High School DxD:Tom 23 – Mecz z Jokerem

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search
The printable version is no longer supported and may have rendering errors. Please update your browser bookmarks and please use the default browser print function instead.


Żywot 0

– Król drużyny przeciwnej został wyeliminowany z walki. Drużyna Sekiryuuteia Płonącej Prawdy odnosi zwycięstwo.

Po tym jak znokautowałem wrogiego Króla, ten zniknął w odsyłającym świetle, a ogłoszenie naszego zwycięstwa odbiło się echem po całym tym miejscu. Po rozstrzygnięciu meczu, wróciliśmy na stadion z pola walki (tym razem umiejscowionego na wodzie). Publiczność z aplauzem powitała nasze przybycie. Komentator natomiast jak zwykle mówił swoje:

– I po raz kolejny! Zwycięstwo wędruje do Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy! Drużyna Hyoudou Isseia-senshu znów jest górą! Dalej kontynuują swoje pasmo zwycięstw!

Odgłos oklasków pochłonął cały stadion, zmieniając go w jeden wielki ryk szczęścia. Pomachaliśmy im wszyscy w odpowiedzi. Wiwaty jeszcze bardziej się zwiększyły, co szczerze nas zaskoczyło. Międzynarodowy Turniej Królewskiej Gry, w którym brały udział wszystkie frakcje, trwał już od ponad miesiąca.

Wygraliśmy kolejny mecz, dodając w ten sposób jeszcze jedno zwycięstwo do naszej puli.

Po tym jak mecz się skończył, członkowie Drużyny Płonącej Prawdy powrócili do poczekalni.

– Fufufu, wygrywamy raz po raz. Nasza drużyna ma teraz swój moment dumy! – oznajmiła zwycięsko Irina, po tym jak wypiła napój energetyczny.

– Być może dlatego, że dotąd nie starliśmy się z żadną drużyną istoty boskiej klasy… ale pokonaliśmy drużyny wysokoklasowych diabłów, więc dobrze nam idzie – powiedziała spokojnie Rossweisse-san, wycierając twarz ręcznikiem.

W rzeczy samej, od pierwszej chwili rozpoczęcia turnieju, nie przegraliśmy ani jednego meczu. Wszystkie drużyny z którymi dotąd walczyliśmy, były słabsze od nas, chociaż niektóre składały się z profesjonalnych graczy w Królewskiej Grze i mimo że nie były to łatwe walki, to jak dotąd ani razu nie przegraliśmy… Jednakże można to było uznać za szczęście, że jak dotąd nie natknęliśmy się na żadnego przeciwnika boskiej klasy. Gdyby trafił nam się taki mecz, to byłaby to niesamowicie trudna walka do wygrania. Żaden z członków drużyny antyterrorystycznej DxD nie natknął się dotąd na takiego przeciwnika. Jeśli dalej będziemy zwyciężać w taki sposób, to w końcu natkniemy się na istotę boskiej klasy, albo kogoś na poziomie Maou. Tak więc najlepiej będzie, jeśli zbierzemy tyle zwycięstw, ile tylko damy radę, zanim natkniemy się na takiego przeciwnika, aby mieć pewny wynik. Niemniej jednak, dzięki temu pasmu zwycięstw, nasza drużyna była pełna chęci do walki. Dopóki nasze morale było wysokie, nasz obraz w mediach poprawił się, co też było dużym zyskiem. Oczywiście mieliśmy takich członków drużyny jak Rossweisse-san, którzy mieli spokojny umysł. Tym razem jednak, to Xenovia wydawała się być ponura.

– Ara, Xenoviu? Ty się nie cieszysz? – zapytała Irina, widząc że jej przyjaciółka nie cieszy się ze zwycięstwa.

Xenovia westchnęła.

– Hmm, cieszę się z naszych zwycięstw… ale z doświadczenia wiem, że kiedy coś idzie za łatwo, to potem zaczynają się schody – oznajmiła.

To doświadczenie które Xenovia ma z czasów, gdy była wojowniczką Kościoła, a może to jej intuicja. Niespodziewanie, ja nie mogę zrobić czegoś takiego. W rzeczywistości były czasy, gdy polegaliśmy na intuicji członków drużyny, aby uciec od kilku dylematów. Ravel przytaknęła słowom Xenovi.

– Myślę że od teraz tak będzie. W profesjonalnej Królewskiej Grze, nowe drużyny polegają często na sile i swoich moralach, aby na początku utrzymać ciąg zwycięstw. Jednakże, kiedy zaczynał się środek rozgrywek, następowało wiele zmian.

Uwaga wszystkich skupiła się na naszym taktyku, Ravel.

– Od teraz będą doświadczać porażek, a powód tego jest prosty; nie ważne jak silna jest drużyna, tworzenie dobrej strategii całkowicie ich zatrzyma tak długo, jak inna drużyna przeprowadzi dość badań – powiedziała Ravel z poważnym wyrazem twarzy.

Właśnie dlatego że byliśmy silni, podjęto środki zaradcze. Skoro dotąd szło nam tak dobrze, to teraz inne drużyny wezmą nas sobie za cel. …Z całą pewnością bardzo dokładnie nas przeanalizowali. Nie wiadomo, kiedy spadnie na nas cios. Prawdopodobnie nastąpi to podczas następnego meczu. Wprawdzie wygrywaliśmy mecze jeden po drugim, ale w końcu nadjedzie dzień, gdy….

– Nawet jeśli zwycięstwo będzie możliwe, to środki zaradcze mogą zostać natychmiast obmyślone. Mój ojciec mawia, nigdy nie opracowuj zbyt taktycznych planów – powiedział Pion drużyny, Bova.

Jego ojciec, staruszek Tannin, także brał udział w profesjonalnych Królewskich Grach. Miał mniej, lub więcej doświadczenia na temat różnych rzeczy. Nagle nawet Bina Lessthan-shi, która zwykle siedziała cicho, rzuciła uwagę:

– Jeśli taktyka jest popularna, to doprowadzi do wielu badań, zwiększając jej popularność. Ta zasada obowiązuje zarówno w szachach, jak i w Królewskiej Grze.

– Bina-sama ma rację. Jako początkujący zespół, jeśli będziemy polegać tylko na impecie, inni opracują przeciw-strategię, która może mieć dużą szansę na pokonanie nas – dodała Ravel.

– Aby temu zapobiec, powinniśmy wymyślić własne środki zaradcze, prawda Ravel? – zapytała Xenovia.

– Tak – odparła Ravel. – To naturalne… Niefortunnie ja także jestem amatorką. Jednakże chciałabym stworzyć środki zaradcze, które nie mają luk… słabe punkty od razu zostaną wykorzystane przez profesjonalistów, albo istoty boskiej klasy.

…To prawda że pokonaliśmy kilku profesjonalnych graczy, ale nie znajdowali się w rankingu zbyt wysoko. Kilku graczy z czołówki rankingu też brało udział w turnieju. Nie trzeba dodawać, że mieli na koncie wiele zwycięstw. Gdybyśmy walczyli przeciwko nim, to zdecydowanie byłby to trudny mecz.

– Robienie takich rzeczy, jak tworzenie słabych punktów, także jest możliwe. W przeszłości była świetnie zsynchronizowana drużyna, ale jeden gracz miał bardziej delikatny umysł, więc kiedy przeciwnik wykonał sprytny atak, równowaga całej drużyny załamała się – dodała Bina-shi.

Tworzenie słabych punktów, hę. To naprawdę bardzo przerażające. Wprawdzie nie potrafię sobie wyobrazić, jak ktoś mógłby wymyślić taką taktykę, to drużyna która polega na mocy przegra, jeśli przeciwstawi się im sprytną taktykę…. Kiedy pogrążyłem się w takich myślach, jako Król…. Ravel zareagowała na to, co powiedziała Bina-shi.

– Bina-sama, to co właśnie powiedziałaś, mogłoby dotyczyć tej osoby....

Zanim jednak skończyła mówić.

– U-umm.

Pojawił się ktoś, kto dołączył do rozmowy. Była to blondwłosa wampirzyca ubrana w czerwony sweter, Elmenhilde. Podała Ravel dokumenty.

– Skompletowałam dane na temat gry.

Ravel uśmiechnęła się w odpowiedzi.

– Dziękuję ci, Elemenhilde-sama. Twoje raporty są zawsze takie dokładne, więc to wielka pomoc.

– Ach, nie, poprosiłam o to jako pierwsza, więc chętnie to zrobię – odpowiedziała Elmenhilde z szacunkiem.

W dniu w którym ogłoszono dwa szokujące mecze, ja przeciwko Dulio oraz Sairaorg-san przeciwko Cao Cao, w Rezydencji Hyoudou złożył wizytę nieoczekiwany gość. Była to wampirzyca czystej krwi z Frakcji Carmilla, Elmenhilde Galnstein. Wkrótce po tym jak się pojawiła, oznajmiła, że chce dołączyć do mojej drużyny. Byliśmy zaskoczeni tą wiadomością. Nie pytałem jeszcze o szczegóły, ale najwyraźniej przyszła nas odwiedzić z powodu odbudowy jej ojczyzny. Jednak w każdym razie był to ważny turniej; nie mogliśmy jej więc włączyć do drużyny bez namysłu. Aby mogła obserwować sytuację, Ravel poprosiła ją, aby przez jakiś czas pisała raporty na temat naszej gry. Jednak nie dołączyliśmy jej od razu do drużyny, nie tylko z powodu jej tożsamości; chodziło też o bezpieczeństwo turnieju oraz przyszłość naszej drużyny. Co więcej, była agentką wampirzej Frakcji Carmilla. Musiała uzyskać pozwolenia, aby opuścić swój kraj. …Ale najwyraźniej wynegocjowała to zawczasu. Jednak dodanie nowej członkini będzie oznaczać, że równowaga drużyny i jej praca zespołowa będzie musiała zostać przerobiona jeszcze raz, a nasz obecny impet zostanie zatrzymany. Więc Ravel przydzieliła jej robienie raportów, w nadziei, że przyglądając się naszej grze zapamięta sposób walki każdego z członków drużyny. …Gdybyśmy wcisnęli Elmenhilde do walki teraz, zniszczylibyśmy całą naszą pracę zespołową i nic byśmy na tym nie skorzystali. Wprawdzie było mi przykro z jej powodu, ale było to niezbędne, aby powoli przyzwyczaić ją poprzez praktykę. Jednak dołączyła do naszych treningów. Wciąż jednak nie wiem, czy Ravel wliczy ją do przyszłego składu naszej drużyny. Nawet jeśli się zgodzę, to Ravel zdecydowanie się sprzeciwi…. Gdybym nalegał na jej dołączenie, Ravel z pewnością by się zgodziła, ale nawet gdybym to zrobił…. Kiedy się nad tym zastanawiałem, zauważyłem że dawna, wyniosła postawa Elmenhilde zmieniła się i teraz była bardziej nieśmiała! Wydawała się być bardziej szczera i cicha. Jednak jej naiwność jako panienki z dobrego domu, była obecna w życiu codziennym. Mimo tego jej poprzednia, uprzedzona postawa i atmosfera wyparowały. …Myślę że zachowywała się tak dlatego, gdyż doświadczyła czegoś niezapomnianego. Kraj wampirów został zniszczony przez Qlippoth i teraz ciężko pracowała, aby go odbudować. Zamyśliłem się nad jej uczuciami… a potem zacząłem się zastanawiać nad naszą grą w turnieju. Gdy kontynuowaliśmy naszą rozmowę, Ravel zerknęła na zegarek i odezwała się do mnie:

– Ach, nadszedł czas, Ise-sama. Skończmy już nasze spotkanie. Nadszedł czas na pracę.

– Ups, masz rację. Jako nowo mianowany Król, muszę zająć się tymi sprawami.

Dokładnie, jako wysokoklasowy diabeł, zacząłem się też zajmować diabelską robotą. Z pewnością, jako nowy wysokoklasowy diabeł, miałem mnóstwo spraw do załatwienia, pomiędzy turniejem i diabelską pracą. Zakończyliśmy nasze spotkanie i wróciliśmy do miasta Kuou. Dla nas, pierwszą poważną przeszkodą będzie Karta Atutowa Niebios. Pozostało już niewiele czasu do naszego meczu z drużyną Dulia.

Żywot 1: Od teraz jestem Królem

Część 1

Był już koniec wiosny...

Podczas gdy turniej szedł pełną parą, nasza diabelska praca się rozpoczęła, a nasze nowe szkolne życie trzecioklasistów również się stopniowo rozwijało. Na podium stała wychowawczyni klasy 3b, Rossweisse-san.

– Podsumowując, Turniej Piłki niedługo się zacznie. Nie możemy przegrać tych międzyklasowych zawodów!

W energiczny sposób Rossweisse-san została naszą wychowawczynią. Matsuda i Motohama byli w tej samej klasie co ja i rechotali z uciechy, gdy patrzyli na Rossweisse-san.

– Rossweisse-chan, jesteś taka chętna do czynu.

– Cóż, po raz pierwszy jest wychowawczynią, więc to oczywiste, że nie chce przegrać.

Matsuda i Motohama rozmawiali obok mnie. Ja też byłem teraz w klasie 3b. Po promocji do trzeciej klasy, moi klasowi koledzy też się zmienili, ale niezbyt. Jak zwykle byli ze mną Matsuda i Motohama, z którymi zawsze byłem w tej samej klasie, ale nie brakło też znajomych osób, takich jak Asia, Xenovia, Irina i Kiryuu. Oprócz naszej nowej wychowawczyni, Rossweisse-san, Kiba też był moim nowym kolegą klasowym. Taki układ został zawarty ze względu na sprawy powiązane z diabłami, lub DxD, abyśmy w razie czego mogli się szybko zebrać. Wszyscy trzecioklasiści powiązani z Domostwem Gremory zostali zebrani w jednej klasie. Natomiast w klasie 3c był Saji oraz wszystkie trzecioklasistki z Domostwa Sitri. W każdym razie naprawdę mam nadzieję, że będzie cicho i spokojnie, dopóki nie skończymy szkoły! Odwróciłem się, aby pogadać z Kibą, który siedział za mną.

– Niezależnie od tego, czy to zawody międzyklasowe, czy zajęcia klubowe, nie możemy przegrać. Zwłaszcza że jesteśmy nowym Klubem Okultystycznym.

– Dokładnie. Jeśli przegramy w tym roku, to zawiedziemy oczekiwania absolwentów – odpowiedział Kiba z entuzjazmem.

Jego styl mówienia pasował do wiceprzewodniczącego. Parsknąłem śmiechem w odpowiedzi.

– O-o co chodzi? – zapytał Kiba zmieszanym tonem.

– He he, przypomniał mi się turniej sprzed roku.

Z powodu incydentu ze świętymi mieczami, Kiba był nieco zmieszany i podczas turnieju myślał o czymś innym. Kiedy Kiba to sobie przypomniał, zaczerwienił się.

– …Nie przypominaj mi tego, Ise-kun.

– Przepraszam. Podczas turnieju będę grała w drużynie Samorządu Uczniowskiego – powiedziała przepraszającym tonem Xenovia, która siedziała przy pobliskim stole.

Wprawdzie Xenovia należała do Klubu Okultystycznego, ale obecnie była przewodniczącą Samorządu Uczniowskiego. To było zrozumiałe. Nie byłoby to uzasadnione, gdyby podczas turnieju nie grała w drużynie samorządu. Irina uniosła kciuki w górę.

– To żaden problem! Pokonam Xenovię i pozostałych! – oznajmiła.

Po chwili ciszy, Xenovia odpowiedziała na wyzwanie Iriny:

– Cóż, więc Irina jest jedyną którą muszę pokonać.

– Coś ty powiedziała!?

Ach, iskry latały między nimi, gdy tak stały naprzeciwko siebie. To już rok, od kiedy je spotkałem. Wtedy nigdy bym nie pomyślał, że pewnego dnia będziemy chodzić do jednej klasy, nie mówiąc już o tym, że jedna z nich zostanie przewodniczącą Samorządu Uczniowskiego. Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, byliśmy wrogami…. Życie doprawdy jest nieprzewidywalne, huh.

– Cóż, jeśli będziemy przeciwko sobie walczyć, stoczmy uczciwą i porządną walkę – powiedziałem, przyglądając się Xenovi i Irinie.

– …Racja, nie przegramy – dodała cicho Asia.

Było zupełnie tak, jakby zmuszała się do wypowiedzenia tych słów, gdyż wyraz jej twarzy i ton głosu były dość sztywne…. Kiryuu pogłaskała Asię po policzku.

– Asiu, dziwnie się ostatnio zachowujesz. Wszystko z tobą w porządku? – zapytała zmartwionym głosem.

– R-ruszajmy! N-nie damy się pokonać!

Zaraz…. Czy ona naprawdę nie zachowuje się dziwnie? Tak przy okazji, ostatnio wydaje się być zamyślona, zarówno w domu, jak i w szkole. Zawsze jako ostatnia opuszcza też pokój klubowy po zajęciach….

– …To dlatego, że jestem Buchou – wyszeptała Asia sama do siebie.

– ……

Xenovia i Irina, które były przedtem zajęte kłótnią, teraz patrzyły na Asię zmartwionym wzrokiem.

– Posłuchajcie, możemy to zrobić, klaso B! Wygrajmy!

– TAK~~

Samotnemu, zdenerwowanemu głosowi Rossweisse-san towarzyszyły głosy niezmotywowanych uczniów, które niosły się echem po całej klasie.....

Część 2

Poza życiem trzecioklasisty, był inny rodzaj nowej „pracy”, która była dla mnie bardzo ważna. Nasze Parostwo Hyoudou Isseia wreszcie rozpoczęło swój własny biznes, to znaczy swoją diabelską pracę. Było tak samo jak wtedy, gdy byliśmy podwładnymi Rias i wysłuchiwaliśmy życzeń naszych klientów oraz dostawaliśmy zapłatę, gdy już je spełniliśmy. Praca diabłów wyglądała tak od czasów starożytnych. Skoro zostałem wysokoklasowym diabłem i byłem Królem, musiałem poprowadzić Asię i pozostałe dziewczyny z mojego parostwa, aby dobrze wykonywały swoją robotę. Z korporacyjnego punktu widzenia jestem obecnie prezesem firmy „Hyoudou Issei sp. z o.o.”. A dokładnie rzecz biorąc, byłem kierownikiem sklepu w „Wielkim Przedsiębiorstwie Gremorych”. …Tak przy okazji, nigdy dotąd nie było takiego przypadku, aby ktoś został wysokoklasowym diabłem w ciągu roku, nie mówiąc już o tym, że byłem podwładnym mojej pani tylko przez rok, co jest niesamowicie krótkim okresem. W rezultacie doprowadziło to do obecnej sytuacji, do której nie jestem przygotowany. Gdybym pracował pod rozkazami mojej pani przez dziesiątki, albo i setki lat, i pewnego dnia dowiedział się, że „za kilka lat może będę w stanie zostać wysokoklasowym diabłem”, to wtedy lepiej bym się przygotował do bycia niezależnym. Teraz muszę kierować tym interesem po roku, chociaż jeszcze rok temu nie mogłem się tego spodziewać, gdy ciągle miałem obsesję na punkcie „Zostania Królem Haremu!”. Jednakże Rias, która jest zwykle delikatna, była wtedy niesamowicie surowa.

– Spróbuj. Zostanie diabłem w ciągu roku to nic, w porównaniu do bitew przeciwko Qlippothowi.

Dała mi takie szkolenie, że obóz treningowy dla komandosów się chowa!

Na koniec, jedna trzecia terytorium, na którym pracowało Parostwo Rias Gremory, zostało przekazane mnie. …Ostatecznie dla kogoś, kto został diabłem przed rokiem, awans na wysokoklasowego diabła, przygotowania do niezależności, nadanie terytorium i początek diabelskiej pracy, to było o wiele za dużo na jeden raz! Nie trzeba dodawać, że kiedy zostałem kierownikiem działu w „Wielkim Przedsiębiorstwie Gremorych”, także otrzymałem biuro, które znajdowało się w jednym z laboratoriów Azazela-sensei, które ten rozmieścił w całym mieście. Po wyjściu z Rezydencji Hyoudou i przejściu dziesięciu minut piechotą, można było zobaczyć prywatną szkołę dokształcającą, a nasze biuro znajdowało się pod nią. Ta szkoła została kupiona przez Grigori, które zbudowało pod nią piwnicę, którą następnie przekazano mnie. Szkolne windy miał specjalny system rozpoznawczy, dzięki czemu do piwnicy nie mógł dostać się nikt, kto nie powinien. Kiedy nasze zajęcia klubowe się kończyły, ja i moje parostwo udawaliśmy się wieczorem do szkoły dokształcającej i zjeżdżaliśmy razem windą do piwnicy.

– Wciąż nie przyzwyczaiłam się do tej windy – powiedziała Xenovia.

Przytaknąłem jej. Po tym jak zjechaliśmy windą, powitał nas długi korytarz. Na wprost nas znajdowały się drzwi, troje kolejnych było po prawej stronie korytarza, a dwoje po lewej. Łącznie było tutaj sześcioro drzwi. W pokojach po prawej mieściły się kolejno prysznic, toaleta męska, oraz żeńska, zaś po lewej magazyn oraz salon z aneksem kuchennym. Jednak najważniejsze były drzwi na wprost, za którymi mieściło się biuro. Na tabliczce na drzwiach było napisane „Biuro Parostwa Hyoudou Isseia”. Pokój był przestronny i miał około trzydziestu mat tatami[1]. Stało tu kilka biurek z dokumentami i komputerami, szafki na akta stały z boku, wraz z faksem i sofą dla gości. Wszystkie niezbędne rzeczy zostały zorganizowane. Oczywiście przygotowano tu także magiczny krąg, który będzie potrzebny przy wykonywaniu naszej diabelskiej pracy. Wprawdzie to miejsce dopiero powstało i ciągle miało pewne braki, ale wyglądało jak biuro. Wszedłem do środka i ruszyłem w stronę najbardziej okazałego biurka, należącego do prezesa.… Można by je uznać za godne Króla. Mówiłem że zwykłe biurko wystarczy, ale Ravel uparła się i powiedziała coś takiego:

– Nie mogę na to pozwolić!

Tak więc zamówiła dla mnie to biurko i krzesło, które sprawiały wrażenie, jakby były przeznaczone dla Króla. …Teraz mogłem zrozumieć Asię, która też miała problemy z przyzwyczajeniem się do biurka przewodniczącej w naszym pokoju klubowym. To chyba niezbyt do mnie pasuje, prawda? Sam tak myślałem! Po tym jak Asia, Xenovia, Ravel i Rossweisse-san zajęły swoje miejsca, rozpoczęliśmy naszą pracę. Ravel była moją menadżer no i wiceprezesem. Pierwszą rzeczą którą zrobiliśmy po przybyciu do biura, było sprawdzenie liczby wezwań, które dostaliśmy poprzez magiczny krąg. Asia siedziała za swoim biurkiem i czekała na instrukcje Ravel. Xenovia relaksowała się na fotelu, podczas gdy Rossweisse-san robiła dla nas ulotki. Ja też siedziałem za biurkiem i czekałem na raport od Ravel. …Nasza praca właśnie się zaczęła, więc gór dokumentów i akt jeszcze wprawdzie nie było…. Obecnie byłem trochę rozczarowany. Kiedy Ravel skończyła porządkować dokumenty, rozdzieliliśmy między siebie wezwania klientów. Lecznicze wezwania trafiły do Asi, te wymagające pracy fizycznej do Xenovi, a tam gdzie była potrzebna magia, powinna poradzić sobie Rossweisse-san. Oczywiście zboczonych żądań nie ma! Te dziewczyny są moimi cennymi podwładnymi, więc jak mógłbym pozwolić na coś takiego!? Nawet mowy nie ma!

– Cóż, dzisiaj też pracujmy ciężko! – powiedziałem, gdy Ravel wróciła na swoje miejsce.

Moje słowa były sygnałem do początku pracy.

– Tak! – powiedziały Asia, Ravel i Rossweisse-san.

– Taaaa! – dodała Xenovia.

Ravel natychmiast zgłosiła nam, gdzie musimy się udać.

– Oto grafik na ten wieczór, więc zostawiam resztę wam.

Kiedy Ravel skończyła mówić, członkinie mojego parostwa teleportowały się za pomocą magicznych kręgów do klientów, którzy złożyli żądanie poprzez ulotkę. Moim zadaniem było spotkanie się z nimi po powrocie, wysłuchanie ich sprawozdania i spisanie raportu. Rias też wykonywała tę pracę jako Król. Ravel była właściwie naszą księgową, ale od czasu do czasu też dostawała wezwania od klientów. Ja zresztą też. Poleganie na Asi i pozostałych wystarczało, ale wciąż byłem odpowiedzialny za moich starych klientów, takich jak Morisawa-san czy Mil-tan, do których udawałem się w czasach, gdy pracowałem pod rozkazami Rias. Nawet teraz wciąż dostawałem prośby, abym „przyjechał na rowerze”. Mimo bycia Królem, ciągle musiałem pedałować na rowerze do moich klientów. W końcu, mimo że jestem diabłem od roku, to dalej jestem tylko licealistą. Nie miało to nic wspólnego z moją obecną pozycją, ale było dla mnie ważne, abym nie zapomniał o moich korzeniach. W rzeczy samej, wprawdzie była to gałąź większego biznesu, ale wciąż pracowaliśmy na terytorium Rias, więc musieliśmy utrzymywać kontakt, aby uniknąć podbierania sobie zleceń. To było tak samo, jak w przypadku głównego sklepu i jego filii. Oczywiście były zlecenia, które otrzymywaliśmy od Rias. Czułem się przez to tak, jakby moja diabelska praca była… Najważniejsze było, aby być ostrożnym podczas pracy i nie popełnić żadnych błędów. W końcu nie byłem obecnie uważany, za całkowicie uniezależnionego od Rias. Po prostu powierzyła mi jedną trzecią swojego terytorium… W przyszłości otrzymam moje własne i wtedy będę kontynuował moją pracę tam. Zapewne tym miejscem nie będzie miasto Kuou, chociaż może będzie się znajdowało niedaleko niego. Jednak równie dobrze będzie mogło się znajdować gdzieś bardzo daleko. Aby dostać moje własne terytorium w ludzkim świecie, potrzebowałem zgody rządu Zaświatów oraz rodziny Gremory, a także mojej pani, Rias. Po najróżniejszych opiniach wygłoszonych przez „górę”, kawałek terytorium będzie mógł zostać przygotowany i przekazanym mnie… tak to mniej więcej powinno wyglądać. Zastanawiam się, ile czasu minie, zanim dostanę własne terytorium. …Mam nadzieję, że nie dostanę go wtedy, gdy będę nieprzygotowany. Chciałbym też mieszkać w mieście Kuou, dopóki nie skończę studiów. Jeśli jednak takie będą rozkazy starszyzny, to nie będę miał wyboru…. Czasami czuję się niepewnie, gdy pomyślę o zmianach, które może przynieść przyszłość. Gdy tak się zastanawiałem, ktoś się do mnie odezwał:

– Królu, oto twoja kawa.

– Ach, dziękuję ci Bova.

Tym który przyniósł mi kawę, był Bova Tannin. On też nam tutaj pomagał, w swojej postaci mini-smoka. Był uważany za jednego z moich podwładnych, więc pomagał mojemu parostwu. Podczas naszej diabelskiej pracy, zawsze na pierwszym miejscu stawiał mnie oraz moje parostwo i przez cały czas zwracał uwagę na małe szczegóły. Jeśli brakowało nam materiałów, natychmiast uzupełniał zapasy, a także przynosił nam napoje. …Mimo że w Zaświatach był znany jako Bova Niszczyciel, to tutaj pracował bardzo pilnie. Ravel powiedziała mi, że w Zaświatach Bova ciągle poszukiwał silnych wrogów, aby z nimi walczyć. Nie cierpiał zwłaszcza, gdy porównywano go do jego ojca i starszych braci. …Ponieważ Bova nic nie mówił na ten temat, to ja także nie pytałem. Mogłem to mniej więcej zrozumieć, dzięki informacjom które usłyszałem. Najstarszy syn staruszka Tannina był dobrze zorientowany w sprawach cywilnych oraz wojskowych i zdobył wsparcie ludzi. Drugi syn zdobył sławę w Zaświatach, jako naukowiec. Zwykle pracował w ludzkiej postaci w specjalnym instytucie na terytorium Maou. Ravel powiedziała, że Bova czuł się gorszy od swojego ojca i starszych braci…. Nie mam żadnego rodzeństwa, a mój ojciec jest zwykłym człowiekiem, więc to normalne, że nie jestem zazdrosny o innych członków mojej rodziny…. Myślę że jestem szczęściarzem. Jednak zastanawia mnie to, że Bova na tyle mnie polubił, że chciał zostać moim podwładnym. Wciąż go o to nie spytałem. Niezależnie od tożsamości moich podwładnych, zadanie takiego pytania nie pasowało do Króla….

„Właściwie to z jakiego powodu tak bardzo mnie szanujesz?”

Mogłem po prostu zadać tego typu pytanie, ale nie byłem na tyle arogancki, aby to zrobić. Gdybym naprawdę zapytał, Bova by mi odpowiedział…. Na razie postanowiłem poczekać na lepszą okazję, do zadania tego pytania. Obecnie byłem w trakcie trenowania i poszukiwania nowych członkiń do parostwa oraz drużyny turniejowej, więc okazja powinna się szybko napatoczyć…. Po tym jak się nad tym zastanowiłem, postanowiłem wrócić do pracy.

Kilka godzin później....

Pierwszą osobą która wróciła poprzez magiczny krąg, była Xenovia. W ręku trzymała swoje wynagrodzenie.

– Wróciłam. Klient dał mi ten antyczny zegar. Ise, Ravel, daję wam go do oceny.

Ravel zaczęła oceniać jego wartość.

– Dziękuję za twoją pracę. Wygląda… na bardzo stary. Dla pewności dam go do rzeczoznawcy.

Wprawdzie było specjalne urządzenie, które służyło do mierzenia wartości przedmiotów, ale było ono użyteczne tylko do pewnego stopnia, więc aby poznać rzeczywistą wartość, lepiej było się skontaktować z profesjonalnym rzeczoznawcą. W każdym razie tak robiła rodzina Gremory. Po chwili Rossweisse-san też wróciła.

– Ja też jestem z powrotem. Najwyraźniej dostałam w ramach zapłaty jakąś rzadką grę komputerową…

Ravel zaczęła sprawdzać zapłatę, którą dostała Rossweisse-san.

– Dziękuję za twoją pracę, Rossweisse-sama. Hmm, to także damy do wyceny rzeczoznawcy. Tak, Ise-sama, chciałbyś się temu przyjrzeć? – zapytała Ravel, gdyż wiedziała, że interesuję się grami komputerowymi.

Zaciekawiło mnie to, więc natychmiast poszedłem się temu przyjrzeć. To była słynna gra z czasów mojego dzieciństwa.

– Ach, to ta gra. Z pewnością jest rzadka, ale najpierw oddajmy ją do rzeczoznawców – zdecydowałem.

Ten rodzaj zapłaty mógł być bezpośrednio dawany mojemu parostwu, ale wynagrodzenie, które otrzymywało Parostwo Gremory, trafiało prosto do rodzinnego skarbca. Postanowiłem to kontynuować i wszystkie nasze zarobki dalej tam lądowały. Po tym jak wyceniono ich wartość, na konto Parostwa Hyoudou Isseia trafiała dana suma pieniędzy. Nie byłem pewien, czy inne diabelskie rodziny także tak działały, ale my, Parostwo Gremory, dalej postępowaliśmy w ten sposób. W rzeczy samej, koszty operacyjne tego biura pokrywały fundusze, które zgromadziłem podczas poprzednich diabelskich prac oraz należności licencyjnych „Oppai Smoka”. Ponieważ tych pieniędzy było dużo, Grayfia-san zarządzała nimi w moim imieniu. Teraz nareszcie dostałem do nich dostęp, więc nawet wszystkie meble zostały zakupione za moje własne pieniądze. …To było dziwne uczucie. Nawiasem mówiąc, po tym jak spojrzałem na stan konta, do którego nie miałem dostępu przez dłuższy czas, ilość zgromadzonej gotówki dalej była astronomiczna…. Cóż jeśli ktoś z mojego parostwa znajdzie się w potrzebie, to będę miał jak pomóc. Kiedy się nad tym zastanawiałem, magiczny krąg rozbłysnął po raz trzeci i pojawiła się Asia.

– …Jestem z powrotem.

Francuska lalka którą przytulała, była zapewne jej zapłatą…. Ale Asia nad czymś myślała, mając przy tym pusty wyraz twarzy.

– Dziękuję ci za twoją pracę, Asiu-sama.

Ravel chciała odebrać od niej zapłatę… ale Asia ruszyła przed siebie, jakby jej nie widziała.

– Asiu-sama, Asiu-sama! Proszę, oddaj mi swoje wynagrodzenie! – zawołała Ravel.

– Ach! P-przepraszam! Zapomniałam o tym! P-proszę, weź to!

Asia nareszcie otrząsnęła się i oddała lalkę Ravel.

– Asia jest beztroska jak zawsze – powiedziałem.

Xenovia spojrzała wtedy na swoją przyjaciółkę z uwagą. Skoro wszyscy już wrócili, to teraz mogli odpocząć. Nagle Ravel podeszła do mnie.

– Umm, Ise-sama –szepnęła mi do ucha.

– Hmm? O co chodzi?

– Chcę z tobą porozmawiać na temat Asi-sama…

…Najwyraźniej niezręcznie było rozmawiać o tym przy wszystkich, więc poszliśmy we dwójkę do magazynu, gdzie mogliśmy sobie porozmawiać bez świadków.

– Umm, nie wiem jak zacząć… w kwestionariuszu od klienta jest coś na temat Asi-sama… – powiedziała Ravel, pokazując mi dokument.

Po wykonaniu zlecenia, kwestionariusz wypełniony przez klienta zawierał niezwykle ważne informacje. Spojrzałem więc na niego. …Zawierał on opinię na temat pracy Asi.

– Hmm, rozumiem. Uważają, że Asia zachowuje się ostatnio dziwnie – powiedziałem.

Dokładnie, w kwestionariuszu napisano że Asia najwyraźniej była nad czymś bardzo zamyślona, po tym jak przyjęła zlecenie, i zaakceptowała kompletnie niemożliwą dla niej do wykonania prośbę, co przyczyniło się do jej porażki. To było zupełnie coś innego, niż to, co zwykle pojawiało się w jej kwestionariuszu.

– To nie z powodu niezadowolenia klientów, a zmartwienie… myślę więc, że nie należy omawiać tej sprawy bezpośrednio z Asią-sama… – powiedziała Ravel zmartwionym tonem.

W rzeczy samej, rozmowa sprawi, że Asia jeszcze bardziej się zmartwi, przez co sytuacja tylko się pogorszy i może nawet sprawić, że Asia wpadnie w depresję. Mimo że jej poprzednie zlecenia zostały wykonane, a rezultaty nie były takie złe, ale…. Na razie klienci bardziej martwili się o Asię, więc obawiali się wzywać ją ponownie…. Poczułem jednak ulgę, gdy dowiedziałem się, że oni też się o nią martwią.

– Może się za bardzo nadwyręża. Podczas naszych zajęć klubowych często się tak działo.

W rzeczy samej, niezależnie od tego, czy jest w domu, czy w Klubie Okultystycznym, zawsze wchodziła w dziwny nastrój sama z siebie. Kiedy wspomniano o Turnieju Piłki, zachowywała się, jakby była opętana przez ducha.

– Nie przegramy!

– Zdecydowanie zwyciężymy!

Takie zachowanie nie pasowało do zwykłej Asi. …Ostatnio, jako przewodnicząca Klubu Okultystycznego, posunęła się trochę za daleko w byciu odważną i nieco się nadwyrężyła. Ravel przyłożyła dłoń do policzka.

– Czyżby była zakłopotana nową sytuacją… Może powinnam dopasować nasz grafik… Ale jeśli powiem Asi-sama, że nie musi pracować tak ciężko, albo dawać z siebie wszystkiego, to wtedy mogłabym ją skrzywdzić… – powiedziała ze zmartwionym wyrazem twarzy.

Asia była dla Ravel szkolnym senpaiem, więc był to dla niej trudny temat do rozmowy.

– Być może Asia myśli o tym, co powinna zrobić jako przewodnicząca i o tym, jak powinny wyglądać nasze zajęcia klubowe – powiedziałem cicho.

Sądzę że to jest najbardziej prawdopodobny powód. W tym przypadku, Asia sama powinna to przezwyciężyć… jednakże moja kochana Asia-chan ma obecnie kłopoty, więc nie mogę tego zignorować! Nie chciałem przez to powiedzieć, że nie pomogę Asi, ale jak to powiedzieli wiceprzewodniczący Klubu Okultystycznego Kiba, Xenovia, Irina i była Buchou Rias, chcemy wszyscy, aby Asia sama czegoś dokonała. To była dla niej najważniejsza rzecz. Sam przebudziłem moją moc w taki sposób, kiedy powiedziano mi żebym zachowywał się tak, jak na Sekiryuuteia przystało. Musiałem stanąć w obliczu goryczy i niepowodzenia. Jednakże stałem się w końcu Sekiryuuteiem na mój własny sposób. Asia wciąż była proszona, aby stała się Buchou, przez co próbowała się zmienić. Jednakże, nawet jeśli jej celem było stanie się podobną do Rias, to w praktyce było to niemożliwe. Asia była Asią. Miałem więc nadzieję, że stanie się Buchou na swój własny sposób. Musiało tak być. Dotąd to Asia mnie zawsze wspierała, więc teraz była moja kolej. Musiałem więc znaleźć dobrą okazję do rozmowy z Asią. Xenovia i Irina powinny to zauważyć, więc pozwolę aby to one najpierw z nią porozmawiały. …Ponownie odwróciłem głowę. Hmm, od kiedy zostałem Królem, mam mnóstwo zmartwień. Przypomniałem sobie, jak rok temu moją jedyną ambicją było zboczenie.

– Moim celem jest zostanie Królem Haremu! Chce być otoczony przez piersi i marzenia!

Nie, dalej tego pragnąłem! Moim celem jest zostanie Królem Haremu! Ale gdy moja pozycja się zmieniła, rzeczy które uważam za naturalne, także się zwiększyły. …To tak zwany awans na wysokoklasowego diabła. Ravel uśmiechnęła się, gdy zobaczyła mój zakłopotany wyraz twarzy.

– Martwienie się o członków swojego parostwa także jest pracą wysokoklasowego diabła. Jeśli Król się nie martwi, to wtedy problemy tylko narastają.

Naturalnie nie jestem tego typu Królem. Nie ważne, czy chodzi o Asię albo Ravel, wszystkie jesteście po mojej stronie, więc zdecydowanie zrobię dla was wszystko.

– Pracujmy więc wszyscy razem, aby pomóc Asi. Powiedzmy o tym wszystkim.

– Zrozumiałam.

Po uzyskaniu zgody Ravel, nasza prywatna rozmowa się skończyła. Ach, to takie pomocne, że Ravel jest tak zdolną menadżer. Nigdy nie będę jej w stanie dorównać tak długo, jak żyję w taki sposób…. Wyszliśmy z magazynu na korytarz, gdzie Xenovia zajadała się słodyczami.

– Robiliście coś zboczonego w magazynie? Więc używasz do tego takiego miejsca, Ravel.

Powiedziała coś takiego! Ja i Ravel zarumieniliśmy się!

– G-głupia! Jak mógłbym robić coś takiego z Ravel…!

– Seks w pracy!? Czy w tym miejscu wolno robić coś takiego!? – powiedziała Rossweisse-san z zaczerwienioną twarzą.

Asia też dołączyła do rozmowy i to dość emocjonalnie!

– Ise-san! Nie mógłbyś robić tego w domu!? J-jeśli będziesz to robił bez mojej wiedzy to wtedy ja…… z tobą…

Oczywiście, myślę że tego typu rzeczy najlepiej robić w domu! A tak przy okazji, przestańcie robić te numery z klamką! Byłbym wdzięczny, gdybyście mnie najpierw o tym poinformowały!

– Rozumiem, więc takie rzeczy można robić w magazynie. Dobrze wiedzieć.

Ravel-chan!? N-nie myślisz chyba, aby użyć magazynu do czegoś dziwnego, prawda!? Z jakiegoś powodu Bova zaczął płakać.

– Nawet podczas swojej pracy mój Król nie zapomina, żeby popieścić się ze swoimi sługami! Jestem taki wzruszony!

Członkinie mojego parostwa i podwładny, są tacy sami! Zaczęli tolerować to, że jestem takim zboczeńcem!? Ale magazyn, hę…. To z pewnością możliwe! N-nie! Mamy tu w końcu salon, więc to możliwe, abym się tam trochę zabawił z Asią-chan, Xenovią, Ravel i Rossweisse-san....

– Ise-san… proszę, obdarz mnie swoją królewską łaską…

– Dalej, pozwól mi urodzić swoje królewskie dziecko!

– …Jako twoja menadżer, chętnie obsłużę cię w każdy możliwy sposób.

– …T-to zaniedbanie obowiązku! A-ale od czasu do czasu można poromansować w pracy…

…Fufu! Jak się nad tym zastanowić, to czy to nie jest najlepsze miejsce do pracy!? Tak, to zamek który należy tylko do mnie! Bycie kierownikiem i prezesem jest naprawdę niesamowite! Azazelu-sensei! To jest laboratorium, które zostawiłeś! Będę kontynuował tę rolę, czyniąc to miejsce jeszcze bardziej erotycznym, aby przyjemniej spędzało się tutaj czas! Kiedy zanurzałem się w takich erotycznych marzeniach.....

– H-herbata jest gotowa.

Z aneksu kuchennego ktoś przyniósł herbatę na tacy. To była Elmenhilde. Dzisiaj była ubrana w mundurek Akademii Kuou. Miała go na sobie, gdyż kiedy z nami przebywała, był znacznie wygodniejszy. Z jej wyglądem lalki i zgrabną figurą, gdy nosiła ten mundurek, sprawiała takie odświeżające wrażenie. Elmenhilde pomagała nam obecnie w pracy. Mówiła że to dlatego, gdyż nie chce mieszkać w Rezydencji Hyoudou za darmo. Dokładnie, postanowiła z nami zamieszkać. Cóż, zdążyłem się już przyzwyczaić do tego, że otaczają mnie dziewczyny obdarzone nadnaturalnymi mocami. Nalegała że musi w czymś pomagać, skoro mieszka w Rezydencji Hyoudou, więc przychodziła tutaj, aby nam pomóc w organizowaniu informacji, a także podawała nam napoje chłodzące oraz robiła tym podobne rzeczy. Nie była wampirem dziennym, takim jak Gasper i Valerie, więc nie mogła przebywać na słońcu i zawsze nosiła płaszcz, aby nie wystawiać swojej skóry na promienie słoneczne. Ale obecnie był wieczór, więc mogła nosić mundurek bez żadnych problemów. …Wampiry będące mieszańcami mogły przebywać na słońcu, ale te o czystej krwi już nie, co było dość kłopotliwe… może to dlatego, że były blisko swoich prawdziwych przodków? Nie trzeba dodawać, że pokój w którym mieszkała także był pod ziemią. W weekendy nie wychodziła stamtąd w ciągu dnia. Wprawdzie promienie słonecznie nie obróciłyby jej w pył, ale jej moc zostałaby gwałtownie zredukowana…. Gdybym zapytał Grigori, to pewnie znaleźliby jakieś rozwiązanie i pomogli mi je rozwinąć. Prawdopodobnie powinienem to z nimi przedyskutować następnym razem. Elmenhilde trzymała tacę, nalewając wszystkim herbaty do filiżanek.

– Dziękuję ci, Elmenhilde, ach, uważaj!

Nie potrafiłem nie krzyknąć, gdy zobaczyłem, jak Elmenhilde się porusza. Nie była bowiem w tym dobra, a taca w jej dłoniach się trzęsła, mimo że tym razem starała się iść bardzo ostrożnie. Zawsze tak jednak się to kończyło. Mimo że znała się na parzeniu herbaty, to urodziła się jako panienka z dobrego domu i nie miała doświadczenia w podawaniu herbaty, przez co było to dla niej trudne zadanie.

High school DxD Volume 23 illustration 1.png

Mimo tego starała się powstrzymać swoją dumę i służyć nam z szczerością.

– T-to nic wielkiego…! Waaaaaach!

Zaraz po tym jak to powiedziała, potknęła się i byliśmy pewni, że herbata wyląduje na podłodze! Ale nagle Xenovia wydobyła Excalibura z pustej przestrzeni.

– Ufff!

Podziękowałem świętemu mieczowi, który trzymała. Filiżanki i taca, zawisły nieruchomo w powietrzu. Xenovia powoli przesunęła miecz. Filiżanki i taca natychmiast wróciły na swoje miejsce i wylądowały bezpiecznie na stole. Xenovia z powrotem odesłała miecz do innego wymiaru i odetchnęła.

– Uff, dobrze że się nie rozbiły.

– P-przepraszam… – Elmenhilde przeprosiła nas szczerze.

– Xenovia, czy właśnie nie skorzystałaś z mocy Władcy? – zapytałem, widząc co właśnie zrobiła.

– Tak, w przypadku takich rzeczy jest to mniej, lub bardziej możliwe, chociaż tym razem się udało – odpowiedziała Xenovia.

Xenovia studiowała moc świętych mieczy, które zostały połączone w jeden, aby mogła z łatwością używać siedmiu zdolności. Ze względu na kompatybilność, trudno jej było opanować moce, z którymi była słaba. Zdolność Władcy była najwyraźniej najtrudniejsza do opanowania… ale najwyraźniej też była jej w stanie używać…. Xenovia spojrzała na Ravel i nie potrafiła powstrzymać żartobliwego uśmiechu.

– Nasza Goniec-sama dała mi bardzo surowy program treningowy.

– Jeśli wszystkie warunki zostaną spełnione, to może ci się udać, a nawet jeśli będziesz mogła korzystać tylko z niewielkiej części mocy, to dalej będzie to dla nas świetną bronią. Dlatego dałam ci taki program, Xenovia-sama – odparła Ravel.

Specjalny program treningowy Ravel, hę. Cóż, mnie też taki dała. Skoro o tym mowa, to Ravel dała prawie całej naszej drużynie nowe ruchy do wypróbowania. Z pewnością potrafiła myśleć o naprawdę niezwykłych rzeczach. Nigdy bym nie pomyślał, że może pomyśleć o takiej metodzie i przyszła ją ze mną przedyskutować. Jeśli to urzeczywistnimy, to wszyscy będą zaskoczeni. Po tym jak Elmenhilde nalała bezpiecznie wszystkim herbaty, usiadłem i odetchnąłem głęboko.

– Nie jesteś dobra w podawaniu herbaty? Chociaż ktoś taki jak ja, kto zna się tylko na walce, nie powinien tego mówić – powiedziała Xenovia po tym, jak upiła łyk herbaty.

– …W-w domu robiła to służba, więc… – odpowiedziała pokornie Elmenhilde.

Skąd ja to znam. Wśród diabłów też tak było; wyższe sfery powierzały wszelką pracę służbie. Ravel upiła łyk herbaty i przytaknęła.

– Są arystokracją, więc to łatwe do zrozumienia.

– Ale ty robisz przecież dla nas desery, prawda Ravel? – zapytałem.

Nawet jeśli Ravel została wychowana w szlacheckiej rodzinie, to była bardzo dobra w pieczeniu i czasami piekła dla nas ciasta. Mogłaby nawet rywalizować z sernikiem Kiby, który był po prostu niesamowity.

– Wiesz że w Zaświatach wiele dziewcząt ze szlacheckich rodzin interesuje się gotowaniem? – odparła Ravel.

– Sądzę że tak właśnie jest. Rias i Sona-senpai też gotują.

W domu Rias zawsze dla mnie gotowała, a była Kaichou Sona… mogła być uważana za kogoś, kto gotuje. Nigdy bym nie przypuszczał, że diabelskie onee-sama z mojego otoczenia są w stanie same sobie poradzić z codziennymi obowiązkami i to bez pomocy służby.

– ……Nauczę się tego! – powiedziała Elmenhilde. Być może dlatego, że jej duma została nieco rozbita, odpowiedziała bardzo entuzjastycznie.

– Mimo wszystko wygląda mi na to, że Elmenhilde potknęła się w miejscu, gdzie nie ma żadnych przeszkód. Nawet Asia by czegoś takiego nie robiła – dodała Xenovia.

Ach, w rzeczy samej. Na dobrą sprawę, Elmenhilde zawsze się o coś potyka. Być może jej niezdarność jest jeszcze większa niż u Asi.

– To jest…! – Elmenhilde chciała zaprotestować, ale przerwała w połowie zdania. – …Proszę, od teraz uważajcie na moje postępowanie.

…Najwyraźniej rozumie, co chce robić. Gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy, jej postawa była wyniosła i agresywna, typowa dla wampirów czystej krwi… Nigdy bym się nie spodziewał, że zobaczę u niej taką zaskakującą stronę. …Najwyraźniej są rzeczy, których nigdy bym nie zobaczył, gdybyśmy nie mieszkali razem. Kontynuowaliśmy naszą pracę, dalej rozmawiając w ten sposób. Gdy koniec pracy się zbliżał, Ravel spojrzała na mnie.

– Ise-sama, już prawie czas. Potem..... – powiedziała Ravel.

– Tak, wiem.

W rzeczy samej, mieliśmy na dzisiaj umówione spotkanie. Ludzie z którymi mieliśmy się spotkać, to Drużyna Dzielnych Świętych Dulia, z którą stoczymy później mecz. Spotkamy się z Kartą Atutową Niebios.

Część 3

Miejscem, w którym mieliśmy się spotkać z Jokerem, była Rezydencja Hyoudou. Cóż spotkanie się w jakimś miejscu należącym do Kościoła też nie byłoby złą rzeczą, ale pomimo wzajemnego zrozumienia, nie byliśmy się w stanie zgodzić co do miejsca spotkania, aż w końcu jego termin zaczął się zbliżać. Wybraliśmy więc po prostu jedno z miejsc spotkań Drużyny DxD, którym była Rezydencja Hyoudou. Jeśli chodzi o przyczynę spotkania… Cóż, chcieliśmy poznać i pozdrowić przed meczem główne siły Dzielnych Świętych, których dotąd nie mieliśmy okazji spotkać. Parostwo Gremory i ludzie z drużyny Rias mieli tu pierwotnie być razem z nami, ale Rias też szykowała się do meczu i wszyscy trenowali aż do późnej nocy. Cóż, na pewno będą mieli okazję ich poznać innym razem. Podsumowując, w spotkaniu bierze udział Parostwo Hyoudou Isseia, Drużyna Sekiryuuteia Płonącej Prawdy, oraz Drużyna Dulia. Przybyli tutaj za pomocą podziemnego magicznego kręgu i powitaliśmy ich w pokoju VIP-ów. Obie grupy rozdzieliły się i zasiadły po przeciwnych stronach stołu. Na przeciwko mnie siedział Król przeciwników, Dulio. Obok mnie nie siedziała jednak moja Królowa, a Ravel. Moja drużyna wprawdzie ma Królową, ale parostwo nie. Tak przy okazji, moja Królowa, Bina-shi, tym razem była obecna. Normalnie by się nie pojawiła, chyba że cała drużyna by trenowała. Jako że znam jej prawdziwą tożsamość, to wiem że nie łatwo jej tutaj być. Bina starała się nie zwracać na siebie uwagi… ale jako że nosiła maskę, to ściągnęła na siebie jeszcze większe zainteresowanie wszystkich obecnych w pokoju. Teraz ludzie z obu drużyn zaczęli się przedstawiać. Jednak nie wszyscy członkowie drużyny przeciwnej byli obecni. Wyglądało na to, że jedynymi ludźmi którzy tutaj byli, są Asi Czterech Wielkich Serafinów, którzy pełnią rolę reprezentantów. Do tego szef drużyny, Joker, też tutaj był…. Byli inni od nas, skoro wynajęli kogoś, aby pełnił dla nich rolę trenera. Jednak nie było to sprzeczne z zasadami. W profesjonalnych Królewskich Grach także było to dopuszczalne. Jednak większość Królów wolała samemu szkolić swoich podwładnych, zamiast wynajmować trenera. Sam jednak dowiedziałem się o takiej możliwości później, a drużyny które wynajmowały sobie trenerów, były rzadkością. Jednakże w profesjonalnych Królewskich Grach, większość graczy była arogancką szlachtą, która mówiła rzeczy typu Nie potrzebny mi żaden trener, jestem lepszy niż oni wszyscy razem wzięci.

Koncepcja wyznaczenia trenera drużyny nie była jednak częsta, gdyż łączna liczba graczy nie była zbyt duża. W każdym razie tak powiedziała mi Rias. Innym głównym powodem było to, że diabły żyły bardzo długo, więc wiek nie przekreślał im kariery i mogli być aktywnymi graczami przez całe życie. Tak więc, skoro mogli być aktywni przez całe życie, łatwo było zrozumieć, że niewielu graczy wynajmowało trenerów. …Być może to także był problem Królewskich Gier. Jeśli zaś chodzi o turniej, to organizatorzy dotąd nie sprecyzowali zasad co do wynajęcia trenera. Obecnie wiele drużyn ich zatrudniało, oczywiście oprócz diabłów. Joker był taki sam, a ich drużyna wynajęła pewnego słynnego gracza w Królewską Grę. Być może to jest powód, dla którego nasze drużyny wygrywały mecz za meczem. …Jednak jak dotąd nie starliśmy się z zespołem, w skład którego wchodziły istoty boskiej klasy, to pokonaliśmy drużyny sformowane z tak zwanych potworów, pochodzących z różnych mitologii. Ich szefami byli znani ludzie, których znaliśmy i byliśmy zaskoczeni, gdy usłyszeliśmy o tym po raz pierwszy. Ravel była wobec nich bardzo ostrożna. Wróćmy jednak do chwili obecnej. Tak więc zaczęliśmy się przedstawiać. Przed spotkaniem Ravel zwróciła nam na coś uwagę:

– Ise-sama i wy wszyscy, to spotkanie może być okazją do ponownego zastanowienia się nad naszą strategią. Można powiedzieć, że spokojne spotkanie to tylko pretekst, aby sprawdzić inteligencję wroga. W końcu naszym przeciwnikiem będzie ta osoba.

– Doprawdy, to spotkanie zapoznawcze z kilkoma aniołami, więc nie będzie aż tak drastycznie – odparła Irina.

Wprawdzie powiedziała coś takiego, ale…. Rady Ravel nie można od tak sobie zlekceważyć, więc zachowywaliśmy czujność. Ale tak jak powiedziała Irina, byli towarzyszami, z którymi wspólnie walczyliśmy przeciwko Qlippothowi; więc nie mogliśmy traktować wrogo Dulia, Siostry Griseldy i innych Dzielnych Świętych. Przedstawiliśmy się jako pierwsi.

– Uch, jestem Hyoudou Issei, Król Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy....

Ludzie z mojej drużyny przedstawili się z grubsza w ten sam sposób. Teraz nadszedł czas, aby przedstawili się Dzielni Święci. Mniej więcej rozpoznawałem ich, gdyż podczas wojny z Qlippothem otrzymywaliśmy raporty na temat Asów i innych Dzielnych Świętych. Irina wstała. była Dzielną Świętą oraz Asem Michała-sama, ale to spotkanie było zgodne z zasadami Międzynarodowego Turnieju, więc siedziała po naszej stronie. Irina rozłożyła ręce, aby przedstawić nas członkom Drużyny Jokera.

– Oto główni członkowie Dzielnych Świętych, Ise-kun.

– Jesteśmy Drużyną Jokera, Ise-kun.

Potem Irina przedstawiła przywódcę i Króla drużyny przeciwnej, Dulia, który siedział naprzeciwko mnie. Teraz zaczęli się przedstawiać wskrzeszeni aniołowie. Następnym który wstał był wysoki, czarnowłosy mężczyzna z brodą, która zdawała się uzupełniać głębokie rysy jego twarzy. Miał na sobie szaty księdza, które jednak nie maskowały jego masywnej sylwetki… Z tego co pamiętałem, to był Niemcem. Według informacji, miał około trzydziestki. Pokazał nam wierzch dłoni, tak że mogliśmy zobaczyć znajdującą się tam literę „A”.

– Miło mi was poznać, nazywam się Diethelm Waldseemüller i jestem Asem Rafała-sama. Dobrze się ze sobą dogadujmy.

Jego zachowanie oraz styl mówienia przypominały dżentelmena. Asia wydawała się jednak być zaniepokojona jego obecnością. Powodem tego był jego Boski Dar. Diethelm zauważył spojrzenia Asi i uśmiechnął się delikatnie.

– Siostro Asiu, słyszałem że posiadłaś moc podobną do mojej. Zawsze chciałem cię spotkać.

– T-tak! Ja również! – odpowiedziała Asia nerwowym tonem.

