Seirei Tsukai no Blade Dance ~Polski~ Tom 1 Rodzial 4

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Rozdział 4 - Wilk, Kot i Rycerz[edit]

Część 1

Dobry Boże. Sporo wycierpiałem od przybycia do tego miejsca.

Minęła godzina od tamtego wydarzenia. Rozmasowując obolałe plecy, Kamito szedł przez dziedziniec akademii.

Nie zamienił się w pył od uderzenia ognistego bata, więc Claire prawdopodobnie nieco się powstrzymała. Nie zmienia to faktu, że cios był całkiem bolesny.

Claire była pewnie właśnie ostro pouczana przez panią Freyę w karnym pokoju.

Wymknąwszy się swoim koleżankom z klasy Kamito nareszcie mógł liczyć na chwilę spokoju.

W odróżnieniu od innych uczniów nie miał żadnych lekcji po południu. Mimo wszystko dopiero co dołączył do szkoły i nie zapisał się jeszcze na zajęcia.

W Akademii Dusz imienia Areishii studenci mogli dowolnie wybierać swoje zajęcia tak długo, jak spełniali ich wymagania. Ze względu na niesamowitą różnorodność zaprzysiężonych dusz uczniów stały program nauczania nie wydobyłby pełnego potencjału każdej panny.

"Na razie przygotuję się do mojego szkolnego życia."

Kamito dodarł do jego specjalnie przygotowanego mieszkania, chatki wzniesionej obok stajni.

Z bliska wyglądała jeszcze gorzej niż z okna. Na domiar złego, pachniała bydłem.

Drzwi otworzyły się z piskiem. Kamito niepewnie wszedł do środka.

"Hm, nie jest aż tak źle jak się spodziewałem."

Kamito wyraził swoje zdanie na temat wnętrza.

Przede wszystkim, łóżko było czyste. Patrząc od wewnątrz, było tu całkiem dużo miejsca. Słomiane łóżko, stół, krzesło, szafka i cała reszta mebli były jednak przygotowane. Przybory kuchenne też tu były. W każdym wypadku, dałoby się tu przeżyć.

Kamito od razy położył się na łóżku, i chociaż nieco kuło go w plecy, zapach wysuszonej na słońcu słomy dobrze działał na sen.

"No cóż, będę musiał wytrzymać to tylko przez dwa miesiące."

Leżąc bez ruchu na łóżku, Kamito zaczął wpatrywać się na swoją lewą rękę przykrytą skórzaną rękawicą.

Za dwa miesiące w Astral Zero odbędzie się Taniec Ostrzy.

Zanim to nastąpi, musi znaleźć czterech członków do drużyny aby przystąpić do turnieju.

Nie był pewny, do czego zmusi go Greyworth.

Ale było coś, co musiał zobaczyć na własne oczy.

Imię mocno związane z jego własnym losem.

Uczestnicząca w Tańcu Ostrzy 3 lata temu, najsilniejszy Tancerz Ostrzy.

Towarzyszyła jej dusza mroku która przybierała formę formę ludzkiej dziewczynki.

Kim oni mogli być?

Ren Ashbell nie powinna już istnieć na tym świecie. Pomijając Greyworth, niewiele ludzi o tym wiedziało.

Nawet jeśli było to tylko kuglarz, zdobywający tytuł najsilniejszego Tancerza Ostrzy poprzez oszustwo, wiedźma nie mogła tylko z tego powodu zadać sobie trud przywołania go tu. Greyworth musi coś ukrywać.

W każdym razie, jedynym sposobem dowiedzenia się prawdy było bezpośrednie skrzyżowanie z nią mieczy w Tańcu Ostrzy za dwa miesiące.

"Narazie możesz nie być w stanie tego zrobić." Powiedziała Greyworth.

To najpewniej prawda. Wiedźma nie kłamała, ale z całą pewnością nie mówiła też prawdy.

W końcu powiedziała “narazie”.

Ale w zaledwie dwa miesiące miał odzyskać to, co było utracone przez ostatnie trzy lata.

"..."

....*Grrr*, nagle zaburczało mu w brzuchu.

Czując zmęczenie, Kamito opuścił rękę skierowaną w stronę sufitu.

Mimo wszystko, nie miał nic w ustach od wejścia do Lasu Dusz tego ranka.

Jednakże zdecydował się wytrzymać głód.

