Bakemonogatari/Kizumonogatari PL/Ch12

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Wampir Koyomi: Rozdział Dwunasty[edit]

Przypuszczam, że to przez różnicę w wielkości pomiędzy lewą nogą od uda a prawą nogą od kolana w dół. Transformacja Kissshot po zjedzeniu własnej lewej nogi była radykalna. Byłem zdziwiony jej przemianą z dziesięciolatki na dwunastolatkę - ale tym razem, chociaż od początku wiedziałem, że jej ciało się zmieni, byłem jeszcze bardziej zaskoczony.

Po odzyskaniu lewej nogi, Kissshot z miejsca podrosła do podobnego mnie wieku.

Siedemnaście lat.

Myślę, że może być nawet wyższa ode mnie.

Oczywiście w przedziale od dziesięciu do siedemnastu lat ludzie także przechodzą ogromne zmiany w wyglądzie - od pojawiania się drugorzędnych cech płciowych po okres dojrzewania. Aby dać konkretny przykład, rozmiar jej biustu stał się zdumiewający.

Gdyby wypięła dumnie pierś, jak to do tej pory robiła, to byłoby coś niesamowitego.

Jej wygląd stał się doroślejszy, w tym samym czasie nawet sukienka zmieniła się w bardziej szykowną. Włosy, które urosły jeszcze dłuższe, zostały spięte w kucyk.

Imponujący rezultat.

Jednak bez względu na to, jak wygląda, Kissshot od początku miała 500 lat.

— Hmpf.

Była zadowolona.

Kiedy zdobyłem dla niej prawą nogę było tak samo, Kissshot za każdym razem przepełniona jest tym uczuciem satysfakcji. Ponieważ nie próbuje ukryć swojej radości, nawet ja, będąc praktycznie jej 'rękami i nogami', jestem szczęśliwy.

Ponieważ sprawa jest tego warta.

— Czuję, że kondycja mojego ciała znacznie się poprawiła – można by nawet powiedzieć, że prawie odzyskałam nieśmiertelność.
— Rozumiem... W takim razie może sama mogłabyś zająć się kolejnym pojedynkiem?
— Nie, niestety nadal nie mogę używać moich wampirzych umiejętności. Po prostu trudniej mnie teraz zabić. Może mogłabym zmierzyć się z Dramaturgiem, ale w obecnym stanie nie pokonałabym Episoda. — Kissshot powiedziała jednak przezornym tonem. — Nie wspominając już o tym, że przeciwnikiem jest Guillotinecutter.
— ...

Mówisz to samo - pomyślałem.

Od tamtej pory.

Po pierwsze odesłałem Hanekawę, której rany się zagoiły, do domu - uznałem, że tak będzie najlepiej. W tym czasie Oshino doglądał Episoda.

W istocie Oshino jakby nie chciał zapoznawać się z Hanekawą (od pierwszego dnia Oshino i Hanekawa dzięki magicznemu wyczuciu czasu ani raz się nie spotkali - ponieważ niemożliwe, aby to Hanekawa go unikała, to musi być sprawka Oshino), tak mi się przynajmniej wydaje. Hanekawa chyba to zauważyła i zgodziła się wrócić do domu.

Widzimy się jutro, powiedziała.

I poszła do domu.

Po tym Episod odzyskał przytomność i w trójkę zabraliśmy się za sprzątanie boiska, które było w wyraźnym nieładzie. Ręcznie wypełniliśmy dziury, wydrążone przez gigantyczny krzyż i przywróciliśmy piaskownicę do jej poprzedniego stanu, w dodatku pozbyliśmy się rozrzuconych kawałków mięsa Hanekawy(wiadomym jest, że same nie wyparują. Przeprowadziliśmy w tej sprawie dość żywą dyskusję, jednak w końcu po ich zebraniu zakopaliśmy je w rabatce, stawiając znak 'grobowiec Pii-chan'. To specjalista Oshino Meme wpadł na ten pomysł. Wydaje mi się, że postawienie na nim krzyża zrobionego z patyków, nawet jak na czarny humor, było przesadą). Nie mogę powiedzieć, że boisko wygląda jak wcześniej, ale tyle wystarczy, żeby nabrać ludzi.

