Difference between revisions of "Zero no Tsukaima wersja polska Tom 1 Rozdział 8"

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search
Line 70: Line 70:
   
 
- Opowiedzcie proszę dokładnie o tym zdarzeniu.
 
- Opowiedzcie proszę dokładnie o tym zdarzeniu.
  +
  +
Louise wystąpiła naprzód i opisała co widziała. - Mm… Wielki gliniany golem pojawił się i zniszczył ścianę. Zakapturzony mag stojący na jego ramieniu wszedł do środka i zabrał coś… Myślę że najpewniej było to Berło Znisczenia… Po tym zakapturzony mag wsiadł na golema i uciekł poza mury szkoły… Na końcu golem znienił się w stertę ziemii.
  +
  +
- Co stało się po tym?
  +
  +
- Widzieliśmy tylko stertę ziemii, nie było ani śladu zakapturzonego maga.
  +
  +
“Więc… tak to było… - powiedział Osman gładząc się po brodzie.
  +
  +
- Pomimo że chcieliśmy ruszać w pościg, bez żadnych śladów nie mogliśmy. Dlatego…
  +
  +
W tym momencie Stary Osman nagle zapytał Pana Colberta, - Ach, gdzie jest Panna Longueville?
  +
  +
- Nie jestem pewien, nie widziałem jej od rana.
  +
  +
- Gdzie mogła się podziać w tak istotnym czasie?
  +
  +
- To prawda, gdzież może być?
  +
  +
Pośród tych pomruków Panna Longueville pojawiła się.
  +
  +
- Panno Longueville! Gdzie pani była? Stało się coś strasznego! – powiedział z niepokojem Pan Colbert.
  +
  +
Panna Longueville przemówiła do Starego Osmana z opanowaniem i spokojem. – Najmocniej przepraszam za spóźnienie! Przeprowadzałam pewne dochodzenia. Dlatego…
  +
  +
- Dochodzenia?
  +
  +
-Tak. Gdy obudziłam się dziś rano było ogromne zamieszanie, więc zajrzałam do skarbca i zobaczyłam inskrypcję pozostawioną przez Fouquet na ściane. Wiedziałam że tan niesławny złodziej uderzył po raz kolejny. Dlatego też natychmiast rozpoczęłam poszukiwania.
  +
  +
- Jest pani niezwykle efektywna, Panno Longueville. - Pan Colbert następnie spytał ponaglająco, - Ale czy udało się w końcu coś znaleźć?
  +
  +
- Tak, znalazłam miejsce pobytu Fouquet.
  +
  +
- Co!? - Pan Colbert powiedział ze zdumieniem. – Skąd jest ta informacja, Panno Longueville?
  +
  +
- Według okolicznych plebejuszy osoba w czarnym płaszczu z kapturem była widziana wchodząc do opuszczonego domu w pobliskim lesie. Uważam, że ta osoba to najprawdopodobniej Fouquet a opuszczony dom to kryjówka.
  +
  +
Słysząc to Louise wykrzyknęła, - Czarny płaszcz z kapturem? To bez wątpienia musi być Fouquet!
  +
  +
Stary Osman również podekscytował się i zapytał Pannę Longueville, - Jak daleko stąd jest to miejsce?
  +
  +
- Piechotą jakieś pół dnia, konno powinno to zająć około czterech godzin.
  +
  +
- Musimy natychmiast złożyć raport dworowi królewskiemu! Musimy wezwać posiłki z królewskiej armii! – Pan Colbert wykrzyknął ponownie.
  +
  +
Stary Osman pokręcił głową patrząc na Colberta i z wigorem nieprzystającym osobie w jego wieku wykrzyknął, - Głupcze! Do czasu gdy zameldowalibyśmy to dworowi Fouquet by nam się wymknęła! Poza tym, jeżeli nie jesteśmy w stanie poradzić sobie sami z takim błacym problemem, nie możemy nazywać siebie szlachtą! Skoro berło zostało skadzione z akademii, to akademii odpowiedzialnością jest odzyskanie go!