Zgadza się, według raportów, Boski Dar Diethelma jest typu leczącego. Jednak w przeciwieństwie do Asi, nie może leczyć wszystkich, a tylko wierzących, czyli innymi słowy jest ograniczony do do ludzi Kościoła. Jednak dzięki tym ograniczeniom nie wywoływał szkód w systemie Boskich Darów i nie groziło mu wygnanie…. Ciągle jednak miałem nadzieję, że w systemie będzie można dokonać zmian. Następnym wskrzeszonym aniołem, który wstał w dość energiczny sposób, był ksiądz, który wyglądał na naszego rówieśnika. Jego najbardziej wyróżniającą się cechą, były sterczące, złote włosy.

– Nazywam się Nero! Nero Raimondi! Jestem Asem Uriela-sama! Moim hobby jest pomaganie potrzebującym! Jestem dobry w zabijaniu diabłów i wampirów!

W jego szczerej i głośnej deklaracji nie było niepewności! Nie czułem jednak od niego pogardy, czy nienawiści, więc może był po prostu bardzo bezpośrednią osobą. Siedzący obok niego Diethelm zmarszczył brwi.

– …Nero, co ty za rzeczy mówisz przed tymi wszystkimi ludźmi? – zapytał.

Mimo że został skarcony przez kogoś starszego, to tylko roześmiał się i położył ręce na biodrach.

– Ha ha ha ha ha ha! Nie przejmuj się takimi drobnostkami, panie Diethelm! Nie ma powodu, aby tak się tym martwić! Krótko mówiąc mam doświadczenie w zabijaniu złych istot, więc miejcie to na uwadze! – oznajmił młody ksiądz, Nero, i wyciągnął dłoń w stronę Xenovi. – Witaj Xenoviu! Dawno się nie widzieliśmy!

– …Tak, jak zwykle jesteś energiczny.

Znajomy Xenovi? Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby spotkali się, gdy była jeszcze wojowniczką Kościoła. Sądząc po jego imieniu, był pewnie Włochem. Xenovia westchnęła, gdy ją pozdrowił.

– Znacie się? – zapytałem.

– Można tak powiedzieć. Jeśli ktoś się zgłosił bezpośrednio do Watykanu, to musiał poznać Dulia Gesualdo oraz tego gościa, nawet jeśli tego nie chciał.

Jako zdolni wojownicy, pewnie słyszeli nawzajem o sobie, a może nawet się znali. Nero, który miał najwyraźniej dużo chęci do walki, wyjął coś z kieszeni. To była maska bohatera.

– Oto Kapitan Anioł! Nigdy się nie podda, choćby nie wiadomo jakie trudności piętrzyły mu się na drodze, a także jest prawym przyjacielem dzieci! To moja druga tożsamość! Miło by było rywalizować z „Chichiryuuteiem Oppai Smokiem”… Nie, chciałbym wystąpić z tobą na jednej scenie!

Kapitan Anioł… Widziałem już go parę razy w turnieju. Niebo też próbowało stworzyć program w stylu tokusatsu.

– Pewnie mówiłam już o tym wcześniej, ale po tym jak Niebo usłyszało o programie „Oppai Smok”, wszyscy uznali, że stworzenie programu o bohaterach dla naszych wiernych nie byłoby złą rzeczą. Tak więc Nero objął rolę głównego bohatera – powiedziała Irina.

– Nie chciałbym się przechwalać, ale jest bardzo popularny wśród dzieci z naszej frakcji – dodał Dulio.

– Dulio! W takich chwilach nie powinieneś przesadzać! Celem jest Oppai Smok! Musimy go przerosnąć! Więc proszę, powiedz mu o tym! – oznajmił mi Nero.

Z powodu jego przytłaczającej osobowości, mogłem wydusić tylko z siebie „Ach, w porządku”.

N-naprawdę jest bardzo hałaśliwą osobą. Xenovia także westchnęła, gdyż nie mogła znieść jego krzykliwości. Cóż, sama jest dość bezpośrednia, ale ktoś taki jak Nero, kto zachowywał się w ten sposób od początku do końca, był trochę kłopotliwy. Po entuzjastycznym księdzu, nadszedł czas na.... Piękną, młodą kobietę, ubraną w czarny habit mniszki! Już od dłuższej chwili skupiłem na niej swoją uwagę! Tak samo jak Nero, musiała być w podobnym wieku co my. Znam także jej imię, pamiętam że brzmiało ono Mirana! Była Rosjanką! Miała szare oczy z odcieniem niebieskiego, które były bardzo hipnotyzujące. Zarumieniła się lekko, gdyż nadeszła jej kolej i przedstawiła się nieco nieśmiało.

– …Nazywam się Mirana Szatarowa… Jestem Asem Gabriel-sama… Jestem też siostrą Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Miło mi was poznać…

…Aaaaaaachhhh, nawet jej głos jest niesamowicie uroczy…! Jest Asem Gabriel-san, która reprezentowała absolutną sprawiedliwość! Ten rodzaj słodkich dziewcząt jest najlepszy! Rosyjskie wróżki naprawdę istnieją! Jednakże, he he he… Słyszałem plotkę, że wszyscy Dzielni Święci Gabriel-san są kobietami! Niezależnie od tego, czy to jej Dama Griselda-san, czy As Mirana-san, wszystkie one są pięknymi kobietami! Jak wspaniale! Chciałbym je wszystkie poznać! Kiedy byłem zajęty tego typu myślami, słowa Dulia jeszcze bardziej mnie pobudziły:

– Tak przy okazji, Mirana ma wspaniałe piersi i jest z tego powodu bardzo znana wśród wszystkich wskrzeszonych anielic.

Co?! Po usłyszeniu tych niezwykłych słów, mój wzrok natychmiast przylgnął do piersi Mirany-san! Habit maskował kształty jej ciała, więc nie mogłem się im dobrze przyjrzeć… Cholera! Jaka szkoda że nie mogłem nauczyć się techniki Motohamy. Pomimo ataków tych wszystkich wrogów i wielu zmian, które zaszły w moim życiu, nie mogłem opanować tej zdolności!

– Achh.

Mirana-san westchnęła w uroczy sposób i zakryła piersi dłońmi. Sądząc po jej zachowaniu nie była zła, a po prostu niesamowicie nieśmiała! To z pewnością coś nowego dla mnie! Ten typ reakcji, kiedy dziewczyna nie jest pewna co powinna zrobić, jest czymś, czego nie widziałem już od bardzo dawna! Wszystkie dziewczyny mieszkające w moim domu są bardzo otwarte i było to bardzo dobre. Ale dla mnie, jako dla mężczyzny, ta czysta reakcja była bardzo czarująca…!

– Dulio, wiesz że to molestowanie seksualne? – wtrąciła się Griselda-san.

Nagle poczułem na sobie czyjś wzrok. Gdy spojrzałem w tamtą stronę....

– ……

To była Asia-chan, która w uroczy sposób wydęła wargi! Z jej twarzy dało się wyczytać „Ja też jestem siostrą”! Dobrze, zrozumiałem Asiu, zrozumiałem! Ale większość zakonnic ze specjalnymi mocami, które spotykam, to piękne kobiety!

– Hmm! Może to część strategii Drużyny Jokera!? Powiedział Iseiowi że Siostra Mirana ma wielkie piersi, aby nie mógł się skupić podczas meczu!? – wtrąciła się nagle Xenovia.

Kiedy Dulio to usłyszał, zaczął się głośno śmiać.

– Ach ha ha ha! Rozumiem! To zdecydowanie słaby punkt! Cóż, uwzględnię więc piersi Mirany w mojej strategii.

Twarz Mirany-san stała się jeszcze bardziej czerwona! Odezwała się jednak nieśmiało:

– …J-jeśli moje piersi mogą zapewnić naszej drużynie zwycięstwo… To wtedy chętnie je zaoferuję…

Takie słowa wymagają odwagi! N-naprawdę mi je zaoferujesz!? Naprawdę uwzględnicie te piersi w swojej strategii!? Niedobrze! Po prostu źle! Zdecydowanie dam się na to nabrać! Z pewnością połknę przynętę! Gdybym dalej był Pionkiem, to czy byłbym w stanie powiedzieć „zdecydowanie”!? Moja twarz przybrała zboczony wyraz, ale obecnie byłem przecież Królem! Królem! Nie mogłem im więc pokazać takiej gorszącej strony mojej osobowości! Jednak strategia przeciwnika była niesamowita! Piersi Mirany-san zdecydowanie będą potężnym przeciwnikiem!

– …Ravel, co powinienem zrobić? – zapytałem z kwaśną miną, gdy jednocześnie walczyłem z niesamowitą radością i bólem własnej powściągliwości.

– Jeśli ich pokonasz, to wtedy pozwolę ci dotykać moich piersi tak długo, jak tylko będziesz chciał. Proszę więc, powściągnij swoje żądze podczas tego meczu – odpowiedziała spokojnie Ravel.

Co! Moja menadżer powiedziała coś takiego bez żadnego wstydu i nawet cienia rumieńca na twarzy! …Dziękuję ci bardzo! Jestem bardzo wdzięczny! O co więcej mógłbym prosić taką zdolną menadżer!?

– Jeśli użyjecie piersi Mirany-san, to zdecydowanie to wytrzymam, gdyż mam moją Ravel! – odpowiedziałem uroczyście Duliowi, mając jednocześnie taką potężną świadomość w moim umyśle.

W tej sytuacji, gdy nie byłem pewien, co dokładnie powinienem powiedzieć, Griselda-san przemówiła do Bini-shi:

– Musi ci być ciężko.

– Przywykłam – odpowiedziała spokojnie Bina-shi.

– Och, Ise-kun naprawdę jest bardzo interesującą osobą – powiedział Dulio, który śmiał się tak mocno, że aż miał łzy w oczach.

Nagle pojedyncze kaszlnięcie z powrotem sprowadziło nas na główny tor rozmowy.

– Achem. A więc........ – mówiąc to, następny członek Dzielnych Świętych wstał z miejsca. Był Japończykiem o szczupłej twarzy, która zdradzała, że ma około trzydziestu lat. Jego czarne włosy były związane z tyłu głowy, w tak zwanej fryzurze „na samuraja”. Na jego dłoni świeciła się litera W. – Jestem Waletem Serafina Metatrona-sama i nazywam się Shinra Kiyotora. Od teraz dobrze się ze sobą dogadujmy.

Ach, to Walet Metatrona-san! Tego serafina spotkałem już wcześniej. Był zafascynowany japońską kulturą i trenował ninjutsu…. Jenak ten mężczyzna kogoś mi przypominał.

– Czyżbyś był krewnym Shinry Tsubaki-senpai?

Dokładnie, Shinra było nazwiskiem specjalnej grupy ludzi, jednej z Pięciu Wielkich Rodzin. Pewnie pochodził z tego klanu, skoro został wskrzeszonym aniołem. Z tego powodu pomyślałem, że był krewnym Shinry Tsubaki-senpai. Poza tym, jest do niej nawet trochę podobny.

– Tsubaki? Jest córką jednego z moich kuzynów – odpowiedział natychmiast Shinra Kiyotora.

Więc pochodzi z tej samej rodziny.

– W żyłach Seiko płynie krew rodziny Shinra. Jest także wujem obecnej głowy rodu, Białego Tygrysa Shinry. Jest jednak chrześcijaninem i z własnej woli przybył do Watykanu, aby zostać wojownikiem Kościoła. Jest też bardzo dobrze znany w Niebie – dodał Dulio.

Och, pochodzi z Klanu Shinra ale przyjął chrześcijaństwo i został wskrzeszonym aniołem. Więc przeszedł taką drogę, hę. Najwyraźniej jednak Shinra-san chciał powiedzieć coś na temat jednej z rzeczy, o której wspomniał wcześniej Dulio.

– …Dulio-dono, prosiłem cię już wcześniej, abyś nie nazywał mnie Seiko…

Dulio roześmiał się głośno w odpowiedzi.

– Ale słyszałem, że imię Kiyotora może też być zapisane jako Seiko. Uważam też, że to znacznie bardziej urocze imię.

Ta frywolna postawa bezsprzecznie pasowała do Dulia! Znaki jego imienia z pewnością można było odczytać jako „Seiko”, ale z pewnością żaden japoński mężczyzna nie chciałby być nazywany w ten sposób. Shrina-san ponownie zakaszlał.

– …Achem, W każdym razie pochodzę z Klanu Shinra i jestem także wskrzeszonym aniołem. Mimo że pochodzę z Pięciu Wielkich Rodzin, to zarówno moje ciało jak i dusza należą do Nieba i Metatrona-sama.

Po jego prezentacji przyszedł czas na ostatnią członkinię Dzielnych Świętych, Griseldę-san. Wstała z krzesła i przedstawiła się nam:

– Sądzę że większość z was już wie, że nazywam się Griselda Quarta i jestem Damą Gabriel-sama. Jak zawsze dziękuję wam za to, że wzięliście na siebie kłopot opieki nad naszą drogą Xenovią…

– Nie, to nic wielkiego odpowiedzieliśmy jednocześnie – ja, Ravel, Asia, Irina i Rossweisse-san.

Twarz Xenovi przybrała skomplikowany wyraz. W ten oto sposób dobiegła końca prezentacja wskrzeszonych aniołów. Joker Dulio, Asy Czterech Wielkich Serafinów, Walet Metatrona-san i Dama Gabriel-san. Jako wskrzeszone anioły, posiadali cechy swoich kart i byliby w stanie wykorzystywać swoją olbrzymią siłę, tak długo, jak utrzymaliby odpowiedni układ, co bez trudu mogliby zrobić w obecnym składzie. …Wśród Czterech Wielkich Serafinów, tylko Michał-san, Rafał-san i Uriel-san zabrali swoich dzielnych świętych, oprócz Asów, za barierę. Aniołami które pozostały, byli Gabriel-san, Metatron-san i inni członkowie serafinów. Pozostałe wskrzeszone anioły zostały wybrane na uczestników turnieju. Ale obecnie, nawet bez wspomnianych Asów, Dam, Waletów, Dziesiątek i niższych kart, byłem bardzo zmartwiony. W ich zespole była jeszcze Dama Serafina Sandalfona-san[2]. Ją też chciałbym spotkać.

– Pozostali członkowie… nie przyjdą? – zapytałem.

Dulio uśmiechnął się kwaśno, kiedy to usłyszał.

– Gdybym sprowadził tutaj ich wszystkich, to mogłoby to być dla ciebie kłopotliwe, Ise-kun. Z tego powodu większość moich graczy przebywa w trybie gotowości. Pierwotnie planowałem sprowadzić tutaj Dziesiątkę oraz inną Damę, ale…

Wspominając o Dziesiątce i drugiej Damie, powodem ich nieobecności było....

– Prawdopodobnie uważają, że ich moce dalej są niewystarczające.

– Przecież są już są bardzo silni, prawda? – zapytała Irina.

Cóż, na pewno byli niesamowitymi ludźmi, zważywszy na to, jak poważną funkcję im przydzielono. Jednakże, jeśli chodzi o Asy serafinów Metatrona-san i Sandalfona-san, to pierwotnie zostali zaproszeni do turnieju, ale z powodu swoich zajęć nie będą mogli wziąć w nim udziału aż do rundy kwalifikacyjnej, więc raczej nie natkniemy się na nich podczas meczu. Były też plotki że istnieje druga karta atutowa Niebios, Dodatkowy Joker, co bardzo zaniepokoiło Ravel. W każdym razie najwyraźniej nie było ich w Drużynie Dulia…. Xenovia westchnęła, widząc stojących przed nią członków drużyny przeciwnej.

– Nie ważne jak wyglądacie, wszyscy jesteście niesamowici. Zgromadzili się tutaj wszyscy ludzie, którzy cieszyli się sławą jeszcze w czasach, gdy byłam wojowniczką Kościoła. Wtedy była to grupa, która bez trudu poradziłaby sobie z diabłami klasy ostatecznej i ich parostwami.

Tak jak powiedziała Xenovia, wszyscy tu obecni byli bardzo potężni w czasach, gdy byli wojownikami Kościoła. Oczywiście Xenovia i Irina też się liczą do tej grupy. …Skoro są dostatecznie silni, aby bez trudu pokonać wysokoklasowego diabła, to w tamtych czasach bez trudu najechaliby nawet Zaświaty. Po tym jak anioły skończyły się przedstawiać, Dulio klasnął dłońmi.

– Tak to w każdym razie jest. Może trochę sobie porozmawiamy, dopóki nie przybędzie nasz trener?

Nawet jeśli będziemy przeciwnikami, to Dulio dalej był wesoły, a atmosfera w pokoju pozostawała żywa. Po tym jak porozmawialiśmy sobie przez dziesięć minut, ktoś zapukał do drzwi.

– Ise, masz gościa – powiedziała moja mama przez drzwi.

To pewnie ten trener, o którym wspominali wcześniej. Gdy drzwi się otworzyły i zobaczyliśmy tą osobę, atmosfera w pokoju stała się nagle bardzo napięta.

– Wybaczcie mi, spóźniłem się, gdyż nie znam geografii Japonii.

Ta osoba była diabłem klasy ostatecznej. Miał srebrne włosy, które pasowały do jego garnituru i musiał mieć około dwudziestu lat. Sądząc po wyglądzie miał jakichś europejskich przodków. Jego ciemnozielone oczy wywoływały uczucie nieskończoności. Mężczyzna uśmiechnął się i przedstawił:

– Miło mi was poznać, Drużyno Sekiryuuteia Płonącej prawdy. Jestem trenerem Drużyny Niebiańskiego Jokera i nazywam się Rudiger Rosenkreutz. Dobrze się ze sobą dogadujmy.

Rudiger Rosenkreutz! …Jako wskrzeszony diabeł, który był poprzednio człowiekiem, ustanowił wiele legend w Królewskich Grach! Jako diabeł klasy ostatecznej, był jednym z najlepszych graczy i zajmował siódme miejsce w rankingu. Do tego… był trenerem Drużyny Dulia! To było dość szokujące, gdy się o tym dowiedzieliśmy. Nie tylko ja byłem zaskoczony. Wywołało to także wrzawę w mediach Zaświatów. Był też sędzią podczas meczu między Rias i Sairaorgiem-san. …Do tego, najważniejszym punktem było to, że był jednym ze wskrzeszonych diabłów, którego uważałem za mój cel. Wstałem i przywitałem go grzecznie:

– Miło mi cię poznać, nazywam się Hyoudou Issei i jestem Królem Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy. Dziękuję za to, że w przeszłości sędziowałeś nasz mecz.

– Stoczyłeś wtedy wspaniałą walkę. Byłem bardzo zadowolony z tego pokazu – odpowiedział Rudiger-san, machając przy tym ręką.

Diethelm-san, który siedział obok Dulia, wstał i zaproponował swoje miejsce Rudigerowi-san. Uznał pewnie, że trener powinien siedzieć obok kapitana. Po tym jak Rudiger-san podziękował Diethelmowi-san, usiadł przy stole naprzeciwko mnie. Jego ostateczność aż od niego biła. Sposób w jaki się poruszał i siedział, zasługiwał na miano sztuki, a całe jego ciało emanowało dostojeństwem. W porównaniu do wskrzeszonych diabłów, których dotąd poznałem, różnica pomiędzy nimi była jak między niebem a ziemią.....

– Nigdy bym nie pomyślała, że zostaniesz trenerem tej drużyny, Rudiger-sama… – powiedziała Ravel.

Słowa Ravel odzwierciedlały opinię mediów w Zaświatach. Dlaczego Rudiger Rosenkreutz, potężny diabeł i gracz Królewskiej Gry, nie zarejestrował się do turnieju, a tylko został trenerem!? Ta oszałamiająca sytuacja wywołała wiele zamieszania. Rudiger-san uśmiechnął się w odpowiedzi.

– Fufufu, cóż, powinienem powiedzieć, że była to szansa albo niespodziewane spotkanie. Skoro ich cele i moje były takie same, to postanowiliśmy współdziałać podczas tego turnieju. W każdym razie miło mi cię poznać, Hyoudou Isseiu-kun.

Osoba którą uważałem za mój cel, chciała mi uścisnąć rękę! Ze względu na etykietę, natychmiast wyciągnąłem własną dłoń.

– T-tak. Dla nas to także wielki zaszczyt, że możemy cię poznać.

Rudiger-san uśmiechnął się z zadowoleniem.

– Nie musisz być taki oficjalny. Twoim przeciwnikiem jest Dulio i pozostali, a nie ja

Dulio wybuchnął śmiechem.

– Zgadza się, będę się czuł samotny, jeśli będziesz zwracał uwagę tylko na naszego trenera, Ise-kun.

Ach, spotkałem legendę wśród wskrzeszonych diabłów, więc nic nie potrafiłem na to poradzić, że skupiłem na nim całą moją uwagę! Był także trenerem drużyny przeciwnej, więc wciąż się będę martwił. Ravel wstała nagle z miejsca, aby przywrócić atmosferę z powrotem do tej, która panowała w pokoju przed przybyciem Rudigera-san.

– Skoro już się sobie przedstawiliśmy, to myślę, że nadszedł czas, aby napić się świeżej herbaty. Upiekłam też dla wszystkich ciasto.

Gdy Irina to usłyszała, zerwała się z miejsca.

– Pójdę do kuchni i przyniosę wszystko! – oznajmiła, po czym wybiegła z pokoju.

Rudiger-san popatrzył na członków Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy. Nagle, jego wzrok zatrzymał się na Bini-shi.

– …Ta zamaskowana dama nazywa się Bina Lessthan, prawda? – zapytał.

– Tak, miło mi cię poznać.

– …Nawzajem. Twoje walki były bardzo ciekawe. Czyżbyś miała doświadczenie w Królewskich Grach? …Można zauważyć, że masz niejakie pojęcie o zasadach.

– Cóż, można to tak ująć.

…Podczas tej krótkiej wymiany zdań poczułem, jakby coś odkrył. Czyżby już sam styl walki Bini-shi podczas meczów, nasunął mu jakąś wskazówkę…? Wyraz twarz Ravel się nie zmienił, ale czułem że jest zdenerwowana. Mogłem to łatwo wyczuć, skoro obok niej siedziałem. …Myślała pewnie, że gdyby zdobyli jakąkolwiek informację, to mogliby ją wykorzystać w swojej strategii. Nagle Rudiger-san zauważył Asię.

– Och, wyglądasz trochę blado, Asiu Argento-san – powiedział.

– …Ach, przepraszam. Ostatnio wiele spraw zaprząta mi głowę – odparła Asia.

– Ach, jeśli o to chodzi, to Asia... – próbowałem się wtrącić, ale Rudiger-san przerwał mi i kontynuował.

– To w końcu najtrudniejszy okres dla przewodniczącej klubu. Asiu Argento-san, w takich chwilach najlepszą rzeczą którą możesz zrobić, jest rozmowa ze swoim poprzednikiem, albo senpaiami. Nie musisz wszystkiego robić sama.

– T-tak – odpowiedziała Asia.

Badania Rudigera-san były bardzo szczegółowe…!

– …Wydajesz się być bardzo zaznajomiony z sytuacją Asi-sama – powiedziała Ravel.

Rudiger-san w ogóle nie zmienił swojego radosnego uśmiechu.

– Będzie w końcu przeciwnikiem w nadchodzącym meczu.

– ……Rozumiem.

Wszystko co mogła zrobić Ravel, to uśmiechać się… Była tak zdenerwowana, że całkowicie się spięła. Przez chwilę rozmawialiśmy spokojnie, aby się odprężyć, ale Rudiger-san cały czas utrzymywał swoją nienaganną postawę. W tym momencie pojawiła się Irina z wózkiem, na którym stało ciasto i herbata.

– Proszę, oto ciasto i świeża herbata – powiedziała Irina, częstując wszystkich. – Wiecie że ciasto pomogła mi pokroić Elme....

– Irina-sama! J-ja też ci pomogę! – Ravel przerwała Irinie i pomogła jej obsłużyć naszych gości. Potem spotkanie dobiegło końca bez żadnych incydentów. Po zakończeniu spotkania Ravel powiedziała mi coś. – …Przepraszam że się tak zachowałam, ale sadzę że będzie lepiej, jeśli Rudiger-sama nie wie o tym, że Elmenhilde-sama mieszka obecnie z nami.

Pewnie przeprasza za to, że przerwała Irinie, która chciała wspomnieć o Elmenhilde, ale Ravel uznała, że byłby to złe.

– Skoro Rudiger-sama tak szczegółowo poznał sytuację Asi-sama, to należy zakładać, że bardzo dokładnie sprawdził każdą osobę z naszej drużyny – dodała Ravel.

– Chcesz ukryć Elmenhilde?

Ravel przytaknęła. …Najwyraźniej zamierzała dołączyć ją do naszej drużyny. Dlatego ukrywała informacje na jej temat.

– Bitwa już się zaczęła, Ise-sama. Celem wizyty Rudigera-sama było ostateczne potwierdzenie. Przybył tu osobiście, aby zobaczyć jak wyglądamy, jak się zachowujemy, jak żyjemy, w jakim środowisku przebywamy i jaka panuje między nami atmosfera – powiedziała Ravel, patrząc ostrym wzrokiem.

Więc Rudiger-san zjawił się tu osobiście po to, aby zrobić na nas wrażenie….

– …To dość straszne.

– W końcu ten mężczyzna wspiął się na szczyt i uzyskał siódme miejsce w rankingu. Dodatkowo, Rudiger Rosenkreutz-sama wykorzysta stan psychiczny przeciwnika, aby manipulować sytuacją na polu walki. Nie da się policzyć wszystkich wysokoklasowych diabłów z 72 filarów, którzy zostali przez niego zmiażdżeni zarówno psychicznie, jak i fizycznie.

Gracz o którym kiedyś rozmawiałem z Biną-shi... Był Rudiger-san. …Będziemy walczyć z Drużyną Niebiańskiego Jokera, dowodzoną przez Dulia, której trenerem był diabeł klasy ostatecznej i siódmy gracz w rankingu Królewskich Gier, Rudiger Rosenkreutz.

Część 4

Tego samego wieczora...

Rias, Akeno-san i członkowie Parostwa Gremory, którzy brali udział w turnieju, wrócą dziś bardzo późno z powodu sprawy, którą musieli załatwić, więc nie będę mógł dzisiaj spać razem z Rias. Tak przy okazji, odkąd turniej się zaczął, Rias często zabierała Akeno-san do pewnego miejsca. Nie powiedziała mi o szczegółach tej sytuacji, ale najwyraźniej ma to coś wspólnego z turniejem i właśnie dlatego niczego mi nie zdradziła. Zgodnie z systemem turnieju, mecz mógł zostać uzgodniony dość szybko. Mecz Rias zbliżał się dużymi krokami, więc to oczywiste, że chciała się dobrze przygotować. …Jeśli chodzi o mnie, to mój mecz z Duliem był bardzo ważny, ale nie tylko on się będzie liczył w całym turnieju. Tak długo jak jeden jest zarejestrowany, następny, kolejny i jeszcze następny… wszystkie te mecze mogą zostać zaaranżowane w takim stylu. W rzeczywistości bałem się tego, co nastąpi po meczu z Duliem. Można by powiedzieć, że będzie to dla nas jedno z najważniejszych starć. Nawet jeśli nasze drużyny są rozdzielone, to wciąż jesteśmy częścią Parostwa Gremory, a nasze relacje nie były inne niż przedtem. Jednak w turnieju byliśmy rywalami, więc musieliśmy działać oddzielnie. W każdym razie osobą z którą będę dzisiaj spał, była Asia. …A skoro o niej mowa, to nie zdawała się być w najlepszym nastroju po tym, jak spotkanie dobiegło końca. Pewnie była zła za to, jak patrzyłem na Miranę-san, która też była zakonnicą. Ach, ale za nim poszedłem do łózka, powiedziałem jej, że jest moim numerem jeden wśród zakonnic! Nie, nie, może powinienem jej raczej powiedzieć, że jest dla mnie kimś cennym!? …A-ale Mirana-san też jest śliczna, no i ma takie wielkie piersi…. …Nie, nie mogę! Potrząsnąłem głową i zmieniłem w moim umyśle obraz „ślicznej siostry” z Mirany-san, na Asię-chan! W każdym razie Asia jest dla mnie bardzo ważna i muszę jej o tym powiedzieć! Kiedy uporałem się już z moimi uczuciami i przebrałem się piżamę, a gdy Asia poszła wziąć kąpiel… Ktoś zapukał do drzwi.

– Ise-sama, pozwolisz że ci przeszkodzę? – pod drugiej stronie rozległ się czyjś głos.

To była Ravel. Chciała o czymś porozmawiać przed snem. Pewnie chodziło jej o Rudigera-sama.

– Wejdź, proszę – odpowiedziałem, a drzwi się otworzyły i Ravel weszła do środka.

Myślałem że będzie chciała porozmawiać o obecnej sytuacji, ale gdy ją zobaczyłem, doznałem szoku! Ravel była bowiem ubrana w przeźroczysty biały negliż! Nie trzeba dodawać, że jej duże piersi były widoczne i nawet dostrzegałem przez tkaninę sutki! Twarz Ravel, najwyraźniej z zawstydzenia, była tak czerwona, że nie mogła się już stać czerwieńsza, i stała w miejscu, drżąc z nieśmiałości. Miała rozpuszczone włosy oraz uszminkowane usta.

– …R-Rias-sama i Akeno-sama są nieobecne dzisiejszej nocy, więc Ise-sama będzie spał tylko z Asią-sama, prawda? – zapytała Ravel ze zdeterminowanym wyrazem twarzy.

– T-tak, najwyraźniej…

– W-wasza trójka zwykle śpi razem…

Przełknąłem ślinę! Menadżer, która zwykle wspierała mnie w taki spokojny sposób, teraz okazywała taką wyrazistość, i co ważniejsze, była ubrana w przeźroczysty, seksowny negliż… Nie mogłem się uspokoić!

– …Dzisiejszej nocy ja będę trzecią osobą! Noc Iseia-sama powinna być zarządzana przeze mnie, więc dlatego przyszłam! – powiedziała głośno Ravel, przezwyciężając swoje zawstydzenie.

Z-zarządzanie moimi nocami.... Czy ja dobrze słyszałem? Właśnie usłyszałem zaskakujące słowa z ust Ravel…! N-nie potrafiłem sobie wyobrazić, o jakiego typu zarządzanie chodziło! Ravel zdawała się przygotować do czegoś psychicznie, zanim zaczęła się do mnie zbliżać krok po kroku. …Jej przeźroczysty negliż znajdował się teraz przed moimi oczami! Jej wielkie piersi potwierdzały swoją obecność przede mną! M-moja menadżer, moja Goniec, naprawdę miała kuszące piersi! Trzęsące się ręce Ravel ujęły moją prawą dłoń i przycisnęły ją do jej prawego cycuszka! Moja prawa dłoń cieszyła się tym uczuciem, a moje palce prawie zatonęły w miękkim ciele! Idealne! Jakie miękkie! Każdy z moich pięciu palców krzyczał „Dziękuję!”… Cieszyły się w końcu największym szczęściem! Dopiero w tej chwili zauważyłem, że mam przy sobie takie przyjemne cycuszki! Ravel spojrzała na mnie.

– …Xenovia-sama i pozostałe dziewczyny pytały mnie, czy robiliśmy w magazynie coś, o czym trudno opowiedzieć… Odpowiedziałam, „Tak, jeśli chodzi o to, to zawsze jestem tam gotowa spełnić każdą z możliwych, nagłych potrzeb Iseia-sama” – powiedziała z nieco zrozpaczoną miną.

– Nagłych potrzeb…?

– M-mój umysł oraz ciało należą do mojego Króla, czyli innymi słowy do ciebie, Ise-sama. Niezależnie od tego czy chodzi o pracę… Cz-czy o coś innego, zrobię dla ciebie wszystko…. J-jeśli chcesz podotykać kobiecych p-piersi, to mogę natychmiast spełnić to żądanie… Myślę że to część mojej pracy…

……Oczywiście z mojego nosa wystrzeliła fontanna krwi. …O czym do diabła ta dziewczyna mówiła! J-jeśli tak ma być, to wtedy podczas pracy...........

– Ech, kiedy zrobimy sobie przerwę, chciałbym trochę pomiętosić cycki. Mogę, Ravel?

– Tak, z całą przyjemnością usłużę ci moim ciałem!

Zaraz, co ja sobie wyobrażam!? N-nie, jestem Królem, więc to w porządku! Nawet jeśli zajmuję najwyższą pozycję, to bawienie się piersiami w środku pracy jest trudne……. ……Cz-czy coś takiego w ogóle jest dozwolone…? …Jako Król Haremu mogę sobie na to pozwolić!? Cholera! Gdyby tu był Azazel-sensei, to dałby mi najlepszą z możliwych rad! Sensei, pośpiesz się z pokonaniem tego Trihexa i wracaj do nas, abyś mógł odpowiadać na moje pytania! Rias i Akeno-san, tych dwóch onee-sama dziś tutaj nie ma.... W takie noce jak ta, w moim pokoju panuje dziwna sytuacja! Normalnie śpię razem z Rias i Asią, ale jeśli Rias jest nieobecna, to wtedy równowaga pomiędzy mieszkającymi tutaj dziewczynami zostaje zachwiana, a w moim pokoju składają wizytę nieoczekiwani goście. Po ludzku mówiąc, Akeno-san zakrada się do łóżka, bez zwracania niczyjej uwagi, ale dzisiaj jej tutaj nie ma, przez co wystąpiła taka niespodziewana sytuacja! Kiedy cieszyłem się piersiami Ravel i wyobrażałem sobie sytuację w miejscu pracy, ktoś wszedł do pokoju! Kiedy spojrzałem w tamtą stronę, zobaczyłem Asię, która wróciła z kąpieli!

– …Ise-san? …I Ravel-san?

Asia, ubrana w swoją zwykłą piżamę, patrzyła na mnie i na Ravel. Dotykałem jej piersi, podczas gdy była ubrana w przeźroczysty negliż.

– A-Asia!? T-to dlatego…!

Natychmiast próbowałem znaleźć jakąś wymówkę, ale Ravel nie tylko się nie odsunęła, ale odrzuciła swoją powściągliwą postawę i przytuliła się do mnie!

– Przepraszam Asia-sama, ale zarezerwowałam już Ise-sama. Dzisiejszej nocy będę odpowiedzialna za zarządzanie nocą Iseia-sama…

Po tych słowach, miękkie ciało Ravel przylgnęło do mnie jeszcze mocniej…! Ręcznik który Asia trzymała w dłoni upadł na ziemie i wyglądało na to, że nie wiedziała, co ma dalej robić.

– …Zarezerwowałaś? Z-zarządzanie nocą…? Ise-san, uzgodniłeś coś takiego z Ravel-san…? J-ja nic o tym nie słyszałam…

Cóż, właściwie to ja też nie! To coś, o czym powiedziano dopiero teraz! Nawet nie wiedziałem co powiedzieć! Nagle światła w pokoju zgasły i wyczułem jak dwójka ludzi wbiega do środka w niesamowitym tempie! Następnie zbliżyli się do łózka, na którym znajdowałem się ja Ravel i Asia, z prędkością którą można by porównać do błyskawicy! W ciemności ta dwójka.... Nareszcie mogłem ich dostrzec, to były Xenovia i Irina! D-doprawdy! Wyłączyły światło i biegały po pokoju jak jacyś ninja! Diabły mogły łatwo widzieć nawet w ciemnościach. Ravel, Asia i ja, byliśmy na środku łóżka, podczas gdy Xenovia i Irina zajmowały jego lewą i prawą stronę, pozostawiając mnie całkowicie otoczonego. Xenovia spojrzała na mnie.

– Ise, podczas dzisiejszego spotkanie nie odrywałeś oczu od piersi tej zakonnicy – powiedziała.

Irina przylgnęła do moich pleców i położyła głowę na moim ramieniu, po czym spojrzała mi w twarz.

– Zgadza się! Ja też zauważyłam na co się gapisz, kochanie! – oznajmiła.

Mówiły o Miranie-san. Podobnie jak Asia, one też zauważyły….

– T-to jest… Nic nie mogłem na to poradzić! Dulio mi o tym powiedział, więc nie potrafiłem się na nie nie gapić.

Wprawdzie nie widziałem ich, ale nie mogłem przestać myśleć o tej nieśmiałej reakcji oraz tych skandalicznie wielkich piersiach, ukrytych pod habitem mniszki. Dlatego nie mogłem przestać się na nie gapić! Xenovia chwyciła moją dłoń i położyła ją na swoich własnych piersiach, podczas gdy na jej twarzy malował się żal!

– Ech…. Co prawda jestem pewna co do rozmiaru moich piersi… Ale zdecydowanie przegrywam z Miraną Szatarową…!

Masz taki rozżalony wyraz twarzy, gdy robisz coś takiego…! Dziękuję ci! Zdrowa sprężystość oraz wspaniałe uczucie jej piersi sprawiły, że zagotował mi się mózg!

– Tak przy okazji, nie masz nic do powiedzenia Asi? – powiedziała Xenovia, podczas gdy cieszyłem się miękkością jej piersi.

Spojrzałem na Asię, gdyż czułem jak pali mnie swoim spojrzeniem.

– …

Asia wydęła policzki i wyraźnie była w złym humorze.

– J-jeśli o to chodzi, Asiu, to ja…

– …J-ja też jestem siostrą.

– Mmm, wiem.

– …Ise-san, lubisz wielkie piersi, takie jak ma Rias-oneesama, prawda?

Nie byłbym sobą, gdybym zaprzeczył...... Z wyrazem determinacji na twarzy, Asia natychmiast ściągnęła z siebie piżamę i stanęła przede mną całkiem naga, jak w dniu swoich narodzin! Mimo że jej twarz była całkowicie czerwona, to miała w sobie dość odwagi, aby wziąć obie moje ręce i umieścić je na swoich piersiach! Niesamowite uczucie uderzyło w moje dłonie! W tym momencie to zauważyłem! …Poczułem to tak bardzo, że nie potrafiłem dopasować moich dłoni…! Czasami dotykałem piersi Asi, dlatego byłem to w stanie zauważyć. Zdecydowanie, jej piersi znowu urosły! …Oczywiście nie była tak wielkie jak u Rias, czy Akeno-san, ale szybko doganiały Xenovię i Irinę…! Dotyk, elastyczność i miękkość, były zupełnie inne niż rok temu…! W porównaniu do czasu, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy, rozmiar jej piersi bardzo się zwiększył!

– M-moje też rosną! Z-zdecydowanie będą większe niż Xenovi-san i Iriny… W przybliżeniu będą takie same jak u Ravel-san, nie, zdecydowanie ją przerosną! Zdecydowanie stanę się zakonnicą z piersiami, które będą większe od wdzięków Mirany-san, Ise-san! – powiedziała Asia silnym tonem, jednocześnie się przy tym czerwieniąc.

Co. ……Asia oznajmiła coś takiego mocnym głosem, bez chwili zawahania. …Normalnie była zawsze przytłaczana przez obecność Rias i Akeno-san i wpatrywała się we mnie oczami pełnymi łez…. Wprawdzie Xenovia i Irina jej pomagały, ale nigdy bym się nie spodziewał, że usłyszę od niej takie wyznanie! Xenovia i Irina wybuchnęły natomiast płaczem, gdy to zobaczyły.

– …Tak, masz rację, Asiu.

– Uuch, próbowałyśmy różnych metod na powiększanie piersi! Tak przy okazji, moje też trochę urosły, kochanie!

Dodatkowe informacje Iriny wyszły na jaw….

– Diabły i ludzie są inni. Nawet jeśli jesteśmy już dorośli, to nasze ciała wciąż mogą się zmieniać. Nie tylko dzięki demonicznym mocom, gdyż są także inne powody… Być może myśli Asi-sama sprawiły, że jej wskrzeszone ciało zaczęło rosnąć – powiedziała Ravel z cierpkim wyrazem twarzy.

Tak przy okazji, słyszałem że nawet u dorosłych diablic, piersi dalej rosły. Być może Asia jest tego przykładem, chociaż równie dobrze mógł to być naturalny proces dorastania. A może oba czynniki nałożyły się na siebie, dając ostatecznie coś takiego.... Kiedy myślałem o czymś takim, cieszyłem się jednocześnie cycuszkami Asi…. Och, naprawdę chciałbym wtulić w nie swoją twarz i zasnąć w ten sposób. Gdy Xenovia zobaczyła, jak cieszę się dotykiem wdzięków Asi, postanowiła się dołączyć.

– Czekaj no, Ise! Chcesz tylko piersi Asi!? Pierwotnie planowałam spędzić z tobą całą noc aż do rana!

– Racja! Kochanie, jeśli mi nie wierzysz, to możemy pójść do tego pokoju, gdzie będziesz mógł spać z głową na moich piersiach!

Ravel też postanowiła dołączyć:

– Niemożliwe! Grafik dzisiejszej nocy został już przeze mnie ustalony, więc proszę abyście wróciły do swoich pokoi, Xenovia-sama i Irina-sama!

Trójka dziewczyn kłóciła się ze sobą, krzycząc „Moja kolej”, podczas gdy Asia miała wzruszony wyraz twarzy.

– …Ach, Ise-san, j-jeśli dalej będziesz tak robił…

Ciało Asi zaczęło drżeć, a ja nie byłem już dłużej w stanie, w którym mogłem przestać! Nasza dwójka zbliżała się już do punktu, od którego nie będzie powrotu! Co powinienem teraz zrobić, po prostu iść spać tutaj, czy iść do erotycznego pokoju Iriny i zasnąć tam; Gdy rozważałem obie te opcje, do pokoju weszła kolejna osoba.

– …Doprawdy, co wy wszyscy wyprawiacie…

To była Rias, która wróciła do domu. Popatrzyła na scenę, która rozgrywała się na jej oczach i głęboko westchnęła.


Żywot 2: Smok do Smoka Ciągnie

Część 1

Następnego dnia, po tym jak już skończyłem moją pracę, złożyłem wizytę w instytucie naukowym Ajuki-sama, i za pomocą przyrządów komunikacyjnych nawiązałem łączność z Azazelem-sensei, który dalej przebywał w odizolowanej przestrzeni. Ostatniej nocy.... Skończyło się na tym, że zostałem z Asią, Xenovią, Iriną, Ravel, Rias oraz Akeno; i nasza siódemka spała razem w jednym łóżku. …I tak jak ostatnio zostałem z niego wykopany przez Xenovię, po czym obudziłem się na zimnej podłodze. Ponieważ był to pierwszy raz od dłuższego czasu, gdy mieliśmy okazję ze sobą porozmawiać, opowiedziałem im o wszystkim, co się ostatnio wydarzyło.

– Tak mniej więcej przebiegały dotychczasowe rozgrywki i póki co, jestem na zwycięskiej drodze.

Wielki ekran pokazał Sirzechsa-sama, który przemówił radosnym głosem po tym, jak usłyszał mój raport:

– Gratuluję! Cieszę się, że Rias też nieźle się powodzi w turnieju! Dzięki temu będę mógł walczyć z Trihexa z całym spokojem ducha!

Po tych słowach posłał gdzieś potężny pocisk energii. …Trihexa ciągle nie został pokonany, mimo że otrzymał tak potężny atak, co po raz kolejny uświadomiło mi, jak bardzo potężny był ten potwór. Nagle na ekranie pojawiła się Lewiatan-sama.

– Powiedz mi lepiej co u Sony-chan! W przeciwnym razie dam się pożreć temu potworowi! – zażądała.

Gdy zamilkła, rzuciła gdzieś olbrzymią bryłą lodu…. Oczywiście nie potrafiłem sobie wyobrazić, że Lewiatan-sama miałaby zostać pożarta. Stojący obok niej Azazel-sensei westchnął.

– Doprawdy, dlaczego musicie być tacy kłopotliwi…

Nic nie potrafiłem na to poradzić, że uśmiechnąłem się smutno. Azazel-sensei spojrzał na moją twarz i najwyraźniej coś zauważył.

– Jesteś zakłopotany, Ise. Czy to z powodu turnieju? A może jeszcze się nie przyzwyczaiłeś do bycia Królem?

Hm.… Tego się można było spodziewać po Senseiu. Czytał mi w myślach, jak w otwartej książce.

– …Z obu powodów – odparłem.

– Rozumiem – potwierdził Sensei, po czym zadał mi pytanie. – Powiedz, Ise, czy kiedykolwiek cieszyłeś się walką, od kiedy zostałeś diabłem?

….

…….

…Nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie od razu. Mówiąc dokładniej, ponieważ prawie nigdy się nad tym nie zastanawiałem, na chwilę zamilkłem. …Cieszyłem się… walką…? …Bywało, że byłem bardzo podekscytowany podczas bitew. Doświadczyłem też radości zwycięstwa, która wystarczyła, aby wpłynąć na moje życie. Ale tego typu zwycięstwa były rzadkie, gdyż dotąd musiałem walczyć pod wpływem presji „Muszę zwyciężyć”. Ostatecznie większość bitew miała miejsce wtedy, gdy ja i moi towarzysze przechodziliśmy kryzys, gdyż przeciwnicy chcieli zniszczyć nasze codzienne życie. Wierzyłem że Vali był kimś, kto cieszył się z walki. Mój rywal był tego typu osobą.

– …Nie sądzę. Za każdym razem gdy walczyłem nie czułem radości, gdyż odnosiłem wrażenie, że moi przeciwnicy są silniejsi ode mnie i musiałem dać z siebie wszystko, aby przeżyć. Jednak kiedy byłem podwładnym Rias, chęć walki dla niej, aby mogła zwyciężyć, uczyniła mnie silniejszym.

Po wysłuchaniu mojej szczerej odpowiedzi, Sensei przytaknął z pewnością i przemówił:

– Wiesz jednak że turniej, w którym obecnie bierzesz udział, nie jest typem poważnej walki, ale zwykłym sportem. Nawet jeśli twój przeciwnik jest od ciebie znacznie silniejszy, to dalej jest to zwykła gra. Nawet jeśli nazywa się Królewską Grą, to dalej jest ważna dla diabłów, albo raczej dla ludzi w Zaświatach. Ponieważ jesteś już wysokoklasowym diabłem, to nie tylko nie będziesz mógł ich zignorować, ale w przyszłości będziesz w nich musiał oficjalnie uczestniczyć.

W rzeczy samej, uczestnictwo w profesjonalnych Królewskich Grach, pierwotnie było dla mnie nieosiągalne, ale już tak nie jest, skoro zostałem wysokoklasowym diabłem. To już nie było nieosiągalne marzenie.

– Sądzę że powiedziałem to już wcześniej. Nie ma znaczenia czy się bawisz, czy martwisz. Bez względu na to, czy to miłość, szkolne, czy codzienne życie, to tak długo jak ich doświadczasz, ilość twoich kłopotów wzrośnie. Królewska Gra oraz turniej, rządzą się tymi samymi zasadami – dodał Sensei, po czym wskazał swoją głowę. – Ciała diabłów nie starzeją się, ale niestety, nie dotyczy to ich umysłu. Nawet jeśli jesteś wskrzeszonym diabłem, to wiesz że nie da się zachować ducha młodości na zawsze? Więc powinieneś się martwić i cieszyć swoją młodością, póki dalej jesteś młody. Tego typu rzeczy można doświadczyć tylko wtedy, kiedy jest się młodym. Teraz tak pewnie nie uważasz, ale gdy będziesz starszy, zauważysz że te gorzkie doświadczenia młodości są bezcenne.

Hmm. …Rzeczy których można doświadczyć tylko wtedy, gdy jest się młodym, hę. Będę żył dziesiątki tysięcy lat, czyli życie diabła jest prawie wieczne, więc co właściwie można uważać za młodość? Żyłem zaledwie osiemnaście lat, więc było to coś, czego nie mogłem sobie wyobrazić. Ale liceum to bez wątpienia najbardziej młodzieńczy okres. Tak więc wszystkie doświadczenia i uczucia, których dotąd doznałem, będą dla mnie w przyszłości bardzo cennymi wspomnieniami. Tak więc co za dziesięć tysięcy lat przypomnę sobie o moich szkolnych dniach w liceum? Być może po jakimś czasie zapomnę…. Było to jednak zbyt nieziemskie, aby sobie to teraz wyobrażać, więc po prostu się uśmiechnąłem. Nagle na ekranie pojawił się Michał-san, który uśmiechnął się i przemówił:

– Ach, jeśli dobrze pamiętam to było to Migoczące Ostrze Mrocznego Błysku, prawda? Ach, to przywraca wspomnienia. Wtedy nawet twoje oczy iskrzyły. Zawsze przybierałeś dziwne pozy, gdy opierałeś się o mur i mruczałeś jakieś dziwne rzeczy pod nosem.

Najwyraźniej Azazela-sensei zirytowały te słowa, gdyż stanął naprzeciwko Michała-san.

– Zamknij się, Michał! Dlaczego musisz zawsze o tym wspominać!? Masz taką ubogą osobowość!

Lewiatan-sama zignorowała jednak tę dwójkę i zaczęła opowiadać o swoich własnych wspomnieniach:

– To prawda. Oto czym jest młodość! Przypominam sobie, jak Sirzechs-chan i Grayfia-chan byli wrogami stojącymi po przeciwnych stronach barykady, a ich miłość zaczęła się rodzić w bólach… To było takie poruszające.

Kiedy Sirzechs-sama (w formie zniszczenia) zobaczył że Lewiatan-sama zachowuje się w taki sposób, podrapał się po czole.

– Ha ha ha, cóż korzystałem wtedy z każdej okazji, aby się z nią potajemnie spotkać i w kółko myślałem tylko o niej – powiedział nieśmiało.

…Zawsze rozmawiali tak spokojnie, że w ogóle nie wyglądali, jakby walczyli. Jednak w innych częściach ekranu pojawiały się eksplozje, a potężne ataki latały we wszystkie strony! Azazel-sensei uspokoił oddech i podsumował całą sytuację:

– Krótko mówiąc takie sytuacje też istnieją i obawiam się, że nadszedł już czas. Ise, w takim razie powinieneś znaleźć kogoś, z kim normalnie nie rozmawiasz i przedyskutować to z nimi. Może da ci nowy punkt widzenia? Jednakże może ci to przysporzyć większych problemów.

…Kogoś, z kim normalnie nie rozmawiam? Hmm, kto to mógłby być? …Nowy punkt widzenia, hę. Byłem zaniepokojony słowami Senseia, więc pomyślałem że od razu skorzystam z jego rady.

Część 2

Następnego dnia udało się do sąsiedniej prefektury, aby powędkować. Nie byłem jednak sam, gdyż zaprosiłem dwójkę ludzi.

– Nigdy bym się nie spodziewał, że zaprosisz mnie na ryby – osobą która mówiła te słowa, był Vali.

Zgadza się, on był pierwszym z tej dwójki.

– Tak się złożyło. W końcu Kiba i Sairaorg-san będą mieli wkrótce swoje mecze, więc nie chcę im przeszkadzać – powiedziałem, kręcąc kołowrotkiem.

Kiba..... Drużyna Rias miała dzisiaj swój mecz, a mecze między Sairaorgiem-san i Cao Cao, oraz pomiędzy mną i Duliem szybko się zbliżały. Dlatego tym razem zaprosiłem tych, a nie innych gości, na wspólne wędkowanie. Drugą z zaproszonych przeze mnie osób był.... Gość który siedział z wędką po mojej prawej stronie.....

– …Mimo to ta grupa jest zbyt niesamowita, Hyoudou…. Dwa Niebiańskie Smoki i jeszcze ja.

To był Saji! Przypadkowo przyszedł po coś do mojego domu, więc zmusiłem go, aby do nas dołączył.

– Zamierzam powędkować, więc porozmawiajmy sobie – powiedziałem.

Tak więc skończyło się na tym, że udało mi się go tutaj ściągnąć. Sądząc po jego minie, wydawał się był zakłopotany obecnością Valiego. W końcu to był pierwszy raz, gdy spotkaliśmy się w trójkę.

– Ha ha ha, przecież nie masz nic przeciwko Valiemu, prawda Saji? – zapytałem.

Saji spojrzał na Valiego.

– Tego nie mogę powiedzieć… po prostu nie wiem, jak się z nim dogadywać… mruczy mruczy

Saji zaczął coś mamrotać pod nosem.

– Skoro jesteś jednym z Pięciu Wielkich Smoczych Królów, to nie powinieneś się niczym przejmować, prawda Saji Genshirou? – powiedział Vali po tym, jak zdjął rybę z haczyka.

– Ara, wiesz jak mam na imię?

– Od samego początku.

– Od początku, hę…

Gdy siedziałem pomiędzy Valim i Sajim, czułem od nich unikalne ciśnienie. Saji westchnął.

– Przyszedłem, aby rzucić wyzwanie Hyoudou, ale nie spodziewałem się, ze zostanę zaproszony na ryby. Do tego jest tutaj Hakuryuukou, co jest doprawdy zaskakujące! – oznajmił.

Cóż, nie mów takich rzeczy. Kto mógł się spodziewać że przyjdziesz właśnie wtedy, gdy zamierzałem zaprosić na wspólne wędkowanie Valiego? To była rzadka okazja, więc ściągnąłem cię tutaj, abyśmy mogli wybrać się razem. Wędkowaliśmy w trójkę w ciszy… Jednak pomiędzy mną i Sajim panowała dziwna atmosfera. To dlatego że Saji przyszedł aby rzucić mi wyzwanie. Vali to zauważył i uśmiechnął się.

– Tak przy okazji, o dalszych meczach też już zdecydowano. Najwyraźniej Hyoudou Issei rozegra mecz z Parostwem Sitri. Będzie to miało miejsce po meczu z Duliem Gesualdo, prawda?

Dokładnie, mój mecz z Parostwem Sitri miał się rozegrać po starciu z Duliem! To była kolejna ważna walka, którą miałem odbyć. Zawsze chciałem zmyć z siebie ubiegłoroczny żal, dlatego szukałem okazji do ponownego rzucenia wyzwania Parostwu Sitri. Teraz, dzięki turniejowi, nareszcie mogłem to osiągnąć. Nie potrafiłem sobie wyobrazić, że odbędę rewanż z Soną-senpai, oraz Sajim. Szansa na zemstę pojawiła się naprawdę szybko…! Wprawdzie Parostwo Gremory odniosło zwycięstwo w tym meczu, ale dla mnie było pełne żalu i rozczarowania. W końcu z sukcesem użyłem mojego Boskiego Daru, ale wyeliminowano mnie z walki. W meczu przeciwko Riserowi, zabrakło mi siły i chciałem się pozbyć żalu, który wtedy się we mnie zagnieździł… ale w ostateczności.... Zostałem pokonany przez Sonę-senpai i Sajiego. Byłem więc bardzo wdzięczny za ten mecz. Być może była to ostatnia szansa, aby się im odpłacić. Jak mógłbym przegapić mecz, który może jest dla mnie okazją do zemsty!? Słowa Valiego napełniły mnie i Sajiego dziwnym napięciem.

– Tak, ten mecz odbędzie się po walce z Duliem.

Saji także był pełen chęci do walki, ale nagle uśmiechnął się gorzko.

– Byłem bardzo zmotywowany, gdy poszedłem do twojego domu. Gdy głośno i zdecydowanie oznajmiłem „Nie przegram z tobą!”, ty powiedziałeś tylko „Może pójdziemy na ryby?”. …Cała moja pewność siebie została zdruzgotana i nie wiedziałem co powiedzieć…

…Nie martw się tym tak bardzo. Po prostu pojawiłeś się wtedy, gdy zamierzałem iść na ryby.

– Cóż, prawda jest taka, że twoje wyzwanie mnie rozpaliło. Ale cóż, tamto to tamto, a to jest to; Cóż, planowałem już coś takiego z Vakim, więc ciebie też zaprosiłem.

Kiedy Vali to usłyszał, rozluźnił się.

– Rozumiem, dlatego powiedziałem „W porządku, chodźmy.” i przyszedłem tutaj razem z wami.

Racja, jesteś taki wyrozumiały, Saji. Spojrzałem mu w twarz i oznajmiłem to samo co wcześniej:

– Nie ważne co się wydarzy, tym razem zdecydowanie cię pokonam.

Saji natychmiast wstał z miejsca.

– Nie, ja będę osobą która wygra! Nigdy nie uważałem zeszłorocznego meczu za zwycięstwo nad tobą. Więc tym razem zarzucimy was całą naszą mocą, którą dysponujemy i pokonamy was! Nie ważne co się wydarzy podczas meczu, wierzę w moją panią - zdolności Sony-kaichou! – odpowiedział.

– Ciągle nazywasz ją „kaichou”? – zapytałem.

Po tym jak Xenovia została nową przewodniczącą Samorządu Uczniowskiego, Saji ciągle zwracał się „kaichou” do Sony-senpai.

– Długo o tym myślałem, ale „kaichou” jest dla mnie specjalna, a w moim sercu jest miejsce tylko dla jednej takiej. Dlatego nazywam ją „kaichou”. Będę tak przynajmniej mówił, dopóki nie skończę szkoły. Oczywiście to nie znaczy, że nie uważam za przewodniczącą Xenovi, jasne? Xenovia także jest wspaniałą przewodniczącą i będę ją wspierał. Jednak moją panią jest Sona-kaichou – powiedział nieśmiało Saji, drapiąc się po policzku.

