Shin High School DxD:Tom 2 - Test sprawnościowy Księżniczki Zniszczenia

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search


Jestem Pionem Rias Gremory.
Obiecałem że stanę się najsilniejszy
Jeśli choć trochę zbliżę się do moich marzeń, to chcę żebyś zobaczyła…

Żywot 0[edit]

Jestem Hyoudou Issei, ale wszyscy nazywają mnie Ise. Obecnie chodzę do trzeciej klasy liceum. Proszę, myślcie więc o mnie, jako o nastoletnim diable. Nie wiedziałem jednak, jak poradzić sobie z sytuacją, która właśnie rozgrywała się przed moimi oczami. Właśnie byłem w miejscu przypominającym kościół, gdzie zebrała się masa znajomych twarzy!

– Cholera, jak to możliwe, że Ise się żeni!?

– To jakaś pomyłka! Doprawdy koniec świata!

Moi dwaj wątpliwi kumple, łysol Matsuda i okularnik Motohama, wrzeszczeli, płaszcząc jak szaleni.

– Ise! Chcę wnuka, ale to nie ma sensu, aby dwanaście dziewczyn naraz urodziło, więc przedyskutuj to najpierw ze mną!

– Uu, stałeś się wspaniałym mężczyzną! To cud, że zdobyłeś tyle żon, pożądając piersi!

Moi rodzice też mówili głupie rzeczy, płacząc przy tym! Nagle spostrzegłem, że mam na sobie szkarłatny smoking! Dodatkowo w kościele odbywała się ceremonia ślubna! Organy grały piosenkę z „Oppai Smoka”! Co to miało być!? To mój ślub!? Nie potrafiłem ukryć zdumienia… jednak skoro do tego doszło, to jestem ciekaw, kim jest moja panna młoda?

– Ise, mówiłam ci już wcześniej, żebyś się tak nie rozglądał – obok siebie usłyszałem znajomy głos.

Kiedy spojrzałem w tamtą stronę, zobaczyłem dziewczynę z długimi, szkarłatnymi włosami, Rias. To ona uczyniła mnie diabłem. Była też wysokoklasową diablicą i następczynią głowy rodziny Gremory. Byłem członkiem jej parostwa, a także chłopakiem. Aaaaaach, jej szkarłatna suknia była tak olśniewająco piękna, że nie mogłem na nią patrzeć bezpośrednio. Uu, moja dziewczyna była taka piękna i słodka! Stała obok mnie! To znaczy że się z nią żenię. To nasz ślub!

C-cóż, jesteśmy zaręczeni, więc to chyba normalne, prawda!?

Moi diabelscy przyjaciele, którzy się temu przyglądali, gratulowali nam:

– Rias, bądź szczęśliwa.

– Aach, jesteście idealną parą!

– W prezencie dam wam samochód-transformera.

To Sona Sitri-senpai, przyjaciółka Rias z dzieciństwa, następca klanu Wielkiego Króla, Sairaorg-san, oraz dziedziczka klanu Arcyksięcia, Seekvaira Agares-san. Wszyscy oni, włącznie z Rias, byli nazywani Czwórką Nowicjuszy i opinia publiczna dużo po nich oczekiwała! Sądzę że przyszli, ponieważ byli ze sobą blisko. Kiedy się rozejrzałem, zobaczyłem że wszyscy moi towarzysze też przyszli! Racja, to już półtora roku, od kiedy zostałem diabłem i poznałem wielu ludzi! Sądzę że nie byłoby przesadą, gdybym powiedział że ten ślub był najlepszą rzeczą w moim życiu!

– Ufufu, to będzie wspaniały ślub, kochanie – powiedział ktoś obok mnie.

Kiedy spojrzałem w tamtą stronę, zobaczyłem Akeno-san w sukni ślubnej! Myślałem że panną młodą będzie tylko Rias, ale okazało się, że inne dziewczyny, Asia, Xenovia, Irina, Koneko-chan vel Shirone-chan, Kuroka i Rossweisse-san, też miały na sobie suknie ślubne!

– Mam nadzieję że będziemy szczęśliwym małżeństwem, Ise-san.

– Nareszcie zostałam panną młodą!

– Achh, to najwspanialsza chwila w moim życiu!

Kościelne Trio wyglądało na szczęśliwe!

– …Zgodnie z planem, powinnam cię poślubić, gdy trochę urosnę, ale i tak jestem szczęśliwa.

– Miauhaha! Nigdy bym nie pomyślała, że założę suknię ślubną!

Obie siostry nekomaty mówiły o czym myślały!

– Joko ja jystem szczynśliwa~! – powiedziała Rossweisse-san z akcentem, płacząc przy tym!

Jednak panny młode nie ograniczały się tylko do nich, gdyż w kolejce czekały też dziewczyny, którym się nie oświadczyłem!

– Trudno było zmieścić ten ślub w grafiku! – powiedziała Ravel, pisząc coś w terminarzu.

– To także część kontraktu.

Nawet Le Fay z Drużyny Valiego? Chociaż podpisaliśmy ze sobą kontrakt…

– To światło słoneczne naprawdę jest okropne…

Elmenhilde wyglądała na bardzo ospałą!

– Ja, panną młodą?

Dziewczyną, która przechylała z ciekawością głowę, była moja nowa podwładna, Ingvild. R-rozumiem, to ślub mój z tymi dziewczynami! I to z całą dwunastką!? Wszystkie one będą moimi żonami!? Dodatkowo poślubię je wszystkie naraz! Cóż za niespodzianka. Więc do tego już doszło. Cóż, nie za bardzo to rozumiem, ale skoro mam poślubić te wszystkie piękności, to nie będę narzekać! Zaczynajmy więc ten ślub.

– Druga grupa nadal czeka, więc skończmy to jak najszybciej – powiedziała Ravel, kiedy byłem zdenerwowany.

Wtedy zobaczyłem, że do kościoła zaglądały kolejne dziewczyny!

– Ise, my będziemy następne!

– Postanowiłyśmy, że zostaniemy żonami Sekiryuuteia-dono.

Nawet Lisica o Dziewięciu Ogonach i jej córka, Yasaka-san i Kunou, zostaną moimi żonami!? Obie miały na sobie tradycyjne, japońskie kimona ślubne!

– Ufufu, poślubienie młodszego mężczyzny zawsze było jednym z moich celów.

Była tu nawet Roygun-san, piękna diablica o kręconych, różowych włosach i o wspaniałym ciele, ubrana w w suknię ślubną!

– Nadal są jakieś żony, które mają zostać poślubione. Zastanawiam się, ile jeszcze żon będzie miał Ise – powiedziała Rias z uśmiechem.

Nawet ja byłem zdenerwowany, że zebrało się tu tyle panien młodych! Z miejsc, gdzie siedziały ich rodziny, zaczęły dobiegać głosy:

– Akeno! Twój tata jest bardzo szczęśliwy! Uu! Jesteś taka piękna!

– Irina! Pośpiesz się i jak najszybciej pokaż wnuka tacie i mamie!

Wszyscy głośno wyrażali własne uczucia…

– W zdrowiu i chorobie…

Księdzem sprawującym ceremonię był…. Zaraz, jego eminencja Vasco Strada…. Kiedy mówił swoje, moja głowa przeżywała burzę myśli. Małżeństwo = mąż i żona (wiele żon). Mąż i żona = rodzina. Rodzina = dzieci. Dzieci = prokreacja. Prokreacja = sex (z wieloma żonami), sex (z wieloma żonami) = romansowanie (tylko z wieloma żonami). Romansowanie (z wieloma żonami) = moja pierwsza noc z wieloma żonami… Moja pierwsza noc z wieloma żonami…

MOJA PIERWSZA NOC Z WIELOMA ŻONAMI!!

– Witaj kochanie~.

Oczami wyobraźni widziałem, jak czekają na mnie nagie w łóżku! Taka jest kolej rzeczy, prawda? Skoro jesteśmy małżeństwem, możemy zacząć tworzenie rodziny. Oczywiście bez „tego” nie będzie dzieci. A czym jest „to”? Seksem, oczywiście….

….

MOGĘ ROBIĆ MNÓSTWO ZBOCZONYCH RZECZY Z MOIMI ŻONAMI!!

Kiedy doszedłem do tego wniosku, mój umysł oszalał i wypełnił mnóstwem zboczonych marzeń. Rozumiem. Przeszedłem w życiu wiele, walczyłem z wieloma niebezpiecznymi wrogami, zginąłem i powróciłem do życia, a także podniosłem moją pozycję. A to wszystko dla tej nocy! Zastanawiałem się, czy „dam radę” tylu ślicznotkom, podczas mojej pierwszej nocy!? N-nie, nie mam innego wyboru, niż to zrobić! Ciągle przeprowadzałem w myślach symulację takiej sytuacji! Z jakiegoś powodu czułem jednak uczucie deja vu, ale… Cóż, do diabła z tym! W każdym razie, jeśli będzie źle, użyję Smoczej Deifikacji, aby zaspokoić wszystkie moje żony!

– Ogłaszam was mężem i żonami. Teraz, młody Sekiryuuteiu, możesz pocałować swoje panny młode – powiedział jego eminencja!

Kiedy się odwróciłem, Rias i pozostałe dziewczyny zamknęły oczy i czekały na pocałunek! Jednocześnie mogłem zobaczyć ich dekolty! Już za chwilę będą moje! Kiedy o tym pomyślałem, podekscytowałem się! Odetchnąłem głęboko i zacząłem zbliżać usta do warg moich żon…

– Najwyraźniej mój głos nareszcie do ciebie dotarł, Oppai Smoku.

!? W głowie rozbrzmiał mi znajomy głos. Ostatnio słyszałem go nad oceanem mleka, gdy straciłem przytomność.

– Dokładnie, jestem jednym z bogów równoległego świata, ExE i nazywam się Chichigami.

Chichigami!? Znowu!?

Rok temu, gdy walczyłem ze złym bogiem z północy, Lokim, nawiązałem kontakt z Chichigamim, bogiem z równoległego świata (z dokładnie rzecz biorąc, z należącym do niego duszkiem). Ostatnio, dzięki pewnemu rytuałowi, usłyszałem jego głos. Porozmawialiśmy sobie wtedy, a teraz on do mnie przemówił. Kiedy się rozejrzałem, okazało się że kościół i cała ceremonia, zniknęły. Dziewczyny też, oraz moi rodzice i przyjaciele! Aach, rozumiem. Więc to był sen. Dodatkowo miałem już taki, gdy zostałem diabłem, na krótko przed Królewską Grą z Riserem! Z jakiegoś powodu poczułem nostalgię… Cóż, ten sen był zbyt piękny, by był prawdziwy. Nie, ostatecznie kiedyś poślubię wszystkie dziewczyny, z którymi się zaręczyłem.

Co to było w ogóle za miejsce? Niczego tu nie czułem. Wszędzie było czarno, kiedy nagle na suficie zaświeciło się światło. Jednocześnie w powietrzu unosiło się kilkoro znajomych rzeczy; piersi! Znałem je wszystkie! Były to kolejno piersi Rias, Akeno-san, Asi, Xenovi, Iriny, małe piersi Koneko-chan vel Shirone-chan, Kuroki i Rossweisse-san! W-wszystkie one należały do moich narzeczonych! Na pewno mam rację! Nie ma mowy, aby taki miłośnik piersi jak ja, pomylił się! Och, tak przy okazji, przeżyłem już coś takiego! Było to wtedy, gdy dotarł do mnie głos boga z równoległego świata, Chichigamiego-sama. Piersi też się wtedy unosiły w powietrzu!

– Twój świat nigdy nie był tak zagrożony jak obecnie. Wcielenie mroku coś uzgodniło ze złem bliskim twemu światu. Oppai Smoku, aby przygotować się do walki z nadchodzącym złem, musisz zebrać je wszystkie – powiedział Chichigami-sama.

Pewnie mówi o Niebiańskich Piersiach! Ostatnio też o tym powiedział! Tak, kiedy ostatnio kontaktowałem się z Chichigamim, kazał mi zebrać dwanaście par Niebiańskich Piersi! S-sądzę że mówił o dziewczynach, z którymi się zaręczyłem. Znaczy się, to wspólna rzecz, którą mają ze sobą te wszystkie piersi!

– Dwanaście par Niebiańskich Piersi to coś, co zapewnia nadzieję. Proszę, upewnij się że zgromadzisz je wszystkie. Zło się zbliża.

Tak powiedział Chichigami-sama, ale… Ale w takim razie tym „złem” nie był władca Królestwa Zmarłych, Hades, hę… Kiedy się zamyśliłem, niebo znów się rozświetliło. Gdy spojrzałem w górę, zobaczyłem nowe piersi! Ach! Widziałem je wcześniej! Należały do Ravel! A tamte… Zaraz, tych nigdy wcześniej nie widziałem. Rozmiar także jest inny! Chwila! Jeśli dodać do nich piersi Rias, to będzie ich ponad dwanaście!

– Są piersi, których nigdy nie doświadczyłeś fizycznie, ale liczba Wybranych Niebiańskich piersi wynosi około dwunastu par – powiedział Chichigami-sama.

Około, mówisz? Nawet jeśli są „wybrane”, to powiedziałeś że jest ich „około”, hę… Co w ogóle oznacza te „dwanaście par Niebiańskich Piersi”…? Więc to oznacza że muszę znaleźć przynajmniej dwanaście osób, hę…? To było zbyt mętne i abstrakcyjne, więc nic nie zrozumiałem! Ale piersi których nigdy nie doświadczyłem fizycznie… To brzmi wspaniale. Teraz chcę ich spróbować!

– Najwyraźniej to koniec. Porozmawiamy sobie innym razem.

Huh!? W-więc to koniec tej jednostronnej rozmowy!? Wiesz że wciąż mam wiele pytań!?

– Zbierz Dwanaście Par Niebiańskich Piersi. Kiedy ten czas nadejdzie, będziesz wiedział, do czego będziesz potrzebowała dwunastu par Niebiańskich Piersi. A wtedy staniesz się ojcem, wraz z tymi piersiami.

Stanę się ojcem wraz z piersiami! Przestań proszę! Czemu Chichigami-sama mówi rzeczy, które doprowadzają mnie do szału!?

– Do widzenia, do widzenia… Do widz………..

Aaaa! Głos był coraz cichszy! To tajemnicze wyzwanie znów się skończyło, zanim pozwolono mi zadać jakiekolwiek pytanieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! Gdy niebo wypełniło światło, moja świadomość….

Życie 1. Debiut nowego diabła (Ingvild)![edit]

Część 1[edit]

Kiedy otworzyłem oczy, zobaczyłem znajomy sufit nad moim łóżkiem z baldachimem. …Więc to był sen. Najdziwniejszy, jaki miałem w życiu; ślub ze wszystkimi dziewczynami. Przez jakiś czas było wspaniale, ale nie miałem pojęcia jak opisać to, co stało się potem…

…Dwanaście par Niebiańskich Piersi… W każdym razie mówił coś takiego, ale było tam więcej piersi niż dwanaście par… W każdym razie jestem ciekawy, do kogo należały te, których nie rozpoznałem? Cóż, szukanie ich właścicielek mogłoby być trudniejsze, niż policzenie wszystkich gwiazd… W końcu na świecie jest równie wiele cycków, co gwiazd na niebie… Zaraz, o czym ja w ogóle myślę!? To pewnie z powodu tego snu obudziłem się w najgorszy możliwy sposób! Nagle spojrzałem na zegarek i spostrzegłem że jest już czwarta trzydzieści rano… Nadszedł czas.

– Ach, więc to już ta pora. Pewnie czekają na mnie na dole – mruknąłem ziewając.

– Poranny trening? – powiedział nagle jakiś głos obok mnie.

Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem szkarłatnowłosą piękność siedzącą na łóżku. Rias. Najwyraźniej się obudziła. Podczas zeszłorocznych wakacji, Rezydencja Hyoudou przeszła sporą renowację (teraz miała sześć nadziemnych pięter i trzy podziemne). Nawet mój pokój stał się bardzo przestrzenny i pojawiło się w nim wielkie łózko z baldachimem. Każdej nocy spałem w nim z Rias i Asią (często dołączały do nas inne dziewczyny, które też mieszkały w domu). Z drugiej strony Asia…

– …Su… su…

Najwyraźniej nadal spała. Powiedziałem Rias „Tak” i skinąłem głową. Tak, podczas Międzynarodowego Turnieju Królewskiej Gry, Pucharu Azazela, postanowiliśmy trenować co rano, jeśli tylko mieliśmy na to dość czasu, skoro byliśmy Drużyną Sekiryuuteia Płonącej Prawdy, która awansowała do fazy finałowej. Dziś był dzień naszego porannego treningu. Ostrożnie wstałem z łóżka, aby nie obudzić Asi i szybko przebrałem się w dresy.

– Fufufu, kiedy widzę jak przygotowujesz się do treningu, przypomina mi się ubiegły rok – powiedziała Rias.

– Mnie też. Byłaś wtedy bardzo surowa, Rias.

– Ale to pomogło, prawda?

– Oczywiście!

Tak jak powiedziała. Kiedy zostałem diabłem, zawsze budziłem się rano i przygotowywałem do ostrego, porannego treningu, który organizowała dla mnie Rias… Azazel-sensei i Tannin-ossan dali mi popalić jeszcze mocniej.

– Wy nie odbywacie porannego treningu, prawda?

„Wy” odnosiło się do jej drużyny. Od kiedy zostałem wysokoklasowym diabłem, uniezależniłem się od Rias. Wciąż byłem jednak w Parostwie Rias Gremory, chociaż teraz oboje byliśmy Królami i braliśmy oddzielnie udział w Turnieju. Rywalizujemy ze sobą, nawet jeśli jesteśmy parą. Wiele razy trenowaliśmy osobno. Po ustaleniu przedziału czasowego, postanowiliśmy robić oddzielnie rzeczy związane z turniejem (planowanie strategii, treningi). W końcu moim pierwszym przeciwnikiem w fazie finałowej turnieju będzie Rias Gremory i jej parostwo, którzy byli moimi towarzyszami. Cóż, mimo tego nadal śpimy wszyscy razem w tym samym łóżku.

– Tak, powiedziałam im, żeby trenowali indywidualnie, zanim pojedziemy na nasz ostatni obóz treningowy – odparła Rias.

– My też postanowiliśmy, że przed meczem pojedziemy na obóz treningowy – oznajmiłem.

– Słyszałam o tym od Ravel. Fufufu, więc pamiętasz.

– Mecz z Feniksem – powiedzieliśmy jednocześnie.

Zupełnie jakbyśmy mieli te same uczucia i myśli. Rozbawiła nas ta nieporadna sytuacja. Dokładnie, przypomnieliśmy sobie rzeczy które robiliśmy przed i po walce z Riserem Feneksem (przymusowym narzeczonym Rias). To było takie samo jak sen, który miałem dzisiejszego ranka. Tak więc zakończyłem przygotowania do treningu.

– Będę już szedł.

– Dobrze, widzimy się na śniadaniu.

Po wymianie porannego pocałunku z Rias, wyszedłem z mojego pokoju. Tak, mecz pomiędzy nami i naszymi drużynami niedługo się zacznie.

Część 2[edit]

Biegałem po mieście wraz z ludźmi z mojej drużyny. Jednak nie było tu wszystkich jej członków. W biegach brałem udział ja, Ravel i nowi członkowie, a także ci, którzy nie mieli zaufania do swojej wytrzymałości, jak Nakiri Kouchin Ouryuu, Ingvild i Bova. Wielu członków trenowało na własną rękę w dużej przestrzeni treningowej. Asia, Irina, Xenovia, Rossweisse-san i Roygun-san zawsze tak robiły. Bina Lessthan-shi natomiast… miała swoje własne obowiązki i nie mogła tak po prostu z nami biegać. Jednak zawsze ją zapraszaliśmy, gdy odbywaliśmy ważne spotkanie strategiczne, albo specjalny trening. Poprosiłem też, aby wybrała się z nami na obóz treningowy.

Wróćmy jednak do biegania. Półtora roku temu towarzyszyła mi Rias, która jechała na rowerze. Wtedy w ogóle nie miałem wytrwałości i zawsze dyszałem jak szalony, próbując złapać oddech. Ale teraz wzmocniłem się do takiego stopnia, że bez problemu mogłem przebiec dziesiątki kilometrów. Cóż, ostatniego lata biegałem po górach, ścigany przez ojca Bovy, staruszka Tannina, który był poprzednio jednym ze Smoczych Królów. Dało mi to duży zastrzyk wytrzymałości. Potem trenowałem z Kibą i moimi towarzyszami… Och, skoro mowa o Kibie, to już dawno z nim nie trenowałem. Cóż, to normalne, skoro jesteśmy z różnych drużyn, ale chciałbym ponownie stoczyć z nim walkę podczas treningu Drużyny DxD. Stoczyliśmy wiele pozorowanych bitew, dzięki którym nie tylko wzmocniłem moją wytrzymałość, ale też zdobyłem doświadczenie w walce z kimś, kto włada specjalną bronią. Teraz moim pierwszym przeciwnikiem była Rias i pozostali, a walka z nim była nieunikniona.

Do drużyny Rias należała ona sama, jako Król, a także Akeno-san, Koneko-chan, Kiba i Gasper, którzy byli pierwszymi członkami Parostwa Gremory. Była to część determinacji Rias w stronę turnieju. Wykorzystując moją niezależność, jako punkt zwrotny, rzuciła mi wyzwanie z tymi osobami, które poznała przede mną i Asią. Innymi słowy starym Klubem Okultystycznym. Jednocześnie było to wyzwanie dla samej Rias, która musiała odbudować swoją własną drużynę, aby dowiedzieć się, jak zwiększyć jej siłę bez Asi, Xenovi, Rossweisse-san i mnie, którzy odpowiadali za atak i leczenie. Powiedziała też, że będzie to szansa dla starych członków, aby ponownie przeanalizowali swoje zdolności. Jeśli to była prawda, to wtedy Kiba też musi to robić. …Był… najbardziej techniczny wśród wszystkich członków drużyny, nie, wśród całego DxD. Jest moim najgorszym przeciwnikiem, kimś kto był szybki i zawsze znajdował słabe punkty wroga, po czym je atakował…

Jednak to z nim najwięcej walczyłem w treningowych bitwach. Też wiedziałem jak go zaatakować. Jednak Kiba też z pewnością rozumiał moje myśli, a ja musiałem zrobić dwa kroki naprzód, aby go pokonać. Dodatkowo drużyna Rias nie składała się wyłącznie z ludzi z jej parostwa. Valerie, użytkowniczka Longinusa, która była też przyjaciółą z dzieciństwa Gaspera, a także Lint-san. Co więcej, był też jego eminencja Vasco Strada, będący najsilniejszym człowiekiem oraz Crom Cruach, najsilniejszy Smok Zła. Ta dwójka, której obawiali się nawet bogowie, byli moim największym zmartwieniem.

– Ise-sama – powiedziała nagle Ravel, kiedy tak myślałem podczas biegania.

Kiedy się odwróciłem, Ravel też obróciła głowę wstecz i spojrzała w tył. Ktoś biegł za nami, chociaż nadal znajdował się dość daleko. Była to piękność w kapturze, Elmenhilde. Dla wampirzycy czystej krwi, taki poranny maraton z pewnością był trudny. Po chwili czekania Elmenhilde wreszcie nas dogoniła, ale… wyglądała jakby cierpiała, a sapała, niczym miech.

– …Ha… Ha…

Musiałem wzmocnić jej wytrzymałość dla dobra meczu, skoro należała do mojej drużyny i rzadko biegała. Jak można się było spodziewać po księżniczce, trening był dla niej bardzo trudny. Z trenowaniem mięśni jakoś sobie radziła, ale bieganie nie było dla niej dobre i zawsze kiedy musiała to robić, przechodziła trudny czas.

– Nic ci nie jest, Elmenhilde? – zapytałem.

Przebierała jednak dalej nogami biegła bez przerwy.

– …J-ja… pokażę ci… że dam radę!

Miała natarczywą osobowość i nienawidziła przegrywać. Elmenhilde doprowadzała do końca wszystko, nawet jeśli był to maraton, w którym sobie nie radziła. Teraz radziła sobie jednak lepiej, niż za pierwszym razem. Kiedy zaczynała, nie mogła nawet przebiec zaleconej odległości i padła w połowie drogi. Teraz potrafiła to zrobić, nawet jeśli było to dla niej trudne. Jej wytrzymałość z pewnością wzrosła. Cóż, mecz w Królewskiej Grze może trwać bardzo długo, więc posiadanie dużej wytrzymałości było niezbędne. Nawet ja na początku zostałem zmuszony do wzmocnienia własnych sił. Nawet jeśli jesteś typem, który świetnie walczy, a twoje ataki zadają potężne obrażenia, to nie będziesz się do niczego nadawał, jeśli nie będziesz miał dużej wytrzymałości. Bez niej nie wytrzymasz w starciu z silnymi wrogami. Nie dałbyś też rady przed nim uciec, gdyby wymagała tego sytuacja. Kiedy Elmenhilde oddychała ciężko i biegła dalej, fioletowowłosa dziewczyna, Ingvild, radziła sobie całkiem nieźle.

– Jak tam Ingvild? Wszystko dobrze? – zapytałem, kiedy zwolniłem moje tempo, aby się z nią zrównać.

– …Kiedy mieszkałam w moim rodzinnym mieście, często biegałam po plaży… Jednak dawno tego nie robiłam, więc to nieco trudne – odparła.

Ach, więc kiedyś często biegałaś. Wprawdzie nie potrafiłem sobie tego wyobrazić, ale najwyraźniej była kiedyś bardzo aktywną dziewczyną. Powiedziała, że nie będzie się zmuszać i będzie biegała w swoim własnym tempie, skoro rzadko poruszała się z powodu tej śpiączki. Wyglądało jednak na to, że miała dużą wytrzymałość.

– Czy te rzeczy są ważne dla diabłów? – zapytała Ingvild.

– Tak. W końcu w nadprzyrodzonym świecie często dzieją się niespodziewane rzeczy. Co ważniejsze, od kiedy zostałaś częścią mojego parostwa, codzienny trening jest bardzo ważny. Półtora roku temu, gdy stałem się diabłem, też przeszedłem surowy trening pod przewodnictwem Rias.

„Zostanę Królem Haremu”. Zawsze wtedy krzyczałem takie rzeczy, gdy biegałem.

Rias mówiła, że nie pozwoli aby jej sługa był słaby.

Kiedy to powiedziałem, biegnąca obok mnie Ravel zadała pytanie:

– Czy to słowa Rias-sama?

– Tak, zawsze mówiła takie rzeczy, gdy trenowaliśmy. W sumie to nadal to mówi.

Ravel roześmiała się, gdy to usłyszała.

– To z pewnością pasuje do Rias-sama.

Wtedy Rias z pewnością zmuszała swoich podwładnych do treningu, co było rzadkością wśród wysokoklasowych diabłów. Ja też przeszedłem przez ten proces. Trening z pewnością przyniósł skutek, skoro staliśmy się tacy silni. Myślę że naprawdę miałem szczęście, skoro trafiła mi się taka rozsądna pani. Zraz, jej przyjaciółka z dzieciństwa, Sona Sitri-senpai, oraz kuzyn, Sairaorg-san, też trenowali swoich podwładnych. Zupełnie jakby trening był w czasach Rias pospolitą rzeczą dla wysokoklasowych diabłów. Gdy myślałem o takich rzeczach, mój kouhai który biegł za mną (uczeń drugiej klasy Akademii Kuou i członek samorządu), Nakiri Kouchin Ouryuu, odezwał się:

– A co z tobą, Hyoudou-senpai? Co byś zrobił gdyby twoja drużyna była słaba?

– Trenowałbym ją do upadłego!

– W takim razie mogłoby nam być ciężko – odpowiedział Nakiri, po czym przyśpieszył własne tempo i uciekł.

Ten chłopak miał chyba więcej wytrzymałości, niż cała nasza drużyna razem wzięta. Nawet taki bieg nie był go w stanie zmęczyć. Musiał trenować od najmłodszych lat, skoro urodził się w rodzinie Nakiri, która od wieków chroniła Japonię.

– Rany, ten gość myśli że nikt mu nie może dorównać tempa…! – powiedział mały smok, Bova, który leciał nad nami.

Bova zawsze uważał Nakiriego za rywala, od kiedy ten przyłączył się do mojej drużyny. Nakiri powiedział, że będzie moją pięścią, a Bova wziął na siebie rolę moich kłów. Bova trenował lecąc po niebie, z dodatkowymi ciężarami przyczepionymi do swojego ciała. Normalnie był znacznie większy, ale w swojej prawdziwej formie przykuwałby zbyt wielką uwagę. Dlatego trenował z nami w swojej zminiaturyzowanej postaci.

– Nie przegram – oznajmił Bova, po czym ruszył z większą prędkością za Nakirim.

– Tylko uważaj żeby cię nikt nie zobaczył.

– Zrozumiałem!

Mimo że znajdował się w swojej mini postaci, to każdy byłby zaskoczony widokiem smoka obwieszonego dodatkowymi ciężarami, który leciał po niebie. Wprawdzie było to mało prawdopodobne, gdyż był wczesny ranek, a ja wybrałem rzadko uczęszczaną przez ludzi trasę.

– Diabły,wampiry i smoki urządzają sobie razem poranny maraton… Po raz kolejny okazało się, że miasto Kuou to ciekawe miejsce – powiedziała Ravel.

– Masz rację – odparłem, uśmiechając się krzywo.

Po biegach wszyscy urządziliśmy sobie gimnastykę w parku. Potem przeprowadziliśmy trening mięśniowy. Ja siedziałem na plecach Nakiriego, który robił pompki.

– …Pięćset pięć… Pięćset sześć…

Nakiri robił swoje pompki pewnie i stabilnie. Półtora roku temu w tym parku sam robiłem pompki, podczas gdy Rias siedziała mi na plecach. To naprawdę przywołuje wspomnienia, gdyż sam nie mogłem nawet dojść do setki. Nie potrafiłem nie podziwiać wytrzymałości mojego kouhai, gdy porównałem go do siebie sprzed półtora roku. Tak przy okazji, to Nakiri poprosił, abym na nim usiadł. Zgodziłem się, gdyż przypomniałem sobie czasy, gdy Rias siedziała na mich plecach.

– Trenujesz tak od dzieciństwa? – zapytałem Nakiriego.

– Tak, rodzinna tradycja nakazywała abym przez jakiś czas mieszkał w górach i tam trenował. Dzięki temu zdobyłem olbrzymią wytrzymałość… Pięćset szesnaście… – odpowiedział, dalej robiąc pompki.

Więc od dzieciństwa trenował w górach… Musiał dużo biegać po stromych zboczach. To oczywiste że jego ciało było dobrze wytrenowane.

– …Jednak nie wybrano mnie na następcę rodziny dlatego, bo trenowałem… Pięćset osiemnaście… – kontynuował Nakiri.

– …Zostałeś wybrany przez swojego poprzednika, prawda?

Wiedziałem że mój kouhai Nakiri zdobył imię Ouryuu kilka lat temu. Klan Nakiri należał do Pięciu Wielkich Rodzin, które panowały nad japońskimi grupami ludzi, posiadającymi nadprzyrodzone moce. Do tych rodzin należały jeszcze klany Himejima, Kushihashi, Shinra i Doumon. Nakiri był przywódcą jednego z nich. Niektórzy z moich towarzyszy też byli z nimi powiązani. Akeno-san należała do rodziny Himejima, a Ikuse Tobio-san z Drużyny Slash Doga też był z nią spokrewniony (tym samym czyniło go to kuzynem Akeno-san). Shinra Tsubaki-senpai z Parostwa Sitri pochodziła z rodziny Shinra i to zaskakujące, że jest z nami powiązana.

Pięć Wielkich Rodzin ma swoje własne Święte Bestie, sprawując w ten sposób kontrolę nad nadprzyrodzonymi istotami, zwanymi Czterema Bogami i Żółtym Smokiem. Nakiri posiadał Ouryuu, Himejima Suzaku, Kushihashi Seiryuu, Shinra Byakko, a Doumon Genbu. Zawarcie kontraktu ze Świętą Bestią, tak jak tytuł następcy, powierzano osobie która posiadała do tego najlepsze predyspozycje spośród wszystkich członków rodziny. Panował zwyczaj, że następca przyjmował imię Świętej Bestii. Mój kouhai Nakiri też przybrał imię Ouryuu, tak jak jego poprzednik, co oznaczało że odziedziczył Świętą Bestię.

– …Pięćset dziewiętnaście… Nakiri Nakagami Ouryuu… był niesamowitą osobą… Był nawet bardziej utalentowany ode mnie… Pięćset dwadzieścia… – odpowiedział Nakiri zakłopotanym głosem.

Poprzedni Nakiri Ouryuu został obdarzony tak wielkim talentem, że uważano go za najsilniejszego w historii… Ale z powodu incydentu, który miał miejsce w przeszłości…. Nakiri zmienił nagle temat i zadał mi pytanie:

– …Tak przy okazji, czy ja… mogę być taki jak ty, Hyoudou-senpai? …Ja też chcę mocy, aby ochronić przynajmniej jedną dziewczynę przed niebezpieczeństwem i silnymi wrogami… Pięćset dwadzieścia jeden…

– Oczywiście, gwarantuję to. W porównaniu do mnie, kiedy zaczynałem, jesteś o wiele silniejszy. Ja wtedy nie byłem nawet w stanie zrobić setki pompek.

To była moja szczera opinia. Myślałem że obecny Nakiri był już dostatecznie silny. Czułem że był najsilniejszy spośród wszystkich swoich rówieśników…

– …Nadal myślę że to za mało. …Chcę mieć taką moc jak ty, Hyoudou-senpai… Chcę być w stanie pokonać każdego, czy to będzie syn Maou, czy Bóg Zła, czy nawet legendarny Smok Zła… Pięćset dwadzieścia dwa…

Nakiri miał niską samoocenę. Najwyraźniej myślał, że nadal nie jest dostatecznie silny, gdyż ludzie z jego otoczenia byli tak potężni, że mogli nawet dorównać Maou i bogom… Na nic jednak nie narzekał i kontynuował trening. Moc aby chronić przynajmniej jedną dziewczynę… byłem poruszony jego szczerością. Teraz miałem kolejnego kouhai, który polegał na mnie bardziej niż Gasper, więc postanowiłem że będę go wspierał na tyle, na ile będę mógł! Kiedy tak myślałem, grupa Ravel i Elmenhilde była wyczerpana z powodu treningu mięśniowego. Właściwie to Elmenhilde była najbardziej padnięta…

– …Ha… Ha…

– Odpocznijmy przez chwilę – powiedziała Ravel, gdy zobaczyła jak Elmenhilde ciężko oddycha.

– …J-jeszcze pięć minut…

Doprawdy, Elmenhilde nienawidziła przegrywać. Nagle usłyszałem czyjś głos:

– Ise-san i wy wszyscy! Przepraszam za spóźnienie! Jej!

Gdy się odwróciłem, Asia się przewróciła. Półtora roku temu też się to stało.

Gdy Asia-chan do nas dołączyła, przynosząc termosy, nasz poranny trening się zakończył i mogliśmy odpocząć. Asia nalała nam herbaty i gdy ją piliśmy, Ravel zdawała mi raport:

– Tak przy okazji, chodzi o nasz obóz treningowy.

– Och, racja. Jak idą przygotowania?

Ravel wyjęła z kieszeni kilka złożonych kartek i wręczyła mnie. Kiedy je rozłożyłem, okazało się że zawierały one mapę. Były też informacje dotyczące obozu treningowego, na który planowaliśmy się udać przed meczem. Mapa przedstawiała góry i otaczające ją tereny, które miały być miejscem naszego treningu. Kolejny dokument zawierał plany rezydencji, w której mielibyśmy się zatrzymać.

– Tak, kupiłam mało popularne lasy i górę pod imieniem Hyoudou Isseia… a może raczej Gremorych. Polecę im aby zbudowali tą rezydencję tak szybko, jak tylko się da – powiedziała Ravel, gdy patrzyła w dokumenty.

Asia zerknęła na dokumenty, ale słowa Ravel ją zaskoczyły.

– Będziemy trenować w górach, prawda? Zaraz, można w ogóle kupić całą górę!?

Tak, rozmawiałem na ten temat z Ravel i Rias. Aby zbudować rezydencję do celów treningowych, kupiliśmy górę i otaczające ją tereny. Nasze fundusze pochodziły z honorariów praw autorskich, przynależnych nam od „Oppai Smoka”. W tamtym czasie zgodziłem się z opiniami Rias i Ravel, że należy kupić górę, ale tak naprawdę byłem zaskoczony… Ale dla księżniczek ze szlacheckich rodów, coś takiego nie było niczym specjalnym. Jako zwykły człowiek z pewnością czułem różnicę wartość między nami, jeśli chodzi o wydawanie dużych sum pieniędzy.

– Pomyślałem że byłoby miło, gdybyśmy mogli pojechać na obóz treningowy w góry, taki jak wtedy, gdy należeliśmy do Parostwa Gremory i jakoś tak do tego doszło – powiedziałem do Asi.

Tak, przypomniał mi się obóz treningowy w górach, przed meczem z Riserem Feneksem, gdy rozmawiałem o tym z Ravel. Kiedy wspomniałem jej, że trening w dziczy mógłby być dobrym pomysłem, doszło do czegoś takiego. Nagle Ravel kaszlnęła.

– Zrobiłam to dla was i kupiłam górę. Taka inwestycja przyda się naszemu parostwu, gdyż na pewno często będziemy z niej korzystać – powiedziała, wypinając dumnie pierś.

W odpowiedzi, Nakiri i Bova powiedzieli rzeczy typu „Fajnie że mamy własną górę.”’ i „Góry są świetne.”… Gdy Bova to mówił, przypomniałem sobie jak jego ojciec, Tannin, ganiał mnie po górach. Ponieważ było to dla mnie traumatyczne wydarzenie, tego typu trening sprawiał dziwne wrażenie. Ale jak się spodziewałem, obóz treningowy w górach był najlepszą formą ćwiczeń. Zastanawiałem się jednak, czy wpływ na to miało to, że czytałem tyle shounenów?

Tak więc kupiłem górę porośniętą lasami w pewnej prefekturze. Obecnie rezydencja, w której mieliśmy mieszkać podczas treningu, była budowana przez osobę ze świata ludzi, powiązaną z Rodem Gremory. Gdy wyjaśnienia dotyczące obozu treningowego dobiegły końca, Ravel coś sobie przypomniała i klasnęła dłońmi.

– Jest jeszcze jedna ważna sprawa, zanim pojedziemy na obóz treningowy.

Skinąłem głową, gdyż wiedziałem o czym mówiła.

– Racja – przyznałem. – Ingvild, możesz tu do nas przyjść?

– O co chodzi, Ise? – zapytała fioletowowłosa dziewczyna, przekrzywiając uroczo głowę.

– Postanowiono, że nadszedł czas twojego debiutu – powiedziałem.

Tak, postanowiono że Ingvild wykona swój pierwszy diabelski kontrakt…

Część 3[edit]

Tej nocy…

Wszyscy członkowie Parostwa Hyoudou Isseia zebrali się w naszym biurze, które było też naszą kwaterą główną. Na podłodze znajdował się magiczny krąg, wokół którego zebrały się dziewczyny oraz ja. Dzisiaj miała mieć swój debiut nowa członkini parostwa, Ingvild! Od niedawna była moją podwładną, ale jej pierwszy diabelski kontrakt musi zostać zawarty, skoro jest teraz prawdziwą diablicą. Ja też zacząłem moją diabelską pracę wkrótce po tym, jak zostałem diabłem… Cóż, chciałem spełnić moje marzenie i zostać Królem Haremu, więc jeździłem na rowerze i wykonywałem moją pracę. Aby pomóc mojej Królowej w jej debiucie, Ravel przykucnęła przed magicznym kręgiem i kontynuowała przygotowania. Xenovia poczuła nostalgię, gdy to zobaczyła.

– To mi przypomina mój debiut. Wprawdzie dla wojowniczki Kościoła wykonywanie diabelskiej pracy było nie do pomyślenia, ale byłam w stanie ją wypełnić.

– Ja też denerwowałam się moją pierwszą pracą – powiedziała Asia.

– Myślę że sprawnie poradziłam sobie z pierwszym kontraktem. Myślę że to dzięki instrukcjom Rias-san – dodała Rossweisse-san.

Wszyscy opowiadali o swoich debiutach. Podczas wykonywania diabelskiej pracy, klient wzywa nas poprzez ulotkę z magicznym kręgiem, za pomocą której teleportowaliśmy się do niego. Jednak tym razem teleportacja miała się odbyć poprzez magiczny krąg umiejscowiony w naszej kwaterze głównej… Ja przez długi czas nie byłem się w stanie teleportować, gdyż miałem mało demonicznej energii! Mogłem to robić dopiero od niedawna, ale nadal byłem zły, gdy przypominałem sobie tamte czasy… Nie miałem wtedy innego wyboru i musiałem jeździć do klientów na rowerze. …Nadal to jednak robiłem, gdyż za bardzo weszło mi to w nawyk. Moi stali klienci, Morisawa-san i Mil-tan, lubili gdy przyjeżdżałem do nich na rowerze. Sądzę jednak że to niemożliwe, aby ktoś z krwią Maou Lewiatana nie był się w stanie teleportować, ale…

– Mamy problem… – powiedziała Ravel z zakłopotaną miną.

– C-co się stało? Czy Ingvild ma za mało demonicznych mocy? – zapytałem ze zmartwieniem.

Byłem zmartwiony, gdyż była to jej pierwsza praca, od kiedy została moją podwładną. Może przesadzam, ale skoro wziąłem za nią odpowiedzialność, to chciałbym to robić do końca. Z tego powodu zacząłem się martwić. Ravel spojrzała na nas.

– Wprost przeciwnie. Obawiam się, że istnieje duża szansa, że jej aura może eksplodować po tym, jak teleportuje się na miejsce, gdyż jej demoniczna moc jest zbyt duża i nie może jej kontrolować – powiedziała.

—.

…Więc to tak. Jest moim przeciwieństwem! Nie mogła się teleportować, ponieważ jej demoniczna moc była zbyt wielka. …Potomkini prawdziwego Maou naprawdę była straszna. Nawet Vali, który dziedziczył krew prawdziwego Lucyfera, posiadał szaleńczy talent. Właściwie Ingvild może zacząć swoją diabelską pracę , ale musi się nauczyć jak kontrolować swoją moc. …Nie ma innego wyboru. Najważniejsze obecnie było, aby udać się do klienta i wykonać zleconą przez niego pracę.

– Zrozumiałem. A więc tym razem pojadę razem z Ingvild. Znam się już przecież teleportacji – powiedziałem do Ravel.

Ravel zgodziła się na moją propozycję.

– …Nie wiem dokładnie o co chodzi, ale przepraszam, Ise – przeprosiła Ingvild.

Uśmiechnąłem się, aby załagodzić sytuację.

– Nie martw się. I tak jesteś lepsza ode mnie, kiedy zaczynałem. Wiesz że jeździłem do klientów na rowerze?

Tak więc teleportowałem się z Ingvild za pomocą mojej demonicznej energii. Naszą dwójkę pochłonęło światło magicznego kręgu i ruszyliśmy do miejsca przeznaczenia. Gdy światło zgasło, okazało się, że znajdujemy się w jakimś pokoju. Podłoga była zrobiona z drewna i stało tu kilka pudeł. Najwyraźniej właściciel był w samym środku przeprowadzki, gdyż w otwartych pudłach widziałem różne przedmioty codziennego użytku. Nagle ktoś się przed nami pojawił. Niesamowita piękność ubrana jak czarownica! Miała blond włosy i niebieskie oczy! Jej piersi też były wielkie! Włoska piękność mająca około dwudziestu lat, uśmiechnęła się, gdy na mnie spojrzała.

– Dobrze wyglądasz, Oppai Smoku-kun.

To była Lavinia Reni-san! Należała do Drużyny Slash Doga, której przewodził Ikuse Tobio-san! Posiadała też Longinusa, Ostateczny Upadek. Moja koleżanka z klasy, okularnica Kiryuu Aika, a także mój stały klient, Mil-tan, uczyli się od niej magii! Tak, pierwszą klientką Ingvild była Lavinia-san.

– Dobry wieczór, proszę, dobrze się nami dzisiaj opiekuj – pozdrowiłem ją.

Lavinia-san spojrzała na Ingvild, która stała obok mnie.

– Dziękuję że przyjechaliście mi pomóc.

– Ach… tak. Tak jakoś… – wybełkotała Ingvild.

Musiała być naprawdę zdenerwowana spotkaniem ze swoją pierwszą klientką.

– To jest Lavinia Reni-san, czarodziejka która się nami często opiekuje. Uhm, Lavinio-san, to moja nowa podwładna, Ingvild – przedstawiłem Ingvild Lavini-san.

– Tak, słyszałam o tobie. Cieszę się że na moje wezwanie odpowiedziała taka śliczna dziewczyna – Lavinia-san też się z nami ciepło przywitała.

