Psycho Love Comedy PL: Tom 3 Rozdział 3

From Baka-Tsuki
(diff) ← Older revision | Latest revision (diff) | Newer revision → (diff)
Jump to navigation Jump to search

Pytanie 3 – Ziarno nienawiści / „You Call That A Knife?”[edit]

Igarashi Maina

P: Jaki wyznaczyłaś sobie cel podczas egzaminów?

O: Postaram się nie oblać! No i chciałabym dostać się do pierwszej trójki!

P: Z jakiego przedmiotu jesteś najlepsza?

O: Najlepszy etyka, najgorszy to prace domowe. Zwłaszcza zajęcia z gotowania... Auau.

P: Co zrobisz, jeśli dostaniesz przepustkę?

O: Coś, co nie sprawi nikomu problemów. No i… odwiedzę grób.

P: Zbierz w sobie odwagę i złóż postanowienie na te egzaminy!

O: Dajmy z siebie wzysko! Ajaja, ugryzłam się w język podczas sesji P&O. Auaua.

PsyCome V3 141.jpg


– Chętni do rozwiązania?

Sobotnia wspólna sesja trwała aż do wieczora, w niedzielę Kyousuke uczył się już jedynie z Ayaką. Poniedziałek zaczął się matematyką, podczas której Kurumiya, klepiąc swoją czerwoną rurą o tablicę, obrzucała spojrzeniem wszystkich uczniów. U jej stóp, w kałuży krwi z rany na głowie, leżał dostający konwulsji chłopak z rozbitymi okularami. Tuż przy napisanej przez niego odpowiedzi widniał wielki X narysowany jego krwią – tak kończyli wszyscy, źle rozwiązali zadanie..

Z nerwów Kurumii aż żyły wyszły na wierzch. Klepnęła jeszcze raz delikatnie tablicę, mówiąc:

– Hmm? Ktoś się zgłosi? CO!?

Po czym uderzyła rurą w podium, rozbijając je i wyrzucając w powietrze chmurę białego pyłu z kredy.

Tego dnia miała wyjątkowo podły nastrój, ponieważ pewien chłopak pożyczył sobie jej zmodyfikowany motocykl i doprowadził go do stanu, który można określić jako „nadaje się jedynie do przerobienia na żyletki”. Następnego dnia ta sama osoba znalazła miotacz granatów i postanowiła urządzić pokaz sztucznych ogni – skończyło się na tym, że nauczycielka gołymi rękoma rozdarła broń i jej resztkami go pobiła. Wszyscy spisali go na straty, ale już następnego ranka ukradł majtki Kurumii, włożył je na głowę, po czym zaczął tańczyć przed wejściem do budynku szkoły.

Z tego właśnie powodu już troje uczniów padło ofiarą wściekłej jak rój os nauczycielki, a wszyscy w klasie siedzieli skuleni i trzęśli się ze strachu.

– Ja! Wiem, jak to rozwiązać! – powiedziała, unosząc rękę z pewnością wręcz wypisaną na twarzy, siedząca po prawej stronie Kyousuke dziewczyna.

– No dobrze, młodsza Kamiya. Chodź.

– Już!

Zanim jeszcze pobitego wcześniej chłopaka wyniesiono z sali na noszach, Ayaka stanęła przed tablicą i zaczęła rozwiązywać równanie. Kyousuke patrzył, jak jego siostra się dla nich poświęca.

– Prawidłowa odpowiedź.

Kurumiya narysowała kółko obok wyniku, po czym pogłaskała głowę Ayaki. Podły humor nauczycielki znikł niczym ręką odjął; nawet radośnie się uśmiechnęła.

– …?!

Na widok jej miny w klasie aż zawrzało.

Dziecięcą twarz nauczycielki zdobił radosny uśmiech, a Ayaka miała na wpół przymknięte oczy i wręcz promieniowała szczęściem. To wyglądało, zupełnie jakby były rodzeństwem albo najlepszymi przyjaciółkami. Po tym, jak Kurumiya chwaliła nową uczennicę, wyraźnie było widać, że miała do niej zupełnie inne podejście niż do uczniów, którzy wcześniej próbowali rozwiązać to równanie.

– Mimo tak wielkiej presji wyszłaś przed szereg i wspaniale rozwiązałaś zadanie. Twoja odwaga jest godna pochwały. A pomyśleć, że dopiero się tu przeniosłaś. Brawo!

– Bardzo dziękuję, proszę pani!

– Tak. Młodsza Kamiya jest naprawdę wyjątkowa. Kamiya, powinieneś być z niej dumny.

– Ehehe.

– …

Jeszcze nigdy Kurumiya tak nie wychwalała ucznia. Wszystkim w klasie odebrało mowę, ponieważ po raz pierwszy zobaczyli ją od tej strony - zarówno jej szczęśliwa mina, jak i miłe słowa w niczym nie przypominały tej nauczycielki z piekła rodem, jaką znali.

Jedyną osobą, która nie kwestionowała jej zachowania, była Ayaka, która przeniosła się tam dopiero w zeszłym tygodniu. Z dumą wróciła na swoje miejsce, jakby nic się nie stało.

– Słuchać, świnie jedne! Macie brać młodszą Kamiyę za przykład, jasne? Za tydzień są egzaminy, a skoro nie potraficie rozwiązać tak prostego zadania, to już gryziecie kwiatki od spodu. Następnym razem macie odpowiedzieć poprawnie, capish?

– Tak, proszę pani!

– Dobra odpowiedź. To mi się podoba.

– Tak, proszę pani!

– Brawo. Gdyby teraz nikt nie podniósł ręki, zmasakrowałabym was wszystkich.

Kurumiya wyszczerzyła kły i przeszła do wyjaśniania zadań.

Jej zły humor wyparował, przynajmniej do pewnego stopnia, a ten rzadko spotykany dobry nastrój utrzymał się przez całą lekcję. Co prawda, wciąż (jak zawsze) zastraszała uczniów, jednak ani razu nie uciekła się do użycia przemocy.

Kyousuke uważał, że to właśnie ona najbardziej zagraża jego siostrze, ale…

– To teraz druga część zadania czwartego. Młodsza Kamiya.

– Już! X=7.

– Dobrze. Jesteś naprawdę zdolna. Wiele oczekuję od twojego wyniku na egzaminach.

– Ehehe… Dam z siebie wszystko, proszę pani!

Kurumiya dla Ayaki zmieniała się z sadystycznego demona w dobroduszną nauczycielkę, a jej ręka, którą przelała tyle krwi, delikatnie głaskała uczennicę po głowie.

Kiedy Kyousuke zaczął się niepokoić nastawieniem Kurumii do jego siostry, nauczycielka dodała, kierując słowa w jego stronę:

– Całkowite przeciwieństwo… Doprawdy, jak wielka przepaść może dzielić rodzeństwo. Nie wstyd ci? Ucz się od swojej siostry, ćwierćmózgi starszy bracie.

– B-Bardzo przepraszam…

Ayaka zawsze była wybitnym uczniem, więc Kyousuke przywykł już, że go do niej porównują. Prawdę mówiąc, jako starszy brat był z niej bardzo dumny, ale…

– Kusukusu. Nie przejmuj się, braciszku.

Ayaka, co prawda, uśmiechnęła się do niego, ale nie zareagowała na obelgę Kurumii pod jego adresem. W dodatku wydawało się, że młodsza Kamiya podziwiała ich nauczycielkę. Kyousuke miał co do tego wszystkiego mieszane uczucia.


× × ×


– He? Według mnie to dobra nauczycielka...

Na przerwie po pierwszej lekcji Kyousuke powiedział Ayace, że nie ufa Kurumii, co strasznie zdziwiło jego siostrę.

Chłopak pokręcił głową.

– Jest bezlitosna, ucieka się do przemocy z byle powodu, i to nawet wobec dziewczyn, rozumiesz? Teraz może i zachowuje się jak miła osoba, ale nie ma pewności, czy nie knuje czegoś wyjątkowo podłego. Już wiele razy przechodziłem przez piekło z jej powodu. W tej szkole musisz naprawdę uważać przy nauczycielach.

Mimo ostrzeżeń twarz Ayaki cały czas wyrażała niedowierzanie. Dziewczyna rozejrzała się po pokrytej graffiti, zniszczonej klasie, po czym zmarszczyła brwi.

– Braciszku, każesz mi wystrzegać się nauczycieli... ale nie powinno być odwrotnie? To nie jest przypadkiem miejsce, w którym mordercy przechodzą resocjalizację? To wina uczniów, nie belfrów. Sami są sobie winni, że otrzymują takie kary. Poza tym traktują cię jak mordercę dwunastu osób, więc nic dziwnego, że tobie też się dostaje.