– Tak długo jak jesteś szczęśliwy, musisz się się dogadywać z Xenovią. W końcu jest moją podwładną.

– Oczywiście, dam z siebie wszystko, aby ją wspierać. Ale kiedy nadejdzie czas meczu, wygram.

– Niemożliwe, to ja wygram.

Vali pokiwał głową.

– Hmph, a i tak to ja będę tym, który pokona was obu – oznajmił.

Ooch, te słowa naprawdę do niego pasowały. Jednak naprawdę nie wiedziałem, czy tylko sobie żartował, czy też mówił poważnie. Ostatnio coraz częściej miałem okazję, aby z nim pogadać i za każdym razem trudno było dostrzec jego prawdziwe intencje. Nawiasem mówiąc, różnice pomiędzy naszymi trzema drużynami były takie, że moja drużyna wygrywała raz po raz, Vali nie został pokonany przez potężniejszych przeciwników, a Drużyna Sitri przegrała jeden mecz z istotami boskiej klasy, ale poza tym byli niepokonani. Moi towarzysze także wypadli dość dobrze podczas turnieju.

– Cóż, dlaczego więc zaprosiłeś mnie na ryby? – zapytał nagle Vali.

Zainspirowały mnie słowa Senseia, które ostatnio usłyszałem, więc zadałem je Valiemu, temu walczącemu maniakowi, aby poznać jego uczucia. On jednak odmówił.

– Jaki jest sens wszystkiego, co teraz mówię? – oznajmił i zaraz kontynuował. – To prawda że nie cieszysz się walką, ale podczas walki z Sairaorgiem Baelem, powinieneś czuć spełnienie.

Ten mecz przeciwko Sairaorgowi-san huh. W jego trakcie nauczyłem się wielu rzeczy i równie wiele zyskałem. To był pierwszy raz, kiedy czułem takie spełnienie z powodu zwycięstwa. Do tego był to pierwszy raz, gdy skorzystałem z mojej szkarłatnej zbroi.

– Cóż, to była bijatyka na całego, więc to uczucie było usprawiedliwione. Podczas tego meczu wiele się nauczyłem.

Ale gdyby mnie zapytano, czy lubię walczyć, czy też nie… to trudno byłoby mi na to odpowiedzieć. Gdy obserwowałem, jak moi towarzysze byli wyeliminowywani z walki, byłem pełen żalu i frustracji. Walczyłem z moim życiem na szali i przekonaniem, że „Zwyciężę dla Rias”.

„Och, podobało mi się to” takie lekkomyślne stwierdzenie nie pasowało do tego meczu.

– Rozmawiałeś więc o tym z Sairaorgiem Baelem?

– …Jeszcze nie. Jednak do mojego meczu z Duliem jest jeszcze trochę czasu, więc zamierzam się z nim spotkać. W końcu jego też chcę dopingować.

Zdecydowałem z nim się spotkam następnym razem. Porozmawiam z Sairaorgiem-san przed meczem.

– Czas twojego meczu niedługo nadejdzie. Hmph, myślę że widzom bardzo się spodoba – powiedział Vali.

– …Mistrz Sairaorg zdecydowanie zwycięży – powiedział Saji z poważnym wyrazem twarzy.

Saji, podobnie jak ja, darzył Sairaorga-san wielkim szacunkiem.

– Tak, też tak myślę.

– Zastanawiam się, ile badań na temat Sairaorga Baela przeprowadził Cao Cao, ale skoro mówimy o nim, to jeśli Lwi Król wymierzy mu cios w odpowiednie miejsce, to wtedy natychmiast rozerwie go na strzępy. Więc w takim razie..... – dodał Vali.

– Jak zamierza to przetrwać… O to chciałeś zapytać, prawda? …Ale on też będzie używał swojej mocy, aby znaleźć dziurę w obronie swojego przeciwnika – oznajmiłem.

Kiedy Vali to usłyszał, uśmiechnął się smutno.

– W końcu wy dwaj i ja będziemy na jego łasce – powiedział.

Przeciwnik Sairaorga-san, był posiadaczem jednego z najpotężniejszych Longinusów, z którym ja i Vali musieliśmy się zmagać. …Święta włócznia potrafi zadać poważne obrażenia diabłom i nawet Sairaorg-san nie będzie w stanie tego wytrzymać…. Jednakże, jeśli Cao Cao otrzyma bezpośredni cios od Sairaorga-san, to wtedy natychmiast padnie. Innymi słowy ta walka może zostać wygrana przez jeden, potężny cios. Myślę że ten mecz będzie pełen napięcia.

– …Jeśli chodzi o to „cieszenie się walkami”, o które zapytał właśnie Hyoudou, to wprawdzie nieco to skomplikowane, ale myślę tak samo jak on. Obaj jesteśmy Pionami, a także obaj walczyliśmy po to, aby nasze panie mogły zwyciężyć, dla dobra naszych towarzyszy oraz dla naszego własnego awansu. Czy to nie dla tego tyle z siebie dajemy podczas meczów? Aby doświadczyć owoców swojej ciężkiej pracy, oraz zmierzyć się z trudnym meczem. Podczas walki nie ma po prostu czasu na zastanawianie się nad tym, co lubimy. Jeśli przegram, to wtedy nie mogę spojrzeć w twarz moim towarzyszom i pani. Mogę nawet pomyśleć o śmierci. Z bitwami przeciwko terrorystom jest tak samo. Aby przeżyć, musimy walczyć z całą determinacją – powiedział nagle Saji, gdy myślałem o Sairaorgu-san.

…W rzeczy samej, było tak jak mówił Saji. Obaj byliśmy Pionami, braliśmy udział w Królewskich Grach młodych diabłów, a także walczyliśmy z terrorystami. W miarę jak sytuacja ulegała zmianom, trzeba było włożyć wiele wysiłku, aby za wszystkim nadążyć… I nie było żadnych wspomnień o radości z walki.

– Ale gdybym miał odpowiedzieć, czy była bitwa która przyniosła mi radość, to wskazałbym bitwę przeciwko Parostwu Gremory, sprzed roku. Otrzymałem bardzo dobrą ocenę i zostałem doceniony przez kogoś o wysokim statusie. Sona-kaichou też była szczęśliwa, że aż dla mnie płakała. Byłem dumny i szczęśliwy. Prościej mówiąc, był to dla mnie ważny i pamiętliwy mecz – dodał Saji.

…Rozumiem, ważna bitwa, hę. Gdybym miał wskazać coś podobnego, to byłaby to bitwa z Sairaorgiem-san. Czuję że ten mecz był bardzo ważny… Mogłem go uznać za „przynoszącą radość walkę”. Jednak moje pojęcie „zabawnej bitwy” było inne niż w przypadku Sajiego…. Jeśli dalej tak będzie, to jeszcze bardziej zdezorientuję się w moich wątpliwościach… Początkowo myślałem, że nie można cieszyć się z walki. Chciałem dalej wypytywać Valiego, ale nagle... Ktoś się nam wtrącił do rozmowy. Zobaczyłem bowiem dwóch mężczyzn. Jeden z nich miał około dwudziestu lat, był szczupły i wyglądał jakby pochodził z Europy północnej. Był ubrany w dopasowany, biały strój. Miał biało-złote włosy oraz złote oczy i nosił brodę. Z pewnością był przystojny, ale rozsiewał jakąś niepoważną aurę. Drugi mężczyzna miał kręcone, czarne włosy i przystojną twarz. Jego oczy były pomarańczowe i miał ba sobie dużą szatę… to się chyba nazywa chiton, prawda? Starożytni Grecy nosili takie stroje. …W ogóle nie zauważyłem, kiedy się do nas zbliżyli… Z pewnością emanowali boską aurą! Już wcześniej ich widziałem. Ale ich nagłe pojawienie się zaskoczyło mnie! W końcu ci dwaj pojawiali się w relacjach z turniejów i powiązanych z nimi programach! Vali westchnął, gdy zobaczył mężczyznę o biało-złotych włosach.

– …Witaj Widarze, co cię tutaj sprowadza? – zapytał.

Mężczyzna nazwany Widarem wybuchnął śmiechem, gdy usłyszał pytanie Valiego.

– Hejże, czy tak należy zwracać się do swojego starszego brata? Doprawdy, w ogóle nie jesteś uroczy. Ale może to dlatego ojciec cię tak polubił – odpowiedział.

Ten gość to Widar, nowy szef bogów z mitologii nordyckiej! Syn tego starucha, Odyna! Widar-san pozdrowił mnie i Sajiego:

– Jestem Widar, syn Odyna z Asów. Wydarzyło się wiele rzeczy i od teraz będę szefem bogów z Północy. Chociaż już pewnie o tym wiecie.

Vali został adoptowany przez tego starucha i dlatego Widar-san był przyrodnim bratem Valiego. Teraz pozdrowił nas gość o kręconych włosach:

– Witajcie, jestem Apollo. Na czas nieobecności Zeusa będę przewodził olimpijskim bogom.

Apollo, nowy przywódca bogów z Olimpu! O nim też słyszałem… Nigdy bym się jednak nie spodziewał, że te dwa niesamowite VIP-y pojawią się nagle przed nami, więc ja i Saji nic nie mogliśmy na to poradzić, że panikowaliśmy! Nawet głos Sajiego się trząsł.

– …Ach rany, Widar! Apollo! Czyż to nie są dwaj główni bogowie, opisywani w legendach…!?

Ja i Saji trzęśliśmy się na widok tej dwójki, podczas gdy Vali nam ich przedstawił:

– Widar jest nordyckim bogiem i jedyną istotą, której boi się Fenrir. Apollo zaś jest bogiem światła, a także patronem sztuki. Niezależnie od tego, obaj zostali wyznaczeni na nowych szefów bogów.

Widar-san wybuchnął śmiechem, gdy usłyszał słowa Valiego.

– To doprawdy rzadkość, aby zostać tak pochwalonym przez Hakuryuukou, być może jutro zacznie nawet padać śnieg? Naszych ojców, Zeusa i Odyna, nie będzie przez dłuższy czas. Najwyraźniej myśleli jednak o przejściu na emeryturę. Kiedy nadejdzie odpowiedni czas, przekażą nam władzę – oznajmił, po czym kontynuował. – Chociaż myślę że mój brat, Thor, lepiej by pasował do tej roli… Jednak on też bierze udział w tej wiecznej bitwie z Trihexa…. Ja byłem po prostu następny w kolejce.

Vali zrobił krok naprzód.

– Cóż, po co tutaj dzisiaj przyszliście? – zapytał Widara-san.

Widar-san zbliżył się do Valiego i przytulił go mocno. Na twarzy Valiego pojawiło się obrzydzenie….

– Nie bądź taki chłodny, Vali. Przyszedłem spotkać się z moim przyrodnim bratem i słynnym Oppai Smokiem-kun. Do tego jest tutaj Smoczy Król-kun.

Apollo-san skinął głową.

– Skoro jesteście Dwoma Niebiańskimi Smokami, to przypuszczam że od tej pory odbędziecie wiele podobnych spotkań, a dla nas to także dobra okazja, aby spotkać rywali.

Widar-san odsunął się od Valiego i poprawił kołnierz swojego stroju.

– Wiecie że my też bierzemy udział w turnieju? – zapytał.

To dzięki temu znam tych dwóch. Już wcześniej sprawdziłem wszystkie istoty boskiej klasy, które brały udział w rozgrywkach. Byli bardzo sławnymi uczestnikami. Pierwotnie myślałem, że spotkam się z nimi podczas turnieju… ale nagle pojawili się przede mną! To naprawdę mnie zaskoczyło.

– Oczywiście, wszyscy chyba o tym wiedzą. Jednak fakt, że szefowie Asów i olimpijskich bogów są w jednej drużynie, jest nieco kłopotliwy – odpowiedział Vali.

Drużyna, w skład której wchodzili dwaj szefowie dwóch różnych mitologii, mogła być problemem. Normalnie każdy troszczy się o swoją własną mitologię. Skoro już przy tym jesteśmy, to ten turniej warto było oglądać dla samych walk bogów z innych mitologii! Innym problemem było to, że Widar-san i Apollo-san należeli do jednej drużyny. Kiedy usłyszałem o tym pierwszy raz, pomyślałem „Żartujecie, prawda!?”, gdyż było to takie naciągane.

– Nasza drużyna, której przewodzimy ja i Apollo, składa się z młodych istot boskiej klasy. Cóż, chociaż dowódcą jest Tyfon – powiedział Widar-san.

Królem drużyny, do której należeli Widar-san i Apollo-san, był Król Potworów, Tyfon, który ściągnął na siebie wiele uwagi podczas ceremonii otwarcia, ze względu na swoją potężną postać. Spośród wszystkich frakcji, był najsilniejszy i najbardziej widoczny. Dodatkowo, Vali przypuszczał, że znajdował się na szczycie najsilniejszych istot. …Zastanawiam się, jak potoczy się ten turniej. Niezależnie od tego, czy to Niebiański Cesarz, czy Tyfon, każdy kto pojawi się na scenie jest dobrze znany i wszyscy biorą udział w turnieju. Niektórzy nawet sugerowali, że pod pewnym względem, ten turniej jest pojedynkiem pomiędzy istotami boskiej klasy. Do tego, skoro Drużyna Niebiańskiego Cesarza ma Czterech Niebiańskich Królów, a Drużyna Tyfona Widara-san i Apolla-san, równowaga pomiędzy uczestnikami została zdruzgotana. Tego typu chaos, który normalnie dzieje się tylko w filmach, już się regularnie powtarzał, przez co pole walki było regularnie niszczone. Kiedy istoty boskiej klasy dostają swobodę w wariowaniu, pole walki łatwo zostaje zniszczone. Komitet turnieju także pozwolił na taką sytuację… Ale mimo tego jest wiele drużyn, które zamierzają wygrać turniej. …Ja, Vali a także Parostwo Sitri, do którego należy Saji, chcemy pokonać drużyny istot boskiej klasy i nikt nas od tego nie odwiedzie. Widar-san roześmiał się.

– W rzeczywistości każdy z nas mógł zostać szefem, ale Tyfon powiedział, że to on chce być Królem, więc ja i Apollo pozwoliliśmy mu na to – powiedział.

– …W greckiej mitologii, do której należę, to nawet dobra rzecz, że mogliśmy zawrzeć pokój z Tyfonem, z którym normalnie jesteśmy skonfliktowani… Ale jego egoizm w ogóle się nie zmienił – dodał Apollo.

Temat bogów zszedł nagle na taką rozmowę i nie mogłem za tym nadążyć….

– To było niegrzeczne. W każdym razie, w przeciwieństwie do Widara, ja przyszedłem tutaj po to, aby wam o czymś powiedzieć – powiedział Apollo-san gdy zauważył naszą reakcję, po czym uniósł do góry palec. – Pozwólcie więc, że wam o tym powiem. Hades knuje obecnie coś naprawdę złego. Prawdopodobnie przeciwko wam. Zamierzam napisać na ten temat raport dla wszystkich frakcji.

– Co! – wrzasnęliśmy we trzech, gdy to usłyszeliśmy.

Hades wciąż żywił wobec nas wrogość. Azazel-sensei już wcześniej zauważył niebezpieczne ambicje tego szkieletowatego króla. Najwyraźniej skontaktował się on ze Smokiem Zła, Apophisem i otrzymał od niego, oraz Rizevima, jakąś złą broń, przedmiot… albo coś takiego? Informacje i technologie Qlippothu zostały przejęte przez Trzy Potęgi, ale wciąż były rzeczy, których nie udało nam się odzyskać…. Szefowie bogów z nowego pokolenia, przekazali nam tę wiadomość, prawdopodobnie po to, aby ostrzec nas przed niebezpieczeństwem. To doprawdy nie brzmiało dobrze.

– Jest coś, o co chciałbym was obu zapytać. Ilu dokładnie jest jeszcze złych bogów po tym, jak skończyła się wojna ze Smokami Zła? Wprawdzie mogę się tego domyśleć, ale chciałbym usłyszeć to od istot boskiej klasy – zapytał Vali Widara-san i Apolla-san.

– Twoje pytanie… zostało zadane dla dobra pokoju na świecie? A może dla twojej własnej ambicji… abyś mógł dostać pozwolenie na walkę przeciwko bogom?

– Cóż, druga opcja jest najbardziej prawdopodobna… chociaż tej pierwszej też nie mogę zaprzeczyć.

Gdy Widar-san usłyszał szczerą odpowiedź swojego przyrodniego brata, wybuchnął śmiechem.

– Ha ha ha, cóż za szczerość. Taka miła odpowiedź do ciebie pasuje. Bardzo dobrze, pozwól więc że ci odpowiem. Obecnie najbardziej niebezpiecznym bogiem jest Hades. Równie niebezpieczny jest Indra, Niebiański Cesarz, który bierze udział w turnieju. Jeśli wygra, to z pewnością poprosi o wojnę z Śiwą. Dlatego prawdopodobnie nie będzie próbował niczego robić podczas turnieju.

Więc obecnie powinniśmy się najbardziej obawiać Boga Królestwa Zmarłych, Hadesa, hę.

– Słyszałem, że bóg Indra bardzo ucieszył się z turnieju. Podobały mu się też twoje walki... Ten bóg jest niesamowicie szczery, jeśli chodzi o walkę. Dlatego to także przerażające…. Nawet jeśli walka jest niesamowicie prosta i łatwa, to bóg Indra będzie się przygotowywał intensywnie, gdyż taki właśnie jest – powiedział Apollo.

…Więc Niebiański Cesarz uwielbia walczyć. Jednak jego zasady i estetyka są inne, niż u Valiego.

– Istnieje szansa, że spełni swoje długo oczekiwane marzenie o wojnie z Śiwą, więc naturalnie jest do tego zmotywowany i nie zamierza wywoływać żadnego incydentu. Zdolności dowódcze boga Śiwy też znacznie wzrosły po wojnie ze Smokami Zła.

…Niebiański Cesarz skupił się całkowicie na turnieju. W końcu nagrodą w turnieju było spełnienie każdego marzenia, więc aby mógł zrealizować swoje, o wojnie z Śiwą, jego pełne skupienie się na turnieju było mądrą i właściwą decyzją. Apollo-san także przytaknął.

– Śiwa-san też rozważa wszelkie możliwości… Ale kiedy pomyślę o grupie walczącej z Trihexa, włącznie z moim ojcem, inni bogowie z Olimpu oraz nordyckiej mitologii uważnie przyglądają się sytuacji ma wypadek, gdyby ktoś spróbował pogrążyć świat w chaosie.

Obaj szefowie bogów z nowego pokolenia wierzą, że Śiwa ma dobre intencje. …Raz go spotkałem. Pomyślałem wtedy, że sprawiał dość przerażające wrażenie, ale nie był raczej typem człowieka, który zniszczyłby świat bez mrugnięcia okiem.

– Mmm, tak mniej więcej wygląda sytuacja z Hadesem. Lepiej aby Drużyna DxD była w gotowości. W porządku, porozmawialiśmy już z moim przyrodnim bratem, Sekiryuuteiem i nawet spotkaliśmy przez przypadek Smoczego Króla-kun. Apollo, nadszedł już czas – powiedział Widar-san.

– Mmm, przeszkodziliśmy wam w wędkowaniu. Och, jest jeszcze coś – Apollo-san najwyraźniej chciał coś powiedzieć, więc zbliżył się do mnie, złapał za rękę i powiedział. – Posłuchaj Sekiryuuteiu-dono, wszystkie piosenki o tobie są wspaniałe. Chciałem się upewnić, że powiem ci to jako bóg sztuki.

– …H-ha ha, dziękuję.

Nie wiedziałem jak na to odpowiedzieć! Nowy szef bogów z mitologii greckiej, który jest patronem światła i sztuki, powiedział mi, że piosenki z „Oppai Smoka” są wspaniałe, więc po prostu nie wiedziałem jak na to zareagować! W-w rzeczy samej, te piosenki zostały docenione przez boga sztuki, więc to dobra rzecz…. Azazelu-sensei, Sirzechsu-sama, Lewiatanie-sama, wasze piosenki wzruszyły nawet bogów…. Podziękowałem tej trójce w myślach.

– Jeśli spotkamy się podczas meczu, to nie pójdzie wam z mną łatwo. Ja też wypatruję walki z wami. Gdyby nie ta feta z turniejem, to nigdy nie moglibyśmy cieszyć się możliwością walki ze sobą, tak więc powinniście to w pełni wykorzystać – powiedział do nas Widar-san, zanim sobie poszedł.

– Nawet jeśli jesteś moim przyrodnim bratem, to i tak z tobą nie przegram.

– Ja też nie przegram!

– Ja również dam z siebie wszystko.

Tak oto Vali, ja oraz Saji wyraziliśmy na głos swoje myśli.

Po tym jak Widar-san i Apollo-san odeszli, Vali zaczął mówić:

– Widar i Apollo, hę. Powinieneś ich zapamiętać, Hyoudou Isseiu. Jeśli chcesz żyć w następnej epoce, możesz się kontaktować z bogami z najróżniejszych mitologii. Widar i Apollo też są młodymi przywódcami pośród bogów, więc od teraz będziesz ich często spotykał.

– Tak, wiem.

Kiedy Saji usłyszał moją odpowiedź, westchnął.

– Od teraz będziesz miał mnóstwo problemów, z którymi będziesz sobie musiał poradzić. Czuję ulgę, ze mam w sobie Smoczego Króla.

…Ja też nie cierpię kłopotliwych rzeczy. Ale skoro jestem teraz wysokoklasowym diabłem, to raczej trudno będzie się nie mieszać w takie sytuacje. Co więcej, te problemy same mnie znajdą. Spotkanie z tymi dwoma młodymi szefami podczas wędkowania, było naprawdę poza wyobrażeniem. Nagle nasze komunikatory rozbrzmiały jednocześnie. Wszyscy je więc odebraliśmy. Kiedy Vali zobaczył przychodzące wiadomości, uśmiechnął się.

– Och, Hyoudou Isseiu. To doprawdy bardzo interesujące wieści.

– Tak, ja także dostałem wiadomości od moich towarzyszy. To doprawdy niesamowite, Hyoudou!

Saji także był zaskoczony. Ja… również otworzyłem szeroko oczy ze zdumienia!

– Nie spodziewałem się, że Drużyna Rias Gremory użyje tego tajemniczego Piona – powiedział Vali szczęśliwym tonem.

W rzeczy samej, wieści od Ravel dotyczyły dokładnie tego!

[Rias-sama użyje swojego Piona w następnym meczu.]

Jej wiadomość zawierała właśnie coś takiego! – Tak, ja też dostałem tę wiadomość.

…Pion Rias, który dobył dotąd tajemnicą, miał wreszcie odsłonić swoje oblicze!? Vali uśmiechnął się.

– Jeśli moje przypuszczenia są słuszne… fufufu, wygląda na to, że będzie to interesujące. Powinniśmy obejrzeć ten mecz razem.

Saji i ja spojrzeliśmy na siebie i skinięciem głów zaakceptowaliśmy propozycję Valiego.

Część 3

Po tym jak Vali, Saji i ja skończyliśmy wędkować, natychmiast teleportowaliśmy się w miejsca blisko areny, z którego mogliśmy obserwować Królewską Grę Rias, odbywającą się w Zaświatach. Weszliśmy przez drzwi dla personelu i znaleźliśmy się w specjalnym pokoju obserwacyjnym. Mecz się zaczął, jak tylko zajęliśmy miejsca! Drużyna Rias i jej zespół przeciwników (którego Królem był diabeł klasy ostatecznej), pojawili się razem na rozległym polu gry, które składało się głównie z morza… Osoba z Drużyny Rias zrobiła krok naprzód. Był to mężczyzna ubrany w znajomo wyglądający czarny płaszcz. Jego włosy były mieszaniną czarnego i złotego koloru, a aura która otaczała jego ciało miała podobny kolor! …W-więc to ten gość! On jest Pionem Rias! Scena która działa się na moich oczach nie zostawiła mi żadnych wątpliwości i jedyne co mogłem robić, to gapić się na mecz. Mężczyzna w czarnym płaszczu wzbił się w powietrze i ruszył na wrogów przez morze, wyciągając przed siebie rękę… Otoczyła ją niesamowicie silna aura, która została skompresowana i znów skompresowana, dopóki nie zmieniła się w potężnie niszczycielską falę uderzeniową!

– N-niesamowite! Kto by przypuszczał, że prawdziwa tożsamość Piona Rias Gremory, Pana Czarnego, która dotąd była okryta tajemnicą, to Crom Cruach! Wygląda na to, że ten mecz będzie wart oglądania, skoro legendarny Smok Zła bierze udział w tym turnieju, jako Pion w Drużynie Rias Gremory! – oznajmił komentator, gdy zobaczył jak mężczyzna leciał w powietrzu.

Mężczyzna, Crom Cruach, wyciągnął rękę i uwolnił nadzwyczajny atak! W jednej chwili cały teren przed nim został pochłonięty przez eksplozję i specjalna, wielka bariera, którą umieszczono nad całym, morskim obszarem, została poddana niszczycielskiemu atakowi. Ten pojedynczy cios Crom Cruacha sprawił, że na niebie i w środku morza powstała olbrzymia dziura, przez którą można było zobaczyć pęknięcie w samym wymiarze. Morska woda zaczęła wypływać przez powstałą szczelinę. Podczas całego turnieju, tylko istoty boskiej klasy mogły wyrządzić takie niedorzeczne uszkodzenia barierze otaczającej pole gry…. Nie trzeba dodawać, że przeciwnicy nie tylko nie mogli dorównać takiemu atakowi, ale pięciu z nich zostało od razu wyeliminowanych. …Więc Pionem Rias jest… Crom Cruach…! Siedzący obok mnie Saji też był zaskoczony i całkowicie zaniemówił. Vali jednak najwyraźniej się tego spodziewał i teraz wyglądał na zadowolonego, że jego przewidywania się sprawdziły.

– P-pole gry zostało zniszczoneeeeeeeeeeeeeeeee! Można to opisać jako boski cios! Nie, nie byłoby przesadą powiedzieć, że to coś znacznie potężniejszego! Przypomina to ataki innego smoka, a konkretnie Hyoudou Isseia-senshu i jego artyleryjski ostrzał! – oznajmił komentator.

…Byłem pewien że nie przegrałbym z nim pod względem mocy. Problemem było to, ile razy może użyć tego ataku i jak długo może utrzymać taką siłę ataku. Nagle odezwał się Ddraig:

[…Ten gość, Crom Cruach, on celowo zniszczył całe to pole walki. Twoja poprzednia walka była dla niego inspiracją.]

Vali roześmiał się.

– Fufufu, z pewnoscią zrobił to celowo. Zastanawiam się jednak, czy Crom Cruach sam o tym zdecydował, czy też był to rozkaz przywódczyni. W każdym razie wygląda na to, że to jakiś rodzaj wzajemnego zrozumienia.

– Czy w ten sposób Crom Cruach rzucił mi wyzwanie? – zapytałem.

– Prawdopodobnie to demonstracja siły wobec mnie oraz innych silnych uczestników. To bardzo interesujące. Tak to zapewne jest. Oto esencja tego turnieju – odpowiedział Vali miłym tonem.

…Aby się popisać, zniszczył pole gry.

– Ddraig, odpowiedz mi szczerze, czy z obecną mocą mogę pokonać tego gościa? – zapytałem.

[Oczywiście, będziesz w stanie z nimi walczyć tak długo, jak będziesz pod wpływem Smoczej Deifikacji. To z pewnością będzie dobra walka. Ale.......]

…Wiedziałem o jakie „ale” chodzi, nawet jeśli tego nie powiedział.

– Skoro jest limit czasu, to nie ma o czym mówić, huh… Doprawdy, Rias zwerbowała sobie do drużyny kogoś niespodziewanego.

Ponadto, nawet jeśli użyję Smoczej Deifikacji, to było to niemożliwe, abym pokonał go w tym limicie czasu. Ddraig tymczasem kontynuował:

[Rias Gremory jest bardzo świadoma ciebie, partnerze i to dlatego wciągnęła Crom Cruacha do drużyny, jako swojego Piona. Oczywiście mógł też mieć na to wpływ jego związek z Gasperem Vladi, a także ma być środkiem zaradczym przeciwko istotom boskiej klasy i Dwóm Niebiańskim Smokom. Crom Cruach chętnie zaakceptował taką propozycję, gdyż dla niego takie rozwiązanie było jak marzenie.]

Wprawdzie prawdziwy powód, dla którego Crom Cruach dołączył do drużyny Rias, jest nieznany, ale z pewnością mieli jakieś zbieżne interesy. Rias potrafiła być bardzo przekonywująca, więc mogła go w jakiś sprytny sposób przekonać, aby dołączył do jej grupy. Udało się jej w pełni wyciągnąć pełen potencjał wszystkich członków Klubu Okultystycznego, podczas tych wszystkich bitew. Do tego był również Gasper, mający moc Balora, która mogła być środkiem perswazji…. Posiadanie Gaspera, mającego moc Balora, a także Crom Cruacha, który był najsilniejszym Smokiem Zła, było straszliwą kombinacją! Nagle ktoś wszedł do pokoju.

– Ise-sama, Nareszcie cię znalazłam.

Po tym jak Ravel weszła do pokoju, do środka podążyły za nią Asia, Xenovia, Irina, Rossweisse-san i Bova (w postaci małego smoka).

– Ach, Ravel, wybacz że przyszedłem tak tutaj nic ci nie mówiąc.

– Nie, w porządku…. Problemem jest......

Spojrzenie Ravel przeniosło się na ekran, na którym szalał Crom Cruach.

– Ach, zastanawiam się, co powinniśmy z tym zrobić.

Mogłem się tylko kwaśno uśmiechać, patrząc na ekran, podczas gdy Ravel marszczyła brwi.

– Drużyna Rias-sama ma nie tylko Crom Cruacha.......

– Achhh! Tym razem pojawiła się....! Słynna czarna bestia! Gasper-senshu, posiadający moc legendarnego Boga Zła Balora, ogarnął ciemnością niesamowicie szeroki obszar!

Wraz z wypowiedzią komentatora, Gasper zmienił się w potworną czarną bestię i uwolnił ciemność, która pochłonęła całe morze i połknęła wszystkie ataki przeciwników. Nagle ciemność pochłonęła kilku graczy.... Następna scena na ekranie pokazała małą wyspę, która unosiła się na morzu. Stała na niej dziewczyna, która przypominała Freeda, Lint Sellzen, która toczyła właśnie zaciekły pojedynek z wrogim szermierzem. W końcu było to parostwo diabła klasy ostatecznej, więc ich szermierz był niesamowicie dobry. Świetlisty miecz Lint Sellzen trafił przeciwnika, ale sama została ranna przez jego kontratak. Lint Sellzen odskoczyła wtedy od niego na większą odległość. Wtedy pojawiła się Valerie, która trzymała w dłoni Świętego Graala, w którym znajdował się lśniący, biały płyn. Wylała go na ranę Lint Sellzen, która po chwili znikła, jakby nigdy nie istniała!

– Co się stało!? Zdolności Valerie-senshu do leczenia towarzyszy są niesamowite....! – komentator też pochwalił Boski Dar Valerie.

Tak, to była nowa metoda leczenia Drużyny Rias! Valerie używała Graala Sefiry, aby leczyć rannych towarzyszy. Wprawdzie pod względem szybkości nie dorównywała Asi, ale samo leczenie było bardzo ważne w grze. Uzdrowiona Lint Sellzen uwolniła fioletowe płomienie z całego swojego ciała, a miecz w jej ręku zapłonął. Miecz fioletowych płomieni uwolnił ognistą aurę w stronę przeciwnika! Ranny przeciwnik nie mógł powstrzymać bólu!

– Fioletowe płomienie Lint Sellzen-senshu pochłonęły jej przeciwnika! Nie mógł się temu przeciwstawić i został wyeliminowany!

Tak jak oznajmił komentator, przeciwnik Lint Sellzen, którego uderzyły fioletowe płomienie, zniknął w odsyłającym świetle. …Ta dziewczyna ma moc Longinusa. Gasper, Valerie, Lint Sellzen…. Rias ma w swojej drużynie trzy potężne Longinusy. Oczywiście zdolności nowej Drużyny Rias przekraczały nawet to. Jej Moc Zniszczenia całkowicie pochłonęła wrogiego Króla (diabła klasy ostatecznej), który był już ranny przez atak Crom Cruacha i nie był żadnym przeciwnikiem dla Rias. Obok niej Akeno-san, będąca w trybie upadłej anielicy, za pomocą potężnej Smoczej Błyskawicy znokautowała wrogą Królową. Kiba także pokonał Skoczka z drużyny przeciwnej i to w mgnieniu oka, podczas gdy Koneko-chan użyła swojego Kasha, w trybie Shirone, do spalenia wrogiego Gońca.

– Wyeliminowany!

– Wyeliminowany!

– Wyeliminowany!

Przeciwnicy z drużyny przeciwnej odpadali jeden za drugim, cementując zwycięstwo Rias. Póki co wygrywała jeden mecz za drugim i pozostała niepokonana. Nagle zmusiła wrogiego Króla do poddania się.

– Bez was, Drużyna Rias Gremory zrzuciła skórę i została dobrze przyjęta w tym turnieju… Są świetnym połączeniem poprzednich i nowych członków. Użycie pełnego potencjału ich wszystkich jest odważnym podejściem… – powiedział Vali rozbawionym tonem.

Mimo tego dlaczego ujawniła prawdziwą tożsamość Crom Cruacha właśnie teraz? Czyżby chciała pokazać swoją olbrzymią moc tym tragicznym graczom, którzy już byli przytłoczeni przez moc istot boskiej klasy, aby zmniejszyć ich motywację? Niemniej jednak, pokaz mocy ludzi z Drużyny Rias oraz debiut legendarnego Smoka Zła sprawi, że wielu uczestników zrezygnuje z udziału w turnieju. Cóż, skoro turniej doszedł do tego punktu, będą drużyny, które codziennie będą się z niego wycofywały. Opuściłem głowę.

– …Cóż, to byłby dobry pomysł, gdybyśmy zwiększyli naszą moc w następnym turnieju – oznajmiłem.

Kiedy to powiedziałem, Ravel wyszeptała mi coś do ucha:

– Ise-sama, jest coś, co chciałabym z tobą omówić w tej sprawie.

– Naprawdę? Chodzi ci o to, że użyjemy tej dziewczyny?

Ravel przytaknęła. Ho ho, oprócz Elmenhilde mamy innych kandydatów.

– Mecz skończonyyyyyyyyyy! Drużyna Rias Gremory odnosi zwycięstwo! W obliczu takiej przytłaczającej siły ognia, nawet diabeł klasy ostatecznej nie będzie w stanie się przeciwstawić! – komentator ogłosił zwycięstwo Rias.

Wygrała po raz kolejny. …Nie mogę z nią przegrać! Vali wyglądał na bardzo zadowolonego ze zwycięstwa Drużyny Rias i ujawnienia się Croma, a następnie wstał z zamiarem opuszczenia pokoju.

– Cóż, sądzę że powinienem już iść.

– Ach, na mnie też już czas – Saji poszedł w ślady Valiego.

– Ara, Vali, Saji, obaj już wracacie do domu? – zapytałem.

– Mecz się skończył i nie wracamy wędkować, więc nie będę wam przeszkadzał. W końcu jesteśmy rywalizującymi drużynami i już wkrótce stoczymy ze sobą mecz – odpowiedział Saji.

– Masz rację, Saji. Tym razem nie zamierzam z tobą przegrać.

– He he, to mój tekst, Hyoudou.

Ja i Saji uścisnęliśmy sobie dłonie. Wprawdzie byliśmy dobrymi przyjaciółmi, którzy chodzili razem powędkować, ale musieliśmy postawić sprawę jasno w takich przypadkach jak ten. Tym razem zdecydowanie mam zamiar zwyciężyć. Vali uśmiechnął się.

– Wygląda na to, że idąca za ciosem Drużyna Hyoudou Isseia, musi wzmocnić swoją siłę. Jednak to coś, co z chęcią bym zobaczył.

– Zamierzasz dobrnąć do finałów, prawda Vali?

Gdy Vali to usłyszał, wzruszył ramionami.

– To coś, co powinienem ci powiedzieć.

Vali pomachał ręką na pożegnanie i wyszedł. Jednak zanim opuścił pokój, coś powiedział:

– Przerwano nam podczas wędkowania…. Ale następnym razem sprowadzę dwójkę moich nowicjuszy. Bikou będzie szczęśliwy, gdy zabiorę od niego tych dwoje, zwłaszcza że to on musi się nimi opiekować.

…Nowicjusze… ach, mówił o obecnym Sha Wujingu-chan i zboczeńcu, obecnym Zhu Bajie. Ten ostatni był kompletnym zboczeńcem. Byłem zakłopotany, jak się z nim dogadać. W każdym razie to nie było tak, że nie podobało mi się jego zaproszenie.

– Tak, następnym razem chodźmy powędkować w górskiej rzece.

Vali i Saji zgodzili się na moją propozycję i wyszli. …Ostatecznie odpowiedź na pytanie o „cieszenie” się bitwami wciąż było nieznane i nie zagłębiłem się w nie wraz z nimi…. Być może było to coś, co sam musiałem odkryć. Wprawdzie był to dość niejasny wniosek, ale tak sobie mówiłem.

Część 4

Dwa dni później.

Po szkole zostaliśmy w naszym pokoju klubowym, dopóki nie skończyliśmy zajęć. Ravel powiedziała wcześniej że „Jest ktoś, kto może wzmocnić siłę bojową naszej drużyny”. Dzisiaj spotkamy się z nim…. Wszyscy członkowie drużyny (oprócz Biny-shi) zebrali się w pokoju i cierpliwie czekali. Kiba i pozostali już wyszli. Ponieważ spotkanie dotyczyło naszej drużyny, Bova także był obecny w pokoju klubowym. Oczywiście przybrał rozmiary małego smoka, w miejsce swoich pokaźnych gabarytów. Moja mama uwielbiała jego mini postać i mówiła rzeczy typu „Jejku, jest równie słodki co Rassei-chan!” oraz traktowała go jak zwierzątko domowe. Naprawdę było mi go żal z tego powodu. Gdy czekaliśmy w pokoju klubowym, jako pierwsza weszła do środka Elmenhilde. Ponieważ słońce jeszcze nie zaszło, miała na sobie grube ciuchy, a na głowie czarny kaptur. Ravel powiedziała jednak, że ma przyjść ktoś jeszcze, więc dalej czekaliśmy. Nagle do pokoju weszły dwie kolejne osoby. Jedną z nich był nowy członek Samorządu Uczniowskiego, Nakiri Kouchin Ouryuu. Był spadkobiercą Rodu Nakiri, należącego do Pięciu Wielkich Rodzin, a także uczniem drugiej klasy. Zawsze otaczała go taka radosna atmosfera.

– Przepraszam za najście, członkowie Klubu Okultystycznego.

– Witajcie, Nakiri i Miraka-san.

Drugą osobą była uczennica, która całkowicie zakrywała swoje ciało. Miała kaptur na głowie i grube okulary przeciwsłoneczne na nosie. Szyję otulała szalikiem, pod spódniczką nosiła spodnie od dresu i miała rękawiczki na obu dłoniach. Chroniła swoje ciało przed słońcem jeszcze bardziej niż Elmenhilde. Starała się odsłaniać jak najmniejszą powierzchnię swojej skóry. W rzeczywistości Miraka-san była czystej krwi wampirzycą, która reprezentowała główny filar frakcji Carmilla, jako księżniczka Rodu Voldenburg! Dlatego właśnie odsłaniała tak niewiele swojej skóry. Tak jak Elmenhilde, nie była wampirem dziennym, co bardzo ograniczało jej aktywność podczas dnia. Nie tylko brała udział w „grze” Ajuki Belzebuba-sama, ale razem z Nakirim, poszukiwała pozostałych Longinusów, Przynosiciela Oczyszczenia i Telosa Karmy. Pojawienie się grubo ubranej uczennicy, Miraki-san, wywołało na niektórych niemałe wrażenie. Zwłaszcza Elmenhilde wydawała się być zaskoczona jej obecnością, chociaż najwyraźniej obie się znały.

– M-Miraka? Dlaczego tutaj jesteś?

– Czy to takie dziwne? Chyba cię już poinformowali, że uczęszczam do Akademii Kuou, prawda? – zapytała Miraka-san, z nieco zaskoczoną miną.

– O tym już wiem. Chodziło mi o to, że to przecież spotkanie drużyny Hyoudou Isseia-sama, prawda? Chcesz do niej dołączyć?

Miraka-san i Nakiri spojrzeli na siebie i przytaknęli.

– Przypuszczam że to coś w rodzaju wizyty? Ja tylko im towarzyszę, chociaż to oni chcieli się spotkać z senpaiem.

Więc to Nakiri chciał się ze mną spotkać, a nie Miraka-san? Ale Miraka-san powiedziała „im”. To znaczy że oprócz tej dwójki, przyjdą jeszcze inni ludzie, aby się z nami spotkać? Nakiri podrapał się z zakłopotaniem po policzku.

– …Cóż, nie wiem jak to powiedzieć, ale przyszedłem spotkać się z senpaiem, gdyż jest ktoś, kto chciałby go poznać…. Właściwie to chcemy aby Hyoudou-senpai i Feniks z kimś się spotkali.

To jak nazwał Ravel „Feniksem”, było dość odświeżające. Więc jej klasowi koledzy nazywają ją w ten sposób, hę. Hmm? Nie, zaraz, chwilę temu Miraka-san i Nakiri powiedzieli że ktoś chce się z nami spotkać. W ogóle mieliśmy się spotkać z zaproszonymi ludźmi… ale żeby ktoś chciał tutaj przyjść i nas poznać? Nagle Ddraig do mnie przemówił:

[Partnerze, naszły mnie nagle złe przeczucia...........]

Jego głos był dość przygnębiony. Co ci się nagle stało? Nagle ktoś zapukał do drzwi i do środka weszła kolejna osoba. To była piękna kobieta o długich, prostych, niebieskich włosach! Była niesamowicie piękna i miała na sobie dopasowaną, niebieską sukienkę! Nie trzeba było dodawać, że nie była ona człowiekiem; zdecydowanie była nadnaturalną istotą. Całe jej ciało było pochłonięte kolorem ciemnego błękitu i nawet jej oczy były ciemnoniebieskie. Kobieta rozejrzała się po pokoju klubowym i zatrzymała swój wzrok na mnie, a dokładniej mówiąc, na moim lewym ramieniu.

– Dawno się nie widzieliśmy, Ddraig – powiedziała w stronę mojej lewej ręki, Ddraiga, zamkniętego w Boskim Darze.

Nagle rękawica na mojej ręce pojawiła się sama z siebie, a klejnot rozbłysł światłem.

[—Tiamat. Ach, naprawdę…. Miałem złe przeczucia, ale nie spodziewałem się ciebie.]

T-Tiamat!? Jedna z Pięciu Smoczych Królów!? Znana jako najsilniejszy Smoczy Król i Smok Karmy Chaosu, Tiamat! Sądzę że słyszałem już o tym, że bierze udział w „grze” Belzebuba-sama.

– A więc… Dzisiejszymi kandydatami do drużyny są Nakiri i Tiamat? – szepnąłem do Ravel.

– Pierwotnie miał być tylko Nakiri-san… ale wszystko tak się skończyło dlatego, gdyż Nakiri-san powiedział, że jest ktoś, kto chce się z nami spotkać.

Rozumiem, więc Ravel zaprosiła tylko Nakiriego i wtedy ktoś z nim związany, chciał się ze mną spotkać. Do tego była to Tiamat... Nigdy bym nie pomyślał, że przyjdzie się z nami spotkać bezpośrednio… nie, przyszła się spotkać z Ddraigiem…. Do tego była w ludzkiej postaci! Niebieskowłosa kobieta, Tiamat… san, zmierzwiła swoje włosy i westchnęła.

– Twoje słowa są takie nieprzyjemne. Już parę razy wymknąłeś mi się z rąk. Gdy stałeś się Boskim Darem, zawsze kazałeś swoim gospodarzom uciekać, gdy tylko wyczułeś moją obecność – powiedziała.

[…N-Ngh.]

– Na twoje nieszczęście tym razem nie uciekłeś. W końcu udało mi się w mistrzowski sposób opanować technikę ukrywania mojej obecności, dzięki czemu nie mogłeś mnie wykryć. Jak to wspaniale, że żyjemy tak długo.

[…D-dlatego cię nie zauważyłem, dopóki nie weszłaś do środka…]

Sądząc z tonu głosu Ddraiga, najwyraźniej nie był w najlepszych stosunkach z Tiamat-san. Zrozumiałem jednak, dlaczego złożyła nam wizytę, chciała się spotkać z Ddraigiem!

– …O co chodzi, Ddraig? Czyżby coś się wydarzyło między tobą, a tą piękną kobietą? – zapytałem.

– Zanim Smok Walijski został zapieczętowany, pożyczył ode mnie kilka legendarnych przedmiotów. Powiedział że potrzebuje ich po to, aby wzmocnić własną siłę i pokonać Hakuryuukou. Kiedy mu je pożyczyłam, rozpoczął olbrzymią bitwę z Albionem, podczas gdy Trzy Potęgi toczyły między sobą wojnę...... Jestem pewna, że jako obecny gospodarz wiesz, co się stało potem, prawda? – oznajmiła Tiamat-san, po czym usiadła na kanapie. – Tak więc Ddraig pożyczył ode mnie wiele skarbów i działał na własną rękę, aby pokonać Albiona i w ostateczności został zapieczętowany w Boskim Darze. Ponieważ Ddraig został wyeliminowany, skarby które mu pożyczyłam zostały skradzione przez ludzkich złodziei i rozproszone po całym świecie.

…Och, więc po tym jak pożyczył te legendarne przedmioty, rozpoczął walkę z Albionem i nigdy ich nie oddał, gdyż zapieczętowano go w Boskim Darze. Było mi naprawdę żal Ddraiga.

[…Uuu, p-przykro mi z tego powodu.]

Ddraig przeprosił z całego serca, ale najwyraźniej Tiamat-san to nie wystarczyło.

– Mam to gdzieś, po prostu oddaj mi moje rzeczy.

[…W moim obecnym stanie to niemożliwe do wykonania, nawet jeślibym tego chciał!]

Tiamat-san westchnęła i wzruszyła ramionami.

– Wszystko jedno, wprawdzie dałeś się zabić w walce, ale odpowiedzialność dalej na tobie spoczywa.

Ach.... Więc Ddraig uciekał dlatego, ponieważ nie mógł zwrócić pożyczonych skarbów i czuł że będzie za to ścigany. Do tego trudno mu było odzyskać legendarne skarby po tym, jak zostały one skradzione, a on sam został zapieczętowany w Boskim Darze. W każdym razie nie wolno odstawiać takich spraw na bok.

– …Cóż, ja też sądzę że powinieneś oddać to, co pożyczyłeś – wyraziłem moją opinię.

[Ach, i ty partnerze przeciwko mnie…?!]

Ddraig, najwyraźniej był zaskoczony moją reakcją i cierpiał z tego powodu. Ja jednak uważam że to nieładnie, pożyczyć coś od kogoś i nie oddać…. W końcu to tobie zachciało się walki.

Tiamat-san wybuchła śmiechem, gdy zobaczyła moją rozmowę z Ddraigiem.

– Tak jak powiedziałam, Ddraig… Ach, moja dumna kolekcja jest teraz rozproszona po całym świecie…

Tiamat-san westchnęła, po czym uśmiechnęła się w urzekająco-złośliwy sposób.

– Wpadłam na pewien pomysł. Skoro Ddraig jest bezużyteczny, to jego gospodarz powinien przejąć jego pracę. Innymi słowy ma być kimś w rodzaju żyranta.

Tiamat-san przeniosła swoje spojrzenia na mnie. Oprócz niej wszyscy spojrzeli na mnie.

…….

………….

…Wskazałem na siebie palcem, a Tiamat-san przytaknęła głową.

– Eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeechhh! – wrzasnąłem zaskoczony.

To nienormalne! D-d-dlaczego mam sprzątać bałagan, który zrobił Ddraig!? Przecież to się wydarzyło na wiele lat przed moimi narodzinami!

[Przykro mi, partnerze…]

D-d-d-d-d-dlaczego mówisz coś takiego, Ddraig-san!? O co ty mnie prosisz!? Czy to w ogóle w porządku, że jesteś wolny od długów, które zrzuciłeś na swojego partnera!? Nieeeeeeee, o co w ogóle chodzi z tym żyrantem, nieeeeeeeeeee! Tiamat-san uśmiechnęła się.

– Nie martw się. Nawet jeśli gospodarz jest wysokoklasowym diabłem i wielkim bogaczem, to nie będę żądała od ciebie bezpośredniej spłaty, gdyż byłoby to zbyt żałosne z mojej strony. Jest więc jeden warunek, abym wybaczyła Ddraigowi – powiedziała, po czym wycelowała we mnie palec. – W zamian za wybaczenie, kiedy wygrasz turniej, będziesz musiał zażyczyć sobie, aby wróciły do mnie wszystkie moje skarby, które zostały rozproszone po świecie. Jeśli dobrze pamiętam, liczba życzeń jest zależna od ich wielkości, prawda?

Ravel przytaknęła.

– T-tak. Jeśli to małe życzenie, to wtedy każdy z członków drużyny może dostać po jednym. Jedak jeśli życzenie jest bardziej wymagające, lub potężniejsze, to wtedy może być tylko jedno.

Dokładnie, nagrodą w turnieju będzie wykorzystanie mistycznej mocy wszystkich frakcji w celu spełnienia tylu życzeń, ilu tylko się da. Jednak tak jak powiedziała Ravel, liczba życzeń może być zmienna. Ponieważ zawsze dążyliśmy do zwycięstwa, nigdy nie zastanawialiśmy się nad naszymi życzeniami i nigdy nie stawialiśmy sobie tak wielkiego celu…. Rozumiem, Tiamat-san ma nadzieję że zwyciężymy i pomożemy jej odzyskać utracone skarby. Nie wiem ile organizatorzy będą w stanie spełnić… ale to życzenie wydaje się być w granicach ich możliwości.

– W międzyczasie dam z siebie wszystko, aby pomóc ci wygrać. Jeśli to możliwe, to możesz mnie zaprosić do swojej drużyny, chociaż należę do administracji Królewskiej Gry. Nie będzie to więc dobrze wyglądało, nie sądzisz? Pozwól więc, aby to ten młodzieniec dołączył do twojej drużyny – dodała Tiamat-san, wskazując palcem Nakiriego.

Rozumiem, to dlatego Nakiri tu dzisiaj jest. Najwyraźniej Ravel mówiła właśnie o nim.

– W każdym razie… Byłem pod opieką Tia-san… więc trudno mi było odrzucić jej żądanie – powiedział Nakiri z zakłopotaną miną.

Ooch, niezależnie od tego, czy miało to związek z poprzednią „grą” Belzebuba-sama, czy śledztwem w sprawie Longinusów, Nakiri był najwyraźniej pod opieką Tiamat-san i miał u niej mały dług.

– Ryuuta może ci być bardzo pomocny. Do tego powinien zdobyć jakieś doświadczenie, skoro w przyszłości ma szefować swojej rodzinie. To rekomendacja od jego szefowej, jasne? – powiedziała Tiamat-san.

– Czy Ryuuta to przydomek Nakiriego? – zapytałem, gdyż to imię było dla mnie nowością.

– …Nie, najpierw miałem na imię Ryuuta, a dopiero potem przyjąłem imię Ouryuu… To moje prawdziwe imię. Tia-san bardzo je lubi, więc dlatego mnie tak nazywa.

Rozumiem, więc imię Ouryuu przyjmuje ten, kto odziedziczy Świętą Bestię rodu.

– …Ryuuta, Kouchin, z pewnością masz wiele imion, Nakiri – powiedziałem.

Za każdym razem gdy go spotykam, odnoszę wrażenie że zyskał nowe imię lub przydomek, więc nie jestem nawet pewien, jak powinienem go nazywać.

– …Cóż, taki już los kogoś, kto urodził się w starej rodzinie z tradycjami. Nazywaj mnie tak, jak ci najłatwiej, Hyoudou-senpai.

Będę mu więc mówił Nakiri, gdyż to najłatwiejsze do spamiętania. – Tak więc Nakiri do nas dołączy, Ravel? – zapytałem.

Chciałem wiedzieć czy Nakiri do nas dołączy. Ravel wyjęła smartfona z kieszeni i wycelowała go w Nakiriego, z zamiarem zrobienia mu zdjęcia.

– Dobrze, a więc pozwól że sprawdzę twoją wartość, Nakiri-san.

Zrobiła zdjęcie Nakiriemu. To aplikacja, którą administracja udostępniła na czas turnieju. Po jej uruchomieniu i zrobieniu zdjęcia, można było określić czyjąś wartość w figurach (zgodnie z kryteriami turnieju). Po spełnieniu pewnych warunków można było nawet sfotografować wampira, który normalnie jest niewidzialny dla aparatów. Jednak kiedy Ravel zobaczyła ostateczny wynik Nakiriego, była wyjątkowo zaskoczona.

– Co!? …Ise-sama, według rankingu turniejowego, wartość Nakiriego-san jako Piona, wynosi pięć figur! To nawet więcej niż się spodziewałam…!

– Człowiek może osiągnąć taką wartość!?

Sam byłem tak zaskoczony, że aż krzyknąłem! Według rankingu turniejowego jest wart aż pięć Pionów! Jak na człowieka była to zaskakująca wartość. Nie słyszałem, aby posiadał Boski Dar…. W rzeczy samej, był wart tego, aby stać na czele grupy ludzi o specjalnych mocach, Rodu Nakiri. W mojej drużynie był jeszcze ktoś, kogo zaskoczyła ta wiadomość, nasz Pion, Bova.

– …Ludzki chłopiec jest wart więcej niż ja!?

Syn staruszka Tannina, Bova, jako Pion był wart trzy figury. Według standardów turnieju, była to ogromna wartość. W końcu turniejowy ranking był dość dziwny, skoro brały w nim udział istoty boskiej klasy.

– Zarówno ja jak i Ise mamy po siedemnaście, osiemnaście lat. Wiesz więc że nie wolno oceniać ludzi po wyglądzie, Bova?

– Hmm, mmm, mówisz…. O moim Królu, Xenovia-dono, i założę się, że to było zaskoczeniem nie tylko dla mnie…

Xenovia potrafiła czasem powiedzieć coś przekonywującego i w tym przypadku miała rację. Ravel zapisała coś w swoim notatniku.

– Mimo wszystko Bova-san ma rację, to doprawdy niezwykłe, że człowiek może osiągnąć wartość pięciu figur. Gdy go ocenić według normalnych Diabelskich Pionów, to jego wartość byłaby pewnie jeszcze wyższa.

Cóż za niesamowita osoba…. Nagle znów zrozumiałem, jakim niesamowitym potworem był Pion Drużyny Rias, Crom Cruach. Gdyby ten gość był oceniany według Systemu Diabelskiego Pionka, to chyba nawet z użyciem Piona Mutacji nie można by było zrobić z niego swojego sługi. Jednak jak go znam, nigdy nie zniżyłby się do zostania diabłem. …Czyżby moc Croma przewyższała siłę Ddraiga, zanim ten został zapieczętowany? Ten gość nigdy nie został pokonany i ciągle trenował…. Nakiri uroczyście stanął przede mną.

– Wprawdzie nie zamierzam zostać diabłem, to jestem zaszczycony tym, że będę walczył w drużynie Hyoudou-senpaia. Skoro będę świadkiem waszych bitew, to sam dam z siebie wszystko jako pięść Sekiryuuteia Płonącej Prawdy – oznajmił.

Nakiri skłonił się, aby pokazać swoją chęć do udziału w meczu. Xenovia stanęła obok niego i położyła mu dłoń na ramieniu.

– Ise, stoczyłam z nim kilka pojedynków i mogę powiedzieć, że jego umiejętności są niesamowite. Gorąco ci go polecam, jako obecna przewodnicząca Samorządu Uczniowskiego Akademii Kuou – powiedziała.

Nakiri spojrzał na Xenovię.

– …Kaichou, proszę, nie traktuje mnie jak akwizytor jakiegoś towaru. Proszę też abyś przestała próbować mnie zabić podczas naszych pojedynków… – powiedział.

…Najwyraźniej Xenovia roztoczyła już swoją „opiekę” nad Nakirim.

– Też bym chciała, aby Ouryuu dołączył! Wprawdzie zawsze był marzycielem, ale mimo tego zdolny z niego dzieciak! – dodała grubo ubrana Miraka-san.

– …Hej, Miraka, wiesz że wcale nie pomagasz? I to chyba ty jesteś typem marzycielki?

Nakiri najwyraźniej był zakłopotany słowami swojej koleżanki i przyciskał dłoń do czoła.

– Uniwersytecka postawa i wyniki Nakiriego-kun są wspaniałe. W przeciwnym razie nie byłby w stanie dostać się do Samorządu Uczniowskiego – powiedziała Rossweisse-san tonem nauczycielki.

