High School DxD:Tom DX5 Żywot 2

From Baka-Tsuki
Revision as of 14:27, 24 November 2020 by Haakhi (talk | contribs) (→‎Część 3)
Jump to navigation Jump to search

Żywot 2: Służąca Rodu Pendragon

Część 1

Wydarzyło się to zaraz na początku roku….

Otrzymałem wyjątkowe zaproszenie, od pewnego mężczyzny.

Mieliśmy się spotkać przed Akademią Kuou w mój dzień wolny. Kiedy tam przyszedłem, zobaczyłem…..

– Witaj, Sekiryuuteiu. Najwyraźniej kazałem ci czekać.

Był to przystojny, młody mężczyzna, o eleganckim wyglądzie, Artur.

Tak, poprosił mnie, abym oprowadził go po naszej szkole. Obiecałem mu, że zrobię to podczas dnia wolnego. Gdyby przyszedł tutaj podczas normalnego dnia, to mogłoby to sprawić problem nauczycielom, lub innym uczniom.

Poinformowałem o wszystkim Rias oraz Azazela-sensei, więc mogliśmy zwiedzać szkołę do woli.

– Rozumiem, więc to jest Akademia Kuou.

Kiedy szliśmy korytarzem, Artur z ciekawością przyglądał się pustym klasom.

– Mamy pozwolenie, więc jeśli chcesz, możesz wejść do środka – powiedziałem.

– W takim razie czemu nie – odparł i wszedł do klasy.

– Nigdy bym jednak nie pomyślał, że zechcesz zwiedzić to miejsce – powiedziałem, kiedy rozglądał się po wnętrzu.

– Tak, w końcu może do tej szkoły zacznie chodzić moja młodsza siostra. Chciałbym więc sprawdzić to miejsce, skoro jestem jej starszym bratem – odparł, podchodząc do okna.

Ach, teraz wszystko rozumiem.

Podobno Le Fay chce się dostać do naszego liceum.

Słyszałem że Artur bardzo troszczy się o edukację swojej siostry. Fakt że dziewczyna w jej wieku nie chodziła do szkoły i przebywała w domu innej osoby, mógł być kłopotliwy….

Nawet jeśli Artur myślał w taki sposób, Le Fay była czarodziejką i członkinią Drużyny Valiego, więc zapewne nie byłaby w stanie żyć jak normalna osoba. Jednak w obecnej sytuacji, skoro jest członkinią DxD i mieszka w tym mieście, to inna rozmowa, prawda? Artur myślał właśnie w ten sposób.

Prawdopodobnie skłonił go do tego fakt, że członkowie parostw Gremory i Sitri nadal uczęszczali do szkoły, gdy musieli walczyć z terrorystami.

Już sam fakt, że w takich okolicznościach mogliśmy normalnie uczęszczać do szkoły, był niesamowity....jednak podczas tych wszystkich bitew, z pewnością łatwo mogliśmy zapomnieć o naszych uczniowskich obowiązkach.

Kiedy nic się nie działo, chcieliśmy w pełni cieszyć się naszym normalnym, szkolnym życiem.

Innymi słowy, Artur chciał zagwarantować coś takiego swojej siostrze.

Najwyraźniej Le Fay też chciała czegoś takiego doświadczyć.

Dodatkowo, chciała zacząć wszystko od zera i powiedziała że napisze egzaminy wstępne.

Z tych powodów, Artur najwyraźniej zainteresował się szkołą, do której próbowała dostać się jego młodsza siostra.

Artur…. Przeciągnął palcem po ramie okiennej i teraz przyglądał się kurzowi, zgromadzonemu na nim kurzowi, poprawiając jednocześnie okulary.

– Rozumiem…..

...Uśmiechał się, ale...wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć. Nie, wybacz nam choć tą małą ilość kurzu!

– T-to dobra szkoła. Chodzimy tutaj razem z normalnymi uczniami oraz innymi istotami nadprzyrodzonymi, które ukrywają swoją tożsamość. Ma ona naprawdę dobrą opinię, zarówno wśród uczniów, jak i rodziców...a tak w każdym razie myślę.

Nieświadomie zacząłem mówić w formalny sposób. Nie obiłem tego, gdy rozmawiałem z innymi członkami Drużyny Valiego, ale w towarzystwie tej osoby nie potrafiłem postąpić inaczej… W końcu nosi się jak elegancki i dostojny dżentlemen, więc zacząłem nieświadomie mówić w grzeczny sposób.

Kiedy zastanawiałem się, jak sobie poradzić z tą osobą, dostałem na telefon wiadomość od Rias.

Mamy gościa z Anglii. Przyjechała pomóc Le Fay.

─!

Byłem zaskoczony tą wiadomością. Gość do Le Fay? To znaczy… Spojrzałem na Artura i powiedziałem mu o tym.

Szybko przerwaliśmy zwiedzanie szkoły i wróciliśmy do Rezydencji Hyoudou.

Najwyraźniej gość już przybył. Usłyszałem głosy dobiegające z salonu i kiedy tam zajrzałem, zobaczyłem młodą dziewczynę w stroju pokojówki, którą przytulała Le Fay.

– Elaine! Nie pomyślałam że tutaj przyjedziesz!

