Haken no Kouki Altina PL: Tom 1 Rozdział 4

From Baka-Tsuki
Revision as of 23:10, 3 June 2015 by Sacredus (talk | contribs) (part 1/6)
(diff) ← Older revision | Latest revision (diff) | Newer revision → (diff)
Jump to navigation Jump to search

Forteca aż huczała od plotek o zbliżającym się pojedynku. Oczywiście wedle zdania większości Altina nie miała szans w starciu z Jerome'em i ludzie zachodzili w głowę, czemu w ogóle go wyzwała. Czyżby liczyła na to, że margrabia będzie się hamować, ponieważ jest szlachetnie urodzona?

Żołnierze wymieniali między sobą zasłyszane pogłoski:

– Margrabia planuje odegrać iście teatralną rolę i poddać się po przyjęciu kilku uderzeń? W końcu za napaść na członka rodziny cesarskiej grozi kara śmierci, co nie?

– Mówisz tak, a żeś nie widział zajścia na placu. Był tak potwornie wściekły, że o mało co nie zlałem się ze strachu.

– Księżniczka ma szansę z tego wyjść?

– Margrabia powiedział, że weźmie ją sobie za żonę, więc raczej nie planuje jej zabić.

– Hahaha. Co za pokrętny sposób na oświadczyny!

– Wahahaha!

Całe to starcie widziano jako "księżniczka całe życie zamknięta w złotej klatce nagle wyzywa bohatera". Z której strony by nie patrzeć, Jerome miał stuprocentową szansę na wygraną, dlatego żołnierze zastanawiali się, czy to nie przypadkiem jakaś szopka i co zrobi z Altiną, jeżeli ta walka jednak nie jest żadną farsą. Wszystkich interesowało, jak margrabia do niej podejdzie i czy naprawdę po zwycięstwie ożeni się z księżniczką.

Regis obszedł zachodnią część fortecy, słuchając uważnie ludzi.

– No cóż, nikt nie daje Altinie najmniejszych szans na zwycięstwo.

Większość żołnierzy widziało się jako postacie drugoplanowe, a margrabiego i księżniczkę jako gwiazdy przedstawienia. Nie oni interesowali jednak Regisa, tylko ta mniejsza grupa, która z wielkim entuzjazmem komentowała zaistniałą sytuację, wymieniając się plotkami. Altina wyzwała bohatera, aby zyskać zaufanie ludzi, a Jerome przystał na walkę jedynie dlatego, że żołnierze wszystkiemu się przyglądali. Dlatego Regisa interesowało, jak oni sami widzą tę zaistniałą sytuację.

Nie zachęcił jej celowo , ale to jego słowa pchnęły Altinę do działania, dlatego czuł się odpowiedzialny za całą tę sytuację i chciał jakoś pomóc, jednak musiał najpierw poznać opinię żołnierzy o całej tej sprawie.

Po obejściu większej części twierdzy Regis wrócił do centralnej wieży i skierował się do komnaty Jerome'a.

Kiedy stanął pod pomalowanymi na czarno drzwiami, serce mało nie wyskoczyło mu z piersi, jednak bez chwili namysłu w nie zapukał.

– Kto tam? - usłyszał niski głos.

Regis przełknął ślinę i odpowiedział:

– Regis. Przyszedłem coś z panem omówić.

– Hmmp... To będzie pewnie coś nudnego.

– Zapewne...

– Wejdź.

Regis otworzył drzwi.

Pokój margrabiego był mniej więcej tej samej wielkości co Regisa. Wewnątrz znajdowała się druga para drzwi, prowadząca do jego sypialni, naprzeciw wejścia stało biurko, a w rogu pomieszczenia półka wypełniona książkami o prawie i ekonomii.

Jerome stał na środku pomieszczenia z ciężką lancą w rękach.

Nie miał na sobie koszuli, a jego ciało całe było zlane potem.

Na czubku lancy nie widniało ostrze, tylko wyglądająca na ciężką, metalowa kula.

Regis, przytłoczony aurą Jerome'a, nie mógł wydusić z siebie ani słowa.

