Difference between revisions of "Zero no Tsukaima wersja polska Tom 2 Rozdział 6"

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search
m (Undo revision 500850 by XPikacz (talk))
 
Line 2: Line 2:
   
   
“I-I’m sorry for being late!”
 
   
As Corona rolled into the student council president room, Dirk knitted his brows at her entrance.
 
   
“……What’s that?”
 
   
  +
Po upewnieniu się, że Saito i kompania pobiegli, Kirche rozkazała Guichemu – A więc, teraz zaczynamy. Guiche, gdzieś w kuchni jest garnek napełniony olejem, prawda?
“Eh?”
 
   
  +
– Masz na myśli te garnki do smażenia?
Corona’s eyes wavered blankly and looked back at Dirk.
 
   
  +
– Taa. Niech twoje golemy je przyniosą.
It was a face saying that she had no idea of what he was talking about.
 
   
  +
– Nie ma sprawy.
Dirk asked again in a rough tone as he was more irritated than usual.
 
   
  +
Guiche ukryty za stołem, machnął swoją różą, która była jego różdżką. Płatki spłynęły wolno i z ziemi wykiełkowali żeńscy wojownicy z brązu. Golemy skierowały się do kuchni, chociaż zostały w nie wycelowane strzały.
“I’m asking what all this luggage is……!”
 
   
  +
Stalowe groty zagłębiły się w miękką miedź, powodując drżenie posągów. Guiche zaśmiał się, ponieważ w końcu posągi dotarły do kuchni za ladę i podniosły garnek do smażenia.
Corona had both her hands full of shopping bags and in addition, she carried even a rucksack on her back.
 
   
  +
– Czy możesz rzucić to w wejściu? – mówiąc, Kirche nakładała makijaż patrząc w lusterko.
The contents seemed to be books with papers which became rare nowadays. They should be quite heavy, but Corona was more or less a <Genestella>, too.
 
   
  +
– Teraz robisz makijaż? – powiedział Guiche ze wstrząśniętym wyrazem twarzy, ale jednak rozkazując swoim posągom rzucić garnek u wejścia, jak mu powiedziano.
“A-Ah, do you mean this? But I heard that I was off duty today, so I went up to the central district for the first time in a while. And then, I was suddenly called by the vice-president; but he said that I should hurry, so I directly came here without stopping by the dorm. No, to tell the truth, it’s heavy as expected; so I thought about returning to my room once, but……”
 
   
  +
Kirche machnęła swoją różdżką i wstała.
Corona started spewing out something that could be taken as either an excuse or boasting, but Dirk interrupted it in a quiet voice.
 
   
  +
– Ponieważ sztuka właśnie ma się zacząć, a jeśli grająca główna rolę kobiecą nie ma makijażu...
“──Tell a fortune.”
 
   
  +
Machnęła swoją różdżką w olej, rozpryskując go w powietrze.
“Huh?”
 
   
  +
– ...to mogłoby to być żenujące?
“It’s fine, so hurry up and tell a fortune, you stupid woman!”
 
   
  +
Czary Kirche zapaliły olej, rozpraszając płomienie po całej Świątyni Bogów i robiąc głośny hałas. W jednej chwili, grupa najemników, kiedyś zdecydowanych na parcie naprzód, wycofała się z nagłego ognia.
“Hiyaaah! Y-Yes! Understood!”
 
   
  +
Kirche uwodzicielsko zaśpiewał zaklęcie, machając swoją różdżką ponownie. Płomienie gorzały nawet gwałtowniej, rozprzestrzeniając się ku najemnikom u wejścia, okrywając ich i zmuszając do tarzania się w bólu. Kirche stanęła i elegancko machnęła włosami, przed podniesieniem różdżki. Pomimo że wszystkie strzały poleciały do niej, magiczny wiatr Tabithy odparował je.
Corona, who was startled by Dirk’s angry voice, hurriedly tossed her packages aside and then took out tarot cards from her uniform’s breast pocket.
 
   
  +
– Kochani nieznani najemnicy, pomimo że nie mam pojęcia, dlaczego nas atakujecie – Kirche uśmiechnęła się i ukłoniła w deszczu strzał – proszę pozwólcie mi, Kirche Żarliwej, łaskawie być waszym przeciwnikiem!
And while lining them on the floor, she nervously looked at Dirk.
 
   
“Errr, anything is fine to tell a fortune of today, too…… right?”
 
   
“You bastard, how many times do you intend to make me say the same thing?”
 
   
“Hiii! S-Sorry!”
 
   
  +
Siedząc na ramieniu swojego olbrzymiego ziemnego golema, Fouquet ugryzł swoją wargę w irytacji. Grupa, której właśnie rozkazała zaatakować, natychmiast wróciła w zamieszaniu po zostaniu otoczonym ogniem. Obróciła się do zamaskowanego szlachcica w kapturze, siedzącego przy niej – Geez, robienie zamieszanie tylko z powodu tego poziomu ognia... wynajęte ręce nie są już niezawodne.
With a face looking like she would burst into tears at any moment, Corona hurriedly arranged the preparation for the fortune-telling.
 
   
  +
– W każdym razie, dość tego.
Kashimaru Corona, who was Dirk’s secretary, was a <Strega> with a special ability.
 
   
  +
– Ale nie możesz w ten sposób ich pobić!
However, Corona herself did not know that she was a <Strega>, neither was she registered into this country’s <Strega> list.
 
   
  +
– Jest dobrze, nawet jeżeli nie mogą. Wszystko co mają do roboty, to rozdzielenie ich.
This was because the activation conditions of her ability were very strict, and she could not be distinguished from a mere <Genestella> other than when it activated.
 
   
  +
– Nawet jeśli tak mówisz, nie pozwolę temu pójść tak dalej. Zniosłam tak dużo upokorzenia przez nich.
──Her ability was prediction that would absolutely be off the mark.
 
   
  +
Człowiek w kapturze nie odpowiedział, za to wstając, jakby nie słyszał niczego powiedział do Fouquetem – Dobrze, ja ścigam dziewczynę Vallière.
In other words, the contents coming out of Corona’s fortune-telling would never occur no matter what happened.
 
   
  +
– To co ja mam robić? – odpowiedziała w szoku Fouquet.
At first glance, it could be regarded as an absolutely useless ability; but this became an extremely big advantage in an information war.
 
   
  +
– Cokolwiek chcesz. Spal lub ugotuj resztę, cokolwiek. Spotkamy się w tej, co zwykle restauracji. Beztrosko zeskoczył z ramienia golema, znikając w ciemności jak nocny wiatr, miękki i mrożący.
“Errr, well then today…… Ah, that’s right! I happened to hear it on my way here, but it seems that Seidoukan student council president has gone missing. I’m worried, so I shall tell the fortune regarding her safety.”
 
   
  +
– Geez... co za niefrasobliwy facet. Mógł nie mówić mi niczego o czym myśli – Fouquet mówił cicho, ze wstrętem.
There were three conditions for Corona’s ability to activate.
 
   
  +
Od ludzi poniżej dochodziły jęki. Silne wiatry nadciągnęły z wnętrza świątyni, rozprzestrzeniając i wzmacniając gwałtowne płomienie. Nawet łucznicy ukrywający się w ciemnościach poczuli oparzenia.
The first one was the fortune-telling time to be the evening.
 
   
  +
Fouquet wykrzyknęła pod siebie – Cholera, dość tego! Wszyscy jesteście nieprzydatni! Zejdźcie mi z drogi! – golem uniósł się z ogłuszającym hałasem i szedł w kierunku wejścia, ciągnąc pięści w miarę postępowania.
“Well then, I shall begin……”
 
   
The second was for Corona herself to decide the contents of the fortune telling.
 
   
When Corona closed her eyes and began to rearrange the cards, a bluish-white magic circle appeared around her.
 
   
And then the third was that she could only activate it once a day.
 
   
  +
Kirche i Tabitha sterowały płomieniami w sali, mocno dręcząc najemników na zewnątrz. Grupa łuczników na zewnątrz również uciekła z ognia rozprzestrzenianego przez wiatr Tabithy, porzucając swoje łuki.
“──Okay, it is this!”
 
   
  +
– Ohhhhohohohoho! Oho! Ohohoho! – Kirche śmiała się zwycięsko.– Widzicie? Dostajecie teraz? Siła moich płomieni! Jeśli nie chcecie dostać oparzeń, lepiej uciekajcie teraz do domu! Ahahaha!
Corona finished turning five cards and opened her eyes.
 
   
  +
– Dobra, teraz moja kolej! – po pojawieniu się nie w porę, właśnie gdy Guiche wymierzał w wycofujących się wrogów, pośrodku luki płomieni, swoim zaklęciem „Valkyrie”...
“How’s it?”
 
   
  +
W głośnym, ogłuszającym hałasie, wejście i okolica zniknęły.
“Yes, please wait a minute…… Eeh!?”
 
   
  +
– Eh?
Corona, who checked them, raised a voice of surprise and stepped back.
 
   
  +
Z unoszącego się kurzu wyszedł olbrzymi golem i z łatwością wykopnął posągi Guichego.
As usual, Corona’s each action was exaggerated.
 
   
  +
– Oh, zapomniałam. Ta awanturnicza panienka wciąż tu jest. – powiedziała cicho Kirche, wystawiając swój język.
“What’s the matter? Say it.”
 
   
  +
– Nie bądź zbyt arogancka, dziecko! Wykończę cię! – stojąc na ramieniu swojego golema, krzyknęła w gniewie Fouquet.
When Dirk urged her as such, Corona frowned as she was troubled.
 
   
  +
– Co teraz zrobimy? – Kirche odwróciła się do Tabithy. Jej przyjaciółka rozłożyła obie ręce i potrząsnęła głową.
“Um, that’s…… a result that is a little hard to say came out……”
 
   
  +
Guiche rzucił jedno spojrzenie na olbrzymiego golema i pogrążył się w gorącej panice, krzycząc
After having looked around restlessly, Corona quietly whispered into Dirk’s ear as if she would be troubled should someone else hear it.
 
   
  +
– Wszyscy! Atakować! Mówię, ATAKOWAĆ! Teraz czas, aby zobaczyli ducha wszystkich arystokratów Tristainian! Patrz na mnie ojcze! Guiche stanie się mężczyzną!
“……Tch! Is it true?”
 
   
  +
Tabitha podcięła mu nogi swoją laską, posyłając go na ziemię.
Dirk, who heard the result, clicked his tongue and stared at Corona.
 
   
  +
– Co robisz?! Pozwól mi być mężczyzną! W imieniu Jej Królewskiej Mości Księżniczki, pozwól mej róży tu uschnąć!
“Hiii……! It’s true, it’s true!”
 
   
  +
– W porządku, umówiliśmy się by odejść.
At his gaze’s intensity, Corona stepped back while nodding her head several times.
 
   
  +
– Nie! Nie ucieknę!
No longer paying attention to such Corona, Dirk muttered while deepening the wrinkles on his forehead.
 
   
  +
– ...wiesz, jesteś dokładnie typem, który zginąłby w jakiejkolwiek bitwy jako pierwszy.
“Damn…… what the hell is happening?”
 
   
  +
Tabitha patrzyła na zbliżającego się golema i nagle wydawało się, że wpadła na pomysłu. Następnie pociągnęła za rękaw Guicha.
 
