High School DxD - Tom 5 rozdzial 5

From Baka-Tsuki
Revision as of 00:22, 3 June 2013 by BananowyJE (talk | contribs) (Created page with "==Life 5: Buchou vs Kaichou: Druga Połowa!== ===Część 1=== Kilka minut minęło odkąd zacząłem walczyć z Sajim. Wymienialiśmy cios za ciosem i widać było, że ni...")
(diff) ← Older revision | Latest revision (diff) | Newer revision → (diff)
Jump to navigation Jump to search

Life 5: Buchou vs Kaichou: Druga Połowa!

Część 1

Kilka minut minęło odkąd zacząłem walczyć z Sajim.

Wymienialiśmy cios za ciosem i widać było, że nie ma żadnych szans. Ledwo trzymał się na nogach próbując blokować moje ciosy prowizoryczną tarczą z linki Sacred Gear'u wokół ręki, jednak nie mógł zablokować ich wszystkich.

Czasami mój cios posyłał go na ścianę. Nasze umiejętności walki wręcz są w miarę podobne. Jednak z każdą chwilą moja moc rośnie. Już dawno przegoniłem go pod względem ataku i obrony ale....

Nadal się nie poddał! Powaliłem go już tyle razy! Ale on nadal wstawał i atakował! Jego połamane pięści uderzały o moją zbroję. Za każdym razem słyszałem jak jego kolejne kości pękają .

Saji próbował przyczepić do mnie kolejne linie, jednak aura Sekiryuutei'a odpychała ją.

Jedynie linka zaczepiona do mojego prawego ramienia nie oderwała się nawet po aktywowaniu zbroi! Ba! Nawet specjalnie ukierunkowane fale aury nic jej nie robiły!

Może gdybym miał Ascalon to mógłbym ją odciąć... A niech tam, najwyżej poproszę Xenovię o to kiedy się spotkamy później.

To jednak nie było moim jedynym zmartwieniem. Moja zbroja powinna być twarda. Wytrzymała. Mimo to każdy cios Sajiego bolał. Na początku jedynie z lekka, później coraz mocniej!

"...Ja...wygram...Pokonam cię...Spełnię moje marzenie..."

Kim jest ta osoba przede mną? Wymiotował krwią, a nadal chciał walczyć?

W tym momencie przypomniały mi się słowa Tannina-ossan.

[Słuchaj młody. Najgorsze uderzenia to uderzenia z głębi duszy. [1].]

[Uderzenie... z głębi duszy?]

[Właśnie tak. W Rating Game'ach spotkasz sporo osób z jasno postawionymi celami. By spełnić marzenia, by wygrać, ze względu na kobietę, rodzinę, pieniądze czy sławę - każdy będzie chce coś osiągnąć. A wśród tych diabłów najgorsi są ci, którzy stawiają swój cel ponad życie. To właśnie ich musisz się przestrzegać.]

[Ale że co? Że niby oni mają ten cios? To jakiś Sacred Gear czy tam zaklęcie?]

[—Nie. Zaciśnij pięść. Co w niej trzymasz?]

[…Nie wiem.]

["Coś" jednak trzymasz. Marzenie. Cel. Czyjeś życie. Determinację. Cios taką pięścią jest groźny. Lecz niekoniecznie musi to być pięść, może to być dowolny inny atak. Różni się on od normalnych tym, że zawsze cię dosięgnie. Nie ważne ile warstw zbroi i barier masz na sobie- zawsze uderzy cię w głąb twojego ciała, duszy, umysłu. I to właśnie jest w nim najgroźniejsze. Nawet w Zaświatach gdzie magia styka się z technologią nadal nie możemy określić co dokładnie on zawiera. Trudno to wyjaśnić, ale sam zrozumiesz kiedy się z nim spotkasz. Przeciwnicy którzy potrafią tak atakować są groźni. Jeden taki cios potrafi zmienić przebieg walki.]

Teraz rozumiem, ossan. Jego ciosy przeszywają mnie. Przechodzą przez zbroję i dosięgają moje ciało!

[Ten duch... Czyżby "Smok Więzienia" który ukryty jest w jego Sacred Gear'rze reagował na jego uczucia?]

Sacred Gear'y smoczego typu są straszne Ddraig! Nawet nie wiem co się dzieje!

