Moc 2: Bohaterowie i Chłopcy

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Moc 2. Bohaterowie i chłopcy[edit]

Część 1[edit]

Ten chłopiec urodził się w wiosce, położonej gdzieś w odległych, chińskich górach.

Dom w których przyszedł na świat, zamieszkiwali ludzie, którzy zgodnie z rodzinną tradycją, z dziada pradziada byli rolnikami.

Ten chłopiec także rozpoczął życie jako rolnik i uczył się uprawy ziemi od swoich rodziców.

To była bardzo prosta, rolnicza wieś. Nie było tu telewizji, nie wspominając o elektryczności.

Dom w którym mieszkał ten chłopiec, był zwykłą chatą, ale wszystkie domy we wsi tak wyglądały.

Żył w taki właśnie sposób.

Chłopiec lubił biegać po górach i bawić się ze swoimi rówieśnikami.

Jego serce biło szybciej, gdy słuchał opowieści o „potworach” i ze swoimi przyjaciółmi, bawił się w górach w „polowanie na potwory”.

Chłopiec… miał miejsce, do którego chodził, kiedy był szczęśliwy, smutny, albo zmartwiony. Jego specjalne miejsce… Wspiął się na najwyższe drzewo we wsi i spojrzał przed siebie na nienazwane góry.

Najwyższa góra, którą widział ze swojej wsi… Chłopiec marzył, aby pewnego dnia wejść na sam szczyt.

Myślał, że jego zwykłe i spokojne życie we wsi nigdy się nie zmieni.

Ale pewnego dnia coś się wydarzyło.

Kiedy udał się w góry, aby pobawić się ze swoimi przyjaciółmi, zabłądził i zgubił się gdzieś w głębokim lesie.

Wtedy spotkał… Potwora, którego nigdy wcześniej nie widział.

Chłopiec zobaczył potwora, gdy ten pożerał jakieś zwierze i niefortunnie zwrócił na siebie jego uwagę. Potwór powiedział wtedy, że dawno już nie kosztował ludzkiego mięsa i rzucił się na niego.

Chłopiec biegł przed siebie, ile miał sił w nogach, ale znajdował się w środku lasu, co nieco utrudniało mu ucieczkę. Ze swoim dziecięcym chodem, nie miał szans, aby uciec przed potworem.

Kiedy już zmęczyła go ucieczka i pogodził się z tym, że zostanie zjedzony, przed oczami przeleciało mu całe jego życie i nagle przypomniał sobie, jak bawił się ze swoimi przyjaciółmi w polowanie na potwory.

„Achhh, byłoby wspaniale, gdybym naprawdę miał moc, zdolną do pokonania potwora…”

Kiedy tak myślał, poczuł jak w jego sercu coś pulsuje. Wraz z silnym błyskiem światła, pojawił się przed nim pewien przedmiot.

Włócznia, otoczona świętą aurę.

Potwór był oszołomiony, gdy jego ciało ucierpiało od samego światła włóczni.

Chłopiec chwycił włócznię, zupełnie tak, jakby od zawsze wiedział, jak należy się nią posługiwać i zaatakował potwora.

Kilka minut później stał, cały pokryty krwią, w miejscu, gdzie jeszcze przedtem stał potwór....

Godzinę później został odnaleziony przez ludzi ze wsi, którzy go szukali w lesie. Wszyscy, włącznie z jego rodzicami, byli w szoku, gdy zobaczyli go pokrytego krwią.

Po tym incydencie jego życie toczyło się normalnie… Z jednym wyjątkiem.

Teraz w każdej chwili mógł przyzwać Świętą Włócznię.

Nie rozumiał, co się stało z jego ciałem. Było to tak niesamowite, że nie powiedział o tym ani swoim rodzicom, ani przyjaciołom.

Ale kiedy wpatrywał się we włócznię, jego umysł uspokajał się.

Przed jego oczami, oczami chłopca żyjącego w odległej wsi, pojawiała się piękna włócznia.

W tej chwili miał coś, co mógł „pokazać” innym.

Pół roku później chłopiec spotkał kolejnego potwora.

– Oho~ widzę że włócznia wpadła w ręce kłopotliwego dzieciaka.

Potwór przypominał małpę i nazywał siebie samego „Sun Wukong”.

– Hej dzieciaku, ta włócznia strasznie zburzy spokojne życie chłopca, który mieszka w tak odległej wiosce. Ale ty jesteś sobą, a ta włócznia nie jest tobą. Musisz sprawić, aby ta włócznia stała się częścią ciebie – powiedział małpi potwór, głaszcząc chłopca po głowie.

Zaraz potem powiedział coś w stylu „Tak, co powinienem powiedzieć w Niebie?”, po czym uśmiechnął się kwaśno.

– Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę dzieciaku, ale w twoich żyłach płynie krew bohatera tego kraju, Cao Cao. Cóż, póki co jesteś tylko jego potomkiem. To, czy obudzisz w sobie tą moc i ją wykorzystasz, to już inna sprawa… To zależy tylko od ciebie – oznajmi potwór.

Cao Cao…

To imię nie przypominało jego własnego i było całkowicie inne. Jednak słowo „bohater”, było z nim nierozerwalnie złączone.

Gdy chłopiec zdobył tę włócznię, spotkało go wiele tajemniczych rzeczy.

Po jakimś czasie nie tylko potwory, ale też ludzie zaczęli do niego ciągnąć.

Pewnego dnia, gdy wrócił z pracy w gospodarstwie, zobaczył że w jego domu jest pełno ludzi w garniturach.

Jego rodzice uśmiechnęli się, gdy go zobaczyli.

