Difference between revisions of "Zero no Tsukaima wersja polska Tom 1 Rozdział 1"

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search
 
(18 intermediate revisions by 4 users not shown)
Line 4: Line 4:
   
 
[W nawiasach kwadratowych znajdują się notatki od tłumaczy]
 
[W nawiasach kwadratowych znajdują się notatki od tłumaczy]
  +
  +
Przy wszelkich poprawkach wprowadzonych w tłumaczeniu, proszę umieścić sprostowania w zakładce: dyskusja
   
 
----
 
----
Line 10: Line 12:
   
 
-"Kim jesteś?" - zapytała dziewczyna, stojąc na tle błękitnego nieba i uważnie badając twarz Saito. Wydawało się, że byli do siebie zbliżeni wiekiem.
 
-"Kim jesteś?" - zapytała dziewczyna, stojąc na tle błękitnego nieba i uważnie badając twarz Saito. Wydawało się, że byli do siebie zbliżeni wiekiem.
Ubrana w czarną pelerynę,białą bluzę i szarą spódnice spoglądała na niego wstrząśnięta.
+
Ubrana w czarną pelerynę, białą bluzę i szarą spódnicę spoglądała na niego wstrząśnięta.
   
''Jej twarz jest...cudna''. Roziskrzone, czerwonobrązowe oczy tańczyły, na jej białej nieskazitelnej twarzy. Miała jasne, truskawkowe włosy
+
''Jej twarz jest...cudna''. Roziskrzone, czerwonobrązowe oczy tańczyły na jej białej nieskazitelnej twarzy. Miała jasne, truskawkowe włosy
 
''wygląda przyjaźnie, jak cudzoziemiec''. Tak, ''musi'' być cudzoziemką. Słodka lalunia. ''Może pół-japonka?''
 
''wygląda przyjaźnie, jak cudzoziemiec''. Tak, ''musi'' być cudzoziemką. Słodka lalunia. ''Może pół-japonka?''
   
''Ale... Co to za rodzaj szkolnego mundurku? Nie poznaje go.'' <!-- uniform to mundurek -->
+
''Ale... Co to za rodzaj szkolnego <span id="back_to_uniform">[[Talk:Zero_no_Tsukaima_wersja_polska_Tom_1_Rozdział_1#uniform|mundurku]]</span>? Nie poznaje go.'' <!-- uniform to mundurek -->
   
 
W tym czasie leżał na ziemi twarzą do góry, nie wiedząc jak się tu znalazł.
 
W tym czasie leżał na ziemi twarzą do góry, nie wiedząc jak się tu znalazł.
Line 21: Line 23:
 
Tam w dali, na równym zielonym, trawniku. Stał ogromny zamek, Z kamiennymi murami, zupełnie jak na tych widokówkach z europy.
 
Tam w dali, na równym zielonym, trawniku. Stał ogromny zamek, Z kamiennymi murami, zupełnie jak na tych widokówkach z europy.
   
''Prawie jak w śnie.''
+
''Prawie jak we śnie.''
 
 
 
''Boli mnie głowa'' <!-- Chyba nikt z nas nie powiedziałby Moja głowa boli --> , potrząsając głową odpowiedział'' Kim jestem...? ''”Jestem Hiraga Saito.”
 
''Boli mnie głowa'' <!-- Chyba nikt z nas nie powiedziałby Moja głowa boli --> , potrząsając głową odpowiedział'' Kim jestem...? ''”Jestem Hiraga Saito.”
   
-”Skąd jesteś Towarzyszu?”'''<!-- witamy w ZSRR ... sorki, towarzysz tu nie przejdzie - o ile wiem to w RPG przyjęło się nazywać to Chowańcami, jak najbardziej przejdzie.. powód - tak się przyjęło w tłumaczeniu anime :)-->'''
+
-”Skąd jesteś <span id="back_to_Towarzysz">[[Talk:Zero_no_Tsukaima_wersja_polska_Tom_1_Rozdział_1#Towarzysz|Towarzyszu]]</span>?”'''<!-- witamy w ZSRR ... sorki, towarzysz tu nie przejdzie - o ile wiem to w RPG przyjęło się nazywać to Chowańcami, jak najbardziej przejdzie.. powód - tak się przyjęło w tłumaczeniu anime :)-->'''
   
''Towarzyszu? Co one ma na myśli?'' Wszyscy wokoło mieli jakieś kijki w ręce i ubrani byli w taki sam strój jak ta dziewczyna.
+
''Towarzyszu? Co ona ma na myśli?'' Wszyscy wokoło mieli jakieś kijki w ręce i ubrani byli w taki sam strój jak ta dziewczyna.
 
''Ciekawe czy nie jestem w jakiejś amerykańskiej szkole czy coś?''
 
''Ciekawe czy nie jestem w jakiejś amerykańskiej szkole czy coś?''
   
-"Louise,Co ty chcesz zrobisz przyzywając zwykłego człowieka na swojego towarzysza'' ktoś zapytał i wszyscy oprócz tej dziewczyny która spoglądała na jego twarz zaczęli się śmiać.
+
-"Louise, Co ty chcesz zrobić przyzywając zwykłego człowieka na swojego towarzysza'' ktoś zapytał i wszyscy oprócz tej dziewczyny która spoglądała na jego twarz zaczęli się śmiać.
   
 
-"Ja....Ja popełniłam mały błąd!"
 
-"Ja....Ja popełniłam mały błąd!"
Line 36: Line 38:
 
Dziewczyna naprzeciwko Saito z delikatnym głosem przypominająca dzwon powiedziała
 
Dziewczyna naprzeciwko Saito z delikatnym głosem przypominająca dzwon powiedziała
   
-"O jakim błędzie mówisz ? To u ciebie normalne."
+
-"O jakim błędzie mówisz? To u ciebie normalne."
   
 
-"Ależ oczywiście, przecież to Louise Zero!'' ktoś inny powiedział i tłum wybuchnął śmiechem.
 
-"Ależ oczywiście, przecież to Louise Zero!'' ktoś inny powiedział i tłum wybuchnął śmiechem.
   
Wyglądało na to że dziewczyna patrząca na Saito to Louise.
+
Wyglądało na to, że dziewczyna patrząca na Saito to Louise.
   
 
''Wygląda że nie jest to żadna amerykańska szkoła. Nie widziałem takiego miejsca nigdzie.''
 
''Wygląda że nie jest to żadna amerykańska szkoła. Nie widziałem takiego miejsca nigdzie.''
Line 47: Line 49:
   
 
-"Profesorze Colbert!" <!-- Dlaczego profesor? - po pierwsze to nauczyciel, pozatym Louise i jej równieśnicy są w okolicy 16-17 lat --> dziewczyna zwana Louise krzyknęła i tłum się rozdzielił i wyszedł z niego starszy mężczyzna.
 
-"Profesorze Colbert!" <!-- Dlaczego profesor? - po pierwsze to nauczyciel, pozatym Louise i jej równieśnicy są w okolicy 16-17 lat --> dziewczyna zwana Louise krzyknęła i tłum się rozdzielił i wyszedł z niego starszy mężczyzna.
Saito pomyślał że to zabawne ponieważ ten mężczyzna wyglądał śmiesznie. Trzymał drewnianą laskę i ubrany był w czarną szatę.
+
Saito pomyślał że to zabawne, ponieważ ten mężczyzna wyglądał śmiesznie. Trzymał drewnianą laskę i ubrany był w czarną szatę.
   
''Co to za ubiór? Ubrał się jak czarodziej,czy jest on normalny? Już wiem to musi być cosplay [znajdujące korzenie w japońskiej kulturze przebieranie się za postacie z mangi, anime i gier wideo]. Ale nie wygląda aby panowała tu przyjemna atmosfera.'' Nagle Saita przeszył ból.''Czy trafiłem do jakiejś sekty? To możliwe. Uśpili mnie jakoś gdy byłem w mieście. To zwierciadło było pułapką. Jeśli to nie to,to nie mam innego wyjaśnienia.'' Cicho myślał dopóki nie zrozumiał co się mogło mu przydarzysz.
+
''Co to za ubiór? Ubrał się jak czarodziej, czy on jest normalny? Już wiem, to musi być cosplay [znajdujące korzenie w japońskiej kulturze przebieranie się za postacie z mangi, anime i gier wideo]. Ale nie wygląda aby panowała tu przyjemna atmosfera.'' Nagle Saito przeszył ból. ''Czy trafiłem do jakiejś sekty? To możliwe. Uśpili mnie jakoś gdy byłem w mieście. To zwierciadło było pułapką. Jeśli to nie to, to nie mam innego wyjaśnienia.'' Cicho myślał dopóki nie zrozumiał co się mogło mu przydarzyć.
   
Dziewczyna o imieniu Louise była w panice,mówiła ciągle coś w rodzaju "Proszę mi pozwolić jeszcze raz" oraz "Błagam pana"
+
Dziewczyna o imieniu Louise była w panice, mówiła ciągle coś w rodzaju "Proszę mi pozwolić jeszcze raz" oraz "Błagam pana"
Ciągle przy tym wymachując rękoma.''Żal mi jej że utknęła w tej dziwnej sekcie ponieważ jest tak piękna.''
+
Ciągle przy tym wymachując rękoma. ''Żal mi jej że utknęła w tej dziwnej sekcie ponieważ jest tak piękna.''
   
 
-”Co się stało panno Vallière?”
 
-”Co się stało panno Vallière?”
Line 58: Line 60:
 
-”Proszę mi pozwolić przywołać towarzysza jeszcze raz!”
 
-”Proszę mi pozwolić przywołać towarzysza jeszcze raz!”
   
''Przywołać ? Co to? wspominali o tym wcześniej.''
+
''Przywołać? Co to? wspominali o tym wcześniej.''
   
Pan Colbert człowiek w czarnej szacie,kiwając głową powiedział: "Nie mogę na to pozwolić panno Vallière."
+
Pan Colbert, człowiek w czarnej szacie, kiwając głową powiedział: "Nie mogę na to pozwolić panno Vallière."
   
 
-"Dlaczego nie?"
 
-"Dlaczego nie?"
Line 68: Line 70:
 
''Towarzysz co to?''
 
''Towarzysz co to?''
   
-"Twoje zdolności decydują o towarzyszu którego wezwiesz. Dzięki temu możesz doskonalić swoje zdolności,nie możesz zmieniać towarzysza którego wezwałaś ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza to święty rytuał. Czy Ci się to podoba, czy nie, nie masz wyboru i musisz go zaakceptować"
+
-"Twoje zdolności decydują o towarzyszu którego wezwiesz. Dzięki temu możesz doskonalić swoje zdolności, nie możesz zmieniać towarzysza którego wezwałaś, ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza to święty rytuał. Czy Ci się to podoba, czy nie, nie masz wyboru i musisz go zaakceptować"
   
-"Ale...Ja nigdy nie słyszałam aby mieć zwykłego człowieka za towarzysza!''
+
-"Ale... Ja nigdy nie słyszałam aby mieć zwykłego człowieka za towarzysza!''
Wszyscy zaczęli się śmiać.Rzuciła gniewne spojrzenie w ich stronę, ale śmiech wcale nie ustawał.
+
Wszyscy zaczęli się śmiać. Rzuciła gniewne spojrzenie w ich stronę, ale śmiech wcale nie ustawał.
   
 
''Wiosenne Wzywanie Towarzysza? Co to u licha?''
 
''Wiosenne Wzywanie Towarzysza? Co to u licha?''
Line 77: Line 79:
 
''Nie rozumiem. O czym oni mówią? Jak się tu znalazłem...Czy to jedna z tych nowych Grup Religijnych. Najlepiej będzie zaraz stąd uciec. Naprawdę gdzie ja jestem? Co to za obcy kraj? Porwanie! Zostałem porwany! Naprawdę jestem w opałach'', pomyślał Saito.
 
''Nie rozumiem. O czym oni mówią? Jak się tu znalazłem...Czy to jedna z tych nowych Grup Religijnych. Najlepiej będzie zaraz stąd uciec. Naprawdę gdzie ja jestem? Co to za obcy kraj? Porwanie! Zostałem porwany! Naprawdę jestem w opałach'', pomyślał Saito.
   
-”To jest tradycja panno Vallière. Nie mogę pozwolić na żadne wyjątki, on ...” Starszy mężczyzna wskazał na Saito. ”...może i jest człowiekiem,ale jeśli został przywołany przez Ciebie musi byś twoim towarzyszem. Nigdy w historii człowiek nie był towarzyszem ,ale ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza ma pierwszeństwo nad wszystkimi regułami. Zatem musi nim zostać.”
+
-”To jest tradycja panno Vallière. Nie mogę pozwolić na żadne wyjątki, on ...” Starszy mężczyzna wskazał na Saito. ”...może i jest człowiekiem, ale jeśli został przywołany przez Ciebie musi byś twoim towarzyszem. Nigdy w historii człowiek nie był towarzyszem, ale ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza ma pierwszeństwo nad wszystkimi regułami. Zatem musi nim zostać.”
   
 
-”Chyba żartujesz...” Louise powiedziała rozczarowana.
 
-”Chyba żartujesz...” Louise powiedziała rozczarowana.
Line 90: Line 92:
 
''Co się dzieje? Co ona chce mi zrobić?''
 
''Co się dzieje? Co ona chce mi zrobić?''
   
-”Hey” Louise zwróciła się do Saito.
+
-”Hej.” Louise zwróciła się do Saito.
   
 
-”Tak?”
 
-”Tak?”
   
-”Bądź wdzięczny. Normalnie, żaden szlachcic nie byłby w stanie, być wystarczająco dostojny na to w całym swoim życiu”
+
-”Bądź wdzięczny. Normalnie, żaden szlachcic nie byłby w stanie być wystarczająco dostojny na to w całym swoim życiu.”
   
 
-”Szlachcic? Jakie głupie. Jaki szlachcic? Czy nie jesteście po prostu wariatami jednej z tych nowych religii?”
 
-”Szlachcic? Jakie głupie. Jaki szlachcic? Czy nie jesteście po prostu wariatami jednej z tych nowych religii?”
   
 
Louise zamknęła oczy z rezygnacją. Machała wokoło swoim drewnianym patykiem.
 
Louise zamknęła oczy z rezygnacją. Machała wokoło swoim drewnianym patykiem.
  +
'''<!-- Notka FOTO FOTO FOTO FOTO -->'''
'''<!--
 
 
Notka FOTO FOTO FOTO FOTO
 
 
-->'''
 
 
<center>[[Image:ZNT-page-019.jpg|thumb|Uczucie jej miękkich ust całkiem go ogłupiło.
 
