Psycho Love Comedy PL: Tom 3 Rozdział 2

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Pytanie 2 – Morderca obwieszony dziewczynami / "The Silence Is Suicide?"[edit]

Renko Hikawa

P: Jaki wyznaczyłaś sobie cel podczas egzaminów?

O: Nie mam żadnego. Po prostu całkowicie się temu poświęcę. Oczywiście chodzi mi tu o próby uwiedzenia Kyousuke.

P: Z jakiego przedmiotu jesteś najlepsza?

O: Najlepszy to WDŻ, najgorszy W-F. Maska ciągle mi przeszkadza, a piersi są strasznie ciężkie…

P: Co zrobisz, jeśli dostaniesz przepustkę?

O: Odwiedzimy z Kyousuke kilka ciekawych miejsc, a potem pójdziemy się pobawić w jednym z „takich” miejsc.

P: Zbierz w sobie odwagę i złóż postanowienie na te egzaminy!

O: Nie poddam się, pokonam wszelkie przeszkody. Zdobędę przepustkę, a potem życie Kyousuke!

PsyCome V3 073.jpg


– Braciszku, czemu pierwszoklasiści są trzymani w takim miejscu? - spytała Ayaka, idąc przez korytarz na parterze zniszczonego, starego budynku szkoły, którego wszystkie ściany pokrywało graffiti, a na podłogę padał cień krat w oknach.

Zakład Poprawczy Czyściec składał się z trzech budynków. Najstarszy, który zajmowały w całości pierwsze klasy, miał dwa piętra. Pozostałe posiadały po trzy i były przeznaczone do wyłącznego użytku starszych klas - Kyousuke prawie w ogóle tam nie bywał.

– Hmm. Cóż…

– Jesteśmy jak jabłka na dnie beczki. – Kiedy Kyousuke miał już odpowiedzieć, Renko z dumą w głosie wyjaśniła wszystko Ayace. – Pierwsze klasy różnią się od reszty, bo my nie przeszliśmy jeszcze resocjalizacji. Zgniłych jabłek nie należy trzymać razem ze świeżymi. To coś w rodzaju kwarantanny, żeby zapobiec przeniesieniu się na nie zgnilizny.

– Pytałam braciszka, jasne? – Ayaka rzuciła ostre spojrzenie, a uśmiech znikł z jej twarzy.

– Nie bądź taka oziębłaaa. Przecież przeprosiłam. To tylko nieporozumienie, zaprzyjaźnijmy się, Ayeczkooo!

– Aaa, nie zniosę tego. Przestań się do mnie lepić, nie mogę normalnie iść!

– Ojej – rzuciła Renko, puszczając rękę Ayaki.

– Chyba mnie nie lubi. – Szooko.

– Twoje pierwsze wrażenie było wręcz okropne. Będziesz musiała poświęcić sporo czasu na odkupienie się.

– Muuu. – Kiedy Kyousuke pocieszał Renko, Ayaka wydęła policzki z niezadowolenia.

Kyousuke wykorzystał wolny czas po lekcjach na pokazanie siostrze szkoły. Co prawda, mógłby to zrobić sam, ale uznał, że to dobra okazja na poprawę stosunków między dziewczynami, więc zabrał też Renko. Ayaka oczywiście nie była z tego zadowolona.

– Chciałam pobyć sam na sam z braciszkiem - wymamrotała ze smutkiem. – O co w ogóle chodzi z tym strojem? Jakiś nowy żart? Czekasz, aż cię za to wyśmieję?

– W końcu mnie skarciłaś! Tak, dokładnie. Zadałam sobie wiele trudu, żeby pożyczyć to od pani Kurumii i móc się z tobą pogodzić. I jak?

Renko wskazała swoją głowę. Nie miała na niej maski przeciwgazowej, tylko tamtą realistyczną głowę konia o lśniącej sierści, bujnej grzywie i oczami z zezem wybałuszonymi na wierzch, którą Ayaka nosiła rano.

Ayaka jeszcze bardziej wydęła policzki.

– Nie lubię końskich głów. Ja nie chciałam tego zakładać!

– Ułaa! W-W mordę!

Ayaka zaszła ją od tyłu, po czym sięgnęła w stronę końskiej głowy. Renko próbowała się przed tym obronić, ale nie zdążyła i siostrze Kyousuke udało się zdjąć maskę z jej głowy.

– Kusukusu, jaka szkoda. A teraz zobaczmy, jak naprawdę wygląda… - Ayaka z uśmiechem na twarzy okrążyła Renko. – Nie widzę… - Zwiesiła głowę.

Jak zawsze twarz dziewczyny zasłaniała czarna maska przeciwgazowa.

Renko przyłożyła dłoń do głowy i głośno się zaśmiała.

– Tak! Jaka szkoda! Pod końską głową miałam moją maskęęę. Nabrałaś sięęę. Wszystko poszło według mojego planu!

– …

Ayaka, rumieniąc się, wlepiła wzrok w podśpiewującą triumfalnie „Idź się poskarżyć”.

Kyousuke bez słowa uderzył Renko w tył głowy.

– Auć! Kyousuke, nie uderzaj do mnie, kiedy popadnie!

– Dziwnie się zachowujesz. Nie żartuj sobie z Ayaki.

– ...Siscon.

– Co takiego?

Widząc, jak chłopak unosi zaciśniętą pięść, Renko jęknęła i zakryła dłońmi głowę.

Ayaka ukryła się za jego plecami i zaczęła śmiać.

– Jaka szkoda! Braciszek jest po mojej stronie. Prawda, braciszku?

– To oczywiste. Brat zawsze będzie po stronie młodszej siostry.

– Ehehe. Braciszku, tak bardzo cię kocham!

Ayaka odrzuciła na bok głowę konia, po czym objęła brata. Widząc, jak ta ociera twarzą o jego pierś, Renko rzuciła:

Łuusz. – Widzę, że Ayeczka bardzo kocha Kyousuke.

– Hmm?

Ayaka, zaskoczona reakcją Renko, rzuciła jej krótkie, ostre spojrzenie, a potem wróciła do tego, co robiła wcześniej.

– Oczywiście! „Bardzo kocha” nie jest w stanie tego opisać! Ja bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo kocham braciszka! Potrzebuję tylko jego, nikogo innego. Tak długo jak braciszek stoi u mojego boku, będę szczęśliwa. – Ayaka wymamrotała to jak zaklęcie, mocno przy tym obejmując Kyousuke.

– Ayaka… - Chłopak poczuł się niezręcznie.

– Tak, wiem. Doskonale cię rozumiem. Ja też bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzoooo kocham Kyousuke! – Łuusz.

Renko także obwieściła swoje uczucia.

– Co? – spytała cicho Ayaka, odrywając się od brata i wlepiając spojrzenie prosto w czarną maskę dziewczyny. – Kochasz go tak jak ja? O czym ty bredzisz? Nie porównuj mojej miłości do braciszka ze swoim płytkim uczuciem.

– Wcale nie jest płytkie! Moja miłość jest brutalna, ciężka i intensywna, a stawianie jej w jednym szeregu z jakimś płytkim zadurzeniem jest po prostu nie na miejscu. To jak stwierdzić, że pop jest podobny do death metalu, który może w mgnieniu oka rozjebać mózg i rozsadzić bębenki w uszach.

Biorąc pod uwagę, że chodziło o Renko, Kyousuke mógł jedynie potraktować „rozjebanie mózgu” jak najbardziej dosłownie, a scena, jaka pojawiła mu się przed oczami, była przerażająca. Nie chciał w końcu zginąć przez rozbicie głowy na kawałeczki jakimś ciężkim przedmiotem…

Ayaka jednak nie znała jej prawdziwej twarzy, więc nie przestraszyła się tamtych słów.

– Naprawdę? To wspanialeee. Nie słucham death metalu, dla mnie to jedynie hałas… W dodatku ma się wrażenie, że słuchanie tego czegoś szkodzi na głowę, ale do ciebie to pasuje. Ja tam wolę miły dla ucha pop.

Po tym, jak Ayaka wyśmiała death metal, Renko wpadła w furię.

– Tylko hałas?! Powiedziałaś, że to „tylko hałas”?! – Szooko. – Ayeczko, chyba czegoś nie rozumiesz. Zostawmy na chwilę oczywiste dźwięki instrumentów, jest w nim mnóstwo odgłosów niesłyszalnych dla noobów. – Następnie Renko zaczęła z pasją w głosie wygłaszać wyjaśnienia o growlu, gardłowych głosach, coś o krzykach i pisku, ściekach, tonięciu, wdechach i wydechach.

Po wysłuchaniu tego wszystkiego Ayaka powiedziała:

– O czym ty mówisz? Nic z tego nie rozumiem.

To wszystko.

– Co, u licha?! – wykrzyczała Renko growlem, czym wystraszyła Ayakę, która upadła na ziemię.

– Co robisz Ayace?!

Kyousuke uderzył Renko z główki, zupełnie jakby trzepał łepetyną na koncercie metalowym. Ta jęknęła i upadła na podłogę, a chłopak pomógł wstać siostrze, przy czym rzucił dziewczynie w masce ostre spojrzenie z ukosa.

– To wymyka się spod kontroli. Naprawdę chcesz się z nią zaprzyjaźnić?

Szloch, szloch. – Ona na pewno nie chce się do mnie zbliżyć! Tylko udaje, żeby móc mnie zabić! Widzę, jak się okrutnie uśmiecha pod tą swoją maską!

– To przecież ty nie chcesz się do mnie zbliżyć… Cóż, nieważne – rzuciła Renko, otrzepując się z brudu.

Zostanie przy wejściu do budynku raczej w niczym by nie pomogło, więc Kyousuke postanowił wrócić do oprowadzania siostry. Zmienili buty i wyszli na zewnątrz.

Odwiedzili kolejno niewielkie podwórko, salę gimnastyczną z salą do treningu sztuk walki i mały, naturalny park zwany „Ogrodem Czyśćca”. Jeśli chodzi o Renko i Ayakę…


– Ej, Ayeczko, jesteś dobra w jakimś sporcie?

– We wszystkich poza grupowymi. Nie radzę sobie ze sportami drużynowymi jak piłka siatkowa czy coś.

– Mnie też w nich nie idzie. Moje piersi są strasznie ciężkie, więc cały czas mam wrażenie, że dźwigam dwie piłki lekarskie.

– Ha. Zbyt wielkie wyglądają obrzydliwie. Prawda, braciszku?

– T-Ta…

– Znowu to samo. Nie jesteś szczery, prawda? W końcu ciągle bawisz się moimi piłeczkami.

– Ej, chwila. Nie zmyślaj, dobra? Ayaka zaraz przewierci mnie chyba wzrokiem! Zobacz, cały blask zniknął z jej oczu… Ayaka? Czemu unosisz ten kij baseballowy?

– Głupi… Braciszek!

– Ghhh!

– Dead ball Kyousuke!


– W ogrodzie trzymamy wiele różnych zwierząt. Kurczaki, króliki itp.

– A węże?

– Ijjaaaa! T-T-T-Ten wąż… Aaaaaa!

