DX5 - Wyzwanie Superbohatera

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search


Żywot 1: Wskrzeszenie? Nieśmiertelny Ptak[edit]

Wydarzyło się to, gdy walczyliśmy z Qlippothem, dowodzonym przez Rizevima.

Nagle, pewnego dnia, w Rezydencji Hyoudou złożył nam wizytę pewien mężczyzna.

– Tak jak myślałem, powietrze ze świata ludzi w ogóle nie jest w moim typie.

Tym który wypowiedział te zarozumiałe słowa, był siedzący na kanapie w pokoju VIP-ów, Riser Feneks.

Tak, były narzeczony Rias złożył nam wizytę.

– Rany, Onii-sama, może tak przestaniesz zachowywać się jak snob i powiesz nam, jakie sprawy cię tutaj sprowadzają? – młodsza siostra Risera, Ravel, skarciła go, kręcąc przy tym głową.

Ponieważ Riser złożył nam niespodziewaną wizytę, został powitany tylko przeze mnie, Rias i Ravel.

Tak więc przywitała go tylko trójka ludzi, więc gdyby to był dawny Riser, to pewnie powiedziałby coś takiego:

– Nawet jeśli przyjechałem z wizytą, to dlaczego całe parostwo Rias nie zebrało się, żeby mnie pozdrowić!?

Narzekałby pewnie w taki sposób, ale teraz już nie zwracał uwagi na takie rzeczy.

– Uznałem że nadszedł czas, aby znaleźć nową osobę do mojego parostwa i chciałbym abyście mi w tym pomogli – powiedział Riser, wyjmując z kieszeni nieużywaną figurę Gońca.

Racja, Riser dokonał wymiany Gońca, którym była Ravel, ze swoją matką, dlatego też ten wakat w jego drużynie był obecnie nieobsadzony. Innymi słowy Riser nie miał pełnego parostwa.

Słyszałem że zaczął poważnie myśleć o powrocie do Królewskich Gier, i jak widać poczynił już w tym kierunku pewne kroki. Sądzę że najważniejsze dla niego było zwiększenie liczby sług w parostwie.

Nawet gdyby miała to być tylko jedna osoba, to pod względem strategicznym mogłoby to wiele zmienić. Także styl walki uległby pod tym względem zmianie. Nawet ja o tym wiedziałem.

– Więc zdecydowałeś się na nową członkinię parostwa. Nie mam nic przeciwko aby ci pomóc, ale...jak to powiedzieć? To dość nietypowe, że prosisz o coś takiego – oznajmiła Rias zakłopotanym głosem.

Zapewne Rias trudno było zrozumieć Risera, który prosił swoją byłą narzeczoną o pomoc w znalezieniu nowej członkini parostwa. Ponieważ było to tak, jakby powiedział:

– Chcę znaleźć nową dziewczynę do haremu, więc chcę żebyś mi pomogła, jako moja była narzeczona.

Jako obecny chłopak Rias, nie mogłem się na to zgodzić. Zapytałem więc neutralnym tonem:

– Wprawdzie jest twoją byłą narzeczoną, ale co sobie myślisz, skoro prosisz ją o pomoc w znalezieniu sobie nowej kobiety?

– Hmm, cóż, to naturalne że nowa osoba w moim parostwie będzie kobietą, ale...pomyślałem że mężczyzna też nie byłby złym wyborem – Riser powiedział coś, czego w ogóle się nie spodziewałem.

....

.......

...Było to tak niespodziewane, że kompletnie mnie zamurowało.

Rias zresztą też wyglądała, jakby ją zmieniło w słup soli.

Odpowiedź Risera, sprawiła, że czas się zatrzymał!

Po chwili ciszy ja i Rias zawyliśmy razem:

– Eeeeeeeeeeeechhhhhh!?

To oczywiste!

To przecież Riser! Najmłodszy syn Rodu Feneks, słynący z tego, że jest zboczeńcem!

Ten gość, który brał do parostwa tylko kobiety, aby mieć swój harem....teraz mówi, że nie ma nic przeciwko facetowi w swojej drużynie!?

Nie wierzę, nie wierzę, nie wierze, nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę!

Byłem tak zdumiony, że w myślach ciągle powtarzałem „Nie wierzę”! To po prostu zbyt szokujące!

Spojrzałem na Ravel, która wytrzeszczała ze zdumienia oczy i miała szeroko otwarte usta. Najwyraźniej ją także mocno zaskoczyły słowa starszego brata.

– O-o-o-o-o-ooooonii-sama! Czy z twoją głową aby na pewno wszystko dobrze!? To dziwne, naprawdę bardzo dziwne!

– To naprawdę takie dziwne, że chcę mieć faceta w moim parostwie? – zapytał nieco zmieszany Riser, gdy zobaczył jak wszystkich zaskoczyły jego słowa.

– TAK! – odparliśmy wszyscy troje jednocześnie.

Riser zdawał się być naprawdę zaskoczony, ale pokręcił głową i wskazał mnie palcem .

– W każdym razie, Sekiryuuteiu, Hyoudou Isseiu! Wreszcie trafiłem na wolny czas w twoim grafiku, więc chciałbym abyś tym razem współpracował ze mną na tyle, na ile to tylko możliwe! Chodźcie, zaraz teleportujemy się na terytorium mojej rodziny w Zaświatach! – oznajmił.

Tak oto zabraliśmy ze sobą kilku członków Klubu Okultystycznego, którzy akurat nie mieli nic do roboty, i ruszyliśmy do Zaświatów.

Za pomocą magicznego kręgu teleportowaliśmy się wszyscy (znaczy ja, Rias, Ravel, Kościelne Trio, Koneko-chan i Gasper) do zamku Rodu Feneks!

Byłem tu już wcześniej, kiedy pomagałem wyleczyć Risera z syndromu hikikomori.

– Witaj w domu, księżniczko-sama!

– Ach! Ravel-sama! Martwiliśmy się o ciebie!

Przy Ravel kolejno zbierali się słudzy z Rodu Feneks. Z pewnością była ubóstwiana przez pracujących w zamku ludzi. Z drugiej strony Riser….

– Riser-sama, czy mógłbyś szybko podpisać dokumenty, które ci wtedy dałem.

– Paniczu, co sobie myślisz, że nie poszedłeś na to zebranie biznesowe!?

– C-cóż, mamy gości więc zajmijcie się raczej nimi, niż mną!

Zaczął być gnębiony przez służbę.

Jakby to powiedzieć? Coś takiego pasowało do niego.

Rias zdawała się nad czymś zastanawiać, gdy trzymała dłoń przy policzku.

Zapewne gdyby została żoną Risera, codziennie musiałaby mierzyć się z podobnymi sytuacjami.

....Ni-nie! Nigdy nie zostałaby jego żoną, za to kiedyś zostanie moją, ale… Nie o to teraz chodzi, za to powinniśmy zająć się sprawą, dla której nas tutaj wezwano.

– Prawdę mówiąc, to jutro w tym zamku odbędzie się wielki konkurs, który wyłoni nowego członka mojego parostwa. Chciałbym aby Hyoudou Issei był jednym z sędziów – powiedział Riser, gdy prowadził nas korytarzem.

...Naprawdę? To dość nieoczekiwane.

Ponieważ chciał aby mu pomóc z wyborem nowego członka, to myślałem że chce tylko, abym przedstawił go komuś wybitnemu, albo że będzie chciał znać moje zdanie.

Niemożliwe!

Nawet nie pomyślałem, że rozegra się tutaj wielki konkurs, ani tym bardziej, że będę w nim sędziował!

– Przepraszam, Rias. Poza Hyoudou Isseiem, chciałbym aby pomogła mi też dwójka twoich Gońców, gdyż sam szukam kogoś do obsadzenia tego właśnie wakatu, więc myślę że to będzie dobra pomoc. Jednakże…. – powiedział Riser do Rias smutnym głosem.

– Lepiej żebym sama nie została żadnym z sędziów, prawda? W końcu mogłoby to być skandalem – Rias dokończyła wypowiedź Risera.

– Przepraszam – odparł Riser.

Ci dwoje byli kiedyś narzeczonymi, ale gdy te zaręczyny zostały zerwane, w Zaświatach wybuchł wielki skandal...

C-cóż, ja sam miałem w tym swój znaczący udział.

W końcu to ja wtargnąłem na przyjęcie zaręczynowe i porwałem Rias.

Ostatecznie poinformowano mnie, że plotki o mnie i o Rias stały się „Historią miłosną o ludziach z odrębnym statusem społecznym”.

Z tych powodów media huczałyby, gdyby się dowiedziały, że ta dwójka, która w przeszłości miała ze sobą skomplikowane relacje, teraz dobrze się dogadują ze sobą i z „Sędzią konkursu”. Z pewnością byłoby o tym głośno.

Niemniej jednak, uczynienie swojej byłej narzeczonej sędzią w konkursie, który miał wyłonić nowego członka parostwa, byłoby czymś, co wzbudziłoby niepotrzebne plotki, jednak...to chyba nie jest w porządku?

– Ale czy dla ciebie, jako dla byłego narzeczonego Rias-buchou, nie jest problemem proszenie Iseia o pomoc w wyborze nowej osoby do parostwa? – zapytała sensownie Xenovia.

Też o tym pomyślałem. W końcu mogę być uważany za miłosnego rywala Risera.

Ostatnio często rozmawialiśmy ze sobą poprzez magiczne kręgi komunikacyjne, ale...

– Czy to w porządku że zostanę sędzią w tym ważnym konkursie? – zapytałem, czując jednocześnie wdzięczność.

– W-właściwie to myślałem po prostu o wykorzystaniu popularności Sekiryuuteia! – odparł Riser patrząc w bok.

Ach, pewnie chciał wykorzystać moje imię jako Oppai Smoka, aby jak najbardziej rozpowszechnić wiadomość o tym konkursie. To łatwo było zrozumieć.

Ravel roześmiała się z rozbawieniem.

– Jejku, Onii-sama, mógłbyś być trochę bardziej szczery. Potrzebna ci o prostu opinia Iseia-sama, abyś mógł dokonać wyboru razem z nim, prawda? A to dlatego, gdyż nie przyjaźnisz się z żadnym innym facetem, zgadza się? – powiedziała, uśmiechając się złośliwie.

– C-cicho bądź! – powiedział Riser wściekłym głosem, czerwieniąc się przy tym.

...Jestem jedynym facetem, z którym się przyjaźni? Powinienem być tym zaszczycony, czy zakłopotany? Naprawdę nie wiedziałem jak na to zareagować.

Tego dnia, ze względu na jutrzejszy konkurs, naradzaliśmy się aż do później nocy.

Następnego dnia….

To był pierwszy poranek, gdy ugoszczono mnie na terytorium Rodu Feneks.

...Ostatniej nocy dołączyła też do nas mama Ravel, która zaraz nas wszystkich ugościła.

Z jakiegoś powodu Riser był w dobrym nastroju, gdyż śpiewał i pił alkohol.

Obecna głowa rodu i jego dwaj starsi synowie poszli do pracy, ale....bardziej uważałem na swoje zachowanie niż wtedy, gdy przebywałem w zamku Gremorych i byłem zdenerwowany.

Skończyłem się ubierać i wyszedłem z pokoju, który mi przydzielono.

Nagle spojrzałem w okno i zobaczyłem długą kolejkę ludzi, która ciągnęła się aż do bramy!

Nie pochodzili tylko z Terytorium Rodu Feneks, ale z całych Zaświatów. Złożyli już swoje aplikacje i teraz czkali od samego rana.

Ponieważ rekrutacja nie ograniczała się tylko do kobiet, więc było sporo męskich diabłów.

Były tu też najróżniejsze gatunki: człekokształtne diabły, wielkie bestie, a nawet potwory i olbrzymie smoki!

...U-uhm, był tylko jeden wolny wakat, ale chętnych cała masa.

Mimo że sprawdzenie dokumentów miało już miejsce, liczba chętnych przekroczyła tysiąc.

Od teraz musieliśmy ich poddać najróżniejszym testom.

Mogliśmy wybrać wielu spośród nich, co nie znaczyło, że wakat zostanie obsadzony.

Gdyby Riser odmówił wszystkim tym uczestnikom, trzeba by wszystko przełożyć na następną okazję.

To oczywiste. Obecnie, wysokoklasowe diabły mogły mieć w parostwie najwyżej piętnastu ludzi. Nie mogli też nikomu odstąpić swoich figur.

Ponadto, można było dostać obsesji, jeśli do rozdysponowania została już tylko jedna figura.

Nawet ja, gdyby taka sytuacja spotkała mnie w przyszłości, poważnie bym się zastanowił, komu przydzielić moją ostatnią figurę.

Jednak w obecnym świecie diabłów, gdzie nadal istniała olbrzymia przepaść pomiędzy diabłami wysoko i niskoklasowymi, dostanie się do czyjegoś parostwa, było dla niskoklasowców szansą na awans społeczny.

Patrząc z perspektywy ambitnych ludzi, Diabelskie Pionki były czymś, czego pragnęli, ale czego nie mogli zdobyć.

– Tak, to chleb, a chleb jest symbolem Nieba.

Przez okno zobaczyłem znajomo wyglądającą anielicę…

Irina rozdawała chleb ludziom, którzy czekali w kolejce.

Czyżby otworzyła tutaj swoją piekarnię!?

Hmm, anioły naprawdę otwierają swoje piekarnie gdzie tylko się da...

W każdym razie ten konkurs był dobrą okazją także dla mnie. Ponieważ moją ambicją było stworzenie własnego parostwa, kiedy zostanę już wysokoklasowym diabłem, więc to będzie ciekawe doświadczenie. No i to wspaniałe, że Riser miał taki sam sposób myślenia co ja; też kochał haremy!

Będę się w pełni cieszył dzisiejszym dniem!

– To część zostania Królem Haremu! Będę pełnił funkcję sędziego!

Kiedy nabrałem takiej motywacji, ruszyłem w stronę miejsca spotkania w sali konferencyjnej, gdzie potwierdziliśmy szczegóły testów i to, co będziemy robić.

Głównym testem będzie zarządzała Rodzina Feneks, i zasadniczo będzie go prowadził Riser. Istotne było to, że zostaliśmy sędziami.

Asia i Gya-suke także mieli być sędziami, gdyż byli Gońcami, a do tego należeli do Parostwa Rias Gremory, która była najbardziej obiecującą osobą wśród młodych diabłów.

Z drugiej strony mój udział był bezwzględnym warunkiem wstępnym. To znaczy, jednym z warunków tego testu było to, że „Sekiryuutei, Hyoudou Issei będzie sędzią!”.

Teraz Ród Feneks nie może się już wycofać.

– Ise-sama, widziałeś tę kolejkę? Wiesz że niektórzy z tych ludzi zgłosili się tylko dlatego, gdyż usłyszeli że będziesz sędziował? – powiedziała Ravel.

Słyszałem że te diabły wypatrywały takiego testu. Moja sława Sekiryuuteia była chyba większa, niż zdawałem sobie sprawę. Najwyraźniej spory tłum obecnych tu ludzi, niezależnie od płci, pragnął wstąpić do mojego przyszłego parostwa.

Dla nich, mój awans na wysokoklasowego diabła był tylko kwestią czasu, więc cały ten konkurs miał w ich przypadku spore znaczenie.

Innymi słowy uważali, że to dobra okazja na wstąpienie do Parostwa Risera, a nawet jeśli im się nie uda, to zwrócenie mojej uwagi też będzie dla nich sukcesem.

Uwaa, całe to wybieranie nowej osoby do parostwa budziło większy wir pożądania niż myślałem. Nawet jeśli nie wiedziałem, czy zostanę wysokoklasowym diabłem, to chętnych do mojego parostwa już było sporo!

Jednak wzrok niektórych z nich jest naprawdę straszny!

– Proszę, bądź ostrożny, Ise-senpai. Sądzę że niektóre z obecnych tu diablic będą próbowały cię uwodzić. Słyszałam że często się tak dzieje, że któraś z nich zwraca na siebie uwagę za pomocą własnych wdzięków, a później próbuje się wcisnąć do parostwa – ostrzegła mnie Koneko-chan.

Rozumiem, więc to tak….Na pewno wiedzą o mojej słabości do kobiet i bez wątpienia mogłyby spróbować mnie uwieść!

A więc zamierzają użyć własnych ciał, aby zrobić na mnie wrażenie i wyryć się w pamięci!

T-to bardzo mi się podoba!

– Jeśli jest tu jakaś ślicznotka, to nie pozwolę ci jej dostać! Będzie tylko moja!

Jeszcze zobaczymy, Riser! Cholera! Chciałbym już mieć moje Diabelskie Pionki! Po prostu patrzeć nie mogę, jak ktoś zbiera sobie harem!

– Jednak nadal jestem zaskoczona, że zgadzasz się na mężczyznę w swoim parostwie – powiedziała Rias, przeglądając dokumenty.

Zgadza się. To zaskakujące że facet, który zebrał sobie harem, chce mieć mężczyznę w parostwie.

Nawet jego młodsza siostra, Ravel, była tego samego zdania.

Riser zmierzwił sobie włosy dłonią i uśmiechnął się kwaśno.

– Cóż, myślę że macie rację z tym, że to do mnie nie pasuje, ale po prostu doznałem pewnej przemiany.… Gdy zobaczyłem młode diabły, Rias i Sairaorga Baela, jako moich senpai, musiałem rozważyć kilka spraw.

Rozumiem. Rias i Sairaorg-san należeli do Czwórki Nowicjuszy, jak nazwali ich profesjonalni gracze Królewskiej Gry, i byli dobrze znani w Zaświatach i poza nimi, a wszyscy mieli wobec nich duże oczekiwania.

Nie ma mowy aby Riser, jako obecny gracz, nie wziął tego pod uwagę, gdyż możliwe, że w przyszłości sam będzie musiał się z nimi zmierzyć. Więc byłoby dziwne, gdyby nie był tego świadomy.

– Skonsoliduję drużynę złożoną z kobiet. Jeśli Król jest mężczyzną, to wszyscy będą widzieli w tym hobby, ale jeśli ich zdolności uzupełniają twoje, to wtedy jest to wspaniała drużyna. Nawet ja zbierałem moje parostwo w ramach hobby, ale....to nic niezwykłego wśród wysokoklasowych diabłów. Stworzenie własnego parostwa według swojego widzimisię, to przywilej tych, którzy urodzili się jako wysokoklasowe diabły....tak się o tym powszechnie mówi, ale ostatnio sam zrozumiałem, że parostwo to coś więcej, niż związek pomiędzy panem a sługą – powiedział Riser, po czym spojrzał na Rias. – W twoim przypadku, Rias, jest to uczucie. Wszyscy w Zaświatach wiedzą, jakim uczuciem darzysz członków swojego parostwa. U Sairaorga Baela byłaby to olbrzymia ambicja, która spaja razem całe jego parostwo, marzenie które wspólnie dzielą i ku któremu dążą. Tego typu rzecz....jak powinienem to powiedzieć? Tego typu podejście, nie, prawidłowo będzie nazwać to siłą napędową drużyny. Czuję że ja i moje parostwo nie mamy czegoś takiego.

Riser wyznał to wszystko, drapiąc się po policzku.

Podejście i marzenia, hmm? Z pewnością każdy z młodych diabłów ma marzenie ku któremu dąży. Stały się one naszymi przewodnimi zasadami i były siłami napędowymi naszych drużyn.

– Dlatego chcę kogoś, kto wniesie do drużyny świeżą atmosferę. Chciałbym żeby to była kobieta, ale jeśli znajdzie się facet, który wprowadzi innowację, to trudno – dodał Riser.

Ten gość naprawdę się zmienił.

Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, myślałem o nim, jako o zboczonym i wrednym arystokracie, ale im więcej razy się spotykaliśmy, tym bardziej się zmieniał.

Wreszcie stał się kimś, kto mówił takie rzeczy.

Ravel, tymczasem ocierała łzy chusteczką.

– Chlip, naprawdę dorosłeś, Onii-sama. Jako twoja siostra jestem tak szczęśliwa, że z moich oczu ciekną łzy. Dotąd w głowie były ci tylko kobiety, alkohol, kobiety, pieniądze, kobiety….no i kobiety, a teraz tak bardzo się zmieniłeś...!

Jak można się było spodziewać, Risera zakłopotały słowa jego młodszej siostry i szybko odpowiedział zdenerwowanym głosem:

– N-nie zrozum mnie źle! Powiedziałem że mogę zgodzić się na faceta, ale nie na kobieciarza! Jeśli jakiś mężczyzna ma wstąpić do mojego parostwa, to musi być mistrzem sztuk walki i bardziej interesować się samą walką, niż kobietami, albo być spokojnym i nieszkodliwym nerdem! Nigdy bym mu nie pozwolił tknąć którejkolwiek z moich dziewczyn!

Powiedział coś takiego, ale ponieważ jego dumna postawa uległa zmianie, to myślę że świadczy to tym, że naprawdę się zmienił.

– A, i jeszcze jedno, jeśli to będzie możliwe, to chciałby aby to była dziewczyna mająca cechy młodszej siostry. To ważny punkt który nawet odnotowałem w dokumentach. Chciałbym mieć kogoś takiego w miejsce Ravel, która opuściła moje parostwo.

Riser zdradził nam swoją obsesję. Wszyscy byli zdziwieni, ale ja akurat to rozumiałem!

Dobrze mieć w parostwie dziewczynę z takimi cechami! Dzisiaj to ja to osądzę.

DxD Dx5 illustration 3.jpg

Zaraz potem potwierdziliśmy ostatnie przygotowania i konkurs się zaczął.

– Kto chce wstąpić do mojego parostwa, niech dostanie się do finałów! Zapiszmy nasze imiona w historii Królewskich Gier! – oznajmił głośno Riser.

– Ooooooooooooooochhhh!!! – odpowiedzieli rykiem wszyscy zebrani na dziedzińcu zamku.

Przez cały ten wrzask nawet ja dostałem gęsiej skórki!

Sędziowie, którymi byliśmy ja, Asia i Gya-suke, zasiedli na przygotowanych dla nich miejscach na dziedzińcu i obserwowali całą sytuację. Nasza kolej jednak jeszcze nie nadeszła.

Przede wszystkim, każda konkurencja będzie zmniejszała liczbę uczestników.

Kiedy ilość zmniejszy się do dwucyfrowej liczby, zacznie się ostatnia faza konkursu, a wtedy znaczenie będą też miały nasze opinie.

Konkurencje przygotowane dla uczestników obejmowały różne zadania, począwszy od testu siły fizycznej, uzdolnienie we władaniu demonicznymi mocami, dopasowanie do Diabelskich Pionów oraz inne testy.

Uczestnicy byli oceniani poprzez porównanie z średnimi standardami, ustalonymi rzez rząd, które powinien spełniać diabeł wstępujący do parostwa.

Oczywiście posiadanie zdolności większych niż normalne jest niezbędnym elementem, ale te ekstremalnie potężne też są plusem.

Na przykład, jeśli ktoś nie ma wytrzymałości, ale posiada silne demoniczne moce, abo ma jakąś charakterystyczną zdolność, na przykład Boski Dar, albo nawet miał słabszą moc, byłby bardzo rozpoznawalny.

Innymi słowy, nawet nieregularna moc mogła się przydać w parostwie.

Skoro są tu dzisiaj same diabły, to pewnie nie ma posiadaczy Boskich Darów.

Ponieważ Królewska Gra była grą zespołową, należało też zrekompensować słabe i mocne strony pozostałych członków drużyny.

Dlatego jeśli ktoś miałby jedną rzecz, w której by się wyróżniał, to stałaby się ona bronią i ciekawym punktem zaczepienia.

Mimo że parostwa diabłów oceniano według ich zasług, na styl życia i stosunki pomiędzy zwykłymi i wysokoklasowymi diabłami, wpływała klasa społeczna i pochodzenie.

Powinienem chyba powiedzieć, że to skomplikowana struktura...

To dlatego Królewska Gra przyciągała uwagę z wielu powodów. Dzięki niej nawet pospolity diabeł mógł marzyć o zmianie swojego statusu społecznego.

Taki w każdym razie był punkt widzenia wysokoklasowych diabłów, którzy mieli swoje własne parostwa.

Na razie egzaminatorzy, którzy należeli do organizacji zarządzającej Królewską Grą, uważnie sprawdzali każdy test.

Nie byłoby lepiej, gdyby to oni sędziowali w tym konkursie do samego końca?

Tak w każdym razie myślałem, ale to w końcu Król decyduje, a tym razem Riser powierzył jednak nam dokonanie osądu.

Były jednak diabły które powierzały wszystko tym egzaminatorom.

Tak oto test zaczął się na dziedzińcu. Niektórzy cieszyli się że przeszli dalej, inni rozpaczali z powodu niepowodzenia.

Dzięki temu mogłem się jednak dużo nauczyć. Tak, tak.… Wyjąłem notatnik i zacząłem zapisywać rzeczy, na które powinienem zwrócić uwagę.

Były więc tego rodzaju testy, ale wielu diabłów kierowało się przy wyborze uczuciami, jak Rias, więc wszystko pewnie zależało od upodobań Króla.

Sam też chciałbym przynajmniej raz urządzić taki konkurs, więc nabyta dzisiaj wiedza może mi się bardzo przydać.

Nagle, kiedy przyglądałem się wszystkiemu z dużym zainteresowaniem….

– Hej, czy to ty jesteś Sekiryuutei-sama?

Usłyszałem uwodzicielski, kobiecy głos.

Kiedy spojrzałem w stronę z której dobiegał, zobaczyłem zmysłową onee-san, ubraną w wydekoltowany strój, która miała seksowny wyraz twarzy.

Przełknąłem ślinę i skinąłem głową, kiedy już oderwałem wzrok od jej trzęsących się piersi.

– T-tak, jestem Sekiryuuteiem. Dlaczego...?

Gdy odpowiedziałem w ten sposób, onee-san bardzo się ucieszyła. Szybko do mnie podeszła i wzięła moją rękę, którą położyła sobie na piersi!

– Wiesz, jestem twoją wielką fanką! Od kiedy po raz pierwszy zobaczyłam cię w telewizji, moje serce bije jak szalone, zupełnie jakby chciało wyskoczyć mi z piersi – powiedziała słodkim głosem.

T-to zdecydowanie pułapka! W oczach tej kobiety wyczuwałem coś w rodzaju wzroku leopardzicy, która upatrzyła sobie zdobycz!

Chwilę temu Koneko-chan ostrzegała mnie przed tym! Były już diabły, które obrały mnie sobie za cel! Bez wątpienia, ta onee-san zamierzała dostać się w przyszłości do mojego parostwa!

Tak, zrozumiałem to od razu i wiedziałem jakie to niebezpieczne! Je-jednakże…!

To pierwszy raz kiedy jakaś onee-san mówi mi coś takiego! Pierwszy raz! Dlatego jestem taki szczęśliwy!

– N-naprawdę? Och przestań, onieśmielasz mnie!

Uśmiechnąłem się lubieżnie, ze szczęśliwym wyrazem twarzy! Wiem i dobrze rozumiem to w mojej głowie, ale nic nie mogłem poradzić! W końcu nie często spotykają mnie takie okazje!

To moje instynkty! Natura niedoświadczonego mężczyzny całkowicie wyparła mój rozum!

Onee-san pociągnęła mnie za rękę.

– Eerr-eerr, może pójdziemy gdzieś…..gdzie możemy być sami…?

Wskazała miejsce ukryte przed wzrokiem innych i jakby tego było mało, powiedziała to seksownym głosem i potrząsnęła piersiami!

Chce to przypieczętować!

Jej słowa przeszły przez mój umysł, jak stalowy nóż przez stopione masło!

Co się wydarzy pomiędzy nami, gdy zostaniemy sam na sam!?

Co musimy zrobić, aby przypieczętować naszą „umowę”!?

W głowie zaczęło mi się gotować i sam chciałem wziąć się do rzeczy!

– Nieładnie, Ise-san! Przecież u siebie w domu już masz mnóstwo piersi, które kochasz!

Nagle Asia pociągnęła mnie za drugą rękę, zupełnie jakby chciała przywołać mnie do porządku.

Tak, kiedy byłem zakłopotany tym wszystkim, ktoś wyrwał moją rękę z dłoni tej kobiety.

To była Ravel.

Moja menadżer wtargnęła pomiędzy mnie i tą kobietę.

– Hyoudou Issei-sama jest tutaj jako sędzia, więc żadnego niepotrzebnego kontaktu, proszę. W przeciwnym razie zostaniesz zdyskwalifikowana za oszukiwanie.

Jak się można było spodziewać, w konfrontacji ze stanowczą postawą Ravel, kobieta mogła tylko przeprosić i odejść.

Tego można było oczekiwać po mojej zdolnej menadżer! Desperacko mnie broniła!

Ravel odwróciła się w moją stronę i wyciągnęła w moim kierunku rozprostowany palec.

– Rany, Ise-sama! Przecież Koneko-san mówiła ci, żebyś był ostrożny, prawda!? Jesteś Sekiryuuteiem, więc weź się w garść! Mamy szczęście że Rias-sama albo Xenovia-san tego nie widziały, bo wybuchłaby niezła awantura – ostrzegła mnie w taki sposób.

Mogłem tylko czuć wstyd, że pokazałem moją żałosną stronę.

J-jednak to prawda że nie potrafię się oprzeć kobietom. P-powinienem być ostrożniejszy…!

Dla mnie kobiety są bardziej problematyczne niż Vali czy Smoki Zła!

Tak przy okazji, Rias była nieobecna, aby uniknąć skandalu, i obecnie popijała sobie herbatę z mamą Ravel gdzieś w pałacu.

Xenovia była ciekawa tego konkursu więc przyglądała się wszystkiemu z innego miejsca.

Ravel westchnęła.

– Proszę, poczekaj jeszcze trochę, a cały konkurs zaraz się zacznie, dobrze? – powiedziała.

Ravel zrobiła dla nas herbatę i gdy ją piliśmy zaczęła z nami rozmawiać:

– Niektóre dziewczyny z parostwa mojego brata zostały zwerbowane właśnie w takich konkurach.

– Więc w przeszłości Riaser urządził pewnie dużo takich konkursów?

– Niekoniecznie. Niektóre z dziewczyn poznał podczas swoich podróży służbowych i zaproponował im dołączenie do parostwa. Mój brat jest jaki jest, ale nie wskrzesiłby nikogo wbrew jego woli. To niespodziewane, ale każda z jego podwładnych dołączyła do niego z własnej woli.

Tak, wiedziałem o tym. Riser miał charakter snobistycznego panicza, ale nie był jakimś typem, który używa diabolicznych metod, aby wciągnąć kogoś do swojego parostwa. Można było dojść do takiego wniosku samemu, już od samego patrzenia na jego podwładne. Nawet teraz….

– Jakiego typu osobę wybierze Riser-sama?

– Znowu kobietę? Może kogoś w typie młodszej siostry, jak Ravel-chan?

– Naprawdę nie ma nic przeciwko, aby dołączył jakiś facet?

– Naprawdę, naprawdę?

Dziewczyny z parostwa Risera zebrały się wokół niego, gdy oglądał konkurs.

– A mogłybyście się wszystkie uważniej przyglądać konkurencjom? Może tu być ktoś, kto zostanie nowym członkiem drużyny – Riser upomniał swoje dziewczyny w taki sposób, jakby był przyzwyczajony do tego, że tak się zachowują.

Poczułem taką spokojną atmosferę, kiedy patrzyliśmy na Risera i jego parostwo.

Nagle na dziedzińcu rozległ się dźwięk, który brzmiał jak pękanie!

W powietrze wzbiła się chmura pyłu, a falę uderzeniową poczuliśmy aż tutaj!

Dodatkowo wydarzyło się to jednocześnie w kilku miejscach, a nie tylko w jednym!

Z powodu tego nagłego incydentu, nieświadomie zerwałem się na nogi! Nagle za moimi plecami pojawiła się Rias, która jednocześnie nie zwracała na siebie uwagi!

– Fu, fu, fu, wygląda na to, że odgrywają aktywną rolę – powiedziała.

Najwyraźniej wie, co tu się dzieje.

– Co masz na myśli? – zapytałem.

– Prawdę mówiąc, to za użyczenie mojego parostwa zaproponowałam pewną sugestię, która została zaakceptowana – odparła Rias.

Sugestię? Kiedy byłem zaskoczony tymi słowami, do moich uszu doszedł znajomy głos.

– Fu, fu, fu, nie ma nikogo, kto mógłby się równać z moim potężnym duchem walki!

Kiedy usłyszałem te słowa, dostrzegłem jakiegoś człowieka, a może był to ptak? Po dziedzińcu, z olbrzymią prędkością biegała ta dziwna istota!

Nie, zaraz. Ten gość wprawdzie urodził się w Kobe, ale jest człowiekiem ptakiem będącym kurczakiem z rasy Nagoja-kochin i nazywa się Takahashi Sky!

Racja, to człowiek ptak będący podwładnym Abe Kiyome-senpai, która przewodzi Klubowi Tenisa i jednocześnie jest też Pogromczynią Bestii!

D-dlaczego jest tutaj ten ptasi móżdżek, który po zrobieniu trzech kroków zapomina o wszystkim...?

Nie był to jednak koniec niespodzianek!

W innej konkurencji brał udział bezgłowy rycerz w zbroi, który unosił olbrzymi kamienień, używany w tym teście! Jego też znałem!

– Ten gość to mój kumpel, Zdekapitowany Honda!

Był demoniczną bestią, związaną z Abe Kiyome-senpai!

Nagle przeszły mnie ciarki. Przez cały dziedziniec przeszła fala mroźnego powietrza!

– Uoooooooooooooo!

Wraz z potwornym rykiem, rozległo się bębnienie i wtedy dostrzegłem białego goryla, który zionął mrożącym oddechem!

Nie, to Yuki Onna, gorylica!

Chr-Christ… Nie, Christie!

Nie był to jednak jedyny biały cień!

– Uoooooooooooooo!

Był tu kolejny goryl, który ryczał ze śmiechu!

To pewnie...starsza siostra Christie, Stephanie!

Dlaczego one tu są!?

– Gorylice, ptak i zbroja! – wrzasnąłem, wskazując na nich palcem!

– Tak, Abe-san powiedziała mi coś takiego: – odezwała się Rias,

„Hej, Rias-san, ciekawa jestem, czy moje potwory mają dostatecznie dużo siły, aby dołączyć do parostwa. Gdyby istniała taka szansa, to chciałabym to sprawdzić.

Poprosiła o to koleżanka z klasy, gdy kończyły już szkołę. Rias niechętnie się na to zgodziła, mówiąc „Jeśli będzie okazja….”

Właśnie teraz, gdy rozpoczął się konkurs o członkostwo w parostwie Risera, Rias umożliwiła im wzięcie udziału!

– Cóż, nawet jeśli nie zarejestrowali się z oficjalnymi dokumentami, to i tak pewnie się im nie uda, więc zaprosiłam ich bardziej dla zabawy – powiedziała Rias.

– Jesteś taki powolny! Moja szybkość...? Cóż, zastanawiam się, co ja tutaj w ogóle robię. Nie, może szukam samego siebie...fu, fu, fu.

Biegając dookoła z dużą szybkością, człowiek ptak zapomniał co tutaj robi i zaczął szukać samego siebie.

– ....

bezgłowy rycerz zaczął kozłować wielki głazem, jakby grał w koszykówkę.

– Uohohoho!

– Uohohoho!

Siostry-gorylice rozmawiały ze sobą, zionąc przy tym lodowatymi oddechami.

Odnoszę wrażenie, że bez problemu zwyciężą we wszystkich konkurencjach!

– He he, powietrze w Zaświatach nie jest takie złe.

Te słowa wypowiedział Kappa, który właśnie stworzył potężny słup wody!

Ach, jego też znałem!

– Ten gość to Salamandra Tomita-san! Niemożliwe! Nawet Kappa przyszedł!?

Jest raperem, którego uwielbia Koneko-chan! Nagle pojawiła się przy mnie, zanim to zauważyłem i przemówiła:

– To mój ulubiony raper.

Powiedziała to podnosząc kciuki w górę, ale...jej ulubiony raper, hmm, przez to chciałbym na niego nakrzyczeć, aby poszedł zrobić swoje sushi z ogórkiem...!

– Baaaa! Ppleeeee!!

Tym który wysłał dziesiątki przeciwników w powietrze, wznosząc jednocześnie wojenny okrzyk, była osoba nosząca maskę zdeformowanego jabłka! Nie, to raczej maskota z terytorium Rodu Bael, Bapple-kun!?

Rias uśmiechnęła się, kiedy to zobaczyła.

– Widzę że Sairaorg, nie, Bapple-kun, też przyszedł. Chciał się tutaj pojawić jako maskotka, gdyż najwyraźniej też jest zainteresowany tego typu konkursem.

Naprawdę!? Nawet Sairaorg-san przyjechał!?

Kiedy nadal byłem zaskoczony tymi niezwykłymi wydarzeniami, konkurs trwał dalej.

W końcu wszedł w fazę finałową.

– ....

Riser który siedział razem z sędziami, miał ponury wyraz twarzy. Jego dyskomfort odczuwałem nawet ja, skoro siedziałem zaraz obok.

Ci którzy przeszli eliminację, teraz trafili do fazy finałowej i stanęli na scenie, która została przygotowana do tego celu.

Poczynając od lewej, byli to: Takahashi Sky, Zdekapitowany Honda, siostry-gorylice Christie i Stephanie, Salamandra Tomita i Bapple-kun. To był skład jak z innego świata. Gdybym to ja był organizatorem tego konkursu, wiałbym ile sił w nogach!

Jednak Riser był dumnym człowiekiem, więc nie winił nas za to, że ich zaprosiliśmy, tylko znosił wszystko ze zbolałą miną.

Rias także wyglądała na zaskoczoną, gdy zobaczyła finalistów. Czy ona też się tego nie spodziewała? Złośliwa z niej onee-san.

To oczywiste że przeszliby z takim składem. W końcu są nadprzyrodzonymi istotami wśród nadprzyrodzonych istot...

Gospodarzem ostatniego testu, którego wybrano w pośpiechu, została nasza anielica, Irina-chan!

– W-witajcie wszyscy, j-jak się macie!? Tak oto zaczął się finałowy test konkursu o to, kto zostanie nowym Gońcem Risera Feneksa!

Irina była radosna, mimo że ja i Riser byliśmy nieco przygnębieni.

– ...Hej, Hyoudou Isseiu....wśród finalistów nie ma żadnej kobiety...

– Ach, errr....a te gorylice? Są przecież samicami.

– ....Nie rozumiem słów ze świata ludzi. Powiedz to tak, żebym zrozumiał.

– Przecież jesteś diabłem, więc rozumiesz co mówię! Chodzi mi o to, że te gorylice to samice.

Riser zakrył twarz dłońmi. Po chwili usłyszałem ciche łkanie. Najwyraźniej doznał ciężkiego urazu psychicznego.

– ...Tak w ogóle to która z tych małp jest samicą? Nie potrafię ich rozróżnić.

– Obie są samicami. Do tego to siostry.

– To ja jeszcze chwilę sobie popłaczę....

Riser zakrył twarz dłońmi. Pomiędzy jego palcami zaczął spływać strumyk łez. Jednak nie był to jeszcze koniec jego cierpień….

– Nadszedł czas na finał! I nie zapominajcie o talentach swoich młodszych sióstr! – Irina zachęciła ich w taki sposób, kiedy kurtyna tego piekielnego przedstawienia poszła w górę.

Pierwszym od którego się zaczęło, był człowiek ptak, Takahashi Sky.

– Hejże. Eeeee, czy to test Rodu Pitagoras? A może rodu z wysp Galapagos? Mój klan trafił tam, kiedy podróżował na Wyspę Wielkanocną. Nie, chyba raczej na Wyspę Wielkanocną. A właściwie to dlaczego urodziłem się na tym świecie...? Ale skoro mnie o to pytacie, to czy młodsza siostra nie jest czymś takim? Racja...to trudne pytanie, ale gdybym na nie odpowiedział, pewnie stałbym się jakiś sisconem. Ostatnimi czasy młodsze siostry stały się bardzo popularne. Nie bez powodu znak kanji oznaczający młodszą siostrę [妹], składa się ze znaków oznaczających kobietę [女] i żonę [夫]. To z pewnością ma głębszy sens, prawda?

Ten ptasi móżdżek zapomniał nie tylko o tym, po co tu przyszedł, ale też o powodzie swojego istnienia. Kilka minut po rozpoczęciu testu, ruszył gdzieś biegiem i tyle go było widać.

– Młodsza siostra jest zapisywana znakami kobiety i żony....tak jak myślałam, nie mogę pozostać postacią, którą ludzie będą uważali za młodszą siostrę...!

Z jakiegoś powodu Asia zachowywała się tak, jakby ten ptak zrobił na niej duże wrażenie, więc wysoko go oceniła.

Następny był Zdekapitowany Hnda.

– ....

Ponieważ nie mógł mówić, poprosił o notatnik i zaczął pisać.

Z jakiegoś powodu Gasper i Xenovia śmiali się z tego, ale reszta z nas uśmiechała się tylko kwaśno.

Mojemu przyjacielowi, Hondzie, dałem najwyższą ocenę. Ten test nie ma już standardów!

Trzeci był Kappa, Salamandra Tomita-san.

Koneko-chan, która zajęła miejsce najbliżej sceny, pokazała pasję fanki. Jej oczy błyszczały, zupełnie jakby widziała podziwianego przez siebie celebrytę. Zastanawiam się, jak ten Kappa zdobył serce tej kociej dziewczyny...

– Muszę to powiedzieć, ale nie jestem podmuchem wiatru, Duchem Powietrza, Sylfem… Nie jestem młodszą siostrą, co znaczy że nie jestem substytutem słodkości. Sylf, tak jak wiatr, przemija i znika....coś takiego też jest chyba w porządku, racja? Młodsza siostra...! To ktoś, kto zawsze stoi u boku starszego brata. Młodsza siostra jest jak….Sylf – powiedział Kappa snobistycznym głosem.