<center>[[Image:ZNT-page-019.jpg|thumb|Uczucie jej miękkich ust całkiem go ogłupiło.
 
]]</center>
 
]]</center>
”Jestem Louise Françoise le Blanc de la Vallière. Pięciokącie pięciu żywiołów,błogosław tą pokorną istotę i uczyń go moim towarzyszem.” Zaczęła wypowiadać te słowa wiele razy, jakby to było zaklęcie.
+
”Jestem Louise Françoise le Blanc de la Vallière. Pięciokącie pięciu żywiołów, błogosław tą pokorną istotę i uczyń go moim towarzyszem.” Zaczęła wypowiadać te słowa wiele razy, jakby to było zaklęcie.
   
 
Dotknęła jego czoła pałką. Jej usta zaczęły się zbliżać.
 
Dotknęła jego czoła pałką. Jej usta zaczęły się zbliżać.
   
-”Ccco... Ccco ty robisz ?!”
+
-”Ccco... Ccco ty robisz?!”
   
 
-”Po prostu się nie ruszaj” Louise powiedziała ze złością. Jej twarz się zbliżała.
 
-”Po prostu się nie ruszaj” Louise powiedziała ze złością. Jej twarz się zbliżała.
   
-”Hej,czekaj. Ponieważ,ja... ja nie jestem gotowy na to...”
+
-”Hej, czekaj. Ponieważ, ja... ja nie jestem gotowy na to...”
   
 
Jego twarz pokryła się szokiem i lekką paniką.
 
Jego twarz pokryła się szokiem i lekką paniką.
Line 126: Line 124:
 
Usta Louise dotknęły ust Saito.
 
Usta Louise dotknęły ust Saito.
   
''Co?! Co to ma znaczyć! Czym jest ten kontrakt?!'' Uczucie jej miękkich ust całkiem go ogłupiło. ''Mój pierwszy pocałunek! Ale został skradziony w tym przedziwnym miejscu przez tą przedziwną dziewczynę której intensji nie rozumiem!'' Saito zamarł sparaliżowany, sparaliżowany tym, co się przed chwilą wydarzyło.
+
''Co?! Co to ma znaczyć! Czym jest ten kontrakt?!'' Uczucie jej miękkich ust całkiem go ogłupiło. ''Mój pierwszy pocałunek! Ale został skradziony w tym przedziwnym miejscu przez tą przedziwną dziewczynę której intencji nie rozumiem!'' Saito zamarł sparaliżowany, sparaliżowany tym, co się przed chwilą wydarzyło.
   
 
Louise odsunęła swoje usta. ”Skończone.”
 
Louise odsunęła swoje usta. ”Skończone.”
   
Jej twarz była czerwona. ''Czy jest zakłopotana przez swoją śmiałość? Co za idiotka,pomyślał Saito''
+
Jej twarz była czerwona. ''Czy jest zakłopotana przez swoją śmiałość? Co za idiotka, pomyślał Saito''
   
-"To ja powinienem być zakłopotany, a nie ty!Pocałowałaś mnie tak nagle!''
+
-"To ja powinienem być zakłopotany, a nie ty! Pocałowałaś mnie tak nagle!''
   
 
Lecz Louise kompletnie go ignorowała.
 
Lecz Louise kompletnie go ignorowała.
   
''Pocałowałaś mnie i tak się teraz zachowujesz? Jak grubiańsko. Poważnie,kim oni są?! Chcę do domu w tej chwili. Po prostu do domu... posiedzieć w internecie.'',pomyślał Saito. Zanim się tutaj pojawił, to zarejestrował się na serwis randkowy i miał sprawdzić pocztę.
+
''Pocałowałaś mnie i tak się teraz zachowujesz? Jak grubiańsko. Poważnie, kim oni są?! Chcę do domu w tej chwili. Po prostu do domu... posiedzieć w internecie.'', pomyślał Saito. Zanim się tutaj pojawił, to zarejestrował się na serwis randkowy i miał sprawdzić pocztę.
   
-”Zawiodłaś wzywanie towarzysza wiele razy ale za pierwszym razem zawarłaś kontrakt" ucieszony powiedział Pan Colbert.
+
-”Zawiodłaś wzywanie towarzysza wiele razy, ale za pierwszym razem zawarłaś kontrakt." ucieszony powiedział Pan Colbert.
   
-”Udało jej się zawrzesz kontrakt ponieważ to tylko człowiek”
+
-”Udało jej się zawrzesz kontrakt ponieważ to tylko człowiek.”
   
-”Jeśli przyzwałaby potężna magiczna bestie,nie byłaby w stanie zawrzesz kontraktu.” Paru uczniów śmiało się wypowiadając te komentarze.
+
-”Jeśli przyzwałaby potężną magiczną bestię, nie byłaby w stanie zawrzeć kontraktu.” Paru uczniów śmiało się wypowiadając te komentarze.
   
Louise rzuciła gniewne spojrzenie na nich, ”Nie nabijajcie się ze mnie! Nawet ja potrafię coś zrobisz dobrze raz na jakiś czas!”
+
Louise rzuciła gniewne spojrzenie na nich, ”Nie nabijajcie się ze mnie! Nawet ja potrafię coś zrobić dobrze raz na jakiś czas!”
   
-”Naprawdę raz na jakiś czas,Louise Zero” śmiała się dziewczyna o okazałych falistych włosach i piegach na twarzy.
+
-”Naprawdę raz na jakiś czas, Louise Zero” śmiała się dziewczyna o okazałych falistych włosach i piegach na twarzy.
   
-”Profesorze Colbert! Montmorency Powódź¸,właśnie mnie znieważyła!”
+
-”Profesorze Colbert! Montmorency Powódź, właśnie mnie znieważyła!”
   
-”Jak mnie nazwałaś,'Powódź?' Jestem Montmorency Pachnidło!”
+
-”Jak mnie nazwałaś, 'Powódź?' Jestem Montmorency Pachnidło!”
   
-”Słyszałam ze używasz łózka jako nocnika,nie ty? Powódź pasuje ci lepiej!”
+
-”Słyszałam, że używasz łóżka jako nocnika, nie ty? Powódź pasuje ci lepiej!”
   
-"Jak śmiesz, Louise Zero! Co mogę powiedzieć ? Jesteś zerem!”
+
-"Jak śmiesz, Louise Zero! Co mogę powiedzieć? Jesteś zerem!”
   
-”Uważajcie! Szlachta powinna odnosić się do siebie z szacunkiem” wtrącił się cosplayer w średnim wieku grający czarodzieja powstrzymując je.
+
-”Uważajcie! Szlachta powinna odnosić się do siebie z szacunkiem.” wtrącił się cosplayer w średnim wieku grający czarodzieja powstrzymując je.
   
 
''Co oni mówią dookoła? Kontrakt? Kontrakt Towarzysza?''
 
''Co oni mówią dookoła? Kontrakt? Kontrakt Towarzysza?''
Line 162: Line 160:
 
W tej chwili jego ciało zrobiło się gorące.
 
W tej chwili jego ciało zrobiło się gorące.
   
-”Aaa!” Saito wstał ”jest gorąco.”
+
-”Aaa!” Saito wstał ”Jest gorąco.”
   
-”Niedługo to się skończy, po prostu czekaj Runy towarzysza zostaną wypisane,” powiedziała Louise zirytowana.
+
-”Niedługo to się skończy, po prostu czekaj. Runy towarzysza zostaną wypisane.” powiedziała Louise zirytowana.
   
 
-”Nie wypisujcie ich! Co wy robicie z moim ciałem?!”
 
-”Nie wypisujcie ich! Co wy robicie z moim ciałem?!”
   
''Nic nie mogę zrobić,leż nie mogę kłamać cicho wokoło. To jest niewiarygodnie gorące!''
+
''Nic nie mogę zrobić, lecz nie mogę leżeć cicho zwijając się. To jest niewiarygodnie gorące!''
   
 
-”Swoją drogą.”
 
-”Swoją drogą.”
Line 176: Line 174:
 
-”Myślisz że wybaczalne jest człowiekowi używanie takiego języka wobec szlachty?”
 
-”Myślisz że wybaczalne jest człowiekowi używanie takiego języka wobec szlachty?”
   
Uczucie gorąca trwało przez chwile. Jego ciało szybko wróciło do normalnego stanu.
+
Uczucie gorąca trwało przez chwilę. Jego ciało szybko wróciło do normalnego stanu.
   
 
-”To było szybkie...”
 
-”To było szybkie...”
   
Starszy aktor czarodzieja zwany jako Colbert,podszedł do klęczącego Saito i sprawdził tył jego lewej dłoni, były na niej obce znaki.
+
Starszy aktor grający czarodzieja zwany jako Colbert, podszedł do klęczącego Saito i sprawdził tył jego lewej dłoni, były na niej obce znaki.
   
''Czy to litery?'' Wyglądały jak wijące się węże jakieś dziwne znaki. Saito popatrzył na nie i pomyślał,''jeśli to nie jakaś sztuczka,to co?''
+
''Czy to litery?'' Wyglądały jak wijące się węże jakieś dziwne znaki. Saito popatrzył na nie i pomyślał, ''jeśli to nie jakaś sztuczka, to co?''
   
 
-”Hmmm...?”
 
-”Hmmm...?”
Line 188: Line 186:
 
W tym momencie Saito pogubił się.
 
W tym momencie Saito pogubił się.
   
-”To są niezwykłe Runy” powiedział czarodziej w średnim wieku.
+
-”To są niezwykłe Runy.” powiedział czarodziej w średnim wieku.
   
-”Kim wy jesteście?!” Saito wył,lecz nikt nie reagował.
+
-”Kim wy jesteście?!” Saito wył, lecz nikt nie reagował.
   
 
-”A więc wróćmy wszyscy do klasy.”
 
-”A więc wróćmy wszyscy do klasy.”
   
Starszy cosplayayer Czarodzieja odwrócił się na piecie, następnie uniósł się w powietrzu. Saito opadła szczęka
+
Starszy cosplayer w stroju Czarodzieja odwrócił się na pięcie, następnie uniósł się w powietrzu. Saito opadła szczęka
 
z szoku.
 
z szoku.
   
''Ccczy...Czy on poleciał? Czy on unosi się w powietrzu? To niemożliwe!'' Reszta ludzi, którzy przypominali uczniów też unieśli się w powietrzu.
+
''Czczy...Czy on poleciał? Czy on unosi się w powietrzu? To niemożliwe!'' Reszta ludzi, którzy przypominali uczniów też unieśli się w powietrzu.
   
''To niemożliwe! Więcej ich? Jedną osobę można podnieść jakaś sztuczką,ale wszystkich? Saito zaczął się rozglądać za jakimiś linami i dźwigiem lecz tu był tylko wielki trawnik. Nic nie wskazywało na jakieś triki lub sztuczki.
+
''To niemożliwe! Więcej ich? Jedną osobę można podnieść jakąś sztuczką, ale wszystkich? Saito zaczął się rozglądać za jakimiś linami i dźwigiem lecz tu był tylko wielki trawnik. Nic nie wskazywało na jakieś triki lub sztuczki.
   
Wszyscy unosząc sie, zaczęli zmierzać w stronę oddalonego zamku.
+
Wszyscy unosząc się, zaczęli zmierzać w stronę oddalonego zamku.
   
-”Louise,lepiej idź z tyłu!”
+
-”Louise, lepiej idź z tyłu!”
   
-”Nie umie nawet pokierować lewitacja”
+
-”Nie powinna próbować latać. Nie umie nawet pokierować lewitacją.”
   
 
-"Ten Człowiek jest idealny na twojego towarzysza!" Studenci mówili to odlatując. Został tylko
 
-"Ten Człowiek jest idealny na twojego towarzysza!" Studenci mówili to odlatując. Został tylko
 
Saito i dziewczyna o imieniu Louise.
 
Saito i dziewczyna o imieniu Louise.
   
Jak tylko reszta się oddaliła, dziewczyna nabrała głębokiego oddechu i wtrzyczała do Saito,”Kim jesteś?!”
+
Jak tylko reszta się oddaliła, dziewczyna nabrała głębokiego oddechu i wykrzyczała do Saito, ”Kim jesteś?!”
   
 
Zezłościło go to. ''To moja kwestia!'' Pomyślał.
 
Zezłościło go to. ''To moja kwestia!'' Pomyślał.
Line 228: Line 226:
 
-”Oh, przestań! Lecz czemu latali?! Ty też to widziałaś! Latali! Wszyscy!” Louise zdała się nie przejmować wszystkimi pytaniami i jedynie się spytała. ”Co jest złego w lataniu?''
 
-”Oh, przestań! Lecz czemu latali?! Ty też to widziałaś! Latali! Wszyscy!” Louise zdała się nie przejmować wszystkimi pytaniami i jedynie się spytała. ”Co jest złego w lataniu?''
   
-"Oczywiście ze latali. Co byśmy zrobili gdyby magowie nie mogli latać?"
+
-"Oczywiście że latali. Co byśmy zrobili gdyby magowie nie mogli latać?"
   
 
Saito złapał ja za barki i krzyczał.
 
Saito złapał ja za barki i krzyczał.
 
"Magowie? Co to za miejsce?!"
 
"Magowie? Co to za miejsce?!"
   
-”To Tristania! A to Tristiańska renomowana Akademia Magii!”
+
-”To Tristain! A to Tristaińska renomowana Akademia Magii!”
   
 
-”Akademia Magii?”
 
-”Akademia Magii?”
   
-”Jestem uczennicą drugiego roku,Louise de la Vallière. Jestem twoją Panią od teraz. Zapamiętaj to!”
+
-”Jestem uczennicą drugiego roku, Louise de la Vallière. Jestem twoją Panią od teraz. Zapamiętaj to!”
   
 
Wszystko to mocno przygnębiło Saito. Naprawdę miał złe przeczucia w tej sytuacji. ”Uh... Yyy... Panno Louise...”
 
Wszystko to mocno przygnębiło Saito. Naprawdę miał złe przeczucia w tej sytuacji. ”Uh... Yyy... Panno Louise...”
Line 245: Line 243:
 
-”Czy naprawdę mnie tu przywołałaś.”
 
-”Czy naprawdę mnie tu przywołałaś.”
   