"Hyoudoooooooooooooooou!"

Nie przestaje atakować mimo tych wszystkich obrażeń!


"Odpowiedz mi! Jakie to uczucie! Czy cycki twojej mistrzyni są miękkie!? Czy naprawdę są miękkie jak poduszeczki!?Czy kobiece ciało naprawdę jest tak gładkie!?"

Saji zszokował mnie swoją zazdrością!

Wykorzystując chwilę mojego zaskoczenia, Saji wystrzelił linkę do ławki i rzucił ją we mnie. Podniosłem gardę, a sama ławka rozpadła się na drzazgi pod wpływem uderzenia.

"O czym myślałeś jak czochrałeś jej piersi!? CHOLERA JASNAAAA!!!"

Czy te ciosy nie są przypadkiem potężniejsze niż te wcześniejsze, wypełnione marzeniem o byciu nauczycielem!?

Zaraz potem przywiązał mnóstwo linek do okolicznych mebli i rzucił je wszystkie na mnie!

Gunn!

Wystrzeliłem Smocze Pociski o jak najmniejszej mocy. Cholera! Trudno kontrolować ich moc! Nie mogę ich wystrzeliwywać tak często jakbym chciał!

Doooon!

Czerwona energia szybko pochłonęła meble, jednak...

Dogoh!

Dostałem w plecy! Saji zmienił trajektorię lotu jednej z ławek! Nie było to jakoś silne uderzenie, jednak wytrąciło mnie z równowagi.


"Ja też chciałem pomacaaaaać!"

Buwah! Saji daje upust swojej frustracji!

"Jeszcze nawet nie widziałem piersi na żywo! Modlę się o to całe życie! A ty jak gdyby nigdy nic dostajesz ich tyle ile chcesz!"

Gonn!

Powaliłem Sajiego, ale on zaraz wstał!

"Ale Hyoudou! Teraz piersi nie są dla mnie najważniejsze! Zostanę nauczycielem! Słyszysz? Niby dlaczego nie mógłbym!? Dlaczego wszyscy nas wyśmiewają!?"

Wtedy właśnie Saji wykrzyczał swoje marzenie... Nie... To marzenie ich wszystkich.

"Nie po to powiedzieliśmy nasze marzenia by nas wyśmiano!"

"Nie śmieję się! Nie mógłbym! Szczególnie wtedy, kiedy stawiasz je ponad swoje życie!"

Saji, ja.... Cholera! Nie wiem! Uderzyłem go jeszcze raz!

Jego twarz spuchła, a następnie wypluł trochę krwi i ząb.

Jednak nadal się nie poddał.

"Dzisiaj! Pokonam cię właśnie dzisiaj!"

Jego krzyk przeszył moją zbroję i uderzył w samo serce.

Uderzyłem go wiele razy.

"Hyuh…Hyuh…"

Zanim się zorientowałem , jego oddech stał się ledwie słyszalny.

Całe ciało pokryte było ranami. Krew z jego ust nie przestawała płynąć cienkim strumieniem. Był w takim stanie, że nawet nie mógł już mówić.

Zapuchnięta twarz. Nie widać było już jego lewego oka.

Niektóre palce miał powyginane w najróżniejsze strony. Nadal jednak w jego oku widać było płomień..

"Dalej Saji! Atakuj! Na co czekasz!? Chyba nie pozwolisz by się na tym skończyło!? Miałeś przecież mnie pokonać!"

Powoli ruszył, krok za krokiem.

Nie uciekał. Zbliżał się.

Wyglądał dokładnie tak samo jak ja podczas walki z Phenexem. Widziałem nagranie. Mimo ran, szedłem na przód. Wszystko by pokonać przeciwnika.

"Ty też ciężko trenowałeś, prawda? Pokaż mi na co cię stać!"

Czułem jego wzrok. Chociaż byłem o wiele silniejszy, czułem strach. Przerażenie.

Powstaje chwilę po tym jak go położę.

Straszne…

Hej, Raiser Phenex. Pewnie czułeś to samo walcząc ze mną? Teraz rozumiem dlaczego ciągle mnie odpychałeś.

"Wykończę cię Saji."

Saji wyprowadził cios swoją połamaną ręką, jednak był on na tyle wolny że z łatwością zrobiłem unik i wyprowadziłem kontrę.

Dagan!