   
  +
– Co?
Seidoukan Academy’s harbor block surrounded a part of the academy, but because it was separated with a canal-like waterway, one could not normally cross over to there by walking. Unless one did not something unreasonable like crossing by swimming, there were three routes.
 
   
  +
– Róża. – Tabitha wskazała na imitację róży Guiche, wykonując przy tym ruch falowy. – Dużo. Płatków.
One was the water route using a ship, it was used in case of carrying in goods from the satellite cities of the lakeshore and airport; this was the most common route.
 
   
  +
– Co chcesz od tych płatków?! – krzyknął Guiche, tylko po to aby Kirche pociągnęła jego ucho.
Another one was the vehicles route to carry in goods from Asterisk urban areas.
 
   
  +
– Po prostu rób to, co Tabitha mówi!
And the last one was the underground route connected from the academy interior (Accurately speaking, the vehicles route also went along the academy underground, but vehicles other than those that received permission from the academy could not enter).
 
   
  +
Guiche machnął w irytacji swoją różaną różdżką, posyłając duże ilości płatków w powietrze. Tabitha zaśpiewała zaklęcie. Kierowane jej wiatrem, płatki wbiły się w golema.
Inevitably, a student could only use this underground route if he was going to cross over to the harbor block.
 
   
  +
– I co wbite płatki w ogóle zrobią golemowi?! Z pewnością to jest ładne! – krzyknął za siebie Guiche.
Ayato, who had regrouped with Julis and company, were advancing at a quick pace through the underground passage juxtaposed to the rail side for automatic conveyance.
 
   
  +
Tabitha zwięźle rozkazała mu – Alchemia.
“……However, to think that Yabuki was a member of Shadow Star, eh.”
 
   
  +
Na ramieniu golema, Fouquet widząc swoje dzieło ze wbitymi wszędzie płatkami, denerwująco poskarżyła się – Co to jest? Prezent? Nie odpuszczę, nawet jeżeli udekorowaliście mojego golema płatkami!
Julis, who moved beside Ayato, muttered so with a grim face.
 
   
  +
Golem podniósł pięść i jednym ciosem rozwalił stół, który osłaniał Kirche, Tabithe i Guiche.
“I was completely deceived. He has such a dumb look, that Yabuki.”
 
   
  +
W tym momencie, wszystkie splątane płatki zmieniły się w płyn. Uniósł się zapach oleju. Jako mistrz elementu „ziemi”, Fouquet natychmiast uświadomił sobie powód. Zaklęcie znane jako „Alchemia”. Oni właśnie użyli „Alchemii” by zamienić płatki na golemie w olej.
Saya also agreed to it and pouted in displeasure.
 
   
  +
Za późno zdała sobie sprawę, że coś było nie tak. Kula ognista Kirche już leciała w kierunku jej golema.
“Now, now, it’s thanks to that Yabuki that we have come smoothly so far.”
 
   
  +
W jednej chwili, olbrzymi golem został pokryty ogniem. Nieumiejący wytrzymać gorąca i płomieni, golem padł na kolana.
This passage was originally one used by Seidoukan Academy’s special staff and there was no record of it even on the academy guide map. If Eishiro did not tell them about it, they would have probably spent a considerable amount of time just to arrive here.
 
   
  +
Widząc swojego pracodawcę w przegrywającej pozycji, najemnicy umknęli jak pająki. Kirche, Tabitha i Guiche trzymali się za ręce w radości.
“You’re right. It’ll be enough to blame him after everything is over. Now, we must first find Claudia as quickly as possible……”
 
   
  +
– Zrobiliśmy to! Wygraliśmy!
“Ah…… huh, isn’t that the exit?”
 
   
  +
– Ja... wygrałem alchemią! Ojcze! Wasza królewska Mość! Guiche zatryumfował!
As Kirin spoke out and pointed in front of them, Ayato turned his head and saw the passage ahead was becoming slowly brighter.
 
   
  +
– To wszystko przez plan Tabithy! – Kirche szturchnęła głowę Guiche.
“Okay, let’s hurry……!”
 
   
  +
Szkaradna Fouquet stanęła przed spalonym golemem. – J... jak śmialiście... pobić mnie, Fouquet, dwa razy, magią ziemi...
Everyone nodded at Ayato’s words and raised their speed.
 
   
  +
Wyglądała smętnie. Z jej długimi, pięknymi spalonymi włosami, jej szatami z powypalanymi wszędzie dziurami i jej twarzą osmaloną na ciemno, piękno opuściło ją.
“……The rain became quite strong.”
 
   
  +
– Aha, ależ śliczny makijaż masz na sobie. Wiesz pani, ten ciężki makijaż jakoś ci odpowiada! Mam na myśli... jesteś już całkiem stara! – Gdy Kirche skończyła, machnęła swoją różdżką w Fouquet. Jednakże, wydawało się, że wyczerpała swoją energię wszystkimi zaklęciami, których użyła walczą. Nagle, mały, słaby płomień wyleciał i zniknął natychmiast.
As soon as they went out, Saya frowned at the raindrops which intensely struck her.
 
   
  +
– Co!? Tylko tyle? – Kirche podrapała swoją głowę.
There should still be some time before the sunset, but the surroundings were completely dim. The streetlight which crossed the huge warehouse and the huge crane and rose further highly ── they (warehouse and crane), which stood in a row over the rain, somehow looked like eerie monsters.
 
   
  +
Tabitha i Guiche wydawali się wywoływać taki sam efekt. Ale nie Fouquet. Nie próbowała żadnych zaklęć i po prostu ruszyła prosto na nich.
“Now then, although having come so far is good an all, even if it’s called harbor block, it’s wide. We should first split into groups──!”
 
   
  +
– Nazwać mnie starą?! Dziewczyno, mam jedynie 23 lata! – Fouquet zacisnęła swoje pięści i uderzyła nimi w Kirche, która bez wahania wzięła odwet mniej więcej w taki sam sposób. Zatem obie walczyły całkowicie w niepodobnie do siebie.
As Julis abruptly stopped speaking, everyone scattered in different directions.
 
   
  +
Tabitha siadła i z całkowitym brakiem zainteresowania walką przed nią, zaczęła czytanie. Guiche obserwował dwie piękne, walczące kobiety, z umiarkowanym rumieńcem na twarzy. Wyglądał na obojętnego, że jego ubranie jest w całkowitym nieładzie.
Immediately after, a container that was close to the size of a house fell on the place where Ayato and company had been previously standing. After Ayato had rolled out of the way, he looked up to see the crumpled container on the ground.
 
   
  +
Patrząc z dala, najemnicy zaczęli się zakładać.
“……Unfortunately, I can’t afford to let you proceed ahead from here.”
 
   
As soon as the voice was heard, multiple containers rained down in succession. However, instead of aiming for Ayato and company, the containers piled up and formed a wall that blocked their path forward.
 
“How about it? Why don’t you obediently go back from here?”
 
   
The words came from a silhouette that had appeared on top of the wall that had been formed and was looking down at Ayato and company.
 
   
That figure, who wore a hood over their eyes, wore an outfit very similar to Eishiro’s that Ayato met a little while ago.
 
   
  +
Ponieważ Kirche i Fouquet biły się, Saito i kompania pobiegli do portu drogą oświetloną przez jasny księżyc. Wardes podbiegł do długich schodów pewnego budynku i zaczął wchodzić w górę nich.
(Shadow Star, huh…… No, before that, the voice just now is……)
 
   
  +
– Nie kierujemy się w stronę jakiegoś „portu”? Dlaczego wspinamy się na wzgórze? – zapytał Saito. Wardes nie odpowiedział.
“I don’t know who you’re, but I won’t show mercy if you got in our way……!”
 
   
  +
Po wdrapywaniu się na długie schody, wyszli na małe wzgórze. Widząc wszystko przed sobą, Saito sapnął.
Though Julis belligerently glared at him, the figure only shrugged his shoulders as if finding it silly.
 
   
  +
Było tam olbrzymie drzewo, rozkładające się na wszystkie strony. Miało wielkość góry. Jak wysokie było? Noc przykryła jego szczyt, ale miało znaczną wysokość. Saito patrzył na nie jakby to była Tokyo Tower.
“Oh my…… you say quite a sad thing, <Glühen Rose>. Have you forgotten me?”
 
   
  +
A następnie... po bliższym przyjrzenie się, pomiędzy gałęziami, drzewo wydawało się trzymać coś jeszcze większego. Olbrzymi owoc? Był w błędzie. To był statek. To wyglądało jak sterowiec, wbity między drzewa.
“What?”
 
   
  +
– To jest „port”? I... to jest „statek”? zapytał wstrząśnięty Saito.
Julis knitted her brows dubiously.
 
   
  +
Louise odpowiedziała ze zdziwieniem. – Taa... nie jest tak w twoim świecie?
But, Ayato had already realized who it was.
 
   
  +
– W moim świecie, porty i statki stoją na wodzie.
“It’s been a while, huh ── Silas Norman.”
 
   
  +
– Jeśli są statki, które żeglują po wodzie, są i statki, które żeglują w powietrzu – powiedziała rzeczowo Louise.
“Wha……!?”
 
   
  +
Wardes pobiegł do korzeni drzewa, które były duże i przestronne jak hol drapacza chmur. Prawdopodobnie odkopali środek zwiędłego drzewa aby to zrobić.
Julis opened her eyes wide at the name that Ayato spoke.
 
   
  +
To była noc więc nie mogli zobaczyć nikogo. Między każdą kondygnacją schodów były metalowe panele, z jakiegoś rodzaju pismem na nich. Może znaki stacji albo co takiego, pomyślał Saito.
“Oh, as expected of <Murakumo>. You did well to remember me.”
 
   
  +
Wardes zaczął wchodzić po schodach przed nim.
When the figure slowly took off his hood, the face of a skinny man with glittering eyes appeared.
 
   
  +
Jedna kondygnacja drewnianych schodów była połączona z inną. Były tam rusztowania i na nich podparcia, ale wciąż wyglądały niepokojąco niebezpiecznie. Można było zobaczyć światła La Rochelle w przerwach między każdą kondygnacją schodów.
There was no mistaking it.
 
   
  +
W przerwie na odpoczynek, w połowie drogi, Saito usłyszało kroki za sobą. Odwrócił się a cień skoczył, przelatując nad nim i lądując przed Louise.
It was Silas Norman, the person who once colluded with Allekant and attacked quite a few of Seidoukan’s prominent students, including Julis, from the shadows.
 
   
  +
To był biało zamaskowany człowiek z golema Fouquet.
“……I didn’t think that you were in the Shadow Star.”
 
   
  +
Saito wyciągnął swój miecz i krzyknął – LOUISE!
“It was a choice of last resort. Since Seidoukan made a deal with Allekant using me as a pretext, it was absolutely impossible for me to become free. One wrong move and I’d have spent my whole life in confinement. But then, this time there was an offer of deal to me from Seidoukan.”
 
   
  +
Louise odwróciła się. W następnej chwili, człowiek uniósł ją w górę.
Spreading his slim hands, Silas spoke talkatively. It looked like his play-like exaggerated words and gestures have not changed.
 