-”Cały czas Ci to mówię i znowu, i znowu, aż zachrypnę. Daj sobie spokój tak jak ja. Czemu mój towarzysz nie jest tak fajny jak... Chciałabym coś fajnego,jak smok,albo gryf,albo manticore. Ostatnie co bym chciała to orzeł lub sowa.”
+
-”Cały czas Ci to mówię i znowu, i znowu, aż zachrypnę. Daj sobie spokój tak jak ja. Czemu mój towarzysz nie jest tak fajny jak... Chciałabym coś fajnego, jak smok, albo gryf, albo <span id="back_to_Manticore">[[Talk:Zero_no_Tsukaima_wersja_polska_Tom_1_Rozdział_1#Manticore|Mantykorę]]</span>. Ostatnie co bym chciała to orzeł lub sowa.”
   
 
-"Smok lub Gryf? CO masz na myśli?”
 
-"Smok lub Gryf? CO masz na myśli?”
Line 255: Line 253:
 
-”Tak. Czemu?”
 
-”Tak. Czemu?”
   
-”Żartujesz sobie ze mnie,” Saito powiedział śmiejąc się,lecz jej najwyraźniej nie było do śmiechu.
+
-”Żartujesz sobie ze mnie?” Saito powiedział śmiejąc się, lecz jej najwyraźniej nie było do śmiechu.
   
-”Zapewne nie widziałeś żadnego przedtem,” powiedziała litościwie. Nie wyglądała żeby żartowała.
+
-”Zapewne nie widziałeś żadnego przedtem.” powiedziała litościwie. Nie wyglądała żeby żartowała.
   
 
Magowie co latają i fantastyczne słowa w końcu dotarły do niego.
 
Magowie co latają i fantastyczne słowa w końcu dotarły do niego.
   
Ziąb przeleciał mu przez plecy i dostał zimnego potu [Zimnego potu - można to zinterpretować jako - włosy stanęły mu dęba]. ”Myślę że to możliwe....Albowiem latali,czy oni naprawdę są czarodziejkami i czarodziejami?”
+
Ziąb przeleciał mu przez plecy i dostał zimnego potu [Zimnego potu - można to zinterpretować jako - włosy stanęły mu dęba]. ”Myślę że to możliwe... Albowiem latali, czy oni naprawdę są czarodziejkami i czarodziejami?”
   
-”Tak,jesteśmy. Jeśli tego nie rozumiesz,to chociaż puść moje barki! W ogóle to, nie powinieneś był mówić do mnie!”
+
-”Tak, jesteśmy. Jeśli tego nie rozumiesz, to chociaż puść moje barki! W ogóle to nie powinieneś był mówić do mnie!”
   
''To sen... To tylko sen...'' Powoli,jego siła go opuszcza i czuje to w nogach.
+
''To sen... To tylko sen...'' Powoli, jego siła go opuszcza i czuje to w nogach.
   
-”Louise” powiedział z bezsilnością w głosie.
+
-”Louise.” powiedział z bezsilnością w głosie.
   
-”Nie mów mi po imieniu” [W Japonii zwracanie się po imieniu oznacza bliskie relacje. Nawet koledzy w szkole i przyjaciele odzywają się do siebie po nazwisku]
+
-”Nie mów mi po imieniu!” [W Japonii zwracanie się po imieniu oznacza bliskie relacje. Nawet koledzy w szkole i przyjaciele odzywają się do siebie po nazwisku]
   
-”Uderz mnie”
+
-”Uderz mnie.”
   
 
-”Co?”
 
-”Co?”
   
-”Uderz mnie z całej siły w głowę.
+
-”Uderz mnie z całej siły w głowę.
   
-”Dlaczego.
+
-”Dlaczego?
   
-”Chce się obudzić z tego snu i to teraz. Chce wstać i się podłączyć do sieci. Dzisiaj na obiad są hamburgery Moja mama mówiła tak rano.”
+
-”Chce się obudzić z tego snu i to teraz. Chce wstać i się podłączyć do sieci. Dzisiaj na obiad są hamburgery. Moja mama mówiła tak rano.”
   
-”Podłączyć się od sieci?”
+
-”Podłączyć się do sieci?”
   
-”Nie ,nic. I tak jesteś tylko częścią mojego snu,wiec nie martw się oto. No obudź mnie w końcu.”
+
-”Nie, nic. I tak jesteś tylko częścią mojego snu, więc nie martw się o to. No obudź mnie w końcu.”
   
-”Nie wiem o czym bredzisz ale mam Cię uderzyć prawda?
+
-”Nie wiem o czym bredzisz ale mam Cię uderzyć prawda?” Louise ścisnęła dłoń w pięść.
Louise ścisnęła dłoń w pięść.”
 
   
 
-”Tak, proszę.”
 
-”Tak, proszę.”
Line 294: Line 291:
 
-”A jakim sposobem miałem o nim wiedzieć?”
 
-”A jakim sposobem miałem o nim wiedzieć?”
   
-”Jak wiesz,jestem trzecią córka rodziny Valérie, dumnego starodawnego szlacheckiego rodu i takiego kogoś wzięłam na towarzysza?”
+
-”Jak wiesz, jestem trzecią córka rodziny Valérie, dumnego starodawnego szlacheckiego rodu i takiego kogoś wzięłam na towarzysza?”
   
 
-”Skąd mogłem o tym wiedzieć?”
 
-”Skąd mogłem o tym wiedzieć?”
Line 311: Line 308:
 
Zdolności gimnastyczne: normalne. Oceny: średnie. Okres bez dziewczyny: siedemnaście lat. Ocena ogólna: bez pozytywów i negatywów.
 
Zdolności gimnastyczne: normalne. Oceny: średnie. Okres bez dziewczyny: siedemnaście lat. Ocena ogólna: bez pozytywów i negatywów.
   
Ocena nauczyciela: "Ah, Hiraga-kun. Nigdy się nie poddaje,i jest bardzo ciekawy ,oprócz tego, to jest trochę powolny"
+
Ocena nauczyciela: "Ah, Hiraga-kun. Nigdy się nie poddaje i jest bardzo ciekawy, oprócz tego, to jest trochę powolny"
   
 
Ocena rodziców: "Powinieneś studiować więcej. Jesteś nieco powolny."
 
Ocena rodziców: "Powinieneś studiować więcej. Jesteś nieco powolny."
   
Będąc powolnym, rzadko kiedy był zadręczany przez wypadki,i akceptował prawie wszystko - dotyczy to zwłaszcza ludzi. Wcześniej, widząc latających ludzi,został poruszony, jednakże zwykły człowiek w tej sytuacji byłby w takim szoku, że upadłby na kolana , lecz on dużo by potrzebował do takiej sytuacji.
+
Będąc powolnym, rzadko kiedy był zadręczany przez wypadki i akceptował prawie wszystko - dotyczy to zwłaszcza ludzi. Wcześniej, widząc latających ludzi, został poruszony, jednakże zwykły człowiek w tej sytuacji byłby w takim szoku, że upadłby na kolana, lecz on dużo by potrzebował do takiej sytuacji.
   
 
Naświetlając go od złej strony, po postu nie myślał za bardzo przed działaniem.
 
Naświetlając go od złej strony, po postu nie myślał za bardzo przed działaniem.
Line 321: Line 318:
 
Miał bardzo zażartego ducha. W tym był bardzo podobny do charakteru Louise.
 
Miał bardzo zażartego ducha. W tym był bardzo podobny do charakteru Louise.
   
Swoją drogą ,zwyczajnie trzynaście minut temu szedł chodnikiem w Tokio w Japonii; na Ziemi.
+
Swoją drogą, zwyczajnie trzynaście minut temu szedł chodnikiem w Tokio w Japonii; na Ziemi.
   
 
Był w drodze do domu z odebranym po naprawie notebookiem. Był bardzo szczęśliwy faktem, że mógł wejść na internet, gdzie ostatnio zarejestrował się na stronie randkowej i miał nadzieje znaleźć dziewczynę dla siebie.
 
Był w drodze do domu z odebranym po naprawie notebookiem. Był bardzo szczęśliwy faktem, że mógł wejść na internet, gdzie ostatnio zarejestrował się na stronie randkowej i miał nadzieje znaleźć dziewczynę dla siebie.
   
Chociaż szukał czegoś co nadałoby smak jego monotonnemu życiu. Jednakże zamiast znaleźć to w internecie,znalazł to na środku alejki.
+
Chociaż szukał czegoś co nadałoby smak jego monotonnemu życiu. Jednakże zamiast znaleźć to w internecie, znalazł to na środku alejki.
   
Szedł naprzeciwko stacji kolejowej w stronę domu,gdy przed nim nieoczekiwanie pojawił się błyszczący, przypominający lustro obiekt. Saito przystanął chcąc się lepiej temu przypatrzeć. Pamiętaj, że jego ciekawość jest dwa razy większa od normalnego człowieka.
+
Szedł naprzeciwko stacji kolejowej w stronę domu, gdy przed nim nieoczekiwanie pojawił się błyszczący, przypominający lustro obiekt. Saito przystanął chcąc się lepiej temu przypatrzeć. Pamiętaj, że jego ciekawość jest dwa razy większa od normalnego człowieka.
   
 
Była to całkiem spora elipsa, wysoka na dwa metry i jeden metr szeroka, idealnie cienkie. Wtedy zauważył ze unosiło się to lekko nad ziemią.
 
Była to całkiem spora elipsa, wysoka na dwa metry i jeden metr szeroka, idealnie cienkie. Wtedy zauważył ze unosiło się to lekko nad ziemią.
Line 338: Line 335:
 
''Nie, może nie powinienem,'' powiedział do siebie, ''Lecz to tylko parę kroków,'' rozważał. Co za beznadziejna osobowość.
 
''Nie, może nie powinienem,'' powiedział do siebie, ''Lecz to tylko parę kroków,'' rozważał. Co za beznadziejna osobowość.
   
Najpierw,podniósł kamyczek i wrzucił go eksperymentalnie,Kamyczek zniknął w środku lustro-podobnego obiektu.
+
Najpierw, podniósł kamyczek i wrzucił go eksperymentalnie. Kamyczek zniknął w środku lustro-podobnego obiektu.
   
''Oho,''pomyślał. Kiedy sprawdził po drugiej stronie lustro-podobnego obiektu kamyczka nigdzie nie było.
+
''Oho,'' pomyślał. Kiedy sprawdził po drugiej stronie lustro-podobnego obiektu kamyczka nigdzie nie było.
 
Następnie wyciągnął swój klucz od domu z kieszeni. Dźgnął koniuszkiem lustro-podobny obiekt.
 
Następnie wyciągnął swój klucz od domu z kieszeni. Dźgnął koniuszkiem lustro-podobny obiekt.
   
 
Nic się nie stało.
 
Nic się nie stało.
   
Wyciągnął klucz,zbadał go uważnie,ale nic się nie zmieniło. Saito stwierdził, że nie stanowi to jakiegoś zagrożenia jeżeli w to wejdzie. Co go tylko jeszcze bardziej skusiło do zrobienia tego.
+
Wyciągnął klucz, zbadał go uważnie, ale nic się nie zmieniło. Saito stwierdził, że nie stanowi to jakiegoś zagrożenia jeżeli w to wejdzie. Co go tylko jeszcze bardziej skusiło do zrobienia tego.
   
 
Na końcu, nawet gdy stwierdził, że wie, iż nie powinien, ruszył do przodu. To było bardzo podobne do otwierania mangi, dopiero co, po zadecydowaniu, że od teraz nie będziemy nic innego robić, tylko się uczyć.
 
Na końcu, nawet gdy stwierdził, że wie, iż nie powinien, ruszył do przodu. To było bardzo podobne do otwierania mangi, dopiero co, po zadecydowaniu, że od teraz nie będziemy nic innego robić, tylko się uczyć.
   
Niezwłocznie pożałował tego,intensywny wstrząs zaatakował jego umysł. Nagle przypomniał sobie przeszłość,jak był dzieckiem,kiedy jego matka kupiła mu dziwną maszynę która przepuszczała przez ciało krótkie impulsy elektryczne(porażała prądem). Czuł się podobnie jak wtedy. Zemdlał.
+
Niezwłocznie pożałował tego, intensywny wstrząs zaatakował jego umysł. Nagle przypomniał sobie przeszłość, jak był dzieckiem, kiedy jego matka kupiła mu dziwną maszynę która przepuszczała przez ciało krótkie impulsy elektryczne(porażała prądem). Czuł się podobnie jak wtedy. Zemdlał.
   
   
Line 361: Line 358:
   
   
-“Czy to prawda?” zapytała Louise,patrząc na Saito z niedowierzaniem. W ręce trzymała chleb z dzisiejszej kolacji.
+
-“Czy to prawda?” zapytała Louise, patrząc na Saito z niedowierzaniem. W ręce trzymała chleb z dzisiejszej kolacji.
   
 
Byli w pokoju Louise. Na oko miał on rozmiar 12 mat tatami [Tatami - Japońska mata do pokrywania podłogi, wykonana jest z trawy igusa obciągniętej materiałem. Standardowe rozmiary to 90x180x5 cm]. Jeżeli założylibyśmy, że okno znajduje się na południu, to drzwi byłyby na północy, łóżko na wschodzie, a szafa z garderobą stałaby za zachodzie. Wszystkie meble wyglądały na drogie antyki. Louise przyniosła Saito tu, gdzie odzyskiwał świadomość.
 
Byli w pokoju Louise. Na oko miał on rozmiar 12 mat tatami [Tatami - Japońska mata do pokrywania podłogi, wykonana jest z trawy igusa obciągniętej materiałem. Standardowe rozmiary to 90x180x5 cm]. Jeżeli założylibyśmy, że okno znajduje się na południu, to drzwi byłyby na północy, łóżko na wschodzie, a szafa z garderobą stałaby za zachodzie. Wszystkie meble wyglądały na drogie antyki. Louise przyniosła Saito tu, gdzie odzyskiwał świadomość.
Line 373: Line 370:
 
Nawet jeżeli było by państwo, gdzie czarodzieje lataliby po niebie, nawet tylko nieliczni, Jednak nie uczyli tego na geografii, ale nawet gdyby istnieli, co z tym ogromnym błyszczącym księżycem unoszącym się na niebie? Byłby z pewnością dwa razy większy od Ziemi. Jednak jego ogromna wielkość nie byłaby problemem. Byłoby całkowicie możliwe że w niektórych krajach były by noce jak ta. Jednakże tutaj są takie dwa. Czy księżyc się pomnożył bez wiedzy Saito?
 