Le Fay, kóra zawsze była taka spokojna, teraz serdecznie przytulała pokojówkę.

Angielka z czarnymi włosami. Sądząc po jej wyglądzie, miała nie więcej, niż dwadzieścia pięć lat. Długie włosy miała spięte w kok oraz wyglądała jak dama.

Pokojówka uśmiechnęła się, kiedy objęła Le Fay.

– Oczywiście, Le Fay-sama. Wybacz że dotąd cię nie odwiedziłam.… Trochę czasu minęło, zanim głowa rodu mi wszystko wyjaśniła.

– Naprawdę? Więc ojciec….

Pokojówka spojrzała w naszym kierunku.

– Przepraszam za mój brak dobrych manier. Wygląda na to że zapomniałam się przedstawić… Jestem pokojówką służącą Rodowi Pendragon i nazywam się Elaine Westcott. Przeważnie usługiwałam Le Fay-sama. Cieszę się że mogłam was poznać, diabły z Japonii.

Pokojówka, Elaine-san, pozdrowiła nas.

Pokojówka z Rodu Pe-Pendragon! Dodatkowo była służącą Le Fay.

Elaine-san ukłoniła się Rias.

– Jestem zaszczycona, że mogę spotkać młodszą siostrę samego Maou Lucyfera.

Rias też się uśmiechnęła.

– Nie musisz być taka formalna. To ja powinnam być wdzięczne, skoro to moja parostwo jest pod opieką Le Fay.

Tak jak powiedziała Rias, naprawdę byliśmy pod opieką Le Fay, a zwłaszcza ja. Więc ja też powinienem podziękować Elaine-san.

Kiedy o tym myślałem, Kuroka, która stała obok mnie, coś zrozumiała.

– Ach, no tak, słyszałam te plotki….

– Hm? Znasz ją, Kuroka? – zapytałem.

– Była odpowiedzialna za uczenie Le Fay, miau. Słyszałam że też jest czarodziejką. Jeśli mnie pamięć nie myli, to jest potomkinią jednego z trzech założycieli organizacji magów, Złotego Brzasku. Gość nazywał się właśnie Westcott, czy jakoś tak – szepnęła mi Kuroka do ucha.

─!

...To naprawdę ciekawe. Złoty Brzask to organizacja magów, którą opuściła Le Fay, aby dołączyć do Drużyny Valiego.

To inna organizacja niż Grauzauberer, której szefuje Mefistofeles-san.

Dodatkowo, Elaine-san jest potomkinią jednego z założycieli Złotego Brzasku...

– Więc jest spokrewniona z VIP-ami? – zapytałem cicho.

Kuroka skinęła głową.

– Prawdopodobnie zainspirowała Le Fay do wstąpienia do organizacji.

Mogliśmy przyjąć takie założenie. Obecnie nie wiedzieliśmy jakiego typu relacje miała ta organizacja z rodziną Le Fay...

Kiedy myślałem w ten sposób, Elaine-san całkowicie mnie zignorowała i stanęła przed Arturem.

– Arturze-sama, cieszę się że nic się nie zmieniłeś – powiedziała, kłaniając się.

– Tak, ja też się cieszę – odpowiedział Artur powoli, nadal się uśmiechając.

Po tej odpowiedzi….

– ....

– ....

Pomiędzy tą dwójką zapanował nieopisany nastrój.

....? Uh ─ hmm. Cóż, Artur był najstarszym synem Rodu Pendragon i gdy uciekał z domu, zabrał ze sobą rodzinny skarb, miecz Collbrande, podczas gdy Elaine-san służyła jego rodzinie.

A pewno znali się...a teraz mieli wobec siebie mieszane uczucia.

Dziewczyny zareagowały jednak inaczej niż ja.

– Ara, ara.

– Tak, to bardzo interesujące.

– Czyżby....to było właśnie to?

– Możliwe że masz rację.

– O jejku!

Akeno-san, Rias, Irina, Rossweisse-san i Ravel z ciekawością zerkały na Artura i Elaine-san.

Elaine-san kaszlnęła, aby oczyścić atmosferę i zadała pytanie Le Fay:

– A więc, Le Fay-sama, który z nich to Sekiryuutei-sama, z którym podpisałaś kontrakt...?

Kiedy to mówiła, rozglądała się dookoła. Najwyraźniej powiedziano jej, że Le Fay zawarła magiczny kontrakt z Sekiryuuteiem, którym oczywiście byłem ja. Najwyraźniej nie wiedziała jednak jak wyglądam, gdyż jej wzrok skupiony była na trzech obecnych tu mężczyznach, mnie, Kibie i Gasperze. Czyli wiedziała, że obecny Sekiryuutei był facetem.

Nagle całkowicie mnie zignorowała i skupiła swój wzrok na Kibie oraz Gasperze, po czym stanęła przed nimi dwoma!

Jednak Le Fay, która stała obok mnie, odezwała się:

– Przepraszam, ale Sekiryuuteiem jest ten dżentelmen i nazywa się Hyoudou Issei.

– Tak, nazywam się Hyoudou Issei i jestem obecnym Sekiryuuteiem – powiedziałem, kłaniając się Elaine-san.

Ona jednak…

– ....

Patrzyła na mnie z zszokowaną miną i nie mniej zaskoczonym wzrokiem.