– Wspaniałe wieści!

– Tak, wspaniałe!

Chłopiec był zakłopotany, mimo że jego rodzice przytulali go i mówili dalej:

– Przyjęto cię do szkoły w mieście!

– To niesamowite! Możesz tam zjeść mnóstwo przysmaków!

Głowa chłopca była pełna pytań, ale… Mężczyzna w garniturze uśmiechnął się do niego.

– Zostałeś wybrany i przyszliśmy o tym powiedzieć twoim rodzicom – powiedział.

Potem zaczęli tłumaczyć o co chodzi, ale używali wielu trudnych słów, przez co chłopiec nie potrafił zrozumieć, o co właściwie chodzi.

Jednak z pewnością zrozumiał jedno. Skoncentrował wzrok na dłoni swojego ojca.

Trzymał w niej duży plik banknotów.

Nawet takie małe dziecko rozumiało, o co chodzi.

Właśnie go sprzedano.

Tej nocy chłopiec, z małą ilością jedzenia w kieszeni, uciekł z domu.

Myślał że jeśli opuści dom na kilka dni, to wszystko wróci do normy. Jednak jego złudzenie zostało zburzone przez kogoś, kto wykraczał poza sens ludzkiego zrozumienia.

Uzbrojeni dorośli wymierzyli broń w chłopca i tak oto zaczęło się jego pełne zmagań życie. Chłopiec uciekł przed dorosłymi, wymachując swoją Świętą Włócznią.

Nawet po tym, jak został schwytany przez prześladowców, udało mu się uciec dzięki włóczni.

Nawet w środku lasu, gdy był otoczony przez dzikie zwierzęta, udało mu się uratować życie dzięki tej broni.

Po tym jak spotkał handlarzy ludzi w swojej wiosce, wiele razy ocalił swoje życie dzięki włóczni.

W kółko doświadczał rzeczy, które mogły zmienić jego życie, aż w końcu… był w stanie zwiedzić cały świat.

Błyszczące budynki z wieżami, wysokimi jak góry, drogi, które podczas festiwalu mogły pomieścić nieskończoną ilość ludzi…

Nawet w tym wielkim mieście, jego prześladowcy mieli go na celowniku… i jego włócznię też.

„Oddaj nam swoją włócznię!” „To przedmiot, którego ktoś taki jak ty nigdy nie powinien dotknąć!”

Dzień po dniu, jego ryzykowne życie trwało.

Byli nawet tacy, którzy próbowali go przekabacić za pomocą słodkich słów, ale…

Po tym jak został sprzedany przez rodziców i był ścigany przez wielu ludzi, chłopiec nie mógł ufać nikomu i niczemu, poza swoją włócznią.

I tak oto minęło kilka lat, od kiedy opuścił swoją wioskę….

Chłopiec wyjechał z Chin i trafił do innego kraju.

Kiedy spotykał i obserwował ludzi oraz kultury, których nigdy wcześniej nie widział, zaczął w coś wierzyć.

„Wszedłem w posiadanie tej włóczni. Dzięki niej będę się mógł dostać wszędzie i pokonać każdego.”

Podczas podróży przebudził swój talent i opanował zdolności swojej włóczni.

Po tym jak jego imię zostało napiętnowane, zaczął używać imienia, o którym powiedziała mu ta małpa… Cao Cao. Dowiedział się także, że jego włócznia jest Boskim Darem i specjalnym Longinusem, najsilniejszym ze wszystkich… Jedną z relikwii.

Chłopiec… Cao Cao dalej wędrował po świecie i kiedy już dorósł, ponownie odwiedził swoją rodzinną wioskę.

Gdy podróżował, zrozumiał że jego wioska była tylko bardzo drobną częścią świata. Co ważniejsze, poznał straszną moc przedmiotu, zwanego „pieniądzem”. Cao Cao zrozumiał, że za wielką sumę pieniędzy, nawet rodzice z odległych wiosek byliby gotowi sprzedać swojego syna.

Nie zamierzał winić rodziców, ale też nie miał zamiaru pozostać w wiosce. Jednakże chciał zobaczyć ich twarze po raz ostatni.

Jednak dom w którym mieszkał… Opustoszał.

Jego rodzice już tutaj nie mieszkali.

Kiedy zaczął o nich rozpytywać, mieszkańcy wsi opowiedzieli mu, co się stało.

Gdy uciekł z domu, jego rodzicom wizytę złożył agent pewnej frakcji, a oni opowiedzieli mu o swoim synu.

Informacje o właścicielu najsilniejszego Longinusa na świecie, były bezcenne. Zwłaszcza jeśli można było ich użyć, do przeciągnięcia go na swoją stronę.

Co więcej, pieniądze które jego rodzice zarabiali poprzez sprzedawanie informacji o nim, były tak wielkie, że nauczyli się je wydawać z radością. Dla ludzi, którzy przez tyle lat żyli w biedzie, był to punkt zwrotny.

Oczywiście ludzie, którzy nigdy wcześniej nie mieli do dyspozycji tak dużych sum, nie umieli ich rozsądnie wydawać… I koniec końców, narobili sobie masę długów.

Dzień po dniu nachodzili ich komornicy i w końcu zdecydowali…

Wieśniak, który opowiadał o tym Cao Cao, wskazał pusty dom i zakończył opowieść:

– Powiesili się właśnie tam….

………

To była ostateczna odpowiedź, którą usłyszał.

„Zastanawiam się, czy moglibyśmy żyć w spokoju, gdybym urodził się bez tej włóczni?”

Cao Cao zawsze myślał w ten sposób, ale szybko potrząsnął głową.

