High School DxD:Tom DX5 Żywot 6

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Żywot 6: Mroczna Historia Białego Cesarskiego Smoka[edit]

Wydarzyło się to pod koniec rundy preeliminacyjnej Pucharu Azazela. W Rezydencji Hyoudou złożyła wtedy wizytę blondwłosa piękność ubrana w białą szatę i biały, spiczasty kapelusz, który podkreślał jej wizerunek czarownicy!

– Dzień dobry, Oppai Smoku-san.

Ta czarodziejka o wspaniałym uśmiechu, to Lavinia Reni-san! Była transcendentalną pięknością, należącą zarówno do tajnej grupy Grigori, Drużyny Slash Doga, a także do organizacji magów, znanej jako Grauzauberer! Była też posiadaczką jednego z Longinusów, Ostatecznego Upadku! Była też kimś w rodzaju młodszej siostry dla mojego rywala, Valiego, a także tak niesamowitą osobą, że nawet on bał się jej narazić. Cóż, ja sam widziałem w niej tylko atrakcyjną i miłą starszą siostrę…więc nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego Vali nie potrafił sobie z nią radzić. Lavinia-san nie przyszła jednak sama, gdyż towarzyszyła jej dwójka ludzi.

– Witaj, Chichiryuuteiu.

– Przez kilka dni będziemy pod twoją opieką, Hyoudou Isseiu-kun!

Przystojny, wyglądający jak przestępca mężczyzna, to Samejima Kouki-san, a żwawa dziewczyna z upiętymi włosami, to Minagawa Natsume-san (także bardzo ładna!). Ta trójka stała się naszymi towarzyszami, gdy jakiś czas temu pomogli nam z atakiem Ponurych Żniwiarzy. Z powodu wizyty tych trzech rzadkich gości, chcieliśmy ich zabrać do pokoju VIP-ów, na najwyższym piętrze domu, ale oni odmówili.

– Nie jesteśmy aż tak ważnymi osobami i nie jesteśmy tu z żadnego, ważnego powodu.

Dlatego ugościliśmy ich w salonie. Wszystkie dziewczyny mieszkające w moim domu były bardzo zaciekawione, więc też były obecne, podczas gdy Akeno-san zaparzyła herbaty dla naszych gości.

– Skoro jesteście tu wszyscy troje, to domyślam się, że coś musiało się wydarzyć? – zapytała Rias, kiedy już wszyscy się przywitaliśmy.

Kiedy Lavinia-san usłyszała to pytanie, upiła łyk herbaty i spojrzała na Minagawę-san i Samejima-san, uśmiechając się cierpko.

– No cóż, otóż widzicie…. – zaczęła Minagawa-san.

Nie skończyła jednak mówić, gdyż wszyscy wyczuliśmy coś w powietrzu i spojrzeliśmy w stronę drzwi. Zauważyliśmy, że stoi tam trójka ludzi. Bikou z Drużyny Valiego, wychylał zza framugi połowę swojej twarzy, wraz ze szkarłatnowłosą dziewczyną i chłopakiem z głową świni! Bikou był razem z obecnymi Sha Wujingiem i Zhu Bajie. K-kiedy oni weszli do mojego domu!? Cała trójka była zaskoczona, gdy zauważyła, że się na nich patrzymy!

– Ach! Zostaliśmy wykryci, Bikou-san!

Sha Wujing wydawała się być zdenerwowana, ale Bikou mlasnął tylko językiem.

– Tch! Wycofujemy się, Wujing, Bajie!

Gdy Bikou i Sha Wujing zorientowali się, że zostali przyłapani, natychmiast uciekli.

– Dobrze, a więc idę z wami…

Zhu Bajie też ruszył w ich ślady.

– Niech ktoś za nimi idzie – powiedziała od razu Rias.

– Tak jest!

Xenovia i Irina odpowiedziały szybko na polecenie Rias i ruszyły w pogoń.

Wszyscy byliśmy zaskoczeni i zdumieni tą nagłą sytuacją.

Rias najwyraźniej wyczuła kłopoty, gdyż westchnęła i przyłożyła dłoń do czoła.

– Ta trójka jest z Drużyny Valiego – powiedziała.

Minagawa-san uśmiechnęła się wymuszenie i skinęła głową.

– …Umm, właściwie to, Vali…nasłał tych zabójców na nas, albo tylko na Lavinię.

—!

Ta informacja zaskoczyła nas wszystkich, ale jednocześnie też zaciekawiła.

Vali wysłał swoich kompanów jako zabójców, aby zgładzili Lavinię-san, która jest dla niego niczym starsza siostra.

Ach, skoro o tym mowa, to Kuroka i Le Fay, które też mieszkały w moim domu, były nieobecne! Cz-czy to oznacza, że im Vali też zlecił jakąś misję…?

– Samejima-san i Minagawa-san…mogę tak się do was zwracać? – zapytałem naszych gości.

