Zero no Tsukaima wersja polska Tom 3 Rozdział 3

From Baka-Tsuki
Revision as of 21:44, 30 April 2009 by Egaro (talk | contribs) (wpisanie tekstu całego rozdziału)
(diff) ← Older revision | Latest revision (diff) | Newer revision → (diff)
Jump to navigation Jump to search

Rozdział 3 – Modlitewnik Założyciela

Sir Osmond wpatrywał się w książkę dostarczoną z pałacu i w roztargnieniu skręcał brodę. Okładka, upleciona ze starej skóry, była tak zniszczona, że wyglądała jakby miała się podrzeć od jednego dotknięcia. Stron książki miały płowy kolor.

Hmm... mrucząc, Sir Osmond przewrócił stronę. Nic nie było tam zapisane. W książce było około trzystu stron i były całe puste.

– To jest „Modlitewnik Założyciela” przekazany rodzinie królewskiej Tristain...

Sześć tysięcy lat temu, Założyciel Brimir ofiarował modlitwę Bogu i zapisał zaklęcia, używając magicznych run jako liter.

– To nie jest żart?

Sir Osmond popatrzył podejrzliwie na książkę. Imitacja… to często się przytrafia „Legendarnym” rzeczom. Pozornie, tylko jeden „Modlitewnik Założyciela” istnieje na świecie. Bogaci arystokraci, kapłani świątynni, rodziny królewskie z każdego kraju - wszyscy z nich twierdzili, że mają rzeczywisty „Modlitewnik Założyciela”. Czy to była prawda czy nie, wszystkie były zebrane w bibliotece równo jakby były oryginałami.

– Jeśli jednak jest to imitacja, to jest to okropne. Wszystkie litery zniknęły.

Sir Osmond widział „Modlitewnik Założyciela” kilkakrotnie wcześniej, w innych miejscach. Znaki runiczne zawsze przeskakiwały w nim i układały się w takim lub innym porządku. Jednakże, nigdy nie znalazł książki z takimi literami jak te. Czy ten mógłby być prawdziwy?

W tym momencie usłyszał pukanie. „Powinienem zatrudniać sekretarkę” pomyślał Sir Osmond zapraszając gościa do pokoju.

– Otwarte. Proszę wejdź.

Drzwi otworzyły się i wkroczyła szczupła dziewczyna. Miała jasne różowawe włosy i duże czerwonawo brązowe oczy. To była Louise.

– Słyszałam, że wezwał mnie pan, więc...

Powiedziała Louise. Sir Osmond wstał i rozłożył ręce, witając maleńkiego gościa. I współczując jeszcze raz, z powodu ból poprzedniego dnia.

– O, panna Valliere. Wypoczęłaś po nieznośnej podróży? Twoje wielkie wysiłki zapewniły bezpieczeństwo przymierzu i uniknięcie kryzysu przez Tristain.

Sir Osmond powiedział to cichym głosem.

– W przyszłym miesiącu w Germanii, dojdzie w końcu do ceremonii zaślubin między księżniczką, a cesarzem Germanii. To wszystko dzięki tobie. Bądź dumna z siebie.

Po usłyszeniu tego, Louise posmutniała na moment. Jej przyjaciółka z dzieciństwa Henrietta, jako polityczne narzędzie, poślubi cesarza Germanii bez miłości. Nawet jeśli nie ma żadnej innej drogi dla przymierza, gdy przypomniała sobie godny ubolewania uśmiech Henrietty, ścisnęło jej pierś. Louise cicho ukłoniła się. Sir Osmond ucichł przez chwilę i popatrzył na nią, a wtedy przypominając sobie o trzymanym w rękach „Modlitewniku Założyciela”, podał go jej.

– Co to?

Louise patrzyła na książkę z podejrzaną miną.

– „Modlitewnik Założyciela”

– „Modlitewnik Założyciela”? To?

„Został on powierzony rodzinie królewskiej. Legendarna książka. Ale dlaczego miał go Sir Osmond?”

– W tradycji Tristańskiej rodziny królewskiej jest, że podczas ślubu wybierany jest jeden arystokrata, by występować w roli drużby. Wybrany tradycyjnie otrzymuje „Modlitewnik Założyciela”, zgodnie z imperialnym dekretem.

– Uh huh.

Louise, która nie była poinformowana o etykiecie pałacu w takich detalach, odpowiedziała w roztargnieniu.