Zawsze miał pogodne nastawienie i był dobry zarówno w nauce, jak i w sporcie… Ale teraz widzę go jako członka mojej drużyny. Teraz powinien mi powiedzieć o swoich zdolnościach, chociaż jestem szczęśliwy, że mam w drużynie kolejnego chłopaka i to do tego mojego kouhai! Większość mojej drużyny to dziewczyny, więc to dość pomocne, że mam w grupie chłopaków, z którymi jest mi się łatwiej dogadać! Bova… wprawdzie jest mężczyzną, ale zachowuje się jak służący, więc między nami istnieje pewien dystans. Mimo wszystko poczciwy z niego facet, ale najwyraźniej nie dogadywał się z Nakirim.

– Hej, nie mogę siedzieć cicho po tym, co powiedziałeś. Jak śmiesz spychać mnie na dalszy plan i nazywać siebie samego pięścią Sekiryuuteia Płonącej Prawdy.

– W porządku. Bova, ty, umm, tak…. Będę zachwycony, jeśli zostaniesz moimi kłami – powiedziałem, aby uspokoić Bovę.

– Co! – Bova natychmiast zalał się łzami i padł płasko na ziemię w swojej postaci małego smoka. – …Jestem głęboko poruszony. Od tej pory ja, Bova, będę kłami mojego pana…!

…Doprawdy, Bova zawsze jest taki przewrażliwiony na moje słowa….

– Podnieś głowę, Bova! Mówiłem ci setki razy, że nie musisz się tak zachowywać!

Tiamat-san potwierdziła w ten sposób, że nasza rozmowa się skończyła i ruszyła w stronę drzwi.

– A więc dobrze, zostawiam Ryuutę w twoich rękach, Ddraig. Będę czekała na dobre wieści od was. Ddraig, jeśli znów spróbujesz mi uciekać, to usmażę się żywcem, razem z twoim gospodarzem.

[…Uffff.]

Hej, Ddraig, Tiamat-san właśnie powiedziała, że mnie też usmaży…! Jak to wszystko się skończy!?

[…Jedyne co mogę powiedzieć, to przepraszam. Ja też byłem kiedyś młody…]

…Ech, więc to też przeznaczenie mocy Sekiryuuteia. Cóż, to kolejny most, który muszę przekroczyć na mojej drodze.

[Uuu, przepraszam partnerze, naprawdę przepraszam!]

Nie ma sprawy, ja też przysporzyłem ci masę kłopotów przez tego Oppai Smoka. Przeze mnie płakałeś i cofnąłeś się do epoki dzieciństwa. Być może moje błędy są nawet poważniejsze od twoich…. Po tym jak Tiamat-san wyszła, Ravel zaczęła sprawdzać różne rzeczy.

– Nakiri-san, jakiego typu pozycję chcesz zająć w drużynie? Ciągle mamy wolne miejsce Wieży. Zmiana funkcji jest dość łatwa w grze, więc to nie znaczy że pozostaniesz już na jednym stanowisku już na stałe.

Ravel pokazała Nakiriemu listę członków, a on uśmiechnął się, kiedy to zobaczył.

– Cóż, a więc zostanę Pionem. Słyszałem że Hyoudou-senpai też tak zaczynał, więc mi ta pozycja także wystarczy.

…Ha ha ha, to trochę krępujące, że ktoś podziwia mnie aż do tego stopnia.

– Co myślisz, Ise-sama? Osobiście nie widzę żadnych przeciwwskazań – zapytała Ravel.

– Zgadzam się, zostań moim Pionem, Nakiri – odparłem natychmiast.

– Tak! Dam z siebie wszystko, jako Pion Hyoudou-senpaia!

Nakiri również wyglądał na podnieconego. A więc jakie masz zdolności? Tak oto Nakiri został Pionem w mojej drużynie. Tak długo jak nie nastąpiły zmiany na stanowiskach, figury Pionów mojej drużyny dzielili między siebie Bova (3) i Nakiri (5). Nakiri znów uroczyście się ukłonił. Był naprawdę grzecznym i dobrze wychowanym chłopcem.

– W każdym razie przepraszam za moje wyszukane maniery, ale od teraz dobrze się mną opiekuj.

Pozostali członkowie drużyny postanowili odpowiedzieć:

– Nie spodziewałabym się, że nowy członek Samorządu Uczniowskiego do nas dołączy. Będziemy na tobie polegać!

– Od teraz drużyna będzie bardzo żywiołowa!

Rossweisse-san wyglądała jednak na zakłopotaną.

– W drużynie jest już dwóch członków Samorządu Uczniowskiego… Później będę musiała to zgłosić Rodowi Gremory, który wspiera szkołę.

Skoro spadkobierca Rodu Nakiri będzie brał udział w turnieju, to będzie to wymagało ich zgody. Jednak Tiamat-san pewnie to załatwi…. Był jednak ktoś, kto był zaniepokojony tą całą sytuacją. Elmenhilde.

– U-umm! …A-a co ze mną?

Elmenhilde miała minę „chcę dołączyć do drużyny”. Wprawdzie Ravel pozwalała jej z nami trenować, ale jak dotąd nie pozwalała jej dołączyć do drużyny.

– Ciebie też weźmiemy pod uwagę, Elmenhilde-san, ale dopóki nie poznam twoich prawdziwych zamiarów, ostateczna decyzja nie może zostać podjęta.

– To dla dobra frakcji Carmilla i mojej ojczyzny – odparła Elmenhilde, gdy usłyszała o „prawdziwych zamiarach”.

– …

Ravel nic nie odpowiedziała, a jej twarz przybrała zakłopotany wyraz. Zapewne była to tylko grzeczność, gdyż uznała, ze jej prawdziwe zamiary były inne. Podczas naszego pierwszego spotkania była wyniosłą wampirzycą czystej krwi, ale do naszego następnego spotkania zmieniła się w całkowicie inną osobę. Nawet jej poczucie wartości się zmieniło. Naprawdę byłem ciekaw, co takiego się wydarzyło. Ravel chciała poznać prawdziwą naturę Elmenhilde, a także powód jej determinacji do wzięcia udziału w turnieju. Dopóki się tego nie dowiemy, nie będzie mogła wziąć udziału grze. …Ja też chciałem znać jej prawdziwe intencje. Skoro chciała dołączyć do drużyny, to chciałbym usłyszeć jakie były jej prawdziwe uczucia, nawet jeśli to tylko część całości. …Racja, powinienem zapytać o to Mirakę-san, skoro najwyraźniej zna Elmenhilde.

– Miraka-san, czy ty i Elmenhilde znacie się? – zapytałem dyskretnie grubo ubraną Mirakę-san

– Tak. Mieszkamy w tym samym kraju i znamy się od dzieciństwa. Nigdy bym się jednak nie spodziewała, że tak bardzo się zmieni w tak krótkim czasie.

…Dokładnie, nawet ktoś, kto zna ją od dzieciństwa, uznał że bardzo się zmieniła. Nagle szkarłatne oczy Miraki-san, ukryte za grubymi okularami, posmutniały.

– Prawdziwe zamiary, które chce poznać Ravel-san, to coś, z czym Elme wciąż się ukrywa. Wprawdzie ja je znam, ale mam nadzieję że sama ci je zdradzi, senpai.

…Sądzę że w ich ojczyźnie coś się musiało wydarzyć. Tak oto, kiedy zastanawiałem się nad sekretami ukrywanymi przez Elmenhilde, powitaliśmy Nakiriego Kouchina Ouryuu, jako nowego członka naszej drużyny..............................

Żywot 3: Przed decydującą bitwą

Część 1

Kiedy nasza diabelska praca dobiegła końca, a ja skończyłem naradę z Ravel, udałem się do podziemnej łaźni, aby wziąć kąpiel. Asia i pozostałe dziewczyny wykąpały się, kiedy byłem na naradzie. Rias i jej parostwo też skończyli swoją pracę wcześniej i wrócili do domu; poszli wcześniej spać, aby równie wcześnie wstać. Kiedy szorowałem moje ciało w łaźni, zauważyłem że ktoś wszedł do środka! Kiedy spojrzałem w tamtą stronę, zobaczyłem że Akeno-san zakradła się do środka, zanim ją zauważyłem!

– Ufufu, powinniśmy wziąć kąpiel razem?

Akeno-san! Sposób w jaki pojawiła się przede mną, całkowicie ukrywając swoją obecność, kompletnie mnie zaskoczył! Rias też nauczyła się tej techniki i od czasu do czasu też mnie w ten sposób zaskakiwała! Nie trzeba dodawać, że Akeno-san była kompletnie naga! Jej super wielkie piersi podskakiwały przed moimi oczami i mogłem zobaczyć jej różowe sutki!

– U-umm, o co chodzi? Jest późno, więc nie powinnaś już spać, Akeno-san…? – zapytałem, patrząc na nią zboczonym wzrokiem.

– Ufufu, chcę czasami umyć plecy mojemu mężowi. Pewnie są bardzo sztywne, prawda kochanie? – powiedziała Akeno-san, wyciskając mydło na ręcznik.

Akeno-san mówiła bardzo rzetelnie! Od kiedy wyznałem jej moje uczucia, czasami nazywała mnie „mężem”, albo „kochaniem”, zupełnie jakbyśmy już byli małżeństwem. Sprawiała wrażenie idealnej, młodej japońskiej żony, która robi wszystko dla swojego męża.

– W-więc zostawiam resztę tobie!

Oczywiście nie miałem powodu aby odmawiać, więc pozwoliłem jej na to.

– Tak, kochanie – odpowiedziała Akeno-san, uśmiechając się delikatnie.

…Sposób w jaki mówiła do mnie „kochanie”, sprawiał że czułem się jednocześnie onieśmielony i zawstydzony…ale byłem też szczęśliwy, chociaż było na to jeszcze za wcześnie! Akeno-san zaczęła myć moje plecy ręcznikiem.

– …Jestem taka szczęśliwa, kiedy pomyślę, że już zawsze będę myła twoje plecy… – powiedziała Akeno-san łagodnym tonem. – Ise-kun, proszę, unieś swoje ramiona.

Postąpiłem zgodnie z poleceniem Akeno-san i pozwoliłem jej umyć moje ramiona i pachy…. Za każdym razem kiedy jej ciało dotykało mojego, byłem w stanie poczuć na plecach jej wielkie i delikatne piersi. Uczucie jej niesamowicie miękkiego ciała, które mnie przyciskało, było naprawdę niesamowite.

– Powinnam teraz umyć twój przód? – zapytała Akeno-san po tym, jak skończyła myć moje plecy.

Co! N-niedobrze! Takie rzeczy mnie onieśmielają!

– Z-z przodu mogę się umyć sam!

Kiedy Akeno-san to usłyszała, jej twarz przybrała zakłopotany wyraz.

– Ale nie mogę być dobrą żoną, jeśli dokładnie nie umyję każdej części ciała mojego męża.

Akeno-san stanęła przede mną z namydlonym ręcznikiem w dłoni i zaczęła starannie myć moją klatę oooochh! Jej piersi podskakiwały przed moimi oczami w pięknym rytmie!

High school DxD Volume 23 color illustration.jpg

– Ara ara, to żaden problem. Mam szansę zobaczyć nagie ciało mojego męża, więc wszystko w porządku.

Nawiasem mówiąc, często bierzemy razem kąpiel! Tak, tak, patrzenie jest w porządku! Ale takie słowa z ust onee-san sprawiają, że czuję się zawstydzony!

– A więc teraz, ufufu, przygotuj się na najlepsze.

Ręce Akeno-san..... Podążyły w stronę mojego krocza! Nieeeeeee! Jestem zbyt zawstydzony! Wprawdzie było to bardzo zawstydzające, ale chciałem tego spróbować, gdyż było to dla mnie nieznane doświadczenie... Powziąłem decyzję. Nieważne co się wydarzy, poradzimy sobie z tym, kiedy już nadejdzie odpowiedni czas!

Rozprysk! Plusk!

Za naszymi plecami rozległ się chlupot wody! Ja i Akeno-san spojrzeliśmy w tamtą stronę i zobaczyliśmy jak z wanny wyskoczyły Ophis (w wersji loli) i Lilith.

– Wygrałam.

– Lilith zwyciężyła.

Następnie z wanny wyłoniła się głowa Kunou, która ciężko oddychała.

– Fu—! Phis-dono i Lith-dono nie są dla mnie żadnymi przeciwniczkami!

Najwyraźniej ta trójka rywalizowała ze sobą o to, która z nich wytrzyma pod wodą najdłużej. Nagle Ophis i Lilith zaczęły nucić piosenkę. To była melodia, której nigdy wcześniej nie słyszałem… najwyraźniej dobrze się dogadywały. Czyżby same to skomponowały? Ponieważ nagle pojawiła się trójka ludzi, erotyczna atmosfera pomiędzy mną i Akeno-san znikła, gdy spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.....

Część 2

Dni do naszego meczu przeciwko Atutowej Karcie Niebios mijały szybko, podczas gdy nasze treningi trwały. Tego ranka Nakiri też dołączył do naszego treningu. Po skończonej sesji treningowej i kąpieli, poszedłem do kuchni na pierwszym piętrze. Wziąłem z lodówki butelkę owocowego mleka i wypiłem ją duszkiem, po czym zauważyłem, że w salonie siedzi rzadki gość. Dziewczyna o biało-czarnych włosach, Lint Sellzen, siedziała na sofie. Kiedy widziałem ją ostatnio, miała na sobie ubiór wojowniczek Kościoła, ale obecnie była ubrana w mundurek Akademii Kuou. Znaliśmy się, więc rozpocząłem z nią rozmowę.

– Umm, Lint… san, mogę cię w ten sposób nazywać?

– Nie, wystarczy po prostu Lint, Sekiryuutei onii-san.

Ha ha ha, jej ton wciąż był taki beztroski. Przypominała mi tego przeklętego klechę… jednak ona była bardziej urocza od niego.

– Przyszłaś się spotkać z Rias?

– Zgadza się, przywódczyni Rias powiedziała, żebym tutaj zaczekała.

To dlatego, ponieważ dwie drużyny żyją pod tym samym dachem, hę.

– Ten strój… – zapytałem, ponieważ Lint-san miała na sobie mundurek naszej szkoły.

– Jeśli ktoś chce się bez problemów poruszać po mieście w środku dnia, to ten strój jest wygodniejszy od kostiumu bojowego – powiedziała Lint-san wstając z miejsca.

To z pewnością prawda. Uwagi Rias były słuszne. W końcu rok temu, pewne dwie dziewczyny chodziły już po ulicy w takich bojowych strojach... Rias pewnie też o tym pamiętała. Usiadłem na sofie, kawałek dalej od Lint-san.

– Słyszałem że jesteś z instytutu treningowego Watykanu… z miejsca gdzie trenuje się białowłosych wojowników… – zapytałem.

Freed i Zygfryd z Frakcji Bohaterów, a także białowłosy wojownik, z którym starłem się podczas bitwy z wojownikami Kościoła. Słyszałem że kilka organizacji szkolących wojowników, zostało połączonych z instytutem białowłosych wojowników. Najwyraźniej przeszli wewnętrzną reformę.

– Tak tak. Ja, Freed-aniki i nawet Zigi-sensei, pochodziliśmy z tej instytucji.

– Ach, wybacz, nie chciałem ci przypominać Freeda i pozostałych…

Ona najwyraźniej nie miała nic przeciwko, gdyż pomachała tylko ręką.

– Och, nie przejmuj się tym. Ja to ja, aniki to aniki, a sensei to sensei. Oni też przysporzyli ci masy kłopotów, więc pozwól że przeproszę cię w imieniu naszego instytutu. Przepraszam, naprawdę przepraszam.

Ton głosu Lint-san dalej był beztroski, gdy gięła się w ukłonach.

– W porządku, nie musisz przepraszać, więc proszę, unieś swoją głowę…. Nie uważam że jesteś taka jak oni, więc nie powinnaś się martwić – powiedziałem.

Gdy Lint-san to usłyszała, natychmiast mi zasalutowała.

– Zrozumiałam..

Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Jakoś nie potrafiłem znaleźć tematu do rozmowy. Rozmawianie z nią o turnieju nie było chyba właściwe, prawda? Kiedy się nad tym głowiłem, to Lint-san przemówiła jako pierwsza.

– Należałam do miejsca, zwanego Instytutem Zygfryda. Jego celem było stworzenie „Prawdziwego potomka Zygfryda”, kogoś, spośród potomków bohatera Zygfryda, kto byłby w stanie władać Demonicznym Cesarskim Mieczem, Gramem.

– Więc ty i Freed… byliście rodzeństwem, albo krewnymi?

– Cóż, skoro przyszliśmy na świat wskutek licznych genetycznych wzorców, to jeśli chcesz, możesz nas nazywać rodzeństwem, ale uważanie nas za krewnych też będzie w porządku…. Tak przy okazji, ponieważ ja i Freed-aniki mamy zasadniczo te same geny, to możesz nas uważać za jedną i tą samą osobę.

– Te same geny…

…Dla szczerze wierzących ludzi Kościoła i Watykanu, ingerowanie w genetykę powinno być pogwałceniem nauk Boga. Jednakże byli ludzie, tacy jak Valper, którzy nadal robili takie rzeczy... To efekt działania tak zwanej mrocznej strony Kościoła. Obecnie, w mniejszym lub większym stopniu, sytuacja uległa poprawie, gdy niebezpieczne instytuty badawcze zostały zamknięte jeden po drugim, a naukowców przeniesiono do innych organizacji. W takim razie wiem już, dlaczego ta dziewczyna jest taka podobna do Freeda. Byli białowłosymi dziećmi, którzy urodzili się z tej samej puli genów….

– Innymi słowy jestem dzieckiem testowym. Instytut produkował sztucznie potomków Zygfryda.

Wprawdzie mówiła o tym dość swobodnie, ale musiał to być ciężki temat!

– Czyli jest więcej takich ludzi jak Valper..... Modyfikacje genetyczne, hę…

Moja twarz stężała. Kiba i Lint-san byli z tej samej organizacji, więc powinien już o wszystkim wiedzieć… Zastanawiam się, co on o tym myśli. Gdy Lint-san zobaczyła moją zamyśloną minę, zaczęła się śmiać, z wyraźną radością!

– Iya, ha ha ha, zanim Trzy Frakcje się sprzymierzyły, z pewnością panował chaos. Nawet Watykan nie był wyjątkiem. Nawet jeśli to pogwałcenie naszych nauk, to tak długo jak wyniki są dobre dla Nieba i Boga, fanatycy zawsze będą robić takie rzeczy, przez swoją dziką chciwość.

Czy naprawdę można mówić o mrocznej stronie Kościoła w taki beztroski sposób!? Ta dziewczyna jest taka sama jak Freed, chociaż w inny sposób!

Lint-san spojrzała na sufit. W jakiś sposób wydawała się być zapatrzona w dal.

– Jeśli przyjrzeć się wynikom, to tylko Zigi-sensei był w stanie dzierżyć Grama od pierwszego podejścia. Od tego momentu spełniło się długo oczekiwane marzenie instytutu. Nawet jeśli pożegnał się potem z hukiem z Watykanem i dołączył do terrorystów.

…Uch, ten gość dołączył do terrorystów i ostatecznie został pokonany przez Kibę, który też pochodził z Kościoła. Kiedy to spostrzegłem, nie potrafiłem myśleć o tym inaczej, jak o niezwykłym splocie nici przeznaczenia....

– Skoro stworzono kogoś, ktoś był zdolny do władania Gramem, instytut zmienił swoje cele na coś w rodzaju „Zobaczmy ilu potomków bohatera Zygfryda możemy wyhodować”. Takie były ich pierwotne plany, ale to naprawdę specyficzny los, skoro Gram trafił w ręce Kiby-kyun-paisen[3] – dodała Lint-san.

Dokładnie, ten gość, Kiba..... Więc nazywa go teraz „Kiba-kyun-paisen”… Tak przy okazji, przeznaczenie Grama z pewnością jest dziwne, skoro wciąż zmienia swoich właścicieli. Nagle Lint-san uniosła w górę palec wskazujący, a na jego czubku pojawił się mały, fioletowy płomień.

– Wiesz o tym?

Skinąłem głową. Jakiś czas temu oficjalnie wyjaśniono to członkom Drużyny DxD. Lint-san posiadała Longinusa, który poprzednio należał do Walburgi, Spopielony Hymn. Po tym jak pokonaliśmy Walburgę, Longinus został odzyskany przez Trzy Frakcje, a Azazel prowadził z Niebem dyskusję na temat jego przyszłości. Podczas bitwy z Trihexą dostosowano go tak, aby mogła z niego korzystać Valerie, chociaż było to tylko tymczasowe. Normalnie Spopielony Hymn sam znajduje sobie właściciela, według swojej własnej woli. Tym razem też tak się stało. Był to jedyny powód, dla którego Lint-san była w stanie przyjąć tego Longinusa. Boski Dar ją wybrał, a Trzy Frakcje o tym wiedziały.

– Otrzymałam Fioletowe Płomienie wtedy, gdy Grigori poszukiwało kogoś, kto mógł ich używać. Akurat tam byłam, więc przez przypadek, nie, być może było to nieuniknione, że zostałam wybrana.

Lint-san zdawała się mówić w dość żartobliwy sposób. Uniosła palce, a na czubku każdego zapłonął fioletowy płomyk, a gdy uniosła do góry dłoń, pojawił się na niej jasny i błyszczący płomień. …Zachowywała się w ten sposób, mimo że wszystko co mówiła, było bardzo poważne! Nie sądzę że Longinus wybrał ją dlatego, bo ma taką frywolną osobowość!

– Tak przy okazji, nazywasz się Sellzen… nadawali wam takie nazwisko w instytucie? – zapytałem.

Wiedziałem już, że ma te same geny co Freed, ale dlaczego mają to samo nazwisko? Jeśli chodzi o niego, to był prawdopodobnie najbardziej kłopotliwym, wrednym księdzem, zarówno dla Kościoła, jak i dla diabłów. Łącząc twarz Lint-san z tym nazwiskiem, ludzie mogli łatwo nabierać wobec niej podejrzeń o pokrewieństwo z Freedem, co nie powinno być dla niej dobre. Gdy Lint zacisnęła pięść, płomienie zniknęły.

– Hmm, cóż, są różne powody. Skoro mam te same geny co Freed-aniki, to chcę też nosić jego nazwisko, aby zadośćuczynić wszystkim zbrodniom, które popełnił.

– Rozumiem.

…Zadośćuczynić wszystkim zbrodniom, huh. Chociaż nie ma takiej potrzeby, aby Lint-san musiała to robić…. Nie wygląda na złą dziewczynę. Zarówno Azazel-sensei jak i Niebo powierzyły jej Longinusa i dołączyła do Drużyny Rias, więc to oczywiste, że nie może być złą osobą. Problemem było jednak to, co ta dziewczyna robiła w przeszłości. Na to pytanie nie było jasnej odpowiedzi. Ravel przeprowadziła już pewne śledztwo, ale zasadniczo nie mieliśmy żadnych informacji, które można było potwierdzić. Czy mogła należeć do jakiegoś tajnego wydziału, na przykład zabójców? A może była szpiegiem i podróżowała po różnych krajach? Xenovia ani Irina jej nie znały, więc nie była wojowniczką, która brała udział w walce na pierwszej linii frontu. Chciałem więc wykorzystać tę okazję i spytać ją o to.

– Ise… i Lint Sellzen huh.

Nagle w salonie pojawiły się Xenovia i… Irina.

– Ara, cóż za przypadek. Rozmawiacie sobie? – zapytała Irina.

– Oooch, czyż to nie Quarta-paisen i Shidou-paisen. Zawsze chciałam odbyć babską pogawędkę z innymi wojowniczkami – powiedział Lint-san podnieconym głosem, gdy zobaczyła Xenovię i Irinę.

Xenovia i Irina spojrzały na siebie, a ich oczy lśniły jak diamenty, co pokazywało, jak bardzo spodobał im się ten pomysł.

– Hoho, to interesujące. Jest mnóstwo rzeczy, o które chcę cię zapytać. Przede wszystkim, ile masz lat? – zapytała Xenovia, kładąc rękę na ramieniu Lint-san.

– W tym roku skończyłam siedemnaście.

Ach, więc jest rok młodsza. Cóż, sądząc po jej wyglądzie, zakładałem że jesteśmy w tym samym wieku. Irina wydawała się być zachwycona, kiedy to usłyszała.

– Młodsza? To wspaniale, czyż nie? Tak, jako twoja senpai, chciałabym wiedzieć o tobie więcej!

– W porządku! Zanim wróci pani Rias, powinniśmy sobie porozmawiać! Przedstawię ci też Asię! – powiedziała Xenovia, podnosząc rękę do góry.

– Dobry pomysł! Asia i… jeśli siostra Mirana też przyjdzie, to będziemy miały zgromadzenie wierzących dziewczyn!

– Ooch, czy to znaczy, że możemy się zaprzyjaźnić? Iya, tak się cieszę.

Tak oto Xenovia i Irina zabrały Lint-san do pokoju Asi. Zostałem w salonie sam. Nie zdążyłem zapytać jej o dawne powiązania. …Kościelne Trio, musicie oddać Lint-san , kiedy wróci Rias, jasne? Chociaż, tak jak powiedziała Irina, Asia, Xenovia, Irina, Mirana-san i Lint-san, są pięcioma dziewczynami z Kościoła, które się do siebie zbliżyły. Mogłoby być dobrze, gdyby założyły małą grupę. Kiedy się nad tym zastanawiałem, Ravel wysłała mi szczegółowy harmonogram. Mecz się zbliżał, a nasze ostateczne przygotowania się zaczęły.

Część 3

Następnego dnia....

Udałem się na wielką salę treningową, położoną pod terytorium rodziny Gremory i zacząłem nasz specjalny trening z moją drużyną. Nawiasem mówiąc, było to inne miejsce niż to, którego używało wcześniej Parostwo Gremory. Aby uczcić mój awans na wysokoklasowego diabła, Ród Gremory przygotował dla mnie specjalne miejsce treningowe. Czułem że bardzo o mnie dbają, chociaż wydawało mi się, że nakładam na nich zbyt dużo obowiązków.

– Musisz przyjąć ten prezent! – powiedziała Ravel.

Tak więc miejsce, które miało być moim prywatnym polem treningowym, stało się miejscem treningowym Drużny Hyoudou Isseia. Tym razem byłem tutaj z nowym członkiem mojej drużyny, Nakirim, aby z nim ćwiczyć.

– Hyoudou-senpai, proszę, stocz ze mną pojedynek.

– W porządku, nie ma sprawy.

Przed treningiem ukłoniliśmy się sobie. Wszedłem w formę Łamacza Ładu i przyzwałem moją zbroję, podczas gdy Nakiri był ubrany w bluzę gimnastyczną z długimi rękawami. Nakiri stał naprzeciwko mnie, jak gdyby nigdy nic, ale z pewnością nie był bezradny. Gęste touki otoczyło jego ciało i jak można było oczekiwać od kogoś, kto zawarł kontrakt z Świętą Bestią, Ouryuu, emanował olbrzymią, dostojną smoczą aurą. Święta Bestia Ouryuu miała rządzić ziemią. Od niej Nakiri pożyczył ki ze smoczych żył, które przepływały przez ziemię i dodał je do swojego własnego touki. W zależności od bogactwa ziemi i tego, czy inne warunki były optymalne, można było pożyczać prawie nieskończoną ilość ki.

Moc Nakiriego przede mną.... Używał swojego touki, aby dalej zwiększać fizyczne zdolności swojego ciała, więc jego atak, obrona i szybkość znacznie się zwiększyły i nagle ruszył na mnie z olbrzymią prędkością! Jego szybkość zupełnie mnie zaskoczyła. Prawdopodobnie była nawet większa, niż u wysokoklasowych diabłów i pędził na mnie tak szybko! Łatwo go uniknąłem, ale Nakiri podskoczył, niszcząc podłoże i tworząc w nim wielki krater! Po prostu dzięki temu wzmocnieniu touki, do tego stopnia zwiększył moc swoich nóg! Poleciałem w górę, gdy Nakiri rzucił we mnie nagle kulą smoczej aury! Więc jest dobry zarówno w walce wręcz, jak i na dystans! Od czasu do czasu wyskakiwał wysoko w powietrze, aby zmniejszyć dzielący nas dystans i mnie zaatakować. Pomimo mojej zbroi, otrzymywałem potężne ataki, ale wciąż byłem w stanie poradzić sobie z czymś takim! Ponieważ wdawał się ze mną w bezpośrednią walkę wręcz, zadawaliśmy sobie ciosy pięściami i nogami. Byłem zaskoczony, że Nakiri był w stanie wytrzymać moje uderzenia. Jego touki zwiększyło jego fizyczną obronę do takiego poziomu. Jako zwykły człowiek był naprawdę potężny, skoro posiadł taką siłę. Ale naprawdę się cieszyłem, że mogłem stoczyć walkę z kimś takim jak on, z młodszego pokolenia. Odbywałem podobne treningi z Gasperem, które też przynosiły mi wiele radości. Z powodu turnieju nie mogłem jednak trenować z Gyaa-kunem, więc czułem się trochę samotny. Nakiri też był świetny w walce wręcz. Naprawdę byłem zachwycony! Ten styl walki z użyciem touki, bardzo przypominał Koneko-chan i Sairaorga-san. Trening z Nakirim dawał mi dobre wyobrażenie o tym, jak wyglądałaby walka z Koneko-chan, albo Sairaorgiem-san.

Nieco dalej odbywał się treningowy pojedynek szermierczy, pomiędzy Xenovią i Iriną. Asia i Rossweisse-san wspólnie badały techniki demonicznej energii oraz magii. W rogu pomieszczenia widziałem też Elmenhilde, ubraną w strój sportowy…. Wykonywała podstawowy trening fizyczny i biegała bez żadnych skarg, aby mogła spełnić oczekiwania Ravel, która zresztą biegała razem z nią. Ravel zawsze trenowała w tajemnicy, więc powinna być bardzo wytrzymała, prawda? Zawsze powtarzała, że wytrzymałość to ważna cecha każdego menadżera. Była po prostu niedoścignionym wzorem dla wszystkich menadżerów z całego świata! Zanim zauważyłem, ja i Nakiri zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Tematy były różne. Tak, najpierw muszę porozmawiać z nowym członkiem drużyny. Obecnie rozmawialiśmy o Lint-san.

– Rozumiem, więc Skoczek ma takie obowiązki.

– Cóż, następnym razem zapytam, gdzie należała wcześniej.

Uniknąłem kopniaka Nakiriego i sam zadałem mu cios. Szczerze mówiąc Nakiri był bardzo wytrzymały.

– Słyszałem, że senpai wciąż toczy treningowe walki z Kibą-kyun-senpaiem, który też jest świetnym szermierzem. Mam nadzieję, że też stoczę z nim pojedynek – powiedział.

– …Powiedz, czy to jak nazywasz go „Kiba-kyun-senpai”, jest teraz popularne? – zapytałem zakłopotanym tonem.

Lint-san też nazwała go wcześniej „Kiba-kyun-paisen”.

– Ach, wśród drugoklasistek przezwisko „Kiba-kyun-senpai” było popularne od jakiegoś czasu. Dlatego drugoklasiści też zaczęli go tak nazywać. Skrócono to do „kyun-pai”. …Inni też go tak nazywają – odpowiedział Nakiri.

…Nazywają go „kyun-pai”, hę…. Kiba, czy zdajesz sobie sprawę ze swojej popularności? Bova przyglądał się z boku walce pomiędzy mną i Nakirim, robiąc przy tym notatki.

– Rozumiem… więc Skoczek Rias Gremory-sama jest nazywany „Kiba-kyun-senpai”…

– Bova, nie musisz tego zapisywać…

Przed meczem z Duliem, w ten sposób kontynuowaliśmy nasz trening.


Po treningu wszyscy członkowie naszej drużyny urządzili zebranie. Zgromadziliśmy się w kącie sali treningowej i rozpoczęliśmy naradę. Po powzięciu decyzji na temat meczu, kontynuowaliśmy dyskusję na temat cech wskrzeszonych aniołów, wzorowanych na kartach, a także na efektach pokerowych kombinacji. Dzisiaj po raz kolejny dogłębnie to zrozumieliśmy. Ale nie potrafiliśmy znaleźć dobrej strategii bitewnej i z całą pewnością była to duża przeszkoda.....

– Ich trener.... – mruknęła Ravel, patrząc ponurym wzrokiem.

Zebrała informacje o trenerze drużyny przeciwnej. Dokumenty zawierały zdjęcie Rudigera-san.

– Rudiger Rosenkreutz-sama. Wśród ludzi wskrzeszonych jako diabły, ma najwyższą pozycję w rankingu Królewskich Gier. Nazywają go Zmartwionym Czarodziejem i jest jednym z najpotężniejszych graczy w Zaświatach.

– Dokładnie, jego strategie i siła są tak potężne, że nawet mistrz był o krok od porażki – dodał Bova.

Przyparł do muru Diehausera Beliala…. Walczyłem z Mistrzem w Agreas i nie byłem dla niego żadnym przeciwnikiem. Jednak osobista siła nie była najważniejszym czynnikiem w Królewskiej Grze….

– Pierwotnie był założycielem i członkiem organizacji magów, znanej jako Różokrzyż. Był jednak potężnym czarodziejem, jeszcze zanim stał się diabłem… Można go wręcz określić, jako mistrza magii – oznajmił Bova. – Słyszałem na jego temat kilka rzeczy od mojego ojca. Był Gońcem głowy Rodu Mammon, który zalicza się do dodatkowych demonów.

Ravel przytaknęła.

– Po tym jak stał się diabłem wiele osiągnął i awansował w końcu na wysokoklasowca… Ale prawdziwą sławę zyskał wtedy, gdy zaczął uczestniczyć w Królewskich Grach.

…Więc stał się znany dzięki Królewskiej Grze, hę.

– Od kiedy zaczął brać udział w Królewskich Grach, natychmiast pokonał wiele dobrych drużyn i w ciągu kilku lat znalazł się w pierwszej dziesiątce. Mój ojciec też stoczył z nim mecz… Jego drużyna była bardzo trudna do pokonania – powiedział Bova, uśmiechając się kwaśno.

…Rozumiem, staruszek Tannin też powiedział, że był dla niego bardzo trudnym przeciwnikiem. Tak przy okazji, staruszek nie bierze udziału w turnieju.

– Czy staruszek zwyciężył? – zapytałem.

– …Cóż, pod niektórymi względami zwyciężył, ale większości szans nie był w stanie wykorzystać. Kiedy ojciec opowiadał o tym meczu, gorzki wyraz jego twarzy poruszył mnie do głębi – odparł Bova nieco zawstydzonym tonem.

Z pewnością Bova miał znacznie bardziej kwaśny wyraz, niż staruszek.

– Mój starszy brat, Ruval-oniisama, też miał gorzki wyraz twarzy za każdym razem, gdy opowiadał o Rudigerze-sama – powiedziała Ravel.

…Był kimś, kto robił zamieszanie nie tylko w Zaświatach, ale też wśród czarodziejów, i do tego nie brał udziału w turnieju bezpośrednio, a ograniczył się do roli trenera.

– …Pierwotnie był człowiekiem, a jako diabeł został trenerem i tak już silnej drużyny aniołów. To z pewnością rodzi wiele pytań.

– Więc dlaczego współpracują? Na pewno musi być jakiś powód, prawda? Nie sądzę aby anioły tak po prostu go o to poprosiły – Xenovia wyraziła swoje wątpliwości, podnosząc rękę do góry.

– Wprawdzie nie wiemy co wydarzyło się między nimi, to istnieje możliwość że zarówno Rosenkreutz-sama jak i Dulio-sama mają ten sam cel, który chcą osiągnąć poprzez współpracę – powiedziała Ravel, drapiąc się po policzku.

– Więc o co dokładnie im chodzi? – zapytała Irina, przekrzywiając głowę.

Nikt nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie. …Gdyby sobie nie ufali, a ich cele nie pokrywały się ze sobą, to nie mógłby zostać trenerem drużyny aniołów Dulia. …Jakie związki łączyły Dulia i Rudigera-san? Kiedy moje myśli krążyły wokół dowódcy Drużyny DxD, na podłodze pojawił się nagle magiczny krąg teleportacyjny. Jedynymi osobami, którzy wiedzieli o tym miejscu, byliśmy my! Do tego symbole na magicznym kręgu nie przypominały żadnych, które dotąd widziałem! Natychmiast weszliśmy w stan gotowości, ale Ravel uspokoiła nas.

– Właściwie nadszedł czas na spotkanie z doradczynią… chociaż lepiej będzie powiedzieć, że wprosiła się tutaj sama…

Osobą która pojawiła się w magicznym kręgu, była.....piękność ubrana w głęboko wyciętą, elegancką suknię! Sądząc po jej wyglądzie, miała niecałe trzydzieści lat! Jeśli chodzi o cechy jej wyglądu, to miała dwa rogi na głowie i długie, kręcone, wiśniowe włosy. Co więcej miała wielkie piersi i zgrabną talię, co nadawało jej ciału niesamowitego uroku! Znam ją! Widziałem ją w czasopismach i programach telewizyjnych, związanych z Królewskimi Grami! Pamiętałem że poprzednio była na drugim miejscu w rankingu najlepszych graczy! Najsilniejsza diablica, Roygun Belfegor-san!

– Dzień dobry Sekiryuuteiu i wy, członkowie jego drużyny. Jestem Roygun Belfegor – Roygun-san pozdrowiła nas z uroczym uśmiechem.

– D-d-dlaczego jest tutaj dawna, druga najlepsza gracz w Królewską Grę!?

Byłem tak zaskoczony, że moje oczy prawie wyskoczyły z oczodołów! Jakiś czas temu, po oświadczeniu Mistrza, została uznana za winną używania figury Króla bez pozwolenia. Szybko jednak przyznała się do prawdy i podczas wojny ze Smokami Zła, wyeliminowała innych graczy z wysokich miejsc, którzy także używali nielegalnie figury Króla.

– Pamiętam że kiedy uznano cię za winną używania figury Króla, pozbawiono cię wszystkich twoich tytułów związanych z Grą i nie możesz już brać bezpośredniego udziału w meczach… – powiedziała Xenowia.

Roygun-san ukłoniła się i wzruszyła ramionami.

– Działanie figury Króla zostało zawieszone. Dodatkowo Ród Belfegor dotknął ostracyzm i pozbawiono nas rangi diabłów klasy ostatecznej. Teraz jesteśmy po prostu wysokoklasowcami.

…Nie próbowała niczego ukrywać. Pomogła opanować chaos panujący w Zaświatach , ale mimo tego pozbawiono ją tytułów, a nawet statusu diabła klasy ostatecznej….

Była to jedna z tych rzeczy, które były tak mocno związane z polityką, że trudno nam było to sobie wyobrazić…. Roygun-san przeniosła spojrzenie na Ravel.

– Ruval-kun pomaga mi szukać nowej pracy. Przyjście tutaj było jedną z nich.

Ravel przytaknęła, mając jednocześnie skomplikowany wyraz twarzy.

– …Zgadza się. Mój starszy brat, Ruval-oniisama, powiedział że powierza nam Roygun-sama…

To było żądanie najstarszego syna i dziedzica Rodu Feneks. Cóż, więc tą doradczynią będzie Roygun-san? Widząc mój zakłopotany wyraz twarzy, Roygun-san zaśmiała się cynicznie.

– Zgadza się. Teraz mam dużo wolnego czasu. Królewska Gra była dla mnie jedynym źródłem zabawy, a od kiedy mi ją zabrali, moje życie straciło sens.

Roygun-san podeszła do nas i zabrała dokumenty bez pozwolenia.

– Macie stoczyć mecz z drużyną, której trenerem jest Rudiger, prawda? Wprawdzie nie mogę bezpośrednio stać się częścią waszej drużyny, to w międzyczasie przekażę młodszej siostrze Ruvala-kun wszystkie informacje, które mam.

Roygun-san pstryknęła palcami i pojawił się mały magiczny krąg, z którego wyleciały najróżniejsze dokumenty.

– To dodatkowe informacje – powiedziała.

Ravel sięgnęła po dokumenty i sprawdziła ich zawartość.

– Roygun-sama, jestem naprawdę wdzięczna, że dostaliśmy od ciebie takie wartościowe informacje. Będziemy mogli porównać je z danymi na temat Dzielnych Świętych i uwzględnić w naszej strategii.

Rozumiem, więc nasza doradczyni pomoże nam w taki sposób. Roygun-san westchnęła.

– Nie mogę zostać waszą trenerką, gdyż dalej jest pod nadzorem i nie mogę działać swobodnie.

…Roygun-san jako nasza trenerka, hę. Jeśli taka wspaniała onee-san zostanie naszą trenerką, to wtedy na pewno bym ciężko pracował! Jednak Ravel dalej była odpowiedzialna za nasze strategie. Zaufałem jej, kiedy wziąłem na siebie ciężkie brzemię Króla. Kiedy tak się zastanawiałem, Roygun-san zbliżyła się do mnie i podeszła naprawdę blisko!

– No i znowu, ufufu....

Podczas gdy Roygun-san przyglądała się ostrożnie mojej twarzy, poczułem w nozdrzach urzekający zapach…. Uniosła mój podbródek swoimi zgrabnymi palcami.

– O-o co chodzi?

Nie potrafiłem zareagować na taki gest tej onee-san, a moje serce waliło tak, jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi! Nagle na ustach Roygun-san pojawił się uwodzicielski uśmiech.

– Sekiryuuteiu… masz bardzo słodką twarz. Szczerze mówiąc, podobasz mi się.

Co! P-p-p-podobam się j-j-j-jeeeeeej!? Nie mogłem opanować szoku, a w moim umyśle natychmiast zapanował chaos… kiedy zrozumiałem znaczenie tych słów, moja twarz natychmiast poczerwieniała! Dlaczego pozwoliłem, aby ktoś zobaczył mnie w takiej zawstydzającej sytuacji, aaaaachhh! A-ale.....! Usłyszenie z tak bliska słów, od tak pięknej onee-san sprawi, że moje małe serce nie będzie mogło tego znieść! Wszystkie dziewczyny, które były świadkami tej sceny, zaczęły się niepokoić.

– CO!?

To pojedyncze zdanie wywołało silną reakcję u Asi, Xenovi, Iriny, Rossweisse-san i Ravel! Wszystkie wyglądały na zdenerwowane. Ravel chwyciła mnie za nadgarstek i odciągnęła mnie od Roygun-san.

– …To było takie bezmyślne. Dopiero teraz przypomniałam sobie plotki krążące na temat Roygun-sama – powiedziała Ravel, cała się przy tym trzęsąc.

– J-jakie plotki? O czym ty mówisz, Ravel!? – zapytała Xenovia.

– Roygun-sama lubi młodszych od siebie mężczyzn. Zwłaszcza ludzkich, w wieku nastoletnim, lub we wczesnej dwudziestce!

C-co za wspaniałe wieści! Lubi młodszych mężczyzn! Nastolatkowie też są w porządku! Czyżbym więc się znalazł w strefie zainteresowania!? Skoro taka piękna onee-san wzięła mnie sobie za cel, zacząłem tańczyć ze szczęścia w moim umyśle!

– Ufufu, czyżby Sekiryuutei nie lubił starszych kobiet? – zapytała Roygun-san, przekrzywiając swoją głowę.

– N-nie, w-wprost przeciwnie!

– Ale z twojego punktu widzenia jestem już staruszką. Mam grubo ponad sto lat.

– Z-zdecydowanie nie! Nigdy bym tak nie powiedział! Sadzę że jesteś piękną onee-san, która ma najwyżej dwadzieścia parę lat!

Nie pomyślał bym o niej, jako o staruszce! Skoro wiem mniej więcej o cechach diabłów… taka drobna rzecz jak ponad stuletnia różnica wieku, jest zrozumiała! Kiedy Roygun-san usłyszała moje wyznanie, uśmiechnęła się szeroko.

– To co powiedziałeś było bardzo miłe. Wprawdzie nie za bardzo orientuję się w ludzkim procesie starzenia, ale rozumiem że prawisz mi komplementy.

…Jednak spojrzenia które mnie przeszywały też były prawdziwe. Asia najwyraźniej się dąsała, podczas gdy Xenovia, Irina i Rossweisse-san patrzyły na mnie z na wpółotwartymi oczami! Ravel jeszcze mocniej przylgnęła do mojej ręki, jakby chciała pokazać, że nie ustąpi poprzedniej posiadaczce drugiego miejsca.

– Nie oddam ci go – oznajmiła.

Roygun-san zachichotała, gdy obserwowała sytuację rozgrywającą się przed jej oczami…. Była dorosła, więc można było zobaczyć jej tolerancję na tego typu rzeczy. Nagle zmieniła temat.

– Jednak skoro Rudiger został trenerem, to drużyna tego wskrzeszonego anioła jest groźnym przeciwnikiem, którego nie można lekceważyć. W końcu, spośród wszystkich byłych ludzi, którzy stali się wysokoklasowymi diabłami, tylko jego należy się obawiać. Ufufu, nie powinniście go lekceważyć – powiedziała.

Po tych słowach Roygun-san odwróciła się i stworzyła magiczny krąg teleportacyjny. Najwyraźniej zamierzała wrócić. Pomachała do nas ręką.

– Będę wam kibicować, ale niezależnie od wyniku meczu, cieszcie się nim, dobrze? Do tego.... – kiedy Roygun-san miała zniknąć w teleportacyjnym świetle, odwróciła się i puściła oczko. – Będę się uważnie przyglądać, aby zobaczyć jak daleko dotrze twoja drużyna, Sekiryuuteiu.....♪

Obserwowaliśmy, jak się teleportowała. Nie byłem pewien, czy powinienem czuć się z tego powodu szczęśliwy, czy przygnębiony…. W każdym razie nie mogę doczekać się kolejnego takiego odświeżającego spotkania!

Część 4

Dzień przed meczem....

Odwiedziłem ośrodek badawczy Belzebuba-sama. Tym razem nie przyszedłem, aby spotkać się z Azazelem-sensei. To Belzebub-sama powiedział, że chce coś „sprawdzić”, a konkretnie zbadać Diabelskie Pionki wewnątrz mojego ciała. Belzebub-sama stworzył mały magiczny krąg i umieścił go na mojej piersi, dzięki czemu mógł zobaczyć moje figury. Gdy już je zbadał, pokiwał głową.

– Hmm, więc jest tak jak myślałem.

– O-o co chodzi?

– Diabelskie Pionki w twoim ciele. Wszystkie figury stały się Pionami Mutacji. To zapewne efekt Smoczej Deifikacji.

Co! …Wszystkie moje figury stały się Pionami Mutacji…! To zapewne skutek Smoczej Deifikacji, prawda? Belzebub-sama dalej badał Piony w mojej piersi.

– Kombinacja ośmiu Pionów Mutacji i niespotykanej Smoczej Deifikacji, może być opisana jako przerażające zjawisko. Naprawdę masz moc zdolną do zmiany świata.

– Ale obecnie nie mogę w pełni uwolnić tej mocy…

Korzystając z niej czułem się niepewnie, gdyż aby zapobiec uszkodzeniu mojego ciała, mogłem jej używać tylko do pewnego stopnia. Belzebub-sama zrobił jednak nieoczekiwaną uwagę:

– Cóż, sądzę że będziesz w stanie to w pełni opanować.

– Mówisz poważnie, Belzebubie-sama!?

– Jeśli chcesz dobrze wykorzystać całą tę moc, to minie dużo czasu, zanim osiągniesz ten poziom. Ale przezwyciężenie limitów czasowych i utrzymanie jej tak długo jak to możliwe, w kwestii wytrzymałości, będzie wymagało treningu. Masz jednak wszystkie niezbędne cechy – powiedział Belzebub-sama, rozprostowując wskazujący palec. – Po pierwsze musisz odzyskać moc Ophis, Lilith.

– …Chodzi ci o to, że mam pożyczyć od niej moc?

Lilith spędzała cały czas w domu, oglądając telewizję, grając w gry, albo zajadając łapczywie najróżniejsze rzeczy.

– Dokładniej mówiąc potrzebne jest, aby Ophis i Lilith rezonowały, albo skoordynowały się ze sobą. Według moich badań nie możesz obecnie wykorzystać Smoczej Deifikacji z pełnią mocy, ale nie dlatego, że nie masz do tego wytrzymałości, a dlatego, że moc Ophis została podzielona i nie może zostać w pełni użyta – dodał Belzebub-sama.

To na skutek wydarzeń zainicjowanych przez Cao Cao i Samaela, moc Ophis została zabrana.

– …Cóż, jeśli doprowadzisz do rezonansu pomiędzy Lilith i Ophis, to wtedy będziesz w stanie…

Nagle pomyślałem o czymś strasznym.

– A-ale jeśli coś podobnego będzie miało miejsce, to czy jedna z nich może wtedy zniknąć?

W obecnej chwili, niezależnie od tego, czy zniknie Ophis czy Lilith, cały dom będzie pogrążony w smutku, więc nie chciałem, aby to się stało.

– To ich własny problem. Jeśli muszą powrócić od pierwotnego stanu, to powinny to zrobić, jeśli zaś nie ma takiej potrzeby, to zostanie tak jak było. Fufufu, przypuszczam że nie będzie to miało miejsca, jeśli nie zażyczycie sobie tego ty i Vali Lucyfer. Ona, ten Boski Smok, poświęciła już swoje serce Dwóm Niebiańskim Smokom – powiedział Belzebub-sama.

Mam nadzieję że pozostaną moimi przyjaciółkami na zawsze, ale jeśli same sobie tego zażyczą, to wtedy nie będę miał wyboru. Belzebub-sama westchnął.

– Cóż, to sprawa którą najlepiej zostawić samą sobie. …Bardziej martwi mnie coś innego – powiedział. – Moc Wielkiego Czerwonego znajduje się głęboko w twoim ciele. Jest uśpiona i nigdy nie została obudzona.

– …Moc Wielkiego Czerwonego?

Moje ciało zostało już kiedyś zniszczone i odtworzono je z ciała Wielkiego Czerwonego. Belzebub-sama mówił właśnie o tym,

– Były Naczelnik, Azazel-dono, opowiadał poprzednio o twoich mocach, BxB (Łamacz Ładu), CxC (Szkarłatna Królowa), DxD (Diabelski Smok). Być może zmiany nastąpiły po tym, jak zmodyfikowałeś swoje zdolności. Gdybyś mógł użyć ośmiu Pionów Mutacji do uwolnienia mocy Ophis i Wielkiego Czerwonego, to istnieje wtedy szansa, że możesz w pełni opanować Smoczą Deifikację i uzyskać jeszcze potężniejszą formę. Mógłbyś użyć do tego AxA. Myślę że to ostateczna odpowiedź, którą otrzymasz jako produkt Smoka Ouroborosa i Prawdziwego Bożego Smoczego Czerwonego Cesarskiego Smoka – oznajmił Belzebub-sama.

Ophis, Wielki Czerwony. To możliwość, którą można było osiągnąć dzięki uwolnieniu mocy tej dwójki.

– AxA, hę. Odpowiedź którą uzyskam dzięki uwolnieniu zarówno mocy Ophis, jak i Wielkiego Czerwonego…. Ale czy to nie powinno się nazywać ExE? Pomyślałem że byłoby lepiej, gdy nazwa była odniesieniem do organizacji, która ma powstać w przyszłości.

Według porządku, powinno to być ExE… AxA, jako ostateczna odpowiedź, w ogóle nie ma sensu. Belzebub-sama najwyraźniej pomyślał o czymś dotyczącym ExE….

– Jeśli o to chodzi, to były Naczelnik Azazel-dono już udzielił odpowiedzi. Jednak nie nadszedł jeszcze czas, abyś ją poznał, chociaż pewnego dnia pojawi się ona przed tobą.

…Jeszcze nie czas? Hmm — mmm, jestem ciekaw, co to takiego. Może zajmie to trochę czasu.

– W każdym razie podczas tego turnieju powinieneś mieć szansę na zapoznanie się z tą mocą. W końcu biorą w nim udział nawet istoty boskiej klasy, więc nie ma on wiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem – powiedział Belzebub-sama.

– Myślę że następny mecz będzie kluczowy…

– Drużyna wskrzeszonych aniołów, której przewodzi Dulio Gesualdo, a którą trenuje Rudiger Rosenkreutz. Skoro bierzesz udział w tym turnieju i zamierzasz też brać udział w oryginalnej Królewskiej Grze, to Joker jest kimś, z kim powinieneś się zmierzyć.

Belzebub-sama skończył swoje badanie, a jego magiczny krąg zniknął. Spojrzał w sufit.

– Rudiger… używa taktyki zupełnie innej niż twoja, albo Rias Gremory – oznajmił.

– …Widziałem nagrania z jego poprzednich gier… Przypomina Sonę-senpai, ale istnieją pewne fundamentalne różnice.

Na nagraniach z poprzednich gier, Rudiger-san… Nie wygrywał poprzez poleganie na mocy, ale dzięki sprytnej taktyce manipulowania wrogami. To było inne niż metody Sony-senpai. Używanie taktyki i strategii do wyeliminowania siły bojowej wroga, było jednak bardzo podobne….

– Rzeczywiście są podobni w tym, jak dążą do osłabienia siły swojego przeciwnika. Jednak Rudiger jest bardziej diabelski, niż niejeden diabeł – powiedział Belzebub-sama.

– Nie chodzi ci o złośliwość, czy bycie złym, prawda?

– Zbrodnie Rizevima, hę. To był zwykły bydlak, jaki trafia się w każdej frakcji. Wśród ludzi też jest takich wielu. Nie mówię o tym, a raczej o zdolności do ogłupiania wrogów i ich oszukiwania. Styl gry Rudigera w pełni to odzwierciedla.

Być może mówiąc tak wiele… powiedział już za dużo. Belzebub-sama wziął głęboki wdech.

– Jeśli udzielę ci zbyt wielu rad, to zawiodę jako zarządca turnieju. Nawet takie spotkanie z tobą, jest o krok od złamania zasad…. Resztę zostawiam twoim własnym badaniom. Posiadanie za przeciwników Rudigera Rosenkreutza i Dulia Gesualdo, jest ogromnym wyzwaniem… Jednak sam o tym wiesz, prawda?

– Tak! Nie musisz nic więcej mówić! Będę pracował ze wszystkich sił, aby ich pokonać!

Racja! Nieważne kto jest moim wrogiem, zrobię wszystko co mogę, aby zwyciężyć! To nie pierwszy raz, gdy staję naprzeciwko trudnego przeciwnika. Najlepiej będzie, jeśli wszystko potoczy się swoimi torami! Kiedy Belzebub-sama usłyszał moje słowa, uśmiechnął się.

– Fufufu, bardzo dobrze.

Ale AxA, hę. Rezonans Ophis i Lilith, a także uwolnienie mocy Wielkiego Czerwonego.... najwyraźniej wciąż mogę stać się silniejszy… Powinienem zbadać tą ścieżkę. Po powrocie do domu powinienem porozmawiać z Ravel i Ddraigiem, a także z moimi towarzyszami, aby posłuchać ich rad.

Część 5

Gdy wróciłem do domu, opowiedziałem o całej sytuacji Ravel i z jakiegoś powodu nie mogłem usiedzieć na miejscu, więc poszedłem do sali treningowej w piwnicy. Był już czas aby iść spać, ale przed pójściem do łóżka porozmawiałem z Ddraigiem i przez chwilę pomyślałem. Kiedy jednak wszedłem do piwnicy, zobaczyłem że światła na sali treningowej dalej się palą. Gdy zajrzałem do środka, zobaczyłem jak Asia trenuje rzuty do kosza.

– Asia?

Gdy Asia usłyszała mój głos, odwróciła się.

– Ach, Ise-san.

– Ciągle tu jesteś, mimo że jest tak późno… trenujesz do Turnieju Piłki?

Koszykówka nie była jedyną dyscypliną, która miała zostać rozegrana tego dnia… ale jeśli się nad tym zastanowić, to zawsze widziałem jak Asia, Xenovia i Irina ćwiczą sporty związane z piłką, podczas treningów naszej drużyny, a także podczas czasu wolnego. Czasami była to piłka ręczna, innym razem nożna, a teraz koszykówka. Asia starła pot z czoła.

– …Ponieważ zawsze wlokę się z tyłu, to chciałam pomóc ci choć trochę, i dlatego trenuję w ten sposób – powiedziała, wpatrując się w kosz. – …Niezależnie od tego, czy stałam się dobrą przewodniczącą klubu czy nie, to zawsze czuję się niepewnie… Ponieważ zawsze porównuję się do Rias-oneesama.

…Rozumiem, więc to dlatego Asia zachowuje się czasem jak Rias. Ale ona też zauważyła, że było w tym „coś innego”.

– Kiba-san, jako spadkobierca Akeno-san, jest wspaniałym zastępcą i świetnie wykonuje swoje obowiązki… Szczerze mówiąc to myślę, że byłby lepszym przewodniczącym, niż ja…

– Asiu, to o czym myślisz jest...... – chciałem zaprzeczyć, ale przerwała mi.

