Wiadomości o wypowiedzeniu wojny dotarły do Tristańskiej Akademia Magii następnego dnia. Łączność została opóźniona z powodu chaosu w pałacu.
前言
Louise wraz z Saito, czekali u wejścia do Akademii Magii na powóz z pałacu, który miał ich zawieźć do Germanii. Jednakże, w ten mglisty poranek, do akademii przybył tylko zadyszany posłaniec.
Zapytał się ich gdzie jest pokój Osmana i po otrzymywaniu odpowiedzi szybko wybiegł. Niezwykła scena spowodowała, że Louise i Saito spojrzeli na siebie. Wyczuwając, że coś się zdarzyło w pałacu, oboje popędzili za posłańcem.
Posłaniec wpadł do pokoju, zanim Osman skończył mówić.
在这里,将会为大家介绍魔法科高校生们战斗的记录中的一个角落。
– Informacja z pałacu! Albion wypowiedział wojnę Tristain! Ślub Księżniczki został odłożony do odwołania! Żołnierze obecnie kierują się w stronę La Rochelle! Ze względów bezpieczeństwa, wydany został rozkaz stwierdzający, że wszyscy studenci i personel mają być zamknięci w zamku.
【二零九六年八月十三日】
Twarz Osmana zbladła.
在二零九六年度的九校战,第九日的晚上。一高的晚餐会场由昨天充满压逼感的气氛变得高涨起来。
– Wypowiedzenie wojny? Dojdzie do bitwy?
『光井,恭喜你获得冠军』
– Tak! Siły nieprzyjacielskie rozbiły obóz w polu Tarbes i piorunują wzrokiem nasze siły blisko La Rochelle.
『里见居然获得亚军真厉害啊』
– Siły Albionu muszą być bardzo mocne.
『真的。同时取得冠亚军的壮举,重现了去年的新人战呢』
Posłaniec odpowiedział smutno.
穗香和昂被三年级的女生们包围着,被送上热烈的祝贺。
– Siły nieprzyjacielskie tuzinami są wyprowadzane przez olbrzymi okręt wojenny zwany Lexington. Szacuje się, że ogólna liczba wojska wynosi około trzech tysięcy. Nasza główna flota już została rozgromiona i licząc wszystkich naszych żołnierzy, mamy ich tylko około dwóch tysięcy. Nie byliśmy przygotowani do wojny, więc to byli wszyscy, których mogliśmy skierować do akcji. Jednakże, najgorszy jest to, że oni mają pełną dominację w powietrzu. Nasze wojsko na pewno zostanie zdziesiątkowane przez ich armaty.
『中条也辛苦了。真不愧是你。能够出色地把CAD调整到能够凸显里见的特长上』
– Jaka jest obecna sytuacja?
『谢谢你。五十里君。虽然最后还是输给了司波君』
– Dragoni nieprzyjaciela podpalają wieś Tarbes... My zażądaliśmy pomocy od Germanii, ale oni mówią, że mogą przybywać nie wcześniej niż za trzy tygodnie.
『我们是同队的这样不是很好吗?再说那个是有点不同的』
Osman westchnął i powiedział – …Planują nas porzucić. W tym czasie, Tristańskie miasta łatwo wpadną w ręce wroga.
五十里和花音祝福,鼓励着梓。
『司波,辛苦你了』
<center>* * *</center>
『还是不变地出色的技术呢』
Z uszami przyciśniętymi do drzwi pokoju dyrektora, Louise i Saito patrzyli na siebie. Twarz Louise stała się blada przy wzmiance o wojnie, a Saita przy wzmiance o Tarbes. „Czy nie jest to wieś Siesty?” Saito pędem oddalił się. Louise wpadła w panikę i podążyła za nim. Saito doszedł do dziedzińca i zaczął wspinać się do myśliwca zero. Louise ścisnęła go w pasie od tyłu.
– To broń z mojego świata. To jest narzędzie do zabijania ludzi, a nie zabawka.
『如果我们失手了的话,难得女生们逆转了的功劳就浪费了』
Louise pokiwała głową.
『我知道。明天就这样,全部取得胜利。然后就亲手为一高的综合优胜作出决定性的了断』
– Niezależnie od tego, czy to jest broń z twojego świata, czy nie, nie masz żadnego sposobu, by wygrać z tymi wielkimi okrętami wojennymi! Nie rozumiesz? Nie zrobisz żadnej różnicy! Po prostu zostaw to żołnierzom! – powiedziała Louise, patrząc prosto w twarz Saita.
Ten facet... ten lekkomyślny chowaniec, nie wie niczego o wojnie, pomyślała Louise. To było coś innego niż podróż, którą odbyli do Albionu. Pole bitwy było miejscem przepełnionym śmiercią i zniszczeniem. Gdyby nowicjusz poszedł, wynikłaby z tego tylko jego śmierć.
– Powiedział, że flota Tristain została zmieciona, nieprawdaż?
『嗯。明天终于会和三高进行直接对决。不管怎样也要赢』
Saito wolno poklepał Louise po głowie i powiedział cicho.
受到服部强心剂般的话影响,凯瑞作出了必胜的宣言。然后看着吉田。
– To może nie wnieść niczego. Nie mogę sobie wyobrazić uderzania w te okręty wojenne. Ale...
『吉田,麻烦你维持着今天的状态去比赛』
– Ale co...?
『我会努力的』
– Niezupełnie rozumiem, ale otrzymałem tą legendarną moc chowańca. Jeśli byłbym po prostu zwykłą osobą, nie pomyślałbym o pójściu, by ich ratować. Ale jest inaczej. Mam moc Gandalfra. Może będę w stanie ich uratować. Może mogę uratować Siestę... i mieszkańców wsi.
– Nie jestem z tego świata. Niekoniecznie muszę martwić się o to, co zdarzy się temu światu, ale chcę chociażby chronić ludzi, którzy traktowali mnie dobrze.
『不,已经很够了。和其他要使用还没有用惯的劣等CAD的学生比的话,我已经算是被优待了。』
Louise zauważyła, że ręce Saito się trzęsły. Podnosząc swoją głowę, powiedziała – Czy się nie boisz. Idioto. Przestań próbować zachować się chłodno, jeśli się boisz!
– Boję się. Nie chcę nawet tego robić. Ale tamten książę powiedział, że znaczenie ochrony czegoś sprawia, że zapominasz o lęku przed śmiercią. Myślę, że on ma rację. Wtedy, gdy pięćdziesiąt tysięcy żołnierzy Albion przybyło, by uderzyć w nas... nie byłem wystraszony. Byłem zajęty myśleniem o chronieniu ciebie, więc się nie bałem. Nie kłamię.
– Wiem. To nie ma nic wspólnego z tym czy jestem księciem, czy człowiekiem z gminu. Kraj, w którym się urodziłeś, epoka... również, w którym świecie, jest nieistotne. Jeśli jesteś człowiekiem, w takim razie na pewno myślałbyś tak samo.
Ponieważ jego ciężko odnaleziona odwaga właśnie miała uciec, Saito oddalił się od Louise i wspiął ze skrzydła do kokpitu.
『虽然也不是什么大事。只是在这辆车的旁边而已』
Nagle uświadomił sobie. Nie zatankował samolotu.
艾莉卡说完后达也把脸转过干比古的方向。
Saito zostawił Louise i popędził do laboratorium Colberta.
『干比古?怎办?你必须要做的调整已经完结了,就这样回到房间休息也没问题的?』
Z pięściami mocno zaciśnięty, jęknęła. Dlaczego był tak uparty! „Chociaż powiedziałam, że to będzie niebezpieczne...” Louise przygryzła swoją wargę i zahamowała łzy. Nic nie przyszłoby z płaczu. Spojrzała na myśliwiec zero.
『不,我去和大家喝一杯。这样的话会更容易睡着。』
– Jaką szansę zwyciężania sił Albionu ma ta rzecz!
– Hah? Tak, zrobiłem ilość, jakiej potrzebowałeś. Jest tam.
而美月则把绿茶注入了干比古的杯子里。
– Więc pomóż mi to nieść! Szybko!
『啊,你特意帮我准备了吧。谢谢你,柴田』
Colbert niósł benzynę dla Saito. Ponieważ był wciąż częściowo zaspany, nie wiedział o wojnie. Saito nie kłopotał się wyjaśnianiem.
和干比古所说的一样,杯子里装着绿茶的就只有干比古而已。
– Zamierzasz lecieć tak wcześnie z rana? Przynajmniej pozwól mi się odświeżyć.
『虽然准备茶的是pixie』
– Nie mamy na to czasu.
『吉田你不会眼中只有美月一个人吧』
Louise nigdzie nie było widać. Poczuł ulgę. Gdyby błagała go jeszcze raz, aby nie szedł, jego zdecydowanie zniknęłoby. Nie było żadnego powodu, dla którego on nie miałby się bać. Książę powiedział, że znaczenie ochrony czegoś może sprawić, że lęk przed śmiercią odchodzi, ale... nie. To było wciąż przerażające.
桌子有两张。那是因为参加茶会的人数已经超过一张桌子可以提供的空间了。然后旁边的桌子传来了声音。
Nawet, wtedy gdy Saito usiadł w kokpicie i przeprowadzał konieczne operacje do uruchomienia silnika. Colbert użył swoich czarów, jak wcześniej i silnik zaczął pracować. Silnik wystartował z głośnym hałasem i śmigła zaczęły się kręcić.
『昂!艾米两人都不要说这种欺负人的话啦!』
Sprawdził wskaźniki. Znaki runiczne na jego lewej ręce powiedziały mu, że wszystko jest normalne. Sprawdził karabin maszynowy przed sobą. Kule były załadowane. Karabiny maszynowe na skrzydłach były również załadowane.
『穗香,他们两个是在羡慕吧』
Zwalniając hamulce, myśliwiec zero zaczął się poruszać. Popatrzył do przodu i zwrócił się w kierunku najlepszego miejsca startu. Austri nie był małym dziedzińcem, ale jego znaki runiczne Gandalfra powiedziały mu, że to jest trochę za krótki pas startowy. W tym momencie Derflinger, który opierał się w kokpicie powiedział – Partnerze, każ arystokracie użyć wiatru, by popchnąć cię od tyłu.
『才,才不是哇!才没有羡慕喵!』
– Wiatr?
『艾米,冷静点…。我快认不出你是哪里的人了』
– Tak, tak aby ta rzecz mogła wystartować nawet ze skróconego dystansu.
『说回来,你在哪里学到这种话?那种方言』
– Skąd to wiesz? Nie znasz się na samolotach.
『那是方言吗….』
– To jest „broń” prawda? Ja jestem z tobą przez cały czas, wiem o tym ogólnie. Zapomniałeś? Jestem „legendarny”.
听到旁边混乱的对话,干比古的脸因此变红并露出了笑容。
Saito wystawił swoją głowę na zewnątrz przedniej szyby i krzyknęł do Colberta. Jego głos nie dotarł do niego. Spróbował jakieś gesty, wskazując mu by wywołał wiatr od tyłu. Colbert szybko się domyślił. Zrozumiał gesty Saita i kiwnął głową.
『什么啊,干比古。不是好好的在放松嘛。我以为你会更加紧张』
Gdy inkantacja zaklęcie skończyła się, z tyłu nadeszło silne dmuchnięcie wiatru. Nałożył gogle, które powierzyła mu Siesta i rozluźnił nacisk na hamulec. Otworzył klapki osłony silnika i ustawił dźwignię kąta śmigła. Następnie puścił hamulce i nacisnął przepustnicę w dół.
对着坐在对面的雷欧的话,干比古笑着左右摇着头。
Jak sprężyna, myśliwiec zero przyspieszył do przodu z potężną siłą. Popchnął ster nieznacznie do przodu. Ogon oderwał się od ziemi. Myśliwiec zero sunął. Zbliżał się do ściany akademii. Saito przełknął ślinę.
『我没有放松。怎说呢,就像自然地斗志就涌上来了。什么不想也会有一种『绝对要赢』的心情在』
– Partnerze! Teraz!
『诶….小干,这是很好的状态呢』
Właśnie gdy mieli uderzyć w ścianę, pociągnął za ster. W jednej chwili myśliwiec zero wzleciał w górę. Muskając nieznacznie ścinę, myśliwiec leciał w powietrzu. Schował podwozie. Lampka sygnalizacyjna, dolna lewa ze wskaźników zmieniła się z zielonej na czerwoną.
听到干比古说的话,艾莉卡真心地感叹了。
Myśliwiec zero kontynuował wznoszenie. Saito patrzyło na znaki runiczne z wyrazem ulgi.
『很少心情会变到这种地步。不是真的心里踏实的话就不会这样。这样的话看来能够期待一下明天呢』
– Łoł! To lata! To jest całkiem interesujące! – powiedział podekscytowany Derflinger.
Ogień pożerający Tarbes uspokoił się, ale obszar zmienił się w okrutne pole bitwy. Bataliony zostały zgromadzone na polu i oczekiwały momentu, w którym starłyby się z wojskiem Tristain w mieście portowym La Rochelle. Chroniące je powyżej smoki były z Lexingtona. Tristainscy dragoni atakowali sporadycznie, ale wszyscy zostali zmuszeni do wycofania się.
【二零九四年八月十七日】
Przed bitwą, dowództwo Albionu zdecydowało, że użyją armat okrętów wojennych, by uporać się z wojskiem Tristain. Zatem, flota przygotowała swoje armaty.
西历二零九四年八月十七日。旧历七月七日。在阴历中七夕的晚上,吉田家每年都会举行重要的仪式。
Jeden dragon na czatach nad Tarbes zauważył, że nieprzyjacielski dragon zbliża się z góry, około dwa tysiące pięćset metrów dalej. Miał on krzykiem smoka, zaalarmować innych, że wróg nadchodził.