– Ach, racja. Dziękuję że opiekujesz się Kiryuu i Mil-tanem – podziękowałem jej za opiekę nad koleżanką z klasy i moim stałym klientem.

– Oboje szybko się uczą, a dodatkowo są bardzo interesujący.

– I-interesujący? – zapytałem z zaciekawieniem.

– Aika chce się nauczyć miłosnej astrologii i magii. Powiedziała, że w przyszłości może się to okazać bardzo opłacalne. Z drugiej strony Mil-tan chce się nauczyć latania. Ale na belce, nie na miotle – odparła z zachwytem Lavinia-san.

A to ci wiadomość. Cholerna Kiryuu, uczy się magii powiązanej z miłością, gdyż wygląda obiecująco, hmm… Cóż, to prawda że takie rzeczy są popularne wśród dziewczyn, ale… z pewnością ma zmysł do interesów. Z drugiej strony Mil-tan…

– Leć do nieba, nyooooooooooooooooooooo! Oryaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

Potrafiłem sobie łatwo wyobrazić, jak pełen ekscytacji leci na kłodzie drewna, którą obejmuje swoimi wielkimi ramionami! Jestem pewien że połączyłby swoją nadludzką siłę z magią… Jednak Lavinia-san jest niezwykłą osobą, skoro zgodziła się uczyć tych dwoje magii… Nie, tych dwoje zostało jej uczniami właśnie z powodu jej delikatnej osobowości…

– Uhm, więc co właściwie… powinnam zrobić? – zapytała Ingvild Lavinię-san, gdy byłem cały zamyślony.

– Właście to jestem w środku rozpakowywania rzeczy. Dlatego chciałabym, żebyś mi pomogła – odparła Lavinia-san.

Więc to po to nas wezwała.

– Czy to pani wprowadza się do tego mieszkania…? – zapytała Ingvild w trakcie pracy.

Lavinia-san pokręciła głową.

– Nie, osobą która będzie tu mieszkać, jest….

I wtedy pojawił się ten ktoś.

– Hyoudou Issei?

Do pokoju wszedł srebrnowłosy młodzieniec. Vali Lucyfer. Mój przeznaczony rywal, jeden z Dwóch Niebiańskich Smoków, a także przywódca swojej własnej drużyny, składającej się z nieustraszonych wojowników. Geniusz będący poza normalnymi standardami pojmowania, w żyłach którego płynęła krew prawdziwego Maou Lucyfera i który posiadał Longinusa, Boski Podział. Zawsze był krok przede mną i był kimś, kogo najbardziej chciałem przerosnąć. Najwyraźniej Vali nie spodziewał się mnie tutaj.

– Zgadza się. Chciałam aby któraś z podwładnych Oppai Smoka-kun pomogła nam przy twojej przeprowadzce, Va-kun – powiedziała Lavinia-san.

Tak jej żądanie brzmiało „Pomóżcie nam w przeprowadzce Va-kuna”. Dla Valiego, Lavinia-san była starą przyjaciółką. Traktowała go też jak młodszego brata, a on darzył ją olbrzymim szacunkiem.

– Więc zamieszkasz w tym mieście, Vali – powiedziałem.

– Słyszałem że dzieją się tu ostatnio różne podejrzane rzeczy, więc mój przybrany brat i członkowie drużyny polecili, abym miał na nie oko – odpowiedział Vali krzyżując ramiona.

Ach, więc to tak. To prawda że nieznane diabły wywołały w mieście kilka incydentów, więc posiadanie w mieście Valiego było dobrym pomysłem. Normalnie nie wiedziałem jednak, gdzie ten gość w ogóle mieszka, więc to dobrze, że znałem jego aktualny adres. Należeliśmy do antyterrorystycznej Drużyny DxD. Tak przy okazji, jego przybranym bratem był obecny przywódca Północy, Widar-san. Wydarzyło się wiele rzeczy i Vali został adoptowany przez poprzedniego przywódcę bogów Północy, staruszka Odyna. Rozpakowywanie trwało dalej, ponieważ właściciel mieszkania także był obecny. Ingvild i Lavinia-san wypakowały zastawę stołową i włożyły ją do szafek. …Jednak dziwne to było, pomagać rywalowi przy przeprowadzce. Kiedy tak myślałem, do pokoju weszła kolejna osoba.

– Vali, kupiłam kilka rzeczy, które mogą się okazać przydatne.

Osobą która to powiedziała, była białowłosa dziewczyna, Minagawa Natsume-san. Była też członkinią Drużyny Slash Doga. Jak się można było spodziewać, była piękna i miała wielkie piersi! Gdy zobaczył mnie i Ingvild, natychmiast nas pozdrowiła:

– Ara, Oppai Smok-kun! Jak się masz!? Ach, uhmm, a ty jesteś nowa? Jestem Minagawa Natsume. Studiuję i należę do Drużyny Slash Doga! Miło cię poznać ślicznotko.

– Ach, tak.

Minagawa-san uścisnęła dłoń Ingvild. Ta osoba z pewnością była wylewna. Była też fanką programu „Oppai Smok”. Vali uniósł brew gdy ją zobaczył.

– …Powiedziałem że sam sobie dam radę z przeprowadzką… Pomyśleć, że poprosicie o pomoc nawet Hyoudou Isseia…

Minagawa-san pogłaskała z rozbawieniem Valiego po głowie.

– Cóż, wiesz że to twój przeznaczony rywal, więc musisz zrobić przynajmniej tyle. Tobio i pozostali też niedługo przyjdą.

– Ikuse Tobio? Dlaczego? – zapytał Vali odsuwając dłoń Minagawy-san.

– Powiedział że przyrządzi świetną sobę.

Vali uśmiechnął się, gdy to usłyszał.

– …Soba, huh. Umu.

Minagawa-san roześmiała się, gdy to zobaczyła.

– Naprawdę lubisz wszystkie rodzaje makaronów, hę.

– Od dawna tak jest? – zapytałem, gdyż mnie to zaciekawiło.

Minagawa-san skinęła głową.

– Racja. Kiedy tylko spuściliśmy go z oczu, od razu zajadał się ramen. Jednak jedzenie przygotowywane przez Tobio traktuje jako wyborny posiłek. Z pewnością ma niezły apetyt.

– He he he he he – zarechotałem, bo nie mogłem już dłużej wytrzymać.

W końcu to naprawdę zabawne, wyobrażać sobie jak Vali robi coś takiego! Twarz mojego rywala poczerwieniała.

– Minagawa Natsume! Nie opowiadaj o takich bezużytecznych rzeczach! – zaprotestował.

– Dobrze już, dobrze.

Minagawa-san musiała się już do tego przyzwyczaić. Gdyby Vali miał rodzeństwo, byłby uroczym młodszym bratem, ale pomimo tego był strasznym przywódcą. Cóż, z pewnością się zmienił, w porównaniu do momentu, gdy spotkałem go po raz pierwszy. Sądzę że głównym tego powodem była śmierć osoby której najbardziej nienawidził, Rizevima. Nagle pojawiła się kolejna osoba.

– Ach, witajcie, przyszłam wam pomóc.

Blondynka w kapeluszu i szatach czarownicy. Le Fay Pendragon. Należy do Drużyny Valiego, a także mieszka w Rezydencji Hyoudou. Zawarła też ze mną magiczny pakt, co czyniło nas powiązanymi ze sobą.

– Nawet Le Fay jest tutaj? – zapytałem.

Le Fay uśmiechnęła się w odpowiedzi.

– Tak, jako jedyna załatwiłam moje sprawy.

– Kuroka nie przyjdzie?

Le Fay uśmiechnęła się krzywo.

– …Kuroka-san… śpi sobie w domu.

Tak, oto cała ona. Jest taka leniwa. Kuroka jest jedną z moich przyszłych żon, a także członkinią Drużyny Valiego. Le Fay podeszła do Lavini-san.

– Ach, Lavinia-san! Ta magiczna księga którą od ciebie pożyczyłam jest wspaniała! – powiedziała z uśmiechem.

– Miło mi to słyszeć.

– Nie mogę wyrazić jak się cieszę, że przeczytałam tajną filozofię napisaną przez Heinricha Corneliusa Agrippy, według interpretacji Grauzauberera, opatrzonej komentarzami samego Mefistofelesa! Tak przy okazji….

– To jest…

Najwyraźniej Le Fay i Lavinia-san zaczęły rozmawiać w swoim własnym żargonie. Obie były czarodziejkami, ale należały do innych organizacji. Lavinia-san do Grauzauberer, której przewodził legendarny diabeł Mefistofeles, a Le Fay do Złotego Brzasku. Wyjaśnię szczegóły kawałek po kawałku. W mieszkaniu Valiego nagle zrobiło się tłoczno, a on sam wyglądał na zmęczonego i westchnął.

– Nie chciałbyś mieszkać w takim miejscu, ponieważ może się tu zaroić od ludzi których znasz, prawda? – zapytałem.

Vali nie był w końcu zbyt społeczną osobą. On jednak przyłożył dłoń do czoła i zmrużył oczy.

– Cóż, właściwie to mi to nie przeszkadza. Tak przy okazji… – powiedział przenosząc wzrok na Ingvild, która była zajęta pracą. – Posiada nowego Longinusa i jest potomkinią poprzedniego Lewiatan, hmm?

Patrzył z zainteresowaniem na Ingvild, skoro była potomkinią poprzedniego Maou oraz użytkowniczką Longinusa.

– O czym myślisz? – zapytałem.

– …Jeśli jest taka jak ja, jej moc i talenty są na innym poziomie niż u normalnych diabłów. Kwestią jest także to, czy nie dopuścisz aby jej moc wymknęła się spod kontroli – odparł Vali.

…Miał rację, talenty Ingvild są naprawdę straszne. Teraz, skoro jest moją podwładną, odpowiadam za to, aby ją należycie poprowadzić. Jak Azazel-sensei, który musiał nauczyć Valiego opanowania jego mocy. Zaraz, przecież Vali się zbuntował, więc Azazel-sensei nie uczył go jak należy… Czy Ingvild też będzie miała buntowniczą fazę? Hmm… Będę musiał ciężko pracować, aby do tego nie doszło.

– Zamierzasz ją wykorzystać? – zapytał nagle Vali.

Chodziło mu o to, czy dołączę niedoświadczoną Ingvild do mojej turniejowej drużyny.

– Jeszcze nie podjąłem w tej sprawie decyzji.

To była prawda. Musiałem jeszcze przedyskutować to z moimi towarzyszami i Ravel. Skoro chodzi o mecz turniejowy, to ważna jest opinia każdego członka drużyny. Vali roześmiał się.

– Mecz odbędzie się niedługo. Ja będę tylko widzem, chociaż moja rozgrywka odbędzie się ostatnia – powiedział.

Jego drużyna stoczy ostatni mecz w finałach. Ich przeciwnikami będzie Drużyna Podróży na Zachód, do której należeli pierwsi Son Wukong-jiisan, Zhu Bajie, Sha Wujing oraz bóg posiadający najsilniejszą moc bojową, Wojenny Bohater Nezha. Ponieważ bez trudu wygrywali jeden mecz za drugim, Drużyna Valiego nie wygra tego starcia używając konwencjonalnych metod. Zaraz, wszystkie drużyny z finału są silne, więc nikt nie wygra używając zwykłych metod. Moim pierwszym przeciwnikiem będzie przecież…

– Twój mecz będzie trzeci, hę. Twój przeciwnik… wprawdzie będzie to twoja narzeczona, ale nie będziesz się powstrzymywał, prawda? – zapytał Vali.

– Oczywiście. Rias i reszta znienawidziliby mnie, gdybym im dał wygrać. Są w końcu tego typu ludźmi.

Moją przeciwniczką będzie Rias i reszta jej parostwa. Nadal byłem jego częścią, nawet jeśli uzyskałem niezależność. Są moimi cennymi towarzyszami. I ja też… Nie ponieważ jestem Pionem Rias Gremory przez całe życie…

Shin High school DxD Volume 2 illustration 1.jpg

Vali roześmiał się, kiedy to usłyszał.

– Mnie to wystarczy. Właśnie to czyni was takimi ludźmi. Zwycięż, Hyoudou Isseiu. To będzie okazja abyśmy zakończyli to, co kiedyś zaczęliśmy.

Chodzi mu o to, kiedy walczyliśmy ze sobą po raz pierwszy, w trakcie ataku terrorystycznego Brygady Chaosu, gdy trwały rozmowy pokojowe między Trzema Frakcjami. Jednak nasz pojedynek aż do dziś pozostał nierozstrzygnięty. Racja, finałowy mecz pierwszego turnieju będzie najlepszy, jeśli będę mógł walczyć z tym gościem.

– Ty również. Nie daruję ci, jeśli dasz się pokonać Sun Wukongowi-jiisan.

– Hmph. Wezmę to pod uwagę.

Roześmieliśmy się obaj odważnie, mając nadzieję, że stoczymy ze sobą mecz.

– Przestańcie już obaj gadać i bierzcie się do roboty – powiedziała nagle do nas Minagawa-san.

Tak oto Vali i ja zostaliśmy zmuszeni do pracy przy rozpakowywaniu.

– Hej, czy ty nie masz czasem zbyt dużo rzeczy? Nie jesteś chyba typem człowieka, który podróżuje z dużym bagażem, prawda? – zapytałem.

– Cóż, gdy powiedziałem że zamierzam tu zamieszkać, Lavinia i reszta dziewcząt nakupiły mi mnóstwo niepotrzebnych gratów… Wygląda też na to, że są tu także moje stare rzeczy… – powiedział Vali, kładąc dłoń na czole.

Ach, więc siostry zaopiekowały się rzeczami swojego młodszego brata, hę. Kiedy otworzyłem pudło, zobaczyłem w środku wielkiego pluszaka, wyglądającego jak biały smok… Czy to też własność Valiego? Tak oto nasza praca powoli dobiegała końca….

– Wróciliśmy!

Kilka godzin później ja i Ingvild wróciliśmy do biura, po tym jak posprzątaliśmy i zjedliśmy posiłek z Tobio-san.

– Witajcie! – dziewczyny z naszego parostwa przywitały nas po powrocie.

– I jak było? – zapytała Xenovia.

Ingvild pokazała wszystkim pluszaka, którego trzymała.

– Dostałam coś takiego.

W nagrodę za wykonanie pracy, otrzymała pluszaka, wyglądającego jak biały smok. Wprawdzie wezwała ją Lavinia-san, ale Vali dał jej nagrodę, uważając, że pomagała przy jego przeprowadzce. To zaskakujące że dał nam coś, co najwyraźniej należało do niego od dawna. Ingvild uśmiechnęła się i przytuliła mocniej pluszaka.

– Fufufu, to słodki biały smok.

– Tak, jest słodki! Zastanawiam się, czy przedstawia Białego Cesarskiego Smoka?

Asia patrzyła z entuzjazmem na pluszaka, którego dostała Ingvild. Rossweisse-san roześmiała się, widząc że Ingvild z sukcesem wypełniła swoją pracę.

– Twoja pierwsza praca najwyraźniej zakończyła się ładnie i najwyraźniej nikt ma żadnych skarg.

– Tak. Cóż, są rzeczy w tym kraju, do których Ingvild musi się przyzwyczaić, więc myślę że będzie najlepiej, jeśli na razie pozwolimy jej wykonywać prace zlecone przez naszych znajomych.

Miałem wielu ludzi w parostwie, którzy mieszkali w Japonii od niedawna, albo dopiero co stali się diabłami. Na przykład Ravel, która była diablicą czystej krwi i ciężko było jej przyzwyczaić się do normalnego życia po trafieniu do Akademii Kuou. Dlatego ważne było, aby wszyscy mający doświadczenie, wspierali Ingvild. Najważniejsze było, aby przyzwyczaiła się do tego kraju i miasta. Jednocześnie Ingvild uczęszczała do drugiej klasy Akademii Kuou. Koneko-chan i Ravel, a także Gasper, Nakiri i pozostali, także wspierali ją w szkolnym życiu.

– Skoro praca Ingvild-sama dobiegła końca, to porozmawiajmy o następnych wakacjach – powiedziała Ravel.

– Ach, rozumiem, więc to tak, hę.

Ravel skinęła głową.

– Tak, chodzi o ważne przedstawienie Oppai Smoka, w którym wezmą udział Ise-sama i pozostali.

Moje szkolne życie, diabelska praca, obowiązki DxD, przygotowania do turnieju, no i oczywiście występy Oppai Smoka! …Bycie Sekiryuuteiem to naprawdę ciężka praca.

Żywot 2: Finał Międzynarodowego Turnieju Królewskiej Gry Czas Zacząć![edit]

Część 1[edit]

Na wielkiej scenie, odbywało się właśnie przedstawienie z Oppai Smokiem.

– Fu ha ha ha! Hej, Oppai Smoku! No i ty zdrajco, Mroczny Rycerzu Kle! Dzisiaj pokonam was obu!

Tematem tego występu było przymierze Oppai Smoka (którego grałem ja) z Mrocznym Rycerzem Kłem (którego grał Kiba), zawarte przeciwko Złemu Smoczemu Generałowi Bavo (granego przez Bovę).

– Przeklęty Bavo! Dzisiaj ja, Super Oppai Smok, pokonam cię! – darłem się.

Tak Oppai Smok doczekał się wzrostu mocy i teraz był „Super”, co było nawiązaniem do mojej Szkarłatnej Królowej. Tak przy okazji, trzy formy mojego Zakazanego Ruchu Trójzęba zostały zaadaptowane i stały się bardzo popularne wśród dzieci.

– Ruszajmy, Kle!

– Tak, upewnij się że nie będziesz mi przeszkadzał.

Kiba (Mroczny Rycerz Kieł) i ja, stanowiliśmy świetny zespół, gdy walczyliśmy ze Złym Smoczym Generałem Bavo. Wprawdzie było to tylko przedstawienie, ale dzieci piszczały z uciechy, kiedy oglądały naszą walkę.

– Wow! Ruszaj, Oppai Smoku!

– Pokonajcie Bavo!

Kibie (Kłowi) kibicowały mamy i młode dziewczyny.

– Kyaaaaaaaaa! Kle-samaaaaaa!

– Popatrz na mnie, proszęęęęęęęęęęęęęęęęę!

Bavo tymczasem śmiał się odważnie.

– Fufufu, chyba nie myślisz że możesz ze mną wygrać, Oppai Smoku! Hej, Kle! Ja też mam tu silnego pomocnika! – powiedział.

Po jego słowach światła zgasły, a dzieci poczuły się zaniepokojone. Mrok rozświetliły jednak płomienie, które zapaliły się na scenie… Z sufit zstąpił na scenę ktoś ubrany w płaszcz, wyglądający jak zrobiony z płomieni oraz złowrogo wyglądającą zbroję. To był Riser Feneks! Miał też na twarzy maskę, wyglądającą jak głowa feniksa. Tak! To debiut Marszałka Feniksa, nowego wroga, którego grał Riser!

– Fu ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha! Oppai Smoku! I ty, zdradziecki Kle! Ja, Marszałek Feniks, nie pozwolę wam, abyście nam przeszkodzili! – oznajmił Riser, przybierając złowieszczy wyraz twarzy.

Nie potrafiłem o nim myśleć inaczej, jak o przywódcy złych gości, a śmiał się tak, jakby chciał powiedzieć że jest tym złym! Po początkowym sukcesie Domu Gremory i innych klanów, najwyraźniej Ród Feneks też postanowił wejść do biznesu superbohaterów i nawiązał z nami współpracę. Tak więc Riser był tu teraz z nami. Nazwali go Marszałkiem Feniksem, nawiązując do tego demona, po którym odziedziczyli nazwę.

– Cholera! Marszałek Feniks…! Niedobrze. Nie trać czujności, Oppai Smoku! – oznajmił Kieł.

Ja tymczasem ruszyłem na Marszałka Feniksa!

– Marszałku Feniksie, nie daruję nikomu, kto próbuje zmącić spokój Zaświatów!

Mój przeciwnik sprawnie unikał ataków które zadawałem i wyciągnął w moją stronę rękę. Chwilę później odpalono ładunek prochowy, przez co wyglądało to tak, jakbym został zaatakowany przez płomienie.

– Guwaaaaa!

Ja (Oppai Smok) leżałem teraz na ziemi.

– Ha ha ha ha ha ha! Więc to jest Oppai Smok.

Riser (Marszałek Feniks) postawił mi nogę na piersi, gdy leżałem na ziemi. Prawdę mówiąc odniosłem wrażenie, że nadepnął na mnie mocniej niż powinien, ale pasowało to do tej sytuacji. Kiedy dzieci to zobaczyły, zaczęły mi współczuć.

– Uwaaaaaan! Oppai Smok został pokonany!

– To ptaszysko jest silne!

Ktoś jednak jeszcze miał tu coś do powiedzenia!

– Nie pozwolę ci na to, Marszałku Feniksie!

Na scenie pojawiła się Księżniczka Przełączenia, którą grała Rias! Wprawdzie na początku bardzo się wstydziła występowania w przedstawieniach, ale z czasem się do tego przyzwyczaiła i teraz świetnie odgrywała swoją rolę. Dziewczynki obecne na scenie zaczęły jej kibicować:

– Pokaż im, Księżniczko Przełączenia!

– Ocal Oppai Smoka!

– No, no, Księżniczko Przełączenia-sama. Kto by pomyślał, że stanie przede mną ktoś, kto normalnie jest ratowany… Mam nadzieję że nie zamierzasz ze mną walczyć, prawda? – oznajmił Marszałek Feniks.

Byłem zaskoczony, że Riser tak dobrze wczuwał się w swoją rolę.

– Tak! Ja… też będę walczyła u boku Oppai Smoka! Haaaaaa! – oznajmiła dzielnie Księżniczka Przełączenia (Rias).

Księżniczka Przełączenia wydała z siebie głośny krzyk i jednocześnie jej ciało zostało pochłonięte przez światło. Gdy zgasło, zamiast sukienki miała na sobie coś, w czyn łatwiej było się jej poruszać! Przypominało to trochę strój, który nosiła jej drużyna podczas Turnieju. To zapewne był bojowy strój Księżniczki Przełączenia. Gdy dzieci to zobaczyły, podekscytowały się!

– Waaaaa! Księżniczka Przełączenia jest wspaniała!

– Dorwij ich, Księżniczko Przełączenia!

Wsparcie i doping ze strony wszystkich dzieci, niezależnie od płci, osiągneło maksimum.

– Przygotuj się Ri… Marszałku Feniksie!

Uups! Rias prawie nazwała Risera po imieniu. Zastanawiam się czy miało to coś wspólnego z ich poprzednim starciem. Jednak przyszła mi z pomocą, gdy zostałem pokonany przez Risera… To ciekawe, ponieważ podczas pierwszej Królewskiej Gry pomiędzy Rias i Riserem, gdy wtargnąłem na przyjęcie zaręczynowe, było na odwrót. I tak oto przedstawienie się w końcu skończyło, przy gorącym aplauzie widowni….

Gdy przedstawienie dobiegło końca, wreszcie mogliśmy odsapnąć. W męskiej garderobie ja i Kiba pozbyliśmy się kostiumów i przebraliśmy w normalne ciuchy.

– Fufufu, gdy Rias-neesan ruszyła na Risera-san, to wyglądało to tak, jakby próbowała odtworzyć pewne wydarzenie – powiedział Kiba popijając herbatę.

– Ach, racja, mówisz o tej Królewskiej Grze z przeszłości, prawda? Jednak to tym razem ona przyszła mi z pomocą, a nie ja jej.

Najwyraźniej Kiba też o tym pamiętał.

– Riser bardzo się jednak wczuł w swoją rolę. Albo faktycznie jest złym gościem, albo ma wrodzony talent aktorski – powiedziałem, uśmiechając się krzywo.

– Masz rację.

Obecnie Riser spotykał się z fanami i rozdawał autografy. Mimo że nie byli zbyt popularni wśród dzieci, to on i Bova postanowili zostać po przedstawieniu i rozdać autografy, gdyż były dzieci, które lubiły czarne charaktery. Zaraz potem Akeno-san weszła na scenę i zaśpiewała razem z dziećmi piosenkę Oppai Smoka. Najwyraźniej chciała być w tym najlepsza i potajemnie ćwiczyła się w śpiewie. Po tej przerwie nas też czeka rozdawanie autografów…

– …

– …

Wkrótce atmosfera stała się niezręczna, gdyż ja i Kiba nie mieliśmy tematu do rozmowy. Sam zresztą nie wiedziałem, o czym mamy rozmawiać… Skoro drużyny moje i Rias niedługo stoczą ze sobą mecz, rozmowy pomiędzy mną i Kibą zamierały w martwym punkcie, niezależnie od tego, czy chodziło o życie prywatne, czy pracę. Dziewczyny które ze mną mieszkały, Rias, Akeno-san i Koneko-chan, nadal zachowywały się wobec mnie normalnie, gdyż potrafiły rozdzielić życie prywatne od meczu… Być może nawet ja czułem się niezręcznie z tego powodu. Rany, dziewczyny były niesamowite, kiedy dochodziło do takich rzeczy. Mniej więcej w tym samym czasie, Gasper także dokonał wyraźnego rozróżnienia, gdy mówił rzeczy typu:

– Ise-senpai, poćwiczmy razem!

Z drugiej strony, atmosfera z Kibą była… taka niezręczna. Nie, obiecaliśmy sobie obaj, że będziemy walczyć ze wszystkich sił. Jako Król będę z moim parostwem i drużyną, podczas gdy Kiba, będący mieczem Szkarłatnowłosej Księżniczki Zniszczenia, przysiągł poświęcić swoje życie Rias. Ja też w to wierzyłem i powiedziałem mu, że jest Skoczkiem i mieczem Rias. Pewne wydarzenie, które miało miejsce w tym mieście… i rzeczy które działy się później… Kiba i ja walczyliśmy razem przeciwko silnym wrogom, takimi jak upadłe anioły, terroryści, bogowie zła, a nawet potomkowie Maou. Ciężko pracowaliśmy aby przetrwać i ocaleliśmy setki razy. Nadal się to nie zmieniło. Był moim przyjacielem i towarzyszem… Ale i rywalem. Jest jednym z moich celów. Gdybym miał walczyć z Kibą na poważnie… Cóż, nie powiem że sobie tego nie wyobrażałem. W mojej wyobraźni, walczyłem z nim jako kimś, kogo powinienem pokonać. Ale teraz to nie była tylko wyobraźnia, bo czekała nas prawdziwa walka. Już niedługo będziemy się atakować.

– Nasz mecz się zbliża – powiedziałem.

– Tak.

– Teraz nie będę zbyt wiele mówił, znaczy się, już kiedyś rzuciłem ci wyzwanie.

Powiedział mi to dniu, w którym ogłoszono nasz mecz.

„Ise-kun, z tego powodu jesteś teraz moim wrogiem. Jestem w końcu Skoczkiem Rias-neesan. ”

Kiba powiedział mi coś takiego, i byłem szczęśliwy, że nie powstrzymywał swoich uczuć. Odpowiedziałem mu wtedy „Ja także będę walczył z tobą ze wszystkich sił”.

– Racja – oznajmiłem.

Teraz pozostało nam stoczyć walkę w dniu meczu. Rozciągnąłem plecy i wziąłem do ręki scenariusz, z opisem popołudniowego przedstawienia. Dzisiaj odbędą się dwa różne pokazy.

– Kiba, powinniśmy przeczytać scenariusz?

– Tak, w popołudniowym przedstawieniu pojawi się nowa postać…

Nagle ktoś zapukał do naszej garderoby.

– Proszę – powiedzieliśmy razem.

Do środka weszła Ravel.

– Czy jest tutaj Ise-sama?

– Tak, o co chodzi? – zapytałem.

Ravel wręczyła mi list.

– Ten list od fana został wysłany z pewnego miejsca… – powiedziała zakłopotanym głosem.

– Och, skąd?

Gdy spojrzałem na tył koperty, zobaczyłem tylko słowo „Bal”, napisane krzywym alfabetem diabelskim…

– Najwyraźniej pochodzi z Królestwa Zmarłych… – powiedziała Ravel.

– Królestwo Zmarłych!? Przecież to… tereny należące do Hadesa i Ponurych Żniwiarzy, prawda? – zapytałem zaskoczonym tonem, a Ravel skinęła głową.

…Poważnie? Z Królestwa Zmarłych…? Królestwo Zmarłych, nie, Ponurzy Żniwiarze i ich przełożeni, Hades oraz inni władcy Piekła, byli naszymi przeciwnikami, skoro należeliśmy do DxD. Nie ufaliśmy im także dlatego, gdyż byli najwyraźniej jakoś związani z tajemniczymi diabłami, które pojawiły się w naszym mieście, a także z powodu niedawnego incydentu z Boginią Nocy Nyks. Wprawdzie był to list od fana, ale należało zachować ostrożność, skoro pochodził z Królestwa Zmarłych. Ravel musiała pomyśleć o tym samym.

– Ale ten list fana przeszedł przez ręce rządu diabłów oraz Gremorych… więc starszyzna go zbadała… Czyli w teorii, ten list nie jest żadnym podstępem, ani nie zawiera ukrytych przesłanek, a po prostu napisał go jakiś mały Ponury Żniwiarz, który jest fanem Oppai Smoka… – oznajmiła.

—.

….Poważnie? Mam jakichś fanów wśród małych Ponurych Żniwiarzy? A-aż dotąd o tym nie myślałem… Nie wiedziałem w jaki sposób zwiększali swoją liczebność Ponurzy Żniwiarze, ale były przypadki, kiedy wchodzili w związki z ludźmi, czego przykładem była Bennia, która należała do Parostwa Sitri. Więc tak się rodzili? Ach, tak przy okazji, Bennia też była fanką Oppai Smoka. Czyżby ten program spodobał się także Ponurym Żniwiarzom?

– Jako twoja menadżer, sprawdziłam to wcześniej… Nie sądzę aby były z tym jakieś problemy – powiedziała Ravel.

Szybko otworzyłem list i przeczytałem go. …Napisano go alfabetem diabłów, ale były to bazgroły gorsze od moich, gdy zaczynałem się go uczyć, więc autorem listu musiało być dziecko. Zobaczmy…

Do Oppai Smoka, Hyoudou Isseia-san.

Naprawdę lubię twój program, ponieważ za każdym razem gdy go oglądam, dostaję gęsiej skórki i naprawdę uwielbiam go oglądać. Mam matkę, ale ojca już nie. Zawsze kiedy oglądam „Oppai Smoka”, zastanawiam się czasem czy tak się czuje ktoś, kto ma ojca? Gdybym powiedział że chcę mieć ojca, to czy zostałby nim Hyoudou Issei-san?

Twój wierny fan, Bal

…Rozumiem, mały Ponury Żniwiarz Bal-kun, myślał o mnie w taki sposób. Byłem poruszony tym listem. „Oppai Smok” był popularny wśród różnych nacji. Nie spodziewałem się jednak, że dzieci z Królestwa Zmarłych też go oglądają.

– Naprawdę ciekawi mnie ten Bal-kun… Napisał że nie ma ojca i chce, abym mu go zastąpił – powiedziałem.

Ravel skinęła głową.

– Tak… Wprawdzie to skomplikowane, biorąc pod uwagę naszą pozycję… Ale cieszę się że program Iseia-sama ocalił to dziecko.

– Tak, będę ciężko pracował dla tego malca! Dobrze! Ja też napiszę do niego list!

– Myślę że to wspaniały pomysł. Możemy też uznać, że to świetna metoda, aby naprawić relacje z Królestwem Zmarłych – powiedziała Ravel.

Tak! Ravel miała rację. Szybko zorganizowałem sobie kartkę papieru i napisałem list.

– Fufufu, jak się można było spodziewać po Iseiu-kun, to bardzo szczera odpowiedź – powiedział Kiba, który usiadł obok mnie.

Mam nadzieję że moje uczucia trafią do serca Bal-kuna!

Wieczorne przedstawienie, w którym grał Sairaorg-san wcielający się w Leonisa Rexa, skończyło się spokojnie. Potem spotkaliśmy się wszyscy na imprezie.

– Na zdrowie!

Po toaście skupiliśmy się na jedzeniu i rozmowie.

– Hmph, słyszałem że odpisałeś fanowi z Królestwa Zmarłych, który przysłał ci list. Jak zawsze dajesz z siebie wszystko, kiedy chodzi o twoich fanów, Hyoudou Isseiu – powiedział do mnie Sairaorg-san, kiedy nakładaliśmy sobie jedzenie.

– S-Sairaorgu-san! Kto ci o tym powiedział? T-to takie zawstydzające!

– Nie bądź taki skromny. Teraz i ja jestem w tym biznesie, więc chcę wiedzieć jak mam odpowiadać moim fanom.

Z pewnością czuję się zakłopotany, kiedy Sairaorg-san mówi do mnie takie rzeczy!

– Mecz się wkrótce odbędzie – powiedziałem, zajadając jedzenie z talerza.

– Mój będzie rozegrany jako drugi. Mówi się, że ten pierwszy będzie bitwą bogów. Uczestnicy nie mają innego wyboru, niż ciężko pracować, aby widzowie się nie nudzili.

Pierwszy mecz zostanie rozegrany pomiędzy Drużyną Wadżra, dowodzoną przez Śakrę a Drużyną Asur, której przewodzi Mahabali. Ich mecz przykuwał dużo uwagi, gdyż obie drużyny były uważane za potencjonalnych zwycięzców i obiema dowodzili bogowie. Można by powiedzieć, że ten pojedynek był ich przeznaczeniem. Ojciec Mahabalego, bóg Wiroćana, został zabity przez Indrę (Śakrę) podczas wojny, więc tych dwoje łączyło pewnego rodzaju przeznaczenie. To wyglądało, jakby rzucał wyzwanie Śakrze właśnie z powodu śmierci ojca. Drugi mecz miał się odbyć pomiędzy Sairaorgiem-san a tajemniczą drużyną, Spadającą Gwiazdą.

Wprawdzie należeli do świata ludzi, ale ich drużyna składała się z różnych istot. Początkowo niezbyt im szło, gdyż ciągle przegrywali mecze, dopiero gdzieś pośrodku rozgrywek zaczęli nabierać sił i odnieśli pierwsze sukcesy, pokonując nawet istoty boskiej klasy. Ostatecznie stali się czarnym koniem turnieju i przykuli uwagę wszystkich mitologii.

– To tajemnicza drużyna. Według mojej strateg… – zacząłem.

Sairaorg-san pokręcił jednak głową, gdy miałem się z nim podzielić opinią Ravel.

– To nie jest dobry nawyk. Jeśli chodzi o walkę z terrorystami, to jesteśmy towarzyszami, ale na czas turnieju jesteśmy rywalami. Więc nie jest dobrze udzielać wrogowi takich informacji.

Tak, Sairaorg-san ma rację. Nasze drużyny teraz ze sobą rywalizują.

– Przepraszam, czasem mówię bezmyślnie różne rzeczy – przeprosiłem.

Sairaorg-san uśmiechnął się kwaśno.

– Nie, kiedy z tobą jestem to czasami zapominam że jesteśmy rywalami. To dowód tego, jak bardzo szanuję cię jako mojego bitewnego towarzysza – powiedział.

Nagle ktoś dołączył do rozmowy.

– Dzielenie się strategią może budzić kontrowersje, ale wymiana opinii to chyba normalna sprawa?

To była Rias, trzymający w dłoni kieliszek wina (choć jestem pewien, że tak naprawdę był to sok winogronowy). Nagle pojawił się ktoś jeszcze. Riser.

– Racja, ja też chciałbym wiedzieć więcej o niebezpiecznej mocy Spadającej Gwiazdy.

– Riser-san, dziękuję ci za twoją dzisiejszą pomoc – powiedziałem.

– Nie ma za co. Pewnie już o tym wiesz, ale w Drużynie Spadającej Gwiazdy też jest diabeł, tylko że niskoklasowy. Jednak jego moc jest na poziomie wysokoklasowca… nie, jest nawet silniejszy. Pomyśleć że pomimo takiej mocy nadal nie dostał awansu – powiedział Riser.

– Mieli też maga w drużynie. Ale najwyraźniej nazwisko tej osoby nie było popularne wśród organizacji magów… To niesamowita zmiana, że taka utalentowana osoba nagle się wyróżnia… – powiedziała Rias.

Sairaorg-san pokiwał głową.

– Tak, w Drużynie Spadającej Gwiazdy jest wiele takich osób. Z tego powodu na wczesnym etapie turnieju ich moc nie była wysoko oceniana i wszystkie mitologie ich lekceważyły.

Ravel usłyszała naszą rozmowę i postanowiła się przyłączyć.

– Przywódca, Spadająca Gwiazda-senshu, w ostatnich latach, nie, właściwie to kilka lat temu, też najwyraźniej przebudził swój Boski Dar. To więc oczywiste że nie jest dobrze znany, skoro dopiero ostatnio opanował swoją moc – oznajmiła.

Sairaorg-san spojrzał na mnie i Risera.

– W twojej drużynie również jest nowa posiadaczka Longinusa. Prawowity spadkobierca Klanu Feneks, Ruval-dono, też jednego zwerbował. …Nie potrafię myśleć o tym inaczej, jak o omenie.

– Omenie? – zapytała z ciekawością Ravel.

Nagle Sairaorg-san zamyślił się na moment.

– Nieważne… – oznajmił po chwili.

– Posiadacz Longinusa z mojej drużyny… Cóż, ta osoba jest dziwna. Nie znajduje się ani w parostwie mojego brata, ani w mojej i jest po prostu zwiadowcą… Przedstawię go wam, kiedy będzie ku temu okazja. Bez wątpienia jest potężny – powiedział Riser.

Posiadacz nowego, niezwykłego Longinusa który kontrolował maszyny, Nieznanego Dyktatora, należał do Drużyny Feniksa, do której dołączył także Riser po tym, jak odpadł z Turnieju. Według nagrań które widziałem, podczas meczu odbywającego się w mieście, kontrolował swoją mocą samochód stojący na drodze. Dodatkowo, tworzył najróżniejsze maszyny z przedmiotów leżących na polu walki, dodając im skrzydła i wzlatując wysoko na niebo. Co gorsze, słyszałem że był to tylko ułamek jego zdolności… Sairaorg-san spojrzał na mnie i Rias.

– Kiedy turniej się zaczął, wszyscy myśleliśmy tylko o wygrywaniu. Do tego mecz pomiędzy tobą a Rias jest najbardziej niepokojący. Zaraz po moim – powiedział do mnie Sairaorg-san. – Chcę wiedzieć czy jesteś kimś, kto nie odmówi walki przeciwko swojej dziewczynie.

– Oczywiście że nie dam się pokonać. Gdybym to zrobił, Rias na zawsze by mnie znienawidziła.

Gdy spojrzałem na Rias, jej twarz była cała czerwona i uśmiechała się odważnie.

– Oczywiście. Nie daruję mojemu chłopakowi, jeśli da mi wygrać. Gdyby to zrobił, zerwałabym nasze zaręczyny.

– Widzicie? Rias jest surowa i dlatego mam zamiar dać z siebie wszystko.

Riser i Sairaorg-san wybuchnęli śmiechem, gdy to usłyszeli.

– Następca Klanu Nakiri, Roygun-dono, Bina Lessthan, Kiba Yuuto, Crom Cruach, Vasco Strada… Oni wszyscy są ludźmi, z którymi chcę się zmierzyć. Jestem ciekaw, jak będą się zachowywać podczas meczu pomiędzy Sekiryuuteiem i Rias. Nie przegrajcie, Hyoudou Isseiu, Rias. Nawet jeśli waszym przeciwnikiem jest bóg, lub ktoś, z kim jesteście zaręczeni – powiedział Sairaorg-san do mnie i Rias.

– Tak, Sairaorgu-san.

– Tak, jeśli spotkamy się w turnieju, to damy z siebie wszystko.

– Hej, hej, a o mnie zapomnieliście? A ze mną nie chcecie walczyć? – powiedział Riser niezadowolonym głosem.

Sairaorg-san spanikował, kiedy to usłyszał.

– Ach, oczywiście że obejrzę też mecz, w którym będzie brał udział Riser-dono.

Ravel rozbawiło zachowanie jej brata.

– Skoro mówimy o tobie, Riser-oniisama, to nie ma w tym nic dziwnego, że ktoś zapomniał o twoim meczu.

– Hej, powinnaś chyba szanować swojego starszego brata! Rany…

Rias, Sairaorg-san i ja parsknęliśmy śmiechem, widząc rozmowę między bratem a siostrą. I tak oto, wraz z tego typu rozmowami, nasza przedfinałowa impreza uczestników turnieju, trwała do późna w nocy.

Część 2[edit]

Kilka dni po przedstawieniu Oppai Smoka, zaczął się pierwszy mecz rundy finałowej Międzynarodowego Turnieju. Większość członków drużyn mojej i Rias, zebrało się w pokoju treningowym w pierwszej piwnicy, który zmieniliśmy na salę kinową, i zasiadło przed wielkim monitorem. Nawet jeśli przegrali, to Sona Sitri-senpai i jej parostwo byli tu obecni, aby przeprowadzić badania. Cała ta gromada ludzi miała oglądać pierwszy mecz Turnieju. Byli tu prawie wszyscy, oprócz Bini-shi i Crom Cruacha.

– Pierwszy mecz finałów Międzynarodowego Turnieju Królewskiej Gry niedługo się zacznie!

– Drużyna Vajra, której przewodzi Śakra-senshu, zmierzy się z Drużyną Asur, której szefuje Mahabali-senshu! Ponieważ obaj są faworytami, nie możecie spuścić z nich oka na chwilę!

Komentatorzy też byli podekscytowani. Moi przyjaciele przyglądali się wszystkiemu uważnie. Pierwszy mecz finałów się zaczął!

Zasady były proste, drużyna której Król zostanie wyeliminowany jako pierwszy, przegrywa. To oznaczało, że nie było już żadnych specjalnych zasad. W skutek tego obie drużyny walczyły ze sobą na przygotowanym polu, ale zwycięży ten, kto pokona wrogiego Króla… Walka nie może być prostsza. Jednakże, skoro skomplikowanych zasad już nie ma, taktyka stała się kluczowa, aby jak najbardziej zmniejszyć siłę bojową przeciwnika. Mózg naszej drużyny, Ravel, powiedziała że solidarność i indywidualne zdolności będą bardzo ważne dla wszystkich drużyn, poza tymi, będącymi w boskiej klasie.

Tak, poza tymi w boskiej klasie!!

Na olbrzymim monitorze oglądałem niesamowitą walkę. Być może było tak dlatego, gdyż obie drużyny składały się z bogów! Wszyscy gracze poruszali się tak szybko, że normalni ludzie nie mogliby nawet za nimi nadążyć. Kiedy jeden z nich zaatakował przeciwnika, powstała tak potężna fala uderzeniowa, że zniszczyła sporą część pola gry! Wprawdzie znajdowały się na nim góry i lasy, ale przez starcie bogów, cały ten krajobraz zmienił się w jałowe pustkowie, gęsto usiane kraterami.

Buuuuuuuum! Buuuuuuuuuum Dooooooon!

Odgłosy eksplozji roznosiły się echem po całym polu bitwy, gdy ktoś wywoływał potężne trzęsienia ziemi. …Ktoś z jednej drużyn unicestwił całą scenerię, gdy uwolnił silną aurę ze swoich boskich rąk!

– Ta potężna aura przyprawia mnie o ciarki – słowa Sony-senpai odzwierciedlały uczucia reszty z nas.

Drużyna Wadżra, której Królem był Śakra, miała w swoim składzie Czterech Niebiańskich Królów. Ci goście często pojawiali się w mangach i grach, jako sojusznicy, lub rywale. Nazywali się Jikokuten, Koumokuten, Tamonten i Zouchouten i wszyscy byli bogami. Skoro byli podwładnymi Śakry, który był Bogiem Wojny, to z pewnością posiadali potężną moc. Podobnie jak on, byli niepokonani w turnieju i zwyciężyli wielu potężnych wrogów. Drużyna Wadżra składała się pierwotnie z Śakry i Czterech Niebiańskich Królów, a pozostałe wakaty ofiarowano bogom z Góry Meru. Można powiedzieć, że pozostali członkowie drużyny byli dobierani bardzo elastycznie. …Cóż, jestem pewien, że póki Śakra i Czterech Niebiańskich Królów są obecni w Turnieju, to będą w nim rządzić. Może nawet zostaną finalistami. Skoro jednak Śakra walczył obecnie z Księciem Asur, przeznaczył wolne miejsce w drużynie dla wartościowych członków.

