Mimizuku to Yoru no Ou PL: Rozdział 8
Rozdział 8 - Uwolnienie II
Tej nocy, gdy Klaudiusz już miał zasnąć, wtem usłyszał hałas.
- Kto tam?
Otwierając oczy, Klaudiusz cicho poprosił o przedstawienie się. Nie mógł być nieuważny. Kiedy tracił gardę, stawał się najbardziej podatny na krzywdy.
- Czy zdajesz sobię sprawę z tego, że jesteś w pokoju księcia? Jeśli zrobisz kolejny krok w kierunku mojej kwatery, zostanie na ciebie rzucona klątwa przez największych czarodziei z królestwa.
Mimo tego, jeśli ta osoba zaszła tak daleko przygotowana, aby porzucić swoje życie, nie miaaby problemu ze zrobieniem krzywdy księciu. Podczas gdy dzwon alarmu cicho zabił w sercu Klaudiusza, Klaudiusz wytężył wzrok w ciemności.
Znajdowała się tam mała postać człowieka.
- Wybacz tak późną wizytę, Dia.
Ten malutki głos był jak mały dzwoneczek, delikatnie toczący się po podłodze.
- ... Mii? Czy to ty Mii? - zapytał zdziwiony Klaudiusz. Wyczuł, że kiwnęła głową.
- Ta. Przepraszam, podczas dnia byłam pod ciągłym nadzorem, więc nie mogłam przyjść wcześniej niż w nocy.
- Byłaś obserwowana...?
- Coś w tym stylu. Ale nie zabronili mi wychodzenia. Facet na dole twojej wieży mnie przepuścił.
- Rozumiem… - odpowiedział Klaudiusz, skonsternowany. Wiele różnych kwestii powiedzianych przez kilku ludzi chodziły mu po głowie. - Mimizuku... czekałem na ciebie.
- Wiem. Dziękuję.
Wyglądało to, jakby Mimizuku kiwnęła głową. W dodatku sprawiała wrażenie lekko uśmiechniętej.
- Andy i Orietta przyszli tutaj i opowiedzieli mi o tobie. Myślałem, że już więcej nie przyjdziesz mnie zobaczyć.
- Dlaczego?
Przez wiszącą tkaninę baldachimu Klaudiusz nie mógł widzieć twarzy Mimizuku, więc nie miał pojęcia, jak bardzo się zmieniła od czasu odzyskania wspomnień.
Pośród ciemności zamknął oczy. Bez zmian. Nieważne, czy jego oczy były otwarte czy zamknięte - świat ciągle pozostawał w tym samym kolorze.
- ... Król odwiedził mnie dzisiaj. Powiedział, że ostatnia ceremonia zniszczenia Króla Nocy odbędzie się jutro i że mam przyjść... Powiedział, że mam wziąć w tym udział jako przyszły król.
Klaudiusz zrozumiał, co król miał na myśli.
Ann Duke przyszedł idzień wcześniej i mu powiedział. Był świadom całej sytuacji. Ann Duke poinformował go o sytuacji Mimizuku, o znaczeniu pieczęci na jej czole i o powodzie, dla którego miała blizny na kostkach i nadgarstkach.
Potem zaś Ann Duke powiedział mu: "Klaudiuszu, zostaniesz wezwany na ceremonię, która odbędzie się za dwa dni. Wypal sobie w pamięci moje akcję tego dnia. Jednakże... jeśli możesz, nie mów o tym Mimizuku".
Ann Duke uśmiechał się smutno, gdy ten wypowiadał te słowa.
- Zorientowałem się, że ostatecznie tak czy inaczej będę osławiony i znienawidzony. Nic nie można na to poradzić…
Klaudiusz zapytał, co mógłby zrobić aby pomóc.
Ann Duke po prostu się uśmiechnął. Uśmiechnął się jak gdyby powstrzymywał się przed powiedzeniem tego, czego naprawdę chciał.
- Dia, możliwe, że wkrótce będziesz mógł ruszać rękami i nogami.
- Nie obchodzi mnie, co się ze mną stanie, powiedział Klaudiusz. Ann Duke poklepał go po głowie.
- Nie mów takich rzeczy. Król chce, byś mógł władać rękami i nogami bez żadnych przeszkód i abyś dzięki temu zyskał więcej pewności siebie.
Pewności siebie.
Możliwość poruszania rękami i nogami dałaby mu pewność siebie. Mógłby zostać królem tylko przez poruszanie rękami i nogami?
- Wiesz co, Klaudiuszu - powiedziała Mimizuku drżącym głosem. Klaudiusz nadstawił uszy, aby nie umknął mu jej głos. - Wiesz co…
Nawet w ciemności sylwetka Mimizuku była maleńka.
Mimo tego, że był tak blisko zyskania możliwości ruchu kończynami, Klaudiusz mógł myśleć tylko o Mimizuku.
Czy Mii płacze?, pomyślał.
Zaraz po tym Mimizuku przemówia trzęsącym się szeptem.
- Co byś zrobił... gdybym poprosiła cię o pomoc?
Klaudiusz uśmiechnął się, nim mógł coś powiedzieć.
Wiedział, jaka byłaby jego odpowiedz dawno temu.
Trójkolorowy dzwon zabił z niezkazitelnym dźwiękiem. W czasie jego bicia, Ann Duke pomyślał o pogrzebie zmarłej królowej.
Wtedy Ann Duke nie był jeszcze wybrany jako Święty Rycerz. Oglądał niekończącą się procesję ludzi w czarnych strojach, siedząc na szczycie drzewa na jego posiadłości bujając w obłokach.
Mimo tego, że był tak wysoko, nie mógł zobaczyć środka trumny wśród procesji. Był zawiedziony, bo, jak mówiono, królowa była wyjątkowo piękna.
A jednak.
Ann Duke podniósł głowę i spojrzał na Fukurou, który wyglądał, jakby tworzył tron z jego własnych rozpiętych skrzydeł.
Minęły dwa księżyce, odkąd został złapany. Od tamtego czasu nie dali mu nic do jedzenia ani picia - po prostu powieszono jak do wysuszenia i wyciśnięcia kompletnie czysto z magicznej mocy.
Mimo to... jego postać, powieki opuszczone, chude i wyschnięte, były nadal chłodno piękne.
Będąc przed taką upiorną pięknością, nawet Święty Rycerz odczuwał respekt.
- Święta Kobieto! Przynieś tutaj miecz... ! - powiedział Król Dantes niskim głosem. Bez niepotrzebnych ruchów, Orietta uklękła u boku Ann Duke’a. Zamknęła oczy i ofiarowała Święty Miecz swemu mężowi.
Myślał, że nie przybędzie.
Właśnie to Ann Duke naprawdę czuł. Ponieważ powiedział jej, że to on bedzię dzierżył miecz w ostatni dzień poskromienia króla demonów, nie słuchała ani jednego wypowiedzianego przezeń słowa.
Jednakże Orietta także nie mogła odmówić.