Difference between revisions of "Zero no Tsukaima wersja polska Tom 2 Rozdział 2"

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search
m (Undo revision 500846 by XPikacz (talk))
m
 
Line 1: Line 1:
 
===Rozdział drugi: ''Smutek Jej Królewskiej Mości''===
 
===Rozdział drugi: ''Smutek Jej Królewskiej Mości''===
   
  +
Poranek.
“──That’s right, Claudia. Shall we go watch the next <Lindvolus>?”
 
  +
<br />
 
  +
Klasowi koledzy Loiuse zrobili wielkie oczy, gdy weszła do klasy, pewnie dlatego, że ciągnęła za sobą łańcuch, na końcu którego uczepiony był ciężko pobity Saito. Twarz Loiuse emanowała ekstremalnie niebezpieczną aurą, a jej piękne brwi wykrzywione były złością.
A while after Claudia won the <Rondo>, Nicholas suddenly brought up the topic during breakfast.
 
  +
Zmierzwiła włosy. <br />
 
  +
- Wow, Louise. Co tutaj przytargałaś?! - Montmorency Fragrance, przesadnie demonstrując zdziwienie. <br />
“The <Lindvolus>, is it?”
 
  +
- Mojego Chowańca<br/>
 
  +
- W porządku... Jak się mu tak przyjrzeć z bliska, to rzeczywiście on. - Montmorency przytaknęła. Jednak ogromny siniak i zakrzepła krew na twarzy, sprawiała że tylko nieliczni rozpoznawali w nim Saito. Jego głowa, wraz z nadgarstkami zakuta była w dyby. Spojrzał na zablokowane nadgarstki i został przeciągnięty jak worek śmieci. <br />
When her father spoke those words while the waitress was pouring tea for him, Claudia paused from eating the apple compote and turned her gaze to him.
 
  +
- Co on zrobił? <br />
 
  +
- Miał czelność wpełznąć do mojego łóżka. <br />
The Gothic Revival style mansion, which had been dismantled then rebuilt by Tee Burton, had furniture and furnishings that all conformed with antiques of Nicholas’ preferences, as well as fitting tableware and stainless pure white tablecloths. Nicholas preferred these, as combined with his own manners, it helped him recall the old days.
 
  +
- Och! - Montmorency zareagowała zbyt emfatycznie, strzępiąc pięknie zakręconą fryzurą. - Wulgarne! Och, wchodzenie do czyjegoś łóżka jest takie... Och! Brudne! Nieczyste! Bardzo nieczyste! - Przygryzła kawałek chusteczki, kiedy mówiła o reputacji, przodkach i tak dalej. Mierzwiąc swoje czerwone włosy, Kirche weszła do klasy gapiąc się na Louise. <br />
 
  +
- To musi być twój sposób uwodzenia, prawda Louise? Sprośnie, doprawdy sprośnie Louise, uwodzisz Saito jak zwyczajna dziewka, czyż nie? <br />
“I don’t particularly mind it, but…… then again it’s quite sudden.”
 
  +
- I kto tu jest niby sprośny? Nie ma mowy, abym go uwodziła! <br />
 
  +
- Rany... być rannym przez to... biedaczek... pozwól, że cię uleczę. - Kirche przytuliła głowę Saito. Jej ogromne piersi prawie go udusiły, może go nie uzdrowiły, ale czuł się jak w siódmym niebie. <br />
“I was invited. Therefore, I thought that since it’s a rare occasion, then you could come as well.”
 
  +
- Ej, ej, ej... <br />
 
  +
- Czy wszystko w porządku? Gdzie cię boli? Uleczę cię zaklęciem <br />
Then in contrast with Nicholas, the utilitarian Isabella revealed a calm and gentle smile and said.
 
  +
- Leż spokojnie. Nie możesz używać zaklęć leczniczych , prawda? Twoje runiczne imię to „Ciepło” jak udar cieplny. Zwolnij nieco - powiedziała Louise z oburzeniem. <br />
 
  +
-Jest żarliwy. Żar-liwy. Nigdy bym nie pomyślała, że twoja pamięć to również Zero. - Kirche spojrzała na klatkę piersiową Louise -Widzisz. Twój przydomek „Zero” nie jest tylko o twoich piersiach i magii! <br />
“Oh, that’s rare.”
 
  +
Twarz Louise momentalnie poczerwieniała. Mimo to, zaśmiała się chłodno, zagryzając wargi. <br />
 
  +
- Dlaczego mam przejmować się słowami kobiety, która nieustannie chwali się piersiami? Myślisz że wszystkie kobiety przejmują się rozmiarem swoich piersi? Masz naprawdę pomieszany tok myślenia. Twój mózg musi być pusty albo coś... wszystkie składniki odżywcze idą w twoje p-piersi... twój mózg m-musi być p-pu-pusty... <br />
As far as Claudia remembered at least, they had gone out as a family only one or two times.
 
  +
Mimo że, próbowała zachować spokój, głos jej zamarł. Zrozumiała, że przyjęła bardzo osobistą ofensywę. <br />
 
  +
-Twój głos drży, Vallière - Kirche delikatnie podtrzymywała Saito, jego ciało nadal było pokryte siniakami i ranami. Kirche przyłożyła głowę to jego klatki - Och, skarbie, czy myślisz ze piersiasta Kirch jest głupia? <br />
Although, if one were to say it, you might also say that the whole family gathering like this during breakfast was rare. Nicholas was still better; but when it came to Isabella, one could count the number of times she was present during breakfast in one year.
 
  +
-N-nie... j-jesteś bardzo inteligentna!-Saito prowadzony ekstazą, szamotał swoją głową pomiędzy piersiami Kirche.<br />
 
  +
Brew Louise podniosła się i pociągnęła pełną siłą łańcuch który trzymała w ręku. <br />
“In the next year, I will become busy for a while and considering my position, I will not be able to move that much freely. Being invited to the <Festa> will also prove to be difficult as well.”
 
  +
- Chodź tu! - Zablokowana głowa Saito, nadgarstki i całe ciało ciężko uderzyło o ziemie. Louise stanęła nad nim i powiedziała chłodnym głosem. - Kto pozwolił ci rozmawiać z ludźmi? Możesz mówić tylko „hau”, psie. <br />
 
  +
- Hau, tak pani - Saito odpowiedział cicho. <br />
Isabella was already almost assured a seat of a top executive of Galaxy. Certainly in that case, she would have less and less time to spare to trivial things.
 
  +
- Głupi pies. Zrób to znowu. Co mówisz gdy chcesz powiedzieć „tak”? <br />
 
  +
- Hau. <br />
“Besides, it will not be a bad thing for you to actually feel the atmosphere of Asterisk, will it?”
 
  +
- Dokładnie. Mówisz „hau” raz. Co mówisz gdy chcesz powiedzieć „Zrozumiałem, mistrzu?”. <br>
 
  +
- Hau, hau! <br />
“Well, that’s right……”
 
  +
- Dokładnie. Mówisz „hau” dwa razy. Co jeżeli „Idę do łazienki”? <br />
 
  +
- Hau, hau, hau! <br />
I see. It seemed to be due to his parental affection that he was attempting to illuminate a path for his hesitant daughter. In that case, she could not flatly decline it.
 
  +
- Brawo! Mówisz „hau” trzy razy. To doskonałe słownictwo dla takiego głupiego psa, więc nie musisz mówić nic innego. <br />
 
  +
- ... Hau. <br />
“It isn’t really like I’m telling you to advance to Asterisk. You should only use it as a reference. You’re free to live however you want after all.”
 
  +
- Szczekanie jest równie słodkie! – Powiedziała Kirche, pieszcząc podbródek Saita. - Awww... możesz przyjść do mojego łóżka dzisiaj w nocy? Jak będzie? Mogę szczekając wylizać tyle miejsc ile będziesz chciał! <br />
 
  +
Saito nagle wstał na kolana, pokazał ogon, który przyczepiła mu Louise, a był zrobiony z miotły. Były również uszy zrobione z łachmanów. <br />
Though Nicholas’ words were somewhat pushy, Claudia was well aware that he said them because he thought for her sake.
 
  +
- Hau! Hau! Hau, hau! <br />
 
  +
Louise dyskretnie ale z wielką siłą pociągła łańcuch <br />
Although Isabelle could not read until his real intention, it would rather only become a nuisance if she were to take a child along to enjoy the <Festa>; so at least expressly taking useless trouble to do it seemed to be her way of thinking about Claudia.
 
  +
- Ty mały... <br />
 
  +
I ze złością stanęła nad nim. <br />
In other words, both her father and mother loved Claudia as such.
 
  +
- Czy nie powiedziałem „hau”, kiedy chciałem się porozumieć!? - Saito miał dość, wstał z miną „lepiej dać mi nauczkę” i spojrzał Louise prosto w twarz. Pociągnęła za łańcuch u jego stóp, a ten zwalił się z łoskotem. <br />
 
  +
-Masz zupełnie podobną pasję co psy. Nie tylko machasz ogonem na dziewczynę Zerbst’ów, ale również atakujesz swoją mistrzynię. Nikczemny. Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo nieodpowiednio. - Louise wyciągnęła pejcz z plecaka i zaczęła bić nim energicznie Saito. <br />
And to balance with it, Claudia loved both of them, as well.
 
  +
- Auć! Przestań! Przestań! P-R-Z-E-S-T-A-Ń!- Jego ciało było unieruchomione, a Saito mógł jedynie tarzać się na ziemi! <br />
 
  +
-Auć? To nie jest „hau”? To jest „hau”! Czy nie wszystkie psy mówią „hau”? <br />
Therefore.
 
  +
Odgłosy chłosty rozlegały się po sali wykładowej. Włosy Louise latały dookoła kiedy biczowała Saito, który rozpaczliwie próbował uciec. Saito robił płaczliwe „hau” kiedy tylko poczuł ból. Nikt wtedy by nie pomyślał, że Saito jest Legendarnym Chowańcem. <br />
 
  +
[[Image:ZnT02-039.jpg|thumb]]
“──Thank you.”
 
  +
Uczniowie w sali przyglądali się tej żenującej scenie, zastanawiając się: „Czy ten Chowaniec rzeczywiście pokonał Guiche? Czy naprawdę pojmał zbrodniarkę Fouquet?” <br />
 
  +
TRZASK! TRZASK!<br />
Claudia said so with a smile.
 
  +
Studenci w milczeniu przyglądali się jak Loiuse biła Saito. Gdy tylko spostrzegła, że wszyscy przypatrują się scenie, jej twarz pokryła się pąsem. Szybko odrzuciła swój bicz i założyła ręce. <br />
 
  +
- K-Koniec kary! <br />
As a matter of fact, it was not like Claudia was hesitant; she just had neither deep emotion nor strong attachment for the future where she herself would advance.
 
  +
„Rozumiemy, że go karała, ale rety…” - przerażeni tą sceną, uczniowie powoli się rozchodzili. <br />
 
  +
- Czy nie jesteś jedną z tych gorących, Vallière?- powiedziała znudzona Kirche <br />
Among some fans, the <Lindvolus> was called the<Festa> among the <Festas>.
 
  +
Louise spojrzała na nią z grymasem na twarzy. Saito z wycieczenia spowodowanego bólem, leżał omdlały na ziemi. Drzwi się otworzyły i wszedł Profesor Kaita. Uczniowie zajęli miejsca na krzesłach. Profesor był jednym z tych którzy zrugali Profesor Chevreuse, która poczuła się śpiąca na straży podczas wydarzenia z Fouquet. Osman powiedział mi, że „Bardzo łatwo cię rozzłościć.”. Długie, ciemne włosy i ciemna peleryna tworzyła wrażenie nieprzyjaznego i niekomfortowego człowieka. Mimo że był młody, jego nieuprzejme maniery i chłodne spojrzenie budowały złą reputacje wśród uczniów. <br />
 
  +
- Zacznijmy lekcje. Jak wszyscy wiedzą, moje runiczne imię brzmi „gust”. - Został otoczony różnokolorowymi gwiazdami, usatysfakcjonowany kontynuował. <br />
There were several reasons such as that it was the very first <Festa> held up or that it was a <Festa> that decided the general results of the season; but above all, it was simply because it was an individual battle tournament which decided the strongest student of his/her era.
 
  +
- Zerbst, czy wiesz jaki jest najsilniejszy element? <br />
 
  +
- Czy to nie jest „otchłań”? <br />
The title of <Great One> that has existed before was the ultimate glory given to the individual who earned the most points in the season. However, as each academy developed strategies in the <Festa>, the trend, where a student participated only in the <Festa> that suits his aptitude, became strong. As a result, the student acquisition points just kept decreasing in the season credit, and its meaning would fade. Moreover, because the contest for the title <Great One> often caused serious antagonism within the academy, it had been abolished approximately 20 years ago. This was also probably one of the factors that boosted the value of the <Lindvolus>.
 