Powodem był brak pieniędzy. Chociaż w akademii były restauracje dla studentów, ceny były zadziwiająco wysokie. Dawno już przekroczyły poziom szkoły na wysoko urodzonych panienek, to naprawdę była szkoła dla księżniczek.

Jaki sens ma kubek zupy kosztujący tyle, ile wynosi pensja przeciętnego człowieka?

"Nic na to nie poradzę. Może poproszę jutro Ellis o oprowadzenie mnie po miasteczku akademickim."

Powinien móc znaleźć dobre i co ważniejsze tańsze restauracje w miasteczku u podnóża wzgórza.

Z przyrządami kuchennymi mógłby też po prostu kupić składniki i przyrządzić coś samemu. Jeżeli chodzi o ogień, to może po prostu pójść do lasu dusz i złapać jakąś słabą duszę ognia..

"Makaron z grzybami i bekonem brzmi naprawdę nieźle..."

Przez myślenie o jedzeniu zgłodniał jeszcze bardziej .

"Może powinienem pójść do Lasu Dusz zebrać trochę grzybów od razu?"

Kiedy zaczął na poważnie myśleć o tym tym postanowieniu, skądś napłynął zapach przepysznej zupy.

"...Hmm?"

Marszcząc brwi, Kamito wstał z łóżka.

Wydawało się, że zapach napływa od w połowie zamkniętych drzwi.

Wdychając zapach Kamito otworzył drzwi...

Przed nim stała parująca miska zupy.

Wypełniona mnóstwem cebuli i kurczakiem z kośćmi, wyglądała przepysznie.

"...Mam zwidy, czy może to miłosierdzie z nieba za mojego niekończącego się pecha?"

Nieobecny z głodu, Kamito bez zastanowienia wyciągnął ręce w stronę miski.

Nagle miska nieco się podniosła.

Znowu wyciągnął swoją rękę.

I znów, miska się podniosła.

Wtedy przed Kamito pojawiła się twarz księżniczki z platynowymi włosami.

Jeśli dobrze pamiętał, nazywała się Rinslet Laurenfrost.

Za nią, Carol w stroju pokojówki stała układnie.

"Co to ma znaczyć?"

Zapytał Kamito z przymkniętymi oczami.

"Fuu, musisz być głodny, czyż nie? Kazehaya Kamito?"

"Ta."

Kamito szczerze pokiwał głową.

"Zaszczekaj i przysięgnij, że będziesz moim niewolnikiem, a pozwolę ci zjeść tą zupę."

Rinslet trzymała miskę w bezruchu i wypięła swoje spore piersi.

"Odmawiam. Nara."

*Trzask*

"Ah, czekaj, czekaj chwilę! Posłuchaj tego, co mam do powiedzenia! Beszczelny!”

*Bum!* *Bum!* Kopała uparcie w drzwi.

Byłby problem gdyby je zniszczyła. Kamito znowu otworzył drzwi.

"O co chodzi? Pozwolisz mi wziąć tę zupę?"

"Od razu, jeśli tylko wyliżesz mi stopy... Ah, dlaczego znowu zamykasz drzwi!"

Rinslet szybko wsunęła stopę w przerwę między framugą a drzwiami, niczym doświadczony komornik.

"Auć! To boli!"

To wyglądało boleśnie... Po cholerę w ogóle tu przyszła?

"Czy wszystko w porządku, pani?"

Zapytała zmartwiona o Rinslet pokojówka Carol.

Kamito nie miał innego wyboru jak znowu otworzyć drzwi. Rinslet wpatrywała się w niego z łzami w oczach.

"Jak możesz być tak bezczelny po tym, jak zaoferowałam ci swoje miłosierdzie?"

"Nie, ty... Miłosierdzie?"

Wyglądało na to, że jest poważna. Kamito powoli dostawał bólu głowy.

(Jezu, wszystkie księżniczki w tej szkole są takie problematyczne.)

Kamito narzekał w myślach.

"Ah-"

Kiedy Rinslet zerknęła do środka jego chatki, skrzywiła się.

"Hej, ty, dlaczego mieszkasz w stajni?"

"Stajnia jest tuż obok. To jest mój domek. Dom jest tam, gdzie mieszkasz."

"..."

"Przestań patrzeć na mnie z pożałowaniem. Zaczyna mi się robić smutno."

Wyglądała, jakby naprawdę ją to martwiło. Nastawienie Kamito nieco się ociepliło.

