Suzumiya Haruhi (PL) : Tom 4 - Prolog

From Baka-Tsuki
Revision as of 01:19, 23 February 2008 by Mareviq (talk | contribs) (next part of translation, up to 30% now)
Jump to navigation Jump to search

Prolog


To był jeden z tych naprawde zimnych poranków. Ziemia sprawiała wrażenie tak zlodowaciałej jakby była jedno uderzenie szpikulcem od lodu od pokrycia się pajęczyną pęknięć. Co więcej z chęcią przetestowałbym tą teorie jeżeli tylko pozwoliłoby mi to pozbyć się tego cholernego zimnego świata. (!)

Niestety, ile bym nie narzekał, ta temperatura jest zimą uznawana za normalną. Co ciekawe, jeszcze miesiąc temu, w okolicach Festiwalu Kulturowego(!) było gorąco, a nagłe oziębienie pojawiło się z początkiem grudnia jakby Matka Natura nagle sobie przypomniała o zmianie pór roku. A skoro już o jej zapominalstwie mówimy to na własnym ciele mogę odczuć że zupełnie jej z głowy wyskoczyło coś co nazywamy jesienią. Sytuację pogarsza tylko ten front syberyjski. Mógłby choć raz zdecydować się na podróż przez inne części świata. W końcu nikt go nie prosił żeby nam się tu rok w rok ładował.

A może zmienił się czas obiegu ziemi wokół słońca? Idąc tak i martwiąc się o stan zdrowia Matki Natury usłyszałem za sobą głos "Siema Kyon!".

Beztroski chłopak podbiegł do mnie i leciutko klepnął mnie po ramieniu. Nie chciało mi się nawet zatrzymywać więc jedynie spojrzałem na niego przez ramię.

"Cześć Taniguchi", odpowiedziałem, po czym odwróciłem głowę do przodu i z goryczą spojrzałem na szczyt wysokiego wzgórza. Dzień w dzień musimy drałować samą górę, więc można by pomyśleć że nasi wuefiści daliby nam trochę luzu na zajęciach, nie? Wszyscy z nich, z naszym wychowawcą na czele, mogliby zamiast tego skupić się na ludziach którzy tam dojeżdżają. Tak jak oni sami, nawiasem mówiąc.

"Co tak się wleczesz jak stara baba? Tempo, tempo! To doskonała rozgrzewka - dosłownie i w przenośni. Spójrz tylko na mnie, nie potrzebuje teraz nawet swetra. Latem to jest katorga ale zimą to co innego!"

Wspaniale, cały w skowronkach od samego rana. Mam nadzieje że jest jakiś konkretny powód tego twojego cudownego humoru którym mógłbyś się podzielić, co?

Ciągle paplające usta Taniguchiego wykrzywiły się w uśmiechu.

"Egzaminy semestralne za nami! To znaczy że mamy do końca roku labę. Nie sądzisz że to świetny powód do radości? Lepszy nawet niż to co nas czeka!"

Egzaminy spadły niczym grom z jasnego nieba równo na wszystkich uczniów bez względu na klasę i równie gwałtownie i równo się skończyły. Jedyne czym się różniły między sobą to oceną na kartkach które dostaliśmy spowrotem.

Przypomniał mi się wyraz twarzy matki gdy zaczęła się martwić czekającymi mnie korepetycjami i to wspomnienie zdołowało mnie jeszcze bardziej. Za rok, w 11 klasie (!) zostaniemy podzieleni według wybranego kierunku studiów. Decydować się na przedmioty humanistyczne, czy ścisłe, uczelnia prywatna czy państwowa? Od nadmiaru wyborów zaczynało mi się kręcić w głowie.

"A kogo to obchodzi?" zaśmiał się Taniguchi. "Może nie wiesz, ale są jeszcze ważniejsze sprawy. Wiesz którego dzisiaj jest?"

"17ty grudnia", odpowiedziałem. "No i co z tego?"