Nie, masz przecież nazwisko Salamandra, która jest Duchem Ognia!

– Proszę, posłuchajcie mojej nowej piosenki, „Nawet Kapppa może pracować w barze Sushi”.

– Czekałam na to!

Nagle stało się to występem na żywo, a Koneko-chan roniła łzy z podekscytowania. To rzadkość dla mnie, bo nigdy dotąd jej takiej nie widziałem...

Czwarty był Bapple-kun.

Sairaorg-sa….Bapple-kun, który stał na scenie, wyjął jabłko, które było lokalną specjalnością ziem Rodu Bael i łatwo zmiażdżył je w dłoniach, że aż przez palce przeciekał mu sok.

Bapple-kun podał wyciśnięty przez siebie sok Riserowi.

– Starszy bracie, jeśli mnie wybierzesz to każdego dnia będę wyciskał dla ciebie sok z jabłek.

Tymczasem Riser…..

– ...Nie wierzę, po prostu nie wierzę....na co mi był cały ten konkurs...

Ponieważ wiele się wydarzyło, wyglądało to tak, jakby umysł Risera uległ zniszczeniu, a jego serce drżało od słów postaci w kostiumie jabłka!

Wracaj Riser! Ten gość nie jest jak młodsza siostra! Jest mężczyzną nad mężczyznami! Jego mięśnie są zbyt napęczniałe!

Jednak Sairaorgowi-san też dałem wysoką ocenę...

Poczynając od Rias, mam słabość do ludzi powiązanych z Rodem Gremory...

W końcu nadszedł czas na nasze drogie gorylice!

Nadzieja w tym ostatnim teście...nie, to rozpacz!

Wiele kobiet brało udział w konkursie, jednak patrząc na tą katastrofalną scenę....ostatnimi które pozostały, były te dwie gorylice! Rzeczywistość jest okrutna.

Riser dalej trzymał spuszczoną głowę i zasłaniał twarz dłońmi.

– Uhoo.

– Uhohoo (Bomba Nuklearna).

Nagle obie gorylice zaczęły jeść mrożone banany!

Już chyba bardziej nie można uznać ich za małpy!

– Jednakże…. Riser-san, która z nich jest która? W ogóle nie potrafię ich rozróżnić, ale tylko z nich jest młodszą siostrą, wiesz o tym? – powiedziałem do Risera.

Na czole Risera zaczęła pulsować żyła.

– Nie to jest problemem...to gorylica, gorylica! Co ty sobie myślisz, że próbujesz wepchnąć coś takiego do mojego parostwa!? Gorylica w drużynie z kobietami o najróżniejszych atrybutach!? Co ludzie sobie pomyślą!? No i co powiedzą!?

– Na pewno powiedzą, że masz gorylicę w parostwie.

– No właśnie gorylicę, GORYLICĘ!! Powiedzą, „Riser Feneks przyjął do parostwa białą gorylicę.” Co byś zrobił, gdybyś był wysokoklasowym diabłem i pozostałby ci tylko jeden wakat w parostwie, na który próbowałaby się wcisnąć olbrzymia gorylica!?

– To oczywiste że bym odmówił! W dodatku ona zionie mroźnym oddechem, a to nie jest normalne!

– A widzisz, też jesteś zły! To normalne że czujesz coś takiego, kiedy gorylica próbuje dołączyć do twojego parostwa!

– Niestety nic nie można poradzić, że to coś to Yuki-Onna! Inne na tym świecie nie istnieją! Sądzę jednak że technika o nazwie Feniks i Gorylica brzmi potężnie! Połączenie piekielnego ognia i mrożącego oddechu, to by było coś!

– Bez takich głupich żartówwwwww!!!

Ja i Riser zaczęliśmy się kłócić! Widzowie zaczęli patrzeć na nas ze zdumieniem. Tymczasem ktoś dopingował obie gorylice.

– Dajcie z siebie wszystko, Onee-chans!

Była to piękna, niebieskowłosa dziewczyna, ubrana na biało!

Wyglądała na rok młodszą ode mnie. Z zapałem dopingowała obie gorylice na scenie, a one pomachały jej swoimi wielkimi łapskami.

– Kim jest ta ślicznotka!?

Jej widok powstrzymał mnie i Risera przed dalszą kłótnią. Ponieważ obaj byliśmy niesamowicie zboczeni, widok pięknej dziewczyny sprawił, że kłótnia zeszła na dalszy plan.

Królowa Parostwa Risera, Yubelluna-san, która dotąd stała cicho w kącie i przyglądała się wszystkiemu, podeszła do nas.

– To pewnie Yuki-Onna w stanie larwalnym. To rzadkość widzieć ją taką, gdyż kiedy osiągają ten wiek, zaczynają porastać futrem i nabywają masy mięśniowej, ale… – powiedziała.

– ─!

Zszokowało mnie to! Naprawdę!? Więc te gorylice mają stan larwalny!? I są wtedy takie piękne!? Sądząc z wyglądu, jest pewnie młodszą siostrą Christie!

– Riser-san....to naprawdę zaskakujące, nie sądzisz? Zaraz, gdzie jesteś!?

Riser, który jeszcze przed chwilą się ze mną kłócił, teraz gdzieś zniknął.

Kiedy rozejrzałem się dookoła, zobaczyłem że teleportował się w pobliże tej dziewczyny!

– Hej, chciałabyś zostać moim Gońcem? Gdybym uczynił cię diabłem, czas nie miałby na ciebie wpływu.

Powiedział coś takiego i wyjął z kieszeni swoją figurę Gońca! Planuje wcielić ją do parostwa!?

– Uhohohoho!

– Uhoohoo (wściekła)!

Jednak obie gorylice na scenie nie darowały tego i natychmiast rzuciły się z pięściami na tego zboczonego drania Yakitori, który próbował uwieść ich młodszą siostrę!

– Goofu!

Riser, trafiony potężnymi piąchami, poleciał wysoko w górę!

Gorylice pewnie chciały w ten sposób powiedzieć coś w stylu „Nie pozwolimy ci tknąć naszej słodkiej siostrzyczki!”.

Riser, wściekł się.

– No dalej, niech to będzie decydująca bitwa pomiędzy Gorylami a Feniksem!

Tak więc na dziedzińcu rozpoczęła się walka pomiędzy mężczyzną, należącym do nieśmiertelnego klanu, a gorylicami, które są personifikacją lodu.

My zaś popatrzeliśmy na siebie i wróciliśmy do swoich spraw...

Sairaorg-san też pomógł.

Ostatecznie selekcja, która miała wyłonić nowego Gońca dla Risera, została odwołana.

Jednak kilka dni później usłyszałem, że Riser skontaktował się z tą gorylicą w stanie larwalnym i przyjął ja na ziemiach rodziny, jako kandydatkę na członkinię parostwa, jednak to czy nią zostanie, będzie zależało od negocjacji z klanem Yuki-Onn...

Jeśli się nie pośpieszy, to ta ślicznotka zmieni się w goryla, więc powinien to zrobić tak szybko, jak tylko się da!

– Chciałby najechać góry, w których mieszkają te śnieżne goryle, i porwać dla siebie jedną z nich, będącą jeszcze w stanie larwalnym – powiedziałem, kiedy wróciłem do domu.

– A jesteś gotowy na bitwę z armią goryli? – powiedziała Koneko-chan, która siedziała na moich kolanach.

– To inna sprawa…

Przez jakiś czas nie chcę oglądać żadnych śnieżnych goryli!

Jednak tego typu konkurs, który miał wyłonić nowego członka parostwa, był ciekawym doświadczeniem,

Pewnego dnia chciałbym stworzyć harem, pełen najróżniejszych dziewcząt.

Nieznany Dyktator[edit]

Wydarzyło się to wkrótce po rozpoczęciu rozgrywek Pucharu Azazela.

Mężczyzna, ludzki mężczyzna, który z własnego wyboru dostał się do drużyny najstarszego syna Rodu Feneks, Ruvala.

Był to biały mężczyzna, o muskularnej sylwetce, mający ponad dwadzieścia pięć lat.

Korzystając z okazji stworzonej przez Ruvala, Króla Drużyny Feniks, do której rekrutował każdego, kto mógł mu się przydać, całkowicie ignorując to, z jakiej frakcji pochodzili, byleby tylko dysponowali jakimiś przydatnymi umiejętnościami.

Aby przetestować mężczyznę, członkowie parostwa Ruvala stoczyli z nim mecz w ogrodzie rodzinnego zamku.

Ruval Feneks był doświadczoną osobą, która brała udział w Królewskich Grach, rozgrywających się w Zaświatach i znajdował się nawet w pierwszej dziesiątce najlepszych graczy.

Jego parostwo także posiadało zdolności, które przewyższały pewne standardy.

Jednak moc tego mężczyzny była jeszcze potężniejsza i była zupełnie innej jakości. Potrafił manipulować maszynami ze swojego otoczenia.

Mężczyzna skierował swoją dłoń w stronę maszyny oświetlającej, stojącej w ogrodzie, która natychmiast odpowiedziała i jej ramię, na którym były umieszczone światła, zaczęło się ruszać, pokrywając oślepiającym światłem wszystkich członków parostwa Ruvala, przez co stracili oni na chwilę wzrok.

Mężczyzna nie poprzestał na tym, gdyż teraz opanował sportowy samochód należący do Rodu Feneks, który stał zaraz obok i zmienił jego kształt.

Kiedy dotknął samochodu dłonią, wyłoniło się z niego kilka luf armatnich, z których zaraz wystrzeliła potężna aura. Która obezwładniła członków parostwa Ruvala.

Następnie mężczyzna ponowie zmienił kształt samochodu i okrył nim swoje ciało. Tym razem auto przybrało formę olbrzymich, żelaznych skrzydeł.

– Żelazne Skrzydła… – powiedział Ruval, kiedy mężczyzna szybował po niebie za pomocą turbin umieszczonych na skrzydłach. Kiedy próba dobiegła końca, zapytał mężczyznę o jego imię.

– Nazywam się Magnus Rose.

– Kto...kto cię wspiera? – zapytał Ruval.

Instynktownie czuł, że ten mężczyzna był agentem, którego skądś przysłano. W oczach nie miał czegoś, co można by uznać za pozytywne, czy negatywne uczucia, tylko spojrzenie kogoś, komu powierzono misję.

Kiedy mężczyzna, Magnus Rose, usłyszał to pytanie, roześmiał się.

– To dobrze że dyskusje pójdą szybko. Tego można się było spodziewać po spadkobiercy Rodu Feneks, który jest jednym z dziesięciu najlepszych graczy – odparł mężczyzna, po czym zaczął mówić dalej. – Jestem powiązany z CIA. Służy tam trochę agentów obdarzonych Boskimi Darami, Szefostwo rozkazało mi, abym bezpośrednio zobaczył, co dzieje się podczas turnieju. W ten sposób spotkałem ciebie.

Trzeci syn Rodu Feneks, Riser, który przyglądał się wszystkiemu z boku, obrzucił Magnusa zaskoczonym spojrzeniem.

– CIA? Ameryka powinna być mniej lub bardziej świadoma pokoju i współpracy pomiędzy Trzema Potęgami, ale nawet mimo tego nie pomyślałbym że przybędę na negocjacje do naszego rodu.

Magnus wzruszył ramionami.

– Jest wiele powodów, dla których tu jestem. Nielegalne łzy Feniksa, które wyprodukował syn Lucyfera, stały się też problemem w Ameryce, zwłaszcza gdy trafiły w łapska mafii. Polecono mi więc zbadać tę sprawę.

– Rozumiemy, że kilka nielegalnych Łez krążyło po świecie ludzi i przepraszam że odpowiednio na to nie zareagowaliśmy. Sprawiło to wam mnóstwo niepotrzebnych problemów....jednak nie chodzi tylko o to, prawda? – powiedział Ruval.

Magnus skinął głową.

– Problem z Trihexą. Wprawdzie sobie poradziliśmy, ale był to incydent, którego USA nie mogło zignorować. Z tego powodu, wielu wysoko postawionych ludzi z naszego świata było przerażonych, gdy dowiedziało się o istnieniu istot nadprzyrodzonych. Dlatego wzmocnili swoje badania nad nadprzyrodzonymi mocami. Pod tym względem chciałbym wam podziękować. Dzięki dużym oczekiwaniom, mój wydział otrzymał spore dofinansowanie.

– Więc można powiedzieć, że z powodu wydarzeń mających miejsce podczas wojny ze Smokami Zła, USA dołączyło do turnieju, aby zebrać informacje, które mogłyby się przydać do obony przed nadprzyrodzonymi istotami....a ty jesteś osobą, którą w tej sprawie wysłali? – zapytał Ruval.

Magnus przytaknął.

– Można tak powiedzieć. Więc jak mnie oceniasz, mimo że o tym wszystkim wiesz? Mój Boski Dar wydaje się być nowym gatunkiem, prawda? Do pewnego stopnia może manipulować urządzeniami mechanicznymi, lub elektronicznymi.

– Boski Dar, który manipuluje maszynami.… Z pewnością nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem. Dodatkowo twoje żelazne skrzydła świetnie wyglądały. Dobra, wezmę cię do jednego meczu na próbę, aby zobaczyć jak sprawdzają się twoje zdolności w praktyce. Ale jeśli zawiedziesz, usunę cię z drużyny, pasuje? – powiedział Ruval, uśmiechając się jednocześnie.

Magnus też wyszczerzył zęby.

– Pasuje.

– No i…. – zaczął Ruval, gdy spojrzał na kupę złomu, która została z samochodu po licznych transformacjach. – Czy powinienem wysłać rachunek CIA? W końcu to był mój samochód...

Twarz Magnusa przybrała zaniepokojony wyraz.

– Przepraszam za to. Mój szef się wścieknie. Rozumiem, to ja spłacę ten dług.

– Co za dziwny człowiek – mruknął Riser.

Tak oto mężczyzna używający żelaznych skrzydeł, Magnus Rose, został zarejestrowany jako członek Drużny Feniksa, dowodzonej przez Ruvala Feneksa.

Pokazał w turnieju moc nowego gatunku Boskiego Daru.

Magnus Rose był właścicielem nowo odkrytego Longinusa, Nieznanego Dyktatora.

Żywot 2: Służąca Rodu Pendragon[edit]

Część 1[edit]

Wydarzyło się to zaraz na początku roku….

Otrzymałem wyjątkowe zaproszenie, od pewnego mężczyzny.

Mieliśmy się spotkać przed Akademią Kuou w mój dzień wolny. Kiedy tam przyszedłem, zobaczyłem…..

– Witaj, Sekiryuuteiu. Najwyraźniej kazałem ci czekać.

Był to przystojny, młody mężczyzna, o eleganckim wyglądzie, Artur.

Tak, poprosił mnie, abym oprowadził go po naszej szkole. Obiecałem mu, że zrobię to podczas dnia wolnego. Gdyby przyszedł tutaj podczas normalnego dnia, to mogłoby to sprawić problem nauczycielom, lub innym uczniom.

Poinformowałem o wszystkim Rias oraz Azazela-sensei, więc mogliśmy zwiedzać szkołę do woli.

– Rozumiem, więc to jest Akademia Kuou.

Kiedy szliśmy korytarzem, Artur z ciekawością przyglądał się pustym klasom.

– Mamy pozwolenie, więc jeśli chcesz, możesz wejść do środka – powiedziałem.

– W takim razie czemu nie – odparł i wszedł do klasy.

– Nigdy bym jednak nie pomyślał, że zechcesz zwiedzić to miejsce – powiedziałem, kiedy rozglądał się po wnętrzu.

– Tak, w końcu może do tej szkoły zacznie chodzić moja młodsza siostra. Chciałbym więc sprawdzić to miejsce, skoro jestem jej starszym bratem – odparł, podchodząc do okna.

Ach, teraz wszystko rozumiem.

Podobno Le Fay chce się dostać do naszego liceum.

Słyszałem że Artur bardzo troszczy się o edukację swojej siostry. Fakt że dziewczyna w jej wieku nie chodziła do szkoły i przebywała w domu innej osoby, mógł być kłopotliwy….

Nawet jeśli Artur myślał w taki sposób, Le Fay była czarodziejką i członkinią Drużyny Valiego, więc zapewne nie byłaby w stanie żyć jak normalna osoba. Jednak w obecnej sytuacji, skoro jest członkinią DxD i mieszka w tym mieście, to inna rozmowa, prawda? Artur myślał właśnie w ten sposób.

Prawdopodobnie skłonił go do tego fakt, że członkowie parostw Gremory i Sitri nadal uczęszczali do szkoły, gdy musieli walczyć z terrorystami.

Już sam fakt, że w takich okolicznościach mogliśmy normalnie uczęszczać do szkoły, był niesamowity....jednak podczas tych wszystkich bitew, z pewnością łatwo mogliśmy zapomnieć o naszych uczniowskich obowiązkach.

Kiedy nic się nie działo, chcieliśmy w pełni cieszyć się naszym normalnym, szkolnym życiem.

Innymi słowy, Artur chciał zagwarantować coś takiego swojej siostrze.

Najwyraźniej Le Fay też chciała czegoś takiego doświadczyć.

Dodatkowo, chciała zacząć wszystko od zera i powiedziała że napisze egzaminy wstępne.

Z tych powodów, Artur najwyraźniej zainteresował się szkołą, do której próbowała dostać się jego młodsza siostra.

Artur…. Przeciągnął palcem po ramie okiennej i teraz przyglądał się kurzowi, zgromadzonemu na nim kurzowi, poprawiając jednocześnie okulary.

– Rozumiem…..

...Uśmiechał się, ale...wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć. Nie, wybacz nam choć tą małą ilość kurzu!

– T-to dobra szkoła. Chodzimy tutaj razem z normalnymi uczniami oraz innymi istotami nadprzyrodzonymi, które ukrywają swoją tożsamość. Ma ona naprawdę dobrą opinię, zarówno wśród uczniów, jak i rodziców...a tak w każdym razie myślę.

Nieświadomie zacząłem mówić w formalny sposób. Nie robiłem tego, gdy rozmawiałem z innymi członkami Drużyny Valiego, ale w towarzystwie tej osoby nie potrafiłem postąpić inaczej… W końcu nosi się jak elegancki i dostojny dżentelmen, więc zacząłem nieświadomie mówić w grzeczny sposób.

Kiedy zastanawiałem się, jak sobie poradzić z tą osobą, dostałem na telefon wiadomość od Rias.

Mamy gościa z Anglii. Przyjechała pomóc Le Fay.

─!

Byłem zaskoczony tą wiadomością. Gość do Le Fay? To znaczy… Spojrzałem na Artura i powiedziałem mu o tym.

Szybko przerwaliśmy zwiedzanie szkoły i wróciliśmy do Rezydencji Hyoudou.

Najwyraźniej gość już przybył. Usłyszałem głosy dobiegające z salonu i kiedy tam zajrzałem, zobaczyłem młodą dziewczynę w stroju pokojówki, którą przytulała Le Fay.

– Elaine! Nie pomyślałam że tutaj przyjedziesz!

Le Fay, która zawsze była taka spokojna, teraz serdecznie przytulała pokojówkę.

Angielka z czarnymi włosami. Sądząc po jej wyglądzie, miała nie więcej, niż dwadzieścia pięć lat. Długie włosy miała spięte w kok oraz wyglądała jak dama.

Pokojówka uśmiechnęła się, kiedy objęła Le Fay.

– Oczywiście, Le Fay-sama. Wybacz że dotąd cię nie odwiedziłam.… Trochę czasu minęło, zanim głowa rodu mi wszystko wyjaśniła.

– Naprawdę? Więc ojciec….

Pokojówka spojrzała w naszym kierunku.

– Przepraszam za mój brak dobrych manier. Wygląda na to że zapomniałam się przedstawić… Jestem pokojówką służącą Rodowi Pendragon i nazywam się Elaine Westcott. Przeważnie usługiwałam Le Fay-sama. Cieszę się że mogłam was poznać, diabły z Japonii.

Pokojówka, Elaine-san, pozdrowiła nas.

Pokojówka z Rodu Pe-Pendragon! Dodatkowo była służącą Le Fay.

Elaine-san ukłoniła się Rias.

– Jestem zaszczycona, że mogę spotkać młodszą siostrę samego Maou Lucyfera.

Rias też się uśmiechnęła.

– Nie musisz być taka formalna. To ja powinnam być wdzięczna, skoro to moje parostwo jest pod opieką Le Fay.

Tak jak powiedziała Rias, naprawdę byliśmy pod opieką Le Fay, a zwłaszcza ja. Więc ja też powinienem podziękować Elaine-san.

Kiedy o tym myślałem, Kuroka, która stała obok mnie, coś zrozumiała.

– Ach, no tak, słyszałam te plotki….

– Hm? Znasz ją, Kuroka? – zapytałem.

– Była odpowiedzialna za uczenie Le Fay, miau. Słyszałam że też jest czarodziejką. Jeśli mnie pamięć nie myli, to jest potomkinią jednego z trzech założycieli organizacji magów, Złotego Brzasku. Gość nazywał się właśnie Westcott, czy jakoś tak – szepnęła mi Kuroka do ucha.

─!

...To naprawdę ciekawe. Złoty Brzask to organizacja magów, którą opuściła Le Fay, aby dołączyć do Drużyny Valiego.

To inna organizacja niż Grauzauberer, której szefuje Mefistofeles-san.

Dodatkowo, Elaine-san jest potomkinią jednego z założycieli Złotego Brzasku...

– Więc jest spokrewniona z VIP-ami? – zapytałem cicho.

Kuroka skinęła głową.

– Prawdopodobnie zainspirowała Le Fay do wstąpienia do organizacji.

Mogliśmy przyjąć takie założenie. Obecnie nie wiedzieliśmy jakiego typu relacje miała ta organizacja z rodziną Le Fay...

Kiedy myślałem w ten sposób, Elaine-san całkowicie mnie zignorowała i stanęła przed Arturem.

– Arturze-sama, cieszę się że nic się nie zmieniłeś – powiedziała, kłaniając się.

– Tak, ja też się cieszę – odpowiedział Artur powoli, nadal się uśmiechając.

Po tej odpowiedzi….

– ....

– ....

Pomiędzy tą dwójką zapanował nieopisany nastrój.

....? Uh ─ hmm. Cóż, Artur był najstarszym synem Rodu Pendragon i gdy uciekał z domu, zabrał ze sobą rodzinny skarb, miecz Collbrande, podczas gdy Elaine-san służyła jego rodzinie.

A pewno znali się...a teraz mieli wobec siebie mieszane uczucia.

Dziewczyny zareagowały jednak inaczej niż ja.

– Ara, ara.

– Tak, to bardzo interesujące.

– Czyżby....to było właśnie to?

– Możliwe że masz rację.

– O jejku!

Akeno-san, Rias, Irina, Rossweisse-san i Ravel z ciekawością zerkały na Artura i Elaine-san.

Elaine-san kaszlnęła, aby oczyścić atmosferę i zadała pytanie Le Fay:

– A więc, Le Fay-sama, który z nich to Sekiryuutei-sama, z którym podpisałaś kontrakt...?

Kiedy to mówiła, rozglądała się dookoła. Najwyraźniej powiedziano jej, że Le Fay zawarła magiczny kontrakt z Sekiryuuteiem, którym oczywiście byłem ja. Najwyraźniej nie wiedziała jednak jak wyglądam, gdyż jej wzrok skupiony była na trzech obecnych tu mężczyznach, mnie, Kibie i Gasperze. Czyli wiedziała, że obecny Sekiryuutei był facetem.

Nagle całkowicie mnie zignorowała i skupiła swój wzrok na Kibie oraz Gasperze, po czym stanęła przed nimi dwoma!

Jednak Le Fay, która stała obok mnie, odezwała się:

– Przepraszam, ale Sekiryuuteiem jest ten dżentelmen i nazywa się Hyoudou Issei.

– Tak, nazywam się Hyoudou Issei i jestem obecnym Sekiryuuteiem – powiedziałem, kłaniając się Elaine-san.

Ona jednak…

– ....

Patrzyła na mnie z zszokowaną miną i nie mniej zaskoczonym wzrokiem.

Jeszcze raz spojrzała w stronę Kiby oraz Gaspera, ale...obaj uśmiechnęli się tylko z zakłopotaniem i odparli „Nie jestem Sekiryuuteiem.” oraz „Ja też nie...”.

– ....Uchh.

Elaine-san nie wiedziała co powiedzieć, ale w końcu zrozumiała wszystko. Ukłoniła się i zaczęła przepraszać.

– Zachowałam się niegrzecznie. W porównaniu do tego co sobie wyobrażałam, wyglądasz na niezwykłą osobę, więc nie wiedziałam jak zareagować. Wyczuwam od ciebie smoczą aurę, ale….nie wiem jak to powiedzieć…. Naprawdę przepraszam!

A ja przepraszam za bycie Sekiryuuteiem!

W każdym razie Kiba wyglądał lepiej niż ja i zapewne otaczała go atmosfera pasująca do Sekiryuuteia!

Elaine-san chciała zapewne powiedzieć, że wprawdzie poczuła ode mnie smoczą aurę, to wzięła mnie za normalnego smoka, gdyż z całego domu emanowała smocza moc.

Dlatego uznała, że Sekiryuuteiem był Kiba, który wprawdzie nie emanował smoczą aurą, ale posiadał potężną i cichą atmosferę, albo Gasper, który miał słodką twarz, ale otaczała go bezdenna aura.

Więc to ta!? Więc moja aparycja i wygląd sprawiają, że nie widziała we mnie Sekiryuuteia!? W końcu przyszedłem na świat jako zwykły człowiek, nie posiadający żadnych zaszczytów!

Czy Rias domyśliła się o czym myślałem? Przytuliła mnie i zaczęła mówić:

– Zrozumiałam Ise. Jest dobrze...gdzieś za dziesięć lat, możesz poprawić swój autorytet Sekiryuuteia, jeśli zapuścisz brodę.

Brodę! Wydaje mi się, że to nie byłoby takie złe.

Jak się nad tym zastanowić, to w tym domu mieszkał Boski Smok reprezentujący nieskończoność, Ophis, a także Asia, która zawarła kontrakty z kilkoma smokami.

Na dobrą sprawę, nazwanie tego domu smoczą jamą, nie byłoby przesadą.

Wprawdzie była mistrzynią magii, ale z drugiej strony, nie byłoby niczym dziwnym, gdyby jej zmysły zostały przytępione w rozpoznawaniu naszych tożsamości...?

Elaine-san zakaszlała i wyjawiła nam powód, dla którego złożyła nam dzisiaj wizytę:

– Przyjechałam tu, gdyż głowa Rodu Pendragon, znaczy się ojciec Artura-sama i Le Fay-sama, chciał wiedzieć jak się mają jego dzieci, więc rozkazał mi was odwiedzić.

– Chciał żebyś zobaczyła, jak tutaj sobie żyją Artur i Le Fay? – zapytała Rias, przykładając dłoń do brody.

Elaine-san skinęła głową.

– Tak. Przez kilka dni mogę się wam naprzykrzać. Miałam nadzieję, że pozwolicie mi z bliska poobserwować Artura-sama i Le Fay-sama. Przepraszam, ale takie jest polecenie Rodu Pendragon.

Rias skinęła głową, kiedy to usłyszała.

– Nie mogę odmówić, skoro syn i córka szlacheckiej rodziny z Anglii tu przebywają. Zwłaszcza że Le Fay mieszka w tym domu.

Elaine-san, a także Le Fay, skłoniły się, kiedy usłyszały te słowa.

– Dziękuję ci bardzo, Rias-sama!

– Dziękuję ci za twoją wielkoduszność. Ja też jestem bardzo wdzięczna tobie, młodsza siostro Maou, oraz wszystkim z twojego parostwa.

– Tak więc najpierw chciałabym przedstawić się Drużynie Valiego, do której należą Artur-sama i Le Fay-sama – powiedziała Elaine-san, podnosząc głowę.

Gdy wymówiła te słowa, zauważyłem że Artur gdzieś wyparował.

Część 2[edit]

– Najpierw muszę wysprzątać ten pokój! Taki bałagan jest niedopuszczalny! – powiedziała wściekłym głosem Elaine-san, gdy zobaczyła podziemny pokój.

Elaine-san chciała poznać członków Drużyny Valiego i najpierw padło na Kurokę, która zawsze spędza czas z Le Fay.

Zaprosiła Elaine-san do swojego pokoju w podziemiach Rezydencji Hyoudou, ale...naszym oczom ukazał się olbrzymi bałagan.

Le Fay i Kuroka dzieliły ze sobą wielki pokój, ale, zanim to w ogóle zauważyliśmy, Kuroka zawłaszczyła sobie niemal całe pomieszczenie.

Jej prywatne rzeczy wciśnięto w mały kąt pokoju.

Po drugiej stronie pomieszczenia, było zupełnie inaczej. Panowała tam czystość i porządek, więc zapewne była to przestrzeń należąca do Le Fay.

Oczywiście łatwo się domyśleć, dlaczego ten widok tak rozzłościł Elaine-san.

Ja i Kuroka zaczęliśmy sprzątać pomieszczenie.

No środku pokoju stało kotatsu, a wszystkie rzeczy były rozrzucone dookoła niego.

To pewnie przez to, że Kuroka zasadniczo nie ruszała się spod kotatsu i dlatego chciała mieć wszystko w zasięgu ręki. Pewnie sama by nawet powiedziała, że wszystko jest tak rozłożone, aby umożliwić jej wylegiwanie się pod kotatsu, bez ruszania się spod niego po cokolwiek.

– Ach! Ta poduszka może tam zostać! Ach! Zaczekaj! Mój płaszcz leży tam, bo mogę go łatwo dosięgnąć, miau! Jeśli go zabierzecie, będę musiała go szukać!

Kuroka awanturowała się i protestowała, kiedy Elaine-san zaczęła porządkować jej rzeczy.

Nawet jeśli dla niej była to najlepsza organizacja, to dla innych wyglądało to jak bałagan. Nawet ja nie wiedziałem, co myśleć o tak wielkim nieporządku.

Kiedy tak sobie myślałem, pod jakimś czasopismem znalazłem parę przeźroczystych majtek!

O-one pewnie są….nie, zdecydowanie należą do Kuroki! Ta zboczona bielizna zaczęła być znajdowana raz po raz, pośród wszystkich tych rozrzuconych rzeczy!

Prawdopodobnie było tak, że w nich chodziła, a potem zdjęła i rzuciła byle gdzie. Już prędzej zostawiła je tak po tym, gdy je kupiła, albo uprała i wysuszyła. Myślę że to jedna z tych dwóch opcji.… Pewnie nie zauważyłaby, gdybym je sobie przywłaszczył.

Przeżywałem prawdziwe katusze, czy to zrobić, ale....postanowiłem że ograniczę się do patrzenia i dotykania, skoro w pobliżu kręciły się Le Fay i Elaine-san.

Ale były tu tylko majtki, a stanika nie ma nawet jednego....czyżby miała je gdzieś uporządkowane? Nie ma mowy, to w ogóle nie pasuje do Kuroki...

– Uważam że staniki są kłopotliwe, więc żadnego nie mam, ani ich nie noszę. Dzięki Senjutsu i Youjutsu mogę „je” utrzymywać w dobrym stanie nawet bez niego. Dlatego żaden stanik nie jest mi potrzebny. Nawet teraz żadnego na sobie nie mam – szepnęła mi Kuroka do ucha, uśmiechając się w zboczony sposób.

Wymówiła te słowa, patrząc na mnie erotycznym wzrokiem i, jakby nie było jej dość, dodatkowo wyeksponowała swoje piersi!

N-nie nosi stanika! Co za wspaniałe słowa! Na dobrą sprawę wszystkie dziewczyny mieszkające w tym domu tak robiły, dzięki czemu mogłem patrzeć na ich podskakujące piersi! Dziękuję wam bardzo, Senjutsu i Youjutsu, hurra!

– Czas posprzątać, Kuroka-sama! Trudno zaakceptować to, że przyjaciółka Le Fay-sama żyje w takim bałaganie! Gdyby Le Fay-sama zaczęła cię naśladować, byłoby to zagrożeniem dla przyszłości jej rodziny! – powiedziała Elaine-san do Kuroki.

– Tak, tak....

Kuroka niechętnie wzięła miotłę do ręki i zaczęła sprzątać. Po chwili do pokoju weszła Koneko-chan, która najwyraźniej się o nas martwiła.

– Ja też wam pomogę – powiedziała, kłaniając się głęboko. – Przepraszam, że moja starsza siostra sprawia wam tyle kłopotów.

Uuu! Prawie rozpłakałem się, gdy zobaczyłem dorosłe zachowanie Koneko-chan!

– Koneko-chan, przepraszam że musisz pomóc w sprzątaniu.

– Wprost przeciwnie, Ise-senpai. Przepraszam że też musisz brać w tym udział.

Rozmawiałem w ten sposób z moją kouhai.

Kuroka, dobrze by było, gdybyś zaczęła się uczyć od Koneko-chan!

Kiedy już udało się jako tako posprzątać, Elaine-san zwróciła wreszcie uwagę na Fenrira, który nagle się pojawił.

– To Fenrir-chan i też jest członkiem naszej drużyny – powiedziała Le Fay.

Był potworem stworzonym przez nordyckiego Boga Zła, Lokiego. Przerażał wszystkie frakcje, jako wilk pożerający bogów.

Vali kontrolował go i trzymał u swojego boku, gdyż uznał że będzie świetnym narzędziem do negocjacji z bogami.

Tak w każdym razie było kiedyś, ale teraz był legendarną magiczną bestią chroniącą Le Fay. Normalnie był olbrzymich rozmiarów, albo potrafił zmniejszyć się do wielkości dużego psa. Jednak nawet teraz okrywała go intensywna aura, a wzrok miał ostry.

Był przeciwnikiem, z którym wolałbym nie walczyć. W końcu wszyscy mieliśmy za sobą ciężkie starcie z jego brutalnymi kłami i pazurami...

Elaine-san stanęła przed Fenrirem i przez chwilę cicho się w niego wpatrywała. Nagle wyciągnęła w jego stronę dłoń.

– Podaj łapę!

Jej odwaga w obliczu legendarnego potwora była niesamowita!

Nawet ja bym tak do niego nie powiedział, a nawet gdybym to zrobił, to z pewnością by mnie pogryzł...! Ten gość był bardziej inteligentny niż przeciętny człowiek!

Nie byłoby niczym dziwnym, gdyby zaatakował, gdyż uznał że jego duma została zraniona! W końcu był wilkiem.

To oczywiste że wściekłby się, skoro ktoś traktuje go jak psa!

Fenrir jednak....nie rozzłościł się, a wyraz jego twarzy nie uległ zmianie. Spojrzał jednak w stronę Le Fay, jakby czekał na jej reakcję.

Pewnie myślał coś w stylu „Co powinienem zrobić w tej sytuacji?” i wyczekiwał pomocnej dłoni od Le Fay, która skinęła mu tylko głową.

Fenrir spojrzał wtedy ponownie w stronę Elaine-san i podał jej swoją łapę!

Ach, Fenrir który był takim dumnym wilkiem, zrobił coś takiego! Podał łapę! Pewnie dlatego, gdyż tego chciała od niego Le Fay, z którą jest blisko!

Elaine-san, uśmiechnęła się z zadowoleniem, gdy ściskała łapę Fenrira. Dodatkowo zaczęła go głaskać po głowie, zupełnie jakby była kobietą, która kocha psy.

– Tego można się było spodziewać po piesku Le Fay-sama! Jest doskonale wytresowany! Do tego nie widzę w nim żadnych słabości. Czuję ulgę że jest twoim strażnikiem! Jednak imię Fenrir to lekka przesada...znacznie lepiej będzie mu pasowało John....

– Uuh! Ah ha ha ha ha ha ha ha ha! John! John pasuje, miau!

Kiedy Kuroka usłyszała słowa Elaine-san, zaczęła się śmiać tak mocno, że aż złapała się za brzuch. Ten Pożerający Bogów Wilk… został Johnem...

To żałosne że otrzymał takie imię...ale ja też tłumiłem mój śmiech!

Kuroka pogłaskała głowę Johna (Fenrira), gdy zalewała się łzami ze śmiechu.

– Powiem ci, że to nawet lepiej dla ciebie, tak zmienić imię – powiedziała.

Nagle Fenrir ugryzł ją w rękę! Jak się można było spodziewać, był wściekły.

– Kyaaaaaaaaa! Co ty wyprawiasz, John?!

– Gauuuuuuuuu!

Kuroka była zła, że została pogryziona, natomiast Fenrir wył ze wściekłości.

– ?

Inspiratorka tej kłótni, Elaine-san, przypatrywała się tylko wszystkiemu z zaskoczoną miną.

Ach, zawsze zachowywała się tak poważnie, ale teraz zrozumiałem że była bardzo głupia.

Nie można było jednak nic poradzić na to, że sprowokowała kłótnię pomiędzy Fenrirem i Kuroką.

– Hej, hej! Kuroka, Fenrir,jesteście tu gośćmi więc bądźcie cicho. To w końcu mój dom, więc jeśli chcecie tu mieszkać, to zachowujcie się przyzwoicie!

Ja byłem tym, który próbował interweniować w ich kłótnię… Cóż, dzięki temu moja twarz została podrapana przez pazury Kuroki, a ręce pogryzione przez Fenrira.

Część 3[edit]

Teraz, z całej drużyny pozostali już tylko do przedstawienia Vali i Bikou, ale...

Byli najgorszymi wrogami, znaczy się, ponieważ zawsze poruszali się razem, nie mogliśmy przewidzieć gdzie się udadzą i nikt, poza Arturem, nie wiedział gdzie ich znaleźć. Ci dwaj goście dobrze się ze sobą dogadywali.

Le Fay próbowała nawiązać łączność poprzez specjalną linię komunikacyjną, używaną przez Drużynę Valiego, ale najwyraźniej (ostatnio) ciężko jest uzyskać połączenie.

– Dobrze by było, gdyby udało nam się połączyć raz zna dziesięć prób – powiedziała Kuroka machając dłonią.

Tak w ogóle to Le Fay i Kuroka rozważały stworzenie czegoś w rodzaju automatycznej sekretarki, która umożliwiłaby przynajmniej zapisanie przesłanej wiadomości, ale....Vali pokazywał się tylko wtedy, gdy trafiał się trening ze staruszkiem Sun Wukongiem i mógł z nim powalczyć.

Jeśli zaś chodzi o Bikou, to....sytuacja jest jeszcze bardziej problematyczna

Ponieważ nie wie, jak się zachowywać w towarzystwie swojego przodka, woli nie pokazywać się na treningu, jeśli wie że i on będzie tam obecny.

Według informacji udzielonych nam przez Azazela-sensei Vali i Bikou często odwiedzają Tokio, aby zjeść tam ramen.

Ci dwaj kochają ramen, ale gdybym zapytał, gdzie sprzedają najlepszy, to nie odpowiedzieliby łatwo. Według Valiego:

– Każdy ma swoje gusta i każdemu smakuje co innego, Hyoudou Isseiu. Nawet jeśli powiemy, że ramen sojowy jest taki sam, to istnieje wiele jego wersji. Są tacy, którzy od bardzo dawna mają sympatię do tej przyprawy, ale też i tacy którym najbardziej smakuje sojowe ramen gotowane na wieprzowych kościach. Sól? Tak myślą drugorzędni smakosze, Hyoudou Isseiu. Jeśli myślisz, że zrozumiesz naturę ramenu używając soli, to muszę ci powiedzieć, że myślą tak tylko amatorzy. Kiedy zrozumiesz, że myślenie w stylu lekka przyprawa = przyjacielskie relacje, jest błędem, będziesz wiedział, że musisz dobrze przyjrzeć się wszelkim rodzajom ramen. Po pierwsze, obecna moda...

Albo jakoś tak. Nie pytałem nawet w celu uzyskania dokładniejszej odpowiedzi, a on zaczął nadawać jak zepsute radio. Byłem tym zdumiony i później zapytałem o to Azazela-sensei, ale….

– Ise, nie rozmawiaj z nim o takich rzeczach. Na koniec podyktuje przepis specjalnie dla ciebie – odpowiedział w ten sposób!

Od teraz bardzo trudno było mi zrozumieć upodobania mojego rywala...

Kiedy tak myślałem, stojąca obok mnie Elaine-san wyjęła skądś taśmę mierniczą i zaczęła mierzyć ciało Le Fay.

– Rozumiem. Więc tutaj i tutaj trochę nam urosłaś. Warto poinformować o tym głowę rodziny oraz jego żonę.

Zmierzyła praktycznie wszystko, począwszy od trzech wymiarów, aż po grubość ud.

– Za-zaczekaj, Elaine! Nie musisz mnie tutaj mierzyć….

DxD Dx5 illustration 8.jpg

Czyżby Le Fay była zawstydzona tą sytuacją? Zaczęła się wiercić, a ja poczułem od tego wszystkiego nutkę erotyzmu!

W końcu to Le Fay uciekła z domu, gdyż martwiła się o swojego brata, Artura, więc członkowie jej rodziny z pewnością się o nią niepokoili.

Kiedyś zauważyłem, jak rozmawiała ze swoją rodziną poprzez magiczny krąg, ale nie sądzę aby zamierzała wrócić do ojczyzny.

Jestem pewien że ta pokojówka, Elaine-san, chciała opowiedzieć rodzicom Le Fay jak bardzo dorosła ich córka, choćby pod względem fizycznym.

...Nie, wiadomość o wymiarach córki tylko by ich zakłopotała...

Kiedy się nad tym zastanawiałem, do pokoju ktoś wszedł.

– Więc tutaj jesteś, Le Fay.