– Zrozumiałam jednak, że to złe. Rias-oneesama miała swój własny styl w byciu przewodniczącą, więc ja także muszę wypracować mój własny sposób – jej odpowiedź była wyrazem determinacji, którą pokazała, że poznała samą siebie i znalazła odpowiedź. – Xenovia wyśmienicie przejęła rolę przewodniczącej Samorządu Uczniowskiego i nie musi naśladować byłej Kaichou. Ma swój własny styl w prowadzeniu spraw samorządu. Ty też nie naśladujesz Rias-oneesama, gdy pełnisz rolę Króla, podczas swojej diabelskiej pracy. Moi dobrzy przyjaciele i osoba którą lubię, mają takie osiągnięcia, więc ja też powinnam dobrze wykonywać moją pracę.

Hmm. …Wreszcie pokonałaś tę przeszkodę, Asiu. Wysnułaś własne wnioski i uzyskałaś odpowiedź, aby pokonać przeszkody i przekroczyć barierę. Początkowo zamierzałem jej po cichu pomagać, ale Asia użyła swojej własnej siły, aby przezwyciężyć kłopoty. Przedtem martwiłem się o nią. Nie była w stanie się na niczym skupić, ponieważ jej umysł zawsze był zajęty czymś innym. Jednak Asia nie poprzestała na tym. Znalazła odpowiedź na własną rękę i urosła. Ja… byłem wzruszony do łez. W tym roku Asia stała się nie tylko silniejsza, gdyż siła jej woli także wzrosła. Moja najcenniejsza Asia-chan, którą zawsze starałem się chronić, przyjęła swoją własną determinację, aby stać się buchou….

– …Dorosłaś.

Nie mogłem powstrzymać uczuć, podczas gdy Asia zarumieniła się i zaczęła wymachiwać rękami.

– N-nie o to chodzi! N-nawet teraz, trenuję w sekrecie, aby podczas Turnieju Piłki nie być ciężarem dla wszystkich.

– Tylko ludzie naprawdę silni, potrafią działać na własną rękę i zmienić samych siebie. Tak właśnie myślę.

Przytaknąłem moim własnym słowom. Innymi słowy moja Asia-chan wreszcie przebudziła swoją własną siłę. To był powód do świętowania! Bardzo dobrze, ja też będę trenował do Turnieju Piłki!

– Dobrze, potrenuję koszykówkę z tobą, Asiu! Zacznijmy od stu rzutów do kosza!

– Tak!

Kiedy mieliśmy zacząć trening, do sali weszła kolejna osoba.

– …Mogę się do was przyłączyć?

To była Elmenhilde.

– Elmenhilde, a ty wciąż na nogach? Nie, mamy przecież noc, więc to chyba normalne dla wampirzycy.

Noc naprawdę była porą wampirów. Nie było lepszego czasu na ich aktywność. Elmenhilde podniosła leżącą na podłodze piłkę, z niewyraźnym wyrazem twarzy.

– Nie chciałam podsłuchiwać rozmowy Asi-san, ale po jej wysłuchaniu ja także postanowiłam się zmienić.... – powiedziała, po czym na chwilę zamilkła. – …Powiem to, powód dla którego chcę wziąć udział w turnieju jest taki....

Więc Elmenhilde chce nam to wreszcie powiedzieć. Poprzednio, z powodu Qlippothu i działań Rizevima, świat wampirów został zniszczony, gdyż patriarchalna Frakcja Tepes i matriarchalna Frakcja Carmilla, zamieszały się w niszczycielską bitwę. Zwłaszcza Qlippoth zwiódł słodką gadką obie frakcje, rozpoczął głęboką, wewnętrzną ingerencję i ostatecznie zdradził ich wszystkich. Doszło do tego, że wszystkie wysokoklasowe, szlachetne wampiry, które zawsze chlubiły się swoją czystą krwią, zmieniły się w Smoki Zła.

– …Po tym wszystkim, kiedy wróciłam do domu, to co zobaczyłam, było bardzo nieprzyjemne i smutne. …Pierwotnie czystej krwi wampiry, moi towarzysze, którzy byli dumni ze swojej siły, jako prawdziwi potomkowie Carmilli-sama… zmienili się w Smoki Zła. Ludzie z rodziny Galnstein i moi przyjaciele z dzieciństwa, także zostali brutalnie zatruci, ponieważ związali się z Qlippothem – powiedziała Elmenhilde.

To co zobaczyła w swojej ojczyźnie, to jej wujek, kuzyn, a nawet przyjaciele, których uważała za rodaków, zmienili się w obrzydliwe Smoki Zła. Niezależnie od tego, czy był to jej wujek czy kuzyn, cała rodzina Galnstein… była zadowolona z tego, jak działa Frakcja Carmilla. Przywódcą tej frakcji zawsze była kobieta, a mężczyźni nie mieli nic do powiedzenia i w końcu po kilkuset latach mieli tego dość. Zaczęli doceniać Frakcję Tepes, w której rządzili mężczyźni. Poprosili więc o pomoc Qlippoth, aby wzmocnić swoje prawa w Carmilli. Zdrady dokonali nie tylko wuj i kuzyn Elmenhilde, ale też większość mężczyzn.

Pozornie zdawali się akceptować kobiece rządy, ale w rzeczywistości mieli dosyć. Takie nastroje narastały i narastały i w końcu wybuchły. Z tego powodu kobiety z Frakcji Carmilla były niesamowicie zszokowane. Jedynymi osobami, które wierzyły, że dobrze dogadują się ze swoimi kochankami, partnerami, rodzeństwem i męskimi członkami rodziny, były kobiety i mała grupka mężczyzn. Fundamenty, na których została zbudowana Frakcja Carmilla i systemy wartości wampirów czystej krwi, zadrżały w posadach i pękły. To prawdopodobnie największy podział, jaki kiedykolwiek nastąpił we frakcji. Przyjaciele tej samej płci też zgodzili się ze szlachtą, że należy zdradzić kraj. Ich kochanki.... też chciały rządzić mężczyznami, gdyż nie wszystkie wampirzyce były potężne. Potrzeba było niesamowitej odwagi, aby wampirzyce stanęły przeciwko wampirom, od których były słabsze. To wymagało dużej determinacji... Dlatego tak wiele wampirzyc nie mogło tego znieść. Nie, to był naturalny skutek. To dlatego, ponieważ nie wszystkie szlachcianki mogły pozwolić rozkwitnąć swoim rodzinom. …Była świadkiem ostatecznego końca swoich przyjaciółek, które chciały rządzić wampirami… Widząc Smoki Zła, Elmenhilde poczuła, jakby w jej ciele coś pękło. Gdy nam o tym opowiadała, z jej ciemnoczerwonych oczu płynęły łzy.

– …Widząc moich przyjaciół, którzy poświęcili wszystko dla ojczyzny, byłam zła na samą siebie za to, że nie zauważyłam, jakie niesnaski narastały w naszym środowisku i nawet tego nie zauważyłam… i jednocześnie, gdy uświadomiłam sobie ich prawdziwe zamiary, nie mogłam zrobić nic, tylko im zaprzeczać…. Ostatecznie nie mogłam ich ocalić, chociaż robiłam wszystko co mogłam i było to bardzo brutalne… to mnie przygniotło. Nie chciałam więc dłużej zostać w mojej ojczyźnie. Poprosiłam o możliwość pracy za granicą i podróżowałam po różnych miejscach. …Gdybym została w moim kraju, to moje serce nie byłoby tego w stanie przetrwać…!

Elmenhilde płakała gdy mówiła. …Wprawdzie początkowo była bardzo wyniosła, robiła wszystko dla dobra własnych ideałów, oraz aby chronić godność swojego kraju. To dlatego, gdyż tylko jego uważała za właściwy i nigdy nie wątpiła w znaczenie jego sprawiedliwość. Wszystko to jednak zostało zniszczone. Mimo że nie była tego świadoma, jej właśni krewni i przyjaciele zmagali się z olbrzymim stresem, od którego nie mogli się uwolnić, co w rezultacie doprowadziło do wypaczenia ich umysłów i demoralizacji całego systemu wartości ich nacji. Rizevim bardzo się cieszył, że doprowadził do takiego chaosu…. …Wartości Elmenhilde uległy załamaniu, więc nie ma w tym nic dziwnego, że jej osobowość uległa tak dużej zmianie. Po zdradzeniu przez ludzi, którzy towarzyszyli jej od tak dawna… bardziej czuła niesamowity smutek, niż gniew. Elmenhilde otarła łzy.

– …Powiedziałam już to wszystko Ravel Feneks-san, więc powinnam to powiedzieć także tobie, skoro jesteś przywódcą drużyny – oznajmiła.

– …Dziękuję ci. Powiedziałaś mi tak wiele, mimo że było to dla ciebie takie trudne.

– …Nie musisz mi dziękować. Skoro to wszystko się wydarzyło, to po prostu muszę to zrobić. Mmm, pomyślałam że wezmę udział w turnieju, aby to przezwyciężyć… Jeśli bierze w nim udział tyle ras, to czuję że mogę coś od nich zyskać… Muszę się stać silniejsza. Jeśli mogę się zmienić, to na pewno nie powtórzę tych samych błędów.

…Rozumiem, więc ta dziewczyna też chce się zmienić, taka jak Asia i chce się stać silniejsza. Gdy usłyszała wyznanie Asi, postanowiła być ze mną szczera. Jednak dalej coś mnie ciekawiło.

– Ale dlaczego wybrałaś moją drużynę? Przecież mogłaś wybrać każdą inną? – zapytałem.

Gdy Elmenhilde usłyszała moje pytanie, cała jej twarz poczerwieniała a jej głos zaczął drżeć.

– T-to dlatego… Jak to powiedzieć… powiedzmy… ciekawa jestem czy to może się stać…

Odpowiedź Elmenhilde zakłopotała mnie… Asia natomiast wyglądała na zdenerwowaną.

– Wciąż musisz się wiele nauczyć, Ise-san! – zbeształa mnie.

…Co? Jestem jedyną osoba, która nic nie rozumie? Kiedy się nad tym zastanawiałem, pojawił się ktoś jeszcze.

– Co się dzieje? Planowałam wziąć późny prysznic, ale nigdy bym nie pomyślała, że spotkam tutaj Iseia, Asię i nawet Elmenhilde, którzy trenują o tej porze.

– Nie mogłam zasnąć, więc też tutaj przyszłam, ale zaciekawiło mnie, kto tu siedzi do tak późna.

To były Xenovia i Irina, które patrzyły na mnie, Asię i Elmenhilde. Wiedząc jej zapłakaną i zaczerwienioną twarz, coś musiały zrozumieć.

– Hah! Cz-czyżby ktoś ją molestował seksualnie…?

– Tego się można było spodziewać po takiej zboczonej anielicy. Nawet ja bym o czymś takim nie pomyślała – mruknęła Xenovia

– D-doprawdy! Nic nie mogę poradzić, że o tym pomyslałam! Nie musisz patrzeć na mnie w dziwny sposób!

– Dobrze już, dobrze – odparła Xenovia, podnosząc z podłogi piłkę do kosza. – Nic nie można na to poradzić. Potrenujmy więc z Asią, jakby jutro miało nigdy nie nadejść!

– Dobry pomysł! Nie ma sensu budzić reszty, skoro jutro jest bardzo ważny mecz – przytaknęła Irina.

Dokładnie, najlepiej będzie pozwolić śpiącym, aby sapali aż do rana. Asia z radością się ukłoniła.

– D-dziękuję wam wszystkim! Niezależnie od tego co wydarz się jutro, to dam z siebie wszystko!

Asia i Xenovia spojrzały na siebie.

– Xenovia-san! Nie przegram z tobą w Turnieju Piłki!

– To mój tekst! Stoczmy wspaniały mecz pomiędzy Klubem Okultystycznym, a Samorządem Uczniowskim!

– Jestem partnerką Asi! To też czyni mnie członkinią Klubu Okultystycznego!

– Hmph! Bardzo dobrze, więc pokonam was obie, Asiu i Irino!

Elmenhilde stanęła obok Xenovi.

– Skoro wy dwie jesteście razem, to ja będę pomagać Xenovi-san.

Tak oto w podziemnej sali treningowej rozpoczął się mecz dwie na dwie. Uśmiechnąłem się, gdy się im przyglądałem. Nagle w sali pojawiła się Ravel, która stanęła obok mnie.

– Myślę że użyjemy Elmenhilde-sama w tym meczu – szepnęła mi do ucha.

Cieszyło mnie patrzenie na to, jak Elmenhilde gra w koszykówkę.

– Tak, zróbmy to. Chce się zmienić i do tego wybrała moją drużynę. …Skoro znam powód, to powinienem jej pomóc – odpowiedziałem.

Racja, powinniśmy wzrosnąć razem. Nieważne jaka jest sytuacja, my i moi towarzysze przezwyciężymy wszystkie trudności... Tak oto, wraz z nowymi członkami drużyny, Nakirim Kouchinem Ouryuu i Elmenhilde Galnstein, rozpoczęliśmy dzień meczu.


Zmartwiony Czarodziej 1

Dulio Gesualdo jest najlepszym aniołem.

W świecie ludzi, w pewnym europejskim kraju, na małym wzgórzu leżącym opodal małego miasta, znajdował się grób. Osobą, która nad nim stała, był siódmy najlepszy gracz w Królewską Grę oraz trener Druży Karty Atutowej Niebios, Rudiger Rosenkreutz. Na grobie leżała wiązanka kwiatów, a także zabawka przedstawiająca robota. …W grobie spoczywał jego ukochany syn. Po tym jak Rudiger został diabłem, zaczął grać w Królewską Grę i po długim czasie wreszcie urodziło mu się pierwsze dziecko. Wprawdzie krążą plotki, że wskrzeszonemu diabłu jest znacznie łatwiej spłodzić dziecko, niż diabłu czystej krwi, ale i tak minęło wiele lat, zanim jego syn przyszedł na świat. Dziecko na które tak czekał… urodziło się chore. …Gdyby ta choroba miała nazwę, to wtedy byłoby łatwiej. Jednak niezależnie od tego, czy była to ludzka medycyna, czy diabelska technologia, czy magiczne techniki, żadna z nich nie mogła znaleźć leku. Gdyż tym, co dolegało jego dziecku, był Boski Dar.

Żył, znosząc erozję Boskiego Daru, ale robił się coraz słabszy. Z powodu jego tajemniczej mocy, jego ciało coraz bardziej niszczało. Tak długo jak czyjeś ciało miało ludzkie cechy, tak długo istniała szansa, że będzie miał dziecko obdarzone Boskim Darem.

Nigdy bym nie pomyślał, że mój syn urodzi się z Boskim Darem i nie będzie miał na niego odporności…. Niezależnie od tego, czy spróbowano by go usunąć, lub zapieczętować, oba wyjścia groziły śmiercią. Zarówno lekarze jak i naukowcy z Zaświatów mówili, że moje dziecko nie pożyje za długo. Od dnia narodzin, jego czas na tym świecie był policzony.... Ale mimo tego był moim ciężko zdobytym i ukochanym synem.

Rudiger i jego żona robili wszystko, aby spełnić zachcianki swojego dziecka. Kupowali mu każdą zabawkę, jaką tylko chciał, a gdy tylko czuł się lepiej, zabierali go tam, gdzie chciał pojechać. Kiedy stan jego zdrowia się załamał, Ridriger zrezygnował nawet z ważnych meczy, aby spędzić czas z synem. Tak wielka była jego miłość do dziecka… Jednak światło jego życia coraz bardziej gasło i lekarz wydał w końcu swój wyrok. Nawet jeśli zostawił po sobie spuściznę w Królewskich Grach, nawet jeśli stał się postrachem wysokoklasowych diabłów, nawet jeśli stał się inspiracją dla wskrzeszonych diabłów, które były poprzednio ludźmi, to wciąż nie był w stanie ocalić życia własnego dziecka. Rudiger obserwował, jak ciało jego dziecka stawało się coraz słabsze. Czuł ból z powodu własnej bezsilności i przeklinał samego siebie. Jednak pewnego dnia zapytał swojego syna, czego by chciał.

Moje dziecko, leżące na szpitalnym łóżku, wpatrywało się w niebo za oknem i przemówiło.

Chcę zobaczyć anioła. Słyszałem że w Niebie jest niesamowity anioł, którego nazywają Jokerem.

Dziecko Rudigera miało unikatowo zainteresowania. Zamiast skupić się na popularnym „Oppai Smoku”, albo sławie swego ojca, chciał zobaczyć anioła o białych skrzydłach. W przeszłości byłoby to nieosiągalne marzenie, ale obecnie było to możliwe. Ale osoba którą chciał spotkać, był Joker Dulio Gesauldo, najpotężniejszy anioł w Niebie. Był zajęty walką z terrorystami, więc jego grafik był bardzo napięty. Po wysłuchaniu pewnej kościelnej instytucji, dowiedział się że są inne dzieci, które cierpiały z powodu Boskich Darów, dla których Dulio walczył. …Ale syn Rudigera był diabłem, więc miał mniejszy priorytet. Dla Dulia dzieci z Kościoła były najważniejsze… Rudiger wiedział jednak, że jego syn jest na skraju śmierci. Chwycił się więc ostatniej deski ratunku i napisał list, który przesłał przez rząd Zaświatów. Nawet jeśli Królewskie Gry przyniosły mu sławę, to wciąż nie miał żadnych kontaktów w Niebie. Jego szanse na to, że list dotrze do właściwych rąk i zostanie przeczytany, były bliskie zeru. Rudiger nie miał dużych nadziei, ale wierzył, że zrobił wszystko co mógł. Jednak kilka dni po wysłaniu listu....

– Och, to nasze pierwsze spotkanie. Przyleciałem, gdyż usłyszałem że jest dziecko, które chce się ze mną spotkać.

Przybył. Przybył do Zaświatów…! Stanął przed moim dzieckiem. Mój syn patrzył na Jokera z tęsknym wyrazem twarzy. Twarz mojego dziecka, zwykle pozbawiona życia, teraz napełniła się światłem. Po tym spotkaniu Dulio często odwiedzał mojego syna podczas swojego wolnego czasu, mimo że miał masę roboty z opieką nad innymi dziećmi. Radził sobie jednak z tym wszystkim, aby dzielić się śmiechem z moim dzieckiem, raz po raz....

To był cud, że dziecko Rudigera żyło dłużej, niż spodziewali się tego lekarze, chociaż nie mógł uciec śmierci. Dzięki temu jego syn odszedł ze świata z uśmiechem na ustach. Do końca cieszył się z tego, że mógł porozmawiać z Duliem. Rudiger zobaczył to, gdy zamierzał podziękować Jokerowi... To był smutny i bolesny widok, gdy Dulio Gesualdo płakał dla jego syna.

– …Chciałbyś pożyczyć trochę dłużej? Powinno być więcej miejsc, które chciałbyś odwiedzić. Powinno być znacznie więcej pyszności, których chciałbyś spróbować…. Ale z powodu cierpień doznanych od Boskiego Daru, którym obdarzył cię wszechmocny Bóg, zmarłeś bez dorastania… to po prostu zbyt bezsensowne…

Gdy Rudiger zobaczył wyraz twarzy Dulia, wywołany śmiercią jego syna, był poruszony do łez.

Dulio Gesualdo jest najlepszym aniołem.

Aniołem którego lubił mój syn, jest najlepszy Joker.

Potem Dulio wyraził chęć do wzięcia udziału w Międzynarodowym Turnieju Królewskiej Gry. Jeśli zwycięży w turnieju, to jego życzeniem będzie zmodyfikowanie systemu Boskich Darów. Poprzez użycie mistycznej mocy wszystkich frakcji, chciał ponownie dostosować cały system, aby nikt więcej nie cierpiał z powodu swojego Boskiego Daru. Ingerowanie w ten system było tabu, którego nawet archanioł Michał nie odważył się naruszyć. Jednak jeśli Dulio zwycięży w turnieju i spełni swoje życzenie, to wtedy powinno to być możliwe; myśli jego i wskrzeszonych aniołów były takie same. Mieli nadzieję, że już nigdy, żadne dzieci nie będą cierpiały z powodu swoich Boskich Darów. Gdy Rudiger Rosenkreutz usłyszał o celach wskrzeszonych aniołów, podjął decyzję. Był zdeterminowany! Zaproponował, że zostanie trenerem Drużyny Jokera. Nad grobem swojego dziecka, Rudiger przysiągł że zwycięży. Małe wzgórze, na którym znajdował się grób, zostało wzniesione naprzeciwko Watykanu. Nawet jeśli był dzieckiem diabła, to jego rodzice chcieli, aby spoczywał gdzieś blisko Dulia.

– Ach, więc jesteś tutaj, trenerze.

Nagle Rudiger usłyszał znajomy głos. Kiedy się odwrócił, zobaczył Dulia. On… przybył punktualnie. Dulio opowiedział, że są tu także pochowane inne dzieci, więc czasami je odwiedza. Dulio położył kwiaty i zabawkę na grobie dziecka Rudigera i oznajmił:

– Sądzę że Ise-kun zdecydowanie uraczy nas jakąś zboczoną techniką...

– Kiedy ten czas nadejdzie, będziemy umieli temu zaradzić. Sądzę że to prawie pewne. W końcu jest tego typu człowiekiem, prawda?

– Oczywiście, jaki jest, taki jest – roześmiał się Dulio. Najwyraźniej nie mógł się doczekać meczu.

– Oppai Smok-kun jest silny. W ciągu roku wydarzyło się tak wiele rzeczy, że jest to prawie nierealne, a on zawsze pojawiał się w ich centrum. Jego niesamowita siła i zasługi z pewnością uczyniły go bohaterem. Do tego wspiera go Ravel Feneks, która jest bardzo utalentowana. W ciągu trzydziestu… nie, w ciągu dwudziestu lat stanie się mistrzem taktyki i strategii w Królewskiej Grze – powiedział Rudiger.

Następny przeciwnik był potężny. Niewątpliwie najsilniejszym z tych, z którymi się dotąd spotkali.

– Jednak najbardziej przerażająca jest czarna zbroja Sekiryuuteia. Te działa mają moc, która mogłaby nawet zmieść z powierzchni ziemi istoty boskiej klasy. Nieważne z jaką drużyną by walczył, wystarczyłaby jedna salwa, aby przegrać. To z pewnością przeciwieństwo karty atutowej. To główny czynnik, który musi brać pod uwagę każda drużyna przeciwna.

Bez względu na to, czy to ofensywna moc tej zbroi, albo zdolności członków drużyny, wciąż są to nieznane czynniki. Mimo że przeprowadzili śledztwo i nawet złożyli wizytę w jego domu, aby poznać jego codzienne zwyczaje, to wciąż był trudnym przeciwnikiem. Ktoś zdolny do dokonania cudu, może łatwo przebić się przez oczekiwania i szacunki. Dla Rudigera los nie był tak łaskawy, jak dla Jokera, albo Sekiryuuteia. Jedyne co mógł robić, to ciągle się przygotowywać i być gotowym na atak wrogów.

…Ale aby spełnić moje marzenie, muszę ich przewyższyć, choćby nie wiem kim był wróg.

– W każdym razie to my zwyciężymy, czyż nie, Dulio Gesualdo, Karto Atutowa Niebios? – zapytał Rudiger.

– Oczywiście.

Dulio uśmiechnął się beztrosko, tak jak wtedy, gdy uśmiechał się do mojego dziecka.

Rudiger uroczyście złożył przysięgę na fotografię swojego ukochanego syna, którą miał w kieszeni.

…Ach, zrozumiałem. Też chcesz zobaczyć tego anioła w akcji, prawda?

Dulio Gesualdo jest najlepszym aniołem.

Zdecydowanie doprowadzę go do zwycięstwa.

Taki był obecny cel Rudigera Rosenkreutza.....

Członkowie Drużyny 1

○ Zarejestrowani członkowie Drużyny Atutowej karty Niebios.

・Król: Dulio (Joker)

・Królowa: Diethelm Waldseemüller (As Trefl Rafała)

・Wieża: Nero Raimondi (As Karo Uriela)

・Wieża: Ryuu Heikan (Dziesiątka Karo Razjela)

・Skoczek: Jessica Lagerkvist (Dama Trefl Sandalfona)

・Skoczek: Shinra Kiyotora (Walet Pik Metatrona)

・Goniec: Mirana Szatarowa (As Kier Gabriel)

・Goniec: Griselda Quarta (Dama Kier Gabriel)

・Piony × 8: Ośmiu członków zostanie wybranych spośród obecnych Dzielnych Świętych, noszących numery od Dwójki do Dziewiątki

  • Sytuacja, gdy Asy wszystkich Czterech Wielkich Serafinów zbiera się razem, należy do rzadkości.
  • Wprawdzie Dzielni Święci należący do Metatrona i Sandalfona są bardzo silni, ale obecnie przebywają na innych misjach, więc wezmą udział tylko w finałowych meczach.
  • Informacje na temat innego Jokera zwanego Dodatkowym Jokerem, są nieznane.


Żywot 4: Przeciwko Dzielnym Świętym!

Część 1

I tak oto nadszedł dzień meczu.....

Nasza Drużyna Sekiryuuteia Płonącej Prawdy, przybyła na miejsce meczu pół dnia przed rozpoczęciem gry. Dotarliśmy tutaj tak wcześnie, gdyż dzisiejszy dzień był wolny od szkoły. Mecz miał się rozegrać na Stadionie Ajuki, na terytorium Rodu Astaroth. Zbudowano go, aby upamiętnić Ajukę Belzebuba-sama, więc był bardzo nowoczesny i nawet wykorzystywał jakąś nieznaną technologię. Po korytarzach poruszały się roboty sprzątające i znajdowały się tutaj wszelkiego rodzaju urządzenia. Poczekalnia także była bardzo przestronna; nie było problemów, aby weszła tu istota wyglądająca jak człowiek, ani ktoś wielkości tytana, w swojej naturalnej postaci. Dlatego też Bova wrócił do swojej postaci wielkiego smoka. Nawiasem mówiąc, nasi nowi członkowie, Nakiri i Elmenhilde, nosili mundurki naszej drużyny. Zostały specjalnie przygotowane na ten dzień. Było tu jednak tyle miejsca, że nie wiedziałem co zrobić…. Jego rozległość sprawiała, że nie mogłem się uspokoić.

– Daj z siebie wszystko, Ise!

Kunou też z nami była. Ophis i Lilith, które jej zwykle towarzyszą, zostały dzisiaj w domu. Bez względu na wszystko nie byłoby dobrze, gdy wyszły na zewnątrz. Osobą która przyszła po Kunou, był......

– Hejże, Ise, Asia-chan i wy wszyscy też.

Tou-san! Wprawdzie dałem im bilety, ale nie myślałem, że przyjdą!

– Tou-san! Przyszedłeś popatrzeć na mecz?

– Tak, przyszedłem zobaczyć wspaniały mecz mojego syna i córek. Mimo wszystko to dziwne, przyjść do świata diabłów.

Tou-san dostał się tutaj za pomocą magicznego kręgu, który znajdowała się w piwnicy Rezydencji Hyoudou. To było coś, do czego już przywykłem.

– Tak naprawdę bałem się spotkać z tobą przed meczem, gdyż myślałem że wywoła to u ciebie dziwne emocje i napięcie, co wpłynie na twój udział w grze – powiedział swobodnie Tou-san.

– …A co z kaa-san? Więc ostatecznie tutaj nie przyszła huh.

Dałem im dwa bilety, ale nigdzie nie widziałem kaa-san. Tou-san westchnął.

– Cóż, nie musisz się o nią martwić, Ise. Jesteś jej jedynym, ukochanym synem, więc nawet jeśli to tylko zwykła gra, to i tak się tu nie pojawi. Kaa-san po prostu zbyt się martwi, że nie będzie sobie w stanie z tym poradzić, więc to oczywiste, że boi się przyjść. Asia-chan też jest dla nas jak rodzona córka, i także będzie brała udział w meczu. Nie sądzę aby serce twojej matki było na to gotowe, zwłaszcza jeśli ma na to patrzeć.

– …Hmm, w domu parę razy wypytywała mnie o bezpieczeństwo tego typu gier. Wprawdzie nie wyraziła sprzeciwu… Ale odniosłem wrażenie, że nie była zadowolona.

– Kaa-san jest po prostu zwykłą kobietą – Rias powiedziała mi coś takiego.

…Nie miała takiej mentalności jak my, gdyż trenowaliśmy w nadnaturalnym świecie. Była zwykłą matką, jakich wiele można było spotkać…. Po prostu nie chciała oglądać, jak jej dziecku dzieje się krzywda. …Mimo tego dalej miałem nadzieję, że zobaczą mnie walczącego podczas meczu….

– Kaa-san będzie oglądała transmisję. Po jakimś czasie na pewno tu przyjedzie. Cóż, będę ci kibicował w jej imieniu, więc pokaż mi dzisiaj na co się stać! – Tou-san rozwiał moje rozczarowanie.

– Oczywiście, zostaw to mnie! Wprawdzie nasz przeciwnik jest silny, ale zobaczysz jacy świetni jesteśmy ja, Asia i pozostali! Prawda, Asiu!? – zapytałem Asie, która z radością podniosła ręce.

– Zgadza się! Zdecydowanie damy ci dobre przedstawienie, otou-san ! – oznajmiła.

Czas mijał nam na rozmowach, aż wreszcie nadszedł czas, aby gracze weszli do gry. Zakończyliśmy nasze przygotowania; Asia, Xenovia, Irina, Ravel, Rossweisse-san, Bina-shi, Bova i ja, a także nasi nowi członkowie, Nakiri i Elmenhilde, która wyglądała na nieco zdenerwowaną.

– Wprawdzie to twój pierwszy mecz, ale wyczekuję twojego udziału i będę cię wspierał – oznajmiłem.

– T-tak – odparła Elmenhilde trzęsącym się głosem.

…Nie spodziewałem się, że tą dziewczynę będzie zżerała taka trema z powodu entuzjazmu widzów i atmosfery turnieju.

– Dalej, nadszedł czas. Ruszajmy już – powiedziała Ravel.

Opuściliśmy poczekalnię i ruszyliśmy w stronę areny. Okrzyki widzów towarzyszyły nam przez całą drogę, co tylko zwiększyło nasze napięcie, mimo że doświadczyliśmy tego już przedtem… Jednak już się tak nie stresowaliśmy jak wcześniej. Teraz czuliśmy spokój i byliśmy pewni naszych własnych emocji. Gdy szliśmy korytarzem w stronę miejsca gry, natknęliśmy się na Drużynę Karty Atutowej Niebios. Utrzymywaliśmy wobec siebie dystans, gdy szliśmy na arenę. Przy wyjściu stanęliśmy na chwilę, czekając aż komentator wyczyta nasze imiona.

– Z pewnością jest tu wielu fanów „Oppai Smoka”, Ise-kun – powiedział do mnie Dulio.

Trybuny były wypełnione moimi fanami, którzy wspierali mnie, trzymając transparenty. Wydawało mi się, że nasze zwycięstwa tylko potęgują ich entuzjazm. Dulio wskazał pewną część trybun. Była tam flaga, która informowała o wsparciu Drużyny Karty Atutowej Niebios. Były też dzieci, które siedziały w rzędzie i trzymały transparent.

– Nasi fani też przyszli. Siedzą w tamtym rogu, nawet jeśli jest ich niedużo.

Tak, w porównaniu z moimi fanami, byli jak kropla wody w wielkim morzu… Jednak Dulio był bardzo zadowolony.

– Tylu mi wystarczy. …Moi bracia aniołowie powiedzieli mi, że głosy tych dzieci mogą zostać przyćmione przez wiwaty fanów Iseia-kun. Ja jednak wierzę że to niemożliwe. A co sądzisz ty, Ise-kun?

– Oczywiście, choćby było ich niewielu, albo nawet i jeden, to jego wsparcie dotarłoby do moich uszu! – odparłem bez wahania.

Dulio uśmiechnął się z zadowoleniem i zapytał:

– …Ise-kun, mogę cię o coś zapytać przed meczem?

– Jasne, o co chodzi?

Dulio spojrzał na Asię, która stała kawałek dalej od nas.

– Zastanawiałeś się kiedyś, czy gdyby Asia-chan żyła dalej jako zwykła zakonnica, to czy byłaby szczęśliwsza, niż jest teraz? – zapytał.

– Oczywiście że o tym myślałem i to wiele razy. Przedtem ja też nienawidziłem biblijnego Boga, Nieba i Kościoła.

Myślałem o tym przez ostatni rok, ale czasu nie można cofnąć. Asia ciężko pracowała w swoim obecnym życiu, a ja i moi towarzysze wspieraliśmy ją, aby czuła się pewnie.

– Jeśli zaś chodzi o obecne życie Asi-chan, to nie sądzisz że jest cięższe niż wtedy, gdy była zwykłym człowiekiem? – zapytał ponownie Dulio.

– Zawsze uważałem że powinno być lepsze niż było, dlatego robię wszystko, aby była szczęśliwa.

To dlatego, że jest dla mnie bardzo ważna i chcę ją chronić!

– Z powodu niedoskonałości Boskich Darów, wierni żyli w cierpieniu... Jednak to właśnie dzięki temu, jej obecne życie stało się możliwym… Żyje w Japonii jako zwykła dziewczyna i cieszy się swoim codziennym życiem. Czy to najlepsza odpowiedź dla Asi-chan, z powodu niedoskonałości Boskiego Daru? Trudno powiedzieć, czy jej obecne uczucia są prawidłową odpowiedzią na niedoskonałość systemu. To samo tyczy się Yuuto, Tosci-chan, Gya-kuna, Valerie-san i Parostwa Sitri. Doświadczyli nieszczęścia z powodu jego niekompletności, ale właśnie dzięki temu nieszczęściu osiągnęli swoje obecne życie…. Ale jest wiele dzieci, które nie mogą osiągnąć tego celu, ponieważ nie mogą uzyskać nowego życia dla siebie – powiedział Dulio, patrząc w stronę trybun.

Gdy zobaczyłem, jak Dulio patrzył na swoją drużynę wskrzeszonych aniołów, potrafiłem sobie wyobrazić, czego sobie zażyczy, jeśli zwycięży. To coś, o co zawsze dbał.

– Dulio, ja.......

Chciałem odpowiedzieć na jego słowa, ale Dulio wyciągnął tylko rękę i pokręcił głową. Ostatecznie nie mogłem mu powiedzieć tego, co chciałem.

– …Ise-kun, jest w porządku tak długo, jak jesteś najlepszą odpowiedzą Asi-chan. Ponieważ to odpowiedź której ja, nie, której my wszyscy szukamy – oznajmił, po czym wyciągnął palec w moją stronę. – Pokonam cię, Ise-kun. Nie, zwyciężę cię, Sekiryuuteiu.

…Rozumiem, więc to jest celem Dulia. Miał nadzieję że nie będziemy się powstrzymywać, aby osiągnąć nasze własne cele. Chciał to potwierdzić, aby wszyscy mogli dać z siebie wszystko, dla swoich własnych marzeń. W odpowiedzi, wymierzyłem moje pięści w Dulia.

– Nie, to ja zwyciężę. W końcu nie ważne jakie są moje marzenia, albo twoje, gdyż ważne jest tylko to, aby dać z siebie wszystko na polu walki, Dulio. …To coś, czego nauczył mnie mój towarzysz broni.

– Wygląda na to, że będzie to wspaniały mecz.

Uśmiechnęliśmy się do siebie. Teraz będziemy ze sobą walczyć na tym stadionie, ale jest jedna rzecz, którą powinieneś zapamiętać, Dulio, jeśli będziesz kiedykolwiek potrzebował pomocy, to zawsze chętnie podam ci pomocną dłoń. Ponieważ jesteśmy przyjaciółmi i towarzyszami. Kiedy to sobie utrwaliłem, nasza bitwa przeciwko Atutowej Karcie Niebios nareszcie się zaczęła.

Część 2

– A teraz powitajmy graczy!

Zgodnie z poleceniem konferansjera, weszliśmy na arenę jedno po drugim.

– Oppai Smok!

– Zoom zoom iyan!

Z widowni posypały się pozdrowienia od moich fanów. Ach, jestem wam taki wdzięczny. Dzięki wam czuję się jeszcze bardziej zmotywowany. Obie nasze drużyny ustawiły się w dwóch szeregach. …Trener drużyny przeciwnej, Rudiger-san, był nieobecny, gdyż trenerom nie wolno przebywać na polu bitwy. Dlatego jeszcze przed meczem opowiedział graczom o planie bitwy i strategii, a obecnie przebywał gdzieś indziej. Obowiązkiem konferansjera było przedstawienie nas i udzielenie wyjaśnień.

– Dzisiejszym komentatorem jest jeden z organizatorów turnieju, a także jeden z naszych Maou, Ajuka Belzebub-sama. Witamy cię, Belzebubie-sama i dziękujemy ci, że poświęcasz nam swój czas.

Ach, naprawdę!? Belzebub-sama siedział w loży komentatora! Jego rodowe włości to terytorium Astaroth, stadion także jest jego imienia, więc szansa na to że go zaproszą, była dość wysoka!

– Tak, jak też wypatruję dzisiejszego meczu – odparł krótko Belzebub-sama.

Nawet jeśli obecnie jest jedynym Maou-sama i ma masę roboty, to zaakceptował to zaproszenie. Konferansjer przedstawiał następnych gości:

– Mamy jeszcze jednego gościa! Jest nim jeden z Pięciu Smoczych Królów, będący także chowańcem Asi Argento-senshu z Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy, Gigantyczny Smok-kun!

Co! Majtkowy Smoczy Król!? Tak jak powiedział konferansjer, olbrzymi złoty smok siedział w loży komentatora.

– …Będę kibicował tylko Asi-tan – powiedział.

Nie wiem jak opisać tę sytuację. Dlaczego jesteś w takim miejscu, po tym jak dopiero co wyzdrowiałeś!? Belzebub-sama i Majtkowy Smoczy Król, co to za połączenie!?

– Rozumiem! Można więc powiedzieć, że nie możesz się tego doczekać! – konferansjer przytaknął słowom Fafnira. – Ach, proszę, nie wyciągaj żadnych majtek! Niedobrze! P-proszę, nie bądź taki, nie wypada tak nagle wyjmować bielizny podczas Międzynarodowego Turnieju, Fafnir-san!

Ten idiota, Fafnir, próbował właśnie wyjąć majtki Asi! Aaaaaach, moja Asia-chan jest taka zawstydzona, że cała się trzęsie i zakrywa twarz dłońmi! Jak powinienem uwzględnić w mojej taktyce to, że jedna z moich graczy tak się zdenerwowała przed meczem!? Konferansjer westchnął i kontynuował wyjaśnienia:

– …T-tak przy okazji, Fafnir-san jest chowańcem Asi Argento-senshu, więc kiedy będzie to konieczne, odpowie na wezwanie i zostanie przetransportowany z loży, na pole walki. Proszę, zrozumcie to z wyprzedzeniem!

Nie powinieneś nam tego najpierw wytłumaczyć!? Dlaczego jest tutaj Majtkowy Smoczy Król!? J-jeśli Asia będzie w niebezpieczeństwie, to wtedy on ruszy…. Tak przy okazji, turniej ograniczał użycie chowańców w równym stopniu, co Królewska Gra, gdyż w przeciwnym razie, podczas meczów obie strony polegałyby tylko na nich. To też należało wziąć pod uwagę.

– Cóż, skoro członkowie drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy i Karty Atutowej Niebios zostały już zaprezentowane, to zadecydujmy teraz o szczegółach meczu!

Wielki ekran na stadionie pokazał, jak będzie się toczył mecz. Najróżniejsze rodzaje nazw obracały się dookoła, jak ruletka i w końcu się zatrzymały. Tym co wyświetliło się na ekranie, była Szalona Piłka.

– Z-zdecydowano! Obie drużyny będą ze sobą rywalizowały w Szalonej Piłce! – oznajmił konferansjer.

Po jego słowach, widzowie podekscytowali się jeszcze bardziej. …Ten mecz będzie trudny, a nawet jeszcze bardziej nieprzewidywalny, niż się spodziewaliśmy. Stojąca obok mnie Ravel, także zdawała się być dość ponura.

– …Że też musiało się nam przytrafić właśnie to…!

– Jeśli dobrze pamiętam, to ma to coś wspólnego z grą w piłkę, prawda? – zapytała Xenovia Ravel.

– Tak, masz rację, Xenovia-sama. To gra, w której walczy się o zdobycie punktów piłką.

– Zasady są bardzo proste! W tego rodzaju rywalizacji, obie drużyny muszą znaleźć bramki, pojawiające się na polu gry i trafić w nie piłką! – wyjaśnił zasady konferansjer.

Całe pole było podzielone na wzór szachownicy, podobnie jak w meczu z Barakielem. Na przykład, jeśli bramka pojawi się na polu C4, obie drużyny będą rywalizowały, aby dostać się tam i strzelić gola jako pierwsi.

– Ilość zdobytych punktów jest zależna od tego, kto strzeli gola. Na przykład w przypadku Skoczka będą to trzy punkty, natomiast Wieża zdobędzie aż pięć! Kluczem do zwycięstwa jest wybranie tego, kto będzie strzelał gole! – dodał konferansjer.

Najwięcej punktów mogą zdobyć Król, bo aż dziesięć, a także Królowa, dziewięć, więc najlepiej by było, gdybyśmy gole strzelali ja oraz Bina-shi. Jednak to nie będzie takie proste. Nasi przeciwnicy też o tym wiedzą, więc zrobią wszystko, aby nam przeszkodzić i umożliwić Dduliowi strzelanie goli.

– Gdy gol zostanie zdobyty, bramka zniknie i pojawi się w losowym miejscu na mapie, więc zawodnicy obu drużyn będą musieli walczyć o piłkę, aby móc trafić nią do bramki! – oznajmił konferansjer.

– Czy bramkę można znaleźć bardzo szybko? – zapytała Irina Ravel.

– Tak, dzięki specjalnemu urządzeniu możemy szybko odkryć, gdzie pojawia się bramka. Będziemy musieli rywalizować o piłkę, gdy ruszymy w stronę bramki. Problemem jest… zarządzanie wytrzymałością.

Było tak jak powiedziała Ravel, to był mecz, w którym kładziono nacisk na oszczędzanie energii. W końcu w ograniczonej ilości czasu, musieliśmy ścigać się do bramki, a po zdobyciu gola biec do następnej i znowu następnej. Krótko mówiąc, była to rywalizacja, która polegała na ciągłym bieganiu tam i z powrotem. Przypomniałem sobie, że Ravel i Rias powiedziały mi w przeszłości, że cierpliwość jest najważniejsza w tego typu grach.

– W tym meczu, nawet jeśli któryś z graczy zostanie pokonany, to po krótkim czasie będzie mógł wrócić do gry! Innymi słowy nikt nie zostanie wycofany, nawet jeśli odniesie poważne obrażenia! – oznajmił konferansjer.

W tym meczu rany nie będą skutkowały trwałym odesłaniem z bitwy. Nawet jeśli ktoś zostanie znokautowany, to wkrótce będzie mógł wrócić do gry, dopóki pozwoli mu na to jego wytrzymałość. Czyli wyeliminowanie całej drużyny przeciwnej nie gwarantowało zwycięstwa. Pokonanie wroga nie gwarantowało także żadnych punktów. Xenovia westchnęła.

– Więc zamiast skupić się na pokonywaniu przeciwników, powinniśmy zwrócić uwagę na naszą własną wytrzymałość, jako na główny czynnik zapewniający zwycięstwo.

Ravel przytaknęła.

– W normalnej grze rany prowadzą do wycofania z meczu, ale w tym przypadku, nawet jeśli przeciwnik zostanie pokonany, to i tak po chwili wróci. Tak długo jak ich wytrzymałość nie ulegnie wyczerpaniu, to tak długo nie ma czegoś takiego jak odesłanie.

Nakiri uśmiechnął się krzywo.

– Walka o piłkę z jednoczesnym bieganiem po polu walki w ograniczonym limicie czasu. Więc taki będzie mój pierwszy mecz.

– Dlatego najważniejsze jest zarządzanie wytrzymałością. W porównaniu do meczy, które są nastawione na pokonanie przeciwnika, ta opcja jest najtrudniejsza. Nawet jeśli gracz, jest niesamowicie silny, a nie posiada wytrzymałości i nie zaplanuje jak jej użyć, to przeciwnik może go po prostu zmęczyć. Tego typu rzeczy często się dzieją w profesjonalnej Królewskiej Grze – powiedziała Bina-shi.

Gdyby za każdym razem o wyłonieniu zwycięstwa decydował jeden, potężny atak, choćby nie wiadomo jak silny i widowiskowy, to w końcu wszystkim widzom by się to przejadło. Dlatego też sędziowie starali się dbać o różnorodność reguł....

– Teraz obie drużyny zostaną teleportowane na pole walki! Wszyscy wyczekujemy tego meczu pomiędzy diabłem i aniołem, którzy reprezentują Drużynę DxD! – oznajmił konferansjer po tym, jak już wyjaśnił zasady.

Całe to miejsce zadrżało, kiedy drużyny moje i Dulia zostały pochłonięte przez światło teleportacyjne...


Miejsce do którego nas teleportowano, było pustą przestrzenią, na której nie było absolutnie nic. Przypominało trochę podziemną przestrzeń, na której trenowaliśmy. Staliśmy w pewnym oddaleniu od siebie i zaczęliśmy przygotowania. Ja już założyłem moją szkarłatną zbroję.

– Tym razem niektórzy z naszych członków mają inną wartość. Bova-san, który był pierwotnie Pionem, teraz objął funkcję Wieży, a nasi nowi członkowie, Nakiri-san i Elmenhilde-sama, objęli funkcję Pionów – powiedziała Ravel dla pewności.

Jeden z wakatów Wieży był dotąd nieobsadzony, więc teraz powierzono go Bovie, natomias pięć figur Pionów powierzono Nakiriemu, a dwa Elmenhilde. Przez dłużysz czas dyskutowaliśmy nad tą kwestią, jak w obecnej sytuacji najlepiej wykorzystać potencjał członków naszej drużyny. Nagle głos konferansjera rozbrzmiał po całym polu gry. Chociaż my ich nie widzieliśmy, ale sędziowie musieli nam się przyglądać z jakiegoś miejsca.

– Zanim mecz się zacznie, obie drużyny dostaną przyrządy, za pomocą których będą mogły zlokalizować bramki na polu gry – powiedział konferansjer.

Po tych słowach obok nas rozbłysło światło i otrzymaliśmy dwa urządzenia, które wyglądały jak zegarki na rękę. Ravel i ja natychmiast przypięliśmy je sobie do nadgarstków. Po kilku chwilach, pojawiła się pełna projekcja pola, które było podzielone na sześćdziesiąt cztery pola, tak jak szachownica. Bramka może się pojawić gdziekolwiek na tym obszarze. Gdyby pojawiła się gdzieś daleko… to stracimy mnóstwo energii, aby do niej dotrzeć. To był dość przerażający i nieprzewidywalny sposób gry. W takiej przestrzeni, w której nie ma absolutnie niczego, mogło się wydarzyć wszystko. Nie było się nawet gdzie schować, bo nie było żadnych przeszkód terenowych. Miało to swoje zalety, ale i wady.

– A więc dobrze, mecz pomiędzy Sekiryuuteiem Płonącej Prawdy i Atutową Kartą Niebios właśnie się zaczął! Limit czasu wynosi dwie godziny! W różnych częściach pola będą dostępne dystrybutory z wodą, gdyż w tej sytuacji nawodnienie ciała jest bardzo ważne! A teraz zaczynajcie! – oznajmił sędzia.

Rozległ się gong, co było sygnałem do rozpoczęcia meczu. Ja i Ravel użyliśmy przyrządów lokalizacyjnych i zauważyliśmy, że pierwsza bramka pojawiła się na polu E4, w samym jego środku! My znajdowaliśmy się w polu D1, zaś Drużyna Dulia w E8. Znajdowali się dokładnie naprzeciwko. Nasz pierwszy cel był dokładnie po środku, więc kto pierwszy, ten lepszy!

– Słuchajcie wszyscy, pierwszy cel jest w E4! Ruszajmy!

– Tak!

Kiedy tylko wydałem rozkaz, wszyscy członkowie ruszyli w stronę pola E4! Piłka pojawi się obok bramki, więc przewagę będzie miała ta drużyna, która dotrze jako pierwsza. Niezależnie od tego, czy był to szybki bieg po ziemi, albo lot po niebie, każdy używał własnej metody, aby jak najszybciej zbliżyć się do celu. Asia, która nie była najlepsza w bieganiu, przyzwała najszybszego ze Smoków Zła i siedziała na jego grzbiecie. Elmenhilde zmieniła się w nietoperza i leciała.

– Użyję magii, aby wzmocnić u wszystkich zdolności fizyczne! – powiedziała nagle Rossweisse-san.

Potem użyła zaklęcia, dzięki czemu wszyscy biegliśmy, albo lecieliśmy, jeszcze szybciej. Minęła ledwie minuta, gdy zobaczyłem przed nami złotą poświatę. To była bramka! Będziemy w stanie strzelić gola, jeśli dopadniemy piłkę, która znajdowała się niedaleko bramki. Złota piłka unosiła się w powietrzu. Więc to ona! Jest wielkości piłki do kosza!

– Damy radę! Złapcie piłkę i strzelcie gola! – rozkazałem.

– Jasne! – odpowiedzieli wszyscy z entuzjazmem.

Nie trzeba dodawać, że kiedy zobaczyłem piłkę, natychmiast zwiększyłem moją prędkość, aby jak najszybciej się do niej dostać. Kiedy już byliśmy blisko.... Na polu, na którym warunki pogodowe nie mogły normalnie ulec zmianie, pojawiły się chmury deszczowe! Zrozumiałem natychmiast! To Boski Dar Dulia! Manipulacja pogodą! Użył go, aby stworzyć chmury! Zamierzał kontrolować pogodę, aby nas powstrzymać! Jak się można było tego spodziewać, chmury deszczowe zmieniły się w burzowe, powodując ulewne opady deszczu, któremu towarzyszyły błyskawice! Zimne krople deszczu padały na nasze ciała, zwiększając natychmiast nasz wysiłek, który musieliśmy wykonać i jeśli dalej będzie tak padał, to nasza wytrzymałość ulegnie wyczerpaniu! Nawet unikanie piorunów, może nas pozbawić energii! Do tego możemy ucierpieć, jeśli nimi oberwiemy! Moi towarzysze unikali błyskawic, brnąc jednocześnie w stronę piłki, w tym ulewnym deszczu, kiedy nagle całe to miejsce pokryło się bąbelkami! Cholera! To zdolność Dulia! Otoczył bańkami członków swojej drużyny, więc pogoda nie miała na nich wpływu! Zabezpieczył ludzi ze swojej drużyny przed wpływem swoich własnych zdolności! Pierwszą osobą, która dotknęła piłki, była Xenovia! Tego się można było spodziewać po moim Skoczku! W jednej ręce trzymała Durandala, a w drugiej piłkę. Nagle w jej stronę ruszył jeden z aniołów!

– Kapitannnnnnn Anioł! Nadchodzę, Xenovia!

To był Nero, As Uriela, który był ubrany jak amerykański superbohater!

– Nie oddam cię tej piłki, Nero!

– Nonsens, odbiorę ci ją!

Xenovia i Nero zaangażowali się w walkę o piłkę. Po tym jak Nero zdobył ją jako pierwszy, zabierając ją poza zasięg ramion Xenovi! Xenovia zamachnęła się Durandalem, ale Nero uniknął ciosu i zadał jej brutalny kopniak, którego ona uniknęła. Ta obronno-zaczepna walka o piłkę stała się bardziej zacięta, niż się tego spodziewałem. Tymczasem inni aniołowie uderzyli na nas, i próbowali przyprzeć nas do muru. Osobą która zaatakowała mnie, był Dulio, którego ciało znajdowało się w bańce, dzięki czemu pogoda nie miała na niego żadnego wpływu. Śmiał się do mnie.

– Zaczęło się, Ise-kun.

– Tak, nie przegram z tobą.

W tej walce atak nie był najważniejszy. Priorytet miało zdobycie piłki.

– Podanie, Xenovia!

Zgodnie z moją instrukcją, Xenovia rzuciła piłkę do Bovy, który był najbliżej! Gdy Bova złapał piłkę, Nero natychmiast ruszył w jego stronę!

– Kuh!

Bova miał zamiar użyć swoich potężnych pazurów, aby rozprawić się z Nero…. Ale Ravel nie pozwoliła mu na to.

– Bova-san, nie możesz tak po prostu atakować Nero-san w taki sposób.

Kiedy Ravel skończyła mówić, ciało Nero zaczęło emitować zielono-białe światło po tym, gdy został odepchnięty przez Bovę! Aura otaczająca jego ciało też uległa wzmocnieniu.

– …Niezły atak, smoku! Dziękuję ci za to!

Nero wyglądał na zadowolonego, z ataku Bovy. A to z powodu jego Boskiego Daru.

– …Boski Dar Nero to Twardy Święty. Im mocniej jest atakowany, tym większa staje się jego obrona. Tak długo jak posiadacz nie zostanie pokonany, tak długo efekt będzie trwał. Innymi słowy...

Im bardziej Nero był atakowany, tym silniejsza stawała się jego obrona! Wprawdzie była to dość prosta zdolność, ale stawała się tym groźniejsza, jeśli była używana prawidłowo przeciwko komuś silnemu!

– To nie wszystko co mam! Jego eminencja Strada dał mi...

Święta aura zebrała się w pięści Nero, która natychmiast wystrzeliła w stronę Bovy!

– Święta Pięść!

Bova otrzymał bezpośredni cios świętą aurą i wypuścił piłkę. Nero roześmiał się głośno.

– Ha ha ha! Kapitan Anioł ma ciało ze stali, a jego Święta Pięść jest najpotężniejszą bronią!

Kiedy Nero się śmiał, Nakiri szybko odzyskał piłkę i ruszył w stronę bramki....

– Naprzód!

Trafił! Na tablicy wyników widniał pierwotnie wynik [0 – 0], ale teraz się zmienił na [5 – 0]! Zdobyliśmy pierwsze punkty w meczu!

– Goooooolllllll! Pierwsze punkty w meczu zdobył Nakiri-senshu z Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy! Nakiri-senshu jest wart Pięć pionów, więc zdobył pięć punktów!

Piłka użyta do strzelenia gola wróci do drużyny, która zdobyła bramkę; więc gdy Nakiri ją odzyskał, rozległ się dźwięk, sygnalizujący wznowienie gry i walka o piłkę znów się zaczęła. Lokalizacja następnej bramki wyświetliła się na przyrządzie, więc ruszyliśmy w tamtą stronę, robiąc przy okazji wszystko, aby utrzymać piłkę. Tak oto zaczęła się piekielna walka na wytrzymałość...

Po zdobyciu pierwszej bramki, obie drużyny miały okazję zdobyć piłkę i strzelić gole. Obecny wynik wynosił [88 – 85], więc mieliśmy małą przewagę…. Wszyscy zaczynali coraz ciężej oddychać. Mimo że minęła zaledwie połowa narzuconego limitu czasu, to ciągłe bieganie po całym polu i walczenie o piłkę, z pewnością pozbawiało wytrzymałości. Dulio wywoływał czasami zmiany pogody, co także zwiększało nasz wysiłek fizyczny. Jeśli chodzi o nawodnienie, to Dulio mógł pozwolić, aby jego drużyna piła deszczówkę, więc nie musieli korzystać z dystrybutorów. Jego zdolności z pewnością są funkcjonalne! Przy nowej bramce, Irina i Shinra Kiyotora-san walczyli ze sobą o piłkę. Irina miała swój święty miecz, a Kiyotora-san katanę. Oboje byli zlani potem, gdy wymachiwali mieczami i próbowali zdobyć piłkę. Dotarliśmy na pozycję, więc w każdej chwili mogliśmy odzyskać piłkę, podczas gdy skracaliśmy dzielący nas dystans…. Jednak anioły zaczęły się dziwnie zachowywać. Diethelm-san, Mirana-san, Nero i Dulio ustawili się w pewnej formacji…. Ravel to zauważyła i zwróciła nam na to uwagę. W tej samej chwili Irina zdobyła piłkę i pomknęła w stronę bramki.. Nagle, Diethelm-san, Mirana-san, Nero i Dulio krzyknęli razem:

– Pięć Kart!

W jednej chwili ciała Diethelma-san, Mirany-san, Nero, Dulia i Iriny, zaczęły świecić oślepiającym światłem! To była specjalna umiejętność wskrzeszonych aniołów!

– Niesamowite! Ciała aniołów emanują światłem! Czyżby to był ten słynny kombos wskrzeszonych aniołów!? Do tego, mimo że jest w przeciwnej drużynie, to Shidou Irina-senshu z grupy Sekiryuuteia, też odpowiedziała!? – oznajmił konferansjer.

Dokładnie, to drużyna przeciwnika zainicjowała atak, ale w jakiś sposób, włączyli do niego Irinę, która też była zaskoczona z tego powodu. Ale Dulio najwyraźniej wiedział, że coś takiego się stanie, więc użył cech wskrzeszonych aniołów, aby zwiększyć własne zdolności fizyczne. Z niesamowitą szybkości odebrał piłkę Irinie i rzucił nią do bramki!

