Rozdział 2: Najeźdźcy z innego świata

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Rozdział 2: Najeźdźcy z innego świata[edit]

Część 1[edit]

– HA!

Młody szkarłatnowłosy szermierz, Ex Gremory, bez litości masakrował swoich przeciwników, ZFŻ-y, stwory pochodzące z równoległego świata. Sądząc po wyglądzie, może mieć jakichś piętnaście, czy szesnaście lat. Włosy chłopaka, aura okrywająca jego ciało i miecz który dzierżył, były szkarłatne.

ZFŻ-y wyciągnęły swoje ręce przed siebie. Następnie ich nadgarstki wysunęły się maszynowym odgłosem kliknięcia i zaczęły zmieniać kształt. Na końcowej części ich ramion pojawiły się wyloty luf. Pomyśleć, że przygotowali sobie coś takiego. Wygląda na to, że to część ich mechanicznej natury. Z luf umieszczonych na ramionach ZFŻ-ów błysnęło niebezpieczne, fioletowe światło.

W jednej chwili odpalili kule światła, które pomknęły w stronę Exa, ale wszystkie chybiły i trafiły w drzewo. A wszystko dlatego, bo Ex na chwilę zniknął.

W miejscu, gdzie kule światła trafiły wielkie drzewo, pojawił się duży lej. W chwili gdy kule uderzyły, światło się rozszerzyło i zniszczyło wszystko, co pochłonęło. Mimo że te kule światła nie miały jakichś nadzwyczajnych mocy, w porównaniu do mocy tego pokolenia, to i tak nie byłoby miło nimi oberwać. Skoro przeszły łatwo przez obronny magiczny krąg Rossweisse, to najprawdopodobniej używanie zwykłych środków obronnych skutkowałoby poważnymi ranami.

Kule światła wysłano też w stronę moją, Kurenaia i Zena. Odskoczyłem w tył, aby uniknąć trafienia…… Ucierpiały nie tylko drzewa, gdyż kratery pojawiły się też w ziemi i drodze.

Tymczasem Kurenai i Zen.....

– Sprytnie.

– Skoro tylko do tego stopnia, DURANDAL IV!

Kurenai obronił się przed świetlistą kulą, rozszerzając nieznany mi magiczny krąg. Drugą zniszczyła aura pochodząca z kopii świętego miecza. ……W każdym razie wygląda na to, że w czasach z których pochodzi ta dwójka, opracowano już skuteczną metodę obrony przeciwko ZFŻ-etom.

Do tego, kiedy rozejrzałem się dookoła, zauważyłem, że szkarłatna aura błyska raz po raz.

Postać Exa pojawiła się w milczeniu, tak samo jak przedtem. Czerwone ostrze miecza, który trzymał w dłoni, migotało gęstą aurą zniszczenia. Unikając z wielką szybkością kul światła, zbliżył się i przeciął kilka naraz. Nawet prędkość jego miecza była straszna. Cóż, w końcu szkolił go Kiba.

Kiedy miecz Exa zadawał ZFŻ-etom rany, odcięte części ich ciał znikały. Chłopak nie tylko machał sprawnie mieczem, ale też obracał swoją mocą wrogów w pył. To zapewne zasługa Mocy Zniszczenia odziedziczonej po matce.

Z tego co mogłem zrozumieć z aury Exa, czułem że znajduje się ona na niedorzecznym poziomie... Nic nie potrafiłem na to poradzić, że czułem, że w tym wieku przewyższył już swoich rodziców z dzisiejszych czasów.

Do tego szkolił go Vali oraz dostał specjalny miecz, którym uczył go władać Kiba. ……Rzeczywiście, dziecko Iseia i Rias odziedziczyło specjalne zdolności po rodzicach. Było też szkolone zarówno przez Hakuryuukou, jak i posiadacza Świętego demonicznego miecza, a to jest właśnie skutek…….

Kiedy ZFŻ-y ginęły jeden po drugim, Loki powstrzymywał nerwy.

Ex wymierzył odważnie miecz w jego stronę.

– Loki, jeśli usuniesz klątwę, którą rzuciłeś na Asię kaa-san, to zabiję cię szybko i bez bólu.

– ……Jak śmiesz mówić tak do boga, szkarłatnowłosy szermierzu, Exie.

– Sądzę że będzie lepiej, jeśli potnę cię na kawałki.

Atmosfera była burzliwa, ale mimo że Loki najwyraźniej osiągnął limit swojej cierpliwości, to najwidoczniej zdawał się być świadomy prawdziwej siły Exa. Kurenai i Zen też otoczyli Lokiego.

Skoro współpracowałem z dziećmi Iseia, zrobiłem krok naprzód.

Obok Lokiego pojawiła się zniekształcona przestrzeń!

Zniekształcenie powoli się powiększało, emanując niebieskim światłem, które uformowało się w kształt. Gdy zniknęło, w powietrzu unosił się humanoid zrobiony z niebieskiego światła. Gdy jednak światło zgasło, zobaczyliśmy mechaniczną istotę.

Był przeważnie niebieski i błyszczał się jak maszyna. Z jego głowy wyrastały trzy rogi i miał oczy jak dwie szczeliny. W jego ciele były też kąty ostre, z prawej części jego pleców wyrastało coś, co wyglądało jak potrójne skrzydła, ale po lewej stronie zamiast skrzydeł miał coś, co wyglądało jak lufa działa. Jego aura była nieczytelna, ale wydzielał dziwne ciśnienie. Był zupełnie jak ja, kiedy nosiłem zbroję Fafnira…… nie, był nawet jeszcze potężniejszy.

Humanoidalna istota skoncentrowała wzrok na Exie i reszcie grupy. Oczy w kształcie wizjerów emanowały mechanicznym światłem.

– No nie, bachory Walijskiego Smoka pojawiły się nawet tutaj.

Na jego głowie nie było nic, co można było uznać za usta, ale wyraźnie było słychać coś, co można było nazwać głosem.

Loki spojrzał na tajemniczą istotę.

– Ruma Ydura! Spóźniłeś się!

– Skoro wyznaczyłeś miejsce spotkania na takim odludziu, to dotarcie tutaj zajęło mi trochę czasu.

Kurenai i Zen przybrali surowe wyrazy twarzy, kiedy ta maszyna, nazwana przez Lokiego Rumą Ydurą się pojawiła.

– ……Fanatycy Rezwo Roado – szepnął Kurenai.

……Rezwo Roado, oczywiście to imię nic mi nie mówiło. Chociaż nie byłoby pomyłką, gdybym uznał go za jakiegoś szefa z alternatywnej rzeczywistości, albo wręcz za jakąś istotę wyższą.

– Niemniej jednak to kłopotliwe, kiedy robisz co chcesz, Loki-dono. Powinniśmy zebrać się razem, zanim wypełnimy rozkazy naszego szefa – powiedział Ruma Ydura do Lokiego.

– ……Zrozumiałem! To czysty przypadek, że wpadłem na Exa Gremory!

Ruma Ydra spojrzał na Exa. Wizjery błysnęły w podejrzany sposób.

Kiedy Ex zobaczył, że jego starszy brat Zen zwiększył czujność po pojawieniu się Rumy Ydura, uśmiechnął odważnie.

– Wspaniale, więc przybyłeś tu po własną śmierć, Ruma Yduro.