– Wystarczy Natsume – odparła Minagawa-san, znaczy, Natsume-san.

– Przecież Lavinia-san jest dla Valiego jak starsza siostra, prawda? Dlaczego więc wysłał Bikou i resztę, aby ją zamordować…? – zapytałem.

Natsume-san westchnęła ciężko.

– To skomplikowana sprawa… Odłóżmy więc to na razie na bok. Chcielibyśmy poprosić cię o pomoc, Hyoudou Isseiu-kun, skoro jesteś rywalem Valiego.

Samejima-san też się roześmiał i zaczął mówić:

– Tak w skrócie, będzie nam łatwiej, jeśli przez jakiś czas pomożesz nam chronić Lodową Księżniczkę. Za trzy dni, w pobliżu tego miasta odbędzie się zebranie magów, powiązanych z Drużyną DxD. Bylibyśmy wdzięczni, gdybyś nam do tego czasu pomógł.

Zebranie czarodziejów powiązanych z DxD? Ach, wydaje mi się, że Rossweisse-san już o tym wspominała.

Rossweisse-san podniosła nagle rękę do góry.

– Ach, ja też zamierzam wziąć udział w tym zebraniu. Rozumiem, więc Lodowa Księżniczka będzie reprezentowała Grauzauberer.

– Zgadza się – odparła Lavinia-san.

Nagle zauważyłem, że brakowało tu kilku osób.

– Ikuse-san i reszta nie przyszli tu razem z wami? – zapytałem Natsume-san.

Zauważyłem, że przywódca ich drużyny był tu nieobecny.

– Tobio i pozostali członkowie musieli wyruszyć na inną misję, więc powiedział nam „Póki nas nie będzie, chrońcie Lavinię przed wygłupami Valiego”. Obawiam się jednak, że nie będziemy mogli wezwać ich na pomoc – odparła Natsume-san, wzruszając ramionami.

„Wygłupami Valiego”, hmm…. Więc nawet najsilniejszy Biały Cesarski Smok w historii, był dla niektórych tylko starym, dobrym przyjacielem?

Lavinia-san natomiast…

– Fufufu, to zupełnie, jakbym bawiła się z Va-kunem w berka.

Mimo że zabójcy obrali ją sobie za cel, to ogóle nie wydawała się tym przejmować. Może po prostu czuła się tak, jakby grała ze swoim młodszym bratem, Valim, w jakąś grę.

Tymczasem Xenovia i Irina wróciły z pościgu za Bikou i pozostałymi.

– Ech, wymknęli się nam.

– Byli za szybcy.

Obie wydawały się być bardzo zirytowane.

– Zastanawiam się co Bikou miał na myśli, kiedy powiedział „Zdecydowanie odzyskamy tą rzecz”? – powiedziała Xenovia.

Kiedy Natsume-san to usłyszała, uśmiechnęła się.

– Więc małpiszon też bierze w tym udział? – zapytała.

Te słowa jeszcze bardziej mnie zdezorientowały. Z drugiej strony, Rias mniej więcej zorientowała się w naturze prośby i skinęła głową.

– Rozważmy dlaczego Vali nasłał zabójców. Faktem jest, że śledzili was aż tutaj…. Jednak nie mamy tyle wolnego czasu, żeby bawić się z nimi w podchody – powiedziała.

Zgadza się, preeliminacje Turnieju Królewskich Gier, weszły w fazę finałową. Chociaż miewaliśmy chwile wolnego czasu, tak jak teraz, to jednak byliśmy wtedy bardzo zajęci. Jednak nie zamierzaliśmy zignorować prośby od przyjaciółki. Rias i ja spojrzeliśmy na siebie i skinęliśmy głowami.

– Armia ochroniarzy bardziej będzie przeszkadzać, niż pomagać, więc dostaniesz do ochrony po jednej osobie z parostwa mojego oraz Isseia – powiedziała Rias.

– Dokładnie – potwierdziłem.

Biorąc pod uwagę dostępność i potrzebę zaznajomienia się z magią, wybrałem Rossweisse-san z mojego parostwa, a Rias wyznaczyła Akeno-san, ze względu na jej bliskie powiązania z niektórymi członkami Drużyny Slash Doga.

– To świetna okazja i myślę, że będę w stanie zobaczyć techniki Lodowej Księżniczki z bliska.

– Ufufu, jak to powiedzieć? To wszystko brzmi zabwnie.

Zarówno Rossweisse-san, jak i Akeno-san, wydawały się być zadowolone. Jednak skoro mój rywal stał za tym wszystkim, to….

– Ja, Hyoudou Issei, także pomogę! – oznajmiłem wszystkim.

Tak oto, wraz z Akeno-san i Rossweisse-san, dołączyliśmy do Natsume-san i Samejima-san, jako ochroniarze Lavini-san.

Tak więc co zamierza zrobić Vali…?