Po wszystkim Oshino i Episod zostawili mnie w tyle, idąc dokądś razem.

— Przegrałem. — powiedział Episod na odchodnym. — Cholera, to śmieszne, stałem się zniedołężniały. Zostałem pokonany przez takiego amatora...
— ...
— Nie patrz tak na mnie - przepraszam za tę panienkę. Mnie też trochę za bardzo poniosło. Poza tym - szczerze mówiąc, walka z podwładnym Zabójcy Kaii to piekielna robota. Nie mogłem przymknąć oczu na udział nawet zwykłego człowieka. Cóż, na końcu i tak przegrałem, więc to mnie nie usprawiedliwia, jednak nie myśl, że możesz zmierzyć się z Guillotinecutterem z tą jednorazową techniką. Mogę wydawać się szalony, jednak jego szaleństwo jest na kompletnie innym poziomie.

W ostateczności Episod zgodnie z umową - w zasadzie pojedynek stracił na znaczeniu kiedy wplątała się w niego Hanekawa, Episod ją zaatakował a ja próbowałem zabić Episoda, więc nie można powiedzieć, że to było w pełni zgodne z umową, jednak - zwrócił lewą nogę Kissshot.

Piątego kwietnia o świcie - zupełnie jak kilka dni temu - Oshino wrócił z torbą podróżną, zawierającą lewą nogę Kissshot.

Kissshot natychmiast ją zjadła.

Właściwie nie mogła się już doczekać.

Przemieniła się w siedemnastolatkę.

— Guillotinecutter.

Mężczyzna z fryzurą na jeża, przypominający kapłana.

Jako jedyny nie miał przy sobie broni.

— Kim on właściwie jest? Ty i Episod zdajecie się go obawiać.
— Zatem pozwólcie mi wyjaśnić.
— Twoje wyjaśnienia są jakoś niejasne. Zbyt wiele rzeczy zaczynam rozumieć dopiero później. Daj mi przyzwoity instruktaż. Moje uszy są szeroko otwarte.

Słońce piątego kwietnia już wschodziło.

Będąc w tym pokoju na drugim piętrze ruin szkoły korepetycyjnej, nie musimy się martwić promieniami słonecznymi - dlatego chcę, aby Kissshot opowiedziała mi o tym przed pójściem spać.

W rzeczywistości ja też jestem śpiący.

Swoją drogą, Oshino zostawił torbę podróżną i znowu gdzieś wyszedł. Poszedł na ostatnie negocjacje - pomimo bycia takim szczebiotliwym draniem, ciężko pracuje.

Cóż, płacę mu.

Musi wykonać swoją część roboty.

Jednak naprawdę zastanawiam się, kiedy on śpi...

— Wy mnie o to pytacie, jednak nawet gdybym wam to wytłumaczyła od plusów do minusów, nie miałoby to żadnego praktycznego zastosowania.
— Ale to istotne... Poza tym, w tym wyrażeniu to nie 'minus' a '1' i nie 'plus' a '10',

Od jednego do dziesięciu.[1]

Powiedziałem.

— Guillotinecutter... możemy zgodzić się co do tego, że jest człowiekiem?
— Tak. Nie jest wampirem jak Dramaturg ani pół-wampirem jak Episod. Jest całkowicie szczerym, zwykłym człowiekiem.
— Nie wydaje się być zwykłym człowiekiem.

Szczerym też nie.

Nie wydaje się być mężczyzną, do którego pasowałyby te słowa.

— Hm, w rzeczy samej. — powiedziała Kissshot. — Jest... duchownym.
— Hah, nie mów mi, że należy do sił specjalnych Kościoła.
— Blisko, ale daleko.

Kissshot potrząsnęła głową na mój dowcip.

...Kiedy rozmawiałem z nią w jej formie dziesięciolatki czy dwunastolatki, naturalnie nic nie czułem, jednak teraz - kiedy wygląda na moją rówieśniczkę, czuję się nerwowy.

Kissshot jest ładna niczym lalka.