Jeszcze raz spojrzała w stronę Kiby oraz Gaspera, ale...obaj uśmiechnęli się tylko z zakłopotaniem i odparli „Nie jestem Sekiryuuteiem.” oraz „Ja też nie...”.

– ....Uchh.

Elaine-san nie wiedziała co powiedzieć, ale w końcu zrozumiała wszystko. Ukłoniła się i zaczęła przepraszać.

– Zachowałam się niegrzecznie. W porównaniu do tego co sobie wyobrażałam, wyglądasz na niezwykłą osobę, więc nie wiedziałam jak zareagować. Wyczuwam od ciebie smoczą aurę, ale….nie wiem jak to powiedzieć…. Naprawdę przepraszam!

A ja przepraszam za bycie Sekiryuuteiem!

W każdym razie Kiba wyglądał lepiej niż ja i zapewne otaczała go atmosfera pasująca do Sekiryuuteia!

Elaine-san chciała zapewne powiedzieć, że wprawdzie poczuła ode mnie smoczą aurę, to wzięła mnie za normalnego smoka, gdyż z całego domu emanowała smocza moc.

Dlatego uznała, że Sekiryuuteiem był Kiba, który wprawdzie nie emanował smoczą aurą, ale posiadał potężną i cichą atmosferę, albo Gasper, który miał słodką twarz, ale otaczała go bezdenna aura.

Więc to ta!? Więc moja aparycja i wygląd sprawiają, że nie widziała we mnie Sekiryuuteia!? W końcu przyszedłem na świat jako zwykły człowiek, nie posiadający żadnych zaszczytów!

Czy Rias domyśliła się o czym myślałem? Przytuliła mnie i zaczęła mówić:

– Zrozumiałam Ise. Jest dobrze...gdzieś za dziesięć lat, możesz poprawić swój autorytet Sekiryuuteia, jeśli zapuścisz brodę.

Brodę! Wydaje mi się, że to nie byłoby takie złe.

Jak się nad tym zastanowić, to w tym domu mieszkał Boski Smok reprezentujący nieskończoność, Ophis, a także Asia, która zawarła kontrakty z kilkoma smokami.

Na dobrą sprawę, nazwanie tego domu smoczą jamą, nie byłoby przesadą.

Wprawdzie była mistrzynią magii, ale z drugiej strony, nie byłoby niczym dziwnym, gdyby jej zmysły zostały przytępione w rozpoznawaniu naszych tożsamości...?

Elaine-san zakaszlała i wyjawiła nam powód, dla którego złożyła nam dzisiaj wizytę:

– Przyjechałam tu, gdyż głowa Rodu Pendragon, znaczy się ojciec Artura-sama i Le Fay-sama, chciał wiedzieć jak się mają jego dzieci, więc rozkazał mi was odwiedzić.

– Chciał żebyś zobaczyła, jak tutaj sobie żyją Artur i Le Fay? – zapytała Rias, przykładając dłoń do brody.

Elaine-san skinęła głową.

– Tak. Przez kilka dni mogę się wam naprzykrzać. Miałam nadzieję, że pozwolicie mi z bliska poobserwować Artura-sama i Le Fay-sama. Przepraszam, ale takie jest polecenie Rodu Pendragon.

Rias skinęła głową, kiedy to usłyszała.

– Nie mogę odmówić, skoro syn i córka szlacheckiej rodziny z Anglii tu przebywają. Zwłaszcza że Le Fay mieszka w tym domu.

Elaine-san, a także Le Fay, skłoniły się, kiedy usłyszały te słowa.

– Dziękuję ci bardzo, Rias-sama!

– Dziękuję ci za twoją wielkoduszność. Ja też jestem bardzo wdzięczna tobie, młodsza siostro Maou, oraz wszystkim z twojego parostwa.

– Tak więc najpierw chciała bym przedstawić się Drużynie Valiego, do której należą Artur-sama i Le Fay-sama – powiedziała Elaine-san, podnosząc głowę.

Gdy wymówiła te słowa, zauważyłem że Artur gdzieś wyparował.

Część 2

– Najpierw muszę wysprzątać ten pokój! Taki bałagan jest niedopuszczalny! – powiedziała wściekłym głosem Elaine-san, gdy zobaczyła podziemny pokój.

Elaine-san chciała poznać członków Drużyny Valiego i najpierw padło na Kurokę, która zawsze spędza czas z Le Fay.

Zaprosiła Elaine-san do swojego pokoju w podziemiach Rezydencji Hyoudou, ale...naszym oczom ukazał się olbrzymi bałagan.

Le Fay i Kuroka dzieliły ze sobą wielki pokój, ale, zanim to w ogóle zauważyliśmy, Kuroka zawłaszczyła sobie niemal całe pomieszczenie.

Jej prywatne rzeczy wciśnięto w mały kąt pokoju.

Po drugiej stronie pomieszczenia, było zupełnie inaczej. Panowała tam czystość i porządek, więc zapewne była to przestrzeń należąca do Le Fay.

Oczywiście łatwo się domyśleć, dlaczego ten widok tak rozzłościł Elaine-san.

Ja i Kuroka zaczęliśmy sprzątać pomieszczenie.

No środku pokoju stało kotatsu, a wszystkie rzeczy były rozrzucone dookoła niego.