– Zawsze zachowujesz się jak ryzykant, Exie Gremory. Jednak wygląda mi na to, że po prostu pławisz się w chwale swojego ojca, Sekiryuuteia.

Exowi najwyraźniej nie spodobało się to porównanie.

Ruma Ydura podniósł nagle swoją prawą rękę. Następnie Lokiego oraz Rumę Ydurę okryła kolista bariera, która wyłoniła się spod ich stóp.

– Pozwólcie nam opuścić to miejsce – powiedział Ruma Ydura.

– Jeszcze czego.

Wymachując swoim mieczem, Ex posłał w stronę wrogów niszczycielską aurę, ale otaczająca ich bariera okazała się być dobrą ochroną.

Całą okolicę okryło oślepiające światło. Jednak kiedy zgasło, Ruma Ydura i Loki zniknęli. Wygląda na to, że się teleportowali.

Ex westchnął i schował miecz do pochwy.

– ……Więc nie będzie ich łatwo zabić huh – powiedział po czym obrócił się na pięcie i ruszył przed siebie.

– Ex! Nasz przełożony powiedział nam, abyśmy nie działali w pojedynkę! – wrzasnął Zen, gdy zobaczył jego zachowanie.

– ……Zen nii-san, oraz Kurenai nii-san, zaakceptuję wszystko, co mi mówicie. Nie wierzę że mam dokonać zemsty w pojedynkę. Jeśli natknę się na tych gości, to poinformuję was o tym – odparł Ex nawet się nie odwracając.

Po tych słowach Ex zniknął, nie wydając ani jednego dźwięku.

Zen zmierzwił własne włosy i splunął.

– Ech, Ex! Rany, TEN GOŚĆ……!

Ukłonił mi się, tak jak Kurenai.

– ……Przepraszam w imieniu naszego młodszego brata. Normalnie jest bardzo uprzejmy, ale ma tendencje do zachowywania się w lekkomyślny sposób, kiedy zostanie ranny ktoś ważny dla niego……

Rozumiem, zdecydowanie jest synem Iseia.

Skłamałbym, gdybym powiedział, że podoba mi się zachowanie Exa.

– Ha ha, jest zupełnie taki sam, jak jego rodzice, prawda?

Kurenai i Zen wymienili ze sobą znaczące spojrzenia i uśmiechnęli się gorzko.

– Trudno zaprzeczyć tym słowom – odparł Kurenai.

Nagle wyczułem obecność Iseia i pozostałych. Wygląda na to że przybyli tu po tym, jak dostrzegli, że ktoś tutaj walczy.

– Och, wygląda na to, że przybyli. ……Co zamierzacie zrobić? – zapytałem Kurenaia i Zena.

Lepiej by było, gdyby unikali spotkania. Innymi słowy nie było opcji, aby tu pozostali. Skoro tu już przyszli, to trudno mi będzie wytłumaczyć w jakiś sensowny sposób to, co tutaj zaszło.

Kurenai i Zen spojrzeli sobie w oczy i przytaknęli.

– Spotkanie z nimi będzie niepożądane, więc chwilowo się oddalimy. Będzie ci pasowało, jeśli spotkamy się później w pobliżu Akademii Kuou? – zapytał Kurenai.

– Tak. Jeśli coś się stanie, to skontaktujcie ze mną za pomocą mojej prywatnej linii.

– W porządku – przytaknęli Kurenai i Zen.

Po tych słowach rozpłynęli się w ciemnościach.

Zostałem sam. Teraz powinienem jakoś wytłumaczyć wszystko Rias i reszcie. Ostrożnie czekałem więc na ich nadejście.

Część 2[edit]

Od walki z Lokim z przyszłości, minęły dwa dni, podczas których nie wydarzyło się nic specjalnego.

Zaprosiłem dzieci Iseia, Himejimę Kurenaia i Zena Quarta do mojego laboratorium, znajdującego się w Akademii Kuou.

Gdyby zobaczył je ktoś z parostwa Rias, albo Sony, to nabrałyby podejrzeń, więc skontaktowałem się z Kurenaiem, przesyłając mu koordynaty, aby mogli przenieść się bezpośrednio do tego pokoju za pomocą magicznego kręgu. Jeśli zaś chodzi o to laboratorium, to nałożyłem na nie takie ochronne zaklęcia, że nawet Kurenai i reszta nie byli go w stanie wyczuć.

Kiedy zakończyłem wszystkie przygotowania, zaprosiłem tych chłopców do siebie. Opowiedzieli mi o wielu rzeczach.

Po pierwsze, jeśli chodzi o cel Lokiego i pozostałych, wygląda na to, że przez manipulowanie historią, dokonali kilka miesięcy temu spaczenia czasu w terminie sięgającym kilku tygodni. Skoro cofnęli się w czasie do tego momentu, to musi to oznaczać, że chcieli dokonać tyle zmian w czasie, ile będą w stanie. ……Nawet jeśli nie namieszali wiele w tej osi czasu, to wygląda na to, że jednak wywołali sporo zmian w czasowym kontinuum.

Ich następnym priorytetem była Asia. Ex, Kurenai, Zen i reszta dzieci Iseia wykonali skok do tego okresu czasu, który był początkiem zmian, mających wpływ na Asię.

Ex mówił do Lokiego coś o „zdjęciu klątwy”, a Kurenai i Zen „że pójdą wszędzie, aby ocalić Asię kaa-san”. Zrozumiałem, że dotyczyło to jakichś nieprzyjemności. Zapytałem Kurenaia i Zena, o czym mówili wcześniej.

– Chciałbym was prosić o wyjaśnienia. Wojna z przyszłości wybuchła. gdyż Loki uciekł z więzienia. Jednakże wam oraz Exowi chodzi nie tyle o zniszczenie Lokiego i ZFŻ-ów, którzy dostali się do tych czasów, co o „ocalenie Asi”. Ex powiedział Lokiemu, aby zdjął klątwę, którą rzucił na Asię. ……Czyli za trzydzieści lat Asia zostanie przeklęta przez Lokiego? – zapytałem.

Kurenai i Zen zasmucili się, kiedy usłyszeli moje pytanie i pokiwali głowami.

– ……Tak. Po ucieczce z więzienia Loki płonął żądzą zemsty i pragnął wziąć odwet na grupach Rias kaa-san i Hakuryuukuu Valiego. Z tego powodu przeklął Asię kaa-san – powiedział Kurenai.

– ……Byliśmy zdruzgotani z żalu. Tego dnia Asia kaa-san padła ofiarą przekleństwa, gdyż akurat nie było nikogo w pobliżu…… Klątwa sprawiła, że zapadła w głęboki sen, z którego nie może się obudzić. ……Loki opracował to przekleństwo podczas swojego pobytu w więzieniu. Składa się ono z wielu technicznych równań. Rossweisse kaa-san pracowała nad tym przekleństwem ze wszystkich sił, ale nawet ona nie była w stanie wszystkiego wyjaśnić i orzekła że tylko Loki zna rozwiązanie problemu i bez jego wyjaśnień Asia kaa-san nigdy się nie obudzi – dodał Zen.