"..."

Idealny cios w twarz. Nokaut.

Saji stracił przytomność... a mimo to jego ręka zaciśnięta była na mojej. Nie puścił jej.

Jego ciało otoczyła światłość.

Ja... nie mogłem przestać na niego patrzeć.

Czułem, że gdybym się odwrócił, mógłby się odrodzić.

[Jeden z [Pionów] Sony Sitri odpadł.]

"Koneko-chan."

Podniosłem przyłbicę.

"...możesz potrzymać mnie za rękę?"

"...Senpai?"

Odpowiedziałem z wymuszonym uśmiechem.

"To pierwszy raz kiedy pobiłem przyjaciela. Ja wiem, że musiałem, ale...."

Koneko-chan delikatnie chwyciła moją dłoń. Czułem jej ciepły uśmiech przez rękawicę.

"Byłeś niesamowity. Powinieneś być z siebie dumny."

Te słowa przyniosły mi ulgę.

Część 2

Po zakończonym pojedynku z Sajim wyważyłem drzwiczki pobliskiego automatu z napojami. Wspólnie z Koneko-chan ugasiliśmy nasze pragnienia.

Cholera jasna. Moje ciało nadal się trzęsło. To przez zbroję? Nie no, nie byłem w aż tak złym stanie przed jej założeniem, żeby teraz nie móc walczyć.

Zgodnie z niedawnym ogłoszeniem, jeden z naszych [Skoczków] odpadł. Ciekawe kto? Najpewniej ten co przetrwał nie jest mocno ranny.

Przeciwna strona straciła [Skoczka] i [Wieżę].

Po naszej stronie sześcioro. Po ich czwórka. Nadal jednak nie możemy liczyć na łatwe zwycięstwo. Co gorsza miałem mniej niż dwadzieścia minut Balance Breaker'a. Musimy to szybko skończyć.

"...Ise-senpai."

Koneko-chan wskazała na moje prawe ramię. Mimo jego zniknięcia, linka Sajiego nadal się trzymała. Nie ruszyło jej nawet aktywowanie zbroi. Najpewniej połączona jest z ich bazą.

No ale po co? Musiało być w nią włożone mnóstwo pracy i uczuć by tak długo działała... co też oni planują?

Wtedy też odezwały się nasze komunikatory.

[Drużyna atakująca, odbiór. Wyruszyliśmy do bazy przeciwnika.]

Komunikat od Buchou. A więc i oni ruszyli. Początkowe i środkowe fazy planu zostały wykonane, więc czas na wielki finał! Wziąłem głęboki oddech.

"Ruszajmy Koneko-chan."

Koneko-chan przytaknęła, po czym ruszyliśmy.


W samym środku centrum znajdował się placyk.

W samym jego środku znajdował się zegar, który otoczony był ławeczkami. Zmęczeni zakupowicze często tu przysiadali by odpocząć. Kilka kroków dalej zatrzymałem się.

Przed nami stała Sona-kaichou!

"Dzień dobry Hyoudou Issei-kun, Toujou Koneko-san. A więc to tak wygląda Sekiryuutei z bliska. Ilość twojej aury jest przerażająca. Teraz już wiem dlaczego wszyscy uznają cię za tak groźnego."

Powiedziała tonem pełnym opanowania i spokoju.

Kaichou otoczona była barierą podtrzymywaną przez dwoje [Gońców]. Linka z mojej prawej ręki przyczepiona była do jednej z nich.

Cholera! A co jeżeli ich plan polegał na wzmocnieniu bariery moją mocą?

Jeżeli Kiba lub Xenovia tu byli... Ich święte miecze szybko by sobie z nią poradziły.

Chwilę później pojawiła się vice-przewodnicząca Shinra-senpai. Co za piękność! I to ciało!

Zaraz za nią pojawił się Kiba. A więc to Xenovia odpadła?

"...Zrobiłaś się dość zuchwała wychodząc tak na sam środek."

Buchou!

"Czyż sama nie jesteś równie zuchwała pojawiając się tu jako ich [Król], Rias?"

"Może i tak. Zresztą, doszliśmy już do samego finału... Choć trochę różni się on od moich oczekiwań."

Początkowo plan zakładał pokonanie Kaichou przez Xenovię i Kibę. Miałem robić za przynętę.... ale ona to wszystko przewidziała!