Akeno-san, Rossweisse-san i ja, eskortowaliśmy Lavinię-san, gdy przybyliśmy to dwudziestopiętrowego apartamentowca, który służył za biuro dla Drużyny Slash Doga.

Biuro mieściło się w innym mieście, oddalonego jednak od naszego o tylko dwa przystanki jazdy pociągiem. W budynku do którego weszliśmy, dwa pierwsze piętra zajmowały sklepy detaliczne, takie jak spożywczaki, apteki, salony piękności i tym podobne. W najgłębszej części drugiego piętra, znajdowało się nieoznakowane biuro, w którym mieściła się siedziba Drużyny Slash Doga. Najwyraźniej zastosowano tu jakąś technikę, dzięki której zwykli ludzie trzymali się od tych drzwi z daleka. Cóż, odnosiłem wrażenie, że cały budynek należał do Grigori…

Przypadkowo, bar „Czarny Pies”, w którym był zatrudniony Ikuse-san, znajdował się niedaleko tego apartamentowca. Ikuse-san pracował tam jako barman, a Lavinia-san jako piosenkarka. Na pierwszym piętrze budynku, w którym znajdował się bar, była też restauracja, w której pracowali inni członkowie Drużyny Slash Doga. Najwyraźniej, Ikuse-san czasami gotował tam niesamowite dania dla jej klientów.

Gdy weszliśmy do biura, zobaczyliśmy rzędy biurek z komputerami i szafki na dokumenty. Wyglądało ono tak samo jak to, w którym urzędowało moje własne parostwo.

Nagle, z głębi pomieszczenia wyłonił się cicho czarny pies, Jin. To było nawet trochę straszne, gdyż nie wyczułem jego obecności….

Natsume-san pogłaskała go po głowie.

– Cześć, Jin. Tobio zostawił cię tutaj samego?

Jin przeniósł swoje spojrzenie z Natsume-san na nas, a dokładniej rzecz biorąc, to na Akeno-san. Podszedł nawet do niej i usiadł przy jej nogach. Jin najwyraźniej lubił Akeno-san. Być może emanowała podobną aurą, co jego właściciel.

Kiedy Natsume-san to zobaczyła, roześmiała się.

– No tak, skoro Akeno-chan i Tobio są kuzynami, to Jin najwyraźniej zauważył podobieństwo między nimi.

Tak jak powiedziała Natsume-san, Akeno-san i przywódca Drużyny Slash Doga, Tobio Ikuse, byli kuzynami. Dlatego czarny pies, Jin, pomagał już wcześniej Akeno-san.

– Ufufu, dawno się nie widzieliśmy, Jin-chan.

Akeno-san także wydawała się być zadowolona, gdy głaskała Jina po głowie.

Gdy Natsume-san się temu przyglądała, o czymś sobie przypomniała.

– A właśnie! Słyszałaś ostatnio o Suzaku!?

Akeno-san była zaskoczona, gdy wspomniano o obecnej głowie Klanu Himejima, która była także jej kuzynką.

– Cz-czy coś się jej stało?

– Naprawdę to zrobiła! Rany, ona jest taka nierozsądna….

W ten sposób, Akeno-san i Natsume-san usiadły na krzesłach i zaczęły z podekscytowaniem rozmawiać o wspólnych znajomych. Z drugiej strony, Rossweisse-san i Lavinia-san rozsiadły się na sofie i zaczęły rozmawiać o jakichś starych księgach magicznych.

– T-ta księga to…! Interpretacja „Księgi Przysięgi”, napisana przez Grauzauberer, prawda!? Jest tu też egzemplarz „Picatrix”, z komentarzem Mefistofelesa! Jejku, tyle niesamowitych ksiąg tak po prostu leży sobie dookoła!

Podekscytowana Rossweisse-san, podniosła książki ze stosu, który leżał na jednym z biurek.

– Jeśli to księgi wydane przez nasze stowarzyszenie, to możesz ich pożyczyć ile tylko chcesz – powiedziała uśmiechnięta Lavinia-san.

– N-nie mogłabym! Przecież Grauzauberernie udostępniło jeszcze tych ksiąg do publicznej dystrybucji! N-naprawdę mogę pożyczyć tak cenne dzieła!?

– Sądzę że tak. Spytam jeszcze dyrektora, ale wątpię aby miał coś przeciwko.

– Po raz kolejny przekonuję się, że DxD to przydatna organizacja!

W każdym razie rozmowa o książkach wydawała się być owocna. Ach, najwyraźniej Akeno-san i Natsume-san, a także Rossweisse-san i Lavinia-san, zagłębiły się w dyskusjach.

Nagle do pokoju weszła nowa osoba.

Była piękną kobietą o europejskich rysach twarzy i włosach w kolorze ciemnego blondu, upiętych w dwa kucyki! Miała też różnego koloru oczy. Prawe było jasnoniebieskie, a lewe ciemno-czarne. W ramionach niosła dziwne zwierzę (które wyglądało na czworonożne), noszące na twarzy coś w rodzaju maski. Gdy tak pomyślałem, pojawiły się kolejne dwa zwierzaki, które ocierały się o jej nogi.