Nawet jeżeli było by państwo, gdzie czarodzieje lataliby po niebie, nawet tylko nieliczni, Jednak nie uczyli tego na geografii, ale nawet gdyby istnieli, co z tym ogromnym błyszczącym księżycem unoszącym się na niebie? Byłby z pewnością dwa razy większy od Ziemi. Jednak jego ogromna wielkość nie byłaby problemem. Byłoby całkowicie możliwe że w niektórych krajach były by noce jak ta. Jednakże tutaj są takie dwa. Czy księżyc się pomnożył bez wiedzy Saito?
   
Nie. Nie może być! Innymi słowy,to definitywnie nie Ziemia.
+
Nie. Nie może być! Innymi słowy, to definitywnie nie Ziemia.
   
 
Jest już ciemno... Noc w końcu zapadła. ''Ciekawe czy moja rodzina się o mnie teraz martwi,'' zakończył smutno.
 
Jest już ciemno... Noc w końcu zapadła. ''Ciekawe czy moja rodzina się o mnie teraz martwi,'' zakończył smutno.
Line 381: Line 378:
 
''Tam jest miedzy innymi niesamowicie zielony las. Jest zupełnie inny jak ten, który widziałem w Japonii.''
 
''Tam jest miedzy innymi niesamowicie zielony las. Jest zupełnie inny jak ten, który widziałem w Japonii.''
   
Akademia znajdowała się w średniowiecznym zamku...Serce mu szybciej zabiło, niesamowite ze tu trafił.
+
Akademia znajdowała się w średniowiecznym zamku... Serce mu szybciej zabiło, niesamowite ze tu trafił.
   
Sklepienia łukowe,rozrosła klatka schodowa,wszystko wykonane z kamienia... To była Tristiańska Akademia Magii, Louise wyjaśniła ze wszyscy studenci mieszkają w akademiku na terenie szkoły.
+
Sklepienia łukowe, rozrosła klatka schodowa, wszystko wykonane z kamienia... To była Tristiańska Akademia Magii, Louise wyjaśniła ze wszyscy studenci mieszkają w internacie na terenie szkoły.
   
''Akademia Magii? Cudowne! Akademik? Wspaniałe! Zupełnie jak w filmie!, całkowicie inny świat..
+
''Akademia Magii? Cudowne! Internat? Wspaniale! Zupełnie jak w filmie!, całkowicie inny świat... ale, to nie jest Ziemia...!''
..ale, to nie jest ziemia...!''
 
   
-“Nie mogę w to uwierzyć”
+
-“Nie mogę w to uwierzyć.”
   
-“Patrz,ja tez nie mogę.”
+
-“Patrz, ja też nie mogę.”
   
-“Inny świat,co masz na myśli?”
+
-“Inny świat, co masz na myśli?”
   
 
-“Nie istnieje magia, i jest tylko jeden księżyc.”
 
-“Nie istnieje magia, i jest tylko jeden księżyc.”
Line 404: Line 400:
 
-“Jak powiedziałaś do mnie, chudopachołku?!”
 
-“Jak powiedziałaś do mnie, chudopachołku?!”
   
-“No nie jesteś magiem prawda?,więc należysz do plebsu.”
+
-“No nie jesteś magiem prawda? Więc należysz do plebsu.”
   
 
-“O czym ty mówisz? 'magowie', 'plebs'?'
 
-“O czym ty mówisz? 'magowie', 'plebs'?'
   
-“Hey, czy ty naprawdę pochodzisz z tego świata?”
+
-“Hej, czy ty naprawdę pochodzisz z tego świata?”
   
-“Przez cały czas staram się Ci uświadomić, że nie!”
+
-“Przecież cały czas staram się Ci uświadomić, że nie!”
   
Louise podparła się ze zmartwiona mina łokciami na stole.
+
Louise ze zmartwioną miną podparła się łokciami na stole.
   
Na stole stała lampa z dekoracyjnym abażurem. Wypełniała pokój mikotającym blaskiem. Zupełnie jak kiedy nie znano elektryczności.
+
Na stole stała lampa z dekoracyjnym abażurem. Wypełniała pokój migotającym blaskiem. Zupełnie jak kiedy nie znano elektryczności.
   
''Jejku,tak trudno zamontować instalacje elektryczna? Czuje się jak żyjący mieszkańcy w chałupach wieki temu.''
+
''Jejku, tak trudno zamontować instalacje elektryczną? Czuję się jak żyjący mieszkańcy w chałupach wieki temu.''
   
-"Czekaj, 'montaż'...O,możliwe ze... To jest..."
+
-"Czekaj, 'montaż'... O,możliwe że... To jest..."
   
 
-“Już zrozumiałem.”
 
-“Już zrozumiałem.”
   
-“Co zrozumiałeś ?” spytała Louise patrząc na niego.
+
-“Co zrozumiałeś?” spytała Louise patrząc na niego.
   
-“To jeden z tych programów rozrywkowych 'Ukryta kamera'.To tylko sztuczka,wszyscy się śmieją ze mnie. Prawda?”
+
-“To jeden z tych programów rozrywkowych 'Ukryta kamera'. To tylko sztuczka, wszyscy się śmieją ze mnie. Prawda?”
   
 
-“Co to 'Ukryta kamera'?”
 
-“Co to 'Ukryta kamera'?”
   
-“Nabijają się z ludzi. A ty w samym środku akcji jesteś przebrana i podstawiona,wiec Gdzie są kamery?”
+
-“Nabijają się z ludzi. A ty w samym środku akcji jesteś przebrana i podstawiona, więc gdzie są kamery?”
   
 
-“O czym ty mówisz?”
 
-“O czym ty mówisz?”
   
Saito podskoczył to Louise
+
Saito podskoczył to Louise.
   
 
-“Kya--! Co ty robisz?!”
 
-“Kya--! Co ty robisz?!”
   
Grzebiąc jej we włosach,schodzi coraz to niżej.
+
Grzebiąc jej we włosach, schodził coraz to niżej.
   
 
-“Gdzie jest mikrofon?! Tutaj?”
 
-“Gdzie jest mikrofon?! Tutaj?”
   
Przeszukując ją szorstko,zaczął rozpinać jej bluzkę. Jednakże błyskawiczny kopniak w genitalia zakończył to... Wylądował na podłodze zwijając się z bólu.
+
Przeszukując ją szorstko, zaczął rozpinać jej bluzkę. Jednakże błyskawiczny kopniak w genitalia zakończył to... Wylądował na podłodze zwijając się z bólu.
   
 
-"Gaaaaarrrhh..."
 
-"Gaaaaarrrhh..."
   
-“Jak śmiałeś...Mnie szlachciankę przeszukiwać...” Louise stała drżąc ze wściekłości.
+
-“Jak śmiałeś... Mnie szlachciankę przeszukiwać...” Louise stała drżąc ze wściekłości.
   
 
W głębokim bólu pomyślał, ''To nie jest sen. Plus to nie ziemia, to całkowicie inny świat.''
 
W głębokim bólu pomyślał, ''To nie jest sen. Plus to nie ziemia, to całkowicie inny świat.''
Line 462: Line 458:
 
-“Chyba żartujesz...”
 
-“Chyba żartujesz...”
   
-“Myślisz ze mi to pasuje, Czemu musiałam zostać z takim chowańcem jak ty?!”
+
-“Myślisz, że mi to pasuje? Czemu musiałam zostać z takim chowańcem jak ty?!”
   
-“Wiec odeślij mnie”
+
-“Więc odeślij mnie.”
   
 
-“Naprawdę jesteś z innego świata?” spytała Louise wyraźnie jeszcze zakłopotana.
 
-“Naprawdę jesteś z innego świata?” spytała Louise wyraźnie jeszcze zakłopotana.
Line 472: Line 468:
 
-“Więc udowodnij mi to.”
 
-“Więc udowodnij mi to.”
   
Z grymasem bólu przez kopniak który przed chwila otrzymał, wstanął,i otworzył swoją kieszeń.
+
Z grymasem bólu przez kopniak który przed chwila otrzymał, wstał i otworzył swoją torbę.
   
 
-“Co to?”
 
-“Co to?”
Line 478: Line 474:
 
-“Notebook.” odpowiedział Saito.
 
-“Notebook.” odpowiedział Saito.
   
Powierzchnia świeżo naprawionego komputer zalśniła w odbitym świetle.
+
Powierzchnia świeżo naprawionego komputera zalśniła w odbitym świetle.
   
 
-“Nigdy nie widziałam czegoś takiego. Co to za rodzaj magii?”
 
-“Nigdy nie widziałam czegoś takiego. Co to za rodzaj magii?”
   
-“To nie magia,to nauka.”
+
-“To nie magia, to nauka.”
   
 
Saito wcisnął przycisk zasilający i komputer z warkotem uruchomił się.
 
Saito wcisnął przycisk zasilający i komputer z warkotem uruchomił się.
Line 492: Line 488:
 
-“To wyświetlacz komputera.”
 
-“To wyświetlacz komputera.”
   
-“Ładny...Jakiego elementu magii użyto? Wiatru? Wody?”
+
-“Ładny... Jakiego elementu magii użyto? Wiatru? Wody?”
   
 
-“Nauki.”
 
-“Nauki.”
Line 498: Line 494:
 
Louise przyglądała się bez wyrazu na twarzy. Najwyraźniej nie rozumiała tego. ”Czym jest ten element 'nauka'? Czy jest inny od czterech elementów magii?”
 
Louise przyglądała się bez wyrazu na twarzy. Najwyraźniej nie rozumiała tego. ”Czym jest ten element 'nauka'? Czy jest inny od czterech elementów magii?”
   
-"Argh, wystraszy! W każdym razie to nie magia!” Saito powiedział to wymachując rekami.
+
-"Argh, wystarczy! W każdym razie to nie magia!” Saito powiedział to wymachując rekami.
   
 
Louise usiadła na krawędzi łóżka i zaczęła machać nogami. Następnie wzruszywszy ramionami powiedziała obojętnie ze zrezygnowaniem w głosie ”Hmm... Nie rozumiem tego...?”
 
Louise usiadła na krawędzi łóżka i zaczęła machać nogami. Następnie wzruszywszy ramionami powiedziała obojętnie ze zrezygnowaniem w głosie ”Hmm... Nie rozumiem tego...?”
   
-“Czemu?, Czy są rzeczy podobne do tej na tym świecie?”
+
-“Czemu? Czy są rzeczy podobne do tej na tym świecie?”
   
Louise wydymając wargi powiedziała. ”Nie,ale...”
+
Louise wydymając wargi powiedziała. ”Nie, ale...”
   
-“Wiec uwierz mi! Nie ma tu niczego do zrozumienia!”
+
-“Więc uwierz mi! Nie ma tu niczego do zrozumienia!”
   
 
Trzymając kurczowo włosy, powiedziała z szokiem. ”Dobra! Wierzę ci!”
 
Trzymając kurczowo włosy, powiedziała z szokiem. ”Dobra! Wierzę ci!”
Line 514: Line 510:
 
Zaplatając ręce i przechylając głowę zirytowana warknęła.
 
Zaplatając ręce i przechylając głowę zirytowana warknęła.
   
-”Tylko dlatego ze byś sobie poszedł jeśli bym tego nie powiedziała.”
+
-”Tylko dlatego, że byś sobie poszedł jeśli bym tego nie powiedziała.”
   
-“Więc, nieważne póki to rozumiesz. Teraz odeślij mnie.”
+
-“Więc, dopóki to rozumiesz, nieważne . Teraz odeślij mnie.”
   
 
-“Mówiłam, to niemożliwe.”
 
-“Mówiłam, to niemożliwe.”
Line 524: Line 520:
 
Jej twarz pokryło zakłopotanie gdy odpowiadała. ”Ponieważ nie ma zaklęcia łączącego ten i twój świat.”
 
Jej twarz pokryło zakłopotanie gdy odpowiadała. ”Ponieważ nie ma zaklęcia łączącego ten i twój świat.”
   
-“Wiec jak się tu znalazłem?”
+
-“Więc jak się tu znalazłem?”
   
 
-“Nie wiem!”
 
-“Nie wiem!”
Line 530: Line 526:
 
Spojrzeli na ciebie piorunującymi spojrzeniami.
 
Spojrzeli na ciebie piorunującymi spojrzeniami.
   
-“Słuchaj. jestem całkiem uczciwa kiedy mówię ze nie ma takiego czaru. Nikt nawet nie słyszał o innym świecie.”
+
-“Słuchaj. Jestem całkiem uczciwa kiedy mówię że nie ma takiego czaru. Nikt nawet nie słyszał o innym świecie.”
   
 
-“Ktoś słyszał, Ja!”
 
-“Ktoś słyszał, Ja!”
Line 536: Line 532:
 
-“'Wzywanie towarzysza' jest używane do przyzywania żywych istot z Helkeginii. Normalnie tylko zwierzęta lub magiczne bestie są przywoływane. Pierwszy raz spotkałam się z przywołaniem człowieka.”
 
-“'Wzywanie towarzysza' jest używane do przyzywania żywych istot z Helkeginii. Normalnie tylko zwierzęta lub magiczne bestie są przywoływane. Pierwszy raz spotkałam się z przywołaniem człowieka.”
   
-“Nie mów tak jakby się to Ciebie nie tyczyło, w takim razie,wypowiedz zaklęcie na mnie jeszcze raz.”
+
-“Nie mów tego tak jakby to się Ciebie nie tyczyło, w takim razie, wypowiedz zaklęcie na mnie jeszcze raz.”
   
 
-“Dlaczego?”
 
-“Dlaczego?”
Line 542: Line 538:
 
-“Może mnie to wtedy przywróci do mojego świata.”
 
-“Może mnie to wtedy przywróci do mojego świata.”
   
Wyglądając na zakłopotaną ,zaczęła kręcić głową na boki.
+
Wyglądając na zakłopotaną, zaczęła kręcić głową na boki.
   
 
-“...To się nie uda, zaklęcie 'Wzywanie Towarzysza' działa tylko w jedną stronę. Nie ma zaklęcia odsyłającego towarzysza do miejsca z którego przybył.”
 
-“...To się nie uda, zaklęcie 'Wzywanie Towarzysza' działa tylko w jedną stronę. Nie ma zaklęcia odsyłającego towarzysza do miejsca z którego przybył.”
   
-“Nieważne,spróbuj.”
+
-“Nieważne, spróbuj.”
   
-“To niemożliwe. Nie mogę go teraz rzucić.
+
-“To niemożliwe. Nie mogę go teraz rzucić.
   
