Difference between revisions of "High School DxD - Tom 1 rozdzial 3"

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search
m (Reverted edits by 172.69.54.240 (talk) to last revision by Thor1990)
 
Line 1: Line 1:
  +
==Żywot 3: Mam przyjaciela==
 
 
===Część 1===
 
===Część 1===
 
– Haa… Nie ma co, droga do osiągnięcia udanej kariery jest trudna.
 
– Haa… Nie ma co, droga do osiągnięcia udanej kariery jest trudna.

Latest revision as of 03:52, 21 January 2020

Żywot 3: Mam przyjaciela[edit]

Część 1[edit]

– Haa… Nie ma co, droga do osiągnięcia udanej kariery jest trudna.

Jestem w swoim pokoju, spoglądam w sufit i stroję humory.

Pion… To moja cecha i rola. Pion, ten najniższy. Muszę więc celować aż stąd… Moja droga do parostwa zaczyna się od wyboistej ścieżki. Ścieżka do stania się właściwym diabłem jest pełna ostrych zakrętów. Przy okazji, jest jeszcze ktoś, kto jest Gońcem przewodniczącej. Powiedziała mi to jeszcze tego samego dnia, którego poznałem swoją rolę.

– Mój Goniec już istnieje, nie jest jednak tutaj. Znajduje się w innym miejscu i mając wydany inny rozkaz, pracuje dla mnie. Jeżeli nadarzy się okazja, to ci go przedstawię.

Tak powiedziała. Kto jest tą osobą? Może już wkrótce ją poznam. Mam nadzieję, że to dziewczyna.

Zostałem więc wybrany jako jedyny pozostały Pion. Przede mną dużo trudności do przezwyciężenia. Kiedy się nad tym zastanowię, to czy ja właściwie nie miałem nic przeciwko temu? Zostałem zabity przez upadłego anioła z powodu urządzenia umożliwiającego kamehameha, Boskiego Daru. Wykorzystała moją miłość. A potem stałem się diabłem.

Zostałem przygarnięty przez piękną diablicę, która powiedziała, że jestem jej „podwładnym”, a potem zwiodła mnie, że „mogę stworzyć własny harem, jeżeli wespnę się do góry”.

Codziennie wypruwam z siebie flaki jako służący Buchou. Rozdaję ulotki. I zawieram kontrakty. Ale moja demoniczna moc jest tak słaba, że nie mogę używać magicznego kręgu, by się przenieść do domu klienta. Nic takiego nigdy się nie zdarzyło – najgorszy diabeł wszech czasów. To ja.

WDECH

Wciągnąłem trochę powietrza. Jeżeli się nad tym zastanowię, to przed zostaniem diabłem nie miałem nigdy żadnych specjalnych umiejętności. Próbowałem wielu rzeczy, by stać się popularny wśród dziewczyn, ale koniec końców nie mogłem wygrać w starciu z przystojniakami. Nie miałem również żadnych marzeń. Cóż, może to dobrze, że stałem się diabłem, bo teraz mam marzenie. Zaraz, czy stanie się nim to coś dobrego? Dobra, jeżeli Buchou by mnie wtedy nie ocaliła, to moje życie dobiegłoby końca. I w taki sposób nie mam czasu, by cieszyć się swoją młodością.

No cóż, jest tak jakby… fajnie. Jestem otoczony przez grono pięknych dziewcząt i wszyscy są mili. To jest – dla diabła. Przewodnicząca Rias jest piękna, a z Akeno-san jest w porządku dopóty, dopóki się jej nie wkurzy… chyba. Koneko-chan również nie stanowi problemu tak długo, jak zachowuję się normalnie. Kiba mnie denerwuje, ale rozmawia ze mną normalnie, mimo że jest przystojniakiem… W sumie jest dobrym gościem. Cholerny przystojniak. Naprawdę nie można oceniać książki po okładce. Wygląda na to, że moje wyobrażenie o przystojniakach się zmienia.

Nagle przypomniałem sobie piękną blond siostrę, Asię. Była piękną dziewczyną. Gdybym miał mieć dziewczynę… Urywam tutaj i zakrywam twarz w dłoniach. Zaraz, właśnie przeszedłem przez tę brutalną nieodwzajemnioną miłość. A niech to, igrać z moimi uczuciami… Yuuma-chan, ja cię właściwie kochałem. Kurna. Czemu moje życie jest kontrolowane przez kogoś innego? Może tak właśnie ono działa. Wokół mnie wydarzyło się wiele tajemniczych rzeczy, więc mam wrażenie, że zostałem w to wciągnięty.

Asia… Siostra zakonna, hm. Osoba stojąca po drugiej stronie barykady. Pewnie nie spotkam jej już ponownie. Ta dziewczyna kroczy swoją ścieżką, a ja swoją. Po prostu tak się złożyło, że jestem podwładnym diabła, a ona Boga. Spotkaliśmy się przypadkiem. Chyba nie powinniśmy się już więcej spotkać. Mogłoby to doprowadzić do pechowego wydarzenia.

I tak właśnie myślę sobie coś fajnego.

– Aaaaach, tak, tak, jestem tylko słabym Pionem. Nie ma we mnie nic dobrego, więc mogę w ogóle otrzymać parostwo…? Co ty na to, czcigodny Szatanie? Cóż, pewnie rozmowa z czcigodnym Szatanem i tak nie ma sensu.

Zaśmiałem się gorzko z siebie. Mam zamiar posiadać cel. Właśnie tak. Przede wszystkim będzie to użycie magicznego kręgu do teleportacji. To będzie mój pierwszy krok. Tak, właśnie tak. Ta! Emocje wewnątrz mnie rosną. Czas na płakanie minął. Stałem się diabłem i już tego nie zmienię. Muszę zatem żyć jako diabeł. I jako diabeł sprawię, że moje marzenie się spełni. Nawet jeżeli nie potrafię, to dawanie z siebie wszystkiego, by to osiągnąć, będzie moim celem życiowym.

Ta! Dam radę! Dam radę to zrobić!

Część 2[edit]

Jest późna noc, a ja jestem na swoim rowerze, zmierzając do pewnego domu. Nie posiadłości czy mieszkania, ale zwykłego domu. To mój pierwszy raz, więc co mam zrobić? Jako że klient nie mieszka sam, czy jego rodzina mnie nie zauważy? W końcu właściwie muszę odwiedzić dom klienta, by zawrzeć kontrakt. Już mi powiedziano wcześniej, że zwykły człowiek nie może mnie dostrzec, ale czy znajduje to zastosowanie również w takiej sytuacji? Martwi mnie to, ale zdaję sobie z czegoś sprawę, gdy naciskam dzwonek.

Drzwi wejściowe są otwarte.

…Serio, zostawić otwarte drzwi w środku nocy.

BICIE SERCA

Nagle czuję się nieswojo. A to co? Mam naprawdę złe przeczucie. Ale wchodzę już do domu. W drzwiach spoglądam do środka. W przedpokoju nie ma żadnych świateł. Są schody prowadzące na piętro, ale żadnych świateł. Na końcu parteru znajduje się jeden pokój z jakimś zapalonym światłem i jest ono dosyć słabe.

Ta, coś tu stanowczo nie gra. Nie wyczuwam obecności żadnego człowieka. Śpią? Niemożliwe. Wtedy nie czułbym się tak nieswojo.

Ściągnąłem buty przy wejściu i niosę je w dłoni. Kroczę w stronę pokoju, nie wydając żadnego dźwięku. Jestem diabłem, nie złodziejem – taka wymówka chodzi mi po głowie.

Zaglądam do pokoju przez lekko uchylone drzwi. Światło pochodzi od świeczek.

– …Dobry wieczór. Jestem diabłem z rodu Gremory… Eeem, zastałem tutaj klienta? – zapytałem cicho, ale nie otrzymałem odpowiedzi.