„Ja, czy moi rodzice, jesteśmy tylko słabymi ludźmi.”

Z włócznią czy bez włóczni, to nie zmieniało faktu, że są słabi. Nawet z krwią bohatera i z włócznią, nie mógłby tego zmienić.

Gdybym nie uciekł, a został i walczył, to wtedy jego rodziców mógłby ominąć ten los. Gdyby z nimi porozmawiał, zamiast uciekał, to wtedy mogliby przeżyć.

Mogłoby się tak stać… Mogłoby… Mogłoby…

Przez głowę przeleciały mu różne możliwości, ale… To wszystko było bezcelowe i teraz mógł tylko stać przed swoim dawnym, pustym, porzuconym domem.

Spędził tu godzinę, a potem opuścił wioskę.

Poprzysiągł, że nigdy tu nie wróci.

„Na tym świecie… Jestem tylko ja.”

„Jedyne co mam, to ta włócznia. W takim razie… Jedyne co mogę zrobić, to udać się z tą włócznią tak daleko, jak mogę.”

Tego Cao Cao używał w pełni… Jako powód swojego życia.

Potem spotkał ludzi, których życie zostało zrujnowane przez Boskie Dary, tak jak w jego przypadku. Gdy ich poznał, dowiedział się o nadprzyrodzonych istotach, takich jak Bóg.

A także o diabłach, Maou, smokach, Smoczych Królach i Boskim Smoku.

Posiadali moc, która przekraczała ludzką i ukrywali się na krańcach świata.

Naturalnie Cao Cao zaczął się nad czymś zastanawiać.

„Czy ja i moja włócznia możemy ich dosięgnąć?”

Zdobycie pierwszego celu… Zanim się spostrzegł, wokół niego zebrało się wielu użytkowników Boskich Darów.

Dzięki Boskim Darom, które zniszczyły ich życia, znaleźli sobie nowe cele…

I tak oto zaczęło się ich życie, pełne nieskończonych walk. Grupa Cao Cao walczyła z posiadaczami nadnaturalnych zdolności, diabłami, smokami i za każdym razem pokazali pełnię swojej mocy.

I wtedy spotkali się z nimi.

Hyoudou Isseiem i Valim Lucyferem.

Cao Cao, który nigdy nie stchórzył przed żadnym bogiem, czy diabłem, naprawdę czuł przed nimi respekt i dostawał ciarek, na samą myśl o nich… Dwóch Niebiańskich Smokach.

Jeden z nich pokazał większe talenty od niego samego.

Tworzyli też cuda większe, niż jego włócznia.

A po konfrontacji z grupą Hyoyudou Isseia, Cao Cao stracił sens życia, sens walki, moc, dumę. Stracił to wszystko…

Cao Cao, który kroczył ulicami Lilith, stolicy Zaświatów, patrzył na unikatowy kolor nieba.

– Zdecydowanie wolę niebieski.

Kontynuował swoją podróż, gdy wypowiedział te słowa sam do siebie.

Część 2[edit]

W dzielnicy mieszkalnej, gdzieś w Lilith, Cao Cao natrafił na pewne miejsce.

Było tutaj… Przedszkole dla dzieci diabłów.

Kiedy Cao Cao został sprawdzony przez ochronę, mógł wejść do środka i wtedy zobaczył olbrzymiego mężczyznę, pracującego przy klombach.

To był… Herakles.

Obecnie był częścią jego drużyny, z którą brał udział w Międzynarodowym Turnieju Królewskiej Gry, ale w międzyczasie pracował w przedszkolu.

Po ataku olbrzymich potworów, został pojmany przez oddziały rządowe i po wielu torturach, na jego ciało nałożono zaklęcia i pieczęcie, uniemożliwiające mu dalsze wywoływanie kłopotów.

Rząd… Sirzech Lucyfer posłał go do pracy w przedszkolu, zamiast wsadzić do więzienia.

Mimo tego że Sirzech wiedział, że to właśnie on zaatakował autobus z dziećmi.

Początkowo był za to krytykowany, zwłaszcza przez rodziców, ale… W końcu widząc, jak wszyscy przyjęli tą decyzję, było jasnym że Maou… Sirzech Lucyfer został przez wszystkich bardzo wysoko oceniony.

Jeśli spróbuje zrobić coś złego, aktywuje się specjalne zaklęcie i Herakles zostanie spalony na popiół. Jednak fakt że wciąż żył, oznaczał…

Był już koniec zła, więc dzieci opuszczały szkołę, trzymając rodziców za ręce.

Dzieci machały do Heraklesa, który dbał o klomby i pozdrawiały go:

– Do zobaczenia, wujku.

– Do jutra!

Herakles odpowiadał im chłodno:

– Uważajcie na drodze i nie nazywajcie mnie wujkiem.

Nagle nasze oczy się spotkały. Był zakłopotany, zupełnie jakby nie chciał, abym to oglądał, ale…

Przerwał pracę i z brudną twarzą ruszył w stronę Cao Cao.

– Przepraszam że przyszedłem tutaj i przeszkadzam ci w pracy – powiedział Cao Cao.

– Hmph, najwyraźniej zobaczyłeś coś niecodziennego. Ja, dziedzic duszy Heraklesa, pracuję w przedszkolu jako ogrodnik i strażnik.

Racja, jednym z powodów, dla którego diabły tak szybko go zaakceptowały, było to, że w razie nagłego wypadku można go było wykorzystać jako strażnika. Czar na jego ciele sprawił, że nie miał innego wyboru niż walczyć w tej sprawie, a ponieważ raz po raz wydarzyło się wiele incydentów, diabły szybko zaakceptowały kogoś z olbrzymią siłą.