 
-“Co? Czemu?”
 
-“Co? Czemu?”
Line 562: Line 558:
 
Przez ciało Saito przeleciał chłód.
 
Przez ciało Saito przeleciał chłód.
   
-“Czy chcesz umrzesz?”
+
-“Czy chcesz umrzeć?”
   
-“Eee....Poddaje się” Opuścił głowę. Jego wzrok skierował się na runy wypisane na jego lewej ręce.
+
-“Eee... Poddaje się” Opuścił głowę. Jego wzrok skierował się na runy wypisane na jego lewej ręce.
   
 
-“Ach, to.. nie wiesz co to jest?”
 
-“Ach, to.. nie wiesz co to jest?”
Line 570: Line 566:
 
-“Taaa”
 
-“Taaa”
   
-“Ta pieczęć informuje ze jesteś moim chowańcem.”
+
-“Ta pieczęć informuje, że jesteś moim chowańcem.”
   
Louis powstała i skrzyżowała ręce. Jeśli się dobrze teraz przyjrzeć to jest całkiem ładna. Smukłe i proporcjonalne nogi,chude kostki. Nie za wysoka, coś w okolicach 155cm.Jej oczy wyglądały jak u ciekawskiego kotka,a jej brwi nadawały im charakteru.
+
Louis powstała i skrzyżowała ręce. Jeśli się dobrze teraz przyjrzeć to jest całkiem ładna. Smukłe i proporcjonalne nogi, chude kostki. Nie za wysoka, coś w okolicach 155cm. Jej oczy wyglądały jak u ciekawskiego kotka, a jej brwi nadawały im charakteru.
   
Jeśli spotkałby ja na jakimś serwisie lub stronie randkowej,skakał by z radości. Lecz to nie ziemia. Nieważne jak bardzo chciał wracać,nie mógł. Saito z szokiem pomyślał i opadło to wszystko na jego barki.
+
Jeśli spotkałby ja na jakimś serwisie lub stronie randkowej, skakałby z radości. Lecz to nie Ziemia. Nieważne jak bardzo chciał wracać, nie mógł. Saito z szokiem pomyślał i opadło to wszystko na jego barki.
   
-“...Tak,w porządku. W międzyczasie przypuszczam ze będę twoim chowańcem”
+
-“...Tak, w porządku. W międzyczasie przypuszczam, że będę twoim chowańcem”
   
  +
-“Co powiedziałeś?”
-“Podejdź znowu?
 
   
-“Jaki masz z tym problem?”
+
-“Co, masz z tym jakiś problem?”
   
-“Widzę ze nadal nie zwracasz się formalnym językiem,To powinna byc tak: 'Czy jest coś, co chciałbyś wiedzieć mistrzu?'” poprawiła Louise,z podniesionym palcem jak wykładowca. Gest był śliczny, lecz ton całkiem srogi.
+
-“Widzę, że nadal nie zwracasz się formalnym językiem,To powinna byc tak: 'Czy jest coś, co chciałbyś wiedzieć mistrzu?'” poprawiła Louise, z podniesionym palcem jak wykładowca. Gest był śliczny, lecz ton całkiem srogi.
   
 
-“Lecz yyy...,co dokładnie robi chowaniec?” spytał Saito. Oczywiście, widział kruki i sowy jako bliscy przyjaciele w anime z czarodziejami. Lecz głownie przysiadły na ramieniu swojego mistrza i nie robiły nic specjalnie szczególnego.
 
-“Lecz yyy...,co dokładnie robi chowaniec?” spytał Saito. Oczywiście, widział kruki i sowy jako bliscy przyjaciele w anime z czarodziejami. Lecz głownie przysiadły na ramieniu swojego mistrza i nie robiły nic specjalnie szczególnego.
   
-“Po pierwsze,chowaniec jest zdolny użyczyć swojemu mistrzowi wzrok i słuch.”
+
-“Po pierwsze, chowaniec jest zdolny użyczyć swojemu mistrzowi wzrok i słuch.”
   
 
-“Jak?”
 
-“Jak?”
   
-“To oznacza,ze to co widzi chowaniec mistrz również widzi.”
+
-“To oznacza, że to co widzi chowaniec mistrz również widzi.”
   
 
-“Aha.”
 
-“Aha.”
   
-“Lecz to nie działa z tobą. nic nie mogę zobaczyć.”
+
-“Lecz to nie działa z tobą. Nic nie mogę zobaczyć.”
   
 
-“Tak to nie ta materia, ” powiedział beztrosko Saito.
 
-“Tak to nie ta materia, ” powiedział beztrosko Saito.
   
-“A także,chowaniec może dostarczać rożne rzeczy które pragnie jego mistrz,na przykład reagent"
+
-“A także, chowaniec może dostarczać rożne rzeczy które pragnie jego mistrz, na przykład reagent"
   
 
-“Reagent?”
 
-“Reagent?”
Line 618: Line 614:
 
-“Zamknij się.”
 
-“Zamknij się.”
   
-“Czyli mogę Cię użyć tylko do czynności których jestem całkiem pewna ze umiesz robisz: pranie,czyszczenie i inne tym podobne prace.”
+
-“Czyli mogę Cię użyć tylko do czynności których jestem całkiem pewna, że umiesz robisz: pranie, czyszczenie i inne tym podobne prace.”
   
-“Nie znieważaj mnie. Jestem pewny ze znajdziesz sposób na odesłanie mnie do domu!”
+
-“Nie znieważaj mnie. Jestem pewny, że znajdziesz sposób na odesłanie mnie do domu!”
   
-“Tak, tak. Faktem jest ze również będę szczęśliwa. Ponieważ będę mogła wezwać nowego towarzysza.”
+
-“Tak, tak. Faktem jest, że również będę szczęśliwa. Ponieważ będę mogła wezwać nowego towarzysza.”
   
-“Czemu,ty...”
+
-“Czemu, ty...”
  +
'''<!-- Notka FOTO FOTO FOTO FOTO -->'''
  +
<center>[[Image:ZNT-Colour-Fold_up_01_v2.jpg|thumb|"Cco...Co...Co ty robisz?!!"
  +
]]</center>
   
-“Racja,całe to gadanie mnie usypia.” Powiedziała Louise mocno przy tym ziewajac.
+
-“Racja, całe to gadanie mnie usypia.” Powiedziała Louise mocno przy tym ziewając.
   
 
-“Gdzie będę spał?”
 
-“Gdzie będę spał?”
Line 640: Line 639:
 
Jeden za drugim zaczęła ja rozpinać
 
Jeden za drugim zaczęła ja rozpinać
   
Niebawem doszła do bielizny. Saito zarumieniony spytał. -”Cco...Co....Co ty robisz ?!!"
+
Niebawem doszła do bielizny. Saito zarumieniony spytał. -”Cco...Co...Co ty robisz?!!"
   
Louise odpowiedziała jak by to było normalne “Idę spać,więc się przebieram.”
+
Louise odpowiedziała jak by to było normalne “Idę spać, więc się przebieram.”
   
 
-“Rób to tam gdzie nie będę Cię widział!”
 
-“Rób to tam gdzie nie będę Cię widział!”
Line 658: Line 657:
 
''Co do diabła, tak się traktuje psa albo kota.'' Saito narzucił koc na głowę i odwrócił się.
 
''Co do diabła, tak się traktuje psa albo kota.'' Saito narzucił koc na głowę i odwrócił się.
   
''Po Pierwsze cofam wszystko co powiedziałem i pomyślałem wcześniej o jej urodzie. Naprawdę mnie denerwuje Taka dziewczyna jak ona, mag? Tak pewnie.''
+
''Po Pierwsze cofam wszystko co powiedziałem i pomyślałem wcześniej o jej urodzie. Naprawdę mnie denerwuje. Taka dziewczyna jak ona, mag? Tak pewnie.''
   
-“O,a to wypierz na jutro” Kilka rzuconych rzeczy wylądowało delikatnie obok niego. Podniósł je zastanawiając się co to jest.
+
-“O, a to wypierz na jutro.” Kilka rzuconych rzeczy wylądowało delikatnie obok niego. Podniósł je zastanawiając się co to jest.
   
Koronkowy biustonosz i dobrze dobrane majtki, tez białe. "Co za piękne i delikatne rzeczy". Saito pomyślał, chwycił je delikatnie i się zaczerwienił był na zarazem oburzony jak i uradowany.
+
Koronkową haleczkę i dobrze dobrane majtki, też białe. "Co za piękne i delikatne rzeczy". Saito pomyślał, chwycił je delikatnie i się zaczerwienił był zarazem oburzony jak i uradowany.
   
-"Dlaczego ja mam.... twoją bieliznę?! Szczerze to nie wiem czy Ci pochlebiać czy się obrazić"
+
-"Dlaczego ja mam... twoją bieliznę?! Szczerze to nie wiem czy Ci pochlebiać czy się obrazić"
   
Zagotowało się w nim. Nie miał najmniejszego zamiaru tego robić. Louise założyła długa nocną koszule przez głowę. Przez mgliste światło rzucone przez lampę, mógł zobaczysz kontur jej sylwetki. Natomiast nie mógł zobaczysz żadnych szczegółów,nie wyglądało żeby była zażenowana. To było denerwujące. Czuł że jego męskość jest upokorzona.
+
Zagotowało się w nim. Nie miał najmniejszego zamiaru tego robić. Louise założyła długą nocną koszule przez głowę. Przez mgliste światło rzucone przez lampę, mógł zobaczysz kontur jej sylwetki. Natomiast nie mógł zobaczysz żadnych szczegółów, nie wyglądało żeby była zażenowana. To było denerwujące. Czuł, że jego męskość jest upokorzona.
   
-"Jak myślisz kto się utrzymuje? Jak myślisz kto ci daje jeść? I jak myślisz czyj to pokój?"
+
-"Jak myślisz kto cię utrzymuje? Jak myślisz kto ci daje jeść? I jak myślisz czyj to pokój?"
   
 
-"Yyy...."
 
-"Yyy...."
   
-"Jesteś moim chowańcem,prawda? Pranie,sprzątanie i podobne prace – to twoje normalne zajęcia."
+
-"Jesteś moim chowańcem, prawda? Pranie, sprzątanie i podobne prace – to twoje normalne zajęcia."
   
 
Saito nakrył się kocem ponownie.
 
Saito nakrył się kocem ponownie.
   
''Ta dziewczyna jest beznadziejna, może nie widzi we mnie normalnego mężczyzny.
+
''Ta dziewczyna jest beznadziejna, kompletnie nie widzi we mnie normalnego mężczyzny.
   
 
''Chce do domu. Tęsknię za swoim pokojem. Tęsknię za rodzicami.''
 
''Chce do domu. Tęsknię za swoim pokojem. Tęsknię za rodzicami.''
Line 682: Line 681:
 
Uczucie nostalgii i przygnębienia było przytłaczające.
 
Uczucie nostalgii i przygnębienia było przytłaczające.
   
''..Kiedy będę zdolny wrócić?''
+
''...Kiedy będę zdolny wrócić?''
   
 
''Czy w ogóle jest jakaś droga do domu ?''
 
''Czy w ogóle jest jakaś droga do domu ?''
Line 690: Line 689:
 
''Mimo wszystko muszę znaleźć drogę do domu...''
 
''Mimo wszystko muszę znaleźć drogę do domu...''
   
''Co powinienem zrobić? Czy powinienem stad uciec? Ale co potem?''
+
''Co powinienem zrobić? Czy powinienem stąd uciec? Ale co potem?''
   
''Może spróbuję kogoś zapytać. Lecz od Louise wiem ze nikt nie wie ze istnieje inny świat nie ma mowy żeby ktoś mi uwierzył.''
+
''Może spróbuję kogoś zapytać. Lecz od Louise wiem, że nikt nie wie, że istnieje inny świat nie ma mowy żeby ktoś mi uwierzył.''
   
''Nie powinienem o tym myśleć tak krytycznie. w każdym razie szamotanie się z tym nigdzie mnie nie zaprowadzi. Nie mam żadnych tropów a nawet jak stad ucieknie to i tak nie mam gwarancji ze znajdę drogę do domu.''
+
''Nie powinienem o tym myśleć tak krytycznie. W każdym razie szamotanie się z tym nigdzie mnie nie zaprowadzi. Nie mam żadnych tropów, a nawet jak stad ucieknę to i tak nie mam gwarancji że znajdę drogę do domu.''
   
''Nie mam relacji z tym światem nikogo na kim mógł bym polegać oprósz tej zarozumialej dziewczyny o imieniu Louise.''
+
''Nie mam relacji z tym światem, nikogo na kim mógłbym polegać, oprócz tej zarozumiałej dziewczyny o imieniu Louise.''
   
''Nie mam wyboru .Od teraz będę jej chowańcem. W końcu powiedziała ze będzie mnie karmić, muszę byś twardy,może nie jestem dla niej tylko chowańcem.''
+
''Nie mam wyboru. Od teraz będę jej chowańcem. W końcu powiedziała że będzie mnie karmić, muszę być twardy, może nie jestem dla niej tylko chowańcem.''
   
''Pewne jest to, że jest trochę arogancka ,lecz jest całkiem ładna. Sądzę ze mogę wyobrazić sobie ze zrobię z niej swoją dziewczynę. Może ktoś mnie spotkał na stronie randkowej? Mógł bym morze pokonać żeby się z nią spotkać. Przyjdę jako zagraniczny student. Aktualnie tak jest lepiej. To o czym myślę. Tak.... po prostu wspaniale..''
+
''Pewne jest to, że jest trochę arogancka, lecz jest całkiem ładna. Sądzę, że mogę wyobrazić sobie, że zrobię z niej swoją dziewczynę. Kogoś kogo poznałem na stronie randkowej. Potraktować to jak, jakbym przepłynął przez morze, żeby się z nią spotkać. Albo, jakbym był jak zagraniczny uczeń. Aktualnie tak jest lepiej. Dobra, tak mogę myśleć. Tak.... po prostu wspaniale..''
   
''Ok'' pomyślał Saito. ''Nie jest tak strasznie jak na bezludnej wyspie. Rozpaczanie nic nie da.''\
+
''Ok'' pomyślał Saito. ''Nie jest tak strasznie jak na bezludnej wyspie. Rozpaczanie nic nie da.''
   
 
''Będę żył jako chowaniec i dzięki temu będę szukał drogi do domu.''
 
''Będę żył jako chowaniec i dzięki temu będę szukał drogi do domu.''
   