...

Nagle zrobiło mi się słabo... co do...

Zachwiałem się...? Coraz ciężej idzie mi myślenie....

W końcu padłem na kolana.

"...Ise!?"

Buchou zauważyła nagłą zmianę a po chwili jasnozielone światło Sacred Gear'u Asi otoczyło mnie swoim ciepłem. Cały ból zniknął, jednak słabość pozostała!

Buchou chciała użyć [Łez Feniksa] jednak zatrzymała się. Zdecydowała, że jeżeli coś nie może zostać uleczone Sacred Gear'em Asi, to i łzy na nic się nie zdadzą.

Wszyscy zwrócili na mnie swoją uwagę. Tylko Kaichou uśmiechnęła się.

"Na nic się zdadzą Sacred Gear Asi i [Łzy Feniksa]. Rias, widziałam nagranie walki z Raiserem. Zrozumiałam, że Hyoudou-kun nigdy by się nie poddał. To było tak przerażające... Ze względu na swoich przyjaciół, samego siebie... i ciebie Rias."

Kaichou kontynuowała.

"Nie moglibyśmy pokonać go w walce. Ta jego "odwaga i determinacja" jest równie potężna jak moc Sekiryuutei'a. Nie ważne ile razy padnie, zawsze powstaje. Wola walki powoduje, że rośnie w siłę. "

T-To dlatego, że odwaga i determinacja to moje jedyne talenty…

"Dlatego nie mieliśmy innego wyboru. Musieliśmy pokonać go innym sposobem."

Jedna z [Gońców] wyjęła małą paczuszkę.

Zawartość była czerwona. Zupełnie jak kolor krwi. Na samej górze miała linkę zupełnie taką samą jakiej używa Sa.... zaraz. Nie. Cholera jasna, nie mówcie że to w środku to.... Kaichou jednak potwierdziła moje przeczucia.

"To twoja krew. Jesteś zreinkarnowanym diabłem na bazie człowieka. Śmiertelnym jest dla człowieka stracenie połowy krwi, wiesz? Pamiętasz zasady Rating Game'u? Gdy diabeł nie jest w stanie kontynuować walki zostaje odesłany do pokoju medycznego."

High school dxd v5 321.jpg

—Saji! Ty mały skurwielu! Planowałeś to od początku!

Cholera! Straciłem czucie w ciele!

Hyuh!

Kiba rzucił święty demoniczny sztylet i odciął linkę.... moja krew rozbryzgała się po całej podłodze.

"Za późno. Straciłeś tyle krwi, że za chwilę zostaniesz odesłany."


"Sona! Ty...!"

Buchou podbiegła do mnie. Jej twarz wyrażała złość.

Zostaliśmy z Buchou przechytrzeni…

"Właśnie tak, użyliśmy Sacred Gear'u Sajiego by wysysać jego krew kropla po kropli.... Dopóki nie stanie się to zbyt niebezpieczne. By użyć Sacred Gear'u wysysającego energię do wysysania krwi potrzeba było ogromnej ilości treningu. Ale udało mu się."

A więc trzymał się tak długo nie tylko z powodu marzeń, ale głównie by zyskać na czasie! Poświęcił się by wyssać jak najwięcej krwi!

Jednak mógł zyskać na czasie ucieczką, a wolał stanąć ze mną twarzą w twarz! Saji! Więc jednak chciałeś tylko obić mi mordę!

"Hyoudou-kun. Zaraz odpadniesz. Pewnie zdołasz wykonać z atak albo dwa. Twoja zbroja jest potężna, jednak w środku nadal jesteś diabłem z krwi i kości. Jest wiele sposobów by cię pokonać. Nawet jeżeli nie pokonamy cię w walce, system uzna twoją niemożność do walki.

...Nie mam nawet siły wstać... A więc tak łatwo można mnie pokonać? Kaichou zadała pytanie Buchou.

"Rias, co chcesz poświęcić dla zwycięstwa? Ja jestem gotowa oddać życie. Moje marzenie jest dość trudne do zrealizowania. Jeżeli nie pokonam wszystkich na mojej drodze, nie stworzę drogi która by do niego prowadziła.

"Rias... Zniszczę twoją dumę i ocenę."

