Bakemonogatari/Kizumonogatari PL/Ch6

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Wampir Koyomi: Rozdział Szósty[edit]

Oshino Meme.

Starszy mężczyzna, który przypadkiem tędy przechodził, wyjawił swoje imię.

Pomyślałem, że jego imię jest absurdalne, ale ponieważ ocalił mi życie, nie mogłem mu tego powiedzieć.

Pomimo tego, że wyglądał dziwnie.

Mimo tego, że miał na sobie dziwaczną hawajską koszulę.

Ponieważ mnie ocalił, nie mogłem powiedzieć złego słowa na jego temat.

...

Ale był naprawdę gnuśnym starszym facetem...

— Ach... Oshino.

Powinienem dodać do tego -san? Powinienem używać zwrotów grzecznościowych? Czułem sie trochę zagubiony. Chociaż był moim wybawcą, nie znałem jego zamiarów. Nie mogłem go nazwać ani wrogiem ani przyjacielem.

Nadal nie potrafiłem określić, czy naprawdę zostałem uratowany. Nie mogłem nic zrobić w tej sytuacji.

Najpierw uznałem, że powinienem mu podziękować.

— Dziękuję za uratowanie mnie.
— Nie ma sprawy. Zobaczyłem, że jesteś sam, więc przyszedłem na ratunek. To wszystko, Araragi-kun. — Oshino powiedział niewinnym tonem. Był nieskomplikowany.

Poza tym, ci trzej mężczyźni, jakby na rozkaz, uciekli natychmiast po pojawieniu się Oshino. W moment zniknęli bez śladu. Nie odzyskałem członków Kissshot, ale przynajmniej pozostałem przy życiu.

Oshino Meme...

Ten mężczyzna w hawajskiej koszuli nie wyglądał na mojego wroga... ani na wroga Kissshot-Acerolaorion-Heartunderblade.

— Swoją drogą, Araragi Koyomi - twoje imię brzmi bezdennie. Ale ten gość, naprawdę. Żadnego zdrowego rozsądku, w przeciwnym razie nie otwierałby bariery w takim miejscu. Prolly to koleś z dużym doświadczeniem.
— ...
— Nie musisz się spinać, Araragi-kun. Nie ma potrzeby tak na mnie patrzeć. Jesteś naprawdę energiczny, stało się coś dobrego? — Oshino mówiąc to, wyciągnął papierosa i wgryzł się w niego zębami. Myślałem, że go zapali, ale tylko trzymał go w ustach. — W każdym razie najpierw ruszajmy do domu, Araragi-kun.
— Do domu?
— Ruiny tej szkoły korepetycyjnej. — powiedział jakby to było oczywiste, odwracając się do ruchu.
— Chwila! — krzyknąłem w stronę jego pleców. — Ty, skąd o tym wiesz?!
— Hm? Oczywiście, że wiem. To ja pokazałem to miejsce temu dziecku. — Oshino był typem człowieka, który mówił o niezwyczajnych rzeczach w zwyczajny sposób.

Ech?

Nie zastanawiałem się, w jaki sposób Kissshot znalazła takie miejsce...

Ten facet jej powiedział?

— Jak to mówią, jeśli masz honor, masz i odwagę. To dziecko, Heartunderblade, ciągnęła twoje ciało. Wydawała się zmartwiona, dlatego powiedziałem jej o tym miejscu.
— Ty... znasz Kissshot?
— ..?

Oshino nie odpowiedział na moje pytanie. Dziwnie się we mnie wpatrywał.

