High School DxD:Tom 9 – Pandemonium na wycieczce szkolnej

From Baka-Tsuki
(Redirected from High School DxD - Tom 9)
Jump to navigation Jump to search

Ilustracje[edit]



Diabły, Upadłe Anioły i Smoki -- oni są wrogami rodzaju ludzkiego. Tak mówi zdrowy rozsądek.

A ty -- Diabeł i Smok w jednym. Ludzie nie mogą postrzegać cię, za nic innego jak za zagrożenie.


Żywot 0[edit]

- Proszę... Ise-kun, daj mi... Zdarzyło się to pewnej nocy przed szkolną wycieczką.

Z rozpuszczonymi włosami, Akeno-san przygwoździła mnie do łóżka!

Akeno-san miała na sobie cienką yukatę, ale nosiła ją tak luźno, że zaczęła się zsuwać, odsłaniając bladą, gładką skórę jej ramion. Nie tylko to, ale także okolice piersi były dość mocno wystawione na widok...

PRZEŁKNIĘCIE.

Nie mogłem się powstrzymać przed przełknięciem śliny, nie mogąc oderwać wzroku od różowych istnień, naprzemiennie pojawiających się i znikających z pola widzenia. Z uwodzicielskim wyrazem twarzy, Akeno-san pochyliła się, zbliżając się do mnie na czworakach!

Z każdym ruchem jej spore piersi podskakiwały, tworząc obrazy, które będę wspominać ze łzami do końca życia!

- Ise-kun mnie porzuci i będzie się dobrze bawić w Kioto...

Akeno-san zapłakała smutnie. Jej ramiona wokół mojej szyi, jej miękkie, gładkie ciało przylegające ciasno do mnieeee...

- O czym ty mówisz, Akeno-san, to tylko cztery dni i trzy noce, wkrótce znowu się zobaczymy.

Odpowiedziałem podnieconym głosem. Będąc szczerym, to mój umysł prawie odleciał z powodu uczucia ciała Akeno-san.

Yukata niemal całkowicie się zsunęła i Akeno-san zbliżała się do mnie kompletnie naga!

Masywny krwotok z nosa...

To był słodki aromat z czarnych włosów Akeno-san... Lekko podniesiona temperatura ciała - musiała dopiero co brać kąpiel.

Akeno-san położyła się na mojej piersi i zabrzmiała tak, jakby się miała za chwilę rozpłakać.

- Nie będę cię widzieć przez całe cztery dni...? Mogę umrzeć z samotności...

...Co to miało być? Od momentu walki z Lokim Akeno-san ukazywała coraz to mocniejsze pragnienia, abym ją rozpieszczał, kiedy byliśmy sami. Gdy oglądaliśmy telewizję w salonie, przybliżała się i kładła mi głowę na ramieniu. Kiedy zaprosiła mnie na zakupy i odpowiedziałem: "Jestem teraz odrobinę zajęty" zareagowała słodką, naburmuszoną miną.

Kiedy zmieniłem zdanie na "Chodźmy!", niemal natychmiast zmieniła ją ten niemożliwie uroczy uśmiech. W mowie i zachowaniu, już zmieniła się w tak uroczą dziewczynę, że łatwo można by ją wziąć za osobę w moim wieku, lub nawet młodszą ode mnie.

Urocza onee-sama prześcigała Buchou w wielu sytuacjach. Pomimo, iż w szkole zachowywała się nadal jak zwykła onee-sama, to kiedy była przy mnie, kompletnie się zmieniała.

Buchou i Akeno-san musiały ukrywać tę sztukę "wykańczania mnie swoim urokiem"!

Akeno-san wzięła mnie za rękę i złączyła swoje dziesięć palców z moimi.

- Dlatego dziś w nocy zaspokoję cztery dni i trzy noce, jakie jesteś wart.

- Za-zaspokoję...?

Mózg prawie mi się gotował, jednak jakoś zdołałem się powstrzymać i zadać sobie to pytanie. Jeśli ta urocza Akeno-san zrobiłaby to ze mną, to mógłbym dzisiaj spokojnie umrzeć, niczego nie żałując.

- Tak, zaspokoić. Pieścić twoją skórę, być pieszczoną przez ciebie, czuć twoją męskość. Będę w stanie doświadczyć prawdziwego znaczenia bycia kobietą.

Jej słowa były zbyt stymulujące, nie mogłem powstrzymać kolejnego krwotoku z nosa! Niedobrze, niedobrze! Ona jest moją senpai! Nawet jeśli była tak niesamowicie słodka, że można ją było wziąć za młodszą dziewczynę, to nie mogę zapomnieć, że to moja senpai!

- Jak to możliwe? Przecież jestem tylko kouhai...

- Proszę, nie używaj tych terminów w takiej chwili...

Akeno-san przerwała mi. Jej oczy zdawały się pytać "dlaczego"?

- Ale, ale, Akeno-san jest moją senpai...

Akeno-san ścisnęła mocno prześcieradła.

- W łóżku nie ma czegoś takiego, jak senpai czy kouhai. Są tylko mężczyzna i kobieta. I tylko to się liczy.

- M-Mężczyzna i kobieta...

PRZEŁKNIĘCIE... nie mogłem się przed tym powstrzymać. Mężczyzna! Kobieta! C-Co to ma być, jakąż to moc posiadają te erotyczne słowa!?

Twarz Akeno-san się zbliżyła, moje wargi miały zaraz... Ah, właśnie. W takich to momentach najbardziej prawdopodobną do pojawienia się postacią była...

- Akeno? Co ty robisz?

--

... Wyczuwając ciężką do opisania demoniczną obecność, ostrożnie obejrzałem się do tyłu, tylko po to, by ujrzeć szkarłatnowłosą onee-sama z uwolnioną niebezpieczną aurą. Oczywiście! Wiedziałem!

Długie, falujące szkarłatne włosy aż trzepotały od ekstremalnie silnej aury! Z pewnością tym razem zostanę zabity!

Akeno-san zareagowała tylko zwykłym "Hufufu", śmiejąc się uwodzicielsko i gładząc przy tym swoje długie, czarne włosy.

- Ara, ara, straszne - Onee-sama gapi się złowrogo na mnie i Ise-kuna. Czyżbyś, widząc nas w ten sposób, zrobiła się zazdrosna? Hufufu.

- Poszłam się tylko wykąpać, a ty już od razu przyszłaś uwieść Issei'a. Jak bardzo zuchwała się stałaś?

- Zawsze jestem taka zuchwała, przez cały czas. Spójrz - właśnie tak.

Ciasno. Ocieranie.

Akeno-san przycisnęła to swoje smukłe, gładkie ciało do mnie, a te rytmiczne ruchy stymulowały mnie całegooo! Twarz! Piersi! Ramiona! Uda! Ta unikatowa kobieca miękkość i gibkość sprawiały, że czułem się tak, jakby całe moje ciało miało zaraz przestać funkcjonować.

- ...Dobrze powiedziane. Akeno-san jest zbyt przebiegła.

- ! Trzeci głos! Mój rozum powrócił, aby ujrzeć kogoś tulącego od tyłu moją głowę. Przypatrując się uważnie...

- Koneko-chan? Kiedy, kiedy ty...!

Tak, to była Koneko-chan. Czyżby ukrywała swoją obecność i zakradła się do pokoju? Miała na sobie cienką, białą szatę, kocie uszy i ogon, tuląc mocno moją głowę swoim rozkosznym małym ciałem!

Mmmmm! Koneko-chan była taka gładka i mięciutka, i ten aromat...

- Ja też nie chcę się z tobą rozstawać... Senpai, zróbmy dzisiaj leczenie sennjutsu za te kilka dni...

Koneko-chan przycisnęła się do moich pleców, na jej twarzy malował się wyraz samotności!

Czy to jest właśnie to niesamowite uczucie bycia tulonym od tyłu przez małą dziewczynkę!? Jej włochaty, biały ogon zawinął się wokół mojego nadgarstka. Ah, miękkie futro ogona Koneko-chan jest takie miłe w dotyku...

Tak właściwie to, Koneko-chan! Tego typu śmiałe zachowanie miało mieć miejsce tylko między nami, a teraz nawet nie przeszkadza ci, by inni nas widzieli!?

A może to dlatego, że jadę na szkolną wycieczkę, że zachowujesz się jak Akeno-san!?

- N-Nawet Koneko... Ale Ise z pewnością jest mój... to mój ukochany Ise... Wszystkie posuwacie się za daleko!

To się zaczynało robić niepojęte. Buchou cała się przede mną trzęsła, jej nadąsana twarz była na granicy łez!

Onee-sama, ta mina jest po prostu zbyt urocza!

UDERZENIE.

Drzwi do pokoju otwarły się z głośnym trzaskiem, ukazując stojącą w nich Asię.

Widząc całą sytuację, od razu zalała się łzami.

- Jak! Jak to możliwe... Nie tylko Rias onee-sama, ale także Akeno-san i Koneko-chan! Ooh, ooh, ooh, pozostawiając tylko mnie...? Nie do przyjęcia! Też muszę się dołączyć! Hej!

Asia wskoczyła na łóżko! Chwytając moją nogę, przytuliła ją tak, jak gdyby już nigdy nie miała zamiaru jej puścić!

- Nie puszczę cię, Ise-san! Musimy dzisiaj spać razem!

To była chyba najlepsza sytuacja z możliwych! Akeno-san, Koneko-chan, a nawet Asia mocno mnie tuliły... Czy to właśnie było szczęście? Ale coś tutaj było poważnie nie tak. Byłem bardzo szczęśliwy, to było całkowicie ponad moje siły, tylko dlaczego one ze sobą walczyły?

High school dxd v9 013.jpg

Z pewnością była to piękna sytuacja, ale z jakiegoś powodu atmosfera zrobiła się strasznie napięta!

Buchou, w końcu nie mogąc tego wytrzymać, zaczęła się na nas wydzierać.

- Naprawdę! Wy wszyscy! Dlaczego nie słuchacie się swojej Pani!

Buchou wydała nam rozkaz jako Pani. Jednak dziewczyny nie miały najmniejszego zamiaru spokojnie się jej podporządkować.

- Ponieważ jest moim--

- Ise-san!

- ...Senpai!

- Ise-kun!

- Nie! Jest mój!!

Płaczliwy krzyk Buchou rozległ się w całym domu.

Wraz ze zbliżaniem się szkolnej wycieczki moje łóżko zmieniło się w pole bitwy, które rozdarło moje uczucia pomiędzy szczęście, a obawę.

Czy wycieczka w ogóle ma szansę przebiec w spokoju?


Żywot 1: Tak, jedźmy do Kioto![edit]

Część 1[edit]

- W przyszłości chciałabym założyć na terytorium rodu Gremory nordycką szkołę magii i rozpocząć w niej trening diablic na nowe Valkirie.

Rossweisse-san opisywała swoje plany na przyszłość.

- Jako anioł nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek odwiedzę dom wysokoklasowych demonów, cóż za ogromny zaszczyt! Musi to być łaska Pana i... Maou-sama!

Irina także była szczęśliwa.

Wraz ze zbliżającą się szkolną wycieczką my, słudzy rodziny Gremory wraz z Iriną, rozmawialiśmy z rodzicami Buchou, popijając herbatę w jadalni domu Gremory.

Aby uczcić skompletowanie swojej drużyny, Buchou musiała jeszcze raz przedstawić wszystkich swoim rodzicom.

Eleganckie popijanie herbaty, czy to było hobby popularne w wyższych sferach? A może to dlatego czułem się tak nieswojo, bo jeszcze nigdy nie doświadczyłem rozmów przy herbacie, będąc otoczonym przez tak wiele sług?

- Hahaha, Rossweisse-san wydaje się być bardzo zainteresowana diabelskim przemysłem. Jako głowa rodu Gremory liczę na twoją współpracę.

Ojciec Buchou roześmiał się otwarcie. Jak zawsze zachowywał się tak, jak na szlachcica przystało.

Matka Buchou upiła łyk herbaty, odłożyła filiżankę, po czym zmieniła temat.

- Właśnie, Ise-san, ty i wszyscy drugoroczni jedziecie niedługo na wycieczkę, prawda? Jedziecie do Kioto w Japonii?

- Tak, tak, zgodnie z planami zaraz po powrocie jedziemy do Kioto.

Odpowiedziałem. Matka Buchou była bardzo surowa, jeśli chodzi o maniery, więc każde słowo wypowiadałem z niejaką obawą.

- W zeszłym roku Rias przywiozła z powrotem do domu trochę japońskich pikli, które okazały się dość smaczne.

Matka Buchou jadła japońskie pikle? W sumie to Buchou cały czas się nimi zajadała, będąc w domu. Owo odkrycie okazało się jednak dość szokujące. Wydawało się niemal niemożliwym skojarzenie szlachetnej Pani Gremory z japońskimi piklami.

- Ja... twój uniżony sługa przywiezie ci ich z wycieczki.

- Ara... Nie to miałam na myśli... Przepraszam, nie musisz tego robić, dobrze?

Słysząc moją odpowiedź, matka Buchou lekko się zarumieniła, poczym zakryła sobie ręką usta. Ta reakcja była niezwykle urocza!

Po kilku bardziej trywialnych pogawędkach, uroczystość skompletowania drużyny dobiegła końca, będąc całkowitym sukcesem.

Po przyjęciu byliśmy gotowi wrócić do domu za pomocą magicznego kręgu.

Jednakże, Sirzechs-sama nagle wrócił do zamku i musieliśmy iść go powitać przed odejściem.

- Ja też pójdę!

Millikas-sama także chciał zobaczyć swego ojca, więc poszedł razem z nami.

Na specjalnej ścieżce używanej tylko, kiedy wracał do domu, Sirzechs-sama z kimś rozmawiał - pewnym czarnowłosym jegomościem.

Ah, patrząc uważnie, owym jegomościem był Sairaorg-san, ubrany w szlacheckie szaty.

- Dziękuję za gościnę. Dobrze wyglądacie, Rias, Sekiryuutei.

Nawet w tak normalnych okolicznościach jego obecność była dość przytłaczająca. Jego fioletowe oczy lśniły, pełne zacięcia i determinacji.

- Tak, to wspaniale, że przyszliście nas odwiedzić. Ty też wyglądasz wspaniale. ...Pozwól mi jednak przeprosić za moje spóźnione pozdrowienie. Witaj, onii-sama. Usłyszeliśmy o twoim powrocie, więc przyszliśmy cię powitać.

- Nie zawracajmy sobie głowy formalnościami, czuję się z tym strasznie niekomfortowo. Dziękuję wam wszystkim.

Sirzechs-sama posadził Millikasa-sama na swoich ramionach i uśmiechnął się do nas.

Powód, dla którego przyszedł, musiał mieć coś wspólnego z Sairaorg'iem-san? Jeśli była to prawda, to musiało to mieć związek ze zbliżającą się walką.

Gdy ja się nad tym zastanawiałem, Buchou zapytała Sirzechs'a-sama.

- Onii-sama, Sairaorg przybył razem z tobą ponieważ...?

- A tak, przybył specjalnie po to, aby dostarczyć plony, specjalność ziemi rodu Bael. Jak wspaniałomyślnie ze strony mojego kuzyna. Właśnie rozmawialiśmy o tym, jak Rias powinna kiedyś udać się do domu Bael, aby wyrazić naszą wdzięczność.

Wyjaśnił Sirzechs-sama. Tak, dla niego Sairaorg-san był kuzynem ze strony matki. Myśląc o tym w ten sposób, to status Sairaorg'a-san musiał być dosyć wysoki.

- Rozmawialiśmy o kilku sprawach, związanych z następnym meczem. Rias, Sairaorg nie ma żadnych specjalnych życzeń odnośnie reguł, poza tym, aby wszystkie skomplikowane zakazy odnośnie walki zostały zniesione.

...

Słysząc słowa Sirzechs'a-sama Buchou była zdumiona, jednak jej oczy były jak najbardziej poważne.

- Sairaorg, czy to znaczy, że nieważne, ile mamy po swojej stronie niepewnych elementów, zaakceptujesz je wszystkie? Czy to właśnie masz na myśli?

Na poważne pytanie Buchou, Sairaorg uśmiechnął się bez cienia lęku.

- Dokładnie. Czy będzie to wampir, potrafiący zatrzymywać czas, czy Sekiryuutei czytający myśli i niszczący kobiece ubrania, zmierzę się z tym wszystkim. W końcu, jeśli nie będę w stanie poradzić sobie z waszymi najpotężniejszymi siłami, jak mógłbym nazywać siebie spadkobiercą rodu Bael.

[- !]

Otwarta akceptacja Sairaorg'a-san wstrząsnęła nami, sługami.

...Co za niesamowita wola i determinacja. Ten facet naprawdę chciał, żebyśmy dali z siebie wszystko.

Przeszywającym wzrokiem Sairaorg-san spojrzał się na Buchou, po czym przeniósł je prosto na mnie.

Było to bardzo specyficzne uczucie, przyprawiające mnie o ciarki na plecach, ale całkowicie pozbawione wrogości, nie dało się wyczuć nawet najmniejszego skrawka zła.

Po prostu czysty duch walki. Ten facet był po prostu maniakiem walki, podobnie jak Vali, ale łączyło ich to, że obaj nie mieli żadnych złych intencji.

- T...To straszne. Naprawdę istnieje ktoś, kto chce się otwarcie zmierzyć z moimi mocami... To czyni go jeszcze bardziej strasznym!

Gasper schował się za moimi plecami, będąc totalnie przestraszonym. Miał rację, w końcu chodzi o zmierzenie się z jego potężną zdolnością zatrzymywania czasu.

Nawet moje umiejętności są akceptowane... Czuję taką wdzięczność! Muszę ci podziękować.

Obserwując nas przez cały czas, Sirzechs-sama wyszedł z sugestią.

- Tak, lepsza okazja już nam się ku temu nie nadarzy. Sairaorg, kiedyś wspominałeś, że chciałbyś się zmierzyć z Sekiryuutei'em - Ise-kun'em, racja?

- Zgadza się, coś o tym wspominałem.

- W takim razie co powiecie na przyjacielski sparing? Nie chciałbyś doświadczyć pięści niebiańskiego smoka?

...

Było to tak nagle, że mój umysł stał się kompletnie pusty... Ale po chwili byłem w stanie zareagować.

- Coooooooooooo!?

Miałem walczyć z Sairaorg'iem-san teraz, zaraz!? Naprawdę! Nie, nie, nawet jeśli powiesz to tak nagle...!

Ignorując moje szeroko otwarte ze zdumienia oczy, Sairaorg-san zapytał Buchou.

- Rias, co na to powiesz?

Buchou rozważała to przez chwilę, po czym odpowiedziała z determinacją.

- ...Skoro onii-sama... Nie, Maou-sama tak mówi, to oczywiście nie mam powodu, aby odmówić. Ise, w porządku?

- !

Co ty mówisz! Naprawdę muszę to robić?... Ufufufu, skoro Buchou tak powiedziała, to nie mogę odmówić. Nie przed Asią, Akeno-san i wszystkimi dziewczynami, nie mogę przed nimi wyjść na słabeusza.

- ...Tak, tak, jeśli nie masz nic przeciwko!

Zrobiłem krok naprzód, wychodząc z taką deklaracją! Skoro i tak miało do tego dojść, to nie miałem innego wyboru, jak dać z siebie wszystko.

... W końcu, prędzej czy później będziemy musieli stawić czoła najsilniejszemu młodemu diabłu, jakim jest Sairaorg-san.

Więc jeśli o to chodzi, to pozwól mi się z nim zmierzyć już teraz, aby zapewnić pomocny materiał w przygotowaniach do walki!

Poza tym - obserwując moją walkę, inni słudzy na pewno z tego skorzystają.

Gdy wymieniliśmy spojrzenia, Sirzechs-sama skinął głową w akcie aprobaty.

- Więc pokaż mi pięści pierwszego spośród nowego pokolenia diabłów, Sekiryuutei'a!

Móc to usłyszeć od Sairaorg'a-san...

- Dziękuję ci za taką możliwość. Z pewnością ci pokażę; moje pięści...

Na jego twarzy widniał szczery uśmiech.

W piwnicy zamku Gremory znajdowała się sporych rozmiarów sala treningowa, która mogłaby spokojnie pomieścić całe boisko Akademii Kuou.

Udaliśmy się tam razem, Gremory i Sairaorg-san. Jeśli chodzi o Millikasa-sama, to Gryfia zabrała go gdzieś indziej, żeby tam z nim zaczekać.

Przede mną, Sairaorg-san zdjął swoje fantazyjne szlacheckie szaty, pozostawiając jedynie szarą koszulę.

...Nawet przez koszulę jego perfekcyjne ciało było doskonale widoczne. Muskularne i niezwykle krzepkie, mocno zbudowane ramiona, duże pięści. Mięśnie na ramionach i plecach były nabrzmiałe.

Był także bardzo przystojny. Można się było tego spodziewać po rodzinie matki Buchou.

- Zaczynamy, Ddraig!

[Zostaw to mnie.]

Przywołałem rękawicę na moją rękę, po czym rozpoczęło się odliczanie Balance Breaker.

Dopóki nic poważnego się nie działo przez ten krótki okres czasu, to zbroja Balance Breaker mogła być zachowana bardzo długo, ale pola walki potrafią być bardzo nieprzewidywalne, więc zawsze stawałem się nerwowy w tym czasie.

Lecz podczas odliczania Sairaorg-san spokojnie czekał.

...Czy jest aż tak pewny siebie? Musiało to być podyktowane tym, że chciał zobaczyć moją pełną moc, i dlatego nie chciał robić niczego niepotrzebnego. Wszyscy zebrani to rozumieli.

Nie mogę okazać tchórzostwa, nie przed wszystkimi, nie przed Buchou. Nawet, jeśli przegram, to muszę walczyć do końca i rzucić na szalę wszystko... - Teraz, odliczanie zostało zakończone!

[Welsh Dragon Balance Breaker!!!!!!!!!]

Rozbrzmiała rękawica, emitując smugę czerwonego światła, pokrywającą całe moje ciało. Czerwona aura przybrała postać pancerza - Boosted Gear Scale Mail!

Pak! Gigantyczne smocze skrzydła rozpostarły się na moich plecach i przygotowałem się do ataku.

Płynnym ruchem, Sairaorg-san także przyjął postawę bojową.

...Pomimo tego, iż widziałem już kiedyś na video walkę Sairaorg'a-san z delikwentem z rodu Glasya-Labolas, to jego szybkość była większa, niż się tego początkowo spodziewałem.

Nawet boska szybkość Kiby mogłaby się poczuć zagrożona. Prawdopodobnie jest znacznie szybszy ode mnie... Muszę przestać pozwalać moim przeciwnikom na wykonywanie pierwszego ruchu.

Muszę przejąć inicjatywę samobójczą szarżą.

Naprzód!

Odpalając tylne dopalacze na maksimum, poleciałem prosto do przodu!

Przygotowując się do zadania prawego prostego, parłem przed siebie!

...Dlaczego on nie robi uniku!? W obliczu mojego potężnego prostego ciosu Sairaorg-san nawet nie starał się go uniknąć.

Drań! Chcesz przez to powiedzieć, że nie ma potrzeby robić uniku! Dobra, możesz tam sobie przyjąć mój cios!

Zderzenie!

Z ogłuszającym dźwiękiem mój prawy prosty przywalił Sairaorg'owi-san prosto w twarz!

- ! Naprawdę tego nie uniknął! Nie tylko to, ale to było czyste i perfekcyjne uderzenie!

Dreszcz.

W momencie uderzenia poczułem nieopisany dreszcz, który zmusił mnie do odskoczenia kilku kroków w tył.

Po odłożeniu odrobiny dystansu ponownie przyjąłem postawę do ataku... Na ciele Sairaorga'a-san nie było nawet śladu zranienia.

...Czekaj no. Włożyłem naprawdę sporo siły w tego prostego... Chociaż Boost nie został użyty, było ciężkim do pomyślenia, że nie stała mu się żadna krzywda bez najmniejszej nawet obrony.

Sairaorg-san wskazał na miejsce, w które został uderzony i uśmiechnął się.

- Doskonały cios. Prosto do celu, czysty, pełen silnej woli. Normalny diabeł z pewnością poległby w starciu z czymś takim. Ale...

Sairaorg-san rozpłynął się w powietrzu-

- ...ja nie jestem zwykłym diabłem.

Głos i pięść Sairaorga'a-san pojawiły się zaraz za moimi plecami!

Uderzenie! Kaching!

Pięść Sairaorg'a-san poleciała w moim kierunku.

- !

- Kiedy dostał się za moje plecy?! Niech to szlag! Pomimo tego, iż w obronie wyrzuciłem ramiona w górę, to ciężka siła ciosu była po prostu szokująca!

Nawet jeśli atak został złapany przez moje skrzyżowane ramiona... ale rękawice! Rękawice zbroi zostały zniszczone przez ten cios!?

Kompletnie tracąc równowagę, zdołałem się podciągnąć do pionu wystrzeliwując demoniczną moc poprzez tylne dopalacze.

...Tak szybko! Moje oczy w ogóle nie nadążały! Właśnie, on zniknął! Myślałem, że moje oczy przywykły do superszybkich ruchów po treningach z Kibą!

Nie doceniłem go? Być może odrobinę. Ale wciąż, doskonale wiedziałem, że to nie jedyny powód.

Moje ramiona były odrętwiałe i nie miałem w nich czucia! Żeby moje ramiona stały się takie tylko z powodu impetu zniszczenia rękawic...

Nie, przynajmniej mogę ruszać palcami - Mogę dalej walczyć! Moje kości są całe!

Ddraig, zregeneruj rękawice.

[Ach, zrozumiano.]

Czerwona aura otoczyła moje ramiona i rękawice zostały ponownie uformowane.

Sairaorg-san wydawał się być pod wrażeniem.

- Hoho. Nie poleciałeś w powietrze. Cóż, to był tylko cios na przywitanie.

...Na przywitanie!? Cios na przywitanie zniszczył mój pancerz! Co to są za żarty!

Używając tylko pięści, to był pierwszy raz, kiedy ktoś połamał Boosted Gear Scale Mail gołymi rękami!?

- Mam trzy bronie: silną budowę ciała, szybkie nogi, sztuki walki. Nadchodzę!

Sairaorg-san znów się rozpłynął! Po boku!? Przeciwnik prawie natychmiast pojawił się przy moim boku! Usunąłem się do tyłu, aby uniknąć wymierzonego we mnie ciosu...

Wycie!

To był dźwięk uderzenia przeszywającego powietrze! Cóż za niesamowita siła!

Skrzypienie.

Z tępym odgłosem pęknięcia zaczęły pojawiać się na pancerzu w okolicach brzucha! Jak to możliwe! Po prostu siła pędu była wystarczająca, aby otworzyć w nim dziurę!?

- Cholera!

Zakląłem, po czym oddałem cios.

Uderzenie! Ale Sairaorg-san ponownie przyjął je prosto na twarz, bez jakiegokolwiek uniku! Żadnych obrażeń!

Naprzód!

Czując nadchodzący kontratak ponownie się wycofałem, używając dopalaczy, aby odskoczyć.

Energiczny odgłos pędzącego powietrza.

Kopnięcie Sairaorg'a-san spudłowało... Ale jego siła spowodowała powstanie sporych pęknięć na środku pola i czterech ścianach!

Gdyby ten kopniak trafił...

Dreszcz przebiegł mi po plecach... od tego wszystkiego byłem strasznie zziajany.

Wymieniliśmy tylko parę ciosów i wszystko było jasne.

...Niesamowicie silny. Niewyobrażalne. Jak ten diabeł może być z tego samego pokolenia, co Buchou i Diodora Astaroth!? Jest znacznie silniejszy, niż Diodora!

[Ach, zaiste zaskakujące. Ten mężczyzna z rodu Bael wytrenował swe umiejętności do granic możliwości. Używając terminów Rating Game, jest to typ, który stale zwiększał swoją ofensywną siłę. Interesujące. Mężczyzna, goniący za czystą, destrukcyjną siłą. Totalne ekstremum. Bardzo jestem tym zaciekawiony.]

Wow, Ddraig wykazujący zainteresowanie kimś innym, niż Maou czy inne smoki. Prawda, był to ktoś, dla kogo Diodora nie był żadnym przeciwnikiem.

Być może jest nawet kilkukrotnie silniejszy od Rias, jeśli nie kilkunastokrotnie.

Diabeł urodzony w Wielkiej Rodzinie Królewskiej, który nie odziedziczył mocy zniszczenia. Nie mając praktycznie nic, jego jedyną opcją było trenowanie swego ciała, do momentu, w którym został dziedzicem.

Zupełnie jak ja, diabeł nie posiadający wrodzonego talentu.

To nie były efekty jakiegoś dupiastego treningu.

I pomyśleć, że ten diabeł był z pokolenia Buchou.

...Buchou była w naprawdę ciężkiej sytuacji, musząc z nim współzawodniczyć.

Sairaorg-san jest definitywnie ogromną przeszkodą na drodze ku marzeniom Buchou. Idąc dalej tym tokiem myślenia, jest znacznie większą i gęstszą, absolutną przeszkodą dla moich marzeń.

- Niesamowite.

Oczywiście, że to powiedziałem Po tej krótkiej wymianie ciosów byłem pełen respektu i podziwu.

- Więc można osiągnąć taki poziom tylko poprzez trening?

W obliczu mojego pytania, Sairaorg-san odpowiedział.

- ...Po prostu wierzę w swoje ciało, to wszystko.

Prawdziwie niesamowita postać. Poprzez to jedno zdanie zrozumiałem, ile musiał pokonać przeszkód i trudności.

I z tego powodu muszę dać z siebie wszystko, aby sprawdzić moje własne limity i granice.

Nawet jeśli jestem to ja, to nie mogę się przyznać do porażki.

...To była dobra okazja, aby wypróbować sugestie Belzebuba-sama.

Po tym, jak Belzebub-sama pomógł mi dopasować pionki w moim ciele, dał mi osobistą radę.

Odnośnie mnie i pionków...

- Promocja: Wieża!

Zadeklarowałem, przechodząc w Wieżę. Tak, zgadza się, Wieżę, a nie w Królową.

Moc popłynęła w moim ciele. Dzięki temu, ofensywne i defensywne zdolności znacząco wzrastały!

- Wieża?

Sairaorg-san był zdumiony moją promocją. Musiał spodziewać się Królowej.

Sairaorg-san ponownie zniknął!... Nadchodzi! Wysłałem moc w nogi i przyjąłem postawę obronną, jakby moje nogi wrosły w ziemię. Zaciskając zęby, otoczyłem swoje ciało aurą!

[Boost, Boost, Boost, Boost, Boost, Boost, Boost, Boost, Boost, Boost, Boost, Boost,Boost, Boost!!]

Używając smoczej mocy, aby zwiększyć swoją obronę!

Oczywiście nie zapominając w tym samym czasie zwiększyć siły prawej pięści...

Uderzenie!

Sairaorg-san pojawił się tuż przede mną, posyłając potężny cios w mój brzuch.

Potężny impakt! Siła uderzenia szła prosto w kręgosłup!

...Kaszel.

Ból rozchodził się po całym moim ciele, na równi z uczuciem, jakby wszystko we mnie wysychało!

Impakt poszedł prosto w stopy, moje nogi trzęsły się nieustannie... Dzięki obniżeniu mojego środka ciężkości zdołałem to wytrzymać. Chociaż w pewnym momencie prawie straciłem przytomność, szybko powróciłem do pełnej świadomości. Gdybym nie zacisnął zębów i nie walczył z tym uczuciem, to z całą pewnością straciłbym przytomność.

Pancerz na brzuchu... Chociaż uszkodzony, to nie został do końca rozbity.

Celując w dokładny moment, kiedy Sairaorg-san wycofywał swoją pięść, ponownie posłałem prosty cios w jego twarz!

Uderzenie!

Nawet jeśli było to niczym walnięcie w gruby, kamienny mur, to wyraźnie poczułem poprzez pięść, że coś tam musiało pęknąć.

Trysk!

Świeża krew trysnęła prosto z Sairaorg'a-san, ale w tym samym czasie...

Krztuszenie!

Krew także wylewała się z maski mojego hełmu. Podchodziła razem z wymiotami od brzucha, zmierzając do ust...

...Jak spore obrażenia otrzymałem od tego ciosu w brzuch...? Żebra miałem na pewno pęknięte, być może złamane? Ale wytrzymałem to...! Moja zbroja i ja sam przetrwaliśmy!

Ostatnimi czasy wszyscy moi przeciwnicy byli osobami zdolnymi do przebicia z łatwością zbroi, co skłoniło mnie do skupiania się na obronie. Cóż, było to zupełnie naturalne uczucie, gdy ciągle walczyłem z istotami znacznie potężniejszymi ode mnie.

Jednakże, odwrócenie mocy na obronę było interesującą rzeczą do wypróbowania. Nawet jeśli bolało jak cholera, to było jasne, że tak długo, jak moc Sacred Gear była giętko używana do obrony, możliwym było przetrwanie nawet czołowego ataku o super sile.

W czasie opierania się atakowi, przełączenie się z pełnej obrony na kontratak było kluczowe.

Widzicie, Sairaorg-san krwawił z nosa... Nareszcie, skuteczny kontratak. To było to, nawet jeśli nie zawsze przydatne, to było wszystko, czego potrzebowałem. Promocja na Wieżę, aby wzmocnić zarówno atak, jak i obronę, udowodniła swoją wartość.

- To działa!

Mogę z nim walczyć! Napłynęły do mnie zupełnie nowe pokłady siły i motywacji, kiedy to sobie uświadomiłem.

Cóż, jakby na to nie patrzeć, to ja byłem tutaj bardziej poraniony, ale tu już nie chodziło o to, że nie jestem w stanie go zranić. Może, nawet jeśli przegram, to zdołam złamać mu ramię.

Na obecnym poziomie nie jestem w stanie go pokonać, ale dam z siebie wszystko!

Sairaorg-san otarł krew ze swojego nosa. Uśmiechnął się, będąc wyraźnie zadowolonym.

- Promocja na Wieżę, co? Wygląda na to, że nie była to zła decyzja. Włożyłem w ten atak bardzo dużo siły. Twój atak i obrona były perfekcyjne jako Wieża. Być może figura specjalizująca się w ofensywie i defensywie jest dla ciebie bardziej odpowiednia, niż dobra po trochu we wszystkim Królowa. ... O co chodzi?

Widzę pytanie w twoich oczach? Czyżbyś miał pytanie odnośnie naszej walki?

- Nie, jakby to ująć... Te wysoko klasowe diabły często... umm, patrzą na mnie z góry... ale Sairaorg-san od samego początku był poważny. To zaskakujące.

Ten facet, czułem, że uznawał mnie od samego początku. Przez cały ten czas, Raizer, Diodora, i reszta wysoko klasowych diabłów, żaden z nich mnie nie szanował, więc obecna sytuacja nieco mnie onieśmielała.

Słysząc moje słowa, Sairaorg-san westchnął.

- Więc to dlatego. Przez cały ten czas byłeś po prostu niedoceniany. Nie martw się, ja nie będę cię nie doceniał! Przetrwać i wygrać w bezpośrednim starciu ze starą frakcją Maou, jak i z Lokim, nordyckim bogiem zła - nie mam powodu, aby patrzeć na ciebie z góry.

Te słowa... Sprawiły, że zacząłem się cały trząść ze wzruszenia. Sairaorg-san uśmiechnął się nieustraszenie.

- Walcząc z tobą czuję się szczęśliwy. Twoje ciosy są całkiem dobre. Minęło sporo czasu, od kiedy ostatnio z powodu ciosu dostałem krwotoku. Walcząc z kimś podobnym do siebie, wtedy czuję się najbardziej szczęśliwy. Twój cios musiał być wyćwiczony? To coś, co można zrozumieć tylko po przyjęciu takiego uderzenia. Nie martw się, przywal mi z pełną mocą! Czy to nie właśnie po to tu stoisz?

Poczułem się kompletnie poruszony jego charyzmatycznym uśmiechem.

-

Akceptowanie mnie... co za drań. Do tego będąc przeciwnikiem, którego muszę pokonać...

Naprawdę jesteś przeciwnikiem, z którym będę musiał długo porozmawiać po skończonej walce!

Wyciągnąłem pięści i przyjąłem postawę! Pancerz na brzuchu został odnowiony! A ja wycofałem się z obietnicy połamania mu ręki.

Nawet, jeśli przegram, to połamię mu obydwie ręce!

To jest moja odpowiedź dla ciebie, dawanie z siebie wszystkiego!

- Dalej! Hyoudou Issei! Skup się na pokonaniu mnie, pokaż mi moc Sekiryuutei'a!

- Ok, nadchodzę!

[Boost, Boost, Boost, Boost, Boost, Boost, Boost, Boost!!]

Odpaliłem Dragon Shot w Sairaorg'a-san, który biegł prosto na mnie.

Uderzenie! Trzask!

Pojedynczym horyzontalnym ruchem pięści Sairaorg-san odbił mój Dragon Shot prosto w ścianę sali treningowej.

Żadnego efektu! Jeśli nie jestem Gońcem, to moja magia jest za słaba!

Teraz jestem Wieżą! Muszę aż do samego końca radzić sobie za pomocą pięści! Nadszedł czas, aby bronić się przed kontratakiem!

Trzymałem pięści wyciągnięte przed sobą, w postawie, wprost naprzeciwko Sairaorg'a-san.

- Chcesz wymieniać ze mną ciosy! Interesujące! Tylko spróbuj!

Gdy Sairaorg-san wrzasnął, rzuciłem się do przodu.

- Ise-san!

Krzyknęła nagle Asia. Co się stało? Skierowałem ku niej swój wzrok, po czym Asia kontynuowała.

- Naładuj się! Kiedy Ise-san dotknie p-p-p-piersi, stanie się znacznie potężniejszy!

...Eh?

Słowa Asi zszokowały wszystkich. A potem Xenovia zrobiła krótkie "haaaa", jak gdyby nagle rozumiejąc, po czym podjęła w miejscu, w którym rozmowa się urwała.

- Tak, zgadza się! Issei jest Oppai Smokiem! Jego moce z pewnością wzrosną po dotknięciu naszych piersi! Buchou! Proszę, spełnij swój obowiązek jako Księżniczka Przełączenia tu i teraz!

- Rias-oneesama! Nie przeszkadza mi to! Proszę, daj Issei'owi-san moc p-p-piersi! Jak tak dalej pójdzie, to na pewno przegra!

Xenovia i Asia żywo błagały Buchou.

Z kolei Buchou wydawała się poważnie zmartwiona tą nagłą prośbą.

...Asia! Xenovia! Wiem, że nie chcecie, żebym przegrał, ale błagam, nie wrzeszczcie tak głośno o waszych piersiach!

Ale ta dwójka była całkowicie poważna. Oczy Asi były pełne łez.

- To prawda! Tak długo, jak ma piersi Buchou, mój senpai może być nieskończenie potężny!

Nawet Gasper! Naprawdę, mój kouhai patrzył na mnie takim wzrokiem!

- Tak! Seksualne pragnienia to źródło mocy Issei'a!

Nawet Irina!

Wszyscy tak się o mnie troszczą. To pewnie dlatego, że nie chcą, żebym przegrał. Musiało to być strasznie skomplikowane, ale jednocześnie było też bardzo pokrzepiające.

- ...Naprawdę, dotykanie piersi dodaje mocy? Myślałem, że to tylko plotka.

Nawet Sairaorg-san się o to pyta?

- To prawda.

Potwierdziła zdecydowanie Koneko! Przepraszam, jestem zboczeńcem! Jestem Chichiryuutei!

- Ufufu, co zamierzasz zrobić? Rias?

Akeno uśmiechała się subtelnie w stronę Buchou.

- ...C-Chcesz dotknąć? Jeśli chcesz stać się silniejszy, t-to mogę...

Twarz onee-sama była cała czerwona, gdy o to pytała!

Buchouoooooo! Naprawdę? Nawet przed twoim kuzynem!? Jeśli to naprawdę w porządku, to popieszczę je, aby stać się silniejszym!

- Czy tak to działa za każdym razem? Hmm, nigdy nie spotkałam się z takim zwyczajem w Asgardzie.

Rossweisse-san mówiła ze skamieniałą twarzą, miało tu miejsce bardzo duże nieporozumienie!

Założę się, że Kiba śmiał się teraz niezręcznie, robiąc "ara, ara"!

- Pu, Puhahahahahahahaha!

Sairaorg-san roześmiał się serdecznie, wydając się być bardzo rozbawionym.

- Więc o to chodzi, dotykanie piersi Rias czyni cię silniejszym. Hohoho, zapamiętam to sobie... Sekiryuutei, dokończmy to innym razem.

Sairaorg-san wyszedł z taką sugestią.

- Mogę dalej walczyć!

Tak długo, jak dotykam piersi, mogę dalej walczyć! Z moją zboczoną naturą, obecny "ja", może być w stanie wygrać!

- Twój duch jest wielki. Ja też mogę dalej walczyć - ale jeśli to potrwa, to nie będę w stanie się powstrzymać. Będę walczyć do ostatniego ciosu. Co byłoby dla mnie wielką hańbą. W końcu, czy nie jesteś w trakcie przebudzania w sobie czegoś?

-

Moje starania odkrycia moich własnych możliwości poprzez walkę zostały odkryte?

Sairaorg-san założył swoją szlachecką szatę, podszedł do mnie i położył mi dłoń na ramieniu.

- Zaczekajmy, aż ukończysz swoje przebudzenie. Walcz, będąc w pełni sił. Na takie starcie z Sekiryuutei'em właśnie liczę. Nasz pojedynek rozstrzygnie się podczas przyszłego Rating Game. Przed obliczem wszystkich VIP-ów, ale także zwykłego tłumu, aby określić nasze miary. Obojętnie czy jestem to ja, czy ty, obydwaj mamy nasze własne marzenia, więc spotkamy się ponownie w czasie walki. Rias, a także jej sługi, do zobaczenia na scenie niosącej nasze marzenia. Przyjdźcie ze wszystkim, co macie, a pokonam was moją pełną mocą.

Pozostawiając nam te słowa, Sairaorg-san oddalił się.

Napięcie powstałe podczas walki się rozeszło, odwołałem zbroję.

Sirzechs-sama podszedł i zapytał się:

- Jakie są jego ataki?

- ...Zbyt podobne. Są tak podobne do moich własnych pięści, że to aż szokujące.

Sirzechs-sama uśmiechnął się i przytaknął.

- Tak, dokładnie jak twoje. Aby zrekompensować wszystkie swoje braki, trenował ze wszystkich sił. Właśnie w ten sposób zdobył taką moc. Całkowicie bezpośrednie ataki, tego ogólnie brakuje wszystkim diabłom.

Naprawdę, Sairaorg-san jest do mnie taki podobny. Kretyńsko bezpośredni. Ten sam typ. Stąd właśnie nasze wzajemne zrozumienie.

...To było jedyne wyjście. Atak. Pokonanie przeciwnika.

Właśnie dlatego ten facet tak ciężko trenował.

- Tak nawiasem mówiąc, to w tej walce użył magicznych pieczęci zwiększających siłę rąk i nóg.

...Słowa Sirzechs'a-sama jednocześnie podniecały mnie i szokowały.

Nieważne, jak silny bym nie był, ten facet zawsze będzie o dwa kroki przede mną.

Dobrze było mieć cel. Nadawał on wartości wszelkim staraniom.

Sirzechs-sama kontynuował z wyjaśnieniami.

- W Rating Game osiągnął już poziom doświadczonych królów. Wielokrotnie zdarzało mu się też zatrzymywać terrorystyczne działania Brygady Chaosu. Jednak Ise-kun też jest niesamowity, jako jeden z nielicznych, którzy walczyli z Sairaorg'iem bez utraty swojej woli walki. A było już wiele przypadków, gdzie jego przeciwnicy już nigdy jej nie odzyskali. Widząc bezsilność swoich ukochanych demonicznych mocy, przegrana z czystą fizyczną siłą ogromnie godzi w ich samoocenę. Wysoko klasowe diabły posiadają ogromne pokłady dumy, ale nie potrafią się pozbierać w obliczu porażki.

- Ja... po prostu nie chcę przegrać. Nie chcę przegrać kolejnego Rating Game. Nigdy nie wygrałem w oficjalnym starciu.

Walka z Diodorą się nie liczyła. Co prawda potężnie go skopałem, ale to nie było oficjalnie. Walka z Raizer'em, z przewodniczącą Soną, obydwa te mecze przegrałem.

- Więc następnym razem na pewno...

Przeciwko rodzinie Bael, przetrwam do końca i zdobędę zwycięstwo.

Sairaorg-san, pokonam cię i przewyższę.

Proszę, czekaj cierpliwie na mnie.

Przełknąłem swój żal i odnowiłem moją determinację.


- Ise-oniisama. Kiedy Rias-oneesama ukończy liceum, dalej będziesz ją nazywał "Buchou"?

Właśnie kiedy miałem wracać do domu, słodki mały Millikas-sama zadał mi to pytanie.

...To...cóż, kiedy Buchou ukończy liceum...

Jak powinienem ją wtedy nazywać? Teraz o tym myśląc, to dwie onee-sama na swoim trzecim roku wkrótce opuszczą Klub Okultystyczny. W takim razie będzie też nowa Buchou. ...Nie będę już w stanie nazywać Buchou "Buchou"...

Jak mam ją wtedy nazywać? Rias-oneesama? Czy może "mistrz" będzie bardziej odpowiednie?

...Ale jest jedno imię, którego pragnę używać najbardziej.

- Rias.

Ponieważ jest częścią rodziny, ponieważ jest tą, którą kocham najbardziej. Nawet jeśli miałoby to być tylko raz, pragnąłbym ją tak nazwać.

Część 2[edit]

Nadszedł dzień szkolnej wycieczki.

Od wczorajszej nocy nie mogłem zasnąć z powodu podniecenia. Kiedy Buchou to odkryła, skończyłem śpiąc spokojnie w jej ramionach.

Początkowo grzebiąc twarz w jej piersiach, to było wystarczające, aby na chwilę zapomnieć o wycieczce i dobrze spać, ale z powodu ekstremalnego podniecenia przez ten krótki czas nie byłem w stanie zasnąć! Zaprawdę, poduszka z piersi Buchou była najlepsza!

Po tym wszystkim zmieniliśmy scenerię na poczekalnię dworca Ekspresu Tokio. Grupa zgromadziła się w kącie pomieszczenia, tak, aby inni nas nie usłyszeli.

Z tych, którzy zostali, tylko Buchou przyszła nas odprowadzić. Akeno-san, Koneko-chan i Gasper też chcieli przyjść, ale niestety pierwszo i trzecioklasiści mieli normalne zajęcia. A skoro nie mogli opuszczać się w nauce, tylko Buchou przyszła na dworzec. Tak w ogóle, jeśli chodzi o przygotowania do szkolnego festiwalu, to pierwszo i trzecioklasiści nie mieli wyboru, jak tylko przejąć część zadań drugich klas. Plany Klubu Okultystycznego na festiwal nadal pozostawały tajemnicą.

- Proszę, przepustka dla każdego z was.

Gdy drugoklasiści szykowali się do odejścia, Buchou wręczyła nam coś w rodzaju karty. Każdy wziął po jednej i potwierdził.

- To jest ta legendarna...?

Zapytał Kiba, a Buchou przytaknęła.

- Tak, jest to wymagane, aby diabły mogły nacieszyć się Kioto, tak zwana "Wolna Przepustka Autobusowa".

Skoro większość Kioto stanowiły świątynie, czy raczej, Kioto pełne było miejsc o silnej mocy duchowej, to stwarzało dla nas, diabłów, sporo niedogodności. W końcu kaplice i świątynie są dla nas tabu - Jednak diabły mogą się poruszać wolno, używając tych przepustek, wydawanych przez byty( takie jak onmyoji i youkai) z Biura Spraw Wewnętrznych Kioto. Oczywiście potrzebny był też ważny powód.

- Użyłyśmy tej samej przepustki rok temu. Tak długo, jak istniej ważny powód, wydadzą je nawet dla diabłów. Słudzy Gremory, słudzy Sitri, wysłanniku Nieba, jak dobrze jest posiadać pewne znajomości?

Buchou mrugnęła, a ja zakrzyknąłem.

- Wspaniale! Niech żyją Gremory! Z tym możemy zwiedzić świątynię Kyomizu-dera, Kinkaku-ji i Ginkaku-ji?

- Tak, trzymajcie je tylko w spódnicy, albo w kieszeni mundurka, a będziecie mogli wejść do tych słynnych miejsc. - Bawcie się dobrze.

- Tak!

Odpowiadając, od razu umieściliśmy karty w naszych kieszeniach. Z tym, na razie wszystko było w porządku.

Telefon Asi zadzwonił.

- Halo, Kiryuu-san? Tak, Xenovia-san i Irina-san są tutaj razem ze mną.

Wyglądało na to, że to Kiryuu-san dzwoniła. Asia skłoniła się Buchou, odbierając telefon.

- Więc, Rias-oneesama, będziemy się zbierać!

- Idziemy!

- Ruszamy!

- Tak, trzymajcie się.

Asia, Xenovia i Irina pożegnały się z Buchou, odwróciły i odeszły. Czyżby chciały wszystko sprawdzić? Chyba spakowałem chusteczki i bieliznę poprawnie, ale sprawdzę to potem.

- Czas już na mnie. Przywiozę z powrotem trochę pamiątek.

Kiba skłonił się, po czym podszedł do miejsca, gdzie zbierała się jego klasa.

Pozostawiając tylko mnie i Buchou. Buchou zaczęła poprawiać mi kołnierz.

- Kołnierz. Dbaj o swój wygląd. Nawet w Kioto, nie zapominaj, że jesteś uczniem Akademii Kuou.

- Tak, tak.

Poprawiwszy kołnierz, Buchou położyła mi głowę na ramieniu.

- Buchou?

- ...Nawet, jeśli staram się to ukryć, to jestem taka sama, jak Akeno. Będę bardzo samotna, kiedy ciebie nie będzie. Ale stałam się odrobinę lepsza? W pierwszym semestrze naprawdę nie mogłam znieść, że cię przy mnie nie było, ale teraz przynajmniej jestem w stanie wytrzymać te kilka dni.

Buchou... Być może poświęcała mi stanowczo za dużo uwagi. Czy to dlatego czuła się taka samotna z powodu rozłąki?

I ostatnio naprawdę traktowała mnie jak członka rodziny. Pewne ekspresje i zachowania występowały u niej znacznie bardziej naturalnie.

Trzymając dłoń Buchou, uśmiechnąłem się.

- To lekka przesada. Nawet, jeśli nie mam mnie, to są Koneko-chan i Gasper.

- Wiem, ale... Ciągle nie zdajesz sobie sprawy z własnej atrakcyjności. Ale właśnie to w tobie lubię.

Uśmiechając się gorzko, twarz Buchou się zbliżyła... i nasze wargi się spotkały.

Moja zdolność myślenia właśnie poleciała przez okno, moja twarz stała się cała czerwona, zamurowało mnie.

Ponieważ...! ...Ponieważ! To był tak niespodziewany pocałunek!

- B-B-Buchou.

Buchou uśmiechnęła się uroczo na moją zaskoczoną reakcję po czym pokazała mi język.

- TO jest pocałunek na pożegnanie. Czemu tak panikujesz? Nie jest to przecież pierwszy raz, kiedy się pocałowaliśmy. Powiedzmy tylko, że nawet jeśli to miało wyjść od ciebie to jest w porządku.

- Nawet jeśli tak mówisz! To wciąż szokujące!

Słysząc to, na ustach Buchou zagościł uśmiech żalu i powiedziała.

- Jestem tym zadowolona. Nawet, jeśli jesteś w Kioto, zniosę tą samotność. Trzymaj się, Issei.

- Zrozumiałem! Będę się zbierał!

Pocałunek od Buchou! Najlepsze uczucie! Ach, ona mnie tak rozpieszcza...

To było niczym szczęśliwy omen! Ta podróż będzie świetna!

I tak oto rozpoczęliśmy szkolną wycieczkę!


Żywot 2: Przybycie do Kioto[edit]

Część 1[edit]

Zdarzyło się to mniej więcej dziesięć minut po tym, jak ekspres opuścił stację Tokio.

-Dla mnie jest to pierwszy raz, kiedy jadę ekspresem.

Twarz Matsudy była pełna podniecenia kiedy o tym gadał, siedząc na przedzie.

Ciągle pamiętam moją pierwszą podróż pociągiem. Było to, kiedy jeszcze byłem bardzo mały i o niczym nie wiedziałem, więc jest to zasadniczo bez związku...

Siedziałem w ostatnim rzędzie, samemu. Siedzenie obok mnie było puste, Matsuda i Motohama siedzieli na przedzie. Po drugiej stronie wagonu siedziały Xenovia i Irina.

Krajobraz za oknem szybko się zmieniał z powodu sporej prędkości ekspresu. Po drugiej stronie Irina i Xenovia wesoło rozmawiały, spoglądając za okno.

Pomimo, iż ekspres był dla mnie raczej nowym doświadczeniem, to nie pozostawił on aż tak głębokiej impresji, jak pociąg do Podziemia. Jakby to ująć? Być może było to dlatego, że na własne oczy widziałem proces przechodzenia do innego świata, co wydawało mi się jak inny wymiar.

Xenovia podeszła do mnie i zajęła puste siedzenie obok. Jej pierwsze słowa brzmiały:

-Issei, muszę ci coś powiedzieć.

-O co chodzi, Xenovia?

-Tym razem nie mam ze sobą Durandala - jestem nieuzbrojona.

Oh oh. Nagle wyznała coś całkiem niesamowitego. Czy to rzeczywiście prawda?

-Nie wzięłaś ze sobą Durandala? Dlaczego?

-Tak, myślę, że to z powodu alchemików należących do Ortodoksyjnego Kościoła. Odkryli technikę pozwalającą stłumić ofensywną aurę Durandala. Z tego powodu został do nich wysłany przez kanały należące do Nieba.

Ortodoksyjny Kościół był kolejną ważną grupą wewnątrz Kościoła, ale nie byli zbyt wielką pomocą podczas sprawy odzyskiwania Excalibura...

Xenovia zaśmiała się ironicznie.

-Nawet Ortodoksyjny Kościół wychodzi z pomocą. Wygląda na to, że to z powodu Seraphim'a pod wodzą Michała. Jednak jest to naprawdę rzadka okazja, aby ci alchemicy przekuli miecz.

Z powodu obecnego sojuszu, wychodzi na to, że konflikty pomiędzy chrześcijańskimi grupami zostały załagodzone.

Xenovia kontynuowała.

-Stłumienie ofensywnej mocy Durandala bez pomniejszenia jego mocy jako Świętego Miecza. To mnie naprawdę zaintrygowało. Jest to to jednak naprawdę zawstydzające, że nie potrafię go poprawnie kontrolować, pomimo bycia jego właścicielem. Jakie mam prawo nazywać siebie Rycerzem? Czy byłabym lepsza, będąc martwa? O, Panie...

Ah, znowu zaczynamy z upadlaniem się. Naprawdę, wyskakiwać z tym tak nagle.

-Rozumiem. Jeśli cokolwiek się wydarzy, po prostu pożycz ode mnie Ascalona.

-Tak, bardzo dziękuję, będę wdzięczna. Zawsze pożyczasz mi ten miecz.

-W porządku. Czasami też go potrzebuję, ale biorąc pod uwagę obecną sytuację, powierzenie go tobie jest znacznie lepszym rozwiązaniem.

-Ale wiesz, Issei, naprawdę powinieneś ćwiczyć swoje umiejętności walki mieczem. Nie powinieneś marnować swoich talentów.

-Ćwiczyłem. Kiedy Kiba jest twoim partnerem, twoje umiejętności definitywnie wzrastają.

-Tak.

Kończąc rozmowę, Xenovia powróciła na swoje pierwotne miejsce.

Po tym przez pewien czas patrzyłem za okno, ale nagle usłyszałem głośne piski dochodzące gdzieś z przodu. Spojrzałem do przodu - okazało się, że to Kiba przeciskał się tutaj z wagonu z przodu. Kiedy mnie zobaczył, podszedł prosto do mnie.

-Eh...? Poszedł do Hyoudou?

- J-jak to możliwe... Kiba-kun idzie na to zboczone terytorium...

-HyoudouxKiba musi być niezaprzeczalną prawdą!

Dziewczyny zaczęły rozpaczać! Czy moja strefa jest jakąś kwarantanną!? Cholera! Źle jest mieć przystojnego przyjaciela!

Pomimo, iż kiedyś nienawidziłem Kiby z powodu różnicy w traktowaniu, to teraz jest moim ważnym kamratem. Powód, żeby go teraz nienawidzić... oczywiście istniał dalej! Egzystencja przystojnych facetów jest niewybaczalna!

-Mogę usiąść obok ciebie?

Kiedy byłem zajęty własnymi myślami, Kiba już zajął puste miejsce obok mnie.

-... Co jest?

Zbliżyłem twarz do ramy okna, mrużąc oczy, kiedy o to pytałem.

-Chciałem znać twój rozkład wycieczki, kiedy już będziemy na miejscu. Żebyśmy mieli plan działania w razie nagłego wypadku.

-Ah - w końcu jesteśmy w innych klasach. Gdzie zamierzacie iść jutro?

-Wycieczkę zaczynamy od Senjuusangen-dou, a ty?

-Od świątyni Kiomizu-dera. Potem Kinkaku-ji i Ginkaku-ji. Chociaż te trzy miejsca są od siebie trochę oddalone, ale jeśli postaramy się zaliczyć większość słynnych miejsc w przeciągu dwóch pierwszych dni, to będziemy mogli trzeciego dnia zacząć od Tenryuu-ji.

- Tenryuu-ji? Nasza klasa też planuje się tam udać trzeciego dnia. Może nawet spotkamy się na Moście Togetsu. Co z ostatnim dniem?

-Po prostu zakończymy go, chodząc w okolicach dworca Kioto i kupując pamiątki. Właśnie, Irina wspominała coś o tym, że chciałaby pójść do Wieży Kioto.

Plany wycieczki dla każdej z klas były przygotowane już wcześniej i wydane nauczycielom. Dodatkowo, uczniowie musieli stworzyć przewodniki turystyczne do użytku własnych klas.

Po wymianie szczegółów odnośnie zwiedzania, zmieniliśmy temat.

- Issei-kun, brałeś udział w czynnościach z różnymi Maou-sama?

-Ah, ah, to było coś, co kompletnie wywróciło do góry nogami moje wyobrażenie o Podziemiu.

Kilka dni temu Buchou i ja wzięliśmy udział w tajemniczym rytuale rodziny Gremory.

Tej nocy w czasie bankietu rodzice Buchou byli bardzo szczęśliwi i rozpływali się nade mną w zachwycie.

Na bankiecie były też takie rzeczy, jak transparenty głoszące: "Gratulacje młoda Pani, młody Paniczu!"

Czułem się tak, jak gdybym nie wiedział o czymś, co miało miejsce za moimi plecami.

Tak czy inaczej, nie było to nic złego, więc nie mam zamiaru się tym martwić.

-Właściwie, to po zakończeniu rytuału otrzymałem nawet od Beelzebuba-sama specjalną, osobistą sugestię.

Zmieniłem temat, mówiąc o tym Kibie.

-Specjalną sugestię?

-Tak, odnośnie kompatybilności pomiędzy umiejętnościami Piona, a mocą Sekiryuutei'a. Jak na razie, używając mocy Sekiryuutei'a nie byłem w stanie wykorzystać pełnego potencjału Królowej.

Specjalna sugestia Beelzebub'a-sama była taka: jeśli promocja na Królową zwiększa ogólną moc, to połączenie jej z mocami Sekiryuutei'a w znaczny sposób poszerza moje limity. Właśnie to było powodem, dla którego nie byłem w stanie odpowiednio kontrolować przepływu smoczej mocy.

Zrozumiałem z tego tyle: skoro nagle musiałem zacząć zwracać uwagę na znacznie więcej rzeczy, to nie byłem w stanie odpowiednio rozdysponować przepływającej przeze mnie mocy. Sairaorg zdawał się to rozumieć po tej krótkiej wymianie.

Była to prawda. Królowa mogła zwiększyć moją fizyczną siłę, szybkość oraz moc Dragon Shot'a, co wcale nie znaczyło, że mogą być one kontrolowane łatwo.

Wyjąwszy Wieżę, to nie udało mi się jeszcze opanować Skoczka, ani Gońca.

Nawet kiedy moja szybkość i demoniczna moc wzrastały, często opierałem się tylko na ślepej szarży do przodu i sile własnej furii, co czasami potrafiło być wręcz tragiczne w skutkach.

