Difference between revisions of "High School DxD - Tom 3 Nowy skoczek & nowy rywal"

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search
Line 564: Line 564:
 
Na twarzy Ise-kuna malowała się złość……… Hej, hej. To cię tak zdenerwowało?
 
Na twarzy Ise-kuna malowała się złość……… Hej, hej. To cię tak zdenerwowało?
   
- Musisz stać się silniejszy, aby wszystko zrozumieć. Zbieraj siły, mój rywalu-kunie, pewnego dnia będę z tobą walczył. - Gospodarz Smoka Zguby odszedł, mówiąc coś takiego,
+
- Musisz stać się silniejszy, aby wszystko zrozumieć. Zbieraj siły, mój rywalu-kunie, pewnego dnia będę z tobą walczył. - Gospodarz Smoka Zguby odszedł, mówiąc coś takiego.
   
 
Odwrócił się w białym świetle i poleciał w górę. Wszyscy zaniemówili z powodu tego zdarzenia, którego nikt nie przewidział. Magiczny krąg destrukcji, który rozprzestrzeniał Kokabiel, zniknął.
 
Odwrócił się w białym świetle i poleciał w górę. Wszyscy zaniemówili z powodu tego zdarzenia, którego nikt nie przewidział. Magiczny krąg destrukcji, który rozprzestrzeniał Kokabiel, zniknął.

Revision as of 09:35, 11 July 2012

Nowy skoczek & nowy rywal.

Chciałem żyć. Uciekłem z laboratorium badawczego prosto przed siebie. To była jedyna rzecz o której myślałem, gdy jednocześnie biegłem i wymiotowałem krwią. Uciekłem w las i kiedy płomień mojego życia gasnął, spotkałem małą dziewczynkę, która była wysokoklasowym diabłem.

- Czego pragniesz? – Zadała mi pytanie, kiedy byłem już na skraju śmierci.

- Pomocy. - Wymamrotałem tylko to jedno słowo, gdy mój wzrok już się rozmywał.

Moje życie. Moi przyjaciele. Moja przyszłość. Moi przyjaciele. Moja moc. Mój talent. Moja…

Życzyłem sobie tego, przywalony tymi wszystkimi myślami. To były moje ostatnie słowa, jako człowieka.

- Żyć jako diabeł. Takie było życzenie mojej pani, a także i moje. Myślałem że to w porządku. Ale…… Nie mogłem zapomnieć o mojej nienawiści do Excaliburów i zemście za moich towarzyszy…… Nie, może bym o tym zapomniał. Ja…

Teraz miałem najlepszych towarzyszy. Ise-kuna i Koneko-chan. Pomagali mi w mojej zemście. Myślałem o tym, poszukując właściciela Świętego Miecza. Byli towarzyszami, którzy mi pomagali. Myślałem sobie „Czy to nie za wiele dla mnie?” Ale jeśli duchy moich byłych towarzyszy pragną zemsty, to nie mogę pozwolić odejść moim demonicznym mieczom, które są przepełnione ich nienawiścią. Moje myśli zostały jednak zaprzeczone.

[Nie martw się o nas. Przynajmniej żyjesz.]

Moi byli towarzysze nie chcą bym doprowadził zemstę do końca. Nie życzą sobie tego!

- Jednak nie wszystko powinno zostać zapomniane.

Tak, to jeszcze nie koniec. Jeśli nie zniszczę tej stojącej przede mną złej rzeczy, powtórzy się incydent, który spotkał nas.

- Balbo Galilei, tak długo jak cię nie zabiję, będą cierpieć ludzie i to przez to samo przekleństwo, co my.

- Hmph. Od dawna mówi się, że nauka wymaga ofiar. Nie zauważyłeś tego?

Zdecydowanie jesteś zły!

- Kibaaaaaaaa! Rozwal obydwu, Freeda i Excalibur!

……Ise-kun.

- Jesteś „Skoczkiem” grupy Gremory i moim towarzyszem! Moim przyjacielem! Walcz Kibaaaaaaa! Nie zmarnuj ich uczuć i ducha!

- Pomogłeś mi, nawet jeśli nic z tego nie miałeś. Nawet jeśli miałeś zostać za to ukarany przez naszą panią……

- Yuuto! Zrób to! Zakończ to sam! Przewyższ Excalibur! Jesteś moim sługą, sługą Rias Gremory! Mój „Skoczek” nie przegra ze zwykłym Excaliburem!

Yuuto-kun! Wierzę w ciebie!

Buchou. Fuku-buchou[1] ……… Rias-buchou! Akeno-san!

- ……Yuuto-senpai!

Koneko-chan.

- Daj z siebie wszystko!

Wszyscy.

- Hahaha! Dlaczego płaczesz? Dobrze się bawiłeś, śpiewając z tym duchem-chan. To naprawdę kłopotliwe. To zdecydowanie najgorsze. Wiesz, że nie cierpię tej pieśni. Słuchanie tego sprawia, że włosy na mojej skórze zaczynają pełzać! Nie chce jej więcej słyszeć. Osiągnąłem mój limit! Poćwiartowanie cię, podziała na mnie uspokajająco! Tym ostatecznym Excaliburem, który powstał z połączenia czterech mieczy!

Freedzie Zezlan, dusze moich towarzyszy mieszkają wewnątrz ciebie. Nie mogę dopuścić, abyś dalej popełniał z nimi złe czyny! Moje łzy, są łzami determinacji.

- ……Stanę się mieczem.

Moi towarzysze. Moi towarzysze, którzy połączyli się w mojej duszy. Pokonajmy to razem. Uczucia, których nie mogliśmy wtedy wyznać! Życzenia, których nie mogliśmy wtedy spełnić! Właśnie teraz, właśnie tutaj!

- Stanę się mieczem mojej Buchou i moich towarzyszy! Proszę, odpowiedz na moje uczucia! Narodziny Miecza!!

Mój Sacred Gear i połączone dusze moich towarzyszy. To coś zaczęło się wyrównywać i przybierać kształt. Połączenie świętej i demonicznej mocy.

Tak, to uczucie. Mój Sacred Gear jest………mój towarzysz mówi mi—że to sublimacja. Wydzielał boskie światło i złowrogą aurę. W mojej dłoni pojawił się pojedynczy miecz…… To już zakończone. Wszyscy.

High school dxd v3 000e.jpg

- Balance-Breaker „Miecz Zdrajcy”. Będziesz otrzymywał moc od tego miecza, który zawiera zarówno moc demonów, jak i moc światła. Zupełnie jak twoje ciało.

Ruszyłem w kierunku Freeda.

Moją cechą „Skoczka” jest szybkość! Freed próbował pochwycić okiem moje ruchy, zmyliłem jednak jego wzrok, robiąc kilka uników.

GINNNNNNNNNG!