– …Ostatnią figurę Drużyny Vajra otrzymał Ardźuna. Był synem Śakry-Indry i był znany jako wielki bohater – powiedziała Ravel

W następnej chwili na ekranie pojawił się syn Śakry. Młody mężczyzna był inny niż jego ojciec, gdyż miał orzeźwiający wygląd. Wyglądał jakby miał około dwudziestu lat i był zabójczo przystojny! W przeciwieństwie do swojego ojca, który zwykle nosił okulary przeciwsłoneczne i hawajską koszulę, Ardźuna-san ruszył do boju ubrany w porządną zbroję. Walczył z przeciwnikami i dobrze sobie radził. Drużyna Mahabaliego składała się z Asur. Wszyscy mieli po sześć rąk i zebrali się wokół dziadka Mahabaliego, Prahlada. Przywódca Asur, bóg Mahabali, walczył obecnie z Śakrą pośrodku pola, wraz z innymi bogami. Mahabali uwolnił swoją boską, odważną i olśniewającą aurę, zmieniając się jednocześnie w swoją sześcioręką postać, a w każdej ręce trzymał broń. Według plotek, wszystkie te oręża miały boską moc. Tym razem Śakra nie nosił swojej hawajskiej koszuli, a buddyjską zbroję, a w dłoni trzymał broń, wadżrę, od której wzięła się nazwa drużyny. W przeciwieństwie do magicznej wadżry, której używali mnisi, ta którą miał Śakra, była boską bronią, legendarną relikwią, która potrafiła kontrolować błyskawice. Wystarczyło że Śakra lekko nią poruszył, a pojawiał się olbrzymi piorun, który okrywał niemal całe pole bitwy. Całe niebo też było pokryte błyskawicami. Niemal wszędzie było słychać trzaski i krzyki rażonych ludzi. Akeno-san san zadrżała na ten widok.

– …Te błyskawice są zupełnie innej klasy niż te, których używamy ja i mój ojciec – powiedziała.

Akeno-san była córką jednego z przywódców upadłych aniołów, Barakiela, którego nazywano Błyskawicą. Wprawdzie oboje byli w stanie używać bardzo potężnych błyskawic, ale nie umywały się one nawet do tych, którymi atakował obecnie Śakra. Nie, powiedziałbym nawet że ich moc jest nieporównywalna. Maou, albo nawet każda istota w boskiej klasie, odniosłaby poważne obrażenia, gdyby tym oberwała.

– …Skoro mowa o bogach, to Vritrę zabiły właśnie te błyskawice…

Jeden z Pięciu Wielkich Smoczych Królów, Smok Więzienny Vritra, którego gospodarzem był Saji, został zabity przez błyskawicę Śakry. Zginął właśnie w ten sposób… Jednak Książę Asur, bóg Mahabali był… na zupełnie innym poziomie. Mimo że był ranny i oberwał błyskawicą Śakry, to nadal wściekle atakował. Wszystkie jego ataki były tak potężne, że nawet fala uderzeniowa stworzona przez jego boski miecz wystarczyła, aby zniszczyć górę!

– Kiedy patrze na te ataki, to odnoszę wrażenie że to bitwa bogów z legend – powiedziała Xenovia, przełykając ślinę.

Miała rację. Teren był dewastowany przez ataki każdego z graczy raz po raz… Filmy i efekty specjalne były niczym, w porównaniu do tego.

– Słyszałam że wzmocnili wytrzymałość pola gry od czasów eliminacji. Więc skoro jednak są je w stanie zniszczyć… Ponownie możemy zobaczyć, jak straszny jest Bóg Wojny i Książę Asur – powiedziała Rias.

…Cholera. Każdy z ich ataków wydawał się być równie silny, co mój popisowy atak Smoczej Deifikacji, Nieskończony Podmuch! Ddraig odezwał się nagle:

[Partnerze, goście na których patrzysz, stoją na szczytach swoich mitologii. Są ucieleśnieniem najsilniejszych istot. Ale my też psu spod ogona nie wypadliśmy. Walczyliśmy z Widarem w jego zbroi Midgardsorma oraz Królem Potworów, Tyfonem i zwyciężyliśmy. Pokonaliśmy też Smoka Zła Apophisa i boginię Nyks, więc miej trochę wiary.]

…Masz rację… Ale bitwa pomiędzy takimi potężnymi bogami była przytłaczająca…

[Nie martw się, kiedy nadejdzie czas, stanę u twojego boku. Czy to nie wystarczy?]

Nie wiem jak na to odpowiedzieć! To było w końcu oświadczenie jednego z najsilniejszych smoków, Czerwonego Cesarskiego Smoka.

[Ale nawet ja mogę mieć kłopoty, jeśli kilku ich zaatakuje mnie jednocześnie.]

…Racja. To będzie zależało od naszej współpracy, a także mojej solidarności z towarzyszami.

[Kukuku.]

Ddraig roześmiał się. Co go tak rozbawiło…?

[Dawny ty drżałby ze strachu i stracił całą nadzieję na ten widok. Ale teraz, nawet jeśli jesteś przerażony, to nadal chcesz go pokonać… To dlatego, ponieważ nadal wierzysz że jest nadzieja, prawda?]

…Zwycięstwo jest odległe. Bardzo odległe. Ale jeśli jestem z tobą…. I z moimi towarzyszami…! Czuję że możemy pokonać każdego wroga!

[Wspaniale. Nie ważne kim jest przeciwnik, pokażemy mu kim jest Walijski Smok, czyli ty i ja, partnerze.]

W miarę jak pogłębiałem więź z moim partnerem, mecz pomiędzy bogami też dobiegł końca. Kiedy Mahabali atakował Śakrę, wyglądało to tak, jakby wkrótce miał osiągnąć swój limit, gdyż zarówno siła jak i częstotliwość jego ataków zmalały. Jednak jego oczy nadał błyszczały, gdy wpakował dużą ilość aury w swój boski miecz i zadał cios Śakrze. Obaj Królowie spotkali się na niebie, pośrodku pola!

– Indra! – wrzasnął Mahabali.

Rozpoczęła się zawzięta walka pomiędzy wadżrą Śakry i broniami z sześciu rąk Mahabaliego! Za każdym razem gdy zadawano atak, boska aura zakrywała całe niebo. Był moment, kiedy miecz Mahabaliego odciął rękę Śakry! Ooooch! Bóg Mahabali odciął kończynę Śakry! Moi towarzysze byli tym tak podekscytowani, że niektórzy poderwali się z miejsc! Pomimo utraty ręki, Śakra nadal wymachiwał wadżrą w stronę Mahabaliego i raził błyskawicami całe jego ciało! Śakra wydawał się być szczęśliwy z głębi swojego serca.

– HA HA HA! Cóż to za wspaniała walka!

– Oochh! Mahabali-senshu odciął rękę Śakry-senshu! – darł się komentator.

Widzowie pokazani na ekranie też byli podekscytowani. Bóg Mahabali zapewne osiągnął swój limit, gdy odciął rękę Śakry, gdyż zataczał się, po oberwaniu jego błyskawicą. Śakra nie pozwolił, aby taka okazja się zmarnowała i naładowała swoją wadżrę aurą, po czym zaatakował! Światło błyskawicy zakryło całe pole gry. Bóg Mahabali doznał wielu obrażeń na całym ciele, z którego wydobywał się teraz dym. Nagle poleciał z nieba w dół, jakby stracił przytomność. Śakra powoli wylądował. Kamera pokazała, że całe podłoże zostało zniszczone przez ich walkę, a Mahabali leżał na ziemi twarzą do dołu. Śakra stanął nad pokonanym wrogiem.

– To chyba szach i mat, hę. A przynajmniej tak mówią zasady Turnieju – powiedział.

Następnie podniósł swoją odciętą rękę i przyprawił ją sobie z powrotem. Mahabali uśmiechnął się kwaśno.

– Nadal jestem za słaby, żeby cię pokonać…

Ciało księcia asur zaczęło pochłaniać odsyłające światło.

– Nie wiemy jaki będzie wynik naszej następnej walki, więc kto wie – powiedział Śakra.

Mahabali uśmiechnął się z zadowoleniem, gdy usłyszał słowa zabójcy swojego ojca.

– …Hmph, to nawet miłe, gdy mówi ci coś takiego twój wróg.

Nagle Mahabali całkowicie zniknął.

– Król Drużyny Asur został wyeliminowany z walki – powiedział pierwszy komentator.

– Król Drużyny Asur został wyeliminowany z walkiiiiiiiiiiiiii! Zwycięża Drużyna Wadżra! Pierwszy mecz rundy finałowej wygrywa Wadżraaaaaaaaaaaa! – dodał drugi.

–Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak!

Kiedy komentatorzy ogłosili zwycięzcę, widzowie podekscytowali się. Śakra wygrał, hę. Mimo tego… nie wyszedł z walki bez szwanku. Jego ciało było pokryte ranami, co było wyraźnie widać na ekranie. Z jego podwładnymi też nie było lepiej. Ten mecz nie był więc z góry wygrany przez jedną ze stron.

– Nawet jeśli Drużyna Śakry nigdy nie przegrała, to i tak to zwycięstwo nie przyszło im łatwo, hmm – powiedziała Ravel.

– Mogłam zobaczyć siłę Księcia Asur – dodała podekscytowana Irina.

Tak, ja też to czułem. Nawet jeśli ten mecz był im przeznaczony, to zarówno Śakra jak i Mahabali walczyli z całą mocą. Gdy pierwszy mecz dobiegł końca, nasze spotkanie też się skończyło.

– Ise-sama, przygotujmy nasz obóz treningowy – powiedziała do mnie Ravel, gdy wstaliśmy wszyscy z miejsc.

– Ach, racja.

I tak oto pierwszy mecz fazy finałowej Międzynarodowego Turnieju Królewskiej Gry, Pucharu Azazela, zakończył się zwycięstwem Drużyny Wadżra, dowodzonej przez Śakrę. Teraz nadszedł czas, abyśmy rozpoczęli nasz treningowy obóz, przed zbliżającym się meczem!

Fan.[edit]

Wioska którą przygotowano dla uczestników Międzynarodowego Turnieju Królewskiej Gry. Miedzianowłosy diabeł, Balberith, skupił się nad czymś w chacie swojej Drużyny Czarnego Szatana Smoczego Króla Ciemności i oglądał coś w telewizji. Był to „Oppai Smok”. Balberith był istotą (kompletną formą nieznanych diabłów, które od jakiegoś czasu pojawiali się w mieście Kuou), którą urodziła matka diabłów, i wykorzystywał go Hades. Był diabłem, który potajemnie miał moc klasy transcendentalnej. Władcy Piekła kazali mu dołączyć do Turnieju Królewskiej Gry, jako członkek Drużyny Czarnego Szatana Smoczego Króla Ciemności, aby sprawdzić jego moc. Podczas eliminacji wywołał niepokój, gdy pokonał Mahabaliego. Gdy pokazał w turnieju swój pełny potencjał, przewidywano że pokona pozostałe nadprzyrodzone istoty. W rezultacie znalazł się w centrum uwagi wszystkich uczestników turnieju, także mitologii, VIP-ów oraz naukowców.

A ten popularny młodzieniec był uzależniony od „Oppai Smoka”.

Innymi słowy interesował się jednym z dwóch Niebiańskich Smoków, Czerwonym Cesarskim Smokiem, Hyoudou Isseiem i gdy zobaczył jego program… uzależnił się od niego. Balberith miał ciało i wiedzę młodego człowieka, ale mentalnie był dzieckiem. „Oppai Smok”, który był popularny wśród dzieci w Zaświatach, wpłynął także i na jego dziecięcy umysł. Urodził się w specjalny sposób i był bardzo zainteresowany koncepcją „ojca”. Kiedy sprawdził dokładnie Hyoudou Isseia, dowiedział się o „Oppai Smoku” i znalazł w nim kilka ojcowskich cech (tak naprawdę chichi-cycki pomyliły mu się z chichi-ojcem)[1].

Codziennie po treningu zamykał się w sypialni, siadał przed telewizorem i z zapałem oglądał „Oppai Smoka”. Balberith, oglądający swój ulubiony program, miał pod sobą dwa diabły, które także urodziła Lilith, znajdująca się pod kontrolą Hadesa. Gressila, czarnowłosego młodego diabła, który miał potężne ciało i około dwóch metrów wysokości oraz Sonneillona, niskiego diabła o drobnym ciele. Obaj należeli do Drużyny Czarnego Szatana Smoczego Króla Ciemności i posiadali moc, będącą ponad klasą Maou. Pokazali swoją moc w meczach i łatwo pokonali diabły klasy ostatecznej. Mogli też pokonać bogów niższej klasy, jednakże, podobnie jak Balberith, nadal posiadali umysły niedawno urodzonych dzieci.

– Hej, Bal, jesteś wolny aż do meczu, prawda? Chcesz gdzieś z nami wyskoczyć? – zapytał Balberitha olbrzym Gressil.

– Wyskoczyć… – dodał od siebie Sonneillon, który nie był gadatliwą osobą.

– Wybaczcie chłopaki, ale spasuję – odparł Balberith, nie odwracając się nawet.

Gressil westchnął i spojrzał na Balberitha, który gapił się w telewizor.

– Zamierzasz badać Sekiryuuteia, prawda? Za bardzo się na tym skupiasz. Mamy przecież wolne do naszego następnego meczu. Kiedy do tego dojdzie, pokażmy im pełnię naszej mocy.

– …Spokojnie… Miażdż ich spokojnie… Są tacy słabi.

– Nie martw się, nawet nie zauważą jak Ponurzy Żniwiarze zrobią porządek.

Sonneillon i Gressil mówili takie rzeczy odważnie. Ta dwójka naprawdę lubiła walkę i przemoc. Pod tym względem byli nawet brutalniejsi od Balberitha.

– Róbcie jak chcecie. Ja… obejrzę sobie to. Lepiej nawet będzie, jeśli do mnie dołączycie. Możemy się nawet czegoś dowiedzieć o Dwóch Niebiańskich Smokach i Parostwie Gremory, którzy pojawią się w finale turnieju – odparł Balberith.

Sonneillon i Gressil westchnęli, gdy usłyszeli te słowa.

– Mówisz poważnie?

– …„Oppai Smok”… Co za żart!

Sonneillon i Gressil ruszyli w stronę drzwi po tym, jak nie udało im się przekonać Balberitha.

– Tsch. Chodźmy, Sonneillon. Ach~, chcę sobie powalczyć.

– …Chcę kogoś pokonać i unicestwić…

Po tych słowach wyszli. Osobą, która przyglądała się tej scenie, był szkielet w szacie z kapturem, wysokoklasowy Ponury Żniwiarz o imieniu Zeno. Został zarejestrowany jako Król Drużyny Czarnego Szatana Smoczego Króla Ciemności. Pod rozkazami Hadesa i innych władców Piekła, zarejestrował się najpierw w turnieju. Kiedy Balberith i reszta się urodzili, zaproszono ich do drużyny, a on miał nad nimi pieczę.

– Gressil i Sonneillon są kłopotliwi. Po wygranych meczach uważają się pewnie za niepokonanych. Powiem innym Ponurym Żniwiarzom, aby ich powstrzymali – oznajmił Zeno.

Po tych słowach spojrzał na Balberitha. Nie wiedział jak wyrazić swoje uczucia utalentowanemu młodzieńcowi, który lubi programy o superbohaterach.

– …Dziecko, które miało być najbardziej kłopotliwe, jeśli wpadnie w szał bojowy, uspokoiło się dzięki „Oppai Smokowi”… Sądzę że powinienem podziękować Sekiryuuteiowi.

Opiekun-Ponury Żniwiarz był w kłopotliwej sytuacji. Nagle rozległ się czyjś głos:

– Bal. Jesteś tutaj, Balberith?

Pojawiła się dziewczyna o jadowicie zielonych włosach, Verrine. Tak jak Balberith, była bardzo utalentowana i miała moc transcendentalnej klasy. Balberith i Verrine byli najlepsi wśród diabłów, które urodziła Lilith. Verrine, która należała do Drużyny Czarnego Szatana Smoczego Króla Ciemności, była najbardziej dojrzała wśród tych nowych diabłów. Jednak nadal miała swoją dziecięcą stronę…

– …Świetnie że jesteś, Verrine. Zaczyna się najlepsza część, pojedynek pomiędzy Oppai Smokiem a Mrocznym Rycerzem Kłem.

Verrine westchnęła, gdy zobaczyła że Balberith nawet na centymetr nie ruszył się sprzed telewizora.

– Hmm… Nigdy się nie zmienisz. Tak przy okazji, jest dla ciebie przesyłka.

Verrine trzymała paczkę w dłoniach. Gdy Balberith to zobaczył…

– —!

Jego oczy stały się momentalnie wielkie jak spodki. Na paczce było coś napisane „Od Oppai Smoka”.

– Z-zaczekaj, Balberith?

Verrine była zaskoczona jego nagłym zachowaniem. Balberith otworzył paczkę i sprawdził jej zawartość. Jego ręce trzęsły się, gdy zobaczył list, a głos drżał.

– Odpisał na mój list. To od Oppai Smoka, Hyoudou Isseia, we własnej osobie!

Balberith otworzył list i zaczął go poważnie czytać.

– To odpowiedź na list który wysłałeś? Ara, sądzę że to nazywają szczerością. Wow, nawet ci odpisał. Wysiłek, jaki włożyłeś w napisanie listu, opłacił się – powiedziała Verrine, zerkając na list.

Gdy Balberith przeczytał list, wyjął coś z pudełka. Były to bilety oraz czapka z designem Oppai Smoka.

– …Dostałem bilety na przedstawienie oraz czapkę. „Proszę, przyjdź zobaczyć mój pokaz” – powiedział Balberith porównując bilety z treścią listu.

– Zaraz, chyba nie powiesz, mi że chcesz… – powiedziała Verrine, gdy zobaczyła jak Balberith się trzęsie.

Balberith założył czapkę i roześmiał się w tak radosny sposób, jakiego nikt wcześniej u niego nie słyszał, okrywając jednocześnie swoje ciało masywną aurą.

– Verrine, pójdę obejrzeć przedstawienie Oppai Smoka.

Jak się można było spodziewać, Zeno, który był ich opiekunem, nie wiedział co o tym powiedzieć. Nie był nawet pewien, jak zgłosić to szefostwu. Jeśli był jakiś błąd w przewidywaniach Boga Królestwa Zmarłych, Hadesa, to był nim program „Oppai Smok”, który koncentrował się na miłości, przyjaźni i ciężkiej pracy i był popularny wśród dzieci. Dla Balberitha, który urodził się niedawno i niewiele wiedział o koncepcji sprawiedliwości i zła, „Oppai Smok” był tym, do czego zmierzał. Jego obowiązkowa edukacja została mu powierzona przez Oppai Smoka.


Żywot 3: Przygotowania do Bitwy![edit]

Część 1[edit]

Noc przed naszą wycieczką na górski obóz treningowy….

– …Kochanie!!

Akeno-san usiadła na mnie, gdy leżałem na łóżku i przytuliła się! Gdy się zrelaksowałem, wziąłem kąpiel i poszedłem do mojego pokoju, aby przygotować się do jutrzejszej wycieczki. Ale gdy wszedłem do środka, okazało się, że mój pokój zmienił się w tajemniczą, erotyczną przestrzeń! Znajdowało się tutaj wielkie łóżko i był to erotyczny pokój stworzony przez magiczną klamkę! Zasadniczo, jeśli otwierasz drzwi, w których zamontowano specyficzną klamkę, do trafiasz do erotycznego pomieszczenia, zamiast do prawdziwego pokoju! Pierwotnie coś takiego zostało stworzone wyłącznie przez Niebo dla Iriny. Ponieważ aniołowi groził upadek, jeśli próbował robić jakieś zboczone rzeczy z przedstawicielem innej rasy, zlitowali się nad nią i stworzyli takie pomieszczenie, aby nie upadła, gdybyśmy zaczęli robić coś erotycznego. Z tego powodu organizacja upadłych aniołów, Grigori, także ofiarowała Akeno-san klamkę tworzącą erotyczny pokój! A to było właśnie takie miejsce!

Z tego powodu zawsze zachowywałem ostrożność, gdy otwierałem jakieś drzwi, ponieważ mogłem trafić do takiego pokoju. Tym razem znów mi się to przytrafiło i wszedłem do erotycznego pokoju Akeno-san, po tym jak już wziąłem kąpiel. Zastanawiam się, czym stały się drzwi w moim domu. Gdy wszedłem do środka, Akeno-san zdjęła swoje ubrania i przytuliła się do mnie całkiem naga! Zostałem pchnięty na łóżko i pocałowany z pasją! Poczułem euforię w całym moim ciele, gdy miękkie ciało Akeno-san do mnie przylgnęło. …Jej język poruszał się intensywnie w moich ustach… Chciałem się opierać, ale to było zbyt ekstremalne…! Zupełnie jakby wessała mój język. Za każdym razem gdy Akeno-san mnie całowała, jej technika stawała się coraz lepsza… Nawet rozebrała mnie podczas pocałunku, więc nie mogłem nic zrobić. Gdy skończyła ten długi pocałunek i odsunęła się ode mnie, pomiędzy naszymi ustami pojawiło się pasmo śliny. W mojej głowie się gotowało i nie mogłem o niczym myśleć.

– Postanowiłyśmy że we dwie wykorzystamy ten pokój, aby na zapas nasycić się twoim ciałem, gdy wyjedziesz na obóz treningowy w górach – powiedziała Akeno-san, gdy na mnie usiadła.

Nasycić się mną na zapas! …We dwie? Więc jest tu nie tylko Akeno-san? Gdy się nad tym zastanawiałem, z cienia łóżka wyłonił się ktoś mały. To była Koneko-chan! Pocałowała mnie, gdy miała na sobie tylko kawałek bielizny. Było to bardzo słodkie, gdyż nasze usta tylko się dotknęły… Ale byłem zaskoczony jej inicjatywą.

– ….Ja i Akeno-san postanowiłyśmy, że porozpieszczamy Iseia-senpai tyle, ile tylko się da, ponieważ będziemy rozdzieleni z powodu naszych obozów treningowych – powiedziała Koneko-chan.

Tak więc zostałem zwabiony do tego pokoju, po to, aby mnie porozpieszczano przed wyjazdem na obóz treningowy i meczem!

– Zwłaszcza chodzi tu o mnie, ponieważ po meczu jadę na szkolną wycieczkę… I nie będę miała kiedy spędzić trochę czasu z Iseiem-senpai! – powiedziała Koneko-chan, przytulając się do mnie od tyłu.

Tak, szkolna wycieczka Akademii Kuou coraz bardziej się zbliżała. Każdego roku, mniej więcej o tej porze, drugoklasiści zawsze skupiali się na szkolnej wycieczce. Ja też taki byłem. Najwyraźniej tegoroczna wycieczka też odbędzie się do Kioto… Chwilę po tym jak się nad tym zastanowiłem, Akeno-san zbliżyła się do mnie od frontu a Koneko-chan od tyłu! Akeno-san dalej całowała moje usta, a także ręce ramiona i brzuch, podczas gdy Koneko-chan delikatnie kąsała moje uszy, szyję i plecy. B-byłem całowany przez Akeno-san i Koneko-channn!

– Nie wiem czy powinnam się cieszyć czy smucić z faktu, że będę walczyła przeciwko mojemu mężowi… Moje uczucia sado-maso właśnie ze sobą walczą… To naprawdę skomplikowane – powiedziała Akeno-san, kiedy się do mnie tuliła.

Jej twarz mówiła, że może się poddać obu uczuciom! Aż tak zaangażowała się w odgrywanie tej roli!?

– Możliwe że będę z wami walczył i nawet was pokonam… Ale kiedy ten czas nadejdzie, ja… – powiedziałem do obu dziewcząt.

Chciałem kontynuować moją wypowiedź, ale Akeno-san pocałowała mnie w usta, przez co musiałem przestać.

– Nie musisz przepraszać. Jesteśmy twoimi towarzyszkami. Wiesz że my też damy z siebie wszystko? – powiedziała Akeno-san, gdy oderwała swoje usta od moich.

– To prawda. Bądź więc gotowy, senpai – dodała Koneko-chan.

…Byłem zawstydzony ich słowami. Rany, moje przyszłe żony z pewnością są dzielne i śmiałe. Dlatego się w nich zakochałem. Obie ponownie przygwoździły mnie do łóżka!

– A więc będę cię rozpieszczała, ile tylko będę chciała – powiedziała Akeno-san, kiedy się we mnie wpatrywała. – T-tak. Sądzę więc że całkowicie ci się poddam. Tak jak myślałam, naprawdę chcę poczuć mojego męża bliżej i głębiej!

– P-przecież powiedziałem, że chcę aby mój pierwszy raz odbył się ze wszystkimi! – oznajmiłem.

To samo powiedziałem moim żonom, kiedy walczyłem z Nyks! Akeno-san roześmiała się tym swoim „Ara ara, ufufu”. Jednocześnie wzięła moją rękę i położyła sobie na piersi. Kiedy moje palce zatopiły się w jej wdziękach, poczułem niesamowitą miękkość!

– Nikt nie będzie wiedział, jeśli utrzymamy to w tajemnicy. To będzie sekret pomiędzy mną, moim mężem i Koneko-chan.

T-to możliwe!? N-nie, inne dziewczyny źle by się czuły gdyby to wyszło na jaw… Nie tylko zostanę skarcony, ale też nie wiem, co mnie spotka! Twarze Akeno-san i Koneko-chan zaczęły się zbliżać do mojej! Były zdeterminowane, a ich oczy płonęły żądzą, co wykluczało jakikolwiek opór… Nagle rozbrzmiał czyjś głos:

– Akeno, Koneko, co wy tutaj wyprawiacie?

Gdy się odwróciłem, zobaczyłem wszystkie dziewczyny, Rias, Asię, Xenovię, Irinę, Rossweisse-san, Ravel i Ingvild, które weszły do pokoju! (Kuroka i Le Fay miały coś do załatwienia, więc były nieobecne). Głos należał natomiast do Rias. Miała zmarszczone brwi i wyglądała na złą! Xenovia i Irina odezwały się:

– Więc posiadanie przewagi nad innymi jest w porządku!

– Ech!? A-ale mój skarbuś powiedział, że zrobi to ze wszystkimi.

– Irina, myślę że plan gry dla mężczyzn i kobiet jest skomplikowany. Jedna z opcji jest taka, że Ise zrobi to z nami w sekrecie.

– W sekrecie! …Przez to słowo mogę upaść, ale jednocześnie jestem podekscytowana!

O czym te dwie rozmawiają!? Tymczasem Rossweisse-san i Ravel szeptały między sobą:

– Ten pokój… Gdzie można dostać coś takiego?

– Zamówiłam jeden od Grigori. Ach, nie zrozum mnie źle. Robię to po to, aby takie rzeczy nie przytrafiały się Iseiowi-sama. Może być też przydatny, jeśli będę musiała porozmawiać z nim w cztery oczy.

– Chcesz spłodzić dziecko w tajemniczy przed innymi, hę. Tego się można było spodziewać po naszej strateg – oznajmiła Xenovia.

– T-to nie tak! – odparła Ravel, cała zaczerwieniona.

…Miałem przeczucie, że wszystkie moje przyszłe żony będą miały takie pokoje!

– Czy ja też powinnam przytulić się nago do Iseia? Chociaż to trochę zawstydzające… – powiedziała Ingvild, przekrzywiając głowę.

Nawyki dziewczyn zaraziły także ją! Kiedy to wszystko zmieniło się w kłopotliwą sytuację, Asia zadała pytanie Rias:

– Onee-sama, co powinnyśmy zrobić?

Rias, która przewodziła wszystkim dziewczynom, westchnęła głęboko.

– Śpijmy więc tej nocy wszyscy razem – oznajmiła.

I tak oto wszyscy, włącznie ze mną, poszli spać razem do mojego pokoju.

Nie ważne jak wielkie było moje łóżko, robiło się ciasno, gdy spało w nim tyle ludzi… Ale był to także kompromis, który wszyscy mogli zaakceptować, gdyż spałem z każdą z dziewczyn jednocześnie. Było to więc pokojowe rozwiązanie, ale podczas snu ciągle byłem wypychany z łóżka przez Xenovię, która miała złe senne nawyki. Tak więc kiedy obudziłem się rano, bez zaskoczenia stwierdziłem, że leżę na podłodze. Jednak tym razem wykopała mnie Kuroka, która wróciła do domu i wślizgnęła się do łóżka, gdy tego nie zauważyłem.

Część 2[edit]

Następnego ranka my, Drużyna Sekiryuuteia Płonącej Prawdy, teleportowaliśmy się do podnóża góry za pomocą magicznego kręgu i ruszyliśmy ścieżką. Okolica była porośnięta drzewami, niebo czyste, a ptaki śpiewały. Zaraz, było zupełnie jak podczas obozu treningowego przed meczem z Riserem …W tak niesamowitym miejscu, szliśmy sobie zboczem góry. Niosłem olbrzymi plecak, w którym miałem rzeczy niezbędne do naszego obozu treningowego. Kiedy szliśmy, przypomniałem sobie ostatni raz, kiedy szedłem takim górskim szlakiem, sapiąc ze zmęczenia. Ale teraz bez trudu mogłem iść podobnym szlakiem i nieść nawet cięższy plecak. Muszę wprawdzie przyznać, że straszne się pociłem, ale nie było to żadnym wyzwaniem. Więcej wysiłku musiałem włożyć w moje górskie przygody ze staruszkiem Tanninem. Dodatkowo był taki moment, gdy wspinałem się po górach z Sairaorgiem-san… Gdy się odwróciłem, zauważyłem że wszyscy za mną podążali, nie tracąc przy tym swojego tempa. Piękność o pofalowanych, różowych włosach, Roygun Belfegor-san, a także srebrnowłosa dziewczyna w smoczej masce, która była naszą Królową, Bina Lessthan-shi. Ta dwójka też brała udział w obozie treningowym.

– Więc gdzie jest ta rezydencja? – zapytałem Ravel.

– Niedaleko.

Rozumiem, więc jeszcze kawałek. Nawet jeśli kupiłem tę górę, to nic nie wiedziałem ani o niej, ani o tej rezydencji. Nie mogłem nic na to poradzić, ponieważ nie miałem czasu… ale naprawdę kupiłem górę, hmm. …Naprawdę nie byłem pewien, jak powinienem się czuć z powodu królewskiej sumy pieniędzy na moim koncie, zarobionej dzięki Oppai Smokowi, a jako że byłem licealistą, nie miałem pojęcia jak je mądrze wydać… Nie, to także inwestycja dla moich przyszłych żon! Od teraz będę używał tej góry! Kontynuowałem taką rozmowę w mojej głowie. Tak przy okazji, zwykli ludzie nie będą w stanie tutaj trafić, ponieważ to miejsce otaczała bariera. Oczywiście istot nadprzyrodzonych też to dotyczyło.

W końcu dotarliśmy do celu naszej podróży, górskiej rezydencji, która wyglądała niemal jak pałac.

– Ooch!

Xenovia, Irina i ja byliśmy pod wrażeniem, gdy ją zobaczyliśmy. Była wielka! Wprawdzie nie tak jak Rezydencja Hyoudou… Miała trzy piętra i była dość rozległa. Obok stał nawet garaż. Ravel podeszła do drzwi i wyciągnęła rękę. Pojawił się magiczny krąg i rozległ się głos „klik”.

– Obecnie tę rezydencję może otworzyć tylko Ise-sama i jego parostwo. Kiedy tak wyciągniesz rękę, możesz otworzyć drzwi – powiedziała Ravel.

Zaraz potem wszyscy weszliśmy do środka. Po zostawieniu bagaży w holu, włożyliśmy jedzenie do zamrażarki . Tak przy okazji, telewizory, stoły, krzesła i inne rodzaje mebli, były już na miejscu… Ludzie z Domu Gremory, dziękuję wam za zbudowanie i wyposażenie tego miejsca! Po przydzieleniu pokoi i zwiedzeniu całego domu, zrobiliśmy sobie przerwę. Kiedy wszyscy potwierdzili swój plan treningów….

– Tak więc nasz obóz treningowy się zaczął. Wszyscy będą trenować aż do nocy!

– Tak!

Tak oto górski obóz treningowy zaczął się na mój rozkaz.


Pomyślałem że skoro kupiłem tą górę, to spróbuję wspiąć się na sam szczyt. Zacząłem wspinaczkę wkrótce po tym, gdy przygotowania były gotowe.

– Ja też pójdę.

– Będę ci towarzyszył.

Nakiri i Bova towarzyszyli mi w drodze na szczyt. Poszło szybko, ponieważ góra nie była taka wysoka. Cóż, nawet jeśli bym spadł, to mogłem użyć moich smoczych skrzydeł, aby się uratować. Bova wspinał się po tym, jak zmniejszył swój kształt.

– Słyszałem że ludzie wspinają się na góry w górskich treningach, które odbyłeś, ale nie używacie do tego żadnego szlaku? – zapytałem Nakiriego.

– Tak, wspinamy się po skalnych klifach i polegamy tylko na łańcuchach – odparł Nakiri.

Ach~, chyba widziałem coś takiego w telewizji, górski klif, do którego przytwierdzono łańcuchy. Rozmawiając w ten sposób, szybko wspięliśmy się na szczyt góry. Dzięki swojemu treningowi, Nakiri był do tego przyzwyczajony. Bovie podobne wyczyny także nie były obce, gdyż najwyraźniej jego ojciec często zostawiał go samego w górach. Po dotarciu do celu, byliśmy wszyscy zachwyceni pięknym widokiem. W odległym miejscu widzieliśmy świętą aurę. To zapewne trenujące Xenovia i Irina. Kiedy wymachiwały mieczami, powiedziały że muszą dokonać pewnych korekt. W innym miejscu wyczuwałem silną diabelską aurę. To zapewne Bina-shi i Roygun-san. Obie zdają się myśleć podobnie, skoro Bina-shi zgodziła się na zaproszenie Roygun-san.

…Roygun Belfegor należała do klanu Dodatkowych Demonów jako, że pochodziła z Domu Belphegor oraz była sławną wicemistrzynią Królewskich Gier. Roygun-san miała dobrą reputację, jeśli chodziło o umiejętności, skoro była zaraz po Mistrzu Diehauserze Belialu. Naruszyła jednak zasady z powodu czegoś, co nie zostało upublicznione, przez co straciła swoją rangę i nie mogła więcej brać udziału w Królewskich Grach. Tym czymś było istnienie figury Króla. Jej specjalnością było wzmacnianie mocy posiadacza. To było niesamowite, ponieważ poziom mocy mógł wzrosnąć dziesięcio, albo i nawet stukrotnie. Istniały obawy, że gdyby ten fakt wyszedł na jaw, pojawiliby się ludzie, którzy agitowali by przeciwko rządowi. Dlatego Ajuka Belzebub-sama, twórca Diabelskich Pionków, także zaprzestał produkcji figury Króla po stworzeniu pierwszej partii. Tak przy okazji, diabelska starszyzna, która trzymała w garści Królewską Grę, odzyskała tą pierwszą partię i użyła na wysokoklasowych diabłach czystej krwi. Tak oto Roygun-san, która była niepewna swoich talentów i zdolności, otrzymała figurę Króla i zdobyła moc, która mogła rywalizować z Maou. Wygrywała Królewskie Gry i stała się drugim najlepszym graczem. Jednak istnienie figury Króla zostało ujawnione przez Królestwo Zmarłych oraz inne mitologie, podczas incydentu wywołanego przez Rizevima, Wojny ze Smokami Zła, przez co wielu ludzi dowiedziało się o ich istnieniu. Po tym wydarzeniu, Roygun-san zwróciła figurę Króla i została zdegradowana z diabła klasy ostatecznej do wysokoklasowego, rodzina się jej wyrzekła, a także zabroniono jej udziału w normalnych, Królewskich Grach. Mimo tego, ze względu na jej miłość do gry, nie zamierzała się poddawać i chciała wziąć udział w Pucharze Azazela. Ponieważ w Turnieju może wziąć udział każdy, możesz pokazać swój styl walki publice i powrócić do profesjonalnych rozrywek. Roygun-san dołączyła do mnie dlatego, ponieważ byłem aktywnym członkiem DxD, a także zdobyłem popularność jako Oppai Smok. Musiała uznać, że będzie miała większe szanse na powrót do profesjonalnych rozgrywek, jeśli będzie moją podwładną.

…Powiedziała też, że była mną zainteresowana. Słyszałem, że lubiła młodych chłopców. C-cóż, sądzę że to dla nas honor, skoro dołączyła do nas była wicemistrzyni, będąca przy okazji piękną kobietą. Dodatkowo była bardzo dobrze poinformowana. Wiedziała rzeczy, o których tylko my powinniśmy wiedzieć i łatwo potrafiła zdobyć informacje, o których nie mieliśmy pojęcia. Jako była wicemistrzyni, miała też dużą wiedzę o Królewskich Grach. Ja i Ravel docenialiśmy te kluczowe kwestie. Mimo że moc Roygun-san została zdegradowana z klasy Maou do oryginalnej wersji, kiedy zwróciła figurę Króla, jej doświadczenie w Królewskich Grach nadal było duże, a moc potężna. Nie pokonał jej nawet Król Potworów Tyfon, uważany za jedną z najpotężniejszych istot wśród mitologii, chociaż ostatecznie została odesłana z powodu wyczerpania. Aby doskonalić swoje umiejętności, zaczęła trenować z Biną-shi, jedną z najpotężniejszych istot z naszej drużyny. Obie były zdeterminowane, aby wykorzystać tę okazję w jak najlepszy sposób.

To były sceny treningowe, które mogłem zobaczyć ze szczytu góry. Asia, Ravel, Rossweisse-san i Elmenhilde musiały trenować razem. Ach, nowa członkini mojego parostwa, Ingvild, też brała w tym udział. …Tak, martwiłem się o nią. Musiałem zmierzyć poziom jej mocy, aby ocenić czy będzie przydatna w meczu. Zaraz potem powiedziałem do Nakiriego oraz Bovy „Chodźmy” i zaczęliśmy schodzić z góry.

Szliśmy drogą w stronę Asi, Ravel i pozostałych, trenujących w pobliżu rezydencji. Jeśli dobrze pamiętam, to mieli trenować w pobliżu małej rzeczki. Kiedy przeszliśmy przez las i zbliżyliśmy się do tego miejsca, spostrzegłem smoka zrobionego z wody (azjatyckiego o smukłym ciele), który latał po niebie. Najwyraźniej Ingvild, której ciało było okryte jasnofioletową aurą, kontrolowała tego stwora.

– Udało się jej to zrobić, kiedy poduczyła się trochę magii – szepnęła Ravel, kiedy do nich podszedłem.

– …Geniusz, hmm? Była w stanie pokazać swoją wiedzę we wszystkich żywiołach, poczynając od żywiołu wody. W tej chwili wykorzystuje go, tworząc formę z magii – dodała Rossweisse-san.

Zaraz, zaczęła tego używać, kiedy wspinałem się na górę…? Niesamowite! Asia i Elmenhilde wstrzymały oddechy i wpatrywały się w wyczyny Ingvild. Zrobiła na nas duże wrażenie podczas tego obozu treningowego. Jednak trochę się martwiłem.

– Ingvild… nie weźmie udziału w następnym meczu, prawda? – zapytałem Ravel.

– Tak, właśnie obudziła swoją diabelską moc, ale jej Boski Dar nadal jest niestabilny. Co więcej, koszt jej figury także jest zbyt wysoki.

Ingvild została moją podwładną, gdy otrzymała z moich rąk figurę Królowej. W Królewskiej Grze, koncepcja „kosztu” każdej figury była bardzo ceniona. Ponieważ istniała także „wartość” figur w ludzkich szachach, które stały się inspiracją w Królewskich Grach, Złe Figury skopiowały ten aspekt. Wartość Piona wynosiła jeden, Gońca i Skoczka trzy, Wieży pięć, a Królowej dziewięć. W momencie stania się sługą, wartość istoty była taka sama, jak ilość figur, które przyjął. Kiedy zostałem wskrzeszony jako sługa Rias, otrzymałem osiem figur, więc moja wartość wynosiła właśnie tyle. Ponieważ było to ważne w Turnieju, stworzono specjalną wartość systemu (większość uczestników posiadała po jednej figurze, poza Pionem. Jednak istoty boskiej klasy mogły wymagać dwóch figur), a skład drużyny musiał być oparty na tym wzorze. Decyzja o użycie Pionów była wyjątkowo trudna. System wartości w tym turnieju wykorzystywał specjalną aplikację na smartfona, która została przygotowana przez dewelopera, aby pozwolić uczestnikom na zmierzenie siły potencjalnych członków.

Wczoraj sprawdziliśmy wartość Ingvild jako Piona i wynosiła ona siedem. Była to spora liczba. To oznaczało że koszt był zbyt wielki. Wprawdzie w turnieju nie musiałem podążać za oryginalną rolą figur i rozdzielać funkcje wedle własnej woli (na przykład Skoczek mógł zostać Wieżą)… Gdybym więc uczynił Ingvild Pionem, pochłonęłoby to siedem figur. Cholera, z powodu systemu Turnieju, moja figura Królowej jest teraz potrzebna, hmm…

– Zastanawiam się, czy liczba w aplikacji odzwierciedla też talent – powiedziałem.

– Też o tym myślałam. Nowy Longinus a także fakt, że w żyłach Ingvild-sama płynie krew Lewiatana, musiały mieć na to wpływ – oznajmiła Ravel.

Tak, to pewnie dlatego powiedziała „Jeśli spojrzysz na jej obecną moc, koszt jej Diabelskiego Pionka jest zbyt duży”. Nawet jeśli miała talent, czas na jej wzmocnienie był ograniczony.

– Jako ktoś, kto jest wart osiem figur, rzuciłem wyzwanie Rodowi Feneks bez żadnych przygotowań, ale… myślę że to inna sytuacja – powiedziałem.

W tamtym czasie Parostwo Gremory składało się wyłącznie ze mnie, Rias, Akeno-san, Koneko-chan, Asi i Kiby. Dlatego, nawet jeśli byłem niedoświadczony, moja siła bojowa nadal była wysoko ceniona.

– Tak, Parostwo Rias-sama było wtedy niekompletne, dlatego nie miałeś innego wyboru, niż wziąć udział w meczu, Ise-sama – powiedziała Ravel.

Gasper był wtedy zapieczętowany, ponieważ nie był w stanie w pełni wykorzystać swojego Boskiego Daru. Jak się nad tym zastanowić, to było to niesamowite, że brakowało nam aż tyle siły bojowej.

– Ise-sama, wiesz że istnieje wiele obaw wobec Boskiego Daru Ingvild-sama, prawda? – zapytała Ravel.

– Tak, biorąc pod uwagę jej obecny stan, w którym nie może kontrolować celu swojej mocy, może nie być zbyt przydatna w grze. Ponieważ, nawet jeśli obezwładni Crom Cruacha, to przy okazji może się oberwać Bovie, Nakiriemu oraz mnie – odparłem.

Tak, Ingvild nadal nie opanowała specjalności swojego Boskiego Daru. Nie potrafiła kontrolować celu swojej piosenki, która czyniła smoki bezsilnymi. Nic nam to nie da, jeśli zostanę zatrzymany, tak jak Crom Cruach. Jednak odtwarzanie nagrania jej piosenki nie miało żadnego efektu.

– Jednakże… jeśli chodzi o Ingvild, zmierzyłam poziom jej aury i… wychodzi na to że jest w klasie Maou, albo nawet wyższej… Biorąc pod uwagę jej talent do kontrolowania magii, nie potrafię sobie wyobrazić, jak potężna się stanie, gdy opanuje moc Maou Lewiatana. Nawet ten wodny smok wygląda tak, jakby stworzono go nieświadomie – dodała Rossweisse-san.

Ilość jej aury była w klasie Maou, albo nawet wyższej!? W jej obecnym stanie!? …J-ja naprawdę uczyniłem tę dziewczynę moją podwładną. …Zastanawiam się, czy tak się czuła Rias, gdy powołała mnie, Czerwonego Cesarskiego Smoka, na swojego Piona? Nie, ja wtedy nie miałem takiej mocy. Spojrzałem na Ingvild, która kontrolowała wodnego smoka.

– Jest więc utalentowana, jakby była kobiecą wersją Valiego, hmm… Jak się można było spodziewać, potomkowie Maou to nie byle kto.

Specjalność prawdziwego Maou Lewiatana nazywała się Morski Wąż Końca. W skrajnych przypadkach mógł nawet kontrolować morze i pobierać duże ilości wody, które mogły nawet zatopić miasto, albo zrobić coś równie strasznego. Słyszałem również, że mógł stworzyć smoka wyglądającego jak wąż… Częścią tego był wodny smok, którego nieświadomie stworzyła Ingvild. Mając potężnego Longinusa w swoim ciele, Ingvild zdawała się rozwijać swoje umiejętności, zwłaszcza jeśli chodziło o wodę oraz smoki.

– Wprawdzie ten obóz treningowy zdecyduje o tym czy weźmie udział w następnym meczu, ale myślę że podjąłem już decyzję – powiedziałem do Ravel.

– Więc?

– Postanowiłem że nie weźmie udziału w meczu przeciwko Rias i jej drużynie. Musimy tylko obserwować jej zdolności podczas tego obozu treningowego. Cóż, jeśli jej Boski Dar nie będzie działał jak należy i wymknie się spod kontroli, ja, Nakiri i Bova nie będziemy w stanie walczyć.

Nakiri i Bova przytaknęli, kiedy mnie usłyszeli i powiedzieli rzeczy typu „Byłby problemy, gdyby ta piosenka nas unieruchomiła” oraz „Dokładnie”.