– Goooolllll!!!!!! Użyli efektu kombinacji kart wskrzeszonych aniołów, aby zdobyć gola! Co za niesamowity rezultat! – oznajmił konferansjer.

Też byliśmy wstrząśnięci. Irina… z powodu swoich cech, została wykorzystana przez przeciwną drużynę! Ich dziwna formacja była po to, aby mogli z powodzeniem skorzystać ze swojej zdolności. …Pięć Kart było zestawem czterech takich samych kart, podczas gdy piątą był Joker. Cóż to za potężny kombos. …Ciągle trudno było sobie wyobrazić, że tak łatwo strzelili gola…. Wszyscy jesteśmy zaskoczeni.

– Belzebubie-sama, czy oni właśnie nie tylko użyli członków swojej drużyny, ale też skorzystali z mocy Shidou Iriny-senshu, która jest w drużynie przeciwnej…? – zapytał konferansjer Belzebuba-sama.

– Hmm. Chciałbym powiedzieć że to przypadek, ale udało im się osiągnąć warunki niezbędne do aktywacji kombinacji, poprzez połączenie członków obu drużyn. Nawet jeśli są po przeciwnych stronach barykady, to wciąż są wskrzeszonymi aniołami.

Dulio uśmiechnął się z dumą.

– Cóż, nawet jeśli jesteśmy w innych drużynach, to tak długo jak mamy wspólne myśli typu „chcę atakować”, albo „chcę chronić”, to tak długo możemy połączyć cechy wszystkich kart.

…Więc coś takiego jest możliwe! Więc byli tego świadomi? Irina najwyraźniej nie miała o tym pojęcia…. Co to za różnica? Kto im powiedziało tych cechach? Nagle zrozumiałem. To Rudiger Rosenkreutz. …Czy to także jego taktyka…? Znał nawet warunki aktywacji? …Cholera, nie przewidzieliśmy tego!

– Czy to się liczy jako oszukiwanie? – zapytał konferansjer Belzebuba-sama.

– Nie, gracze z obu drużyn skupili się na ataku i obronie. Nie ważne po której stronie walczą, gdyż wszyscy robią to dla własnej drużyny. To nie są złośliwe zamiary gry. W przeciwnym razie byłyby niemożliwe do wykonania. …Wydarzyło się to dlatego, że żadna z drużyn nie chciała ustąpić – oznajmił Belzebub-sama.

– …Korzystając z cech połączenia kart, przewidzieliśmy że wydarzy się coś takiego, ale nigdy bym nie przewidziała, że zdolność wskrzeszonych aniołów aktywuje się w takich warunkach… – Ravel także wyglądała na rozczarowaną.

– …W takim razie ruchy Iriny trzeba ograniczyć…! – oznajmiłem.

Moje słowa wywołały wątpliwości na twarzy Ravel.

– Tak, może być koniem trojańskim, który będzie wykorzystywany przez zdolności wskrzeszonych aniołów. …To dlatego, że mają one duży wpływ. Mentalność Iriny-sama też ma z tym coś wspólnego.

Spojrzałem na Irinę. Wydawała się być wstrząśnięta całym tym wydarzeniem. Nawet jej twarz pobladła. …Wyglądała na przygnębioną. Podszedłem do niej i objąłem ją ramieniem, aby dodać jej otuchy.

– Przepraszam, Ise-kun, j-ja…

– Nie martw się tym… mecz się jeszcze nie skończył, więc się tym nie zniechęcaj. Wszyscy są z tobą! Ja też jestem po twojej stronie!

Uśmiechnąłem się do Iriny, co nieco ją uspokoiło. To nie była jej wina. Gdybyśmy mogli jej bardziej pomóc, to wtedy by do tego nie doszło. …Będzie dobrze tak długo, jak możemy sobie wszyscy z tym poradzić razem.

– Wygrajmy, Irino.

– Tak!

Odpowiedź Iriny była pełna energii. Ja też poczułem w sobie ogromną pasję. …Zacząłem oddychać coraz ciężej. Wynik wynosił [88 – 95], na naszą niekorzyść, ale pozostała jeszcze godzina do końca meczu.....

Zmartwiony Czarodziej 2

Mecz pomiędzy drużynami Iseia-kun i Dzielnych Świętych się zaczął, a ja Kiba Yuuto, a także moi towarzysze, (Drużyna Gremory) oraz Rias-neesan, przyszliśmy do pewnego miejsca. Był to pokój dla widzów, powiązanych z personelem. Rias-neesan znalazła tu osobę, której szukała. On też ją zauważył i oboje uśmiechnęli się do siebie.

– Cóż za niespodziewane spotkanie.

Rias-neesan zbliżyła się do tej osoby i stanęła obok niego.

– Dzień dobry, Rudigerze Rosenkreutzie-sama. Mogę usiąść obok ciebie?

Mężczyzna, Rudiger-shi, machnął ręką w zapraszającym geście i powiedział „Proszę bardzo”. Członkowie naszej drużyny też usiedli obok nich. Ekran pokazywał drużynę Iseia-kun oraz zespół wskrzeszonych aniołów, którego Rudiger-shi był trenerem. Obie grupy toczyły ze sobą zaciekłą walę, ale to drużyna aniołów miała chwilową przewagę.

– Mogę cię o coś zapytać, Rudiger-sama? – powiedziała nagle Rias-neesan, przyglądając się walce.

– To zależy o co chcesz zapytać.

– …Czy to co przytrafiło się Irinie, było waszym zamiarem?

Pierwotnie Rias-neesan oglądała mecz w oddzielnym pokoju, ale gdy zobaczyła, jak Irina-san została wciągnięta w efekt formacji, powiedziała coś takiego:

– Muszę się tego dowiedzieć…

I tak oto przyszliśmy tutaj. Rias-neesan musiała pomyśleć, że była to jedna ze strategii Rudigera-shi, więc chciała zapytać go o jego zamiary, które stały za tym ruchem, albo o jego prawdziwe intencje. Rudiger-shi roześmiał się wymownie.

– Fufufu, gdy wiesz o cechach wskrzeszonych aniołów, to wtedy jest to coś, co możesz wykorzystać w swojej strategii od samego początku. Jednak początkowo tego nie planowałem. W tej sytuacji zebrały się różne warunki, więc w krytycznym momencie, przed zdobyciem gola, powinni wciągnąć do tego Shidou Irinę. Zasugerowałem im coś takiego.

– Rozumiem, jeśli zamierzałeś zrobić to od samego początku, to nie mogło to być możliwe z powodu rozproszenia uwagi. Więc po prostu dałeś im taką możliwość…. Więc Ise i pozostali mieli po prostu pecha? Nie, to niemożliwe, skoro walczą na tym samym polu, z czystą pasją, przeciwko aniołom…

Rudiger-shi uśmiechnął się lekko.

– Cóż, trudno osiągnąć taki sam sukces po raz drugi. Ale raz wystarczy. Tak długo, jak ziarno niepewności zostało zasiane w ich umysłach. Psychiczny stres może bardzo wpłynąć na zdolności fizyczne twojego ciała. Jestem pewien, że trudno będzie nosić takie brzemię do końca turnieju.

Tak jak powiedział Rudiger-shi, Irina-san wydawała się od teraz zachowywać nienaturalnie i nawet pozwoliła sobie odebrać piłkę. Gdyby działała swobodniej, to wtedy byłaby szansa, że znów by ją wykorzystali, co poddałoby w wątpliwość, czy nadal jest w stanie brać udział w grze…. Aby pomóc Irinie-san, Xenovia, która też była Skoczkiem, przejęła część jej zadań, a do tego zwiększyła swoją aktywność przeciwko drużynie aniołów. Kiedy Rudiger-shi to zobaczy, roześmiał się z ironią.

– Xenovia Quarta z pewnością jest bardzo silnym graczem. Właściwie jedyne co musi zrobić, to złapać piłkę, a wtedy może robić co chce. Ona zresztą myśli podobnie. Ale jeśli coś się stanie jej towarzyszom, to wtedy zrobi wszystko, aby im pomóc. Oczywiście to także dlatego, że ma do tego zdolności. Ale jeśli będzie się za bardzo starać, to wtedy w jej obronie mogą pojawić się luki.

Xenovia zwiększyła swoją mobilność oraz obronę, aby pomóc Irinie-san, ale jednocześnie stała się mniej uważna, przez co anioły znalazły okazję do przebicia się przez jej obronę.

– Wskrzeszone anioły znów zdobyły bramkę!

I znów zdobyli więcej punktów. Rudiger-shi wpatrywał się w ekran, jakby stało się coś, czego się spodziewał.

– Patrzcie, Xenovia Quarta wzięła odpowiedzialność za obszar, na który Shidou Irina nie zareagowała, co ujawniło małą lukę w jej obronie – powiedział, opierając dłoń na brodzie. – Jeśli dobrze pamiętam, Xenovia Quarta… jest przewodniczącą samorządu uczniowskiego w japońskim liceum, a w każdym razie tak słyszałem. Ma więc większe poczucie odpowiedzialności niż przedtem, a jej poglądy także uległy poszerzeniu. Dlatego też, w porównaniu do jej poprzedniego stylu, gdzie dbała tylko o silne ataki, teraz jest łatwiej znaleźć luki w jej obronie. Wprawdzie sama nie zdała sobie jeszcze z tego sprawy, ale to bardzo oczywiste dla postronnego obserwatora.

To z pewnością prawda, że Xenovia ciągle obserwowała swoich towarzyszy podczas meczu i często przyjmowała na siebie takie role, jak pomaganie innym, czy zamienianie się z kimś. W porównaniu do tego, jaka była w przeszłości, obecna Xenovia robiła znacznie więcej. Ale tak jak powiedział Rudiger-shi, nie była już w stanie skupić się wyłącznie na atakowaniu. Rias-neesan zmrużyła oczy.

– Zauważyłeś nawet zmiany w osobowości Xenovi...

Ekran pokazał pokazał podwładnego Iseia-kun, Bovę-san. który zaangażował się w walkę. Dawał z siebie wszystko, aby zdobyć piłkę i zionął smoczym ogniem, ale anioły całkowicie go ignorowały i nie próbowały nawet stanąć naprzeciwko niego. Wszyscy wyraźnie widzieli, że Bova-san był obecnie bardzo zaniepokojony.

– Bova Tannin ubóstwia Hyoudou Isseia, a także chce zaimponować siłą i zwycięstwem, swojemu ojcu i braciom. Postępuje zgodnie z rozkazami swojego Króla, ale kiepsko mu idzie. Zamiast ukrywać swoją irytację, tylko ją zaostrza. Wprawdzie koledzy z drużyny próbują go uspokoić, ale działa to tylko powierzchownie… – powiedział Rudiger-shi, wpatrując się w ekran.

Ravel-san próbowała uspokoić Bovę-san… ale on wciąż był ignorowany przez anioły. Jego złość pozostała nieuspokojona i dalej zionął na wszystkie strony ogniem, aż w końcu zaczął przeszkadzać swojej własnej drużynie. Anioły wykorzystały tą sytuację i znów zdobyły gola. Rudiger-shi pokręcił głową.

– Takie działanie jest zbyt agresywne i utrudnia pracę kolegom z drużyny, a wtedy uderzy go poczucie własnej bezsilności. Dla bardzo dumnego smoka, to uczucie jest nie do zniesienia.

W miarę jak gra toczyła się dalej, anioły pochłonęło nagle delikatne światło. Jednocześnie rany i kontuzje, które odnieśli podczas walki o piłkę, zostały uleczone. Pochodziło ono od Boskiego Daru Diethelma Waldseemüllera, Świętej Reanimacji. Była to umiejętność wykorzystywana z wyprzedzeniem, która automatycznie aktywowała jego zdolność uzdrawiania, po pewnym określonym czasie, lub po otrzymaniu obrażeń. Jego Łamacz Ładu nosił nazwę Czternaście Boskich Zbawień, i miał zarówno większy zasięg, a także większe zdolności lecznicze. Gdyby celem był wierzący, to mógłby wyleczyć nawet poważną chorobę. Nie trzeba dodawać że Asia-san, która miała kluczowe znaczenie dla drużyny Iseia-kun, także użyła swojej zdolności, aby leczyć rannych członków drużyny. Rossweisse-san też korzystała ze swojej magii, aby wesprzeć Irinę-san, Xenovię oraz Bovę-san. Mecz osiągnął już najgorszy moment. Minęło trochę więcej, niż połowa przewidzianego czasu, więc gracze z obu drużyn ciężko już oddychali i wyglądali na zmęczonych, od tego ciągłego biegania w tą i z powrotem. To było jasne, że Drużyna Iseia-kun była gorsza pod względem wytrzymałości. Na ekranie pojawiła się Ravel-san. Jej oddech był bardzo ciężki, a ogniste skrzydła na jej plecach zaczęły gasnąć.

– Ze względu na brak koordynacji pomiędzy graczami, Ravel Feneks musi w pełni wykorzystać swoje zdolności stratega, więc jest zmuszona wysilać nie tylko swoje ciało, ale i umysł – powiedział Rudiger-shi.

Mimo tego co powiedział o Ravel-san, jej oczy patrzyły ostro i uważnie obserwowała zachowanie obu drużyn, udzielając instrukcji swoim towarzyszom, nie pozwalając w ten sposób przeciwnikom na zdobycie kolejnego gola.

– Bina-sama, proszę, zrób unik! – Ravel-san wydała nagle polecenie.

Po tym jak zamaskowana Królowa, Bina Lessthan, została ostrzeżona, zrobiła unik. Sama też coś zauważyła, gdy spojrzała na ziemię. Nagle potężna włócznia światła wystrzeliła prosto z ziemi i poleciała w górę. Bina-san łatwo tego uniknęła…. Niedaleko As Gabriel-sama, Mirana Szatarowa, wyglądała na lekko rozczarowaną.

– Chybiłam....

Słyszałem że jest mistrzynią w używaniu mocy światła. Ćwiczyła najróżniejsze metody korzystania z niego, a technika w której wystrzeliwała włócznię spod ziemi, była jedną z nich. Ale ja też byłem zaskoczony, że Bina-san potrafiła tak łatwo przewidzieć atak…. Nagle coś się jej przytrafiło. Na jej masce pojawiło się pęknięcie i wraz z dźwiękiem ostrego trzasku, maska pękła i spadła z jej twarzy. Oczom wszystkich ukazały się lśniące srebrne włosy oraz twarz pięknej dziewczyny, która musiała być w podobnym wieku co my. Wszystkie kamery przesuwały się w tą i z powrotem, gdy komentator darł się podnieconym głosem:

– C-c-c-cooooooooo! Maska Bini-shi została zniszczona, a jej prawdziwa tożsamość ujawniona! Królowa Sekiryuuteia, która dotąd ukrywała się za woalką tajemnicy, okazała się być piękną, młodą damą. Cóż za niespodzianka!

Osobą która na to zareagowała, była Rias-neesan. Wstała z miejsca i otworzyła szeroko oczy, ale nic nie mówiła. Nagle jej twarz przybrała poważny wyraz i wyrażała ból. Bina-san stworzyła mały magiczny krąg i wyjęła zapasową maskę, którą założyła z powrotem na twarz, zupełnie tak, jakby nic się nie stało.

– Proszę, uważajcie wszyscy na zdolność Mirany Szatarowej-san! Została wybrana na Asa Gabriel-sama, a to z powodu mocy jej światła! – powiedziała Ravel-san, gdy już uspokoiła swój oddech.

– He he, nawet diabeł klasy ostatecznej zginie, jeśli oberwie światłem Mirany. Jest takie silne, doprawdy niesamowite – powiedział z dumą Rudiger-shi.

Ravel-san też to zauważyła. Przejrzała plan Mirany-san, zanim ktokolwiek był w stanie pomóc swoim towarzyszom. Bina-san też najwyraźniej popełniła kilka błędów, które zauważyła przeciwna strona i dlatego wzięli ją sobie za cel. Nie potrafiłem jednak nie podziwiać Ravel-san za jej spostrzegawczość. Rudiger-shi też ją pochwalił.

– Córka Rodziny Feneks… z pewnością jest utalentowana. Zdaje sobie sprawę z ogólnej sytuacji. Najwyraźniej potrafi wyobrazić sobie ruchy obu stron na polu walki i wydać polecenia. Potrafi dokładnie uchwycić zdolności członków drużyny i udzielić podpowiedzi, a jednocześnie mieć oko na drużynę przeciwną. Mimo tego wciąż są rzeczy, których nie potrafi dostrzec – powiedział Rudiger-shi, opierając brodę na dłoni. – Każdy członek drużyny ma swoje własne życie, własne zdanie i własną osobowość. Dlatego każdy z nich ma własne marzenie, które chciałby spełnić oraz ciemność, którą nosi w sobie. Nawet jeśli doskonalą swoje zdolności i wzmacniają swoje ciała, to załamią się, jeśli zabraknie im siły psychicznej wytrzymałości. Jeśli taka sytuacja będzie się rozszerzała w drużynie, to doprowadzi to do upadku.

Irina-san i Bova-san już osiągnęli granicę wytrzymałości psychicznej i fizycznej, a ich ruchy zaczynały być sztywne. Xenovia też ruszała się coraz wolniej.

– Panienka Ravel Feneks jest rzadkim talentem. Jej szczególną cechą jest „wszechwładza”. Jest przeciwieństwem „królewskości” Hyoudou Isseia. Wyraźnie to widać w tym meczu. Wszyscy członkowie tego zespołu mają obiecującą przyszłość. Ale mimo tego dalej są nastolatkami. Jako młodzi ludzie nadal mają niedojrzałe osobowości i dlatego nie istnieje dla nich współpraca. Nie da się tego przezwyciężyć w kilkanaście lat – oznajmił Rudiger-shi.

Rudiger-shi już powiedział Duliowi-san i pozostałym o słabościach Iriny-san, Bovy-san i Xenovi. Umiejętne wykorzystanie tych informacji w grze, potrafiło wywrzeć głęboki wpływ na ciała i psychikę Iriny-san oraz pozostałych. …Wciąż jesteśmy młodzi. Brakuje nam doświadczenia i dlatego, kiedy stajemy naprzeciwko ataku psychologicznego, nie potrafimy na niego w pełni odpowiedzieć. Rias-neesan nie potrafiła na to odpowiedzieć.

– …To doprawdy trafienie w czuły punkt.

– Oni są silni. Wy także. Niezależnie jednak od tego, czy to oni, czy wy, to wciąż macie ludzkie uczucia, takie jak radość, czy smutek. Ja po prostu celuję w te rzeczy. Nigdy nie myślałem o sobie, jako o idealnym człowieku, albo dobrym strategu.

Rudiger-shi wyjął z kieszeni figurę szachową.

– Jestem w stanie wygrać w wielu grach, ponieważ wysokoklasowe diabły są pogrążone w racjonalizmie i swoim środowisku, z którego nie mogą się wydostać. Traktują te figury, jak zwykłe bierki i nawet pole gry nie jest dla nich niczym więcej, niż szachownicą – powiedział, bawiąc się figurą gońca, po czy spojrzał na Rias-neesan. – Powinnaś to zrozumieć, księżniczko Rias… Jakie to głupie, że ktoś patrzy na twojego Piona, jak na zwykłą figurę na szachownicy. W przeciwieństwie do figur szachowych, twoi słudzy, wskrzeszone diabły, są żywe. Wszyscy mają swój sposób myślenia, swoje serca i uczucia, zwłaszcza ci, którzy byli ludźmi. Ludzie mają swoją kulturę, która wcale nie ustępuje diabelskiej i istnieją granice co do tego, jak bardzo można zaprzeczać ich pomysłom, kulturze i tego, jak możesz rozkazywać im, jak zwykłym figurom szachowym. Co do nieludzi, to to określenie może być dyskusyjne, ale też są istotami z uczuciami. To proste i logiczne, ale arystokratyczne diabły nie potrafią tego zrozumieć. Nie, prościej będzie powiedzieć, że one nigdy nie będą chciały tego zrozumieć – nagle Rudiger-shi zwrócił się do mnie. – Kibo Yuuto-kunie, ty też jesteś byłym człowiekiem. Czy z twojego punktu widzenia, czujesz się tak samo, jak powiedziałem wcześniej? Kiedy widzisz, że przeciwnik z którym walczysz ma takie same uczucia jak ty... Tego typu rzeczy są naturalne. Ale to taka oczywista rzecz, która nie istnieje w profesjonalnych Królewskich Grach. Gracze, którzy są wysokiej klasy diabłami, traktują ją po prostu, jako przedłużenie gry w szachy. Słudzy są po prostu żywymi wersjami figur szachowych.

Po tych słowach Rudiger-shi umieścił figurę szachową na podłokietniku krzesła i oznajmił:

– Diabły są zarozumiałe z powodu swojego nadrzędnego istnienia w świecie nadprzyrodzonym, a najlepiej widać to właśnie w Królewskich Grach.

– A tym który maluje ten obraz jest…Rudiger-sama.

Kiedy Rudiger-shi usłyszał słowa Rias-neesan, jego twarz przybrała zbolały wyraz.

– W związku z tym… Nie sądzę aby był to powód do dumy, albo coś, za co należałoby być chwalonym, księżniczko. Po prostu chcę rywalizować w zwykłej grze. Oczywiście ludzie z czołówki, tacy jak Diehauser, doskonale zdają sobie z tego sprawę. Mimo wszystko jest wielu innych, którzy awansowali do czołówki. Ale im dalej od pierwszych miejsc, tym bardziej chcę się cieszyć czystą grą.

Twarz Rudigera Rosenkreutza przybrała uroczysty wyraz, gdy wspomniał Diehausera Beliala, ale sprawiał też wrażenie nieco dumnego. Nagle, w grze nastąpiła zmiana. Na polu walki pojawiła się tajemnicza bańka, w której został zamknięty Ise-kun. Widząc to, Rudiger-shi uśmiechnął się wymownie.

– Najwyraźniej będziemy w stanie to zobaczyć.

– Co się dzieje!? Nagle na polu gry pojawiła się tajemnicza bańka! Hyoudou Issei-senshu został w niej zamknięty. Co to takiego....!?

Wraz z wypowiedzią komentatora, rozległ tajemniczy głos:

– No chodź, Gabriel-sama, proszę.

– A-ale… to takie zawstydzające. Jestem ubrana w taki sposób…! To bezwstydne…!

– To dla dobra Drużyny Wskrzeszonych Aniołów, aby mogli się czuć zmotywowani, podczas Królewskich Gier!

Ten głos pochodził ze środka bańki. Gdy Ise-kun usłyszał głos Gabriel-sama, zaczął się drzeć:

– G-Gabriel-san! Bańka pokazuje film z Gabriel-san!?

Wygląda na to, że bańka emituje film, który tylko Ise-kun może zobaczyć. Nagle z jego nosa strzeliła fontanna krwi.

– Nnnnggggghhhhhhh! Gabriel-san, onaaaaaaaaaa! Gabriel-san jessssssssssssstttttttt! – wrzasnął głośno Ise-kun głosem pełnym szczęścia.

– Wraz z Duliem i pozostałymi, przygotowaliśmy seksowny film z Serafinem Gabriel. Został on opracowany jako technika powstrzymująca Sekiryuuteia wewnątrz bańki – powiedział Rudiger-shi poważnym głosem.

Co! Namówili serafina do zrobienia czegoś takiego!? N-nie, może właśnie coś takiego jest potrzebne, aby zapieczętować Ise-kuna!? Zawsze chciał zobaczyć piersi Gabriel-sama, więc takie przedstawienie było dla niego niczym gwiazdka z nieba!

– Głos który usłyszeliśmy na polu gry, pochodzi najwyraźniej z filmu zrobionego przez wskrzeszone anioły, który może obecnie zobaczyć tylko Hyoudou Issei-senshu! – oznajmił komentator.

Tymczasem w bańce dalej trwała rozmowa:

– …N-naprawdę muszę to założyć?

– Tak, Gabriel-sama. Dzięki temu strojowi kąpielowemu Dzielni Święci będą ocaleni. …Musisz stać się ich bronią!

– A-ale ten strój… prawie nic nie zasłania.

– Proszę, załóż go!

– Uuch, tak… założę go.

Gdy Ise-kun wysłuchał tej rozmowy......

– Gaaaaaaaaaachhhhh! Gaaaaaaaaaachhhhh!

Darł się z radością, której nie dało się opisać słowami!

– Ise-samaaaaaaaa! Proszę, bądź ostrożnyyyyyyyyyyyyy!

Głos jego menadżer, Ravel-san, nie docierał do niego!

– Przeprowadziłem badania, na podstawie których ustaliłem, że słabością Sekiryuuteia jest bardzo skąpe bikini. Słyszałem też, że ty, księżniczko Rias, oraz pozostałe dziewczyny ubieracie się dla niego w ten sposób i zawsze się tym podnieca – powiedział Rudiger-shi śmiałym głosem.

Przebadali nawet to i włączyli do swojej strategii!? R-rozumiem, to jeszcze bardziej przekonało mnie do tego, w jaki sposób Rudiger-shi był w stanie zająć siódme miejsce w Królewskich Grach…Przekonałem się, że tak właśnie było. Ise-kun zdawał się być zniewolony przez film wyświetlany w bańce.

– Uchooch! G-Gabriel-sama… aaaachhh! Nawet taki strój! Założyła nawet toooooooooo!

– Szkolny kostium kąpielowy i strój kąpielowy w stylu retro. Oczywiście to nie tylko stroje kąpielowe. Jest też przeźroczysty negliż i stroje gimnastyczne, które inne anielice noszą razem z Gabriel-sama. Sekiryuutei ogląda właśnie coś takiego. Księżniczko Rias, scena w której zbliżasz się do Sekiryuuteia, jest teraz idealnie odtworzona przez najpiękniejsze dziewczyny w Niebie. …Oto technika zapieczętowania Sekiryuuteia – powiedział Rudiger-shi z poważnym wyrazem twarzy, podczas gdy Ise-kun darł się z radości.

– T-to naprawdę uczta dla moich oczu!

To było niesamowicie efektywne! Z powodu rzeczy dziejących się wokół niego, Ise-kun w ogóle nie był w stanie skupić się na meczu!

– …Technika zapieczętowania Iseia, którą przygotował najlepszy gracz w Zaświatach…Naprawdę jest przerażającą strategią!

Rias-neesan… była niesamowicie przestraszona…. Wpatrywałem się w to obojętnie, nie wiedząc jak zareagować! Co to ma być!? Najpierw toczyli poważną rozmowę na temat Królewskiej Gry, która całkowicie zniknęła chwilę później!

High school DxD Volume 23 illustration 2.png

– …To jest najgorsze.

Oprócz mnie, Koneko-chan mogła się tylko wpatrywać w zdumieniu w Iseia-kun!

– Gdyby ktoś mógł zobaczyć nagie ciało wielkiej anielicy, Gabriel-sama, to myślę że każdy mężczyzna byłby tym całkowicie pochłonięty, niezależnie od swojej rasy, czy pochodzenia. Tak ci zazdroszczę, Oppai Smoku! – powiedział komentator.

– To przerażająca taktyka. Tak jak tego oczekiwałem po Rudigerze, słabości Hyoudou Isseia-kun zostały dokładnie przebadane – Belzebub-sama był zdumiony.

– Szkolny kostium kąpielowy Asi-tan smakuje brzoskwiniami – Fafnir wspomniał o smaku kostiumu kąpielowego Asi.

Jeśli chodzi o psychiczną i fizyczną walkę, to Drużyna Iseia-kun znajdowała się pod presją grupy Dulia, której trenerem był Rudiger-shi.

– Takiego podejścia można się było spodziewać po Rudigerze-sama. Ale proszę, nie lekceważcie Iseia i pozostałych – mimo że Rias-neesan była zaskoczona przez taktykę Rudigera Rosenkreutza, to wciąż wierzyła w zwycięstwo ukochanego mężczyzny.

– Nawet istota boskiej klasy czułaby się naprawdę silna, po przetrwaniu tak ciężkiego roku. Nie jest to jednak coś, z czym nie mogliby sobie poradzić. Patrzcie, zaczynają kontratakować.

Rias-neesan patrzyła na Bovę-san, który pojawił się w rogu ekranu. Wskrzeszone anioły, Diethelm-san i kilku innych, otoczyli Bovę-san i Nakiriego-kun. Obaj wyglądali na zmęczonych, ale Bova-san stanął na nogi, mimo że drżały mu kolana.

– …Coś nie tak, anioły, wojownicy Kościoła? Myślicie że takie zwykłe ataki mogą pokonać mnie, Bovę?

– ……Wciąż możesz stać, synu Tannina?

Bova-san stanął odważnie.

– To normalne że staję na nogi. Wstanę, ponieważ jestem pierwszym podwładnym Sekiryuuteia Płonącej Prawdy…! Co więcej, mój pan dał mi rozkaz, abym był jego kłami. Więc zdecydowanie nie dam się złamać…!

Anioł stojący za Bovą-san, rzucił włócznią światła, ale Nakiri-kun zablokował atak i nawet kopnął anioła. Nakiri-kun odetchnął głęboko, a w jego szyi coś zatrzeszczało, gdy ją naprężył.

– Wygląda na to, że wciąż możesz walczyć, Bobo.

– Ty gówniarzu! Nie przedrzeźniaj mnie, dziedzicu Klanu Nakiri. Ta bitwa zaprezentuje moją lojalność wobec naszego pana!

– Skoro tak mówisz, to i ja też chcę doprowadzić do zwycięstwa mojego senpaia w tym meczu. Jeśli zawiodę, to przysporzę mu wstydu.

Nakiri-kun zdjął postrzępiony mundur, prezentując swoje wytrenowane ciało.

– Więc jesteś spadkobiercą Klanu Nakiri, który należy do Pięciu Wielkich Klanów, wśród japońskich grup, używających nadnaturalnych mocy, huh – powiedział Diethelm-san.

– Masz rację, Asie-dono Serafina Rafała. W ramach mojego duchowego treningu, będę walczył pod rozkazami Sekiryuuteia Płonącej Prawdy!

Jego ciało zostało pochłonięte przez touki i smoczą aurę, a jego zdolności fizyczne wzrosły o poziom, po czym ruszył naprzód!

– Więc pozwólcie mi walczyć, jako pięść Sekiryuuteia Płonącej Prawdy!

Nakiri-kun był tak szybki, że moje oczy z trudem mogły nadążyć, gdy zmniejszał się dystans pomiędzy nim, a Diethelmem-san i zadał serię ciosów okrytych touki i smoczą aurą. Diethelm-san uniknął kilka z nich, ale i tak oberwał parę razy w twarz, przez co jego ciało poleciało w tył.

– Typowy typ siłowy! Poradzę sobie z tobą z dystansu!

Nagle odskoczył w tył, a w jego dłoniach pojawiło się kilka włóczni światła. Diethelm-san planował użyć ataku z dystansu. Ale Nakiri-kun zdawał się o to nie dbać, gdy zwiększał touki wokół swojego ciała.

– Więc proszę, wracaj tutaj.

Nakiri-kun uwolnił touki z całego swojego ciała, i jakby w odpowiedzi, ziemia dookoła niego zaczęła unosić się do góry. Nawet ziemia pod Dielthelmem-san wybrzuszyła się, zupełnie jak ruchome schody i sprowadziła go z powrotem do Naikirego-kuna!

– Co!? Słyszałem że używasz technik związanych z ziemią, ale nigdy się nie spodziewałem…!

Nakiri-kun kontrolował ziemię, i gdy Diethelm-san stracił czujność, ściągnął go z powrotem do siebie! Gdy dzielący ich dystans zmniejszył się, Nakiri-kun zadał Diethelmowi-san cios pięściami, okrytymi touki.

– Hmph, zacznijmy jednym ciosem.

Poleciał daleko w tył!

– Niesamowite! Nakiri-senshu z Drużyny Sekiryuuteia użył techniki zmiany terenu, aby ściągnąć do siebie z powrotem wskrzeszonego anioła! – komentator też był zaskoczony tym, co się właśnie stało.

– Zawarłem kontrakt ze Świętą Bestią, Ouryuu, która rządzi ziemią. A oto płynące z niego korzyści – powiedział Nakiri-kun.

Też słyszałem takie plotki. Tak długo, jak spadkobierca Klanu Nakiri stoi na ziemi, będzie w stanie pożyczyć nieskończoną ilość ki ze smoczych żył. Potrafi więc wykorzystać nieskończoną ilość touki. Ponieważ było to pole przygotowane do gry, nie był w stanie pożyczyć nieskończonej ilości energii, ale sądząc po tym co się właśnie stało, coś na tym zyskał i mimo że wyglądał na mocno zmęczonego, to touki ciągle otaczało całe jego ciało.

– Nadszedł czas. Pozwólcie więc, że pokażę wam moją sekretną technikę, o której nie wiecie – powiedział Nakiri-kun.

Po tych słowach, niesamowite touki Nakiriego-kun rozszerzyło się i nagle eksplodowało! Gdy touki się rozproszyło, naszym oczom ukazał się humanoidalny smok. Złoty, przypominający człowieka smok! Do tego jego ręce i nogi były większe niż poprzednio, był też wyższy i masywniejszy! Całe jego ciało się powiększyło!

– Niesamowite! Nakiri-senshu zmienił się w smoka! – nawet komentator był zaskoczony tą nową techniką.

– Tak długo jak będę czerpał siłę ze smoczych żył, moje ciało może ulegać zmianom. Ta technika nazywa się Człowiek Smok – powiedział Nakiri-kun.

Innymi słowy to znaczy, że Święta Bestia, Ouryuu, ujawniła się w jego ciele! Diethelm-san zerwał się na nogi i wyglądał na zaskoczonego.

– Zmieniłeś się w smoka…

– Czyż to nie pasuje do kogoś, kto jest pięścią Sekiryuuteia Płonącej Prawdy? Zawsze podziwiałem zbroję Hyoudou-senpaia.

Bova-san roześmiał się, gdy zobaczył tą transformację,

– Kukuku… człowieku… nie, Kouchin. Skoro zmieniłeś się w taki sposób, to ja też powinienem wziąć się w garść. Bądź ostrożny, nie chciałbym cię nadepnąć, gdy będę pokazywał wszystkim moją moc!

– Więc mówisz do mnie Kouchin huh!

Dwa smoki, które podziwiały Iseia-kun, miały wreszcie wspólny cel i spojrzały w stronę bańki, w której został uwięziony ich pan. Pierś Bovy-san rozszerzyła się… i nagle plunął olbrzymią kulą ognia! Jednocześnie Nakiri-kun stworzył w swoich dłoniach wielką kulę touki i cisnął ją razem z kulą ognia! Obie moce zetknęły się ze sobą w powietrzu i połączyły w jeszcze bardziej niszczycielską siłę, zamiast się nawzajem wyeliminować i kontynuowały swoją drogę w stronę bąbla z Iseiem-kun! Aby przeciwdziałać tej sile, anioły dawały z siebie wszystko, rzucając tyloma włóczniami światła, iloma tylko mogły, ale moc uwolniona przez smoki, które podziwiały Sekiryuuteia, dalej zmierzała swoją drogą, a włócznie się od niej odbijały i w końcu bańka została zniszczona!

– …Kuuchh! W środku było naprawdę niesamowicie, ale nie mogę ciągle marzyć!

Po wyjściu z bańki, postawa Iseia-kun natychmiast uległa zmianie. Odebrał piłkę najbliższemu aniołowi. Aby zdobyć punkt, zaczął intensywnie walczyć ze wskrzeszonymi aniołami... Z drugiej strony Xenovia sapała niczym miech. To był pierwszy raz, gdy widziałem ją oddychającą tak ciężko. Jej przeciwnikiem był Nero Raimondi, przebrany za superbohatera.

– Coś nie tak, Xenovia? Czyżby Potężna Idiotka czuła się zmęczona?

– …Mów sobie co chcesz, Nero. Zabawa zaczęła się dopiero teraz. W każdym razie z pewnością jesteś energiczny.

W odpowiedzi na słowa Xenovi, Nero-kun entuzjastycznie przybrał pozę.

– Oto rzecz z której jestem najbardziej dumny! Nawet kiedy byłaś zwykłą wojowniczką, moja wytrzymałość nie ustępowała twojej! Oczywiście, skoro jestem Kapitanem Aniołem, to ani razu nie osłabnę!

Kiedy siedzące na trybunach dzieci zobaczyły zachowanie Nero-kuna, natychmiast zaczęły go dopingować:

– Ruszaj, kapitanie!

– Musisz wygrać!

Dzieci z Kościoła robiły wszystko, aby go dopingować. Nero Raimondi był Asem Serafina Uriela. …Były plotki, że miał młodszą siostrę, która nie potrafiła się oprzeć swojemu Boskiemu Darowi, więc pocieszał dzieci które cierpiały z powodu swoich mocy i zakładał dla nich ten kostium. W tym stroju, Nero-kun wziął udział w turnieju, z największą determinacją wśród aniołów.

– Ise-sama! Nadszedł czas!

Obserwując stan Xenovi, Ravel-san dała sygnał Iseiowi-kun. Z klejnotów na jego zbroi wyłoniło się wiele miniaturowych smoków. To wiwerny.

– Ruszajcie, wiwerny! – rozkazał Ise-kun.

– Co!? Sekiryuutei używa wiwern!

– Chce zwiększyć siłę wojowniczki Xenovi!?

Wszyscy aniołowie musieli być zaznajomieni ze zdolnościami Iseia-kun, skoro spostrzegli wiwerny. Najwyraźniej jednak wzięli pod uwagę i tą opcję.

– Coś takiego też przewidzieliśmy. Oznaczyliśmy już wszystkich zmęczonych graczy, którzy otrzymają transfer mocy...

Wiwerny przylgnęły do ciała Xenovi, zmieniając się w rękawice, buty i w końcu całą zbroję, która otoczyła jej ciało! …I w tym momencie stała się szermierzem w zbroi.

– Wzrost mocy wzrostem mocy, ale.... – Xenovia zakreśliła Durandalem szeroki łuk! – Oto zbroja, która zapewnia mi mój własny wzrost mocy!

– Wow! Kto by pomyślał, że Xenovia-senshu będzie miała tą samą zbroję, co Sekiryuutei.....!

Ta technika nosiła nazwę Szkarłatnego Smoka Zguby i była łączona z Rias-neesan! Teraz Xenovia nosiła tę zbroję! Nero-kun wydawał się być zaskoczony.

– N-niemożliwe! Według informacji, Szkarłatny Smok Zguby był techniką łączoną z Rias Gremory!

Xenovia trzymała w dłoni Durandala, gdy miała na sobie szkarłatną zbroję Sekiryuuteia.

– Tak, to podobne do techniki Pani Rias, ale w moim przypadku nosi nazwę Szkarłatnego Smoka Zniszczenia! – oznajmiła potężnym głosem.

Gdy Rias-neesan zobaczyła tę transformację uśmiechnęła się kwaśno.

– Ta dziewczyna, nawet mój przywilej został…. Fufufu, ale mimo wszystko robi się ciekawie – oznajmiła, po czym zwróciła się do trenera drużyny aniołów. – Spodziewałeś się czegoś takiego, Rudiger-sama?

– ……

Rudiger-shi nie odpowiedział. Obserwował jednak z uwagą, jak drużyna Iseia-kun ujawniała swoje specjalne zdolności jedną po drugiej. Ubrana w zbroję Xenovia, zamachnęła się swoim mieczem.

– Pozwólcie mi zaprezentować moc, którą mam dzięki temu świętemu mieczowi oraz zbroi Sekiryuuteia!

Po jednym ciosie, w ziemi powstał wielki krater, a otoczenie całkowicie się zmieniło. Dodatkowo była w stanie uniknąć ataków Nero z jeszcze większą prędkością, niż wcześniej.

– Kuch! Cóż za szybkość i siła! – Nero-kun nie potrafił jej nie pochwalić. – Nie tylko zwiększyła się jej siła, ale też szybkość…! Nieźle, Xenoviu! Nie, Szkarłatny Smoku Zniszczenia.

Głos Nero-kuna brzmiał, jakby należał do bohatera. Jednak Xenovia wyglądała na onieśmieloną.

– …To trochę zawstydzające, kiedy mówisz to tak wprost. Ale czy nie przeraziłeś się mojej mocy?

– Czy nie powiedziałem tego wcześniej? Jestem Kapitan Anioł i nic mnie nie przerazi! Do tego nie jesteś jedyną, która ma sekretne techniki!

Nero-kun wykorzystał zebraną energię i uwolnił ze swojego ciała strumień srebrnej mocy! Z pewnością nastąpiła zmiana ciśnienia. On również to osiągnął.

– Sadząc z tego co mówisz, przypuszczam że to twój Łamacz Ładu!

Xenovia odpaliła falę aury ze swojego miecza i zamachnęła się nim na Nero-kuna, ale on najwyraźniej o to nie dbał i wybuchnął tylko śmiechem.

– Opór Twardego Świętego! To jasna i prosta zdolność! Im mocniej jestem atakowany, tym silniejsza staje się moja obrona! Nadchodzę! Święta Pięść!

Oboje preferowali ataki frontalne, a Xenovia i Nero-kun rozpoczęli zaciekłą walkę wręcz... Z drugiej strony Ise-kun trzymał piłkę i miał przewagę, ale był pod ciągłym nadzorem ze strony Dulia-san.

– Heh, myślę że będzie znacznie łatwiej, jeśli poślę was wszystkich w powietrze za pomocą mojej czarnej zbroi! Ale użycie jej teraz nie miałoby sensu, więc skorzystam z niej w inny sposób! – powiedział Ise-kun, walcząc o to, aby obronić piłkę. Zaraz potem uniósł w górę swoją lewą rękę i zaczął recytować inkantację. – Kruczoczarny Bogu Nieskończoności! Wspaniały Bogu Marzeń! Czuwając nad fałszywymi zakazanymi istotami, powinniśmy stać się tymi, którzy przekraczają granice!

[Smocza ∞ Furia!!!!!!]

Nagle czerwona i czarna aura zaczęły krążyć dookoła jego lewej ręki. Więc tylko ta część znalazła się pod wpływem Smoczej Deifikacji! Częściowa transformacja! Był w stanie użyć Smoczej Deifikacji w sten sposób!

– Co!? Po tym jak Hyoudou Issei wyrecytował coś, co brzmiało jak inkantacja czarnej zbroi… wow! Tylko jego lewa rękawica przybrała tą postać!? Co się dzieje, Belzebubie-sama!? – zapytał komentator.

– Rozumiem, to też było trudne. Częściowa transformacja. W porównaniu do pełnej, częściowa znacznie ograniczy zużycie wytrzymałości… To musi być nowa technika, którą rozwinął.

Tak jak powiedział Belzebub-sama, pomysł Iseia-kun pozwolił rozwinąć tę technikę. W takim wypadku, mimo że jej moc nie będzie tak wielka jak w przypadku pełnej transformacji, to czas jej trwania będzie znacznie dłuższy.

– Nawet jeśli to tylko częściowa transformacja, to proszę, przyjrzyjcie się mojej mocy! – powiedział Ise-kun.

Po jego słowach, wszyscy wskrzeszeni aniołowie, którzy go otoczyli, polecieli w tył, odrzuceni przez aurę uwolnioną z rękawicy. Dulio-san też był tak oszołomiony, że nie mógł przestać się śmiać.

– He he he! Tego się po tobie spodziewałem, Ise-kun! Doprawdy, pokazujesz nam jeden niespodziewany ruch po drugim! Drużyna Sekiryuuteia ma niespodziewanie dobrych obrońców; nie sądzę abym znudził się tym pokazem morderczych technik!

Racja! Niezależnie od tego, czy to Nakiri-kun, Xenovia, czy Ise-kun, wszyscy polegali na tych niespodziewanych technikach, aby odzyskać przewagę wtedy, gdy myśleliśmy wszyscy, że jest już po nich! Celem Iseia-kun była Mirana-san!

– Mogę go użyć w taki sposób! Mirana-san! Zamierzam cię powstrzymać!

Ise-kun rozwarł swoją lewą dłoń i skoncentrował w niej aurę.

– Fala Cyckowej Mocy!

Potężna aura boskiego smoka dotknęła Mirany-san, a ona natychmiast całkowicie się zatrzymała! Ise-kun zwiększył swoją moc jeszcze bardziej, gdy zacisnął pięść!

[Niszczyciel Szat Boskiego Smoka!]

Gdy Ise-kun wykrzykiwał tę nazwę, habit Mirany-san został rozerwany na strzępy! Na ekranie ukazało się jej nagie ciało.... Ach, było mi jej tak żal, że spojrzałem w bok.

– …Dzięki Smoczej Deifikacji może używać tej mocy bez uprzedniego dotykania celu. To najgorsza technika ze wszystkich możliwych, jakie tylko mógł wymyślić… – siedząca obok mnie Koneko-chan, wyraziła cichym głosem swoje szczere emocje.

Dokładnie, Ise-kun pożyczył moc Smoczej Deifikacji, aby rozebrać dziewczynę z dystansu, bez wcześniejszego dotknięcia jej. Więc to jest technika, której się nauczył. To… doprawdy była niegodziwa broń przeciwko kobietom.

– …Nieeeee, to takie zboczone… – zawodziła Mirana-san.

– Wow wow wow! Niszczyciel Szat Hyoudou Isseia-senshu! Zademonstrowano nam zdolność pozbawienia kobiety ubrania, bez wcześniejszego dotykania jej! – oznajmił komentator.

– …Sądzę że to był pomysł Iseia… nie, jestem pewna że Ravel też maczała w tym palce. Wprawdzie jego wydajność się zmniejszy, ale różnorodność i zaskoczenie wzrosną mniej, lub bardziej.

Rias-neesan wałkowała temat Niszczyciela Szat, zamiast go chwalić. Dla niej była to technika, która należała do jej parostwa, więc były to dobre wieści. Tymczasem Rudiger-shi śmiał się.

– …Fufufu.

Rias-neesan spojrzała na niego z zaskoczeniem.

– To było niegrzeczne. Jak to powiedzieć… Dulio miał rację, są naprawdę niesamowitą drużyną. Chociaż spodziewaliśmy się, że przygotują nowe techniki. Ale… rzucili je wszystkie na nas, bez żadnego wahania; nie mam słów, aby to opisać. Ich największą bronią jest młodość. Też uważam, że zboczenie jest jego słabością, ale to jednocześnie potężna broń. Młodość doprawdy jest pełna niespodzianek, księżniczko Rias. To dlatego moja taktyka została pokonana – powiedział Rudiger-shi, chwaląc zdolności Iseia-kun i jego drużyny. Nagle zaczął mówić do siebie. – W tym przypadku gracze z mojej drużyn zaczną się zastanawiać, „Czy jest następna ukryta technika?”…. Efekt jest szczególnie widoczny, nawet jeśli ma służyć tylko jako ostrzeżenie. Rozumiem, to księżniczka Ravel Feneks. Więc ty też przyczyniłaś się do wzrostu i braku doświadczenia wynikającego z młodości, hę…. Najciekawsi są członkowie drużyny, którzy są w stanie zademonstrować tę ideę, a także wpływ Króla...

Rudiger-shi spojrzał w górę i zamknął oczy, gdy na jego twarzy pojawił się skomplikowany wyraz.

– ……Rudiger-sama? – zapytała Rias-neesan….

Jego oczy wpatrywały się gdzieś w dal.

– …Widzisz to, Diehauser? Rzeczy których nam brakuje… Rzeczy które utraciliśmy… są właśnie tutaj. Hej, Diehauser…

Żywot: Młodość

Część 1

Prawie dwie godziny minęły, od kiedy zaczął się mecz przeciwko drużynie Dulia. Innymi słowy, gra zbliża się do końca. Ja, Hyoudou Issei, uspakajałem mój oddech.

– …Haahaa… wprawdzie jestem pewien mojej wytrzymałości, ale to ciągłe bieganie tam i z powrotem jest dość trudne.

Oddychałem ciężko, znosząc ból, który nasilił się po bokach mojego brzucha. Dla częściowej transformacji w Smoczą Deifikację, tylko ostatnia część inkantacji była potrzebna, aby zmienić część pancerza w czarną zbroję…oczywiście to nadal będzie pochłaniać znaczne ilości wytrzymałości. Jednak nadal byłem w stanie użyć jej kilka razy. W obecnej sytuacji, częściowa transformacja była bardziej przydatna, niż pełna. Obie strony osiągnęły już granice swojej wytrzymałości, a bitwa zaczęła już wchodzić w finalną fazę. Wynik wynosił… [141 – 146]. Po użyciu tego ruchu z wcześniej, Dulio, Asy i inne wskrzeszone anioły, używały przeciwko nam swoich formacji. Ale tym razem nie pozwoliliśmy się zaskoczyć i przeciwstawialiśmy się każdemu ich ruchowi. Nasi przeciwnicy mieli chwilowo więcej punktów od nas… Jednak dalej mieliśmy czas.

– Ise-sama, następna bramka jest na polu F6 – Ravel poinformowała mnie o nowej lokacji bramki.

Mimo skrajnego wyczerpania, dalej zmuszaliśmy nasze ciała do wysiłku, aby osiągnąć zwycięstwo. …Pod pancerzem, płynęły ze mnie strumienie potu. Nieważne ile wody się napije, to nie uzupełnię tego. Jednak gra zbliżała się do końca. Musimy zwyciężyć!

– Zwyciężmy! – wrzasnąłem.

– Taaaaaaaakkkkkkkkk! – odpowiedzieli moi towarzysze.

Obecnie Dulio był w posiadaniu piłki, z którą leciał w stronę następnej bramki. My podążaliśmy tuż za nim. Ze względu na to że zostało nam mało czasu, bałem się, że następny gol, albo kolejny, zakończą mecz. Jeśli nie zdobędziemy przewagi, to przegramy grę! Irina i Xenovia zaczęły stopniowo zbliżać się do Dulia i planowały zabrać mu piłkę. Jeśli pozwolimy aby gola zdobył on, albo Diethelm-san (będący Królową), to różnica pomiędzy naszymi punktami jeszcze bardziej się zwiększy. Jednak szermierz Shinra Kiyotora-san, stanął na drodze Iriny i Xenovi, trzymając w rękach dwie eteryczne katany, które podarował mu Watykan. Aby wesprzeć obie dziewczyny, Rossweisse-san odpaliła potężną, ofensywną magię. Mirana-san stworzyła niesamowicie wielką włócznię światła (której moc była prawie na tym samym poziomie, co u kierownictwa upadłych aniołów), aby łatwo zniszczyć jej zaklęcie. Nagle do walki dołączyła Griselda-san, uzbrojona w łuk. Strzały które wystrzeliła, były niesamowicie celne i zmusiły Rossweisse-san do wycofani się z funkcji wsparcia. Tymczasem Ravel wydawała wszystkim rozkazy i atakowała swoich przeciwników płomieniami, aby uniemożliwić im podanie sobie piłki. Wskrzeszona anielica, druga Dama, Jessica Lagerkvist-san (blondwłosa wojowniczka Kościoła o niebieskich oczach, która zawsze sprawia wrażenie zaspanej, mimo że jest bardzo piękna!), użyła mocy światła, aby stworzyć solidne bariery, mające za zadanie zablokować ataki Ravel. Natomiast potężne ataki Nakiriego i Bovy, miały za zadanie trafić w luki nieprzyjacielskiej formacji, jednak przeciwnikami byli Ryuu Heikan będący Dziesiątką (a także mistrzem chińskich sztuk walki, używającym światła, jako rdzenia swojego stylu walki) oraz Nero. Podczas zaciekłej walki, Bina-shi spokojnie dała mi znak oczami i dołączyła do mnie w ataku na Diethelma-san, który trzymał piłkę, ale Dulio postanowił interweniować.

– Nie pozwolę wam zdobyć piłki! – wrzasnął.

I tak bitwa w którą wdali się Króle i Królowe z obu stron, została przerwana. Walczyliśmy w kółko o piłkę, bez chwili odpoczynku, a wytrzymałość obu drużyn zaczęła osiągać swój limit, więc nasze ruchy stały się wolniejsze, a oddychanie zaczęło być coraz cięższe. Niezależnie od tego, czy była to nasza drużyna, czy przeciwna, wszyscy zaczynali osiągać granice swojej wytrzymałości.

– …Wciąż mam kartę atutową! …Ise! Mam sposób, aby wydobyć moją prawdziwą moc! – powiedziała do mnie okryta zbroją Xenovia.

– ..Naprawdę!? Taka wiadomość to muzyka dla moich uszu! Pozwól mi to zobaczyć!

Nigdy bym się nie spodziewał, że Xenovia wciąż ma w zanadrzu jakąś sekretną technikę. Kiedy usłyszała moje słowa, nagle stała się pełna entuzjazmu.

– …Dobrze. A więc się przygotuję. Tak przy okazji! Jeśli tego chcesz, to może być tak, że zemdleję i już się nie podniosę, Ise!

Co!? Co właśnie powiedziałaś!? Możesz zemdleć z powodu mojej odpowiedzi!? Jakiego rodzaju sekretną technikę przede mną ukrywasz, Xenoviu!? Xenovia wzięła głęboki oddech.

– Mój Królu! Hyoudou Isseiu! Proszę! – jej głos rozniósł się echem po całym polu gry. – UCZYŃ MNIE SWOJĄ ŻOOOOOOOOONNNNNNNNNĄĄĄĄĄĄĄĄĄ!!

– ……!

…….

…C-co powiedziałaaaaaaśśśś!? Ż-ż-ż-żoooonnnnnąąąąąą!? To niespodziewane wyznanie zamurowało mnie! Jednak konferansjer żywo to komentował:

– …Co!? Wydarzyło się coś takiego! W środku bitwy, Xenovia-senshu z Drużyny Sekiryuuteia, właśnie zaproponowała małżeństwoooooooooooooooooooo!?

T-tak, to zdecydowanie propozycja małżeństwa! Mnie, Hyoudou Isseiowi, mężczyźnie, właśnie zaproponowano małżeństwo! D-dlaczego właśnie teraz musisz mówić coś takiego!? Ach, ale coś takiego zdecydowanie pasuje do Xenovi!

– Hej, j-jaka jest twoja odpowiedź!? P-proszę, Ise! P-pośpiesz się i odpowiedz! J-jeśli będziesz zwlekał, to wtedy mogę zemdleć z wielu powodów! – powiedziała Xenovia, kiedy cała się trzęsła.

Uuch, muszę odpowiedzieć!? Muszę dać jej należytą odpowiedź, zwłaszcza że to dziewczyna zaproponowała małżeństwo mnie, więc nie będę mężczyzną, jeśli nie odpowiem jak należy! Czas wziąć się w garść i odpowiedzieć. Nagle Irina też się wtrąciła:

– Ch-chwileczkę! P-proszę, mnie też uczyń swoją żoną! Proszę, Ise-kun!

C-c-c-co powiedziałaś, co tu się dziejeeeeeeeeeeeeeeeeeee!? Tym razem Irina!? właśnie tu i teraz, najpierw Xenovia… a teraz Irina, zaproponowały mi małżeństwo! Komentator gadał jak szalony z powodu tych dwóch wyznań:

– CCCCCOOOOOOOO!? Nawet Shidou Irina-senshu zaproponowała małżeństwoooooo! Co tu się dzieje!? Co to za sytuacja!? Nigdy poprzednio w Królewskich Grach, nikt nikomu nie proponował małżeństwa!

Masz rację! Jak to możliwe, że w Królewskiej Grze miały miejsce dwie propozycje małżeństwa!?

– W jednej z poprzednich gier, Sekiryuutei oświadczył się Himejimie Akeno-san. Ale nigdy bym się nie spodziewał, że w jego drużynie nastąpi więcej propozycji małżeństwa i to podczas gry! Rany, dlaczego mówię coś takiego… W każdym razie wyczekuję odpowiedzi Sekiryuuteia! A ty, Belzebubie-sama!? – oznajmił komentator.

– Fufufu, tak. Musimy zaczekać i zobaczyć, jak odpowie, prawda?

Aaaachh, Belzebub-sama też!

– Więc tego typu oświadczyny też istnieją! R-rozumiem, nauczyłam się czegoś nowego! – Rossweisse-san też zdobyła jakiego dziwnego rodzaju odwagę!

…….

…Ale żona, hę. Oświadczyłem się już Rias i Akeno-san. Przysiągłem, że uczynię je szczęśliwymi. Więc czy lubię Xenovię i Irinę? Czy je cenię? ……Oczywiście że je kocham! Całowałem się z nimi kilka razy! Byłbym głupi, gdybym tego nie zauważył! Oczywiście że są dla mnie ważne! Xenovia została już członkinią mojego parostwa! Irina jest moją przyjaciółką z dzieciństwa… Wybrała moją drużynę, zamiast drużyny wskrzeszonych aniołów! Złożyły mi tą propozycję, gdyż chciały, abym zabrał je do domu, jako moje żony.... Skoro chcę zostać Królem Haremu, to nie mogę się tutaj wycofać, prawda, Azazelu-sensei!? Powziąłem decyzję, wziąłem głęboki wdech i wszystko wyznałem:

– …Rany! Zrozumiałem! Wezmę pełną odpowiedzialność! Chodźcie ze mną, Irino, Xenoviuuuuuu!

Na moment zapanowała cisza. W następnej chwili, z ciał i mieczy obu moich Skoczków, wybuchła niesamowita aura!