– I księżniczka wybrała pannę Valliere na tą druhnę.

– Księżniczka?

– Po prostu tak. Druhny zawsze noszą ten „Modlitewnik Założyciela” z sobą, więc ważne jest, aby postępować zgodnie z imperialnym dekretem.

– W porządku! Postąpię zgodnie z imperialnym dekretem.

– W rzeczy samej. Oczywiście, są wciąż rzeczy w etykiecie pałacu, które powinnaś poćwiczyć... Tradycja może być raczej kłopotliwa. Jednakże, panno Valliere, księżniczka nie może się doczekać ciebie. To jest wielki honor. Tak więc postępuj zgodnie z przepisami pałacu i napisanym dekretem, ponieważ coś takiego zdarza się tylko raz w życiu.

„Henrietta, moja przyjaciółka z dzieciństwa, wybrał mnie na swoją druhnę. Louise stanowczo popatrzyła w górę.”

– Rozumiem. Będę posłuszna z pełnym szacunkiem.

Louise otrzymała „Modlitewnik Założyciela” z rąk Sir Osmond. On uśmiechnął się, patrząc na nią.

– Jesteś skłonna podjąć się tego. Dobrze, dobrze. Księżniczka będzie zadowolona


* * *

Tego wieczoru, Saito przygotowywał kąpiel. Oczywiście, Akademia Magii Tristain posiadała łaźnię. Była ona w stylu rzymskim, wykładana marmurem. Miała olbrzymi basen kąpielowy, wypełniony perfumowaną gorącą wodą, która, co trzeba przyznać, zapewniała niebiańskie doznania, ale oczywiście, Saito nie mógł tam wejść. Tylko arystokratom wolno było z niej korzystać.

Akademicka łaźnia dla ludzi z gminu, w porównaniu z tą dla arystokratów, był raczej nędzna. Budynek kąpielowy dla plebsu wyglądała jak rudera. Położony na kamieniach, pod którymi palił się ogień, z wyraźnym zapachu potu i mocno stłoczonymi ciałami, tylko powodował więcej pocenia się.

Jeden dzień w łaźni był wystarczający by wzbudzić w Saito wstręt. Saito, które dorastał w Japonii, urządził łaźnię, która była kotłem napełnionym gorącą wodą. Sauna była niezadowalająca.

Zmartwiony Saito poprosił Marteau, szefa kuchni i otrzymał jeden duży, stary kocioł. Z niego zrobił wannę. To była wanna ogrzewana od spodu z pływającą drewnianą pokrywą, wciskaną pod wodę przez kąpiącego się. Drewno, paląc się pod kotłem, podgrzewało wodę.

Łaźnia Saito, został urządzony w kącie Dziedzińca Vestri. To było dogodne, ponieważ ludzie nieczęsto przychodzili na ten dziedziniec.

Dzień dobiegał końca i dwa księżyce pojawiły się, świecąc słabo. Gdy tylko woda była wystarczająco gorąca, Saito szybko zrzucił swoje ubranie i zatopiło stopy w wielkim kotle.

– Ah, wspaniała ciepła woda.

Położył ręcznik na głowie i zaczął nucić melodię.

Derflinger, który był oparty o ścianę kotła krzyknął do Saito:

– Czy jest dobrze?

– Taaa.

– Przy okazji partnerze, dlaczego nie wykorzystałeś młodej pani jakiś czas temu?

Saito rzuciło Derflingerowi chłodne spojrzenie.

– Nie patrz tak na mnie. Źle się czuję, partnerze.

– Hej, legendarny mieczu.

– Oczywiście, jestem legendarnym mieczem, co?

– Podczas tych sześciu tysięcy lat, uważałeś kogoś za ważnego dla siebie by go chronić? – Derflinger potrząsnął lekko.

– Ja nie chronię. Ten kto mnie trzyma, chroni kogoś.

– Biedna rzecz...

Saito powiedział to z głębi serca, współczującym głosem.

– Biedny powiadasz? Przeciwnie, to jest całkiem wygodne.

– Na pewno? A tak przy okazji, jakie rzeczy pamiętasz o tym „Gandalfrie”? Jak wspaniały był i jakie rzeczy robił? – zapytał Saito okazując swoją wrodzoną ciekawość.

– Zapomniałem.

– Ara.

– To było dawno temu. Poza tym partnerze, ktoś tu idzie.

W świetle księżyca pojawił się cień.