Nie mogąc zrobić nic innego, wkroczyłem do środka. Był to salon i były tutaj telewizor, kanapa, stół i takie tam. Wyglądał jak normalny salon…

Wstrzymałem swój oddech. Mój wzrok przykleił się do ściany. Ściany. Do ściany są przybite zwłoki. Do góry nogami. …To ludzkie zwłoki. To facet. Czy to osoba mieszkająca tutaj? Ale dlaczego…? Ciało zostało brutalnie okaleczone. Z ran wystawało coś, co wyglądało jak jakieś flaki…

– Khaa. – Zwymiotowałem na miejscu.

Nie zdarzyło się to przy spotkaniu z potworem, ale moje ciało zareagowało na widok zwłok. Nie mogłem już znieść ich widoku. Są one przybite do ściany gwoździami, tworząc kształt odwróconego krzyża. W każdą dłoń, stopę oraz w środek tułowia wbito duże i grube gwoździe.

To nie jest normalne. W ogóle nie jest normalne! Nikt o zdrowych zmysłach nie zabiłby tak człowieka!

Z kapiącej krwi utworzyła się na podłodze kałuża. Coś jest napisane na ścianie.

– C-co to jest…?

– Jest napisane „Kara dla tych, którzy popełnili złe uczynki!”. Zapożyczyłem to zdanie od kogoś ważnego.

Doszedł mnie zza pleców głos młodego mężczyzny. Gdy się odwróciłem, stał tam człowiek o białych włosach. Wydaje się cudzoziemcem i wygląda, jakby był nastolatkiem. Jest ubrany jak ksiądz. Wygląda również jak piękniś[1].

Zobaczywszy mnie, zrobił złowieszczy uśmieszek.

– Hmm, hmm. No, no, czyż to nie jest diabełek!

Wyglądał na naprawdę zadowolonego. Wtedy też w myślach rozbrzmiały mi słowa Buchou: „Nie zadawaj się z ludźmi z Kościoła. Zwłaszcza z egzorcystami, którzy są naszymi największymi wrogami. Z łatwością mogliby się nas pozbyć, ponieważ ich moce są wspierane Bożą modlitwą”.

On jest księdzem, więc ma powiązania z Kościołem. Niedobrze… Nawet wie, że jestem diabłem, więc znalazłem się w najgorszej z możliwych sytuacji. Znowu?

– Jestem księdzem~♪. Nastoletnim księdzem~♪ Wycinam w pień diabelskich ludzi~♪ i się z nich śmieję~♪. Obcinam wam, diabłom, łby i dostaję swój posiłek ~♪ - zaczął śpiewać.

N-nie łapię tego. Co jest z nim nie tak!?

– Nazywam się Freed Sellzen. Należę do pewnej organizacji egzorcystów. Ach, to, że właśnie się przedstawiłem, nie oznacza, że ty też musisz. Nie chcę mieć w swojej pamięci twojego imienia, więc nie rób tego. Nie ma w tym niczego złego, bo zaraz umrzesz. Ja się już tym zajmę. Na początku może boleć, ale potem będzie ci tak dobrze, że będziesz płakał. A teraz pora przełamać pierwsze lody!

Nigdy wcześniej nie spotkałem kogoś takiego jak on. Jego słowa nie mają sensu.

Jest więc egzorcystą. Mam kłopoty.

Chcę jednak coś mu powiedzieć. Przełknąłem ślinę i zapytałem:

– Hej, to ty? Zabiłeś tę osobę?

– Tak, tak. Zabiłem go. Bo~ był zwykłym przestępcą wzywającym diabły, więc musiałem go zabić.

Co to za u-usprawiedliwienie!?

– Hę? Jesteś zaskoczony? Nie uciekasz? To dziwne? Bardzo dziwne. Mam na myśli, że ludzie, którzy zawierają przymierze z diabłami, są zwykłymi gnidami. Istotnie – gnidami. Nie możesz tego zrozumieć? Nie? Poważnie? No cóż, jesteś w końcu gównianym diabłem.

Ten gość jest szalony! Nie można z nim nawet normalnie porozmawiać! Ale powiem to, co mam do powiedzenia!

– Jak zatem jeden człowiek może zabić drugiego!? Nie powinieneś zabijać tylko diabłów?

– Haaaa? A co to, do kurwy, jest? Jakiś tam diabełek twojego pokroju poucza mnie? Hahaha, śmiechu warte. Chyba mógłbyś dostać jakiś medal za bycie kawalarzem. No dobra, słuchaj uważnie, gówniany diable. Diabły używają ludzkiej chciwości do przetrwania. Poleganie na diabłach dowodzi, że nie jest się już człowiekiem. Koniec. Właśnie dlatego go zabiłem~. Żyję z zabijania diabłów i ludzi, którzy zawierają z nimi kontrakty. To moja robota.

– Nawet diabły nie posunęłyby się tak daleko!

– Haa~? O czym ty bredzisz? Diabły to śmieci. Wiesz, że są gównianymi stworzeniami? Wiesz, że tak podpowiada zdrowy rozsądek? Nie wiedziałeś? Poważnie, powinieneś zacząć od nowa jako niemowlak. Zara, mówienie tego wskrzeszonemu diabłu twojego pokroju nie ma sensu. Ba, muszę cię zabić! Hahaha. Niesamowite, nie? Lepiej być nie może, nie? – Wyjął miecz bez ostrza i pistolet.

BOOOM

Powietrze zawibrowało od dźwięku. Miecz, który był tylko rękojeścią, zamienił się w coś na wzór miecza świetlnego. A to co? Wygląda, jakby został żywcem wyciągnięty z „Gundamu”.

– Trochę mnie irytujesz, więc mogę cię pociąć? Zastrzelić? Nie masz nic przeciwko? No to dobrze. Teraz przebiję twoje serce tym ostrzem światła i wysadzę głowę tym zajebiaszczym gnatem! Stary, naprawdę się zakocham!

ŚWIST!

Ruszył sprintem w moim kierunku! Ciął mnie swoim ostrzem światła. O kurka! Ominąłem jego atak, ale intensywny ból zaatakował moją nogę. Z pistoletu księżulka wydobywał się dym. Zostałem postrzelony? Nie słyszałem żadnych wystrzałów. Nagle poczułem kolejny atak bólu w nodze.

– Guaaaah!

Jęcząc, upadłem na kolana. Tym razem trafił mnie w lewą łydkę! Boli! Ale ja znam ten ból!

– I jak!? Specjalny pocisk wytwarzany dla egzorcystów, pocisk światła! I nie wydaje żadnego dźwięku, no bo w końcu to światło. Ta cała sytuacja podnieca nas obu, nie?

Ból światła. Ta, to jest ból światła. Dla diabła światło jest trucizną. Gdy trafi cię raz, to ból roznosi się po całym ciele.

– Zdychaj, zdychaj, diable! Zdychaj, diable! Obróć się w proch i przepadnij! Wyłącznie ku mojej uciesze! – Śmiał się obłąkanie i miał zamiar mnie wykończyć.

– Proszę przestań! – rozległ się nagle znajomy mi kobiecy głos.

Księżulek zastygł w pozycji gotowej do zaatakowania mnie i spojrzał w kierunku, skąd doszedł głos. Również tam popatrzyłem.

…! Stoi tam dziewczyna, którą znam.

– Asia.

Tak, stoi tam blond siostra.

– A któż to, jeżeli nie moja asystentka, Asia-chan. Co się stało? Skończyłaś stawiać barierę?

– N-nieeeeeeee! – krzyknęła, zauważywszy zwłoki przybite do ściany.

– Dziękuję za ten uroczy krzyk! A tak, po raz pierwszy widzisz takiego trupa, co nie, Asiu-chan? No to patrz uważnie. Ludziom urzeczonym diabłami zapewniamy taką śmierć.

– N-nie… – Spojrzała na nas i była zaskoczona moim widokiem. – …Ojcze Freedzie… ta osoba… – Popatrzyła na mnie.

– Osoba? Nie, nie. To gówno tutaj to diabeł. Hahaha, czego nie rozumiesz?