– Kusukusu. Czemu się boisz? Jest różowy, wygląda tak słodziutko… Zaraz, ty chyba nie wystraszyłaś się tego maleństwa? No chodź, chodź. Chodź do mnieee.

– Iaaa! N-Nie! On jest jadowity!

– Wybacz, ręka mi się omsknęła.

Dziab.

– Aaaaa! Ugryzł mnie!

– Renko, czekaj. Poszukam pana Busujimy, na pewno ma antido…

– Braciszku, nie panikuj tak. Moim zdaniem szybciej będzie wyssać truciznę, prawda?

– Co?! Nie… N-Nie rób tego!


Podczas tej wycieczki miało miejsce jeszcze wiele podobnych przygód. Po jej zakończeniu Kyousuke i Renko, poranieni oraz całkowicie wykończeni, poszli do gabinetu pielęgniarki, żeby się opatrzeć, i dosłownie padli jak kłody na łóżka.

Ayaka natomiast dalej tryskała energią.

– Braciszku, możemy pójść do nowych budynków? – spytała z ciekawości, patrząc na wiszącą na ścianie mapę.

– Hmm. – Kyousuke usiadł. – Nie. Chociaż żadna zasada tego wprost nie zakazuje, jest to bardzo niemile widziane. Nawet gdybyśmy do nich poszli, pierwszaków przywitano by tam raczej ozięble. Zapomnij.

– Ech. - Ayaka wydęła policzki. – Skoro tego nie zakazali, to chodźmy! – Potrząsnęła ramieniem brata.

Widząc tę scenę, Renko się podniosła, po czym trzęsąc drugim ramieniem chłopaka, powiedziała:

– Właśnie, właśnie, chodźmy.

Prawdopodobnie chciała nabić sobie w ten sposób trochę punktów u Ayaki.

– Rety, no dobra. Poddaję się.

Nie widząc szans na wygraną przeciwko połączonym siłom dziewczyn, Kyousuke obwieścił kapitulację.

– Super! – krzyknęła Ayaka, podczas gdy Renko uniosła w górę obie ręce.

– Super, Ayecz…

– To idziemy, braciszku?

Szooko.

Renko chciała przejść płynnie z gestu zwycięstwa w podwójne przybicie piątki, ale została zignorowana, co strasznie ją zdołowało. Zwiesiła ramiona i anemicznym krokiem ruszyła za Kyousuke i jego siostrą.

– Ayeczko, czekaj! Nie zostawiaj mnie!

– Och, wybacz. Przy okazji, jak się nazywałaś?

– Co? Renko Hikawa! Właśnie, jeszcze ani razu nie zawołałaś mnie po imieniu!

– Żadne jeszcze, nie mam zamiaru go używać.

– To niemiłe! Jesteś okropna… Szloch.

– Nie mów „szloch”. Nie płaczesz, prawda?

Zanosiło się na to, że sporo czasu minie, zanim te dziewczyny się do siebie zbliżą.


× × ×


– Łał… Jaki ładny budynek! Niebo a ziemia w porównaniu z tym pierwszych klas – powiedziała z podziwem Ayaka, podziwiając lśniącą, białą budowlę na wzgórzu.

Stała dosyć daleko od starego budynku szkoły, otaczała ją atmosfera nowości oraz świeżości, a po obu stronach prowadzącej ku niej drogi znajdowały się kwietniki i rosnące w równej odległości od siebie drzewa.

Dla porównania otoczenie starego budynku wyglądało jak jakieś pustkowie, więc nawet przed wejściem do środka nowego różnica między nimi była aż nazbyt widoczna.

Kyousuke zatrzymał się przed wejściem i rozejrzał dookoła.

– Dobra, pospieszmy się…

– Wchodzimy.

Kiedy miał już zawrócić i uciec, słowa Ayaki go zatrzymały.

– Czekaj, coś ci się nie pokręciło?! Wracamy, nie wchodzimy.

– Czemu?

– Skoro o to pytasz…

Kyousuke ostrożnie rozejrzał się dookoła.

Chociaż było już po zakończeniu zajęć, w szkole wciąż przebywało wielu uczniów, a spojrzenia wszystkich padły na jego grupę. Albo raczej na…

Łuusz. – Skoro już tu jesteśmy, chodźmy go sobie obejrzeć. Bez obaw, jeśli będziemy szli, nie robiąc zamieszania, nikt nie zorientuje się, że jesteśmy z pierwszego roku. Wypnij pierś i do przodu! – Renko zrobiła dokładnie tak, jak powiedziała, przy czym jej wielkie melony aż zaczęły podskakiwać.

Wszyscy starsi uczniowie, których mijali, wlepiali spojrzenia w jej twarz i piersi.

– Ej, ta dziewczyna ma maskę przeciwgazową.

– Nimfomanka?

– Mam nadzieję, że to nie atak terrorystyczny z użyciem gazu.

– Ktoś powinien powiadomić Komitet Dyscyplinarny.

– Przy okazji, te cycki nie są za wielkie?

– Jaka to miseczka?

– Widzieliście już wcześniej te cyce i maskę?

– Nie.

– Czyli to pierwszaki?

– Pewnie tak.

– Ta, to na pewno pierwszaki.

A takie rozmowy dało się usłyszeć.

Dziewczyna o wielkim biuście i z maską przeciwgazową na twarzy rzucała się w oczy nie mniej niż w starym budynku, przyciągając spojrzenia wszystkich mijanych osób i od razu zdradzając, że jej grupa składa się z pierwszoklasistów. Przez całą tę sytuację Kyousuke był jednym wielkim strzępkiem nerwów. Pod ciężkimi spojrzeniami starszych kolegów pomyślał: Co, jeśli ktoś nas zatrzy… W tym momencie usłyszał krzyk:

– Pan Kyousuke?! To nie pan Kyousuke?!

Wszystkie szepty dookoła nagle ustały, a Kyousuke przed odwróceniem się w stronę, z której dobiegał znajomy głos, zamarł na chwilę.

– Ach, to naprawdę pan Kyousuke! Panie Kyousuke! Panie Kyousuke!!!

– He? Koleżanka Syamaya…

Z okna na drugim piętrze wychylała się machająca do niego dziewczyna.

Jak tylko na nią spojrzał, wyskoczyła przez okno, jakby zejście po schodach stanowiło zbyt duży problem, elegancko wylądowała na ziemi i szybko do niego podbiegła.

– Pan Kyousuke!

– Ghhh!

Po czym w ogóle nie zwalniając, rzuciła się na niego.

– Od Zakładu Otwartego minęły dwa tygodnie. Już zaczęłam myśleć, że więcej cię nie zobaczę… Byłam taka samotna! Tak bardzo, bardzo, bardzo samotna! Jednakże do głowy by mi nie przyszło, iż sam pofatygujesz się mnie odwiedzić! Ufufu. Jestem taka szczęśliwa. Ach, panie Kyousuke! Pozwól mi, proszę, wyrazić me oddanie i miłość do ciebie!

Dziewczyna o złotych lokach i szmaragdowych oczach, obejmując mocno Kyousuke, wtulała swoją twarz w jego klatkę piersiową.

Była to Saki Syamaya. Uczennica z trzeciego roku, którą poznali podczas Zakładu Otwartego.

– Eee… Uspokój się! S-Spokojnie… - powiedział Kyousuke do niechcącej go puścić dziewczyny, jednak ta go nie posłuchała.

– Pan Kyousuke, pan Kyousuke… Ha… ha… Ten zapach… Hmm… hmmm.

– A idź i zdechnij.

W tym momencie śliniąca się dziewczyna została kopnięta w głowę.

– Iiiaaaa!

Syamaya upadła na ziemię i krzyczała z bólu.

Szooko. – Renko natomiast przyjęła pozycję do walki.

– Rany, co ty robisz Kyousuke?! Sądziłam już, że po prostu się poddasz… Mam cię zarżnąć, co, Syamaysiu?

– T-T-T-T-To się pojawiło! Potwór!

– Kto niby jest potworem?! Nieuprzejmie nazywać tak dziewczynę! Mam ci przeciąć medulla oblongata[1]?!

– Aaaaaaa!

Syamaya, wciąż siedząc na ziemi, zaczęła się cofać, ale nagle na kogoś trafiła i objęła tę osobę w pasie.

– Koleżanko.

– O co chodzi?

Syamaya, mrugając załzawionymi oczami, spojrzała w górę na uśmiechniętą twarz pewnej dziewczyny.

– Koleżanko, co cię łączy z braciszkiem?

Syamaya została złapana obiema rękami za kołnierzyk.

– Iiii?! – Zaskoczona i zdziwiona wyraźną różnicą pomiędzy przyjacielskim wyrazem twarzy a czynami dziewczyny, krzyknęła, nie wiedząc, co się dzieje.

Ayaka ściskała kołnierzyk coraz mocniej, a jej brwi wyraźnie zaczęły drgać z nerwów.

– Pytam się, co cię łączy z braciszkiem, koleżanko!

– B-Braciszkiem? Pan Kyousuke… Braciszek?! Czyli jesteś…

– NIE TO JEST TU TERAZ WAŻNE, JASNE?! – krzyknęła Ayaka histerycznie, przerywając Syamai, a potem zaczęła agresywnie nią potrząsać.

– P-P-P-P-P-Przepraszam! - Głowa trzecioklasistki latała na wszystkie strony, co dodatkowo ją otępiło i było powodem, dla którego bezmyślnie przeprosiła młodszą koleżankę.

– Więc jak braciszek i koleżanka…

– Ayeczko, ta koleżanka… To seryjna morderczyni, która zabiła dwadzieścia jeden osób – wyjaśniła znudzonym głosem Renko Ayace, która przesłuchiwała ogłupiałą od wstrząsów Syamayę.

– Eee? – Ayaka puściła trzymaną w rękach dziewczynę i się wycofała. – Dwadzieścia jeden? T-Tak dużo… Niebywałe.

– Tak. Mimo że twierdzi, iż nie skrzywdzi nawet robaka, w rzeczywistości jest maniaczką zabijania, mordującą ludzi, jakby byli robakami. Nazywają ją Morderczą Księżniczką, to naprawdę straszna osoba. – Zadrżała.

– He? – Widok trzymającej się za ramiona i drżącej Renko odebrał Syamai mowę.

– Co?

– Aaa! Nic takiego! – Syamaya cofnęła się, wystraszona pytaniem Renko.

Wciąż nie poradziła sobie z panicznym lękiem przed nią, którego nabawiła się podczas Zakładu Otwartego.

Ayaka wskazała palcem znieruchomiałą ze strachu dziewczynę i skomentowała zdziwionym głosem:

– Z jakiegoś powodu mam wrażenie, że jesteś bardzo, bardzo, bardzo słaba, koleżanko.