To pewnie przez to, że Kuroka zasadniczo nie ruszała się spod kotatsu i dlatego chciała mieć wszystko w zasięgu ręki. Pewnie sama by nawet powiedziała, że wszystko jest tak rozłożone, aby umożliwić jej wylegiwanie się pod kotatsu, bez ruszania się spod niego po cokolwiek.

– Ach! Ta poduszka może tam zostać! Ach! Zaczekaj! Mój płaszcz leży tam, bo mogę go łatwo dosięgnąć, miau! Jeśli go zabierzecie, będę musiała go szukać!

Kuroka awanturowała się i protestowała, kiedy Elaine-san zaczęła porządkować jej rzeczy.

Nawet jeśli dla niej była to najlepsza organizacja, to dla innych wyglądało to jak bałagan. Nawet ja nie wiedziałem, co myśleć o tak wielkim nieporządku.

Kiedy tak sobie myślałem, pod jakimś czasopismem znalazłem parę przeźroczystych majtek!

O-one pewnie są….nie, zdecydowanie należą do Kuroki! Ta zboczona bielizna zaczęła być znajdowana raz po raz, pośród wszystkich tych rozrzuconych rzeczy!

Prawdopodobnie nie było tak, że w nich chodziła, a potem zdjęła i rzuciła byle gdzie. Już prędzej zostawiła je tak po tym, gdy je kupiła, albo uprała i wysuszyła. Myślę że to jedna z tych dwóch opcji.… Pewnie nie zauważyłaby, gdybym je sobie przywłaszczył.

Przeżywałem prawdziwe katusze, czy to zrobić, ale....postanowiłem że ograniczę się do patrzenia i dotykania, skoro w pobliżu kręciły się Le Fay i Elaine-san.

Ale były tu tylko majtki, a stanika nie ma nawet jednego....czyżby miała je gdzieś uporządkowane? Nie ma mowy, to w ogóle nie pasuje do Kuroki...

– Uważam że staniki są kłopotliwe, więc żadnego nie mam, ani ich nie noszę. Dzięki Senjutsu i Youjutsu mogę „je” utrzymywać w dobrym stanie nawet bez niego. Dlatego żaden stanik nie jest mi potrzebny. Nawet teraz żadnego na sobie nie mam – szepnęła mi Kuroka do ucha, uśmiechając się w zboczony sposób.

Wymówiła te słowa, patrząc na mnie erotycznym wzrokiem i, jakby nie było jej dość, dodatkowo wyeksponowała swoje piersi!

N-nie nosi stanika! Co za wspaniałe słowa! Na dobrą sprawę wszystkie dziewczyny mieszkające w tym domu tak robiły, dzięki czemu mogłem patrzeć na ich podskakujące piersi! Dziękuję wam bardzo, Senjutsu i Youjutsu, hurra!

– Czas posprzątać, Kuroka-sama! Trudno zaakceptować to, że przyjaciółka Le Fay-sama żyje w takim bałaganie! Gdyby Le Fay-sama zaczęła cię naśladować, byłoby to zagrożeniem dla przyszłości jej rodziny! – powiedziała Elaine-san do Kuroki.

– Tak, tak....

Kuroka niechętnie wzięła miotłę do ręki i zaczęła sprzątać. Po chwili do pokoju weszła Koneko-chan, która najwyraźniej się o nas martwiła.

– Ja też wam pomogę – powiedziała, kłaniając się głęboko. – Przepraszam, że moja starsza siostra sprawia wam tyle kłopotów.

Uuu! Prawie rozpłakałem się, gdy zobaczyłem dorosłe zachowanie Koneko-chan!

– Koneko-chan, przepraszam że musisz pomóc w sprzątaniu.

– Wprost przeciwnie, Ise-senpai. Przepraszam że też musisz brać w tym udział.

Rozmawiałem w ten sposób z moją kouhai.

Kuroka, dobrze by było, gdybyś zaczęła się uczyć od Koneko-chan!

Kiedy już udało się jako tako posprzątać, Elaine-san zwróciła wreszcie uwagę na Fenrir, który nagle się pojawił.

– To Fenrir-chan i też jest członkiem naszej drużyny – powiedziała Le Fay.

Był potworem stworzonym przez nordyckiego Boga Zła, Lokiego. Przerażał wszystkie frakcje, jako wilk pożerający bogów.

Vali kontrolował go i trzymał u swojego boku, gdyż uznał że będzie świetnym narzędziem do negocjacji z bogami.

Tak w każdym razie było kiedyś, ale teraz był legendarną magiczną bestią chroniącą Le Fay. Normalnie był olbrzymich rozmiarów, albo potrafił zmniejszyć się do wielkości dużego psa. Jednak nawet teraz okrywała go intensywna aura, a wzrok miał ostry.

Był przeciwnikiem, z którym wolałbym nie walczyć. W końcu wszyscy mieliśmy za sobą ciężkie starcie z jego brutalnymi kłami i pazurami...

Elaine-san stanęła przed Fenrirem i przez chwilę cicho się w niego wpatrywała. Nagle wyciągnęła w jego stronę dłoń.

– Podaj łapę!

Jej odwaga w obliczu legendarnego potwora była niesamowita!

