Zero no Tsukaima wersja polska Tom 1 Rozdział 1

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Rozdział 1 : Jestem Towarzyszem

"Kim jesteś ?" -zapytała dziewczyna uważnie badająca twarz Saito stojąca na tle wyraźnie niebieskiego nieba.Wydawała się byś wiekiem zbliżona do niego.Ubrana w czarną pelerynę,białą bluzę i szarą spódnice spoglądała na niego ze wstrząsem z góry.

Jej twarz jest...cudna.Roztańczone czerwono-brązowe oczy tańczyły na jej,białej nieskazitelnej twarzy miała truskawkowo-jasne włosy wygląda przyjaźnie,jak cudzoziemiec.Tak "musi" byś cudzoziemką.Słodka,lalunia."Może pól-japonka?"

Lecz wciąż,co to za rodzaj szkolnego uniformu?.Nie poznaje go.

W tym czasie leżał na ziemi twarzą do góry,niepewny jak sie tu znalazł.Podniósł głowę i zaczął sie rozglądasz.Dużo ludzi w czarnych płaszczach patrzyło na niego z ciekawością.Tam w dali na prostym zielonym trawniku stał ogromny zamek.Z kamiennymi murami,zupełnie jak na tych widokówkach z europy.

Prawie ja w śnie. Moja głowa boli, potrząsając głową spytała "Kim jestem...? Jestem Hiraga Saito."

Skąd jesteś Towarzyszu?


Towarzysz?Co to znaczy?Wszyscy wokoło mieli rodzaj laski w ręce i ubrani w taki sam strój jak ta dziewczyna.Ciekawe czy nie zbłądziłem do jakiejś amerykańskiej szkoły czy coś?

Louise,Co ty chcesz zrobisz przyzywając zwykłego człowieka na swojego towarzysza ktoś spytał,i wszyscy oprósz tej dziewczyny która przy nim była zaczęli sie śmiać. Ja....Ja popełniłam mały błąd!

Dziewczyna naprzeciwko Saito z delikatnym głosem przypominająca dzwon powiedziała O jakim błędzie mówisz ? To u ciebie normalne.

Oczywiście mimo wszystko to Louise Zero! ktoś inny powiedział i tłum wybuchnął śmiechem.

Wyglądało na to że dziewczyna patrząca na Saito to Louise. Wygląda że nie jest to żadna amerykańska szkoła.Nie widziałem takiego miejsca nigdzie.

Czy to może byś plan filmowy?Czy coś kręcą?Czy taka sceneria istnieje w Japonii?Może to nowy park rozrywki?Lecz czemu tu spałem? Panie Colbert! dziewczyna zwana Louise krzyknęła.Tłum sie rozdzielił i wyszedł z niego starszy mężczyzna.Saito pomyślał że to zabawne ponieważ ten mężczyzna wyglądał śmiesznie.Trzymał drewniany kij i ubrany był w czarną szatę.

Co to za ubiór? Ubrał się jak czarodziej,jest on normalny? Już wiem to musi byś cosplay. Ale ta dziwna atmosfera. Nagle się wystraszył. Czy trafiłem to jakieś sekty? To możliwe.

Uśpili mnie jakoś gdy byłem w mieście.To zwierciadło było pułapką.

Jeśli to nie to,to nie nie mam innego wyjaśnienia.

Cicho myślał dopóki nie zrozumiał co się mogło mu przydarzysz.

Dziewczyna o imieniu Louise była w panice,mówiła ciągle coś w rodzaju Proszę mi pozwolić jeszcze raz i Błagam pana Ciągle przy tym wymachując rękoma.

Żal mi jej że utknęła w tej sekcie ponieważ jest tak piękna. Co sie stało panno Vallière?

Proszę mi pozwolić przywołać towarzysza jeszcze raz! Towarzysz ? Co to wspominali o tym wcześniej.

Pan Colbert człowiek w czarnej szacie,kiwając głową powiedział Nie mogę na to pozwolić panno Vallière.

Dlaczego nie?

Takie są reguły.Kiedy przechodzisz na drugi rok musisz wezwać towarzysza.To właśnie zrobiłaś

Towarzysz co to?