Mówiąc o Pionie, jego największą cechą była właśnie promocja, więc doskonalenie cech tych innych pionków było wręcz naturalną koleją rzeczy.

Powiedział mi: aby jak najlepiej zutylizować moc Sekiryuutei'a, najpierw skup się na opanowaniu Wieży i Skoczka. Najlepszym sposobem na opanowanie przepływu mocy było by skierowanie mocy Sekiryuutei'a do miejsc odpowiedzialnych za siłę i szybkość.

-To właśnie dlatego użyłeś Wieży przeciwko Sairaorg'owi-san?

-Ah, tak, w porównaniu do Królowej była znacznie łatwiejsza w kontroli. Mogłem jasno wyczuć transmisję mocy w ofensywę i defensywę... Myślę, że najpierw skupię się na każdej z cech pionków, a potem zwinnie dodam moc Sekiryuutei'a.

Słysząc to, Kiba się roześmiał.

-Nagłe testowanie pomysłów wyniesionych ze sparingu z Sairaorg'iem-san, to takie w twoim stylu. Issei-kun znów stanie się silniejszy. Naprawdę ciężko pracujesz, aby odkryć własną siłę.

-Nawet jeśli posiadam wielką moc, to jeśli nie jestem w stanie jej swobodnie kontrolować, to nigdy nie będę w stanie pokonać Sairaorg'a-san albo Vali'ego. Więc, po obejrzeniu walki pomiędzy mną, a Sairaorg'iem-san, co o tym myślisz?

-Będąc szczerym, to jak na diabła pochodzącego z pokolenia Buchou, walczącego z tobą na równi w czystym starciu siły i w dodatku dominującego z taką łatwością, to jest naprawdę wielkim zagrożeniem. I to jeszcze gołymi rękami. Pośród wszystkich młodych diabłów - nie, wszystkich wysoko klasowych diabłów Sairaorg-san musi być jedynym, zdolnym zniszczyć twoją zbroję, nie będąc uzbrojonym. Właściwie, to przy nim nawet moja własna obrona była by niczym papier. Jego siła jest zadziwiająca, a założę się, że nie poszedł wtedy na całość. Nie tylko ja, ale i wszyscy inni słudzy bylibyśmy poważnie ranni, gdybyśmy przyjęli od niego bezpośredni cios.

Ten gość jak zawsze wyraził swoją szczerą opinię. Właśnie dlatego tak bardzo mu ufałem.

-Kiedy już wrócimy z wycieczki, zacznijmy znowu nasz trening przeciwko Sairaorg'owi.

-Tak. Właśnie, mógłbyś dać mi znać, kiedy będziesz kupował pamiątki?

-Dlaczego?

-Ponieważ uważam, że nie mas sensu próbować ukrywać, co chcesz kupić.

-Ah, rozumiem. W takim razie spotkamy się ostatniego dnia.

Uzgodniwszy to wszystko Kiba wstał i wrócił do wagonu, w którym siedziała jego klasa.

Rozmowa z Xenovią i Kibą została zakończona. Asia i jej grupa były wesoło pochłonięte pogaduszkami.

Dwaj idioci, Matsuda i Motohama, zaczęli chrapać, po czym szybko zasnęli.

Przeciągnąłem się i zamknąłem oczy.

...Miałem jeszcze trochę czasu, zanim zajedziemy do Kioto. Zdecydowałem się odpłynąć w głąb Sacred Gear. Robiłem to już wiele razy. Po swojej diabelskiej pracy, biorąc kąpiel, także przed snem. Dodatkowo w weekendy.

Za każdym razem mając tylko jeden cel - porozmawiać z przeszłymi Sekiryuutei-senpai!

Zamykając oczy i powierzając moją świadomość Ddraig'owi, zanurzyłem się w odmętach Boosted Gear.

...

...Opuszczając ciemność, znalazłem się w białej przestrzeni. Rozległej, czystej, białej przestrzeni.

Na wielu okrągłych stołach i krzesłach, z podniesionymi wysoko głowami, siedzieli przeszli Sekiryuutei.

-Witam wszystkich, to znowu ja.

Nawet jeśli starałem się wesołym tonem nawiązać rozmowę, to było mało prawdopodobne, aby odpowiedzieli.

Chociaż był tam też młody senpai, podobny do mnie wiekiem i budową ciała... ale od niego też nie było odpowiedzi.

Z góry usłyszałem głos Ddraig'a.

[Spośród wszystkich przeszłych Sekiryuutei, ten jest tobie najbliższy wiekiem. Prawdziwy geniusz, który wyjątkowo wcześnie obudził w sobie Juggernaut'a - Jednakże, był zbyt pijany mocy, przez co został zabity przez inną osobę, dzierżącą Longinusa.]

-Nie przez Hakuryuukou?

[Będąc pijanym mocy mogą siać spustoszenie nawet, jeśli ich przeciwnikiem nie jest Hakuryuukou. Są tacy także pośród nich. Juggernaut może pozwolić stać się komuś tyranem przez krótki czas.. Ale niezależnie od ery, tyranom nigdy nie jest dane rządzić zbyt długo. Jest to czymś, co nie ma prawa przetrwać. Taka jest prawda.]

Ddraig brzmiał tak, jakby mówił o sobie. W końcu, on także kiedyś pragnął mocy.

-Ale oni też musieli mieć rzeczy, które były im drogie.

Jego Sekiryuutei-senpai nie wypowiedzieli słowa, ale to musiała być prawda. To ich własna moc tak na nich wpłynęła. Tak samo jest ze mną... gdybym czuł, że tracę coś bliskiego mojemu sercu, szukałbym siły za wszelką cenę. A to prowadzi do Juggernaut'a.

-Ja, który mam się przebudzić, Dwa Niebiańskie Smoki, którym odebrano powód ambicji przez samego Boga...?

[Partnerze.]

-Nie mam zamiaru wypowiedzieć tego całego. Zbyt przerażające. To po prostu coś, czego nie rozumiem. Czym jest Nieskończoność? I Marzenie, o którym nie mam pojęcia? I co szydzi i lekceważy?

Zapytałem o pewne kluczowe słowa w zaklęciu Juggernaut.

[Nieskończoność odnosi się od Ophis, podczas gdy Marzenie znaczy Wielkiego Czerwonego. Szydzenie z Ophis i lekceważenie Wielkiego Czerwonego, który jest też czerwonym smokiem. Kto wymyślił to zaklęcie, pozostaje zagadką. Zastanawiam się, czy był to może sam Bóg?]

-! Trzeci głos!? Odwróciłem się, i ujrzałem przede mną młodą kobietę o długich, pofalowanych blond włosach i szczupłym, schludnym ciele. Piękna panna, nosząca jednoczęściową suknię z głębokim rozcięciem...!

...Wyraz twarzy! Ona jest inna od wszystkich przeszłych Sekiryuutei! Przepełniona uśmiechem, popatrzyła na mnie.

[Elsha?]

[Tak~, Ddraig. Minęło sporo czasu.]

Dama przywitała nas grzecznie.

[Partnerze, to jest Elsha, przodująca spośród wszystkich żeńskich Sekiryuutei. Jeśli chodzi o żeńskich użytkowników, to jest definitywnie najsilniejsza.]

Najsilniejszy żeński Sekiryuutei! Jakby się nad tym zastanowić, to nigdy wcześniej jej tu nie widziałem! Skąd ona się wzięła?

[Twoja twarz wyraża niedowierzanie względem mnie? Spośród wszystkich czających się tutaj wspomnień są tylko dwa wyjątki. Ja jestem jednym z nich. Cóż, nawet wewnątrz Sacred Gear, jestem ukryta dosyć głęboko, więc niezbyt często tutaj przychodzę.]

[...Myślałem, że ty i Belzard już nigdy nie chcieliście wychodzić.]

[Nie mów tak, Ddraig. Belzard i ja zawsze cicho wspieramy cię z głębin. W końcu byliśmy partnerami. W każdym razie, on zaraz straci przytomność...]

Dama wyglądała na bardzo samotną.

[Belzard wydaję się być zainteresowany obecnym Sekiryuutei, dlatego przyszłam.]

-Kim tak właściwie jest Belzard?

Ddraig odpowiedział na moje pytanie.

[Belzard jest równy Elshie, jest najpotężniejszym męskim Sekiryuutei. Naprawdę silnym, nawet dwukrotnie pokonał Hakuryuukou.]

-Dwukrotnie! To super-niesamowite!

Coś podobnego mogło się zdarzyć. Mieć miejsce dwa razy w życiu.

Elsha-san ponownie się odezwała.

[Chciałabym, żebyś to miał.]

Tym, co wyjęła - było pudełko z dziurką od klucza.

[Otrzymałeś już "klucz" od obecnego Beelzebuba, prawda?]

-Eheh?

Trzask... W nagłym rozbłysku światła, mały klucz pojawił się w mojej dłoni. Bez udziału mojej woli, klucz pojawił się sam z siebie.

Czy to był "klucz", otrzymany od Beelzebuba-sama?

Elsha uśmiechnęła się i powiedziała.

[Tak zwane "klucze" nie są dosłowne. Pudełka i klucze to tylko metafory, aby można było łatwiej zrozumieć. Tym, co znajduje się w tym pudełku, jest wiele możliwości, jakie może mieć Sekiryuutei. Jest to coś, czemu nie można lekkomyślnie stawić czoła, albo nierozważnie to otworzyć. Jednak Belzard powiedział: "Być może ty dasz radę". Oczywiście, ponieważ jesteś to ty, który otrzymał Złe Pionki, dlatego właśnie uważamy, że możesz to zrobić]

Nagle, Elsha-san zaczęła się śmiać: "fufufufu"!

[Smok Piersi! Chichiryuutei! Oglądałam to wszystko razem z Belzardem. Po naszym przybyciu tutaj, był to chyba pierwszy raz, kiedy tak się uśmialiśmy.]

Elsha-san śmiała się niekontrolowanie... Co za wstyd! Moi senpai wszystko widzieli!

[Nie bądź nieśmiały. I Ddraig, nie popadaj w depresję. Rozchmurz się. Jeszcze nigdy nie było tak zabawnego Sekiryuutei - rozebrać na czynniki pierwsze to ponure zaklęcie Juggernaut, Pieśń Smoka Piersi uczyniła mnie i Belzarda szczęśliwymi. Skoro żadnego z nas nie spotkał odpowiedni koniec...]

Elsha-san podała mi pudełko.

[...więc on i ja postanowiliśmy uwierzyć w ciebie.]

Wziąłem od niej pudełko i umieściłem "klucz" w otworze... Pasował idealnie. Musiały być stworzone jako komplet.

[Ty i obecny Hakuryuukou jesteście unikatowymi postaciami. Nie tylko współzawodniczycie pomiędzy sobą, ale macie też swoje własne cele. Jakby to ująć... To sprawia, że wszyscy tutaj wyglądamy, jak głupcy. Proszę, otwórz je. Ale pamiętaj: musisz wziąć odpowiedzialność i nie poddawać się w połowie drogi. Nie ważne co się stanie, musisz to radośnie zaakceptować.]

Słysząc słowa Elshy-san, przekręciłem klucz - z cichym "klik", pudełko się otworzyło.

- W tym momencie ogarnęło mnie oślepiające światło.


...Otwierając oczy, znowu byłem w ekspresie

...Czy to był sen? Ddraig?

[Nie, otrzymałeś pudełko od Elshy i otwarłeś je.]

...Naprawdę? W takim razie, co było w środku?

[Nie mam pojęcia.]

Hej, hej, hej! Hmm! Nie czuję żadnej różnicy, jeśli chodzi o moje ciało.

Co z Sacred Gear?

[Też bez zmian. Ale, zauważyłem coś wylatującego z pudełka...]

...Cooooooooooo!!?

Nerwowo rozejrzałem się wokoło - ale niczego nie znalazłem!

Co do cholery! Czy moje możliwości właśnie odleciały! Jeśli od tak sobie zniknęły, to nie był to powód do żartów! Nie tylko zawiodłem Elshę-san, ale ze wstydu nie mógłbym już spojrzeć w oczy Azazel'owi-sensei i Beelzebubowi-sama! A to była taka rzadka okazja do pozyskania pomocy!

[Nie martw się. Jest to coś, co należy do ciebie, więc na pewno wróci. Twój los spoczywa w twoich rękach.]

Nawet jeśli tak mówisz...

-Mmmm, oh, oh, oh! Cycki!

-Oooah! Matsuda! Co ty wyrabiasz! Są moje! Co jest takiego zabawnego w męskiej klacie!

...Siedząc przede mną, Matsuda i Motohama mocowali się ze sobą. Naprawdę, kto by chciał się miziać z idiotami! Co tu się do cholery działo!

-Ha! Co ja wyprawiam!... ta nagła żądza piersi... a potem...

-Matsuda, czyżby twoja potrzeba piersi osiągnęła nowy poziom... OK, dzisiaj w hotelowym pokoju urządzimy sobie maraton zboczonych DVD! Cały potrzebny sprzęt mam w bagażu!

-Naprawdę!

Usłyszawszy to, nie mogłem zrobić nic innego, jak tylko przybliżyć się z zainteresowaniem! Co za wspaniała rzecz! Możemy cieszyć się super zboczonymi DVD w hotelu!

-Oh, oh, Issei! Racja! OK! Obejrzymy tytuły, które wziąłem ze sobą specjalnie z okazji wycieczki: "Przepełnione Brzoskwiniowymi Piersiami Scenerie Kinkaku-ji" oraz "Mięciutkie, Gigantyczne Piersiaste Czasy Ginkaku-ji"!

-Oh, oh!

Matsuda i ja radośnie odpowiedzieliśmy na ogłoszenie Motohamy. A co mi tam, skoro zawartość pudełka i tak powróci, to najpierw mogę się nacieszyć piersiami!

-Gińcie, zboczone trio!

-Takie obrzydliwości w pociągu!

Głosy dziewczyn z mojej klasy? Na razie postaram się je zignorować.

Część 2[edit]

W ekspresie, właśnie kończyłem jeść kulki ryżowe z wodorostami, specjalnie przygotowane przez Asię.

-Następna stacja: Kioto.

Rozbrzmiało ogłoszenie. Oh, oh! Jesteśmy! Gdy ekspres zatrzymał się na peronie, wzięliśmy nasze bagaże i wysiedliśmy.

-To Kioto!

Mój pierwszy krok w tej jakże wyczekiwanej starożytnej stolicy! W czasie, gdy nasze oczy spoczywały na widokach otaczających dworzec, których nigdy wcześniej nie widzieliśmy, Kiryuu zaprowadziła nas do punktu kontroli biletów.

Dach dworca Kioto był pokryty przez ogromne poddasze! Wewnątrz dworca pełno było zautomatyzowanych ruchomych schodów! Był to naprawdę ogromny dworzec! W ogóle nie ustępował w niczym Tokio! Jako główna atrakcja turystyczna, było jak najbardziej naturalnym, że wybudowano go na tak ogromną skalę. Był on totalnie zatłoczony!

-Spójrz, Asia! To I-tan!

-Tak, tak! Xenovia! To I-tan!

Twarze Asi i Xenovii były przepełnione podnieceniem. Wskazując wszędzie palcem, komentując niemal każdą rzecz, były naprawdę szczęśliwe.

-Naprawdę chciałabym wybudować taki dworzec w Niebie.

Irina, z drugiej strony, zachwycała się czymś kompletnie innym.

-Miejsce zbiórki to recepcja w hotelu. Hej, chłopaki, a także Asia i Xenovia, i Irina, która buja tam w obłokach. Jeśli nie znajdziemy się tam tak szybko, jak to tylko możliwe, to nie będziemy mieć w ogóle czasu wolnego po południu.

Podejmując rolę koordynatora, Kiryuu wyciągnęła przewodnik turystyczny i potwierdziła lokalizację.

-Hmmm, hotel jest całkiem blisko dworca... Teraz właśnie wyszliśmy z zachodniego punktu kontrolnego... Idąc w kierunku przystanku autobusowego, potem skręcając w prawo.

-No dalej, wyjdźmy w końcu na zewnątrz. Wałęsaniem się po dworcu nigdzie nie zajdziemy.

Kiedy Matsuda skończył mówić, okulary Kiryuu zalśniły zimnym blaskiem.

-Matsuda, gubienie się w nieznanym środowisku nie jest zabawne. Słaby osąd jednej osoby może doprowadzić do wielu ofiar.

-Czy to jest pole bitwy?

-Nie, Matsuda, opinia Kiryuu jest jak najbardziej właściwa. Praca zespołowa jest bardzo ważna. Niech ona przejmie dowodzenie. Kto wie, czy Kioto nie zaczęło już szczerzyć na nas swoich kłów?

Matsuda mógł tylko nieśmiało przytaknąć i mruknąć "rozumiem", na przekonujące ostrzeżenia Xenovii.

-Ah! Zboczeniec!

Na stacji dało się słyszeć kobiece krzyki.

-Cycki...

Mężczyzna macał z furią, ale szybko został obezwładniony przez innych przechodniów.

-Jednak Kioto nie jest takie bezpieczne.

Stwierdził Motohama. Była to prawda. Zboczeńcy będą obecni, nie ważne, gdzie byś nie poszedł.

-Dobra, rozumiem! Idziemy!

Pod kierownictwem Kiryuu opuściliśmy dworzec i zagłębiliśmy się w starożytną stolicę.

-Ah, to Wieża Kioto!

Słysząc słowa Matsudy, wszyscy spojrzeli w tamtym kierunku. Oh, oh! Wieża znajdowała się na wprost stacji! Więc to jest Wieżą Kioto! Planowaliśmy udać się tam ostatniego dnia. Ten Matsuda, prawie natychmiast wyciągnął aparat i zaczął robić zdjęcia.

Okazało się, że hotel znajdował się kilka minut drogi od dworca. Łatwo było tam trafić, po prostu podążając za innymi uczniami noszącymi identyczne zimowe mundurki, co my.


Parę minut drogi od dworca znajdował się ogromny, wysoko klasowy hotel. Nazywał się "Kioto Sirzechs Hotel".

... Wychodziło na to, że imię naszego Maou było bardzo wpływowe nawet w starożytnej stolicy. Tak na marginesie, niedaleko stąd był w budowie "Kioto Serafall Hotel". Czy wy staracie się przywłaszczyć sobie wszystkie ziemie wokół dworca Kioto, Maou-sama!

Hotel okazał się być prowadzony przez rodzinę Gremory. Właśnie dlatego mogliśmy kupić tu pobyt po tak niskich cenach.

Po ukazaniu naszych uczniowskich identyfikatorów pracownikom przy wejściu, pokierowano nas na recepcję. Matsuda, Motohama i Kiryuu byli zszokowani jego luksusowym wystrojem.

-Niesamowite... Czy to naprawdę w porządku, aby wszyscy uczniowie drugiego roku mieszkali w takim hotelu?

Matsuda wyraził bardzo sensowną opinię, ale nie było to zwyczajne miejsce. Potęga i wpływy rodziny Gremory były czymś, czego nie można było niedoceniać.

Z drugiej jednak strony, Xenovia była znacznie spokojniejsza.

-Tak, jest niesamowity, ale w porównaniu z domem Buchou, wciąż ma pewne braki.

Była to prawda. To był prawdziwie autentyczny zamek. Powód, dla którego nie byłem zaskoczony splendorem hotelu był podyktowany tym, że już kiedyś doświadczyłem domu Buchou. Wysoko klasowe diabły były naprawdę czymś.

Idąc odrobinę w głąb poczekalni, zobaczyliśmy wejście na recepcję. W tym obszernym i sporym pomieszczeniu zgromadziła się większość uczniów Akademii Kuou.

Gdy nadszedł czas spotkania, każda z klas zaczęła potwierdzać swoje numery.

Wszyscy usiedli na podłodze recepcji, przysłuchując się ogłoszeniom nauczycieli.

Jednakże, Azazel i Rossweisse-san dyskutowali o czymś tylko pomiędzy sobą...

Ah, nadeszła kolej Rossewisse-san, kiedy stanęła przed wszystkimi uczniami. Na co każe nam zwrócić naszą szczególną uwagę?

-W podziemnym centrum handlowym Kioto jest sklep "Wszystko po sto jenów". Jeśli czegokolwiek potrzebujecie, udajcie się właśnie tam. Nie zaszkodzi bycie zbyt ostrożnym z waszym kieszonkowym. Jeśli teraz będziecie dużo wydawać, to wyrośniecie na nieodpowiedzialnych dorosłych. Pieniądze napędzają świat. Jeśli będziecie kupować, na co tylko macie ochotę, szybko zostaniecie bez pieniędzy. Stąd moja prośba - ograniczcie się tylko do stu jenowego sklepu. Stu jenowe sklepy to Japoński skarb.

Stu jenowy sklep!? Co za entuzjastyczna mowa! I do tego jeszcze rozeznała się w rozłożeniu wszystkich stu jenowych sklepów!?

Rossweisse-san, nawet jeśli zaspokoisz swoje podstawowe potrzeby za pomocą tych sklepów, to nie musisz mieć na ich punkcie takiej obsesji! Wychodziło na to, że stu jenowe sklepy posiadały wiele rzeczy, które kusiły byłą valkirię. Trzeba im to było przyznać, były naprawdę tanie.

Ah, Azazel-sensei pacnął się w czoło. Konwersacja z Rossweisse-san musiała być okropna...

Gdy Rossweisse-san szybko zakończyła swoją przemowę, wystąpił jeden z nauczycieli i wytłumaczył kilka ostatnich rzeczy.

Zaczynając już od pierwszego dnia, Rossweisse-san była bardzo popularna wśród uczniów.

Nie tylko była zachowującą się niezwykle poważnie pięknością, ale była też nieporadnie przymilna. Zarówno chłopcy, jak i dziewczyny ją kochali, nazywając ją "Rossweisse-chan."

-Proszę, zapamiętajcie powyższe punkty. Po odłożeniu bagaży do swoich pokoi macie czas wolny do piątej po południu, ale nie odchodźcie zbyt daleko. Najlepiej trzymajcie się okolic Dworca Kioto. Bądźcie z powrotem w pokojach przed piątą trzydzieści.

Usłyszawszy końcowe ogłoszenia.

-Tak.

Odpowiedzieli wszyscy drugoklasiści. Tak oto zakończyło się zgromadzenie w recepcji, a także wiele ustaleń odnoście hotelu i popołudniowych aktywności.

Wszyscy wzięli swoje bagaże i otrzymali po kluczu od pracowników przy wejściu na recepcję.

Pokoje były podwójnymi sypialniami w zachodnim stylu. Skoro byłem nieparzystym facetem, to dostałem pokój tylko dla mnie! Będzie wspaniale! W-widzicie, nawet na wyjeździe, wiek nastoletni jest dla chłopców okresem bardzo delikatnym i każdego dnia pewna rzecz się kumulowała...

Gdy o tym myślałem, nadeszła moja kolei na otrzymanie klucza.

-Issei, to dla ciebie.

Matsuda i reszta otrzymała już swoje klucze... Ale mnie jako jedynemu wręczył je Azazel-sensei.

Azazel-sensei śmiał się cicho. Wiedziałem, że coś było nie tak, ale bardzo szybko odkryłem na to pytanie odpowiedź.

Pokoje, w których znajdowali się uczniowie Akademii Kuou, były sporymi sypialniami dla dwóch osób w zachodnim stylu, z dwoma wielkimi łóżkami i pełnym widokiem na scenerię wokół Dworca Kioto, rozciągającym się z okna.

-Niesamowite!

-Raz jeszcze jestem wdzięczny za dostanie się do Akademii Kuou!

Matsuda krzyknął głośno, a Motohama był cicho wzruszony.

Tak wyglądał pokój Matsudy i Motohamy. W takim razie, jaki mógł być mój pokój... Tylko mój był na innym piętrze... Zaczynałem mieć złe przeczucia...

Dwa piętra nad piętrem chłopaków, w kącie, znajdował się pokój inny niż wszystkie, z japońskimi rozsuwanymi drzwiami.

-- Otwierając je...

-To jest mój pokój...

Znalazłem się w pomieszczeniu o wielkości ledwo ośmiu mat tatami. Zamrugałem ze zdumienia.

Starożytny telewizor, jak i okrągły stolik. Czy to nie był minimalny standard! I dlaczego wszystko było takie stare i zniszczone!

-Ahhahahahahaha! Nie no! Tylko ten pokój jest w Japońskim stylu! I jest rozmiaru mniej więcej ośmiu mat tatami? Ah, pasuje to do Issei'a!

-Nie ma łóżka, tylko prześcieradła. I to tylko jeden komplet. Czy to są... oznaki ograniczania budżetu wycieczki?

Matsuda wybuchnął śmiechem, a Motohama powstrzymał się, spokojnie analizując sytuację!

Niech to szlag! Dlaczego to muszę być ja!

Czy to dlatego? Dlatego, że nie uważam tego za tak luksusowe, jak dom Buchou? Czy to dlatego byłem karany!?

Toaleta i łazienka... przynajmniej one były obecne. Ale wciąż, nie były nawet po części tak dobre, jak luksusowe sypialnie w zachodnim stylu.

Łzy napłynęły mi do oczu. Wtedy ktoś zapukał do drzwi.

- Issei-kun, jesteś tutaj?

To była Rossweisse-san, ubrana w dres. Przebrała się, huh?

Zbliżyłem się do Rossweisse-san i wyszeptałem.

-(Rossweisse-san! Dlaczego, do cholery, tylko ja zostałem przypisany do takiego pokoju...)

-(Wytrzymaj, proszę. Ten pokój został specjalnie przygotowany przez Rias-san, aby ułatwić nam spotkania.)

-(Spotkania? W diabelskich sprawach?)

-(Tak, mniej więcej. Gdyby coś się stało w Kioto, potrzebowaliśmy zabezpieczyć miejsce, w którym moglibyśmy się spotkać. Właśnie dlatego ten pokój został przydzielony tobie, który nie masz pary.)

Pokój do spotkań dla nas, diabłów, w Kioto.

Więc to miał być wyizolowany pokój, służący w tym celu. Ale to przecież nie musi być akurat mój pokój... W końcu ja też chcę korzystać z luksusowych pokoi na wycieczce szkolnej, tak jak wszyscy inni!

Z drugiej strony, jeśli nie chcę, aby do czegoś doszło w Kioto, było by dobrze, gdyby ten pokój nie musiał być użyty w tych celach.

-(Proszę, wytrzymaj, Issei-kun.)

Jakby udzielając nagany, Rossweisse-san położyła mi dłoń na ramieniu i powiedziała:

-W każdym razie, muszę iść spotkać się z nauczycielami, więc na razie masz wolne. Mam przeczucie, że będziemy mieć sporo problemów z okresem popołudniowych wolnych zajęć... Nie byłoby dobrze, gdyby wszyscy dali się zwieść Kioto.

-Tak.

Nasza trójka odpowiedziała z zapałem.

-Teraz, pierwszym zadaniem jest zlokalizowanie Azazel'a. Ten gość... wymknął się zaraz po tym, jak ogłoszenia w recepcji dobiegły końca... Przez to Naczelnik Grigori...

Rossweisse-san mamrotała do siebie, wychodząc. Azazel-sensei zaczął się ukrywać tak wcześnie, eh. Przed wycieczką powtarzał ciągle: "Maiko! Najpierw Maiko! Potem muszę najeść się do syta kuchnią Kioto!" i planował inne tego typu rozrywki dla dorosłych. Można się tego było po nim spodziewać, już ruszył w trasę!

Cholera! Ja też chcę spędzić szczęśliwe chwile z maiko!

Motohama wyciągnął z kieszeni mapę Kioto, po czym powiedział do niezadowolonego mnie.

-Hej, Issei. W czasie wolnym po południu, chociaż nie było to zaplanowane, jedźmy do Fushimi Inari?

-Fushimi Inari? Ah, racja, to miejsce, gdzie jest dużo torii, racja?

Przypomniał mi się widok, który widziałem w telewizji, wiele czerwonych torii.

-Dokładnie. To tylko jeden przystanek od Dworca. Właśnie zapytałem o pozwolenie jednego z nauczycieli i wyraził zgodę.

-Eh, skoro już mamy pozwolenie nauczyciela, mile byłoby złożyć tam wizytę.

Słysząc moją opinię, Matsuda przetarł oczy.

-Jeśli przegapimy okazję do zwiedzania słynnych miejsc, to nie będzie to już zwiedzanie Kioto!

-Dobra! To zaprośmy jeszcze Asię i resztę.

Szybko się na to zgodzili.

-Tak!

Skoro tak, to złóżmy po południu wizytę Inari-sama! To był prawdziwy początek naszej wycieczki!

Część 3[edit]

Stacja Inari była tylko jeden przystanek od Dworca i po wyjściu byliśmy w stanie zobaczyć trakt prowadzący do Fushimi Inari.

-Hej, zobaczcie, Asia, Irina. Te sklepy mają wiele interesujących rzeczy do sprzedania.

-Wa... Te wszystkie urocze liski.

-Czy mam wystarczająco dużo pieniędzy, żeby kupować tu pamiątki?

Dopiero co przyjechawszy, kościelne trio od razu zaczęło korzystać z atmosfery Kioto. Gdy Asia i dziewczyny zatracały się w rozmowie, nie różniły się niczym od zwykłych uczennic.

-Piękne trio na tle krajobrazów Kioto. Strzelmy fotkę!

Z boku, Matsuda skorzystał z okazji, aby je sfotografować.

-Hej, hej, a co ze mną?

Kiryuu zmrużyła oczy w akcie protestu.

Mijając ostatnie torii, były tam ogromne drzwi. Na każdej stronie wrót był wyrzeźbiony lis, przypominający kamiennego lwa.

-... Posągi do egzorcyzmów. Normalnie miały by w sobie coś, co odpychałoby istoty jak diabły, ale z przepustką nie ma problemów.

Xenovia spojrzała na kamiennego lwo-lisa, kiedy to mówiła.

-Naprawdę jesteśmy pod obserwacją?

Mówiłem tu o uczuciu dysonansu, które towarzyszyło mi od momentu opuszczenia stacji. Zgadza się, czułem się tak, jak byśmy byli obserwowani.

-Oczywiście. My, diabły i anioły, jesteśmy obcymi istotami dla tutaj rządzących. Nawet jeśli ich o tym uprzedziliśmy, to nadzór nadal jest konieczny.

Cóż, to miało sens. Słyszałem o tym, że Kioto było centrum wszystkich paranormalnych dziwów. Z ich punktu widzenia, to my byliśmy tutaj obcymi.

Mając się lekko na baczności, przeszliśmy przez główne wejście bez problemów. Idąc dalej dotarliśmy do głównego pomieszczenia. Kontynuując, znaleźliśmy się na schodach prowadzących na górę Inari. Wspinając się robiliśmy zdjęcia i rozpoczęliśmy nowe wyzwanie: wspięcie się na górę poprzez tysiąc torii.


Szliśmy przez dziesiątki minut.

-...Hoo-haa... Zaczekajcie na mnie... dlaczego jesteście tacy pełni energii?

Motohama miał problemy ze złapaniem oddechu. Matsuda westchnął, odzywając się z górnych stopni.

-Hej, hej, Motohama, wstydziłbyś się. Nawet Asi-chan i reszcie nic nie jest.

Skoro Matsuda był trochę wysportowany, to ten poziom wysiłku był dla niego niczym.

Cóż, byliśmy diabłami, więc nasze podstawowe umiejętności były definitywnie wyższe, niż normalnych ludzi. Nie wspominając już o naszych treningach, przez co wspinaczka była dla nas bułką z masłem. Jeśli chodzi o mnie, to z powodu mojego letniego treningu głęboko w górskiej dziczy, ten poziom wysiłku nie był nawet w stanie zakłócić rytmu mojego oddechu.

...Tannin-ossan, mogę wspiąć się na tego typu górę bez jakiegokolwiek uczucia zmęczenia. Podziękowałem byłemu Smoczemu Królowi, który teraz przebywał w Podziemiu.

Sprawdziliśmy kilka małych sklepów na przystanku wypoczynkowym w połowie drogi, kontynuując wyzwanie, jakim była góra Inari. Motohama był już kompletnie wykończony na tym etapie.

-Oh, oh, cóż za wspaniały widok.

-Tak, zbyt wspaniały.

-To zrób zdjęcie. Tak w ogóle, to czy lokalne szkoły nie używają tej górskiej ścieżki do biegania? Ale wygląda na to, że nie ma tutaj żadnych biegaczy.

Xenovia i Asia były zachwycone krajobrazem gór Fushimi Inari, w czasie gdy Kiryuu pokazywała swoją wiedzę, jednocześnie robiąc przy tym plenerom zdjęcia.

Jednakże, naprawdę były tutaj tony czerwonych torii, nieważne jak daleko zaszliśmy. Wypisano na nich nazwy firm i sklepów. Musieli złożyć hojne darowizny bóstwom Fushimi Inari, aby móc pomyśleć życzenie.

Zawsze myślałem, że jeśli wspinasz się na górę, to musisz wspiąć się na sam szczyt. Nauczyłem się tego podczas treningu w górach.

Jeśli wspinasz się na górę, wspinaj się na sam wierzchołek! Coś w tym rodzaju.

-Przepraszam, udam się na szczyt jako pierwszy.

Poinformowałem innych, po czym pobiegłem w górę po stopniach na pełnej prędkości.

Ah, gdybym nadal był człowiekiem, to wspinaczka na taką górę by mnie zabiła. Po staniu się diabłem i nieustannym treningu było to takie łatwe.

Starałem się najlepiej jak mogłem, aby nie przeszkadzać innym zwiedzającym, biegnąc cały czas pod górę. Wtedy, dotarłem na szczyt.

...Na szczycie góry znajdowała się stara kaplica.

Tak, to był szczyt? Będąc szczerym, to ścieżka po drodze rozgałęziała się w innych kierunkach. Muszą tu być inne miejsca, które można odwiedzić.

Z powodu gęstych zarośli prawie nie było tu słońca i byłem otoczony lekkim cieniem.

Odgłos szeleszczenia...

Wiatr wiejący pomiędzy drzewami. Miejsce naprawdę wydawało się być opuszczone. Poza mną, nie było tutaj ani żywej duszy. Co powinienem zrobić?

Oddam honory kaplicy i udam się z powrotem na dół, wszyscy inni powinni już tam być.

Obróciłem się w stronę kaplicy i złączyłem razem ręce.

-Pozwól mi oglądać i dotykać piersi przez cały czas! Pomóż mi znaleźć dziewczynę! Pomóż mi robić zboczone rzeczy z Buchou i Akeno-san!

Skończyłem swoją bezwstydną, ale szczerą modlitwę i szykowałem się do odejścia -

-...Nietutejszy?

- -

Nagle dało się słyszeć głos. Zauważając obecność za moimi plecami...

Ah, wyglądało na to, że byłem otoczony? Z pewnością było tam wiele nieludzkich obecności.

...Niezbyt silnych pojedynczo, ale było ich całkiem sporo. Eh, nie miałem pojęcia, że rozwinąłem moje zmysły aż do tego stopnia! Szkoda tylko, że niczego nie wyczułem, zanim zostałem otoczony...

Gdy przyjmowałem postawę bojową, tym, co się przede mną pojawiło... była mała, urocza dziewczynka w stroju kapłanki.

-...dziewczyna?

Jej blond włosy lśniły, źrenice także miała złotego koloru. Była mniej więcej w wieku młodej uczennicy szkoły podstawowej.

Ale z pewnością nie była człowiekiem, z powodu tych rzeczy na jej głowie.

- Zwierzęce uszy.

Podobne do tych od Koneko-chan, ale nie wydawały się być kocie. Więc ta futrzasta masa za nią musiała być ogonem! Psi youkai? Nie, skoro było to Fushimi Inar, musiał to być lis?

Tak w ogóle, to dlaczego lis-sama do mnie przyszła? Dlatego, że jestem diabłem? Ale w autobusie...

Czyżby to oni nas obserwowali?

Ha! Czyżby moje powiązane z piersiami życzenia były zakazane!? Właśnie, kiedy się nad tym zastanawiałem, dziewczynka o zwierzęcych uszach spojrzała na mnie spode łba, w złości obnażając kły i wrzasnęła.

-Obcy! Jak śmiesz...! Do ataku!

Na komendę dziewczynki spomiędzy drzew wyszło sporo gości z czarnymi skrzydłami i kruczymi łbami, ubranych niczym górscy pustelnicy. Było też kilku w lisich maskach, noszących stroje kapłanów.

-Oh, oh, oh! Co to ma być! Czy to są karasu-tengu...? Lisy?

To pierwsze spotkanie z tego typu przeciwnikiem zaskoczyło mnie. Nawet bez chwili przerwy, dziewczynka wskazała na mnie palcem i wrzasnęła.

-Oddaj mi mamę!

Tengu i lisi kapłani ruszyli do ataku!

Natychmiast zmaterializowałem rękawicę i uniknąłem ich ataków! Ten poziom nie był aż tak trudny, żeby sobie z nim poradzić!

- M-mama? O czym ty mówisz? Nie mam pojęcia, kim jest twoja mama!

Wrzasnąłem na dziewczynkę. Naprawdę nie wiem! Jak mógłbym wiedzieć cokolwiek o jej matce, skoro dopiero co przybyłem do Kioto!

Wyglądało jednak na to, że dziewczynka nie słuchała!

-Nie kłam! Moich oczu nie da się oszukać!

Nie kłamałem! Nosz cholera, ledwo co przyjeżdżam do Kioto i staje się coś takiego!

Gdy chciałem uciec, kij tengu runął w moim kierunku. Czy zostanę tym uderzony!?

Właśnie, kiedy się przygotowałem -

Klang!

Tym, kto zablokował kij przeciwnika była -

-Co się dzieje, Issei?

-Co to jest? Youkai?

Xenovia i Irina przybyły!

Obydwie miały ze sobą drewniane miecze, które musiały kupić w sklepie z lokalnymi specjałami.

Asia przybyła chwilę później.

Widząc zgromadzenie się naszej czwórki, dziewczynka i jej grupa okazali zdziwienie, ale prawie natychmiast stali się jeszcze bardziej wściekli.

-...A, więc to tak, wszyscy jesteście tymi... moją mamę! Niewybaczalne! Nieczyste diabły! Skaziliście to święte miejsce! Nie wybaczę wam!

... W ogóle nie ma szans na rozmowę! Jej jednostronne decyzje były takie irytujące!

Skoro tak się sprawy mają, zostawcie wybrnięcie z tej sytuacji mnie!

-Asia! Masz ze sobą tą rzecz, którą dostałaś od Buchou?

-Tak!

Słysząc moje pytanie, Asia wyciągnęła z kieszeni swojej kurtki kartkę z wyrytym herbem Gremory.

Gdyby coś się stało w Kioto, ten identyfikator miał służyć za zastępstwo nieobecnej Buchou i pozwolić mi na promocję. Asia specjalnie otrzymała od Buchou tą kartę przed wyjazdem. Powodem, dla którego Asia ją miała, było to, aby miał ją ktoś, kto trzymałby się mnie przez całą wycieczkę. To prawda, Asia i ja będziemy razem przez całą wycieczkę.

-Transformacja! T-to...

Królowa! Nawet, jeśli chciałem, to musiałem zaznajomić się z innymi pionkami poprzez doświadczenie bojowe! To, a także Fushimi Inari było słynnym zabytkiem, lepiej będzie nie używać pionka, który był zbyt destrukcyjny.

Buchou także mi to uświadomiła. "Posłuchaj mnie, Issei. Nie niszcz Kioto. Pomijając już gniew innych frakcji, świat diabłów pociągnąłby cię do odpowiedzialności. Musisz uszanować moje ukochane Kioto."

Jak mógłbym uszkodzić ulubione miejsce Buchou!

-Ok! Promocja: Skoczek!

Wraz z przepływającą przez ciało mocą, poczułem się lżejszy! Jeżeli tylko będę grał w chowanego, to nie powinienem uszkodzić Fushimi Inari, prawda?

Na razie użyjmy Boost'a przez trzydzieści sekund!

[Explosion!!]

Moc Sacred Gear aktywowana. No to w porządku!

Xenovia i Irina dzierżyły drewniane miecze. Ale ta dwójka nadal była w stanie siać spustoszenie nawet za pomocą drewnianej broni. Lepiej im przypomnę.

-Xenovia, Irina, nie mam pojęcia, o co tutaj chodzi, ale pamiętajcie, że to jest Kioto. Może i zaatakowali bez powodu, ale byłoby źle, gdybyśmy ich poranili albo zniszczyli otoczenie. Postarajcie się ich po prostu wykurzyć.

-Zrozumiano.

Obydwie od razu się zgodziły.

Whack!

Kompani młodej dziewczynki zaatakowali wszyscy na raz!

Xenovia i Irina użyły swoich drewnianych mieczy aby ich przewrócić, niszcząc przy okazji ich bronie. Ja także broniłem Asi, szybko odkopując od siebie kolejnych przeciwników.

Tak! Ja, Xenovia i Irina pokonamy ich! Hehehe! Czuję rezultaty mojego treningu! Moje ruchy są znacznie szybsze, niż ich!

Doświadczyć Skoczka poprzez walkę! Muszę trenować codziennie!

Czując, że tracili przewagę, napastnicy zaczęli się wycofywać.

Dziewczynka popatrzyła na nas nienawistnie, podnosząc rękę.

-...Odwrót, nie mamy wystarczająco ludzi, aby ich pokonać. Szlag, przeklęte istoty, oddadzą mi mamę!

Pozostawiając za sobą te słowa, dziewczynka i jej pomagierzy zniknęli niczym podmuch wiatru.

...Naprawdę, co tu się właściwie stało!

Wolni od konieczności walki, zaczęliśmy się zastanawiać, dlaczego zostaliśmy zaatakowani bez żadnego powodu.

...Kioto.

Miałem przeczucie, że coś niemiłego miało się wkrótce wydarzyć.

Część 4[edit]

- - Pierwszej nocy.

-Dziękujemy za posiłek!

Jedliśmy kolację w hotelu. Była to luksusowa uczta, wypełniona potrawami z Kioto. Smażone tofu było naprawdę przepyszne! Skórka tofu była taka gładka i miękka... Warzywa z Kioto były nieprzeciętnie pyszne!

- - Nareszcie mogliśmy odpocząć.

Po ataku szybko spotkaliśmy się z Matsudą i resztą, kończąc zwiedzać Fushimi Inari, mając się stale na baczności. Matsuda i inni dziwili się naszemu ponuremu zachowaniu.

Po powrocie zgłosiliśmy się do Azazela-sensei i Rossweisse-san. Byli bardzo zdumieni.

-Dlaczego mielibyśmy być atakowani w Kioto?- jak na razie była to najtrudniejsza rzecz do zrozumienia.

O fakcie, że diabły miały przyjechać tutaj na wycieczkę, władcy Kioto powinni być poinformowani odpowiednio wcześniej.

Sensei powiedział, że potwierdzi to raz jeszcze. Dość mocno się wahałem, czy powinienem zgłosić to Buchou, ale zostałem przez niego powstrzymany. "Skoro nie wiemy jeszcze, co się właściwie stało, nie ma sensu niepotrzebnie dodawać jej zmartwień." - powiedział.

Racja, mieliśmy zbyt mało informacji, aby zgłaszać to Buchou.

...Tak w ogóle, to dokąd udały się moje możliwości po tym, kiedy ode mnie odleciały...

Lepiej, żeby sensei wiedział też o tym.

-Jeśli mają wrócić do ciebie pewnego dnia, to czekanie jest w takim razie najlepszym rozwiązaniem. Po prostu uzbrój się w cierpliwość na czas wycieczki. Zapytam jednak o to moich podwładnych, niech mają oko na wszystko, co pasuje do twojego opisu.

Odpowiedział sensei.

Tak, tak, i pomyśleć, że tyle się wydarzyło zaraz po naszym przyjeździe do Kioto... Ale, jeśli chodzi o te sprawy, to zostawmy je moim przełożonym.

Po kolacji, zebraliśmy się ze zboczonym duetem i dziewczynami, żeby omówić plan na jutro, a potem udałem się na chwilę do pokoju Matsudy i Motohamy.

Po tym wróciłem do swojego pokoju i siedziałem tam przez może dziesięć minut, albo coś w tym stylu.

- - Nadszedł czas.

Wstałem i delikatnie otworzyłem drzwi, obserwując otoczenie. Nikogo nie było.

Tak! Szybko opuściłem pokój i ostrożnie otwarłem drzwi do wyjścia ewakuacyjnego.

... Nastał ten czas, kiedy publiczne łaźnie były w użyciu! Czas podglądania! Te wszystkie dziewczyny, które patrzą na mnie z góry! Kukukukuku! Pozwólcie mi nacieszyć się waszymi nagimi ciałami, jakbym lizał je językiem!

Nie mogłem przestać się uśmiechać. Moje buzujące pożądanie poprowadziło mnie w dół schodów.

W tym czasie, na platformie łączącej łaźnię z wyjściem ewakuacyjnym stała postać, trzymając wartę -

Patrząc uważnie, była to Rossweisse-san. Czekała na mnie, ubrana w swój dres.

Hoo... Uśmiechnąłem się złośliwie.

Więc jednak przejrzeli moje zamiary - mój wspaniały, mistrzowski plan podglądania.

-Od samego początku wiedzieliśmy, że pojawisz się przy łaźniach, żeby podglądać.

Rossweisse-san przyjęła bojową postawę.

-Jako nauczycielka, będę bronić nagich ciał dziewcząt własnym życiem!

Mówiąc spokojnie, powoli udałem się w dół schodów.

-Rossweisse-san... Nawet jeśli gramy w jednej drużynie, to jest jedna taka rzecz, przy której nie mogę pójść na kompromis - muszę zajrzeć do damskiej łaźni.

Wchodząc w zasięg ataku przeciwnika, zatrzymaliśmy się, popatrzyliśmy na siebie i -

...Haaa...

Uderzenie! Uderzenie!

Rossweisse-san i ja zaczęliśmy walczyć na wyjściu ewakuacyjnym!

Skoro był to hotel, nie mogliśmy używać potężnych ataków. Było to starcie drobnej magii i ciosów.

Bez Balance Breaker, naprawdę nie miałem żadnej pewności na pokonanie Rossewisse-san w poważnej walce. Teraz jednak było inaczej, skoro Rossweisse-san nie mogła używać swojej potężnej magii w hotelu.

Zmaterializowałem Boosted Gear wypuściłem kilka mini Dragon Shotów, aby odbić lodową magię Rossweisse-san.

Huhuhu, nie możesz używać tutaj magii ognia, ani eksplozji!

Nawet jeśli kilka lodowych strzał przebiło się przez Dragon Shot, to mogłem je natychmiast stopić, zionąc ogniem z ust! W końcu jestem smokiem, tego typu atak zalicza się do wachlarza moich umiejętności.

-Hmph! Twoje ataki są silne jak zawsze! Tak długo, jak ma to związek z seksem, jesteś w stanie podnieść swoją moc nawet do tego poziomu... Niedorzeczność!

-Jeśli pozwoli mi to zobaczyć nagie ciała dziewczyn z mojej klasy, to z radością będę z tobą dzisiaj walczyć na śmierć i życie!

-Co za zboczeniec! Ty! Czy nie powinieneś być wystarczająco usatysfakcjonowany, widząc i czując nagie ciała Rias-san i Akeno-san przez cały czas?

-To dwie zupełnie różne rzeczy!

-Co! Ten zboczony, playboyowaty smok to beznadziejny przypadek!

Naprawdę? Ja, playboyem? Od samego początku odnosiłem wrażenie, że to właśnie dziewczyny bawią się mną w domu...

-Tak nawiasem mówiąc, nawet jeśli uda ci się przejść przeze mnie, dalej postawiono na straży drugoroczne dziewczyny Sitri. Jako ostateczne rozwiązanie, pozwolimy nawet Saji'emu obudzić Smoczego Króla, żeby cię zatrzymać. Choćby nie wiem co, nie pozwolimy ci na podglądanie!

Nie może być! Przygotowały taką linię obrony! Wygląda na to, że moje plany podglądania dziewczyn zostały przejrzane od samego początku! Jakże to zmyślne ze strony Rossweisse-san i sług Sitri!


Tak nawiasem, pozwolić Sajiemu przemienić się w Smoczego Króla, tylko po to, żeby powstrzymać mnie od podglądania, jak bardzo niebezpieczny według nich jestem!? Wystawiać Vritrę, aby zatrzymać Sekiryuutei'a, o to mi chodzi!

-No weź! Wrzuciłabyś trochę na luz! Jeśli odrobinę nie zluzujesz, to nigdy nie znajdziesz chłopaka!

Słysząc moje słowa, Rossweisse-san zrobiła się bardzo wkurzona.

- Chło-chło-chłopak nie ma tu żadnego znaczenia! W-w-w końcu ciągle jestem dziewiczą, byłą Valkirią! Ja także chcę robić erotyczne rzeczy z przystojnym chłopakiem z obiecującą przyszłością!!!!

Gdy Rossweisse-san krzyknęła, całe jej ciało zaczęło emitować magiczną energię.

Skrzyp! Skrzyp!

Wyjście ewakuacyjne zaczęło się brutalnie trząść!

Oh nie! Przez te kłujące jak szpila słowa, ciśnienie od Rossweisse-san rosło w alarmującym wręcz tempie. Jej oczy pełne łez. Musiałem natrafić na zakazany temat! W tym tempie schody zostaną zniszczone! Ja także zginę!

Skoro tak stawia sprawę, to niech i tak będzie! Użyję "tego" żeby ją zatrzymać!

-Nie wybaczę ci!

Rossweisse-san wypuściła błyskawicę, która zygzakiem pomknęła przez klatkę schodową!

Ledwie unikając magicznego ataku Rossweisse-san, zmniejszyłem dystans. Odrobinę mnie poraziło, ale muszę wytrzymać!

W tym czasie podniosłem moją wyobraźnię na maxa, koncentrując demoniczną moc w moim umyśle.

...Tak! Pozwól wyobraźni stać się rzeczywistością! Pozwól nagromadzonej mocy uwolnić się z Sacred Gear!

[Explosion!!]

Przygotowania zakończone! Zdjąłem górę mojego mundurka i rzuciłem ją do przodu! Zaburzając na chwilę jej pole widzenia! Nie będzie mieć nawet pojęcia, co ją trafiło!

-Takie niskie zagranie!?

Rossweisse-san użyła magii wiatru, aby odrzucić od siebie ubranie - ale natychmiastowo się tym odsłoniła! Nie niedoceniaj moich pełnych pożądania akcji! Rossweisse-san zareagowała na moje symulowanie i kiedy tak śmignąłem obok niej, nareszcie dotknąłem jej ubrań!

-Rozpadnij się! Dress Break!

Gdy tylko dostarczyłem magię na ciuchy Rossweisse-san, te zostały natychmiastowo rozerwane!

High school dxd v9 091.jpg

Sukces Dress Break! Nareszcie, nawet Rossweisse-san poddała się temu zagraniu!

Oh, oh, co za wspaniała figura! Właściwie, był to pierwszy raz, kiedy mogłem obejrzeć nagie ciało Rossweisse-san! Te piękne piersi sprawiły, że poczułem się wzruszony! Zbyt wspaniałe! Piersi Buchou także były piękne, ale jeśli chodziło o całokształt, albo sutki, piersi Rossweisse-san były wspaniałe z każdej strony!

Piękne nogi połączone z wąską talią, szczupła figura, zupełnie jak dzieło sztuki!

Rossweisse-san zaczęła płakać. Czyżbym... posunął się za daleko...?

-Ooh, ooh...

-Przepraszam! To był wypadek.

W obliczu moich przeprosin Rossweisse-san zapłakała gniewnie.

-Myślisz, że "przepraszam" cokolwiek rozwiąże!? T-ten dres został kupiony na wyprzedaży za dziewięćset osiemdziesiąt jenów! Ż-żeby go teraz odkupić, musiałabym zapłacić trzy razy tyle! Stanik i majteczki też były kupione wraz ze zniżką!

Ona złości się o to!? Porównując to do bycia zobaczoną nago, niszczenie ciuchów jest o wiele bardziej wkurzające?! Naprawdę, co za tania i dokuczliwa była Valkiria!

-Ah! Iyaaah! N-nie mogę już wyjść za mąż!

W końcu zauważając, Rosswiesse-san zakryła swoje osobiste miejsca rękami! Nie miałem pojęcia, jak mam zareagować na to totalne odwrócenie zmartwień!

-Dopiero teraz to zauważyłaś!?

-Co masz na myśli, mówiąc "dopiero teraz"! Niszczenie ciuchów to taka strata! Twój Dress Break jest totalnie nieprzyjazny środowisku! A na domiar złego, twój popęd seksualny jest zbyt mocny! I chusteczki, musisz zużywać tony chusteczek, prawda? Jako nauczycielka, nie mogę ci tego wybaczyć! Szanuj zasoby naturalne!

Jestem pouczany, żeby szanować rzeczy zniszczone przez Dress Break! To pierwszy taki raz!

I na temat popędów seksualnych i ostrzeżeń odnośnie chusteczek! No cóż, prawda, dla licealisty u szczytu dojrzewania chusteczki są...

Rossweisse-san jest bardzo kąśliwą - nie, nie, bardzo przyjazną środowisku osobą!

Dziewicza Valkiria, która kocha robić zakupy w stu jenowych sklepach, zupełnie jak w przypadku starszej siostry, nie można było jej nie współczuć.

-To jest pierwszy raz, kiedy ktoś mnie o tym poucza! Naprawdę mi przykro! Przepraszam!

Teraz, kiedy do tego doszło, to nie był już czas na podglądanie. W tym samym czasie, jakaś postać zbliżyła się do mnie. To był -

-Ah, przepraszam, że przerywam ci zabawę w takim momencie. Moje najszczersze przeprosiny.

Azazel-sensei. Na wpół otwarte oczy, potrząsający głową na widok niezwykłej sceny, której był świadkiem.

-Azazel-sensei! C-co cię tutaj sprowadza?

-Oh, zostaliśmy wezwani. Do najbliższej japońskiej restauracji.

Wezwani? O co chodzi? Już są w pobliskiej restauracji?

-Przez kogo?

Sensei uśmiechnął się lekko, słysząc moje pytanie.

-Przez bardzo uroczą panienkę Maou-sama.

Część 5[edit]

My, grupa Gremory i Irina, cicho wymknęliśmy się z hotelu i podążyliśmy za Azazelem do restauracji na rogu ulicy.

-...Restauracja "Dairaku", więc Leviathan-sama jest w tego typu miejscu.

Tak, wychodziło na to, że Leviathan-sama przybyła do Kioto.

Tak samo, jak Sensei, my także otrzymaliśmy od niej zaproszenie.

W tym momencie, przechodząc przez ścieżkę wypełnioną tradycyjną Japońską atmosferą, pojawił się przed nami pojedynczy pokój.

Otwierając drzwi - Serafall-sama czekała na nas w spokoju, siedząc w pozycji seiza, mając na sobie olśniewające kimono.

-Witajcie! Sekiryuutei-chan i słudzy Rias-chan, dawno się nie widzieliśmy!

Leviathan-sama zawsze witała nas z taką radością i entuzjazmem.

Kimono bardzo do niej pasowało. Jej niezwykle długie włosy były dzisiaj upięte, tak aby pasowały do kimona.

-Oh, spójrzcie, przecież to Hyoudou.

Saji i inne drugoroczne dziewczyny Sitri. Przybyli jako pierwsi, eh?

-Zgadza się, Saji. Jak tam Kioto? Gdzie poszliście po południu?

-Jesteśmy Radą Studencką. Całe popołudnie spędziliśmy na pomaganiu nauczycielom.

Saji westchnął, kiedy to mówił. To naprawdę musiało być dla nich ciężkie. Ale jako członkowie Rady Studenckiej nie mogli na to nic poradzić.

Wraz ze Skoczkiem Meguri-san, Wieżą Yura-san i Gońcami Hanakai-san oraz Kusaka-san, z pewnością było tam sporo ślicznych diablic pośród drugorocznych... To sprawiało, że pozycja Sajiego jako jedynego faceta w Radzie Studenckiej tworzyła sporo powodów do zazdrości.

-Tutejsze jedzenie jest naprawdę dobre. Szczególnie dania z kurczakiem są wyborne. Seki-chan i ty, Saji-kun, musicie koniecznie spróbować.

Ledwo co zajęliśmy miejsca, kiedy Leviathan-sama od razu zaczęła zamawiać więcej potraw jak szalona. Ale właśnie dopiero co zjedliśmy kolację...

Ah, jednak po chwili kosztując kawałek, ten przepyszny smak sprawił, że mógłbym zjeść tak dużo, jak to tylko możliwe. Inni chyba czuli się tak samo.

-Więc, dlaczego Leviathan-sama przybyła do takiego miejsca, jak to?

Słysząc moje pytanie, Leviathan-sama przeszła w pozycję kiraboshi i odpowiedziała.

-Przybyłam tutaj, żeby uzgodnić warunki współpracy sił youkai z Kioto.

Można się tego było spodziewać po osobie odpowiedzialnej za politykę zagraniczną, sumiennie wykonywała swoje obowiązki. A więc, negocjacje z oddziałami youkai.

Ale wtedy Leviathan-sama odłożyła swoje pałeczki, jej urocza twarz wykrzywiła się w grymasie.

-Ale... wygląda na to, że zaistniała pewna nietypowa sytuacja.

-Nietypowa sytuacja?

Leviathan-sama odpowiedziała.

-Zgodnie z raportami youkai z Kioto, parę dni temu ich przywódca, Dziewięcioogoniasta, zaginęła.

Gdy usłyszałem jej słowa, przebłyski wydarzeń dzisiejszego dnia przeleciały mi przez umysł.

"Oddajcie mi mamę!"

Słowa małej dziewczynki rozbrzmiały mi w głowie. Czy Kyuubi nie była bardzo starym, dziewięcioogoniastym lisem? Często pojawiała się w mangach.

-...i to oznacza...

Prawdopodobnie rozumiejąc, co chciałem powiedzieć, Leviathan-sama przytaknęła.

-Tak, słyszałam twój raport od Azazela-chan. Obawiam się... że to właśnie ta sytuacja.

Azazel mocno pił i opróżniając kolejną szklankę powiedział:

-Więc przywódczyni youkai została porwana. Odpowiedzialna za to -

-Najprawdopodobniej, jest to Brygada Chaosu.

Leviathan-sama doszła do jak najbardziej oczywistej konkluzji.

...

Czyżby przybyła tu także organizacja terrorystyczna?

Ta dziewczynka o zwierzęcych uszach - mama córki Dziewięcioogoniastej została przez nich porwana. Właśnie dlatego zostaliśmy uznani za porywaczy i zaatakowani.

-Ludzie, w co wyście się znowu wpakowali?

Oczy Sajiego zaczęły lekko drżeć. Przepraszam, Saji, zawsze pakujemy się w różnego rodzaju kłopoty!

-Naprawdę, zajmowanie się tymi dziećmi jest już wystarczająco męczące... Jakże to irytujące ze strony tych terrorystów.

Sensei niemal wypluł te słowa. Hej, czy ty po prostu nie chciałeś zabawiać się z maiko...?

Leviathan-sama nalała Sensei'owi kolejny kubek, poczym kontynuowała.

-Nieważne co, nie możemy tak tego zostawić. Musimy sami załatwić tą sprawę. Mam zamiar dalej starać się o pozyskanie współpracy youkai.

-Zrozumiałem. W takim razie będę działał samemu. Naprawdę, ci terroryści, żeby przynosić problemy aż do Kioto.

Azazel opróżnił kolejny kubek i zaklął. Bez dwóch zdań, to właśnie działania terrorystów sprawiły, że nie mógł iść zabawiać się z maiko.

Był to dopiero pierwszy dzień wycieczki, a sprawy już stały się aż tak poważne...

Co mieliśmy zrobić? Mówiąc szczerze, to nie mogło dłużej być nazywane szkolną wycieczką.

Nie, nie, dokładnie dlatego, że jest to ukochana szkolna wycieczka uczniów liceum, musimy się nią cieszyć tak bardzo, jak to tylko możliwe.

Jednakże, skoro byliśmy sługami Gremory i diabłami, podświadomie staraliśmy się unikać nic nie robienia.

-Ummm, więc tym, co musimy zrobić, jest...?

Gdy zapytałem z oczekiwaniem, Sensei westchnął i zmusił się do uśmiechu.

-Tak czy siak, powinniście się cieszyć wycieczką.

-Eh, ale...

Sensei zaczął pocierać mi głowę ręką.