– …Fufufu, fufufufufufufufu.

– Ufufu… ufufufufufufufufu♪

Xenovia i Irina nie potrafiły przestać się śmiać ze szczęścia.....

– Udało się nam!

– Zrobiłyśmy to!

– Zaręczyłyśmy się z nim!

Obie dziewczyny mknęły przed siebie jak wiatr, zupełnie jakby całe ich zmęczenie zniknęło. Szarżowały na anioła z piłką, podczas gdy pozostałe anioły stanęły im na drodze, aby je zatrzymać…. Ale dzięki ich doskonałej koordynacji, przeciwnicy którzy stanęli im na drodze, zostali staranowani! Trochę to nimi wstrząsnęło.

– Kuch! Kiedy my już jesteśmy zmęczeni na śmierć, one dalej mogą…!

– Ta moc! Te ruchy! Trudno uwierzyć, że te dwie są w stanie skrajnego wyczerpania!

Xenovia wydobyła Excalibura i wycelowała go w anioła z piłką.

– Hmm!

Najwyraźniej coś powiedziała, a piła sama wyrwała się z rąk anioła i poleciała w stronę Xenovi! Na tym końcowym etapie wciąż były w stanie pokazać taką energię!

– Teraz mogłabym pokonać nawet Maou! – powiedziała Xenovia z pewnością.

– Będą kłopoty, jeśli diablica pokona Maou! Ale rozumiem o co ci chodzi, Xenovia!

Irina także była pełna energii i używała świętej aury Hauteclairea, aby odrzucać anioły na lewo i prawo.

– Ise! Będziemy mieli piątkę dzieci! Trzech chłopców i dwie dziewczynki! Zdecydowanie z tego nie zrezygnuję! – powiedziała Xenovia.

– Ja też chcę przynajmniej dwójkę dzieci! Przynajmniej jednego chłopca i jedną dziewczynkę!

O-o-o czym wy dwie mówicie!? Cięgle toczymy mecz, wiecie!? Przez to całe zawstydzenie chciałbym zapaść się pod ziemię! Ale Xenovia dalej opowiadała o swoich marzeniach z zaczerwienioną twarzą:

– Pójdą do prywatnej szkoły! Oczywiście zaczną od przedszkola! Z moich osobistych przeżyć zrozumiałam, że nauka jest najważniejsza!

– Ech!? Xenovia, zastanawiałaś się w ogóle, ile rzeczy nas jeszcze czeka!? J-ja… powinnam wybrać dla moich dzieci szkołę publiczną, czy prywatną…?!

Kiedy tak sobie rozmawiały, przyleciała Griselda-san z drużyny przeciwnej i zaczęła pouczać Xenovię!

– Rany, jakim dzieckiem jesteś! Nawet nie poinformowałaś wcześniej swojej starszej siostry, że zamierzasz poprosić mężczyznę o coś takiego. Co ty sobie myślisz!?

– Siostro Griseldo, to początek nowego życia twojej młodszej siostry. Ciesz się!

– Poczekaj tylko aż wrócimy, już ja ci się nacieszę!

I tak oto rozpoczął się pojedynek pomiędzy obiema siostrami! Griselda-san zaatakowała Xenovię, ale ta podała piłkę do Elmenhilde, która była wprawdzie wyczerpana, ale nie zamierzała się poddawać.

– …Haahaa…

Aniołowie z przeciwnej drużyny ruszyli na Elmenhilde, z zamiarem odebrania jej piłki.

– Osiągnęłaś swój limit, wampirzyco? Sądząc po twoim zachowaniu, musisz być wysokoklasowcem, sądzę więc że to niesamowite, skoro wytrwałaś aż dotąd w grze, w której wymaga się wytrzymałości – powiedział jeden z aniołów, widząc zmęczoną Elmenhilde.

– Jako specjalna wysłanniczka, podróżowałam po wielu krajach… więc mam dużo wytrzymałości.

Trzymając piłkę, Elmenhilde wsunęła dłoń do kieszeni.

– …Ja też mam specjalną technikę, więc pozwólcie mi ją zademonstrować. Strategu-san, mogę?


– …Tak! Śmiało!

Elmenhilde wyjęła z kieszeni małą fiolkę, która zawierała czerwony płyn. To krew.

– To nie takie proste, jak w przypadku zwykłej krwi. Ta fiolka będzie pierwsza.

Elmenhilde wyciągnęła korek i wypiła zawartość jednym łykiem. Z jej ciała natychmiast eksplodowała jasna moc, a za jej plecami wybuchnęły płomienie, które uformowały się w kształt skrzydeł. To wyglądało prawie tak, jakby Elmenhilde sama stworzyła te płomienie. Anioły były zszokowane.

– Te płomienie! Czy to ogień Feneksów!?

– Zgadza się. Dostałam to od Strateg-san. A skoro jest dziewicą, to efekt jest jeszcze silniejszy.

Elmenhilde jeszcze nie skończyła, ponieważ wyjęła kolejną fiolkę.

– Jest jeszcze jedna......

Gdy ją wypiła, w jednej chwili wyglądała tak, jakby wpadła w trans, a wyraz jej twarzy się zmienił.

– …Ach, doskonały smak…! Słodki, łagodny i bogaty, kompletnie uzależniający… Nie mogę, mój mózg rozpuszcza się od tego niesamowitego smaku!

Nagle, rozległ się huk, a ziemia dookoła Elmenhilde uniosła się w powietrze, a wokół jej ciała zaczęły się gromadzić czerwona i czarna aura. Anioły były tak zaskoczone, że zaczęły głośno krzyczeć:

– Aura czerwonego i czarnego smoka!

– To krew Sekiryuuteia…!

Dokładnie, to co właśnie wypiła, było moją krwią, mającą moc marzeń i wieczności... Wampiry mogły używać najróżniejszych zdolności, gdy piły krew, a moja była dość niezwykła. Wprawdzie Elmenhilde pochodziła z arystokratycznej rodziny o historycznych korzeniach, to pod względem umiejętności niczym nie wyróżniała się wśród innych wysokoklasowych wampirów. Innymi słowy była dość zwyczajną osobą. Jednakże, jej pochodzenie nie zdradziło jej.... Tylko pod tym względem była szczególnie wybitna. Gdy piła czyjąś krew, potrafiła korzystać z jego umiejętności. Dzięki krwi Ravel, przez jakiś czas mogła używać płomieni nieśmiertelności, a dzięki mojej krwi, mogła korzystać z aury Sekiryuuteia, do posiadania olbrzymiej smoczej mocy. To wyglądało zupełnie tak, jakby całe zmęczenie Elmenhilde zniknęło po tym, gdy uwolniła olbrzymią kulę aury, kiedy duża włócznia światła Mirany-san, została łatwo unicestwiona. Olbrzymie ciśnienie sprawiało, że żaden ze wskrzeszonych aniołów, nie mógł się nawet zbliżyć do Elmenhilde. Teraz powinna podać piłkę!

– Podanie! Wolną osobą jest.... – wydałem polecenie Elmenhilde.

– Tutaj!

Obok bramki stała Asia, która dostała się tam chwilę temu. Kiedy Elmenhilde zauważyła gdzie patrzę, rzuciła piłkę w kierunku Asi. W dodatku nie miał jej kto osaczyć. Uwaga wskrzeszonych aniołów była skupiona na mnie, Xenovi, Irinie i Elmenhilde, więc nie zauważyli, że Asia znalazła się obok bramki. W tym ostatnim etapie gry, Asia sama znalazła lukę w obronie wroga. Udało się jej złapać piłkę.

– Asia! Strzelaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaj! – wrzasnąłem głośno, patrząc na nią.

Asia przygotowała się do rzutu. W jednej chwili przypomniałem sobie słowa, które przedtem mówiła do mnie Asia:

…Ponieważ zawsze wlokę się z tyłu, to chciałam pomóc ci choć trochę, i dlatego trenuję w ten sposób.

…Niezależnie od tego, czy stałam się dobrą przewodniczącą klubu czy nie, to zawsze czuję się niepewnie…

Rias-oneesama miała swój własny styl w byciu przewodniczącą

Ty też nie naśladujesz Rias-oneesama, gdy pełnisz rolę Króla, podczas swojej diabelskiej pracy.

Moi dobrzy przyjaciele i osoba którą lubię, mają takie osiągnięcia, więc ja też powinnam dobrze wykonywać moją pracę.

Piłka rzucona przez Asię zakreśliła piękny łuk w powietrzu i trafiła prosto do bramki. Uniosłem kciuki w górę, aby jej pogratulować.

– G-g-g-goooooooooooolllll!! – wrzasnął podekscytowany komentator. – Wow! K-kto by pomyślał! W ostatnich minutach meczu, Drużyna Sekiryuuteia była zdolna zdobyć punkt! Trzy punkty są szczególnie cenne! Ten nagły kontratak jest szczególnie obiecujący! Walka dalej się toczy, więc nikt nie wie, jak mecz się ostatecznie skończy!

Z trybun rozległy się wiwaty publiczności. Podszedłem do Asi i pogłaskałem ją po głowie.

– Dobra robota, Asiu!

– Tak! Zdobyłam punkty!

Po nadrobieniu zaległości w zakresie punktów, aniołowie tak żałowali, że aż zgrzytali zębami. Obecny wynik wynosił [144 – 146], różnica wynosiła tylko dwa punkty! Mimo że nie zostało nam dużo czasu, to wciąż mieliśmy nadzieję na zwycięstwo!

– Zignorowaliście Asię. Nie lekceważcie nas, Atutowa Karto Niebios. Nasza drużyna.... – powiedziałem do Dulia, patrząc na moją grupę. – Wszyscy oni są kartami atutowymi.

– Z pewnością można tak powiedzieć.... – oznajmił Dulio, uśmiechając się kwaśno.

– …Przepraszamy, Dulio – aniołowie, którzy zapomnieli zwrócić uwagę na Asię, przepraszali Dulia, ale on pokręcił tylko głową.

– Nic się nie stało, to także moja wina. Dla Asi-chan ten rok też był trudny. To mój błąd, że ją zignorowaliśmy..

Kiedy ze sobą rozmawialiśmy, konferansjer zapytał o radę jednego z komentatorów:

– Fafnir-san! Twoja pani, Asia Argento-senshu, właśnie zdobyła punkt! Dzięki temu mamy świadomość, że nigdy nie wiadomo, co może się stać podczas meczu…

Fafnir tymczasem płakał ze szczęścia.

– Uuch, tego się spodziewałem po Asi-tan! To jej sekretna technika, Majtkowy Strzał! Tak się cieszę, że żyję!

– Co! To ma swoją nazwę!? Majtkowy Strzał! Co za dziwna nazwa… ale to właśnie dzięki temu, Drużyna Sekiryuuteia nadal ma szansę na zwycięstwo!

Ten głupi smok…! Nazwał dziwnie wielką chwilę Asi! Zrujnował taki piękny moment! Nie mam już jednak siły, aby wściekać się na tego smoka. Zostały już tylko dwie minuty. To już ostatni etap rozgrywki. Nagle przyrząd podał lokalizację ostatniej bramki.

– Ise-sama, bramka jest w A1 – powiadomiła mnie Ravel.

Sam to zobaczyłem na przyrządzie na moim nadgarstku. Ostatnia bramka pojawiła się w najdalszym rogu! Ruszyliśmy w jej stronę, trzymając piłkę. Dulio i pozostali deptali nam po piętach. Przeciwnik kontrolował pogodę, więc musieliśmy się zmagać z gwałtownym wiatrem! Nasze zmęczone ciała były powalane przez wiatr, ale nie rezygnowaliśmy i parliśmy naprzód! …Obecnie byłem niesamowicie zmęczony, moje ciało spływało potem, a wytrzymałość była już na granicy, nie wiedziałem, co jeszcze mógłbym zrobić…. Nawet się nie zorientowałem, że zacząłem się uśmiechać. Z jakiegoś powodu, czułem chęć do czynu, pomimo całej tej sytuacji. Mogliśmy przegrać, mogliśmy stracić piłkę, ale pomimo tego czułem, że z całą pewnością mógłbym to zaakceptować. A to dlatego, ponieważ żaden z naszych przeciwników nie miał „złośliwości”, ani nie był „zły”. Nikt nie usiał zginąć, ani nikomu nie groziła śmierć. Mimo że byłem kompletnie wyczerpany, zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym, a wskrzeszeni aniołowie nie spuszczali wzroku z piłki, to im bardziej zbliżaliśmy się do bramki, tym bardziej podekscytowany się czułem. Racja, w tych warunkach i w tym meczu, naprawdę „cieszyłem się z walki”....

Nagle zauważyłem coś dziwnego. W moim umyśle rozbrzmiała piosenka. Ona… Gdzieś już ją słyszałem. Nie śpiewała jej jedna osoba, tylko dwie. Wsłuchałem się w nią. Hmm. …Powiedz, Ddraig. Ona rozbrzmiała w mojej piersi… co to jest? W moim umyśle pojawiły się jakieś teksty, a w piosence mogłem usłyszeć głosy dwóch osób…. Tak, tę melodię nuciły Ophis i Lilith w łazience.

[Tak, ja też mogę to wyczuć. To... Piosenka Ophis i Lilith z łazienki…. Nie, to nie tylko to. Wielki Czerwony…? Ty też tam jesteś?]

Tak, rozumiem. To jest... Piosenka którą śpiewały... Moje obecne ja zrozumiało coś. A mężczyzna stojący przede mną, Atutowa Karta Niebios, zablokował mi drogę.

– Dobrze się bawisz, Ise-kun?

– …Doprawdy, zastanawiam się dlaczego… Biegam w ten sposób tam i z powrotem… i mimo że jestem śmiertelnie zmęczony… To bardzo mi się to podoba!

Dokonałem częściowej Smoczej Deifikacji na moim lewym ramieniu i zadałem cios! Dulio kontratakował za pomocą wielkiej kuli ognia i olbrzymiej lodowej włóczni.

– …He he he, rozumiem, to może być pierwszy raz, gdy widzę u ciebie taki wyraz twarzy podczas walki. Mogę się jednak mylić, gdyż znamy się od niedawna…

High school DxD Volume 23 illustration 3.png

Użyłem Masywnego Uderzenia w połączeniu z moim lewym ramieniem, które było pod wpływem Smoczej Deifikacji, aby uwolnić czerwoną i czarną aurę i zniszczyć atak Dulia! Po całym polu gry rozeszła się głośna eksplozja, ale mimo tego kontynuowałem.

– Podoba mi się to! Mówię szczerze, cieszę się tą walką i meczem!

– Ja też! Miło zrobić coś takiego od czasu do czasu! Poważna bitwa, bez ryzyka śmierci!

Obaj użyliśmy ofensywnych ataków i rozpoczęliśmy walkę wręcz! Dwanaście skrzydeł Dulia lśniło złotym światłem, a złota aureola nad jego głową stała się cztery razy większa! Aura światła pochłaniająca ciało Dulia stała się gęstsza, a wszędzie dookoła pojawiły się olbrzymie włócznie światła! Wszystkie one pomknęły w moim kierunki. Aby odpowiedzieć, użyłem Szkarłatnego Podmuchu, a moja lewa ręka, która była pod wpływem Smoczej Deifikacji, uwolniła potężny atak!

[Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie!!!!!!]

[Wzmacniacz Niszczycielskiego Kła!!!!]

Masywne ataki, które zostały uwolnione przeze mnie i Dulia, zderzyły się na niebie, ponad pustą przestrzenią, sprawiając, że fale eksplozji poszły w różnych kierunkach! Resztki czerwonej i złotej aury unosiły się nad nami w powietrzu! Nie wierzyłem jednak w to, że Dulio się podda!

– Ooooooooooooohhh!

Gdy tylko eksplozja się skończyła, bez wahania ruszyłem na Dulia....

– Haaaaaaaaaaaachhh

Nie spodziewałem się, że Dulio ruszy prosto na mnie! Pięść okryta smoczą aurą i pięść okryta światłem skrzyżowały się ze sobą i walnęliśmy się nawzajem w twarze! Mój hełm pękł, a z nosa Dulia strzeliła fontanna krwi, ale żaden z nas się nie wycofał i dalej kontynuowaliśmy walkę! Moja zbroja pękała w różnych miejscach od jego ciosów i kopniaków, które emanowały mocą światła. Ale moje ciosy i kopniaki także trafiały w twarz, brzuch i kończyny Dulia! Dla diabłów, światło było śmiertelną trucizną... Dlatego ataki Dulia, owinięte gęstym światłem, powodowały u mnie niesamowity ból…. Ale to inna sprawa. Ważniejsze jest coś innego! Ten mężczyzna. który zawsze był taki wyluzowany, obecnie walczył ze mną wręcz! Gdybym nie odpowiedział, to wtedy nie pasowałoby to do mnie! Gdybym na to nie odpowiedział, to nie mógłbym spojrzeć w twarz moim towarzyszom i wielkim rywalom! Przystojna twarz Dulia stawała się coraz bardziej opuchnięta… ale on najwyraźniej o to nie dbał i dalej zadawał mi ciosy! Jego oczy płonęły chęcią do walki! Kilka razy zderzyliśmy się też naszymi głowami! Z nich też ciekła krew. Ponieważ byliśmy przyjaciółmi i towarzyszami, nie była to walka na śmierć i życie! To była po prostu walka do końca, ponieważ byliśmy przyjaciółmi i towarzyszami!

– Walka! To walka...! Pomiędzy dwoma Królami, trwa obecnie zajadła walka na pięści! Mimo że to wszystko, to cały obiekt rozgrzewa się od tego i wpada w szaleństwo!

Słysząc radosny wrzask komentatora, Dulio i ja celowaliśmy nawzajem pięściami w nasze twarze, które były opuchnięte i pokryte krwią. Jako Królowie naszych drużyn, krzyczeliśmy do siebie nawzajem:

– To wspaniałe, że walczymy w ten sposób dla dobra naszych marzeń! Ale wiesz, Dulio.....!

– Tak, masz rację! Ale wiesz, Hyoudou Isseiu..........!

– Ja będę osobą, która zwycięży! – wrzasnęliśmy jednocześnie

Kiedy wybrałem Dulia na przeciwnika, piłka została przekazana do Xenovi!

– Xenovia!

Po otrzymaniu piłki, Xenovia ruszyła przed siebie.

– Zostaw to mnie!

Nero stanął jej na drodze!

– Hmph! Nero! Nie wchodź mi w drogę! Teraz jestem niesamowicie silna!

Trzymając piłkę w jednej dłoni, a Durandala w drugiej, uwolniła potężną aurę, gdy zaatakowała Nero!

– Wspaniale! Warto będzie cię pokonać! No chodź!

Nawet po otrzymaniu uderzenia od świętej aury Durandala, Nero nie padł na ziemię i widząc tą niesamowicie silną obronę, Xenovia zaniemówiła. W końcu powzięła decyzję. Wyrzuciła piłkę wysoko w powietrze i wolną ręką dobyła Excalibura. Trzymając dwa święte miecze skrzyżowane, Xenovia uwolniła ze swojego ciała potężną aurę! Nagle użyła mocy Sekiryuuteia, która była osadzona w pancerzu. Klejnoty na zbroi rozbłysły światłem, gdy przesłały swoją moc do dwóch świętych mieczy! Święta aura, która zebrała się w Durandalu i Excaliburze, osiągnęła szalony poziom. Xenovia uwolniła falę mocy w formie krzyża, gdy zadała cios oboma mieczami jednocześnie!

– Krzyżowy x Kryzys!

Jedna z najsilniejszych technik Xenovi! Uwolniła niesamowicie silną, świętą aurę prosto przed siebie! Niezależnie od tego, czy celem był As wskrzeszonych aniołów, czy nawet diabeł klasy ostatecznej, otrzymanie takiego ataku będzie fatalne w skutkach. Zarówno ja, jak i Xenovia, próbowaliśmy odepchnąć Nero na bok, aby uniknął bezpośredniego uderzenia. Jednak on najwyraźniej zamierzał przyjąć tą ostateczną technikę na siebie!

– Nie cofnę się.

Nero został pochłonięty przez aurę Krzyżowego Kryzysu. W następnej chwili nastąpiła olbrzymia eksplozja, a cały teren został całkowicie pochłonięty. Nad naszymi głowami przeleciał deszcz odłamków, a gdy dym już opadł, naszym oczom ukazał się... Nero, który stał prosto, mimo że całe jego ciało było pokryte ranami. Oto Kapitan Anioł. Nawet jeśli był wzmocniony przez swój Boski Dar, to jego obrona miała wciąż swoje granice! Technika, która łączyła w sobie aurę Sekiryuuteia i dwóch świętych mieczy, była najbardziej niszczycielską mocą Xenovi! Jednak po tym ataku jej wytrzymałość została całkowicie wyczerpana, więc zbroja zniknęła, a aura obu jej mieczy też się zmniejszyła. Xenovia był zdumiona postawą Nero.

– ……! …Nawet w takiej sytuacji nie wycofałeś się i przyjąłeś atak na siebie…!

Nero zrobił krok naprzód, a potem kolejny, gdy kołysał się na boki i podniósł swoją pięść. Jego siła woli była wprost absurdalna....

– …Hehe… czy nie powiedziałem tego wcześniej, Xenovia? Jestem Kapitan Anioł… Dzieci na mnie patrzą. Tak więc zdecydowanie się nie załamię. …Powziąłem tą decyzję już dawno temu…! Nigdy się nie wycofam, gdy dzieci na mnie patrzą…!

Nero zadał cios Xenovi i wykorzystał tę okazję, aby odebrać jej piłkę.

– …Ach!

– Xenovia-san!

– Xenovia!

Asia i Irina ruszyły w stronę powalonej na ziemię Xenovi. Asia zaczęła ją leczyć, ale Nero także osiągnął granice swojej wytrzymałości po tym, jak znokautował Xenovię, więc gdy przekazał piłkę swoim towarzyszom, stracił przytomność i padł na ziemię.

– Niesamowite, prawda? Ten mężczyzna jest Asem tego narwańca, Uriela, który polega na swojej odwadze.

Dulio był dumny ze swojego towarzysza. …Oczywiście, ja też zrozumiałem te uczucia. Tak jak wierzyłem, że nie mogę się cofnąć przed Duliem, tak ten bohater Kościoła wierzył, że musi się mi przeciwstawić. Ale mimo tego mecz się jeszcze nie skończył! Aby odzyskać piłkę, która trafiła w ręce Drużyny Dulia, ruszyliśmy na anioły. One jednak sprytnie przekazywały sobie piłkę, kiedy my desperacko staraliśmy się wykorzystać każdą z ich luk. Jednak nie ujawnili ich tak łatwo! Gdy stawaliśmy się coraz bardziej zdesperowani, zamierzałem użyć kolejnej częściowej, Smoczej Deifikacji. Przywołanie jej na jedną rękę było już dla mnie limitem, ale jeśli mam to zrobić tylko na chwilę, to wtedy powinno to być możliwe! Rozłożyłem moje smocze skrzydła i użyłem na nich Smoczej Deifikacji, więc w jednej chwili byłem w stanie pędzić z boską prędkością! Zdobyłem piłkę, gdy Diethelm-san zamierzał przekazać ją Shinrze Kiyotorze-san i podałem piłkę do Rossweisse-san, która użyła wzmocnionej magii, aby zwiększyć swoje zdolności fizyczne i szybkość, gdy pędziła w stronę bramki, ale Mirana-san i Griselda-san zablokowały drogę i powstrzymały ją przed strzeleniem gola. Rossweisse-san podała piłkę do Biny-shi, która zbliżyła się z dużą szybkością. Bina-shi przemknęła się obok Mirany-san i Griseldy-san, i gdy zamierzała strzelić gola, w jednej chwili rozległ się ostry dźwięk dzwonka. W tym samym momencie rozległ się komentarz konferansjera:

– Czas minął! Mecz się skończył! Zwycięzcą jest....

Wynik wynosił [144 – 146].

– Atutowa Karta Niebios! Drużyna Dulia Gesualdo odnosi zwycięstwo!

Wraz z tym ogłoszeniem, na trybunach wybuchła wrzawa.

…….

…Gdy dowiedziałem się, że to koniec, upadłem na kolana. …Nie wiem czy to z powodu wyniku, czy dlatego, że gra się skończyła, ale wielu graczy upadło na ziemię. …Jeszcze raz spojrzałem na wynik. …Ale nie zmienił się. ……Rozumiem. …Przegrałem. …Nie udało się nam. …Ale nie czułem się źle. To było dziwne, mimo że przegrałem. To był pierwszy raz, gdy tak bardzo cieszyłem się walką. To nie była bitwa na śmierć i życie, tylko konkurs, w którym walczyliśmy o honor.... Dulio przywlókł do mnie swoje sponiewierane ciało.

– Przegrałem…… – powiedziałem.

Dulio usiadł obok mnie.

– He he, niewiele brakowało. Byliście to w stanie zrobić, gdyż macie w zanadrzu tyle sekretnych technik.

– Bałeś się? Nasza strateg-sama przygotowała wiele różnych taktyk, aby wzmocnić naszą siłę.

Wszystkie nasze techniki były pomysłami Ravel, ale my też byliśmy niesamowici, skoro byliśmy je w stanie zrealizować.

– Ise-kun, talent twojej drużyny jest z pewnością niesamowity, skoro byłeś w stanie to wszystko przygotować.

Dulio najwyraźniej się nas bał. Kiedy nasza dwójka rozmawiała sobie w spokoju, jako Królowie swoich drużyn, Xenovia i Nero dyszeli ze zmęczenia i kłócili się ze sobą.

– …Jesteś tą samą potężną idiotką, co zawsze.

– Nie chcę aby mówił mi to ktoś, kto sam jest za takiego uważany.

Nagle uśmiechnęli się do siebie i uścisnęli ręce.

– Dziękuję ci, Nero.

– Nawzajem, nazywaj mnie Kapitanem Aniołem.

Tuż obok Diethelm-san, który także był uzdrowicielem, ściskał dłoń Asi.

– …To naprawdę wspaniała, lecząca umiejętność, Siostro Asiu.

– …Nie, ja też czuję się zaszczycona tą różnorodnością tych wszystkich uzdrowień, które mogłam zobaczyć.

– Najwyraźniej nie miałaś okazji, aby przyzwać Fafnira.

Diethelm-san miał rację. Ten smok cały swój czas spędził w loży komentatorów. W każdym razie powinien wkraczać tylko wtedy, gdy zagrożone jest życie.

– Mimo całej zaciekłości i porywczości, to był to dość spokojny mecz – powiedziała Asia.

– W każdym razie dobrze będzie trochę zdyscyplinować tego smoka. Chyba za bardzo polega na bieliźnie, prawda?

– N-nie jest złą osobą…

Ale dalej uważasz go za zboczeńca, prawda? Mirana-san i Irina okazywały sobie szacunek po skończonej grze.

– …Ach, umm…

Irina wyciągnęła dłoń do Mirany-san, która wyglądała na trochę przestraszoną

– Uściśnijmy sobie dłonie! Jesteśmy towarzyszkami, więc nie musisz być taka zaniepokojona. Zaprzyjaźnijmy się, Mirana-san!

– …Ach, dobrze… Irina-san…!

…Jak na to nie spojrzeć, w tym meczu nauczyliśmy się wielu rzeczy, a także lepiej się nawzajem zrozumieliśmy. …To był pierwszy raz, gdy doświadczyliśmy takiej gry. To było wspaniałe, że mieliśmy takie uczucia po walce. Ja i Dulio wymieniliśmy uściski dłoni. Odezwaliśmy się do siebie jednocześnie, mimo że mieliśmy poranione twarze:

– Następnym razem nie przegram.

– Ja też nie zamierzam przegrać.

Racja, tego się można było spodziewać po Jokerze, przywódcy DxD!

– Królowie z obu drużyn uścisnęli sobie ręce! Widzowie, proszę, wstańcie ze swoich miejsc i pozdrówcie ich gorąco! – oznajmił komentator.

Tak oto kurtyna opadała na mecz pomiędzy drużynami Sekiryuuteia Płonącej Prawdy, a Karty Atutowej Niebios, która odniosła zwycięstwo....

Część 2

– Oooooooooooooooooooochhhh!

Kiedy gra się skończyła, Drużyna Sekiryuuteia Płonącej Prawdy zebrała się w poczekalni. Po pokoju roznosiło się zawodzenie Bovy, który wciąż rozpaczał nad poniesioną porażką.

– A miałem być Kłami Sekiryuuteia…! Gdybym się tylko ruszał lepiej! Gdybym tylko walczył bardziej zaciekle…! To mój Pan nie przegrałby…! Nawet jeśli jest taki silny…!

Pogłaskałem Bovę po głowie.

– Nie mów takich rzeczy, Bova. Przeciwnik był po prostu bardzo silny i tyle – powiedziałem.

Bova położył się płasko na ziemi, gdy z jego oczu ciekły olbrzymie strumienie łez.

– …Ja… gdybym walczył tak, jak ty przeciwko Sairaorgowi-dono… to jest mecz, jaki chciałbym stoczyć…!

……Rozumiem, więc chciał aby ta walka była podobna do mojego pojedynku z Sairaorgiem-san. Dla mnie to też była specjalna bitwa. Uważałem że ma duże szczęście, skoro mogłem wziąć udział w takim starciu.

– Dziękuję ci, Bova. Ale porażka w eliminacjach to nie kompletna klęska. Ciągle czekają na nas mecze. To nic wielkiego, ja też przegrałem kilka razy. Musimy stać się silniejsi przed następnym meczem, abym im dorównać. Ja, my wszyscy, zawsze do czegoś dążymy – oznajmiłem.

Bova popatrzył na mnie z uśmiechem, gdy to mówiłem i nagle znów zaczął rozpaczać.

– …Ooch, oooooooaaach…

…Staniesz się silniejszy, Bova. Jesteś smokiem, w którego żyłach płynie krew Tannina-ossan, więc zdecydowanie będziesz silniejszy. Spojrzałem na Nakiriego.

– …Nakiri, po raz pierwszy brałeś udział w prawdziwej walce. Dziękuję ci za twój wysiłek. Gdyby nie twoja niesamowita technika, to różnica w wyniku byłaby jeszcze większa, a nasza porażka dotkliwsza.

– …Nie, dalej brakuje mi treningu. Ale ty jesteś najbardziej rozczarowany, prawda, senpai? – powiedział Nakiri, ocierając ręcznikiem twarz z potu.

– ……

…Poważnie, zaniemówiłem w jednej chwili, z powodu słów mojego kouhai. Ale nie pozwolę ci tego zobaczyć. Nie pozwolę aby widział moją rozżaloną minę. W końcu byłem nie tylko jego senpaiem, ale też Królem. Jeśli mam płakać podczas turnieju, to tylko z radości po zwycięstwie. Tak jak w moim przypadku robiła to Rias, tak samo ja, jako jego Król i senpai, nie mogę pokazać przygnębienia w oczach moich towarzyszy.

– Faktycznie jestem rozczarowany, ale podczas tego meczu wiele się nauczyliśmy. Według mnie opinie typu „przegrywanie jest bez sensu”, albo „przegrana nic nie daje”, nie są prawdziwe, jasne? Posłuchajcie, Bova, Nakiri.

Racja, sam tego doświadczyłem. Zaznałem porażki i stałem pośród dylematów...

– Samo-uznanie jest tym, dzięki czemu pokonani stają się silniejsi. A to dlatego, że aby pozbyć się żalu, musisz odnieść zwycięstwo.

To była ważna rzecz. Tylko smak zwycięstwa i sukcesu może zmazać gorycz porażki. Niektórzy ludzie mogą uznać za oczywiste to, co powiem… ale ludzie którzy są przepełnieni głębokim żalem, zrozumieją, że to najważniejsza rzecz. Kiedy Nakiri skończył ocierać twarz z potu, stanął przede mną.

– …Już dawno zdecydowałem, że będę walczył w tym turnieju o zwycięstwo lub porażkę i to pod twoim dowództwem. I teraz powziąłem decyzję. Następnym razem nie przegram, nawet jeśli przeciwnikiem będzie bóg – powiedział

– Tak, oczywiście!

Racja, nawet jeśli są bogami, to i tak ich pokonamy, jeśli spotkamy się z nimi w meczu! Chciałem też pochwalić Elmenhilde… ale to było niemożliwe, gdyż z powodu zmęczenia zasnęła na sofie, okryta kocem.

– Ja też zdobyłem nową możliwość. Coś, czego mógłbym używać w meczach – powiedziałem do Ravel i Bini-shi.

– …Chodzi o Smoczeą Deifikację? – zapytała Ravel.

– Coś w tym rodzaju, ale to jednocześnie coś innego. AxA. Pokażę wam to w turnieju. Wreszcie to pojąłem, a wskazówką była łazienka – odpowiedziałem wprost.

Na skutek moich słów Ravel i Bina-shi zaniemówiły…. Dalej mogę stawać się silniejszy i wtedy będę z nimi walczył.

Wzajemne Wrażenie

Kiedy skończyliśmy oglądać mecz, ja, Kiba Yuuto, oraz wszyscy członkowie Drużyny Rias Gremory, milczeliśmy z powodu porażki Iseia-kun. Wyraz twarzy Rias-neesan zdradzał, że nie wiedziała co powiedzieć. Rudiger Rosenkreutz-shi zmrużył oczy.

– Ciekawe te ostateczne techniki Nakiriego Ouryuu i Xenovi Quarty, wzrost Bovy Tannin i Shidou Iriny, a także wzmocnienie córki rodu Galnstein oraz Asi Argento, której dotąd brakowało obrony... – powiedział, uśmiechając się samokrytycznie. – Dla kogoś przebiegłego, takiego jak ja, był to bardzo efektywny ruch. Hyoudou Issei naprawdę spotkał bardzo dobrą grupę przyjaciół.

Rias-neesan pokręciła głową.

– Nie, dzięki twojej taktyce Ise i jego grupa zostali pokonani. …Rudigerze Rosenkreutzie-sama, twoje zdolności mi to uświadomiły – powiedziała i wyciągnęła rękę.

– Nie tylko tobie. Naprawdę jest wspaniałym towarzyszem, a w przyszłości z pewnością stanie się silnym fundamentem dla Rodu Gremory – odparł Rudiger-shi, ściskając dłoń Rias-neesan.

– Ise oświadczył, że jesteś jednym z jego celów. Jestem pewna że twoja opinia wywrze na nim wrażenie – powiedział Rias-neesan.

– To dla mnie zaszczyt – oznajmił, po czym wstał. – Mam pewne pytanie, ale nie do ciebie, księżniczko Rias, ale do chłopca władającego świętym demonicznym mieczem. Co myślisz po tym, jak już obejrzałeś ten miecz?

Hmm. …Moja opinia na temat meczu. Chce wiedzieć co myślę na temat tego meczu.

– …Walka w Królewskiej Grze, to zderzenie serca twojego, z „sercem” przeciwnika… to wszystko co mogę powiedzieć i byłoby miło, gdyby było to takie poste.

Rudiger-shi spojrzał ponownie na ekran, który pokazywał przepełnioną determinacją twarz Ravel.

– Jeśli powiesz Ravel Feneks, że przegrała tylko dlatego, ponieważ jej „sercu” czegoś brakowało, to zastanawiam się czy to wystarczy, aby ją pocieszyć…. Ta gra byłaby zbyt prosta, gdyby wszystko zależało od „serca”.

Jego oczy zdawały się być przepełnione złożonym uczuciem, którego nie można było wyrazić słowami.

– Mam nadzieję, że następnym razem, w jakimś innym miejscu poza turniejem, będziemy mogli zaakceptować twoje nauki. Ise z pewnością ma swoje własne powody, dla których cię podziwia – powiedziała Rias-neesan.

Gdy Rudiger-shi skończył swoje przygotowania do wyjścia, uśmiechnął się lekko.

– Zbyt mi pochlebiasz, Księżniczko Rias. Chciałem aby Dulio Gesualdo zwyciężył, gdyż mój syn w niego wierzył – po tych słowach Rudiger-shi ruszył w stronę drzwi. Jednak zatrzymał się w progu, odwrócił i powiedział jedną rzecz. – Członkowie Rodu Gremory, jeśli spotkamy się na turniejowej scenie, to powinienem udzielić wam więcej wskazówek. Cóż, pozwólcie więc że już pójdę.

…Dotąd niewiele mówił o swoich osobistych pobudkach. Jednak jego drużyna pokazała ten rezultat. Ale ten wynik, zarówno dla naszej przyszłości, jak i dla przyszłości Iseia-kun i pozostałych, był ogromnym zyskiem.

Przygotowania Kouhai

Kiedy gra dobiegła końca, członkowie Sekiryuuteia Płonącej Prawdy zebrali się w poczekalni, aby zastanowić się na temat turnieju i przedyskutować przyszłe działania. Potem wszyscy zrobili sobie przerwę. Po wyjściu z poczekalni, Nakiri Ouryuu ruszył w stronę automatu z napojami i nagle zauważył pewną osobę. Po drugiej stronie korytarza stała nastoletnia dziewczyna, z pięknymi, gładkimi, długimi włosami. Jej twarz była jak dzieło sztuki, delikatna i niesamowicie śliczna, a ciemnoczerwone źrenice wyglądały tak, jakby mogły oświetlić otchłań i odbijała się w nich twarz Nakiriego Ouryuu. Jej twarz była jak dzieło sztuki, ale nie mogła się równać z uśmiechem.

– Dobra robota, Ouryuu.

– Miraka, możesz tak sobie chodzić w trakcie dnia? Ach, racja, przecież to Zaświaty.

Ta dziewczyna była czystej krwi wampirzycą i nazywała się Miraka Vordenburg. Skoro była w Zaświatach, to nie musiała się obawiać światła słonecznego oraz nosić grubej warstwy ubrań.

– Mmm, Zaświaty z pewnością są miłym miejscem. Nie muszę się tak szczelnie ubierać i nosić okularów przeciwsłonecznych.

Jej piękna twarz przemawiała uroczym głosem. Po tym jak Nakiri Ouryuu kupił napój, ruszył korytarzem, w towarzystwie Miraki.

– Cóż, jest coś, co chcesz powiedzieć?

Miraka chciała zapytać Nakiriego Ouryuu o jego uczucia, po skończonym meczu.

– Tak, to i owo....

Kiedy już miał zacząć mówić, gdzieś w głębi korytarza usłyszeli głos. Był to płacz kobiety. Oboje ukryli się za rogiem i powoli wysunęli głowy zza węgła, aby się temu przyjrzeć. Wtedy zobaczyli Hyoudou Isseia i Ravel Feneks…która płakała niczym bóbr i to najwyraźniej już od dłuższego czasu.

– …*Chlip* *Chlip*, Ise-sama… Ja… kompletnie cię zawiodłam…

Hyoudou Issei delikatnie ją przytulił i pogłaskał po głowie.

– Gdybym cię nie miał, Ravel, to mecz poszedłby mi jeszcze gorzej. Ciągle mamy szansę. Ja, nie, my wszyscy staniemy się jeszcze silniejsi.

Ravel Feneks wtuliła twarz w pierś Hyoudou Isseia.

–…Tak.

Po tej odpowiedzi, dalej wtulała twarz w jego pierś. …Po porażce, księżniczka-sama, która była w tym samym wieku co on, w poczekalni zachowywała się bardzo dostojnie i spokojnie. Niezależnie od tego, czy chodziło o zwykłe szkolne życie, czy bycie menadżerem Sekiryuuteia, nigdy nie okazywała żadnych słabości. Zawsze doradzała członkom drużyny i swojemu Królowi, którego uwielbiała. Nakiri Ouryuu uznał że dalsze podglądanie byłoby kłopotliwe, więc wziął Mirakę za rękę i pociągnął ją za sobą.

– …

– …Przed swoimi towarzyszami, nie pokazuje żadnych słabości. Ravel-san jest właśnie taka – powiedziała Miraka, widząc milczenie Nakiriego Ouryuu.

– …Hyoudou-senpai też bardzo troszczy się o Feniksa.

Dokładnie dlatego zabrał Ravel Feneks do innego miejsca, aby mógł wysłuchać jej emocji. Musiał zwrócić uwagę, że jego menadżer bardzo się starała, aby zachować spokój.

Jest dobrą osobą. Bardzo troszczy się o swoje parostwo.

Nakiri Ouryuu pomyślał o senpaiu, którego podziwiał i uśmiechnął się.

– Naprawdę jest wart szacunku. Nawet jest wzorem dla mnie, gdyż też jestem gospodarzem smoka.

– Ooch, rozumiem! Tak przy okazji wiedziałeś o czymś? – zapytała Miraka. – Większość mężczyzn, którzy spotykają Sekiryuuteia, ulegają fascynacji nim.

– To naturalne, skoro jest tak niesamowitą osobą.

– Ach, rozumiem!

Dzięki temu meczowi, Nakiri Ouryuu znalazł swoją własną siłę, a także słabości i braki....

Dzięki temu turniejowi stałem się silniejszy. Mogę pozwolić aby „smok” wewnątrz mnie stał się silniejszy! Bardziej niż wszystko inne, jako wojownik który jest gospodarzem smoka, chcę stać się siłą Hyoudou Isseia. Taka szansa trafia się raz w życiu. Jako jego kouhai, chcę go doścignąć....

– Znów muszę zacząć od robienia okrążeń. W przeciwnym razie nie będę mógł spojrzeć w oczy Hyoudou-senpaiowi, Xenovi-kaichou i Feniksowi – powiedział Nakiri Ouryuu do Miraki.

– Wyglądasz na szczęśliwego.

Rzeczywiście, doświadczenia z tego turnieju są cenniejsze, niż cokolwiek innego...

Wywiad

Po meczu dziennikarze z każdej frakcji zasadzili się na Rudigera Rosenkreutzz i otoczyli go, gdy wychodził drzwiami dla personelu. Wysłuchali pilnie każdej odpowiedzi trenera drużyny aniołów i gdy nie mieli już więcej pytań, Rudiger Rosenkreutz powiedział coś jeszcze:

– Są dwa rodzaje porażek. Pierwszy to taki, w którym ludzie spostrzegają siłę swojego wroga i z powodu strachu, mają nadzieję że już więcej go nie spotkają. W drugim przypadku ludzie odchodzą z poczuciem spełnienia po to, aby następnym razem odnieść zwycięstwo. Chciałem aby Sekiryuutei doznał porażki pierwszego typu, ale ostatecznie trafiło na drugi. W swoim następnym meczu będą znacznie silniejsi, niż są teraz.

Jeśli chodzi o ocenianie innych drużyn, to Rudiger Rosenkreutz zawsze był bardzo surowy i krytyczny, więc to że kogoś chwali było tak niezwykłe, że wszyscy dziennikarze byli zaskoczeni.

– Słyszałem że dobrzy gracze mogą podczas gry rozwijać nie tylko swoją drużynę, ale też zespół przeciwnika. Trenerze Rosenkreutz, czy to możliwe, że ten mecz nauczył czegoś zarówno drużynę aniołów, jak i Sekiryuuteia? – zapytał jeden z nich.

Rudiger uśmiechnął się z zadowoleniem, gdy usłyszał to pytanie.

– Tego nawet ja nie wiem, ale zgadza się… Najwyraźniej obiecujący młodzi ludzie posiadają możliwości do spowodowania Olbrzymiego Zabójstwa, a to coś, co chcieliby zobaczyć fani z całego świata. Dzisiejszy mecz nie był niczym innym niż preludium i jestem zaszczycony, że mogłem być jego częścią – powiedział, po czym spojrzał gdzieś w dal. – …Mistrz Diehauser Belial zawsze mówi o drużynach rosnących w siłę, o niesamowicie silnych drużynach, a także o drużynach pełnych młodych ludzi. Niezależnie od tego, czy chodzi o zespół Sekiryuuteia, albo o mój, te wszystkie określenia pasują do obu grup. – Po tych słowach Rudiger Rosenkreutz zamknął oczy i zaczął mówić tak, jakby rozmawiał z kimś w myślach. – Ogląda cały turniej, nie tylko ten mecz… nie, nawet jeśli docierają do niego tylko plotki…. To tylko moje pobożne życzenie. Pragnie Olbrzymiego Zabójstwa bardziej, niż ktokolwiek inny...

Po tych słowach Rudiger opuścił to miejsce

Olbrzymie Zabójstwo.

Być może mężczyzna uważany przez wskrzeszone diabły za bohatera, przewidział przyszły trend w grze. Po tym wydarzeniu, Olbrzymie Zabójstwo dalej będzie miało miejsce w turnieju.....

Następny Żywot… I tak oto bitwa się zaczęła

Część 1

Pora na zmianę mundurków znów nadeszła, a Turniej Piłki także się zaczął.

– Naprzód! Naprzód!

– Ruszajcie! Dalej!

Sala gimnastyczna i boisko trzęsły się od dopingu. Wszyscy uczniowie brali udział w rywalizacjach międzyklasowych i między klubowych, zanurzając się w atmosferę festiwalu. Co ciekawe, tegoroczną dyscypliną klubu była koszykówka! To zaskakujące, że trafiło się nam akurat to,co trenowaliśmy! Nasz nowy Klub Okultystyczny brał udział w turnieju w następującym składzie; ja, Kiba, Koneko-chan, Irina i Asia. Pokonywaliśmy najróżniejsze kluby jeden po drugim. Ostatecznie były różnice pomiędzy zdolnościami fizycznymi diabłów i ludzi…ale to dla dobra naszego klubu!

– Naszym celem jest pierwsze miejsce! Dlatego musimy pokonać Samorząd Uczniowski!

Przewodnicząca naszego klubu, Asia, była pełna entuzjazmu do pokonania samorządu!

– Taaaaaaaaaaaak! – odpowiedzieliśmy jej.

Podążyliśmy za rozkazami Asi-buchou! Klub Okultystyczny wygrywał mecz za meczem i dotarliśmy do finałów wraz z inną drużyną, która także wygrywała każde starcie, nowym Samorządem Uczniowskim, któremu przewodziła Xenovia. Na środku sali gimnastycznej spotkały się ze sobą Samorząd Uczniowski i Klub Okultystyczny, ubrani w stroje koszykarskie

– Wygraj, Ise!

– Daj z siebie wszystko, Asia-chan!

Matsuda i Motohama kibicowali nam!

– Kiba-kyun!!!

– Kiba-kyun-senpaiii!!!

Kibę dopingowały podekscytowane uczennice. …Więc naprawdę mówiły do niego Kiba-kyun-senpai, hę….

– Dajcie z siebie wszystko, Asiu i Xenoviu!

Kiryuu dopingowała obie drużyny. Obie przywódczynie, Asia-buchou i Xenovia-kaichou wpatrywały się w siebie.

– Nie przegram z tobą, Xenovia-san.

– Chciałam powiedzieć to samo, Asiu, gdyż nie zamierzam z tobą przegrać!

Ich drużyna składała się z Xenovi, Sajiego, Nakiriego, Meguri-san i Nimury-san. Wszyscy oni byli ludźmi, których nie można lekceważyć.

– Skoro konkurujemy, to nie przegram z tobą. Możemy to potraktować jako wstęp do nadchodzącego meczu – powiedział Saji, wysuwając się naprzód.

– Ja także, Saji.

– Tamto to tamto, a to jest to – Nakiri przeprosił mnie, mówiąc coś takiego.

W porządku, skoro to międzyklubowe rozgrywki, to nic nie można na to poradzić. Zanim zdaliśmy sobie z tego sprawę, sala gimnastyczna wypełniła się uczniami, którzy dołączyli do tłumu.

– Słuchajcie no, macie dać z siebie wszystko, niezależnie od tego, kto wygra a kto przegra.

Nawet Rossweisse-san przyszła. Po tym jak sędzia pozwolił się nam ukłonić i pozdrowić, wszyscy gracze zajęli swoje pozycje, a gwizdek dał sygnał do początku meczu. Kiedy zaczęliśmy, nie używaliśmy mocy diabłów, aniołów, czy innych gatunków, a polegaliśmy tylko na zdolnościach naszych ciał. Kiba ruszył szybko do przodu, kozłując piłkę, ale Nakiri ścigał go z prędkością, która wcale mu nie ustępowała. Nagle Xenovia przejęła piłkę, która została podana do Iriny. Kiedy wreszcie trafiła do moich rąk i miałem już rzucić nią do kosza, Saji coś powiedział:

– Nie pozwolę co na to!

Zablokował mnie! Gdy tylko któraś drużyna zdobywała punkt, druga natychmiast to sobie odbijała. Mecz trwał dalej i miał podobny styl, a wyniki przez cały czas utrzymywał się na wyrównanym poziomie. Czas uciekał, a Koneko-chan wykonała świetne podanie do Asi. Nikt jej nie osaczył! Zupełnie jak wtedy. Skoro to Asia, to zdecydowanie może to zrobić.... Ale tak jak można się było tego spodziewać, Xenovia ruszyła do przodu i stanęła przed Asią, która zajęła pozycję do strzału. Xenovia zamierzała odebrać jej piłkę, kiedy Asia ją nagle wyminęła i popędziła w stronę kosza! Początkowo Xenovia była zaskoczona tą nagłą reakcja, ale szybko otrząsnęła się z pierwszego szoku i ruszyła za nią...

– Nie pozwolę ci zdobyć punktu, Asiu!!

– Nie, uda nam się zwyciężyć!

W tej samej chwili piłka wypadła z dłoni Asi...


– Aaach, koniec końców zdobyliśmy tą samą ilość punktów.

Trzymałem w dłoni zaświadczenie, że wygraliśmy w rozgrywkach międzyklubowych, gdy szedłem razem z Asią do domu. Ponieważ mecz zakończył się remisem, miały miejsce rzuty karne, ale nawet one nie wyłoniły zwycięzcy i ostatecznie zakończyło się na „podwójnym zwycięstwie”. Można to było wprawdzie zakończyć grą w papier, kamień, nożyce, ale tak bardzo rywalizowaliśmy o zwycięstwo, że nawet to nie miałoby sensu. Uczniowie, którzy oglądali nasz mecz, nie skarżyli się i najwyraźniej byli zadowoleni, gdyż nasza gra bardzo się im podobała. Ponieważ ja i Asia mieliśmy kilka spraw do załatwienia, wróciliśmy do domu zaraz po zakończeniu zajęć klubowych.

– W takim razie mam dobre wieści dla Rias-oneesama – powiedziała Asia.

Wprawdzie mieliśmy taki sam wynik, ale byliśmy zwycięzcami. Rias prawdopodobnie byłaby zadowolona z czegoś takiego. Jednak wytrzymałość Xenovi i pozostałych, naprawdę była przerażająca. Mimo tego nie poddawaliśmy się. Do samego końca jedynym pragnieniem Asi było odniesienie zwycięstwa. Jako członek jej klubu nie mogłem robić nic innego, niż podążać za nią. Tak oto kontynuowaliśmy wymianę naszych misji podczas między klubowych rozgrywek. Kiedy szliśmy przez park, usłyszeliśmy płacz młodego chłopca. Poszliśmy się temu przyjrzeć i zobaczyliśmy, że chłopiec przewrócił się na ziemię i płakał, trzymając się za zranioną nogę. Asia podeszła do niego szybko i przyjrzała się ranie.

– Nic ci nie jest? Chłopaki nie płaczą od takich małych skaleczeń

Hmm. Te słowa i scena przypomniały mi tamten wypadek. Tak, rok temu ja i Asia spotkaliśmy się w podobnej sytuacji. Wtedy Asia też pomogła rannemu chłopcu. Mówiąc te same słowa, użyła swojego Boskiego Daru, aby go uleczyć. Teraz zrobiła to samo.

– Proszę, twoje skaleczenie zostało wyleczone. Ból powinien już minąć.

Wprawdzie chłopiec był zaskoczony, że ból minął tak szybko, ale ukłonił się, aby podziękować.

– Dziękuję, siostrzyczko! – po powiedzeniu tych słów, poszedł sobie.

– Dziękuję, siostrzyczko, hę – powtórzyłem, przypominając sobie, jak przez ten rok zmieniła się Asia, po czym wybuchłem śmiechem.

– Ufufu, teraz potrafię zrozumieć Japończyków.

Tak, masz rację. Nagle Asia stanęła przede mną.

– Spotkanie z tobą, Ise-san, i ze wszystkimi innymi, było najwspanialszym prezentem, jaki mogłam dostać od Boga – powiedziała.

…….

…Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, Asia mówiła poważnie o cechach swojej mocy. Do tamtego momentu przeszła wiele ciężkich chwil. Od tamtej chwili, oczywiście przeszła jeszcze więcej trudności niż przedtem… Obecny uśmiech Asi był jeszcze szczęśliwszy i piękniejszy, niż wtedy. W tym momencie zdałem sobie z czegoś sprawę. Czy nie czekałem już dostatecznie długo? Czy nie mogę już jej tego powiedzieć? Delikatnie ująłem ramię Asi.

– Chcę ci teraz powiedzieć coś, o czym zdecydowałem już wcześniej… – powiedziałem.

Przerwałem na chwilę. Mogę jej to powiedzieć? Mogę uczynić Asię szczęśliwą? To coś, nad czym ciągle się zastanawiałem…. Ale złożyłem przysięgę. Będę się posuwał naprzód razem z Asią. Spędzę z nią niemal wieczne życie diabła.... Jeśli mam rację, to zdecydowanie mogę.... Po dojściu do tego momentu, byłem tego tak pewien, że wręcz przekraczałem granicę arogancji. Wysokoklasowy diabeł, zostałem już Królem. Uczyniłem już Asię moją podwładną. Teraz mogłem pozwolić, aby Asia Argento żyła szczęśliwie! Powinienem więc to powiedzieć, powinienem powiedzieć to jej. Ja, muszę wyznać jej moje uczucia! Spojrzałem na nią.

– Asia, czy w przyszłości będziesz stała u mojego boku? Zdecydowanie uczynię cię szczęśliwą.

To były oświadczyny. Chciałem aby Asia… stała u mojego boku. Chciałem ją poślubić! Chciałem zostać z nią na zawsze, przez resztę mojego życia! Gdy Asia usłyszała moją propozycje, z jej oczu pociekły wielkie strumienie łez. Jej twarz była przepełniona radością!

– Tak, proszę, od teraz opiekuj się mną………!

Asia przyjęła moje oświadczyny! Huraa! Asia powiedziała „Tak”! Przytuliłem ją mocno!

– Spędźmy resztę życia razeeeeeeeeeeeeeeeem! – wrzasnąłem głośno.

– Tak! Bądźmy razem już na zawsze!

High school DxD Volume 23 illustration 4.png

Przytuliłem Asię jeszcze mocniej, gdy cieszyłem się chwilą naszego szczęścia! Ach, moja Asia-chan! Moja przyszła żona! Zdecydowanie uczynię cię szczęśliwą! W takiej miłej atmosferze, zbliżyliśmy do siebie nasze twarze i gdy już mieliśmy się pocałować, one wyskoczyły z cienia.

– Słyszałaś, Irino!?

– Tak, Xenoviu!

Xenovia i Irina pojawiły się razem, gdy z ich oczu ciekły łzy szczęścia.

– W przyszłości Asia też zostanie żoną Iseia!

– Nasza trójka będzie dobrymi żonami!

Wyeksponowały kobiece łzy, które w jakiś sposób mogły rywalizować z męskimi łzami!

– Irina, Xenovia!? W-wy patrzyłyście!? – zapytałem.

– Przez przypadek się na was natknęłyśmy, więc postanowiłyśmy się ukryć i was szpiegować. Przepraszam za to – odparła Irina.

Widziały nas! Doprawdy, jestem taki zawstydzony! Irina wydawała się być poruszona, ale przemówiła żałosnym głosem:

– Ale to były wspaniałe oświadczyny…! Jest mi żal…! Nie powinnam domagać się małżeństwa, tak jak Xenovia! Byłoby lepiej, gdybym to powiedziała w bardziej romantycznej sytuacji! Dla dziewczyny to jedyna taka chwila w życiu!

Nikt ci nie kazał naśladować Xenovi! Gdybym wam wtedy nie odpowiedział, to zrobiłbym z siebie głupca! Xenovia odciągnęła ode mnie Asię i sama ją przytuliła.

– Dobrze, Asiu! W każdym razie wszystkie trzy zostaniemy żonami Iseia!

Irina także dołączyła i w trójkę utworzyły koło.

– Mmhmm! Z pewnością najlepiej jest wtedy, gdy jesteśmy wszystkie trzy razem!

– T-tak! Od teraz będę ciężko pracowała, jako członkini rodziny Hyoudou!

Trzy dziewczyny, które utworzyły kółko, obróciły się i spojrzały na mnie.

– To w porządku, prawda?

Rany, wasza trójka naprawdę dobrze się ze sobą dogaduje!

– Ach, rozumiem! Nieważne czy to Asia, Xenovia, czy Irina, USZCZĘŚLIWIWIĘ WAS WSZYSTKIE!

Rias, Akeno-san, Asia, Xenovia, Irina! Skoro oświadczyłem się wam wszystkim, to z pewnością uczynię was szczęśliwymi! Hej, Azazelu-sensei! Uszczęśliwię je wszystkie! Ponieważ jedyną osobą, która może to osiągnąć, jest obecny Sekiryuutei!

