Suzumiya Haruhi (PL) : Tom 4 - Rozdział 3

From Baka-Tsuki
Revision as of 00:19, 28 October 2008 by Mareviq (talk | contribs) (yay, translation of another chapter started)
(diff) ← Older revision | Latest revision (diff) | Newer revision → (diff)
Jump to navigation Jump to search

Rozdział 3


20 Grudnia.

Trzeci poranek od kiedy świat się zmienił oznaczał dla mnie konieczność przebudzenia się ze snu. Przespałem całą noc nie śniąc. Jak zwykle zwlokłem się z łóżka zachowując się jakby ktoś napchał mi żołądek ołowiem. Zmusiło to śpiącego na kołdrze Shamisena do przeniesienia się na podłogę, gdzie położył się na plecach. Stopą pogłaskałem go po brzuchu wzdychając ciężko.

Moja siostra wyglądała na nieco zawiedzioną gdy zaglądając do pokoju przekonała się że już nie spię.

"I co, Shami się odezwał?"

Pyta mnie o to od przedwczoraj. Moja odpowiedź zawsze brzmi tak samo.

"Nie."

Po miękkim dotyku kociej sierści na moich stopach zostało tylko wspomnienie, jako że moja siostrzyczka pogwizdując wesoło wyniosła Shamiego z pokoju. Kotom to dobrze, tylko jedzą, śpią i liżą sobie futro. Chętnie zamieniłbym się z nim miejscami choć na jeden dzień. Kto wie, może jako kot bez problemu znalazłbym to czego szukam?

A właśnie, wciąż nie znalazłem klucza. Nie dowiedziałem się też czym on ma być. A o aktywacji to nie ma co wspominać. Jeśli dzisiaj się za to nie wezmę to świat najprawdopodobniej pozostanie w tym stanie, a to przerażająca perspektywa. Wracając jeszcze do aktywacji to czyim poronionym pomysłem był ten limit czasowy? Czy naprawdę na tylko tyle Nagato mogła sobie pozwolić?

W drodze do szkoły nie poczyniłem żadnych postępów w rozwiązaniu mojego problemu. Ponure niebo ciążyło nad głowami grożąc opadami śniegu. Jedyną tego zaletą jest fakt że można się spodziewać białych świąt w tym roku. Zapowiadają się naprawdę duże opady śniegu. Nie znane są wprawdzie jeszcze dokładne prognozy, ale sądząc po ostrych przymrozkach obstawiałbym na prawdziwe śnieżyce. Haruhi pewnie cieszyłaby się bardziej niż szczeniak na widok kości na samą myśl o zimowej wycieczce... To znaczy o ile Ona wciąż istnieje.

Nic nadzwyczajnego nie zwróciło mojej uwagi podczas mozolnej wspinaczki ku ogólniakowi. Tak też przybyłem do klasy 1-5, jednak zmęczenie dało o sobie znać i spowolniło moją marszurę, przez co ledwo zdążyłem usiąść w ławce a rozbrzmiał już pierwszy dzwonek. Tak jak wczoraj były spore braki pośród uczniów. Taniguchi natomiast mnie zadziwił, gdyż okazało się że wystarczy mu jeden dzień by wydobrzeć. Wprawdzie przyszedł w masce, ale nie było go to w stanie powstrzymać... Dopiero to mi uświadomiło że ten koleś uwielbiał chodzić do szkoły.

A właśnie - dziś Asakura zajmując swoje miejsce za mną tajemniczo się uśmiechnęła.

"Dzień dobry."

Powitała mnie tak jak wszystkich pozostałych. Zbyt padnięty by wysilać się po prostu odkiwnąłem jej głową.

Drugi dzwonek oznajmił rozpoczęcie zajęć. Równo z nim do klasy wszedł pełen energii Okabe-sensei i zajęcia zaczęły się pełną parą.


Cała moja sytuacja zdezorientowała mnie na tyle że nie jestem w stanie powiedzieć jaki mamy dziś dzień tygodnia. Plan zajęć wydawał mi się inny niż zwykle, choć nie byłem pewien. Nie byłbym nawet w stanie powiedzieć czy tydzień temu o tej porze mieliśmy podobne przedmioty. Nie zorientowałbym się nawet gdyby ktoś zamienił plan dzisiejszy z wczorajszym. Co się dzieje? Czyżbym zdziwaczniał? Asakura stała się idolką klasy, Asahina-san niedostępną starszoklasistką a Nagato jedynym członkiem Kółka Literackiego.