Nawet wtedy Freed zablokował mój cios. Naprawdę jesteś całkiem uzdolniony, wyklęty egzorcysto. Ale aura okrywająca jego Excalibur została wymazana przez mój miecz.

- !Twój oręż przewyższa twórcę świętych mieczy!? - Powiedział to zszokowanym głosem.

- Jeśli to prawdziwy Excalibur, to nie wygram z nim. Ale mimo tego twój miecz nie może ranić uczuć moich i moich towarzyszy!

- Chi!

Freed mlasnął językiem i cofną się po tym, jak odepchnął mnie z powrotem.

- Rozzzzcciiiąąągggnniięęcccie!

Jego Excalibur zaczął się obracać, jakby był żywy! Poruszał się w najróżniejszych kierunkach i zbliżał się w moją stronę z niesamowitą szybkością! Zdolność „Excalibura Mimiki”! Rozumiem. Ma cztery zdolności. Nagle jego miecz rozdzielił się na dwoje, a końcówki ostrzy zaczęły zbliżać się w moją stronę z olbrzymia szybkością. To zawdzięcza „Excaliburowi Szybkości”. Jeśli dobrze pamiętam, jego cechą jest prędkość. Miecz próbował przebić mnie, atakując z różnych kierunków, ale blokowałem każdy atak. Twoje mordercze instynkty są łatwe do odczytania. Jeśli wiesz, z której strony nadpływają, sparowanie ataków jest bardzo proste.

- Dlaczego!? Dlaczego to nie umie trafić!? Jesteś przecież bezkonkurencyjny, prawda Święty Mieczu-sama!? Czyż wiele legend ni mówi o tym, że jesteś ostatecznym mieczem!? - Wykrzyczał Freed.

Widziałem, że jego twarz wyrażała zarówno przyjemność jak i irytację.

- W takim razie! W takim razie muszę użyć tego!

Końcówka świętego miecza znikła. Przezroczyste feromony? To moc „Excalibura Przejrzystości”. Zdolność, która czyni ostrza niewidzialnymi. Jeśli jednak nie zmieni kierunku swojej żądzy mordowania, to nawet niewidzialne ostrza…


BRZDĘK! BRZDĘK! BRZDĘK! BRZDĘK!

Zderzenie ostrzy niewidzialnego miecza oraz mojego oręża, krzesało iskry. Parowałem każdy jego cios.

- ....!

Freed zmrużył oczy, a jego twarz wyrażała szok.

- Tak, przytrzymaj go właśnie tak.

Xenovia wtargnęła niespodziewanie. W lewej dłoni miała swój Święty Miecz, a prawą trzymała w powietrzu.

- Święty Piotrze, święty Bazyli Wielki, święty Dionizy, święta Mario Panno. Proszę, usłyszcie mój głos. - Zaczęła coś intonować.

Co ona próbuje zrobić? Czułem się niepewnie, a przestrzeń przede mną zaczęła się zniekształcać. Xenovia włożyła swoją dłoń w środek tej zniekształconej przestrzeni i coś stamtąd wyciągnęła. Tym przedmiotem był miecz, który emanował świętą aurą.

- W imieniu świętych, zamieszkujących to ostrze, zrobię tu porzadek. Durandal!

Durandal!? Miecz który jest tak sławny, że dorównuje Excaliburowi. I teraz mam to tutaj, jeśli chodzi o cięcia, to jest to ostateczna broń. Dlaczego ona go ma?

- Durandal?!

- Czy ty nie jesteś już czasem posiadaczką Excalibura!?

Nie tylko Balba, ale nawet i Kokabiel nie potrafił ukryć swojego zdziwienia.

- Nie. Pierwotnie byłam posiadaczką Durandala, wybrano mnie jednak, także i na właścicielkę Excalibura. To wszystko.

Xenovia przybrała pozę z Durandalem. Dwa rodzaje mieczy, włącznie z Excaliburem.

- To niedorzeczne! Podczas moich badań nie potrafiliśmy zbliżyć się do etapu, gdzie ktoś mógłby być posiadaczem Durandala!?”

- Zgadza się. Nawet w Watykanie nie potrafili sztucznie stworzyć kogoś, kto mógłby dzierżyć Durandala.

- Więc dlaczego!?

- W przeciwieństwie do sztucznych posiadaczy świętych mieczy, takich jak Irina, ja urodziłam się po to, by być panią tego oręża.

Balba zaniemówił słysząc jej słowa. W przeciwieństwie do nas, Xenovia została pobłogosławiona do tego, by być naturalną posiadaczką Świętego Miecza.

- Durandal to miecz mogący wywołać spustoszenie, które przekracza ludzkie wyobrażenie. Przetnie wszystko czego dotknie. Nie chce mnie jednak słuchać przez większość czasu. Dlatego muszę go trzymać w innym wymiarze, inaczej mógłby być niebezpieczny. Nawet dla mnie, jego posiadaczki, jest to trudne. Teraz, dzięki tobie, Freedzie Zelzan, możemy stoczyć decydująca bitwę pomiędzy Excaliburem i Durandalem. Aż trzęsę się przez to z radości. Nie daj się tylko zabić pojedynczym ciosem, dobrze? Przynajmniej użyj Excalibura, z jego pełną mocą!

Ostrze Durandal zaczęło wydzielać więcej świętej aury, niż trzymany przez Freeda Excalibur. Ta aura! To jest potężniejsze, niż mój święto-demoniczny miecz!

- To coś takiego jest dozwolone!? Że też doszło do sytuacji takiej jak ta! Ty cholerna suko! Nie potrzebuję niczego takiego dla tej scenerii! - Krzyknął Freed i przeniósł swoje mordercze instynkty w stronę Xenovii.

Nie mogłem zobaczyć tego moimi oczami, ale prawdopodobnie ciął ją swoim niewidzialnym mieczem.

BRZDĘK!!!!

Po tym pojedynczym cięciu, Excalibur rozleciał się. Z powodu ciśnienia wytworzonego przez amplitudę Durandala, na szkolnym boisku pojawiła się wielka dziura.

- Tak więc Święty Miecz został złamany, huh. Nie ma co go porównywać do mojego Durandala.

Xenovia westchnęła i spojrzała znudzonym wzrokiem. Cóż za niesamowita moc. Nie ma żadnego porównania z „Excaliburem Destrukcji”.

- Jesteś poważna!? Naprawdę!? Legendarny Excalibur-chan rozleciał się na kawałki!? Straszne! Naprawdę przerażające! Kaaaa! Czy używanie czegoś, co od początku było zepsute, było czymś złym? Płytcy ludzie, głupota Kościoła. Chcę dorastać, mogąc na to patrzeć!

Jego mordercze skłonności osłabły i podszedłem do niego z prawej! Nie mógł na to zareagować! Szach mat! Próbował zablokować cios mojego święto-demonicznego miecza resztką swojego Excalibura, ale……

BBRRRZZZDDĘĘKKK!!

