Psycho Love Comedy PL: Tom 2 Rozdział 2
Dzień 2 Czyściec – Koniec spokoju, początek kłopotów / "Unbreakable Breakdown"
04:30 Pobudka
05:00 Poranne prace karne
09:30 Pakowanie bagaży i sprzątanie
- Wasze cele i serca mają być czystsze niż przed dotarciem tutaj!
10:40 Gotowanie w plenerze
- Spróbujcie tylko kogoś zranić, a skończycie jako składnik curry.
14:00 Spacer pośród morza drzew
- Nie wahajcie się popełnić samobójstwa, jeśli chcecie.[1]
16:30 Konkurs łapania piranii
19:30 Przyprawiający o zawał test odwagi
- Uważajcie, żeby samemu nie zmienić się w ducha.
20:30 Wielka zabawa w mieszanej kąpieli
22:00 Wyłączenie świateł
Nadszedł poranek drugiego dnia, równie słoneczny jak poprzedni.
Tuż po pobudce na uczniów czekały prace karne na świeżym powietrzu. W ich skład wchodziły: zbieranie śmieci z lasu, pranie ubrań przy wodospadzie, pielenie urwiska podczas wspinaczki, naprawa mostów linowych nad rzekami i masowanie nóg Kurumii. Dopiero po ich zakończeniu przyszedł czas na śniadanie, które stanowiły wczorajsze resztki.
W porównaniu z nimi menu nauczycieli i komitetu dyscyplinarnego...
– Witajcie, pierwszoklasiści. Dziękuję za trud, jaki włożyliście w prace karne.
Uśmiechając się promiennie, podeszła do Kyousuke i postawiła na stole trzymany w ręku porcelanowy talerz.
Spoczywały na nim świeżo upieczone rogaliki, na wpół usmażony omlet i sałatka z szynką, co było dość wytrawnym połączeniem.
Takie luksusowe jedzenie bazujące na zachodniej kuchni serwowano w formie bufetu na białym stole w kształcie krzyża.
Oczywiście żaden z pierwszoklasistów nie mógł tknąć tego nawet palcem.
– Oj, ojoj. Młoda damo, mogę się do ciebie przysiąść?
Syamaya uśmiechnęła się i usiadła obok Mainy, naprzeciw Kyousuke.
Ten siedział pomiędzy Renko i Eiri, które już od samego rana prowadziły dysputę na temat wielkości biustu.
Co prawda, obie zerknęły na dziewczynę, która do nich dołączyła, ale natychmiast wróciły do swojej rozmowy, jakby nic się nie stało.
Syamaya powiedziała ze spiętą miną: – S–Sądziłam, że przyjemniej mnie przywitacie... Cóż, nieważne. – Wzięła elegancki łyk cappuccino, a potem zwróciła się do wystraszonej Mainy: – Przy okazji, wciąż o to nie spytałam. Mogę wiedzieć, jak się nazywasz?
– Eeeeee?! A, t–tak... Mainya Igarachi.
– Mainya Igarachi, naprawdę słodkie imię. Ufufu.
– Eeee?! N–Nyie... Myai... Minima... Maniya Igarachi... Maina Igarashi! Auau.
– Oj, rozumiem. Najmocniej przepraszam. Przy okazji, dobrze się czujesz? Chyba masz problem z płynnym wysłowieniem się.
– Podobnie jak ty z myśleniem.
– Co proszę?
– Nic.
Syamaya rzuciła Eiri ostre spojrzenie, która zdążyła już odwrócić wzrok.
Po chwili odchrząknęła i wróciła do rozmowy: – Kamiya, powiedz, dobrze ci się spało? Dla mnie było niezwykle gorąco i bez przerwy się budziłam. Przez to moja skóra...
– Hej, hej, hej, hej, Kyousuke! Spójrz na moją skórę na twarzy! Nawet bez makijażu ślicznie wygląda, prawda? – Łuusz. – W przeciwieństwie do pewnej starszej dziewczyny jest delikatna i gładka jak u niemowlęcia! Kyousuke, pochwal mnieeee...
– To nie ma żadnego znaczenia, bo zasłania ją maska! Mówiłaś coś o malutkim dziecku? Chyba chodziło ci o twój poziom mentalny, prawda? – Syamaya z uśmiechem odpowiedziała Renko, a potem, zgrzytając zębami, wbiła widelec w parówkę, co przeraziło Mainę.