– Zrozumiałam – oznajmiła Ravel. – Ach tak, Ise-sama, Ród Gremory przysłał nam coś takiego…

Zaraz potem stworzyła na dłoni mały magiczny krąg, z którego wyłoniły się dokumenty. Gdy je zobaczyłem, zaniemówiłem.

– M-muszę to zrobić…? – zapytałem ostrożnie.

– Chcą abyś to zrobił. Przygotowali wszystko – odparła Ravel.

Doprawdy! Rany, Ród Gremory chce mnie uczynić bogatym, czy coś!?

– Skonsultujemy to też z Asią-sama – powiedziała Ravel.

Kiedy położyłem dłoń na czole, spojrzałem na Asię. Gdy ona to spostrzegła, przechyliła głowę na bok i wyglądała na zakłopotaną… Kiedy myślałem, wodny smok którego kontrolowała Ingvild, stracił swój kształt i zmienił w wodę, która wróciła do rzeki. Kiedy wszyscy się martwili, co się stało z Ingvild, ona tylko ziewnęła i przetarła oczy.

– Chce mi się spać – oznajmiła.

Ingvild była dziewczyną, która dużo spała. Często zasypiała, kiedy nie zwracaliśmy na to uwagi. Zdarzało się jej to nawet podczas diabelskiej pracy, albo nawet lekcji. Był to skutek śpiączki, na którą chorowała, ale… Nadal bałem się, czy nie nastąpi nawrót choroby. Słyszałem jednak, że nie zapadała w długi sen.

– Odpocznijmy przez chwilę, a potem znów będziemy trenować w nocy – powiedziałem do Ingvild i pozostałych, gdy zwracałem dokumenty Ravel.

– Tak!

Teraz mamy wszyscy czas, aby coś zjeść. Obóz treningowy będzie potem trwał dalej.

Część 3[edit]

– Zjedzmy coś!

Ranek trzeciego dnia naszego obozu treningowego.

Wszyscy zebrali się podczas śniadania i jedli energicznie, gdyż byli zmęczeni treningiem. Menu składało się od potraw japońskich i zachodnich do zaświatowych. Jedzenie przygotowały głównie Asia, Ravel, Rossweisse-san, Bina-shi i Roygun-san. Potrawy z Zaświatów zostały przyrządzone przez Binę-shi, która była… dobra w gotowaniu dzięki swojej prawdziwej tożsamości oraz Roygun-san, która pomimo bycia szlachcianką, lubiła gotować. Potrawy składały się z bogatych w białko składników, takich jak mięso, ryby, wraz z owocami i deserami. Wprawdzie ilość ryżu i chleba nie była taka duża, ale wszyscy jedli energicznie, gdyż była to część naszego treningu. Xenovia pożarła pięć misek ryżu naraz, ale Nakiri był jeszcze bardziej niesamowity. Bóg jeden wie, ile kilogramów kurczaka pochłonął w ciągu tego obozu treningowego. Jednak tym, który zjadł najwięcej, był smok o olbrzymim ciele, Bova. Jedzenie dla niego zostało przygotowane wcześniej i dostarczone tutaj.

– Proszę, zjedzcie tyle kalorii, ile potrzebujecie – powiedziała Ravel.

Wszyscy opowiedzieli „Tak”. Trening zaczął się przed południem, gdy wszyscy zjedli śniadanie i odpoczęli przez chwilę. Ja też odpocząłem po jedzeniu, po czym przygotowałem ekwipunek do wspinaczki. Jeśli zaś chodzi o to, jak wyglądały treningi reszty ludzi…

Drużyna ofensywna składała się z Xenovi, Iriny, Nakiriego i Bovy, którzy trenowali ze sobą walkę w lesie lub górach. Xenovia trenowała z Iriną, a Nakiri z Bovą, ale czasami wymieniali się między sobą partnerami do walki. Ci którzy władali demoniczną energią, magią i zaklęciami, jak Asia, Ravel, Rossweisse-san, Elmenhilde i Ingvild, pomagali sobie nawzajem, aby wzmocnić swoje moce i techniki. Bina-shi i Roygun nadal trenowały razem od pierwszego dnia. Jeśli chodzi o mój trening, to nosiłem zbroję i próbowałem sprawdzić, jak długo mogę w niej wytrzymać w górach. Można powiedzieć, że w pewnym sensie dostosowywałem i wzmacniałem moją wytrzymałość.

Smocza Pseudodeifikacja była tak potężna, że można ją było przeciwstawić istotom boskiej klasy. Moje zadanie polegało na zachowaniu siły i wytrzymałości, aby powstrzymać ich ekstremalną utratę. Aby przedłużyć ten czas choć trochę, postanowiłem trenować w ciszy w mojej zbroi. Myślałem też o przedłużeniu czasu, w którym materializuje się Ddraig. Kiedy medytowałem, rozmawiałem na ten temat z Ddraigiem, który mieszkał w moim Boskim Darze. W każdym razie nasza siła bojowa wzmocni się, jeśli będę mógł wydłużyć czas trwania mojej Smoczej Deifikacji i manifestacji Ddraiga. Zwłaszcza to ostatnie. Manifestacja Ddraiga była naprawdę ważna dla następnego meczu i zasadniczo całego turnieju… Jest to też ważne dla zwykłych walk. Będzie dobrze nawet wtedy, jeśli będzie to mogło potrwać tylko sekundę dłużej. Chociaż nie wygląda to tak znacząco, Azazel-sensei i staruszek Tannin powiedzieli, że to ważna forma treningu. Trenowałem wielokrotnie, od kiedy zacząłem jako niezwykle słaby licealista. Półtora roku temu Rias mi powiedziała, że moja podstawowa siła też jest ważna. Sytuacja mogłaby wyglądać inaczej, gdybym zamiast numerem jeden, był drugim, gdyż im większa jest liczba startowa, tym większy jest wzrost mocy. Rias, rzeczy które mi wtedy powiedziałaś, nadal tkwią głęboko w moim sercu. Gdy kontynuowałem ten trening, postanowiłem potrenować z kimś walkę, ponieważ trenowaliśmy razem ostatniego dnia. Cóż, prawdę mówiąc nie sądzę że różni się to od moich codziennych treningów, ale trenowanie, spanie i jedzenie ze wszystkimi też było ważne w porównaniu do treningu w wielkiej i pustej przestrzeni treningowej. Gdy skończyłem moje górskie ćwiczenia, zszedłem na dół i ruszyłem w stronę rezydencji. Dzisiaj był ważny dzień. Dzień drugiego meczu finałów!

To mecz Sairaorga-san! Wszyscy o tym wiedzieli. Przerwali więc swoje treningi i dołączyli do mnie w salonie. Gdy zebraliśmy się przed telewizorem, który mógł nadawać programy z Zaświatów, mecz się zaczął.

– To mecz Sairaorga-san…

Komentatorzy już zaczęli prezentację. Miejscem gry był Stadion Bael, na terytorium Rodu Bael.

– Martwię się o stan pola gry finałowych meczy. Myślę że to absurd, aby walka pomiędzy bogami toczyła się w takim miejscu – powiedziała Xenovia, gdy czekaliśmy na rozpoczęcie meczu.

– Dowiedziałam się że otacza je wiele barier, dlatego jeśli zostanie zniszczone, będą walczyć w pustej przestrzeni – odparła Ravel.

Kiedy wszyscy rozmawiali w taki sposób, komentatorzy zaczęli mówić swoje:

– Tak więc mecz pomiędzy Drużyną Cesarskiego Fioletu, której szefuje następca Rodu Wielkiego Króla, Sairaorg Bael-senshu, a Drużyną Spadającej Gwiazdy, której przewodzi Spadająca Gwiazda-senshu, zaraz się zacznie!

– Mecz pomiędzy jednym z Czwórki Nowicjuszy, a tajemniczym żółtodziobem! To będzie ekscytujące!

Pole gry było inspirowane morzem ze świata ludzi. Wprawdzie większość jego powierzchni stanowiła woda, to było tu wiele wysp. Skoro pole gry tak wyglądało, walka będzie się głównie toczyła na powierzchni oceanu, albo na jednej z wysp. Jednak przemieszczanie się z jednej wyspy na drugą będzie przyciągało zbyt wiele uwagi, a także pociągało za sobą ryzyko.

– Niech gra się zaczyna!

Po słowach komentatora mecz się zaczął. Gdy obie drużyny udały się do swoich baz, zaczęły omawiać swoje strategie.

– Jak się nad tym zastanowić, to Drużyna Bael jest silniejsza – powiedziała Ravel, kiedy się temu przyglądała.

Drużyna Sairaorga-san składała się z członków parostw jego oraz jego przyrodniego brata, którymi się wymieniali, w zależności od potrzeby. Ponieważ była to główna atrakcja, następczyni Domu Księcia Agares, Seekvaira, także pomogła, użyczając kilkoro własnych sług, dzięki czemu zespół Sairaorga-san stał się bardzo elastyczny.

– Niespodziewane rzeczy też mogą się wydarzyć w turnieju… – mruknęła cicho Rossweisse-san.

Tak, przeciwnicy Sairaorga-san też wygrywali od drugiej połowy turnieju i dotarli do finałów.

Nagle ze środkowej wyspy błysnęło potężne światło! Olbrzymi pocisk aury został odpalony w stronę pola gry! Ta moc była równa klasie Maou… nie, wyglądała tak, jakby należała do istoty boskiej klasy i poruszała się, jakby miała własną wolę! Widziałem już coś takiego wcześniej!

– To wygląda jak atak, którego użyliśmy na początku meczu z Drużyną Sitri – powiedziała Bina-shi.

Tak! Pomyślałem o tym samym! Kiedy w eliminacjach walczyliśmy przeciwko Drużynie Sony Sitri-senpai, wypełniłem plan Ravel i odpaliłem Nieskończony Podmuch Smoczej Pseudodeifikacji w miejsce, w którym przebywał przeciwnik, niszcząc wszystko co stanęło na jego drodze. Ten atak, który zniszczył wyspę… należał zapewne do Króla Drużyny Spadającej Gwiazdy, który posiadał nowego Longinusa, Gwiazdę Pogromcę i Gwiazdę Miotacza, składającego się z miecza i karabinu. Atak którego użył, był bardzo potężnym pociskiem, który mógł wyrzucić w powietrze nawet istotę boskiej klasy (nie bitewnego typu), nawet jeśli nie był to Łamacz Ładu! Ten pocisk został pewnie wystrzelony z karabinu. Widziałem to podczas eliminacji. Ekran pokazał, że kilka wysp zostało unicestwionych! Co za moc! Nawet jeśli to nie Łamacz Ładu, to jego siła…! O co chodzi z tymi nowymi Longinusami!?

– Goniec i Pion Drużyny Cesarskiego Fioletu zostali wyeliminowani z walki! – oznajmił komentator.

—!

…Dwóch członków drużyny Sairaorga-san odpadło już na samym początku meczu! Był to tak zaskakujące, że niektórzy z nich nie mieli nawet jak uciec. Sairaorg-san i inni ludzie z jego grupy zostali pokazani na ekranie, jak lądowali na nieuszkodzonej wyspie. Ta na której byli na początku, została unicestwiona.

– Wprawdzie nie wiemy ile razy można użyć tego ataku w jednym meczu, ale pozostanie na tej wyspie przez dłuższy czas byłoby samobójstwem dla drużyny Sairaorga-san.

Racja. W drużynie Sairaorga-san nie było nikogo, kto mógłby wystrzelić równie potężny pocisk. To oznacza, że strzelanie do siebie nawzajem byłoby niemożliwe. Dodatkowo, Drużyna Spadającej Gwiazdy musiała zauważyć, że ich przeciwnicy przenieśli się na inną wyspę. Jeśli pozostaną tam zbyt długo, znów ich zaatakują. Wiedząc o tym obie drużyny znów się zaczęły przemieszczać. Ludzie z grupy Sairaorga-san rozłożyli skrzydła i odlecieli. Po utracie dwóch członków drużyny, odlecieli w trzyosobowej grupie, kiedy Sairaorg-san pokazał się po prostu w lwiej zbroi!

W finałach nie było skomplikowanych zasad i wystarczyło tylko pokonać wrogiego Króla, aby zwyciężyć, a Sairaorg-san swoją postawą zdawał się rzucać wyzwanie, jakby mówił „No dalej, walcz ze mną!”. Wprawdzie było to równoznaczne z samobójstwem, ale coś takiego pasowało do niego. Niedługo potem, w jego stronę poleciał olbrzymi pocisk! Może go to drogo kosztować, nawet jeśli jest bardzo wytrzymały! Nawet jeśli pędzący w jego stronę pocisk przeciął powierzchnię morza, nie pojawił się żaden komunikat o wyeliminowaniu. Gdy się jednak zatrzymał, Sairaorg-san przybył na następną wyspę i skrócił dystans dzielący go od wroga. Jednocześnie rozproszeni członkowie Drużyny Sairaorga-san dostali się na kolejną wyspę. To była strategia, w której Sairaorg-san pełnił rolę przynęty i zbliżał się do wroga z całą drużyną! Chociaż to zbyt odważne, wymuszone i niebezpieczne… Ale nie będę narzekał, skoro to Sairaorg-san! Znaczy się, mówimy w końcu o nim! Sytuacja powtórzyła się kilka razy i w końcu Sairaorg-san ze swoją drużyną przybył na wyspę, gdzie przebywała Drużyna Spadającej Gwiazdy. Prawdziwa walka zacznie się teraz! Byliśmy świadkami niezwykłej siły początkującej Drużyny Spadającej Gwiazdy! Ich Wieża o olbrzymim ciele, który miał około trzech metrów (pierwotnie był niskoklasowym diabłem), podniósł część góry, swoją barbarzyńską… nie, potworną siłą i cisną nią w Wieżę Sairaorga-san! Wszyscy członkowie mojej drużyny byli zaskoczeni widząc ten pokaz siły.

– Wow! Co za moc! – powiedziała Irina.

– Podniósł małą górę. Jak silne są jego muskuły? – dodała Xenovia.

Rossweisse-san natomiast zwróciła uwagę na Gońca Spadającej Gwiazdy, który pochodził z nieznanej organizacji magów i atakował prostymi, ale potężnymi kulami ognia i lodowymi włóczniami. Kula ognia miała wielkość, która bez problemu mogłaby pochłonąć połowę wyspy, a włóczni było ponad tysiąc. Nawet członkowie drużyny Sairaorga-san starali się przeciwstawić tak potężnej mocy. Połowa z nas była zaskoczona, widząc serię tak potężnych ataków.

– Zaklęcia magiczne mogą być proste, niszczycielska siła ataków jest niezwykła dzięki różnej jakości ich magicznych mocy! – powiedziała podekscytowana Rossweisse-san.

– Zaklęcia których używają są normalne, prawda? – zapytałem.

– Tak, kule ognia i lodowe włócznie to podstawowe formy magii żywiołów. Możliwe że ogromna ilość magicznej mocy i aury, przyczyniły się do nieregularności tych podstawowych zaklęć – odparła Rossweisse-san.

– …Według plotek, ten mag może używać tylko podstawowych zaklęć. Jeśli chodzi o techniczne umiejętności, to ten gość w ogóle się na nich nie zna… Ale… – powiedziała Ravel.

Jego magiczna moc i aura były ponad przewidywania. Był też inny członek Spadającej Gwiazdy, szczupły gość będący Skoczkiem. Jego ruchy były szybsze niż boga, a w drużynie Sairaorga-san nie było nikogo, kto mógłby mu dorównać kroku. Nawet kamera nie mogła za nim nadążyć, bo znikał z jednego miejsca i zaraz pojawiał się w innym. Nikt z drużyny Sairaorg-san nie mógł go nawet trafić, gdyż wszystkich ich unikał.

Ten Skoczek poruszał się zbyt szybko!

Wprawdzie widzieliśmy to tylko na ekranie, ale nawet ja nie mogłem nadążyć za nim wzrokiem! Spadająca Gwiazda była pełna tego typu ludzi. Potworna magia, straszliwe potężna podstawowa magia i ktoś kto poruszał się z boską prędkością. Wszyscy byli tacy utalentowani.

– To naprawdę dziwne, że dotąd pozostali niezauważeni – oznajmiła Irina.

– To prawda że są utalentowani, ale najwyraźniej żyli w swoich mitologiach w niejasnych okolicznościach. Istoty które nie miały żadnej pozycji oraz ci, których rodziny byli chłopami… Nawet gość który podniósł małą górę, słyszałam że jako niskoklasowy diabeł nie mógł pójść do szkoły i pracował na pustkowiu, usuwając z niego głazy. Inni uczestnicy mieli podobne przeżycia. A Król, ktoś o imieniu Spadająca Gwiazda, wziął udział w Turnieju i zebrał ich razem – poinformowała Roygun-san.

„Masz wspaniałą moc!”, „Weźmy udział w turnieju!”, „Staniesz się sławny i będziesz mógł zjeść tyle pysznego jedzenia, ile tylko będziesz chciał!”. W ten sposób Spadająca Gwiazda nakłonił ich do wstąpienia do swojej drużyny. Jej członkowie, którzy nigdy nie byli przez nikogo chwaleni, zostali zwabieni jego słowami oraz marzeniami i postanowili wziąć udział w turnieju. A talenty które były wcześniej nieznane, teraz błyszczały w Międzynarodowym Turnieju. Osobą która zebrała tych ludzi razem i została ich przywódcą, Spadająca Gwiazda, stał teraz przed Sairaorgiem-san. Obaj Królowie patrzyli na siebie na oddzielnej wyspie. Mężczyzna wyglądający na około dwadzieścia lat i przypominający kowboja. Miał kowbojski strój i kapelusz. W prawej dłoni trzymał miecz, a w lewej karabin. To jego nazywano Spadającą Gwiazdą. Według plotek, pochodził z rodziny magów, których przodkiem był diabeł. Najwyraźniej jednak diabelskie geny były u niego znacznie słabsze, a krew płynąca obecnie w jego żyłach była… Nowym Wcieleniem Boga Zniszczenia.

– Myślałem o tym, aby zmierzyć się z tobą jeden na jednego – powiedział Spadająca Gwiazda, zadając cios mieczem.

Sairaorg-san zrobił unik i zadał cios pięścią.

– Ha ha, mówisz coś takiego, ale strzelałeś w moją stronę pociskami ze swojego Boskiego Daru i próbowałeś mnie powstrzymać, prawda?

– Ha ha ha! Cóż, muszę zwyciężyć! To nie będzie nic znaczyło, jeśli nie wygram!

Sairaorg-san został uderzony mieczem Spadającej Gwiazdy, a jego lwia zbroja została łatwo zniszczona! W momencie w którym wylądował, otaczające go powietrze wibrowało i wpłynęło to też na wyspę! Co za moc! Kto by pomyślał, że zbroja okryta Touki zostanie tak łatwo zniszczona! Naprawiając swoją zbroję, Sairaorg-san atakował raz po raz.

– Niesamowite! Nawet ja nie byłbym w stanie utrzymać się na nogach, gdybym tym oberwał!

Gdy tylko Spadająca Gwiazda znalazł lukę w obronie przeciwnika, wystrzeliwał z karabinu niesamowity pocisk aury! Sairaorg-san uniknął tego ataku, a pocisk natychmiast zrównał z ziemią górę! Że też ta broń była zdolna do czegoś takiego! Niszczycielska moc tego miecza i karabinu była niesamowita. Jego potężnych ataków nie należało lekceważyć! Dodatkowo to nie jest Łamacz Ładu, prawda!? Spadająca Gwiazda kontynuował wymachiwanie swoim mieczem.

– Nie mam żadnych talentów! Jedyne co mam, to ten karabin i miecz! Jeśli przegramy ja i wszyscy inni, będziemy śmieciami! Dlatego nie będę żałował! Jako ktoś, kto nie ma niczego i nikogo, muszę używać jedynej rzeczy którą mam i wspiąć się na szczyt! – oznajmił.

—.

Słyszałem takie słowa już wcześniej. Chyba… Sairaorg-san mówił coś takiego.

„Mam tylko to ciało. Jeśli przegram, stracę wszystko. Wszystko co dotąd zbudowałem, teraz się rozleci. Dla kogoś takiego jak ja, kto nie odziedziczył Mocy Zniszczenia, to jedyna możliwa droga.”

Zastanowiłem się nad jego słowami. Sairaorg-san był pod wrażeniem, gdyż ich sytuacja była podobna. Jego twarz wyglądała, jakby był przygotowany.

– Zwyciężałeś w tym turnieju Sam. Podziwiam cię, Spadająca Gwiazdo! Regulus! Zczynamy!

– Tak!

Wraz z tym krzykiem… złota i fioletowa aura wylała się z całego ciała Sairaorg-sana! Zarówno on, jak i znak lwa na jego napierśniku zaczęli wymawiać inkantację:

– To ciało, ta dusza, nawet jeśli wpadną w nieskończony wąwóz!

– Pan mój i ja wyczerpiemy to ciało oraz duszę, aby powstała nieskończona, królewska droga!

Pancerz Króla Lwa zmienił się w niesamowitą i agresywną formę!

– Burz, triumfuj, baw się i lśnij!

– To ciało Demonicznej Bestii!

– Na pięści złożono wspaniałą, cesarską władzę!

Otoczenie zostało zniszczone przez aurę i ciśnienie, podczas gdy w ziemi pod stopami Sairaorga-san pojawił się wielki krater! Ziemia pękała, powietrze wibrowało i nawet obraz na monitorze zaczął się zamazywać. Fala uderzeniowa była tak wielka, że mogła zatrząść całym polem!

– Załamanie Bestii! – wrzasnęli razem Sairaorg-san i Regulus!

Następnie doszło do olbrzymiej eksplozji aury, po której pojawił się Sairaorg-san w swojej fioletowej i złotej zbroi, otoczony przytłaczającą aurą. Było to zjawisko, nazywane Załamaniem Bestii. Przypominało to trochę Niszczycielską Furię, ale Sairaorg-san opanował to dzięki treningom. Oczywiście było to bardzo ryzykowne. Im dłużej korzystał z tej formy, tym bardziej zagrożone byłoby jego życie. Sairaorg-san, który był w trybie Załamania Bestii, prowokował Spadającą Gwiazdę:

– Spróbuj zaatakować mnie swoim mieczem lub karabinem! No spróbuj…!

Spadająca Gwiazda zamachnął się mieczem, gdy usłyszał wyzwanie Sairaorga-san. Jeśli nawet jednak trafił go w ramię i pojawiła się fala uderzeniowa, Sairaorg-san pozostał nietknięty. Nie, atak przebił się przez jego zbroję! Jak się można było spodziewać, niszczycielska siła Longinusa Spadającej Gwiazdy była szalona!

– Cholera!

Spadająca Gwiazda cofnął się trochę i tym razem odpalił pocisk z karabinu! Sairaorg-san pokrył swoją prawą pięść olbrzymią ilością touki i odbił kulę aury w górę! Poleciała wysoko i sprawiła że całe pole zatrzęsło się, gdy uderzyła w sufit. W tej formie Sairaorg-san mógł się przeciwstawić destrukcyjnej mocy Spadającej Gwiazdy. Nagle walka pomiędzy nimi została wywrócona przez cios Sairaorga-san, który zauważył lukę w obronie przeciwnika i zadał mu poważne obrażenia. Spadając Gwiazda upadł na kolana i wił się w bólu. Z doświadczenia wiedziałem, że jeden jego cios potrafił pozbawić przytomności. Jeśli cię trafi, to odczuje to nawet twoja dusza. Spadająca Gwiazda uśmiechnął się, mimo że cierpiał.

– …T-to jest cios Sairaorga Baela, hmm… …Obserwuję cię od czasu twojej walki z Oppai Smokiem… Ja… Nie, chcemy się zmierzyć właśnie w ten sposób… Ta właśnie sobie obiecywaliśmy każdego dnia… I wreszcie tutaj jesteśmy.

Spadająca Gwiazda otarł twarz z potu i wstał na nogi.

– …Miło mi to słyszeć. Mimo wszystko nie jesteście w najlepszej kondycji, prawda? Pojawiliście się w tym meczu, mimo szkód których doznaliście w eliminacjach – odparł Sairaorg-san.

– Dobrze o tym wiesz, hmm! Tak długo jak będziemy to kontynuować, nie, tak długo jak to ciało przetrwa i pozwoli nam trwać dalej choćby przez chwilę, to dla nas to dobra perspektywa! Tak dotąd żyliśmy! – wrzasnął Spadająca Gwiazda, gdy ruszył do ataku.

– Racja. Nie ma nikogo, kto wspierałby Drużyny Spadającej Gwiazdy. Wprawdzie pomagają im ludzie, którzy organizują turniej… ale są zapewne jedyną drużyną, która nie ma zapewnionej opieki pomiędzy meczami. To naturalne, że ich możliwości są ograniczone – powiedziała Ravel, kiedy się temu przyglądała.

Miała rację. Monitor pokazał, że członkowie Spadającej Gwiazdy chwiali się na nogach, wyczerpani i zmęczeni innymi walkami, które toczyli. Diabelska Wieża, posiadająca potworną siłę, Goniec-mag, który miał olbrzymią magiczną moc i Skoczek szybszy niż bóg, otrzymali ataki od członków drużyny Sairaoarga-san i ich wytrzymałość się wyczerpała. Rany których doznali podczas poprzednich meczy nie zostały w pełni zaleczone, ponieważ nikt ich nie wspierał… Nagle…

– Goniec, Skoczek i dwa Piony z Drużyny Spadającej Gwiazdy zostali wyeliminowani z gry!

Ich drużyna powoli się wykruszała. Starcie pomiędzy Królami też było już prawie rozstrzygnięte. Sam Spadająca Gwiazda, który zadawał tak potężne ataki, też zaczął tracić aurę w swoim mieczu i nie mógł już dalej strzelać z karabinu. Jego wytrzymałość została całkowicie wyczerpana. To naprawę trudne, kiedy trzeba rywalizować z Sairaorgiem-san pod względem wytrzymałości.

– Tak łatwo się nie poddddddddddddddam!

Mimo że Spadająca Gwiazda miał dwa kroki do omdlenia, to dalej atakował Sairaorga-san. To były już jednak jego ostatnie akordy.

Bum!

Z ekranu rozniósł się ten dźwięk. Pięść Sairaorga-san trafiła Spadającą Gwiazdę w twarz. Z jego nosa i ust polała się krew, a ona sam padł na ziemię. Gdy zaczęło go pochłaniać odsyłające światło, zadał Sairaoargowi-san pytanie:

– …Hej… Myślisz że możemy się stać tacy… jak ty… czy Oppai Smok? … Czy możemy zostać docenieni… Jak ty, albo Oppai Smok?

Sairaorg-san uklęknął i wziął rękę Spadającej Gwiazdy, po czym uśmiechnął się.

– To co pokazaliście w tym turnieju to nie byle co. Świetnie walczyliście.

Spadająca Gwiazda wyglądał na zadowolonego i uśmiechnął się, gdy usłyszał te słowa, po czym zniknął w odsyłającym świetle.

– Król Drużyny Spadającej Gwiazdy został wyeliminowany z meczu. Drużyna Cesarskiego Fioletu odnosi zwycięstwo! – oznajmił komentator.

Drugi mecz finałów zakończył się zwycięstwem Sairaorga-san…

Część 4[edit]

Gdy mecz Sairaorga-san dobiegł końca, porozmawialiśmy trochę na jego temat. Po obiedzie i odbyciu zebrania na temat zbliżającej się rozgrywki, wszyscy mieli czas wolny i mogli robić co chcieli. Ja wziąłem kąpiel w wielkiej łazience, a potem zanurzyłem się w gorącym źródle. …Rany, to był piekielny mecz. W jego trakcie nie korzystano z żadnej konkretnej strategii, ani niczego podobnego. Obie drużyny po prostu na siebie ruszyły, ale może właśnie dlatego dotarł on do mojego serca. Sądzę że to naturalne, że tak się nim podekscytowałem. Muszę jednak zachować spokój, zwłaszcza dlatego, że będzie to walka przeciwko moim towarzyszom, Rias i Parostwu Gremory. Właśnie dlatego, że dobrze się rozumieliśmy, musiałem zachować trzeźwy umysł i zmierzyć się z nimi. Ach, ale poprzednio złożyłem obietnicę Rias. Kiedy wrócę z obozu treningowego, będę się musiał do tego przygotować….

– Słyszałam że niedługo idziesz na randkę z Rias – powiedział ktoś nagle.

Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem srebrnowłosą piękność, wchodzącą do wanny! Kobietą, której włosy były upięte, była… Grayfia-san! Mogłem zobaczyć jej wspaniałe, nagie ciało! Była Królową i żoną Maou Sirzechsa Lucyfera-sama oraz szwagierką Rias. Dlaczego tu była… Nagle na powrót zmieniła się w nastolatkę.

– A może wolisz ten wygląd?

Gdy Grayfia-san zmieniła się w nastolatkę, w jej dłoni pojawiła się smocza maska, którą próbowała założyć. Tak, to była prawdziwa tożsamość Królowej naszej drużyny, Biny Lessthan. Tylko ja i Ravel o tym wiedzieliśmy… Ale Rias też się o tym dowiedziała. Gdy Turniej został ogłoszony, zadeklarowałem swój udział w nim, w innej drużynie niż ta, którą sformowała Rias. Grayfia-san spotkała się wtedy ze mną i zaproponowała że zostanie moją Królową.

– Wiesz o randce… – powiedziałem.

– Jestem w końcu służącą Rodu Gremory. Znam więc grafiki dziewcząt – oznajmiła Gryfia-san. – Chociaż obecnie jestem raczej poza rodziną…

Najwyraźniej nie otrzymała oficjalnego pozwolenia na udział w turnieju i brała w nim udział potajemnie, jednocześnie pełniąc funkcję służącej Rodu Gremory… Jednak w jednym z naszych meczy zniszczono jej maskę, przez co niektórzy mogli się zorientować, kim jest. Sądzę jednak, że rodzice Rias, w tym obecna głowa rodu, wiedzieli o tym, mimo że nie poruszali tego tematu. Zdradziła mi też powód swego udziału w turnieju oraz przybrania fałszywej tożsamości.

„Uczynię cię Maou.”

Takie były jej słowa. Obecnie trzech spośród czterech Wielkich Maou; Lucyfer-sama, Lewiatan-sama i Asmodeusz-sama, walczyli z legendarną biblijną bestią, Trihexą, w specjalnej, odizolowanej barierze. Azazel-sensei, przywódca aniołów Michał-san, były przywódca Północy, staruszek Odyn oraz inne VIP-y ze wszystkich mitologii, walczyły od dawna z Trihexą. Podobno ze względu na jego silę, walka będzie trwała tysiące, albo i nawet dziesiątki tysięcy lat. Jednakże, ze względu na nieobecność szefów wszystkich mitologii, ich miejsca zajęli inni ludzie. Na Północy nowym przywódcą został Widar-san, a wolny wakat szefa olimpijskich bogów objął Apollo-san. Z tego powodu słyszałem że w Zaświatach rząd diabłów też myślał, że powinni wybrać nowych Maou. To oznaczało, że mieli kogoś, kto miał zająć miejsca Sirzechsa-sama i Lewiatana-sama. Obecnie jedynym Maou, który pełnił swoją funkcję, był Ajuka Belzebub-sama. Dodatkowo, z powodu wojny ze Smokami Zła, którą rozpętał Rizevim, system Maou miał zostać odnowiony. Z tego co słyszałem, była możliwość że z czterech Maou zrobi się teraz siedmiu. Do istniejących tytułów Lucyfera, Belzebuba, Lewiatana i Asmodeusza, miały zostać dodane stanowiska Belfegora, Mammona i Beliala, co tworzyłoby system Siedmiu Maou. Jeśli to prawda, do teraz mieliśmy sześć wolnych wakatów na stanowiskach Maou. Wśród pewnych grup krążyły też plotki, że to Vali będzie tym, który obejmie stanowisko Lucyfera, skoro był jego potomkiem. Słyszałem też, że dygnitarze powiązani z frakcją Lucyfera, próbowali się z nim skontaktować.

Dla diabłów, Lucyfer Poranna Gwiazda był ważną istotą i z tego powodu Vali, w którego żyłach płynęła krew pierwotnego Lucyfera, był naprawdę czymś w obecnej frakcji politycznej Lucyfera, która nadal bardzo szanowała swojego poprzedniego władcę. Od teraz stanowisko Maou nie było dziedziczne, gdyż używano systemu sukcesji. Innymi słowy nie oznaczało to, że potomek odziedziczy władzę po ojcu. Jednakże, biorąc pod uwagę fakt, że w jego żyłach płynęła krew Lucyfera i był najsilniejszym Białym Cesarskim Smokiem w historii, a do tego odniósł sukces w turnieju, nie było niczym dziwnym że ludzie chcieli go wspierać. Cóż, on sam nie był jednak kimś, kto dbałby o polityków. W takim razie Ingvild, która także była potomkinią prawdziwego Lewiatana, mogłaby… Gdyby wiedzieli o tym ludzie z frakcji Lewiatana, to mogłoby to być kłopotliwe. Skoro jednak była moją podwładną, to oznaczało to że w pełni za nią odpowiadam, ale nie potrafiłem sobie wyobrazić jej jako Maou. Zaraz, to kompletnie poza tematem, ale pośród tego wszystkiego, Grayfia próbowała wepchnąć mnie na jeden z wakatów Maou. Wtedy odparłem jej jednak w taki sposób:

„Obecnie nie mam zamiaru zostać Maou.”

Grayfia-san odparła wtedy „Rozumiem”, ale dalej zamierzała brać udział w turnieju. Najwyraźniej, nadal jednak zamierzała uczynić mnie Maou… Ja… w jakiś sposób wiedziałem, dlaczego miała taki cel.

– Nadal chcesz uczynić mnie Maou? – zapytałem Grayfię-san.

– Tak. Zakładam przetrzymanie cię. Choćby nie wiem co się będzie działo, pozostanę z tobą dopóki nie będziesz zainteresowany.

Mówi poważnie!? Jest gotowa na długotrwałą bitwę!? Więc nie chodzi tylko o turniej…

– …Która moja cecha sprawia, że myślisz, że nadaję się na Maou? – zapytałem.

– Wsparcie ze strony twoich fanów…zwłaszcza dzieci, oznacza że w przyszłości będziesz miał duże poparcie. Dodatkowo wiele razy ocaliłeś Zaświaty przed najróżniejszymi zagrożeniami. Społeczeństwo też akceptuje cię jako bohatera. Jest też duża szansa, że starszyzna…stare diabły, też cię zaakceptują.

Grayfia-san powiedziała coś takiego… Czułem jakby coś się w niej zmieniło i była inna niż zwykła Grayfia-san. Normalnie, gdybym powiedział że chcę zostać Maou, powiedziałaby coś takiego:

„Jeśli naprawdę chcesz być Maou, zachowuj się tak jak chcesz. Jako młody mężczyzna, który dzierży przyszłość, powinieneś pokazać swoją moc i sprawić, że wszyscy cię zaakceptują jako Maou. To naturalne, że jako mój młodszy brat możesz zrobić przynajmniej tyle.”

Dopingowałby mnie w taki sposób, ale obecna Grayfia-san była… Młoda Grayfia-san zbliżyła się do mnie. Gdy jej twarz znalazła się bliżej mojej, mogłem zobaczyć jej beznamiętną minę (a także wielkie piersi).

– Zrobiłabym wszystko, aby uczynić cię Maou.

Wzrok Grayfi-san, która ujęła moją twarz w dłonie… wyglądał na zagubiony.

– Czy to twoje życzenie? Czy może to odpowiedź na ostatnie słowa Sirzechsa-sama? – zapytałem, kiedy się zbliżyła.

Chyba trafiłem w czuły punkt. Gdy wspomniałem imię Sirzechsa-sama, ciało Grayfi-san zadrżało. Razem z Sirzechsen-sama walczyłem przeciwko rdzeniowi Trihexa, zanim trafił za odizolowaną barierę. Zanim jednak straciłem przytomność, z powodu użycia Smoczej Deifikacji, usłyszałem słowa Sirzechsa-sama:

„Ise-kun, postaraj się być Maou. Na pewno zostałbyś wielkim Maou. Wprawdzie obecnie istnieje wiele niedociągnięć… ale w niedalekiej przyszłości z pewnością staniesz się nadzieją każdej frakcji.”

Sirzechs-sama powiedział mi coś takiego. Wtedy Grayfia-san była w śpiączce z powodu magii Sirzechsa-sama, ale… sądzę że ten czar nie zadziałał w pełni i usłyszała te słowa. Dlatego zapytałem ją o to.

– Z obu powodów – odparła Grayfia-san, kiedy coś sobie najwyraźniej przypomniała.

– W takim razie odmawiam – odparłem natychmiast.

– Dlaczego? – zapytała podejrzliwym tonem.

– Ponieważ jesteś Królową Sirzechsa-sama i matką Milicasa Gremory.

– …

Grayfia-san zaniemówiła, słysząc te słowa. Sirzechs-sama powiedział też coś takiego „Rias, Milicas i Grayfia. Na jakiś czas zostawiam ci ich pod opieką. Grayfia może być teraz bardzo samotna i to znacznie bardziej niż Rias… Mam nadzieję że czasem z nią porozmawiasz, kiedy mnie tu nie będzie.”

Sirzechs-sama powiedział to bezpośrednio do mnie. Ocaliłbym Rias, Grayfię-san, a potem Milicasa. Takie było życzenie Sirzechsa-sama… Twarz Grayfi-san przybrała przerażony wyraz, gdy wspomniałem o jej synu.

– Ja… Nawet gdybym zamierzał zostać Maou, to osiągnąłbym to z moim parostwem. Nazwij mnie bezczelnym jeśli chcesz, ale proszę, Grayfia-san, chcę żebyś poświęciła więcej uwagi swojemu synowi, niż mnie. Po odejściu Sirzechsa-sama, Milicas też jest…samotny. Nie, dlatego że nadal jest mały, jego mama jest dla niego bardzo ważna.

Dłonie Grayfi-san zaczęły się trząść i zakryła twarz, gdy usłyszała moje słowa.

– J-ja… Ja byłam… byłam….

Grayfia-san nie była pewna co powiedzieć, gdy wstała i wyszła z wanny. Mówienie takich słów było jak wrzucenie zapałki do beczki z prochem! Lepiej za nią pójdę! Cholera, teraz dopiero się martwię! Próbowałem gonić Grayfię-san, ale….

– Dobrze, zamierzam wziąć gorącą kąpiel, ale najwyraźniej ktoś już jest w łazience.

– Hej czy właśnie wyszła stąd… Bina-san?

– …Miała bardzo poważną minę…

Osobami które mówiły te rzeczy, kiedy weszły do wanny, było Kościelne Trio. Xenovia, Irina i Asia były kompletnie nagie! Dziewczyny zobaczyły mnie, a ja spojrzałem za Biną-shi vel Grayfią-san, a potem rozejrzałem się dookoła. Xenovia i Irina zbliżyły się do mnie, kołysząc piersiami!

– D-dotykałeś jej!?

– W wannie!?

Wszystko źle zrozumiały! Nie dotykałem Grayfi-san! My… odbyliśmy poważną rozmowę, ale nadal nie mogę pozwolić, aby one się o tym dowiedziały…! Ja…

– Z-zaczekajcie, my tylko rozmawialiśmy o czymś bardzo ważnym…

To był jedyny wybór, jaki miałem! Spojrzałem gdzieś w bok, podczas gdy Xenovia i Irina wpatrywały się we mnie podejrzliwie… Tym razem Asia-chan, która stała za tą dwójką, zbliżyła się do mnie z nadąsaną miną! Jej piersi też się kołysały i było to najlepsze!

– Ise-san! M-myślałam że podczas obozu treningowego mamy wstrzymać się od robienia tego typu rzeczy! Co to ma więc znaczyć!?

Aaaaaaaach, nawet ona źle wszystko zrozumiała! Mimo tego jej dąsanie się było słodkie i byłem za to wdzięczny. Gdy Xenovia i Irina wskoczyły do wanny, natychmiast się do mnie przytuliły! Uffff, dusiłem się, ale czułem ich delikatną skórę! To było najlepsze…!

– Hej, Ise! Wyjaśnij nam wszystko!

– Co tu się stało, kochanie!?

– N-nie, tak jak powiedziałem, nie mogę wam tego wyjaśnić!

Kiedy miałem takie kłopoty, nagle pojawiła się Ravel. Rozumie się, była naga.

– Nie wygłupiajcie się w kąpieli!

Ravel odwróciła ich uwagę. Trochę mi jednak czasu zajęło, zanim uwolniłem się z ich objęć. Po kąpieli wezwałem Ravel do mojego pokoju i powiedziałem jej o rozmowie z Grayfią-san.

– I to cała historia.

Ravel oparła dłoń o brodę i zamyśliła się głęboko.

– Pomyśleć że Bina-sama, nie, Grayfia-sama powiedziała coś takiego…

Znów przypomniał mi się widok trzęsącej się Grayfi-san.

– Istnieje szansa, że stan Grayfi-san może się pogorszyć w następnym meczu – powiedziałem wzdychając.

– Racja, to możliwe – zgodziła się Ravel.

To był pierwszy raz, kiedy zobaczyłem Grayfię-san w takim stanie. Wiedziałem że Sirzechs-sama był dostatecznie bohaterski, aby z własnej woli zamknąć się za odizolowaną barierą, a fakt że nie mógł wrócić, też miał wpływ na całą sytuację. …W jakiś sposób zrozumiałem, dlaczego tak bardzo martwił się o Grayfię-san,zanim dał się odizolować. Byłem pewien, że musiał zdawać sobie sprawę z faktu, że bez niego jej stan stanie się niestabilny. Dlatego poprosił mnie, abym był kimś, kto z nią porozmawia.

Nawet piękna, i silna fizycznie oraz psychicznie Grayfia-san… miała delikatną stronę. …Cholera, powinienem podejść do niej mniej bezpośrednio… Przez przypadek zdradziłem, co powiedział mi Sirzechs-sama… Ostatecznie najgorsze było to, że miała brać udział w meczu niestabilna psychicznie.

– …Sądzę, że dla dobra następnego meczu, lepiej nie poruszać tego tematu – powiedziałem.

Ravel pokręciła w odpowiedzi głową.

– Nie, to pytanie które w końcu zostanie zadane, i jeśli na nie nie odpowiesz, to spowoduje to kolejne problemy. Szczerze mówiąc to tylko kwestia czasu, aż wszystko powiesz.

– Grayfia-san może to wszystko dusić w sobie. Nie mogła porozmawiać o tym z rodzicami Rias, a ja też wierzę że Ród Gremory nadal wszystkiego nie pojął. Lepiej byłoby z nimi o tym porozmawiać.

Ravel skinęła głową.

– Zrozumiałam. Powiadomię o wszystkim głowę rodu oraz jego żonę.

– Tak, jestem pewien że rodzice Rias wszystko zrozumieją.

Gdy skończyliśmy rozmowę, wziąłem głęboki wdech i spojrzałem na sufit. Ravel zachichotała.

– Ufufu.

– C-coś nie tak? – zapytałem

– Po prostu poczułam, że naprawdę zachowujesz się teraz jak Król – powiedziała Ravel, siadając obok mnie.

– Cóż, mam moje własne parostwo, jestem senpaiem, a także słuchaczem. Z tego powodu nie mogę zakończyć spraw, mówiąc po prostu „Dla dobra Buchou, będę pracował tak ciężko, aż umrę!”. Tęsknię za dniami, kiedy mogłem beztrosko wołać „Oppai, Oppai!”… Chociaż na dobrą sprawę, od czasu do czasu znów to mówię.

Opierając głowę o moje ramię, Ravel próbowała złapać mnie za dłoń.

– Oto co znaczy być wysokoklasowym diabłem. Wszyscy na tobie polegają. Parostwo, znajomi i przyjaciele – powiedziała.

– …Fakt że nie byłem w stanie pomóc kobiecie z jej zmartwieniami, oznacza że w ogóle nie nadaję się na Maou. Ale jeśli mnie poprosicie, znajdę rolę, którą miał Azazel-sensei i która była naprawdę fajna – powiedziałem, ściskając dłoń Ravel.

– To rola na której wszyscy mogliby polegać… A także się martwić.

– Ech? Naprawdę?

– Cóż, dla mnie to żaden problem. W końcu zawsze będę stała u twojego boku.

Moja menadżer naprawdę miała silną wolę. Nagle Ravel coś sobie przypomniała.

– Racja, w następną niedziel masz randkę z Rias-sama, prawda?

– Tak, tę sprawę też muszę załatwić.

Racja, po naszym obozie treningowym czeka mnie ważna randka z Rias, która odbędzie się przed naszym meczem.