-Jeśli cokolwiek się stanie, to wezwę was. Ale, to jest twoja ukochana szkolna wycieczka, prawda? My dorośli postaramy się poradzić sobie z tą sytuacją najlepiej, jak tylko będziemy mogli. Więc na razie cieszcie się Kioto.

...Sensei. Jego słowa głęboko mnie wzruszyły.

Co za przebiegły koleś. Naczelnik, który zawsze działał tak powoli, mówił takie słowa w takiej sytuacji.

-Tak, Sekiryuutei-chan i sługi Sony-chan. Bawcie się dobrze w Kioto. Ja na pewno będę!

Nie było już nic więcej do powiedzenia, skoro Leviathan-sama tak powiedziała. Niespodziewanie wyszło na to, że to właśnie ona chciała się jak najlepiej bawić w Kioto.

Nie chcąc dodatkowo zwiększać ich brzemienia, zdecydowaliśmy się na kontynuowanie naszego zwiedzania.

I nie mogliśmy nawet złożyć raportu Buchou... Ale jeśli cokolwiek się stanie, to mam zamiar działać.

Obronię Kioto, które Buchou tak kocha.


Żywot 3: Grupa bohaterów przybyła[edit]

Część 1[edit]

-Dobrze! Tak trzymaj!

-Tak!

Był wczesny ranek drugiego dnia szkolnej wycieczki. Niebo właśnie zaczynało się rozjaśniać.

Asia i ja używaliśmy hotelowego dachu do treningu.

Podsumowując, to trenowaliśmy podstawowe ruchy od początku do końca. Asia ćwiczyła budowę refleksów potrzebnych do wypuszczania magii na bliski dystans. Ja ćwiczyłem reakcje i unikanie ataków na ekstremalnie bliskim dystansie.

Dodać do tego podstawowy trening, te sesje będą trwać aż do dnia rozgrywki. Muszą być wykonywane dzień i noc! Trening choćby nie wiem co! Wierzyłem, że było to potrzebne, aby dogonić Sairaorg'a i Vali'ego.

- - Stanę się silniejszy!

Nawet jeśli działo się to powoli, krok po kroku, to było w porządku. Dla tego ciągłego postępu musiałem trenować.

-Przepraszam, Asiu. Zajmuję ci czas moim treningiem nawet na wycieczce szkolnej.

Powiedziałem, ciężko dysząc. Asia potrząsnęła głową.

-Nie szkodzi. Jestem szczęśliwa, mogąc być z Isseiem-san w Kioto od samego rana.

Asia uśmiechnęła się promiennie. Ah, ah, była taką wspaniałą dziewczyną! Asia-chan jest moją naj, najważniejszą Asią-chan. Jestem z niej taki dumny!

-Posiadanie partnera jest bardziej efektywne, prawda?

To był głos Kiby. Patrząc uważniej, to nie tylko Kiba, ale także Xenovia tutaj była.

-Skoro już kupiłam drewniany miecz, to czy nie powinniśmy wytrenować się do tego stopnia, że prawie moglibyśmy zniszczyć to miejsce? Rozgrywka ze spadkobiercą rodziny Wielkich Królów się zbliża.

Xenovia... wiem, że dobrze się bawisz, ale czy masz zamiar zabierać ze sobą ten miecz wszędzie, gdzie pójdziesz? Ale z drugiej strony, chyba nie było innego wyjścia, jak zniszczenie kilku atrakcji turystycznych, broniąc się przed atakami przeciwników.

Gdy tak o tym myślałem, Kiba stworzył w swojej dłoni krótki miecz.

-Xenovia, jeśli cokolwiek się stanie, użyj tego do walki.

-Ah, święty miecz? Łatwo go będzie ukryć w szkolnej torbie. Dziękuję.

Otrzymując miecz od Kiby, Xenovia obróciła nim zręcznie w ręce. Gdy Kiba wchodził w Balance Breaker, to nie tylko mógł tworzyć demoniczne miecze, ale także te święte pewnego kalibru. Jednakże, porównując je do legendarnych świętych mieczy, tym od Kiby czegoś brakowało...

- - Ale wrogowie?

Gdy tylko o tym pomyślałem, poczułem się zdemotywowany.

Nawet tutaj miało dojść do walki. Czy to smocza moc przyciągała te wszystkie kłopoty...? Nienawidziłem takiej możliwości.

Dając sobie policzek, odnowiłem swojego ducha. Muszę wziąć się w garść.

-Tak! Zróbmy sobie dobry sparing przed poranną zbiórką!

I w taki oto sposób, nasza poranna sesja treningowa rozpoczęła się na nowo.


Część 2[edit]

-No dobra, ludzie!! Ruszamy!

Oczy Kiryuu zalśniły, gdy wskazywała na przystanek autobusowy, a my, chłopcy, krzyknęliśmy w odpowiedzi.

Wypadek pierwszego dnia mógł być niefortunny, ale skoro Sensei i dorośli tak nam powiedzieli, to musimy nacieszyć się zwiedzaniem najlepiej, jak tylko możemy. Słyszałem, że Saji i jego grupa także odwiedzali dzisiaj różne miejsca.

Zajęcia drugiego dnia rozpoczęły się od wzięcia autobusu blisko dworca Kioto i jazdy w stronę Kiomizu-dera. Kupiliśmy na dworcu całodniowe bilety autobusowe, poczym ustawiliśmy się w kolejce do autobusu razem z innymi uczniami.

Wsiedliśmy do autobusu i dojechaliśmy aż do Kiomizu-dera. Gdy podziwialiśmy nową scenerię, bus dojechał na miejsce.

Po drobnych poszukiwaniach, odnaleźliśmy pochyłą ścieżkę wijącą się do Kiomizu-dera. Oh, te Japońskie domy wybudowane po obydwu stronach wyglądały bardzo interesująco.

-Słyszałam, że nazwali to Pochyłością Trzech Lat. Jeśli stąd spadniesz, to umrzesz po trzech latach, eh?

Ujawniła Kiryuu.

-Ooch waaaa! Jakie to straszne!

Asia była naprawdę przerażona i wtuliła się w moje ramię. Eh, eh, eh, to była tylko miejska legenda. Asia była bardzo niezdarnym dzieckiem i często się przewracała, więc naturalnym było, że bardzo się bała. Trzymając się mojego ramienia powinna czuć się bezpieczniej.

- - ale wtedy, Xenovia także uchwyciła się mojego ramienia.

- O-O co chodzi? Xenovia?

Zapytałem zdumiony, ale Xenovia mamrotała do siebie z twarzą pozbawioną wyrazu.

-...Japończycy włożyli straszne zaklęcia w swoje pochyłe ścieżki.

Naprawdę w to uwierzyła! Xenovia-san, padająca ofiarą takiego nieporozumienia! Ale uważam to za jeden z jej uroczych aspektów.

I tak oto nastała sytuacja, w której wspinałem się po pochyłej ścieżce z dwiema ślicznotkami, po jednej na moje ramię. W tym samym czasie czułem na sobie spojrzenia tych dwóch drani, pełne czystej nienawiści... fufufu, odpowiednia dawka zazdrości z pewnością była wspaniałym uczuciem!

Na końcu pochyłej ścieżki pojawiła się masywna brama! To było Kiomizu-dera!

Przechodząc przez wejście - - bramy Niou, chodźmy do Kiomizu-dera!

-Spójrz, Asia! Ta świątynia gromadzi esencję pogańskiej kultury!

-Tak! Tak! Możesz wyczuć jej historię z samego tylko wyglądu!

-Niech żyją poganie!

Pochłonięte podekscytowaniem, kościelne trio wygłaszało bardzo nieodpowiednie komentarze! Wy, wy tam, Bóg i Budda są tutaj! Czuję na sobie ich wzrok, więc nie zachowujcie się zbyt obraźliwie, ok?

To był taras Kiomizu, który widziałem w telewizji! Spójrz tylko w dół... Tak, to było bardzo wysoko, ale dla obecnego mnie, taki upadek nie powinien stanowić problemu?

Dlaczego ciągle nie mogę przestać myśleć o tego typu rzeczach? Niedobrze.

Rzeczy powiązane z walką zdawały się wsiąkać w moje ciało!

-Było chyba wielu, którzy spadli w dół i zostali uratowani.

Wyjaśniła Kiryuu. Eh, więc nawet ludziom nic się nie stanie. Tak właściwie, to ludzie stąd spadali?

Wewnątrz świątyni znajdowała się niewielka kaplica, używana do modlitw w celu zaliczenia klasy i miłosnych podbojów.

Równie dobrze mogę wrzucić odrobinę drobnych do pudełka na modlitwy i pomyśleć życzenie. W końcu jestem uczniem. Ale skoro jestem też diabłem, to nie mam pojęcia, do jakiego stopnia Budda-sama spełni moje życzenia. Ale wciąż, chcę iść na uniwersytet.

-Hyoudou, dlaczego nie spróbujesz z Asią przepowiedni miłosnej kompatybilności?

Namówieni prośbami Kiryuu, Asia i ja wyciągnęliśmy miłosną przepowiednię... Jak wypadała kompatybilność?

-Tu pisze "wysoce sprzyjająca i pomyślna". Wychodzi na to, że jesteśmy bardzo kompatybilni, Asiu.

Podsumowałem główną zawartość przepowiedni i wyjaśniłem Asi - jej twarz pokryła się rumieńcem, wyglądała na bardzo szczęśliwą.

-Tak! Jestem taka szczęśliwa... taka szczęśliwa, naprawdę...

Trzymając wróżbę z wielkim uczuciem, łzy płynęły jej z oczu! Oh, oh, to, że jest z tego powodu szczęśliwa, prawie czuję się z tego powodu zawstydzony! W każdym bądź razie, pozwólcie mi podziękować Buddzie-sama za zapewnienie związku pomiędzy Asią i mną. Jestem taki wdzięczny! Ponownie wychwalałem statuę Buddy, leżąc płasko na ziemi.

-To jest wspaniałe.

-Eh, eh, cudowne.

-Czuję drobną ulgę.

Xenovia, Irina i Kiryuu kiwały głowami w akcie aprobaty. Możecie już z tym przestać, to strasznie zawstydzające!

-...Czy zostaliśmy olani?

-Nie płacz, Matsuda. Po prostu wkopiemy Issei'owi, kiedy już wrócimy do hotelu.

Ah, ta dwójka dąsała się w ciemnym kącie.

Zrobiliśmy krótką rundkę po świątyni, kupiliśmy trochę suwenirów i udaliśmy się na przystanek autobusowy.

-Następnym przystankiem jest Ginkaku-ji, Świątynia Srebrnego Pawilonu. Jeśli się nie pospieszymy, to czas ucieknie nam w mgnieniu oka.

Kiryuu prowadziła, spoglądając na swój zegarek. Była to prawda, nim się spostrzegliśmy, była już dziesiąta rano. Jeśli mieliśmy odwiedzić jeszcze kolejne dwa miejsca, to nic z tego nie wyjdzie, o ile się nie pospieszymy, tak jak mówiła Kiryuu.

Następne jest Ginkaku-ji! Wsiadając do autobusu jadącego w tamtym kierunku, opuściliśmy Kiomizu-dera.


-Nie jest srebrne!?

Osiągając Ginkaku-ji i widząc świątynię, to były pierwsze słowa Xenovii.

Nie, cóż, prawdą było, iż Ginkaku-ji nie było srebrne. Xenovia była niespotykanie rozczarowana, jej usta szeroko otwarte.

-...Oczy Xenovii-san lśniły, kiedy ciągle mówiła do siebie: "Ginkaku-ji jest zrobione ze srebra, a Kinkaku-ji ze złota. Muszą być naprawdę olśniewające."

Asia przytuliła drżące ramiona Xenovii i wyjaśniła.

Rozumiem. Musiała mieć naprawdę wybujałą wyobraźnię.

-Krążą plotki, że to z powodu śmierci mnicha Ashikagi, który był powiązany z budową świątyni, albo że rząd Bakufu nie miał już na to pieniędzy. W każdym bądź razie nie jest srebrne.

Wyjaśniła Kiryuu. Stary, czy ta okularnica sprawdzała to wszystko z wyprzedzeniem, żeby wiedzieć wszystko o sławnych zabytkach?

Jednakże, przyszło mi to na myśl już na Fushimi Inari, jesienna sceneria Kioto, wraz ze wszystkimi górami i drzewami, była naprawdę pięknym widokiem. Naprawdę wspaniale było jechać na szkolną wycieczkę w sezonie jesiennym. Z drugiej strony, czy zimowa sceneria oferowała zupełnie inne doznania?

Po zwiedzaniu Ginkaku-ji zatrzymaliśmy się na lunch w okolicy, po czym udaliśmy się do kolejnego celu, Kinkaku-ji. Oczywiście, w Ginkaku-ji kupiliśmy też odpowiednie pamiątki.


-Złote! Tym razem naprawdę jest złote!

Docierając do Kinkaku-ji, Świątyni Złotego Pawilonu, to były pierwsze słowa, które Xenovia wykrzyczała.

Zupełnie inna, niż przed chwilą, wydawała się bardzo podekscytowana. Nie, to była ekstremalna radość.

-Naprawdę jest złooote!

Xenovia uniosła w górę ręce, jej twarz pełna była blasku. Kinkaku-ji naprawdę jest błyszczące i złote, takie jasne! Widziałem to już wcześniej w telewizji, ale splendor prawdziwej budowli był przytłaczający.

Inni uczniowie też tu byli i wszyscy zajęci byli robieniem zdjęć.

Matsuda robił zdjęcie za zdjęciem, zupełnie jak w transie. Ja także zrobiłem kilka na pamiątkę. Zaraz po tym przesłałem je reszcie Klubu Okultystycznego, z powrotem w Akademii Kuou.

Obeszliśmy całe miejsce, kupiliśmy pamiątki i zatrzymaliśmy się w herbaciarni na krótką przerwę.

-Proszę się częstować.

Panna nosząca kimono przygotowała i nalała zielonej herbaty i podała nam ją. Były też jakieś Japońskie kanapki.

Kosztując herbatę - nie była aż tak gorzka, jak to sobie wyobrażałem. Właściwie, to powinienem powiedzieć, że podawanie herbaty wraz z Japońskimi kanapkami czyniło smak odpowiednim.

-Tak, bardzo dobre.

Irina także wydawała się tym rozkoszować.

-Jest odrobinę gorzka.

Asia była lekko nieprzyzwyczajona. Ale, ciągle piła łyk po łyku, więc nie powinno to być dla niej aż tak złe.

-...Naprawdę jest złote i błyszczące.

Xenovia wydawała znajdować się w stanie snu na jawie, ciągle będąc zachwyconą złotym splendorem Kinkaku-ji. Jej oczy lśniły niesamowitym blaskiem, nawet nie tknęła swojej herbaty.

Dzisiaj Xenovia naprawdę pokazała kilka swoich rzadkich stron, nigdy wcześniej nie widzianych. To było interesujące. Osobą, która najbardziej cieszyła się studenckim życiem, mogła być równie dobrze Xenovia.

-Xenovia, pomódlmy się na pamiątkę.

Xenovia przytaknęła sugestii Iriny.

-Dobry pomysł.

-Módlmy się!

Asia dołączyła się i cała trójka zaczęła swoje " O Panie!" Trio modlące się w kierunku nieba, co to miał być za rodzaj pamiątki.

Ah, już była druga po południu. Zwiedzaliśmy zabytki w naprawdę szybkim tempie, nim się obejrzeliśmy, czas zdawał się tak szybko przemijać.

Gdyby się nad tym zastanowić, od razu po wejściu do Kinkaku-ji udaliśmy się zadzwonić w dzwon, ale stanie w kolejkach zajęło nam dłużej, niż się spodziewaliśmy.

-Ah! Zboczeniec! Zboczeniec!

Kobiecy głos. Z wielkim zaskoczeniem odwróciłem się, by ujrzeć mężczyznę, siłą odciąganego przez personel.

- Cy-cycki! Daj mi cycki!

Nawet Kinkaku-ji miało zboczeńców. Człowieku, to naprawdę rujnowało cały nastrój zwiedzania.

-Kolejny przypadek molestowania. Skoro o tym mowa, poranne wiadomości także o tym wspominały. Był taki jeden w Kaplicy Sensouji. I wczoraj na dworcu. Wydaje się tu być strasznie dużo przypadków molestowania.

Na słowa Matsudy, Motohama poprawił okulary i zaprotestował.

-O czym ty mówisz? To ty mnie wczoraj zaatakowałeś w ekspresie.

A więc to się wczoraj stało.

-Nie, jakby to wytłumaczyć? Wtedy musiałem być pijany snem, ale nagle poczułem rządzę dotknięcia sutków. O co mogło chodzić z tym uczuciem?

Matsuda przechylił swoją głowę, zastanawiając się. Cóż, ja mu wierzę, ochota dotknięcia piersi to normalna rzecz.

-To jest młodość.

Motohama zadeklarował, a Matsuda zawtórował mu "błędami młodości" i przytaknął. Ale proszę, odpuść sobie męskie sutki.

Gdy chciałem wraz z nimi potwierdzić - mój telefon zadzwonił.

Ah, to Akeno-san dzwoniła. O co mogło chodzić?

-Tak, halo, stało się coś złego, Akeno-san?

[Halo, Issei-kun. Nie, to nic poważnego... Po prostu przed chwilą Koneko-chan zrobiła się trochę zmartwiona.]

-Zmartwiona?

[Tak, właśnie wysłałeś te zdjęcia, prawda?]

-Tak, te w Kinkaku-ji. Jest z nimi jakiś problem?

Akeno-san odpowiedziała na moje zdumienie.

[Na tym zdjęciu wygląda na to, że coś złapałeś.]

-Coś złapałem?

[Tak, w tle jest kilka lisich youkai. Co się dzieje? Chociaż lisie youkai nie są aż tak rzadkie w Kioto...]

Głos Akeno-san wydawał się zaniepokojony.

Słysząc to, dreszcz przeszedł mi po plecach.

-Nie, wszystko w porządku. Ah, Asia mnie woła, pogadamy później.

[...Jeśli cokolwiek się stanie, skontaktujesz się ze mną?]

-Tak.

Po tym się rozłączyłem... Wołanie Asi było kłamstwem.

Sprawdzając teraz te zdjęcia, wyglądały niczym normalne plenery Kinkaku-ji. Nic nie widziałem. Czyżby były to jedne z tych paranormalnych zdjęć, które mogły ujrzeć tylko specjalne osoby? W końcu, tylko nekomata - Koneko-chan, była w stanie je zobaczyć.

W każdym razie, lepiej ostrzegę Asię i resztę o informacji Akeno-san.

Spoglądając na herbaciarnię - Matsuda, Motohama i Kiryuu szybko zasnęli! To nie mogło być ze zwykłego zmęczenia... To niemożliwe, żeby zasnęli w czasie, kiedy odebrałem telefon.

Asia i reszta byli przytomni, ale Xenovia gapiła się na kelnerkę ze strasznym wyrazem na twarzy.

Odsłoniła swoje zwierzęce uszy i ogon... Nie była człowiekiem. Patrząc uważnie, pojawiało się coraz więcej tych zwierzęco uchych gości, a wszyscy normalni turyści zasnęli.

...Hahaha, to było zbyt naiwne z naszej strony, myśleć, że nie zaatakują nas w słynnym zabytku turystycznym. Czyżby Kinkaku-ji było częścią terytorium youkai?

Xenovia szybko wyciągnęła z torby krótkie, święte ostrze, ukrywając za sobą Asię.

Naszykowałem swoją lewą rękę, gotowy do przyzwania rękawicy -

-Proszę, zaczekajcie!

Słysząc znajomy głos, spojrzałem w jego stronę. pojawiła się - Rossweisse-san!

- Rosswiesse-san! Co tutaj robisz?

Dysząc, Rosswiesse-san odpowiedziała.

-Tak, zostałam wezwana przez Azazela-sensei, żeby was przyprowadzić.

-Wezwana przez Sensei'a? Co się stało?

Zapytałem, monitorując otoczenie. Teraz o tym myśląc, brakowało tutaj wrogości, zupełnie inaczej niż u youkai, które zaatakowały nas wczoraj.

-Zawieszenie broni. Innymi słowy nieporozumienie zostało wyjaśnione - Córka dziewięcioogoniastej pragnie was wszystkich przeprosić.

Tak odpowiedziała Rossweisse-san.

Ah, zawieszenie broni? Wyjaśnione nieporozumienie? Więc innymi słowy, już nie będzie lisich ataków.

W obliczu moich ciągle czyhających gdzieś obaw, zwierzęco-ucha dama zbliżyła się i głęboko skłoniła.

-Jestem lisim youkai, która służy monarsze dziewięcioogoniastej. Bardzo nam przykro z powodu tego, co się stało. Chodźcie proszę z nami, gdyż nasza księżniczka chciałaby was wszystkich przeprosić.

Iść z nimi? Niby gdzie? - Gdy o tym myślałem, lisia youkai-oneesama kontynuowała.

-Do Wewnętrznej Stolicy, gdzie żyją youkai z Kioto. Maou-sama i Naczelnik Upadłych aniołów już tam są.

Część 3[edit]

Miejsce, do którego wstąpiliśmy - dało się je tylko opisać jako inny świat.

Jak ulice z okresu Edo, starożytne domostwa stały w szeregach i dziwne stworzenia ukazywały swoje oblicza z drzwi, okien i przejść.

Poprzez odosobnioną torii w Kinkaku-ji, przeszliśmy tamtędy i weszliśmy do innego świata.

Mroczna przestrzeń z unikatową atmosferą. Te stworzenia, o których wspomniałem. Powitało nas wielu rezydentów... Jednooki youkai z dużą twarzą, podobny do kappy youkai z talerzami na głowie, szop chodzący na dwóch łapach i inne stworzenia z legend.

Wszyscy patrzyli na nas z ciekawością.

Podążaliśmy za lisią damą do rezydencji księżniczki. Było tutaj raczej ciemno, a jedynym źródłem światła była lampa, poruszająca się przed nami wzdłuż drogi.

-Wooshahasha!

Wa! Wystraszył mnie! Latarni nagle wyrosły oczy i usta i zaczęła się śmiać! Czyżby to była ta legendarna bestia z latarni?

-Proszę o wybaczenie. Tutejsze youkai uwielbiają płatać psikusy... Chociaż podejrzewam, że żadne z nich nie powinno stanowić dla was zagrożenia...

Lisia dama przeprosiła nas, gdy tak szliśmy.

-Czy to jest świat youkai?

To było moje pytanie. Chociaż zdawałem sobie sprawę, że cała ta przestrzeń musiała być połączona z Kioto.

Lisia onee-sama udzieliła nam następującej odpowiedzi.

-Tak, jest to miejsce, w którym żyje większość youkai z Kioto. O ile dobrze pamiętam, wy diabły używacie pól przywołań na potrzeby Rating Game. Dlaczego więc nie pomyślicie o tej przestrzeni w podobny sposób? Nazywamy to miejsce "Zaułkami" lub "Wewnętrzną Stolicą", używamy też wielu innych nazw. Oczywiście, podobnie jak diabły, są też i ci, którzy żyją na powierzchni Kioto.

Wewnętrzna Stolica? Rozumiem. Coś podobnego do diabelskich pól gier.

-...Czy to ludzie?

-Nie, słyszałem, że są diabłami.

-Diabły, eh? Cóż za rzadkość, widzieć je tutaj.

-Czy ta ładna cudzoziemka też jest diabłem?

-Smok, to musi być smocza obecność. Diabły i smoki...

Z szeptów youkai dało się wywnioskować, iż diabły były tutaj rzadkością. Prawda, w końcu było to terytorium youkai, to było naturalne.

Przechodząc przez rzędy rezydencji, weszliśmy do lasu z przepływającą przezeń rzeką. Podążając głębiej, pojawiła się masywna, czerwona torii.

Przed nami znajdowała się ogromna rezydencja, od której wiało majestatem.

Ah, przed torii stali Azazel-sensei i Leviathan-sama w kimonie!

-Oh, przybyliście.

-Ah, witam wszystkich!

Pomimo tego, że oboje przybyli do świata youkai, oboje zachowywali się normalnie.

Pomiędzy nimi znajdowała się blondwłosa dziewczynka. Ta, która przeprowadziła wcześniejszy atak. Powinienem nazywać ją kyuubi-san?

Zamiast stroju kapłanki, tym razem miała na sobie wymyślne lekkie kimono, niczym księżniczka z okresu wojen domowych.

Ah, ona naprawdę wyglądała jak mała księżniczka!

- Kunou-sama, przyprowadziłam wszystkich.

Lisia onee-sama zdała raport - poczym zniknęła w wybuchu płomieni. ...Czy to było to? Tak zwany lisi ogień?

Księżniczka wystąpiła naprzód i zaczęła mówić.

-Jestem Kunou, córka Yasaki, administrator youkai żyjących w wewnętrznym i zewnętrznym Kioto.

Po tej samoprezentacji skłoniła się nisko.

-Jest mi niezmiernie przykro z powodu ostatnich wydarzeń. Z powodu zaatakowania was bez dogłębnego zbadania sytuacji. Proszę, wybaczcie mi.

Więc jednak nas przeprasza... Zrobiłem zmieszaną minę i podrapałem się po twarzy.

-W porządku. Czy to nie wspaniale, że nieporozumienie zostało wyjaśnione? Nie przeszkadza mi to tak długo, dopóki będziemy mogli cieszyć się wycieczką do Kioto bez dalszych incydentów.

Powiedziała Xenovia, prawdopodobnie nie chcąc walczyć w Kioto.

-Tak. Przebaczające serce jest dla nas, aniołów, bardzo ważne. Nie chowam żadnej urazy względem księżniczki-sama.

Zawtórowała jej Irina. Asia także przemówiła, cała uśmiechnięta.

-Tak, pokój jest bardzo ważny.

Skoro ich trójka już to powiedziała, to nie miałem żadnego powodu, aby się z tym nie zgodzić. Tak w ogóle, to pozwalać innym mówić wszystko za mnie, był to po prostu wstyd dla mnie jako mężczyzny.

-Takie jest właśnie nasze zdanie, też się z nim zgadzam. Podnieś, proszę, głowę.

-Ale, ale...

Hmm, ten incydent kłopotał ją znacznie bardziej niż nas. Uklęknąłem na jedno kolano, nawiązują kontakt wzrokowy z młodą dziewczynką - Kunou.

-Więc, nazywasz się Kunou, tak? Powiedz, Kunou, musisz naprawdę martwić się o swoją mamę, prawda?

-Tak, oczywiście.

-W takim razie, robienie pomyłek jest zrozumiałe. Oczywiście, mogło to spowodować problemy i nieprzyjemności dla innych. Ale Kunou, ty już przeprosiłaś. Przeprosiłaś, zrozumiałaś, że się pomyliłaś, mam rację?

-Oczywiście.

Położyłem jej rękę na ramieniu i uśmiechnąłem się, kontynuując.

-Jeśli o to chodzi, to nie będziemy obwiniać Kunou.

Słysząc moje słowa, twarz Kunou zrobiła się czerwona, poczym odezwała się nieśmiałym głosem.

-... Dziękuję.

Ok, nieporozumienie wyjaśnione.

Wstałem, ale Azazel-sensei szturchnął mnie w bok.

-Można się tego było spodziewać po Oppai Smoku. Radzisz sobie z dziećmi.

-Proszę, nie żartuj sobie. Włożyłem w to całe serce!

-Nie wstydź się. Zachowujesz się tak, jak na Oppai Smoka przystało.

-Tak, prawdziwie Oppai Smok! Jestem taka wzruszona!

-Naprawdę, ten gość wspaniale radzi sobie z dziećmi.

W obliczu mojego zawstydzenia, Xenovia, Asia i Irina kiwały głowami, chwaląc mnie przy tym.

-Naprawdę mile mnie tym zaskoczyłeś. Jako nauczycielka jestem z ciebie dumna.

Nawet opinia Rossweisse-san względem mnie odrobinę się poprawiła... Jak bardzo złe musiało być jej pierwsze wrażenie? Może gdybym był w stanie zapoczątkować rozmowę o stu jenowych sklepach, może wtedy jej opinia o mnie podskoczy...?

- N-nie przegram! Oppai Smok promuje się nawet w takim miejscu! Mój telewizyjny program "Cudowna Levi-tan" nie przegra!

Leviathan-sama wydawała się być cała rozochocona jakimś dziwnym impulsem rywalizacji!? Naprawdę, te diabły są zbyt pokojowo nastawione!

Bardzo zawstydzona Kunou przemówiła.

-... Chociaż bardzo mi przykro z powodu mojej pomyłki... ale proszę, błagam was! Użyczcie mi swej siły, abym mogła uratować moją mamę!

Bolesne wołanie o pomoc małej dziewczynki.


Przywódczynią youkai w Kioto była kyuubi Yasaka. Opuściła swój dom kilka dni temu, by spotkać się z wysłannikiem Sakry z góry Meru.

Jednakże, Yasaka-san nie pojawiła się na miejscu spotkania. Youkai zaczęły śledztwo i odkryły jednego z jej umierających strażników, karasu-tengu.

W swoich ostatnich chwilach, karasu-tengu powiedział innym youkai, że Yasaka-san została zaatakowana i porwana.

Właśnie wtedy zaczęli badać podejrzanych nowoprzybyłych i zaatakowali naszą grupę.

Po tym, Azazel i Leviathan-sama negocjowali z Kunou, zaprzeczając jakiemukolwiek zaangażowaniu Zaświatów w sprawę, oraz dostarczając wskazówek, iż była to prawdopodobnie robota Brygady Chaosu.

-... Wygląda na to, że sprawy stały się poważne.

Po usłyszeniu wszystkiego związanego z incydentem, to była moja opinia.

Zaprowadzono nas do rezydencji. W wielkiej sali, Kunou zajęła swoje miejsce.

-Eh, gdy różne frakcje zdecydowały się sprzymierzyć, tego typu rzeczy zaczęły się dziać. Ostatnio, w przypadku Odyna, pojawił się Loki, prawda? Tym razem naszymi przeciwnikami są terroryści.

Sensei marudził niezadowolony. Sensei, który miał nadzieję na pokój, definitywnie nie wybaczy tym terrorystom. Myślę, że musiał być pełen uzasadnionej furii.

Przy boku Kunou znajdowała się lisia onee-sama z przedtem i starzec z długim nosem. Starzec był liderem tengu i z kyuubi łączyły go długie relacje od czasów starożytnych. Wyglądał na szczerze zaniepokojonego porwaniem Yasaki-san, tak samo, jak jej córka Kunou.

-Naczelniku-dono, Maou-dono, czy moglibyście pomóc ocalić Yasakę-hime? Choćby niewiadomo co, ślubujemy wam pełną współpracę.

Stary tengu wyraził swoją prośbę.

Podał nam portret, na który mieliśmy spojrzeć. Piękna blond onee-sama w stroju kapłanki! Zwierzęce uszy na czubku jej głowy! Czy to może być...

-To jest portret Yasaki-hime.

Naprawdę! Te piersi są masywne! Są całkowicie widoczne poprzez strój miko! Co ci terroryści chcą zrobić z taką piersiastą lisią księżniczką? J- Jeśli zrobicie jej coś bezwstydnego, to wam tego nie wybaczę!

-Jeśli jest coś, czego możemy być pewni, to tego, że porywacze nadal są w Kioto.

Odezwał się Sensei.

-Dlaczego tak sądzisz?

To było moje pytanie. Sensei skinął głową i wyjaśnił.

-Przepływ ki we wszystkich regionach Kioto nadal jest stabilny. Dziewięcioogoniasty lis jest istotą odpowiedzialną za zachowanie równowagi ki płynącego z różnych stref tej ziemi. Kioto samo w sobie może być uznawane za ogromnej skali pole siłowe. Jeśli kyuubi opuści tą ziemię lub zostanie zabita, Kioto czekałyby drastyczne zmiany. Skoro nie ma po tym śladów, oznacza to, iż Yasaka-hime ma się dobrze, a porywacze prawdopodobnie nadal są w okolicy.

K-Kioto było takim miastem! Były to zaskakujące rewelacje.

Jednakże, jeśli Yasaka-san miała się dobrze, to szanse na jej uratowanie były całkiem spore.

-Serafall, czy diabły rozpoczęły już dochodzenie?

-Rozkazałam im dogłębnie zbadać sprawę. Zmobilizowaliśmy też diabły zaznajomione z Kioto.

Sensei przeniósł swój wzrok i spojrzał na każdego z nas.

-Wygląda na to, że tym razem zostaniecie w to wmieszani, ze względu na brak siły roboczej. Zwłaszcza, że jesteście doświadczeni w walce z potężnymi istotami, a będziemy potrzebować waszej mocy przeciwko Grupie Bohaterów. Wielka szkoda, ale bądźcie przygotowani na najgorsze. Będę odpowiedzialny za kontakt z Kibą i sługami Sitri, których tutaj nie ma. Poza tym, nadal cieszcie się swoją wycieczką, ale w razie nagłego wypadku będę na was liczyć!

-Tak!

Zgodziliśmy się z jego słowami.

W końcu, nie była to już zwykła wycieczka. Cóż, wizyty w tych wszystkich wspaniałych miejscach okazały się być mądrą decyzją.

Kunou złączyła razem swoje ręce i skłoniła się nisko. Lisia onee-sama i stary tengu także skłonili się wraz z nią.

-... błagam was. Proszę... Proszę, użyczcie mi swojej siły i uratujcie moją mamę. Błagam was.

-

Takie młode dziecko, kłaniające się i błagające drżącym głosem, zalane łzami.

Pomimo tego, że mówiła niczym wysoko klasowa księżniczka, nadal musi być w tym wieku, kiedy polega się ciągle na uczuciach swojej matki.

... Furia napełniła moje serce.

Ci dranie z Brygady Chaosu, nie miałem pojęcia, co planowali, ale ich dorwę! Porywać taką piersiastą onee-sama, niewybaczalne!

I wtedy o tym pomyślałem! Gdy już uratujemy Yasakę-san, z pewnością będzie musiała dać nam jakąś nagrodę!

-Ufufu, więc to ty jesteś Sekiryuutei? To ty mnie uratowałeś? Wspaniale, zobaczmy, jak powinnam cię wynagrodzić?... Gapisz się na moje ciało... A więc to tak, pożądasz mojego ciała? Ufufufu, nie ma problemu, zaraz osiągniesz szczyt ekstazy.

Kap, Kap. Gdy erotyczne wizje wypełniły mi umysł, krew pociekła mi z nosa. Uwodzicielsko zrzucając z siebie kimono, wizja dziewięcioogoniastej onee-sama stała się niesamowita! Piersi! Piersi!

- Issei-san, czyżbyś myślał teraz o jakiś zboczonych rzeczach?

Asia spoglądała na mnie bardzo niezadowolona. Asia-chan, w tych sprawach twoje instynkty są czasami bardzo wyostrzone!

Potrząsnąłem głową. Nie ma mowy, nie ma mowy. To jest prośba malej księżniczki!

Mając to na uwadze, odnowiłem moją determinację i przygotowałem się do walki w czasie wycieczki.

Tylko dokąd uciekły moje możliwości... Jak na razie nie było nawet śladu ich powrotu. Czy ciągle były w Kioto...?

Ale jakimś sposobem czułem, że nie były aż tak daleko...


-Wow, to była niesamowita uczta.

Tej nocy leżałem na prześcieradłach w moim pokoju, skończywszy jeść kolację i wziąwszy kąpiel. Tutejsze bufety były naprawdę najlepsze. I wszystko wyglądało na takie drogie.

Po doświadczeniach w świecie youkai, powróciliśmy do Kinkaku-ji. Budząc Matsudę i całą śpiącą resztę kontynuowaliśmy zwiedzanie, kupując pamiątki. Pozostaliśmy tam tak długo, dopóki nie nastał czas powrotu.

Wracając do hotelu, spotkaliśmy się z Kibą i sługami Sitri, aby zaplanować kolejne posunięcie.

Jutro będziemy zwiedzać dalej, tak jak zaplanowaliśmy, ale na wszelki wypadek weźmiemy ze sobą przenośne wersje transportujących magicznych kręgów, abyśmy mogli natychmiast wrócić do hotelu. Kiedy tylko otrzymamy informację od naszego lidera, Azazela-sensei, będziemy musieli natychmiast wrócić.

Szczerze, to naprawdę zabija nastrój do zwiedzania... Jutro mieliśmy zamiar odwiedzić Burzową Górę, Arashiyamę i wyglądało na to, że Kunou będzie tam naszym przewodnikiem.

Najwyraźniej bycie naszym przewodnikiem miało być oznaką zadośćuczynienia. Początkowo mieliśmy zamiar odmówić, ale upierała się, że to w porządku. A skoro tak bardzo się przy tym uparła, to nie mogliśmy zrobić nic innego, jak tylko zaakceptować. Jednakże, to Sensei zasugerował nam, abyśmy to zaakceptowali.

Coś mającego związek z pierwszym krokiem ku współpracy Zaświatów i youkai. W końcu córka przywódcy youkai była super VIP-em. I w ten oto sposób przydzielono nam naszą misję... Jutro mieliśmy dopilnować, aby nie wydarzyło się nic, co mogłoby przynieść nam wstyd.

...Zastanawiam się, co porabia teraz Buchou? Akeno-san... A także Koneko-chan... Ah, i oczywiście Gasper.

Brakowało mi członków klubu, którzy musieli zostać w Akademii Kuou.

Prawdopodobnie w ogóle sobie nie wyobrażali, że będziemy mieć do czynienia z Brygadą Chaosu. Wielka szkoda, że ten incydent jest nadal trzymany w tajemnicy.

...Hmm, tak bardzo brakuje mi piersi Buchou. Kiedy już wrócę, muszę się w nich zagrzebać!

Jak powinienem spożytkować ten czas, zanim pójdę spać? Matsuda i Motohama gdzieś zniknęli, prawdopodobnie chodziło o podglądanie w żeńskiej łaźni... Tym razem nie idę. Chociaż to mogło być nawet zabawne, wyzwać do walki Rossweisse-san i cały zespół obronny Sitri... Hmm - co powinienem zrobić?

Gdy tak zastanawiałem się, czy iść podglądać do damskiej łaźni...

Puk, Puk.

Ktoś zapukał do drzwi.

-Jestem.

Odpowiadając -

- Issei, to ja.

To był głos Asi. O co mogło chodzić?

-Wejdź.

Asia weszła do środka. Miała na sobie tylko koszulę nocną.

-O co chodzi, Asiu?

-Przyszłam się zabawić. Xenovia i Irina też zaraz przyjdą. Kiryuu powiedziała, że jest zbyt zajęta plotkowaniem z innymi dziewczynami, więc nie przyjdzie.

Naprawdę! Trzy piękne dziewczyny przychodzą do mojego pokoju, żeby się zabawić!? To wspaniale! Co powinniśmy zrobić? Tak, tak! Rozbierane "kamień, papier, nożyce"... hehehe! To są aktywności idealne do tego typu sytuacji!

I gdy tak snułem zboczone plany -

-Issei!

-Zaraz zostaniemy odkryci!

! To były głosy Matsudy i Motohamy dobiegające z korytarza! Czy oni mają zamiar wleźć mi do pokoju?!

- A-Asia, tędy!

-Eh? Issei?

- - Z jakiegoś powodu nie chciałem być zobaczony przez tych dwóch drani i zaciągnąłem Asię do szafy.

Zamykając drzwi od wewnątrz, uniosłem palec do ust i zrobiłem "shhhhh..." w nikłym świetle, by powiedzieć Asi, aby siedziała cicho.

Po chwili Matsuda i Motohama otwarli drzwi, dało się słyszeć ich kroki, gdy wchodzili do środka.

-Ah, nie ma go tu.

-Czy to możliwe, że facet zna to samo miejsce, z którego chcieliśmy podglądać damską łaźnię?

-Co?! Jest źle! Czyżby on miał nacieszyć się kobiecym ciałem przed nami?!

-Ah, to musi być to! Chodźmy, Matsuda!

-Tak!

Tup, tup. To był odgłos szybkich i gorączkowych kroków, gdy wybiegli z pokoju. Wygląda na to, że wyszli.

To samo miejsce do podglądania dziewczyn?! Co to miało być! Tego rodzaju miejsce naprawdę istniało... Cholera! Bardzo mi to przeszkadza! O co mogło z tym chodzić...!

Podczas, gdy łamałem sobie głowę nad ich słowami, Asia mocno chwyciła mnie za ramię.

Odwróciłem się i spojrzałem na Asię - wyglądała tak, jakby chciała coś powiedzieć. Wtedy najwyraźniej podjęła decyzję i przemówiła.

-... Issei, gdy byłeś z Rias-oneesama na peronie dworca w Tokio... całowaliście się, prawda?

C-Czy ona to widziała? Czy zorientowała się w czymś, wróciła na peron i zobaczyła to przez przypadek? Bez względu na wszystko, wychodzi na to, że Asia to zobaczyła.

-Ah, to był pocałunek na do widzenia...

-... R-Rozumiem. Całować się tak intymnie... Prawda, Issei i Rias-oneesama są... Ale ja też jestem -

Asia popatrzyła prosto na mnie, jej spojrzenie miało w sobie pewną nutę uwodzicielstwa.

-Mógłbyś... Też mnie pocałować?

Kiedy skończyła mówić, twarz Asi się zbliżyła.

Drugi pocałunek.

Naturalnie - nasze wargi złączyły się jak najbardziej naturalnie. Bez pożądania lub pretensji. Ten pocałunek jedynie komunikował nasze uczucia względem siebie.

Natychmiast, gdy nasze wargi się spotkały, pełne gładkich, kochanych uczuć, otoczyło mnie przerażające poczucie rzeczywistości. To uczucie naprawdę mnie zdumiało, jak ważna była dla mnie Asia, jak bardzo była mi droga.

Asia -

Moja Asia. Musimy być zawsze razem. Niech to będzie sto, tysiąc, czy dziesiątki tysięcy lat później -

Musimy być razem.

Gdy zatopiłem się w romantycznej atmosferze -

Drzwi się otwarły!

-Ah jajaj! Umm, Xen-Xenovia, chodź szybko zobaczyć!

Z rozpuszczonymi włosami i w koszuli nocnej, Irina otwarła drzwi, a my gapiliśmy się na siebie nawzajem.

-O co chodzi, Irina? Ooooh, to jest drogocenny moment pocałunku Asi. Asia, więc to miałaś na myśli, mówiąc, że idziesz się zabawić do pokoju Issei'a. Jestem pod wrażeniem.

Tym, która to mówiła, była Xenovia, także w ciuchach do snu!

Asia i ja - całowaliśmy się na ich oczach!

Co to ma być!!!!!!!!!

Jak udało im się tutaj wejść tak bezszelestnie?! A, racja, Asia wspominała, że miały się zaraz pojawić!

Zbyt nieostrożnie! Byłem zbyt nieostrożny w tym momencie impulsu!

Widziały! Wszystko doskonale widziały! Jak całowałem się z Asią!

Nerwowo oderwałem moje usta od Asi. Cholera! Ślina kapie na podłogę! Cóż za wspaniałe wyczucie czasu języków, właśnie miały się zaplątać, gdy drzwi szafy zostały otwarte!

-Wygląda na to, że to nie pierwszy raz? Hmm... Asia jest zawsze o dwa kroki przede mną...

-Tak, tak! Asia czasami jest bardzo śmiała i szybko robi następny ruch w tych sprawach!

Xenovia i Irina wydawały się omawiać całą sprawę z wielkim zainteresowaniem, tak wielkim, że ich twarze były całe czerwone!

Bang!

Coś wyraźnie eksplodowało! Twarz Asi była czerwona do granic możliwości!

-Ah, ah wa ahahahahahahahahah, fuwuwuwuwuwu...

Ah -! Oczy Asi obracały się wkoło z powodu czystego zażenowania, a zaraz potem padła nieprzytomna!

-Asia! Hej, Asia, weź się w garść! Masz przecież mnie, żeby dzielić ze mną swój wstyd! Ale, to jest raczej sytuacja, której Asia nie mogła po prostu znieść!

-Przepraszam, że przeszkodziłyśmy.

-To samo tutaj.

Gdy ja zajmowałem się Asią, Xenovia i Irina także wlazły do szafy?!!!!!

I zaraz potem zamknęły za sobą drzwi od wewnątrz!

-Przepraszam, przyszłyśmy do ciebie się zabawić, ale wydawałeś się nieobecny, więc otworzyłyśmy szafę.

Spokojnie wyjaśniła Xenovia, jak gdyby było to perfekcyjnie logiczne.

Mój pokój miał być używany w razie wypadków, ale kto by przypuszczał, że powstanie tego typu nagły wypadek!

-! Xenovia powoli się zbliżyła!

- C-co ty robisz, Xenovia?

Xenovia ukazała nonszalancką minę na moje zdumienie i odpowiedziała:

-Moja kolei po Asi. Ma to być pocałunek, czy może coś bardziej seksownego. Irina jest następna.

Co, co ty mówisz?!!!!!!!!! Jak do tego doszło!

-Eh? Ja też?! Chyba sobie żartujesz!

Irina robiła duże oczy, zdumiona słowami Xenovii. Ona także znalazła się w czymś, co przekraczało granicę jej pojmowania.

-To doskonała okazja, Irina. Powinnaś ją wykorzystać, aby lepiej zrozumieć mężczyzn.

-Rozumiem, ale... czy to nie uczyni mnie upadłym aniołem!?

-Cóż, musisz przezwyciężyć to duchem. Może wcale się w niego nie przemienisz.

-Użyć ducha? Tak, musi być dokładnie tak... Ale, ale jeśli, jeśli zrobię coś wulgarnego, jakże bym mogła, jako As Michała-sama...

Mamrocząc cicho do siebie, Irina zdawała się ze sobą mocować.

-Issei jest idealnym wyborem. Dobry mężczyzna, a także Sekiryuutei. Jeśli urodzisz dziecko legendarnego smoka, być może wpłynie to w przyszłości na niebiański potencjał bojowy?

-Issei'a... dziecko Sekiryuutei'a... Niebiański potencjał bojowy...

Aaaaaaaaah, Irina jednak zaczęła zawodzić! Czy to było to!? Czy znaczenie mojego istnienia znajdowało się tylko i wyłącznie tam!?

-Ok, jak powinniśmy to zrobić? W tej ciasnej przestrzeni mamy jednego mężczyznę i aż trzy kobiety.

-Hej, hej! Xenovia, co z nauczycielami na zewnątrz?

Tak, zabraniali kontaktów damsko-męskich. Kto wie, co mogliby zrobić, gdyby odkryli młodego chłopaka i dziewczynę samych w jednym pokoju.

Pokoje chłopaków i dziewczyn były oddzielone piętrami i nauczyciele surowo trzymali wartę. Nawet podczas czasu wolnego przed ciszą nocną robili obchody, sprawdzając pokoje. Byłoby źle, gdyby odkryli sytuację taką, jak ta!

-Ah, masz na myśli męskich nauczycieli. Już użyłyśmy naszych anielskich i diabelskich mocy, aby zapieczętować ten pokój barierą. Nic się nie stanie, nieważne, kto się zbliży. Nie ma problemu. Nawet jeśli jęki będą dochodzić z tego pokoju, nikt tu nie wejdzie.

-Nie do końca rozumiem, ale ta przestrzeń jest teraz wypełniona świętą i demoniczną magią!

Xenovia i Irina wystawiły kciuki w górę! Czy wyście zgłupiały! Te dziewczyny naprawdę były idiotkami! Kościelny duet, który rozmijał się z intencją w tego typu sprawach!

Podczas gdy ja oschle krytykowałem błazeństwa tej dwójki, Xenovia zmniejszyła dystans pomiędzy nami!

-Ok... Najpierw... Zacznijmy od całowania?

...Hmmm, nie mam pojęcia dlaczego, ale wargi Xenovii zwłaszcza dzisiaj są niezwykle seksowne. Być może to z powodu tego pocałunku z Asią i moje serce jeszcze się nie uspokoiło?

-Eh? Xenovia, od razu chcecie się całować?

High school dxd v9 000e.jpg

Irina wydawała się być na to nieprzygotowana.

-Tak. Muszę poćwiczyć robienie dzieci z Issei'em. Czy Kiryuu nie powiedziała, że robienie tego na wycieczce jest dodatkowo wyjątkowe?

Kiryuu!!!!!! Ten cholerny zboczeniec! Czy nie mówiłem jej, żeby nie napełniała ich głów takimi niepotrzebnymi informacjami!!!!!! Ale z drugiej strony - dziękuję wam! Co może się wydarzyć z Xenovią, jeśli tak dalej pójdzie? Czy w końcu będę uprawiał seks?!

-Tak, tak jest! To jest ważne! Ale ja jestem anielicą, a także podwładną Michała-sama... Chrześcijanką! Tego, tego typu rzeczy...

-Więc możesz po prostu patrzeć z boku. Będę robić dzieci pod anielskim spojrzeniem. Hahaha, czuję się, jakbym robiła dziecko wybrane przez Niebo? Irina, możesz oglądać tą drogą scenę, jak diabły robią dzieci. Daj proszę temu wydarzeniu swoje święte błogosławieństwo, jeśli możesz.

Xenovia zaczęła się rozbierać! Powoli, jej skóra zaczęła się odsłaniać... Te perfekcyjne linie, zawsze, gdy się pojawiały, kradły mi serce! Jesteśmy diabłami, więc możemy wyraźnie widzieć w ciemnościach. Właśnie dlatego wszystko było takie czyste!

Słysząc słowa Xenovii, Irina odsłoniła swoje anielskie skrzydła i aureolę. To jasne światło jeszcze bardziej pogłębiło atmosferę. Jakże użyteczna, moc aniołów!

-Proszę, zostawcie to mnie! Zawsze chciałam ujrzeć na własne oczy, tak jak Gabriel-sama, tajemny moment, w którym poczęte jest życie! Ah, ah, to także odnosi się do trzech frakcji, do Nieba i do wiary w Pana!

LOP!

Xenovia pozbyła się swojego biustonosza!

Uwaaa! Krwotok z nosa! Ależ ona ma piersi, skubana!

Xenovia przytuliła mnie, ignorując nieprzytomną Asię! Ah, ah, ah, ah, ah, uczucie piersi przenikało do mojego ciała. Ta miękkość sprawia, że mózg mi sztywnieje!

-To rzadka okazja. Gdy Asia się obudzi, też musisz ją tak przytulić. Skoro będzie to wasz pierwszy raz, to byłoby tragicznie, gdybyś był nieprzygotowany. Ucz się o kobietach na moim przykładzie i wykorzystaj tę wiedzę z Asią. To dla jej bezpieczeństwa.

-Ah, ah, Xenovia! Chcesz się aż tak bardzo poświęcić!

O czym one mówią! Xenovia rozebrała mnie, pieszcząc moje ciało. Takie stymulujące! I, i przyciskając ręką pomiędzy jej udami! To gładkie, miękkie uczucie sprawia, że mam w głowie pustkę.

-...Ahh... Naprawdę, męska skóra- twoja skóra sprawia, że czuję się tak dobrze. Dotykając cię, naprawdę czuję się jak kobieta.

Kap, kap.

Krwotoku z nosa nie da się zatrzymać. Ona, ona może spokojnie zabić faceta, używając tylko słów!

Jak, jak tak dalej pójdzie, czy mogę zrobić cokolwiek innego, niż to zaakceptować? Coś dużego zaraz stanie się z Xenovią i Asia jest w tej samej szafie!

Przełknąłem ciężko ślinę, dostosowałem mój oddech i pochyliłem się, aby wziąć Xenovię w objęcia -

-Ooooooo, mmmm... Eh, ja...

Asia się obudziła! Wolno siadając. Właśnie wtedy, gdy miałem się położyć z Xenovią, nasze spojrzenia się spotkały!

Obserwując nas, oczy Asi były szeroko otwarte!

-Oh, Asia, obudziłaś się. Właśnie miałam zamiar pobrać trochę materiału genetycznego od Issei'a.

Xenovia zachowywała się kompletnie nonszalancko! Materiał genetyczny, t-ty, co ty wygadujesz!

- Ma-ma- materiał genetyczny...!

Zapiszczała Asia.

-Tylko odrobinę... Spokojnie, nie wezmę go całego. Być może zajdę w ciążę po kilku turach?

Xenovia!!!!!!!!! Proszę, mów odrobinę bardziej jak dama! To są naprawdę niespotykane słowa, ty!

-Nie, nie ma mowy! Issei... nie pozwalam!

Asia dąsała się płaczliwie.

-No weź, co jest takiego złego w podzieleniu się ze mną odrobiną?

Xenovia uniosła brew, odrobinę zła.

Ta dwójka zaczęła się ze sobą kłócić!

-Nie, to nie o to chodzi! Ale żeby go pobrać... wtedy, wtedy musisz zrobić "to" z Issei'em...Nie pozwalam!

-Asia, masz zaskakująco dużą wiedzę. Już nie jesteś na poziomie, w którym wierzysz, że to bociany przynoszą dzieci.

-Ty. Nie waż się patrzeć na mnie z góry. Ja wszystko rozumiem! Jeśli tak bardzo tego pragniesz, to ogłoszę to już teraz!

Przytulając się mocno do mnie, Asia wykrzyczała:

-Chcę urodzić dzieci Issei'a!

...W tym momencie Xenovia, Irina i ja, wszyscy byliśmy zszokowani śmiałą deklaracją Asi. Nie wspominając już o tym, że zaczęła ściągać swoją koszulę nocną! Skóra biała jak śnieg była odsłaniana!

W sekundę, mój krwotok zaczął płynąć ciurkiem.

Oczywiście! Ponieważ Asia powiedziała, że chce... chce...chce... mieć moje dziecko...! Zdaję sobie sprawę, że moja twarz musi być teraz ekstra czerwona!

-Niesamowite... to jest bitwa pomiędzy kobietami o materiał genetyczny. To takie niesamowite!

Irina nerwowo nas obserwowała. Zamknij się! Czy nie jesteś anielicą!

-Issei, skoro mamy być na zawsze razem, to czy posiadanie dzieci nie jest jak najbardziej naturalne?

Zapytała mnie Asia. Straciłem cały rozsądek i odpowiedziałem słabo:

- C-czy tak...? Czy tak...?

-Ok, Xenovia, urodzę dzieci Issei'a! Będę miała dużo, dużo dzieci!

Xenovia oplotła się wokoło mojej ręki. Jej piersi spoczywają na moim ramieniu!

-Nie. Skoro tak, to musisz dać mi odrobinę materiału genetycznego. Ja także pragnę dzieci. Tak jak ty, jestem kobietą i pragnę doświadczyć rodzenia dzieci. Pragnę doświadczyć wychowywania dzieci.

O, o co chodzi z tym rozwojem sytuacji...? Jestem bardzo szczęśliwy, ale co to za duszące uczucie? Ta szafa jest nie tylko wąska, nawet powietrze staje się rzadkie! Obecna sytuacja jest podobna do tej z Buchou, Asią, Akeno-san i Koneko-chan kłócących się w moim pokoju przed wycieczką...! Dziewczyny są zbyt nieprzewidywalne!

Xenovia i Asia gapiły się na siebie nawzajem. Odsunąłem się od nich, mając nadzieję na odłożenie odrobiny dystansu, ale z głośnym odgłosem uderzyłem głową o drewniany panel.

Ouch... tu jest zbyt ciasno, w co uderzyłem... Upadając do przodu - -

Moja ręka wylądowała na czymś nieziemsko miękkim...

-Wa... I-Issei-kun...

- - Przed moimi oczami była Irina, cała czerwona na twarzy! Gdy upadłem na Irinę - - znajdowałem się dokładnie na Irinie! Spojrzałem w dół - jej koszula nocna była rozchylona, jej czyste, białe piersi wyraźnie wystawione na widok! Wow, takie duże, piersi Iriny były całkiem duże! Zbyt wspaniałe. To są sutki anielicy! Miękkie, gładkie, wystające czubki! Tak w ogóle, to moja ręka jest obecnie zajęta macaniem jednej z tych piersi!!!!!!

To stało się przez przypadek, ponieważ przestrzeń szafy była taka ciasna!

Pierś Iriny była taka mięciutka i zarazem taka elastyczna! To uczucie całej ręki zatapiającej się w piersi! To miękkie, ale elastyczne uczucie, zupełnie jak nowo otwarty pudding!

Miękkość i gładkość kompletnie mogły iść w zawody z Akeno-san, Irina!!!!!!

Ah, anielskie skrzydła ponownie zatrzepotały! Czyżby była niebezpiecznie blisko granicy upadku!

-...Ja, to jest pierwszy raz... Nie mam pojęcia, co robić, Issei-kun... Ty, czy ty chcesz, żebym stała się upadła...?

Twarz Iriny pełna była niezrównanego, kobiecego uroku! Nie może być! Normalnie urocza i naiwna Irina ukazująca taką ekspresję jest zbyt potężna, to sprawia, że przez moje ciało przebiega jakaś masywna moc! Dodatkowo, jej rozpuszczone włosy wielokrotnie potęgowały jej uwodzicielskość!

- P-przepraszam!

Próbowałem przeprosić i zabrać rękę - - ouch... Ponownie uderzyłem głową w drewniany panel...

Od impetu uderzenia moja twarz poleciała w dół. Oczywiście, to tam właśnie...

Piersi Iriny. To uczucie niezwykłej elastyczności przebiegło mi przez twarz... Ah, ah, piersi Iriny są takie spore, i miękkie, i gładkie... czy to właśnie jest uczucie bycia tulonym przez anioła?

Mój wzrok stał się zamglony, podobnie jak mój umysł...

Musiałem zbyt mocno uderzyć się w głowę, plus jeszcze ten krwotok z nosa przez cały czas...

-Issei, wszystko w porządku?! Issei!

-Hej, tracić przytomność z powodu tulenia się do Iriny po raz pierwszy, osobiście nie mogę tego zaakceptować -

-Stanę się upadła... ah, ah, Panie, proszę, przebacz mi - -

Trzy głosy zaczęły się urywać...

Kościelne Trio, ich połączona moc bojowa była zaprawdę przerażającym widokiem.

Część 4[edit]

Następnego dnia wyruszyliśmy z hotelu na dworzec Kioto.

(Ah - ostatnia noc była po prostu taka...)

Ciągle czułem się tak, jak gdybym był we śnie i jeszcze się nie obudziłem. Wczorajszej nocy doświadczyłem różnego rodzaju erotycznych sytuacji z Kościelnym Trio w szafie. Była to bajeczna sytuacja, ale w tym samym czasie odrobinę przytłaczająca...

Po tym, jak straciłem przytomność z powodu masywnej utraty krwi i wielokrotnego uderzenia w głowę, rano obudziłem się, będąc przykryty kocami. Najwyraźniej to Rossweisse-san przyszła, odsyłając Kościelne Trio z powrotem do ich pokoi, a potem się mną zajęła. Rossweisse-san z pewnością jest dobra w zajmowaniu się innymi...

Jednak deklaracja Asi pod tytułem "Pragnę dzieci" naprawdę mnie wczoraj przeraziła. Ale jestem z tego powodu szczęśliwy... z głębi mojego serca. Chociaż to skomplikowane, to naprawdę jestem tym wzruszony!

Za każdym razem, gdy coś takiego mi się przytrafiało, zaczynałem myśleć. Jakby to powiedzieć, zawsze zawodzę w najważniejszych momentach. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Ale po prostu nie mogę zrobić kroku naprzód...

Trzymajcie mnie, to musi być to traumatyczne doświadczenie z głębi mojego serca. Za każdym razem gdy myślałem, że poczynienie następnego kroku mogło by odrzucić mnie w oczach dziewczyn, śmiertelnie się bałem.

- - Obecne życie jest najlepsze.

Właśnie dlatego nie chcę zniszczyć obecnej sytuacji.

Jak tak dalej pójdzie, to nigdy nie zostanę Królem Haremu! To też wiem!

... Ale jeśli o to chodzi, mój związek z Buchou nigdy nie... Niemożliwy do osiągnięcia. No cóż, w porządku.

Dla Buchou zawsze będę -

... Być może jeśli nadarzy się okazja, zbiorę się na odwagę i zrobię ten następny krok naprzód/

- - Następny mecz.

Jeśli wygramy przeciwko Sairaorg'owi-san, to wtedy mogę z Buchou...

-Hej, Issei, dlaczego wyglądasz, jakbyś płakał?

Matsuda wepchnął się z twarzą przede mnie i zapytał.

-Ah, to nic takiego... Ale ty i Motohama wyglądacie naprawdę okropnie...

-Nic wielkiego.

-To są honorowe rany.

