High School DxD - Tom 5 rozdzial 4

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Życie 4: Buchou vs Kaichou: Pierwsza połowa!

Część 1

Noc przed meczem. Ostatnia narada w pokoju Sensei'a.

Wcześniejszy atak Bikou i siostrzyczki Koneko-chan został w miarę rozwiązany dzięki szybkiej reakcji Buchou i Tannina-ossan.

Rozmawialiśmy o tym jak wzrosła "wartość" Buchou. Odpędzenie ataku grupy Valiego i osiągnięcie przez jej podopiecznego Balance Breakera zostało nagrodzone sporą ilością punktów...

... pomijając oczywiście to jak tego Balance Breakera zdobyto. R-raczej nikt nie brałby Rias na poważnie gdyby dowiedzieli się że to wszystko za sprawą macania cycuszków...

No dobra, ale wracając do tematu. Więc siedzieliśmy sobie na zebraniu i jako pierwszy głos zabrał Azazel.

-Jak wygląda sytuacja z twoim Balance Breakerem Ise?

- Ech... W miarę. Przyzwyczaiłem się już do jego używania, jednakże ma on narzuconych sporo restrykcji.

Tak więc wyjaśniłem wszystkim ograniczenia związane z użytkowaniem [Boosted Gear Scale Mail]

- Po pierwsze, zbroja potrzebuje czasu by się aktywować. Czas pozostały do aktywacji pokazany jest na krysztale w mojej rękawicy. Po drugie, podczas "ładowania" zbroi nie mogę używać zwykłego Sacred Geara, tak więc podwajanie i transfer odpada. Po trzecie, zbroję mogę aktywować tylko raz dziennie, a co gorsze, nawet jeżeli będzie to tylko chwilowa przemiana mój Sacred Gear pozostanie praktycznie bez mocy.

Sensei przytaknął.

-Widzę, widzę... Wszystko zgadza się z danymi wcześniejszych Sekiryuutei'ów. Jest więc dobrze. Choć, marginesem mówiąc, zdarzały się i takie przypadki gdzie ludzie mogli używać mocy Sacred Geara nawet po dezaktywacji zbroi. Dobra, a ile czasu ci trzeba by aktywować zbroję?

-Dwie minuty.

-A więc czas się skrócił dzięki treningowi, hm? Jednakże nadal jest z tym kiepsko. Powiem to bez owijania w bawełnę - jest multum osób które potrafiłyby pokonać cię w tym czasie. Przez te dwie minuty jesteś jak niemowlę rzucone stadu wilków, to one obecnie twoją największą słabością.

… ma rację. Ale co mam robić podczas tych dwóch minut? Przeciwnicy będą wiedzieć że aktywowałem Balance Breaker i będą na mnie polować. A więc będę musiała unikać ludzi i uciekać jak najdalej?

-Podwajanie i transfer w twoim "normalnym" trybie nadal są ważne, jako że mają szeroką gamę zastosowań. Z drugiej strony bez Balance Breakera nie będziesz w stanie walczyć z silniejszymi przeciwnikami. Oba tryby mają swoje plusy i minusy.... Jak długo możesz utrzymać zbroję?

-Bazowo pół godziny, jednak każde użycie zdolności skraca ten czas.

-Nieźle jak na takiego leszcza jak ty. Widać że się opłacało trenować. Jednakże w oficjalnym meczu na nic nam się to nie przyda. Trzydzieści minut to śmiesznie mało jak na jeden mecz, a do tego każdy twój ruch skraca go jeszcze bardziej. Pamiętaj, że niektóre spotkania ciągną się godzinami.... Więc nie pozostaje nam nic innego jak tylko próbować przedłużać ten czas.

A więc cały ten trening nadal nie stawia mnie w zasięgu Valiego? Ciekawe czy kiedyś go dogonię?

Jednakże Balance Breaker nadal jest zależny od sytuacji. Mimo że osiągnąłem moc której pragnąłem, czasami sprytne użycie podwajanie i transferu będzie o wiele korzystniejszym rozwiązaniem.

W sumie mógłby użyć transferu podczas Balance Breakera, jednak mógłbym wtedy zużyć całą energię w jednym ruchu.... Gdybym wiedziała że na 100% pokonam przeciwnika zanim zużyję całą moc to tak... Jednak świat nie jest taki miły i wszystko może się zdarzyć. Ciężka sprawa.

Z głebokich przemyśleń wyrwał mnie jednak pewien gest senseia... Uśmiechnęłem się i tak samo jak on zacząłem "wciskać" coś w powietrzu.

Widząc to sensei uścisnął mi rękę!

Właśnie tak! Zdobyłem Balance Breaker macając cycuszki Buchou!

Rozumieliśmy się z senseiem bez słów! Nasze piersi napełniała duma! Jednak zaraz po tym jakże wspaniałym momencie wróciliśmy do pierwotnego tematu spotkania.

- Rias, Sona Sitri ma niezłe pojęcie o twojej grupie, prawda?

Buchou przytaknęła.

- Tak... Wie jakich broni używają Ise, Kiba, Akeno, Asia i Xenovia. W końcu nagranie z naszej walki z grupą Risera są dostępne dla prawie całej publiczności. Co gorsza Sacred Gear Gaspera i historia Koneko-chan zostały wyjawione.

- Więc wie całkiem sporo... A ty co wiesz o jej grupie?

-Znam moce Sony, jej [Królowej] i kilku innych osób z jej grupy. Jednak nie udało mi się potwierdzić prawdziwości niektórych z nich.

-Więc w tym polu z nią przegrywasz. Nie martw się - nieznajomość wroga to norma zarówno podczas meczów jak i prawdziwych walk. Były nawet przypadki gdy Sacred Gear ewoluował i zmieniał swe właściwości w środku meczu co wprowadzało dość spore zamieszanie. Dlatego jednak miej wszystkich i wszystko pod czujnym okiem. W końcu to osiem różnych osób.

- Rozumiem. Po jednym [Królu], [Królowej], [Skoczku] i [Wieży]. Dwoje [Gońców] i [Pionów]. Jeszcze nie zużyła wszystkich pionków, jednakże już teraz ma tyle samo osób co my.

Łaaah, jaka dyskusja!

A więc gramy ośmiu na ośmiu? Ciężka sprawa...

Po chwili sensei wstał i napisał coś na tablicy którą przygotował wcześniej..

-Rating Game przypisuje graczy do pewnych odgórnie ustalonych "klas". Siła, technika, magia, wsparcie. Przykładowo Rias byłaby magiem, czyli kimś specjalizującym się w walce magią... Podobnie zresztą jak Akeno. Kiba to z kolei czysty technik wykorzystujący swoją szybkość i biegłość w posługiwaniu się mieczem i Sacred Gearem. Xenovia to z kolei "siła" ukierunkowana na szybkość. Ktoś kto celuje w 1HKO. Asia i Gasper to wsparcie. Jednakże gdyby wgłębić się w ich charakterystykę to Asi byłoby bliżej do maga, a Gasperowi do technika. Koneko jest typem siłowym. No i ty Ise. Możnaby powiedzieć że jesteś definicją siły, jednakże dzięki transferowi robisz też za niezłe wsparcie.

Zszokowała mnie ilość wiedzy którą muszę sobie przyswoić. A więc jest taki podział i nawet są w nim podklasy? Fajnie. A więc siła zamienna na wsparcie, hę? Nieźle.

Sensei narysował układ 4 linii, każda odzwierciedlająca jedną z klas. Następnie wypisał na nim nasze imiona. Ja przykładowo byłem w pomiędzy siłą a wsparciem, Kiba prosto na technice, Xenovia w sile i tak dalej. Dzięki temu o wiele łatwiej było zrozumieć całą tą gadkę.

Ale zaraz... Jak tak sobie patrzę, to nie jesteśmy dość zbalansowaną grupą? Nie mamy tylko maga bliskiemu sile.... [magicznego wojownika] że tak to ujmę.

Sensei zaznaczył mnie, Xenovię i Koneko-chan po czym powiedział.

-Największym wrogiem "siły" jest "kontra". Najbardziej kłopotliwa podklasa techników, którzy używają twojej własnej siły przeciwko tobie. Co gorsza istnieją wyspecjalizowane w tej dziedzinie Sacred Geary, które nie dość że zwracają waszą siłę to jeszcze dodają do niej swoją. Dlatego też Ise, Xenovia i Koneko musza na nich uważać. Nawet najsłabsza kontra jest potężna gdy przechwycą potężny cios.

