High School DxD - Tom 1 rozdzial 3
Żywot 3: Mam przyjaciela
Część 1
– Haa… Nie ma co, droga do osiągnięcia udanej kariery jest trudna.
Jestem w swoim pokoju, spoglądam w sufit i stroję humory.
Pion… To moja cecha i rola. Pion, ten najniższy. Muszę więc celować aż stąd… Moja droga do parostwa zaczyna się od wyboistej ścieżki. Ścieżka do stania się właściwym diabłem jest pełna ostrych zakrętów. Przy okazji, jest jeszcze ktoś, kto jest Gońcem przewodniczącej. Powiedziała mi to jeszcze tego samego dnia, którego poznałem swoją rolę.
– Mój Goniec już istnieje, nie jest jednak tutaj. Znajduje się w innym miejscu i mając wydany inny rozkaz, pracuje dla mnie. Jeżeli nadarzy się okazja, to ci go przedstawię.
Tak powiedziała. Kto jest tą osobą? Może już wkrótce ją poznam. Mam nadzieję, że to dziewczyna.
Zostałem więc wybrany jako jedyny pozostały Pion. Przede mną dużo trudności do przezwyciężenia. Kiedy się nad tym zastanowię, to czy ja właściwie nie miałem nic przeciwko temu? Zostałem zabity przez upadłego anioła z powodu urządzenia umożliwiającego kamehameha, Boskiego Daru. Wykorzystała moją miłość. A potem stałem się diabłem.
Zostałem przygarnięty przez piękną diablicę, która powiedziała, że jestem jej „podwładnym”, a potem zwiodła mnie, że „mogę stworzyć własny harem, jeżeli wespnę się do góry”.
Codziennie wypruwam z siebie flaki jako służący Buchou. Rozdaję ulotki. I zawieram kontrakty. Ale moje demoniczna moc jest tak słaba, że nie mogę używać magicznego kręgu, by się przenieść do domu klienta. Nic takiego nigdy się nie zdarzyło – najgorszy diabeł wszech czasów. To ja.
WDECH
Wciągnąłem trochę powietrza. Jeżeli się nad tym zastanowię, to przed zastaniem diabłem nie miałem nigdy żadnych specjalnych umiejętności. Próbowałem wielu rzeczy, by stać się popularny wśród dziewczyn, ale koniec końców nie mogłem wygrać w starciu z przystojniakami. Nie miałem również żadnych marzeń. Cóż, może to dobrze, że stałem się diabłem, bo teraz mam marzenie. Zaraz, czy stanie się nim to coś dobrego? Dobra, jeżeli Buchou by mnie wtedy nie ocaliła, to moje życie dobiegłoby końca. I w taki sposób nie mam czasu, by cieszyć się swoją młodością.
No cóż, jest tak jakby… fajnie. Jestem otoczony przez grono pięknych dziewcząt i wszyscy są mili. To jest – dla diabła. Przewodnicząca Rias jest piękna, a z Akeno-san jest w porządku dopóty, dopóki się jej nie wkurzy… chyba. Koneko-chan również nie stanowi problemu tak długo, jak zachowuję się normalnie. Kiba mnie denerwuje, ale rozmawia ze mną normalnie, mimo że jest przystojniakiem… W sumie jest dobrym gościem. Cholerny przystojniak. Naprawdę nie można oceniać książki po okładce. Wygląda na to, że moje wyobrażenie o przystojniakach się zmienia.
Nagle przypomniałem sobie piękną blond siostrę, Asię. Była piękną dziewczyną. Gdybym miał mieć dziewczynę… Urywam tutaj i zakrywam twarz w dłoniach. Zaraz, właśnie przeszedłem przez tę brutalną nieodwzajemnioną miłość. A niech to, igrać z moimi uczuciami… Yuuma-chan, ja cię właściwie kochałem. Kurna. Czemu moje życie jest kontrolowane przez kogoś innego? Może tak właśnie ono działa. Wokół mnie wydarzyło się wiele tajemniczych rzeczy, więc mam wrażenie, że zostałem w to wciągnięty.
Asia… Siostra zakonna, hm. Osoba stojąca po drugiej stronie barykady. Pewnie nie spotkam jej już ponownie. Ta dziewczyna kroczy swoją ścieżką, a ja swoją. Po prostu tak się złożyło, że jestem podwładnym diabła, a ona Boga. Spotkaliśmy się przypadkiem. Chyba nie powinniśmy się już więcej spotkać. Mogłoby to doprowadzić do pechowego wydarzenia.
I tak właśnie myślę sobie coś fajnego.
– Aaaaach, tak, tak, jestem tylko słabym Pionem. Nie ma we mnie nic dobrego, więc mogę w ogóle otrzymać parostwo…? Co ty na to, czcigodny Szatanie? Cóż, pewnie rozmowa z czcigodnym Szatanem i tak nie ma sensu.
Zaśmiałem się gorzko z siebie. Mam zamiar posiadać cel. Właśnie tak. Przede wszystkim będzie to użycie magicznego kręgu do teleportacji. To będzie mój pierwszy krok. Tak, właśnie tak. Ta! Emocje wewnątrz mnie rosną. Czas na płakanie minął. Stałem się diabłem i już tego nie zmienię. Muszę zatem żyć jako diabeł. I jako diabeł sprawię, że moje marzenie się spełni. Nawet jeżeli nie potrafię, to dawanie z siebie wszystkiego, by to osiągnąć, będzie moim celem życiowym.
Ta! Dam radę! Dam radę to zrobić!
Część 2
Jest późna noc, a ja jestem na swoim rowerze, zmierzając do pewnego domu. Nie posiadłości czy mieszkania, ale zwykłego domu. To mój pierwszy raz, więc co mam zrobić? Jako że klient nie mieszka sam, czy jego rodzina mnie nie zauważy? W końcu właściwie muszę odwiedzić dom klienta, by zawrzeć kontrakt. Już mi powiedziano wcześniej, że zwykły człowiek nie może mnie dostrzec, ale czy znajduje to zastosowanie również w takiej sytuacji? Martwi mnie to, ale zdaję sobie z czegoś sprawę, gdy naciskam dzwonek.
Drzwi wejściowe są otwarte.
…Serio, zostawić otwarte drzwi w środku nocy.
BICIE SERCA
Nagle czuję się nieswojo. A to co? Mam naprawdę złe przeczucie. Ale wchodzę już do domu. W drzwiach spoglądam do środka. W przedpokoju nie ma żadnych świateł. Są schody prowadzące na piętro, ale żadnych świateł. Na końcu parteru znajduje się jeden pokój z jakimś zapalonym światłem i jest ono dosyć słabe.
Ta, coś tu stanowczo nie gra. Nie wyczuwam obecności żadnego człowieka. Śpią? Niemożliwe. Wtedy nie czułbym się tak nieswojo.
Ściągnąłem buty przy wejściu i niosę je w dłoni. Kroczę w stronę pokoju, nie wydając żadnego dźwięku. Jestem diabłem, nie złodziejem – taka wymówka chodzi mi po głowie.
Zaglądam do pokoju przez lekko uchylone drzwi. Światło pochodzi od świeczek.
– …Dobry wieczór. Jestem diabłem z rodu Gremory… Eeem, zastałem tutaj klienta? – zapytałem cicho, ale nie otrzymałem odpowiedzi.
Nie mogąc zrobić nic innego, wkroczyłem do środka. Był to salon i były tutaj telewizor, kanapa, stół i takie tam. Wyglądał jak normalny salon…
Wstrzymałem swój oddech. Mój wzrok przykleił się do ściany. Ściany. Do ściany są przybite zwłoki. Do góry nogami. …To ludzkie zwłoki. To facet. Czy to osoba mieszkająca tutaj? Ale dlaczego…? Ciało zostało brutalnie okaleczone. Z ran wystawało coś, co wyglądało jak jakieś flaki…
– Khaa. – Zwymiotowałem na miejscu.