– Chociaż nie wierzymy że nie ma takiej możliwości, aby w tej analizie nie pojawił się jakiś punkt zwrotny, to szanse na to są niewielkie. Asia kaa-san zaczyna już słabnąć z powodu tej klątwy, więc każda chwila jest na wagę złota. Jedyną pewną opcją jest pokonanie ZFŻ-ów, które przybyły z Lokim do tych czasów oraz jego samego. Starszyzna przedyskutowała to i doszła do wniosku, że to najlepsza metoda na zdjęcie klątwy. Wybraliśmy więc taką taktykę – powiedział Kurenai.

……Cholerny Loki. Wygląda na to, że pobyt w więzieniu pogłębił jego nienawiść, skoro wymyślił coś takiego. Mimo że Loki był zepsutym bogiem, to nawet pomoc Odyna i tak utalentowanej kobiety jak Rossweisse nie wystarczyła, aby przeanalizować tą klątwę.

– Asia jest miła? – zapytałem.

– ……Tak, jest najmilsza wśród naszych „matek”. Zawsze się do nas uśmiechała – odparł Kurenai z uśmiechem.

– ……Nigdy ani razu się na nas nie rozzłościła. Zawsze była delikatna ze swoimi słowami i zawsze nas prowadziła. Całe nasze rodzeństwo da z siebie wszystko, aby ją ocalić, nawet jeśli będzie to oznaczało podróż w czasie. Dlatego dopadniemy Lokiego i przywrócimy czas do pierwotnego stanu – dodał Zen ocierając łzy, które napłynęły mu do oczu.

Te dzieciaki kochają z głębi serca swoją matkę, Asię. Cóż nawet ta z dzisiejszych czasów ma zadatki na dobrą mamę. Ich uczucia były tak silne, że nawet cofnęli się do przeszłości, aby ją ocalić, co pokazuje jak ważna jest Asia dla dzieci Iseia.

Jęknąłem i potarłem brodę.

……OK, znam już bieg wydarzeń i zamiary tych ludzi. Teraz powinienem zapytać ich o osobiste sprawy.

Mam dwa czy trzy pytania, jeśli chodzi o wyjaśnienie kilka spraw związanych z nimi oraz synem Rias, Exem.

……Chodzi mi o naturę miecza, którym włada, że nie wspomnę o rękawicy, którą nosił na lewym ramieniu, Darze Wzmocnienia.

– Ta rękawica którą posiada Ex, to jak mniemam sztuczny Longinus? – zapytałem.

Syn Xenovi, Zen, przytaknął.

– Tak, w naszych czasach stworzono kilka sztucznych Longinusów. Rękawica Exa jest jednym z udanych dzieł. Wprawdzie jej moc jest mniejsza niż oryginału, ale i tak jest znacznie potężniejsza niż zwykły, sztuczny Boski Dar.

Więc to tak? Pomyśleć że za trzydzieści lat będą w stanie tworzyć sztuczne Longinusy. Cóż, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę wyniki moich własnych badań, to znacznie je wyprzedzają. Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się to prawdą. Zen powiedział, że nie ma porównania z oryginałem. ale……. Mimo wszystko dalej miał zdolność Longinusa.

Nagle zauważyłem, że Kurenai wziął do ręki coś z mojego laboratorium, co go zainteresowało.

Tym przedmiotem był prototyp sztucznego Boskiego Daru…… Sposób w jaki go trzymał był inny niż u amatora, co świadczyło o tym że był kimś, kto znał się na tego typu rzeczach. Najwyraźniej był w stanie zidentyfikować specjalne cechy tego prototypu.

– ……Czyżbyś miał coś wspólnego z rękawicą Exa? – zapytałem Kurenaia, myśląc jednocześnie „Achhh”.

Kiedy Kurenai usłyszał moje pytanie, stracił zainteresowanie sztucznym Boskim Darem i przybrał zaskoczony wyraz twarzy.

– Zauważyłeś aż tak wiele, hę.

– To twój nastrój. Wyczuwam od ciebie temperament naukowca. Wśród przywódców Grigori…… czułem to wiele razy od moich towarzyszy.

Przez cały czas byłem otoczony przez naukowców. Było ich wielu pośród rodzin moich towarzyszy, z którymi współpracowałem. Zachowanie Kurenaia przypominało mi niektórych z nich.

– Tak, to chyba nic złego, że to wyjaśnię, ale w przyszłości zostałem naukowcem Grigori i przejąłem twoje badania..... – powiedział Kurenai.

……Nagle zamilkł, jakby coś sobie przypomniał.

„Przejął moje badania, huh. ……Rozumiem. Cóż, nie mam zamiaru go teraz o to cisnąć. Pewnie i tak nie chciałbym usłyszeć reszty. Mogłoby to wywrzeć większy wpływ na przyszłość, niż łobuzowanie Lokiego.

– Skoro kontynuujesz nasze badania, to twoja matka, Akeno, musiała wyrazić na to zgodę – powiedziałem.

……Jeśli o nią chodziło, to dalej patrzyła na mnie krzywo. Mimo że pogodziła się z ojcem, to jej uczucia wciąż były takie same.

Kiedy Kurenai usłyszał moje słowa, wyglądał na zaskoczonego, że odkryłem jego tożsamość.

– ……Więc to tak? To bardzo interesujące. W naszych czasach matka mówiła o tobie z szacunkiem i podziwem…… W ramach wdzięczności pozwoliła nawet, żebyś mnie nazwał.

…………N-naprawdę? Hmm. Czyżby wydarzyło się coś, przez co Akeno zaczęła na mnie bardziej polegać?

– Będąc wciąż członkinią Domostwa Rias kaa-san, Akeno kaa-san, pełni też funkcję kierowniczki Grigori, podczas gdy Barakiel-sensei został Głównym Naczelnikiem – powiedział Zen.

……Więc to tak, pełni funkcję kierowniczki, huh. Z jakiegoś powodu mnie to rozczula.

Więc w ich czasach Barakiel jest głównym naczelnikiem i do tego tytułuje go senseiem.

………….

……Jak mogło do tego dojść. Nie mogę tego zrozumieć, ani nawet sobie wyobrazić.

Próbowałem wziąć się w garść. To nie było coś, czego chciałem się dowiedzieć.

– ……Cóż, to zdecydowanie bardzo interesujące – byłem w stanie powiedzieć tylko coś takiego, po czym zmieniłem temat. – Następne pytanie, miecz Exa oraz oręż Zena. Czy to legendarne bronie? Albo może są czymś, co nie istnieje w tych czasach.

Tak, pytałem o miecz o czerwonym ostrzu, który posiadał Ex oraz o święty miecz przypominający Durandala, który był własnością Zena. Jeśli chodzi o legendarne bronie to mogę się pochwalić, że znam zarówno wszystkie święte, jak i demoniczne miecze. Wszystko dzięki danym z wszystkich systemów mitologicznych.

Zen przyzwał miecz, który przechowywał w innym wymiarze i wręczył mi go.

– Mój święty oręż nazywa się Durandal IV. To następca Durandala, który posiada moja matka.

Następca, IV, więc to czwarty Durandal z kolei. Można go uważać za coś zrobionego na nowo……. To może oznaczać, że za trzydzieści lat będą w stanie stworzyć nową wersję legendarnego, świętego miecza. Jednak ten oręż…… jest doprawdy niezwykły. To nie była tylko alchemia. Stworzono go też za pomocą techniki. Ten miecz był zrodzony dzięki technice i nadnaturalnym mocom. To była rozbudowa świętego miecza, do której dążyliśmy w Grigori.