– Cóż...

Kyousuke nie wiedział, co odpowiedzieć siostrze.

Kiedyś sam myślał tak jak ona, ale wtedy jeszcze nie znał prawdziwego celu tej placówki.

Została stworzona, aby szkolić osoby skazane za zabójstwo na zawodowych morderców, a nie resocjalizować ani przywracać ich do społeczeństwa. Wszyscy nauczyciele, wliczając w to oczywiście Kurumiyę, byli zawodowcami, czyli stanowili o wiele większe zagrożenie niż uczniowie.

Kyousuke zastanawiał się, czy powinien powiedzieć o tym wszystkim siostrze.

Szkolenie zaczynało się dopiero na drugim roku, a pierwszoklasiści nie mieli prawa poznać przeznaczenia tej placówki, więc i tak musiał poczekać na inną okazję, żeby to wyjaśnić.

– Cóż, później ci powiem, dlaczego jest tak niebezpieczna. Na razie chodź.

– Hmmm, dobrze. Nie do końca rozumiem, ale niech będzie.

Kyousuke przygotował się do następnych zajęć i wstał z krzesła. Tego dnia na drugiej i trzeciej lekcji mieli praktyki z gotowania, które odbywały się w innej sali.

– No to w drogę.

Klasa zajęć z gospodarstwa domowego znajdowała się na parterze w zachodniej części budynku, a klasa Kyousuke w samym środku pierwszego piętra, więc czekał ich dłuższy spacer.

– Co za utrapienie...

– Auaua.

Eiri wraz z Mainą wyszły z klasy razem z Kyousuke i jego siostrą.

Zeszli klatką schodową we wschodniej części budynku. Nie wpadli na nikogo z klasy, bo tamci albo poszli skrótem, albo wybrali dłuższą drogę, Kyousuke i reszta mieli więc całkowity spokój.

– Więc w tej szkole są też zajęcia z gotowania! - powiedziała Ayaka radosnym głosem, robiąc zamach torbą, w której miała fartuszek i chusteczki. Nawet jej krok wydawał się lżejszy niż zwykle. - Taka szczęśliwa... Fufu. Tak długo czekałam, żeby braciszek znów mógł zjeść moje jedzenie! W końcu dostałam na to szansę! Cieszysz się?

– Twoje jedzenie...

Skoro o tym mowa... Minęło już pół roku, odkąd ostatnio jadł potrawę przez nią ugotowaną. Dlatego nie mógł uwierzyć, że niedługo znów będzie mógł jej skosztować, a jeszcze niedawno tracił wiarę, czy ta chwila nastąpi. Był tak szczęśliwy, że aż po jego policzkach popłynęły łzy.

– Nie mogę się doczekać. Sama myśl o tym sprawia, że zaczynam się ślini...

– Bo jedzenie tu jest do bani.

– Ta. Na samą myśl o nim robi mi się niedobrze.

– Hmm. Więc potrafisz gotować?

Eiri, idąca za Kyousuke, nie kryjąc swojego zainteresowania, dołączyła do rozmowy.

– Oczywiście - odpowiedziała Ayaka, odwracając się do niej. - Ponieważ dobra żona powinna umieć gotować, prać i sprzątać. Ty nie potrafisz, głupkobane?

Ayaka najwyraźniej zmieniła jej przezwisko z deski na głupkobane, ale Eiri to nie obraziło.

– Gotuję lepiej niż Maina.

– Heee?!

Elegancko odbiła piłeczkę, trafiając nią prosto w czuły punkt Mainy, która na jej słowa aż podskoczyła.

Ayaka się zaśmiała:

– Kusukusu. Lisia jest tak głupia, że pewnie myli sól z cukrem, tak?

– ...

– ...

– ...

– Och, czyżbym zgadła?

Prawdę mówiąc, poziom umiejętności kulinarnych Mainy daleko wykraczał poza "mylenie cukru i soli" – nie dało się stwierdzić, co zostało zamienione. Prawdopodobnie można było uznać ją za najgorszego kucharza na Ziemi.

– Przy okazji, braciszku, czyżbyś już jadł coś, co ugotowały głupkobane i lisia?

Pytanie Ayaki zmusiło Kyousuke do przypomnienia sobie tragicznych wydarzeń podczas gotowania w plenerze.

Spojrzenie jego siostry było ostre jak brzytwa, głos niski i cichy, a jej oczy wręcz płonęły z gniewu. Kyousuke nie wiedział, dlaczego była na niego zła, ale z miejsca zaprzeczył.

– Nie. Tylko widziałem, jak gotują.

Można było uznać to za łut szczęścia. Podczas gotowania w plenerze ich jedzenie zostało zabrane, zanim zaczął jeść, a podczas zajęć z gospodarstwa domowego drużyny formowano według zajmowanych miejsc, co oznaczało, że Kyousuke nie groziło w najbliższej przyszłości spróbowanie ich potraw – i, prawdę mówiąc, w ogóle się do tego nie palił.

– Ta... - Eiri odwróciła wzrok, a Maina zwiesiła głowę.

– Nie, nie. Nie pozwolę Kyousuke go zjeść! Moje jedzenie... - Maina ze zwieszoną głową zaczęła zaprzeczać, energicznie machając przy tym rękoma.

Ayaka, zdziwiona jej zachowaniem, przechyliła głowę.

– Lisiu, miło z twojej strony. Masz racjęęę, to byłaby tragedia, gdyby braciszek zatruł się twoim jedzeniem.

– Ahaha, gdyby tak zatrucie było najgorszą rzeczą, jaka mogłaby go spotkać...

Ayaka wzięła odpowiedź Mainy za żart, więc skomentowała o wiele przesadzonym głosem:

– Taa. Pomylenie cukru i soli nie jest takie złe, ale jeśli pomylić cukier z arszenikiem, sól ze strychniną albo pieprz z potasem, byłoby wręcz zabójczeeee. Mogłabyś gotowaniem zabijać ludzi.

– Ahahaha... R-Racja.

Słysząc żart Ayaki, który zresztą był bliski prawdy, Maina aż cała się skrzywiła.

– Ach! - krzyknęła nagle siostra Kyousuke, jakby coś sobie przypomniała. - Ale lisia też jest przecież mordercą, więc coś takiego jest możliwe, prawda? Zabójczy kucharz mordujący ofiary, podając im zatrute jedzenie pod przykrywką drugiego śniadania zrobionego z miłości. Jakie to bystre. Jestem pewna, że lisia nie miałaby z tym najmniejszych problemów!

–...?! Cóż...

– Ułłłłaaaaaaaaa!

Kiedy Eiri miała zatrzymać Mainę, ta się potknęła, albo raczej słowa Ayaki sprawiły, że krzywo stanęła, przez co wpadła na idącego przed nią Kyousuke.

– Łaaa!

Chłopak nie miał jak uciec, a że odruchowo odwrócił się w jej stronę, wylądował plecami na ziemi.

– Ghhh! – jęknął, kiedy Maina z impetem wylądowała na jego żołądku.

– Braciszku!

– Nic ci nie jest?

Spytały zmartwione Ayaka i Eiri.

Kyousuke był cały, chociaż bolało go ramię, którym uderzył w podłogę, podobnie jak znajdująca się w jego ramionach Maina, której twarz wtuliła się w jego klatkę piersiową.

– Och – rzucił chłopak, po czym, nie zwalniając dziewczyny z objęć, spytał: – Nic ci nie jest? Nic sobie nie zrobiłaś?

– Wszystko w porządku, dziękuję.

– CO TY WYPRAWIASZ?!

– Iaaa!

Ayaka kopnęła Mainę w bok, przez co ta przekoziołkowała w powietrzu i upadła na ziemię. Atakująca spojrzała na nią z pogardą.

– Co ty knujesz, lisiu? Upadłaś celowo, prawda? Nigdy więcej tego nie rób.

– Co? P-Przepraszam, eee, ale to nie było celowo…

– Jak nie, jak tak? Kto byłby aż tak głupi, żeby potknąć się na równiutkiej podłodze?

– Ayaka…

Kyousuke wstał szybko z ziemi i podbiegł do dziewczyn.

Ayaka, wciąż obrzucając spanikowaną Mainę gniewnym spojrzeniem, spytała:

– Co jest?

Chłopaka zakłopotała ta nagła wrogość jego siostry, ale i tak spróbował przemówić jej do rozumu:

– Nie zachowuj się tak! To był tylko wypadek.

– Nie, ona zrobiła to celowo! Widziałam. Upadła, bo potknęła się o własną stopę. Niby jak mogło to nie być celowe?! – krzyknęła, wskazując Mainę.

