Bakemonogatari/Kizumonogatari PL/Ch3

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Wampir Koyomi: Rozdział Trzeci[edit]

A wtedy -

A wtedy, z tym wspomnieniem nadal tkwiącym w mojej głowie, w tę noc.

Noc.

Miasto było całkowicie pogrążone w ciemności. Nie miałem szczególnego powodu, aby wałęsać się tego popołudnia po okolicach szkoły bez swojego roweru, ale miałem powód, dla którego nie używałem go także w tej chwili.

Swoją drogą mam dwa rowery.

Jeden to rower damka - dojeżdżam nim do szkoły, drugi to rower górski - mój ulubiony.

Lubię jeździć tym drugim nawet bez konkretnego celu, ale w tej chwili nie mogę go użyć. Gdyby nagle zniknął z sieni, rodzina szybko odkryłaby, że gdzieś wyszedłem.

Obecnie mam swobodę robienia czego zechcę.

Można wręcz powiedzieć, że jestem ignorowany.

W przeciwieństwie do moich dwóch sióstr, nie jestem pod nadzorem rodziców i nie mam zakazu wychodzenia w godzinach nocnych(chociaż wygląda na to, że moje siostry wcale nie przejmują się zakazami), jednak są takie sytuacje, kiedy nie chcę, aby rodzina wiedziała o moim wyjściu. Na przykład, kiedy idę kupić czasopisma pornograficzne.

...

Cóż, to jest...

To może nie brzmi za dobrze, ale pozwólcie mi wyjaśnić.

Nie mogłem zapomnieć majtek Hanekawy!

...Kopię pod sobą własny grób?

Ale to prawda.

Chociaż powiedziałem, że nie zapomnę ich widoku do końca życia, nie sądziłem, że to wspomnienie aż tak mocno weżre się w mój umysł.

Nawet kiedy Hanekawa odeszła, jej majtki nadal pozostały w mojej głowie. Wtedy też tak pomyślałem, ale po upływie dziesięciu godzin mogę spokojnie potwierdzić, że rzeczywiście, gdyby ktoś przeszczepił sobie moje gałki oczne, z pewnością miałby przed oczami jej bieliznę.

Cholera.

Chociaż dużo po tym rozmawialiśmy, największe wrażenie wywarły na mnie jej majtki, co to może znaczyć?

Chociaż to taka miła osoba.

Chociaż Hanekawa to taka miła osoba!

To jeszcze powiększa moje poczucie winy.

Zadręcza moje serce.

Hanekawa to taka miła osoba, a jednak moje uczucia do niej najbliższe są zwierzęcym instynktom.

O to właśnie chodzi.

Pytaniem jest, ile czasu minęło odkąd ostatni raz ujrzałem majtki na żywo. Połowę uczniów Naoetsu stanowią licealistki. Są uczennice, które dla mody noszą krótkie spódniczki, dlatego kilka razy mignęły mi przed oczami, ale widzieć majtki tak wyraźnie… naprawdę, nawet w gimnazjum mi się to nie zdarzyło.

Cofając się do czasów podstawówki... to się chyba nie liczy.

Rozumiem, więc to był mój pierwszy raz...

To trochę jak miłosna komedia z lat osiemdziesiątych.

Myślałem, że Hanekawa nie miała ze mną żadnego związku, nie sądziłem, że sprawy potoczą się w ten sposób.

Cholera.

To nieuczciwe.

Wątpię, aby dziewczyny też tak przeżywały ujrzenie męskiej bielizny.

To nieuczciwe!

Mimo tego całego zdarzenia, gdy dokładnie o tym pomyślę, po prostu spotkaliśmy się w drodze.

Pewnie do teraz i tak zdążyła zapomnieć, że rozmawiała ze mną tego popołudnia.

Zatem nie powinienem obarczać się poczuciem winy… Chyba naprawdę jestem małostkowy.

Mimo to, po zjedzeniu kolacji pomyślałem, że muszę coś z tym zrobić. Świadomość, że przez pewien czas, nie, prawdopodobnie przez resztę mojego życia będę żyć w poczuciu winy, przyprawia mnie o dreszcze.

Jest miłą osobą.

W każdym razie jest 'przyjaciółką'.

Dlatego nie mogę tego znieść – jestem coraz marniejszym człowiekiem.

Ze wszystkich możliwości martwię się czymś takim.