Część 5[edit]

W niedzielę, nieco przed południem, gdy wróciliśmy z obozu treningowego, opuściłem Rezydencję Hyoudou razem z Rias. Jechaliśmy pociągiem, aż dotarliśmy do Tokio. Rias miała na sobie dzianinową bluzkę, kurtkę w stylu haori oraz spódnicę. Wyglądała bardzo uroczo i dojrzale. Po tym jak towarzyszyłem jej w zakupach w Shibuya, Harajuku i Ikebukuro, ruszyliśmy w stronę nadmorskiego parku w Odaiba. Jako ktoś, kto ma powiązania ze światem nadprzyrodzonym, była to bardzo realistyczna randka. Rzeczy które kupowaliśmy, przeszkadzałby nam tylko, więc teleportowaliśmy je z powrotem do domu, kiedy nikt nie patrzył. W jakiś sposób było to ciekawe. W pewnym miejscu na terenie parku, zajadaliśmy lody i rozmawialiśmy o głupotach.

– Kiedy będę miał prawo jazdy, będziemy mogli pojechać na randkę gdzieś dalej. Sądzę że powinienem pójść na kurs podczas wakacji.

Rias roześmiała się, kiedy to usłyszała.

– To nie tak, że któraś z nas zmusza cię do natychmiastowego wyrobienia prawa jazdy, więc spokojnie. Ale skoro masz zostać studentem, to posiadanie samochodu może być bardzo przydatne.

– Co nie? Ach, w Zaświatach poleciałbym po moją dziewczynę na gryfie.

– Gryf! Ufufu, wiesz że w dzisiejszych czasach nawet szlachta w Zaświatach nie lata na randki na gryfach?

– Gdybyśmy tu jakiegoś mieli, to wsiedlibyśmy na niego i polecieli do Shibuya i Harajuku.

Rias wydawała się być zafascynowana moimi żartami i śmiała się z nich jak szalona. Gdy się uspokoiła, spojrzała w niebo.

– …Gryf, hmm. Lecieliśmy razem na jego grzbiecie, gdy wykradłeś mnie z przyjęcia zaręczynowego – powiedziała.

Po porażce w meczu z Parostwem Risera Feneksa, pożyczyłem moc Ddraiga na dziesięć sekund i użyłem Łamacza Ładu. Dzięki temu pokonałem Risera i wykradłem Rias.

– …Oddałeś smokowi swoją lewą rękę dla mojego dobra – powiedziała.

– Uznałem że tak trzeba. Zaraz, teraz całe moje ciało jest smocze.

– Wiele razy znalazłeś się na krawędzi śmierci…

– Tak. Nadal nie mogę uwierzyć, że żyję.

Podczas ataku gigantycznych potworów, który wywołała Frakcja Bohaterów, moje ciało uległo zniszczeniu z powodu klątwy najpotężniejszego zabójcy smoków, Pożeracza Smoków Samaela. Wtedy zostałem wskrzeszony dzięki mocy Ophis i części ciała Smoka Apokalipsy, Wielkiego Czerwonego. Dzięki temu stałem się diabłem, jako człekokształtny smok. Cóż, moja dusza pozostała jednak taka sama. Byli też tacy, którzy czuli że byłem kimś, kto narodził się z Ophis i Wielkiego Czerwonego. Dzięki temu mogłem korzystać z potężnej transformacji, znanej jako Smocza Deifikacja.

– „Dla ciebie pokonam nawet Boga”. Tak mi wtedy powiedziałeś. A teraz stałeś się tak potężny, że to możliwe – powiedziała Rias patrząc w niebo, po czym spojrzała na mnie. – A będziesz w stanie pokonać mnie?

Chodzi o mecz. Czy będę w stanie pokonać moją panią, dziewczynę i narzeczoną? O to pytała Rias. Spojrzałem na nią. Tak, nasza dzisiejsza randka była po to, abyśmy mogli to sobie nawzajem potwierdzić. Wprawdzie nie rozmawialiśmy o tym, kiedy planowaliśmy naszą randkę, to ja i Rias myśleliśmy o tym samym.

– Jestem Pionem Rias Gremory. Przysięgłem że stanę się najsilniejszy. Chcę żebyś zobaczyła, jakie postępy zrobiłem. I właśnie dlatego cię pokonam – oznajmiłem.

Shin High school DxD Volume 2 illustration 2.jpg

– Cieszę się i to bardzo. Nie mogłeś udzielić lepszej odpowiedzi, mój ukochany Ise. Ja też będę walczyła z tobą ze wszystkich sił i pokonam twoją drużynę. Pokaż mi więc moc, którą zyskałeś jako mój Pion – odpowiedziała Rias.

Ja i Rias nie pocałowaliśmy się, a tylko uścisnęliśmy sobie dłonie. Jako para i uczestnicy turnieju, oboje życzyliśmy sobie nawzajem powodzenia. Zaraz potem westchnęliśmy z ulgą.

– Kontynuujmy naszą randkę. Chodźmy na zakupy – powiedziała Rias.

– Ach, w takim razie idziemy do Odaiba. Przy okazji spełnię prośbę Seekvairy-san.

– Seekvairy? O co cię poprosiła?

– Poprosiła, że jeśli kiedykolwiek pojadę do specjalnego miejsca w Odaiba, poświęconego „Gundamom”, to mam jej kupić pewien limitowany gadżet…

Tak więc nasza randka trwała dalej…

Tak więc mecz pomiędzy drużynami Sekiryuuteia Płonącej Prawdy i Rias Gremory, wkrótce się odbędzie.


Członkowie Drużyny[edit]

○ Członkowie Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy zarejestrowani na turniej:

・Król: Hyoudou Issei.

・Królowa: Bina Lessthan.

・Wieża: Rossweisse.

・Wieża: Nakiri Kouchin Ouryuu.

・Skoczek: Xenovia Quarta,

・Skoczek: Shidou Irina.

・Goniec: Asia Argento.

・Goniec: Roygun Belfegor.

・Pion [2]: Ravel Feneks.

・Pion [3]: Bova Tannin.

・Pion [2]: Elmenhilde Galnstein.

○ Członkowie Drużyny Rias Gremory zarejestrowani na turniej:

・Król: Rias Gremory.

・Królowa: Himejima Akeno.

・Wieża: Toujou Koneko.

・Wieża: Vasco Strada.

・Skoczek: Kiba Yuuto.

・Skoczek: Lint Sellzen.

・Goniec: Gasper Vladi.

・Goniec: Valerie Tepes.

・Pion [8]: Pan Czarny (Crom Cruach).

Żywot DxD i dane XxX[edit]

I tak oto nadszedł dzień meczu…. Przybyliśmy do nowo zbudowanego stadionu, znajdującego się w mieście leżącym na terytorium Gremorych. Przy wejściu stały dwa wielkie brązowe pomniki! Jeden z nich przedstawiał mnie w mojej zbroi, a drugi Rias ubraną w sukienkę Księżniczki Przełączenia! Zgadza się, to był Stadion Oppai Smoka! Został zbudowany specjalnie dla niego i miał służyć do pokazów i tym podobnych eventów. Niespodziewanie, otwarcie tego nowego stadionu także miało się odbyć dzisiaj. Słyszałem, że gdy VIP-y z Domu Gremory dowiedziały się o naszym meczu, dogadali się z organizatorami turnieju, aby otwarcie stadionu nastąpiło w dzisiejszym dniu, gdyż mniej więcej wtedy miała się zakończyć jego budowa.

Z piwnicy w Rezydencji Hyoudou, teleportowaliśmy się na stadion, który był wypełniony do granic możliwości, skoro mieli ze sobą walczyć sławny Oppai Smok i Księżniczka Przełączenia. Słyszałem że bilety sprzedały się w kilka sekund. Dodatkowo, masa fanów, dla których nie znalazło się miejsce na stadionie, zebrali się dookoła niego, w miejscu gdzie ustawiono wielki ekran.

Te okoliczności utrudniały nam bezpośrednie dostanie się na stadion, więc teleportowaliśmy się tam za pomocą magicznego kręgu. Ponieważ byli tu obecni nasi rodzice, poszliśmy się z nimi spotkać. Drużyna Rias poszła na spotkanie z jej rodzicami, a moja drużyna z moimi. Cieszyłem się że moi rodzice przyszli oglądać mój mecz. Zwłaszcza mama, która postanowiła obejrzeć finały. Naprawdę bała się patrzeć, jak walczą jej dzieci i syn, nawet jeśli to tylko gra. Powiedziała jednak, że obejrzy moje mecze, kiedy dostanę się do finałów. A teraz spełniła obietnicę. …Moi rodzice dowiedzieli się o prawdziwej tożsamości Rias oraz mojej, podczas wojny ze Smokami Zła. Wiedzieli też, że moje ciało nie było ludzkie ale smocze, po tym jak zostałem wskrzeszony jako diabeł. Jednak nadal uważali mnie za swojego syna, a Asię za swoją córkę. Byłem im naprawdę wdzięczny i czułem że nigdy nie będę w stanie im w pełni podziękować, choćbym nie wiem ile razy to robił. Dlatego zawsze chciałem, aby oglądali moje turniejowe mecze. Kiedy wszedłem do poczekalni z moją drużyną (Bova był w swojej zminiaturyzowanej formie), tata i mama gorąco nas powitali.

– Nawet jeśli przeciwnikiem jest Rias, to mecz nadal jest meczem. Wygraj, Ise! Asiu-chan, i wy wszyscy, proszę, nie bądźcie lekkomyślni – powiedział Tata.

– Tak! – odpowiedzieliśmy.

– …Asiu-chan, proszę, bądź ostrożna i nie zrób sobie krzywdy – powiedziała zmartwionym głosem mama, przytulając Asię.

– Okaa-san, wiesz że turniej jest w stu procentach bezpieczny dla życia i zdrowia?

– I tak boję się patrzeć, jak moja ukochana córka walczy. Mimo tego daj z siebie wszystko ze wszystkimi.

– Tak, Okaa-san…

Asia i moi rodzice uważali się za prawdziwą rodzinę. Nie ma co, takie sceny ocieplały atmosferę. Mama spojrzała na mnie.

– Przyszłam obejrzeć twój mecz, więc pamiętaj aby pokazać mi, jak wspaniały jesteś.

– Pozostaw to mnie. Proszę, przyglądaj się z pokoju dla widzów, jak twój syn zwycięża – odparłem z uśmiechem.

– Jeśli jednak doprowadzisz swoją narzeczoną do płaczu, to nie daruję ci tego – dodała.

– Wątpię aby R-Rias płakała… ale wezmę to pod uwagę.

Wszyscy się roześmieli, gdy usłyszeli moją rozmowę z mamą. Nagle spojrzała na moją drużynę:

– Irina-chan, Xenovia-chan, Ravel-chan, Rossweisse-san, Elme-chan, Bova-kun, Roygun-san, Bina-san i oczywiście Ise oraz Asia-chan. …Proszę, dajcie z siebie wszystko. Będę wam kibicowała, chociaż wiem że to niewiele! – powiedziała.

– Tak! – odparli wszyscy razem.

Nagle drzwi poczekalni otworzyły się i do środka wszedł gość w kombinezonie, jak z filmu science fiction. Jego kombinezon był niebieski, a na dłoniach miał rękawice. Sądząc po jego wyglądzie, musiał być mniej więcej w moim wieku. Miał przystojną twarz, ale… otaczała go tajemnicza aura.

– Właściwie, Ise, myślałem aby ci go przedstawić. Będzie naszym ochroniarzem podczas wycieczki i nazywa się Kanzaki-kun. Znaczy, powiedziałem coś o ochroniarzu, prawda? – tata przedstawił nam przybysza.

– Miło was poznać, nazywam się Kanzaki Mitsuya. Maou Ajuka Belzebub-sama poprosił mnie, abym miał oko na państwo Hyoudou. Cieszę się, że was poznałem – chłopak o imieniu Kanzaki, pozdrowił nas.

Słyszałem już o tym od Ajuki Belzebuba-sama. Również o tym, że był użytkownikiem dwóch Longinusów, których dotychczasowe miejsce pobytu było nieznane, Przynosiciela Oczyszczenia i Telosa Karmy. Słyszałem że Belzebub-sama, miał coś związanego z tym Longinusem i zawarł z nim pewną umowę, wskutek której, na czas turnieju ten gość został ochroniarzem moich rodziców… Słyszałem na jego temat różne rzeczy i podobno należało zachować wobec niego ostrożność… Nagle do Kanzakiego podszedł ktoś, okryty potężną aurą.

To był Nakiri. Spojrzał na Kanzakiego i przemówił prowokującym głosem. On z pewnością żywił wobec niego urazę. Powinienem zachować czujność wobec ich relacji.

– Kanzaki…

Kanzaki Mitsuya odpowiedział w prosty sposób na postawę Nakiriego.

– Jesteś energiczny jak zwykle…

Zdając sobie sprawę z obecności moich rodziców, próbował zachować spokój, aby sprawy nie wymknęły się spod kontroli.

– Pewnego dnia powrócę do klanu Momiji… – powiedział.

– Kaede… Nie, Nakiri Momiji. Tak ją nazywano, prawda?

– Nie waż się o niej mówić. Telos Karmy jest klanu Momiji-chan…

– Będziesz ją w stanie spotkać. Nie wiem jednak, czy będzie chciała stamtąd wrócić. To w końcu jej wybór.

Kanzaki Mitsuya kontynuował, gdy atmosfera stała się niezręczna.

– Zrozum proszę. To miejsce ma swoją własną ścieżkę. Jego ochrona to mój obowiązek – powiedział, starając się nie prowokować Nakiriego.

Nie, to tak jakby powiedział o tym nam wszystkim. Nakiri wziął głęboki wdech i odsunął się od Kanzakiego.

– Przepraszam że podniosłem głos – powiedział grzecznie do moich rodziców.

– Ja też – powiedział Kanzaki Mitsuya, kłaniając się przy tym.

Myślę że to chyba w porządku, skoro wszystko skończyło się lekką kłótnią? Najwyraźniej obu ich coś łączyło, ale cieszyłem się, że byli w stanie trzymać się w ryzach. Nagle pojawił się jeden z pracowników technicznych.

– Proszę aby uczestnicy udali się do specjalnej poczekalni. Widzów natomiast zapraszam do specjalnego pokoju widokowego – oznajmił.

Najwyraźniej nadszedł czas. Zostawiając moich rodziców, udaliśmy się w stronę poczekalni. Gdy odchodziliśmy, spojrzałem na Kanzakiego Mitsuyę, który uśmiechnął się do mnie. To był pierwszy raz kiedy go spotkałem. Cóż, mimo wszystko mecz miał się właśnie zacząć!

Rodzice 1[edit]

Rodzice Hyoudou Isseia, Gorou i Miki, zostali odeskortowani przez Kanzakiego Mitsuyę do pokoju widzów dla VIP-ów. Gdy weszli do środka, spotkali szkarłatnowłosego eleganta i kobietę podobną do Rias. Towarzyszył im chłopiec o szkarłatnych włosach. Byli to rodzice Rias, Zeoticus i Venelana, a także jej bratanek, Millicas.

– Witajcie, państwo Hyoudou-san. Czekaliśmy na was – powitał ich Zeoticus.

– Aaaaach, wybaczcie że to trwało tak długo! – odpowiedział Gorou.

Millicas też się ukłonił.

– Miło was znów spotkać, mamo i tato Iseia-oniisama.

– Och, Millicas-kun. Urosłeś od naszego ostatniego spotkania – powiedzieli państwo Hyoudou, uśmiechając się szeroko.

Gdy rozmowa trwała dalej, wszyscy zajęli swoje miejsca, skoro rodziny obojga uczestników przybyły na miejsce. Zeoticus usiadł naprzeciwko Gorou i rozpoczął ojcowską rozmowę.

– Nareszcie.

– Tak… Przepraszam że mój syn i córka ciągle przysparzają ci kłopotów.

– Nie, nie, ja również. Też jestem wdzięczny Iseiowi-kun i Asi-san. W końcu przyglądanie się temu jak dorastają jest najważniejszą rzeczą.

– Prawdę mówiąc bardzo się denerwuję. Pomyśleć że będą walczyć z Rias…

– Biorąc pod uwagę fakt, że zdobył niezależność, stworzył własną drużynę i wziął udział w turnieju, kwestią czasu pozostawało, kiedy zmierzy się z Rias. Dla mnie Ise-kun też jest jak syn…

Gdy ta ojcowska rozmowa trwała dalej, matki, które też siedziały obok siebie, zaczęły ze sobą rozmawiać.

– Jestem zaszczycona, że przyszłaś – powiedziała Venelana.

– N-nie, ja też się cieszę. Przepraszam że dotąd nie przychodziłam na mecze…

Państwo Gremory wiedzieli, że Miki bała się oglądać walki Iseia i Asi. Wiedzieli też, że zdecydowała się teraz wspierać swojego syna skoro dostał się do finałów.

– Nie, potrafię cię zrozumieć… Nic w końcu nie martwi bardziej niż to, że twoje dziecko walczy. Jednak taką właśnie ścieżkę wybrały nasze latorośle. Wierzę że zobaczymy je w pełnej chwale – Venelana powiedziała coś, o czym sama myślała, jako matka.

– Tak. Też się tak czułam i dlatego tutaj przyjechałam. Mój syn Ise i moja córka Asia… Będę obserwowała ich zmagania…

Venelana uśmiechnęła się szeroko, słysząc słowa Miki. Gdy rozmawiały w tak poważny sposób, ich mężowie …

– Co powiesz na to, Hyoudou-san? – powiedział Zeoticus, odbierając kufel piwa z rąk członka obsługi i wręczając go Gorou.

– Och, to piwo?

– Tak. Słyszałem że zostało uwarzone przez byłego Naczelnika Azazela i przysłane tutaj przez Grigori, kiedy już dojrzało. Cóż, cieszmy się więc jego degustacją. Tak chyba robią Japończycy, kiedy oglądają mecz, prawda?

– Wow, jestem zaskoczony, że zwracasz taką uwagę na japońską duszę!

Obaj ojcowie wznieśli toast.

– A więc cieszmy się tym piwem!

– Dobrze gadasz!

– Zdrowie!

Zaraz potem opróżnili kufle prawie do dna.

– Gaha ha ha ha ha!

Venelana i Miki były zawstydzone zachowaniem swoich mężów.

– Rany…

– Masz rację…

Podczas gdy obaj ojcowie cieszyli się piwem, mecz ich dzieci miał się zaraz rozpocząć…

Żywot 4: Początek Meczu![edit]

Część 1[edit]

– Nadszedł czas na trzeci mecz finałów Międzynarodowego Turnieju Królewskiej Gry, Pucharu Azazela. Gra pomiędzy Oppai Smokiem i Księżniczką Przełączenia zaraz się zacznie!

– Woaaaaaaaaaaaaaaach!

– Oppai Smok! Oppai Smok!

– Księżniczka Przełączeniaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

Kiedy komentator mówił swoje, widzowie zaczęli skandować nasze imiona. Wszyscy na stadionie byli bardzo podekscytowani. My, członkowie Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy, czekaliśmy przed bramą prowadzącą na scenę. Wszyscy tak przyzwyczailiśmy się do udziału w meczach, że nikt z nas nie był nawet zdenerwowany i w spokoju czekaliśmy na początek gry. Drużyna Rias musiała czekać przy innej bramie. Ravel sprawdziła swój kieszonkowy zegarek.

– Ise-sama,drużyna Rias-sama wejdzie wkrótce na scenę.

– Rozumiem.

Ten stadion został zbudowany na terytorium Domu Gremory, więc oczywistym było, że Rias, która była następną głową rodziny, wejdzie na scenę jako pierwsza.

– A więc widzowie, uczestnicy zaraz wejdą na scenę. Najpierw zapraszamy naszą księżniczkę, następną dziedziczkę Rodu Gremory! Rias Gremory-senshu i jej drużynę!

– Woooooooooooooo!

– Księżniczka Rias! Księżniczka Rias!

Wszyscy widzowie byli podekscytowani! Ci którzy mieszkali na terenach Rodu Gremory, uważali ją za swoją księżniczkę, dodatkowo, skoro rozsławił ją program „Oppai Smok”, oznaczało to, że nie było nikogo, kto by jej nie znał. Dodatkowo, była znana jako młodsza siostra Maou Sirzechsa Lucyfera.

– Kiba-kyuuun!

– Kocia Diablica-chaaaan!

Były osoby, które krzyczały imiona Kiby i Koneko-chan. Jak zwykle, przystojniak i Koneko-chan byli sławni. Sądzę że to z powodu ich występu w „Oppai Smoku”. Skoro Drużyna Rias weszła już na scenę, teraz była nasza kolej.

– Wybaczcie że musieliście czekać. Czy wszyscy są gotowi? Teraz czas na drużynę Oppai Smoka Hyoudou Isseia, Sekiryuuteia Płonącej Prawdy!

Wraz z tymi słowami, z głośników popłynęła piosenka Oppai Smoka! Była już kultowa i puszczano ją za każdym razem, gdy wchodziłem na scenę! Cóż, to moja piosenka, więc sądzę że to w porządku!

– Oppai Smok! Oppai Smok! Oppai Smok! Oppai Smok! Oppai Smok! Oppai Smok! Oppai Smok! Oppai Smok!

Widzowie wołali głośno moje imię. Słyszałem wśród nich wiele dzieci.

– Cóż, nawet jeśli naszym przeciwnikiem jest Rias, to nie wahajcie się. Walczcie ze wszystkich sił i wygrajcie! – powiedziałem do ludzi z mojej drużyny.

– Tak! – odparli.

– A więc chodźmy!

Weszli na scenę i stanęliśmy pośrodku, naprzeciwko naszych rywali. Zaraz potem obie drużyny zostaną teleportowane do swoich baz na polu gry, a mecz oficjalnie się zacznie. Cóż, to niemal zwykła Królewska gra. Zanim mecz się zaczął, uścisnęliśmy ręce naszych przeciwników. Cóż, ja jako Król uścisnąłem dłoń Rias, która się do mnie uśmiechnęła.

– Nareszcie – powiedziała.

– Tak, zrobimy wszystko, aby wygrać – powiedziałem.

Sędzia stanął pomiędzy nami na scenie.

– Dobrze. Niech trzeci mecz finałów, pomiędzy Rias Gremory a Sekiryuuteiem Płonącej Prawdy się zacznie! – oznajmił.

Wraz z tymi słowami, obie drużyny zostały pochłonięte przez teleportacyjne światło…

Część 2[edit]

Kiedy otworzyłem oczy, nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Miejsce do którego trafiliśmy, było naprawdę zaskakujące! To był hol Rezydencji Hyoudou! Najwyraźniej wszyscy byli zaskoczeni wyglądem miejsca, do którego trafili i rozglądali się dookoła, jakby chcieli się upewnić, że to nie pomyłka. Nieważne jednak, ile byśmy się nie przyglądali temu miejscu, była to Rezydencja Hyoudou!

– Sprawdźmy szybko to miejsce.

– Tak.

Xenovia i Irina poszły przeszukać cały dom od piwnicy po dach. Gdy przyglądałem się sytuacji, mogłem pomyśleć tylko o jednym.

– Czyli naszą kwaterą główną jest ten dom, huh – powiedziałem do Ravel.

– Tak, w takim razie polem gry jest…

Zanim Ravel skończyła mówić. Komentator coś oznajmił:

– To pole gry jest odzwierciedleniem Miasta Kuou. Kwaterą główną Drużyny Rias Gremory jest liceum Akademii Kuou, a Drużyny Sekiryuuteia Płonacej Prawdy, Rezydencja Hyoudou!

Ach, jak się można było spodziewać, polem gry było miasto Kuou! Dodatkowo, kwaterą główną mojej drużyny był mój dom, a Rias, szkoła! Pomyśleć że będziemy walczyć w miejscu, w którym żyjemy… Jednak transmisję z wnętrza naszego domu, można było chyba uznać za naruszenie prywatności… Kiedy myślałem w ten sposób, komentator znów się odezwał:

– Nie będziemy jednak transmitować tego, co dzieje się we wnętrzu kwatery głównej, chyba że rozegra się tam walka. Prosimy wszystkich widzów o wyrozumiałość.

Ach, więc nie pokażą wnętrza domu, hmm. To miło.

– W pokojach nie ma mebli.

– Może to ze względu na prywatność. Chociaż ma wszystkie wbudowane funkcje.

Powiedziały Xenovia i Irina po tym, jak skończyły oględziny domu i wróciły do holu. Więc nie było w nim mebli, ale mogliśmy korzystać z jego funkcji, hmm.

– Schowajmy się w piwnicy. To bezpieczniejsze miejsce – zaproponowała Ravel.

– Tak. Wprawdzie to mało prawdopodobne, ale istnieje szansa że dom może zostać zniszczony przez potężny, atak dalekiego zasięgu – dodała Rossweisse-san.

Sądzę że Crom Cruach byłby zdolny do zrobienia czegoś takiego. Cóż, biorąc pod uwagę nasze poprzednie doświadczenia, postępowanie Rias i Crom Cruacha oraz typ tego meczu, mało prawdopodobne jest, aby odpalili potężny atak… Ale lepiej zachować ostrożność. Crom Cruach chciał w końcu walczyć jeden na jednego z Ddraigiem… Nie sądzę aby użył potężnego ataku, dopóki nie pojawi się Ddraig. …Chociaż, jeśli mój partner nie zamanifestuje swojej obecności, to wtedy Crom Cruach mógłby się zniecierpliwić i to zrobić.

Tak więc ukryliśmy się w piwnicy kopii Rezydencji Hyoudou i zaczęliśmy naszą naradę wojenną. Oczywiście zabraliśmy do piwnicy mapę, która przedstawiała całą okolicę. Nasza narada odbywała się w sali treningowej. Sprawdziliśmy też podziemny magiczny krąg, aby przekonać się, czy możemy z niego korzystać. Chcieliśmy na przykład zobaczyć, czy możemy się natychmiast teleportować do Akademii Kuou, nawet jeśli to tylko pseudoprzestrzeń.

– Jak się można było spodziewać, magiczny krąg w piwnicy nie działa – powiedziała Rossweisse-san.

Cóż, gdybyśmy mogli z niego korzystać, to robienie pola gry z całego miasta, nie miałoby sensu, skoro można by się teleportować z jednej kwatery głównej do drugiej.

– Rozmawialiśmy o tym podczas obozu treningowego, ale ten mecz bez wątpienia jest ważny dla Iseia-sama – powiedziała nasza strateg Ravel, gdy wszyscy zebrali się wokół niej, po czym uniosła trzy palce. – Drużyna Rias-sama ma trójkę ludzi, którzy są szczególnie groźni. Pierwszą jest Rias-sama pokryta mocą Gaspera-kun, drugą jego eminencja Vasco Strada, a ostatnią Crom Cruach-sama. Szczerze mówiąc, z tą trójką mogą sobie poradzić tylko Ise-sama, albo Bina-sama.

W wyniku swojego ciężkiego treningu, Rias była w stanie pokryć swoje ciało mocą Boskiego Daru Gaspera. Ta forma była tak potężna, że jej moc przekraczała nawet klasę Maou, i podobno była równie potężna jak Fenrir, mający osiemdziesiąt procent mocy. Fenrir znajdował się wśród bestii znanych we wszystkich mitologach, podobnie jak Tyfon z mitologii greckiej. To naprawdę zaskakujące, że mieli osiemdziesiąt procent mocy Fenrira. Rok temu, kiedy zaatakował nas Bóg Zła Loki, jakoś byliśmy w stanie zapieczętować moc Fenrira za pomocą magicznego łańcucha, Gleipnira, Excalibura Władcy i Niszczycielskiej Furii Valiego. Łączona technika Rias i Gaspera była tak potężna, że wymagała wielu przygotowań, ale miała też swoje słabe strony.

– Zmiana formy Rias-sama szybko wyczerpuje wytrzymałość. Chociaż nie należy wykluczać opcji, że mogła to ulepszyć poprzez trening… Nadal wierzę, że trudno będzie utrzymać tę formę przez dłuższy czas. Możliwe jest także to, że może z niej korzystać kilka razy, przez krótki okres czasu – powiedziała Ravel.

Słabą stroną nowej formy Rias była utrata wytrzymałości. Dlatego mogła z niej korzystać tylko w kluczowych momentach.

– Przede wszystkim musimy pamiętać o tym, że Ise-sama nie może walczyć z całą trójką sam. Jeśli Ddraig-sama się pojawi, to mogą wziąć na siebie dwójkę z nich. Jednak istnieje limit czasowy manifestacji Ddraiga-sama, a do tego istnieje wysoka szansa, że Ise-sama będzie walczył o pokonanie silnego wroga – dodała Ravel.

Tak, jeśli miałbym walczyć z Rias, jego eminencją Stradą i Crom Cruachem sam, musiałbym użyć Smoczej Deifikacji, ale… Nie dałbym rady całej trójce naraz. Na przykład, jeśli miałbym walczyć z Crom Cruachem zanim zajmę się Rias… Nawet jeśli byłbym go w stanie pokonać, zużyłbym całą moją moc, przez co byłbym bezużyteczny podczas walki z jego eminencją oraz Rias. Jeśli Ddraig by się objawił, to też będzie miał swój limit czasowy, co znaczyło że mógłby pokonać tylko jedną z tych trzech osób. Dodatkowo musimy sobie poradzić z ich posiadaczami Longinusów oraz Kibą. Trudno było się nam zorientować, jak powinniśmy walczyć, ponieważ jeden błąd mógł zdecydować o naszej porażce.

…Odizolowanie jego eminencji oraz Crom Cruacha było niesamowicie trudne. Jego eminencja, po tym jak wrócił do pełni sił dzięki Rias i pozostałym, był nawet w stanie pokonać Valiego w jego Epireum Niszczycielskiej Furii, a także Bikou, Fenrira, Gogmagoga, oraz najsilniejszego szermierza z jego drużyny, Artura Pendragona. Z drugiej strony Crom Cruach był brutalnym i potężnym Smokiem Zła, nawet wśród swojego gatunku. Jego siła dorównywała potędze Niebiańskich Smoków i był podobno znacznie silniejszy od Ddraiga. Ta dwójka była zbyt potężna… Z punktu widzenia Ravel, biorąc pod uwagę proste zasady turnieju (pokonaj wrogiego Króla jako pierwszy), szanse na pokonanie Rias po wcześniejszym wyeliminowaniu z walki jego eminencji Strady oraz Crom Cruacha, było bliskie zeru.

Crom Cruch był dodatkowo Pionem i mógł używać jego specjalności, Promocji, co czyniło go jeszcze groźniejszym wrogiem. Tak jak w szachach, Pion mógł się awansować, gdy wtargnął na terytorium wroga. Normalnie Pion awansowałby się na Królową, aby wzmocnić wszystkie swoje umiejętności, ale Crom Cruach miał obsesję na punkcie własnej mocy i Rias wiedziała o tym, więc nie musieliśmy się obawiać o awans.

– Nasza strategia jest prosta. Ise-sama musi pokonać Rias-sama. Reszta drużyny musi odwrócić uwagę wrogów, dzięki czemu Ise-sama będzie mógł zachować wytrzymałość trochę dłużej. Krok po kroku, będziemy zmniejszać siłę bojową wroga – powiedziała Ravel, gdy przemyślała cały problem.

Tak, zanim sami opadniemy z sił, wykorzystamy śmiałą i prostą strategię, którą zaproponowała Ravel, polegającą w pierwszej kolejności na pokonaniu Króla przez Króla. Kiedy udam się do miejsca pobytu Rias, reszta ludzi odwróci uwagę przeciwnika.

– Więc naszą rolą jest osłabienie przeciwnika, aby Ise i Ddraig mogli przetrwać jak najdłużej? – zapytała Xenovia.

– Tak. Kiedy Ise-sama dopadnie Rias-sama, zwyciężymy jeśli ją pokona. Nawet jeśli ktoś z nas przegra, proszę, kupcie mu tyle czasu, ile tylko zdołacie. Oczywiście najlepszym wyjściem byłoby pokonanie wroga – przytaknęła Ravel.

Xenovia uśmiechnęła się.

– Skoro już do tego doszło, będę z nimi walczyła ze wszystkich sił.

– Ddraig-sama, biorąc pod uwagę siłę bojową obu drużyny, może się skończyć na tym, że będziesz walczył z jego eminencją lub Crom Cruachem, więc… polegam na tobie – powiedziała Ravel do Ddraiga, który mieszkał w moim Boskim Darze.

Mój partner udzielił uspokajającej odpowiedzi:

[Pewnie, pozostaw to mnie. Zrobię co tylko będę mógł, tak długo jak pozwoli mi na to czas.]

Gdy ta sprawa została omówiona, Ravel przeszła do następnego tematu.

– Jeszcze jedno. Mówiłam o tym podczas obozu treningowego, ale sądzę że oni też zastanawiają się nad strategią, którą obraliśmy. Dlatego kluczowym graczem będzie… – powiedziała, patrząc na Asię. – Medyk każdej z drużyn. Jeśli potrafi uleczyć silnych towarzyszy, to jest to duża zaleta. Dlatego wyeliminowanie go będzie dla nas dużym krokiem naprzód.

Strach pomyśleć, że jego eminencja Strada i Crom Cruach mogliby leczyć swoje rany… Oni też nie mogli zignorować Asi, która mogłaby uleczyć mnie, albo Ddraiga.

– To oznacza, że dla nas najważniejszą rzeczą będzie wyeliminowanie uzdrowiciela wroga, Valerie-sama. Jeśli nam się uda, warunki meczu ulegną drastycznej zmianie – powiedziała Ravel do wszystkich.

Przyjaciółka z dzieciństwa Gaspera, Valerie Tepes, jest wampirzycą posiadającą Longinusa, Graala Sefiry. Zakazana umiejętność wskrzeszania, mogła przywrócić do życia tych, których ciała zostały zniszczone, tak długo, jak istniały ich dusze. Przywódca Qlippothu, Rizevim, użył jej, aby wskrzesić legendarne Smoki Zła. Jednak korzystanie z tej zdolności mocno nadwyrężyło zdrowie psychiczne Valerie, przez co na pewien czas zapadła w mrok. Obecnie, dzięki pomocy najróżniejszych mitologii, była w trakcie rekonwalescencji, co ograniczyło jej korzystanie ze Wskrzeszenia i mogła używać wyłącznie leczenia, które jednak nie było tak silne, jak Zmierzch Uzdrawiania Asi. Jednak nadal mogła leczyć rany, co czyniło ją przydatną w meczach.

– Dobrze wiem, że wezmą mnie za cel. Jednak w tej grze Ise-san jest ważniejszy ode mnie, prawda? – stwierdziła Asia.

Ravel zamknęła oczy i skinęła głową.

– Tak. Naszym priorytetem jest, aby Ise-sama jak najszybciej dotarł do Rias-sama.

– Zrozumiałam.

Po potwierdzeniu tego, wyraz twarzy Asi wyrażał determinację.

– A więc mówię to po raz ostatni. Naszym najważniejszym celem jest to, aby Ise-sama przetrwał. W tym celu osłabimy siłę bojową przeciwnika. Musimy też odnaleźć Valerie-sama i pokonać ją. To wszystko – powiedziała do wszystkich Ravel.

Nakiri uśmiechnął się odważnie.

– Tym razem wszystko jest jasne i proste. Zwykle Feniks-san daje nam bardzo skomplikowane instrukcje.

Ravel nadęła policzki, kiedy to usłyszała.

– Nakiri-kun, zawsze kiedy opracowuję nową strategię, biorę pod uwagę myśli Iseia-sama oraz pozostałych, nie wiesz o tym? – oznajmiła.

Ravel zbliżyła się do swoich kolegów z klasy, skoro zwracała się do Gaspera i Nakiriego z sufiksem „-kun”. Bova roześmiał się.

– Ha ha ha! Podczas układania strategii, nasza strateg zaczęła wreszcie myśleć o naszych sercach wojowników, zwiększając tym samym szanse na nasze zwycięstwo w turnieju.

Nakiri-kun skinął głową.

– Tak jak powiedział Bobo, jasny i prosty plan jest najlepszy.

Roygun-san też się uśmiechnęła.

– Ufufu. Z niecierpliwością czekam, kiedy wystąpicie w prawdziwych Królewskich Grach.

Nawet była wicemistrzyni nas pochwaliła.

Gdy nasza narada się skończyła, zaczęliśmy badać okolicę, aby mieć jakąś wiedzę o tym co dzieje się dookoła. Na rekonesans udali się Bova, Roygun-san i Elmenhilde.

– Bova-san i Roygun-sama udadzą się na zewnątrz i zbadają teren, pozostając niezauważonymi. Elmenhilde-sama, proszę, roześlij po okolicy swoje nietoperze – powiedziała Ravel.

– Zrozumieliśmy.

Zaczęliśmy realizować naszą strategię, wraz z ich odpowiedzią.

– Ciekawa jestem czy ciemność i bestie Gaspera-kun dotrą do tego miejsca? – Irina zapytała nagle Ravel o coś, co ją niepokoiło.

Dzięki mocy Boskiego Daru, Gasper mógł tworzyć z ciemności niezliczone bestie. Może nią nawet pokryć cały duży obszar. Dlatego Irina bała się, że jego moc mogłaby pokryć całe miasto Kuou.

– Powiedziałabym, że mroczne bestie są tylko do celów zwiadowczych. Wprawdzie ta moc która jest w stanie pokryć cały teren… Czuję że nie zamierzają użyć jej w tym miejscu – odpowiedziała Ravel.

– Dlaczego? – zapytała Irina.

– Skoncentrują się głównie na technice łączonej z Rias-sama. A ponieważ to najważniejsza rzecz, nie sądzę aby zamierzał użyć mocy, która wykorzysta jego wytrzymałość. W końcu ta moc konsumuje też siły Gaspera-kun. Jeśli chce wydłużyć czas trwania tej formy choćby o sekundę, będzie korzystał z ciemności tylko wtedy, kiedy to konieczne. Mimo tego nie traćcie jednak czujności – odparła Ravel.

Taka była jej odpowiedź. Gdy skończyliśmy naradę, Bova i Roygun-san ruszyli na zwiady. Pozostali członkowie zaczęli rozmawiać o tym, jak dostać się do kwatery głównej przeciwnika. Nagle coś się stało.

BUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUM!

Rozległa się silna eksplozja, która zatrzęsła całym domem! Siła uderzeniowa dotarła nawet do piwnicy! Wszyscy popatrzyliśmy na siebie! Czyżby nas zaatakowano!? Szybko wyszliśmy na zewnątrz, gdy byliśmy w stanie szoku z powodu tego wybuchu, który właśnie miał miejsce…

Gdy opuściliśmy hol, usłyszeliśmy coś:

– Pion Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy został wyeliminowany z gry!

Komunikat o odpadnięciu z gry! Zaraz, dotyczył członka mojej drużyny! Nagle poczułem pewną aurę i spojrzałem w górę i zobaczyłem czarną istotę unoszącą się w powietrzu! Kruczoczarna, człekokształtna sylwetka, z dziesięcioma skrzydłami i szkarłatnym, trzecim okiem na czole! To łączona technika Rias i Gaspera, Zakazane Przeniknięcie Księżniczki Balora! Towarzyszyli jej Kiba, uzbrojony w Grama oraz Lint-san, która miała aureolę nad głową oraz sześć srebrnych, anielskich skrzydeł, a w dłoni zaciskała miecz o fioletowym ostrzu! Niedaleko, naprzeciwko nich, w powietrzu unosiła się ranna Roygun-san! …Nigdzie nie widziałem Bovy, co oznaczało że to on został wyeliminowany! Ravel, która stała obok mnie, zgrzytała zębami i wyglądała na sfrustrowaną.

– …Nagły atak! Pomyśleć że zaatakowali naszą kwaterę główną już na samym początku…!

Kto by się spodziewał, że ich Król zaatakuje bazę wroga już na początku meczu…! Trzecie oko Rias spojrzało na nas i zaczęło się świecić na czerwono… Nie, na szkarłatny kolor!

– Schowajcie się w domu! – wrzasnęła do nas Roygun-san, kiedy to zobaczyła!

Następnie okryła samą siebie aurą i ruszyła szybko w stronę Rias, Kiby i Lint-san! Podążając za jej słowami, Ravel szybko złapała mnie za rękę i wciągnęła do wnętrza domu, po czym zamknęła drzwi,

– Ale Roygun-san! – powiedziałem.

– Nie możesz! Rias-sama chciała użyć trzeciego oka, aby zatrzymać czas! Zatrzyma cię, skoro nie jesteś jeszcze zmieniony! – oznajmiła Ravel.

Zaraz potem usłyszeliśmy brutalny raport:

– Goniec Sekiryuuteia Płonącej Prawdy został wyeliminowany z gry!

To była informacja o odpadnięciu z gry Roygun-san. …Wobec odwagi Rias, usiadłem w holu i walnąłem pięścią w ziemię, w odpowiedzi na ten bezlitosny początek. Gra ledwie się zaczęła, a nam już się dostało. Ravel położyła mi nagle dłoń na ramieniu. – …Dobrze o tym wiedzą, że mogą wygrać jeśli osłabią twoją wytrzymałość, albo złamią ducha, Ise-sama. Dlatego uznali że najlepiej będzie to zrobić jak najszybciej i stąd atak z zaskoczenia…! – powiedziała.

Jej twarz była przepełniona frustracją. Musiała być pewna, że dobrze zna Rias i nie spodziewała się takiej niespodzianki już na początku. Nie, planowała że zna Rias. My dwoje…

– …Rias Gremory jest silna nawet bez Czerwonego Cesarskiego Smoka, hę. Oto jak wszyscy postrzegają Rias w turnieju – mruknąłem.

– Tak.

Moje serce było rozpalone. Nie, ogień został podsycony jeszcze bardziej i zmienił się w płomień. Nie, rozpalił się tak mocno, że był teraz pożarem.

Wprawdzie nie ma takiego słowa, było coś, co odzwierciedlało obecną sytuację mojego serca.

– Ravel.

– Tak.

Wstałem i owinąłem się aurą.

– Przeróbmy nasz plan i uderzmy ponownie – powiedziałem do Ravel.

– Oczywiście!

Wróciliśmy do piwnicy i zaczęliśmy opracowywać nową strategię….

Środek Meczu[edit]

Część 1[edit]

Kiedy tylko gra się zaczęła, ja, Kiba Yuuto, natychmiast zacząłem atak na Rezydencję Hyoudou, wraz z moją panią, Rias-neesan oraz Skoczkiem z naszej drużyny, Lint Sellzen-san. Ten nagły atak był pomysłem Rias-neesan. Przewidziała, że przeciwnik wyśle zwiadowców, aby poznać obecną sytuację na polu gry, co było oczywistą rzeczą. Dlatego wpadła na pomysł przeprowadzenia nagłego ataku, kiedy była połączona z Gasperem-kun. Była w pełni przygotowana na zaatakowanie wroga, kiedy oni się tego nie spodziewali. Rias-neesan też wiedziała że strateg Iseia-kun, Ravel-san, nie przewidziała tak wczesnego ataku. Dzięki temu byliśmy w stanie szybko wyeliminować z gry dwóch członków ich drużyny. Pozbycie się Roygun Belfegor-san na tak wczesnym etapie było dla nas dużym plusem, gdyż jej doświadczenie i wiedza o Królewskich Grach mogły z pewnością być przydatne w ostatnim… Nie, w środkowym etapie rozgrywki. …Mimo tego, w naszej drużynie mieliśmy kogoś, kto miał magiczną moc do przeciwstawienia się specjalizacji Roygun-san, więc nie byliśmy pewni, jak to wszystko się skończy… Ale nie o to chodziło w naszym ataku z zaskoczenia. A to dlatego, gdyż była to tylko część naszej strategii. Głównym powodem było to, żeby Rias-neesan, nie, żeby cała drużyna mogła dotrzeć do kwatery głównej wroga.

Kiedy mecz się zaczął, zaplanowaliśmy naszą strategię, polegającą na tym, aby od samego początku otoczyć Rezydencję Hyoudou. Zgodnie z prostą zasadą, wygra ten kto jako pierwszy pokona wrogiego Króla. Dlatego drużyna przeciwna musi się zastanowić, jak ominąć jego eminencję Stradę oraz Crom Cruacha, aby pokonać Rias-neesan. W tym przypadku wierzymy, że kluczowe będą moce Iseia-kun, Ddraiga i Biny Lessthan-san. Dlatego muszą jak najdłużej utrzymać przy życiu Iseia-kun, odwracając przy tym naszą uwagę. W takim razie musieliśmy zareagować, przemieszczając się razem z Rias-neesan, wraz z jego eminencją oraz Crom Cruachem.

Wszyscy otoczyli Rezydencję Hyoudou i obserwowali działania wrogiej drużyny. Rias-neesan ukryła się gdzieś w pobliżu i miała oko na dom. Też znalazłem sobie miejsce, z którego mogłem prowadzić obserwację i ukryłem się tam. Znajdowało się ono na najwyższym piętrze pewnego domu, z którego mogłem obserwować Rezydencję Hyoudou. Ponieważ Elmenhilde-san rozpuściła po polu gry spore stado nietoperzy, zauważą każdy nasz ruch. Musimy być ostrożni na tyle, na ile to możliwe, jednocześnie obserwując ruchy wroga. …Musieli przeorganizować swój plan, aby odpowiedzieć na niespodziewany atak Rias-neesan. Istniała szansa, że mógłby on pokonać Iseia-kun wcześnie, skoro jeszcze się nie zmienił.