...Wygląda jak zagraniczna modelka.

Albo średniowieczna arystokratka widziana na filmach.

To pewnie przez tę suknię.

— Zastanawiam się, jak mogę to wyrazić za pomocą waszego języka... Hm, dosłowne tłumaczenie wystarczy.
— Dosłowne tłumaczenie?
— Guillotinecutter jest arcybiskupem pewnej nowej religii.
— A-arcybiskupem?

Jest niezłą szychą.

W tak młodym wieku - skoro jest człowiekiem, wygląd odpowiada jego prawdziwemu wiekowi, prawda?

— Ta religia nie ma nazwy. To organizacja, o której nawet ja niewiele wiem. Muszę jednak postawić sprawę jasno - ich doktryna nie uznaje istnienia Kaii.
— Och...

Nowa religia, co.

Jednak Kissshot żyje od pięciuset lat - szczerze mówiąc, nie należałoby wierzyć w jej poczucie czasu. Może powiedzieć nawet o przedwojennej religii, że jest nowa.

Ciekawe, którym z kolei arcybiskupem jest Guillotinecutter.

Niemożliwe, żeby należał do pierwszej generacji.

— Guillotinecutter osobiście narzuca obowiązki tej eliminującej potwory religii. Inaczej to ujmując, Guillotinecutter, będąc biskupem, pełni jednocześnie służbę jako dowódca, jak to nazwałeś, sił specjalnych.
— Rozumiem.
— Jest mrocznym dowódcą czarnego zgromadzenia, służąc pod umbrą czwartej grupy ciemnych sił specjalnych.
— Przekład zbyt dosłowny.

Przetłumacz to płynniej.

To zbyt sztampowe.

— Jednak... Mimo wszystko jest człowiekiem, tak? Bez względu na to, jakich użyje sztuczek, nie może dorównać wampirowi, prawda?
— To człowiek, który nie jest ani wampirem ani pół-wampirem, za to jest upoważniony do swojej profesji - egzorcyzmowania wampirów. Musisz mieć to na uwadze - obie moje ręce zostały przez niego skradzione, czy nie tak?
— Jasne.

Dramaturg - prawa noga.

Episod - lewa noga.

Guillotinecutter - prawe i lewe ramię.

Mówiąc prościej, połowa wszystkich kończyn.

— Chociaż wtedy byłam nieostrożna, także moja kondycja fizyczna była w gorszym stanie. — Kissshot uczyniła subtelną wymówkę, przemilczę to. — Jeśli założymy, że Dramaturg poluje na wampiry dla pracy a Episod z pobudek osobistych, Guillotinecutter poluje na wampiry przez wzgląd na wiarę. Mówię w swoim imieniu, ale wiara jest kłopotliwa.

Praca. Pobudki osobiste. Wiara.

Wierzenia z pewnością mogą być bardziej kłopotliwe niż personalne uczucia.

— Hej, co powinienem zrobić?
— Odnieś zwycięstwo. Zostawiam to tobie.
— ...

Może i jest legendarnym wampirem czy coś, ale forsowanie sobie drogi bez względu na wszystko to za wiele, pomyślałem.

Jednak Kissshot po tym wszystkim, co powiedziała, położyła się na łóżku i od razu zasnęła.

Umm.

Ponieważ wygląda jak moja rówieśniczka i jest całkiem ładna, widząc jej śpiącą postać, ciężko mi cokolwiek zrobić.

Mam nawet wrażenie, że mnie kusi.

Mam nawet wrażenie, że bezczynność byłaby niegrzeczna.

Czuję się tego zbyt świadom.

To niekończąca się spirala złudzeń.

— ...Mniejsza z tym.

Już pora się położyć.

W każdym razie zastanawianie się nad taktyką nie ma większego sensu, zrozumiałem to przy niedawnym pojedynku z Episodem - słaby plan tylko mnie zdezorientuje, kiedy zawiedzie.

Podczas bitwy muszę być elastyczny.

Chociaż to i tak proszenie mnie o zbyt wiele.