   
  +
– Ahhhh-----! – krzyczała Louise. Saito podniósł swój miecz. Jeśli po prostu rozetnę go, uderzę Louise. Człowiek niósł Louise i skoczył całkiem jak cyrkowiec, jego ciało poruszało się jak chciał.
“They highly valued my ability as a <Dante>, so they asked whether I don’t want to join the Shadow Star.”
 
   
  +
Saito stał spokojnie. Obok niego, Wardes machnął swoją laską. Zamaskowany człowiek, podobnie jak Saito jakiś czas temu, został porwany uderzeniem powietrznego młota Wardesa i puścił Louise. Złapał się podparcia, ale Louise spadła w kierunku ziemi.
“Hou, Isn’t that good for you?”
 
   
  +
W jednej chwili, Wardes wyskoczył z platformy i zanurkował ku Louise jak perkoz. Dogonił i niosąc ją płynął w powietrzu.
As Julis sarcastically returned so while being cautious, Silas suddenly flew into rage.
 
   
  +
Zamaskowany człowiek zwinął się, wskoczył na platformę i stanął naprzeciw Saito. Jego budowa ciała nie była specjalnie inna niż Wardesa. Wyciągnął laskę zza swojego pasa. To była czarna laska.
“What is…… What is good about that?! In the end, I’m only a disposable piece with a rope attached to his neck! After all, Seidoukan couldn’t careless whether using me or crushing me! Although it’s better than being confined in a cellar, I’m fed up with such humiliating treatment!”
 
   
  +
Po upewnieniu się, że Louise była bezpieczna, Saito zaczął pilnowanie, pamiętając swoją walkę przeciw Wardesowi. Machanie mieczem wokół jest zdecydowanie niebezpieczne, ale nie mógł przewidzieć, jakich czarów jego przeciwnik użyłby przeciwko niemu. Człowiek machnął swoją laską. Powietrze nad nim zaczęło się ochładzać. Zamarzające powietrza podrażnił skórę Saita. Co on robi?
“……You reap what you sow”
 
   
  +
Człowiek kontynuował recytowanie zaklęcia. Saito podniósł swój miecz, ale Derflinger krzyknął – pilnuj, partnerze! Jak tylko Saito stanął na warcie, powietrze się zatrzęsło. Powstało pęknięcie. Piorun wydobył się z człowieka i uderzył bezpośrednio w Saita.
Saya muttered as she was amazed.
 
   
  +
– Chmura Błyskawicy! – wykrzyknął Derflinger, rozpoznając zaklęcie. Silny prąd przeszedł przez ciało Saita i spadł on z platformy.
“……But well, even so it isn’t only a bad thing. After all, an opportunity to take my revenge against you guys has presented itself like this. With that said, the earlier warning was just a façade. Because it’d be disappointing for me if you were to choose to obediently go back.”
 
   
  +
– Gaaaahhh---! – Saito krzyczał z bólu. Swój lewy nadgarstek czuł się jakby został przypieczony i spalony dotknięciem żelaza rozgrzanego do czerwoności. Prąd zostawiał ślady, paląc jego ubranie. Zasłabł z bólu i przerażenia.
As Silas, who grinned, spread his fingers, several containers rose to the air as if responding to it.
 
   
  +
Wardes, trzymając Louise, wyrecytował zaklęcie „Lot”, bezpiecznie sprowadzając Saita na ziemię
Silas’s ability was objet manipulation. He could freely manipulate inorganic matters which he applied a mark on.
 
   
  +
– SAITO! – Louise krzyknęła, oglądając upadek swojego chowańca. Wardes przygryzł swoją wargę, skierował się ku zamaskowanemu człowiekowi i machnął laską. To był powietrzny młot. Powietrze wokół niego zestaliło się w niewidoczne bloki, uderzając zamaskowanego człowieka. Spadł on z platformy ku ziemi.
“Hou, you came for revenge, huh. It’s good and all to resent us, but don’t tell me that you intend to take on all of us by yourself?”
 
   
  +
Louise wyrwała się z uścisku Wardesa i pobiegła do Saito. Rana od prądu dalej paliła jego lewą rękę, w której trzymał swój miecz, od rękawa do łokcia. Jak oszalała, przystawiła swoje ucho do jego klatki piersiowej. Serce biło i odetchnęła z ulgą. Przyjął bardzo silny prąd, ale wydawał się przetrwać, jęcząc z bólu.
While being cautious so that she could move anytime, Julis glared at Silas.
 
   
  +
Saito otworzył swoje oczy i z bólem wstał.
“No, no, even I’m not that stupid. After all, I was completely beaten by you guys once. And so……”
 
   
  +
– C-co... ten facet... ale, to boli... gah!
When Silas said so, new figures of people appeared one after another on top of the containers. All of them wore similar hoods and their faces could not be seen.
 
   
  +
Derflinger mówił z zaniepokojeniem – to była „Chmura Błyskawicy”. Bardzo silny czar wiatru. Jak dla mnie, ten facet wyglądał na eksperta.
Their number exceeded ten.
 
   
  +
– Ah! Ugh! – twarz Saita wykrzywiła się w bólu.
“No way, are these guys all Shadow Star members……!?”
 
   
  +
Wardes spojrzał na stan Saita.
To the amazed Julis, Silas stuck out his chest with a calm and composed attitude.
 
   
  +
– Ale miał szczęście, że przeżył tylko ze zranionym nadgarstkiem. To zaklęcie zazwyczaj zabija. Hmm... wygląda jakby twój miecz zneutralizował część prądu, ale nie jestem pewny dlaczego. Czy miecz nie jest zrobiony z metalu?
“We’re against you guys who are of high rank, so this amount of people is necessary, isn’t it? Besides…… these guys are much more skilled than me, you know?”
 
   
  +
– Nie mam pojęcia. Zapomniałem – odpowiedział Derflinger.
“……Certainly, they don’t seem to be people we can’t be careless against.”
 
   
  +
– Inteligentny miecz, hah. Rzadka rzecz.
Kirin, while putting her hand on Senbakiri, warily ran her eyes around.
 
   
  +
Saito ugryzł mocno swoją wargę. Jego zraniony nadgarstek bolał, ale fakt, że nie mógł zrobić nic by chronić Louise bolał bardziej. Dodatkowo pozwolił Wardesowi ukraść całe widowisko. Nie mógł już więcej pozwolić Louise patrzeć na siebie tak jak teraz. Ledwie wstał i schował Derflingera do pochwy.
If for example all the agents of the Shadow Star were experts of the same level as Eishiro, then this was certainly quite a tough situation.
 
   
  +
– Chodźmy. To nie ma teraz znaczenia.
“Kuh……! But even so, we can’t abandon our comrades……!”
 
   
Julis activated her Rectoluz and mana swirled around her like a storm.
 
   
“Bloom proudly ── Livingstone Daisy!”
 
   
The fiery chakrams fired along with Julis’ shout spread out and swooped down on Silas and company.
 
   
  +
Za ostatnią kondygnacją schodów była gałąź. Na tej gałęzi, statek... po prostu był tam zakotwiczony. Kształt jego bardziej przypominał jacht, może by pozwolić mu lecieć. Po bokach były skrzydła. Ze statku zwisało któż wie ile lin, wszystkie przywiązane do gałęzi. Konar na której stali dochodził aż do pokładu. Wkroczyli na niego a marynarz śpiący na pokładzie uniósł się – Hej wy! Co robicie?!
As if following after that, the Rectoluz drew a red trace in the air.
 
   
  +
– Gdzie jest kapitan?
A two-step multiple long-range attack. It was a technique uniquely applying to Julis who excelled at space grasp ability.
 
   
  +
– Śpi. Wróćcie rano – człowiek odpowiedział chłodno, po pijanemu i pił ze swojej butelki rum.
“I’ll have you let us through by all possible means!”
 
   
  +
Wardes nie odpowiedział i cofnął swoją laskę – Chcesz by arystokrata powtórzył co właśnie powiedział? Rzekłem, sprowadź kapitana!
“Hahaha! It should be like this!”
 
   
  +
– A-arystkorata!! – marynarz wstał niezwłocznie i pobiegł do kwatery kapitana.
While letting a dark, joy-filled voice resound, Silas blocked it using a container as a shield, and the other agents jumped from the wall of containers as they also dodged Julis’ attacks.
 
   
  +
Po chwili, przywiódł zaspanego, około pięćdziesięcioletniego człowieka w kapeluszu. Wydawał się kapitanem.
Ayato and company originally did not have time to fight against them here. They had to reach where Claudia was as soon as possible no matter what. However, it was also a fact that it was an opponent whom there was no room for negotiations with.
 
   
  +
– Czego chcecie? – Patrzył na Wardes podejrzliwie.
“I guess I’ve no choice but to do it, huh……!”
 
   
  +
– Dowódca Straży Magicznej Jej Królewskiej Mości, kapitan Wardes.
When Ayato put his hand on <Ser-Versta> as he was about to, though reluctantly, release all his power, Saya standing back to back with him said in mutter.
 
   
  +
Kapitan wytrzeszczył oczy i przeszedł na bardziej formalne słowa po rozpoznaniu w nim arystokraty dużego kalibru. – Oh, uh... więc, jakie usługi może ten statek wyświadczyć dla ciebie.
“……Ayato, go.”
 
   
  +
– Zabierz nas do Albionu. Odpływaj natychmiast.
Saya established her aim to the agent heading their way and fired Helnekrom which she deployed.
 
   
  +
– Szaleństwo!
“Kaboom”
 
   
  +
– To z rozkazu Jej Królewskiej Mości. Zamierzasz sprzeciwić się Dworowi Królewskiemu?
However, that agent easily evaded it.
 
   
  +
– Nie wiem, po co zmierzacie do Albionu, ale do rana nie możemy wyruszyć!
“Hey hey, where are you aiming for?”
 
   
  +
– Dlaczego?
The condescending voice of Silas sounded out as he laughed at her shot.
 
   
  +
– Albion jest najbliżej Tristain rano! Nie mamy dość kamieni wiatru, by dostać się tam stąd natychmiast.
But, that was fine.
 
   
  +
– Kamienie wiatru? – spytał Saito.
“Wha……!?”
 
   
  +
Kapitan obdarzył go spojrzeniem „nie wiesz co to jest kamień wiatru?” i odpowiedział – Kamienie, które magazynują czary wiatru. Ten statek nie może bez nich lecieć.
At that time, Ayato had already started running ── towards the large hole that Saya’s light bullet created in the container.
 
   
  +
Następnie odwrócił się do Wardes – Ekscelencjo! ten statek ma w magazynie dość kamieni wiatru na podróż najkrótszą trasą do Albionu. Jeśli będziemy mieć więcej, moglibyśmy wyjść wcześniej. Ale teraz nie możemy wyruszyć. Wycofamy się z nieba w połowie drogi.
Saya’s attack aimed for this from the beginning. Ayato instantly understood it.
 
   
  +
– Dorobię jakkolwiek dużo brakuje w kamieniach wiatru. Jestem magiem wiatru o sile kwadratu.
“Y-You bastard!”
 
   
  +
Kapitan i jego marynarze popatrzyli na siebie. Wtedy kapitan odwrócił się do Wardesa i kiwnął głową.
Silas panicked and dropped container after container on Ayato, attempting to squash him, but it was too late.
 