— Co?
— Nic. Właśnie nazwałeś ją Kissshot.
— Hm? Ach.
— Ta trójka też nazywa ją normalnie Heartunderblade... właśnie się zastanawiałem, dlaczego ty tego nie robisz.
— Ponieważ... to za długie? — co w tym dziwnego? — To jak ją nazywam nie powinno być problemem. Nie ma tu żadnej zasady.
— Cóż, myślę, że to prawda, ale nadal... jesteś jej służącym. To niespotykane. Nie mówimy tutaj o przeciętnym wampirze. Heartunderblade jest legendarnym zabójcą Kai. Żelaznokrwisty, gorącokrwisty, zimnokrwisty wampir.
— Wampir... wiesz coś o wampirach? — cóż, nie sądzę, aby nie wiedział. Pojawiając się znikąd i odganiając tych trzech mężczyzn. To oczywiste. — Ty, kim ty w ogóle jesteś?
— Ja? Czasem tajemniczym dzieckiem wiatru, czasem tajemniczym podróżnikiem, czasem tajemniczym tułaczem, czasem tajemniczym bardem, czasem wysokiej klasy tajemniczym włóczęgą. — taki tajemniczy... — Czasem niskim kobiecym głosem.
— ...Czasem altem?
— Czasem jestem, a czasem nie jestem. — nagle wzruszył ramionami. — Jestem tylko starszym panem, który tędy przechodził, to wszystko. — odetchnął. Pomyślałem, że jest bardzo dziwny. — Tak się złożyło, że Heartunderblade sprawiła mi wcześniej kłopot. Spokojnie, nie jestem egzorcystą.
— ...

Mogę mu wierzyć? Nie, to nie tak. Prawda jest taka, że tylko jemu mogę wierzyć.

— Posiadam jakąś wiedzę na temat wampirów, jednak mam znacznie szerszy zakres specjalności. Wiem sporo o wielu rzeczach, ale wstrzymajmy się jeszcze z przedstawianiem. Po pierwsze powinieneś wrócić do tej szkoły, Araragi-kun.

Poszedłem z Oshino do opuszczonej szkoły korepetycyjnej, chociaż istniała możliwość, że Oshino był egzorcystą polującym na Kissshot.

Jednak Oshino wiedział, że Kissshot była w tej szkole. W innym wypadku nie szedłby do opuszczonego budynku na skraju miasta. Jeśli także jest egzorcystą, bez problemu ją pokona. Bez problemu wyeliminuje osłabioną Kissshot Acerolaorion Heartunderblade.

Nadal istniała możliwość, że tak naprawdę nie był wrogiem, ale mimo to nie potrafiłem nazwać go kompanem.

Powiedziałem kilka niepotrzebnych rzeczy o Oshino. Zrozumiałem, że zastanawianie się nad tym czy Oshino jest wrogiem czy przyjacielem nie miało w tej chwili sensu.

— Hej! Wróciłem!

Po godzinie wędrówki byłem znowu na drugim piętrze ruin. Kissshot wyglądała na naprawdę szczęśliwą, jakby czekanie już ją zmęczyło.

Uła.

Nadal jednak nie zdała sobie sprawy z tego, że jej plan był wadliwy.

— Hm? Mężczyzna z tyłu... wydaje mi się, że gdzieś już go widziałam? — oznajmiła, kiedy weszliśmy do środka.
— To okrutne. Nie pamiętasz mnie? — Oshino mógł się jedynie uśmiechać. — Czy to nie ja powiedziałem ci o tej kryjówce, Heartunderblade, zabójco Kaii?
— Ach... racja, wtedy. — Kissshot przytaknęła.

Em.

W każdym razie wygląda na to, że nie kłamał. Oshino rzeczywiście spotkał Kissshot tamtej nocy. Jest pewne, że to od niego dowiedziała się o tym miejscu.

— Więc? — Kissshot zwróciła się do mnie, zainteresowanie Oshinem zniknęło.

Jak mówiłem, nie patrz na mnie tym pełnym wyczekiwania wzrokiem.

— Posłuchaj uważnie, okej?

Nie znam brzuchomówstwa ani tautologii. Po pójściu do liceum unikałem nawet rozmów telefonicznych, mam przez to wyjątkowo niskie umiejętności wypowiadania się. Pogubiłem się w mojej opowieści o spotkaniu z Episodem, Dramaturgiem i Guillotinecutterem. Nie udało mi się odzyskać kończyn, co więcej, musiałem zostać uratowany przez Oshino. Wyjaśniłem to wszystko w ogólnikowy sposób. Podczas gdy ja rozmawiałem z Kissshot, Oshino przesuwał ławki. Dopiero po chwili zorientowałem się, że robił dla siebie łóżko. Dlaczego? Był zmęczony?