Dzisiaj także, po zachodzie słońca, Hanekawa tu przyjdzie - mam jej coś do powiedzenia. Do tego czasu przygotuję się, odpoczywając. Cóż, ciało wampira 'utrzymuje je w najzdrowszej kondycji', więc nawet bez snu jestem zawsze w gotowości, to bardziej dbanie o mojego ducha.

Dzisiaj jest piąty kwietnia.

Ferie wiosenne dobiegają końca.

Zastanawiam się, czy zdołam powrócić do ludzkiej formy przed rozpoczęciem nowego semestru szkolnego - oczywiście swawolny powód jak 'poszukiwanie siebie' nie zostanie zaakceptowany. Myśląc o tym, zasnąłem.

Chociaż wampiry zwykle śpią w trumnach - tak samo jak Kissshot i Oshino ułożyłem się na łóżku zbudowanym z ławek.

A wtedy, kiedy się obudziłem, był już wieczór.

Nic mi sie nie śniło.

Zdaje się, że wampiry nie mają snów.

Obliczyłem, że odkąd jestem wampirem, śpię 12 godzin na dobę. Ponieważ ciężko coś zrobić, kiedy słońce jest w górze, nic na to nie poradzę.

Sen dobrze wpływa na rozwój dziecka.

Kissshot nadal śpi, ale to nie tak, że podrosła od samego spania. Jednak ten stan rzeczy, kiedy po przebudzeniu widzę obok siebie blondwłosą piękność, jest w pewnym sensie bardziej oszałamiający, niż kiedy Kissshot wyglądała na małą dziewczynkę.

Hanekawa jeszcze nie przyszła.

Nawet Oshino nie wrócił.

Wie o przyjściu Hanekawy, więc jeśli rzeczywiście unika z nią spotkania, póki co się nie stawi.

Czekając na Hanekawę, ponownie czytałem mangi o pojedynkach na supermoce, które Oshino zwrócił zaraz po ich ukończeniu.

Zanim Hanekawa się pojawiła, zdążyłem przeczytać pięć tomów.

Powiedziała, że się zgubiła.

Jak Oshino stwierdził, to efekt bariery. Jest naprawdę nieznośna, ale z drugiej strony - jako kryjówka dla odzyskującej siły Kissshot Acerolaorion Heartunderblade sprawdza się świetnie.

Opłaty ją obejmują.

W zasadzie Oshino ustawił tę barierę sam z siebie.

Równowaga - powiedział.

— Dzień dobry, Araragi-kun.

Odkładając na bok latarkę, Hanekawa usiadła na krześle.

Ma na sobie szkolny mundurek.

Ponieważ jej bluzka i szkolny sweter zostały podarte w wyniku ataku Episoda zeszłej nocy, miałem cichą nadzieję zobaczyć Hanekawę w jej zwyczajnym ubraniu, jednak moje nadzieje zostały zdradzone.

— Zdrajczyni.
— Hm, co? Co jest? Zdradziłam cię, Araragi-kun?
— Nie, mówiłem do siebie.

To było dość samolubne.

Czyli ma zapasowe mundurki, huh.

W końcu, jak słyszałem, dziewczęcy mundurek jest podatny na zniszczenia.

— Hanekawa, jak rana na twoim brzuchu?
— Nawet jeśli mówisz o ranie - żadna nie pozostała.
— Naprawdę, no nie wiem, pozwól mi spojrzeć. — powiedziałem to dość poważnie.

Jednak wczorajszej nocy dokładnie się o tym upewniłem, poza tym, skoro Hanekawa sama mówi, że jest w porządku, pewnie tak jest.

Została uleczona krwią wampira.

Martwiłem się, że przez to Hanekawa może także stać się wampirem, ale zapytany o to specjalista Oshino uznał, że nie ma się czym martwić.

Wygląda na to, że przemiana w wampira a nieśmiertelne moce to całkowicie różne systemy - nie ma między nimi dużego powiązania. Żadne nie jest produktem ubocznym drugiego, są odrębne.

— Myślę, że skoro mogą leczyć rany innych, wampiry to nie takie złe istoty. Chociaż zacznijmy od tego, że gdybym nie zamienił się w wampira, nie otrzymałabyś tak wielkiej rany.
— Masz rację.