  +
- Nie pytam cię o legendy. Chcę czegoś rzeczywistego. <br />
 
  +
Wtedy Kirche ufnie odpowiedziała. <br />
“……I see. As expected of a real<Festa>. It’s on a whole different level from the low-end category ones (i.e. <Rondo>).”
 
  +
- Wtedy to jest element ognia, profesorze. - Powiedziała z nieodpartym uśmiechem. <br />
 
  +
- Oh? Dlaczego tak uważasz? <br />
Claudia, who was watching the<Lindvolus> from a VIP room of the Sirius Dome, muttered so at the intensity of the fight unfolded under her eyes.
 
  +
- Gorąco i pasja może spalić wszystko i nic, więc czego jeszcze trzeba na dowód? <br />
 
  +
- Obawiam się, że tak nie jest. - Kaita położył ręce na biodrach. – Spróbujmy, zaatakuj mnie twoim najsilniejszym ognistym atakiem. <br />
Even though it was still at the stage of the first round, the players coming out were all considerably skilled. Claudia had naturally watched the matches’ videos of the <Festa> before, but one could say that the impact of seeing it close like this was incomparable after all.
 
  +
Kirche się zdziwiła. „Co ten nauczyciel wyprawia?” <br />
 
  +
-Na co czekasz? Chyba kazałem ci rzucić na mnie najlepsze ogniste zaklęcie, prawda? - kontynuował Kaita. - Nie zdołasz mnie poparzyć. <br />
“Because players with high degree of attention are assigned in this Sirius Dome, the level here is higher than in other domes.”
 
  +
- Nie ma problemu. Przyjmij moje najlepsze uderzenie. Ognistoczerwone włosy rodziny Zerbst'ów nie są tylko na pokaz. <br />
 
  +
Kirche spoważniała nagle. Wyciągnęła różdżkę spomiędzy piersi, na końcówkach jej płomienno-purpurowych, długich włosów zatańczyły płomyki. Wykonała gest dłonią i na końcu różdżki pojawiła się mała kula ognia. W trakcie inkantacji zaklęcia, kula ognia powiększała się i w rezultacie płomienie były wielkie na metr. Uczniowie schowali się pod stolikami w panice. Jej ręka wykonała ruch przed piersią i wystrzeliła kulę ognia. Kaita nawet się nie poruszył. Uniósł różdżkę i stworzył szybującą falę kształtującą się w coś na wzór roztańczonych mieczy. Nagle powstała wichura, która z łatwością rozwiała ogromną kulę ognia. Impet zaklęcia przewrócił Kirche, stojącą na drugim końcu pomieszczenia. <br />
“Hmm. Which reminds me, I heard that a promising student of Seidoukan will come out in the next match.”
 
  +
-Wszyscy posłuchajcie. Powiem wam dlaczego element wiatru jest silniejszy. To proste. Wiatr może rozwiać wszystko. Ogień, Woda i Ziemia nie mogą znaleźć oparcia kiedy spotykają się z wystarczająco silnym wiatrem. - Kaita fertycznie powiedział. - Niefortunnie, nie mogę tego przetestować, ale prawdopodobnie Otchłań też nie miałaby szans. To jest właśnie potęga elementu wiatru. <br />
 
  +
Kirche wstała niezadowolona i założyła ręce. Kaita kontynuował:
Nicholas and Isabella, who were sitting on both sides of Claudia, as might be expected, looked used to it as they had already come many times to watch matches. That said, it did not mean that both of them were particularly interested in the <Festa>. As members of the Galaxy head office, this much was the minimum courtesy.
 
  +
- Niewidoczny wiatr jest w stanie stworzyć tarczę mogącą ochronić wszystkich i jeżeli zajdzie taka potrzeba, lance aby rozproszyć wrogów. I jeszcze jeden powód dlaczego wiatr jest najsilniejszy... - Podniósł różdżkę „YOBIKISUTA DERU WIND...” i zaczął inkantować zaklęcie. <br />
 
  +
Jednakże, w tym momencie drzwi do klasy otwarły się i wszedł zdenerwowany Colbert. Był dziwnie ubrany, na głowie miał ogromną złotą perukę. Dodatkowo jego ubranie miało dużo intrygujących dekoracji. ''Dlaczego on się tak wystroił?'' – wszyscy się zastanawiali. <br />
“Promising student?”
 
  +
- Profesorze Colbert? - Kaita uniósł brwi. <br />
 
  +
- Ach! Przepraszam za najście, Profesorze Kaita. <br />
“It’s a student who entered the <Page One> in the most recent Official Ranking Battle and moreover, it seems that he obtained a quite powerful ogre lux just the other day.”
 
  +
- Jesteśmy w trakcie lekcji. - Oznajmił Kaita, patrząc na Colberta.
 
  +
- Dzisiejsze lekcje są odwołane. - Poinformował Colbert. Uśmiechy pojawiły się na twarzach uczniów. Colbert znowu przemówił: <br />
To Claudia’s question, Nicholas answered while reading data off the small space window that he opened.
 
  +
- Mam wam coś do powiedzenia. <br />
 
  +
Colbert przesadnie przechylił głowę do tyłu, przez co jego peruka opadła. Wtedy ponura atmosfera jaką stworzył Kaita zniknęła i wszyscy zaczęli się śmiać. Tabitha, która siedziała z przodu, spojrzała na jego głowę i niespodziewanie rzekła: <br />
“A powerful ogre lux, is it?”
 
  +
- Lśniąca. <br />
 
  +
Rozległy się jeszcze głośniejsze śmiechy. Kirche śmiała się kiedy Tabitha wzruszyła ramionami. <br />
Claudia was also informed about Asterisk’s circumstance to some extent.
 
  +
- Naprawdę potrafisz mówić! <br />
 
  +
Colbert poróżowiał i głośno krzyknął: <br />
That means that the use application of an ogre lux has probably been admitted for that student as he became a <Page one>.
 
  +
- CISZA! Tylko plebs się tak śmieje! Szlachta tylko chichocze i opuszcza głowę kiedy usłyszy coś zabawnego! Inaczej inni szlachcice zakwestionują nasze rezultaty wychowawcze! <br />
 
  +
W klasie zrobiło się cicho jak makiem zasiał. <br />
“Yes, if I remember correctly, they said it is called <Pan-Dora>.”
 
  +
- W porządku. Słuchajcie wszyscy, dzisiaj jest jeden z najważniejszych dni Akademii Magii Tristain. Są to urodziny wielkiego Brimira Założyciela, bardzo ważny dzień! <br />
 
  +
Colbert się wyprostował i założył ręce za siebie <br />
Nicholas said so as he did not seem to hold that much interest in it.
 
  +
- Jest bardzo prawdopodobne, że córka Jej Wysokości, piękny kwiat którym my Tristainczycy możemy
 
  +
się chwalić - Księżniczka Henrietta może do nas przyjechać w drodze powrotnej z Germianii. <br />
“From what I heard, it seems to possess the ability of future foresight, but……”
 
  +
Gwizdów i oklasków nie było końca.<br />
 
  +
- Dlatego, nie możemy sobie pozwolić na leniuchowanie. To bardzo nagłe wieści, więc rozpoczęliśmy przygotowania do przyjęcia jej z należytymi honorami. W związku z tym, dzisiejsze zajęcia są odwołane. Wszyscy studenci są proszeni o założenie swoich szat wyjściowych i ustawienia się przy wejściu głównym. - Uczniowie z niepokojem skinęli głową na znak zgody. Colbert surowo skinął na odchodnym i głośno zakomunikował. - To jest doskonała okoliczność do pokazania Jej Wysokości jak wygląda prawdziwa szlachta. Każdy musi pokazać się z jak najlepszej strony Jej Wysokości! Rozejść się! <br />
“That is again an exceptional ability, eh.”
 
  +
<br />
 
  +
***<br />
If that was true, one would probably not lose unless there was a great ability difference.
 
  +
<br />
 
“But accordingly, the price paid for it is large. Due to that, I heard that there hasn’t yet been any wielder who has been able to properly use it. I wonder how it’ll be with that promising student……”
 
 
“……I think that it’ll probably be harsh. The works of that professor all have a quite strong peculiarity after all.”
 
 
“Eh?”
 
 
At the time when Claudia shifted her attention to Isabella’s way of speaking, which got more like some prediction, the live reporter’s announce echoed in the hall and the students entered the stage from the entrance gates.
 
 
The one, who has entered from the western gate, was, according to the data at hand, a student of Queen Veil. She seemed to be ranked, but to be frank, she did not appear to be a student who could aim for a high rank that much. On the other side, the young man, who has entered from the eastern gate, seemed to be the above-mentioned promising one ── but one realized that an uneasy noise ran among the spectators who saw the young man’s appearance.
 
 
“Oh my, just as I thought.”
 
 
Isabella put a hand on her cheek as though she was quite disappointed.
 
 
The young man’s state was clearly abnormal. His steps tottered and there was almost no vitality on his face projected in the space screen. His eyes were hollow and his cheeks were scrawny like a sick person’s. At a glance, one could realize that it was not a condition in which he could fight satisfactorily.
 
 
Even so, perhaps because he had only the will to fight, he activated the ogre lux that he had in his hand while slowly advancing. One could feel that the twin swords ogre lux ── the eerie design that looked just like eyeballs emitted a somewhat ominous aura.
 
 
“!?”
 
 
At that moment, a shock as if being struck by lightning ran through Claudia’s body.
 
 
It felt like the eyeballs inserted in the hilts of the twin swords took a glance towards Claudia. No, it was not only that. As a matter of course, even though there were no parts at all on the twin swords that created an expression, she certainly felt like they were laughing.
 
 
“……!”
 
 
Nicholas looked at Claudia, who unintentionally stood up, with a quizzical face.
 
 
“What’s the matter, Claudia?”
 
 
Though Claudia faltered for an instant due to the unknown chill that assailed her whole body, she immediately regained her calm and shook her head with a soft smile.
 
 
“No, sorry. It’s nothing……”
 
 
“──Did you feel something from that ogre lux?”
 
 
But, Isabella smiled as if she had seen through the heart of Claudia.
 
 
“……What do you mean by feeling something?”
 
 
“Such things occasionally happened with ogre luxes. The wielder does not choose the ogre lux, but the ogre lux chooses its wielder…… it seems that at such a time, it felt like the ogre lux smiled at him/her.”
 
 
“……”
 
 
Though Claudia fixedly stared back at her mother’s smile without saying anything, she turned her gaze away before long and walked towards the door.
 
 
“H-Hey, Claudia……?”
 
 
“I’m going to take in some fresh air outside.”
 
 
As Claudia replied only that at Nicholas’ perplexed voice, she left the VIP room.
 
 
From what she heard later, the young man of Seidoukan was defeated in a one-sided development.
 
 
 
 
“……I see, thank you for the report.”
 
 
As Ernest Fairclough heaved a sigh, he thanked the three men standing in front of him.
 
 
A pure white canonical robe with lines of gilt characters and a mask with geometric patterns signified that the men were the information interrogators (Inquisitors) of the Holy Ecumenical Council (Sinodomias) which was St. Garrardsworth Academy’s Intelligence Organization.
 
 
Among the six academies, it was considered to be the only Intelligence Gathering Organization not performing purely strategy activities, but the student council president Ernest knew that that was naturally just the official stance. Moreover, through managing them, he could reign as the head of the broad minded Garrardsworth that is capable of associating with various types of people.
 
 
However at the same time, it was not easy to settle it with the price of the ogre lux <Lei-Glems>, which Ernest owned.
 
 
Even now, Ernest was concerned about the report the Inquisitors brought.
 
 
“Good morning. I will come in, Ernest.”
 
 
Then, knocking sounds resounded and the student council vice-president Laetitia Blanchard entered the office. Following her, the other vice-president Kevin Holst, the student council secretary Perceval Gardner and the student council accountant Leonel Karsh showed up.
 
 
Including Ernest, those five people were the current student council executives of the St. Garrardsworth Academy and at the same time, also the five from the top of the <Page One>.
 
 
Though there were also staff other these five people that supported the student council’s office work, it was those five members which substantially managed Garrardsworth.
 
 
“Geez, even though you should just leave it to us and take a break since it’s the holiday, to think that you’re working this early in the morning, you should take a little care of your bo──”
 
 
The vice-president, who was known for her benevolence and her elegance, however held her tongue and openly frowned when she saw the figures of the Inquisitors. Laetitia hated them very much.
 
 
Laetitia, who irritatingly turned her face away from the Inquisitors who left the rooms after they (student council body) came in, turned a quizzical gaze to Ernest at the same time as the door closed.
 
 
“……To have three Inquisitors showed up in the office at such a time, what kind of business was it?”
 
 
Certainly, one might say that it was still early morning. The morning sun finally began to come in through the window facing the east, and the chirps of brown-eared bulbuls were noisily telling the beginning of the day.
 
 
“Well, let’s leave it as that for now. More importantly, give me the report, Perceval.”
 