S-straszne. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co by się stało mnie i reszcie gdy ktoś skontrował moc mojego Balance Breakera.

- A tam, jeżeli trzeba to zniszczę kontrę jeszcze silniejszym uderzeniem.

Powiedziała odważnie Xenovia, jednakże sensei tylko pokręcił głową.

-Oczywiście jest możliwe przewyższenie kontry samą siłą, ale to już zupełna inna bajka gdy masz do czynienia z kimś kto się na tym zna. W takich sytuacjach lepiej postawić na maga jak Akeno, innego technika jak przykładowo Kiba czy też Gaspera i jego wampiryczne zdolności. Typ siłowy jest bardzo silny i poradzi sobie prawie w każdej sytuacji, jednakże walka z technikami to zbyt duże ryzyko. Ważna jest kompatybilność.

Xenovię zamurowało. Jednakże ma ona spore doświadczenie w walce więc dobrze rozumiała o co mu chodziło. Następnie sensei zwrócił się do mnie.

-Ise... Masz teraz Balance Breakera ale czy wygrałbyś z Kibą?

-....Szczerze mówiąc to nie. Po prostu bawiłby się ze mną używając swojej prędkości i ani razu bym go nie trafił.

Tak właśnie myślę. Jasne, osiągnąłem Balance Breaker. Ale on też go posiada. I to już ponad miesiąc. Różnica w doświadczeniu jest zbyt wielka.

Moc której użyłem w walce z Valim była jednorazowa. Byłem wkurzony i chciałem go zabić. Nic innego się nie liczyło. "Zwykły" Ja nie ma takiej mocy.

-Tak więc widzisz, nieważne czy to Kiba czy ktoś inny - jesteś podatny na kontry i już. Jeżeli nie wymyślisz jakiegoś sposoby by kontrować kontry nigdy nie wygrasz z Kibą. To się właśnie nazywa kompatybilność.

Cholera... Więc jeżeli nie pokonam Kiby, to nie mam co śnić o dogonieniu Valiego, co?

Sensei zwrócił się do Buchou.

-Rias, jeżeli Sona posiada kogokolwiek z kontrą to mogą się oni zderzyć z Ise wiesz? Jeden potężny atak i już po nim. Tak więc musisz coś wymyśleć na taką sytuację.

-Gdyby jednak przeciwnik był kobietą to... małe są szanse na takie zderzenie.

Buchou, o co ci chodzi? Jednakże długo nie musiałem czekać na wyjaśnienie.

-Dress Break... Jest wrogiem wszystkich dziewczyn. Wątpię aby którakolwiek chciała z nim walczyć.

Riposta Koneko-chan! Prosto w serce! A więc to tak! Tak o mnie myślicie! Nawet Buchou przytakuje!

Nikt nie chciałby walczyć z kimś kto może rozebrać cię do naga w trzy sekundy!

Czekaj, dawna Koneko-chan wróciła! Całe szczęście! Ciągle się martwiłem o ciebie od naszej ostatniej rozmowy. Może w końcu rozwiązała problemy które ją męczyły?

Ale zaraz... Jeżeli kobiety będą mnie unikać to jak ja mam niby użyć mojej nowej techniki którą wymyśliłem w górach? Technika która stała się możliwa dzięki Balance Breakerowi... Coś zupełnie odmiennego a jednocześnie tak podobnego do Dress Break...

-A tak przy okazji Ise, fakt że osiągnąłeś Balance Breaker by odpędzić Bikou i resztę znany jest przez Sonę. Tak więc możliwość że padniesz zanim odpalisz zbroję jest całkiem realna.

Sensei... to takie piękne jak się o mnie martwisz, ale...

-Heh, nie obaw. W końcu jestem dorosły.

Odpowiedziałem z dość nihilistycznym uśmiechem przykładając jednocześnie dłoń do czoła.

-Co się stało że zgrywasz dorosłego?

-Sensei. Ja jestem dorosły. Ponieważ macałem.

Energicznie przytakując podniosłam oba kciuki do góry. Tak, oto jestem istotą wspaniałą która to cycuszki szanownej Buchou wymacała dokładnie. Tak właśnie ludzie stają się dorośli.

-A tak, tak. Zapomniałem. Fakt.

Sensei! Proszę nie mów tego w taki sposób! Ale to dopiero początek.

-Kiba.

Położyłem dłonie na jego ramionach.

-O co chodzi?

Ach biedny, zagubiony Kiba. Czas objawić mu prawdę znaną od stuleci.

-Istnieją dwa rodzaje mężczyzn - ci którzy macali i ci którzy nie mieli na to odwagi. I ja jestem tym pierwszym. Wspaniałym. Niezwykłym. Przekroczyłem granicę zwykłych śmiertelników.

Fufufu, udała mi się ta wypowiedź, oj udała. Naprawdę cieszę się razem z tobą Kiba, że możesz być na równi z kimś kto pomacał.

Jednakże Kiba tylko pokręcił głową i popatrzył się na mnie wzrokiem pełnym współczucia.

-Buchou.... Jest gorzej niż myśleliśmy. Musi pójść do psychologa jeszcze przed meczem.

Hmpf! Wiedziałem, że nie zrozumiesz MNIE, istoty która stoi ponad zwykłymi diabłami. Nie martw się Kiba, to nie twoja wina. Jam jest winny grzechu jakim są cycuszki Buchou.

Jestem grzesznikiem ponad grzesznikami. Prawdziwym złem wcielonym. Od dzisiaj ludzie znać mnie będą jako [Walijski Smok Mroku]. Fufufu.

-Ise-senpai dziwnie się uśmiecha! Boję się!

-...Gya-kun, nie zbliżaj się do niego bo jeszcze złapiesz jakąś głupotę albo zboczenie.

Gasper i Koneko-chan patrzą się na mnie wzrokiem pełnym pożądania.... Fufufu, mój urok dorosłego rozumieją nawet dziewczęcy chłoptasie i małe dziewczynki...

Sensei odłożył mazak i zaczął podsumowywać nasze spotkanie.

-Powiedziałbym że macie jakieś osiemdziesiąt procent szans na wygraną. Znaczy zakładam że wygracie, a nie że "i tak czy siak wygracie". Wartość samych pionków nie stanowi o ich sile, tak samo jak podczas normalnych szachów - to położenie i szachista odgrywają decydującą rolę.

Kontynuował Sensei. Wszyscy słuchali go z pełną powagą i skupieniem. Ma facet dar - widać że wszyscy wzięli to sobie do serca.

-Żyję już bardzo długo. Widziałem wiele bitew, dlatego też powiem wam tak - widziałem już ludzi którzy przegrywali mimo pewnych szans na zwycięstwo. Widziałem ludzi którzy wygrywali mimo mikroskopijnych szans. Każdy procent to szansa na wygraną, zarówno dla was jak i dla nas. Nie wierzcie w to że "zawsze wygracie". To moja ostatnia rada jaką mogę wam przekazać podczas tych przygotowań.

Zaraz po tym sensei zaczął dyskutować strategie z osobami za to odpowiedzialnymi.

Nie ma bata! Wygramy!

Część 2

Dzień decydującej bitwy.

W podziemiach zamku Gremorych został specjalnie dla nas przygotowany krąg teleportacyjny.

Staliśmy na nim całą grupą gotowi do przeniesienia na pole bitwy.

Poza Asią i Xenovią wszyscy mieliśmy na sobie uniformy Akademii Kuou. Asia miała na sobie swój habit, a Xenovia sado-maso-strój bitewny, dokładnie taki sam jaki miała gdy spotkliśmy się pierwszy raz. Obie były wyraźnie podekscytowane i gotowe do walki. Wygląda na to, że drużyna Sitri także ma na sobie szkolne uniformy.

Ojciec Buchou, jej matka, Milicas-sama i Azazel-sensei przemawiali do nas spoza magicznego kręgu.

-Rias, już raz przegrałaś. Teraz wygrasz na pewno.

-Rozegrajcie mecz jakiego nie powstydziłaby się kolejna głowa rodu. Dajcie z siebie wszystko, dobrze?

-Powodzenia Rias-nee-sama!

-Przekazałem wam wszystko co mogłem. Teraz musicie tylko z tego zrobić użytek.

Sirzechs-sama i Grayfia-san nie byli obecni, ponieważ musieli udać się do sektora dla VIPów. Ponoć obecni będą nie tylko przywódcy 3 stron sojuszu, ale nawet i ważne szychy z innych religii. Sensei też się tam wybiera.

