Difference between revisions of "Zero no Tsukaima wersja polska Tom 1 Rozdział 1"

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search
 
(27 intermediate revisions by 4 users not shown)
Line 1: Line 1:
 
===Rozdział 1 : Jestem Chowańcem===
 
===Rozdział 1 : Jestem Chowańcem===
   
  +
----
   
  +
[W nawiasach kwadratowych znajdują się notatki od tłumaczy]
   
  +
Przy wszelkich poprawkach wprowadzonych w tłumaczeniu, proszę umieścić sprostowania w zakładce: dyskusja
"Kim jesteś?" - zapytała dziewczyna, stojąc na tle błękitnego nieba i uważnie badając twarz Saito. Wydawało się, że byli do siebie zbliżeni wiekiem.
 
Ubrana w czarną pelerynę,białą bluzę i szarą spódnice spoglądała na niego wstrząśnięta.
 
   
  +
----
''Jej twarz jest...cudna''. Roziskrzone, czerwonobrązowe oczy tańczyły, na jej białej nieskazitelnej twarzy. Miała jasne, truskawkowe włosy
 
  +
  +
  +
  +
-"Kim jesteś?" - zapytała dziewczyna, stojąc na tle błękitnego nieba i uważnie badając twarz Saito. Wydawało się, że byli do siebie zbliżeni wiekiem.
  +
Ubrana w czarną pelerynę, białą bluzę i szarą spódnicę spoglądała na niego wstrząśnięta.
  +
  +
''Jej twarz jest...cudna''. Roziskrzone, czerwonobrązowe oczy tańczyły na jej białej nieskazitelnej twarzy. Miała jasne, truskawkowe włosy
 
''wygląda przyjaźnie, jak cudzoziemiec''. Tak, ''musi'' być cudzoziemką. Słodka lalunia. ''Może pół-japonka?''
 
''wygląda przyjaźnie, jak cudzoziemiec''. Tak, ''musi'' być cudzoziemką. Słodka lalunia. ''Może pół-japonka?''
   
''Ale... Co to za rodzaj szkolnego mundurku? Nie poznaje go.'' <!-- uniform to mundurek -->
+
''Ale... Co to za rodzaj szkolnego <span id="back_to_uniform">[[Talk:Zero_no_Tsukaima_wersja_polska_Tom_1_Rozdział_1#uniform|mundurku]]</span>? Nie poznaje go.'' <!-- uniform to mundurek -->
   
 
W tym czasie leżał na ziemi twarzą do góry, nie wiedząc jak się tu znalazł.
 
W tym czasie leżał na ziemi twarzą do góry, nie wiedząc jak się tu znalazł.
Line 15: Line 23:
 
Tam w dali, na równym zielonym, trawniku. Stał ogromny zamek, Z kamiennymi murami, zupełnie jak na tych widokówkach z europy.
 
Tam w dali, na równym zielonym, trawniku. Stał ogromny zamek, Z kamiennymi murami, zupełnie jak na tych widokówkach z europy.
   
''Prawie jak w śnie.''
+
''Prawie jak we śnie.''
 
 
 
''Boli mnie głowa'' <!-- Chyba nikt z nas nie powiedziałby Moja głowa boli --> , potrząsając głową odpowiedział'' Kim jestem...? ''”Jestem Hiraga Saito.”
 
''Boli mnie głowa'' <!-- Chyba nikt z nas nie powiedziałby Moja głowa boli --> , potrząsając głową odpowiedział'' Kim jestem...? ''”Jestem Hiraga Saito.”
   
”Skąd jesteś Towarzyszu?”'''<!-- witamy w ZSRR ... sorki, towarzysz tu nie przejdzie - o ile wiem to w RPG przyjęło się nazywać to Chowańcami, jak najbardziej przejdzie.. powód - tak się przyjęło w tłumaczeniu anime :)-->'''
+
-”Skąd jesteś <span id="back_to_Towarzysz">[[Talk:Zero_no_Tsukaima_wersja_polska_Tom_1_Rozdział_1#Towarzysz|Towarzyszu]]</span>?”'''<!-- witamy w ZSRR ... sorki, towarzysz tu nie przejdzie - o ile wiem to w RPG przyjęło się nazywać to Chowańcami, jak najbardziej przejdzie.. powód - tak się przyjęło w tłumaczeniu anime :)-->'''
   
''Towarzyszu? Co one ma na myśli?'' Wszyscy wokoło mieli jakieś kijki w ręce i ubrani byli w taki sam strój jak ta dziewczyna.
+
''Towarzyszu? Co ona ma na myśli?'' Wszyscy wokoło mieli jakieś kijki w ręce i ubrani byli w taki sam strój jak ta dziewczyna.
 
''Ciekawe czy nie jestem w jakiejś amerykańskiej szkole czy coś?''
 
''Ciekawe czy nie jestem w jakiejś amerykańskiej szkole czy coś?''
   
"Louise,Co ty chcesz zrobisz przyzywając zwykłego człowieka na swojego towarzysza'' ktoś zapytał i wszyscy oprócz tej dziewczyny która spoglądała na jego twarz zaczęli się śmiać.
+
-"Louise, Co ty chcesz zrobić przyzywając zwykłego człowieka na swojego towarzysza'' ktoś zapytał i wszyscy oprócz tej dziewczyny która spoglądała na jego twarz zaczęli się śmiać.
   
"Ja....Ja popełniłam mały błąd!"
+
-"Ja....Ja popełniłam mały błąd!"
   
 
Dziewczyna naprzeciwko Saito z delikatnym głosem przypominająca dzwon powiedziała
 
Dziewczyna naprzeciwko Saito z delikatnym głosem przypominająca dzwon powiedziała
   
"O jakim błędzie mówisz ? To u ciebie normalne."
+
-"O jakim błędzie mówisz? To u ciebie normalne."
   
"Ależ oczywiście, przecież to Louise Zero!'' ktoś inny powiedział i tłum wybuchnął śmiechem.
+
-"Ależ oczywiście, przecież to Louise Zero!'' ktoś inny powiedział i tłum wybuchnął śmiechem.
   
Wyglądało na to że dziewczyna patrząca na Saito to Louise.
+
Wyglądało na to, że dziewczyna patrząca na Saito to Louise.
   
 
''Wygląda że nie jest to żadna amerykańska szkoła. Nie widziałem takiego miejsca nigdzie.''
 
''Wygląda że nie jest to żadna amerykańska szkoła. Nie widziałem takiego miejsca nigdzie.''
Line 40: Line 48:
 
''Czy to może być plan filmowy? Czy coś kręcą? Czy taka sceneria istnieje w Japonii? Może to nowy park rozrywki? Lecz czemu tu spałem?''
 
''Czy to może być plan filmowy? Czy coś kręcą? Czy taka sceneria istnieje w Japonii? Może to nowy park rozrywki? Lecz czemu tu spałem?''
   
"Profesorze Colbert!" <!-- Dlaczego profesor? - po pierwsze to nauczyciel, pozatym Louise i jej równieśnicy są w okolicy 16-17 lat --> dziewczyna zwana Louise krzyknęła i tłum się rozdzielił i wyszedł z niego starszy mężczyzna.
+
-"Profesorze Colbert!" <!-- Dlaczego profesor? - po pierwsze to nauczyciel, pozatym Louise i jej równieśnicy są w okolicy 16-17 lat --> dziewczyna zwana Louise krzyknęła i tłum się rozdzielił i wyszedł z niego starszy mężczyzna.
Saito pomyślał że to zabawne ponieważ ten mężczyzna wyglądał śmiesznie. Trzymał drewnianą laskę i ubrany był w czarną szatę.
+
Saito pomyślał że to zabawne, ponieważ ten mężczyzna wyglądał śmiesznie. Trzymał drewnianą laskę i ubrany był w czarną szatę.
   
''Co to za ubiór? Ubrał się jak czarodziej,czy jest on normalny? Już wiem to musi być cosplay [znajdujące korzenie w japońskiej kulturze przebieranie się za postacie z mangi, anime i gier wideo]. Ale nie wygląda aby panowała tu przyjemna atmosfera.'' Nagle Saita przeszył ból.''Czy trafiłem do jakiejś sekty? To możliwe. Uśpili mnie jakoś gdy byłem w mieście. To zwierciadło było pułapką. Jeśli to nie to,to nie mam innego wyjaśnienia.'' Cicho myślał dopóki nie zrozumiał co się mogło mu przydarzysz.
+
''Co to za ubiór? Ubrał się jak czarodziej, czy on jest normalny? Już wiem, to musi być cosplay [znajdujące korzenie w japońskiej kulturze przebieranie się za postacie z mangi, anime i gier wideo]. Ale nie wygląda aby panowała tu przyjemna atmosfera.'' Nagle Saito przeszył ból. ''Czy trafiłem do jakiejś sekty? To możliwe. Uśpili mnie jakoś gdy byłem w mieście. To zwierciadło było pułapką. Jeśli to nie to, to nie mam innego wyjaśnienia.'' Cicho myślał dopóki nie zrozumiał co się mogło mu przydarzyć.
   
Dziewczyna o imieniu Louise była w panice,mówiła ciągle coś w rodzaju "Proszę mi pozwolić jeszcze raz" oraz "Błagam pana"
+
Dziewczyna o imieniu Louise była w panice, mówiła ciągle coś w rodzaju "Proszę mi pozwolić jeszcze raz" oraz "Błagam pana"
Ciągle przy tym wymachując rękoma.''Żal mi jej że utknęła w tej dziwnej sekcie ponieważ jest tak piękna.''
+
Ciągle przy tym wymachując rękoma. ''Żal mi jej że utknęła w tej dziwnej sekcie ponieważ jest tak piękna.''
   
”Co się stało panno Vallière?”
+
-”Co się stało panno Vallière?”
   
”Proszę mi pozwolić przywołać towarzysza jeszcze raz!”
+
-”Proszę mi pozwolić przywołać towarzysza jeszcze raz!”
   
''Przywołać ? Co to? wspominali o tym wcześniej.''
+
''Przywołać? Co to? wspominali o tym wcześniej.''
   
Pan Colbert człowiek w czarnej szacie,kiwając głową powiedział: "Nie mogę na to pozwolić panno Vallière."
+
Pan Colbert, człowiek w czarnej szacie, kiwając głową powiedział: "Nie mogę na to pozwolić panno Vallière."
   
"Dlaczego nie?"
+
-"Dlaczego nie?"
   
"Takie są reguły. Kiedy przechodzisz na drugi rok musisz wezwać towarzysza. To właśnie zrobiłaś"
+
-"Takie są reguły. Kiedy przechodzisz na drugi rok musisz wezwać towarzysza. To właśnie zrobiłaś"
   
 
''Towarzysz co to?''
 
''Towarzysz co to?''
   
"Twoje zdolności decydują o towarzyszu którego wezwiesz. Dzięki temu możesz doskonalić swoje zdolności,nie możesz zmieniać towarzysza którego wezwałaś ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza to święty rytuał. Czy Ci się to podoba, czy nie, nie masz wyboru i musisz go zaakceptować"
+
-"Twoje zdolności decydują o towarzyszu którego wezwiesz. Dzięki temu możesz doskonalić swoje zdolności, nie możesz zmieniać towarzysza którego wezwałaś, ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza to święty rytuał. Czy Ci się to podoba, czy nie, nie masz wyboru i musisz go zaakceptować"
   
"Ale...Ja nigdy nie słyszałam aby mieć zwykłego człowieka za towarzysza!''
+
-"Ale... Ja nigdy nie słyszałam aby mieć zwykłego człowieka za towarzysza!''
Wszyscy zaczęli się śmiać.Rzuciła gniewne spojrzenie w ich stronę, ale śmiech wcale nie ustawał.
+
Wszyscy zaczęli się śmiać. Rzuciła gniewne spojrzenie w ich stronę, ale śmiech wcale nie ustawał.
   
 
''Wiosenne Wzywanie Towarzysza? Co to u licha?''
 
''Wiosenne Wzywanie Towarzysza? Co to u licha?''
Line 71: Line 79:
 
''Nie rozumiem. O czym oni mówią? Jak się tu znalazłem...Czy to jedna z tych nowych Grup Religijnych. Najlepiej będzie zaraz stąd uciec. Naprawdę gdzie ja jestem? Co to za obcy kraj? Porwanie! Zostałem porwany! Naprawdę jestem w opałach'', pomyślał Saito.
 
''Nie rozumiem. O czym oni mówią? Jak się tu znalazłem...Czy to jedna z tych nowych Grup Religijnych. Najlepiej będzie zaraz stąd uciec. Naprawdę gdzie ja jestem? Co to za obcy kraj? Porwanie! Zostałem porwany! Naprawdę jestem w opałach'', pomyślał Saito.
   
”To jest tradycja panno Vallière. Nie mogę pozwolić na żadne wyjątki, on ...” Starszy mężczyzna wskazał na Saito. ”...może i jest człowiekiem,ale jeśli został przywołany przez Ciebie musi byś twoim towarzyszem. Nigdy w historii człowiek nie był towarzyszem ,ale ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza ma pierwszeństwo nad wszystkimi regułami. Zatem musi nim zostać.”
+
-”To jest tradycja panno Vallière. Nie mogę pozwolić na żadne wyjątki, on ...” Starszy mężczyzna wskazał na Saito. ”...może i jest człowiekiem, ale jeśli został przywołany przez Ciebie musi byś twoim towarzyszem. Nigdy w historii człowiek nie był towarzyszem, ale ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza ma pierwszeństwo nad wszystkimi regułami. Zatem musi nim zostać.”
   
”Chyba żartujesz...” Louise powiedziała rozczarowana.
+
-”Chyba żartujesz...” Louise powiedziała rozczarowana.
   
"A więc kontynuuj ceremonię."
+
-"A więc kontynuuj ceremonię."
   
”Co? Z nim?”
+
-”Co? Z nim?”
   
”Tak z nim. Szybko, następna klasa przyjdzie za parę minut. Jak długo masz zamiar myśleć nad tym? Pomyłka pomyłką, ale w końcu przyzwałaś go. Szybko zawrzyj z nim kontrakt.” Wszyscy zaczęli szeptać.
+
-”Tak z nim. Szybko, następna klasa przyjdzie za parę minut. Jak długo masz zamiar myśleć nad tym? Pomyłka pomyłką, ale w końcu przyzwałaś go. Szybko zawrzyj z nim kontrakt.” Wszyscy zaczęli szeptać.
   
 
Louise zbliżała się do Saito zakłopotana.
 
Louise zbliżała się do Saito zakłopotana.
 
''Co się dzieje? Co ona chce mi zrobić?''
 
''Co się dzieje? Co ona chce mi zrobić?''
   
”Hey” Louise zwróciła się do Saito.
+
-”Hej.” Louise zwróciła się do Saito.
   
”Tak?”
+
-”Tak?”
   
”Bądź wdzięczny. Normalnie, żaden szlachcic nie byłby w stanie,stać się wystarczająco dostojny na to w całym swoim życiu”
+
-”Bądź wdzięczny. Normalnie, żaden szlachcic nie byłby w stanie być wystarczająco dostojny na to w całym swoim życiu.”
   
”Szlachcic? Jakie głupie. Jaki szlachcic? Czy nie jesteście po prostu wariatami jednej z tych nowych religii?”
+
-”Szlachcic? Jakie głupie. Jaki szlachcic? Czy nie jesteście po prostu wariatami jednej z tych nowych religii?”
   
 
Louise zamknęła oczy z rezygnacją. Machała wokoło swoim drewnianym patykiem.
 
Louise zamknęła oczy z rezygnacją. Machała wokoło swoim drewnianym patykiem.
  +
'''<!-- Notka FOTO FOTO FOTO FOTO -->'''
'''<!--
 
 
Notka FOTO FOTO FOTO FOTO
 
 
-->'''
 
 
<center>[[Image:ZNT-page-019.jpg|thumb|Uczucie jej miękkich ust całkiem go ogłupiło.
 