Ahaha, Hanekawa się zaśmiała.

Po tym spojrzała w kierunku Kissshot, wylegującej się na złączonych ławkach.

— Ach, Heartunderblade-san naprawdę urosła. — powiedziała. — Jej! Stała się taką pięknością. Rysy pozostały, jednak wygląda jak prawie inna osoba.
— Nawet dziewczyna tak myśli?
— Każdy by tak pomyślał... nawet do snu nie odwiązuje spiętych w kucyk włosów.

Hmmm, zamruczała Hanekawa.

Chyba przyszło jej coś do głowy.

Pewnie kobiety są bardziej wrażliwe na kobiecy wygląd.

Hanekawa chwilę pomyślała, jednak w ostateczności nic nie powiedziała. Przeniosła wzrok z Kissshot na mnie i ze środka torby, którą przyniosła...

— Trzymaj, Araragi-kun. Coca-Cola. Kupiłam ją dla ciebie.

Wyjęła napój, który kupiła w pobliskim automacie, i zaoferowała mojej wyciągniętej dłoni.

Wziąłem go.

— Ach, dziękuję.
— Niestety ja mam Coca-Colę Light.
— Huh.
— Ponieważ twoje mięśnie rosną spontanicznie, bez względu na to, ile skonsumujesz kalorii, nie przytyjesz - chyba? W takim razie jako dziewczyna jestem zazdrosna.
— Nie wiem. W sumie nie mam żadnego apetytu. Jakby jedzenie było mi obojętne.

Nawet Kissshot niewiele je.

Myślę, że to już nie jest spożywanie pokarmu dla zaspokojenia głodu - artykuły spożywcze stały się tylko luksusowym przysmakiem.

— Wampiry żywią się krwią, prawda?
— Ach, tak.
— Swoją drogą, odczuwasz coś takiego jak chęć wysysania krwi?
— Hm? Nie - w tym temacie, nie.

Chociaż jestem wampirem.

Oshino powiedział, że Kissshot nie posiada obecnie zdolności do wysysania krwi - ciekawe, czy ze mną jest tak samo?

Nigdy o tym nie myślałem.

— ...Wiesz, jaka jest różnica w smaku między Coca-Colą a Coca-Colą Light, Hanekawa?
— Wiem.
— Ja nie bardzo.
— Um... Zastanawiałam się nad tym.
— Hm?
— Prace rozwojowe nad nowym produktem. Jedna firma produkująca napoje z powodzeniem stworzyła dietetyczną Colę, której smak był identyczny do Coca-Coli.
— Och.
— Tylko że miała niebieski kolor.
— To nie Coca-Cola!

Zacząłem się śmiać.

To było trochę zabawne.

Przez chwilę się śmiałem, po czym wziąłem oddech.

Przewodnicząca wśród przewodniczących.

Wzorowa uczennica.

Doskonałe oceny.

Tylko takie określenia przychodziły mi wcześniej do głowy, kiedy mowa była o Hanekawie Tsubasa. Sądziłem, że jest nieustępliwą osobą o ciasnych poglądach - myślałem, że jako przewodnicząca posiada o sobie wysokie mniemanie, jednak kiedy próbuje się z nią rozmawiać, zupełnie taka nie jest.

Konwersacja jest przyjemna i zawsze myśli o rozmówcy.

A wczoraj musiała przez to przejść.

Jeszcze mnie za to nie obwiniła.

Od początku kwietnia codziennie mnie odwiedza - gdyby Hanekawa tego nie robiła, ciekawe czy bym się nie poddał.

Niepokój o to, czy mogę na powrót stać się człowiekiem. Lęk przed walką z profesjonalnymi egzorcystami wampirów. Jeśli trochę obniżę gardę, niepewności mnie zadręczą.

Dla Kissshot, wampira, który w istocie chełpi się byciem najsilniejszą, to może być trudne do zrozumienia, a Oshino od początku to nie obchodziło - jednak Hanekawa rozwiała moje obawy.

To nie tyczy się tylko ostatniej nocy.