Ale Cao Cao nie potrafił pozbyć się wrażenia, że diabły myślą w dziwny sposób, czego dowodem była chociaż popularność, jaką zyskał „Oppai Smok”. Uznał że winna jest temu różnica kulturowa.

– Jesteś tu z powodu… Królewskiej Gry? To chyba jedyny powód, dla którego byś tutaj przyszedł – zapytał Herakles Cao Cao, zdejmując przy tym rękawice.

Cao Cao wzruszył tylko ramionami.

– To jeden z powodów. Chciałem też zobaczyć, jak sobie radzisz w pracy.

W tym momencie Herakles nie wiedział, jak na to odpowiedzieć… Podrapał się jednak po policzku i uśmiechnął.

– Hmm, zmieniłeś się.

– Ty również. Wiesz że mamy spotkanie w tamtym miejscu, prawda? Chodźmy tam razem.

Herakles przytaknął na tą propozycję. Nagle spojrzał na klomby, którymi się opiekował.

– Mogę to najpierw skończyć? To coś, co muszę zrobić – powiedział.

Gdy Cao Cao to usłyszał, zakasał rękawy.

– Pomogę ci, już kiedyś zajmowałem się podobną pracą.

Nigdy by się nie spodziewał, że pewnego dnia będzie zajmował się grządkami w Zaświatach, ale… Uznał że nie ma w tym nic złego.


Część 3[edit]

Miejscem do którego udali się Cao Cao i Herakles, był… Watykan Siedziba Kościoła katolickiego.

Tak jak w Zaświatach, pokazał przepustkę strażnikom i udał się do miejsca w rogu Watykanu.

Jako osoba z cenną relikwią, Świętą Włócznią i jako ktoś, kto jeszcze niedawno uważał ich za wrogów, fakt że mógł tu wejść bez żadnych problemów, sprawiał że Cao Cao kpił sam z siebie.

Miejscem do którego przybyli, była placówka, w której szkolili się i mieszkali młodzi wojownicy powiązani z Watykanem.

Mogli się tu spotkać przed każdym kolejnym meczem. Zrobili to aby sprawdzić, co wolno im w ich obecnej sytuacji, ale…prawda była taka, że wybrali to miejsce w wyniku kaprysu.

Kiedy weszli do jadalni, znajdującej się na terenie obiektu, wielu ludzi Kościoła właśnie jadło, gdyż był to czas obiadu.

Słyszeli, że z powodu wewnętrznych reformacji w Kościele, liczba osób została zmniejszona, ale… Sala nadal była wypełniona po brzegi.

Doświadczeni ludzie spostrzegli aurę, którą emanowali Cao Cao i Herakles i zwrócili się w ich stronę, ale wrócili do posiłku z zakłopotanymi minami, gdy zauważyli, że nie mają złowrogich intencji.

Jednocześnie wokół stołów biegała młoda kobieta.

To była Jeanne.

Miała na sobie fartuch i roznosiła jedzenie.

Najwyraźniej musiała ich spostrzec, gdyż odezwała się do nich:

– Ach, to wasza dwójka. Możecie chwilę poczekać? Jestem trochę zajęta. Ach, dlaczego też czegoś nie zjecie? Da wam zniżkę.

Cao Cao i Herakles spojrzeli na siebie i uznali że głupio by było, gdyby tak tu siedzieli i nic nie zjedli, więc zamówili makaron.

Gdy obiad dobiegł końca, a większość ludzi wyszła, Jeanne zdjęła fartuch i opadła ciężko na krzesło obok Cao Cao i Heraklesa.

– Haaaaa, zajmuję się tutaj gotowaniem i podawaniem jedzenia, a wy postanowiliście urządzić tu zebranie przed naszym następnym meczem. Czy to nie za wiele? Nigdy bym nawet nie pomyślała, że Watykan pozwoli nam na korzystanie z tego miejsca – narzekała Jeanne.

Kiedy wszyscy wreszcie przybyli, mogli rozpocząć rozmowę.

Podobnie jak Herakles, Jeanne została pojmana podczas ataku olbrzymich potworów, ale w przeciwieństwie do niego, ją wysłano z Zaświatów do Watykanu. Po tym jak przesłuchano ją za jej grzechy, ostatecznie umieszczono ją w tym miejscu, jako kucharkę.

Tak jak w przypadku jej kolegów, Watykan dał jej trudną do zrozumienia karę.

Cao Cao sądził, że skoro odziedziczyła duszę świętej, to Watykan nie mógł ukarać jej zbyt surowo.

Od tamtej pory gotowała dla mieszkających tutaj ludzi.

– Nigdy bym nie pomyślał, że zostaniesz szefem kuchni w Watykanie i to w instytucie trenującym wojowników – powiedział Cao Cao sarkastycznym tonem.

Jeanne wsparła brodę na dłoni.

– Ja również. Ludzie z Kościoła powiedzieli mi coś takiego: „Skoro naprawdę dziedziczysz duszę świętej Joanny d’Arc, to powinnaś pomagać ludziom” – odparła.

Kedy Cao Cao i Herakles to usłyszeli, uśmiechnęli się kwaśno.

– Cóż, z mojego punktu widzenia, wy dwaj także bardzo się zmieniliście… Ale czy to właśnie dlatego, przywódca zaangażował naszą dwójkę, która jest ze sobą połączona? Zamierzasz zapytać o to cały świat, kiedy już wygrasz? – oznajmiła Jeanne, patrząc na Cao Cao i Heraklesa.

Herakles spojrzał na Cao Cao, jakby planował zapytać go o to samo.

