Zero no Tsukaima wersja polska Tom 1 Rozdział 3

From Baka-Tsuki
Revision as of 23:56, 5 February 2009 by Otaku kun (talk | contribs) (poprawa wizualna)
Jump to navigation Jump to search

Rozdział trzeci: Legenda

Pan Colbert był nauczycielem, który pracował w Akademii Magii Tristain już 20 lat i był teraz podstawą rysunku. Jego imieniem runicznym było "Colbert Płonący Wąż", i naturalnie, był magiem ognia.

Od Wiosennego Przywołania Chowańców kilka dni temu, był zaniepokojony o chowańca-chłopaka, którego przywołała Louise. Albo precyzyjniej, był zaniepokojony o runy, które pojawiły się na lewej dłoni tego chłopca. Były one rzeczywiście rzadkimi runami, więc przez ostatnie kilka nocy, chodził do biblioteki, i badał różne teksty. Biblioteka Akademii Magii Tristain była w tej samej wieży co sala obiadowa. Półki na książki były niewiarygodnie wysokie, jakieś 30 metrów wysokości, a sposób ich położenia w stosunku do ściany był widowiskowy. I słusznie, ponieważ to miejsce było napchane historią zaczynając od stworzenia nowego świata w Halkeginii przez Twórcę Birmira. Colbert był teraz w sekcji biblioteki zwanej "Biblioteką Fenrira", do której dostęp mieli tylko nauczyciele. Zwykłe półki na książki, do których uczniowie mieli pełny dostęp nie dawały żadnych odpowiedzi, które by go usatysfakcjonowały. Używając zaklęcia Lewitacji uniósł się do półki poza zasięgiem i zaczął przejęcie szukać szczególnej książki. Jego wysiłki zostały nagrodzone, kiedy jego spojrzenie spadło na tytuł książki. Był to bardzo stary tekst, który posiadał opisy chowańców, których użył Twórca Birmir. Jego uwaga była skupiona na jednym szczególnym akapicie, a kiedy czytał z fascynacją, jego oczy zrobiły się szerokie. Porównał książkę ze szkicem run tego chłopca. "Ah!" szepnął zaskoczony. W tym momencie, stracił koncentrację niezbędną dla utrzymania jego Lewitacji i prawie upadł na podłogę. Trzymając książkę w ramionach, pośpiesznie opadł na podłogę i wybiegł z biblioteki. Jego celem było Biuro Dyrektora.


***


Biuro Dyrektora było ulokowane na najwyższym piętrze wieży(nie, nie najwyższej :P). Sir Osmond, obecny dyrektor Akademii Magii Tristain, siedział podpierając się łokciami o jego elegancko zbudowane sekwojowe biurko, będąc niesamowicie znudzonym głaskał swoją białą brodę i włosy. Powolnie wyrywał włosy w nosie, kiedy mruknął i otworzył szfkę w biurku.Wyciągnął z niej fajkę.

Gdy to zrobił, Pani Longueville, sekretarka, która coś pisała przy innym biurku machnęła lotką pióra.

Fajka uniosła się w powietrze i wylądowała w ręce Pani Longueville.

-Czy to zabawne zabierać starcowi jego małe przyjemności?? - wymamrotał zawiedziony Osmond

-Dbanie o Pana zdrowie jest także częścią mojej pracy, Panie Osmond Sir Osmond wstał z jego krzesła i podszedł do opanowanej Pani Longueville. Zatrzymał się za siedzącą Panią Longueville zamknął oczy i przybrał poważną minę.

-Jeżeli dni dalej będą mijać w takim spokoju, nuda stanie się dość poważnym problemem. Zmarszczki wyryte głęboko w twarzy Osmonda dawały wskazówki odnośnie jego życiorysu. Ludzie zgadywali że ma setki lat, nawet trzysta. Ale tak naprawdę nikt nie znał jego prawdziwego wieku. Było możliwe, że już sam go nie pamiętał.

-Panie Osmondzie - Pani Longueville powiedziała do niego nie zdejmując wzroku z lotki pióra, które bazgrało po pergaminie.

-Co się stało? Pani...

-Proszę zaprzestać mówienia, że nie ma pan nic do roboty jako wymówki by dotykać moich pośladków. Pan Osmond otworzył nieco usta i zaczął chodzić w kółko chwiejnym krokiem.

-Proszę nie udawać zniedołężniałego kiedy tylko sytuacja jest zła dla Pana, - Pani Longueville dodała spokojnie. Pan Osmond westchnął głęboko. Było to westchnięcie podtrzymujące wagę wielu problemów.

Przekład

Tłumaczyli: Otaku

Korekta : narazie nie trzeba