– No weź… Zaraz, nie słyszałaś jeszcze jej opowieści?

– Opowieści lisi?

– O morderstwach, za które ją wsadzono…

– Nie, zresztą nie interesuje mnie to. Wiem tylko, że lisia zabiła trzy, a głupiobane sześć osób. Jak to zrobiły – nie wiem, ale pewnie zadźgały je albo powiesiły, tak? Nie muszę nawet tego słu…

– Niezdarność i gotowanie.

– He?

– Maina zabiła swoją niezdarnością i gotowaniem.

– J-Jak…

– Ayeczko, ja wyjaśnię…

Maina wstała i spoglądając na zdziwioną twarz Ayaki, zaczęła wszystko wyjaśniać. Powiedziała, że przez jej gotowanie oraz niezdarność zginęli ludzie, że nie robiła tego celowo, a także wyjaśniła, iż wcześniej jej o tym nie wspominała, bo nie chciała, żeby się od niej odsunęła…

– Przepraszam – zakończyła, jednocześnie się kłaniając.

– Aha, teraz rozumiem. – Ayaka pokiwała głową. – Od tej pory trzymaj się z daleka od braciszka – dodała z uśmiechem na twarzy.

– … - Maina aż zaniemówiła.

– Jesteś zbyt niebezpieczna! Przez twoją niezdarność mógłby w każdej chwili zginąć. Zapomnijmy o gotowaniu, bo wystarczy nie jeść twojego jedzenia, ale co będzie, jeśli ucierpi w jakimś wypadku, takim jak przed chwilą? Jeśli sama nie możesz sobie poradzić ze sobą, przynajmniej nie sprawiaj kłopotów innym. Od teraz masz nie zbliżać się do niego na mniej niż dwa metry! Jasne?

– Nie.

– ….Co? - Odpowiedź oszołomiła Ayakę; być może nie spodziewała się w ogóle sprzeciwu.

Zwykle strachliwa Maina spojrzała na nową koleżankę z klasy oczami przepełnionymi determinacją.

– Ayeczko, przepraszam, ale nie mogę spełnić tej prośby. Skoro nie chcesz mnie w pobliżu… Będę smutna z tego powodu, jednak utrzymam od ciebie dystans. Ale Kyousuke powiedział mi, żebym się nie przejmowała. Nieważne, jaką bezużyteczną ciapą jestem czy jak wiele kłopotów sprawiam, i tak będzie przy mnie! Więc naprawdę przepraszam, ale jego unikać nie zamierzam.

– C… - Ayace aż odebrało mowę. Parę razy otworzyła i zamknęła usta, nie wydając z siebie ani słowa, a potem zaczęła się trząść z gniewu. – T-Ty… Co za bezczelność…

– Przepraszam, ale jest tak, jak powiedziała Maina.

– B-Braciszku?

Nie mogąc już nawet pohamować złości w głosie, zaskoczona słowami Kyousuke Ayaka spojrzała na niego.

Ten pochylił głowę, żeby uniknąć z nią kontaktu wzrokowego, i powiedział:

– Wiem o jej niezdarności i doskonale zdaję sobie sprawę, jakie zniszczenia może nią siać, ale to bardzo miła, szczera i ciężko pracująca dziewczyna, dlatego… Chociaż wiem, jak jest niebezpieczna, nie mam zamiaru jej zostawić.

– Kyousuke…

– …

Oczy Ayaki ogarnęła ciemność, ale ponieważ Kyousuke tego nie zauważył, bo wciąż wpatrywał się w ziemię, próbował dalej wyjaśnić wszystko siostrze.

– Poza tym jej niezdarność nie wybucha nagle, bez ostrzeżenia. Z Mainą można normalnie przebywać, o ile zachowuje się szczególną ostrożność. Zresztą jak do tej pory tylko jeden z jej takich wypadków był śmiertelny, więc wcale nie jest taka niebezpieczna, jak się wydaje. Rozumiesz?

Kyousuke uniósł głowę, żeby zobaczyć reakcję siostry.

– …

Tym razem to ona odwróciła wzrok, ukrywając swoją minę, a miała czoło zmarszczone z gniewu tak bardzo, że aż rzucało cień na jej oczy.

– Mimo to nie musisz się przejmować niebezpieczeństwem. Nieważne, jak wielki chaos wywoła jej niezdarność, obiecuję cię przed nim obronić! Uwierz we mnie i proszę, zaprzyjaźnij się z Mainą. Jesteście prawie w tym samym wieku, więc możecie stać się sobie naprawdę bliskie.

– …

– A-Ayaka?

Kiedy Kyousuke miał już sięgnąć ręką w stronę swojej milczącej siostry…

– A… więc.. to… tak? – wyszeptała.

– Hmm? Wybacz, mówisz za cicho.

– Naprawdę tak bardzo ci na niej zależy?! – Histeryczny krzyk Ayaki rozniósł się echem po całym korytarzu. Wlepiając gniewne spojrzenie w brata, wskazała palcem Mainę.

– …

Kyousuke zszokował wybuch gniewu jego siostry. Nie wiedział, czy chce coś jeszcze do tego dodać, ale miała mocno zaciśnięte wargi, więc wziął głęboki oddech, żeby się uspokoić, i powiedział:

– Tak, to moja przyjaciółka i zależy mi na niej.

– …?!

Jak tylko odpowiedział siostrze, w jej przepełnionych mrokiem oczach coś błysnęło. Jak fala na powierzchni wody rozeszło się przez jej ramiona, pięści i już po chwili cała trzęsła się z gniewu.

– Och, rozumiem. Już rozumiem. Przyjaciele są dla ciebie ważniejsi ode mnie. Już rozumiem. Wszystko już zrozumiałam.

Nagle przestała się trząść i rozluźniła zaciśnięte w pięści dłonie, zupełnie jakby uszły z niej wszystkie siły, po czym na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech.

– Więc, braciszku, rób sobie, co tylko chcesz – powiedziała, a następnie ruszyła przed siebie.

– He?

Kyousuke nie mógł się ruszyć, wpatrywał się jedynie w oddalające się plecy siostry. Szła powoli, jednak wyraźnie było widać, że jest strasznie wściekła.

– Nie martw się – powiedziała mijająca go Eiri.

Kyousuke nie zareagował na jej słowa.

Maina podeszła do niego i wzięła go za rękę.

– Kyousuke, chodźmy już, bo spóźnimy się na lekcje.

– Hmm? Och…

Chociaż wróciły mu zmysły i wraz z Mainą ruszył przed siebie, miał wrażenie, że nogi nie należą do niego, czuł się kompletnie bezsilny - zupełnie jakby nagle wyssano z niego duszę. W dodatku w głowie wciąż słyszał słowa siostry, które zszokowały go tak bardzo, że nie był w stanie w ogóle myśleć.

Jednak…

– Przepraszam… i dziękuję.

Słysząc zawstydzony, jednak szczęśliwy głos Mainy, poczuł ciepło w sercu.


× × ×


– E-Ej, Ayaka?

– …

Kyousuke próbował nawiązać kontakt z siostrą, ale został całkowicie zignorowany. Wzrok Ayaki nawet na moment nie opuścił noża, którym siekała szczypiorek na niezwykle równe, drobne kawałeczki. Jej policzki były wydęte tak bardzo, że wydawało się, iż pękną, jeśli dotknie się je chociaż palcem.

– Eee…

– Ayeczko, obrałem już ziemniaki.

Kiedy Kyousuke wyciągał już rękę w stronę siostry, zawołał ją jakiś chłopak z ich klasy, któremu odpowiedziała z anielskim wręcz uśmiechem:

– Dobrze! Bardzo dziękuję! Najpierw namocz je w wodzie.

– Już! – chłopak, odpowiadając, zasalutował, a Ayaka wciąż z uśmiechem na twarzy przeszła do siekania cebuli.

Kyousuke nie poddał się i dalej próbował jakoś zwrócić uwagę siostry.

– Ej, mnie też pozwól sobie pomóc.

– …

Został zignorowany, ale po jego słowach uśmiech natychmiast znikł z twarzy siekającej warzywa dziewczyny.

Chłopak jednak nie dał za wygraną.

– Ej. Może być cokolwiek. Mogę ci pomóc, w czym tylko chcesz, o ile będę potrafił to zrobić!

– …uń się.

Ręka Ayaki zamarła.

Widząc, że w końcu jakoś na niego zareagowała, chłopak powiedział radośnie:

– Hmm? Co powiedziałaś? Zrobię, co tylko zechcesz…

– Braciszku, przeszkadzasz, możesz się odsunąć?!