– Kto to?

Wołanie Saito zaskoczyło cień! Upuścił on z brzękiem coś, co niósł. W świetle księżyca, można było usłyszeć odgłos tłukącego się dzbanka.

– Łaaah, rozbiło się... Zostanę złajana znów… czuję.

Po głosie, Saito mógł rozpoznać osobę, która ukazała się w ciemności.

– Siesta?!

Oświetlona przez światło księżyca, postać pokojówki pracującej w Sali Jadalnej Alviss – Siesty – pojawiła się. Właśnie skończyła swoją pracę i pomimo, że wciąż miała na sobie zwykłe ubranie pokojówki, kachusha przykrywająca jej głowę teraz zniknęła. Jej luźne czarne włosy do ramion świeciły połyskliwie.

Siesta ukucnęła aby pozbierać rzecz, którą upuściła wcześniej.

– Co ty tutaj robisz?

Wołanie Saita sprawiło, że Siesta odwróciła się.

– Uhmmm... Dziś mogłam zabrać jakąś naprawdę pyszną rzecz i chciałam, aby Saito spróbował tego! Dałbym ci to w kuchni, ale nie przyszedłeś! Łaah!

Siesta powiedziała to w panice. Rzeczywiście, obok niej leżała taca, wywrócony dzbanek do herbaty i jakieś filiżanki. To wyglądało tak, jakby Siesta upuściła jedną filiżankę, zaskoczona przez nagłe wołanie.

– Poczęstunek?

Saito zapytał, wciąż zanurzony w wannie. Nagle Siesta uświadomiła sobie nagość Saito i na moment odwróciła oczy zawstydzona.

– Zgadza się. Dziś przyszły niezwykłe towary ze wschodniego miasta „Rob Al Karyie”. Herbata.

– Herbata?

Tego rodzaju rzeczy były niezwykle rzadkie. Siesta przelała trochę z dzbanka do filiżanki, która nie była rozbita i dał to Saito.

– Dziękuję.

Saito podniosło to do swoich warg. Słodki aromat herbaty połaskotał jego nozdrza. A kiedy była w jego ustach, to smakowała jak japońska zielona herbata.

Nagle poczuł się obezwładniony nostalgią. „Aah, Japonia. Kochany kraj ojczysty.” W swojej dużej kotło-wannie, Saito spontanicznie wytarł kąciki oczu.

– Co się stało! Wszystko w porządku? – Siesta pochyliła się nad krawędzią kotła.

– N-nie, po prostu poczułem przez moment tęsknotę. W porządku. Taa.

Po powiedzeniu tego, Saito uniósł ponownie filiżankę do ust. Chociaż herbata i kąpiel były dziwnym połączeniem, obydwa nasączyły go tęsknotą.

– Czy tęsknisz? To prawda, pochodzisz ze wschodu.

Siesta rzuciła nieśmiały uśmiech.

– T-to uczucie, zaciekawia mnie. Jednakże, czy widujesz mnie tu często?

Słowa Saito zawstydziły Siestę.

– T-tak jest, tak jest. Jestem tutaj właśnie, bo zobaczyłam jak szedłeś tędy z gorącą wodą i...

– Podglądałaś?

Głos Saito wskazywał, że był zmieszany. Siesta pośpiesznie potrząsnęła swoją głową.

– N-nie, nie to miałam na myśli!

Wytrącona z równowagi, Siesta wywróciła się przez krawędź kotła i z głośnym pluskiem wpadła do środka.

– Kyaaaaaaa!

Siesta krzyczała ale jej wrzask został stłumiony przez gorącą wodą wewnątrz żelaznego kotła.

– Nic ci się nie stało?

Zapytał Saito niespodziewanie zaskoczony.

– W porządku... Łah, ale jestem teraz mokra...

Siesta uniosła mokrą głowa znad gorącej wody.

Strój pokojówki, biednej dziewczyny, był przemoczony. A kiedy uświadomiła sobie, że Saito jest nagi, na jej twarzy pojawił się wściekły rumieniec.

Saito wpadło w panikę.

– P-przepraszam! Chociaż wanna stoi na palenisku, wciąż można wpaść do środka.

– N-nie, ja przepraszam!

Pomimo że przepraszała, Siesta nie spróbowała wydostać się z wanny. Saito zdecydował się też przyjąć wyzywającą postawę. Udawał w nieco męski sposób, że to nie jest wielka rzecz, że nie wyszła.