Buchou wyglądała jakby coś ją użądliło. Musi być zszokowana. Przewaga jaką teoretycznie mieliśmy powodowała, że myśleliśmy już o wygranej. Jednak to nie byłoby emocjonujące.

Dlatego stało się tak a nie inaczej. Gdybyśmy zgnietli przeciwników jak robaki, ocena Buchou spadłaby. Dlatego też Sona wymyśliła tyle zasadzek by zdobyć jak najlepszą ocenę!

Sona Sitri! Jak daleko sięgają twe plany!?

Wzrok Kaichou przesunął się na mnie.

"Saji... zawsze mówił, że cię przewyższy. Byłeś dla niego przyjacielem, a jednocześnie rywalem którego chciał przeskoczyć.

...

Czułem się tak samo. Słowa Kaichou dodały mi otuchy. Teraz już wiem dlaczego walczył tak ostro.

To ja byłem jego celem... od samego początku.

"Jednakże to ty miałeś w sobie legendarnego smoka. To spowodowało u niego kompleks niższości. Chciałam aby podczas dzisiejszego meczu zrozumiał, że jest to głupstwo. Dlatego też jego Sacred Gear wiąże cię nawet po jego odejściu. Włożył w nią wiele sił. Dlatego zanim odpadniesz zapamiętaj to sobie - nie jesteś jedynym [Pionem] który ma marzenia! Ten który cię pokonał zwie się Saji Genshirou!"

—Dzisiaj! Dzisiaj cię pokonam!

Przypomniałem sobie jego słowa.

Saji... wszystko to by mnie pokonać!

...Cholera Saji. Jesteś niesamowity. Mimo takiej różnicy sił nadal ze mną walczyłeś. Wierzyłeś, że nawet jeżeli nie pokonasz mnie bezpośrednio, to twoje działania pozwolą reszcie mnie pokonać...

Nie musisz się już martwić... wygląda na to, że sam jeden mnie pokonałeś.

Ale nie odejdę bez pokazania mojej sekretnej techniki!

Zebrałem ostatnie strzępki sił i powstałem! Zrobiłem kilka kroków by mieć w zasięgu wszystkie osoby!

Jeżeli mam zostać pokonany, to przynajmniej sobie pofolguję! Wystawiłem obie dłonie przed siebie i skupiłem się na cycuszkach Buchou!

"Zanim odpadnę... Chyba sobie trochę użyję..."

Właśnie tak. Skoro i tak czy siak odpadnę to mogę im pokazać na co mnie stać. Zebrałem całą pozostałą moc w moim mózgu... Lśnij me złudzenie!

Cała aura którą posiadałem przestała być mocą i przeniosła się do mojego umysłu.

"Powstań me pożądanie! Niech świat cały padnie przed twym majestatem!"

Używając mocy Sekiryuutei'a osiągam nowe wyżyny mocy! Wytrzymaj jeszcze chwilę moje ciało! Przewyższę "ja" wczorajsze! Oto technika która nie ma sobie równych!

"Szerz się, świecie mych marzeń!"

Tajemnicza przestrzeń rozwinęła się wokół mnie. Czując ją niewiasty z obu drużyn instynktownie zasłoniły swoje ciała.

Nie martwcie się jednak. Daleko jej do widowiskowości Dress Break'u.

Następnie wezwałem Buchou... a raczej jej cycuszki.

"Niechaj zabrzmią wasze głosy!"

[Ise, wszystko dobrze…? Jeżeli przesilisz się, może to źle wpłynąć na twoje zdrowie...]

Urocze głosy dobiegły z piersi Buchou.

Hahahahaha! Udało się! Słyszę je! Ja je słyszę!

"Martwisz się o mnie Buchou, czyż nie? Że źle wpłynie to na moje zdrowie, robiąc coś tak dziwnego..."

Buchou zamurowało.

"Ise... S-Skąd to wiesz!?"

Następnie spytałem się Kaichou... jej piersi.

"Co teraz myślisz?"

[Mam nadzieję, że nie wymyślił czegoś do czytania umysłów ☆? Byłoby to dość kłopotliwe! ☆]

A więc o tym myślą jej piersi.

Charaktery piersi nie są zawsze takie same jak charaktery ich właścicielek. Cycuszki Buchou brzmiały jak małe dziewczyny, podczas gdy piersi Kaichou przypominały jej starszą siostrę, Serafall Leviathan.