Kiedy za oknem całkowicie się ściemniło, powiesiłem tabliczkę ‘uczę się’ na drzwiach swojego pokoju i wymknąłem się z domu.

W celu udania się do jedynej dużej księgarni w tym mieście i kupienia erotycznych książek.

Ta misja została już ukończona. Kupiłem dwa albumy i jestem w drodze do domu.

Oczywiście nie odstawiam niemęskich gierek dla ekspedientki, kupując razem z pornograficznym albumami normalne książki. Jeśli zachodzi taka sytuacja, kupuję dwie pożądane książki. Jestem takim typem mężczyzny. Skoro Hanekawa jest przewodniczącą wśród przewodniczących, ja jestem mężczyzną wśród mężczyzn.

Cóż, mimo to wcześniej upewniam się, że w sklepie nie ma nikogo znajomego.

W skrócie.

Plan jest taki, że nadpiszę moje wspomnienia, oglądając erotyczne albumy. Ta sama taktyka o jaką podejrzewałem Hanekawę, kiedy mnie dogoniła. Wtedy uznałem, że nie można w ten sposób wymazać wspomnień(chociaż teraz myślę, że Hanekawa nie miała takiego zamiaru), ale nadpisać erotyzm erotyzmem wydaje się słusznym planem.

Jeśli nie mogę ich usunąć, nadpisanie powinno zadziałać.

Jeśli tylko jedno stanowi problem.

Skoro to jedno z wielu wspomnień, powinno odejść.

Pomiędzy widzeniem na żywo a oglądaniem zdjęć istnieje spora różnica, ale mogę ją przezwyciężyć ilością.

Biorąc pod uwagę okoliczności, dwa albumy erotyczne, które kupiłem, to są Dziewczyny z Liceum: Bielizna. W konsekwencji uprzedniego kupienia dwóch innych albumów na początku marca, mój portfel krwawi przez ten wydatek. Jednak to jest cena, jaką muszę zapłacić.

Wolałbym, żeby to moja głowa krwawiła.

Ale nie ma innego wyjścia.

Nie mogę już dłużej mieć tych nieczystych myśli o Hanekawie.

Wina zabija człowieka.

Mówi się, że to nuda zabija człowieka, ale ludzie mogą umrzeć nawet z poczucia winy.

A niech to…

Powinna po prostu dać mi w policzek.

— Przyjaciele, co. — niosąc torbę z erotycznymi książkami w jednej ręce i komórkę w drugiej, sprawdziłem listę kontaktów i zamamrotałem. — To… to nie tak, że ich potrzebuję.

Niemniej jednak to skłania mnie do refleksji.

Kiedy się taki stałem?

W gimnazjum byłem normalnym, rozmawiającym z rówieśnikami chłopakiem – nie muszę wspominać, że to samo tyczy się podstawówki. Co oznacza, że stało się to w liceum. Po tym jak zostałem nieukiem?

To proste wyjaśnienie.

Byłem lekkomyślny, wybrałem liceum z wysokim poziomem i w jakiś sposób zdałem egzamin wstępny. Potem nie byłem w stanie nadgonić… nie zakolegowałem się z ludźmi z mojego otoczenia.

Zawiodłem.

Czy to wszystko?

Nadal miałem szansę zacząć od początku.

Chociaż moje oceny są najgorsze, nie jestem dyskryminowany czy pogardzany – miałem sporo okazji do zaprzyjaźnienia się.

Jedyną osobą, która w tym przeszkadzała, byłem ja.

— Hm.

Czasami nie rozumiem samego siebie.

Nie chcę mieć przyjaciół, ale czy to nie jest jedynie samousprawiedliwienie tego, że żadnych nie mam?

Nie jest to akt samoobrony?

Przyjaciele.

Nawet jeśli ich nie masz, jakoś żyjesz.

Ludzie, którzy nie mają przyjaciół, mogą zadawać się z ludźmi, którzy także nie mają przyjaciół. Znam takie same osoby jak ja. Przytaczając skrajny przykład, wśród ludzi z mojej klasy pierwszego i drugiego roku byli uczniowie, których prawie nigdy nie widziałem rozmawiających z kimkolwiek.

Czyli to nic wielkiego.

Tak też da się żyć.

Ale.

— Nie chcę mieć przyjaciół i nawet nie myślę o posiadaniu dziewczyny, więc dlaczego wciąż mam zboczone myśli?