Tym kimś był Vali! Ten gość wszedł do mojego domu z dużą swobodą! Cóż, nawet jeśli powiedziałbym coś takiego, to nadal jest część mnie, która nie przyzwyczaiła się do jego nagłego pojawiania się.

– Ach, Vali-sama! – powiedziała Le Fay.

Elaine-san spojrzała na niego, unosząc brwi.

– Le Fay-sama, więc ta osoba to…?

– Tak, to Hakuryuukou, Vali Lucyfer-sama.

Kiedy Elaine-san to usłyszała, stanęła przed Valim i przyjrzała się jemu uważnie.

– Jesteś Hakuryuukou….

Vali z ciekawością przyjrzał się pokojówce, która przed nim stanęła.

– Hmm, atmosfera która cię otacza jest dobra. Przypuszczam że jesteś dobrą panią.

– To ty zabrałeś sobie Artura-sama i Le Fay-sama….

Mieli takie wyrazy twarzy, jakby coś o sobie wiedzieli.

– ....

– ....

Oboje gapili się na siebie.

Postanowiłem jak najszybciej rozluźnić atmosferę, która stawała się coraz bardziej napięta.

– T-tak w ogóle, Vali, to czy coś się stało, skoro szukasz Le Fay? – zapytałem.

Vali westchnął i wziął się w garść.

– Tak, Artur trochę dziwnie się zachowywał, ale...cóż, myślę że wiem dlaczego. To chyba normalne, że tak się dzieje, kiedy odwiedza cię ktoś z twojej ojczyzny, nawet jeśli sam jesteś inny – powiedział.

– Vali-sama, a co z moim bratem i pozostałymi...? – zapytała Le Fay.

Chciała pewnie wiedzieć, dlaczego nie było tutaj Artura i Bikou.

Vali pokręcił głową.

– Widzisz, chwilę temu spotkaliśmy się z członkami Drużyny Slash Doga i Bikou ledwie zobaczył użytkownika Kota i użytkowniczkę Jastrzębia, a zaraz zaczął się z nimi kłócić. ...Cóż, byli strasznie kłopotliwi, kiedy skandowali Lucidra, Lucidra...

Hmm, to rzadkość, widzieć jak Vali marszczy brwi.

Drużyna Slash Doga, której przewodzi Ikuse Tobio-san, wspiera DxD z cienia. Azazel-sensei powiedział mi, że od dawna mają pewne powiązania z Valim.

...Tak przy okazji, co to ta Lucidra? Czy to odnosi się do Valiego...? Hmm, nie rozumiem!

Nagle w podziemnym pokoju pojawił się Bikou.

– Rany, nareszcie. Kiedy spotkaliśmy tą słynną Drużynę Slash Doga i stanęliśmy naprzeciwko nich, zaczęli nazywać mnie małpą. Wprawdzie jestem małpim youkai, ale nie w tym sensie. W końcu oni mają u siebie użytkowników kota, psa i jastrzębia!

Ale się skarżył. Dąsał się i wylewał z siebie jad. Co się wydarzyło pomiędzy nim, a członkami drużyny Ikuse-san?

– Ach, ten chłopak to Bikou-san – Le Fay przedstawiła Elaine-san ostatniego z członków drużyny.

– Och jejku, cóż za dziki wyraz twarzy! – powiedziała szczerze Elaine-san, gdy tylko zobaczyła Bikou. Nagle zakryła usta dłońmi i znów się odezwała. – Ach, przepraszam!

Ara ara, wiedziałem że jest głupiutka, ale że pokaże to tak otwarcie!

Po chwili ja i Kuroka wybuchnęliśmy śmiechem!

Cóż, „Dziki wyraz twarzy”! W końcu to niesamowite!

Z pewnością ma najdzikszą twarz w Drużynie Valiego, ale żeby powiedzieć to tak wprost!

Kiedy Bikou to usłyszał, poczerwieniał.

– Co do cholery!? Dzisiaj osoby które spotkałem po raz pierwszy, nazwały mnie małpą, albo dzikusem. Dziś mamy dzień bycia nieuprzejmym, czy coś?

– W końcu jesteś dzikim małpiszonem – powiedziała Kuroka.

Fenrir pokiwał głową, na znak, że się z tym zgadza.

– No co jest!? Nawet wy!? Cholera, teraz to dopiero jestem zły! Teraz sam sobie będziesz chodził na ramen, Valiiii!!

Bikou zaczął ronić łzy rozpaczy i wściekłości, po czym wyszedł.

– C-cóż, to już wszyscy członkowie drużyny, do której należę. Później przywołam Gog-kuna i też cię z nim zapoznam – powiedziała Le Fay do Elaine-san, uśmiechając się kwaśno.

Pokojówka skinęła głową, kiedy to usłyszała.

– Tak, mimo wszystko czuję ulgę, że nie są tacy, jak to słyszałam z plotek,

Elaine-san obawiała się zapewne, że członkowie Drużyny Valiego mogą mieć zły wpływ na Le Fay.

Ludzie z Rodu Pendragon myśleli pewnie podobnie.

Ponieważ należała do Drużyny Hakuryuukou, który był terrorystą, to nie byłoby niczym dziwnym, gdyby się jej wyrzekli. Zamiast tego jednak, bardzo troszczyli się o swoją córkę, która nadal należała do tej drużyny.

Elaine-san poczuła ulgę, gdy patrzyła na spokojną twarz Valiego oraz członków jego drużyny.

Chociaż kiedy my po raz pierwszy spotkaliśmy Valiego, Bikou, Kurokę, Artura i Fenrira, okrywała ich zła atmosfera!

W miarę jednak jak się spotykaliśmy, stawali się coraz bardziej znośniejsi.

Co sprawiło, że się tacy stali? Czy był to wpływ Azazela-sensei? A może dlatego, gdyż zmieniające się okoliczności zmieniły także ich serca? ...Trafili się także i tacy, którzy mówili że to wpływ mojego „Oppai Smoka”...

– Rozumiem, więc sam muszę iść na ramen. Cóż, w sumie to nie takie złe.

Kiedy się tamu przyjrzeć, to Vali wyglądał trochę samotnie.

– Jeśli ci to nie przeszkadza, to chętnie z tobą pójdę – zaproponowałem.

Vali pokręcił jednak głową.

– Fu, nawet mój rywal się nade mną użala. Bez obaw, nadal jest makaron z torebki.

To niezdrowe żarcie. Stoicki styl życia jest źródłem siły? Nie, myślę że zdrowe jedzenie też jest ważne.

Kiedy zobaczyłem zachowanie Valiego, zsumowałem wszystkie przyczyny i pomyślałem że to wszystko właśnie dzięki niemu.

Elaine-san gościła w naszym mieście jeszcze kilka dni.

Nagle Artur wezwał Le Fay do salonu, gdzie, na oczach nas wszystkich, wręczył jej prezent.

– To dla ciebie, Le Fay.

Artur wręczył swojej siostrze wielką paczkę owiniętą papierem.

– Dla mnie? – zapytała Le Fay.

Artur skinął jej głową w odpowiedzi, więc zaczęła rozpakowywać paczkę.

Okazało się, że w środku znajduje się szkolny mundurek Akademii Kuou!

– Wow!

Z zachwyconym wyrazem twarzy, Le Fay wzięła mundurek do rąk i zaczęła podskakiwać z radości. Pierwszy raz widziałem, aby się tak zachowywała.

– Onii-sama, dlaczego!?

Artur uśmiechnął się w odpowiedzi.

– Tak, pewnie trochę na to za wcześnie, ale...taka zdolna dziewczyna jak ty na pewno zaliczy egzaminy. Dlatego chciałem dać ci ten mundurek na dobrą wróżbę.

Artur zrobił coś takiego dla swojej siostry! Wprawdzie porywczy z niego człowiek, ale taki prezent to bardzo gustowna rzecz!

– Musisz dobrze znać jej wymiary, tylko skąd? – zapytała Rias.

Nawet jeśli był jej bratem, to i tak fakt, że dobrze znał wymiary swojej siostry, był dziwaczny.

Artur poprawił swoje okulary i spojrzał w stronę Elaine-san.

– Ktoś już ją zmierzył, a ja po prostu przekazałem te informacje sprzedawcy w sklepie. Oczywiście zapłaciłem za wszystko z mojego kieszonkowego.

– Mogłam zrobić przynajmniej tyle. W końcu była to prośba Artura-sama…. – powiedziała Elaine-san, kłaniając się.

To był pierwszy raz, kiedy się do siebie uśmiechnęli.

....

Kiedy to zobaczyłem, coś zrozumiałem. Więc to tak…. Dziewczyny z tego domu dostrzegły to jednak kilka dni temu.

Zaciekawiło mnie to, więc postanowiłem zapytać o to Le Fay.

– Hej, Le Fay, czy Artur i Elaine-san...

Dziewczyna uśmiechnęła się, kiedy na nich patrzyła.

– Tak, ta dwójka jest w sobie zakochana.

─!

A więc jest tak jak myślałem.

– Mają jednak różną pozycję społeczną, więc miłość pomiędzy nimi jest uważane przez Ród Pendragon za…. Onii-sama był często swatany, tylko że kobiety inne niż Elaine są dla niego… – powiedziała Le Fay.

Innymi słowy, gdyby obecna głowa rodu domyśliła się tych uczuć, to wtedy Elaine-san na pewno zostałby wygnana.

Z drugiej strony, gdyby Artur nie uciekł z domu, to ciągle by się ze sobą widywali i ich uczucie w końcu wyszłoby na jaw.

Artur zdecydował więc, że zabierze Miecz Świętego Króla i ucieknie z domu, ruszając za swoim marzeniem, aby stać się tak silnym, jak tylko może. Teraz jednak widzę, że miał też inny motyw.

Cholera! Teraz stał się przeciwnikiem, którego nie mogę nienawidzić! Nie dość że jest dobrym bratem, to jeszcze chciał chronić swoją ukochaną!

Może wpływ na to miała też postawa jego rodziny?

Może bycie szlachcicem oznacza, że nie możesz decydować sam o sobie.

Jednak pewnego dnia miłość przezwycięży coś tak nieistotnego, jak różna pozycja społeczna!

Wiem o tym, ponieważ ze mną było tak samo!

– Jest dobrze. Jak znam mojego brata, to na pewno znajdzie jakiś sposób, aby być razem z Elaine. W końcu na pewno nie uciekł bezmyślnie z domu – powiedziała Le Fay, uśmiechając się słodko.

...Artur pewnie coś sobie zaplanował. Racja, na pewno jest mądrzejszy ode mnie, więc na pewno znajdzie sposób na bycie z ukochaną!

Cholera!

Teraz nie mogę uważać Artura za obcego! Będę potajemnie kibicował jego związkowi z Elaine-san!

Nic nie mogłem poradzić, że myślałem w taki sposób.

Po tym jak Artur wręczył już prezent swojej siostrze, nadszedł czas, aby Elaine-san wróciła do kraju.

– Dziękuję wam że gościliście mnie przez tych kilka dni. Proszę, dalej opiekujcie się dobrze Le Fay-sama i Arturem-sama.

Elaine-san ukłoniła się głęboko.

Wszyscy także ją pozdrowiliśmy.

W ostatniej chwili coś mnie zaciekawiło i postanowiłem zapytać o to pośrednio Elaine-san.

– P-powiedz, czy nadaję się do zawarcia kontraktu z Le Fay?

Elaine-san przyłożyła dłoń do brody.

– Podczas mojego pobytu widziałam różnie rzeczy, ale...myślę że jesteś dżentelmenem wyjątkowo szczerym wobec własnych żądzy – powiedziała z surowym wyrazem twarzy.

To brutalne!

To pewnie dlatego, bo pokazałem jej moją zboczoną stronę! Zafascynowały mnie majtki Kuroki i patrzyłem lubieżnym wzrokiem, kiedy mierzyła Le Fay!

Ponadto było więcej takich sytuacji! Kiedy przypominałem sobie to wszystko, Elaine-san uśmiechnęła się szeroko i kontynuowała:

– Uważam jednak, że jesteś też delikatną osobą. Pomogłeś sprzątać pokój osoby mieszkającej w twoim domu, a nawet próbowałeś uspokoić kłótnię pomiędzy swoimi znajomymi. Dlatego oceniam cię na plus.

─!

Więc dostrzegła we mnie coś takiego…. Kto by się spodziewał, że jest taka spostrzegawcza.

Elaine-san ponownie się ukłoniła.

– Proszę, od teraz dobrze opiekujcie się Le Fay-sama. Sądzę, że w zależności od waszych osiągnięć, rodzina Pendragon może być łaskawsza dla Le Fay-sama i Artura-sama….

– Oczywiście! Obiecuję, że dam z siebie wszystko – oznajmiłem.

Elaine-san i ja uścisnęliśmy sobie dłonie.

Tak oto służąca Rodu Pendrafon opuściła nasz dom.

Wprawdzie nie dowiedziałem się wiele o Le Fay i Arturze, ale i tak całkiem sporo!

Collbrande[edit]

Wydarzyło się to zaraz po zakończeniu rozgrywek wstępnych Pucharu Azazela….

W pewnym miejscu w Wielkiej Brytanii….

Artur Pendragon powrócił do swojego rodzinnego domu po długiej nieobecności.

Ukradł Miecz Świętego Króla i uciekł, po czym przez jakiś czas był terrorystą, a teraz został powitany w milczeniu przez swojego ojca, będącego głową rodu.

Ojciec i syn siedzieli przy stole na tarasie i popijali czarną herbatę

Po chwili ciszy, głowa rodu odezwała się:

– Wygląda na to, że przegrałeś.

– Tak...

Mówili o meczu turniejowym, przeciwko Rias Gremory, podczas którego Artur został pokonany.

– Przeciwnikiem był „ten” Strada....Powinienem stwierdzić, że nie byłeś w stanie mierzyć się z tak potężnym wrogiem? A może pochwalić za to, że byłeś tak odważny? Co za skomplikowana sprawa – powiedział ojciec Artura, po czym upił łyk herbaty i kontynuował. – Sądzę że nie ma sensu ci o tym mówić, skoro już jesteś znacznie lepszym szermierzem ode mnie, ale mimo wszystko posłuchaj, gdyż to moje szczere słowa. Collbrande jest chwalony jako najsilniejszy ze świętych mieczy, ale to po prostu narzędzie stworzone, aby korzystał z niego człowiek. Tak samo jest ze wszystkimi innymi świętymi i demonicznymi mieczami. W zależności od właściciela, może się on stać najsilniejszym z mieczy, albo po prostu kawałkiem stali.

– ...Moje umiejętności… I talent, nie są wystarczające? To chciałeś mi powiedzieć? – zapytał Artur.

Jego ojciec uśmiechnął się lekko.

– Nie jesteś dostatecznie elastyczny. Od kiedy byłeś dzieckiem, podchodziłeś do swojego talentu dziwnie poważnie. Z tego powodu uciekłeś z domu i podróżowałeś po świecie, aby zdobyć bojowe doświadczenie. Nie licząc tych momentów, gdy robiłeś złe rzeczy, nauczyłeś się cieszyć sobą w inny sposób, niż kiedy mieszkałeś tutaj. Pewnie twoi niepożądani przyjaciele mieli na to wpływ.

– Co oznacza że mam być elastyczny wobec mojego talentu?

– Chodzi o twoje życie. Myślisz że Collbrande jest wszystkim. Tymczasem twój talent i powody do życia są niemniej ważne.

– ….!

Słowa ojca sprawiły, że Artura zamurowało.

– Obecny Sekiryuutei nie stał się silny wyłącznie dzięki smoczym mocom rezydującym w jego ciele. Słyszałem że swoją obecną reputację zawdzięcza też zainteresowaniu płcią przeciwną. W twoim przypadku, nawet twój rzadki talent do władania mieczem ma limit, jeśli jednak nauczysz się czerpać z życia, staniesz się jeszcze silniejszy. Zresztą czy twój przyjaciel Hakuryuukou, nie ma obsesji na punkcie makaronu? – powiedział ojciec.

– To po prostu łakomstwo….

Ojciec przerwał słowa syna, unosząc w górę palec.

– W podążaniu bocznymi drogami nie ma nic złego. Tak przy okazji, twoja pasja do czarnej herbaty nie liczy się jako hobby, gdyż to typowa cecha każdego angielskiego dżentelmena. Poszukaj czegoś innego. Najpierw wybierz się po prostu na zakupy z Le Fay. Chodzi o to, aby jak najdłużej zapomnieć o mieczu. Jeśli to zrobisz, narodzi się swoboda, a w mieczu zamieszka elastyczność. Jeśli myślisz że cię zwodzę, to sam sprawdź. To rada poprzedniego posiadacza Collbrandea.

Przez długi czas Artur nie miał najlepszych relacji z ojcem....a może raczej miał inny system wartości.

Jednak teraz zrobił na nim duże wrażenie.

Używanie Miecza Świętego Króla z innej perspektywy niż talent....nie, po prostu po to, aby odnaleźć własną różnorodność….

Nagle ojciec Artura użył dzwonka i wezwał służącą....Elaine.

Jej spojrzenie spotkało się ze wzrokiem Artura. Dziewczyna uśmiechnęła się wtedy i ukłoniła.

– Elaine, przynieś tamte dokumenty – powiedziała do niej głowa rodu.

– Zrozumiałam.

Po chwili wróciła z naręczem papierów.

– Mam dla ciebie zadanie… Nie, dokładniej mówiąc to dla Hakuryuukou i Drużyny DxD – powiedział ojciec, wręczając Arturowi dokumenty.

Jak się okazało, zawierały one informacje ukrywane dotąd przez rodzinę królewską. Kiedy Artur je przeglądał, ojciec znów się odezwał:

– Rodzina królewska nareszcie zdecydowała się ujawnić swój problem. Nowy Longinus. Wiesz że zarejestrowano pięć nowych Longinusów, prawda?

– Tak. Biorą nawet udział w turnieju. ...Rozumiem, więc to jeden z nich.

– Longinus [Niezrównana Korona Otchłani]Tyran Alphecca , wydaje się być bardzo kłopotliwym Boskim Darem. Najwyraźniej Niebo i Grigori rozumieli to już wcześniej, ale rodzina królewska i brytyjski rząd uparcie ukrywali wszelkie informacje.

– Że też ten Longinus musiał się pojawić właśnie w rodzinie królewskiej.

– Pocieszyć można się jedynie tym, że nie wyszło to bezpośrednio z rodziny Jej Królewskiej Mości.

– Chcesz abyśmy zaopiekowali się tą osobą?

– Większość członków DxD jest zajętych w turnieju, ale cieszyłbym się, gdyby załatwili to tak szybko, jak tylko mogą.

– Mogę im tylko dostarczyć informacji, ale…jakoś damy sobie radę. W końcu nie takie problemy już rozwiązywaliśmy.

– Jeśli uda się wam wypełnić tą misję, to wtedy zgodzę się na twój związek z Elaine – powiedział ojciec, gdy wypił łyk herbaty.

Kiedy Artur i Elaine usłyszeli te słowa, otwarli szeroko oczy ze zdumienia, a potem poczerwienieli,.

– P-panie, o-o-o-o-o-o-o czym ty mówisz...! – powiedziała Elaine, kiedy jej serce waliło niczym młot.

Artur poprawił okulary trzęsącymi się dłońmi, kiedy jego uszy były całe czerwone.

– Wprawdzie jesteś synem, który upadł tak nisko, że stał się terrorystą, ale teraz masz najróżniejsze koneksje. Powinieneś być wdzięczy Valiemu Lucyferowi, Hyoudou Isseiowi i Le Fay. Dzięki temu że moje dzieci należą do Drużyny D×D, wpływowi politycy i biznesmeni często wzywają mnie abym opowiedział im o nadprzyrodzonym świecie – powiedział ojciec.

Na ludzi, którzy wiedzieli o nadprzyrodzonym świecie, Drużyna D×D miała duży wpływ. Posiadanie takich koneksji dodawało dużo autorytetu.

Głowa rodziny westchnął i zmienił nagle temat rozmowy.

– Tak przy okazji, jak się ma Le Fay?

Mimo nagłej zmiany tematu, Artur zachował spokój.

– W-w porządku. Bardzo polubiła szkołę do której chodzi.

– Hmm. Myślisz że dobrze się jej układa z Sekiryuuteiem?

– O-ojcze, wydaje mi się, że zrobiłeś się zbyt bezpośredni.

– Taka już moja natura. Więc? Jak jest? Czy Le Fay naprawdę się w nim zakochała? Jaka jest jej ranga w jego haremie?

– Nie jak już mówiłem…

– Córka Rodu Pendragon i Walijski Czerwony Smok. Jestem naprawdę zainteresowany utrzymaniem koneksji z Walią, która jest częścią tego kraju, ale zanim poślubi moją córkę, muszę najpierw sprawdzić, czy nie można mu nic zarzucić. Jest już wysokoklasowym diabłem, prawda? Jego rodzice to jednak zwykli ludzie, ale jest już za późno, aby na to narzekać. Problemem są przyszłe perspektywy obecnego Sekiryuuteia. Czy zostanie Maou? Co myślisz?

Artur zakrył twarz dłońmi i nie widział co powiedzieć.

„Tak jak myślałem, mój ojciec ma inne wartości niż ja” pomyślał. Miał też dziwnie przeczucie, że już niedługo Sekiryuutei pojawi się w tym kraju.

Żywot 3: Piżamowa Impreza dla Zdolnych i Utalentowanych[edit]

Wydarzyło się to zaraz po Nowym Roku, kiedy stłumiliśmy bunt wojowników Kościoła i wszystko się trochę uspokoiło.

W kącie pokoju klubowego, Kiba i Irina rozmawiali ze sobą, mając poważne wyrazy twarzy.

– Incydent to jedno, ale Kościół….

– Racja, informacje od szefostwa….

Najwyraźniej rozmawiali o sytuacji Kościoła i Nieba.

– Wygląda na to, że rozmawiają o załatwieniu sprawy Tosci-san z Kościołem – powiedziała Koneko-chan, widząc moje zaciekawienie.

Ach, rozumiem.

Pojąłem o czym mówiła Koneko-chan.

Tosca była dawną przyjaciółką Kiby, którą sprowadzili nam wojownicy Kościoła podczas swojego buntu.

Kiba myślał, że wszyscy jego dawni towarzysze zginęli, jednak ta dziewczyna przeżyła.

Obecnie przejęliśmy nad nią opiekę od wojowników Kościoła, a Kiba miał być jej głównym opiekunem.

Jednak przez wiele lat była nieprzytomna, więc nie można tego tak łatwo nadrobić

Dodatkowo znalazła się w obcym kraju i mieszkała w obcym domu, więc jej obawy nie były niczym niezwykłym.

Dodatkowo musi uczyć się japońskiego od podstaw, gdyż nie jest ani diabłem, ani aniołem.

Mimo tego, Tosca-san chciała być razem z Kibą, jedynym przyjacielem który przeżył i z którym znów się spotkała.

Kiba zaakceptował to z radością i obiecał dobrze się nią zająć.

– Ja też będę uczyła jej japońskiego – powiedziała nowa Buchou Klubu Okultystycznego, Asia.

Racja, wszystkie dziewczyny mieszkające w Rezydencji Hyoudou obiecały pomóc w opiece nad Toscą-san.

Jednak najwyraźniej ona sama była zakłopotana tym, że tak nagle otoczyła ją grupa kobiet, które dopiero poznała.

Dodatkowo bała się diabłów…

– Najwyraźniej Rias ex-buchou trochę ją przeraża – powiedziała Koneko-chan.

Tosca-san bała się Rias, gdyż została wychowana w instytucie należącym do Kościoła i nauczono ją tam, że nie ma nikogo bardziej niebezpiecznego, niż wysokoklasowe diabły czystej krwi, takie jak Rias.

Nie mogła nawet na nią spojrzeć.

Może tego się należało spodziewać.

Gdyby ktoś wpajał ci przez całe życie, że „Diabły to wrogowie”, albo „Diabły to złe istoty”, oczywistym było że bałbyś się, gdybyś spotkał wysokoklasowego diabła.

Kiba także był niesamowicie podejrzliwy wobec Rias, kiedy spotkał ją po raz pierwszy…tak niestety było z tymi, którzy pochodzili z instytutów Kościoła…

Mimo tego jednak, Tosca związała się emocjonalnie z Asią i Xenovią, które były diablicami. Być może dlatego, gdyż słyszała o tej dwójce, gdy przebywała w instytucie.

Podsumowując, członkowie Klubu Okultystycznego byli odpowiedzialni za Toscę-san, a Rias pełniła funkcję wsparcia.

Zasmucony wyraz twarzy mojej ukochanej był pamiętnym widokiem, ale…nie mogliśmy z tym nic zrobić.

Gdy się nad tym zastanawiałem, drzwi pokoju klubowego otworzyły się z hukiem.

– Witaj Klubie Okultystyczny, przyszłam się zabawić!

To zboczona okularnica Kiryuu! Od kiedy odkryła naszą tożsamość, a Asia została nową Buchou, ta dziewczyna zawsze znajdowała czas, aby pojawić się w naszym pokoju klubowym!

Klub Okultystyczny stał się miejscem, w którym zboczona okularnica spędzała sobie czas!

– Z nas dwojga z ciebie jest większy zboczeniec, więc nie narzekaj mi tutaj, dobra? – powiedziała do mnie Kiryuu, poprawiając swoje okulary.

Cholera, potrafiła nawet czytać w moich myślach!

– Hej, Kiba-kyun paisen i Irina-san, czy Tosca-chan dobrze się ma? – zapytała, kiedy do nich podeszła.

Rany, więc wie o Tosce-san? Od kiedy poznała naszą tajną tożsamość, dowiaduje się o kolejnych rzeczach zbyt szybko!?

– Kiryuu-san, dziękuję ci za słownik, który dałaś Tosce. Dzięki niemu coraz lepiej radzi sobie z językiem japońskim – odparł Kiba z uśmiechem.

– Ponieważ wiele dzieci wychowywanych w instytucjach kościelnych źle sobie radzi w relacjach z innymi ludźmi, wsparcie Kiryuu-san bardzo nam pomaga – dodała Irina.

Więc Kiryuu…pomaga z Toscą-san.

– Szczerze mówiąc, to Tosca-san naprawdę otworzyła swoje serce przed Kiryuu-san…w końcu ona też jest człowiekiem, więc może się przy niej zrelaksować – powiedziała Asia.

Hmmm, więc to tak.

Ach, a skoro o tym mowa, to Kiryuu szybko znalazła wspólny język z Asią i Xenovią,które też nie radziły sobie w kontaktach z ludźmi.

Skoro o tym mowa, to może Kiryuu miała jakiś talent do zawierania przyjaźni z byłymi wychowanicami Kościoła.

Mimo wszystko czułem niepokój… W końcu Kiryuu jaka jest, każdy widzi, prawda? To ona przecież szpikowała Asię zboczoną wiedzą.

Nie licząc mnie, wszyscy członkowie Klubu Okultystycznego bardzo jej ufali. Naprawdę była bardzo popularna.

– Powinieneś być mi wdzięczny, że to właśnie dzięki mnie Asia i inne dziewczyny próbują na tobie różnych zboczonych rzeczy – powiedziała nagle, patrząc w moją stronę.

Znowu czytała mi w myślach?

Cholera! Ciężko mi zripostować, kiedy mówisz coś takiego! W końcu odważne zachowanie Asi i innych dziewczyn jest jednym z moich źródeł energii! Jestem za to wdzięczny, ale nie rób z nich jakichś zboczonych dziewcząt!

– A więc, Kiba-kun, zgadasz się na to, o czym rozmawialiśmy kilka dni temu? – zapytała Kiryuu, poprawiając okulary.

– Tak, w końcu Tosca chce się otworzyć przed moimi towarzyszami – odparł Kiba.

Zdezorientowały mnie te słowa, ale znów się odezwał:

– Prawdę mówiąc, chciałem przeprowadzić wymianę pomiędzy członkami Klubu Okultystycznego, a Toscą. Irina-san i Kiryuu-san pomogły mi dopracować ten plan. Skoro mieszkamy w tym mieście, to chciałbym aby stopniowo dogadywała się ze wszystkimi.

Nieoczekiwanie, wymówił te słowa z wielkim optymizmem.

W końcu, mimo że zazwyczaj otaczała go delikatna atmosfera, to był niesamowicie surowy dla siebie i swoich towarzyszy, kiedy chodziło o szkolenie, pracę, albo psychiczny lub fizyczny trening.

Niezliczoną ilość razy wytknął Xenovi jej słabe punkty.

– Ale czy to w porządku? Czy to nie będzie dla niej zbyt trudne? – zapytałem, martwiąc się o Toscę-san, która dopiero co się przebudziła i od razu trafiła do obcego kraju.

Kiba pokręcił jednak głową.

– Bez obaw. Tosca naprawdę potrafi psocić w naszym domu….ale to rozmowa na później. W każdym razie na ten weekend zabieram ją do domu Iseia-kun.

– Ja też przyjdę – dodała Kiryuu.

…Kiryuu przyjdzie aby edukować Toscę-san. Nagle spojrzała w stronę drzwi.

– Wygląda na to, że mamy gościa.

Dopiero teraz zauważyłem, że drzwi były lekko uchylone i ktoś zerkał do środka pokoju klubowego.

– Kto to może być?

Kiedy ruszyłem w stronę wyjścia, podglądająca osoba zrozumiała, że została wykryta i postanowiła się ujawnić. Otworzyła więc drzwi i do środka weszła…była fuku-Kaichou, Shinra-senpai!?

– S-Shinra-senpai!? Co ty tu robisz? – zapytałem.

Shinra-senpai, która cała skamieniała, przywołała się szybko do porządku i przemówiła:

– E-ekhem, ponieważ zajęcia trzecioklasistów już się nie odbywają, po prostu włóczyłam się po szkole…kyun, i tak jakoś nogi poniosły mnie do starego budynku szkoły.

Mimo tych słów, widziałem jak zerkała w stronę Kiby…w-więc to tak. Chociaż myślę, że była zainteresowana rozmową, którą toczyliśmy. Na pewno ją ciekawiła, skoro została rozpoczęta przez Kibę, na punkcie którego miała obsesję.

Dodatkowo, Rias usłyszała od byłej Kaichou Sony, że Shinra-senpai była naprawdę ciekawa Tosci-san.

Ach, nagle zauważyłem, że okulary Kiryuu zalśniły.

– Shinra-senpai, chciałabyś do nas dołączyć? – zapytała.

Shinra-senpai była zaskoczona tymi słowami. Jej twarz rozjaśniła się, ale zaraz ponownie przybrała surową minę i udała, że znów zakaszlała.

– Z-zrozumiałam. Jeśli nie macie nic przeciwko, to chętne wam pomogę, mimo że brakuje mi doświadczenia.

…Na-naprawdę? Więc Shinra-senpai też pomoże nam z Toscą-san?

Nie byłem pewien co ma się wydarzyć, ale jeśli to dla mojego ważnego towarzysza, Kiby, to dam z siebie wszystko!

– Dobrze, Kiba. Ja też pomogę, więc co mam zrobić?

Zanim Kiba zdążył mi w ogóle podziękować, Kiryuu znów zaczęła gadać:

– A więc urządzamy piżamową imprezę w twoim domu! Jeśli wszyscy razem zjemy z Toscą-chan beczkę soli, to wtedy na pewno się przed nami otworzy!

Ta dziewczyna chce czegoś szalonego! Jednak w tym szaleństwie dostrzegam jakąś metodę. Członkowie klubu też przytaknęli.

Tak więc postanowiono, że w ten weekend Tosca-san przyjdzie do mnie do domu.

W piątkową noc….

Tak więc postanowiono, że Tosca pomieszka w Rezydencji Hyoudou od piątku wieczorem do poniedziałku rano. Gdy nasza diabelska praca dobiegła końca, impreza się zaczęła.

Tosca-san, która normalnie mieszka razem z Kibą i Gasperem, już przybyła. Shinra-senpai, także się pojawiła.

– Do-dobry wieczór. U-un, tak więc przez trzy dni będę pod waszą opieką.

Tosca-san, która nauczyła się witać po japońsku, ukłoniła się nam.

Była dziewczyną o białych włosach, spiętych w dwa warkocze. Słyszałem, że pochodziła z tego samego instytutu szkolącego wojowników, co Freed i Zygfryd. Nie spełniała jednak wymogów, które stawiano wojownikom, więc odesłano ją do tego samego instytutu badawczego, co Kibę.

Hmm, była naprawdę słodka, co znacznie różniło ją od tego bydlaka Freeda.

– Hejże, ja też będę pod wasz a opieką.

Nagle, zza pleców Kiby wyłoniła się Kiryuu. Trochę mnie przerażało to, że ta dziewczyna będzie mieszkała w moim domu przez trzy dni…skoro nie wiedzieliśmy co może się wydarzyć…ach, chyba nawet po raz pierwszy się tutaj pojawiła?

Nawet jeśli dobrze dogadywała się z Asią i innymi dziewczynami, to nigdy nas nie odwiedzała.

W końcu byłoby źle, gdyby poznała naszą prawdziwą tożsamość, więc nic nie można na to poradzić. W końcu jest bardzo dociekliwa.

– Witam wszystkich w Rezydencji Hyoudou. Czujcie się jak u siebie, Kiryuu-san i Tosca-san – pozdrowiła wszystkich Rias.

Uśmiechała się bardzo przyjaźnie, ale Tosca-san błyskawicznie schowała się za plecami Kiby…tego można się było spodziewać.

Nadal się jej bała?

Rias uśmiechnęła się kwaśno i dała nam znak, abyśmy weszli do środka.

Kiryuu spojrzała w stronę schodów wiodących na piętro.

– W porządku. Łowy zacznę od pokoju Asi! Jest na górze, prawda? Asiu, zamierzam odkryć, jaką zboczoną bieliznę u siebie masz! – powiedziała, po czym ruszyła energicznie w stronę schodów!

– Kiryuu-saaaaaaaannnnnn! Zaczekaj proszę! – Asia pobiegła za nią!

Cholera, Kiryuu! Jeśli będziesz się niewłaściwie zachowywała, to będę musiał interweniować!

Stojąc w holu, Shinra-senpai przyglądała się całemu domowi, poprawiając przy tym okulary.

– To pierwszy raz w moim życiu, kiedy zostaję na noc w domu chłopaka…jednakże, skoro mieszka tu tyle dziewczyn, to nie należy go chyba za taki uważać – powiedziała.

Było w tym trochę racji.

W tym domu mieszkało więcej dziewczyn niż chłopaków, więc bardziej przypominał żeński akademik, niż dom chłopaka.

– Napijmy się szybko herbaty – powiedział energicznie Kiba, kiedy stanął obok mnie.

– Racja.

Byłem tego samego zdania. Kiedy pomyślałem aby z kimś porozmawiać, Tosca-san zaczęła się we mnie wpatrywać, a potem przeniosła spojrzenie na twarz Kiby.

Patrzyła na nas tak, jakby coś zrozumiała.

Czy to, że ja i Kiba stoimy obok siebie jest takie niezwykłe…?

A może to było coś, co wzbudziło w niej zainteresowanie? Zacząłem się nad tym zastanawiać.

– Dobry wieczór Yuuto-senpai, Gya-kun, Tosca-san i Shinra-senpai.

To był głos Koneko-chan

Gdy spojrzałem w kierunku z którego dobiegł, zobaczyłem że schodziła do nas po schodach.

Zamierzała wypić z nami herbatę.

Krok pierwszy: Koneko-chan i Tosca-san.

– ....

– ....

W pustym pokoju na piętrze, Koneko-chan i Tosca-san siedziały na kanapie i wpatrywały się w siebie.

Koneko-chan milczała, ale Tosca-san wierciła się zawstydzona.

Od samego początku te dwie przyjaźniły się ze sobą.

Ponieważ Koneko-chan zawsze pomagała Kibie w aklimatyzowaniu Tosci-san, obie dziewczyny często się ze sobą spotykały.

Kiba pokroił ciasto, które sam upiekł i rozdzielił pomiędzy nas.

– Yuuto-senpai świetnie gotuje. Najróżniejsze słodkości też mu świetnie wychodzą – powiedziała Koneko-chan, kiedy zajadała się ciastem.

– Tak, potrawy Izajasza zawsze mnie zaskakują. Kto by pomyślał, że będzie z niego taki wspaniały kucharz… Dotąd nie wiedziałam nawet, że w zewnętrznych świecie istnieje takie pyszne jedzenie – odparła Tosca-san.

Co za szczera opinia.

Przypominała mi trochę Asię, kiedy ta zaczęła tu mieszkać. Ona także wychowywała się w Kościele i była zaskoczona oraz szczęśliwa, gdy próbowała najrozmaitszych potraw.

To chyba naturalna reakcja, jeśli weźmie się pod uwagę, jaki prosty styl życia dotąd prowadziła.

– Tak jak się spodziewałam, ciasto Kiby-kun jest przepyszne.

Shinra-senpai była poruszona do łez, gdy zajadała się ciastem. To które upiekł na święta, też jej smakowało.

– Nie boisz się Gya-kuna? Zawsze chowa się w kartonowych pudłach i nosi papierową torbę na głowie, więc nie przeraża cię on? – zapytała Koneko-chan Toscę-san, patrząc się na Gaspera.

Ach, pierwsze spotkanie z Gasperem może być trudne, skoro siedzi ciągle w kartonowym pudle, albo nosi na głowie papierową torbę, że o wydzielanej przez niego intensywności nie wspomnę.

Pewnie Koneko-chan była tego ciekawa, skoro poznała Gaspera znacznie wcześniej.

– Nie przerażam Tosci-san…. Prawda? – zapytał sam zainteresowany.

Tosca-san zachichotała.

– Początkowo byłam zdziwiona, że jest wampirem i lekko się bałam, ale ponieważ nigdy nie słyszałam o wampirze, który chowałby się w kartonowym pudle…nie wiedziałam jak zareagować.

Ponieważ wychowywała się w Kościele, to pewnie uczono ją, że wampiry są niebezpieczne, więc to naturalne że zachowywała wobec niego czujność, ale…Gasper był wampirem, który chował się w kartonowych pudłach.

Sądząc po reakcji Tosci-san, ona i Gsper szybko otworzyli się na siebie, a skoro mieszkali razem, to przyszło im to bardzo szybko.

– Jeśli Gya-kun zrobi coś dziwnego, to po prostu wmuś w niego dużą miskę zupy czosnkowej – zażartowała Koneko-chan.

– To okropne, Koneko-chan! – Gasper zaczął narzekać, ale to u niego normalne.

– Izajasz mówił mi, że jesteś dla niego jak młodsza siostra…w-więc chciałabym usłyszeć, jak spotkałaś go po raz pierwszy… – powiedziała Tosca-san do Koneko-chan.

…Ach, rozumiem.

Tosca-san chciała pewnie wiedzieć, co działo się z Kibą po projekcie Święty Miecz, gdyż co innego było usłyszeć tę historię od niego, a co innego, gdy opowiedziała o tym jego przyjaciółka.

Koneko-chan uśmiechnęła się słodko.

– Tak, Yuuto-senpai też jest dla mnie jak starszy brat. Rozumiem, w takim razie opowiem ci o pierwszym dniu, gdy się spotkaliśmy, chociaż był wtedy strasznie wredny…. – powiedziała chichocząc.

– Tylko nie przesadzaj za bardzo – odparł Kiba, uśmiechając się kwaśno.

Tak więc kiedy Koneko-chan zaczęła opowiadać o swoich wspomnieniach, ktoś uchylił drzwi i zaczął przysłuchiwać się rozmowie….

– …Interesuje mnie to, miau…

To była Kuroka.

Ciekawiła ją Tosca-san, albo może historia o przeszłości Koneko-chan? Albo też była zainteresowana ciastem upieczonym przez Kibę?

Cóż, pewnie wszystko po trochu.

Podszedłem do drzwi i otworzyłem je, po czym zachęciłem Kurokę aby weszła do środka.

– A więc zrobię to bez wahania.

Na początku Tosca-san była zaskoczona widokiem starszej dziewczyny z kocimi uszami, ale ponieważ z bardziej interesowało ją to, co mówiła Koneko-chan, szybko przestała zwracać na nią uwagę.

Hmm, to dobre postępowanie.

– Smakuje ci moje ciasto? – zapytał mnie nagle Kiba, kiedy przysłuchiwałem się opowieści Koneko-chan.

– Hm? Tak, jest bardzo dobre.

To była słodka szarlotka, a w połączeniu z czarną herbatą stanowiła tak pyszną przekąskę, że sama znikała z talerza.

– Później zrobię sernik który tak lubisz.

– To wspaniale.… Zaraz, skąd wiesz jakie ciasto najbardziej lubię…?

Kiedy to powiedziałem, poczułem że jestem obserwowany.

Okazało się, że Tosca-san wgapiała się we mnie i Kibę.

Czyżby w naszej rozmowie było coś niezwykłego?

– To wydarzyło się kilka lat temu. Ja i Yuuto-senpai poszliśmy do pewnego domu towarowego i zgubiliśmy się w nim….

Kiedy byłem zakłopotany, Koneko-chan kontynuowała swoją opowieść o przeszłości.

Krok drugi: Tosca-san i dwie Onee-san.

Po rozmowie pomiędzy Koneko-chan i Toscą-san przeszliśmy do następnego punktu.

– Ara, ara, czy mogę wam przeszkodzić?

Pojawiła się Akeno-san, przynosząc nam matcha latte (zieloną herbatę z mlekiem).

– Pozwólcie że i ja dołączę.

Rossweisse-san też się pojawiła.

Tosca-san z łatwością otworzyła się na Gaspera i Koneko-chan, którzy są w podobnym wieku co ona, ale jak poradzi sobie z dwiema starszymi dziewczynami? Słyszałem że nadal obawiała się Rias…

Tak jak myślałem, na twarzy Tosci-san pojawiło się zdenerwowanie, gdy pojawiły się Akeno-san i Rossweisse-san.

– O czym rozmawiacie? – zapytała Akeno-san.

