Kagerou Days PL: Tom 1 Rozdział 2

From Baka-Tsuki
Revision as of 22:38, 14 June 2014 by Nylia (talk | contribs) (part0 (do korekty))
(diff) ← Older revision | Latest revision (diff) | Newer revision → (diff)
Jump to navigation Jump to search

Artificial Enemy

Obudziłem się po przenikliwym dźwięku syreny. Nagle moje serce zaczęło gwałtownie pulsować. Spojrzałem w górę, by zobaczyć biały sufit nade mną. Nadal niezdolny do kompletneo zrozumienia mojej sytuacji, spadłem z łóżka, przewracając szafkę nocną.

-……Ah!

Uderzyłem się mocno w prawą goleń, mój mózg zarejestrował ból chwilę później.

Gdy moje oczy zapełnuły się łzami bólu i strachu przed wybuchem,zgarnąłem futon, który spadł razem ze mną, a kiedy owinąłem go wokół mojego ciała, sygnał syreny zanikł.

-Dzień dobry, Mistrzu!

W momencie, w którym usłyszałem ten głos, w pełni uchwyciłem moją sytuację.

To ja — załzawiony Kisaragi Shintaro — w nienaturalnej pozycji, nosząc jedynie bieliznę, z futonem owiniętym wokół mnie, i dziewczynal—Ene—spoglądająca z wnętrza monitora, ze łzami w oczach od powstrzymywania się od śmiechu.

Gorący, letni dzień. Całkiem niedawno, społeczność strasznie przejmowała się końcem świata, i tym podobnymi. Meteoryty, upadek cywilizacji Majów, itd. Teraz najważniejszymi wiadomościami były spokojne tematy, takie jak, “Zostało zadecydowane, że super popularna idolka wystąpi w swoim pierwszym serialu!”

Dla kogoś takiego jak ja, kogo pracą było być świetnie poinformowanym o najnowszych wiadomościach, i który walczył w pierwszym froncie gorących dyskusji o kontrowersjach o apokalipsie w internecie, muszę powiedzieć, że obecnym tematom brakuje wyrazu. To powiedziawszy, moja praca pasowała do mnie- osiemnastoletniego licealisty. Dobrowolnie więziłem się w domu, w międzyczasie wymieniając komentarze z bywalcami internetu. W wolnym czasie, chroniłem swój dom, gorliwie służąc jako ochroniarz.

Moja praca, to ogólnie, produkowanie amatorskiej muzyki od podstaw, a widzowie zawsze zostawiają komentarze miłości i krytyki przy nowych filmikach na pewnej stronie internetowej. Pracuję nad tym ponad dwa lata.

W zamierzeniach… Nadal muszę coś zrobić.

Ale dzisiaj, byłem niezwykle pełen entuzjazmu!

Usiadłszy przed komputerem, wepchnąłem do ust kanapkę, którą mama dała mi tego ranka, jednocześnie gapiąc się na program do nagrywania na monitorze. Moim celem było pierwsze miejsce w rankingu na pewnej stronie internetowej,potem zrobię dzwonki i karaoke, i w końcu prawdziwy album……!

Jak już wszystko to osiągnę, chcę zrobić z tego niezły interes.

Normalnie tak wysokie ambicje byłyby na próżno, w dziesieć minut rozpadłyby się, komentarze krytyki od rzemieślników stałyby się normą. Poza miłościa mojej mamy, zastanawiałem się, jaki jeszcze specjalny składnik zawierał sandwich. Jakby Bóg zstąpił, zdania wylewały się.

-To……To się sprzeda!

Powiedziałem głośno, i spokojnie kontynuowałem pracę. Choć świetnie szło mi komponowanie, byłem przerażony. Wcześniej, coś co nazwałbym „wirusem” latało sobie w moim monitorze, jakby chciało przeszkodzić mi w pracy.