Saito patrzył przez przednią szybę i zobaczył pod sobą Tarbes. Nie był żadnych śladów tej prostej, pięknej wsi, którą widział wcześniej. Domy były wypalone, z czarnym dymem unoszącym się z nich w górę. Zacisnął zęby. Zapamiętał jak ostatnio on i Siesta patrzyli w pole. Jej słowa powtórzyły się jeszcze raz w jego głowie.
– Co mógłby zrobić jeden dragon? – wymamrotali wznoszący się dragoni, przygotowując się do ataku.
改变地下水的流向,在不可能的地方挖井。
Jednakże to miało niezwykły kształt. Dwa poziomo wyciągnięte skrzydła, jakby przymocowane i nie łopotały. Również wytwarzało głośny ryk, o którym nigdy wcześniej nie słyszeli.
操纵更大规模的风,呼唤更远的云。
Taki smok istniał w Halkeginii?
在各种失败中,吉田家得出了一个结论。
Jednakże... nieważne co to był za smok, to zostanie zniszczone jednym oddechem ognistego smoka z Albionu tak jak reszta. Gdy jego skrzydła są spalone, to powinien prawdopodobnie spaść. Wykorzystując tę strategię, już zabili dwóch Tristainskich dragonów.
——最终,在没有水的地方什么术式都是无效的。
– Ten jest trzeci – powiedział dragon, czekając na schodzącego wroga, z uśmiechem w kącie ust.
[[Image:ZnT03-231.JPG|thumb|"To było szybkie. Szybsze niż jakikolwiek smok"]]
Był zaskoczony. To było szybkie. Szybsze niż jakikolwiek smok.
要克服旱灾,就必须要把水唤来。那么,在哪里获得水呢?
Panikując, dragon spowodował, że smok zionął ogniem. W tym momencie, skrzydło schodzącego wroga błysnęło. Niezliczona ilość świecących białych rzeczy leciała ku niemu. Na skrzydłach i ciele smoka pojawiły się duże dziury. Kula weszła w pysk smoka. Ognisty smok ma kieszenie oleju do mocnego spalania w swoim gardle. Pocisk z działka trafił jedną z kieszeni z olejem. Smok eksplodował.
不管受到多久的日照,仍然会有大量水涌出来的地方在哪里?
Mijając smoka, który wybuchł w powietrzu, Saito kontynuowało schodzenie myśliwcem. Zasięg karabinu maszynowego był dziesięć razy większy niż oddech smoka. Pozwalając wściekłości przejąć kontrolę nad sobą, wystrzelił w dragonów pociski z 20 mm działka i 7,7 mm karabinu maszynowego na obydwóch skrzydłach.
想到这里的话,答案就不难知道了。
Cztery kolejne smoki trzepotały na niebie ponad wsią. Zobaczyli smoka, który wybuchł po ataku wroga. Atak nie był wykonany oddechem. Co oznaczało, że był to prawdopodobnie atak oparty na magii. Jakikolwiek to mógł być atak, jeden dragon w pojedynkę nie może zrobić niczego. Trzech dragonów wzniosło się do ataku.
——海。
– Trzech kolejnych dochodzi ze spodu z lewej – powiedział Derflinger swoim zwykłym tonem.
他们靠着自己的力量到达了『水循环』这个答案。
Trzech dragonów było rozstawionych pod nim i wspinali się.
Saito kiwnął głową. Zrobił skręt o sto osiemdziesiąt stopni nad dragonami. Kreśląc drogę podobną do spiralnie opadającego lejka w butelce, skończył za dragonami. Oni nie mogli go dogonić. Prędkość smoka ognistego wynosiła około 150 km/h. Prędkość myśliwca zero była bliska 400 km/h. To było jak atakowanie czegoś, co się nie ruszało.
Do czasu, gdy wpadający w panikę dragoni odwrócili się, już byli dokładnie wycelowani. Saito odczytał wskaźnik na szklanej szybie urządzenia wskazującego i nacisnął spust na dźwigni przepustnicy.
Z głuchym dźwiękiem, po którym nastąpiły wstrząsy samolotu, automatyczne działka na obu skrzydłach otworzyły ogień. Skrzydła smoków ognistych pękły i zeszły one spiralą w dół. W następnej chwili, Saito położył swoją stopę na prawym pedale orczyka i prześlizgnął myśliwiec, celując w następnego smoka. Wystrzelił jeszcze raz. Przyjmując liczne uderzenia z działka na swój tułów, ognisty smok wrzasnął z bólu i runął w kierunku ziemi.
Kiedy trzeci nagle zanurkował w próbie ucieczki, 7,7 mm karabin maszynowy wypełnił jego ciało dziurami. Ognisty smok zdechł i spadł prosto w dół.
元比古站上了祭坛。
Saito szybko sprawił, że samolot wspiął się, pilotując go naturalnie. Zmienił prędkość na większą. Przeciwko smokom, myśliwiec zero, który miał silnik tłokowy, posiadał najwięcej zalet przy tej prędkości. Ponieważ zszedł, prędkość powinna wzrosnąć. Pierwszą rzecz do zrobienia było kontrolowanie obszar ponad wrogiem. Ze świecącymi znakami runicznymi na lewej ręce, manewrował myśliwcem jak weteran.
干比古专心地看着他。
Derflinger, który rozglądał się za niego, powiedział mu o następnym celu. Właśnie kiedy skierowywał tam samolot, usłyszał za sobą głos.
– T-T-T-to jest niewiarygodne! Te Albiońskie smoki uchodzą za niezrównane, a tu spadają jak muchy!
在小时候,元比古就是干比古的老师。
Zaskoczony, Saito popatrzył do tyłu. Głowa Louise wyskoczyła z odstępu pomiędzy siedzeniem a resztą samolotu. Za fotelem było początkowo głupio wielkie radio, ale od kiedy ten świat nie miał nikogo, kto mógł skontaktować się z nim dzięki niemu, usunął je, podczas gdy regulował samolot. Po wyrzuceniu go, pozostały tylko linki połączone ze sterem. Tam wśliznęła się Louise.
Saito opuścił swoje ramiona, wzdychając ciężko. Wygląda na to, że mówienie rzeczy typu „To jest niebezpieczne, nie podchodź” absolutnie nie działa na Louise.
Oddech smoka ognistego leciał do nich. W tej samej chwili, popchnął drążek sterowy szybko w lewo. Samolot wykonał beczkę i uchylił się przed oddechem smoka. Louise upadła z cichym krzykiem.
干比古确实地,感觉到兄长和『什么』链接起来了。
– Steruj tym bardziej elegancko!
那是远远地超越人类的意识,巨大的,什么。
Saito wykrzyknął – Nie mów śmiesznych rzeczy! – i sprawił, że samolot opadł. Dragoni nie mogli podążyć według jego ruchów. Korzystając z tego momentu spowodował, że samolot wspiął się i na szczycie odwrócił. Ze słońcem za sobą, zszedł jeszcze raz. Wymierzając w dragonów, którzy gonili go wcześniej, wystrzelił z działek i karabinów maszynowych.
Louise, która upadła w samolocie, właśnie miała krzyczeć z przerażenia. – Może ja naprawdę nie powinnam przychodzić? – zapytał ją jej strach. Ugryzła swoją wargę i chwyciła mocno Modlitewnik Założyciela. „Czy nie po to się wkradłam, bo nie mogłam pozwolić Saito umrzeć? Hej, nie udawaj, że jak ty walczysz w pojedynkę, ja również walczę!”
有风吹起来。
Mimo wszystko, nie mogła zrobić niczego. Było tak jak zawsze, ale tym razem poczuła cień żalu.
Niemniej, przegrywając ze swoim strachem nie osiągniesz niczego.
但是,在场的所有人都感觉到风。
Przeszukała swoje kieszenie w poszukiwaniu pierścionka z Rubinem Wody, który Henrietta dała jej i nałożyła go. Chwyciła mocno ten palec.
渐渐风的力量加强,最后化为了和暴风,透过心感知道了。
– Księżniczko, proszę ochroń nas... – wyszeptała.
『风神….?』
Poklepała delikatnie Modlitewnik Założyciela w swojej prawej ręce.
在巨大的风声中,有人低声说出了。
W końcu, nie skończyła dekretu. Przeklęła swój brak talentu poetyckiego. Miała nadzieję pomyśleć o dekrecie w powozie do Germanii.
『这种『风』,不就是风神的吗…?』
„To prawda. Zamierzałam pójść na ceremonię ślubną Henrietty. Czekałam poza bramą akademii na przybycie powozu. Wtedy dowiedziałam się, że wybuchła wojna. Los jest cyniczny. Mamrocząc do siebie, otworzyła Modlitewnik Założyciela. Planowała modlić się do założycieli o ich bezpieczeństwo. Otworzyła książkę i przeskoczyła na losową stronę. Rubin Wody i Modlitewnik Założyciela nagle zaświecił, zaskakując Louise.
听到这把声音后,干比古抬头看向夜空。而他的左右的人,同样也看着天空。
在他们的头上出现了巨大的,风的漩涡。
<center>* * *</center>
『把风神,唤起了吗….?』
低语化为骚动,在祭坛的周围响起。
– Oni zostali... zmieceni? Jedynie w dwanaście minut zostali zmieceni?
严肃的空气包围着这区。在当中干比古看着天空,感受到了一只手指也动不了的压力。
Sir Johnston, najwyższy dowódca sił inwazyjnych, który był na pokładzie okrętu flagowego Lexington, oglądając przygotowania do ataku bombardującego z dział statku, zbladł przy raporcie.
然后最终,风停下来了。
– Ile wrogich jednostek tam było? Setka? Tristain pozostało tak wielu dragonów?
元比古的呼吸变得慌乱,肩膀不断上下移动,精疲力竭地向一族行了一礼。
– Sir. Z-zgodnie z raportem, tylko jedna.
欢声响遍了祭坛。不能控制的狂热,透过言语不断称赞元比古。
– Pojedyncza jednostka?
说出,超越了预期啊。
Johnston stanął nieruchomo z wyrazem osłupienia. Rzucił swój kapelusz na ziemię.
Posłaniec, przerażony postawą najwyższego dowódcy, zrobił krok do tyłu.
对于最初两点,干比古表示同感。
– Zgodnie z raportem, nieprzyjacielski dragon miał niesamowitą szybkość i zwinność, a także posiadał silny, długodystansowy, oparły o czary atak. Nasze jednostki zostały zabite jedna po drugiej...
但是,对于最后一点就不认同了。
Johnston złapał posłańca.
(的确兄长大人的咒术实在是精彩。连术具也是自制的,为了今天而准备万全这点一目了然)
– Co z Wardesem?! Wardesem, który otrzymał dowództwo dragonów, co z nim?! Co zdarzyło się temu pewnemu siebie Tristaininowi?! Również został zabity?!
– Smok wiatru wicehrabiego nie był włączony do wykazu ofiar. Ale... wygląda na to że nie był widziany w okolicy...
在重要的仪式就能全力发挥。虽然是这样但兄长仍然是值得尊敬,干比古直率地这样想着。所以他——
– A więc zdradził nas! Albo inaczej był zbyt wielkim tchórzem! Cokolwiek to było, możemy mu nie ufać...
(我也,把自己的一切赌上。把自己的所有,今天正就是这一天。)
Cicho wyciągając ręce, Bowood powiedział – reagowanie w ten sposób przed wszystkimi żołnierzami obniży ich morale, głównodowodzący.
干比古把动摇的内心平静下来,让头脑清晰下来。
Rozjuszony Johnston wyładował swój gniew na Bowoodzie.
在判断力自己已经有足够的精神集中后,便正式地站起来了。
– Co mówisz?! To jest twoja wina, że dragoni zostali zmieceni! Twój brak kompetencji aż się prosił, by naszych drogocennych dragonów zniszczono! Poinformuję o tym Jego Ekscelencję. Poinformuję o tym! – Johnston krzyknął, wyciągnąwszy rękę by go chwycić.
骚乱结束。再次集中在仪式上的一族的眼光,一同朝着走上祭坛的干比古上。
Bowood wyjął swoją różdżkę i dźgnął Johnstona w żołądek. Ukazując biel w oczach, Johnston zemdlony padł na ziemię. Rozkazał żołnierzom wynieść go.
Hałas, z wyjątkiem tego z wybuchów i armat, tylko wzburzał wojsko. Jedna decyzja mogła być różnicą pomiędzy zwycięstwem a porażką, zwłaszcza podczas bitwy.
『等等,干比古』
Bowood odwrócił się do posłańca, który wpatrywał się w niego ze zmartwionym wyrazem. Mówił spokojnym, opanowanym głos.
– Chociaż siły dragonów zostały zmiecione, Lexington jest wciąż nieuszkodzony. Co więcej, Wardes prawdopodobnie opracował plan. Nie martw się tym, po prostu włóż wysiłek w to, co robisz.
Ale najwyżej bohater. I stąd pojedynczy. Nieważne jak mocna jest jednostka, będą rzeczy, które on może zmienić i rzeczy, których zmienić nie będzie mógł.
– Posunąć naprzód całą flotę. Przygotować lewo burtowe armaty.
干比古在稍微的犹豫过后,决定回答。
Po chwili, daleko na drugim końcu pola Tarbes, można było zobaczyć szyk bojowy wojska Tristain, usytuowanego w La Rochelle, które było naturalną twierdzą z powodu gór wokół.
『我打算,唤醒龙神』
– Cała flota wolno posuwa się naprzód. Statek w prawo na burtę.