– Już.

Wskazany czubkiem ostrza ostrego jak brzytwa noża Kyousuke odszedł od stolika. Czując się jak odrzucone na bok, zgniłe warzywo, stanął przy oknie i rozejrzał się po klasie.

Uczniowie w fartuszkach i chustach na głowie zostali podzieleni na grupy po cztery osoby i wszyscy zgodnie ze sobą pracowali.

Kurumiya, mająca na sobie strój typowy dla starej pani domu, przechadzała się pomiędzy stanowiskami i monitorowała stan pracy uczniów. Nie wzięła ze sobą swojej stalowej rury; zamiast niej na jej ramieniu spoczywała wielka chochla.

– Starajcie się, kukuku… To w końcu szansa, żebyście mogli zjeść normalny posiłek.

W tym momencie przyłożyła chochlą chłopakowi, który próbował ukraść nóż kuchenny, a potem z uśmiechem na twarzy zaczęła go katować.

Przy jednej ze ścian stała półka ze składnikami do gotowania. Były na niej cebule, marchewki, kapusty, sałaty, kapusty chińskie, szpinak, pomidory, papryczki, dynie, grzyby, wieprzowina, kurczak, wołowina, bekon, jajka i tym podobne. Wiele z nich było w strasznym stanie, niektóre nawet już całkowicie zgnite. Należało wybrać nadające się do jedzenia składniki, a potem przyrządzić je dokładnie wedle przepisu, ale przy samym gotowaniu każda z drużyn miała pełną swobodę. Tak w skrócie można było opisać te zajęcia w Zakładzie Poprawczym Czyściec.

Grupa Kyousuke pod przewodnictwem Ayaki sprawnie uwijała się z gotowaniem. Jeśli chodzi o inne zespoły, trzydzieści minut po rozpoczęciu lekcji rozstrzał ich postępów był naprawdę spory, niektóre nawet jeszcze nie zaczęły. Dla przykładu…

– Proszę! Eiri, błagamy! Przysięgamy na Boga, że naprawdę chcemy spróbować twojego jedzenia!

– He, heeheehee… Klękanie dla pięknego widoku majteczek… Majteczki, hee, heehee… Ghhhh!

– Wy odpady kulinarne, zawsze sprawiacie nam jedynie kłopoty, a teraz jeszcze udajecie błaganie, żeby sobie dogodzić?

– Auaua. Eiruś… Daj już spokój… Auau.

Na ziemi siedziało z pokłonionymi głowami dwóch chłopców, jeden z dredami i drugi garbaty. Oonogi próbował odciągnąć uwagę Eiri , podczas gdy Usami sięgnął w stronę spódniczki Mainy, co skończyło się na tym, że dziewczyna go strzeliła i stanęła na jego głowie.

– Ty mały, przebiegły gnoju! Ja też chcę, żeby Eiri na mnie stanę… Ghhh!

– T-Ty zboczony… Zamknij się!

Eiri, rumieniąc się, wbiła stopę w twarz Oonogiego. Jego twarz wykrzywiła się z bólu, jednak mimo to nie znikał z niej uśmiech.

– Ghhh! N-Nie… Ach, nie przestawaj… N-NIE!

– Auaua. Eiruś, nie rób tak! Ci dwaj zboczeńcy nigdy się nie nauczą! Zostaw już ich i wracajmy do gotowania…

– Aaaa, mam tego dość. Wiem! Ja będę gotować, jasne?!

– Super!

– Jahuu!

– A żebyście w końcu zdechli – rzuciła Eiri, zakładająca fartuszek, na widok klaskających ze szczęścia chłopców.

Maina została zredukowana do roli obserwatora, nie mogąc nawet przyłożyć palca do gotowania.

– Wydają się szczęśliwi… Jestem taki zazdrosny.

Kyousuke miał mieszane uczucia, obserwując Oonogiego i Usamiego radośnie podskakujących wokół stanowiska do gotowania.

Jeszcze nie wiedzą… jak wygląda (śmiech) gotowanie Eiri.

– No dobrze, teraz to musi się już jedynie ugotować.

W tym momencie w nos chłopaka uderzył zapach sosu sojowego i słodkiego wina dochodzący ze stojącego obok garnka Ayaki. Szło jej naprawdę szybko i już prawie skończyła gotować pierwsze danie. Zamieszała wszystko, a potem podała chochlę stojącemu obok chłopakowi.

– Kitou, pilnuj garnka i nie pozwól, żeby wykipiało, dobrze? Kousaka, weź skrobaczkę i obierz więcej warzyw. Skoro nadarzyła nam się taka okazja, ugotujmy jak najwięcej dobrego jedzenia! – krzyknęła, unosząc pięść.

– Tak jest! – odpowiedzieli energicznie chłopcy, po czym od razu wrócili do pracy.

Kyousuke chciałby do nich dołączyć, ale…

– Już ci powiedziałam, przeszkadzasz, odsuń się - powiedziała do niego lodowato, obrzucając go ostrym spojrzeniem i jednocześnie jednym cięciem odcinając głowę makreli.

– Jasne…

Kyousuke odszedł całkowicie od ich stanowiska. Ayaka najwyraźniej była zła o to, że wstawił się za Mainą. Po raz pierwszy zachowywała się tak ozięble wobec niego i nie miał zielonego pojęcia, jak na to zareagować, więc zaczął pogrążać się w rozpaczy.

– Kyousuke… W-Wszystko dobrze? – spytała przyglądająca mu się ze zmartwieniem Maina, która przykucnęła sobie w kącie klasy. Po chwili uklękła, mówiąc: - To moja wina… Przepraszam. Przeze mnie Ayeczka jest taka zła…

PsyCome V3 169.png

– To nie twoja wina. – Kyousuke położył rękę na jej pochylonej w ukłonie głowie. – Nie zrobiłaś nic złego. Chyba… tu zawiniła sama Ayaka. Nie, tak naprawdę to przeze mnie. To wszystko moja wina. Powiedziałem coś, czego nie powinienem, dlatego ona…

– Nieprawda! – Maina ostro zaprzeczyła słowom łamiącego się chłopaka, ale już po chwili powiedziała jej zwykłym, łagodnym głosem: - To nie twoja wina. Ani Ayeczki. Przecież nikt nie chce, żeby coś groziło ich ukochanym. A jestem niebezpieczna, w dodatku bardzo głupia, więc ludzie potrzebują czasu, żeby mnie zaakceptować. Tak od razu to po prostu niemożliwe. – Spojrzała na Kyousuke i powiedziała zdecydowanym głosem: - Dlatego właśnie się nie poddam. Będę się starać, żeby mi w końcu zaufała! Może to zająć wiele czasu i pewnie nigdy nie zaakceptuje w pełni mojej niezdarności, ale muszę się z nią dogadać! Nie poddam się, dopóki nie będzie o mnie myśleć tak samo dobrze jak o tobie!

– Maina…

Kyousuke uznał, że miała rację. Nieważne, ile razy ktoś powtarza „uwierz mi”, zawsze będzie trudno tak po prostu mu zaufać – szczególnie w wyjątkowych przypadkach, jaki stanowiła Maina.

– Dobra, rozumiem. Może byłem zbyt niecierpliwy.

– Właśnie. Poczekam trochę, a potem pójdę ją przeprosić.

– Dzięki tobie poczułem się trochę lepiej.

Kyousuke z uśmiechem pogłaskał głowę Mainy. Dziewczyna się rozpromieniła, stojąc nieruchomo i ciesząc się z pieszczot.

– …

Byli tak pochłonięci rozmową, że nie zauważyli wlepionego w nich pustego spojrzenia Ayaki, która zatrzymała się w połowie rozcinania ryby, aby wyciągnąć jej wnętrzności.

– Ta dziewczyna… - Ayaka zacisnęła mocno zęby, a nóż wbity w brzuch makreli przebił jej górną część.


× × ×


– Łaaaaał, sama zrobiłaś to wszystko? - spytał niedowierzający swoim oczom Kyousuke, patrząc na stół zastawiony jedzeniem.

Stała na nim potrawka z mięsem i ziemniakami, makrela z rosołu, głęboko smażony kurczak, sadzone jajka, gotowany szpinak i rosół. Wszystko eleganckie i wykwintne, przyozdobione posiekaną cebulką, posypane imbirem dla smaku lub z dodatkiem szczypiorku. Prezentowało się idealnie i pachniało cudownie. Poza tym Kyousuke doskonale wiedział, że te wspaniałe potrawy smakują równie dobrze, jak wyglądają, dlatego na ich widok aż przełknął głośno ślinę, ale…

– Ej... Ayaka, gdzie jest moja porcja?