Twoje zdolności decydują o towarzyszu którego wezwiesz.Dzięki temu możesz doskonalić swoje zdolności,nie możesz zmieniać towarzysza którego wezwałaś ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza to święty rytuał.

Ale...Ja nigdy nie słyszałam żeby mieś zwykłego człowieka za towarzysza! Wszyscy zaśmiali się.

Naburmuszyła sie na nich, ale śmiechy nie ustały.

Wiosenne Wzywanie Towarzysza?

Co to u licha?

Nie rozumiem.O czym oni mówią?Jak sie tu znalazłem...Czy to jedna z tych nowych Grup Religijnych.

Najlepiej będzie zaraz stąd uciec.Naprawdę gdzie ja jestem? Co to za obcy kraj? Porwanie! Czy zostałem porwany! Naprawdę jestem w opałach,pomyślał Saito.

Żal mi jej że utknęła w tej sekcie ponieważ jest tak piękna.

Co sie stało panno Vallière?

Proszę mi pozwolić przywołać towarzysza jeszcze raz!

Towarzysz ? Co to wspominali o tym wcześniej.

Pan Colbert człowiek w czarnej szacie,kiwając głową powiedział Nie mogę na to pozwolić panno Vallière.

Dlaczego nie?

Takie są reguły.Kiedy przechodzisz na drugi rok musisz wezwać towarzysza.To właśnie zrobiłaś Towarzysz co to? Twoje zdolności decydują o towarzyszu którego wezwiesz.Dzięki temu możesz doskonalić swoje zdolności,nie możesz zmieniać towarzysza którego wezwałaś ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza to święty rytuał. Ale...Ja nigdy nie słyszałam żeby mieś zwykłego człowieka za towarzysza! Wszyscy zaśmiali się. Naburmuszyła sie na nich, ale śmiechy nie ustały.

Wiosenne Wzywanie Towarzysza? Co to u licha? Nie rozumiem.O czym oni mówią?Jak sie tu znalazłem...Czy to jedna z tych nowych Grup Religijnych. Najlepiej będzie zaraz stąd uciec.Naprawdę gdzie ja jestem? Co to za obcy kraj?Porwanie! Czy zostałem porwany!Naprawdę jestem w opałach,pomyślał Saito. To jest tradycja panno Vallière.Nie mogę pozwolić na żadne wyjątki, on ...Starszy mężczyzna wskazał na Saito....może jest człowiekiem,ale jeśli został przywołany przez siebie musi byś twoim towarzyszem.Nigdy w historii człowiek nie był towarzyszem ,ale ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza ma pierwszeństwo nad wszystkimi regułami.Zatem musi nim zostać. Chyba żartujesz... Louise powiedziała rozczarowana. A więc kontynuuj ceremonię. Co? Z nim? Tak z nim.Szybko.Następna klasa przyjdzie za parę minut.Jak długo masz zamiar myśleć nad nim? Pomyłka pomyłką w końcu będziesz się nim opiekować.Szybko zawrzyj z nim kontrakt. Wszyscy zaczęli szeptać,Louise zbliżała się to Saito zakłopotana. Co się dzieje? Czemu ona do mnie idzie? Hey Louise zwróciła sie do Saito. Tak? Bądź wdzięczny. Normalnie, nikt nie byłby w stanie,stać się wystarczająco dostojny w całym swoim życiu Dostojny? Jakie głupie.Co to znaczy dostojny?Jesteście tylko członkami tej nowej grupy przebierających się członków? Louise zamknęła oczy z rezygnacją.Machała wokoło swoja drewniana pałeczką.

Moje imię Louise Françoise le Blanc de la Vallière.

Pięciokącie pięciu żywiołów,błogosław tą pokorną istotę i uczyń go moim towarzyszem.