动摇扩散了。在当中有一半惊讶地说出『不会吧』,剩下的一半则是说出『终于』并作出期待。
Flota zwróciła się tak, że siły Tristain były skierowane naprzeciw ich lewej strony.
『住手吧』
– Ognia z lewo burtowych armat. Kontynuować ogień aż do otrzymania dalszych rozkazów.
对于此幸比古的答案,令他们的期待落空了。
– Górna część i dolna część, przygotować prawo burtowe armaty. Użyć kartaczy.
Pięćset metrów przed frontem wojska Tristain, stłoczonego w La Rochelle, dostrzeżone zostały siły nieprzyjacielskie. Mieli trzy kolorową flagę Reconquisty i zbliżali się cicho. Nigdy wcześniej w rzeczywistości nie widząc wroga, Henrietta umieszczona na jednorożcu, zadrżała. Zamknęła swoje oczy do odmówienia modlitwy, aby żołnierze wokół niej nie mogli zobaczyć jak drży ze strachu.
当主的话再次引起骚动。
Ale... jej strach nie dał się powstrzymać tak łatwo.
『那是….没有必要找这种东西』
Henrietta popatrzyła w górę na dużą flotę nieprzyjacielską i zbladła. To był flota Albionu. Bok floty błysnął. To był ogień nieprzyjaciela. Pociski armatnie przyspieszone przez grawitację leciały w kierunku wojska Tristain.
『干比古,龙神所拥有的情报量是多得无法与其他神灵比较的』
Uderzenie.
从幸比古的口中说出『情报量』,令某些听到的人眉头绷紧了。
Setki pocisków armatnich upadło w dół na wojsko w La Rochelle. Kamienie, konie i ludzie zostali zmieszani i wyrzuceni w powietrze. Wojsko próbowało umknąć spod przytłaczającej siły przed nimi. Miejsce zostało zatopione przez odgłos gromkich ryków.
Mazarini szybko szepnął do generała obok. Choć Tristain był małym krajem, wypełniała je historia. Jego historia obejmowała wielu prawych arystokratów. Ze wszystkich narodów Halkegini, wojsko Tristain miało najwyższy procent magów w swoich szeregach.
Na polecenie Mazariniego arystokraci stworzyli bariery powietrza pomiędzy podnóżem gór. Kule mogły uderzyć je i się rozbić. Ale jakaś część kul się przedostawała. Krzyki było słychać wraz z rozrzucanymi kamieniami i krwią.
– Gdy tylko wróg zaprzestanie bombardowania, najprawdopodobniej nastąpi etap zmasowanego natarcia. Nie ma innego wyjścia jak stanąć naprzeciw nich – wyszeptał Mazarini.
『虽然是这样说父亲,那全都是假说而已』
– Jest szansa na zwycięstwo?
但是干比古,对于前人的研究成果公然作出了怀疑。
Mazarini zauważył, że żołnierze zaczynają drżeć przed nieprzyjacielskim bombardowaniem. Posunęli się z wielkim zapałem, ale... są granice ludzkiej odwagi. Nie chciał mówić prawdy księżniczce, która sprawiła, że przypomniał sobie coś, o czym zapomniał.
To było... napisane starożytnymi runami. Ponieważ Louise uczyła się na poważnie, mogła odczytać starożytny język.
但是干比古,把话题的方向转换了。
Podążyła za literami w świetle.
『父亲大人。这个『星降仪式』是为了什么存在?我们吉田家的目的又是什么?』
''Słowo wstępne.''
以大义作为名分,把道理击溃。幸比古正因为身为当家,才无法对干比古的论点作出否认。
''Odtąd, zapiszę prawdę, którą znam. Wszystkie materiały na świecie złożone są z drobnych ziarenek. Cztery gałęzie oddziałują z tymi drobnymi ziarenkami i wywierają wpływ, który przekształca je w czary. Tak to „Ogień”, „Woda”, „Wiatr” i „Ziemia” powstały.''
『…….元比古,你也对干比古说些什么吧』
Louise przepełniła ciekawość. Z uczuciem zniecierpliwienia, odwróciła stronę.
幸比古并不是作为当主,而是作为父亲向长男求助。
''Bogowie obdarowali mnie większą siłą. Drobne ziarenka, które przenoszą oddziaływania czterech gałęzi, są złożone z jeszcze drobniejszych ziarenek. Moc przyznana mi przez bogów, nie należy do żadnej z tych czterech. Gałąź, którą ja władam oddziałuje z jeszcze drobniejszymi ziarenkami i wywiera wpływ, przekształcający je w czary. Zero, nienależące do żadnej z czterech. To tak zwane Zero jest „Otchłanią”. Ja zwę Zero, którym bogowie mnie obdarzyli „Otchłanią”.''
『父亲大人,我没有任何话可以对干比古说』
– Gałąź Otchłani... Czy to nie jest legenda? Czy nie jest to legendarna gałąź?!
但是,元比古对于幸比古的话没有作出回应。
Szepcząc do siebie, Louise odwróciła stronę. Jej tętno biło gwałtownie.
Saito, który zmiótł floty dragonów, obejrzał niebo. Daleko między lukami chmur, nad polami, spostrzegł duży okręt wojenny. Pod tym statkiem, leżało miasto portowe La Rochelle.
这样说,对于自己的身体仍然无法维持平衡的元比古露出了自嘲的笑容。
– Partnerze, to jest prowadzący. Nieważne ile płotek zdejmujesz, jeśli nie zdejmujesz tego... nic się nie zmieni...
『而且,这个『星降仪式』是术者向一族展现自己的技术。作为兄长也好,我也不能作出妨碍』
– Wiem.
『兄长大人….』
– To jest niemożliwe.
意料之外的掩护射击,干比古无言了。
Saito nie odezwał się i otworzył przepustnicę myśliwca zero. Był na pełnym przyśpieszeniu. Myśliwiec wspiął się w kierunku dużego okrętu wojennego.
– To jest niemożliwe, partnerze. Nieważne jak bardzo próbujesz, to jest niemożliwe.
『…我知道了』
Derflinger, który ocenił różnicę siły, mówił do Saita swoim zwykłym tonem. Jednakże, Saito nie odpowiedział.
元比古并不是想表示自己想要『今年第一的术者』的名声而这样说,干比古也知道。
– Zrozumiałem... ale twój partner jest idiotą.
兄长只是在为自己担心。怀有反感的心情是十分丑恶的,作为态度也不堪入目。对此干比古十分了解。
Saito przybliżył myśliwiec.
但是同时,绝对要成功这样的意识在干比古中萌芽却是事实。
Prawa strona statku zaświeciła. Wycelowane w myśliwiec Saita, coś leciało. Była to niezliczona ilość ołowianych kul. Przeszyły samolot na wylot, potrząsając nim. Tłukąc przednią szybę, odłamek zadrasnął policzek Saita. Strużka krwi spłynęła wzdłuż jego twarzy.
干比古转向祭坛的镜子。
– Nie zbliżaj się do tego! Oni używają kartaczy! – wykrzyknął Derflinger.
已经没有任何阻止他的声音了。
Saito sprawił, że myśliwiec zero wykonał gwałtowne nurkowanie, unikając drugiego wystrzału.
Za siedzeniem, Louise zatraciła się w czytaniu Modlitewnika Założyciela. Ogłuszające hałasy nie dotarły do jej uszu. Mogła tylko słyszeć jak jej własne tętno stawało się głośniejsze i głośniejsze.
''Ktoś, kto jest w stanie przeczytać to, odziedziczy moje czyny, myśli i cele. Zostanie nosicielem tej mocy. Bądź świadom, dzierżycielu tej mocy. Dla moich braci i mnie, który umarł niespełniony, powinieneś dążyć ku ponownemu zdobyciu „Świętych Ziem”, ukradzionych przez pogan. „Otchłań” jest potężna. Jednakże zaklęcia są wielkiej długości i pochłaniają dużo energii. Rozważ to zaklinaczu. Czasami twoje życie osłabnie, zależnie od mocy. Tak oto wybrałem czytelnika tej książki. Nawet gdy nieuprawnieni założą pierścień, nie będą mogli otworzyć tej książki. Dopiero gdy wybrani włożą pierścień „Czterech gałęzi” będą mogli otworzyć tę książkę.''
Po tym nastąpiło zaklęcie w starożytnym języku. Oniemiała Louise szepnęła – Założycielu Burimir, nie zapominasz o czymś? Gdybym nie nosiła tego pierścienia, nie mógłbym przeczytać Modlitewnika Założyciela, prawda? Coś o wybranym czytelniku... i ustęp „rozważ to” nie ma w takim razie żadnego znaczenia.
Naprawdę nie rozumiem, ale... mogę odczytać słowa. Jeśli mogę przeczytać, to prawdopodobnie mogę wykonać zapisane tu zaklęcie. Louise pamiętała jak za każdym razem, gdy wygłaszała zaklęcie, wynikała eksplozja. Tu jest... innymi słowy, tu jest napisane o „Otchłani”?
Gdy pomyślała o tym, nikt nie mógł jej powiedzieć o przyczynie, dlaczego sprawiła, że rzeczy wybuchały. Jej rodzice, jej siostry, jej nauczyciele... jej przyjaciele także... tylko śmiali się z jej z bycia „zawodną”. Oni nie myśleli nic o wybuchach.
Naprawdę nie mogę w to uwierzyć, ale może jestem wybranym czytelnikiem.
——要链接了
Może warto by spróbować.
——要链接了
A także... teraz już nie pozostało nic poza wycofaniem się.
——要链接了
Była spokojna i chłodna. Znaki runiczne, na które właśnie patrzyła były na czubku jej języka, jakby witali się z sobą już wiele razy.
变成了这些声音。这些话,从高级的术者口中漏出了。
Jak kołysanka, którą słyszała kiedyś, melodia zaklęcia była trochę podobna.
(…抓到了!)
„Zamierzam tego spróbować”.
完全同步了。感觉到的干比古,在此时。
Louise wstała.
《满足我…》
Zza fotela, zaczęła robić sobie przez lukę drogę do przodu.
就像山声,水声,如此远的声音传到了干比古的耳朵。
– Co ty robisz?! Po prostu zostań nieruchomo! Argh! Nic nie widzę przed sobą! Hej!
(幻听?)
Jak wąż, prześlizgnęła się przez lukę swoim małym ciałem. Zrobiła sobie drogę do przodu fotela, gdzie siedział Saito. Posadziła swój mały tyłeczek pomiędzy rozłożonymi nogami Saita.
那明显的,不是耳朵听到的声音。
– ...Nie mogę uwierzyć w to, ale... nie mogą naprawdę powiedzieć tego, ale... ja mogę być wybraną. To musi być jednak jakiś błąd – mamrotała Louise.
干比古不理会声音,为了确认自己已经链接上龙神,把已经同步了的想子波输入,和对方的想子波进行接触。
– Hah?
《满足我….》
– Po prostu słuchaj mnie. Leć blisko okrętu wojennego. To właściwie może być kawał... ale wypróbowanie tego jest lepsze od nierobienia niczego. Ponadto nie ma innego sposobu na zatopienie tego okrętu wojennego... Jedyny sposób dla mnie, to zrobić to. Rozumiesz. Spróbuję tego.
比起最初更近,听到这把声音。
Saito było oniemiały przez wędrówkę Louise do niego.
《满足我….》
– Dobrze się czujesz? W końcu oszalałaś ze strachu?
干比古对龙神送出更强的想子波的话,那把声音就更接近了。
Louise krzyknęła na Saito.
《满足我》
– Kazałam ci podejść do tego bliżej, czyż nie?! Jestem twoim mistrzem! Chowańcy są posłuszni rozkazom swojego mistrza!
(这难道是,龙神的声音?)
Było bezcelowym sprzeciwić się Louise, gdy wykorzystywała tą groźną postawę. Saito niechętnie zbliżył się do dużego okrętu wojennego.
这是不可能的,干比古这样想。龙神是不会这样随便说话的,他的真身应该是『水循环』这个独立情报体。
Kartacz poleciał ku nim. Obchodzenie z lewej strony prawdopodobnie miałoby taki sam rezultat. Statek miał również armaty wystające od spodu. Lexington był jak jeżozwierz z armatami.
干比古在这样想的下一秒,
– Co ty robisz?!
比起刚才强多倍的声音,轰炸了他的意识。
– To niemożliwe! Nie mogę dostać się bliżej!
《满足吾!》
Jakby nagle myśląc o czymś, Derflinger otworzył swoje usta.
『呜啊啊啊啊啊啊啊啊啊啊啊啊啊啊啊啊!』
– Partnerze, leć prosto nad statek.
干比古的喉咙中发出了惨叫。
– Eh?
他对于此并没有自觉。
– Tam jest martwy punkt. To jest tam gdzie armaty nie mogą sięgnąć.
意识被烧断般疼痛,还有炽热。
Saito wzniósł się ponad Lexingtona, jak mu powiedziano.
自己魔法的泉源,现代魔法学中的魔法演算领域被强制地高速活动着,没有理由地知道了。
Louise siadła okrakiem na ramionach Saita. Otworzyła osłonę. Silny wiatr powiał w jej twarz.
然后在找回意识当中,干比古就忘记了这件事。
– Hej, co ty robisz?! Zamknij to!
无法记起了。
– Do czasu aż nie dam ci sygnału krąż.
想子不断从自己身上流失。
Louise wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy.
是被夺取了,他这样想。
Wtedy, jak gdyby zapłonęła jaśniej, otworzyła oczy i zaczęła odczytywać znaki runiczne zapisane w Modlitewniku Założyciela.