Jakie to zagadkowe.

Jedna para majtek podekscytowała mnie tak mocno, że w obieg poszły pieniądze.

Czy to nie jest jedynie kawałek materiału?

W przeszłości raz zastanawiałem się – dlaczego kobiety chcą zakładać coś tak nieprzyzwoitego na ich ciała. Są zboczone? – ale cofam te słowa.

Jak teraz o tym pomyślę, można je kupić.

Nie, zaczekaj!

Gdybym je kupił, to byłaby zbrodnia.

Nawet, jeśli to nie byłaby zbrodnia, byłoby do niej bardzo blisko!

Do licha – chcę zostać roślinką.

Byłbym obojętny na to pożądanie.

Nie chcę stać się kamieniem lub kawałkiem żelaza, zresztą nawet nie pojmuję tej idei.

To pewnie przez mój ograniczony umysł.

— Och, jest już tak późno.

Chociaż wyruszyłem do księgarni tak, aby wyjść w godzinie zamykania, podczas gdy leniwie wracałem do domu, zrobiło się bardzo późno – to znaczy, zmieniła się data.

Jest już 26 marca.

Właśnie teraz, w tym momencie, zaczynają się ferie wiosenne.

Włożyłem telefon do kieszeni i ruszyłem w stronę domu. Ta wielka księgarnia jest zbyt daleko od domu, żeby iść pieszo. W rzeczywistości księgarnia znajduje się blisko mojej szkoły. Przemierzam pieszo dystans niemal identyczny jak ten, do którego używam roweru.

Wiadomym jest, że to czasochłonne.

Jednak zajęło mi to zbyt dużo czasu.

Nie mam potrzeby wracać szybko do domu, mimo to lepiej być wcześniej. Moje siostry mogłyby wejść bez pozwolenia do mojego pokoju.

Moje siostry mogą domyślić się po mojej nieobecności i rowerze nadal w sieni, co w tej chwili robię. Mają dobrą intuicję.

Ach, jak teraz o tym pomyślę, widziałem majtki moich sióstr. Kiedy wychodzą z kąpieli, są w samej bieliźnie. Jednak nie sądzę, że to się liczy.

Pomijając to.

Pomijając to, czy zostanę przejrzany czy nie, jest już dość późno, jest ciemniej, niż kiedy wychodziłem z domu. Byłoby głupio zostać potrąconym przez samochód.

Wierzę, że wszyscy mężczyźni dzielą to zmartwienie, nie tylko ja. Nie ma podróży, na której musisz być tak ostrożny, jak kiedy wracasz po zakupie książek erotycznych.

Jeśli zdarzy się wypadek, zawartość twojej torby zostanie sprawdzona.

Dziewczyny z Liceum: Bielizna

Gdyby Hanekawa jakoś się o tym dowiedziała… na pewno źle by to odebrała.

To nie tak jak myślisz!

To jest właściwie sposób na to, aby uchronić twoją cnotę przede mną… Nie chciałem tego zrobić!

Ta bezsensowna emocjonalna huśtawka była w sumie dość zabawna.

Kiedy jest tak ciemno, robi się naprawdę niebezpiecznie, ale swoją drogą to podmiejska wioska, więc nie ma tu wielu samochodów. Zresztą natychmiast można je dostrzec po reflektorach. Właściwie to moje obawy są nieuzasadnione, jednak.

Czy nie jest tu trochę za ciemno?

Zastanawiając się nad tym, spojrzałem w niebo i zrozumiałem.

Brakuje światła latarni.

Prawie wszystkie światła uliczne, umieszczone od siebie w odstępach 5 metrów, są zgaszone. Tylko jedno nadal świeci.

Są zepsute?

Ale to niemożliwe żeby tyle świateł zepsuło się w tym samym momencie… Awaria zasilania? Ale w takim razie, dlaczego jedno z nich jest zaświecone.

Myśląc o tym.

Myśląc o tym, chociaż nieszczególnie się tym przejąłem i zaakceptowałem, że coś takiego mogło się zdarzyć, szedłem nadal przed siebie. Powiedziałem, że nie muszę się spieszyć do domu, ale kiedy ponownie o tym myślę, powinienem jak najszybciej wrócić do domu, by móc zabrać się za przeglądanie albumów, które kupiłem.

Ta misja jest priorytetowa ponad wszystko.

— Wy!