– Czy pokonanie go w niespodziewanym ataku będzie w porządku? – zapytałem Rias-neesan.

– Jeśli do tego dojdzie, to mecz się skończy a my przejdziemy do następnego etapu – odparła spokojnie.

…Rias-neesan i Ise-kun przysięgli sobie nawzajem, że zwyciężą. Dlatego żadne z nich nie miało zamiaru się powstrzymywać. Nagle zobaczyłem dziwną istotę. Kruczoczarny potwór wysunął głowę z cienia budynku i popatrzył na nas. To bestia ciemności Gaspera. Pewnie przeszukiwał okolicę, tak jak Elmenhilde-san. Kolejny stwór wyłonił się z cienia balkonu pokoju, w którym się ukrywałem. Pomachałem ręką, aby Gasper wiedział gdzie jestem.

Kilka minut później nietoperze Elmenhilde-san zniknęły z tego miejsca. To znaczy że skończyły zwiad. Możliwe że zaczną coś robić. Po chwili otrzymałem wiadomość od Rias-neesan:

– Myślę że wróg zaraz rozpocznie jakieś działania.

– Zrozumiałem – odparłem.

Nagle z Rezydencji Hyoudou rozległ się tajemniczy dźwięk! Gdy przyjrzałem się bliżej, zobaczyłem że coś się dzieje w ogrodzie! Ziemia rozstąpiła się, jakby miało z niej wyjść!

– U-uhm, ziemia w ogrodzie się rozstąpiła… – powiedziałem do Rias-neesan.

– …Więc zamierzają skorzystać z tej funkcji, hmm? Pomyśleć że odtworzyli coś takiego… – odparła, gdy przyglądała się wszystkiemu z innego miejsca

Najwyraźniej Rias-neesan wiedziała czym jest ta brama! J-ja nie miałem pojęcia…

Słyszałem że Rezydencja Hyoudou została zbudowana z pomocą Ajuki Belzebuba-sama (projekt wykonał jego architekt) i nadal zawierała wiele tajemniczych elementów. Fakt że istniały pokoje i funkcje, które objawiły się niedawno, oznaczał, że istniało ich jeszcze więcej. To normalne że nie wiedziałem o wszystkim. Nagle brama się otworzyła i zapaliła się czerwona lampka ostrzegawcza. Jednocześnie zawyła syrena alarmowa. C-co to jest…? Co się dzieje…? Nagle z bramy coś wyszło!

– RUSZAJ!

Wraz z tym głosem, zobaczyliśmy Złotego Smoka, jadącego na pojeździe bojowym, podobnym do czołgu! T-to był…jeden z Pięciu Wielkich Smoczych Królów, który zawarł kontrakt z Asią-san, Gigantyczny Smok Fafnir! Jechał na jakimś czołgu i wyleciał przez bramę! Co więcej miał na sobie zbroję! Xenovia i Irina-san były razem z nim! Cała trójka miała na sobie stroje drużyny, ale…nosili maski, które zakrywały ich oczy. C-co to takiego? Co oni zamierzają…? Nie zwracając uwagi na moje zakłopotanie, dziewczyny zaczęły krzyczeć.

– Ruszajmy, Asiu! Nie, Majtusiowa Panienko Numer 1! – powiedziała Xenovia do Asi-san.

– T-tak!

Asia-san, która siedziała na grzbiecie Fafnira, została nazwana Majtusiową Panienką Numer 1…

– Czas wyruszyć! Majtusiowe Panienki Numer 1 i 2! – oznajmiła Irina.

– F-Fafni… Nie, Majtkowy Smoku-san! Czas ruszać! – krzyknęła Asia-san, cała zawstydzona.

Gdy to powiedziała… Całe ciało Złotego Smoka zaczęło się świecić na złoto, a on otworzył paszczę.

– Majtusieeeeeeeeeeeeeeeeeee!

Wraz z jego potwornym rykiem, na niebie coś się pojwiło! Na niebie wyświetlił się tytuł!

„Majtusiowa✩Siła”

Słowa: Widar.

Muzyka: Apo@Ron.

Wykonawca: Ise Gremory.

Zaraz potem usłyszeliśmy tajemniczą piosenkę, która rozbrzmiała głośno po całym polu gry! Nawet słowa zaczęły się pojawiać na niebie! Z n o w u !

Raz raz, dwa dwa, walka!

Majtusie majtusie na widoku!

Przybędzie w pogoni za skarbem!

Kocha majtusie blondwłosej siostrzyczki

Nazywa się Majtkowy Smok✩

Asia-san, Xenovia i Irina-san, które jechały na bojowym wozie Fafnira, zaczęły startować z olbrzymią szybkością, wraz z piosenką! Zaraz, czy to Ise-kun ją śpiewa!? Nie, nie, tekst stworzył obecny przywódca Północy, Widar-sama, a muzykę skomponował szef Olimpu i Bóg Sztuki, Apollo-sama! C-co to ma być…? Kto w ogóle wpadł na ten pomysł!?

Aby chronić majtusiowy pokój

Pokona dzisiaj złego Lokiego!

Dajcie mu majtusie, a jego moc wzroście o tryliony tryliardów razy

Jest zboczonym zboczeńcem!

P-piosenka trwała dalej…!

Przypomniałem sobie, kiedy po raz pierwszy wyemitowano piosenkę Oppai Smoka… Nie wiedziałem wtedy jak na to zareagować i wspomnienie o tym nadal mnie prześladowało!

– Proszę, uspokójcie się wszyscy i wysłuchajcie mnie – powiedziała do wszystkich Rias-neesan przez interkom.

Uspokoić się!? Po czymś takim!? …Nie, właśnie dlatego powinniśmy się uspokoić…prawda?

Majtusie dajcie moc!

Majtusie róbcie Iyan!

Majtkowy Smok właśnie przybył!

– To „Majtusiowa✩Siła”, jeden z nowych biznesów mojej rodziny. Asia jest pierwszą Majtusiową Panienką, Xenovia drugą, a Irina trzecią – powiedziała Rias-neesan, gdy pierwsza część piosenki najwyraźniej się skończyła i miała się zacząć druga.

…Co!? …Rias-neesan właśnie powiedziała…? „Majtusiowa✩Siła”… Powinna nam o tym powiedzieć przed walką!

– Od Rodziny Gremory czegoś zażądano. Ten program wkrótce się ukaże i wszyscy chcieli, aby Ise i pozostali zaśpiewali tę piosenkę podczas meczu, jeśli warunki na to pozwolą. Nie sądziłam jednak, że naprawdę to zrobią… To naprawdę zaskakujące – wyjaśniła Rias-neesan, kiedy już wariowałem.

Powiedziała że to zaskakujące… Nie wiedziałem nawet, jak na to zareagować…

– Obawiam się jednak że to przynęta, skoro ich uzdrowicielka, Asia, pojawiła się na widoku. Ten pokaz miał zapewne odwrócić naszą uwagę od czegoś innego… – powiedziała Rias-neesan.

Zanim jednak skończyła mówić, zobaczyłem że wroga drużyna przystąpiła do działania!

Członkowie Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy, zaczęli w pośpiechu opuszczać Rezydencję Hyoudou! Ise-kun i pozostali zaczęli znikać gdzieś w mieście!

– Ise-kun i pozostali opuścili dom – zgłosiłem.

– Tak, wiemy już o tym. Najwidoczniej zaczęli swoje działania, kiedy Fafnir i pozostali dali swój występ. Najwyraźniej poruszają się razem. Musieli wziąć pod uwagę nasze ruchy. Przynęta… Wszyscy zmierzają do miejsca, w którym przebywa jego eminencja Strada, hmm – odparła Rias-neesan.

Jeśli będziemy się przemieszczać w grupie z Rias-neesan w środku, to zrobią wszystko abyśmy ją opuścili, hmm. Musieli zrozumieć nasze działania dzięki zwiadowi Elmenhilde-san. Od tego momentu wszyscy uczestnicy bitwy skupią się na Iseiu-kun lub Rias-neesan. Mogliśmy być odważni, ale oni też nie byli tchórzami. Kto by się spodziewał, że najpierw wezmą na cel jego eminencję?

– …Skoro wróg powziął działania, to pewnie wzięli też na cel naszą uzdrowicielkę, Valerie. Miejcie się na baczności – powiedziała do wszystkich Rias-neesan.

– Zrozumieliśmy! – Valerie-san i jej ochroniarze odpowiedzieli Rias-neesan.

– Skoro do tego doszło to musimy podjąć działania. Obserwujcie wroga i zajmijcie się nim – kontynuowała Rias-neesan.

– Zrozumieliśmy! – odparli wszyscy poza Crom Cruachem.

Crom Cruach wprawdzie nie odpowiedział, ale też z nami współpracował. Nagle Rias-neesan skontaktowała się ze mną.

– Podążaj za mną, Yuuto. To najlepsza ścieżka, aby spełniło się twoje życzenie.

Rias-neesan wzięła pod uwagę moje uczucia.

– Jednocześnie sama muszę coś zakończyć – dodała.

– …Co zrobisz, Rias-neesan? – zapytałem.

– …Jest coś, z czym muszę sobie poradzić sama– odparła.

…Jej głos odzwierciedlał jej determinację. To musi być coś naprawdę ważnego. To rzecz o której postanowiła osoba, która była jednocześnie moją panią i siostrą. Jako jej Skoczek, nie miałem innego wyboru niż za nią podążyć.

– Zrozumiałem,

– Dziękuję. Polegam na tobie, mój Skoczku.

Po jej słowach, rozłożyłem moje skrzydła i wyleciałem z domu, po czym dołączyłem do Rias-neesan.

– Będzie w porządku, jeśli zajmę się Fafnirem?

—.

Crom Cruach unosił się w pobliżu na niebie, z rozłożonym, smoczymi skrzydłami. Patrzył na Asię-san i pozostałych, wraz z Fafnirem, którzy biegli ulicami miasta Kuou. Zbliżył się tak blisko, a my go nawet nie zauważyliśmy… Jak się można było spodziewać, Smoki Zła są straszne.

– Zrozumiałam. Crom Cruachu, proszę zlikwiduj wrogiego medyka – powiedziała Rias-neesan przez interkom.

Pokonać Asię, taki był rozkaz Rias-neesan dla Crom Cruacha. Kiedy to usłyszał, skinął głową. Sądzę że zostawię mu tą sprawę i dołączę do Rias-neesan. Nagle Crom Cruach roześmiał się odważnie.

– He he, nadszedł czas szlachtowania smoków oznajmił.

– …Twój przeciwnik jest smokiem boskiej klasy – przypomniałem mu, po czym ruszyłem w swoją stronę.

Od teraz każde z nas będzie walczyło z innym przeciwnikiem.

Część 2[edit]

Asia i Fafnir kontra Crom Cruach

Po otrzymaniu rozkazu Rias, Crom Cruach stanął przed Asią Argento, Xenovią i Shidou Iriną, które siedziały na grzbiecie Smoczego Króla Fafnira i przemieszczały się ulicami miasta Kuou. Po chwili Fafnir, który zmienił się w pojazd bojowy, zatrzymał się. Xenovia i Irina zeskoczyły z jego grzbietu, uzbrojone w swoje święte miecze.

– Więc to jest Crom Cruach!

– Może być ciężko.

Naśladując Crom Cruacha, który okrył swoje ciało potężną aurą, Xenovia i Irina też odpowiedziały, zwiększając swoje własne święte aury. Kiedy obie strony zwracały na siebie nawzajem uwagę, Asia-san, która siedziała na plecach Fafnira, powiedziała coś:

– …Xenovia-san, Irina-san, możecie iść jako pierwsze?

Xenovia i Irina wyglądały na zaskoczone jej słowami.

– O czym ty mówisz, Asiu-san!? Ty i Majtkowy Smok jesteście…

Zanim Irina skończyła mówić, Xenovia zgodziła się z blondynką.

– Pasuje ci to, Asiu?

Asia skinęła głową ze zdeterminowanym wyrazem twarzy.

– Tak. Ja i Fafnir kupimy tyle czasu, ile możemy – powiedziała.

Xenovia zrozumiała wolę Asi i odłożyła miecz, po czym przygotowała się do odejścia. – Chodźmy, Irino – powiedziała, chociaż Irina nie była pewna, co zrobić.

– Xenovia! Nie możemy zostawić Asi…!

– Irina, Ravel powiedziała ci, co jest kluczem do zwycięstwa w tym meczu, prawda? – odparła Xenovia.

– Nie możemy pozwolić aby nasz Król, Ise-kun, zużył swoją wytrzymałość przed spotkaniem z Rias…

– A naszą rolą jest zmniejszenie siły bojowej ludzi z otoczenia mistrzyni Rias. …W takim razie Asia zajmie się Smokiem Zła wraz z Fafnirem.

– Ale….!

Obie użytkowniczki świętych mieczy musiały rozumieć, że Asia nie mogła wygrać z Cruachem. Nie, nawet w obecnym składzie, z Asią, Fafnirem, Xenovią i Iriną, nadal nie mogliby pokonać Crom Cruacha. Asia musiała pomyśleć „W takim razie…”. Musiała wziąć pod uwagę fakt, że obie drużyny wzięły na cel uzdrowicieli przeciwnika, co oznaczało, że jej zadaniem będzie jedynie odwrócenie uwagi wroga. Doszła do wniosku że „Przynajmniej ja i Fafnir kupimy pozostałym trochę czasu”. Kiedy będzie to robiła, obie posiadaczki świętych mieczy mogły zająć się innymi wrogami, co skuteczniej osłabił przeciwnika. Zrozumiała, że jej wybór był lepszy, niż gdyby wszyscy mieli zostać wyeliminowani z walki. Asia uśmiechnęła się do Xenovi i Iriny.

– Nie martwcie się. Wiecie że też zostanę żoną Czerwonego Cesarskiego Smoka, prawda? Dlatego muszę mieć przynajmniej tyle odwagi i determinacji.

Obie dziewczyny usłyszały to. Irina… też zdawała się być przekonana i opuściła miecz.

– Ruszajmy.

– Tak…

Kiedy Crom Cruach nadal zachowywał czujność, Xenovia Quarta i Shidou Irina odeszły. Asia-san podziękowała Crom Cruachowi za to, że nie próbował ich ścigać, albo nawet atakować:

– …Dziękuję że nie próbujesz gonić moich przyjaciółek.

Crom Cruach wzruszył tylko ramionami.

– Wprawdzie jesteś kobietą, ale stajesz odważnie przeciwko mnie. Podziwiam twoje męstwo – oznajmił.

Dziewczyna o imieniu Asia Argento stała naprzeciwko niego dzielnie, mimo że wiedziała, że nie może wygrać. Smok Zła wierzył, że taka odwaga jest warta szacunku. Fafnir zszedł z pojazdu bojowego i zaczął ściągać z siebie dziwną zbroję, po czym zajął pozycję, jakby chronił Asię Argento. Gdy Crom Cruach okrył się bojową aurą, przypomniał sobie rozmowę z Rias Gremory. Powiedziała mu coś takiego:

– My, Parostwo Gremory… pewnie walczylibyśmy niechętnie przeciwko Asi. Ale z Iseiem lub Xenovią nie mielibyśmy już takich oporów. Jednakże… Akeno, Koneko, Kiba, nawet Gasper i ja… gdyby Asia została naszą przeciwniczką… cóż, jest tego typu osobą.

Rias wyglądała na zakłopotaną, gdy o tym mówiła.

– Jednak pozbycie się wrogiego uzdrowiciela jest kluczem do zwycięstwa. Dlatego chciałabym, żebyś to zrobił – oznajmiła.

– Wprawdzie szanujesz Asię Argento, ale czujesz się winna, prawda? – zapytał Crom Cruach.

– …Oczywiście. Jest dziewczyną… którą wszyscy mamy chronić. Ale znienawidzi mnie, jeśli będę się powstrzymywała. Nieważne, nie znienawidzi mnie. Ta dziewczyna jest… Dlatego…

Crom Cruach poczuł, że zadawanie większej ilości pytań nic nie da.

– Żaden problem. Kim by ten ktoś nie był, będę z nim walczył do samego końca, jeśli się na to decyduję. Czy to w porządku? – powiedział.

– …Przynajmniej powiem ci, jak możesz poczuć satysfakcję z tej walki. Powiedz Fafnirowi że….

Szybko wypowiedział do Fafnira słowa, które przekazała mu Rias Gremory:

– Posłuchaj mnie, Fafnirze. Nakazano mi pokonanie Asi Argento.

– Pokonać Asię-tan? – zapytał Fafnir.

Crom Cruach przypomniał sobie słowa Rias:

– Jeśli powiesz coś takiego, Fafnir „zmieni” się w smoka, który cię przerazi.

– Zgadza się. Zamorduję Asię Argento – powiedział Crom Cruach.

Gdy to powiedział, niewytłumaczalna aura, pochodząca z łusek Złotego Smoka, zaczęła wypełniać całe to miejsce.

– Nie pozwolę ci.

Jego ciało zaczęła okrywać niesamowita aura, a oczy płonęły z wściekłości.

– Nie pozwolę ci tknąć Asi-tan nawet palcem!

Aura przekroczyła już klasę Smoczego Króla. Prawdziwa siła Fafnira została wywołana przez gniew… cesarski gniew. Crom Cruach wiedział, że ten smok okaleczył i pożarł Rizevima Lucyfera. Uśmiechnął się z radością, widząc obecny stan Fafnira.

– Jakąż aurę z siebie wylewasz, Fafnirze…! Rozumiem, najwyraźniej słowa Rias Gremory były prawdziwe. Efekt nie mógłby być lepszy!

Crom Cruach też okrył się bitewną aurą.

– Nazywam się Crom Cruach, Smok Okrągłego Półksiężyca i rzuciłem wyzwanie Gigantycznemu Smokowi, Fafnirowi! – oznajmił.

– Ja, Gigantyczny Smok Fafnir, przyjmuję wyzwanie od Smoka Okrągłego Półksiężyca, Crom Cruacha! – odparł Fafnir

I tak oto bitwa pomiędzy najsilniejszym Smokiem Zła i Smoczym Królem, który chronił Asię Argento zaczęła się….

Część 3[edit]

Rossweisse i Elmenhilde kontra Valerie Tepes i Himejima Akeno.

Drużyna Sekiryuuteia Płonącej Prawdy musiała zmienić swoje plany z powodu niespodziewanego ataku Rias. Wśród ludzi, którzy wydostali się z Rezydencji Hyoudou, Rossweisse oraz Elmenhilde oddzieliły się od Iseia oraz pozostałych i przybyły do pewnego miejsca… nie, do kryjówki pewnej osoby. Rossweisse, prowadzona przez Elmenhilde, której zadaniem był zwiad i rozpoznanie, dotarła do Valerie Tepes. Elmenhilde musiała wyczuć aurę Valerie podczas zwiadu, skoro obie były wampirzycami. Valerie przebywała daleko od kwatery głównej i kryła się w lesie, znajdującym się niedaleko repliki miasta Kuou. Rossweisse stanęła przed Valerie, a Elmenhilde oczekiwała za jej plecami. Nagle pojawił się ktoś w stroju kapłanki, mający chronić Valerie. Himejima Akeno. Akeno uśmiechnęła się na widok Rossweisse.

– Ara ara, więc to ty obrałaś sobie za cel Valerie-san.

Rossweisse uniosła swoją różdżkę.

– Tak, to ja – powiedziała.

Akeno-san oparła dłoń na brodzie.

– …Rozumiem, więc nawet w najgorszym przypadku, uwięzisz Valerie i jej obrończynię wewnątrz swojej bariery, hmm… – oznajmiła.

Przewidywania Akeno były prawidłowe. Rozkaz Ravel bowiem mówił:

– Ktokolwiek będzie za to odpowiedzialny, bariera Rossweisse-san będzie przydatna. Najlepszym wyjściem byłoby pokonanie Valerie-sama i jej ochroniarza, ale ograniczenie ich ruchów też mogłoby być przydatne.

Gdyby uwięzić Valerie w barierze, nie mogłaby przemieszczać się po polu walki i leczyć. Zgodnie z zasadami Turnieju, korzystanie z Łez Feniksa było ograniczone, dlatego uzdrowiciel był taki ważny. Wprawdzie na polu gry znajdował się specjalny obszar leczniczy, ale mógł zostać łatwo zniszczony podczas bitwy. Istniała więc duża możliwość, że stanie się bezużyteczny. Rossweisse uniosła nagle różdżkę i wycelowała ją w Akeno.

Różdżka Rossweisse nazywała się Mistilteinn i była legendarnym przedmiotem w mitologii nordyckiej. Był to magiczny artefakt, którego używały istoty boskiej klasy, obdarzone potężną, czarodziejską mocą. Dzięki tej różdżce, magiczna siła Rossweisse znacznie wzrosła. Kiedy Akeno-san to potwierdziła, zaczęła emanować z całego ciała aurą błyskawic. Jednocześnie utworzyła na niebie chmury burzowe i rozłożyła swoich dziewięć skrzydeł upadłej anielicy. W przeszłości, aby zmienić swoją postać, potrzebowała specjalnej bransolety, ale teraz była ona zbędna. Elmenhilde, która próbowała wesprzeć Rossweisse, otworzyła dwie buteleczki z krwią, które dostała od Ravel i wypiła obie naraz. Chwilę później jej ciało zaczęło emanować jednocześnie smoczą i diabelską aurą. Wprawdzie Elmenhilde była pierwotnie wampirzycą wysokiej klasy, ale jej wampirze zdolności nie były takie niesamowite. Jednak kiedy wypiła krew swojego celu, mogła jej użyć i zwiększyć swoje zdolności. W zależności od potrzeby, mogła też wypić krew przygotowaną wcześniej. Wypijając krew Iseia i Ravel, tymczasowo zyskała moc smoka oraz aspekt nieśmiertelności Feneksów.

Elmenhilde planowała wziąć na cel Valerie, podczas wspierania Rossweisse. Nagle Akeno i Rossweisse starły się ze sobą jednocześnie! Akeno cisnęła błyskawicą w Rossweisse, ale ona stworzyła potężną barierę ochronną, aby ją zablokować. Akeno nie wróciła na to uwagi i dalej ciskała swoimi błyskawicami. Rossweisse stworzyła wtedy niezliczoną ilość barier i zaczęła strzelać ogniem, lodem, wodą, wiatrem i innymi żywiołami, poza błyskawicami! Rossweisse była lepsza, kiedy chodziło o walkę pomiędzy magią a demoniczną mocą, ponieważ udało się jej odbić pioruny Akeno-san.

– A co powiesz na to!?

Akeno-san uformowała wtedy swoje błyskawice w kształt smoka. To Smocze Błyskawice, zabójczy ruch Akeno. Błyskawice, które miały kształt azjatyckiego smoka, zostały wystrzelone z dłoni Akeno! Co gorsza, było ich pięć naraz! Każda z nich była otoczona silniejszą aurą, niż poprzednia, co pokazało, jakie były efekty treningów Akeno. Rossweisse użyła wtedy różdżki, aby wzmocnić swoją magię i odpaliła ataki! Jej wzmocniona magia żywiołów zderzyła się z pięcioma Smoczymi Błyskawicami Akeno, tworząc wielką eksplozję i niszcząc całą okolicę! Kiedy pył opadł, okazało się że Akeno padła na kolana. Rossweisse miała przewagę, jeśli chodziło o walkę pomiędzy magią a demoniczną mocą, ponieważ miała boską broń.

– Akeno-san, kiedy chodzi o bezpośrednią walkę, to jestem lepsza od ciebie. Muszę przeprosić… Nie, jestem podwładną Iseia-kun. Akeno-san, Valerie-san, przygotujcie się, dla dobra mojego pana! – powiedziała Rossweisse.

Akeno uśmiechnęła się w odpowiedzi.

– I dlatego jesteś Wieżą mojego męża. Ale jako Królowa Rias Gremory, nie mogę tak przegrać.

Jej ciało zaczęło emanować nieznaną aurą. Nie była to jednak aura światła upadłych aniołów. Nagle Akeno sięgnęła do kieszeni i wyjęła maskę japońskiego demona, oni. Zaraz potem założyła ją na twarz i stworzyła symbol na swojej dłoni. Nagle dookoła niej pojawiło się pięć magicznych kręgów. Należały one do użytkowników specjalnych, japońskich mocy.

– Przybądźcie, przybądźcie. Odpowiedzcie na moje wezwanie i pojawcie się tutaj! – powiedziała Akeno.

Nagle wszystkie pięć kręgów zaczęło emanować złośliwą aurą! Rossweisse uznała to za niebezpieczne i otoczyła się obronną aurą. Nagle z magicznych kręgów coś się wyłoniło. Były to dwa olbrzymie, sześciometrowe potwory. Obaj mieli rogi na głowach, a z ust wystawały im ostre kły. Co więcej, obaj byli uzbrojeni w potężne maczugi. To były japońskie demony, oni. Dodatkowo, ciśnienie które się od nich czuło, wskazywało, że nie są normalnymi oni. Akeno zdjęła maskę i pokazała tylko połowę twarzy.

– Po mojej lewej stronie stoi Ura-sama, a po prawej Ibaraki Douji – powiedziała do Rossweisse.

– Córa Klanu Himejima, hmm. …O co chodzi? – zapytał oni o imieniu Ura, drapiąc się po głowie. Z drugiej strony Ibaraki Douji rozłożył ramiona i rozglądał się dookoła.

– Wróg musi być naprawdę silny, skoro nas wezwałaś, córo Klanu Himejima?

Oba demony emanowały silną aurą!

Ura, słynny zły oni, będący wodzem swojego gatunku i mieszkający w Onigashima, w legendzie o Momotaro. Ibaraki Douji, legendarny przywódca oni, który służył jako prawa ręka Shutena Douji, jednego z trzech wielkich japońskich youkai. Rossweisse zrozumiała wtedy, że Akeno zawarła kontrakt z tymi dwoma demonami i zrobiła z nich swoje chowańce.

– Dzięki dobroci mojej kuzynki, Suzaku-neesama, byłam w stanie wrócić do Klanu Himejima. Poprosiłam wtedy o to, abym mogła wzmocnić moc odziedziczoną po matce, która płynie przez moją krew – powiedziała Akeno.

Rossweisse słyszała już wcześniej, że Akeno kontrolowała małe oni. Jej matka też była lubiana przez te stworki. W dzieciństwie, Akeno sama miała dobre relacje z wieloma małymi oni. …Pięć Wielkich Klanów miało głębokie więzi z potworami i youkai z tego kraju. Prawdopodobnie udało się jej zawrzeć kontrakt ze słynnymi oni, dzięki wsparciu rodziny. W tej Królewskiej Grze istniał limit w użyciu chowańców. W przeciwnym razie gracze nie musieliby walczyć, a zawieraliby tylko kontrakty z silnymi potworami i posyłali je do walki. Dlatego były limity, co do przyzywanych istot.

W przypadku Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Aury, przykładem była Asia, która używała Fafnira. Z drugiej strony Akeno była tą, która korzystała z chowańców w Drużynie Rias Gremory. Ale ta sytuacja i informacje były niespodziewane. Fakt że Klan Himejima uznał Akeno, był powszechnie znany przez jej towarzyszy. Z tego powodu oczywistym było, że w jakiś sposób jej pomogli. Dlatego zawarcie przez nią kontraktu z dwoma legendarnymi demonami było czymś niespodziewanym, gdyż nawet Ravel tego nie przewidziała.

– Chciałabym abyście mi przez chwilę towarzyszyli – powiedziała Akeno do obu oni.

Gdy oba demony to usłyszały, spojrzały na Rossweisse. Ura zacisnął mocniej maczugę w dłoni.

– …Istota… z innego kraju, hmm. To kłopotliwe…. – powiedział.

Ibaraki Douji też przygotował swoją maczugę do walki. Akeno, która im towarzyszyła, okryła swoje ciało błyskawicami.

– A więc kontynuujmy, Rossweisse-san.

Rossweisse uderzyła magią w oba demony, gdy potwierdziła ich moc, jednak oni odepchnęli jej atak, za pomocą swoich maczug. Była walkiria zrozumiała wtedy, że pokonanie Akeno nie będzie łatwe.

– Elmenhilde-san, to będzie ciężka walka.

W odpowiedzi, Elmenhilde stworzyła kilka metalowych postaci. Gundamy. Potrafiła kontrolować te istoty.

– A więc dotrzymam ci towarzystwa – oznajmiła.

Rossweisse, wraz z Elmenhilde, ruszyła na Akeno i oba demony…

Część 4[edit]

Ravel Feneks kontra Toujou Shirone (Koneko)

Ravel Feneks opuściła Rezydencję Hyoudou wraz z Iseiem i rozdzieliła się z nim w połowie drogi, czekając na pewną osobę. To dlatego, że ją zauważyła. Zatrzymała się więc przed fontanną w parku. Wkrótce pojawiła się tam dziewczyna z kocimi uszami i ogonem. Toujou Shirone… Była jej najlepszą przyjaciółką.

– Czekałam na ciebie, Shirone – powiedziała Ravel.

– Tego się po tobie spodziewałam… – odparła kocica.

– Jestem w końcu twoją przyjaciółką. Jeśli mam z kimś walczyć, to z tobą.

Shirone zmieniła swój ogon w trzy i objęła całe ciało Senjutsu.

– Nie przegram w tej walce.

Ravel Feneks rozłożyła swoje ogniste skrzydła.

– Wiem o tym. Mimo tego jestem córką Rodu Feneks. Ktoś z nas musi jednak przegrać, więc zacznijmy walkę – oznajmiła.

Ravel Feneks posiadała specjalną zdolność swojego rodu, nieśmiertelność. Rany zadane w normalnych atakach, natychmiast się goiły dzięki regeneracji. Shirone zmniejszyła dystans dzielący ją od Ravel i zadała cios! Nawet jeśli jej przeciwniczka straciła część ciała, jej płomienie natychmiast zregenerowały utraconą kończynę. Ravel wtedy odpaliła w stronę Shirone sporą ilość płomieni ze swoich skrzydeł. Kocia dziewczyna zrobiła unik. Wiedziała że Ravel nie zrezygnuje tak łatwo z tej walki.

– Kto by pomyślał, że strateg drużyny zaangażuje się w bezpośrednią walkę.

Ravel uśmiechnęła się odważnie w odpowiedzi na te słowa.

– Jeśli jesteś sługą tej osoby, to pewnego dnia będziesz musiała to zrobić.

W odpowiedzi Shirone zwiększyła poziom swojego Senjutsu i ruszyła do ataku…

Część 5[edit]

Nakiri Kouchin Ouryuu kontra Lint Sellzen

Kiedy Ise, Nakiri Kouchin Ouryuu i Bina Lessthan biegli przez miasto, szukając Rias Gremory, zostali nagle zaatakowani przez Lint Sellzen.

– Przytrzymam ją tutaj. Hyoudou-senpai, Bina-san, proszę, ruszajcie szukać Rias Gremory-senpai – powiedział Ouryuu.

– Dasz sobie radę?

– Tak, jakoś to będzie.

Ise i Bina zostawili go, kiedy usłyszeli te słowa.

– Nakiri, kiedy już wygrasz, idź pomóc Asi, albo wesprzyj Xenovię i Irinę – powiedział Ise przez interkom.

– Zrozumiałem.

Po tych słowach Ouryuu stanął naprzeciwko Lint Sellzen, uzbrojonej w fioletowy miecz i pistolet, strzelający fioletowymi kulami.

– No no, czyż to nie syn Rodu Nakiri? – powiedziała dziewczyna.

– Więc to będzie walka pomiędzy amatorami, hę?

Ouryuu od samego początku postanowił, że będzie walczył ze wszystkich sił. Jego przeciwniczka była zarówno posiadaczką Longinusa, jak i srebrnoskrzydłą anielicą. Anioły tego typu, były kandydatami na stanowisko Dodatkowego Jokera, które istniało wśród wskrzeszonych aniołów. Było wielu ludzi, którzy mogli wykorzystać Jokera jako kartę atutową, gdyż pełnił funkcję zamiennika dla każdej innej karty. Była to cecha oparta na przedmiocie użytym do wskrzeszenia kogoś w anioła, atutowego, Dodatkowego Jokera (półkartę).

Lint Sellzen była kandydatką na Dodatkowego Jokera, co oznaczało, że Nakiri nie mógł tracić czujności. Ouryuu zwiększył touki dookoła całego swojego ciała i doprowadził do jego eksplozji! Gdy wybuch się skończył, Ouryuu był zmieniony w człekokształtnego smoka. Jego głowa przypominała łeb azjatyckiego smoka. Złoty człekokształtny smok… Jego szyja, ramiona i nogi stały się większe, tak jak klatka piersiowa i wzrost. Całe jego ciało stało się większe. Następca głowy Rodu Nakiri, który był w stanie wyciągać ki z ziemi, tak długo jak na niej stał, dzięki smoczym żyłom. Dlatego można powiedzieć, że dysponował nieskończoną ilością touki.

Shin High school DxD Volume 2 illustration 3.jpg

W każdym razie w teorii. Biorąc pod uwagę fakt, że ten teren został stworzony specjalnie po to, aby rozgrywały się na nim mecze, oznaczało to, że Nakiri nie miał dostępu do nieskończonej ilości mocy. Ta technika była możliwa dzięki kontraktowi, który zawarł ze Świętą Bestią Ziemi, Ouryuu, którą kontrolował Ród Nakiri. Osoba która zawarła kontrakt ze Świętą Bestią, mogła ją przyzwać na dwa możliwe sposoby. Pierwszy polegał na bezpośrednim przyzwaniu. Drugi na tym, że pozwalało się bestii opanować ciało i objawić w swojej własnej osobie. Ouryuu był tym drugim typem, a ta forma nazywała się Ryuukijin. Nakiri, który zmienił się w Ryuukijin, zaczął wypuszczać ze swojego ciała potężne ilość aury, gdy ruszał naprzód. Gdy dopadł Lint, natychmiast zaczął szybko zadawać ciosy i kopniaki. Każdy z ataków był tak potężny, że mógł zmienić ciało Lint w pył, gdyby ją trafił. Tak jak zawsze, Lint poruszała się akrobatycznie, gdy unikała fizycznych ataków.

– Ja i Bobo coś sobie obiecaliśmy. Jeśli któryś z nas odpadnie w tym meczu jako pierwszy… – powiedział Ouryuu, kiedy nadal atakował.

Następnie ruszył z olbrzymią siłą! Gdy to zrobił, ziemia na której stała Lint, uniosła się! Ludzie z Klanu Nakiri, którzy kontrolowali ziemię, mogli robić z nią różne rzeczy, dopóki na niej stali. Kiedy grunt pod stopami Lint zaczął się ruszać, dziewczyna straciła równowagę, a Ouryuu dopadł ją i uderzył! Lint odpowiedziała, używając broni jako tarczy i otrzymała jego atak.

– To drugi będzie walczył za nas dwóch!

Lint, która poleciała w tył, próbowała złapać równowagę.

– Wow, to był piekielny cios – powiedziała Lint, gdy jej krew ciekła na ziemię.

Była ranna. Miała jednak tę ranę jeszcze zanim zaczęła walczyć z Ouryuu.

– Zraniła cię Roygun? Ma moc tworzenia szczelin. Ostatnio rozwinęła nową technikę, dzięki której mogła zwiększyć zasięg rażenia – powiedział Ouryuu.

W odpowiedzi Lint uśmiechnęła się ironicznie.

– Otrzymałam tę ranę, gdy byłam z przywódczynią Rias. Wow, naprawdę straciłam wtedy czujność. Pomyśleć że Święty Graal nie mógł tego szybko wyleczyć.

Roygun Belfegor została pokonana niedługo po Bovie, wskutek niespodziewanego ataku Rias Gremory. Wprawdzie to wyglądało tak, jakby została wyeliminowana, ale użyła nowej techniki, której nauczyła się podczas obozu treningowego. Roygun uzupełniła swoją nową technikę, której efekty były trudne do wyleczenia i ciągle się samoczynnie pogłębiały. Wprawdzie podczas treningu, Roygun nie testowała swoich zdolności na żywych istotach, ale stwierdziła że nawet zdolności lecznicze Asi wymagały by wielu godzin, aby wyleczyć takie obrażenia.

Najwyraźniej Lint poprosiła Valerie Tepes, aby uleczyła ją za pomocą Świętego Graala, ale nie mogła tego zrobić w tak krótkim czasie. Gdyby jej całkowicie nie wyleczyła, rany znów by się otworzyły. Było zupełnie tak, jakby Lint Sellzen nosiła w sobie bombę zegarową. Nawet jeśli Ouryuu nic nie zrobił, rany same się poszarzały i w końcu by ją wyeliminowały z gry. Ouryuu przygotował pięść do ciosu.

– Mimo tego nie odpuszczę ci. Jestem człowiekiem, który daje z siebie wszystko.

Lint była szczęśliwa, kiedy usłyszała te słowa.

– Cieszę się. Gdybyś mnie potraktował zbyt ulgowo, nie mogłabym spojrzeć w twarz reszcie drużyny.

Gdy wymówiła te słowa, całe jej ciało objęła potężna aura. Fioletowy płomień pochłonął ją całą i wybuchnął dziko!

– To mój Łamacz Ładu.

Olbrzymie ilości fioletowych płomieni uformowały się w coś. Przybrały postać trzech aniołów, dwóch mężczyzn i jednej kobiety, którzy wyglądali jak Lint.

– He he, oto mój podgatunek Łamacza Ładu, Urocze Niebiańskie Anioły. Są wzorowane na Zigim-sensei, Freedzie-aniki i mnie samej – powiedziała Lint. – Chciałam przynajmniej mieć tę trójkę pod moim przywództwem!

Lint użyła wtedy tych trzech aniołów do walki! Ouryuu wiedział że Lint może korzystać z takiej techniki, po tym jak obejrzał nagranie meczu, w którym korzystała ze swojego Łamacza Ładu. Korzystała z tej zdolność podczas meczu pomiędzy Drużyną Rias Gremory a Drużyną Hakuryuukou Porannej Gwiazdy. Chociaż wtedy anioły z fioletowych płomieni były gigantami… Nakiri doszedł do wniosku, że mogła zmieniać ich rozmiary. Ale przede wszystkim musiał zachować czujność wobec tych aniołów, ponieważ każdy z nich miał kłopotliwą zdolność do zmiany postaci. Skoro było ich aż trzech, oznaczało to, że były trzy możliwe formy. Ouryuu spokojnie wydedukował, że bezpośredni kontakt będzie zbyt niebezpieczny. Zrobił więc trzy kroki, a chwilę później, z miejsc na których stanął, wyrwały się wielkie kawały ziemi, którymi cisnął w zbliżające się anioły. Próbowały się wyrwać spod gród ziemi, ale Ouryuu ciągle ciskał w nich nowymi warstwami gleby, aż zostali całkowicie zasypani i ich płomienie zgasły.

Gdyby Łamacz Ładu Lint był w idealnej formie, ziemia nie powstrzymałaby tak łatwo aniołów, ale rany zadane jej przez Roygun-san były poważnym ograniczeniem. Obecnie oddychała ciężko i mogła zemdleć w każdej chwili. Mimo tego ponownie próbowała przyzwać jednego z aniołów, uwięzionego pod zwałami ziemi. Ouryuu z pewnością stał się silniejszy… Walczył z wieloma różnymi mitologiami i doświadczył zarówno zwycięstw, jak i porażek. Jego celem był senpai którego podziwiał, Hyoudou Issei. Chciał być jak on, i tak jak on, poradzić sobie z niezliczonymi przeciwnościami… Aby uratować dziewczynę, której niegdyś nie był w stanie ocalić… Aby przewyższyć swojego poprzednika, Nakiriego Nakagamiego, najsilniejszego Ouryuu…

– Nie mogę przegrać!

Ouryuu, który wystartował ze swojego miejsca z niesamowitą prędkością, wziął sobie za cel plecy Lint, nie pozwalając jej nadążyć za swoimi ruchami. Gdy się odwróciła, Ouryuu zebrał w swojej pięści dużą ilość Touki i zadał cios. To było jak walka Sairaorga-san i Hyoudou Isseia.

Bam!

Rozległ się nieprzyjemny dźwięk. Pięść Ouryuu wbiła się głęboko w brzuch Lint. Siła tego ataku była tak wielka, że odrzuciła dziewczynę w tył.

– Pomściłem cię, Bobo. Roygun-san, twoja moc też była najlepsza – powiedział Ouryuu.

Lint padła na ziemię i natychmiast pochłonęło ją światło odsyłające. Uśmiechnęła się jednak.

– Fufu. Wprawdzie przegrałam… ale ty możesz nie zwyciężyć w walce z następnym wrogiem – powiedziała, po czym spojrzała w pewnym kierunku. – Ta osoba jest w końcu…prawdziwym potworem.

Po tych słowach Lint zniknęła, a chwilę potem…

– Skoczek Rias Gremory został wyeliminowany z walki! – oznajmił komentator.

Ouryuu, który pokonał Lint, spojrzał w kierunku, w którym patrzyła dziewczyna. Potrafił wyczuć aurę osoby, którą Ise uważał za potężnego wroga.

– Wyczuwam aury Xenovi-kaichou i Iriny-senpai. Rozumiem, więc walczą z niewyobrażalnym wrogiem. Dodatkowo, Argento-senpai też jest…

Potrafił też wyczuć aury dwóch olbrzymich smoków…..

Część 6[edit]

Asia i Fafnir kontra Crom Cruach.

Asia Argento oraz Smoczy Król Fafnir, walczyli z Crom Cruachem, najsilniejszym Smokiem Zła. Starcie pomiędzy smokami było tak niesamowicie brutalne, że okoliczne domy obracały się w gruzy. Fafnir odpalił nagle z ust legendarny przedmiot, którzy przechowywał wewnątrz swojego ciała. Aktywował też zdolność przedmiotu który wydobył i zbliżył się do Crom Cruacha…

Legendarny Smok Zła, korzystając tylko z czystej mocy swoich rąk, pocisków aury i ognistego oddechu, zestrzeliwał wszystkie legendarne przedmioty, którymi Fafnir w niego rzucał. Niezależnie od tego, czy były to zwykłe bronie, czy przeklęte przedmioty, Crom Cruach wszystkie je niwelował, za pomocą swojej czystej mocy, aury i płomieni. Dla niego, pięści, aura i ogień, były absolutnymi środkami, za pomocą których powinien atakować każdy smok. Trenował samego siebie w używaniu tych metod i stał się najlepszy. Nie, najsilniejszy! Fafnir poruszał się z szybkością, która była niesamowita, biorąc pod uwagę jego gigantyczne ciało i atakował Crom Cruacha pazurami, kłami i innymi częściami ciała, ale on odbijał te wszystkie ataki swoimi pięściami. Nagle dziesięciometrowy smok został zdmuchnięty przez czystą siłę. Podstawowa siła ciała Crom Cruacha przerastała wszelkie wyobrażenia. Crom Cruach nie był nawet zmęczony, podczas gdy z ust Fafnira ciekła już krew. Nawet jeśli Smoczy Król był wściekły, to Crom Cruach nadal nad nim triumfował. Jednak rany Fafnira były okryte zieloną aurą, która je leczyła. Asia, która stała za jego plecami, używała swojego Boskiego Daru za każdym razem, gdy jej towarzysz został ranny. W takich wypadkach, Asia tymczasowo aktywowała swój Łamacz Ładu i wspierała swojego partnera. Asia, ubrana w złotą zbroję i okryta jasną aurą, miała Łamacza Ładu, który umożliwiał jej szybkie leczenie i tworzył lecznicze pole, które w swoich granicach likwidowało efekty obrażeń. Z tego powodu ataki Crom Cruacha były anulowane. Zdolność rozpraszania ataków legendarnego Smoka Zła, nawet tymczasowo, była straszna, biorąc pod uwagę jej zdolności lecznicze. Było jednak coś, czego Asia nie mogła wyleczyć.

Wytrzymałość.

Ciągła walka z Crom Cruachem, osłabiała wytrzymałość Fafnira. Krwawienie oznaczało też, że będzie słabł powoli, ale skutecznie. Także Asia była bliska wyczerpania swojej wytrzymałości, skoro ciągle używała Łamacza Ładu. Fafnir wziął się w garść i wyciągnął swoją kartę atutową.

– Asia-tan. Daj mi majtki! Te przeźroczyste! – powiedział.

– Z-zamierzasz użyć tego, tak?! D-dobrze!

Asia odłożyła swoją dumę na bok, gdy zobaczyła jak dzielnie walczył Fafnir. Wyjęła z zanadrza przeźroczyste majtki i rzuciła je smokowi.

Gdy Fafnir wepchnął je sobie do ust i połknął, zyskał tajemniczą moc. Jego ciało zaczęło emanować tajemniczym światłem, a zaraz potem otworzył paszczę, z której wysunęło się coś podobnego do drabiny.

– Ten tydzień należy do szokujących i zaskakujących potworów! Ruszajcie!

Gdy Fafnir wymówił te słowa, po drabinie zaczęły schodzić jego miniaturowe formy! Jeśli przyjrzeć się temu bliżej, na ich grzbietach siedziały wróżki, które wyglądały jak zniekształcona Asia!