— Huh. — oznajmiła Kissshot, po usłyszeniu całej mojej historii. Nie wyglądała na zawiedzioną, chociaż te 10 lat mogły być mylące. Jednak była ode mnie dużo starsza. Nie robiłaby problemu z niczego. Być może nadal przetwarzała te informacje. — To kłopotliwe, że nadal współpracują. Myślałam, że się rozejdą po ataku na mnie...
— Mogłaś to chociaż rozważyć.
— Chcą mnie całkowicie zgładzić, ta trójka. Jestem gotowa na przeciwdziałanie, ale zdołali mi już zadać za dużo szkód. Hm. Ach. Więc to tak. Rozumiem. Ten świat jest taki okrutny. — zaśmiała się nagle. — Jestem taka głupia, to przez tę zmianę strefy czasowej.
— Co? — hm, to był doskonały moment na to pytanie. Cały czas myślałem o własnych sprawach, dlatego zapomniałem wcześniej zapytać. — Kissshot, dlaczego przybyłaś do Japonii? Co więcej, do tego małego miasteczka.
— Hm? Zwiedzanie.
— ...
— Góra Fuji, Kinkaku-ji, nie widziałam ich jeszcze. — powiedziała, jakby to było takie proste. To było oczywiste kłamstwo. Niemożliwe, żeby została zaatakowana przez trzech uzbrojonych mężczyzn z tak prostego powodu. Co więcej, w tej małej wiosce nie ma Góry Fuji ani Kinkaku-ji.

Nie łatwo jest zripostować tak bezpośrednie kłamstwo.

— Nie próbujesz podbić Japonii, prawda?
— Hm, nie.
— W każdym razie nie udało ci się pokonać tych mężczyzn z pełną siłą. W takim razie ja, sługa, jak mogę z nimi wygrać?
— Jak już powiedziałam, walczcie z nimi jeden na jednego.
— Współpracują, więc to niemożliwe. Poza tym prędzej czy później nas tutaj znajdą.
— Nie ma potrzeby się o to martwić. — Oshino nagle otworzył usta. Leżał bokiem na tymczasowym łóżku, które dla siebie stworzył... Zbyt swobodnie. — Kiedy spaliście, ustawiłem tu barierę.
— Barierę? — już wcześniej wspominał coś podobnego, ale o co dokładnie chodzi? — Coś jak pole siłowe?
— Hm, można tak to nazwać. — potrafię powiedzieć, że odpowiedź jest dużo bardziej skomplikowana, jednak Oshino przystał na tym prostym wyjaśnieniu. — Pomijając ludzi, którzy dobrze znają ten teren, niemożliwe, aby nietutejsi znaleźli to miejsce.
— Ty... — zapytałem czujnie. — Czego właściwie chcesz?
— Co masz na myśli mówiąc "czego chcesz"? — Oshino zaśmiał się.

Jest dziwnym mężczyzną. Ile w ogóle ma lat? Z pewnością jest po trzydziestce, tylko że normalna osoba w tym wieku nie zachowuje się tak jak on. Trzydziestka to okres, kiedy robisz ze swoim życiem porządek i stajesz się przyzwoitym dorosłym, czy nie?