– W-witaj. Nazywam się Nanadaru Shigune i należę do Drużyny Slash Doga – przywitała się ze mną piękność z trójką zwierzaków.

Wprawdzie był to pierwszy raz, kiedy rozmawiamy ze sobą bezpośrednio, to spotkałem ją już wcześniej. To Nanadaru Shigune-san!

– Cześć, jestem Hyoudou Issei – odparłem.

– Skoro o tym mowa, to może to być pierwszy raz, kiedy tak się spotykacie. Jest także jedną z pierwszych członkiń naszej drużyny, a także, jak już pewnie wiesz, najtwardszym użytkownikiem mocy, odkąd jest posiadaczką najsilniejszego dotąd Toutetsu[1] – powiedziała Natsume-san, gdy zauważyła, że Nanadaru Shigune-san mnie pozdrowiła.

Tak, na nagraniach turniejowych meczy zauważyłem, że pomimo swoich smukłych proporcji, była użytkowniczką mocy, która występowała pod postacią istoty nazywanej, Toutetsu, jednej z Czterech Przyjaciół. Był to Boski Dar, będący typem niezależnego awatara. Teraz były tu obecne jego miniaturowe wersje, które mogła trzymać na rękach, ale podczas bitew zmieniały się one w niedorzecznie wielkie potwory. Nagrania meczów jasno pokazały, że te potwory mogą łatwo pochłonąć demoniczną energię diabłów, magiczne techniki czarodziejów, a nawet zdolności Boskich Darów. Najwyraźniej, mogły też pochłonąć zdolności Longinusów. Ponadto, podczas meczów popisywały się mocą, proporcjonalną do swojego olbrzymiego ciała i niewyobrażalną szybkością. Nawet jeśli tylko jeden z nich walczył podczas meczu, to ile by zdziałały, gdyby zaatakowały w trzech naraz…?

Nagle odezwał się Ddraig:

[Toutetsu jest najbardziej niesamowity wśród wszystkich chińskich potworów. Może pożreć cokolwiek tylko chce, włącznie z rzeczami konceptualnymi. Podobno ludzie, którzy potrafią je poskromić, są rzadkością. Skoro jednak ta dziewczyna potrafi kontrolować aż trzy… kukuku, to tworzy naprawdę potężną drużynę.]

Nawet Ddraig był pod wrażeniem….

– To jest Poh-kun, tamten to Pooh-kun, a ten to Pon-kun – tymczasem Nanadaru-san przedstawiła mi trójkę swoich Toutetsu.

– Pooh – powiedziały wszystkie trzy zwierzaki naraz.

Dla mnie wszystkie one wyglądały jednak identycznie. Gdybym miał się do któregoś z nich zwrócić, to nie odróżniłbym jednego od drugiego!

– Ach, no tak. Hej, Natsume-chan. Z powodu Valiego-kun, Genbu-chan… – powiedziała nagle Nanadaru-san do Natsume-san,

Och, wygląda na to, że Nanadaru-san też zaczęła dołączać do rozmowy. Kiedy poczułem, że nie mam tu nic do roboty, Samejima-san podszedł i klepnął mnie w ramię.

—!

Trzymał w dłoni pudełko z płytą DVD, którego okładka natychmiast przykuła mój wzrok. Było tam napisane „Legenda Świętych Piersi”, a ilustracja przedstawiała uwodzicielską kobietę w erotycznej pozie!

– Cóż, może wymkniemy się stąd i sprawdzimy tę płytkę? – zapytał Samejima-san, uśmiechając się szeroko.

Co!? Cieszyłem się, że mój senpai podziela moje zainteresowania!

– Dobrze! A więc chodźmy! – odparłem bez wahania.

Tak więc w pokoju obok zacznie się zebranie tylko dla mężczyzn…

Podczas gdy takie rzeczy działy się w biurze, drzwi uchyliły się nagle i do środka weszła Kuroka!

– Witajcie! Słyszałam, że wszyscy tu dzisiaj jesteście.

To naprawdę ona! Weszła do środka i szła przed siebie aż stanęła przed pewną osobą.

– Księżniczko Lavinio-chan, proszę, oddaj mi ten przedmiot, miau♪.

Kuroka stanęła przed Lavinią-san i wysunęła ręce przed siebie.

– Nie mogę. Wiesz jaka to ważna dla mnie rzecz? – odparła uśmiechnięta Lavinia-san.

Kiedy Kuroka to usłyszała, roześmiała się tym swoim „miauahaha”, a jej twarz przybrała złowrogi wyraz. Oj, zawsze kiedy robiła taką minę, to nie wróżyło to nic dobrego! Gdy przypatrywałem się jej z podejrzliwością, rozpostarła ręce i stworzyła magiczny krąg.