 
Ernest plainly glossed it over as such and brought up another topic to the beautiful girl with male clothing.
 
 
“Roger. First, about the morning’s schedule; the review of various documents, the confirmation of the next Official Ranking Battle’s combination, the handling of supplementary budget’s application from the liberal arts clubs association, the response for the receipt of the petition transferred money from yesterday, and then……”
 
 
Perceval indifferently read out loud the works that must be handled today.
 
 
“*yawn*…… Today will get really busy as well, huh. I didn’t get enough sleep.”
 
 
Kevin, who was listening to Perceval’s report that went on for a long time while crossing his hands behind his head, greatly yawned.
 
 
Kevin was a slender handsome man, but he had a somewhat frivolous personality quite rare for a True Knight of Garrardsworth. He got a reputation as a philanderer from beautiful women and girls regardless of inside and outside of Garrardsworth. Although, knight and romance was originally an inseparable relationship; and in that sense, one could not say that he was not knight-like.
 
 
And as for Ernest, there was some part which he liked in Kevin’s lightness.
 
 
“……You’re a frivolous man as always. Can’t you adopt a more serious attitude at least in the morning?”
 
 
The giant/big man who turned a severe gaze at such Kevin ── Leonel, in contrast, was too serious a man, and also a “being stern and honest to other people” model-like man. Though Leonel had a heroic way of fighting to the extent of having the nickname of <King Spear>, in fact he was well versed in heartfelt tactics and it might be said that he was the student council’s pivot that paid really meticulous attention to details even in everyday life.
 
 
“It can’t be helped even if you say that, right? I had to show up in three parties yesterday, so I’m really shot.”
 
 
“I’m not interested in your unseemly private life in the slightest, but it’d be a problem if it were to reflect on your duties.”
 
 
“As a knight, it’s my duty to respond to a lady’s appeal, right? You, too, Leo, aren’t you taking that part a little too lightly?”
 
 
“As usual, you’re good at finding an excuse.”
 
 
“Not really, I’m just speaking the truth after all.”
 
 
──And as the two men’s dispute was about to begin as usual, a gunshot suddenly resounded.
 
 
“……Both of you, have you listened to what I said?”
 
 
On a closer look, Perceval deployed a revolver type lux and pointed its muzzle towards the ceiling.
 
 
“The next time, I’ll aim at you, so be ready.”
 
 
To Perceval who indifferently warned so without changing her expression at all, Kevin and Leonel immediately raised the white flag. This was because they were made to realize all too well that Perceval was saying that seriously.
 
 
“……Got it, Percy. It was my, our bad. Right, Leo?”
 
 
“……That’s right. I’m sorry, Gardner.”
 
 
“Then, I will continue the report.”
 
 
Perceval resumed the report as if nothing happened, but the revolver was grasped in her right hand as is.
 
 
On the other hand, Laetitia, seeing the hole bored in the ceiling, became disheartened.
 
 
“Why is this girl trigger-happy to this extent……?”
 
 
“Hahaha…… Well, we can’t only think that this is also a part of her personality.”
 
 
Conversely speaking, it was probably because Perceval was like that that she was chosen by the <Holy Grail>.
 
 
Before long, the work was apportioned by Perceval; and when the other members finished their individual report, everyone scattered to their respective rooms.
 
 
But, the last person ── only Laetitia remained in the office and glared at Ernest.
 
 
“My, my, why are you making such a scary face, Laetitia?”
 
 
“Please, do not play dumb.”
 
 
Laetitia brushed it aside.
 
 
“I will have you tell me what kind of talk you had with the Inquisitors.”
 
 
It was that after all, huh.
 
 
After Ernest put his hand on his forehead and pondered for a while, he reluctantly opened his mouth.
 
 
“You’re the number one person I didn’t want to know about it, but…… It seems that Galaxy has made a move. Sinodomias seemed to have confirmed the information from the top.”
 
 
“Galaxy……?”
 
 
“Yes, their combat unit seemed to have entered Rikka.”
 
 
Laetitia’s complexion changed at these words.
 
 
“Don’t tell me……!”
 
 
“Thinking about the situation, their aim must be Miss Enfield.”
 
 
“No way, no matter how you look at it, at such a period……!”
 
 
Laetitia’s voice trembled showing that she could not believe it.
 
 
In fact, Ernest was of the same opinion as well.
 
 
Although the reason was unclear, he knew that Claudia was trying to antagonize Galaxy. The issue was probably the information related Ladislav Bartsheik and the <Dusk of Jade> that she said at the interview.
 
 
But, Ernest did not think that Galaxy would go as far as to resort to such high-handed means because of only that.The matter of Ladislav was certainly a fact that Galaxy did not want to be uncovered, but even so it was a story of the past now. If they were to deal with Claudia high-handedly in this timing when the five other Integrated Enterprise Foundations vigilantly kept a close watch on them, it would rather bring them a disadvantage.
 
 
If they were to postpone even shortly, it should be easy for them to deal with Claudia more calmly without causing discord. And yet, theses drastic measures.
 
 
(Is Miss Enfield holding more than that…… something that Galaxy can’t overlook……?)
 
 
Ernest put his fingers together and was lost in deep thought.
 
 
In any case, now that it had come to this, the Integrated Enterprise Foundation EP, which was Garrardsworth’s management parent organization, should assume a stance of watchful alertness. Since the other party (Galaxy) revealed a weakness on their own accord, their own conduct would become predominant now during the <Gryps>, so it was natural. This should also be the same for the other Integrated Enterprise Foundations.
 
 
He thought that it was a quick change of attitude for Galaxy that has protected the restrained Claudia until now, but it was understandable that this was the most probable theory.
 
 
Even if leaving out the struggle for victory in the <Gryps,>, if Galaxy were to get rid of Claudia like this, there would be a weakness to take advantage of. After all, assassinating the student council president of the academy under their supervision during the period of a <Festa> was unprecedented. Of course, they would not blunder as to allow other places to get a hold of complete evidence, but they would have no way to cover the fact, and only that was enough for the other places to use as a card. And it would become a considerable advantage against Galaxy at a time when something happened,
 
If by any chance, Claudia were to survive, and then if she were to win the <Festa> and urge in the matter of Ladislav and the <Dusk of Jade>, that would next become a new weakness of Galaxy.
 
 
In any case, it was best for the other Integrated Enterprise Foundations to watch calmly.
 
 
──However.
 
 
“Such a thing…… I will never accept such a thing……!”
 
 
Laetitia bit her lips while strongly clenching her fists.
 
 
Then, she suddenly took out a portable terminal from her pocket and began to contact somewhere with hurried hands.
 
 
“……Aah, geez! Why doesn’t it connect?!”
 
 
It looked like she tried to contact Claudia, but it did not connect. Or there was also the possibility that the other party was in a situation that she could no longer correspond with.
 
 
“Either way, it’s highly probably that your careless communication was guessed by the Sinodomias. You should either make suitable preparations or stay on the side line.”
 
 
“Kuh……!”
 
 
Laetitia openly chewed her nails due to vexation and irritation.
 
 
Her eyes burnt with strong anger, but no one knew whether its aim was Galaxy or Claudia.
 
 
Perhaps it might be both.
 
 
“Is your anger pure righteous indignation towards Galaxy’s reckless action, Laetitia? Or your pride of being fixated in your revenge?”
 
 
“That’s……”
 
 
Laetitia was evasive to Ernest’s nasty question.
 
 
Ernest did not know in detail what kind of connection Laetitia and Claudia had. But for Laetitia, it was clear that Claudia was some kind of special existence.
 
 
Laetitia did seem to have the intention to reveal it though.
 
 
“Well whatever. Regarding this matter, I will try investigating it a little on my end.”
 
 
“Eh?”
 
 
Laetitia looked at Ernest with a surprised face.
 
 
“B-But, if you move on your own accord, your position will be……”
 
 
Laetitia also seemed to have expected that the EP would assume a stance of watchful alertness. No matter if Ernest was the student council president, he could naturally not go against the intention of the Integrated Enterprise Foundation; and if he was found out, he would not escape from some sort of punishment.
 
 
That said.
 
 
“Since I hold on to the nickname of <Holy Knight>, I cannot turn a blind eye to a lady’s crisis. Of course, even me as an individual.”
 
 
“……Do you have some kind of plan?”
 
 
“No, unfortunately as you said, I have no card to play considering my position.”
 
 
When Ernest shrugged his shoulders, Laetitia pouted in displeasure.
 
 
“What are you saying now?”
 
 
“Now now, can you wait? I have no cards to play, but I have an idea.”
 
 
“An idea?”
 
 
“──First, I should have someone able to play a card move.”
 
 
Laetitia slightly tilted her head to the side at Ernest’s words.
 
 
She did not seem to get the hint yet.
 
 
“You seemed to strongly wish for a rematch against Miss Enfield’s team, but in this <Gryps>, isn’t there another person who wants to watch their match against that team?”
 
 
“Ah……!”
 
 
As expected, having been given this hint, even Laetitia seemed to have realized.
 
 
“C-Certainly if it is that person, then they might ignore the intention of the Integrated Enterprise Foundation, but…… will they move just as you expect?”
 
 
“What, I say it like this, but in the last School Festival, I also offered help in no small amount. Thinking that it’s my turn this time, that person won’t have any complaint.”
 
 
As Ernest said so, he smiled lightly and opened the portable terminal of the work desk.
 
 
“Besides, if I use a hotline, even Sinodomias wouldn’t be able to interfere so easily.”
 
 
 
 
“──Hohou, and so you’re trying to use me, huh. Oh dear, you’ve more guts than I thought, eh, <Holy Knight>-dono.”
 
 
While jokingly glaring at the handsome face displayed in the space window, Fan XingLu rattlingly laughed.
 
 
『I apologize if I offended you, Princess.』
 
 
World Dragon Seventh Institute Yellow Dragon Temple, Audience Room.
 
 
XingLu, who sat down on a chair so big that it was mismatched with her small body, just finished the morning training.
 
 
HuFeng, who was at her side, silently stayed on a knee as is, praying very strongly in his mind that this whimsical and rampant master of his did not poke her nose again into another unneeded thing.
 
 
“I certainly owe <Holy Knight>-dono regarding the Grand Coliseum…… But, don’t you think that this request is a little mismatched compared to that time?”
 
 
To that reply of XingLu, HuFeng strongly nodded many times.
 
 
『I wonder about that. If you ask me, isn’t it because Miss Lyyneheym knew of my participation that she also decided to participate at that? In that case, I think that you should also assessed the fact that there was the worth of two ranks #1 though.』
 
 
“……Hmm, I see; you have a point.”
 
 
To this reply of XingLu, HuFeng shook his head many times.
 
 
『That said, I am well aware of my repeated impoliteness. So, how about this, Princess? How about I invite you to our Garrardsworth’s Official Ranking Battle next time? ──Ah, of course, in the meaning of viewing.』
 
 
“Hou!”
 
 
Ah, this is bad. It was indeed the enticement that XingLu seemed to like.
 
 
It was customary for the Official Ranking Battle to perform on a stage of the urban area, thus putting the meaning of performance in the case that the competition became the showpiece in any academy.
 
 
Conversely, a confrontation between fellow students, whose names were not that well-known, was held within the academy. Of course, unless this was broadcasted, no one other than the students of that academy could view it. Utilizing this, there were academies that host competitions within the academy in order to develop trump cards for the <Festa>. In fact, XingLu herself did as such.
 
 
In addition, although battles between nameless students were given priority, conversely speaking there was no better place to discover new talents. Among the enthusiastic fans of the <Festa>, there were people who rather devoted special attention to these battles.
 
 
As HuFeng felt nervous about his bad feeling welling up, Ernest, so as to make doubly sure, continued like this.
 
 
『And above all, don’t you look forward to the confrontation of your favorite pupil’s team against Team Enfield, Princess? At this rate, they will lose a bit of precious battle potential. Normally, it will be something to be pleased with, but you should be different.』
 
 
“Hmm…… That girl of <Pan-Dora> is certainly that team’s pivot. And if she were to be removed, it’ll become boring, I guess.”
 
 
『As you know, my academy’s Sinodomias is under the direct control of the Integrated Enterprise Foundation, so I can’t take action in this matter. But on that point, the “Glaring Eye” on your side is under the student council’s direct control. You should be able to manage somehow, right Princess?』
 
 
The Espionage Organizations of the six academies respectively had their own special structures and their fields were different as well, but generally, they commonly shared the fact that they were substantially under the direct control of the Integrated Enterprise Foundation, which was their management parent. Even if each academy had the right to make use of them, that right was only something given temporarily by the Integrated Enterprise Foundation, and they themselves were also aware of who their true master was.
 
 
However regarding this, the circumstances were slightly different in this World Dragon and Allekant Academy. In Allekant where the faction doctrines were taken to the extreme, even their Espionage Organizations were separated and it was the present situation that each faction enclosed their own covert operatives.
 