Nie zdarzyło się to przy spotkaniu z potworem, ale moje ciało zareagowało na widok zwłok. Nie mogłem już znieść ich widoku. Są one przybite do ściany gwoździami, tworząc kształt odwróconego krzyża. W każdą dłoń, stopę oraz w środek tułowia wbito duże i grube gwoździe.
To nie jest normalne. W ogóle nie jest normalne! Nikt o zdrowych zmysłach nie zabiłby tak człowieka!
Z kapiącej krwi utworzyła się na podłodze kałuża. Coś jest napisane na ścianie.
– C-co to jest…?
– Jest napisane „Kara dla tych, którzy popełnili złe uczynki!”. Zapożyczyłem to zdanie od kogoś ważnego.
Doszedł mnie zza pleców głos młodego mężczyzny. Gdy się odwróciłem, stał tam człowiek o białych włosach. Wydaje się cudzoziemcem i wygląda, jakby był nastolatkiem. Jest ubrany jak ksiądz. Wygląda również jak piękniś[1].
Zobaczywszy mnie, zrobił złowieszczy uśmieszek.
– Hmm, hmm. No, no, czyż to nie jest diabełek!
Wyglądał na naprawdę zadowolonego. Wtedy też w myślach rozbrzmiały mi słowa Buchou: „Nie zadawaj się z ludźmi z Kościoła. Zwłaszcza z egzorcystami, którzy są naszymi największymi wrogami. Z łatwością mogliby się nas pozbyć, ponieważ ich moce są wspierane Bożą modlitwą”.
On jest księdzem, więc ma powiązania z Kościołem. Niedobrze… Nawet wie, że jestem diabłem, więc znalazłem się w najgorszej z możliwych sytuacji. Znowu?
– Jestem księdzem~♪. Nastoletnim księdzem~♪ Wycinam w pień diabelskich ludzi~♪ i się z nich śmieję~♪. Obcinam wam, diabłom, łby i dostaję swój posiłek ~♪ - zaczął śpiewać.
N-nie łapię tego. Co jest z nim nie tak!?
– Nazywam się Freed Sellzen. Należę do pewnej organizacji egzorcystów. Ach, to, że właśnie się przedstawiłem, nie oznacza, że ty też musisz. Nie chcę mieć w swojej pamięci twojego imienia, więc nie rób tego. Nie ma w tym niczego złego, bo zaraz umrzesz. Ja się już tym zajmę. Na początku może boleć, ale potem będzie ci tak dobrze, że będziesz płakał. A teraz pora przełamać pierwsze lody!
Nigdy wcześniej nie spotkałem kogoś takiego jak on. Jego słowa nie mają sensu.
Jest więc egzorcystą. Mam kłopoty.
Chcę jednak coś mu powiedzieć. Przełknąłem ślinę i zapytałem:
– Hej, to ty? Zabiłeś tę osobę?
– Tak, tak. Zabiłem go. Bo~ był zwykłym przestępcą wzywającym diabły, więc musiałem go zabić.
Co to za u-usprawiedliwienie!?
– Hę? Jesteś zaskoczony? Nie uciekasz? To dziwne? Bardzo dziwne. Mam na myśli, że ludzie, którzy zawierają przymierze z diabłami, są zwykłymi gnidami. Istotnie – gnidami. Nie możesz tego zrozumieć? Nie? Poważnie? No cóż, jesteś w końcu gównianym diabłem.
Ten gość jest szalony! Nie można z nim nawet normalnie porozmawiać! Ale powiem to, co mam do powiedzenia!
– Jak zatem jeden człowiek może zabić drugiego!? Nie powinieneś zabijać tylko diabłów?
– Haaaa? A co to, do kurwy, jest? Jakiś tam diabełek twojego pokroju poucza mnie? Hahaha, śmiechu warte. Chyba mógłbyś dostać jakiś medal za bycie kawalarzem. No dobra, słuchaj uważnie, gówniany diable. Diabły używają ludzkiej chciwości do przetrwania. Poleganie na diabłach dowodzi, że nie jest się już człowiekiem. Koniec. Właśnie dlatego go zabiłem~. Żyję z zabijania diabłów i ludzi, którzy zawierają z nimi kontrakty. To moja robota.
– Nawet diabły nie posunęłyby się tak daleko!
– Haa~? O czym ty bredzisz? Diabły to śmieci. Wiesz, że są gównianymi stworzeniami? Wiesz, że tak podpowiada zdrowy rozsądek? Nie wiedziałeś? Poważnie, powinieneś zacząć od nowa jako niemowlak. Zara, mówienie tego wskrzeszonemu diabłu twojego pokroju nie ma sensu. Ba, muszę cię zabić! Hahaha. Niesamowite, nie? Lepiej być nie może, nie? – Wyjął miecz bez ostrza i pistolet.
BOOOM
Powietrze zawibrowało od dźwięku. Miecz, który był tylko rękojeścią, zamienił się w coś na wzór miecza świetlnego. A to co? Wygląda, jakby został żywcem wyciągnięty z „Gundamu”.
– Trochę mnie irytujesz, więc mogę cię pociąć? Zastrzelić? Nie masz nic przeciwko? No to dobrze. Teraz przebiję twoje serce tym ostrzem światła i wysadzę głowę tym zajebiaszczym gnatem! Stary, naprawdę się zakocham!
ŚWIST!
Ruszył sprintem w moim kierunku! Ciął mnie swoim ostrzem światła. O kurka! Ominąłem jego atak, ale intensywny ból zaatakował moją nogę. Z pistoletu księżulka wydobywał się dym. Zostałem postrzelony? Nie słyszałem żadnych wystrzałów. Nagle poczułem kolejny atak bólu w nodze.
– Guaaaah!
Jęcząc, upadłem na kolana. Tym razem trafił mnie w lewą łydkę! Boli! Ale ja znam ten ból!
– I jak!? Specjalny pocisk wytwarzany dla egzorcystów, pocisk światła! I nie wydaje żadnego dźwięku, no bo w końcu to światło. Ta cała sytuacja podnieca nas obu, nie?
Ból światła. Ta, to jest ból światła. Dla diabła światło jest trucizną. Gdy trafi cię raz, to ból roznosi się po całym ciele.
– Zdychaj, zdychaj, diable! Zdychaj, diable! Obróć się w proch i przepadnij! Wyłącznie ku mojej uciesze! – Śmiał się obłąkanie i miał zamiar mnie wykończyć.
– Proszę przestań! – rozległ się nagle znajomy mi kobiecy głos.
Księżulek zastygł w pozycji gotowej do zaatakowania mnie i spojrzał w kierunku, skąd doszedł głos. Również tam popatrzyłem.
…! Stoi tam dziewczyna, którą znam.
– Asia.
Tak, stoi tam blond siostra.
– A któż to, jeżeli nie moja asystentka, Asia-chan. Co się stało? Skończyłaś stawiać barierę?
– N-nieeeeeeee! – krzyknęła, zauważywszy zwłoki przybite do ściany.
– Dziękuję za ten uroczy krzyk! A tak, po raz pierwszy widzisz takiego trupa, co nie, Asiu-chan? No to patrz uważnie. Ludziom urzeczonym diabłami zapewniamy taką śmierć.
– N-nie… – Spojrzała na nas i była zaskoczona moim widokiem. – …Ojcze Freedzie… ta osoba… – Popatrzyła na mnie.
– Osoba? Nie, nie. To gówno tutaj to diabeł. Hahaha, czego nie rozumiesz?
– …! Ise-san jest… diabłem…?
Wydaje się zaskoczona prawdą i nie wie, co powiedzieć.
– Co, co? Znacie się? Łał. No to ci niespodzianka. Czy to ta zakazana miłość między zakonnicą a diabłem? Poważnie? Serio?