— Dlaczego pomagasz mnie i Kissshot? Wiem, że nie jesteś jednym z nich, ale czy jesteś jednym z nas?
— Jesteś naprawdę podły. — Oshino wyciągnął z ust papierosa i wsadził go do kieszeni. — Jak już mówiłem, nie mam żadnego interesu w pomaganiu wam. Jeśli chodzi o to, dlaczego was uratowałem, człowieku... po prostu chciałem.
— Nie rozumiem co masz na myśli.
— Chcę osiągnąć równowagę. — w końcu jego słowa nabierały sensu. — W zasadzie to moja praca.
— ...
— Praca polegająca na komunikacji między tu i tam. — kontynuował Oshino. — Bo widzisz, wampiry są kłopotliwe. Zbyt potężne. Nie mówiąc już o Zabójcy Kaii. Wydaje ci się, że zaatakowanie małej, słabej dziewczynki jest złe, a to zupełnie nie tak. To dziecko, Heartunderblade, jest całkowicie godnym przeciwnikiem.
— Te słowa pochwały są naprawdę zawstydzające. — powiedziała Kissshot unosząc pierś. Nie żeby uniesienie jej dziecięcej klatki piersiowej coś dało. Odniosłem wrażenie, że Oshino wcale nie miał zamiaru jej chwalić, ale niech będzie. Teraz pytaniem jest, po czyjej stronie jest Oshino.
— Czy to nie jest dopiero wstęp do twojej autoprezentacji?
— Oshino Meme. Wolny człowiek bez stałego miejsca zamieszkania. Po prostu uznajcie mnie za znawcę w zakresie potworów. Haha, chociaż nie jestem jak tamci trzej mężczyźni, nie jestem dobry w egzorcyzmach.
— Co chcesz powiedzieć poprzez "nie jestem dobry"?
— Po prostu tego nie lubię.
— Ale nie jesteś specjalistą?
— Jestem, i dlatego pomagam zachować równowagę. W zasadzie jestem negocjatorem.

Negocjacje? Tu i tam... łączenie? Gdzie jest tu, gdzie jest tam? 'Tu' wyraźnie odnosi się do świata ludzi, a 'tam' do świata potworów. Ale... po której stronie ja się znajduję?

— Potwory... Zdecydowanie wolę być nazywany Kaii.
— To dziecko tutaj jest Zabójcą Kaii. Rzadki typ wampira potrafiący absorbować energię Kaii. Dlatego jest legendarna. — to rozzłościło Kissshot. Jest drażliwą dziesięciolatką, ale Oshino dopełnia jej osobowość. Jej wygląd fizyczny nie pasuje do jej wieku, pewnie nie zdążyła jeszcze do tego przywyknąć. W zasadzie to chciałbym, aby jak najszybciej odzyskała swoje pełne moce.
— Nie zachowuj się jakbyś wszystko wiedział, berbeciu. — Kissshot zwróciła się do Oshino. Jeśli naprawdę ma 500 lat, nazwanie go w ten sposób powinno być dopuszczalne. Oshino ciągle mówił o niej lekceważąco "to dziecko". Nie zareagował na nazwanie go berbeciem. Dla niego to nic nie znaczyło.
— Jest tak jak powiedziałaś, Heartunderblade. — powiedział spokojnie. — Nie można wierzyć samym plotkom. Jednak, hmm, po usłyszeniu waszej konwersacji dochodzę do wniosku, że ta sprawa jest wyjątkowo poważna. Kto by pomyślał, że stanie się coś tak problematycznego.
— Nie ma żadnego problemu. Sprawa jest prosta.
— Dla długowiecznego wampira to może być proste, ale dla nas, ludzi, sprawa jest bardzo skomplikowana. Prawda, Araragi-kun?
— Ech.

Wow, jestem zdumiony, że tak szybko załapał całą tę sytuację. Widzi mnie jako człowieka. Po "tej stronie".

— E? Twoja reakcja jest bardzo dziwna, Araragi-kun, nie chciałeś odzyskać swojego człowieczeństwa? Nie chcesz być znowu normalny?
— Nie, chcę... ale...
— Jeśli chcesz stać się człowiekiem, to oczywiście nim jesteś. — Oshino zwrócił się w stronę Kissshot. — Co więcej, interesujesz mnie ty, Heartunderblade. To ciekawe, że chcesz zamienić swojego sługę z powrotem w człowieka. Właśnie ta kwestia mnie zastanawia.
— Ach? — to wyraźnie był komplement, jednak Kissshot zareagowała negatywnie. — Mam gdzieś negocjatorów. Nie mów niepotrzebnych rzeczy, pędraku. Nienawidzę ludzi, którzy mówią co im ślina na język przyniesie.
— Mówić co ślina na język przyniesie? Wcale tak nie robię. — powiedział Oshino Meme, leżąc na łóżku. — Z tej perspektywy mogę pozostać pośrodku. — oznajmił wyraźnie.
— Pośrodku? — pomiędzy tu i tam? — Masz na myśli pomiędzy nami a innymi?
— Nie ma innych. — Oshino skinął głową. — W zasadzie, patrząc wprost już sporo wam pomogłem. Pokazałem wam to miejsce i stworzyłem barierę. Można by powiedzieć, że nasze spotkanie było przeznaczeniem.
— Mo-możesz nam pomóc?
— Nie mogę wam pomóc, mogę jedynie użyczyć mojej mocy. W tej chwili równowaga jest zachwiana. Ci goście będą nadal was nękać, nie podoba mi się to, tego typu taktyka.
— Czyli - jesteś kompanem?
— Nie. Ani kompanem ani towarzyszem. — Oshino jest neutralny. — Jak mówiłem, stoję pośrodku. Wszystko zależy od was, nie ode mnie. To od was zależy dalszy bieg wydarzeń. Przyczyny i skutki nie mają ze mną nic wspólnego. Mogę najwyżej przygotować podłoże pod nadchodzący los.
— ... — spojrzałem na Kissshot i nawet dla niej Oshino był podejrzany.