A więc nasz meczyk przyciąga tyle uwagi... No w sumie nie ma się to dziwić wiedząc że to starcie dwóch młodszych siosrzyczek obecnych Maou...

Napięcie. Teleportacja.

Gra się rozpoczęła!


Miejsce w którym pojawiliśmy się było pełene stołów.

…To jakaś wiegachna restauracja? Nie... Jak się dobrze rozejrzeć to wgląda na jakieś piętro pełne fast-foodów jak w jakiejś galerii.

Ciekawe czy to też dokładny model jakiegoś istniejącego miejsca? Jak zwykle powala na kolana dokładność odwzorowania.

Zaraz... Ja tu kiedyś byłem? Chyba... Podszedłem do barierki i zobaczyłem parter pełnych znajomych sklepów. Samym środkiem ciągnęło się szklane atrium przez które płynęło światło słoneczne.


Te sklepy! To atrium! Przecież tak dobrze je znam!

-Uuu... Nie spodziewałam się, że użyją centrum handlowego obok naszej szkoły.

Powiedziała Buchou stojąca obok mnie.

Właśnie tak! Areną naszego spotkani jest miejsce które tak dobrze znamy! Po chwili rozległ się komunikat.

[Witam wszystkich, jestem Grayfia, [Królowa] grupy Lucyfera. Podczas dzisiejszego spotkanie będę pełniła rolę arbitra.]

Zupełnie tak samo jak podczas spotkania z Raiserem... Jednak coś mi tu nie pasuje. Chyba przedstawiła się wtedy jakoś inaczej? Chyba powiedziała że jest sługą rodziny Gremorych, a nie jak teraz, że [Królową]... Inna waga spotkania czy coś?

[W imieniu mego mistrza, Sirzechsa Lucifera, będę doglądać starcia dwóch rodzin. Jest to dla mnie wielki zaszczyt. Przechodząc jednak do sedna, dzisiejszą areną jest centrum handlowe znajdujące się niedaleko Akademii Kuou do której uczęszcza zarówno Rias-sama jak i Sona-sama.]

Hmm... Możnaby było pomyśleć, że skoro znamy teren to mamy przewagę, ale to samo tyczy się drużyny Sitri. Wszyscy byliśmy tu wiele razy.

Centrum składa się z tylko jednego piętra jednak było bardzo długie. Oprócz tego był kilkupiętrowy podziemny parking i jeden na dachu.

[Obie grupy zostały przeniesione do odpowiadających im "baz". "Baza" Rias-sama znajduje się na piętrze we wschodniej części budynku, natomiast "baza" Sony-sama znajduje się na parterze w części zachodniej budynku. Aby [Piony] mogły awansować, muszę się one udać do bazy przeciwnika.]

A więc jesteśmy na przeciwległych końcach budynku? Wokół naszej bazy znajdował się sklep zoologiczny, centrum rozrywki, część z jedzeniem, księgarnia i apteka. Pod nami znajdował się antykwariat dość popularnej firmy i sklep z odżywkami. Natomiast po stronie przeciwników znajdował się warzywniak, sklep elektrotechniczny, monopolowy i budka z fast-foodami.

Celem każdej ze stron jest jak najszybsze dostanie się do bazy przeciwników, jednak to nie takie proste.

[Podczas tego spotkania obowiązywać będą specjalne przepisy. Każda ze stron otrzymała już odpowiednie dokumenty, także proszę o ich przeczytanie. Obie strony dostały też po buteleczce "Łez Feniksa". Czas na planowanie strategii wynosi trzydzieści minut, a kontakt z drużyną przeciwną przez ten okres jest zakazany. Gra rozpocznie się natychmiastowo po fazie strategicznej. Tak więc - niech wygra najlepszy.]

Gdy tylko skończyła się odprawa wszyscy zebraliśmy się w kółko - nie mieliśmy nawet minuty do stracenia.

-Arena jest wzorowana na centrum handlowym więc czeka nas walka wewnątrz budynku.

Powiedziała Buchou patrząc się na plan budynku zawieszony na ścianie. W dłoni trzymała ten sam plan jednakże podzielony na pola szachowe. Tak zebrani planowaliśmy nasz atak.

A więc walka wewnątrz budynku? Rating Game ma tak wiele możliwości!

Myślałem, że będzie to raczej coś w stylu naszej walki z Phenexem! Jakieś dwie bazy i duża, otwarta przestrzeń między nimi. A tu proszę! Nasze niezbyt duże centrum handlowe!

Ponad dziewięćdziesiąt procent uczniów naszej szkoły znało rozkład sklepów. Ja Buchou i Asia często przychodziliśmy tu kiedy mieliśmy wolny czas. A skoro już o niej mowa, to Buchou właśnie czytała reguły dzisiejszego spotkania.

-Główna reguła to "Zakaz niszczenia sklepów będących częścią areny"... więc nie możemy szaleć.

Buchou zmarszczyła brwi.

-... A więc to tak. A więc chcą ograniczyć mnie, Ise i fuku-buchou[1]... Nie możemy pójść na całość.

Dokładnie tak Xenovio. Przez te reguły nie mogę użyć Smoczych Pocisków! Zianie ogniem którego tak długo się uczyłem od Tannina-ossan także odpadało! Jeszcze spaliłbym cały budynek! Akeno-san nie może używać potężniejszych wersji swoich piorunów gdy nie stworzy chmur burzowych, chyba że by wa;czyła na dachu.... Wygląda na to, że i ona mogłaby uszkodzić cały budynek gdyby poszła na całość!

Xenovia nie może nawet wyjąć Durandala. Nawet w te lepsze dni, kiedy ma większą kontrole nad nim jego aura świętości dosłownie wylewa się i niszczy wszystko wokół niej.

-Problematyczne. Walka z potężnymi atakami została zabroniona.

Powiedziała z zakłopotoniem Akeno-san.

-Gasper-kun i jego oczka na wiele się nam nie zdadzą. Jest tu za wiele miejsc w których można by było się schować. Do tego wszystkie produkty na półkach zostały dokładnie odwzorowane, więc zbyt dużo jest przedmiotów które mogłyby go rozproszyć.... Kiepsko. Ta arena jest przygotowana specjalnie po to by nas ograniczać. Nasz główny atut - siła - został nam odebrany.

Cholera jasna! Myślałem że jesteśmy tak silni, że wszędzie damy sobie radę a tu proszę, taka porażka!

Buchou jednak nie zgodziła się ze słowami Akeno-san.

-Jego oczy i tak nie mogłyby być użyte. Jedną z reguł jest "Zakazuje się użycia Sacred Gearu Gaspera Vladiego". Powód jest dość oczywisty- jeszcze nad nimi nie panuje. Sędziowie uznali że Gasper w każdym momencie mógłby stracić nad nimi kontrolę. Co gorsze zakazali także podawania mu krwi Ise. Zaopatrzyli go też w specjalne okulary blokujące użycie jego Sacred Gearu zaprojektowane przez Azazela. Jest tu napisane, że "zostały one zaprojektowane specjalnie dla niego i nie mają żadnego negatywnego wpływu na jego ciało". Jak zwykle, widać że Naczelnik lubi wymyślać.

I kolejny problem! Gasper nie może używać swojego Sacred Gearu! Słyszałem że niezbyt mu z tym szło podczas treningu, i mimo wielkiego postępu nadal mu brakuje do opanowania jego oczu. Poza tym nie wiem czy by to coś dało nawet jeżeli uwolniłby ich całą potęgę.

-A więc będzie walczył tylko za pomocą magii i jego wampirycznych zdolności?

Buchou przytaknęła na moje pytanie

-Właśnie tak. Od samego początku jego moce związane z zatrzymywaniem czasu niosły duże ryzyko. Przeciwnicy nie tylko posiadają techników wyspecjalizowanych w kontrze, ale też Sajiego który może przejmować zdolności innych. Nie wiemy co mogliby mu zrobić- mogą go chociażby zahipnotyzować lub oślepić zaklęciem. Dlatego też nie jest to zbyt użyteczna moc podczas walki, szczególnie gdy nie ma się nad nią kontroli.

Vali także tak mówił. Że jeżeli wiesz, że zdolności aktywowane są w oczach to łatwo je skontrować. Po chwili Gapser założył okulary, a Buchou kontynuowała.