是被吃掉了,他这样想。
Czytała zaklęcie wśród ryku silnika. Saito krążył powyżej Lexingtona w myśliwcu zero jak mu powiedziano.
无法忍耐这股丧失的痛楚,干比古就失去了意识了——。
I właśnie w tym momencie.
【二零九五年一月某日】
– Partnerze za tobą!
在吉田家,道场对面的内庭中,有一个少年正在拿着携帯型的CAD熟练地操作着。
Szybko oglądając się za siebie, mógł dostrzec dragona lecącego ku nim jak wicher.
Usadowiony na szczycie smoka wiatru, Wardes uśmiechnął się. Pozostał ukryty wśród chmur nad Lexingtonem, czekając na szansę dla siebie by uderzyć. Więc to był tajemniczy dragon, który zgniótł wszystkie ogniste smoki. Wardes nie miał wielkiej szansy na wygrywanie, gdyby stanął naprzeciw niego. To dlatego musiał celować w słaby punkt.
少年愤怨地说。
Jego plan zależał od okrętu wojennego. Celem wroga z pewnością byłby ten okręt wojenny. A gdyby był zręcznym wrogiem, mógłby znaleźć martwy punkt okrętu. Stąd, ukrywanie się blisko i czekanie było najlepszym rozwiązaniem. Przewidywanie Wardesa było słuszne.
『好慢!太慢了!我为什么会变成如此迟钝了!』
Jego cel zaczął nurkować.
快到要接受高校入学考试的少年,干比古,对着自己咒骂,悲叹。
Rozumiem... w taki sposób unikał ognia smoków.
在五个月前的仪式的晚上。从昏迷中醒过来的干比古,变得无法随心所欲地使用魔法了。
Ale, prędkość mojego smok wiatru jest większa niż ognistego smoka.
发动术式这件事是能做到。瞄准和威力也没有问题。
Wardes stale skracał odległość ich rozdzielającą.
只是在速度上,却不能如意。
Z głębokim zainteresowaniem, patrzył na myśliwiec zero.
不管尝试多少次仍然会感到缓慢。自己应该能够更快地发动魔法才对,这样的感觉无法从意识中消除。
To nie jest smok. To jest... coś nie zrobione na logikę Halkegini... Świętej Ziemi?
父亲说『这是心理的问题』。
Wewnątrz kokpitu dostrzegł znajomą twarz, z jasno różowawymi włosami. Uśmiech na twarzy Wardesa stał się większy.
兄长也说『这是心理的问题』
Więc żyjesz.
两人都认为发动速度并没有下降。而对于仪式失败而变得神经质的干比古,兄长的元比古只能作出安慰。
A więc ten sterowany pseudo-smok powinien być...
但是干比古自己却不能接受。
Lewe ramię, które kiedyś stracił drżało.
他感到焦虑。
Oddech jego smoka wiatru był bezużyteczny, ale miał swoje potężne czary. Trzymając lejce w sztucznej lewej ręce, Wardes rzucił zaklęcie. „Powietrzna Włócznia”. Powietrze zestalone do formy włóczni nadzieje ich.
Saito nie mógł zgubić smoka, który podążał za nimi. Z Louise jadącą na jego ramionach, zaczynał czuć się poirytowany. „Ale... jeśli tu umrę, nie będę w stanie chronić Louise albo Siesty”. Znaki runiczne na lewej ręce Saito zaświeciły jaskrawo.
干比古就暂停了道场的修行,便去找了魔法学校。
Nastawił przepustnicę na minimum i otworzył wszystkie klapy. Jakby coś złapało myśliwiec zero, jego prędkość spadła.
Myśliwiec zero zniknął z widzenia Wardesowi, który właśnie skończył rzucać zaklęcie. Rozejrzał się dookoła siebie niespokojnie. Nigdzie nie byli widoczni. Jednakże, wyczuwając cień zbrodniczych zamiarów od tyłu, Wardes odwrócił się. Myśliwiec zero gładko schodził, opadał spiralnie jakby kreśląc drogę wewnątrz butelki. Szybko schował się za smokiem Wardesa. Poprzedzone przez jaskrawe światło, kule z karabinu maszynowy przedarły się przez smoka wiatru, który miał cieńsze łuski niż ognisty smoki. Wardes został uderzony w ramię i plecy, a jego twarz wykrzywiła się w bólu. Smok wydał wrzask. Jakby wolno szybując w dół, smok Wardes poleciał ku ziemi z łoskotem.
干比古透过自学去读了很多魔法理论的文献。把唯一学到的基础单一系魔法,在落后的CAD上不断练习。
Saito wzniósł myśliwiec jeszcze raz. Wtedy gdy robił te manewry, Louise siedziała pewnie okrakiem na jego ramionach. W końcu była bardzo zręcznym jeźdźcem konnym. Louise kontynuowała cicho swoje zaklęcie. Co do diabła ona robi, pomyślał Saito.
几百次,甚至几千次。
''Eoruu Suunu Firu Yarunsakusa.''
即使是这样,他的力量仍然没有回来。
Rytm zaczął pulsowanie poprzez Louise. Poczuła jakby jednak skądś go znała. Z każdym słowem zaklęcia, rytm się wzmacniał. To wyostrzyło jej zmysły, choć nie jeden hałas wokoło docierał do jej uszu. To było jakby coś wewnątrz jej ciała narodziło się i szukało miejsca przeznaczenia... Louise pamiętała co jej kiedyś powiedziano. Gdy wygłaszasz zaklęcie z twojej własnej gałęzi, uczucie podobny do tego, co odbierała powinna poczuć. Czy to jest naprawdę to, co czuję? Ja, która zawsze byłam pogardzana z powodu bycia zerem. Ja, której nauczyciele, rodzice, siostry i studenci mówili, że nie ma talentu do magii. Czy to jestem naprawdę ja?
使役水精灵把火把的火熄灭。命令精灵发起水汽,干比古回到了练习的起点上。
''Osu Suunu Uryu Ru Rado.''
对着操作着CAD的干比古背面,兄长说话了。
Mogła poczuć falę rodzącą się w środka niej, wolno powiększającą się.
『干比古,是时候去上学了喔』
''Beoozusu Yuru Suvyueru Kano Oshera.''
干比古固执地看着火把,不久后,便放下肩膀的力回头。
Fala w niej, szukając miejsca przeznaczenia, wpadła w furię. Louise swoją nogą dała Saito znak. On kiwnął głową i popchnął drążek sterowy w dół. Myśliwiec zero zaczął pikowanie w Lexingtona pod nimi. Otwierając oczy, wymierzyła tempo swojego zaklęcia.
Po długiej inkantacji, zaklęcie było kompletne. W tym momencie, Louise zrozumiała moc zaklęcia. To wchłonęłoby każdego. Każda osoba w jej wizji, zostałaby pochłonięta przez jej czar. Były dwie opcje. Zabić albo nie. Co miała zamiar zniszczyć? Przez wiatry wiejące jej w twarzy, spojrzała w dół. Przed jej oczami pojawił się duży okręt wojenny. Lexington. Podążając za impulsem, wycelowała w jeden punkt i machnęła swoją różdżką w dół.
『对于你的建议,非常感谢』
干比古对着兄长行了一礼便走向了主屋。
<center>* * *</center>
出现在客厅,并对道歉父母说今天没有吃早餐的时间后,干比古就简单地整理一下衣装后,就前往学校了。
【二零九六年八月十四日】
Niewiarygodna scena odsłoniła przed oczami Henrietty. Okręt wojenny, który ich bombardował... Kula światła pojawiła się na niebie. Była jak mniejsza wersja słońca i powiększała się. I... pochłonęła go. Połknęła okręt wojenny na niebie. Światło kontynuowało rozrastanie do czasu, gdy nie było wszystkim, co mogła zobaczyć. Nastąpiła całkowita cisza. Henrietta nagle zamknęła swoje oczy. Światło sfery było tak intensywne, że każdy pomyślałby, że jego oczy piekłyby od wpatrywania się w to. A następnie... po tym jak światło przygasło, cała flota płonęła. Flota prowadzona przez Lexingtona miała wszystkie żagle i pokłady w płomieniach. Jakby to były kłamstwem, prowadzący flotę, która dręczyła wojsko Tristain, tonął ku ziemi.
『达也早安啊』
Drżenie ziemi mogło być wyczuwalne. Flota zeszła rozbijając się. Henrietta była oniemiała. Całkowita cisza zawładnęła nimi. Każdy wpatrywał się w niewiarygodną scenę.
『早安,干比古,睡得好吗?』
Pierwszy oprzytomniał Kardynał Mazarini. Patrzył na srebrzyste skrzydła, świecąc w słońcu na niebie. To był myśliwiec zero Saita.
『哈哈,睡眠充足哦,身体状况也没问题』
Mazarini wykrzyknął – Ludzie! Patrzcie! Flota wroga została zniszczona przez legendarnego Feniksa!
『的确,看起来没有问题』
– Feniks? Nieśmiertelny ptak?
对于达也不变的看透自己的眼光感到不自在的同时,同时干比古对他也感到了信任。
Zamieszanie rozeszło się poprzez wojsko.
(说起来,去年的九校战成为了脱离障碍的契机呢)
– Patrzcie na tego ptaka lecącego na niebie! To jest legendarny ptak, któremu kazano przybyć w godzinie potrzeby Tristain! Feniks! Założyciel pobłogosławił nas!
Henrietta cicho zapytała Mazariniego – Kardynale, Feniks... czy to prawda? Nie słyszałam o niczym nazywanym legendarnym Feniksem...
『回想的笑容吗?令人觉得恶心的那种』
Mazarini uśmiechnął się przewrotnie.
『….达也。被你这样说会令人真的觉得会恶心,所以可以不要这样吗。老实说,会沮丧啊』
– To jest wielkie kłamstwo. Ale zmysł osądu każdego teraz jest zgubiony. Oni nie mogą uwierzyć scenie, którą zobaczyli. Ja również. Jednakże, prawda jest tym nieznany ptakiem trzepoczący tam po tym jak flota nieprzyjacielska upadła. Nie było żadnej możliwości, jak tylko to wykorzystać.
『当然是骗你的』
– Hah...
以一点也听不出是笑话的语气回答,干比古真的有点沮丧了。
– Co? Nikt nie dba o to, czy to, co powiedziałem było prawdą czy kłamstwem. To o co oni się troszczą, jest czy są zmarli, czy żywi. Innymi słowy, zwycięstwo albo porażka.
因为小事而沮丧的现在,想起那时候的事,干比古反而那些是珍贵的回忆。
Mazarini spojrzał w oczy księżniczki.
『说笑就到这边吧,开始最终调整吧』
– Musisz używać wszystkiego, czego możesz użyć. To jest jedna z podstaw polityki i wojny. Zapamiętaj sobie to dobrze, Księżniczko. Ponieważ od dzisiaj dalej jesteś władcą Tristain.
被达也催促,干比古的思想被拉回了现实。他走去了调整装置前,戴上测量用的护目镜,把手放在板子上。
Henrietta kiwnęła głową. To było właśnie tak jak Kardynał powiedział. Myślenie... powinno przyjść później.
『….身体状况没问题看来不是欢颜呢。但是有点兴奋的感觉』
– Morale wroga będzie niskie i bez wątpienia będą próbować uciec. Teraz wspierająca ich flota odeszła. Nie ma lepszej okazji by uderzyć.
Pod nimi, wojsko Tristain właśnie natarło na siły Albionu. Wigor wojska Tristain był oczywisty nawet dla nowicjusza. To był animusz, który nawet zatryumfowałby przeciwko wrogom, którzy przewyższyli ich liczebnie.
Tego wieczoru... Ze swoim rodzeństwem, Siesta nieśmiało wyszła z lasu. Wiadomość, że wojsko Albion zostało zwyciężone, dotarła do mieszkańców wioski, którzy schronili się w lesie.
对着干比古的话,负责服部的工程师和凯瑞的工程师都苦笑了。他们身上已经完全看不到对达也的嫉妒了。
Wojska Albionu zostały zmiażdżone przez uderzenie Tristain i wielu się poddało. Około południa nie było już we wsi żadnych żołnierzy Albionu kroczący naprzód. Gniewne ryki, starcie ramion i wybuchy się skończyły. Czarny dym uniósł się z pola, ale bitwa się zakończyła.
Powyżej na niebie słyszalny był ogłuszający hałas. Po spojrzeniu w górę, znany przedmiot latał po niebie. To było „Upierzenie Smoka”. Twarz Siesty się rozjaśniła.
Gdy myśliwiec zero wylądował na polu, Saito otworzył osłonę. Ktoś z lasu, na południe od wsi, przebył biegnąc ku niemu. To była Siesta. Saito wyskoczył z myśliwca zero i pobiegł do niej.
– Tak więc zgaduję, że to dobrze, że ta dziewczyna wciąż żyje, ale czy nie mógłby spędzić więcej czasu pocieszając mnie? Zaklęcie... „Eksplozja” z gałęzi magii otchłani. Wydawało się jakby to się nie zdarzyło. Może tego nie czuło się rzeczywiście, ponieważ to była magia otchłani. Czy naprawdę jestem „Użytkownikiem magii Otchłani”? Czy jest w tym jakieś nieporozumienie? Ale to wyjaśniło jak mogłam dać Saito, legendarnemu chowańcowi, moce Gandalfrowi. Jest wiele legend, czyż nie – szepnęła.