-Wygląda na to, że dzisiaj będzie upał. Wow! Najwyższa spodziewana temperatura to 35 stopni w centralnym Tokyo!

-Co. Wygląda na to, ze w centralnym Tokio już dziesięc osób zostało hospitalizowanych z powodu udaru. Mistrzu, gdy wyjdziesz na zewnątrz, nie zapomnij o przygotowaniu się! Nie rozumiem, dlaczego ktoś wychodzi z domu w dzień taki jak ten.

Albo może powinienem powiedzieć: nie rozumiem, dlaczego ktoś w ogóle wychodzi z domu.

-A, racja. Co do dzisiejszej syreny,to alarm z pewnego kraju dla niebezpieczeństw poziomu czwartego lub większych.Zwiększyłam częstotliwość, do takiej, której nienawidzsz najbardziej, mistrzu―

“-Co masz na myśli, „dzisiejsza syrena”! Planujesz też jedną na jutro?! ……Ah.

Wkopałem się bardziej. Jest źle.

Poruszając się od lewej do prawej na monitorze, nagle zatrzymała się, po poruszeniu tego przypadkowego tematu. Zbliżyła twarz do ekranu, z uśmiechem, almost jakby chciała powiedzieć, “Bingo!” i radośnie mówiła dalej:,

-Oh, teraz nie będzie niespodzianki, prawda~? W taki razie, przygotuję coś jeszcze bardziej ekscytującego na jutro! Oh nie, nie musisz mi płacić, jesteś moim gościem.

-Myślisz że jesteś jakimś sprzedawcą!? Przez ciebie czasem nie mam tego siniaka!?Czy o nie wypadek ze zranieniem!?

Zaśmiała się złowieszczo, pocierając rękami, gdy wskazałem na moje żałosne siniaki,gorączkowo odnosząc się do nich. Ale opór również był daremny, gdy znak zapytania pojawił się nad nią, przekręciła głowę z niewinnym wyrazem twarzy.

3 rano 14 sierpnia. Dźwięk syreny który nagle przetoczyłs ie przez dom, obudził nawet moją matkę.

Kiedy moja mama wbiegła do mojego pokoju,pierwszym co napotkały jej oczy była “ładna dziewczyna” na monitorze, ale jej gniewne krzyki kierowane były do jej syna.

Wściekłe krzyki brzmiały tak, że wydawało się, że zaczną przeszkadzać sąsiadom bardziej niż syrena, a kiedy już myślałem, że przed moimi oczami pojawi się zaciśnięta pięść, nastał ranek. I tak oto dotarłem do obecnego momentu. Nie patrzyłem w lustro, ale byłem całkiem pewien że na twarzy również mam siniaki.

-Daj mi już spokój, naprawdę…… Co zrobię jeśli mi się pecet zepsuje……? Naprawdę bym umarł.

-Awww, Mistrzu, jak miło że martwisz się bardziej o mnie niż o siebie! Przyszłeś do mnie od razu po obudzeniu się, prawda!?

Kiedy jej oczy zabłyszczały jasno, jak w staromodnej mandze shoujo, i powiększyła się , by zapełnić cały ekran, znowu wściekle na nią nakrzyczałem.

-Po to, bym mógł cię skasować!! I gdybym stracił peceta, naprawdę bym umarł!!!

-Oh, znowu jesteś taki skromny…… Mistrz jest takim dżentelmenem…… Jest taki świetny!

Nie słuchała. W ogóle nie słuchała. Miałem już dość.

Jak to się w ogóle stało……

Około rok temu, odebrałem tajemniczego maila od anonimowego nadawcy. Nie mogłem wtedy tego przewidzieć, ale gdy go otworzyłem, moje życie stało się tak stresujące, że prawie śmieszne.

Gdy “ona”, która czaiła się w załączniku do e-maila, zinfiltrowała mój komputer, natychmiast wszystko w nim się włączyło.