To, jak wielką otrzymałem od niej pomoc.

Zostałem przez nią ocalony.

Do tego głupiego wypadku z poprzedniej nocy - jakbym nie zdawał sobie sprawy z tego, ile dla mnie zrobiła.

Zatem.

Muszę pomówić z Hanekawą.

Mam jej coś do powiedzenia.

— Hanekawa.
— Hm?
— Lepiej żebyś tu więcej nie przychodziła.
— ...Hmm. — Hanekawa z uśmiechem na twarzy wstała z krzesła i podeszła do mnie. — Domyślałam się, że to powiesz.
— Proszę, nie odnieś więcej ran - teraz to co innego niż przedtem. Oczywiście nawet przedtem nie chciałem cię w to wciągać... Szczerze, posunąłem się za daleko, kiedy nie mogłem zapanować nad emocjami. Żałuję tych wybuchów złości, ale teraz jest inaczej.
— W jaki sposób jest inaczej?
— Wczoraj, kiedy krzyż Episoda przebił twój bok, straciłem nad sobą kontrolę... Myślałem, że krew przestała dopływać do mózgu - jakby martwy.
— Ja?
— Ja.

Chociaż mam nieśmiertelne ciało - myślałem, że umarłem.

Bolało, jakby to była moja własna rana.

— Mówiłem już o sile człowieka?
— ...
— Twoja rana bolała mnie, jakby była moją własną. Nie - bolała nawet bardziej. Hanekawa, ja... — powiedziałem - od ostatniej nocy dużo myślałem, jak by to ująć w słowa, jednak w ostateczności mówiłem otwarcie. — Nie chcę na powrót stać się człowiekiem kosztem twojego umniejszenia.
— ...Umniejszenia. — powiedziała Hanekawa z pewną konsternacją. — Nie pozwolę ci tego zrobić.
— Zastanawiasz się nad tym, co robisz? To cenny czas ferii wiosennych, a ty marnujesz go dla kogoś takiego jak ja - na domiar złego byłaś na skraju śmierci. Zastanawiałaś się nad tym?
— W ogóle? — jakby moje słowa były nieoczekiwane, Hanekawa drżąco potrząsnęła głową. — Nie pamiętam tego dokładnie, ale to, że byłam na skraju śmierci, było moją winą, prawda? Nie musiałeś mnie nawet ratować.
— Nie powinnaś o tym myśleć w ten sposób.

Rozumiem, że Hanekawa mówi to poważnie.

Rozumiem, że nie chce, abym sie martwił.

To nie hipokryzja.

Jest naprawdę dobrą osobą.

Jednak - to dlatego, że jest tak silna.

Z tego powodu jest w niebezpieczeństwie.

— Nie wiem.
— ...
— Gdybym był w tej samej sytuacji, nie wiem, czy mógłbym cię uratować. Na przykład gdybyśmy się zamienili miejscami, nie miałabym odwagi zrobić czegoś takiego. Naprzeciw tego groźnego faceta, nie miałbym odwagi wystawić śmiertelnego ciała - ale ty zwyczajnie to zrobiłaś.

Próbowałem dobrać słowa, ale na marne.

Nie mogę ich dobrać.

Tylko jedno słowo potrafi opisać Hanekawę.

— Jesteś przerażająca.
— ...Przerażająca, mówisz.
— Szczerze, odpychasz mnie. — powiedziałem, patrząc w dół. — Nie chcę, żebyś została ranna. Naprawdę nie potrafię zrozumieć, dlaczego tyle dla mnie robisz. Jestem tylko kolegą ze szkoły, z którym dopiero niedawno się zapoznałaś. Nie rozumiem jak możesz się tak dla mnie poświęcać - jesteś jak święta.

Święta.

Albo jak matka jednego.