– To tylko gra. Zabija bez odrobiny skrupułów, bez okazania nawet cienia sumienia oszukuje innych… Udaje tylko taką słabą, żeby ludzie stracili przy niej czujność, a potem szuka okazji, aby ich zabić. Takie jest jej modus operandi. Zarówno jej czyny, jak i słowa to same kłamstwa. Innymi słowy, najlepiej jest traktować wszystko, co mówi, jako pułapkę. – Renko, mówiąc, co tylko jej ślina na język przyniesie, zaczęła mieszać z błotem niezdolną jej odpowiedzieć Syamayę, a Ayaka zakryła usta i cofnęła się jeszcze dalej od niej.

– Ułaa…. Jaka podstępna… Czemu taka osoba zadaje się z braciszkiem…

– Żeby go zabić.

– Co?

Renko wyjaśniła z powagą w głosie:

– Ayeczko, ona… Zręcznie używa czułych słówek i swojej urody, aby uwieść niewinnego Kyousukei sprawić, aby zakochał się w niej bez reszty, a potem odebrać mu życie! Rzuca się na niego bez ostrzeżenia jak przed chwilą, czasem przyciska do niego piersi czy wbiega do jego pokoju naga. Napastuje go dosłownie przy każdej nadarzającej się okazji… Robi, co tylko chce! To wszystko pułapki mające na celu dobranie się do jego ciała, zawładnięcie umysłem i odebranie życia.

– …

Oczy Ayaki wpatrzone w Syamayę straciły cały blask.

– Nie mówisz przypadkiem o sobie? – Komentarz Kyousuke jednak najwyraźniej został zignorowany przez Renko.

Niemogąca już dłużej znieść tych wszystkich oskarżeń, Syamaya odpowiedziała łamliwym głosem:

– Chwila! To, że nie mogłam odpowiedzieć, nie usprawiedliwia obrzucania mnie tymi fałszywymi oskarżeniami.

Syamaya wstała z ziemi i wpatrując się gniewnie w Renko, podeszła do Ayaki. Potworna mina, jaka gościła na jej twarzy, szybko zniknęła, zastąpiona przez anielski wręcz uśmiech.

– Droga siostro pana Kyousuke, mogę poprosić o chwilę twojego czasu? Wszystkie oskarżenia Hikawy są fałszywe, to same kłamstwa niepodparte faktami i nie ma w nich ani szczypty prawdy.

– …Kłamca.

– Tak, kłamie. Kocham pana Kyousuke całym moim serce…

– Ty kłamiesz! – krzyknęła Ayaka, uderzając Syamayę i w ten sposób posyłając ją w powietrze, a kiedy ta upadła z jękiem na ziemię, siostra Kyousuke dodała chłodnym tonem: - Myślisz, że dasz radę mnie oszukać? Nie mów ot tak sobie, że kochasz braciszka. Użyj mózgu, zanim się odezwiesz!

– Właśnie! Myśl, zanim coś powiesz! – Renko przyłączyła się do karcenia Syamai.

Przewodnicząca Komitetu Dyscyplinarnego, wiercona na wylot wściekłymi spojrzeniami dziewczyn, wstała i zdziwionym głosem spytała:

– Co? Łączycie siły przeciw mnie?!

– Bo objęłaś braciszka.

– Bo objęłaś Kyousuke.

– Heee? Tylko dlatego…

– Tylko?! – dziewczyny krzyknęły jednocześnie.

– Ayeczko, słyszałaś? Ona uważa, że objęcie człowieka przeciwnej płci to nic wielkiego. Musiała już przywyknąć do kontaktów cielesnych z chłopakami. Rany, co za dziwka.

– Racja. Nie zdaje sobie sprawy, jak cenna jest możliwość objęcia braciszka! To jak sprezentowanie naszyjnika z pereł świni albo rzucenie złotych monet kotom. Naprawdę jest zwykłą dziwką.

Besztana bez cienia litości Syamaya zarumieniła się przy odpowiedzi.

– N-Nie jestem dziwką! Moje ciało wciąż jest nieskalane! Wciąż muszę doświadczyć prawdziwego ●●, ●●, ●● i ●●. ●●, ●● i ●●●● wciąż nie wyszły nawet poza kwestię moich fantazji! Co prawda, każdej nocy ●●●, myśląc o panu Kyousuke w roli ●●, jednak jestem zwykłą zakochaną w nim dziewczyną. W każdym razie pewnego dnia my… naprawdę. Ufufu.

– U-Ułaaa…

– U-Ułaaa…

– Co was tak wystraszyło?!

– P-Przepraszam… Po prostu to było obrzydliwe.

– Zwłaszcza to „ufufu” na końcu, po prostu tragiczne. Damy nie robią takich pełnych rozkoszy min.

– Cóż za szok! – Syamaya przechyliła głowę i odchyliła się do tyłu. Chwiejąc się, spytała: - Naprawdę jestem tak obrzydliwa?

– Tak. Obrzydliwa.

– Tak. Obrzydliwa.

– Cóż za szok!

Kyousuke zrobiło się żal Syamai, która zbladła po usłyszeniu nieokazujących jej litości Renko i Ayaki.

– Nie jesteście trochę zbyt niemiłe? Wybaczcie.

Wcisnął się między nie, a potem kazał Renko i Ayace poczekać.

– Panie Kyousuke… - Oczy Syamai zabłysły, kiedy chłopak wyciągnął do niej rękę.

– Ej!

Zanim jednak dał radę pomóc jej wstać na nogi, Ayaka uderzyła jego dłoń, którą już podciągał Syamayę, przez co dziewczyna ponownie upadła na ziemię.

– Auu. Ej, co ty wyprawiasz?! – krzyknął zaskoczony Kyousuke.

Ayaka, odpowiadając, uniosła ze złości brwi:

– Braciszku, ja powinnam się o to ciebie pytać! Czemu jej pomagasz…

– Ayeczko, nie bądź taka – wtrąciła się Renko. – Kyousuke ma tak dobre serce, że bez namysłu pomoże każdemu. Przez swoją niewinność nie jest w stanie przejrzeć jej marnych zdolności aktorskich… Kiedy o kogoś się martwi, nawet przez chwilę nad tym nie pomyśli, a takie nastawienie idealnie wkomponowuje się w jej niecne plany.

– Nieprawda. Czemu tak bardzo jej nienawidzisz?

– W takim razie lubisz ją, Kyousuke?

– Cóż…

Chłopak nie wiedział, jak odpowiedzieć.

Z jednej strony Renko o mało jej nie zabiła, ale z drugiej wszyscy prawie zginęli z jej ręki. W dodatku, w przeciwieństwie do Renko, Syamaya nie miała limitera, więc mogła w każdej chwili ich zabić. Dlatego też, chociaż ją lubił, strach był o wiele silniejszy.

– Widzisz, nie może od razu odpowiedzieć! Taka jest jego odpowiedź, Ayeczko. – Łuusz.

– Więc to tak. Rozumiem. Mimo że braciszek w głębi serca naprawdę jej nie lubi, to przejmuje się jej uczuciami i tego nie powie… Biedny braciszek. Koleżanka jest wprost podła. Nie mogę uwierzyć, że wykorzystujesz jego dobroduszność. Trzymaj się ode mnie z daleka.

– Eee? Dziewczyny, czekajcie…

– Braciszku. Ta osoba jest seryjnym mordercą, wielokrotnie zabijała, wiesz? Kto wie, czy i ty nie zginiesz… Martwię się o ciebie. W ogóle się tym nie przejmujesz? Jesteś okropny.

– Uch.

Kyousuke odwrócił głowę, żeby uciec spojrzeniu załzawionych oczu siostry. Chciał uniknąć także Syamai; oczy dziewczyny były w niego wlepione.

– Panie Kyousuke? To, że mnie nie lubisz… Jest prawdą?

Twarz i głos Syamai nie wyrażały żadnych emocji, były kompletnie bez życia. Kyousuke, zauważając jej nietypowy stan, spróbował jakoś wybrnąć z tej sytuacji.

– Uuu, eee… Prawdę mówiąc, nie lubię…

– Uuuuuuaaaaaaaaaaaaaa!

Nie lubię jest złym określeniem.

Syamaya, nie czekając, aż Kyousuke dokończy zdanie, wstała z ziemi i z płaczem uciekła, szybko znikając im z oczu.

– Mordercza Księżniczka… Płacze przez grupę pierwszaków? – wyszeptał wyraźnie zszokowany ktoś ze starszych klas, przerywając martwą ciszę, jaka panowała na placu.

– Nie mogę uwierzyć, że pani Syamaya… N-Niewiarygodne. Przy okazji, co ich w ogóle łączy?!

– Czyżby plotki były prawdziwe?! Saki zakochała się w pierwszaku…

– Niemożliwe! To nasza idolka… Nasza Doda!

– Członkowie jej fanklubu mogą się łaskawie zamknąć? Tym gościom znudziło się życie?

– Idę po Tokarewa.

– Wezmę mojego AK-47.

– To ja katanę.

– Przygotuję Żelazną Dziewicę.

– Trzeba się tym zająć, zanim nauczyciele się skapują.

– To kiedy zaczynamy?

– Teraz!

– Uciekajcie! – Kyousuke, krzycząc, złapał rękę Ayaki i rzucił się do biegu.

– Łaa! Braciszku, za szybko…

– Ayeczko, szybciej! Zginiesz, jeśli cię złapią!

Ratującą życie grupę Kyousuke ścigało kilkudziesięciu wściekłych starszych uczniów. Sądząc po ich spojrzeniach, nie żartowali, a niektórzy z nich mieli ze sobą broń, więc było dokładnie tak, jak powiedziała Renko. Zginą, jeśli nie uda im się uciec.

I w taki właśnie sposób reszta czasu wolnego po szkole upłynęła im na zabawie w chowanego ze starszymi uczniami.


× × ×


– Cholera, te gnoje są szybkie. Gdzie się, kurna, ukryli?! Znaleźć ich! Jeśli zakopali się w jakiejś dziurze, to wykopać na powierzchnię!

– Wolny czas prawie się skończył. Nie starczy nam go już na tortury i przesłuchanie.

– Hijaaaa! Z drogi, ciecie, pan jedzie!

– Łaaa, było blisko… Co to za przerobiony motocykl? Podprowadził go z planu Mad Maxa czy jak?

– Ej, pieprzony Irokezie, jak śmiałeś dotknąć mój kochany motorek!

– W mordę, to Lolimiya! Szybko, wyrzućcie broń, bo jeśli ją zobaczy, zrobi nam tu krwawą rzeźnię!

– He? Który z was powiedział „Lolimiya”? Chcecie bilet na łódź przez Styks?

– …

– …

– …

Po dziecięco brzmiącym krzyku wrzawa zaczęła niknąć w oddali, co oznaczało, że uczniowie starszych klas zaczęli uciekać przed Kurumiyą. Ukrywający się Kyousuke, Renko i Ayaka nie przestali jednak wstrzymywać oddechów, aż okolica całkowicie nie ucichła.

– Braciszku, już jest bezpiecznie?

– Chyba tak. Wynośmy się stąd, zanim wrócą – odpowiedział, po czym zakasłał.

– Iia! K-Kyousuke, gdzie ty mnie dotykasz?! Nie… tylko nie tam…

– BRACIIIIISZKUUUU?!