Wtedy nie miałem jeszcze pojęcia co się stało.ignorowałem nakładające się na siebie okienka aplikacji, i kiedy myślałem że zobaczyłem efekt geometryczny rozchodzący się na cały ekran, piękna dziewczyna z niebieskimi włosami związanymi w kitki zmaterializowała się na nim, a jej całe ciało jaśniało delikatnym blaskiem.

W pierwszej chwili, pomyślałem że jest „urocza”.

Był taki czas. Tak, na pewno był.

Ona, która pojawiła się tak nagle, wydawała się być bohaterką jakiejś opowieści. Coś w stylu, “Pomogłeś mi, prawda…..? Proszę, walczmy razem……”

W tamtym czasie, jako mieszkaniec zagraconego pokoju, będący na dnie społeczeństwa, byłem z tego zadowolony, myśląc że“Wyciągnąłem kartę bohatera!” i od teraz będę walczył z tajemniczą organizacją, zdarzałyby się różne paranormalne rzeczy, pojawiałyby się tajemnicze potwory i połączyłbym siły z przyjaciółmi……! Taka ekscytująca historia jak na pierwszy odcinek; to było zbyt doskonałe spotkanie by mogło byc nieporozumieniem.

Abo tak mi się wydawało.

Cóż… żadna supermoc się we mnie nie obudziła, żadne oko demona się nie otworzyło; nic, nawet kamraci, których chciałem, nie przybyli. Najbliższą rzeczą do potwora którą tu miałem był karaluch. Na początek: nasza pierwsza rozmowa poszła mniej-więcej tak,

-Ah,proszę traktuj mnie dobrze od dziś~!

-Oh, okej……

Nigdy nie słyszałem takiego tekstu w filmie przygodowym.

Tak zaczęliśmy tą osobista historię…. Choć nie było w tym żadnej głębi, nadal udało się nam przeprowadzić przyzwoitą rozmowę.

-Czym ty do diabła jesteś? Nigdy wcześniej nie widziałem takiego programu….

Gdy zapytałem, dziwnie grzecznym tonem, dostałem odpowiedź:

-Sama nie jestem pewna.

Generalnie tak to poszło.

Ale jednak, był to dobry start. W koń cu odpowiedziała na moje pytanie.

Moze dlatego, że po tygodniu była już do mnie przyzwyczajona, jej ekscentryczne zachowanie stało się bardziej zauważalne gdy zaczęła przeszkadzać mi w pracy ai bezczelnie mnie dręczyć. Folder w którym zbierałem moje zawstydzające, sentymentalne teksty nazwała “ŚWIŃSKIE STOPY,” a ten z moją kolekcją ostrożnie wybieranych obrazków zmieniła na “Cmentarz Pożądania”……

Zajęło mniej więcej mieiąc, by ten festiwal nazw przedarł się przez cały komputer,i nawet demo piosenki którą zrobiłem zmieniło tytuł na tak sentymentalny że wydawało się jakbym myślał coś w stylu, “Jeśli mogę wydać taki album, mogę też stać się pionierem nowego gatunku muzyki……”

Za każdym razem powstrzymywałem wściekłe krzyki, tak, że bolało mnie gardło, ale skoro nie odniosłyby żadnego skutku, powstrzymywałem się przed wydawaniem ich.

-Hej…… Zmieniłaś mi hasło, prawda?

Tego ranka, wcale nie mogłem zalogować się na stronę z filmikami. Ale nie przypominałem sobie zmieniania hasła. Jeśli o to chodzi, zazwyczaj ona jest winna.

-Ohh! Tak jak się spodziewałam, Mistrzu!Cieszę się że zauważyłeś!

-Zmień je……Teraz……

-Daj spokój, po co ten pośpiech? A teraz, przygotowałam coś specjalnego!

Pojawiło się okienko z napisem “Czy chcesz zapisać” potem została wybrana opcja „Nie”, i w mgnieniu oka wszystkie wyświetlone okienka zostały nie zminimalizowane, lecz zamknięte.