Płytki dźwięk rozbicia, rozszedł się echem. Odgłos pękającego Excalibura.

- Widziałeś to? Nasze moce przewyższają Excalibur.

Ciąłem Freeda zaraz po tym, jak zniszczyłem Excalibur


Freed upadł, brocząc krwią z rany, którą zrobiłem mu od ramienia do boku brzucha.

Wygrałem.

Przewyższyliśmy Excalibur. Ścisnąłem mocniej święto-demoniczny miecz i spojrzałem w niebo. Zamiast tego niewysłowionego uczucia, czułem tylko że straciłem mój najważniejszy cel. Czułem jak jedyny powód, dla którego żyłem………jedyny powód dla którego żyłem……zniknął.

- Św…Święto-demoniczny miecz……? Niemożliwe……… To dwie całkowicie różne rzeczy, które nie mogą się ze sobą łączyć……

Balby miał mocny wyraz twarzy. Racja, jeszcze nic nie skończyłem. Tak długo jak go nie pokonam, tragedia będzie się ciągnąć dalej. Nie możemy dopuścić, by innych ludzi spotkało takie samo przekleństwo jak nas.

- Balbo Galilei, przygotuj się.

Wycelowałem w niego miecz i próbowałem go ciąć. Teraz, moi towarzysze, zakończmy to tak! Zakończmy to wszystko!

- …Rozumiem! Teraz rozumiem! Święty i demoniczny. Wyjaśniałoby to wytrącenie z równowagi istot reprezentujących dwie odmienne strony! W takim razie nie tylko Maou, ale i Bóg……

DŹGNIĘCIE.

Włócznia światła przebiła pierś Balby, kiedy zaczął wyglądać, jakby coś zrozumiał.

To jest!

GOUGH!

Balba padł na ziemię, brocząc przy tym sporymi ilościami krwi. Zbliżyłem się, aby sprawdzić jego stan. Był już martwy.

- Balba, byłeś niezwykły. To że się tego domyśliłeś, tylko to potwierdza. Mi tam wszystko jedno, czy jesteś ze mną, czy nie. Od początku mogłem wszystko zrobić sam. - Szydził Kokabiel wisząc sobie w powietrzu

To on zabił Balbę.

- Ha ha ha ha! Ka ha ha ha ha ha ha ha ha! - Kokabiel wylądował, śmiejąc się przy tym głośno.

Przytłaczające ciśnienie. Przywódca upadłych aniołów nareszcie stanął naprzeciw nas, emanując przy tym intensywną aurą oraz pewnością siebie.

- Zwiększ moc Sekiryutei i prześlij ją do kogoś innego. – Powiedział, uśmiechając się przy tym bez strachu.

Wydał ten rozkaz głosem, który był przepełniony pewnością siebie. Buchou to rozwścieczyło.

- Próbujesz dać nam szansę!? Nie zadzieraj z nami!

- Nie zadzierać? Ha ha ha. To wy zadzieracie ze mną. Myślicie, że możecie mnie pokonać?

Po prostu zaczął się gapić. Czułem, jakby jego wzrok przewiercał mnie na wylot. Całe moje ciało kontrolował strach…… To przez nacisk tego upadłego anioła, którego wspominano w „Biblii” już od czasów starożytnych. Dłoń, w której trzymałem święto-demoniczny miecz zaczęła się pocić a w końcówkach palców poczułem zimno. Dreszczy które mnie naszły, nie można było nawet porównać do tych, które miałem w bitwie przeciwko Domowi Feneks.

…Bitwa na śmierć i życie. Nie możesz brać w tym udziału, jeśli nie jesteś gotowy na śmierć i nie zaakceptowałeś fakt, że utrata życia nie będzie niczym dziwnym. Muszę zmienić moją motywację. Nawet jeśli mój żal zniknął, to bitwa trwa dalej. Moi towarzysze chcą abym przetrwał. Muszę żyć. Przetrwam tą bitwę. Będę żył jako diabeł i część Grupy Gremory! Proszę, użycz mi swojej siły święto-demoniczny mieczu, stworzony przez uczucia moje oraz moich towarzyszy!

- ……Ise, aktywuj swój Sacred Gear.

Ise odpowiedział na rozkaz Buchou.

[Boost!]

Zgodnie z mechanicznym dźwiękiem, Sacred Gear zaczął emanować czerwonym światłem.

Kilka minut później, nie mogliśmy się ruszyć nawet na krok. Czekaliśmy na wzmocnienia Ise-kuna, nie ruszając się z miejsc. Moglibyśmy zaatakować tego upadłego anioła, gdyby choć na moment osłabił swoją obronę. Nie dał nam jednak na to szansy, gdyż cały czas trwał w bezruchu. Mogłem sobie tylko wyobrazić jego kontratak, gdybym nagle na niego ruszył. Nie mogliśmy więc nic zrobić. Najwidoczniej wszyscy tu obecni byli w identycznej sytuacji. Mogłem tylko czekać na zwiększenie się mocy Sekiryutei, połykając przy tym ślinę i trzęsąc się.

- …To tutaj!

Rękawica Ise-kuna zaczęła emanować jaśniejszym światłem. Wzmocnienie osiągnęło najprawdopodobniej limit.

- A więc, komu to teraz prześlesz? - Zapytał Kokabiel głosem pełnym zainteresowania.

Ise! – Jedyną osobą która mu odpowiedziała, była..........Buchou.

- Tak!

Ise-kun zaczął przesyłać moc po słowach Buchou. Obydwoje trzymali się za ręce. Z ich zaciśniętych dłoni mogłem wyczuć aurę zaufania oraz niewypowiedzianej miłości, którą się nawzajem darzyli. Światło klejnotu przeszło na Buchou, a czerwona aura, która ją pokrywała, drastycznie wzrosła.

! Przez moją skórę poczułem wielkie ilości emanującej od niej aury, a olbrzymia ilość energii została stworzona wewnątrz jej dłoni. Wygląda na to, że taka ilość energii nie pozostawi z ofiary nawet pyłku. Większość ludzi, którzy by tym oberwali, natychmiast by zginęli. Jej przeciwnikiem był jednak…

- Fuhahaha! Dobrze! Taki przepływ demonicznej energii! Demoniczna energia którą mogę teraz wyczuć, należy do wysokoklasowego diabła. Odrobina więcej i mogłaby dorównać samemu Maou, Rias Gremory! Wygląda na to, że twój talent jest porównywalny z talentem twojego brata!

Upadły anioł śmiał się, jakby go to naprawdę rozbawiło. Wyraz jego twarzy wyrażał zachwyt. On odczuwał……przyjemność z tej wojny!

- Zdmuchnięcieeeeeeeeeeee!

Z ręki Buchou został wystrzelona olbrzymia bryła demonicznej energii, pokryta mocą zniszczenia!

GOOOOOOOOON!