– W takim razie będę cię musiała na chwilę związać, miau! Skorzystam z tego… mufufufu!

Hej hej hej, ta Nekomata jak zwykle zamierza zachowywać się niestosownie!

Gdy miałem zamiar ruszyć i powstrzymać Kurokę, Samejima-san okazał się być szybszy. Wyciągnął z kieszeni małą sakiewkę, rozerwał ją i rzucił w stronę Kuroki. Woreczek trafił Kurokę w głowę i wysypał się z niego proszek, który natychmiast skondensował się z powietrzem. Całe pomieszczenie wypełnił wyraźny i nieco nieprzyjemny zapach. Natychmiast też aktywował swój wpływ na Kurokę.

– ……U-umiaaauuuu ♪

Zwinęła się w kłębek na podłodze z taką miną, jakby była odurzona. Nagle zaczęła się zachowywać, jakby była zwykłym, domowym kotem!

Jednocześnie kociak Samejima-san, Byakusa, który siedział na podłodze obok Kuroki, też się zaczął turlać i mruczeć, jakby chciał się bawić.

Samejima-san roześmiał się cicho.

– Użyłem kocimiętki, którą dostałem od Grigori dla Byakusa. Powiedzieli mi, że powinna też działać na Nekomatę. Jak można się było spodziewać, ma wpływ na wszystkie koty, hmmm?

Ach, więc to wpływ kocimiętki! Dodatkowo produkowało ją Grigori! To dlatego Kuroka zareagowała w tak zabawny sposób. Efekt był szczególnie silny, biorąc pod uwagę fakt, że Kuroka przybyła tu, aby wywołać kłopoty, a zamiast tego została odurzona i obezwładniona…

Samejima-san zarechotał.

– Chcesz trochę tej kocimiętki? – zapytał, po czym zaczął mi cicho szeptać do ucha. – Jeśli jej użyjesz, to wtedy będziesz mógł robić z ciałem tej Nekomaty co tylko będziesz chciał.

Gdy usłyszałem te słowa, przez moje ciało jakby przeszedł prąd elektryczny! …Dz-dzięki tej kocimiętce mógłbym kontrolować tą wredną i złośliwą kocicę!? Z pewnością była to atrakcyjna propozycja, ale ciekawiej by było, gdyby do czegoś erotycznego pomiędzy mną i Kuroką doszło poprzez uwiedzenie. J-jednak nadal była to kusząca oferta! Kiedy zobaczyłem, jak Kuroka kokieteryjnie się przeciąga i mruczy, uznałem że to dobra rzecz, ale zaraz zacząłem się zastanawiać, co pomyślałyby o mnie obie kocie siostry, gdybym użył na nich tej kocimiętki! Ostatecznie zdecydowałem…

– Proszę, pozwól mi to przemyśleć na spokojnie!

Trudno było mi wymyślić taką odpowiedź! Skoro udało nam się obezwładnić Kurokę, to postanowiliśmy ją związać i przesłuchać…


– Co!? Dzienniki które Vali prowadził cztery lata temu!? – zapytałem zaskoczonym głosem.

Taka była odpowiedź Drużyny Slash Doga, gdy zadałem im pytanie, czego chciała Kuroka.

Vali chciał odzyskać swoje stare dzienniki z rąk Lavini-san.

– Cztery lata temu, Vali… a może to było pięć lat temu? No, coś koło tego, trzy tomy „Zapisków Mrocznej Histo…” khekhekhekhe – powiedziała Natsume-san, ale zaczęła kaszleć. Ale czyżby zamierzała powiedzieć „Zapiski Mrocznej Historii”? W końcu przestała kaszleć i zaczęła mówić dalej. – Vali napisał trzy tomy dzienników. „Księgę Serca”, „Księgę Umiejętności” i „Księgę Techniki”. Wprawdzie już odzyskał „Księgę Umiejętności”, ale księgi „Serca” i „Techniki” nadal znajdują się w troskliwych rękach Lavini-san.

Lavinia-san wyjęła dwa notatniki. Na okładce każdego z nich było napisane łacińskim alfabetem „Vali Lucyfer”. Już o nich wiedziałem. Kiedyś, kiedy odwiedziłem bar prowadzony przez Ikuse-san, Lavinia-san pokazała mi jeden z nich. Zapisano w nich teksty, które Vali wypowiedział, oraz można było zobaczyć, jak Vali myślał cztery lata temu.

– Tak przy okazji. „Księga Serca” jest pełna jego przemyśleń i złotych myśli które miał, gdy dręczył go syndrom chuunibyou, podczas gdy „Księga Umiejętności” jest pełna opisów najróżniejszych ataków, które zresztą też wymyślił pod wpływem syndromu chuunibyou – powiedział Samejima-san, upijając łyk kawy.

Wtedy w barze widziałem „Księgę Serca”, prawda? Vali, ten twój pamiętnik naprawdę potrafi zaskoczyć ludzi!