"Sona-kaichou... Myślisz że moja technika pozwala mi czytać wasze myśli, czyż nie?"

Kaichou zaskoczona była moją wypowiedzią.

"Fufufu, to nie to, choć blisko. Słyszę głosy prawdziwych was.... Głosy waszych piersi!"

Przedstawiłem imię mojej techniki z najlepszą pozą jaką mogłem wymyślić!

"Moja nowa technika! [Bilingual][2]! Pozwala mi słyszeć głos kobiecych piersi! Kiedy zadam im pytanie, odpowiedzą mi bez grama kłamstwa! To najpotężniejsza technika jaką posiadam - pozwala zrozumieć mi serce moich przeciwniczek! ....ugh. Nie mam już zbyt wiele czasu...."

Właśnie tak! Jestem zadowolony z efektów. Choć miałem mało sił, opłacało się.

Kiedy trenowałem w górach, nie mogłem zaspokoić moich "potrzeb". Cała ta frustracja zbierała się we mnie.

Chcę je zobaczyć.

Ale na tej górze nie ma żadnego porno, ani tym bardziej kobiet. Tylko jeden, cholernie wielki smok.

Dzień w dzień zmuszony byłem walczyć o przetrwanie uciekając przed nim. Dlaczego ktoś taki jak ja, dziecko XXI wieku, musiało prowadzić tryb życia jaskiniowca?

Chcąc spotkać jakąkolwiek kobietę coś we mnie pękło. Coś się we mnie zmieniło.

Znałem historie o pewnych starych mnichach, którzy medytując osiągnęli nirwanę. I wtedy pojawiła się pewna myśl. Jeżeli wyzbycie się wszelkich Ziemskich potrzeb prowadziło do świętości... to co by się stało gdybym zrobił przeciwnie?

Moje serce zaczęło poszukiwać erotycznego sensu życia.

Noc w noc, sam na wielkiej górze wpatrywałem się w gwiazdy. Poddawałem się żądzy. Poddawałem się cyckom.

By nic nie zakłóciło mi tej wizji przesiadywałem często w pozycji zen.

Chcę ich dotknąć. Gnieść. Naciskać. Oddychać nimi. Leżeć pomiędzy nimi.

Po wielu dniach "medytacji" oświeciło mnie.

Chcę z nimi rozmawiać.

Gdy zdałem sobie sprawę jak wiele im zawdzięczam, chciałem im podziękować. A żeby tego dokonać musiałbym być w stanie z nimi rozmawiać.

Wtedy jeszcze brakowało mi mocy, ale... potęga Sekiryuutei'a zwielokrotniła się! Nareszcie jestem w stanie tego użyć!

"Co tam myślicie cycuszki [Gońca] onee-san stojącej nieopodal?"

"N-Nie słuchajcie!"

Onee-san próbowała zakryć swoje piersi... za późno!

[Kiba-kyun! Jestem tak szczęśliwa, że obok mnie stoi Kiba-kyun!”

"Że co!? Dlaczego tylko Kiba jest taki popularny!? Hej, piersi drugiej onee-san. A o czym wy myślicie?"

Gdy padł na nią mój wzrok, dziewczyna schowała głowę między nogi.

"Proszę, nie! To ohydne!"

[Hyoudou jest straszny… Dlaczego mimo tak potężnej zbroi nadal wygląda na małego zboczucha...?]

.... Załamałem się. Cholera. A więc to są te słowa, które ranią... Na dodatek moje ciało też jest już na skraju....

Gdy rozejrzałem się wokoło... Wszyscy byli zdenerwowani.

... A wy niby dlaczego nie jesteście zaskoczeni moją techniką?

Oczy Kaichou drżały, a Buchou przyłożyła dłoń do swojego czoła i westchnęła.

"Rias... to trochę..."

"Przepraszam..."

"To z pewnością potężna technika, ale z takim naruszeniem prywatności żadna diablica nie będzie chciała walczyć przeciw niemu."

"Wiem, wiem..."

Ż-Że co!? Co to za reakcje!? Z tego wszystkiego wynika że jestem...

"...zboczeńcem?"

[JASNE ŻE TAK!]

Dostałem po głowie zarówno od drużyny Sitri jak i mojej!

"..."