To wywołało falę uderzeniową i sprawiło, że ziemia się zatrzęsła, a potężny pocisk zmierzał w stronę Kokabiela. Jego ręka…… Nie, wysunął przed siebie obydwie ręce i próbował to odwrócić.

- Interesujące! W rzeczy samej interesujące, siostro Maou!

Na dłoni Kokabiela zgromadziła się moc światła, zdolność upadłych aniołów.

DOOOOOOOOOOOON!

Kokabiel oberwał pociskiem Buchou w głowę. Wyraz jego twarzy przewyższył ten, który miał normalnie, przez co wyglądał strasznie.

- Nuuuuuuuuuun!

Pocisk Buchou zaczął tracić swój kształt i był z powrotem odpychany! Nie można go było pokonać nawet taką ilością demonicznej energii!? Jednak ten atak nie pozostał na Kokabiela bez wpływu. Jego czarna szata była w kilku miejscach poszarpana, a ręce pokryte krwią. Jego zdolność do blokowania demonicznej energii na pewno się zmniejszyła. Buchou zaczęła nagle ciężko oddychać być może przez to, że dopiero co wykonała atak. Niemożliwym było, aby ponownie zrobiła cos takiego. W ogóle przez tą ilość demonicznej energii, którą właśnie wystrzeliła, jakikolwiek ponowny atak byłby…… Ise-kun’owi pozostało przesłać wzmocnienie do jakiejś innej osoby. Kto jednak może pokonać Kokabielela? Akeno-san? Xenovia, która dzierżyła Durandal? Nawet ktoś taki jak ja, kto zdobył Balance-Breaker, mógł zadać mu tylko drobne obrażenia. Gdybym miał ten Balance-Breaker od jakiegoś czasu, byłaby wtedy inna historia, ale niestety, dopiero co go dostałem…… Nie, nie czas mówić czegoś takiego. Nie mogłem pozwolić aby Buchou, ani żaden inny z moich towarzyszy zginął! Będę walczył, dopóki moje ciało nie zginie!

- Błyskawica!

Akeno-san posłała Kokabielowi błyskawicę, gdy ten był skoncentrowany na ataku Buchou. Błyskawica została jednak rozproszona, jednym ruchem skrzydła Kokabiela.

- Stajesz mi na drodze!? Ty, dziedziczka Barakiela!?

- ……Nie wpychaj mnie z nim do tej samej grupy!

Akeno-san rozszerzyła oczy i była wyraźnie wściekła. Dalej miotała błyskawicami, ale Kokabiel odbijał wszystkie swoimi skrzydłami. Barakiel jest przywódcą upadłych aniołów. Użytkownikiem piorunów, znanym jako „Święta Błyskawica”. W zakresie podstawowych umiejętności bitewnych, mówi się, że dorównuje Wicekrólowi upadłych aniołów, Azazelowi. Więc Barakiel jest dla Akeno-san…… Kokabiel zaśmiał się głośno, gdy całkowicie zniweczył atak Buchou.

- Ty zostałaś diabłem! Ha ha ha! Masz miłe sługi, Rias Gremory! Sekiryutei! Jakiś niedobitek Projektu Święty Miecz, który zdobył Balance-Breaker! Oraz córka Barakiela! Masz dziwny gust, zupełnie jak twój brat!

- Nie wybaczę ci obrażania mojego brata…naszego Maou! Co więcej, uwłaczanie moim sługom będzie cię kosztowało życie!

Kokabiel zaśmiał się nosowo ze złości Buchou.

- Więc spróbuj mnie zniszczyć, siostro Maou! Posiadaczu „Walijskiego Smoka”! Szkarłatnowłosa Księżniczka Zniszczenia! Ten, kogo masz przeciwko sobie, jest arcywrogiem diabłów od bardzo długiego czasu! Jeśli nie widzisz na szansy na zwycięstwo, to twoja reputacja spadnie na łeb na szyję! - Powiedział prowokującym tonem.

Kokabiel. Nie wiem jak bardzo mój święto-demoniczny miecz może mu się przeciwstawić, ale musze to zrobić!

KROK!

Wygląda na to, że stojąca za moimi plecami Xenovia poruszyła się.

- Zaatakujemy w tym samym czasie. – Mruknęła, kiedy przeszła obok mnie.

Po usłyszeniu tego, także poszedłem naprzód. Włożyłem siłę w mój miecz i ruszyłem, aby ciąć Kokabiela razem z Xenovią! Xenovia była tą, która go zaatakował. Kokabiel stworzył w swojej dłoni miecz zrobiony ze światła i sparował jej cios.

- Hmph! Durandal huh! W przeciwieństwie do Excalibura, który już raz został połamany, to światło jest mocna rzeczą! Allllllllle!

- ....!

BUUUUUUUM!

Powietrze zadrżało, a w moich uszach zaszumiało. Kokabiel wytworzył powietrzną falę i sprawił, że ciało Xenovii uniosło się w górę. Wtedy Kokabiel kopnął ją w brzuch.

- Gaa! - Xenovia poleciała w tył z krzykiem.

- Wiele zależy posiadaczki, dziewczyno! Ciągle nie możesz kontrolować Durandala! Jego poprzedni właściciel był nieporównywalnie silniejszą osobą!

Xenovia lecąc przywróciła się do porządku i wylądowała na ziemi. Ponownie ruszyła na niego, aby go ciąć. Ja w tym samym czasie zrobiłem to samo!

- Kokabiel! Zabiję cię moim święto-demonicznym mieczem! Nigdy już więcej nie zamierzam przegrać z nikim!

- Ho! Jednoczesny atak świętym oraz święto-demonicznym mieczem! Interesujące! Rzeczywiście dobrze! Chodźcie! Nie możesz mnie pokonać, chyba że się postarasz!

Kokabiel stworzył kolejny miecz ze światła i skrzyżował je z naszymi! Mój święto-demoniczny miecz oraz Durandal Xenovii. Przyjmował nasze ataki, jakby były niczym. Ku! Nawet w szermierce, Kokabiel nas przewyższał!

- Tutaj!

Koneko-chan walnęła go pięścią w plecy…

- Jakie to naiwne...

Jego czarne skrzydła zmieniły się w ostre klingi, które cięły Koneko-chan. Upadła na ziemię, brocząc przy tym krwią.

- Koneko-chan!

- Hej, jeśli podczas walki będziesz patrzył nie tam gdzie trzeba, to zginiesz!

Z powodu rany Koneko-chan opuściłem moją gardę, a świetlisty miecz Kokabiela leciał w moją stronę.

BRZDĘK!

- Co...!

Na moim święto-demonicznym mieczu pojawiło się pęknięcie! Ku! Wytrzymałość tego oręża zależała od mojego sposobu myślenia. Jeśli chociaż na chwilę stracę orientację, twardość stali zostanie osłabiona. Zrozumiał to w tym ułamku sekundy.