 
On the other hand, the “Glaring Eye”, which was World Dragon’s secret service, was an organization that the first generation<Divine Revelations> built up for himself from the beginning, and because it was conventionally applied under the student council’s direct control since then, its relationship with the Integrated Enterprise Foundation was extremely small.
 
 
『To begin with ── the result aside, I don’t think that only standing and watching things unfolded does match the Princess’ liking.』
 
 
“Hmph, aren’t you the tempting one? Don’t get too full of yourself, boy.”
 
 
Though a color of danger was mixed in the atmosphere that XingLu was clad in, that was just for a moment and it immediately vanished.
 
 
“But, well never mind. I’m on.”
 
 
HuFeng, who heard her reply, could not help holding his head.
 
 
Although he somehow knew from the beginning that it would end up like this, even so HuFeng was no so understanding to the point of giving up and saying “yes, I see”.
 
 
“……With all due respect, Master. I do not think it to be the good idea to be easily concerned with other academies’ troubles in this period.”
 
 
“Don’t say that, HuFeng. You too will be lonely if you can’t fight an opponent in his perfect condition, right?”
 
 
“Well that’s true, but……”
 
 
The aforementioned Team Enfield was HuFeng’s Team Yellow Dragon’s next opponent. As a fist warrior, there was also the thought of winning against an opponent going all out.
 
 
But, this and that were different things. There was no way that he would stay quiet and see how they were tempted by another academy and made to take risk.
 
 
“A-Anyway, you should at least consider it a little……”
 
 
“No. I’ve already decided.”
 
 
As XingLu revealed an innocent smile, she clearly sounded a bell which one did not know where she took it out from.
 
 
“*sigh*……”
 
 
HuFeng, who heard that sound, was really at wits’ end this time for sure.
 
 
There was no longer any way back anymore after she sounded that bell.
 
 
In fact, before the bell sound finished ringing, it appeared in front of XingLu.
 
 
『Yes. Did you call me, XingLu-chan?』
 
 
Having suddenly appeared like wind out of nowhere was one woman. To his great displeasure, HuFeng was still not able to perceive her presence.
 
 
She had big eyes like a cat’s, short hair with strong peculiarity and a short stature, but her body’s line was blessed with a feminine richness. And what were peculiar above all were the countless scars left on her whole body. They were clearly carved in every place including her face as if she was proud of them.
 
 
With the current medical treatment techniques, it was easy to erase a scar. In other words, she ──Arema Seiyaan, an agent of the Seventh Prefecture, the secret service “Glaring Eye” of the Nine Offspring of the Dragon, organization under World Dragon Seventh Institute student council’s direct control and known of their brutality, left these scars on purpose.
 
 
“Umu, Umu. Can I ask you to do a task for me, Arema?”
 
 
『Well, if it’s a job, I’ve no right to decline, so it can’t be helped.』
 
 
Arema did not speak words, but instead used a window that she displayed next to her to speak through. This was because a choker-shaped long and narrow spell tag was put around Arema’s neck, and her voice was sealed by its power.
 
 
『Hi, <Seiten Taisei>. It’s a been a while since the <Phoenix>’s closing ceremony.』
 
 
『Oh, if it isn’t Ernest-chan. Long time no see.』
 
 
Arema, who waved her hand with a quite indifferent smile, was quite friendly.
 
 
In fact, it was a fact that both of them were acquainted to some extent. After all, Arema was XingLu’s favorite and often acted as XingLu’s substitute when XingLu was absent from the event of the front stage.
 
 
『Hehehe! I’m seeing you in the <Gryps>, but looks like you’re healthy. How about it, do you want to spar with me next time……?』
 
 
『It is a great NO! As I said many times, duels are prohibited in our academy! There is no way that the student council president Ernest will violate this rule! Or rather, you act too familiarly!』
 
 
Then, Laetitia, who forced her way through on the other side of the space window as she pushed Ernest aside, lifted her eyes.
 
 
『Tsk, stingy~』
 
 
Though Arema pouted in displeasure, HuFeng, while standing to the side, strongly nodded at Laetitia’s words. It was the first or the second time that he himself offered his honest opinion to Arema’s rude attitude towards XingLu. Although, even when he said it, she was not the kind of person who would simply listen to it and above all, Arema was permitted to speak as such.
 
 
Arema Seiyaan also known as <Seiten Taisei> was the former rank #1 ── in other words, the person with the strongest position in World Dragon Seventh Institute before XingLu appeared.
 
 
Although XingLu invited Arema, whom she defeated, to be one of her disciples, Arema declined this. However, XingLu, who valued her ability, seemed to want to have Arema in her hands by all means, thus offered her a compromise and a deal.
 
 
It was to make Arema not a disciple, but a member of the “Glaring Eye”, and in return, she was given the right of being able to propose a duel to XingLu freely. Arema, who was as much of a battle maniac as XingLu, agreed to this and to this day has challenged XingLu whenever possible.
 
 
『So, what work is it?』
 
 
“Before that, Arema, the story that Galaxy’s underlings entered this Rikka yesterday, have you heard of it?”
 
 
『Hmm? No, I’m completely clueless.』
 
 
Arema shook her head with a puzzled face.
 
 
“It seems to be information that Garrardsworth’s Sinodomias got a hold of. Our side is again taking it quite easy as I see.”
 
 
As HuFeng said so with the utmost sarcasm, Arema scratched her head without particular showing any sign of being timid.
 
 
『The extent of the information network laid out between there and the “Glaring Eye” is different, so I would like you to refrain from comparing it.』
 
 
“Well, that’s fine. More importantly, I don’t really want to let those guys do whatever they want. That’s this time’s work”
 
 
A sharp light ran through XingLu’s eyes for an instant.
 
 
『Hmm…… I see. So, about Galaxy’s underlings, who are you talking about?』
 
 
“According to <Holy Knight>-dono, it seems to be the Yabuki Clan (Knight Emmitt). It seems that there was also the figure of the Head among them.”
 
 
『Heeh, how interesting! Speaking of the Yabuki’s Head, he’s quite strong, right? I’m suddenly fired up.』
 
 
Striking her fist to the palm of her hand, Arema revealed a ferocious smile.
 
 
The flames shining in her eyes were similar to XingLu’s when she got fired up.
 
 
“Well, unfortunately I don’t know the current Head’s skill, but I’ve got the memory of the bout I had with one several generations ago. He was……”
 
 
XingLu tilted her head as she dug up into her memory and then clapped her hands before long.
 
 
“Oh, that’s right. If I remember correctly, I took him one arm that time. Oh dear, how nostalgic.”
 
 
『Heeh! I can’t wait to fight that kind of opponent!』
 
 
“I’ll say just in case, but the techniques that they use are kind of troublesome. And it’d be better for you not to fight the Head in particular.”
 
 
『And do you think that I’ll listen to that?』
 
 
Arema’s smile grew more and more fiendish.
 
 
“……Well, I don’t mind it as long as you properly handle the work though.”
 
 
While listening to their exchanges, HuFeng frowned as his headache kept getting intense.
 
 
Why on earth do only these kind of people gathered around XingLu?
 
 
『……Looks like the talk is settled. Well then Princess, is it all right to leave this matter to your side for the time being?』
 
 
Then, Ernest said with a wry smile.
 
 
“Sure. So, what do you guys intend to do?”
 
 
『Of course, we intend to do all we can on our side, but…… if we could somehow manage it, we wouldn’t have expressly approached you with such a talk. Right, Laetitia?』
 
 
Ernest’s gaze across the space window was turned to his side for a moment. He seemed to give a warning to a friend. Then, it also meant that there were people that seemed to act rashly in Garrardsworth.
 
 
“Hohou, I see. That’s also true.”
 
 
『Well then, we leave it to you, Princess.』
 
 
Then, the space window disappeared and the communication ended.
 
 
『Well then, I guess I’ll begin with the preparations.』
 
 
After ascertaining it, Arema soundlessly disappeared as well in the same way as when she appeared.
 
 
While gritting his teeth in vexation as he could not sense her movements as expected although he squared off to some extent, HuFeng said to XingLu.
 
 
“But, is it really all right, Master. As expect, antagonizing the Integrated Enterprise Foundation at this period is……”
 
 
“Don’t worry about it. As long as I, <Divine Revelations>, am here, they won’t make a move on us. Rather, this year’s <Gryps> went so smoothly that it felt very boring. An event of this extent will add a rather moderate spice to it.”
 
 
She said so and innocently laughed.
 
 
Although he understood it, HuFeng grandly sighed to the fact these kinds of people gathered around XingLu precisely because XingLu herself had such a personality.
 