I dlatego.

— Hej... wy tam. Wy.

I dlatego zignoruję jej wołania. A to "wy"?

Dlaczego zwraca się do mnie w tak starodawny sposób?

Odruchowo zareagowałem.

Odwróciłem się w kierunku, z którego dochodził głos -- a wtedy, nagle zabrakło mi słów.

W pobliżu, pod samotną, zapaloną latarnią.

Znajdowała się jej oświetlona postać.

— Możecie... mnie uratować.

Jasne włosy, które nie pasują do tej okolicy.

Wyrzeźbione rysy twarzy - chłodne spojrzenie.

Ma na sobie szykowną sukienkę, która także nie pasuje do tego wiejskiego miasteczka.

Chociaż sukienka nie pasuje trochę z innych powodów.

Ta suknia z pewnością była kiedyś eleganckim, wysokiej klasy ubraniem, ale teraz jest zaledwie cieniem samej siebie.

Rozdarta.

Zniszczona.

Jak kawałki poszarpanych szmat.

Nawet ścierka do kurzu wygląda lepiej. Jednakże, sukienka nawet w takim stanie emanowała swą pierwotną jakością.

— Słyszycie mnie... Pozwalam wam mi pomóc.

Wpatruje się we mnie.

To ostre, zimne spojrzenie sprawia, że moje ciało zamarza.

W każdym razie wygląda na pobitą.

Oparta plecami o latarnię.

Siedzi na asfalcie.

Nie, niezupełnie siedzi.

Bardziej na niego opada.

Patrzenie na mnie było jedyną rzeczą, jaką mogła robić.

Nawet gdyby nie była pobita, nawet gdyby nie opadała na asfalt – nie mogłaby mnie tknąć, tylko się patrzeć.

Ponieważ nie miała rąk.

Prawa ręka była - 'wyrwana' od łokcia.

Lewa ręka była - 'wyrwana' od barku.

Ale to nie wszystko.

Dolna część wyglądała tak samo.

Prawa noga - 'odcięta' w kolanie.

Lewa noga - 'odcięta' od nasady uda.

Prawa noga miała specyficzne, ostre ślady cięcia. Nie była gwałtownie wyrwana jak pozostałe kończyny.

Jednak.

Stan ran nie jest w tym wypadku istotny.

Innymi słowy, nie ma żadnych kończyn.

Dlatego osuwa się pod latarnią.

Bardziej niż na bycie pobitym.

Jej stan można określić jako umieranie.

— H-hej, wszystko w porządku?

Moje serce wali jak młot.

Zawsze myślałem, że to tylko metafora, ale teraz naprawdę tak czuję.

Moje serce bije tak mocno, że to aż boli.

Moje serce szaleje.

Jakby ostrzegało mnie przed nadciągającym niebezpieczeństwem.

Niczym dźwięk alarmu.

— Natychmiast wezwę pogotowie.

Jak na utratę czterech kończyn, krwawienie było naprawdę niewielkie.

Nie zwracając nawet na to uwagi, wyciągnąłem telefon, który dopiero co schowałem do kieszeni, ale – moje palce drżą, nie jestem w stanie poprawnie wystukać numeru.

Tak w ogóle, jaki jest numer na pogotowie?

998?

999?

Cholera, powinienem go sobie zapisać na liście kontaktów.

— Pogotowie… nie potrzebuję. — nie tracąc świadomości nawet pomimo tej poczwórnej amputacji, potężnym tonem głosu i przestarzałą manierą przemówiła do mnie. — Dajcie mi waszą krew.
— ...

Przerwałem wystukiwanie numeru.

A wtedy.

Nagle przypomniałem sobie moją rozmowę z Hanekawą tego popołudnia.

Plotka roznoszona tylko wśród dziewczyn.

Co to było?

O czym mówiła?

Nocą.

Nie wychodź sam z domu.

— Blond włosy

Blond włosy—

Oświetlone przez latarnię blond włosy są oślepiające.

Nie posiada cienia.

Znajdowała się pod samotną, zaświeconą latarnią, jakby oświetlona przez reflektory na scenie teatru. Pod światłem latarni jej włosy były naprawdę oślepiające – jednakże.

Naprawdę.

Nie posiada cienia.

Bez cienia wątpliwości.

Naprawdę go nie posiada.