DON!

Ja i Xenovia byliśmy bezradni wobec tych wysyłających nas w powietrze fali uderzeniowych, które wytwarzało ciało Kokabiela. Jakoś naprawiłem moją pozycję…… Ale razem z Xenovią oddychaliśmy ciężko.

……Nie możemy wygrać. Taka myśl przemknęła mi przez umysł. Różnica mocy między nami była oczywista. Nawet jeśli posiadłem Balance-Breaker, różnica dalej była. Przywódca upadłych aniołów jest dla nas za silny!? Nie! Muszę odrzucić tą myśl! Musimy wygrać! Nie możemy przeżyć, chyba że wygramy! Wygram i przeżyję! Asia-san i Ise-kun podbiegli do Koneko-chan. Asia-san aktywowała swój Sacred Gear i zaczęła leczyć rany Koneko-chan. Co za ulga, dzięki temu życie Koneko-chan będzie bezpieczne.

- To jeszcze nie koniec, Kokabiel!!

Włożyłem siłę w mój święto-demoniczny mieca i stanąłem jeszcze raz! Pęknięcie znikło, więc ruszyłem naprzód, tnąc nim, tym razem bez żadnych wpadek!

- Ha ha ha! Ciągle nie masz dosyć? No dobrze, chodź!

- Święto-demoniczny miecz!

ZAN!

Okrążałem upadłego anioła, tworząc miecze pokryte zarówno demoniczną jak i świętą aurą.. Dzięki temu mój przeciwnik utknie w miejscu. Wtedy pozostanie mi go tylko zaatakować!

- Myślisz że mnie tym złapiesz?

Kokabiel zaczął się głupio śmiać, a jego skrzydła zmieniły się w miecze i zaczęły z łatwością kruszyć ostrza, którymi go otoczyłem. Ku! To nie działa! Ruszyłem prosto na niego i ciąłem go. Upadły anioł nie cofnął się nawet, tylko zatrzymał mój święto-demoniczny miecza dwoma palcami!

- Tylko tyle?

Kokabiel westchnął. Nie mogłem nawet poruszyć moim orężem, który zatrzymał! Stworzyłem kolejny święto-demoniczny miecz ale znów zatrzymał go dwoma palcami…… To jeszcze nie koniec! Otworzyłem szeroko usta i wyobraziłem sobie stworzenie miecza w pobliżu moich ust. To już trzeci! Chwyciłem rękojeść zębami i gwałtownie poruszyłem głową w jego stronę! Wygląda na to, że nie spodziewał się tego trzeciego ciosu. Puścił moje miecze i cofnął się w tył. Czy czasem nie zraniłem go tym atakiem? Kiedy spojrzałem na Kokabiela, zobaczyłem, że miał zadraśnięcie na policzku, które lekko krwawiło. Nawet tym atakiem, mogłem go jedynie lekko zranić. Więc to jest moc wysoko postawionego upadłego anioła…… Wszyscy sprawiali wrażenie zdesperowanych i ciężko oddychali. Tylko Kokabiel śmiał się, zadowolony ze swojej przewagi.

- Coś takiego. Widzę, że mimo utraty swoich panów, słudzy, zarówno diabły jak i podążający ścieżką Boga, mogą dalej walczyć! - Przemówił nagle Kokabiel.

Co on chciał przez to powiedzieć?

- ……Co masz na myśli? - Zapytała Buchou z niepewnością w głosie.

Kokabiel zaczął się śmiać, jakby spotkało go coś naprawdę zabawnego.

- Fuhaha, fuhahahahahahahahahaha! Racja! Całkowicie zapomniałem! Prawdy nie objawiono takim nizinom społecznym jak wy! W takim razie powiem wam. Podczas wojny między trzema frakcjami zginął nie tylko Yondai-Maou ale także i sam Bóg.

……! ……Co…co…… Co on właśnie powiedział……? Wszyscy byli zszokowani i nie mogli uwierzyć w jego słowa.

- To normalne ze o tym nie wiecie. Kto potrafiłby powiedzieć ze Bóg nie żyje? Ludzie to niekompetentna hołota. Bez Boga nie mogą panować nad swoimi sercami i słuchać swoich praw, wiesz? Nawet my, upadłe anioły oraz diabły, nie mogliśmy tego powiedzieć tym, którzy są od nas niżej. Nie wiesz skąd wyciekły te informacje o Bogu. Nawet wśród trzech potęg, wiedzą o tym tylko ci, którzy są u władzy oraz mała grupka innychosób. Chociaż wygląda na to, że Balba dostrzegł to już wcześniej.

……Bóg już nie istnieje? Nie……to nie może być…… to nie możliwe……… W takim razie w co wierzyliśmy, mieszkając w tamtym instytucie……?

- Po wojnie, tym co pozostało, byli aniołowie pozbawieni Boga, diabły pozbawione swojego Maou oraz większość wysokoklasowych diabłów i upadłych aniołów, którzy stracili większość swojej siły żywej, nie licząc przywódców. Nie był to więc zwykły stan wyczerpania. Wszystkie frakcje czuły się takie słabe, musiały więc polegać na ludziach, aby zachować ciągłość swojej generacji. Zwłaszcza anioły i upadłe anioły mogą kontynuować swoje pokolenie przez bratanie się z ludźmi. Dodatkowo upadłe anioły zwiększa swój liczebny stan, gdy jakiś anioł się zdegeneruje. Czyste anioły nie mogą jednak zwiększać swojej liczby, gdy straciły Boga. Nawet diabły czystej krwi są rzadkie, prawda?

- ........Kłamstwa………to kłamstwo.........

Niedaleko ode mnie Xenovia zaczęła wglądać, jakby opuszczały ją siły. Jej twarz wyrażała panikę. Nie można było znieść patrzenia na nią. Praktykująca wierna. Boża służebnica. Osoba, dla której służba Bogu była misją. Jeśli istnienie Boga zostało odrzucone, to straciła przez to swój powód do życia. Oczywistym jest, że w takiej sytuacji musiała się tak zachowywać. Nawet ja…… Gryzłbym moje wargi zastanawiając się, co warte jest moje życie.

- Prawdą jest, że kolejna wielka wojna nie będzie miała miejsca, jeśli ktoś się o to nie postara. To znaczy, że poprzednia wojna była dla wszystkich trzech frakcji drogą przez piekło. Wszyscy uznali że dalsze prowadzenie wojny, jest w tym stanie bez sensu. Bóg i Maou byli martwi. Nawet ten drań Azazel, po tym jak stracił na wojnie większość swoich ludzi, oświadczył, że „nie będzie kolejnej wojny”! Ciężko to dźwigać! Naprawdę ciężko! Odrzucić broń po tym, jak się już oddało strzał!? Niech nie pieprzy. Nie pieprzy! Jeśli będziemy to kontynuować od teraz, to możemy wygrać! Nawet jeśli on...! Czy upadłe anioły, które aby przetrwać, muszą zapraszać do swojego kręgu ludzi posiadających Sacred Gear, mają jakąkolwiek wartość!? - Kokabiel mocno wyłożył swoje argumenty.