『要注意步伐的分配。只有这点,只有魔法师本人才能调整』
– Zresztą, prawdopodobnie będę zajęta od tej pory. Naprawdę mam wrażenie, jakby to się nie zdarzyło... i nie mogę uwierzyć, że jestem wspomniana w legendzie... – westchnęła Louise. Jeśli to był sen, to powinnam odczuwać ulgę. Ale zdecydowałam się nie myśleć o tym zbyt wiele. Powinnam uczyć się od tego idioty, mojego chowańca. Pomimo że jest legendarnym chowańcem, on wcale na to nie wygląda. Ale może to jest na specjalne okazje. W każdym razie ta „legenda” to zbyt wiele dla mnie.
Wydając okrzyk frustracji, Louise wyskoczyła z kokpitu i pogoniła za Saitem. Derflinger obejrzał biegnącą figurę Louise i powiedział poważnym głosem.
比赛是在溪谷场地。是左右都有高崖,有着细长,弯曲大的水流的场地。
– Ona nawet rozumie, że jest wspomniana w legendzie... Może jej życie intymne jest dla niej ważniejsze. Ludzie z tego wieku są nie do uratowania.
(水,吗….)
Biegnąc, strumień myśli przepłynął przez jej umysł. Gdy patrzyła ponownie na Saito, jej tętno przyśpieszyło. Jej umysł się wyczyścił. To było dziwne. „Ten idiota. Nawet pocałował mnie. Czy ta dziewczyna naprawdę jest tak dobra? Może być słodka. Dobrze też gotuje. Wiem, że chłopcy lubią takie dziewczyny. Ale, ja... ja”.
造成障碍的原因是因为水属性最高级的神灵。但是果然干比古最得意的属性就是水。
Modlitewnik Założyciela, gałąź magii Otchłani... na razie całkowicie opuściły umysł Louise.
『吉田,就像去年的新人战般去吧』
Jeśli nie podążę za moim chowańcem, on gdzieś odejdzie.
在比赛场地决定在溪谷后,凯瑞马上就以恶作剧般的笑容提议。
Jeśli nie otworzę szeroko oczu i nie pobiegnę, zostanę w tyle.
Wiadomości o wypowiedzeniu wojny dotarły do Tristańskiej Akademia Magii następnego dnia. Łączność została opóźniona z powodu chaosu w pałacu.
Louise wraz z Saito, czekali u wejścia do Akademii Magii na powóz z pałacu, który miał ich zawieźć do Germanii. Jednakże, w ten mglisty poranek, do akademii przybył tylko zadyszany posłaniec.
Zapytał się ich gdzie jest pokój Osmana i po otrzymywaniu odpowiedzi szybko wybiegł. Niezwykła scena spowodowała, że Louise i Saito spojrzeli na siebie. Wyczuwając, że coś się zdarzyło w pałacu, oboje popędzili za posłańcem.
Osman był zajęty przygotowaniami do ceremonii zaślubin. Opuszczał akademię na przeciąg tygodnia, zatem porządkował różne dokumenty i pakował bagaż.
Głośne pukanie dobiegło od drzwi.
– Kto tam?
Posłaniec wpadł do pokoju, zanim Osman skończył mówić.
– Informacja z pałacu! Albion wypowiedział wojnę Tristain! Ślub Księżniczki został odłożony do odwołania! Żołnierze obecnie kierują się w stronę La Rochelle! Ze względów bezpieczeństwa, wydany został rozkaz stwierdzający, że wszyscy studenci i personel mają być zamknięci w zamku.
Twarz Osmana zbladła.
– Wypowiedzenie wojny? Dojdzie do bitwy?
– Tak! Siły nieprzyjacielskie rozbiły obóz w polu Tarbes i piorunują wzrokiem nasze siły blisko La Rochelle.
– Siły Albionu muszą być bardzo mocne.
Posłaniec odpowiedział smutno.
– Siły nieprzyjacielskie tuzinami są wyprowadzane przez olbrzymi okręt wojenny zwany Lexington. Szacuje się, że ogólna liczba wojska wynosi około trzech tysięcy. Nasza główna flota już została rozgromiona i licząc wszystkich naszych żołnierzy, mamy ich tylko około dwóch tysięcy. Nie byliśmy przygotowani do wojny, więc to byli wszyscy, których mogliśmy skierować do akcji. Jednakże, najgorszy jest to, że oni mają pełną dominację w powietrzu. Nasze wojsko na pewno zostanie zdziesiątkowane przez ich armaty.
– Jaka jest obecna sytuacja?
– Dragoni nieprzyjaciela podpalają wieś Tarbes... My zażądaliśmy pomocy od Germanii, ale oni mówią, że mogą przybywać nie wcześniej niż za trzy tygodnie.
Osman westchnął i powiedział – …Planują nas porzucić. W tym czasie, Tristańskie miasta łatwo wpadną w ręce wroga.
* * *
Z uszami przyciśniętymi do drzwi pokoju dyrektora, Louise i Saito patrzyli na siebie. Twarz Louise stała się blada przy wzmiance o wojnie, a Saita przy wzmiance o Tarbes. „Czy nie jest to wieś Siesty?” Saito pędem oddalił się. Louise wpadła w panikę i podążyła za nim. Saito doszedł do dziedzińca i zaczął wspinać się do myśliwca zero. Louise ścisnęła go w pasie od tyłu.
– Gdzie idziesz?
– Do Tarbes!
– Dlaczego?!
– Czy nie jest to oczywiste?! Zamierzam pójść uratować Siestę!
Louise złapała jego ramię i spróbowała ściągnąć go, ale trzymał się stanowczo.
– Nie możesz! To jest wojna! Nawet gdybyś poszedł, to nie zrobiłoby różnicy!
– Mam ten myśliwiec. Wróg atakuje statkami, prawda? To też może lecieć. Coś wymyślę.
– Co możesz zrobić z taką zabawką jak to?!
– To nie jest zabawka.
Saito złapał skrzydło myśliwca zero lewą ręka. Jego znaki runiczne zaświeciły.
– To broń z mojego świata. To jest narzędzie do zabijania ludzi, a nie zabawka.
Louise pokiwała głową.
– Niezależnie od tego, czy to jest broń z twojego świata, czy nie, nie masz żadnego sposobu, by wygrać z tymi wielkimi okrętami wojennymi! Nie rozumiesz? Nie zrobisz żadnej różnicy! Po prostu zostaw to żołnierzom! – powiedziała Louise, patrząc prosto w twarz Saita.
Ten facet... ten lekkomyślny chowaniec, nie wie niczego o wojnie, pomyślała Louise. To było coś innego niż podróż, którą odbyli do Albionu. Pole bitwy było miejscem przepełnionym śmiercią i zniszczeniem. Gdyby nowicjusz poszedł, wynikłaby z tego tylko jego śmierć.
– Powiedział, że flota Tristain została zmieciona, nieprawdaż?
Saito wolno poklepał Louise po głowie i powiedział cicho.
– To może nie wnieść niczego. Nie mogę sobie wyobrazić uderzania w te okręty wojenne. Ale...
– Ale co...?
– Niezupełnie rozumiem, ale otrzymałem tą legendarną moc chowańca. Jeśli byłbym po prostu zwykłą osobą, nie pomyślałbym o pójściu, by ich ratować. Ale jest inaczej. Mam moc Gandalfra. Może będę w stanie ich uratować. Może mogę uratować Siestę... i mieszkańców wsi.
– Prawdopodobieństwo jest prawie zerowe.
– Wiem. Ale nie jest zerowe. Więc zrobię to.
Zaskoczona Louise odpowiedziała.
– Czy jesteś idiotą!? Chcesz wrócić do swojego własnego świata, prawda? Jak śmierć tutaj pomoże ci w tym?!
– Siesta traktuje mnie życzliwie. Ty także Louise.
Twarz Louise zrobiła się czerwona.
– Nie jestem z tego świata. Niekoniecznie muszę martwić się o to, co zdarzy się temu światu, ale chcę chociażby chronić ludzi, którzy traktowali mnie dobrze.
Louise zauważyła, że ręce Saito się trzęsły. Podnosząc swoją głowę, powiedziała – Czy się nie boisz. Idioto. Przestań próbować zachować się chłodno, jeśli się boisz!
– Boję się. Nie chcę nawet tego robić. Ale tamten książę powiedział, że znaczenie ochrony czegoś sprawia, że zapominasz o lęku przed śmiercią. Myślę, że on ma rację. Wtedy, gdy pięćdziesiąt tysięcy żołnierzy Albion przybyło, by uderzyć w nas... nie byłem wystraszony. Byłem zajęty myśleniem o chronieniu ciebie, więc się nie bałem. Nie kłamię.
– Co ty mówisz? Jesteś tylko plebejuszem. Nie jesteś odważnym księciem albo kimś takim.
– Wiem. To nie ma nic wspólnego z tym czy jestem księciem, czy człowiekiem z gminu. Kraj, w którym się urodziłeś, epoka... również, w którym świecie, jest nieistotne. Jeśli jesteś człowiekiem, w takim razie na pewno myślałbyś tak samo.
Twarz Louise zaczęła się zniekształcać, ponieważ spróbowała hamować swoje łzy.
– Jeśli umrzesz, co ja zrobię... ? Nie... jeśli ty zginiesz, ja...
– Nie umrę. Wrócę. Jeśli umrę, nie będę w stanie cię chronić, prawda?
– Także idę.
– Nie. Zostajesz tutaj.
– Nie, idę także.
– Nie możesz.
Ponieważ jego ciężko odnaleziona odwaga właśnie miała uciec, Saito oddalił się od Louise i wspiął ze skrzydła do kokpitu.
Nagle uświadomił sobie. Nie zatankował samolotu.
Saito zostawił Louise i popędził do laboratorium Colberta.
Z pięściami mocno zaciśnięty, jęknęła. Dlaczego był tak uparty! „Chociaż powiedziałam, że to będzie niebezpieczne...” Louise przygryzła swoją wargę i zahamowała łzy. Nic nie przyszłoby z płaczu. Spojrzała na myśliwiec zero.
– Jaką szansę zwyciężania sił Albionu ma ta rzecz!
* * *
– Saito obudził śpiącego Colberta.
– Hah? Co?
– Panie Colbert! Czy zrobiłeś benzynę?
– Hah? Tak, zrobiłem ilość, jakiej potrzebowałeś. Jest tam.
– Więc pomóż mi to nieść! Szybko!
Colbert niósł benzynę dla Saito. Ponieważ był wciąż częściowo zaspany, nie wiedział o wojnie. Saito nie kłopotał się wyjaśnianiem.
– Zamierzasz lecieć tak wcześnie z rana? Przynajmniej pozwól mi się odświeżyć.
– Nie mamy na to czasu.
Louise nigdzie nie było widać. Poczuł ulgę. Gdyby błagała go jeszcze raz, aby nie szedł, jego zdecydowanie zniknęłoby. Nie było żadnego powodu, dla którego on nie miałby się bać. Książę powiedział, że znaczenie ochrony czegoś może sprawić, że lęk przed śmiercią odchodzi, ale... nie. To było wciąż przerażające.
Nawet, wtedy gdy Saito usiadł w kokpicie i przeprowadzał konieczne operacje do uruchomienia silnika. Colbert użył swoich czarów, jak wcześniej i silnik zaczął pracować. Silnik wystartował z głośnym hałasem i śmigła zaczęły się kręcić.
Sprawdził wskaźniki. Znaki runiczne na jego lewej ręce powiedziały mu, że wszystko jest normalne. Sprawdził karabin maszynowy przed sobą. Kule były załadowane. Karabiny maszynowe na skrzydłach były również załadowane.
Zwalniając hamulce, myśliwiec zero zaczął się poruszać. Popatrzył do przodu i zwrócił się w kierunku najlepszego miejsca startu. Austri nie był małym dziedzińcem, ale jego znaki runiczne Gandalfra powiedziały mu, że to jest trochę za krótki pas startowy. W tym momencie Derflinger, który opierał się w kokpicie powiedział – Partnerze, każ arystokracie użyć wiatru, by popchnąć cię od tyłu.
– Wiatr?
– Tak, tak aby ta rzecz mogła wystartować nawet ze skróconego dystansu.
– Skąd to wiesz? Nie znasz się na samolotach.
– To jest „broń” prawda? Ja jestem z tobą przez cały czas, wiem o tym ogólnie. Zapomniałeś? Jestem „legendarny”.
Saito wystawił swoją głowę na zewnątrz przedniej szyby i krzyknęł do Colberta. Jego głos nie dotarł do niego. Spróbował jakieś gesty, wskazując mu by wywołał wiatr od tyłu. Colbert szybko się domyślił. Zrozumiał gesty Saita i kiwnął głową.
Gdy inkantacja zaklęcie skończyła się, z tyłu nadeszło silne dmuchnięcie wiatru. Nałożył gogle, które powierzyła mu Siesta i rozluźnił nacisk na hamulec. Otworzył klapki osłony silnika i ustawił dźwignię kąta śmigła. Następnie puścił hamulce i nacisnął przepustnicę w dół.
Jak sprężyna, myśliwiec zero przyspieszył do przodu z potężną siłą. Popchnął ster nieznacznie do przodu. Ogon oderwał się od ziemi. Myśliwiec zero sunął. Zbliżał się do ściany akademii. Saito przełknął ślinę.
– Partnerze! Teraz!
Właśnie gdy mieli uderzyć w ścianę, pociągnął za ster. W jednej chwili myśliwiec zero wzleciał w górę. Muskając nieznacznie ścinę, myśliwiec leciał w powietrzu. Schował podwozie. Lampka sygnalizacyjna, dolna lewa ze wskaźników zmieniła się z zielonej na czerwoną.
Myśliwiec zero kontynuował wznoszenie. Saito patrzyło na znaki runiczne z wyrazem ulgi.