<center>[[Image:ZNT-page-019.jpg|thumb|Uczucie jej miękkich ust całkiem go ogłupiło.
 
]]</center>
 
]]</center>
”Jestem Louise Françoise le Blanc de la Vallière. Pięciokącie pięciu żywiołów,błogosław tą pokorną istotę i uczyń go moim towarzyszem.” Zaczęła wypowiadać te słowa wiele razy, jakby to było zaklęcie.
+
”Jestem Louise Françoise le Blanc de la Vallière. Pięciokącie pięciu żywiołów, błogosław tą pokorną istotę i uczyń go moim towarzyszem.” Zaczęła wypowiadać te słowa wiele razy, jakby to było zaklęcie.
   
 
Dotknęła jego czoła pałką. Jej usta zaczęły się zbliżać.
 
Dotknęła jego czoła pałką. Jej usta zaczęły się zbliżać.
   
”Ccco... Ccco ty robisz ?!”
+
-”Ccco... Ccco ty robisz?!”
   
”Po prostu się nie ruszaj” Louise powiedziała ze złością. Jej twarz się zbliżała.
+
-”Po prostu się nie ruszaj” Louise powiedziała ze złością. Jej twarz się zbliżała.
   
”Hej,czekaj. Ponieważ,ja... ja nie jestem gotowy na to...”
+
-”Hej, czekaj. Ponieważ, ja... ja nie jestem gotowy na to...”
   
 
Jego twarz pokryła się szokiem i lekką paniką.
 
Jego twarz pokryła się szokiem i lekką paniką.
   
”O jejku! Mówiłam, nie ruszaj się!” Louise złapała szorstko jego twarz lewą ręką.
+
-”O jejku! Mówiłam, nie ruszaj się!” Louise złapała szorstko jego twarz lewą ręką.
   
”Co?”
+
-”Co?”
   
”Mmm...”
+
-”Mmm...”
   
 
Usta Louise dotknęły ust Saito.
 
Usta Louise dotknęły ust Saito.
   
''Co?! Co to ma znaczyć! Czym jest ten kontrakt?!'' Uczucie jej miękkich ust całkiem go ogłupiło. ''Mój pierwszy pocałunek! Ale został skradziony w tym przedziwnym miejscu przez tą przedziwną dziewczynę której intensji nie rozumiem!'' Saito zamarł sparaliżowany, sparaliżowany tym, co się przed chwilą wydarzyło.
+
''Co?! Co to ma znaczyć! Czym jest ten kontrakt?!'' Uczucie jej miękkich ust całkiem go ogłupiło. ''Mój pierwszy pocałunek! Ale został skradziony w tym przedziwnym miejscu przez tą przedziwną dziewczynę której intencji nie rozumiem!'' Saito zamarł sparaliżowany, sparaliżowany tym, co się przed chwilą wydarzyło.
   
 
Louise odsunęła swoje usta. ”Skończone.”
 
Louise odsunęła swoje usta. ”Skończone.”
   
Jej twarz była czerwona. ''Czy jest zakłopotana przez swoją śmiałość? Co za idiotka,pomyślał Saito''
+
Jej twarz była czerwona. ''Czy jest zakłopotana przez swoją śmiałość? Co za idiotka, pomyślał Saito''
   
"To ja powinienem być zakłopotany, a nie ty!Pocałowałaś mnie tak nagle!''
+
-"To ja powinienem być zakłopotany, a nie ty! Pocałowałaś mnie tak nagle!''
   
 
Lecz Louise kompletnie go ignorowała.
 
Lecz Louise kompletnie go ignorowała.
   
''Pocałowałaś mnie i tak się teraz zachowujesz? Jak grubiańsko. Poważnie,kim oni są?! Chcę do domu w tej chwili. Po prostu do domu... posiedzieć w internecie.'',pomyślał Saito. Zanim się tutaj pojawił, to zarejestrował się na serwis randkowy i miał sprawdzić pocztę.
+
''Pocałowałaś mnie i tak się teraz zachowujesz? Jak grubiańsko. Poważnie, kim oni są?! Chcę do domu w tej chwili. Po prostu do domu... posiedzieć w internecie.'', pomyślał Saito. Zanim się tutaj pojawił, to zarejestrował się na serwis randkowy i miał sprawdzić pocztę.
   
”Zawiodłaś wzywanie towarzysza wiele razy ale za pierwszym razem zawarłaś kontrakt" ucieszony powiedział Pan Colbert.
+
-”Zawiodłaś wzywanie towarzysza wiele razy, ale za pierwszym razem zawarłaś kontrakt." ucieszony powiedział Pan Colbert.
   
”Udało jej się zawrzesz kontrakt ponieważ to tylko człowiek”
+
-”Udało jej się zawrzesz kontrakt ponieważ to tylko człowiek.”
   
”Jeśli przyzwala by potężna magiczna bestie,nie byłaby w stanie zawrzesz kontraktu.” Paru uczniów śmiało się wypowiadając te komentarze.
+
-”Jeśli przyzwałaby potężną magiczną bestię, nie byłaby w stanie zawrzeć kontraktu.” Paru uczniów śmiało się wypowiadając te komentarze.
   
Louise rzuciła gniewne spojrzenie na nich, ”Nie nabijajcie się ze mnie! Nawet ja potrafię coś zrobisz dobrze raz na jakiś czas!”
+
Louise rzuciła gniewne spojrzenie na nich, ”Nie nabijajcie się ze mnie! Nawet ja potrafię coś zrobić dobrze raz na jakiś czas!”
   
”Naprawdę raz na jakiś czas,Louise Zero” śmiała się dziewczyna o okazałych falistych włosach i piegach na twarzy.
+
-”Naprawdę raz na jakiś czas, Louise Zero” śmiała się dziewczyna o okazałych falistych włosach i piegach na twarzy.
   
”Panie Colbert! Montmorency Powódź¸,właśnie mnie znieważyła!”
+
-”Profesorze Colbert! Montmorency Powódź, właśnie mnie znieważyła!”
   
”Jak mnie nazwałaś,'Powódź?' Jestem Montmorency Pachnidło!”
+
-”Jak mnie nazwałaś, 'Powódź?' Jestem Montmorency Pachnidło!”
   
”Słyszałam ze używasz łózka jako nocnika,nie ty? Powódź pasuje ci lepiej!”
+
-”Słyszałam, że używasz łóżka jako nocnika, nie ty? Powódź pasuje ci lepiej!”
   
''Jak śmiesz, Louise Zero! Co mogę powiedzieć ? Jesteś zerem!”
+
-"Jak śmiesz, Louise Zero! Co mogę powiedzieć? Jesteś zerem!”
   
”Uważajcie! Szlachta powinna odnosić się do siebie z szacunkiem” wtrącił się cosplayer w średnim wieku grający czarodzieja powstrzymując je.
+
-”Uważajcie! Szlachta powinna odnosić się do siebie z szacunkiem.” wtrącił się cosplayer w średnim wieku grający czarodzieja powstrzymując je.
   
 
''Co oni mówią dookoła? Kontrakt? Kontrakt Towarzysza?''
 
''Co oni mówią dookoła? Kontrakt? Kontrakt Towarzysza?''
Line 156: Line 160:
 
W tej chwili jego ciało zrobiło się gorące.
 
W tej chwili jego ciało zrobiło się gorące.
   
”Aaa!” Saito wstał ”jest gorąco.”
+
-”Aaa!” Saito wstał ”Jest gorąco.”
   
”Niedługo to się skończy, po prostu czekaj Runy towarzysza zostaną wypisane,” powiedziała Louise zirytowana.
+
-”Niedługo to się skończy, po prostu czekaj. Runy towarzysza zostaną wypisane.” powiedziała Louise zirytowana.
   
”Nie wypisujcie ich! Co wy robicie z moim ciałem?!”
+
-”Nie wypisujcie ich! Co wy robicie z moim ciałem?!”
   
''Nic nie mogę zrobić,leż nie mogę kłamać cicho wokoło. To jest niewiarygodnie gorące!''
+
''Nic nie mogę zrobić, lecz nie mogę leżeć cicho zwijając się. To jest niewiarygodnie gorące!''
   
”Swoją drogą.”
+
-”Swoją drogą.”
   
”Czego?”
+
-”Czego?”
   
”Myślisz że wybaczalne jest człowiekowi używanie takiego języka wobec szlachty?”
+
-”Myślisz że wybaczalne jest człowiekowi używanie takiego języka wobec szlachty?”
   
Uczucie gorąca trwało przez chwile. Jego ciało szybko wróciło do normalnego stanu.
+
Uczucie gorąca trwało przez chwilę. Jego ciało szybko wróciło do normalnego stanu.
   
”To było szybkie...”
+
-”To było szybkie...”
   
Starszy aktor czarodzieja zwany jako Colbert,podszedł do klęczącego Saito'a i sprawdził tył jego lewej dłoni, były na niej obce znaki.
+
Starszy aktor grający czarodzieja zwany jako Colbert, podszedł do klęczącego Saito i sprawdził tył jego lewej dłoni, były na niej obce znaki.
   
''Czy to litery?'' Wyglądały jak wijące się węże jakieś dziwne znaki. Saito popatrzył na nie i pomyślał,''jeśli to nie jakaś sztuczka,to co?''
+
''Czy to litery?'' Wyglądały jak wijące się węże jakieś dziwne znaki. Saito popatrzył na nie i pomyślał, ''jeśli to nie jakaś sztuczka, to co?''
   
”Hmmm...?”
+
-”Hmmm...?”
   
 
W tym momencie Saito pogubił się.
 
W tym momencie Saito pogubił się.
   
”To są niezwykłe Runy” powiedział czarodziej w średnim wieku.
+
-”To są niezwykłe Runy.” powiedział czarodziej w średnim wieku.
   
”Kim wy jesteście?!” Saito wył,lecz nikt nie reagował.
+
-”Kim wy jesteście?!” Saito wył, lecz nikt nie reagował.
   
”A więc wróćmy wszyscy do klasy.”
+
-”A więc wróćmy wszyscy do klasy.”
   
Starszy cosplayayer Czarodzieja odwrócił się na piecie, następnie uniósł się w powietrzu. Saito'wi opadła szczęka
+
Starszy cosplayer w stroju Czarodzieja odwrócił się na pięcie, następnie uniósł się w powietrzu. Saito opadła szczęka
 
z szoku.
 
z szoku.
   
''Ccczy...Czy on poleciał? Czy on unosi się w powietrzu? To niemożliwe!'' Reszta ludzi, którzy przypominali uczniów też unieśli się w powietrzu.
+
''Czczy...Czy on poleciał? Czy on unosi się w powietrzu? To niemożliwe!'' Reszta ludzi, którzy przypominali uczniów też unieśli się w powietrzu.
   
''To niemożliwe! Więcej ich? Jedną osobę można podnieść jakaś sztuczką,ale wszystkich? Saito zaczął się rozglądać za jakimiś linami i dźwigiem lecz tu był tylko wielki trawnik. Nic nie wskazywało na jakieś triki lub sztuczki.
+
''To niemożliwe! Więcej ich? Jedną osobę można podnieść jakąś sztuczką, ale wszystkich? Saito zaczął się rozglądać za jakimiś linami i dźwigiem lecz tu był tylko wielki trawnik. Nic nie wskazywało na jakieś triki lub sztuczki.
   
Wszyscy unosząc sie, zaczęli zmierzać w stronę oddalonego zamku.
+
Wszyscy unosząc się, zaczęli zmierzać w stronę oddalonego zamku.
   
  +
-”Louise, lepiej idź z tyłu!”
”Louise,lepiej idź z tyłu!” ”Nie umie nawet pokierować lewitacja” "Ten Człowiek jest idealny na twojego towarzysza!" Studenci mówili to odlatując. Został tylko
 
  +
  +
-”Nie powinna próbować latać. Nie umie nawet pokierować lewitacją.”
  +
  +
-"Ten Człowiek jest idealny na twojego towarzysza!" Studenci mówili to odlatując. Został tylko
 
Saito i dziewczyna o imieniu Louise.
 
Saito i dziewczyna o imieniu Louise.
   
Jak tylko reszta się oddaliła, dziewczyna nabrała głębokiego oddechu i wtrzyczała do Saito'a,”Kim jesteś?!”
+
Jak tylko reszta się oddaliła, dziewczyna nabrała głębokiego oddechu i wykrzyczała do Saito, ”Kim jesteś?!”
   
 
Zezłościło go to. ''To moja kwestia!'' Pomyślał.
 
Zezłościło go to. ''To moja kwestia!'' Pomyślał.
   
”Kim jesteś? Co to za miejsce?! Kim byli ci ludzie?! Czemu potrafią latać?! Co zrobiłaś z moim ciałem?!”
+
-”Kim jesteś? Co to za miejsce?! Kim byli ci ludzie?! Czemu potrafią latać?! Co zrobiłaś z moim ciałem?!”
   
”Nie wiem z jakiej dziczy przybyłeś ale wyjaśnię ci.”
+
-”Nie wiem z jakiej dziczy przybyłeś ale wyjaśnię ci.”
   
”Dziczy? To jest jakaś dzicz? To w niczym nie przypomina Tokio!”
+
-”Dziczy? To jest jakaś dzicz? To w niczym nie przypomina Tokio!”
   
”Tokio? Co to jest? Co to za kraj?”
+
-”Tokio? Co to jest? Co to za kraj?”
   
”Japonia”
+
-”Japonia”
   
”Co? Nigdy nie słyszałam o nim.”
+
-”Co? Nigdy nie słyszałam o nim.”
   
”Oh, przestań! Lecz czemu latali?! Ty też to widziałaś! Latali! Wszyscy!” Louise zdała się nie przejmować wszystkimi pytaniami i jedynie się spytała. ”Co jest złego w lataniu?''
+
-”Oh, przestań! Lecz czemu latali?! Ty też to widziałaś! Latali! Wszyscy!” Louise zdała się nie przejmować wszystkimi pytaniami i jedynie się spytała. ”Co jest złego w lataniu?''
   
"Oczywiście ze latali. Co byśmy zrobili gdyby magowie nie mogli latać?"
+
-"Oczywiście że latali. Co byśmy zrobili gdyby magowie nie mogli latać?"
   
 
Saito złapał ja za barki i krzyczał.
 
Saito złapał ja za barki i krzyczał.
 
"Magowie? Co to za miejsce?!"
 
"Magowie? Co to za miejsce?!"
   
”To Tristania! A to Tristiańska renomowana Akademia Magii!”
+
-”To Tristain! A to Tristaińska renomowana Akademia Magii!”
   
”Akademia Magii?”
+
-”Akademia Magii?”
   
”Jestem uczennicą drugiego roku,Louise de la Vallière. Jestem twoją Panią od teraz. Zapamiętaj to!”
+
-”Jestem uczennicą drugiego roku, Louise de la Vallière. Jestem twoją Panią od teraz. Zapamiętaj to!”
   
 
Wszystko to mocno przygnębiło Saito. Naprawdę miał złe przeczucia w tej sytuacji. ”Uh... Yyy... Panno Louise...”
 
Wszystko to mocno przygnębiło Saito. Naprawdę miał złe przeczucia w tej sytuacji. ”Uh... Yyy... Panno Louise...”
   
”Co?”
+
-”Co?”
   
”Czy naprawdę mnie tu przywołałaś.”
+
-”Czy naprawdę mnie tu przywołałaś.”
   