Nawet ja bym tak do niego nie powiedział, a nawet gdybym to zrobił, to z pewnością by mnie pogryzł...! Ten gość był bardziej inteligentny niż przeciętny człowiek!

Nie byłoby niczym dziwnym, gdyby zaatakował, gdyż uznał że jego duma została zraniona! W końcu był wilkiem.

To oczywiste że wściekłby się, skoro ktoś traktuje go jak psa!

Fenrir jednak....nie rozzłościł się, a wyraz jego twarzy nie uległ zmianie. Spojrzał jednak w stronę Le Fay, jakby czekał na jej reakcję.

Pewnie myślał coś w stylu „Co powinienem zrobić w tej sytuacji?” i wyczekiwał pomocnej dłoni od Le Fay, która skinęła mu tylko głową.

Fenrir spojrzał wtedy ponownie w stronę Elaine-san i podał jej swoją łapę!

Ach, Fenrir który był takim dumnym wilkiem, zrobił coś takiego! Podał łapę! Pewnie dlatego, gdyż tego chciała od niego Le Fay, z którą jest blisko!

Elaine-san, uśmiechnęła się z zadowoleniem, gdy ściskała łapę Fenrira. Dodatkowo zaczęła go głaskać po głowie, zupełnie jakby była kobietą, która kocha psy.

– Tego można się było spodziewać po piesku Le Fay-sama! Jest doskonale wytresowany! Do tego nie widzę w nim żadnych słabości. Czuję ulgę że jest twoim strażnikiem! Jednak imię Fenrir to lekka przesada...znacznie lepiej będzie mu pasowało John....

– Uuh! Ah ha ha ha ha ha ha ha ha! John! John pasuje, miau!

Kiedy Kuroka usłyszała słowa Elaine-san, zaczęła się śmiać tak mocno, że aż złapała się za brzuch. Ten Pożerający Bogów Wilk….został Johnem...

To żałosne że otrzymał takie imię...ale ja też tłumiłem mój śmiech!

Kuroka pogłaskała głowę Johna (Fenrira), gdy zalewała się łzami ze śmiechu.

– Powiem ci, że to nawet lepiej dla ciebie, tak zmienić imię – powiedziała.

Nagle Fenrir ugryzł ją w rękę! Jak się można było spodziewać, był wściekły.

– Kyaaaaaaaaa! Co ty wyprawiasz, John?!

– Gauuuuuuuuu!

Kuroka była zła, że została pogryziona, natomiast Fenrir wył ze wściekłości.

– ?

Inspiratorka tej kłótni, Elaine-san, przypatrywała się tylko wszystkiemu z zaskoczoną miną.

Ach, zawsze zachowywała się tak poważnie, ale teraz zrozumiałem że była bardzo głupia.

Nie można było jednak nic poradzić na to, że sprowokowała kłótnię pomiędzy Fenrirem i Kuroką.

– Hej, hej! Kuroka, Fenrir,jesteście tu gośćmi więc bądźcie cicho. To w końcu mój dom, więc jeśli chcecie tu mieszkać, to zachowujcie się przyzwoicie!

Ja byłem tym, który próbował interweniować w ich kłótnię… Cóż, dzięki temu moja twarz została podrapana przez pazury Kuroki, a ręce pogryzione przez Fenrira.

Część 3

Teraz, z całej drużyny pozostali już tylko do przedstawienia Vali i Bikou, ale...

Byli najgorszymi wrogami, znaczy się, ponieważ zawsze poruszali się razem, nie mogliśmy przewidzieć gdzie się udadzą i nikt, poza Arturem, nie wiedział gdzie ich znaleźć. Ci dwaj goście dobrze się ze sobą dogadywali.

Le Fay próbowała nawiązać łączność poprzez specjalną linię komunikacyjną, używaną przez Drużynę Valiego, ale najwyraźniej (ostatnio) ciężko jest uzyskać połączenie.

– Dobrze by było, gdyby udało nam się połączyć raz zna dziesięć prób – powiedziała Kuroka machając dłonią.

Tak w ogóle to Le Fay i Kuroka rozważały stworzenie czegoś w rodzaju automatycznej sekretarki, która umożliwiłaby przynajmniej zapisanie przesłanej wiadomości, ale....Vali pokazywał się tylko wtedy, gdy trafiał się trening ze staruszkiem Sun Wukongiem i mógł z nim powalczyć.

Jeśli zaś chodzi o Bikou, to....sytuacja jest jeszcze bardziej problematyczna

Ponieważ nie wie, jak się zachowywać w towarzystwie swojego przodka, woli nie pokazywać się na treningu, jeśli wie że i on będzie tam obecny.

Według informacji udzielonych nam przez Azazela-sensei Vali i Bikou często odwiedzają Tokio, aby zjeść tam ramen.

Co dwaj kochają ramen, ale gdybym zapytał, gdzie sprzedają najlepszy, to ji odpowiedzieliby łatwo. Według Valiego:

– Każdy ma swoje gusta i każdy smakuje co innego, Hyoudou Isseiu. Nawet jeśli powiemy, że ramen sojowy jest taki sam, to istnieje wiele jego wersji. Są tacy, którzy od bardzo dawna mają sympatię do tej przyprawy, ale też i tacy który najbardziej smakuje sojowe ramen gotowane na wieprzowych kościach. Sól? Tak myślą drugorzędni smakosze, Hyoudou Isseiu. Jeśli myślisz, że zrozumiesz naturę ramenu używając soli, to muszę ci powiedzieć, że myślą tak tylko amatorzy. Kiedy zrozumiesz, że myślenie w stylu lekka przyprawa = przyjacielskie relacje, jest błędem, będziesz wiedział, że musisz dobrze przyjrzeć się wszelkim rodzajom ramen. Po pierwsze, obecna moda...