– Ayaka, tylko spokojnie, bo popiół… - Kyousuke zakaszlał trzykrotnie, po czym otworzył właz i szybko wspiął się w górę, wychodząc przez kwadratowy otwór.

Kyousuke i Ayaka od stóp do głów byli pokryci białym pyłem, podobnie jak Renko, jednak ta wyszła jak gdyby nigdy nic i rzuciła:

– Musiało być wam ciężko. Wdychaliście popiół? Tylko żartuję.

Szloch, szloch. - To nieuczciwe, ty masz maskę… - Ayaka zakasłała gniewnie, wlepiając w Renko spojrzenie swoich załzawionych oczu.

Ta jednak jedynie się zaśmiała, otrzepując mundurek.

– Tylko spokojnie, siedząc w piecu, nie należy wykonywać gwałtownych ruchów.

– Co? A niby przez kogo… - Ayaka zakaszlała trzykrotnie, po czym pociągnęła nosem.

– Nie mogliśmy nic na to poradzić, prawda? W końcu było tam ciemno i strasznie ciasno – Renko pocieszała kaszlącą Ayakę, jednocześnie głaszcząc ją po głowie.

Jak tylko grupka uspokoiła swoje oddechy, zaczęli otrzepywać sobie nawzajem popiół z ubrań.

– Ale jak by nie patrzeć, ukrycie się w piecu było całkiem sprytne.

– Właśnie! Dzięki temu ocaliliśmy skórę.

– Ehehe. Nie jestem zbyt wytrzymała i zawsze mnie łapano podczas zabawy w berka, dlatego zamiast biegać zaczęłam się ukrywać… Naprawdę dobrze mi to idzie. Tylko dlaczego ten piec jest taki duży?

– Eee, cóż…

Bo palą w nim nie tylko śmieci.

To jedna z siedmiu szkolnych legend, jednak była zbyt potworna, żeby Kyousuke mógł o niej opowiedzieć. Zresztą ukrywając się w piecu, widział kilka białych podłużnych obiektów zakopanych w popiele, jednak miał nadzieję, że jedynie mu się przywidziało.

Szooko. – No dobrze, skoro strzepaliśmy z siebie popiół, lepiej się stąd zabierajmy! Tylko uważajcie, żeby was nie zauważyli.

– Racja, wracajmy. Tamci goście raczej nie pobiegli aż do starego budynku…

– Mam nadzieję, ale raczej tak łatwo się nie poddadzą, prawda?

– Tamta puszczalska dziewczyna wyglądu nie musi się wstydzić i ma mnóstwo fanów.

– Ta. Patrząc na to, jak są wytresowani i jak nimi steruje, musiała sporo się tam puszczać.

– Szmata się zeszmaciła! Kusukusu.

– Ej no, dziewczyny, w ogóle nie przejmujecie się tym, co same zrobiłyście.

Przez całą trasę powrotną do starego budynku szkoły Ayaka i Renko nie schodziły z tematu Syamai. Co prawda, Kyousuke nie mógł do końca zgodzić się z tym, o czym mówiły, to najwyraźniej dzięki uznaniu jej za wspólnego wroga i ucieczce przed starszymi uczniami dziewczyny trochę się do siebie zbliżyły. Widząc, jak dobrze się teraz dogadują, chłopakowi aż zrobiło się żal starszej koleżanki.

Musiał później wyjaśnić jej tamto nieporozumienie, ale z przeprosinami trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.

– Więc, Kyousuke. Czas wolny już prawie się skończył, wiesz?

– Tak.

Renko wskazała zegar na placu, który wskazywał 17:39.

Czas wolny oficjalnie trwał do godziny 18, jednak wtedy rozpoczynali prace karne i musieli stawić się na placu w strojach do ćwiczeń pięć minut przed ich rozpoczęciem.

– Już tak późno… Będziemy mieć przerąbane, jeśli się spóźnimy, więc chodźmy od razu do sza… – Kyousuke urwał w pół słowa, ponieważ przypomniał sobie, że prace karne zostały zawieszone ze względu na zbliżające się egzaminy i po 18 mają wracać do internatu, żeby się do nich przygotowywać. – Mała poprawka, wracajmy do internatów.

Na całe szczęście przed wyjściem odnieśli tam torby i nie musieli wracać się po nie do klasy. Najwyraźniej starsi uczniowie już się wycofali, więc pierwszaki mogli wrócić bez żadnych obaw.

Renko rozciągnęła ręce, przez co jej wielkie piersi zaczęły podskakiwać jak galareta, po czym powiedziała wesołym głosem:

– Raaany. Ale fajnie jest mieć wolne od prac karnych. W tej masce widoczność jest kiepska, a oddychanie ciężkie, więc wyjątkowo mnie męczą.

– No to ją zdejmij? Nawet jeśli nosisz ją jedynie dla żartu, nie musisz przecież robić tego przez cały czas. Jesteś zawodowym komikiem? A może masz aż tak szpetną twarz? – Ayaka przechyliła głowę na bok i spytała, patrząc na maskę Renko. Jej podejrzenia względem dziewczyny wciąż były równie silne jak wcześniej, więc prawdopodobnie ciągle się jej obawiała.

Jednak Renko nie poczuła się urażona. Uniosła palec wskazujący i machając nim na boki, powiedziała:

– Nie, nie, nie. Ayeczko, jest wręcz przeciwnie.

– Co masz na myśli?

– Muszę ukrywać moją twarz, ponieważ jest aż tak piękna.

– Tak, tak, oczywiście. Więc to też część twojego żartu.

– A gdzieżby. Nie kłamię. Jak Boga kocham. Nie odmawiam zdjęcia maski z własnego widzimisię. Zakazano mi tego. Nieważne, jak jest w niej gorąco, jak bardzo jest niewygodna i jak bardzo przeszkadza, nie mogę jej zdjąć. A wiesz dlaczego?

– Ej, Renko, jeśli chcesz… - Kyousuke zamilkł, ponieważ Renko go uciszyła, kierując dłoń w jego stronę.

Wyjaśnienia związane z maską zawadzały o jej prawdziwą tożsamość. Biorąc pod uwagę, że dziewczyny zaczęły się właśnie ze sobą dogadywać, wejście na ten temat byłoby sporym wyzwaniem i mogłoby ponownie je od siebie zdystansować oraz stworzyć dla Ayaki dodatkowe, niepotrzebne źródło stresu.

Renko jednak bez cienia zawahania w głosie zaczęła wyjaśnienia:

– Nie pozwalają mi zdjąć tej maski, ponieważ moja prawdziwa twarz jest zbyt niebezpieczna.

– He?

– He?

Widząc, że rodzeństwo w tym samym momencie otworzyło ze zdziwienia usta, Renko westchnęła, pogłaskała maskę, a potem powiedziała powoli niskim, przesadnie ekspresywnym głosem:

– Istnieje coś takiego jak destrukcyjne piękno, prawda? Taką właśnie urodę posiadam. Kradnę ludziom serca i doprowadzam ich do szaleństwa. A ci, którzy się we mnie zadurzyli, niszczą sobie życia, próbują się wzajemnie pozabijać, walcząc o mnie… Dlatego nie mogę zdjąć tej maski . Nie chcę widzieć, jak ludzie przeze mnie cierpią. Szloch, szloch. Ja…

– Pf...

– Hmmm?

Renko, która już miała kończyć swoją mowę, spojrzała na Ayakę. Ta stała w miejscu, była zgięta wpół i trzęsły się jej ramiona, a po chwili – Ahahahahahahahaha! – nie wytrzymała i wybuchła śmiechem, zupełnie jakby mowa Renko znalazła i zaczęła ją łaskotać w czuły punkt, przez co po prostu nie mogła przestać się śmiać.

– Kusukusu. Co to miało… zaraz padnę ze śmiechu! Jakaś narcystyczna szopka? Hoho… Dobra, rozumiem. Będę udawać, że jesteś piękna – chociaż nie ma na to najmniejszej szansy. Ahaha! Taka zabawna osoba… Tak się uśmiałam, że nie mogę złapać oddechu.

Widząc, jak Ayaka wyciera łzy z oczu, Renko poczuła się zakłopotana.

– Eee… Czemu mam wrażenie, że jestem lekceważona?

– Bo powiedziałaś coś durnego. Destrukcyjne piękno…

Na widok tego, jak Renko spoważniała, Kyousuke zaczął obawiać się, że zdradzi jego siostrze swoją prawdziwą tożsamość, jednak zmieniła całą sytuację w typowy dla niej żart. W dodatku to całkowicie zaskoczyło Ayakę, przez co nie mogła zapanować nad śmiechem. Po raz pierwszy od jej osadzenia zdarzyło się, żeby pokazała swój prawdziwy uśmiech komuś innemu niż on.

– Renko, dziękuję.

– Hmm? - Ta nie miała pojęcia, o co może mu chodzić.

– Nic.

Kyousuke, zawstydzony tymi spontanicznymi podziękowaniami, odwrócił twarz. Poczuł także dziwne ciepło bijące z jego serca. Tym rodzącym się uczuciem było…

– Braciszku!

Ayaka nagle go objęła, wyrywając z zamyślenia. Chłopak skrzyżował ręce na jej plecach i się uśmiechnął.

– Jutro i pojutrze mamy wolne, tak? Jak planujesz spędzić ze mną te dni, braciszku?

– Hmmm. No tak, jutro sobota…

W Zakładzie Poprawczym Czyściec tydzień szkolny trwał pięć dni, a weekendy uczniowie mogli spędzać, jak tylko chcieli.

Niektórzy grali w piłkę nożną na placu, inni czytali książki w swoich celach, część ćwiczyła, część spędzała czas na pogaduszkach w stołówce. Byli tacy, co grali na instrumentach w sali do muzyki, no i niektóre osoby nie zwlekały się w ogóle z łóżek. Wszyscy mimo zamknięcia na terenie szkoły próbowali jak najprzyjemniej wykorzystać wolny czas i się zrelaksować.

Jednak akurat to pytanie „jak spędzić czas” okazało się dla Kyousuke wręcz niemożliwe do odpowiedzenia.

– Niedługo egzaminy, więc pouczmy się razem – zasugerowała Renko, zanim chłopak zdołał wpaść na jakiś pomysł.

Dziewczyna obejmowała jego drugą rękę, zatapiając ją w swoich wspaniałych piersiach.

PsyCome V3 105.png

– A?! Ej, co ty wyprawiasz?! - Ayaka puściła rękę chłopaka i odepchnęła nią Renko, zaś jej oczy wręcz płonęły z gniewu. Po uśmiechu, który jeszcze przed chwilą gościł na twarzy siostry Kyousuke, nie było już śladu. Praktycznie w jednej chwili jej nastrój zmienił się o 180 stopni.

Renko spojrzała na swoje piersi i unosząc je, westchnęła.

Szooko. – Ayeczko, dla ciebie też są solą w oku?

– Nie! To ty mi przeszkadzasz.

