Boku wa Tomodachi ga Sukunai PL:Tom 1 Sena Kashiwazaki

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Sena Kashiwazaki[edit]

Dzień po tym, jak wywiesiliśmy ogłoszenie po lekcjach, Mikazuki... to jest Yozora i ja przyszliśmy do pokoju Klubu Bliźnich. Yozora arogancko rozsiadła się na sofie, maniakalnie zaśmiała i stwierdziła:

- Dzisiaj, w końcu zaczniemy zajęcia klubowe.

- Albo raczej zdecydujemy, co będziemy robić.

Nadal nie rozumiałem, czym takim miał się zajmować ten klub. Nie wiedziałem tego. Nie miałem też najmniejszego pomysłu. Właściwie, to niejedna osoba mogłaby zadać sobie pytanie, co mną ruszyło, by dołączyć do tego klubu.

- Wszystko, czego szukam, to przyjaciele. Tak długo, jak mogę pozyskać nowych członków, nie widzę problemu. Innymi słowy, zrobiłam wczoraj wszystko, co miałam do zrobienia.

- Nieważne, jak na to spojrzeć, ciężko mi uwierzyć, że jest osoba w tej szkole, która spojrzy na plakat i postanowi dołączyć do klubu.

- Nadal tak twierdzisz? Ogłoszenie z pewnością przyciągnie jakieś zbłąkane owieczki, które do tej pory szukały jakichś przyjaciół. Jestem bardziej niż pewna co do tego.

- Skąd, u licha, bierzesz swoją pewność siebie? – Byłem nią naprawdę zdumiony.

Aż tu nagle...

PUK PUK

Ktoś pukał do drzwi. Zaskoczeni, Yozora i ja spojrzeliśmy się na siebie.

- Wygląda na to, że szybko przyjmiemy nowego członka – rzekła triumfująco Yozora.

- Jasne. To pewnie nauczyciel albo ktoś inny.

Razem z Yozorą wstaliśmy i otworzyliśmy drzwi. Na wprost nas stała blond włosa uczennica o niebieskich oczach. Jej ciało było bardzo smukłe, a piersi wyprofilowane. Miała ładne ciało porównywalne do modelek. Mimo, że jej oczy były przeciętne, to twarz była niesamowita. Dużo osób wyczułoby otaczającą ją aurę elegancji.

Jeśli porównać ją do Yozory, której twarz jest także prześliczna (i tylko twarz), ale zawsze zachowuje się lekkomyślnie i utrzymuje się w stanie przygnębienia, to różnica między nimi była, jak dzień i noc. Można ją było uznać za rzadko widzianą, jedyną-w-swoim-rodzaju piękność.

Sugerując się kolorem emblematu na jej mundurku, wnioskuję, że tak jak my, była w drugiej klasie.

- Czy to Klub Bliźnich? Chciałabym dołączyć – powiedziała dziewczyna.

- Nie.

BAM!

BUCH!

W jednej chwili, Yozora zdążyła odpowiedzieć, trzasnąć drzwiami i zamknąć je na klucz.

- Eeeee?! Chwileczkę, Yozora?! - Yozora wróciła na swoje miejsce, jak gdyby nigdy nic. - Dobrze, zacznijmy zajęcia klubowe.

- Nie, czekaj! Ktoś właśnie przyszedł i chciał dołączyć do klubu! W dodatku była z drugiej klasy! Czy taka przyjaciółka by ci nie pasowała?!

- Hahaha, co za głupoty wygadujesz, ty farbowany blondasie. Już mam przyjaciółkę. Jest nią Tomoś. - Yozora, ze swoim czarującym-w-razie-nieuwagi uśmiechem, zaczęła rozmawiać ze swoją powietrzną przyjaciółką.

- Hej, hej...

Farbowany blondasie... Mnie miała na myśli? W sumie racja, że mojemu kolorowi jest bliżej do brudnego żółtego, niż do złota.

Dziewczyna na zewnątrz wciąż pukała do drzwi. Nawet jeśli mogliśmy usłyszeć jej lekko wściekłe uderzenia, to izolacja w pokoju była całkiem przyzwoita. Z zewnątrz nie dałoby się usłyszeć, co mówimy w środku.

Yozora nerwowo wstała i otworzyła drzwi.

- Dlaczego zamknęłaś drzwi?! Chciałam dołączyć do...

- Wszyscy popularni ludzie powinni zginąć!