"To było pytanie retoryczne. Czyżbyś zapomniał o wielkim dniu w nadchodzącym tygodniu który przyprawi cię o szybsze bicie serca?"

"A, już jasne" w końcu się domyśliłem o co mu chodzi. "Koniec semestru. Przerwa zimowa jest zdecydowanie godna wyczekiwania."

Jednak Taniguchi zagapił się na mnie jak wiewiórka na pożar drzewa w którym schowała orzechy na zimę. "Ty se jaja robisz, prawda? Dokładnie za tydzień! Pomyśl tylko! Odpowiedź powinna być oczywista!"

"Hmm..."

Parsknąłem wypuszczając białą chmurę oddechu.

24ty grudnia.

W sumie wiedziałem. Zdążyłem już przewidzieć że pewna osoba knuła niecny plan związany z tą datą. Nawet jeśli cały świat nie byłby w stanie tego dostrzec to i tak prawda nie mogła się skryć przed mym wprawnym okiem. Istniała tylko jedna osoba która była w stanie wcześniej niż ja przewidzieć tego typu datę. W dni powszednie można znaleźć ją w tej samej klasie co mnie. Siedzącą w ławce za mną. Od jakiegoś miesiąca narzekała że nie udało się jej nic zorganizować na Halloween więc bez wątpienia tej okazji nie przepuści.

Szczerze mówiąc to już dokładnie wiem co zaplanowała.

A to dlatego że wczoraj w klubie Suzumiya Haruhi ogłosiła co następuje....


"Czy któreś z was planuje coś na Boże Narodzenie?"

Haruhi, rzuciwszy plecak gdy tylko przekroczyła próg spojrzała na nas z wyższością i błyskiem w oczach przywodzącym na myśl gwiazdy Oriona.

Ton głosu bezapelacyjnie sugerował "Jest dla mnie jasne jak słońce że nie macie żadnych, prawda? To byłoby niemożliwe." Gotowa byłaby rozpętać piekło jeśli ktoś przyznałby się do jakichkolwiek własnych planów na ten dzień. Choć biorąc pod uwagę porę roku, prawdopodobnie zamiast piekła zobaczylibyśmy burzę śnieżną.

W tamtej chwili Koizumi prowadził mi sesję RPG, Asahina-san(!) grzała ręce przy przenośnym grzejniku, a Nagato czytała najnowszą powieść science-fiction, ruszając jedynie palcem i oczami. Pragnę w tym miejscu nadmienić że Asahina-san była ubrana w strój pokojówki(!) który wyraźnie zaczął jej zastępować normalne ubranie.

Haruhi postawiła dużą torebkę która przyniosła koło uprzednio porzuconego plecaka, po czym podeszła do mnie. Wypięła pierś i patrząc na mnie z góry oznajmiła:

"Kyon, i tak wiem że nie masz żadnych planów. W sumie nie musiałam nawet pytać, ale miałabym wyrzuty sumienia jeśli bym się nie upewniła i stąd moje pytanie."

Jej twarz zdobił uśmiech którego nie powstydziłby się sam władca piekieł.(!) Oddając kości którymi właśnie zamierzałem rzucić Koizumiemu(!) któremu na twarzy zagościł konspiracyjny uśmieszek odwróciłem się aby spojrzeć na Haruhi.

"Powiedz mi najpierw co będzie jeśli stwierdzę że mam plany."

"A więc nic nie planujesz."

Kiwając głową z zadowoleniem Haruhi przestała na mnie zwracać uwagę. Poczekaj no chwilę! Przecież jeszcze nie zdążyłem ci odpowiedzieć! ... Choć prawdę mówiąc nic nie planowałem, co nie było żadną nowością.

"Koizumi, nie jesteś umówiony na randkę z dziewczyną?"

"Jaką przyjemność by mi sprawiło gdyby tak było w rzeczywistości."

Obracając kości do gry w dłoni Koizumi westchnął ciężko. Było to wyraźnie zamierzone i wydawało się równie szczere co uśmiech modelki podczas wywiadu.