— Ale twoje samopoświęcenie byłoby dla mnie za trudne. Nie potrafię tego wszystkiego udźwignąć. To nie kwestia bycia uleczonym czy nie - kiedy myślę o tym, że miałabyś zostać przeze mnie ranna... moje ciało nie jest w stanie się poruszyć. Tego się obawiam, nie mogę tak walczyć z Guillotinecutterem.
— To nie jest samopoświęcenie. — w tym miejscu Hanekawa powiedziała nieco rozgniewanym tonem. — To nie jest samopoświęcenie.
— Czyli co to jest?
— Samosatysfakcja. — powiedziała cicho. — Araragi-kun, nie rozumiesz mnie - nie jestem taką dobrą osobą, silną także nie. Po prostu robię to, na co mam ochotę... Myślę, że prawdopodobnie nie ma drugiej tak egocentrycznej osoby jak ja.
— ...
— Gdybyś znał prawdziwą mnie, Araragi-kun, z pewnością byłbyś zawiedziony. Niepokoi mnie, że masz o mnie tak mylne zdanie. — zaśmiała się. — Jestem kłamliwa i nieustępliwa. Przynajmniej na tyle, aby wzbudzić w tobie odrazę.
— ...Blefujesz.
— Nie blefuję, to wszystko prawda. Nawet z tobą, robię to, na co mam ochotę. Nie powinieneś się niczym martwić.
— Hanekawa...
— Jednakże. — Hanekawa klasnęła na wysokości piersi i z nadal złączonymi dłońmi... — Jeśli moja obecność utrudnia ci poruszanie, to by oznaczało, że źle ustawiłam swoje priorytety. — powiedziała. — Masz już wystarczająco mang, dlatego czas abym odeszła od obowiązku przyjmowania zamówień. Nawet gdybyś przeczytał ich więcej, tylko namieszałyby ci w głowie. W rzeczywistości nie mogę nic już więcej dla ciebie zrobić.
— Nie, jest coś, co możesz zrobić. — powiedziałem, patrząc stanowczo na twarz Hanekawy - bacznie się w nią wpatrując. — Czekaj.
— ...
— W nowym semestrze szkolnym. Czekaj na mnie.

Wydaje mi się, że to trudne.

Nie mam pojęcia, jak wiele cierpienia i obaw związanych jest z czekaniem na kogoś, kto może nigdy nie wrócić.

Po tym będę walczył z najgroźniejszym pogromcą wampirów z całej trójki - tym, którego wszyscy się obawiają. Nawet zakładając, że uda mi się wygrać, nie wiem czy naprawdę będę mógł powrócić do bycia człowiekiem. Mimo to chcę, abyś na mnie czekała.

— Z głębi serca będę wyczekiwał momentu, kiedy znów będę mógł z tobą porozmawiać.
— ...Och. — nie wiem dlaczego, ale Hanekawa cofnęła się o krok do tyłu - jej oczy wydały się jakoś szczęśliwe. — Pipipi, pipipi, pipipi.
— Hm? Co to za dźwięk?
— To bicie serca.
— Ech? Serce dziewczyny ma takie efekty dźwiękowe?

To przypomina alarm budzika!

— Było blisko, prawie się zakochałam.
— Prawie coś zakopałaś?

Co może mieć na myśli?

— Zawsze używasz tej sztuczki na podryw.
— Hm? O nie. Nie rozumiem, o czym mówisz, po pierwsze prawie nigdy nie rozmawiam z dziewczynami.
— Mówisz jak kobieciarz. Do tego kupiłeś ten album erotyczny.
— Ugh..!

To dlatego, że jestem chłopakiem.

Nic na to nie mogę poradzić.

— Mój boże.

Mówiąc to.

Hanekawa spróbowała rozciągnąć się do granic możliwości. Jej wyraz twarzy stał się rezolutny. Tak włożyła obie ręce pod fałdowaną spódnicę mundurka.

Pomyślałem, że znowu podwinie dla mnie spódnicę, ale bez względu na wszystko Hanekawa nie zrobiła rzeczy tak pozbawionej logicznego związku.

Zamiast tego ściągnęła swoje majtki.

Obniżyła swoje różowe majtki z koronkowymi brzegami i dbając o to, żeby gumka nie dotknęła podeszwy butów, przewinęła je przez obie nogi.

Nie ma potrzeby mówić, że byłem osłupiały.

To był najwyższy brak logiki.