BUM!

BACH!

Po tym, jak powiedziała coś, czego nie powinna mówić główna bohaterka, Yozora ponownie zamknęła drzwi. W międzyczasie ujrzałem zszokowaną minę dziewczyny.

- Nie mów... Znasz ją? – ponownie zapytałem Yozorę, która wróciła na kanapę.

- Nie znam jej osobiście. Mimo, że wiem jak wygląda i znam jej imię, to nigdy nie rozmawiałyśmy. - Yozora wyjęła mały notes z jej torby. Kontynuowała nerwowo. - 2-C, Sena Kashiwazaki... Jedyne dziecko dyrektora tej szkoły. Faceci zawsze się za nią uganiają jak kundle. A ona sama zachowuje się jak jakaś księżniczka. Co za wrzód.

- Ach, rozumiem.

Mimo, że nigdy się nie spotkaliśmy, to moi rodzice dobrze się przyjaźnili z dyrektorem. Pamiętam, że tata mówił o jego córce, która jest w moim wieku.

- Zauważyłem, że dyrektor ma japońskie imię, ale nie pomyślałbym, że jego córka będzie blondyną.

Gdy Yozora usłyszała ten tekst, spojrzała na mnie wkurzona.

- I co, że blondynka? Wy, faceci, wszyscy jesteście tacy. Gdy widzą blondynkę z dużymi cyckami, tracą głowę. Co za banda zboczeńców.

- Nie... Nie to miałem na myśli...

Yozora przerwała moje wymówki.

- Pomijając jej krzykliwy wygląd, to ma też świetne oceny, jest wyśmienita w sportach. Była pierwsza w każdych naszych końcowych egzaminach zeszłego roku! O co u diabła z nią chodzi?! Niech ją piorun trzaśnie! – Yozora uderzyła pięściami w okrągły stół.

- Cze... Czemu jesteś taka zła? Nie powinnaś być dumna, że do twojej szkoły uczęszcza ktoś tak zdolny?

- Hę? Kpisz sobie ze mnie?

- Dobrze, przyznaję. Bycie dumnym to przesada, ale przynajmniej mogłaby ci ona imponować.

- Gdy widzisz innych w naszym wieku, którzy czerpią garściami z uroków młodości, nie czujesz nieuzasadnionego obrzydzenia?

...

- Giń! – Było już dla niej za późno... – Fuu... W każdym razie, czemu taka spełniona kobieta, jak ona chce dołączyć do takiego klubu, jak ten? Pewnie chce z nas drwić. Słyszałam, że ma okropny charakter.

- Właśnie powiedziałaś “takiego klubu, jak ten”... – Postanowiłem przejść do następnego wątku. – Dobrze, zostawmy na moment kwestię tego, czy jest okropna. Jesteś pewna, że nie jest szczera odnośnie dołączenia do naszego klubu?

Znowu, moją uwagę przykuły drzwi. Sena Kashiwazaki najwidoczniej sobie poszła. Nie słyszałem już więcej pukania.

Ale w tej chwili...

Nagle usłyszałem ogromny łomot. Coś uderzało w okno za moimi plecami. Zaskoczeni, Yozora i ja spojrzeliśmy na okno. Sena Kashiwazaki przyciskała swoją twarz do okna, niczym zombie. Patrzyła w środek pokoju.

Szkoda tej pięknej buzi...

- Co to... jest...

Po chwili ciszy, Yozora w końcu złagodniała i otworzyła okno.

- Dlaczego jesteś taka dla mnie? Chcę dołączyć do klubu! – krzyczała załzawiona Sena Kashiwazaki przez na wpół otwarte okno.

- Jeśli chcesz się pośmiać, to idź sobie.

Yozora chciała zamknąć okno, ale Kashiwazaki je przytrzymała i kontynuowała.

- Nie jestem tu, żeby się z kogokolwiek śmiać. Przyszłam tu, bo widziałam plakat!

W tym momencie zmarszczone czoło Yozory trochę się zluzowało. Zabrała ręce z okna.

Boku wa tomodachi ga sukunaiVol1 chp3.jpg

- Też chcę mieć przyjaciół! - Tak właśnie się na nas wydarła, gdy już szeroko otworzyła okno.

...

- Kss! – Yozora ugryzła się w język z irytacji, ale wpuściła dziewczynę do środka.