– Miecz Exa to Szkarłatne Ostrze Galatine III. Tak tak jak mój Durandal IV, to następca legendarnego miecza Galatinea. Wykuto go specjalnie dla niego – powiedział Zen.

Och, więc to Galatine[1]. To podobno siostrzany miecz Excalibura, legendarny, unikalny oręż, którego ostrze nigdy się nie tępi. A do tego był zrobiony specjalnie dla Exa… Rozumiem, to dlatego Ex może bezpiecznie otoczyć miecz demoniczną Mocą Zniszczenia. Poprzez celowe wybranie sprężystego Galatinea, byli w stanie wykuć ten niezwykły, nowy miecz.

– Więc to nie jest nowy model Ascalona, hę.

Myślałem że to następca miecza, który posiada Ise, ale najwidoczniej się myliłem.

Kurenai wzruszył ramionami.

– Ten gość zawsze się denerwuje, kiedy chodzi o naszego ojca – powiedział.

– Skoro to był miecz, który nosił w swoim ramieniu, wyraźnie podkreślił że „Chce mieć coś oprócz Ascalona” – dodał Zen.

……Fakt że dzieci Isseia z przyszłości zostały wychowane przez Valiego i Kibę, może być źródłem nieporozumień, a w każdym razie tak myślę. A może jest jakieś inne źródło nieporozumienia……? Chociaż odnoszę wrażenie, że ci dwaj nie darzą ojca nienawiścią…….

Jeśli już przy tym jesteśmy, to Kurenai ma osiemnaście lat i jest najstarszym dzieckiem Iseia. Zen jest drugi pod względem starszeństwa i ma siedemnaście lat. Ex jest czwartym synem Iseia.

Nagle zauważyłem że Kurenai patrzy na zegar zawieszony na ścianie.

– ……Dlaczego tak wpatrujesz się w zegar? Czyżby…… miało przybyć więcej waszego rodzeństwa? – zapytałem.

– Tak, planujemy się spotkać z naszymi młodszymi siostrami… – odparł Kurenai.

……Młodszymi siostrami, hę. Więc Ise ma też córki. Kim są ich matki? Kiedy się nad tym zastanawiałem…….

– Nii-san, przypuszczając że jest błąd w obliczeniach transferu, tak jak w przypadku ZFŻ-ów, to będą tu w stanie w ogóle dotrzeć? – zapytał Zen Kurenaia.

– Faktycznie, w okolicy miało miejsce kilka zmian, które nogą wywołać kłopoty.

Wpadłem na pewien pomysł, kiedy zobaczyłem jak bracia ze sobą rozmawiają.

– Cóż, wygląda na to, że mamy trochę wolnego czasu. Wspaniale. Chcielibyście więc popatrzeć na swoich rodziców? – zapytałem, uśmiechając się złośliwie.

Kiedy usłyszeli moje pytanie, spojrzeli na siebie.

– W jaki sposób? – zapytali jednocześnie.

– Zaczekaj Akeno! Teraz będę czyściła Iseiowi uszy, kiedy będzie leżał z głową na moich kolanach!

– Nie, Rias. Ise już się zgodził, że pobawi się ze mną w „Nielegalny związek pomiędzy służącą a jej panem” w oddzielnym pokoju!

– Ooch. O niczym takim nie wiem, głupia Akeno!

– Rodzina która dłubie sobie w uszach, nawet nie istnieje! Jesteś skąpa, Rias!

– Ech, poddaję się. Guhehehehe……

Na ekranie w laboratorium wyświetliła się sytuacja z Klubu Okultystycznego. Przedstawiała ona, jak Rias i Akeno kłóciły się o Iseia, podczas gdy on sam był zakłopotany i miał zboczony wyraz twarzy.

Posiadam nadzorcze kamery, zamontowane na mechanicznych insektoidach, które mają na oku stary budynek szkoły. Gdy któryś przyklei się do szyby, mogę zobaczyć co dzieje się w środku i przesłać obraz bezpośrednio tutaj.

Jeśli chodzi o incydent z ostatniej nocy, kiedy pojawiła się Rias i reszta jej grupy, to znalazłem wymówkę, że niby prowadziłem śledztwo w sprawie tajemniczego wroga wraz z kilkoma agentami Grigori.

……Rossweisse zauważyła jednak pozostałości równań technicznych nordyckiej magii, które zostawił za sobą Loki oraz demonicznej Mocy Zniszczenia powiązanej z Exem i zaczęła je badać, przez co musiałem coś wmyślić, aby jakoś wytłumaczyć ich obecność.

……Ech, dzieci Iseia, jeśli dojdzie do tego, że zawalicie zrobienie porządku z tymi sprawami, to nie byłoby zaskoczeniem, gdyby te zamiary zostały uznane za niemoralne. Skoro z wami współpracuję, to mógłbym was prosić, abyście przywrócili porządek bez wywołania kłopotów w przyszłości?

Skoro jesteśmy już przy dzieciach, to obserwują swoich rodziców przez kamerę…… Trzymają się za głowy i pomimo że są zdumieni, to na ich twarzach maluje się też zawstydzenie.

– ……Więc taki był nasz ojciec w czasach szkolnych. ……W ogóle się nie zmienił – powiedział Zen patrząc na obraz Iseia.

– Czy w przyszłości dalej jest zboczony? – zapytałem.

– Cóż, spodziewałem się że był zboczeńcem. Mam na myśli to, że jego żony go zdominowały – odparł Kurenai, uśmiechając się gorzko.

Ach, więc Ise został zdominowany przez swoje żony. Cóż, nie jest jedynym mężczyzną w Rodzinie Gremory, którego to spotkało.

Zen nadął policzki.

– Ale mam wyjątkowo mało kontaktu z ojcem…… Jeśli już przy tym jesteśmy, to muszę powiedzieć, że wychował nas Yuuto-san……

Więc nie przebywają za wiele ze swoim ojcem. Ach, jakoś jestem to w stanie zrozumieć.

– Ise jest pewnie w przyszłości bardzo zajęty, mylę się? – zapytałem.

Nawet obecnie jest bardzo zajęty jako Oppai Smok, a jego harmonogram jest bardzo napięty. Nie zdziwiłbym się, gdyby za trzydzieści lat miał jeszcze więcej pracy. Nie, z pewnością tak jest.

–Domyśliłeś się? Ale tak właśnie jest. Co więcej, zawsze gdzieś jeździ. I to nie tylko do Zaświatów, ale też do krajów innych systemów mitologicznych, gdzie pomaga, wygłasza przemowy, czy załatwia jakieś sprawy biznesowe……. Zawsze wszędzie go pełno, i to zarówno jako Sekiryuuteia, jak i jako Oppai Smoka – odpowiedział Zen.

– Jego grafik na następnych dwieście lat jest całkowicie zapełniony. Nawet nasze matki nie widują go często. Dlatego często obejmują funkcję eskortowania go – dodał Kurenai.

Dwieście lat!? T-to znacznie więcej niż się spodziewałem. J-jest więc aż tak zajęty huh……. Z pewnością nie ma wiele czasu na wychowywanie dzieci……. Jego żony, najwyraźniej skupione wokół menadżerki Ravel, pomagają mu przez cały czas, aby tylko z nim być.