– …! Ise-san jest… diabłem…?

Wydaje się zaskoczona prawdą i nie wie, co powiedzieć.

– Co, co? Znacie się? Łał. No to ci niespodzianka. Czy to ta zakazana miłość między zakonnicą a diabłem? Poważnie? Serio?

Freed, ten księżulek, spojrzał na Asię i mnie.

…Nie chciałem, by wiedziała. Powinno było pozostać tak, jak było. Lepiej by było, jakby nie wiedziała. Nie miałem zamiaru ponownie jej spotkać. Chciałem, by zapamiętała mnie jako uprzejmego licealistę z tego miasteczka. Stary, nie wiem, co powiedzieć. Co za chory los. Wzrok Asi sprawia, że się źle czuję.

Przepraszam. Przepraszam za bycie diabłem.

– Ahaha! Diabły i ludzie nigdy nie będą mogli współistnieć! Szczególnie ludzie z Kościoła i diabły są dla siebie największymi wrogami! A właśnie, jesteśmy grupą heretyków porzuconych przez Boga. Asia-tan oraz ja jesteśmy ludźmi, którzy nie potrafią przetrwać bez wsparcia czcigodnych upadłych aniołów.

Upadłych aniołów? Co on ma myśli? Czy księża i zakonnice nie pracują dla Boga?

– No, a teraz, pozostawiając to na boku, muszę zabić tego śmiecia o tutaj, bo w przeciwnym razie nie będę mógł wywiązać się ze swojego zadania, no to więc do dzieła. Gotowy? – Znów pchnął mieczem w moją stronę.

Jeśli zrani mnie w klatkę piersiową, to zginę… Nawet jeżeli przeżyję, to skończę jak klient, który jest przybity do ściany, i poćwiartują moje ciało. Ogarnia mnie strach, kiedy o tym myślę. Jest źle. Jest naprawdę źle! Zostanę zabity, nie będąc w stanie się ruszyć!

Gdy nad tym myślałem, blond siostra wkroczyła pomiędzy nas. Stanęła przede mną z rozłożonymi rękoma, jak gdyby mnie chroniła. Widząc to, księżulek zrobił srogą minę.

– …Hej, hej. Poważnie? Asiu-tan, wiesz, co robisz?

– …Wiem. Ojcze Freedzie, błagam cię. Przebacz mu. Puść go.

Słysząc ją, oniemiałem. Asiu? Bronisz mnie?

– Nie mogę już tego dłużej znieść… Nie można zabijać sobie ludzi, bo są urzeczeni diabłami, i nie można zabijać diabłów! To jest złe!

– Haaaaaaaaaaaaaaaah!? Nie pieprz głupot, dziwko! W Kościele również was uczyli, że diabły to śmiecie! Poważnie, czy z twoim mózgiem jest coś nie tak!? – Na twarzy Freeda widniała teraz rozzłoszczona mina.

– Są dobrzy ludzie, nawet wśród diabłów!

– Nie ma, idiotkoooo!

– T-tak myślałam do niedawna… Ale Ise-san jest dobrą osobą. To nie uległo zmianie, nawet gdy dowiedziałam się, że jest diabłem! Zabicie kogoś jest niewybaczalne! Na takie coś… Na takie coś Bóg by nie pozwolił!

Zobaczyła te zwłoki i dowiedziała się, że jestem diabłem, więc powinna być zaskoczona. Ona jednak nie cofnęła się przed powiedzeniem księżulkowi tego, co myśli. Co za siła woli. Ta dziewczyna jest niesamowita.

– Kyaa! – Ten pieprzony księżulek uderzył ją bokiem swojej broni. Asia upadła na ziemię.

– Hej, Asia! – Podszedłem do niej. …Na jej twarzy widnieje krwiak. Ten drań naprawdę ją uderzył.

– …Ta upadła anielica powiedziała mi bardzo dosadnie, że nie mogę cię zabić. Ale zaczynam się trochę wkurzać. Jako że nie mogę cię zabić, to mogę zgwałcić czy coś? W przeciwnym wypadku nie będę mógł uzdrowić swojego serca. Ale przed tym muszę zabić o tego tutaj śmiecia. – Wycelował we mnie swoim świetlistym mieczem.

…Nie mogę uciec, pozostawiając tutaj Asię. Nie mogę jej tutaj z nim zostawić, gdy co dopiero opowiadał takie straszne rzeczy! Jeżeli mam uciekać, to z Asią. Muszę więc walczyć… Mogę walczyć przy użyciu mojego Boskiego Daru? Mimo że nie znam jego działania? Jestem również najsłabszą Figurą, Pionem. Mam nikłą szansę na zwycięstwo. Ale muszę…

– Nie mogę opuścić dziewczyny, która właśnie mnie obroniła. No to dajesz!

Stojąc przed nim, przyjąłem pozycję do walki. Księżulek zagwizdał i wydawał się naprawdę zadowolony.

– Co? Co? Poważnie? Poważnie? Masz zamiar ze mną walczyć? Umrzesz, wiesz? Umrzesz w męczarniach? Nie zabiję cię bezboleśnie, dobrze? No cóż zatem. Zobaczmy, czy mogę ustanowić nowy rekord najmniejszych kawałków siekanego mięsa!

Znowu mówi coś tak przerażającego. Ale nie mogę zachować się jak tchórz na oczach Asi!

Księżulek wyskoczył wysoko… i wtem podłoga zaświeciła na niebiesko-biało.

– A to co? – Zrodziło to w nim podejrzenia.

Niebieskie światło zaczęło przyjmować kształt. …To magiczny krąg. I już go wcześniej widziałem. To magiczny krąg rodu Gremory! T-to…!

BŁYSK!

Zaświecił mocno. Wyłonili się z niego ludzie, których znam. Znaczy się diabły.

– Hyoudou-kun, przybyliśmy cię uratować. – Uśmiechnął się Kiba.

– Ojeju. To okropne.

– …Ksiądz.

Akeno-san i Koneko-chan! Tak, moi towarzysze. Kuu! Przybyli mnie uratować! Jestem tak wzruszony, że mam ochotę płakać! To dzieje się naprawdę!?

– Hyahou! Oto prezent dla grupki diabłów! – Księżulek zaczął wymachiwać mieczem.

KAGIN!

Metaliczny dźwięk rozbrzmiał w pomieszczeniu. Kiba zablokował atak księżulka własnym mieczem.

– Wybacz. Jest jednym z nas! Nie możemy pozwolić, byś go tknął!

– O, o! Zwykły diabeł martwi się o swojego towarzysza? Czym wy jesteście? Diabelską eskadrą, Diabeł Rangersi? Nieźle. Czuję ten gorąc. Zaczynam się podniecać! No to jak jest? Ty wkładasz, a on się wypina? Jesteście w takim związku?

Walczą mieczami, jednak księżulek jest pewien siebie i pokazuje język, potrząsając głową. Ten gościu kompletnie nami gardzi! Nawet Kiba ma rozzłoszczoną minę. Ta, nie ma co, ten typek jest ohydny.

– …Co za wyszukane słowa. Trudno uwierzyć, że jesteś księdzem… Och, to dlatego jesteś bezpańskim egzorcystą, tak?

– Ta, ta! Jestem paskudny! Wybaczcie! Bo nawiałem! Zostałem wyrzucony! Dlatego pieprzyć Watykan! Wszystko jest w porządku tak długo, jak długo mogę sobie ciąć diabły podług własnego widzimisię!

Obaj wciąż pojedynkują się na miecze. Twarz Kiby jest spokojna, ale jego oczy już uchwyciły przeciwnika. Księżulek, Freed, wciąż się śmieje i walka sprawia mu przyjemność.

– Jesteś typem osoby, z którą najgorzej się radzi. Wydaje ci się, że żyjesz, wycinając w pień diabły… Wyrządzasz nam najwięcej krzywd.