– Łoł! To lata! To jest całkiem interesujące! – powiedział podekscytowany Derflinger.
– Oczywiście. To zostało zrobione do latania.
Pod jasnym słońcem, myśliwiec zero przeciął wiatry i wzniósł się w niebo innego świata.
* * *
Ogień pożerający Tarbes uspokoił się, ale obszar zmienił się w okrutne pole bitwy. Bataliony zostały zgromadzone na polu i oczekiwały momentu, w którym starłyby się z wojskiem Tristain w mieście portowym La Rochelle. Chroniące je powyżej smoki były z Lexingtona. Tristainscy dragoni atakowali sporadycznie, ale wszyscy zostali zmuszeni do wycofania się.
Przed bitwą, dowództwo Albionu zdecydowało, że użyją armat okrętów wojennych, by uporać się z wojskiem Tristain. Zatem, flota przygotowała swoje armaty.
Jeden dragon na czatach nad Tarbes zauważył, że nieprzyjacielski dragon zbliża się z góry, około dwa tysiące pięćset metrów dalej. Miał on krzykiem smoka, zaalarmować innych, że wróg nadchodził.
* * *
Saito patrzył przez przednią szybę i zobaczył pod sobą Tarbes. Nie był żadnych śladów tej prostej, pięknej wsi, którą widział wcześniej. Domy były wypalone, z czarnym dymem unoszącym się z nich w górę. Zacisnął zęby. Zapamiętał jak ostatnio on i Siesta patrzyli w pole. Jej słowa powtórzyły się jeszcze raz w jego głowie.
– Czyż to pole nie jest cudowne? To jest to, co chciałam ci pokazać Saito.
Jednostka dragonów zionęła ogniem przy lesie, położonym na peryferiach wsi. Las natychmiast rozgorzał.
Saito ugryzł swoją wargę. Mógł poczuć smak krwi w ustach.
– Zabiję was – powiedział cicho.
Popchnął drążek sterowy w lewo i w dół, jednocześnie stanowczo naciskając przepustnicę. Myśliwiec zero zaczął nurkować w dół w kierunku Tarbes.
* * *
– Co mógłby zrobić jeden dragon? – wymamrotali wznoszący się dragoni, przygotowując się do ataku.
Jednakże to miało niezwykły kształt. Dwa poziomo wyciągnięte skrzydła, jakby przymocowane i nie łopotały. Również wytwarzało głośny ryk, o którym nigdy wcześniej nie słyszeli.
Taki smok istniał w Halkeginii?
Jednakże... nieważne co to był za smok, to zostanie zniszczone jednym oddechem ognistego smoka z Albionu tak jak reszta. Gdy jego skrzydła są spalone, to powinien prawdopodobnie spaść. Wykorzystując tę strategię, już zabili dwóch Tristainskich dragonów.
– Ten jest trzeci – powiedział dragon, czekając na schodzącego wroga, z uśmiechem w kącie ust.
"To było szybkie. Szybsze niż jakikolwiek smok"
Był zaskoczony. To było szybkie. Szybsze niż jakikolwiek smok.
Panikując, dragon spowodował, że smok zionął ogniem. W tym momencie, skrzydło schodzącego wroga błysnęło. Niezliczona ilość świecących białych rzeczy leciała ku niemu. Na skrzydłach i ciele smoka pojawiły się duże dziury. Kula weszła w pysk smoka. Ognisty smok ma kieszenie oleju do mocnego spalania w swoim gardle. Pocisk z działka trafił jedną z kieszeni z olejem. Smok eksplodował.
Mijając smoka, który wybuchł w powietrzu, Saito kontynuowało schodzenie myśliwcem. Zasięg karabinu maszynowego był dziesięć razy większy niż oddech smoka. Pozwalając wściekłości przejąć kontrolę nad sobą, wystrzelił w dragonów pociski z 20 mm działka i 7,7 mm karabinu maszynowego na obydwóch skrzydłach.
Cztery kolejne smoki trzepotały na niebie ponad wsią. Zobaczyli smoka, który wybuchł po ataku wroga. Atak nie był wykonany oddechem. Co oznaczało, że był to prawdopodobnie atak oparty na magii. Jakikolwiek to mógł być atak, jeden dragon w pojedynkę nie może zrobić niczego. Trzech dragonów wzniosło się do ataku.
– Trzech kolejnych dochodzi ze spodu z lewej – powiedział Derflinger swoim zwykłym tonem.
Trzech dragonów było rozstawionych pod nim i wspinali się.
– Niezostań uderzony przez ich oddech. W jednej chwili spalisz się na popiół.
Saito kiwnął głową. Zrobił skręt o sto osiemdziesiąt stopni nad dragonami. Kreśląc drogę podobną do spiralnie opadającego lejka w butelce, skończył za dragonami. Oni nie mogli go dogonić. Prędkość smoka ognistego wynosiła około 150 km/h. Prędkość myśliwca zero była bliska 400 km/h. To było jak atakowanie czegoś, co się nie ruszało.
Do czasu, gdy wpadający w panikę dragoni odwrócili się, już byli dokładnie wycelowani. Saito odczytał wskaźnik na szklanej szybie urządzenia wskazującego i nacisnął spust na dźwigni przepustnicy.
Z głuchym dźwiękiem, po którym nastąpiły wstrząsy samolotu, automatyczne działka na obu skrzydłach otworzyły ogień. Skrzydła smoków ognistych pękły i zeszły one spiralą w dół. W następnej chwili, Saito położył swoją stopę na prawym pedale orczyka i prześlizgnął myśliwiec, celując w następnego smoka. Wystrzelił jeszcze raz. Przyjmując liczne uderzenia z działka na swój tułów, ognisty smok wrzasnął z bólu i runął w kierunku ziemi.
Kiedy trzeci nagle zanurkował w próbie ucieczki, 7,7 mm karabin maszynowy wypełnił jego ciało dziurami. Ognisty smok zdechł i spadł prosto w dół.
Saito szybko sprawił, że samolot wspiął się, pilotując go naturalnie. Zmienił prędkość na większą. Przeciwko smokom, myśliwiec zero, który miał silnik tłokowy, posiadał najwięcej zalet przy tej prędkości. Ponieważ zszedł, prędkość powinna wzrosnąć. Pierwszą rzecz do zrobienia było kontrolowanie obszar ponad wrogiem. Ze świecącymi znakami runicznymi na lewej ręce, manewrował myśliwcem jak weteran.
Derflinger, który rozglądał się za niego, powiedział mu o następnym celu. Właśnie kiedy skierowywał tam samolot, usłyszał za sobą głos.
– T-T-T-to jest niewiarygodne! Te Albiońskie smoki uchodzą za niezrównane, a tu spadają jak muchy!
Zaskoczony, Saito popatrzył do tyłu. Głowa Louise wyskoczyła z odstępu pomiędzy siedzeniem a resztą samolotu. Za fotelem było początkowo głupio wielkie radio, ale od kiedy ten świat nie miał nikogo, kto mógł skontaktować się z nim dzięki niemu, usunął je, podczas gdy regulował samolot. Po wyrzuceniu go, pozostały tylko linki połączone ze sterem. Tam wśliznęła się Louise.
– Byłaś tu cały ten czas!? Wysiadaj!
– Nie ma takiej możliwości, nie mogę teraz wysiąść!
Ręce Louise trzymały Modlitewnik Założyciela. Wyglądało na to, że nie poszła nigdzie, jak myślał, a za to wślizgnęła się do wnętrza samolotu.
– To jest niebezpieczne! Ty idiotko!
Louise stanowczo skręciła swoją szyję.
– Nie zapominaj!
– Ty. Jesteś. Moim. Chowańcem. Więc. Ja. Nie. Odchodzę. Rób. Co. Chcesz! Ja. Ci. Nie. Wybaczę. Rozumiesz!?
Ponieważ silnik zagłuszył jej głos, wykrzyknęła w jego uszy.
– Jestem twoim mistrzem! Jeśli mistrz nie przewodzi, wtedy chowaniec nie będzie słuchał! Nie ścierpiałabym tego!
Saito opuścił swoje ramiona, wzdychając ciężko. Wygląda na to, że mówienie rzeczy typu „To jest niebezpieczne, nie podchodź” absolutnie nie działa na Louise.
– Co się stanie, jeśli umrzesz?!
– To postaraj się bardziej! Nawet jeżeli ty lub ja umrę, wciąż znajdę jakiś sposób, by cię zabić!? –krzyknęła do Saita z otwartymi oczami.
Saito poczuł ból głowy pochodzący od tych idiotycznych rzeczy wychodzących z jej ust.
– Partnerze przepraszam, że przerywam, ale...
– Co?
– Właśnie przybyło dziesięciu z prawej.
Oddech smoka ognistego leciał do nich. W tej samej chwili, popchnął drążek sterowy szybko w lewo. Samolot wykonał beczkę i uchylił się przed oddechem smoka. Louise upadła z cichym krzykiem.
– Steruj tym bardziej elegancko!
Saito wykrzyknął – Nie mów śmiesznych rzeczy! – i sprawił, że samolot opadł. Dragoni nie mogli podążyć według jego ruchów. Korzystając z tego momentu spowodował, że samolot wspiął się i na szczycie odwrócił. Ze słońcem za sobą, zszedł jeszcze raz. Wymierzając w dragonów, którzy gonili go wcześniej, wystrzelił z działek i karabinów maszynowych.
Louise, która upadła w samolocie, właśnie miała krzyczeć z przerażenia. – Może ja naprawdę nie powinnam przychodzić? – zapytał ją jej strach. Ugryzła swoją wargę i chwyciła mocno Modlitewnik Założyciela. „Czy nie po to się wkradłam, bo nie mogłam pozwolić Saito umrzeć? Hej, nie udawaj, że jak ty walczysz w pojedynkę, ja również walczę!”
Mimo wszystko, nie mogła zrobić niczego. Było tak jak zawsze, ale tym razem poczuła cień żalu.
Niemniej, przegrywając ze swoim strachem nie osiągniesz niczego.
Przeszukała swoje kieszenie w poszukiwaniu pierścionka z Rubinem Wody, który Henrietta dała jej i nałożyła go. Chwyciła mocno ten palec.
– Księżniczko, proszę ochroń nas... – wyszeptała.
Poklepała delikatnie Modlitewnik Założyciela w swojej prawej ręce.
W końcu, nie skończyła dekretu. Przeklęła swój brak talentu poetyckiego. Miała nadzieję pomyśleć o dekrecie w powozie do Germanii.
„To prawda. Zamierzałam pójść na ceremonię ślubną Henrietty. Czekałam poza bramą akademii na przybycie powozu. Wtedy dowiedziałam się, że wybuchła wojna. Los jest cyniczny. Mamrocząc do siebie, otworzyła Modlitewnik Założyciela. Planowała modlić się do założycieli o ich bezpieczeństwo. Otworzyła książkę i przeskoczyła na losową stronę. Rubin Wody i Modlitewnik Założyciela nagle zaświecił, zaskakując Louise.
* * *
– Oni zostali... zmieceni? Jedynie w dwanaście minut zostali zmieceni?
Sir Johnston, najwyższy dowódca sił inwazyjnych, który był na pokładzie okrętu flagowego Lexington, oglądając przygotowania do ataku bombardującego z dział statku, zbladł przy raporcie.
– Ile wrogich jednostek tam było? Setka? Tristain pozostało tak wielu dragonów?
– Sir. Z-zgodnie z raportem, tylko jedna.
– Pojedyncza jednostka?
Johnston stanął nieruchomo z wyrazem osłupienia. Rzucił swój kapelusz na ziemię.
Posłaniec, przerażony postawą najwyższego dowódcy, zrobił krok do tyłu.
– Zgodnie z raportem, nieprzyjacielski dragon miał niesamowitą szybkość i zwinność, a także posiadał silny, długodystansowy, oparły o czary atak. Nasze jednostki zostały zabite jedna po drugiej...
Johnston złapał posłańca.
– Co z Wardesem?! Wardesem, który otrzymał dowództwo dragonów, co z nim?! Co zdarzyło się temu pewnemu siebie Tristaininowi?! Również został zabity?!
– Smok wiatru wicehrabiego nie był włączony do wykazu ofiar. Ale... wygląda na to że nie był widziany w okolicy...
– A więc zdradził nas! Albo inaczej był zbyt wielkim tchórzem! Cokolwiek to było, możemy mu nie ufać...
Cicho wyciągając ręce, Bowood powiedział – reagowanie w ten sposób przed wszystkimi żołnierzami obniży ich morale, głównodowodzący.
Rozjuszony Johnston wyładował swój gniew na Bowoodzie.
– Co mówisz?! To jest twoja wina, że dragoni zostali zmieceni! Twój brak kompetencji aż się prosił, by naszych drogocennych dragonów zniszczono! Poinformuję o tym Jego Ekscelencję. Poinformuję o tym! – Johnston krzyknął, wyciągnąwszy rękę by go chwycić.
Bowood wyjął swoją różdżkę i dźgnął Johnstona w żołądek. Ukazując biel w oczach, Johnston zemdlony padł na ziemię. Rozkazał żołnierzom wynieść go.
– Przede wszystkim powinienem właśnie go uśpić – pomyślał Bowood.
Hałas, z wyjątkiem tego z wybuchów i armat, tylko wzburzał wojsko. Jedna decyzja mogła być różnicą pomiędzy zwycięstwem a porażką, zwłaszcza podczas bitwy.
Bowood odwrócił się do posłańca, który wpatrywał się w niego ze zmartwionym wyrazem. Mówił spokojnym, opanowanym głos.