– ... – Kyousuke także się wystraszył, jednak raczej z tego powodu, że w oczach Renko i Eiri nie było w ogóle widać blasku. Przypomniał sobie także, co takiego Mordercza Księżniczka zrobiła poprzedniej nocy. – H–Hej, nie powinnyście traktować tak starszej koleżanki.
– Uśmiech.
– Pieprzyć uśmiech.
– Eiri, zobacz, piersi!
– Zaraz cię zabiję.
– Kyousuke, zobacz, piersi!
– Skończ z tymi piersiami... I nie przystawiaj ich do mnie!
– A weźcie w końcu zdechnijcie.
Widząc, że grupka Kyousuke zachowuje się jak dzieci, Syamaya westchnęła, spojrzała na Mainę i zaczęła mówić do niej jak matka pouczająca córkę: – Nieważne. Posłuchaj, Igarashi. Masz nie stać się taka jak oni, rozumiesz? Jesteś dobrą dziewczynką, więc postaraj się, aby ich niewłaściwe zachowanie na ciebie nie wpłynęło.
– Dobrze... Dz–Dziękuję bardzo.
– Proszę, nie wahaj się przyjść do mnie, jeśli będą cię trapić jakieś problemy, dobrze? – Syamaya z promiennym uśmiechem na twarzy pogłaskała Mainę po głowie.
Najwyraźniej postanowiła skupić się na niej, całkowicie ignorując Renko i Eiri.
Chociaż obecność Syamai na początku przerażała Mainę, szybko poczuła się pewniej przy tej sprawiającej wrażenie delikatnej oraz miłej dziewczynie i już po skończeniu jedzenia radośnie ze sobą gawędziły.
– Naprawdę? Kiedy prałaś pod wodospadem, nagle pojawił się wielki krokodyl? Bez wątpienia okropne przeżycie. To z pewnością był jeden z przyjaciół pana Busujimy. Nic ci się nie stało?
– Nie, ale zjadł moje pranie. Łącznie z bielizną.
– Ojej. Nie martw się, wszyscy popełniają błędy. Nie załamuj się z tego powodu, dobrze? Zaakceptuj swoją karę i wyciągnij wnioski. Po wielu niepowodzeniach i sesjach dyscyplinowania... Ważne, żeby uczyć się na błędach.
– Eeeee.... Nie zostałam jeszcze ukarana. To znaczy, że mnie to nie minie?
– Nie mam pewności. W końcu część odpowiedzialności za to spada na pana Busujimę, więc jeśli ta bielizna nie była w misie, nie powinnaś mieć żadnych problemów.
– E? Nosisz takie majteczki, droga koleżanko?
– W żadnym razie! Przecież to totalne bezguście!
– Co nazywasz bezguściem, Syamaya? – Zza pleców dziewczyny dobiegł dziecięcy głos.
Syamaya zbladła, zastygła bez ruchu z jogurtem na łyżeczce uniesionej w powietrze, a potem powoli się odwróciła...
– Och, p–pani Kurumiya?! T–To nie o to chodziło... Nie o to chodziło!
– Hooo? A więc o co? Chciałabym się dowiedzieć. Chodź no tu!
– Nieeeeeeeeeee!
Kurumiya złapała Syamayę za tył kołnierzyka i zaczęła ja za niego ciągnąć.
Widząc, jak dziewczyna krzycząca "Nie o to chodziło! Nie o to chodziło!" jest odciągana w jakieś nieznane miejsce, Renko się zaśmiała.
Szooko. – Maina, dobra robota. Nie mogę w to uwierzyć. Udawałaś, że ją polubiłaś, a kiedy tylko przestała uważać... Trach! Dźgnęłaś ją prosto w serce! Rety, co za chytry plan.
– Co?! N–Nie, nie, nie, nie, to nie tak! Ja tylko... Auau.
– Nieważne, czy to zaplanowałaś, grunt, że wyszło naprawdę przednio. Wystarczy mi sam fakt, że przejdzie porządną sesję dyscyplinowania.
– N–Nie... Syamaya... Ale, cóż...
Jeśli w wieku ponad dwudziestu lat nadal nosi się majtki w misie, bez cienia wątpliwości jest to totalne bezguście. Nawet jeśli wygląda się jak dziecko – pomyślał Kyousuke, zgadzając się z Syamayą i jednocześnie jej współczując.