Zaczęła wypowiadasz jakieś zaklęcie.Dotknęła jego czoła pałką.Jej usta zaczęły się zbliżasz. Co... Co ty robisz ?! Po prostu sie nie ruszaj Louise powiedziała ze złością.Jej twarz sie zbliżała. Hej,czekaj.Ponieważ,ja...nie,nie jestem na to gotowy... Jego twarz pokryła się szokiem i lekką paniką. O jejku!Powiedziałam nie ruszaj się! Louise złapała szorstko jego twarz lewą ręką. Co? Mmm... Usta Louise dotknęły ust Saito. Co?! Co to jest! Co ten kontrakt znaczy?! Uczucie jej miękkich ust całkiem go ogłupiło. Mój pierwszy pocałunek!Ale został skradziony w tym przedziwnym miejscu przez tą przedziwną dziewczynę której intensji nie rozumiał! Saito zamarł sparaliżowany. Louise odsunęła swoje usta. Skończone. Jej twarz była czerwona.Czy jest zakłopotana przez swoje śmiałość?Co za idiota,pomyślał Saito Ja powinienem byś zakłopotany,nie ty!Pocałowałaś mnie tak nagle! Lecz Louise kompletnie go ignorowała. Pocałowałaś mnie i to jest twój czyn?Jak grubiańsko.Poważnie,kim oni są?!Chcę do domu w tej chwili.Po prostu do domu i na internet. Saito pomyślał.Zarejestrował sie na serwis randkowy i miał sprawdzić pocztę. Zawiodłaś wzywanie towarzysza wiele razy ale za pierwszym razem zawarłaś kontraktUcieszony powiedział Pan Colbert. Udało jej sie zawrzesz kontrakt ponieważ to tylko człowiek Jeśli przyzwala by potężna magiczna bestie,niebyła by w stanie zawrzesz kontraktu. Pięciu studentów śmiało sie wypowiadając te komentarze. Louise nachmurzyła sie na nicNie nabijajcie sie ze mnie!Nawet ja potrafię coś zrobisz dobrze raz na jakiś czas!

Naprawdę raz na jakiś czas,Louise Zero śmiała sie dziewczyna o okazałych falistych włosach i piegach na twarzy. Panie Colbert! Montmorency Powódź¸,właśnie mnie znieważyła!” Jak mnie nazwałaś,'Powódź?' Jestem Montmorency Pachnidło!” Słyszałam ze używasz łózka jako nocnika,nie ty? Powódź pasuje ci lepiej!” Jak ośmielać się ty Louise Zero!Co mogę powiedziesz?Jesteś zero!” Uważajcie!Szlachta powinna sie zachowywać z szacunkiemwtrącił się czarodziej w średnim wieku powstrzymując je. Co oni mówią dookoła?Kontrakt?Kontrakt Towarzysza?

W tej chwili jego ciało zrobiło się gorące. Aaa!Saito stanąłjest gorąco. Jóż niedługo,poczekaj Runy towarzysza zostaną wpisane, Powiedziała Louise zirytowana. Nie wpisujcie ich!Co wy mi robicie z moim ciałem?! Nic nie mogę zrobić,leż nie mogę kłamać cicho wokoło.To jest niewiarygodnie gorące! Swoją drogą. Co? Myślisz że wybaczalne jest człowiekowi używanie takiego języka wobec szlachty?” Uczucie gorąca trwało przez chwile.Jego ciało szybko wróciło do normalnego stanu. To było szybkie... Starszy czarodziej zwany pan Colbert,podszedł to klęczącego Saito i sprawdził tył jego lewej dłoni.Były na niej obce znaki.