   
  +
Cztery konie o złotych powrozach ciągnęły cicho karocę na drodze do Akademii Magii. Karoca była doskonale pokryta złotymi, srebrnymi i platynowymi zdobieniami . Zdobienia te tworzyły Królewski Herb. Skrzyżowane jednorożce z kryształową laską sygnalizowały, że ta karoca należy do Jej Wysokości Księżniczki. Przyjrzawszy się z bliska, można było zauważyć, że ogiery ciągnące karocę nie były zwykłymi końmi. To były jednorożce tak jak na Królewskim Herbie. Jednorożce jak mówiły legendy pozwalały dosiadać się jedynie najpiękniejszym dziewczętom, co sprawiało, że najlepiej pasowały jako ogiery ciągnące karocę Księżniczki . Okna w karocy miały bluszczowe ramy i zasłonki, więc nikt z zewnątrz nie mógł zajrzeć do środka. Za karocą Księżniczki jechał Kardynał Mazarin, który posiadał wielki autorytet polityczny od kiedy Jego Królewska Mość zmarł. Jego karoca nie ustępowała splendoru karocy Jej Wysokości Księżniczki. De facto była jeszcze bardziej upiększona. Różnica pomiędzy tymi karocami odzwierciedlała siłę autorytetu w Tristain. Dookoła karoc jechali Strażnicy Królewscy, szwadron magów. Pochodzący z najlepszych domów szlacheckich, Magowie Królewskich reprezentowali dumę wszystkich szlachciców w kraju. Każdy szlachcic marzył o założeniu czarnej peleryny Magów Królewskich, a każda szlachcianka marzyła o zastaniu żoną jednego z nich. Strażnicy Królewscy byli symbolem Tristain. Droga była wyłożona kwiatami, które chłopi porozrzucali wzdłuż drogi. Cały czas można było usłyszeć wołania podążające za karocami „Niech żyje Tristain! Niech żyje Księżniczka Henrietta!”, a wcale nie tak rzadko i „Niech żyje Kardynał Mazarin!”, które jednak bladły przy wołaniach na cześć Księżniczki. Nie był dobrze traktowany, bo był podobno chłopskiej krwi. Ktoś by powiedział, że to smutne jak na jego pozycje. Zasłony karocy zostały odsłonięte i wszyscy mogli ujrzeć oblicze młodej Księżniczki. Uśmiechów nie było końca. Ona również się uśmiechnęła. <br />
  +
<br />
  +
***<br />
  +
<br />
  +
Henrietta zasłoniła zasłony i ciężko westchnęła, tracąc swój piękny uśmiech który posłała do chłopów. Wszystko co zostało, to niepokój i głęboka melancholia niestosowna do jej wieku. Księżniczka miała 17 lat. Z szczupłą sylwetką, jasnoniebieskimi oczami i wysokim nosem, była olśniewająco piękna. Jej smukłe palce pasowały do kryształowych pierścieni. Przez wzgląd na to, że w jej żyłach płynie królewska krew, była oczywiście magiem. Ani uśmiechy wzdłuż drogi, ani latające kwiaty w powietrzu nie powodowały uśmiechu na jej twarzy. Wydawało się, że frasuje ją niestabilność polityczna i uczuciowa. Siedzący obok niej, Mazarin patrzył na nią. Ubrany jak kapłan w szary formalny strój, był chudym, wątłym mężczyzną mającym czterdzieści-parę lat. Jego włosy i broda miała biały kolor, patrząc na jego palce u dłoni, można było zobaczyć kości, co sprawiało wrażenie, że jest o wiele starszy, niż jest w rzeczywistości. Od kiedy Jego Wysokość zmarł, jego stalowa wola trzymała pieczę nad stosunkami między krajowymi. Mazarin po prostu wyszedł ze swojej karocy i wszedł do karocy Księżniczki. Chciał porozmawiać o polityce, ale Księżniczka tylko westchnęła, więc nie drążył tematu. <br />
  +
- To jest twój trzydziesty raz dzisiaj, Wasza Wysokość. - Mazarin zakomunikował z niepokojem. <br />
  +
- Hmm? Co? <br />
  +
- Te westchnięcia. Ktoś z Rodziny Królewskiej nie powinien robić tego cały czas na wprost poddanych. <br />
  +
- Poddanych!? Co? - Henrietta była zszokowana - Czyż nie jesteś Królem Tristain? Czy Wasza Wysokość wie o hałasie na ulicach? <br />
  +
- Nie jestem świadomy. - Mazarin odpowiedział obojętnym tonem. To było kłamstwo. Wiedział wszystko o Tristain, od kiedy Halkegenia zmniejszyła ilość ognistych smoków żyjących w wulkanach. Wiedział wszystko o tym. Po prostu mówił, że nie wie. <br />
  +
- Więc pozwól, że ci powiem. Tristain'ska Rodzina Królewska jest piękna, ale nie dzierży berła. Kardynale, ty masz berło. Kości ptaków ubierają szary kapelusz... <br />
  +
Mazarin zamrugał. Słowa „kości ptaków”, zostały wypowiedziane w sposób nie kryjący odrazy. <br />
  +
- Proszę nie powtarzaj plotek plebsu, w tak beztroski sposób... <br />
  +
- Dlaczego nie? To tylko plotki. Wychodzę za Króla Germanii, tak jak mi radziłeś. <br />
  +
- Nic na to nie poradzimy. Sojusz z Germanią jest bardzo ważny dla Tristain - powiedział Mazarin. <br />
  +
- Jestem tego świadoma. <br />
  +
- Wasza wysokość rozumie rebelię przeprowadzoną w „Białym Państwie” Albionie przez tych idiotów? Ci ludzie nie rozumieją tolerancji i poddaństwa w Halkeginii. - Zmarszczył brwi.<br />
  +
- Niewychowane, niewybredne imbecyle! Próbują położyć ręce na Księciu. Nawet jeżeli ten świat im wybaczy te zachowania, Brimir Założyciel nie powinien im tego wybaczyć. Ja im tego nie wybaczę! <br />
  +
- Rzeczywiście. Jednakże szlachta Albiońska ma wielką moc. Albiońska Rodzina Królewska może nie dotrwać jutra. Jeden Brimir Założyciel darował trzem upadek, tak jak teraz. Eh.. kraje nie powinny ingerować w sprawy prywatne. <br />
  +
- Albiońska Rodzina Królewska jest niczym w porównaniu do Germańskiej. Takie są moje spostrzeżenia Nie masz racji mówiąc to jako Kardynał. <br />
  +
- Głęboko przepraszam. Zamierzam zapytać się o radę Brimira Założyciela, zanim udam się na spoczynek. Jednakże, zapewne masz rację, Wasza Wysokość. <br />
  +
Henrietta tylko skinęła głową. Ten gest wyolbrzymiał jej piękno. <br />
  +
- Słowa tych głupich Albiońskich szlachciców.., mają tupet deklarując zamiar zjednoczenia całej Halkeginii. Tristain może być ich kolejnym celem, gdy tylko stłumią powstanie. Jeżeli tak to będzie wyglądało, to może być zbyt późno, jeżeli nie przeprowadzimy przygotowań już teraz. - Mazarin wyjaśniał to Henriecie, która patrząc przez okno okazywała brak zainteresowania. - Analizując akcje nieprzyjaciela, na początku należy stworzyć odpowiednie warunki polityczne, Wasza Wysokość. Jeżeli stworzymy sojusz z Germanią, stworzymy pakt przeciwko rządowi Albionu i zagwarantujemy państwu przetrwanie. <br />
  +
Henrietta znowu westchnęła. Mazarin odsłonił zasłonę i wyjrzał przez okno. Ujrzał cień swojej chwały. Młody, zapierający dech w piersiach szlachcic, na głowie miał skórzany kapelusz i długą brodę, maszerował za konwojem. Herb oddziału gryfonów znajdował się na jego czarnej pelerynie, jedna spojrzenie wystarczało, aby wiedzieć dlaczego. Miał głowę, skrzydła i szpony orła oraz ciało i tylne łapy lwa. Gryfon. Ten człowiek był jednym z trzech liderów Magów-Strażników, Jeździec Gryfiński, Kapitan Lord Wardes. Jego dywizja składała się z najbardziej niezapomnianych spośród Magów-Strażników głównie dla Mazarina. Dzierżąc niebezpieczne magiczne męstwo.
  +
Magowie-Strażnicy byli skomponowani z najbardziej wyselekcjonowanych ludzi wśród szlachty, a większość z nich rodem z magicznych bestii. Byli symbolem potęgi i chwały Tristain. <br />
  +
- Wzywałaś mnie, Wasza Wysokość? - Oczy Wardesa zamigotały, po czym spojrzał w okno karocy. Okno pomału się otworzyło i wyjrzał Mazarin. <br />
  +
- Wardesie, Jej Wysokość ma depresję. Czy możesz zdobyć coś dla nas co może ją rozweselić? <br />
  +
- Zrozumiałem - Wardes skinął i zaczął taksować drogę spojrzeniem orła. Szybko znalazł małe miejsce na ulicy i skierował tam gryfona. Wyciągnął długą różdżkę zza pasa i z inkantował krótkie zaklęcie. Mały poryw wiatru zebrał wszystkie porozrzucane po ziemi płatki w ręce Wardesa. Wrócił z powrotem do karocy z bukietem i pokazał go Mazarinowi, Mazarin podniósł brwi i zaproponował:<br />
  +
- Kapitanie, proszę wręczyć prezent Jej Wysokości osobiście. <br />
  +
- To będzie dla mnie honor. - Wardes zasalutował i podjechał od drugiej strony karety. Okno pomału się otworzyło, po czym Henrietta wyciągnęła rękę, aby przyjąć prezent, następnie wyciągnęła lewą rękę. Wardes uczuciowo chwycił ją i delikatnie pocałował.<br />
  +
[[Image:ZnT02-039.jpg|thumb]]
  +
Milczenie przerwało pytanie Henrietty. <br />
  +
- Jak się zowiesz? <br />
  +
- Wasza wysokość, jestem Magiem-Strażnikiem, dowódcą oddziału Gryfonów, Lord Wardes. - Z wdzięcznością, opuścił swoją głowę. Henrietta odpowiedziała:
  +
- Wzorcowy szlachcic. To bardzo dobrze rokuje. <br />
  +
- Jestem tylko uniżonym sługą Jej Wysokości. <br />
  +
- Było wiele szlachciców, co chcieliby to powiedzieć. Kiedy dziadek nadal żył, och... podczas wielkich rządów Filipa III, ogół szlachty posiadał ten rodzaj cudownej rycerskości. <br />
  +
- Smutne dzisiejsze czasy, Wasza Wysokość. <br />
  +
- Czy mogę liczyć na twoją lojalność, kiedy przywrócę stare, dobre czasy? <br />
  +
- Kiedy się to stanie, nie ważne gdzie będę, w bitwach na niebach, nie ma znaczenia co muszę opuścić, będę ci służył Wasza Wysokość. <br />
  +
Henrietta skinęła, Wardes jeszcze raz zasalutował, po czym oddalił się. <br />
  +
- Czy ten szlachcic jest bardzo uzdolniony? -Henrietta zapytała Mazarina. <br />
  +
-Lord Wardes. Jego runiczne imię brzmi „Światła”. „Biały Kraj” może tylko pochwalić się bardzo wąskim gronem osób, które są w stanie z nim walczyć. <br />
  +
- Wardes... Gdzieś już słyszałam tę imię. <br />
  +
- Myślę, że to jest niedaleko terytorium Lorda Vallière. <br />
  +
- Vallière? - Henrietta skinęła, na znak, że sobie przypomniała. To z osobą o tym nazwisku, chciała spotkać się w Akademii Magii. <br />
  +
- Kardynale, czy pamiętasz imię szlachcica, który pojmał Fouquet ? <br />
  +
- Niestety nie. <br />
  +
- Czy nie mówiłeś o rycerzu którego spotkamy? - Henrietta była zszokowana. <br />
  +
Mazrin nie był zainteresowany. <br />
  +
- Myślę, że to najwyższy czas, aby zmienić kodeks rycerski. Jedni chcą służyć w wojsku, inni nie. Jak możemy tak łatwo dawać tytuł rycerza komuś, kto aresztował złodzieja? Inaczej, rozumiem, że możemy walczyć z Albionem wraz z Germanią, ale to nie jest dobry pomysł aby stracić lojalność naszych szlachciców. <br />
  +
- Podejmujesz wiele decyzji, o których nic nie wiem, a powinnam. <br />
  +
Mazarin nie odpowiedział. Kontynuował rozmowę. Henrietta pamiętała, że nazwisko Vallière należy do szlachcica który złapał Fouqet. ''„Wszystko będzie dobrze” - Pomyślała Henrietta i uspokoiła się. - Mazarin spojrzał na Księżniczkę. <br />
  +
- Wasza Wysokość.., jest kilka... niestabilności pomiędzy Rodziną Królewską, a częścią szlachty. <br />
  +
Henrietta zdziwiła się. <br />
  +
- Ktoś zainterweniował w sprawie zamążpójścia Księżniczki i zniszczył nasz sojusz z Germanią. <br />
  +
Zimny pot oblał Księżniczkę. <br />
  +
- Nie miałaś z tym nic wspólnego, prawda, Wasza Wysokość? <br />
  +
Po długim milczeniu Henrietta odpowiedziała beznamiętnie.<br />
  +
- ...nie. <br />
  +
- Trzymam cię za słowo, Wasza Wysokość. <br />
  +
- Jestem Księżniczką. Nie kłamię. - Henrietta westchnęła. <br />
  +
- ...twój czternasty raz, Wasza Wysokość. <br />
  +
- Po prostu coś przyszło mi do głowy. Wszystko co mogę teraz zrobić to westchnąć. <br />
  +
- Wasza Wysokość, stabilność twojego stanu przyjdzie po ustabilizowaniu twoich uczuć. <br />
  +
- Mam tego absolutną świadomość. - Henrietta odpowiedziała apatycznie. Spojrzała na bukiet w jej ręce i zapytała z przygnębieniem - … czy kwiaty na drodze nie są błogosławione, Kardynale? <br />
  +
- Wszystko co wiem to, że kwiaty podarowane przez inną osobę są błogosławione. <br />
  +
<br />
  +
***
  +
<br />
  +
Kiedy Księżniczka dojechała do bram Akademii, szeregi studentów podniosło różdżki z ciszą i powaga. Za główną bramą były drzwi do głównej wieży. Osman stał z uwagą, aby przyjąć Księżniczkę. Kiedy karoca się zatrzymała, słudzy rozścielili czerwony dywan do jej drzwi. Strażnicy z napięciem informowali o jej przybyciu. <br />
  +
- Jej Najwyższa Wysokość, Księżniczka Królestwa Tristain, Henrietta przybyła! <br />
  +
Pierwszy z karocy wyszedł jednak Kardynał Mazarin. Studenci uklękli, lecz Mazarin nie zwrócił na to uwagi, trzymając rękę Księżniczki kiedy wychodziła. Uczniowie zaczęli klaskać. Młodzieńczy, promienny uśmiech emanował z Księżniczki kiedy szła elegancko. <br />
  +
- To jest Księżniczka Tristain? Heh... Wyglądam od niej lepiej. - Mówiła Kirche - Oh mój Boże, kto według ciebie wygląda lepiej? -obróciła się w stronę Saito, który leżał unieruchomiony na ziemi. <br />
  +
- Hau. <br />
  +
- Nie rozumiem kiedy tylko szczekasz! Kto jest ładniejszy? <br />
  +
Saito spojrzał na Louise, która uważnie patrzyła na księżniczkę. Kiedy tak stała, w ciszy, była bardzo słodka i ładna. Nie miało znaczenia jak mocno od niej obrywa, jak chłodno go traktuje, nawet jeżeli traktuje go jak psa, ten słodki widok potrafił oszołomić Saito i wprowadzić go w trans. Louise nagle poczerwieniała. O co jej chodzi? Spojrzał tam gdzie patrzyła Louise. Patrzyła na mającego kapelusz, super wyglądającego szlachcica jadącego na magicznej bestii z głową orła i ciałem lwa. Saito znalazł powód. ''Ten szlachcic wygląda jak niezły chłopak, jednak to nie jest powód dlaczego ona tak na niego patrzy i czerwienieje. Czy jestem zazdrosny? '' - Myślał gorączkowo Saito. ''Nie, nie może być. Nie mam tego rodzaju relacji z Louise. – Przywołał się do porządku. - To bez znaczenia, nadal mam Kirche. Brunet z dobrze wyposażonym portfelem. Jak się temu tak przyjrzeć, jest idealny dla Kirche. - Myślał raczej podniecony. - Ale Kirche poczerwieniała i również patrzyła na tego szlachcica. Saito opuścił głowę, nagle poczuł ciężar wszystkich łańcuchów, które ciągnęły się po ziemi. Tabitha tylko czytała książkę. Przybycie Księżniczki nie zrobiło na niej wrażenia. <br />
  +
- Mam tak po prostu zostać? - Saito zapytał Tabithe. Podniosła głowę znad książki, spojrzała na Louise i Kirche, znowu spojrzała na Saito i odpowiedziała: <br />
  +
- To tylko trzy dni. <br />
  +
<br />
  +
*** <br />
  +
<br />
  +
Tej nocy... <br />
  +
Saito leżąc na swoim posłaniu patrzył na Loise. Wydawało my się, że nie mogła się uspokoić. Nie mogła usiedzieć w miejscu, ciągle wstawała i zaraz siadała, przytulając poduszkę widocznie się czymś zamartwiała, to trwało od czasu, kiedy ujrzała dzisiaj tego szlachcica. Po tym, nic nie mówiąc, wróciła do pokoju jak duch i zachowywała się w ten sposób. <br />
  +
- Ty... wyglądasz upiornie. - Zaczął Saito. - Nie zareagowała. Wstał podszedł i spojrzał jej w oczy. Żadnej reakcji. <br />
  +
- Trochę za upiornie- Pociągnął za jej włosy. Włosy Louise były bardzo delikatne, miłe w dotyku i kiedy ciągnął je nieznacznie, powinna oderwać się od niego. Użył trochę siły do pociągnięcia, ale ona nadal nie reagowała. <br />
  +
- Czas zmienić twoją piżamę. - Pokaźnie zasalutował i wyciągnął dla niej bluzę, pomału ją rozbierając. Teraz miała na sobie tylko bieliznę. Nadal się nie poruszała, jak pod wpływem zaklęcia...
  +
- Nudne... Co jest z nią nie tak? Rany... Saito zakaszlał. <br />
  +
- Mistrzu. W moim świecie istnieje technika „masaż powiększający piersi”. <br />
  +
Oczywiście zaczął ją masować… Saito poczerwieniał.
  +
- Trzesz je w taki sposób i wtedy pomału staną się większe. Możesz powiedzieć, że to magia. - Saito przeciągnął swoje dłonie, i zaczął ją masować. <br />
  +
- Co to? Gdzie one są? Dlaczego ich tutaj nie ma? Oh... one są tutaj. - I wtedy pokręcił głową. - Rany. Pomyliłem się. Twoja klatka jest płaska, to dlatego. <br />
  +
Louise nadal się nie ruszała, nawet w trakcie wykonywania „masażu” przez Saito. <br />
  +
- Jestem.., kim ja jestem. I-Idiotą. Co ja teraz zrobię? - Gdy to powiedział, pokręcił głową i położył się na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Był widocznie zakłopotany tym co teraz zrobił. I wtedy się załamał. Nie mógł w żaden sposób jej rozweselić, to raniło jego uczucia. Kiedy Saito miotał się w bezładzie, ktoś zapukał do drzwi <br />
  +
-Kto to może być - Saito zapytał Louise. <br />
  +
Pukanie było bardzo systematyczne. Zaczynało się od dwóch długich uderzeń, po czym następowały trzy krótkie uderzenia. Louise nagle wybudziła się ze swojego transu. Założyła ubrania, wstała i otworzyła drzwi. Stała tam dziewczyna, zasłonięta czarną peleryną. Ogarnęła spojrzeniem pokój, upewniając się, że są sami i weszła do środka zamykając za sobą drzwi. <br />
  +
- ...ty jesteś?- Zszokowana Louise ledwo panowała nad głosem <br />
  +
Zasłonięta dziewczyna przyłożyła palec do ust i powiedziała „ciii” i wyciągnęła różdżkę zza czarnej peleryny i lekko poruszyła nią inkantując krótkie zaklęcie. Świecący proszek wypełnił pomieszczenie. <br />
  +
- Zaklęcie Ciszy? - Zapytała Louise. Zasłonięta dziewczyna skinęła.
  +
- Ta moc ma extra uszy i oczy dookoła. <br />
  +
Gdy upewniła się, że pokój ma magiczne uszy i nie ma dziur do podglądania, pomału zdjęła kaptur. Stała przed nimi Księżniczka Henrietta. Saito wstrzymał oddech. Louise była teraz bardzo słodka, ale ta Księżniczka nie ustępowała jej w niczym. Louise natychmiast uklękła na kolanie. Saito nie miał pojęcia jak ma się zachować, więc po prostu stał osłupiały. Henrietta chłodno i delikatnie powiedziała: <br />
  +
- Szmat czasu, Vallière.
 