”Cały czas Ci to mówię i znowu, i znowu, aż zachrypnę. Daj sobie spokój tak jak ja. Czemu mój towarzysz nie jest tak fajny jak... Chciałabym coś fajnego,jak smok,albo gryf,albo manticore. Ostatnie co bym chciała to orzeł lub sowa.”
+
-”Cały czas Ci to mówię i znowu, i znowu, aż zachrypnę. Daj sobie spokój tak jak ja. Czemu mój towarzysz nie jest tak fajny jak... Chciałabym coś fajnego, jak smok, albo gryf, albo <span id="back_to_Manticore">[[Talk:Zero_no_Tsukaima_wersja_polska_Tom_1_Rozdział_1#Manticore|Mantykorę]]</span>. Ostatnie co bym chciała to orzeł lub sowa.”
   
Smok lub Gryf? CO masz na myśli?”
+
-"Smok lub Gryf? CO masz na myśli?”
   
”Tylko mówiłam ze chciałabym coś z tego na mojego towarzysza.”
+
-”Tylko mówiłam ze chciałabym coś z tego na mojego towarzysza.”
   
”To one istnieją?”
+
-”To one istnieją?”
   
”Tak. Czemu?”
+
-”Tak. Czemu?”
   
”Żartujesz sobie ze mnie,” Saito powiedział śmiejąc się,lecz jej najwyraźniej nie było do śmiechu.
+
-”Żartujesz sobie ze mnie?” Saito powiedział śmiejąc się, lecz jej najwyraźniej nie było do śmiechu.
   
”Zapewne nie widziałeś żadnego przedtem,” powiedziała litościwie. Nie wyglądała żeby żartowała.
+
-”Zapewne nie widziałeś żadnego przedtem.” powiedziała litościwie. Nie wyglądała żeby żartowała.
   
 
Magowie co latają i fantastyczne słowa w końcu dotarły do niego.
 
Magowie co latają i fantastyczne słowa w końcu dotarły do niego.
   
Ziąb przeleciał mu przez plecy i dostał zimnego potu [Zimnego potu - można to zinterpretować jako - włosy stanęły mu dęba]. ”Myślę że to możliwe....Albowiem latali,czy oni naprawdę są czarodziejkami i czarodziejami?”
+
Ziąb przeleciał mu przez plecy i dostał zimnego potu [Zimnego potu - można to zinterpretować jako - włosy stanęły mu dęba]. ”Myślę że to możliwe... Albowiem latali, czy oni naprawdę są czarodziejkami i czarodziejami?”
   
”Tak,jesteśmy. Jeśli tego nie rozumiesz,to chociaż puść moje barki! W ogóle to, nie powinieneś był mówić do mnie!”
+
-”Tak, jesteśmy. Jeśli tego nie rozumiesz, to chociaż puść moje barki! W ogóle to nie powinieneś był mówić do mnie!”
   
''To sen... To tylko sen...'' Powoli,jego siła go opuszcza i czuje to w nogach.
+
''To sen... To tylko sen...'' Powoli, jego siła go opuszcza i czuje to w nogach.
   
”Louise” powiedział z bezsilnością w głosie.
+
-”Louise.” powiedział z bezsilnością w głosie.
   
”Nie mów mi po imieniu” [W Japonii zwracanie się po imieniu oznacza bliskie relacje. Nawet koledzy w szkole i przyjaciele odzywają się do siebie po nazwisku]
+
-”Nie mów mi po imieniu!” [W Japonii zwracanie się po imieniu oznacza bliskie relacje. Nawet koledzy w szkole i przyjaciele odzywają się do siebie po nazwisku]
   
”Uderz mnie”
+
-”Uderz mnie.”
   
”Co?”
+
-”Co?”
   
”Uderz mnie z całej siły w głowę.
+
-”Uderz mnie z całej siły w głowę.
   
”Dlaczego.
+
-”Dlaczego?
   
”Chce się obudzić z tego snu i to teraz. Chce wstać i się podłączyć do sieci. Dzisiaj na obiad są hamburgery Moja mama mówiła tak rano.”
+
-”Chce się obudzić z tego snu i to teraz. Chce wstać i się podłączyć do sieci. Dzisiaj na obiad są hamburgery. Moja mama mówiła tak rano.”
   
”Podłączyć się od sieci?”
+
-”Podłączyć się do sieci?”
   
”Nie ,nic. I tak jesteś tylko częścią mojego snu,wiec nie martw się oto. No obudź mnie w końcu.”
+
-”Nie, nic. I tak jesteś tylko częścią mojego snu, więc nie martw się o to. No obudź mnie w końcu.”
   
”Nie wiem o czym bredzisz ale mam Cię uderzyć prawda?
+
-”Nie wiem o czym bredzisz ale mam Cię uderzyć prawda?” Louise ścisnęła dłoń w pięść.
Louise ścisnęła dłoń w pięść.”
 
   
”Tak, proszę.”
+
-”Tak, proszę.”
   
 
Jej pieści zaczęły drzeć. Po jej twarzy niemożna było nic rozpoznać ale widać było ze przez jej głowę przelatuje wiele myśli. ”Nie byłeś zainteresowany przywołaniem?”
 
Jej pieści zaczęły drzeć. Po jej twarzy niemożna było nic rozpoznać ale widać było ze przez jej głowę przelatuje wiele myśli. ”Nie byłeś zainteresowany przywołaniem?”
   
”A jakim sposobem miałem o nim wiedzieć?”
+
-”A jakim sposobem miałem o nim wiedzieć?”
   
”Jak wiesz,jestem trzecią córka rodziny Valérie, dumnego starodawnego szlacheckiego rodu i takiego kogoś wzięłam na towarzysza?”
+
-”Jak wiesz, jestem trzecią córka rodziny Valérie, dumnego starodawnego szlacheckiego rodu i takiego kogoś wzięłam na towarzysza?”
   
”Skąd mogłem o tym wiedzieć?”
+
-”Skąd mogłem o tym wiedzieć?”
   
”...I kiedy zdecydowałam się na kontrakt został zapieczętowany pocałunkiem?”
+
-”...I kiedy zdecydowałam się na kontrakt został zapieczętowany pocałunkiem?”
   
”Skąd miałem wiedzieć? Słuchaj, możesz z tym skończyć? Nie lubię koszmarów.”
+
-”Skąd miałem wiedzieć? Słuchaj, możesz z tym skończyć? Nie lubię koszmarów.”
   
”Koszmarów? To moja kwestia!” Louise przywaliła pięścią mu w głowę z całej siły. ”To był mój pierwszy pocałunek!”
+
-”Koszmarów? To moja kwestia!” Louise przywaliła pięścią mu w głowę z całej siły. ”To był mój pierwszy pocałunek!”
   
 
Możliwe że uderzenie było zbyt nagłe ''...Mój też'' pomyślał Saito i stracił przytomność.
 
Możliwe że uderzenie było zbyt nagłe ''...Mój też'' pomyślał Saito i stracił przytomność.
 
== Punkt do którego zostało zakończone sprawdzanie ==
 
   
 
<center>***</center>
 
<center>***</center>
  +
Hiraga Saito. Siedemnastolatek będący na drugim roku w szkole średniej.
Hiraga Saito.
 
   
  +
Zdolności gimnastyczne: normalne. Oceny: średnie. Okres bez dziewczyny: siedemnaście lat. Ocena ogólna: bez pozytywów i negatywów.
Siedemnastoletni pierwszoklasista liceum.
 
   
  +
Ocena nauczyciela: "Ah, Hiraga-kun. Nigdy się nie poddaje i jest bardzo ciekawy, oprócz tego, to jest trochę powolny"
Zdolności gimnastyczne: normalne.
 
   
  +
Ocena rodziców: "Powinieneś studiować więcej. Jesteś nieco powolny."
Oceny: średnie.
 
   
  +
Będąc powolnym, rzadko kiedy był zadręczany przez wypadki i akceptował prawie wszystko - dotyczy to zwłaszcza ludzi. Wcześniej, widząc latających ludzi, został poruszony, jednakże zwykły człowiek w tej sytuacji byłby w takim szoku, że upadłby na kolana, lecz on dużo by potrzebował do takiej sytuacji.
Okres bez Dziewczyny:siedemnaście lat.
 
   
  +
Naświetlając go od złej strony, po postu nie myślał za bardzo przed działaniem.
Ocena: bez pozytywów i negatywów.
 
   
  +
Miał bardzo zażartego ducha. W tym był bardzo podobny do charakteru Louise.
Ocena nauczyciela: ''Ah, Hiraga-kun. On odmawia rezygnować,i ma pewien silny osobliwy zmysł ,oprósz tego jest trochę powolny''
 
   
  +
Swoją drogą, zwyczajnie trzynaście minut temu szedł chodnikiem w Tokio w Japonii; na Ziemi.
Ocena rodziców: ''powinieneś studiować więcej. Jesteś nieco powolny.''
 
   
  +
Był w drodze do domu z odebranym po naprawie notebookiem. Był bardzo szczęśliwy faktem, że mógł wejść na internet, gdzie ostatnio zarejestrował się na stronie randkowej i miał nadzieje znaleźć dziewczynę dla siebie.
   
  +
Chociaż szukał czegoś co nadałoby smak jego monotonnemu życiu. Jednakże zamiast znaleźć to w internecie, znalazł to na środku alejki.
Idąc powoli, nie miał powodu się fatygować o jakiś wypadek,i przejmować się niczym, dotyczącym wszystkich ludzi.
 
   
  +
Szedł naprzeciwko stacji kolejowej w stronę domu, gdy przed nim nieoczekiwanie pojawił się błyszczący, przypominający lustro obiekt. Saito przystanął chcąc się lepiej temu przypatrzeć. Pamiętaj, że jego ciekawość jest dwa razy większa od normalnego człowieka.
Wcześniej, widząc latających ludzi,poruszyło go to,zwykły człowiek w tej sytuacji był by w takim szoku ze upadł by na kolana , lecz on dużo by potrzebował to takiej sytuacji.
 
   
  +
Była to całkiem spora elipsa, wysoka na dwa metry i jeden metr szeroka, idealnie cienkie. Wtedy zauważył ze unosiło się to lekko nad ziemią.
Jeśli byłoby źle,gruntownie pomyślał by przed działaniem.
 
   
  +
Wzbudziło to jego ciekawość. ''Co to za fenomen,'' zastanawiał się,
Miał bardzo zażartego ducha. W tym był bardzo podobny do osobowości Louise.
 
 
Swoją drogą ,zwyczajnie trzynaście minut temu szedł chodnikiem w Tokio. Japonia-- na Ziemi.
 
 
Był w drodze do domu z odebranym po naprawie notebookiem.
 
Był całkiem szczęśliwy,bo mógł wejść na internet i gdzie ostatnio zarejestrował się na stronie randkowej i miał nadzieje znaleźć dziewczynę dla siebie.
 
 
Szukał czegoś co dało mu pikanterii jego monotonnemu życiu.
 
 
Natomiast zamiast w internecie,znalazł to na środku alejki.
 
 
Szedł naprzeciwko stacji kolejowej w stronę domu,gdy przed nim nieoczekiwanie błyszczący,
 
 
przypominający lustro obiekt pojawił się przed nim. Saito przystanął chcąc się lepiej przypatrzeć.,
 
 
Pamiętaj że jego ciekawość jest dwa razy większa normalnego człowieka.
 
 
Była to duża elipsa,dwa metry wysoka i jeden metr szeroka,bez cielesnego materiału.
 
 
Zauważył ze unosiło się lekko nad ziemia.
 
 
Wzbudziło jego ciekawość. ''Co to za fenomen,'' zastanawiał się,
 
 
aż zaczął dokładnie badać świetlisty lustro-podobny obiekt.
 
aż zaczął dokładnie badać świetlisty lustro-podobny obiekt.
   
''Nie mam pomysłu,nigdy nie widziałem takiego fenomenu jak ten.'' Rozmyślając obszedł je naokoło
+
''Nie mam żadnego pomysłu, nigdy nie widziałem takiego fenomenu jak ten.'' Rozmyślając obszedł je naokoło, lecz to nie zaspokoiło jego ciekawości. Zastanawiał się czy byłby w stanie w to wejść.
 
lecz to nie zaspokoiło jego ciekawości. Zastanawiał się czy był by w stanie w to wejść.
 
 
''Nie, może nie powinienem,'' usłyszał się, ''Lecz to tylko dwa kroki'' ,motywował się.
 
   
Co za beznadziejna osobowość.
+
''Nie, może nie powinienem,'' powiedział do siebie, ''Lecz to tylko parę kroków,'' rozważał. Co za beznadziejna osobowość.
   
Najpierw,podniósł kamyczek i wrzucił go eksperymentalnie,Kamyczek zniknął w środku lustro-podobnego obiektu.
+
Najpierw, podniósł kamyczek i wrzucił go eksperymentalnie. Kamyczek zniknął w środku lustro-podobnego obiektu.
   
''Oho, ''pomyślał. Kiedy sprawdził po drugiej stronie lustro-podobnego obiektu kamyczka nigdzie nie było
+
''Oho,'' pomyślał. Kiedy sprawdził po drugiej stronie lustro-podobnego obiektu kamyczka nigdzie nie było.
.
 
 
Następnie wyciągnął swój klucz od domu z kieszeni. Dźgnął koniuszkiem lustro-podobny obiekt.
 
Następnie wyciągnął swój klucz od domu z kieszeni. Dźgnął koniuszkiem lustro-podobny obiekt.
   
 
Nic się nie stało.
 
Nic się nie stało.
   
Wyciągnął klucz,zbadał go uważnie,ale nic się nie zmieniło.
+
Wyciągnął klucz, zbadał go uważnie, ale nic się nie zmieniło. Saito stwierdził, że nie stanowi to jakiegoś zagrożenia jeżeli w to wejdzie. Co go tylko jeszcze bardziej skusiło do zrobienia tego.
   
  +
Na końcu, nawet gdy stwierdził, że wie, iż nie powinien, ruszył do przodu. To było bardzo podobne do otwierania mangi, dopiero co, po zadecydowaniu, że od teraz nie będziemy nic innego robić, tylko się uczyć.
Saito osądzał czy stanowi stanowi to jakieś niebezpieczeństwo jeśli w to wejdzie. Tylko jego ciekawość go to tego posunęła.
 
   
  +
Niezwłocznie pożałował tego, intensywny wstrząs zaatakował jego umysł. Nagle przypomniał sobie przeszłość, jak był dzieckiem, kiedy jego matka kupiła mu dziwną maszynę która przepuszczała przez ciało krótkie impulsy elektryczne(porażała prądem). Czuł się podobnie jak wtedy. Zemdlał.
Na końcu, gdyby nawet wiedział, poszedł by dalej.
 
 
To jak otworzysz mangę zaraz przed tym czy iść w pustkę czy badać od teraz.
 
 
Niezwłocznie pożałował tego,intensywny wstrząs zaatakował jego umysł. Nagle przypomniał sobie
 
 
przeszłość,jak był dzieckiem,kiedy jego matka kupiła mu dziwna maszynkę która przepuszczając
 
 
przez twoje ciało prąd robiła się mądrzejszym. To uczucie było to samo. Zemdlał.
 
   
   
Line 386: Line 358:
   
   
“Czy to prawda?” pytała Louise,patrząc na Saito z niedowierzaniem ręce trzymała chleb z dzisiejszej kolacji.
+
-“Czy to prawda?” zapytała Louise, patrząc na Saito z niedowierzaniem. W ręce trzymała chleb z dzisiejszej kolacji.
   
  +
Byli w pokoju Louise. Na oko miał on rozmiar 12 mat tatami [Tatami - Japońska mata do pokrywania podłogi, wykonana jest z trawy igusa obciągniętej materiałem. Standardowe rozmiary to 90x180x5 cm]. Jeżeli założylibyśmy, że okno znajduje się na południu, to drzwi byłyby na północy, łóżko na wschodzie, a szafa z garderobą stałaby za zachodzie. Wszystkie meble wyglądały na drogie antyki. Louise przyniosła Saito tu, gdzie odzyskiwał świadomość.
Byli w pokoju Louis. Na oko miało rozmiar 12 mat tatami. Z tego miejsca okno było po
 
   
  +
Saito stara się ignorować ból głowy który ciągle odczuwa po uderzeniu, odpowiedział jej, ”A co jeżeli nie?”
południowej stronie,łóżko po wschodniej,drzwi po północnej a garderoba stała po zachodniej.
 