Freed, ten księżulek, spojrzał na Asię i mnie.
…Nie chciałem, by wiedziała. Powinno było pozostać tak, jak było. Lepiej by było, jakby nie wiedziała. Nie miałem zamiaru ponownie ją spotkać. Chciałem, by zapamiętała mnie jako uprzejmego licealistę z tego miasteczka. Stary, nie wiem, co powiedzieć. Co za chory los. Wzrok Asi sprawia, że się źle czuję.
Przepraszam. Przepraszam za bycie diabłem.
– Ahaha! Diabły i ludzie nigdy nie będą mogli współistnieć! Szczególnie ludzie z Kościoła i diabły są dla siebie największymi wrogami! A właśnie, jesteśmy grupą heretyków porzuconych przez Boga. Asia-tan oraz ja jesteśmy ludźmi, którzy nie potrafią przetrwać bez wsparcia czcigodnych upadłych aniołów.
Upadłych aniołów? Co on ma myśli? Czy księża i zakonnice nie pracują dla Boga?
– No, a teraz, pozostawiając to na boku, muszę zabić tego śmiecia o tutaj, bo w przeciwnym razie nie będę mógł wywiązać się ze swojego zadania, no to więc do dzieła. Gotowy? – Znów pchnął mieczem w moją stronę.
Jeśli rani mnie w klatkę piersiową, to zginę… Nawet jeżeli przeżyję, to skończę jak klient, który jest przybity do ściany, i poćwiartują moje ciało. Ogarnia mnie strach, kiedy o tym myślę. Jest źle. Jest naprawdę źle! Zostanę zabity, nie będąc w stanie się ruszyć!
Gdy nad tym myślałem, blond siostra wkroczyła pomiędzy nas. Stanęła przede mną z rozłożonymi rękoma, jak gdyby mnie chroniła. Widząc to, księżulek zrobił srogą minę.
– …Hej, hej. Poważnie? Asiu-tan, wiesz, co robisz?
– …Wiem. Ojcze Freedzie, błagam cię. Przebacz mu. Puść go.
Słysząc ją, oniemiałem. Asiu? Bronisz mnie?
– Nie mogę już tego dłużej znieść… Nie można zabijać sobie ludzi, bo są urzeczeni diabłami, i nie można zabijać diabłów! To jest złe!
– Haaaaaaaaaaaaaaaah!? Nie pieprz głupot, dziwko! W Kościele również was uczyli, że diabły to śmiecie! Poważnie, czy z twoim mózgiem jest coś nie tak!? – Na twarzy Freeda widniała teraz rozzłoszczona mina.
– Są dobrzy ludzie, nawet wśród diabłów!
– Nie ma, idiotkoooo!
– T-tak myślałam do niedawna… Ale Ise-san jest dobrą osobą. To nie uległo zmianie, nawet gdy dowiedziałam się, że jest diabłem! Zabicie kogoś jest niewybaczalne! Na takie coś… Na takie coś Bóg by nie pozwolił!
Zobaczyła te zwłoki i dowiedziała się, że jestem diabłem, więc powinna być zaskoczona. Ona jednak nie cofnęła się przed powiedzeniem księżulkowi tego, co myśli. Co za siła woli. Ta dziewczyna jest niesamowita.
– Kyaa! – Ten pieprzony księżulek uderzył ją bokiem swojej broni. Asia upadła na ziemię.
– Hej, Asia! – Podszedłem do niej. …Na jej twarzy widnieje krwiak. Ten drań naprawdę ją uderzył.
– …Ta upadła anielica powiedziała mi bardzo dosadnie, że nie mogę cię zabić. Ale zaczynam się trochę wkurzać. Jako że nie mogę cię zabić, to mogę zgwałcić czy coś? W przeciwnym wypadku nie będę mógł uzdrowić swojego serca. Ale przed tym muszę zabić o tego tutaj śmiecia. – Wycelował we mnie swoim świetlistym mieczem.
…Nie mogę uciec, pozostawiając tutaj Asię. Nie mogę jej tutaj z nim zostawić, gdy co dopiero opowiadał takie straszne rzeczy! Jeżeli mam uciekać, to z Asią. Muszę więc walczyć… Mogę walczyć przy użyciu mojego Boskiego Daru? Mimo że nie znam jego działania? Jestem również najsłabszą Figurą, Pionem. Mam nikłą szansę na zwycięstwo. Ale muszę…
– Nie mogę opuścić dziewczyny, które właśnie mnie obroniła. No to dajesz!
Stojąc przed nim, przyjąłem pozycję do walki. Księżulek zagwizdał i wydawał się naprawdę zadowolony.
– Co? Co? Poważnie? Poważnie? Masz zamiar ze mną walczyć? Umrzesz, wiesz? Umrzesz w męczarniach? Nie zabiję cię bezboleśnie, dobrze? No cóż zatem. Zobaczmy, czy mogę ustanowić nowy rekord najmniejszych kawałków siekanego mięsa!
Znowu mówi coś tak przerażającego. Ale nie mogę zachować się jak tchórz na oczach Asi!
Księżulek wyskoczył wysoko… i wtem podłoga zaświeciła na niebiesko-biało.
– A to co? – Zrodziło to w nim podejrzenia.
Niebieskie światło zaczęło przyjmować kształt. …To magiczny krąg. I już go wcześniej widziałem. To magiczny krąg rodu Gremory! T-to…!
BŁYSK!
Zaświecił mocno. Wyłonili się z niego ludzie, których znam. Znaczy się diabły.
– Hyoudou-kun, przybyliśmy cię uratować. – Uśmiechnął się Kiba.
– Ojeju. To okropne.
– …Ksiądz.
Akeno-san i Koneko-chan! Tak, moi towarzysze. Kuu! Przybyli mnie uratować! Jestem tak wzruszony, że mam ochotę płakać! To dzieje się naprawdę!?
– Hyahou! Oto prezent dla grupki diabłów! – Księżulek zaczął wymachiwać mieczem.
KAGIN!
Metaliczny dźwięk rozbrzmiał w pomieszczeniu. Kiba zablokował atak księżulka własnym mieczem.
– Wybacz. Jest jednym z nas! Nie możemy pozwolić, byś go tknął!
– O, o! Zwykły diabeł martwi się o swojego towarzysza? Czym wy jesteście? Diabelską eskadrą, Diabeł Rangersi? Nieźle. Czuję ten gorąc. Zaczynam się podniecać! No to jak jest? Ty wkładasz, a on się wypina? Jesteście w takim związku?
Walczą mieczami, jednak księżulek jest pewien siebie i pokazuje język, potrząsając głową. Ten gościu kompletnie nami gardzi! Nawet Kiba ma rozzłoszczoną minę. Ta, nie ma co, ten typek jest ohydny.
– …Co za wyszukane słowa. Trudno uwierzyć, że jesteś księdzem… Och, to dlatego jesteś bezpańskim egzorcystą, tak?
– Ta, ta! Jestem paskudny! Wybaczcie! Bo nawiałem! Zostałem wyrzucony! Dlatego pieprzyć Watykan! Wszystko jest w porządku tak długo, jak długo mogę sobie ciąć diabły podług własnego widzimisię!
Obaj wciąż pojedynkują się na miecze. Twarz Kiby jest spokojna, ale jego oczy już uchwyciły przeciwnika. Księżulek, Freed, wciąż się śmieje i walka sprawia mu przyjemność.
– Jesteś typem osoby, z którą najgorzej się radzi. Wydaje ci się, że żyjesz, wycinając w pień diabły… Wyrządzasz nam najwięcej krzywd.
– Haaaaah!? Wiesz, nie chcę być upominany przez diabła. Próbuję żyć jak pozostali! Nie jestem kimś takim, żeby taka wesz jak ty mówiła do mnie z poczuciem wyższości!