"Szczęściem w nieszczęściu nie mam żadnych planów na ten okres. Zachodziłem w głowę jak miałbym ten czas spędzić samemu."

Wprawdzie ta jego przystojna uśmiechnięta twarzyczka zdradzała że prawdą minął się dobre pięć minut temu a teraz był na kursie kolizyjnym z kłamstwem to Haruhi kupiła jego historyjkę bez chwili namysłu.

"Nie przejmuj się! To najlepsze co mogło cię spotkać!"

Następnie na pełnych żaglach Haruhi ruszyła ku naszej dziewiczej pokojówce.

"Mikuru-chan, a co z tobą? Żaden amant nie błagał cię byś z nim 'zobaczyła jak o północy krople deszczu zmieniają się w płatki śniegu'? A tak mimochodem, to jeśli jakiś będzie miał czelność ładować ci taki stek bzdur bez żenady to zbij go na kwaśne jabłko."

Gapiąc się na Haruhi swymi dużymi oczami, Asahina-san zdawała się być zaskoczona nagłym pytaniem.

"No w sumie... Chwilowo nic nie zamierzam... Co, o północy...? Aa.. nieważne, może ci zrobić herbaty..."

"Tylko tak gorąca jak się tylko da! A, ta herbata ziołowa która zrobiłaś jakiś czas temu była wyśmienita."

Złożyła zamówienie Haruhi.

"T-tak! To zajmie tylko chwilę."

Asahina-san postawiła czajnik na przenośnym piecyku gazowym promieniując niemal szczęściem. Czy parzenie herbaty naprawdę jest aż tak wspaniałe?

Pokiwując(!) z zadowoleniem głową Haruhi zwróciła się w końcu ku Nagato.

"Yuki?"

"Nic."

Odpowiedziała krótko Nagato nie podnosząc nawet głowy znad lektury.

"No to załatwione."

Kończąc rozmowę tymi słowami, Haruhi znowu odwróciła się w moim kierunku z aroganckim uśmiechem na twarzy. Spojrzałem na bladą twarz(!) Nagato która dalej całą swą uwagę poświęcała książce jakby ostatnia wymiana zdań nie dotyczyła jej w najmniejszym stopniu i pomyślałem że mogłaby choć udawać że próbuje sobie przypomnieć czy coś planowała.

Haruhi wzniosła dłoń.

"Niniejszym więc stwierdzam że wniosek o organizowaniu imprezy Świątecznej przez brygadę SOS został przegłosowany. Jeśli ktoś ma jakieś zastrzeżenia prosze o przekazanie ich po imprezie i w razie takiej konieczności zostaną one rozpatrzone."

Innymi słowy mamy to co zwykle: słowo się rzekło, kobyłka u płotu i co by się nie działo będzie jak ona chce. Ale już sam fakt że Haruhi przed ogłoszeniem swych zamiarów zapytała nas o plany można uznać za poprawę w stosunku do jej zachowania sprzed pół roku, nawet jeśli nasze odpowiedzi i tak nie miałyby żadnego wpływu na decyzje. Mogę jedynie żywić nadzieję że w przyszłości zacznie pytać raczej o nasze opinie niż plany.

Wyraźnie szczęśliwa że wszystko poszło po jej myśli, Haruhi zaczęła grzebać w swojej torbie leżącej na podłodze.

"A tak przy okazji to grzechem byłoby się nie przygotować na okres świąteczny, nie? No więc mam tu kilka rzeczy które pomogą nam się wczuć w nastrój."

Z torby wyciągniety został śnieg w sprayu, złote i srebrne papierowe łańcuchy, mała choinka, pluszowe renifery, biała wełna, lampki świąteczne, wieńce, zielono-czerwone płachty, gobelin z widokiem Alp, nakręcany bałwanek, grube świeczniki, ogromne świąteczne skarpety w których z łatwością zmieściłby się przedszkolak, płyty z kolędami...

Uśmiechając się niczym przedszkolanka rozdająca dzieciom słodycze, Haruhi rozłożyła schludnie wszystkie te przedmioty na stole.