Jego plan został ułożony, najwidoczniej czuje się już śpiący.
+
Teraz kiedy jego plan został ułożony, poczuł się śpiący.
   
Nie zależnie od sytuacji jego zdolność adaptacji zawsze go ratowała, gdy inni by panikowali i się załamywali. Saito zawdzięcza to dzięki jego elastycznej osobowości
+
Nie zależnie od sytuacji jego zdolność adaptacji zawsze go ratowała, gdy inni by panikowali i się załamywali. Saito zawdzięcza to jego elastycznej osobowości.
   
Louise machnęła palcami i lampa zgasła.
+
Louise pstryknęła palcami i lampa zgasła.
   
''Lampa też jest magiczna?! Przypuszczam ze naprawdę nie jest tu potrzebna elektryczność,'' rozważył Saito
+
''Lampa też jest magiczna?! Przypuszczam, że naprawdę nie jest tu potrzebna elektryczność.'' rozważył Saito
   
 
Pokój zaczął pogrążać się w ciemności.
 
Pokój zaczął pogrążać się w ciemności.
Line 718: Line 717:
 
Za oknem dwa księżyce świeciły tajemniczo.
 
Za oknem dwa księżyce świeciły tajemniczo.
   
Pani Hiraga, twój syn Saito przybył do świata gdzie są czarodzieje. Nie będzie zdolny uczęszczać do szkoły przez jakiś okres, nie będzie zdolny studiować,proszę mu wybaczyć.''
+
Pani Hiraga, pani syn Saito przybył do świata gdzie są czarodzieje. Nie będzie zdolny uczęszczać do szkoły przez jakiś okres, nie będzie zdolny studiować, proszę mu wybaczyć.''
   
   
I tak zaczęło się życie Saito jako chowańca.
+
I tak zaczęło się życie Saita jako chowańca...
   
  +
== Przekład ==
   
  +
Tłumaczyli: [[user:Osman-sama|Osman-sama]], [[user:Tur!|Tur!]]
   
  +
Korekta : [[user:Tur!|Tur!]]
----
 
Tłumaczył: [[user:Osman-sama|Osman-sama]]
 
   
Korekta : [[user:Tur!|Tur!]]
 
   
  +
== Nawigacja ==
   
 
<noinclude>
 
<noinclude>
 
{| border="1" cellpadding="5" cellspacing="0" style="margin: 1em 1em 1em 0; background: #f9f9f9; border: 1px #aaaaaa solid; padding: 0.2em; border-collapse: collapse;"
 
{| border="1" cellpadding="5" cellspacing="0" style="margin: 1em 1em 1em 0; background: #f9f9f9; border: 1px #aaaaaa solid; padding: 0.2em; border-collapse: collapse;"
 
|-
 
|-
| [[Zero_no_Tsukaima_wersja_polska_Tom_1_Insert_%26_Back_Cover|Powróć do Wstawki i okładki]]
+
| [[Zero_no_Tsukaima_wersja_polska_Tom_1_Insert_%26_Back_Cover|Wróć: Wstawki i okładki]]
| [[Zero_no_Tsukaima_wersja_polska|Wróć do strony głównej]]
+
| [[Zero_no_Tsukaima_wersja_polska|Powrót do strony głównej]]
  +
| [[Zero_no_Tsukaima_wersja_polska_Tom_1_Rozdział_2|Skocz do Rozdziału 2 z Tomu 1 - Louise Zero]]
| [[Zero_no_Tsukaima_wersja_polska_Tom_1_Rozdzia%C5%82_2|Rozdział 2]]
 
 
|-
 
|-
 
|}
 
|}

Latest revision as of 19:34, 22 August 2012

Rozdział 1 : Jestem Chowańcem


[W nawiasach kwadratowych znajdują się notatki od tłumaczy]

Przy wszelkich poprawkach wprowadzonych w tłumaczeniu, proszę umieścić sprostowania w zakładce: dyskusja



-"Kim jesteś?" - zapytała dziewczyna, stojąc na tle błękitnego nieba i uważnie badając twarz Saito. Wydawało się, że byli do siebie zbliżeni wiekiem. Ubrana w czarną pelerynę, białą bluzę i szarą spódnicę spoglądała na niego wstrząśnięta.

Jej twarz jest...cudna. Roziskrzone, czerwonobrązowe oczy tańczyły na jej białej nieskazitelnej twarzy. Miała jasne, truskawkowe włosy wygląda przyjaźnie, jak cudzoziemiec. Tak, musi być cudzoziemką. Słodka lalunia. Może pół-japonka?

Ale... Co to za rodzaj szkolnego mundurku? Nie poznaje go.

W tym czasie leżał na ziemi twarzą do góry, nie wiedząc jak się tu znalazł. Podniósł głowę i zaczął się rozglądać. Dużo ludzi w czarnych płaszczach spoglądało na niego z ciekawością. Tam w dali, na równym zielonym, trawniku. Stał ogromny zamek, Z kamiennymi murami, zupełnie jak na tych widokówkach z europy.

Prawie jak we śnie.

Boli mnie głowa , potrząsając głową odpowiedział Kim jestem...? ”Jestem Hiraga Saito.”

-”Skąd jesteś Towarzyszu?”'

Towarzyszu? Co ona ma na myśli? Wszyscy wokoło mieli jakieś kijki w ręce i ubrani byli w taki sam strój jak ta dziewczyna. Ciekawe czy nie jestem w jakiejś amerykańskiej szkole czy coś?

-"Louise, Co ty chcesz zrobić przyzywając zwykłego człowieka na swojego towarzysza ktoś zapytał i wszyscy oprócz tej dziewczyny która spoglądała na jego twarz zaczęli się śmiać.

-"Ja....Ja popełniłam mały błąd!"

Dziewczyna naprzeciwko Saito z delikatnym głosem przypominająca dzwon powiedziała

-"O jakim błędzie mówisz? To u ciebie normalne."

-"Ależ oczywiście, przecież to Louise Zero! ktoś inny powiedział i tłum wybuchnął śmiechem.

Wyglądało na to, że dziewczyna patrząca na Saito to Louise.

Wygląda że nie jest to żadna amerykańska szkoła. Nie widziałem takiego miejsca nigdzie.

Czy to może być plan filmowy? Czy coś kręcą? Czy taka sceneria istnieje w Japonii? Może to nowy park rozrywki? Lecz czemu tu spałem?

-"Profesorze Colbert!" dziewczyna zwana Louise krzyknęła i tłum się rozdzielił i wyszedł z niego starszy mężczyzna. Saito pomyślał że to zabawne, ponieważ ten mężczyzna wyglądał śmiesznie. Trzymał drewnianą laskę i ubrany był w czarną szatę.

Co to za ubiór? Ubrał się jak czarodziej, czy on jest normalny? Już wiem, to musi być cosplay [znajdujące korzenie w japońskiej kulturze przebieranie się za postacie z mangi, anime i gier wideo]. Ale nie wygląda aby panowała tu przyjemna atmosfera. Nagle Saito przeszył ból. Czy trafiłem do jakiejś sekty? To możliwe. Uśpili mnie jakoś gdy byłem w mieście. To zwierciadło było pułapką. Jeśli to nie to, to nie mam innego wyjaśnienia. Cicho myślał dopóki nie zrozumiał co się mogło mu przydarzyć.

Dziewczyna o imieniu Louise była w panice, mówiła ciągle coś w rodzaju "Proszę mi pozwolić jeszcze raz" oraz "Błagam pana" Ciągle przy tym wymachując rękoma. Żal mi jej że utknęła w tej dziwnej sekcie ponieważ jest tak piękna.

-”Co się stało panno Vallière?”

-”Proszę mi pozwolić przywołać towarzysza jeszcze raz!”

Przywołać? Co to? wspominali o tym wcześniej.

Pan Colbert, człowiek w czarnej szacie, kiwając głową powiedział: "Nie mogę na to pozwolić panno Vallière."

-"Dlaczego nie?"

-"Takie są reguły. Kiedy przechodzisz na drugi rok musisz wezwać towarzysza. To właśnie zrobiłaś"

Towarzysz co to?

-"Twoje zdolności decydują o towarzyszu którego wezwiesz. Dzięki temu możesz doskonalić swoje zdolności, nie możesz zmieniać towarzysza którego wezwałaś, ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza to święty rytuał. Czy Ci się to podoba, czy nie, nie masz wyboru i musisz go zaakceptować"

-"Ale... Ja nigdy nie słyszałam aby mieć zwykłego człowieka za towarzysza! Wszyscy zaczęli się śmiać. Rzuciła gniewne spojrzenie w ich stronę, ale śmiech wcale nie ustawał.

Wiosenne Wzywanie Towarzysza? Co to u licha?

Nie rozumiem. O czym oni mówią? Jak się tu znalazłem...Czy to jedna z tych nowych Grup Religijnych. Najlepiej będzie zaraz stąd uciec. Naprawdę gdzie ja jestem? Co to za obcy kraj? Porwanie! Zostałem porwany! Naprawdę jestem w opałach, pomyślał Saito.

-”To jest tradycja panno Vallière. Nie mogę pozwolić na żadne wyjątki, on ...” Starszy mężczyzna wskazał na Saito. ”...może i jest człowiekiem, ale jeśli został przywołany przez Ciebie musi byś twoim towarzyszem. Nigdy w historii człowiek nie był towarzyszem, ale ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza ma pierwszeństwo nad wszystkimi regułami. Zatem musi nim zostać.”

-”Chyba żartujesz...” Louise powiedziała rozczarowana.

-"A więc kontynuuj ceremonię."

-”Co? Z nim?”

-”Tak z nim. Szybko, następna klasa przyjdzie za parę minut. Jak długo masz zamiar myśleć nad tym? Pomyłka pomyłką, ale w końcu przyzwałaś go. Szybko zawrzyj z nim kontrakt.” Wszyscy zaczęli szeptać.

Louise zbliżała się do Saito zakłopotana. Co się dzieje? Co ona chce mi zrobić?

-”Hej.” Louise zwróciła się do Saito.

-”Tak?”

-”Bądź wdzięczny. Normalnie, żaden szlachcic nie byłby w stanie być wystarczająco dostojny na to w całym swoim życiu.”

-”Szlachcic? Jakie głupie. Jaki szlachcic? Czy nie jesteście po prostu wariatami jednej z tych nowych religii?”

Louise zamknęła oczy z rezygnacją. Machała wokoło swoim drewnianym patykiem. '

Uczucie jej miękkich ust całkiem go ogłupiło.

”Jestem Louise Françoise le Blanc de la Vallière. Pięciokącie pięciu żywiołów, błogosław tą pokorną istotę i uczyń go moim towarzyszem.” Zaczęła wypowiadać te słowa wiele razy, jakby to było zaklęcie.

Dotknęła jego czoła pałką. Jej usta zaczęły się zbliżać.

-”Ccco... Ccco ty robisz?!”

-”Po prostu się nie ruszaj” Louise powiedziała ze złością. Jej twarz się zbliżała.

-”Hej, czekaj. Ponieważ, ja... ja nie jestem gotowy na to...”

Jego twarz pokryła się szokiem i lekką paniką.

-”O jejku! Mówiłam, nie ruszaj się!” Louise złapała szorstko jego twarz lewą ręką.

-”Co?”

-”Mmm...”

Usta Louise dotknęły ust Saito.

Co?! Co to ma znaczyć! Czym jest ten kontrakt?! Uczucie jej miękkich ust całkiem go ogłupiło. Mój pierwszy pocałunek! Ale został skradziony w tym przedziwnym miejscu przez tą przedziwną dziewczynę której intencji nie rozumiem! Saito zamarł sparaliżowany, sparaliżowany tym, co się przed chwilą wydarzyło.

Louise odsunęła swoje usta. ”Skończone.”

Jej twarz była czerwona. Czy jest zakłopotana przez swoją śmiałość? Co za idiotka, pomyślał Saito

-"To ja powinienem być zakłopotany, a nie ty! Pocałowałaś mnie tak nagle!

Lecz Louise kompletnie go ignorowała.

Pocałowałaś mnie i tak się teraz zachowujesz? Jak grubiańsko. Poważnie, kim oni są?! Chcę do domu w tej chwili. Po prostu do domu... posiedzieć w internecie., pomyślał Saito. Zanim się tutaj pojawił, to zarejestrował się na serwis randkowy i miał sprawdzić pocztę.

-”Zawiodłaś wzywanie towarzysza wiele razy, ale za pierwszym razem zawarłaś kontrakt." ucieszony powiedział Pan Colbert.

-”Udało jej się zawrzesz kontrakt ponieważ to tylko człowiek.”

-”Jeśli przyzwałaby potężną magiczną bestię, nie byłaby w stanie zawrzeć kontraktu.” Paru uczniów śmiało się wypowiadając te komentarze.

Louise rzuciła gniewne spojrzenie na nich, ”Nie nabijajcie się ze mnie! Nawet ja potrafię coś zrobić dobrze raz na jakiś czas!”

-”Naprawdę raz na jakiś czas, Louise Zero” śmiała się dziewczyna o okazałych falistych włosach i piegach na twarzy.

-”Profesorze Colbert! Montmorency Powódź, właśnie mnie znieważyła!”

-”Jak mnie nazwałaś, 'Powódź?' Jestem Montmorency Pachnidło!”

-”Słyszałam, że używasz łóżka jako nocnika, nie ty? Powódź pasuje ci lepiej!”

-"Jak śmiesz, Louise Zero! Co mogę powiedzieć? Jesteś zerem!”

-”Uważajcie! Szlachta powinna odnosić się do siebie z szacunkiem.” wtrącił się cosplayer w średnim wieku grający czarodzieja powstrzymując je.

Co oni mówią dookoła? Kontrakt? Kontrakt Towarzysza?

W tej chwili jego ciało zrobiło się gorące.

-”Aaa!” Saito wstał ”Jest gorąco.”

-”Niedługo to się skończy, po prostu czekaj. Runy towarzysza zostaną wypisane.” powiedziała Louise zirytowana.

-”Nie wypisujcie ich! Co wy robicie z moim ciałem?!”

Nic nie mogę zrobić, lecz nie mogę leżeć cicho zwijając się. To jest niewiarygodnie gorące!

-”Swoją drogą.”

-”Czego?”

-”Myślisz że wybaczalne jest człowiekowi używanie takiego języka wobec szlachty?”

Uczucie gorąca trwało przez chwilę. Jego ciało szybko wróciło do normalnego stanu.