   
  +
– W takim razie świetne. Jednak, będziesz musiał zapłacić.
Ayato evaded them without dropping his speed, but then he abruptly braked as he suddenly felt bloodlust.
 
   
  +
– Co jest ładunkiem?
At that moment, an agent, who soundlessly appeared from the shade of a container, stuck out a dagger towards Ayato.
 
   
  +
– Siarka. Teraz jest warta swojej wagi w złocie. Arystokraci podnieśli cenę w obawie o bezpieczeństwo. By to mieć, konieczne są proch i elementy ognia.
“I won’t let you!”
 
   
  +
– Sprzedaj to wszystko mnie w tej cenie.
Then, Kirin broke in there.
 
   
  +
Kapitan kiwnął głową, może z pokrętnym uśmiechem. Z załatwioną umową, kapitan wydawał rozkaz za rozkazem.
As she blocked the dagger’s blow with Senbakiri, she turned her gaze at Ayato for only an instant and smiled.
 
   
  +
– Opuścić port! Rozwiązać kotwice! Wypływać!
“In that case! I’ll smash you guys altogether!”
 
   
  +
Marynarze wykonywali rozkazy, przez cały czas narzekając, umiejętnie usuwając sznury z gałęzi, wspinając się do zabezpieczających lin po obu stronach i opuszczając żagle. Bez więzów, statek nagle zatonął, a następnie uniósł się jeszcze raz z siłą kamieni wiatru.
Then this time, a conspicuously big container dropped at a great speed aiming at Ayato and Kirin who stopped.
 
   
  +
– Kiedy możemy dotrzeć do Albionu? – zapytał Wardes.
“Bloom proudly ── Amaryllis!”
 
   
  +
– Przybędziemy do Portu Scarborough jutro w południe – odpowiedział kapitan.
But, that too was blown off by a huge explosion that arose in the air.
 
   
  +
Saito patrzył na ziemię od strony portu. „Port” można było dostrzec między olbrzymimi gałęziami drzewa. Światła La Rochelle szybko przygasły w ciemności. Wydawało się, że podróżowali raczej szybko. Louise zbliżyła się do Saito i położyła rękę na jego ramieniu.
“Julis!”
 
   
  +
– Saito, dobrze z tobą? – patrzyła na niego z niepokojem.
When Ayato turned around, Julis loudly said.
 
   
  +
– Nie dotykaj mnie – odepchnął jej rękę. Twarz Louise zaczerwieniła się.
“Go, Ayato! If you’re the key to save Claudia as Laetitia said, we shall go with role division here!”
 
   
  +
– Co?! A ja martwiłam się o ciebie! – Louise oszalała zauważywszy, że Saito nawet nie spojrzał na nią. „A ja cały czas martwiłam się o ciebie... co jest z tym nastawieniem?” pomyślała.
Julis returned a fearless smile to Ayato while taking on three agents with her Rectoluz.
 
   
  +
Saito był przygnębiony. Nie mógł zrobić nic, gdy Louise była zabierana przez biało-zamaskowanego człowieka. Nie mógł stanąć naprzeciw niej. Pamiętał co Wardes powiedział mu parę dni temu „innymi słowy, nie jesteś w stanie chronić Louise”.
“──Sorry! Leave it to me!”
 
   
  +
Czy tak jest? Zatopił się w myślach.
As Ayato said only that, he started running again towards the large hole that Saya opened.
 
   
  +
Wardes podszedł do nich.
“I said that I won’t let you go, right?!”
 
   
  +
– Z tego, co słyszałem od kapitana, Królewskie Wojsko Albionu zostało całkowicie otoczone koło Newcastle i toczy ciężką bitwę.
However, just before it containers opened one after another and from inside the, puppets that appeared one after another like insect blocked his way as they filled the hole.
 
   
  +
Louise, wyraźnie wystraszona zapytała – Co z księciem Walesem?
“Fuhahaha! How about this, I too am not the same like before! The number of puppets that I can manipulate now is more than thrice the number at that time! Indeed, I can freely use more than 300 puppets──”
 
   
  +
Wardes potrząsnął swoją głową – Nie jestem pewny. Wydaje się żyć...
“Haa…… looks like you haven’t changed at all, Silas Norman.”
 
   
  +
– Czekaj... czy port nie jest całkowicie opanowany przez buntowników?
When Ayato muttered so without even turning his eyes to Silas, who boastfully talked, he plunged into the swarm of puppets without slowing down in the slightest.
 
   
  +
– Tak.
“Wha……!?”
 
“Amagiri Bright Dragon Style Sword Intermediate Technique ── “thousand edges separation (Blood run)””
 
   
  +
– A więc jak możemy skontaktować się z rodziną królewską?
He swung out <Ser-Versta> with all his strength and connected it to the next slash while twisting his body using that power. The Demon Sword, which burnt all things, bisected dozens of puppets with one swing and opened a path while scattering the scraps.
 
   
  +
– Będziemy musieć po prostu wywalczyć dla nas wyjście. To zabierze tylko dzień jazdy konno ze Scarborough do Newcastle.
No matter how much the number increased, the puppets that Silas manipulated could not even hold back Ayato.
 
   
  +
– Walczyć z buntownikami?
In no time at all, Ayato had reached the large hole opened up by Saya. He passed through it without looking back.
 
   
  +
– Racja. To jest jedyny wybór, jaki mamy. Myślę, że oni nie mogą naprawdę otwarcie zaatakować Tristainskiego arystokratę. Będziemy musieli znaleźć okazję by uciec od nich i udać się prosto do Newcastle. Wszystko, o czym musimy potem pomyśleć, to jazda konna w ciemności.
“W-Wait! Amagiri Ayato! I haven’t yet……!”
 
   
  +
Louise z niepokojem kiwnęła głową i zapytała – mówiąc o tym, Wardes, gdzie jest twój gryf?
While hearing Silas’ voice behind, Ayato ran in the rainy harbor block.
 
   
  +
Wardes uśmiechnął się. Wychylił się z lewej burty i zagwizdał. Z prawej poniżej statku doleciał dźwięk skrzydeł gryfa. Wylądował na pokładzie, strasząc jakichś z marynarzy.
 
   
  +
– Czy nie możemy po prostu dotrzeć do Albionu na gryfie, zamiast na statku? – zapytał Saito.
She did not let her guard down even for an instant.
 
   
  +
– To nie smok. Nie może latać tak daleko – odpowiedziała Louise
If Claudia were to let her guard down even a little, the old man before her eyes ──Bujinsai’s slash would instantly kill her.
 
   
  +
Saito usiadło obok masztu i zamknął oczy. Wygląda na to, że wkrótce będziemy w niebezpieczeństwie. No dobrze... Teraz zasnę, pomyślał. Z rozmową pomiędzy Louise i Wardesem jak kołysanką, usnął.
“Kuh……!”
 
   
She blocked the staff blow that was aimed to trip her up with her left hand’s sword, and attempted to use her right hand’s sword to restrain his movements. However, Bujinsai’s figure had already jumped back while simultaneously throwing several tobi-kunai at Claudia.
 
   
Although Claudia read their trajectories by future foresight and barely evaded them, a red line ran on her cheek as one of them grazed it.
 
   
“Haa……Haa……!”
 
   
  +
Saita obudziły marynarskie hałasy, oślepiające światło i jaskrawoniebieskie niebo przed nim. Patrząc w dół statku, mógł zobaczyć przepływające chmury. Statek żeglował prosto ponad nimi.
Claudia’s breathing was rough and her face was distorted due to the burning pain of the wounds carved into her whole body.
 
   
  +
– Albion w zasięgu wzroku! – ryknął obserwator.
Even so, the reason why she did not yet suffer a fatal wound was solely thanks to <Pan-Dora>’s future foresight. That said, its stock was being shaved down little by little by the opponent before her eyes.
 
   
  +
Saito przetarł swoje śpiące oczy i spojrzał w dół jeszcze raz. Wszystko, co tam było to chmury. Ziemia nie widać było nigdzie.
(As expected the Yabuki Clan’s Head…… I already knew it, but to think it was to this extent……)
 
   
  +
Louise, która wydawała się spać przy nim wstała.
The name “Yabuki Bujinsai” was an inherited name and the bearer was chosen from those who have reached a certain level of ability within the clan. For that reason, there seem to be time when the position was left vacant.
 
   
  +
– Nie widzę nigdzie ziemi – poskarżył się Saito.
She heard that the current Bujinsai assumed this position nearly 40 years ago. In that case, his ability would naturally be guessed.
 
   
  +
– Tam? – wskazała w kierunku nieba.
(But even so, I can’t afford to be defeated without resistance……!)
 
   
  +
– Huh? – podążył wzrokiem w kierunku gdzie wskazała i sapnął wstrząśnięty. Olbrzymi... tak, nic innego, tylko olbrzymi widok ukazał się jego oczom.
After all, she finally reached this place.
 
   
  +
Pomiędzy chmurami mógł zobaczyć ciemną ziemię. Kontynuowała ona rozwijanie się przed nimi. Góry rzeźbiły krajobraz, a rzeki płynęły w dół nich.
She could almost reach the scene of the dream she saw that day. There was no way she could give up on it after coming so far.
 
   
  +
[[Image:ZnT02-173.jpg|thumb|''Pomiędzy chmurami mógł zobaczyć ciemną ziemię'']]
Claudia mustered her strength and re-set up her twin swords.
 
  +
– To cię przeraziło? – zapytała go Louise.
   
  +
– Ah... Ja... nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego – gdy stał gapiąc się jego szczęka opadła.
“Hmm…… You’re not bad, young lady. Who would have thought that you’d struggle so far? Even excluding that ogre lux’s ability, it’s quite a feat.”
 
   
  +
– Albion, pływająca wyspa. Pływa w powietrzu, w ten sposób, zazwyczaj ponad oceanami. Jednakże przechodzi ponad kontynentem Halkeginii kilka razy każdego miesiąca. Jest mniej więcej wielkości Tristain i jest nazywany „Białym Krajem”.
Bujinsai slowly stroked his chin while looking at such Claudia.
 
   
  +
– Dlaczego „Biały Kraj” ?
Bujinsai did not have something like a combat stance, always in a relaxed stance. And yet, he had no openings.
 
   
  +
Louise wskazała w kierunku wyspy.
“But, what would you gain by struggling until there? Even though you should understand that the conclusion wouldn’t change even by having delayed some time. Or, does even a person of your caliber want to cling on to life?”
 
   
  +
– Woda z rzek wypływa z wyspy w powietrze i robiąc to staje się białą mgłą, przykrywając dolną część wyspy. Mgła zmienia się w chmury, które dają Halkeginii jej opady – wyjaśniła Louise.
At that way of speaking of Bujinsai, Claudia slightly burst into laughter.
 
   
  +
Obserwator wykrzyczał ponownie – Statek zbliża się z prawej strony!
“Fufufu, I am really glad to be praised by someone of Bujinsai-dono’s caliber…… but unfortunately you are slightly off the mark.”
 
   
  +
Saito popatrzył w tę stronę. Statek, jak powiedział, zbliżał się i był wielokrotnie większy niż ten, na którym byli. Armaty wysunęły się z dziur na jego lewej burcie.
“Hou?”
 