  +
  +
Panna Longueville uśmiechnęła się, jak gdyby czekała na tą odpowiedź.
  +
  +
Stary Osman kaszlał przez chwilę, po czym zaczął zwoływać ochotników. – A teraz zorganizujemydrużynę poszukiwaaczą aby odnaleźć Fouquet. Ci z was którzy chcą dołąćyć, proszę unieść różdźki.
  +
  +
Wszyscy szlachcice popatrzyli po sobie zmieszani bez podnoszenia róźdzek.
  +
  +
- Nikt? To dziwne. Nikt nie chce być znany jako bohater, który schwytał Fouquet Kruszącą Ziemię?
  +
  +
Louise była posród tych którzy opuścili głowy, lecz zdecydowała się podnieść różdżkę.
  +
  +
- Panienko Vallière! - Pani Chevreuse zawołała zdumiona – Nie wolno ci! Jesteś nadal uczennicą! Zostaw to nauczycielom!
  +
  +
- Ale nikt z was się nie zgłosił… - Louise bąknęła.
  +
  +
Saito patrzył na Louise z opadniętą szczęką. Poważny wygląd Louise w połączeniu z lekkim przygryzaniem warg był tak oszałamiający, iż Saito nie mógł się otrząsnąć.
  +
  +
Widząc że Louise uniosła swoją różdżkę, Kirche, pomimo lekkiego wachania, również uniosła jej
  +
  +
Pan Colbert z jeszcze większym zaskoczeniem zawołał; - Panno Zerbst! Nie jesteś także uczennicą?
  +
  +
Kirche odparła nonszalancko, - Cóż, nie mogę przegrać z rodziną Vallière.
  +
  +
Widząc Kirche unoszącą swoją różdżkę, Tabitha zrobiła to samo.
  +
  +
- Tabitha! Nie musisz tego robić! To nie ma z tobą nic wspólnego! - powiedziała Kirche.
  +
  +
Tabitha odrzekła tylko, - Jestem zmartwiona.
  +
  +
Wzruszona, Kirche spojrzała na Tabithę z wdzięcznością.
  +
  +
Louise w tym samym czasie również mruknęła, - Dziękuję… Tabitha.
  +
  +
Widząć tą trójkę, Stary Osman zaśmiał się i powiedział, - Dobrze więc, wszystko w rękach was trojga.
  +
  +
- Sir! Dyrektorze Osmanie! Stanowczo protestuję! Nie wolno nam narażać żyć uczniów na niebezpieczeństwo!
  +
  +
- Wyruszy więc pani zamiast nich, Pani Chevreuse?
  +
  +
- Ach... Erm… Cóż… Źle się ostatnio czuję, tak więc…
  +
  +
- Widziały już Fouquet wcześniej a ponadto, mimo iż obecna tutaj panienka Tabitha jest bardzo młoda, to słyszałem że przyznano jej już tytuł Kawalera, czyż nie?
  +
  +
Tabitha nie odpowiedziała i tylko stała w ciszy.
  +
  +
Wszyscy nauczyciele patrzyli na Tabithę ze zdumieniem.
  +
  +
- To prawda, Tabitho? – zapytała równie zdumiona Kirche.
  +
  +
Mimo iż Kawaler jest najniższym tytułem przyznawanym przez rodzinę królewską, Kirche i tak była zdumiona tym, że Tabitha mogła otrzymać go w tak młodym wieku. Jeżeli chodzi o tytuły Barona, a nawet Markiza, to można je uzyskać poprzez zakupienie dużej ilości ziemii. Aby uzyskać jednak tytuł Kawalera, jedynym sposobem jest oddanie wielkich zasług dla kraju. To tytuł który przyznawany jest za osiągnięcia.
  +
  +
Po raz kolejny w skarbcu zrobiło się zamieszanie.
  +
  +