Czy to tamte znaki? Wyglądały jak wijące sie węże jakieś dziwne znaki.Saito popatrzył na nie i pomyślał,jeśli to nie jakaś sztuczka,to co? Hmmm...? W tym momencie Saito pogubił się. To są niezwykłe Runy powiedział czarodziej w średnim wieku. Kim jesteście?! Saito wył,lecz nikt nie reagował. A więc wróćmy wszyscy do klasy. Starszy cosplay-owy Czarodziej odwrócił sie na piecie,uniósł się w powietrzu.Saito opadła szczęka z szoku. Czy...Czy on poleciał?Uniósł sie w powietrzu?Niemożliwe! Inni wyglądający jak studenci też unieśli sie w powietrzu. To nie może byś!Więcej ich?Jedną osobę można podnieść jakaś sztuczką,ale wszyscy? Saito zaczął się rozglądasz za jakimiś linami i dźwigiem lecz tu był tylko wielki trawnik.nic nie wskazywało na jakieś triki lub sztuczki. Wszyscy cichutko zmieszali w stronę oddalonego zamku. Louise,lepiej idź to tyłu! Nie umie nawet pokierować lewitacja,Ten Człowiek jest idealny na twojego towarzysza!Studenci mówili to odlatując.Został tylko Saito i dziewczyna o imieniu Louise. Jak zostali sami,nabrała głębokiego oddechu i zawyła do Saito,”Kim jesteś?!” Ze złościło go to.To moja kwestia!Pomyślał. Kim jesteś? Co to za miejsce?!Kim byli ci ludzie?!Czemu potrafią latać?!Co zrobiłaś z moim ciałem?!” Nie wiem z jakiej dziczy przybyłeś ale wyjaśnię ci. Kraj? To jest Puszcza,nie? To na pewno nie Tokio! Tokio?Co to jest?Jaki to kraj? Japonia Co? Nigdy nie słyszałam o nim. O przestań!Lecz czemu latali?!Tez to widziałaś!Latali!Wszyscy! Louise zdała sie nie przejmować wszystkimi pytaniami i jedynie sie spytałaco jest złego w lataniu? Oczywiście ze latali.Co możemy,to robimy,co magowie nie mogą latać?” Saito złapał ja za barki i wył.Magowie?Co to za miejsce?! To Tristania!A to Tristiańska renomowana Akademia Magii! Akademia Magii?

Jestem drugoklasistka,Louise de la Vallière.Jestem twoją panią od teraz.Zapamiętaj to!

Wszystko to mocno przygnębiło Saito.Naprawdę miał złe przeczucia w tej sytuacji.

Yyy... Panno Louise...

Co?

Czy naprawdę mnie tu przywołałaś

Co ja ci będę gadasz i znowu i znowu aż zachrypnę.Daj sobie spokój tak jak ja.

Czemu mój towarzysz nie jest tak fajny jak...Chciałabym coś fajnego,jak smok,albo gryf,albo malticore.

Ostatnie to orzeł lub sowa.

Smok lub Gryf? CO masz na myśli?

Tylko mówiłam ze chciałabym coś z tego na mojego towarzysza.

To one istnieją?

One tak.Czemu?

żartujesz ze mnie, Saito powiedział śmiejąc się,lecz ona sie nie śmiała.

Na pewno nie widziałeś żadnego przedtem, powiedziała litościwie.Nie wyglądała żeby żartowała.

Magowie co latają i fantastyczne słowa w końcu dotarły do niego. Ziąb przeleciał mu przez plecy i dostał zimnego potu.

Myślę że to możliwe....Albowiem latali,czy oni naprawdę są czarodziejkami i czarodziejami?

Tak,jesteśmy jeśli tego nie rozumiesz,to puść moje barki!Twoje plecy nie powinny mówić do mnie!

To sen... To tylko sen...Powoli,jego siła go opuszcza i czuje to w nogach.

Louise,powiedział z bezsilnością w głosie.

Nie mów mi po prostu imieniu

Uderz mnie

Co?

Uderz mnie z całej siły w głowę.

Dlaczego.

Chce się obudzisz teraz.Chce wstać i się podłączyć do sieci.Dzisiaj na obiad jest /hamburger/

Moja mama mówiła tak rano.

Podłączyć się?

Nie ,nic.I tak jesteś częścią mojego snu,wiec nie martw sie oto.No obudź mnie w końcu.

Nie wiem o czym bredzisz ale mam sie uderzysz?Louise ścisnęła pieść w ręce.

Tak, proszę.

Jej pieści zaczęły drzeć.Po jej twarzy nie ,można było nic rozpoznasz ale widać było ze przez jej głowę przelatuje wiele myśli.

Nie byłeś w ogóle zainteresowany wezwaniem?

Jakim sposobem miałem o nim wiedzieć

Jak wiesz,jestem trzecią córka rodziny Valerie dumnego starodawnego szlacheckiego rodu i takiego kogoś wzięłam na towarzysza?

Skąd mogłem o tym wiedzieć?

...I kiedy zdecydowałam się na kontrakt został zapieczętowany pocałunkiem?

Skąd miałem wiedzieć?Patrz,możesz z tym skończyć? Nie lubię koszmarów.

Koszmarów?To moja kwestia!Louise przywaliła pięścią mu w głowę z całej siły.

To był mój pierwszy pocałunek!