Jego twarz wyrażała złość. Objawienie prawdy miało na nas większy wpływ, niż myśleliśmy. Asia-san zakryła dłońmi usta, otworzyła szeroko oczy a całe jej ciało trzęsło się. Nawet jeśli stała się diabłem, jej wiara nie znikła.

- ………Bóg nie istnieje? Bóg……nie żyje? Więc miłość którą nas obdarzał………

- Racja. To normalne, że od Boga nie ma żadnej miłości ani żadnej bożej opieki. Bóg już odszedł. Michał pewnie dobrze się sprawuje. Zajął miejsce Boga i to on opiekuje się ludźmi oraz aniołami. Cóż jeśli „system” używany przez Boga działa, to modlitwy do Boga, Błogosławieństwo od Boga oraz egzorcyzmy powinny działać. Ale jeśli porównać to z czasem, gdy Bóg istniał, to liczba wiernych spadła. Święto-demoniczny miecz tego tam bachora mógł zostać stworzony, gdyż równowaga między Bogiem a Maou została złamana. W rzeczywistości, święta oraz demoniczna moc nie mogą zostać połączone. Jeśli ci, którzy rządzili mocą świętą i demoniczną, czyli Bóg i Maou, znikli, wtedy nastąpiło dużo unikalnych zjawisk. - Kokabiel odpowiedział na wątpliwości Asii-san, śmiejąc się przy tym.

Więc powód, dla którego został stworzony mój święto-demoniczny miecz, nie był zbiegiem okoliczności. Stało się to, ponieważ Bóg już nie istnieje. Cóż za sarkazm. Słysząc słowa Kokabiela, Asia-san padła na ziemię.

- Asia! Weź się w garść, Asia!

Ise-kun trzymał Asię-san i mówił do niej. Nic dziwnego, ż wpadła w taki stan szoku. Większość swojego życia spędziła służąc Bogu. Poświęciła swoje życie, ponieważ myślała że Bóg istnieje. Musiało się w niej wydarzyć mnóstwo rzeczy. Nawet jeśli zbuntowałem się przeciwko Bogu, większość mojego życia spędziłem wierząc w niego. Nawet moi towarzysze…… Czułem się skomplikowanie…… Ignorując nas, Kokabiel podniósł swoją pięść w powietrze.

- Od teraz rozpoczynam wojnę! Wezmę wasze głowy w prezencie! Nawet jeśli mam to być tylko ja, to będę kontynuować wszystko od momentu, gdy wszystko się skończyło! Zamierzam pokazać Sirzechs’owi i Michałowi, że my, upadłe anioły, jesteśmy ostatecznymi istotami!

……Lucyfer. Michał. Obydwaj byli ogromnymi bytami, wspomnianymi w „Biblii”.. Kokabiel próbował porwać się na coś takiego. Miał tyle mocy. Próbowaliśmy walczyć z kimś takim.

…Nie możemy wygrać. Był w zupełnie innej lidze niż my. Jego pobudki przewyższały nas. Był kimś, kogo nie powinniśmy nawet próbować zaczepiać … Nawet jeśli… Miałem zamiar ruszyć w jego kierunku, ściskając mój miecz, ale jasne, czerwone światło padło na moje oczy…… To był Ise-kun.

- Nie rób bałaganu dookoła! Nie pozwolę ci zniszczyć mojego miasta. Moi towarzysze. Buchou. Oraz Asia. Z powodu takich samolubnych pobudek! Zamierzam zostać królem haremu! Byłoby kłopotliwe, gdybyś stanął mi na drodze!

Może starasz się wyglądać cool, ale to nie jest to, Ise-kun.

- Kukuku. Król haremu? Więc tego pragnie Sekiryutei? A może przyłączysz się do mnie? Zostaniesz wtedy zostać królem haremu i to bez problemu! Podczas naszej drogi będę dla ciebie łapał ślicznotki. Będziesz się mógł z nimi kochać, ile tylko chcesz.”

- …………………

Ise-kun zamarł w miejscu, jednocześnie starając się przyjąć jakąś fajną postawę.

- Ja…Nie dam się nabrać na takie słodkie słówka!

Co…co miała przed chwilą znaczyć ta pauza!? Nie, to niemożliwe!? Ise-kun!?

- Ise! Rany! Wytrzyj tą ślinę! Dlaczego nawet w takiej sytuacji musisz się tak zachowywać!?

Buchou też była zła. Oczywiście. Co ty wyprawiasz, Ise-kun!

- …Prze…przepraszam. Wygląda na to, że staję się słaby, gdy słyszę słowo „Harem”……

- Jeśli tak bardzo lubisz dziewczyny, to zrobię dla ciebie mnóstwo rzeczy, jeśli wrócimy żywi do domu!

- Mówisz poważnie!? Więc… pozwolisz mi nawet ssać swoje piersi!?

- Tak! To mała cena za to, jeśli możesz wygrać!

BBBBBBŁŁŁŁŁŁŁŁYYYYYYYYSSSSSSSSSKKKKKKKKK!!!!!!!!

Klejnot na Boosted Gear błysnął jasno, jak nigdy przedtem!

- Fufufu. Ssać. Mogę ssać. Mogę je ssać!

Ise-kun zaczął się głupio śmiać.

- Teraz, mogę nawet pokonać Boga. Ach, Bóg przecież nie istnieje. Ha ha ha ha!

Silne czerwone światło oślepiło mnie. Czułem, że jego Sacred Gear emanuje niesamowitą mocą.

- Yooooooooooooooooshaaaaaaaa! Kokabiel, zamierzam cię pokonać, abym mógł ssać sutki Buchou!

Z takiego powodu!? Sacred Gear zwiększa moc, odpowiadając na myśli swojego posiadacza. Boosted Gear odpowiedział na żądze Ise-kuna i próbuje uwolnić tą moc. Czy to w porządku, „Walijski Smoku”!? Buchou była zarumieniona i wyglądała na zawstydzoną przez to, co powiedziała głośno. Naprawdę jest mi jej żal.

- ……To dla mnie pierwszy raz widzieć Sekiryutei, który uwalnia swoją moc na myśl o ssaniu kobiecych sutków……… Czym ty jesteś? Kim jesteś?

Zapytał Kokabiel zwężając swoje oczy. Ise-kun odpowiedział mu, wysuwając pierś naprzód.

- Jestem pionem Grupy Rias Gremory! Hyoudou Issei! Zapamiętaj to Kokabiel! Jestem posiadaczem Boosted Gear, który współżyje z moimi zboczonymi myślami i moją gorącą krwią!