Twarze Matsudy i Motohamy były całe spuchnięte i pokryte mnóstwem plastrów.

Ich dwójka udała się do tak zwanego "tego miejsca, co zwykle", aby podglądać dziewczyny w damskiej łaźni, ale Rada Studencka - sługi Sitri zabezpieczyły całą strefę, co jednak nie powstrzymało ich przed wyrąbaniem sobie drogi. Stąd właśnie ich siniaki i pokaleczone twarze.

...Nie mieli szans przeciwko dziewczynom Sitri. Po tym wydarzeniu nawet ja stałem się podejrzany, ale dzięki przyjściu Rosswiesse-san do mojego pokoju, miałem dowód mojej niewinności.

Chociaż z drugiej strony, tego ranka Kościelne Trio i ja zostaliśmy wezwani przed oblicze Rossweisse-san, która miała z nami do pogadania.

Rossweisse-san naprawdę była dla nas niczym wspaniała starsza siostra. Przepraszam za sprawianie ci problemów.

Tak w ogóle, to dlaczego zostałem skojarzony z aktywnościami tych dwóch idiotów! Chyba nic na to nie poradzę, skoro jesteśmy znani jako zboczone trio!

Czy nie mam żadnej wiarygodności, bo wyglądam na zboczonego?

W każdym bądź razie, przestańmy o tym myśleć.

Muszę się pozbierać do kupy i kontynuować zwiedzanie. Dzisiaj odwiedzamy Arashiyamę i pierwszym miejscem jest Świątynia Niebiańskiego Smoka, Tenryuu-ji.

-Jak dostaniemy się do Tenryuu-ji?

Zapytałem Kiryuu. Ta spojrzała na plan i odpowiedziała.

-Zobaczmy... Wsiadamy w autobus z dworca Kioto w stronę Arashiyamy, wtedy wysiadamy na najbliższym jej przystanku. Potem idziemy w tym kierunku.

-Dobra. Więc teraz idziemy na dworzec. Buchou wspominała o tym wcześniej, ale rzeczywiście pełno tutaj było autobusów i taksówek.

-Więc wszystkie atrakcje turystyczne są tego typu miejscami?

Matsuda usłyszał mój komentarz i przemówił. Była to prawda, wszystko takie było.

Na dworcu Kioto wsiedliśmy w linię w kierunku Arashiyamy i udaliśmy się do celu.

-Jesteśmy.

Gdy wysiedliśmy, udaliśmy się do Tenryuu-ji. Na drodze były znaki, więc niemożliwym było się zgubić.

I w ten oto sposób dotarliśmy do Tenryuu-ji. Powitały nas eleganckie bramy.

-To jest Tenryuu-ji( Świątynia Niebiańskiego Smoka). Czy imię ma jakieś specjalnie znaczenie?

[Kto wie? Być może toczyliśmy tutaj bitwę, być może nie.]

Ddraig, być może jego wspomnienia były zamglone. Nawet jeśli tutaj walczyli, to musiało to być eony temu, a sceneria mogła być wtedy zupełnie inna, niż obecnie. Zupełnie naturalnym było zapomnieć.

Spytałem się Ddraig'a , czy nie wie, jak świątynia została nazwana.

Przeszliśmy przez bramę i zapłaciliśmy za wejście.

-Witajcie, sporo was tu przyszło.

Był to młody głos, który słyszałem już wcześniej. Odwracając głowę, zobaczyłem za nami blond dziewczynkę w stroju miko - Kunou.

-To Kunou.

-Zgadza się. Tak, jak uzgodniliśmy, będę waszym przewodnikiem po okolicach Arashiyamy.

Dzisiaj ukryła swoje uszy i ogon. Naturalnie, ponieważ dookoła pełno było normalnych ludzi.

Matsuda i Motohama zdziwili się na widok małej, uroczej, blond loli.

-Wow - co z urocza dziewczynka! Hej, Issei, od tak poderwałeś małe dziecko?

Co za nieuprzejmość z jego strony. Sporo przeszliśmy, wiesz? Z drugiej strony Motohama...

-...taka loli, naprawdę urocza... haha...

Jego oddech stawał się lekko nieregularny!? Zapomniałem! Ten facet jest nieuleczalnym loliconem!

Kunou była dokładnie w jego typie! Okulary Motohamy świeciły niebezpiecznym światłem. Jednakże, ktoś odepchnął Motohamę na bok i przytulił Kunou. To Kiryuu.

- Ah-! Taka urocza! Hyoudou, jak ją poznałeś?

Tuląc i ocierając wzajemnie swoje twarze! Kiryuu, ty też lubisz loli?

-Puszczaj, puszczaj mnie! Nie spoufalaj się tak, ty wieśniaczko!

Kunou była bardzo podenerwowana, ale Kiryuu jeszcze bardziej to nakręcało.

-Protestowanie, używając maniery językowej księżniczki, jest najlepsze! Co za perfekcyjny wizerunek!

...Beznadziejna, ta okularnica.

Wzdychając, odciągnąłem Kiryuu od Kunou, kontynuując rozmowę.

-To jest Kunou. Już zna mnie, Asię i resztę.

-Jestem Kunou. Miło mi was poznać.

Kunou była zaskakująco poważna. Co za księżniczka. Powietrze wokół niej przesiąknięte było jej nonszalanckim zachowaniem.

-Ah, znasz Gremory-senpai? Słyszałam, że hotel jest powiązany z firmą, którą zarządzają rodzice Senpai.

-Coś w tym stylu.

Szybka konkluzja Kiryuu przynajmniej raz była przydatna. W ten sposób nie musiałem zbyt wiele tłumaczyć.

-Więc, Kunou, powiedziałaś, że będziesz naszym przewodnikiem, co takiego będziemy robić?

Kunou dumnie wypięła pierś, mówiąc z przekonaniem.

-Będę wam towarzyszyć i oprowadzę was po tych słynnych atrakcjach!

...A więc to tak. Powinienem się czuć zaszczycony...

Jakby na to nie patrzeć, była to forma interakcji kulturowej.

-Więc oprowadź nas najpierw po Tenryuu-ji.

-Oczywiście.

Po tych słowach, Kunou ukazała jasny i szczęśliwy uśmiech.


W ten oto sposób, pod wodzą Kunou zwiedziliśmy Tenryuu-ji. Kunou z zapałem starała się przekazać powiązane z tym miejscem historie, które zasłyszała od innych. Była wtedy ekstremalnie urocza.

W tym samym czasie, był to niezwykle budujący widok, gdy dawała z siebie wszystko, aby opisać różne miejsca w Kioto.

Ogród wewnątrz dużego opactwa był bardzo piękny. Udekorowany czerwonymi jesiennymi liśćmi, cienie rzucane przez ogród w Japońskim stylu w jesiennym sezonie były całkiem urzekające. Pływający w sadzawce karp był idealnym akcentem, dopełniającym ten obraz.

-Ten widok jest ekstremalnie wspaniały. W końcu wpisuje się na listę Światowego Dziedzictwa.

Wyjaśniła Kunou. Światowe Dziedzictwo! A więc dlatego jest tutaj tak pięknie. Niech no tylko zrobię zdjęcie moim telefonem!

Po zwiedzaniu ogrodu, zaprowadzono nas do hali modlitewnej. Wchodząc, uniosłem głowę aby spojrzeć na sufit - natychmiast ukazał mi się najbardziej spektakularny smoczy wzór. Wschodni smok z długim, smukłym ciałem!

Czułem się tak, jak gdyby smok gapił się na mnie swoim przerażającym wzrokiem.

-To jest słynny Unryuu-zu, albo "Obraz Smoka Chmury". Nieważne, w którą stronę, zawsze będziesz się czuł, jak gdyby smok gapił się prosto na ciebie. Jest to tak zwany "Obserwujący w Sześciu Kierunkach".

Było dokładnie tak, jak opisała to Kunou, nieważne, z której strony byś nie popatrzył, smok gapił się prosto na nas!

Odkaszlnąłem - Niesamowite. Powiedz, Ddraig, czy wszystkie wschodnie smoki roztaczają wokół siebie taką atmosferę?

[Tak, w większości są takie. To przypomina mi o Smoczym Królu Yu-Longu, Jadeitowym Smoku.]

Więc Jadeitowy Smok jest taki. Wschodnie smoki są zupełnie inne, niż zachodnie. Zamiast być straszne, otaczała je bardziej mistyczna aura.

Niestety, w Unryuu-zu fotografowanie było zabronione, więc nie mogłem zrobić żadnego zdjęcia.

Po zwiedzaniu Tenryuu-ji wyszliśmy na zewnątrz.

-Kunou, dokąd teraz pójdziemy?

Zapytałem. Kunou wskazała w całe mnóstwo kierunków, poczym odpowiedziała radośnie:

- Nison-in! Bambusowa Ścieżka! Jojakko-ji! Wszędzie was zabiorę!

Oh - jaka pełna zapału. Teraz w końcu zachowujesz się tak, jak na dziecko w twoim wieku przystało.

I tak, pod wodzą Kunou, kontynuowaliśmy zwiedzanie Arashiyamy.

Część 5[edit]

-Wow, naprawdę odwiedziliśmy sporo miejsc.

Matsuda westchnął z ulgą. Jedliśmy lunch w miejscu sprzedającym kociołki tofu, zarekomedowanym przez Kunou.

Po opuszczeniu Tenryuu-ji, Kunou wzięła nas na wycieczkę wokoło Arashiyamy. Widząc Siddartha Gautamy i posągi Buddy Amithaby czczone w Nison-in, jeżdżąc rikszami przez Bambusową Ścieżkę. Odgłos wiatru mknący przez liście bambusa był bardzo elegancki.

Był to pierwszy raz, kiedy jechałem rikszą ; było bardzo zabawnie. Osoba, która ciągnęła naszą rikszę była gadatliwa i opisywała scenerię w miarę drogi. Podziwianie Arashiyamy z rikszy było jednym z najlepszych doświadczeń. Ah - - to wspaniale, że przyszła jesień.

-Śmiem twierdzić, iż tutejszy kociołek tofu jest prawdziwym delikatesem.

Kunou wyłowiła tofu z kociołka za pomocą pałeczek i nałożyła je nam na talerze. Haha, nawet w czasie posiłków zachowujesz się jak gospodarz. Kunou wydawała się bardzo szczęśliwa. To musiał być jej zwyczajny uśmiech. Dokładnie z powodu tego, serce o mało mi nie pękło, gdy błagała nas, abyśmy uratowali jej mamę.

...Gdybyśmy tylko mogli sprowadzić twoją mamę z powrotem jak najszybciej...

Tofu, które dała mi Kunou, musiało być zjedzone od razu. Hmm, tofu z Kioto było bardzo aromatyczne. I było nawet lepsze, niż to w hotelu! Słyszałem, że tofu jest najlepsze na świeżo, wygląda na to, że było zrobione przed chwilą.

-Ma bardzo Japoński smak. Nieźle.

-Tak, jest inne od zwykłego tofu, smakuje świeżo i pysznie.

-To tofu jest dobre...

Twarze Xenovii, Asi i Iriny były pełne radości. Nieostrożnie, mój wzrok spotkał się z Iriną -

...

Twarz Iriny zrobiła się czerwona! Działo się tak przez cały dzień, definitywnie z powodu ostatniej nocy. Było to jak najbardziej naturalne, coś takiego musiało stanowić poważny problem dla wierzącej anielicy Iriny. Skoro zawsze żyła w czystości, to pozwolenie mi na dotknięcie jej piersi musiało być bardzo poważne...

...Ale uczucie piersi Iriny dalej czaiło się w mojej dłoni. Takie miękkie. I elastyczne. Uczucie, jakby moje palce były wsysane w pierś...

Można to było podsumować w ten sposób - "anielskie piersi". Brzmiało jak jakiś produkt, ale tylko tak mogłem to wyrazić.

Irina, bardzo ci dziękuję. Właśnie, gdy dziękowałem Irinie w moim sercu...

-Ah, Issei-kun.

Nagle ktoś mnie zawołał. Ten głos należało do -

-Ohoh, to Kiba. Racja, wy też wybraliście się dzisiaj do Arashiyamy.

Grupa Kiby akurat jadła lunch przy sąsiednim stole.

-Tak. Byliście już w Tenryuu-ji?

-Taa, na suficie był spektakularny smok.

-Mamy w planach odwiedzić Tenryuu-ji po zobaczeniu Togetsukyo( Most Przekraczania Księżyca). Nie mogę się doczekać.

-Ah, Togetsukyou, idziemy tam, kiedy skończymy jeść.

Gdy rozmawialiśmy, kolejny znajomy głos mówił " jesień na Arashiyamie jest naprawdę elegancka".

-Oh, a więc wszyscy cieszycie się Arashiyamą?

Azazel-sensei! Pijący sake w środku dnia!

-Sensei! Sensei, ty też tu jesteś? Ale czy nauczyciele powinni pić w ciągu dnia?

Właśnie kiedy o tym wspomniałem, kobieta siedząca po przeciwnej stronie przytaknęła.

- - To Rossweisse-san!

-Ta osoba, choćbym niewiadomo ile razy mu mówiła, on i tak nie słucha. Ciągle mu mówię, żeby przestał się zachowywać nieodpowiedzialnie przed uczniami...

Żyły na czole Rossweisse-san pulsowały gniewnie!

-No weź, to po prostu krótka przerwa po śledztwie na Arashiyamie.

Czy Sensei naprawdę sprawdza Brygadę Chaosu?

-A tak w ogóle, Rossweisse, naprawdę musisz nauczyć się zachowywać bardziej uroczo. Czy to właśnie nie przez to nie byłaś w stanie aż do tej pory znaleźć sobie faceta?

Trzask! Słysząc komentarz Azazela, twarz Rossweisse-san zrobiła się czerwona, a jej pięści uderzyły w stół!

-To, to, to nie ma nic wspólnego z chłopakami! Nie drażnij mnie! Jeśli masz zamiar pić, to ja też!

Ah! Chwyciła kubek Sensei'a i zaczęła pić!

Stopniowo go opróżniając, jej pijąca postać była bardzo elegancka...

-Puwaaa - ...Powiesz, twoje zwyszłe zachowanie nie jeszt najlepsze...

Ona, ona jest pijana?! Zbyt szybko! Nie może nawet mówić poprawnie!

-Ty, upiłaś się jednym kubkiem?

Sensei był zszokowany, ale Rossweisse-san nalała sobie kolejnego i opróżniła go natychmiast! Jej oczy patrzące prosto przed siebie, Rossweisse-san zaczęła zaczepiać Sensei'a.

-Nie jestem pijana! Piłam z nim odsząd tylko zostałam ochroniarzem tego starego Odyna... Tooooo mi pszypomina, ten staruch. Włoszyłam tak dużo wysiłku w opiekę nad nim podczas jego podrószy, ale on jak idiota, wszysztko co mówi to tylko piepszenie w stylu " ah, panienki! ah, gooorzałka! ah, piersi!" Kompletnie bezwsztydnie! Wszystkie inne Valkirieeee w Valhalli nazywały mnie dzzzziewką na posyłki starego. Z moją psią penszią, musiałam wspomagać jego codzienne życie? To wszysztko jeho wina! Własznie dlatego nie mam chłopaka, nie mam chłokaka, nie mam chłopaka!!!!!! Ooooooooh!

...Wypłakiwała sobie oczy... Nie byliśmy z Azazelem-sensei pewni, jak powinniśmy sobie z tym poradzić.

Sensei podrapał się po głowie i powiedział:

-Rozumiem, rozumiem. Wysłucham twoich żali. Po prostu nie duś tego w sobie.

Słysząc słowa Sensei'a, Rossweisse-san stała się nagle szczęśliwa.

-Naprawdę? Azazel-sensei, nie wiedziałam, że masz jakiesz dobre sztrony. Kelner, jeszcze dziesięć butelek poproszszszę! -

Więcej?! T-to zaczynało się wymykać spod kontroli... Kto mógł przypuszczać, że Rossweisse-san była takim słabym kompanem do picia?

-Słuchajcie, idźcie stąd jak tylko skończycie jeść. Ja się tym zajmę.

Sensei westchnął, gdy to mówił.

Wszyscy spojrzeliśmy po sobie i zrobiliśmy, jak nam kazano. W pośpiechu kończąc nasz posiłek, opuściliśmy sklep.

-Szszszszszklepy za sto jenów są najlepsze! Ah hahahahahah!

Gdy przechodziliśmy przez drzwi, dało się słyszeć pijacki śmiech Rossweisse-san.


Opuszczając sklep, dotarliśmy na Togetsukyou.

-Rossweisse-chan z pewnością urządziła niezłą scenę.

-Yeah, kto by przypuszczał, że ma taką słabą głowę?

Matsuda i Motohama byli bardzo rozczarowani. Ponieważ Rossweisse-san była bardzo popularna wśród chłopaków, jak i dziewczyn, to zaakceptowanie tego, co właśnie ujrzeli, musiało być dla chłopaków niezwykle trudne. Nawet ja byłem zszokowany.

-Niech was nie zwiedzie jej młody wygląd, Rossweisse-chan z pewnością miała ciężkie życie. Ciągle włóczyć się za tym Azazelem-sensei, każdy chciałby wyrzucić z siebie swoje niezadowolenie.

Kiryuu przytaknęła, sympatyzując z Rossweisse-san. Jednak z pewnością Azazel-sensei nie był jedynym powodem. Bardziej chodziło tu o to, że jej pierwszy pracodawca był zgrzybiałym, starym dziadem. Dodać do tego fakt, że nie była dobrze traktowana w Valhalli odkąd została służką Odyna...

Niespodziewanie okazało się, że przeszła przez wiele trudności.

-Zdaje się, że wy, sługi, macie ciężko?

Zapytała Kunou.

-...M-Może troszeczkę.

Mogłem tylko odpowiedzieć w ten sposób. Pośród sług Gremory było sporo dobrych ludzi, ale po prawdzie, to niektórzy z nich mieli swoje dziwactwa.

Na razie nie rozmawiajmy o Rossweisse-san. Następnym przystankiem było Togetsukyou! Opuszczając restaurację i idąc parę minut ulicami, zamajaczyła przed nami rzeka Katsura.

Ten tradycyjny drewniany most, pełen historycznego wrażenia, to musiało być Togetsukyou. Tak właściwie, to widok na góry był stąd naprawdę wspaniały! Czerwień ciągnąca się przez całą górę oddawała ducha jesieni!

-Wiedzieliście? Mówi się, że nie powinno się odwracać na środku Togetsukyou.

Powiedziała Kiryuu. Asia zapytała.

-Dlaczego?

-Asiu, wygląda to tak: jeśli spojrzysz za siebie w czasie przechodzenia przez most, inteligencja darowana przez niebiosa zostanie zabrana z powrotem. Jeśli zboczone trio spojrzy za siebie, to naprawdę będzie dla nich koniec. Staną się prostymi głupkami.

-Zamknij się!

Matsuda, Motohama i ja warknęliśmy jednocześnie.

Kiryuu była niewzruszona, a nawet kontynuowała:

-Kolejna legenda mówi, że jeśli obejrzysz się za siebie, to kochankowie zostaną rozdzieleni. Hmm, ale to akurat jest nieco przesadzone - -

-Nigdy się nie obejrzę!

Asia przerwała wyjaśnienia Kiryuu i płaczliwie uwiesiła się mojego ramienia.

- W-W porządku, Asiu, to tylko legenda.

Pomimo moich zapewnień, Asia potrząsnęła głową i powtarzała "nie do przyjęcia!", ciaśniej wieszając mi się na ramieniu. Taka urocza! Moja mała Asia! Ah- - Jestem taki szczęśliwy.

Gdy zaczęliśmy przekraczać Togetsukyou, mogliśmy ujrzeć w oddali grupę Kiby.

W trakcie przeprawy, Asia była zdeterminowana, aby nie oglądać się za siebie.

-Cholera, Issei i mała Asia z pewnością wyglądają jak para kochanków...!

-Złość mnie rozpiera, ale wygląda na to, że oni już wkrótce wkroczą w stadium pełnych pasji głupków w miłości.

Matsuda i Motohama komentowali za moimi plecami. Co! Mówili o pełnych pasji głupkach w miłości! Naprawdę chciałem się teraz odwrócić i im przywalić, ale zniosłem to. Gdybym się teraz odwrócił, to Asia by się rozpłakała!

-Wydaje mi się, że nie powinniście się tym przejmować. W końcu legenda o kochankach to tylko przesąd.

Nawet jeśli Kunou tak powiedziała, to Asia była bardzo niewinna w tego typu sprawach.

W końcu skończyliśmy, w spokoju przechodząc na drugi brzeg. Asia odetchnęła głęboko, odczuwając chyba wielką ulgę, ale będziemy musieli przekroczyć most jeszcze raz w trakcie drogi powrotnej? Wielka przygoda Asi nie dobiegła jeszcze końca!

Nagle, ciepłe, śliskie uczucie ogarnęło całe moje ciało.

...Co to było, w tej chwili?... Pomyślałem zdziwiony i rozejrzałem się wokoło - oprócz mnie, Asi, Xenovii, Iriny, Kunou i Kiby, wszyscy inni zniknęli.

Matsuda, Motohama, Kiryuu i wszyscy normalni turyści przepadli!

Co? Co to ma być!? Co się stało!?

Wszystkie inne sługi był zszokowane jak ja, szykując się... Pomimo lustrowania otoczenia, nie dało się zauważyć żadnych podejrzanych postaci w pobliżu.

Po chwili, dziwna mgła zaczęła wypływać spod naszych stóp.

-Ta mgła jest...

Widząc mgłę, Asia była bardzo zdumiona.

-To uczucie, nie ma co do tego wątpliwości. Gdy porwał mnie Diodora, urządzenie głęboko w świątyni, które mnie więziło, miało taką samą mgłę.

-Dimension Lost.

Powiedział Kiba, podchodząc.

-Jeden z Longinusów, czy Sensei I Diodora Astaroth o tym nie wspominali? Obawiam się, że to jest...

Kiba uklęknął i spróbował dotknąć mgły dłonią. Longinus... To coś równie niesamowitego, co Sacred Gear moje i Vali'ego.

Coś takiego zostało tutaj aktywowane?

-Hej, wszystko z wami w porządku?

Głos z nieba. Patrząc w górę, Azazel-sensei leciał po niebie, bijąc swoimi czarnymi skrzydłami.

Wylądował tam, gdzie się znajdowaliśmy i złożył swoje skrzydła, gdy przemówił.

-Wszystko oprócz nas kompletnie zniknęło. Najprawdopodobniej zostaliśmy siłą przeniesieni do alternatywnej rzeczywistości i zapieczętowani wewnątrz niej... Wygląda na to, że ta alternatywna rzeczywistość jest dokładną repliką Togetsukyou i jego otoczenia?

Naprawdę? Przed tym nie było żadnych oznak przeniesienia. Gdy poczułem to ciepłe uczucie, ono już zmieniło się w to - przeniosło nas tutaj.

-Więc jest to zrobione na wzór diabelskich aren gier?

Zapytałem Sensei'a. Nie wyczuwałem pomiędzy nimi żadnych podobieństw.

-Ah tak. Techniki naszych trzech frakcji najprawdopodobniej wyciekły. To miejsce prawdopodobnie imituje metody pola gry - Więc źródło mocy mgły musiało także zostać przetransportowane do tej skopiowanej rzeczywistości. Czy mgła Dimension Lost przenosi wszystko, wokół czego się owinie?... Być w stanie na raz przenieść mnie i sługi Rias bez żadnego ostrzeżenia... Moc Longinusa jest naprawdę przerażająca.

Wyjaśnił Sensei. Rozumiem, więc tego typu wymiar naprawdę był kopią techniki pola gry. Ich reprodukcja wydawała się być równie dobra, co diabłów.

Przy moim boku, Kunou przemówiła drżącym głosem.

-... Będąc na skraju śmierci, umierający strażnik matki zgłosił, że zostali bez ostrzeżenia złapani przez mgłę.

Więc ten fenomen był... Oprócz tego, osoba go używająca powinna być -

Moje ponure przypuszczenie okazało się być prawdziwe.

Nad Togetsukyou dało się wyczuć obecności kilku nowych osób. Postacie wynurzyły się z lekkiej mgły, ukazując się nam.

-Miło was spotkać, Naczelniku Azazelu i Sekiryuutei'u.

Tym, który nas powitał, był czarnowłosy młodzieniec w szkolnym mundurku.

Zawinięte na mundurku było coś, co przypominało chińskie ciuchy Han. Bo to powinno się tak nazywać, prawda? W gimnazjum, nauczyciel historii miał rozległą wiedzę na temat historii Chin, wyjaśniał nam ze szczegółami ich ubrania. Był to chyba typ tradycyjnego ubioru etnicznego.

High school dxd v9 161.jpg

Dzierżył włócznię w rękach... Włócznia emanowała naprawdę nieprzyjemną aurą. Definitywnie nie była to zwykła włócznia.

Czarnowłosy mężczyzna był bardzo młody. Wyglądało na to, że był o rok , dwa lata starszy ode mnie? Nie, niemożliwym było stwierdzenie na podstawie samego tylko wyglądu.

Jego kompani też nosili ciuchy podobne do szkolnych mundurków. Mężczyźni i kobiety, także w licealnym wieku.

... Czuć od nich było coś dziwnego, zupełnie innego niż od diabłów, czy od smoków.

Sensei wystąpił naprzód.

-To wy jesteście tą osławioną grupą Bohaterów?

Młodzieniec pośrodku postukał włócznią o swoje ramię odpowiadając na pytanie Sensei'a.

-Jestem Cao Cao, potomek słynnego Cao Cao, Cao Mengde, zapisanego w Dziejach Trzech Królestw. Coś w tym stylu.

Cao Cao - - Cao Cao...? Eh, Dzieje Trzech Królestw!? Ogromnie zszokowany, pospiesznie zapytałem Sensei'a.

-Sensei, ten gość jest...?

Sensei nie spuszczał wzroku ze swojego przeciwnika, poczym powiedział:

-Posłuchajcie uważnie, wszyscy. Uważajcie na włócznię tego faceta, na Prawdziwego Longinusa. Najpotężniejszy ze wszystkich Longinusów, podobno mogący przebić się przez samego Boga. Przez długi czas go nie widziałem... Ale pomyśleć, że teraz wpadł on w ręce terrorystów.

!?

Słowa Sensei'a przeraziły wszystkich. Sam mężczyzna był już wystarczająco intrygujący, ale teraz wszyscy w szoku gapiliśmy się na jego włócznię.

-To jest święta włócznia, której boją się nawet Seraphimowie w Niebie...?

Powiedziała Irina, nie mogąc powstrzymać się od drżenia. Xenovia kontynuowała, szepcząc.

-Ja także o tym słyszałam, odkąd byłam dzieckiem. Włócznia, która przebiła bok Jezusa. Włócznia, nosząca jego krew - - absolutna włócznia, która przebiła ciało Boga!

T-to było coś tak potężnego! Wydaje mi się, że Buchou już coś kiedyś wspominała o tej włóczni. Coś o legendarnej włóczni, która przebiła Chrystusa. J-Jak się nad tym zastanowić, to jest to ściśle powiązane z korzeniami religii, do której przynależały Xenovia i Irina. Dla tych powiązanych z Kościołem, być może nie byłoby źle nazywać to ostateczną egzystencją.

-To jest święta włócznia...

Obok mnie, wzrok Asi wydawał się być przyciągany do włóczni, jakby jej świadomość była wysysana.........- -

Clap.

Sensei szybko zakrył jej oczy własnymi rękami.

-Asiu, ludzie wiary nie powinni spoglądać na tą włócznię. Oszaleją od tego. W końcu jest to jedna ze świętych relikwii pośród Prawdziwego Krzyża, Świętego Kielicha Świętych Gwoździ i Całunu Turyńskiego.

Kunou wrzasnęła wściekłym głosem na dzierżącego włócznię młodzieńca - Cao Cao.

-Ty tam! Mam do ciebie pytanie!

-Arara, to mała księżniczka, o co chodzi? Jeśli będę w stanie, postaram się odpowiedzieć na wszystkie twoje pytania.

Cao Cao brzmiał spokojnie, ale z całą pewnością coś wiedział.

-Jesteście tymi, którzy zabrali mamę?

-Zgadza się.

Przyznał się tak otwarcie. Więc okazało się, że to jednak byli oni!

-Co planujecie zrobić z mamą?

-Pragniemy, aby twoja mama pomogła nam w pewnym eksperymencie.

-Eksperyment? Co zamierzacie zrobić!?

-Spełnić życzenie naszego dobroczyńcy, taki jest ogólny zamysł.

Słysząc to, Kunou obnażyła swoje kły, ekstremalnie zła. W jej oczach lśniły ślady łez. Wyglądało na to, że była wściekła. Jej mama nie tylko została porwana, ale miała być jeszcze wykorzystana do jakiegoś niecnego eksperymentu.

-Dobroczyńca... Czy to Ophis? I dlaczego się przed nami pojawiliście?

Sensei próbował twardo wyciągnąć informacje.

-Bo nie ma dla nas potrzeby, aby dłużej się ukrywać. Zdecydowaliśmy się powiedzieć "cześć" przed eksperymentem. Współpracujmy przez pewien czas. Chciałem także spotkać Naczelnika Azazela i legendarnego Sekiryuutei'a.

...Ten drań z pewnością umiał posługiwać się słowami.

Tak nawiasem, to czy naprawdę byłem aż tak sławny? Ah, w końcu udało mi się pokonać przywódcę frakcji Starych Maou, podczas trwania Juggernaut'a. Tylko że nie za wiele z tego pamiętałem.

Sensei uformował włócznię światła w swojej dłoni.

-Nie komplikujmy tego. Oddajcie proszę przywódczynię kyuubi. Bardzo się staramy połączyć nasze siły z youkai.

Widząc, jak Sensei przygotowuje się do walki, wszyscy zebrali się w formację i przygotowali. Ja także wywołałem Boosted Gear i zacząłem odliczanie Balance Breaker. I wtedy, przywołałem Ascalona - -

-Xenovia!

-Dzięki!

Xenovia złapała Ascalona i zajęła pozycję.

... Tak właściwie, to Rossweisse-san tutaj nie było.

-Sensei, gdzie jest Rossweisse-san?

Sensei westchnął przeciągle w odpowiedzi na moje pytanie.

-Też została tutaj przeniesiona, ale nadal śpi w restauracji. Umieściłem nad nią silną barierę, więc na razie powinno być w porządku.

W-więc to się stało... C-chociaż nie byłem w stanie wyobrazić sobie jej, walczącej po pijaku. Jednakże, Sensei, będę odpowiedzialny za wsparcie.

W przeciwieństwie do naszego zaalarmowania, druga strona zdawała się w ogóle nie przygotowywać.

...Są tak pewni siebie? Albo może mają jakąś tajną broń? W końcu grupa Bohaterów zgromadziła wielu użytkowników Sacred Gear. Walka z Sacred Gear była strasznie męcząca. Było całe mnóstwo dziwnych mocy, które czyniły rzeczy bardzo nieprzewidywalnymi. Ten aspekt był najstraszniejszy.

W każdym bądź razie, nie możemy okazać słabości!

- - Obok Cao Cao stał niski chłopiec. Cao Cao powiedział do niego:

-Leonardo, zajmij się tymi diabłami z pomocą twoich potworów.

Tylko jedna prośba, ale twarz chłopca pozostała bez wyrazu, gdy kiwnął lekko głową - Natychmiastowo, cienie wypłynęły spod jego stóp i zaczęły się rozrastać.

... Poczułem się tak, jakby coś zimnego pełzło mi po plecach. Jakby to wyjaśnić, cienie zdawały się przepełniać strachem.

Gdy cienie się rozszerzały, pokryły całe Togetsukyou. I wtedy rozrosły się i powoli przybrały formę!

Ręce, nogi, głowy, gałki oczne szeroko otwarte szczęki, tworzące - nie tylko jednego! Ale dziesiątki, nie, setki!

-Guuuuuuu...

-[Przełykanie]

-[Gulgotanie]

Z ogłuszającym rykiem, te potwory wyłoniły się z cieni!... Cienie, z których wyskakiwały potwory, oh! Bardziej niż "pojawić się", być może "stworzyć" lub "zrobić" byłoby bardziej adekwatnym opisem. Potwory o czarnej skórze i stojące na dwóch łapach. Ich ciała były solidnie zbudowane, z grubymi i twardymi łuskami. Miały też bardzo ostre szpony i obnażone kły. Te potwory uformowały linię i stanęły na przedzie.

...Co to było, czym była moc tego chłopaka...?

Nie mogłem się powstrzymać przed głośnym przełknięciem śliny, będąc zszokowanym mocą tego dzieciaka. Tym razem Sensei przemówił spokojnie.

-Annihilation Maker...

Annihilation...? Maker...? Maker znaczy stworzenie... prawda?

Cao Cao zaśmiał się w odpowiedzi.

-Dokładnie. To dziecko nosi w sobie jednego z Longinusów. Zupełnie inne dobrodziejstwo w porównaniu z moim Prawdziwym Longinusem, ale jednak śmiertelnie niebezpieczny Sacred Gear.

Longinus - - ten dzieciak także posiadał Longinusa. Użytkownicy Longinusów... eh?

Co do...! Co to ma być, jarmark Longinusów!? Właściwie, to nie wiedziałem o nich nic, poza tym od Vali'ego i mojego własnego, więc te wszystkie nowe rozwoje sytuacji były strasznie męczące.

I wtedy, odliczanie dobiegło końca i wszedłem w Balance Breaker! Ogarnęła mnie czerwona aura i uformowała się w zbroję.

Teraz mogę walczyć, ale...

-Sensei, jest coś, czego nie rozumiem...

Kompletnie zszokowany, zapytałem. Sensei zaczął wyjaśniać.

-Tak, jak ty, ten chłopiec posiada jednego z Longinusów. Obecnie, istnieje trzynaście potwierdzonych Longinusów - - także pośród Grigori. I spośród ich wszystkich , właściwości tego tam - - innymi słowy, jego umiejętności są groźniejsze niż te od Boosted Gear i Divine Dividing.

-Silniejszy niż ja?

-Jeśli chodzi o czystą siłę, to oczywiste, ze twój Boosted Gear i Vali'ego są znacznie do przodu. Jednakże, w kwestii umiejętności... Sword Birth Kiby potrafi stworzyć niezliczoną ilość demonicznych mieczy, tyle potrafisz zrozumieć, tak?

-Tak, tak.

-Annihilation Maker jest taki sam. Może stworzyć niezliczoną ilość demonicznych bestii. Na przykład: te masywne, zionące ogniem potwory, wysokie niemal na sto metrów, które widzisz w filmach, mogą być odtworzone tylko samą siłą woli. Umiejętność tworzenia potworów z wyobraźni. Nie jest to katastrofa? Ta umiejętność, zależnie od umiejętności użytkownika, może ich stworzyć setki, albo nawet tysiące. Podobnie jak Dimension Lost, jest to jeden z najgorszych błędów w systemie Sacred Gear. Dimension Lost także jest ekstremalnie niebezpieczny, w zależności od użytkownika. Gdy mgła osiągnie skalę kraju, może przenieść go całego do szczeliny wymiarowej razem z mieszkańcami, by go zniszczyć.

- - ! N-Niewyobrażalne...!

-Nieważne który, czyż nie są to najgorsze z Sacred Gear?

Sensei był w stanie jedynie zmusić się do śmiechu.

-Cóż, aż do teraz żadne z nich nie dotarło do takiego poziomu, w przeszłości było tylko kilka bliskich przypadków. Jednakże, nierealnym jest zgromadzić trzy z czterech najpotężniejszych Longinusów - - Prawdziwy Longinus, Dimension Lost i Annihilation Maker. Od urodzenia, ci posiadacze winni być pod stałą obserwacją ze strony upadłych aniołów, aniołów i diabłów... Ale minęło dwadzieścia lat, czy byliśmy zbyt nieostrożni... Albo ktoś specjalnie ich ukrył... W porównaniu z przeszłością, wszyscy obecni użytkownicy Longinusów byli bardzo trudni do znalezienia.

Sensei spojrzał w moją stronę.

...A więc ja też byłem jednym z tych, którzy zostali zaklasyfikowani jako " niebezpieczny Sacred Gear, zabić go.", a potem "nie, jednak nie jest.", by w końcu "nie, to naprawdę jest Longinus."

Czy było to z tym powiązane? Sensei kontynuował.

-...W obecnych czasach musi zachodzić jakaś zależność przyczynowo-skutkowa? Można powiedzieć, że pierwszy Longinus Gear był luką, błędem w systemie. Z drugiej strony, te Longinusy posiadają swoją własną, przewrotną ścieżkę rozwoju, przekraczającą nasze oczekiwania? Jest to pełna nadziei, ale nie daleko wysunięta hipoteza... Obserwując rozwój Issei'a, można odnieść wrażenie, iż obecne Longinusy jako grupa są poddawane niesamowitym zmianom... Błędy, luki, nie, ewolucja? Choćby nie wiem co, nawet jeśli mnie to dotyczy, być może ci odpowiedzialni za badanie i zachowanie systemu byli zbyt naiwni? Michał, Sirzechs...?

Sensei zdawał się toczyć nieskończony monolog z samym sobą...

Ale nieważne, jak na to spojrzeć, czy Sacred Gear tworzący potwory nie był prawdziwie dziwny i niebezpieczny? I był opisany jako jeszcze bardziej niebezpieczny, niż mój Secred Gear? To powiedziawszy, zależnie od użytkownika, mogło tworzyć potwory takie jak Smoczy Królowie - - Tannin-ossan i Fenrir, ten potworny wilk, na masową skalę! Unicestwienie! Świat zostanie unicestwiony!

-Sensei, jakie słabości posiadają te zabójcze Sacred Gear?

Skoro Boosted Gear i Divine Dividing mają słabości, więc z pewnością...

-Weź na cel ciało użytkownika - - Oczywiście, są też przypadki, gdy ciało użytkownika jest ekstremalnie silne, ale nie ma porównania z zagrożeniem ze strony jego Sacred Gear. Obecny użytkownik Annihilation Maker jest ciągle w fazie rozwoju. Gdyby już go opanował, to już wysłaliby armie demonicznych bestii przeciwko każdej frakcji - - Jedynym sposobem na pokonanie go, jest pozbycie się go teraz, nim dojrzeje.

Cao Cao zaśmiał się otwarcie, słysząc słowa Sensei'a.

-Arara, wygląda na to, że Annihilation Maker został rozgryziony. Jest tak, jak mówisz, Naczelniku Upadłych Aniołów. To dziecko nie rozwinęło jeszcze w pełni swojej wyobraźni, czy produktywności - - poza tym, że skupił się na jednej specjalizacji. Potwory, które celują w słabości przeciwników - - antypotwory. Obecne demoniczne potwory są typem, który zwalcza diabły.

Cao Cao wskazał palcem na sklep, znajdujący się w okolicy.

Potwór otworzył swoją paszczę - -

Bzzzt!

Pojawił się promień światła. I w tym momencie - -

Boom...!

Sklep został zmieciony z powierzchni ziemi przez potężną eksplozję!

-Atak światłem - - ten gość jest...!

Pośród silnego wiatru eksplozji, Sensei syknął wściekle.

-Cao Cao, ty draniu! Wysłałeś zabójców do wszystkich głównych frakcji, aby zebrać dane dla antypotworów!

-Masz rację tylko połowicznie. Czyż nie było członków czarnych płaszczy wśród Sacred Gear, które wysłaliśmy?

Tak! Ci czarni wojownicy! Te znienawidzone rzeczy, które zamieniały się w mgłę, gdy się je uderzyło!

-To też są potwory stworzone przez to dziecko. Dobrowolnie przyjmowały na siebie ataki przeróżnych frakcji - -aniołów, upadłych aniołów, diabłów, smoków i bogów z różnych mitologii. Co prawda zostały zmiecione z powierzchni ziemi, ale za to zgromadziły sporo dobrych danych dla tego Sacred Gear.

-Te dziwne, czarne stwory służyły zbieraniu informacji!

-Wzrosła nie tylko liczba użytkowników Balance Breaker, rozwój antypotworów także ruszył do przodu. Dzięki temu zostały stworzone antypotwory zwalczające diabły, anioły i smoki - - Przy największej mocy, obecne antydiabelskie antypotwory potrafią wytwarzać światło na równi temu od średnio klasowego anioła.

Zbieranie danych do tworzenia antypotworów i w tym samym czasie zwiększanie liczby Balance Breaker pośród użytkowników Sacred Gear.

...Czy on stara się nam pokazać, jak dobrze przygotowani lub mądrzy są? Ci goście, oni są niebezpieczni poza wszelkie granice!

Sensei łypał z pogardą, ale natychmiast zaczął się śmiać.

-Ale, Cao Cao, to by znaczyło, że dopiero musicie stworzyć bestie zdolne do zabijania bogów.

Cao Cao nie zaprzeczył.

-Jak się domyśliłeś?

Sensei odpowiedział mi zmęczonym głosem.

-Gdyby mogli, to już by to zrobili. A wtedy użyliby ich także i na nas. Nie ma powodu, żeby nie próbowali, gdyby mieli środki pozwalające im zaatakować w tym samym czasie różne frakcje. I kto wie, jak mógłby się zmienić świat, gdyby bogowie z różnych mitologii zostaliby zabici - Aż do teraz nie są w stanie stworzyć antyboskich demonicznych bestii. Wiemy tylko tyle, ale są to ważne informacje.

Rozumiem! Nie mają antyboskich demonicznych bestii! Ah, ale takie rzeczy naprawdę istnieją. Przez myśl przebrnął mi obraz tego gigantycznego wilka.

Cao Cao wskazał na nas swoją włócznią.

-Jeśli to Bóg, to śmierć zada mu ta włócznia! Chodźcie, bitwa zaczyna się - teraz!

To była deklaracja wojny - - !

-[RYK]!

Rycząc przeraźliwie, antypotwory ruszyły w naszą stronę! Kiba i Xenovia zajęli pozycje na froncie.

-Kiba, stwórz mi proszę święty miecz.

-Zrozumiałem. W końcu, lepiej pasuje do ciebie styl dwóch mieczy.

Kiba szybko stworzył miecz w swojej dłoni i rzucił go Xenovii, która już ruszyła do przodu.

Łapiąc święty miecz w powietrzu, Xenovia dzierżyła go razem z Ascalonem i zanurkowała prosto w szeregi wroga!

Cięte przez zamaszyste ataki Xenovii, spore ilości antypotworów zostały z łatwością unicestwione! Prawdziwie była to siła Skoczka! Ta penetracyjna moc była wprost nie do uwierzenia!

Ah, potwór otworzył paszczę, aby wypuścić z niej promień światła - -

Bzzzt!

Promień prawie dosięgnął Xenovii, ale Kiba zdołał odbić go swoim świętym demonicznym mieczem, posyłając go w budynek w oddali, doprowadzając do jego zapaści.

-Jeśli to taki poziom światła, to będzie dobrze, o ile nie pozwolimy im się trafić.

Co za cool i przystojny Skoczek! Zgadza się! Posiadając boską szybkość, nie ma problemu, dopóki Kiba nie da się trafić!

-Nie, po prostu zabijmy ich wszystkich, zanim zdołają nas trafić.

Tnąc i siekąc potwory Ascalonem i świętym mieczem, Xenovia odpowiedziała w ten sposób.

Pomimo tego, iż oboje byli Skoczkami, to ich style walki były zupełnie inne! A ich filozofie brzmiały tak prawdziwie!

-Cao Cao, chciałbyś zostać pokonany przeze mnie?

Sensei wyciągnął smoczy kamień - - klejnot Fafnira, i wtedy całe jego ciało zostało opięte przez złotą zbroję sztucznego Sacred Gear. W tym samym czasie rozprostował dwanaście swoich czarnych skrzydeł i ruszył na Cao Cao.

-Byłby to dla mnie wielki honor! Móc walczyć z Naczelnikiem Upadłych Aniołów, opisanym w Biblii!

Cao Cao wylądował na brzegu rzeki Katsury, jego twarz uśmiechała się nieulękle gdy wzniósł do góry świętą włócznię - - Frontowa część Prawdziwego Longinusa otworzyła się, wypuszczając złotą aurę, która uformowała się w grot włóczni!

Gdy się otwarła, to było niemal tak, jak gdyby powietrze zadrżało.

... Można to było tylko opisać jako święte i uroczyste! Tylko patrzenie na to sprawiało, iż czułem się cały sztywny i brakowało mi tchu! Nawet na niewierzącego wpływ tej włóczni był aż tak silny?

Uderzenie!

Gdy włócznia światła Sensei'a uderzyła o świętą włócznię Cao Cao, powstały fioletowe fale energii! Impet tego uderzenia stworzył fale i zakłócenia na rzece Katsura, rozpryskując wszędzie wodę! Krople wody opadły na Togetsukyou niczym fioletowy deszcz!

Sensei i Cao Cao kontynuując swoją walkę, stopniowo przemieszczając się w dół rzeki, wzdłuż linii brzegu.

Zostawię Cao Cao Sensei'owi, zajmijmy się resztą!

Pierwszym priorytetem była formacja, w której miała walczyć nasza grupa - -ustawienie muru obronnego dla Asi, która była odpowiedzialna za leczenie. Normalnie to Buchou dowodziła wraz z Akeno-san, która ją wspierała i dostarczała ogień zaporowy, Koneko-chan w ofensywie i jako wsparcie oraz Gasper w roli zwiadowcy. Byliśmy pozbawieni nawet długodystansowego bombardowania Rossweisse-san.

Nawet jeśli mamy Sensei'a i anielicę Irinę dostarczających super potężnej ofensywy, to balans drużyny został zachwiany przez nieobecność tej piątki. Potrzebna nam była nowa formacja.

Kunou także musiała być chroniona za wszelką cenę, teraz była ważniejsza od nas. Powinna być umieszczona za Asią.

Xenovia powinna być na przedzie - -

...Myśl, myśl, myśl! Słowa takie jak "nie łapię tego" albo "nie mogę tego zrobić" nie przystoją przyszłemu Królowi! Jakby się zachowała Buchou? Co by zrobiła w takiej sytuacji? Lepiej ostrożnie to przemyśleć!

Ooooooh...! W końcu udało mi się wymyślić moją własną strategię!

-Xenovia! Będziesz bronić Asi i Kunou! Używaj także swojej świętej aury, aby odrzucić tych przeciwników, którzy podejdą zbyt blisko!

Wydałem Xenovii rozkaz! Nawet jeśli nie byłem Buchou, to proszę, Xenovia, posłuchaj mnie!

-Zrozumiałam!

Oh, oh! Xenovia odpowiedziała mi, szybko wycofując się, by chronić Asię!

Pomyśl jeszcze! Co by zrobiła Buchou, gdyby tutaj była? Co prawda było to nagłe spotkanie, ale jednak była to prawdziwa walka! Muszę w pełni wykorzystać potencjał obecnych tutaj drugorocznych!

Moje kilka biednych komórek mózgowych zaczęło szybko pracować!

Trysk! Mój nos krwawi od zbyt intensywnego myślenia! ... Eh!? Krwotok z nosa, było możliwe dostać go w sytuacjach nie powiązanych z erotyką!

Nasi przeciwnicy zaangażowali antydiabelskie antypotwory. Nie ważne, jak odbijalibyśmy ich ataki,straty byłyby wielkie, gdyby udało im się trafić.

Nagle umiejętność Kiby przemknęła mi przez myśl.

-Kiba! Możesz tworzyć te pożerające światło demoniczne miecze, prawda?

-Eh? Tak. - - Rozumiem!

Kiba szybko zrozumiał moje pytanie. Imponujące, Kiba!

Pod stopami Kiby pojawiło się kilka tych mieczy ciemności, których użył przeciw Freed'owi w starciu z Reynale i podał je swoim diabelskim kompanom!

-Te miecze posiadają tylko rękojeść w swojej normalnej formie! Musicie przelać w nie demoniczną energię, aby uformować ostrze ciemności!

Doradził nam Kiba. W tym samym czasie kontynuowałem wydawanie rozkazów.

-Xenovia, w razie niebezpieczeństwa użyj tego jako tarczy do absorbowania światła. Asiu, nawet jeśli nie przywykłaś do mieczy, to trzymaj się tego. To lepsze, niż nic!

-Dobra, Issei!

-Dobrze!

Odpowiedziały Xenovia i Asia! Xenovia odłożyła rękojeść miecza do kieszeni swojej spódniczki. Użyje go w razie nagłego wypadku!

Trzymałem w ręku miecz Kiby.

-Hej, Ddraig. Dodajmy moc tego miecza do rękawicy.

[Pochopne działania, takie jak to, mogą zagrozić twojemu życiu... Ale w tym wypadku powinno być dobrze przez krótki okres czasu. Nie przesadź.]

-Dobre i to. Podłącze go tam, skąd wyciągnąłem Ascalona!

Umieściłem pożerający światło miecz ciemności w kieszeni Ascalona! Natychmiastowo coś podobnego do ciemnej, cienistej tarczy pojawiło się na lewej rękawicy - - Zadziałało!

To powinno dostarczyć porządny stopień obrony. Następna - -!

- - Anielica Irina!

Obróciłem się w jej stronę.

-Irina! Przepraszam, ale czy mogłabyś zająć miejsce Xenovii na froncie razem z Kibą? Jako anielica, światło nie jest dla ciebie słabością, prawda?

-Anioły mogą co prawda zostać zranione światłem, ale nie jest to aż tak poważna słabość, jak w przypadku diabłów. - - Dobra! P-Pójdę! Jestem Asem Michała-sama!

Irina uderzyła swoimi białymi skrzydłami i podleciała na byłą pozycję Xenovii.

Wzywając miecz światła, Irina szarżowała od lewa do prawa w powietrzu, łamiąc tym formację antypotworów, szukając możliwości do wyrżnięcia ich za jednym zamachem.

... Swietnie! Pomimo skomplikowanej taktyki; wydałem wszystkim rozkazy! Nie zmarnowałem tego czasu u boku Buchou, obserwując, jak dowodzi! Byłem następny! Pozycja pomiędzy atakującą grupą Kiby, a obrońcami Asi - - pozycja środkowego!

-Asia, daj mi promocję na Gońca!

-Dobrze!

Gdy się odezwałem i Asia zareagowała, zmieniłem się w Gońca! Moje mizerne limity demonicznej mocy zostały zwiększone. Powodem, dla którego wybrałem Gońca, było skupienie się na Dragon Shot!

Posmakujcie go! Dobrze wiedziałem, co leżało w granicach mojej demonicznej mocy, niezdarne ataki czystej, skoncentrowanej magii - -jeśli chodzi o czystą moc, to nie były takie złe!

-Lecimy! Uwolnić Dragon Shot!

Doooooo! Dooooooooon! Dooo!

Używając tarczy ciemności, zbombardowałem antypotwory i grupę Bohaterów deszczem średnich mas demonicznej mocy!

Pomimo tego, iż członkowie grupy Bohaterów wykonali unik, wiele antypotworów zostało trafionych moim atakiem i zniszczonych! W tym samym czasie tarcza ciemności absorbowała światło przeciwników! Znakomicie!

Słup światła wycelowany w Kunou także został odbity przez smoczy pocisk.

-Kunou! Wycofaj się jeszcze odrobinę!

- P-przepraszam.

Gdyby księżniczka Kioto została ranna, zrobiłoby się naprawdę nieciekawie. W końcu była tylko małą dziewczynką, włączenie się do walki nic by jej nie dało.

Xenovia także atakowała z tyłu, używając strzał świętego miecza, aby ustrzelić potwory znajdujące się z przodu.

Padając ofiarą ataków moich i Xenovii, oddział antypotworów szybko zniknął.

Jednak cienie nagromadzone pod tym dzieciakiem cały czas produkowały nowe potwory. Cholera! Czy to nie miało końca? Ale nie możemy się poddawać!

Aby móc masowo produkować te stwory, musiał istnieć pewien limit wytrzymałości i koncentracji! Ale ten dzieciak miał po prostu zbyt szybkie tempo!

Okazyjne ataki antypotworów trafiały w naszą grupę, ale Asia może ich natychmiastowo uleczyć, więc nie jest to problem.

Tak, Asia była naszą linią życia! Naprawdę, Asia-chan była zbyt wspaniała!

... Tylko wysyłać przeciw nam antypotwory. Aż do teraz, ci dranie z grupy Bohaterów nie robili nic innego, oprócz unikania naszych ataków. Wkurzało mnie to! Czy oni mają zamiar tylko patrzeć i zostawić całą walkę potworom?

- - Właśnie gdy o tym myślałem, odpalając Dragon Shot, kilka ciemnych figur nagle ruszyło w moim kierunku! Dziewczyny w szkolnych mundurkach. Czy te ciuchy były mundurami grupy Bohaterów?

-Zajmijmy się Sekiryuutei'em!

Włócznie - -ale także miecze zalśniły zimnym światłem, gdy mnie zaatakowały.

-...Przestańcie. Kobiety nie są w stanie pokonać Sekiryuutei'a.

Ostrzegł je przystojny mężczyzna o białych włosach, z kilkoma mieczami wiszącymi u pasa.

Hmph, zgadza się. Dziewczyny nie mogą mnie pokonać! Szybko skupiłem magię w moim mózgu, to był jeden z tych nielicznych typów magii, z którymi dawałem sobie radę - -

-Piersi! Uwolnijcie swoje słowa!

Wypuściłem magię w kierunku dziewczyn i natychmiastowo powstała tam tajemna strefa ze mną w centrum. Ta technika była zbyt perfekcyjna!

-Dalej, piersi panienek! Niech usłyszę wasze myśli!

Piersi przemówiły głosem, który mogliśmy jedynie usłyszeć ja i Ddraig!

-Użyj podstępu aby go sprowokować i zaatakujemy wszystkie na raz.

Ah, a więc planują atak łączony.

-Zaatakuję z prawej.

Ta jest po prawej!

-Ja zaatakuję prosto.

Ta ruszy na mnie po prostej!

Muahahahaha! Słysząc słowa piersi, czułem się jak wszystkowiedzący! Hmph, pozwólcie mi dobrze odczytać wasze pieersi!

-Yo! Ho!

Wszystkie ich ataki zostały uniknięte!

-Niemożliwie! Jak on mógł znać wszystkie nasze ruchy!?

Jedna z dziewczyn była bardzo zdziwiona.

-Niemożliwe, jak mogłyśmy zostać przejrzane! Nasze łączone ataki nie powinny mieć żadnych luk!

Ukazałem tym zdziwionym dziewczynom znudzony uśmiech.

-Oczywiście, że to możliwe! Pozwólcie mi to odkryć! Wasze piersi! Idź! Dress Break!

Wykrzyczałem nazwę ruchu! Tak, gdy uniknąłem ich ataków, wszedłem już w kontakt z waszymi ciuchami!

Z odgłosem "papaba", ich ciuchy zostały spektakularnie rozerwane!

- I-iyaaaaaah!

-Rzucił zaklęcie na nasze ciuchy... Wszystkie zniknęły!

Dziewczyny krzyknęły, próbując zakryć swoje nagie ciała! Woohoo! Wszystkie dobrze wytrenowane, co za złote proporcje! Oh, krwotok z nosa... znowu krwotok...!

Ogarnięte wstydem, dziewczyny uciekły do pobliskiego domu.

Hmph, tak długo, jak przeciwnikiem była dziewczyna, ani moje ręce, ani moje fantazje nie zaznają spokoju! Gdzie indziej mógłbym odczuwać taką euforię, pokonując przeciwników tymi spektakularnymi, boskimi ruchami! Bilingual i Dress Break są niepokonane!

- C-cóż za wulgarna technika! Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś równie odrażającego...

Kunou była kompletnie zszokowana moimi ruchami. Takie określenie przez małą dziewczynkę było poważnym ciosem w moją samoocenę.

-Po prawdzie, niemożliwym jest, aby kobieta pokonała Sekiryuutei'a. Dopóki nie mają żelaznej woli i umiejętności ignorowania wstydu... Jest to niezwykle trudne dla młodych kobiet. Jak na Chichiryuutei'a przystało, jestem świadkiem legendarnych umiejętności piersi. Ale niestety, są one bezużyteczne przeciwko mężczyznom.

Powiedział elegancki gentleman. Nawet jeśli... była to spokojna analiza, ale nadal sprawiła, iż czułem się zawstydzony.

-Kto chciałby używać tego na facetach!

Odgryzłem się gniewnie. Facet uśmiechnął się, jak gdyby go to bawiło!

-Bądźcie ostrożni. To Sekiryuutei. Najmniej utalentowany i mający braki w sile - -jednak nie zatraca się we własnej mocy i to czyni go niebezpiecznym, bo nie traci nad sobą kontroli. Osoba posiadająca wielką moc, ale nie popadająca w arogancję nie musi bać się niczego. Miejcie się na baczności.

...

Naprawdę, to takie zawstydzające, tak wiele pochwał.

-... być tak opisanym przez wrogów.

Tak, to był pierwszy raz, kiedy zostałem pochwalony przez wroga.

Nie, to tak naprawdę nie była pochwała, raczej jak przypomnienie... Ale był to pierwszy taki raz.

Facet skinął lekko głową, słysząc moje słowa.

-Tak myślisz? Obecny Sekiryuuteiu, w naszym odczuciu jesteś o wiele bardziej niebezpieczny, niż ci się wydaje. Podobnie jak twój kompan - - Vali, jest taki sam.

Czułem się, jakbym siedział na poduszce do szpilek! Co się dzieje, to pierwszy taki raz! Sairaorg-san też mnie chwalił, ale że robią to nawet terroryści...

Ci kolesie, którzy nie patrzą na mnie z góry, są dosyć cwani!

-Myślę, że to już najwyższy czas, abym zaczął działać.

Facet zrobił krok do przodu, odpinając miecze od swojego paska.

-Miło mi Cię poznać. Słudzy Gremory, jestem Sig, potomek Bohatera Siegfrieda. Moi kompani nazywają mnie Siegfried. Wasz wybór, jak zechcecie się do mnie zwracać.

Delikatnie wyglądający gentleman -- twarz Siegfrieda sprawiła, iż Xenovia zdała sobie z czegoś sprawę, ukazując szok i zdumienie.

-Coś tak czułam, że już Cię gdzieś widziałam. Więc to jednak prawda?

Na pytanie Xenovii, Irina przytaknęła.

-Tak, musi. Sądząc po wielu demonicznych mieczach przy jego talii, nie ma wątpliwości.

...? O co chodzi? Skoro miał białe włosy, to przypominał mi tylko jedną osobę -- Freed'a.

-O co chodzi, dziewczyny? Wiecie coś o tym przystojnym gościu, który wygląda jak Biały Kiba?

-Biały Kiba... to lekkie przegięcie, Issei-san.

Nie mów tak, Kiba. To tylko przykład.

Xenovia odpowiedziała na moje pytanie.

-Ten mężczyzna jest egzorcystą -- byłym kolegą moim i Iriny. Potężny wojownik w Katolickim, Protestanckim i Ortodoksyjnym Kościele. "Demoniczny Cesarz Sig." Ma takie same włosy, jak Freed, ponieważ wytrenowała ich ta sama organizacja. Wydaje się to być efektem ubocznym jakiegoś eksperymentu.

--! Egzorcysta! Ktoś powiązany z Kościołem! Jest podobny do Freed'a? Rzygać mi się chciało na samo wspomnienie o tym gościu.

- Sig-san! Zdradziłeś Kościół -- zdradziłeś Niebo!?

Krzyknęła Irina. Wargi Siegfrieda wykrzywiły się radośnie.

-Wydaje mi się, że możesz nazwać to zdradą. Dlatego, że teraz należę do Brygady Chaosu.

Słysząc te słowa, Irina stała się wściekła.

-...Dlaczego! Zdradzenie Kościoła i dołączenie do tej złej organizacji prowadzi do wiecznego potępienia!

-...Uszy mnie już od tego bolą.

Siegfried się roześmiał.

-A co w tym złego? Nawet pod moją nieobecność, Kościół nadal posiada swojego najsilniejszego wojownika. Tak długo, jak ten ktoś z nim pozostanie, to strata mnie i użytkowniczki Durandala - Xenovii - może zostać pokryta. Jednakże, kto by przypuszczał, że kandydat na Jokera Odważnych Świętych? -- W każdym bądź razie, starczy już tej gadki, czyż wasi szermierze nie są obiecujący? Xenovia -- użytkowniczka Durandala, Shidou Irina -- As Michała, przywódcy aniołów i Kiba Yuuto -- święty demoniczny miecz.

Wyzywając szermierzy -- nie, trójkę powiązaną z Kościołem, miecz Siegfrieda w jego dłoni zaczął gromadzić demoniczną moc.