Lavinia-san spojrzała na jeden z notatników, który otworzyła.

– Ale „Księga Techniki” zawiera wiele unikalnych spostrzeżeń Valiego na temat magii i demonicznej energii, więc jest to bardzo ważna książka – powiedziała.

Nieumyślnie zerknąłem na kilka stron dziennika.… Były tam opisane sposoby użycie demonicznej energii i magiczne techniki, opatrzone dziwnymi nazwami i pozy ich aktywacji. Były tam też teksty przypominające inkantację. To „Księga Techniki”? Syndrom chuunibyou u Valiego musiał być naprawdę poważnym przypadkiem…

– W tamtym czasach, kiedy Vali-kun pisał te dzienniki, jego oczy zdawały się płonąć żywym ogniem – powiedziała Nanadaru Shigune-san.

Żywym ogniem? Oj, naprawdę chciałbym to zobaczyć…

– Pokażcie! Proszę, pokażcie mi to! Vali kazał mi odzyskać ten dziennik, ale jeśli pozwolicie mi go przeczytać, to powiem że nie byłam go w stanie zdobyć, miau. Pozwólcie mi chociaż spojrzeć, miau♪ – powiedziała Kuroka, mimo że była związana.

Natychmiastowa zdrada! Więc od początku miała zamiar to przeczytać!? Cóż, gdyby istniały zapiski mojego towarzysza z okresu, gdy miał syndrom chuunibyou, to sam też chciałbym je przejrzeć! Takie postępowanie pasowało zresztą do tej psotnej kocicy!

Lavinia-san pokręciła jednak głową i zamknęła notatnik.

– Nie mogę tego zrobić. Nie sądzą aby ktoś powinien widzieć te zapiski, poza jego przeznaczonym rywalem i starymi towarzyszami.

Och, więc mogą je zobaczyć tylko członkowie Drużyny Slash Doga i ja? Cóż, jestem pewien, że gdyby te notatki wyszły na światło dzienne, to z psychiką Valiego mogłoby być krucho… Kiedy usłyszałem, że szuka tych dzienników i próbuje je odzyskać, dowiedziałem się, że są w rękach Lavini-san. Więc to było przyczyną całego zamieszania? Rozumie się, że gdybym to ja w przeszłości pisał takie żenujące pamiętniki i gdzieś by mi zaginęły, to zrobiłbym wszystko, aby je odzyskać. Jednak dlaczego Vali nie przyjdzie tu w tym celu osobiście, a ryzykuje tym, że któryś z jego towarzyszy może sobie przy okazji zajrzeć do jego notatek…? Wprawdzie czułem, że ma ku temu jakieś tajne motywy, to byliśmy w stanie powstrzymać atak Kuroki, a dzień dobiegł końca bez dalszych incydentów.


Dwa dni później, Lavinia-san i jej świta brali udział w kolejnym zebraniu w okolicach miasta Kuou. Nam powierzono funkcję jej ochroniarzy. W zebraniu mieli też uczestniczyć przedstawiciele Trzech Frakcji, których wysłano w celu wymiany raportów o obecnej sytuacji. Nasza obecność, jako członków DxD, była opcjonalna. Idąc na zebranie, postanowiliśmy pójść na skróty przez park i wtedy ci goście zastąpili nam drogę!

– Witaj, Lodowa Księżniczko-oneechan! Tym razem na pewno odzyskamy te notatniki!

Bikou, Sha Wujing i Zhu Bajie znów pojawili się przed nami! Akeno-san, Rossweisse-san i ja, zajęliśmy stanowiska obronne przed Lavinią-san. Bikou był początkowo zaskoczony, gdy zobaczył że jesteśmy ochroniarzami, ale zaraz wybuchnął śmiechem.

– Kukuku, wezwałaś Sekiryuuteia i jego towarzyszy? W sumie, dlaczego nie? Wprawdzie nie mamy psa po naszej stronie, aby pokonać Slash Doga, ale sprowadziliśmy wilka!

Tak jak powiedział Bikou, za ich plecami pojawił się szary wilk, Fenrir! Nie wierzę! Te zapiski naprawdę znaczą dla nich aż tyle, że ściągnęli tutaj legendarnego potwora!?

– To Fenrir!

Kiedy stałem się czujny, Akeno-san natychmiast stworzyła błyskawice w swoich dłoniach, gdyż już wcześniej miała doświadczenia w walce z tą bestią.

– Wygląda na to, że poważnie do tego podchodzą.

Jak zwykle przyzwałem moją zbroję, podczas gdy w dłoni Rossweisse-san pojawił się magiczny krąg. …N-nigdy bym się nie spodziewał, że użyją czegoś podobnego do Łamacza Ładu, aby odzyskać zapiski Valiego…

Bikou zachichotał.

