Psycho Love Comedy PL: Tom 2 Rozdział 4

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Zakończenie wycieczki - Outroduction[edit]

– Nareszcie koniec - rzucił Kyousuke, rozciągając ręce.

Wracał do swojego akademika z sali gimnastycznej, gdzie dokładnie o 19.00 miała miejsce prosta ceremonia zakończenia trzydniowego Zakładu Otwartego, którą, podobnie jak otwarcie, poprowadzili nauczyciele wraz z komitetem dyscyplinarnym.

Maina, idąca wraz z nim przez oświetlony lampami korytarz, ziewnęła.

– Padam z nóg... Co za okropna zielona szkoła.

Ziew. - Taa.

Grupa Kyousuke dotarła do szkoły jeszcze przed świtem.

Wrócili jako pierwsi, więc teoretycznie powinni mieć sporo czasu na odpoczynek, jednak nie dane im było doświadczyć tego luksusu. Przez cały czas ich przesłuchiwano, co było prawdziwą drogą przez mękę, a puszczono dopiero tuż przed samą ceremonią zakończenia wycieczki. Jednak nie ma się co dziwić, ponieważ zostali zaatakowani przez przewodniczącą komitetu dyscyplinarnego i o mały włos nie doszło do tragedii.

Renko, śmiejąc się, pogładziła ręką swoje czyste, srebrne włosy.

– Jestem wykończona, ale z drugiej strony naprawdę szczęśliwa. Bobowi i Chihiro udało się bezpiecznie wrócić. Naprawdę wspaniale. Czyli mamy już tę całą sprawę z głowy.

– Ta. Chociaż grupie Shinjiego najwyraźniej się nie poszczęściło...

Jedynie mniej więcej połowa drużyn dała radę wrócić na czas.

Pozostali zostali złapani, po czym surowo ukarani przez starszych uczniów w ramach zajęć dodatkowych dla drugich i trzecich klas o nazwie "Polowanie na zbiegów", podczas których przyznawano im punkty w zależności od tego, ile osób sprowadzą z powrotem.

Poza tym, mimo że był poniedziałek, wszyscy dostali dwa dni wolnego na odpoczynek. Dzięki temu nauczyciele mogli w całości poświęcić się karaniu zbiegów, a cała reszta uczniów miała okazję, by porządnie odpocząć.

Grupa Kyousuke ledwie trzymała się na nogach i chcieli położyć się, jak najszybciej to tylko możliwe, ale zatrzymał ich słodki głos dobiegający zza ich pleców.

– Dziękuję za waszą ciężką pracę podczas Zakładu Otwartego!

Zatrzymali się i odwrócili.

Stała tam...

– M-My tobie też... koleżanko.

Uśmiechająca się jak aniołek przewodnicząca komitetu dyscyplinarnego, Saki Syamaya.

Jej złote włosy wyglądały, jakby przeszedł przez nie huragan, caluśka była w bandażach, jedno z jej szmaragdowych oczu zakrywała przepaska, a mundurek dziewczyny tak się postrzępił, że nadawał się tylko do wyrzucenia na śmietnik.

Nietrudno było się domyślić, że za taki jej stan odpowiadała Kurumiya. W końcu, mimo że ta placówka miała szkolić morderców, surowo karano próby zamordowania innych uczniów bez pozwolenia. Zabrano ją, jak tylko dotarli do szkoły, i nie widzieli jej aż do tej pory. Nie uczestniczyła nawet w ceremonii zakończenia wycieczki.

Co prawda, miała radosną minę, jednak przez te wszystkie rany i siniaki samo patrzenie na jej twarz było bolesne.

Widząc, że grupa Kyousuke milczy, zachichotała.

– Przede mną jeszcze całonocna sesja dyscyplinowania. Jednak w pełni to rozumiem, w końcu popełniłam tak poważną zbrodnię... Jako przewodnicząca komitetu dyscyplinarnego nigdy nie powinnam zrobić czegoś podobnego. Naprawdę przepraszam, że sprawiłam wam tyle kłopotów.

Syamaya stanęła prosto, a następnie, przepraszając, ukłoniła się.

– Hmph - mruknęła Eiri, krzyżując ręce. - To nie do zniesienia. Przez to, że sprawiłaś nam tyle kłopotów, do tej pory nie mieliśmy czasu, żeby się umyć. Nie dano nam nawet chwili odpoczynku. Jeśli twoim zdaniem zwykłe przeprosiny wystarczą, abyśmy ci wybaczyli, musisz być strasznie naiiwnaaaa.

– A więc, Akabane, co muszę zrobić?

Syamaya w mgnieniu oka znalazła się tuż przy Eiri, która aż krzyknęła z zaskoczenia, i położyła ręce na jej ramionach.

– Co muszę zrobić? Wspólna kąpiel, żeby oczyścić twoje ciało? A może mam spędzić z tobą pełną rozkoszy noc w tym samym łóżku? Hihi.

– Jaaaa! To... N-Nie dotykaj mnie! Wszystko odrzucone, ty zboczony psycholu!

– Ufufu. Ta twoja waleczna strona jest taka słodka! Może kiedyś między nami wrzało, ale skoro już poznałam twoją prawdziwą twarz, chcę, aby nasze stosunki stały się o wiele gorętsze. Nie martw się, nikomu nie zdradzę tego sekretu. Pozwól mi ●●. Chcę usłyszeć twoje jęki podczas ●●... Hihi.

– Ijaaaaaaaaaa!

– ...

– ...

– ...

Syamaya musiała najwidoczniej bardzo polubić Eiri, bo śliniąc się, zaczęła ją ganiać. Szybko jednak zostały rozdzielone przez Mainę, która stanęła miedzy nimi.