— Moje imię — a wtedy przemówiła. — Moja imię to Kissshot-Acerolaorion-Heartunderblade… żelazno krwisty, gorącokrwisty, zimnokrwisty wampir.

W tych poszarpanych ubraniach.

Bez czterech kończyn.

Jednak nadal dominując.

Za otwartymi wargami dostrzegłem dwa ostre kły.

Ostre kły.

— Pochłonę waszą krew aby uczynić ją swoim mięsem - więc dajcie mi waszą krew.
— Wampir… — powiedziałem, łapiąc oddech. — Nie powinnaś być nieśmiertelna?
— Straciłam zbyt dużo krwi. Nie mogę się już regenerować ani zmieniać kształtu. W takim wypadku - umrę
— …
— Bezwartościowy człowiek… powinien uznać za honor stanie się moim mięsem.

Moje nogi nie przestają się trząść.

Co tu się dzieje?

W co się wpakowałem?

Dlaczego nagle pojawia się przede mną wampir, w dodatku na skraju śmierci?

Wampiry, które nie powinny istnieć, istnieją.

Nieśmiertelny wampir umiera.

Czy to się dzieje naprawdę?

Byłem tak roztrzęsiony, że nie byłem w stanie mówić. 'Ona' wykrzywiła się na mnie.

Właściwie mógł to być grymas wywołany bólem.

W każdym razie straciła ręce i nogi.

— W czym… w czym problem? Wy możecie mnie uratować, wy wiecie? Myślicie, że jeszcze kiedyś spadnie na was taki honor? Nie musicie nic robić… tylko nadstawcie szyję, ja zajmę się resztą.
— Krew, powiadasz… nie możesz zrobić transfuzji?

Muszę przyznać, że nie byłem spokojny podczas tego pytania.

Nie wiem, co się dzieje.

Co to za żart?

Ona, Kissshot-Acerolaorion-Heartunderblade prawdopodobnie też tak pomyślała, dlatego nie otrzymałem odpowiedzi.

Nie.

Być może nie ma już więcej siły, aby mówić.

— Ile potrzebujesz?

To pytanie było bardziej sprecyzowane, więc na nie odpowiedziała.

— Na chwilę obecną, z waszą porcją mogę przetrwać.
— Rozumiem, moja porcja… hej!

Czyli od tego umrę!

Ale ugryzłem się w język i tego nie powiedziałem.

Jej oczy, wpatrzone we mnie.

Jej zimne oczy.

Te oczy – patrzące na pokarm.

Nie żartuję, mówię to poważnie.

Bezwartościowy człowiek.

Ona umiera.

I pragnie przeżyć – zjadając mnie.

Nie szuka we mnie pomocy.

Widzi we mnie ofiarę.

Próbuje na swój sposób przeżyć.

— …

Właśnie tak.

Co ja mówię? Co robię? Dlaczego zakładam uratowanie tej dziewczyny?

Czy ja wariuję?

Jest wampirem!

Innymi słowy, jest potworem.

Nie wiem dlaczego nie ma rąk i nóg, i dlaczego jest na skraju śmierci – właściwie powód nie jest istotny.

Dlaczego miałbym się w to mieszać.

Rozsądny mężczyzna trzyma się z dala od zagrożenia, prawda?

Po co ponosić ryzyko, jeśli nic ci z tego nie przyjdzie?

Ta osoba nie jest człowiekiem.

Nadludzka istota.

Hanekawa tak to opisała.

— W czym problem… krew. Dajcie mi krew. Szybko… powiedziałam szybko. Dlaczego zwlekasz, durniu.
— …

Ona nie ma w tym żadnych skrupułów.

Ten wampir mówi tak, jakbym miał zrobić coś całkowicie dla mnie naturalnego.

Zrobiłem krok w tył.

Bez problemu.

Chyba jestem w stanie uciec… jestem w stanie się stąd wydostać.

Nawet jeśli przeciwnikiem jest wampir, potwór.

Skoro jej ręce i nogi są odcięte, jestem w stanie uciec – po pierwsze nie jest nawet w stanie mnie gonić.

Muszę po prostu pobiec.

Tak jak robiłem to dotychczas.

W ten sposób mogę wyprzeć tę rzeczywistość.

A wtedy.

Stawiając do tyłu jedną nogę.

— Nie… nie możliwe

W tym momencie.

Jej oczy wyglądały bardzo wątle.

Jakby to lodowe spojrzenie było kłamstwem.