"Zamiast żyć w takich warunkach, przyjdź do mnie. Specjalnie najmę cię jako sługę.”

"Oh, pani, będzie wyglądał świetnie kiedy ubierzemy go w strój pokojówki."

Carol okazała swoje wsparcie szerokim uśmiechem. (Ta dziewczyna też sprawia problemy.)

Mimo wszystko, wydawało się że Rinslet naprawdę martwiła się o niego.

"Doceniam twoją sympatię, ale nie planuję odrzucać mojej dumy." Kamito pokręcił głową.

Niezadowolona, Rinslet wydęła usta.

"Więc nie chcesz zostać moim sługą?"

"Zgadza się. I nawet nie próbuj mnie przekupywać."

"Jesteś strasznie zadufany w sobie jak na pieska Claire Rouge."

"Niby od kiedy jestem jej pieskiem?" Zaburczał Kamito z pół przymkniętymi powiekami. Cóż, wiele ludzi może pomyśleć to samo-

Czyżby ta księżniczka próbowała się zbliżyć do Kamito głównie ze względu na jej rywalizację z Claire?

(O jejku, co za denerwująca niespodzianka.)

Kamito ciężko westchnął.

"Rozumiem. W porządku, jeśli tego chcesz." Rinslet odkaszlnęła i odłożyła miskę na ziemię.

"Hmm?"

"Zostawię tu zupę. Od początku jestem tu dlatego, że Carol ugotowała za dużo. Szkoda byłoby zmarnować resztki. Powinieneś być wdzięczny za moją szczodrość."

"Eh?"

(Czyżby ta panna)-

STnBD V01 113.jpg

Rinslet obróciła się z gracją i właśnie miała odejść.

"Hej, Rinslet, czekaj!"

Kamito nagle zawołał.

Rinslet drgnęła i zatrzymała się.

"O-o co ci chodzi? Żeby tak nagle zwracać się do innych po imieniu-"

"Nie mogę być twoim sługą, ale możemy zostać przyjaciółmi."

"Eh?"

Rinslet szeroko otworzyła swoje szmaragdowe oczy.

"Dzięki, za odwiedziny i za to, że się o mnie martwiłaś."

"C-co, ty, ty bezczelny... T-to oczywista bzdura."

Rinslet nagle zarumieniła się i odwróciła swoją twarz.

"Fufu, pani jest taka..."

Carol zasłoniła swoje usta i zachichotała.

Część 2

Właśnie w tym momencie-

"Rinslet Laurenfrost!"

Znajomy głos dotarł do uszu Kamito.

Claire szła w ich stronę, kołysząc kucykami.

"Nie dokarmiaj mojej zaprzysiężonej duszy bez pozwolenia, ty złodziejski psie."

"Ty... Kogo nazywasz złodziejskim psem?!"

Znowu się zaczyna, Kamito westchnął ze zmęczeniem.

"O co chodzi? Czy pies nie jest herbem twojej rodziny?"

"Ty mały- Godło rodowe Laurenfrostów to dumny Biały Wilk!"

"Biały Wilk? Zamiana go na chihuahuę bardziej by do ciebie pasowała."

"...!"

Sprowokowana słowami Claire-

"Claire Rouge... Teraz przegięłaś." Powiedziała Rinslet stłumionym głosem.

W mgnieniu oka zostali otoczeni przez podobny do mgły chłód. Temperatura drastycznie spadła.

"Czekaj, nie możesz przywoływać swojej duszy-"

Kamito pośpiesznie zawołał, ale było już za późno.

Zimne powietrze zawirowało. Włosy Rinslet uniosły się, falując.

-O, Mroźna Bestio o lodowych kłach, Bezlitosny Łowco Lasu.

-Nastał czas aby wypełnić nasz kontrakt krwi! Przybądź i wypełnij moją wolę!

W momencie, w którym Rinslet zakończyła zaklęcie przywołania duszy, podmuch lodowej burzy ogarnął całe otoczenie.

Z pośród szalejącej burzy wyłoniła się sylwetka.

Patrząc na ranking dusz, biały wilk był bez wątpienia nieprzeciętny. Żeby zawrzeć pakt z duszą tego poziomu, ta panienka nie mogła być zwyczajną osobą

"Twój pies dalej jest dokładnie taki sam, kolor jego futra jest jego jedyną zaletą."

Claire zamachała kucykami z pogardą.