– O przeszłości Yuuta-senpai – odparła Koneko-chan.

Akeno-san uśmiechnęła się, kiedy to usłyszała, po czym zwróciła się do Tosci-san.

– Jeśli nie będziesz się na mnie boczyła, sama mogę ci o nim niejedno opowiedzieć. W końcu ja i Rias czuwałyśmy nad nim od samego początku, niczym nad młodszym bratem.

Racja. Akeno-san była rówieśniczką Rias i opiekowała się Kibą od kiedy ten został diabłem, więc zapewne były epizody z jego życia, które mogła znać tylko ona.

Jak można się było spodziewać, na twarzy Kiba pojawiła się zawstydzona mina i zaczął nawet drapać się po policzku z zakłopotania.

Tosca-san uśmiechnęła się w odpowiedzi na słowa Akeno-san.

Kiedy napiła się matcha latte, wyraz jej twarzy stał się jeszcze bardziej zrelaksowany.

– Jest gorąca. Trochę cierpka, ale też słodka. Gorąca, relaksująca i pyszna – powiedziała, kiedy napiła się herbaty Akeno-san.

Cóż, w końcu Akeno-san robi wspaniałą matcha latte. Nauczyła się tego od swojej mamy oraz matki Rias.

Stała się bardzo biegła w robieniu herbaty latte i wielu jej odmian.

Ponieważ sama zielona herbata mogłaby być zbyt gorzka dla Tosci-san, która dopiero zamieszkała w Japonii, więc przyrządziła ją w wersji latte.

Oto sposób, w jaki Akeno-san potrafi być delikatna.

– Ja też robię herbatę, ale nigdy w stylu latte. Może powinnam potem poprosić Himejimę-san, aby mnie tego nauczyła?”

Shinra-senpai, która siedziała obok mnie, wyraziła uznanie dla umiejętności Akeno-san.

Gdy wszyscy zaczęli pić herbatę, Akeno-san zaczęła opowiadać:

– Jest takie jedno wspomnienie o którym chciałabym opowiedzieć. Kilka lat temu, kiedy była nas jeszcze czwórka, ja, Rias, Koneko-chan i Yuuto-kun, wybraliśmy się na farmę. Tego dnia Yuuto-kun nabawił się obsesji na punkcie dojenia krów….

Tej nocy zawstydzająca przeszłość Kiby wyszła na światło dzienne….

Kiedy Akeno-san skończyła opowiadać, Rossweisse-san do późna w nocy opowiadała o sklepach „Wszystko po sto jenów”.

Krok trzeci: Tosca-san i Kościelne Trio + Kiryuu.

Poranek po pierwszej nocy.

Tym razem grupa kobiet nie spała w moim łóżku.

Zamiast nich, w moim pokoju noc spędzili Kiba i Gasper, którzy spali na futonach rozłożonych na podłodze.

Kiedy po raz ostatni jacyś faceci nocowali w moim pokoju?

Zanim poznałem Rias i pozostałych, Matsuda i Motohama zostawali u mnie na noc, ale…cóż, ponieważ ostatniej nocy mieliśmy coś w rodzaju zabawy dla chłopców, nasze napięcie było wyjątkowo wysokie. Dlatego aż do świtu graliśmy sobie w gry planszowe.

Takie spędzanie czasu wyłącznie w męskim gronie nie jest złe! Nawet ja chcę w taki sposób spędzać czas z kumplami!

A teraz zaczął się drugi dzień pobytu Tosci-san w moim domu.

Ponieważ my, chłopcy, usnęliśmy dopiero wczesnym rankiem, obudziliśmy się dopiero przed południem i przegapiliśmy śniadanie.

Chciałem dołączyć do śniadania wraz ze wszystkimi dziewczynami, ale…może zrobiliśmy coś złego Tosce-san.

Kiedy opuściłem mój pokój i szedłem korytarzem, spostrzegłem Kościelne Trio, wraz z Kiryuu i Toscą-san.

Kiedy się im przyjrzałem, zobaczyłem że Tosca-san miała złożone dłonie, zupełnie jakby się modliła do Iriny!?

– Och, aniele Irino-sama! Proszę miej mnie dzisiaj w swojej opiece!

Irina wydawał się być zadowolona, więc objawiła swoją aureolę i rozpostarła skrzydła, podczas gdy jej twarz wyrażała ekstazę.

– Tak, Tosca-san. Dzisiaj Niebiosa też cię pobłogosławią, Amen – powiedziała.

Co ty wyprawiasz? Nie wiedziałem nawet, jak na to zareagować.

Tosca-san wpatrywała się w Irinę, jakby patrzyła na coś świętego. Cóż była w końcu pierwszym aniołem, jakiego spotkała.

Dotąd tylko wiedziała o aniołach tyle, ile ją nauczono, więc spotkanie z jakimś do głębi poruszyło jej serce.

Gdy tylko się spotkały, Tosca-san cieszyła się że poznała prawdziwego anioła i była tym poruszona do łez. Modliła się też do Iriny, która z kolei była zadowolona, że ktoś traktuje ją jak anioła..

Była to sytuacja korzystna dla obu stron.

Słyszałem, że Irina opiekowała się Toscą-san także w Kościele.

A skoro była dzieckiem wychowanym w instytucie Kościoła, to nie było niczym dziwnym, że miała taką wiarę.

Nie ma mowy, aby Niebo zignorowało ją, biorąc pod uwagę jej historię.

Instytucja powiązana z Kościołem, która znajdowała się niedaleko miasta Kuou, pomagała jej wierze.

Ach, teraz zauważyłem, że miały na sobie wyjściowe ubrania.

– Hej dziewczyny, wybieracie się dokądś? – zapytałem.

– Tak, planujemy iść w czwórkę na kobiece zakupy – odparła Xenovia.

Hmm, zakupy, tak?

…Ach, w jakiś sposób zrozumiałem.

Dla kogoś wychowywanego w Kościele, zakupy były niesamowicie trudne, że aż osiągały poziom tabu.

To dlatego, ponieważ wierzący musiał porzucić ziemskie pragnienia i powierzyć się wierze.

Zwłaszcza dzieci wychowane w instytutach kościelnych, gdy dorastały na tyle, by zrozumieć, co się wokół nich dzieje, były już oddane Bogu i poświęcały się całkowicie wierze.

Asia, Xenovia i Irina też były wychowywane w Kościele, ale od kiedy przybyły do tego miasta, pozwolono im być do pewnego stopnia wolnymi, dzięki czemu mogły doświadczyć wielu rzeczy, które normalnie były zabronione dla wiernych.

Dzięki temu Kościelne Trio mogło się w pełni cieszyć normalnym życiem uczennic.

Ostatniej nocy, w moim pokoju Kiba powiedział coś takiego:

– Ponieważ chcę, aby Tosca cieszyła się swoim obecnym stylem życia, to chciałbym chociaż zabrać ją na zakupy do centrum handlowego.

Chciał zapewne, aby jego przyjaciółka mogła cieszyć się każdym swoim niem i dlatego zamierzał pokazać jej zabawną stronę tego świata, której nie mogła zobaczyć w kościelnym instytucie.

Tosca-san miała wesoły wyraz twarzy, gdyż była z innymi członkiniami Kościoła oraz Kiryuu, która też była dziewczyną.

– Zostawiam Toscę pod waszą opieką – powiedział Kiba, gdyż wiedział, że dla młodej dziewczyny ważne jest, aby spędzała czas z przedstawicielkami własnej płci.

My, chłopcy, zamierzaliśmy natomiast….

– Zjedzmy sobie późne śniadanie – powiedziałem, rozciągając się.

– Ja zrobię śniadanie, Ise-kun. Wolisz japońskie śniadanie, czy europejskie? Ugotuję wszystko – powiedział Kiba,

Japońskie było dobre, ale europejskiemu też niczego nie brakowało…Kiedy zastanawiałem się jak odpowiedzieć, poczułem że ktoś się na mnie gapi.

Okazało się, że to Tosca-san znowu wpatruje się we mnie i Kibę czujnym spojrzeniem.

Krok czwarty: Tosca-san i…ja?

Tej nocy wszyscy jedli obiad razem.

Ostatecznie Tosca-san otworzyła się na wszystkich? W końcu rozmawiała z każdym, choć najbardziej z Kiryuu i Kościelnym Trio.

Była zakłopotana gdy po raz pierwszy spotkała Le Fay, która była czarodziejką, ale dzięki słowom Asi i Koneko-chan szybko się do niej przekonała.

Ravel nie było obecnie z nami, ale chciałbym aby też zaprzyjaźniła się z Toscą-san, kiedy już wróci.

Albo raczej….

– Tosca-san, wiesz że nie ma się czego bać? Oni wszyscy są dobrymi ludźmi, więc bez obaw. Pan zawsze będzie nad nami czuwał – oznajmiła Irina.

– Tak! Aniele-sama!

Słowa Iriny mocno przemawiały do serca Tosci-san.

…To nieopisana sytuacja, ale czy Xenovia myślała o tym, jako o czymś niesamowicie interesującym?

Śmiała się głośno od samego początku do końca. Pewnie nie potrafiła poradzić sobie z taką postawą u Iriny.

Tosca-san była w stanie rozmawiać niemal ze wszystkimi, ale… Wreszcie spostrzegłem, że unikała tylko mnie i Rias!

W ogóle nie próbowała nawet nawiązać ze mną rozmowy, nawet jeśli zwracałem się bezpośrednio do niej!

– …

Zamilkła!

Do tego, dlaczego tak gapiła się na mnie, kiedy rozmawiałem z Kibą?!

Czyżby bała się każdego chłopaka poza nim!?

Nie, raczej nie o to chodzi, skoro przyzwyczaiła się do Gya-suke, który chowa się w kartonach i ubiera w damskie ciuszki!

…Mo-może nie toleruje mnie, gdyż jestem zboczeńcem? Ale przecież nawet nie patrzyłem na nią w lubieżny sposób. Nawet nie patrzyłbym tak na przyjaciółkę Kiby, która dopiero co się obudziła!

Żebym patrzył na nią w taki sposób, musiałoby minąć kilka lat, albo przynajmniej musiałyby jej najpierw urosnąć piersi…!

Nie, nie, do diabła ze mną, ale przynajmniej chciałbym, aby otworzyła się na Rias.

Jest wprawdzie wysokoklasową diablicą, ale mimo tego to delikatna i wspaniała kobieta. Z pewnością byłaby wspaniałą przyjaciółką dla Tosci-san, gdyby ta się jej tak nie bała…Rias nie była człowiekiem, który został wskrzeszony jako diabeł, ale diablicą czystej krwi.

…Dla osoby wierzącej była to trudna sprawa…

Po obiedzie siedziałem w salonie i zamyśliłem się głęboko. Wszyscy się tutaj zresztą relaksowali, włącznie z Toscą-san…

Nagle, Kiryuu zaczęła mówić:

– Jak się nad tym zastanowić, to reputacja Hyoudou uległa ostatnio zmianie wśród dziewczyn w szkole.

─!

T-to była bardzo interesująca rozmowa.

– A w jaki sposób? – zapytałem.

Chodziło o moją reputację wśród dziewczyn, więc to chyba jasne, że byłem ciekawy!

– Hmm, mówią rzeczy typu: „Nie jest taką dziką bestią jak myślałam” albo „Ostatnio nie jest takim zboczeńcem”. Teraz nie są do ciebie tak uprzedzone jak kiedyś – odparła Kiryuu.

─!!

Jak do tego doszło?!

Do takiego dramatycznego zwrotu wydarzeń może w ogóle dojść!?

Byłem zaskoczony, że moja wartość wzrosła, nawet jeśli w niewielkim stopniu.

Przez długi czas uznawano mnie za ucieleśnienie seksualnych żądzy, nazywano dziką bestią, a nawet byłem podejrzewany o homoseksualny związek z Kibą. Jednak doszło w końcu do czegoś takiego…

– Naprawdę? Czyżby mój męski urok wzrósł, zanim to zauważyłem?

Starałem się zachowywać spokojnie, ale Kiryuu nie miała mi zamiaru na to pozwolić.

– Nie wiem, może nie o to chodzi? W każdym razie zmiana w twojej reputacji zaszła dzięki Kibie-kun.

– Mnie? Czy coś zrobiłem? – Kiba sam był tak zaskoczony, że dołączył do rozmowy.

– Podobno wiele dziewczyn zadawało ci pewne pytanie, prawda? – zapytała Kiryuu.

„Kiba-kun, co myślisz o Hyoudou-kun?”

Najwyraźniej wiele dziewcząt pytało go o coś takiego.

On sam też sobie najwyraźniej o tym przypomniał.

– A tak, tedy zawsze odpowiadałem w taki sposób: „Cóż, Ise-kun jest zboczeńcem, ale sądzę że to normalne dla chłopaka w tym wieku. On po prostu się z tym nie kryje. Jest jednak bardzo odpowiedzialny i nie patrzy na nikogo z góry. Dlatego niezwykle łatwo się z nim dogadać.”

Skoro Kiba wypowiedział te jasne i dżentelmeńskie słowa, to może dziewczyny ponownie rozważą swoją opinię na mój temat i moja wartość wzrośnie.

…Uuhh! To co w życiu jest potrzebne, to dobry przyjaciel! Cholera, w przeciwieństwie do Matsudy i Motohamy, na Kibę zawsze można liczyć!

Objąłem go ramieniem za szyję!

– Dzięki, chłopie! Jesteś jedynym, który tak mnie pochwalił!!

Zacząłem głośno płakać!

Był jedynym z moich rówieśników, który mówił na mój temat takie dobre rzeczy, więc to jasne że byłem poruszony!

– Ha ha ha, to boli, Ise-kun.

Kiba wydawał się być trochę zawstydzony, ale to w porządku!

Dobrze, drugą noc tej piżamowej imprezy, my, chłopcy, przegadamy ją całą aż do świtu!

Tosca-san, która przyglądała się temu wszystkiemu w ciszy, nagle otworzyła usta.

– Po-powiedz….

Co?! Patrzyła na mnie i nagle rozpoczęła rozmowę!

– Tak? O co chodzi, Tosca…-san – odparłem zaskoczony.

– Er, jaki rodzaj związku was łączy…? – zapytała Tosca-san, przełykając ślinę.

– Słucham…? – zapytałem.

– Zapytałam, jaki rodzaj związku łączy cię z Izajaszem?! – odparła głośno Tosca-san.

Ach, mój związek z Kibą…?

Ja i Kiba spojrzeliśmy na siebie nawzajem.

– Jesteśmy przyjaciółmi? Towarzyszami? Kolegami z parostwa…

Odpowiedziałem w taki sposób, ale Tosca-san zaczęła nagle narzekać, roniąc przy tym łzy z oczu!

– Sądzę że homoseksualizm jest sprzeczny z n-n-naturą!

─!!!?? …H-homoseksualizm? Myśli że my jesteśmy….!? C-co to do cholery ma być!!!

– Tosca-san!? K-k-kto opowiedział ci o czymś takim!? – zapytałem!

To nie była wiedza, którą można było zyskać od tak sobie!

Kiedy spojrzałem podejrzliwie na Kiryuu, Tosca-san zaczęła nieśmiało mówić:

– To było opisane w książce, którą dostałam od K-Kiryuu-san! Związek pomiędzy Hyoudou Isseiem-san i Izajaszem to yaoi, czyli dwaj mężczyźni, którzy się kochają! N-nie możecie tego robić! Pan powiedział, że mężczyzna powinien żyć tylko z kobietą!

Tosca-san zaczęła narzekać na mnie i Kibę, podczas gdy jej twarz była cała czerwona!

Ja natomiast spojrzałem na Kiryuu!

– Fufufu.

Ta dziewczyna! Kiedy jej okulary lśniły, unosiła kącik ust, jakby się uśmiechała!

To było przestępstwo z premedytacją!? Dałaś Tosce-san jakieś książki o yaoi, prawda!?

W ten właśnie sposób przedstawiła tej naiwnej i niewinnej dziewczynie kulturę naszego kraju!

Ta wredna okularnica!

Ha! Teraz już wszystko rozumiem!

To właśnie dlatego Tosca-san wpatrywała się tak we mnie i Kibę! Ciekawiło ją, czy naprawdę coś nas łączy!

– Izajaszu! Jak więc jest…? Co myślisz o…Hyoudou Isseiu-san? – zapytała Tosca-san Kibę.

– Ja też chciałabym to wiedzieć. Jak to jest między wami, Kiba-kun!?

Nawet Shinra-senpai, która dotąd tylko obserwowała, teraz zadała takie pytanie! Dlaczego teraz musiała o to zapytać!?

Kiba natomiast…opuścił głowę i wymówił kilka słów:

– C-cóż…jesteśmy przyjaciółmi…wiecie?

Nie mów takich rzeczy z zaczerwienioną twarzą! Wiesz że to tylko dolewanie oliwy do ognia!?

– K-kochasz go!?

– A-a więc jednak!?

DxD Dx5 illustration 5.jpg

Tosca-san i Shinra-senpai naciskały coraz bardziej!

Rany, rany, jak mogło do tego dojść?!

Na twarzach Tosci-san i Shinry-senpai było widać więcej presji niż przedtem!

Kiba patrzył w moją stronę i najwyraźniej nie wiedział, jak ma sobie z tym poradzić.

– …T-tego typu rozmowa przed Isseiem-kun jest trochę niezręczna…prawda?

Nie, nie, nie, nie, nie, nie! Co to za odpowiedź!?

Wystarczy powiedzieć, „Jesteśmy tylko przyjaciółmi!”, prawda!?

Takie zwlekania i uciekanie od odpowiedzi tylko tworzy nieporozumienia!?

Tosca-san zaczęła drżeć, kiedy zobaczyła reakcję Kiby.

– T-tak jak myślałem, kochasz go…jesteś pedziem…Izajasz stał się złym dzieckiem…

Shinra-senpai też drżała.

– …A więc jednak…wiedziałam, że Hyoudou-kuna i Kibę-kyuna łączy coś takiego… – powiedziała, mimo że lekko się uśmiechała. –…Tak, nie, ale w sumie to nie takie złe.

Że co?! Shinra-senpai nie miała nic przeciwko temu!? Nagle ujęła dłoń Tosci-san!

– Tosca-san! Pracujmy ciężko, aby nie przegrać z Hyoudou-kunem!

– Tak. Wprawdzie nie do końca to rozumiem, ale to całe yaoi nie jest dobre!

W jakiś sposób, słowa tej dwójki nie były ze sobą powiązane, ale czy porozumiewały się tylko w swoich umysłach !?

Nieeeeeeeeee! Proszę, dajcie mi odetchnąć!!

Dla mnie, cała ta impreza była katastrofą, która stworzyła masę nieporozumień….

Było jeszcze coś, co wydarzyło się podczas wizyty Tosci-san w moim domu, ale to ściśle tajna historia.

Ostatniej nocy, Tosca-san wzięła się w garść i zaczęła rozmowę z Rias.

– Nie byłam w stanie zapytać, ale w końcu znalazłam w sobie determinację… – powiedziała bezpośrednio do Rias. – …Możesz mi opowiedzieć, jak spotkałaś Izajasza?

– Tak – odparła Rias, uśmiechając się przy tym.

Tosca-san bała się jej, gdyż była diabłem, ale Rias wiedziała wszystko o Kibie, od kiedy wskrzesiła go jako diabła.

Dlatego, odkąd Tosca-san doszła do wniosku, że Kiba umarł nienaturalną śmiercią, z głębi serca obawiała się, że opanuje go pragnienie zemsty.

Mimo tego chciała wiedzieć więcej o swoim jedynym przyjacielu, który przeżył.

Myśląc w ten sposób, Tosca-san zebrała całą swoją odwagę i zapytała o to Rias, a potem, ogarnięta emocjami, powiedziała płaczliwym tonem to, co naprawdę chciała przekazać Rias:

– Naprawdę dziękuję ci za to, że pomogłaś wtedy Izajaszowi.

Kiedy Rias to usłyszał, też zaczęła ronić łzy.

– A ja dziękuję ci za to, że żyjesz – odparła.

Po tej piżamowej imprezie, Tosca-san zaczęła się częściej uśmiechać….

Żywot 4: Na Zachód![edit]

– Rany! Tej umiejętności też nie mogę użyć…

– Dodatkowo, o co chodzi z tym wydarzeniem!? Dlaczego tamten generał zdradza!?

– W każdym razie to zabawne, zupełnie jakbyśmy trafili wszyscy do innego świata.

Wydarzyło się to pewnego dnia, gdy Xenovia, Irina i Asia ekscytowały się grą konsolową, wyświetlaną na ekranie telewizora.

Kościelne Trio towarzyszyło mi w moim pokoju, kiedy grałem w grę RPG z otwartym światem.

Nagle….

– Hej, macie chwilę, miau.

Pojawiła się Kuroka.

Skoro tu była, to pewnie chciała sobie zagrać!

Kuroka zawsze brała moje (i nasze) gry konsolowe i grała w nie bez pozwolenia, a nawet korzystała z naszych save'ów!

Czy ona rozumiała moje uczucia, kiedy możliwość wdania się w romans w RPG-u, na który tak czekałem, został pominięty bez mojej wiedzy!?

Z tego powodu, w głowie zapaliła mi się lampka ostrzegawcza. Jednak zza pleców Kuroki wyłoniła się Le Fay, więc najwyraźniej nie przyszły tu tylko po to, aby sobie pograć.

– Pewnie jesteście tutaj, bo chcecie o coś poprosić – stwierdziłem.

– Prawdę mówiąc, to chciałybyśmy poprosić o pomoc w takiej jednej sprawie… – powiedziała Le Fay przepraszającym tonem.

– W jednej sprawie? – zapytałem, przekazując kontroler Xenovi.

– Jesteśmy odpowiedzialne za opiekowanie się nowymi członkami naszej drużyny – wyjaśniła Kuroka z zakłopotanym wyrazem twarzy.

Nowymi członkami Drużyny Valiego? Zaraz, czy to w porządku że proszą mnie o pomoc? W końcu… jesteśmy rywalami.

– Chcecie żebym wam pomógł? Waszej drużynie? Czy to aby w porządku?

Wprawdzie obaj byliśmy członkami drużyny antyterrorystycznej DxD, ale kiedyś byliśmy we wrogich stosunkach, a przede wszystkim Vali był moim rywalem, jako jeden z Dwóch Niebiańskich Smoków…. W pewnym sensie nie wiedziałem jak odpowiedzieć, ale Kuroka po prostu wzruszyła ramionami, gdyż najwyraźniej zrozumiała o czym myślałem.

– Tak sądzę. Jednak najwyraźniej wpadliśmy w małe kłopoty i dlatego potrzebna nam twoja pomoc, Sekiryuutei-chan. Głównie chodzi o Bikou.

Bikou? Hmm, nie do końca orientowałem się w sytuacji. Pojęcia nie miał, gdzie ci ludzie ostatnio byli i czym się zajmowali, więc wygląda na to, że po prostu wpadali, kiedy chcieli.

– Chciałybyście, abyśmy też wam pomogły?

– Chętnie was wesprzemy, o ile nie przeszkadza wam pomoc dziewczyn.

Asia i Irina zadeklarowały pomoc….

– Czy będę w stanie sam sobie z tym poradzić? – zapytałem Kurokę

– Tak mi się wydaje – odparła bez zainteresowania.

Dlaczego jest taka znudzona?

Dobieranie nowych członków drużyny było ważną sprawą, więc nie byłoby niczym dziwnym, gdyby inni też byli zainteresowani….

– Dobra, w każdym razie opowiedzcie najpierw, w czym problem.

Wprawdzie nadal miałem wiele pytań i wątpliwości, ale postanowiłem że najpierw dowiem się czego potrzebują, zanim zdecyduję się im pomóc.

– Tego można się było po tobie spodziewać. To bardzo nam pomoże, miau.

– Dziękujemy ci bardzo.

Najwyraźniej zarówno Kuroka jak i Le Fay poczuły ulgę, gdy usłyszały moją odpowiedź.

– Beznadziejnie rozwijasz tą postać, Ise. Nie wydaje mi się, abyś dobrze gospodarował punktami postaci. Wprawdzie w prawdziwym życiu dobrze ci idzie z walką wręcz, to twoja technika rozwoju w grze jest interesująca. Jednak to niezbyt dobry pomysł, pakować tyle w siłę. Priorytetem powinny być raczej uniki i technika…. – powiedziała Xenovia, która grała za mnie na konsoli.

I tak oto niszczyła moją rozrywkę… Doprawdy, w prawdziwym życiu bezmyślnie rzucała się z mieczem na wroga, ale w grze bardzo dbała o takie szczegóły!

W każdym razie zostawiłem grę Kościelnemu Trio, a sam udałem się do Drużyny Valiego.


Kuroka, Le Fay i ja, teleportowaliśmy się do niedorzecznie wielkiej przestrzeni treningowej.

Czekali tu na nas Vali, Bikou i dwójka ludzi, których nie znałem. Oboje mieli na sobie workowate i luźne ubrania, podobne do starożytnych chińskich szat, które nosili mnisi.

Jedną z tych osób była piękna dziewczyna, która wyglądała na gimnazjalistkę!

Jej charakterystyczną cechą były puszyste włosy barwy cynobru…chociaż nosiła też naszyjnik zrobiony z wielu małych czaszek.

Hmm, najwyraźniej miała kiepski gust.

Druga osoba natomiast nie była człowiekiem!

Miał człekokształtne, ale nieforemne ciało oraz głowę świni. Był bestią.

Ta dwójka była dla mnie niezwykła.

Więc to nowy narybek w drużynie? Hmm, nawet jeśli spotkałem ich po raz pierwszy, to dlaczego odnoszę wrażenie że już skądś ich znam?

Skoro o tym mowa, kiedy byli razem z Bikou…to wyglądali jak…. Nie, skoro jedna z nich była dziewczyną, to nie mogłem być pewien, gdyż moje wyobrażenie o tym było inne….

Jednak nie mogłem przestać o tym myśleć, kiedy widziałem Bikou z tym świonio-głowym.

Kiedy Bikou zauważył, jak intensywnie wpatruję się w ich trójkę, uniósł rękę i pozdrowił mnie.

– Witaj Sekiryuuteiu, widzę że postanowiłeś przyjść?

– Więc ta dwójka to nowi członkowie waszej drużyny? – zapytałem, robiąc krok w jego stronę.

– …Tak, taka jest umowa. Ten staruch mój dziadek, przekazał mi opiekę nad tymi kłopotliwymi osobami…. Ten prosiak to obecny Zhu Bajie, a dziewczyna jest obecnym Sha Wujingiem – odparł Bikou drapiąc się po policzku.

—!

Szybko zrozumiałem te słowa! Tak, zdecydowanie!

– Naprawdę!? Zhu Bajie i Sha Wujing!?”

Ponownie na nich spojrzałem; na świnię, Zhu Bajie-san, i piękną dziewczynę, Sha Wujinga!

Tak, zdecydowanie!

Kiedy Bikou był razem z nimi, to nie mogłem nic na to poradzić, że wyglądali jakby urwali się z powieści „Podróż na Zachód”!

…Z drugiej strony Sha Wujing, który nie był kappą, wyglądał trochę dziwnie…. Hmm? W końcu chyba był tym stworzeniem, prawda?

Nie nie, chyba już ktoś mi kiedyś mówił, że to nieprawda…?

Ostatnio tyle się dzieje, że zapominam o różnych rzeczach….

Bikou roześmiał się i mówił dalej:

– Pamiętaj jednak, że są nowi i dopiero niedawno objęli te „stanowiska”.

Jednak i tak było to niesamowite!

Już spotkanie samego Sun Wukonga było niezwykłe, ale poznanie Zhu Bajie i Sha Wujinga także było niesamowite, nawet jeśli zostali nimi niedawno!

Ach, możliwość spotkania tej dwójki była już wystarczająco satysfakcjonującą nagrodą.

Dodatkowo, należeli do Drużyny Valiego? Intrygujące, że to pierwszy Sun Wukong im to zaproponował.

Moje zainteresowanie wzrosło, kiedy o tym pomyślałem. Nic nie mogłem poradzić, że moje spojrzenie wędrowało od Zhu Bajie do Sha Wujinga.

Obecna Sha Wujing wydawała się był zakłopotana moim zaciekawionym spojrzeniem. Jaka słodka!

Natomiast Zhu Bajie-san zaczął mówić o sobie w pogardliwy sposób:

– Tak, tak, jestem świnią. Świnią. Parszywym wieprzem, który potrafi tylko kwikać i chrumkać.

– N-nie o to mi…

Wyglądał jak wyglądał, gdyż był świńskim youkai, a ja przecież nic nie powiedziałem na ten temat…czy to źle, że na niego patrzyłem?

– Ach, obecny Zhu Bajie jest strasznie ponury i pesymistycznie nastawiony, więc nie miej do niego żalu – powiedział Bikou, uśmiechając się krzywo.

W odpowiedzi, Zhu Bajie-san po prostu wzruszył ramionami.

– Przepraszam za bycie ponurą świnią, ale ja przecież jestem świnią. Parszywym wieprzem – powiedział, po czym spojrzał na Kurokę. – Tak przy okazji, Nekomata onee-san. Jest coś o co chciałbym cię prosić.

– O co chodzi, miau?

Kiedy Kuroka przekrzywiła głowę, Zhu Bajie-san wyraził swoje żądanie wprost:

– Możesz mnie uderzyć? Możesz przy okazji powiedzieć „Tak bardzo chcesz oberwać, parszywy wieprzu!?”!? Podejrzewam że pewnie nie, prawda? Ach, przepraszam że cię kłopoczę.

Co on właśnie powiedział!?

Dlaczego zaczął nagle mówić o czymś zboczonym!?

Lubi być bitym i upokarzanym!

Nawet Kuroka była tym zaskoczona.

– Zaraz, Bikou, czy ta świnia-san jest zboczona?

Bikou wziął głęboki wdech, gdy usłyszał pytanie Kuroki.

– Tak, jest pesymistycznym masochistą i uwielbia gdy ładne dziewczyny znęcają się nad nim i przezywają go wieprzem.

– Och tak, to jak nazwałaś mnie świnią-san było wspaniałe. Chciałbym usłyszeć tego więcej. Wtedy mógłbym nawet kwiczeć z radości.

Cholera, ten gość powiedział to z bardzo poważnym wyrazem twarzy! On jest zbyt kłopotliwy!

Jest całe eony ponad wszelkimi zboczeńcami, których dotąd spotkałem!

Z jego głową zdecydowanie musiało być coś nie tak, prawda!?

Zresztą nieważne. Teraz skupiłem swoją uwagę na pięknej dziewczynie, Sha Wujing-chan.

– U-umm, miło mi cię poznać. Jestem obecną Sha Wujing. Pewnie to dziwne, skoro jestem dziewczyną…ale będę ciężko pracowała, aby zasłużyć na to miano.

Śliczna Sha Wujing-chan przedstawiła się jak należy!

Mmm, jako można się było spodziewać, miała jasną cerę i była urocza! Te jedwabiste włosy w cynobrowym kolorze też do niej pasowały!

Kiedy Bikou zauważył moja spojrzenie, postanowił udzielić mi dodatkowej informacji:

– Tak przy okazji, obecna Sha Wujing-chan jest…cóż, gimnazjalistką.

– Gimnazjalistką! Och, więc to tak!

To było zaskakujące, ale wyglądała na mniej więcej taki właśnie wiek.

Chociaż nie należało oceniać youkai po wyglądzie…to wyglądała całkiem nieźle.

Zaraz, czy ona uczęszcza do jakiejś szkoły, skoro jest gimnazjalistką?

Możliwe, że ukrywała swoją prawdziwą tożsamość.

My kryliśmy się z tym, że jesteśmy diabłami i chodziliśmy normalnie do szkoły, więc i z nią mogło być podobnie, skoro wyglądała jak zwykła dziewczyna.

Jednak w porównaniu do mojego wyobrażenia o Sha Wujingu, ona….

– U-umm, czy wszystko w porządku? Dziwnie się na mnie patrzysz… – zapytała nagle Sha Wujing-chan, gdy zobaczyła mój wyraz twarzy.

– T-to nic takiego, po prostu zawsze myślałem, że Sha Wujing będzie wyglądał jak kappa….

Kiedy to usłyszała, zaczęła na mnie strasznie wrzeszczeć!

– N-nie jestem kappą! Takie wyobrażenie Japończycy wymyślili sobie bez pozwolenia! Prawdziwy Sha Wujing był mędrcem youkai żyjącym w rzece, a nie jakimś stworem z głową płaza!

Bardzo szybko wyraziła swoje niezadowolenie z mojego wyobrażenia! Sposób w jaki się dąsała też był uroczy.

Bikou przytaknął jej słowom.

– Zgadza się. Sha Wujing nie był żadnym kappą, a mędrcem youkai. Dopiero później zrobiono z niego kappę, aby Japończycy mogli łatwiej zrozumieć legendę.

Tak, słyszałem już o tym, tylko zapomniałem. Bikou — Sun Wukong, wytłumaczył mi to, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy.

Ach, przecież spotkałem już prawdziwego kappę, więc mogło to zmącić moje wspomnienia….

Poznałem najróżniejsze dziwne osoby; zboczeńców, dziwacznych ludzi i istoty nadprzyrodzone, dlatego doszło do tego nieporozumienia.

A to wszystko wydarzyło się podczas mojego pierwszego roku życia jako diabła….

Po wysłuchaniu wyjaśnień Bikou, gimnazjalistka Sha Wujing-chan skinęła głową.

– Zgadza się! Nie jestem kappą!

Mędrczyni youkai, Sha Wujing-chan! Zrozumiałem i zapamiętam, że jesteś gimnazjalistką!

– Ja jestem świnią zarówno w wersji japońskiej, jak i oryginalnej. W końcu jestem parszywym wieprzem…

Zhu Bajie-san natomiast dalej krytykował samego siebie….

– Zachowaj ostrożność. Klan Sha Wujing jest przewrażliwiony na punkcie nazywania ich kappami. Najwyraźniej najbardziej drażni ich to wtedy, gdy mówią to Japończycy – wyjaśnił mi Bikou.

Rozumiem. Powinienem to zapamiętać i mieć na uwadze….

– Tak więc po co potrzebna wam moja pomoc? – zapytałem w końcu.

Ostatecznie po to tu dzisiaj jestem.

Do czego ta dwójka potrzebuje mojego wsparcia?

Dodatkowo, czy był jakiś powód, dla którego nie mógł mnie zastąpić ktoś inny?

– Cóż, jakby to ująć…pomóż mi proszę – powiedział Bikou, składając ręce w błagalnym geście.

Jak mam mu pomóc ze zboczonym masochistą Zhu Bajie i gimnazjalistką Sha Wujing-chan…?

DxD Dx5 illustration 9.jpg

– Chętnie, ale powiedz dokładnie z czym.

– Prawdę mówiąc… – Bikou zaczął wyjaśniać.

Najwyraźniej kilka dni temu, pierwszy Sun Wukong mówił o czymś bardzo ważnym.

To było…niewiarygodne! To była prośba od samego Xuanzanga Sanzanga.

Pierwotnie jego trzema uczniami byli Wielki Zwycięski Budda Sun Wukong, Obmywacz Ołtarzy Zhu Bajie i Złotokształtny Arhat Sha Wujing.

Prośba była taka, aby zebrać ich wszystkich ponownie.

Staruszkowie z pierwszego pokolenia byli zachwyceni, że wreszcie, od długiego czasu, otrzymali rozkaz od swojego pana, ale jednocześnie zastanawiali się nad jego powodem.

Może lepiej by było, aby to ich potomkowie się tym zajęli?

Co więcej, gdyby ta trójka ze sobą współpracowała, poprawiłoby to relacje pomiędzy klanami i byłoby wspaniale, gdyby przyniosło to wspaniałe wyniki.

Trzej uczniowie Xuanzanga Sanzanga, którzy doszli do takich właśnie wniosków, zrzucili zadania na barki swych potomków, którzy odziedziczyli ich imiona.

„Wasza trójka ma spełnić życzenie Xuanzanga Sanzanga-sama”.

Z takim właśnie rozkazem, pierwszy Sun Wukong wysłał obecnych Zhu Bajie i Sha Wujinga, którzy od niedawna dziedziczyli te imiona, do Drużyny Valiego, w której był już Bikou .

Trening był jednym z aspektów spełnienia tego życzenia i zasugerowano, że Drużyna DxD mogłaby nieco pomóc w szkoleniu Drużyny Podróży na Zachód.

Najbardziej zaskoczyło mnie jednak to, jak pierwsze pokolenie wyceniło Bikou.

Nawet jeśli nie przejął jeszcze swojego rodowego imienia, to powierzyli mu obecnych Zhu Bajie i Sha Wujinga, wyrażając w ten sposób oczekiwanie, że w przyszłości zostanie nowym Sun Wukongiem?

Cóż, nie byłem w stanie odgadnąć myśli staruszków z pierwszego pokolenia, którzy po długiej podróży stali się istotami pokrewnymi buddom i bogom.

– Rozumiem, więc to było żądanie Xuanzanga Sanzanga-sama…które przekazał pierwszy staruszek Sun Wukong – powiedziałem, kiwając głową.

– …Ach, gdyby poprosił o to tylko ten staruch, to jakoś bym się wymigał, ale skoro dwaj jego kumple też się dołączyli, to mogłem tylko się zgodzić…. Gdybym odmówił całej trójce…to zostałbym zabity! – oznajmił Bikou, biorąc głęboki wdech.

Och, z pewnością by tak było, skoro tak pobladł i trzymał się za głowę. Tak się ich bał, że cały się trząsł.

– Czy pierwsi Sun Wukong, Zhu Bajie i Sha Wujing naprawdę są tak silni? – zapytałem z ciekawością Valiego.

Jeśli ktoś wie coś o ludziach obdarzonych potężną siłą, to tylko on.

– Teoretycznie, może moglibyśmy sobie z nimi poradzić, gdybyśmy zebrali całą Drużynę DxD. Kiedy ta trójka jest razem, to wtedy są jak potwory. Dlatego Bikou nie mógł im odmówić – odparł Vali.

Rozumiem, więc nawet Bikou nie mógł się sprzeciwić. Nawet jeśli bał się i unikał swojego przodka, to był całkowicie bezradny wobec całej trójki podwładnych Xuanzanga Sanzanga.

– Więc dlaczego mnie tu zaprosiliście? – zapytałem, aby wybadać ich motywację.

Wolałem się upewnić, w co zostanę wplątany, zanim spotkają mnie z tego powodu nieprzyjemności. Jeśli byłoby to coś, co przekraczałoby moje możliwości, to będę musiał odmówić.

– Jesteś w końcu Sekiryuuteiem, który rozwiązał wiele takich problemów, prawda? Przeszedłeś już wszystko, począwszy od trudnych misji, a skończywszy na zboczonych wrogach, czyż nie? Jeśli wraz z Valim pomożesz mi zająć się tymi gośćmi, to wiesz że wtedy poradzę sobie z tą misją? Jeśli mi się nie powiedzie, to wtedy będzie już po mnie! Jednak żeby współpracować z tym zboczonym, parszywym wieprzem i gimnazjalistką, będzie mi potrzebna pomoc! – powiedział Bikou, składając błagalnie dłonie.

Niezbyt podobało mi się pomysł, że mam pomagać temu złośliwcowi, jednak to nie był wyłącznie jego problem.

Dodatkowo pomyślałem, że poznanie osób powiązanych ze słynną „Podróżą na Zachód” może być dobrym doświadczeniem.

– Hmm, a co ty zamierzasz zrobić, Vali? – na początek zapytałem przywódcę drużyny o jego punkt widzenia.

– Cóż, skoro to żądanie od samego Xuanzanga Sanzanga, to nie mogę tego od tak zignorować. To kłopotliwe, ale muszę się tym zająć. Tym razem ja też będę wspierał Bikou i pozostałych.

Ach tak, słyszałem już, że Xuanzang Sanzang doradzał w sprawie Albiona.

Nawet jeśli Ddraig już ozdrowiał, to też chciałbym się poradzić Xuanzanga Sanzanga.

Najwyraźniej został on konsultantem obu Niebiańskich Smoków.

Nagle Kuroka podeszła do mnie.

– Może mu chodzić właśnie o to, ale staruszkowie z pierwszego pokolenia przedstawią mu Księcia Nezhę, kiedy to zadanie zostanie wykonane. Wiesz że ten książę jest silny? Dlatego Vali jest nim skrycie zachwycony – wyszeptała mi do ucha.

Ach, więc to tak.

Dla kogoś takiego jak on, kto lubił walczyć z silnymi wrogami, możliwość poznania kogoś potężnego była najlepszą kartą przetargową

Skrzyżowałem ramiona i przechyliłem głowę, kiedy zastanawiałem się nad tym, co mam zrobić.

To była prośba o wsparcie w wykonaniu misji zleconej przez Drużynę Podróży na Zachód, aby pomóc Bikou. Zastanawiałem się, czy powinienem się zgodzić.

Kiedy nad tym myślałem, Bikou zbliżył się do mnie.

– Możesz nam pomóc? W zamian mógłbym umożliwić ci spotkanie z Kuroką sam na sam – szepnął mi do ucha.

—!

– Co masz na myśli…?

Byłem zaskoczony, ale Bikou dalej szeptał mi do ucha:

– Mam ci to tłumaczyć? Dostałeś on Niebios specjalny, erotyczny pokój, prawda? Możesz więc do samego rana robić co chcesz z Kuroką i nikt wam nie będzie przeszkadzał, prawda? Jak ją znam, zapewne oszaleje z pasji i miłości, gdy zostanie z tobą sama w tym pokoju.

Skąd on ma takie informacje!?

Nie, ten gość już pewnie o tym wszystkim wiedział!

Do pewnego stopnia, wiele szczegółów, dotyczących naszego życia, wyciekło, lub zostało podsłuchanych!