-”To było szybkie...”

Starszy aktor grający czarodzieja zwany jako Colbert, podszedł do klęczącego Saito i sprawdził tył jego lewej dłoni, były na niej obce znaki.

Czy to litery? Wyglądały jak wijące się węże jakieś dziwne znaki. Saito popatrzył na nie i pomyślał, jeśli to nie jakaś sztuczka, to co?

-”Hmmm...?”

W tym momencie Saito pogubił się.

-”To są niezwykłe Runy.” powiedział czarodziej w średnim wieku.

-”Kim wy jesteście?!” Saito wył, lecz nikt nie reagował.

-”A więc wróćmy wszyscy do klasy.”

Starszy cosplayer w stroju Czarodzieja odwrócił się na pięcie, następnie uniósł się w powietrzu. Saito opadła szczęka z szoku.

Czczy...Czy on poleciał? Czy on unosi się w powietrzu? To niemożliwe! Reszta ludzi, którzy przypominali uczniów też unieśli się w powietrzu.

To niemożliwe! Więcej ich? Jedną osobę można podnieść jakąś sztuczką, ale wszystkich? Saito zaczął się rozglądać za jakimiś linami i dźwigiem lecz tu był tylko wielki trawnik. Nic nie wskazywało na jakieś triki lub sztuczki.

Wszyscy unosząc się, zaczęli zmierzać w stronę oddalonego zamku.

-”Louise, lepiej idź z tyłu!”

-”Nie powinna próbować latać. Nie umie nawet pokierować lewitacją.”

-"Ten Człowiek jest idealny na twojego towarzysza!" Studenci mówili to odlatując. Został tylko Saito i dziewczyna o imieniu Louise.

Jak tylko reszta się oddaliła, dziewczyna nabrała głębokiego oddechu i wykrzyczała do Saito, ”Kim jesteś?!”

Zezłościło go to. To moja kwestia! Pomyślał.

-”Kim jesteś? Co to za miejsce?! Kim byli ci ludzie?! Czemu potrafią latać?! Co zrobiłaś z moim ciałem?!”

-”Nie wiem z jakiej dziczy przybyłeś ale wyjaśnię ci.”

-”Dziczy? To jest jakaś dzicz? To w niczym nie przypomina Tokio!”

-”Tokio? Co to jest? Co to za kraj?”

-”Japonia”

-”Co? Nigdy nie słyszałam o nim.”

-”Oh, przestań! Lecz czemu latali?! Ty też to widziałaś! Latali! Wszyscy!” Louise zdała się nie przejmować wszystkimi pytaniami i jedynie się spytała. ”Co jest złego w lataniu?

-"Oczywiście że latali. Co byśmy zrobili gdyby magowie nie mogli latać?"

Saito złapał ja za barki i krzyczał. "Magowie? Co to za miejsce?!"

-”To Tristain! A to Tristaińska renomowana Akademia Magii!”

-”Akademia Magii?”

-”Jestem uczennicą drugiego roku, Louise de la Vallière. Jestem twoją Panią od teraz. Zapamiętaj to!”

Wszystko to mocno przygnębiło Saito. Naprawdę miał złe przeczucia w tej sytuacji. ”Uh... Yyy... Panno Louise...”

-”Co?”

-”Czy naprawdę mnie tu przywołałaś.”

-”Cały czas Ci to mówię i znowu, i znowu, aż zachrypnę. Daj sobie spokój tak jak ja. Czemu mój towarzysz nie jest tak fajny jak... Chciałabym coś fajnego, jak smok, albo gryf, albo Mantykorę. Ostatnie co bym chciała to orzeł lub sowa.”

-"Smok lub Gryf? CO masz na myśli?”

-”Tylko mówiłam ze chciałabym coś z tego na mojego towarzysza.”

-”To one istnieją?”

-”Tak. Czemu?”

-”Żartujesz sobie ze mnie?” Saito powiedział śmiejąc się, lecz jej najwyraźniej nie było do śmiechu.

-”Zapewne nie widziałeś żadnego przedtem.” powiedziała litościwie. Nie wyglądała żeby żartowała.

Magowie co latają i fantastyczne słowa w końcu dotarły do niego.

Ziąb przeleciał mu przez plecy i dostał zimnego potu [Zimnego potu - można to zinterpretować jako - włosy stanęły mu dęba]. ”Myślę że to możliwe... Albowiem latali, czy oni naprawdę są czarodziejkami i czarodziejami?”

-”Tak, jesteśmy. Jeśli tego nie rozumiesz, to chociaż puść moje barki! W ogóle to nie powinieneś był mówić do mnie!”

To sen... To tylko sen... Powoli, jego siła go opuszcza i czuje to w nogach.

-”Louise.” powiedział z bezsilnością w głosie.

-”Nie mów mi po imieniu!” [W Japonii zwracanie się po imieniu oznacza bliskie relacje. Nawet koledzy w szkole i przyjaciele odzywają się do siebie po nazwisku]

-”Uderz mnie.”

-”Co?”

-”Uderz mnie z całej siły w głowę.”

-”Dlaczego?”

-”Chce się obudzić z tego snu i to teraz. Chce wstać i się podłączyć do sieci. Dzisiaj na obiad są hamburgery. Moja mama mówiła tak rano.”

-”Podłączyć się do sieci?”

-”Nie, nic. I tak jesteś tylko częścią mojego snu, więc nie martw się o to. No obudź mnie w końcu.”

-”Nie wiem o czym bredzisz ale mam Cię uderzyć prawda?” Louise ścisnęła dłoń w pięść.

-”Tak, proszę.”

Jej pieści zaczęły drzeć. Po jej twarzy niemożna było nic rozpoznać ale widać było ze przez jej głowę przelatuje wiele myśli. ”Nie byłeś zainteresowany przywołaniem?”

-”A jakim sposobem miałem o nim wiedzieć?”

-”Jak wiesz, jestem trzecią córka rodziny Valérie, dumnego starodawnego szlacheckiego rodu i takiego kogoś wzięłam na towarzysza?”

-”Skąd mogłem o tym wiedzieć?”

-”...I kiedy zdecydowałam się na kontrakt został zapieczętowany pocałunkiem?”

-”Skąd miałem wiedzieć? Słuchaj, możesz z tym skończyć? Nie lubię koszmarów.”

-”Koszmarów? To moja kwestia!” Louise przywaliła pięścią mu w głowę z całej siły. ”To był mój pierwszy pocałunek!”

Możliwe że uderzenie było zbyt nagłe ...Mój też pomyślał Saito i stracił przytomność.

***

Hiraga Saito. Siedemnastolatek będący na drugim roku w szkole średniej.

Zdolności gimnastyczne: normalne. Oceny: średnie. Okres bez dziewczyny: siedemnaście lat. Ocena ogólna: bez pozytywów i negatywów.

Ocena nauczyciela: "Ah, Hiraga-kun. Nigdy się nie poddaje i jest bardzo ciekawy, oprócz tego, to jest trochę powolny"

Ocena rodziców: "Powinieneś studiować więcej. Jesteś nieco powolny."

Będąc powolnym, rzadko kiedy był zadręczany przez wypadki i akceptował prawie wszystko - dotyczy to zwłaszcza ludzi. Wcześniej, widząc latających ludzi, został poruszony, jednakże zwykły człowiek w tej sytuacji byłby w takim szoku, że upadłby na kolana, lecz on dużo by potrzebował do takiej sytuacji.

Naświetlając go od złej strony, po postu nie myślał za bardzo przed działaniem.

Miał bardzo zażartego ducha. W tym był bardzo podobny do charakteru Louise.

Swoją drogą, zwyczajnie trzynaście minut temu szedł chodnikiem w Tokio w Japonii; na Ziemi.

Był w drodze do domu z odebranym po naprawie notebookiem. Był bardzo szczęśliwy faktem, że mógł wejść na internet, gdzie ostatnio zarejestrował się na stronie randkowej i miał nadzieje znaleźć dziewczynę dla siebie.

Chociaż szukał czegoś co nadałoby smak jego monotonnemu życiu. Jednakże zamiast znaleźć to w internecie, znalazł to na środku alejki.

Szedł naprzeciwko stacji kolejowej w stronę domu, gdy przed nim nieoczekiwanie pojawił się błyszczący, przypominający lustro obiekt. Saito przystanął chcąc się lepiej temu przypatrzeć. Pamiętaj, że jego ciekawość jest dwa razy większa od normalnego człowieka.

Była to całkiem spora elipsa, wysoka na dwa metry i jeden metr szeroka, idealnie cienkie. Wtedy zauważył ze unosiło się to lekko nad ziemią.

Wzbudziło to jego ciekawość. Co to za fenomen, zastanawiał się, aż zaczął dokładnie badać świetlisty lustro-podobny obiekt.

Nie mam żadnego pomysłu, nigdy nie widziałem takiego fenomenu jak ten. Rozmyślając obszedł je naokoło, lecz to nie zaspokoiło jego ciekawości. Zastanawiał się czy byłby w stanie w to wejść.

Nie, może nie powinienem, powiedział do siebie, Lecz to tylko parę kroków, rozważał. Co za beznadziejna osobowość.

Najpierw, podniósł kamyczek i wrzucił go eksperymentalnie. Kamyczek zniknął w środku lustro-podobnego obiektu.

Oho, pomyślał. Kiedy sprawdził po drugiej stronie lustro-podobnego obiektu kamyczka nigdzie nie było. Następnie wyciągnął swój klucz od domu z kieszeni. Dźgnął koniuszkiem lustro-podobny obiekt.

Nic się nie stało.

Wyciągnął klucz, zbadał go uważnie, ale nic się nie zmieniło. Saito stwierdził, że nie stanowi to jakiegoś zagrożenia jeżeli w to wejdzie. Co go tylko jeszcze bardziej skusiło do zrobienia tego.

Na końcu, nawet gdy stwierdził, że wie, iż nie powinien, ruszył do przodu. To było bardzo podobne do otwierania mangi, dopiero co, po zadecydowaniu, że od teraz nie będziemy nic innego robić, tylko się uczyć.

Niezwłocznie pożałował tego, intensywny wstrząs zaatakował jego umysł. Nagle przypomniał sobie przeszłość, jak był dzieckiem, kiedy jego matka kupiła mu dziwną maszynę która przepuszczała przez ciało krótkie impulsy elektryczne(porażała prądem). Czuł się podobnie jak wtedy. Zemdlał.


Gdy otworzył oczy ...

Był w magicznym świecie.


***


-“Czy to prawda?” zapytała Louise, patrząc na Saito z niedowierzaniem. W ręce trzymała chleb z dzisiejszej kolacji.

Byli w pokoju Louise. Na oko miał on rozmiar 12 mat tatami [Tatami - Japońska mata do pokrywania podłogi, wykonana jest z trawy igusa obciągniętej materiałem. Standardowe rozmiary to 90x180x5 cm]. Jeżeli założylibyśmy, że okno znajduje się na południu, to drzwi byłyby na północy, łóżko na wschodzie, a szafa z garderobą stałaby za zachodzie. Wszystkie meble wyglądały na drogie antyki. Louise przyniosła Saito tu, gdzie odzyskiwał świadomość.

Saito stara się ignorować ból głowy który ciągle odczuwa po uderzeniu, odpowiedział jej, ”A co jeżeli nie?”

Saito nigdy nie czuł się tak bardzo poniżony przez swoja ciekawość jak dzisiaj

-Nigdy więcej nie wejdę w tak głupie rzeczy... To nie jest Japonia. To nawet nie jest Ziemia.

Nawet jeżeli było by państwo, gdzie czarodzieje lataliby po niebie, nawet tylko nieliczni, Jednak nie uczyli tego na geografii, ale nawet gdyby istnieli, co z tym ogromnym błyszczącym księżycem unoszącym się na niebie? Byłby z pewnością dwa razy większy od Ziemi. Jednak jego ogromna wielkość nie byłaby problemem. Byłoby całkowicie możliwe że w niektórych krajach były by noce jak ta. Jednakże tutaj są takie dwa. Czy księżyc się pomnożył bez wiedzy Saito?

Nie. Nie może być! Innymi słowy, to definitywnie nie Ziemia.

Jest już ciemno... Noc w końcu zapadła. Ciekawe czy moja rodzina się o mnie teraz martwi, zakończył smutno.

Z okna widział pas zieleni na którym wcześniej leżał. W dalszym planie w świetle księżyca widział nieprawdopodobnie wysokie góry. Po prawej znajdował się obszar gęstego lasu. Saito westchnął.

Tam jest miedzy innymi niesamowicie zielony las. Jest zupełnie inny jak ten, który widziałem w Japonii.

Akademia znajdowała się w średniowiecznym zamku... Serce mu szybciej zabiło, niesamowite ze tu trafił.

Sklepienia łukowe, rozrosła klatka schodowa, wszystko wykonane z kamienia... To była Tristiańska Akademia Magii, Louise wyjaśniła ze wszyscy studenci mieszkają w internacie na terenie szkoły.

Akademia Magii? Cudowne! Internat? Wspaniale! Zupełnie jak w filmie!, całkowicie inny świat... ale, to nie jest Ziemia...!

-“Nie mogę w to uwierzyć.”

-“Patrz, ja też nie mogę.”

-“Inny świat, co masz na myśli?”

-“Nie istnieje magia, i jest tylko jeden księżyc.”

-“Jest taki świat?”

-“No przecież mówię Ci, stamtąd pochodzę!” wykrzyczał Saito.

-“Nie krzycz na mnie, chudopachołku!!" [Chudopachołek - Człowiek pochodzący z niższych warstw społeczeństwa, dawno często tak się zwracano do ludzi ubogich].

-“Jak powiedziałaś do mnie, chudopachołku?!”

-“No nie jesteś magiem prawda? Więc należysz do plebsu.”

-“O czym ty mówisz? 'magowie', 'plebs'?'

-“Hej, czy ty naprawdę pochodzisz z tego świata?”

-“Przecież cały czas staram się Ci uświadomić, że nie!”

Louise ze zmartwioną miną podparła się łokciami na stole.

Na stole stała lampa z dekoracyjnym abażurem. Wypełniała pokój migotającym blaskiem. Zupełnie jak kiedy nie znano elektryczności.

Jejku, tak trudno zamontować instalacje elektryczną? Czuję się jak żyjący mieszkańcy w chałupach wieki temu.

-"Czekaj, 'montaż'... O,możliwe że... To jest..."

-“Już zrozumiałem.”

-“Co zrozumiałeś?” spytała Louise patrząc na niego.