– Z tego powodu część naszych młodszych braci, sióstr oraz Ex, są bardziej przywiązani do Valiego-san, niż do ojca…… – powiedział Zen.

……Więc mogą bardziej polegać na Hakuryoukou, niż na swoim ojcu, który zawsze jest daleko. Nie potrafię sobie wyobrazić, jakie uczucie ma ten gość, skoro przebywa z dziećmi swojego rywala…… Niespodziewanie, Vali z przyszłości wydaje się to lubić.

Nagle na ekranie pojawił się Kiba, który siedział na sofie i czytał, nie zwracając uwagi na to, co dzieje się dookoła.

Kiedy Kurenai i Zen go zobaczyli, jęknęli

– Był naszym nauczycielem szermierki. Faktem jest, że już wtedy władał mistrzowsko mieczem.

– Kiba Yuuto-san szkolił w mieczu całe nasze rodzeństwo, włącznie ze mną. Też jest dla mnie i dla nich jak drugi ojciec…… – powiedział Zen z rozradowaną twarzą.


Aach, więc Kiba też miała na nich oko. Potrafiłem to wyczuć z ich spojrzeń, że darzyli go dużym szacunkiem.

……Więcej czasu spędzają z Kibą, będącym nauczycielem szermierki, niż ze swoim zajętym ojcem.

Kiedy Kurenai usłyszał słowa Zena, spojrzał na niego ostrzegawczo.

– Nie mów czegoś takiego. Chichi-san jest niesamowicie zajętą osobą.

– Więc w takim razie Xenovia i Irina nie szkolą was w szermierce? – zapytałem.

Z tego co powiedział Zen i co sam zrozumiałem, zastanawiałem się, dlaczego to Kiba ich szkolił. Skoro Xenovia była świetną wojowniczką i matką tego gościa, to spodziewałem się, że będzie szkolony właśnie przez nią, ale……. Ze względu na jej temperament można się było spodziewać, że będzie uczyła swojego syna.

– Zdecydowanie nie! – odparł szybko Zen, kręcąc głową jak szalony. – Haha-san nie miałaby czasu, aby mnie uczyć szermierki……

– Xenovia kaa-san ma pełno zapału aby uczyć…… Poza tym że pomaga ojcu w pracy, jest też dyrektorką szkoły dokształcającej uczniów, którzy chcą iść na najlepsze uniwersytety w Zaświatach. Dodatkowo, zawsze kiedy się z nią spotykamy, sprawdza jak nam idzie w szkole, zupełnie jakby była naszą nauczycielką – powiedział Kurenai, widząc moje zdumienie.

Naprawdę? Została dyrektorką w szkole dokształcającej!? ……Nie potrafię sobie tego wyobrazić!

– Ponieważ sama nie mogła cieszyć się swoją młodością tak jak jej rówieśnicy, gdyż dzień i noc musiała się szkolić we władaniu mieczem, chciała abyśmy mieli normalne dzieciństwo i mogli się razem uczyć. Jej entuzjazm posunął się do tego, że bardzo nas pilnuje, abyśmy dostali się wszyscy do dobrych szkół – dodał Zen.

Ach, więc to tak, Xenovia. Jeśli się przyjrzeć pierwszej połowie jej życia, to najwyraźniej uznała, że jej synowie powinni doświadczyć takiej samej rutyny.

Zdecydowanie nie powinienem jej za to winić. Od kiedy odeszła z Kościoła i stała się częścią Akademii Kuou……. I nie chodziło o to, że jej system wartości został wywrócony na drugą stronę.

Zen postanowił poruszyć sprawę Iriny z przyszłości:

– Jeśli chodzi o Irinę kaa-san, to jest tak zajęta swoją pracą w Niebie, że prawie nigdy jej nie spotykamy. Jeśli się czasami pojawi w domu, to zawsze jest tak zmęczona, że od razu zasypia.

– Krytykuje nawet nasze matki, że się obijają…… – dodał Kuranai.

……Rozumiem, więc Irina została jakąś pracoholiczką, która wraca do domu późno w nocy i pada ze zmęczenia. Może powinienem jej teraz coś doradzić, na temat jej przyszłej kariery....

Nagle Zen zaczął się wpatrywać w zdjęcie w ramce, które stało na biurku. Fotografia przedstawiała grupkę przywódców, włącznie ze mną, Sirzechsem, Michałem, Odynem i Zeusem.

– Jak się nad tym zastanowić, to w tych czasach starszy brat Rias kaa-san ciągle był Maou-sama – Zen powiedział coś, co mną wstrząsnęło.

– ……A w waszych czasach jest inaczej? – zapytałem.

Zen speszył się i zakrył usta, jakby chciał powiedzieć O cholera..

– Przepraszam, coś mi się wymknęło – przeprosił.

– Jeśli chodzi o pierwszego Głównego Naczelnika, to nie sądzę aby była to aż tak ważna sprawa, nie uważasz? Nawet gdybyśmy podsumowali nasz okres czasowy do stopnia ingerencji w historię, to nawet ktoś taki jak on nie wywołałby dużych szkód – odparł Kurenai.

Byłem niesamowicie wdzięczny, że mnie tak ocenił.

– W naszych czasach jest Siedmiu Wielkich Maou, a nie czterech. Do Lucyfera, Belzebuba, Lewiatana i Asmodeusza doszli Mammon, Belfegor i Belial – wytłumaczył mi Kurenai

……Więc czterech zostało zastąpionych przez siedmiu. Czyli doszło trzech nowych. Zapewne pociągnęło to ze sobą znaczne zmiany w wewnętrznej administracji.

Czyżby wojna domowa!? Nie, gdyby rozpętało się coś takiego, to nie byliby w stanie utrzymać dotychczasowej administracji. Przyszłość będzie pełna kłopotów, Sirzechs.......

– Przez te wszystkie lata, ze starego składu pozostał na stanowisku tylko Ajuka Belzebub – kontynuował Kurenai.

……Nastąpiły takie niespodziewane rzeczy huh. Wolałem jednak uważać, że po prostu wszyscy Maou zrezygnowali ze swoich stanowisk i pozostał tylko najlepszy.

– ……Sądzę że lepiej abym się o to nie dopytywał, ze względu na sytuację Sirzechsa – zapytałem mrużąc oczy.

– Tak, będzie dla ciebie lepiej. Mogę ci tylko powiedzieć, że nie będzie tak dramatycznie, jak ci się wydaje…… – dodał Kurenai.

Poza tym ci goście nazywali mnie Pierwszym Pokoleniem Głównego Naczelnika…… Odnoszę więc wrażenie że nie skończę w najprzyjemniejszy sposób.

W tym momencie, po skończeniu rozmów o przyszłej polityce, Kurenai i Zen przystąpili do oglądania minionych wersji swoich rodziców.

Dla Iseia i reszty, którzy miotali się pomiędzy radością i smutkiem, oni wydawali się znużeni.

Po około dziesięciu minutach, przy uszach Kurenaia i Zena pojawiły się małe magiczne kręgi komunikacyjne. Wygląda na to, że młodsze siostry nawiązały z nimi kontakt.