W takich przypadkach, próbował działać spokojnie i w opanowany sposób. To było męskie? Saito myślało że tak. Co oznaczało, że zrobił z siebie głupca.

– Ufufu.

Siesta śmiała się, ciągle mocząc ubranie służącej, we wnętrzu kotła. Chociaż to nie była śmieszna sytuacja, ona wciąż chichotała.

– C-co jest nie tak?

Może jego wielkość była pośmiewiskiem? Chociaż było ciemno i nikt nie mógł zobaczyć nic pod powierzchnią gorącej wody, Saito nagle poczuł się niepewnie.

– Nic, ale jest fajnie. Czy tak kąpiecie się w kraju Saita?

Czując ulgę Saito odpowiedział.

– To prawda. Jednak, niezwykłym jest wchodzić do środka w ubraniu.

– Ara? Czyżby? Tak, jeśli pomyślisz o tym, to musi być to prawda. W takim razie, zdejmę je.

– Tak?

Z wybałuszonymi oczami Saito zapytał Siestę.

– Co powiedziałaś przed chwilą?

Siesta, która jest zazwyczaj niepewna i nieśmiała, z jakiegoś powodu stała się odważna. Trochę przygryzając wargi, patrzyła na Saito zdecydowanie.

– Powiedziałam, że je zdejmę.

– Ale Siesta? Ja jestem mężczyzną...

Powiedział oniemiały Saito.

– W porządku. Wiem, że Saito nie jest osobą która by mnie skrzywdziła.

Saito pokiwał głową chociaż nie słyszał jednego słowa.

– Nie, oh, nie rób takiej rzeczy...

– Ale ja także chcę zażyć „kąpieli” właściwie. To jest miłe.

I, eee? Saito wpatrywał się jak Siesta uniosła się z gorącej wody i zaczęła zdejmować przemoczone ubranie. Odwrócił swoje oczy w panice.

– Stój! Siesta! Zaczekaj chwilkę! Powiem ci!

Jednakże, jego „Stój” zabrzmiało słabo, zdradzając rzeczywiste myśli.

– A-ale ja jestem przemoczona do suchej nitki… Szef oszalałby gdybym wróciła w takim stanie do pokoju. Myślę, że po pierwsze, powinnam to wysuszyć przy ogniu.

Jednak wyglądająca na posłuszną, Siesta mogła być naprawdę śmiała, jeśli zdecydowała się na to.

Guziki bluzki i haczyki spódnicy zostały rozpięte błyskawicznie. Dobrze było zdjąć mokre ubranie.

Siesta ściągnęła swój uniform pokojówki, bieliznę i zostawiła je do wysuszenia na drewnie na opał, blisko ognia. Następnie, weszła do gorącej wody raz jeszcze. Saito kątem oczu obserwował zanurzające się nogi Siesty. Nigdy nie widział jej nagich nóg, ponieważ zawsze były ukryte pod spódnicą. Były białe i zdrowe. Aah, jeżeli tylko obróciłby swoją twarz w tę stronę, mógłby zachwycać się całym jej ciałem.

– Łałłł! Wspaniałe uczucie! Współdzieląc kąpiel w ten sposób, mocząc się w gorącej wodzie, to naprawdę dobre doznanie! Uczucie jak branie arystokratycznej kąpieli. Jestem tak zazdrosna, ale sama mogę to robić, prawda? Saito jesteś naprawdę sprytny.

– Naprawdę nie.

Odpowiedział Saito, ciągle odwracając twarz. To uczucie, jakby gorąca woda nagle stała się gorętsza. Obok niego był naga dziewczyna. W tego rodzaju sytuacji, Saito czuło się ogłuszony i prawie omdlony. Siesta powiedziała z nieśmiałym uśmiechem na swoich wargach.

– Proszę nie bądź tak nieśmiałym. Ja też nie jestem nieśmiała. Będzie w porządku jak obrócisz się w tą stronę. Spójrz, moje piersi są ukryte za ramionami… ponadto jest tak ciemno że w ogóle nie możesz widzieć przez wodę, więc zachowaj spokój.

Saito czując się na wpół zmieszany, na wpół szczęśliwy, odwrócił się.

Siesta siedziała na wprost niego, zanurzona w gorącej wodzie. Ponieważ było ciemno, nie można było wyraźnie zobaczyć ciała pod powierzchnią. Poczuł nieco ulgi.