- Spójrzcie na mnie i powiedzcie, czyż nie jestem idealna? - Usiadła sobie na sofie, jakbyśmy byli niczym w porównaniu do niej.

...

Zaczynałem rozumieć, co Yozora miała na myśli.

- Mądra, wysportowana i, jak widzicie, niesamowicie piękna. Jedyne co mogę o tym powiedzieć, to że sam Bóg mnie tak perfekcyjnie stworzył. Nie zgodzicie się? Dam wam przynajmniej szansę, by ponarzekać, jaki to ten świat jest niesprawiedliwy, wieśniaki – stwierdziła Kashiwazaki jakby to było oczywiste. - Odgarnęła swoje złote włosy i przyjęła pozę, niczym jakaś sławna osoba.

- Pff... Jesteś prędzej krową dającą wątpliwej jakości mleko – powiedziała Yozora, która patrzyła się na twarz Kashiwazaki.

- Co tam mówiłaś, decho?

Żądza mordu widniała w oczach Yozory.

- Moje... Nie są takie małe.

- Takich bułeczek biustem nie da się nazwać.

- Jeśli zabiję wszystkich, którzy mają większe ode mnie, to ja będę miała największe. Możesz stać się pierwszą ofiarą mojego genialnego planu.

- Nie. – Nawet nie wątpiłem, że Yozora może wcielić swój plan w życie, więc uciąłem jej kwestię. Nie mogłem przewidzieć, co zrobi Yozora ze swoim nadmiarem energii. - To może... O, pomówmy o twojej chęci znalezienia przyjaciół.

Kashiwazaki usłyszała, co powiedziałem i przytaknęła.

- Nie jesteś z reguły oblegana przez chłopaków? – zadała pytanie Yozora.

- Ty tego nie zrozumiesz. Ci goście są tylko moimi służącymi. Ja chcę przyjaciół. Już dałabym radę, gdyby to były chociaż dziewczyny. Na przykład, gdy mamy gotować na lekcjach, albo mamy się podzielić na grupy na wycieczce końcowej i nauczyciel mówi “utwórzcie grupy ze swoimi przyjaciółmi”, to chcę od razu obok siebie mieć takową grupkę.

Może i wyglądała na popularną, była też piękna, jednak tak naprawdę sama miała swoje problemy.

- “Kashiwazaki, jesteś taka popularna wśród chłopców, powinnaś być razem z nimi w grupie, hehehe.” Nie chcę słyszeć więcej tego typu tekstów od innych ludzi. Dlatego właśnie potrzebuję przyjaciół! Nie pojadę na wycieczkę na koniec szkoły, gdzię będę traktowana jako dodatkowy bagaż i nie będę mogła miło spędzić czasu ze znajomymi z klasy – wyjaśniła zajadle Kashiwazaki.

- Racja, czasami słyszę o tym, że dziewczyna jest odstawiana na bok przez koleżanki, bo jest zbyt ładna albo mądra.

- Łał, nie sądziłam, że taki delikwent jak ty to zrozumie. No to już, pospiesz się i na kolana, bym mogła na ciebie chodzić. A może wolisz polizać moje buty? – Kashiwazaki powiedziała dziwne rzeczy i się uśmiechnęła.

Czemu miałbym chcieć lizać jej buty albo żeby stanęła na mnie?

Kiedy zauważyła, że się na nią patrzę, Kashiwazaki odwróciła głowę w zakłopotaniu.

- Gdy mówię chłopakom, że chcę na nich wejść albo, że mają wylizać mi buty, robią to bez zająknięcia. - Nagle, twarz Kashiwazaki przybrała wystraszoną minę. - Nie mów, chcesz coś bardziej ostrego? Serio jesteś bandytą... Nie dam ci moich rajtuz, zboczeńcu!

- Nie jestem, ani bandytą, ani zboczeńcem! – odpowiedziałem, ile miałem sił w płucach.

Powodem, przez który ta osoba nie miała przyjaciół, nie było to, że jest taka wspaniała, nie dlatego, że jest taka popularna... To przez jej okropną osobowość. Wreszcie zdałem sobie z tego sprawę.

- Hę, tego można się było spodziewać po osobie, która rozszyfrowała wiadomość Yozory...

- Myślę, że obraziłeś mnie tym, co powiedziałeś.

- Przesadzasz – zignorowałem wciąż narzekającą Yozorę i kontynuowałem – Ej, od teraz, z waszą dwójką będzie dobrze. Skończymy mając przyjaciół, prawda?