-Gyaaaaaah!!!

Następnie, quiz z pytaniem wielokrotnego wyboru, przypominający Golden Thursday wyświetlił się na monitorze.

-Dobra, pierwsze pytanie! Jeśli odpowiesz poprawnie, podam ci pierwsze ha―”

-Zgłupiałaś!?Umrę, wiesz!? Ej!! Piosenka!! Ej!

Podniosłem się z krzesła i krzyczałem na monitor. Zastanawiam się, jak śmiesznie musiałem wyglądać. Osoba przede mną miała dziwny wyraz twarzy, zdający się mówić, "Wow… Co za niebezpieczny człowiek…"

To twoja wina że się tak zachowuję.

-Haa….aah~……

Nagle tracąc siły złapałem się za głowę i położyłem ją na biurku.. Natychmiast poczułem nieprzyjemne uczucie: trąciłem coś łokciem.

-Ah!! Mistrzu, Mistrzu!!! Twój napój!

-Eh?

――Moja na wpół wypita cola rozlała się na klawiaturę i myszkę.

Po raz drugi, krzyk odbił się echem po pokoju. W panice przykryłem klawiaturę chusteczkami.

Słodki płyn wsiąkł w nią, spełniając najgorszy scenariusz jaki mogłem wymyślić.

Nie było sensu teraz o tym myśleć. Teraz muszę się skoncentrować na ratowaniu tego życia, całym ciałem i duszą!

Skończyłem wycierać i chaotycznie wciskałem wszystkie przyciski. Tylko “o,r,t” działały.

Było za późno. Łzy żalu potoczyły się po moich policzkach.

-Mistrzu! Myszka, myszka!

Ten głos przywrócił mi zmysły. Racja, nadal jest życie które mogę ocalić!

Powstrzymując łzy, podniosłem myszkę.

-Błagam cię……! Wracaj……!

Gdy mój głos rozbrzmiewał, dalej z poświęceniem wycierałem myszkę chusteczkami. Trochę czasu minęło i jeszcze raz sprawdziłem, czy komputer odpowie. Tylko prawy przycisk działał. Pojawiło się menu, jakby drwiąc ze mnie.

Jak bardzo niesprawiedliwy może być ten świat?

Co zrobiły, żeby sobie na to zasłużyć? To zbyt okrutne.

-Och! Mistrzu, możesz napisać tororo! Ah, czekaj, totor―

-Po…prostu... przestań……gadać……

Chciałem po prostu poddać się impulsowi i wyrzucić komputer razem z nią, ale umarłbym od tego. Mija ręka przykryła w moją twarz, gdy zanurzyłem się w poczuciu beznadziejności, lpozwalając, by ogarnął mnie gniew, który nie miał ujścia.

―――Moment ciszy. Dźwięk klimatyzacji wypełnił pokój, niosąc ze sobą świeże, zimne powietrze które wychładzało całe moje ciało, od stóp aż do głowy. Tak. I oto jest, najbardziej irytująca w niej cecha.. W przeszłości, za każdym razem gdy doprowadzała mnie do wściekłości, kasowałem ją. Jednakże musiała mieć zapasowa kopie w internecie, więc tak długo jak mój komputer był do niego podłączony, po kasowaniu pojawiała się ponownie, jakby nic się nie stało. W takim razie może roziwązaniem było się odłączyć od sieci? To było oczywiste- nie mógłbym przetrwać nawet paru godzin w takim piekle. I w ten sposób, narodziło się błędne koło.

Byłem pewien, że było zagrożeniem, stworzonym czyjąś ręką. Wrogiem, tak jak w jej imieniu “Ene”. Nie wiedziałem, kto mógł to być…ale dawać taką osobowość, takiej super SI?To musiał byc ktos niemiły.