Ale tak jak powiedział…jeśli ja i Kuroka zostalibyśmy sami, to wtedy….

– Ufufu, wygląda na to, że nikt nam nie będzie przeszkadzał. Kiedy mężczyzna i kobieta zostają w takim pokoju sami, to mogą chyba zrobić tylko jedno? Spłódźmy sobie gromadkę dzieci, miau♪

Już zacząłem marzyć, jak Kuroka zdejmuje z siebie kimono i mówi coś takiego zmysłowym głosem!

– Z-z pewnością może tak być. Ale wiesz, mam raczej małe szanse na pobycie sam na sam z którąś z dziewczyn. Zawsze ktoś musi nam przeszkodzić, albo podglądać.

Tak, zasadniczo niemożliwym było zostanie sam na sam z którąś z dziewczyn, skoro tyle ich się kręciło po domu! Może dlatego właśnie nigdy nie mogłem pobyć z żadną z nich tylko we dwoje!

Ponieważ ciągle wpadałem na którąś z dziewczyn, mieszkającą w moim domu, to trudno było tak skoordynować czas, aby pobyć trochę samemu z którąś z nich!

– No właśnie! Mogę zmienić się w byłego Naczelnika Azazela, albo kogoś innego, i zwodzić je aż do rana, podczas gdy ty będziesz mógł w tym samym czasie zabawiać się aż do rana! – powiedział Bikou, który najwyraźniej przewidział ewentualne problemy.

Rozumieeeem!

Ten gość może zmieniać postać!

Dodatkowo, był też użytkownikiem senjutsu!

Na pewno udałoby mu się zwieść Rias i inne dziewczyny!

Dzięki temu ja będę mógł zabawiać się z Kuroką aż do rana!

Wspaniale! Co za niesamowity pomysł!

Potarłem czubek nosa palcem, podczas gdy drugą dłoń wyciągnąłem do Bikou.

– He he, zrozumiałem, Bikou. Cóż, nie mogę odmówić moim rywalom.

– Tak, tak, spodziewałem się, że wielki Sekiryuutei się zgodzi!

Obaj wymieniliśmy mocny uścisk dłoni!

Tak oto Dwa Niebiańskie Smoki, ja i Vali, zajęły się Drużyną Podróży na Zachód.


Pierwsza misja od Xuanzanga Sanzanga.

Późno w nocy, Vali, trójka członków Drużyny Podróży na Zachód oraz ja, ustawiła się w dużej kolejce przed sklepem elektronicznym.

Stało tu naprawdę dużo ludzi, mimo że było późno i zimno.

Celem misji było zdobycie zabawki z gry „Monster Watch”!

……Nasza pierwsza misja polegała na zdobyciu zabawki! I to z gry „Monster Watch”, która była obecnie bardzo popularna wśród japońskich dzieci.

Na podstawie gry powstały zresztą mangi, serie anime, zabawki i inne gadżety, które stały się wielkim hitem.

A tak przy okazji, Ród Gremory, który w Zaświatach zarządzał serią o Oppai Smoku, prowadził bardzo podobną strategię marketingową.

Tak więc jako Oppai Smok, ustawiłem się w nocy w kolejce przed sklepem elektronicznym, aby kupić zabawkę z „Monster Watch”, którą zaczną sprzedawać dopiero jutro, o dziesiątej rano.

Z jakiegoś powodu, zupełnie jakby jedna osoba nie wystarczyła staliśmy w kolejce w piątkę, aby kupić ich jak najwięcej.

Wtedy ujawniono nam prawdę.

Ponieważ Zhu Bajie nie przypominał za bardzo człowieka, użył specjalnej techniki transformacyjnej, aby przybrać w pełni ludzką postać i teraz wyglądał jak młody i otyły mężczyzna.

– Więc Xuanzang Sanzang lubi zabawki – powiedziałem.

– Sądzę że to dla dzieci, które zna – odparł Vali

Ach, więc to tak. Czyli „Monster Watch” było popularne także u nich.

– Mimo to musimy ustawić się w kolejce i czekać.

Bikou wydawał się być niezwykle zmotywowany.

Być może ze względu na to, że poproszono go o coś, czemu nie mógł odmówić, był zmotywowany bardziej niż kiedykolwiek.

Nagle wpadł w furię, kiedy zauważył, że coś się nie zgadza.

– Hej, gdzie się podziała Wujing!?

Dokładnie, Sha Wujing-chan gdzieś zniknęła.

– Powiedziała że nie przyjdzie, gdyż wcześnie rano ma zajęcia klubowe – odparł Vali, kiedy się z nią skontaktował.

To dlatego że była gimnazjalistką…poranne zajęcia klubowe, to w końcu ważna rzecz. Bikou zaczął panikować z tego powodu.

– Nie nie, obowiązki Sha Wujing są chyba ważniejsze, niż jej zajęcia klubowe, prawda!? Rany, to dlatego ci dzisiejsi, młodzi youkai są beznadziejni!

Zdumiewające, po raz pierwszy widziałem, aby Bikou tak poważnie do czegoś podchodził.

Sądzę jednak, że to on był najgorszy spośród wszystkich młodych youkai.

Jednakże przyszedłem ich tu wspierać, więc byłem przygotowany.

Przedstawiłem Bikou osobę w kapturze, która stała za mną. W rzeczywistości, była to osoba, którą namówiłem, aby nam pomogła.

– Oto nasz dzisiejszy pomocnik…

Zakapturzony mężczyzna uśmiechnął się chłodno.

– Nazywam się Salamander Tomita i jestem dumny z tego, że jestem kappą.

To był kappa, Salamander Tomita-san.

Były raper, i dość dziwaczny kappa, który przejął plantację ogórków swojej rodziny.

Koneko-chan go podziwiała, a do tego był potworem Grigori.

Wezwałem go, ponieważ wiedziałem że Sha Wujing-chan nie będzie się w stanie pojawić.

– Huh! Salamander Tomita! Nawet ja o tobie słyszałem.

Och, nawet Vali wiedział kim on jest…

Ten plantator ogórków, a także raper i kappa, był bardzo znaną osobą…

Hej Vali, nie jedz ramenu z kubka, kiedy stoisz w kolejce. …Chociaż wygląda pysznie.

Jednak Bikou tak wytrzeszczał oczy ze zdumienia, że prawie wystrzeliły mu z oczodołów. W końcu jednak wybuchnął.

– Rany! Bycie kappą nic nie znaczy! Wracaj do swojej rzeki!

Mimo tego Salamander Tomita-san spokojnie wyjął z zanadrza ogórka, którego wręczył Bikou.

– Uspokój się. Chcesz jednego? Ogórek w taką zimną noc to przyjemna rzecz, nie sądzisz?

– Nie lubię ich! – powiedział Bikou, mimo że wziął ogórka, jednak na razie go zignorowaliśmy.

Najważniejsze było, czy jutro uda nam się zdobyć zabawkę.

W międzyczasie Zhu Bajie-san odezwał się do jednej z kobiet, stojącej obok niego w kolejce:

– Czy możesz mnie uderzyć, panienko? Byłbym naprawę wdzięczny, gdybyś parę razy klepnęła mnie w tyłek, wyzywając jednocześnie od parszywych wieprzy. Jeśli taka świnia jak ja, ma tu stać przez całą zimną noc, to potrzebuję takiego wsparcia duchowego.

Oberwał ode mnie, gdyż jego zboczone zachowanie najwyraźniej przeszkadzało innym osobom stojącym w kolejce!

Tak oto, aby zdobyć tą zabawkę, staliśmy w kolejce aż do południa..

Jakoś jednak udało nam się wypełnić zadanie!


Drugą misją było…

Znajdowaliśmy się w świątyni, leżącej w odległej części Chin. Ponieważ umiejscowiono ją na szczycie wysokiej góry, musieliśmy się wspinać po stromych ścieżkach i schodach, które zdawały się ciągnąć w nieskończoność, aby się do niej dostać.

Zwykły człowiek pobladłby, gdyby zobaczył tę drogę.

Byłem przyzwyczajony do tego typu treningu, podobnie jak Vali, więc obaj w ciszy wspinaliśmy się po schodach…

– Zehaa zehaa…dlaczego…obaj…jesteście…tacy spokojni…!?

Bikou wlókł się za naszymi plecami, próbując jednocześnie złapać oddech… Och, to zaskakujące że tak mu brakuje wytrzymałości.

– To wygląda na dobre ćwiczenie – powiedziała Sha Wujing, mimo że też nie wyglądała najlepiej.

Wydawała się jednak bardziej zrelaksowana niż Bikou, ale i tak krzywiła się, kiedy widziała jak ja i Vali idziemy bez żadnego wysiłku i zmęczenia z naszej strony.

– Chińskie góry też są piękne. Czuję że mógłbym tu wymyślić dobry rap, Koneko-chan.

Kappa, Salamander Tomita-san, wpatrywał się w górską scenerię. Pojęcia jednak nie mam, dlaczego przebył z nami całą drogę aż tutaj!

Ponieważ Sha Wujing-chan była często mylona z kappą, dąsała się i była w nie najlepszym nastroju. Z pewnością była to słodka reakcja, która pasowała do gimnazjalistki.

Jednak obecnie to Bikou był najbardziej niezadowolony i to bynajmniej nie z powodu zmęczenia.

– Cholerny drań! Ta parszywa świnia…!

Bikou był zły na Zhu Bajie-san i miał ku temu powód.

Byłem w tej podróży razem z Valim, Salamanderem Tomitą-san, Bikou, piękną gimnazjalistką Sha Wujing-chan i świnią!

– Kwik…

Naszymi śladami podążała świnia. Po prostu, świnia!

– Dlaczego świnia!? Co u diabła Zhu Bajie wyprawia!?

Bikou był wściekły obecnością świni na schodach.

Wcześniej Vali, po skontaktowaniu się z Zhu Bajie, powiedział coś takiego:

– Najwyraźniej nadwyrężył swoją „część ciała do smażenia”, więc musi odpocząć.

Chyba mówił o schabie. Innymi słowy naciągnął część grzbietową, od ramion aż do bioder.

– Przerobię tego parszywego wieprza na schabowe, kiedy tylko go dostanę! Poza tym, dlaczego zastępuje go zwykła świnia!?

Bikou wspinał się po schodach, przepełniony złością.

Kiedy ja i Vali przedyskutowaliśmy problem brakującego członka, zgodziliśmy się, że najlepiej będzie go zastąpić świnią.

Nie mieliśmy wiele czasu, więc wybraliśmy tą tutaj.

Ale ten masochista Zhu Bajie, naprawdę nie ma motywacji! Na pewno wiedział o tych schodach! Nie przyszedł dlatego, bo nie chciał się po nich wspinać!

Jednakże, nawet jeśli Bikou nie był zmotywowany to piął się po schodach bez słowa skargi.

To z pewnością oznaczało, że tamta trójka była przerażająca…

Dotarcie na sam szczyt zajęło nam ponad pół dnia. Od czcigodnego mnicha, który mieszkał w świątyni, otrzymaliśmy kilka brzoskwiń.

Były to brzoskwinie płaskoowocowe, znane też jako Saturny. W Chinach od bardzo dawna wierzono, że zapewniają one nieśmiertelność.

Oczywiście nie były to zwyczajne owoce, jakie można dostać w świeci ludzi, gdyż posiadały specjalne właściwości.

Nie zapewniały jednak nieśmiertelności, jak mówiły legendy, a po prostu były potrzebne do wyrobu pewnych leków. No i Xuanzang Sanzang chciał je mieć.

– Dajcie te brzoskwinie w moim imieniu Candanie-puny i Buddzie-sama – powiedział mnich, gdy wręczał nam brzoskwinie.

Candana-punya Budda…innymi słowy mam je oddać tym trzem staruchom.

Ach, tak więc nasza druga misja dobiegła końca. Gdy się odprężałem, zobaczyłem że Vali otwiera bento w rogu świątyni!

W uroczym pudełku znajdował się posiłek, uformowany z kolorowych składników tak, że wyglądał jak twarz Valiego. Z wodorostów zrobiono też napis „Va-kun”.

– Masz bento z motywem postaci, hę. Kto je zrobił? – zapytałem.

– Kiedy powiedziałem znajomej czarodziejce, że będę wspinał się po wysokiej górze, aby wypełnić zadanie zlecone mi przez podwładnych Xuanzanga Sanzanga, dała mi to bento – odparł Vali jedząc.

Ocho, czarodziejka którą zna! Jednak nie wydaje mi się, żeby to była Le Fay….

Vali mówił dalej, kiedy przysłuchiwałem się temu z zainteresowaniem:

– Przez jakiś czas opiekowała się mną. Jest dla mnie jak starsza siostra.

Hmm, nie wiedziałem że taka osoba istnieje! Mmhmm, dzięki naszym poza-bitewnym spotkaniom, byłem w stanie dowiadywać się o nim coraz więcej rzeczy i podobało mi się to. Poznawałem informacje, o których nigdy wcześniej nie miałem pojęcia. Va-kun, hę. Cóż, może następnym razem powinienem spróbować dowiedzieć się czegoś więcej w tym temacie?

– Naprawdę?! – powiedział nagle zaskoczony Bikou.

Mnich, podszedł nagle do mnie oraz Valiego i odezwał się:

– To dobra okazja, więc wam też o tym opowiem. Moja opowieść zapisana została także w „Podróży na Zachód”. Wydarzyło się to, kiedy pierwszy Sun Wukong ukradł brzoskwinie z bankietu Xi Wangmu-sama. Tak więc…

Tak zaczęła się bardzo długa opowieść…


Kiedy wypełniliśmy już misję na szczycie góry, przystąpiliśmy do realizacji ostatniego zadania.

– Oryaaaaaaaaaaaaa!

Gdzieś w górskiej dziczy, Bikou, wymachując swoim kijem Ruyi Jingu Bang, ruszyła na wrogiego youkai.

– Hiya!

Gimnazjalistka Sha Wujing-chan także uformowała w dłoniach wodne pociski, którymi obrzuciła przeciwników.

– Ufff….

Mocno niezmotywowany Zhu Bajie (który dołączył do nas przed chwilą), użył osobliwej broni, wyglądającej jak grabie o dziewięciu zębach, aby pokonać wrogich youkai.

Dokładnie, trzecia misja była niesamowicie prosta. W odległej części Chin grasowali bandyci youkai, którzy zakłócali spokój mędrcom. Naszym zadaniem było zrobienie z nimi porządku.

Ja i Vali wspieraliśmy ich z drugiej linii, ale główną siłą uderzeniową byli członkowie Drużyny Podróży na Zachód.

Naszym zadaniem było obezwładnianie youkai, którzy próbowali uciec.

Niszczyliśmy też zabłąkane ataki, które do nas docierały.

Cóż, to było naturalne, że po wysłuchaniu niekończącej się opowieści mnicha, mieliśmy ochotę na trochę wysiłku fizycznego.

Dlatego ta ostatnia misja świetnie do nas pasowała.

– Toryaaaaa!

– Chrum chrum…

Z jakiegoś powodu kappa Salamander Tomita-san też do nas dołączył, podczas gdy świnia zajadała się trawą gdzieś z boku i miała wszystko gdzieś!

– Sha Wujing, Zhu Bajie! Ruszajmy!

– Tak jest…

– Tak!

W pewnym momencie, Zhu Bajie-san i Sha Wujing-chan, zaczęli nagle przeprowadzać skoordynowane ataki, gdy dostali znak od Bikou.

Z jakiegoś powodu wydawało się, że taki jest los Drużyny Podróży na Zachód.

– Zostawcie to mnie!

– Chrum chrum…

Od czasu do czasu kappa i świnia też się odzywały, ale…nie jest to ważne!

Kiedy przyglądałem się, jak Drużyna Podróży na Zachód rozprawiała się z bandytami youkai, zadałem Valiemu pewne pytanie.

– Więc co myślisz o tym, aby w przyszłości wcielić ich do swojej drużyny?

Vali uśmiechnął się, gdy przyglądał się hałaśliwej i rozradowanej grupie trzech youkai.

– Skoro mnie o to pytasz… Cóż, jeśli to kiedyś to zrobię, to wtedy na pewno nie będę się nigdy nudził – odparł.

Chociaż uśmiechał się trochę szyderczo, to jego słowa były szczere. Miał rację, że z takimi członkami drużyny człowiek nigdy by się nie nudził. Tak więc udało nam się wypełnić trzy misje dla tych trzech staruchów. Mnie natomiast czekała teraz cała noc zboczonych zabaw z Kuroką! Uśmiechnąłem się lubieżnie, gdy zacząłem o tym fantazjować.


Następny weekend.

– Cooooooooooooooooooooo!? Nie możesz spełnić obietnicy, którą mi dałeś!? – wrzasnąłem z irytacją, kiedy skontaktowałem się z Bikou poprzez magiczny krąg.

Chociaż Bikou ciągle powtarzał „Przepraszam”, to nie wydawał się być tym przejęty!

– Tak…jakby to wyjaśnić? Fajnie że udało nam się wypełnić wszystkie misje, ale potem Zhu Bajie i Sha Wujing dołączyli do Drużyny Valiego, gdyż zaproponował to mój przodek. Teraz musimy się nimi opiekować. Dodatkowo mamy na głowie tą świnię, którą nazwaliśmy Chashu. Tak więc nie cierpimy na nadmiar wolnego czasu.

I-i-i mówią mi o tym dopiero teraz!?

Ten gość powiedział wcześniej, że podszyje się pod Azazela, lub kogoś innego i odwróci uwagę Rias i reszty dziewczyn, dzięki czemu będę mógł skorzystać z erotycznego pokoju wraz z Kuroką i zabawiać się z nią do rana!

Tak przy okazji, postanowili zatrzymać tą świnię? W sumie to dobry pomysł, ale nazywać ją Chashu[1]!

…Cóż, to chyba dobrze tak długo, jak nie skończy jako dodatek do ramen Valiego…

– Tak to więc wygląda. Powiedziałem już o wszystkim młodszej siostrze Kuroki, więc ona coś wymyśli! Na razie! – oznajmił Bikou, po czym się rozłączył!

– Hej! Bikou! Hej! Cholerny drań…!

Gdy się tak wściekałem, zrozumiałem nagle sens jego słów!

…Powiedział…młodszej siostrze Kuroki…o wszystkim…?

Nagle, poczułem za plecami straszliwe ciśnienie. Kiedy się ostrożnie odwróciłem, zobaczyłem okrytą w touki Koneko-sama! Patrzyła na mnie spod zmarszczonych brwi!

– …Próbowałeś zrobić coś takiego w tajemnicy przed wszystkimi…jesteś najgorszy, Ise-senpai!

– Nieeeeeeeeeeeeeeeeee! Przepraszaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam!

Koneko-chan pouczyła mnie bez użycia słów…

Cholera! Przeklęty Bikou! Kiedy go znowu zobaczę… Zdecydowanie zmuszę go, aby dotrzymał swojej części umowy!

Stanowczo to sobie postanowiłem.


Salamander Tomita[edit]

Wydarzyło się to po rundzie kwalifikacyjnej Pucharu Azazela.

Wszyscy członkowie Drużyny Hakuryuukou Porannej Gwiazdy, zebrali się wokół swojego przywódcy, Valiego.

– To nowy członek naszej drużyny…a może lepiej będzie powiedzieć, że dotąd był w rezerwie i teraz dołączył do składu – oznajmił Vali, kiedy wszyscy się już zebrali.

Osobą którą przedstawił, był….

– Jestem kappą i nazywam się Salamander Tomita. Milo mi was poznać.

To był rapujący kappa, Salamander Tomita.

Niektórzy członkowie drużyny byli zaskoczeni, gdyż spotkali go już wcześniej.

– Jesteś pewien, Vali!? T-ten kappa…? – zapytał Bikou.

– Tak, Tomita-shi niedawno otrzymał awans na kappę nad kappami oraz kappę klasy ostatecznej. Pod względem siły bojowej jest niezrównany.

– A co to do cholery jest kappa klasy ostatecznej…?

Oczy Bikou drżały, ale Kuroka odezwała się cicho:

– Nie ma wielu kapp nad kappami. Słyszałam że są warci sto milionów ogórków.

– Zabiłaś mi klina! Poza tym słyszałem, że należą do Grigori, więc o co chodzi z tym kappą!?

Bikou komicznie złapał się za głowę.

– Ach! Więc to tak!

Kuroka nagle powiedziała do Bikou, Zhu Bajie o Salamandra Tomita, aby stanęli obok siebie, zupełnie jakby wpadła na jakiś pomysł, i przez chwilę przypatrywała się im z fascynacją i zainteresowaniem.

– Małpa youkai, świnia youkai i kappa. Jako że sama jestem japońską youkai, to w takim właśnie układzie najbardziej mi przypominacie bohaterów „Podróży na zachód”, miau – powiedziała.

Obecna Sha Wujing nadęła się, kiedy to usłyszała.

– K-Kuroka-san! Czy ty właśnie powiedziałaś, że oni bardziej przypominają bohaterów „Podróży na Zachód”!?

Sha Wujing naprawdę się złościła, kiedy ktoś mylił ją z kappą.

– Cóż, w Japonii przedstawia się ich w taki właśnie sposób – odparła Kuroka, drapiąc się po policzku.

– Mędrzec youkai! Sha Wujing jest mędrcem youkai!

– Chyba mamy za dużo youkai w tej drużynie…. Że o prawdziwej świni nie wspomnę – mruknął Vali wzdychając.

– W każdym razie, Salamander Tomita-shi będzie nam pomagał, gdy zajadzie taka potrzeba – powiedział Vali, gdy poczuł że członkowie jego drużyny zaczynają się dogadywać.

Po tych słowach ponownie przyjrzał się swojej drużynie i przypomniał sobie coś, co powiedziała mu kiedyś Lavinia Reni.

„Wśród twoich przyjaciół, Va-kun, Kuroka-san jest jak Natsume, Bikou-kun jak Rekin, a Fenrir-chan jak Jin-chan… W jakiś sposób przypominają Drużynę Slash Doga.”

Kiedy usłyszał te słowa, natychmiast im zaprzeczył, ale teraz….

– Cóż, myślę że może w tym być ziarno prawdy.

Czuł się właśnie w taki sposób…….

Żywot 5: Kwieciste Zaręczyny Księżniczki[edit]

Ja, Kiba Yuuto, przybyłem razem z moja panią, Rias-neesan, do kawiarni w Zaświatach.

Tam wynajęliśmy jeden z udostępnianych pokoi i zaczęliśmy nasze sekretne spotkanie.

Uczestniczkami spotkania były też; przyjaciółka z dzieciństwa Rias-neesan, Sona Sitri, była Kaichou Samorządu Uczniowskiego oraz następczyni Rodu Arcyksięcia Agares, Seekvaira Agares.

Wszystkie te trzy dziewczyny są przyszłymi głowami swoich rodów.

Odkąd powstała drużyna antyterrorystyczna D×D, można to było nazwać regularnym spotkaniem towarzyskim.

W końcu możliwość spotkania się dziewczyn z wysokolasowyh rodzin diabelskich było ważną rzeczą.

To bardzo istotne, aby wzmacniać więzy z rodami Sitri i Agares.

Chociaż i tak dyskutowały o rzeczach, o których zwykle rozmawiają dziewczyny w ich wieku, takich jak romanse, moda i tym podobne.

Myślę jednak że to dobrze, skoro następczynie swoich rodzin mogą się spotkać i porozmawiać o swych zmartwieniach.

Na razie było to zebranie księżniczek z wysokoklasowych rodzin diabelskich, ale jak mówiła stara zasada, każdej z nich powinien towarzyszyć Skoczek z ich parostwa.

Poza mną byli tu także Skoczkowie z parostw Sitri i Agares, a więc Meguri Tomoe-san oraz kobieta o kasztanowych włosach, ubrana w garsonkę, która wyglądała na około dwadzieścia lat.

Słyszałem że nazywała się Bafeel Furcas-san i była młodszą siostrą, Beruka Furcas-san.

Skoczek miał w zwyczaju podążać za swoim panem.

Niespodziewanie, to my, zaraz po Królowych, byliśmy najbardziej zajęci, ale czułem że to zaszczyt.

Rozmowa tych księżniczek skupiała się na wymianie informacji o powojennych przedsięwzięciach, poczynionych w walkach ze Smokami Zła, a potem stopniowo zaczęły rozmawiać o prywatnych sprawach.

Rias-neesan zwierzyła się obu dziewczynom ze swoich zmartwień.

– Trening przedmałżeński…? – zapytała z ciekawością Sona ex-Kaichou…a może raczej Sona-senpai.

Rias-neesan przytaknęła.

– Tak, kiedy rozmawiałam z mamą Iseia, opowiedziała mi o swoich treningu przedmałżeńskim, więc sama zaczęłam się nad tym zastanawiać. Wygląda na to, że w Japonii od bardzo dawna miały miejsce sytuacje, że podczas treningu przedmałżeńskiego ktoś uczył cię układania kwiatów lub ceremonii parzenia herbaty. Pomyślałam więc, że też powinnam to umieć.

Związek Iseia-kun i Rias-neesan był już znany otoczeniu. Rias-neesan patrzyła już nawet, do pewnego stopnia, w przyszłość.

Dlatego to pewnie było dla niej normalne, że martwiła się o ten trening.

Skoro jej mężem zostanie Japończyk, to chciała być żoną, która dobrze zna tradycję kraju, z której pochodzi jej małżonek.

– Mobilność? Operacja? A co z japońską inżynierią mechaniczną? Trening przedmałżeński z robotami? – zapytała Seekvaira-san, poprawiając okulary.

Pewnie coś źle zrozumiała.

Układanie kwiatów = mobilność. Ceremonia parzenia herbaty = operacja.

Miała rozległą wiedzę na temat anime o mechach …nie, patrząc z jej perspektywy, jako że myślała tylko o robotach, to była bardziej przyzwyczajona do słuchania o mobilności i operacjach, niż układaniu kwiatów i parzeniu herbaty.

– To co innego, Seekvaira. Rias mówi o układaniu kwiatów i ceremonii parzenia herbaty – pouczyła ją Sona-senpai.

– Ach, chodzi o kwiaty i herbatę? …Tak właśnie myślałam…

Seekvaira-san najwyraźniej była trochę zawstydzona.

– Jeśli chodzi o japoński trening przedmałżeński, to trochę o tym słyszałam. Może poprosisz Akeno o pomoc? Jestem pewna że trochę wie już na ten temat – zapytała Sona-senpai, upijając łyk herbaty.

Tak jak powiedziała Sona-senpai, Akeno-san dobrze znała tradycyjną sztukę i zwyczaje Japonii. Była też czasem odpowiedzialna, za dekorowanie Rezydencji Hyoudou wazonami, wypełnionymi kolorowymi i żywymi kwiatami.

Rias-neesan pokręciła jednak głową.

– Powiedziała, że lepiej by było, gdybym przeszła prawdziwy kurs, gdyż ona sama nie ma żadnego określonego stylu i po protu nauczyła się naśladować.

Z pewnością tak właśnie odpowiedziałaby Akeno-san.

Prawdopodobnie uznała, że lepiej by było, gdyby Rias-neesan, która jest spadkobierczynią Rodu Gremory, uczyła się od profesjonalnego nauczyciela, a nie od przyjaciółki, która ma tylko niewielką wiedzę na ten temat.

Sona-senpai myślała nad czymś w ciszy, trzymając dłoń przy brodzie.

– Rozumiem…może i ja powinnam przejść taki trening? – powiedziała nagle.

Jak można się było spodziewać, jako kobieta i następna głowa Rodu Sistri, bardzo interesowała się małżeństwem.

– Ara, też cię interesuje ten trening przedmałżeński, Sona? – zapytała Rias-neesan.

– Tak, skoro mieszkam w Japonii, to muszę właściwie zrozumieć jej kulturę. Dlatego najlepiej byłoby nauczyć się wszystkiego w porządnej szkole – odparła Sona-senpai.

Seekvaira-san, następczyni Rodu Agares i wysokoklasowa diablica, także podniosła rękę do góry.

– W takim razie ja też chcę tego doświadczyć. Ostatnio zamknęłam się w moim pokoju badawczym i kleiłam model… – zaczęła mówić coś takiego, ale nagle zakaszlała i odezwała się ponownie. – Ponieważ ostatnio zamknęłam się w moim pokoju badawczym i badałam temat wymiany kulturowej, na przykład treningu przedmałżeńskiego, więc myślę że będzie to dobre doświadczenie.

– W takim razie nasza trójka powinna zacząć od nauki…układania kwiatów? – powiedziała Rias-neesan, gdy wysłuchała obu dziewczyn.

Sona-senpai i Seekvaira-san przytaknęły. Najwyraźniej miały takie same zdanie co Rias-neesan.

Tak oto te trzy diabelskie księżniczki, postanowiły nauczyć się układania kwiatów, w ramach treningu przedmałżeńskiego.

Patrząc na siebie nawzajem, my, Skoczkowie, pomyśleliśmy to samo, że „Najwyraźniej do tego dojdzie”.

Dzień wolny, wiele dni po zebraniu….

W ramach przedłużenia regularnych spotkań towarzyskich tych trzech księżniczek my, ich Skoczkowie, towarzyszyliśmy im również w treningu przedmałżeńskim, a raczej w zajęciach z układania kwiatów.

Dzięki działaniom Sony-senpai, dołączyliśmy do zajęć uczących japońskiej sztuki układania kwiatów.

Rias-neesan i Sona-senpai zaprosiły dziewczyny ze swoich parostw, ale „Spotkanie księżniczek, powinno odbyć się wyłącznie między księżniczkami, więc podziękujemy”. Wszystkie odmówiły właśnie w ten sposób.

Oczywiście nie zaprosiliśmy też Iseia-kun, gdyż byłoby dziwne, gdyby przyszły mąż przyglądał się treningowi przedmałżeńskiemu swojej przyszłej żony.

Dlatego dołączyłem jako jedyny z naszego parostwa.

Byłem Skoczkiem, a to było spotkanie księżniczek, więc musiałem im towarzyszyć.

Rias-neesan i wszystkie dziewczyny, były ubrane w kimona. Układanie kwiatów i cały przedmałżeński trening, wymagał odpowiedniego stroju. Ponieważ wszystkie trzy były dziewczynami z wyższych sfer, miały na sobie eleganckie kimona. Naprawdę im to pasowało.

Skoczki-kobiety z parostw Sitri i Agares, także były ubrane w kimona.

Ponieważ dziwnym by było, gdybym był tutaj jedynym mężczyzną, więc ponownie skorzystałem z tego pistoletu zmieniającego płeć, aby stać się kobietą.

Nie planowałem go już więcej używać…jednak była to ważna rola, jako Skoczka…

Ponieważ po raz pierwszy założyłem kimono, to nie byłem do niego przyzwyczajony i czułem się tak, jakbym miał się zaraz przewrócić.

Kiedy Skoczek Parostwa Sitri, Meguri-san, zobaczyła mnie w kimonie, uśmiechnęła się szeroko i natychmiast wyjęła smartfona, pytając, czy może mi zrobić fotkę.

– Zrobię ci jedno, Kiba-kun. Muszę je potem wysłać do Tsubaki-san…!

Pomimo tego, wreszcie zapukaliśmy do drzwi szkoły nauki układania kwiatów.

Napis „Naczelna Świątynia Stylu Eksplozji” został napisany na szyldzie starannymi, dużymi literami.

Główna brama miała wspaniały styl. Oznajmiliśmy poprzez domofon, że przybyliśmy.

Brama otworzyła się i zobaczyliśmy kobietę, którą uznaliśmy za uczennicę.

Od bramy do drzwi szkoły szkoły, prowadziła wybrukowana ścieżka.

– Ta szkoła układania kwiatów, ma swoją tradycję? – zapytała Rias-neesan Sonę-senpai, kiedy szliśmy ścieżką.

– Tak, słynie z tego że nie robi różnicy, czy jesteś diabłem czy zwykłym człowiekiem, a dopóki masz chęć do nauki, będą cię uczyć. Tak w każdym razie słyszałam.

Ach, więc diabły też uczą…

Z jakiegoś powodu trawiły mnie jednak złe przeczucia. Nigdy nie pojawiały się one u mnie bez powodu…

Kiedy czułem niepokój, uczennica-san otworzyła frontowe drzwi.

W środku czekała na nas kobieta w średnim wieku, ubrana w kimono. Jednak miała na głowie wazon z kwiatami! Wazon z pięknymi, żywymi kwiatami!

Kobieta ukłoniła się nam.

– Witam w mojej szkole Eksplozji, która skupia w sobie w swojej nazwie błysk i wybuch. Jestem obecną głową mojej rodziny i dyrektorką szkoły, a nazywam się Bakusan Umeko.

– Miło nam cię poznać. Będziemy dziś pod twoją opieką.

Rias-neesan i cała jej grupa ukłoniła się, wymieniając grzeczności.

Kiedy się ukłoniła, wazon nie spadł z jej głowy, ani nawet woda się nie wylała… Ciekaw jestem jak powstał ten wazon…

W dodatku powiedziała o Eksplozji…czyżby nie była Japonką?

Chyba nie chodzi o eksplozję w dosłownym tego słowa znaczeniu, prawda?

Nigdy nie słyszałem wcześniej o tej szkole.

Skoro akceptują w niej diabły, to musi to oznaczać, że ktoś ich wspiera spoza sceny…jak powinienem to wyjaśnić?

W każdym razie stałem się jeszcze bardziej podejrzliwy…!

Wzrok dyrektorki wyostrzył się, kiedy nam się przyjrzała.

– Zanim was czegoś nauczę w mojej szkole, czeka was najpierw test…który właściwie już się zaczął.

─! Test? Który już się zaczął…?

– T-test…? Jaki? – zapytała Rias-neesan, kiedy wszyscy byliśmy zakłopotani.

Dyrektorka zakryła usta dłonią, gdy zachichotała. Jednak nagle uwolniła ciśnienie przepełnione intensywnością. Nie, aura emanowała z całego jej ciała!

Aura nie była czymś, czym mogła emanować zwykła osoba, ale… Dyrektorka była pokryta gęstym Ki, które trudno było uznać, za należące do nauczycielki układania kwiatów!

– Musicie pokazać mi swoje aury. W moim stylu układania kwiatów, aura jest czymś absolutnie niezbędnym, więc musicie pokazać mi swoje aury! – powiedziała dyrektorka.

─! P-pomyśleć, że będziemy musieli przejść przez taki test, przed drzwiami klasy zajęć układania kwiatów, a do tego mamy pokazać nasze aury!

W tej sytuacja, nasza trójka Skoczków mogła być tylko zakłopotana, ale księżniczki….

– Zrozumiałam, muszę tylko pokazać moją aurę, prawda?

Rias-neesan uśmiechnęła się sugestywnie i spojrzała potwierdzająco na Sonę-senpai i Seekvairę-san.

– Ha!

Trzy wysokoklasowe diablice, które miały w przyszłości szefować swoim rodzinom, uwolniły jednocześnie aurę ze swoich ciał!

Drzwi frontowe zostały wyważone, a szafka na buty rozwalona w drzazgi!

Kiedy dyrektorka szkoły to zobaczyła, zaczęła skakać z radości.

– Piękne… Aby zacząć naukę mojego stylu, każdy musi zmierzyć się z tą potężną ścianą, niezależnie od tego, czy potrafi uwolnić swoją aurę, czy też nie, ale najwyraźniej wszystkie macie dostateczne kwalifikacje, aby zapukać do moich drzwi – oznajmiła. – W porządku. W środku natychmiast nauczę was esencji układania kwiatów!

Najwyraźniej zdaliśmy egzamin wstępny…mogliśmy to zobaczyć w tej formie? M-myślę że tego typu wprowadzenie do układania kwiatów było niespotykane.

Sona-senpai, która nas tu sprowadziła, miała zakłopotany wyraz twarzy, gdy uwolniła swoją aurę i mruczała pod nosem coś w rodzaju „Czyżby informacje były błędne?”.

– Zajęcia z układania kwiatów już się zaczęły, więc bądźcie ostrożne – powiedziała dyrektorka z zaniepokojoną miną, gdy przeszliśmy przez drzwi i ruszyliśmy długim korytarzem.

Ten niepokój, który czułem wcześniej, powrócił….

– Ha! Styl Smoczej Chmury!

– Ha! Bitewna formacja pięknej góry!

Słyszeliśmy jedne dzielne głosy po drugich.

Przyprowadzono nas do dojo! To był rozległy obszar treningowy, z drewnianą podłogą.

Kobiety ubrane w kimona stały naprzeciw siebie, trzymając uchwyty z igłami lub wazony, w których energicznie umieszczały różne rodzaje kwiatów. Przybierając dziwne pozy i mówiąc nie mniej dziwne rzeczy, zaczęły umieszczać w uchwytach i wazonach kwiaty, tworząc ostatecznie przepiękne kompozycje.

C-co to miało być?

Normalnie, zajęcia układania kwiatów powinny się odbywać w pokoju urządzonym w japońskim stylu, gdzie klęczy się na podłodze, prawda…?

N-nigdy nie słyszałem, aby ktoś uczył się układania kwiatów w dojo przeznaczonym do sztuk walki i rywalizował w tym z innymi tak, jakby toczył bitwę…

– Z wazonem pośrodku, uczniowie ćwiczą każdego dnia, niczym w prawdziwej bitwie. Mój styl opiera się na używaniu wazonów i uchwytów z igłami, ale to wolny wybór. Jeśli więc ktoś chce użyć innych naczyń albo przyrządów, to proszę bardzo – powiedziała dyrektorka, kiedy wszyscy byliśmy zaskoczeni.

Wazon na kwiaty. Ta osoba używa go, jako pola bitwy…bitwy czy treningu… Nie rozumiem już, o czym mów.

– Wiecie jaka jest historia układania kwiatów? – zapytała dyrektorka, kiedy wszyscy byliśmy zakłopotani.

– Jej pierwowzorem było przekonanie, że wysokie drzewa i wielkie skały reprezentowały bogów, jednak sztuka układania kwiatów rozwinęła się wraz z ceremonią parzenia herbaty w okresie Muromachi, w latach 1333-1573. O to chodziło, prawda? – powiedziała Sona-senpai, poprawiając okulary.

Dyrektorka pokręciła jednak głową.

– Ohohohoho, w rzeczywistości było inaczej. W trzecim wieku, w czasach rządów dynastii Sewerów, rzymski cesarz, Marek Aureliusz Antoniusz, zwany Heliogabalem, zabił gości wydanej przez siebie uczty, zrzucając na nich olbrzymią ilość płatków róży, które ich udusiły. Nie wiem czy cesarzowi przyniosło to radość, czy też nie, ale to on był twórcą kompozycji kwiatowych! Chyba! – oznajmiła.

Trzeci wiek? Dynastia Sewerów…? …Uduszenia płatkami róży, cesarz Heliogabal… Do tego powiedziała „Chyba”…

Mogłem to kwestionować, ale czy ona się nad tym zastanawiała?

– Kto by pomyślał, że sztuka układania kwiatów zaczęła się za czasów dynastii Sewerów… Może powinnam wypytać o to któregoś z moich emerytowanych przodków, który żył w tamtych czasach…? – mruknęła Rias-neesan.

Rias-neesan potrafiła być nieco tępa, gdy mówiła o swojej wizji Japonii…

Kiedy po raz pierwszy przybyłem do Japonii, byłem zaskoczony brakiem samurajów i ninja, o których tyle mi opowiadano.

Teraz już wszystko rozumiałem, ale obawiam się, że Rias-neesan nadal…

A to wszystko wina mojego mistrza… Mistrzu-sama, dlaczego sprawiłeś, że Rias-neesan ma taki punkt widzenia na Japonię…? Z tego powodu miałem do niego urazę, mimo że był wspaniałym i godnym podziwu nauczycielem.

Westchnąłem ciężko, podczas gdy dyrektorka znów zaczęła mówić z dostojeństwem:

– Układanie kwiatów jest tym samym, co odkrywanie śmierci. Takie były ideały założycielki naszej szkoły, Jiroumaru.

– Oochh!

Rias-neesan i Seekvaira-san były głęboko poruszone tymi słowami!

Reszta z nasz tylko przekrzywiała z zakłopotaniem głowy!

Od razu rzucało się w oczy, że ta cała Jiroumaru musiała być niezwykle podejrzaną osobą!

Najlepiej by dla nas było, gdybym powiedział Rias-neesan, że powinniśmy natychmiast opuścić to miejsce i poszukać innej szkoły.

Kiedy już miałem to zrobić…

– Tutaj! To naprawdę stylowe! – powiedziała dyrektorka do osoby trenującej w dojo.

Te nagłe słowa zaskoczyły Sonę-senpai.

– To s-stylowe…?

– Tak, sztuka układania kwiatów. Pierwotnie oznaczało to, że kwiaty w wazonie były ułożone w wyjątkowy sposób. Jednak okazjonalnie, gdy zostało to zrobione w niezwykle dobrej technice, nazywano to stylowym – powiedziała dyrektorka, chichocząc jednocześnie.

Kiedy księżniczko to usłyszały…

– Kto by pomyślał, że to oznacza coś takiego… – Rias-neesan znów zaczęła coś mruczeć pod nosem.

– Więc to tak…? Coś mi się wydaje, że zostanę pochłonięta przez tą dziwną atmosferę – wygląda no to, że zmieszanie Sony-senpai jeszcze się zwiększyło.

Natomiast Seekvaira-san…

– Ten uchwyt z igłami wygląda mi na dobrą broń dla Gundamów. Hmm, może powinnam zrobić taki model…

Najwyraźniej doszła do własnych, błędnych wniosków, gdy przypatrywała się ćwiczącym ludziom!

Jeśli tu zostaniemy, to dziewczyny nauczą się czegoś dziwnego…!

Nagle ktoś się do nas zbliżył.

Była to kobieta o groźnym wyglądzie, ubrana w kimono i mająca uchwyty z igłami na ramionach.