   
  +
– Ach... oni nawet mają armaty – Saito wypowiedział swoje myśli.
“Bujinsai-dono ── no, nobody in the world would be able to understand, but at this moment, I can’t stop the violent throbbing in my chest. From now on, I am looking forward to that time so much……! Fufufu! I didn’t imagine that my heart could become so disturbed……!”
 
   
  +
Louise zmarszczyła brwi.
Claudia turned and smiled from the bottom of her heart at Bujinsai.
 
   
“……Good grief”
 
   
  +
– Niedobrze. Buntownik... albo szlachecki statek? – Z tyłu pokład, Wardes i kapitan patrzyli tam gdzie obserwator wskazywał.
Bujinsai, who saw it, scratched his head.
 
   
  +
Czarny farba sygnalizowała, że jest to statek wojenny. Dwadzieścia lub coś koło tego armat wymierzono w nich.
“Be it that World Dragon’s brat or you, it looks like only strange people gather in this town, eh.”
 
   
  +
– Albioński arystokrata? Powiedz nam czy oni przewożą ładunek jak my.
“Ara, speaking of strange people, isn’t Bujinsai-dono’s son the quite strange one, too?”
 
   
  +
Obserwator podniósł flagi sygnałowe jak powiedział kapitan. Czarny statek nie odpowiedział. Wicekapitan wszedł biegnąc, jego twarz była blada i poinformował kapitana – ten statek nie ma żadnej flagi narodowej!
“Gunuh, you poke where it hurts……”
 
   
  +
– Oni... są piratami?
The moment when Bujinsai smiled wryly as he said so, his left hand suddenly moved.
 
   
  +
– Nie możemy się mylić! Słyszałem, że stali się naprawdę aktywni po rozpoczęciu się buntu...
(A tobi-kunai of surprise attack……! But!)
 
   
  +
– Uciekać! Pełna prędkość! – kapitan chciał uciec od nich jak najszybciej, ale było za późno. Czarny statek zaczął żeglować równolegle do nich i wystrzelił bezpośrednio przed nich.
When Claudia turned her body and dodged it, she launched a blow to check Bujinsai, who shortened the distance in an instant.
 
   
  +
BANG! Kula armatnia zniknęła w chmurach. Wtedy maszt czarnego statku podniósł cztero kolorowy znak.
As Bujinsai easily parried it with his staff and jumped into Claudia’s range, he released a palm stroke with his left hand.
 
   
  +
– Rozkazują nam zatrzymać się, kapitanie.
“However, you’re just devoting yourself to defense!”
 
   
  +
Kapitan wzdrygnął się w swojej decyzji. To nie tak, że jego statek był całkowicie nieuzbrojony, ale wszystko co mieli to trzy przenośne armaty na pokładzie, który nie były bardziej przydatne niż dekoracje kiedy ma się do czynienia z całą burtą, przeszło dwudziestu wycelowanych w nich. Kapitan patrzył na Wardes w oczekiwaniu pomocy.
“Yes, after all my attacks won’t work on you anyway…… right?!”
 
   
  +
– Cała moja magia została użyta na statku. Możemy tylko zrobić co oni mówią – odpowiedział spokojnie Wardes.
While saying so, Claudia rotated her body in the air and leaped back.
 
   
  +
Kapitan powiedział bezgłośnie – Idzie o moją fortunę – i dał rozkaz.
This was because Bujinsai’s Taijutsu far exceeded Claudia’s and she was at an overwhelming disadvantage at this range.
 
   
  +
– Zwinąć żagle. Zatrzymać statek.
“What, your sword lines are fluent and stern…… it isn’t something to be so modest about! You won’t know unless you try!”
 
   
“No, no, of course, I know……!”
 
   
  +
Louise, widząc ogień wystrzału, otaczanie ich i zatrzymanie się ich statku, trzymała się blisko Saita, który nerwowo patrzył na czarny okręt.
The staff of Bujinsai, who set pursuit, and Claudia’s <Pan-Dora> clashed with each other and scattered sparks of mana in the rain.
 
   
  +
– Jesteśmy piratami! Nie stawiać oporu! – człowiek na pokładzie czarnego statku krzyknął przez róg.
“The Yabuki Clan’s hidden technique, void tide ── it isn’t something that someone like me can break, right?”
 
   
  +
– Piraci? – Louise była wstrząśnięta.
“!”
 
   
  +
Na czarnym okręcie na bakburcie, ludzie stanęli w szeregu z łukami i strzelbami. Wycelowali i strzelili linami z hakami, łapiąc ich statek za sterburtę. Silniejsi, około dziesięciu z nich dzierżących topory i zakrzywione szable, ześlizgnęli się na linach na statek.
While locking twin swords to staff, Bujinsai’s eyes slightly narrowed down.
 
   
  +
Saito trzymał swój miecz, ale jego nadgarstek wciąż bolał od bitwy poprzedniej nocy i nie mógł użyć swojej siły.
“……Where did you learn that?”
 
   
  +
– Saito... – powiedziała cicho Louise. Usłyszał ją i spróbował trzymać swój miecz mocniej. Znaki na grzbiecie jego lewy ręki zaświeciły. Jednakże, Wardes, który jakoś pojawił się za nim, położył swoją rękę na jego ramieniu.
Claudia, not answering it, continued further.
 
   
  +
– Oni nie są tylko uzbrojonymi barbarzyńcami, Saito. Oni mają wiele armat wycelowanych w nas. Jeśli chcesz przeżyć na polu bitwy, musisz dokładnie mierzyć ich siłę i swoją. Oni mogą nawet mieć magów po swojej stronie.
“The barrier to ward off people that you guys use, I hear that’s also an application of the void tide technique. A combination of color and patterns that people instinctively avoid…… you manipulate their actions by imprinting such a pattern into their unconsciousness using mana as intermediary; in short, it’s a kind of simple mind interference, right?”
 
   
  +
Gryf Wardesa, który siedział z przodu pokładu również był przerażony piratami i warknął. Jego głowa została przykryta błękitno-białym dymem i opadła na pokład, szybko zasypiając.
“……”
 
   
  +
– Zaklęcie snu... więc oni mają magów.
In other words, even if Claudia were to launch attacks at Bujinsai, she would unconsciously divert them (attacks).
 
   
  +
W porządku, piraci wylądowali na ich statku. Jeden z nich był ubrany całkiem nienagannie. Nosił koszulę, która wyglądała jakby zwykle była biała, ale była ubrudzona od potu i smaru. Można było zobaczyć jego silne i dobrze opalone mięśnie klatki piersiowej w otworach koszuli. Łata przykryła jego lewe oko. Ten człowiek wydawał się przywódcą piratów.
This was also true when defending; so unless Claudia was able to redefine her actions by utilizing <Pan-Dora>’s future foresight, she would end up moving herself towards the enemy’s attack trajectory even if she had intended to dodge it.
 
   
  +
– Gdzie jest kapitan? – rozkazał szorstkim tonem, rozglądając się dookoła.
“The activation is instantaneous and it barely consumes any mana, thus I can’t read the timing as well…… After all, it’s a technique that goes back from the old century when mana was still extremely scarce. The mana’s movement can also only be felt as a minor fluctuation, right?”
 
   
  +
– To ja. – Kapitan trzęsąc się, ale jednak próbując być opanowanym, podniósł swoją rękę.
The effect was really just as smaller though.
 
   
  +
Przywódca podszedł do niego dużymi krokami, wyjął swoją szablę i postukał nią w twarz kapitana.
<Genestella> had strong resistance against mind interference by mana, so there was no way that one (mind interference) with that small degree of output (mana) would work on them.
 
   
  +
– Co to za statek i co przewozi?
But, this technique, which appealed to a person’s original instinct, could show effect regardless of that resistance.
 
   
  +
– Tristaińska Marie Galante. Ładunkiem jest siarka.
“Certainly if it’s only to strangle a person to death, one doesn’t expressly need to spout hell fire or call a large toad. It’s indeed logical.”
 
   
  +
Gwałtowny wydech doszedł od piratów. Przywódca zachichotał, podnosząc kapelusz kapitana i kładąc go na głowę.
“……Phew”
 
   
  +
– Kupuję wszystko na tym statku więc... ceną będzie wasze życie!
The moment when Bujinsai sighed as such, a chill that Claudia had not felt until now ran down her spine.
 
   
  +
Kapitan zatrząsł się ze wstydu. Następnie, przywódca zauważył Louise i Wardes stojących na pokładzie.
(This, is……! I thought that it would work to buy some time, but it looks like I said a little too much……)
 
   
  +
– Oho, mamy szlachetnych gości! – Przywódca podszedł do Louise i swoją ręką uniósł jej brodę. – Mamy tu piękność. Czy zechciałabyś być naszą pomywaczką?
It seemed like she had stepped on a tiger’s tail.
 
   
  +
Ludzie szorstko i ciche się zaśmiali. Louise trzepnęła jego rękę i spiorunowała go wzrokiem jakby właśnie miała wybuchnąć płomieniami.
Claudia tried to distance herself from Bujinsai immediately, but──
 
   
  +
– Odczep się ode mnie, ty szumowino!
“──!?”
 
   
  +
– Oh, ona nazwała nas szumowinami! Jestem teraz tak wystraszony! – Ludzie śmiali się głośno. Saito chciało wyjąć swój miecz, ale Wardes zatrzymał go, szepcząc, – Hej, chowańcu. Wyglądasz jakbyś właśnie nie mógł się uspokoić.
For some reason, her body stiffened and she could not move.
 
   
  +
– A-ale... Louise...
Then, the staff’s butt end deeply sank into Claudia’s abdomen and she was blown off without raising her voice.
 
   
  +
– Co przyjdzie z robienia harmidru teraz? Ich armaty i strzały mogą zrobić z Louise, ciebie, wszystkich nas razem ser szwajcarski.
Bujinsai silently threw tobi-kunais to Claudia, who rolled on the ground, which got wet with rain, like a ball while splashing water.
 
   
  +
Saito był wstrząśnięty.
“Kuh……!”
 
   
  +
– Czy nie troszczysz się troszeczkę o bezpieczeństwo Louise?
Claudia attempted to extract the kunai’s that had pierced both her hands and feet while twisting her body, but her movement was halted by Bujinsai throwing more kunai at her shoulders and thighs.
 
   
  +
Saito zatopił się w rozpaczy i wyrzutach sumienia. „Jestem nieprzydatny. Nie mogę nawet równać się z tym facetem. Louise... będzie lepiej jak wyjdzie za niego”. Pomyślał.
“AAAAAAAH!”
 
   
  +
– W porządku, chłopcy, weźcie wszystkich. Możemy za nich dostać piekielnie duży okup!
It looked like he threw them casually, but his attacks were accurate and Claudia could no longer do anything other than twisting her body in pain.
 
   
“I feel like I understand the reason why my masters (meaning Galaxy) ordered me to get rid of you. I can’t fathom the bottom of your knowledge. It feels like all secrets are exposed before you.”
 
   
Bujinsai said so indifferently, yet with a voice filled with clear disgust.
 
   
“Fufufu…… no way, I’m not God, so there’s no way such a thing is…… Kuuh!”
 