Jeszcze przed chwilą cały ten teren był przepełniony rozpaczą. Jednak po usłyszeniu słów Ise-kuna, dodały mi one energii. To naprawdę absurdalne. Od kiedy związałem się z Ise-kunem, zacząłem czerpać siły z dziwnych miejsc. Nie byłem takim gorącokrwistym bohaterem, ale jest to w porządku. Buchou, Akeno-san, Asia-san i Koneko-chan były ranne, ale wszystkie opierały się Kokabielowi. Możemy walczyć. Jeszcze nie przegraliśmy. Tak, możemy jeszcze wygrać! Uczucia wszystkich stały się jednością. Wtedy……

- Fufufu. Interesujące. - Nagle rozległ się głos w niebie.

Nie należał do żadnej z obecnych tu osób. Jak pierwsza zdała sobie z tego sprawę nasza wiceprzewodnicząca Akeno-san, która była mocna w odczytywaniu przepływów energii. Nagle spojrzała w gorę. Kolejną osobą która to zauważyła, była Buchou. Obydwie spojrzały jednocześnie w mroczne niebo. Byłem trochę zakłopotany, ale szybko zdałem sobie z tego sprawę.

DRŻENIE....

Nieznany strach i zdenerwowanie przebiegły przez całe moje ciało. Ta rzecz spadła z nieba, przygniatając nas swoją obecnością oraz różnicą mocy, która doprowadziła mnie do desperacji.

BŁYSK!

To nadeszło, przecinając głębie nieba białym światłem. Gdyby z tą prędkością uderzył w ziemię, zatrząsłby nią i zrobił krater. Na pewno wznieciłby też chmarę kurzu.

Ale to się nie stało. W zasięgu naszych oczu była jakaś biała rzecz. Świeciła się, nawet nie rzucając cienia w tej ciemnej nocy. Unosił się cal od ziemi. Biała płytowa zbroja. W różnych miejscach zbroi były umieszczone klejnoty. Jego twarz skrywała przyłbica, więc nie mogliśmy jej zobaczyć. Dziewięć świetlistych skrzydeł wyrastających z jego pleców rzucało na ciemności nocy boski blask. Jednak ta postać w białej zbroi była dla mnie znajoma. Miała inny kształt i kolor, ale wyglądała znajomo…… Była identyczna z „Boosted Gear Scale-mail”. Prawdopodobnie wszyscy dookoła mnie, obecni w tym miejscu i tym czasie, pomyśleli sobie to samo. Wszyscy w tym samym czasie zrozumieliśmy. Zrozumieliśmy, czym było to coś naprzeciwko nas.

- ………Smok Zguby.

Pierwszym który to powiedział, był przywódca upadłych aniołów, Kokabiel. Tak jak myślałem. Jedyny przeciwnik „Walijskiego Smoka”, „Smok Zguby”. Moje ciało zaczęło się trząść. Moje serce tak pochwyciły uczucia, że przestało bić. Jednocześnie byłem zafascynowany białym wyglądem istoty, która emanowała tajemniczym światłem. Piękny. Moje serce zostało przez niego natychmiast zabrane…… Kokabiel wydał dźwięk swoim językiem w obecnoSci tej białej zbroi.

- Jeden z Longinusów, “Divine Dividing”…… Jeśli wszedłeś już w tryb zbroi, to znaczy ze osiągnęła już stan Balance-Breaker. “Divine Dividing Scale-mail”. Zupełnie jak „Boosted Gear”, jest bardzo irytującym przedmiotem.

……Smok Zguby w wersji Balance-Breaker.

- Więc przyciągnął cię tu „Czerwony”. Smoku Zguby, jeśli staniesz mi na dro......

Zanim Kokabiel dokończył swoje zdanie, jego czarne skrzydło wyleciało w powietrze. Pociekła z niego krew.

- Zupełnie jak skrzydło kruka. Ma obrzydliwy kolor. Skrzydło Azazela jest ciemniejsze i ma kolor wiecznej ciemności, wiesz o tym?

Nie mogłem moimi oczami zauważyć jego ruchów. Byłem pewien, że biały obiekt zaatakował Kokabiela. Smok Zguby trzymał w dłoni jego skrzydło. Sądząc po głosie, czyżby Smok Zguby był młodym mężczyzną?

- T…Ty! Moje skrzydło!

Kokabiel był rozwścieczony, ponieważ jego skrzydło zostało wyrwane, ale Smok Zguby zaśmiał się cicho.

- To symbol tego, że jesteś upadłym aniołem. Ci, którzy schylają się pod ziemią, nie potrzebują skrzydeł, prawda? Dalej planujesz latać?

- Smoku Zguby, jesteś przeciwko mnie!

- Nazywam się Albion.

[Divide!]

Usłyszałem ten dźwięk, a aura dookoła Kokabiela natychmiast się zmniejszyła. Połowa świetlistych włóczni, unoszących się w powietrzu także znikła.

- Jedna ze zdolności mojego „Divine Dividing”. Kiedy kogoś dotknę, po 10 sekundach przepoławiam jego moc. Twoja moc stała się moją mocą. Nie masz czasu! Jeśli nie pokonasz mnie szybko, staniesz się tak słaby, że nie będziesz w stanie pokonać nawet człowieka.

…Zupełnie jak w legendzie. Moc Sekiryutei umożliwia podwojenie mocy właściciela i przesłanie jej do kogoś innego. Zdolnością Hakuryukou[2] jest zabranie mocy swojego przeciwnika. Z pozostałymi skrzydłami, Kokabiel próbował ruszyć w stronę Smoka Zguby, Albiona. Nie mógł go jednak złapać, ponieważ poruszał się z niemal prędkością równą prędkości światła. Wysokoklasowy upadły anioł, który nas tak przytłoczył, sam stał się czyjaś zabawką.

[Divide!]

- A nich cię cholera!

Próbował zaatakować Albiona świetlistą włócznią i świetlistym mieczem, ale Hakuryukou poruszył swoją ręką w bok i sprawił, że znikły. Podczas gdy Kokabiel toczył ciężka walkę, jego moce coraz bardziej malały.

[Divide!]

Po kilku takich dźwiękach, ruchy Kokabiela stały się tak powolne, że nawet ja mogłem je zauważyć. Albion westchnął.

- ……Już masz moc średnioklasowego upadłego anioła, huh. Nuda. Myślałem, że zabawię się trochę więcej……

Albion znikł mi z oczu i ruszył w stronę Kokabiela, zostawiając za sobą ślad ze światła.

CIOS!

Pięść Albiona wbiła się głęboko w brzuch Kokabiela. Zgiął się mocno wpół i zwymiotował. Nie zostało nawet śladu po tym przytłaczającym przeciwniku z wcześniej……

- …Nie…Niemożliwe…… ja……

- Co? Powiedziałeś jakieś pospolite wyrażenie i to w formie chrząknięcia. „Niemożliwe? Ja?” A co powiesz teraz? Pewnie „To nie może się dziać?” Zgadza się?”