– Chcę po prosu przetestować samego siebie – odparł Cao Cao. – Myśleliśmy wszyscy, że byliśmy geniuszami. Z błogosławieństwem nieba i ziemi, myśleliśmy że byliśmy prawdziwymi bohaterami, ale to mniemanie zostało zniszczone przez białego i czerwonego smoka.

Nawet jeśli mieli broń i moce, które mogły tworzyć cuda, zrozumieli że nie mogą pokonać tych, którzy potrafią tworzyć większe cuda. Nie, zdali sobie sprawę, że są istoty, którym nie mogą łatwo dorównać.

Walka z Dwoma Niebiańskimi Smokami, oznaczała samodestrukcję.

Dowodem tego była niezliczona ilość ludzi, którzy zostali przez nich pokonani.

Ci, którzy mieli szczęście przeżyć walkę z nimi, nauczyli się, jak stawiać im czoła.

W końcu zainteresowali się tymi, którzy walczyli przeciwko nim w równej i uczciwej walce, a także tymi, którzy dzięki rzuceniu im wyzwania, wzmocnili swoją siłę.

Jeśli ktoś chciałby połączyć ich pragnienie stania się silniejszym i wolę wyzwania Niebiańskich Smoków, to najlepiej by było walczyć z nimi w równej i uczciwej walce.

„Do tego, jeśli to możliwe, to chciałbym uniknąć zostania pokonanym przez ich cuda. Dlatego, ja…...”

– Więc chcesz walczyć z nimi w równej i uczciwej walce? – powiedziała Jeanne, jakby odczytywała myśli Cao Cao.

Cao Cao był zaskoczony, że Jeanne odczytała jego myśli i spojrzał w jej kierunku. Ona jednak powiedziała wprost „Można w tobie czytać, jak w otwartej książce.”.

– Prawdę mówiąc, to nawet nie wiem, czy byłbym ich teraz w stanie pokonać – oznajmił Cao Cao.

– No no, tak zawsze pewny siebie przywódca Frakcji Bohaterów, nagle wątpi we własne siły. Kto by się spodziewał? – zakpiła Jeanne.

– Nadal jestem zły na to, co było wcześniej. Zdałem sobie sprawę, że blizna na moim sercu, która powstała z powodu upokorzenia, bezradności i strachu, nie zniknie do dnia, w którym ich nareszcie pokonam… Z tego prostego powodu chcę walczyć przeciwko nim, rewanż przeciwko nim i przeciwko mnie samemu – Cao Cao wyznał swoje prawdziwe myśli.

„Próbowałem stać się bohaterem wraz z towarzyszami, którzy mieli taką samą wolę jak ja, ale Vasco Strada zburzył tą iluzję i powiedział mi, że tylko bawiłem się w bohatera. To dlatego przegraliśmy z Sekiryuuteiem, który zawsze parł naprzód, choćby nie wiadomo jakie problemy stawały mu na drodze.”

Strada-san powiedział, że to ludzie sami wybierają sobie bohaterów. Jednak oni, nie byli nawet bliscy tego, by być tak nazywanymi przez ludzi.

Być może należałoby ponownie przemyśleć znaczenie terminu „bohater”, ale Cao Cao uznał, że najpierw musi się zająć Dwoma Niebiańskimi Smokami.

Nagle do jadalni weszła dwójka ludzi.

– Przywódco, przyprowadziłem go.

Osobą, która powiedziała te słowa, był użytkownik Boskiego Daru, Tarczy Mrocznej Nocy, Nocnego Mirażu, Connla. Po tym jak przegrał w Kioto i nawet po rozwiązaniu Frakcji Bohaterów, został ochroniarzem Seekvariy, ale nadal stał u boku Cao Cao.

Kolejną osobą był Marsillio, użytkownik Boskiego Daru, Zjawiskowej Klątwy, który nawet po porażce Frakcji Bohaterów, zaatakował samotnie Rias Gremory.

Po porażce z Hyoudou Isseiem, został zabrany do Zaświatów przez rząd i spotkał go podobny los, co Heraklesa i podobnie jak on, trafił jako wsparcie do Cao Cao.

– Dziękuję wam, Connla i Marsillio.

Spojrzenie Cao Cao przeniosło się na młodego mężczyznę, który stał za nimi.

Nosił okulary i wyglądał znajomo.

– Nie wierzyłem że naprawdę tu będziesz. Nie przypuszczałem, że wybierzesz to miejsce jako miejsce spotkania.

To był młody czarodziej w pelerynie… Georg.

– Georg?!

Herakles i Jeanne zerwali się z miejsc, gdy go zobaczyli.

Tego się można było spodziewać. Po porażce z grupą Hyoudou Isseia, jego Longinus… Zatracenie Wymiaru, został zabrany przez Trzy Frakcje. Potem, wraz z Cao Cao i posiadaczem Stwórcy Zniszczenia, Leonardem, został zesłany do Królestwa Zmarłych.

Cao Cao szybko się stamtąd wydostał, ale Georg postanowił jeszcze trochę zostać i studiować magię. Dlatego jeszcze nie wystąpił w turnieju.

Jednak jego obecność w Watykanie była dość dużym zaskoczeniem dla Heraklesa i Jeanne.

– Wezwałem go. Powiedział że Hades jest ostatnio nieobecny, więc zaprosiłem go do nas – wyjaśnił Cao Cao.

– Cóż, dla mnie to żałosne, że w tej drużynie nikt nie umie władać magią – oznajmił Georg.

Nie wziął jeszcze oficjalnego udziału w meczu, ale drużyna Cao Cao jeszcze ani razu nie przegrała. Być może wynikało to z faktu, że nie spotkali się jeszcze z istotą boskiej klasy, ale była to tylko kwestia czasu. Dlatego Cao Cao wezwał go na pomoc.