"Uświątecznie ten szary i nudny pokój! Pierwszą rzeczą o którą trzeba zadbać by móc w pełni cieszyć się Świętami jest nastrój. Pamiętacie to chyba jeszcze z dzieciństwa, co?"

Bez względu na moje zapatrywania na tę kwestie pokój mojej siostry z pewnością zostanie stosownie ozdobiony w przeciągu kilku dni. Najprawdopodobniej też zostanę zagoniony do pomocy przy wieszaniu wszelkiej maści ozdób. Swoją drogą to moja siostra, która już w krótce ukończy lat 11 i w tym roku wybiera się do 5 klasy ciągle wierzy w Świętego Mikołaja, w czym utwierdza ją szopka przygotowywana rok w rok przez naszych rodziców. Mi się udało ich rozgryźć chyba w tym samym momencie co sztukę chodzenia na dwóch nogach.

"Twoja siosta ma prawdziwie niewinną duszę i mógłbyś się od niej wiele w tej dziedzinie nauczyć! Bo jeśli nie wierzysz w marzenia to masz szans na ich spełnienie nawet jeśli są całkiem proste do zrealizowania. Tak jak niemożliwe jest wygranie w totka nie kupując losu. Możesz sobie marzyć do upadłego że ktoś da ci od tak los który trafił szóstkę, ale tak się nie stanie."

Haruhi wiszcząc z radości wyciągneła spiczastą papierową czapkę i włożyła ją na głowę.

"Kiedy wejdziesz między wrony musisz krakać jak i one! Gdy wjeżdżasz do innego kraju, stosujesz się do praw tam panujących. Tak i Święta rządzą się swoimi prawami. Tak też na przykład bardzo niewiele osób świętując swe urodziny jest w złym nastroju. Hmm, pewnie nawet Pan Jezus by się ucieszył widząc jak dobrze się bawimy."

Przez lata pojawiło się wiele teorii dotyczących dokładnej daty narodzin Chrystusa i w efekcie nie możemy być pewni kiedy to się stało. Jednak nie jestem na tyle głupi żeby zaczynać wywód na ten temat. Powody ku temu są dwa. Primo, nie pasowałoby to do nastroju. Secundo, gdybym o tym wspomniał, Haruhi z pewnością od ręki stwierdziłaby "W takim razie musimy obchodzić Boże Narodzenie w każdą z możliwych dat!" i skończyłoby się dekorowaniem choinki kilka razy w roku. Zresztą podważanie daty rozpoczęcia Anno Domini pociągnęłoby ze sobą tylko kłopoty, a szczerze mówiąc nie jest tego warte. Nie ważne czy za obowiązujący uznamy kalendarz gregoriański czy też babiloński, jest on dostosowany tylko do ludzkich potrzeb. Dla ciał niebieskich poruszających się bezgłośnie w nieskończonej czerni wszechświata nie ma to żadnego znaczenia, jako że i tak będą robiły to co do nich należy aż do swego końca. Jakże niesamowitym tworem jest ten świat!

Część mojej osobowości odpowiedzialna za ciekawość została połechtana na myśl o tajemnicach wszechświata, ale Haruhi nic to nie obchodziło. Niczym sroka(!) strojąca swe gniazdko rozstawiała elementy dekoracji świątecznych gdzie tylko się dało. Włącznie z nałożeniem spiczastej czapeczki na głowę Nagato i wypisaniem "Wesołych Świąt!" sprejem śnieżnym na oknie.

Wszystko pięknie, ale jesteś świadoma że z zewnątrz tego nikt nie odczyta?

Podczas gdy Haruhi była pochłonięta dekorowaniem pokoju, Asahina-san podeszła do nas, drobniąc niczym gejsza(!) i trzymając w rękach tacę z herbatą.

"Suzumiya-saaaaan, herbatka gotowa."


Powrót do strony głównej Poprzedni rozdział (Ilustracje) Następny rozdział (1)