– Nawet diabły mają swoje zasady. – Akeno-san się uśmiecha, ale jej wzrok jest poważny. Widać, że wykazuje wolę walki oraz wrogość do Freeda.
– Nieźle. Podobają mi się te namiętna oczka. Panienko, jesteś najlepsza. Czuję twoje pragnienie, by mnie zabić. Czy to miłość? Nie. Wydaje mi się, że to żądza krwi! Świetnie! Znakomicie! Kocham to uczucie, gdy chcę kogoś zabić i gdy ktoś chce zabić ciebie!
– W takim razie przepadnij. – Przy moim boku pojawiła się szkarłatnowłosa dziewczyna, przewodnicząca Rias! – Ise, przepraszam. Nigdy bym się nie spodziewała, że bezpański egzorcysta będzie w domu klienta. – Przepraszając, zwęziła oczy, gdy zobaczyła moje rany. – …Ise, jesteś ranny?
– Ach, przepraszam… Zostałem postrzelony…
Spróbowałem ją zmylić śmiechem. Ach, wygląda na to, że będzie na mnie potem krzyczała. Wybacz za bycie słabym, Buchou. Ale ona nic nie mówi i raczy księżulka chłodną miną.
– Widzę, że zająłeś się moim uroczym podwładnym? – Jej głos jest niski i przerażający. Łał, jest wkurzona. Czy ja jestem tego powodem?
– Tak, tak. Bawiłem się z nim. Planowałem, by wszędzie go pociąć, ale przeszkodzono mi i pozostało to w sferze marzeń.
BON!
Część mebli za księżulkiem zostało wysadzonych. To Buchou. Wystrzeliła kulę demonicznej mocy.
– Moja w tym głowa, że nigdy nie zostanie przebaczone tym, którzy zranili moich podwładnych. Zwłaszcza nie odpuszczę takiemu zwyrodnialcowi jak ty, który niszczy moją osobistą własność. – Jej intensywny chłód powoduje, że atmosfera w pomieszczeniu zostaje zamrożona. Jej żądza krwi błąka się po pokoju. Dookoła niej jest coś, co przypomina fale demonicznej mocy.
– Buchou, chyba kilku upadłych aniołów zmierza do tego domu. W takim wypadku znajdziemy się w niekorzystnej sytuacji. – Najwyraźniej Akeno-san coś wykryła i nas o tym poinformowała.
Zbliżają się tutaj upadli aniołowie? Ci goście z czarnymi skrzydłami?
Buchou obdarzyła księżulka kolejnym spojrzeniem.
– …Akeno, powrócimy do siedziby, gdy tylko odzyskamy Ise. Przygotuj teleport.
– Tak jest.
Akeno-san zaczyna inkantować zaklęcie, gdy tylko Buchou jej to rozkazała. Teleport? Uciekamy? Spojrzałem na Asię.
– Buchou! Musimy ją również zabrać! – powiedziałem.
– To niemożliwe. Tylko diabły mogą używać magicznego kręgu, by się przemieszczać. Poza tym ten może teleportować tylko mnie i moich podwładnych.
N-nie… Moje oczy spotkały wzrok Asi. Uśmiecha się.
– Asia!
– Ise-san, spotkamy się ponownie.
To były ostatnie słowa wypowiedziane między nami w tym miejscu. W kolejnej sekundzie Akeno-san skończyła wypowiadać czar i magiczny krąg na podłodze znów zaczął świecić na niebiesko.
– Bo pozwolę wam uciec!
Księżulek ruszył na nas, ciachając mieczem, ale Koneko-chan rzuciła w niego kanapą. Gdy zdążył przeciąć ją mieczem, byliśmy już w pokoju klubowym.
Nie mam czasu na rozmyślanie o mojej pierwszej teleportacji przez magiczny krąg. Pamiętam tylko uśmiech, którym Asia raczyła mnie na koniec.
Część 3
– Są dwa typy egzorcystów.
Słuchałem Buchou podczas leczenia moich nóg.
– Pierwszą grupą są ci, którzy otrzymali błogosławieństwo od Boga do przeprowadzania egzorcyzmów w imię sprawiedliwości. Pobierają energię od aniołów i samego Boga. A drugą grupą są wygnani egzorcyści.
– Wygnani?
Buchou przytaknęła na moje pytanie. Znów o wygnańcach.
– Egzorcyzmy są świętą ceremonią przeprowadzaną w imię Boga. Czasami zdarzają się egzorcyści, którym zabijanie diabłów zaczyna sprawiać przyjemność. Staje się to ich głównym celem w życiu oraz ich rozrywką. W takim przypadku są wykluczani z kościoła, bez żadnych wyjątków. Albo zostają wymazani za bycie winnymi.
– Wymazani… czyli zabici.
– Są niestety tacy, którzy przeżywają. Jak myślisz, co się z nimi dzieje? To proste. Przyłączają się do upadłych aniołów.
– Upadli aniołowie to ci z czarnych skrzydłami, tak?
– Tak. Chociaż zostali wyrzuceni z nieba, to wciąż posiadają moc powiązaną ze światłem, która jest w stanie zabijać demony. Stracili również wiele swoich ludzi w poprzedniej wojnie, z tego też powodu zaczęli szukać podwładnych, podobnie jak my.
Rozumiałem sytuację do tego momentu.
– A więc upadli aniołowie i egzorcyści, którzy uwielbiają nas zabijać, mają ten sam cel. Eliminacja diabłów, zgadza się?
– Tak, dokładnie. Dlatego nazywa się ich wygnanymi egzorcystami. Niektórzy niebezpieczni egzorcyści, którzy stali się uzależnieni od zabijania demonów, zaczęli atakować również ludzi, których coś łączyło z diabłami, wykorzystując przy tym moce upadłych aniołów. Tamten młody ksiądz był właśnie jednym z nich. Był wygnańcem, a pewna grupa upadłych aniołów wspiera ich. Nie są prawdziwymi egzorcystami, ale wciąż pozostają niebezpieczni. Nie, odkąd nie mają żadnych reguł, są jeszcze bardziej niebezpieczni niż ci prawdziwi. Rozmowa z nimi nie jest łatwa. A więc kościół, który wcześniej odwiedziłeś, nie należał do Boga, ale do upadłych aniołów.
Wiedziałem, że stanowią oni zagrożenie… Ale zdałem sobie z tego sprawę dopiero wtedy, kiedy przyszło mi walczyć jednym z nich. Był naprawdę potworny. Myślał tylko o zabijaniu diabłów. Wchodzenie w kontakty z grupą, gdzie może ich być więcej, wydawało się co najmniej niebezpieczne.
Wiedziałem to i rozumiałem. Ale… Ale musiałem powiedzieć o tym Buchou.
– Buchou! Muszę wrócić po tę dziewczynę, Asię!
– Niemożliwe. Jak chcesz tego dokonać? Jesteś demonem, a ona jest służącą upadłych aniołów. Nie możecie ze sobą współistnieć. Ruszenie jej na ratunek będzie równoznaczne z tym, że upadli aniołowie staną się twoimi wrogami. W takim przypadku również my będziemy zmuszeni do walki…
– …
Nie wiedziałem co powiedzieć. Buchou i inni zostaliby w to wciągnięci przez mój egoizm. Porównałem ich z Asią, ale nie byłem w stanie uzyskać odpowiedzi. Kto był dla mnie ważniejszy? To… to był… Zdałem sobie sprawę, jakim nieudacznikiem byłem, ponieważ nie mogłem dokonać wyboru. Nie potrafiłem nawet uratować pojedynczej dziewczyny. Byłem za słaby. Zbyt słaby.
Część 4
– Haaaaa...
Południem.
Nie poszedłem dzisiaj do szkoły. Siedziałem na ławce na placu zabaw. Rany, które zadał wczoraj mi ten kapłan, nie zagoiły się kompletnie. Tak jak powiedziała Buchou: „Moc światła dana tej osobie musiała być naprawdę wielka”.