…Nie sadzę, że to uchwyty powinny być noszone na ramionach.

– Dyrektorko – powiedziała.

Kiedy spojrzała na Rias-neesan i resztę dziewczyn, z całego jej ciała zaczęła się wydobywać aura. Nie była normalną osobą, ale wolałbym, gdyby tak było!

– Ara, Trevian-san… Wydzielasz naprawdę agresywną atmosferę – zwróciła uwagę dyrektorka.

Kobieta z uchwytami na ramionach uśmiechnęła się, kiedy to usłyszała.

– Tak. Interesują mnie te nowe osoby, ponieważ emanują bardzo stylową aurą.

Kobieta stanęła przed Rias-neesan i resztą dziewczyn, po czym ukłoniła się.

– Jestem jednym z Czterech Niebiańskich Królów tej szkoły i nazywam się Trevian Suzumoto. Mogę cię o coś zapytać, szkarłatnowłosa księżniczko?

[[[─!!?]]]

Nagłe wyzwanie! Dziesięć minut nie minęło, od kiedy przekroczyliśmy progi tej szkoły, a jedna z uczennic, i to głównych, rzuciła wyzwanie Rias-neesan!

Zrobiła to, ponieważ wyczuła, że aury Rias-neesan i reszty dziewczyn były niezwykłe?

Rias-neesan wyglądała na nieco zaskoczoną, ale natychmiast wszystko zrozumiała i uśmiechnęła się z pewnością.

– Tak, jeśli ci to nie przeszkadza, to za wszelką cenę chciałabym być uczona przez senpaia.

Ach, od bardzo dawna Rias-neesan z radością akceptowała tego typu walkę.

– Czy to w porządku, dyrektorko? – zapytała Rias-neesan.

Dyrektorka roześmiała się tylko z radością, zupełnie jakby oglądała głupią zabawę swoich uczniów.

– Ohohoho, wy dwie naprawdę jesteście beznadziejnymi uczennicami. Róbcie co chcecie, w sztuce układania kwiatów, niezależne od rodzaju, najważniejsza jest świeżość. Są rzeczy których nie można zrozumieć poprzez wazon z kwiatami.

Rias-neesan i wiodąca uczennica, wpatrywały się w siebie tak intensywnie, że aż z ich oczu leciały iskry.

Kiedy Rias-neesan stawała się taka, to oznaczało to, że nie zamierza się wycofać.

Cóż, na pewno nie zamierzały się nawzajem pozabijać, więc po prostu popatrzmy co się będzie działo.

Kiedy patrzyłem na to ze zdumieniem, przygotowano miejsce do pojedynku w układanie kwiatów (?) pomiędzy Rias-neesan i uczennicą.

Obie trzymały narzędzia do układania kwiatów, wielkie uchwyty z igłami, gdy stanęły naprzeciwko siebie.

Te uchwyty były tak wielkie, jak maty tatami.

Jakiego rodzaju układanie kwiatów wymaga walki?

Pozostali uczniowie z ciekawością przyglądali się całemu zamieszaniu.

Wygląda na to, że Seekvaira-san z chęcią zmierzyłaby się z innym uczniem, więc ludzie zaczęli się zbierać.

– Narzędziami do układania kwiatów, których będziecie używały, będą te uchwyty z igłami. Zostały one specjalnie wykute przez znanego spirytystę i miecznika, więc w każdym z nich znajduje się tajemnicza energia. Dlatego, jeśli oba dzieła będą równie stylowe, uchwyty zaprezentują nam różne efekty. Jako że Gremory jest nowicjuszką, to zacznie jako pierwsza – powiedziała dyrektorka do Rias-neesan i wiodącej uczennicy.

Spirytysta…tajemnicza energia…!

Jak dla mnie to już nie ma nic wspólnego z nauką układania kwiatów!

Moje obawy rosły, ale Rias-neesan i reszta dziewczyn, wpatrywała się w przygotowane kwiaty.

Były to najróżniejsze kwiaty, ale…poza nimi znajdowały się tu także warzywa i owoce…

– Zaczynajcie!

Wraz z tym sygnałem, Rias-neesan przystąpiła do rzeczy.

Po przyjrzeniu się przygotowanym kwiatom, owocom i warzywom, wyjęła spośród nich pewną rzecz.

– Postanowiłam. A więc moja kolej!

Włożyła to w igły uchwytu.

W tym momencie między uczniami zapanowało poruszenia, a dyrektorka odezwała się.

– To pęd bambusa!

Racja, pierwszą rzeczą którą wybrała Rias, był pęd bambusa! To było takie surrealistyczne, że trafił on do uchwytu! Czy to w ogóle liczy się, jako układanie kwiatów?

Twarz wiodącej uczennicy pokryła się jednak potem, gdy zobaczył pierwszy ruch Rias-neesan.

Najwyraźniej była to niezwykle ostra zagrywka.

Dyrektorka też wyglądała na poruszoną.

– Jej pierwszy wybór to pęd bambusa. Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś takiego. Jakie to odważne. …Naprawdę stylowe! Czterdzieści punktów dla Rias-san! Nie wiadomo skąd, pojawiła się tablica wyników!

Więc oceniano ich punktami!?

Doprawdy, chyba powinienem przestać się dziwić czemukolwiek, co dzieję się w tym miejscu.

Nie rozumiem takiej sztuki układania kwiatów. Nie rozumiem niczego, mającego tu miejsce…

Mimo że wiodąca uczennica była sfrustrowana, wyciągnęła dłoń w stronę przygotowanych materiałów. Wyjęła nożyczki i zrobiła z nimi coś, czego nie mogliśmy dostrzec.

– Twój pierwszy układ był bardzo sprytny! Jednak to tylko szczęście nowicjuszki! Zwykła pusta groźba! Pokażę ci, czym jest prawdziwe układanie kwiatów! Teraz moja kolej!

W odpowiednim momencie, wiodąca uczennica wzięła uchwyt w obie dłonie i rzuciła nim!

Celem był owoc, wielki i pulchny arbuz!

Kiedy owoc został trafiony uchwytem z igłami, rozpadł się na osiem części, niczym rozkwitający kwiat!

– Oochh!

Rozległy się zachwycone głosy.

Wszyscy uczniowie i dyrektorka byli pod wrażeniem wyczynu wiodącej uczennicy.

– Arbuz! W dodatku rozpadł się w momencie, gdy trafiła go stylowa aranżacja! Zupełnie jak matka, która w letnie popołudnie rozdziela arbuza między swoje dzieci! Rozpadł się tak łatwo, ponieważ pokrojono go wcześniej, prawda? To stylowe! Czterdzieści punktów dla Trevian-san!

Dostała tyle samo punktów co Rias-neesan!

Moment temu, gdy używała nożyczek, przygotowała się do zrobienia czegoś takiego!

…Cz-czyżby ten styl miał głębsze znaczenie?

Nie, nie, uspokój się! Nie daj się opanować atmosferze tego miejsca!

Myślę że używanie pędów bambusa i arbuzów w układaniu kwiatów, jest dziwne!

Gdyby Ise-kun tu był, mówiłby głośno o niekonsekwencji takiego postępowania.

Ahh…! Naprawdę tęsknię teraz za jego ostrymi ripostami!

Zostawmy jednak na chwilę tego bambusa i arbuza, gdyż Seekvaira-san prezentowała teraz swoją własną sztukę układania kwiatów, podczas pojedynku, który też toczyła.

– T-to niemożliwe! Ustawić na uchwycie zabawkę!

Rozległy się zakłopotane głosy uczniów!

Kiedy spojrzałem w tamtą stronę, zobaczyłem, że na igłach uchwytu stoi plastikowy model robota!

– Nie, to nie zabawka, tylko Gunpla, czyli plastikowy model Gundama. To nie jest więc coś, co można uważać za zabawkę – powiedziała Seekvaira-san, poprawiając okulary.

No i zaczęła gadać.

Kiedy Ise-kun spędzał czas z Seekvairą-san, ciągle rozmawiali o anime z robotami, ale…niezapomniane było to, jak bardzo wyczerpany był następnego dnia.

Widząc kompozycje kwiatowe, które zrobiły Rias-neesan i Seekvaira-san, Sona-senpai przechyliła w zamyśleniu głowę i westchnęła w zamyśleniu.

– Tak jak myślałam, to nie było odpowiednie miejsce, ale…Rias i Seekvaira dobrze się bawią…więc można to uznać za układanie kwiatów.

– T-to prawda… – odparłem.

Ja i dwa inne Skoczki nie wiedzieliśmy jak zareagować na tą sytuację.

To zdecydowanie było nieodpowiednie miejsce, ale Rias-neesan i Seekvaira-san dobrze się bawiły i miały poważne wyrazy twarzy.

Kiedy byliśmy zakłopotani, jak zareagować, w pojedynku toczonym przez Rias, coś się wydarzyło...

– Jak to możliwe!

– Niesamowite! Spójrzcie na to wszyscy!

Rozległy się takie głosy.

Kiedy tam spojrzałem….!

Z uchwytu wyrósł wspaniały bambus!

To był ten sam, którego pęd ustawiła Rias-neesan!

– To zapewne efekt duchowej mocy, uwolnionej przez uchwyt i aury Rias-san, pęd bambusa wyrósł tak wspaniale…to cud…jak grom z jasnego nieba… – powiedziała dyrektorka trzęsącym się głosem.

W-więc wydarzyło się coś takiego… Ciekaw jestem, jak zrobione są te uchwyty…

– Prawdopodobnie nie będzie bardziej stylowego efektu niż ten. Zwycięża Rias-san! – oznajmiła dyrektorka.

Uczniowie zaczęli głośno bić brawa i wiwatować.

W-wygląda na to, że Rias-neesan zwyciężyła w tym…

Nawet zdenerwowana przeciwniczka oklaskiwała Rias-neesan, na znak, że uznaje jej zwycięstwo.

– Świetna robota. Faktycznie jestem najsłabsza spośród Czterech Niebiańskich Królów. Pozostali trzej, aktualnie nieobecni, są znacznie bardziej doświadczeni w układaniu kwiatów, niż ja… – powiedziała.

Czyżby to znaczyło, że zmierzymy się z każdym spośród tych Czterech Niebiańskich Królów…?

– Chętnie zmierzę się z każdym! To w końcu także część treningu!

Najwyraźniej to zwycięstwo bardzo zmobilizowało Rias-neesan.

Nagle, Sona-senpai zachichotała.

– Popatrz, Kiba-kun. Rias wydaje się być szczęśliwa i naprawdę dobrze się bawi…dodatkowo traktuje to wszystko bardzo poważnie… Ona naprawdę chce, aby ten trening zakończył się sukcesem. To właśnie dowodzi tego, jak bardzo jest zakochana. Jako kobieta, jestem z tego powodu trochę zazdrosna.

Racja, Rias-neesan naprawdę kocha Iseia-kun.

Dlatego, nawet jeśli ta szkoła układania kwiatów nie była prawdziwa, z całych sił próbowała się czegoś nauczyć.

Wszystko po to, aby nigdy nie przynieść wstydu mężowi.

…Ja mam obowiązek zawsze ją wspierać, jako jej Skoczek, nie…jako jej młodszy brat.

– Też powinniśmy dołączyć – powiedziałem do pozostałych Skoczków.

Tak oto Rias-neesan oraz jej grupa, wraz z trzema Skoczkami, cieszyli się nauką sztuki układania kwiatów (lub czymś podobnym), póki się nie zmęczyli. Dołączyliśmy w ten sposób do tej szkoły…nie, dołączyliśmy do dojo układania kwiatów…

To się kiedyś wydarzyło.

Kiedy przyszedłem do Rezydencji Hyoudou, aby spotkać się ze wszystkimi, Ise-kun stał przed frontowymi drzwiami i wpatrywał się zaskoczonym wzrokiem w wazon, na którym stał uchwyt z igłami, z wetkniętym w niego pędem bambusa!

– H-hej, Rias. dlaczego coś takiego stoi na wazonie z kwiatami, przy drzwiach frontowych… – zapytał Ise-kun Rias-neesan.

Ona uśmiechnęła się, gdy gładziła dłonią pęd bambusa.

– Ufufu, to stylowe, prawda? Nauczyłam się tego podczas zajęć z układania kwiatów. Nazywa się Pierwszy Ruch Bambusowego Pędu. To naprawdę głębokie zagadnienie. Chciałabym rzucić wyzwanie wszystkim stylom!

Duch rywalizacji zapłoną w Rias-neesan, kiedy o tym mówiła, ale tak to już jest z jej osobowością.

…Najwyraźniej moja rola jej młodszego brata oraz Skoczka, będzie trwała nadal. Jednak była szczęśliwa z tego powodu, więc można to nazwać formą pokoju.

Byłem jednak pewien, że następna szkoła układania kwiatów, którą znajdzie Sona-senpai, będzie normalnym miejscem, więc czułem ulgę z tego powodu.

…Jeśli jednak dalej będę brał udział w treningach przedmałżeńskich Rias-neesan i uczył się tych wszystkich rzeczy, to gdzie się tym pochwalę?

Jako chłopak, mogłem się martwić tylko o to.

Dziewczyna w Kimonie?[edit]

Wydarzyło się to pewnego dnia.

Zobaczyłem fotografię, którą zrobiono, gdy Rias i inne dziewczyny, uczyły się układania kwiatów.

Wszystkie były ubrane w kimona i przybierały pozy, których nie rozumiałem, ale dlaczego był tam też plastikowy model Gundama?

Były też owoce i warzywa, nabite na uchwyty z igłami.

…Czego nauczyła się tam Rias i pozostali…?

Mimo że są diablicami z prominentnych rodów, to…wyglądały naprawdę dobrze w tych kimonach.

Nie, ponieważ były pięknymi kobietami i dziewczynami, ich doskonały widok był czymś nieopisywalnym!

Nagle, mój wzrok przyciągnęła piękna dziewczyna w kimonie.

To był Kiba, który zmienił sobie płeć.

Jak powinienem to powiedzieć? W kobiecej wersji był naprawdę słodki.

Cóż, jest w końcu przystojnym gościem, więc to oczywiste, że po zmianie płci zmieniał się w piękną kobietę.

– Kiba, w tym kimonie wyglądasz naprawdę pięknie. Naprawdę ci to pasuje – powiedziałem do niego.

Kiedy to usłyszał, otworzył szeroko oczy, ale zrozumiał co powiedziałem i zaczerwienił się.

– …N-naprawdę? …Pasuje mi to?

Z jakiegoś powodu był dziwnie szczęśliwy, kiedy to usłyszał, ale…czy powinien?

Kiedy dziewczyny to zobaczyły, zaczęły rozmawiać.

– Tak jak myślałam, to naprawdę dobrze, że Yuuto jest mężczyzną.

– Ufufu, byłby silnym przeciwnikiem, ale podnieca mnie to.

Rias mówiła to z gorzki uśmiechem, ale Akeno-san była rozbawiona.

– Gdyby Kiba był szermierzem-kobietą, to nie wyróżniałabym się w parostwie.

– Ja też nie sądzę, abym była go wtedy w stanie pokonać.

Xenovia i Irina powiedziały coś takiego.

Kiedy Tosca-san to zobaczyła, wstała.

– Co-coś takiego…jest złe, ale dobre, ale…myślę że złe!

Najwyraźniej miała sprzeczne uczucia.

– Jednakże! …Myślę… Myślę że chcę mieć fotografię Izajasza w kimonie – powiedziała w końcu.

Oznajmiła coś takiego!

Rias uśmiechnęła się i wręczyła jej fotografię.

– Proszę bardzo. Zdjęcia członków twojej rodziny są ważną rzeczą,

Tosca-san wyglądała na szczęśliwą, gdy dostała fotkę.

– Izajaszu! Myślę że chcę założyć kimono i sfotografować się razem z tobą – powiedziała.

– Ech? To znaczy że znów muszę się zmienić w dziewczynę? Ale jeśli ty mnie o to prosisz, to zgoda.

Dla Kiby, prośba od ukochanej towarzyszki to coś ważnego.

– Ise, a dlaczego ty też nie zmienisz się w dziewczynę? – zapytała mnie Rias.

Powiedziała coś takiego. Inni zaczęli mówić rzeczy typu „Chcielibyśmy to zobaczyć.”, albo „To mogłoby być ciekawe.” podczas gdy ich oczy lśniły z zainteresowaniem!

Oj, oj, oj, oj, oj! Nawet ja!?

Rany, zapanowała taka atmosfera, gdyż pistolet, który powinien zostać zapieczętowany, znów został użyty!

– Proszę, dajcie mi spokój! Chcę tylko patrzeć na dziewczyny i ich dotykać, a nie stawać się jedną z nich!

Coś takiego właśnie wydarzyło się tego dnia.

Żywot 6: Mroczna Historia Białego Cesarskiego Smoka[edit]

Wydarzyło się to pod koniec rundy preeliminacyjnej Pucharu Azazela. W Rezydencji Hyoudou złożyła wtedy wizytę blondwłosa piękność ubrana w białą szatę i biały, spiczasty kapelusz, który podkreślał jej wizerunek czarownicy!

– Dzień dobry, Oppai Smoku-san.

Ta czarodziejka o wspaniałym uśmiechu, to Lavinia Reni-san! Była transcendentalną pięknością, należącą zarówno do tajnej grupy Grigori, Drużyny Slash Doga, a także do organizacji magów, znanej jako Grauzauberer! Była też posiadaczką jednego z Longinusów, Ostatecznego Upadku! Była też kimś w rodzaju młodszej siostry dla mojego rywala, Valiego, a także tak niesamowitą osobą, że nawet on bał się jej narazić. Cóż, ja sam widziałem w niej tylko atrakcyjną i miłą starszą siostrę…więc nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego Vali nie potrafił sobie z nią radzić. Lavinia-san nie przyszła jednak sama, gdyż towarzyszyła jej dwójka ludzi.

– Witaj, Chichiryuuteiu.

– Przez kilka dni będziemy pod twoją opieką, Hyoudou Isseiu-kun!

Przystojny, wyglądający jak przestępca mężczyzna, to Samejima Kouki-san, a żwawa dziewczyna z upiętymi włosami, to Minagawa Natsume-san (także bardzo ładna!). Ta trójka stała się naszymi towarzyszami, gdy jakiś czas temu pomogli nam z atakiem Ponurych Żniwiarzy. Z powodu wizyty tych trzech rzadkich gości, chcieliśmy ich zabrać do pokoju VIP-ów, na najwyższym piętrze domu, ale oni odmówili.

– Nie jesteśmy aż tak ważnymi osobami i nie jesteśmy tu z żadnego, ważnego powodu.

Dlatego ugościliśmy ich w salonie. Wszystkie dziewczyny mieszkające w moim domu były bardzo zaciekawione, więc też były obecne, podczas gdy Akeno-san zaparzyła herbaty dla naszych gości.

– Skoro jesteście tu wszyscy troje, to domyślam się, że coś musiało się wydarzyć? – zapytała Rias, kiedy już wszyscy się przywitaliśmy.

Kiedy Lavinia-san usłyszała to pytanie, upiła łyk herbaty i spojrzała na Minagawę-san i Samejima-san, uśmiechając się cierpko.

– No cóż, otóż widzicie…. – zaczęła Minagawa-san.

Nie skończyła jednak mówić, gdyż wszyscy wyczuliśmy coś w powietrzu i spojrzeliśmy w stronę drzwi. Zauważyliśmy, że stoi tam trójka ludzi. Bikou z Drużyny Valiego, wychylał zza framugi połowę swojej twarzy, wraz ze szkarłatnowłosą dziewczyną i chłopakiem z głową świni! Bikou był razem z obecnymi Sha Wujingiem i Zhu Bajie. K-kiedy oni weszli do mojego domu!? Cała trójka była zaskoczona, gdy zauważyła, że się na nich patrzymy!

– Ach! Zostaliśmy wykryci, Bikou-san!

Sha Wujing wydawała się być zdenerwowana, ale Bikou mlasnął tylko językiem.

– Tch! Wycofujemy się, Wujing, Bajie!

Gdy Bikou i Sha Wujing zorientowali się, że zostali przyłapani, natychmiast uciekli.

– Dobrze, a więc idę z wami…

Zhu Bajie też ruszył w ich ślady.

– Niech ktoś za nimi idzie – powiedziała od razu Rias.

– Tak jest!

Xenovia i Irina odpowiedziały szybko na polecenie Rias i ruszyły w pogoń.

Wszyscy byliśmy zaskoczeni i zdumieni tą nagłą sytuacją.

Rias najwyraźniej wyczuła kłopoty, gdyż westchnęła i przyłożyła dłoń do czoła.

– Ta trójka jest z Drużyny Valiego – powiedziała.

Minagawa-san uśmiechnęła się wymuszenie i skinęła głową.

– …Umm, właściwie to, Vali…nasłał tych zabójców na nas, albo tylko na Lavinię.

—!

Ta informacja zaskoczyła nas wszystkich, ale jednocześnie też zaciekawiła.

Vali wysłał swoich kompanów jako zabójców, aby zgładzili Lavinię-san, która jest dla niego niczym starsza siostra.

Ach, skoro o tym mowa, to Kuroka i Le Fay, które też mieszkały w moim domu, były nieobecne! Cz-czy to oznacza, że im Vali też zlecił jakąś misję…?

– Samejima-san i Minagawa-san…mogę tak się do was zwracać? – zapytałem naszych gości.

– Wystarczy Natsume – odparła Minagawa-san, znaczy, Natsume-san.

– Przecież Lavinia-san jest dla Valiego jak starsza siostra, prawda? Dlaczego więc wysłał Bikou i resztę, aby ją zamordować…? – zapytałem.

Natsume-san westchnęła ciężko.

– To skomplikowana sprawa… Odłóżmy więc to na razie na bok. Chcielibyśmy poprosić cię o pomoc, Hyoudou Isseiu-kun, skoro jesteś rywalem Valiego.

Samejima-san też się roześmiał i zaczął mówić:

– Tak w skrócie, będzie nam łatwiej, jeśli przez jakiś czas pomożesz nam chronić Lodową Księżniczkę. Za trzy dni, w pobliżu tego miasta odbędzie się zebranie magów, powiązanych z Drużyną DxD. Bylibyśmy wdzięczni, gdybyś nam do tego czasu pomógł.

Zebranie czarodziejów powiązanych z DxD? Ach, wydaje mi się, że Rossweisse-san już o tym wspominała.

Rossweisse-san podniosła nagle rękę do góry.

– Ach, ja też zamierzam wziąć udział w tym zebraniu. Rozumiem, więc Lodowa Księżniczka będzie reprezentowała Grauzauberer.

– Zgadza się – odparła Lavinia-san.

Nagle zauważyłem, że brakowało tu kilku osób.

– Ikuse-san i reszta nie przyszli tu razem z wami? – zapytałem Natsume-san.

Zauważyłem, że przywódca ich drużyny był tu nieobecny.

– Tobio i pozostali członkowie musieli wyruszyć na inną misję, więc powiedział nam „Póki nas nie będzie, chrońcie Lavinię przed wygłupami Valiego”. Obawiam się jednak, że nie będziemy mogli wezwać ich na pomoc – odparła Natsume-san, wzruszając ramionami.

„Wygłupami Valiego”, hmm…. Więc nawet najsilniejszy Biały Cesarski Smok w historii, był dla niektórych tylko starym, dobrym przyjacielem?

Lavinia-san natomiast…

– Fufufu, to zupełnie, jakbym bawiła się z Va-kunem w berka.

Mimo że zabójcy obrali ją sobie za cel, to ogóle nie wydawała się tym przejmować. Może po prostu czuła się tak, jakby grała ze swoim młodszym bratem, Valim, w jakąś grę.

Tymczasem Xenovia i Irina wróciły z pościgu za Bikou i pozostałymi.

– Ech, wymknęli się nam.

– Byli za szybcy.

Obie wydawały się być bardzo zirytowane.

– Zastanawiam się co Bikou miał na myśli, kiedy powiedział „Zdecydowanie odzyskamy tą rzecz”? – powiedziała Xenovia.

Kiedy Natsume-san to usłyszała, uśmiechnęła się.

– Więc małpiszon też bierze w tym udział? – zapytała.

Te słowa jeszcze bardziej mnie zdezorientowały. Z drugiej strony, Rias mniej więcej zorientowała się w naturze prośby i skinęła głową.

– Rozważmy dlaczego Vali nasłał zabójców. Faktem jest, że śledzili was aż tutaj…. Jednak nie mamy tyle wolnego czasu, żeby bawić się z nimi w podchody – powiedziała.

Zgadza się, preeliminacje Turnieju Królewskich Gier, weszły w fazę finałową. Chociaż miewaliśmy chwile wolnego czasu, tak jak teraz, to jednak byliśmy wtedy bardzo zajęci. Jednak nie zamierzaliśmy zignorować prośby od przyjaciółki. Rias i ja spojrzeliśmy na siebie i skinęliśmy głowami.

– Armia ochroniarzy bardziej będzie przeszkadzać, niż pomagać, więc dostaniesz do ochrony po jednej osobie z parostwa mojego oraz Isseia – powiedziała Rias.

– Dokładnie – potwierdziłem.

Biorąc pod uwagę dostępność i potrzebę zaznajomienia się z magią, wybrałem Rossweisse-san z mojego parostwa, a Rias wyznaczyła Akeno-san, ze względu na jej bliskie powiązania z niektórymi członkami Drużyny Slash Doga.

– To świetna okazja i myślę, że będę w stanie zobaczyć techniki Lodowej Księżniczki z bliska.

– Ufufu, jak to powiedzieć? To wszystko brzmi zabwnie.

Zarówno Rossweisse-san, jak i Akeno-san, wydawały się być zadowolone. Jednak skoro mój rywal stał za tym wszystkim, to….

– Ja, Hyoudou Issei, także pomogę! – oznajmiłem wszystkim.

Tak oto, wraz z Akeno-san i Rossweisse-san, dołączyliśmy do Natsume-san i Samejima-san, jako ochroniarze Lavini-san.

Tak więc co zamierza zrobić Vali…?


Akeno-san, Rossweisse-san i ja, eskortowaliśmy Lavinię-san, gdy przybyliśmy to dwudziestopiętrowego apartamentowca, który służył za biuro dla Drużyny Slash Doga.

Biuro mieściło się w innym mieście, oddalonego jednak od naszego o tylko dwa przystanki jazdy pociągiem. W budynku do którego weszliśmy, dwa pierwsze piętra zajmowały sklepy detaliczne, takie jak spożywczaki, apteki, salony piękności i tym podobne. W najgłębszej części drugiego piętra, znajdowało się nieoznakowane biuro, w którym mieściła się siedziba Drużyny Slash Doga. Najwyraźniej zastosowano tu jakąś technikę, dzięki której zwykli ludzie trzymali się od tych drzwi z daleka. Cóż, odnosiłem wrażenie, że cały budynek należał do Grigori…

Przypadkowo, bar „Czarny Pies”, w którym był zatrudniony Ikuse-san, znajdował się niedaleko tego apartamentowca. Ikuse-san pracował tam jako barman, a Lavinia-san jako piosenkarka. Na pierwszym piętrze budynku, w którym znajdował się bar, była też restauracja, w której pracowali inni członkowie Drużyny Slash Doga. Najwyraźniej, Ikuse-san czasami gotował tam niesamowite dania dla jej klientów.

Gdy weszliśmy do biura, zobaczyliśmy rzędy biurek z komputerami i szafki na dokumenty. Wyglądało ono tak samo jak to, w którym urzędowało moje własne parostwo.

Nagle, z głębi pomieszczenia wyłonił się cicho czarny pies, Jin. To było nawet trochę straszne, gdyż nie wyczułem jego obecności….

Natsume-san pogłaskała go po głowie.

– Cześć, Jin. Tobio zostawił cię tutaj samego?

Jin przeniósł swoje spojrzenie z Natsume-san na nas, a dokładniej rzecz biorąc, to na Akeno-san. Podszedł nawet do niej i usiadł przy jej nogach. Jin najwyraźniej lubił Akeno-san. Być może emanowała podobną aurą, co jego właściciel.

Kiedy Natsume-san to zobaczyła, roześmiała się.

– No tak, skoro Akeno-chan i Tobio są kuzynami, to Jin najwyraźniej zauważył podobieństwo między nimi.

Tak jak powiedziała Natsume-san, Akeno-san i przywódca Drużyny Slash Doga, Tobio Ikuse, byli kuzynami. Dlatego czarny pies, Jin, pomagał już wcześniej Akeno-san.

– Ufufu, dawno się nie widzieliśmy, Jin-chan.

Akeno-san także wydawała się być zadowolona, gdy głaskała Jina po głowie.

Gdy Natsume-san się temu przyglądała, o czymś sobie przypomniała.

– A właśnie! Słyszałaś ostatnio o Suzaku!?

Akeno-san była zaskoczona, gdy wspomniano o obecnej głowie Klanu Himejima, która była także jej kuzynką.

– Cz-czy coś się jej stało?

– Naprawdę to zrobiła! Rany, ona jest taka nierozsądna….

W ten sposób, Akeno-san i Natsume-san usiadły na krzesłach i zaczęły z podekscytowaniem rozmawiać o wspólnych znajomych. Z drugiej strony, Rossweisse-san i Lavinia-san rozsiadły się na sofie i zaczęły rozmawiać o jakichś starych księgach magicznych.

– T-ta księga to…! Interpretacja „Księgi Przysięgi”, napisana przez Grauzauberer, prawda!? Jest tu też egzemplarz „Picatrix”, z komentarzem Mefistofelesa! Jejku, tyle niesamowitych ksiąg tak po prostu leży sobie dookoła!

Podekscytowana Rossweisse-san, podniosła książki ze stosu, który leżał na jednym z biurek.

– Jeśli to księgi wydane przez nasze stowarzyszenie, to możesz ich pożyczyć ile tylko chcesz – powiedziała uśmiechnięta Lavinia-san.

– N-nie mogłabym! Przecież Grauzauberernie udostępniło jeszcze tych ksiąg do publicznej dystrybucji! N-naprawdę mogę pożyczyć tak cenne dzieła!?

– Sądzę że tak. Spytam jeszcze dyrektora, ale wątpię aby miał coś przeciwko.

– Po raz kolejny przekonuję się, że DxD to przydatna organizacja!

W każdym razie rozmowa o książkach wydawała się być owocna. Ach, najwyraźniej Akeno-san i Natsume-san, a także Rossweisse-san i Lavinia-san, zagłębiły się w dyskusjach.

Nagle do pokoju weszła nowa osoba.

Była piękną kobietą o europejskich rysach twarzy i włosach w kolorze ciemnego blondu, upiętych w dwa kucyki! Miała też różnego koloru oczy. Prawe było jasnoniebieskie, a lewe ciemno-czarne. W ramionach niosła dziwne zwierzę (które wyglądało na czworonożne), noszące na twarzy coś w rodzaju maski. Gdy tak pomyślałem, pojawiły się kolejne dwa zwierzaki, które ocierały się o jej nogi.

– W-witaj. Nazywam się Nanadaru Shigune i należę do Drużyny Slash Doga – przywitała się ze mną piękność z trójką zwierzaków.

Wprawdzie był to pierwszy raz, kiedy rozmawiamy ze sobą bezpośrednio, to spotkałem ją już wcześniej. To Nanadaru Shigune-san!

– Cześć, jestem Hyoudou Issei – odparłem.

– Skoro o tym mowa, to może to być pierwszy raz, kiedy tak się spotykacie. Jest także jedną z pierwszych członkiń naszej drużyny, a także, jak już pewnie wiesz, najtwardszym użytkownikiem mocy, odkąd jest posiadaczką najsilniejszego dotąd Toutetsu[2] – powiedziała Natsume-san, gdy zauważyła, że Nanadaru Shigune-san mnie pozdrowiła.

Tak, na nagraniach turniejowych meczy zauważyłem, że pomimo swoich smukłych proporcji, była użytkowniczką mocy, która występowała pod postacią istoty nazywanej, Toutetsu, jednej z Czterech Przyjaciół. Był to Boski Dar, będący typem niezależnego awatara. Teraz były tu obecne jego miniaturowe wersje, które mogła trzymać na rękach, ale podczas bitew zmieniały się one w niedorzecznie wielkie potwory. Nagrania meczów jasno pokazały, że te potwory mogą łatwo pochłonąć demoniczną energię diabłów, magiczne techniki czarodziejów, a nawet zdolności Boskich Darów. Najwyraźniej, mogły też pochłonąć zdolności Longinusów. Ponadto, podczas meczów popisywały się mocą, proporcjonalną do swojego olbrzymiego ciała i niewyobrażalną szybkością. Nawet jeśli tylko jeden z nich walczył podczas meczu, to ile by zdziałały, gdyby zaatakowały w trzech naraz…?

Nagle odezwał się Ddraig:

[Toutetsu jest najbardziej niesamowity wśród wszystkich chińskich potworów. Może pożreć cokolwiek tylko chce, włącznie z rzeczami konceptualnymi. Podobno ludzie, którzy potrafią je poskromić, są rzadkością. Skoro jednak ta dziewczyna potrafi kontrolować aż trzy… kukuku, to tworzy naprawdę potężną drużynę.]

Nawet Ddraig był pod wrażeniem….

– To jest Poh-kun, tamten to Pooh-kun, a ten to Pon-kun – tymczasem Nanadaru-san przedstawiła mi trójkę swoich Toutetsu.

– Pooh – powiedziały wszystkie trzy zwierzaki naraz.

Dla mnie wszystkie one wyglądały jednak identycznie. Gdybym miał się do któregoś z nich zwrócić, to nie odróżniłbym jednego od drugiego!

– Ach, no tak. Hej, Natsume-chan. Z powodu Valiego-kun, Genbu-chan… – powiedziała nagle Nanadaru-san do Natsume-san,

Och, wygląda na to, że Nanadaru-san też zaczęła dołączać do rozmowy. Kiedy poczułem, że nie mam tu nic do roboty, Samejima-san podszedł i klepnął mnie w ramię.

—!

Trzymał w dłoni pudełko z płytą DVD, którego okładka natychmiast przykuła mój wzrok. Było tam napisane „Legenda Świętych Piersi”, a ilustracja przedstawiała uwodzicielską kobietę w erotycznej pozie!

– Cóż, może wymkniemy się stąd i sprawdzimy tę płytkę? – zapytał Samejima-san, uśmiechając się szeroko.

Co!? Cieszyłem się, że mój senpai podziela moje zainteresowania!

– Dobrze! A więc chodźmy! – odparłem bez wahania.

Tak więc w pokoju obok zacznie się zebranie tylko dla mężczyzn…

Podczas gdy takie rzeczy działy się w biurze, drzwi uchyliły się nagle i do środka weszła Kuroka!

– Witajcie! Słyszałam, że wszyscy tu dzisiaj jesteście.

To naprawdę ona! Weszła do środka i szła przed siebie aż stanęła przed pewną osobą.

– Księżniczko Lavinio-chan, proszę, oddaj mi ten przedmiot, miau♪.

Kuroka stanęła przed Lavinią-san i wysunęła ręce przed siebie.

– Nie mogę. Wiesz jaka to ważna dla mnie rzecz? – odparła uśmiechnięta Lavinia-san.

Kiedy Kuroka to usłyszała, roześmiała się tym swoim „miauahaha”, a jej twarz przybrała złowrogi wyraz. Oj, zawsze kiedy robiła taką minę, to nie wróżyło to nic dobrego! Gdy przypatrywałem się jej z podejrzliwością, rozpostarła ręce i stworzyła magiczny krąg.

– W takim razie będę cię musiała na chwilę związać, miau! Skorzystam z tego… mufufufu!

Hej hej hej, ta Nekomata jak zwykle zamierza zachowywać się niestosownie!

Gdy miałem zamiar ruszyć i powstrzymać Kurokę, Samejima-san okazał się być szybszy. Wyciągnął z kieszeni małą sakiewkę, rozerwał ją i rzucił w stronę Kuroki. Woreczek trafił Kurokę w głowę i wysypał się z niego proszek, który natychmiast skondensował się z powietrzem. Całe pomieszczenie wypełnił wyraźny i nieco nieprzyjemny zapach. Natychmiast też aktywował swój wpływ na Kurokę.

– ……U-umiaaauuuu ♪

Zwinęła się w kłębek na podłodze z taką miną, jakby była odurzona. Nagle zaczęła się zachowywać, jakby była zwykłym, domowym kotem!

Jednocześnie kociak Samejima-san, Byakusa, który siedział na podłodze obok Kuroki, też się zaczął turlać i mruczeć, jakby chciał się bawić.

Samejima-san roześmiał się cicho.

– Użyłem kocimiętki, którą dostałem od Grigori dla Byakusa. Powiedzieli mi, że powinna też działać na Nekomatę. Jak można się było spodziewać, ma wpływ na wszystkie koty, hmmm?

Ach, więc to wpływ kocimiętki! Dodatkowo produkowało ją Grigori! To dlatego Kuroka zareagowała w tak zabawny sposób. Efekt był szczególnie silny, biorąc pod uwagę fakt, że Kuroka przybyła tu, aby wywołać kłopoty, a zamiast tego została odurzona i obezwładniona…

Samejima-san zarechotał.

– Chcesz trochę tej kocimiętki? – zapytał, po czym zaczął mi cicho szeptać do ucha. – Jeśli jej użyjesz, to wtedy będziesz mógł robić z ciałem tej Nekomaty co tylko będziesz chciał.

Gdy usłyszałem te słowa, przez moje ciało jakby przeszedł prąd elektryczny! …Dz-dzięki tej kocimiętce mógłbym kontrolować tą wredną i złośliwą kocicę!? Z pewnością była to atrakcyjna propozycja, ale ciekawiej by było, gdyby do czegoś erotycznego pomiędzy mną i Kuroką doszło poprzez uwiedzenie. J-jednak nadal była to kusząca oferta! Kiedy zobaczyłem, jak Kuroka kokieteryjnie się przeciąga i mruczy, uznałem że to dobra rzecz, ale zaraz zacząłem się zastanawiać, co pomyślałyby o mnie obie kocie siostry, gdybym użył na nich tej kocimiętki! Ostatecznie zdecydowałem…

– Proszę, pozwól mi to przemyśleć na spokojnie!

Trudno było mi wymyślić taką odpowiedź! Skoro udało nam się obezwładnić Kurokę, to postanowiliśmy ją związać i przesłuchać…


– Co!? Dzienniki które Vali prowadził cztery lata temu!? – zapytałem zaskoczonym głosem.

Taka była odpowiedź Drużyny Slash Doga, gdy zadałem im pytanie, czego chciała Kuroka.

Vali chciał odzyskać swoje stare dzienniki z rąk Lavini-san.

– Cztery lata temu, Vali… a może to było pięć lat temu? No, coś koło tego, trzy tomy „Zapisków Mrocznej Histo…” khekhekhekhe – powiedziała Natsume-san, ale zaczęła kaszleć. Ale czyżby zamierzała powiedzieć „Zapiski Mrocznej Historii”? W końcu przestała kaszleć i zaczęła mówić dalej. – Vali napisał trzy tomy dzienników. „Księgę Serca”, „Księgę Umiejętności” i „Księgę Techniki”. Wprawdzie już odzyskał „Księgę Umiejętności”, ale księgi „Serca” i „Techniki” nadal znajdują się w troskliwych rękach Lavini-san.

Lavinia-san wyjęła dwa notatniki. Na okładce każdego z nich było napisane łacińskim alfabetem „Vali Lucyfer”. Już o nich wiedziałem. Kiedyś, kiedy odwiedziłem bar prowadzony przez Ikuse-san, Lavinia-san pokazała mi jeden z nich. Zapisano w nich teksty, które Vali wypowiedział, oraz można było zobaczyć, jak Vali myślał cztery lata temu.

– Tak przy okazji. „Księga Serca” jest pełna jego przemyśleń i złotych myśli które miał, gdy dręczył go syndrom chuunibyou, podczas gdy „Księga Umiejętności” jest pełna opisów najróżniejszych ataków, które zresztą też wymyślił pod wpływem syndromu chuunibyou – powiedział Samejima-san, upijając łyk kawy.

Wtedy w barze widziałem „Księgę Serca”, prawda? Vali, ten twój pamiętnik naprawdę potrafi zaskoczyć ludzi!

Lavinia-san spojrzała na jeden z notatników, który otworzyła.

– Ale „Księga Techniki” zawiera wiele unikalnych spostrzeżeń Valiego na temat magii i demonicznej energii, więc jest to bardzo ważna książka – powiedziała.

Nieumyślnie zerknąłem na kilka stron dziennika.… Były tam opisane sposoby użycie demonicznej energii i magiczne techniki, opatrzone dziwnymi nazwami i pozy ich aktywacji. Były tam też teksty przypominające inkantację. To „Księga Techniki”? Syndrom chuunibyou u Valiego musiał być naprawdę poważnym przypadkiem…

– W tamtym czasach, kiedy Vali-kun pisał te dzienniki, jego oczy zdawały się płonąć żywym ogniem – powiedziała Nanadaru Shigune-san.

Żywym ogniem? Oj, naprawdę chciałbym to zobaczyć…

– Pokażcie! Proszę, pokażcie mi to! Vali kazał mi odzyskać ten dziennik, ale jeśli pozwolicie mi go przeczytać, to powiem że nie byłam go w stanie zdobyć, miau. Pozwólcie mi chociaż spojrzeć, miau♪ – powiedziała Kuroka, mimo że była związana.

Natychmiastowa zdrada! Więc od początku miała zamiar to przeczytać!? Cóż, gdyby istniały zapiski mojego towarzysza z okresu, gdy miał syndrom chuunibyou, to sam też chciałbym je przejrzeć! Takie postępowanie pasowało zresztą do tej psotnej kocicy!

Lavinia-san pokręciła jednak głową i zamknęła notatnik.

– Nie mogę tego zrobić. Nie sądzą aby ktoś powinien widzieć te zapiski, poza jego przeznaczonym rywalem i starymi towarzyszami.