 
Bujinsai did not move his brows even once at the voice that Claudia squeezed out as she tried to gain time even if a little while enduring pain.
 
 
(Kuh……! At this rate……!)
 
 
Impatience arose in Claudia’s heart.
 
 
Not yet.
 
 
Even though she still had to gain time a little more.
 
 
“Enough. If you can’t move, the future foresight is meaningless ── die.”
 
 
Tobi-kunais were thrown aiming at Claudia’s middle forehead, throat and heart.
 
 
As Bujinsai said, without a future where she could evade them, there would be no meaning even if she foresaw it.
 
 
But──
 
 
“Ah……! I have been waiting for you……”
 
 
With a face smeared with mud and blood, Claudia muttered with a smile filled with intoxication and delight.
 
 
Immediately after, as soon as a black whirlwind swept over, a silhouette, which set up a huge sword, stood up as to protect Claudia.
 
   
 
== Przekład ==
 
== Przekład ==

Latest revision as of 19:57, 5 September 2016

Rozdział 6 – Biały kraj[edit]

Po upewnieniu się, że Saito i kompania pobiegli, Kirche rozkazała Guichemu – A więc, teraz zaczynamy. Guiche, gdzieś w kuchni jest garnek napełniony olejem, prawda?

– Masz na myśli te garnki do smażenia?

– Taa. Niech twoje golemy je przyniosą.

– Nie ma sprawy.

Guiche ukryty za stołem, machnął swoją różą, która była jego różdżką. Płatki spłynęły wolno i z ziemi wykiełkowali żeńscy wojownicy z brązu. Golemy skierowały się do kuchni, chociaż zostały w nie wycelowane strzały.

Stalowe groty zagłębiły się w miękką miedź, powodując drżenie posągów. Guiche zaśmiał się, ponieważ w końcu posągi dotarły do kuchni za ladę i podniosły garnek do smażenia.

– Czy możesz rzucić to w wejściu? – mówiąc, Kirche nakładała makijaż patrząc w lusterko.

– Teraz robisz makijaż? – powiedział Guiche ze wstrząśniętym wyrazem twarzy, ale jednak rozkazując swoim posągom rzucić garnek u wejścia, jak mu powiedziano.

Kirche machnęła swoją różdżką i wstała.

– Ponieważ sztuka właśnie ma się zacząć, a jeśli grająca główna rolę kobiecą nie ma makijażu...

Machnęła swoją różdżką w olej, rozpryskując go w powietrze.

– ...to mogłoby to być żenujące?

Czary Kirche zapaliły olej, rozpraszając płomienie po całej Świątyni Bogów i robiąc głośny hałas. W jednej chwili, grupa najemników, kiedyś zdecydowanych na parcie naprzód, wycofała się z nagłego ognia.

Kirche uwodzicielsko zaśpiewał zaklęcie, machając swoją różdżką ponownie. Płomienie gorzały nawet gwałtowniej, rozprzestrzeniając się ku najemnikom u wejścia, okrywając ich i zmuszając do tarzania się w bólu. Kirche stanęła i elegancko machnęła włosami, przed podniesieniem różdżki. Pomimo że wszystkie strzały poleciały do niej, magiczny wiatr Tabithy odparował je.

– Kochani nieznani najemnicy, pomimo że nie mam pojęcia, dlaczego nas atakujecie – Kirche uśmiechnęła się i ukłoniła w deszczu strzał – proszę pozwólcie mi, Kirche Żarliwej, łaskawie być waszym przeciwnikiem!



Siedząc na ramieniu swojego olbrzymiego ziemnego golema, Fouquet ugryzł swoją wargę w irytacji. Grupa, której właśnie rozkazała zaatakować, natychmiast wróciła w zamieszaniu po zostaniu otoczonym ogniem. Obróciła się do zamaskowanego szlachcica w kapturze, siedzącego przy niej – Geez, robienie zamieszanie tylko z powodu tego poziomu ognia... wynajęte ręce nie są już niezawodne.

– W każdym razie, dość tego.

– Ale nie możesz w ten sposób ich pobić!

– Jest dobrze, nawet jeżeli nie mogą. Wszystko co mają do roboty, to rozdzielenie ich.

– Nawet jeśli tak mówisz, nie pozwolę temu pójść tak dalej. Zniosłam tak dużo upokorzenia przez nich.

Człowiek w kapturze nie odpowiedział, za to wstając, jakby nie słyszał niczego powiedział do Fouquetem – Dobrze, ja ścigam dziewczynę Vallière.

– To co ja mam robić? – odpowiedziała w szoku Fouquet.

– Cokolwiek chcesz. Spal lub ugotuj resztę, cokolwiek. Spotkamy się w tej, co zwykle restauracji. Beztrosko zeskoczył z ramienia golema, znikając w ciemności jak nocny wiatr, miękki i mrożący.

– Geez... co za niefrasobliwy facet. Mógł nie mówić mi niczego o czym myśli – Fouquet mówił cicho, ze wstrętem.

Od ludzi poniżej dochodziły jęki. Silne wiatry nadciągnęły z wnętrza świątyni, rozprzestrzeniając i wzmacniając gwałtowne płomienie. Nawet łucznicy ukrywający się w ciemnościach poczuli oparzenia.

Fouquet wykrzyknęła pod siebie – Cholera, dość tego! Wszyscy jesteście nieprzydatni! Zejdźcie mi z drogi! – golem uniósł się z ogłuszającym hałasem i szedł w kierunku wejścia, ciągnąc pięści w miarę postępowania.



Kirche i Tabitha sterowały płomieniami w sali, mocno dręcząc najemników na zewnątrz. Grupa łuczników na zewnątrz również uciekła z ognia rozprzestrzenianego przez wiatr Tabithy, porzucając swoje łuki.

– Ohhhhohohohoho! Oho! Ohohoho! – Kirche śmiała się zwycięsko.– Widzicie? Dostajecie teraz? Siła moich płomieni! Jeśli nie chcecie dostać oparzeń, lepiej uciekajcie teraz do domu! Ahahaha!

– Dobra, teraz moja kolej! – po pojawieniu się nie w porę, właśnie gdy Guiche wymierzał w wycofujących się wrogów, pośrodku luki płomieni, swoim zaklęciem „Valkyrie”...

W głośnym, ogłuszającym hałasie, wejście i okolica zniknęły.

– Eh?

Z unoszącego się kurzu wyszedł olbrzymi golem i z łatwością wykopnął posągi Guichego.

– Oh, zapomniałam. Ta awanturnicza panienka wciąż tu jest. – powiedziała cicho Kirche, wystawiając swój język.

– Nie bądź zbyt arogancka, dziecko! Wykończę cię! – stojąc na ramieniu swojego golema, krzyknęła w gniewie Fouquet.

– Co teraz zrobimy? – Kirche odwróciła się do Tabithy. Jej przyjaciółka rozłożyła obie ręce i potrząsnęła głową.

Guiche rzucił jedno spojrzenie na olbrzymiego golema i pogrążył się w gorącej panice, krzycząc

– Wszyscy! Atakować! Mówię, ATAKOWAĆ! Teraz czas, aby zobaczyli ducha wszystkich arystokratów Tristainian! Patrz na mnie ojcze! Guiche stanie się mężczyzną!

Tabitha podcięła mu nogi swoją laską, posyłając go na ziemię.

– Co robisz?! Pozwól mi być mężczyzną! W imieniu Jej Królewskiej Mości Księżniczki, pozwól mej róży tu uschnąć!

– W porządku, umówiliśmy się by odejść.

– Nie! Nie ucieknę!

– ...wiesz, jesteś dokładnie typem, który zginąłby w jakiejkolwiek bitwy jako pierwszy.

Tabitha patrzyła na zbliżającego się golema i nagle wydawało się, że wpadła na pomysłu. Następnie pociągnęła za rękaw Guicha.

– Co?

– Róża. – Tabitha wskazała na imitację róży Guiche, wykonując przy tym ruch falowy. – Dużo. Płatków.

– Co chcesz od tych płatków?! – krzyknął Guiche, tylko po to aby Kirche pociągnęła jego ucho.

– Po prostu rób to, co Tabitha mówi!

Guiche machnął w irytacji swoją różaną różdżką, posyłając duże ilości płatków w powietrze. Tabitha zaśpiewała zaklęcie. Kierowane jej wiatrem, płatki wbiły się w golema.

– I co wbite płatki w ogóle zrobią golemowi?! Z pewnością to jest ładne! – krzyknął za siebie Guiche.

Tabitha zwięźle rozkazała mu – Alchemia.

Na ramieniu golema, Fouquet widząc swoje dzieło ze wbitymi wszędzie płatkami, denerwująco poskarżyła się – Co to jest? Prezent? Nie odpuszczę, nawet jeżeli udekorowaliście mojego golema płatkami!

Golem podniósł pięść i jednym ciosem rozwalił stół, który osłaniał Kirche, Tabithe i Guiche.

W tym momencie, wszystkie splątane płatki zmieniły się w płyn. Uniósł się zapach oleju. Jako mistrz elementu „ziemi”, Fouquet natychmiast uświadomił sobie powód. Zaklęcie znane jako „Alchemia”. Oni właśnie użyli „Alchemii” by zamienić płatki na golemie w olej.

Za późno zdała sobie sprawę, że coś było nie tak. Kula ognista Kirche już leciała w kierunku jej golema.

W jednej chwili, olbrzymi golem został pokryty ogniem. Nieumiejący wytrzymać gorąca i płomieni, golem padł na kolana.

Widząc swojego pracodawcę w przegrywającej pozycji, najemnicy umknęli jak pająki. Kirche, Tabitha i Guiche trzymali się za ręce w radości.

– Zrobiliśmy to! Wygraliśmy!

– Ja... wygrałem alchemią! Ojcze! Wasza królewska Mość! Guiche zatryumfował!

– To wszystko przez plan Tabithy! – Kirche szturchnęła głowę Guiche.

Szkaradna Fouquet stanęła przed spalonym golemem. – J... jak śmialiście... pobić mnie, Fouquet, dwa razy, magią ziemi...

Wyglądała smętnie. Z jej długimi, pięknymi spalonymi włosami, jej szatami z powypalanymi wszędzie dziurami i jej twarzą osmaloną na ciemno, piękno opuściło ją.

– Aha, ależ śliczny makijaż masz na sobie. Wiesz pani, ten ciężki makijaż jakoś ci odpowiada! Mam na myśli... jesteś już całkiem stara! – Gdy Kirche skończyła, machnęła swoją różdżką w Fouquet. Jednakże, wydawało się, że wyczerpała swoją energię wszystkimi zaklęciami, których użyła walczą. Nagle, mały, słaby płomień wyleciał i zniknął natychmiast.

– Co!? Tylko tyle? – Kirche podrapała swoją głowę.

Tabitha i Guiche wydawali się wywoływać taki sam efekt. Ale nie Fouquet. Nie próbowała żadnych zaklęć i po prostu ruszyła prosto na nich.

– Nazwać mnie starą?! Dziewczyno, mam jedynie 23 lata! – Fouquet zacisnęła swoje pięści i uderzyła nimi w Kirche, która bez wahania wzięła odwet mniej więcej w taki sam sposób. Zatem obie walczyły całkowicie w niepodobnie do siebie.