— Er... masz. — podczas gdy jej twarz czerwieniła się ze wstydu, Hanekawa podarowała mi zwiniętą w małą kulkę bieliznę. — Mówiąc jak w tej scenie z mangi przed punktem kulminacyjnym. — Hanekawa powiedziała zawstydzona. — Pożyczę ci je. Oddasz mi je, kiedy spotkamy się w nowym semestrze.
— ...Zaczekaj chwilę. W pierwszej mandze, której mi kupiłaś, z pewnością był ten moment, ale jeśli dobrze pamiętam - użytym przedmiotem był naszyjnik głównej bohaterki.
— Nie noszę naszyjnika. — powiedziała, przyciskając spódnicę do dołu. — Araragi-kun, lubisz majtki, mam rację?
— ..!

Nie zaprzeczę!

Nie zaprzeczę?!

Ponieważ wyparcie się tego naruszy tożsamość Araragiego Koyomi, absolutnie nie mogę zaprzeczyć?!

Araragi Koyomi nie powie 'nie'!

Hej, moment!

— Err.
— Ach, skoro ich nie chcesz.
— Nie, nie mówię, że ich nie chcę. Zresztą to nie kwestia tego czy chcę czy nie chcę. Uh-huh. Pomyślmy, powiedziałaś, że mogę ci je zwrócić, kiedy spotkamy się w nowym semestrze? — podczas gdy byłem lekko zaskoczony tym, że damska bielizna staje się taka mała po ściągnięciu, nie wiedząc, co począć, wziąłem ją. Subtelne ciepło wypełniło moją dłoń. — ...Przepraszam. Nie oddam ci ich.
— E-ech?
— W istocie nigdy ci ich nie oddam. Będą dziedziczone przez moich potomków jako pamiątka rodowa rodziny Araragi.
— Proszę, przestań już!
— Te majtki na dobre rozstały się z twoim ciałem.
— Nie wierzę w to!
— Nie oddam ci majtek, ale w zamian za to. — powiedziałem, przyjmując chwalebną postawę. — Z pewnością spłacę zaciągnięty u ciebie dług. Kiedy będziesz mnie potrzebować, nawet jeśli nie będę mógł nic zrobić, będę tu dla ciebie. Spłacenie tego długu będzie, począwszy od dzisiaj, moim celem życiowym.
— Słuchaj no, zwrócisz mi moją bieliznę.

Bez względu na to jak wspaniałe były moje słowa, nie miały żadnego efektu.

Hmm.

Słowa są bezsilne.

Hanekawa powiedziała:

— Zaraz muszę wrócić do domu, komandosie, co więcej, w tej niskiej ochrony spódnicy... Araragi-kun, w porównaniu z tym pokonanie tego człowieka zwanego Guillotinecutter nie jest takie trudne, prawda?
— Masz rację.

Nieważne jak ciężka jest walka...

Jak o tym pomyślę, przewyższyła mnie.

To nie różni się od łatwego zwycięstwa.

— W takim razie powodzenia.
— Powodzenia.

Spotkajmy się w nowym semestrze.

Z uśmiechem na twarzach stuknęliśmy się pięściami.

Nowy semestr po przerwie wiosennej.

Będę wyczekiwał spotkania z Hanekawą.

Będę wyczekiwał chodzenia z nią do tej samej klasy.

Ja.

Odnowiłem swoje postanowienie stania się na powrót człowiekiem.

Podczas gdy wspomnienie tego pożegnania z Hanekawą było nadal świeże, około trzech godzin po jej pójściu do domu, kiedy Kissshot w końcu otworzyła oczy, Oshino wrócił do ruin szkoły korepetycyjnej - co nietypowe jak na niego, z grobowym wyrazem na twarzy.

— Przepraszam, schrzaniłem. — a wtedy, z głosem odpowiadającym tej minie Oshino powiedział. — Przewodnicząca-chan została porwana.


Przypisy tłumacza[edit]

  1. Japońskie 'od a do z'. W kanji '-' wygląda jak 1 a '+' jak 10
Wróć do 011 Wróć do Strony Głównej Przejdź do 013