"Ty... Znowu nazwałaś go psem, ty desko! Nie mogę wybaczyć ci tej obrazy rodu Laurenfrost!"

Otoczony mroźnym powietrzem, biały wilk ryknął i zaszarżował na Claire.

"Kogo nazywasz deską?! Przybądź, Scarlet!"

Claire trzasnęła w ziemię swoim batem. Płonący piekielny kot natychmiast wyłonił się z tańczących płomieni.

Wygląda na to, że Claire już dawno przywołała swoją duszę.

"Hej, wy dwoje! Walki dusz są tutaj zakazane!"

Zawołał Kamito. Konie w stajniach rżały w przerażeniu.

"Nie wybaczę ci położenia rąk na moim słudze. Zakończę to dzisiaj, złodziejski psie."

"Ukradnę twojego sługę i uczynię go moim!"

Iskry leciały pomiędzy dziewczynami.

Gdyby ktoś posłuchał wyłącznie tych wypowiedzi, brzmiałoby to jak dwie zakochane kobiety, walczące o mężczyznę.

"Te dwie panienki wyglądają jak zakochane kobiety walczące o mężczyznę!"

"Carol, naprawdę nie musisz tego mówić." Kamito spojrzał na pokojówkę stojącą obok niego spod przymrużonych powiek.

"Tak właściwie, to czy naprawdę możemy pozwolić im walczyć?"

"Wszystko w porządku. Zawsze takie były."

"Ta dwójka ma tak od zawsze...?"

"Tak, są najlepszymi przyjaciółkami."

"To miał być sarkazm?"

Kamito zaburczał wzdychając.

"Zawsze byłaś solą w moim oku, Claire Rouge!"

"I wzajemnie, Rinslet! Dlaczego zawsze sprawiasz mi tyle problemów!"

Demoniczna dusza lodu - Fenrir.

Ognista dusza - Scarlet.

Obie dusze nagle wyskoczyły w powietrze i zaczęły walczyć.

Ogień i lód spotkały się, śląc naokoło niszczący podmuch.

Z punktu widzenia Kamito poziomy obu dusz były mniej więcej takie same. Wydawało się jednak, że Claire ma przewagę w umiejętnościach.

Jednakże ognista dusza pod jej rozkazami była całkiem zmęczona.

(To przez to, że poturbowała ją ta dusza miecza parę godzin temu-)

Po otrzymaniu takiej ilości obrażeń nie miała szans odzyskać sił po krótkiej przerwie.

Kamito obserwował walczące dusze.

(Hm? Co? ...... Coś się pali?)

Kamito zmarszczył brwi i obejrzał się.

Kiedy to zobaczył, jego twarz zastygła bez wyrazu."

Paliła się.

Chatka Kamito intensywnie płonęła.

Słoma zgromadzona obok niej odpaliła się od iskier duszy ognia i zaczęła się palić.

"Ah, mmmmmm-mój dom!"

Słysząc wrzaski Kamito, Claire szybko się do niego odwróciła.

"Rinslet! Przerwa! Mamy pożar!"

"Nie uda ci się mnie rozproszyć... Hę? Naprawdę się pali!"

Pożar chatki był coraz większy. Prędzej czy później stajnie również się zapalą.

"Mój dom-"

"Uspokój się. Bez problemu ugaszę pożar takiej skali- Fenrir!"

Zawołała Rinslet, a biały wilk natychmiast przybył do jej boku.

Ledwie zdążyłbyś o tym pomyśleć, a biały wilk już rozpłynął się w powietrzu, a wielki Lodowy Łuk pojawił się w rękach Rinslet.

Duchowa broń- druga czysta forma duszy.

"O mrożący lodowy kle, przebij swój cel! Zamrażająca Strzała!"

Rinslet wystrzeliła lodowa strzałę.

Strzała rozpadła się na niezliczone odłamki lodu, które spadły na ziemię, natychmiastowo gasząc ogień.

"Ze mną tutaj to była bułka z masłem!"

Rinslet przeczesała jej platynowe blond włosy i dumnie wypięła pierś.

"......"

Kamito stał w bezruchu, patrząc oczami bez wyrazu.

W wyniku deszczu lodowych strzał, z chatki pozostały ledwie kawałki.

Rinsled sucho zakaszlała.

"... Wydaje się, że nieco przesadziłam."

"Nieco? Czy ty nie masz żadnej kontroli nad swoją mocą?"