– Haaaaah!? Wiesz, nie chcę być upominany przez diabła. Próbuję żyć jak pozostali! Nie jestem kimś takim, żeby taka wesz jak ty mówiła do mnie z poczuciem wyższości!

– Nawet diabły mają swoje zasady. – Akeno-san się uśmiecha, ale jej wzrok jest poważny. Widać, że wykazuje wolę walki oraz wrogość do Freeda.

– Nieźle. Podobają mi się te namiętne oczka. Panienko, jesteś najlepsza. Czuję twoje pragnienie, by mnie zabić. Czy to miłość? Nie. Wydaje mi się, że to żądza krwi! Świetnie! Znakomicie! Kocham to uczucie, gdy chcę kogoś zabić i gdy ktoś chce zabić ciebie!

– W takim razie przepadnij. – Przy moim boku pojawiła się szkarłatnowłosa dziewczyna, przewodnicząca Rias! – Ise, przepraszam. Nigdy bym się nie spodziewała, że bezpański egzorcysta będzie w domu klienta. – Przepraszając, zwęziła oczy, gdy zobaczyła moje rany. – …Ise, jesteś ranny?

– Ach, przepraszam… Zostałem postrzelony…

Spróbowałem ją zmylić śmiechem. Ach, wygląda na to, że będzie na mnie potem krzyczała. Wybacz za bycie słabym, Buchou. Ale ona nic nie mówi i raczy księżulka chłodną miną.

– Widzę, że zająłeś się moim uroczym podwładnym? – Jej głos jest niski i przerażający. Łał, jest wkurzona. Czy ja jestem tego powodem?

– Tak, tak. Bawiłem się z nim. Planowałem, by wszędzie go pociąć, ale przeszkodzono mi i pozostało to w sferze marzeń.

BON!

Część mebli za księżulkiem zostało wysadzonych. To Buchou. Wystrzeliła kulę demonicznej mocy.

– Moja w tym głowa, że nigdy nie zostanie przebaczone tym, którzy zranili moich podwładnych. Zwłaszcza nie odpuszczę takiemu zwyrodnialcowi jak ty, który niszczy moją osobistą własność. – Jej intensywny chłód powoduje, że atmosfera w pomieszczeniu zostaje zamrożona. Jej żądza krwi błąka się po pokoju. Dookoła niej jest coś, co przypomina fale demonicznej mocy.

– Buchou, chyba kilku upadłych aniołów zmierza do tego domu. W takim wypadku znajdziemy się w niekorzystnej sytuacji. – Najwyraźniej Akeno-san coś wykryła i nas o tym poinformowała.

Zbliżają się tutaj upadli aniołowie? Ci goście z czarnymi skrzydłami?

Buchou obdarzyła księżulka kolejnym spojrzeniem.

– …Akeno, powrócimy do siedziby, gdy tylko odzyskamy Ise. Przygotuj teleport.

– Tak jest.

Akeno-san zaczyna inkantować zaklęcie, gdy tylko Buchou jej to rozkazała. Teleport? Uciekamy? Spojrzałem na Asię.

– Buchou! Musimy ją również zabrać! – powiedziałem.

– To niemożliwe. Tylko diabły mogą używać magicznego kręgu, by się przemieszczać. Poza tym ten może teleportować tylko mnie i moich podwładnych.

N-nie… Moje oczy spotkały wzrok Asi. Uśmiecha się.

– Asia!

– Ise-san, spotkamy się ponownie.

To były ostatnie słowa wypowiedziane między nami w tym miejscu. W kolejnej sekundzie Akeno-san skończyła wypowiadać czar i magiczny krąg na podłodze znów zaczął świecić na niebiesko.

– Bo pozwolę wam uciec!

Księżulek ruszył na nas, ciachając mieczem, ale Koneko-chan rzuciła w niego kanapą. Gdy zdążył przeciąć ją mieczem, byliśmy już w pokoju klubowym.

Nie mam czasu na rozmyślanie o mojej pierwszej teleportacji przez magiczny krąg. Pamiętam tylko uśmiech, którym Asia raczyła mnie na koniec.

Część 3[edit]

– Są dwa rodzaje egzorcystów. – Wysłuchuję objaśnienia Buchou, podczas gdy ona leczy moje nogi. – Pierwszym są egzorcyści, którzy otrzymali błogosławieństwo Boże, by przeprowadzać egzorcyzmy w imię sprawiedliwości. Ta grupa zapożycza swoje moce od Boga i aniołów, by eliminować diabły. Jest jeszcze jedna grupa – bezpańscy egzorcyści.

– Bezpańscy?

Kiwnęła głową na moje pytanie.

Znowu to „bezpańscy”.

– Egzorcyzm jest świętą ceremonią przeprowadzaną w imieniu Bożym. Czasami jednak znajdą się egzorcyści, którym zabijanie diabłów zaczyna sprawiać przyjemność. Są to istoty, dla których jest to uciechą i stanowi sens ich życia. Zostają więc bez wyjątków wyrzucani z Kościoła. Albo też usunięci za bycie uznanymi winnymi.

– Usunięci… zostają więc zabici.

– Są jednak tacy, którzy przeżywają. Jak myślisz, co się dzieje z takimi egzorcystami? To proste. Idą do upadłych aniołów.

– Upadli aniołowie to ci z czarnymi skrzydłami, tak?

– Tak. Mimo że upadłe anioły są stworzeniami, które zostały wykopane z nieba, to wciąż posiadają moc światła – moc, by zabijać diabły. Utraciły również dużo swoich druhów i ludzi w poprzedniej wojnie. Właśnie dlatego zaczęły zbierać podwładnych, podobnie jak my.

Pojąłem sytuację, gdy tylko powiedziała mi tak dużo.

– Więc upadłe anioły, dla których diabły są utrapieniem, i egzorcyści, którzy chcą zabijać diabły, mają ten sam cel, prawda?

– Tak. Dlatego właśnie są nazywani bezpańskimi egzorcystami. Tak więc niebezpieczni egzorcyści, którzy uzależnili się od polowań na diabły, zaczęli atakować diabły i ludzi, którzy mają połączenia z diabłami, poprzez zapożyczenie mocy od upadłych aniołów. Ten młody ksiądz z wcześniej jest dokładnie kimś takim. Jest bezpańskim, należącym do organizacji wspieranej przez upadłe anioły. Nie są prawdziwymi egzorcystami, ale wciąż są niebezpieczni jak ci prawdziwi. Nie, jako że nie mają narzuconych żadnych ograniczeń, to radzenie sobie z nimi jest znacznie trudniejsze niż z faktycznymi egzorcystami. Rozprawianie się z nimi nie jest rozsądne. Tak więc kościół, do którego się udałeś, nie należy do Boga, ale upadłych aniołów.

…Wiedziałem, że są zagrożeniem. Zdałem sobie sprawę, jak są niebezpieczni, gdy walczyłem z tym pieprzonym księżulkiem. Jest naprawdę zły. Myślał tylko o walce i czerpał przyjemność z zabijania diabłów. Związanie się z grupą, gdzie jest więcej takich gówien, jest niebezpieczne. Wiem to. Naprawdę wiem.

Ale. Ale! Muszę więc powiedzieć to Buchou.

– Buchou, muszę uratować tę dziewczynę, Asię!

– To niemożliwe. Jak będziesz z nimi walczył? Jesteś diabłem. A ona podwładną upadłych aniołów. To dwa gatunki, które nie mogą współistnieć. Ratowanie jej oznacza uczynienie z upadłych aniołów twoich wrogów… Gdyby się to stało, my również musielibyśmy walczyć.

– ………

Nic nie mogłem jej odpowiedzieć. Przez swój egoizm sprawię kłopoty Buchou i innym. Porównałem Asię z Buchou i resztą. Ale nie mogę znaleźć odpowiedzi. Co jest ważniejsze? To… to będzie… Zdałem sobie sprawę, jakim jestem wątłym człowiekiem, ponieważ nie potrafię znaleźć odpowiedzi. Nie mogę uratować nawet pojedynczej dziewczyny. Jestem zbyt słaby.