Czego ten facet chce?

— Ach, oczywiście nic za darmo. Podróżnicy naprawdę potrzebują pieniędzy. Tak, zapłata. Co powiecie na 2 miliony jenów?
— Dwa, dwa miliony! — Oshino zerknął na mnie spokojnie pomimo mojego szoku.
— Nie naciskam z terminem zapłaty, ale nie użyczam swojej siły za darmo. Bez tego nie byłoby równowagi.
— A-ale.

Muszę mu zaufać, ale czy naprawdę mogę? Temu dziwnemu mężczyźnie? Pokazał Kissshot to miejsce i uratował mnie przed trzema egzorcystami, nie wspominając o barierze. Na pewno jest aż tak podejrzany?

— Mogę usłyszeć twój plan? — Kissshot nagle się zgodziła. Myślę, że to właśnie różnica pomiędzy nieśmiertelnym wampirem a siedemnastoletnim chłopakiem. — Mówisz, że jesteś negocjatorem, ale to nie takie proste. Tych trzech egzorcystów nie da się przekonać. Nie udałoby ci się odzyskać moich kończyn nawet gdybym cię o to poprosiła.
— Jeszcze nie mam żadnego konkretnego planu. — słowa Oshino mnie sfrustrowały. Przynajmniej w końcu zaczął działać z innego powodu niż "ponieważ mam ochotę". To było pocieszające. — Istnieje szansa, że mi się uda. Uniżę głowę i grzecznie poproszę, jeśli odmówią, tylko wtedy podejmę ostrzejsze środki. Na nasze szczęście ta gra może zostać rozwiązana samymi słowami.
— Myślisz, że to gra?
— Po pierwsze musimy ich rozdzielić. To nie powinien być problem, jeśli zrobimy to jeden na jednego. Niestety nawet ty, Heartunderblade, nie potrafisz odczytać ich ruchów. Będę musiał znaleźć na to sposób. — rzekł Oshino. — Jeśli o was chodzi, będziecie musieli podjąć odpowiedni stopień ryzyka. Nie zastanawiajcie się nad tym za bardzo.
— Zdaję sobie z tego sprawę. Jestem zdeterminowana, oczywiście mój sługa także. — nie mów za mnie o mojej determinacji! — Ale brzdącu, jak chcesz negocjować z tymi ludźmi?
— Jak powiedziałem, poprosić, uniżając głowę. To wyluzowana gromadka. — powiedział Oshino, jakby opowiadał jakiś kawał. Istnieją granice negocjowania. Ci trzej mężczyźni nie słuchają innych. Jak można tak w ogóle myśleć? — Reszta to tajemnica handlowa. Wtedy Araragi-kun zajmie się odzyskaniem kończyn, jeśli pomyślnie zwróci ci twoje ręce i nogi, powrócisz do pełnej formy. Po tym Araragi będzie mógł spokojnie stać się człowiekiem.
— Muszę je odzyskać... — oczywiście najtrudniejsze zadanie należy do mnie. Nawet jeśli zmierzę się z każdym pojedynczo, to nadal trzej dorośli mężczyźni.

Dramaturg, Episod, Guillotinecutter.