– ...

– Kukuku. Jesteś tu, by na rozkaz tamtej smarkuli mnie otruć?

– Jeśli martwi się pan o coś takiego, to radzę raczej uważać na mademoiselle Clarissę.

– Ach, to ta straszna. Rzeczywiście byłaby do tego zdolna... Wygląda na miłą dziewczynę, ale ma naprawdę podłą osobowość. Co za strata.

– Chciałbym porozmawiać o pojedynku.

– Już na to za późno.

– Ma pan rację.

Regis westchnął.

Gdyby Jerome'owi nie zależało na tej walce, być może wciąż istniałby sposób, żeby do niej nie dopuścić, jednak margrabia wydawał się nią podekscytowany. Tak bardzo, że od razu zaczął do niego trenować.

Haken no Kouki Altina - Volume 01 - NCP8.JPG

– Fu… Takie otwarte wyzwanie mnie nie mieści mi się w głowie. Sądziłem, że będzie jedynie siedzieć na tyłku i marudzić, aż w końcu wydadzą ją za jakiegoś wielmożnego szlachcica, który marnowałby jej czas na coś innego… Widocznie się myliłem.

– Miałbym trochę spokoju, gdyby mogła prowadzić takie beztroskie życie.

– O co chodzi? Czyżbyś sądził, że nie jest w stanie mnie pokonać?

– Nie tylko ja, do tego konsensusu doszli wszyscy żołnierze. Jedynie sama księżniczka uważa inaczej.

Jerome pokręcił głową.

Margrabia zrobił poziomy zamach swoją treningową lancą, przy którym zadrżały mięśnie na całym jego ciele, a pot zaczął skapywać z jego ciała.

– Fu… Błąd.

– To znaczy…

– Ja nie lekceważę jej siły. To byłoby naprawdę głupie, w końcu potrafi swobodnie wymachiwać tamtym masywnym mieczem.

– Rozumiem.

Podchodzi do całej sprawy na poważnie - pomyślał Regis, wzdychając.

Chłopak nie potrafił ocenić siły margrabiego, ale nie potrafił nawet nadążyć wzrokiem za ruchami, jaki tamten wykonywał swoją treningową bronią.

Jerome, wykonując pchnięcie swoją lancą , powiedział:

– Ten miecz stanowi problem… Miecze i włócznie mogą się złamać przy zablokowaniu ciosu. Podczas bitwy mogę zmienić broń, jednak jej zniszczenie podczas pojedynku będzie oznaczać moją przegraną.

– Prawda.

– Ta dziewczynka pewnie to miała na myśli, mówiąc, że może ze mną wygrać. Dlatego prawdopodobnie będzie walczyć swoim Grand Tonerre Quatre.

– Słyszałem, że sir Jerome ma lancę dorównującą temu mieczowi.

– Tak, ale jest przeznaczona do walki na koniu. Korzystanie z niej podczas pieszego starcia byłoby naprawdę trudne.

– Margrabia nie planuje wziąć konia?

– Na plac parad? Śmiechu warte. Kawaleria powinna walczyć na równinach… Musiała to dobrze przemyśleć. Nie mogę użyć swojej lancy ani wyznaczyć zastępstwa do starcia, a w dodatku nie w takich bitwach się specjalizuję. Ta smarkula naprawdę może to wygrać.

– Nie sądzę, aby taka przewaga mogła zaważyć na wyniku pojedynku.

Regis zaczął mieć wrażenie, że tak naprawdę jej szanse na wygraną topnieją coraz bardziej. Widział jakąś nadzieję w ewentualnym lekceważącym podejściu Jerome’a, jak dla przykładu upiciu się przed walką, jednak margrabia nie zostawił niczego losowi, a przez tę niewielką przewagę Altiny stał się jedynie bardziej czujny. Intencje księżniczki nie były do końca jasne, ale ze strategicznego punktu widzenia sprawy nie wyglądały najlepiej.

– Ej, Regisie… Liczysz na moją przegraną?

– Czemu pan tak uważa?