Co jest prawdą a co fałszem? Czy Brygada i wszystko co przeszedłem to jedynie wytwór mojej wyobraźni?

Niedobrze, zaczynam sam siebie dołować.

Podczas W-Fu zupełnie się wyłączyłem. Stałem na bramce nie zwracając uwagi na to co się wokół mnie dzieje. Podczas matematyki wszystko co wchodziło mi do głowy jednym uchem natychmiast wylatywało przez drugie. Nawet się nie zorientowałem gdy nadeszła kolejna przerwa.

Kładłem się na ławce w nadziei że pomoże mi się to zebrać do kupy, gdy...

"Yo."

Taniguchi. Zsunął maskę pod brodę i powitał mnie swym klasycznym idiotycznym uśmiechem.

"Na chemii będzie pytać mój rząd. Wspomóż mnie jakby co."

Wspomóc? Pogięło cię? Przecież znamy na wylot swoje mocne i słabe strony. Jak niby miałbym ci pomóc w chemii skoro u mnie ona leży?

"Hej, Kunikida."

Zawołałem kumpla który właśnie wrócił z łazienki.

"Powiedz Taniguchiemu wszystko co wiesz o wodorotlenku sodu. W szczególności jak się lubi z kwasem chlorowodorowym."

"To proste - kwas i zasada neutralizują się po zmieszaniu."

Brzmiała odpowiedź Kunikidy po szybkim przekartkowaniu podręcznika Taniguchiego.

"A, to o to pytanie chodzi. Więc tak: najpierw liczysz na molach, po czym przeliczasz to na kilogramy. Daj mi chwile..."

Kiedy ktoś obeznany w temacie tłumaczy ci coś bez większego zastanowienia to można poczuć się naprawdę bezradnym.

Taniguchi bez przerwy przytakiwał, ale im dłużej Kunikida tłumaczył tym mniejszą miał ochotę samemu dokonywać obliczeń. Wziął ołówek automatyczny z mojego biurka i nabazgrolił kilka symboli na brzegu podręcznika.

Gdy wyjaśnienia zostały zakończone Taniguchi skupił się na mnie.

"Kyon, Kunikida wszystko mi opowiedział na W-Fie. Podobno nieźle się zbłaźniłeś przedwczoraj."

Nie byłeś wtedy przypadkiem też w szkole?

"Wylądowałem u pielęgniarki na przerwie obiadowej i do wieczora już kiepsko się czułem. Dopiero dziś rano się dowiedziałem co zaszło. Podobno szalałeś nieźle. Naprawdę twierdziłeś że Asakura nie powinna istnieć?"

"Coś w ten deseń, tak."

Podniosłem dłoń i zacząłem dawać mu znaki żeby się zmywał, ale mimo to tylko zachichotał i mówił dalej.

"Chciałbym przy tym być. Rzadko można być świadkiem takiej rozrywki jak krzyczący Kyon."

Kunikida najwyraźniej przypomniał sobie jakiś element tamtego zajścia bo włączył się do rozmowy.

"Już mu lepiej. Wtedy wyglądało to jakbś się uwziął na Asakurę-san. Jakoś ci się naprzykrzyła?"

Jeśli bym odpowiedział na to pytanie wylądowałbym w wariatkowie. Tak więc siedziałem cicho.

"I jeszcze jedno, mówiłeś wtedy że Asakura kogoś zastąpiła. Znalazłeś tą osobę? Miała na imię Haruhi, prawda? Kim ona jest?"

Możecie mi o niej nie przypominać? Samo wspomnienie jej imienia powoduje u mnie teraz dreszcze, nawet jeśli byłoby wymawiane przez durną papugę.

"Haruhi?"

Widzisz? Nawet Taniguchi teraz będzie mnie dręczył. Jakby mu było mało to jeszcze po mnie teraz pojedzie...


"Ta Haruhi... Nie chodzi ci chyba o Suzumiye Haruhi, co?"


Powrót do strony głównej Poprzedni rozdział (2) Następny rozdział (4)