Przed nim stała jedynie szklanka z wodą, podczas gdy pozostali chłopcy mieli po małej porcji każdego z dań. Kyousuke nie dostał nawet pałeczek.

Ayaka z uśmiechem odpowiedziała zdziwionemu chłopakowi:

– Niby dlaczego miałoby być coś dla ciebie?

– Co, u licha?

– Nawet palcem nie kiwnąłeś. Kto nie pracuje, ten nie je.

– Chwila, przecież sama kazałaś mi się odsunąć, bo ci przeszkadzałem...

– Niby kiedy coś takiego powiedziałam?

– Ej...

– Nie pamiętam niczego takiego.

–...

Ayaka spojrzała na niego i powiedziała sarkastycznym tonem:

– Zbierasz jedynie, co sam zasiałeś, wiesz? Nie tylko nie kiwnąłeś nawet palcem, żeby nam pomóc, ale też przez całe zajęcia flirtowałeś sobie z dziewczyną! Możesz zapomnieć, że zobaczysz chociaż okruszek. Takich złych ludzi jak ty kara się głodem. A teraz przemyśl swoje zachowanie.

– Jakie flirtowanie? Jedynie rozmawialiśmy o tobie.

Jak tylko zaczęła się przerwa, Kyousuke poszedł przeprosić siostrę. Maina dołączyła do niego i z pochyloną głową prosiła o wybaczenie, ale Ayaka powiedziała jedynie:

– Czy pewne osoby, które ciągle sprawiają problemy, a w dodatku nie potrafią gotować, mogą zejść mi z drogi? Skoro i tak oboje jesteście bezużyteczni, czemu nie pójdziecie się obmacywać i szeptać sobie czułe słówka gdzie indziej?! Tak, żebym nie musiała tego oglądać!

–...

Kyousuke i Maina nie mieli wyboru, wycofali się z powrotem do kąta sali, żeby ponownie wszystko omówić. Doszli w końcu do wniosku, że należy poczekać, aż Ayaka trochę ochłonie.

Dopiero gdy skończył przypominać sobie tę sytuację, zauważył, iż nikt z jego grupy nie zaczął jeszcze jeść.

– Och, wybaczcie. Jedzenie, w zrobienie którego włożyliśmy tak wiele pracy, stygnie. Mój bezużyteczny braciszek naprawdę potrafi stwarzać problemy. No dobrze, napełnijcie swoje brzuchy do pełna!

Ayaka, ignorując załamanego Kyousuke, radośnie klasnęła w ręce.

– Super! - odpowiedzieli jej chłopcy, po czym dodali: - Dziękujemy za jedzenie! - Złożyli razem dłonie, wzięli pałeczki do rąk, po czym zabrali się za mięso i potrawkę z kurczakiem.

– Pffffff!

W tym samym momencie w klasie rozszedł się dźwięk wypluwania jedzenia. Wszyscy oczywiście spojrzeli w stronę, z której dobiegły te odgłosy.

Niemogący złapać powietrza Oonogi i Usami mieli twarze wykrzywione z cierpienia, a siedząca naprzeciwko nich Maina odskoczyła z krzykiem, żeby uniknąć lecących w jej stronę strumieni wyplutego ryżu.

– C-Co to, kurwa, ma być?! Twardy... Tak pieruńsko twardy... To się w ogóle nie ugotowało! W dodatku wygląda paskudnie! Jest zgniły?! Wszystko jest zgniłe!

– He, heehee... Słodkie i słone, gorzkie i kwaśne... Straszna mieszanka, straszny stan jedzenia, strasznie obrzydliwe... He, heehee... Ghhhh!

– ...

Obaj chłopcy zwymiotowali prosto na Eiri.

Na środku stołu stał duży talerz ze stertą jedzenia tak wysoką, że w każdej chwili mogła się przewrócić. Był to pewnie rezultat posiekania losowych składników, wrzucenia ich do garnka i niedogotowania, a składniki, których nie użyli, albo raczej ich resztki, przypominały jedynie górę złożoną z ciał ofiar jakiegoś szaleńca. Innymi słowy, Eiri doprowadziła do kolejnej kulinarnej masakry.

Dziewczyna zmarszczyła czoło z gniewu.

– W-Wy… najpierw mówicie, że chcecie za wszelką cenę spróbować tego, co ugotuję, a teraz tak się odpłacacie? Tak bardzo chcecie umrzeć? A idźcie gdzieś zdechnąć.

– Auaua. Twoja piękna twarz jest cała umazana… Auau.

Maina wyjęła swoją różową chusteczkę i starła nią wymiociny z twarzy Eiri, podczas gry Oonogi i Usami zaczęli szukać jakichś wymówek.

– A-Ale… nigdy bym nie przypuszczał, że twoje jedzenie będzie aż tak kurewsko ohydne. Całkowicie brakuje ci w tym kobiecej ręki. Przez całe moje życie nie jadłem czegoś aż tak obrzydliwego.

– He, heehee... To nie jedzenie, tylko sterta śmieci… Daleko mu nawet do resztek… Heeheehee.

– C… - Eiri zamurowało i zrobiła się cała czerwona. – Zamknijcie się! Przesadzacie! To przecież nie może smakować aż tak źle! Jak to możliwe, skoro nie dodałam tam niczego dziwnego? – Wściekła dziewczyna wzięła pałeczki, po czym po raz pierwszy spróbowała tego, co sama przed chwilą ugotowała. - … - Zamarła i dopiero po dłuższej chwili z ledwością, i to prawie bez gryzienia, połknęła jedzenie.

– Widzisz? Okropne… z-zły smak… prawda?

Eiri się krzywiła, mimo to na jej twarz zawitał uśmiech.

– Nie, nie, nie, nie, nie, nie! – krzyknął Oonogi. - Przecież widać, że się zmuszasz! Twoja twarz jest cała zielona!

– He? Oczywiście, że jest zielona. Czuję się okropn… znaczy się normalnie.

– Naprawdę? To może sama zjesz wszystko?

– Uff… ale się najadłam.

– Przecież zjadłaś tylko jedną łyżkę! Jak mały masz żołądek?!

– Eee, cóż. Nie mam apetytu, więc…

– Te, niezdara, nawet się nie waż podwinąć ogona i uciec.

– He, heehee... B-Brzuch boli... Idę do kibla.

– Ty, pierdolony Usami, też nigdzie się nie wybierasz! Niby jak sama mam to wszystko zjeść?!

– Przy okazji... każdy, kto zostawi niedokończone jedzenie, posmakuje gorzkiego smaku dyscypliny. Ty zrobiłeś, ty to zjesz. Nie ma zostać nawet okruszek.

– He?! Proszę pani, ale to Eiri ugotowała...

– A-Ale...

– MACIE. ZJEŚĆ. TO. WSZYSTKO.

– Tak jest.

Na chłopców padło ostre spojrzenie nauczycielki, co było wystarczającą zachętą, żeby chwycili za pałeczki. Podczas gdy oni ze łzami w oczach próbowali przełknąć kolejne kęsy jedzenia, na pobliskim stanowisku...

– P-Pyszne! - krzyknęli jednocześnie chłopcy po spróbowaniu jedzenia Ayaki.

– Smak mięsa z potrawki jest wręcz nie do opisania... Zanurzone w zupie mięso i warzywa dosłownie rozpływają się w ustach! Nawet mama tak dobrze nie gotuje! Czuję się, jakbym jadł jakieś wykwintne danie z wielogwiazdkowego hotelu! Aż się wzruszyłem...

– Gorące! Mięso na zewnątrz jest chrupkie, ale wnętrze ma tak soczyste, że przy każdym ugryzieniu jego soki wylewają się na język. Jego prawdziwe piękno tkwi właśnie w jego wnętrzu! Ale nawet sama zewnętrzna warstwa kurczaka to prawdziwe niebo w gębie!

Ayaka, słysząc pochwały chłopców, wypięła pierś z dumy.

– To dlatego, że mięso i potrawka zostały podane zaraz po tym, jak zaczęły uchodzić z nich soki. Kurczaka wrzuciłam na talerz praktycznie prosto z patelni, a dzięki dodaniu do niego specjalnego sosu, mającego zastąpić brakującą cytrynę, uzyskaliśmy prawdziwego smażonego kurczaka po chińsku.

– Łaaaał, niesamowite! Ayeczko, jesteś wspaniała!

– Jesteś pierwsza na liście moich wyśnionych dziewczyn! Wyjdź za mnie!

– HE?! Kto by, kurwa, chciał za ciebie wyjść, zjebie? Mam ci pociąć ryj?