– Kakaka! Najpierw chcemy tylko zweryfikować zawartość dzienników! Vali jest naprawdę zdeterminowany, aby je odzyskać, więc na pewno zawierają coś ważnego, prawda? Nie, po prostu jestem nimi bardzo zainteresowany! – oznajmił.

Może dlatego że miał wsparcie Fenrira, wypowiedział te słowa z taką odprężoną miną.

– Mam sposób, aby sobie z nim poradzić – powiedziała Akeno-san.

Uniosła dłoń w górę i pojawił się czarny cień. Pomiędzy obiema grupami pojawił się nagle wielki czarny pies, Jin!

– Skoro naszym przeciwnikiem jest Fenrir, to Jin-chan może mieć coś ciekawego w zanadrzu – oznajmiła Akeno-san.

Ich związek musi być bliski, skoro była w stanie przyzwać go ruchem ręki. Czy to dlatego, gdyż tak jak Ikuse-san, była spokrewniona z Klanem Himejima? Jin stanął naprzeciwko Fenrira. Legendarny Wilk Pożerający Bogów i Longinus Czarne Ostrze Psiego Boga, wpatrywali się w siebie nawzajem!

– ……

– ……

Oba stwory wpatrywały się w siebie w milczeniu, bez żadnego warknięcia, w ciszy, która aż przenikała powietrze. Chwilę później… Fenrir obrócił się i stanął naprzeciwko Bikou! Wilk obnażył kły, gdy wpatrywał się w Bikou! Zwrócił się przeciwko niemu! Bikou wyglądał na zaskoczonego i wstrząśniętego tym faktem.

– Hę, dlaczego idziesz w moją stronę, Fenrirzeeee!?

Fenrir otworzył paszczę jeszcze szerzej i mogliśmy w pełni zobaczyć cały garnitur jego ostrych kłów, które szczerzył w kierunku Bikou! Stojący obok małpiszona Sha Wujing i Zhu Bajie, też byli zaskoczeni.

– Bikou-san, może po prostu jesteś zbyt niegodziwy… ale chyba nie mnie to oceniać…

– Jak siejesz wiatr, to będziesz zbierał burzę.

Oboje też wydawali się być zaskoczeni zdradą Fenrira!

– Grrrgaauuu!

– Urrrgraaaa!

Fenrir i Jin ruszyli biegiem w stronę Bikou!

– Ch-choleraaaaaa! Zapamiętam toooooooooooo!

Zostawiając za sobą Sha Wujing i Zhu Bajie, Bikou rzucił się natychmiast do ucieczki. Wszyscy zaniemówiliśmy na widok tej sceny.

Odetchnęliśmy z ulgą, a Lavinia-san uśmiechała się z zadowoleniem.

– To wspaniałe, Jin-chan i Fenrir-chan zostali przyjaciółmi – powiedziała.

…Czy to naprawdę dobrze? Cóż, najwyraźniej legendarny wilk i pies osiągnęli porozumienie. Nagle, Lavinia-san najwyraźniej coś wyczuła i spojrzała w róg parku.

Natsume-san też najwyraźniej zrozumiała co się dzieje, gdyż westchnęła głęboko.

– Czyżby Vali zdecydował się w końcu przyjść? – zapytała Lavinię-san.

Naprawdę!? Ja nic nie zauważyłem… Gdy podążyłem za spojrzeniem Lavini-san, zobaczyłem że Vali wyłonił się z cienia rzucanego przez drzewo i ruszył w naszą stronę.

Natsume-san uśmiechnęła się wrednie, zupełnie jak starsza siostra, która ma przywitać powracającego, psotnego młodszego brata.

– Wreszcie postanowiłeś się pojawić Vali.

– L-Lavinio, proszę, oddaj mi moje dzienniki – wyjąkał Vali z napiętym wyrazem twarzy, jakiego nigdy wcześniej u niego nie widziałem.

Wow, nigdy nie widziałem go tak słabego! Czy to możliwe, że nie był w stanie normalnie rozmawiać z Lavinią-san? A może po prostu był nieśmiały? Po przybyciu Valiego, Lavinia-san też uśmiechnęła się w sposób, jakiego nigdy wcześniej u niej nie widziałem. Zupełnie jak siostra, która po długiej rozłące spotyka się ze swoim uroczym, młodszym braciszkiem.

– Nareszcie tu jesteś, Va-kun. Napijmy się teraz herbaty… – powiedziała spokojnie Lavinia-san.

– Nie, nie jestem tu po to, aby pić herbatę. Chcę tylko z powrotem moje dzienniki. Chcę… zniszczyć je tak szybko, jak to tylko możliwe. Dzisiaj jestem inną osobą, niż wtedy gdy je pisałem. Mam nadzieję że to zrozumiesz, Lavinio.

Pomimo poważnej miny Valiego, Lavinia-san przekrzywiła głowę, jakby była zaskoczona jego słowami. Cholerny Vali, czy ona nie jest najsłodszą, starszą siostrą!? Sprawiasz że jestem zazdrosny!