== Przekład ==
 
== Przekład ==
   
 
Gruntowna korekta: [[user:Wicher| Wicher]] <br />
 
Gruntowna korekta: [[user:Wicher| Wicher]] <br />
 
Tłumaczył: [[user:Someone|Someone]] <br />
 
Tłumaczył: [[user:Someone|Someone]] <br />
Poprzednia wersja tłumaczenia: [[User:Nastii.chan|Nastii.chan]]<noinclude>
+
Poprzednia wersja tłumaczenia: [[Nastii.chan|Nastii.chan]]<noinclude>
   
 
----
 
----

Latest revision as of 19:59, 5 September 2016

Rozdział drugi: Smutek Jej Królewskiej Mości[edit]

Poranek.
Klasowi koledzy Loiuse zrobili wielkie oczy, gdy weszła do klasy, pewnie dlatego, że ciągnęła za sobą łańcuch, na końcu którego uczepiony był ciężko pobity Saito. Twarz Loiuse emanowała ekstremalnie niebezpieczną aurą, a jej piękne brwi wykrzywione były złością. Zmierzwiła włosy.
- Wow, Louise. Co tutaj przytargałaś?! - Montmorency Fragrance, przesadnie demonstrując zdziwienie.
- Mojego Chowańca
- W porządku... Jak się mu tak przyjrzeć z bliska, to rzeczywiście on. - Montmorency przytaknęła. Jednak ogromny siniak i zakrzepła krew na twarzy, sprawiała że tylko nieliczni rozpoznawali w nim Saito. Jego głowa, wraz z nadgarstkami zakuta była w dyby. Spojrzał na zablokowane nadgarstki i został przeciągnięty jak worek śmieci.
- Co on zrobił?
- Miał czelność wpełznąć do mojego łóżka.
- Och! - Montmorency zareagowała zbyt emfatycznie, strzępiąc pięknie zakręconą fryzurą. - Wulgarne! Och, wchodzenie do czyjegoś łóżka jest takie... Och! Brudne! Nieczyste! Bardzo nieczyste! - Przygryzła kawałek chusteczki, kiedy mówiła o reputacji, przodkach i tak dalej. Mierzwiąc swoje czerwone włosy, Kirche weszła do klasy gapiąc się na Louise.
- To musi być twój sposób uwodzenia, prawda Louise? Sprośnie, doprawdy sprośnie Louise, uwodzisz Saito jak zwyczajna dziewka, czyż nie?
- I kto tu jest niby sprośny? Nie ma mowy, abym go uwodziła!
- Rany... być rannym przez to... biedaczek... pozwól, że cię uleczę. - Kirche przytuliła głowę Saito. Jej ogromne piersi prawie go udusiły, może go nie uzdrowiły, ale czuł się jak w siódmym niebie.
- Ej, ej, ej...
- Czy wszystko w porządku? Gdzie cię boli? Uleczę cię zaklęciem
- Leż spokojnie. Nie możesz używać zaklęć leczniczych , prawda? Twoje runiczne imię to „Ciepło” jak udar cieplny. Zwolnij nieco - powiedziała Louise z oburzeniem.
-Jest żarliwy. Żar-liwy. Nigdy bym nie pomyślała, że twoja pamięć to również Zero. - Kirche spojrzała na klatkę piersiową Louise -Widzisz. Twój przydomek „Zero” nie jest tylko o twoich piersiach i magii!
Twarz Louise momentalnie poczerwieniała. Mimo to, zaśmiała się chłodno, zagryzając wargi.
- Dlaczego mam przejmować się słowami kobiety, która nieustannie chwali się piersiami? Myślisz że wszystkie kobiety przejmują się rozmiarem swoich piersi? Masz naprawdę pomieszany tok myślenia. Twój mózg musi być pusty albo coś... wszystkie składniki odżywcze idą w twoje p-piersi... twój mózg m-musi być p-pu-pusty...
Mimo że, próbowała zachować spokój, głos jej zamarł. Zrozumiała, że przyjęła bardzo osobistą ofensywę.
-Twój głos drży, Vallière - Kirche delikatnie podtrzymywała Saito, jego ciało nadal było pokryte siniakami i ranami. Kirche przyłożyła głowę to jego klatki - Och, skarbie, czy myślisz ze piersiasta Kirch jest głupia?
-N-nie... j-jesteś bardzo inteligentna!-Saito prowadzony ekstazą, szamotał swoją głową pomiędzy piersiami Kirche.
Brew Louise podniosła się i pociągnęła pełną siłą łańcuch który trzymała w ręku.
- Chodź tu! - Zablokowana głowa Saito, nadgarstki i całe ciało ciężko uderzyło o ziemie. Louise stanęła nad nim i powiedziała chłodnym głosem. - Kto pozwolił ci rozmawiać z ludźmi? Możesz mówić tylko „hau”, psie.
- Hau, tak pani - Saito odpowiedział cicho.
- Głupi pies. Zrób to znowu. Co mówisz gdy chcesz powiedzieć „tak”?
- Hau.
- Dokładnie. Mówisz „hau” raz. Co mówisz gdy chcesz powiedzieć „Zrozumiałem, mistrzu?”.
- Hau, hau!
- Dokładnie. Mówisz „hau” dwa razy. Co jeżeli „Idę do łazienki”?
- Hau, hau, hau!
- Brawo! Mówisz „hau” trzy razy. To doskonałe słownictwo dla takiego głupiego psa, więc nie musisz mówić nic innego.
- ... Hau.
- Szczekanie jest równie słodkie! – Powiedziała Kirche, pieszcząc podbródek Saita. - Awww... możesz przyjść do mojego łóżka dzisiaj w nocy? Jak będzie? Mogę szczekając wylizać tyle miejsc ile będziesz chciał!
Saito nagle wstał na kolana, pokazał ogon, który przyczepiła mu Louise, a był zrobiony z miotły. Były również uszy zrobione z łachmanów.
- Hau! Hau! Hau, hau!
Louise dyskretnie ale z wielką siłą pociągła łańcuch
- Ty mały...
I ze złością stanęła nad nim.
- Czy nie powiedziałem „hau”, kiedy chciałem się porozumieć!? - Saito miał dość, wstał z miną „lepiej dać mi nauczkę” i spojrzał Louise prosto w twarz. Pociągnęła za łańcuch u jego stóp, a ten zwalił się z łoskotem.
-Masz zupełnie podobną pasję co psy. Nie tylko machasz ogonem na dziewczynę Zerbst’ów, ale również atakujesz swoją mistrzynię. Nikczemny. Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo nieodpowiednio. - Louise wyciągnęła pejcz z plecaka i zaczęła bić nim energicznie Saito.
- Auć! Przestań! Przestań! P-R-Z-E-S-T-A-Ń!- Jego ciało było unieruchomione, a Saito mógł jedynie tarzać się na ziemi!
-Auć? To nie jest „hau”? To jest „hau”! Czy nie wszystkie psy mówią „hau”?
Odgłosy chłosty rozlegały się po sali wykładowej. Włosy Louise latały dookoła kiedy biczowała Saito, który rozpaczliwie próbował uciec. Saito robił płaczliwe „hau” kiedy tylko poczuł ból. Nikt wtedy by nie pomyślał, że Saito jest Legendarnym Chowańcem.