Już, Saito zrobiło głęboki wdech.

W ciemnościach, mokre czarne włosy Siesty urzekająco błyszczały.

Z bliska można było stwierdzić, że Siesta jest w rzeczywistości bardzo śliczną dziewczyną. Dotychczas tego nie zauważył, ale była inna niż Louise albo Henrietta, miała wdzięk ślicznego kwiatu, swobodnie kwitnącego w polu. Jej duże ciemne oczy, przyjazna natura i maleńki nos były czarujące i ładne.

– Hej, Saito, jaki jest twój kraj?

– Mój kraj?

– Tak, proszę opowiedz mi o nim.

Słuchając, Siesta niewinnie pochyliła się do przodu. Ach, kiedy pochylała się, tak wiele można było zobaczyć, ach, aach... Saito w panice cofnął się do tyłu.

– T-tak więc! Tam jest jeden księżyc, nie ma żadnych magów, dlatego używają włączników by wyłączyć światło i latają po niebie samolotami...

Ponieważ Saito był tak chaotyczny, Siesta nadęła policzki.

– Zatrzymaj się. Jeden księżyc, żadnych czarodziejów, żarty sobie robisz ze mnie? Nie patrz na mnie z góry dlatego, że jestem dziewczyną ze wsi.

– N-nie żartuję sobie z ciebie!

Saito pomyślał, że nawet gdyby powiedział jej prawdę, to tylko mogło by to zamącić w jej głowie. Przecież, jedynymi, którzy wiedzieli w tej chwili, że Saito jest z innego świata byli Louise, Sir Osmond i Henrietta.

– Więc dobrze, powiedz mi prawdę.

Siesta spojrzała w oczy Saito. Jej czarne włosy i ciemne oczy smutno przypomniały mu dziewczynę z Japonii. Oczywiście, twarz była inna niż u Japonki. Jednakże, proste, nostalgiczne uczucie wciąż pojawiało się, sprawiając, że się peszył.

– Racja... Mamy inny sposób odżywiania się.

Saito zaczął mówić o dalekiej Japonii. Z cielęcymi oczami Siesta słuchała uważnie opowieści.

Chociaż może było to bezbarwne opowiadanie, ona z zapałem łapała każde pojedyncze słowo. I nim zdali sobie sprawę, oboje stracili jakiekolwiek poczucie czasu, gdy historii rodzinnego kraju snuła się.

Po jakimś czasie, Siesta przestała przykrywać swoje piersi. Saito pośpiesznie odwrócił oczy. Jednakże, przez jednej moment, wciąż widział jej piersi przez lukę w ramionach i poczuł, jak jego nos krwawił. Bez słowa, stoczyła się wąska strużka. Trzymając nos Saito patrzył w inną stronę, podczas gdy Siesta założyła suche teraz ubranie i pochyliła głowę dziękując mu.

– Dziękuję. To było bardzo fajne. Ta kąpiel była wspaniała i historia Saito była też niezwykła.

Powiedziała radośnie Siesta.

– Czy mogę usłyszeć ją ponownie, kiedyś?

Saito pokiwał głową.

Po tym, Siesta spojrzała w dół z rumieńcem i nieśmiało bawiła się palcami.

– Więc, eee? Opowieść i kąpiel były wspaniałe, ale najbardziej niezwykły byłeś ty...

– Siesta?

– Mógłbyś...

– C-co?!

Ale Siesta małymi kroczkami uciekła.

Taka rzecz przytrafiająca się z tą dziewczyną z obcego świata, była dla Saito jak żart, więc ogłuszony ułożył się wygodni w dużym żelaznym kotle.


* * *

Po kąpieli, wrócił do pokoju Louise i trafił ją robiącą coś na łóżku. Jak tylko go zobaczyła, ukryła książkę w panice. To było stara, gruba książka.

Dlaczego? Jednak, on nie martwił się tym tak bardzo, ponieważ taka była Louise. Mógł nie zrozumieć nawet jeśli dowiedziałby się o tym. Poza tym głowa Saito była wypełniona obrazem ciała Siesty. To co zobaczył przez lukę jej ramion, stanowczo zostało odciśnięte w jego umyśle.

Zbliżył się do kosza na brudną bieliznę, na chwilę pozbywająca się ziemskich myśli. Zdecydował się zacząć wykonywać pranie natychmiast. Zamierzał użyć pozostającej w wannie gorącej wody, więc jego palce nie byłyby zimne.