Dla nas, diabłów, światło było trucizną i sprawia same problemy.
Z tą nogą nie byłem w stanie wykonywać przez jakiś czas żadnej pracy, więc Buchou powiedziała mi, żebym zrobił sobie przerwę. Porozmawiała z moimi nauczycielami, więc nie było z tym żadnych kłopotów. Kontrolowała w końcu całą szkołę.
BURCZENIE
Burczało mi w brzuchu, ponieważ nie jadłem nic od rana. Przez ten cały czas myślałem o mojej karierze jako demon oraz o Asi. Jak mogłem uratować Asię? Poza tym, czy ona była zadowolona ze swojego położenia? Nie miałem pojęcia, ale wyszedłem z założenia, że nie za bardzo podobała się jej praca z walniętymi księżulkiem, który był w stanie ją zranić. Ummmm. Jeżeli zrobiłbym coś sam, to sprawiłoby to też kłopotów Buchou i innym. Chciałem stać się silniejszym… Było to jedyną rzeczą, o której wciąż myślałem. Były rzeczy, które jesteś w stanie dokonać tylko wtedy, kiedy jesteś silny. W moim krótkim diabelskim życiu byłem pewnego tylko jednego: musiałem stać się silniejszy, aby móc spełnić swoje marzenie.
Nauczyłem się jak uaktywnić Sacred Gear, kiedy tylko tego zachcę. Ale dopóki nie wiedziałem jak go używać, dopóty pozostawało to wielką stratą. A może poleganie tylko na nim powodowało to, że byłem tak słaby. Okay, zamierzałem zacząć budować sobie mięśnie zaraz po tym, jak moja noga powróci do normalnego stanu! I zapytać Buchou i Akeno o to, jak używa się magii. Nie byłem z tego zadowolony, ale zamierzałem również zapytać Kibę o to, jak walczy się mieczem… Tak czy inaczej, miałem teraz wiele planów. Chciałem stać się silniejszy niż ten gówniany ksiądz. Kiedy będę silny, przynajmniej będę w stanie sam uciec przed upadłymi aniołami. Chociaż byłem Pionem, to mogłem to osiągnąć poprzez długą pracę. Cóż, przynajmniej tak myślałem.
Skoro już obmyśliłem wszystko, to teraz mogłem coś zjeść i wrócić do domu! Kiedy podniosłem się z ławki, moim oczom ukazał się złotawy kolor. Spojrzałem uważnie i zauważyłem blondynkę, którą znałem. Ona również mnie zauważyła. Oboje byliśmy zaskoczeni naszym spotkaniem.
– Asia…?
– Ise-san…?
Część 5
– Auuuuu…
Dziwny wzrok. Asia stawała się trochę zdezorientowana tym bardziej, im dłużej wpatrywała się w menu.
– Ummm, co chciałaby pani zamówić…?
Nawet pracownik był zakłopotany. Była pora obiadowa, a ja zabrałem Asię do restauracji fast food w biznesowej dzielnicy. Wyglądało na to, że nie miała nigdy wcześniej przyjemności odwiedzić takiego miejsca, więc miała problem z złożeniem zamówienia. Chciałem jej pomóc, ale ona odrzekła dumnie: „Nie martw się, dam sobie radę”, więc patrzyłem się tylko na nią przez ten cały czas… Tak szczerze, to ona nie potrafiła nawet mówić po japońsku. Pomogłem jej.
– Przepraszam. Ta pani będzie jadła to samo co ja.
– Okay.
Pracownik przyjął zamówienie. Asia była zszokowana.
– Ouuuu, co za wstyd. Nie potrafię nawet samodzielnie kupić hamburgera…
– Cóż, wpierw musisz nauczyć się mówić po japońsku.
Próbowałem ją pocieszyć. Jak tylko otrzymaliśmy nasze zamówienie, poszliśmy do pustego stolika. Kiedy szliśmy przez restaurację, większość klientów spoglądało na Asię, ponieważ była ona zakonnicą. Naprawdę śliczną zakonnicą. Każdy koleś, który tylko by ją zobaczył, patrzyłby się na nią.
Usiedliśmy. Asia przyglądała się z zaciekawieniem na hamburgera i nie jadła go. Może nie wiedziała jak się do tego zabrać?
– Moja księżniczko, jesz to w taki sposób.
Zademonstrowałem jej to z wielkim uśmiechem.
– Tak to się je? Niesamowite! – zapytała ze zdumieniem.
Co za reakcja… Jesteś naprawdę piękna, Asia.
– A frytki jesz tak.
– O rany! – Patrzyła się na mnie z ciekawskim wzrokiem.
– Nie, nie. Ty też jesz, Asiu – powiedziałem.
– Ach, tak. – Odgryzła mały kawałek hamburgera i zaczęła go przeżuwać. – Smaczne! To jest naprawdę pyszne! – Powiedziała ze święcącymi oczyma. Co ty zazwyczaj jadałaś?
– Nigdy wcześniej nie jadłaś hamburgera? – zapytałem.
– Tak, zgadza się. Widziałam go setki razy w telewizji, ale nigdy nie jadłam. Jestem tak wzruszona! On jest pyszny!
– Wow. To co ty normalnie jadasz?
– Głównie chleb i zupy, ale także sałatki i makaron.
Cóż za prostackie jedzenie. Czy kościół taki był faktycznie?
– Naprawdę? Zatem zjedz tego hamburgera bez pośpiechu.
– Tak. Zjem go z przyjemnością.
Zaczęła go jeść i wyglądało na to, że naprawdę jej smakował. Zastanawiało mnie jedno – co ona robiła w parku? Powiedziała mi, że miała czas wolny, ale wyglądała, jakby uciekała przed kimś. Kiedy mnie ujrzała, wydawałoby się, że westchnęła z ulgą. Chciałem ją o to zapytać, ale zdawało się to być pytaniem nie na miejscu. Chyba należałoby poczekać, aż sama mi to powie. Chętnie wysłuchałbym ją w każdej chwili. Pozostawała także kwestia Buchou i reszty, ale o tym nie mogłem jej powiedzieć. To takie irytujące. No cóż, dopóki jadła z zachwytem hamburgera, nie powinienem pytać ją o nic, co mogłoby ją zasmucić. Dzisiaj powinniśmy zapomnieć o tym wszystkim – do takiego doszedłem wniosku.
– Asiu – zacząłem.
– Tak?
– Powinniśmy się trochę rozerwać.
– Co? – spytała za zdziwieniem.
– Chodźmy do centrum gier.
– Najszybszy downhillowy kierowca, Ise!
Buuum!
Docisnąłem gaz do dechy i zmieniłem bieg! Minąłem oba samochody!
– Ale jesteś szybki, Ise-san!
Fufufu, obserwowałaś mnie, Asiu? A teraz patrz, jak prowadzę samochód!
Grałem w jakąś grę wyścigową w centrum gier. Jakby nie patrzeć, nigdy wcześniej nie byłem w żadnych szkolnym klubie, zanim nie wstąpiłem do Klubu Okultystycznego. Ja, Motohama i Matsuda przeszliśmy te wszystkie gry. Wyścigowa czy nie, dałbym radę wszystkim!
[ZWYCIĘSTWO!]
Znak, który oznajmiał moje zwycięstwo, pojawił się na monitorze. Wyglądało na to, że znów ustanowiłem nowy rekord trasy… Chyba oszukiwałem samego siebie.
Nagle straciłem z oczu Asię. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem ją. Stała przed Łapą Szczęścia[2].
– Co jest, Asiu? – zapytałem, gdy znalazłem się przy niej.
– Haaau! Nie, nic… Nic – próbowała mnie zbyć.
– Jest coś, co byś chciała?