– Nie przyszedłbyś, gdybyś chciał, abym wygrał. Pewnie teraz plotkowałbyś z innymi żołnierzami. Nie masz czego się obawiać. Zapewne i tak skończysz, wykonując swoją ukochaną pracę z papierkami.

– Chciałbym poprawić pana w dwóch punktach.

– Jakich?

– Liczę na rozwiązanie tego w pokojowy sposób. – W wypadku wygranej Altina byłaby o krok bliżej od zrealizowania swojego planu, jednak jednocześnie znalazłaby się na skraju niebezpiecznego urwiska. Regis czuł, że skoro nie udało mu się jej powstrzymać, to powinien chociaż zapewnić jej łatwą wygraną.

– Kukuku. Nie sądzę, aby coś takiego jak pokój istniało na linii frontu.

– Po drugie… Nie lubię pracy administracyjnej. Czyja to niby wina, że przez ostatnie dni praktycznie w ogóle nie sypiam?! – Regis nieświadomie zapomniał o grzeczności. Chciał stłumić w sobie emocje, jednak język mu się omsknął i wykrzyczał, co takiego leżało mu na sercu.

Jerome na początku przyglądał mu się ze zdziwieniem, jednak po chwili zaśmiał się głośno.

– Hahahaha! Przepraszam za to! Proszę zatem pozwolić mi się poprawić. Bez cienia wątpliwości to wygram i zrzucę na ciebie papierkową robotę, której tak nie cierpisz!

– To podłe. – Regis zwiesił ramiona.

Jerome zmienił swój ton; jego głos stał się niższy.

– Regisie, zauważyłeś już, prawda?

– Chodzi panu o budżet?

Jerome w odpowiedzi pokiwał głową.

Regisowi przeszły ciarki po plecach.

Przeglądając stosy dokumentacji, udało mu się coś odkryć.

– Prawdziwy powód przegonienia moich poprzedników… i dla którego jedynie osoby potrafiące dochować sekretu są dopuszczane do ksiąg rachunkowych.

– Tak.

– Czemu mi pan ufa?

– Bo… nie muszę ci tego mówić.

– Przy pierwszym naszym spotkaniu próbował pan mnie przekupić, a potem groził widłami. Wszystko przez to?

Informacja o wykorzystaniu części funduszy przygranicznego regimentu Beilschmidt u nie została przekazana działowi administracji, nie sprecyzowano też przeznaczenia tej sumy. Jednak biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej znajdował się Jerome, nietrudno było do tego dojść.

Na twarzy margrabiego pojawił się uśmieszek.

– Fu… Tę sprawę odłożyłem na później, bo byłeś zajęty papierkową robotą.

– To dlatego moim oficerem przewodzącym jest…?

– Nie musisz o tym mówić tamtej smarkuli. Za trzy dni ta drama między nami się skończy, a ty zaczniesz pracować dla mnie.

Regis zrobił niezadowoloną minę.

– Nie jestem aż tak ważny, żeby sam margrabia musiał się mną przejmować.

– Nie schlebiaj sobie, jesteś tylko dodatkiem. Pozbędę się głównodowodzącego bez realnej władzy, do rodu Beilschmidt dołączy członek rodziny królewskiej… Jesteś jedynie wisienką na torcie.

– He… więc jestem wisienką.

Być może Regis stanowił jedynie dodatek, ale nie podobało mu się, że jest jedną z motywacji do walki margrabiego. Jerome miał swoje własne aspiracje, dlatego poważnie podszedł do przygotowań. Uważał także, że uda mu się wyjść zwycięsko z tego starcia.

Regis ze wszystkich sił starał się nie okazać w żaden sposób swoich wątpliwości.

Będzie ciężko. Altino, czemu go wyzwałaś?

Czekała na niego praca do wykonania, a tego nie zmieni wynik pojedynku. Kiedy do tej jednostki zostaną wysłani audytorzy i sprawdzą księgi rachunkowe, oberwie się pewnemu podwładnemu dowódcy, nawet jeżeli ten głównodowodzący nie ma realnej władzy w jednostce.

To zwiększy także ryzyko odkrycia pewnych sekretów.