– Chociaż siły dragonów zostały zmiecione, Lexington jest wciąż nieuszkodzony. Co więcej, Wardes prawdopodobnie opracował plan. Nie martw się tym, po prostu włóż wysiłek w to, co robisz.
Ale najwyżej bohater. I stąd pojedynczy. Nieważne jak mocna jest jednostka, będą rzeczy, które on może zmienić i rzeczy, których zmienić nie będzie mógł.
– A ten statek jest tym drugim – szepnął Bowood.
Wydał rozkazy.
– Posunąć naprzód całą flotę. Przygotować lewo burtowe armaty.
Po chwili, daleko na drugim końcu pola Tarbes, można było zobaczyć szyk bojowy wojska Tristain, usytuowanego w La Rochelle, które było naturalną twierdzą z powodu gór wokół.
– Cała flota wolno posuwa się naprzód. Statek w prawo na burtę.
Flota zwróciła się tak, że siły Tristain były skierowane naprzeciw ich lewej strony.
– Ognia z lewo burtowych armat. Kontynuować ogień aż do otrzymania dalszych rozkazów.
– Górna część i dolna część, przygotować prawo burtowe armaty. Użyć kartaczy.
* * *
Pięćset metrów przed frontem wojska Tristain, stłoczonego w La Rochelle, dostrzeżone zostały siły nieprzyjacielskie. Mieli trzy kolorową flagę Reconquisty i zbliżali się cicho. Nigdy wcześniej w rzeczywistości nie widząc wroga, Henrietta umieszczona na jednorożcu, zadrżała. Zamknęła swoje oczy do odmówienia modlitwy, aby żołnierze wokół niej nie mogli zobaczyć jak drży ze strachu.
Ale... jej strach nie dał się powstrzymać tak łatwo.
Henrietta popatrzyła w górę na dużą flotę nieprzyjacielską i zbladła. To był flota Albionu. Bok floty błysnął. To był ogień nieprzyjaciela. Pociski armatnie przyspieszone przez grawitację leciały w kierunku wojska Tristain.
Uderzenie.
Setki pocisków armatnich upadło w dół na wojsko w La Rochelle. Kamienie, konie i ludzie zostali zmieszani i wyrzuceni w powietrze. Wojsko próbowało umknąć spod przytłaczającej siły przed nimi. Miejsce zostało zatopione przez odgłos gromkich ryków.
– Uspokoić się! Wszyscy uspokoić się – wykrzyknęła Henrietta wiedziona przez strach.
Mazarini szepnął w jej ucho.
– Najpierw ty musisz się uspokoić. Jeśli generał jest zrozpaczony, chaos nastąpi w mgnieniu oka.
Mazarini szybko szepnął do generała obok. Choć Tristain był małym krajem, wypełniała je historia. Jego historia obejmowała wielu prawych arystokratów. Ze wszystkich narodów Halkegini, wojsko Tristain miało najwyższy procent magów w swoich szeregach.
Na polecenie Mazariniego arystokraci stworzyli bariery powietrza pomiędzy podnóżem gór. Kule mogły uderzyć je i się rozbić. Ale jakaś część kul się przedostawała. Krzyki było słychać wraz z rozrzucanymi kamieniami i krwią.
– Gdy tylko wróg zaprzestanie bombardowania, najprawdopodobniej nastąpi etap zmasowanego natarcia. Nie ma innego wyjścia jak stanąć naprzeciw nich – wyszeptał Mazarini.
– Jest szansa na zwycięstwo?
Mazarini zauważył, że żołnierze zaczynają drżeć przed nieprzyjacielskim bombardowaniem. Posunęli się z wielkim zapałem, ale... są granice ludzkiej odwagi. Nie chciał mówić prawdy księżniczce, która sprawiła, że przypomniał sobie coś, o czym zapomniał.
– Jesteśmy na tym samym poziomie.
Uderzenie. Grunt pod nimi zadrżał jak w trzęsieniu ziemi.
Mazarini smutno zrozumiał sytuację.
Trzy tysiące mocnych żołnierzy składało się na siłę wroga, podczas gdy ich siły, zrujnowane bombardowaniem, liczyły jedynie dwa tysiące.
Nie mieli szans.
* * *
Louise patrzyła na litery, które pojawiły się w świetle.
To było... napisane starożytnymi runami. Ponieważ Louise uczyła się na poważnie, mogła odczytać starożytny język.
Podążyła za literami w świetle.
Słowo wstępne.
Odtąd, zapiszę prawdę, którą znam. Wszystkie materiały na świecie złożone są z drobnych ziarenek. Cztery gałęzie oddziałują z tymi drobnymi ziarenkami i wywierają wpływ, który przekształca je w czary. Tak to „Ogień”, „Woda”, „Wiatr” i „Ziemia” powstały.
Louise przepełniła ciekawość. Z uczuciem zniecierpliwienia, odwróciła stronę.
Bogowie obdarowali mnie większą siłą. Drobne ziarenka, które przenoszą oddziaływania czterech gałęzi, są złożone z jeszcze drobniejszych ziarenek. Moc przyznana mi przez bogów, nie należy do żadnej z tych czterech. Gałąź, którą ja władam oddziałuje z jeszcze drobniejszymi ziarenkami i wywiera wpływ, przekształcający je w czary. Zero, nienależące do żadnej z czterech. To tak zwane Zero jest „Otchłanią”. Ja zwę Zero, którym bogowie mnie obdarzyli „Otchłanią”.
– Gałąź Otchłani... Czy to nie jest legenda? Czy nie jest to legendarna gałąź?!
Szepcząc do siebie, Louise odwróciła stronę. Jej tętno biło gwałtownie.
Saito, który zmiótł floty dragonów, obejrzał niebo. Daleko między lukami chmur, nad polami, spostrzegł duży okręt wojenny. Pod tym statkiem, leżało miasto portowe La Rochelle.
– Partnerze, to jest prowadzący. Nieważne ile płotek zdejmujesz, jeśli nie zdejmujesz tego... nic się nie zmieni...
– Wiem.
– To jest niemożliwe.
Saito nie odezwał się i otworzył przepustnicę myśliwca zero. Był na pełnym przyśpieszeniu. Myśliwiec wspiął się w kierunku dużego okrętu wojennego.
– To jest niemożliwe, partnerze. Nieważne jak bardzo próbujesz, to jest niemożliwe.
Derflinger, który ocenił różnicę siły, mówił do Saita swoim zwykłym tonem. Jednakże, Saito nie odpowiedział.
– Zrozumiałem... ale twój partner jest idiotą.
Saito przybliżył myśliwiec.
Prawa strona statku zaświeciła. Wycelowane w myśliwiec Saita, coś leciało. Była to niezliczona ilość ołowianych kul. Przeszyły samolot na wylot, potrząsając nim. Tłukąc przednią szybę, odłamek zadrasnął policzek Saita. Strużka krwi spłynęła wzdłuż jego twarzy.
– Nie zbliżaj się do tego! Oni używają kartaczy! – wykrzyknął Derflinger.
Saito sprawił, że myśliwiec zero wykonał gwałtowne nurkowanie, unikając drugiego wystrzału.
– Cholera, oni umieszczają małe kule w tych wielkich armatach!
Saito ugryzł swoją wargę.
Nawet nie mógł dostać się blisko statku, a tym bardziej zatopić go.
Za siedzeniem, Louise zatraciła się w czytaniu Modlitewnika Założyciela. Ogłuszające hałasy nie dotarły do jej uszu. Mogła tylko słyszeć jak jej własne tętno stawało się głośniejsze i głośniejsze.
Ktoś, kto jest w stanie przeczytać to, odziedziczy moje czyny, myśli i cele. Zostanie nosicielem tej mocy. Bądź świadom, dzierżycielu tej mocy. Dla moich braci i mnie, który umarł niespełniony, powinieneś dążyć ku ponownemu zdobyciu „Świętych Ziem”, ukradzionych przez pogan. „Otchłań” jest potężna. Jednakże zaklęcia są wielkiej długości i pochłaniają dużo energii. Rozważ to zaklinaczu. Czasami twoje życie osłabnie, zależnie od mocy. Tak oto wybrałem czytelnika tej książki. Nawet gdy nieuprawnieni założą pierścień, nie będą mogli otworzyć tej książki. Dopiero gdy wybrani włożą pierścień „Czterech gałęzi” będą mogli otworzyć tę książkę.
Burimiru Ru Rumiru Yuru Viri Vee Varutori.
Następnie, są moje zapiski zaklęć „Otchłani”, których użyłem. Pierwszy krok na samym początku. „Eksplozja”.
Po tym nastąpiło zaklęcie w starożytnym języku. Oniemiała Louise szepnęła – Założycielu Burimir, nie zapominasz o czymś? Gdybym nie nosiła tego pierścienia, nie mógłbym przeczytać Modlitewnika Założyciela, prawda? Coś o wybranym czytelniku... i ustęp „rozważ to” nie ma w takim razie żadnego znaczenia.
I wtedy uświadomiła sobie. Wybrany czytelnik... to oznacza...
Ja jestem wybranym czytelnikiem?
Naprawdę nie rozumiem, ale... mogę odczytać słowa. Jeśli mogę przeczytać, to prawdopodobnie mogę wykonać zapisane tu zaklęcie. Louise pamiętała jak za każdym razem, gdy wygłaszała zaklęcie, wynikała eksplozja. Tu jest... innymi słowy, tu jest napisane o „Otchłani”?
Gdy pomyślała o tym, nikt nie mógł jej powiedzieć o przyczynie, dlaczego sprawiła, że rzeczy wybuchały. Jej rodzice, jej siostry, jej nauczyciele... jej przyjaciele także... tylko śmiali się z jej z bycia „zawodną”. Oni nie myśleli nic o wybuchach.
Być może naprawdę jestem wybranym czytelnikiem.
Naprawdę nie mogę w to uwierzyć, ale może jestem wybranym czytelnikiem.
Może warto by spróbować.
A także... teraz już nie pozostało nic poza wycofaniem się.
Była spokojna i chłodna. Znaki runiczne, na które właśnie patrzyła były na czubku jej języka, jakby witali się z sobą już wiele razy.
Jak kołysanka, którą słyszała kiedyś, melodia zaklęcia była trochę podobna.
„Zamierzam tego spróbować”.
Louise wstała.
Zza fotela, zaczęła robić sobie przez lukę drogę do przodu.
– Co ty robisz?! Po prostu zostań nieruchomo! Argh! Nic nie widzę przed sobą! Hej!
Jak wąż, prześlizgnęła się przez lukę swoim małym ciałem. Zrobiła sobie drogę do przodu fotela, gdzie siedział Saito. Posadziła swój mały tyłeczek pomiędzy rozłożonymi nogami Saita.
– ...Nie mogę uwierzyć w to, ale... nie mogą naprawdę powiedzieć tego, ale... ja mogę być wybraną. To musi być jednak jakiś błąd – mamrotała Louise.
– Hah?
– Po prostu słuchaj mnie. Leć blisko okrętu wojennego. To właściwie może być kawał... ale wypróbowanie tego jest lepsze od nierobienia niczego. Ponadto nie ma innego sposobu na zatopienie tego okrętu wojennego... Jedyny sposób dla mnie, to zrobić to. Rozumiesz. Spróbuję tego.
Saito było oniemiały przez wędrówkę Louise do niego.
– Dobrze się czujesz? W końcu oszalałaś ze strachu?
Louise krzyknęła na Saito.
– Kazałam ci podejść do tego bliżej, czyż nie?! Jestem twoim mistrzem! Chowańcy są posłuszni rozkazom swojego mistrza!
Było bezcelowym sprzeciwić się Louise, gdy wykorzystywała tą groźną postawę. Saito niechętnie zbliżył się do dużego okrętu wojennego.
Kartacz poleciał ku nim. Obchodzenie z lewej strony prawdopodobnie miałoby taki sam rezultat. Statek miał również armaty wystające od spodu. Lexington był jak jeżozwierz z armatami.
– Co ty robisz?!
– To niemożliwe! Nie mogę dostać się bliżej!
Jakby nagle myśląc o czymś, Derflinger otworzył swoje usta.
– Partnerze, leć prosto nad statek.
– Eh?
– Tam jest martwy punkt. To jest tam gdzie armaty nie mogą sięgnąć.
Saito wzniósł się ponad Lexingtona, jak mu powiedziano.
Louise siadła okrakiem na ramionach Saita. Otworzyła osłonę. Silny wiatr powiał w jej twarz.
– Hej, co ty robisz?! Zamknij to!
– Do czasu aż nie dam ci sygnału krąż.
Louise wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy.
Wtedy, jak gdyby zapłonęła jaśniej, otworzyła oczy i zaczęła odczytywać znaki runiczne zapisane w Modlitewniku Założyciela.
Czytała zaklęcie wśród ryku silnika. Saito krążył powyżej Lexingtona w myśliwcu zero jak mu powiedziano.
I właśnie w tym momencie.
– Partnerze za tobą!
Szybko oglądając się za siebie, mógł dostrzec dragona lecącego ku nim jak wicher.
To był Wardes.
* * *
Usadowiony na szczycie smoka wiatru, Wardes uśmiechnął się. Pozostał ukryty wśród chmur nad Lexingtonem, czekając na szansę dla siebie by uderzyć. Więc to był tajemniczy dragon, który zgniótł wszystkie ogniste smoki. Wardes nie miał wielkiej szansy na wygrywanie, gdyby stanął naprzeciw niego. To dlatego musiał celować w słaby punkt.