Spojrzałem do wnętrza automatu, w którym było pełno pluszaków „Rache-kun”. Była to śliczna maskotka podobna do myszy. Jeżeli dobrze pamiętałem, ta postać pochodziła z Japonii, ale była popularna na całym świecie, z tego też powodu Asią ją znała.
– Asiu, lubisz Rache’a-kun?
– Ummm… nie… znaczy… – Zaczerwieniła się i przyznała to nieśmiało.
– Okay! Zdobędę go dla ciebie!
– Ech? A-ale…!
– W porządku. Zdobędę go.
Natychmiast włożyłem monetę i zacząłem kontrolować łapę. Mimo wszystko, byłem dosyć dobry w tym. Dobra, przynajmniej tak myślałem, ponieważ sprawiło mi to wiele trudności. Za pierwszym razem chwyciłem pluszaka, ale zaraz po tym go puściłem. Przy drugiej próbie nawet nie trafiłem. Tak samo za trzecim i czwartym podejściem. Kiedy próbowałem piąty raz, Asia wydawała się być zmartwiona, ale udało mi się!
– Oh yeah! – Uniosłem pięść w formie zwycięskiego gestu. Wyjąłem maskotkę i dałem ją Asi. – Proszę bardzo, Asiu.
Była tak szczęśliwa, że przytuliła pluszaka do piersi.
– Bardzo dziękuję, Ise-san. Będę się nią opiekować.
– Hej, hej. Jeżeli pojedyncza lalka daje ci tyle szczęścia, to następnym razem zdobędę dla ciebie jeszcze więcej!
Potrzęsła przecząco głową.
– Nie. Ten Rache-kun, którego mi dałeś, będzie przypominał mi o wspaniałym dniu, w którym się spotkaliśmy. Ponieważ dzisiaj jest ten dzień, będę się opiekowała tą lalką.
Powiedziała coś tak krępującego… Ale w rzeczywistości pasowało to do niej. No cóż!
– Okay! Jeszcze nie zaczęliśmy się bawić! Asiu, będziemy się dzisiaj bawić przez cały dzień! Za mną!
– Tak jest!
Chwyciłem ją za rękę i oboje wkroczyliśmy w głąb centrum gier.
Część 6
– Ach, ale dzisiaj się nagraliśmy.
– Och tak, jestem już trochę zmęczona.
Przemierzaliśmy uliczki, śmiejąc się przy tym. Był już wieczór. Hahahaha, nie poszedłem do szkoły, ale za to bawiłem się do zmierzchu. Mieliśmy szczęście, że nie zatrzymała nas policja. Jeżeliby tak się stało, z pewnością zabraliby mnie na komisariat.
Oboje byliśmy strasznie zmęczeni. Było zabawnie zobaczyć reakcję Asi, kiedy poszliśmy do centrum gier i innych sklepów. Plan randki, który sporządziłem dla Yuumy-chan okazał się być pomocny. Dziwne, jak bardzo się przydał.
– Aaaaach. – Prawię się przewróciłem z powodu uczucia, które zawitało w mojej nodze. – Au!
A potem dołączył jeszcze ból. Rana z wczoraj. Miejsce, w które zostałem postrzelony, promieniowało bólem. Wyglądało na to, że poczekam sobie jeszcze, zanim to całkowicie się zagoi.
– Ise-san… ta rana… Jest z wczoraj?
Asia spochmurniała. Chyba spieprzyłem. Dobrze się bawiliśmy, ale sprawiłem, że przypomniała sobie o czymś bolesnym. Jednak ona tylko się pochyliła i zaczęła badać moje zranienie.
– Możesz podciągnąć nogawkę?
– Och, jasne.
Zrobiłem tak, jak poprosiła i odsłoniłem swoją łydkę. Nadal było widać ranę postrzałową. Asia przyłożyła do tego miejsca swoją dłoń, a w następnej chwili na moją łydkę spłynęło ciepłe światło. Zielone promienie. Tego samego koloru co oczy Asi. Wyglądały tak pięknie. Tak jakby jej ciepło i serdeczność było w tych promieniach.
– Jak teraz? – spytała.
Jej światło zanikło, a ona powiedziała, żebym wykonał jakiś ruch. Poruszyłem nogą. Co? Wow! Niesamowite!
– To zdumiewające, Asiu! Nie odczuwam już żadnego bólu!
Pobiegałem trochę dookoła. Na twarzy Asi zawitał uśmiech.
– Jesteś niesamowita, Asiu. Twoja moc uzdrawiania jest niewiarygodna. To Sacred Gear, zgadza się?
– Tak.
Było już po wszystkim.
– By być szczerym, też mam Sacred Gear, chociaż jest trochę bezużyteczne.
– Ise-san, też masz? Nie zdawałam sobie z tego sprawy.
– Cóż, nie mam nawet pojęcia, jak go używać. Porównując, twoja moc jest niesamowita. Możesz tym leczyć ludzi, zwierzęta oraz diabły, takie jak ja?
Zdawała się być zmieszana, a po chwili na jej twarzy zawitała smutna mina. Zaraz po tym z jej oczu zaczęły lecieć łzy. Było ich coraz więcej. Przykucnęła i zaczęła płakać.
Nie miałem pojęcia co zrobić, więc zabrałem ją do miejsca, gdzie mogliśmy usiąść. Usiedliśmy na ławeczce, a ona zaczęła mi opowiadać historię o dziewczynie, która była nazywana „Świętą dziewicą”.
W pewnym regionie Europy była dziewczyna porzucona przez rodziców. Wychowywała się wraz z innymi sierotami w pobliskim kościele. Dziewczyna ta, która była gorliwą wyznawczynią nauk kościoła, otrzymała specjalną moc gdy skończyła osiem lat. Uzdrowiła rannego szczeniaka, czego przypadkowym świadkiem była osoba z Kościoła Rzymskokatolickiego. Od tamtego momentu jej życie całkowicie się zmieniło. Zabrano ją do ich głównej siedziby i nadano miano „Świętej dziewicy” ze względu na jej moc uzdrowicielską. Używała jej do uleczania wiernych. Wmawiano im, że ta zdolność jest oznaką boskiej opieki. Plotki rozchodziły się, a ona sama wkrótce zaczęła być nazywana „Świętą dziewicą” bez swojej zgody.
Nie uskarżała się na to, jak ją traktowano. Ludzie z kościoła byli dla niej mili, a ona nie miała nic przeciwko niesieniu pomocy innym. Była szczęśliwa z powodu, że jej moc przydaje się. Codziennie dziękowała za nią Bogu, bo w końcu od niego ją miała.
Mimo wszystko czuła się samotna. Nie miała żadnych przyjaciół, z którymi mogłaby porozmawiać. Każdy był dla niej miły, ale nikt nie chciał zostać jej przyjacielem. Zrozumiała z jakiego powodu. Wiedziała, że wszyscy patrzyli na nią jak na coś anormalnego, a nie jak na człowieka. Patrzyli jak na stworzenie, które istnieje tylko i wyłącznie w celu leczenia innych.
Pewnego dnia zmieniło się to. Przypadkowo spotkała rannego diabła i uleczyła go. Myślała, że nawet jeżeli to był demon, to jej powinnością było uzdrowienie go, jeżeli posiadał jakieś zranienia. To jej dobroć spowodowała, że powzięła takie kroki. Jednak na zawsze odmieniło to jej życie.
Ktoś z kościoła był świadkiem tego zajścia i poinformował o tym innych. Ważne osobistości z kościoła były tym zszokowane.
– Moc, która jest w stanie uzdrawiać diabły!?
– Coś tak absurdalnego nie mogło się wydarzyć!
– Moc uzdrawiania jest tylko dla wyznawców Boga!