– No już, już - Ayaka spróbowała załagodzić całą sytuację poprzez zwrócenie się do Kyousuke, który wstał i kopnął swoje krzesło. - Braciszku, wypij swoją wodę, dobrze? Kaitou, chcesz dokładkę? Kousaka, nie hamuj się, jedz!

– Tak!

– Dobrze!

Krzyknęli chłopcy jednocześnie.

Skazany na karną głodówkę Kyousuke był zmuszony patrzeć, jak inni jedzą, podczas gdy on mógł co najwyżej possać swój palec, co zresztą robił. Zaczął szlochać. Wcześniej nie mógł się doczekać tej lekcji, a kiedy ta wymarzona chwila nadeszła, lodowate nastawienie Ayaki ściągnęło go z obłoków, w których bujał, prosto w otchłań piekielną.

– Braciszku, czemu płaczesz?

Szloch, szloch. - Bo ty... ty... - Szloch.

W końcu nie wytrzymał i się rozpłakał.

Ayakę tak to zaskoczyło, że praktycznie skoczyła na krześle; chłopcy przestali jeść, a oczy wszystkich osób w klasie zwróciły się na Kyousuke - oczywiście nie omieszkali skomentować tej sytuacji.

– Łał... Zobaczcie, Kamiya beczy! Widać nawet tacy zwyrodnialcy są w stanie płakać.

– Kłótnia pomiędzy rodzeństwem? I to Kyousuke poniósł w niej sromotną porażkę!

– Auaua. K-Kyousuke...

– Zostaw go. Chodź, pójdziemy do sklepiku.

Eiri i Maina spojrzały na płaczącego chłopaka, po czym wyszły z klasy.

– Braciszku... - Ayaka była w szoku, a w jej głosie dało się wyczuć współczucie, ale praktycznie od razu pokręciła głową. - Nie ma dla ciebie jedzenia! Musisz przemyśleć swoje winy... Nie mogę cię tak rozpieszczać! Twoje zachowanie było wręcz nie do przyjęcia!

Szloch, szloch, szloch, szloch. - Ayaka...

– I nie rób mi tu smutnych oczek!

Ayaka się odwróciła, żeby uniknąć pełnego żalu spojrzenia brata, po czym wróciła do jedzenia. Chciała mu tak dać jasny sygnał, że nie ma zamiaru go nawet słuchać.

Pozostali chłopcy, widząc stan Kyousuke, zaczęli jeść najgłośniej, jak tylko potrafili, przez co atmosfera w klasie stała się bardzo napięta.

Chwilę później...

Kyousuke zdał sobie sprawę, że jedynie przeszkadza, po czym wstał z krzesła, postanawiając zjeść coś w stołówce albo sklepiku.

– Hmmm? - Ayaka na to zareagowała, ale nie próbowała w żaden sposób go powstrzymać.

– Jahooo! Przyszłam się pobawić. Ugotowaliście coś dobrego? - w tym momencie od strony drzwi dobiegł znajomy głos.

Stała w nich machająca ręką dziewczyna w czarnej masce przeciwgazowej.


× × ×


– Renko...

Łuusz. - Co jest, Kyousuke? Wyglądasz, jakbyś zaraz miał wyzionąć ducha. Zjadłeś coś aż tak pasku... Łaaaaaaa?! - Idąca w stronę stołu grupy Kyousuke dziewczyna nagle się zatrzymała i spytała zaskoczona: - C-C-C-C-C-Co to za wykwintne jedzenie? Kto...

– Ja to ugotowałam - odpowiedziała lodowatym tonem Ayaka, po czym wróciła do jedzenia zupy.

– Co takiego? - Jej odpowiedź jeszcze bardziej zszokowała Renko. - Sama zrobiłaś całe to jedzenie na stole?

– Tak. Chociaż Kitou i Kousaka mi pomagali.

– Kto to, u licha, jest Kitou i Kousaka?

– To my, GMK!

Mający twarze czerwone jak burak chłopcy jednocześnie odłożyli pałeczki, wstali z krzeseł i stanęli na baczność.

– Ach. - Renko uderzyła pięścią w swoją dłoń. - Nie jesteście przypadkiem tymi dżentelmenami, którzy pomogli nam rozpalić ognisko podczas gotowania w plenerze?

– Tak, to my!

Chłopców naprawdę ucieszyła wieść, że GMK (Renko) ich pamięta. Spojrzeli na siebie, a potem złożyli jej ukłon.

– GMK? - spytała Ayaka, marszcząc brwi.

– To pseudonim, którego używam podczas występów FUCKIN PARK. To od maski przeciwgazowej, GasMasK, rozumiesz?

– Heee, a więc naprawdę jesteś artystką.

Dokładniej rzecz biorąc, członkiem zespołu muzycznego, a nie komikiem, jak uważała Ayaka, ale Renko, nie czepiając się zbędnych detali, pokiwała głową.

– Tak. Jeśli nadarzy się jakaś okazja, przyjdź na mój występ! Ja nie żartuję, prawdziwy występ na żywo... - Łuusz. - W każdym razie, wracając do tematu... - Szkiełka w masce Renko aż błysnęły, kiedy ponownie spojrzała na jedzenie. - Niesamowite. To wygląda pysznie! Mam wrażenie, że weszłam przypadkiem do jakiegoś wielogwiazdkowego hotelu. Ugotować coś takiego ze składników nadających się jedynie na kompost... Jesteś geniuszem? Toż to prawdziwa magia! Twoja kobieca siła musi wynosić ponad 9000!

– Hmm? - Ayaka zamarła po usłyszeniu pochwały Renko. Na jej uśmiechniętej do tej pory twarzy pojawił się grymas.

– T-To nic wielkiego. Oszczędź sobie tego podlizywania się.

– się nie podlizuję! Gdybym tylko mogła, chciałabym zdjąć maskę i spróbować tego wszystkiego... Chociaż akurat zupę jestem w stanie wypić. Mogę? Proszę, użyj te słomki...

– Nie.

– Co w tym złego? Tylko rosołek z potrawki, sos z kurczaka i zupę, w której gotowałaś jajka i szpinak! Naprawdę chcę spróbować twojej kuchni!

– Ty... Aaa, nie mogę tego znieść, zostaw mnie! - Ayaka wyrwała się Renko, która zaszła ją od tyłu i objęła.

– Sknera - rzuciła w odpowiedzi, kładąc palec na filtrze maski.

– Żadna sknera, tylko nie ugotowałam tego dla ciebie.

– Naprawdę? Więc dla kogo?

– Hmm. Cóż... - Ayaka zamilkła i spojrzała w górę. - Dla Kitou i Kousaki.

– Wiem przecież, że dla Kyousuke. Prawda?

–...?! - Ayaka aż się zatrzęsła.

Łuusz. Renko uśmiechnęła się i wyjaśniła:

– Inaczej nie przygotowałabyś takiej uczty, prawda? Widok tego stołu zasłanego jedzeniem pokazał mi, że kochasz go o wiele mocniej, niż myślałam. To wszystko jest najwyższej możliwej jakości, ale gołym okiem widać, jak wiele wysiłku włożyłaś w przygotowanie każdego jednego dania. Wyraźnie przekazałaś tym wszystkim uczucie, jakim darzysz osobę, dla której to było przeznaczone.

–... – Ayaka, nie odpowiadając, zagryzła mocno wargi.

W tym momencie Renko przechyliła głowę.

– Co jest? Twój kochany braciszek nie je?! Kyousuke, jesteś okropny! Ayeczka przygotowała dla ciebie taką ucztę, a ty nawet nie ruszyłeś pałeczek!

– Chciałem jeść, ale Ayaka mi nie pozwala.

– C-C-C-C-C-C-Co takiego?! - krzyknęła zszokowana Renko, robiąc przy tym odpowiednio przesadzoną pozę, a potem spojrzała na zwieszoną głowę Ayaki. - Dlaczego?! Przecież ty i Kyousuke...

– To karanie głodem.

– Hmmm?

– Braciszek mnie rozgniewał, więc zakazałam mu jeść! To nie ma nic wspólnego z tobą, masko, więc możesz łaskawie odejść?!

Ayaka krzyknęła na Renko, która nie zrozumiała sytuacji, ale zamaskowana dziewczyna nie dała się zastraszyć.

– Aha, rozumiem, więc się pokłóciliście?

– Tak. To kara dla braciszka, aby zrozumiał, że źle zrobił! A żeby to do niego dotarło, muszę być ostr...

– Co za strata.

– He?