Tabitha siadła i z całkowitym brakiem zainteresowania walką przed nią, zaczęła czytanie. Guiche obserwował dwie piękne, walczące kobiety, z umiarkowanym rumieńcem na twarzy. Wyglądał na obojętnego, że jego ubranie jest w całkowitym nieładzie.

Patrząc z dala, najemnicy zaczęli się zakładać.



Ponieważ Kirche i Fouquet biły się, Saito i kompania pobiegli do portu drogą oświetloną przez jasny księżyc. Wardes podbiegł do długich schodów pewnego budynku i zaczął wchodzić w górę nich.

– Nie kierujemy się w stronę jakiegoś „portu”? Dlaczego wspinamy się na wzgórze? – zapytał Saito. Wardes nie odpowiedział.

Po wdrapywaniu się na długie schody, wyszli na małe wzgórze. Widząc wszystko przed sobą, Saito sapnął.

Było tam olbrzymie drzewo, rozkładające się na wszystkie strony. Miało wielkość góry. Jak wysokie było? Noc przykryła jego szczyt, ale miało znaczną wysokość. Saito patrzył na nie jakby to była Tokyo Tower.

A następnie... po bliższym przyjrzenie się, pomiędzy gałęziami, drzewo wydawało się trzymać coś jeszcze większego. Olbrzymi owoc? Był w błędzie. To był statek. To wyglądało jak sterowiec, wbity między drzewa.

– To jest „port”? I... to jest „statek”? zapytał wstrząśnięty Saito.

Louise odpowiedziała ze zdziwieniem. – Taa... nie jest tak w twoim świecie?

– W moim świecie, porty i statki stoją na wodzie.

– Jeśli są statki, które żeglują po wodzie, są i statki, które żeglują w powietrzu – powiedziała rzeczowo Louise.

Wardes pobiegł do korzeni drzewa, które były duże i przestronne jak hol drapacza chmur. Prawdopodobnie odkopali środek zwiędłego drzewa aby to zrobić.

To była noc więc nie mogli zobaczyć nikogo. Między każdą kondygnacją schodów były metalowe panele, z jakiegoś rodzaju pismem na nich. Może znaki stacji albo co takiego, pomyślał Saito.

Wardes zaczął wchodzić po schodach przed nim.

Jedna kondygnacja drewnianych schodów była połączona z inną. Były tam rusztowania i na nich podparcia, ale wciąż wyglądały niepokojąco niebezpiecznie. Można było zobaczyć światła La Rochelle w przerwach między każdą kondygnacją schodów.

W przerwie na odpoczynek, w połowie drogi, Saito usłyszało kroki za sobą. Odwrócił się a cień skoczył, przelatując nad nim i lądując przed Louise.

To był biało zamaskowany człowiek z golema Fouquet.

Saito wyciągnął swój miecz i krzyknął – LOUISE!

Louise odwróciła się. W następnej chwili, człowiek uniósł ją w górę.

– Ahhhh-----! – krzyczała Louise. Saito podniósł swój miecz. Jeśli po prostu rozetnę go, uderzę Louise. Człowiek niósł Louise i skoczył całkiem jak cyrkowiec, jego ciało poruszało się jak chciał.

Saito stał spokojnie. Obok niego, Wardes machnął swoją laską. Zamaskowany człowiek, podobnie jak Saito jakiś czas temu, został porwany uderzeniem powietrznego młota Wardesa i puścił Louise. Złapał się podparcia, ale Louise spadła w kierunku ziemi.

W jednej chwili, Wardes wyskoczył z platformy i zanurkował ku Louise jak perkoz. Dogonił i niosąc ją płynął w powietrzu.

Zamaskowany człowiek zwinął się, wskoczył na platformę i stanął naprzeciw Saito. Jego budowa ciała nie była specjalnie inna niż Wardesa. Wyciągnął laskę zza swojego pasa. To była czarna laska.

Po upewnieniu się, że Louise była bezpieczna, Saito zaczął pilnowanie, pamiętając swoją walkę przeciw Wardesowi. Machanie mieczem wokół jest zdecydowanie niebezpieczne, ale nie mógł przewidzieć, jakich czarów jego przeciwnik użyłby przeciwko niemu. Człowiek machnął swoją laską. Powietrze nad nim zaczęło się ochładzać. Zamarzające powietrza podrażnił skórę Saita. Co on robi?

Człowiek kontynuował recytowanie zaklęcia. Saito podniósł swój miecz, ale Derflinger krzyknął – pilnuj, partnerze! Jak tylko Saito stanął na warcie, powietrze się zatrzęsło. Powstało pęknięcie. Piorun wydobył się z człowieka i uderzył bezpośrednio w Saita.

– Chmura Błyskawicy! – wykrzyknął Derflinger, rozpoznając zaklęcie. Silny prąd przeszedł przez ciało Saita i spadł on z platformy.

– Gaaaahhh---! – Saito krzyczał z bólu. Swój lewy nadgarstek czuł się jakby został przypieczony i spalony dotknięciem żelaza rozgrzanego do czerwoności. Prąd zostawiał ślady, paląc jego ubranie. Zasłabł z bólu i przerażenia.

Wardes, trzymając Louise, wyrecytował zaklęcie „Lot”, bezpiecznie sprowadzając Saita na ziemię

– SAITO! – Louise krzyknęła, oglądając upadek swojego chowańca. Wardes przygryzł swoją wargę, skierował się ku zamaskowanemu człowiekowi i machnął laską. To był powietrzny młot. Powietrze wokół niego zestaliło się w niewidoczne bloki, uderzając zamaskowanego człowieka. Spadł on z platformy ku ziemi.

Louise wyrwała się z uścisku Wardesa i pobiegła do Saito. Rana od prądu dalej paliła jego lewą rękę, w której trzymał swój miecz, od rękawa do łokcia. Jak oszalała, przystawiła swoje ucho do jego klatki piersiowej. Serce biło i odetchnęła z ulgą. Przyjął bardzo silny prąd, ale wydawał się przetrwać, jęcząc z bólu.

Saito otworzył swoje oczy i z bólem wstał.

– C-co... ten facet... ale, to boli... gah!

Derflinger mówił z zaniepokojeniem – to była „Chmura Błyskawicy”. Bardzo silny czar wiatru. Jak dla mnie, ten facet wyglądał na eksperta.

– Ah! Ugh! – twarz Saita wykrzywiła się w bólu.

Wardes spojrzał na stan Saita.

– Ale miał szczęście, że przeżył tylko ze zranionym nadgarstkiem. To zaklęcie zazwyczaj zabija. Hmm... wygląda jakby twój miecz zneutralizował część prądu, ale nie jestem pewny dlaczego. Czy miecz nie jest zrobiony z metalu?

– Nie mam pojęcia. Zapomniałem – odpowiedział Derflinger.

– Inteligentny miecz, hah. Rzadka rzecz.

Saito ugryzł mocno swoją wargę. Jego zraniony nadgarstek bolał, ale fakt, że nie mógł zrobić nic by chronić Louise bolał bardziej. Dodatkowo pozwolił Wardesowi ukraść całe widowisko. Nie mógł już więcej pozwolić Louise patrzeć na siebie tak jak teraz. Ledwie wstał i schował Derflingera do pochwy.

– Chodźmy. To nie ma teraz znaczenia.



Za ostatnią kondygnacją schodów była gałąź. Na tej gałęzi, statek... po prostu był tam zakotwiczony. Kształt jego bardziej przypominał jacht, może by pozwolić mu lecieć. Po bokach były skrzydła. Ze statku zwisało któż wie ile lin, wszystkie przywiązane do gałęzi. Konar na której stali dochodził aż do pokładu. Wkroczyli na niego a marynarz śpiący na pokładzie uniósł się – Hej wy! Co robicie?!

– Gdzie jest kapitan?

– Śpi. Wróćcie rano – człowiek odpowiedział chłodno, po pijanemu i pił ze swojej butelki rum.

Wardes nie odpowiedział i cofnął swoją laskę – Chcesz by arystokrata powtórzył co właśnie powiedział? Rzekłem, sprowadź kapitana!

– A-arystkorata!! – marynarz wstał niezwłocznie i pobiegł do kwatery kapitana.

Po chwili, przywiódł zaspanego, około pięćdziesięcioletniego człowieka w kapeluszu. Wydawał się kapitanem.

– Czego chcecie? – Patrzył na Wardes podejrzliwie.

– Dowódca Straży Magicznej Jej Królewskiej Mości, kapitan Wardes.

Kapitan wytrzeszczył oczy i przeszedł na bardziej formalne słowa po rozpoznaniu w nim arystokraty dużego kalibru. – Oh, uh... więc, jakie usługi może ten statek wyświadczyć dla ciebie.

– Zabierz nas do Albionu. Odpływaj natychmiast.

– Szaleństwo!

– To z rozkazu Jej Królewskiej Mości. Zamierzasz sprzeciwić się Dworowi Królewskiemu?

– Nie wiem, po co zmierzacie do Albionu, ale do rana nie możemy wyruszyć!

– Dlaczego?

– Albion jest najbliżej Tristain rano! Nie mamy dość kamieni wiatru, by dostać się tam stąd natychmiast.

– Kamienie wiatru? – spytał Saito.

Kapitan obdarzył go spojrzeniem „nie wiesz co to jest kamień wiatru?” i odpowiedział – Kamienie, które magazynują czary wiatru. Ten statek nie może bez nich lecieć.

Następnie odwrócił się do Wardes – Ekscelencjo! ten statek ma w magazynie dość kamieni wiatru na podróż najkrótszą trasą do Albionu. Jeśli będziemy mieć więcej, moglibyśmy wyjść wcześniej. Ale teraz nie możemy wyruszyć. Wycofamy się z nieba w połowie drogi.

– Dorobię jakkolwiek dużo brakuje w kamieniach wiatru. Jestem magiem wiatru o sile kwadratu.

Kapitan i jego marynarze popatrzyli na siebie. Wtedy kapitan odwrócił się do Wardesa i kiwnął głową.

– W takim razie świetne. Jednak, będziesz musiał zapłacić.

– Co jest ładunkiem?

– Siarka. Teraz jest warta swojej wagi w złocie. Arystokraci podnieśli cenę w obawie o bezpieczeństwo. By to mieć, konieczne są proch i elementy ognia.

– Sprzedaj to wszystko mnie w tej cenie.

Kapitan kiwnął głową, może z pokrętnym uśmiechem. Z załatwioną umową, kapitan wydawał rozkaz za rozkazem.

– Opuścić port! Rozwiązać kotwice! Wypływać!

Marynarze wykonywali rozkazy, przez cały czas narzekając, umiejętnie usuwając sznury z gałęzi, wspinając się do zabezpieczających lin po obu stronach i opuszczając żagle. Bez więzów, statek nagle zatonął, a następnie uniósł się jeszcze raz z siłą kamieni wiatru.

– Kiedy możemy dotrzeć do Albionu? – zapytał Wardes.

– Przybędziemy do Portu Scarborough jutro w południe – odpowiedział kapitan.

Saito patrzył na ziemię od strony portu. „Port” można było dostrzec między olbrzymimi gałęziami drzewa. Światła La Rochelle szybko przygasły w ciemności. Wydawało się, że podróżowali raczej szybko. Louise zbliżyła się do Saito i położyła rękę na jego ramieniu.