-W tej grze nie wygrywa się tylko dlatego że jest się silnym. Za każdym razem trafia się na co innego - czy to pod względem areny czy też zasad. To właśnie dlatego Rating Game jest tak popularny w Zaświatach, tu nawet najsłabsze diabły mogą wygrać dzięki mądrości i inteligencji. Dzisiaj przepisy mogą nam nie sprzyjać, jednakże jeżeli nie przezwyciężymy tych przeciwności to jak niby mamy poradzić sobie w przyszłości? "Nawet Pion może pokonać Króla" - ta zasada jest nie tylko podstawą w szachach, ale też i mottem Rating Game'ów. Innymi słowy "z odpowiednią strategią obalisz każdeg"

Akeno-san przytaknęła.

-Właśnie tak. Kto wie czy w przyszłości nie przyjdzie nam walczyć w podobnych warunkach? To może być dobra okazja by się do nich przygotować.

Pośród nas rozgorzała gorąca dyskuja. Podniosłem jednak nieśmiało dłoń.

-U-umm... Buchou. Jakby to powiedzieć... Tak jakby trenowałem by osiągnąć Balance Breaker i zwiększyć moją moc, nie ćwiczyłem jak ją kontrolować...

-Wiem. Dzisiaj wszystko układa się przeciwko nam. Mimo, że zasady i teren walk są dobierane losowo, to miałeś wyjątkowego pecha. Jednakże na pewno będziesz miał okazję użyć swojego Balnce Breakera . Po prostu wstrzymaj się trochę, nie strzelaj Smoczymi Pociskami a najlepiej ogranicz się do samej walki wręcz. Wiem że to trudne ale proszę spróbuj.

-W-wiem... też jestem tym zmartwiony... a-ale postaram się!

Serio. Jako typ siłowy stoję na przegranej pozycji. A tam. Co się przejmuję. Skoro mam być numerem jeden wszechczasów to muszę się przyzwyczaić i do takich rzeczy.

…Już tyle przeszedłem! Dlaczego cały mój trening okazuje się teraz nieprzydatny?! Azazel-sensei też mi o tym mówił.

[Zdobycie Balnce Breakera to niewątpliwy atut. Jednak nie jest to coś absolutnego w tej grze. Nawet nie wiesz ilu diabłów ze sługami bez Balance Breakera udało się odnieść sukcesy na tyle duże by wznieść się w hierarchii.]

Wtedy tego jeszcze nie rozumiałem.

Balance Breaker nie zawsze jest czymś co decyduje o wygranej!

Podczas gdy ja pogrążałem się w depresji, Buchou objaśniała plan działania.

-Nawet jeżeli zaatakujemy natychmiast, atrium jest problemem. Dzięki niemu można przejrzeć ruchy przeciwnika i to z obu stron.

Powiedziała Buchou rozglądając się po wnetrzu sklepu. Akeno-san także wyraziła swoją opinię.

-Rozważałam atak przez podziemny parking ale oni już są na to przygotowani.

-Pewnie tak. Tak samo jak z dachem. Nie ważne czy pójdziemy parkingiem, dachem czy przez środek centrum- musimy pilnować wszystkich trzech dróg a także nie możemy pozostawić bazy na pastwę losu.

-Na parkingach powinny stać samochody. Przynajmniej tak sądzę widząc poziom odwzorowania rzeczywistości.

Dyskusja między Buchou a jej [Królową] Akeno-san przebiega nadspodziewanie poważnie. Widać czym dla każdego [Króla] jest jego [Królowa].

Kiba podniósł dłoń.

-Buchou, rozejrzę się po garażu i dachu. Przy okazji też sprawdzę schody obok.

Buchou przytaknęła.

-Dobry pomysł Yuuto.

Kiba natychmiastowo ruszył.

-Te samochody są aż tak ważne?

Zapytałem. Naprawdę nie rozumiem co przeszkadza nam kilka samochodów.

-Mogą wjechać w nas takim samochodem. Poza tym musimy pamiętać, że mogą użyć samochodu jako bomby.... Chociaż wątpię by Sona zniżyła się do czegoś takiego.

A więc to tak... Na polu bitwy wszystko może być bronią, wystarczy tylko trochę pomysleć! No a taki samochód to dość poważna sprawa

-Bierzesz wszystko pod uwagę, co?

-Naturalnie. Nadal jednak czuję, że to za mało. Przecież mogą się oni w tych samochodach schować, odpocząć tam.... Właśnie. Musimy jeszcze sprawdzić zaplecza sklepów. Dodatkowo musimy mieć na uwadze to, że nawet jeżeli Ise zdoła użyć [Dress Break] to wszędzie wokół znajdują się sklepy z ubraniami. Tyle możliwości... Niedobrze...

Wygląda na to, że Buchou na serio rozważa każdy możliwy scenariusz. Nie pomija nawet tak trywialnej rzeczy jak ubrania.

Po chwili Buchou zwróciła się do Gaspera.

-Gasper, zmień się w nietoperze i zbadaj każdy zakątek sklepów. W początkowej fazie meczu bedziesz nam mówić jakie ruchy wykonują.

-T-tak jest!

Ooh, Gasper załapał trochę odwagi. Przyda mu się podczas jego pierwszego meczu.

Omówienie co drobniejszych detali zajęło nam jeszcze trochę czasu.

Około piętnastu minut od rozpoczęcia fazy planowania mieliśmy gotowy plan.

Buchou rozejrzała się i przemówiła .

-Jeszcze piętnaście minut. Spotkamy się tutaj za dziesięć minut. Wykorzystajcie ten czas by się odprężyć i przygotować do walki.

Zgodnie z poleceniem Buchou wszyscy się rozeszli. Buchou jednak przywołała mnie do siebie.

-Ise, ponieważ osiągnęłeś Balance Breaker moc ośmiu [Pionów] w twoim ciele została siłowo wyzwolona.

Tak. Poczułem to gdy go osiągnąłem.

-Dzieki temu możesz użyć pełnej mocy Ddraiga, jednak twoje ciało nie wytrzymałoby tego. Ddraig powinien ją teraz kontrolować, ale uważaj na siebie. Jeden zły ruch i potęga Sekiryuuteia zniszczy twoje ciało.

-Tak jest! Będę na siebie uważał!

Pewnego dnia zapanuję nad całą mocą Ddraiga. Od samego początku moja wartość jako [Pion] pochodziła z jego mocy. Moją mocą jest moc Ddraiga. Moja wartość leży w zdolności do okiełznania jego mocy!


Chwilę później Buchou dołączyła do reszty. Postanowiła umilić sobie pozostały czas filiżanką herbaty. Zaraz obokGasper zajadał się donutami.

Asia i Xenovia rozmawiały przed sklepikiem z hamburgerami. Kiba przeszukiwał aptekę. Hmm... Najpewniej leki także odwzorowane więc szuka czegoś co mogłoby nam pomóc.

Skoro wszyscy to wszyscy. Tak więc i ja poszedłem się zrelaksować. Udałem się do pobliskiego antykwariatu...


Gufufufu. Tak jak myślałem! Wnętrza magazynów także zostały odwzorowane! Nie ma to jak mieć cały dział z erotyką dla sibie! Niesamowite! A więc i tak wspaniałe areny można spotkać podczas Rating Game'ów! Nawet nie wiem z czego wybierać! Czuję się jak poszukiwacz skarbów który znalazł skrzynię pełną złota! Mogę wybierać i przebierać dowoli!

Zaraz.... Ciekawe czy mógłbym je zabrać do domu? Odkąd mieszkam z Buchou i resztą, moi dwaj zboczeni kumple i reszta chłopaków twierdzą że nie potrzebuję już pornoli.

A to nie prawda! To dwie różne rzeczy! Ponieważ nawet jeżeli mieszkam z Buchou to nie mógłbym jej się narzucić! Znienawidziłaby mnie! A jako zdrowy i pełny wigoru nastolatek muszę czasem "spuścić trochę pary" inaczej cierpię katusze! Ach... Gdybym tylko miał swój własny harem, gotów spełnić moje najdziksze zachcianki... Nie musiałbym się wtedy "posiłkować" takimi książkami.

Ale zanim ten dzień nastąpi muszą mi one wystarczyć. Co gorsza z Buchou i Asią w pokoju coraz trudniej jest mi je czytać. Muszę naczytać się na zapas!

Łohohoho! Te cycuszki są niezłe, ale nie ma porównania do cycuszków Akeno-san i Buchou. Fufufu, aż sobie przypomniałem ich miękkość,

-Ise-kun♪. Co tam robisz? Ara-ara, czyżbyś czytał coś bardzo zboczonego? Przecież za chwilkę zaczynami mecz, pamiętasz?

Munyuuuuuu.

Poczułem coś bardzo miękkiego na plecach! Cycuszki! I to nie byle jakie! Jedyne w swoim rozdaju cycuszki Akeno-san!