Albo jakoś tak. Nie pytałem nawet w celu uzyskania dokładniejszej odpowiedzi, a on zaczął nadawać jak zepsute radio. Byłem tym zdumiony i później zapytałem o to Azazela-sensei, ale….

– Ise, nie rozmawiaj z nim o takich rzeczach. Na koniec podyktuje przepis specjalnie dla ciebie – odpowiedział w ten sposób!

Od teraz bardzo trudno było mi zrozumieć upodobania mojego rywala...

Kiedy tak myślałem, stojąca obok mnie Elaine-san wyjęła skądś taśmę mierniczą i zaczęła mierzyć ciało Le Fay.

– Rozumiem. Więc tutaj i tutaj trochę nam urosłaś. Warto poinformować o tym głowę rodziny oraz jego żonę.

Zmierzyła praktycznie wszystko, począwszy od trzech wymiarów, aż po grubość ud.

– Za-zaczekaj, Elaine! Nie musisz mnie tutaj mierzyć….

DxD Dx5 illustration 8.jpg

Czyżby Le Fay była zawstydzona tą sytuacją? Zaczęła się wiercić, a ja poczułem od tego wszystkiego nutkę erotyzmu!

W końcu to Le Fay uciekła z domu, gdyż martwiła się o swojego brata, Artura, więc członkowie jej rodziny z pewnością się o nią niepokoili.

Kiedyś zauważyłem, jak rozmawiała ze swoją rodziną poprzez magiczny krąg, ale nie sądzę aby zamierzała wrócić do ojczyzny.

Jestem pewien że ta pokojówka, Elaine-san, chciała opowiedzieć rodzicom Le Fay jak bardzo dorosła ich córka, choćby pod względem fizycznym.

...Nie, wiadomość o wymiarach córki tylko by ich zakłopotała...

Kiedy się nad tym zastanawiałem, do pokoju ktoś wszedł.

– Więc tutaj jesteś, Le Fay.

Tym kimś był Vali! Ten gość wszedł do mojego domu z dużą swobodą! Cóż, nawet jeśli powiedziałbym coś takiego, to nadal jest część mnie, która nie przyzwyczaiła się do jego nagłego pojawiania się.

– Ach, Vali-sama! – powiedziała Le Fay.

Elaine-san spojrzała na niego, unosząc brwi.

– Le Fay-sama, więc ta osoba to…?

– Tak, to Hakuryuukou, Vali Lucyfer-sama.

Kiedy Elaine-san to usłyszała, stanęła przed Valim i przyjrzała się jemu uważnie.

– Jesteś Hakuryuukou….

Vali z ciekawością przyjrzał się pokojówce, która przed nim stanęła.

– Hmm, atmosfera która cię otacza jest dobra. Przypuszczam że jesteś dobrą panią.

– To ty zabrałeś sobie Artura-sama i Le Fay-sama….

Mieli takie wyrazy twarzy, jakby coś o sobie wiedzieli.

– ....

– ....

Oboje gapili się na siebie.

Postanowiłem jak najszybciej rozluźnić atmosferę, która stawała się coraz bardziej napięta.

– T-tak w ogóle, Vali, to czy coś się stało, skoro szukasz Le Fay? – zapytałem.

Vali westchnął i wziął się w garść.

– Tak, Artur trochę dziwnie się zachowywał, ale...cóż, myślę że wiem dlaczego. To chyba normalne, że tak się dzieje, kiedy odwiedza cię ktoś z twojej ojczyzny, nawet jeśli sam jesteś inny – powiedział.

– Vali-sama, a co z moim bratem i pozostałymi...? – zapytała Le Fay.

Chciała pewnie wiedzieć, dlaczego nie było tutaj Artura i Bikou.

Vali pokręcił głową.

– Widzisz, chwilę temu spotkaliśmy się z członkami Drużyny Slash Doga i Bikou ledwie zobaczył użytkownika Kota i użytkowniczkę Jastrzębia, a zaraz zaczął się z nimi kłócić. ...Cóż, byli strasznie kłopotliwi, kiedy skandowali Lucidra, Lucidra...

Hmm, to rzadkość, widzieć jak Vali marszczy brwi.

Drużyna Slash Doga, której przewodzi Ikuse Tobio-san, wspiera DxD z cienia. Azazel-sensei powiedział mi, że od dawna mają pewne powiązania z Valim.

...Tak przy okazji, co to ta Lucidra? Czy to odnosi się do Valiego...? Hmm, nie rozumiem!

Nagle w podziemnym pokoju pojawił się Bikou.

– Rany, nareszcie. Kiedy spotkaliśmy tą słynną Drużynę Slash Doga i stanęliśmy naprzeciwko nich, zaczęli nazywać mnie małpą. Wprawdzie jestem małpim youkai, ale nie w tym sensie. W końcu oni mają u siebie użytkowników kota, psa i jastrzębia!