Stary Osman kontynuował patrząc na Kirche, - Panna Zerbst z Germanii pochodzi z rodziny udekorowanych bohaterów wojennych, i sama ma bogatą przeszłość z magią ognia.
  +
  +
Kirche machnęła włosami z pewnością siebie.
  +
  +
Louise, przekonana że nadszedł czas na jej pochwały, stała uroczo na baczność.
  +
  +
Stary Osman miał teraz kłopot. Nie było niczego do pochwalenia u Louise…
  +
  +
- Ahem! - Odchrząkując, Osman odwrócił wzrok od Louise i powiedział; - Taa... Panna Vallière pochodzi z prestiżowej rodziny Vallière, rodziny uznanej za swych magów. I… Czeka ją obiecująca przyszłość… jak i jej chowańca…
  +
  +
Kładąc swój wzrok na Saicie, Osman kontynuował; - Pomimo bycia plebejuszem, pokonał w pojedynku syna generała Gramonta, Guiche de Gramonta. - Stary Osman pomyślał: “i jeżeli naprawdę jest legendarnym Gandálfrem…” - Fouquet Krusząca Ziemię nie powinna stanowić dla niego problemu.
  +
  +
Pan Colbert dodał z entuzjazmem; - Tak! Tak! Ponieważ jest legendarnym Gand…
  +
  +
Stary Osman szybko zasłonił usta Pana Colberta zanim ten skończył mówić. - A.. Hahaha… Bzdury plecie! Haha!...
  +
  +
Po raz kolejny zapadła cisza.
  +
  +
Wtedy Dyrektor Osman przemówił z powagą, - Jeżeli ktokolwiek uważa się za bardziej kompetentnego niż ta trójka, niech wystąpi naprzód.
  +
  +
Nikt nie wystąpił.
  +
  +
Dlatego też Stary Osman zwrócił się do grupy czworga i powiedział, - Akademia oczekuje na schytanie Fouquet!
  +
  +
Louise, Kirche i Tabitha stanęły na baczność i odpowiedziały, - Przysięgamy na swe różdżki że schwytamy Fouquet!
  +
  +
Po tym złapały krawędzie swych spódniczek i dygnęły. Saito szybko zrobił to samo. Jako że nie miał na sobie spódniczki, to złapał się za krawędzie bluzy.
  +
  +
- Dobrze więc, przygotujcie powóz i ruszajcie natychmiast. Musicie oszczędzać siły zanim nie dotrzecie do celu.
  +
  +
- Panno Longueville, czy mogłabyś udać się z nimi?
  +
  +
- Tak, Dyrektorze Osmanie. Ja również chciałam się z nimi wybrać, - powiedziała Panna Longueville.
  +
  +
  +
<center>* * *</center>
  +
  +
  +
Pod przewodnictwem Panny Longueville czwórka szybko ruszyła w drogę.
  +
  +
Mimo iż nazywano go powozem, w rzeczywistości był to zwykły wóz z deskami zamiast siedzeń. Dobre było jednak to, że w razie ataku mogliby od razu z niego wyskoczyć bez kłopotów.
  +
  +
Panna Longueville kierowała zaprzęgiem.
  +
  +
Kirche zapytała cichą Longueville, która skupiła się na lejcach, - Panno Longueville, taką pracą mógłby zająć się plebejusz. Dlaczego robisz to sama?
  +
  +
Panna Longueville uśmiechnęła się i odpowiedziała; - To nic takiego. Zresztą nie jestem szlachcianką.
  +
  +
Kirche zamikła na chwilę, po czym zapytała, - Ale czy nie jesteś sekretarką Dyrektora Osmana?
  +
  +
- Jestem. Stary Osman nie przejmuje się jednak statusem osoby kiedy potrzebuje pomocy. Nie ważne czy to chłop czy szlachcic.
  +
  +
- Jeśli możesz, powiedz mi proszę jak utraciłaś swój status.
  +
  +
Ale Panna Longueville tylko uśmiechnęła się do Kirche. Wydawało się iż nie chce już rozmawiać.