– To naprawdę wielka strata, Ayeczko. Jesteś broconem, a Kyousuke sisconem. Ty chcesz, żeby zjadł twoje jedzenie, a on chce je zjeść. Mimo odwzajemnionego uczucia... Odrzucasz taką rzadką okazję przez coś tak trywialnego. Co za strata!

– Trywialnego...

– Tak, trywialnego. Posłuchaj uważnie. Praktyki z gotowania są tylko raz na dwa miesiące. Nie wiem, dlaczego jesteś taka zła, ale jeśli teraz odmówisz mu zjedzenia twojego jedzenia, nawet jeśli zaraz po tej lekcji się pogodzicie, może już nigdy nie mieć na to okazji... To byłaby prawdziwa tragedia!

– ...

– A co ważniejsze, wszystkie składniki się zmarnują. Niecodziennie ma się okazję przelać wszystkie swoje uczucia w jedzenie, więc to byłoby naprawdę smutne, jeśli nie pozwoliłabyś zjeść tego wszystkiego osobie, dla której to zrobiłaś. To naprawdę wyjątkowo smutne, kiedy nie możesz przekazać swoich uczuć... - Renko zwiesiła głowę.

Renko cierpiała z powodu jej nieodwzajemnionej miłości do Kyousuke, więc widok Ayaki, która z własnej woli nie chciała przekazać mu swoich uczuć, musiał być wyjątkowo bolesny.

– Masko? - Ayaka spojrzała na pogrążoną w melancholii Renko. Po chwili milczenia westchnęła, wstała od stołu, minęła Renko (którą jej zachowanie zaskoczyło), po czym podeszła do szafki z nakryciami do stołu. - No dobrze, braciszku. - Mówiąc to, wyjęła z niej komplet talerzy oraz pałeczki, a potem postawiła przed Kyousuke.

– He?

Ignorując zdziwionego brata, ponownie odeszła od stolika. Wróciła do niego po chwili, niosąc dwie miski – jedną z ryżem, a drugą, drewnianą, z zupą miso oraz wieloma dodatkami do niej. Postawiła je przed bratem, po czym usiadła.

– Ile jeszcze masz zamiar robić tę głupią minę? Siadaj i jedz.

– Mogę?

– A niby dlaczego ci to przyniosłam?

– Naprawdę?! Dzięku...

– Ale - Ayaka uniosła palec wskazujący, przerywając bratu podziękowanie, i jednocześnie przewiercając go na wylot ostrym spojrzeniem, po czym kontynuowała równie ciężkim głosem - nie zrozum tego źle. Wciąż jestem na ciebie zła. Ja tylko nie chcę zmarnować tej rzadkiej okazji, żebyś mógł zjeść to, co ugotowałam, jasne?

– Jak słońce.

– Dobrze. No to jedz.

– Dziękuję!

Kyousuke złączył dłonie, potem chwycił pałeczki i zaczął jeść. Powoli wziął łyk zupy miso, chcąc dzięki temu dłużej rozkoszować się jej bogatym smakiem . Kiedy w końcu połknął tę porcję, ogarnęło go naprawdę nostalgiczne uczucie, a po jego ciele zaczęło rozchodzić się ciepło, które nie miało jednak nic wspólnego z jedzeniem. To był smak codziennego, normalnego życia, które stracił. Wziął do ręki pałeczki, po czym rzucił się na kolejne potrawy, po prostu nie mogąc przestać jeść. Potrawka z mięsem i ziemniakami, makrela z rosołu, głęboko smażony kurczak, sadzone jajka, gotowany szpinak, a nawet zwykły ryż miały dla niego wyjątkowo nostalgiczny smak. Zanim się obejrzał, wyczyścił wszystkie miski do czysta.

Ayaka, nie czekając na żadną prośbę, nałożyła mu dokładkę.

– Proszę – powiedziała, podając mu jedzenie.

– Dziękuję – odpowiedział Kyousuke.

Ayaka z uśmiechem na twarzy obserwowała, jak jej brat opróżnia kolejne miski z jedzeniem; Renko i pozostali dwaj chłopcy siedzący przy ich stole także się mu przypatrywali.

– Jestem pełen!

Po dwudziestu minutach Kyousuke ponownie złączył dłonie, odłożył pałeczki na stół i zaczął masować się po brzuchu.

Ayaka, nalewając mu herbaty, spytała:

– Jak smakowało?

– Było przepyszne!

– Naprawdę? Ehehe.

Słysząc odpowiedź brata, Ayaka uśmiechnęła się radośnie, a z jej twarzy można było łatwo wyczytać, jak bardzo jest szczęśliwa i że czuje także ulgę – widoczny na niej jeszcze jakiś czas temu gniew zniknął bez śladu.

Kyousuke, popijając herbatę, zrobił anielską minę i powiedział:

– Rany, życie jest piękne… To jedzenie było tak dobre, że prawie umarłem ze szczęścia.

– Kusukusu. Przesadzasz. Ale mnie też to cieszy.

Łuusz – westchnęła Renko na widok uśmiechającego się do siebie rodzeństwa.

– Renko, dziękuję. W końcu to ty przekonałaś Ayakę, żeby pozwoliła mi jeść. Naprawdę nie wiem, jak mam ci się odwdzięczyć…

– Po prostu odpłać mi w naturze.

– Ech.

Łuusz. - Tylko żartuję. Nie musisz mi dziękować. Wystarczył mi sam widok tego, jaki szczęśliwy byłeś podczas jedzenia. Poza tym Ayeczka też jest zadowolona! Nawet mnie, obserwatorce, zrobiło się od tego ciepło wewnątrz.

– Renko…

– GMK…

– …

Ayaka, nie odpowiadając, odwróciła się do niej plecami.

Szooko. – Renko westchnęła, po czym dodała z żalem: - Ale nie udało mi się spróbować jedzenia Ayeczki. Naprawdę chciałam go chociaż skosztować, ale cóż, trudno. W końcu zrobiła je dla Kyousuke. Następnym razem…

– Hmm!

– Hmm?

Ayaka postawiła kubek przed załamaną Renko, a kiedy ta ze zdziwieniem przechyliła głowę, podsunęła go do niej.

– Hmm!

– Hmm?

– Przestań mruczeć! – krzyknęła w końcu Ayaka, wkładając kubek w ręce Renko, po czym nalała do niego herbaty.

– Eee? – Renko się zagubiła. – Ayeczko, to…

– Dla ciebie. – Ayaka odwróciła głowę i rzuciła szorstko: - Nie dam ci mojego jedzenia, ale pozwolę spróbować herbaty. Maska nie będzie ci przeszkadzać w piciu, prawda? Więc pij ją z wdzięcznością.

– A-Ayeczko!

Renko przygotowała swoją słomkę, podłączyła ją do maski, a potem zanurzyła w kubku.

– Jaka smaczna! Jest naprawdę wspaniała!

– Dziękuję. To tylko zwykła herbata.

– Poproszę dolewkę!

– Nie. Tylko jeden kubek.

Szooko.

– Kusukusu.

Nadzieja Renko umarła w chwili, w której Ayaka wyciągnęła jej z rąk pusty kubek i ze śmiechem nalała herbaty do swojego.

Widok rozmawiających ze sobą Ayaki i Renko ucieszył Kyousuke. Co prawda, bardzo powoli, ale ich relacje się poprawiały, przez co pomyślał, że może w końcu jego siostra zaprzyjaźni się też z pozostałymi dziewczynami.


× × ×


– Nie.

Podczas przerwy i po umyciu naczyń, czego jeszcze inne grupy nie skończyły, Kyousuke przyprowadził Mainę do Ayaki, mając nadzieję, że się pogodzą. Jego siostra jednak stanowczo odmówiła, wydymając przy tym policzki.

– Nie bądź taka. Zaprzyjaźnijcie się. To jak?

– Nie. Nie, nie, nie, nie, w żadnym razie! Nie znaczy nie! – Ayaka, krzycząc, kręciła energicznie głową, a jej zachowanie doprowadziło Mainę do łez.

– Ech – westchnęła Eiri, masując środek swojego czoła.

– Ojej. – Renko natomiast drapała się po głowie.

– Czemu tak bardzo mnie nienawidzisz?

– Bo jesteś podejrzana.

– Co jest we mnie takiego podejrzanego?

– Fsystko.

Ayaka skrzywiła się, patrząc na bezradnego Kyousuke.

– Braciszku, serio. Czemu tak bardzo bronisz Lisi? Jesteś jej lobbystą?

– Lobbystą?

– Tak to wygląda. Braciszku… - Ayaka nagle wstała i stanęła przed bratem, potem spojrzała kolejno na Mainę, Eiri i Renko, po czym spytała: - Którą z nich lubisz najbardziej?

