Difference between revisions of "AnoHana: Tom 1 Rozdział 2"
Jump to navigation
Jump to search
(part 1 - do str.2) |
(part 2 - do str.6) |
||
Line 78: | Line 78: | ||
- Teraz jest pora. Wymieszaj! |
- Teraz jest pora. Wymieszaj! |
||
+ | |||
+ | Jajka w garnku wydawały się być swished and swooshed. Poczułem zimny pot spływający po moich plecach. |
||
+ | |||
+ | - Idę!... Mmm?! |
||
+ | |||
+ | Kiedy otworzyłem skrzypiące drzwi, stała przede mną wizualizacja „pożądania; kobieta, jakby miała rozplaśnięte na twarzy swoje genitalia.]. |
||
+ | |||
+ | - Cześć. |
||
+ | |||
+ | Posiadanie lekko opalonej skóry, noszenie przylegających szelek w kolorze wody, nadmiernie się przy tym eksponując - był to sposób pokazania jej niedojrzałej seksualności, aż za bardzo cielesny, stąd uczucie dyskomfortu. |
||
+ | |||
+ | Pac. |
||
+ | |||
+ | -Cześć. Widzę, że u ciebie wszystko dobrze. |
||
+ | |||
+ | - Ach. Ahahaha... |
||
+ | |||
+ | Co za nieszczęśliwy dzień. |
||
+ | |||
+ | Nieszczęścia chodzą parami, zdrajcy. Chciałbym je odepchnąć: użyć karabinów w grze, by wystrzelać wszystko - tak rzeczy realne, jak i nierealne; podziurawić je pociskami. |
||
+ | |||
+ | Hej. Czekaj? |
||
+ | |||
+ | Co się stanie kiedy ta rzecz ''to '' zobaczy? |
||
+ | |||
+ | - ...Um. Wychowawca kazał mi przekazać ci zadanie domowe na wakacje. |
||
+ | |||
+ | Kobieta przede mną niepewnie podała mi kserokopie. |
||
+ | |||
+ | - Co? Zadanie na wakacje? Jest już koniec sierpnia, wakacje się skończą za dwa dni! |
||
+ | |||
+ | Odszczekałem się tej, z którą nie rozmawiałem przez długi czas - trzy lata by być dokładnym, bez interakcji społecznych. Ona odpowiedziała na moje wypaplane wątpliwości: |
||
+ | |||
+ | - Nie ma problemu. Przecież ty zawsze masz wakacje. W przeciwieństwie do ciebie, Yadomi, ja jestem bardzo zajęta. |
||
+ | |||
+ | Niewiasta powiedziała to pozytywnym tonem, kontrastującym z jej frywolnym wyglądem. Z tego tonu nie można odczytać upływu lat, tak, jakby zupełnie mnie rozgryzła. |
||
+ | |||
+ | Robiłem się przez nią niecierpliwy. |
||
+ | |||
+ | - Możesz zrzucić to na mnie. I tak nie mam zamiaru iść do tej głupiej szkoły. |
||
+ | |||
+ | Kiedy wydusiłem to z siebie, jej niebieskie szelki zdawały się być cięższe. Usta kobiety poruszyły się, jednak nie wydała z siebie dźwięku. |
||
+ | |||
+ | - Mmm? |
||
+ | |||
+ | Czy próbowała coś powiedzieć? Zauważywszy to, niechętnie zacząłem się na czymś koncentrować… |
||
+ | |||
+ | Miałem pustkę w głowie; niechcący ukazałem swoje pomyłki. Dziewczyna celowo wymierzyła w mój błąd i rzuciła okrutnym komentarzem: |
||
+ | |||
+ | - Powinieneś się wstydzić. |
||
+ | |||
+ | - Co? |
||
+ | |||
+ | Powinieneś się wstydzić. |
||
+ | |||
+ | Moja krew zawrzała, a uszy poczerwieniały. A co ty o mnie wiesz! |
||
+ | |||
+ | Chciałem się odgryźć. Chciałem ją zranić najbardziej ostrymi, impulsywnymi słowami! |
||
+ | |||
+ | - Ee, kto tam jest? |
||
+ | |||
+ | - !... |
||
+ | |||
+ | Dźwięk dobiegł z tyłu, gasząc mój gniew. |
||
+ | |||
+ | Nie próbowałem się obejrzeć, by zobaczyć reakcję jej - Anaru Anjo. Zmarszczyła brwi, jakby zaskoczona, lecz była to reakcja na moje zachowanie |
||
+ | |||
+ | Więc Anjo nie mogła jej zobaczyć? |
||
+ | |||
+ | - Co się stało, Yadomi? Źle wyglądasz. |
||
+ | |||
+ | Problem za mną zakrzyczał „Ahah!” z radością, gdy usłyszał głos Anjo. |
||
+ | |||
+ | - Ten głos! Wiedziałam! To Anaru! |
||
+ | |||
+ | Jej naiwny głos wypowiedział zakazane słowo. |
||
+ | |||
+ | - Ty... Nie nazywaj jej Anaru! |
||
+ | |||
+ | Szybko jej przerwałem. Nawet jeśli była obrazem „pożądanie”, mówienie jej tego tak dosadnie to trochę zbyt dużo. |
||
+ | |||
+ | - ...A, Ach, An... Nie mów na mnie Anaru! |