Ale się skarżył. Dąsał się i wylewał z siebie jad. Co się wydarzyło pomiędzy nim, a członkami drużyny Ikuse-san?

– Ach, ten chłopak to Bikou-san – Le Fay przedstawiła Elaine-san ostatniego z członków drużyny.

– Och jejku, cóż za dziki wyraz twarzy! – powiedziała szczerze Elaine-san, gdy tylko zobaczyła Bikou. Nagle zakryła usta dłońmi i znów się odezwała. – Ach, przepraszam!

Ara ara, wiedziałem że jest głupiutka, ale że pokaże to tak otwarcie!

Po chwili ja i Kuroka wybuchnęliśmy śmiechem!

Cóż, „Dziki wyraz twarzy”! W końcu to niesamowite!

Z pewnością ma najdzikszą twarz w Drużynie Valiego, ale żeby powiedzieć to tak wprost!

Kiedy Bikou to usłyszał, poczerwieniał.

– Co do cholery!? Dzisiaj osoby które spotkałem po raz pierwszy, nazwały mnie małpą, albo dzikusem. Dziś mamy dzień bycia nieuprzejmym, czy coś?

– W końcu jesteś dzikim małpiszonem – powiedziała Kuroka.

Fenrir pokiwał głową, na znak, że się z tym zgadza.

– No co jest!? Nawet wy!? Cholera, teraz to dopiero jestem zły! Teraz sam sobie będziesz chodził na ramen, Valiiii!!

Bikou zaczął ronić łzy rozpaczy i wściekłości, po czym wyszedł.

– C-cóż, to już wszyscy członkowie drużyny, do której należę. Później przywołam Gog-kuna i też cię z nim zapoznam – powiedziała Le Fay do Elaine-san, uśmiechając się kwaśno.

Pokojówka skinęła głową, kiedy to usłyszała.

– Tak, Mimo wszystko czuję ulgę, że nie są tacy, jak to słyszałam z plotek,

Elaine-san obawiała się zapewne, że członkowie Drużyny Valiego mogą mieć zły wpływ na Le Fay.

Ludzie z Rodu Pendragon myśleli pewnie podobnie.

Ponieważ należała do Drużyny Hakuryuukou, który był terrorystą, to nie byłoby niczym dziwnym, gdyby się jej wyrzekli. Zamiast tego jednak, bardzo troszczyli się o swoją córkę, która nadal należała do tej drużyny.

Elaine-san poczuła ulgę, gdy patrzyła na spokojną twarz Valiego oraz członków jego drużyny.

Chociaż kiedy my po raz pierwszy spotkaliśmy Valiego, Bikou, Kurokę, Artura i Fenrira, okrywała ich zła atmosfera!

W miarę jednak ja się spotykaliśmy, stawali się coraz bardziej znośniejsi.

Co sprawiło, że się tacy stali? Czy był to wpływ Azazela-sensei? A może dlatego, gdyż zmieniające się okoliczności zmieniły także ich serca? ...Trafili się także i tacy, którzy mówili że to wpływ mojego „Oppai Smoka”...

– Rozumiem, więc sam muszę iść na ramen. Cóż, w sumie to nie takie złe.

Kiedy się tamu przyjrzeć, to Vali wyglądał trochę samotnie.

– Jeśli ci to nie przeszkadza, to chętnie z tobą pójdę – zaproponowałem.

Vali pokręcił jednak głową.

– Fu, nawet mój rywal się nade mną użala. Bez obaw, nadal jest makaron z torebki.

To niezdrowe żarcie. Stoicki styl życia jest źródłem siły? Nie, myślę że zdrowe jedzenie też jest ważne.

Kiedy zobaczyłem zachowanie Valiego, zsumowałem wszystkie przyczyny i pomyślałem że to wszystko właśnie dzięki niemu.

Elaine-san gościła w naszym mieście jeszcze kilka dni.

Nagle Artur wezwał Le Fay do salonu, gdzie, na oczach nas wszystkich, wręczył jej prezent.

– To dla ciebie, Le Fay.

Artur wręczył swojej siostrze wielką paczkę owiniętą papierem.

– Dla mnie? – zapytała Le Fay.

Artur skinął jej głową w odpowiedzi, więc zaczęła rozpakowywać paczkę.

Okazało się, że w środku znajduje się szkolny mundurek Akademii Kuou!

– Wow!

Z zachwyconym wyrazem twarzy, Le Fay wzięła mundurek do rąk i zaczęła podskakiwać z radości. Pierwszy raz widziałem, aby się tak zachowywała.

– Onii-sama, dlaczego!?

Artur uśmiechnął się w odpowiedzi.

– Tak, pewnie trochę na to za wcześnie, ale...taka zdolna dziewczyna jak ty na pewno zaliczy egzaminy. Dlatego chciałem dać ci ten mundurek na dobrą wróżbę.

Artur zrobił coś takiego dla swojej siostry! Wprawdzie porywczy z niego człowiek, ale taki prezent to bardzo gustowna rzecz!

– Musisz dobrze znać jej wymiary, tylko skąd? – zapytała Rias.

Nawet jeśli był jej bratem, to i tak fakt, że dobrze znał wymiary swojej siostry, był dziwaczny.