Revision as of 19:06, 21 August 2012

Rozdział 8: Berło Zniszczenia

Następnego ranka…

Wydarzenia z poprzedniej nocy spowodowały w Tristaińskiej Akademii Magii zamieszanie, niczym we wzburzonym ulu.

Dlaczego? Ponieważ Berło Zniszczenia zostało skradzione.

I to skradzione zuchwale, używając ziemnego golema aby zniszczyć ściany skarbca.

Zgromadzonym w skarbcu nauczycielom Akademii Magii zabrakło słów kiedy zobaczyli ziejący w ścianie otwór.

Wyryta na ścianie przez Fouquet Kruszącą Ziemię inskrypcja mówiła:

[Mam Berło Zniszczenia. – Fouquet Krusząca Ziemię.]

Nauczyciele w akademii mogli teraz jedynie skarżyć się i narzekać

- To ten polujący na szlachtę złodziej, Fouquet Krusząca Ziemię! Jak śmie atakować akademię!

- Co robili strażnicy?

- Nawet jeżeli tu są, to i tak są bezużyteczni! To zwykli prostaczkowie! Skoro już o tym mowa, który szlachcic miał wczoraj dyżurować?

Pani Chevreuse była zaniepokojona. To ona miała mieć wczoraj dyżur. “Ale kto mógłby okraść akademię?” myślała śpiąc smacznie we własnym pokoju zamiast pilnować drzwi skarbca, tak jak każdy dyżurujący szlachcic powinien.

Jeden z nauczycieli zauważył to i powiedział, - Pani Chevreuse! To pani miała wczoraj dyżurować! Czyż nie tak?

Pani Chevreuse wybuchnęła płaczem, - Tak mi przykro… Bardzo przykro…

- Nawet jeżeli wypłacze sobie pani oczy, to czy to je tu przywróci? A może zapłaci pani za nie?

- Ale… ale dopiero co skończyłam spłacać dom. - Pani Chevreuse uklękła na kolana i łkała.

Wtedy to pojawił się Stary Osman. - Erm… To nie najlepsza pora na wyżywanie się na kobietach, prawda?

Nauczyciel który karcił Panią Chevreuse odrzekł, - Ależ Osmanie, Pani Chevreuse zawiodła w swym obowiązku! Spała smacznie we własnym łóżku podczas kiedy powinna być na warcie!

Stary Osman gładził lekko swoją długą brodę patrząc na roztrzęsionego i wzburzonego nauczyciela.

- Erm… Jak tam panu było?

- Gimli! Zapomniał pan?

- Och, racja! Gimli! Cóż, panie Gimli, proszę się nie denerwować. Bądźmy szczerzy, ile z was może powiedzieć, że zawsze jesteście sumienni podczas waszych obowiązków? - odpowiedział Stary Osman.

Nauczyciele popatrzyli po sobie nawzajem i zwiesili z zażenowaniem głowy. Zapadła cisza.

- Tak więc, taka jest nasza obecna sytuacja. Jeżeli mówimy o odpowiedzialności, to uważam że każdy z nas, łącznie ze mną, jest po części odpowiedzialny za ten incydent. Dlaczego uważaliśmy iż złodziej nie zdoła zinfiltrować nasej akademii? Czy to dlatego, że liczba magów jaką tutaj mamy gwaratuje zabezpieczenie przed atakiem? Tego typu myślenie jest fundamentalnie błędne.

Stary Osman spojrzał na otwór w ścianie i kontynuował, - To nasze samozadowolenie dało Fouquet odwagę aby zakraść się i zabrać Berło Zniszczenia. Wszyscy ponosimy winę.