– E? A ja myślałam, że się zaprzyjaźniłyśmy…

– Pffff! - Ayaka pokazała język załamanej Renko. - Poniosło cię i zapomniałaś, czym jest przestrzeń osobista! Nie przeszkadza mi, jak bardzo głośno się zachowujesz, ale nie dotykaj ot tak braciszka! Jeśli ktoś tak lepi się do drugiej osoby, wychodzi na zwykłą dziwkę, prawda?

– Nie jestem dziwką, ale mam ruję!

– Tak, tak, tak, nieważne. Ale zdajesz sobie sprawę, że nikt nie chce kogoś w masce przeciwgazowej? W dodatku twoja prawdziwa twarz pozostaje zagadką. Nie oddam braciszka takiej osobie! Absolutnie nie! Nigdy! - Ayaka objęła Kyousuke z całej siły, krzycząc: - Po moim trupie!

Renko, słysząc te słowa, zwiesiła głowę. – Moja szwagierka okazuje się trudnym przeciwnikiem. – Szybko jednak odzyskała humor. – Ale się nie poddam! Jeśli nie mogę pchać, to po prostu pociągnę. Skoro podteksty nie działają, będę dalej zgrywać głupią. Żeby Ayeczka otworzyła szeroko swoje serce, rozłożę moje nogi tak szeroko, jak się da!

– Że niby co rozłożysz?

– Właśnie tak robią dziwki.

Słysząc tekst Renko, która jak zawsze nie przepuściła okazji, żeby zgrywać idiotkę, Kyousuke spojrzał na nią z pustą miną, a Ayaka straciła siłę w nogach.

Łuusz. – Cóż, w każdym razie miło mi cię poznać! Chociaż, Ayeczko, nie wiem, co ci chodzi po głowie, to i tak chcę się z tobą zaprzyjaźnić! Wrócimy razem? - Renko wyciągnęła rękę w stronę nowej uczennicy.

Akurat byli na rozstaju dróg. Ta po prawej prowadziła do żeńskiego internatu, lewa natomiast do męskiego. Ponieważ wchodzenie na teren placówki należącej do przeciwnej płci było zabronione, tam musieli się rozstać. Na tę myśl Ayaka zadrżała i jeszcze mocniej objęła rękę Kyousuke.

– Braciszku…

– Nie martw się. Renko to moja przyjaciółka, nie zje cię.

– Właśnie. Jestem najnormalniejszą osobą na świecie. Nie atakuję dziewczyn.

– Czyli do rzucania się na chłopaków nie masz oporów?

Renko się zaśmiała, jednak nie odpowiedziała na to pytanie.

Ayaka, wzdychając, puściła rękę brata.

– No nic, trudno. Do maski też mam wiele pytań.

– Chcesz mnie o coś spytać? Miseczka G, tak przy okazji.

– Braciszku… - Ayaka zignorowała odpowiedź Renko, spoglądając w tym momencie pełnym niepewności spojrzeniem na Kyousuke. - Niedługo się zobaczymy, prawda? Jutro i pojutrze się spotkamy, tak?

– Oczywiście. Będę tu czekać z samego rana. - Chłopak pokiwał głową, jednocześnie głaszcząc siostrę po włosach. Chociaż robił to delikatnie, Ayaka zmrużyła oczy.

– Rozumiem. W takim razie nie ma problemu. - Dziewczyna się uśmiechnęła i ruszyła w stronę Renko, całkowicie ignorując wyciągniętą w jej stronę dłoń. - To do jutra, braciszku! Masz się nie lenić, tylko wziąć za naukę.

–Wiem. A ty masz tam się ze wszystkimi zaprzyjaźnić. Jeśli chodzi o ciebie… - Kyousuke obrócił się w stronę Renko, która po odrzuceniu cofnęła ze szlochem rękę, i powiedział, jednocześnie się kłaniając: – Liczę, że będziesz się nią opiekować. Razem z Eiri i Mainą pomagaj jej, w czym tylko jesteś w stanie.

Renko natychmiast wrócił humor i pełnym energii głosem opowiedziała: – Możesz być o to spokojny! Nawet bez pomocy Eiri i Mainy… Tak długo jak ja, Renko, będę oddychać, nie pozwolę nikomu dotknąć nawet jednego włoska Ayeczki!

– Tobie też nie wolno jej nigdzie dotykać.

– C-C-C-C-Co?! - Szloch, szloch.

– Jaka szkoda, przejrzał cię, kusukusu – skomentowała Ayaka, unikając zmierzającej w jej stronę dłoni Renko.

Kyousuke z gorzkim uśmiechem na twarzy ruszył w stronę swojego internatu.

– To ja już pójdę. Tylko się nie kłóćcie, dobrze?

– Dobranoc! Nie martw się, nie będziemy.

– Dobranoc, braciszku! Spędźmy cały jutrzejszy dzień tylko we dwoje.

– Sprzeciw! Ayeczko, nie możesz zmonopolizować tak Kyousuke. Jutro wszyscy mamy się razem uczyć…

– Nie.

– Dlaczego? Jak chcesz się bić, to wyjdźmy na zewnątrz, broconie.

– Jesteśmy już na zewnątrz, przestań wygadywać głupoty i chodź.

– No dobra.

– Cofam, co powiedziałem. Ayaka, to ty opiekuj się Renko.

Dziewczyny ruszyły w stronę ich internatu, a Kyousuke, idąc w stronę swojego, pomyślał:

Błagam, aby nic złego się nie wydarzyło, kiedy nie będzie mnie z nimi.


× × ×


– Muuu. – Ayaka, trzymając w ręku ołówek, wydęła policzki.

Była sobota, jej drugi dzień pobytu w ośrodku, jednak miała naprawdę podły humor.

– A tak chciałam spędzić ten czas tylko z braciszkiem... - wymamrotała pod nosem.

– No już, już. - Renko zaczęła ją pocieszać. - Przecież we wspólnej nauce nie ma nic złego, a dzięki temu z pewnością osiągniemy lepsze rezultaty. - Łuusz.

– Właśnie! Co dwie głowy to nie jedna. Jeśli nasza piątka połączy siły, bez wątpienia wyjdziemy stąd mądrzy jak Hawk. Nie będzie zadania, któremu nie podołamy!

– Chodzi ci o Hawkinga, tak? Twoim zdaniem wspólna nauka jest jak bezdenny worek z wiedzą, z którego można sobie ją czerpać do woli?

Ziew.

Maina tryskała energią, Kyousuke skomentował jej słowa, a Eiri ziewnęła.

Ayaka zacisnęła zęby ze złości: - W ogóle nie posuwamy się do przodu! W dodatku sami pogarszacie sprawę! Źródło problemów A, B i C! – wykrzyczała, wskazując po kolei Renko, Eiri i Mainę.

– Hej! - Kyousuke odłożył ołówek. - Wasze relacje w ogóle się nie poprawiły?

– Nie!

– Nic a nic.

– Chciałabym.

– Ani trochę.

– Rzeczywiście, zero poprawy...

Wszystko miało swój początek godzinę wcześniej. Kyousuke spotkał się z siostrą, a potem poszli razem do pustej klasy, żeby pokuć trochę do egzaminów. Ayaka przy okazji opowiedziała mu o jej internacie. Dostała jednoosobowy pokój z wygodnym łóżkiem. Wartownik był neurotykiem i ją irytował. Wzięła wspólną kąpiel z resztą dziewczyn, a Renko nawet w internacie nie zdjęła maski. Obecna sytuacja była wynikiem tego, że jakieś kilkadziesiąt minut później dołączyły do nich pozostałe dziewczyny, mające ze sobą swoje materiały do nauki.

– Muu. – Ayaka, wciąż się dąsając, zaczęła niszczyć gumkę.

Ona i Kyousuke siedzieli po jednej stronie stolika, podczas gdy drugą zajęły Renko oraz Maina. Jeśli chodzi o Eiri, wstała od ławki i znudzona zaczęła malować paznokcie.

– Nie masz za grosz manier, desko.

– I niby kto mi to wypomina?

Oczywiście "deska" odnosiło się do Eiri - Ayaka zaczęła ją tak nazywać zapewne od czasu ich wspólnej kąpieli.

Szooko. – Czyżbyś porównywała swoje wyposażenie z o dwa lata młodszą dziewczyną?

– Mówiłam o manierach.

Eiri wskazała Ayakę, która trzymała łokieć na ławce, opierając na tej ręce podbródek.

Ta wypuściła z dłoni resztki gumki i zarechotała.

– Kusukusu. Deska jest naprawdę płaska, zupełnie jak chłopak.

– Co żeś powiedziała?!

– Ayaka, ej! Piersi są dla Eiri drażliwym tematem.

– Innymi słowy, deska bardzo się nimi przejmuje? Dobrze, poznałam jej słabość!

– Skoro o tym mowa, Ayeczko, sama też nie jesteś płaska? Może i masz dopiero trzynaście lat, ale piersi w ogóle u ciebie nie widać. Prawie niczym nie różnisz się od Eiri...

– Lisia, milcz! Zrobiła się taka mądra, bo ma co nago pokazać. - Ayaka rzuciła gumką w Mainę.

Przy okazji, lisia wzieło od lisicy, ponieważ Ayaka uważa majnę za podejrzaną, a zdrobnienie nadała jedynie dla lepszego brzmienia, jednak zarówno to przezwisko, jak i Eiri jako deska, miały bardzo negatywne znaczenie.

– Auauaua. Ayeczko, przepraszam… W ubraniach wyglądam na chudszą – chociaż Mainę na pierwszy rzut oka można było uznać za smutną, z jakiegoś powodu się rumieniła. Cieszyła się z tego, że otrzymała przezwisko, najprawdopodobniej nie zdając sobie w ogóle sprawy z jego prawdziwego znaczenia.

– Oooo… Jak miło! Ja też chciałabym wziąć z wami kąpiel. Dzięki temu mogłabym zademonstrować moją wspaniałą figurę. - Szooko.

– Nikogo nie interesują twoje durne kształty, masko. W każdym razie ja chcę zobaczyć twoją twarz, nie ciało. Przed kąpielą zdejmujesz tę maskę, prawda?

Łuusz. – To chyba oczywiste, że nawet podczas mycia zostaje na swoim miejscu.

– Kłamiesz. Ostatnio jej nie zdjęłaś?

Tym zadanym bezmyślnie pytaniem Kyousuke przyciągnął na siebie spojrzenia dziewczyn – wszystkie oniemiały, a sądząc po minach, były na niego wściekłe.

– He? Zdjęłaś… Co? Niemożliwe… Podglądałeś żeńską łazienkę…

– Niemoralny! Bezwstydnik! Zbok! Myliłam się co do ciebie…

– Braciszku… Zostawmy pracę domową, muszę cię nauczyć o wiele ważniejszych rzeczy, rozumiesz?

Eiri była w szoku, Maina wyglądała na zawiedzoną, a Ayaka uniosła gniewnie ołówek.

Dopiero w tym momencie Kyousuke zdał sobie sprawę, co takiego powiedział.

– He?! Nie, chwila. To nie tak! Chciałem powiedzieć…

– Kąpaliśmy się razem.

– Tak, właśnie! Wszedłem sam do łazienki, a po chwili dołączyła ona, golusieńka, jak ją pan Bóg stworzył, i swoimi piesiami… N-Nie! To nie było tak!

