High school DxD Tom 11 - prolog

From Baka-Tsuki
Revision as of 23:33, 17 February 2013 by GnusmasPL (talk | contribs) (Created page with "Tak, zgadza się - jestem człowiekiem. == Żywot 0 == To stało się zaraz po zakończeniu szkolnego festiwalu. Kiedy ta dyskusja dotarła do mnie ja, Azazel, pokazałem id...")
(diff) ← Older revision | Latest revision (diff) | Newer revision → (diff)
Jump to navigation Jump to search

Tak, zgadza się - jestem człowiekiem.

Żywot 0

To stało się zaraz po zakończeniu szkolnego festiwalu. Kiedy ta dyskusja dotarła do mnie ja, Azazel, pokazałem idiotyczny wyraz twarzy, który mam nadzieję rzadko pokazywałem w przeciągu mojego życia.

- ...Naprawdę jesteś tego pewien, Vali?

Vali wysłał swój prywatny kanał do mnie. Mogłem zobaczyć jego energiczną twarz przez mały magiczny okrąg komunikacyjny.

[Tak. On... Zgaduję że teraz to ona. „Ona” tego sobie życzy. Również jestem tym zainteresowany, więc chcę, żeby do tego doszło.]

To było nie do pomyślenia ze strony Valiego. Szczerze mówiąc, to było coś zdolnego do zmiany równowagi się na świecie.

- ...To ty,ten o którym mówimy. To nie jest jedyny powód, nieprawdaż?

Vali zrobił gorzki uśmiech na moje słowa.

[Jesteś tak ostry jak zawsze. To jest również powód, przez który stajesz się coraz bardziej wyobcowany względem innych frakcji.]

- To nie twoja sprawa.

[Słyszałem, że ponieważ wszędzie chodzisz w kółko, mówiąc: „To nie twoja sprawa”, są tacy, którzy myślą, że „Być może ten facet coś knuje”. Zgadza się?]

To prawda, że byłem odizolowywany od osób stojących na czele innych frakcji. To już brzmiało podejrzanie, ponieważ byłem „Naczelnikiem Upadłych Aniołów”. Dodając do tego o czym mówiłem „Pokój” oraz „Konferencje”. No i ja też wtrącałem się w cudze sprawy... Powiedział mi to nawet Ise.

- ...To moja natura. Jeśli moje życie miało być takie z tego powodu, to ja to zaakceptuję.

Powiedziałem to przy jednoczesnym westchnięciu. Vali wymamrotał po zrobieniu zdumionego wyrazu twarzy.

[...To są ci, którzy są za „nią”.]

- To oczywiste. I będzie niezmierzona liczba takich osób. Ale dopóki nie możesz położyć kresu „jej”, każdy będzie miał gorzki czas.

[To prawda. Ale są tacy, którzy pójdą za „nią” w grupie. Nie. To już czas kiedy idą.]

...Rozumiem. Mam o tym pojęcie. Młodzież z „tą” włócznią przyszła mi do głowy.

- ...Czy ty próbujesz go wywabić?

[Mam zamiar tylko wyjaśnić czy jest on moim wrogiem, czy nie.]

Powiedział to o charakterze antycypacji. Ale nie chcesz, żeby był on twoim sprzymierzeńcem, prawda?

[Szczerze, on jest prawdopodobnie wrogiem. Nadszedł czas, żeby to zakończyć.]

Vali zrobił wyraz twarzy pełen niepohamowanego zachwytu. Widzicie? Ostatecznie ten facet był maniakiem bitewnym.