-“To jeden z tych programów rozrywkowych 'Ukryta kamera'. To tylko sztuczka, wszyscy się śmieją ze mnie. Prawda?”

-“Co to 'Ukryta kamera'?”

-“Nabijają się z ludzi. A ty w samym środku akcji jesteś przebrana i podstawiona, więc gdzie są kamery?”

-“O czym ty mówisz?”

Saito podskoczył to Louise.

-“Kya--! Co ty robisz?!”

Grzebiąc jej we włosach, schodził coraz to niżej.

-“Gdzie jest mikrofon?! Tutaj?”

Przeszukując ją szorstko, zaczął rozpinać jej bluzkę. Jednakże błyskawiczny kopniak w genitalia zakończył to... Wylądował na podłodze zwijając się z bólu.

-"Gaaaaarrrhh..."

-“Jak śmiałeś... Mnie szlachciankę przeszukiwać...” Louise stała drżąc ze wściekłości.

W głębokim bólu pomyślał, To nie jest sen. Plus to nie ziemia, to całkowicie inny świat.

-“Proszę...”

-“Czego?!”

-“Odeślij mnie do domu...”

-“To niemożliwe.”

-“Ale czemu...?”

-“Ponieważ zostałeś związany kontraktem jako mój chowaniec. Nie ważne czy pochodzisz stąd czy z zupełnie innego świata o którym mówisz. Raz zawartego kontraktu nie można zerwać.”

-“Chyba żartujesz...”

-“Myślisz, że mi to pasuje? Czemu musiałam zostać z takim chowańcem jak ty?!”

-“Więc odeślij mnie.”

-“Naprawdę jesteś z innego świata?” spytała Louise wyraźnie jeszcze zakłopotana.

-“Tak.” Saito kiwnął.

-“Więc udowodnij mi to.”

Z grymasem bólu przez kopniak który przed chwila otrzymał, wstał i otworzył swoją torbę.

-“Co to?”

-“Notebook.” odpowiedział Saito.

Powierzchnia świeżo naprawionego komputera zalśniła w odbitym świetle.

-“Nigdy nie widziałam czegoś takiego. Co to za rodzaj magii?”

-“To nie magia, to nauka.”

Saito wcisnął przycisk zasilający i komputer z warkotem uruchomił się.

-“Łał! Co to jest?!”

Louise zawyła zaskoczona jak ekran zaczął migotać.

-“To wyświetlacz komputera.”

-“Ładny... Jakiego elementu magii użyto? Wiatru? Wody?”

-“Nauki.”

Louise przyglądała się bez wyrazu na twarzy. Najwyraźniej nie rozumiała tego. ”Czym jest ten element 'nauka'? Czy jest inny od czterech elementów magii?”

-"Argh, wystarczy! W każdym razie to nie magia!” Saito powiedział to wymachując rekami.

Louise usiadła na krawędzi łóżka i zaczęła machać nogami. Następnie wzruszywszy ramionami powiedziała obojętnie ze zrezygnowaniem w głosie ”Hmm... Nie rozumiem tego...?”

-“Czemu? Czy są rzeczy podobne do tej na tym świecie?”

Louise wydymając wargi powiedziała. ”Nie, ale...”

-“Więc uwierz mi! Nie ma tu niczego do zrozumienia!”

Trzymając kurczowo włosy, powiedziała z szokiem. ”Dobra! Wierzę ci!”

-“Naprawdę?”

Zaplatając ręce i przechylając głowę zirytowana warknęła.

-”Tylko dlatego, że byś sobie poszedł jeśli bym tego nie powiedziała.”

-“Więc, dopóki to rozumiesz, nieważne . Teraz odeślij mnie.”

-“Mówiłam, to niemożliwe.”

-“Ale czemu?!”

Jej twarz pokryło zakłopotanie gdy odpowiadała. ”Ponieważ nie ma zaklęcia łączącego ten i twój świat.”

-“Więc jak się tu znalazłem?”

-“Nie wiem!”

Spojrzeli na ciebie piorunującymi spojrzeniami.

-“Słuchaj. Jestem całkiem uczciwa kiedy mówię że nie ma takiego czaru. Nikt nawet nie słyszał o innym świecie.”

-“Ktoś słyszał, Ja!”

-“'Wzywanie towarzysza' jest używane do przyzywania żywych istot z Helkeginii. Normalnie tylko zwierzęta lub magiczne bestie są przywoływane. Pierwszy raz spotkałam się z przywołaniem człowieka.”

-“Nie mów tego tak jakby to się Ciebie nie tyczyło, w takim razie, wypowiedz zaklęcie na mnie jeszcze raz.”

-“Dlaczego?”

-“Może mnie to wtedy przywróci do mojego świata.”

Wyglądając na zakłopotaną, zaczęła kręcić głową na boki.

-“...To się nie uda, zaklęcie 'Wzywanie Towarzysza' działa tylko w jedną stronę. Nie ma zaklęcia odsyłającego towarzysza do miejsca z którego przybył.”

-“Nieważne, spróbuj.”

-“To niemożliwe. Nie mogę go teraz rzucić.”

-“Co? Czemu?”

-“...Ponowne Wezwanie Towarzysza jest...”

-“Tak?”

-“...Kompletnie nieużyteczne dopóki pierwszy towarzysz nie umrze.”

-“Że co?”

Przez ciało Saito przeleciał chłód.

-“Czy chcesz umrzeć?”

-“Eee... Poddaje się” Opuścił głowę. Jego wzrok skierował się na runy wypisane na jego lewej ręce.

-“Ach, to.. nie wiesz co to jest?”

-“Taaa”

-“Ta pieczęć informuje, że jesteś moim chowańcem.”

Louis powstała i skrzyżowała ręce. Jeśli się dobrze teraz przyjrzeć to jest całkiem ładna. Smukłe i proporcjonalne nogi, chude kostki. Nie za wysoka, coś w okolicach 155cm. Jej oczy wyglądały jak u ciekawskiego kotka, a jej brwi nadawały im charakteru.

Jeśli spotkałby ja na jakimś serwisie lub stronie randkowej, skakałby z radości. Lecz to nie Ziemia. Nieważne jak bardzo chciał wracać, nie mógł. Saito z szokiem pomyślał i opadło to wszystko na jego barki.

-“...Tak, w porządku. W międzyczasie przypuszczam, że będę twoim chowańcem”

-“Co powiedziałeś?”

-“Co, masz z tym jakiś problem?”

-“Widzę, że nadal nie zwracasz się formalnym językiem,To powinna byc tak: 'Czy jest coś, co chciałbyś wiedzieć mistrzu?'” poprawiła Louise, z podniesionym palcem jak wykładowca. Gest był śliczny, lecz ton całkiem srogi.

-“Lecz yyy...,co dokładnie robi chowaniec?” spytał Saito. Oczywiście, widział kruki i sowy jako bliscy przyjaciele w anime z czarodziejami. Lecz głownie przysiadły na ramieniu swojego mistrza i nie robiły nic specjalnie szczególnego.

-“Po pierwsze, chowaniec jest zdolny użyczyć swojemu mistrzowi wzrok i słuch.”

-“Jak?”

-“To oznacza, że to co widzi chowaniec mistrz również widzi.”

-“Aha.”

-“Lecz to nie działa z tobą. Nic nie mogę zobaczyć.”

-“Tak to nie ta materia, ” powiedział beztrosko Saito.

-“A także, chowaniec może dostarczać rożne rzeczy które pragnie jego mistrz, na przykład reagent"

-“Reagent?”

-“Jak Katalizator może byś użyty w trakcie wypowiadania zaklęcia. Coś jak siarka lub mech.

-“Aha...”

-“Lecz ty zapewne nie umiesz takich rzeczy,czy nie? Zapewne nawet nie wiesz jakiego typu są reagenty.”

-“Nie mam pojęcia.”

Louise zmarszczyła gniewnie czoło, lecz kontynuowała. ”...I najważniejsze... Chowaniec istnieje po to by chronić swojego mistrza! Chronienie przed wszystkimi niebezpieczeństwami to najwyższy priorytet! To może być dla ciebie trochę problematyczne...”

-“Ponieważ jestem człowiekiem....”

-“...Silna magiczna bestia prawie zawsze mogła by pokonać swoich wrogów, ale nie sądzę abyś mógł wygrać nawet z krukiem.”

-“Zamknij się.”

-“Czyli mogę Cię użyć tylko do czynności których jestem całkiem pewna, że umiesz robisz: pranie, czyszczenie i inne tym podobne prace.”

-“Nie znieważaj mnie. Jestem pewny, że znajdziesz sposób na odesłanie mnie do domu!”

-“Tak, tak. Faktem jest, że również będę szczęśliwa. Ponieważ będę mogła wezwać nowego towarzysza.”

-“Czemu, ty...” '

"Cco...Co...Co ty robisz?!!"

-“Racja, całe to gadanie mnie usypia.” Powiedziała Louise mocno przy tym ziewając.

-“Gdzie będę spał?”

Louise wskazała podłogę.

-“Nie jestem psem lub kotem jak wiesz.”

-“Lecz tu nie ma innego miejsca. I znajduje się tu tylko jedno łóżko.” rzuciła mu koc.

Podniosła rękę do górnego guzika bluzy.

Jeden za drugim zaczęła ja rozpinać

Niebawem doszła do bielizny. Saito zarumieniony spytał. -”Cco...Co...Co ty robisz?!!"

Louise odpowiedziała jak by to było normalne “Idę spać, więc się przebieram.”

-“Rób to tam gdzie nie będę Cię widział!”

-“Dlaczego?”

-“Ponieważ! Ta sytuacja jest krepująca! Poważnie!”

-“Ja się nie krepuje.”

-“Ponieważ jesteś magiem? Uważasz za normalne robić to przy mężczyźnie?”

-“Mężczyzna? Gdzie? Nie muszę się przejmować będąc obserwowana przez mojego chowańca.”

Co do diabła, tak się traktuje psa albo kota. Saito narzucił koc na głowę i odwrócił się.

Po Pierwsze cofam wszystko co powiedziałem i pomyślałem wcześniej o jej urodzie. Naprawdę mnie denerwuje. Taka dziewczyna jak ona, mag? Tak pewnie.

-“O, a to wypierz na jutro.” Kilka rzuconych rzeczy wylądowało delikatnie obok niego. Podniósł je zastanawiając się co to jest.

Koronkową haleczkę i dobrze dobrane majtki, też białe. "Co za piękne i delikatne rzeczy". Saito pomyślał, chwycił je delikatnie i się zaczerwienił był zarazem oburzony jak i uradowany.

-"Dlaczego ja mam... twoją bieliznę?! Szczerze to nie wiem czy Ci pochlebiać czy się obrazić"

Zagotowało się w nim. Nie miał najmniejszego zamiaru tego robić. Louise założyła długą nocną koszule przez głowę. Przez mgliste światło rzucone przez lampę, mógł zobaczysz kontur jej sylwetki. Natomiast nie mógł zobaczysz żadnych szczegółów, nie wyglądało żeby była zażenowana. To było denerwujące. Czuł, że jego męskość jest upokorzona.

-"Jak myślisz kto cię utrzymuje? Jak myślisz kto ci daje jeść? I jak myślisz czyj to pokój?"

-"Yyy...."

-"Jesteś moim chowańcem, prawda? Pranie, sprzątanie i podobne prace – to twoje normalne zajęcia."

Saito nakrył się kocem ponownie.

Ta dziewczyna jest beznadziejna, kompletnie nie widzi we mnie normalnego mężczyzny.

Chce do domu. Tęsknię za swoim pokojem. Tęsknię za rodzicami.

Uczucie nostalgii i przygnębienia było przytłaczające.

...Kiedy będę zdolny wrócić?

Czy w ogóle jest jakaś droga do domu ?

Zastanawiam się czy rodzina teraz się o mnie martwi.

Mimo wszystko muszę znaleźć drogę do domu...

Co powinienem zrobić? Czy powinienem stąd uciec? Ale co potem?

Może spróbuję kogoś zapytać. Lecz od Louise wiem, że nikt nie wie, że istnieje inny świat nie ma mowy żeby ktoś mi uwierzył.

Nie powinienem o tym myśleć tak krytycznie. W każdym razie szamotanie się z tym nigdzie mnie nie zaprowadzi. Nie mam żadnych tropów, a nawet jak stad ucieknę to i tak nie mam gwarancji że znajdę drogę do domu.

Nie mam relacji z tym światem, nikogo na kim mógłbym polegać, oprócz tej zarozumiałej dziewczyny o imieniu Louise.

Nie mam wyboru. Od teraz będę jej chowańcem. W końcu powiedziała że będzie mnie karmić, muszę być twardy, może nie jestem dla niej tylko chowańcem.

Pewne jest to, że jest trochę arogancka, lecz jest całkiem ładna. Sądzę, że mogę wyobrazić sobie, że zrobię z niej swoją dziewczynę. Kogoś kogo poznałem na stronie randkowej. Potraktować to jak, jakbym przepłynął przez morze, żeby się z nią spotkać. Albo, jakbym był jak zagraniczny uczeń. Aktualnie tak jest lepiej. Dobra, tak mogę myśleć. Tak.... po prostu wspaniale..

Ok pomyślał Saito. Nie jest tak strasznie jak na bezludnej wyspie. Rozpaczanie nic nie da.

Będę żył jako chowaniec i dzięki temu będę szukał drogi do domu.

Teraz kiedy jego plan został ułożony, poczuł się śpiący.

Nie zależnie od sytuacji jego zdolność adaptacji zawsze go ratowała, gdy inni by panikowali i się załamywali. Saito zawdzięcza to jego elastycznej osobowości.

Louise pstryknęła palcami i lampa zgasła.

Lampa też jest magiczna?! Przypuszczam, że naprawdę nie jest tu potrzebna elektryczność. rozważył Saito

Pokój zaczął pogrążać się w ciemności.

Za oknem dwa księżyce świeciły tajemniczo.

Pani Hiraga, pani syn Saito przybył do świata gdzie są czarodzieje. Nie będzie zdolny uczęszczać do szkoły przez jakiś okres, nie będzie zdolny studiować, proszę mu wybaczyć.


I tak zaczęło się życie Saita jako chowańca...

Przekład

Tłumaczyli: Osman-sama, Tur!

Korekta : Tur!


Nawigacja

Wróć: Wstawki i okładki Powrót do strony głównej Skocz do Rozdziału 2 z Tomu 1 - Louise Zero