Albion śmiał się, jakby spotkało go coś naprawdę zabawnego.

- Azazel kazał mi cię zabrać, nawet jeśli miałbym użyć do tego siły. Popsociłeś trochę za dużo.

- Ty! A więc to tak! Azazel… Azazeeeeel! Ja……Ja……!

CIOS!

- Albion uderzył Kokabiela w twarz.

ŚLIZG....

Kokabiel upadł na ziemię. Upadły anioł, który miał dziesięć skrzydeł padł…… Albion przerzucił sobie Kokabiela przez ramię.

- Wygląda na to, że Freeda też muszę zabrać. Są rzeczy, o które muszę go wypytać. Potem załatwimy się z nim.

Albion podszedł do leżącego na ziemi Freeda i podniósł go za ramię. Po zabraniu tej dwójki, próbował wzbić się w powietrze, rozkładając swoje świetliste skrzydła.

[Ignorujesz mnie, biały.]

Głos, który słyszałem pierwszy raz w życiu. Pochodził on od Ise-kuna. Jego rękawica świeciła się.

[Przebudziłeś się więc, czerwony.]

Klejnot na pancerzu Albiona także zaświecił się białością. Czy oni mieszkali w klejnotach komunikacyjnych?

[Wreszcie się spotkaliśmy, ale w sytuacji takiej jak ta.]

[Racja. Naszym przeznaczeniem jest walczyć pewnego dnia. To się stanie]

[Ale biały, nie czuję od ciebie wrogości, takiej jak przedtem.]

[Twoja, czerwony, także jest na niesamowicie niskim poziomie.]

[Wygląda na to, że nasza dwójka interesuje się ciekawszymi rzeczami niż walka.]

[Zgadza się. Powinniśmy się od czasu do czasu zabawić. To nic złego, prawda? Spotkajmy się ponownie, Ddraig.]

[To byłoby zabawne, huh. Do zobaczenia znów, Albion.]

Rozmowa pomiędzy Sekiryutei i Hakuryukou. Obydwaj się pożegnali, ale Ise-kun ruszył naprzód i nie wyglądał na zadowolonego.

- Hej! Co to ma znaczyć!? Kim jesteś i co robisz!? Przez ciebie nie mogę ssać sutków mojej Buchou!?

Na twarzy Ise-kuna malowała się złość……… Hej, hej. To cię tak zdenerwowało?

- Musisz stać się silniejszy, aby wszystko zrozumieć. Zbieraj siły, mój rywalu-kunie, pewnego dnia będę z tobą walczył. - Gospodarz Smoka Zguby odszedł, mówiąc coś takiego.

Odwrócił się w białym świetle i poleciał w górę. Wszyscy zaniemówili z powodu tego zdarzenia, którego nikt nie przewidział. Magiczny krąg destrukcji, który rozprzestrzeniał Kokabiel, zniknął.

……To koniec. Nawet jeśli ktoś nam przeszkodził, miasto zostało ocalone. Wtedy mój wzrok zatrzymał się na zwłokach Balby. Może to jeszcze się nie skończyło………Ponieważ w kwaterze głównej Watykanu był ktoś, kto przejął jego badania. Kiedy stanę z tą osobą twarzą w twarz, co zrobię tym święto-demonicznym mieczem…… Nadal nie wiem. Ale teraz…… Tak, od teraz……

PUK!

Ktoś uderzył mnie w głowę. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem śmiejącego się Ise-kuna..

- Zrobiłeś to, Casanovo! Hmmm. Więc to jest święto-demoniczny miecz. Połączenie białych i czarnych rzeczy wygląda naprawdę pięknie.

Patrzył na mój Święto-demoniczny miecz z zainteresowaniem w oczach.

- Ise-kun, ja……

- Cóż, pomińmy teraz te skomplikowane rzeczy. W każdym razie, możemy teraz powiedzieć, że wszystko się skończyło, prawda? Również sprawa twoich towarzyszy.

Tak.

Dziękuję ci, Ise-kun. Obmyśliłeś i zrobiłeś to wszystko dla kogoś takiego jak ja.

- ……Kiba-san. Znów możemy razem chodzić na spotkania klubowe, prawda?

Zapytała mnie Asia-san ze zmartwioną twarzą. Martwiła się o mnie, mimo iż przechodziła ciężkie chwile po tym, gdy dowiedziała się o śmierci Boga. Naprawdę myślę, że jest z niej bardzo miła dziewczyna. Kiedy mówiłem „Ze mną w porządku”……

- Yuuto. - Buchou nazwała mnie po imieniu i przywitała uśmiechem.

- Yuuto. Cieszę się, że wróciłeś oraz że zyskałeś Balance-Breaker. Jestem taka dumna.

- …Buchou. Ja…… Wszyscy z klubu……… Zdradziłem ciebie, a przecież ocaliłaś moje życie…… Nie ma słów, którymi mógłbym wyrazić moje przeprosiny……

Buchou pogłaskała mnie po policzku. Zawsze pocieszała mnie w ten sposób.

- Ale wróciłeś. To wystarczy. Nie możesz zmarnować uczuć swoich towarzyszy.

- Buchou…… Przysięgam ci ponownie, ja, Kiba Yuuto, będę chronił ciebie i wszystkich moich towarzyszy, przez całe moje życie „Skoczka” grupy Rias Gremory.

- Ufufufu. Dziękuję. Nie mów jednak tego przed Ise, dobrze?

Kiedy spojrzałem na Ise-kuna, zobaczyłem, że gapił się na mnie oczami pełnymi zazdrości.

- Ja też chcę chronić Buchou przez stanie się „Skoczkiem”! Ale nie ma nikogo poza tobą, kto mógłby zostać „Skoczkiem” Buchou! Weź więc za to odpowiedzialność i dokończ swoje zadanie!

Powiedział to z nieśmiałym wyrazem twarzy.

- Tak. Wiem, Ise-kun.

- Więc teraz.

VOOOM.

Dłonie Buchou okryła czerwona aura, która wydawała niebezpieczny dźwięk.

……Ummm. Co się stało Buchou? Kiedy zobaczyła moją niepewność, uśmiechnęła się.

- Yuuto, to kara za bycie samolubnym. 1000 klapsów.

Posiłki od Maou przybyły trzydzieści minut po tym, gdy wszystko się skończyło. Kiedy dostawałem lanie, Ise-kun tarzał się po ziemi ze śmiechu. To było naprawdę bolesne, ale dopiero wtedy poczułem, że naprawdę wróciłem.



Odnośniki tłumacza

  1. Fuku-buchou - wiceprzewodnicząca.
  2. Hakuryukou - Biały Smok Imperatora.


Cofnij do rozdziału IV Powróć do strony głównej Przejdź do Nowego żywota