Możliwe że było to zbyt nagłe ...Mój teżpomyślał Saito i stracił przytomność.


ukonczone 50%

Rozdział 1 : Jestem Towarzyszem

"Kim jesteś ?" -zapytała dziewczyna uważnie badająca twarz Saito stojąca na tle wyraźnie niebieskiego nieba.Wydawała się byś wiekiem zbliżona do niego.Ubrana w czarną pelerynę,białą bluzę i szarą spódnice spoglądała na niego ze wstrząsem z góry.

Jej twarz jest...cudna.Roztańczone czerwono-brązowe oczy tańczyły na jej,białej nieskazitelnej twarzy miała truskawkowo-jasne włosy wygląda przyjaźnie,jak cudzoziemiec.Tak "musi" byś cudzoziemką.Słodka,lalunia."Może pól-japonka?"

Lecz wciąż,co to za rodzaj szkolnego uniformu?.Nie poznaje go.

W tym czasie leżał na ziemi twarzą do góry,niepewny jak sie tu znalazł.Podniósł głowę i zaczął sie rozglądasz.Dużo ludzi w czarnych płaszczach patrzyło na niego z ciekawością.Tam w dali na prostym zielonym trawniku stał ogromny zamek.Z kamiennymi murami,zupełnie jak na tych widokówkach z europy.

Prawie ja w śnie. Moja głowa boli, potrząsając głową spytała "Kim jestem...? Jestem Hiraga Saito."

Skąd jesteś Towarzyszu?

Towarzysz?Co to znaczy?Wszyscy wokoło mieli rodzaj laski w ręce i ubrani w taki sam strój jak ta dziewczyna.Ciekawe czy nie zbłądziłem do jakiejś amerykańskiej szkoły czy coś?

Louise,Co ty chcesz zrobisz przyzywając zwykłego człowieka na swojego towarzysza ktoś spytał,i wszyscy oprósz tej dziewczyny która przy nim była zaczęli sie śmiać. Ja....Ja popełniłam mały błąd!

Dziewczyna naprzeciwko Saito z delikatnym głosem przypominająca dzwon powiedziała O jakim błędzie mówisz ? To u ciebie normalne.

Oczywiście mimo wszystko to Louise Zero! ktoś inny powiedział i tłum wybuchnął śmiechem.

Wyglądało na to że dziewczyna patrząca na Saito to Louise. Wygląda że nie jest to żadna amerykańska szkoła.Nie widziałem takiego miejsca nigdzie.

Czy to może byś plan filmowy?Czy coś kręcą?Czy taka sceneria istnieje w Japonii?Może to nowy park rozrywki?Lecz czemu tu spałem? Panie Colbert! dziewczyna zwana Louise krzyknęła.Tłum sie rozdzielił i wyszedł z niego starszy mężczyzna.Saito pomyślał że to zabawne ponieważ ten mężczyzna wyglądał śmiesznie.Trzymał drewniany kij i ubrany był w czarną szatę.

Co to za ubiór?Ubrał się jak czarodziej,jest on normalny? Już wiem to musi byś cosplay.Ale ta dziwna atmosfera.Nagle się wystraszył.Czy trafiłem to jakieś sekty?To możliwe Uśpili mnie jakoś gdy byłem w mieście.To zwierciadło było pułapką.Jeśli to nie to,to nie nie mam innego wyjaśnienia.Cicho myślał dopóki nie zrozumiał co się mogło stać.

Dziewczyna o imieniu Louise była w panice,mówiła ciągle coś w rodzajuProszę mi pozwolić jeszcze raz i Błagam pana ciągle przy tym wymachując rękoma.

Żal mi jej że utknęła w tej sekcie ponieważ jest tak piękna. Co sie stało panno Vallière?

Proszę mi pozwolić przywołać towarzysza jeszcze raz! Towarzysz ? Co to wspominali o tym wcześniej.

Pan Colbert człowiek w czarnej szacie,kiwając głową powiedział Nie mogę na to pozwolić panno Vallière.

Dlaczego nie?