"Ty... Zamknij się! To twoja wina, że pożar w ogóle się zaczął!"

Ignorując oszołomionego Kamito, dwójka dziewczyn znowu zaczęła się kłócić.

W tym momencie-

"Co wy wyrabiacie!"

Kroki paru osób biegnących ze środkowego dziedzińca dotarły do nich.

Jedną z nich była dziewczyna z kucykiem w srebrnym napierśniku.

Ellis Fahrengart, przywódca Rycerzy Sylfów, którzy pilnowali dyscypliny w Akademii.

Za nią stały dwie dziewczyny w tym samym stroju.

Claire zaklekotała językiem, Rinslet również nie miała zamiaru ukrywać swojego niezadowolenia.

"Walka z powodów osobistych jest niedozwolona na terenie szkoły... Co?!"

Szybkie kroki nagle ucichły.

Szeroko otworzyła oczy, patrząc na kupę szczątków która niegdyś była domem Kamito.

Czarny dym powoli unosił się ze zwęglonego drewna.

"To...... Co to ma znaczyć?!"

Ellis zapytała Kamito. Jej głos przesiąknięty gniewem.

"Ty, ty nienawidziłeś domu który zrobiłam! Czy o to chodzi? To oznaka twojego protestu?!"

"Nie... Absolutnie nic takiego się nie stało! To dlatego, że-"

Kamito szybko wyjaśnił.

"To ten głupi pies rozwalił go na kawałki."

"Zanim to się stało, to ta deska go podpaliła!"

Słysząc za sobą głosy, Ellis obróciła się.

Claire i Rinslet wskazywały na siebie nawzajem, obwiniając się.

"...Więc tak to było. To wasza sprawka, tak jak zawsze."

Ellis westchnęła z wyrazem twarzy mówiącym 'Rozumiem'

"Przywódczyni rycerzy, twoje powitanie jest bardziej entuzjastyczne niż zazwyczaj."

"To moje zwyczajne przywitanie, czyż nie? Problematyczni uczniowie klasy Kruków?" Ellis gniewnie spojrzała na Rinslet.

Niedługo dziewczyny z rycerskiej brygady podążającej za Ellis dogoniły ją.

Dziewczyna z herbacianymi włosami spiętymi w warkocze oraz druga dziewczyna z czarnymi, chłopięcymi włosami.

Kiedy tylko zobaczyły Claire i Rinslet, skrzywiły twarze jak gdyby zjadły cytrynę.

"... Piekielny kot Claire! I Lodowy Wilk Rinslet!"

"Co znowu uczyniły te żałosne Kruki?"

Oczy dziewczyn miały wyraźny pogardliwy wyraz.

"... Co to miało znaczyć?"

"Coś ty właśnie powiedziała?"

Claire i Rinslet spojrzały na nie w tym samym momencie.

"Czy to ty jesteś tym niedawno przeniesionym męskim magiem?"

"Oh, nie zły. Całkiem przystojny."

Dziewczyna w warkoczach przyjrzała się mu od stóp do głów, jakby szacowała jego wartość.

Kamito skulił się pod wpływem jej wzroku, zakłopotany.

"Czekaj, ten facet jest moją niewolniczą duszą którą złapałam!"

"Oswoiłam Kazehayę Kamito: jest moim sługą!"

Claire i Rinslet samowolnie zadeklarowały własność nad Kamito w tym samym momencie.

Rycerz w warkoczach prychnęła z pogardą i powiedziała: "Niestety, ponieważ nikt nie chce być z wami w drużynie, próbujecie uwieść nowego ucznia. Jak to pasuje do wieśniackiej szlachty."

"Śmiesz nazywać mnie wieśniacką szlachcianką?!"

Twarz Rinslet posiniała z wściekłości.

Wydaje się, że dziewczyna posunęła się o jeden krok za daleko.

"Śmiem. Ród Laurenfrost ma tylko duże nazwisko, tak naprawdę to jedynie prostacy z prowincji."

"Ty...Ty...Ty...!"

"P-pani, proszę się uspokoić-"

"Fu-fufu-fu... Carol, jestem całkowicie spokojna."

Rinslet szeroko się uśmiechnęła... Ale jej twarz dalej miała przerażający wyraz.