“Fiu……” Odetchnąłem. Doświadczyłem już tego potoku argumentów wcześniej, wiele razy.Ale dzisiaj po prostu zebrało się zbyt wiele rzeczy. Każdy inny prawdopodobnie zwariowałby poddany takim strasznym prześladowaniom. Gdy mówiłem tak do siebie, myślałem że to całkiem imponujące że zaszłem tak daleko.

Chciałem, by ktoś mnie pochwalił, ale niestety, byłem sam. Jako hikineet, byłem beznadziejny.

Zastanawiam się, ile czasu minęło, gdy te nieproduktywne myśli krążyły mi po głowie. Nagle zauważyłem, że w pokoju panowała dziwna cisza. Choć powiedziałem jej, żeby przestała mówić, ona rzadko mnie słuchała. Powoli podniosłem głowę, by spojrzeć na monitor, a tam napotkałem niespodzewany widok.

Na środku ekranu wyświetlone były informacje z możliwą datą dostarczenia od różnych sklepów internetwych. Jednakże nie to mnie zaskoczyło. Co mnie zdumiało, to to, że spoglądała na mnie z głową pochyloną na przeprosiny...

W momencie, w którym nasze oczy się spotkały, ona odwróciła głowę, mamrocząc, “Ah, cóż, um….” i wskazała na martwe już klawiaturę i myszkę..

-Cóż, um…. J-ja nie sądziłam, że będzie aż tak źle….. To miał być tylko mały dowcip, więc…..

O czym ona mówiła…..? Przekręciłem głowę, zakłopotany, ale kiedy zobaczyłem, że ona wydaje się czekać na odpowiedź, nareszcie zrozumiałem.

-Eh……? Czy ty może czujesz się winna……?”

- ……Ah!

Zaniemówiła i natychmiast spojrzała w dół.

Poruszała nogami, z jakiegoś powodu przypomniałem sobie uczucie z naszego pierwszego spotkania, i również odwróciłem wzrok. Między nami powstało dziwne napięcie. Ja- w każdym razie musiałem w końcu coś powiedzieć……!

-Cóż, skoro to już się stało, to nic nie możemy zrobić……I-i tak były już stare, więc myślałem już o tym że niedługo je wymienię……

Gdy skończyłem mówic i spojrzałem na monitor, ona już była odwrócona do mnie plecami i szukała czegoś na stronach sklepów internetowych.

-Prawdaa~?! Właśnie myślałam o tym, o ile lepiej by było gdybyś kupił nowe! To i tak cud, że przetrwały tak długo~ Powiedziałabym, że miały spokojną śmierć, jak myślisz!?

Oniemiałem.

Czy kiedykolwiek doświadczyłem tak ambiwalentnego uczucia?

To nie był gniew ani smutek, tylko uczucie nicości które zalało moje serce.

-Huh? Oh, to źle się zapowiada~……

Gy zacząłem poddawać się temu uczuciu, jej nagły komentarz wrócił mi zmysły.

-Coś nie tak? Kupię cokolwiek, byleby działało, więc pośpiesz się i znajdź mi stronę z dostarczeniem w ten sam dzień.

-Cóż, jeśli o tym mowa…. Chyba jestem trochę wina.

-Bardziej niż trochę.

-Mistrzu, mówiłeś że umrzesz w dzień czy dwa bez tych sprzętów……

-Zgadza się.

-Tak myślałam. Więc spróbowałam się rozejrzeć, ale…… Mistrzu, jaki jest dzisiaj dzień?

-Hm? Ijest czternasty….. prawda? Tak myślę…… ah!

Zaskoczony, spojrzałem na wszystkie rezultaty wyszukiwania wyświetlone na monitorze.

Wszystkie mówiły „brak wysyłki w ten sam dzień”.

-Jest festiwal Obon, więc żaden sklep nie prowadzi wysyłki aż do pojutrza.

Czułem, że zaraz dostanę zawrotów głowy.

-Pojutrze……? Dwa dni……?

Bezsilnie opadłem z powrotem na krzesło.