...Ten miecz sprawiał bardzo nieprzyjemne wrażenie. Demoniczny miecz? Wydawał się być dość podobny do mieczy tworzonych przez Kibę.

--! Nagle święty demoniczny miecz Kiby ciął z boską szybkością.

Bezpośrednio blokując święty demoniczny miecz, nieprzyjemna demoniczna moc zgromadzona na mieczu Siegfrieda w ogóle nie odniosła obrażeń.

-Gram, miecz Demonicznego Cesarza. Dla najsilniejszego demonicznego miecza, uderzenie świętym demonicznym mieczem to nic.

Dwójka rozpoczęła walkę na bliskim dystansie... Minęło sporo czasu, gdy ostatnio mogłem oglądać Kibę walczącego z kimś tak intensywnie!

Płynnie się wycofali i przyjęli pozycję. Natychmiastowo starli się brutalnie, sypiąc wszędzie iskrami!

-... Ktoś równy Kibie... Nie!

Stopniowo, Kiba był spychany i rzadki, poważny wyraz zagościł na jego twarzy! Boska szybkość ruchów Kiby -- zdała się na nic! Przy ruchach i cięciach, za którymi oko nie było w stanie nadążyć, przeciwnik cały czas nadążał. Czy on potrafił przejrzeć ten rodzaj szybkości...!

Nawet kiedy udawał, że atakuje, nic nie było w stanie zwabić Siegfrieda!

Z drugiej strony, Siegfried używał niezbędnego minimum ruchów do uniknięcia ataków Kiby. Gdy wykonywał pchnięcie, Kiba musiał unikać, używając w tym celu całej swojej koncentracji, nie było w tym nawet miejsca na kontratak!

...Nawet Kiba w formie Balance Breaker był tak zdominowany...!

Jeden z grupy Bohaterów wyjaśnił ten fenomen zdumionemu mnie.

-W naszej organizacji, pomimo rezydowania w oddzielnych frakcjach, "Święty Królewski Miecz" Artur i "Demoniczny Cesarz Miecza" Siegfried są na równym poziomie. Święty demoniczny miecz Kiba nie dorasta im nawet do pięt.

Równy temu Arturowi? Temu gościowi, który z taką łatwością zabawiał się z Fenrirem! W-więc Kiba teraz --

Pomimo mych zmartwień, pojawił się ktoś, kto dołączył się do ich pojedynku -- Xenovia.

Bez wahania tnąc od boku, zaczęła asystować Kibie.

-Xenovia!

-Kiba! Nie wygrasz tego samemu! Nawet wbrew twojej woli, muszę się przyłączyć!

-...Uh, dzięki!

W tym momencie Kiba odłożył na bok swoją dumę szermierza i zaatakował równo z Xenovią.

-Ja też się przyłączę!

Z oddali, Irina także dołączyła się do walki, tworząc sytuacje trzech na jednego.

Dwa miecze Xenovii, święty demoniczny miecz Kiby, miecz światła Iriny, wszyscy troje zaatakowali jednocześnie!

Nie było już możliwym, aby nadążyć za przyspieszającymi czubkami mieczy wzrokiem, gdy ta czwórka intensywnie walczyła... Ale nawet przeciwko trójce oponentów, Siegfried używał tylko jednego miecza!

Boska szybkość Kiby tworzyła powidoki, gdy raz za razem próbował zakłócić ataki Siegfrieda z różnych ślepych punktów. Z góry, Xenovia cięła masywną aurą świętego miecza! Dodatkowo, Irina szybowała w powietrzu, wykonują swoim mieczem światła pchnięcie w tył ręki Siegfrieda!

Ten jednoczesny atak --!

Byłem pewien zwycięstwa. Jednak Siegfried obrócił swoją rękę i po prostu zablokował atak Iriny, nie odwracając nawet przy tym głowy!

W tym samym czasie, dobył kolejnego miecza swoją wolną ręką.

Z błyskiem srebra -- jeden z mieczy Xenovii został złamany!

To był święty miecz, który stworzył Kiba! Z dźwiękiem przypominającym tłuczące się szkło, został zniszczony!

Siegfried spokojnie przemówił.

-Balmung. To moc jednego ciosu demonicznego miecza z Nordyckich legend.

--! Kolejny demoniczny miecz! Jednak atak Kiby się nie skończył! To była doskonała okazja, gdzie nie mógł już uciec, gdyż jego oba ramiona dzierżyły już po demonicznym mieczu! Kiba ciął horyzontalnym cięciem w stronę jego brzucha. W tym momencie --

Clang...

Odgłos metalu.

Święty demoniczny miecz Kiby został zatrzymany przez demoniczny miecz, który Siegfried wydobył z pochwy!

-Nothung. To też jest legendarny demoniczny miecz.

Trzeci demoniczny miecz! Nie, tym, co było znacznie bardziej zdumiewające był fakt, iż Siegfried trzymał już w rękach dwa miecze i nie byłby w stanie wydobyć trzeciego. Obydwie jego ręce były zajęte.

Jednakże, z jego pleców wyrosła trzecia ręka, która dobywając miecza, zablokowała atak Kiby!

... C-co było z tą ręką!? Łapsko pokryte przez coś, co przypominało łuski. Wyglądało zupełnie jak moja lewa ręka, gdy stała się własnością smoka!

To ramię wyrastało z pleców Siegfrieda!

Siegfried zaśmiał się, widząc nasze olbrzymie zdumienie.

-To smocze ramię? To Twice Critical, bardzo pospolity Sacred Gear, ale mój jest nieco inny, to podgatunek. Wytwarza coś w rodzaju smoczego ramienia na moich plecach.

-- Twice Critical! Słyszałem o tym! Słabszy Sacred Gear, plasujący się za moim Boosted Gear? Secred Gear, który powinien przybierać postać rękawicy... Podgatunek! Wytwarzający ramię na plecach!

Siegfried trzymał po demonicznym mieczu w każdej ręce, trzeci trzymając ramieniem na swoich plecach... Styl trzech mieczy!

Będąc świadkiem tej sceny, twarz Kiby stała się jeszcze bardziej poważna.

-...Obydwaj jesteśmy użytkownikami Sacred Gear. Jednak nawet ignorując atrybuty jego mieczy, nie jestem w stanie go pobić nawet w używaniu Secred Gear...?

-Tak nawiasem mówiąc, to nawet nie wszedłem jeszcze w Balance Breaker.

--Brutalne przypomnienie! Nieustannie powtarzając swoje eksperymenty, nie było możliwym, aby członkowie grupy Bohaterów nie byli w stanie używać Balance Breaker.

Jednocześnie dominując nad Kibą, Xenovią i Iriną w swojej normalnej postaci! Ten facet jest zbyt silny!

Z szumiącym tąpnięciem.

Sensei wylądował przed nami, znajdującymi się w krytycznej sytuacji. W tym samym czasie, Cao Cao powrócił pomiędzy grupę Bohaterów. Powtarzając swoje ataki zatoczyli koło? Spojrzałem w dół rzeki, skąd przybyli -- ziemia przeistoczyła się w dymiące pustkowie!

Waaaaaaah! Przez pewien czas słychać stamtąd było głośne trzaski, co mogło sugerować dramatyczne wydarzenia. Sceneria Arashiyamy została kompletnie zniszczona!

Sensei wiedział, że była to sztuczna przestrzeń, więc bezlitośnie używał swoich największych włóczni światła...

Kilka miejsc na jego pancerzu zostało strzaskanych... Czarne skrzydła także były w nieładzie.

Mundurek Cao Cao i jego Chiński strój Han także były podarte w wielu miejscach. ...Było to jednak niesamowite, że człowiek tak dobrze poradził sobie przeciwko legendarnemu przywódcy Upadłych Aniołów! ... To była grupa Bohaterów... bohaterowie... Prawdziwy Longinus...

-Nie martw się, Issei. Żaden z nas nie poszedł na całość. Po prostu odrobinę się sprawdzaliśmy.

Drobny sprawdzian, jak to określił Sensei, poskutkował kompletnym zniszczeniem okolicy w dole rzeki!

Cao Cao strzelił dosłyszalnie szyją i powiedział:

-Cóż za wspaniała drużyna diabelskich sług. To są sługi Rias Gremory, dobrze znani pośród nowej generacji diabłów. Chcieliśmy walczyć bez zbytniego przemęczania się, ale daliście nam niezłe przedstawienie. Jeśli moje teorie są poprawne, to tym, kto zgromadził tą nienaturalnie silną grupę, jest Hyoudou Issei -- twoja moc. Pomimo twojego braku naturalnego talentu i demonicznych mocy, to wierzę, że twoja umiejętność do przyciągania innych swoją smoczą mocą jest największa pośród wszystkich przeszłych Sekiryuutei'ów. Spójrz, czy smok nie gromadzi mocy i w tym momencie? Jest to doskonale widoczne, zarówno w dobrych, jak i w złych sytuacjach. Gdy atakują wszelkiego rodzaju legendarne istoty, a ty spotykasz każdego ze smoczych królów i gromadząc tych wszystkich sojuszników Oppai Smoka. To są tego dowody. Nawet pod nieobecność swojego Króla, poradziłeś sobie z sytuacją i zorganizowałeś sługi z niesamowitym spokojem. Naiwnie i nie bez wad... ale mimo to, możesz okazać się przerażającym przeciwnikiem, jeśli w przyszłości będziesz odpowiednio trenował.

-...

Nigdy nie brałem czegoś takiego pod uwagę. Wszystko, co się do tej pory stało... było z mojego powodu?

Włócznia Cao Cao wskazała na mnie.

-Właśnie dlatego nie mamy zamiaru popełniać tego samego błędu, co grupa Starych Maou. Naprawdę wierzymy, że w przyszłości staniesz się najbardziej niebezpiecznym Sekiryuuteiem. To samo tyczy się też innych sług. Jeśli teraz was wyeliminujemy, być może uda nam się zdobyć pożyteczne dane do analizy.

Czy tak właśnie postrzegali mój, nie, nasz rozwój? Prawdą było, że istniała zasadnicza różnica w sposobie, w jaki nas traktowali, inaczej niż grupa Starych Maou, która nie widziała w nas nic więcej, jak tylko bandę głupich dzieciaków.

...Frustrujące! Jak ja niby mam walczyć z takim przeciwnikiem!? Aż do teraz walczyłem z oponentami, , którzy uważali mnie za głupca, odsłaniając się tym samym na ciosy...

Sensei zapytał Cao Cao.

-Jeszcze jedno pytanie. Jakie są motywy waszej grupy Bohaterów?

Oczy Cao Cao zwęziły się, poczym powiedział:

-Przywódco Upadłych Aniołów. Może cię to zaskoczy, ale jest to bardzo proste. My po prostu chcemy poznać limity bycia "człowiekiem" i rzucić im wyzwanie. Idąc dalej, to właśnie ludzie pokonają diabły, smoki, upadłych aniołów i inne ponadnaturalne rasy -- Nie, zdecydowanie, to właśnie ludzie wygrają.

-Chcecie być bohaterami? W końcu jesteście już potomkami, ekhem, bohaterów.

Cao Cao uniósł w górę palec wskazujący, pokazując nim niebo nad swoją głową.

-To tylko drobne wyzwanie, postawione przez lichych ludzi. Pod tymi niebiosami, jak daleko mogą zajść ludzie? Właśnie tego chcemy się dowiedzieć.

-- Ludzie, eh?

...Jak daleko są w stanie zajść jako ludzie?... Czy to był właśnie ich cel?

Nie, muszą być jeszcze jakieś inne motywy.

Sensei westchnął, poczym zwrócił się do mnie.

-Issei, nie rozpraszaj się. Ten gość jest przeciwnikiem groźniejszym niż Stary Maou -- Shalba Beelzebub. Wszyscy twoi przeciwnicy są silni, ale ten gość jest równie silny, co Vali.

Tacy sami, jak Vali... Vali też sprawiał wrażenie, jak gdyby nie znał żadnych granic.

Posiadanie ostatecznej, świętej włóczni także było niemałym zagrożeniem...

Gdy Sensei zebrał naszą grupę, grupa Bohaterów także zmieniła swoją formację. Przez cały ten czas bez końca tworzyli więcej antypotworów. Naprawdę wydawało się to nie mieć końca. Cały czas trzymali się w odwodzie, nie atakując.

Nasi przeciwnicy wydawali się gotowi -- Wygląda no to, że druga fala będzie prawdziwym starciem. Mają więcej użytkowników Sacred Gear, racja? I było wśród nich też wielu, którzy mogli wejść w Balance Breaker.

Ciągle pakowałem się w kryzysy. Czy dzisiaj też ukaże się Bogini i mnie uratuje? Nie, tak nie można, na pewno nie chcę wygrać, otrzymując protekcję wspaniałego Boga Piersi...

I właśnie wtedy, gdy tak myślałem --

Klask.

Pomiędzy nami, a grupą Bohaterów, pojawił się lśniący magiczny krąg... Herb, którego nigdy wcześniej nie widziałem.

-...To jest...

Sensei wydawał się wiedzieć. Kto? Upadły Anioł? Gdy patrzyliśmy ze zdumieniem na światło przed nami -- pojawiła się ekstremalnie urocza dziewczyna, wyglądająca na cudzoziemkę, ubrana niczym mag.

... Dziewczyna? Byłem zszokowany.

Dziewczyna nosiła ogromny kapelusz i pelerynę. To naprawdę był ubiór maga... Była mniej więcej w wieku licealistki? Jej ciało było dosyć szczupłe.

Dziewczyna obróciła się w ku nam, zebranych wokoło niej, poczym skłoniła się głęboko.

Uśmiechając się do nas promiennie.

-Miło mi was poznać. Jestem Le Fay. Le Fay Pendragon. Mag należący do drużyny Vali'ego. Oddaję się pod waszą opiekę.

-! Drużyna Va-Va-Vali'ego! DLaczego przybył tutaj członek drużyny Vali'ego!?

Sensei zapytał się dziewczyny -- Le Fay.

-...Pendragon? Kim jesteś dla Artura?

-Artur jest moim starszym bratem, zawsze o mnie dba.

Młodsza siostra tego cool gentlemana! Pomyśleć, że miał taką uroczą młodszą siostrę!

Sensei podrapał się po policzku, poczym powiedział:

-Więc, Le Fay. Tak jak legendarna wiedźma, Morgana Le Fay? Było powiedziane, że Morgana i bohaterski król, Artur Pendragon, byli spokrewnieni...

W oczach dziewczyny pojawiły się błyszczące gwiazdy, gdy na mnie spojrzała.

-Um, ummm....

Podeszła do mnie i wyciągnęła rękę.

- J-Jestem fanką Chichiryuutei'a, Oppai Smoka! J- jeśli to nie byłby to dla ciebie kłopot, mógłbyś uścisnąć moją dłoń!

...

Eh, to...

Byłem kompletnie zaskoczony i nie wiedziałem, jak mam zareagować. Żeby mówić coś takiego w środku intensywnej walki...

Ale, powiedziałem "dzięki" i uścisnąłem jej dłoń.

-Zrobione!

Ekstremalnie szczęśliwa... Hmm... Czego to dziecko chciało?

Strona Cao Cao także była zszokowana i się nad tym zastanawiała, bardzo zakłopotani. Ostatecznie, to Cao Cao podrapał się po głowie i zapytał.

-Więc to strona Vali'ego, o co chodzi?

Bez wahania, Le Fay odpowiedziała Cao Cao, cała w uśmiechach.

-Przyszłam dostarczyć wiadomość od Vali'ego-sama! "Myślałem, że powiedziałem ci, żebyś mi nie przeszkadzał! -- to była wiadomość, oh! -- Musisz zostać ukarany za próbę trzymania nas pod nadzorem, oh ~ ~!

Trach!

Natychmiast po tym uroczym oświadczeniu Le Fay, ziemia zaczęła się mocno trząść!

Co było z tym trzęsieniem? Trzęsienie ziemi? Już teraz trudno nam było utrzymać się na nogach! Asia i Kunou nie były w stanie utrzymać równowagi i się poprzewracały.

Trzask!

Był to dźwięk czegoś gwałtownie otwieranego! Patrząc w tamtym kierunku, ziemia spuchła, jak gdyby coś wielkiego miało się z niej wyrwać! Rozrywając ziemię na kawałki i tworząc chmury pyłu, tym, co się pojawiło, było - - !

-Guuuuuuutz!

Zawył masywny, giganto-podobny stwór!

Czym, czym, czym, czym, czym było to coś! Ten wielki, nienormalny stwór, podobny gigantowi!?? Kamień? Skała? Nie wiadomo, z jakiego materiału, ale na pewno był skonstruowany z materii nieożywionej. Jego ramiona i nogi też były wielkie!

Przynajmniej dziesięć metrów. Sensei spojrzał na giganta i wrzasnął!

-To Gogmagog!

Le Fay odpowiedziała mu lekko.

-Zgadza się! To jedna z silnych postaci naszej drużyny, Gogmagog, albo Gogz-kun!

Gogz-kun? Istnieje takie urocze przezwisko!?

-Sensei, ten ruchomy, kamienny gigant jest...

Sensei miał mi to wyjaśnić. Przepraszam, Sensei, musiałeś mi dzisiaj wszystko tłumaczyć!

-Gogmagog. Coś jak gargulec, który został umieszczony w szczelinie międzywymiarowej, wiszący tam w stanie zawieszenia. Wydaje się być bronią masowej destrukcji, stworzoną przez starożytnych bogów... Wszystkie powinny być już dawno dezaktywowane!

Golem! Rozumiem! Dlatego wydawał się taki nieorganiczny!

-Coś takiego znajduje się w szczelinie międzywymiarowej!? Jaki dezaktywowany, przecież to się rusza!

-Ah, to pierwszy ruchomy, jakiego spotkałem, mam zbyt wiele pytań. Podobno wszystkie miały być dezaktywowane i umieszczone w szczelinie międzywymiarowej... Ale ruchomy...! Jakież to interesujące...!

Oh nie, znowu to samo! Oczy Sensei'a lśniły jak u małego dziecka... Sensei zawsze był wniebowzięty przez takie rzeczy, jak boskie stworzenia, czy starożytne bronie.

Jednak szybko się otrząsnął i zaczął mamrotać sam do siebie.

-Rozumiem. Ostatnio, gdy Vali przebywał w szczelinie międzywymiarowej, nie sprawdzał tylko Wielkiego Czerwonego...

Le Fay odpowiedziała na obawy Sensei'a.

-Zgadza się, to Vali-sama odkrył istnienie Gogz-kun'a! Ophis-sama kiedyś wspominała o odkryciu giganta mogącego poruszać się po szczelinie międzywymiarowej, więc udaliśmy się tam ponownie, aby go poszukać.

-Hej, więc kogo jeszcze macie w drużynie...?

Zapytałem Le Fay. Oprócz Bikou, Fenrira i tego golema teraz. Wiedząc, że będę musiał kiedyś walczyć z Valim... Naprawdę źle się z tym czułem.

-Zaraz... Obecnie są to Vali-sama, Bikou-sama, braciszek Artur, Kuroka-san, Fenrir-chan, Gogz-kun i ja, ogólnie jest nas siedmiu.

Rozumiem. Jest ich tylko siedmiu. To wszystko? Ale, to zbyt dużo! Ten Vali, ciągle gromadzi tych wszystkich kryminalistów!

-Ale Sensei, jeśli jest tam Wielki Czerwony, to dlaczego w szczelinie międzywymiarowej jest taki gigant...?

-Ciężko jest zapanować nad szczeliną międzywymiarową, ale właściwie to jest tam sporo wolnej przestrzeni. Wszystko, czego chce Wielki Czerwony, to móc pływać swobodnie po szczelinie międzywymiarowej i nie stanowi wtedy zagrożenia. Jest specjalny. więc żadna z frakcji nie zalicza Wielkiego Czerwonego w poczet swoich szeregów. Wszystko, czego chce, to móc nieskrępowanie pływać po szczelinie międzywymiarowej...

Gdy Sensei dotarł do tego momentu, golem podniósł swoją gigantyczną pięść na grupę Bohaterów.

Ryk!!!!!!

W akompaniamencie nieporównywalnie głośnego odgłosu miażdżenia, golem rozwalił całe Togetsukyou jednym ciosem!

Oh nieeeeeeee! To jest sławny zabytek Arashiyamy! Na szczęście, to był tylko wymiar, który był jej repliką!

Atak gargulca wykończył ogromną ilość antypotworów, podczas gdy członkowie grupy Bohaterów wycofali się, chowając się po drugiej stronie rzeki.

-Hahahahaha! Vali jest wściekły! Wygląda na to, że nasz nadzór został odkryty!

Cao Cao zaśmiał się głośno, celując włócznią w golema.

-Wydłuż się!

Grot włóczni nagle się wydłużył, przebijając ramię golema!

Gigantyczny golem utracił równowagę i upadł na ziemię! Wow, co za impet! Ten golem musiał być ciężki! Tylko upadając utworzył ogromną falę uderzeniową, i wszystko w okolicy się trzęsło!

Ta włócznia przewracała golema na ziemię jednym ciosem! Mogła się wydłużać i produkować energetyczne ostrze. Tyle funkcji!

Jednak most był zniszczony. Możemy tylko przelecieć na drugą stronę, prawda?

Gdy rozważałem następny ruch, zobaczyłem osobę na brzegu. Przed grupą Bohaterów był ktoś, kto się trząsł i zataczał, nie mogąc poprawnie iść.

Srebrnowłosa kobieta -- Rossweisse-san!

-...Hej! Jeszt taaaak głoszno, że ludzie nie mogą szię (hic!) dobrze wyszpać.

- - Nadal pijana!? I bardzo wściekła!

Pojawienie się pijaczki sprawiło, iż członkowie grupy Bohaterów patrzyli zdumieni jeden na drugiego. Jednak mieli zamiar atakować, obojętnie, czy była sługą Gremory, czy też nie!

Niedobrze! Będąc po pijaku, Rossweisse-san była w niebezpieczeństwie!

Muszę tam iść i pomóc! - - Gdy o tym pomyślałem, wszyscy rzuciliśmy się do przodu. Jednakże...

-O szo chodzi? Chszecie walszyć? Więsz! Pokaszę wam moc byłej Valkirii sztarego Odyna!

Gdy Rossweisse-san wrzasnęła, niewiarygodna liczba magicznych kręgów pojawiła się wokoło niej. I nie było ich dziesięć, czy dwadzieścia.

-Poszmukujcie mej Nordyszkiej magii, która konszruje wszyskie atrybuszy, wszyskie wrószki i wszyskie boszkie egszystencje!

Przerażająca ilość magicznych kręgów wypluła przerażającą ilość magicznych ataków, które pokryły sobą niebo, zmienily trajektorię, by w końcu opaść na grupę Bohaterów niczym deszcz!

W-woah! To było nieprawdopodobne! Ogień, światło, woda, piorun i magiczne ataki z wszelkiego rodzaju właściwościami zmiotły wszystko na bok, zbliżając się do grupy Bohaterów!

Czy były to domy, czy sklepy, drogi lub słupy wysokiego napięcia, wszystko obróciło się w pył i zniknęło bez śladu!

...Wiedziałem, że była mistrzynią magii, ale, ah, nigdy bym nie przypuszczał, że ta wielka Valkiria-san mogła rozwalić całe miasto!

Teraz o tym myśląc, powinno to być oczywiste, patrząc po roli, jaką odegrała w walce przeciw Loki'emu.

B-Buchou naprawdę zdobyła kogoś potężnego... Jeśli o to chodzi, to będzie naprawdę lśnić podczas Rating Game.

Pojawiła się mgła. Pomimo tego, iż ataki magiczne już prawie uderzyły w grupę Bohaterów, to jednak młodzieniec noszący mundurek z płaszczem z piórami wyprodukował mgłę ze swojej ręki i odbił całą magię!

- - To był użytkownik mgły! Może bronić się przed takimi magicznymi atakami!

Mgła powoli zaczęła rozchodzić się z ręki użytkownika, pokrywając całą grupę Bohaterów.

Cao Cao przemówił spomiędzy mgły.

Pojawiło się odrobinę zbyt dużo przeszkód. Jednak, to była zabawna ceremonia otwarcia, Naczelniku Azazelu!

Jakby się tym rozkoszując, oznajmił nam.

-Dzisiaj w nocy użyjemy specjalnego pola Kioto i przywódczyni kyuubi aby zmienić Zamek Nijou w jeden wielki, wspaniały eksperyment! Jeśli chcecie nas powstrzymać, przyjdźcie i przyłączcie się!

Mgła zgęstniała. Mgła spod naszych stóp rozlała się nam na piersi i zbliżyła się do twarzy.

I wtedy powoli, nasz wzrok został zablokowany i wszystko zniknęło.

-Hej, wszyscy wróciliśmy do normalnej rzeczywistości! Odłóżcie broń!

Przypomniał nam Sensei. Byliśmy z powrotem na prawdziwej Arashiyamie! Jest źle! Natychmiast pozbyłem się zbroi - -

...

W mgnieniu oka mgła zniknęła - - byliśmy z powrotem na zatłoczonych ulicach przy Togetsukyou. Oprócz nas, inni turyści przekraczali most, jak gdyby nigdy nic się nie stało.

... Most był w całości. Wszystko powróciło do normy.

-Hej, Issei, co jest? Robisz super straszną minę.

Matsuda gapił się na moją twarz. R-Rozumiem, właśnie przekroczyliśmy Togetsukyou.

-...Nic. To nic takiego.

Odpowiadając, wypuściłem powietrze z płuc. Wszystkie inne sługi także miały poważne wyrazy twarzy. Ta bitwa była zbyt niebezpieczna. Niemożliwym było łatwe przywrócenie naszych dobrych humorów.

... Le Fay przepadła. Podobnie jak ten gigantyczny stwór. Czy zniknęli w tym samym czasie, co mgła?

Trzask.

Sensei ze złością uderzył pięścią w slup wysokiego napięcia.

-... Puste pieprzenie...! Eksperymentowanie na Kioto...? Nie niedoceniajcie nas, gówniarze!

Wow... Sensei był naprawdę zły! Nie widziałem go takim przez długi czas.

-Mamo... Mama nic nie zrobiła... więc dlaczego?

Kunou cała się trzęsła. Mogłem tylko pogłaskać ją po głowie, nie mogąc zrobić nic więcej.

Nagły atak Cao Cao i jego obwieszczenie eksperymentu na Zamku Nijou.

Buchou, wygląda na to, że nasza szkolna wycieczka doczeka się całkiem nieprzewidywanego zakończenia.


Żywot 4: Wielkie spotkanie, Grupa Gremory VS Frakcja Bohaterów! W Kioto[edit]

Część 1[edit]

– Ach, ale się najadłem! Oferowali i kuchnię japońską, i zachodnią, i nawet chińską. Ale z nas farciarze, że chodzimy do Akademii Kuou!

– Zgadzam się w pełnej rozciągłości.

Po kolacji i kąpieli Matsuda i Motohama leniuchowali w swoim pokoju, a na ich twarzach widniała wyraźna satysfakcja.

Po bitwie na moście Togetsukyou zwiedzieliśmy Zamek Nijou, po czym wróciliśmy do hotelu.

Byłem teraz w pokoju tamtej dwójki. Jutrzejszy dzień będzie ostatnim dniem wycieczki, więc będziemy głównie kupowali pamiątki, aby mieć z czym wrócić. Z tego też powodu zdecydowaliśmy, że przygotujemy tutaj telewizor i przejrzymy zdjęcia, które do tej pory udało się nam zrobić.

– Wybaczcie, że wam przeszkadzamy – powiedziała Kiryuu, wchodząc i prowadząc ze sobą Asię i resztę. – Kwartet pięknotek przybył po gorącej kąpieli, zboczki. Wszystkie były w piżamach.

– Oooo! Nie ma nic lepszego niż Asia-chan prosto z kąpieli, na dodatek w piżamach! Zaczynajmy zatem! – Matsuda z entuzjazmem nacisnął przycisk „play” i na telewizorze zaczął się pokaz slajdów.

Pierwsze ze zdjęć były zrobione podczas jazdy Shinkansenem, później na stacji w Kioto i w hotelu. Poza tym były też ujęcia Fushimi Inari, Kiyomizu-dera i pozostałych miejsc. Wszystko, co udało się nam sfotografować w ciągu minionych trzech dni, było teraz wyświetlane na telewizorze.

– A to wtedy, kiedy Motohama prawie zleciał ze schodów.

– Matsuda, a to nie było wtedy, gdy próbowałeś zjeść wszystko na raz z tej budki? I prawie się zadławiłeś?

– A ja wam mówię, żebyście przestali lampić się tak na dziewczyny z innych szkół. Nawet na wycieczkę do Kioto zabraliście te swoje zboczone miny… Hańba dla naszej szkoły.

Wszyscy wybuchali śmiechem, kiedy Motohama, Matsuda lub Kiryuu komentowali zdjęcia.

To właśnie można było zaliczyć do tych bezcennych wspomnień z wycieczki.

Mimo bycia zaangażowanym w to spotkanie w pokoju chłopaków zacisnąłem mocno pięść.

Nieważne, co się zdarzy, wraz ze wszystkimi będziemy gotowi na wszelkie przeciwności losu.

I wszyscy wrócimy wspólnie, wrócimy do Akademii Kuou…

Po obejrzeniu zdjęć przyszła pora snu. Grupa Gremory, wliczając w to Irinę, podwładni Sitri, Azazel-sensei i Lewiatan-sama zebrali się w moim pokoju.

Rozmawialiśmy o wydarzeniu, które miało wydarzyć się tej nocy. Frakcja Bohaterów miała się podjąć swojego eksperymentu w Zamku Nijou.

A tak przy okazji… Mój pokój był tak mały, że abyśmy się pomieścili, musieliśmy stać. Chociaż to było do przewidzenia, bo w końcu próbowaliśmy pomieścić ponad dziesięć osób w pokoju o wymiarach ośmiu mat tatami. Xenovia i Irina rozmawiały, siedząc w szafie… Czyżbyście tak bardzo upodobały sobie to ciasne miejsce?

Mimo bycia pijaną przez cały dzień twarz Rossweisse-san była całkowicie blada, ale ona sama nalegała, że włączy się do rozmowy… Słyszałem, co prawda, że wzięła swoje leki na otrzeźwienie i udało się jej powrócić do normalnego stanu. Mimo to wciąż nie wygląda zbyt dobrze.

Sensei obrzucił wzrokiem wszystkich zgromadzonych i zaczął. Po środku pokoju została rozłożona mapa całego obszaru Kioto.

– Więc zacznijmy objaśnienie naszego planu walki – powiedział. – Tereny wokół Zamku Nijou i stacji Kioto są bacznie obserwowane. Wszystkie diabły i upadłe anioły z Kioto zostały zmobilizowane. Tutejsze youkai również zaoferowały nam swoją pomoc. Mimo że nie zaobserwowaliśmy żadnych ruchów ze strony Frakcji Bohaterów, to wykryliśmy obecność czegoś złego z Zamkiem Nijou w centrum.

– Obecność czegoś złego? – zapytał Kiba.

– Tak – odrzekł Sensei. – Już w starożytności Kioto było miastem zbudowanym na podstawie praw Yin Yang i Feng Shui niczym olbrzymich rozmiarów magiczny krąg. W rezultacie tego mamy tutaj wiele miejsc nasiąkniętych magią, jak choćby Chram Seimeia, Studnia Seimeia, Chram Suzumishiego Kofuku Jizo, sosna Hizamatsu-san przed Chramem Fushimiego Inariego i inne. Miejsc z niecodzienną aurą jest zbyt wiele, by je zliczyć. Jednak przepływ energii został wzburzony i zbiera się ona teraz na Zamku Nijou.

– Co… – powiedział, przełykając ślinę Saji. – Co się może stać?

– Nie mam pojęcia, ale na pewno nic dobrego. W końcu zamierzają wykorzystać przywódczyni kyuubi, kontrolującą linie geomantyczne miasta, do przeprowadzenia swojego eksperymentu. Tego musimy się trzymać i na tym oprzemy cały swój plan.

Na jego słowa wszyscy przytaknęliśmy głowami. A on wreszcie zaczął objaśniać nam plan.

– Na pierwszy ogień idzie grupa Sitri. Będziecie pilnować terenów wokół stacji Kioto. Miejcie również oko na hotel. On sam w sobie jest już pokryty wzmocnioną barierą, tak że macie zawsze jakieś zabezpieczenie. Jednak jeżeli pojawi się ktoś podejrzanie wyglądający, to waszą robotą będzie się nim zająć.

– Zrozumiano! – odpowiedzieli chórem.

– Kolejni są grupa Gremory i Irina – zwrócił się do nas. – Naprawdę przepraszam, że za każdym razem was w to wciągam, ale będziecie dzisiaj naszym głównym atakiem. Za chwilę wyruszycie w stronę Zamku Nijou. Będę szczery i powiem, że liczba przeciwników czy też ich moce pozostają dla nas nieznane. Równie dobrze może okazać się to wielkim ryzykiem. Waszym priorytetem jest ocalenie królowej Yasaki. Gdy tylko będziecie ją mieli, zabierajcie się stamtąd. W końcu przyznali się, że używają ją do jakiegoś eksperymentu… Mimo to wciąż istnieje szansa, że to był blef, jednak biorąc pod uwagę Cao Cao i jego charakter, całkiem możliwe, że to prawda. Być może to było powodem tego, że tak bardzo chciał nas w to wciągnąć.

– W takim razie mamy wystarczająco siły? – zapytałem.

Stanowiliśmy naszą główną ofensywę, ale nawet biorąc pod uwagę Irinę, to było nas tylko pięć osób. Wiedząc, jak potężna była Frakcja Bohaterów, nie było nas zbyt dużo!

– Spokojnie, już wcześniej załatwiłem paru antyterrorystów. Stanowili już silne wsparcie podczas wielu krwawych starć z Brygadą Chaosu. Dzięki nim szanse zwycięstwa znacznie wzrosną.

– Wsparcie? Kto? – zapytał Kiba.

– Niech dla was pozostaną na razie wybitnymi stworzeniami. To były dobre wiadomości – odpowiedział Sensei, uśmiechając się.

Skoro on tak mówi, to muszą być silni, prawda?

Kto to mógł być? Nie Buchou ani Akeno-san, tak? A może Maou Rangersi…? Niemożliwe. Ale akurat w takiej sytuacji moglibyście się pojawić!

– W końcu pora na złe wiadomości – powiedział Sensei. – Otrzymaliśmy tylko trzy porcje Łez Feniksa.

– Tylko trzy?! Przecież to zdecydowanie za mało! – płakał przerażony Saji, kierując swoje słowa do Senseia. – A naszymi przeciwnikami są terroryści!

– Tak, ja to rozumiem – odparł Sensei. – Jednak na świecie jest duże zapotrzebowanie na Łzy ze względu na działalność Brygady Chaosu. Wszystkie strategiczne punkty każdej z frakcji nie posiadają ich zbyt dużo w zapasie. Łzy nigdy nie były rzeczą, którą można by było wytwarzać na masową skalę. Ród Feneks nie ma łatwo. Już początkowo były bardzo wartościowe, więc wraz ze wzrostem cen stały się bardzo drogie. Zasugerowano nawet diabłom zmianę regulaminu Królewskich Gier odnośnie kwestii Łez. Powinniście o tym wiedzieć, gdyż może to mieć wpływ na wasze przyszłe rozgrywki.

…Wow. Zrobiło cię całkiem poważnie. Jednak było to normalne. Im większą aktywnością będą wykazywać się terroryści, tym więcej ludzi ucierpi. Z tego też powodu rosło zapotrzebowanie na Łzy. Było to raczej nieuniknione.

– Jest to sekret – kontynuował Sensei – ale różne frakcje zaczęły ze sobą współpracować i zwiększyły swoje wysiłki, aby odnaleźć posiadaczy Zmierzchu Uleczania. Mimo że jest to wyjątkowy Boski Dar, to nie jest taki rzadki, co potwierdziły nasze poszukiwania, dzięki którym udało się odkryć kilku posiadaczy tego Daru, nie wliczając w to Asi. Ich odnalezienie będzie dla nas dużą przewagą, taką samą jak fakt, że Brygada Chaosu nie ma ich w swoich szeregach. Znaleźlibyśmy się w bardzo niekorzystnej sytuacji, gdyby posiadali takich potężnych uzdrawiaczy. Z drugiej strony obecny Belzebub – Ajuka – prowadzi własne badania nad sposobami regeneracji… Tyle jestem w stanie powiedzieć. Grigori również przeprowadzają badania nad Sztucznymi Darami, które mogłyby uzdrawiać. Prawdę mówiąc, Asia sekretnie nam w tym pomaga i cały czas otrzymujemy coraz to lepsze rezultaty.

N-nie miałem bladego pojęcia! W końcu robili to potajemnie, więc nic dziwnego, że nie wiedziałem… Rozumiem, Asia po cichu pomagała Zaświatom. Ależ z niej dobra dziewczyna! Naprawdę była moją chlubą i dumą!

Cały czas stawiała na trening, więc przy pomyślnych wiatrach uda się jej pewnego dnia osiągnąć Łamacz Ładu?

Chciałbym ją widzieć, gdyby do tego doszło.

– Zatem tak przedstawia się sytuacja – powiedział Sensei. – Łzy rozdzielimy pomiędzy dwie grupy. Dwa flakoniki idą do naszej ofensywy, grupy Gremory. Trzeci wędruje do grupy Sitri. Użyjcie ich proszę z rozwagą.

– Tak jest! – odpowiedzieliśmy.

– Saji – zwrócił się do niego Sensei. – Będziesz walczył wraz z podwładnymi Gremory.

– J-ja? – zapytał, wskazując na siebie. Mimo że było to niespodziewane, to natychmiast zrozumiał. – …Smoczy Król?

– Tak, zgadza się – odparł Sensei. – Stan Virtry, stan Smoczego Króla, bardzo się nam przyda. Czarne ognie mogą zablokować przeciwnikom możliwość ruchu, jak również absorbować ich energię. Zrobimy jak przy starciu z Lokim. Będziesz wspierał grupę Gremory.

– Nie ma problemu – odpowiedział. – Ale w tym stanie łatwo stracę przytomność i nie będę mógł kontrolować tego, co robię.

– Nie widzę kłopotu – odrzekł Sensei. – Ise pomoże ci ją odzyskać, tak samo jak ostatnio. Ise – zwrócił się do mnie – po prostu pomyśl nad czymś, co wtedy powiesz. Jesteś Niebiańskim Smokiem, to pokaż mi, jak należy panować nad Smoczymi Królami.

– Z-zrozumiano!

W końcu już raz mi się udało. Kiedy zajdzie taka potrzeba, pomogę Sajiemu.

– Czy pozostałe frakcje zostały poinformowane? – zapytała Irina, podnosząc rękę.

Tak, to była teraz pilna sprawa. Jak prezentowała się sytuacja? Wcześniej zabroniono mi zdać raport Buchou.

– Oczywiście – rzekł Sensei. – Poza Kioto zebrało się dużo diabłów, aniołów, upadłych aniołów i youkai. Aby zapobiec ucieczce naszych przeciwników, dookoła miasta ustawiono barykadę. Jeżeli tylko to możliwe, to najlepiej byłoby schwytać ich wszystkich przy tej okazji.

– Będę odpowiedzialna za siły na zewnątrz Kioto☆ – dorzuciła Lewiatan-sama. – Jeżeli jakieś złe dziecko będzie chciało dać nogi, ja i inni już go zniszczymy.

Mimo że mówiła spokojnym głosem, to wiedziałem, że jeżeli sytuacja robi się poważniejsza, to ona naprawdę potrafi się bardzo postarać…

– A, skontaktowałem się również z Soną. Oferuje nam wszelkie dostępne sobie wsparcie.

Wow, przewodnicząca wraz ze swoją zastępczynią również działały po swojej stronie! W ten sposób pozostała tylko nasza strona, a dokładniej nasze onee-sama oraz kouhai…

– Sensei, a co z naszą Buchou i resztą? – zapytałem.

– Cóż, chciałem je poinformować… – odpowiedział, a jego czoło zmarszczyło się. – Ale najwyraźniej wszystko dzieje się w nie porę. Obecnie są na ziemiach rodu Gremory.

– Co się stało?

– Zanotowano zamieszki w kilku miastach wewnątrz terytorium Gremorych – odpowiedział, przytakując głową. – Najprawdopodobniej udali się tam, żeby pomóc w ich uspokajaniu.

Z-zamieszki! Czyżby Brygada Chaosu!? Na dodatek Buchou i reszta dziewczyn! Ogromnie się tym zmartwiłem!

– Stoją za nimi zwolennicy Frakcji Starych Maou – powiedział z krzywym uśmiechem. – Najwyraźniej znalazła się grupa, która nie miała bezpośredniego kontaktu z Brygadą Chaosu. Mimo wszystko spowodowali kłopoty, więc dziewczyny postanowiły coś z tym zrobić. W końcu w przyszłości będzie to ich własne terytorium… A właśnie, dowiedziałem się, że Grayfia-san również bierze w tym udział. Tak, skoro ona tam jest, to ci buntownicy mogą kopać sobie już groby. Co prawda nie wiem, czy to prawda czy też nie, ale podobno żona głowy rodu, Lady Gremory, była tam widziana. Rozwścieczonych kobiet Gremorych nie można zignorować. – Umyślnie wzdrygnął się przy ostatnim zdaniu.

Ach, zatem nie tylko Grayfia-san, ale również matka Buchou podjęła jakieś działania!

Buchou, jej matka oraz Grayfia-san. Fakt, że to te trzy, naprawdę pocieszał. Może to dlatego, że wszystkie kobiety z rodziny Buchou dawały takie poczucie niezawodności.

– Ara, Brązowowłosa Dama Zagłady, Szkarłatnowłosa Księżniczka Zniszczenia i Srebrnowłosa Królowa Zniszczenia zebrały się w jednym miejscu ☆ – wymieniła radośnie Lewiatan-sama te złowrogo brzmiące tytuły. – Ech, to będzie dobra lekcja dla tych buntowników.

Zagłada, zniszczenie… Co do, zabrzmiały jak „Nietykalne Królowe” albo coś w tym guście. Kobitkom Gremorych nadawano same przerażające przezwiska… Wyglądało na to, że ojciec Buchou i Sirzechs-sama nie mieli zbyt kolorowo ze swoimi żonami…

– Ciebie też czeka marna przyszłość – powiedział Sensei, kładąc dłoń na moim ramieniu i kilkukrotnie przytakując głową.

…C-co to miało znaczyć!? Co prawda nie do końca rozumiałem, ale chyba nigdy nie wkurzę Buchou? Chyba nie…

Sensei chrząknął, po czym odwrócił się do reszty.

– Zatem tak wygląda mój plan – powiedział. – Będę również wypatrywał tych terrorystów z nieba. Wszyscy macie godzinę, aby zastosować się do instrukcji. Jeżeli zauważycie cokolwiek podejrzanego, natychmiast meldować. A, no i postarajcie się nie zginąć. Aż do powrotu szkolna wycieczka pozostaje szkolną wycieczką… Obronimy Kioto ceną własnego życia. Zrozumiano?

– Tak jest!

Spotkanie dobiegło końca wraz z chóralnym przytaknięciem wszystkich tutaj zgromadzonych.

Po przygotowaniach do walki wyszedłem na główny korytarz. Obiecałem Asi i reszcie spotkać się z nimi tutaj.

Jeszcze nikt nie przyszedł… O, chwileczkę, Sensei i Rossweisse-san siedzieli na tamtych fotelach.

Sensei wstał na mój widok.

– Ise, podejdź tu no.

– Tak?

O co mogło chodzić? Zaczęła zżerać mnie ciekawość, gdy wyjął coś z kieszeni… Był to czerwony klejnot, emitujący światło.

– Zdarzyło się to przed chwilą – powiedział. – Przed hotelem doszło do kolejnego napadu zboczeńca. Przypadkowo byłem świadkiem tego zajścia, więc skopałem tyłek gościowi, który dobierał się do piersi przechodzącej obok kobiety… I wtedy z jego ciała wyskoczyło to. Rozważałem, czy to nie jest czasem…

K-klejnot z ciała zboczeńca…? Dlaczego mi go dajesz? Właśnie, odkąd przybyliśmy do Kioto, te napady zboczeńców zdarzały się dosyć często.

[Tej klejnot to…]

Rozbrzmiał głos Ddraiga.

– Ddraig, co to jest?

[Och, to wydobyło się ze szkatułki i uciekło z twojego ciała. W pociągu.]

……

Co też ty mówisz!? To to!? Ten klejnot!?

– Miałem rację – powiedział Sensei, przytakując przy tym głową tak, jakby potwierdziły się jego przypuszczenia. – Zbadaliśmy ten klejnot i odkryliśmy w nim twoją energię. – Wręczył mi go.

…Hmm…

No trzymam go w dłoniach, ale nie odczuwam żadnej zmiany…? Ddraig, o co chodzi?

[Nie ma w tym pomyłki. Jestem w stanie wyczuć w nim nas. Nie, zaraz… A to co?]

Nagle głos Ddraiga stał się przygnębiony.

[…Trochę zbadałem tej klejnot… Zawartość szkatułki, twoje możliwości… Błąkały się po całym Kioto, wchodząc w różnych ludzi… i dotykając piersi.

…! C-co takiego…?

Wraz z tymi niepojętymi dla mnie słowami zacząłem mieć wątpliwości co do poprawnego funkcjonowania moich uszu. Jednak stojący obok mnie Sensei gorzko się podśmiewał.

– A to dlatego – powiedział. – Ta niezliczona ilość napadów zboczków w ciągu minionych dni to sprawka twoich możliwości. Ten klejnot wykorzystywał ludzi jako środek transportu po Kioto. Bez względu na płeć, kiedy tylko znalazł się w czyimś ciele, zarażał ich obsesjom dotykania piersi.

– P-poważnie!? Jakim cudem… Więc te wszystkie napady były sprawką moich możliwości…

Jestem Oppai Smokiem i naprawdę kocham piersi, więc możliwości z tej szkatułki miały związek z piersiami…?

Pierwszy na stówę był Matsuda. Siedział naprzeciwko mnie w pociągu i chciał dobrać się do klatki piersiowej Motohamy. A potem przeskakiwało z osoby na osobę i tak przez całe Kioto, aż wreszcie wylądowało tutaj… Coś w tym guście.

Wpierw pozwólcie mi przeprosić wszystkich zboczków, jak i ich ofiary. Tak właściwie to ci pierwsi również są ofiarami!

– Ddraig, jak prezentuje się sytuacja z tym klejnotem?

W końcu tyle się wydarzyło, zanim do mnie wrócił, więc coś na pewno musiało z nim być, tak? Musiałem coś zyskać, racja? Ale…

[…Nie mam pojęcia. Moc jest znacznie silniejsza, ale… Ale moc zyskana poprzez dotykanie klatek piersiowych innych osób, czy to… Czy to na pewno w porządku, aby twoje możliwości…]

Nie mów już nic więcej! Nawet ja sam nie wiem, o co chodzi! Kto by pomyślał, że dojdzie do czegoś takiego!?

– Spowodować tyle problemów mieszkańcom Kioto… Ise-kun musi znaleźć dobry sposób na wynagrodzenie to tym, którzy zostali zamknięci za macanie przypadkowych osób – powiedziała poważnym głosem Rossweisse-san.

To było jasne, w końcu zostali niewinnie aresztowani, więc muszę coś zrobić, bo w przeciwnym razie będę strasznie nie fair!

– Pomyślę nad tym sposobem – powiedział Sensei. – Jednak zastanawiam się nad tym, czy możliwości Ise nie starają się pozyskać jakiejś, nie wiem, specjalnej mocy? Przykładowo ciało Ise posiada coś więcej niż demoniczną i magiczną moc, posiada jeszcze coś jak „piersiową moc”…? W jego przypadku jest to całkiem możliwe – mówił łagodnym i zamyślonym głosem.

Piersiowa moc… Coś takiego w ogóle istnieje?

– Doprawdy, z jednej strony starać się ratować ludzi, z drugiej stwarzać innym masę problemów. Ise-kun, naprawdę trudno jest cię zrozumieć… Hmmm, chyba będę wymiotowała… – Mimo trzymania dłoni na ustach, aby nie zwymiotować, miała siłę na komentarz.

– Nic ci nie jest? – zapytał Sensei, westchnąwszy. – To samo tyczy się ciebie, spicie się i stracenie nad sobą kontroli, no i ciągłe wymiotowanie w hotelu. Chyba nie powinnaś w takiej sytuacji pouczać innych.

– N-nie chcę być przez was pouczana! To wszystko przez was, bo to wy piliście… Ooch, zaraz chyba rzygnę.

– W każdym razie przepraszam – powiedział Sensei. – No dobrze, ale na pewno dobrze się czujesz?

– …Pozwólcie, że pójdę do toalety…

Ach, Rossweisse-san pobiegła prosto do toalety! Chyba nie jest z nią za dobrze?

– Wymiotująca Valkiria – rzekł Sensei. – Wracając, Ise, będąc jego właścicielem, może byś go przy sobie zatrzymał? A nuż jego moc wydobędzie się z tego czy innego powodu.

…Prawda, to będzie najlepszym rozwiązaniem. Nie mogę sprawić mieszkańcom Kioto więcej kłopotów!

Ale co powinienem uczynić, aby klejnot jakoś zareagował? I najwyraźniej Ddraig również nie miał pojęcia, więc po prostu zatrzymam go przy sobie? Witajcie w domu, moje słodkie możliwości.

Ach, zgadza się. Chciałem się jeszcze o coś zapytać Senseia przed walką.

– Uch, Sensei…

– O co chodzi?

– Jaką osobą jest Cao Cao? Mam na myśli tego z Kroniki Trzech Królestw.

Zadałem to pytanie z tego powodu, że nie znałem zbyt dobrze tej kroniki. A jeżeli przeciwnikiem był potomek Cao Cao, to lepiej byłoby, jakbym wcześniej się czegoś o nim dowiedział.

– A jak ty go postrzegasz? – zapytał, zamiast odpowiedzieć.

Podrapałem się po twarzy i powiedziałem to, co wiedziałem:

– Eem, był przeciwnikiem Liu Beia, złoczyńcą, tak?

Był jego przeciwnikiem politycznym… Tak przynajmniej został przedstawiony w mangach i teatrzykach lalkowych w telewizji, które oglądałem, będąc brzdącem.

– Jest to wizerunek podkolorowany przez „Opowieści o Trzech Królestwach”. Co prawda ten rzeczywisty Cao Cao zamordował wiele niewinnych osób, ale mimo to jest również odpowiedzialny za ważne przemiany polityczne i jest głównie znany przez kolekcjonowanie i rozwijanie ludzkich talentów.

– Talentów?

– Tak. Cao Cao potrafił wykorzystać każdego bez względu na jego pochodzenie, o ile nadawał się do bycia wykorzystanym. Na skutek tego państwo Wei stało się silną merytokracją. Cao Cao z Frakcji Bohaterów również skupia się na zbieraniu talentów, jednak, o ironio, z silnymi uprzedzeniami. Wiemy, że udało mu się zebrać osobników o wielu rodzajach mocy, jednak od swojego przodka różni się w ich doborze. Nie mając pod sobą diabłów ani aniołów, zbiera talenty, ale ogranicza się tylko do ludzi. Frakcja Bohaterów kieruje się tylko tą jedną zasadą, która jest najbardziej niezrozumiała. A żeby realizować swoje cele, robią pranie mózgów innym, aby uczynić z nich nowych terrorystów. Zwiększenie ilości Łamaczy Ładów i rozwój Stwórcy Zniszczenia drogą terroryzmu to trochę za wiele.

Ludzie. Ja byłem diabłem, a moimi przeciwnikami byli ludzie. Pod tym względem zdawało się, że oswoiłem się z tym dosyć otwarcie podczas moich walk. Co zaskakujące, w ogóle nie miałem dylematów typu „przeciwnikiem jest człowiek, a ja jestem teraz diabłem, ale wcześniej również byłem człowiekiem”.

Moja metamorfoza w diabła była nieodwracalną rzeczywistością, a skoro taki styl życia mi się spodobał, to przyjąłem go z szeroko otwartymi ramionami i z pełną prędkością rzuciłem się naprzód.

Z racji tego, że długość mojego życia uległa znacznemu wydłużeniu, to pewnego dnia będę musiał powiedzieć „żegnajcie” moim ludzkim przyjaciołom i rodzinie. Będzie to bolesna rzecz, ale nie oznaczało to, że zawaham się przed walką z ludzkim przeciwnikiem.

Ci goście z Frakcji Bohaterów – czy byli ludźmi, którzy walczyli za swoje przekonania w sens tego, co znaczy być dobrym lub złym? W końcu byli uwieńczeni tytułem „bohaterzy”. Hmm, naprawdę trudno było to zrozumieć…

Mimo wszystko terroryzm nie był dobry. Zmuszanie innych do wykonywania swoich poleceń praniem mózgu było bardzo nieludzkie. Bez względu na wszystko z mojego punktu widzenia metody te były złe. Gdy nad tym rozmyślałem, Sensei zapytał:

– O co chodzi?

– O nic wielkiego – odrzekłem. – Zastanawiałem się nad tym, co znaczy być człowiekiem i diabłem, pytaniami, którymi zazwyczaj nie zawracam sobie głowy… No i nad bohaterami. Członkowie Frakcji Bohaterów są potomkami słynnych herosów i rywalizują z diabłami i aniołami pod względem fizycznych zdolności, tak? Więc co znaczy być „bohaterem”? Ach, nie mam myśli definicji, tylko w znaczeniu ich istnienia.

Mimo bycia głupim wiedziałem, że słowo „bohater” niosło ze sobą bycie wybawicielem. Jednak co czyniło tych tak zwanych „bohaterów” innymi od reszty ludzi? Zawsze chciałem się tego dowiedzieć.

– Bohaterami nazywani są ci, którzy posiadają wyjątkowe moce lub zdolności. Logicznie rzecz biorąc, powinni ich używać, by osiągać wielkie rzeczy lub pokonywać równie wielkie zło i tym samym przyczyniać się do rozwoju ludzkości, czyli, innymi słowy, być zbawicielami ludzkości… Jednak nie oznacza to, że wszyscy posiadacze Boskich Darów zostaną bohaterami ani że będą oni szczęśliwi, bo „urodzeni, aby stać się herosami” nie oznacza „zostać nimi naprawdę”. Wśród tych posiadaczy jest wielu, którzy nadużywają tych mocy i cieszą się przez to złą sławą.

Ludzie urodzeni z mocą, aby stać się bohaterami… Niesamowite. Jak dla mnie było czego zazdrościć.

– Bohaterzy. Kiedy byłem jeszcze człowiekiem, takim zwykłym człowiekiem, byli osobami, które podziwiałem i chciałem być jak oni. Walczenie przeciwko nim… Uch, jestem teraz diabłem, jak również smokiem, więc z ich punktu widzenia stałem się tym złym, prawda?

– Zamartwiałeś się tym, czy bycie diabłem czyni cię przeciwnikiem bohaterów i… ludzkości? Hej, po prostu pomyśl o tym, kim ty chcesz zostać. Co takiego chcesz osiągnąć?

– Chcę zostać wysokoklasowym diabłem i Królem Haremu! – odpowiedziałem bez chwili wahania. – Będę również dawał z siebie wszystko dla Buchou i reszty!

– Czyż to nie wspaniałe? Pracuj ciężko, a osiągniesz ten cel. Dasz radę, prawda? – Wraz z jego śmiechem parę rzeczy stało się dla mnie jasne.

– Ach, więc to by było na tyle. A, jeszcze jedna rzecz… Pomogę matce Kunou!

Tak jest. Ta dziewczynka płakała i bardzo cierpiała. Musiałem zaradzić temu problemowi!

Sensei delikatnie poczochrał moją głowę.

– Tak długo, jak taki pozostaniesz, to nic ci nie będzie. Ale co się tyczy innych… Asia i reszta mogą się zawahać przed stawieniem czoła ludziom. Jednak dopóty, dopóki ty będziesz parł naprzód, oni podążą twoimi śladami. Bądź po prostu sobą. Ma to znaczenie również dla rozwoju innych.

Rozumiem. Morale wszystkich zależy ode mnie.

– Zrozumiano! Ja, Issei Hyoudou! wraz z moimi towarzyszami ruszymy na spotkanie wrogom!

Po tym oświadczeniu wyszedłem naprzeciw reszcie drużyny, która dopiero co tutaj przybyła.


Przygotowując się do wyruszenia, spotkaliśmy podwładnych Sitri, zebranych przy automatycznych drzwiach wejściowych.

– Gen-chan, tylko się nie forsuj.

– Właśnie, Gen-chan. Umówiliśmy się przecież, że jutro idziemy coś kupić dla Przewodniczącej.

– Tak jest, Hanakai, Kusaka.

– Genshirou, pokaż tym terrorystom determinację podwładnych Sitri!

– Zrozumiano, Yura.

– Jeżeli tylko zrobi się niebezpiecznie, proszę uciekaj.

– Już dosyć często ćwiczyłem moje umiejętności w uciekaniu, Meguri.

Towarzyszki Sajiego dodawały mu otuchy. Słyszałem, że ich stosunki polepszyły się przez wakacje. Jednak nie udało mu się zrobić żadnych postępów w kluczowym związku z Przewodniczącą… Oj, ja również byłem w podobnej sytuacji.

Gdy westchnąłem, Kiba położył na moim ramieniu swoją dłoń.

– Jako że nie ma tutaj Buchou, w jej zastępstwie to ty, Ise-kun, będziesz naszym Królem.

– ! N-Naprawdę!? Coooo!? Jestem Królem!? Czy to możliwe!?

– Coś taki zdziwiony? Zawsze chciałeś uniezależnić się od Buchou i zostać Królem. Normalne zatem jest, że ze względu na zaistniałą sytuację wszyscy będą posłuszni twoim rozkazom, prawda?

– Eeem, no niby racja…

Ale żebym ja znalazł się na miejscu Buchou?

Zastanawiając się nad tym, otrzymałem odpowiedź Kiby:

– Wydawałeś nam rozkazy już podczas walki na Togetsukyou, chociaż znaleźliśmy się w sytuacji kryzysowej. Choć twoje decyzje nie muszą koniecznie należeć do najtrafniejszych, to wszyscy wrócili cali i zdrowi i dlatego też uważam, że podejmowałeś dobre decyzje. Z tego powodu chciałbym, abyś przewodził nam i dzisiaj.

…Kiba. Poparł wszystkie moje niedojrzałe wskazówki, którymi zaprzątałem sobie głowę…

– Właśnie – przyłączyła się Xenovia. – Irina, Asia i ja jesteśmy w stanie lepiej działać, gdy otrzymamy rozkazy. A ty, choć niespodziewanie przejąłeś nad nami dowództwo, to byłeś w stanie utrzymać nas w ryzach.

– Tak tak, ale Ise-kun, byłeś zbyt porywczy, a to nic dobrego. Łapiesz?

– Właśnie. Panuj nad sobą.

Irina i Asia również pozwoliły sobie na wtrącenie.

– Z racji tego, że jestem tu od niedawna, to pozwolę Ise-kun dowodzić drużyną, bo ma większe doświadczenie.

Nawet Rossweisse-san zgodziła się… Emm, w takim razie nie ma problemu?

…Wszyscy skupili swoją uwagę na mnie, doradzając albo wyrażając swoje zmartwienie… Po raz kolejny poczułem, jak wspaniałymi osobami byli podwładni – moi towarzysze.

Ach, ach, Buchou! Chcę pozostać tutaj, wraz ze wszystkimi przezwyciężając próby, znosząc cierpienie i prąc zawsze do przodu!

Hmm? Nie mogłem nie zauważyć przedmiotu, który trzymała Xenovia… Był owinięty w jakieś ubranie pokryte magicznymi literami… Ach, chyba rozumiem.

– Och, chciałeś o to zapytać, tak? – Xenovia zobaczyła moją minę i podała mi trzymany przez siebie przedmiot, żebym mógł rzucić okiem. – Właśnie przybył od Kościoła. Nowy i ulepszony Durandal.

A więc to jednak ten miecz! Właśnie to podejrzewałem od momentu, kiedy w pociągu powiedziała mi, że Durandal jest ulepszany przez Kościół.

– Choć muszę użyć go od razu w prawdziwej walce, bez żadnego testu, to będzie dobrze. Idealnie pasuje to do stylu mojego i Durandala.