Druga rycerz odwróciła się do Claire i powiedziała ze wzgardą: "Co do Claire Rouge, mimo że jest ze szlachty, jest też siostrą zdrajczyni. Dlaczego w ogóle pozwolono jej dołączyć do Akademii-"

W tym momencie Claire nagle trzasnęła biczem w ziemię.

"-Zamknij się. Albo spalę cię na popiół."

Claire warknęła stłumionym, trzęsącym się głosem, jej oczy cicho płonęły gniewem.

(...Claire jest siostrą zdrajczyni?)

Kamito zmarszczył brwi.

(...Co to może znaczyć?)

Obie dziewczyny zauważyły zmianę w atmosferze i ucichły."

"Posunęłyście się za daleko." Ellis skarciła je i odwróciła się do Claire.

Odkaszlnęła i powiedziała: "Krótko mówiąc, zawiadomię o tym sztab rycerski. Zarzutem będzie użycie dusz to wzniecenia małego pożaru i spowodowanie strat materialnych. Powiadomimy was o detalach kary w późniejszym terminie. Proszę powstrzymać się od takich głupich rzeczy w przyszłości. Mamy co robić, wiesz?”

"Chodźmy." Powiedziała Ellis i miała już odejść z pozostałą dwójką.

Jednakże, usłyszała za sobą głos.

"Czekaj! Ellis Fahrengart, czyżbyś próbowała uciec?"

"Co?"

Ellis zatrzymała się i odwróciła do Claire, która do niej zawołała.

"Coś ty właśnie powiedziała?"

Jej spokojny ton głosu przesycony był gniewem. Ręka Ellis była oparta na rękojeści jej miecza.

"Oh, słyszałaś to? Nie spodziewałam się po Rycerzach Sylfów tchórzliwości."

"Claire Rouge, myślisz że puszczę ci płazem obrazę Rycerzy Sylfów?"

Ellis wyciągnęła swój miecz. Jej przyboczne zrobiły to samo.

"Mogłabym powiedzieć ci to samo. Możesz obrażać mnie ile ci się podoba, ale nie wybaczę nikomu ubliżającemu mojej siostrze."

Claire uderzyła batem w ziemię.

"Żądam pojedynku, Ellis Fahrengart, wliczając w to tamtą dwójkę."

"Pozwól mi również dołączyć, Claire Rouge. Mam obowiązek zemścić się na tych, którzy śmią poniżać nazwisko rodowe Laurenfrost."

Rinslet zmierzwiła swoje włosy, uśmiechając się nieulękle.

W tym momencie Ellis wycelowała w nie czubkiem miecza.

"Zarzut uciekania splami imię Rycerzy Sylfów. Akceptuję żądanie. Nie mogę wytrzymać już wyczynów klasy Kruków."

"Hej, czy walka z powodów osobistych nie jest zakazana?"

Kamito instynktownie zabrał głos w tej napiętej sytuacji.

"Na terenie akademii owszem. Nie mam jednak zamiaru czynić tego w tym miejscu."

"Co masz na myśli?"

Ignorując skonfundowanego Kamito, odwróciła się do Claire.

"Spotkamy się o drugiej dzisiejszej nocy, przed Bramą. Wybór zasad pozostawiam wam."

"... Walki jeden na jednego byłyby zbytnim utrapieniem. Co powiesz na trzech na trzech?"

"To powinno załatwić sprawę."

Ellis skinęła głową i schowała miecz, następnie odwróciła się i odeszła.

Claire spojrzała na plecy rycerzy i zaklęła zjadliwie:

"Jeszcze tego pożałujecie, szczególnie ta w krótkich włosach. Skopię jej tyłek!"

"Cóż za dobra okazja. Od dłuższego czasu nie lubiłam tej grupki Rycerzy."

"Rinslet, postaraj się nie być balastem."

"Hę? Do kogo kierujesz te słowa?"

"... Dlaczego wy... Po rozwaleniu mi chatki jeszcze umawiacie się na pojedynek. Proszę, okażcie mi trochę litości."

Kamito westchnął głęboko. Nagle coś sobie uświadomił.

(Walki trzech na trzech. Kto będzie trzecią osobą?)


"Wychodzi na to-"

Claire położyła jedną dłoń na jej biodrach i wskazała Kamito palcem.

"Cas pokazać na co cię stać, niewolnicza duszo!"

"Ahhh... Wiedziałem, że tak będzie..."

Kamito zwiesił głowę w przygnębieniu przed kupą szczątków będącą niegdyś jego domem.