Artur poprawił swoje okulary i spojrzał w stronę Elaine-san.

– Ktoś już ją zmierzył, a ja po prostu przekazałem te informacje sprzedawcy w sklepie. Oczywiście zapłaciłem za wszystko z mojego kieszonkowego.

– Mogłam zrobić przynajmniej tyle. W końcu była to prośba Artura-sama…. – powiedziała Elaine-san, kłaniając się.

To był pierwszy raz, kiedy się do siebie uśmiechnęli.

....

Kiedy to zobaczyłem, coś zrozumiałem. Więc to tak…. Dziewczyny z tego domu dostrzegły to jednak kilka dni temu.

Zaciekawiło mnie to, więc postanowiłem zapytać o to Le Fay.

– Hej, Le Fay, czy Artur i Elaine-san...

Dziewczyna uśmiechnęła się, kiedy na nich patrzyła.

– Tak, ta dwójka jest w sobie zakochana.

─!

A więc jest tak jak myślałem.

– Mają jednak różną pozycję społeczną, więc miłość pomiędzy nimi jest uważane przez Ród Pendragon za…. Onii-sama był często swatany, tylko że kobity inne niż Elaine są dla niego… – powiedziała Le Fay.

Innymi słowy, gdyby obecna głowa rodu domyśliła się tych uczuć, to wtedy Elaine-san na pewno zostałby wygnana.

Z drugiej strony, gdyby Artur nie uciekł z domu, to ciągle by się ze sobą widywali i ich uczucie w końcu wyszłoby na jaw.

Artur zdecydował więc, że zabierze Miecz Świętego Króla i ucieknie z domu, ruszając za swoim marzeniem, aby stać się tak silnym, jak tylko może. Teraz jednak widzę, że był miał też inny motyw.

Cholera! Teraz stał się przeciwnikiem, którego nie mogę nienawidzić! Nie dość że jest dobrym bratem, to jeszcze chciał chronić swoją ukochaną!

Może wpływ na to miała też postawa jego rodziny?

Może bycie szlachcicem oznacza, że nie możesz decydować sam o sobie.

Jednak pewnego dnia miłość przezwycięży coś tak nieistotnego, jak różna pozycja społeczna!

Wiem o tym, ponieważ ze mną było tak samo!

– Jest dobrze. Jak znam mojego brata, to na pewno znajdzie jakiś sposób, aby być razem z Elaine. W końcu na pewno nie uciekł bezmyślnie z domu – powiedziała Le Fay, uśmiechając się słodko.

...Artur pewnie coś sobie zaplanował. Racja, na pewno jest mądrzejszy ode mnie, więc na pewno znajdzie sposób na bycie z ukochaną!

Cholera!

Teraz nie mogę uważać Artura za obcego! Będę potajemnie kibicował jego związkowi z Elaine-san!

Nic nie mogłem poradzić, że myślałem w taki sposób.

Po tym jak Artur wręczył już prezent swojej siostrze, nadszedł czas, aby Elaine-san wróciła do kraju.

– Dziękuję wam że gościliście mnie przez tych kilka dni. Proszę, dalej opiekujcie się dobrze Le Fay-sama i Arturem-sama.

Elaine-san ukłoniła się głęboko.

Wszyscy także ją ozdrowiliśmy.

W ostatniej chwili coś mnie zaciekawiło i postanowiłem zapytać o to pośrednio Elaine-san.

– P-powiedz, czy nadaję się do zawarcia kontraktu z Le Fay?

Elaine-san przyłożyła dłoń do brody.

– Podczas mojego pobytu widziałam różnie rzeczy, ale...myślę że jesteś dżentelmenem wyjątkowo szczerym wobec własnych żądzy – powiedziała z surowym wyrazem twarzy.

To brutalne!

To pewnie dlatego, bo pokazałem jejmoją zboczoną stronę! Zafascynowały mnie majtki Kuroki i patrzyłem lubieżnym wzrokiem, kiedy mierzyła Le Fay!

Ponadto było więcej takich sytuacji! Kiedy przypominałem sobie to wszystko, Elaine-san uśmiechnęła się szeroko i kontynuowała:

– Uważam jednak, że jesteś też delikatną osobą. Pomogłeś sprzątać pokój osoby mieszkającej w twoim domu, a nawet próbowałeś uspokoić kłótnię pomiędzy swoimi znajomymi. Dlatego oceniam cię na plus.

─!

Więc dostrzegła we mnie coś takiego…. Kto by się spodziewał, że jest taka spostrzegawcza.

Elaine-san ponownie się ukłoniła.

– Proszę, od teraz dobrze opiekujcie się Le Fay-sama. Sądzę, że w zależności od waszych osiągnięć, Rodzina Pendragon może być łaskawsza dla Le Fay-sama i Artura-sama….

– Oczywiście! Obiecuję że dam z siebie wszystko – oznajmiłem.

Elaine-san i ja uścisnęliśmy sobie dłonie.

Tak oto służąca Rodu Pendrafon opuściła nasz dom.

Wprawdzie nie dowiedziałem się wiele o Le Fay i Arturz, ale i tak całkiem sporo!

Cofnij do podrozdziału Nieznany Dyktator Powróć do strony głównej Przejdź do podrozdziału Collbrand