Kończąc podglądanie ich rodziców, teleportowałem się razem Kurenaiem i Zenem, jako ich opiekun, do punktu zbornego....

Część 3[edit]

Miejsce do którego trafiliśmy, znajdowało się cztery stacje od miasta Kuou.

Wśród wielu najróżniejszych drzew, które rosły w tym lesie, stały ich młodsze siostry. Były to dwie młode dziewczyny. Jedna była ubrana w białe kimono, a druga w czarne. Sądząc po ich wieku, mogą mieć dwanaście, labo trzynaście lat. Na głowach miały kocie uszy......

Ubrane w kimona dziewczyny uśmiechnęły się, widząc swoich starszych braci.

– Kurenai nii-sama, Zen nii-sama

– W końcu was spotkaliśmy.

– Oto nasze młodsze siostry. Ta ubrana na biało to Shirayuki, a na czarno Kurobara – powiedział mi Zen.

Najwidoczniej dziewczyna z białymi kocimi uszami jest córką Koneko, a tej z czarnymi…… czyżby jej matką była Kuroka? Rany, więc skończyło się na tym, że mocno się zakochała w Iseiu huh.

……Shirayuki oznacza więc „Królewnę Śnieżkę”? A Kurobara to…… „Śpiąca królewna”. Ciekawe, że dostały imiona po postaciach z baśni.

Te dwie dziewczyny z kocimi uszami były do siebie niezwykle podobne, ale nie do tego stopnia, aby można je było wziąć za bliźniaczki. Cóż, skoro mają wspólnego ojca, a ich matki są siostrami, to nie ma w tym nic niezwykłego, że są do siebie podobne. ……Z pewnością można stwierdzić, że siostry urodziły się w tym samym czasie.

Kurenai wytłumaczył swoim młodszym siostrom wszystkie dotychczasowe zdarzenia.

– ……Ja też chcę zobaczyć mamę i tatę kiedy byli jeszcze młodzi miau~ – powiedziała dziewczyna w czarnym kimonie, Kurobara.

W przeciwieństwie do swojej matki, Kuroki, która jest bardzo wesoła, ona wydaje się być bardziej opanowana.

– Jesteśmy w kontakcie z Vladim oji-sama – powiedziała dziewczyna w białym kimonie, Shirayuki.

– Tak więc niektóre rzeczy się dość skomplikowały, miau – dodała Kurobara.

……Vladi oji-sama? Szef Kurenaia i całej grupy, o którym powiedziano, że jest członkiem Domu Gremory, powiązany z „czasem”. Do tego te dziewczyny nazywały go „Vladi oji-sama”. Dochodziłem już do pewnego wniosku, kto był ich szefem.

——!!

Nagle całym moim ciałem wstrząsnęło jakieś obrzydliwe uczucie. Wyczuwało się pewną wrogość i ciśnienie. Kurenai oraz pozostali też to wykryli, po czym spojrzeli w niebo.

– ……To ciśnienie należy do tego drania…… tch! – warknął Zen.

Wyczuł to nie tylko Zen, ale też reszta dzieci Iseia.

Kiedy spojrzeliśmy w górę, zobaczyliśmy jak w naszą stronę pędził wielki obiekt.

Przedmiot wpadł w las, kiedy emanowało z niego silne ciśnienie! Rozległ się huk, a ziemia się zatrzęsła, zaś w powietrze wzbiły się chmury pyłu!

W naszych oczach pojawił się wyraz depresji, a w ziemi powstał olbrzymi krater.

W kraterze znajdowała się piętnastometrowa postać, która wydzielała z swojego ciała odgłos Shuuuuu…….....

Przypominająca smoka mechaniczna istota, która emanowała zielonym połyskiem. Jej przedramiona były takie grube, że wyglądały jak tarcze. Nie, faktycznie posiadała elementy, które wyglądały jak tarcze. Nie miał na plecach skrzydeł, tylko coś, co wyglądało jak silniki rakietowe. Jednak czy to w ogóle może latać……?

Ten smok, wyglądający jak mechaniczna istota, nie może być robotem……!!! Mogę tylko zrozumieć, że to kolejny ZFŻ…….

……Hech, ten zły bóg z alternatywnej rzeczywistości, czy nie może być tak, że jego hobby nadchodzi wraz z tworzeniem takich rzeczy?

Mechaniczny smok wylazł z krateru i odezwał się:

– Heh, wygląda na to, że bachory tego czerwonego gościa także przybyły do tych czasów huh.

Zrobione z metalu usta uśmiechnęły się, jakby należały do ust żywej istoty.

– GARVARUDAN!”

Zen przyzwał Durandala IV. W tej mrożącej krew sytuacji oczywistym było, że ten smok jest potworem, znajdującym się na zupełnie innym poziomie. ……Jak można się było spodziewać po bestii z równoległego świata, nie czuło się jego aury, ale to przytłaczające uczucie ucisku…… był przynajmniej w klasie Smoczego Króla……!!

Kiedy smok usłyszał głos Zena, przemówił radosnym tonem:

– Hej, ależ to Zen Quarta oraz reszta cholernych gówniarzy. Mam u was dług!!

Z okrzykiem GuuuuoooooOOOOO, rakiety na plecach Garvarudana bluznęły dziko ogniem! Jego wola walki eksplodowała bez ostrzeżenia!!!

Moc eksplodująca z rakiet zwiększyła się i ogromne ciało mechanicznej istoty wystrzeliło nagle przed siebie!!! Pędził z olbrzymią prędkością prosto na Zena!! Zen zamachnął się swoim Durandalem, i próbował się bronić przed agresywnym atakiem przeciwnika, ale Garvarudan całkowicie zgniótł Zena w swoich niesamowitych dłoniach.

– OTO MOJA ZAPŁATA!!! Zgniotę cię na miazgęęęęęęęęęęę!!!

Garvarudan poleciał naprzód, wlokąc ze sobą Zena!!!

Wyżłobił w ziemi duży wykop. Dużo drzew zostało powalonych, kiedy Garvarudan pędził przed siebie z Zenem w garści!!

– Cholera!!

Zen stawiał zaciekły opór, przelewając świętą aurę w swój miecz. Nagle wcisnął cyngiel na jelcu świętego miecza i wtedy z ostrza wystrzeliła kula pokryta mocą. Jednocześnie aura pokrywająca święty miecz zwiększyła się!!

Jednak Garvarudan wyrzucił nagle Zena wysoko w niebo!!

Zen, wyrzucony wysoko w powietrze, był całkowicie odsłonięty na wszystkie ataki!!

– ZDYCHAJJJJJJJJJJJJJJJJJ!!

Z paszczy mechanicznego smoka wyleciał jakiś promień, który można było uznać za niesamowicie potężny! Zen przybrał w powietrzu obronną postawę, aby ochronić się przed atakiem Garvarudana!

– ZEN!

Kurenai stworzył w pobliżu magiczny kręg teleportacyjny i posłał go w stronę Zena na niebie!!

Nagle niebo nad lasem zostało rozdarte przez WIELKI promień, który rozciągnął się w linii prostej ze sporej odległości.

Za plecami Kurenaia magiczny krąg się rozszerzył i wyłonił się z niego Zen, który o włos uniknął ataku wroga.

Kiedy Garvarudan zobaczył że jego atak się nie udał, wybuchnął radosnym śmiechem.