   
  +
Saito nigdy nie czuł się tak bardzo poniżony przez swoja ciekawość jak dzisiaj
Wszystkie meble wyglądały na drogie antyki. Louise przyniosła Saito tu,odzyskiwał świadomość.
 
   
  +
-''Nigdy więcej nie wejdę w tak głupie rzeczy... To nie jest Japonia. To nawet nie jest Ziemia.''
Saito próbował ignorować ból głowy który ciągle odczuwał po uderzeniu wcześniej,odpowiedział jej,
 
   
  +
Nawet jeżeli było by państwo, gdzie czarodzieje lataliby po niebie, nawet tylko nieliczni, Jednak nie uczyli tego na geografii, ale nawet gdyby istnieli, co z tym ogromnym błyszczącym księżycem unoszącym się na niebie? Byłby z pewnością dwa razy większy od Ziemi. Jednak jego ogromna wielkość nie byłaby problemem. Byłoby całkowicie możliwe że w niektórych krajach były by noce jak ta. Jednakże tutaj są takie dwa. Czy księżyc się pomnożył bez wiedzy Saito?
”Co jest prawdą?”
 
   
  +
Nie. Nie może być! Innymi słowy, to definitywnie nie Ziemia.
Saito nigdy nie czuł...się tak bardzo poniżony przez swoja ciekawość jak dzisiaj
 
   
  +
Jest już ciemno... Noc w końcu zapadła. ''Ciekawe czy moja rodzina się o mnie teraz martwi,'' zakończył smutno.
Nigdy więcej nie wejdę w tak głupie rzeczy...
 
   
  +
Z okna widział pas zieleni na którym wcześniej leżał. W dalszym planie w świetle księżyca widział nieprawdopodobnie wysokie góry. Po prawej znajdował się obszar gęstego lasu. Saito westchnął.
   
  +
''Tam jest miedzy innymi niesamowicie zielony las. Jest zupełnie inny jak ten, który widziałem w Japonii.''
To nie jest Japonia. To nie jest Ziemia.
 
   
  +
Akademia znajdowała się w średniowiecznym zamku... Serce mu szybciej zabiło, niesamowite ze tu trafił.
Gdybyśmy byli państwem w którym czarodzieje latają prosto do nieba, jeśli tylko nieliczni na pewno nie uczyli się tego w szkole średniej na geografii.
 
   
  +
Sklepienia łukowe, rozrosła klatka schodowa, wszystko wykonane z kamienia... To była Tristiańska Akademia Magii, Louise wyjaśniła ze wszyscy studenci mieszkają w internacie na terenie szkoły.
Jeśli akurat co z ta ogromnym blaskiem księżyca unoszącym się na niebie.
 
   
  +
''Akademia Magii? Cudowne! Internat? Wspaniale! Zupełnie jak w filmie!, całkowicie inny świat... ale, to nie jest Ziemia...!''
Byłby z łatwością dwa razy większy od ziemi. Jego ogromna wielkość nie była problemem.
 
   
  +
-“Nie mogę w to uwierzyć.”
Było by całkowicie możliwe że w niektórych krajach były by noce jak ta. Jednakże kiedy byłyby
 
dwa to było dziwne.
 
Czy księżyc się pomnożył bez wiedzy Saito?
 
   
  +
-“Patrz, ja też nie mogę.”
Nie. Nie może byś.
 
   
  +
-“Inny świat, co masz na myśli?”
Innymi słowy,to definitywnie nie Ziemia.
 
   
  +
-“Nie istnieje magia, i jest tylko jeden księżyc.”
Jest już ciemno... Noc w końcu zapadła.
 
   
  +
-“Jest taki świat?”
''Ciekawe czy moja rodzina się o mnie teraz martwi,'' zakończył smutno.
 
   
  +
-“No przecież mówię Ci, stamtąd pochodzę!” wykrzyczał Saito.
Z okna widział pas zieleni na której leżał. W dalszym planie w świetle księżyca widział także góry.
 
   
  +
-“Nie krzycz na mnie, chudopachołku!!" [Chudopachołek - Człowiek pochodzący z niższych warstw społeczeństwa, dawno często tak się zwracano do ludzi ubogich].
Po prawej obszar gęstego lasu. Saito westchnął.
 
   
  +
-“Jak powiedziałaś do mnie, chudopachołku?!”
Tam jest miedzy innymi niesamowicie zielony las. Jest zupełnie inny jak w Japonii.
 
   
  +
-“No nie jesteś magiem prawda? Więc należysz do plebsu.”
Akademia znajdowała się w średniowiecznym zamku...Serce mu szybciej zabiło niesamowite ze tu trafił.
 
   
  +
-“O czym ty mówisz? 'magowie', 'plebs'?'
Sklepienia łukowe,rozrosła klatka schodowa.,podłoga z kamienia...To była Tristiańska Akademia Magii,
 
   
  +
-“Hej, czy ty naprawdę pochodzisz z tego świata?”
Louise wyjaśniła ze wszyscy studenci mieszkają w pokojach znajdujących się w akademii.
 
   
  +
-“Przecież cały czas staram się Ci uświadomić, że nie!”
Akademia Magii? Cudowne! Pokoje? Wspaniałe! Jak w filmie! Lecz,to nie ziemia...!
 
   
  +
Louise ze zmartwioną miną podparła się łokciami na stole.
“Nie mogę w to uwierzysz”
 
   
  +
Na stole stała lampa z dekoracyjnym abażurem. Wypełniała pokój migotającym blaskiem. Zupełnie jak kiedy nie znano elektryczności.
“Patrz,ja tez nie mogę.”
 
   
  +
''Jejku, tak trudno zamontować instalacje elektryczną? Czuję się jak żyjący mieszkańcy w chałupach wieki temu.''
“Inny świat,co masz na myśli?”
 
   
  +
-"Czekaj, 'montaż'... O,możliwe że... To jest..."
“Nie istnieje magia, i jest tylko jeden księżyc.”
 
   
  +
-“Już zrozumiałem.”
“Szukasz takiego świata?”
 
   
  +
-“Co zrozumiałeś?” spytała Louise patrząc na niego.
“Mówię ci że stamtąd pochodzę!” wykrzyczał Saito.
 
   
  +
-“To jeden z tych programów rozrywkowych 'Ukryta kamera'. To tylko sztuczka, wszyscy się śmieją ze mnie. Prawda?”
“Nie krzycz na mnie,jesteś człowiekiem.”
 
   
  +
-“Co to 'Ukryta kamera'?”
“Jak powiedziałaś to mnie,człowiekiem?!”
 
   
  +
-“Nabijają się z ludzi. A ty w samym środku akcji jesteś przebrana i podstawiona, więc gdzie są kamery?”
“No nie jesteś magiem prawda?,więc jesteś człowiekiem.”
 
   
“Co ty mówisz o 'magach' i 'człowiekach?'
+
-“O czym ty mówisz?
   
  +
Saito podskoczył to Louise.
“Naprawdę jesteś z tego świata?”
 
   
  +
-“Kya--! Co ty robisz?!”
“Przecież mówię ci ze nie jestem”
 
   
  +
Grzebiąc jej we włosach, schodził coraz to niżej.
Louise podparła się ze zmartwiona mina łokciami na stole
 
   
  +
-“Gdzie jest mikrofon?! Tutaj?”
Na stole stała lampa z dekoracyjnym abażurem. Wypełniała pokój mikotającym blaskiem. Zupełnie jak kiedy nie znano elektryczności.
 
   
  +
Przeszukując ją szorstko, zaczął rozpinać jej bluzkę. Jednakże błyskawiczny kopniak w genitalia zakończył to... Wylądował na podłodze zwijając się z bólu.
Jejku,tak trudno zamontować instalacje elektryczna?Czuje się jak żyjący mieszkańcy w chałupach wieki temu.
 
   
  +
-"Gaaaaarrrhh..."
''Czekaj, 'montaż...'O,możliwe ze... To jest...''
 
   
  +
-“Jak śmiałeś... Mnie szlachciankę przeszukiwać...” Louise stała drżąc ze wściekłości.
“Już zrozumiałem.”
 
   
  +
W głębokim bólu pomyślał, ''To nie jest sen. Plus to nie ziemia, to całkowicie inny świat.''
“Co zrozumiałeś ?” spytała Louise patrząc na niego.
 
   
  +
-“Proszę...”
“To jeden z tych programów rozrywkowych 'Ukryta kamera'.To tylko sztuczka,wszyscy się śmieją ze mnie. Prawda?”
 
   
  +
-“Czego?!”
“Co to 'Ukryta kamera'?”
 
   
  +
-“Odeślij mnie do domu...”
“Nabijają się z ludzi. A ty w samym środku akcji jesteś przebrana i podstawiona,wiec?
 
   
  +
-“To niemożliwe.”
”Gdzie są kamery?”
 
   
  +
-“Ale czemu...?”
“O czym ty mówisz?”
 
   
  +
-“Ponieważ zostałeś związany kontraktem jako mój chowaniec. Nie ważne czy pochodzisz stąd czy z zupełnie innego świata o którym mówisz. Raz zawartego kontraktu nie można zerwać.”
Saito podskoczył to Louise
 
   
  +
-“Chyba żartujesz...”
“Aaa--! Co ty robisz?!”
 
   
  +
-“Myślisz, że mi to pasuje? Czemu musiałam zostać z takim chowańcem jak ty?!”
Opukując włosy,schodził na dól
 
   
  +
-“Więc odeślij mnie.”
“Gdzie jest mikrofon?! Tu jest?”
 
   
  +
-“Naprawdę jesteś z innego świata?” spytała Louise wyraźnie jeszcze zakłopotana.
Przeszukując ją szorstko,zaczął rozpinać jej bluzkę. Jednakże błyskawiczny kopniak w genitalia zakończył to... Leżał na podłodze zwijając się z bólu.
 
   
  +
-“Tak.” Saito kiwnął.
"Argh..."
 
   
  +
-“Więc udowodnij mi to.”
“Jak ty śmiałeś...Mnie szlachciankę przeszukiwać...” Louise stała drżąc z wściekłości.
 
   
  +
Z grymasem bólu przez kopniak który przed chwila otrzymał, wstał i otworzył swoją torbę.
W głębokim bólu pomyślał, ''To nie jest sen, plus to nie ziemia, to całkowicie inny świat.''
 
   
  +
-“Co to?”
“Proszę...”
 
   
  +
-“Notebook.” odpowiedział Saito.
“Czego?!”
 
   
  +
Powierzchnia świeżo naprawionego komputera zalśniła w odbitym świetle.
“Odeślij mnie do domu...”
 
   
  +
-“Nigdy nie widziałam czegoś takiego. Co to za rodzaj magii?”
“To niemożliwe.”
 
   
  +
-“To nie magia, to nauka.”
“Ale czemu...?”
 
   
  +
Saito wcisnął przycisk zasilający i komputer z warkotem uruchomił się.
“Ponieważ zostałeś związany kontraktem jako mój chowaniec. Nie ważne czy pochodzisz stad czy
 
z zupełnie innego świata o którym mówisz. Raz ustalonego kontraktu nie można zerwać.”
 
   
  +
-“Łał! Co to jest?!”
“Chyba żartujesz...”
 
 
“Myślisz ze mi to pasuje,Czemu musiałam zostać z takim chowańcem jak ty?!”
 
 
“Wiec odeślij mnie”
 
 
“Naprawdę jesteś z innego świata?” spytała Louise wyraźnie jeszcze zakłopotana.
 
 
“Tak.” Saito kiwnął.
 
 
“Więc pokaz mi dowód.”
 
 
Z grymasem bólu przez kopniak który przed chwila otrzymał, stanął,i otworzył swoją kieszeń.
 
 
“Co to?”
 
 
“Notebook.”odpowiedział Saito.
 
 
Powierzchnia świeżo naprawionego komputer zalśniła w odbitym świetle.
 
 
“Na pewno nie widziałam czegoś takiego. Co to za rodzaj magii?”
 
 
“To nie magia,to nauka.”
 
 
Saito przycisnął włącznik i komputer z warkotem uruchomił się.
 
 
“Łał! Co to jest?!”
 
   
 
Louise zawyła zaskoczona jak ekran zaczął migotać.
 
Louise zawyła zaskoczona jak ekran zaczął migotać.
   
“To wyświetlasz komputera.”
+
-“To wyświetlacz komputera.”
   
“Ładny...Jakiego elementu magii użyto? Wiatru? Wody?”
+
-“Ładny... Jakiego elementu magii użyto? Wiatru? Wody?”
   
“Nauki.”
+
-“Nauki.”
   
Louise wytrzeszczona patrzyła bez wyrazu na twarzy. Wyraźnie nie była zadowolona.
+
Louise przyglądała się bez wyrazu na twarzy. Najwyraźniej nie rozumiała tego. ”Czym jest ten element 'nauka'? Czy jest inny od czterech elementów magii?”
”Czym jest ten element 'nauka'? Istnieją tylko cztery elementy siły?”
 
   
"Argh, wystraszy! W każdym razie to nie magia!” Saito powiedział to wymachując rekami.
+
-"Argh, wystarczy! W każdym razie to nie magia!” Saito powiedział to wymachując rekami.
Usiadła na krawędzi łóżka i zaczęła machasz nogami. Wzruszyła ramionami
 
Powiedziała obojętnie ze zrezygnowaniem w głosie
 
   
  +
Louise usiadła na krawędzi łóżka i zaczęła machać nogami. Następnie wzruszywszy ramionami powiedziała obojętnie ze zrezygnowaniem w głosie ”Hmm... Nie rozumiem tego...?”
”Nie rozumiem tego...?”
 
   
“Czemu, nie ma takich rzeczy na tym świecie?”
+
-“Czemu? Czy rzeczy podobne do tej na tym świecie?”
   
Louise wydymając wargi powiedziała. ”Nie,ale...”
+
Louise wydymając wargi powiedziała. ”Nie, ale...”
   
“Wiec uwierz mi! Nie ma tu niczego do zrozumienia!”
+
-“Więc uwierz mi! Nie ma tu niczego do zrozumienia!”
   
Trzymając kurczowo włosy, powiedziała z szokiem.”Dobra!Wierzę ci!”
+
Trzymając kurczowo włosy, powiedziała z szokiem. ”Dobra! Wierzę ci!”
   
“Naprawdę?”
+
-“Naprawdę?”
   
 
Zaplatając ręce i przechylając głowę zirytowana warknęła.
 
Zaplatając ręce i przechylając głowę zirytowana warknęła.
   
”Tylko dlatego ze byś poszedł jeśli bym ta nie powiedziała.”
+
-”Tylko dlatego, że byś sobie poszedł jeśli bym tego nie powiedziała.”
   
“Więc,nieważne póki to rozumiesz. Teraz odeślij mnie.”
+
-“Więc, dopóki to rozumiesz, nieważne . Teraz odeślij mnie.”
   
“Mówiłam to niemożliwe.”
+
-“Mówiłam, to niemożliwe.”
   
“Ale czemu?!”
+
-“Ale czemu?!”
   
Jej twarz pokryło zakłopotanie gdy odpowiadała.
+
Jej twarz pokryło zakłopotanie gdy odpowiadała. ”Ponieważ nie ma zaklęcia łączącego ten i twój świat.”
   
  +
-“Więc jak się tu znalazłem?”
”Ponieważ nie ma zaklęcia łączącego ten i twój świat.”
 
   
  +
-“Nie wiem!”
“Wiec jak się tu znalazłem?”
 
   
  +
Spojrzeli na ciebie piorunującymi spojrzeniami.
“Nie wiem!”
 