Jednakże, kosz był pusty.

– Louise, gdzie jest pranie?

Gdy Saito spytał, Louise pokręciła głową.

– Już wyprane.

– Ty wyprałaś...

Następnie Saito zobaczył Louise, hu! Był wstrząśnięty. Louise miała na sobie jego nylonową kurtkę, którą zdjął i zostawił w pokoju przed pójściem do kąpieli. Gdy Saito szedł do publicznej łaźni, zawsze zdejmował tę nylonową kurtkę i szedł tylko w koszulce, ponieważ jego ciało czuło się zbyt rozgrzane tuż po wyjściu z wanny.

Louise prawdopodobnie nosiła to bezpośrednio na swojej bieliźnie. Ponieważ rękawy były za długie i pas był zbyt luźny, sprawiło to, że wyglądało jak jakaś dziwna sukienka.

– Ty, dlaczego nosisz moje najlepsze ubranie?!

Słysząc Saito, schowała usta za nylonową kurtką. Louise, której policzki czerwieniły się z jakiegoś powodu, powiedziała.

– Bo... po zrobieniu prania, nie miałam co na siebie włożyć.

– Bzdura! Tu jest pełno!

Saito wskazał na szafę. Było tam dużo jej ubrań. Ponieważ Louise była arystokratką, miała wiele drogich sukienek do wyboru.

– Jeszcze, chciałem spróbować czegoś innego.

Louise, siadając prosto na łóżku, powiedziała to nadąsanym tonem.

– Nie mogłabyś nosić tego swobodnego stroju?

Saito wziął prostą sukienkę w swoje ręce.

– Nie chcę nosić czegoś takiego!

– Ale to moje jedyne rzeczy. Oddaj je.

Jednakże, Louise nie próbowała ich zdjąć. Wręcz przeciwnie, okręcała prześcieradło wokoło swoich palców.

– W porządku, to jest lekkie i leży miło. Z czego to jest?

Oczywiście. Saito musiał się zgodzić, że to naprawdę pasowało jej raczej nieźle. Niechętnie, zdecydował się poddać. W pokoju nie było zimno, nawet jeśli nosił tylko jedną koszulkę.

– Nylon.

– Nailon?

– To jest tkanina z mojego świata. Zrobiona jest z ropy.

– Ropii?

– Plankton, który się zbiera na dnie morza jest przechowany przez wiele lat i później staje się ropą.

– Pulankuton?

Louise wpatrywała się w niego bezmyślnie, wyglądała jak dziecko powtarzające jak papuga słowa Saito. Jej wyrażenia były niezrozumiałe, ponieważ połowa jej twarzy była ukryta za kurtką. Przez moment pomyślał, że Louise wygląda nieodparcie słodko.

Ponadto, Louise nawet umyła się dla niego. To było niemożliwe. Saito wystraszył się z jakiegoś powodu. Aż do teraz, takie czyny były niewyobrażalne jak na Louise.

Jej policzki były czerwone, więc zatroskany Saito zdecydował się sprawdzić czy nie jest chora i nie ma gorączki.

Louise została zaskoczona gdy Saito zbliżył się do niej. Zadrżała i… odwróciła się.

Próbując nie zastanawiać się jak ona musi nienawidzić tego, Saito złapał ramiona Louise i przysunął swoje czoło blisko jej. Ciało Louise zesztywniało, ale nie walczyła i cicho zamknęła oczy.

„Tak jak myślałem, z nią musi być naprawdę kiepsko”, pomyślało Saito.

– Wydaje się, że masz gorączkę.

Gdy Saito odsunął swoje czoło od jej, Louise z jakiegoś powodu zacisnęła mocno swoje pięści.

– Co jest? – zapytał, ponieważ Louise odwróciła się od niego i po jakimś cichym szeleście wtulił się pod nakrycia.

– Hej – Saito szturchnął.

– Śpij – odpowiedziała Louise i uciszyła się ponownie.

No! gorączka musiała ustąpić, pomyślało Saito, gdy czołgał się do swojej sterty siana.

Było cicho przez moment, a następnie poleciała w niego poduszka.

– Co... ?

Spytał Saito.

– Przynieś z powrotem poduszkę, którą właśnie rzuciłam. Czy nie kazałam ci spać w łóżku od teraz? Idiota.

Było słychać ponury głos Louise.