ZnT02-039.jpg

Uczniowie w sali przyglądali się tej żenującej scenie, zastanawiając się: „Czy ten Chowaniec rzeczywiście pokonał Guiche? Czy naprawdę pojmał zbrodniarkę Fouquet?”
TRZASK! TRZASK!
Studenci w milczeniu przyglądali się jak Loiuse biła Saito. Gdy tylko spostrzegła, że wszyscy przypatrują się scenie, jej twarz pokryła się pąsem. Szybko odrzuciła swój bicz i założyła ręce.
- K-Koniec kary!
„Rozumiemy, że go karała, ale rety…” - przerażeni tą sceną, uczniowie powoli się rozchodzili.
- Czy nie jesteś jedną z tych gorących, Vallière?- powiedziała znudzona Kirche
Louise spojrzała na nią z grymasem na twarzy. Saito z wycieczenia spowodowanego bólem, leżał omdlały na ziemi. Drzwi się otworzyły i wszedł Profesor Kaita. Uczniowie zajęli miejsca na krzesłach. Profesor był jednym z tych którzy zrugali Profesor Chevreuse, która poczuła się śpiąca na straży podczas wydarzenia z Fouquet. Osman powiedział mi, że „Bardzo łatwo cię rozzłościć.”. Długie, ciemne włosy i ciemna peleryna tworzyła wrażenie nieprzyjaznego i niekomfortowego człowieka. Mimo że był młody, jego nieuprzejme maniery i chłodne spojrzenie budowały złą reputacje wśród uczniów.
- Zacznijmy lekcje. Jak wszyscy wiedzą, moje runiczne imię brzmi „gust”. - Został otoczony różnokolorowymi gwiazdami, usatysfakcjonowany kontynuował.
- Zerbst, czy wiesz jaki jest najsilniejszy element?
- Czy to nie jest „otchłań”?
- Nie pytam cię o legendy. Chcę czegoś rzeczywistego.
Wtedy Kirche ufnie odpowiedziała.
- Wtedy to jest element ognia, profesorze. - Powiedziała z nieodpartym uśmiechem.
- Oh? Dlaczego tak uważasz?
- Gorąco i pasja może spalić wszystko i nic, więc czego jeszcze trzeba na dowód?
- Obawiam się, że tak nie jest. - Kaita położył ręce na biodrach. – Spróbujmy, zaatakuj mnie twoim najsilniejszym ognistym atakiem.
Kirche się zdziwiła. „Co ten nauczyciel wyprawia?”
-Na co czekasz? Chyba kazałem ci rzucić na mnie najlepsze ogniste zaklęcie, prawda? - kontynuował Kaita. - Nie zdołasz mnie poparzyć.
- Nie ma problemu. Przyjmij moje najlepsze uderzenie. Ognistoczerwone włosy rodziny Zerbst'ów nie są tylko na pokaz.
Kirche spoważniała nagle. Wyciągnęła różdżkę spomiędzy piersi, na końcówkach jej płomienno-purpurowych, długich włosów zatańczyły płomyki. Wykonała gest dłonią i na końcu różdżki pojawiła się mała kula ognia. W trakcie inkantacji zaklęcia, kula ognia powiększała się i w rezultacie płomienie były wielkie na metr. Uczniowie schowali się pod stolikami w panice. Jej ręka wykonała ruch przed piersią i wystrzeliła kulę ognia. Kaita nawet się nie poruszył. Uniósł różdżkę i stworzył szybującą falę kształtującą się w coś na wzór roztańczonych mieczy. Nagle powstała wichura, która z łatwością rozwiała ogromną kulę ognia. Impet zaklęcia przewrócił Kirche, stojącą na drugim końcu pomieszczenia.
-Wszyscy posłuchajcie. Powiem wam dlaczego element wiatru jest silniejszy. To proste. Wiatr może rozwiać wszystko. Ogień, Woda i Ziemia nie mogą znaleźć oparcia kiedy spotykają się z wystarczająco silnym wiatrem. - Kaita fertycznie powiedział. - Niefortunnie, nie mogę tego przetestować, ale prawdopodobnie Otchłań też nie miałaby szans. To jest właśnie potęga elementu wiatru.
Kirche wstała niezadowolona i założyła ręce. Kaita kontynuował: - Niewidoczny wiatr jest w stanie stworzyć tarczę mogącą ochronić wszystkich i jeżeli zajdzie taka potrzeba, lance aby rozproszyć wrogów. I jeszcze jeden powód dlaczego wiatr jest najsilniejszy... - Podniósł różdżkę „YOBIKISUTA DERU WIND...” i zaczął inkantować zaklęcie.
Jednakże, w tym momencie drzwi do klasy otwarły się i wszedł zdenerwowany Colbert. Był dziwnie ubrany, na głowie miał ogromną złotą perukę. Dodatkowo jego ubranie miało dużo intrygujących dekoracji. Dlaczego on się tak wystroił? – wszyscy się zastanawiali.
- Profesorze Colbert? - Kaita uniósł brwi.
- Ach! Przepraszam za najście, Profesorze Kaita.
- Jesteśmy w trakcie lekcji. - Oznajmił Kaita, patrząc na Colberta. - Dzisiejsze lekcje są odwołane. - Poinformował Colbert. Uśmiechy pojawiły się na twarzach uczniów. Colbert znowu przemówił:
- Mam wam coś do powiedzenia.
Colbert przesadnie przechylił głowę do tyłu, przez co jego peruka opadła. Wtedy ponura atmosfera jaką stworzył Kaita zniknęła i wszyscy zaczęli się śmiać. Tabitha, która siedziała z przodu, spojrzała na jego głowę i niespodziewanie rzekła:
- Lśniąca.
Rozległy się jeszcze głośniejsze śmiechy. Kirche śmiała się kiedy Tabitha wzruszyła ramionami.
- Naprawdę potrafisz mówić!
Colbert poróżowiał i głośno krzyknął:
- CISZA! Tylko plebs się tak śmieje! Szlachta tylko chichocze i opuszcza głowę kiedy usłyszy coś zabawnego! Inaczej inni szlachcice zakwestionują nasze rezultaty wychowawcze!
W klasie zrobiło się cicho jak makiem zasiał.
- W porządku. Słuchajcie wszyscy, dzisiaj jest jeden z najważniejszych dni Akademii Magii Tristain. Są to urodziny wielkiego Brimira Założyciela, bardzo ważny dzień!
Colbert się wyprostował i założył ręce za siebie
- Jest bardzo prawdopodobne, że córka Jej Wysokości, piękny kwiat którym my Tristainczycy możemy się chwalić - Księżniczka Henrietta może do nas przyjechać w drodze powrotnej z Germianii.
Gwizdów i oklasków nie było końca.
- Dlatego, nie możemy sobie pozwolić na leniuchowanie. To bardzo nagłe wieści, więc rozpoczęliśmy przygotowania do przyjęcia jej z należytymi honorami. W związku z tym, dzisiejsze zajęcia są odwołane. Wszyscy studenci są proszeni o założenie swoich szat wyjściowych i ustawienia się przy wejściu głównym. - Uczniowie z niepokojem skinęli głową na znak zgody. Colbert surowo skinął na odchodnym i głośno zakomunikował. - To jest doskonała okoliczność do pokazania Jej Wysokości jak wygląda prawdziwa szlachta. Każdy musi pokazać się z jak najlepszej strony Jej Wysokości! Rozejść się!

***

Cztery konie o złotych powrozach ciągnęły cicho karocę na drodze do Akademii Magii. Karoca była doskonale pokryta złotymi, srebrnymi i platynowymi zdobieniami . Zdobienia te tworzyły Królewski Herb. Skrzyżowane jednorożce z kryształową laską sygnalizowały, że ta karoca należy do Jej Wysokości Księżniczki. Przyjrzawszy się z bliska, można było zauważyć, że ogiery ciągnące karocę nie były zwykłymi końmi. To były jednorożce tak jak na Królewskim Herbie. Jednorożce jak mówiły legendy pozwalały dosiadać się jedynie najpiękniejszym dziewczętom, co sprawiało, że najlepiej pasowały jako ogiery ciągnące karocę Księżniczki . Okna w karocy miały bluszczowe ramy i zasłonki, więc nikt z zewnątrz nie mógł zajrzeć do środka. Za karocą Księżniczki jechał Kardynał Mazarin, który posiadał wielki autorytet polityczny od kiedy Jego Królewska Mość zmarł. Jego karoca nie ustępowała splendoru karocy Jej Wysokości Księżniczki. De facto była jeszcze bardziej upiększona. Różnica pomiędzy tymi karocami odzwierciedlała siłę autorytetu w Tristain. Dookoła karoc jechali Strażnicy Królewscy, szwadron magów. Pochodzący z najlepszych domów szlacheckich, Magowie Królewskich reprezentowali dumę wszystkich szlachciców w kraju. Każdy szlachcic marzył o założeniu czarnej peleryny Magów Królewskich, a każda szlachcianka marzyła o zastaniu żoną jednego z nich. Strażnicy Królewscy byli symbolem Tristain. Droga była wyłożona kwiatami, które chłopi porozrzucali wzdłuż drogi. Cały czas można było usłyszeć wołania podążające za karocami „Niech żyje Tristain! Niech żyje Księżniczka Henrietta!”, a wcale nie tak rzadko i „Niech żyje Kardynał Mazarin!”, które jednak bladły przy wołaniach na cześć Księżniczki. Nie był dobrze traktowany, bo był podobno chłopskiej krwi. Ktoś by powiedział, że to smutne jak na jego pozycje. Zasłony karocy zostały odsłonięte i wszyscy mogli ujrzeć oblicze młodej Księżniczki. Uśmiechów nie było końca. Ona również się uśmiechnęła.

***

Henrietta zasłoniła zasłony i ciężko westchnęła, tracąc swój piękny uśmiech który posłała do chłopów. Wszystko co zostało, to niepokój i głęboka melancholia niestosowna do jej wieku. Księżniczka miała 17 lat. Z szczupłą sylwetką, jasnoniebieskimi oczami i wysokim nosem, była olśniewająco piękna. Jej smukłe palce pasowały do kryształowych pierścieni. Przez wzgląd na to, że w jej żyłach płynie królewska krew, była oczywiście magiem. Ani uśmiechy wzdłuż drogi, ani latające kwiaty w powietrzu nie powodowały uśmiechu na jej twarzy. Wydawało się, że frasuje ją niestabilność polityczna i uczuciowa. Siedzący obok niej, Mazarin patrzył na nią. Ubrany jak kapłan w szary formalny strój, był chudym, wątłym mężczyzną mającym czterdzieści-parę lat. Jego włosy i broda miała biały kolor, patrząc na jego palce u dłoni, można było zobaczyć kości, co sprawiało wrażenie, że jest o wiele starszy, niż jest w rzeczywistości. Od kiedy Jego Wysokość zmarł, jego stalowa wola trzymała pieczę nad stosunkami między krajowymi. Mazarin po prostu wyszedł ze swojej karocy i wszedł do karocy Księżniczki. Chciał porozmawiać o polityce, ale Księżniczka tylko westchnęła, więc nie drążył tematu.
- To jest twój trzydziesty raz dzisiaj, Wasza Wysokość. - Mazarin zakomunikował z niepokojem.
- Hmm? Co?
- Te westchnięcia. Ktoś z Rodziny Królewskiej nie powinien robić tego cały czas na wprost poddanych.
- Poddanych!? Co? - Henrietta była zszokowana - Czyż nie jesteś Królem Tristain? Czy Wasza Wysokość wie o hałasie na ulicach?
- Nie jestem świadomy. - Mazarin odpowiedział obojętnym tonem. To było kłamstwo. Wiedział wszystko o Tristain, od kiedy Halkegenia zmniejszyła ilość ognistych smoków żyjących w wulkanach. Wiedział wszystko o tym. Po prostu mówił, że nie wie.
- Więc pozwól, że ci powiem. Tristain'ska Rodzina Królewska jest piękna, ale nie dzierży berła. Kardynale, ty masz berło. Kości ptaków ubierają szary kapelusz...
Mazarin zamrugał. Słowa „kości ptaków”, zostały wypowiedziane w sposób nie kryjący odrazy.
- Proszę nie powtarzaj plotek plebsu, w tak beztroski sposób...
- Dlaczego nie? To tylko plotki. Wychodzę za Króla Germanii, tak jak mi radziłeś.
- Nic na to nie poradzimy. Sojusz z Germanią jest bardzo ważny dla Tristain - powiedział Mazarin.
- Jestem tego świadoma.
- Wasza wysokość rozumie rebelię przeprowadzoną w „Białym Państwie” Albionie przez tych idiotów? Ci ludzie nie rozumieją tolerancji i poddaństwa w Halkeginii. - Zmarszczył brwi.
- Niewychowane, niewybredne imbecyle! Próbują położyć ręce na Księciu. Nawet jeżeli ten świat im wybaczy te zachowania, Brimir Założyciel nie powinien im tego wybaczyć. Ja im tego nie wybaczę!
- Rzeczywiście. Jednakże szlachta Albiońska ma wielką moc. Albiońska Rodzina Królewska może nie dotrwać jutra. Jeden Brimir Założyciel darował trzem upadek, tak jak teraz. Eh.. kraje nie powinny ingerować w sprawy prywatne.
- Albiońska Rodzina Królewska jest niczym w porównaniu do Germańskiej. Takie są moje spostrzeżenia Nie masz racji mówiąc to jako Kardynał.
- Głęboko przepraszam. Zamierzam zapytać się o radę Brimira Założyciela, zanim udam się na spoczynek. Jednakże, zapewne masz rację, Wasza Wysokość.
Henrietta tylko skinęła głową. Ten gest wyolbrzymiał jej piękno.
- Słowa tych głupich Albiońskich szlachciców.., mają tupet deklarując zamiar zjednoczenia całej Halkeginii. Tristain może być ich kolejnym celem, gdy tylko stłumią powstanie. Jeżeli tak to będzie wyglądało, to może być zbyt późno, jeżeli nie przeprowadzimy przygotowań już teraz. - Mazarin wyjaśniał to Henriecie, która patrząc przez okno okazywała brak zainteresowania. - Analizując akcje nieprzyjaciela, na początku należy stworzyć odpowiednie warunki polityczne, Wasza Wysokość. Jeżeli stworzymy sojusz z Germanią, stworzymy pakt przeciwko rządowi Albionu i zagwarantujemy państwu przetrwanie.
Henrietta znowu westchnęła. Mazarin odsłonił zasłonę i wyjrzał przez okno. Ujrzał cień swojej chwały. Młody, zapierający dech w piersiach szlachcic, na głowie miał skórzany kapelusz i długą brodę, maszerował za konwojem. Herb oddziału gryfonów znajdował się na jego czarnej pelerynie, jedna spojrzenie wystarczało, aby wiedzieć dlaczego. Miał głowę, skrzydła i szpony orła oraz ciało i tylne łapy lwa. Gryfon. Ten człowiek był jednym z trzech liderów Magów-Strażników, Jeździec Gryfiński, Kapitan Lord Wardes. Jego dywizja składała się z najbardziej niezapomnianych spośród Magów-Strażników głównie dla Mazarina. Dzierżąc niebezpieczne magiczne męstwo. Magowie-Strażnicy byli skomponowani z najbardziej wyselekcjonowanych ludzi wśród szlachty, a większość z nich rodem z magicznych bestii. Byli symbolem potęgi i chwały Tristain.
- Wzywałaś mnie, Wasza Wysokość? - Oczy Wardesa zamigotały, po czym spojrzał w okno karocy. Okno pomału się otworzyło i wyjrzał Mazarin.
- Wardesie, Jej Wysokość ma depresję. Czy możesz zdobyć coś dla nas co może ją rozweselić?
- Zrozumiałem - Wardes skinął i zaczął taksować drogę spojrzeniem orła. Szybko znalazł małe miejsce na ulicy i skierował tam gryfona. Wyciągnął długą różdżkę zza pasa i z inkantował krótkie zaklęcie. Mały poryw wiatru zebrał wszystkie porozrzucane po ziemi płatki w ręce Wardesa. Wrócił z powrotem do karocy z bukietem i pokazał go Mazarinowi, Mazarin podniósł brwi i zaproponował:
- Kapitanie, proszę wręczyć prezent Jej Wysokości osobiście.
- To będzie dla mnie honor. - Wardes zasalutował i podjechał od drugiej strony karety. Okno pomału się otworzyło, po czym Henrietta wyciągnęła rękę, aby przyjąć prezent, następnie wyciągnęła lewą rękę. Wardes uczuciowo chwycił ją i delikatnie pocałował.