– Koleżanko! Nie rób tego... Eiruś jest zmęczona!

– Oj. Ojej, przepraszam. Ufufufufu. Zapędziłam się i w końcu straciłam nad sobą kontrolę. Ale ty też jesteś słodziutka, Igarashi! Tak bardzo, że odczuwam niepohamowaną chęć, żeby cię chronić i zabrać do domu. Ufufu, taki cukiereczek...

– Ułłłaaaa! - krzyknęła Maina i całkowicie zamarła, kiedy Syamaya zaczęła nagle głaskać ją po włosach.

Najwidoczniej przewodnicząca komitetu dyscyplinarnego także i ją polubiła.

Nie przejmując się w ogóle, że przerażona Maina stała jak wryta i ze strachu błądziła wzrokiem, Renko stanęła przed nią, po czym westchnęła.

– Rety, co za utrapienie. Próbowała nas zabić, a skończyło się na tym, że nas pokochała. Ranyyy. Poddaję się. Poddaję się.

– Aaaaaaa!

Jak tylko Renko zbliżyła się do Syamai, ta z krzykiem wywaliła się, upadając tyłkiem na podłogę. Potem, roztrzęsiona, wskazała palcem zamaskowaną dziewczynę i przezornym głosem powiedziała:

– P-P-P-P-P-P-Potwór... Zbyt straszna. Nie zbliżaj się do mnie na mniej niż metr! Nie kieruj nawet tej swojej maski w moją stronę!

– ...

Za to Renko zaczęła ją przerażać.

Ta przesadzona reakcja przewodniczącej rozzłościła zamaskowaną dziewczynę.

– Eiri i Maina są w porządku, ale ja to już nie? Wkurzyłaś mnie! Wiedziałam, powinnam cię tam zaszlachtować, Syamajciu. Co powiesz na drugą rundę tortur i śmierć z bólu?

Syamaya ukryła się przed Renko za plecami Kyousuke, który spróbował jakoś uspokoić przyjaciółkę:

– Nie ma co jej winić, prawda? To przecież normalne, że będzie się ciebie bać po tym, jak prawie ją zabiłaś.

Z tego samego powodu przerażała go dziewczyna stojąca za jego plecami - chociaż jeszcze bardziej wystraszona wydawała się Maina, będąca pomiędzy nim a Renko.

Kiedy Kyousuke zastanawiał się, co robić...

– Ijaaaa, straszna... ona jest taka straszna, panie Kyousukeeeee! - powiedziała Syamaya słodkim głosikiem, po czym objęła chłopaka od tyłu.

– He?

– He?

– He?

– He?

Nikt nie wiedział, jak ma zareagować na to zachowanie dziewczyny; jedynie kilka razy mrugnęli oczami ze zdziwienia.

– Eee... Koleżanko? Co ty robisz... No i jaki znowu "panie"?

Jaki, kurwa, panie?

Syamaya zaczęła pocierać twarzą o plecy chłopaka.

– Tak, pan. Zakochałam się w tobie bez reszty, kiedy wkroczyłeś, żeby ocalić mi życie. Taka dobra i odważna z ciebie osoba! W obliczu śmierci zdejmujemy maski, a twoja prawdziwa twarz okazała się być wprost przepiękna! Poza tym jestem mordercą dwunastu, co czyni cię dla mnie, mającej na koncie dwadzieścia jeden ofiar, wręcz wyśnioną partią! Chcę cię lepiej zrozumieć, zobaczyć, jaką twarz zrobisz podczas ●●.

– ...

Widząc, jak Syamaya klei się do niego z maślanymi oczami, Kyousuke zamilkł, a potem rozejrzał się dookoła...

– Jak wspaniale być tak popularnym, co? Hmph, a żebyś tak zdechł.

– Auauauauaua. Nawet koleżanka Syamaya. Nie, nie poddam się!

– Tak, zabić. Najlepiej będzie po prostu ją zabić. Albo poproszę o to panią Kurumiyę. Jak śmie startować do mojego Kyousuke... Lepiej szykuj się już na wycieczkę na tamtą stronę.

Eiri, wlepiając spojrzenie w swoje paznokcie, mruknęła niezadowolona. Maina jedną ręką zakryła usta, a drugą walecznie złożyła w pięść i uniosła do piersi, a szkiełka w masce przeciwgazowej Renko błysnęły nagle, co z jakiegoś powodu wyglądało naprawdę przerażająco...

Czując przyciśnięte do swoich pleców piersi Syamai, Kyousuke zalał się zimnym potem.

Gdzie nie spojrzeć, czyha na mnie kostucha.

Czując się przytłoczony panującą wyjątkowo ciężką atmosferą, chłopak zaczął szukać jakiejś drogi ucieczki.

Noc była bezchmurna, a niebo usiane gwiazdami. Patrząc na nie, pomyślał o swojej młodszej siostrze, która czekała na niego w domu.

Ej, Ayaka, wszystko u ciebie dobrze? Znajdę stąd jakieś wyjście. Mimo że otaczają mnie same dziwaki, chociaż co jakiś czas moje życie wisi na włosku... Wrócę. Bądź dobrą dziewczynką i czekaj na mnie, dobrze?

Zarówno w domu, jak i poza nim Ayaka zawsze była szalenie o niego zazdrosna. Dlatego Kyousuke zaczął się zastanawiać, jak zareagowałaby na wieść, że obecnie otacza go tak wiele pięknych dziewczyn.



Powróć do Rozdział 3 Strona główna Idź do Rozdział 5