Właśnie nie mógł zrozumieć jej nastroju, czy to było łagodne, czy impertynenckie jak zwykle. „Jakie to ma znaczenie?” pomyślał Saito gdy wsunął się do łóżka Louise.

Chociaż Louise ruszała się niespokojnie w swoim posłaniu, wkrótce się uspokoiła.

Teraz mógł pomyśleć jak minął dzień. W każdym razie, teraz jego głowa była wypełniona Siestą. Jej słowo pożegnalne powtarzało się w jego głowie jeszcze raz.

Siesta na pewno powiedziała – Najbardziej niezwykły byłeś ty...

„To było wyznanie? Nie, naśmiewała się? To nie tak. Jestem popularny?” Popularnością też się nie cieszył. „Jedyną, która pokazała, że interesuje się nim była Kirche, ale na pewno dlatego, ponieważ jestem niekłopotliwy.

Aah, ale Siesta była słodka. Pomimo że Louise też była słodka, Siesta miała również inny urok...

Naiwny, prosty, ale uczciwy. W przeciwieństwie do Kirche, wyglądała cudownie, gdy zdejmowała ubranie. Ghaah. T-to prawda. Przyjemnie. C-c-c-cooo. Do diabła. Pokonany. Jestem pokonany.

Z powodu czegoś, czego nie rozważał tak bardzo do tego momentu, uderzenie było olbrzymie. Zafascynowany dziewczyną, Saito zaczęło myśleć o sposobie powrotu na ziemię.

On znajdzie sposób na pewno, nawet gdyby nie miał najmniejszego tropu jak.

W takim razie, czując zawroty głowy, zaczął myśleć o Louise. Kochał Louise. „Ale ponieważ Louise jest arystokratką, nigdy nie pomyślałaby o mnie w ten sposób. Ponadto zdecydowałem się ją chronić. W ten sposób nie byłbym niczym więcej niż kochankiem.”

Wciąż, by być kochankami musiałby panować nad dziewczyną? Nie, nawet Siesta może tylko sobie żartować. „Aah, zgaduję, że tak to jest”.

Stawał się śpiący, podczas myślenia o różnych rzeczach, Saito wpadły w uczucie szczęścia w świecie snów.


* * *


Na zewnątrz, za oknami pokoju Louise, latała Sylphid Tabithy. Na grzbiecie, jak zwykle, siedziały Kirche i Tabitha. Tabitha czytała książkę przy świetle księżyca. Kirche wpatrywała się w pokój Louise przez szczeliny w oknach.

Kirche prychnęła.

– Mimo wszystko, nie wygląda to dobrze.

Pamiętała rumieniec na twarzy Louise, gdy przytuliła się do Saito na smoku, wracając z Albionu. Louise wydawała się być jakaś inna niż zwykle.

– Naprawdę, on nie traktuje mnie poważnie? Za każdym razem, gdy podchodzę do niego, zostaję odrzucona, to czyni mnie przygnębioną, wbrew mojej woli.

Do teraz, nie było żadnego mężczyzny, który odmówiłby zalecania się do niej. To była duma Kirche. Naprawdę, czuła się zapomniana jak kłopotliwa rzecz.

Była rozdrażniona. Przed chwilką, nawet kąpał się z córką plebejusza, a ona została zignorowana i zdradzona. Duma Kirche była wstrząśnięta. Została pokonana przez Louise, została pokonana przez zwykłą dziewczynę, to sprawiło że jej imię „Płomienna” krzyczało. Musiała zdobyć Saito od Louise w jakikolwiek możliwy sposób. Wyrywanie La Vallierom kochanków było starą tradycją Zerbstów.

– Taak, chociaż spiskowanie nie jest moją specjalnością, wciąż mogę myśleć o jakiejś strategii. Prawda Tabitha?

Tabitha zamknęła książkę i wycelowała w Kirche.

– Zazdrość.

Kirche zarumieniła się. A następnie potrząsnęła swoją głową na słowa Tabitha.

– N-nie mów tak! Nie jestem zazdrosna! Nie mogę czuć zazdrości! Gra! To jest właśnie gra miłosna! Pomimo tego Tabitha nie była przekonana. Powtórzyła to samo słowo jeszcze raz.


Przekład

Tłumaczył: egaro


Cofnij do Rozdziału 2 z Tomu 3 - Chora z Miłości Louise Powrót do strony głównej Skocz do Rozdział 4 z Tomu 3 - Miłosny trójkąt