– Majtusie majtusie majtusie majtusie majtusie majtusie majtusie majtusie majtusie majtusie!

Kiedy krzyczeli te niesamowite rzeczy, dziesięć… nie, setka mini Fafnirów i mini Asi została przyzwana. Crom Cruach zaczął zachowywać szczególną ostrożność.

– Ta technika przysporzyła wiele cierpień olimpijskiej bogini Artemis. Najwyraźniej mogę się zabawić.

Crom Cruach podziękował Asi, gdy zajął pozycję do walki. Mini Fafniry przylgnęły do ciała Crom Cruacha, gryząc go i drapiąc, podczas gdy ci, którzy znaleźli się za jego plecami, zaczęli go bić. Wprawdzie wyglądali jak ruchome zabawki, ale powoli zadawali Crom Cruachowi obrażenia. Walka z jednym z nich byłaby łatwa, ale… z pyska Fafnira ciągle wychodziły jego zminiaturyzowane formy. Było już ich ponad pięćset, więc zniszczenie jednego z nich nic by nie dało. Gdyby te mini Fafniry dalej trzymały się jego ciała, obrażenia z pewnością byłyby coraz poważniejsze. Najgorsze było to, że gdy jedne z tych miniaturowych smoków przylgnęły do jego ciała, inne nadal go atakowały. Crom Cruach uznał to w końcu za irytujące i okrył się olbrzymią ilością aury, którą natychmiast uwolnił.

– Ha!

To był jego okrzyk bojowy. Wszystkie mini Fafniry, które przylgnęły do jego ciała, zostały odepchnięte. Crom Cruach nie poprzestał na tym, i poradził sobie z resztą przeciwników, unicestwiając ich swoich ognistym podmuchem. Potem dalej zionął ogniem, który pochłonął prawdziwego Fafnira! Na tym się nie skończyło, gdyż zgromadził w swoich dłoniach aurę i odpalił ją w stronę przeciwnika. Fafnir i Asia wytrzymali potężny pocisk aury, tworząc dużą eksplozję. Fala uderzeniowa sprawiła, że całe otoczenie zostało unicestwione, włącznie z replikami domów. Gdy Smoka Zła spojrzał przed siebie, zobaczył że Fafnir był przysypany gruzami. Z całego jego ciała płynęła krew i dodatkowo nią kaszlał. Pewnie nie mógł już więcej stanąć na nogach. Pomimo tego, Smoczy Król bronił Asi do końca. Asia, której nic się nie stało, wyłoniła się spod brzucha Fafnira. Smok stał się jej tarczą. Dziewczyna próbowała uleczyć swojego towarzysza leczniczą aurą.

– Fafnir-san! Uleczę cię!

Crom Cruach podszedł jednak do Fafnira bez żadnego wyrazu twarzy. Owinął swoje dłonie aurą i planował pokonać Fafnira oraz Asię. Kiedy miał zaatakować, Fafnir ruszył nagle naprzód i zacisnął zęby na jego ramieniu! Rozległ się dźwięk pękających kości. Był to dowód tego, jak silny był Fafnir. Nawet Rizevim był przytłoczony jego siłą. Crom Cruach wydawał się być jednak szczęśliwy z tego powodu.

– Dawno nikt mi nie złamał ręki ! Nieźle… Całkiem nieźle. Walczysz do samego końca, Fafnirze!

Następnie, Crom Cruach podniósł olbrzymie ciało Fafnira i cisnął nim wysoko w niebo! Zaraz potem wziął głęboki wdech i zionął ogniem.

– …Przepraszam, Asia-tan, ja… – przeprosił Fafnir, gdy jego ciało było pokryte płomieniami.

Shin High school DxD Volume 2 illustration 4.jpg

Po wypowiedzeniu tych słów, zniknął z pola gry. Jego rola chowańca dobiegła końca, a bez niego, Asia była teraz bezbronna. Mimo tego, blondwłosa dziewczyna patrzyła odważnie na Crom Cruacha i wzmocniła swoją magię. Rozwinęła dłońmi swoje magiczne kręgi i zaczęła atakować magią żywiołów. Ogień i wiatr uderzyły w Crom Cruacha, ale… dla tego Smoka Zła było to jak łaskotki.

– Nadal ze mną walczysz, Asiu Argento? – zapytał, gdy się do niej zbliżał.

– Jestem podwładną Czerwonego Cesarskiego Smoka, Hyoudou Isseia i dziewczyną, która zostanie jego żoną. Dlatego będę walczyła do końca – oznajmiła odważnie Asia, gdy przygotowywała się do kolejnego ataku.

Smok Zła poczuł podziw wobec tej dziewczyny.

– Ładnie powiedziane, pani Fafnira. Jestem zaszczycony, że mogę z tobą walczyć, dziewczyno Czerwonego Smoka.

Crom Cruach otoczył dłonie aurą i zaatakował Asię. Zraz potem odezwał się komentator:

– Goniec Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy został wyeliminowany z gry!

Uszkodzenie lewej ręki najsilniejszego Smoka Zła nadal było niemałym osiągnięciem….

Siostry[edit]

Rias Gremory miała coś do zrobienia, zanim zmierzy się z Iseiem. Wraz ze swoim Skoczkiem, czekała na pewną osobę, która przemieszczał się wraz z Iseiem. Zapewne była to propozycja strateg Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy, Ravel. Obecnie dwie osoby stały przed Rias i Yuuto. Jej ukochany mężczyzna w szkarłatnej zbroi, Hyoudou Issei i kobieta w smoczej masce, Bina Lessthan. Racja, Rias chciała się zmierzyć z Biną Lessthan, przed finałowm pojedynkiem z Iseiem.

– Wreszcie się spotykamy, ale jestem ciekaw co zamierzacie teraz zrobić? – powiedział Ise do Rias, uśmiechając się przy tym krzywo.

– Polegam na tobie, Yuuto – powiedziała Rias.

– Tak.

Yuuto stanął naprzeciwko Iseia, wyrażając swoją determinację poprzez aurę.

– Ise-kun, czy mógłbyś dotrzymać mi towarzystwa? – zapytał.

W odpowiedzi na te słowa, Ise spojrzał na nich, a potem na Binę Lessthan.

– …Nawet jeśli odmówię, to Rias i tak będzie walczyła z Biną-shi, prawda? Wyczuwam, że Gya-suke też czai się gdzieś w pobliżu. Dobrze, będę walczył z tobą do końca – oznajmił, po czym ruszył do ataku.

Ise wyczuwał obecność Gaspera, który zapewne zamierzał wykonać łączoną technikę z Rias i zapewne krył się w jej cieniu. Zapewne otrzymał taki rozkaz, na wypadek gdyby jego pani znalazła się w niebezpieczeństwie i musiał jej zapewnić wsparcie z cienia. Ise i Yuuto oddalili się od tego miejsca, zostawiając Binę Lessthan z Rias. Bina uwolniła bojową aurę.

– Będę z tobą walczyła, Rias Gremory.

– Przyjmuję twoje wyzwanie, Bino Lessthan.

Rias zrozumiała, że nie będzie miała szans ze swoją przeciwniczką, więc postanowiła przystąpić do aktywowania swojej łączonej techniki z Gasperem.

– Gasper, nadszedł czas.

– Zrozumiałem.

– Ciemności, wieczna ciemności, odpowiedz tej niszczycielskiej diablicy.

– Księżniczko zniszczenia, symbolu zagłady, użyj tej ciemności Demonicznego Boga.

Ciemność Gaspera wyłoniła się z cienia Rias i zaczęła okrywać całe jej ciało, poczynając od nóg.

– Moje złe oko, bracie złych oczu, zbierz się w moim zniszczeniu.

– Moja pani, siostro zniszczenia, rozciągnij wokół siebie tą zakazaną noc i pierwotną ciemność.

Ciało Rias było okryte ciemnością, skumulowaną w nowej formie. Nagle Rias i Gasper wymówili razem ostatni werset inkantacji:

– Poczęstuj wrogów przed nami mocą ostatecznego zniszczenia!

Wszystko zostało pochłonięte przez ciemność. Krajobraz był zabarwiony na kruczoczarny kolor. W centrum tej ciemności, unosiła się człekokształtna diablica, otoczona ciemnoczerwoną aurą zniszczenia. Po zmianie w mroczną bestię, na jej czole pojawiło się trzecie oko ze szkarłatną źrenicą. To była łączona technika Rias i Gaspera, Zakazane Przeniknięcie Księżniczki Balora

W odpowiedzi na postępowanie Rias, która zaczęła uwalniać potężną ilość aury, Bina też okryła się silną magią. Obie ruszyły w stronę nieba, gdy Moc Zniszczenia Rias i aura klasy Maou Bini zderzyły się ze sobą! Ataki Rias, okrytej mocą Gaspera, były wybuchowe i tak potężne, że diabelska moc klasy Maou Bini, bez trudu je zestrzeliwała. Obecna moc Rias przekraczała klasę Maou. Jednak szybko wyczerpywała wytrzymałość użytkownika, więc musiała być ostrożna. Od czasu gdy stworzyła tę formę, trenowała, trenowała i trenowała, aby wydłużyć czas korzystania z tej mocy. Wprawdzie było lepiej, niż w etapie eliminacji… ale nie mogła utrzymać tej formy dłużej, niż Ise swojej Smoczej Deifikacji. Z tego powodu, długa walka z Biną byłaby samobójstwem. Jednak Rias czuła, że… jej zmartwienia będą niczym innym, niż ulotnym zmartwieniem. Z tego powodu, w potężnych atakach Bini była rozpacz. Rias słyszała o czymś, co wydarzyło się z nią podczas obozu treningowego Sekiryuuteia Płonącej Prawdy. Pomimo tego Rias myślała, że jej szwagierka wyrażała to, co chciała zachować dla siebie. Podczas turnieju, Bina, Grayfia, musiała być coraz bardziej zmartwiona, dzień po dniu.

Była jej szwagierką i członkinią rodziny, która wychowywała ją od dziecka. Rias wiedziała o prawdziwej stronie Królowej Sirzechsa Lucyfera, Grayfi Lucyferiusz, która zawsze próbowała pokazać swoje dostojeństwo, powagę i urok. Ale faktem było też to, że była osobą która szybko czuła się samotna. Pewnego dnia nie będzie w stanie tego znieść i załamie się. Gdyby to się stało podczas jej rozmowy z Iseiem, byłoby tylko kwestią czasu, aż jej aura stanie się niestabilna, jak ta, którą okrywała się teraz. Dlatego też, jako jej szwagierka, Rias uznała że nie może tego rozwiązać inaczej, niż osobiście. Po kilku minutach miotania w siebie pociskami, Moc Zniszczenia Rias zaczęła przytłaczać ataki Bini. Dodatkowo jej pociski zaczęły być zatrzymywane przez trzecie oko Rias.

– Ise ma swoje własne marzenia. Dlatego tak bardzo się stara i kilka razy prawie zginął. Z tego powodu, jego marzenia zaczęły się urzeczywistniać. Status wysokoklasowego diabła także uzyskał dzięki uczciwym bitwom i zmaganiom – powiedziała Rias do swojej szwagierki.

Następnie skumulowała swoją diabelską moc i zebrała w gigantyczną kulę.

– Ja… Ja…

Bina, która nie wiedziała co powiedzieć, zaczęła tworzyć pocisk ze swojej niestabilnej aury i odpaliła go w stronę Rias, która odpowiedziała swoim atakiem. Nie mogła powstrzymać uczuć w stronę osoby, którą miała przed oczami.

– …Proszę, najdroższa szwagierko… Bądź świadoma marzeń Iseia… Do tego Onee-sama… Nie przejmuj się tak bardzo tym, że jesteś Królową Lucyfera…! Jeśli masz problemy, możesz polegać na mnie i rodzicach! Wprawdzie nie zastąpię ci brata…. Ale nadal jesteśmy rodziną!

Kiedy Bina, nie, Grayfia, wysłuchała szczerych słów Rias…

Jej smocza maska została zniszczona przez falę uderzeniową, wywołaną przez zderzenie ich demonicznych mocy. Z jej oczu płynęły łzy…

– …Rias, ja… Ja…

Aura Rias pochłonęła Binę, Grayfię, jej szwagierkę… Chwilę później komentator się odezwał:

– Królowa Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy została wyeliminowana z gry!

Gdy Grayfia zniknęła, Rias spojrzała w niebo. Potem wzięła głęboki wdech i anulowała swoją łączoną technikę z Gasperem. Potem spojrzała w kierunku, w którym udali się Yuuto i Ise.

– Yuuto, teraz ty jesteś tym, który musi wyrazić swoje uczucia.

Żywot. Przyjaciel kontra Przyjaciel Skoczka[edit]

Po spotkaniu z Rias, która postanowiła się zmierzyć z Biną-shi, ja, Hyoudou Issei, zostałem wyzwany do walki przez Kibę. Obaj wylądowaliśmy na parkingu przy pewnym centrum handlowym… Słowa które wymówił, przypomniały mi coś, co kiedyś mi powiedział i co zrobiło na mnie duże wrażenie. Ciekaw jestem, czy nadal to pamiętasz, Kiba.

Chodź ze mną .

Kiedy zostałem diabłem, przyszedłeś do mojej klasy i powiedziałeś te słowa, prawda? W miejscu do którego mnie zabrałeś, była Rias i inne członkinie Klubu Okultystycznego. Po tym naprawdę wkroczyłem do nadprzyrodzonego świata. Założę się, że nie pamiętasz, co wtedy powiedziałeś. Ale ja nigdy tego nie zapomnę. Ty byłeś tym, który wprowadził mnie do tego świata. Gdyby przyszła po mnie Akeno-san, albo Koneko-chan, mógłbym teraz mieć inne uczucia. Jednak jestem wdzięczny, że to ty mi pomogłeś. Jesteś mężczyzną którego szanuję, jednym z ludzi, których chcę przerosnąć, a także towarzyszem, który mnie wspiera. Kiba uniósł wtedy swój Demoniczny Cesarski Miecz, Gram.

– Ise-kun, zanim zaczniemy walczyć, jest coś o czym chcę ci powiedzieć. Jestem naprawdę wdzięczny, że jesteś moim przyjacielem i chciałbym, abyśmy nimi pozostali. Dlatego będę dzisiaj walczył z tobą ze wszystkich sił – powiedział.

Po tych wspaniałych słowach, zaczął spowijać się agresywną mocą. Odpowiedziałem, owijając się szkarłatną aurą.

– Ha ha ha, nie potrafię się nie rumienić po pochwałach takiego przystojniaka. Uspokój się. W końcu będziemy przyjaciółmi już na zawsze. Ale sądzę że dzisiaj będziemy walczyć, prawda? – odparłem.

– Tak, jestem w końcu mieczem Rias-neesan.

– A ja Królem mojego własnego parostwa.

Po tym jak wyznaliśmy sobie te uczucia, zacząłem recytować inkantację Smoczej Deifikacji:

– Mieszkający we mnie Szkarłatny Czerwony Smok przebudzi się z twojego panowania.

Jasna szkarłatna aura zaczęła emanować z klejnotów na mojej prawej rękawicy.

– Szkarłatny Niebiański Smoku którego posiadam wewnątrz siebie, wzrośnij by stać się Królem.

Głos Ophis rozniósł się echem z klejnotu…

– Kruczoczarny Bogu Nieskończoności.

Klejnot na mojej lewej rękawicy uwolnił kruczoczarną aurę. Niesamowita szkarłatna aura pochłonęła całe moje ciało.

– Wspaniały Czerwony Bogu Marzeń.

Kruczoczarna aura rozlała się po całej okolicy…

– Czuwając nad zakazanymi istotami, powinniśmy stać się tymi, którzy przekraczają granice.

Moja szkarłatna zbroja pokryła się kruczoczarnym wzorem. Moc Boskiego Smoka w pełni się ujawniła. Wtedy wyrecytowaliśmy ostatni wers razem.

– Zatańczymy jak ogień w piekle!

[S∞F!! S∞F S∞F!! S∞F S∞F S∞F!!!! S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F!!!!!! S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F!!!!!!!! ]

Wszystkie klejnoty rozbrzmiały głosem S∞F!!, który przenikał aż do duszy i pojawił się na nich symbol nieskończoności!

[Smocza ∞ Furia!!!!!!]

Smocza Deifikacja aktywowana. Właściwie to Smocza Pseudodeifikacja… Cokolwiek by to jednak nie było, nie ma różnicy w mocy. Kiedy szkarłatna i kruczoczarna aura zaczęła się wylewać z mojego ciała, wymierzyłem pięść w Kibę. Odpowiedział, celując we mnie mieczem, Gramen… Był to jeden z najsilniejszych, Demonicznych Mieczy. Był znany ze straszliwej ostrości, a także posiadał moc zabójcy smoków. Łamacz Ładu Narodzin Miecza Kiby, to Miecz Zdrajcy, który pozwala mu na dzierżenie Świętego Demonicznego Miecza. Z tego powodu, taki diabeł jak ja musiał zachować czujność.

Nagle Kiba zniknął! Gdy zorientowałem się w sytuacji, odskoczyłem z tego miejsca! Jednocześnie próbowałem przyzwać Ascalona, który spoczywał w miej lewej rękawicy! Obaj poruszaliśmy się z niesamowitą prędkością i sprawdzaliśmy się nawzajem, aż wreszcie starliśmy się ze sobą na środku parkingu! Nasze miecze skrzyżowały się ze sobą! Brutalna walka się zaczęła! …Nie mogę pozwolić aby Gram mnie dotknął, skoro ma moc zabójcy smoków! Zablokowałem go Ascalonem! …Podobno moc smokobójcy Grama była niesamowicie silna! Już przy samym skrzyżowaniu mieczy uderzyła mnie aura zabójcy smoków! Poczułem przez to ciarki! Kiedy kontynuowaliśmy wymianę ciosów, Kiba uśmiechnął się odważnie.

– Najwyraźniej w tej formie twoja szybkość dorównuje mojej!

– Tak! Myślisz że po tych wszystkich naszych wspólnych treningach mogłoby być inaczej? Nauczyłem się twojego stylu walki i nawyków!

Racja, w treningowej przestrzeni ja i Kiba stoczyliśmy wiele pojedynków. Dowiedziałem się, z jakimi technikami może mieć kłopoty oraz wielu innych rzeczy.

– Cóż, ja też! – odparł Kiba.

Gdy Kiba zwiększył swoją aurę, zaczęli się pojawiać smoczy rycerze! To był podgatunek jego Łamacza Ładu, Kowala Ostrza, Chwała Przyciągająca Żołnierzy. Rycerze mieli na sobie smocze zbroje i byli uzbrojeni w demoniczne miecze.

Poza Gramem, Kiba miał inne demoniczne miecze, takie jak Balmung, Nothung, Dáinsleif i Tyrfing. Wprawdzie wszystkie one należały poprzednio do byłego wice-przywódcy Frakcji Bohaterów, Zygfryda, ale Kiba przejął je wszystkie, kiedy go pokonał. …Po raz kolejny mnie zaskoczył! Na szczęście nie można było korzystać z dwóch Łamaczy Ładu naraz, więc nie mógł przyzwać swojego Świętego Demonicznego Miecza.

– Ruszajcie!

Gdy Kiba wydał rozkaz, Smoczy Rycerze ruszyli na mnie z pełną prędkością, dzierżąc w dłoniach Demoniczne Miecze! Nagle Kiba ruszył za nimi, atakując mnie! Próbowałem uniknąć specjalnych zdolności Demonicznych Mieczy Smoczych Rycerzy, próbując jednocześnie ich pokonać, za pomocą kopniaków i ciosów. Każdy którego pokonałem, natychmiast znikał i upuszczał miecz na ziemię, po czym jego miejsce zastępował nowy, który natychmiast podnosił leżący miecz i atakował mnie! Kiba, który znalazł lukę w mojej obronie, ciął mnie w plecy Gramem! W tym samym momencie przez moje ciało przeszedł silny szok! …To był atak który przenikał do duszy. Więc to tej techniki Kiba nauczył się od jego eminencji Strady! Strategia w której użytkownik zwiększa swoją niszczycielską siłę w momencie uderzenia! Dodatkowo, aura zabójcy smoków uderzyła wraz z szokiem! …Mogłem poczuć dziwny ból i cierpienie w całym moim ciele! Jednak uderzenie Grama ledwie zadrapało moją zbroję i nie zniszczyło jej. To było coś! Gram, miecz będący jednym z najsilniejszych zabójców smoków, nie mógł zniszczyć zbroi Smoczej Deifikacji! Szybko naprawiłem tę rysę. Kiedy Kiba zobaczył, że Gram nie mógł zniszczyć mojej zbroi, zgrzytnął zębami.

– Jak się można było spodziewać, twoja kruczoczarna zbroja jest na zupełnie innym poziomie! W takim razie…

Kiba nagle się cofnął i pozbył Smoczych Rycerzy. Mocniej zacisnął dłoń na rękojeści miecza.

– Spróbujemy w inny sposób – powiedział.

Następnie zwiększył aurę nie tylko na całym swoim ciele, ale też na nogach i tułowiu. …To coś, czego nigdy wcześniej nie widziałem. To jakaś nowa technika! Następnie, dzięki aurze, na jego stopach i plecach pojawiły się urządzenia podobne do butów oraz silników rakietowych. Jak się temu przyjrzeć, to na butach też miał małe turbiny. Chwilę później buchnęła z nich potężna aura.

– Pierwowzorem do tego była Chwała Przyciągająca Żołnierzy – powiedział Kiba.

Więc zainspirował się zbrojami smoczych rycerzy i stworzył jedną ze swojej aury!

– Ruszam – oznajmił.

Następnie zniknął. Próbowałem go wypatrzeć albo wyczuć, ale jego szybkość całkowicie przekraczała moje oczekiwania do tego stopnia, że nie mogłem nawet wyczuć jego obecności! Przekraczał wręcz prędkość dźwięku, kiedy biegał wokół mnie! Nagle zaatakował mnie podczas biegu, a za każdym razem gdy próbowałem zareagować, ciął mnie. Dalej byłem atakowany, nie mogąc samemu nic z tym zrobić! Chociaż ataki Kiby tylko zarysowywały moją zbroję, szok i aura zabójcy smoków, przenikały przez nią. Z tego powodu obrażenia uległyby pogorszeniu i zmieniły się w niesamowity ból!

– Cholera!

Za każdym razem gdy próbowałem zadać mu cios, znikał. Nie mogłem nic zrobić! Kiedy starałem się dać sobie radę z jego prędkością, komentator się odezwał:

– Królowa Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy została wyeliminowana z gry!

—.

To był komunikat informujący, że moja Królowa odpadła z gry. …Rozumiem, więc Rias pokonała Grayfię-san…! Nie mogłem sobie pozwolić na porażkę! Jednak ta szybkość… Zwiększenie poziomu aury z pewnością było doskonałe. Cholerny Kiba, to wyglądało tak, jakby skoncentrował swoją moc oraz poprawił dokładność kontroli aury.

…Kontroli? Nagle coś zrozumiałem i… wiedziałem już, co zrobić. W każdym razie skoncentrowałem się i próbowałem dotknąć Kiby! Za każdym razem gdy jego ataki uszkadzały moją zbroję, czułem niesamowity ból w całym ciele… Wyostrzyłem jednak moje zmysły i przypomniałem sobie nasze poprzednie treningi. …Jego nawyki, styl walki… Musiałem zmierzyć się z nimi wszystkimi. Pomyśleć… o jego nawykach oraz nim samym! Przypomniałem sobie niezliczone treningowe pojedynki, które stoczyliśmy w przeszłości i porównałem ze wzorem obrażeń, które otrzymywałem. Wtedy zdałem sobie sprawę z pewnego schematu i wsunąłem pięść.

Tak! To z tej strony uderzy Kiba! Moje przewidywania są trafne. Dotknąłem Kiby i nie pozwoliłem mu uciec!

[Transfer!!]

Przesłałem moją moc do Kiby w tym samym momencie. Nagle silniki na jego plecach i butach wypuściły niesamowitą ilość aury. Z powodu mocy którą przesłałem, było jej nawet ponad miarę.

– Guwa!

Kiba nie był w stanie kontrolować swojej szybkości i przywalił z rozpędu w ziemię. …Miałem rację. Kiba był typem technicznym. Aby osiągnąć precyzję, z którą używał techniki, musiał korzystać z określonej ilości aury, której akurat potrzebował. Dostosował jej przepływ w taki sposób, że ledwie był w stanie utrzymać kontrolę, w miarę zwiększania prędkości. Dlatego, jeśli ilość aury wzrośnie, nie będzie jej w stanie kontrolować i wymknie mu się ona spod kontroli. Miałem rację. W momencie w którym go dotknąłem, przesłałem mu moc Czerwonego Cesarskiego Smoka. Kiba, który leżał obecnie na ziemi, miał skręconą nogę. Nie będzie już mógł dalej walczyć z taką prędkością. Można powiedzieć, że jego własna szybkość obróciła się przeciwko niemu samemu.

– Jeszcze nie! To jeszcze nie koniec!

Kiba jakoś wstał na nogi i pozbył się silników z pleców oraz butów. Kiedy to zrobił, zmienił swój Boski Dar i stworzył dookoła mnie niezliczoną ilość Świętych Demonicznych Meczy. Kiedy się pojawiały, ich ostrza były wymierzone we mnie! Odpowiedziałem, przyzywając Ascalona II z mojej prawej ręki i tego pierwszego z lewej…

[Miecz!]

[Miecz 2!]

Jednocześnie zwiększyłem moją aurę.

[S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F!!!!!!!!]

Kiedy zwiększyłem aurę obu moich Ascalonów, zniszczyłem wszystkie Święte Demoniczne Miecze, które na mnie ruszyły… Ich pozostałości lśniły na biało i czarno, gdy rozsypały się po parku.

– Jeszcze nie!

Kiba nadal nie miał zamiaru się poddawać i stworzył kolejny Święty Demoniczny Miecz w swojej dłoni, który pokrył bardzo gęstą aurą. Kiba…! Racja! Mężczyźni z Parostwa Gremory nie poddają się do samego końca!

– Naprzód!

W odpowiedzi na Święty Demoniczny Miecz, który został rzucony przez Kibę, ja…

– Kibaaaaaa!

Zalałem go świętą aurą obu Ascalonów! Święty Demoniczny Miecz Kiby, mimo że dziabnął mnie w ramię, nie przebił go, tylko trochę się wbił. Mimo tego jego aura rozeszła się w ranie i zadała mi poważne obrażenia. Szybko wyciągnąłem miecz z rany. Z drugiej strony Kibie też się porządnie oberwało od mojego ataku i runął na ziemię. Naprawiłem moją zbroję i zbliżyłem się do niego. Uśmiechnął się do mnie.

– …Kto by pomyślał, że pokonasz mnie w ten sposób…

– To dlatego, ponieważ trenowałem z tobą mnóstwo razy. …Znam twój styl walki i nawyki.

– …To naprawdę frustrujące. Ja też powinienem dużo o tobie wiedzieć…

Przygotowałem się co oddania Smoczego Strzału. Twarz Kiby przybrała zdeterminowany wyraz.

– Zrób to. Nie chcę aby w tym meczu pokonał mnie ktoś inny niż ty.

– Tak, wiem przyjacielu.

Zwiększyłem moją aurę i oddałem strzał w stronę Kiby.

– Skoczek Drużyny Rias Gremory został wyeliminowany z gry! – oznajmił komentator.

Kiedy zakończyłem moje sprawy z Kibą i miałem odejść z tego miejsca, pojawił się mężczyzna ubrany na czarno, Crom Cruach. …Wiedziałem już, że pokonał Asię i Fafnira, chociaż był ranny w lewą rękę. …Czy to była robota Fafnira? Ddraig roześmiał się.

[Kukuku. Kto by się spodziewał, że zostaniesz ranny, Crom Cruachu.]

Crom Cruach nie dał się jednak sprowokować i wyglądał nawet na dumnego.

– Złamał ją wielki Smoczy Król. To honorowa rana.

[Więc to jego dzieło, hmm. Jest smokiem, który złamał też rękę syna Lucyfera. To jasne, że zrobi przynajmniej tyle.]

W odpowiedzi, Crom Cruach uśmiechnął się z zadowoleniem.

– Ten turniej naprawdę mnie bawi. Zanim was poznałem, nikt nie był mnie w stanie zranić. Fufufu, co za fajne czasy. Doprawdy, dotąd patrzyłem na ludzi tylko z góry.

Odliczanie do manifestacji Ddraiga dobiegło końca, a zaczęło się ono wraz z moją walką przeciwko Kibie. Ale ponieważ moje sprawy z nim nie były załatwione, wstrzymałem manifestację. Jednak to inna historia, jeśli przeciwnikiem jest Crom Cruach. Klejnoty na mojej zbroi zaczęły świecić szkarłatnym światłem. Nagle zmieniło się ono w olbrzymiego smoka. Oto przybycie Czerwonego Cesarskiego Smoka, Ddraiga, który stanął przed Crom Cruachem.

– Więc zamierzasz walczyć ze mną ranny? Może powinienem dać ci fory? – zapytał.

– Nah, bez żartów proszę. Jest wprost przeciwnie, Ddraigu. Ponieważ odniosłem tę honorową ranę, mogę walczyć z tobą w najlepszym stanie. Wydaje mi się, że ludzie nazywają to najwyższymi uczuciami.

Ddraig też był z głębi serca szczęśliwy, gdy patrzył na Smoka Zła okrytego silną, gęstą aurą.

– Kukuku, racja. Tak powinno być. Walki smoków toczą się na wytrzymałość.

– Jestem Crom Cruach, Smok Okrągłego Półksiężyca. Wyzywam cię na pojedynek, Walijski Smoku Y Ddraig Gochu!

Ddraig rozpostarł w odpowiedzi skrzydła.

– Nazywam się Walijski Smok Y Ddraig Goch i przyjmuję twoje wyzwanie, Crom Cruachu, Smoku Okrągłego Półksiężyca!

– Fufu, to pierwszy raz, gdy przedstawiam się po raz drugi! Najwyraźniej dzisiaj jest mój szczęśliwy dzień!

– Jaki Smok Zła mówi takie rzeczy!? Cholera, z pewnością jesteś ciekawą osobą, Crom Cruachu!

Oba smok przygotowały się następnie do walki.

– Ruszaj partnerze, ja go przetrzymam. Lepiej będzie, jeśli będziesz kontynuował naszą bitwę – powiedział do mnie Ddraig.

– Tak, a więc idę – odparłem.

Po tych słowach ruszyłem do miejsca, w którym przebywała Rias. Chwilę później poczułem za plecami falę uderzeniową, która przeszła po całym polu bitwy….

Moc w Mocy[edit]

Kiedy Xenovia była szkolona w Watykanie, wszyscy zawsze ją chwalili.

„Kto by pomyślał, że w tak młodym wieku zostanie wybrana do dzierżenia Durandala!”

„Musisz być geniuszem zesłanym przez Niebiosa.”

„I jednocześnie może też władać Excaliburem… Co za niezwykłe dziecko.”

„Musisz być mieczem Niebios.”

Jednocześnie porównywano ją do kogoś.

„Wprawdzie nie jest tak silna jak jej poprzednik, Strada, ale jej moc jest na zbliżonym poziomie.”

„Stań się lepiej szermierzem, który nie przyniesie wstydu poprzedniemu posiadaczowi Durandala, jego eminencji Stradzie.”

„Racja, jeśli ją dobrze wyszkolimy, może nawet osiągnąć poziom Vasco Strady.”

„Xenoviu, masz taki talent, że możesz się stać następnym jego eminencją Stradą.”

Xenovia nie mogła zapomnieć szoku, jaki poczuła, gdy po raz pierwszy spotkała swojego poprzednika, Vasco Stradę. Zrozumiała wtedy, nie ze słów elit kościelnych, ale z samego istnienia tej osoby, że jest on wielki. Jego szyja, ręce, palce, plecy i nogi. Wszystkie części jego ciała były wielkie i dobrze zbudowane. Jednak nie pasowało ono do jego starej i pomarszczonej twarzy. Jego eminencja uśmiechnął się jednak do niej.

– No, no…. Kto by pomyślał, że moją następczynią zostania taka ładna dziewczyna… Niebiosa muszą być rozważne – powiedział i pogłaskał ją po głowie.

Kiedy to robił, natychmiast to zrozumiała. Mogła to wyczuć z jego dłoni.

„Jest ponad mną. Jest zbyt przytłaczający. Jest po prostu o niebo silniejszy ode mnie.”

„Jestem ciekawa, czy mogę się stać taka jak on?”

Od tamtego dnia zadawała sobie takie pytania, a teraz ten cel stał przed nią. Vasco Strada, mężczyzna znany jako Narzędzie Przemocy Kościoła, Przemoc Niebios, Zły Zabójca Watykanu oraz Pan Durandal.

Po rozdzieleniu się z Asią, Xenovia i Irina kontynuowały poszukiwania członków drużyny wroga. Jednak jedynym którego spotkali, był Strada, który na ten dzień specjalnie ogolił głowę. Xenovia i Irina szybko zaczęły walczyć we dwójkę z legendarnym szermierzem. Strada użył wtedy odmładzającej techniki, którą dostał od Rias i powrócił do swoich złotych czasów, kiedy miał pięćdziesiąt lat. Wprawdzie nadal nie zrobił im krzywdy, ale to one przeszły do defensywy. Xenovia użyła swojej łączonej techniki z Iseiem i dzięki wiwernom weszła w tryb Szkarłatnego Smoka Zniszczenia. Mimo tego nadal nie była w stanie trafić Strady, który był w kwiecie wieku, nawet jeśli szybkość jej Świętego Miecza wzrosła…. Ostatecznie Strada zniszczył zbroję Xenovi za pomocą aury swojego Durandala II i swojej świętej pięści.

Xenovia walczyła z Durandalem w jednej dłoni i Excaliburem w drugiej, nosząc jednocześnie pochwę Excalibura, który czynił ją nieśmiertelną, ale… nawet jeśli jej rany zostaną zaleczone, to wytrzymałości nie odzyska. Ponieważ Xenovia była pewna swojej wytrzymałości, porażka byłaby ciosem dla jej dumy. Obie dziewczyny pokazywały, że świetnie ze sobą współdziałają. Kiedy Xenovia kontynuowała zadawanie ciosów oboma mieczami, Irina wspierała ją własnym świętym orężem i anielskimi atakami światła. Mimo że ciągle atakowały i tym samym powstrzymywały Stradę przed kontratakiem… ich kombinacja została w końcu przełamana przez wroga. Strada po prostu musiał zwiększyć swoją aurę i wymachiwać swoim Durandalem II oraz świętą pięścią, aby odrzucić Xenovię i Irinę. Dalsze przyjmowanie tego typu ataków mogłoby być niebezpieczne, gdyż Irina nie miała żadnych środków leczniczych, tak jak Xenovia.

– Pokażcie mi, czego się nauczyłyście w Kościele – powiedział Strada.

Wielu ludzi, którzy szkolili wcześniej wojowników Kościoła, mówiło takie rzeczy, gdy testowali zdolności swoich uczniów.

– Jeszcze nie skończyłaaaaaaaaaam!

Wymachując swoimi mieczami, Xenovia ponownie ruszyła do walki. Przypomniała sobie pewne pytanie, które w przeszłości zadawała starszyźnie Kościoła:

„Czy to możliwe, abym stała się najlepszą posiadaczką Durandala w historii?”

Zapytała o coś takiego.

Starszyzna odpowiedziała jej w ten sposób:

„Posłuchaj, Xenovia. Jesteś wojowniczką o niesamowitym talencie. Oczywiście więc, że to dla ciebie możliwe.”

„Ale… to niemożliwe, abyś stała się największą użytkowniczką Durandala w historii. Nie masz nic, co mogłoby sprawić, że przewyższysz swojego poprzednika, jego eminencję Vasco Stradę.

„To nie tak, że patrzymy na ciebie z góry. Nie ma wątpliwości, że twój talent jest najlepszy wśród wszystkich wojowników Kościoła. Ale to co innego. Jego eminencja jest na zupełnie innym poziomie.”

Wprawdzie był człowiekiem, ale nie posiadał Longinusa. W rzeczywistości, nie miał nawet Boskiego Daru. Jedyne co miał to… Święty Miecz w jego dłoni i dobrze zbudowane ciało. Dzięki tym dwóm rzeczom, stał się wcieleniem mocy i otrzymał przezwisko Limitu Ludzkości. A ona...

– Pokonam was, wasza eminencjo, i stanę się prawdziwą posiadaczką Durandala!

Xenovia zwiększyła aurę Durandala na maksa, a miecz odpowiedział swojej obecnej pani, wystrzeliwując w stronę poprzedniego właściciela brutalny promień aury. Nagle ktoś przyłączył się do walki i kopnął jego eminencję. To był potwór, wyglądający jak człekokształtny, azjatycki smok. Nie, to był Nakiri Kouchin Ouryuu, który zmienił się w smoka.

– Xenovia-kaichou! Shidou-senpai! Ja, Nakiri Kouchin Ouryuu, też dołączę do walki!

Niezawodny kouhai pojawił się.

– Irina! Ouryuu! Zaatakujmy razem! – krzyknęła Xenovia.

– Tak!

Tym razem cała trójka, włącznie z Nakirim, zaatakowała jednocześnie Stradę. Xenovia ze swoim Durandalem i Excaliburem, Irina ze swoim Hauteclairem i atakami światła oraz Nakiri, ze swoim pięściami i kopniakami, pełnymi touki. Zalali morzem ataków swojego przeciwnika, Limit Człowieczeństwa! Pomimo tego, nadal się z nim zmagali, a on po prostu odpierał ataki swoim Durandalem II. Olbrzymi gość zadawał swoim mieczem precyzyjne cięcia, które odbijały ataki jeden po drugim. Kiedy jednak Xenovia i inni członkowie Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy rozmawiali o tym, jak poradzić sobie ze Stradą, pojawiła się jedna rada. Xenovia skupiła się na swoich dwóch mieczach i atakowaniu pewnej części ciała Strady. Wtedy Irina i Nakiri dołączyli jednocześnie, jednocząc siły. Celem był palec Strady. Ponieważ cała trójka skupiła się na wspólnym celu, lewy palec Strady został złamany i sterczał wykręcony w złym kierunku. Dla wojownika i szermierza, ręce były najważniejszą bronią. Po rozmowie, cała trójka doszła do wniosku, że „Nawet jeśli nie możemy zniszczyć całej pięści, to możemy zniszczyć jeden jego palec”. Była to żałosna strategia, że cała trójka wzięła sobie jednocześnie za cel palec. Jednak skoro przeciwnikiem był Vasco Strada, jednoczesny atak na jeden cel okazał się skuteczny! Jednak za każdym razem, gdy Xenovia, Irina i Nakiri brali sobie za cel drugi palec Strady, byli odrzucani przez jego świętą pięść oraz kopniaki. Był to zbyt odległy cel… Gdy Nakiri tupnął w ziemię, grunt pod nogami Strady zaczął się unosić i chłopak próbował zamknąć go w klatce z ziemi i zapieczętować, ale staruszek zniszczył ją świętą aurą.

– Haaaaaaaaaaaaaa!

Xenovia zwiększyła natychmiast swoją aurę i wystrzeliła z Durandala pocisk. Nie myślała o wykorzystaniu swojej wytrzymałości. Aby walczyć z tym starym wojownikiem, musiała dać z siebie 120%, albo nawet 200%, gdyż w przeciwnym razie nie będzie mogła się nazywać właścicielką Durandala. Wystrzelony pocisk wreszcie trafił i złamał palec Strady. Xenovia ponownie zwiększyła wtedy swoją aurę i dalej strzelała pociskami z Durandala!

– Interesujące!

Strada odpowiedział, zwiększając aurę na swoim Durandalu II i strzelał pociskami w Xenovię! Kiedy jej pancerz został zniszczony, Xenovia przelała resztę mocy Czerwonego cesarskiego Smoka do Durandala i Excalibura.

„Rany zaleczy pochwa miecza! Nie ucieknę! Ucieczka oznacza porażkę! To wszystko co mam! Moja technika! Moje uczucia! I jeszcze więcej, ja sama!”

Xenovia naładowała następnie oba miecze olbrzymią ilością aury i zaatakowała Stradę! To był jej najpotężniejszy atak.

– Krzyżowy Kryzys!

Skrzyżowała oba miecze i machnęła nimi! Gigantyczna ilość aury zaczęła zbliżać się do Strady. Z drugiej strony, staruszek zwiększył aurę na swoim mieczu i próbował odbić atak. Jednak Irina i Nakiri postanowili się wtrącić.

– Ruszajmy!

Irina zaczęła wystrzeliwać niezliczoną ilość pocisków światła, a Nakiri zwiększył swoje touki i tupnął w ziemię! Warstwa gleby poleciała w jego stronę i zakryła prawą rękę, w której dzierżył miecz. Jego broń została zasypana pod kolejnymi warstwami ziemi. Wtedy spadły na niego ataki Xenovi oraz Iriny.

– Jeszcze razzzzzzzzzzzz!

Nakiri pogłębił wtedy obrażenia Strady posyłając go kopniakiem na budynek za nim! Po chwili ciszy… Cała trójka zaczęła ciężko oddychać. Wszyscy oni użyli pełni mocy i w końcu udało im się mu przyłożyć. Chwilę później odezwał się komentator:

– Pion Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy został wyeliminowany z gry!

—.

Oznaczało to, że pokonana została Ravel, albo Elmenhilde. Chwilę później komentator znów się odezwał::

Shin High school DxD Volume 2 illustration 5.jpg

– Goniec Drużyny Rias Gremory został wyeliminowany z gry!

To musiało tyczyć się Valerie. Najwyraźniej Rossweisse udało się pokonać Valerie.

– Nic mi nie jest – odezwała się Ravel przez interkom.

Wprawdzie oddychała ciężko, ale jeszcze nie odpadła z gry, czyli z gry została wyeliminowana Elmenhilde.

„Skupiliśmy się na walce ze Stradą, ale jaka jest obecna sytuacja?”

Xenovia pomyślała coś takiego, kiedy nagle usłyszała głos Nakiriego:

– Kaichou, uważaj!

Xenovia szybko odskoczyła z miejsca w którym stała. W tej samej chwili spadło na nią bombardowanie świętej aury, które zrobiło szczelinę w ziemi. To pewnie jego święta pięść. Cała trójka spojrzała w stronę budynku, w który przywalił Strada. Wtedy wyłonił się stamtąd muskularny wojownik. Durandal II, który trzymał w dłoni, był pęknięty na dwoje, z powodu wcześniejszych ataków. Xenovia przypomniała sobie wtedy coś, co podczas obozu treningowego powiedziała Ravel:

– Durandal II jego eminencji… Zastanawiam się czy naprawdę jest bez skazy. Stoczył poważną walkę z silnymi członkami Drużyny Hakuryuukou Porannej Gwiazdy i zmierzył się z królem Świętych Mieczy, Caliburnem Artura-sama…. Wierzę że istnieje szansa, że w tym mieczu spiętrzyły się uszkodzenia.

Xenovia zrozumiała, że przypuszczenia Ravel były słuszne. Jednak niezgłębiona aura nadal wylewała się z całego ciała Strady. Nawet jeśli jego miecz i palce zostały złamane, on sam zdawał się tym nie przejmować i uśmiechał się odważnie.

– To nieuniknione – powiedział.

Ze złamanego ostrza wylała się niezachwiana święta aura. Niszczycielska moc jego świętej pięści, która uformowała się pomimo złamanych palców, nie była żartem. Vasco Strada zaczął wypuszczać ze swojego ciała zupełnie inny rodzaj aury.

– Rozumiem, więc prawdziwy mecz zaczyna się dopiero teraz – powiedział.

Nawet jeśli jego Święty Miecz został złamany, to nie zatrzymało go to. Nawet uszkodzenie jego świętej pięści nie było dla niego ograniczeniem. Nakiri westchnął, gdy to zobaczył.

– …! …Co!? Co jest nie tak z tym staruszkiem…!?

Xenovia pomyślała o czymś innym:

„Ciekawa jestem, czy mogę się stać taka jak on”.

Oppai Smok kontra Księżniczka Przełączenia![edit]

Ja, Hyoudou Issei, przybyłem do Akademii Kuou w moim trybie Smoczej Deifikacji. Była tutaj… Czułem to. Kiedy wszedłem do nowego budynku szkoły, aktywowałem turbiny na plecach i ruszyłem szybko korytarzem, po czym wspiąłem się na schody.

Przypomniałem sobie incydent sprzed półtora roku. Podczas meczu z Feneksem, walczyłem u boku Rias na dachu szkoły i padałem niezliczoną ilość razy, z powodu ran które odniosłem, ale wstawałem na nogi i dalej parłem na szczyt. …Wprawdzie obrażenie których doznałem podczas walki z Kibą nie były tak poważne jak wtedy, ale nadal wpływały na moje ciało i były kłopotliwe. Gdybym nie pomyślał o tym niespodziewanym ataku, mógłbym zostać pokonany. Jak się można było spodziewać, szermiercze techniki Kiby oraz zdolność zabójcy smoków Grama, były godne podziwu. Dodatkowo po raz kolejny przekonałem się, że typy techniczne były dla mnie najgorszym rodzajem przeciwników. Stanąłem w końcu przed drzwiami i otworzyłem je. Jak się spodziewałem, Rias czekała na mnie na dachu.