Herakles przyjrzał się tym, którzy weszli do sali, jakby kogoś szukał.

– Więc Leonardo nie przyjechał – powiedział po chwili.

Najwyraźniej martwił się o chłopca, którego wysłano do Królestwa Zmarłych wraz z Georgiem.

– On też wrócił z Królestwa Zmarłych. Obecnie przebywa w laboratorium Grigori – odparł Georg.

Racja, najwyraźniej ustalono z góry, że coś takiego będzie miało miejsce, gdy Leonardo wróci z Piekła. Najwyraźniej Grigori zawarło jakieś potajemne pakty z innymi członkami Trzech Frakcji.

– Nie minął więcej niż rok od czasu ataku gigantycznych potworów, więc muszą mieć na oku kogoś, kto potraf dać życie tak olbrzymim stworom – oznajmił Cao Cao.

To największe zmartwienie Trzech Frakcji. Aby zwiększyć swoją siłę, zamierzali oprzeć się na trzech użytkownikach Longinusów, Cao Cao, Georgu i Leonardo. Jednak ich grzechy były zbyt wielkie, aby mogły zostać zignorowane, zwłaszcza Leonardo, który nie potrafił dobrze kontrolować własnej mocy. Dlatego też zabrano go do Grigori, gdzie prowadzono intensywne badania nad Boskimi Darami.

Tak więc, im bardziej zbliżała się godzina spotkania, tym więcej członków grupy przybywało.

Wśród nich byli tacy, którzy dawno odeszli z Brygady Chaosu, ale wrócili aby pomóc w turnieju.

Herakles zauważył mężczyznę z zadbanymi, brązowymi włosami i zaczął z nim rozmawiać.

– Och, więc ty też tutaj jesteś, Persiu.

– Ejże, nie mów tak do mnie. Nazywaj mnie mężczyzną nad mężczyznami, Perseuszem-sama.

Osobą która powiedziała te żartobliwe słowa, był poprzedni przywódca Frakcji Bohaterów… Perseusz.

Odziedziczył duszę greckiego herosa, Perseusza. Przed incydentem w Kioto, z powodu różnicy zdań z Cao Cao, postanowił opuścić drużynę, ale najwyraźniej zgodził się im pomóc podczas turnieju.

Jednak nawet po odejściu z drużyny, zdarzało mu się spotykać z Cao Cao. To on był tym, który dał mu oko Meduzy. Był kimś, kto wierzył w swoją własną sprawiedliwość najbardziej ze wszystkich i był najlojalniejszy.

Perseusz spojrzał zszokowanym wzrokiem na Georga.

– Wow, to Georg. Słyszałem, że pracujesz teraz jako Ponury Żniwiarz.

– Cóż, nie miałem ochoty przekroczenia poziomu „złej organizacji”, więc naprawdę nie lubiłem pracować w takich miejscach jaj Królestwo Zmarłych.

Gdy Perseusz usłyszą tą odpowiedź, roześmiał się serdecznie.

– To prawda. Więc Jeanne pracuje w tym miejscu. A więc onee-san, upiecz mi pizzę, jeśli łaska – powiedział do Jeanne, siadając obok niej.

– Jak jesteś głodny, to żryj ten makron, którego nikt nie skończył – odparła niegrzecznie Jeanne.

– Super – odpowiedział prosto Perseusz i zaczął pałaszować makaron, którego nie zjedli Cao Cao i Herakles.

Po przybyciu nowych członków, w tym Perseusza, wypożyczyli całą salę i zaczęli zebranie.

– Wychodzi na to,ze są już wszyscy. Teraz dam wam pliki na temat Drużyny Sairaorga Baela.

Cao Cao rozdał wszystkim dokumenty. Były w nich zawarte informacje na temat parostwa ich rywala.

Drużyna Sairaorga Baela zawarła sojusz z jego młodszym bratem… Magdaranem Baelem i jego parostwem. Podczas gdy grupa Sairaorga pełniła funkcję siły głównej, drużyna jego brata zajmowała się wsparciem. W zależności od tego, kto był wrogiem, wymieniali się członkami.

– Więc zaczynajmy zebranie – tymi słowami Cao Cao zaczął zebranie.

Biorąc pod uwagę zasady gry, a także dane swoich przeciwników , zaplanowali ruchy każdego członka drużyny.

Zasadniczo zasady meczu były ogłaszane w dniu rozgrywki, więc robili plany, biorąc pod uwagę różne możliwe warianty.

– Jeśli trafi się nam coś takiego, przypuszczam że ta strategia będzie najlepsza.

Ponieważ rozmowy Cao Cao nad przewidywaniami i planami wydłużyły się, Herakles zdawał się być tym znudzony.

– Za dużo tego gadania. Skończ z tym Cao Cao. Nie możesz po prostu unikać ataków Sairaorga? – zapytał wprost.

……

Kiedy padło to pytanie, spojrzenia wszystkich skoncentrowały się na Cao Cao.

Najbardziej niebezpiecznym aspektem następnego meczu, były ataki wrogiego Króla, Sairaorga Baela.

To on był tym, który słynął wśród młodych diabłów z najpotężniejszych ataków. Ich moc była tak wielka, że dorównywały sile Seikiryuuteia, a podczas walki wręcz przewyższał nawet Valiego Lucyfera…

Jeśli dojdzie do starcia bezpośredniego, to może się to skończyć tragicznie nawet dla kogoś, kto dziedziczy duszę dawnego bohatera.