Tak, istniało kilka osób, które posiadało tę moc. Jednak leczenie diabłów nigdy nie było brane pod uwagę. Ludzie z kościoła byli pewni, że moc ta nie będzie oddziaływać na demony oraz upadłych aniołów. Jednak do takiego czegoś doszło. Moc leczenia upadłych aniołów oraz diabłów nie była ochraniana przez Boga, lecz obawiano się jej jako mocy „czarownicy”. Ludzie okrzyknęli ją heretyczką.
– Niechaj potępiona będzie wiedźma, która leczy diabły!
Dziewczyna znana kiedyś jako „Święta dziewica”, teraz została okrzyknięta wiedźmą. Kościół Katolicki wykluczył ją ze swojej wspólnoty. Grupą, która się nią zaopiekowała, byli „wygnani egzorcyści”. Innymi słowami, została zmuszona do wstąpienia w szeregi upadłych aniołów. Jednak nigdy nie zaniechała wznoszenia modlitw do Boga. Nigdy także nie zaprzestała dziękować Bogu.
Jednak była jak ten rozbitek na bezludnej wyspie. Bóg jej nie pomógł. Najbardziej zabolało ją to, że nie było ani jednej osoby, która stanęłaby w jej obronie. Nikogo, kto by się o nią martwił.
– Stało się to, ponieważ nie modliłam się wystarczająco dużo… Rozumiesz? Z powodu, że jestem niezdarna. Jestem tak głupia, że nie potrafię nawet samodzielnie zjeść hamburgera. – Wytarła łzy śmiejąc się.
Nie miałem pojęcia co jej odpowiedzieć. Nie wiedziałem co powiedzieć po tym, jak dowiedziałem się o jej przerażającej przeszłości. Była posiadaczką Sacred Gear, które było w stanie leczyć nawet diabły.
– To jest próba, której poddał mnie Bóg. – Mówiła sama do siebie śmiejąc się. – Ponieważ jestem niezdarną zakonnicą, Bóg poddał mnie tej próbie, którą muszę wytrzymać.
Nie musiałaś już nic więcej mówić…
– Jestem pewna, że pewnego dnia będę miała pełno przyjaciół. Mam takie marzenie. Chcę z przyjacielem kupić kwiaty… książki, a także… porozmawiać.
Płakała. Nie mogłem patrzeć dłużej na ten widok. Znosiła to wszystko przez ten cały czas. Przez ten cały czas czekała, aż Bóg jej pomoże i skrywała swoje uczucia.
Hej.
Hej, Boże! Co to miało znaczyć!? Dlaczego nie pomogłeś tej dziewczynie, która tak bardzo potrzebowała twojego wsparcia!? Przecież ona najbardziej szanowała właśnie ciebie!
A ty co zrobiłeś!?
Dlaczego nie zrobiłeś niczego!?
Nie wiedziałem nic na twój temat! Nie byłem wyznawcą żadnej religii, a jakby tego było mało, byłem diabłem! Jednak nawet diabeł taki jak ja był w stanie z nią porozmawiać!
Czy to nie ty jesteś tym, który dał nam Sacred Gear?
To…! To było złe!
Dobra. Patrz na mnie!
Chwyciłem ją za rękę i spojrzałem głęboko w oczy, które błyszczały z powodu dużej ilości łez.
– Asiu, ja będę twoim przyjacielem! Nie, przecież my już jesteśmy przyjaciółmi!
Wydawała się być zmieszana przez to, co powiedziałem.
– Nawet jeżeli jestem diabłem – mówiłem dalej – to wszystko jest w porządku. Nie zabiorę twojego życia ani żadnej innej ceny! Możesz mnie wezwać gdziekolwiek i kiedykolwiek zechcesz! Ach, no i oczywiście dam ci mój numer.
Włożyłem rękę do kieszeni, aby wyciągnąć telefon.
– Dlaczego…
– Nie ma dlaczego! Bawiłaś się ze mną przez cały dzień, tak? Rozmawialiśmy ze sobą? Śmieliśmy się razem? Zatem jesteśmy przyjaciółmi! Nie ma znaczenia czy człowiek, demon czy nawet Bóg! Jesteśmy przyjaciółmi!
– Czy to pakt z diabłem?
– Nie! Będziemy prawdziwymi przyjaciółmi! Inne rzeczy nie mają znaczenia! Będziemy ze sobą rozmawiać oraz bawić się wspólnie, kiedy tylko będziemy mieli na to ochotę! O tak, będę nawet z tobą chodził na zakupy! Będziemy kupować tyle, ile tylko zechcesz! Okay!?
Wiedziałem, że w rozmowie byłem chujowy. To nie było ani trochę romantyczne. Kiba z pewnością wiedziałby, co powiedzieć w takiej sytuacji. Jednak Asia zakryła swoje usta dłoniami i zaczęła płakać. Tym razem jej łzy nie wyglądały na łzy żalu.
– Ise-san. Jestem dosyć opóźniona względem współczesnego świata…
– To nic! Będziemy uczyć się wspólnie podczas przechadzki przez miasto! Jeżeli będziesz widzieć różne rzeczy, będziesz się uczyć!
– Nie potrafię mówić po japońsku ani nie znam japońskiej kultury…
– Nauczę cię! Sprawię nawet, że będziesz posługiwała się przysłowiami! Zostaw to mnie! Pójdziemy nawet do muzeum, żebyś mogła spojrzeć na nasze narodowe skarby! Samuraj! Sushi! Gejsza!
– Nie wiem nawet o czym rozmawiać…
Złapałem ją mocno za rękę.
– Rozmawiałaś ze mną normalnie przez cały dzień. I było okay. My już rozmawiamy jak przyjaciele.
– Zostaniesz moim przyjacielem…?
– Będę od teraz pod twoją opieką, Asiu.
Przytaknęła głową i uśmiechnęła się. Było już w porządku. Byliśmy przyjaciółmi! Jednak ta jej smutna przeszłość nie dawała mi spokoju. Nie potrafiłem sobie wyobrazić, jak się wtedy czuła. Mimo wszystko byłem szczęśliwy, że sprawiłem, iż uśmiech zawitał na jej twarzy! Nawet człowiek i diabeł mogli być przyjaciółmi! Myślałem zawsze, że to niemożliwe, ale teraz nie miało to znaczenia. Od teraz byłem jej przyjacielem! Nikt nie wejdzie nam w drogę! Będę chronił Asię za wszelką cenę!
– Niemożliwe – rozległ się nieznany głos.
Kiedy spojrzałem w kierunku, z którego dochodził, szok przeszedł przez moje ciało. Była tam osoba, którą znałem. Szczupła dziewczyna z jedwabiście czarnymi włosami. Amano Yuuma-chan.
– Yuuma-chan…? – spytałem z niedowierzaniem.
Roześmiała się na dźwięk mojego głosu, jakby był on czymś zabawnym.
– Heh. Przetrwałeś. I na dodatek jako diabeł. Poważnie? To najgorszy z motywów.
Jej głos nie był takim, jakim go zapamiętałem. Brzmiał bardziej jak głos osoby dorosłej, która była rozczarowana.
– Reynalle-sama…
Asia nazwała ją tym imieniem. Reynalle? A tak, kompletnie zapomniałem. Amano Yuuma była upadłym aniołem. Zgadzało się. Upadły anioł Reynalle – więc to było jej prawdziwe imię.
– Co taki upadły anioł jak ty może chcieć…? – Uśmiechnęła się pogardliwie na moje pytanie
– Nie chcę, żeby plugawy, niskoklasowy demon jak ty rozmawiał ze mną. – Patrzyła na mnie jak na coś, co jest naprawdę obrzydliwe. – Ta dziewczyna, Asia, jest moją osobistą własnością. Mogę dostać ją z powrotem? Asiu, nie ma sensu uciekać.
Uciekać? Co ona miała przez to na myśli?
– Nie, nie chcę… - zaczęła Asia. – Nie chcę wracać do tego kościoła. Nie chcę wracać do ludzi, którzy zabijają innych… A wy jeszcze robicie mi te rzeczy… - powiedziała to ze wstrętem.