Przytuliła się do mnie od tyłu i patrzyła mi przez ramię by zobaczyć co czytam.

-A-Akeno-san! T-to tylko... erm... badania mające na celu sprawdzenie dokładności tego... no... odwzorowania detali! Właśnie! Detali!

...Dość żałosna wymówka. Ale Akeno-san nie gniewała się, ba!, raczej uśmiechnęła się,

-Ufufufu, nie martw się, nie gniewam się. Raczej ulżyło mi, że nadal jesteś sobą w takiej sytuacji.

Akeno-san jest bardziej tolerancyjna w tych sprawach. Nagle jednak szybko spoważniała gdy zobaczyła co czytam.

-... A więc to tak. Kręcą cię takie rzeczy...

Ależ poważny ton. Ale to nie był ton sprzeciwu... raczej zainteresowania. Czyżby ta ecchi onee-san także lubiła takie rzeczy?

-A-Akeno-san?

Lekko zakłopotana Akeno-san wskazała na jedną z ilustracji.

-Jeżeli chcesz, to następnym razem mogę coś takiego założyć.

Akeno-san wskazywała na bardzo seksowny cosplay! Ale ta modelka jest praktycznie naga! To tylko kilka strzępków materiału na kilku nitkach! Nie ma nawet miejsca na bieliznę!

-N-naprawdę!?

Czy to senl!?

-Naprawdę. Chętnie to dla ciebie założę.

Odpowiedziała z uśmiechem. Akeno-san założy coś takiego! I to specjalnie lda mnie! Teraz nie ma bata bym tego nie zamówił!

Cholera. Moja wyobraźnia nie chce się zatrzymać. Gdyby to założyła mógłbym.... a nawet...

Podczas kiedy moja wyobraźnia szalała Akeno-san przytuliła się jeszcze mocniej.

-A-Akeno-san, co robisz?

-...Pożyczam od ciebie trochę odwagi.

Powiedziała Akeno-san smutnym tonem. Zaskoczyło mnie to.

Odwag, hę? Buchou też tak mówiła, kiedy trzymała moją dłoń podczas spotkania 3 wielkich stron.

-... Potrzebuję odwagi by walczyć... by użyć tej mocy która we mnie płynie. Boję się. Nienawidzę jej. Dlatego też muszę pożyczyć od ciebie trochę odwagi.

Akeno-san... A więc zdecydowała że użyje mocy upadłych aniołów.

Moc której nigdy nie chciała płynęła w jej żyłach. Lecz sytuacja nie jest tak miła, że może ją sobie tak po prostu zignorować. Jeżeli jej nie zaakceptuje to nie będzie mogła stać się silniejsza.

To jedna z tych zeczy których nie rozumiem, ale czuję jak trudne są one.

-Jeżeli ci wystarczam, to bierz jej odemnie ile tylko zapragniesz!

Objęłem jej dłonie. Jeżeli może choć zdobyć choć trochę odwagi od kogoś takiego jak ja, byłbym szczęśliwy.

-Kiedy użyję jej... Mocy światła... Będziesz patrzył Ise-kun? Będzie mi o wiele łatwiej jeżeli będziesz patrzył.

-A-ależ oczywiście że będę! Jeżeli sprawi to, że będziesz jej mogła użyć, to jest to mała cena!

-...Cieszę się. Jeżeli jestem z tobą... nawet jeżeli należysz do Rias... to przy tobie...

Akeno-san powiedziała coś tak cicho, że nie mogłem zrozumieć.

Akeno-san Puściła mnie. Odwróciłem się i zobaczyłem jej wielkie, błyszczące oczy. Nagle jej twarz zbliżyła się do mojej. Jej usta...

-...Ise-senpai, już czas.

Koneko-chan pojawiła się dosłownie moment zanim nasze usta się dotknęły.

Choooooleeeera! W-widziała nas!

Ale to jedno! Jeszcze chwila i bym pocałował Akeno-san! J-jej usta są tak pociągające! Ale Buchou by mnie zabiła jakby się dowiedziała!


Jeżeli ja, jej wierny sługa i zwierzaczek zbliżył się z kimś innym poza nią... Brr... Nawet nie chcę o tym myśleć!

-K-Koneko-chan! T-to... erm.. jakby...

Chciałem wymyśleć jakąś wymówkę, ale Koneko-chan tylko westchnęła z wpół otwartymi oczyma.

-Ara-ara, Koneko-chan. Zobaczyłaś nas. No nic. Dzięki Ise-kun za tę odwagę. Jest mi już o wiele lepiej.

Akeno-san wróciła do jej zwyczajnej, radosnej postawy i gdy prawie wyszła.

-Następnym razem... z tobą... napewno...

Wyszła szepcząc coś. Widać było na jej twarzy żal że musi już iść.

Ale to tylko pewnie moja wyobraźnia. Akeno-san pewnie chciała się tylko zabawić moim kosztem jak to na jej Sado-stronę przypada.

Zadowolony z tej teorii kiwałem głową z samouznania gdy nagle Koneko-chan chyciła mnie za rękę.

-K-Koneko-chan?

Zaskoczyło mnie co zrobiła, a jeszcze bardziej to jak czerwona była na twarzy.

-...Ja też chcę trochę odwagi.

...

Ach... A więc i ona chce użyć mocy których nienawidzi. Jej dłonie się trzęsły. Byla przestraszona. Wiedziała że jej moce nekomaty mogą ją pochłonąć...

-Jasne. Jeżeli ci nie przeszkadzam.

Objąłem jej dłonie z uśmiechem.

Jeżeli mogę dodać odwagi Akeno-san i Koneko-chan tak prostym gestem, to czemu by nie? Gdybym mógł, to zrobiłbym więcej.

-…Ise-senpai, nie boisz się takiego potwora... nekomaty?


-Nie, wcale. A co?

Szczerze - dlaczego miałbym się bać Koneko-chan? Wiem o co jej chodziło, ale jak tu nie kochać tak pociesznej istotki jak Koneko-chan z kocimi uszkami?

Słysząc to Koneko-chan zesmutniała.

-…Ale wcześniej... Powiedziała ci coś bardzo złego...

Aaa... To wtedy jak próbowałem ją pocieszyć i się na mnie pogniewała!

-No co ty. Wtedy to była moja wina. Mówiłem tyle rzeczy a nie wiedziałem nawet w jakiej sytuacji się znajdowałaś. Dość tępy ze mnie senpai.

-Nie prawda.

Koneko-chan ścisnęła moją dłoń.

-…Ja... użyję moich mocy nekomaty

Jej słowa zaskoczyły mnie.

-…Nienawidzę tego czym się stała nee-sama. Ale jak tak dalej pójdzie, będę wam tylko zbędnym obciążeniem. Dlatego właśnie zdecydowałam. Użyję ich.

Wygląda na zdecydowaną. Chyba rozwiązała swoje problemy z samą sobą i siostrą.

- Koneko-chan, jestem pewien że w przyszłości opanujesz swoje moce i staniesz się jedną wielką piekielną kocicą.

-…Piekielną... kocicą?

-Właśnie tak. Pisane jak "kot z Zaświatów" a czytane jako "piekielna kocica" [2]!

Nie znam się zbytnio na retoryce ale wiem jak podnieść kogoś na duchu!

-Przyrzekam ci! Jeżeli kiedykolwiek stracisz kontrolę nad swoimi mocami - powstrzymam cię. Moje moce jako Sekiryuutei są po to by chronić moich przyjaciół. I nawet jeżeli ta twoja straszna onee-san znów się pojawi to znów cię uratuję. Wystarczy mi tylko jedno uderzenie i znów będziesz bezpieczna. Tak więc nie bój się.

Powiedziałem to najlepiej jak mogłem.Nic mądrzejszego nie wymyślę. Dlatego też jeżeli przyjdzie co do czego, oddam swoje życie by ją ocalić.

-...Naprawdę miły z ciebie Sekiryuutei.

Wyszeptała coś tak cicho że tylko zrozumiałem słowo "miły"...

A tak przy okazji - jesteś cała czerwona Koneko-chan. Mam nadzieję że to nie przez jakąś moją zboczoną minę?

Część 3

Koniec fazy planowania.

Zebraliśmy się wokół Buchou. Po chwili nastąpiło ogłoszenie.

[ Czas rozpocząć mecz. Typ gry- blitz. Limit czasowy - trzy godziny. Czas, start.]

Gra się rozpoczęła!