To był powód, dla którego Herakles zadał pytanie Cao Cao.

Czy może uniknąć ataków? Było jasnym, że jeden cios miałby śmiertelne konsekwencje nawet dla samego Cao Cao.

Ciosy Sairaorga Baela mają śmiercionośną siłę….

– Cóż, ma podobny styl walki co Hyoudou Issei. Atakuje z niedorzeczną siłą i mocą i nawet jeden cios spowoduje poważne obrażenia. Ten gość ma 99.9999 procent szans na to, że wygra jednym ciosem – powiedział Cao Cao wzdychając.

Nawet gdyby udało się im wszystkim przyprzeć go do muru, to i tak wystarczyłby jeden jego cios... Biorąc pod uwagę wszystkie możliwości i możliwe plany, jedynym wnioskiem było to, że nie można było dopuścić, do otrzymania ciosu od Sairaorga.

Cios który został zarejestrowany na nagraniach turniejowych, był straszny. Mógł znokautować nawet diabła klasy ostatecznej. Przebijał się przez magiczne tarcze magów z taką łatwością, jakby łamał w palcach zapałkę.

To była prosta i szybka walka. Jeden cios i idziesz w piach… Oto czym była siła tego gościa.

– Jestem kimś, kto oberwał od niego ciosem pięścią, więc coś ci powiem. Niezależnie od tego, czy wygrasz czy przegrasz, TEN BÓL BĘDZIE CI TOWARZYSZYŁ JUŻ NA ZAWSZE – powiedział Herakles.

Herakles został pojmany po tym, jak przegrał z Sairaorgiem.

Potarł policzek i zmarszczył brwi.

– Po tym jak mnie pokonał… Nie mogłem zapomnieć tego bólu.

Wszyscy byli zdumieni, gdy usłyszeli historię Heraklesa, ale… Był jednak ktoś, kto się śmiał.

– Fufufufu.

To Perseusz.

– Hej, co w tym zabawnego? – zapytał Herakles.

– Opowiadasz o tym już po raz dziesiąty – odparł Perseusz ze śmiechem.

– Przymknij się!

– Cóż, Georg wrócił, więc nasza drużyna może pokonać pełnię mocy – powiedział Perseusz, lekceważąc Heraklesa.

Czarodziej… Zatracenie Wymiaru Georga powróciło i zostało powitane z radością.

– Byłoby najlepiej, gdyby ten idiota Zygfryd był z nami. W końcu jesteśmy w jego dawnym ośrodku treningowym – powiedziała Jeanne gapiąc się w sufit.

Gdy tylko Zygfryd został wspomniany, nastrój natychmiast stał się uroczysty.

Miał najchłodniejszy charakter ze wszystkich członków Frakcji Bohaterów… A także był najbardziej szalony. I w równie smutny sposób zakończył życie.

Cao Cao pokręcił głową.

– Gdyby żył, nie moglibyśmy się tutaj spotkać. To miejsce… Jest jego ostatecznym miejscem spoczynku. Pozwólcie mu więc spoczywać w spokoju.

Wprawdzie został wybrany przez Grama, ale z powodu swojego smoczego Boskiego Daru, nie mógł wydobyć w pełni potencjału tego miecza.

Miecze które zostały przejęte przez Kościół, włącznie z Gramem, rozdano zdolnym rycerzom.

Pytaniem było, dlaczego Gram wybrał Zygfryda, a potem Kibę Yuuto.

Nie było jednoznacznej odpowiedzi, ale Cao Cao znalazł kilka powodów. Gdy Zygfryd uciekł z Watykanu, był… zadowolony z samego siebie. Uciekając z tego miejsca, spełnił większość rzeczy, których pragnął.

A Demoniczne Miecze w końcu się zbuntowały przeciwko niemu, gdy zahamował swój wzrost.

Cóż, to nie będzie zbyt dokładne. Prawdę znają pewnie tylko miecze.

To sprawy które są zbyt mroczne, aby o nich mówić.

Nagle ktoś zapukał do drzwi jadalni. Któraś z osób siedzących przy stole wstała i otworzyła drzwi… Pojawiło się kilka wojowników Kościoła.

Niezdecydowanie weszli do sali, gdy zobaczyli Jeanne.

– Jeanne-san, słyszeliśmy że weźmiesz udział w meczu…. C-Cao Cao?! H-hej, tutaj jest użytkownik Świętej Włóczni!

Najwyraźniej znali Cao Cao z turnieju i poprzednich incydentów, gdyż z obawą skłonili się przed nim.

– Ach, Panie! Święta Włócznia!

– Amen!

Wszyscy padli na kolana i zaczęli się modlić, co zaskoczyło Cao Cao.

Watykan był kwaterą główną Kościoła katolickiego i naturalnym było, że jako głęboko wierzący ludzie, zachowywali się w ten sposób, gdy zobaczyli kogoś dzierżącego włócznię powiązaną z Trójcą Świętą. Dodatkowo Cao Cao bierze udział w Międzynarodowym Turnieju Królewskiej Gry, więc jest sławny wśród tych, którzy biorą w nim udział.

Herakles roześmiał się.

– Kekeke, najwyraźniej Święta Włócznia spełniła swoją pierwotną funkcję.

– Ucisz się – powiedział Cao Cao, podczas gdy modlący się rozmawiali z Jeanne.

– Proszę, spisz się dobrze…

– Nie możemy ci oficjalnie kibicować, ale mamy nadzieję że wygrasz.

Racja, wspierali Jeanne.

Nawet ona zdawała się tego nie spodziewać.

Nagle kontynuowali:

– Makaron Jeanne-san jest trochę za mocny, ale wszyscy jesteśmy do niego przywiązani.