– Cóż, zabicie cię nigdy nie było aż tak łatwe. Jednak nie można tego powiedzieć o twoim ojcu i Smoku Wymycia, którzy są najważniejszymi smokami w tych czasach! Wręcz przeciwnie, to samo tyczy się innych posiadaczy Longinusów! Ich bitewny potencjał nie jest warty gówna!! – powiedział.

Ja i dzieci Iseia stanęliśmy naprzeciwko mechanicznego smoka.

– ……Jeśli chodzi o imię boga z alternatywnego świata, to nazywa się Melvazoa. Ten Bóg Zła ma pod swoimi rozkazami siedmiu niesamowicie brutalnych podwładnych, którzy są znani jako Siedmiu Jedwabistych Luminarzy. Tej siódemce towarzyszą potężni podwładni, znani jako Fanatyczni Najeźdźcy. Ten mechaniczny smok, Garvarudan, jest jednym z nich – powiedział do mnie Kurenai.

……Czterej potężni słudzy, którzy służyli podwładnym boga, a on jest jednym z nich? Ten Ruma Ydura, którego spotkaliśmy z Lokim, też był Fanatycznym Najeźdźcą. Można powiedzieć, że obaj przybyli do tych czasów……

Kurobara spojrzała ponurym wzrokiem.

– Więc jest tu nie tylko Ruma Ydura, ale też Garvarudan……

– Aach, więc reszta ludzi też tutaj jest? To była kwestia czasu, kiedy przybędzie mój pan, Rezwo Roado – powiedział Garvarudan radosnym tonem.

– Rezwo Roado, jest częścią Siedmiu Jedwabistych Luminarzy, o których mówiłem. Możesz o nich myśleć, że mają podobny poziom mocy, co szefowie bogów z każdej mitologii – dodał Kurenai.

Więc siedmiu podwładnych, służących bogowi zła, jest zaliczanych do do tej samej klasy, co szefowie bogów?

– Innymi słowy każdy kto trafi tamtego świata zginie marnie i nędznie huh.

Obecnie, turbując się z tymi myślami, byłem całkowicie ogłupiały przez niesamowitą skalę tego wszystkiego. ……To wszystko znacznie przekracza to, co mogę kontrolować.

– ……Macie w ogóle jakiś plan? – zapytałem dzieci Iseia.

Kurenai, Zen, Shirayuki i Kurobara spojrzeli na siebie, gdy usłyszeli moje pytanie.

– Oczywiście że mamy. Inaczej byśmy tu nie przyjeżdżali!! – powiedział Zen, zbierając olbrzymią ilość aury w swoim Durandalu IV.

Ciała Shirayuki i Kurobary migotały od touki, tworząc olbrzymie ilości kasha.

– Słyszałam że kiedy Chichi-sama i Haha-sama byli młodzi, walczyli ze znacznie silniejszymi wrogami.

– Niemożliwe abyśmy się wycofali, skoro jesteśmy dziećmi taty i mamy, miau.

Nagle Kurenai, który był najstarszy, stworzył zniekształconą przestrzeń, z którego przybyło coś potężnego. To był ognisty ptak, który emanował tak gorącą aurę, że zapalał wszystko dookoła.

– Ja, będący najstarszym synem Sekiryuuteia i mężczyzną dziedziczącym krew rodziny Himejima, nie zostanę pokonany – powiedział Kurenai, którego ciało owinęła święta błyskawica.

Himejima to rodzina kapłanów shinto, będąca starożytnym rodem, który potajemnie chronił Japonię już od czasów starożytnych. Pierwotnie manipulowali płomieniami i rządzili świętą bestia, Suzaku[2].

Jednak to coś, co przyzwał Kurenai nie było Suzaku. Bardziej przypominało to świętą bestię, Houou[3].

Akeno, krew twojej rodziny jest najwyraźniej silna w żyłach twojego syna. Co więcej odziedziczył nawet zdolność świętych błyskawic. ……Czyż to nie wspaniałe?!

Cóż, przypuszczam że ci ludzie mogą walczyć w tym miejscu do woli. Wyciągnąłem przed siebie rękę i stworzyłem magiczny krąg, za pomocą którego okryłem to miejsce kilkoma ochronnymi barierami. W chwili gdy zostały nałożone, powinny też na tyle zredukować odgłosy walki, aby ludzie na zewnątrz nic nie usłyszeli. Tak w każdym razie mówiła teoria.

– Hmm, więc nawet ktoś z tych czasów potrafi stworzyć taką barierę.

Nawet Garvarudan, zauważył barierę po tym, gdy doznał z jej powodu nieprzyjemnego uczucia.

– Tej bariery nie złamią za szybko. Możecie więc swobodnie walczyć – powiedziałem do dzieci Iseia.

Kiedy dzieciaki to usłyszały, uśmiechnęły się odważnie.

Ja też stworzyłem w mojej dłoni włócznię z światła i stanąłem naprzeciwko mechanicznego smoka.

Jako pierwsze, krok naprzód zrobiły obie dziewczyny! Każda z nich stworzyła niezliczoną ilość kasha. Te które należały do Shirayuki były okryte białymi płomieniami, a do Kurobary, czarnymi. Wszystkie one otoczyły Garvarudana i poruszały się tak, jakby miały własną wolę. Wraz z ruchami rąk duetu dziewcząt, niezliczone białe i czarne kasha zaatakowały Garvarudana.

– Sprytnie!!

Garvarudan ponownie odpalił olbrzymi promień z ust w chwili, gdy kasha ruszyły prosto na niego! Kiedy promień trafił w ścianę lasu, drzewa zostały powalone, a białe i czarne kasha zdmuchnięte.

– Cholera, jak to możliwe?

Ja też stworzyłem w powietrzu liczne włócznie światła, które następnie posłałem w stronę Garvarudana. Każdy z pocisków był wyładowany światłem o olbrzymiej gęstości. Powinno go to wykończyć, nawet jeśli jest smokiem…….

Garvarudan użył swoich ramion grubych niczym tarcze i skutecznie odparł mój atak. Oczywiście niektóre z błyskawic go trafiły, ale w ogóle nie zwrócił uwagi na zadane mu rany.

– Houou!! A teraz błyskawica!!

Słysząc rozkaz Kurenaia, ognisty ptak rozpostarł skrzydła i ruszył w stronę mechanicznego smoka! Żar był wyczuwany nawet z tej odległości i moja skóra zaczęła mnie piec. Pomimo niesamowitej ilości płomieni, żadne z drzew nie spłonęło, co było dowodem tego, że przede wszystkim wykonywał polecenia Kurenaia. Gdyby był kimś niedoświadczonym i musieliby skorzystać ze świętej bestii płomieni, uwolniony w ten sposób żar rozprzestrzeniłby się i podpalił wszystko dookoła. Houou Kurenaia atakował tylko wroga, nie niszcząc niczego dookoła.

– Ha ha ha!! Interesujące!! Dalejże!!

Garvarudan stał w miejscu, gotowy do przyjęcia ataku na siebie! Houou zaatakował metaliczną skórę smoka! Garvarudan wymachiwał swoimi obydwoma grubymi ramionami i uderzył Houou jednym ruchem! Jego podekscytowanie było tak duże, że nienormalnie wielkie ramiona powalały rosnące dookoła drzewa. Olbrzymia siła Garvarudana zrównoważyła moc Houou. Nagle na Garvarudana runęła z nieba olbrzymia błyskawica!