Takie są reguły.Kiedy przechodzisz na drugi rok musisz wezwać towarzysza.To właśnie zrobiłaś Towarzysz co to? Twoje zdolności decydują o towarzyszu którego wezwiesz.Dzięki temu możesz doskonalić swoje zdolności,nie możesz zmieniać towarzysza którego wezwałaś ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza to święty rytuał. Ale...Ja nigdy nie słyszałam żeby mieś zwykłego człowieka za towarzysza! Wszyscy zaśmiali się. Naburmuszyła sie na nich, ale śmiechy nie ustały.

Wiosenne Wzywanie Towarzysza?Co to u licha? Nie rozumiem.O czym oni mówią?Jak sie tu znalazłem...Czy to jedna z tych nowych Grup Religijnych. Najlepiej będzie zaraz stąd uciec.Naprawdę gdzie ja jestem?Co to za obcy kraj?Porwanie! Czy zostałem porwany!Naprawdę jestem w opałach,pomyślał Saito. Żal mi jej że utknęła w tej sekcie ponieważ jest tak piękna. Co sie stało panno Vallière?

Proszę mi pozwolić przywołać towarzysza jeszcze raz! Towarzysz ? Co to wspominali o tym wcześniej.

Pan Colbert człowiek w czarnej szacie,kiwając głową powiedział Nie mogę na to pozwolić panno Vallière.

Dlaczego nie?

Takie są reguły.Kiedy przechodzisz na drugi rok musisz wezwać towarzysza.To właśnie zrobiłaś Towarzysz co to? Twoje zdolności decydują o towarzyszu którego wezwiesz.Dzięki temu możesz doskonalić swoje zdolności,nie możesz zmieniać towarzysza którego wezwałaś ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza to święty rytuał. Ale...Ja nigdy nie słyszałam żeby mieś zwykłego człowieka za towarzysza! Wszyscy zaśmiali się. Naburmuszyła sie na nich, ale śmiechy nie ustały.

Wiosenne Wzywanie Towarzysza? Co to u licha? Nie rozumiem.O czym oni mówią?Jak sie tu znalazłem...Czy to jedna z tych nowych Grup Religijnych. Najlepiej będzie zaraz stąd uciec.Naprawdę gdzie ja jestem? Co to za obcy kraj?Porwanie! Czy zostałem porwany!Naprawdę jestem w opałach,pomyślał Saito. To jest tradycja panno Vallière.Nie mogę pozwolić na żadne wyjątki, on ...Starszy mężczyzna wskazał na Saito....może jest człowiekiem,ale jeśli został przywołany przez siebie musi byś twoim towarzyszem.Nigdy w historii człowiek nie był towarzyszem ,ale ponieważ Wiosenne Wzywanie Towarzysza ma pierwszeństwo nad wszystkimi regułami.Zatem musi nim zostać. Chyba żartujesz... Louise powiedziała rozczarowana. A więc kontynuuj ceremonię. Co? Z nim? Tak z nim.Szybko.Następna klasa przyjdzie za parę minut.Jak długo masz zamiar myśleć nad nim? Pomyłka pomyłką w końcu będziesz się nim opiekować.Szybko zawrzyj z nim kontrakt. Wszyscy zaczęli szeptać,Louise zbliżała się to Saito zakłopotana. Co się dzieje? Czemu ona do mnie idzie? Hey Louise zwróciła sie do Saito. Tak? Bądź wdzięczny. Normalnie, nikt nie byłby w stanie,stać się wystarczająco dostojny w całym swoim życiu Dostojny? Jakie głupie.Co to znaczy dostojny?Jesteście tylko członkami tej nowej grupy przebierających się członków? Louise zamknęła oczy z rezygnacją.Machała wokoło swoja drewniana pałeczką. Moje imię Louise Françoise le Blanc de la Vallière.Pięciokącie pięciu żywiołów,błogosław tą pokorną istotę i uczyń go moim towarzyszem. Zaczęła wypowiadasz jakieś zaklęcie.Dotknęła jego czoła pałką.Jej usta zaczęły się zbliżasz. Co... Co ty robisz ?! Po prostu sie nie ruszaj Louise powiedziała ze złością.Jej twarz sie zbliżała. Hej,czekaj.Ponieważ,ja...nie,nie jestem na to gotowy... Jego twarz pokryła się szokiem i lekką paniką. O jejku!Powiedziałam nie ruszaj się! Louise złapała szorstko jego twarz lewą ręką. Co? Mmm... Usta Louise dotknęły ust Saito. Co?! Co to jest! Co ten kontrakt znaczy?! Uczucie jej miękkich ust całkiem go ogłupiło. Mój pierwszy pocałunek!Ale został skradziony w tym przedziwnym miejscu przez tą przedziwną dziewczynę której intensji nie rozumiał! Saito zamarł sparaliżowany. Louise odsunęła swoje usta. Skończone. Jej twarz była czerwona.Czy jest zakłopotana przez swoje śmiałość?Co za idiota,pomyślał Saito Ja powinienem byś zakłopotany,nie ty!Pocałowałaś mnie tak nagle! Lecz Louise kompletnie go ignorowała. Pocałowałaś mnie i to jest twój czyn?Jak grubiańsko.Poważnie,kim oni są?!Chcę do domu w tej chwili.Po prostu do domu i na internet. Saito pomyślał.Zarejestrował sie na serwis randkowy i miał sprawdzić pocztę. Zawiodłaś wzywanie towarzysza wiele razy ale za pierwszym razem zawarłaś kontraktUcieszony powiedział Pan Colbert. Udało jej sie zawrzesz kontrakt ponieważ to tylko człowiek Jeśli przyzwala by potężna magiczna bestie,niebyła by w stanie zawrzesz kontraktu. Pięciu studentów śmiało sie wypowiadając te komentarze. Louise nachmurzyła sie na nicNie nabijajcie sie ze mnie!Nawet ja potrafię coś zrobisz dobrze raz na jakiś czas!