– Tak, postaramy się też naprawić ten zepsuty piec do pizzy, więc prosimy, następnym razem upiecz ją dla nas.

Kiedy wojownicy Kościoła jej kibicowali, Jeanne zaczęła się zachowywać jak tsundere.

– Doprawdy wy… Wiecie że jestem złoczyńcą? Powinniście kibicować aniołom.

Patrząc na tą scenę, Cao Cao myślał że to także Zaświaty i Kościół… Zuchwała kara aniołów. Postawili ją w takiej sytuacji i rozwiali wszystkie jej złe zamiary.

Tak jak w przypadku Heraklesa.

Ale z drugiej strony Cao Cao zauważył, że był zadowolony z faktu, że potoczyło się to w ten sposób. Uśmiechnął się.

Gdy wojownicy sobie poszli, Georg poprawił okulary i zaczął mówić pełnym emocji głosem:

– Międzynarodowy Turniej Królewskich Gier. Nigdy bym nawet nie pomyślał, że nasze cele zostaną osiągnięte w ten sposób.

Turniej w którym można brać udział bez względu na religię, czy miejsce w społeczeństwie. Uczestnicząc w tym turnieju, można było walczyć z diabłami, aniołami, smokami, a nawet bogami.

Jeszcze kilka miesięcy temu nie mogli o ty nawet marzyć.

– Hehe, to naprawdę dziwaczne. My, którzy wywołaliśmy tyle kłopotów, teraz bierzemy udział w takich rozgrywkach i to legalnie. Do tego jest tu tylu ciekawych przeciwników, takich jak potwory i istoty będące zarówno w klasie Maou, jak i boskiej – powiedział Herakles, uśmiechając się kwaśno.

Walczyli przeciwko wielu frakcjom i spotkali wiele niezwykłych istot.

Rzeczy które robili przed rokiem, były szalone, ale teraz trwał konkurs, w którym mogli wziąć udział.

Było dziwacznie, tak jak powiedział Herakles, ale… To nie usprawiedliwiało nas, i strasznych rzeczy, które zrobiliśmy.

– Czy to nie za proste? Jeśli wygramy… Wtedy będziemy najsilniejszymi ludźmi na świecie – powiedział Cao Cao.

Wszyscy uśmiechnęli się, kiedy to usłyszeli.

– Racja, zróbmy to.

– Tak, dlatego zebraliśmy się wokół Cao Cao. Cóż, nawet jeśli nie wygramy, to będzie następny turniej, co nie? Będziemy próbować, póki nie wygramy – powiedział Herakles, zaciskając pięści.

Jeanne odgarnęła włosy do tyłu.

– Ha ha ha. Nie powinienem tego mówić, jako ktoś, kto przekazał wam oko meduzy po tym, jak przeciąłem z wami wszystkie więzi, ale… Potrafię uwierzyć w obecnego ty, Cao Cao. Będę walczył w zastępstwie Zygfryda – powiedział Perseusz ze śmiechem.

Jeden towarzysz zginął… Ale powrócił ten, który dawno temu odszedł.

– Będę zaszczycony, mogąc walczyć u twojego boku – powiedział Connla.

– Cieszę się, że mogę tutaj być – dodał Marsilio.

– Ja także. To zupełnie jak sen, że znów mogę uganiać się z Cao Cao za naszym marzeniem – oznajmił Georg.

Jak silny może się stać ktoś, kto ma ludzkie ciało?

Cao Cao popatrzył na twarze wszystkich ludzi.

Ich życia zostały wywrócone do góry nogami z powodu Boskich Darów.

„Według Vasco Strady, bawiliśmy się tylko w „bohaterów”, aby wyzwolić swój gniew, przez co wyglądaliśmy jak głupki.”

„Jesteśmy słabymi ludźmi. Nasze ciała i umysły są najsłabszymi z najsłabszych, ale odziedziczyliśmy geny bohaterów i dzięki temu możemy uzyskać moc, będącą cudem. Ale czy dla niech wszystkich ma to znaczenie, lub sens?”

Jeszcze nie znaleźli odpowiedzi, ale… Tak jak Hyoudou Issei i Vali Lucyfer, Cao Cao oraz jego grupa chcieli przeć naprzód i nie zgubić już swojej ścieżki.

– Więc odnieśmy jutro zwycięstwo – powiedział Cao Cao.

Wszyscy przytaknęli jego słowom…

Kiedy Cao Cao to zobaczył, coś sobie przypomniał.

Wydarzyło się to, kiedy po raz pierwszy i ostatni wrócił do domu i dowiedział się o losie swoich rodziców.

Z jakiegoś powodu Cao Cao wspiął się na górę, gdzie znajdowało się najwyższe drzewo we wsi. Chciał tam po prostu pójść. Góra która kiedyś była taka wielka, a na którą teraz mógł się wspiąć z zamkniętymi oczami. Prawdę mówiąc był rozczarowany.

Rozczarowało go to, że góra mogła wydawać się wielka tylko dziecku.

Jednak jedyne co spotkał na szczycie góry, to… Błękitne niebo.

Gdy mu się przyglądał, przypomniał sobie, że świat jest ogromny, a ze szczytu tej góry wydaje się być nieskończony.

Więc gdzie kończy się to błękitne niebo?

– Ciekaw jestem, jak daleko mogę zawędrować po tym niebie, zanim znajdę jego kres.

Dalej myślał o tym samym co kiedyś, tyle tylko, że jego metody działania się zmieniły.

Cofnij do Rozdziału Moc 1 Powróć do strony głównej Przejdź do Rozdziału Moc 3