– Buchouuuuuuuuuuu! Hyoudou Issei przybył! – powiedziałem.

Rias była zaskoczona, gdy to usłyszała i roześmiała się, jakby zrozumiała, o co mi chodziło.

– Fufufu, niezłe przedstawienie, Ise.

– Buchou, walka wciąż trwa, prawda? – zapytałem, zbliżając sę do niej.

– Tak.

– Fufu.

Stanąłem przed Rias i roześmiałem się lekko. Powtórzyłem to, co powiedziałem kiedyś.

– Nadal to pamiętasz, Ise.

– Cóż, tak. Znaczy się, pokazałem ci wtedy moją najgorszą stronę. Dlatego tak dobrze pamiętam te słowa.

„Nie poddam się. Jestem głupi, więc nie wiem nic o „przewidywaniu” ani „szach macie”. Ale mogę walczyć.”

Pamiętam że stanąłem przed Riserem i powiedziałem coś takiego.

– Będę walczył tak długo, jak długo będę mógł poruszać moimi rękoma! Powiedziałem wtedy coś takiego. I nadal dotrzymuję tej obietnicy – oznajmiłem, zaciskając pięści.

Miałem do czynienia z niezliczoną ilością „szach matów”, ale mimo tego nadal żyłem i dawałem z siebie wszystko, aby żyć nadal. Dlatego nie mogli mnie łatwo pokonać.

– Zanim zaczniemy walczyć, chcę coś powiedzieć. Słowa które wymówiłeś… Myślę że to właśnie twoja najfajniejsza strona sprawiła, że się w tobie zakochałam – powiedziała Rias.

Zaraz potem z jej cienia coś się wyłoniło.

– Gasper, ruszajmy.

– Walczmy ze sobą nie żywiąc żadnych urazów!

Rias dokonała transformacji w Zakazane Przeniknięcie Księżniczki Balora, bez recytowania inkantacji. Zapewne mogła tak czasami zrobić. Gdy oboje uwolniliśmy z naszych ciał duże ilości aury, polecieliśmy w stronę nieba. Pole gry zatrzęsło się kilka razy, z powodu brutalnej walki pomiędzy Ddraigiem i Crom Cruachem. Widziałem z daleka buchający ogień i duże ilości aury. Wprawdzie to pseudoprzestrzeń, ale wydaje mi się, że ta kopia miasta Kuou nie przetrwa za długo. Tak brutalna była walka pomiędzy Crom Cruachem i Ddraigiem.

Z drugiej strony zaczęła się walka pomiędzy Królami, mną i Rias. Oboje odpaliliśmy w siebie pociski demonicznej mocy! Jej składał się z Mocy Zniszczenia, wzmocnionej ciemnością, a moim był Smoczy Strzał. Oboje użyliśmy potężnych ataków, które zderzyły się na niebie i wywołały wielką eksplozję. Fala uderzeniowa rozeszła się dookoła. Skoro moim przeciwnikiem była Rias, nie mogłem się powstrzymywać! Ta technika była najlepsza przeciwko dziewczynom! Skoncentrowałem się na erotycznych wyobrażeniach w mojej głowie i uwolniłem je! Użyłem też zdolności Przeniknięcia, aby mieć pewność, że ta technika zadziała!

[Przeniknięcie!]

– Poligloctwo! Hej, piersi Rias! Pozwólcie mi usłyszeć swój głos!

To był mój sekretny atak, który pozwalał usłyszeć prawdziwe uczucia dziewczyn! Przysłuchiwałem się uważnie…

– Ach, …To, …Ja, …Tym razem… Senpai…. Och Ise…

Cholera! Mogłem usłyszeć głos Gya-suke wraz z głosem Rias! Czy to dlatego, bo korzystała z techniki łączonej z Gasperem!? Dlatego usłyszałem głos ich obojga! Wprawdzie jest moim cennym kouhai, ale nie chcę słyszeć słów facetów! Czy efekt Przeniknięcia był taki silny? Nie, to był pewnie plan Rias! Więc co powie na to!? Skoncentrowałem moją zboczoną moc w dłoni i dodałem do niej moc Smoczej Deifikacji, po czym uwolniłem ją!

– Fala Cyckowej Mocy! Niszczyciel Szat Boskiego Smoka!

Niszczyciel Szat Boskiego Smoka może mieć wpływ nawet na odległy cel! Rias oberwała moim atakiem, który cofnął jej technikę łączoną z Gasperem i zmienił w zwykłą postać. Jednak ona ponownie użyła tej mocy! W-więc to było daremne!? Czyli była przygotowana, aby się przeciwstawić moim zboczonym technikom…! Rias ponownie próbowała wystrzelić olbrzymi pocisk Demonicznej Mocy.

– Mam wystarczającą ilość technik, aby się tobie przeciwstawić! – oznajmiła.

Odpowiedziałem, wystrzeliwując potężny Smoczy Strzał, gdy zwiększyłem dzielący nas dystans. …Cholera! Zastanawiam się teraz, co powinienem zrobić. Cóż, aby zakończyć ten mecz, muszę skorzystać z Nieskończonego Podmuchu, albo Niszczyciela Longinusa! Nie, przeciwko temu też ma pewnie jakąś zaradczą technikę. To w końcu moje najsilniejsze ataki. To naturalne, że ma przeciwko nim jakieś kontrataki. Gdybym ich użył, straciłbym większość mojej wytrzymałości. Nie mogłem tak po prostu oddać strzału. W takim razie powinniśmy walczyć ze sobą na wytrzymałość? Nie, powinienem jeszcze raz użyć Niszczyciela Szat i zaatakować, gdy straci tą ciemność….

Kiedy o tym myślałem, trzecie oko Rias błysnęło tajemniczo i próbowało mnie powstrzymać! Uciekłem szybko stamtąd i zszedłem z jej zasięgu wzroku! Nawet jeśli moje ciało zostanie zatrzymane tylko na chwilę, to i tak będzie to bardzo niebezpieczne! Gdybym miał wytrzymać potężną, niszczycielską, demoniczną moc, nawet moja zbroja Smoczej Deifikacji… Rias nie chciała aby Gasper użył swojej umiejętności, bestii ciemności i innych, aby jak najdłużej mogła skupić się na tej formie. …Innymi słowy to była szczytowa kondycja Rias i Gya-suke, hę? Ruszyłem prosto na nich! Kiedy próbowałem wdać się z nimi w walkę wręcz, Rias wtopiła się w pobliski cień. Przypomniałem sobie, co powiedział mi kiedyś Śakra:

„Wiesz że pomiędzy tobą a Rias Gremory jest duża różnica? Ona jest silna nawet bez ciebie. Jednak ty bez Ravel daleko byś nie zaszedł. To duża różnica, czyż nie?”

Nie wiedziałem jak odpowiedzieć, ponieważ czułem to samo.

„Korzystanie z pomocy dziewczyny Feneksów jest dobre. Jednak od teraz będziesz musiał mieć jakiś specjalny ruch. Twój obecny stan będzie ci dobrze służył w finałach. Jednak jeśli natkniesz się na mnie, to niewiele ci on pomoże. Już powinieneś zrozumieć, jak słaby byłeś, gdy pokonałeś Cao Cao podczas ataku gigantycznych potworów..”

„Już powinieneś zrozumieć, jak słaby byłeś…”. Zgadza się, jest jak podczas pojedynku z Kibą… Musiałem wykonać atak z zaskoczenia, aby zwyciężyć! W końcu w taki właśnie sposób uciekłem śmierci! Powinienem pomyśleć o wykonaniu ataku z zaskoczenia za pomocą tego co mam… Technika która dotrze do Rias… Niszczyciel Szat i Poligloctwo nie działają. Zwłaszcza ten pierwszy, który tylko tymczasowo niszczy okrywającą ją ciemność… Nagle wpadłem na pewien pomysł. …Może to zadziała? Nie dowiem się, jeśli nie spróbuję! Aby wprowadzić w życie plan który przyszedł mi do głowy, przygotowałem się do ponownego użycia Niszczyciela Szat i znalazłem lukę w obronie Rias! Zwiększyłem moją zboczoną moc i zaatakowałem!

– Niszczyciel Szat Boskiego Smoka!

Chwilę później ciemność z ciała Rias chwilowo się rozpadła!

– To bezcelowe! – oznajmiła.

W tej samej chwili wydłużyłem ogon z mojej zbroi i wycelowałem w Rias! Jego końcówka otworzyła się i przylgnęła do jej piersi!

– Absorbcjaaaaaaa! Dalej, mój ogonieeeeeeeeeeeeeeeeeeee!

Ogon który przylgnął do piersi Rias, zaczął wydawać z siebie odgłos ssania, gdy coś z niej pochłaniał! Jej twarz poczerwieniała i zaczęła krzyczeć!

– Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!

To postępowanie było wstępem do mojej najnowszej techniki, Cyckowej Armaty Falowej!

Cyckowa Armata Falowa była moim atakiem (do stworzenia którego zainspirował mnie mój zmarły dziadek), w którym mój ogon przylegał do piersi kobiety i pochłaniał energię, która zmieniała się w demoniczne moce, dzięki czemu mogłem oddać potężny strzał… Sądzę że nawet moi towarzysze nie mogli zrozumieć logiki tej techniki. W końcu bardzo niewielka liczba ludzi widziała, jak z niej korzystałem, a ja sam też rzadko jej używałem. Nawet Rias jej nie widziała, a tylko słyszała plotki na ten temat. Tak samo było z Gasperem. Dlatego pomyślałem, aby ją zaskoczyć tym nagłym atakiem. Moje przewidywania były słuszne! Nawet jeśli ciemność ponownie okryła Rias, mój ogon nadal do niej przylegał! Jednocześnie nadal pochłaniał energię z jej piersi, które zaczęły się zmniejszać!

Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaachhh!

Piersi mojej narzeczonej! Zmniejszyły sięęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę! Kto by pomyślał, że to nastąpi…!?

Ale to… po to abym mógł zwyciężyć! Odepchnąłem wszelkie emocje i dalej pochłaniałem moc z jej piersi! Z drugiej strony Rias, której energię absorbowałem, zdawała się tracić siły. To był efekt uboczny tej techniki.

– …N-nie przegram… z czymś takim…!

Rias próbowała odpalić pocisk Mocy Zniszczenia, ale ta się nie pojawiała.

– Rias-oneechan! S-spróbuję…..! A-ale…..!

Gdyby Gasper oddzielił się od Rias, stałaby się bezbronna i mógłbym ją wykończyć moją silną techniką. Gya-suke też musiał to zauważyć. Kiedy mój ogon nadal wysysał energię, zebrałem w moich czterech działach energię pozyskaną z piersi. Na klejnotach mojej zbroi pojawiła się cyfra [99]. To był rozmiar biustu Rias… Wycelowałem w nią moje lufy! Jej piersi zostały tak odessane z mocy przez mój ogon, że całkowicie zniknęły! Wprawdzie wiem że po jakimś czasie wrócą do swoich normalnych rozmiarów, ale i tak był to dla mnie zbyt bolesny widok! Jednak to była Królewska Gra! Mecz Międzynarodowego Turnieju! Otarłem łzy i przygotowałem działa!

– Strzelam, Rias!

[S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F S∞F!!!!!!!!]

– Cyckowa Armata Falowa + ∞ Podmuchhhhhhhhhh! – wrzasnąłem wraz z dźwiękiem z klejnotów!

Najpotężniejszy atak Smoczej Deifikacji i techniki piersi, stworzyły potężny pociski, który pochłonął Rias i Gaspera…

– Wspaniałe…. – powiedziała Rias, kiedy oberwała moim atakiem.

Niebo nad całym polem gry zmieniło kolor na szkarłatny, gdy nastąpiła potężna eksplozja… Gdy fala uderzeniowa już się rozeszła, nigdzie nie widziałem Rias i Gaspera.

– Król oraz Goniec Drużyny Rias Gremory zostali wyeliminowani z gry! Drużyna Sekiryuuteia Płonącej Prawdy odnosi zwycięstwo! – oznajmił komentator.

– Waaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! – zawyli rozentuzjazmowani widzowie.

– Oooch! Nareszcie, mecz pomiędzy Oppai Smokiem a Księżniczką Przełączenia dobiegł końca! Zwycięża Drużyna Sekiryuuteia Płonącej Prawdy Oppai Smoka, znaczy Hyoudou Isseia!!!!! – dodał komentator.

– Oppai Smok! Oppai Smok! Oppai Smok! Oppai Smok! Oppai Smok! Oppai Smok! – widzowie skandowali moje imię.

Wszyscy byli tacy podekscytowani. Nagle obok mnie pojawił się Ddraig, którego ciało było pokryte licznymi ranami. Jedna z jego rąk była złamana, a skrzydła podziurawione. Nie wyglądał jednak tak, jakby przegrał.

– Wygrałem, Ddraig. A ty? – zapytałem.

– Tak, nie mogłem dokończyć pojedynku z Crom Cruachem. Chociaż Smok Zła był ranny, ale nadal jest niesamowicie silny! Od dawna nie stoczyłem takiego pojedynku!

Miał zadowolony wyraz twarzy! Walka z Crom Cruachem musiała mu przynieść masę radości. Gdy spojrzałem w stronę miejsca, gdzie walczył Ddraig, zobaczyłem że wszystkie domy zostały zrównane z ziemią! Ile zabawy z tego miałeś!? Ach! Całe niebo nad polem gry było popękane! Strach pomyśleć, w jakim stanie mogłoby być to miejsce, gdyby moja walka z Rias trwała dłużej…

Wziąłem głęboki wdech.

– To dopiero początek – powiedziałem.

– Tak, zwyciężyliśmy, ale już nie mogę się doczekać następnego meczu.

Ja i Ddraig stuknęliśmy się pięściami.

– Staniemy się silniejsi! – powiedzieliśmy razem.

Trzeci mecz finałów zakończył się zwycięstwem naszej Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy!

Durandal[edit]

Gdy mecz został rozstrzygnięty, Xenovia Quarta padła na kolana. Nawet jeśli ich Król, Ise, pokonał Rias i wygrał… przed jej oczami stał Vasco Strada, który nie odniósł żadnych ran.

„Nie mogłam go pokonać. Ani nawet przyprzeć do muru.”

Mimo że Irina i Nakiri Kouchin Ouryuu, którzy walczyli u jej boku, nie zostali wyeliminowani z gry, zużyli całą wytrzymałość i padali teraz ze zmęczenia. Sądząc z komunikatów Komentatora, jedynymi członkami Drużyny Sekiryuuteia Płonącej prawdy, którzy nie odpadli z gry, byli Ise (Ddraig), Xenovia, Irina, Rossweisse, Ravel i Nakiri. W drużynie przeciwnej pozostali Akeno, Koneko, Strada i Crom Cruach.

…Więc to prawda, że z naszą obecną siłą możemy pokonać tylko mistrzynię Rias. Nie byliśmy w stanie poradzić sobie ze Stradą i Crom Cruachem.

Strada wziął głęboki wdech.

– Hm, najwyraźniej mecz został rozstrzygnięty – powiedział, podnosząc z ziemi złamaną część swojego miecza. – Odpadłem z dalszej gry, ale wy, dzieciaki, dobrze się spisujcie.

W odpowiedzi na pochwałę od swojego poprzednika, Xenovia…

– Wasz eminencjo, ja…!

Strada roześmiał się.

– Wojowniczko Xenoviu, moje ciało jest ciałem człowieka i nie będę żył wiecznie. Ale postaram się przeżyć jeszcze przez przynajmniej trzydzieści lat. W tym czasie przyjdź i ponownie rzuć mi wyzwanie – oznajmił, po czym odszedł.

Leżący na ziemi Nakiri uśmiechnął się gorzko.

– Za trzydzieści lat jego eminencja będzie miał ponad setkę…

Irina roześmiała się.

– Mimo tego nie sądzę, aby żartował. Jego eminencja nawet w tym wieku będzie silny.

Nawet dysponując ponad połową drużyny ofensywnej, Xenovią Quartą, Shidou Iriną i Nakirim Kouchin Ouryuu, nie byli go w stanie pokonać… Ale mimo tego, Xenovia nadal chciała go pewnego dnia przerosnąć.

Rodzice 2[edit]

Część 1[edit]

Po meczu w vipowskim pokoju dla widzów, trwała dyskusja. Tata Rias, Zeoticus uścisnął rękę ojcu Iseia, Hyoudou Gorou.

– Gratuluję, Hyoudou-san, to był wspaniały mecz.

Gorou był zawstydzony słowami Zeoticusa.

– Dz-dziękuję, kto by pomyślał że mój syn wygra…

– To w końcu mecz. Drużyna mojej córki też dała z siebie wszystko. Dodatkowo walczyła przeciwko swojemu narzeczonemu. Można było się spodziewać, że chłopak którego wybrała, nie da się pokonać.

– N-nie! To nieprawda! W każdym razie Bina-san to Grayfia-san….

– Tak, zaopiekujemy się nią jak należy…

Gdy obaj ojcowie kontynuowali swoją rozmowę, mama Iseia, Miki, też mogła się uspokoić. Martwiła się, że jej syn lub córka mogą odnieść rany podczas meczu. Nie mogła się przestać martwić, gdyż słyszała że takie rzeczy się zdarzały podczas systemu odsyłania z meczu. Mimo tego chciała jak najszybciej iść do sali szpitalnej, gdzie przebywała Asia.

– To potrafi zszargać nerwy, prawda? – powiedziała nagle mam Rias, Venelana.

– Tak, mało mi serce nie wyskoczyło z piersi. Kiedy pokonano Asię-chan, prawie zemdlałam… Ale… – powiedziała Miki, uśmiechając się na widok, jak Ise wchodził na stadion i pozdrawiał widzów. – Myślę że mój syn był naprawdę świetny, nawet jeśli jest zboczeńcem.

– Tak, zarówno Rias jak i Ise dobrze się spisali – dodała Venelana.

Nagle obaj ojcowie wstali z miejsc.

– Teraz Hyoudou-san chodźmy spotkać się z naszymi dziećmi. Martwię się o Rias i moją synową – oznajmił Zeoticus.

– Oczywiście! Ja też martwię się o Asię! – odparł Gorou.

– Chodźmy zobaczyć nasze dzieci, dobrze? – powiedziała Venelana.

– Tak – odpowiedziała Miki, uśmiechając się.

Gdy opuścili pokój w towarzystwie swojego ochroniarza, Kanzakiego Mitsuyi, Miki po raz ostatni spojrzała na monitor i uśmiechnęła się na widok syna, który udzielał wywiadu po skończonym meczu.

– Ise, przyjdę obejrzeć twoje następne mecze, więc daj z siebie wszystko do samego końca. Teraz muszę iść zobaczyć co z Asią-chan.

Część 2[edit]

Bina Lessthan nie, Grayfia Lucyferiusz, otworzyła wreszcie oczy, kiedy leżała w szpitalnym łóżku. Wpatrywała się w sufit i gdy zrozumiała, ze znajduje się w ambulatorium, przypomniała sobie że pokonała ją Rias. Nagle ktoś ją zawołał.

– Okaa-sama!

To był jej ukochany syn, Millicas, który przebywał w pokoju… Gdy dotknęła swojej twarzy, zauważyła że powróciła do normalnej postaci. Teraz jej syn musiał wiedzieć, że aby brać udział w turnieju, zmieniała się w nastolatkę i nosiła maskę na twarzy. Trzymała to przed nim w tajemnicy… Od kiedy Sirzechs ruszył walczyć, rzadko miała okazję zobaczyć swojego syna… z powodu udziału w Turnieju. Ponownie zauważyła, jak okrutną i samolubną matką była. Nie mogła spojrzeć swojemu synowi w twarz. Mimo tego on odezwał się radośnie:

– Okaa-sama! Byłaś niesamowita! Wprawdzie przegrałaś z Rias-neesama… Ale teraz, skoro wiem że Bina Lessthan to ty, będę musiał ponownie obejrzeć nagrania wszystkich meczy, w których brałaś udział!

Millicas nie był zły, ani nie wyglądał na zakłopotanego, tylko z dumą zaakceptował fakt, że jego mama brała udział w Turnieju. Grayfia była zszokowana jego słowami.

– …Nie jesteś na mnie zły? Nic ci nie powiedziałam o moim udziale w turnieju… Nawet nie rozmawiam z tobą za wiele w domu… – zapytała

– Jest w porządku, w końcu bierzesz udział w Turnieju! Dodatkowo… to jak walczyłaś było… wspaniałe! – odpowiedział Millicas z uśmiechem.

Oczy Grayfi wypełniły się łzami, gdy usłyszała słowa swojego syna i zaczęła płakać. Przytuliła go i zaczęła przepraszać.

– …Przepraszam… Przepraszam… Millicas, przepraszam…

– …Okaa-sama? Dlaczego płaczesz?

Millicas nie wiedział jak odpowiedzieć swojej mamie, która jednocześnie płakała i przepraszała. Grayfia musiała wreszcie znaleźć to, co powinna najbardziej chronić….

Następny Żywot. Zwycięstwo lub Klęska[edit]

Kilka dni po meczu…

Wszyscy członkowie obu drużyn, oprócz Crom Cruacha, zebrali się w salonie Rezydencji Hyoudou, aby świętować zwycięstwo Drużyny Sekiryuuteia Płonącej Prawdy. Cóż, rozgrywki trwały nadal, więc nie był to wielka impreza, a po prostu wspólny posiłek….

Mimo tego…..

– Wszyscy dobrze się spisaliście! Zdrowie!

Wraz z tym toastem, wszyscy wypili sok. Rias wydawała się być spokojna, kiedy wypiła swój napój i westchnęła.

– Fu… Teraz gdy Turniej się dla mnie skończył, cała napięta atmosfera i niepewność, które były obecne z powodu naszego meczu, wyparowały… Gratuluję, Ise.

Rias pogratulowała mi. Członkowie jej drużyny także to zrobili.

– Tak, dziękuję wam.

– To znaczy że od teraz będziemy cię wspierać – powiedziała Rias.

– Tak, to prawda. Zrobimy wszystko, abyś mógł zwyciężyć – dodała Akeno-san.

– Tak, zostań mistrzem… – powiedziała Koneko-chan.

– Pomogę ci tyle, ile tylko będę mógł.

– Ja i Valerie też!

– Jeśli tylko będziesz potrzebował ode mnie pomocy, nie wahaj się prosić.

Kiba, Gasper i Valerie powiedzieli to samo!

– Dziękuję wam wszystkim!

Prawie się popłakałem z powodu dobroci moich podwładnych i towarzyszy!

– Lint, co zamierzasz teraz robić? – zapytała Rias.

– Zasadniczo będę wam towarzyszyła. Chociaż martwię się trochę o Cao Cao-sensei – odparła Lint-san, żując kawałek mięsa.

Ciekawił ją Cao-Cao i nowa Frakcja Bohaterów.

– A co z tobą, wasza eminencjo? – zapytał Kiba Stradę.

Jego eminencja przyjechał do tego kraju jak członek drużyny Rias. Teraz, skoro odpadła z Turnieju, Kiba zastanawiał się, co zrobi jego eminencja.

– Wziąłem udział w tym Turnieju, aby być jednym z mieczy księżniczki Rias. Jednak mój udział w grze dobiegł końca. Nadal jednak wyczuwam, że coś wisi w powietrzu, więc zostanę w mieście do końca Turnieju – odpowiedział jego eminencja.

Ooch! Jest mnóstwo rzeczy o które chcę go zapytać i których chcę się od niego nauczyć! Gdybyśmy mogli walczyć u jego boku, to nic nie uspokoiłoby nas bardziej! Jeśli zaś chodzi o Crom Cruacha, który był dzisiaj nieobecny… Ddraig odezwał się:

[Cóż, przybędzie gdy pojawi się silny wróg.]

To prawda że dla Crom Cruacha Turniej się już skończył. Jednak najwyraźniej pokaże się i dołączy do walki, gdy zaatakuje jakiś silny, zły bóg. Kiedy obie drużyny się bawiły, miał się niedługo zacząć czwarty mecz Turnieju.

– Jestem ciekaw następnego meczu…

Racja, zwycięzca czwartego meczu zmierzy się z naszą Drużyną Sekiryuuteia Płonącej Prawdy. Dlatego byliśmy ciekawi tego meczu. Kilka dni po naszej imprezie…. Wszyscy mieszkańcy Rezydencji Hyoudou i członkowie Klubu Okultystycznego zebrali się przed telewizorem w salonie i wpatrywali się w telewizor.

– Zwycięzcą jest… – zaczął sędzia. – Drużyna Harmider Beliala, której przewodzi Diehauser Belial-senshu! Nawet nowi gracze, wobec których wszyscy mieli duże nadzieje, nie mogli sprostać Cesarzowi Królewskiej Gry!

Racja, w czwartym meczu zwyciężyła drużyna mistrza Diehausera Beliala! Król Drużyny Czarnego Szatana Smoczego Króla Ciemności, wysokoklasowy Ponury Żniwiarz, Zeno, którego podwładnymi były transcendentalne istoty, takie jak Balberith i Verrine, zostali pokonani i wyeliminowano ich z dalszego udziału w Turnieju. Na ekranie pokazali, jak jeden z członków Drużyny Czarnego Szatana, (zapewne Gressil) kłócił się o coś z Balberithem.

– Balberith! Co to miało znaczyć!?

Członkowie Drużyny Czarnego Szatana Smoczego Króla Ciemności wydawali się być źli. …Rany, czemu nazwa ich drużyny jest taka długa. Mimo że jeden z członków ich zespołu opieprzał Balberitha, mecz był bardzo brutalny. Drużyna Zeno miała pełno luk w obronie, co zespół Cesarza bezwzględnie wykorzystał i ich pokonał. Jednak tym, któremu dostało się najbardziej, był as ich drużyny, Balberith. Pomimo faktu, że każdy członek Drużyny Czarnego Szatana był silny i mógł używać niezwykłych ataków, byli bezradni, gdy ich Król, wysokoklasowy Ponury Żniwiarz, został łatwo pokonany przez Cesarza.

– W każdym razie stało się to, czego się spodziewaliśmy – powiedziała Ravel, przypatrując się wynikowi.

Rias skinęła głową.

– Zgadza się, nawet jeśli w drużynie przeciwnej są ludzie ze specjalnymi mocami, to nie wiemy co się stanie w meczu. Dodatkowo, rzeczy takie jak te są możliwe, jeśli to Mistrz bierze udział w meczu.

– Królem drużyny Królestwa Zmarłych jest wysokoklasowy Ponury Żniwiarz. Z takim sposobem walki oczywistym było, że zostanie pokonany przez drużynę Mistrza – powiedziała Rossweisse-san.

– Ten Balberith… Odniosłam wrażenie, jakby walczył w podobny sposób co Oppai Smok Iseia-senpai – powiedziała nagle Koneko-chan, która dziwnie przypatrywała się meczowi.

– Racja! Ja też odniosłam wrażenie, że widziałam ten styl walki już wcześniej i wygląda tak samo jak w programach Oppai Smoka! – przytaknęła Irina.

Jest tak jak powiedziały. Podczas meczu, miedzianowłosy młodzieniec stroił pozy i atakował jak Oppai Smok w swoim programie, dlatego wszystkie ich wysiłki poszły na marne. Komentator także był zakłopotany tą sytuacją. Zgodziłem się z Koneko-chan i Iriną.

Shin High school DxD Volume 2 color illustration 3.jpg

– Czułem to samo, kiedy się temu wszystkiemu przyglądałem. Byłem zaskoczony i ciągle pytałem samego siebie „Dlaczego?”.

Xenovia przekrzywiła głowę.

– Może jest diabłem, który ma taki styl walki? Pamiętam że dotąd walczył chaotycznie i improwizował.

– Tak właśnie walczył. Używał swojego talentu, a może raczej instynktu. Nie ma po prostu określonego stylu i idzie na żywioł – przytaknął Kiba.

To prawda, widziałem jego styl walki w nagraniach poprzednich meczy i zauważyłem, że Balberith walczył w improwizowany sposób… Tak jak zauważył Kiba, zupełnie jakby korzystał ze swojego instynktu. Dlatego przywódca Asurów nie mógł przewidzieć jego ruchów i został pokonany.

– …Nie wiem co im się stało, ale wyniku nie można zmienić. Naszym następnym przeciwnikiem będzie Mistrz Diehauser Belial-sama – powiedziała Ravel.

…Sądzę że ma rację. Teraz czeka nas mecz z mistrzem, najlepszym graczem w Królewską Grę! Kto by się spodziewał, że tak szybko go spotkamy…! Nie, tego należało się w końcu spodziewać, skoro braliśmy udział w Międzynarodowym Turnieju i zwyciężaliśmy. …Nie mieliśmy innego wyboru, niż nadal przeć do przodu!

– …Senpai, co teraz będzie z Biną-san… Nie, Grayfią Lucyferiusz-san? – zapytał nagle Nakiri.

Grayfia-san, huh. Podrapałem się po policzku,

– Sądzę że nie weźmie udziału w następnym meczu – odparłem.

– Więc plotki że wypoczywa w zamku Gremorych były prawdziwe – powiedziała Roygun-san.

Najwyraźniej dowiedziała się o tym. Jak się można było spodziewać, nasza informatorka wie o tym co powinna wiedzieć tylko rodzina Gremory.

– Po tym jak Sirzechs-oniisama ruszył walczyć z Trihexą, do wszystkiego się zmuszała, przez co jej zdrowie psychiczne osłabło. Dlatego postanowiono, że spokojnie spędzi trochę czasu z Millicasem – powiedziała nagle Rias.

Z tego co słyszałem, rodzice Rias namawiali Grayfię-san do odpoczynku. Ponieważ jej teściowie martwili się o nią, postanowiła zrobić sobie wolne w zamku. Co ważniejsze, Ajuka Belzebub-sama zaproponował że dotrze do Sirzechsa-sama, który przebywał w odizolowanej barierze. Skomunikowanie się z tamtym miejscem jest możliwe, chociaż to ściśle tajne i trzymam to w tajemnicy nawet przed moimi towarzyszami. Cóż, chociaż mogliśmy skontaktować się z nimi w nagłych przypadkach i porozmawiać z Sirzechsem-sama, Azazelem-sensei i Lewiatan-sama. Dodatkowo, Ajuka Belzebub-sama powiedział mi, że wyśle do nich Grayfię-san. …W każdym razie w następnym meczu nie będę miał mojej silnej Królowej. Ale to był mały problem, skoro nadal miałem przy sobie moich ważnych towarzyszy i kouhai.

– Och, racja, drugoklasiści jadą niedługo na swoją szkolną wycieczkę prawda? – zapytałem.

Obecni tu drugoklasiści, Koneko-chan, Ravel, Gasper i Nakiri, przytaknęli. Och, a Ingvild, która niedawno wstąpiła do naszej szkoły, także pojedzie. Wampirza przyjaciółka Nakiriego, która była nieobecna, Miraka Vordenburg, i Nimura Ruruko-san z Parostwa Sitri, także były drugoklasistkami, więc również pojadą.

– Kioto, hmm. Baw się tam dobrze, Ingvild. To miłe miejsce, o ile nie atakują cię terroryści – powiedziałem do Ingvild.

– Tak, wyczekuję tego z niecierpliwością – powiedziała Ingvild, uśmiechając się jednocześnie.

Kunou, która dotąd siedziała sobie cicho, zerwała się na nogi.

– Kioto to moje terytorium! Jeśli będę miała czas, oprowadzę was! – oznajmiła odważnie.

Och, najwyraźniej Kunou będzie uczestniczyła w szkolnej wycieczce.

– Podczas naszej wycieczki do Kioto… będziesz musiał wziąć udział w przedstawieniu dla youkai z tego miasta, Ise-sama – powiedziała do mnie Ravel.

– Naprawdę! Więc ja też jadę do Kioto? – zapytałem.

Ravel skinęła głową. Ooch, czyli jadę tam mniej więcej w tym samym czasie co rok temu! Kioto było jednym z terytoriów, gdzie mieszkali youkai. I mam tam dać przedstawienie… „Oppai Smok” z pewnością stawał się znany wśród wszystkich nacji. Rias, która kochała Kioto, uśmiechnęła się.

– Fufufu, a więc jedźmy je razem zwiedzić. To naprawdę wspaniałe miejsce.

– Tak, ja również nie mogę się tego doczekać.

Akeno-san też się uśmiechnęła. Najwyraźniej przed meczem z Mistrzem czekał mnie służbowy wyjazd do Kioto. Miałem nadzieję, że tym razem nic się nie stanie, ponieważ chciałem spędzić tam spokojnie czas!

Bogowie Piekła[edit]

Zaświaty, miejsce w którym mieszkają diabły oraz upadłe anioły. W jego najniższym poziomie znajdowało się Królestwo Zmarłych, miejsce które kontrolował jeden z olimpijskich bogów, Hades i w którym osądzano dusze zmarłych. Dodatkowo, na najniższym poziomie Królestwa Zmarłych znajdowało się miejsce znane jako Kokytos. Mieściło się tam laboratorium Rizevima Lucyfera, syna poprzedniego Maou oraz przywódcy terrorystycznej organizacji, Qlippoth.

Po śmierci Rizevima, Hades zmienił laboratorium w miejsce, w którym zbierali się władcy Piekieł i dodał do niego dodatkowe urządzenia. Znajdował się tutaj pojemnik zawierający szczątki Lilith, matki wszystkich diabłów, które odnalazł Rizevim. Obecnie nie była niczym innym, jak zwykłym ochłapem mięsa i gdy została odzyskana przez Hadesa, wykorzystywano ją do różnych ceremonii i rytuałów. Hades używał tej części ciała Lilith i za pomocą „Księgi Lucyfera”, którą dostał od Smoka Zła Apophisa, tworzył sztuczne diabły.

Wszystko po to, aby tworzyć sztuczne, transcendentalne istoty.

Udało im się przeprowadzić eksperymenty, wskutek których powstali Balberith i Verrine, których moc znajdowała się w transcendentalnej klasie, a także Gressila i Sonneillona, którzy mieli się znajdować w klasie Maou. Grupa tajemniczych diabłów, która pojawiła się w Kuou, była nieudanymi efektami ich eksperymentów, mających na celu stworzenie Balberitha i pozostałych. Przywódcy Piekieł z innych mitologii byli zainteresowani tajemniczymi diabłami, Balberithem oraz ich stwórcą, Hadesem. Hades był szkieletem ubranym w kapłańskie szaty, a z całego jego ciała wylewała się złowroga aura. Gdy przywódcy Piekieł zebrali się wokół okrągłego stołu, zaczęli swoje zebranie. Tematem był raport o sztucznych, transcendentalnych istotach, które zmuszono do udziału w turnieju, aby przetestowały swoją moc. Nie licząc Hadesa, przy stole siedziały same widma. Inni władcy Piekieł wysłali bowiem na zebranie tylko swoją świadomość. Było ich jednak mniej, niż podczas pierwszego spotkania.

Byli obecni niemal wszyscy, poza Boginią Nocy Nyks i jej bratem Erebem. Poprzednio Nyks rzuciła wyzwanie antyterrorystycznej Drużynie DxD, ale została przez nich pokonana i wzięta do niewoli. Jednak najwyraźniej niczego im nie wyjawiła, gdyż to miejsce nadal nie zostało zaatakowane.

Odrodzenie Czerwonego Cesarskiego Smoka Ddraiga, partnera Hyoudou Isseia, który posiadał Smoczą Pseudodeifikację, nie pasowało nawet do pierwotnych bogów. Ponieważ Nyks i Ereb nadal się nie pojawiali, zebranie się rozpoczęło, pomimo ich nieobecności.

– Hadesie-sama, spodziewaliśmy się porażki Balberitha i pozostałych, ale… kto by pomyślał że będą mieli aż tyle słabości… – powiedział Ponury Żniwiarz, będący prawą ręką Hadesa.

Taki był skutek udziału Drużyny Czarnego Szatana Smoczego Króla Ciemności w Międzynarodowym Turnieju. Ponieważ dołączył do niej Balberith, znacznie się poprawili i stali się jedną z szesnastu drużyn, które dostały się do finałów. Jednakże… W pierwszej rundzie wydarzyło się coś niespodziewanego, co doprowadziło drużynę do klęski.

Tym czymś była dziecięca mentalność Balberitha i pozostałych. Podczas gdy Balberith prowadził badania nad swoim przyszłym Nemezis, Czerwonym Cesarskim Smokiem-Hyoudou Isseiem, zafascynował się programem „Chichiryuutei Oppai Smok”, który był bardzo popularny w Zaświatach. Wpłynęło to nawet na niego podczas meczu. Talent i instynkt, dały Balberithowi dziki, ale silny styl walki, jednak gdy podczas meczu zaczął naśladować postępowanie Oppai Smoka, miał wiele luk w swojej obronie. Nieprzyjaciel bezwzględnie to wykorzystał i pokonał ich Króla, wysokoklasowego Ponurego Żniwiarza Zeno. Mimo swojego dorosłego wzrostu, był psychicznie niedojrzały i niedoświadczony, co było jego słabością. Chichiryuutei Oppai Smok miał duży wpływ na dzieci diabłów, włącznie z Balberithem. Tak jak w przypadku jego rodzeństwa, dziecięcy stan umysłu był ich słabością. Wprawdzie ich talenty były dostatecznie przytłaczające, ale Hades wiedział, że przegraliby, gdyby spotkali kogoś, kto znał ich słabości. Verrine, dziewczyna o jadowicie zielonych włosach, która też była sztuczną transcendentalną istotą, stanęła obok Hadesa i przepraszała.

– Przepraszam, Hadesie-sama. Hyoudou Issei tak opanował umysł Balberitha, że ten zaczął się zachowywać w taki sposób. Dodatkowo, Sonneillon i Gressil także byli niezadowoleni i zaczęli szaleć.

Nagle Hades pogłaskał Verrine po głowie.

– Ha ha ha, w porządku Verrine. Dobrze się spisałaś. Nawet jeśli wasza moc jest na poziomie transcendentalnym, macie swoje limity, skoro niedawno się urodziliście. Wystarczy, że spełniacie oczekiwania. Dodatkowo… – powiedział Hades, po czym spojrzał w stronę pustego miejsca, gdzie powinien siedzieć Ereb. – Nie mogliście go znaleźć, prawda?

– Ukrywa się, od kiedy DxD pokonało Nyks-sama – powiedział Ponury Żniwiarz, po czym kontynuował. – Przy okazji, Gressil i Sonneillon także gdzieś wyparowali.

Gressil i Sonneillon… Byli ludźmi z mocą przekraczającą klasę Maou, którzy urodzili się w ten sam sposób co sztuczne, transcendentalne istoty. Więc oni też zniknęli.

– …Ereb-sama zaproponował im kiedyś, że chętnie im pomoże, jeśli będą czegoś potrzebowali. Ale sądzę że odrzuci ich propozycję, biorąc pod uwagę stan w jakim się znajdują – powiedziała Verrine.

Najwyraźniej Bóg Ciemności Ereb namówił do czegoś Sonneillona i Gressila, którzy po porażce w Turnieju stracili swoje miejsce do walki Hades wierzył, że Ereb zebrał tych dwóch razem i wspólnie coś teraz planowali. Widmo Boga Piekieł, Tartara, roześmiało się gorzko, kiedy to usłyszał.

– Jak się można było spodziewać po pierwotnych greckich bogach, są palantami.

– W końcu to Zeus im szefował, więc czego innego można się po nich spodziewać? – powiedział Hades, po czym na moment się zamyślił, a następnie spojrzał na Verrine. – Mogłabyś wysłuchać mojej prośby?

– O co chodzi? Czy to coś interesującego?

Verrine podekscytowała się i najwyraźniej spodobały się jej słowa Hadesa. Bóg-szkielet uniósł rękę i wydał rozkaz swojemu Ponuremu Żniwiarzowi. Zaraz potem gigantyczny monitor w pokoju zaczął emitować nagranie.

– Przyjrzyj się temu – powiedział Hades do Verrine.

Olbrzymi monitor zaczął pokazywać dziwną rzecz. Była tam srebrna, człekokształtna istota, która emanowała światłem. Nawet jeśli wyglądała jak człowiek… miała twarde ciało i przypominała maszynę. Istota miała jednak zgrabne kształty, co upodobniało ją do żywej istoty, a na jej głowie było pięć par czegoś, co przypominało złożone oczy owadów. Ust i nosa jednak nie posiadała. Monitor oznaczył tą istotę określeniem „Brak danych”. Verrine przyglądała się tej istocie ze zmieszanym wyrazem twarzy. Nagle przekrzywiła głowę, gdyż nie mogła zidentyfikować tego stworzenia, nawet jeśli uczono ją o potworach i innych istotach od dnia jej narodzin.

– Co to jest? – zapytała. – Żywa istota? Grafika komputerowa?

– Według informacji, które znane są tylko bogom, to żywa istota mająca mechaniczne ciało – odpowiedział Hades.

– Naprawdę? Wow~, więc coś takiego naprawdę istnieje.

– Coś takiego nie powinno istnieć, ale znaleźliśmy to pięć dni temu. Chcę abyś poszła z Ponurymi Żniwiarzami i to zbadała – powiedział Hades do podekscytowanej Verrine.

– Robi się ciekawie. To coś innego, niż przewidzieli Azazel i Ajuka Belzebub – powiedziało widmo Arymana, złego boga zaratusztrianizmu.

– Możliwe że to coś, czego nawet oni nie wiedzą. Nie znam powodów, ale czym by to nie było, musi być czymś czego nawet oni nie przewidzieli – powiedziało widmo Tartara.

Hades wpatrywał się w istotę na ekranie, opatrzoną podpisem „Brak danych”.

– Problem w tym, że brakuje nam informacji. Jednak musi to być istota, którą zaprosili Longinus i DxD. Jestem ciekaw jak nietoperze i kruki zareagują, kiedy się o tym dowiedzą.

【Część… Danych… Awaria…. Potwierdzona… 】

【Obecność istot żywych… W dużej liczbie… Potwierdzona…】

【Gatunki… Kontrolując planetę… Poziom cywilizacyjny… Potwierdzone…】

【Obecność istot nadprzyrodzonych… Potwierdzona…】

【Gęstość tlenu… Nie wykryto problemów… Zdolności adaptacyjne… Obszar…】

【Kilka wymiarów… Potwierdzone… Istoty boskie… Potwierdzone…】

【Raport… Rega】

【Odbiór… Potwierdzone…Keitote—】

【—Oczekuję na przybycie Zevasama…】


Posłowie[edit]

Ile razy w pierwszym i drugim tomie „Shin DxD” pojawiło się słowo piersi, lub jego synonimy? Pierwszych dwadzieścia osób, które odpowiedzą na to pytanie, dostaną podkładkę pod mysz z wizerunkiem piersi Rias. Zresztą nieważne, to tylko żart. Nie ma takiej nagrody.

Dawno się nie widzieliśmy, tutaj Ishibumi. Napisałem podobny żart w posłowiu drugiego tomu zwykłego DxD. Wtedy jednak nie miałem pojęcia, że podkłada z wizerunkiem piersi Rias naprawdę wejdzie do sprzedaży… Tak oto rok 2018 dobiegł końca. To był wspaniały rok, ponieważ ukazał się piąty sezon anime, „Highschool DxD HERO”. Z drugiej strony miałem też więcej pracy niż poprzednio… To był piekielnie pracowity rok.

Teraz podziękowania.

Miyama Zero-sama, mój edytorze T-sama, naprawdę dziękuję wam za waszą pracę. Mam nadzieję że w przyszłym roku będzie się nam równie dobrze ze sobą pracowało.

Teraz przejdźmy do sedna.

Chciałem aby ten drugi tom przypominał swój odpowiednik z poprzedniego DxD, tak jak to było w przypadku pierwszego tomu.

Trzeci tom „Shin” będzie rozgrywał się w Kioto, więc nie będzie taki sam jak ten z poprzedniego DxD. To druga wyprawa do Kioto. Obecni drugoklasiści jadą tam na wycieczkę szkolną, ale Ise też się pojawi. A ponieważ akcja będzie się działa w Kioto, to nie zabraknie Kunou i Yasaki-san. Dodatkowo planuję też odświeżyć Frakcję Bohaterów.

Następny tom ukaże się wraz z trzecim tomem „SLASHDØGa”. Będzie opowiadał o oni, które kontroluje Akeno, także o jej dzieciństwie. Wszystkim tym, którzy go jeszcze nie czytali, albo zaczęli od serii „Shin”, polecam to sprawdzić!

Tak więc proszę was o dalsze wsparcie oraz życzę wam szczęśliwego Noweg Roku!


Odnośniki tłumacza[edit]

  1. Po japońsku „chichi” to „ojciec”, „tata”, jednak ta nazwa pochodzi od slangowego „chichi”, które jest terminem stosowanym przez Japończyków do określenia „piersi”.


Wróć do strony głównej Rozpocznij czytanie