Część 4[edit]

– Haa…

Jest południe.

Opuściłem dzisiaj lekcje i siedzę obecnie na ławce na placu zabaw, wzdychając.

Rany na mojej nodze, zadane wczoraj przez księżulka, nie zostały całkowicie wyleczone. Według Buchou „upadły anioł, który dał księdzu swoją moc, musiał mieć silną moc światła”, więc wygląda na to, że będą stanowili dla nas kłopot, jako że światło jest dla nas trucizną.

Z taką nogą nie mogę przez jakiś czas wykonywać diabelskiej roboty, więc Buchou powiedziała mi, żebym zrobił sobie wolne. Pewnie rozmawiała z nauczycielem, więc wszystko powinno być w porządku, ponieważ rządzi ona szkołą z ukrycia.

GUU~

Burczy mi w brzuchu. Jak się teraz nad tym zastanowię, to od rana nic nie jadłem. Myślałem przez cały czas o Asi i mojej diabelskiej karierze. Jak mogę uratować Asię? Ale czy jej w ogóle podoba się swoja obecna sytuacja? Tego nie wiem. Wyszedłem jednak z własnego założenia, że nie będzie się jej podobała praca w miejscu z psychicznym księżulkiem, który ją bije.

Emm. Jeżeli będę robił rzeczy po swojemu, to sprawię Buchou i reszcie wiele kłopotów.

…Chcę być silniejszy. Tylko tę jedną rzecz mam teraz na głowie. Jest wiele rzeczy możliwych do zrobienia, jeżeli tylko jest się silnym. W moim krótkim życiu jako diabeł jest to jedyna rzecz, której jestem pewien. Wygląda na to, że muszę stać się silniejszy, by ziścić swoje marzenie.

Od tamtej pory nauczyłem się, jak sprawić, by mój Boski Dar pojawił się, gdy tylko tego zechcę. Ale jako że nie wiem, jak go używać, idzie to wszystko na marne. Może jednak poleganie na Boskim Darze czyni mnie słabeuszem.

W porządku. Gdy tylko moje rany się zagoją, to zacznę budować muskulaturę! Spytam również Buchou i Akeno-san, jak używać demonicznych mocy.

…Nie jestem z tego zadowolony, ale może poproszę Kibę, by nauczył mnie posługiwać się mieczem. Tak czy inaczej, mam teraz swoje plany. Stanę się silniejszy niż ten zasrany księżulek. Nie, muszę być wystarczająco silny, by samemu uciec upadłemu aniołowi. Jestem Pionem, ale dam radę to zrobić, gdy tylko będę dawał z siebie wszystko. Chcę w to uwierzyć.

Ta, jako że mam nowy plan, to kupię sobie gdzieś obiad i pójdę do domu!

Gdy wstałem z ławki, przed oczyma pojawił mi się złoty kolor. Gdy się przyjrzałem uważnie, była tam dziewczyna o blond włosach, którą znam. Również mnie zauważyła. Oboje jesteśmy zaskoczeni tym spotkaniem.

– …Asia?

– …Ise-san?

Część 5[edit]

– ……Auu.

Jest to dziwne westchnięcie. Siostra zakonna jest zdezorientowana przez menu.

– C-co chciałaby pani zamówić…?

Nawet pracownik nie wie, jak sobie poradzić z tą sytuacją.

Jest pora obiadowa i zabrałem Asię do baru szybkiej obsługi w dzielnicy biznesowej. Wygląda na to, że nigdy wcześniej nie była w takim miejscu, więc ma problemy z wybraniem jedzenia. Zaoferowałem pomoc, ale odpowiedziała dumnie „Spokojnie, jakoś sobie poradzę”, więc przyglądałem się jej przez cały czas…

Zastanowiwszy się uważnie, zauważyłem, że nie potrafi mówić po japońsku. Znalazłszy okazję, pomogłem jej.

– Przepraszam, weźmie to samo co ja.

– Dobrze.

Pracownik przyjął zamówienie. Asia natomiast jest zaskoczona.

– Auu, głupio mi. Nie potrafię nawet kupić sama pojedynczego hamburgera…

– C-cóż, wpierw musisz przyzwyczaić się do japońskiego.

Skierowaliśmy się w stronę pustego stolika, gdy tylko otrzymaliśmy swoje zamówienia; cały czas dodawałem przygnębionej Asi otuchy. Kiedy poruszaliśmy się wewnątrz baru, większość klientów płci męskiej patrzyło na Asię. To dlatego, że jest zakonnicą, ale również dlatego, że jest naprawdę śliczna. Cóż, każdy facet będzie na nią spoglądał, gdy ją spotka.

Usiedliśmy naprzeciw siebie, jednak Asia przygląda się bacznie hamburgerowi i go nie je. Czy ona w ogóle wie, jak go zjeść? Łał, dziwny rozwój wydarzeń.

– Księżniczko, je się to, zdejmując tak folię. – Pokazałem jej to, uśmiechając się.

– N-naprawdę jest taki sposób jedzenia!? N-niesamowite!

…Co za niespotykana reakcja. Poważnie jesteś urocza, Asiu.

– A frytki je się tak.

– O rany! – Obserwuje mnie jedzącego frytki bardzo entuzjastycznym wzrokiem.

– Nie, nie, ty również jesz, Asiu.

– T-tak jest. – Zrobiła mały kęs hamburgera. Zaczęła żuć. – P-przepyszne! Ta kanapka jest bardzo pyszna! – powiedziała ze świecącymi oczyma. Co ona normalnie jada?

– Nigdy wcześniej nie jadłaś hamburgera?

– Nie. Widywałam go często w telewizji, ale jem go po raz pierwszy. Jestem wzruszona! Jest przepyszny!

– Och. Więc co normalnie jadasz?

– Głównie chleb i zupę. Jadam także warzywa i makarony.

Takie nieskomplikowane jedzenie. Czy Kościół taki jest?

– Doprawdy? No to jedz powoli, żeby zapamiętać smak.

– Dobrze. Zjem z przyjemnością. – Zaczęła jeść ochoczo.

Ale dlaczego była w parku? Powiedziała, że ma czas wolny, ale wyglądało to tak, jakby od czegoś uciekała. Kiedy mnie ujrzała, wyglądała, jakby odetchnęła z ulgą.

Chciałem ją zapytać, ale mogłoby to wyglądać na bezmyślne pytanie. Chyba powinienem zaczekać, aż sama będzie chciała mi powiedzieć. Pomogę jej w każdej chwili. Pozostaje również kwestia Buchou i reszty, ale tego nie mogę jej powiedzieć. To takie denerwujące. No cóż, bardzo podoba się jej jedzenie hamburgera, czułbym się źle, gdybym zapytał ją o coś, co by ją przygnębiło. Ta, właśnie. Dzisiaj powinniśmy zapomnieć o wszystkim. Taką mam odpowiedź.

– Asiu.

– T-tak.

– Pójdziemy się teraz trochę zabawić.

– Co?

– Chodźmy do centrum gier.


– Najszybszy downhillowy kierowca, Ise!

Booom!

Docisnąłem gaz i pośpiesznie zmieniłem bieg! Następnie minąłem oba samochody!

– Ale jesteś szybki, Ise-san!

Fufufu, patrzysz na mnie, Asiu? A teraz zakochaj się w mojej technice prowadzenia!

I tak właśnie grałem w wyścigówkę w centrum gier. Mimo że wyglądam, jak wyglądam, to nigdy przed wstąpieniem do Klubu Okultystycznego nie należałem do innego klubu. Nasza trójka, Motohama, Matsuda i ja chodziliśmy po pobliskich centrach gier. Wyścigówka czy nie, potrafię pokonać każdą grę!

[ZWYCIĘSTWO!]