Och, więc mogą je zobaczyć tylko członkowie Drużyny Slash Doga i ja? Cóż, jestem pewien, że gdyby te notatki wyszły na światło dzienne, to z psychiką Valiego mogłoby być krucho… Kiedy usłyszałem, że szuka tych dzienników i próbuje je odzyskać, dowiedziałem się, że są w rękach Lavini-san. Więc to było przyczyną całego zamieszania? Rozumie się, że gdybym to ja w przeszłości pisał takie żenujące pamiętniki i gdzieś by mi zaginęły, to zrobiłbym wszystko, aby je odzyskać. Jednak dlaczego Vali nie przyjdzie tu w tym celu osobiście, a ryzykuje tym, że któryś z jego towarzyszy może sobie przy okazji zajrzeć do jego notatek…? Wprawdzie czułem, że ma ku temu jakieś tajne motywy, to byliśmy w stanie powstrzymać atak Kuroki, a dzień dobiegł końca bez dalszych incydentów.


Dwa dni później, Lavinia-san i jej świta brali udział w kolejnym zebraniu w okolicach miasta Kuou. Nam powierzono funkcję jej ochroniarzy. W zebraniu mieli też uczestniczyć przedstawiciele Trzech Frakcji, których wysłano w celu wymiany raportów o obecnej sytuacji. Nasza obecność, jako członków DxD, była opcjonalna. Idąc na zebranie, postanowiliśmy pójść na skróty przez park i wtedy ci goście zastąpili nam drogę!

– Witaj, Lodowa Księżniczko-oneechan! Tym razem na pewno odzyskamy te notatniki!

Bikou, Sha Wujing i Zhu Bajie znów pojawili się przed nami! Akeno-san, Rossweisse-san i ja, zajęliśmy stanowiska obronne przed Lavinią-san. Bikou był początkowo zaskoczony, gdy zobaczył że jesteśmy ochroniarzami, ale zaraz wybuchnął śmiechem.

– Kukuku, wezwałaś Sekiryuuteia i jego towarzyszy? W sumie, dlaczego nie? Wprawdzie nie mamy psa po naszej stronie, aby pokonać Slash Doga, ale sprowadziliśmy wilka!

Tak jak powiedział Bikou, za ich plecami pojawił się szary wilk, Fenrir! Nie wierzę! Te zapiski naprawdę znaczą dla nich aż tyle, że ściągnęli tutaj legendarnego potwora!?

– To Fenrir!

Kiedy stałem się czujny, Akeno-san natychmiast stworzyła błyskawice w swoich dłoniach, gdyż już wcześniej miała doświadczenia w walce z tą bestią.

– Wygląda na to, że poważnie do tego podchodzą.

Jak zwykle przyzwałem moją zbroję, podczas gdy w dłoni Rossweisse-san pojawił się magiczny krąg. …N-nigdy bym się nie spodziewał, że użyją czegoś podobnego do Łamacza Ładu, aby odzyskać zapiski Valiego…

Bikou zachichotał.

– Kakaka! Najpierw chcemy tylko zweryfikować zawartość dzienników! Vali jest naprawdę zdeterminowany, aby je odzyskać, więc na pewno zawierają coś ważnego, prawda? Nie, po prostu jestem nimi bardzo zainteresowany! – oznajmił.

Może dlatego że miał wsparcie Fenrira, wypowiedział te słowa z taką odprężoną miną.

– Mam sposób, aby sobie z nim poradzić – powiedziała Akeno-san.

Uniosła dłoń w górę i pojawił się czarny cień. Pomiędzy obiema grupami pojawił się nagle wielki czarny pies, Jin!

– Skoro naszym przeciwnikiem jest Fenrir, to Jin-chan może mieć coś ciekawego w zanadrzu – oznajmiła Akeno-san.

Ich związek musi być bliski, skoro była w stanie przyzwać go ruchem ręki. Czy to dlatego, gdyż tak jak Ikuse-san, była spokrewniona z Klanem Himejima? Jin stanął naprzeciwko Fenrira. Legendarny Wilk Pożerający Bogów i Longinus Czarne Ostrze Psiego Boga, wpatrywali się w siebie nawzajem!

– ……

– ……

Oba stwory wpatrywały się w siebie w milczeniu, bez żadnego warknięcia, w ciszy, która aż przenikała powietrze. Chwilę później… Fenrir obrócił się i stanął naprzeciwko Bikou! Wilk obnażył kły, gdy wpatrywał się w Bikou! Zwrócił się przeciwko niemu! Bikou wyglądał na zaskoczonego i wstrząśniętego tym faktem.

– Hę, dlaczego idziesz w moją stronę, Fenrirzeeee!?

Fenrir otworzył paszczę jeszcze szerzej i mogliśmy w pełni zobaczyć cały garnitur jego ostrych kłów, które szczerzył w kierunku Bikou! Stojący obok małpiszona Sha Wujing i Zhu Bajie, też byli zaskoczeni.

– Bikou-san, może po prostu jesteś zbyt niegodziwy… ale chyba nie mnie to oceniać…

– Jak siejesz wiatr, to będziesz zbierał burzę.

Oboje też wydawali się być zaskoczeni zdradą Fenrira!

– Grrrgaauuu!

– Urrrgraaaa!

Fenrir i Jin ruszyli biegiem w stronę Bikou!

– Ch-choleraaaaaa! Zapamiętam toooooooooooo!

Zostawiając za sobą Sha Wujing i Zhu Bajie, Bikou rzucił się natychmiast do ucieczki. Wszyscy zaniemówiliśmy na widok tej sceny.

Odetchnęliśmy z ulgą, a Lavinia-san uśmiechała się z zadowoleniem.

– To wspaniałe, Jin-chan i Fenrir-chan zostali przyjaciółmi – powiedziała.

…Czy to naprawdę dobrze? Cóż, najwyraźniej legendarny wilk i pies osiągnęli porozumienie. Nagle, Lavinia-san najwyraźniej coś wyczuła i spojrzała w róg parku.

Natsume-san też najwyraźniej zrozumiała co się dzieje, gdyż westchnęła głęboko.

– Czyżby Vali zdecydował się w końcu przyjść? – zapytała Lavinię-san.

Naprawdę!? Ja nic nie zauważyłem… Gdy podążyłem za spojrzeniem Lavini-san, zobaczyłem że Vali wyłonił się z cienia rzucanego przez drzewo i ruszył w naszą stronę.

Natsume-san uśmiechnęła się wrednie, zupełnie jak starsza siostra, która ma przywitać powracającego, psotnego młodszego brata.

– Wreszcie postanowiłeś się pojawić Vali.

– L-Lavinio, proszę, oddaj mi moje dzienniki – wyjąkał Vali z napiętym wyrazem twarzy, jakiego nigdy wcześniej u niego nie widziałem.

Wow, nigdy nie widziałem go tak słabego! Czy to możliwe, że nie był w stanie normalnie rozmawiać z Lavinią-san? A może po prostu był nieśmiały? Po przybyciu Valiego, Lavinia-san też uśmiechnęła się w sposób, jakiego nigdy wcześniej u niej nie widziałem. Zupełnie jak siostra, która po długiej rozłące spotyka się ze swoim uroczym, młodszym braciszkiem.

– Nareszcie tu jesteś, Va-kun. Napijmy się teraz herbaty… – powiedziała spokojnie Lavinia-san.

– Nie, nie jestem tu po to, aby pić herbatę. Chcę tylko z powrotem moje dzienniki. Chcę… zniszczyć je tak szybko, jak to tylko możliwe. Dzisiaj jestem inną osobą, niż wtedy gdy je pisałem. Mam nadzieję że to zrozumiesz, Lavinio.

Pomimo poważnej miny Valiego, Lavinia-san przekrzywiła głowę, jakby była zaskoczona jego słowami. Cholerny Vali, czy ona nie jest najsłodszą, starszą siostrą!? Sprawiasz że jestem zazdrosny!

– U-umm, dlaczego Vali pojawił się dopiero teraz… – zapytałem Natsume-san.

– Wstydził się. Jego dzienniki to jedno, ale naprawdę nie potrafi sobie radzić z Lavinią. W końcu jest jego starszą siostrą – odparła Natsume-san, uśmiechając się lekko.

– Zrozumiałam. Skoro tak stawiasz sprawę, to oddam ci te dzienniki, Va-kun – powiedziała do Valiego, jego starsza siostra.

Najwyraźniej ta wiadomość go uspokoiła.

Jednakże…

– W zamian chcę cię pogłaskać po głowie, Va-kun – powiedziała Lavinia, gdy w jej dłoni pojawiły się notatniki.

– —!

Twarz Valiego przybrała zszokowany wyraz, kiedy to usłyszał! To naprawdę takie zaskakujące!? Ja tam bym się cieszył, gdyby taka kobieta chciała mnie głaskać po głowie! Mogłaby mnie zresztą dotykać zawsze i wszędzie!

– Na oczach… Hyoudou Isseia? – zapytał Vali z niepokojem, patrząc na mnie.

Wydawał się być świadomy faktu, że będę się temu przyglądał.

– Tak – odparła Lavinia-san, uśmiechając się szeroko.

– Daj mi chwilę, muszę to przemyśleć – oznajmił Vali.

Skrzyżował ramiona i zaczął się zastanawiać ze zbolałą miną. Najwyraźniej dla niego samego, zgoda na pogłaskanie głowy przez Lavinię-san, było poważnym wyzwaniem.

Natsume-san, Samejima-san i Nanadaru-san rozmawiali ze sobą, gdy się temu przyglądali.

– To naprawdę rzadki widok, Hyoudou Isseiu-kun.

– Cóż, to dobra okazja. Gdyby tylko Vali znów tak dobrze się z nami dogadywał, jak kiedyś.

– To naprawdę budzi wspomnienia. Jak ja tęsknię za tamtymi czasami.

Po intensywnej, kilkuminutowej wewnętrznej walce, Vali w końcu zdecydował że odzyskanie dzienników jest priorytetem i zaakceptował żądanie Lavini-san.

– Zgadzam się.

Gdy Lavinia-san usłyszała te słowa, podeszła do Valiego i przytuliła jego głowę do swojej piersi. Z rozczulonym wyrazem twarzy, zaczęła go delikatnie gładzić po włosach.

DxD Dx5 illustration 4.jpg

– Ja i Tobi chcemy się z tobą częściej bawić. Zawsze będę na ciebie czekała – powiedziała.

Twarz Valieo była niesamowicie czerwona i miał taką minę, że nie potrafiłem jej nawet opisać. Po około minucie, Vali wyplątał się z objęć Lavini-san i od razu zabrał oba notatniki, które mu wręczyła.

– Odzyskałem je – powiedział, po czym rozpostarł swoje świetliste skrzydła i uciekł, jakby go ktoś ścigał.

Lavinia-san pomachała mu ręką na pożegnanie. Najwyraźniej Vali był jak dziecko, które czasami ją odwiedzało, aby się pobawić. Jednak dzienniki wróciły do jego rąk…

– Czy to w porządku, oddawać Valiemu te zapiski? – zapytała Natsume-san.

W odpowiedzi, Lavinia-san stworzyła u swoich stóp magiczny krąg, z którego wypadł olbrzymi stos książek, wysoki niczym góra!

– To żaden problem. Ponieważ te dzienniki były bardzo ważne dla Va-kuna, to na wszelki wypadek sporządziłam ich kopie – oznajmiła Lavinia-san.

Że co…?! Vali, twoje problemy wcale się nie skończyły!

– Prawdę mówiąc, to pomogłam przy wykonywaniu tych kopii… Ponadto, podczas kopiowania, wzmocniłam znacznie ich obronę, która jest teraz silniejsza niż w przypadku oryginałów. Obawiam się, że zniszczenie ich, lub skradzenie, przysporzy Drużynie Valiego mnóstwa kłopotów – powiedziała Rossweisse-san.

Ona też pomogła!? Dodatkowo wzmocniła je magią ochronną! Ile razy Vali będzie musiał znieść to głaskanie po głowie, aby odzyskać swoje zapiski!? Mimo że zazdrościłem mu tego, to jednocześnie czułem współczucie, gdy zrozumiałem, jakie to dla niego będzie ciężkie.


Restauracja[edit]

Kiedy faza finałowa Turnieju Królewskiej Gry miała się zacząć, ja, Hyoudou Issei i Rias, zabraliśmy Ingvild, która dopiero co wstąpiła do mojego parostwa, i poszliśmy razem do restauracji, w której Ikuse Tobio-san był szefem kuchni. Akeno-san i Koneko-chan nie miały akurat nic do roboty, więc też były z nami.

– Witamy. Co chcielibyście zamówić? – zapytał Ikuse-san, gdy usiedliśmy przy kontuarze. Jednocześnie przygotowywał coś na patelni.

– Zastanawiam się, co powinienem wybrać dla Ingvild, żeby jej to smakowało…

Gdy wpatrywałem się w kartę dań, usłyszałem czyjś głos.

– Dania z makaronu nie są takie złe.

– Zachodnia kuchnia też jest znakomita.

Dodatkowo te słowa dobiegały mnie z różnych kierunków!

Kiedy się rozejrzałem, zobaczyłem że Vali siedzi przy stole…z piękną dziewczyną ubraną na żółto (mającą około szesnaście, lub siedemnaście lat), którą spotkałem już wcześniej, ale nie znałem jej imienia! Przy innym stole siedział Cao Cao! Dlaczego oni tutaj są!? Vali rozmawiał z Ikuse-san, podczas gdy Cao Cao również od czasu do czasu wtrącał się do rozmowy. W każdym razie zgromadziła się tutaj grupa niesamowitych ludzi. C-cóż, najpierw muszę złożyć zamówienie. Skończyło się na tym, że zamówiliśmy polecany zestaw hamburgerów, ryż hayashi[3], dania z makaronu i tym podobne.

– Jeśli dobrze pamiętam, to jesteś…. – powiedziała Rias do dziewczyny siedzącej z Valim.

W odpowiedzi, dziewczyna wstała i ukłoniła się grzecznie.

– Przepraszam, że nie przedstawiłam się wcześniej. Nazywam się Doumon Genbu.

Doumon….. To nazwisko jednej z Pięciu Wielkich Rodzin. Dodatkowo, Genbu było też nazwą Świętej Bestii. Gdy przyjrzałem się bliżej, zobaczyłem że na stole leży żółw, mający około piętnastu centymetrów długości…chociaż jego ogon przypominał węża…przez co był dość niezwykłym stworzeniem. …Więc to jest Święta Bestia Genbu? Tak przy okazji, widziałem tą dziewczynę już wcześniej, podczas ataku Ponurych Żniwiarzy.

– Ara, Rias. Czy to pierwszy raz, gdy z nią rozmawiasz? – zapytała Akeno-san.

Najwyraźniej ona sama poznała już Doumon Genbu-san wcześniej.

Gdy nasze spojrzenia się ze sobą spotkały, pozdrowiliśmy się słowami typu:

– Dziękuję ci, że nam wtedy pomogłaś.

– Nie ma sprawy, to nie było nic wielkiego.

Najwyraźniej Pięć Wielkich Rodzin jest ze sobą dość blisko związana.

– Jesteście na randce? – zapytałem Valiego.

Vali nie zareagował w ogóle na to pytanie, ale twarz Doumon Genbu-san zrobiła się cała czerwona.

– T-t-t-t-t-t-t-to nie randka…! Vali-kun i ja, przez przypadek spotkaliśmy się w tej restauracji…

Ach, więc to tak… Nie wiem które z nich pojawiło się w tym lokalu jako pierwsze, ale najwyraźniej siedzieli przy tym samym stoliku. Z pewnością Ikuse-san musiał mieć z tym coś wspólnego, gdyż związek rodzący się pomiędzy tą dwójką wydawał się być interesującą rzeczą… Jednak jest jeszcze za wcześnie, aby o tym mówić.

– A ty często tu przychodzisz? – zapytałem Cao Cao.

– Tak. To miejsce potrafi dopasować potrawy do moich preferencji – odpowiedział, gdy zajadał się omletem ryżowym z cheeseburgerem.

Myślę że to skutek tego, że był tu stałym klientem. Ikuse-san pewnie dopasował się do jego upodobań. Kiedy tak rozmawialiśmy ze sobą, podano nam jedzenie. Ingvild dostała carpaccio z dorady. Było prawdziwe!

– Słyszałem że wychowała się nad morzem, więc pomyślałem że lubi potrawy z ryb. Grilowany marlin i makaron z owocami morza też będą niedługo gotowe – powiedział Ikuse-san, gdy dalej coś przyrządzał.

Kiedy widziałem jak przygotowywał kolejne potrawy, zrozumiałem jaką moc ma szef kuchni-mężczyzna!

Wszyscy otrzymaliśmy zamówione dania i mogliśmy zacząć jeść.

Wow, przepyszne! Ten hamburger! Grubość mięsa, jego soczystość i smak, były zachwycające! Czuło się, że sosu użyto dla podkreślenia smaku i wyciągnięcia z potrawy wszystkiego, co najlepsze!

– Możesz mi później dać przepis na ten makaron?

Nawet Rias, która jest świetną kucharką, chwaliła smak potraw!

– Ufufu, chciałabym tu przyjść na randkę z Iseiem-kun – powiedziała Akeno-san.

Tak, kuchnia w tej restauracji była przewyborna i bez wątpienia było to świetne miejsce na randkę.

– Cieszę się, że porcje są tu takie duże – powiedziała Koneko-chan, gdy z apetytem zajadała hamburgera wielkich, a właściwie to specjalnych, rozmiarów (mającego dziesięć warstw).

– Przepyszne – oznajmiła Ingvild.

Najwyraźniej smakowało jej. Skosztowała też grilowanego marlina i makaronu z owocami morza, które podano potem.

– Jeśli jest coś, co lubicie, albo czego chcielibyście spróbować, powiedzcie tylko. Jestem dobry w gotowaniu i zapamiętywaniu ulubionych potraw moich towarzyszy – powiedział Ikuse-san gotując.

Ach, więc to dlatego Vali i Cao Cao przychodzili tutaj. Potrawy były smaczne i można było wybrać, co się tylko chciało. Następnym razem chciałbym przyprowadzić tutaj Asię i resztę dziewczyn. Tak oto spędziliśmy weekend w bardzo zwyczajny sposób…


Żywot 7: Wyzwanie Superbohatera[edit]

Wydarzyło się to, kiedy wykonywaliśmy naszą diabelską pracę w biurze mojego parostwa.

Poprzez magiczny krąg komunikacyjny, otrzymaliśmy pewne wezwanie.

– Potrzebna nam wasza pomoc – powiedziała pewna osoba, którą znałem.

Tak więc podczas następnego dnia wolnego, ruszyłem na misję wraz z moim parostwem, do którego należały Asia, Xenovia, Rossweisse i Ravel (zabrałem też ze sobą Irinę i Elmenhilde).

Mogliśmy się teleportować do miejsca, gdzie nas wzywano, ale było to zbędne i dostaliśmy się tam normalną drogą.

Był to budynek przedsiębiorstwa handlowego, znajdujący się w sąsiednim mieście.

Restauracja tej firmy była przed południem otwarta dla zwykłych gości, więc my, uczniowie, mogliśmy wejść do środka.

Nie zatrzymaliśmy się w samej restauracji, tylko poszliśmy dalej korytarzem, gdzie dozorca mył podłogę mopem i spojrzał na nas.

Gdy nas zobaczył, uniósł daszek czapki.

– Przepraszam że musieliście tutaj przyjść – powiedział.

Tym dozorcą był Cao Cao! Przywódca Frakcji Bohaterów! Kto by pomyślał, że będzie pracował w takim miejscu jako dozorca!

Cao Cao roześmiał się, gdy zobaczył nasze zdumienie.

– Ha ha, użytkownik Świętej Włóczni jest dozorcą.

Nie, nie, miał taki wyraz, jakby mówił coś mądrego!

Kiedy skończył pracę, poszliśmy z nim na dach budynku.

– Prawdę mówiąc, to wasza pomoc potrzebna jest nam, Frakcji Bohaterów. Chcemy żebyście nam w czymś pomogli, gdyż bez was może nam się nie udać – powiedział Cao Cao, kiedy nadal miał na sobie strój dozorcy.

– Hmm, współpraca z Frakcją Bohaterów? Słyszałam, że przez te wszystkie złe rzeczy które kiedyś zrobiliście, nie wolno prowadzić wam żadnej działalności, poza uczestnictwem w Turnieju? Jeśli złamiecie ten zakaz, to wtedy zostaniecie zlikwidowani – powiedziała Xenovia.

To prawda. Frakcja Bohaterów była pierwotnie grupą terrorystów, powiązaną z Brygadą Chaosu. Przeprowadzili wiele ataków na każdą z frakcji i wywołali nawet atak gigantycznych potworów.

Dla opinii publicznej byli spaleni.

Niebiański Cesarz Góry Meru, Indra, wziął ich jednak pod swoje skrzydła i teraz służyli pod jego rozkazami, jako Awangarda Śakry. Dzięki temu mieli szansę na rehabilitację.

Oczywiście znajdowali się pod nadzorem i jeśli zrobią coś podejrzanego, to natychmiast zostaną zlikwidowani przez istoty boskiej klasy.

Tylko dzięki temu mogli dołączyć do rozgrywającego się obecnie Międzynarodowego Turnieju Królewskiej Gry, ale…

Nie zmieniało to jednak faktu, że byli byłymi terrorystami. A to że prosili o pomoc nas, członków DxD, oznaczało…

– Dzięki naszej pomocy, pomocy ludzi związanych z D×D albo Sekiryuuteiem, może wam się udać… Właśnie to chcesz powiedzieć, prawda? – zapytała Ravel.

Cao Cao skinął głową.

– Jak można się spodziewać po taktyku drużyny Sekiryuuteia, szybko dochodzisz do właściwych wniosków – powiedział. – Prawdę mówiąc, to od kiedy dołączyliśmy do Turnieju, pojawia się wielu kandydatów do naszej drużyny. Przez jakiś czas im odmawialiśmy, ale… taka była decyzja moich towarzyszy.

Rozumiem, więc to tak.

Cóż, ci goście byli w końcu bardzo potężną drużyną w Turnieju, a inni posiadacze Boskich Darów, którzy byli pewni swoich mocy, zaczęli rozważać dołączenie do nich.

I jeśli trafiła się jakaś osoba, której siła bojowa mogłaby zapewnić duże wsparcie, to pewnie chcieliby, aby do nich dołączyła.

– Przez nasze dawne wyczyny, ciążą na nas wyroki. Dlatego jeśli na własną rękę zaczniemy zwiększać naszą siłę bojową, to czeka nas stryczek… Dlatego poprosiliśmy o radę naszego szefa, Indrę – powiedział Cao Cao.

„Cóż, gdybyście zrobili to razem z Drużyną D×D, którą opinia publiczna postrzega jako sojuszników sprawiedliwości… zwłaszcza gdyby ten bachor Sekiryuutei miał nad wszystkim pieczę, nikt nie patrzyłby na to krzywo, nie sądzicie?”

Indra odpowiedział w taki właśnie sposób.

– Tak więc dlatego chciałbym prosić o twoją pomoc. Chciałbym abyś był był nadzorcą tych, którzy przystąpią do testu, ale… oczywiście to my wszystko zaaranżujemy, więc nie zabierzemy ci czasu – oznajmił Cao Cao.

Więc to tak.

Cóż, rok temu bym im odmówił, ale… moje obecne relacje z tymi ludźmi uległy zmianie.

– Zasadniczo nie mam nic przeciwko, o ile mój grafik na to pozwoli – odparłem.

Członkinie mojego parostwa i Irina miały mieszane uczucia, ale najwyraźniej doszły do wniosku, że skoro ja się zgadzam, to one też.

Ravel też wyraziła zgodę, jednak najwyraźniej coś ją ciekawiło.

– Tak w ogóle, to dlaczego pracujesz w tym budynku? – zapytała Cao Cao.

Racja! Mnie też to ciekawiło! W końcu to niezwykłe, że pracował jako dozorca.

Cao Cao wzruszył tylko ramionami.

– Dzięki tej pracy mogę się dostać do wielu miejsc. W ten sposób mogę też dobrze poznać aktualne informacje, i sposób myślenia ludzi. Ale też dlatego, gdyż mamy problemy finansowe.

– Problemy finansowe… Słyszałam plotki, że Frakcji Bohaterów brakuje funduszy – powiedziała Ravel.

Rozumiem, więc to tak.

– Jesteś naprawdę bystra – powiedział Cao Cao uśmiechając się ironicznie, ale musiał przyznać rację słowom Ravel. – Z powodu pewnych okoliczności, cierpimy na wieczne ubóstwo. Chociaż wam będziemy mieli jak zapłacić. Przynajmniej tyle będziemy w stanie zorganizować.

Więc to tak? Czyli ci ludzie mają problemy z pieniędzmi.

– Słyszałam, że wysyłają pieniądze na odbudowę każdego miasta które zniszczyli, gdy współdziałali z Brygadą Chaosu – szepnęła mi Elmenhilde do ucha.

Więc żyli w nędzy, gdyż płacili za swoje czyny. W końcu szkody wyrządzone przez atak gigantycznych potworów były całkiem spore…

Tak oto zdecydowano, że w następne wolne dni zostaniemy nadzorcami w teście Frakcji Bohaterów…

Gdy ten czas nadszedł…

Przybyliśmy do miejsca, gdzie nowi członkowie, chcący dostać się do Frakcji Bohaterów, mieli przechodzić swój test… w Tokio!

Powiedziano mi, że to jedno z terytoriów Indry. Najwyraźniej pożyczyli od niego jedną z jego siedzib.

Z pewnością tak było…

Zaczęliśmy pełnić naszą rolę nadzorców, w miejscu testu, na które mieściło się w przestronnych podziemiach świątyni Shibamata.

Sufit znajdował się bardzo wysoko i było dużo miejsca, więc można było wykonywać naprawdę krzykliwe akcje. Słyszałem że było sporo takich miejsc jak to.

Jednak ci z nas, którzy posiadają supermoce, albo ci, którzy mają powiązania z istotami nadprzyrodzonymi, mają zapas takich podziemnych przestrzeni. Może nawet jest za dużo takich miejsc?

Kiedy moje myśli biły się z takimi wątpliwościami, pojawiło się tutaj mniej niż dwustu kandydatów, aby wziąć udział w teście.

Każdy z nich miał odważny wyraz twarzy.

Było tu wielu potężnie zbudowanych mężczyzn. Trafiły się też kobiety o bohaterskim wyglądzie, co zdradzało, że są nieustraszonymi wojowniczkami.

Wszyscy oni byli ludźmi pewnymi swoich umiejętności.

Oczywiście byli wśród nich posiadacze Boskich Darów, ale także potomkowie bohaterów, albo ci, którzy odziedziczyli ich dusze.

Innymi słowy, jak na normalnych ludzi, obecne tutaj osoby posiadały niesamowite moce.

Tak powinno być, ale…

– He-hej, przecież to Sekiryuutei.

– Xenovia Quarta, Shidou Irina i Rossweisse też tutaj są.

– Dlaczego Drużyna Sekiryuuteia Płonącej Prawdy tutaj jest…

Ludzie którzy mieli wziąć udział w teście, byli przerażeni, kiedy nas zobaczyli.

– Gdybyśmy spojrzeli z punktu widzenia człowieka, który posiada nadprzyrodzone moce, to nie musimy nawet wspominać, że Isei-sama, ale i wszyscy inni, są na poziomie który znacznie przerasta silnych ludzi. Może nieładnie mówić coś takiego, ale oni uważają nas za potworów. W końcu nieźle zaszaleliśmy w turnieju – powiedziała Ravel.

Rozumiem, więc ludzki wojownik, który posiada nadprzyrodzone moce, postrzega nas w taki właśnie sposób. Nie można nic na to poradzić, skoro często walczyliśmy z rozmachem i niszczyliśmy pole gry…

Tymczasem Georg z Frakcji Bohaterów stanął na przygotowanej platformie.

– Witam wszystkich zgromadzonych, dzisiaj zaczniemy test na nowych członków Frakcji Bohaterów – powiedział przez megafon.

Tak oto wszystko się zaczęło.

Pierwszym testem był egzamin pisemny.

Wszędzie rozstawiono ławki i krzesła, aby ten test mógł się odbyć.

Najwyraźniej wszyscy wiedzieli co ich czeka, bo zaczęli wyciągać długopisy oraz po raz ostatni przeglądali swoje notatki.

Zupełnie jak egzaminy w szkole. Jednak to dość niezwykłe, że wojownicy muszą pisać coś takiego…

– Cóż aby do nas dołączyć, trzeba wykazywać się inteligencją. Ach, poczęstujcie się tymi pyzami, są bardzo dobre – powiedział do nas przystojny mężczyzna z brązowymi włosami, Perseusz.

Faktycznie były niezłe, ale…

Jednak czy to w porządku, że się temu wszystkiemu przyglądamy? Szczególnie Ravel obserwowała wszystko uważnie, jakby chciała ocenić moc przeciwnika, z którym moglibyśmy się w przyszłości zmierzyć.

Arkusze egzaminacyjne rozłożono na ławkach, zaś nauczycielką była Rossweisse-san.

To chyba oczywiste, skoro taki jest jej zawód.

– Hej, ty tam! Żadnych szeptów! A ty dziewczyno nie rób sobie makijażu przed egzaminem!

Była naprawdę ostra wobec przystępujących do egzaminu. Jak można się było spodziewać po nauczycielce, była surowa jeszcze przed testem.

Gdy arkusze zostały rozdane, a wszyscy siedzieli w ciszy, Rossweisse-san…

– Możecie zaczynać.

Wraz z jej słowami, egzamin się rozpoczął.

Zapanowała cisza i jedynym dźwiękiem który było słychać, to chrobot piszących długopisów.

Obserwowanie piszących kandydatów było nudne, więc wziąłem jeden z arkuszy i zacząłem sprawdzać, jakie były pytania.

Głównie dotyczyły one bohaterów z różnych mitologii i wiedzy o świecie nadprzyrodzonym, od czasów historycznych, po współczesne. Sporo pytań dotyczyło też nadprzyrodzonych mocy.

Były pytania na temat europejskich bohaterów, a nawet z epoki japońskiego okresu Sengoku… Oj nie wiem, czy bym zdał ten test.

Nagle trafiłem na pytanie, które mnie zaciekawiło.

Pytanie 15: Napisz w furiganie nazwę tego Łamacza Ładu: Nocny Longinus „Cakraratna”

– Pytanie dotyczy nazwy podgatunku twojego Łamacza Ładu!? – zapytałem Cao Cao, który usiadł na krześle obok mnie.

Napisać nazwę podgatunku jego Łamacza Ładu… co to do cholery jest!?

Cao Cao roześmiał się.

– Skoro biorę udział w turnieju, to chyba byłoby źle, gdyby nie znali nazwy Łamacza Ładu swojego przywódcy.

Nawet jeśli tak mówisz, to wiesz że pośród wszystkich Łamaczy Ładu które znam, twój ma najdłuższą i najtrudniejszą nazwę?

Ale ja ją pamiętam, Nocny Longinus Cakraratna! Niesamowite, prawda?

Tak przy okazji, Łamacze Ładu, których nazwy było mi trudno zapamiętać, należały do Gya-suke (Zakazane Wtargnięcie Balora Bestii), Ikuse-sana (Idealnie Mroczny Wilkołak i Dzielny Skupiony Lelaps) i Dulia (Nieunikniona Kara Tęczy Świętych Aniołów, Lśniąca Gwiazda Końca). Nie, wszyscy mają problemy z nazwami podgatunków Łamaczy Ładu… Wydaje mi się, że sam je pamiętam przez większość czasu. Jednak nie wypadało nie znać nazwy potężnych Łamaczy Ładów swoich druhów…

– …Nawet jeśli nazwa Łamacza Ładu Cao Cao jest kłopotliwa, to w teście są też pytanie o jeszcze dłuższe i trudniejsze – powiedział Herakles drapiąc się po głowie.

Zgadza się. Kiedy myślałem o nazwach Łamaczy Ładów Gya-suke i pozostałych, one same też pojawiły się w teście. …Naprawdę trudno jest zostać członkiem Frakcji Bohaterów.

– Spójrz tutaj – powiedział Cao Cao

Gdy zerknąłem, zobaczyłem pytanie takiej treści:

Pytanie 16: Z pytania 15 wiemy, że Łamacz Ładu Pierwotnego Longinusa jest podgatunkiem, ale jaki jest ten normalny? Odpowiedź też napisz w furiganie.

– Oczywiście nazwę normalnego Łamacza Ładu też muszą znać – oznajmił Cao Cao.

Ach, na to pytanie też nie znam odpowiedzi.

Ponieważ podgatunek miał zbyt długą nazwę, musiałem ją sobie przypomnieć i coś normalnego wyfrunęło mi z głowy! To niedobrze, że nie zna się nazwy normalnego Łamacza Ładu! Nie świadczy to o mnie dobrze!

Jeśli dobrze pamiętam, to w nazwie był Pierwotny Longinus… prawda? No i coś o białej nocy…

– Spójrz na to, Ise – powiedziała Xenovia, wskazując coś w arkuszu.

'Pytanie 29: Przywódca Drużyny Sekiryuutei Płonącej Prawdy, Hyoudou Issei, rywal Frakcji Bohaterów, ma program o nazwie „Chichiryuutei Oppai Smok”. Napisz trzeci wers jego piosenki tytułowej.

– Jest nawet pytanie o piosenkę Oppai Smoka!

Nawet ja nie wiedziałem jak na to zareagować…

– Bez obaw, skontaktowaliśmy się z Rodem Gremory, więc nie będzie kłopotów z prawami autorskimi – powiedział Cao Cao.

Nie to jest przecież problemem…

– Cholera, nie pamiętam trzeciego wersu.

– Tam było coś o lataniu? Albo naciskaniu…?

– Ja tylko kojarzę zoom-zoom iyaaan…

Popatrzcie tylko! Uczestnicy egzaminu głowili się nad słowami piosenki! Jeśli ktoś nigdy jej nie słyszał, to ma teraz nielichy problem!

– I-Ise-san, to pytanie… – powiedziała nagle Asia z zakłopotaną miną.

Spojrzałem, co tak zaskoczyło Asię….

Pytanie 31: W szkole do której uczęszcza Sekiryuutei, Hyoudou Issei, istnieje doujin zatytułowany „Książę × Bestia”, który jest bardzo popularny pomiędzy niektórymi uczennicami. Jego głównym tematem jest romans pomiędzy Sekiryuuteiem, Hyoudou Isseiem, a Kibą Yuuto, Skoczkiem Parostwa Gremory. Co powiedział Książę Yuuto w tomie piętnastym, gdy podszedł do Bestii Hyoudou? Zaznacz jedną z poniższych odpowiedzi.

1. Moje Narodziny Miecza pragną twojego Podarunku.

2. Stań się moim Mieczem Zdrajcy.

3. Od jutra będziesz częścią mojej Chwały Przyciągającej Żołnierzy.

4. Nadszedł czas, abyśmy wymienili się moim Gramem i twoim Ascalonem.

– Co to ma być za pytanie!? Przecież to nie ma żadnego związku! – powiedziałem.

To chyba normalne że się oburzam! Dlaczego w tym teście pojawia się pytanie o tego głupiego doujina, który jest popularny pomiędzy jakimś dziwaczkami z naszej szkoły!? To chyba powinno być pytanie za dodatkowe punkty, prawda!? Jeśli ktoś jednak spośród egzaminowanych zna odpowiedź, to wolałbym nie wiedzieć kto to taki, ani tym bardziej nie mieć z nim nic wspólnego!

– Niektóre dziewczyny z naszej drużyny uwielbiają tego doujina, więc postanowiliśmy użyć go jako tematu do trudniejszego pytania – powiedział Cao Cao.

Naprawdę!? Ten doujin krążył po Frakcji Bohaterów!?

– Wiesz że bardzo go lubię? Płakałam czytając tom siedemnasty – powiedziała Jeanne.

Ona też!? Co to ma znaczyć!? Dla mnie to poważny problem!

– Słyszałam już o tym jako Kaichou, ale krążą plotki, że ten doujin jest potajemnie dodrukowywany. Zaciekawiło mnie to, więc wysłałam Ouryuu i Mirakę, aby zbadali tę sprawę – powiedziała Xenovia wzdychając.

…Jak zwykle Xenovia prosiła tego chłopaka, Nakiriego, o coś dziwnego…

Nie… Rozumiem, więc wznowili druk… Muszę znaleźć miejsce w którym się tym zajmują i zrobić z tym porządek! To rzecz którą sobie postanowiłem.

Nagle przed oczami mignęły mi znajome twarze.

– Byłam już kiedyś w Akademii Kuou, ale czy takie rzeczy są tam popularne?

– Jak można się było spodziewać, to miejsce jest oburzające!

Ach, to dziewczyna która odwiedziła poprzednio Akademię Kuou, aby wypytać mnie o czarny stanik, a ta druga jej wtedy towarzyszyła.

Arara, więc one też próbują dostać się do Frakcji Bohaterów?

O ile pamiętam, to Cao Cao też miał swój udział w tym incydencie.

Egzamin pisemny wreszcie się skończył bez żadnych incydentów.

Kolejny i ostatni test, był egzaminem praktycznym.

Po teście pisemnym, magia i supermoce zostały szybko ocenione. Zajęło nam to kilka godzin, ale w końcu dobiegło końca.

Dwudziestu sześciu ludzi zdało egzamin pisemny.

Dwudziestu sześciu ludzi znało trzeci wers piosenki Oppai Smoka. Mogę tylko powiedzieć, że było to straszne. Frakcja Bohaterów jest okropna…

Egzaminatorami w teście praktycznym byli Herakles i Perseusz.

Obaj ziewali z nudów, gdy odbywał się test pisemny, ale teraz, gdy nadszedł czas na egzamin praktyczny, nagle poczuli przypływ energii.

Herakles stanął ze skrzyżowanymi ramionami przed tymi, którzy mieli przystąpić do egzaminu praktycznego.

– Ha ha ha ha, lepiej nie myślcie, że ten sprawdzian będzie taki sam jak pisemny, jasne? Ne zdacie go, jeśli nie przekonacie przywódców, że macie dość mocy!

– Możecie wedle uznania używać Boskich Darów, supermocy, albo magii, gdyż potrzebny nam ktoś, kto od razu może wziąć udział w Turnieju. Przeciwnikami są legendarne potwory, a nawet bogowie, dlatego jeśli ktoś z was będzie się powstrzymywał, zostanie w tyle! – powiedział Perseusz, wymachując z wprawą własnym mieczem.

Tak oto zaczął się test umiejętności praktycznych, w którym egzaminatorami byli Perseusz i Herakles.

Typ wojownika, którego Frakcja Bohaterów chciała mieć w swoim składzie, był… jak można się było spodziewać, trudny do znalezienia. Egzaminowani, także musieli przejść ciężką walkę podczas tego testu.

– Zapewne są tacy, którzy posiadają potężne moce, ale nie zdali egzaminu pisemnego, prawda? – zapytałem Cao Cao, kiedy przyglądałem się, jak Perseusz i Herakles nokautowali kolejnych kandydatów do drużyny.

Takie były moje słowa, gdyż odnosiłem wrażenie, że ludzie którzy oblali poprzedni, pisemny test, posiadali znakomite umiejętności fizyczne, chociaż brakowało im wiedzy. W końcu w arkuszu znajdowały się dziwaczne pytania.

– Oczywiście ci którzy oblali, zdają dodatkowy test w innym miejscu. Jednak prawdziwą intencją Frakcji Bohaterów jest znalezienie kogoś, kto ma przynajmniej minimum informacji o nas i tych, z którymi zmierzymy się w turnieju – powiedział Georg, poprawiając okulary.

Ach, więc każdy kto nie zdał egzaminu pisemnego, miał do dyspozycji koło ratunkowe. W końcu byłoby marnotrawstwem, gdyby z powodu testu ktoś o potężnych zdolnościach został wykluczony. Sam chciałbym się im przedstawić.

Nagle Georg uśmiechnął się.

– Jednak to czego potrzebujemy to elastyczność. Przegraliśmy z wami, gdyż nam jej brakowało. Nie znaczy to jednak, że nie lubię obecnej drużyny.

Cao Cao i Georg spojrzeli na Heraklesa oraz Perseusza, którzy przeprowadzali egzamin praktyczny.

– Ora, ora, przynajmniej pokaż mi cios, który może mnie znokautować!

– Ochh, hej, panienko. Jesteś słodka, ile masz lat? Co najbardziej lubisz jeść?

Herakles zachęcał przeciwników do ataku i obezwładniał ich, podczas gdy Perseusz flirtował z wojowniczkami, unikając jednocześnie ich ataków. Ten test ma zupełnie inną atmosferę, niż się spodziewałem.

Trudno myśleć mi o nich jako o dawnej Frakcji Bohaterów, która była agresywna i pełna wrogości. Teraz byli o wiele sympatyczniejszą grupą.

Cao Cao, Georg i Jeanne przyglądali się całemu egzaminowi praktycznemu, zajadając pyzy…

W końcu test się zakończył.

Pierwszą osobą która się pojawiła, był…

– Jestem Momono Kibitsuhiko!

To był młody Japończyk, ubrany w bojowy strój i z opaską na głowie.

Obok niego znajdowała się małpa, która miała ze trzy metry wzrostu, olbrzymi pies, a gdy uniósł rękę w górę, w powietrzu pojawił się gigantyczny kruk.

– Stary, doświadczony małpi youkai, Psi Bóg… i kruk, który jest chyba z chińskiej mitologii? – powiedziała Ravel.

Takie było jej zdanie.

Ach, ale to nie taki Psi Bóg, jak Jin Ikuse-sana, a Psi Bóg youkai.