Zaraz! Blitz!? Limit czasowy!? A więc i coś takiego występuje w Rating Game'ach? To pewnie dlatego dali nam czas na obmyślenie strategii. Buchou wstała z miejsca pełna zapału.

-Plan jest taki jak omówiliśmy. Ise i Koneko, pójdziecie przez sklepy. Yuuto i Xenovia przekradną się podziemnym parkingiem. Gasper przemieni się w nietoperze i zda nam raport z ruchów przeciwników. Zależnie od waszych postępów, Ja, Akeno i Asia podążymy za grupą Ise.

Słuchając Buchou założyliśmy nadajniki w naszych uszach.

-Dalej moje diabełki! Tym razem to my wygramy!

[Tak jest!]

Wszyscy byli pełni wigoru! Nie ma się co dziwić! Dzisiaj wygramy napewno!

-Ruszamy Xenovia

-Jasne

Kiba i Xenovia headed wyruszyli pierwsi. Od razu ruszyli do schodow prowadzących w dół. Według Kiby samochody były faktycznie odtworzone ale tylko na zewnątrz, tak więc nie samobójczy atak z ich użyciem odpada.

Zaraz po nich ruszyła moja grupa.

- Ruszamy, Koneko-chan

-Ok.

Koneko-chan powiedział wszystkim że użyje swojej mocy.

Przewidywania Buchou wyglądały następująco:

Po pierwsze dostanę się jak najszybciej do bazy przeciwników i awansuję do [Królowej] jednocześnie unikając walki.

W tym samym czasie Kiba i Xenovia zajdą ich od tyłu przez parking. Dzięki temu odwrócą ich uwagę od moich ruchów. Po moim awansie wszyscy się wycofamy, przegrupujemy i przypuścimy kolejny atak. Tym razem Buchou do nas dołączy.

W każdym razie - awans Sekiryuuteia do [Krolowej] jest najważniejszym elementem planu.

Buchou przypuszcza że takie właśnie założenia odnośnie naszego planu ma Kaichou. Dlatego też nasz plan jest zupełnie odwrotny.

Poruszaliśmy się zgodnie z tmy co Kaichou zakładała, jednakże to ja byłem dywersją, a Kiba i Xenovia byli główną siłą uderzeniową.

Jako że przeciwnik chce się mnie pozbyć jak najszybciej, normalnym będzie wysłanie kilku skrytobójców. W takim wypadku jednak przeciwny [Król] pozostałby słabo chroniony. Oczywiście kilku zostanie też wysłanych do parkingu, jednakże to ja będę głównym celem. Kiedy wszyscy będą zajęci atakim na mnie, ich [Król] będzie nasz i wygramy!

Tym razem plan zakładał zupełnie inne użycie moich mocy jako Sekiryuutei. Przede wszystkim porzucę moją siłę. Tym razem jestem przedewszystkim członkiem rodziny Gremorych. Moje moce muszą uzupełniać i wspomagać umiejętności innych.

-Powodzenia Ise.

-Ise-san, daj z siebie wszystko!

-Ufufu, mam nadzieję że pokażem mi na co cię stać.

Buchou, Asia i Akeno-san miały wysokie wymaganie odnośnie mnie! Nie mogę ich zawieść! Chociaż i tak pewnie zobaczą to tylko na nagraniach po meczu...

Koneko-chan i Ja pewnym krokiem przedzieraliśmy się przez kolejne sklepy.

Oczywiście nie biegliśmy, gdyż odgłosy naszych ruchów mogłyby zdradzić naszą pozycję. Do tego centrum handlowe jest podłużne i nie byłoby gdzie się schować w razie wykrycia. Nie mamy wyboru - musimy się skradać.

Doszliśmy do monopolowego, który możnaby nawet nazwać dużym.... Hm. Nie widać przeciwników. Już pięć minut minęło i żadnego ataku. Mimo największej ostrożności przeszliśmy już ćwierć centrum.


Niby mieliśmy udawać że unikamy walki, ale... zrobiłem się dość nerwowy.

Po chwili jednak zauważyłem że Koneko-chan... ma kocie uszka! I do tego uroczo się poruszają! Łał! Ma nawet ogon! O mój Szatanie, ta słodycz może zabić! Mimo że loli to nie mój fetysz.... To loli-neko już nim jest!?

Koneko-chan wskazała coś w dystansie i powiedziała.

-... Ruszyli. Dwoje idzie centralnie na nas.

-Skąd wiesz?

-...Uwolniłam część mojego senjutsu, dzięki czemu mogę w miarę dokładnie odczytać ruch energi. Jeszcze nie umiem podać detali, ale...

Ach, więc te uszka działają jak radar? Jakie pożyteczne.

Senjutsu pozwala na zrozumienie energii otoczenia. W sumie jak tak teraz o tym myślę, to nekomaty czytają też otoczenie za pomoc węchu. W sumie to zrozmiałe, w końcu jest kotem, a one mają o wiele lepszy zmysł węchu niż taki diabeł zrobiony z człowieka.

-Ile mamy czasu zanim do nas dotrą?

-... W tym tempie jakieś dziesięć minut.

Dzięsięć minut, hę?

Trzeba się przygotować. Użyć zwykłego Sacred Geara czy Balance Breakera? Wahałem się - w końcu nie wiadomo jakimi mocami dysponowali przeciwnicy.

Moim największym atutem była siła. Z drugiej strony, magii prawie wogólne nie mam. Nawet jeżeli zwiększyłbym jej ilość podwajaniem, to szybko ją wyczerpię. A nawet gdybym miał jej więcej, to jeden zły ruch i przegrywam!

…same ograniczenia! Cholera! Muszę pamiętać żeby nie przedobrzyć.

Koneko-chan patrzyła się na mnie ze skupieniem. Zaraz... Czy mi się wydaje, czy też się rumieni?

-... Ise-senpai wygląda jak prawdziwy wojownik kiedy tego trzeba. Mimo że zawsze masz ten zboczony wyraz twarzy....

...Serio? Wyglądam jak jakiś zbok? N-no może to przez moją LEKKO wybujałą wyobraźnię, która tak się składa że działa 24/7....

Kiedy tak badałem moją twarz...

—!

Koneko-chan nagle spojrzała na sufit.

-...Nad nami!

C-co? Spojrzałem gdzie Koneko-chan wskazała...

Kabel? Nie... to bardziej jakaś lina... Po której ktoś zjeżdżał jak Tarzan!

—Hyoudou! Pierwszy atak jest nasz!

Saji! Wystawił kolano do ataku! Na jego plech jeszcze ktoś jest!

Szybko użyłem mojej rękawicy jako tarczy!

Badum!

Odrzuciała mnie siła jaką wytworzyły dwie spadające osoby i kopniak! Szybko jednak doszedłem do siebie i przyjęłem postawę do walki.

-Yo, Hyoudou.

Saji, huh? A ta dziewczyna za nim to członek rady uczniowskiej. Chyba była z pierwszego roku. Widziałem ją kilka razy z Sajim.

Ale zaraz... Jego prawe ramię owijał czarny wąż! Jeszcze niedawno to była tylko jakaś zdeformowana jaszczurka! Jego Sacred Gear się zmienił? ...Zaraz! Na mojej lewej ręce też to jest! Ciągnęło się do jego Sacred Gearu. Pewnie przyczepił to podczas ataku!

Co jest? To jest nawet na moje prawej ręce! Ale... nie było przyczepione do niego. Raczej ciągnęło się to gdzieś dalej... Do ich bazy? Nie wiem. W każdym razie chyba nie ciągnie mi energii.

Saji zauważył jak przyglądałem się jego Sacred Gearowi.

- Jak widzisz trochę przypakowałem no i to jest tego wynik. Chciałem tylko rozejżeć się po okolicy ale gdy tylko zauważyłem dwie osoby kitrające się trochę dalej, nie mogłem przepuścić tej okazji i zaatakowałem "z Tarzana".

A więc to tak. Dziwne ale dość zrozumiałe.

Gdybym zobaczył was pierwszych też bym tak zrobił.

Hej Saji, myślisz tak jak ja, nie?

Ty i Ja jesteśmy podobni. Od stóp do głów. Tak samo zboczeni, oddani naszym mistrzyniom, tak samo głupi i tak samo możemy tylko iść do przodu nie zważając na nic.

Jesteśmy zbyt podobni. Dlatego wiedziałem że dziś będziemy walczyć.

-Ja także trenowałem. Całe wakacje gonił mnie smok!

Sorry Saji, ale muszę iść do przodu. Nie mam dziś czasu na sentymenty. Liczy się tylko zwycięstwo.