   
  +
-“Słuchaj. Jestem całkiem uczciwa kiedy mówię że nie ma takiego czaru. Nikt nawet nie słyszał o innym świecie.”
Spojrzeli na ciebie z piorunującym spojrzeniem.
 
   
  +
-“Ktoś słyszał, Ja!”
“Słuchaj. jestem całkiem uczciwa kiedy mówię ze nie ma takiego czaru. Nikt nie słyszał o innym świecie.”
 
   
  +
-“'Wzywanie towarzysza' jest używane do przyzywania żywych istot z Helkeginii. Normalnie tylko zwierzęta lub magiczne bestie są przywoływane. Pierwszy raz spotkałam się z przywołaniem człowieka.”
“Ktoś słyszał , Ja!”
 
   
  +
-“Nie mów tego tak jakby to się Ciebie nie tyczyło, w takim razie, wypowiedz zaklęcie na mnie jeszcze raz.”
“'Wzywanie towarzysza' jest używane to przyzywania żywych istot z Helkeginii.Normalnie tylko zwierzęta lub magiczne bestie są przywoływane. To pierwszy przypadek ze człowiek jest towarzyszem.”
 
   
  +
-“Dlaczego?”
“Nie mów tak jakby się to nie dotyczyło, w takim razie,wypowiedz zaklęcie na mnie jeszcze raz.”
 
   
  +
-“Może mnie to wtedy przywróci do mojego świata.”
“Dlaczego?”
 
   
  +
Wyglądając na zakłopotaną, zaczęła kręcić głową na boki.
“żeby mnie odesłać to mojego świata.”
 
   
  +
-“...To się nie uda, zaklęcie 'Wzywanie Towarzysza' działa tylko w jedną stronę. Nie ma zaklęcia odsyłającego towarzysza do miejsca z którego przybył.”
Wyglądając na zakłopotaną ,zaczęła kręcić głową na boki.
 
   
  +
-“Nieważne, spróbuj.”
“...To się nie uda, zaklęcie 'Wzywanie Towarzysza' działa tylko w jedną stronę. Nie ma zaklęcia odsyłającego towarzysza to miejsca z którego przybył.”
 
   
  +
-“To niemożliwe. Nie mogę go teraz rzucić.”
“Nieważne,spróbuj.”
 
   
  +
-“Co? Czemu?”
“To niemożliwe. Nie mogę go teraz rzucisz.
 
   
  +
-“...Ponowne Wezwanie Towarzysza jest...”
“Co? Czemu?”
 
   
  +
-“Tak?”
“...Ponowne Wezwanie Towarzysza jest...”
 
   
  +
-“...Kompletnie nieużyteczne dopóki pierwszy towarzysz nie umrze.”
“Tak?”
 
   
  +
-“Że co?”
“...Kompletnie nieużyteczne dopóki pierwszy towarzysz nie umrze.”
 
 
“Co powiedziałaś?”
 
   
 
Przez ciało Saito przeleciał chłód.
 
Przez ciało Saito przeleciał chłód.
   
“Czy chcesz umrzesz?”
+
-“Czy chcesz umrzeć?”
   
  +
-“Eee... Poddaje się” Opuścił głowę. Jego wzrok skierował się na runy wypisane na jego lewej ręce.
“E ee....Poddaje się”
 
   
  +
-“Ach, to.. nie wiesz co to jest?”
Opuścił głowę. Jego wzrok skierował się na runy wypisane na jego lewej ręce.
 
   
  +
-“Taaa”
“Ach, to?”
 
   
  +
-“Ta pieczęć informuje, że jesteś moim chowańcem.”
“Tak”
 
   
  +
Louis powstała i skrzyżowała ręce. Jeśli się dobrze teraz przyjrzeć to jest całkiem ładna. Smukłe i proporcjonalne nogi, chude kostki. Nie za wysoka, coś w okolicach 155cm. Jej oczy wyglądały jak u ciekawskiego kotka, a jej brwi nadawały im charakteru.
“Ta pieczęć informuje ze jesteś moim chowańcem.”
 
   
  +
Jeśli spotkałby ja na jakimś serwisie lub stronie randkowej, skakałby z radości. Lecz to nie Ziemia. Nieważne jak bardzo chciał wracać, nie mógł. Saito z szokiem pomyślał i opadło to wszystko na jego barki.
Louis powstała i skrzyżowała ręce. Jeśli się dobrze teraz przyjrzeć to jest całkiem ładna. Wysmukłe i proporcjonalne nogi,chude kostki. Nie za wysoka około 155cm.Jej oczy wyglądały jak u ciekawskiego kotka,a jej brwi nadawały im charakteru.
 
Jeśli spotkał by ja na jakimś serwisie lub stronie randkowej,skakał by z radości. Lecz to nie ziemia.
 
Nieważne jak bardzo chciał wracać,nie mógł. Saito z szokiem pomyślał i opadło to wszystko na jego barki.
 
   
“...Tak,w porządku. W międzyczasie przypuszczam ze będę twoim chowańcem”
+
-“...Tak, w porządku. W międzyczasie przypuszczam, że będę twoim chowańcem”
   
  +
-“Co powiedziałeś?”
“Podejdź znowu?
 
   
“Jaki masz z tym problem?”
+
-“Co, masz z tym jakiś problem?”
   
“Widzę ze nadal nie zwracać się formalnym językiem,To oznacza ze jeśli 'jest coś z czym chciałbyś się zwrócić do mistrza ?'”poprawiła Louise,z podniesionym palcem jak wykładowca. Gest był miły,lecz ton całkiem srogi.
+
-“Widzę, że nadal nie zwracasz się formalnym językiem,To powinna byc tak: 'Czy jest coś, co chciałbyś wiedzieć mistrzu?'” poprawiła Louise, z podniesionym palcem jak wykładowca. Gest był śliczny, lecz ton całkiem srogi.
   
  +
-“Lecz yyy...,co dokładnie robi chowaniec?” spytał Saito. Oczywiście, widział kruki i sowy jako bliscy przyjaciele w anime z czarodziejami. Lecz głownie przysiadły na ramieniu swojego mistrza i nie robiły nic specjalnie szczególnego.
“Lecz yyy...,co dokładnie robi chowaniec?”
 
   
  +
-“Po pierwsze, chowaniec jest zdolny użyczyć swojemu mistrzowi wzrok i słuch.”
spytał Saito. Oczywiście,widział kruki i sowy jako bliscy przyjaciele w anime z czarodziejami. Lecz głownie przysiadły na ramieniu swojego mistrza i nie robiły nic specjalnie szczególnego.
 
   
  +
-“Jak?”
“Po pierwsze,chowaniec jest zdolny użyczyć swojemu mistrzowi wzrok i słuch.”
 
   
  +
-“To oznacza, że to co widzi chowaniec mistrz również widzi.”
“Jak?”
 
   
  +
-“Aha.”
“To oznacza,ze to co widzi chowaniec mistrz również widzi.”
 
   
  +
-“Lecz to nie działa z tobą. Nic nie mogę zobaczyć.”
“Aha.”
 
   
  +
-“Tak to nie ta materia, ” powiedział beztrosko Saito.
“Lecz to nie działa z tobą. nic nie mogę zobaczyć.”
 
   
  +
-“A także, chowaniec może dostarczać rożne rzeczy które pragnie jego mistrz, na przykład reagent"
“Tak to nie ta materia ,” powiedział beztrosko Saito.
 
   
  +
-“Reagent?”
“A także,chowaniec może dostarczać rożne rzeczy które pragnie jego mistrz,na przykład odczynniki
 
   
  +
-“Jak Katalizator może byś użyty w trakcie wypowiadania zaklęcia. Coś jak siarka lub mech.
“odczynniki?”
 
   
  +
-“Aha...”
“Jak Katalizator może byś użyty w trakcie wypowiadania zaklęcia. Coś jak siarka lub mech.
 
   
  +
-“Lecz ty zapewne nie umiesz takich rzeczy,czy nie? Zapewne nawet nie wiesz jakiego typu są reagenty.”
“Aha...”
 
   
  +
-“Nie mam pojęcia.”
“Lecz ty zapewne nie umiesz takich rzeczy,czy nie?Wobec tego zapewne nawet nie wiesz nic o odczynnikach.”
 
   
  +
Louise zmarszczyła gniewnie czoło, lecz kontynuowała. ”...I najważniejsze... Chowaniec istnieje po to by chronić swojego mistrza! Chronienie przed wszystkimi niebezpieczeństwami to najwyższy priorytet! To może być dla ciebie trochę problematyczne...”
“Nie.”
 
   
  +
-“Ponieważ jestem człowiekiem....”
Louise zmarszczyła gniewnie czoło, lecz kontynuowała.
 
   
  +
-“...Silna magiczna bestia prawie zawsze mogła by pokonać swoich wrogów, ale nie sądzę abyś mógł wygrać nawet z krukiem.”
”...I najważniejsze... Chowaniec istnieje po to by chronić swojego mistrza!Chronienie przed wszystkimi wrogami to najwyższy priorytet!to może byś dla ciebie trochę problematyczne...”
 
   
  +
-“Zamknij się.”
“ponieważ jestem człowiekiem....”
 
   
  +
-“Czyli mogę Cię użyć tylko do czynności których jestem całkiem pewna, że umiesz robisz: pranie, czyszczenie i inne tym podobne prace.”
“...Silna magiczna bestia prawie zawsze mogła by pobić swoich wrogów. ale nie wiem czy wytrzymasz atak kruka.”
 
   
  +
-“Nie znieważaj mnie. Jestem pewny, że znajdziesz sposób na odesłanie mnie do domu!”
“Zamknij się.”
 
   
  +
-“Tak, tak. Faktem jest, że również będę szczęśliwa. Ponieważ będę mogła wezwać nowego towarzysza.”
“Czyli mogę się użyć tylko to czynności których jestem całkiem pewna ze umiesz robisz: pranie,czyszczenie i inne tym podobne prace.”
 
   
  +
-“Czemu, ty...”
“Nie obrażaj mnie. Jestem pewny ze znajdziesz sposób na odesłanie mnie do domu!”
 
  +
'''<!-- Notka FOTO FOTO FOTO FOTO -->'''
 
  +
<center>[[Image:ZNT-Colour-Fold_up_01_v2.jpg|thumb|"Cco...Co...Co ty robisz?!!"
“Tak, tak. Faktem jest ze również będę szczęśliwa. Ponieważ będę mogła wezwać nowego towarzysza.”
 
  +
]]</center>
 
“Czemu,ty...”
 
   
“Racja,całe to gadanie mnie usypia.”powiedziała Louise mocno przy tym ziewajac.
+
-“Racja, całe to gadanie mnie usypia.” Powiedziała Louise mocno przy tym ziewając.
   
“Gdzie będę spał?”
+
-“Gdzie będę spał?”
   
 
Louise wskazała podłogę.
 
Louise wskazała podłogę.
   
“Nie jestem psem lub kotem jak wiesz.”
+
-“Nie jestem psem lub kotem jak wiesz.”
   
“Lecz tu nie ma innego miejsca. I tylko jedno łóżko.” rzuciła mu koc.
+
-“Lecz tu nie ma innego miejsca. I znajduje się tu tylko jedno łóżko.” rzuciła mu koc.
   
 
Podniosła rękę do górnego guzika bluzy.
 
Podniosła rękę do górnego guzika bluzy.
Line 703: Line 639:
 
Jeden za drugim zaczęła ja rozpinać
 
Jeden za drugim zaczęła ja rozpinać
   
Niebawem doszła do bielizny. Saito zarumieniony spytał.
+
Niebawem doszła do bielizny. Saito zarumieniony spytał. -”Cco...Co...Co ty robisz?!!"
   
  +
Louise odpowiedziała jak by to było normalne “Idę spać, więc się przebieram.”
”Co...Co....Co ty robisz ?!!
 
   
  +
-“Rób to tam gdzie nie będę Cię widział!”
Louise odpowiedziała jak by to było normalne “Idę spaś,więc się przebieram.”
 
   
  +
-“Dlaczego?”
“Rób to tam gdzie nie będę się widział!”
 
   
  +
-“Ponieważ! Ta sytuacja jest krepująca! Poważnie!”
“Dlaczego?”
 
   
  +
-“Ja się nie krepuje.”
“Ponieważ! Ta sytuacja jest krepująca! Poważnie!”
 
   
  +
-“Ponieważ jesteś magiem? Uważasz za normalne robić to przy mężczyźnie?”
“Ja się nie krepuje.”
 
   
  +
-“Mężczyzna? Gdzie? Nie muszę się przejmować będąc obserwowana przez mojego chowańca.”
“Ponieważ jesteś magiem? Jesteś normalna robić to przy mężczyźnie?”
 
   
  +
''Co do diabła, tak się traktuje psa albo kota.'' Saito narzucił koc na głowę i odwrócił się.
“Mężczyzna? Gdzie? Nie potrzepuję się martwić ponieważ jestem pilnowana przez mojego towarzysza.”
 
   
  +
''Po Pierwsze cofam wszystko co powiedziałem i pomyślałem wcześniej o jej urodzie. Naprawdę mnie denerwuje. Taka dziewczyna jak ona, mag? Tak pewnie.''
''Dokładnie,będziesz traktowany jak pies lub kot.''
 
   
  +
-“O, a to wypierz na jutro.” Kilka rzuconych rzeczy wylądowało delikatnie obok niego. Podniósł je zastanawiając się co to jest.
Saito narzucił koc na głowę i odwrócił się.
 
   
  +
Koronkową haleczkę i dobrze dobrane majtki, też białe. "Co za piękne i delikatne rzeczy". Saito pomyślał, chwycił je delikatnie i się zaczerwienił był zarazem oburzony jak i uradowany.
''Po Pierwsze cofam wszystko co powiedziałem i pomyślałem wcześniej o jej urodzie.''
 
   
  +
-"Dlaczego ja mam... twoją bieliznę?! Szczerze to nie wiem czy Ci pochlebiać czy się obrazić"
''Naprawdę mnie denerwuje Taka dziewczyna jak ona, magiem? Tak pewnie.''
 
   
  +
Zagotowało się w nim. Nie miał najmniejszego zamiaru tego robić. Louise założyła długą nocną koszule przez głowę. Przez mgliste światło rzucone przez lampę, mógł zobaczysz kontur jej sylwetki. Natomiast nie mógł zobaczysz żadnych szczegółów, nie wyglądało żeby była zażenowana. To było denerwujące. Czuł, że jego męskość jest upokorzona.
“O,a to wybierz na jutro”
 
   
  +
-"Jak myślisz kto cię utrzymuje? Jak myślisz kto ci daje jeść? I jak myślisz czyj to pokój?"
Kilka rzuconych rzeczy wylądowało delikatnie obok niego.
 
   
  +
-"Yyy...."
Podniósł je zastanawiając się co to jest. koronkowy biustonosz i dobrze dobrane majtki, tez białe.
 
   
  +
-"Jesteś moim chowańcem, prawda? Pranie, sprzątanie i podobne prace – to twoje normalne zajęcia."
Co za piękne i delikatne rzeczy. Saito pomyślał i się zaczerwienił chwycił delikatnie i był na zmianę oburzony i uradowany.
 
 
Zagotowało się w nim. Nie miał najmniejszego zamiaru tego robić.
 
 
Louise założyła długa nocną koszule przez głowę. Przez mgliste światło rzucone przez lampę,
 
 
mógł zobaczysz kontur jej sylwetki. Natomiast nie mógł zobaczysz żadnych szczegółów,nie
 
 
wyglądało żeby była zażenowana. To było denerwujące. Czuł że jego męskość jest zdradzona.
 
 
"Jak myślisz kto się utrzymuje?Jak myślisz kto ci daje jeść?I jak myślisz czyj to pokój?"
 
 
"Yyy...."
 