- Co?

- O czym ty mówisz?

I Yozora i Kashiwazaki sprawiały wrażenie zaskoczonych.

- Aaa... Nie jesteście w tej samej klasie, więc nie będziecie razem przy gotowaniu czy na wycieczce, tak?

- To nie to! – obie krzyknęły w tym samym momencie.

- Po co mi taka przyjaciółka?

- Nie chcę się z nią przyjaźnić.

Ciągle się kłóciły...

- Co to miało znaczyć, cycata krowo?

- To raczej ja powinnam zapytać twoje skośne oczka.

- Twoje też są skośne.

- Moje skośne oczęta są słodkie, a twoje wyglądają jak u łasicy.

- Ojej, ktoś tu jest tak bewstydny, by nazywać siebie słodkim?

- Mam uciekać od niezaprzeczalnej prawdy?

- Ech? Czemu nie zdechniesz?

- Hę? Nie chciałaś powiedzieć, że jako byt ludzki jesteś tak bezwartościowa, że powinnaś zniknąć z tego świata?

...

Yozora mówiła, że wcześniej ze sobą nie rozmawiały...

- Jak możecie się tak dogadywać, mimo że wcześniej nie rozmawiałyście ze sobą...?

Kashiwazaki nerwowo zsunęła włosy z ramienia.

- Ona ma okropny charakter. Dla kogoś tak idealnego jak ja, jako mała chłopka powinna klękać u moich stóp.

- Jesteś naprawdę niedorozwinięta.

- Hihi, mam najlepsze oceny z mojego rocznika!

- Tak, tak. Pani Krówka jest dobra w nauce. Spójrzcie na jej niesamowite oceny!

Z szyderczym wzrokiem Yozora jej przyklaskiwała. Twarz Kashiwazaki zarumieniła się.

- Cholera... Papa wywali cię z tej szkoły!

- Papa? Nie jesteś już dzieckiem, a mimo to nadal mówisz “papa”, “mama”. Nie wstyd ci? Jesteś jak mała dziewczynka, która wciąż ssie mleko. Łał, musisz być ich diamencikiem. Nie czujesz chociaż troche wstydu, że żyjesz?

- Grr... Dlaczego... Dlaczego jesteś taka...?! – Zacisnęła pięść z irytacji.

Przyglądając się, zauważyłem, że miała łzy w oczach. Na zewnątrz może i wydawała się arogancka, ale była zaskakująco krucha.

- Ta... Tak czy siak! - Jakbym to zostawił, to by się pobiły, więc się wtrąciłem.

- Hęę?

Obie patrzyły się na mnie wkurzone, jakbym wkroczył w jakiś babski świat. Straszne.

- To, Kashiwazaki, poważnie chcesz dołączyć do tego klubu?

Jeśli nadal będziesz na mnie cięta, proszę, oszczędź mnie. Jednak...

- Tak, chcę dołączyć. Przyniosłam nawet formularz.

- Kss... – Yozora nie próbowała nawet ukrywać jej irytacji.

- Masz coś do powiedzenia...?

- Tak. Wypad. Ups, pomyłka. Zgiń!

- Nie cierpię ludzi, którzy się powtarzają. Nie pomyślałabym jednak, że będzie tu taka nienormalna dziewczyna. – Wtedy Kashiwazaki klasnęła. – Właśnie! Problem by się rozwiązał, gdybyś opuściła klub. Co za wspaniały pomysł!

- Ten klub jest mój!

- Od kiedy? – spojrzałem się na nią i zapytałem.

- I tego tutaj delikwenta!

Kashiwazaki spojrzała na mnie. Jak już mówiłem, nie jestem delikwentem.

- Od teraz, mów do mnie Sena. Pozwalam ci.

- Czemu...?

- Mówisz tej łasicy po imieniu, a do mnie po nazwisku. Czy nie wychodzi wtedy, że jestem w twojej głowie niżej od niej?

- Dobrze... Sena... – niechętnie się zgodziłem. Yozora z pewnego powodu źle się na mnie spojrzała. Za co...?

Podsumowując – drugiego dnia działalności Klubu Bliźnich zyskaliśmy nowego członka. Szczerze mówiąc, wygląda to lepiej na papierze. Po prawdzie, to duży wrzód.


Poprzednie Yozora Wróć na Strona główna Następne Polowanie