Zero no Tsukaima wersja polska Tom 2 Rozdział 2: Difference between revisions
Amenhoreptus (talk | contribs) mNo edit summary |
Amenhoreptus (talk | contribs) mNo edit summary |
||
Line 3: | Line 3: | ||
Poranek. | Poranek. | ||
Wszyscy otworzyli szeroko oczy ze zdumienia gdy Louise weszła do klasy, głównie z powodu wlokącego się za nią łańcucha, do którego przywiązane było jakieś stworzenie w opłakanym stanie. Jej twarz wręcz emanowała aurą niebezpieczeństwa i | Wszyscy otworzyli szeroko oczy ze zdumienia gdy Louise weszła do klasy, głównie z powodu wlokącego się za nią łańcucha, do którego przywiązane było jakieś stworzenie w opłakanym stanie. Jej twarz wręcz emanowała aurą niebezpieczeństwa i ze złości marszczyła jej piękne brwi. | ||
Szybko opadła na krzesło. | Szybko opadła na krzesło. | ||
-Hola, Louise. Co ty tutaj przywlokłaś?- | -Hola, Louise. Co ty tutaj przywlokłaś?- Montmorency the Fragrance spytała Louise, której opadła szczęka. | ||
-Mojego chowańca. | -Mojego chowańca. | ||
-Ach, tak… rzeczywiście go przypomina gdy się uważniej przyjrzeć...- Montmorency przytaknęła. Wprawdzie twarz pokrywały wielkie blizny i zaschnięta krew, ale nadal można było w niej rozpoznać twarz osoby nazywanej niegdyś Saitem. | -Ach, tak… rzeczywiście go przypomina gdy się uważniej przyjrzeć...- Montmorency przytaknęła. Wprawdzie twarz, na którą spojrzała, pokrywały wielkie blizny i zaschnięta krew, ale nadal można było w niej rozpoznać twarz osoby nazywanej niegdyś Saitem. Jego szyja, tak jak i nadgarstki, były zakute łańcuchem, za który był ciągnięty jak worek na śmieci. | ||
Revision as of 21:00, 27 March 2009
Rozdział drugi: Smutek Jej Królewskiej Mości
Poranek.
Wszyscy otworzyli szeroko oczy ze zdumienia gdy Louise weszła do klasy, głównie z powodu wlokącego się za nią łańcucha, do którego przywiązane było jakieś stworzenie w opłakanym stanie. Jej twarz wręcz emanowała aurą niebezpieczeństwa i ze złości marszczyła jej piękne brwi.
Szybko opadła na krzesło.
-Hola, Louise. Co ty tutaj przywlokłaś?- Montmorency the Fragrance spytała Louise, której opadła szczęka.
-Mojego chowańca.
-Ach, tak… rzeczywiście go przypomina gdy się uważniej przyjrzeć...- Montmorency przytaknęła. Wprawdzie twarz, na którą spojrzała, pokrywały wielkie blizny i zaschnięta krew, ale nadal można było w niej rozpoznać twarz osoby nazywanej niegdyś Saitem. Jego szyja, tak jak i nadgarstki, były zakute łańcuchem, za który był ciągnięty jak worek na śmieci.
Przekład
Tłumaczył: Amenhoreptus
Cofnij do Rozdziału 1 z Tomu 2 - Sekretna łódka | Powrót do strony głównej | Forward to Chapter 3 |