— Wy mi… nie pomożecie?
— …

Podarta sukienka.

Ręce i nogi okrutnie wydarte.

Chociaż jest oświetlona przez uliczną latarnię, nie posiada cienia - potwór.

Jednakże—

Pomyślałem, że ta blond włosa dziewczyna jest piękna.

Pomyślałem, że jest ładna.

Z głębi serca – byłem oczarowany.

Nie mogłem oderwać od niej wzroku.

Co więcej, nie mogłem zrobić kroku.

Nie dlatego, że moje nogi nie przestawały się trząść.

Po prostu nie mogłem.

— Nie… nie.

Jej arogancka postawa załamała się. Z jej oczu, które tak samo jak jej włosy były złotego koloru, zaczęły skapywać obfite łzy.

Jak dziecko.

Zaczęła szlochać.

— Nie, nie, nie… Nie chcę umierać, nie chcę umierać, nie chcę umierać! Ocalcie mnie, ocalcie mnie, ocalcie mnie! Proszę, błagam was, jeśli mnie uratujecie, zrobię wszystko, co powiecie!

Krzyczała w bólu.

Bezwstydnie.

Jakbym był już poza zasięgiem jej wzroku.

Poniżając siebie – krzyczy.

Wrzeszczy.

— Nie mogę umrzeć, nie mogę umrzeć, nie chcę zniknąć, nie chcę nie istnieć! Nie! Niech ktoś, ktoś, ktoś, ktokolwiek—

Nie ma takiego człowieka, który uratowałby wampira.

Nie ważne jak bardzo krzyczy, twoje serce musi pozostać niewzruszone.

W przeciwnym razie - umrzesz.

Cała porcja twojej krwi.

Chociaż nigdy nie bałem się oddawania krwi.

Nie lubiłem tego.

Nie lubię nawet obciążać się losem drugiego człowieka, a co dopiero potwora. Nie mogę dźwigać tak wielkiej odpowiedzialności.

Spróbuj obarczyć się życiem wampira.

Jak bardzo upadłoby twoje człowieczeństwo.

— Aaaaa—

Z jej oczu zaczęły wypływać krwistoczerwone łzy.

Nie rozumiem dlaczego.

Nie rozumiem dlaczego, ale to może być znak nadchodzącej śmierci.

Śmierć wampira.

Krwawe łzy.

— Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam…

Jej błagania zamieniły się w przeprosiny.

Za co przeprasza?

Kogo przeprasza?

Ale – nie mogłem znieść jej widoku.

Patrzeć, jak przeprasza w ten sposób niewiadomy byt.

Być może.

Jest istotą, która nie powinna się tak zachowywać.

Jest istotą, która nie powinna umrzeć w tak szpetny sposób.

— Aa… aaaaa!

W tym momencie.

Zacząłem biec, krzycząc.

Zmusiłem swoje nogi, które nie mogły się ruszyć, do biegu. Odwracając się od niej plecami, biegłem ze wszystkich sił.

Za plecami nadal słyszałem jej słowa przeprosin.

Czy tylko ja słyszę jej głos?

Nikt inny nie przyjdzie wezwany jej wołaniem?

Kissshot-Acerolaorion-Heartunderblade.

Powinienem jej pomóc?

Niemożliwe…

Umrę.

Poza tym, jest potworem.

Wampirem.

Nie ma potrzeby jej ratować, prawda?

— Wiem o tym!

Ja.

Wyrzuciłem torbę, którą miałem przy sobie, do śmietnika.

Torbę, której zawartość stanowiły dwa erotyczne albumy.

Wyrzucenie śmieci nad ranem jest wyrazem grzeczności, ale śmieciarka nie przyjeżdża w niedzielę. Wybranie kosza to jednak nadal minimum przyzwoitości.

Być może jakiś szczęśliwy gimnazjalista ją znajdzie.

To strata, ale już tego nie potrzebuję.

To byłby problem, gdybym wziął ją ze sobą.

Za moment umrę, jak mógłbym mieć przy sobie erotyczne albumy – ach!

Nie ma podróży, na której musisz być tak ostrożny, jak kiedy wracasz po zakupie książek erotycznych.

Moje człowieczeństwo uderzyło o grunt.

— …

Kiedy wracałem do tej latarni – nawet z moich oczu spontanicznie zaczęły spływać łzy.

Moi rodzice.