Znak obwieszczający moją wygraną pojawił się na ekranie. Ta, wygląda na to, że znowu ustaliłem nowy rekord trasy… W ten sposób sam traciłem dla siebie głowę.

Nagle straciłem z oczu Asię. Gdy się rozejrzałem, stała przed automatem z łapą szczęścia.

– Co jest? – zapytałem.

– Hau! N-nie… Nic – zbyła mnie.

– Chcesz coś? – Kiedy zajrzałem do środka automatu, wewnątrz była lalka „Rache-kun”. Jest to śliczna maskotka w kształcie myszy. Jeżeli dobrze pamiętam, to ta postać pochodzi z Japonii, ale jest znana na świecie, dlatego też Asia również ją zna. – Asiu, lubisz Rache’a-kun?

– Co? N-nie, to… – Zaczerwieniła się i nieśmiało kiwnęła głową.

– Dobrze, zdobędę go dla ciebie!

– Co? A-ale…!

– Spokojnie, zdobędę go.

Trzeba kuć żelazo, póki gorące. Włożyłem natychmiast monetę i zacząłem kontrolować łapę. Mimo że wyglądam, jak wyglądam, to jestem w tej grze całkiem dobry. No cóż, tak przynajmniej myślałem, ale miałem trudności ze zdobyciem go. Przy pierwszej próbie upuściłem lalkę w dobrym miejscu, przy drugim podejściu totalnie spudłowałem. Tak samo przy trzecim i czwartym, ale kiedy Asia zaczęła się martwić przy piątym podejściu, to wreszcie mi się udało!

– Ta! – Przyjąłem zwycięską pozę i wziąłem Rache’a-kun, którego właśnie upuściłem. Dałem go następnie Asi. – Proszę bardzo, Asiu.

Tak się ucieszyła, że przytuliła lalkę do piersi.

– Bardzo ci dziękuję, Ise-san. Będę się nim opiekowała.

– Hej, hej, jeżeli lalka sprawia ci tyle radości, to następnym razem zdobędę dla ciebie ich więcej – powiedziałem.

– Nie – potrząsnęła głową – ten Rache’a kun, którego mi dałeś, reprezentuje piękny dzień naszego spotkania. Jako że spotkałam cię dzisiaj, bardzo dobrze zaopiekuję się tą lalką.

…Jej słowa mnie onieśmieliły. Ale, gdy mówi to dziewczyna, wydaje się to w sumie czymś naturalnym. No cóż, nieważne!

– Dobrze! Jeszcze się nie rozkręciliśmy! Asiu, będziemy bawić się przez cały dzień! Za mną!

– T-tak jest!

Chwyciłem jej dłoń i wkroczyłem w głąb centrum gier.

Część 6[edit]

– Ach, ale się dzisiaj wybawiliśmy.

– Z-zgadza się… Jestem trochę zmęczona.

Idziemy ulicą i się śmiejemy. Jest już wieczór. Hahaha, nie poszedłem dzisiaj do szkoły i bawiłem się do samego zmierzchu. Mamy szczęście, że nie złapała nas policja. W przeciwnym wypadku od razu zgarnęliby nas na komendę.

Skończyło się na tym, że jesteśmy zmęczeni. Zarówno Asia, jak i ja. Fajnie było zobaczyć jej reakcję, gdy poszliśmy do centrum gier i innych sklepów. Mam za to wrażenie, że plan, który ułożyłem na randkę z Yuumą-chan, okazał się mieć dobre zastosowanie. Naprawdę nigdy nie można przewidzieć, co się przydarzy w życiu, ponieważ nigdy nie oczekiwałem, że będą ze mnie ludzie.

– Och. – Prawie się potknąłem przez dyskomfort w nodze. – Ała. – Następnie poczułem również lekki ból.

To rana z wczoraj. Miejsce, w które zostałem postrzelony przez tego pieprzonego księżulka, wciąż boli. Wygląda na to, że dzień, w którym się zagoi, znów się oddalił.

– …Ise-sann, jesteś ranny? Czy to z wczoraj… – Mina Asi spochmurniała.

Chyba spieprzyłem. Dobrze się bawiliśmy, ale sprawiłem, że przypomniała sobie coś bolesnego. Ale ona pochyliła się i zaczęła sprawdzać moje zranienia.

– Możesz podnieść proszę swoje spodnie?

– J-jasne.

Podniosłem nogawkę tak, by łydka była na wierzchu. Ślad po pocisku nadal tam był. Następnie Asia przyłożyła tam swoją dłoń. Ciepłe i delikatne światło spowiło moją łydkę. Jest naprawdę ciepłe. To zielone światło. Jest jak oczy Asi i wygląda tak pięknie. Zdaje się, że wewnątrz niego jest jej dobroć.

– I jak? – Przestała świecić i zaleciła, by się poruszać.

Ruszyłem lekko nogą. O? Łał. Niesamowite!

– To niesamowite, Asiu. Nie czuję już dyskomfortu! Nie czuję już w ogóle żadnego bólu! – Pobiegałem trochę w kółko.

Asia uśmiechnęła się radośnie, widząc mnie.

– Jesteś wspaniała, Asiu. Ta lecząca moc to niesamowita moc. …To Boski Dar, prawda?

– Tak, zgadza się.

Tak jak myślałem.

– Szczerze powiedziawszy, również mam Boski Dar. Chociaż nie ma z niego większego pożytku. Nie ma teraz, się znaczy.

Na moje słowa zrobiła zaskoczoną minę.

– Ise-san, również masz Boski Dar? W ogóle nie zdawałam sobie z tego sprawy.

– Hahaha, nawet nie znam jego działania. I w porównaniu z tobą, Asiu, twoja moc jest niesamowita. Może leczyć ludzi, zwierzęta, a także diabły jak ja, tak?

Zrobiła zmieszaną minę, a potem posmutniała. Wkrótce po tym pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. Następnie jeszcze więcej łez wypływało jej z oczu. Zrobiła się przygnębiona i zaczęła płakać.

Nie wiedziałem, co zrobić, więc zabrałem ją dokądś, gdzie mogliśmy usiąść. Usiedliśmy na ławce na przydrożu. Opowiedziała mi wtedy historię o dziewczynie, którą nazywano Świętą Dziewicą.

W pewnym regionie Europy była dziewczyna porzucona przez rodziców. Została wychowana, wraz z innymi sierotami, przez zakonnicę w pobliskim kościele. Dziewczyna ta była gorliwą zwolenniczką Kościoła i w wieku ośmiu lat otrzymała specjalną moc. Uleczyła zranionego szczeniaka i przez przypadek widziała to osoba z Kościoła. Wtedy to jej życie się zmieniło. Została zabrana do centrum Kościoła katolickiego i przez swoją moc wielu osobom symbolizowała Świętą Dziewicę. Używała jej do leczenia wiernych i mówiono, że ta moc jest boską opieką. Plotki goniły plotki i zyskała szacunek jak Święta Dziewica. Nawet bez jej akceptacji.

Nie miała żadnych zażaleń w sprawie tego, jak była traktowana. Ludzie z Kościoła byli uprzejmi, a leczenie ludzi nie sprawiało jej przykrości. Była za to szczęśliwa, że jej moc była przydatna. Była wdzięczna za moc, którą obdarzył ją Bóg.

Czuła się jednak trochę samotna. Nie miała żadnych przyjaciół, przed którymi mogłaby się otworzyć. Wszyscy odnosili się do niej uprzejmie, ale nikt nie miał zamiaru zostać jej przyjacielem. Zrozumiała dlaczego. Wiedziała, że postrzegali jej moc jako coś nienormalnego. Nie postrzegali jej jako człowieka, ale jako istotę potrafiącą leczyć ludzi.

Pewnego jednak dnia uległo to zmianie. Przypadkiem w okolicy był diabeł i uleczyła go. Dziewczyna nie mogła zignorować rannego diabła. Pomyślała, że mimo nawet, że jest to diabeł, to jeżeli jest ranny, to musi go uzdrowić. Podjęła taką decyzję przez swoją uprzejmość. To jednak zmieniło jej życie na zawsze.