Naprawdę raz na jakiś czas,Louise Zero śmiała sie dziewczyna o okazałych falistych włosach i piegach na twarzy. Panie Colbert! Montmorency Powódź¸,właśnie mnie znieważyła!” Jak mnie nazwałaś,'Powódź?' Jestem Montmorency Pachnidło!” Słyszałam ze używasz łózka jako nocnika,nie ty? Powódź pasuje ci lepiej!” Jak ośmielać się ty Louise Zero!Co mogę powiedziesz?Jesteś zero!” Uważajcie!Szlachta powinna sie zachowywać z szacunkiemwtrącił się czarodziej w średnim wieku powstrzymując je. Co oni mówią dookoła?Kontrakt?Kontrakt Towarzysza?

W tej chwili jego ciało zrobiło się gorące. Aaa!Saito stanąłjest gorąco. Jóż niedługo,poczekaj Runy towarzysza zostaną wpisane, Powiedziała Louise zirytowana. Nie wpisujcie ich!Co wy mi robicie z moim ciałem?! Nic nie mogę zrobić,leż nie mogę kłamać cicho wokoło.To jest niewiarygodnie gorące! Swoją drogą. Co? Myślisz że wybaczalne jest człowiekowi używanie takiego języka wobec szlachty?” Uczucie gorąca trwało przez chwile.Jego ciało szybko wróciło do normalnego stanu. To było szybkie... Starszy czarodziej zwany pan Colbert,podszedł to klęczącego Saito i sprawdził tył jego lewej dłoni.Były na niej obce znaki.

Czy to tamte znaki? Wyglądały jak wijące sie węże jakieś dziwne znaki.Saito popatrzył na nie i pomyślał,jeśli to nie jakaś sztuczka,to co? Hmmm...? W tym momencie Saito pogubił się. To są niezwykłe Runy powiedział czarodziej w średnim wieku. Kim jesteście?! Saito wył,lecz nikt nie reagował. A więc wróćmy wszyscy do klasy. Starszy cosplay-owy Czarodziej odwrócił sie na piecie,uniósł się w powietrzu.Saito opadła szczęka z szoku. Czy...Czy on poleciał?Uniósł sie w powietrzu?Niemożliwe! Inni wyglądający jak studenci też unieśli sie w powietrzu. To nie może byś!Więcej ich?Jedną osobę można podnieść jakaś sztuczką,ale wszyscy? Saito zaczął się rozglądasz za jakimiś linami i dźwigiem lecz tu był tylko wielki trawnik.nic nie wskazywało na jakieś triki lub sztuczki. Wszyscy cichutko zmieszali w stronę oddalonego zamku. Louise,lepiej idź to tyłu! Nie umie nawet pokierować lewitacja,Ten Człowiek jest idealny na twojego towarzysza!Studenci mówili to odlatując.Został tylko Saito i dziewczyna o imieniu Louise. Jak zostali sami,nabrała głębokiego oddechu i zawyła do Saito,”Kim jesteś?!” Ze złościło go to.To moja kwestia!Pomyślał. Kim jesteś? Co to za miejsce?!Kim byli ci ludzie?!Czemu potrafią latać?!Co zrobiłaś z moim ciałem?!” Nie wiem z jakiej dziczy przybyłeś ale wyjaśnię ci. Kraj? To jest Puszcza,nie? To na pewno nie Tokio! Tokio?Co to jest?Jaki to kraj? Japonia Co? Nigdy nie słyszałam o nim. O przestań!Lecz czemu latali?!Tez to widziałaś!Latali!Wszyscy! Louise zdała sie nie przejmować wszystkimi pytaniami i jedynie sie spytałaco jest złego w lataniu? Oczywiście ze latali.Co możemy,to robimy,co magowie nie mogą latać?” Saito złapał ja za barki i wył.Magowie?Co to za miejsce?! To Tristania!A to Tristiańska renomowana Akademia Magii! Akademia Magii?