Moje dwie małe siostrzyczki.

Unikałem kontaktów z ludźmi, w takim momencie jak ten pomyślałem właśnie o nich – pomimo tego, że to tylko cztery osoby, to dość abym się popłakał.

Członkowie rodziny, z którymi nie mam za dobrych relacji.

Szczególnie po tym, jak poszedłem do liceum i stałem się nieukiem. Bardzo dziwna, nieunikniona przepaść wytworzyła się między mną a rodzicami.

To nie tak, że ich nie lubię czy nienawidzę.

Myślę, że to samo tyczy się ich.

Po prostu powstała ta przepaść.

To częste zjawisko w okresie dojrzewania.

Potrafię to zaakceptować, ale gdybym wiedział, że coś takiego się zdarzy, starałbym się z nimi częściej rozmawiać.

Wymknąć się cicho z domu i zaginąć.

Ach… chociaż je wyrzuciłem, moje siostry pewnie domyślą się, że kupowałem erotyczne albumy i coś mi się stało po drodze do domu.

W porządku.

Pod żadnym warunkiem nie przyniosą wstydu na rodzinę.

Kochałem was, moje siostrzyczki.

— …

Otarłem łzy.

Z powrotem do tej latarni.

Blond włosy wampir nadal tam był.

Już nie płakała.

Nie wydawała dźwięków.

Jednak nadal szlochała.

Wygląda na to, że się poddała.

— Nie poddawaj się, durna! — wołając, podbiegłem do niej, schyliłem się i… osobiście ofiarowałem swoją szyję. — Teraz ty zajmij się resztą.
— Co? — otworzyła oczy, była zaskoczona. — Mo- mogę?
— A jak myślisz, głupia.

Szlag, szalg, szlag…

Dlaczego?

Dlaczego do tego doszło?

— To – to oczywiste dlaczego. Ponieważ nigdy niczego nie osiągnąłem, ponieważ wiodłem bezmyślne życie! — krzyczałem, wykrzykiwałem to, co naprawdę myślę.— Nigdy nie miałem powodu, aby żyć. Nie miałem powodu, aby nadać swojemu życiu cel. Moja śmierć nie będzie miała wpływu na świat.

Moje życie nie jest piękne.

Nie jest przyjemne.

W takim razie powinienem umrzeć, aby utrzymać przy życiu tę piękną istotę.

Taki jest z tego wniosek.

Jestem bezwartościowym człowiekiem.

Podczas gdy wampir jest istotą wyższą - prawda?

— W kolejnym życiu odniosę sukces. Będę umiejętnie splatał ludzkie relacje, nie będę zamartwiał się każdą najmniejszą błahostką, będę bez zmartwień robił rzeczy w sposób niezamierzony, nie będę miał żadnych skrupułów, będę w stanie za wszystkie złe rzeczy obarczać innych ludzi. Odrodzę się właśnie jako taka osoba - dlatego! — powiedziałem.

Przyznanie tego jest dumą istoty niższej klasy.

— Uratuję cię – wyssij moją krew.
— …
— Jest cała twoja, wyssij wszystko - nie pozostaw ani kropli.
— Dzię… — ona, Kissshot-Acerolaorion-Heartunderblade, prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu podziękowała drugiej osobie. — Dziękuję…

Ostry ból przeszedł przez moją szyję – zrozumiałem, że się we mnie wgryzła.

Natychmiast straciłem przytomność.

Wtedy, ostatnią resztką świadomości, przypomniałem sobie.

Hanekawa Tsubasa.

Gdybym przypadkiem posiadał przyjaciół, mógłbym nie zdążyć na czas.

Było blisko.

Gdybym przypomniał sobie o niej odrobinę wcześniej, mógłbym nie zdążyć – uf.

Mniejsza z tym.

Chociaż trwało to mniej niż dziesięć minut, chociaż trwało moment, umieranie ze wspomnieniem spotkania Hanekawy – nie było takie złe. Nie, w tym wypadku nie mam na myśli jej bielizny.

Mógłbyś dać już z tym spokój?

Chociaż na końcu pozwól mi pokazać klasę.

I w ten sposób, krótkie życie Araragiego Koyomi - 17 lat z kawałkiem, nagle, bez żadnego ostrzeżenia dobiegło końca – a raczej tak mogłoby się wydawać.


Wróć do 002 Wróć do Strony Głównej Przejdź do 004