Właściwie to tak właśnie było, jednak Kyousuke zdawał sobie sprawę, jaki tragiczny los by go czekał, gdyby o tym wszystkim opowiedział. I tak reakcja na to, co już im zdradził, wywołała u niego falę zimnego potu. Jego ręka została wykręcona za plecy, aby nie mógł uciec, a tuż przed jego lewym okiem znalazł się czubek automatycznego ołówka Ayaki.

– Coś nie tak, braciszku?

Z uśmiechem na twarzy Ayaka kliknęła na tył ołówka, wysuwając tym samym jego rysik.

– A-Ayaka? Twoje spojrzenie jest naprawdę przerażające…

– Chcę szybkiej odpowiedzi. Już! Jeśli zaraz jej nie usłyszę…

Ponownie kliknęła przycisk na końcu ołówka, a z każdym wysunięciem rysik zbliżał się do gałki ocznej Kyousuke.

– Ej, chwila. Czekaj! To był żart! Tylko tak powiedziałem…

– Naprawdę? Jeśli kłamiesz, ja… się bardzo zdenerwuję, wiesz?

Uśmiech całkowicie zniknął z twarzy dziewczyny. Tym razem dwukrotnie kliknęła przycisk, przez co rysik znajdował się już dosłownie o milimetry od oka chłopaka.

– …

Oczy Ayaki przypominały taflę jeziora w bezwietrzną noc. Na powierzchni były spokojne, jednak w ich głębi czaił się mrok, który mógłby pochłonąć wszystko w mgnieniu oka.

Kyousuke wydał z siebie dźwięk przypominający przełknięcie śliny. Kiedy już miał coś powiedzieć…

– Haaaa. Naaabraaałam was! - Uratował go głos dziewczyny unoszącej palec. – Oczywiście, że to kłamstwo. Zbliżenie się do internatu przeciwnej płci już jest trudne, a co dopiero podglądanie w nim. Wspólna kąpiel jest po prostu nierealistyczna! To wręcz niemożliwe! – Opierając się na stoliku i jednocześnie pochylając w ich stronę, Renko wszystkiemu zaprzeczyła.

Nie chcąc zdradzić prawdy, Kyousuke zaczął potwierdzać jej wersję.

– Tak, właśnie. Kompletnie nierealistyczne! Przecież mówiłem, że to tylko żart. Jak mogłyście wziąć to na serio… Hahaha.

– …

Ayaka przyglądała im się przez chwilę z wątpliwością wypisaną na twarzy. - Ła, a więc to jednak żart. Spokojnie, ja też tylko żartowałam. - Ponownie się uśmiechnęła, puściła rękę brata, a potem odłożyła ołówek, którym miała zamiar przebić mu oko.

Renko pokiwała głową i wróciła na swoje miejsce, co zakończyło całe to zamieszanie.

– Rety, nawet jeśli to był tylko żart, posunęłaś się za daleko. Ołówki są do pisania, nie wbijania w oczy. Naprawdę myślałem, że chcesz mnie nim dźgnąć.

– Gdyby to była prawda, zrobiłabym to.

– Ech.

– Tylko żartuję. Kusukusu.

– …

Kiepski ten żart. – Kyousuke się skrzywił, a Ayaka oparła głowę na jego ramieniu, spojrzała na podręcznik i zeszyt, po czym powiedziała:

– Zapomnijmy o tym, czas na naukę, braciszku. Chyba nie chcesz oblać, prawda?

– Ta…

To przypomniało Kyousuke, że mieli się razem uczyć, a nie bawić. Szybko pozbierał myśli i wziął do ręki ołówek.

Egzaminy w Zakładzie Poprawczym Czyściec stanowiły bardziej grę o przetrwanie. Minimalna połowa średniej punktów uzyskanej przez całą klasę z danego przedmiotu, którą należało zdobyć, aby zdać, stanowiła cienką linię pomiędzy życiem a śmiercią. Wszyscy uczniowie w szkole pewnie uczyli się jak szaleni, byle tylko uniknąć dyscyplinowania przez Kurumiyę, co jednocześnie podnosiło średnią ocen, czyli także minimalny wynik umożliwiający przeżycie.

Poza tym to Kurumiya była odpowiedzialna za pytania do testu i mogła zastawić w nich pułapki, wymyślając specjalnie na tę okazję jakieś wyjątkowo podchwytliwe zadania.

– Zakres materiału też jest spory. Pora, żebyśmy serio wzięli się do nauki.

– Właśnie. Braciszku, pytaj, jeśli czegoś nie wiesz, to cię tego nauczę!

– Nauczysz… Umiesz to wszystko? Przecież dopiero się przeniosłaś.

– Oczywiście! - Ayaka wypięła pierś. - Przerabiamy teraz materiał z gimnazjum, prawda? W takim razie nie stanowi żadnego problemu. Chociaż zakres części przedmiotów jest inny, większość pozostała bez zmian, więc to właściwie jedynie powtórka materiału.

– Ach, no tak…

W Zakładzie Poprawczym Czyściec osadzano młodzież w różnym wieku, dlatego naukę tak kontynuowano od najniższego wspólnego poziomu, czyli gimnazjum. Jednak ponieważ część uczniów miała ten etap nauki już za sobą, pierwsze egzaminy obejmowały także materiał z wyższych poziomów nauczania.

Widząc, że brat ją zrozumiał, Ayaka uśmiechnęła się radośnie.

– A więc, braciszku. Celuj razem ze mną w pierwszą trójkę, dobrze?

Czemu ustawiła tak wysoko poprzeczkę? – Kiedy Kyousuke miał już o to spytać, przypomniał sobie, że nagrodą za osiągnięcie jednego z trzech najwyższych wyników wśród klas pierwszych była przepustka poza szkołę. Chociaż stracił już cel – zobaczenie siostry – wciąż chciał stamtąd wyjść, ale…

– Jeśli dwie osoby dostaną razem przepustkę, będą mógłby wspólnie pójść na randkę! Karaoke, parki rozrywki, zakupy i wiele, wiele innych miejsc, w których można się bawić, czeka.

– …?!

– …?!

– …?!

Jedynie Kyousuke nie zareagował na słowa siostry.

Ołówek Renko, poruszający się do tej pory w rytm muzyki, której słuchała, nagle się zatrzymał. Twarz Mainy, wklejona w ćwiczenia, nagle się uniosła, a Eiri strzeliła językiem.

– Karaoke…

– Park rozrywki…

– Zakupy…

Powiedziały kolejno pod nosem, po czym zapadła cisza, którą przełamała dopiero wymijająca odpowiedź Kyousuke.

– Hmmm. To brzmi zachęcająco, ale nie aż tak, żebym rzucił się do nauki, jakby od tego zależało moje życie. Poza tym pierwsza trójka stanowi dla mnie naprawdę spore wyzwanie.

Kyousuke stracił praktycznie całą motywację do starania się o przepustkę.

Ayaka spróbowała jakoś zachęcić swojego brata, który z miejsca się już poddał:

– Dlatego właśnie powiedziałam, że ci pomogę! W takim stanie możesz zapomnieć o pierwszej trójce, nawet samo zaliczenie będzie problemem! Nie chcesz pójść ze mną na randkę, braciszku?

– No cóż…

– Ja cię wszystkiego nauczę! – krzyknęła Renko do zastanawiającego się nad odpowiedzią Kyousuke. Dziewczyna pochyliła się ku niemu, zatrzymała maskę tuż przed jego twarzą i powiedziała: – Nieważne, jak wyglądam, jestem naprawdę bystra. Doprowadzenie cię do pierwszej trójki to będzie bułka z masłem! Od czego zaczynamy? Matematyka? Angielski? Wychowanie do życia w rodzinie? Nieśmiała jestem, krępuję się.

– Nie mów takich rzeczy na głos. Ayaka może mnie tego nauczyć, więc podziękuję.

– Coooo?! Chcesz uczyć się WDŻ-u z rodzoną siostrą?!

– Aaaa! Mam tego dość. Nie wtrącaj się! Odejdź, masko! - krzyknęła Ayaka, odpychając Renko od brata.

Ta jednak się nie poddała; wzięła swoje krzesło, okrążyła stół i usiadła obok Kyousuke.

Łuusz. – Utknąłeś na tym pytaniu? To…

Renko zaczęła wyjaśniać mu zadanie, ale czerwona ze złości Ayaka wstała i spróbowała ją odciągnąć.

– Nie zniosę tego! Powiedziałam przecież, że to ja będę uczyć braciszka! Oddaj mojego braciszka! Oddaj go! Oddaj go! – Krzyki Ayaki zaczęły odbijać się echem po klasie.

Maina w tym czasie zawiązała wokół głowy białą przepaskę z napisem „cel: przepustka” i z pełnym determinacji spojrzeniem wzięła się za rozwiązywanie zadań, mówiąc:

– Jeden z trzech najlepszych wyników na roczniku… Może dla kogoś z tak pustą głową to trudne wyzwanie, ale zrobię wszystko, aby to osiągnąć. Kyousuke powiedział mi kiedyś, że liczy się włożony trud… dlatego nie poddam się i zdobędę tę przepustkę!

Po chwili w sali zrobiło się głośno.

Eiri, stojąca sama na uboczu, spojrzała na nich z ukosa.

– Przepustka, też mi coś. Jakby to miało jakieś znaczenie. Głupota.

Ponownie ziewnęła z braku motywacji i zamiast wziąć się za naukę, zaczęła robić sobie pedicure i malować paznokcie u stóp.


× × ×


– O, kolejny błędny wynik! Rety. Używasz dobrej metody, a mimo to… Braciszku, nie możesz tego robić na odczepnego – powiedziała Ayaka, siedząca po lewej stronie Kyousuke.

– Musisz wykorzystać tę szansę, żeby określić swoje słabe strony, dobrze? Takie proste błędy przekreślą twoją drogę do pierwszej trójki – sugestia ta padła od zajmującej miejsce po jego prawej Renko.

Od początku ich wspólnej nauki minęły dwie godziny. Kyousuke spodziewał się, że sporo czasu stracą na zbędne kłótnie, jednak dziewczyny szybko doszły do porozumienia. Ayaka i Renko zakończyły spór, uznając, że pomaganie chłopakowi ma najwyższy priorytet, zakopały więc topór wojenny, po czym wspólnie zaczęły objaśniać mu zadania.

Przy czym okazało się, iż Renko jest niesłychanie bystra.

To Ayaka nadzorowała naukę Kyousuke, podczas gdy Renko słuchała sobie muzyki. Zeszyt tej drugiej był wypełniony rysunkami, jednak kiedy Kyousuke się zacinał, mówiła po prostu „A, to...”, po czym w mgnieniu oka rozwiązywała zadanie, bardzo dokładnie je objaśniając, co zaimponowało nawet Ayace.

– A ja miałam cię za przygłupa… Widać geniusz i martwicę mózgu oddziela jedynie cienka linia. – Siostra Kyousuke pochwaliła Renko w sposób, który trudno określić jako pozytywny.