Jeden dzierży faliste ostrza, kolejny, gigantyczny miecz, ostatni pozostaje zagadką.

Szczerze mówiąc ani trochę nie wierzę w wygraną, ale ponieważ to dla mojego własnego dobra, nie mogę odmówić. Jednak nie chcę, aby skończyło się tak jak tej nocy. To było bez sensu walczyć z nimi bez żadnego planu czy powodu. Za dużo dzisiaj myślałem. Chociaż chciałem być spokojny, nie potrafiłem zapanować nad nerwami.

Taki już jestem. Kissshot także.

Tak jak mówię, jeśli mam się z nimi mierzyć, potrzebuję nowej strategii.

— Hej, sługo.
— Co, Kissshot?
— Nie mam przy sobie żadnej ludzkiej waluty. Nie do końca też wiem, jak dużą sumą są dwa miliony jenów. Pozostawiam ten dług tobie.
— ...
— Nie mart się. Umiejętności tego berbecia są nie na żarty - zapewniam cię. Obserwowałam jak cię ratuje używając zdalnego widzenia. Pomimo kiepskiej formy potrafię robić tego typu proste rzeczy.
— Ale nie jest ani wrogiem ani kompanem. Jest neutralny.
— Od początku nie liczyłam na to, że stanie po naszej stronie. Gdyby ten gość był świadomym mojej pozycji wrogiem, już dawno zostałabym zabita. Nie ma innego wyjścia. — przerwała. — Bycie neutralnym jest lepszą alternatywą.

Nie pomyślałem o tym w ten sposób.

Zrozumienie oznacza bycie bardzo ostrożnym.

Co więcej, nieudane negocjacje Oshino nie będą jeszcze oznaczać wyroku śmierci. Jego oczy nie są tak zimne. Co pozostawia ostatnie pytanie.

Jest po prostu starszym panem, któremu zdarzyło się tamtędy przechodzić. 'Po prostu przechodzić'... czy aby na pewno obecność Oshino była tylko przypadkiem?

Spotkał Kissshot akurat wtedy, gdy była w tarapatach. Pojawił się akurat wtedy, gdy zostałem zaatakowany. To rzeczywiście był duży zbieg okoliczności.

Zastanawiam się, czy to może mieć jakieś znaczenie. Jakie Oshino miałby z tego korzyści? To zbyt wiele zbiegów okoliczności, jednak nie mogę tego skwitować.

Przypadkowe spotkanie... To podobne do tamtego popołudnia, kiedy przy bramie szkolnej wpadłem na Hanekawę. Czysty przypadek, ale gdybym jej wtedy nie spotkał, nie poszedłbym do księgarni. Nie spotkałbym Kissshot i nie zostałbym wpakowany w tę całą sytuację.

I spotkanie tego dziwnego mężczyzny... to było szczęście. Nie chciałem mu tego powiedzieć, ale czując w sobie determinację odezwałem się.

— Nie mam zbyt wielu oszczędności... jeśli nie będziesz mnie z tym naciskał, a nie potrzebuję poręczyciela... zajmę się długiem.

Nie mam wyjścia, muszę pożyczyć pieniądze. Nie mieć kasy w moim wieku... jestem żałosny.

— W takim razie zdecydowane. Haha, dziękuję za twój patronat~ — powiedział Oshino, zadowolony z moich słów. — Och, nie ma o czym mówić, ale od teraz będę tu mieszkał. Mam nadzieję, że będziecie się o mnie dobrze troszczyć. Szczerze mówiąc miałem no oku to miejsce odkąd tylko przybyłem do tego miasta, ale postanowiłem wam je odstąpić. Nie ma tu lepszych ruin. W każdym razie, co najpierw robimy? Burza mózgów? Przedyskutujemy plany na przyszłość? — mówił Oshino, leżąc, oczywiście, w swojej typowej pozycji.

Naturalnie ja i Kissshot odsunęliśmy się od niego, ignorując jego propozycje.

Nie zauważyłem, że było już po północy.

Data zmieniła się na 29 marca.

Powiedziałbym 'porozmawiajmy o jutrze', ale jutro było dzisiaj.


Wróć do 005 Wróć do Strony Głównej Przejdź do 007