Pani Chevreuse spojrzała z wdzięcznością na Starego Osmana i powiedziała, - Och! Osmanie, panie Osmanie! Dziękuję za łaskawość. Od teraz będę na pana patrzeć jak na własnego ojca.

Cóż, to… Hehe… panienko… - Stary Osman zaczął masować tyłek pani Chevreuse.

- Jeżeli wam to nie przeszkadza… Zajmie się tym dyrektor.

Nie chcąc nikogo obwiniać, Stary Osman zdecydował że to najlepszy sposób na rozluźnienie napiętej atmosfery. Po tym odchrząknął, a wszyscy czekali z uwagą na jego słowa.

- Dobrze więc, kim są ci, którzy byli świadkami kradzieży? - zapytał Osman.

- To była ta trójka. – powiedział Pan Colbert, wskazując na stojące za nim trzy osoby.

Były to Louise, Kirche oraz Tabitha. Saito również był obecny, ale przez to że był chowańcem nie uwzględniono go jako „osoby”.

- Och… To wy… - powiedział Osman, przyglądając się Saitu z wielkim zainteresowaniem.

Saito nie wiedział dlaczego mu się przyglądano, ale mimo to pozostał uprzejmy.

- Opowiedzcie proszę dokładnie o tym zdarzeniu.

Louise wystąpiła naprzód i opisała co widziała. - Mm… Wielki gliniany golem pojawił się i zniszczył ścianę. Zakapturzony mag stojący na jego ramieniu wszedł do środka i zabrał coś… Myślę że najpewniej było to Berło Znisczenia… Po tym zakapturzony mag wsiadł na golema i uciekł poza mury szkoły… Na końcu golem znienił się w stertę ziemii.

- Co stało się po tym?

- Widzieliśmy tylko stertę ziemii, nie było ani śladu zakapturzonego maga.

“Więc… tak to było… - powiedział Osman gładząc się po brodzie.

- Pomimo że chcieliśmy ruszać w pościg, bez żadnych śladów nie mogliśmy. Dlatego…

W tym momencie Stary Osman nagle zapytał Pana Colberta, - Ach, gdzie jest Panna Longueville?

- Nie jestem pewien, nie widziałem jej od rana.

- Gdzie mogła się podziać w tak istotnym czasie?

- To prawda, gdzież może być?

Pośród tych pomruków Panna Longueville pojawiła się.

- Panno Longueville! Gdzie pani była? Stało się coś strasznego! – powiedział z niepokojem Pan Colbert.

Panna Longueville przemówiła do Starego Osmana z opanowaniem i spokojem. – Najmocniej przepraszam za spóźnienie! Przeprowadzałam pewne dochodzenia. Dlatego…

- Dochodzenia?

-Tak. Gdy obudziłam się dziś rano było ogromne zamieszanie, więc zajrzałam do skarbca i zobaczyłam inskrypcję pozostawioną przez Fouquet na ściane. Wiedziałam że tan niesławny złodziej uderzył po raz kolejny. Dlatego też natychmiast rozpoczęłam poszukiwania.

- Jest pani niezwykle efektywna, Panno Longueville. - Pan Colbert następnie spytał ponaglająco, - Ale czy udało się w końcu coś znaleźć?

- Tak, znalazłam miejsce pobytu Fouquet.

- Co!? - Pan Colbert powiedział ze zdumieniem. – Skąd jest ta informacja, Panno Longueville?

- Według okolicznych plebejuszy osoba w czarnym płaszczu z kapturem była widziana wchodząc do opuszczonego domu w pobliskim lesie. Uważam, że ta osoba to najprawdopodobniej Fouquet a opuszczony dom to kryjówka.

Słysząc to Louise wykrzyknęła, - Czarny płaszcz z kapturem? To bez wątpienia musi być Fouquet!

Stary Osman również podekscytował się i zapytał Pannę Longueville, - Jak daleko stąd jest to miejsce?