Całe ciało mechanicznego smoka zostało pochłonięte przez błyskawicę! Houou zaatakował ponownie, ale znów został odparty! Wielkie ramię wyglądające jak tarcza otwarło się i wyłoniła się z niego lufa! To było działo!

Pomimo że całe jego ciało dymiło od uderzenia błyskawicy, Garvarudan, bez wahania złapał Houou za gardło swoją prawą ręką i przycisnął lufę z lewego ramienia do jego brzucha!!

– ZDYCHAJJJJJJJJJJJ!!!

Z działa wypaliła wielka kula światła, która pochłonęła całe ciało Houou! Wraz z brutalnym błyskiem światła, Houou został rozerwany na strzępy!

Skoro był świętą bestią, to nie miał cielesnej postaci i ponownie będzie mógł go przyzwać, ale……. Ciało tej mechanicznej istoty jest zbyt silne. Przy uderzeniu błyskawica tego stopnia spaliłaby nawet wnętrzności. Jednak nawet nie drgnął i dalej kontynuował swoje ataki tak, jakby jego ciała nic nie ograniczało, co pasowało do jego wojowniczości.

Wymiana ataków i obrona powaliła wszystkie drzewa dookoła nich. ……Skoro będziemy musieli to potem naprawić, to czeka nas masa pracy huh……. To będzie niemały kłopot dla tego, kto będzie to musiał zrobić!

Nagle Zen postanowił wkroczyć do walki!

– Toryaaaaach!!

Umiejętności szermiercze Zena łączyły w sobie pasję Xenovi i splendor Kiby, co czyniło z nich idealny styl walki mieczem.

Zadawał ciosy, unikając ataków olbrzymiego wroga, wykorzystując jego luki w obronie. Mimo że Durandal był okryty niszczycielską mocą, to był w nim spokój. Kiba płakał by ze szczęścia, gdyby zobaczył tego szermierza.

Mimo że Garvarudan poruszał się z szybkością, która w ogóle nie pasowała do jego wielkości, miał liczne ograniczenia i dlatego został przytłoczony szybkością i doświadczeniem Zena, którego ataki zaczęły go dosięgać i cios po ciosie, zadawać mu coraz poważniejsze obrażenia.

Przyśpieszając ataki, pociągnął za cyngiel, odpalając kule z ostrza, które zebrały więcej mocy do tego stopnia, że święta aura Durandala IV rozrosła się tak bardzo, aż mogła całkowicie pochłonąć olbrzymie cielsko Garvarudana. Już samo oglądanie tego potwierdza, że ta siła ataku znacznie przewyższa Durandala z moich czasów. Tak o to za każdym razem, kiedy zwiększenie mocy zostało uruchomione w kuli z ostrza miecza, siła ataku najwidoczniej wzrastała na kolejny poziom. Więc to był Durandal IV, miecz z przyszłości.

– Oryaaaaaah!!

Garvarudan odpalił jeszcze większy promień światła niż przedtem! Jest tak potężny, że jego uderzenie zabije wszystkie zgromadzone tu osoby! Jednak Zen nie wahał się ani chwili. Stanął naprzeciwko niego i zamachnął się Durandalem!! Z miecza uderzyły olbrzymie ilości świętej aury!! Jego matka, Xenovia, byłaby dumna, gdyby to zobaczyła.....

Promień Garvarudana i aura Durandala zderzyły się ze sobą, wywołując w lesie niesamowitą eksplozję!! Wywołana przez nią fala uderzeniowa i płomienie, pochłonęły całe to miejsce w lesie!!

……Kiedy wszystko się uspokoiło, zobaczyliśmy ciężko oddychającego Zena. Z powodu tego niesamowitego ataku, olbrzymia aura którą posiadał dotąd Durandal, zgasła.

Jeśli zaś chodzi o Garvarudana, całe jego lewe ramię zostało oderwane, a z kikuta sypały się z trzaskiem iskry.

Od gwałtownych efektów uderzenia, w barierze pojawiła się dziura, przez którą było widać niebo.

Garvarudan uśmiechnął się odważnie i odpalił rakiety na plecach.

– Cholera, najwyraźniej podróżowanie w czasie pochłania wiele energii, skoro atak tego dzieciaka aż tak mocno mnie uszkodził.

Garvarudan spojrzał w niebo i poleciał do góry!!

Dzieci Iseia nie zamierzały mu pozwolić uciec!

– Próbujesz uciec?!!

– Nie uda ci się!!

Kurenai i Zen zaatakowali jednocześnie! Ja też stworzyłem magiczny krąg aby naprawić barierę, ale...

Część prawego ramienia Garvarudana otworzyła się i ujawniła coś, co wyglądało jak głośnik.

——!!!

Kiedy ruszyli do ataku, w powietrzu rozniósł się ofensywny zgrzyt!! Najwyraźniej emituje go głośnik z ramienia Garvarudana! Jak tylko to usłyszałem, natychmiast dałem sobie spokój z magicznym kręgiem i zakryłem uszy. Kurenai i reszta poszli w moje ślady.

– Zabiję was następnym razem, bachory Sekiryuuteia!!

Wraz z tymi pożegnalnymi słowami, Garvarudan wzbił się w niebo za pomocą rakiet i uciekł przez dziurę zrobioną w barierze.

– Cholera!! Nie udało nam się go zabić! – warknął Zen.

Kurenai położył mu dłoń na ramieniu i pokręcił głową.

– ……Nie, to pierwszy raz, kiedy zobaczyliśmy jego nowy ekwipunek. Wszystko wskazuje na to, że Garvarudan i reszta zmienili swoje wyposażenie od naszej ostatniej walki. W takim wypadku nie wiem czy ktokolwiek mógłby sprostać czemuś tak nieznanemu. ……Na razie wystarczy.

Po słowach starszego brata Zen odetchnął i uspokoił się.

Mnie samego gnębił nieopisany niepokój, kiedy patrzyłem w ślad za mechanicznym smokiem.

Przeniosłem jednak mój wzrok na dzieci Iseia.

Jednocześnie byłem zaniepokojony faktem, że były pełne nadziei.

Ten czas został zaatakowany przez nieznanego wroga, ale tak długo jak te dzieciaki tutaj są i tak długo jak trzymają się razem, przyszłość będzie chroniona. Naprawdę w to wierzę.

Oczekując spotkania z dziećmi Iseia, których jeszcze nie widziałem, zastanawiałem się, jak posprzątać las.


Odnośniki tłumacza[edit]

  1. W arturiańskich legendach, Galatine należał do jednego z najwierniejszych rycerzy Króla Artura, Gawaina.
  2. Suzaku, zwany też Szkarłatnym Ptakiem, postać z mitologii chińskiej, ptak drapieżny koloru czerwonego, jeden z czterech Strażników Nieba. W późniejszych czasach utożsamiany z bażantem i feniksem. Symbolizował południe, cesarzową, lato, ogień, suszę i żeński pierwiastek yin.
  3. Istota z mitlogii chińskiej, feniks będący królem wszystkich ptaków.


Cofnij do Rozdziału pierwszego Powróć do strony głównej Przejdź do Rozdziału trzeciego