Ktoś z Kościoła widział to zajście i poinformował innych. Dostojnicy kościelni byli tym zaskoczeni.

– Moc, która leczy diabły!?

– Coś tak absurdalnego nie może się zdarzyć!

– Moc leczenia może uzdrawiać tylko wyznawców Boga!

Tak, było kilka osób, które miały moc uzdrawiania. Moc, która leczy diabły, była jednak wykluczona. Ludzie z Kościoła myśleli, że to logiczne, że efekt uzdrowienia nie dotyczy upadłych aniołów i diabłów. Podobno coś takiego miało miejsce w przeszłości. Moc leczenia upadłych aniołów i diabłów, która nie znajdowała się pod boską opieką. Takich obawiano się jako „wiedźm”.

Ludzie więc postrzegali ją jako heretyczkę.

– Przeklęta wiedźma, która leczy diabły!

Dziewczyna szanowana jako Święta Dziewica zaczęła siać strach jako wiedźma i Kościół katolicki porzucił ją. Nie miała dokąd się udać i przygarnęła ją organizacja bezpańskich egzorcystów. Innymi słowy, musiała zdobyć boską opiekę od upadłych aniołów.

Dziewczyna ta jednak nigdy nie zapomniała o modlitwie do Boga. Nigdy również nie zapomniała, by dziękować Bogu. Mimo to została porzucona. Bóg jej nie uratował. Co ją zaskoczyło najbardziej, to fakt, że w Kościele nie znalazła się żadna osoba, która stawiłaby się w jej obronie. Nie było nikogo, kto by się nią przejmował.

– …To dlatego, że nie modliłam się wystarczająco dużo. Bo jestem fajtłapą. Jestem tak głupia, że nie potrafię sama zjeść hamburgera.

Dziewczyna ta, Asia, śmiejąc się, ociera łzy.

Nie wiedziałem, co jej powiedzieć. Nie wiedziałem, co powiedzieć, po poznaniu jej druzgocącej przeszłości. Tak jak pokazała wcześniej, posiada Boski Dar, który ma moc leczenia nawet diabłów. – To również jest próba, którą raczył mnie Pan. Jestem niezdarną zakonnicą, więc Bóg poddał mnie próbie. Muszę więc ją wytrzymać – mówiąc do siebie, śmiała się.

Nie musisz mówić już nic więcej…

– Jestem pewna, że pewnego dnia będę miała pełno przyjaciół. Mam marzenie. Chcę z przyjacielem iść kupić kwiaty, książki i… rozmawiać…

Jest cała zapłakana. Nie mogę na nią już patrzeć. Musiała to znosić przez cały czas. Czekała na Boga, by ją uratował, i dusiła w sobie te uczucia.

Hej.

Hej, Boże!

Co to ma znaczyć!? Czemu nie uratowałeś tej dziewczyny!? Czekała na twoją pomoc! Szanowała cie bardziej niż ktokolwiek inny! Co ty robisz!? Dlaczego ty nic nie robisz!? Nic nie wiem o tobie i nie wyznaję żadnej religii. Na dodatek jestem diabłem! Ale nawet taki diabeł jak ja może z nią porozmawiać! Czy to nie ty, który dałeś nam te Boskie Dary? To jest złe!

Ach, wiem. To właśnie zrobię! Patrz na mnie, Boże!

Chwyciłem jej dłoń. Patrząc na jej zapłakane oczy, powiedziałem:

– Asiu, zostanę twoim przyjacielem. Nie, my już jesteśmy przyjaciółmi.

Stoi jak słup soli.

– Jestem d-diabłem, ale to nic takiego. Nie zabiorę ci życia ani niczego innego! Możesz mnie wezwać, gdy tylko będziesz chciała! Ach, dam ci również swój numer. – Włożyłem dłoń do kieszeni, by wyjąć swój telefon.

– …Dlaczego?

– Nie ma „dlaczego”! Asiu, bawiłaś się ze mną przez cały dzień, tak? Rozmawialiśmy, tak? Śmialiśmy się razem, tak? W takim razie jesteśmy przyjaciółmi! Człowiek, diabeł, Bóg – to nie ma znaczenia! Jesteśmy przyjaciółmi!

– …Czy to pakt z diabłem?

– Nie! Zostaniemy prawdziwymi przyjaciółmi! Inne rzeczy nie będą nas obchodziły! Będziemy rozmawiać wtedy, kiedy będziemy chcieli, będziemy się bawić, kiedy będziemy chcieli i, tak, pójdę z tobą na zakupy! Czy to książki, czy to kwiaty, pójdziemy na zakupy wtedy, kiedy będziesz chciała! Dobrze?

Nawet ja uważam, że jestem do dupy w rozmawianiu. To nie było nawet romantyczne. Kiba pewnie wie, co powiedzieć w takiej sytuacji.

Asia jednak zasłoniła usta dłonią i znów zaczęła płakać. Tym razem jej łzy nie były łzami smutku.

– …Ise-san. Jestem dosyć opóźniona względem współczesnego świata.

– Będziemy się uczyć, przechadzając po mieście! Jak będziesz tak chodziła i widziała różne rzeczy, to w końcu się nauczysz.

– …Nie potrafię mówić po japońsku. Nie wiem również nic o japońskiej kulturze.

– Nauczę cię! Sprawię, że będziesz używała powiedzeń! Pozostaw to mnie! Możemy nawet iść do muzeum i pooglądać japońskie zabytki narodowe! Samurajowie! Sushi i gejsze!

– Nie wiem, o czym rozmawiać z przyjacielem.

Ścisnąłem mocno jej dłoń.

– Rozmawiałaś ze mną normalnie przez cały dzień. Było w porządku. Rozmawialiśmy już jak przyjaciele.

– …Zostaniesz moim przyjacielem?

– Tak, tak więc od teraz opiekujmy się sobą, Asiu.

Kiwnęła głową i się uśmiecha.

Tak, tak będzie w porządku. Asia i ja jesteśmy przyjaciółmi! Ale nie ma co, ta sytuacja przyprawia mnie o rumieńca. Pewnie będę trząsł się z zażenowania, gdy tylko będę już w łóżku. Nie ma to jednak znaczenia. Jeżeli Asia się uśmiecha, to jest w porządku. To wydarzenie z jej smutnej przeszłości – nie dowiem się, jak bardzo było bolesne. Wiem jednak, że mogę teraz sprawić, że będzie się uśmiechała! Nawet człowiek i diabeł mogą być przyjaciółmi! Na początku myślałem, że to niemożliwe, ale teraz już mnie to nie obchodzi. Z pewnością postrzegam ją teraz jako przyjaciółkę. Nie pozwolę nikomu stanąć na naszej drodze!

Będę chronił Asię!

– To niemożliwe – rozbrzmiał głos, który zaprzeczył wszystkim moim myślom.

Gdy spojrzałem w kierunku, skąd dochodził, oniemiałem, bo stała tam znajoma mi osoba. Smukła dziewczyna z czarnymi, jedwabistymi włosami. Stała tam Amano Yuuma-chan.

– Y-Yuuma-chan…?

Roześmiała się rozbawiona, gdy usłyszała mój drżący głos.

– Heh. Przeżyłeś. I to jako diabeł? Serio, gorzej być nie może.

Jej głos nie jest tym słodkim głosikiem Yuumy-chan. Brzmi bardziej jak urzekający głos dorosłej osoby.

– …Szanowna Raynare… – zwróciła się do niej Asia.

Raynare? Ta, zgadza się. Całkowicie zapomniałem. Amano Yuuma jest upadłą anielicą. Właśnie. Prawie o tym zapomniałem. Rozumiem – więc jest to upadła anielica Raynare. Tak brzmi jej prawdziwe imię.

– …Co taka upadła anielica jak ty może chcieć?