Jego plan zależał od okrętu wojennego. Celem wroga z pewnością byłby ten okręt wojenny. A gdyby był zręcznym wrogiem, mógłby znaleźć martwy punkt okrętu. Stąd, ukrywanie się blisko i czekanie było najlepszym rozwiązaniem. Przewidywanie Wardesa było słuszne.
Jego cel zaczął nurkować.
Rozumiem... w taki sposób unikał ognia smoków.
Ale, prędkość mojego smok wiatru jest większa niż ognistego smoka.
Wardes stale skracał odległość ich rozdzielającą.
Z głębokim zainteresowaniem, patrzył na myśliwiec zero.
To nie jest smok. To jest... coś nie zrobione na logikę Halkegini... Świętej Ziemi?
Wewnątrz kokpitu dostrzegł znajomą twarz, z jasno różowawymi włosami. Uśmiech na twarzy Wardesa stał się większy.
Więc żyjesz.
A więc ten sterowany pseudo-smok powinien być...
Lewe ramię, które kiedyś stracił drżało.
Oddech jego smoka wiatru był bezużyteczny, ale miał swoje potężne czary. Trzymając lejce w sztucznej lewej ręce, Wardes rzucił zaklęcie. „Powietrzna Włócznia”. Powietrze zestalone do formy włóczni nadzieje ich.
* * *
Saito nie mógł zgubić smoka, który podążał za nimi. Z Louise jadącą na jego ramionach, zaczynał czuć się poirytowany. „Ale... jeśli tu umrę, nie będę w stanie chronić Louise albo Siesty”. Znaki runiczne na lewej ręce Saito zaświeciły jaskrawo.
Nastawił przepustnicę na minimum i otworzył wszystkie klapy. Jakby coś złapało myśliwiec zero, jego prędkość spadła.
Popchnął drążek sterowy w dół w lewo. Jednocześnie, nastąpił na pedał. Barwna ziemia i niebo obróciły się przed nim.
Myśliwiec zero zniknął z widzenia Wardesowi, który właśnie skończył rzucać zaklęcie. Rozejrzał się dookoła siebie niespokojnie. Nigdzie nie byli widoczni. Jednakże, wyczuwając cień zbrodniczych zamiarów od tyłu, Wardes odwrócił się. Myśliwiec zero gładko schodził, opadał spiralnie jakby kreśląc drogę wewnątrz butelki. Szybko schował się za smokiem Wardesa. Poprzedzone przez jaskrawe światło, kule z karabinu maszynowy przedarły się przez smoka wiatru, który miał cieńsze łuski niż ognisty smoki. Wardes został uderzony w ramię i plecy, a jego twarz wykrzywiła się w bólu. Smok wydał wrzask. Jakby wolno szybując w dół, smok Wardes poleciał ku ziemi z łoskotem.
Saito wzniósł myśliwiec jeszcze raz. Wtedy gdy robił te manewry, Louise siedziała pewnie okrakiem na jego ramionach. W końcu była bardzo zręcznym jeźdźcem konnym. Louise kontynuowała cicho swoje zaklęcie. Co do diabła ona robi, pomyślał Saito.
Eoruu Suunu Firu Yarunsakusa.
Rytm zaczął pulsowanie poprzez Louise. Poczuła jakby jednak skądś go znała. Z każdym słowem zaklęcia, rytm się wzmacniał. To wyostrzyło jej zmysły, choć nie jeden hałas wokoło docierał do jej uszu. To było jakby coś wewnątrz jej ciała narodziło się i szukało miejsca przeznaczenia... Louise pamiętała co jej kiedyś powiedziano. Gdy wygłaszasz zaklęcie z twojej własnej gałęzi, uczucie podobny do tego, co odbierała powinna poczuć. Czy to jest naprawdę to, co czuję? Ja, która zawsze byłam pogardzana z powodu bycia zerem. Ja, której nauczyciele, rodzice, siostry i studenci mówili, że nie ma talentu do magii. Czy to jestem naprawdę ja?
Osu Suunu Uryu Ru Rado.
Mogła poczuć falę rodzącą się w środka niej, wolno powiększającą się.
Beoozusu Yuru Suvyueru Kano Oshera.
Fala w niej, szukając miejsca przeznaczenia, wpadła w furię. Louise swoją nogą dała Saito znak. On kiwnął głową i popchnął drążek sterowy w dół. Myśliwiec zero zaczął pikowanie w Lexingtona pod nimi. Otwierając oczy, wymierzyła tempo swojego zaklęcia.
– Otchłań.
Legendarna gałąź magii.
Jestem ciekawa jak jest potężna?
Nikt nie wie.
Oczywiście nie było powodu, dlaczego miałabym wiedzieć.
To było ponoć ponad legendę.
Jera Isa Unjyuu Hagaru Beookun Iru...
Po długiej inkantacji, zaklęcie było kompletne. W tym momencie, Louise zrozumiała moc zaklęcia. To wchłonęłoby każdego. Każda osoba w jej wizji, zostałaby pochłonięta przez jej czar. Były dwie opcje. Zabić albo nie. Co miała zamiar zniszczyć? Przez wiatry wiejące jej w twarzy, spojrzała w dół. Przed jej oczami pojawił się duży okręt wojenny. Lexington. Podążając za impulsem, wycelowała w jeden punkt i machnęła swoją różdżką w dół.
* * *
Niewiarygodna scena odsłoniła przed oczami Henrietty. Okręt wojenny, który ich bombardował... Kula światła pojawiła się na niebie. Była jak mniejsza wersja słońca i powiększała się. I... pochłonęła go. Połknęła okręt wojenny na niebie. Światło kontynuowało rozrastanie do czasu, gdy nie było wszystkim, co mogła zobaczyć. Nastąpiła całkowita cisza. Henrietta nagle zamknęła swoje oczy. Światło sfery było tak intensywne, że każdy pomyślałby, że jego oczy piekłyby od wpatrywania się w to. A następnie... po tym jak światło przygasło, cała flota płonęła. Flota prowadzona przez Lexingtona miała wszystkie żagle i pokłady w płomieniach. Jakby to były kłamstwem, prowadzący flotę, która dręczyła wojsko Tristain, tonął ku ziemi.
Drżenie ziemi mogło być wyczuwalne. Flota zeszła rozbijając się. Henrietta była oniemiała. Całkowita cisza zawładnęła nimi. Każdy wpatrywał się w niewiarygodną scenę.
Pierwszy oprzytomniał Kardynał Mazarini. Patrzył na srebrzyste skrzydła, świecąc w słońcu na niebie. To był myśliwiec zero Saita.
Mazarini wykrzyknął – Ludzie! Patrzcie! Flota wroga została zniszczona przez legendarnego Feniksa!
– Feniks? Nieśmiertelny ptak?
Zamieszanie rozeszło się poprzez wojsko.
– Patrzcie na tego ptaka lecącego na niebie! To jest legendarny ptak, któremu kazano przybyć w godzinie potrzeby Tristain! Feniks! Założyciel pobłogosławił nas!
Okrzyki radości słychać było wszędzie.
– Niech żyje Tristain! Niech żyje Feniks!
Henrietta cicho zapytała Mazariniego – Kardynale, Feniks... czy to prawda? Nie słyszałam o niczym nazywanym legendarnym Feniksem...
Mazarini uśmiechnął się przewrotnie.
– To jest wielkie kłamstwo. Ale zmysł osądu każdego teraz jest zgubiony. Oni nie mogą uwierzyć scenie, którą zobaczyli. Ja również. Jednakże, prawda jest tym nieznany ptakiem trzepoczący tam po tym jak flota nieprzyjacielska upadła. Nie było żadnej możliwości, jak tylko to wykorzystać.
– Hah...
– Co? Nikt nie dba o to, czy to, co powiedziałem było prawdą czy kłamstwem. To o co oni się troszczą, jest czy są zmarli, czy żywi. Innymi słowy, zwycięstwo albo porażka.
Mazarini spojrzał w oczy księżniczki.
– Musisz używać wszystkiego, czego możesz użyć. To jest jedna z podstaw polityki i wojny. Zapamiętaj sobie to dobrze, Księżniczko. Ponieważ od dzisiaj dalej jesteś władcą Tristain.
Henrietta kiwnęła głową. To było właśnie tak jak Kardynał powiedział. Myślenie... powinno przyjść później.
– Morale wroga będzie niskie i bez wątpienia będą próbować uciec. Teraz wspierająca ich flota odeszła. Nie ma lepszej okazji by uderzyć.
– Tak.
– Księżniczko. Czy możemy ruszyć do zwycięstwa – spytał Mazarini.
Henrietta mocno kiwnęła głową kolejny raz. Uniosła swoją świecącą kryształową różdżkę.
– Wszyscy żołnierze, do ataku! Królewskie wojsko, za mną!
* * *
Zmęczona, Louise przytuliła się do Saito.
– Hej Louise.
– Hm? – odpowiedziała Louise nieprzytomnie.
Poklepał łagodnie głowę Louise
Uczucie znużenia pokonało ją. Ale to było miłe uczucie zmęczenia. To było znużenie, które nadeszło z zadowoleniem z osiągnięcia czegoś.
– Mogę zapytać cię o coś?
– Taa.
– Co to było?
– To legenda.
– Legenda?
– Wyjaśnię później. Jestem zmęczona.
Saito kiwnął głową i uśmiechnął się. Poklepał łagodnie głowę Louise.
Pod nimi, wojsko Tristain właśnie natarło na siły Albionu. Wigor wojska Tristain był oczywisty nawet dla nowicjusza. To był animusz, który nawet zatryumfowałby przeciwko wrogom, którzy przewyższyli ich liczebnie.
– Taa, później będzie świetnie.
Patrząc na wypaloną i sczerniałą wieś, Saito zastanawiał się, czy ze Siestą było w porządku.
* * *
Tego wieczoru... Ze swoim rodzeństwem, Siesta nieśmiało wyszła z lasu. Wiadomość, że wojsko Albion zostało zwyciężone, dotarła do mieszkańców wioski, którzy schronili się w lesie.
Wojska Albionu zostały zmiażdżone przez uderzenie Tristain i wielu się poddało. Około południa nie było już we wsi żadnych żołnierzy Albionu kroczący naprzód. Gniewne ryki, starcie ramion i wybuchy się skończyły. Czarny dym uniósł się z pola, ale bitwa się zakończyła.
Powyżej na niebie słyszalny był ogłuszający hałas. Po spojrzeniu w górę, znany przedmiot latał po niebie. To było „Upierzenie Smoka”. Twarz Siesty się rozjaśniła.
Gdy myśliwiec zero wylądował na polu, Saito otworzył osłonę. Ktoś z lasu, na południe od wsi, przebył biegnąc ku niemu. To była Siesta. Saito wyskoczył z myśliwca zero i pobiegł do niej.
Louise obserwowała go, gdy uciekał i westchnęła.
– Tak więc zgaduję, że to dobrze, że ta dziewczyna wciąż żyje, ale czy nie mógłby spędzić więcej czasu pocieszając mnie? Zaklęcie... „Eksplozja” z gałęzi magii otchłani. Wydawało się jakby to się nie zdarzyło. Może tego nie czuło się rzeczywiście, ponieważ to była magia otchłani. Czy naprawdę jestem „Użytkownikiem magii Otchłani”? Czy jest w tym jakieś nieporozumienie? Ale to wyjaśniło jak mogłam dać Saito, legendarnemu chowańcowi, moce Gandalfrowi. Jest wiele legend, czyż nie – szepnęła.
– Zresztą, prawdopodobnie będę zajęta od tej pory. Naprawdę mam wrażenie, jakby to się nie zdarzyło... i nie mogę uwierzyć, że jestem wspomniana w legendzie... – westchnęła Louise. Jeśli to był sen, to powinnam odczuwać ulgę. Ale zdecydowałam się nie myśleć o tym zbyt wiele. Powinnam uczyć się od tego idioty, mojego chowańca. Pomimo że jest legendarnym chowańcem, on wcale na to nie wygląda. Ale może to jest na specjalne okazje. W każdym razie ta „legenda” to zbyt wiele dla mnie.
– Hej legendarny magu.
– Co legendarny mieczu?
Derflinger krzyknął do Louise dokuczającym tonem.
– To dobrze być upartym... ale jeśli nie pójdziesz za nim, on zostanie zabrany przez tą wiejską dziewczynę.
Policzki Louise zaczerwieniły się.
– Nie obchodzi mnie to.
– Naprawdę? – wyszeptał Derflinger.
Wydając okrzyk frustracji, Louise wyskoczyła z kokpitu i pogoniła za Saitem. Derflinger obejrzał biegnącą figurę Louise i powiedział poważnym głosem.
– Ona nawet rozumie, że jest wspomniana w legendzie... Może jej życie intymne jest dla niej ważniejsze. Ludzie z tego wieku są nie do uratowania.
Biegnąc, strumień myśli przepłynął przez jej umysł. Gdy patrzyła ponownie na Saito, jej tętno przyśpieszyło. Jej umysł się wyczyścił. To było dziwne. „Ten idiota. Nawet pocałował mnie. Czy ta dziewczyna naprawdę jest tak dobra? Może być słodka. Dobrze też gotuje. Wiem, że chłopcy lubią takie dziewczyny. Ale, ja... ja”.
Modlitewnik Założyciela, gałąź magii Otchłani... na razie całkowicie opuściły umysł Louise.
Jeśli nie podążę za moim chowańcem, on gdzieś odejdzie.
Jeśli nie otworzę szeroko oczu i nie pobiegnę, zostanę w tyle.
Jeśli jednak, to ma tak być... ja po prostu będę kontynuowała gonienie go.
Będę gonić go gdziekolwiek pójdzie... a kiedy się odwróci, porządnie mu przywalę.