– …?!

Reakcje dziewczyn były iście dramatyczne. Maina podskoczyła w miejscu, krzycząc „Eee?!”, Eiri zarumieniła się jak burak, wyduszając z siebie jedynie „C…”, Renko natomiast w teatralny sposób odchyliła się do tyłu, mówiąc: „L-Lubi najbardziej?!”

Kyousuke, nie mogąc wydusić przez chwilę słowa, wpatrywał się w oczy siostry.

– Ej, ej, ej. Czemu tak nagle pytasz o coś takiego?

– Kusukusu. Jestem jedynie ciekawa. Wszystkie to ciekawi, prawda?

Ayaka uśmiechnęła się w stronę pozostałych dziewczyn.

– Auauaua! J-Jestem ciekawa, ale też się boję… Auau.

– Nieważne. Jakby to miało jakieś znaczenie. Kogo to niby interesuje? Co za głupoty.

– Ciekawa, ciekawa, jestem super ciekawa! Kyousuke, mnie, prawda?!

Maina zaczęła błądzić wzrokiem, Eiri okręcać włosy wokół palca, a Renko pochyliła się w stronę chłopaka .

Kyousuke aż zalał się zimnym potem.

– C-Cóż…

– Tylko szczerze. Którą? Którą najbardziej lubisz?

– Cóż… Cóż…

– …

Kyousuke, na którym skupił się wzrok dziewczyn, przełknął ślinę, zamknął oczy, wziął głęboki oddech i powiedział:

– W-Wszystkie! – krzyknął.

– …

Zapanowała martwa cisza. Z oczu Mainy i Eiri zniknął cały blask, a Renko całkowicie zamilkła.

– He? – Kyousuke, nie wiedząc, co się dzieje, powtórzył: - Słyszałyście? Powiedziałem, że lubię was wszystkie.

– Trzy… - wyszeptała Renko; przez filtr w jej masce głos był ledwie słyszalny.

– Co?

– Puszczalski! Wszystkie… Nie mogę uwierzyć, że to powiedziałeś! Głupek! Palant, idiota! Kyousuke jest głupi ! – Renko obrzuciła go obelgami.

– Hee? – Kyousuke otworzył oczy, od razu napotykając wlepione w niego mordercze spojrzenie Eiri.

– Śmieć. Jestem taka głupia, że liczyłam na coś z takim nieposkromionym lubieżnikiem jak ty.

– K- Kyousuke… W Japonii poligamia jest nielegalna.

Nawet Maina patrzyła na niego karcącym wzrokiem.

– Eee, chwila, chwila. Źle to zrozumiałyście! Nie chodziło o coś takiego! Nie miałem na myśli takiego „lubię”, tylko że wszystkie jesteście moimi przyjaciółkami, więc nie mogę zrobić sobie rankingu, którą lubię najbardziej! Dlatego…

– Nawet jeżeliby wliczyć do tego mnie? – spytała powoli milcząca do tej pory Ayaka. Robiąc poważną minę, spojrzała na twarz Kyousuke. – Lisia, głupkobane, maska i Ayaka. Którą z tej czwórki lubisz najbardziej?

– Hmmm. – Kyousuke nie potrafił na to odpowiedzieć. Ayaka bez cienia wątpliwości była dla niego najważniejszą osobą na świecie, ale nie chodziło o takie „lubienie”, jak w przypadku reszty. Renko, Eiri i Mainę uważał za bliskie przyjaciółki i nie chciał skrzywdzić żadnej z nich, więc powiedział: - L-Lubię wszystkie!

– …

Po jego odpowiedzi znowu zapanowała martwa cisza. Tym razem to z oczu Ayaki zniknął cały blask, podczas gry Eiri strzeliła facepalma, mówiąc:

– Kretyn…

– Nie… - Kyousuke rozpaczliwie zaczął się tłumaczyć. – Lubię cię, naprawdę! Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie! Ale nie chcę porównywać mojej miłości do ciebie i innych… Albo raczej wolę uniknąć dzielenia na zwycięzców i przegranych. Traktować wszystkich na równi, bez wywyższania kogokolwiek. Właśnie tak…

– Tak. Rozumiem, braciszku.

– Naprawdę?!

– Tak. Braciszek chce mnie zdenerwować. Rozumiem to baaaaardzo dobrze. Powinnam była to wiedzieć i nie pozwolić ci jeść.

– He?

Ayaka zwiesiła głowę i złożyła dłoń w pięść. Kiedy Kyousuke pochylił się, aby spojrzeć na jej twarz…

– Więc teraz masz zwrócić całe to jedzenie!

Jego siostra uderzyła go z całej siły.

– Ghh!

Wzięty z zaskoczenia chłopak po tak silnym ciosie padł jak długi na ziemię.

– Kyousuke?!

– Kyousuke!

– Ayeczko?!

Krzyknęły pozostałe dziewczyny, podczas gdy chłopak wił się z bólu i ledwie powstrzymywał się od zwymiotowania.

Po chwili stojąca nad nim siostra powiedziała niesamowicie lodowatym głosem:

– Zwróć to, braciszku. Skoro jednak nie przemyślałeś swojego zachowania, Ayaka chce ci skonfiskować całe moje jedzenie, które zjadłeś. Rozumiesz?

– Aya… ka?

Ayaka miała minę i ton głosu, jakich Kyousuke jeszcze nigdy nie widział, jednak bardziej przerażał go sam fakt, że go zaatakowała, a to bolało o wiele bardziej niż efekt ciosu siostry.

Dlaczego? Dlaczego?

Kyousuke, zapominając o bólu, wlepił spojrzenie w skierowane na niego czarne oczy Ayaki.

– Kocham cię najbardziej na świecie, dlaczego więc ty nie powiesz, że kochasz mnie tak samo mocno? Jestem dla ciebie tak mało ważna?

– …

– Czemu nie odpowiadasz? Czemu nie odpowiadasz? Czemu nie odpowiadasz? Brak odpowiedzi… to potwierdzenie? Skoro tak… zwymiotuj. Zwymiotuj dla mnie, a potem przemyśl swoje zachowanie!

– Przestań! – Ayaka uniosła stopę, żeby kopnąć brata w brzuch, ale Renko szybko weszła pomiędzy nich i ją odciągnęła. Siostra Kyousuke skierowała swoje ogarnięte ciemnością oczy na jej maskę. – Co ty wyprawiasz?

– To ciebie powinno się o to spytać. Wiesz w ogóle, co właśnie zrobiłaś? Spójrz na Kyousuke, po prostu nie jest w stanie odpowiedzieć.

– …

Jakby pchnięta słowami Renko, Ayaka spojrzała na brata.

Leżał na ziemi, trzymając się za żołądek, a całe jego czoło było zalane potem.

Widząc go w takim stanie…

– Och…

Ayaka odzyskała rozum.

– Braciszku!

Nagle oblała się łzami. Klęknęła przy bracie, żeby spytać, czy nic mu nie jest.

– Aaaa! P-Przepraszam! Przepraszam! Tak bardzo przepraszam! Krew napłynęła mi do głowy i przypadkiem… Przepraszam! – Szloch, szloch. – Boli? Musi boleć… Aaa… C-C-C-C-Co robić? Nie mogę uwierzyć, że zrobiłam to braciszkowi… Przepraszam… Przepraszam, braciszku! Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam…

– Ayaka… - Kyousuke delikatnie położył dłoń na głowie siostry, po czym wymusił uśmiech. – Nic się nie stało. Nie musisz przepraszać.

– Braciszku…

Patrząc na zalaną łzami twarz siostry, pogłaskał ją po głowie.

– To nic takiego. Zwykłym ciosem w brzuch nie należy się przejmować, więc przestań się tak zamartwiać.

– Braciszku… J-Jesteś… na mnie zły?

– Nie jestem na ciebie zły. Dlaczego miałbym być? To ja powinienem ciebie przeprosić… za to, że cię rozzłościłem. Wybacz swojemu beznadziejnemu bratu…

– …?!

Ayaka się zmarszczyła, więc Kyousuke szybko ją objął, jakby chcąc zakryć jej twarz. Po chwili usłyszał cichy, płaczliwy głos, mówiący:

– …ie twoja wina.

Widząc, jak Kyousuke delikatnie głaska Ayakę po głowie, Renko westchnęła głęboko z ulgą. Eiri i Maina także się uspokoiły. Wydawało się, że już po wszystkim.


Następnego dnia… Ayaka zaczęła jeszcze bardziej zabiegać o uwagę Kyousuke.



Powróć do Rozdział 2 Strona główna Idź do Rozdział 4