Część 2

Wprawdzie rozgrywki międzyklubowe się skończyły, ale Turniej Królewskiej Gry trwał dalej.... Potem mecz stoczyły ze sobą drużyny Sairaorga-san i Cao Cao, a ja miałem mecz z drużyną Sitri i przy okazji rewanż z Sajim. Tak minął pierwszy trymestr trzeciego roku. Wstępne eliminacje dobiegały końca, a wszystkie drużyny walczyły bardzo zaciekle, aby dostać się do pierwszej szesnastki. Dzisiaj zostaną ogłoszone nowe mecze więc my, Drużyna Sekiryuuteia Płonącej Prawdy (oprócz Bini-shi), zebraliśmy się przed telewizorem. Kombinacje konkurujących drużyn były ogłaszane jedne po drugich. Daty meczów też zostały już ustanowione, a my byliśmy wśród nich. Mieliśmy do czynienia z wieloma drużynami, które miały prestiżową reputację…ale udało nam się dostać do finałowej fazy wstępnych eliminacji turnieju. Kiedy moja głowa była zapełniona takimi naiwnymi myślami, ogłoszono kolejny mecz. Gdy te dwie drużyny zostały wymienione, wszyscy w sali natychmiast się podekscytowali.

Drużyna Rias Gremory kontra Drużyna Hakuryuukou Porannej Gwiazdy Valiego Lucyfera.

Co! …Więc ta chwila nadeszła, Rias…i Vali będą walczyć!

– To...! Co to za dopasowanie przeciwników!? Pani Rias będzie walczyć z Valim Lucyferem! – powiedziała Xenovia, gdy to zobaczyła.

Wyraz twarzy Rossweisse-san też był skomplikowany.

– Normalnie Drużyna Valiego Lucyfera miałaby przewagę…ale z powodu Crom Cruacha trudno jest przewidzieć, jak to wszystko się potoczy. Do tego słyszałam, że Rias-san prowadzi negocjacje z nowym kandydatem…

Nowym kandydatem? Kogo Rias planuje dołączyć do swojej drużyny? Już jest strasznie, skoro ma Crom Cruacha….

– Rias-sama wciąż prowadzi negocjacje…. Wprawdzie mieszkamy pod tym samym dachem, ale dalej jesteśmy przeciwnymi drużynami, więc nie możemy swobodnie wymieniać informacji – powiedziała Ravel.

Potrafiłem zrozumieć, dlaczego Rias to ukrywała, gdyż branie udziału w turnieju nie miałoby sensu, gdybyśmy wszystko o sobie wiedzieli. Właśnie tak....

– Ani Rias ani Vali nie mogą się nawzajem lekceważyć… – powiedziałem przełykając ślinę.

…W każdym razie najwyraźniej będzie to niesamowita gra. Nagle na ekranie wyświetliło się kolejne zestawienie drużyn.

– …Naszej drużynie też się trafił niesamowity przeciwnik! – wrzasnęła zaskoczona Irina!

Drużyna Sekiryuuteia Płonącej Prawdy Hyoudou Isseia kontra Sprzymierzona Drużyna Królów Przyjemności, Tyfona, Apolla i Vidara.

…Zaniemówiłem. Zmierzymy się z drużynami Vidara-san i Apolla-san!

– …Naszymi przeciwnikami będą istoty boskiej klasy!

– Ponadto oni są czarnymi końmi tego turnieju!

Ravel nachmurzyła się. Dwóch bogów, będących szefami swoich frakcji, a do tego legendarny Król Potworów…!

– Król Potworów Tyfon, obecny przywódca Olimpu, Apollo…a także Pan Asgardu, Vidar-sama…! – powiedziała zaskoczona Rossweisse-san.

Ponieważ pochodziła z tej samej mitologii, to pewnie obawiała się walki z Widarem-san. Nakiri nie potrafił powstrzymać gorzkiego śmiechu.

– Ha ha ha, na mnie też wywiera to pewne wrażenie.

Uderzył się otwartą dłonią w czoło.

– …Ise-sama, skoro naszym celem jest zwycięstwo, to spotkanie takiego przeciwnika było tylko kwestią czasu – powiedziała do mnie Ravel pełnym determinacji głosem.

– Tak, to będzie bardzo trudny mecz dla naszej drużyny.

…Skoro zamierzaliśmy zwyciężyć, to walka z istotami boskiej klasy była nieunikniona. Dotąd nie spotkało nas nic, co można by uznać za szczęście, ale to powinno być normalne. Kiedy wszyscy członkowie mojej drużyny czuli coraz większe napięcie, nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Kaa-san otworzyła drzwi i weszła do środka.

– Huh, co się stało, mamo?

– Masz gościa, Ise… Sądzę że jest diablicą. Ma rogi na głowie.

…Rogi? Popatrzyliśmy wszyscy na siebie i zeszliśmy na dół. Stała tam piękna kobieta o różowych włosach i z rogami na głowie. To Roygun Belfegor-san! C-co ona robi w moim domu!? Wprawdzie widziała, że jej obecność nas zaskoczyła, ale nie zważała na to i pozdrowiła nas.

– Przepraszam was bardzo, że składam wam wizytę tak późno w nocy. Jak się masz, Sekiryuuteiu?

– C-co tutaj robisz, Roygun-san!? – zapytałem bezmyślnie.

Nagle Roygun-san pstryknęła palcami, a na podłodze pojawiły się magiczne kręgi, z których wyłoniły się zakapturzone postacie, ubrane w obszerne płaszcze.

– K-kim oni są…!? – zapytałem z niepokojem.

– Moim parostwem – odparła Roygun-san.

J-jej parostwo, hę. Ale dlaczego zebrali się w moim domu? Roygun-san zauważyła moje spojrzenie.

– Oto demonstracja mojej determinacji – oznajmiła.

Nagle Roygun-san uklękła!? Zaraz potem członkowie jej parostwa też uklękli!

– Ja, Roygun Belfegor, a także moje parostwo, przybyliśmy tu z nadzieją dołączenia pod rozkazy Sekiryuuteia Płonącej Prawdy, Hyoudou Isseia-sama...

Co!? C-c-c-co się dzieje!? To naprawdę przekracza granice mojej wyobraźni! Roygun-san sprowadziła tutaj swoje parostwo i nie tylko chciała być moją podwładną, ale też dołączyć do mojej drużyny! Zajmowała drugie miejsce w rankingu Królewskiej Gry, więc dlaczego odwiedza mnie taka niesamowita osoba. Co tu się dzieje…! Byłem zbyt zszokowany, aby mówić. Ravel też zdawała się być zdumiona, ale szybko się opamiętała.

– Czy mogę wiedzieć dlaczego? Użyłaś figury Króla i jesteś najsilniejszym z graczy, zaraz po Diehauserze-sama. Proszę więc, Roygun-sama, powiedz mi dlaczego chcesz dołączyć do drużyny Iseia-sama – zapytała.

Roygun-san zmrużyła oczy.

– …Najprościej będzie powiedzieć, że chcę wrócić do Królewskich Gier. Wprawdzie mam na sumieniu to i owo, ale po tym jak odebrano mi Królewską Grę, ja…nie mam co robić. Jestem diablicą, która żyje dla rywalizacji. …Ale w obecnej sytuacji nie mogę wrócić do gry... Przepraszam że mówię to wszystko z powodu mojego egoizmu, ale chcę pomóc komuś takiemu jak ty, w kim Zaświaty pokładają wiarę – odpowiedziała powoli, po czym ponownie przede mną uklękła i zaczęła błagać. – Hyoudou Isseiu-sama, w zamian oddam ci się cała. Nawet jeśli straciłam cechy Króla, to wciąż mam wiele dobrych technik, więc możesz poważnie rozważyć moją prośbę?

…….

…To było tak nagłe, że nie mogłem wydusić z siebie słowa. …Nagle przypomniało mi się, co powiedziała mi Ravel ostatniej wiosny.

Mimo że to nie wygląda prawdziwie, to przed twoimi oczami pojawi się wielu ludzi, Ise-sama.

Takie sytuacje pokazują, co to znaczy być wysokoklasowym diabłem.

Będziesz najbardziej oczekiwanym, młodym diabłem w Zaświatach.

…Pojawił się Bova, dołączył do mnie także Nakiri, a Bina-shi przyszła sama… Do tego najsilniejsza gracz w Królewską Grę dołączyła do mnie…! …Prawdę mówiąc, to uczucie było niesamowicie nierealne. Nawet osoba która mi to powiedziała, Ravel, także była zaskoczona słowami Roygun-san. Była gracz z drugiego miejsca w rankingu, niespodziewanie się pojawiła i poprosiła o coś, co wszystkich zaskoczyło i zakłopotało. Te ostatnie letnie wakacje w moim licealnym życiu były jeszcze bardziej gorące od poprzednich... W rzeczy samej, tu nigdy nie można się nudzić. Zamiast tego jest coraz bardziej żywiołowo.

Osobliwość

W innym miejscu, w tym samym czasie....

Rias Gremory odwiedziła pewne gospodarstwo gdzieś we Włoszech. W winnicy pracował dobrze zbudowany mężczyzna, mający około dwóch metrów wzrostu, ubrany w robocze ciuchy. Mimo że miał osiemdziesiąt siedem lat, to jego ciało wyglądało młodo. Staruszek, Vasco Strada, uśmiechnął się, gdy zobaczył Rias Gremory.

– Dzień dobry wasza eminencjo.

– No no… Czyż to nie księżniczka Gremory. Jak się masz?

Strada powitał Rias w swoim domu i zaprosił na balkon. Oboje usiedli, a Strada podniósł imbryk, aby nalać Rias czarnej herbaty. Mimo że pozwoliła, aby napełnił jej filiżankę, to od razu przeszła do sedna:

– Nie przyszłam tu dzisiaj po to, aby pić herbatę.

Strada położył obie dłonie na stole i uśmiechnął się delikatnie.

– Och.

– Czy wasza eminencja słyszała o Międzynarodowym Turnieju Królewskiej Gry? – zapytała Rias wprost.

Strada uniósł głowę i spojrzał w niebo.

– Fufufu, pojęcia nie masz, księżniczko, ilu miałem gości w tej sprawie…

– Najwyraźniej wasza eminencja odrzucił wszystkie oferty. Biorąc pod uwagę twoje zdolności, jestem pewna że potrafisz sobie wyobrazić pokusy.

Życzeniem Strady było, aby mógł spędzić resztę życia, jako zwykły człowiek. Rias wiedziała o tym.

– Skoro przebyłaś całą drogę aż tutaj, mimo że znasz powody tego starego człowieka… To przypuszczam że masz jakiś sposób, aby mnie przekonać? Nie jestem taki młody jak Sekiryuutei. Ten staruszek poświęcił całe swoje życie Bogu i zrozumiał także, że jego misja jest skończona. Wojna ze Smokami Zła była moją ostatnią bitwą – oznajmił Strada Rias.

Być może Strada w to wierzył, ale Rias myślała coś innego:

Jego eminencja naprawdę tak myśli? Czy on naprawdę nie tęskni za walką? Czy wojna ze Smokami Zła naprawdę była ostatnią walką jego życia?

Przetrwał bunt wojowników Kościoła, walkę z Arturem Pendragonem i wojnę ze Smokami Zła, która skończyła się całkiem niedawno. Rias była zafascynowana „mieczem” Vasco Strady.

– W latach swojej chwały, wasza eminencja pokonał szefów upadłych aniołów, a także diabły klasy ostatecznej. Nawet Maou obawiali się twojego miecza – powiedziała Rias.

Legendy o Vasco Stradzie były szeroko znane w Zaświatach. Niektórzy nazywali go Narzędziem Przemocy Kościoła.

Inni mówili że był

Przemocą Niebios.

Inni mówili że był

Złym Zabójcą Watykanu.

Inni mówili że był

Panem Durandalem.

A niektórzy nazywali go

Prawdziwym diabłem.

Diabły które przeżyły, mimo że spotkały się z nim w bitwie, były przerażone i mówiły coś takiego:

Nigdy więcej nie chcę znów zobaczyć tego człowieka.

Z głębi serca diabły czuły strach, gdy zobaczyły młodego Vasco Stradę. Diabły nazywały go „diabłem”. Tak, nazywały go „diabłem”... Ale ten „diabeł” miał się stać częścią historii. Teraz chciał przeżyć resztę swoich dni tutaj. Miał nadzieję, że skończy się to w ten sposób. Rias miała na ten temat własną opinię

Czy to nie jest zbyt żałosne?

Strada upił łyk herbaty.

– Chcesz usłyszeć opowieść o bitwie z czasów mojej młodości, hę… Jestem jednak pewien, że nie po to tutaj przybyłaś. A więc, czego ode mnie chcesz, księżniczko? Może chcesz o coś zapytać? – powiedział.

– Mój Skoczek, Kiba Yuuto, obecna posiadaczka Durandala, Xenovia, posiadaczka Hauteclairea, Irina, Cao Cao, który jest uważany za bezkonkurencyjnego geniusza, a także Artur Pendragon, posiadacz Miecza Świętego Króla Collbrandea. Po tym jak wasza eminencja została dyrektorem naczelnym Watykanu, pojawiło się wielu utalentowanych ludzi... Kiedy wasza eminencja był młodszy, cenił walkę bardziej, niż cokolwiek innego. Jestem pewna, że Vasco Strada wierzy właśnie w coś takiego – powiedziała uroczyście Rias, po czym wstała i zaczęła przemawiać z większą pasją. – Jako wojownik i szermierz, powinieneś zrobić wszystko, aby z nimi walczyć!

Rias wypowiedziała swoje pełne pasji słowa i nawet siła jej głosu się zwiększyła. Kiedy Strada usłyszał jej przemowę, zamilkł. Spojrzał w milczeniu w niebo. Rias czekała cicho na odpowiedź. Strada wziął ze stołu słomkowy kapelusz i założył go na głowę.

– …Księżniczko diabłów. To co powiem, może być uważane przez wiernych za herezję. Ale proszę, rozważ to jako słowa, które pozostały głęboko w sercu byłego szermierza – powiedział, po czym przez chwilę milczał, zanim znów zaczął mówić. – Gdybym urodził się sześćdziesiąt, nie, pięćdziesiąt lat później, to wtedy mógłbym się cieszyć obecnymi czasami, które są pełne silnych wrogów. …Skłamałbym, gdybym powiedział że tego nie żałuję. Kiedy skrzyżowałem miecze z Arturem Pendragonem, chciałem pociąć go na kawałki, gdyż moje serce było pełne pasji, od której prawie eksplodowałem. Mogłoby to mnie pobudzić do czynu, gdybym urodził się trzydzieści lat wcześniej.

Kiedy Rias usłyszała te słowa rozluźniła się i zaczęła kusić Stradę swoimi diabelskimi podszeptami:

– Co gdybym powiedziała, że mogę przywrócić waszej eminencji młodość? Oczywiście zamiast diabelskich metod, użyjemy dzieł Boga....

Te słowa sprawiły, że Strada zaczął się uważniej przypatrywać Rias.

– Z mocą Graala Sefiry, Demonicznego Boga Balora oraz senjutsu, prawdopodobnie będzie można cię czasowo odmłodzić, prawda? To nie jest metoda diabłów, a zastosowanie systemu Boskich Darów, który został stworzony przez Boga oraz moc mądrości – powiedziała Rias.

To była nowa opcja, którą Rias badała wraz ze swoją drużyną. Był to także mocny argument, mający przekonać Stradę. Widząc promyk nadziei, Rias przybyła tutaj po ostatni kawałek układanki. Położyła dłonie na stole i stworzyła mały magiczny krąg transportowy, z którego wyłonił się jakiś przedmiot. To był długi i wąski futerał. Rias otworzyła wieko i pozwoliła zobaczyć Stradzie, co znajduje się w środku. Jak się okazało, były tam dwa długie miecze. Jeden z nich miał szkarłatne ostrze, a drugi, niebieski, emanował dziką i agresywną aurą. Rias wskazała go.

– To najnowszy miecz, stworzony przez Kościół, Durandal II. Jest ulepszoną wersją Durandala, którym wasza eminencja wcześniej władał. …W Kościele jest wielu ludzi, którzy chcieliby zobaczyć cię w pełni sił. Ten miecz można uznać za arcydzieło, które zostało stworzone specjalnie dla ciebie. Wierni chcieliby zobaczyć twoje szermiercze umiejętności, które są uważane za żyjący cud.

Gdy Strada patrzył na nowego Durandala, czuł się jak ojciec, który spotkał się z długo nie widzianym synem. Dla niego Durandal był właśnie tym. Prawdziwy miecz miał teraz nową panią, Xenovię. Jednak oręż przed jego oczami był arcydziełem, które młodzi ludzie w Kościele stworzyli specjalnie dla niego... Gdy jego dłonie wyciągnęły się w stronę miecza, poczuł jego aurę. Dzięki temu był w stanie wyczuć, jak silne uczucia umieszczono w mieczu. Zdecydowanie był w stanie to zrozumieć. Strada spojrzał w niebo. Ze wstydem i podnieceniem, głos który wydostał się z jego ust, był przepełniony żalem i ekscytacją.

– ……Och, Boże. Nigdy bym nie pomyślał, że diabelskie pokusy będą tak słodkie…. Tego się można było spodziewać po młodszej siostrze Maou Lucyfera…. Ten starzec nigdy nie słyszał tak przekonywujących słów!

Rias nie zrezygnowała. Zdecydowanie by tego nie zrobiła. Coś sobie przypomniała.

Wkrótce po meczu między drużynami Iseia i wskrzeszonych aniołów, Rias poszła poszukać pewnej osoby. Znalazła ją na korytarzu dla personelu, Binę Lessthan. Rias już znała jej prawdziwą tożsamość. Ponieważ jej maska została zniszczona podczas meczu, Rias zobaczyła kryjącą się pod spodem twarz. Przypominała jej pewną osobę, gdy ta była młodsza. Nie, to zdecydowanie była ona.

– Grayfia-oneesama…

Bina Lessthan, Grayfia Lucyferiusz, zdjęła maskę i pokazała swoją twarz Rias. Wprawdzie wyglądała na nastolatkę i jej rówieśniczkę… Ale miała taką samą twarz, jak jej ukochana bratowa w przeszłości. Jej bratowa, Grayfia Lucyferiusz, użyła magii, aby zmienić swój wygląd na ten, gdy była nastolatką i została Królową w drużynie Sekiryuuteia Płonącej Prawdy, przybierając imię Biny Lessthan. Grayfia z powrotem założyła maskę na twarz

– Rias, nie będę mówiła za wiele, ale zapamiętaj proszę jedną rzecz… – powiedziała, po czym podeszła do Rias i zaczęła do niej szeptać. – Uczynię Hyoudou Isseia-kun Maou.

Gdy usłyszała wyznanie swojej bratowej, zmarszczyła brwi.

– …Nie sądzę aby takie były zamiary Iseia, prawda?

– Zgadza się, to moje własne zamiary. Wierzę jednak, że takie będą zamiary całych Zaświatów. Wesprę go, jako jego Królowa.

Dlaczego miała takie myśli i uczucia? Rias wiedziała, że gdy jej bratowa straciła swojego męża, Sirzechsa, dążyła teraz do tego celu. Co więcej osobą, która mogła to urzeczywistnić, był Ise. Nawet gdyby próbowała jej to wyperswadować, to i tak by jej nie posłuchała. Rias była tego pewna bardziej, niż ktokolwiek inny. W końcu opiekowała się ona nią od dzieciństwa. Od tamtego czasu zawsze ją podziwiała. Dlatego Rias zastanawiała się nad tym, dlatego zaraz po meczu przyszła utwierdzić się w swoich uczuciach. Oczy Rias były przepełnione determinacją, gdy zadeklarowała coś Grayfi:

– Dopóki walczę, zwyciężę, nawet jeśli moimi przeciwnikami będą onee-sama i Ise.

Grayfia, jej bratowa, i Bina Lessthan, uśmiechnęły się odważnie, gdy usłyszały słowa swojej młodszej siostry.

– Dobrze, tego oczekiwałam po mojej szwagierce.

Dokładnie, Rias wypowiedziała wojnę swojej ukochanej bratowej. Wypatrywała też bitwy ze swoim ukochanym. Dlatego też potrzebowała mocy, którą mogłaby przygnieść swojego ukochanego oraz bratową... Jeśli ta moc pomogłaby uwolnić siłę, którą miała Rias i pozostali, to wtedy bardzo by im to pomogło.

Vasco Strada najwyraźniej powziął decyzję.

– Będę walczył tym mieczem przeciwko twemu przyszłemu mężowi, księżniczko, więc czy to w porządku? Nieważne z czym zetknie się moje ostrze, zostanie to bezlitośnie pocięte. Nawet jeśli jest on gospodarzem nieskończoności, to pokonam go bez problemu, tak, zdecydowanie to zrobię – powiedział.

– Mężczyzna, który zostanie w przyszłości moim mężem, nie da się tak łatwo pokonać – odparła Rias bez wahania.

To zdanie zdecydowało o wszystkim. Strada wstał z miejsca, a jego delikatny uśmiech zniknął i został zastąpiony przez twarz wojownika.

– ……Wspaniała odpowiedź…! Od teraz Vasco Strada będzie przed tobą stał, jako przeszkoda dla twojego męża, w ramach treningu wychowawczego!

– Możemy się więc zgodzić, że negocjacje zakończyły się sukcesem?

Tego dnia, najsilniejszy szermierz w historii Watykanu wyraził swoją chęć do udziału w Międzynarodowym Turnieju Królewskiej Gry. Po negocjacjach, zarówno Rias jak i Strada westchnęli. Strada zwrócił uwagę na drugi miecz w futerale, mający szkarłatne ostrze.

– Tak przy okazji, co to za broń? W każdym razie wygląda jak miecz – zapytał.

– Po tym jak zaręczyłam się z Iseiem, Niebo podarowało mi miecz o szkarłatnym ostrzu, jako wyraz błogosławieństwa. Został tak przerobiony, aby mogły go używać diabły. Ale ani ja, ani Ise go nie opanujemy… Może więc uda się to naszym przyszłym dzieciom? – odparła nieśmiało Rias.

– Rozumiem, to niezły pomysł. Jeśli tego dożyje, to pozwól mi pobłogosławić wasze dzieci.

– To będzie trochę problematyczne, w końcu będą one diabłami.

– To prawda.

Kiedy tak sobie rozmawiali, Rias dostała SMS-a. Kiedy go sprawdziła, okazało się, że była to szokująca wiadomość od Akeno.

– To jest…!

– Coś nie tak?

Rias uśmiechnęła się krzywo w odpowiedzi.

– ……Fufufu, według wiadomości, które właśnie otrzymałam, dostanie się do finałów nie będzie łatwe – powiedziała. – Mistrz może wrócić do gry.

Wiadomość otrzymana przez Rias, brzmiała „Mistrz, Diehauser Belial, został tymczasowo zwolniony”.

– Hmm. …To doprawdy wspaniałe.

Nowy członek jej drużyny uśmiechnął się odważnie, na znak, że podoba mu się ta wiadomość. Turniej nadal był pełen chaosu i entuzjazmu....

Powrót Króla

Diehauser Belial obudził się w pokoju przeznaczonym dla jednej osoby. Miejscem w który obecnie przebywał, było więzienie w Zaświatach, przeznaczone dla więźniów politycznych. Po przebudzeniu, głęboko westchnął. Miał sen, który przypomniał mu czasy dzieciństwa. Ród Belial należał do zubożałej arystokracji. Dorastał w domu, znajdującym się głęboko w górach. Wprawdzie jego ojciec był wysokoklasowym diabłem o typowych zdolnościach, to jego przodkowie, z kilku poprzednich pokoleń, byli nieznanymi ludźmi, a w poprzedniej wojnie między Trzema Frakcjami, a także w wojnie domowej ze starym rządem, popełnili najróżniejsze błędy, więc siła Rodu Belial ciągle malała, a autorytet rodziny też się bardzo zmniejszył. W ciągu dwóch pokoleń, w czasach jego ojca i dziadka, kiedy Diehauser był młody, Ród Belial miał trudności finansowe, co mocno im zaszkodziło. W sytuacji, w której rozpad rodziny nie byłby niczym dziwnym, dwie głowy Rodu Belial dalej kontynuowały rodzinną tradycję.

– Dbaj o rodzinę i obywateli. Tak długo jak wzmacniasz więzi pomiędzy swoimi krewnymi i chronisz życie poddanych, Ród Belial i jego ziemie dalej będą istniały.

To były zasady, których jego dziadek i ojciec zawsze przestrzegali. Rodzina się nie rozpadła, a zebrała razem, aby wspólnie żyć w małej wspólnocie. Wprawdzie ich życie było trudniejsze, niż w przypadku innych arystokratów, ale jeśli zebrali się razem, to byli w stanie chronić swoje terytorium i obywateli. Niezależnie od tego, czy był to jego dziadek, ojciec, czy wujek, jego krewni razem przysięgli, że będą chronić rodzinę oraz ziemię. Z tego powodu terytorium nie było szczególnie zamożne, ale nie było też mieszkańca, któremu by się źle nie wiodło, a system podatkowy na terytorium Rodu Belial także był chwalony. Kwota podatku płaconego przez obywateli oznaczała, że ich ranga była niższa, niż w przypadku innych szlachciców, dlatego też wielu z nich kpiło sobie z Rodu Belial…. Chociaż ich standardy życia były niskie, ale obywatele wiedli dobre życie.....

Diehauser był dumny z zachowania swojego ojca i dziadka. Jako diabły, obaj nie posiadali zbyt wysokiego poziomu demonicznych mocy i nie byli zbyt dobrzy w walce, ale mimo tego byli bardzo szanowani przez swoich poddanych i sami bardzo ich lubili. Diehauser kochał swoją rodzinę i ziemię. Od kiedy był młody, zawsze wiedział że jego kuzyni i rodzina traktowali jego i Clerię, jak prawdziwego brata i siostrę. Pozostałe Siedemdziesiąt Dwa Filary z tego samego pokolenia, rozpieszczały swoje dzieci i dawały im wszystko, co tylko chciały. Było zupełnie inaczej niż w rodzinie Diehausera, ale on nie zwracał no to uwagi. Wtedy też zauważył niesamowitą siłę, która drzemała w jego ciele i wszyscy oni też to spostrzegli. Diehauser był rzadkim talentem, który trafiał się raz na tysiąc lat. Następnie zaczął brać udział w Królewskich Grach i uzyskał dobre wyniki, co natychmiast rozwiązało finansowe problemy Rodu Belial. Diehauser także rozpoczął własną autopromocję, aby dobra pochodzące z jego ziem mogły się sprzedawać na terenie całych Zaświatów. Dzięki znakomitym dokonaniom Diehausera, jego kuzynka, Cleria, była w stanie uniezależnić się od rodziny, gdy zdobyła własne parostwo i udała się do świata ludzi, aby dalej się rozwijać. Diehauser był bardzo dumny ze swoich sukcesów, dzięki którym jego rodzina miała przed sobą przyszłość i stał się dla nich głównym wsparciem. Bardzo zależało mu na rodzinie. To zawsze było głęboko zakorzenione w sercu Diehausera. Fakt że Cleria mogła się udać do świata ludzi, było czymś, co bardzo go ucieszyło. Ale niedługo potem miał miejsce punkt zwrotny w jego życiu. Była nim wiadomość o śmierci Cleri...

Diehauser przeprowadził śledztwo, aby dowiedzieć się, kto powinien być celem jego nienawiści, gdyż ten ktoś odebrał mu najważniejszego członka jego rodziny, a on chciał go teraz zabić. Diehauser wierzył bowiem, że Cleria nie mogła popełnić żadnych błędów. Jego obsesja doprowadziła go w końcu do tego, że znalazł odpowiedź. Cleria została zlikwidowana, gdyż dowiedziała się o istnieniu figury Króla... Ale wtedy zrozumiał. Możliwość zbadania figury Króla przez Clerię było czymś, co budziło jego wątpliwości. …Zawsze wykorzystywał swoją wrodzoną umiejętność do pomagania rodzinie. Wszystko po to, aby inni arystokraci nie śmiali się z ich rodu, i aby jego rodzina mogła żyć szczęśliwie. …Robił wszystko dla dobra swojej rodziny, ale ostatecznie doprowadził tylko do śmierci Clerii, za co zawsze się obwiniał... Podczas bitwy w Agreas usłyszał coś od Sekiryuuteia, Hyoudou Isseia, który jako ostatni zobaczył duszę Clerii, dzięki czemu jakaś część jego samego, ocalała. Jednak nie mogło to wymazać przestępstw, których się dopuścił. …Pierwotnie chciał używać swojej mocy, aby uszczęśliwić członków swojej rodziny. Wierzył że jego moc to coś, co ofiarowało mu przeznaczenie. Ale w ostateczności sprowadził tylko kłopoty na swoją rodzinę i inne frakcje, a nawet pociągnął za sobą ofiary. …Diehauser zamierzał spędzić resztę swojego życia spokojnie, odpokutowując za grzechy. Gdyby wyszedł na wolność, to z pewnością sprawiłby komuś więcej kłopotów. Gdyby ktoś o niesamowitej sile nadużył swojej mocy, to wtedy wywołałoby to niefortunną reakcję łańcuchową. Strażnicy, którzy się nim opiekowali, opowiadali mu wieści ze świata. …A także o Międzynarodowym Turnieju Królewskiej Gry, który się właśnie rozgrywał. Diehauser przypomniał sobie nagle coś, co powiedział mu detektyw podczas przesłuchania:

– Mój syn skończy w tym roku dziewięć lat. Jest twoim wielkim fanem. …Większość dzieciaków kibicuje Sekiryuuteiowi, który jest Oppai Smokiem, albo księciu Sairaorgowi, który jest znany jako Lwi Król. Mojego syna nie interesuje jednak ani Oppai Smok, ani Lwi Król. Jest zafascynowany tobą – detektyw miał skomplikowany wyraz twarzy, gdy dalej mówił o swoim synu. – Wprawdzie możesz uznać że przesadzam, ale mój syn jest bardzo sprytny. Dostaje też dobre stopnie w szkole i nigdy nie zapomniał o pracy domowej. Nauczyciele też go chwalą, że jest wzorem dla każdego ucznia. …Kiedy miał czas wolny, zawsze oglądał twoje nagrania. Oglądał raz po raz każdy z twoich meczów, a kiedy go zapytałem, „Czy jeszcze cię to nie znudziło?”, odpowiedział mi „Nie, a to dlatego, że Mistrz jest świetny!”. W pokoju ma pełno twoich plakatów.

Detektyw popatrzył Diehauserowi prosto w oczy.

– Mój syn ciągle powtarzał „Proszę, przebacz Mistrzowi.”, albo „Mistrz nie zrobiły czegoś tak złego.”. …Jestem kimś, kto zajmuje publiczne stanowisko. Muszę pociągnąć pana do odpowiedzialności, za naruszenie prawa i popełnienie przestępstwa. Jednak z punktu widzenia tego dziecka, to ja jestem tą złą osobą – oznajmił.

– …Proszę, powiedz to ode mnie twojemu synowi. Jest wielu bohaterów, którzy są lepsi ode mnie. Jednym z nich jest twój ojciec – odpowiedział Diehauser.

Detektyw pokręcił głową.

– Mistrzu, wobec tego dziecka te słowa są bezużyteczne. Chłopcy mają wielu bohaterów, ale ich ulubieniec nigdy się nie zmieni… Powiedział mi to mój przyjaciel, który jest wskrzeszonym diabłem.

– ……

– Mówię prawdę… Właściwie to sam jestem twoim fanem. Więc mimo że jestem rozczarowany, to nie mogę nic z tym zrobić. Chcę zobaczyć więcej twojego bohaterskiego zachowania w nadchodzącym turnieju. Chcę zobaczyć najpotężniejszego gracza w Zaświatach w tej ekscytującej grze.

Międzynarodowy Turniej. Gdyby nie przestępstwa, które popełnił, to brałby w nim udział, jako normalny gracz.. Kiedy ta myśl pojawiła się w umyśle Diehausera, pokręcił głową.

…Nie mogę myśleć o takich rzeczach. Jako ktoś, kto popełnił przestępstwo, nie mogę fantazjować na ten temat. …Nie mogę już wrócić do Królewskich Gier. Niby kto oczekiwałby mojego powrotu po tym, co zrobiłem….

W swoim jednoosobowym pokoju, zagłębiał się w tego typu myślach. Mistrz zakrył dłońmi twarz. Nagle pojawił się strażnik.

– Diehauserze-dono, ktoś chce się z tobą widzieć.

Gdy wszedł do sali widzeń, zobaczył że czeka na niego mężczyzna po pięćdziesiątce. Był do niego podobny. …Obecna głowa Rodu Belial, jego ojciec. Nie widział go od dłuższego czasu i teraz wydawał mu się szczuplejszy. Ojciec uśmiechnął się do niego przez szklaną szybę, która ich od siebie oddzielała.

– Diehauserze, wybacz że przybyłem cię odwiedzić tak późno.

– Ojcze...

– Oglądasz turniej? – zapytał go.

– …Nie oglądam telewizji… ale docierają do mnie wiadomości.

– …Profesjonalni gracze w Królewską Grę są bez przerwy pokonywani. Nawet długo oczekiwany nowicjusz, Sekiryuutei, został pokonany przez drużynę aniołów kilka dni temu. Diabły są pokonywane przez różne frakcje, mimo że są twórcami Królewskich Gier.

– …W końcu są gracze należący do boskiej klasy, a także wysoko oceniani gracze, którzy pomagają innym frakcjom, więc nie uważam diabłów za słabszą stronę, ale…

– Ale…?

Diehauser pokręcił w odpowiedzi głową.

– Nie, to nic takiego…

Diehauser przełknął słowa „Gdybym to był ja”. Nie wolno mu było tego powiedzieć, skoro był kimś, kto popełnił przestępstwo... Nadal tęsknił za tym, co sobie właśnie uświadomił. Diehauser też zauważył, że jego ojciec zrozumiał jego tęsknotę podczas tej wymiany słów.

– …Czy matka ma się dobrze?

Obecna głowa rodziny skinęła głową w odpowiedzi.

– Tak, czuje się dobrze. Początkowo chciałem ją tu przyprowadzić… ale odwiedziny może składać tylko jedna osoba, więc pozwoliłem jej zostać w domu.

– …Dla matki muszę być wyrodnym synem. Nawet jeśli początkowo sprzeciwiała się mojemu udziałowi w Królewskich Grach.

Matka Diehausera nie była zadowolona z jego udziału w Królewskich Grach. Nie ważne co robił, ona wciąż odmawiała oglądania jego meczów, co nie znaczyło, że go nienawidziła.

– …Mówiłem wiele razy, że nie musisz martwić się o Królewskie gry. Twoja matka po prostu nie chce widzieć, jak walczysz, gdyż wtedy by się o ciebie bała. Nawet jeśli to niemożliwe, abyś przegrał…. Ale mimo tego twoja matka nie chce widzieć, jak zostajesz ranny. Zresztą sam rozumiem jej uczucia – powiedziała obecna głowa rodu.

– …Włożyłeś w to tyle wysiłku, ale… Nie mogę więcej brać udziału w grze. Ojcze, zrobiłeś dla mnie tak wiele, abym mógł brać udział w meczach… – Deiahauser przeprosił swojego ojca.

Dla jego dobra, ojciec zrobił wszystko, aby umożliwić mu jak najlepszą edukację. Jego ojciec pozwolił mu na zdobycie wykształcenia, na jakie mogli sobie pozwolić członkowie innych rodów z tego samego pokolenia. Jednocześnie mieli trudności finansowe, gdyż dla biednego Rodu Belial był to niemały wydatek, ale jego ojciec starał się go wspierać, bez przysparzania kłopotów rodzinie. Diehauser zawsze o tym wiedział. Aby dalej płacić czesne, jego ojciec sprzedał swoje najlepsze stroje, a matka najcenniejszą biżuterię. To było olbrzymie poświęcenie dla szlachty i nawet młody Diehauser to rozumiał. Dlatego, kiedy wygrał swój pierwszy mecz, podarował swoim rodzicom najwspanialsze, szlacheckie stroje. Nigdy się nie zastanawiał, czy to wystarczy, aby spłacić ich oczekiwania. Po prostu fakt, że jego ojciec mógł nosić najlepsze szlacheckie stroje, uszczęśliwiał Diehausera. Kiedy obecna głowa rodu to zobaczyła, podciągnęła rękawy i powiedział coś takiego:

– Ha ha ha, te ubrania… to marka, którą nosi tylko sam Maou-sama. Diehauserze, cała nasza rodzina oraz obywatele są wdzięczni za to, że rozsławiłeś nas na całym świecie. Nie ma nikogo na naszych ziemiach, kto by cię o cokolwiek oskarżał.

Po chwili przeszedł o głównego tematu.

– Myślę że powinieneś się stąd wydostać.

– ….......!

Diehauser zaniemówił.

– Dzięki twojej sławie a także różnym znajomościom, chciałbym abyś wrócił do Królewskiej Gry. Poprosiłem też o to Maou Ajukę Belzebuba. To coś, co mogę zrobić – dodał jego ojciec.

Gdy obecna głowa rodu mówiła przeszywającym tonem, nagle najwyraźniej coś sobie przypomniał.

– Ach, nie mogę więcej używać powiązań ze stroną Wielkiego Króla.

Na twarzy Diehausera pojawił się dziwny wyraz. W przeszłości jego ojciec dołączył do frakcji Wielkiego Króla, a jego własny status w Zaświatach coraz bardziej rósł, co dało mu bardzo wysoką pozycję.

Ojciec powiedział, że nie może już ich więcej używać…?

– Nie, to nic. Pogadałem sobie z protoplastą Rodu Bael na temat ciebie i Clerii. Ha ha ha, cóż, co powinienem powiedzieć. Ostatecznie nie mogłem się powstrzymać i przyłożyłem temu staruchowi, więc dlatego nie mogę używać moich powiązań z frakcją Wielkiego Króla. Przepraszam, twój ojciec wciąż jest niedojrzały – obecna głowa rodziny rozwiał jego wątpliwości.

Jego ojciec roześmiał się odważnie. …Protoplasta Rodu Bael mógł być uważany za kogoś, kto miał w Zaświatach nawet większy autorytet, niż Maou i był nawet uważany za szarą eminencję. A jego ojciec go uderzył…. Diehauser zrozumiał. Jego ojciec bardzo kochał swoją rodzinę i kiedy poznał prawdę o nim i Clerii, musiał zaatakować protoplastę Rodziny Bael. Zachowanie ojca wzbudziło pewne emocje w sercu Diehausera.

– Wydarzyło się coś takiego, więc teraz jestem pod opieką frakcji Belzebuba-sama.

– J-jak mógłbym pozwolić, aby mój ojciec został sam w takiej sytuacji…!

Nie mógł pozwolić, aby jego ojciec i lud mieli kłopoty z jego własnej winy. Jego ojciec spojrzał w sufit.

– Calfa… Twoja matka ostatnio często ogląda nagrania z twoich meczów. Cóż za ironia, że jesteś uwięziony, a ona obserwuje dawną ścieżkę, po której kroczył jej syn – oznajmił.

Co....

…Ogląda… jego mecze. Zawsze tego unikała, ale teraz je ogląda.

– Gdy zobaczyłem co robi twoja matka, wpadłem na pewien pomysł. Nieważne co się wydarzyło i niezależnie od tego, co muszę zrobić, to chciałbym wysłać cię na scenę turniejową. Nie martw się, tak długo jak ty i rodzina macie się dobrze, to mogę nawet zacząć wszystko od nowa, od tego domu w górach. Ha ha ha, w końcu przyzwyczaiłem się już do stylu życia biednej szlachty. Ach, jeśli to powiem, to moi przodkowie mnie skarcą – oznajmił mu ojciec.

W tej samej chwili Diehauser nie mógł już powstrzymywać swoich uczuć. Łzy płynęły mu z oczu nieprzerwanie. Jego ojciec uśmiechnął się.

– Chcę zobaczyć jak walczysz w Turnieju. …Twoi fani tego wypatrują. Codziennie mnie o to pytają. „Gdyby Diehauser tu był, to wtedy nie byłoby tak samo.”, „Gdyby Mistrz tutaj był, to diabły walczyłyby wtedy lepiej.”, „Cesarz Belial pokonałby każdą drużynę i to bez problemu”. Wszyscy w kółko mówią takie rzeczy. W każdym razie chcą, abyś się tam pojawił. Jest wielu ludzi, którzy wypatrują twojego powrotu – oznajmił. – Nie mam ani talentu, ani zasług, ale jestem twoim ojcem, więc chcę chronić honor mojego syna.

Mistrz mógł tylko płakać, gdy jego twarz była pokryta łzami. Wyraził wdzięczność swojej matce, ojcu, obywatelom oraz fanom.

– ……Ojcze, ja… ja…!

Mistrz kochał Królewskie Gry.

– Matka Sekiryuuteia, która cię spoliczkowała… musi być lepszym rodzicem ode mnie. Ja… nie potrafię się na ciebie zezłościć.

Mistrz kochał Królewskie Gry bardziej, niż ktokolwiek inny, i były dla niego sensem istnienia.

– Diehauserze, zadośćuczyńmy twoim zbrodniom razem. Ród Belial nie porzuci cię. Więc mam nadzieję, że nie odrzucisz swoich własnych możliwości i nadziei kibiców, którzy na ciebie czekają...

Diehauser przypomniał sobie nagle coś, co powiedziała mu jego kuzynka, Cleria:

– Diehauser-niisama, naprawdę podziwiam to, jak wyglądasz, kiedy bierzesz udział w meczu. To naprawdę fajne. Jesteś powodem do dumy, dla mnie i całej rodziny.

…Cleria, czy ty też oglądałaś moje mecze? Czy mogę walczyć jako Mistrz, którego podziwiają moi rodzice, ty oraz moi fani?

Mistrz powróci.

– Mistrzu Królewskich Gier, Cesarzu Belial, czy pozwolisz mam, swoim fanom, znów podziwiać swoją bohaterską postać?

Mistrz powróci!

– ……Tak, ojcze…!

W oczach Diehausera, w oczach Cesarza Beliala, znów zapłonął ogień.

Najsilniejszy Mistrz powróci!

Wiadomość rozeszła się po całych Zaświatach lotem błyskawicy.

Szokujący udział Cesarza Beliala w Międzynarodowym Turnieju Królewskiej Gry!

Diehauser został warunkowo zwolniony, ale nadal znajduje się pod ścisłym nadzorem i ma ograniczony zasięg poruszania się.

Rias Gremory i Vali Lucyfer zmierzą się ze sobą w eliminacjach, podczas gdy Hyoudou Issei po raz pierwszy w turnieju, zmierzy się z istotami boskiej klasy. Różnica w zakresie siły była zbyt oczywista. Nawet jeśli to Sekiryuutei, to niemożliwym jest, aby wygrał w starciu z legendarnym potworem, Tyfonem oraz bogami z drugiego pokolenia Olimpu i Asgardu. Ale to dzięki tej grze, cały świat na nowo zrozumie Smoka Walijskiego... Także w ten sposób eliminacje dobiegną końca i zacznie się finałowa runda.


Widar i Apollo

– Widarze, widziałeś nowe kombinacje turniejowe?

– Oczywiście że widziałem, Apollo.

– W końcu wszyscy bogowie, którzy w mitologiach kontrolują przeznaczenie, potajemnie manipulują turniejem.

– Cóż, to zrozumiałe, że masz takie pomysły… Ale nie sądzę aby Bóg Zniszczenia był kimś, kto robi takie nieprzemyślane rzeczy. W końcu to nieszkodliwe. Skoro jesteśmy bogami, to od czasu do czasu wolno nam zatańczyć z przeznaczeniem.

– Cóż, z twojej perspektywy Pogromcy Fenrira, co myślisz o takiej kombinacji?

– Nie nazywaj mnie tak. Nigdy nie interesowała mnie walka z tym wilkiem. …Sądzę jednak, że pewnego dnia i tak się z nim zmierzę, z przyczyn politycznych, albo jakichś innych. Więc nie będzie źle, jeśli dojdzie do tego jak najszybciej, chociaż trochę mi żal mojego przyszywanego braciszka. Takie jest jednak przeznaczenie.

– Cóż, musimy się spotkać z Tyfonem. Im szybciej uzgodnimy naszą strategię, tym lepiej.

– To naprawdę coś, czego wypatruję. Jako towarzyszom z tego samego pokolenia, którzy musieli zostać szefami, sprawi nam to trochę kłopotu, prawda? Ech, Sekiryuuteiu, potraktuję cię jak istotę będącą w boskiej klasie.

Członkowie Drużyny 2

○ Zarejestrowani członkowie Drużyny Sekiryuuteia Isseia Płonącej Prawdy:

・Król — Hyoudou Issei.

・Królowa — Bina Lessthan (Grayfia Lucyferiusz).

・Wieża — Rossweisse (czasami pełniąca funkcję Gońca).

・Wieża — Nikt nie pełni regularnie tej funkcji.

・Skoczek — Xenovia Quarta.

・Skoczek — Shidou Irina.

・Goniec — Asia Argento.

・Goniec — Ravel Feneks (czasami pełniąca funkcję Piona).

・Pion [3] — Bova Tannin (czasami pełniący funkcję Wieży).

・Pion [5] — Nakiri Kouchin Ouryuu (czasami pełniący funkcję Wieży).

・Ewentualny Pion [2] — Elmenhilde Galnstein.

・?? — Roygun Belfegor.

○ Zarejestrowani członkowie Drużyny Rias Gremory:

・Król — Rias Gremory.

・Królowa — Himejima Akeno.

・Wieża — Toujou Koneko.

・Wieża — Vasco Strada.

・Skoczek — Kiba Yuuto.

・Skoczek — Lint Sellzen.

・Goniec — Gasper Vladi.

・Goniec — Valerie Tepes.

・Pion [8] — Pan Czarny (Crom Cruach).

Królestwo Zmarłych

Najniższy poziom Zaświatów, Lodowe Piekło, Kokytos. Ci którzy popełnili najpoważniejsze grzechy, albo ci, którzy dopuścili się zdrady, zostali tu uwięzieni na wieczność. W tych czeluściach Lodowego Piekła, Bóg Królestwa Zmarłych, Hades, wezwał swoje sługi oraz Ponurych Żniwiarzy. Zobaczyli bowiem coś, co nie pasowało tego miejsca, instytut badawczy, który był umiejscowiony w głębi lodowej doliny. Gdy wielkie, ciężkie drzwi się otwarły, Hades wprowadził do środka swoich Ponurych Żniwiarzy wysokiej klasy. Wnętrze było opustoszałe i nie było tu śladu żywego ducha. Dokładnie, to był tajny ośrodek badawczy Qlippothu i Rizevima Livana Lucyfera, ukryty w tym właśnie miejscu. Korzystając ze zdobytych wcześniej informacji, Hades rozwiązał tajemnicę drzwi, które łączyły ze sobą poszczególne poziomy. Po przejściu przez liczne drzwi, przybyli do miejsca, które najwyraźniej było zabronione i w którym ukryto coś bardzo ważnego. To coś znajdowało się teraz przed Hadesem i Ponurymi Żniwiarzami. Całą przestrzeń zajmował olbrzymi zbiornik. W środku coś było. A mianowicie..... Gdy Ponurzy Żniwiarze, którzy zawsze byli spokojni i opanowani, to zobaczyli, zaczęli panikować.

– Hadesie-sama, to jest…!

Hades uśmiechnął się.

– …Kiedy dostałem wiadomość, że Smok Zła, Apophis, chciał mi wysłać „prezent”, wciąż miałem wątpliwości… fafafa. Naprawdę byłeś znienawidzony, księże Rizevimie.

– Innymi słowy, czy to…?

Hades i Ponurzy Żniwiarze spojrzeli na olbrzymi zbiornik, w którym znajdowało się pełno obrzydliwego ciała. Nie przypominało to żywej istoty, był to po prostu obrzydliwy kawał ciała, który wywoływał dreszcze. Jednak był on połączony licznymi, pulsującymi rurami, z maszynami. W jakiś sposób to coś żyło...

– To żona Diabelskiego Króla Lucyfera, matka Wszystkich Diabłów, Lilith – powiedział Hades.

Dokładnie, Hades nazywał ten obrzydliwy kawał ciała Matką Wszystkich Diabłów. Lilith, Rizevim ukrywał ją aż do samego końca. Mimo jego śmierci, dalej pozostawała w ukryciu. Jednak z powodu zdrady Apophisa, Hades dowiedział się o tym. Nie, Rizevim nie pozwoliłby Apophisowi dowiedzieć się o tej rzeczy. Ale nie przewidział że Smok Zła sam się o tym dowie. Hades stanął przed Lilith i rozłożył ramiona.

– …W ciągu tego krótkiego roku, miało miejsce wiele wydarzeń. Bunt Frakcji Starych Maou, ataki Frakcji Bohaterów, niesamowita naiwność syna Maou Lucyfera, a także pokonanie legendarnych Smoków Zła i Bestii Apokalipsy. Niespodziewane wydarzenia miały miejsce jedne po drugich, ale co było ich rdzeniem? – powiedział, podczas gdy jego oczodoły błyszczały dziwnie. – Oto Boski Dar, Longinus. Ale tym, co napędzało i rozwiązywało te wszystkie problemy, to diabły, smoki, potem znów diabły i smoki, a nawet frakcja smoków dowodzona przez Maou. Samo ich istnienie jest zaproszeniem dla najeźdźców z innego świata. Z powodu ich istnienia, ten cykl anomalii będzie trwał dalej. Dlatego musimy ich pogrzebać, aby chronić naszą mitologię i świat.

Informacje o innym świecie, ExE, także zostały przekazane przez Apophisa. Gdy Hades dostał wieści na temat Lilith i innego świata, postanowił przystąpić do ostatniego etapu.

– Moi towarzysze, Ponurzy Żniwiarze i Boże Otchłani Tartaru, powiedzcie to królowi każdemu z Piekieł. Nadszedł czas, aby pozbyć się naszych prawdziwych „wrogów” – powiedział do Ponurych Żniwiarzy.

– Tak! – Ponurzy Żniwiarze odpowiedzieli swojemu panu i natychmiast zniknęli.

Hades popatrzył na kawał ciała, Lilith.

– …My wystarczymy, aby się przeciwstawić najeźdźcom z innego świata.

Decydująca bitwa, w której pojednanie było niemożliwe, już się zbliżała.....

Posłowie

To drugi tom ostatniej historii. Witajcie, tutaj Ishibumi Ichiei. Ten tom koncentruje się na Asi, Xenovi i Irinie, a także ich obiecującej przyszłości z Isseiem. Myślę że niektóre opisy wciąż są niewystarczające, ale proszę, od teraz zwracajcie uwagę na ich związek z Isseiem. Cóż, wprawdzie to ostatnia historia, ale jest podobna do tomu dwudziestego drugiego, pod względem początkowych uczuć DxD, i cały ostatni akt będzie utrzymany w takim stylu. Teraz trochę komentarzy do tomu dwudziestego trzeciego.


Król, czyli o dorastaniu wysokoklasowego diabła Isseia, oraz przewodniczącej Klubu Okultystycznego, Asi.

Tym razem bardziej koncentrujemy się na sporcie, niż walce. Dotąd ciągle pisałem o fizycznym wzroście Isseia, więc tym razem bardziej skupiłem się na aspektach umysłowych i opisałem jego wzrost, jako senpaia w liceum. Kiedy planowałem ostatnią historię, postanowiłem że Issei przegra jeden raz, ale zwykła porażka byłaby pozbawiona sensu. Więc rozwój tej historii zawiera zarówno umysłowy rozwój Isseia i Asi, jak i rozwój ich przyszłości. Rok temu Issei zaznał porażki w meczu i czuł się rozczarowany po tym, gdy zmierzył się z silniejszym przeciwnikiem. Rok później, gdy zmierzył się z tymi, którzy doświadczyli tej samej porażki, zrozumiał rozczarowanie swoich kouhai i podwładnych, więc Issei powiedział coś, co normalnie powiedzieliby Rias i Azazel, dzięki czemu czytelnicy zrozumieli, jak dorósł.


Nowi członkowie Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy

Pierwsza jest Elmenhilde. Od dawna chciałem, aby w grupie pojawiła się wampirzyca, która będzie lubić Isseia. Zajęło mi to dużo czasu, ale wreszcie to napisałem. Proszę więc, od teraz dobrze się opiekujcie Elme! Następni są Nakiri Kouchin Ouryuu. W rzeczywistości on i Miraka używają swoich telefonów (które obecnie powinny być smartfonami) w „grze” Ajuki (Ajuka i Tiamat też są ważnymi postaciami). Jednak związane z tym ustawienia ciągle nie są idealne, więc ich postacie najpierw pojawią się w DxD. Historia o Nakirim i Mirace zostanie opublikowana w przyszłości. Oczywiście Issei i pozostali też się pojawią. Proszę, czekajcie cierpliwie. Nie jest głównym bohaterem w DxD, ale postacią poboczną, która szanuje Isseia z głębi swojego serca.


Prawdziwe tożsamości Bini i Pana Czarnego zostały ujawnione, a do walki dołączyli Roygun i jego eminencja!

Po pierwsze, prawdziwe tożsamości Królowej Sekiryuuteia Płonącej Prawdy, Bini Lessthan, oraz Piona Drużyny Rias, Pana Czarnego, zostały ujawnione. Jestem pewien, że czytelnicy to podejrzewali. Wciąż wiele tajemnic okrywa postępowanie Grayfi. Zostaną one ujawnione w przyszłości. Po drugie, Strada dołączył do Drużyny Rias. Ponieważ był zbyt silny, to początkowo nie planowałem, aby znów pojawił się w głównych tomach…ale to by było nienaturalne, że nie bierze udziału w turnieju, mimo że uczestniczy w nim tylu potężnych ludzi, więc postanowiłem że też dołączy. Ostatnia jest Roygun Befegor, która zbliżyła się do Isseia i chce być jego podwładną. Issei zaczyna być otaczany przez piękne onee-sama, takie jak Grayfia, Tiamat i Roygun.


Powiązania pomiędzy Rudigerem Rosenkreutzem i Drużyną Atutowej Niebios, Dulia

Tym razem nareszcie zaprezentowałem Asy wskrzeszonych aniołów. Oprócz Iriny, pozostałe Asy też od czasu do czasy będą się pojawiać w przyszłości. Zawodnicy z Drużyny Dulia nie przegrali, mimo że musieli stoczyć zaciekłą walkę z potężnymi wojownikami, a wszystko dzięki ostremu treningowi, narzuconemu przez trenera. Irina… prawdopodobnie potrzebuje więcej treningu. Rudriger pełnił w tym tomie rolę trenera, chociaż pojawił się w tomie dziesiątym jako komentator, podczas meczu pomiędzy Rias i Sairaorgiem. Od swego debiutu w powieści, był częstym tematem rozmów i tym razem mogłem przedstawić go jak należy. Jeśli chodzi o Królewskie Gry, to myślę że wciąż jest wiele sprzeczności i niejasności, ponieważ piszę to w dużym pośpiechu, więc będę wdzięczny, jeśli czytelnicy nie będą się za bardzo czepiać.


Podziękowania i przyszłe wydarzenia!

Teraz podziękowania. Miyama-zero-sama, Edytorze T-sama, zawsze jestem pod waszą opieką! Nadchodzący dwudziesty czwarty tom zakończy eliminacje do Turnieju. Szykują się ostre mecze, takie jak Drużyna Rias kontra Drużyna Valiego oraz Drużyna Isseia kontra Drużyna Szefów Bogów z Nowego Pokolenia! Po tych dwóch meczach turniej przejdzie do fazy finałowej. Następny tom będzie miał numer dwudziesty czwarty… Tak w każdym razie chciałbym powiedzieć, ale następnym tomem, będzie tom DX4. Ale będzie on zawierał specjalne historie o meczach pomiędzy drużynami Sairorga i Cao Cao oraz pomiędzy Drużyną Płonącej Prawdy a Drużyną Sitri! Te wydarzenia będą miały miejsce pomiędzy tomami dwudziestym trzecim i dwudziestym czwartym, więc DX4 równie dobrze może mieć numer 23.5. Jego głównym tematem nie będzie młodzieżowy sport, a ostre i ciężkie bitwy. To będzie konfrontacja mocy i technik, a także pojedynek pomiędzy nowym i starym Samorządem Uczniowskim. Oczywiście, gdyby w kółko chodziło o same bitwy, to w końcu zaczęłoby się robić nudno, więc jeśli będzie jeszcze miejsce, to znajdzie się tam coś zboczonego. Wprawdzie tom DX4 należy do serii DX, ale będzie też powiązany z główną historią, więc wypatrujcie go proszę!

Odnośniki tłumacza

  1. Około pięćdziesięciu metrów kwadratowych
  2. Wedle różnych tradycji judaizmu anioł modlitwy, często utożsamiany z prorokiem Eliaszem. Niekiedy uważany był za brata-bliźniaka Metatrona. Mógł posiadać także funkcje anioła ptaków lub anioła kształtującego płody w łonach kobiet.
  3. Paisen to slangowe określenie senpaia.


Wróć do strony głównej Rozpocznij czytanie