Zboczony Król.
  14. Tradycyjny sposób siedzenia stosowany w Japonii w pomieszczeniach z tatami.
  15. Wiceprzewodnicząca.
  16. Biały Cesarski Smok.
  17. Kokytos w mitologii greckiej to jedna z pięciu rzek Hadesu, zwana rzeką lamentu. Umarli, którzy nie byli w stanie zapłacić Charonowi za przewóz przez Styks, musieli wędrować jej brzegiem przez sto lat. Od niej brała początek rzeka Lete ("Zapomnienie"), a jednym ramieniem wylewał się w jej koryto Styks.


Wróć do strony głównej Rozpocznij czytanie tomu trzeciego