Jestem drugoklasistka,Louise de la Vallière.Jestem twoją panią od teraz.Zapamiętaj to! Wszystko to mocno przygnębiło Saito.Naprawdę miał złe przeczucia w tej sytuacji. Yyy... Panno Louise... Co? Czy naprawdę mnie tu przywołałaś Co ja ci będę gadasz i znowu i znowu aż zachrypnę.Daj sobie spokój tak jak ja. Czemu mój towarzysz nie jest tak fajny jak...Chciałabym coś fajnego,jak smok,albo gryf,albo malticore. Ostatnie to orzeł lub sowa. Smok lub Gryf? CO masz na myśli? Tylko mówiłam ze chciałabym coś z tego na mojego towarzysza. To one istnieją? One tak.Czemu? żartujesz ze mnie,Saito powiedział śmiejąc się,lecz ona sie nie śmiała. Na pewno nie widziałeś żadnego przedtem,powiedziała litościwie.Nie wyglądała żeby żartowała. Magowie co latają i fantastyczne słowa w końcu dotarły do niego. Ziąb przeleciał mu przez plecy i dostał zimnego potu.Myślę że to możliwe....Albowiem latali,czy oni naprawdę są czarodziejkami i czarodziejami? Tak,Jesteśmy jeśli tego nie rozumiesz,to puść moje barki!Twoje plecy nie powinny mówić do mnie! To sen... To tylko sen...Powoli,jego siła go opuszcza i czuje to w nogach Louise,powiedzial z bezsilnością w głosie. Nie mów mi po prostu imieniu Uderz mnie Co? Uderz mnie z całej siły w głowę. Dlaczego. Chce się obudzisz teraz.Chce wstać i się podłączyć do sieci.Dzisiaj na obiad jest /hamburger/ Moja mama mówiła tak rano. Podłączyć się? Nie ,nic.I tak jesteś częścią mojego snu,wiec nie martw sie oto.No obudź mnie w końcu.” Nie wiem o czym bredzisz ale mam sie uderzysz?Louise ścisnęła pieść w ręce. Tak, proszę. Jej pieści zaczęły drzeć.Po jej twarzy nie szło nic rozpoznasz ale widać było ze przez jej głowę przelatuje wiele myśli?Nie byłeś w ogóle zainteresowany wezwaniem? Jakim sposobem miałem o nim wiedzieć jak wiesz,jestem trzecią córka rodziny Valerie dumnego starodawnego szlacheckiego rodu i takiego kogoś wzięłam na towarzysza? Skąd mogłem o tym wiedzieć? ...I kiedy zdecydowałam się na kontrakt został zapieczętowany pocałunkiem? Skąd miałem wiedzieć?Patrz,możesz z tym skończyć? Nie lubię koszmarów. Koszmarów?To moja kwestia!Louise przywaliła pięścią mu w głowę z całej siły. To był mój pierwszy pocałunek! Możliwe cze było to zbyt nagłe ...Mój teżpomyślał Saito i stracił przytomność.


ukonczone 50%


Wróć do strony głównej Rozdział 2