- Piechotą jakieś pół dnia, konno powinno to zająć około czterech godzin.

- Musimy natychmiast złożyć raport dworowi królewskiemu! Musimy wezwać posiłki z królewskiej armii! – Pan Colbert wykrzyknął ponownie.

Stary Osman pokręcił głową patrząc na Colberta i z wigorem nieprzystającym osobie w jego wieku wykrzyknął, - Głupcze! Do czasu gdy zameldowalibyśmy to dworowi Fouquet by nam się wymknęła! Poza tym, jeżeli nie jesteśmy w stanie poradzić sobie sami z takim błacym problemem, nie możemy nazywać siebie szlachtą! Skoro berło zostało skadzione z akademii, to akademii odpowiedzialnością jest odzyskanie go!

Panna Longueville uśmiechnęła się, jak gdyby czekała na tą odpowiedź.

Stary Osman kaszlał przez chwilę, po czym zaczął zwoływać ochotników. – A teraz zorganizujemydrużynę poszukiwaaczą aby odnaleźć Fouquet. Ci z was którzy chcą dołąćyć, proszę unieść różdźki.

Wszyscy szlachcice popatrzyli po sobie zmieszani bez podnoszenia róźdzek.

- Nikt? To dziwne. Nikt nie chce być znany jako bohater, który schwytał Fouquet Kruszącą Ziemię?

Louise była posród tych którzy opuścili głowy, lecz zdecydowała się podnieść różdżkę.

- Panienko Vallière! - Pani Chevreuse zawołała zdumiona – Nie wolno ci! Jesteś nadal uczennicą! Zostaw to nauczycielom!

- Ale nikt z was się nie zgłosił… - Louise bąknęła.

Saito patrzył na Louise z opadniętą szczęką. Poważny wygląd Louise w połączeniu z lekkim przygryzaniem warg był tak oszałamiający, iż Saito nie mógł się otrząsnąć.

Widząc że Louise uniosła swoją różdżkę, Kirche, pomimo lekkiego wachania, również uniosła jej

Pan Colbert z jeszcze większym zaskoczeniem zawołał; - Panno Zerbst! Nie jesteś także uczennicą?

Kirche odparła nonszalancko, - Cóż, nie mogę przegrać z rodziną Vallière.

Widząc Kirche unoszącą swoją różdżkę, Tabitha zrobiła to samo.

- Tabitha! Nie musisz tego robić! To nie ma z tobą nic wspólnego! - powiedziała Kirche.

Tabitha odrzekła tylko, - Jestem zmartwiona.

Wzruszona, Kirche spojrzała na Tabithę z wdzięcznością.

Louise w tym samym czasie również mruknęła, - Dziękuję… Tabitha.

Widząć tą trójkę, Stary Osman zaśmiał się i powiedział, - Dobrze więc, wszystko w rękach was trojga.

- Sir! Dyrektorze Osmanie! Stanowczo protestuję! Nie wolno nam narażać żyć uczniów na niebezpieczeństwo!

- Wyruszy więc pani zamiast nich, Pani Chevreuse?

- Ach... Erm… Cóż… Źle się ostatnio czuję, tak więc…

- Widziały już Fouquet wcześniej a ponadto, mimo iż obecna tutaj panienka Tabitha jest bardzo młoda, to słyszałem że przyznano jej już tytuł Kawalera, czyż nie?

Tabitha nie odpowiedziała i tylko stała w ciszy.

Wszyscy nauczyciele patrzyli na Tabithę ze zdumieniem.

- To prawda, Tabitho? – zapytała równie zdumiona Kirche.

Mimo iż Kawaler jest najniższym tytułem przyznawanym przez rodzinę królewską, Kirche i tak była zdumiona tym, że Tabitha mogła otrzymać go w tak młodym wieku. Jeżeli chodzi o tytuły Barona, a nawet Markiza, to można je uzyskać poprzez zakupienie dużej ilości ziemii. Aby uzyskać jednak tytuł Kawalera, jedynym sposobem jest oddanie wielkich zasług dla kraju. To tytuł który przyznawany jest za osiągnięcia.