||
+ | |||
+ | Twarz Anjo nabrała koloru znacznie bardziej żywego niż brązowy. |
||
+ | |||
+ | Powiedziała to samo, co ja. Ale oczywiście, powiedziała to do mnie. |
||
+ | |||
+ | Rozumiem. |
||
+ | |||
+ | Z perspektywy Anjo, to ja powiedziałem „odbyt”. I zdecydowała się kompletnie zignorować tą upierdliwą rzecz dotykającą jej skóry i krzyczącą w kółko, „Anaru, Anaru!”. Nie, nie ignorowała tego. Ona… |
||
+ | |||
+ | Więc to naprawdę... |
||
+ | |||
+ | - Waaaghhh?! |
||
+ | |||
+ | Bam, zemdlałem. |
||
+ | |||
+ | Kiedyś taki nie byłem. |
||
+ | |||
+ | |||
+ | |||
+ | |||
+ | |||
+ | Tego lata nie przeszkadzał mi ani upał, ani bolesne promienie, opalające moją skórę. Tego lata, w piątej klasie podstawówki, zawsze byliśmy razem. |
||
+ | |||
+ | Na naszej drodze ze szkoły, na wzgórzu znajdował się porzucony, mały dom. Mieliśmy tam wiele bezużytecznych „skarbów” i nazywaliśmy go naszą sekretną bazą. Bawiliśmy się tam przez resztę lata. Stamtąd wyniosłem wszystkie letnie wspomnienia. |
||
+ | |||
+ | Byliśmy „Super Obrońcami Pokoju”. |
||
+ | |||
+ | „Obrońcy” było słowem, które poznaliśmy i zapamiętaliśmy; wydawało się oznaczać silnych ludzi. Mieliśmy strzec pokoju i karać zło. Przez to wysublimowane życzenie nadaliśmy sobie taką nazwę. Tak, pierwszym, który ją zaproponował byłem ja, lider. |
||
+ | |||
+ | Nikt nie zaprotestował. Nikogo to nie obchodziło. Przez cały ten czas byłem we wszystkim najlepszy - bieganie, liczenie, testy, czy nawet kaligrafia - dostałem nawet srebrną nagrodę. |
||
+ | |||
+ | - Heh, Obrońcy. Choć nie rozumiem, brzmi naprawdę fajnie! |
||
+ | |||
+ | Yukiatsu był numerem dwa. Chociaż jego stopnie z muzyki były lepsze niż moje, nie mógł dogonić mnie w innych dziedzinach. |
||
+ | |||
+ | - Słowo super brzmi naprawdę imponująco... |
||
+ | |||
+ | Tsuruko zawsze robiła wszystko po swojemu. Była dobra w rysowaniu, ale rysowała tylko księżniczki i wróżki. Jeśli mogłaby narysować coś innego, byłaby to niezła dekoracja do powieszenia na ścianie naszej sekretnej bazy |
||
+ | |||
+ | - Jeżeli będziemy używać tej nazwy, będziemy musieli bronić pokoju na poważnie. Czy wszyscy są na to gotowi? |
||
+ | |||
+ | Anaru była za bardzo poważna i robiła wszystko zgodnie z zasadami. Na przykład zamiatała bazę, choć nikt jej nie kazał. Złościła się nawet, gdy wycierałem nos rękawem. Zachowywała się dokładnie jak moja sąsiadka. |
||
+ | |||
+ | - Maahh! To takie fajne, Jintan! |
||
+ | |||
+ | Poppo, choć mały i nieśmiały, czasami zdejmował spodnie, co było bardzo zabawne; dlatego lubiłem się z nim bawić. |
||
+ | |||
+ | - A więc zdecydowane. No nie, Jintan! |
||
+ | |||
+ | I była też Menma. |
||
+ | |||
+ | Słodki jak miód głos Menmy zawsze dodawał mi energii. Ciągle płakała, a gdy to robiła, jej załzawione oczy wyglądały jak szklane perły wypełnione wodą z oceanu. |
||
+ | |||
+ | Jej dziadek był cudzoziemcem, więc jedna czwarta jej krwi była zagraniczna. Jej miękkie, śnieżnobiałe włosy wyglądały, jakby słońce mogło je przenikać. Jeśli powąchało się ją z bliska, można było wyczuć słabą woń nieznanego kwiatu… |
||
+ | |||
+ | Za każdym razem, gdy słyszałem głos Menmy, biegłem do niej, pokazując się jej z mojej najfajniejszej strony. |
||
+ | |||
+ | Tak - jako kapitan musiałem biec na czele. Nie mogłem się potknąć ani posiadać mroczną stronę. |
||
+ | |||
+ | Jeśli miałbym się potknąć, wolałbym odlecieć. |
||
+ | |||
+ | To było niedojrzałe myślenie, ale tak się wtedy czułem. |
||
+ | |||
+ | Ale to nie ja odleciałem. |
||
+ | |||
+ | |||
+ | |||
Revision as of 19:41, 26 July 2013
Rozdział 2 - Bestia lata
Powrót do Rozdział 1 - Pierwsze wspomnienie | Strona Główna | Idź do Rozdział 3 - Noc curry |