– U-umm, dlaczego Vali pojawił się dopiero teraz… – zapytałem Natsume-san.

– Wstydził się. Jego dzienniki to jedno, ale naprawdę nie potrafi sobie radzić z Lavinią. W końcu jest jego starszą siostrą – odparła Natsume-san, uśmiechając się lekko.

– Zrozumiałam. Skoro tak stawiasz sprawę, to oddam ci te dzienniki, Va-kun – powiedziała do Valiego, jego starsza siostra.

Najwyraźniej ta wiadomość go uspokoiła.

Jednakże…

– W zamian chcę cię pogłaskać po głowie, Va-kun – powiedziała Lavinia, gdy w jej dłoni pojawiły się notatniki.

– —!

Twarz Valiego przybrała zszokowany wyraz, kiedy to usłyszał! To naprawdę takie zaskakujące!? Ja tam bym się cieszył, gdyby taka kobieta chciała mnie głaskać po głowie! Mogłaby mnie zresztą dotykać zawsze i wszędzie!

– Na oczach… Hyoudou Isseia? – zapytał Vali z niepokojem, patrząc na mnie.

Wydawał się być świadomy faktu, że będę się temu przyglądał.

– Tak – odparła Lavinia-san, uśmiechając się szeroko.

– Daj mi chwilę, muszę to przemyśleć – oznajmił Vali.

Skrzyżował ramiona i zaczął się zastanawiać ze zbolałą miną. Najwyraźniej dla niego samego, zgoda na pogłaskanie głowy przez Lavinię-san, było poważnym wyzwaniem.

Natsume-san, Samejima-san i Nanadaru-san rozmawiali ze sobą, gdy się temu przyglądali.

– To naprawdę rzadki widok, Hyoudou Isseiu-kun.

– Cóż, to dobra okazja. Gdyby tylko Vali znów tak dobrze się z nami dogadywał, jak kiedyś.

– To naprawdę budzi wspomnienia. Jak ja tęsknię za tamtymi czasami.

Po intensywnej, kilkuminutowej wewnętrznej walce, Vali w końcu zdecydował że odzyskanie dzienników jest priorytetem i zaakceptował żądanie Lavini-san.

– Zgadzam się.

Gdy Lavinia-san usłyszała te słowa, podeszła do Valiego i przytuliła jego głowę do swojej piersi. Z rozczulonym wyrazem twarzy, zaczęła go delikatnie gładzić po włosach.

DxD Dx5 illustration 4.jpg

– Ja i Tobi chcemy się z tobą częściej bawić. Zawsze będę na ciebie czekała – powiedziała.

Twarz Valieo była niesamowicie czerwona i miał taką minę, że nie potrafiłem jej nawet opisać. Po około minucie, Vali wyplątał się z objęć Lavini-san i od razu zabrał oba notatniki, które mu wręczyła.

– Odzyskałem je – powiedział, po czym rozpostarł swoje świetliste skrzydła i uciekł, jakby go ktoś ścigał.

Lavinia-san pomachała mu ręką na pożegnanie. Najwyraźniej Vali był jak dziecko, które czasami ją odwiedzało, aby się pobawić. Jednak dzienniki wróciły do jego rąk…

– Czy to w porządku, oddawać Valiemu te zapiski? – zapytała Natsume-san.

W odpowiedzi, Lavinia-san stworzyła u swoich stóp magiczny krąg, z którego wypadł olbrzymi stos książek, wysoki niczym góra!

– To żaden problem. Ponieważ te dzienniki były bardzo ważne dla Va-kuna, to na wszelki wypadek sporządziłam ich kopie – oznajmiła Lavinia-san.

Że co…?! Vali, twoje problemy wcale się nie skończyły!

– Prawdę mówiąc, to pomogłam przy wykonywaniu tych kopii… Ponadto, podczas kopiowania, wzmocniłam znacznie ich obronę, która jest teraz silniejsza niż w przypadku oryginałów. Obawiam się, że zniszczenie ich, lub skradzenie, przysporzy Drużynie Valiego mnóstwa kłopotów – powiedziała Rossweisse-san.

Ona też pomogła!? Dodatkowo wzmocniła je magią ochronną! Ile razy Vali będzie musiał znieść to głaskanie po głowie, aby odzyskać swoje zapiski!? Mimo że zazdrościłem mu tego, to jednocześnie czułem współczucie, gdy zrozumiałem, jakie to dla niego będzie ciężkie.


Odnośniki tłumacza[edit]

  1. Toutetsu to japońska nazwa potwora z chińskich legend, znanego jako Taotie. W zależności od interpretacji miał on ciało krowy lub owcy, wygięte rogi, tygrysie kły i ludzką twarz. Kojarzony był m.in. z zachłannością i chciwością.


Cofnij do podrozdziału Dziewczyna w kimonie Powróć do strony głównej Przejdź do podrozdziału Restauracja