Muszę choć trochę zbliżyć się do Valiego. Jeszcze trochę i znów mnie może zaatakować, a wtedy nie ma gwarancji że Buchou, Asi i reszcie nic się nie stanie.

Dlatego stanę się silniejszy! Dzisiaj nic i nikt mnie nie zatrzyma!

I w tym właśnie momencie dotarł do mnie komunikat który mnie zatrwożył.

[Jeden z [Gońców] Rias Gremory-sama został pokonny.]

Że co!? Jakim cudem? Asia jest z Buchou więc raczej to nie ona... Saji perfidnie się uśmiechnął.

-Najwidoczniej Gasper-kun już odpadł.

…Gasper? Tak szybko? Przecież miał latać wokół jako nietoperze i komentować ich ruchy...

-Złapaliśmy go.

Kontynuował Saji.

-Zgodnie z zasadami jego Sacred Gear został zakazany. Tak więc doszliśmy do wniosku że będzie używał swoich wampirzych zdolności. Kaichou stwierdziła że "pewnie użyją jego nietoperzy do obserwacji"... więc wykorzystaliśmy naszą bazę.

Waszą bazę? Przecież to warzywniak!

-Najpierw stworzyliśmy wrażenie że coś knujemy. Wiedzieliśmy że Gasper-kun będzie chciał to dokładniej sprawdzić i przyzwie więcej swoich nietoperzy. Robiliśmy tak aż wezwał je wszystkie. Wtedy też to się stało. Jeżeli coś się stanie nietoperzom gdy są zebrane w jednym miejscu to łączą się one spowrotem. A w miejscu w którym to się stało rozłożyliśmy mnóstwo czosnku. Jak widzisz, łatwo złapać waszego nietoperka.

A więc złapali go i obezwładnili czosnkiem! No bez jaj! Przecież coś tak głupiego by go nie pokonało!

-Całkiem proste, nie? No ale to już więcej nie zadziała. Kaichou powiedziała, że nie ważne ile by trenował, to w tak krótki czas nie uodporni się na czosnek. Po porstu mieliśmy szczęście mając bazę w spożywczaku, choć zwycięstwo to zwycięstwo.

…Czosnek? Poważnie? Powinieneś być choć trochę odporny Gaspeeeeer! Ten zart już się nam przejadł!

Gyasuke! Zaraz po tym meczu rozpoczynamy trening. Od dzisiaj będziesz jadł wszystko z czosnkiem! Przecież nawet porządnego rekonesansu nie zdążyłeś zrobić.

Wkurzony próbowałem aktywować podwajanie...

[Partnerze, podwajanie jest ryzykowne. Jesteś podłączony do jego Sacred Gearu i pewnie będzie kradł wszystko to co podwoisz.]

Cholera! Jego zdolności polegają na wysysaniu energii! W tym stanie nie mogę ryzykować podwajania!

[Przypuszczam że fala uderzeniowa aktywacji Balance Breakera zdołałaby odczepić te linie.]

No kurwa! Wyeliminowany na samym początku! Muszę aktywować Balance Breaker i się tego pozbyć.

-Start!

[Count Down!]

Czas pozostaly do aktywacji zbroi ukazał się krysztale. Teraz tylko muszę wytrzymać dwie minuty bez transferu i podwajania!

To będzie szybka, decydująca bitwa. Użyjemy zamieszania jakie dam nam aktywacja Balance Breakera by szybko przedrzeć się do [Króla]. To będzie robota dla Kiby i Xenovii. Ja natomiast zatrzymam przeciwników tutaj!

Chciałem zrobić trochę dystansu i odskoczyć, ale Saji pociągnął za linę i upadłem. Cholera!

-Czyżbyś chciał uciec Hyoudou!?

Saji natychmiastowo się do mnie zbliżył i kopnął mnie w brzuch!

Gahoh! Mocny. Całe szczęście że spięłem brzuch. Co jak co, ale mogę poręczyć za mój ABS. Wszystko dzięki codziennemu treningowi.

- Widzę że dość twardy jesteś, mimo że włożyłem sporo siły w ten kopniak. Jednak twój trening coś ci dał.

Jeżeli nie mogę uciec to pozostaje mi tylko atak!

Porzuciłem stawianie na dystans i podbiegłem do niego! Może i nie umiem walczyć wręcz ale mam sporo doświadczenia! Wystarczy że będę wierzył w siebie!

Zacisnęłem pięść i już miałem przyłożyć Sajiemu gdy nagle wystrzelił on kolejną linę! Chce wyssać moje siły? Jednak lina uderzyła nie we mnie a w lampę za mną!

-Nimura! Załóż okulary które zabraliśmy wcześniej!

Saji i jego kouhai założyli okulary przeciwsłoneczne... ale po co? Długo jednak nie musiałem się zastanawiać.

Kah!

Wybuch światła oślepił mnie i Koneko-chan! Cholera!

[Niezłe. Spowodował wielki błysk światła wysyłając energię magiczną do lampy.]

Nie wyjaśniaj tego z takim spokojem Ddraig! Cholera jasna! Nic nie widzę!

Bum!

“Guhah!”

Kolejny raz zostałem kopnięty w brzuch. Tym razem nie byłem na to przygotowany i nie zwarłem mięśni. Po chwili dostałem kolejny cios, tym razem w plecy!

Aaaał! Ból był potworny, po chwili jednak było jeszcze gorzej.

Łup!

Dostałem haka! Moja szczęka!

Padłem na podłogę.

…Kuh… dałem ciała. Nie dość że zabrał na inicjatywę to jeszcze dość mocno mi przywalił.

Moje zęby ledwo się trzymają, czuję krew w ustach. Po chwili wrócił mi też wzrok, a pierwsze co zobaczyłem to...

Ręka Sajiego nad moją głową próbująca wystrzelić magiczny pocisk! Próbował mnie dobić! Szybko poturlałem się w bok!

Bum!

Tam gdzie jeszcze przed chwilą była moja głowa znajdowała się wielka dziura! Co za moc! Odpadłbym jeszcze zanim odpaliłbym zbroje! I co ja bym wtedy powiedział Gasperowi?

-...Nieźle Saji.

-Hyoudou, żarty się skończyły. Jestem tu by okonać Sekiryuuteia.

Jego oczy pełne były determinacji. Widać było, że nie żartuje.

Po chwili Saji wystrzelił kolejny pocisk..

Don!

Wystrzelił kolejny, dość spory, blok magii. Chyba się powstrzymywał by nie uszkodzić zbytnio budynku.

Ale takie coś wyeliminowałoby mnie na miejscu!

Jak on może wypuszczać takie ataki? Słyszałem, że ma bardzo podobną do mnie ilość energii!


W tym momencie przeraziłem się. Zauważyłem, że jedna z linii jego Sacred Gearu połączona była z jego sercem!

Wzmacniał ataki swoją własną energią życiową!?

-Saji! Czy ty... Czy ty używasz swojej energii życiowej jako energii!?

-Właśnie tak. Z tak niskim poziomem energii to jedyny sposób by wystworzyć potężniejsze pociski. Przekształcam moje siły życiowe w energię dzięki mojemu Sacred Gearowi. Tak jak widzisz - ten mecz dla mnie jest stawką większą niż życie.

-Naprawdę chcesz tu zginąć?

Saji—uśmiechnął się.

-Tak, mam taki zamiar. Mam zamiar pokonać cię nawet za cenę mojego życia. Nawet nie rozumiesz jak to jest kiedy wszyscy wyśmiewają twoje marzenia! Ten mecz transmitowany jest na całe Zaświaty. Pokażemy im jak poważne są nasze marzenia

Przypomniałem sobie tamto wydarzenie.

Dokładnie tak samo jak podczas zaręczyn Buchou.

Nie obchodziło mnie moje własne życie. Chciałem ją tylko uratować, nawet za cenę własnego życia.

Saji, jesteś dokładnie taki sam jak ja wtedy.

W tym samym czasie obok nas walczyły Koneko-chan i kouhai Sajiego.

Koneko-chan miała widoczną przewagę pod względem walki wręcz, ale jej przeciwniczka jakoś dawała sobie radę. Jednak gdy tylko pięść Koneko-chan ją drasnęła w policzek, zachwiała się a jej oczy "straciły ostrość". Aż tak silne było to uderzenie?


Koneko-chan jednak nie zastanaiwała się i szybko dobiła przeciwniczkę uderzając ją dłonią obwiniętą białą aurą.

Bang!