 
"Jesteś moim chowańcem,prawda? Pranie,sprzątanie i podobne prace – to twoje normalne prace."
 
   
 
Saito nakrył się kocem ponownie.
 
Saito nakrył się kocem ponownie.
   
''Ta dziewczyna jest beznadziejna,może nie widzi we mnie normalnego mężczyzny.
+
''Ta dziewczyna jest beznadziejna, kompletnie nie widzi we mnie normalnego mężczyzny.
   
 
''Chce do domu. Tęsknię za swoim pokojem. Tęsknię za rodzicami.''
 
''Chce do domu. Tęsknię za swoim pokojem. Tęsknię za rodzicami.''
Line 759: Line 681:
 
Uczucie nostalgii i przygnębienia było przytłaczające.
 
Uczucie nostalgii i przygnębienia było przytłaczające.
   
''Czy będę zdolny wrócić?''
+
''...Kiedy będę zdolny wrócić?''
   
''Czy jest jakaś droga do domu ?''
+
''Czy w ogóle jest jakaś droga do domu ?''
   
''Ciekawe czy rodzina teraz się o mnie martwi.''
+
''Zastanawiam się czy rodzina teraz się o mnie martwi.''
   
 
''Mimo wszystko muszę znaleźć drogę do domu...''
 
''Mimo wszystko muszę znaleźć drogę do domu...''
   
''Co powinienem zrobić? Czy powinienem stad uciec? Ale co potem?''
+
''Co powinienem zrobić? Czy powinienem stąd uciec? Ale co potem?''
''Może spróbuję kogoś zapytać. Lecz od Louise wiem ze nikt nie wie ze istnieje inny świat nie ma
 
mowy żeby ktoś mi uwierzył.''
 
   
  +
''Może spróbuję kogoś zapytać. Lecz od Louise wiem, że nikt nie wie, że istnieje inny świat nie ma mowy żeby ktoś mi uwierzył.''
''Nie powinienem o tym myśleć tak krytycznie. w każdym razie szarpanie się z tym nigdzie mnie nie zaprowadzi.''
 
   
''Nie mam żadnych tropów a nawet jak stad ucieknie to i tak nie mam gwarancji ze znajdę drogę do domu.''
+
''Nie powinienem o tym myśleć tak krytycznie. W każdym razie szamotanie się z tym nigdzie mnie nie zaprowadzi. Nie mam żadnych tropów, a nawet jak stad ucieknę to i tak nie mam gwarancji że znajdę drogę do domu.''
   
''Nie mam relacji z tym światem nikogo na kim mógł bym polegać oprósz tej zarozumialej dziewczyny o imieniu Louise.''
+
''Nie mam relacji z tym światem, nikogo na kim mógłbym polegać, oprócz tej zarozumiałej dziewczyny o imieniu Louise.''
   
''Nie mam wyboru .Od teraz będę chowańcem. W końcu powiedziała ze będzie mnie karmić
+
''Nie mam wyboru. Od teraz będę jej chowańcem. W końcu powiedziała że będzie mnie karmić, muszę być twardy, może nie jestem dla niej tylko chowańcem.''
  +
muszę byś twardy,może nie jestem dla niej tylko chowańcem.''
 
  +
''Pewne jest to, że jest trochę arogancka, lecz jest całkiem ładna. Sądzę, że mogę wyobrazić sobie, że zrobię z niej swoją dziewczynę. Kogoś kogo poznałem na stronie randkowej. Potraktować to jak, jakbym przepłynął przez morze, żeby się z nią spotkać. Albo, jakbym był jak zagraniczny uczeń. Aktualnie tak jest lepiej. Dobra, tak mogę myśleć. Tak.... po prostu wspaniale..''
  +
  +
''Ok'' pomyślał Saito. ''Nie jest tak strasznie jak na bezludnej wyspie. Rozpaczanie nic nie da.''
   
''Pewnie jest trochę arogancka ,lecz jest całkiem ładna. Sądzę ze mogę wyobrazić sobie ze zrobię z niej swoją dziewczynę. Może ktoś mnie spotkał na stronie randkowej? Mógł bym morze pokonać żeby się z nią spotkać. Przyjdę jako zagraniczny student. Aktualnie tak lepiej. To o czym myślę. Tak po prostu wspaniale
 
''Ok'' pomyślał Saito.
 
''Nie jest tak strasznie jak na opuszczonej wyspie.''
 
''Rozpaczaniem nic nie zrobię.''
 
 
''Będę żył jako chowaniec i dzięki temu będę szukał drogi do domu.''
 
''Będę żył jako chowaniec i dzięki temu będę szukał drogi do domu.''
   
Jego plan został ułożony,czuje się widocznie śpiący,
+
Teraz kiedy jego plan został ułożony, poczuł się śpiący.
   
nie ważne od sytuacji jego zdolność adaptacji zawsze go ratowała,
+
Nie zależnie od sytuacji jego zdolność adaptacji zawsze go ratowała, gdy inni by panikowali i się załamywali. Saito zawdzięcza to jego elastycznej osobowości.
   
  +
Louise pstryknęła palcami i lampa zgasła.
gdy inni by panikowali i się załamywali.
 
   
  +
''Lampa też jest magiczna?! Przypuszczam, że naprawdę nie jest tu potrzebna elektryczność.'' rozważył Saito
Zawdzięcza to dzięki jego elastycznej osobowości
 
   
  +
Pokój zaczął pogrążać się w ciemności.
Louise machnęła palcami i lampa zgasła.
 
   
  +
Za oknem dwa księżyce świeciły tajemniczo.
''Lampa tez jest magiczna?! Przypuszczam ze naprawdę nie jest tu potrzebna elektryczność,'' rozważył Saito
 
   
  +
Pani Hiraga, pani syn Saito przybył do świata gdzie są czarodzieje. Nie będzie zdolny uczęszczać do szkoły przez jakiś okres, nie będzie zdolny studiować, proszę mu wybaczyć.''
Ciemność zaczęła opadać na pokój.
 
   
Za oknem dwa księżyce świeciły tajemniczo.
 
   
  +
I tak zaczęło się życie Saita jako chowańca...
Pani Hiraga,twój syn Saito przybył do świata gdzie są czarodzieje. Nie będzie uczęszczał do szkoły
 
   
  +
== Przekład ==
przez jakiś okres nie będzie zdolny studiować,proszę wybacz mu.
 
   
  +
Tłumaczyli: [[user:Osman-sama|Osman-sama]], [[user:Tur!|Tur!]]
   
  +
Korekta : [[user:Tur!|Tur!]]
I tak zaczęło się życie Saito jako chowańca.
 
   
   
  +
== Nawigacja ==
   
 
<noinclude>
 
<noinclude>
 
{| border="1" cellpadding="5" cellspacing="0" style="margin: 1em 1em 1em 0; background: #f9f9f9; border: 1px #aaaaaa solid; padding: 0.2em; border-collapse: collapse;"
 
{| border="1" cellpadding="5" cellspacing="0" style="margin: 1em 1em 1em 0; background: #f9f9f9; border: 1px #aaaaaa solid; padding: 0.2em; border-collapse: collapse;"
 
|-
 
|-
  +
| [[Zero_no_Tsukaima_wersja_polska_Tom_1_Insert_%26_Back_Cover|Wróć: Wstawki i okładki]]
| [[Zero_no_Tsukaima_wersja_polska|Wróć do strony głównej]]
 
  +
| [[Zero_no_Tsukaima_wersja_polska|Powrót do strony głównej]]
| [[Zero_no_Tsukaima_wersja_polska_Tom_1_Rozdzia%C5%82_2|Rozdział 2]]
 
  +
| [[Zero_no_Tsukaima_wersja_polska_Tom_1_Rozdział_2|Skocz do Rozdziału 2 z Tomu 1 - Louise Zero]]
 
|-
 
|-
 
|}
 
|}

Latest revision as of 19:34, 22 August 2012

Rozdział 1 : Jestem Chowańcem


[W nawiasach kwadratowych znajdują się notatki od tłumaczy]

Przy wszelkich poprawkach wprowadzonych w tłumaczeniu, proszę umieścić sprostowania w zakładce: dyskusja



-"Kim jesteś?" - zapytała dziewczyna, stojąc na tle błękitnego nieba i uważnie badając twarz Saito. Wydawało się, że byli do siebie zbliżeni wiekiem. Ubrana w czarną pelerynę, białą bluzę i szarą spódnicę spoglądała na niego wstrząśnięta.

Jej twarz jest...cudna. Roziskrzone, czerwonobrązowe oczy tańczyły na jej białej nieskazitelnej twarzy. Miała jasne, truskawkowe włosy wygląda przyjaźnie, jak cudzoziemiec. Tak, musi być cudzoziemką. Słodka lalunia. Może pół-japonka?

Ale... Co to za rodzaj szkolnego mundurku? Nie poznaje go.

W tym czasie leżał na ziemi twarzą do góry, nie wiedząc jak się tu znalazł. Podniósł głowę i zaczął się rozglądać. Dużo ludzi w czarnych płaszczach spoglądało na niego z ciekawością. Tam w dali, na równym zielonym, trawniku. Stał ogromny zamek, Z kamiennymi murami, zupełnie jak na tych widokówkach z europy.

Prawie jak we śnie.

Boli mnie głowa , potrząsając głową odpowiedział Kim jestem...? ”Jestem Hiraga Saito.”

-”Skąd jesteś Towarzyszu?”'

Towarzyszu? Co ona ma na myśli? Wszyscy wokoło mieli jakieś kijki w ręce i ubrani byli w taki sam strój jak ta dziewczyna. Ciekawe czy nie jestem w jakiejś amerykańskiej szkole czy coś?

-"Louise, Co ty chcesz zrobić przyzywając zwykłego człowieka na swojego towarzysza ktoś zapytał i wszyscy oprócz tej dziewczyny która spoglądała na jego twarz zaczęli się śmiać.

-"Ja....Ja popełniłam mały błąd!"

Dziewczyna naprzeciwko Saito z delikatnym głosem przypominająca dzwon powiedziała

-"O jakim błędzie mówisz? To u ciebie normalne."

-"Ależ oczywiście, przecież to Louise Zero! ktoś inny powiedział i tłum wybuchnął śmiechem.

Wyglądało na to, że dziewczyna patrząca na Saito to Louise.

Wygląda że nie jest to żadna amerykańska szkoła. Nie widziałem takiego miejsca nigdzie.

Czy to może być plan filmowy? Czy coś kręcą? Czy taka sceneria istnieje w Japonii? Może to nowy park rozrywki? Lecz czemu tu spałem?

-"Profesorze Colbert!" dziewczyna zwana Louise krzyknęła i tłum się rozdzielił i wyszedł z niego starszy mężczyzna. Saito pomyślał że to zabawne, ponieważ ten mężczyzna wyglądał śmiesznie. Trzymał drewnianą laskę i ubrany był w czarną szatę.

Co to za ubiór? Ubrał się jak czarodziej, czy on jest normalny? Już wiem, to musi być cosplay [znajdujące korzenie w japońskiej kulturze przebieranie się za postacie z mangi, anime i gier wideo]. Ale nie wygląda aby panowała tu przyjemna atmosfera. Nagle Saito przeszył ból. Czy trafiłem do jakiejś sekty? To możliwe. Uśpili mnie jakoś gdy byłem w mieście. To zwierciadło było pułapką. Jeśli to nie to, to nie mam innego wyjaśnienia. Cicho myślał dopóki nie zrozumiał co się mogło mu przydarzyć.

Dziewczyna o imieniu Louise była w panice, mówiła ciągle coś w rodzaju "Proszę mi pozwolić jeszcze raz" oraz "Błagam pana" Ciągle przy tym wymachując rękoma. Żal mi jej że utknęła w tej dziwnej sekcie ponieważ jest tak piękna.

-”Co się stało panno Vallière?”

-”Proszę mi pozwolić przywołać towarzysza jeszcze raz!”

Przywołać? Co to? wspominali o tym wcześniej.

Pan Colbert, człowiek w czarnej szacie, kiwając głową powiedział: "Nie mogę na to pozwolić panno Vallière."

-"Dlaczego nie?"

-"Takie są reguły. Kiedy przechodzisz na drugi rok musisz wezwać towarzysza. To właśnie zrobiłaś"

Towarzysz co to?

-"Twoje zdolności decydują o towarzyszu którego wezwiesz. Dzięki temu możesz doskonalić swoje zdolności, nie możesz zmieniać towarzysza którego wezwałaś, ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza to święty rytuał. Czy Ci się to podoba, czy nie, nie masz wyboru i musisz go zaakceptować"

-"Ale... Ja nigdy nie słyszałam aby mieć zwykłego człowieka za towarzysza! Wszyscy zaczęli się śmiać. Rzuciła gniewne spojrzenie w ich stronę, ale śmiech wcale nie ustawał.

Wiosenne Wzywanie Towarzysza? Co to u licha?

Nie rozumiem. O czym oni mówią? Jak się tu znalazłem...Czy to jedna z tych nowych Grup Religijnych. Najlepiej będzie zaraz stąd uciec. Naprawdę gdzie ja jestem? Co to za obcy kraj? Porwanie! Zostałem porwany! Naprawdę jestem w opałach, pomyślał Saito.

-”To jest tradycja panno Vallière. Nie mogę pozwolić na żadne wyjątki, on ...” Starszy mężczyzna wskazał na Saito. ”...może i jest człowiekiem, ale jeśli został przywołany przez Ciebie musi byś twoim towarzyszem. Nigdy w historii człowiek nie był towarzyszem, ale ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza ma pierwszeństwo nad wszystkimi regułami. Zatem musi nim zostać.”

-”Chyba żartujesz...” Louise powiedziała rozczarowana.

-"A więc kontynuuj ceremonię."

-”Co? Z nim?”

-”Tak z nim. Szybko, następna klasa przyjdzie za parę minut. Jak długo masz zamiar myśleć nad tym? Pomyłka pomyłką, ale w końcu przyzwałaś go. Szybko zawrzyj z nim kontrakt.” Wszyscy zaczęli szeptać.

Louise zbliżała się do Saito zakłopotana. Co się dzieje? Co ona chce mi zrobić?

-”Hej.” Louise zwróciła się do Saito.

-”Tak?”

-”Bądź wdzięczny. Normalnie, żaden szlachcic nie byłby w stanie być wystarczająco dostojny na to w całym swoim życiu.”

-”Szlachcic? Jakie głupie. Jaki szlachcic? Czy nie jesteście po prostu wariatami jednej z tych nowych religii?”

Louise zamknęła oczy z rezygnacją. Machała wokoło swoim drewnianym patykiem. '

Uczucie jej miękkich ust całkiem go ogłupiło.

”Jestem Louise Françoise le Blanc de la Vallière. Pięciokącie pięciu żywiołów, błogosław tą pokorną istotę i uczyń go moim towarzyszem.” Zaczęła wypowiadać te słowa wiele razy, jakby to było zaklęcie.

Dotknęła jego czoła pałką. Jej usta zaczęły się zbliżać.

-”Ccco... Ccco ty robisz?!”

-”Po prostu się nie ruszaj” Louise powiedziała ze złością. Jej twarz się zbliżała.

-”Hej, czekaj. Ponieważ, ja... ja nie jestem gotowy na to...”

Jego twarz pokryła się szokiem i lekką paniką.

-”O jejku! Mówiłam, nie ruszaj się!” Louise złapała szorstko jego twarz lewą ręką.

-”Co?”

-”Mmm...”

Usta Louise dotknęły ust Saito.

Co?! Co to ma znaczyć! Czym jest ten kontrakt?! Uczucie jej miękkich ust całkiem go ogłupiło. Mój pierwszy pocałunek! Ale został skradziony w tym przedziwnym miejscu przez tą przedziwną dziewczynę której intencji nie rozumiem! Saito zamarł sparaliżowany, sparaliżowany tym, co się przed chwilą wydarzyło.