– Moje IQ wynosi 530 000! - rzuciła żartem dziewczyna w masce.

– Auauaua. 530 000, niewiarygodne… Nie mam szans. Auau – powiedziała, do tej pory pełna motywacji, Maina, spoglądając smutnym wzrokiem na swoją pełną znaków X kartkę.

Siedział obok niej geniusz, przez co czuła się głupia i miała wrażenie, że bez względu na to, ile trudu włoży w naukę, nigdy jej nie dorówna. Kyousuke doskonale ją rozumiał.

Spośród nas jedynie Ayaka ma z nią szansę. - Przypomniał sobie, że wśród nich jest wojownik, któremu nawet brew się nie uniosła na wieść o inteligencji Renko.

Zieew.

Wciąż podchodząca lekceważąco do całej sprawy Eiri przetarła oczy i ziewnęła, po czym wyjrzała przez okno. Podczas całej ich wspólnej nauki nawet nie tknęła palcem podręcznika, cały czas zajmując się swoimi paznokciami.

Kiedy Ayaka skończyła sprawdzać odpowiedzi brata, spytała:

– Nie masz zamiaru się uczyć, desko?

– Nie muszę.

– O? - Podekscytowana Renko aż wstała z krzesła. – Eiri, czyżbyś też była bardzo inteligentna? Jakie masz IQ?

– Kto wie. Nie da się go teraz zmierzyć.

– Aha, rozumiem. Przy okazji, ja mam 530 000.

– Tak, tak, oczywiście. – Eiri pomachała ręką, jakby mówiąc „jaka głupia”.

– Niesamowite! W ogóle nie przejęła się tą liczbą! - Maina otworzyła szeroko oczy z podekscytowania, jako jedyna nie zdając sobie sprawy, że to żart.

– Hmmm? Więc deska też jest geniuszem… Ale nie przegram!

– Nic z tych rzeczy. Nie interesuje mnie wasza rywalizacja.

Oczy Ayaki aż zapłonęły, jednak Eiri to zignorowała. Zaczęła machać stopą, czekając, aż wyschnie jej lakier na paznokciach.

– Muuu. - Widząc jej spokój, Ayaka wrzasnęła: - Co to, u licha, ma być? Chcesz powiedzieć, że zniżysz się do mojego poziomu, aby ze mną rywalizować?!

– No już, spokojnie, Ayeczko. Eiri jest pewnie bardzo mądra. Wszystkie witaminy, które powinny pójść w piersi, zostały przeniesione do mózgu. Szacuję jej IQ na 120 milionów!

Maina, słysząc te słowa, wykrzyczała (prawie spadając przy tym z krzesła): - Cooooo?! S-Sto dwadzieścia milionów?!

– He? - Eiri zmarszczyła brwi. - Ale hałas. Jeśli macie czas na pogaduchy, to weźcie się za naukę, dobra?

– Przyganiał kocioł garnkowi – odpowiedziała Ayaka, machając ręką.

– Tcz. Zapomnijcie o mnie. Powiedziałam przecież, że nie ma potrzeby. Nauka jest totalną stratą czasu…

– Pokaż, pokaż. Mogę zobaczyć, jak ci idzie?

Kiedy Eiri machała ręką, Renko wyciągnęła spod pudełka zawierającego przyrządy do pielęgnacji paznokci jej zeszyt ćwiczeń.

– Ty…

Eiri zrobiła zaniepokojoną minę i spróbowała wyrwać koleżance ćwiczenia, jednak Renko z łatwością zrobiła unik.

– N-Niesamowite… - rzuciła, przeglądając na szybko zeszyt z matematyki. Parę razy to powtórzyła, po czym krzyknęła z podziwem: - Wszystko, co do jednego zadania, jest źle!

– He?!

– He?!

– He?!

Nie wszystko dobrze, ale wszystko ma błędnie?

Nie tylko Kyousuke był zdziwiony, wszystkich zszokowała ta wiadomość.

Renko dodała:

– Nie tylko same wyniki, także wzory rozwiązywania równań! Ułaaa… Nie mogę uwierzyć, że źle rozwiązałaś takie podstawowe zadania. Prawdę mówiąc, to niesamowite. Uważałaś w ogóle na lekcjach?

– Eiri…

– Eiruś…

– Desko…

– …

Kiedy padły na nią spojrzenia przyjaciół, Eiri skrzyżowała nogi, oparła głowę na ręce i wyjrzała za okno.

– J-Jakby to miało jakieś znaczenie… W końcu to nie ma nic wspólnego z zabijaniem, czyli nie przyda mi się w życiu, a więc nie stanowi dla mnie żadnej wartości. Po co mi te wszystkie wzory? - Rzuciła jeszcze pod nosem: - Głupota.

Wydawała się pewna siebie, jednak jej mina wskazywała zupełnie co innego.

– Eiri! - Renko położyła ręce na ramionach koleżanki i nią potrząsnęła: - Nie możesz uciec od rzeczywistości! Jak tak dalej pójdzie, trafisz na zajęcia uzupełniające! Nawet nie zdasz egzaminów! Przepustka i randka z Kyousuke pozostaną jedynie…

– Zamknij się! - Eiri strąciła dłonie Renko z ramion i spojrzała na maskę koleżanki. Chociaż jej wzrok był ostry jak zwykle, z kącików oczu dziewczyny popłynęły łzy. - No bo nic na to nie poradzę… P-Po prostu nie wiem, jak to rozwiązać. Nie chcę być traktowana jak idiotka, a sama myśl o poproszeniu cię o pomoc w nauce mnie wkurza. Poza tym został już tylko tydzień. Sądziłam, że będzie dobrze, jeśli tylko pobiję tę połowę średniej, więc… - Eiri zagryzła wargę i zwiesiła głowę.

PsyCome V3 127.png

– Eiri… - W głosie Renko wyraźnie było słychać smutek. - Nie masz piersi i nie radzisz sobie z nauką… Dokąd poszły te wszystkie witaminy?

– Nie mogę uwierzyć, że wciąż nie osiągnęłaś poziomu pierwszego roku gimnazjum. Desko, ale z ciebie przygłup.

– Eiruś… Rozumiem, nie chodzi o to, że nie chcesz dostać przepustki, tylko jest poza twoim zasięgiem.

– Zamknijcie się! Ona… ma swoje powody, dobra?

Dla przykładu sytuację rodzinną. Urodziła się w rodzinie zawodowych morderców, więc nie miała czasu na naukę, ponieważ musiała skupić się na szlifowaniu technik odbierania życia. Podobnie wyglądało to u Kyousuke, który skupił się na walkach oraz ćwiczeniach, przez co nie miał czasu na przerabianie materiału ze szkoły.

– C-Co? Nie patrzcie tak na mnie! Po prostu matematyka jest moim najsłabszym przedmiotem. W innych radzę sobie lepiej, więc, eee…

– Nie musisz nic więcej mówić – powiedziała Renko pełnym żalu głosem, kładąc dłoń na ramieniu Eiri.

– He?

– Nie musisz robić dobrej miny do złej gry. Pomogę ci. Rozwiążę z tobą te wszystkie równania, nie musisz się o nic martwić. To jak, chcesz się ze mną pouczyć?

– Renko…

Eiri otworzyła szeroko oczy, spojrzała na koleżankę, pokiwała głową i z wielkim trudem powiedziała szczerze:

– D-Dziękuję.


× × ×


Kyousuke, zapisujący w zeszycie zwroty ze słownika, na dźwięk dzwonka odłożył pracę, westchnął z ulgą, rozciągnął się i spojrzał na towarzyszy niedoli.

Eiri i Renko połączyły stoliki, a potem zaczęły razem się uczyć. Obecnie czerwonowłosa dziewczyna stała, trzymając zeszyt w obu dłoniach i recytując z pamięci angielskie zdanie wybrane przez pomagającą jej koleżankę.

– The death of one is a tragedy.

– Nie, nie. Za cicho. Jeszcze raz.

– The death of one is a tragedy!

– Brak w tym emocji!

– The death of one is a tragedy!!!

– Właśnie! The death of one is a tragedy! But…

– Death of a million is just a statistic!!! A million people dying is just a statistical number!

– Dobrze, zapamiętałaś! Czyli to zdanko mamy z głowy!

– Łał! Gratulacje! Kon-gra-tu-lej-szyn!

Chociaż nie minęła jeszcze nawet godzina, Eiri czyniła spore postępy, a ponieważ Renko pomagała także Mainie, Kyousuke i Ayaka uczyli się jedynie we dwoje.

– Kusukusu. Jak miło, że deska jest tępa – skomentowała Ayaka, po czym zgięła się wpół, czemu towarzyszyło burczenie brzucha. Dziewczyna się zarumieniła i powiedziała: - Eee… M-Możemy udawać, że tego nie słyszałeś?

– Głuptasie, nie musisz się tak przemęczać. I tak pora zrobić przerwę.

Szloch. - Zawstydzona Ayaka, trzymając się za brzuch, zwiesiła spojrzenie.

Niby jak długo cię znam? Myślisz, że nie słyszałem jeszcze, jak jeździ ci w brzuchu?

Kyousuke z gorzkim uśmiechem na twarzy wstał z krzesła.

– Co chcecie zjeść? Pójdę coś kupić.

– Hmm? - Renko spojrzała na zegarek wiszący na ścianie. - Och, już południe.

– Ta. Mamy jeszcze wiele pracy przed sobą, więc od razu kupię jedzenie dla wszystkich. To co chcecie?

Spytać oczywiście nie zaszkodziło, ale do wyboru były jedynie „wczorajsze bułki” oraz „zimne kulki ryżowe”. Chociaż dało się także kupić „świeżo upieczony chleb”, dostępny był tylko jeden, więc z miejsca znikał z półki. Kyousuke zaczął się zastanawiać, czy zdążyłby go kupić, gdyby od razu wyszedł.

– Dzięki. Mam ze sobą galaretkę, ale czymś do picia nie pogardzę.

– Ja poproszę o herbatę i kulki ryżowe.

– Ja… chleb i mleko truskawkowe!

– Jest tutaj?! Nie mogę uwierzyć, że je tu mają. Brawo, bysiu. - Ayakę wyraźnie to zaskoczyło, a Maina po usłyszeniu tych słów powiedziała pod nosem: - To nic takiego.

– Dobra. To zaraz wracamy.

– Tylko nie przejmujcie się, jeśli nie wrócimy.

Kyousuke wraz z siostrą wyszedł z klasy, po czym skierował kroki w stronę szkolnego sklepiku na parterze.

– Hej, Kyousuke.

Przy schodach jednak wpadł na znajomą osobę.

– Łaa?! - Ayaka z krzykiem skoczyła za brata.

W tym momencie skierowało się na nią spojrzenie oczu widocznych przez małe dziurki w papierowej torbie.

– Więc to jest twoja młodsza siostra, która się do nas przeniosła?

– B-Braciszku… Kto to jest? Nie… Co to jest?

Ayaka, obejmując rękę brata, spojrzała na dziwną dziewczynę stojącą przed nią. Trudno się zresztą dziwić, że przestraszyła się takiej osoby.