Interesowało mnie, co takiego zyskał miecz. W końcu był znany ze swojej potężnej mocy. Gdyby stał się łatwiejszy do okiełzania, zużycie wytrzymałości osoby dzierżącej oraz sama precyzja oręża zostałyby znacznie poprawione.

– Wybaczcie, zagadałem się. – Saji biegnąc w naszą stronę, złączył przepraszająco dłonie.

Podwładne Sitri dodały nam otuchy słowami „pozostawiamy atak wam” i „widzimy się jutro”, po czym prędko wybiegły w stronę stacji Kioto.

Grupa Gremory plus Irina i Saji. Tak prezentowała się drużyna atakująca Zamek Nijou.

– Dobrze, ruszajmy.

I tak wyruszyliśmy w stronę miejsca wskazanego nam przez Cao Cao. W stronę Zamku Nijou.

Część 2[edit]

Opuszczając hotel, ruszyliśmy w stronę stacji Kioto. Planowaliśmy wsiąść w następny autobus do Zamku Nijou.

Wszyscy byliśmy ubrani w szkolny mundurek w wersji zimowej. Xenovia i Irina zdawały się mieć pod nimi swoje kościelne stroje bitewne. Jakby przyszło co do czego, to mogły były ściągnąć mundurki i z łatwością się poruszać.

– Ooooch, łeeee. – Rossweisse-san zakrywała usta dłońmi, starając się walczyć z powracającą co jakiś czas ochotą wymiotowania. Naprawdę nie wyglądała za dobrze. Ile ona w końcu wypiła…?

Podczas trwania wycieczki Rossweisse-san ujawniła wiele z jej wcześniej nieznanych stron. Gdy wrócimy, to nigdy już nie pozwolę jej tknąć alkoholu.

Na stacji, w czasie czekania na autobus, coś nagle zderzyło się z moimi plecami.

– Sekiryuutei! Ja również idę!

Blondyneczka w stroju szintoistycznej kapłanki – Kunou. A jej co się stało? Nie powinnaś siedzieć w wewnętrznej stolicy wypełnionej youkai?

– Hej, Kunou, a ty co tutaj robisz?

– Też chcę uratować moją mamę – powiedziała, siedząc na moich ramionach i uderzając pięściami w moje czoło.

…! Hej, hej, hej!

– To będzie bardzo niebezpieczne. Chciałbym, żebyś trzymała się od tego wszystkiego z dala i czekała. Czy nasi Maou Shoujo-sama i Naczelnik Upadłych Aniołów już ci tego nie powiedzieli?

– No tak, powiedzieli, ale! mimo to chcę wyruszyć na ratunek mamie! Proszę was! Zabierzcie mnie ze sobą! Błagam!

…Prosić do takiego stopnia. Gdybym teraz poinformował o tym Senseia, to na pewno od razu by przysłali kogoś, aby zabrał stąd Kunou… Jednak to nie tak, że nie rozumiałem uczuć tej dziewczynki.

A może wzięcie jej z nami zwiększyłoby szansę na uratowanie przywódczyni kyuubi?

Okej, biorę odpowiedzialność na siebie. Zdecydowałem się uszanować jej uczucia.

…Spod naszych stóp wydobyła się jasna mgła.

W tym samym momencie moje ciało zaatakowało ciepłe, kojące uczucie.

…! Już go raz dzisiaj doświadczyłem!

Tak, to było… Zatracenie Wymiaru!


Gdy odzyskałem moje zmysły, przed moimi oczami znajdował się peron metra.

Na znaku widniał napis „Kioto”, więc musiała to być stacja metra w Kioto.

…Swoją drogą, znowu nas przeteleportowali! Byliśmy dzisiaj teleportowani jak szaleni!

Rozglądając się dookoła, nie dostrzegłem żywej duszy. No, poza mną – nie.

– …Czy to nie peron stacji metra? – Kunou siedziała dalej na barana. Wyglądało na to, że przeniosło ją wraz ze mną.

– Ach, chyba przydarzyło się nam to samo co za dnia.

– Cz-czyli ten alternatywny wymiar jest repliką Kioto? Techniki tych ludzi są niesamowite!

Było tak, jak powiedziała Kunou. Otoczenie nas mgłą było już alarmujące, ale kto by mógł przypuszczać, że odtworzą całe Kioto, podobnie jak zrobili to z tą sztuczną przestrzenią za dnia…

…?

Moja komórka zaczęła dzwonić – był to Kiba. On również się tutaj znalazł? A właśnie, telefony działały!

– Hej, hej, Kiba? Gdzie jesteś? Ciebie też przeniosło do tego dziwnego miejsca?

– Tak, jestem przy dworze cesarskim. Są ze mną również Rossweisse-san i Saji-kun. A ty?

– Jestem wraz z Kunou na stacji metra. Czekaj, sprawdzę mapę.

Ściągnąłem z ramion Kunou i wyjąłem z kieszeni mapę, którą mieli wszyscy z nas, po czym rozłożyłem ją na podłodze.

…Dwór cesarski był… tutaj! Północny-wschód od Zamku Nijou… Zaraz, co do…

– Ten wymiar może być tak duży? Zdaje się porównywalny do obszaru tej mapy, która przedstawia obszary wokół Zamku Nijou.

– Tak, w tym wymiarze odtworzono rozległe ulice Kioto z Zamkiem Nijou w środku. Jednak nie powinno to dziwić, bo pola walk w Królewskich Grach są identycznych rozmiarów i wygląda na to, że osoba za to odpowiedzialna musiała dogłębnie zbadać wymiary tworzone podczas rozgrywek.

Cóż, chyba można było to potraktować jako znakomitą szansę treningu przed naszym kolejnym meczem. W końcu rzadko się zdarza okazja na zabawę w tak wielkiej przestrzeni.

– Kiba, spotykamy się przy Zamku Nijou, okej?

– Dobrze, zrozumiano. Skontaktowałeś się z Asią i resztą? Wydaje mi się, że je również tutaj przeniosło. Nasi szanowni bohaterzy postarali się o powitanie na naszą cześć.

– Ach, będę próbował się stąd dodzwonić. Spróbuj zadzwonić do Senseia. Doprawdy, taka niespodzianka.

Nasza rozmowa skończyła się na tym. Po tym mogłem skontaktować się z Asią i resztą. Kościelne Trio zdawało się być razem. Uspokoiłem się, wiedząc, że były z nią Xenovia i Irina. Gdyby była sama, byłoby to dla mnie nie lada zmartwieniem.

Im również powiedziałem o naszym miejscu spotkania.

I wtedy oddzwonił Kiba. Najwyraźniej nie dało się zatelefonować na zewnątrz do Senseia. Sam spróbowałem, jednak nie przyniosło to żadnych efektów.

…Dziwne. Mogliśmy dzwonić pomiędzy sobą wewnątrz wymiaru, jednak telefon do kogoś z zewnątrz był niemożliwy. Rossweisse-san wytłumaczyła mi to przez Kibę, że musiała tutaj być jakaś bariera albo czar, które by zapobiegały komunikacji ze światem zewnętrznym… Jednak pozwolili nam na łączność między sobą. Ich zamiary były naprawdę dziwne.

Zastanawiając się nad tym w dalszym ciągu, nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Lepiej będzie zatem spotkać się z resztą.

Muszę czym prędzej udać się do Zamku Nijou. Po zwiedzeniu go za dnia wiedziałem, że jedną z dróg powrotnych do hotelu było metro nieopodal zamku, a potem przesiadka w tramwaj, jadący na stację Kioto. Musiałem więc tylko podążać wzdłuż linii metra aż do dojścia do stacji przed zamkiem.

Aby ułatwić sobie drogę, przyzwałem rękawicę i rozpocząłem odliczanie do Łamacza Ładu. W końcu przenieśli nas tutaj wrogowie, więc normalne było, że spodziewałem się ataku.

[Łamacz Ładu Smoka Walijskiego!!!!!!!!!!]

Czerwone światło okryło moje ciało, a następnie aura przybrała formę zbroi.

Na widok tej sceny Kunou nie mogła skryć swojego zachwytu.

– Hmm, mimo że widziałam ją za dnia, to pancerz Niebiańskiego Smoka jest prawdziwie czerwony i piękny. Więc to jest ten legendarny smok.

Kilkakrotnie pogłaskała moją zbroję i niesamowicie się dziwiła na jej widok. Ta ciekawość była podobna do tej okazywanej przez innych moich dziecięcych fanów. Mimo mówienia jak księżniczka w głębi serca była małą dziewczynką.

Pomyśleć, że ktoś mógł zabrać matkę od takiego dziecka. Jaki nie byłby powód, to porwanie niewinnej osoby było niewybaczalne.

– Kunou, znajdę sposób na uratowanie twojej mamy – rzekłem. – Nie odchodź ode mnie, uważnie będę cię strzegł.

Na moje słowa twarz Kunou zaczerwieniła się.

– Mmmhmm! Tego chyba mogłam się była spodziewać!

Rumieniec. Ależ urocza! Jednak kiedy się przekomarzaliśmy, wyczułem nagle czyjąś wrogość.

Spoglądając na przód stacji metra, zauważyłem mężczyznę w stroju Frakcji Bohaterów, zmierzającego w naszą stronę.

…Jego nienawiść była skierowana na mnie. Musiałem być jego celem.

Gdy się zbliżył, przestał kroczyć i uśmiechnął się.

– Dobry wieczór, Sekiryuuteiu. Pamiętasz mnie?

…Nie, nikogo sobie nie przypominam.

– Moja pamięć… trochę szwankuje.

Wraz z tą odpowiedzią na jego twarzy pojawił się gorzki uśmiech.

– Cóż, to by się zgadzało. Jakbyś mógł zapamiętać taką płotkę jak ja? Jednak dzięki pozyskanej wtedy mocy mogę teraz stanąć do walki z tobą.

…Cień rzucany przez tego człowieka zaczął się poruszać, tak jakby miał własny rozum.

Widząc to, z miejsca sobie przypomniałem. Posiadacz cieni, który miał na sobie wielki, czarny płaszcz i mógł swobodnie manipulować cieniami i mógł przez nie wyprowadzać ataki.

– Już łapię – powiedziałem. – Jesteś tym posiadaczem Boskiego Daru, który zaatakował mnie wtedy w mieście.

– Bezbłędnie. – Uśmiechnął się. – Zostałem przez was pokonany w najbardziej nędzny sposób. Jednak teraz jest inaczej. Uczucie żalu, strachu i nienawiści do samego siebie wynikające z poniesionej klęski przeniosły mnie na nowy poziom. Pozwól, że pokażę ci prawdziwe umiejętności cienia…

Szelest.

Nieopisane uczucie presji. Cienie mężczyzny, filarów, maszyny z napojami – wszystkie cienie zaczęły wić się w taki sposób, że przyprawiło mnie to o gęsią skórkę. I wtedy mężczyzna wymamrotał niskim głosem:

– Łamacz Ładu.

Szeleszczenie nie ustawało.

Poczucie jego obecności przybrało na sile, a wszystkie cienie dookoła nas ściągnęło w jego stronę, po czym owinęły się one wokół całego jego ciała… Następnie cienie stopniowo zaczęły przybierać jakiś kształt, stając się zbroją.

…Solidny pancerz z cieni? To prawie jak mój własny Łamacz.

– Podobny do twojego własnego Łamacza Ładu. Czyż nie tak właśnie myślisz? – powiedział radośnie, zupełnie jakby czytał w moich myślach. – Tak, kiedy zostałem przez was pokonany, myślałem tylko o tym, by poprawić swoją obronę. Prawdziwa zdolność ataku Sekiryuuteia tak bardzo mi zaimponowała. Oto Łamacz Ładu mojego Boskiego Daru – Nocnego Mirażu – Nocny Miraż Krzyża Śmierci. Dalej, Sekiryuuteiu, niechże pomszczę swoją porażkę!

Każda część cienistej zbroi zaczęła się wić, jakby była ożywiona. Cienie zakryły jego twarz, pozostawiając na wierzchu parę oczu, spoglądających na mnie ożywienie. Przypominały wzrok jakieś bestii…

Kolejna rzecz… Asi tutaj nie było, więc nie mogłem promować na Królową. Naprawdę miałem niezłego pecha jeszcze przed rozpoczęciem walki.

No dobra, to świetna okazja, żeby potrenować. Będę walczył bez użycia promocji.

…Zdaje się, że zyskałem na odwadze, być może przez moje doświadczenie bitewne. Uczucie wielkiego podenerwowania zniknęło. Chociaż nie, wciąż odczuwałem napięcie, a moje ciało się trzęsło.

Jednak nie trzęsło się ono z powodu strachu. Możliwe, że na skutek walki w różnych meczach i pojedynkowaniu się z Valim, Lokim i innymi silnymi osobami nie lękałem się ani nie mdlałem, gdy przeciwnik wkraczał w stan Łamacza Ładu.

W końcu trenowałem codziennie z Kibą, którego Łamaczem Ładu były Święte-demoniczne miecze.

Bum…

Zacisnąłem pięści, a turbiny na plecach splunęły magią, nadając tym samym prędkości mnie, szarżującemu w stronę przeciwnika!

Zamachując się na lewo, rzuciłem się na mężczyznę, atakując z niesamowitą szybkością…

Plask…

Cios przeszedł przez jego ciało! Rozrzedziło się ono niczym dym lub mgła, a w chwili uderzenia nie czułem żadnego fizycznego kontaktu! Mój przeciwnik zdawał się kompletnie nietknięty… Czułem się zupełnie tak, jakby moja pięść przeszła przez mgłę.

Natychmiast się odwróciłem i natarłem ponownie, tym razem kopniakiem z powietrza.

PLASK!

Tak samo. Atak przeszedł po prostu przez jego ciało! Wracając do mojej pozycji początkowej, poprawiłem swoją gardę… Mój oponent pozostawał całkowicie nieuszkodzony.

– Nie trudź się bezpośrednim atakowaniem tej zbroi – powiedział szyderczym głosem. – To bezcelowe.

Rozumiem. Z racji tego, że jego ciało pokrywała cienista zbroja, takie ciosy były nieefektywne.

I mimo że to rozumiałem, to jednak moją jedyną siłą był bezpośredni atak!

Wystrzeliłem pełno Smoczych Strzałów!

Poznikały przy kontakcie z jego ciałem! Nie zaatakowały go bezpośrednio, ale wyglądało na to, że zostały przez niego wessane…

Od razu coś przeczułem – to była jego pierwotna zdolność!

Zanim zdałem sobie z tego sprawę, moje własne Smocze Strzały rozstały porozdzielane i powystrzeliwane z powrotem w moją stronę z różnych ciemnych zakamarków stacji!

Usłyszałem świst zbliżających się pocisków!

– O ty draniu! Ta umiejętność pozostała niezmieniona!

Podczas walki wtedy nasze ataki również były pochłaniane przez cienie w jednym miejscu i wypuszczane przez inne w drugim. Wziąłem Kunou na ręce i albo omijałem, albo odkopywałem te pociski! Nie mogłoby być nic bardziej upokarzającego niż zostanie pokonanym przez własny atak!

Jeszcze więcej dźwięków szurania!

…! Wszystkie cienie na stacji zaczęły zmierzać w moim kierunku, zupełnie jakby miały własne rozumy!

By mnie zaatakować, przybrał kształty ostrzy… Niefortunnie dla nich moja zbroja była bardzo wytrzymała. Taki atak nie stanowił dla mnie żadnego problemu. Ale Sairaorg-san potrafił pokroić ten pancerz gołymi pięściami, co było jak atak jakiegoś potwora!

Gdy tylko poczułem napływ pewności siebie, moją lewą nogę oplótł cień i zaczął się wokół niej owijać, żebym nie mógł się ruszyć. W tym samym czasie zaczęła na mnie nacierać duża liczba cieni pod postaciami ostrzy.

Przyzwałem Ascalona i odciąłem ten cień od mojej nogi! Odskakując natychmiast do tyłu, przyjąłem pozycję do walki.

…Kłopotliwy typek. Był typem technika.

A mnie z takimi było najciężej się uporać. Nienawidziłem tych nietypowych ataków, które przeczyły zasadom zdrowego rozsądku, i obrony, czyniącą bezpośrednie ataki nieefektywnymi. Ten gościu miał obie te rzeczy.

– Hahahaha…! Znakomicie! Właśnie tego można było się spodziewać po Sekiryuuteiu! Twoje ataki na mnie nie działają. W wojnie na wyczerpanie to ja mam przewagę.

Ooch, wiedział, jak należy mówić. No cóż, miał rację. Moja zbroja zniknęłaby, gdyby limit czasowy dobiegł końca. Co powinienem był zrobić – on świetnie mnie kontrował. Używająca magii Rossweisse-san zdała by się tutaj o wiele lepiej.

– Ech! – Trzymana przeze mnie w jednej ręce Kunou wyciągnęła przed siebie obie dłonie i zaatakowała mężczyznę kulą ognią. Bardzo małą kulą ognia. Nawet się nie trudził, aby jakoś to ominąć, tylko zdusił ogień zaciśnięciem pięści.

– To ta mała lisia księżniczka? Czy to lisi ogień? Takie ciepło na mnie nie podziała. Niewystarczająco gorące. – Zaśmiał się szyderczo.

– Niech to, niech to. – Na twarzy Kunou widniał smutek.

…Co? Niewystarczająco? Czyli innymi słowy, odczuwał ciepło mimo tej zbroi?

Dzięki temu atakowi wpadłem na pewien pomysł. Rozpostarłem swoje smocze skrzydła, żeby osłonić Kunou.

– Ddraig, zaopiekuj się proszę Kunou pod swoimi skrzydłami.

[Nie ma problemu, ale partnerze, co ty zamierzasz?]

Zapytał Ddraig. Wziąłem głęboki wdech, wypełniając swoje płuca powietrzem. I wtedy rozpaliłem mały płomyczek wewnątrz brzucha.

…Zwyciężę, Ddraig!

Podarunek Daru Wzmocnienia – transfer do ognia w brzuchu!

[Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie]

[Transfer!!]

Utworzywszy ogromne płomienie, splunąłem nimi z ust!

Bum…

Ogień rozprzestrzenił się na stację tak, że cała przestrzeń podziemna peronu znalazła się w płomieniach.

Cienie mogły przenosić ogień, ale teraz wszystko było w ogniu. Mimo że zbroja chroniła cię od bezpośrednich ataków, to odczuwałeś to ciepło, prawda?

– Tego ognia nauczył mnie sam były Smoczy Król. Mogę poręczyć całkowicie za jego ciepło… A teraz wyparuj.

– Ty draniu~~! Sekiryuutei~~!

Płomienie uformowały wokół mężczyzny wir. Pokonany przez ogień mężczyzna boleśnie krzyczał, turlając się po ziemi.

Nawet jeżeli byłeś w stanie ominąć bezpośrednie ataki, to nie mogłeś pozostać niewrażliwy na ciepło płomieni, które wypełniły całą stację. Posiadałem zbroję Sekiryuuteia. Smokom nie straszne było ciepło. W końcu mogły one przetrwać ogień feniksa.

– …Smoczy ogień… – powiedziała łagodnie Kunou spod skrzydeł.

Mocno się dymiąc, stacja była cała przypalona. Wyglądało na to, nie odtworzyli systemu przeciwpożarowego.

Może trochę przesadziłem. Na szczęście nie było to prawdzie Kioto.

Mężczyzna leżał na ziemi, a z jego ciała wydobywał się dym… Po cienistej zbroi nie było śladu, a on sam był poważnie poparzony.

Przytłaczające poczucie obecności, które do tej pory odczuwałem, zniknęło. Chyba nie był już w stanie walczyć, nie wspominając o wchodzeniu w tryb Łamacza Ładu.

– …Za silny. I mimo że osiągnąłem Łamacz Ładu… Nie byłem w stanie pokonać Niebiańskiego Smoka… – Trzęsąc się, mężczyzna próbował wstać.

– Dalej chcesz walczyć? Zginiesz.

Próbowałem go ostrzec dla jego własnego dobra, jednak jego ciało trzęsło się, gdy on, mimo kilku upadków, próbował się dźwignąć.

– …Jeżeli mam umrzeć, niechaj tak będzie. Moim życzeniem jest… jest umrzeć dla niego… umrzeć dla Cao Cao.

Był szczery.

– Nie zrobili ci prania mózgu?

– Zgadza się… Podążyłem za Cao Cao z własnej woli… Dlaczego o to pytasz? Khe khe. – W jego głosie było słyszeć bół. Ciepło musiało dosięgnąć również jego gardła, ale mimo to kontynuował: – Nie możesz być nieświadom tragedii, która spotyka posiadaczy Boskich Darów.

Zrozumiałem. Asię również spotkało nieszczęście z tego tytułu.

– Nie wszyscy mogą pozwolić sobie na szczęśliwe życie, polegając na mocy, z którą się urodzili… Myślisz, że co mogłoby spotkać takiego dzieciaka jak ja, który mógłby swobodnie manipulować cieniami? – Kontynuując, mówił ironicznie: – Strach i przygnębienie innych. Przez tę moc nie mogłem prowadzić normalnego życia… Ale ten gościu powiedział mi, że to wspaniałe mieć taką moc.

…Cao Cao.

– Powiedział mi również, że urodzenie się z tą mocą uczyniło ze mnie utalentowaną i wyjątkową jednostkę… Powiedział, że mogę zostać bohaterem… Gdybyś usłyszał te słowa, które zmieniły sens życia, co byś myślał? Chęć życia i zginięcia dla niego jest normalna.

Mężczyzna wyraził siebie tym monologiem… Czyżby był tak oddany Cao Cao? Niestety, ale był on terrorystą. Nawet teraz porwał matkę Kunou i coś knuł.

– A może cię tylko wykorzystywał?

Na moje słowa wybuchnął śmiechem.

– A czy w tym jest coś złego? On, Cao Cao! On nauczył mnie, jak mam używać swojej mocy i dał mi powód do życia. To wystarczy! Dzięki temu mogę żyć dalej, a moja dawne, bezwartościowe życie się opłaciło! Nie ma tutaj niczego złego!!! Sekiryuutei!

Pozostawałem cicho, jak mężczyzna ze łzami oczach wyrażał swoje uczucia.

– Dla nas, osób traktowanych jak śmieci, on jest światłem…! Moja moc jest do pokonywania diabłów, aniołów i różnych bogów…! Gdzie mogę znaleźć coś takiego…!? I… czy to diabły, upadłe anioły czy też smoki – wszyscy są wrogami ludzkości…! Tak podpowiada zdrowy rozsądek! A ty jesteś i diabłem, i smokiem! Ludzie nie mogą uznać cię za nic innego jak zagrożenie!

Zagrożenie? Racja, z punktu widzenia ludzi mogę uchodzić za niebezpieczne stworzenie.

Cao Cao – ten mężczyzna nadał sens życia tym osobom, których spotkały nieszczęścia przez ich Boskie Dary. Dla tego przede mną być może była to oferta jedyna w swoim rodzaju.

Jednak…

Powstał z trzęsącymi nogami. Zaczął powoli kroczyć w moim kierunku, a jego wrogość nie malała.

– Nie gardź nami, ludźmi…! Diable…! – Krzycząc, był coraz bliżej mnie.

Tak, jestem diabłem. To nigdy się już nie zmieni.

Zaciskając swoją pięść, zrobiłem duży krok do przodu i posłałem ją w stronę jego twarzy.

– Tak, jestem diabłem!

Bam…

Dostając cios w twarz, mężczyzna poleciał w tył, uderzając mocno plecami w jeden z filarów. Opadając bezwładnie na ziemię, stracił przytomność.

– Przez twoje czyny ludzie płaczą. Bez względu na twoje pobudki muszę cię sprzątnąć – powiedziałem spokojnym głosem.

Spojrzawszy na mężczyznę po raz ostatni, skupiłem swój wzrok na ciemność w tunelu przede mną.

Jeszcze troszeczkę i dotrzemy do Zamku Nijou, tak że chodźmy. Wszyscy pewnie już rozprawili się z nasłanymi na nich zabójcami i zmierzają do punktu spotkania.

– Kunou, chodźmy.

– Mmmmhmmm!

Wziąłem ją na barana, rozpostarłem swoje smocze skrzydła i zacząłem lecieć w kierunku końca torów.

Część 3[edit]

Lecąc wzdłuż torów, odkopywałem kilku atakujących łowców potworów, aż wreszcie doleciałem do stacji metra przed Zamkiem Nijou.

Prowadząc Kunou w górę schodów, dotarłem na zewnątrz.

Idąc w stronę wschodnich bram… Wszyscy już się tam zebrali.

– Przepraszam za spóźnie…

– Khy… bleee… – Przyodziana w zbroję walkirii Rossweisse-san opierała się o słup energetyczny, wymiotując raz za razem.

…Walkiria stujenowych sklepów, pijana walkiria, a teraz wymiotująca walkiria.

Niesamowite, ile podczas tej wycieczki zyskała u mnie tytułów…

– Ach, dobrze, że jesteście cali. – Kiba uśmiechnął się na przywitanie.

Martwił mnie nietypowy stan Rossweisse-san, ale było naprawdę dobrze, że wszyscy byli cali i zdrowi.

O! Co prawda ubrania były poniszczone, ale nie było żadnych widocznych ran. Wyglądało na to, że każdy w drodze tutaj został zaatakowany.

Na wypadek sytuacji kryzysowej Kiba i ja mieliśmy ze sobą po jednej porcji Łez Feniksa. Szczęśliwie, jak na razie, nie było potrzeby ich użycia.

– Asiu, jesteś cała?

– Tak, dzięki chroniących mnie Xenovii i Irinie napastnicy zostali pokonani.

Będąc już w swoich strojach bitewnych, Irina i Xenovia przemówiły:

– Pozostaw ją mnie!

– Dzięki uzdrawiaczowi mieliśmy większe szanse.

Moje jedyne zmartwienie w czasie tej rozłąki zdawało się nadmierne. No cóż, skoro Xenovia i Irina tutaj były, to nie miałem powodów do niepokoju.

Durandal Xenovii – był on w rzeźbionej pochwie! Naprawdę dawał inne wrażenie, gdy był trzymany w pochwie. Ofensywna aura w ogóle nie była wydzielana. Czy to oznaczało, że nie musiał on być już przetrzymywany w innym wymiarze?

– …Rossweisse-san, jak ona…

– Tak, walczyła z zabójcami. Chyba poruszała się zbyt dynamicznie i nie mogła wytrzymać… – Kiba również nie wiedział, jak ocenić to widowisko.

Bam…

Gdy tylko się zebraliśmy, masywna brama wydała głuchy dźwięk, otwierając się. Obserwując ją, Kiba gorzko się zaśmiał.

– Najwyraźniej nas oczekują, a przedstawienie zaraz się rozpocznie.

– Dokładnie. Patrzą na nas z góry.

Gdy Kiba przemówił z ironią, ja również westchnąłem.

Potwierdzając swoją gotowość, wkroczyliśmy w głąb Zamku Nijou…

– Nasłany na mnie zabójca, zanim został pokonany, powiedział, że Cao Cao czeka na nas w Pałacu Honmaru – powiedział Kiba, krocząc naprzód.

Pałac Honmaru, hm?

Wewnątrz granic Zamku Nijou minęliśmy ogrody Pałacu Ninomaru i widzieliśmy już fosę wokół Pałacu Honmaru. Przeszliśmy przez bramę yaguramon[1], która łączyła drogę z Pałacem Honmaru.

Miejsce, do którego dotarliśmy, było pełne antycznych japońskich dachów. Ogród był czysty. Wszystko było oświetlone przez lampy, więc nawet w ciemnym świecie nocy było jasno jak za dnia.

– Widzę, że pokonaliście zabójców używających Łamaczy Ładów. I chociaż można by ich zaliczyć tylko do posiadaczy nisko- lub średnioklasowych Boskich Darów, to Łamacz Ładu pozostaje Łamaczem Ładu. Zaskakujące, że wszyscy byliście w stanie ich pokonać.

Udało mi się zobaczyć Cao Cao stojącego w ogrodzie… Wokół budynków czaili się pozostali jego ludzie. Wszyscy nosili ten stary strój, co przedtem.

– Mamo! – krzyknęła Kunou.

Podążając za jej wzrokiem, ujrzałem piękną kobietę w kimonie. Widziałem również jej lisie uszy, a także kilka lisich ogonów. Musiała to być ta kyuubi przywódczyni. Prawdziwa piękność!

– Mamo! To ja, Kunou! Proszę obudź się!

Jednak nieważne, jak długo krzyczała, Yasaka-san nie odpowiadała. W jej oczach panowała ciemność, a twarz pozostawała beznamiętna.

– Wstrętne! Coście zrobili mojej mamie!?

– Czy już tego nie tłumaczyłem? – odpowiedział jej Cao Cao. – Liczymy na współpracę twojej matki w naszym niewielkim eksperymencie, mała księżniczko. – Mówiąc to, uderzył włócznią o ziemię. W tej samej chwili…

– Ooch… ooooch… aaach…!

Yasaka-san zaczęła głośno jęczeć z bólu, a jej wygląd zaczął się drastycznie zmieniać! Jej ciało zaczęło świecić, a jej postać stopniowo się przeobrażała! Cały czas się poszerzając, dziewięć ogonów przybierało rozmiarów!

Och…!

Wycie złocistej bestii rozbrzmiało echem na nocnym niebie. Przed naszymi oczyma pojawił się ogromny lisi potwór!

Ależ wielka! Mając około dziesięciu metrów wysokości, była tak wielka jak Fenrir? Jej ogon rozdzielał się na dziewięć innych, przez co wyglądała na jeszcze większą niż Fenrir!

Oto legendarny youkai – dziewięcio-ogoniasty lis! Fenrir posiadał smukłe ramiona i zwężenie w talii i był niczym z rysunku, ale ta forma kyuubi była po prostu urzekająca.

Smoczy wygląd Tannina-ossan też był godny podziwu. Czy wszystkie legendarne stwory miały takie zachwycające sylwetki?

…Bez względu na wszystko te oczy były wypełnione pustką. Musiała pozostawać pod czyjąś kontrolą… Czy jesteśmy w stanie ją przywrócić do normalności? Czy nie będziemy mieli innego wyjścia niż walką z nią w jej obecnej formie?

– Cao Cao! – krzyknąłem stanowczo. – Stworzyliście replikę Kioto i przejęliście władze nad przywódczynią youkai. Co wy knujecie!?

Opierając drzewiec włóczni na swym ramieniu, odpowiedział:

– Kioto, będąc zewsząd otoczonym przez potężne linie geomantyczne, samo w sobie jest dużych rozmiarów urządzeniem magicznym. Różnorodne miejsca, które uchodzą za sławne i godne zobaczenia, są źródłami mocy, będąc bogatymi w jej duchowe, youkai i demoniczne wersje. Starożytni mistrzowie sztuki yin yang chcieli uformować z miasta rodzaj potężnej „mocy”. Dokładnie przez to ściągnęło tutaj wszystkie rodzaje istot… Nasza obecna quasi-przestrzeń jest ulokowana w szczelinie wymiarowej, będąc nieskończenie blisko Kioto, a zarazem nieskończenie daleko. Moc linii geomantycznych przepływa właśnie tu i teraz. Jako najsilniejsze stworzenie spośród youkai dziewięcio-ogoniasty lis ma mieć moc porównywalną z mocą smoczych króli. Pomiędzy miastem a tym lisem istnieje wiele misternych zależności. Właśnie dlatego nasz plan musi zostać zrealizowany tutaj. – Zrobiwszy przerwę na wdech, kontynuował: – Plan jest taki, żeby przy użyciu Kioto i lisa przyzwać tutaj Wielkiego Czerwonego. Normalnie wymagałoby to smoczej bramy, jak również wielu smoczych królów, jednak siłowe ich zebranie jest niemożliwe nawet dla boga czy buddy. Dlatego Kioto i moc tej kyuubi posłużą za substytuty. ……C-co ty takiego mówisz…?


– Wielki Czerwony? Dlaczego chcecie przyzwać tak olbrzymiego smoka? Poza tym on chce tylko swobodnie sobie latać w szczelinie wymiarowej i jest niegroźny, prawda?

– Tak, w gruncie rzeczy nie jest on niebezpieczny. Ale dla naszej szefowej jego istnienie jest przeszkodą. Uniemożliwia jej powrót do domu.

…Ophis?

Na myśl przyszła mi Ophis, wyglądająca jak młoda dziewczynka. Szef terrorystów. Z perspektywy biblijnych Trzech Frakcji była ona jak końcowy boss.

Spełnić jej życzenie powrotu do szczeliny wymiarowej? Ale to mogłoby spowodować wiele szkód dla całego świata? To nie były żarty!

– Więc chcecie go przyzwać i zabić? – zapytałem.

– Hm, może tak daleko się nie posuniemy – odpowiedział, kręcąc przecząco głową. – W każdy razie złapiemy go, zanim zdecydujemy, co z nim dalej zrobić. Wokół jego istoty istnieje tyle niewiadomych i jeszcze tyle pozostało do odkrycia na jego temat. Na przykład jaki efekt wywoła Zjadacz Smoków na Smoku Apokalipsy. Tak czy tak jest to tylko eksperyment, sprawdzający, czy jesteśmy w stanie przyzwać takie potężne stworzenie.

…Zjadacz smoków?

Po raz pierwszy usłyszałem ten termin. Byłem zdziwiony, ale z całą pewnością będzie to ktoś groźny.

– Nic z tego nie rozumiem, ale jestem pewien, że gdy złapiecie tego gigantycznego smoka, to zaczną się dziać złe rzeczy. Druga rzecz – kyuubi przywódczyni musi zostać nam oddana.

Ledwo dokończyłem zdanie, Xenovia już wycelowała swój miecz w stronę Cao Cao.

Schowany Durandal. Różne części jego pochwy poruszały się i przeobrażały.

ŚWIST!

Z brutalnym dźwiękiem poruszające się części pochwy zaczęły wydzielać duże ilości świętej aury! Pokryła ona cały miecz, po czym zaczęła formować ostrze!

To był nowy Durandal? Aura nie oddziaływała na otoczenia, za to była obwinięta wokół miecza.

Nawet stojąc obok niego, czułem tę potężną aurę zza mojej zbroi. Rozumiem. A więc nowy Durandal był połączony ze swoją pochwą? Bardzo dobrze utrzymywała ona jego moc w ryzach.

– Jak powiedział Ise, twoje spiski mogą być bardzo głębokie i poważne, ale bez względu na wszystko sprowadzisz zagładę na nas i ludzi w naszym otoczeniu. Zlikwidowanie ciebie tu i teraz jest najlepszym rozwiązaniem – powiedziała Xenovia.

– Zgadzam się z Xenovią – dopowiedział Kiba.

– Ja też! – Irina stworzyła w dłoniach miecz światła.

– Kiedy tylko Gremory są w to wmieszani, to jest to zawsze walka na śmierć i życie – powiedział Saji z westchnieniem.

Wybacz, Saji, właśnie w takie coś jesteśmy cały czas wplątywani…

– W porządku, i tak robię to dla wszystkich ze szkoły i moich przyjaciół – dodał.

Na jego ramionach i nogach pojawiło się mnóstwo czarnych węży, które zaczęły oplatać się wokół jego ciała. A gdy pokryły je już całe, pod stopami Sajiego pojawił się duży, czarny wąż. Zwinął się w kłąb, płonąc czarnymi płomieniami. Oko Sajiego stało się czerwone i przypomniało wężowe.

Jego obecność stała się niewiarygodnie przytłaczająca! Sensei, chyba za bardzo go ulepszyłeś!? Nawet w normalnym trybie był całkiem inny niż w czasie Królewskiej Gry w Zaświatach!

– …Vritra. Wybacz, ale proszę użycz mi swojej siły. Hyoudou proszę wspieraj mnie z boku. Dzisiaj walczymy do upadłego! – Gdy Saji to wymamrotał, wszędzie dookoła pojawiły się czarne płomienie.

– Ach, moje drugie ja – przemówił wąż niskim głosem! – Gdzie jest mój żer? Czy to ta święta włócznia? A może lis? I jedno, i drugie jest dobre. Minęło sporo czasu, kiedy ostatni raz się pojawiłem. Świetnie się teraz czuję. Co wy na to: pozwólcie mi wszystko strawić moimi czarnymi płomieniami, bez względu na to, kto to będzie.

Wow… Co za przerażająca mowa, płomienisty wężu. Przy okazji, czy odzyskał świadomość na tyle, że mógł mówić? Więc to była część smoczego króla. Kompletnie inne poczucie presji niż od Tannina-ossan. Było trochę przerażające i szokujące.

Podobno Vritra miał najlepiej rozwinięte umiejętności w skradaniu mocy przeciwnika. I właśnie wtedy, gdy chciałem wydać rozkaz „Okej, wpierw schwytajmy Yasakę-san w jej formie youkai”…

ŚWIIIIST!

Dźwięk podnoszonego przez Xenovię Durandala w stronę niebios i wylatującej z niego masywnej aury!

Przed moimi oczyma pojawiło się ostrze świętej aury, wyrastające na ponad pięćdziesiąt metrów w górę. Wyglądało tak, jakby miało przebić się przez niebo.

Ale dłuuuuuuuuuugi! Ale fajjjjjjjny! Ale niesamowiiiiiiiiiity!

Wcześniej z połączenia Durandala i Ascalona też powstała wielka aura. Wtedy dało się poczuć energię duchową, jak choćby tamtą kolumnę światła, ale było to niczym w porównaniu z dzisiejszym widowiskiem.

Ale tym razem aura, w przeciwieństwie do aury wtedy, nie była rozproszona ani się nie rozprzestrzeniała. Widziałem, że większość jej mocy trzymała się ze sobą.

Znaczy się, Xenovio-san! Bitwa właśnie się zaczyna, a ty chcesz znowu złamać zasady przedwczesnym atakiem!?

– …Uderzyć pierwsza i zakończyć walkę. Posmakuj mojego ostrza!

Jakby w odpowiedzi na mój wewnętrzny protest Xenovia pchnęła w dół ten masywny miecz świętego światła i świętej aury na Frakcję Bohaterów!

Niczym upadek wielkiej kłody nowy Durandal runął w dół na ich zniszczenie.

Bam!

Olbrzymia aura pochłonęła budynki i całe otoczenie!

W ziemi pojawiło się pęknięcie, a powstały wstrząs spowodował, że wszyscy upadli na kolana!

Po tym ataku cała okolica znalazła się w kompletnym chaosie. Atak aurą wykroczył poza fosę Zamku Nijou i nawet zniszczył zewnętrzne budynki i ulice daleko w tyle, nic po nich nie pozostawiając!

…Szok! Ale niszczycielska siła!

– Haa… – Xenovia wzięła głęboki wdech i otarła swoje czoło z potu.

Durandal znowu powrócił do pochwy.

Czy to był tylko jeden wdech! I co to za mina zadowolenia z wypełnionego zadania! Użycie takiego ataku na samym starcie! Nie, nie, przecież mogło być to dla nas dobre!

– Hej, Xenovia! Czy to trochę nie za dużo na pierwszy atak?

Wzrosły we mnie emocje, kiedy mówiłem, ale Xenovia zrobiła pacyfę z palców.

– Rozpoczęcie zawsze wymaga takiego uderzenia – odpowiedziała.

– Czyli walka z Lokim również wymagała czegoś takiego!? Hej, hej, hej…

Rozmowa z nią nie miała sensu!

– Spokojnie – powiedziała. – Pomimo tego, jak to wyglądało, to dostosowałam moc. Gdybym chciała, to mogłabym była zmieść wszystko dookoła. Moim celem jest osiągnięcie czegoś na wzór twojego Smoczego Strzału, ale nie wydaje się to takie proste. Tak, twój rodzaj mocy jest dokładnie tym stylem walki, którego poszukuję.

– Nie mów po prostu „tak” i kończysz temat! Nie jestem jakimś maniakiem zniszczenia!

Ona była czystym Skoczkiem, jednak pragnęła mocy… Kompletne przeciwieństwo Kiby. Może lepiej sprawdziłaby się jako Wieża?

Xenovia klepnęła dłonią w swój miecz.

– Ten nowy Durandal powstał w wyniku złączenia z Excaliburem przy użyciu alchemii.

Z Excaliburem? Doprawdy!

– Pozwól, że wytłumaczę – zaczęła Irina. – W zasadzie to użyli wszystkich części Excalibura posiadanych przez Kościół do stworzenia pochwy dla Durandala. Moc Excaliubura pozwoliła na zapanowanie nad aurą Durandala. Dodatkowo oba miecze mogą atakować jednocześnie, pozwalając na wzmocnienie swoich mocy… i stworzenie śmiercionośnie niszczycielskiej mocy! – Wskazała na powstałe pustkowie.

– Rozumiem – powiedziałem. – Czyli Excalibur nie tylko kontroluje moc Durandala, ale oba nawzajem się wzmacniają. Zatem poprzez złączenie dwóch świętych mocy w jedną powstała taka niszczycielska siła.

– Tak, Ise-kun – odpowiedziała Irina. – Aura Durandala może zostać użyta w innych świętych mieczach – nad tym trwają już badania od strony Nieba.

– Ach – odrzekłem – podczas wakacyjnego meczu Xenovia trzymała Durandala w innym wymiarze, ale mimo to mogła owinąć jego aurą Ascalona. W trakcie ratowania Asi użyła wzmocnienia przy pomocy Ascalona, wzmacniając w ten sposób aury obu ostrzy.

– Tak, tak – powiedziała Irina, przytakując głową. – Właśnie wtedy Niebiosa wpadły na pomysł nowego Durandala.

Ha… Połączenie Excalibura i Durandala w jeden święty miecz. Ale w takim razie, czy Kościół nie posiadał tylko sześciu z siedmiu mieczy, przez co zostali zmuszeni do stworzenia pochwy z sześciu fragmentów?

– Ex-Durandal – wymamrotała do siebie Xenovia, podniósłszy miecz. – Oto nowe imię, które nadałam temu ostrzu.

Ex-Durandal. Nazwa nie budząca sprzeciwu. Brzmiała podobnie jak stara. Zdecydowanie powinna taka być.

– No gdyby mogli zostać pokonani jednym atakiem, to mielibyśmy o wiele łatwiej. – Wzrok Xenovii powędrował przed nas.

…Rozumiem. Nie myślałem, żeby byli tak niedoświadczeni, żeby zostali załatwieni jednym natarciem.

Brzęk.

Spod gruzu na pobojowisku – z powierzchni ziemi wyrosła ręka. Płat ziemi uniósł się, a pod nim pojawili się członkowie Frakcji Bohaterów, pokryci cienką warstwą mgły.

Wszyscy byli trochę brudni, ale za to całkowicie cali. Czy ta mgła ochroniła ich przed mocą świętego miecza?

Ogromny mężczyzna, którego ramiona były pierwszą rzeczą daną nam zobaczyć, miał z grubsza dwa metry wzrostu, a on sam rozciągał głośno swoją szyję. Za nim Cao Cao donośnie uderzył włócznią o swoje ramię. Atak Xenovii w ogóle ich nie dotknął. No, bez takiej siły nie byliby w stanie przeprowadzać ataków terrorystycznych przeciwko różnym frakcjom…

Cao Cao podrapał się po brodzie, po czym zaśmiał się.

– Ach, całkiem całkiem – powiedział uradowanym głosem z głębi własnego serca. – Spokojnie poradzicie sobie w starciu z większością wysokoklasowych diabłów… Nie, z najlepszymi sługami wysokoklasowców. Siostro Maou, z całą pewnością zebrałaś wybitnych podwładnych. Gdy tylko zaczniesz swój oficjalny udział w Królewskich Grach, w mig osiągniesz dwucyfrowy ranking… i wespniesz się na sam szczyt w kilka dekad? Cóż za świetlista i chwalebna przyszłość. Shalba Bezlebub kompletnie was nie docenił. Skończony idiota.

– Będąc skrępowanymi przez swój konserwatyzm, nie widzieli, że w miejsce starej generacji wyrasta nowa – powiedział Siegfried, uśmiechając się gorzko na słowa Cao Cao. – Tak bym to ujął. Właśnie dlatego Vali nie brał w tym udziału i pozwolił na zniszczenie Frakcji Starych Maou… Wracając, co teraz? Po tym ataku moje podekscytowanie jest trochę śmieszne.

– A, racja. Zacznijmy zatem nasz eksperyment. – Cao Cao uderzył w ziemię włócznią.

Kyuubi przywódczyni zaczęła się świecić! Co się dzieje!?

– Zgromadź energię w węzłach mocy dziewięcio-ogoniastego lisa i przygotuj się na przyzwanie Wielkiego Czerwonego. Georg!

– Zrozumiano.

Na rozkaz Cao Cao młodzieniec w czarodziejopodobnej szacie, noszonej na stroju frakcji, Georg, wyciągnął swoją rękę. Dookoła niego pojawiła się niezliczona ilość magicznych kręgów! W ich obrębie zaczęły się obracać jakieś litery i cyfry!

Pod względem utworzonych kręgów równał się z Rossweisse-san!

– …Z grubsza dostrzegam tam style nordycki, demoniczny i upadłych aniołów, czarną magię, białą magię, magię wróżek… – powiedziała spokojnie Rossweisse-san, zwężając oczy. – Dość duży zakres zaklęć… Nieco zdumiewający czarodziej? Ale on był użytkownikiem mgły? Nie tylko posiadał Longinusa, ale był również potężnym magiem!

Ogromny magiczny krąg pojawił się pod kyuubi przywódczynią. Chociaż wyglądał inaczej, to niektóre z pieczęci wydawały mi się znajome… Tak, gdy Sensei ostatnim razem przebudził tego ogromnego Smoczego Króla, świadomość Midgardsormra, to magiczny krąg był bardzo podobny!

Raaa…

Gdy zaryczała, źrenice Yasaki-san rozszerzyły się, jej oczy zaświeciły się złowieszczo, a jej złote futro stanęło dęba!

To nie było normalne! Jeżeli pójdzie tak dalej, to zrobi się niebezpiecznie!?

Użytkownik mgły, a zarazem mag, przemówił:

– Magiczny krąg i ofiara na przyzwanie Wielkiego Czerwonego są gotowe. Kolejnym krokiem jest sprawdzenie, czy zainteresuje się on mocą miasta i chwyci przynętę. Szczęśliwie dla nas, przypadkowo trafili się nam Smoczy Król i Niebiański Smok w bonusie. Wybacz, Cao Cao, ale będę zajęty operowaniem magicznym kręgiem. To bardzo skomplikowana rzecz.

Cao Cao podniósł dłoń w potwierdzeniu.

– Zrozumiałem – powiedział. – W takim razie co następnie? Leonadro, ten od Stwórcy Zniszczenia, i reszta walczą z siłami na zewnątrz. Zastanawiam się, ile mogą pozyskać nam czasu. Raporty wspominają nie tylko o Naczelniku Upadłych Aniołów i Maou Lewiatan, ale również o Serafinach… Joanna, Herakles.

– Tak, tak.

– Och!

Wychodzącymi na wezwanie Cao Cao byli blond cudzoziemka ze smukłym mieczem oraz gigantyczny mężczyzna sprzed chwili.

– Oto ci, którzy odziedziczyli dusze bohaterów Joanny d’Arc i Heraklesa. Siegfried, przeciw komu chcesz walczyć?

Na pytanie Cao Cao Siegfried wyciągnął miecz i wskazał jego ostrym czubkiem na… Kibę i Xenovię.

Widząc tę scenę, kobieta nazwana Joanną i gigant Herakles roześmiali się.

– W takim razie biorę na siebie tę Anielicę-chan. Jest całkiem urocza.

– No to ja tę srebrnowłosą panienkę. Chociaż nie wygląda za dobrze.

Wszyscy wymienili między się między sobą spojrzeniami… Kiba oraz Xenovia kontra Siegfried, Irina kontra Joanna i Rossweisse-san kontra Herakles…

– To mnie pozostaje Sekiryuutei. A co z tamtym Vritrą-kun? – Cao Cao spojrzał na Sajiego.

Jego ognie zapłonęły jeszcze żywiej, ale powstrzymałem go ręką.

– …Saji, twoją przeciwniczką jest ta kyuubi przywódczyni. Musisz znaleźć sposób na jej uwolnienie.

– Więc dostaje mi się walka potworów… Zrozumiano. Hyoudou, nie zgiń!

– Jakbym śmiał zginąć. Ty też daj z siebie wszystko.

– Bez względu na wszystko promowałem na Królową, zanim tutaj przyszedłem. Jestem przepełniony duchem walki od samego początku!

Dodawaliśmy sobie nawzajem otuchy, a ciało Sajiego było otoczone przez wysokie, czarne płomienie. Nagle zaczęły się one rozszerzać na boki i przybrały na wielkości.

– Promocja Vritry!

Płomienie dotknęły nieba! Ich strumień zaczął stopniowo przybierać kształt ciała, formując długiego i wężowatego wschodniego smoka.

Raaaa!

Ogromny czarny smok zaryczał. Stanął naprzeciw kyuubi przywódczyni. Saji pomyślnie przemienił się w Smoczego Króla. Płomienie ułożyły się w magiczne kręgi i zaczęły wydzielać ciemną, mętną aurę. Podobno moce Virtry zawierają w sobie wiele dziwnych rzeczy, a niektóre z nich zostały wykorzystane z dobrym skutkiem w walce z Lokim. Chociaż teraz przeciwnik był inny, to miejmy nadzieję, że podziała to również przeciwko tej kyuubi…

– Asiu, miej oko na Kunou.

– Dobrze.

– Kunou, mogę pozostawić ochronę Asi tobie?

– Tak jest! Ale…

– Ach, rozumiem. Zostaw swoją mamę nam – uratujemy ją. – Podniosłem kciuki do góry. Jednocześnie rozpostarłem swoje smocze skrzydła.

Tym, którym stawiałem czoła, był Cao Cao. Przywódca Frakcji Bohaterów. Człowiek z najpotężniejszym Longinusem.

Doprawdy, czemu zdawało mi się, że ciągle musiałem walczyć z przeciwnikami, którzy w swojej kategorii byli istnymi bossami?

– W porządku. Jesteś silniejszy niż Vali? – zapytałem.

– Kto wie – powiedział, uśmiechając się złośliwie i wzruszając ramionami. – Ale z pewnością nie jestem słabszy, choć jestem tylko wątłym człowieczkiem.

– Nie strój sobie żartów. Każdy, kto jest w stanie stawić czoła Senseiowi, nie może być słaby.

– Hahaha, zgadza się. Ale czy ten Sensei nie jest supersilny? Zdaje mi się, że wciąż jestem trochę słabszy, Oppai Smoku.

Gdy zaczęliśmy naszą walkę słowami, zapadła cisza. I wtem…

Auuu!

Raaaa!

Saji i kyuubi zaczęli walkę potworów!

Czarne płomienie, otoczywszy Yasakę, tańczyły wokół niej. Gdy dookoła niej buchnęła aura, one brutalnie zadrżały. Wyglądało na to, że sprawiało jej to wiele bólu.

Czy to była ta moc absorpcji, widziana podczas walki z Lokim? Jeżeli pójdzie tak dalej, to wszystko może się skończyć bez zadawania jej jakiejkolwiek rany! I gdy rozmyślałem nad dogodnością tego…

Kyuubi splunęła ogromną ilością ognia! Nie były tak potężne jak płomienie Tannina-ossan, ale wciąż posiadały sporą moc! Czułem to ciepło nawet przez zbroję! Z całą pewnością mógł on spopielać przeciwników, chyba że byli oni na podobnym poziomie co kyuubi.

Saji w formie Virtra również splunął czarnym ogniem i dwie ogromne kule ognia zderzyły się w przestrzeni nad Pałacem Honmaru, powodując ogromną eksplozję! Jednocześnie czarne płomienie, ograniczające ruchy Yasaki, zniknęły. Olbrzymia walka potworów, której nie widziano od starcia z Lokim, trwała zacięcie!

[Cholera! Nie mogę użyć płomiennej bariery tak efektywnie, jak przy walce z Lokim…]

[Skup się, moje drugiej ja. Żeby użyć mojej mocy, potrzeba dużego skupienia… Jednak to nie wszystko. Będąc wspierana przez Kioto, moc kyuubi jest naprawdę wielka, ale ten magiczny krąg tego czarodzieja również tworzy jakieś dziwne efekty bariery. Te czary są trochę złożone, bardzo kłopotliwe. Tak jakby ingerowały w moją moc, neutralizując płomienie… Połączenie Kioto, mocy kyuubi, Longinusa, a także magii… Nawet gdybyś chciał wyssać moce tej kyuubi, to są one stale uzupełniane przez Kioto. Jeżeli tak dalej pójdzie, to równie dobrze to my możemy ulec.]

Rozmowa Sajiego i Virtry była dobrze słyszalna przez Dar Wzmocnienia.

Kyuubi przywódczyni, przepływ mocy Kioto, magiczny krąg – wszystko to stanowiło przeszkodę. Poradzenie sobie z tyloma przeciwnikami naraz było bardzo trudne.

[Potrzeba mojego transferu?]

Zapytałem przez swój Dar. Może dzięki mojej mocy Saji mógłby zwiększyć moc Smoczego Króla do zniszczenia magicznego kręgu…

[Ani się waż! W tym stanie nie może w pełni kontrolować mojej mocy, a jakbyś dodał jeszcze moc Sekiryuuteia, to postradałby zmysły. Może opanować moje moce tylko przez doświadczenie w walce. Na to nie ma innego sposobu.]

Odpowiedział Viritra.

Zrozumiałem. Saji, daj z siebie wszystko! Jeżeli sytuacja zrobi się zła, postaram się, jak mogę, aby ci pomóc!

[…Zrozumiano! Więc szybko skopmy zadki tym gościom!]

Pozostawcie to mnie! Podczas gdy rozmawialiśmy przez nasze Boskie Dary, oni zionęli cały czas na siebie ogniem! Ogromne kule zderzały się w powietrzu, odbijając się od siebie!

Podmuch powstały z ognistych kolizji rozszedł się po całej okolicy, ale zarówno grupa Gremory, jak i członkowie Frakcji Bohaterów mocno trzymali się na swoich nogach, stawiając czoła przeciwnikom.

Teraz, gdy Saji rozpoczął walkę, przyszła nasza pora, by zabłysnąć!

– Kiba! Xenovia! Walczymy trochę dalej! Chcę, żeby kyuubi była tak daleko od tych drani, jak tylko to możliwe!

– Zrozumiano! – Zaczęli zmieniać miejsce walki.

Siegfried podążył za nimi.

Brzęk! Szczęk!

Wraz ze srebrnymi błyskami i rozpryskującymi się iskrami Kiba i Xenovia zaczęli swoją walkę z Siegfriedem.

Używając stylu walki trzema mieczami, Siegfried z najmniejszym trudem parował ataki Kiby i Xenovii, zadając zabójcze kontry! Zdawało się, że pochwa Ex-Durandala Xenovii była przystosowana do ściągnięcia i odsłonięcia prawdziwego ostrza do walki.

– Użyjmy innego.

Xenovia chwyciła za część pochwy, która z mechanicznym dźwiękiem zaczęła się zmieniać, odsłaniając rękojeść miecza! Xenovia złapała ją i pociągnęła, oddzielając od Ex-Durandala. To, co wyglądało tylko na rękojeść, okazało się całym ostrzem! C-co to miało być!?

Czy nowy Durandal miał wewnątrz siebie dodatkowe miecze? W takim razie mógłby to być jeden z Excaliburów? On miał po prostu zbyt dużo funkcji!

Przełączając się na dwa miecze, Xenovia poprawiła swoją pozycję do walki i zwiększyła częstotliwość, z jaką zadawała ciosy dwoma mieczami. Widząc to, Siegfried zaśmiał się.

– Robi cię ciekawie. Wspaniale, czas, żebym teraz ja się pochwalił!

Cięcie!

Siegfried zrobił duży zamach swoim demonicznym mieczem. Kiba i Xenovia uchylili się od tego ciosu i tymczasowo wycofali się z walki.

Ciemność…

Od Siegfrieda wydobywało się przytłaczające uczucie, które było trudno opisać…! Aż ciarki przechodziły po plecach, a ta chęć zabójstwa cały czas się poszerzała!

– …Łamacz Ładu!

Z jego pleców wyrosły trzy dodatkowe, srebrne ręce! Wow, zupełnie jak Asura! Nowe kończyły wyciągnęły pozostałe trzy miecze – styl walki sześcioma mieczami!

– Demoniczne miecze Tyrfing i Dáinsleif. Dla diabłów równie dobrze miecz światła. Pomimo mojego wyglądu to walczyłem dla Kościoła.

Każda z sześciu rąk dzierżyła miecz. To naprawdę była postawa Asury.

– Oto moje Ostrze Chaosu Spustoszenie Asury. Jako podgatunek Podwójnego Krytycznego Łamacz Ładu również nim jest. Działanie tej mocy jest proste – zwiększa ilość rąk. Wystarczająco użyteczna dla kogoś takiego jak ja, który do walki używa techniki i demonicznych mieczy. Zobaczmy, jak długo dacie radę ze mną nadążyć.

…Kiba, Xenovia!

Gdy tylko się o nich zacząłem martwić, Irina rozpoczęła zaciętą walkę z tą kobietą nazwaną Joanną.

– O Światłości! Ha! – Irina rozpostarła swoje lśniąco białe skrzydła i wycelowała z nieba kilka włóczni światła w stronę Joanny.

Cóż za przebiegły atak. Włócznie również były wielkie. Gdyby trafiły człowieka lub zwykłego diabła, to rozsadziłyby go.

Ale Joanna z łatwością unikała tych ataków. Ta kobieta z pewnością potrafiła się szybko poruszać! Chociaż nie mogła równać się z Kibą, to na pewno stanowiła wyzwanie dla wzroku, by za nią nadążył!

– Nieźle! Ataki Anielicy-chan są bardzo bezpośrednie, onee-san mocno się wzruszyła!

Dlaczego ona jest taka radosna!?

Joanna zamachnęła się swoim rapierem i odbiła atak światły Iriny.

– W takim razie posmakuj tego! – Irina poleciała w dół i natarła prosto na Joannę! Trzymając wysoko swój miecz światła, zamachnęła się nim na nią!

Jednak Joanna stała nieruchomo, przyjmując atak na siebie.

Szczęk!

Pośród tej śmiertelnej bitwy dało się słyszeć szczęk zderzającego się metalu! Były sobie równe! Na twarzy Joanny pojawił się uśmiech pewności siebie! Musiała coś knuć!

– Święty Mieczu!

Na zawołanie Joanny spod jej stóp wyrosło ostrze! Irina była zaskoczona, ale dała radę uniknąć ataku z boku! Gdy Joanna skorzystała z okazji, by naprzeć do przodu mieczem, Irina rozpostarła swoje pierzaste skrzydła i wycofała się do góry.

– Całkiem dobrze! Tak, najwyraźniej cię nie doceniłam. Oto moja Anielica-chan!

– P-pomimo mojego wyglądu jestem Asem Michała-sama, przywódcy aniołów! Nie lekceważ mnie!

– Naprawdę, Michale? Rozumiem, w takim razie, podobnie jak Sig-kun, przyszedł czas, aby onee-san również dała popis.

Powieki Joanny zadrgały… Sig-kun? Czy chodziło o Siegfrieda? Popis? Czyżby tak samo jak Siegfried, ona…

– Umiejętnością Onee-san jest Kowal Ostrza, Boski Dar tamtego od Świętych-demonicznych Mieczy w wersji świętej. Mogę stworzyć święte miecze ze wszystkimi rodzajami zdolności! Jednak wygląda na to, że w takim tempie moje święte miecze nie wygrają. Ale ale, wierzycie w istnienie wyjątków? – Uśmiechnęła się z gracją.

Zatem posiadała Boski Dar Kiby w wersji świętych mieczy. Powinienem był to wiedzieć, bo w końcu Kiba mógł je tworzyć w wyniku osiągnięcia Łamacza Ładu.

Jednak wyjątek…? Moją głowę wypełniła złowieszcza myśl. I wtem stało się to rzeczywistością.

– Łamacz Ładu?

Krach!

Pod stopami słodko uśmiechającej się kobiety gwałtownie zebrały się w kupkę miecze – święte miecze! Zdawały się one tworzyć jakiś duży przedmiot!

Za Joanną pojawił się olbrzymi smok wytworzony z niezliczonej ilości świętych mieczy!

– Ten bobas to mój Łamacz Ładu. Stos Ofiarnego Smoka. Podobnie jak w przypadku Siga-kun, jest to podgatunek.

Joanna uśmiechała się, podczas gdy na twarzy Iriny widniała pełna powaga.