Louise odsunęła swoje usta. ”Skończone.”

Jej twarz była czerwona. Czy jest zakłopotana przez swoją śmiałość? Co za idiotka, pomyślał Saito

-"To ja powinienem być zakłopotany, a nie ty! Pocałowałaś mnie tak nagle!

Lecz Louise kompletnie go ignorowała.

Pocałowałaś mnie i tak się teraz zachowujesz? Jak grubiańsko. Poważnie, kim oni są?! Chcę do domu w tej chwili. Po prostu do domu... posiedzieć w internecie., pomyślał Saito. Zanim się tutaj pojawił, to zarejestrował się na serwis randkowy i miał sprawdzić pocztę.

-”Zawiodłaś wzywanie towarzysza wiele razy, ale za pierwszym razem zawarłaś kontrakt." ucieszony powiedział Pan Colbert.

-”Udało jej się zawrzesz kontrakt ponieważ to tylko człowiek.”

-”Jeśli przyzwałaby potężną magiczną bestię, nie byłaby w stanie zawrzeć kontraktu.” Paru uczniów śmiało się wypowiadając te komentarze.

Louise rzuciła gniewne spojrzenie na nich, ”Nie nabijajcie się ze mnie! Nawet ja potrafię coś zrobić dobrze raz na jakiś czas!”

-”Naprawdę raz na jakiś czas, Louise Zero” śmiała się dziewczyna o okazałych falistych włosach i piegach na twarzy.

-”Profesorze Colbert! Montmorency Powódź, właśnie mnie znieważyła!”

-”Jak mnie nazwałaś, 'Powódź?' Jestem Montmorency Pachnidło!”

-”Słyszałam, że używasz łóżka jako nocnika, nie ty? Powódź pasuje ci lepiej!”

-"Jak śmiesz, Louise Zero! Co mogę powiedzieć? Jesteś zerem!”

-”Uważajcie! Szlachta powinna odnosić się do siebie z szacunkiem.” wtrącił się cosplayer w średnim wieku grający czarodzieja powstrzymując je.

Co oni mówią dookoła? Kontrakt? Kontrakt Towarzysza?

W tej chwili jego ciało zrobiło się gorące.

-”Aaa!” Saito wstał ”Jest gorąco.”

-”Niedługo to się skończy, po prostu czekaj. Runy towarzysza zostaną wypisane.” powiedziała Louise zirytowana.

-”Nie wypisujcie ich! Co wy robicie z moim ciałem?!”

Nic nie mogę zrobić, lecz nie mogę leżeć cicho zwijając się. To jest niewiarygodnie gorące!

-”Swoją drogą.”

-”Czego?”

-”Myślisz że wybaczalne jest człowiekowi używanie takiego języka wobec szlachty?”

Uczucie gorąca trwało przez chwilę. Jego ciało szybko wróciło do normalnego stanu.

-”To było szybkie...”

Starszy aktor grający czarodzieja zwany jako Colbert, podszedł do klęczącego Saito i sprawdził tył jego lewej dłoni, były na niej obce znaki.

Czy to litery? Wyglądały jak wijące się węże jakieś dziwne znaki. Saito popatrzył na nie i pomyślał, jeśli to nie jakaś sztuczka, to co?

-”Hmmm...?”

W tym momencie Saito pogubił się.

-”To są niezwykłe Runy.” powiedział czarodziej w średnim wieku.

-”Kim wy jesteście?!” Saito wył, lecz nikt nie reagował.

-”A więc wróćmy wszyscy do klasy.”

Starszy cosplayer w stroju Czarodzieja odwrócił się na pięcie, następnie uniósł się w powietrzu. Saito opadła szczęka z szoku.

Czczy...Czy on poleciał? Czy on unosi się w powietrzu? To niemożliwe! Reszta ludzi, którzy przypominali uczniów też unieśli się w powietrzu.

To niemożliwe! Więcej ich? Jedną osobę można podnieść jakąś sztuczką, ale wszystkich? Saito zaczął się rozglądać za jakimiś linami i dźwigiem lecz tu był tylko wielki trawnik. Nic nie wskazywało na jakieś triki lub sztuczki.

Wszyscy unosząc się, zaczęli zmierzać w stronę oddalonego zamku.

-”Louise, lepiej idź z tyłu!”

-”Nie powinna próbować latać. Nie umie nawet pokierować lewitacją.”

-"Ten Człowiek jest idealny na twojego towarzysza!" Studenci mówili to odlatując. Został tylko Saito i dziewczyna o imieniu Louise.

Jak tylko reszta się oddaliła, dziewczyna nabrała głębokiego oddechu i wykrzyczała do Saito, ”Kim jesteś?!”

Zezłościło go to. To moja kwestia! Pomyślał.

-”Kim jesteś? Co to za miejsce?! Kim byli ci ludzie?! Czemu potrafią latać?! Co zrobiłaś z moim ciałem?!”

-”Nie wiem z jakiej dziczy przybyłeś ale wyjaśnię ci.”

-”Dziczy? To jest jakaś dzicz? To w niczym nie przypomina Tokio!”

-”Tokio? Co to jest? Co to za kraj?”

-”Japonia”

-”Co? Nigdy nie słyszałam o nim.”

-”Oh, przestań! Lecz czemu latali?! Ty też to widziałaś! Latali! Wszyscy!” Louise zdała się nie przejmować wszystkimi pytaniami i jedynie się spytała. ”Co jest złego w lataniu?

-"Oczywiście że latali. Co byśmy zrobili gdyby magowie nie mogli latać?"

Saito złapał ja za barki i krzyczał. "Magowie? Co to za miejsce?!"

-”To Tristain! A to Tristaińska renomowana Akademia Magii!”

-”Akademia Magii?”

-”Jestem uczennicą drugiego roku, Louise de la Vallière. Jestem twoją Panią od teraz. Zapamiętaj to!”

Wszystko to mocno przygnębiło Saito. Naprawdę miał złe przeczucia w tej sytuacji. ”Uh... Yyy... Panno Louise...”

-”Co?”

-”Czy naprawdę mnie tu przywołałaś.”

-”Cały czas Ci to mówię i znowu, i znowu, aż zachrypnę. Daj sobie spokój tak jak ja. Czemu mój towarzysz nie jest tak fajny jak... Chciałabym coś fajnego, jak smok, albo gryf, albo Mantykorę. Ostatnie co bym chciała to orzeł lub sowa.”

-"Smok lub Gryf? CO masz na myśli?”

-”Tylko mówiłam ze chciałabym coś z tego na mojego towarzysza.”

-”To one istnieją?”

-”Tak. Czemu?”

-”Żartujesz sobie ze mnie?” Saito powiedział śmiejąc się, lecz jej najwyraźniej nie było do śmiechu.

-”Zapewne nie widziałeś żadnego przedtem.” powiedziała litościwie. Nie wyglądała żeby żartowała.

Magowie co latają i fantastyczne słowa w końcu dotarły do niego.

Ziąb przeleciał mu przez plecy i dostał zimnego potu [Zimnego potu - można to zinterpretować jako - włosy stanęły mu dęba]. ”Myślę że to możliwe... Albowiem latali, czy oni naprawdę są czarodziejkami i czarodziejami?”

-”Tak, jesteśmy. Jeśli tego nie rozumiesz, to chociaż puść moje barki! W ogóle to nie powinieneś był mówić do mnie!”

To sen... To tylko sen... Powoli, jego siła go opuszcza i czuje to w nogach.

-”Louise.” powiedział z bezsilnością w głosie.

-”Nie mów mi po imieniu!” [W Japonii zwracanie się po imieniu oznacza bliskie relacje. Nawet koledzy w szkole i przyjaciele odzywają się do siebie po nazwisku]

-”Uderz mnie.”

-”Co?”

-”Uderz mnie z całej siły w głowę.”

-”Dlaczego?”

-”Chce się obudzić z tego snu i to teraz. Chce wstać i się podłączyć do sieci. Dzisiaj na obiad są hamburgery. Moja mama mówiła tak rano.”

-”Podłączyć się do sieci?”

-”Nie, nic. I tak jesteś tylko częścią mojego snu, więc nie martw się o to. No obudź mnie w końcu.”

-”Nie wiem o czym bredzisz ale mam Cię uderzyć prawda?” Louise ścisnęła dłoń w pięść.

-”Tak, proszę.”

Jej pieści zaczęły drzeć. Po jej twarzy niemożna było nic rozpoznać ale widać było ze przez jej głowę przelatuje wiele myśli. ”Nie byłeś zainteresowany przywołaniem?”

-”A jakim sposobem miałem o nim wiedzieć?”

-”Jak wiesz, jestem trzecią córka rodziny Valérie, dumnego starodawnego szlacheckiego rodu i takiego kogoś wzięłam na towarzysza?”

-”Skąd mogłem o tym wiedzieć?”

-”...I kiedy zdecydowałam się na kontrakt został zapieczętowany pocałunkiem?”

-”Skąd miałem wiedzieć? Słuchaj, możesz z tym skończyć? Nie lubię koszmarów.”

-”Koszmarów? To moja kwestia!” Louise przywaliła pięścią mu w głowę z całej siły. ”To był mój pierwszy pocałunek!”

Możliwe że uderzenie było zbyt nagłe ...Mój też pomyślał Saito i stracił przytomność.

***

Hiraga Saito. Siedemnastolatek będący na drugim roku w szkole średniej.

Zdolności gimnastyczne: normalne. Oceny: średnie. Okres bez dziewczyny: siedemnaście lat. Ocena ogólna: bez pozytywów i negatywów.

Ocena nauczyciela: "Ah, Hiraga-kun. Nigdy się nie poddaje i jest bardzo ciekawy, oprócz tego, to jest trochę powolny"

Ocena rodziców: "Powinieneś studiować więcej. Jesteś nieco powolny."

Będąc powolnym, rzadko kiedy był zadręczany przez wypadki i akceptował prawie wszystko - dotyczy to zwłaszcza ludzi. Wcześniej, widząc latających ludzi, został poruszony, jednakże zwykły człowiek w tej sytuacji byłby w takim szoku, że upadłby na kolana, lecz on dużo by potrzebował do takiej sytuacji.

Naświetlając go od złej strony, po postu nie myślał za bardzo przed działaniem.

Miał bardzo zażartego ducha. W tym był bardzo podobny do charakteru Louise.

Swoją drogą, zwyczajnie trzynaście minut temu szedł chodnikiem w Tokio w Japonii; na Ziemi.

Był w drodze do domu z odebranym po naprawie notebookiem. Był bardzo szczęśliwy faktem, że mógł wejść na internet, gdzie ostatnio zarejestrował się na stronie randkowej i miał nadzieje znaleźć dziewczynę dla siebie.

Chociaż szukał czegoś co nadałoby smak jego monotonnemu życiu. Jednakże zamiast znaleźć to w internecie, znalazł to na środku alejki.

Szedł naprzeciwko stacji kolejowej w stronę domu, gdy przed nim nieoczekiwanie pojawił się błyszczący, przypominający lustro obiekt. Saito przystanął chcąc się lepiej temu przypatrzeć. Pamiętaj, że jego ciekawość jest dwa razy większa od normalnego człowieka.

Była to całkiem spora elipsa, wysoka na dwa metry i jeden metr szeroka, idealnie cienkie. Wtedy zauważył ze unosiło się to lekko nad ziemią.

Wzbudziło to jego ciekawość. Co to za fenomen, zastanawiał się, aż zaczął dokładnie badać świetlisty lustro-podobny obiekt.

Nie mam żadnego pomysłu, nigdy nie widziałem takiego fenomenu jak ten. Rozmyślając obszedł je naokoło, lecz to nie zaspokoiło jego ciekawości. Zastanawiał się czy byłby w stanie w to wejść.

Nie, może nie powinienem, powiedział do siebie, Lecz to tylko parę kroków, rozważał. Co za beznadziejna osobowość.

Najpierw, podniósł kamyczek i wrzucił go eksperymentalnie. Kamyczek zniknął w środku lustro-podobnego obiektu.

Oho, pomyślał. Kiedy sprawdził po drugiej stronie lustro-podobnego obiektu kamyczka nigdzie nie było. Następnie wyciągnął swój klucz od domu z kieszeni. Dźgnął koniuszkiem lustro-podobny obiekt.

Nic się nie stało.

Wyciągnął klucz, zbadał go uważnie, ale nic się nie zmieniło. Saito stwierdził, że nie stanowi to jakiegoś zagrożenia jeżeli w to wejdzie. Co go tylko jeszcze bardziej skusiło do zrobienia tego.

Na końcu, nawet gdy stwierdził, że wie, iż nie powinien, ruszył do przodu. To było bardzo podobne do otwierania mangi, dopiero co, po zadecydowaniu, że od teraz nie będziemy nic innego robić, tylko się uczyć.

Niezwłocznie pożałował tego, intensywny wstrząs zaatakował jego umysł. Nagle przypomniał sobie przeszłość, jak był dzieckiem, kiedy jego matka kupiła mu dziwną maszynę która przepuszczała przez ciało krótkie impulsy elektryczne(porażała prądem). Czuł się podobnie jak wtedy. Zemdlał.


Gdy otworzył oczy ...

Był w magicznym świecie.


***


-“Czy to prawda?” zapytała Louise, patrząc na Saito z niedowierzaniem. W ręce trzymała chleb z dzisiejszej kolacji.

Byli w pokoju Louise. Na oko miał on rozmiar 12 mat tatami [Tatami - Japońska mata do pokrywania podłogi, wykonana jest z trawy igusa obciągniętej materiałem. Standardowe rozmiary to 90x180x5 cm]. Jeżeli założylibyśmy, że okno znajduje się na południu, to drzwi byłyby na północy, łóżko na wschodzie, a szafa z garderobą stałaby za zachodzie. Wszystkie meble wyglądały na drogie antyki. Louise przyniosła Saito tu, gdzie odzyskiwał świadomość.

Saito stara się ignorować ból głowy który ciągle odczuwa po uderzeniu, odpowiedział jej, ”A co jeżeli nie?”

Saito nigdy nie czuł się tak bardzo poniżony przez swoja ciekawość jak dzisiaj

-Nigdy więcej nie wejdę w tak głupie rzeczy... To nie jest Japonia. To nawet nie jest Ziemia.

Nawet jeżeli było by państwo, gdzie czarodzieje lataliby po niebie, nawet tylko nieliczni, Jednak nie uczyli tego na geografii, ale nawet gdyby istnieli, co z tym ogromnym błyszczącym księżycem unoszącym się na niebie? Byłby z pewnością dwa razy większy od Ziemi. Jednak jego ogromna wielkość nie byłaby problemem. Byłoby całkowicie możliwe że w niektórych krajach były by noce jak ta. Jednakże tutaj są takie dwa. Czy księżyc się pomnożył bez wiedzy Saito?

Nie. Nie może być! Innymi słowy, to definitywnie nie Ziemia.

Jest już ciemno... Noc w końcu zapadła. Ciekawe czy moja rodzina się o mnie teraz martwi, zakończył smutno.

Z okna widział pas zieleni na którym wcześniej leżał. W dalszym planie w świetle księżyca widział nieprawdopodobnie wysokie góry. Po prawej znajdował się obszar gęstego lasu. Saito westchnął.

Tam jest miedzy innymi niesamowicie zielony las. Jest zupełnie inny jak ten, który widziałem w Japonii.

Akademia znajdowała się w średniowiecznym zamku... Serce mu szybciej zabiło, niesamowite ze tu trafił.

Sklepienia łukowe, rozrosła klatka schodowa, wszystko wykonane z kamienia... To była Tristiańska Akademia Magii, Louise wyjaśniła ze wszyscy studenci mieszkają w internacie na terenie szkoły.

Akademia Magii? Cudowne! Internat? Wspaniale! Zupełnie jak w filmie!, całkowicie inny świat... ale, to nie jest Ziemia...!