– Saito, dobrze z tobą? – patrzyła na niego z niepokojem.

– Nie dotykaj mnie – odepchnął jej rękę. Twarz Louise zaczerwieniła się.

– Co?! A ja martwiłam się o ciebie! – Louise oszalała zauważywszy, że Saito nawet nie spojrzał na nią. „A ja cały czas martwiłam się o ciebie... co jest z tym nastawieniem?” pomyślała.

Saito był przygnębiony. Nie mógł zrobić nic, gdy Louise była zabierana przez biało-zamaskowanego człowieka. Nie mógł stanąć naprzeciw niej. Pamiętał co Wardes powiedział mu parę dni temu „innymi słowy, nie jesteś w stanie chronić Louise”.

Czy tak jest? Zatopił się w myślach.

Wardes podszedł do nich.

– Z tego, co słyszałem od kapitana, Królewskie Wojsko Albionu zostało całkowicie otoczone koło Newcastle i toczy ciężką bitwę.

Louise, wyraźnie wystraszona zapytała – Co z księciem Walesem?

Wardes potrząsnął swoją głową – Nie jestem pewny. Wydaje się żyć...

– Czekaj... czy port nie jest całkowicie opanowany przez buntowników?

– Tak.

– A więc jak możemy skontaktować się z rodziną królewską?

– Będziemy musieć po prostu wywalczyć dla nas wyjście. To zabierze tylko dzień jazdy konno ze Scarborough do Newcastle.

– Walczyć z buntownikami?

– Racja. To jest jedyny wybór, jaki mamy. Myślę, że oni nie mogą naprawdę otwarcie zaatakować Tristainskiego arystokratę. Będziemy musieli znaleźć okazję by uciec od nich i udać się prosto do Newcastle. Wszystko, o czym musimy potem pomyśleć, to jazda konna w ciemności.

Louise z niepokojem kiwnęła głową i zapytała – mówiąc o tym, Wardes, gdzie jest twój gryf?

Wardes uśmiechnął się. Wychylił się z lewej burty i zagwizdał. Z prawej poniżej statku doleciał dźwięk skrzydeł gryfa. Wylądował na pokładzie, strasząc jakichś z marynarzy.

– Czy nie możemy po prostu dotrzeć do Albionu na gryfie, zamiast na statku? – zapytał Saito.

– To nie smok. Nie może latać tak daleko – odpowiedziała Louise

Saito usiadło obok masztu i zamknął oczy. Wygląda na to, że wkrótce będziemy w niebezpieczeństwie. No dobrze... Teraz zasnę, pomyślał. Z rozmową pomiędzy Louise i Wardesem jak kołysanką, usnął.



Saita obudziły marynarskie hałasy, oślepiające światło i jaskrawoniebieskie niebo przed nim. Patrząc w dół statku, mógł zobaczyć przepływające chmury. Statek żeglował prosto ponad nimi.

– Albion w zasięgu wzroku! – ryknął obserwator.

Saito przetarł swoje śpiące oczy i spojrzał w dół jeszcze raz. Wszystko, co tam było to chmury. Ziemia nie widać było nigdzie.

Louise, która wydawała się spać przy nim wstała.

– Nie widzę nigdzie ziemi – poskarżył się Saito.

– Tam? – wskazała w kierunku nieba.

– Huh? – podążył wzrokiem w kierunku gdzie wskazała i sapnął wstrząśnięty. Olbrzymi... tak, nic innego, tylko olbrzymi widok ukazał się jego oczom.

Pomiędzy chmurami mógł zobaczyć ciemną ziemię. Kontynuowała ona rozwijanie się przed nimi. Góry rzeźbiły krajobraz, a rzeki płynęły w dół nich.

Pomiędzy chmurami mógł zobaczyć ciemną ziemię

– To cię przeraziło? – zapytała go Louise.

– Ah... Ja... nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego – gdy stał gapiąc się jego szczęka opadła.

– Albion, pływająca wyspa. Pływa w powietrzu, w ten sposób, zazwyczaj ponad oceanami. Jednakże przechodzi ponad kontynentem Halkeginii kilka razy każdego miesiąca. Jest mniej więcej wielkości Tristain i jest nazywany „Białym Krajem”.

– Dlaczego „Biały Kraj” ?

Louise wskazała w kierunku wyspy.

– Woda z rzek wypływa z wyspy w powietrze i robiąc to staje się białą mgłą, przykrywając dolną część wyspy. Mgła zmienia się w chmury, które dają Halkeginii jej opady – wyjaśniła Louise.

Obserwator wykrzyczał ponownie – Statek zbliża się z prawej strony!

Saito popatrzył w tę stronę. Statek, jak powiedział, zbliżał się i był wielokrotnie większy niż ten, na którym byli. Armaty wysunęły się z dziur na jego lewej burcie.

– Ach... oni nawet mają armaty – Saito wypowiedział swoje myśli.

Louise zmarszczyła brwi.


– Niedobrze. Buntownik... albo szlachecki statek? – Z tyłu pokład, Wardes i kapitan patrzyli tam gdzie obserwator wskazywał.

Czarny farba sygnalizowała, że jest to statek wojenny. Dwadzieścia lub coś koło tego armat wymierzono w nich.

– Albioński arystokrata? Powiedz nam czy oni przewożą ładunek jak my.

Obserwator podniósł flagi sygnałowe jak powiedział kapitan. Czarny statek nie odpowiedział. Wicekapitan wszedł biegnąc, jego twarz była blada i poinformował kapitana – ten statek nie ma żadnej flagi narodowej!

– Oni... są piratami?

– Nie możemy się mylić! Słyszałem, że stali się naprawdę aktywni po rozpoczęciu się buntu...

– Uciekać! Pełna prędkość! – kapitan chciał uciec od nich jak najszybciej, ale było za późno. Czarny statek zaczął żeglować równolegle do nich i wystrzelił bezpośrednio przed nich.

BANG! Kula armatnia zniknęła w chmurach. Wtedy maszt czarnego statku podniósł cztero kolorowy znak.

– Rozkazują nam zatrzymać się, kapitanie.

Kapitan wzdrygnął się w swojej decyzji. To nie tak, że jego statek był całkowicie nieuzbrojony, ale wszystko co mieli to trzy przenośne armaty na pokładzie, który nie były bardziej przydatne niż dekoracje kiedy ma się do czynienia z całą burtą, przeszło dwudziestu wycelowanych w nich. Kapitan patrzył na Wardes w oczekiwaniu pomocy.

– Cała moja magia została użyta na statku. Możemy tylko zrobić co oni mówią – odpowiedział spokojnie Wardes.

Kapitan powiedział bezgłośnie – Idzie o moją fortunę – i dał rozkaz.

– Zwinąć żagle. Zatrzymać statek.


Louise, widząc ogień wystrzału, otaczanie ich i zatrzymanie się ich statku, trzymała się blisko Saita, który nerwowo patrzył na czarny okręt.

– Jesteśmy piratami! Nie stawiać oporu! – człowiek na pokładzie czarnego statku krzyknął przez róg.

– Piraci? – Louise była wstrząśnięta.

Na czarnym okręcie na bakburcie, ludzie stanęli w szeregu z łukami i strzelbami. Wycelowali i strzelili linami z hakami, łapiąc ich statek za sterburtę. Silniejsi, około dziesięciu z nich dzierżących topory i zakrzywione szable, ześlizgnęli się na linach na statek.

Saito trzymał swój miecz, ale jego nadgarstek wciąż bolał od bitwy poprzedniej nocy i nie mógł użyć swojej siły.

– Saito... – powiedziała cicho Louise. Usłyszał ją i spróbował trzymać swój miecz mocniej. Znaki na grzbiecie jego lewy ręki zaświeciły. Jednakże, Wardes, który jakoś pojawił się za nim, położył swoją rękę na jego ramieniu.

– Oni nie są tylko uzbrojonymi barbarzyńcami, Saito. Oni mają wiele armat wycelowanych w nas. Jeśli chcesz przeżyć na polu bitwy, musisz dokładnie mierzyć ich siłę i swoją. Oni mogą nawet mieć magów po swojej stronie.

Gryf Wardesa, który siedział z przodu pokładu również był przerażony piratami i warknął. Jego głowa została przykryta błękitno-białym dymem i opadła na pokład, szybko zasypiając.

– Zaklęcie snu... więc oni mają magów.

W porządku, piraci wylądowali na ich statku. Jeden z nich był ubrany całkiem nienagannie. Nosił koszulę, która wyglądała jakby zwykle była biała, ale była ubrudzona od potu i smaru. Można było zobaczyć jego silne i dobrze opalone mięśnie klatki piersiowej w otworach koszuli. Łata przykryła jego lewe oko. Ten człowiek wydawał się przywódcą piratów.

– Gdzie jest kapitan? – rozkazał szorstkim tonem, rozglądając się dookoła.

– To ja. – Kapitan trzęsąc się, ale jednak próbując być opanowanym, podniósł swoją rękę.

Przywódca podszedł do niego dużymi krokami, wyjął swoją szablę i postukał nią w twarz kapitana.

– Co to za statek i co przewozi?

– Tristaińska Marie Galante. Ładunkiem jest siarka.

Gwałtowny wydech doszedł od piratów. Przywódca zachichotał, podnosząc kapelusz kapitana i kładąc go na głowę.

– Kupuję wszystko na tym statku więc... ceną będzie wasze życie!

Kapitan zatrząsł się ze wstydu. Następnie, przywódca zauważył Louise i Wardes stojących na pokładzie.

– Oho, mamy szlachetnych gości! – Przywódca podszedł do Louise i swoją ręką uniósł jej brodę. – Mamy tu piękność. Czy zechciałabyś być naszą pomywaczką?

Ludzie szorstko i ciche się zaśmiali. Louise trzepnęła jego rękę i spiorunowała go wzrokiem jakby właśnie miała wybuchnąć płomieniami.

– Odczep się ode mnie, ty szumowino!

– Oh, ona nazwała nas szumowinami! Jestem teraz tak wystraszony! – Ludzie śmiali się głośno. Saito chciało wyjąć swój miecz, ale Wardes zatrzymał go, szepcząc, – Hej, chowańcu. Wyglądasz jakbyś właśnie nie mógł się uspokoić.

– A-ale... Louise...

– Co przyjdzie z robienia harmidru teraz? Ich armaty i strzały mogą zrobić z Louise, ciebie, wszystkich nas razem ser szwajcarski.

Saito był wstrząśnięty.

– Czy nie troszczysz się troszeczkę o bezpieczeństwo Louise?

Saito zatopił się w rozpaczy i wyrzutach sumienia. „Jestem nieprzydatny. Nie mogę nawet równać się z tym facetem. Louise... będzie lepiej jak wyjdzie za niego”. Pomyślał.

– W porządku, chłopcy, weźcie wszystkich. Możemy za nich dostać piekielnie duży okup!



Przekład[edit]

Tłumaczył: egaro


Cofnij do Rozdziału 5 z Tomu 2 - Odpoczynek przed podróżą Powrót do strony głównej Skocz do Rozdział 7 z Tomu 2 - Książę konającego kraju