– …Święta Dziewico Joanno d’Arc… Trochę trudno jest walczyć przeciwko tej, która odziedziczyła duszę świętej, ale będę walczyć za Michała-sama i wszystkich! Bo pokój jest najważniejszy!

Wow, uniosła miecz światła i odzyskała swoją determinację! Irina, musisz dać z siebie wszystko!

Kabum! Bum!

Wraz z dźwiękami licznych eksplozji niszczycielska walka Rossweisse-san przeciwko Heraklesowi toczyła się w najlepsze.

– Coś takiego! Żadnych obrażeń mimo trafienia magicznym atakiem! – Rossweisse-san wypuściła całą lawinę magicznych ataków, ale Herakles przyjął je prosto na swoje ciało, szalenie się śmiejąc!

– Hahaha! Świetnie! Ten magiczny atak smakuje wprost wybornie!

…Śmiał się! Będąc zbombardowany przez nordycką magię Rossweisse-san, mógł wciąż drwić z przeciwnika jak gdyby nigdy nic. Nie, on był ranny! Choć rany były malutkie, to pokrywały całe jego ciało.

Przy okazji, jego ciało przyjęło na siebie tylko ataki światła – jak bardzo wytrzymałe ono było!?

Bum!

Za każdym razem, gdy Herakles uderzał pięścią, wytwarzała się eksplozja! Tak jakby atakując, trzymał w dłoniach bomby!

Rossweisse-san zwinnie omijała te ataki, powodując, że pięści Heraklesa nie trafiły i przywaliły w drzewo za nią. Natychmiast dał się słyszeć wybuch, a drzewo obróciło się w popiół.

– Mój Boski Dar to Żywa Detonacja, który powoduje, że gdy atakuje, to mój cel wybucha! Zakładam, że mógłbym robić tak dalej, rozwalać twoją magię pięściami niby pokaz fajerwerków. Jednak widząc, jak wszyscy weszli w Łamacz Ładu, muszę pójść za resztą, bo nie zostawią na mnie suchej nitki! Przepraszam, wkroczę w Łamacz Ładu i natychmiast cię pokonam! Heja~~! Łamacz Ładu! – Olbrzym głośno zawył, a jego ogromne ciało zaczęło wydzielać światło!

Zaczęło ono stopniowo przybierać kształt jakiegoś przedmiotu na jego rękach, nogach i plecach!

Gdy światło zanikło, ciało tego człowieka – ciało Heraklesa – w całości pokrywały liczne wypukłości! Były one… uformowane na kształt pocisków rakietowych… Nie, nie, to nie moż…

– Oto mój Łamacz Ładu! Żywa Detonacja Potężnej Komety!

Herakles objął cel – Rossweisse-san! Świadoma jego intencji, zaczęła czynić wymijające manewry, aby tylko się oddalić.

– W takim tempie to miejsce nie będzie bezpieczne…! – Z rozgoryczeniem zwiększyła tempo swojego posuwania się w stronę przeciwną od Pałacu Honmaru!

Chciała, abyśmy uniknęli trafienia eksplozją pocisku…

– Haha! Cóż za świetna kobieta! Próbuje przyciągnąć moją uwagę, aby jej towarzysze nie oberwali! W porządku! Na to jedno dam się nabrać! – zaśmiał się radośnie Herakles z podniecenia. Opuściwszy Pałac Honmaru, Rossweisse-san obróciła się w powietrzu i wywołała liczne magiczne kręgi!

Rakiety Heraklesa były gotowe do wystrzelenia, a on odpalił je wszystkie naraz…

Bo ci na to pozwolę! Lewą ręką wymierzyłem w jego kierunku i przygotowałem się na wystrzelenie Smoczego Strzału! Gdy on wystrzeli swoje rakiety, zrobię tyle pocisków, ile tylko będę mógł!

Ale gdy miałem już strzelać…

– Hej, to ja jestem twoim przeciwnikiem. – Cao Cao natychmiast pojawił się przed moją ręką!

W porządku, sam zasmakuj!

Ognia!

Smoczy Strzał opuścił moją dłoń – krach! Cao Cao lekko uniósł swoją włócznię, odchylając moją rękę do góry. Smoczy Strzał wyleciał z mojej dłoni i poszybował w przestworza!

W tym samym momencie rakiety Heraklesa poleciały w stronę Rossweisse-san!

Kabum!

Gdy niezliczona ilość pocisków uderzyła w przyzwane przez nią magiczne kręgi, w powietrzu wytworzyła się ogromna eksplozja! Gwałtowny podmuch rozniósł się po całej okolicy!

Z dymu wyłoniła się postać! Przyglądając się uważniej, Rossweisse-san była cała w ranach, jednak wylądowała stabilnie na ziemi.

Odniosła duże obrażenia pomimo obrony dostarczonej przez figurę Wieży i jej obronną magię.

Co gorsza, jej magia, która mogła zniszczyć całe miasto, wydawała się nieskuteczna w starciu z tym Heraklesem.

Czy ten olbrzym przerastał ją zarówno pod względem ofensywnym, jak i defensywnym? A może miał jakąś przewagę w atakowaniu i obronie przed magią?

Bez względu na wszystko priorytetem teraz było uzdrowienie Rossweisse-san!

– Asiu, ulecz ją! – wydałem rozkaz.

Mlask.

Zielona aura została posłana do ciała Rossweisse-san! Asia posłała swoją leczącą aurę w jej stronę. Ona zaś uniosła kciuki w ramach podziękowania. Wyglądało na to, że była prawie w pełni uzdrowiona! Świetna robota, Asiu!

– Ha! Uleczona! No cóż, nie mam nic przeciwko. – Herakles również zdawał się radośnie przyjąć ten fakt. Cóż za maniak walki.

Zaczął biec, nacierając na Rossweisse-san!

…Cholera. Wszyscy ci dranie wchodzili w stan Łamacza Ładu, bez wyjątków!

Cao Cao, jakby odczytał moje myśli, roześmiał się radośnie.

– Czyż to nie wspaniałe? Łamacz Ładu za darmo dla wszystkich. Jak bez małej ingerencji ludzie mieliby konkurować z wami, nadprzyrodzonymi istotami?

Gdy obrócił w dłoniach włócznią, powoli się cofnąłem… Chociaż wyglądało na to, że w jego obronie było pełno luk, to wiedziałem, że nagły atak zostałby skontrowany.

Był to tylko mój instynkt, ale ten gościu był mistrzem różnorakich technik.

Gdybym bezmyślnie zaatakował, to byłoby jak przed chwilą – Cao Cao przy minimalnym ruchu sparowałby cios i uczynił go bezużytecznym. Było to naprawdę przerażające.

– Nie wchodzisz w stan Łamacza podobnie jak reszta? – zapytałem.

– Nie ma takiej potrzeby, nie ma potrzeby. – Potrząsnął głową. – Możemy zwyciężyć bez posuwania się aż tak daleko. Jednakże dzisiaj mam świetną okazję, aby dobrze się przyjrzeć mocy Sekiryuuteia.

– …Chyba patrzycie na nas z góry. Ale nie brzmi to jak żart.

– Ach, myślałem tylko nad tym, jak wydobyć naszą moc i stoczyć satysfakcjonującą bitwę.

On był jak Vali. Taka spokojna wersja Valiego. Podczas gdy inny siłą próbowałby sprawdzić moją moc, ten tutaj wesoło śledzi każdy mój ruch.

Cao Cao podniósł palec wskazujący.

– Moi towarzysze wpadli na pomysł, jak cię pokonać. Propozycja była taka, aby przyspieszyć użycie Boskiego Daru. Odliczanie do Łamacza Ładu będzie krótsze, a zbroja pojawi się za wcześnie. Mamy takiego użytkownika Daru i jest to bardzo skuteczne przeciwko takim osobom z limitami czasowymi jak ty. Natychmiastowe przyspieszenie czasu, żeby zmarnować limit. Nie ma jednak żadnych atakujących czy też innych umiejętności. Po prostu kontroluje limit czasowy. Ale takie coś powinno być dla ciebie ogromny ciosem… Mimo to będzie to chyba za mało, aby cię pokonać.

…Co on usiłował powiedzieć? Nie mogłem odgadnąć, co kryło się za tymi słowami.

– Próbowałeś wkroczyć w głębiny Boskiego Daru, aby to zrozumieć. Przykładowo, gdybyś sam od siebie użył Łamacza Ładu i przełączył się na normalną umiejętność dublowania mocy co dziesięć sekund wraz z przyspieszonym czasem, co by się stało…? Stałbyś się straszną istotą, która mogłaby w jednej chwili zwiększyć swoją moc. Oczywiście nie wiadomo, czy przyspieszenie czasowe podziałałoby na normalny tryb twojego Boskiego Daru użytego w stanie Łamacza Ładu. Ale dla kogoś takiego jak ty, który osiągnął czeluści Daru, jest to bardzo możliwe.

– Co do licha usiłujesz mi powiedzieć?

Nie mogłem powstrzymać się od zapytania.

– Bardziej niż używanie tych podchodów – odpowiedział, wzruszając ramionami – to chcę powiedzieć, że chyba najlepszym sposobem na pokonanie cię będą bezpośrednie ataki. Podchodzisz ostrożnie do osób technicznych, więc pomyślałem, że taki sposób może na ciebie nie podziałać.

Tak, racja – to ja nie mogłem poradzić sobie z takimi jak ty. Dopiero co się spotkaliśmy, a ty już mnie tak przeanalizowałeś. Ten gościu był naprawdę przerażający.

– Ale Hyoudou Isseiu, masz dwie wielkie słabości – zabójcę smoków, jak również i światło. Smok i diabeł - posiadanie tych dwóch atrybutów czyni cię o wiele bardziej zabójczym, ale jednocześnie stwarza w tobie więcej słabych punktów. A one bardzo rzucają mi się w oczy. Sprawiają, że mam ochotę pokazać światu, że prawdziwie niezwyciężona istota nie istnieje. No cóż, tyle byłoby tego gadania. Zaczynajmy. – Cao Cao uniósł włócznie i wycelował jej ostry grot w moją stronę…

Zatem musiałem zacząć walkę.

Pierwszą promocją będzie… Skoczek? A może Goniec, aby wzmocnić Smoczy Strzał? …Nie, lepiej przestań próbować treningu podczas prawdziwej walki. Daj z siebie wszystko.

– Asiu, promocja na Królową!

– Tak jest!

Wraz z jej zgodą promowałem na Królową! Poczułem przypływ mocy!

Od ostatniego razu skupiłem się tylko na treningu! Osiągnąłem już punkt, gdy mogłem uczynić użytek z cech różnych figur! Zatem niech teraz pokażę rezultaty mojego treningu! Rozpostarłem smocze skrzydła, mocno wypluwając magię przez turbiny na plecach!

NaprzóóóóóóóÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓóóóóód!

[Jet!]

Wyciągając moją pięść, użyłem największej prędkości, aby zadać Cao Cao cios! Biorąc pod uwagę wiele planów, doszedłem do wniosku, że lewy prosty będzie najlepszy!

Parłem mocno przed siebie! Cao Cao zręcznie zakręcił włócznią i lekko uchylił się na bok tuż przed uderzeniem moją pięścią!

…! Poradził sobie z moją szarżą! W takim razie…

Zmieniłem tor swojego lotu i naparłem raz jeszcze w kierunku, w którym się uchylił!

Zebrałem magię w obu dłoniach! Przewidując moment, w którym Cao Cao będzie chciał robić unik, chciałem wystrzelić Smoczym Strzałem w tego drania…

Huk!

Kopnął moją lewą rękę, a prawą odepchnął pociągnięciem włóczni! Raz jeszcze Smoczy Strzał powędrował donikąd!

Skurczybyk! Czynić moje ataki nieskutecznymi z najmniejszym wysiłkiem!

Brzdęk!

Gdy stawałem się tym rozdrażniony, coś pojawiło się w moim brzuchu. Opuszczając wzrok, zauważyłem tam pewnie wbitą włócznię Cao Cao.

– Khaa…

Ogromne ilości krwi opuszczały brzuch przez moje usta.

…Ja, ja przegrałem!

– Nie jesteś słaby, ale twój styl bezpośredniego atakowania ma wiele luk.

Skwierczenie.

Cao Cao powoli wyciągnął swoją włócznię.

W tej samej chwili mój brzuch – nie, moje całe ciało – zostało pochłonięte przez niesamowity ból. Z raną pośrodku zacząłem wydzielać dym.

N-naprawdę bolało… C-co to było… Uczucie podobne do świętych mieczy… Dymiąca rana również była taka sama…!

Rzecz oczywista, przecież była to święta włócznia… Zatem ból i efekty są…

…Niech to, moja świadomość zaczynała odpływać.

– Ise-san!

Mlask.

Zielona aura otoczyła moje ciało. Ból w brzuchu stopniowo zaczął ustępować.

…Musiała to być Asia, która przesłała mi swoją leczącą aurę. W odpowiednim momencie – właśnie wtedy, gdy traciłem już przytomność.

Rana jednak wciąż pozostawała otwarta. I trochę się dymiła. Niemożliwe! Wyglądała tak, jakby znowu miała się poszerzyć! Czy to dlatego, że leczenie z daleka nie było wystarczająco silne? Uzdrawianie na dystans było bardzo skuteczne, ale wciąż nie mogło równać się z bezpośrednim dotykiem Asi… I mimo potęgi tego leczenia na odległość zdawało się, że obrażenia, które doznałem od świętej włóczni, przerosły je.

Z kieszonki w bluzce wyciągnąłem Łzy Feniksa i rozlałem je nad raną w brzuchu… Wreszcie się zagoiła. Łał, tego można było się spodziewać.

– Wiesz, że prawie zginąłeś? – powiedział Cao Cao. – Przeszyty przez świętą włócznię byłeś praktycznie wymazany. Śmierć jest zaskakująco prosta, nie? – Zaśmiał się beztrosko.

…Prawie zginąłem? Doprawdy – tak, na brzuchu miałem ranę śmiertelną, ale miewałem już podobne i mimo to mogłem dalej się ruszać. Nawet rozważałem posłanie na twoją twarz ciosu w kontrze.

…Prawie wymazany?

Czy odnosiło się do tego, że diabły zaatakowane świętym atakiem, znikały bez śladu? …Znalazłem się w takim stanie? …Moje dymiące się ciało było o krok od zniknięcia?

Uświadomiwszy to sobie, miałem powód, aby się wzdrygnąć.

…T-to było naprawdę niebezpieczne. Gdybym tak umarł, nie mógłbym już spotkać ani Buchou, ani Asi!

Cao Cao uderzył włócznią o swoje ramię. Czy to był jakiś jego nawyk?

Zresztą, jakie to miało teraz znaczenie.

– Dobrze to sobie zapamiętaj – powiedział. – To właśnie była święta włócznia. Nieważne, jak potężny będziesz, to i tak nigdy nie będziesz mógł przezwyciężyć tego ataku… Bo jesteś diabłem. Nawet gdyby był to Vali, to tak długo, jak będzie diabłem, nie ma przebacz ze strony włóczni.

Lekcja wyniesiona. Lepiej trzymać się z dala od tej włóczni… A teraz co?

Cao Cao zobaczył moją reakcję i został zbity z tropu.

– …Ach, nie przestraszyłeś się. Wydawało mi się, że zabawnie byłoby zobaczyć cię skulonego ze strachu.

– Och? Oczywiście, że się boję! Ale nie stchórzę. Nie będę w stanie spojrzeć nikomu w twarz, jeżeli nie uderzę twojej facjaty. Bycie Sekiryuuteiem nie jest wcale takie proste!

– Ahahhaahahaha! – zaśmiał się niespodziewanie.

Co z nim… Jego miny gwałtownie się zmieniały.

– Jak miło. Już trochę rozumiem, czemu Vali tak bardzo cię lubi. Interesujące. Vali, wreszcie znalazłeś godnego przeciwnika. – Ocierając się z łez od śmiechu, Cao Cao otworzył przód włóczni, tworząc włócznię światła! – No chodź tutaj.

Trzask.

Presja, wywierana przez Cao Cao, nasiliła się. Najwyraźniej był pełen energii. Wszystko stawało się coraz bardziej przerażające.

Wyciągnąłem przed siebie prawą rękę, przygotowując się do wystrzelenia najpotężniejszego ze wszystkich Smoczego Strzału!

[Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie!!]

Buum!

Strzeliłem ogromnym pociskiem w stronę Cao Cao!

– Zrobi się niebezpiecznie, jeżeli to dotknie mojego ciała.

Przygotował się na sparowanie ataku włócznią, ale tego właśnie się spodziewałem. W chwili wystrzału uruchomiłem turbiny na plecach i skoczyłem!

Wyczekawszy momentu odparcia przez niego ataku, posłałem mu cios z boku!

Cao Cao uniósł wysoko swoją włócznię i wielkim zamachnięciem przeciął pocisk na pół! Jakby przekrawał arbuza! A co mnie to, kurwa, obchodzi! Pozwólcie mi go tylko uderzyć prawą pięścią, w chwili gdy on opuszcza swoją włócznię!

[Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie!!]

Śląc w jego stronę moją wzmocnioną pięść!

– Wyczuwam moc twojego ukrytego potencjału! – oświadczył radośnie Cao Cao, po czym szybko obrócił włócznie, aby zablokować mój cios.

Teraz była moja szansa! Prawa pięść miała być dla zmyłki! Zatrzymała się przed nim! Jego próba odparowania spełzła na niczym.

Pchnąłem naprzód moją lewą pięść! Przetransportowałem jednocześnie moc do Ascalona w rękawicy!

[Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie!!]

[Transfer!!]

Sprawiłem, że Ascalon wyszedł z rękawicy i szybko odskoczyłem! W tym samym czasie wyemitowałem impuls aury ostrza!

Bam!

Aura Ascalona poleciała w stronę Cao Cao. Chyba przerosła jego oczekiwania, gdyż nawet nie próbował się od niej uchylić.

Ciach!

Wraz z szorstkim dźwiękiem lewa ręka Cao Cao znalazła się w powietrzu. Atak Ascalona uciął mu kończynę! Zmyłka za zmyłką, a potem właściwy atak wraz z kolejnym zwodem!

Owoce treningu z Kibą wreszcie były widoczne. W głębi mojego serca zapanowało zwycięstwo. Tak – pomimo potęgi tej włóczni lub moich licznych słabości ten gościu miał również swoje własne wady.

Wątłe ciało człowieka.

Pod względem wytrzymałości miałem znaczną przewagę, będąc diabłem i smokiem jednocześnie. Mimo że Cao Cao i reszta Frakcji Bohaterów byli bardziej odporni niż zwykli ludzie, to w porównaniu z Valim czy Lokim byli bardziej podatni na obrażenia.

Zgodnie z moimi oczekiwaniami. Mogłem wygrać, a jeśli nie, to wciąż mogłem podjąć walkę.

Cao Cao wbił w ziemię włócznię i prawą ręką złapał spadającą kończynę. Pozbawiony wyrazu twarzy wsadził ją pod pachę i wolną dłonią wyjął coś z kieszeni. Zastanawiając się, skupiłem swój wzrok na znajomo wyglądającej buteleczce!

To…

Cao Cao wyciągnął zatyczkę, rozlał zawartość na ranę, przystawiając swoją lewą rękę. Z kończyny zaczął wydobyć się dym, a chwilę później wszystko było przywrócone do ładu – jak gdyby nigdy nic! Ta buteleczka… Nie mogłem się mylić! …Łzy Feniksa!

– D-dlaczego masz coś takiego!?

– Czarny rynek – odpowiedział, śmiejąc się. – Tak długo, jak trzymamy pewne kanały w otwarciu, problem stanowią jedynie pieniądze. Jestem pewien, że ród Feneks nie chciałby, żeby to wpadło w nasze ręce. …Jak mogło do tego dojść. Jako ważny środek regeneracji dla diabłów Łzy były już ekstremalnie cenne, ale żeby wpadły w ręce terrorystów…!

Niezliczona ilość ofiar cierpiąca przez wasze ataki mogłaby zostać uzdrowiona, gdyby tylko mieli te Łzy!

– …Przez gniew twoja aura stała się gęstsza. Wiesz, że w pewnych sytuacjach możesz przynieść zniszczenie, pozwalając aurze oddziaływać z emocjami? Właśnie dlatego raz wkroczyłeś w stan Furii.

A ciebie to nie powinno obchodzić! Draniu jeden! Ci goście naprawdę wkładali swoje paluchy nie tam, gdzie trzeba!

Krach!

W tym właśnie momencie moja zbroja rozpadła się! …A to co!?

– Gdy skakałeś w tył, przypadkiem zadałem ci kilka ciosów włócznią. I chociaż z opóźnieniem, to, jak widać, kilka prostych ataków może zniszczyć zbroję Sekiryuuteia.

…Chyba zostałem zaatakowany, nie zdając sobie z tego sprawy.

Ddraigu, wybacz, ale pozostawiam cię samego z naprawą zniszczeń.

[…Zrozumiano. Jednak najprawdopodobniej przez efekt świętej włóczni odnowa pancerza trochę zajmie.]

Doprawdy, jak bardzo ta włócznia mnie kontruje?!

– Bardzo dobry atak. Mocny. Najwyraźniej muszę trochę podrasować swój Boski Dar.

Cao Cao, sukinsyn, wyglądał na takiego szczęśliwego… Gdyby tylko cios siadł, wygrałbym. Oczywiście gdyby cios należał do niego, to równie dobrze mógłbym umrzeć…

I właśnie gdy zadręczałem się tym, jak sobie poradzić z włócznią Cao Cao.

– Irina! – usłyszałem przeraźliwy krzyk Asi.

– Ara? A wy nadal przy swoim? – zabrzmiał kobiecy głos.

Rzucając spojrzeniem, zauważyłem Joannę… trzymającą w rękach zakrwawione ciało Iriny.

…Irina.

– No, to jest Sekiryuutei. Powinien walczyć lepiej od tamtych.

Głos Siegfrieda… Przy pomocy swoich sześciu rąk trzymał Kibę i Xenovię, również całych we krwi… Hej, hej…

– Gdybym tylko to ja walczył z Sekiryuuteiem… – Olbrzym Herakles rzucił coś przede mnie… Ciało Rossweisse-san całe czerwone od świeżej krwi.

…W-wszyscy… Jakim cudem…? Wszystkich spotkał ten sam los…?

Raaa!

Usłyszałem ryk – Vritra został oplątany przez dziewięć ogonów kyuubi i zaryczał boleśnie! …Nawet Saji…!

Cao Cao uderzył włócznią w ramię.

– Wybacz, Sekiryuuteiu, ale wygląda na to, że to już koniec. Silni, wszyscy jesteście bardzo silni. To już, wśród diabłów, jest wyjątkowe. Jednak taka moc nie jest wystarczająca, aby pokonać nas, dzierżących w rękach moc herosów. A diabły, upadłe anioły, smoki i youkai zjednoczeni jako wrogowie ludzkości – czy to nie jest przerażające? Czy ludzie nie czuliby się zagrożeni? Opór jest rzeczą naturalną. Ludzie pokonujący Maou i smoki nie są niczym dziwnym. Ta zasada przyświeca wszystkim naszym działaniom, działaniom Frakcji Bohaterów. No cóż, czy to dla mnie, czy dla pozostałych tutaj członków jest to jeden z naszych celów… W każdym razie, Georg, jak się ma nasz magiczny krąg?

– Jeszcze chwileczkę. – Użytkownik mgły skinął głową. – Ale Wielki Czerwony naprawdę przybędzie?

– Nawet jeśli nie, zdobędziemy informację dlaczego. W takim przypadku spróbujemy innych sposobów.

– Jednak zrobienie tego wszystkiego będzie nas słono kosztowało. Jesteś pewien, że robimy to za wszelką cenę?

– Jeżeli możliwe, nie patrz tak na mnie. Przecież oczywiście, że chcę, żeby wszystko zakończyło się jak najlepiej.

…Ci goście zapomnieli o nas i byli zajęci sprawami dotyczącymi eksperymentu.

Joanna, Siegfried i Herakles zostawili moich towarzyszy i zaczęli rozmowę z Cao Cao.

– Wszyscy! – Asia podbiegła do nich i zaczęła leczyć, płacząc nieustannie.

Przed oczyma miałem obietnice, które złożyliśmy sobie przed przyjściem tutaj.

…Obronimy Kioto ceną własnych żyć.

Sensei… Ja… Nie mogłem niczego zrobić…

Spojrzałem na Kibę leżącego na ziemi.

…Jako że nie ma tutaj Buchou, w jej zastępstwie to ty, Ise-kun, będziesz naszym Królem.

Mimo twoich słów, Kiba, ja… Ja niczego nie mogłem zrobić…

– Mamo, proszę obudź się! To ja, Kunou! Kunou jest tutaj! Mamo! – mówiła Kunou, płacząc.

Jednak kyuubi nawet się na nią nie spojrzała.

Czy my kogoś ocaliliśmy? Niczego nie osiągnęliśmy…!

– Xenovia-san! Irina-san! – Asia dalej uzdrawiała, szlochając.

…Co ja robiłem… Czemu stałem się pośmiewiskiem godnym pożałowania… Mimo że odnowiłem Zbroję Łuskową Boskiego, Cao Cao i jego zgraja nawet nie spojrzeli na mnie…

Chociaż wiedzieli, że jesteśmy silni, to nie uważali nas za silnych na tyle, aby móc odwrócić obecną sytuację. Być postrzeganym w taki sposób, mimo że daliśmy z siebie wszystko, było zbyt…

Od samego początku byliśmy dla nich tylko atrakcją, przystawką do tego całego eksperymentu. Prawda o tym sprawiła mi wiele bólu…

J-jak mogłem nazywać siebie Sekiryuuteiem? Jaki Oppai Smok, wolne żarty…

…Nie do zaakceptowania.

Cały się trząsłem pod zbroją; łzy żalu spływały bez końca… Dlaczego byłem taki słaby? Zawsze bezsilny w krytycznych momentach.

Dlaczego wszystko zawsze było poza zasięgiem… Nieważne, jak bardzo się starałem, to wciąż pozostawało tylu przeciwników, z którymi nie mogłem się równać…

Czy taki był mój limit…? Dlaczego ja byłem…?

Upadłem na kolana, uderzając pięściami w ziemię z żalem i nienawiścią. Wszyscy moi towarzysze odnieśli porażkę w starciu z nimi, a moje szanse na pokonanie Cao Cao są… Nawet na uratowanie matki Kunou szansę były równe… zeru.

Nie, nie mogłem się poddać! Nie chciałem, żeby wszystko się tutaj zakończyło! Musiałem dalej walczyć!

…Ale nie miałem w żaden sposób szansy na zwycięstwo… Byłem pełen żalu, a moje serce wypełnił ból…

[Płaczesz?]

…Ktoś przemówił z głębi mnie. Ten głos należał do…

…Elshy-san?

[Tak, zgadza się. Dlaczego płaczesz?]

…Tak bardzo żałuję… Dlaczego jestem taki słaby?… Przecież jest to krytyczny dla nas moment, a ja znowu zawiodłem…

[Tak, jest czego żałować. Ale czyżbyś zapomniał? Naczelnik od upadłych aniołów już raz o tym wspomniał – jesteś ucieleśnieniem możliwości!]

W tym to też przypomniałem sobie słowa Azazela-sensei. Tak, dokładnie tak, jak przed walką z Lokim.

「Wierzę w twoje możliwości. Każdy poprzedni Sekiryuutei został pożarty przez moc, bez wyjątków. Twój talent zaś wygląda na najgorszy w historii. Osiągnąłeś Łamacz Ładu dzięki kobiecym piersiom. Dzięki kobiecym piersiom udało ci się też wyjść ze stanu Furii. Wydaje mi się, że ktoś taki jak ty może zostać opisany jako uosobienie możliwości.」

Uosobienie możliwości…

「Oppai Smok! Oppai Smok! To coś wielkiego. Wiesz, że to pierwszy raz, kiedy smok otrzymał taką unikalną nazwę, prawda? Nawet jeśli twoje demoniczne moce i fizyczne zdolności są słabsze od tych, którymi dysponują Vali i pozostałe legendarne smoki, to dalej możesz sobie przyswoić moc Sekiryuuteia i stać się silniejszy na swój własny sposób. Od teraz pokazuj mi działanie poparte swoim wysiłkiem, odwagą i niekonwencjonalnymi metodami.」

Tak, właśnie tak powiedział wtedy Sensei.

Mogę przynajmniej użyć moich niekonwencjonalnych metod, aby oddziaływać na moce Sekiryuuteia…

…Ponieważ jestem Oppai Smokiem!

[Tak, teraz brzmisz bardziej swojo. Obecny Sekiryuutei, Oppai Smok. Potencjał, który ujrzałam wraz z Belzardem! Chodź, wyzwól go teraz w pełni! Swój potencjał!]

Świeć!

Z kieszonki w mojej koszuli zaczęło być emitowane ostre światło. Wyjąłem jej zawartość, aby rzucić na nią okiem, i był to klejnot wydzielający czerwone światło.

T-to było…

[Unieś go ku niebu i przywołaj donośnie!]

P-przywołać? Gdy się zastanawiałem, Elsha-san oznajmiła głośno.

[Zgadza się. Przywołaj piersi, które należą tylko do ciebie.]

W tej samej chwili – świeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeećććććć!

Klejnot stał się jeszcze jaśniejszy i zaczął emitować światło tak mocno, że oświetlił całe otoczenie!

– …Co się dzieje? – Cao Cao zauważył światło i odwrócił się.

Wśród świetlistych promieni, emitowanych przez kryształ, coś się pojawiło. Zaczęło przybierać ludzki kształt – jeden, dwa, było ich coraz więcej.

C-co to takiego… Elsha-san odpowiedziała mi:

[Klejnot otarł się o przeróżnych ludzi z Kioto, a te sylwetki są z ich szczątkowych wspomnień.]

Figury wszystkich tych niewinnych osób, którzy przeze mnie napastowali innych…?

Ich liczba się zwiększyła, z łatwością przekraczając tysiąc. Ile ten klejnot natworzył ich w tym Kioto!? Tych ludzi jest zbyt dużo, żebym przeprosił wszystkich!

– Oppai…

– O-oppai…

– Ach, oppai…

– Dużo oppai…

– Wiele, wiele oppai…

Zalegające wspomnienia zaczęły w kółko powtarzać „oppai”. Hej, hej, hej! Kiedy to przemieniło się w wystawę porno!?

– Oppai! Oppai! Oppai!

Skandując niskim głosem „oppai”, ogromna liczba sylwetek zaczęła powoli i jakby od niechcenia zaczęli przesuwać się, tworząc jakąś formację.

– Oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai, oppai.

Tego było już za wiele!

Nie mogłem powstrzymać się od krzyku na widok tego całego przedstawienia. Wspomnienia powtarzały słowo „oppai” tak, jakby miały odprawić tutaj jakąś ceremonię.

– Oppai zombie? – zapytał spokojnie Cao Cao.

Właśnie tak! Wyglądały jak zombie! Czy ludzie, do klatek piersiowych których dorwały się osoby z wpływem mojego klejnotu, zostały zainfekowane i stały się zombie?

Klony zalegających wspomnień uformowały okrąg, a oppai zombie wtopiły się w ziemię. Następnie światło poruszyło się wewnątrz tego pierścienia, by stworzyć symbole po jego środku, formując olbrzymi magiczny krąg. Oppai zombie przerodziły się w magiczny krąg!

Szereg niezwykłych zdarzeń pozostawił mnie w kompletnym zdziwieniu, jednak Elsha-san powiedziała do mnie:

[Wszystko jest gotowe – przywołaj!]

C-co!? Wszystkie te niezrozumiałe rzeczy zabiły we mnie zdolność do myślenia!

[…piersi, które należą tylko do ciebie!]

Piersi należące do mnie. Pierwszym obrazem, który zawitał w mojej głowie, była szkarłatnowłosa onee-sama…

[Dalej, wykrzycz to! Przywołanie, piersi!]

Nie mogłem nadążyć z tym szybkim rozwojem wydarzeń. Czy ja naprawdę muszę to wykrzyczeć!?

– Przywołanie, piersi!

Magiczny krąg wydzielił jasne światło, słowo „oppai” pojawiło się wśród magicznych liter, a wewnątrz kręgu pojawiły się nawet znaki kanji na „piersi”!

Przywołanie? Czyżby naprawdę oznaczało to, że przywołałem obraz z moich myśli…

Coś pojawiło się w środku magicznego kręgu. Wraz z błyśnięciem światła wewnątrz pojawiła się… szkarłatnowłosa Buchou!

B-Buchouuuuuuu!?

W trakcie przebierania się? Miała na sobie tylko bieliznę. Zauważając zmianę w scenerii, Onee-sama podniosła głowę, aby się rozejrzeć, i doznała ogromnego szoku! Nic dziwnego!

– C-co się dzieje!? Pałac Honmaru…? K-Kioto!? A-ara, czy to Ise? Dlaczego tu jesteś i dlaczego ja tu jestem? P-przywołana!? Co? Co?

Buchou znalazła się w bardzo niezręcznej sytuacji! Byłem tak zaskoczony, że potrafiłem słowem się odezwać! Nawet ci z Frakcji Bohaterów stali oniemiali, nie mogąc w żaden sposób na to zareagować! Przepraszam! Wydarzyło się coś tak niepojętego, że nawet ja się pogubiłem!

Z całą powagą Elsha-san powiedziała do zmieszanego mnie:

[Dalej, ściśnij jej piersi!]

– Ś-ściśnij?

[Właśnie tak, ściśnij. Tak jak zawsze. Z tym dźwiękiem „pochitsu[2]”.]

– Z „pochitsu”!? Nie, nie, co się stanie, jeżeli je wcisnę!?

Co ta osoba mi sugerowała! Czy ty naprawdę byłaś najpotężniejszym żeńskim Sekiryuuteiem!? Obawiam się, że ta Onee-sama oszalała!

Ignorując moje zdziwienie, Elsha-san kontynuowała:

[Jest to ostatni przełącznik do otwarcia twoich możliwości. Innymi słowy, sutki Rias Gremory. Oto przełącznik – przełącznik do otworzenia drzwi twojego potencjału!]

Nie ma mowy. Postradałaś zmysły. Proszę cię, to nie mieści się w mojej głowie. Elsha-san, sutki Buchou nie mogą być przełącznikiem do mojego przebudzenia!?

[Nie, one są przełącznikiem do twojego przebudzenia. Proszę zrozum to. Naprawdę wierzę w to po ciągłym dokładnym obserwowaniu cię.]

Starczy! Starczy tego dobrego, tych słów! Ale dlaczego brzmiały one tak przekonywująco!

– C-co teraz!? Jestem otoczona przez światło! – Na twarzy Buchou widniał szok wraz z zakłopotaniem, jednak przed moimi oczyma działo się coś niesamowitego.

Błysk… Migotanie☆Migotanie☆Migotanie

…Piersi Buchou świeciły jakimś rodzajem świętego światła…

…Elsha-san, to…

– Piersi Rias Gremory doznały kontaktu z twoimi możliwościami i wkroczyły w nową fazę.

Następną… następną fazę?

– Hohoho, te piersi przekroczyły limity, granice Księżniczki Przełączenia, która wkracza w drugą fazę!

Wybaczcie, nie rozumiem. Co za druga faza! Wszystkie te niezrozumiałe rzeczy powodowały, że chciało mi się płakać!

– Po prostu ich dotknij, a przemienisz się. Odczujesz drastyczną zmianę. Moc Diabelskich Pionków wewnątrz ciebie zostanie wyzwolona wraz z jednym dotknięciem. Naciśnij…

Przełączenie… Sutki…

Krawienie!

Krwotok z nosa. Wreszcie zrozumiałem. Już łapię cała sytuację.

Podszedłem do Buchou, otworzyłem przyłbicę mojego hełmu i uśmiechnąłem się.

– …Ise? – Przekręciła głowę z wyrazem zdziwienia, podczas gdy ja uroczyście powiedziałem do niej:

– Buchou, pozwól mi ścisnąć swoje piersi!

– !

Moja szczerość oniemiała ją.

Jednak przed odpowiedzią zastanowiła się tylko przez chwilę.

– …Nie do końca rozumiem, ale mimo to… łapię!

…Zaskakujące!

Pojęła moje słowa! Jakim cudem doszło do tej sytuacji! Stała się niesamowita! Chociaż próbowałem ośmieszyć się kąśliwą drwiną, to nie było niczego innego, co mogłoby zostać zrobione!

Zatem naprzód i dotykamy! Tak, dotykamy! Dotykamy w Kioto! Ściskamy piersi Buchou! Wciskamy sutki Buchou…!

Zobaczenie przez innych jej piersi mogłoby być dla niej bardzo zawstydzające, więc obróciła się tak, żeby nikt inny nie mógł jej zobaczyć, i zdjęła swój stanik.

Klik.

Gdy zapięcie biustonosza puściło, powabne piersi zostały natychmiast uwolnione! Jak tylko ujrzałem zmianę w tych znajomych mi sutkach, nie mogłem ukryć swojego zdziwienia!

…Różowe otoczki wraz z sutkami wydzielały słabą ciemnobrzoskwiniową poświatę.

Otoczki emitowały różowe światło! Co to miało znaczyć! Cz-czy to było spowodowane drugą fazą!? Niesamowite! Byłem idiotą za próbę rozgryzienia tych skomplikowanych rzeczy!

A więc wszystko, co muszę zrobić, to dotknąć i zaczerpnąć ogromnych korzyści!

Tak, tak, piersi mogą świecić…

Pozbywszy się fragmentów rękawicy w miejscach palców, wyprostowałem dwa z nich i naparłem nimi do przodu, celując w te świecące sutki.

…Przypomniałem sobie, że gdy osiągałem Łamacz Ładu, to również ścisnąłem te piersi i przebudziłem się.

Zupełnie tak, jak gdybym coś otrzymywał za każdym razem, gdy ich dotykałem. Dawało to naprawdę do myślenia.

Niesamowite, piersi Buchou były niesamowite. Bez względu na to, co się działo, wszystko mogło zostać rozwiązane przy pomocy tych piersi.

Przełączenie, Księżniczko Przełączenia! Buchou również się zmieniała!

Jesteś gotów, Ddraigu?

[Ooooooch! Ooooaaach! Ooooooch!]

Zaczął głośno szlochać. Nie było nic innego do zrobienia, jak płakać. Wybacz. Przepraszam, partnerze! Ale muszę ścisnąć! Nieściśnięcie jest niemożliwe! Mam powód, który muszę ścisnąć!

– Nadchodzę! – oświadczyłem donośnie, dotykając piersi z krwotokiem nosa.

Odczuwając niezrównaną delikatność piersi i sutków, obserwowałem zatapianie palców w cycuszkach. Wszystkie te odczucia przebyły przez całe moje ciało, dając mojemu mózgowi największą z przyjemności.

– …Hoo…

Ostatni wydech Buchou zadał mi krytyczny cios!

Ka!

Jej piersi nagle wyemitowały jasne światło!

– To, to jest…! Ahahahah!

Buchou wraz z tym dziwnym rozwojem wydarzeń nie mogła powstrzymać się od krzyku.

Gdy jej piersi świeciły, Buchou wzniosła się ku niebu i cała przestrzeń została oświetlona różowym światłem!

High school dxd v9 000f.jpg

…Niesamowite. Buchou, Buchou – ona wniebowstąpiła! Jej piersi nadal świeciły!

Nie mogłem powstrzymać się od złożenia dłoni w wyrazie szacunku, mając oczy we łzach.

Ach, piersi.

Gdy Buchou uniosła się ku niebu i zniknęła, światło i magiczny krąg również wyparowały.

Ech, ech, Elsha-san, dokąd udała się Buchou?

[Tam, skąd przyszła.]

Naprawdę? Została przywołana do Kioto tylko po to!? Co do…! Gdy wrócę, będę musiał upaść przed nią plackiem i przepraszać!

– …Co to do licha było?

Cao Cao wraz ze swoją grupą byli wprawieni w osłupienie. To, co się wydarzyło, przerosło ich zdolność rozumowania! Nic dziwnego! Chcieli przyzwać Wielkiego Czerwonego, ale dostali w zamian Buchou!

Dum dum.

Moje serce zabiło mocniej.

Dum dum.

Znowu głośnym głosem, było to…

[Nachodzi, wyjdź naprzeciw!]

Gdy Elsha-san podniosła głos, czerwone światło wylało się z klejnotów z całej zbroi… Z głębi ciała wydobywało się ciepło… jak gdyby jakaś moc… wylewała się!

Nie można było tego przezwyciężyć! Czy to moc uśpiona wewnątrz Boskiego Daru?

Czy to Furia?

Nie, nie, nie wyczuwałem żadnego poczucia terroru. Była to raczej energia, której nigdy wcześniej nie spotkałem. Ale z całą pewnością miała w sobie jakąś tęsknotę. Ddraig, to…

[Również to czuję, partnerze… Cóż za nostalgia. To moja… pierwotna aura. W przeciwieństwie do Furii, kierowanej przez skrajne emocje, tutaj nie ma żadnych negatywnych uczuć czy przekleństwa. Zupełnie tak, gdy miałem materialne ciało i gdy obchodziła mnie tylko walka z Białym, aby wyłonić zwycięzcę!]

Głos Ddraiga był pełen szczęścia i radości.

Chociaż nie wiedziałem, co się mu stało, to czerwona aura tryskała z mojego ciała, pokrywając mnie i moje otoczenie…

Część 4[edit]

…Gdy odzyskałem zmysły, znajdowałem się w białej przestrzeni.

…Co to za zjawisko? Powinienem był walczyć w Pałacu Honmaru w Zamku Nijou. Byłem zdezorientowany, a przede mną pojawiła się dwójka ludzi.

Elsha-san i modnie ubrany mężczyzna.

Czy to było wewnątrz Boskiego Daru…? Zatem dotarła tutaj tylko moja świadomość?

[Twoje drzwi stoją teraz otworem. Oto alternatywna ścieżka, różna od Furii.]

Elsha-san… Byłem w tej chwili naprawdę wdzięczny. Zdawało mi się, że to coś ważnego, więc mimo bycia zaskoczonym ruszyłem z pośpiechem naprzód.

[To dobrze. Również stawiamy wszystko na to jedno – ponieważ ty szukasz piersi.]

N-naprawdę? No cóż, szukałem ich dosyć często…

[Belzard i ja możemy teraz odejść.]

Odejść… Czy to oznacza…

[Zgadza się. Istniejemy tutaj tylko jako szczątkowe wspomnienia. Nadszedł czas, abyśmy opuścili ten Boski Dar.]

…Znaczy umrzeć?

[Umarliśmy dawno temu. To, co jest tutaj, to tylko trochę wspomnień. Nie są to nawet dusze. Czy to przeczy logice? I tak właśnie planujemy zniknąć.]

A-ale ja wciąż mam tyle pytań do ciebie i potrzebuję więcej porad!

Elsha-san potrzęsła głową.

[Nie potrzebujesz nas. Bowiem mnie naprawdę nie interesują piersi. Tylko ty możesz doprowadzić do tych wszystkich dziwnych fenomenów przez dotykanie kobiecych piersi.]

Tak, tak… Wybacz, jestem Oppai Smokiem…

[Nic ci nie będzie tak długo, jak przy twoim boku będą Ddraig i twoi towarzysze. Ruszaj, obecny Sekiryuuteiu. Chociaż klątwa Sekiryuuteia nie została w pełni ściągnięta, to jest to tylko kwestia czasu. Jeżeli jesteś to ty, to jestem pewna, że reszta zalegających wspomnień zostanie uwolniona.]

Elsha-san… Ja… ja byłem tym tak poruszony i przepełniony mieszanką wdzięczności i uznania, że niemal się rozpłakałem. Wśród byłych posiadaczy mocy Sekiryuuteia byli tacy, którzy tak bardzo się o mnie troszczyli…

[Odchodzimy. Belzardzie, powiedz mu coś na pożegnanie.]

Mężczyzna, znany jako najsilniejszy z Sekiryuuteiów, Belzard-san, uśmiechał się w moją stronę. Błagam cię, daj mi jakąś cenną radę.

Skinąwszy głową, Belzard-san wyciągnął swój palec wskazujący.

[…Klik klik, zoom zoom, iyaaan~]

…Przez chwilę kompletnie nie rozumiałem, co chciał przez to powiedzieć…

[Wygląda na zadowolonego. Chodźmy, Belzardzie.]

Elsha-san powiedziała to z uśmiechem!

Zaraz, chwileczkę! Co miały znaczyć te pożegnalne słowa Blezarda-san!? Co miało znaczyć to wyglądanie na zadowolonego!?

Klik klik, zoom zoom, iyaaan~! Niemożliwe! Czy to nie były słowa piosenki Oppai Smok!?

O nie, ich sylwetki zaczęły powoli rozmywać się na tle tej bieli! Pożegnalna porada od najpotężniejszego z moich poprzedników była takimi słowami wdzięczności! Obydwoje kiwali na do widzenia!

Swoim podopiecznym musisz dawać lepsze rady!

Elsha-san i Belzard-san zniknęli, zadowalając mój piersiowy fetysz…

A więc to tak, teraz już rozumiałem.

By stać się Sekiryuuteiem, prawie wszyscy byli dziwakami…

Część 5[edit]

– Bo w końcu jestem tylko zboczeńcem!

Były to słowa, które wykrzyczałem, gdy tylko moja świadomość powróciła do prawdziwego świata.

Ledwo trzymałem się przy zmysłach!

– Naprzód! Darze Wzmocnienia!

Wraz z moim krzykiem jaskrawe czerwone światło, otaczające moje ciało, zaczęło wydzielać ogromne ilości aury!

Mocy nie było końca!

Wydobywała się ona z Boskiego Daru – z głębi mojego serca, z wnętrza mojego ciała. Zatem to była pierwotna moc Ddraiga. Połączona z negatywnymi uczuciami w stanie szału, nazywanego Furią, stawała się naprawdę niebezpieczna.

Jednak teraz było inaczej. Tych negatywnych emocji w ogóle teraz nie było czuć, a moja świadomość pozostała nietknięta!

[A tak. Wreszcie sobie przypomniałem. Dlaczego zapomniałem…? Tak, to był Bóg. Pierwotne moce moje i Albiona, które zapieczętował Bóg…]

Ddraig przemówił tak, jakby coś zauważył… Mniejsza, porozmawiamy później.

Wpierw skopmy zadki tym gościom!

[No dobra, pokażmy im moją moc, która od tak dawna nie była używana!]

[Ruszaj, Sekiryuuteiu! Użyj naszej mocy! Użyj wszystkich możliwości podwładnego Gremory!]

[Desire!]

[Diabolos!]

[Determination!]

[Dragon!]

[Disaster!]

[Desecration!]

[Discharge![3]]

Z klejnotu wydobyło się mnóstwo głosów, które powtarzały głoskę „D” zupełnie tak, jakby coś im się stało!

[DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD!!!!!!!!]

…Sposób na użycie nowej mocy przeniknął do mojego umysłu.

…Haha, niesamowite.

Belzebubie-sama, cechy twoich zmodyfikowanych Diabelskich Pionków zostały wzmocnione przez moc Sekiryuuteia…

Możliwości. Moje. Ddraiga. Od teraz nasze możliwości…!

Na skutek tego zakłócenia moja Królowa została zwolniona. Promocja była znów wymagana! Jednak nie potrzebowałem pozwolenia Asi!

High school dxd v9 317.jpg

– Zmiana trybu! Walijski Goniec Niszczyciel!

Promocja na Gońca! Oczywiście nie był on zwykłym Gońcem!

Gdy unormowałem swój krok, na moich ramionach i plecach zebrała się czerwona aura, która przybrała jakiś kształt.

Na plecach utworzył się plecak, podczas gdy na ramionach ogromnych rozmiarów działa.

Bzzzz…

Wprawiając się cicho w ruch, moc Sekiryuuteia zaczęła zbierać się w lufach dział.

…Magia została wzmocniona dzięki promocji na Gońca. Dodając do tego dopiero co przebudzoną moc, plecak był wypełniony niezwykle wielką ilością aury. Przygotowany był ogromny pocisk o wysokiej energii!

– …Robi się niebezpieczne – wymamrotał Cao Cao. Zdawał się zauważyć, że moc zbierała się w działach.

Zgadzało się – ich bezpośrednie trafienie zniszczyłoby wszystko. Takie było moje życzenie, gdy zbierałem moc!

Kiba, Xenovia, Irina, Rossweisse-san, Saji.

Moi najcenniejsi towarzysze. Żeby tak ich poturbować!

A potem zignorować nas wszystkich! Ten żal! Ta bezsilność, które poczułem!

Pozwól, że wystrzelę w ciebie te wszystkie emocje!

Energia zebrała się w działach…

[Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie!!]

Energia zebrała się w działach…

– Zniknij! Smoczy Niszczyciel!

BUUUUM!

Naramienne działa wystrzeliły ogromnym pociskiem! Mimo że próbowałem najmocniej, jak mogłem, utrzymać się na nogach, to siła wystrzału odrzuciła moje ciało…! Użyłem wszystkich sił, aby je wyhamować!

Energia została skierowana w sam środek Frakcji Bohaterów!

– Interesujące. Wezmę ten strzał na siebie, legendarny smoku! – Naprzód wysunął się Herakles. Czy on chciał przyjąć mój atak…

– Nie rób tego! Omiń go! – krzyknął Cao Cao i użył stopki swojej włóczni, aby ściągnąć Heraklesa z toru lotu pocisku! Następnie wraz z resztą szybko uciekli od mojego ataku.

Nie trafiając nikogo, pocisk powędrował dalej.

KABUUUUUUUUUUUUUUM!

Ogromna eksplozja wstrząsnęła całą tą sztuczną przestrzenią, a miasto w tle zostało pochłonięte przez gigantyczną aurę!

…Energia nie przestawała się rozszerzać, okalając całe miasto intensywnym światłem!

Gdy jaskrawe światło znikło, nic nie pozostało po wcześniejszych zabudowaniach! Pocisk z dział wyeliminował całą scenerię i nawet miał wpływ na ten sztuczny wymiar, który zaczął pokazywać oznaki zniekształceń!

– …Zniszczył całe miasto! – wykrzyczał z zaskoczeniem Herakles, zrozumiawszy potęgę moich dział. – Hej! Jeżeli będzie strzelał tak dalej, to ta przestrzeń długo nie pociągnie!

– Odkształcać sztuczny wymiar, choć został on stworzony tak, by być wytrzymały… – Siegfried przestał się uśmiechać i zwęził oczy. – Co to był za rodzaju ataku?

Hehe, pozwólcie, że teraz to ja się zemszczę. Jednak to nie koniec!

– Cao Cao!!! – wykrzyczałem jego imię i pozbyłem się dział! Rozproszyły się w cząstki światła i znikły!

Już nadchodzę! To był dopiero początek!

Musiałem dopasować system Diabelskiego Pionka! Tak, tym razem potrzebowałem prędkości! Nieprześcignionej prędkości! Wyobraź siebie jako Kibe! Wyobraź sobie Skoczka!

– Zmiana trybu! Walijski Skoczek Soniczny!

Bęc!

Rozpostarłem smocze skrzydła i zacząłem lecieć w stronę Cao Cao! Wzmacniacze na moich plecach były podwojone i wypluwały z siebie ogromne płomienie magii! Mknąłem na skos przez niebo, jak gdybym trząsł powietrzem wokół siebie!

Nie byłem wystarczająco szybki! Potrzebowałem prędkości, za którą nie mógłby nadążyć! Prędkość dźwięku, wysoką prędkość, boską!

– Wyzwolenie zbroi! – Gdy krzyknąłem, różne części mojej Zbroi Łuskowej zostały zrzucone! Ciężki pancerz został usunięty z tułowia, rąk, nóg oraz głowy!

Porzuciłem zbędny bagaż, pozostawiając minimum do lotu! Zbroja Łuskowa Daru Wzmocnienia przybrała kształt delikatnego jednoczęściowego pancerza! Zrezygnowałem z obrony! Dalej kształtowałem pancerz w jego skromniejszą wersję, aby zyskać na prędkości.

Życzyłem sobie boskiej prędkości! Takiej, za którą nikt by nie nadążył!

Przezwyciężając chęć wymiotowania wskutek oddziaływania sił grawitacji, leciałem przez powietrze z boską prędkością!

To musiał być świat widziany przez Kibę i Valiego.

…Szczerze powiedziawszy, moje ciało jeszcze nie przystosowało się do takiej szybkości… Jednak mogłem kontynuować!

– Jeżeli potrzeba mi tylko natrzeć na ciebie, to nie jest to żaden problem!

[Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie!!]

Uchwyciłem oczami Cao Cao i zamierzałem zaatakować go prosto z frontu!

– …Strasznie szybki! – Cao Cao uniósł swoją włócznię i był gotowy do ataku!

Dobrze! Od razu wyłońmy zwycięzcę!

Bezpośrednio i na temat – to pasowało do mnie najlepiej!

ŁUB!

Wpadłem na Cao Cao z boską prędkością!

– Psiakrew! – Zwymiotował lekko.

Złapałem go i leciałem dalej!

– Wreszcie cię mam. Teraz żadnych sprzeciwów?

– Kto by pomyślał – powiedział, śmiejąc się radośnie – że naprawdę zaatakujesz od przodu! Ale czy wtedy ta cienka zbroja mogłaby oprzeć się mojej włóczni!? Wybacz, ale właśnie zwiększyłem jej moc! Zakończmy to! Zgadzało się – gdyby mój pancerz został uderzony przez twoją włócznię, wszystko natychmiast dobiegłoby końca. Zostanę wymazany w chwili, gdy jej dotknę.

…Ale bardzo dobrze o tym wiedziałem. Świetnie to rozumiałem!

Zmodyfikowałem raz jeszcze Diabelski Pionek!

– Zmiana trybu! Walijska Wieża Smoka!

Nie potrzebowałem teraz szybkości. Przydałaby mi się zaś miażdżąca moc obrony i ataku. Czerwona aura zebrała się dookoła mnie, przywracając utracony pancerz. Jednak na tym nie poprzestała i poszła dalej, tworząc grubszą zbroję, ciężką tarczę.

Ogromne ilości smoczej aury zebrały się na moich ramionach. Musiała być dwa razy, nie, pięć albo sześć razy gęstsza niż zwykłe rękawice!

Tracąc prędkość na skutek zmiany trybu, Cao Cao i ja lecieliśmy dalej przez wcześniej nabrany impet. Wycelował we mnie włócznie, a ostrze światła dosięgło mnie!

Przekuwa!

…Użyłem grubej rękawicy na prawej ręce jako tarczy, przyjmując na nią atak. Święta włócznia uderzyła ją, jednak zatrzymała się w połowie i nie przedarła się na wylot!

– Więc będę musiał zmienić jej moc wyjściową, aby zniszczyć tę zbroję? Przecież to powinno wystarczyć, aby zniszczyć wysokoklasowego diabła!

Uniosłem potężną lewą dłoń na krzyczącego Cao Cao. Wycelowałem bardzo dobrze i nie było mowy, żebym nie trafił. Naprzód, Ddraigu! Naprzód wszyscy!

[Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie Wzmocnienie!!]

Pchnąłem moją ogromną pięść w stronę Cao Cao! W tej samej chwili wyciągnął swoją włócznię z mojej rękawicy i użył jej jako tarczy!

– A niech cię!!!!!!!!

ŁUBUDU!

Gdy pięść zderzyła się z włócznią, w łokciach poczułem uderzenie młoteczków lekarskich! Ogromne ilości aury zostały wpompowane w pięść, zwiększając jej siłę!

Będąc powietrzu, uderzyłem Cao Cao w stronę ziemi!

BACH!

Przyjmując mój atak, Cao Cao poleciał w kierunku powierzchni ziemi!

W momencie mojego ataku, gdy jeszcze nie spadł, uśmiechał się.

Przywalił w ziemię z takim impetem, że wbił się w powierzchnię, wzbijając przy tym tumany kurzu.

Kończąc walkę bliską w powietrzu, wylądowałem w swojej ciężkiej zbroi.

Szelest.

W tym stanie przeobraziła się ona w mgłę i rozproszyła się wraz z podmuchem wiatru.

– …Haa… Haa…

Zacząłem dyszeć i upadłem na kolana… Pozostało jedynie nieprzemożone uczucie zmęczenia.

…Zużycie kondycji było naprawdę olbrzymie.

Z obecnej sytuacji wyczuwałem, że moja zbroja zbliżała się do swojego limitu wytrzymałości.

Otrzymałem nową moc. Zdolność do promowania na innego Diabelskiego Pionka wedle własnego uznania, nie potrzebując do tego zgody Króla.

Wtedy też z połączeniem mocy Sekiryuuteia dało mi to zatrważający poziom mocy magicznej, szybkości oraz zdolności ofensywnych i obronnych.

Promowanie na Gońca podniesie moje umiejętności magiczne i pozwoli na wystrzelenie superpotężnego Smoczego Strzału.

Skoczek zrzucał zbędne obciążenie, tworząc cienką warstwę pancerza. Używając jej wraz z nową mocą Sekiryuuteia, osiągałem nieprawdopodobną prędkość.

Wreszcie Wieża, która była kompletnym przeciwieństwem Skoczka, będąc przyodziana w ciężką zbroję, a także posiadając wzmocnione atak i obronę. Odbywało się to kosztem prędkości poruszania się.

Skoczek, Wieża i Goniec. Zdolność swobodnego używania mocy tej trójki i poszerzanie granic wytrzymałości ich cech. Jednak w zamian obniżały się wartości innych zdolności.

…Przy obecnej mocy wyjściowej nie było to wystraczająco dużo dla Królowej. Gdybym wymusił promocję, to albo moc spowodowałaby, że postradałbym zmysły, albo uległaby rozproszeniu, ponieważ nie byłbym w stanie jej udźwignąć.

Belzebub-sama dostarczył klucz. Wraz z modyfikacją Diabelskich Pionków pierwotna moc Sekiryuuteia zdołała się przebudzić.

Jednak zużycie mojej kondycji było całkiem wielkie… Gdybym używał tej mocy ciągiem, to wnet wyczerpałbym zasoby mojej magii?

[Partnerze, na skutek wyzwolenia mocy odliczanie do Łamacza Ładu uległo skróceniu. Stan jego trwania również się wydłużył. Jednak nie odbyło się to bez wzrostu zużycia kondycji, szczególnie przy ciągłej zmianie trybu. Jej zużycie zmniejszy się, gdy się do tego przyzwyczaisz.]

Naprawdę, Ddraigu? Zatem przede mną jeszcze mnóstwo treningu. No cóż, przebudzenie również było czymś, co mogło zostać osiągnięte ciężką pracą?

Przy okazji, ta moc nie mogła być użyta podczas Królewskiej Gry. Belzebub-sama wspominał o ignorowaniu obecności Króla i wymuszonej promocji.

Ale odnośnie prawdziwych walk było w porządku, więc będę tego używał.

Gdy podniosłem się, mój wzrok pochwycił oczy Cao Cao, który również dźwignął się z ziemi.

…Skurczybyk. Mógł powstać mimo przyjęcia na siebie mojego bezpośredniego uderzenia…? Nie, zanim go trafiłem, użył włóczni do obrony, więc mógł to przetrwać…

Cao Cao wstał, będąc w wielkim dole, utworzonym przez impet jego uderzenia w ziemię.

Krwawił z nosa i ust. Otarł ją, po czym głośno rozciągnął swoją szyję.

– A więc to jest Sekiryuutei. Wybacz tę wcześniejszą głupotę. Wygląda na to, że będąc zdesperowany, otrzymałeś nową moc. Gdybym nie przyjął tego na włócznię, to zginąłbym.

I mogłeś tego nie przyjmować na nią! A niech cię! Naprawdę najpotężniejszy Longinus! Ten gościu walczył przy pomocy zwykłego ciała i to ja powinienem był być górą w bezpośrednim starciu!

– Czy to nowa cecha, którą otrzymałeś poza system Diabelskiego Pionka? To prawie jak Zakazany Ruch.

…? Wyraziłem zdziwienie na te słowa, których nigdy wcześniej nie słyszałem.

– Zakazany Ruch?

– Jest to termin szachowy, który odnosi się do ruchów przeciwnym zasadom. Atak, który przed chwilą wyprowadziłeś, jest wyraźnie przeciw zasadom systemu Diabelskiego Pionka.

Zabroniony ruch? Dokładnie tak, jak opisywały to słowa. Moc nie mogła zostać użyta w meczu.

[Ta moc przywodzi mi na myśl Triainę.]

Ddraig wyraził swoją opinię. Triaina? Co to znaczy?