– Nie życzę sobie – uśmiechnęła się szyderczo – by taki obrzydliwy, niskoklasowy diabeł twojego pokroju tak się do mnie zwracał. – Patrzyła się na mnie, jakby spoglądała na coś bardzo obrzydliwego. – Ta dziewczyna, Asia, jest naszą osobistą własnością. Mogę dostać ją z powrotem? Asiu, wiesz, że uciekanie jest bezcelowe?

Uciekanie? Co przez to ma na myśli?

– …Nie. Nie chcę wracać do tego kościoła. Nie chcę wracać do ludzi, którzy zabijają innych ludzi… Poza tym zrobiliście mi tyle rzeczy… – odpowiedziała Asia ze wstrętem.

Co się stało? Co się stało wewnątrz tego kościoła?

– Proszę nie mów tak, Asiu. Twój Boski Dar jest kluczowy w naszym planie. Proszę więc chodź ze mną. Trochę mi zajęło szukanie ciebie. Nie sprawiaj mi kłopotów. – Raynare zbliżyła się do nas. Asia schowała się za mną. Trzęsła się ze strachu.

Zrobiłem krok naprzód, by ją obronić.

– Chwileczkę. Nie widzisz, że nie chce? Yu… nie, Raynare, co macie z nią zamiar zrobić, gdy zabierzesz ją z powrotem?

– Niskoklasowy diable, nie zwracaj się do mnie po imieniu. Zostanie splamione. To, co jest pomiędzy nami, guzik cię obchodzi. Wiesz, że jeżeli szybko nie wrócisz do swojego pana, to zginiesz? – Zaczęła zbierać światło w swojej dłoni.

Czy to włócznia? Już raz od niej zginąłem. Muszę pierwszy wykonać ruch!

– B-Boski Darze! – Gdy krzyknąłem głośno ku niebu, moją lewą rękę pokryło światło i przyjęło postać czerwonej rękawicy. Ta! Udało się! Wygląda na to, że potajemne ćwiczenie przywołania Boskiego Daru bez przyjmowania tej postury się opłaciło!

Raynare, zobaczywszy go, miała przez moment zaskoczoną minę, po czym zaczęła się śmiać.

– Szefostwo powiedziało mi, że twój Boski Dar jest groźny, ale najwyraźniej byli w niesamowitym błędzie! – Śmieje się, jak gdyby naprawdę ją to bawiło. Co? Co jest takiego śmiesznego? – Twój Boski Dar jest jednym z najbardziej popularnych. Nazywa się Podwójnym Krytycznym. Na określony czas podwaja moc posiadacza, ale twoja podwojona moc nie stanowi dla mnie zagrożenia. Zaprawdę, bardzo pasuje do takiego niskoklasowego diabła jak ty.

Zdolność podwojenia mocy posiadacza? To jest moc mojego Boskiego Daru? I powiedziała, że jest jednym z najbardziej popularnych… Ale teraz mi to wystarczy. Muszę pozbyć się jakoś Raynare i uciec z Asią! Ale dokąd? Do szkoły? Nie mogę. Nie mogę spowodować Buchou i reszcie kłopotów. Do mojego domu? A jak to wytłumaczę rodzicom?

…Cholera. Mimo że jestem jej przyjacielem, to nie wiem, dokąd ją zabrać! Niech to! Potem się nad tym zastanowię! Muszę się przede wszystkim rozprawić z tą upadłą anielicą stojącą przede mną!

Kurna! Muszę walczyć ze swoją byłą, gorzej być nie może! Dlaczego zawsze wpakowuje się w takie bagno?

– Boski Darze! Aktywuj się! Możesz podwoić moją moc, tak!? To się aktywuj!

Klejnot na rękawicy zaczął świecić.

[Wzmocnienie!!!]

Wydał dźwięk. W następnej chwili poczułem napływ mocy. Czy to właśnie jest podwojenie mojej mocy? Ta! Teraz…!

DŹGNIĘCIE

Nieprzyjemny dla ucha dźwięk. Coś ugodziło mnie w brzuch. Pchnęła mnie świetlistą włócznią. Znowu.

– Nawet z podwojoną mocą nie potrafisz uchylić się od tej małej stworzonej przeze mnie włóczni. Jeżeli podwoisz jeden, to wciąż będzie to tylko dwa. Nie możesz zmniejszyć tej przepaści między nami. Już teraz, niskoklasowy diabełku?

Upadłem. Jest niedobrze. Światło jest dla diabłów trujące. I zostałem trafiony w brzuch. To… Byłem gotów na intensywny ból, który poprzedzał pewną śmierć, ale nie doznałem w ogóle żadnego bólu. A to dlatego, że moje ciało spowija zielone światło.

Gdy spojrzałem, Asia leczyła moje rany. Trzyma ręce na moim brzuchu i leczy rany. Świetlista włócznia stopniowo staje się coraz mniejsza, aż w końcu znika. Nie czuję najmniejszego bólu, czuję za to ciepło Asi.

– Asiu, jeżeli nie chcesz śmierci tego diabła, to chodź ze mną. Twój Boski Dar jest kluczowy w naszym planie. Twoja moc, Zmierzch Uzdrawiania, jest rzadkim Darem w przeciwieństwie do Daru tego tutaj diabła. Jeżeli ze mną nie pójdziesz, zabiję go.

Wydała taki okrutny rozkaz. Jestem zakładnikiem? Bo się tak dam!

– Z-zamknij się! Jestem w stanie cię pokonać…

– Tak jest, rozumiem – przerwała mi Asia, zgadzając się na rozkaz upadłej anielicy.

– Asiu!

– Ise-san, dziękuję za dzisiaj. Było naprawdę fajnie. – Uśmiechnęła się szeroko.

Mój brzuch został całkowicie uleczony. Po tym podeszła do Raynare.

– Dobra z ciebie dziewczynka, Asiu. Właśnie tak – problem rozwiązany. Wraz z dzisiejszym rytuałem zostaniesz uwolniona od swojego cierpienia. – Na twarzy Raynare pojawił się podły uśmieszek.

Cholera! Nie wygląda w ogóle jak Yuuma-chan, którą znam! I co ma na myśli przez ten rytuał!? Brzmi jak coś złego!

– Asiu! – krzyknąłem do niej. – Zaczekaj! Jesteśmy przyjaciółmi, czyż nie!?

– Tak. Dziękuję, że zostałeś przyjacielem kogoś takiego jak ja.

Obiecałem ją chronić.

– M-muszę cię obronić!

Odwróciła się, ale wciąż się do mnie uśmiechała. Byłem przez chwilę urzeczony jej uśmiechem.

– Żegnaj – powiedziała.

Raynare zakryła ją swoimi czarnymi skrzydłami.

– Niskoklasowy diable, wygląda na to, że zostałeś ocalony przez tę dziewczynę. Jeżeli znów wejdziesz mi w drogę, nic nie powstrzyma mnie od zabicia cię. Żegnaj, Ise. – Uśmiechnęła się złośliwie i odleciała w górę, trzymając Asię. Zniknęły w niebie. Pozostały tylko ja, czarne pióra i zostawiony przez Asię Rache-kun.

…Nic nie mogłem zrobić.

„Będę chronił Asię!” – śmiechu warte.

Upadłem na kolana i zacząłem uderzać pięściami w ziemię. Zagryzłem zęby i płakałem ze złości.

Niech to. Niech to. A niech toooooooooo!

– Asia…! – wykrzyczałem w niebo imię mojej przyjaciółki.

Nie ma żadnej odpowiedzi.

– Asiaaaaaaaaaaaaaaa!

Po raz pierwszy w moim życiu przeklinałem samego siebie za bycie słabym.


Odnośniki tłumacza[edit]

  1. W japońskim koncepcie estetyki termin ten (bishōnen) oznacza idealnego pięknego młodego mężczyznę. Więcej informacji dostępnych tutaj oraz tutaj (po angielsku).


Cofnij do rozdziału II Wróć do strony głównej Przejdź do rozdziału IV