...Zatkało mnie... Niemożliwe... tak właśnie skomentowały to piersi wszystkich tu zebranych dziewczyn.

Nie no! Zobaczcie jak dobra jest to technika!

"Cycuszki Asi, a wy co myślicie?"

[Głupi Ise! Jak możesz robić coś takiego w takim stanie! A-Ale nie martw się, wyleczę cię!]

No nie do wiary! Piersi Asi są tsunderkami! [3]!


"...A byłeś taki fajny jeszcze przed chwilą. Zboczuch."

Ał! Twoje słowa bolą Koneko-chan!

Ugh! …cholera. Zaraz stracę przytomność.

... W takim razie przynajmniej dowiem się planów Kaichou.

"Piersi Kaichou! Powiedzcie mi co za niecny plan uknuła wasza posiadaczka!"

[Ta specjalna bariera to tylko pic na wodę☆. Znajduje się tu tylko holograficzny obraz mojej duszy☆. A skoro jest tu moja dusza, to łatwo mogę sprawić, że aura mojego ciała przeniesie się do bariery ☆. Tak naprawdę jestem na dachu☆. Dzięki temu zmęczycie się niszcząc barierę☆.]

A więc to tak... tylko jej dusza znajduje się wewnątrz bariery.

Dobra, czas przekazać to reszcie.

"Słuchajcie wszyscy, Kaichou w tej barierze to tylko iluzja wytworzona z jej duszy w barierze przez te dwie [Gońce]. Dlatego Koneko-chan nie wyczuła jej ciała. Mieliśmy zmęczyć się niszcząc tą barierę.... Prawdziwa Kaichou czeka na nas na dachu.... Ale dzięki temu, że jest to jej dusza, mój Billingual na niej zadziałał... Czyli mogę rozmawiać nawet z hologramami cycuszków....?"

Gdy tylko skończyłem mówić upadłem.

"Ise-san!"

Asia próbowała do mnie podbiec, ale została zablokowana przez wrogą [Królową].

Asia upadła na kolana i przybrała pozycję do modlitwy. Całe jej ciało zaczęło lśnić lekką zielenią, która rozszerzyła na teren wokół niej. To były owoce jej treningu!

Najpewniej wiedziała, że żadne leczenie już mi nie pomoże, ale mimo to próbowała. Dobre z ciebie dziecko Asia. A wraz ze swoimi tsunderewatymi piersiami, to już całkiem wspaniała!

"Na to czekałam!"

Jedna z [Gońców] Kaichou przerwała iluzję i barierę, a druga natychmiast weszła w strefę leczącą Asi!

"Odwrócenie!"

Bach! Zielone światło zmieniło barwę na czerwoną!

"...ah!"

Ciało Asi zaczęło lśnić i znikać!

"Odwrotnością leczenia są obrażenia... Umiejętności lecznicze Argento-san są potężne... dlatego właśnie je odwróciliśmy..."

Powiedziała jedna z [Gońców] która weszła w pole Asi. Wyglądała na niezmiernie zadowoloną mimo, że wymiotowała krwią.

"...Pokonałam medyka Gremorych...Kaichou..."

[Goniec] Kaichou zniknęła w tym samym momencie co Asia.

...Cholera... Dorwali ją... Ja też...

Moje ciało otoczyła jasność. Już po mnie.... Chciałem chociaż dojść do ich bazy i awansować na [Królową]... Cholera! Żeby tak paść bez nawet tego.... żałosne!

Ale przynajmniej użyłem [Billingual]...

Saji... ja...

[Jeden z [Gońców] Rias Gremory-sama odpadł]

[Jeden z [Gońców] Sony Sitri-sama odpadł]

[[Pion] Rias Gremory-sama odpadł]


Translator's notes and references

  1. Z jap. "こもった一撃", co oznacza "uderzenie wypełnione czymś/ciężki cios". Dość trudne do ujęcia, ale w następnych kwestiach Tannina ważne jest znaczenie pierwsze.
  2. Oprócz angielskiej nazwy zostały użyte Kanji "乳語翻訳", które znaczą mniej więcej "tłumacz języka piersiowego"
  3. Tsundere - osoba z początku zimna, oschła i nieufna powoli otwiera się ku innym osobom i odkrywa swoją wrażliwą.



Cofnij do Walc. Powróć do strony głównej Przejdź do VIP.