Dwa dni. Dla normalnej osoby, to prawdopodobnie nie jest długo.

Jednakże dla mnie, nie było ważniejszej sprawy- chodziło o życie i śmierć.

To jak dwa dni bez jedzenia.

Albo dwa dni bez snu.

―――Jednakże, to było na całkowicie innym poziomie.

Prawie tak, jakby kazano mi przestać oddychać.

Czy możesz wstrzymać oddech na dwa dni? Nie, to niemożliwe.

Odkąd zacząłem żyć w ten sposób, dwa lata temu, byłem praktycznie bezużyteczny jeśli nie miałem dostępu do internetu. Choć miałem komórkę, z jakiegoś powodu połączenie w naszym domu było naprawdę kiepskie. Choć może powinienem powiedzieć, że nie używałem jej tak długo, że nie jestem pewien czy jeszcze działa...

Dobrze, że sam pecet nie był zepsuty, jednak z klawiaturą i myszką kompletnie zepsutymi, był praktycznie bezużytecznym pudełkiem.Gdyby osoba przebywająca w moim monitorze miała choć odrobinę współczucia, sytuacja nie byłaby taka poważna. Gdybym tylko mógł dawać jej instrukcję i pozwalać przeprowadzać operacje za mnie.

Jednakże spędzenie z nią dwóch dni w ten sposób prawdopodobnie poskutkowałoby śmiercią przez dziurę w brzuchu, która powstałaby z tego stresu czy coś podobnego.

Aż do teraz, byłem w stanie zapobiec takiej sytuacji tylko dzięki ignorowaniu jej kiedy do mnie mówiła, a teraz miałbym o wszystko ją prosić? Gdybym coś takiego zaproponował, prawdopodobnie zgodziłaby się w mgnieniu oka, z oczami błyszczącymi jakby dostała nową zabawkę.

Prawdę mówiąc, gapiła się na mnie od jakiegoś czasu, jakby chciała powiedzieć, “Dalej……Nie masz już wyboru, prawda……? Po prostu się poddaj……!

―――Miałem przed sobą dwie ścieżki do wyboru.

Dać sobie spokój z pecetem i umrzeć, czy umrzeć po zostaniu jej zabawką?

-Obie opcje ssą……

Uczucie beznadziejności wydobyło się z moich ust przez westchnięcie.

Będąc szczerym, nawet ja uważałem że to absurdalne, ale wiedziałem, że naprawdę bym umarł bez internetu. Nawet nie żartuję. Łzy zaczęły napływać mi do oczu, gdy zauważyłem, że śmierć jest moją jedyną opcją w tej idiotycznej sytuacji.

-……Cóż~

-Co jest……?

-Cóż, um……Jestem pewna, że na pewno o tym pomyślałeś…skoro to ja trochę przesadziłam tym razem……

Gdy to mówiła, znowu pochyliła głowę, tak jak wcześniej, gdy mnie wrobiła, nawet bardziej się wiercąc.

-Powinnaś nauczyć się przepraszać w inny sposób! Nie nabierzesz mnie drugi raz!

-N-nie, naprawdę!! Poczekaj chwilę, mówię prawdę! Naprawdę żałuję! Wynagrodzę ci to- będę robić co mi każesz przez trzy, a nawet cztery dni!

Zaczęła mówić dziwne rzeczy, a na ekranie jej twarz zwiększyła się dramatycznie...

-Hę?

-Mam na myśli to, że zanim przyjdzie zamówienie, mogę być klawiaturą zastępczą, i czymkolwiek czego potrzebujesz! Nie będę robić problemów! Zrobię wszystko co mi powiesz……! Naprawdę, wszystko……” Jej twarz, z lekko załzawionymi oczami, powiększyła sie na ekranie nawet bardziej.

Ona……! Ona coś takiego potrafi……?


Kagerou Days 1 Strona Główna Kagerou Days 2