-“Nie mogę w to uwierzyć.”

-“Patrz, ja też nie mogę.”

-“Inny świat, co masz na myśli?”

-“Nie istnieje magia, i jest tylko jeden księżyc.”

-“Jest taki świat?”

-“No przecież mówię Ci, stamtąd pochodzę!” wykrzyczał Saito.

-“Nie krzycz na mnie, chudopachołku!!" [Chudopachołek - Człowiek pochodzący z niższych warstw społeczeństwa, dawno często tak się zwracano do ludzi ubogich].

-“Jak powiedziałaś do mnie, chudopachołku?!”

-“No nie jesteś magiem prawda? Więc należysz do plebsu.”

-“O czym ty mówisz? 'magowie', 'plebs'?'

-“Hej, czy ty naprawdę pochodzisz z tego świata?”

-“Przecież cały czas staram się Ci uświadomić, że nie!”

Louise ze zmartwioną miną podparła się łokciami na stole.

Na stole stała lampa z dekoracyjnym abażurem. Wypełniała pokój migotającym blaskiem. Zupełnie jak kiedy nie znano elektryczności.

Jejku, tak trudno zamontować instalacje elektryczną? Czuję się jak żyjący mieszkańcy w chałupach wieki temu.

-"Czekaj, 'montaż'... O,możliwe że... To jest..."

-“Już zrozumiałem.”

-“Co zrozumiałeś?” spytała Louise patrząc na niego.

-“To jeden z tych programów rozrywkowych 'Ukryta kamera'. To tylko sztuczka, wszyscy się śmieją ze mnie. Prawda?”

-“Co to 'Ukryta kamera'?”

-“Nabijają się z ludzi. A ty w samym środku akcji jesteś przebrana i podstawiona, więc gdzie są kamery?”

-“O czym ty mówisz?”

Saito podskoczył to Louise.

-“Kya--! Co ty robisz?!”

Grzebiąc jej we włosach, schodził coraz to niżej.

-“Gdzie jest mikrofon?! Tutaj?”

Przeszukując ją szorstko, zaczął rozpinać jej bluzkę. Jednakże błyskawiczny kopniak w genitalia zakończył to... Wylądował na podłodze zwijając się z bólu.

-"Gaaaaarrrhh..."

-“Jak śmiałeś... Mnie szlachciankę przeszukiwać...” Louise stała drżąc ze wściekłości.

W głębokim bólu pomyślał, To nie jest sen. Plus to nie ziemia, to całkowicie inny świat.

-“Proszę...”

-“Czego?!”

-“Odeślij mnie do domu...”

-“To niemożliwe.”

-“Ale czemu...?”

-“Ponieważ zostałeś związany kontraktem jako mój chowaniec. Nie ważne czy pochodzisz stąd czy z zupełnie innego świata o którym mówisz. Raz zawartego kontraktu nie można zerwać.”

-“Chyba żartujesz...”

-“Myślisz, że mi to pasuje? Czemu musiałam zostać z takim chowańcem jak ty?!”

-“Więc odeślij mnie.”

-“Naprawdę jesteś z innego świata?” spytała Louise wyraźnie jeszcze zakłopotana.

-“Tak.” Saito kiwnął.

-“Więc udowodnij mi to.”

Z grymasem bólu przez kopniak który przed chwila otrzymał, wstał i otworzył swoją torbę.

-“Co to?”

-“Notebook.” odpowiedział Saito.

Powierzchnia świeżo naprawionego komputera zalśniła w odbitym świetle.

-“Nigdy nie widziałam czegoś takiego. Co to za rodzaj magii?”

-“To nie magia, to nauka.”

Saito wcisnął przycisk zasilający i komputer z warkotem uruchomił się.

-“Łał! Co to jest?!”

Louise zawyła zaskoczona jak ekran zaczął migotać.

-“To wyświetlacz komputera.”

-“Ładny... Jakiego elementu magii użyto? Wiatru? Wody?”

-“Nauki.”

Louise przyglądała się bez wyrazu na twarzy. Najwyraźniej nie rozumiała tego. ”Czym jest ten element 'nauka'? Czy jest inny od czterech elementów magii?”

-"Argh, wystarczy! W każdym razie to nie magia!” Saito powiedział to wymachując rekami.

Louise usiadła na krawędzi łóżka i zaczęła machać nogami. Następnie wzruszywszy ramionami powiedziała obojętnie ze zrezygnowaniem w głosie ”Hmm... Nie rozumiem tego...?”

-“Czemu? Czy są rzeczy podobne do tej na tym świecie?”

Louise wydymając wargi powiedziała. ”Nie, ale...”

-“Więc uwierz mi! Nie ma tu niczego do zrozumienia!”

Trzymając kurczowo włosy, powiedziała z szokiem. ”Dobra! Wierzę ci!”

-“Naprawdę?”

Zaplatając ręce i przechylając głowę zirytowana warknęła.

-”Tylko dlatego, że byś sobie poszedł jeśli bym tego nie powiedziała.”

-“Więc, dopóki to rozumiesz, nieważne . Teraz odeślij mnie.”

-“Mówiłam, to niemożliwe.”

-“Ale czemu?!”

Jej twarz pokryło zakłopotanie gdy odpowiadała. ”Ponieważ nie ma zaklęcia łączącego ten i twój świat.”

-“Więc jak się tu znalazłem?”

-“Nie wiem!”

Spojrzeli na ciebie piorunującymi spojrzeniami.

-“Słuchaj. Jestem całkiem uczciwa kiedy mówię że nie ma takiego czaru. Nikt nawet nie słyszał o innym świecie.”

-“Ktoś słyszał, Ja!”

-“'Wzywanie towarzysza' jest używane do przyzywania żywych istot z Helkeginii. Normalnie tylko zwierzęta lub magiczne bestie są przywoływane. Pierwszy raz spotkałam się z przywołaniem człowieka.”

-“Nie mów tego tak jakby to się Ciebie nie tyczyło, w takim razie, wypowiedz zaklęcie na mnie jeszcze raz.”

-“Dlaczego?”

-“Może mnie to wtedy przywróci do mojego świata.”

Wyglądając na zakłopotaną, zaczęła kręcić głową na boki.

-“...To się nie uda, zaklęcie 'Wzywanie Towarzysza' działa tylko w jedną stronę. Nie ma zaklęcia odsyłającego towarzysza do miejsca z którego przybył.”

-“Nieważne, spróbuj.”

-“To niemożliwe. Nie mogę go teraz rzucić.”

-“Co? Czemu?”

-“...Ponowne Wezwanie Towarzysza jest...”

-“Tak?”

-“...Kompletnie nieużyteczne dopóki pierwszy towarzysz nie umrze.”

-“Że co?”

Przez ciało Saito przeleciał chłód.

-“Czy chcesz umrzeć?”

-“Eee... Poddaje się” Opuścił głowę. Jego wzrok skierował się na runy wypisane na jego lewej ręce.

-“Ach, to.. nie wiesz co to jest?”

-“Taaa”

-“Ta pieczęć informuje, że jesteś moim chowańcem.”

Louis powstała i skrzyżowała ręce. Jeśli się dobrze teraz przyjrzeć to jest całkiem ładna. Smukłe i proporcjonalne nogi, chude kostki. Nie za wysoka, coś w okolicach 155cm. Jej oczy wyglądały jak u ciekawskiego kotka, a jej brwi nadawały im charakteru.

Jeśli spotkałby ja na jakimś serwisie lub stronie randkowej, skakałby z radości. Lecz to nie Ziemia. Nieważne jak bardzo chciał wracać, nie mógł. Saito z szokiem pomyślał i opadło to wszystko na jego barki.

-“...Tak, w porządku. W międzyczasie przypuszczam, że będę twoim chowańcem”

-“Co powiedziałeś?”

-“Co, masz z tym jakiś problem?”

-“Widzę, że nadal nie zwracasz się formalnym językiem,To powinna byc tak: 'Czy jest coś, co chciałbyś wiedzieć mistrzu?'” poprawiła Louise, z podniesionym palcem jak wykładowca. Gest był śliczny, lecz ton całkiem srogi.

-“Lecz yyy...,co dokładnie robi chowaniec?” spytał Saito. Oczywiście, widział kruki i sowy jako bliscy przyjaciele w anime z czarodziejami. Lecz głownie przysiadły na ramieniu swojego mistrza i nie robiły nic specjalnie szczególnego.

-“Po pierwsze, chowaniec jest zdolny użyczyć swojemu mistrzowi wzrok i słuch.”

-“Jak?”

-“To oznacza, że to co widzi chowaniec mistrz również widzi.”

-“Aha.”

-“Lecz to nie działa z tobą. Nic nie mogę zobaczyć.”

-“Tak to nie ta materia, ” powiedział beztrosko Saito.

-“A także, chowaniec może dostarczać rożne rzeczy które pragnie jego mistrz, na przykład reagent"

-“Reagent?”

-“Jak Katalizator może byś użyty w trakcie wypowiadania zaklęcia. Coś jak siarka lub mech.

-“Aha...”

-“Lecz ty zapewne nie umiesz takich rzeczy,czy nie? Zapewne nawet nie wiesz jakiego typu są reagenty.”

-“Nie mam pojęcia.”

Louise zmarszczyła gniewnie czoło, lecz kontynuowała. ”...I najważniejsze... Chowaniec istnieje po to by chronić swojego mistrza! Chronienie przed wszystkimi niebezpieczeństwami to najwyższy priorytet! To może być dla ciebie trochę problematyczne...”

-“Ponieważ jestem człowiekiem....”

-“...Silna magiczna bestia prawie zawsze mogła by pokonać swoich wrogów, ale nie sądzę abyś mógł wygrać nawet z krukiem.”

-“Zamknij się.”

-“Czyli mogę Cię użyć tylko do czynności których jestem całkiem pewna, że umiesz robisz: pranie, czyszczenie i inne tym podobne prace.”

-“Nie znieważaj mnie. Jestem pewny, że znajdziesz sposób na odesłanie mnie do domu!”

-“Tak, tak. Faktem jest, że również będę szczęśliwa. Ponieważ będę mogła wezwać nowego towarzysza.”

-“Czemu, ty...” '

"Cco...Co...Co ty robisz?!!"

-“Racja, całe to gadanie mnie usypia.” Powiedziała Louise mocno przy tym ziewając.

-“Gdzie będę spał?”

Louise wskazała podłogę.

-“Nie jestem psem lub kotem jak wiesz.”

-“Lecz tu nie ma innego miejsca. I znajduje się tu tylko jedno łóżko.” rzuciła mu koc.

Podniosła rękę do górnego guzika bluzy.

Jeden za drugim zaczęła ja rozpinać

Niebawem doszła do bielizny. Saito zarumieniony spytał. -”Cco...Co...Co ty robisz?!!"

Louise odpowiedziała jak by to było normalne “Idę spać, więc się przebieram.”

-“Rób to tam gdzie nie będę Cię widział!”

-“Dlaczego?”

-“Ponieważ! Ta sytuacja jest krepująca! Poważnie!”

-“Ja się nie krepuje.”

-“Ponieważ jesteś magiem? Uważasz za normalne robić to przy mężczyźnie?”

-“Mężczyzna? Gdzie? Nie muszę się przejmować będąc obserwowana przez mojego chowańca.”

Co do diabła, tak się traktuje psa albo kota. Saito narzucił koc na głowę i odwrócił się.

Po Pierwsze cofam wszystko co powiedziałem i pomyślałem wcześniej o jej urodzie. Naprawdę mnie denerwuje. Taka dziewczyna jak ona, mag? Tak pewnie.

-“O, a to wypierz na jutro.” Kilka rzuconych rzeczy wylądowało delikatnie obok niego. Podniósł je zastanawiając się co to jest.

Koronkową haleczkę i dobrze dobrane majtki, też białe. "Co za piękne i delikatne rzeczy". Saito pomyślał, chwycił je delikatnie i się zaczerwienił był zarazem oburzony jak i uradowany.

-"Dlaczego ja mam... twoją bieliznę?! Szczerze to nie wiem czy Ci pochlebiać czy się obrazić"

Zagotowało się w nim. Nie miał najmniejszego zamiaru tego robić. Louise założyła długą nocną koszule przez głowę. Przez mgliste światło rzucone przez lampę, mógł zobaczysz kontur jej sylwetki. Natomiast nie mógł zobaczysz żadnych szczegółów, nie wyglądało żeby była zażenowana. To było denerwujące. Czuł, że jego męskość jest upokorzona.

-"Jak myślisz kto cię utrzymuje? Jak myślisz kto ci daje jeść? I jak myślisz czyj to pokój?"

-"Yyy...."

-"Jesteś moim chowańcem, prawda? Pranie, sprzątanie i podobne prace – to twoje normalne zajęcia."

Saito nakrył się kocem ponownie.

Ta dziewczyna jest beznadziejna, kompletnie nie widzi we mnie normalnego mężczyzny.

Chce do domu. Tęsknię za swoim pokojem. Tęsknię za rodzicami.

Uczucie nostalgii i przygnębienia było przytłaczające.

...Kiedy będę zdolny wrócić?

Czy w ogóle jest jakaś droga do domu ?

Zastanawiam się czy rodzina teraz się o mnie martwi.

Mimo wszystko muszę znaleźć drogę do domu...

Co powinienem zrobić? Czy powinienem stąd uciec? Ale co potem?

Może spróbuję kogoś zapytać. Lecz od Louise wiem, że nikt nie wie, że istnieje inny świat nie ma mowy żeby ktoś mi uwierzył.

Nie powinienem o tym myśleć tak krytycznie. W każdym razie szamotanie się z tym nigdzie mnie nie zaprowadzi. Nie mam żadnych tropów, a nawet jak stad ucieknę to i tak nie mam gwarancji że znajdę drogę do domu.

Nie mam relacji z tym światem, nikogo na kim mógłbym polegać, oprócz tej zarozumiałej dziewczyny o imieniu Louise.

Nie mam wyboru. Od teraz będę jej chowańcem. W końcu powiedziała że będzie mnie karmić, muszę być twardy, może nie jestem dla niej tylko chowańcem.

Pewne jest to, że jest trochę arogancka, lecz jest całkiem ładna. Sądzę, że mogę wyobrazić sobie, że zrobię z niej swoją dziewczynę. Kogoś kogo poznałem na stronie randkowej. Potraktować to jak, jakbym przepłynął przez morze, żeby się z nią spotkać. Albo, jakbym był jak zagraniczny uczeń. Aktualnie tak jest lepiej. Dobra, tak mogę myśleć. Tak.... po prostu wspaniale..

Ok pomyślał Saito. Nie jest tak strasznie jak na bezludnej wyspie. Rozpaczanie nic nie da.

Będę żył jako chowaniec i dzięki temu będę szukał drogi do domu.

Teraz kiedy jego plan został ułożony, poczuł się śpiący.

Nie zależnie od sytuacji jego zdolność adaptacji zawsze go ratowała, gdy inni by panikowali i się załamywali. Saito zawdzięcza to jego elastycznej osobowości.

Louise pstryknęła palcami i lampa zgasła.

Lampa też jest magiczna?! Przypuszczam, że naprawdę nie jest tu potrzebna elektryczność. rozważył Saito

Pokój zaczął pogrążać się w ciemności.

Za oknem dwa księżyce świeciły tajemniczo.

Pani Hiraga, pani syn Saito przybył do świata gdzie są czarodzieje. Nie będzie zdolny uczęszczać do szkoły przez jakiś okres, nie będzie zdolny studiować, proszę mu wybaczyć.


I tak zaczęło się życie Saita jako chowańca...

Przekład

Tłumaczyli: Osman-sama, Tur!

Korekta : Tur!


Nawigacja

Wróć: Wstawki i okładki Powrót do strony głównej Skocz do Rozdziału 2 z Tomu 1 - Louise Zero