Po raz kolejny w skarbcu zrobiło się zamieszanie.

Stary Osman kontynuował patrząc na Kirche, - Panna Zerbst z Germanii pochodzi z rodziny udekorowanych bohaterów wojennych, i sama ma bogatą przeszłość z magią ognia.

Kirche machnęła włosami z pewnością siebie.

Louise, przekonana że nadszedł czas na jej pochwały, stała uroczo na baczność.

Stary Osman miał teraz kłopot. Nie było niczego do pochwalenia u Louise…

- Ahem! - Odchrząkując, Osman odwrócił wzrok od Louise i powiedział; - Taa... Panna Vallière pochodzi z prestiżowej rodziny Vallière, rodziny uznanej za swych magów. I… Czeka ją obiecująca przyszłość… jak i jej chowańca…

Kładąc swój wzrok na Saicie, Osman kontynuował; - Pomimo bycia plebejuszem, pokonał w pojedynku syna generała Gramonta, Guiche de Gramonta. - Stary Osman pomyślał: “i jeżeli naprawdę jest legendarnym Gandálfrem…” - Fouquet Krusząca Ziemię nie powinna stanowić dla niego problemu.

Pan Colbert dodał z entuzjazmem; - Tak! Tak! Ponieważ jest legendarnym Gand…

Stary Osman szybko zasłonił usta Pana Colberta zanim ten skończył mówić. - A.. Hahaha… Bzdury plecie! Haha!...

Po raz kolejny zapadła cisza.

Wtedy Dyrektor Osman przemówił z powagą, - Jeżeli ktokolwiek uważa się za bardziej kompetentnego niż ta trójka, niech wystąpi naprzód.

Nikt nie wystąpił.

Dlatego też Stary Osman zwrócił się do grupy czworga i powiedział, - Akademia oczekuje na schytanie Fouquet!

Louise, Kirche i Tabitha stanęły na baczność i odpowiedziały, - Przysięgamy na swe różdżki że schwytamy Fouquet!

Po tym złapały krawędzie swych spódniczek i dygnęły. Saito szybko zrobił to samo. Jako że nie miał na sobie spódniczki, to złapał się za krawędzie bluzy.

- Dobrze więc, przygotujcie powóz i ruszajcie natychmiast. Musicie oszczędzać siły zanim nie dotrzecie do celu.

- Panno Longueville, czy mogłabyś udać się z nimi?

- Tak, Dyrektorze Osmanie. Ja również chciałam się z nimi wybrać, - powiedziała Panna Longueville.


* * *


Pod przewodnictwem Panny Longueville czwórka szybko ruszyła w drogę.

Mimo iż nazywano go powozem, w rzeczywistości był to zwykły wóz z deskami zamiast siedzeń. Dobre było jednak to, że w razie ataku mogliby od razu z niego wyskoczyć bez kłopotów.

Panna Longueville kierowała zaprzęgiem.

Kirche zapytała cichą Longueville, która skupiła się na lejcach, - Panno Longueville, taką pracą mógłby zająć się plebejusz. Dlaczego robisz to sama?

Panna Longueville uśmiechnęła się i odpowiedziała; - To nic takiego. Zresztą nie jestem szlachcianką.

Kirche zamikła na chwilę, po czym zapytała, - Ale czy nie jesteś sekretarką Dyrektora Osmana?

- Jestem. Stary Osman nie przejmuje się jednak statusem osoby kiedy potrzebuje pomocy. Nie ważne czy to chłop czy szlachcic.

- Jeśli możesz, powiedz mi proszę jak utraciłaś swój status.

Ale Panna Longueville tylko uśmiechnęła się do Kirche. Wydawało się iż nie chce już rozmawiać.