Uderzenie było tak silne aż rozszedł się dźwięk. Przeciwniczka Koneko-chan upadła!

High school dxd v5 287.jpg

-...Zaatakowałam cię energią duchową. Zadałam obrażenia twoim krwinkom, więc przez jakiś czas nie bedziesz w stanie używać magii. Dodatkowo zadałam obrażenia twoim wnętrznościom... Nie możesz się teraz nawet ruszyć.

Powiedziała Koneko-chan!

Sensei wspominał o tym.

[Prawdziwy styl walki Koneko polega na łączeniu senjutsu z walką wręcz. Zadaje obrażenie wtedy nie tylko ciału ale też i krwinkom przeciwnika, przez co nie może on używać magii. Jeżeli jednak senjutsu zacznie przejmować nad nią kontrolę, należy natychmiast ją powstrzymać. Technika ta pozwala na używanie energii otoczenia do własnych celów, ale jednocześnie z nią użytkownik wchałania otaczającą świat nienawiść. Jej siostra stała się taka właśnię przez nadmierne wchłonięcie tej nienawiści.]

Koneko-chan zaatakowała uderzeniem pełnym energii duchowej! Cios sam w sobie jest oczywiście potężny, ale to co się licz to energia która dostała się do krwioobiegu przeciwnika! Im więcej Koneko-chan dostarczała energii do wnętrza organizmu jej przeciwniczki tym większe spustoszenie ona powodowała we wnętrzu jej ciała!

Pogruchotała jej organy! Przynajmniej tak sądzę...

Potężny atak... Kto wie? Może teraz to właśnie ona jest z nas wszystkich najpotężniejsza?

-... Saji-senpai, przepraszam...

Tylko tyle zdołała powiedzieć kouhai Sajiego zanim zniknęła w strugach światła.

[Jeden z [Pionów] Sony Sitri-sama został pokonany.]

Brzmiało ogłoszenie. Teraz straciliśmy po jednej osobie!

-... Jestem piekielną kocicą! Nie pokonacie mnie!

To było fajne Koneko-chan. Teraz czas na mnie, żeby pokazać jaki jestem fajny!

Ale to będzie trudne! Te pociski Sajiego nie dają mi czasu na atak! Dostanę jednym takim i już po mnie! Możnaby powiedzieć że te pociski zawierały jego duszę!

-Haahaa…Haahaa…

Szczęśliwie jednak Saji wygląda już na dość wykończonego. Już dłużej nie pociągnie!

-…Ise-senpai, pomogę...

Koneko-chan próbowała podejść do nas.

-Nie, Koneko-chan. Proszę. Niech to będzie tylko nasza walka.

Koneko-chan tylko pokręciła głową.

-...Nie, to walka zespołowa...

-Tak, wiem... Ale kiedy ty walczyłaś ze swoją przeciwniczką Saji nie próbował cię zaatakować. Gdyby chciał, mógłby przyczepić do ciebie linię i wyssać twoją energię. Jak myślisz, dlaczego tego nie zrobił?

Koneko-chan nie odpowiedziała, zrobił to Saji.

-Przepraszam, Toujou Koneko-chan. Po prostu chcę z nim wygrać uczuciwie, jeden na jednego. Nie słyszałaś? Stawką jest nasze marzenie. Szkoła która będzie uczyć wszystkich ktorzy tego zechcą. Szkoła w której będę nauczycielem.... to także moje marzenie. Dlatego przed wszystkimi widzami w Zaświatach, ja [Pion] pokonam [Piona] Sekiryuuteia! Wygram i zostanę nauczycielem!

Saji był zdeterminowany. Gotowy poświęcić wszystko dla swojego marzenia.

Po chwili dodałem.

-No więc widzisz. Nie będę twoim fajnym senpaiem jeżeli pomożesz mi z nim wygrać. Chcę z nim walczyć. Bo jest moim przeciwnikiem.... Bo jest moim przyjacielem. Inaczej nie mniałbym odwagi pokazać się przed Buchou!

Tak, jesteśmy podobni. Od stóp do głów. Dwaj wielcy idioci.

Słysząc to Koneko-chan oddaliła się trochę.

"" Dzięki ""

Podziękowaliśmy z Sajim Koneko-chan.

Ale dlaczego Saji przyczepił linę nie tylko do mojego Sacred Gearu ale też i prawej ręki?

[Próbuje zrobić obwód dzięki któremu gdy podwoisz swoją moc nie wessie jej całej, tylko część jej ci zwróci. Wie że jego ciało nie wytrzymałoby tak nagłego przypływu energii. Spróbuje też pewnie jakoś zatrzymać odliczanie i zmusić cię do walki w "zwykłym" trybie.]

Co za skomplikowany Sacred Gear!

-A więc mamy tak obaj stać?

Saji zebrał ogromną ilość energi w swoich dłoniach! Wielgachne! Jeżeli to wypuści to na pewno uszkodzi budynek!

Po chwili jednak ta energia została skompresowana to wielkości piłki tennisowej.

-Dzięki temu rezerwie tylko i wyłącznie twoje ciało.

Saji ledwo się trzymał na nogach. Ta kulka sporo go kosztowała. A więc tym chce mnie pokonać?


-Byłem zazdrosny. Zazdrosny bycia dumą swojej mistrzyni. Bycie Sekiryuuteiem. Wszyscy cię znają. Jesteś takim samym [Pionem] jak ja, a mimo nie mam nic. Nic! Rozumiesz! Dlatego sam zdobędę uznanie! Zdobędę je zabijająć cię, wielkiego Sekiryuuteia!

Saji krzyczał. Ja... Ja nie wiedziałam, że tak o mnie myślał…

Ale dzisiaj nie mogę ci pomóc. Przezwyciężę twoje marzenie moim własnym! MArzeniem Buchou! Żeby je spełnić, oboje ryzykujemy własnym życiem!

Piu!

Próbowałem uniknąć jego ataku jednak Saji odczepił od siebie linię przyczepioną do mojego Sacred Gearu, a następnie połączył ją z podłogą!

Próbowałem się oderwać, jednak linka była za mocna!

Cholera! W takim tempie ani nie uniknę pocisku, ani zbroja nie aktywuje się na czas!


Muszę zebrać się w sobie! Pocisk uderza!

Doooooooooooooooooooooooooon!

W momencie gdy pocisk mnie dotknął!


[Dziel!]


Biała rękawica pojawiła się na mojej prawej dłoni!

…Otrzymałem tylko połowę obrażeń. Drugą połowę zniwelowałem mocą Hakuryukou. Moje ciało nie wytrzyma długo... Ale teraz już mnie nie dostaniesz!

-C-co!? Mój pocisk zmalał!?

Saji był zszokowany.

-Dopiero niedawno udało mi się cokolwiek tą moc aktywować. Przychodzi to jednak z kilkowa ograniczeniami. Po pierwsze, mam mniej niż dziesięć procent szans na jej aktywację. Po drugie, muszę być zdecydowany. Niezależnie od wyniku aktywacji, zostaje pobrana część mojej energii życiowej. Dość szalony ze mnie hazardzista, nie uważasz?

Tym razem mi się udało. Ale straciłem kolejny kawałek życia. Po chwili rękawica zniknęła. Na szczęście mogę nadal używać jej mocy, tyle tylko że nie potrafię utrzymać jej zmaterializowanej.

Teraz wszystko się zmieni! Odliczanie zakończone!

-Ja także ryzykuję życiem. Nie mogę paść w takim miejscu! Dalej! Błyszcz! Boosted Geaaaaaaaaaaaaaaar!

Razem ze mną krzyczał mój Sacred Gear!

[Balance Breaker Walijskiego Smoka!!!]

Niesamowita aura otoczyła moje ciało i przybrała formę zbroi. Jednocześnie poczułem nagły przypływ mocy.

Około dziesięć minut minęło od rozpoczęcia spotkania.

Właśnie aktywowałem [Boosted Gear Scale Mail]. [3]

Odnośniki tłumacza

  1. Fuku-buchou: Vice-przewidniczący klubu, w tym przypadku chodzi o Akeno.
  2. Po japońsku można odczytać to dwojako- kanji 冥界猫, co znaczy "kot z Zaświatów" ale też jako ヘルキャット co z angielskiego oznacza "hell cat" czyli polską "piekielną kocicę".
  3. ブーステッド・ギア・スケイルメイル (Būsuteddo Gia Sukeiru Meiru), czyli Zbroja Łuskowa Łamacza Ładu.


Cofnij do podrozdziału Odyn] Powróć do strony głównej Przejdź do podrozdziału Walc