[Triaina jest rodzajem włóczni o trzech metalowych zębach, należącej do boga mórz z greckiej mitologii, Posejdona. Lepiej znana jako Trójząb. Miałem uczucie, jakby seria tych ataków była tak intensywna jak sam Trójząb.]

Zakazy Ruch… Triaina…

Niezła ta nazwa, będę jej używał.

– Zakazany Ruch plus Triaina. Okej, w porządku. W takim razie te ataki będę nazywał Zakazanym Ruchem Triainy.

Na tę chwilę spróbujmy tę nazwę. Gdy uda mi się opanować moc Królowej, wymyśli się nową.

– Zatrważające. Pod względem mocy bezpośredniego ataku stanowi to rywalizację dla Valiego bez Furii. Nie, Vali codziennie staje się coraz lepszy. Ciekawe, jak ma się teraz jego sytuacja…

Dziękuję za pochwałę. Nawet ja nie uważałem, że go już dogoniłem. Miał on do tego istny talent.

– Ten atak powinien był zużyć więcej kondycji i aury, niż się tego spodziewałem. Jeszcze daleko ci do jego opanowania. A nawet jeżeli ci się uda, to nadal będzie cię dużo kosztować… Szacuję, że w najlepszym wypadku utrzymasz się w Łamaczu Ładu jeszcze przez dziesięć minut.

…Niech cię, udzielił prawie idealnej odpowiedzi. Jego analiza była taka dogłębna. Ale oczywiście nie powiem ci, ile pozostało czasu.

Będę walczył do końca.

Westchnąwszy, odpowiedziałem:

– Zbyt trudno jest się z tobą rozprawić. Myślałem, że nas nie doceniłeś, ale ty po prostu wszystko spokojnie analizowałeś.

– Nie, to było głupie z mojej strony, że was trochę nie doceniłem. Macie moje przeprosiny. Stanowisz bardzo trudnego przeciwnika, jako że pozyskałeś sekrety Sekiryuuteia, ale jednocześnie nie smakujesz się w potężnej mocy. Muszę się wycofać i porozmyślać. – Uderzył włócznią o ramię. – Ależ ekscytująco. Ostatni raz czułem się tak podczas walki z Valim. Doprawdy, nie ma nic lepszego niż walka z legendarnymi smokami. To również stanowi dowód na to, że jestem potomkiem herosów.

…Ekscytujące. Nienawidziłem tych wszystkich maniaków walki. Kiedy będę mógł zbudować swój harem i żyć w spokoju…

– Planujesz prowadzić wojny totalne z każdą z frakcji?

– Mylisz się – odpowiedział mi, potrząsając głową. – Taka drużyna nie jest przeznaczona do długoterminowych działań wojennych. Chociaż każdy z nas jest silny, to nie stawimy czoła złączonym siłom. Tak, zadamy im ogromne straty, ale zostaniemy wyeliminowani. Nagłe atakowanie słabych punktów jest efektywniejsze, więc pozostanę przy tego typu organizacji.

…Zatem to był jego powód, dla którego pozostawał przy Ophis. Cwane. Musiały stać za tym również inne rzeczy.

Bzzz! Bzzz!

Wraz z tym dźwiękiem wymiar zaczął się trząść. Już go kiedyś słyszałem – był on dźwiękiem otwieranej przestrzeni.

Patrząc w górę na źródło dźwięku, zobaczyłem uformowaną dziurę.

T-to było…! Przed oczami miałem obraz olbrzymiego, czerwonego smoka ze szczeliny wymiarowej.

– Chyba się zaczyna. – Cao Cao zaśmiał się radośnie.

Z-zatem Wielki Czerwony został przyzwany przy pomocy kyuubi i magicznego kręgu…!

– Możliwe, że magiczny krąg w połączeniu z twoją mocą przyciągnęły tutaj Pierwotnego Smoka – powiedział szyderczym głosem Cao Cao.

…Co, bo zwiększyłem swoją moc?

– Georg, przygotuj rytuał Zjadacza Smoków… – urwał w połowie. Zwęził oczy i wpatrywał się w szczelinę wymiarową z dociekliwym wyrazem twarzy. – …Zaraz, to nie Wielki Czerwony…? Plus to touki[4]…!

Raaaa!

Ze szczeliny wymiarowej wyłonił się ogromnych rozmiarów orientalny smok, mierzący kilkanaście metrów długości.

To nie… To nie był Wielki Czerwony! C-co to był za smok!?

Był to widok jak ze snu, gdy lecąc na tle nocnego nieba, wydzielał zieloną aurę.

Cao Cao krzyknął:

– …To Smok Psot, Yu-Long[5]!

Yu-Long…! Przypomniałem sobie, że był jednym z Pięciu Wielkich Smoczych Króli!

Choć Cao Cao był zaskoczony przybyciem wschodniego smoka, to jego wzrok nie był skupiony na smoku, a na sylwetce na jego grzbiecie.

Również spojrzałem się w tym kierunku.

Znajdowała się tam drobna figura. Ach, spadła z jego grzbietu. Nie, zaraz, zeskoczyła? Z takiej wysokości!

Kompletnie zignorowała wysokość i wylądowała na ziemi.

– Co za duży przypływ mocy youkai, jak również dominacji. Na ich skutek cała stolica jest pełna dziwnych wahań mocy.

Niska sylwetka posiadała głos starca i zbliżyła się do nas powoli, krok za krokiem. Ale niski. Był naprawdę niski. Dziecko…? Wyglądał na przedszkolaka.

Jego futro wydzielało złocisty blask! Mnisi habit stopniowo przyjął kształt jego ciała… Naprawdę wyglądał jak małpa… Jego twarz była pomarszczona. Przy okazji, jego skóra była czarna… Youkai? Małpi youkai? Trzymał kijopodobną broń, na czole miał sznur modlitewny i nosił okulary przeciwsłoneczne z cyberwzorkiem! Pociągając z fajki, uśmiechnął się pełny pewności siebie.

– Hej, kopę lat, użytkowniku świętej włóczni. Cholerny dzieciak już wyrósł – powiedział starzec do Cao Cao.

– Wielki Zwycięski Walczący Budda – odpowiedział, uśmiechając się i prawie że zamykając oczy. – Nie spodziewałem się, że tu przybędziesz. Słyszałem, że udaremniasz nasze plany na całym świecie.

– Chłopcze, przesadziłeś trochę ze swoimi żartami. Miałem problemy, żeby dostać pozwolenie na porozmawianie z kyuubi przywódczynią w imieniu Niebiańskiego Cesarza, a ty tutaj proszę – porwałeś ją. Są bohaterzy, którzy stali się bogami, i są również tacy, których potomstwo jest trucizną dla świata. Tyrania i dominacja trwa tylko przez jedno pokolenie – czyż to porzekadło nie jest prawdziwe? Cao Cao.

– Trucizną? Jestem zaszczycony, że mnie tak nazwałeś.

…Widziałem, że Cao Cao odnosił się do tego starca z szacunkiem. Przy okazji, cała Frakcja Bohaterów zdawała się wpatrywać w staruszka z widoczną powagą? Albo z presją. Wyglądali tak, jakby byli pod wielką presją.

Jeszcze jedno, posłaniec… Niebiańskiego Cesarza? Był nim Śakra, prawda? Zatem kyuubi przywódczyni miała negocjować z tym małpim starcem? By być posłańcem, musiał być bardzo potężną małpą?

– Kim jest ten małpiopodobny… starzec?

– …Prawdopodobnie Sun Wukong z pierwszego pokolenia. – Kiba został już uzdrowiony i idąc w moją stronę, odpowiedział.

T-t-t-t-t-t-to naprawdę on! Słowa Kiby naprawdę mocno mnie zaskoczyły!

– S-S-Sun Wukong pierwszego pokolenia! Ten małpi starzec jest tym sławnym z „Wędrówki na Zachód”…!

Doprawdy, niesamowite! Tak, zgadzało się – Sensei wspominał o wsparciu…

– Sekiryuuteiu, ciężko dziś pracowałeś. To naprawdę mocny smoczy puls. Jednak nie musisz się już tak nadwerężać. To ja jestem wsparciem. Pozostaw wszystko temu staruszkowi. Yu-Long, oddaję kyuubi tobie. Sun Wukong wydał polecenie latającemu Yu-Lungowi. Wtedy też Smoczy Król wyraził niezadowolenie:

– Hej, hej, wydawać rozkazy smokowi w taki sposób. Niech cię, staruszku! Już samo dostanie się tutaj mocno mnie zmęczyło! Mniejsza o to, ale co się stało z tą czarownicą od Hakuryuukou!? Łal, popatrz – to Vritra! Hej, hej, hej, z lisem walczy Vritra! Kopę lat!

Ten smok… był bardzo energiczny.

[W ogóle się nie zmienił.]

M-mówisz, Ddraigu…?

Pierwszopokoleniowiec pociągnął z fajki i powiedział:

– Będziesz mógł nacieszyć się kuchnią Kioto tyle, ile będziesz chciał. Co ty na to?

– To jest obietnica, starcze! Będziesz musiał podać mi same tutejsze przysmaki! Ach! Nie patrz z taką pogardą na Smoczego Króla! Lisico! Jestem naprawdę niesamowity! – Narzekając, zajął się kyuubi przywódczynią. – Okej. Wybacz, czerwony przyjacielu, ale teraz rozprawię się z potomkiem Cao Cao.

Sun Wukong ruszył w stronę Cao Cao. Siegfried wyciągnął swoje sześć rąk i niespodziewanie go zaatakował!

– Siegfried! Nie walcz z nim! Jeśl…

Choć Cao Cao próbował go powstrzymać, Siegfried radośnie skoczył na starca.

– Małpi szefie! Jeżeli jesteś tym Sun Wukongiem, to nie mam żadnego sprzeciwu…

– Rozszerz się, kiju.

Bam!

Gdy przemówił spokojnie, kij w jego rękach natychmiast zwiększył swoją długość, wysyłając Siegfrieda w powietrze!

Bam bam bam bam bam!

Wraz z jednym ciosem Siegfried został wysłany w stronę kupy gruzu.

A-ale silny! C-co się dzieje, ten małpi starzec! Pokonał Siegfrieda jednym atakiem! Nawet Kiba i Xenovia z nowym Durandalem nie mogli tego zrobić!

– Nie jesteś gotów stawić mi czoła, młody użytkowniku demonicznych mieczy. Niezbyt dobrze ma się ta twoja miednica. Lepiej zacznij trenować od początku. Zacznij od jogi.

Podczas gdy Sun Wukong przyglądał się Siegfredowi, Yu-Long płaczliwie ryczał:

– Oo łałałałałała! Hej, cholerny staruszku! Ten lis jest dosyć silny! – Yu-Long dał opasać się jej swoim ogonem!

A-ale zacięty pojedynek! Przy okazji, ten Smoczy Król był naprawdę energiczny!

– Zbierz się w końcu do kupy. Jesteś Smoczym Królem, prawda? – odpowiedział Sun Wukong z westchnieniem.

– Spośród całej piątki jestem najmłodszy! I najżywszy!

– Wiesz, jak należy się kłócić. Jesteś najmłodszym Smoczym Królem, który jako pierwszy zaproponował wycofanie się po zakończeniu najbardziej znakomitej bitwy. Użyj swojej młodości, żeby się stąd wykaraskać.

– Zrozumiano. Dam z siebie wszystko!

Ach, osiągnęli porozumienie w taki sposób. Naprawdę byli dla siebie świetnymi partnerami.

Użytkownik Zatracenia Wymiaru zwolnił magiczny krąg trzymający kyuubi i wyciągnął swoje ręce w stronę pierwszopokoleniowca. Najwyraźniej rozprawienie się z tym staruszkiem było ważniejsze niż przyzwanie Wielkiego Czerwonego!

– …Pochwyć i zwiąż. Mgło!

Mgła zaczęła się zbierać dookoła Sun Wukonga.

– …Przez sprawiedliwość z niebios, piorun pieczętujący smoczą paszczę. Upadnij na ziemię.

Łomot.

Sun Wukong wypowiedział zaklęcie i uderzył kijem w ziemię, a mgła się rozrzedziła! Pokonał ją w taki sposób!

– Bardzo słabo trenujesz ten swój Boski Dar. Co powiesz na to, że powinieneś z nim porozmawiać jak ten czerwony tutaj?

Ach, chwali mnie. Jestem taki szczęśliwy!

Użytkownik mgły był bardzo zaskoczony. Nic dziwnego – posiadał moc jednego z najpotężniejszych Longinusów, jednak na nic się ona nie zdała!

Dryń!

Cao Cao ujrzał lukę w obronie starca i zaatakował go, poszerzając ostrze swojej włóczni.

Sun Wukong jednym palcem zablokował atak! Dajcie spokój, czy to się działo naprawdę!? Obronił się przed tą włócznią w taki sposób!

– …Całkiem niezły atak. Jednak jesteś wciąż młody. Będąc zablokowanym przez mój jeden palec, niemożliwa jest dla ciebie walka z innymi bogami i buddami. Czy to ty, czy użytkownik mgły – żaden z was nie zadał mi poważnego ciosu. Nie lekceważcie mnie.

Słysząc to, Cao Cao się zaśmiał.

– …Rozumiem. Monstrualna siła wciąż istnieje… Wciąż słyszymy, jak silny byłeś jako młodzieniec, ale jak sprawy mają się teraz?

Na jego pytanie staruszek nieustraszenie wzruszył ramionami.

Siegfried dźwignął się z gruzu i powiedział do Cao Cao:

– Cao Cao, to koniec. Sun Wukong jest znany z przerywania operacji Brygady Chaosu niezliczoną ilość razy. Jeżeli będziemy tak bezmyślnie atakowali, cenne talenty mogą zostać uszkodzone. Byłem zbyt naiwny. Jest absurdalnie silny.

Na te słowa Cao Cao opuścił swoją włócznię.

– Czas się wycofać, ech. Wybranie złego momentu mogłoby zakończyć się śmiertelnymi ranami.

Bam!

Frakcja Bohaterów szybko zebrała się w jednym miejscu, a użytkownik mgły zaczął aktywować olbrzymich rozmiarów magiczny krąg, stworzony pod ich stopami. Był to krąg teleportacyjny! Chcieli uciec! Cao Cao rzucił jakieś słowa:

– Na dzisiaj starczy, Sun Wukongu-dono. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy, zarówno Sekiryuuteiu, jak i podwładni Gremory.

Zaraz! Nie myśl, że możesz sobie zwiać!

Z-zrobić coś takiego podczas naszej wycieczki szkolnej! Jak również zabranie matki Kunou…

Zebrałem aurę, formując działo na mojej lewej rękawicy. Pakując w nie moją pozostałą moc, skupiłem się na tym jednym ataku!

Bzzzzz…

Z głośnym dźwiękiem energia zaczęła się stopniowo zbierać. Duży atak nie był potrzebny. Wystarczyło mi tylko trafienie tego gościa!

– Wypełnisz swoją misję? – Uśmiechnął się Sun Wukong. – W porządku. Pozwolę ci ukarać tego dzieciaczka. Na krótką chwilę zwiększę twoją moc. – Lekko dotknął mojego ramienia swoim kijem.

Czy moje ciało miało kiedykolwiek tyle aury? Nie, czy ona była uśpiona?

Wielkie dzięki, małpi starcze! Wraz z tym mam wystarczająco, żeby strzelić z działa!

Wycelowałem lufą w Cao Cao.

– Myślisz, że możesz uciec bez żadnej kary? Oto mój prezent, pamiątka z Kioto!

Bum!

Gęsty pocisk magii został wystrzelony!

– Bezczelny drań! – Herakles i Joanna wystąpili naprzód, planując osłonić Cao Cao.

Ha! Przywołałem do głowy magię Sirzechsa-sama.

…Nieskończony strumień ataków!

Nie nie, nie potrzebowałem osiągać czegoś takiego! Tylko zmienić tor lotu!

– Uchyl się!

Gdy krzyknąłem, wyzwoliłem swoją wyobraźnię! W tej samej chwili pocisk zmienił trajektorię swojego lotu i ominął Heraklesa i Joannę!

Bam!

Atak z zaskoczenia uderzył Cao Cao prosto w twarz!

– Ooo, ooch, ooch… – Zasłonił swoją twarz, z której wydobywał się czerwony dym.

Zrobił zakręt! Sprawiłem, że mój atak skręcił! Zatem miałem dużo rzeczy do ulepszenia – jeżeli chciałem, mogłem zmienić tor lotu wystrzelonego już Smoczego Strzału? Walka z Sirzechsem-sama nie poszła na marne!

Prawe oko Cao Cao krwawiło, ale on nadal spoglądał w tę stronę!

Jego twarz zaczerwieniła się!

Zakrywał swoje prawe oko, a mina zdradzała jego szaleńczą radość.

– …Moje oko… Sekiryuuteiu! – Podnosząc swoją włócznię, zaczął recytować słowa jakiejś inkantacji: – O włócznio! Pierwotna Święta Włócznio, która przebija nawet Boga! Pochłoń śpiącego tyrana wewnątrz mnie, błogosławiąc, a zniszczenie będzie…

– Cao Cao! – Siegfried zakrył mu usta przytrzymał go. – Przestań recytować! Jest zbyt wcześnie, aby ujawniać Łamacz Ładu Pierwotnego Longinusa – Ostatnią Wolę!

Słowa te uspokoiły Cao Cao, który zrobił głęboki wdech. Wtedy też Siegfried dopowiedział:

– Odwrót. Użytkownik Stwórcy Zniszczenia, Leonardo, również jest przy granicach swojej wytrzymałości. W takim tempie członkowie na zewnątrz nie będą mogli już więcej wytrzymać. W końcu wszyscy zebraliśmy wartościowe dane i dostaliśmy dzisiaj dobrą lekcję. – Siegfried spojrzał się na Sun Wukonga. Wyglądał tak, jakby mógł go wciąż zaatakować.

Cao Cao popatrzył na mnie swoim lewym okiem. Co za krzywe spojrzenie… Co to był za wzrok?

– Zrozumiano. Sun Wukongu i Sekiryuuteiu… Nie, Hyoudou Isseiu. Pozwólcie nam odejść. Doprawdy, nie mogę naśmiewać się już z Valiego. Jestem w tej samej sytuacji. Prawie na samym w końcu mocno nas wkurzyłeś.

Czy on mówił o walce z Valim w Akademii Kuou?

Światło z magicznego kręgu nasiliło się. Znikając, Cao Cao powiedział do mnie:

– Hyoudou Isseiu, stań się jeszcze silniejszy. Silniejszy od Valiego. Gdy do tego dojdzie, pokażę ci prawdziwą moc tej włóczni.

Odchodząc wraz z tymi słowami, Cao Cao i Frakcja Bohaterów ulotnili się z tego wymiaru.

…W chwili ich zniknięcia, zaatakowało mnie zmęczenie. Nawet utrzymanie zbroi kosztowało mnie wiele wysiłku.

Frakcja Bohaterów. Cao Cao… Najpotężniejszy Longinus… Wszystko to było takie tajemnicze.

Frakcja Bohaterów, a zwłaszcza ten człowiek, byli naprawdę przerażający…


Po ucieczce Bohaterów pozostaliśmy my oraz Sun Wukong i Yu-Ling, którzy przybyli jako wsparcie. A także kyuubi przywódczyni.

– Ach, alem się zmęczył. Gdyby nie Vritra, to byłby to naprawdę kłopot… – Yu-Ling wylądował i wziął głęboki wdech.

Kyuubi została zatrzymana przez Yu-Linga, co odciążyło Sajiego. Po tym powrócił on do ludzkiej formy, ale od razu zemdlał i teraz leczyła go Asia. Dzięki za wszystko, Saji.

Jednak kyuubi przywódczyni nie powróciła do swojej ludzkiej postaci. Jej źrenice pozostały szare, a ona sama nie odzyskała przytomności.

– Mamo! Mamo!

[…]

Kuno wołając do matki, płakała, ale… nie otrzymała żadnej odpowiedzi.

– Co teraz? Mógłbym użyć swojego senjutsu, aby pozbyć się złego ki, ale trochę to zajmie. – Pociągając z fajki, Sun Wukong rozważał alternatywy.

Wtedy to też na coś wpadł i spojrzał na mnie.

– Czerwonisiu. Zdajesz się mieć dziwną moc, która umożliwia ci rozmowę z kobiecymi piersiami?

Co, skąd on to wiedział…? Czy moja moc była tak znana? Ach, jeżeli oglądał nagranie z Królewskiej Gry, to chyba nic dziwnego, że wie?

– Ech, eheh, tak, to prawda.

– To dobrze. W takim razie będę ci asystował. Użyj tej techniki na tej dziewczynce i kyuubi.

Użyć Poligloctwa na tych dwóch? Co on miał zamiar się dowiedzieć poprzez pytanie ich piersi?

Mimo że nie rozumiałem, to użyłem resztki mojej magii, aby stworzyć te tajemnicze piersiowe terytorium.

Wysłać moc do umysłu, zwiększyć sprośne myśli na maksa, a potem użyć umiejętności!

– Naprzód! Poligloctwo! Użyłem go na Kunou i Yasace-san! W tym samym czasie pozbyłem się zbroi. Zrobienie tych dwóch rzeczy zużyło całą moją moc!

Potwierdzając użycie mojej techniki, Sun Wukong zakręcił swoim kijem i uderzył nim w ziemię. W tej samej chwili pojawiła się dziwna przestrzeń, która pokryła piersiowe terytorium, w którym się znaleźliśmy. Otoczenie zdawało się cały czas kręcić… A obraz przed moimi oczyma stawał się rozmazany?

– Oto kreatywne użycie twojej techniki, czerwonisiu, modyfikując tak, żeby pozwolić na szczerą rozmowę telepatyczną. – Tutaj skierował się Kunou: – Rozmowę pomiędzy tą dziewczynką i jej matką.

Kunou skinęła głową i zamknęła oczy. I wtedy usłyszałem wewnątrz siebie jej głos.

– …Mamo… Mamo. Słyszysz mnie, mamo…

Moje serce było wypełnione jej głosem.

– Mamo, wróć do normalności… Proszę, bardzo cię błagam…

Jednak Yasaka-san wciąż nie odpowiadała.

Po twarzy Kunou zaczęły spływać łzy, gdy mówiła dalej:

– …Nie będę już taka uparta… Będę jadła ryby. Nie będę wylatywała już z Kioto nocą… Więc proszę cię wróć do normalności… Proszę… Wybacz swojej Kunou… Mamo…

Ale przygnębiająca mowa. Kunou dalej przepraszała Yasakę-san jeszcze wiele razy.

– …Ku…nou…

Było to bardzo cicho, ale usłyszałem głos! Kunou uniosła głowę i zaczęła znowu ją wołać!

– Mamo! Kuno jest tutaj! Proszę zaśpiewaj mi znów tę piosenkę! Proszę daj mi znowu lekcje tańca! Twoja Kunou będzie od teraz grzeczną dziewczynką! Chcę być z tobą, mamo, w… w tym Kioto! Chcę żyć razem z tobą w tym Kioto!

Błysk.

Delikatne światło otoczyło Kunou, po czym zaczęło się przenosić na Yasakę-san. Jej ciało zaczęło się świecić i powoli się kurczyć.

Gdy zniknęło, Yasaka-san odzyskała ludzkie rozmiary.

Wspaniale! Powróciła do normalności! Nie mogłem się powstrzymać od podniesienia rąk z radości!

– …Co to za miejsce?

Jej ciało trzęsło się niepokojąco. Ale mimo że była trochę zdezorientowana, to wreszcie do nas wróciła!

Kunou skoczyła w objęcia matki. Wtulając się w jej klatkę piersiową, nieustannie płakała.

– Mamo! Mamo!

Yasaka-san czule ją objęła, głaszcząc jej głowę.

– …Co się stało, Kunou. Zawsze jest z ciebie taka beksa.

Niech was… Rozpłakałem się przez tę wzruszającą scenę.

– Och… Kunou-chan, jak wspaniale… – Asia uzdrowiwszy wszystkich, również płakała.

Ach, ach, to naprawdę było wzruszające. Naprawdę wspaniałe, Kunou!

Mając pewność, że Yasaka-san odzyskała swoje zmysły, Sun Wukong oświadczył, że wszystko dobiegło końca.

– No cóż, bez względu na wszystko sprawę uważam za zamkniętą.

I mimo bardzo krętej drogi walka o odzyskanie kyuubi przywódczyni dobiegła końca.


Spec[edit]

Intensywna walka dobiegła końca, wszyscy powrócili do realnego świata i zebrali się na dachu hotelu, w którym się zatrzymaliśmy.

Sensei położył mi dłoń na ramieniu i powiedział:

-Naprawdę ci się udało, Issei. Idź odpocząć. Zespół medyczny! Proszę dokładnie zbadać sługi Gremory jak i Irinę i Saji'ego! Nie powinni być zbytnio poranieni, ale doznali znacznego uszczerbku magii i wytrzymałości.

Sensei wydawał polecenia personelowi.

Miłe słowa Sensei'a były błogosławieństwem. Więc . . . jestem tak zmęczony, że chyba zaraz umrę. Definitywnie nie będę już w stanie wejść w Balance Breaker tej nocy. . .

Walka zakończyła się wycofaniem grupy Bohaterów. Po ich intensywnej walce z użyciem Dimension Lost i antypotworów, wiele frakcji, które brały udział w barykadzie Kioto, teraz zajmowało się tym, co pozostało. Jednakże, grupa Bohaterów dała radę prześliznąć się przez barykadę i uciec. . . Już sam ten fakt świadczył o tym, jak bardzo kłopotliwymi przeciwnikami byli.

Wyglądało na to, że użyli dzieciaka od Annihilation Maker do stworzenia ogromnej liczby potworów jako dywersji, co pozwoliło grupie Bohaterów się przebić i uciec.

Gdy już wróciliśmy, wszyscy dosłownie się przewracali. Nogi mi się trzęsły i ledwo co byłem w stanie stać, to było totalne wycieńczenie. . .

Asia także była zmęczona z powodu leczenia swoich kompanów i napięcia całej walki, zasnęła oparta o moje ciało.

Po zakończeniu leczenia wszystkich, aby mieć absolutną pewność, zaczęto nas odwozić.

-Przepraszam, Issei-kun. Tym razem byłem zbyt bezużyteczny.

Powiedział Kiba, przepraszając. Zbyłem to machnięciem ręki. Liczą się chęci.

-Gen-chan!

-Genshirou!

Sługi Sitri towarzyszyły Saji'emu, który leżał na noszach, ich oczy pełne łez zmartwienia. Wykorzystanie Smoczego Króla zużyło ogromną ilość wytrzymałości i po bitwie Saji stracił przytomność. Skoro nie musiał ze mną rozmawiać, aby utrzymać kontrolę, musiało to oznaczać, że naprawdę ciężko pracował. Saji się rozwinął. A tak nawiasem, Saji, też jesteś kimś, kto jest kochany przez swoich kompanów.

Po wszystkim otrzymałem także telefon od Buchou. Złożyłem krotki raport, ale będę musiał wszystko w pełni wyjaśnić, gdy już wrócę.

. . . Czy ja zostanę zabity?

Gdy właśnie byłem pogrążony głęboko w moich mrocznych myślach, małpi starzec -- Sun Wukong pierwszej generacji podszedł do mnie.

-Chłopcze.

-Ah, tak!

-Wygląda na to, że uzyskałeś swoją własną moc, zupełnie inną, niż Juggernaut. Cóż za dobry chłopiec. Juggernaut to głupia sztuczka. To po prostu moc poza kontrolą, czysta przemoc. A potem umierasz. Chłopcze, masz dziewczynę, która jest dla ciebie ważna, tak? W końcu jesteś tym, którego nazywają Opai Smokiem.

Ja, ja jestem chwalony! Co za niebywały honor, być chwalonym przez bohatera Podróży na Zachód! W każdym bądź razie, jeśli chodzi o dziewczyny! Pierwszy Gen wskazał na Asię.

-Nie, hahahahaha. Eh eh, tak myślę.

-Więc nigdy nie spraw, aby przez ciebie płakała. Jesteś typem, który urośnie w siłę dla marzeń i dziewczyn. Także, Sekiryuutei i Hakuryuukou już są koncentracją mocy. Nawet jeśli nie polegasz na Juggernaucie, to możesz stać się silny do dowolnego stopnia -- jednak dalej jesteś w niebezpieczeństwie.

Pierwszy Gen gapił się na moją twarz, potakując.

-?

Nie rozumiałem, o co mu chodziło, ale Pierwszy Gen po prostu wydmuchał kłąb dymu i się zaśmiał.

-Ten idiota z mojej rodziny sprawia wam problemy. Przepraszam za to.

Ah, ten Bikou. Taa, z pewnością był kłopotliwy. Nasza Buchou jest wściekła z powodu tego przezwiska "Księżniczki Przełączenia".

Pierwszy Gen potarł moją głowę.

-Emocje doprowadzają do Juggernaut'a, pamiętaj o tym. I to ostatnie uderzenie w Cao Cao był wspaniałym atakiem. Powinieneś ciężko pracować w tym kierunku. Nigdy nie odpuszczaj marzeń i ciężkiej pracy. -- Następnie, gdy skończy się misja wysłannika Sakry, udam się na poszukiwania tego idioty. Wałęsanie się z Valim, już ja im dam obydwu nauczkę. -- Trzymaj się. Jadeitowy Smoku, chodźmy do kyuubi.

-Zrozumiałem, cholerny staruch. Na razie, Ddraig!

Zanim ich głosy się rozeszły, Pierwszy Gen i Jadeitowy Smok byli już bardzo daleko.

. . . Pozostawiony samemu, zacisnąłem moje trzęsące się dłonie. . . Już nie miałem w nich czucia. To była oznaka zmęczenia. -- Uśpiona moc Sacred Gear połączyła się ze Złymi Pionkami, by stać się moją nową mocą.

Nadal pozostawało sporo przestrzeni na ulepszenia, trening musiał rozpocząć się na nowo.

Sairaorg-san, Vali . . . i Cao Cao.

Nie przegram i z pewnością stanę się silniejszy. Znacznie silniejszy.

Wierzę, że któregoś dnia, moje marzenia staną się rzeczywistością --

Elsha-san, Belzard-san, mimo, iż rozstaliśmy się w najbardziej niedorzeczny sposób, to proszę, bądźcie ze mną, gdziekolwiek jesteście.

Jako Sekiryuutei, jako Oppai Smok, zrobię to, co zrobić należało.

Ostatniej nocy w Kioto, popatrzyłem w niebo i odnowiłem moją determinację.


Nowy Żywot[edit]

Część 1[edit]

Ostatniego dnia szkolnej wycieczki --

Być może z powodu zmęczenia ostatniej nocy, nadal byliśmy zmęczeni po nocnym wypoczynku. My, grupa Gremory, musieliśmy wywlec nasze zmęczone ciała z łóżek, by dokończyć kupowanie pamiątek w ostatni dzień.

. . . I chociaż od ciągłego biegania dostaliśmy zadyszki, to w końcu zobaczyliśmy Wieżę Kioto.

Skończywszy kupować pamiątki, nastał czas, aby opuścić Kioto.

Kunou i Yasaka-san odprowadziły nas na dworzec ekspresu.

-Sekiryuutei.

Kunou uśmiechnęła się i wymówiła moje imię, trzymając Yasakę-san za rękę.

-Możesz mi mówić Issei.

Słysząc moje słowa, twarz Kunou zrobiła się strasznie czerwona, poczym zapytała nieśmiało:

-. . . Issei. Czy, czy wrócisz kiedyś do Kioto?

-Ah. Tak, na pewno.

Rozległa się seria piskliwych odgłosów.

Przez peron przetoczył się odgłos pociągu gotowego do odjazdu. Kunou zawołała do mnie:

-Musisz jeszcze kiedyś przyjechać! Kunou zawsze będzie na ciebie czekać!

-Ah, tak. Razem ze wszystkimi. Następnym razem musisz pokazać nam ukrytą część Kioto.

-Tak!

Słysząc naszą wymianę zdań, Yasaka-san przemówiła.

- Azazel-sama, Sekiryuutei-sama, a także wszystkie diabły, anioły, upadłe anioły, jestem wam winna przeprosiny. Chciałam wam wszystkim podziękować. Jestem gotowa spotkać się i porozmawiać z Leviathan-sama i Zwycięskim Walczącym Buddą. Zawsze miałam nadzieję, że wszyscy zdołają jakoś odwrócić sytuację i nie dopuścić, aby Kioto było kiedykolwiek ponownie terroryzowane.

-Ah, zostawiam sprawy w twoich rękach, przywódczyni youkai.

Sensei się uśmiechną, ściskając dłoń Yasaki-san. Lecz nagle Leviathan-sama umieściła swoje ręce na ich!

-Ufufu, na razie wszyscy wracajcie do domu~. Po wszystkim Yasaka-san, małpi dziadek i ja rozerwiemy się razem w bardzo interesującym Kioto~.

Leviathan-sama wyglądała na niezwykle ucieszoną. Wyglądało na to, że miała zamiar zostać jeszcze w Kioto i prowadzić dalsze rozmowy z youkai.

Po wymianie kilku uprzejmości, wszyscy wsiedliśmy do ekspresu.

Na peronie, Kunou pomachała ręką i zawołała do mnie.

-Dziękuję ci, Issei! Wszyscy! Jeszcze się kiedyś spotkamy!

My także pomachaliśmy Kunou.

Z pospiesznym odgłosem, drzwi ekspresu się zamknęły. Pomimo tego, iż pociąg ruszył, Kunou dalej machała nam na pożegnanie.

-- Kioto, szkolna wycieczka, trwająca cztery dni i trzy noce.

Od momentu wyruszenia, aż do teraz, sporo się wydarzyło w tak krótkim czasie. Kiomizu-dera, Kinkaku-ji, Ginkaku-ji, Arashiyama, Zamek Nijou. . . pomijając to, wynosiliśmy stąd wiele wspomnień.

Wpadnijmy tu jeszcze kiedyś. Aby jeszcze raz spotkać się z Yasaką-san i Kunou. -- Następnym razem weźmy ze sobą Buchou i wszystkich --

. . . Ah. Nagle coś sobie przypomniałem.

-Zapomniałem poprosić Yasakę-san, aby pokazała mi w nagrodę swoje piersi!!!!!!!!!

Cholera! A tak ciężko pracowałem! Tyle się wydarzyło, że aż zapomniałem! Szlag! To powietrze z Kioto musi mi mieszać w głowie!

-Nieeeeee!!!!! Piersi kyuubi!!!!!!!!!!

Stałem przy drzwiach, płacząc z żalu --


Część 2[edit]

Wróciwszy z Kioto, byliśmy pouczani przez Buchou w jednym z pokoi rezydencji Hyoudou.

Wszyscy klęczeliśmy. Asia, Xenovia, Kiba, i nie wiedzieć czemu, Irina także myślała nad tym, co zrobiła. Z powodu zmęczenia podróżą, Rossweisse-san wróciła do swojego pokoju i zasnęła. Wyglądało na to, że pochłonęła ogromną ilość wytrzymałości. Bycie nauczycielem musi być ciężkie, a w połączeniu z jej pijackim rzyganiem . . .

Oczy Buchou były do połowy zamknięte, gdy nas przesłuchiwała.

-Dlaczego mi tego nie zgłosiliście? --o to powinnam się zapytać, ale mieliśmy problemy na terytorium Gremory. Czy Sona wie?

-Tak, tak . . .

Wyjaśniliśmy wszystko, co było do wyjaśnienia. Pomimo tego, Akeno-san i Koneko-chan nadal były złe.

-Gdy do ciebie zadzwoniłam, miałam nadzieję, że o tym ze mną porozmawiasz. . .

-. . . Zgadza się. Jak mogłeś nas tak potraktować?

-Ale, ale, przecież wszyscy wrócili cali i zdrowi. . .

Gasper!!!!!!!! Pomagasz mi! Co za dobry kouhai!

-A co tam, Issei zaprzyjaźnił się nawet z nową dziewczyną.

Siedząc na krześle, Sensei tylko dolał oliwy do ognia. Co ty próbujesz zrobić!?

-A na dodatek jest to córka kyuubi.

Mówisz o Kunou!? Hej, hej, hej!

-Nie, to nie tak! Naprawdę, Sensei, mówisz o tym, jak gdyby było to coś złego.

-Nie no, spójrz tylko na Yasakę i już wiesz, że w przyszłości ta dziewczyna z pewnością wyrośnie na prawdziwą biuściastą piękność, racja?

. . . Wyobraziłem sobie przyszły wygląd Kunou. Rzeczywiście, jej piersi będą bardzo wielkie.

-. . . B-być może. Ale! Już mówiłem, że nie interesuję się knypkami!

Cios! Zostałem uderzony przez Koneko-chan!

-Ała! . . . Za co . . . ?

-. . . Za nic.

Czy, czy aby na pewno . . . serce Koneko-sama było niemożliwe do zrozumienia . . .

-A właśnie, Rias, moc Issei'a wielce podskoczyła, więc czemu choć trochę mu nie odpuścisz z tego powodu?

Sensei w końcu odrobinę mi pomógł.

Buchou także westchnęła i przytaknęła.

-Z tego to się akurat bardzo cieszę . . . Ale tak nagle być wezwaną do Kioto i p- piersi. . .

Buchou nagle urwała, gdy jej twarz zrobiła się czerwona.

To ten incydent! Mnie także odrobinę przeraził! Każdy, kto o tym usłyszał, nie mógł w to uwierzyć, lecz dzięki łzawym wyjaśnieniom Ddraig'a, w końcu zostali przekonani.

Co za niewiarygodny rozwój wypadków! Piersi Buchou wróciły do normy i przestały świecić. To był ogromny szok . . . Nie miałem pojęcia, że piersi mogą oddawać światło . . .

Tak nawiasem, jeśli chodzi o tych wszystkich ludzi, którzy z mojego powodu stali się dewiantami, to pomogłem im, żeby byli w stanie wrócić do swojego normalnego życia. Przepraszam was wszystkich bardzo!

Azazel także mi powiedział:

-Issei, myślę, że twój wybór mocy jest wspaniały. Twój rywal -- Vali stara się wynieść moc Juggernaut'a aż do granic, aby stać się prawdziwym tyranem, Niebiańskim Smokiem. Nawet jeśli dokonasz takiego samego wyboru, jak on, to skończy się to tak samo, jak ostatnim razem, gdy zaatakowała nas grupa Starego Maou i zostaniesz przez niego pożarty. Issei, nie obieraj ścieżki tyrani, lecz wybierz ścieżkę królewskości. Marzenie, by stać się Królem to dobry pomysł.

Ścieżka do królewskości, czy tak?

W końcu, jeśli będę się starał imitować Vali'ego, to nigdy go nie doścignę. Jak na razie, to róbmy to tak, jak do tej pory.

Akeno-san chyba coś sobie nagle przypomniała, ponieważ klasnęła rękami.

-Właśnie, świat youkai zadecydował o rozpoczęciu nadawania programu Oppai Smoka. -- Hej, Issei-kun, chyba będziesz jeszcze bardziej sławny.

-Naprawdę! Wygląda na to, że rzeczy zaczynają się wymykać spod kontroli. . . Mam takie złe przeczucie.

Xenovia przytaknęła.

-Issei pewnego dnia stanie się bohaterem wszystkich dzieci na świecie. Tak, być może twoje marzenie o wzejściu ponad rangi pospólstwa wkrótce zostaną osiągnięte.

Głęboko się zastanowiłem nad słowami Xenovii.

-Tak myślisz? Ale nie wydaje mi się, żebym był przyciągany do dziewczyn. Jak tak dalej pójdzie, to będę otoczony tylko przez dzieci, a nie przez harem.

Gdy tak sobie pesymistycznie myślałem, Sensei zrobił "ah" i coś sobie przypomniał.

-Byłbym zapomniał, córka Phenexów przeniesie się do Akademii Kuou jeszcze przed festiwalem.

--! Oprócz Buchou, Akeno-san i Koneko-chan, wszyscy wydawali się być zdziwieni.

-Ravel! Naprawdę?

Zapytałem i Sensei odpowiedział.

-O tak, wychodzi na to, że wpłynął na nią przykład Rias i Sony, więc zechciała studiować w Japonii. Powinna być w pierwszej klasie. Wszystkie formalności zostały już zakończone. Ten sam rocznik, co Koneko, hę? Ale chyba koty i ptaszki niezbyt się ze sobą dogadują. . . zabawnie będzie obserwować je razem.

- . . .Mnie wszystko jedno.

Koneko-chan wydawała się być niezadowolona. Eh? Koneko-chan nienawidzi Ravel? Teraz, kiedy zostało to wspomniane, to nigdy nie widziałem, żeby ze sobą rozmawiały. Jako pierwszoroczne, proszę, dogadajcie się ze sobą.

-Ale w takim razie, dlaczego tak nagle się przeniosła?

Sensei popatrzył na mnie wzgardliwie i gapił się na mnie długo i mocno.

Co, co mi próbujesz przekazać tą ekspresją . . .

-Tak, to tylko moje przypuszczenia. Rias też będzie mieć cięższe chwile.

Słysząc słowa Sensei'a nie tylko Buchou, ale twarze wszystkich dziewczyn przybrały dość skomplikowane wyrazy.

-. . . Nawet po powrocie nie mogę się zrelaksować.

Głos Asi był przepełniony depresją!

-Wytrzymaj, Asiu. Pogłębianie relacji z facetami oznacza wytrzymywanie. Ja też zdałam sobie z tego niedawno sprawę.

-Tak . . . Teraz nie mam innego wyboru, jak tylko to wytrzymać . . . ?

Xenovia i Irina także miękko rozmawiały pomiędzy sobą!

-Zamiast wytrzymywać, to znacznie bardziej wolę atakować.

Na twarzy Akeno-san ukazał się wyzywający uśmiech!

N-naprawdę tego nie rozumiem, niby o czym one mówią? Ravel nie jest złą dziewczyną . . .

Buchou westchnęła i posłała mi cierpki uśmiech.

-OK, wszyscy wrócili cali i zdrowi. Później zapytam się Onii-sama o szczegóły poprzez Grayfię.

Ah, nastrój Buchou chyba w końcu się poprawił . . .

-Tak więc, zbliża się szkolny festiwal. Musimy na poważnie wziąć się za przygotowania. A także - -

Twarz Buchou była całkowicie poważna, gdy kontynuowała.

-Walka przeciwko Sairaorg'owi. To ma być ostatnia walka w turnieju młodzieżowym. Nie możemy być nieostrożni. Przygotujmy się wspólnie.

-TAK!

Zgadza się, szkolny festiwal był ważny, ale walka przeciwko Sairaorg'owi także miała ogromne znaczenie.

- Issei-kun, zmierzmy się, gdy już wydobrzejemy. Naprawdę poczułem własną niekompetencję w Kioto, mam nadzieję, że dodasz mi sił.

-Tak, Kiba. Miejmy symulowane walki aż do chwili meczu.

Ponownie rozpocznie się trening z Kibą.

Naprawdę chciałem wypróbować tą moc na tej osobie i zobaczyć, jakie to da efekty. I niech Królowa obudzi się w tej formie. Tyle rzeczy do zrobienia. Czy nowa moc zostanie dopuszczona w Rating Game?

-W każdym bądź razie, Buchou i ja, a także wszyscy inni, z pewnością wygramy!

Jeszcze raz wyraziłem moją determinację.

- - Musimy pokonać Sairaorg'a-san! Nic innego, oprócz zwycięstwa!


Boss x Boss[edit]

-Sirzechs, prześlemy ci informację, które udało nam się zebrać odnośnie grupy Bohaterów. Wygląda na to, że są w posiadaniu trzech wysokopoziomowych Longinusów, a także są zbieraniną Balance Breaker'ów. Nie tylko próbowali przywołać Wielkiego Czerwonego, ale wydają się też mieć inne plany. Ci cholerni terroryści.

- Pracują pod hasłem "Zniszczenia Diabłów i Przymierza Youkai", Azazelu. Nie biorąc pod uwagę czołowych członków, to jest to, co niżsi rangą uznają jako "Sprawiedliwość." Właśnie z tego powodu wiele frakcji w barykadzie Kioto odniosło ciężkie straty. Posiadają nie tylko Annihilation Maker, ale także wielu użytkowników Balance Breaker, to zmienia obraz rzeczy bardziej, niż to sobie wyobrażaliśmy.

-Z ludzkiego punktu widzenia, diabły, anioły i youkai to wszystko wrogowie. -- Mają nas prawdopodobnie za potwory. Przymierze wszystkich trzech biblijnych frakcji było prawdopodobnie iskrą, która pchnęła ich do działania. Diabły bratające się z upadłymi aniołami to doprawdy szokujące, ale Niebo współpracujące z Zaświatami to już coś niewyobrażalnego. Nic dziwnego, że ludzie będą się czuć zagrożeni i rozzłoszczeni z powodu takiego obrotu wypadków. -- Jak idą rozmowy z youkai?

-Nad wyraz dobrze. Chcą następnie negocjować z Upadłymi Aniołami.

-Naprawdę, wygląda na to, że propozycja forsowana przez Shemhaza w końcu się zacznie. Wiedziałeś też, że Sakra wysyła Sun Wukong'a pierwszej generacji i Jadeitowego Smoka po całym świecie? Tym razem byli sporą pomocą.

-Skoro Biblijny Bóg nie żyje, a teraz także i Indra -- Jako wysocy bogowie, gdyby Sakra i Zeus zostali zamordowani przez Prawdziwego Longinusa, w takim wypadku balans pomiędzy wieloma frakcjami ponownie zostanie złamany. Czyż wysłanie Sun Wukong'a, aby rozprawił się z terrorystami, nie jest najlepszym wyjściem?

-Jednakże, jeśli bohaterowie, innymi słowy ludzie, są naszymi wrogami, to czy nie jesteśmy ostatnim bossem, którego pokonuje drużyna bohaterów? Albo ukrytym bossem?

-Ludzie zawsze będą nieprzewidywalnymi i strasznymi bytami.

-Zgadza się. -- Tak nawiasem, Issei i reszta dokonali w Kioto kolejnego zwycięstwa. Nie ma problemów odnośnie jego promocji, prawda?

-Tak, to wystarczająco. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to zarekomenduję go po następnym Rating Game.

- . . . Masz na myśli walkę z Sairaorg'iem. Sairaorg też pokonał wielu terrorystów.

-Jedynymi młodymi diabłami posiadającymi ten poziom mocy są Bael, Agares, Gremory i Sitri. Jeśli chodzi o radzenie sobie z wyższymi szczeblami centralnej władzy, to obawiam się, że tylko słudzy Rias i Sairaorg'a mają wystarczająco dużo mocy, aby tego dokonać. Tak więc, w sługach obydwu stron pokładane jest wiele nadziei.

-Rywalizacja profesjonalnych wysokoklasowych diabłów, co?

-Zgadza się. Gdy tylko rozpoczną oficjalne rozgrywki, obydwoje w dość szybkim czasie wywalczy tytuły. Także w domu Gremory jest wielu, którzy są pozytywnie nastawieni odnośnie Rias i ze zniecierpliwieniem oczekują przyszłych popisów Issei'a. Jako jego przyszły brat, jestem bardzo dumny.

-Haha, tak szybko być dumnym ze swojego szwagra? Będąc zarówno Maou, jak i bratem, twoja osobowość z pewnością jest skomplikowana.

-Jestem bardzo szczęśliwy, Issei-kun i Rias są moją nadzieją. Chciałbym czuwać nad ich rozwojem. Ale . . .

-O co chodzi?

-. . . Azazelu, chciałem cię zapytać. -- Rias, co się dzieje z piersiami Rias?

-Piersi Rias przekroczyły swoje granice w czasie tego incydentu. Wygląda na to, że weszły w fazę drugą. -- Więc Rias stała się Super Księżniczką Przełączenia.

-Ah, w takim razie . . . Czy towary z Oppai Smokiem także nie powinny wejść w nową fazę. . . ?

-Twój zmysł do biznesu się wyostrza. . .Czy nowa zdolność Issei'a zostanie dopuszczona w walce? Myślę, że jest raczej interesująca.

-Wszystkie inne szychy nie mają z tym problemu. Myślą, że to będzie zabawne. Pozostaje tylko Sairaorg . . . Jednak boję się, że może on prawdopodobnie --


Vali Lucyfer[edit]

- . . . To wszystko. Oto mój raport, Vali-sama.

-Ah, dziękuję, Le Fay. Dzięki ci za zwabienie Sun Wukong'a i Jadeitowego Smoka pierwszej generacji do tego wymiaru. . . Co z Hyoudou Issei'em?

-Jestem bardzo wzruszona spotkaniem z wielce oczekiwanym Chichiryutei'em-san.

-. . .Czyżby? Dobrze, świetnie.

-Jeszcze jedno. Pierwszy Gen-sama wydaje się szukać Vali'ego-sama i Bikou.

-Możemy wkrótce się na nich natknąć. Bardzo trudno będzie kompletnie pozbyć się z naszych ogonów Pierwszego Gen. . . Ale ukryty w głębinach Sacred Gear, Hyoudou Issei zaczął kontaktować się z poprzednimi właścicielami.

-Vali-sama?

-Przekonywanie innych za pomocą słów to nie w moim stylu. Podejmę większe wyzwanie zdominowania poprzednich właścicieli, w ten sposób będzie bardziej interesująco. Cao Cao, jeśli nadal chcesz nas pokonać, lepiej to zrób, póki to jeszcze możliwe. -- Zanim ja i Issei kompletnie przewyższymy wasze moce.


Bael[edit]

-Słuchasz mnie, Sairaorg?

-O co chodzi, Seekvairo Agaresie?

-Krążą plotki, jakoby Sekiryuutei służący pod Rias Gremory obudził w sobie nową moc.

-Czy to nie wspaniale? Tak, w końcu się przebudził. Nie mogę się tego doczekać.

-Jednak mówi się, że ta zdolność jest wystarczająco silna, aby uczynić Rating Game niesprawiedliwym.

-Nie ma problemu. Zgodzę się na to.

-Mówi się też, że Ajuka Beelzebub-sama mu sprzyja.

-To nie ma znaczenia.

-Twój przeciwnik stanie się też przyszłym szwagrem Sirzechs'a Lucyfera?

-Doskonale.

-Jest na tym samym poziomie, co lider grupy Bohaterów -- stoczył bój ze świętą włócznią i przeżył.

-Oczywiście. Nie godzi się łamać umowy, którą zawarliśmy. Zgodzisz się ze mną, Hyoudo Issei!


Bohaterowie[edit]

-Projekt w Kioto zawiódł, ale koleiny plan jest w przygotowaniu. Wkrótce go zobaczysz, Cao Cao.

-Czyżby? Dobrze. Siegfried.

-Zgodnie z planem, wezmę jedno z tych. -- Cao Cao, masz zamiar tego użyć?

-Ta włócznia jest dla mnie wystarczająca.

-. . . Co z okiem, które zranił Sekiryuutei?

-. . .Niezbyt dobrze, już go więcej nie użyję. Hoho, tym razem to naprawdę mnie załatwił.

-Co mogło sprawić, że miałeś ze sobą łzy feniksa, ale ich nie użyłeś. . . W takim razie przygotujmy zamiennik. Sprawisz, że zapłaci za utratę tego oka?

-Oczywiście, że nie. W końcu nie jestem jakimś bandytą trzeciej kategorii. To cenna lekcja. Rana na oku służy jako przypomnienie -- Dla mnie, Hyoudou Issei i Vali to dwa najlepsze Niebiańskie Smoki. Cóż za radość.


Posłowie[edit]

Nazywam się Ishibumi, któremu właśnie stuknęła trzydziestka. Ostatnio coś straciłem apetyt, czy to z powodu wieku?

Po dziewięciu miesiącach, tom dziewiąty w końcu został wypuszczony. Miałem naprawdę sporo pomysłów, więc spisanie ich wszystkich na papierze dało mi ogromne poczucie satysfakcji, jakbym przelewał swoje serce. Wraz ze śmigającym gładko piórem zaczęła wzrastać grubość książki. Grupa Issei'a w końcu walczy z grupą Bohaterów! Tym razem musiałem opisać wiele scen walk, jestem taki szczęśliwy!

Rok temu udałem się do Kioto, w celu nazbierania materiałów do książki. Przedtem nigdy tutaj nie byłem. Trzy szkolne wycieczki, w podstawówce, gimnazjum i liceum, wszystkie jakimś cudem miały miejsce w Fukushimie.

Tym razem pojechałem do Kioto, jedzenie było wspaniałe, a sceneria przepiękna. Stara stolica jest niesamowitym miejscem.

Jako otwarcie trzeciego rozdziału fabularnego, Tom 7 był historią nordyckich legend. Ten tom jest historią youkai z Kioto.

Kyuubi została przedstawiona jako liderka youkai! Ale to prawdopodobnie będzie jej jedyny występ. . . Co się tyczy lidera, ta kwestia uległa dość istotnej zmianie. Początkowo plan zakładał użycie Shuten-doji jako lidera, jednak ktoś powiedział "Oni nie jest dobrym pomysłem" , więc zostało to zmienione. Mówi się, że pisanie o Oni w książce miało by przerażające konsekwencje. . .

W początkowych fazach planowania DxD, jednym z pomysłów było " księżniczka kyuubi wychodzi za mąż za protagonistę onmyoji". Zastanawiałem się, czy powinienem o tym napisać. W końcu pomysł ewoluował w diabły tej opowieści, ale oryginalny pomysł został częściowo użyty w tym tomie!

Tom 9 można opisać jako drużynę Balance Breaker. Podczas dyskusji z Miyama-zero i nadzorcą zastanawiałem się "czy drużyna Balance Breaker jest w ogóle możliwa?" Ale ich dwójka niemal natychmiastowo udzieliła mi swojego wsparcia, mówiąc że " Dx może przezwyciężyć inflację!" Dzięki nim, w tym właśnie tomie, moc Issei'a także wzrosła! Zaczyna on zdawać sobie sprawę ze swojej własnej, unikatowej mocy jako Sekiryuutei, jednak innej niż Juggernaut. Jako źródło mocy, Buchou jest naprawdę czymś. Świeże, nagie, lśniące cycki! Wejście w drugą fazę! Cycki Buchou mogą świecić!

Goniec w wersji Nielegalnego Zagrania Triaina -- Działa były pomysłem Miyamy-zero. Łamał sobie głowę nad tym, jak powinien narysować Gońca i nagle wpadł na świetny pomysł i w ten oto sposób podarował mu dwa działa na ramionach. Wyglądają trochę jak mikrofalowe działa Gundama DX. Cios Wieży jest trochę jak Nagłe Uderzenie z "Big O". Zwiększające moc w mgnieniu oka. Skoczek jest nawiązaniem do "Kamen Rider Kabuto" , gdzie występuje dwupoziomowa transformacja.

Gdy moc będzie w pełni wyzwolona, aby stać się Królową, jak Issei będzie wtedy wyglądał? Pomimo, iż został zaakceptowany przez dwóch najpotężniejszych Sekiryuutei'ów, reszta Senpai dalej go ignoruje, zatracając się w swoich negatywnych emocjach. Czy Issei będzie w stanie pozbyć się klątwy? Oczekujcie tego z niecierpliwością!

Tym razem starałem się zgłębić kościelne trio. Asia nie potrzebuje wyjaśnienia, Xenovia usidla Issei'a krok po kroku i w końcu Irina też . . . Bez kiwnięcia nawet palcem, Chichiryuutei zgarnął w swoje szpony trójkę silnej wiary, jak się sprawy rozwiną od tego momentu . . .

Także Rossweisse pokazuje swój sprzęt. . .tak jakby! W porównaniu do Rias i Akeno, jest zupełnie innym typem onee-sama, odnoście się do niej z miłością! Ponieważ sporo przeszła, staje się taka, gdy odrobinę się rozluźni. Pomimo bycia niezwykle surową, w głębi duszy jest niezwykle miłą osobą.

Drużyna Vali'ego przedstawia czarownicę Le Fay i Gogmagog'a. Wraz z nimi, drużyna Hakuryuukou pojawiła się w komplecie. Tym razem było to tylko po to, aby wszyscy mogli ich zobaczyć. Gogmagog został odnaleziony, gdy w tomie 6 Vali prowadził działania w szczelinie międzywymiarowej.

Wzrasta liczba postaci, ale tak długo, jak jesteście zaznajomieni z rodziną Gremory, Iriną, Ddraig'iem, Azazelem, Sirzechs'em i Valim, to nie ma problemu. Ponieważ historia w zasadzie rozgrywa się wokół nich. Wszyscy inni to tylko okazyjne występy i złoczyńcy.

Jako następną omówmy grupę Bohaterów. Są to ludzie. Gdy pisałem DxD to pomyślałem sobie, że skoro diabły, aniołowie i upadli aniołowie zawierają sojusz, to w takim razie kto ma prawo czuć się najbardziej zagrożony? Odpowiedzią są ludzie. Gdybyś nagle usłyszał, że "diabły i upadłe anioły się sprzymierzyły!" Czy nie byłoby to raczej przerażające? Ścieżka, którą podążają jest podobna do tych, jakie obierają bohaterowie RPG, pokonujący Maou i smoki. Jednak poza tym, Cao Cao i jego grupa mają też inne plany . . . Vali także jest w nie zamieszany.

Skoro grupa bohaterów jest raczej bezlitosna, Issei i jego przyjaciele, którym przeszkodzono w wycieczce szkolnej, są raczej niefortunni. Ale po tym wszystkim, Issei dostał nową moc i bardzo podobało mu się Kioto, więc w ostatecznym rozrachunku nie jest wcale aż tak źle?

Nie zdecydowałem jeszcze, czy pojawią się wszystkie 13 Longinusów. Boosted Gear Sekiryuutei'a i Divine Dividing Hakuryuukou są wzorowymi Sacred Gear, w kwestiach ofensywnych i defensywnych. Dimension Lost i Annihilation Maker mają moc na poziomie światowym i gdy użyte przez pewne osoby, potrafią być niezwykle niebezpieczne; na wielu polach wykraczają poza normalne standardy.

Jeśli chodzi o Prawdziwego Longinusa, to tajemnica. Pomijając włócznię, Cao Cao z pewnością był nieostrożny.

Patrząc z perspektywy czasu, tom 9 pełen jest furigany. Tworzenie Sacred Gear zajęło dużo czasu w kwestii wymyślania nazw. Pod uwagę muszę wziąć także ich nazwy w Balance Breaker.

Jak już było wspomniane w książce, Sacred Gear mają podgatunki.

Pragnąłbym teraz podziękować Miyamie-zero i nadzorcy H-san, dziękuję wam za wasze starania.

Dziękuję za wsparcie czytelników. Wydaje mi się, że pierwszy tom mangi ma właśnie zostać wypuszczony. Mamy nadzieję, iż każdy będzie wspierał mangową wersję. Niektórymi cyckami można nacieszyć się tylko w mandze! Serializacja także została przeniesiona z Dragon Magazine do Dragon Age. Teraz jest to miesięcznik!

Następna historia będzie starciem z Sairaorg'iem. Ten tom opowiadał o marginesie diabelskiego społeczeństwa (diabły załatwiające sprawy z frakcjami z zewnątrz). Następna historia będzie o wewnętrznych kręgach diabelskiego społeczeństwa. Oczekujcie uduchowionej walki Issei'a z Sairaorg'iem!

Ravel przybywa do Akademii Kuou! Jak już było wspomniane na końcu tego tomu, będzie pierwszoroczną. Liczba kouhai Issei'a wzrosła.

Tom 10 traktuje o szkolnym festiwalu. Uważajcie na miłość Issei'a i Rias!


Odnośniki tłumacza[edit]

  1. Wielkie i imponujące bramy, które były często używane jako ważne wejścia. Z łatwością mogły być obsadzone żołnierzami.
  2. Pochitsu (ぽちッ) jest japońską onomatopeją (wyrazem dźwiękonaśladowczym) na przyciskanie palcem guzika.
  3. W oryginale również są angielskie słowa, które kolejno oznaczają: pragnienie, diabeł (prawdopodobnie łacińskie diabolus), determinacja, smok, katastrofa, profanacja, rozładunek/spełnienie powinności.
  4. Touki (dosłownie „duch walki”) – manifestacja sił życiowych poza ciałem. Zazwyczaj używane przez osoby, które używają zaawansowanego senjutsu; niektóre osoby osiągają go przez trening swojego ciała.
  5. W klasycznej chińskiej powieści „Wędrówka na Zachód” Yu-Long był trzecim synem Króla Smoków Morza Zachodniego. Został ukarany poprzez zamienienie w białego konia mnicha, Xuangzanga.


Wróć do strony głównej Rozpocznij czytanie Tomu dziesiątego