ZnT02-039.jpg

Milczenie przerwało pytanie Henrietty.
- Jak się zowiesz?
- Wasza wysokość, jestem Magiem-Strażnikiem, dowódcą oddziału Gryfonów, Lord Wardes. - Z wdzięcznością, opuścił swoją głowę. Henrietta odpowiedziała: - Wzorcowy szlachcic. To bardzo dobrze rokuje.
- Jestem tylko uniżonym sługą Jej Wysokości.
- Było wiele szlachciców, co chcieliby to powiedzieć. Kiedy dziadek nadal żył, och... podczas wielkich rządów Filipa III, ogół szlachty posiadał ten rodzaj cudownej rycerskości.
- Smutne dzisiejsze czasy, Wasza Wysokość.
- Czy mogę liczyć na twoją lojalność, kiedy przywrócę stare, dobre czasy?
- Kiedy się to stanie, nie ważne gdzie będę, w bitwach na niebach, nie ma znaczenia co muszę opuścić, będę ci służył Wasza Wysokość.
Henrietta skinęła, Wardes jeszcze raz zasalutował, po czym oddalił się.
- Czy ten szlachcic jest bardzo uzdolniony? -Henrietta zapytała Mazarina.
-Lord Wardes. Jego runiczne imię brzmi „Światła”. „Biały Kraj” może tylko pochwalić się bardzo wąskim gronem osób, które są w stanie z nim walczyć.
- Wardes... Gdzieś już słyszałam tę imię.
- Myślę, że to jest niedaleko terytorium Lorda Vallière.
- Vallière? - Henrietta skinęła, na znak, że sobie przypomniała. To z osobą o tym nazwisku, chciała spotkać się w Akademii Magii.
- Kardynale, czy pamiętasz imię szlachcica, który pojmał Fouquet ?
- Niestety nie.
- Czy nie mówiłeś o rycerzu którego spotkamy? - Henrietta była zszokowana.
Mazrin nie był zainteresowany.
- Myślę, że to najwyższy czas, aby zmienić kodeks rycerski. Jedni chcą służyć w wojsku, inni nie. Jak możemy tak łatwo dawać tytuł rycerza komuś, kto aresztował złodzieja? Inaczej, rozumiem, że możemy walczyć z Albionem wraz z Germanią, ale to nie jest dobry pomysł aby stracić lojalność naszych szlachciców.
- Podejmujesz wiele decyzji, o których nic nie wiem, a powinnam.
Mazarin nie odpowiedział. Kontynuował rozmowę. Henrietta pamiętała, że nazwisko Vallière należy do szlachcica który złapał Fouqet. „Wszystko będzie dobrze” - Pomyślała Henrietta i uspokoiła się. - Mazarin spojrzał na Księżniczkę.
- Wasza Wysokość.., jest kilka... niestabilności pomiędzy Rodziną Królewską, a częścią szlachty.
Henrietta zdziwiła się.
- Ktoś zainterweniował w sprawie zamążpójścia Księżniczki i zniszczył nasz sojusz z Germanią.
Zimny pot oblał Księżniczkę.
- Nie miałaś z tym nic wspólnego, prawda, Wasza Wysokość?
Po długim milczeniu Henrietta odpowiedziała beznamiętnie.
- ...nie.
- Trzymam cię za słowo, Wasza Wysokość.
- Jestem Księżniczką. Nie kłamię. - Henrietta westchnęła.
- ...twój czternasty raz, Wasza Wysokość.
- Po prostu coś przyszło mi do głowy. Wszystko co mogę teraz zrobić to westchnąć.
- Wasza Wysokość, stabilność twojego stanu przyjdzie po ustabilizowaniu twoich uczuć.
- Mam tego absolutną świadomość. - Henrietta odpowiedziała apatycznie. Spojrzała na bukiet w jej ręce i zapytała z przygnębieniem - … czy kwiaty na drodze nie są błogosławione, Kardynale?
- Wszystko co wiem to, że kwiaty podarowane przez inną osobę są błogosławione.

***
Kiedy Księżniczka dojechała do bram Akademii, szeregi studentów podniosło różdżki z ciszą i powaga. Za główną bramą były drzwi do głównej wieży. Osman stał z uwagą, aby przyjąć Księżniczkę. Kiedy karoca się zatrzymała, słudzy rozścielili czerwony dywan do jej drzwi. Strażnicy z napięciem informowali o jej przybyciu.
- Jej Najwyższa Wysokość, Księżniczka Królestwa Tristain, Henrietta przybyła!
Pierwszy z karocy wyszedł jednak Kardynał Mazarin. Studenci uklękli, lecz Mazarin nie zwrócił na to uwagi, trzymając rękę Księżniczki kiedy wychodziła. Uczniowie zaczęli klaskać. Młodzieńczy, promienny uśmiech emanował z Księżniczki kiedy szła elegancko.
- To jest Księżniczka Tristain? Heh... Wyglądam od niej lepiej. - Mówiła Kirche - Oh mój Boże, kto według ciebie wygląda lepiej? -obróciła się w stronę Saito, który leżał unieruchomiony na ziemi.
- Hau.
- Nie rozumiem kiedy tylko szczekasz! Kto jest ładniejszy?
Saito spojrzał na Louise, która uważnie patrzyła na księżniczkę. Kiedy tak stała, w ciszy, była bardzo słodka i ładna. Nie miało znaczenia jak mocno od niej obrywa, jak chłodno go traktuje, nawet jeżeli traktuje go jak psa, ten słodki widok potrafił oszołomić Saito i wprowadzić go w trans. Louise nagle poczerwieniała. O co jej chodzi? Spojrzał tam gdzie patrzyła Louise. Patrzyła na mającego kapelusz, super wyglądającego szlachcica jadącego na magicznej bestii z głową orła i ciałem lwa. Saito znalazł powód. Ten szlachcic wygląda jak niezły chłopak, jednak to nie jest powód dlaczego ona tak na niego patrzy i czerwienieje. Czy jestem zazdrosny? - Myślał gorączkowo Saito. Nie, nie może być. Nie mam tego rodzaju relacji z Louise. – Przywołał się do porządku. - To bez znaczenia, nadal mam Kirche. Brunet z dobrze wyposażonym portfelem. Jak się temu tak przyjrzeć, jest idealny dla Kirche. - Myślał raczej podniecony. - Ale Kirche poczerwieniała i również patrzyła na tego szlachcica. Saito opuścił głowę, nagle poczuł ciężar wszystkich łańcuchów, które ciągnęły się po ziemi. Tabitha tylko czytała książkę. Przybycie Księżniczki nie zrobiło na niej wrażenia.
- Mam tak po prostu zostać? - Saito zapytał Tabithe. Podniosła głowę znad książki, spojrzała na Louise i Kirche, znowu spojrzała na Saito i odpowiedziała:
- To tylko trzy dni.

***

Tej nocy...
Saito leżąc na swoim posłaniu patrzył na Loise. Wydawało my się, że nie mogła się uspokoić. Nie mogła usiedzieć w miejscu, ciągle wstawała i zaraz siadała, przytulając poduszkę widocznie się czymś zamartwiała, to trwało od czasu, kiedy ujrzała dzisiaj tego szlachcica. Po tym, nic nie mówiąc, wróciła do pokoju jak duch i zachowywała się w ten sposób.
- Ty... wyglądasz upiornie. - Zaczął Saito. - Nie zareagowała. Wstał podszedł i spojrzał jej w oczy. Żadnej reakcji.
- Trochę za upiornie- Pociągnął za jej włosy. Włosy Louise były bardzo delikatne, miłe w dotyku i kiedy ciągnął je nieznacznie, powinna oderwać się od niego. Użył trochę siły do pociągnięcia, ale ona nadal nie reagowała.
- Czas zmienić twoją piżamę. - Pokaźnie zasalutował i wyciągnął dla niej bluzę, pomału ją rozbierając. Teraz miała na sobie tylko bieliznę. Nadal się nie poruszała, jak pod wpływem zaklęcia... - Nudne... Co jest z nią nie tak? Rany... Saito zakaszlał.
- Mistrzu. W moim świecie istnieje technika „masaż powiększający piersi”.
Oczywiście zaczął ją masować… Saito poczerwieniał. - Trzesz je w taki sposób i wtedy pomału staną się większe. Możesz powiedzieć, że to magia. - Saito przeciągnął swoje dłonie, i zaczął ją masować.
- Co to? Gdzie one są? Dlaczego ich tutaj nie ma? Oh... one są tutaj. - I wtedy pokręcił głową. - Rany. Pomyliłem się. Twoja klatka jest płaska, to dlatego.
Louise nadal się nie ruszała, nawet w trakcie wykonywania „masażu” przez Saito.
- Jestem.., kim ja jestem. I-Idiotą. Co ja teraz zrobię? - Gdy to powiedział, pokręcił głową i położył się na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Był widocznie zakłopotany tym co teraz zrobił. I wtedy się załamał. Nie mógł w żaden sposób jej rozweselić, to raniło jego uczucia. Kiedy Saito miotał się w bezładzie, ktoś zapukał do drzwi
-Kto to może być - Saito zapytał Louise.
Pukanie było bardzo systematyczne. Zaczynało się od dwóch długich uderzeń, po czym następowały trzy krótkie uderzenia. Louise nagle wybudziła się ze swojego transu. Założyła ubrania, wstała i otworzyła drzwi. Stała tam dziewczyna, zasłonięta czarną peleryną. Ogarnęła spojrzeniem pokój, upewniając się, że są sami i weszła do środka zamykając za sobą drzwi.
- ...ty jesteś?- Zszokowana Louise ledwo panowała nad głosem
Zasłonięta dziewczyna przyłożyła palec do ust i powiedziała „ciii” i wyciągnęła różdżkę zza czarnej peleryny i lekko poruszyła nią inkantując krótkie zaklęcie. Świecący proszek wypełnił pomieszczenie.
- Zaklęcie Ciszy? - Zapytała Louise. Zasłonięta dziewczyna skinęła. - Ta moc ma extra uszy i oczy dookoła.
Gdy upewniła się, że pokój ma magiczne uszy i nie ma dziur do podglądania, pomału zdjęła kaptur. Stała przed nimi Księżniczka Henrietta. Saito wstrzymał oddech. Louise była teraz bardzo słodka, ale ta Księżniczka nie ustępowała jej w niczym. Louise natychmiast uklękła na kolanie. Saito nie miał pojęcia jak ma się zachować, więc po prostu stał osłupiały. Henrietta chłodno i delikatnie powiedziała:
- Szmat czasu, Vallière.

Przekład[edit]

Gruntowna korekta: Wicher
Tłumaczył: Someone
Poprzednia wersja tłumaczenia: Nastii.chan



Cofnij do Rozdziału 1 z Tomu 2 - Sekretna łódka Powrót do strony głównej Idź do Rozdziału 3 z Tomu 2 - Prośba przyjaciela z dzieciństwa