Co się tam działo? Co się działo wewnątrz tego kościoła?
– Proszę, nie mów tak, Asiu. Twój Sacred Gear jest istotny dla naszego planu. Proszę więc, wróć ze mną. Poświęciłam także dużo czasu, aby się tobą zaopiekować, toteż nie sprawiaj mi kłopotów. – Reynalle zbliżyła się do nas.
Asia schowała się za mną. Trzęsła się cała ze strachu. Zrobiłem krok naprzód, aby ją zasłonić.
– Zaraz. Nie widzisz, że ona tego nie chce? – powiedziałem. – Yu… Nie, Reynalle-san. Co masz zamiar z nią zrobić?
– Niskoklasowy demonie, nie mów mi po imieniu, bo zostanie ono zhańbione. To, co jest pomiędzy nami dwiema, nie powinno cię w ogóle interesować. Jeżeli nie wrócisz szybko do swojego pana, to zginiesz, wiesz? – Zaczęła gromadzić światło w dłoni. Czy to włócznia? Już raz zostałem tym zabity. Musiałem wykonać pierwszy ruch!
– Sacred Gear! – Wezwałem mój Sacred Gear, a moja ręka została pokryta przez światło. Ono zaś przybrało kształt rękawicy.
Tak! Udało się! Ćwiczyłem wiele czasu, jak uaktywnić Sacred Gear bez przyjmowanie pozy z wcześniej! Reynalle wydawała się być zaskoczona widokiem mojego Sacred Gear, jednak po chwili na jej twarzy zawitał szyderczy uśmiech.
– Siły wyższe powiedziały mi, że twój Sacred Gear jest naprawdę niebezpieczny. Jednak wygląda na to, że były w wielkim błędzie. – Zaczęła się śmiać. Co? Co ją tak śmieszyło? – Twój Sacred Gear jest jednym z najzwyklejszych. Jest nazywany „Podwójnym krytycznym[3]”. Podwaja moc użytkownika na pewien okres czasu, ale podwojenie twojej mocy nie jest zagrożeniem dla mnie. Serio, naprawdę pasuje to do niskoklasowego demona jak ty.
Umiejętność, która podwaja moc użytkownika? To jest moc mojego Sacred Gear? A na dodatek powiedziała, że był on pospolity… Jednak i to było dla mnie wystarczające. Musiałem jakoś jej uniknąć, a potem uciec razem z Asią! Jednak dokąd? Do szkoły? Nie. Nie mogłem, ponieważ sprawiłbym same problemy Buchou. Mój dom? Niby jak wytłumaczyłbym to rodzicom? Cholera! Nie wiedziałem nawet gdzie zabrać Asię, mimo że byłem jej przyjacielem! Ahhg! Będę martwił się o to później! Wpierw musiałem pokonać tego upadłego anioła! Kurna! Nie ma nic gorszego niż walka ze swoją byłą! Czemu to ja zawsze wpakowywałem się w takie gówno?
– Sacred Gear! Aktywuj się kurwa! Możesz podwoić moją moc, tak!? Zatem zrób to!
Klejnot na rękawicy zaczął się świecić.
[BOOST!!]
Rozległ się dźwięk, a zaraz po nim poczułem płynącą do mnie moc. Czy to było podwojenie mojej mocy? Tak! Z tym…!
PCHNIĘCIE
Poczułem, jak coś raniło mnie w brzuch. Włócznia światła. Znowu…
– Nawet jeżeli twoja moc została podwojona – zaczęła mówić Reynalle – to nadal nie jesteś w stanie uniknąć tej malutkiej włóczni, którą stworzyłam. Bo jeżeli moc o wartości jeden zostanie podwojona, to nadal pozostanie to marnym dwa. Nie jesteś w stanie pokonać przepaści, która nas dzieli. Już rozumiesz, niskoklasowy demonie-kun?
Upadłem. Było źle. Światło było trucizną dla diabłów. A ja zostałem raniony nim w brzuch. To… Byłem przygotowany na ból, który zwiastował nadejście śmierci, ale w ogóle go nie odczułem. Kiedy otworzyłem oczy, Asia leczyła moją ranę. Położyła dłonie na moim brzuchu i leczyła ją. Włócznia światła stawała się coraz to mniejsza, aż w końcu zniknęła. Nie odczuwałem żadnego bólu, za to czułem ciepło płynące od Asi. – Asiu, jeżeli nie chcesz, żeby ten demon zginął, chodź ze mną. Twój Sacred Gear jest ważny dla naszego planu. Jest on wyjątkowy, w przeciwieństwo do tego, który posiada ten diabeł. Jeżeli nie pójdziesz ze mną, to go zabiję. – Reynalle wydała okrutny rozkaz. Czy ja byłem zakładnikiem?
– Zamknij się! – krzyknąłem. – Jestem w stanie cię pokonać…!
– Zrozumiałam. – Ignorując moje słowa, Asia przyjęła jej rozkaz.
– Asia!
– Ise-san, dziękuję za ten wspaniały dzień. Było naprawdę fajnie. – Uśmiechnęła się szeroko. Potem zbliżyła się do Reynalle.
– Dobra z ciebie dziewczynka, Asiu. O to chodziło. Problem rozwiązany. Wraz z dzisiejszym rytuałem zostaniesz uwolniona od swojego brzemienia. – Na twarzy Reynalle zawitał lubieżny uśmiech.
Cholera! Nie wyglądała ani trochę jak Yuuma-chan, którą znałem! I co miała na myśli, mówiąc „rytuał”!? Jak dla mnie, oznaczało to tylko coś złego!
– Asiu! – krzyknąłem. – Czekaj! Jesteśmy przyjaciółmi, czyż nie!?
– Tak – odpowiedziała. – Dziękuję, że mogłam być przyjaciółką kogoś takiego jak ty.
Obiecałem ją chronić.
– Muszę obronić Asię…! – powiedziałem do siebie.
Odwróciła się, ale wciąż się uśmiechała. Patrzyłem na jej uśmiech przez chwilę.
– Sayounara[4] – pożegnała się.
Reynalle okryła Asię czarnymi skrzydłami.
– Niskoklasowy demonie – zaczęła mówić – wygląda na to, że przeżyłeś wyłącznie dzięki tej dziewczynie. Jeżeli natkniesz się na mnie jeszcze raz, to z pewnością cię zabiję. A teraz żegnaj, Ise-kun. Upadły anioł, który spoglądał na mnie pogardliwie, odleciał wraz z Asią. Zniknęli w chmurach. Jedynym, co pozostało, byłem ja. I Rache-kun, którego zostawiła Asia, a także czarne pióra. Nie byłem w stanie zrobić niczego.
「Będę cię chronił, Asiu.」
Śmiechu warte.
Upadłem na kolana i zacząłem pięściami walić w ziemię. Zagryzłem zęby, a z moich oczu leciały łzy żalu. Cholera! Kurna! Kurwa!!!!!!
– Asiu… – Wypowiedziałem jej imię w stronę nieba. Nie padła żadna odpowiedź. – Asiaaaaaaaa!!!!!
Po raz pierwszy w moim życiu przeklinałem siebie za bycie słabym.
Odnośniki tłumacza
- ↑ W japońskim koncepcie estetyki termin ten (bishōnen) oznacza idealnego pięknego młodego mężczyznę. Więcej informacji dostępnych tutaj oraz tutaj (po angielsku).
- ↑ Crane game – automat z mechaniczną łapą, gra polega na schwytaniu i wyciągnięciu maskotki
- ↑ Double critical.
- ↑ Sayounara oznacza „żegnaj” w stosunku do osoby, której spodziewamy się nie zobaczyć przez długi okres czasu lub już nigdy
Cofnij do rozdziału II | Wróć do strony głównej | Przejdź do rozdziału IV |