– A, to Bob. Chodzi z Renko do 1B. Chociaż na to nie wygląda, jest naprawdę dobrą osobą, więc nie masz czego się bać. No więc tak, to Ayaka , moja siostra.

– Widzimy się po raz pierwszy, prawda? Miło mi cię poznać, Ayeczko!

– M-Mnie ciebie też.

Ayaka nieśmiało uścisnęła wyciągniętą w jej stronę dłoń, Bob zachichotała, a kiedy miały już puścić swoje ręce…

– Siostra… Kyousuke.

Zza Boba wynurzyła się druga dziewczyna. Była drobnej budowy, miała czarne włosy i krwistoczerwone oczy, które wlepiła w Ayakę, a z jej na wpół otwartych ust ciekła ślina.

– Chuda… ale wygląda na smaczną.

Dziewczyna pokazała swoje kły, po czym się oblizała.

– Iaaa! - krzyknęła ponownie Ayaka, ukrywając się za bratem.

– Ech… Nie zachowuj się tak! Co ty mówisz osobie, którą dopiero co spotkałaś, Chihiro?

Bob podniosła tamtą dziewczynę - Chihiro Andou – i chusteczką wytarła ślinę cieknącą z jej ust, mówiąc:

– Ayeczko, przepraszam. Chihiro na widok ludzkiego mięsa traci nad sobą kontrolę.

– Co?! L-Ludzkie... mięso?!

– Tak. Jest bardzo smaczne, jeśli je się z tłuszczem. Policzki, uda… Mniam.

– B-Braciszku… Ona jest szalona.

Ayaka zaczęła się trząść ze strachu, kiedy Chihiro przejechała wzrokiem z jej twarzy na uda. Wyglądała, jakby za chwilę miała skoczyć na siostrę Kyousuke, co było możliwe, ponieważ Bob jej nie przytrzymywała. Widząc reakcję mniejszej koleżanki, Bob otworzyła torbę, którą niosła ze sobą.

– Jeju, musisz być głodna. Masz, wytrzymaj jeszcze chwilę. Dobrze?

Bob wyjęła z torby „świeżo upieczony chleb”. Widząc to wręcz legendarne jedzenie, którego Kyousuke jeszcze ani razu nie miał szczęścia zdobyć, oczy Chihiro zabłysły.

Chrup.

– Aauuu!

Jednak celem Chihiro okazał się palec Boba – dziewczyna zagłębiła w nim swoje kły i zaczęła go podgryzać.

– No wiesz… - westchnęła Bob, po czym podniosła chleb, który upadł jej na ziemię. – Nieważne. Kyousuke, uczysz się do egzaminów?

– Tak. - Chłopak pokiwał głową, patrząc na Chihiro, dalej gryzącą palec Boba. - Uczymy się z Renko w pustej klasie na piętrze. Poszliśmy kupić wszystkim coś do jedzenia.

– Rajuśku, naprawdę? W takim razie wybacz, że tak długo cię zatrzymałam. Uczymy się z Chihiro w sali naszej klasy. Możecie do nas zajrzeć, kiedy tylko chcecie.

– Dzięki. Dam znać reszcie. Michirou też jest z wami?

Michirou Suzuki – znany także jako Kuuga Makiyouin. Ciągle rozmawia z i o swojej lewej ręce, którą nazywa Azraelem. Kyousuke miał wrażenie, że jeśli przyjdzie im się uczyć w tej samej klasie, to bez wątpienia skończy się na paru połamanych kościach.

Bob przechyliła głowę.

– Nie mam pojęcia. Michirou to samotny wilk.

– A-Aha…

Widać podczas Zakładu Otwartego trzymał z tymi dziewczynami tylko dlatego, że zostali przydzieleni do tej samej drużyny.

– To twój przyjaciel, braciszku?

Kyousuke odpowiedział na pytanie siostry:

– Przyjaciel? Raczej nie bardzo.

– Ojej, biedny Michirou – zaśmiała się Bob, jednocześnie podnosząc Chihiro na ręce.

– To my już pójdziemy. Uczcie się pilnie! Ty też, Ayeczko! Do zobaczenia! Zajrzyjcie do nas na relaksującą herbatkę. Ufufu.

– Dobra. Do zobaczenia. Powodzenia.

– Pa. Chociaż wątpię, żeby była jakaś szansa na herbatę.

Kyousuke pomachał wchodzącej po schodach Bob.

PsyCome V3 135.jpg

– Pa, pa! - Chihiro przed zniknięciem błysnęła im przed oczami swoimi kłami.

Kiedy dziewczyny zniknęły z zasięgu wzroku, Ayaka…

– Haaaa…

Westchnęła głęboko, zużywając przy tym całe powietrze, jakie miała zgromadzone w płucach. Obeszła Kyousuke, stanęła przed nim i spojrzała na jego twarz, robiąc wielkie oczy:

– Braciszku, przyjaźnisz się z samymi dziewczynami?

Jej spojrzenie przewiercało go na wylot.

Czując się przypartym do muru przez wywierającą niesłychaną presję siostrę, Kyousuke zapomniał języka w gębie.

– P-Poza dziewczynami...

– Poza dziewczynami nie masz żadnego znajomego, prawda? Żadnego chłopaka?

– Oczywiście, że kumpluję się z chłopakami!

– Z kim?

– Dla przykładu… - Irokez, Shinji, Usami, Oonogi… Kyousuke wymienił sobie w myślach imiona wszystkich chłopców, jakich zna, po czym doszedł do wniosku… - Michirou?

– Sam powiedziałeś, że się nie liczy.

– Ghh. N-Naprawdę?

Widząc, że spojrzenie siostry zrobiło się jeszcze ostrzejsze, Kyousuke przełknął głośno ślinę.

– Braciszku… Dlaczego nie masz żadnych znajomych poza dziewczynami?

Ayaka przybliżyła do niego swoją twarz. W jej czarnych oczach odbijała się jego przerażona mina – chłopak miał wrażenie, że wciągnie go ta nieprzenikniona ciemność, jaką w nich dostrzegał.

– Tak wyszło? Albo raczej same do mnie zagadały…

– Same zagadały? Naprawdę? A więc jednak naprawdę jesteś tu popularny. - Kiedy powtarzała słowa brata, jej mina się rozluźniła, jednak oczy dalej zakrywał głęboki mrok.

– Cóż… W końcu mają mnie za mordercę dwunastu osób. Jestem numerem jeden w pierwszych klasach. W normalnej szkole pewnie by przede mną uciekali, ale…

Wystarczył sam kontakt wzrokowy ze znanym jako „Anthrax” i „Metallica” Kyousuke, żeby przerazić dziewczyny, a jego próby zagadania do jakiejkolwiek kończyły się na tym, że wybuchała płaczem. Zamiast adresów mailowych oddawały mu wszystkie pieniądze, a kiedy próbował wyznać swoje uczucia, klękały na ziemi i błagały o litość.

W tej szkole było jednak na odwrót.

– Zamiast budzić strach, tutaj ten morderca dwunastu jest obiektem zainteresowania. Dlatego właśnie dziewczyny do mnie zagadują, a chłopcy są zazdrośni…

– Czyli jesteś dla nich jak sól w oku?

– Mniej więcej.

– Hmph.

Ayaka spojrzała w inną stronę i zwiesiła głowę, jednak szybko ponownie skierowała wzrok na brata.

– Szczęśliwy? - spytała.

– He?

To nagłe pytanie zdziwiło Kyousuke.

Ayaka złapała jego pierś i spytała, jakby szukała wsparcia:

– Bycie popularnym cię nie cieszy? Kiedyś dziewczyny się przed tobą ukrywały, ale teraz same się na ciebie rzucają. Nie cieszy cię to? W dodatku jest tu tyle piękności. Musisz być bardzo, bardzo szczęśliwy...

– Niespecjalnie.

– Co?

– To miłe uczucie, wiesz, to zainteresowanie… Ale wszyscy to mordercy, wiesz? Przyciągają je do mnie jedynie fałszywe zarzuty, które mi postawiono. Prawdę mówiąc, to trochę kłopotliwe.

– Kłopotliwe? Czujesz się zakłopotany?

Kyousuke uśmiechnął się gorzko do wpatrującej się w niego wielkimi oczami siostry – jednocześnie przypominając sobie te wszystkie absurdalne wyznania miłości i próby podrywu, jakie przeżył, po czym wydusił z siebie zmęczonym głosem:

– To nie oczywiste? Jestem normalnym chłopakiem. Nie rozumiem, co im chodzi po głowie, ani ich zainteresowań. Nieważne, jaki popularny jestem... Jakie to będzie mieć znaczenie, jeśli zginę?

Tyle razy balansował na granicy życia i śmierci, że nie mógł śmiać się ze swoich słów. Gdyby ktoś inny chciał zająć jego miejsce, bez chwili zawahania by się z nim zamienił.

– Tak to wygląda…

Być może jego słowa w końcu dotarły do siostry, bo wyraźnie posmutniała.

Szybko jednak ponownie na jej twarz zawitał uśmiech.

– No dobra! Bycie popularnym cię nie uszczęśliwia, tylko wprawia w zakłopotanie! Tak, tak. Rety… Nieźle mnie wystraszyłeś. Już zaczynałam myśleć, że zamieniłeś się w jakiegoś playboya. Kusukusu.

Ayaka puściła brata i radośnie odskoczyła od niego.

Panująca jeszcze przed chwilą posępna atmosfera nagle zniknęła bez śladu, a dziewczyna całkowicie się rozchmurzyła. Chociaż Kyousuke martwiła jej kapryśność, pobiegł za nią i kiedy już szli obok siebie, wyszeptał jej:

– Gdybym mógł zmienić się w playboya, moje życie nie byłoby takie ciężkie.

– Kusukusu. Stary problem „kolejny rok bez dziewczyny”?

– Cicho. Ciebie niby to się nie tyczy?

– Tak, ale ja mam ciebie, więc żaden chłopak nie jest mi potrzebny.

– Och…

– Czemu się tak zawstydziłeś? Niemożliwe, czyżbyś naprawdę chciał zostać moim kochankiem?

– Oczywiście, że nie. Jesteś moją siostrą, nie dziewczyną. To się nigdy nie zmieni.

– Ahaha. Oczywiście. Absolutnie nigdy się nie zmieni, prawda?

– Ta. Nieważne, co się stanie, to się nie zmieni. W końcu jesteśmy rodziną, nie?

– Tak! Aż śmierć nas nie rozłączy, prawda?

Rozmawiając tak sobie, szli przez korytarz i trzymali się za ręce.

– Ta… Ale nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić, nawet gdybym miał przypłacić to życiem.

Kyousuke szedł przez korytarz szkoły pełnej psychopatów i ściskał delikatnie dłoń siostry, która mogłaby się złamać, gdyby złapał ją choćby trochę mocniej – a przynajmniej na taką wyglądała. Wtedy właśnie podjął decyzję, że za wszelką cenę obroni tę drobną rękę.




Powróć do Rozdział 1 Strona główna Idź do Rozdział 3