Momono… Kibitsuhiko…? Ma ze sobą trzech youkai? W jakiś sposób przypomina mi to postać, którą zna każdy Japończyk, ale…

– Jestem osobą, która odziedziczyła duszę Momotaro, znanego jako Kibitsuhiko-no-Mikoto! – powiedział mężczyzna.

Ooch, to naprawdę Momotaro! Przypominam sobie, że miał podobno żyć dawno temu! Dlatego są z nim małpa, pies i bażant… a właściwie to kruk.

– A propos psa i małpy, co się stało z bażantem? Nie ma takiego youkai, prawda? – zapytał Herakles Momotaro-san.

Mężczyzna skrzywił się.

– Ano nie ma. Jednak nawet gdybym przyprowadził tutaj normalnego bażanta, to…

Najwyraźniej było to dla niego problemem i nawet obecność prawdziwego bażanta nic by nie dała…

– Zresztą to nieważne. Atakuj! – powiedział Herakles, zajmując stanowisko do walki

Momotaro-san dobył katany i rzucił się na Heraklesa wraz z trzema towarzyszącymi mu youkai!

– Toyaaaa!

Niesamowite! Szermiercze umiejętności Momotaro-san były znakomite. Poradził sobie z Heraklesem, umiejętne wykorzystując także zdolności swoich towarzyszy.

– Nieźle.

– Tak.

Cao Cao i Georg też byli pod wrażeniem.

Tymczasem naprzeciwko Perseusza też pojawił się ktoś doświadczony.

Była to niesamowicie słodka dziewczynka, ubrana w elegancką, chińską szatę!

– Jestem potomkinią Zhuge Lianga[4] – przedstawiła się odważnie Perseuszowi, trzymając w dłoni składany wachlarz z piór.

Jej głos także był uroczy!

Naprawdę!? Potomkini… Koumeia!? Oooochh! Niesamowite! W drużynie dowodzonej przez Cao Cao, pojawiła się potomkini Koumeia! Dodatkowo to loli!

Cao Cao uśmiechnął się z zainteresowaniem.

Perseusz roześmiał się z rozbawieniem.

– Hejże, mała taktyczko, czyżbyś chciała zająć miejsce naszego przywódcy?

Najwyraźniej lekceważył tą małą.

Jej oczy zabłysły jednak i wskazała wachlarzem ziemię.

– Wierć!

Powiedziała coś takiego… ale nic się nie stało.

– Arara, co jest, czyżby coś nie wyszło?

Kiedy śmiejąc się, Perseusz ruszył przed siebie, coś się stało…

Rozległ się odgłos wiercenia, a pod jego stopami pojawiła się dziura, w którą natychmiast wpadł…

– AAAAchhhhhhhh!

Wpadł do środka…!

– Włóż! – krzyknęła Koumei, celując wachlarzem w powietrze.

…Minęło kila sekund, od kiedy Perseusz wpadł do dziury. W końcu wyskoczył z niej z krzykiem!

– Dziura o takim rozmiarze…

Perseusz zaczął coś mówić, ale nad nim pojawił się wielki kamień i przywalił w niego głową, jak tylko wyskoczył z dziury!

Po uderzeniu w głowę, wydał z siebie bezgłośny okrzyk bólu.

– I jak? Oto mój Boski Dar, Strategiczna Pułapka. Mogę stworzyć prostą pułapkę gdzie tylko chcę – powiedziała z dumą Koumei.

DxD Dx5 illustration 6.jpg

Ooch, więc to też Boski Dar.

– …Uffff!

Perseusz, który stracił pewność siebie, próbował zbliżyć się do Koumei, ale przeszkadzały mu kamienie i dziury, które pojawiały się wszędzie, gdzie tylko się ruszył.

– Ha ha ha ha, wodzi Perseusza za nos.

Cao Cao wyglądał na zadowolonego z przebiegu pojedynku pomiędzy Perseuszem i małą Koumei.

Najwyraźniej Momotaro-san i Koumei-chan zostali zaaprobowani.

Jednak czy nie było w pobliżu żadnej silnej wojowniczki?

Gdy zacząłem się rozglądać zboczonym wzrokiem, Cao Cao zapytał mnie o coś:

– Chcesz się zmierzyć z jakąś wojowniczką?

Zupełnie jakby wiedział o czym myślę! Rany, ten gość, wyspecjalizowany w technikach, potrafił to pojąć tylko obserwując moje zachowanie?

– To dlatego, gdyż Ise emanuje zboczoną aurą – powiedziała Xenovia.

– Racja – dodała zgodnie reszta dziewcząt.

Naprawdę!? Więc emanuję zboczoną aurą…

– Najwyraźniej, poproszenie Sekiryuuteia aby został egzaminatorem, może mieć duże znaczenie. Chciałbyś więc wziąć udział? – zapytał Cao Cao.

Ach gdyby egzaminator wziął udział w teście, udowodniłoby to jego przejrzystość i konieczność… To chyba też jeden z celów, prawda?

– Sekiryuuteiu, wiesz że wśród tych, którzy zdali egzamin pisemny jest ktoś uroczy? Prawda, Georg? Chodzi o tą osobę w czerwonej pelerynie – powiedziała Jeanne.

– Czerwonej pelerynie… achh, mówisz o tym Czerwonym Kapturku. Tylko że to przecież… – powiedział Georg, poprawiając okulary.

Jeanne przerwała mu jednak i odezwała się do mnie:

– Racja, Czerwony Kapturek. Myślę że to dobry przeciwnik dla Sekiryuuteia. Z pewnością będzie to ciekawy pojedynek.

Pomyślałem, że jej słowa mają ukryte znaczenie, ale… cóż, ten Czerwony Kapturek nie brzmiał tak źle.

Czyżby posiadał jego duszę, lub coś w tym stylu? Nie rozumiem tego w pełni, ale… chciałbym aby to była piękna dziewczyna!

Opuściłem fotel nadzorcy i stanąłem przed kandydatami do drużyny.

– Jest tu osoba w czerwonym płaszczu? Postanowiono że będę twoim przeciwnikiem – powiedziałem

Nagle…

– Tu jestem…

To był głęboki głos, który znałem.

Pojawiła się osoba w czerwonym płaszczu i kapturze na głowie, który osłaniał jej twarz. Jednak już sam wygląd świadczył, że nie jest piękną dziewczyną. Niesamowicie gruba szyja, masywna klatka piersiowa, ramiona jak pnie drzew, uda niczym moja talia…! Dwumetrowy gigant! I twarz starej osoby, która nie pasowała do tego młodzieńczego ciała!

– Ja jestem Czerwonym Kapturkiem…

To był jego eminencja Vasco Strada!!

Moje oczy prawie wyskoczyły z oczodołów z zaskoczenia!

– Nie, nie, nie, to jakiś żart, prawda!? To jego eminencja! Jakby na to nie patrzeć, to zdecydowanie on! Niby pod jakim względem jest on wojowniczką, JEEAAANNEEE!!!!!!!!!! – powiedziałem do Jeanne.

Ona uśmiechała się tylko z rozbawieniem.

– Doprawdy? A czy ja coś mówiłam o ładnej dziewczynie? Powiedziałam tylko, że to ktoś uroczy, prawda? A jego eminencja jest przecież uroczy.

Z-z pewnością nic nie mówiła o dziewczynie, ale…! Niby pod jakim względem jego eminencja ma być uroczy!

Jednak nie powinno tak być! Już wolałbym spotkać tutaj tą śnieżną gorylicę, albo tego zboczeńca Mil-tana, niż jego eminencję!

Dodatkowo ma na sobie kobiece ubrania i makijaż!! Trzyma nawet koszyk! Jesteś starszą osobą po osiemdziesiątce! Istnieją granice bycia tak nierozsądnym!

Przede mną stał straszny Czerwony Kapturek, na widok którego cała wataha wilków uciekłaby ze strachu!

Kiedy pojawił się taki kościelny VIP, Asia, Xenovia i Irina zaczęły się modlić. …Czy to w porządku, skoro ma na sobie taki strój…

– T-tak przy okazji, dlaczego wasza eminencja tu jest…? – zapytałem, przełykając ślinę.

– Poproszono mnie, abym potajemnie obserwował, czy Frakcja Bohaterów przeprowadza ten test tak jak trzeba. Fufufu, oczywiście była to niepotrzebna troska – odpowiedział cicho jego eminencja.

Ach, więc robi to samo co my. Dzięki przebraniu się za kobietę, może łatwo wtopić się w tłum innych kandydatów i bezpiecznie szpiegować Frakcję Bohaterów.

Ciężko być byłym terrorystą. Cóż, nie bez powodu wszyscy mają ich na oku.

Kiedy zrozumiałem, dlaczego jego eminencja tu jest, uznałem że nie powinniśmy ze sobą walczyć, skoro jesteśmy tutaj w tym samym celu.

Zacząłem się powoli cofać.

– Wasza eminencjo… znaczy się Czerwony Kapturku, może wolałbyś walczyć z Jeanne? – powiedziałem.

Czerwony Kapturek uśmiechnął się jednak z zadowoleniem.

– Nie, nie, naprawdę chcę walczyć z Sekiryuuteiem-san~ – odparł swoim głębokim głosem.

Byłem w pełni zmotywowany, aby wybrnąć z tej sytuacji, ale Czerwony Kapturek naprężył muskuły, rozdzierając kostium na strzępy i wycelował we mnie pięść!

– Sekiryuuteiu-san, Sekiryuuteiu-san, proszę naucz mnie jak mam pokonać strasznego wilka.

– Dla ciebie, jedynym strasznym wilkiem byłby ktoś w klasie Fenrira!!! Nie chcę tego!!! Nie chcę walczyć z tym Czerwonym Kapturkiem!!

Chciałem uciec, ale wziąłem się w garść i po przyzwaniu mojej zbroi, stałem się przeciwnikiem Czerwonego Kapturka…

Później wyniki tego testu trafiły do biura Parostwa Hyoudou Isseia.

Włącznie z Momotarou i małą Koumei, wielu innych też zostało przyjętych.

Co do Czerwonego Kapturka… cóż, też otrzymał akceptację, ale odmówił. W każdym razie odnoszę wrażenie, że skoro zdał egzamin pisemny, to oznacza to że zna piosenkę Oppai Smoka…

– Najwyraźniej jego eminencja dobrze zna tego doujina o tobie i Kibie – powiedziała nagle Xenovia.

A o tym to ja w ogóle nie chcę nawet myśleć! Dodatkowo, muszę szybko znaleźć miejsce gdzie go drukują i zrobić z tym porządek!

– Ise-sama, mamy kolejne wezwanie od Frakcji Bohaterów. Chcą abyś im towarzyszył, kiedy będą badali pochodzenie baśni ze wszystkich stron świata… – powiedziała nagle Ravel.

Pochodzenie baśni!? W moich myślach od razu pojawiła się wizja jego eminencji przebranego za Królewnę Śnieżkę, albo Kopciuszka! Mogłem mieć z tego powodu tylko złe przeczucia!

– Odpowiedz im, że nie mamy czasu!

Przez jakiś czas prześladowały mnie wizje jego eminencji przebranego za różne żeńskie postacie z bajek…


Bielizna Wieczności 1[edit]

W pewien zwykły weekend…

Ja, Hyoudou Issei, relaksowałem się na dachu mojego domu, który składał się z sześciu nadziemnych pięter i trzech podziemnych. Były tu krzesła i stoły, z których mógł korzystać kto tylko chciał. Popijałem colę i z rozmarzeniem patrzyłem w niebo.

Jako Król mojego parostwa, członek antyterrorystycznej Drużyny DxD, oraz Oppai Smok, byłem tak zajęty, że od czasu do czasu chciałem spędzić trochę czasu sam. Wprawdzie miło było odprężyć się w towarzystwie Rias i innych dziewczyn, to przyszedłem tutaj aby popatrzeć w niebo, popijając jednocześnie colę. Lubiłem też spędzać czas na klejeniu modeli robotów.

Brałem też udział w Międzynarodowym Turnieju Królewskiej Gry, Pucharze Azazela, więc odpoczynek był ważną rzeczą. Być może dlatego, że w moim otoczeniu było tylu ludzi, chciałem spędzić trochę czasu sam. Nagle na dachu pojawiło się kilka osób.

To była moja mama, wraz z Ophis i Lilith. Mama miała ze sobą kosz na pranie i szybko mnie zauważyła.

– O, Ise, odpoczywasz sobie na dachu?

– Tak. Czasami nawet ja chcę pobyć sam.

– Doprawdy, mówisz takie rzeczy, choć jesteś licealistą?

Śmiejąc się, moja mama zaczęła wieszać pranie na rozpiętych do tego celu sznurkach.

– Tak, Phis-chan, Lith-chan, potem zróbcie to.

– Powieszę majtki.

– Majtki, wiście i schnijcie.

Ophis i Lilith (stojące na krzesłach) wieszały bieliznę, którą podawała im mama. Majtki Ophis i Lilith, hmmm… Były urocze i ich widok sprawił, ze straciłem mój nastrój.

…Poza tym, dlaczego poczułem coś takiego na widok bielizny Ophis i Lilith? Czy to dlatego, bo zwykle patrzyłem na taką bardziej seksowną?

Nagle zauważyłem parę majtek. To była pierwsza para, którą Ophis kupiła. Były czarne i urocze, ale w ogóle nie seksowne. …Tak, kupiliśmy je prawie rok temu…

…Nagle przypomniałem sobie, jak poszliśmy wtedy po raz pierwszy na zakupy z Ophis…

Żywot. Pierwsze Zakupy Wieczności[edit]

Część 1[edit]

Wydarzyło się to wkrótce po tym, gdy skończyły się zamieszki w Zaświatach, a smok Uroboros, Ophis, zamieszkał w Rezydencji Hyoudou.

– Musimy kupić Ophis-chan rzeczy codziennego użytku.

…….Moja mama ma rację. Od kiedy Ophis zaczęła mieć jedno ciało, zamieszkała u mnie-----nie ma jednak żadnych rzeczy.

I właśnie dlatego, poczynając od ubrań, nie ma żadnych przedmiotów luksusowych.

Nie, nie potrafię nawet pomyśleć że najsilniejszy smok-sama, będzie miał kłopoty z ubraniami, czy coś w tym rodzaju. Od kiedy jednak mieszka w moim domu, należy się kierować zasadą, „kiedy wlazłeś między wrony, musisz krakać jak i one”; czyli powinna mieć te same rzeczy, co reszta lokatorek.

W nocy urządziliśmy zebranie mieszkańców rezydencji Hyoudou i zadaliśmy Ophis pytania.

Ich treść brzmiała, „Skoro tu teraz mieszkasz, to jest coś, czego byś chciała?” i „Jak dotąd żyłaś?”, pytaliśmy ją o tego typu rzeczy.


Nasza przedstawicielka, Rias, zadała pytanie:

– Ophis, czy jest coś, co chciałabyś teraz mieć?

Przekrzywiła głowę, z wyrazem twarzy pozbawionym emocji i odpowiedziała jednym zdaniem:

– Głowę Wielkiego Czerwonego.

To niesamowicie niebezpieczne! Powiedziała zupełnie co innego, niż oczekiwaliśmy!

Cóż, miejscem jej narodzin jest szczelina wymiarowa, która była zajęta przez Wielkiego Czerwonego, nie może tam wprawdzie wrócić, ale takie właśnie zmartwienie numer jeden ma Ophis!

Skoro od teraz mieszka tutaj, to nie potrzebuje już głowy Wielkiego Czerwonego, prawda?

– …….Skoro nie jesteśmy Brygadą Chaosu, to proszę, nie narażaj swojego karku na coś tak niebezpiecznego, dobrze? – powiedziałem wzdychając.

……Rozumiem, powiedziała to do wszystkich w taki właśnie sposób, z lekkim przymrużeniem oka. Mając to jako wymówkę, otrzymali mnóstwo mocy od Ophis.

Akeno-san przeszła do kolejnego pytania, uśmiechając się przy tym lekko-----.

– Ophis…… chan, mogę tak do ciebie mówić, prawda? Jak dotąd żyłaś? – zapytała Akeno-san.

Ophis zamyśliła się na chwilę, a potem bez słowa potrząsnęła swoją głową, w lewo i w prawo. Cóż za słodkie zachowanie. Tak bardzo słodkie, że nie podejrzewałbym jej o bycie najsilniejszym i niepokonanym smokiem.

– Siedziałam po prostu w pokoju. Mówiłam życzenia. Rozdawałam węże. W taki sposób.

……Po tej prostej odpowiedzi Ophis, atmosfera w pokoju zmieniła się w coś, czego nie można nazwać słowami. To ostrzejszy styl życia, niż jestem sobie w stanie wyobrazić.

– Jeszcze coś. ------Vali stał się moim partnerem do rozmów – dodała, jak gdyby sobie nagle o tym przypomniała.

---

…. Myślę że ten drań Vali, ma chyba coś nie tak z głową. Jest nieporadnym bitewnym maniakiem, ale nie potrafię myśleć o nim jako o kimś, kto zajmuje się dziwnymi rzeczami.

W każdym razie nie jest to odniesienie do jej życia. Co więcej, czy wszystko co przychodzi jej do głowy jest niezbędne?

Póki co musimy iść do centrum handlowego i kupić jej wszystkie niezbędne rzeczy, które tylko możemy wymyślić.

– Um, jest coś, co naprawdę mnie niepokoi. Co więcej, jeśli nie dowiemy się tego od razu, to codziennie będziemy musieli kupować inne rzeczy – powiedziała nagle Irina z dziwnym wyrazem twarzy.

Wygląda na to, że naprawdę coś ją zmartwiło. O co dokładnie chodzi?

Irina, na której wszyscy skoncentrowali swój wzrok, odkaszlnęła i zadała Ophis pytanie:

– Ophis-san-----jest dziewczyną, prawda?

---

Ach. Rozumiem. Rozumiem już o co chodzi, huh. To o co martwiła się Irina ----to płeć tej osoby.

Teraz wygląda jak dziewczyna. Pomijam milczeniem, że ma na sobie strój Gotyckiej Lolity. Jednakże Azazel-sensei powiedział nam, że przez dłuższy czas miała postać starca.

W końcu jest stara, wiecie o tym? Z powodu jej obecnego słodkiego wyglądu nie możesz sobie tego wyobrazić, ale…… Poza tym, wcześniej wyglądała zupełnie inaczej.

Racja, to smok, który wygląda jak człowiek-----może zmieniać swój wygląd jak tylko chce. Obecnie jest dziewczyną, jednak dla tego Smoczego Boga koncepcja płci nie istnieje, tak jak to powiedział Sensei.

Irina przejmowała się właśnie jej brakiem.

---Czy to w porządku traktować obecną Ophis jak dziewczynę?

W zależności od tej odpowiedzi, kupimy różne przedmioty codziennego użytku. Dziewczyny potrzebują w końcu więcej rzeczy niż mężczyźni.

Bądź co bądź, dziewczyny są bardziej wrażliwe w tego typu sprawach. Nie zwracałem na to aż takiej uwagi. Pomyślałem po prostu, że jeśli kupimy jakieś normalne rzeczy, to w całości to wystarczy.

Rozumiem, nawet bielizna będzie inna.

Kiedy wszyscy skoncentrowali swój wzrok na Ophis, ona wydusiła z siebie prostą odpowiedź:

– Nie wiem.

W-więc to tak… c-cóż, jeśli chodzi o płeć, to wszystko jej jedno. Jakoś to teraz wygląda.

Powinniśmy więc kupić rzeczy dla kobiet, czy mężczyzn. A może są jakieś uniwersalne, pasujące dla obu płci?

Zadawałem sobie takie pytania, przekrzywiając przy tym szyję.

– A więc jaką bieliznę nosisz obecnie? Może w ten sposób najszybciej zadecydujemy, jaką powinniśmy kupić? – powiedziała Xenovia.

Cóż za wspaniały sposób dedukcji. Coś w tym rodzaju… W każdym razie, będzie wyglądać jak dziewczyna, nawet jeśli damy jej męską bieliznę…… w tej części chcę jeszcze poczuć romantyzm.

Nie, dziewczyna w męskiej bieliźnie, toż to jakieś wariactwo!

Ophis stanęła w miejscu.

– Nie noszę żadnej bielizny – powiedziała, podwijając suknię do góry------!

– Stój, stój!

Rias natychmiast powstrzymała Ophis! Dobra decyzja! A-ale trochę mi przykro z tego powodu…..!

– ……Myślisz o czymś zboczonym? – wymruczała Koneko-chan patrząc w moją stronę.

– Więc to tak? Patrzeć w zboczony sposób na Smoczego Boga nie jest dobrą rzeczą, Ise-sama! – ostrzegła mnie Ravel!

– Przepraszam! Moja smutna natura poczuła żal! Dziewczyny które nie noszą majtek są takie atrakcyjne! – powiedziałem na głos to, co leżało mi na duszy!

Przepraszam za moje zboczone myśli!

– Ise-san! M-mogę je zdjąć w każdej chwili!

– Och, pozostaw to mi, chodzi o majtki, prawda? Jeśli to dla Iseia, to zdejmę je w każdej chwili.

Zawstydzona Asia próbowała ściągnąć majtki, a Xenovia dołączyła do niej i bez wahania starała się ściągnąć dół od piżamy.

Co wy robicieeeeeeeeeeeeee! Nie dobrze, nie naśladujcie tego typu rzeczy!

– Ech!? Czy ja też powinnam pójść za ciosem i je zdjąć?

Widząc nagłe zachowanie swoich dwóch najlepszych przyjaciółek, Irina także była oszołomiona! Jej skrzydła stawały się na przemian raz białe, a raz czarne, co oznaczało że zaistniało niebezpieczeństwo upadku! To znak tego że jest zakłopotana, czy też ma zdjąć majtki, czy też może nie!

Co wy robicie w moim pokoju, kościelne triooooooooooooo!

– Ja tam nie zdejmę!

Prawidłowa postawa, Rossweisse-san!

Patrząc na tą zmianę, Akeno-san uśmiechnęła się dziwnie, a Rias westchnęła.

– Od kiedy mieszkamy razem, pan tego domu, najstarszy syn Ise, widzi w Ophis dziewczynę, więc nie ma wątpliwości co do tego jakiej płci jest. Zróbmy więc dla niej takie zakupy, jak dla dziewczyny, huh – powiedziała Rias, wzruszając ramionami.

Wszyscy się zgodzili z tą opinią. Cóż, nie ma więc powodu do zmartwień. Płeć jest niejasna, jednak jakby na to nie patrzeć, Ophis wygląda w obecnej chwili jak bishoujo, więc nie potrafię myśleć o niej w inny sposób.

– Następnym razem mamy wolne, chodźmy więc kupić dla Ophis niezbędne rzeczy. Nie ma potrzeby, abyśmy szli całą grupą, więc tylko ja i Ise z nią pójdziemy. Pasuje ci to, Ise?

– Zrozumiałem! – natychmiast odpowiedziałem na propozycję Rias!

Nie ma powodu, abym odrzucił takie zaproszenie!

– Równie dobrze moglibyśmy poprosić nasze sługi, o zakup tego wszystkiego, ale skoro od teraz żyjesz w tym mieście, to lepiej abyś przyjrzała się z bliska światu ludzi. Zrobienie zakupów może być dobrym doświadczeniem. Możesz pytać nas o rzeczy, których nie znasz – powiedziała Rias.

Tak, będzie w porządku, jeśli Smoczy Bóg, który nic nie wie o świecie, pójdzie z nami! Co więcej, nawet jeśli nic nie wiesz o świecie, to nie znaczy to, że możesz sprawiać problemy ludziom którzy są dookoła ciebie.

Tak oto ja oraz Rias postanowiliśmy pójść z Ophis na zakupy, aby zdobyć dla niej przedmioty codziennego użytku.

Część 2[edit]

Około południa, wyznaczone miejsce zakupów-----.

Miejscem do którego ja i Rias przyszliśmy z Ophis było----centrum handlowe, które często odwiedzaliśmy.

Sufit był otwartym atrium. Podłużny budynek wewnątrz połączono z domami handlowymi i sklepami, tworząc w ten sposób olbrzymie centrum handlowe, oferujące wszelkie możliwe towary i usługi.

Być może z powodu tego, że dziś było święto, w środku panował niesamowity tłum.

Tak, to tutaj rozegraliśmy nasz mecz z Domem Sitri.

Możliwe że Ophis też była zaciekawiona, gdyż mimo iż jej twarz była pozbawiona wyrazu, to ciągle rozglądała się dookoła.

Często przychodzimy do tego centrum po szkole oraz podczas wakacji, wraz z Asią i pozostałymi. Rias też przychodziła tu na zakupy niezliczoną ilość razy.

Po zrobieniu zakupów, bawiliśmy się czekając na jedzenie na dziedzińcu i wypychaliśmy nasze policzki takoyaki lub czymś innym. Myślę że to w porządku, jeśli diabły jedzą po zrobieniu zakupów!

Centrum handlowe także wzbogaca życie diabłów!

– Najpierw meble. Chodźmy wybrać łóżko.

Rias ruszyła energicznym krokiem w stronę sklepu z meblami.

Pociągnąłem Ophis za rękę i poszliśmy. Gdybym jej nie trzymał, to zgubiłaby się w mgnieniu oka.

Chodziliśmy po sklepie, oglądając różne łóżka i pościele. Kazaliśmy Ophis położyć się na jednym, aby sprawdzić czy pasuje do niego rozmiarem i czy jest dla niej wygodne. Kiedy powiedziała o jednym „Nie jest złe”, Rias uznała że je weźmiemy.

Drogie życzenie Rias zostało radośnie odbite z jej karty.

……Cóż, nie ważne jak drogie są zakupy księżniczki, płaci za nie zawsze pojedynczą, szkarłatną kartą. Wygląda mi to na specjalną kartę, bez limitu kredytowego…..

Jakie jest jej saldo bankowe..? To bez sensu zastanawiać się nad książeczką bankową księżniczki, huh. To pewnie jakaś olbrzymia góra pieniędzy, która dla mnie jest poza wszelkim wyobrażeniem.

Ja też otrzymałem nową książeczkę bankową po tym jak stałem się częścią rodziny Gremory.

Zgodnie z zasadami rodziny Gremory, kiedy stajesz się diabłem, wtedy automatycznie dostajesz jedną. Nie wiem czy w innych wysokoklasowych rodzinach też tak jest, ale rodzina Gremory zajmuje się bankowością i kontraktami w odpowiedni sposób.

Po wykonaniu naszej diabelskiej pracy, każda nasza wypłata jest lokowana właśnie tam.

Wcześniej, pieniądze które licealiści otrzymywali z pracy na pół etatu były deponowane, ale pewnego dnia stwierdziłem, że liczba cyfr w mojej książeczce nagle się rozmnożyła. Jakby na to nie patrzeć, było to dziwne!

Z ust Grayfi-san usłyszałem, że to nie była pomyłka:

– To działka Isseia-san, przynależna mu od praw wydawniczych „Oppai Smoka” i tym podobnych rzeczy.

I tym podobnych rzeczy, taką dostałem odpowiedź!

Tak, wysokość depozytu gwałtownie poszła w górę-----a wszystko dzięki Oppai Smokowi! Kiedy wytwarzano kolejne związane z nim gadżety, ilość gotówki w mojej książeczce za każdym razem zwiększała się o pokaźną ilość cyfr!

Z powodu tak wielkiej ilości pieniędzy doznałem zawrotu głowy, a mój stan psychiczny był pod dużym znakiem zapytania, jednak Grayfia-san zarekwirowała moją książeczkę, mówiąc: „Jesteś niedoświadczonym diabłem, a poza tym to za wcześnie, aby licealista dysponował taką sumą pieniędzy.”.

…….Nawet taki idiota jak ja zrozumiał, że takie bogactwo źle by wpłynęło na mój umysł. Czuwanie nad harmonogramem domostwa Gremory, czuję szacunek do Grayfi-san, która zajmuje się tego typu sprawami.

– ……Suma pieniędzy, którą mamy wydać na dzisiejsze zakupy także została ograniczona przez Onee-sama. Jesli wydamy za dużo, oberwie się nam za to – mruknęła Rias.

Ach, ilość gotówki którą możemy wydać także została z góry przesądzona. Jeśli o tym nie wspomniałem, to muszę powiedzieć że o tego typu rzeczach Grayfia-san też decyduje.

Zawsze kupuje wszystko z taką hojnością, więc myślałem że nie ma żadnego ograniczenia jeśli chodzi o pieniądze, ale okazuje się, że jest zupełnie na odwrót huh.

Nawet zakup rzeczy codziennego użytku dla Ophis jest kontrolowany, Grayfia-san z pewnością jest niesamowita. Jest jak super pokojówka, która nadzoruje nie tylko swoją siostrę, ale również jej pieniądze!

Dla nas to osoba, która nie przestaje myśleć o pracy….. Nawet dla Sirzechsa-sama taka jest.

Zakupiliśmy bezpiecznie wszystkie meble, które mieli nam dostarczyć do domu w późniejszym czasie. Po tym jak opuściliśmy sklep z meblami, staraliśmy się ruszyć w kierunku kolejnego.

– Limitowana wyprzedaż! Możesz włożyć do torby ile tylko chcesz! Nie ważne ile do niej zmieścisz, zapłacisz pięć tysięcy jenów! Pięć tysięcy! Limit to jedna torba dla każdej osoby! Jeśli jednak się rozerwie, to zostanie to uznane za nieważne! – z megafonu rozszedł się głos pracownika sklepu.

Wygląda na to, że w sklepie odzieżowym na rogu była wyprzedaż. Panował tam straszny tłum, w którym królowały dziewczyny z żądzą krwi w oczach, pakujące do toreb ciuchy.

– Hej! Ja byłam pierwsza!

– A właśnie że ja!

Te przepełnione duchem walki głosy dotarły nawet tutaj. W każdym rogu sklepu rozpoczęła się wspaniała walka o to, aby wydrzeć dla siebie jak najlepszą sztukę odzieży.

……Straszne! Jeśli zakupy zmieniają dziewczyny w bestie, pokazują wtedy rządzę krwi i siłę, której na co dzień nie ujawniają!

– Złapałam to jako pierwsza i na pewno tego nie oddam! Skoro dożyłam do tego dnia, to na pewno się nie poddam!

……..Do moich uszu dotarł znajomy głos.

– Ara, to Rossweisse. Trzyma pod pachą jakiś duży stos.

Zgadza się! Było tak, jak powiedziała, srebrnowłosa ślicznotka była w tłumie starszych pań i zbierała ubrania z wyprzedaży!

Miała poważny i ostry wyraz twarzy, jakiego nigdy dotąd u niej nie widziałem! Nawet podczas Królewskiej Gry nie miała takiej miny, czy to aby na pewno ta sama osoba!?

Rossweisse-san porwała dres z taką szybkością, że nie były jej w stanie uchwycić nawet nasze oczy! Szybka! Czy to nie przekracza nawet szybkości miecza Kiby!?

Rossweisse-san zwinnie napchała swoją torbę rzeczami i po tym jak ją zabezpieczyła, uśmiechnęła się przesłodko.

– …….Dzisiaj jest najlepszy dzień!

Doprawdy!? Nawet po zakupie tylko jednego dresu!?

Jak tanie jest takie szczęście!? Nie, szczęście ma wartość tylko dla niektórych ludzi, najlepiej więc nie być zbyt głupim, ale… nawet wtedy, co z tą srebrnowłosą ślicznotką, kiedy mówi „Najlepszy dzień” zabezpieczając dres kupiony na wyprzedaży!?

Rossweisse-san to naprawdę żałosna bishoujo. Nawet jeśli jest wyjątkowo ładna, a jej ciało ma dobry kształt, to nie wydaje za dużo pieniędzy na kosmetyki i tym podobne rzeczy, a w domu ubiera się w dresy i to pozbawione kwiatów. Wszystkie jej przedmioty codziennego użytku są warte po sto jenów, a jej ubrania pochodzą z wyprzedaży.

Wygląda na to, że każdą zaoszczędzoną resztę odkładała do pudełka, które zresztą też zdobyła w sklepie „Wszystko po sto jenów”. Powiedziała, że dużo radości sprawia jej potrząsanie pudełkiem i sprawdzanie, ile zaoszczędziła.

Możecie w to uwierzyć? Wiecie że ta osoba spędza swoje życie jak jakaś oszczędna gospodyni domowa, mimo iż nasz wiek nie różni się tak bardzo…..?

– Onee-sama chwaliła Rossweisse, jako wspaniałą kobietę, która potrafi się kontrolować – powiedziała Rias.

Grayfia-san tak powiedziała? ……Jak już o tym wspomniałaś, to ta dwójka ma podobną osobowość. Są takie drobiazgowe i mają taką chłodnę stronę, huh.

Coś je jednak różni, Grayfia-san jest perfekcyjna, a Rossweisse-san jest żałosna. W tym przypadku jest to coś, czego żona Maou nie osiągnie, choćby nie wiadomo jak bardzo się stoczyła.

Grayfia-san nie walczy ze starymi wiedźmami podczas wyprzedaży!

W każdym razie myślę że to w porządku, jeśli Rossweisse-san ma swoją własną osobowość.

– Wygląda na to że ciągle szuka jakichś ubrań, więc wołanie jej nie ma sensu. Chodźmy więc dalej – powiedziałem do Rias i wraz z Ophis ruszyliśmy do następnych sklepów.

– Zapraszam wszystkie panie! Potniemy twardą dynię za pomocą tego specjalnego kuchennego noża, więc proszę zachować uwagę!

Starsze panie zebrały się w jednym rogu podłogi. Postanowiłem zaspokoić moją ciekawość i zerknąłem w tamtą stronę, gdyż wyglądało mi to na pokazową sprzedaż.

Jakiś przystojny, ubrany w fartuch mężczyzna wymachiwał kuchennym nożem w umiejętny sposób------!

Kiedy mu się przyjrzałem, byłem tak zaskoczony, że moje oczy mało nie wyskoczyły z orbit!

– Hej, wy dwie siostry! Ups, jesteście matką i córką huh! Cóż jesteście takie młode! Myślałem że to młodsza i starsza siostra!

– No nie, Azazelu-san! Zawsze mówisz mi tego typu rzeczy!

To był Azazel-sensei, który prawił słodkie słówka, jakiejś kobiecie w średnim wiekuuuuuuuuuu!

Co on robi w wolne dni w centrum handlowym!? Ja i Rias przyglądaliśmy się zdumionym wzrokiem, jak Sensei z wprawą pokroił twardego melona na kawałki.

– Tak to jest moje panie! Oto atut, bezcenny miecz, Migoczące Ostrze Mrocznego Błysku. ------typ kuchenny!

Nazwa jest skandaliczna, ale trzeba przyznać, że jest dość ostry.

Jednak w jakiś sposób byłem w stanie wyczuć złotą aurę… zaraz, czy ja już gdzieś nie słyszałem wcześniej tej nazwy!?

– Ten nóż to Boski Dar, który Azazel uzyskał na skutek badań nad sztucznymi Boskimi Darami – powiedziała Rias!

Racja! Jakiś czas temu mieliśmy festiwal sportu pomiędzy trzema potęgami, a Sensei wywołał wtedy niezłe zamieszanie, właśnie za pomocą tej strasznej broni!

Wygląda na to, że opisał go, kiedy jeszcze był w niebie, a do głowy przychodziły mu dzikie pomysły. Zgodnie z tym co powiedział Michałowi-san, „To najsilniejszy Boski Dar, o którym myślałem!”!

Więc teraz sprzedaje go jako przyrząd kuchenny!?

Sensei zaprezentował kobietom ćwiartowanie melona oraz posiekał na plasterki deskę do krojenia a nawet przeciął łatwo metal.

– Popatrzcie tylko jaki jest ostry! Przecina nawet drewno i metal! Nie wspominam już o tym, że nawet kiedy używa się go do tak prymitywnych rzeczy, z ostrza nie lecą nawet pojedyncze wióry! Zapraszam wszystkie panie! Ten nóż kuchenny jest wspaniały! Z łatwością potniecie nim także złego ducha swojego niewiernego męża lub partnera! Możecie za jego pomocą robić dosłownie wszystko, począwszy od zwykłych domowych problemów, a skończywszy na egzorcyzmach!

– Ara, niemożliwe! Za dużo żartujesz!

– Powinnyśmy jeden kupić!

Itd., itp., mówił dobre rzeczy kobietom, aczkolwiek może to być prawda! Jeśli to ten nóż, to może będzie w stanie zniszczyć złe duchy! Ta unosząca się nad nożem aura, może być prawdziwą okazją!

Jakiego typu rzeczy sprzedaje ten łobuz-sensei! Co więcej, od kiedy jesteś byłym naczelnikiem upadłych aniołów, postaraj się zachowywać bardziej dostojne! Zaraz, mówię to za późno!

Mimo bycia znudzoną, Rias wymruczała z westchnieniem:

– Używał funduszów Grigori bez pozwolenia, więc teraz próbuje je odzyskać, robiąc coś takiego… Jednakże sprzedawanie sztucznych Boskich Darów zwykłym ludziom to przegięcie. Cóż, skoro to dzieło Azazela, to pewnie zrobił go w taki sposób, aby nie miało wpływu na ludzi…… mimo wszystko nie mogę tego tak zostawić.

Rias wyjęła telefon komórkowy i zaczęła z kimś rozmawiać.

Gdy rozmowa się skończyła, uśmiechnęła się do mnie.

– Powiedziałam już komuś, aby poinformował o wszystkim naczelnika upadłych aniołów Shemhaza. Tak jak tego oczekiwałam po nowym systemie Grigori, odpowiadają wkrótce po tym, gdy ich o wszystkim poinformujesz. Prawdopodobnie zrealizują to w trybie pilnym.

Cóż za wyczyn! Zaraportowała wszystko Grigori! Shemhaza-san zajął miejsce Senseia, gdy ten złożył rezygnację. ……Natychmiast po objęciu urzędu zrobił tego typu sprawozdanie. Wprost przeciwnie, czuję się trochę źle z tego powodu. Z pewnością nie powinienem jednak zamartwiać się tego typu rzeczami……

– Jeśli kupicie ten nóż dzisiaj, to otrzymacie dodatkowy prezent! Cóż za rzecz! Zamrożony Garnek Płonącej Katastrofy! Nie ważne ile gotujecie, nigdy się nie poparzycie, najtwardszy i najlepszy z możliwych garnków-----

Ja i Rias opuściliśmy to miejsce, zostawiając Senseia, który po raz kolejny popisywał się swoją przemową. Cóż, jeśliby zobaczył, że przyszliśmy z Ophis na zakupy, mógłby do nas podejść i coś powiedzieć. Uciekliśmy więc zanim nas zauważył.

Potem nie spotkaliśmy już Senseia w centrum handlowym. Możliwe że został złapany przez ludzi z Grigori…..

Co więcej, nawet jeśli mówienie tego jest daremne, nauczyciele nie mogą pracować gdzieś na boku!


Gdy ja, Rias i Ophis wychodziliśmy ze sklepu odzieżowego, w którym kupiliśmy trochę ubrań, spotkaliśmy Kibę i Gaspera.

– Buchou, Ise-kun. Wybraliście się z Ophis na zakupy?

– Tak, Yuuto, widzę że wasza dwójka też? – zapytała Rias.

W odpowiedzi Kiba pokazał zawartość torby. -------Były tam produkty żywnościowe.

– Tak, ja i Gasper pomyśleliśmy aby coś zjeść po południu – powiedział Kiba z tym swoim świeżym uśmiechem.

Przystojny nawet w wolny dzień! Przyjść do centrum handlowego po zakup jedzenia i ugotować z niego posiłek! Kiba i Gasper mieszkają razem niedaleko domostwa Hyoudou. Wygląda na to, że Kiba jest odpowiedzialny za wyżywienie…… Ten gość potrafi gotować. Raz miałem okazję spróbować jego kuchni i była naprawdę dobra.

Przystojniacy którzy potrafią gotować są najlepsi! Jak mówi przysłowie, droga do serca dziewczyny, prowadzi przez jej żołądek!

Jeśli Wiceprzewodnicząca naszego samorządu uczniowskiego, Shinra-senpai, która jest bardzo zakochana w Kibie, skosztuje jego jedzenia, to chyba umrze ze szczęścia.

– A ty co kupiłeś, Gasper? – zapytałem, wskazując na trzymaną przez niego torbę.

– Cz-część do komputera.

Ach, rozumiem. Jeśli chodzi o komputery, to Gasper dobrze sobie z nimi radzi. Zawiera za ich pomocą kontrakty i otrzymuje wynagrodzenia. Osiąga nawet lepsze wyniki od nas. Jest bezcennym zarabiaczem pieniędzy dla rodziny Gremory.

Skoro Kiba jest przystojnym facetem, to czuję że spędzanie wolnego czasu na randce ze swoją dziewczyną pasowałoby do niego… Jednak z jakiegoś powodu nie ma żadnej. Jego przystojniactwo tylko się marnuje!

Nie ma sensu zastanawiać się nad tego typu rzeczami.

Kiedy tak sobie myślałem, obok nas pojawiła się jakaś dziewczyna.

– Ależ to Rias-san i Hyoudou Issei-kun.

Ślicznotka w okularach-----Wiceprzewodnicząca samorządu uczniowskiego, Shinra Tsubaki-senpai.

Żeby spotkać Shinrę-senpai w takim miejscu jak to! Coś za dużo znajomych napatacza się nam dzisiaj w tym centrum handlowym!

– Robicie zakupy-----.

---Wygląda na to, że Kiba wszedł nagle w zasięg wzroku Shinry-senpai, która odezwała się do nas bardzo przyjaźnie. Wygląda na to, że zauważyła mnie i Rias, ale nie zauważyła Kiby i była wyraźnie zszokowana oraz zakłopotana. Nie pomyślała pewnie, że z nami jest.

Shinra-senpai zesztywniała zarówno na twarzy, jak i na ciele! Ciągle stała z otwartymi ustami po tym, jak nas zawołała.

Od kiedy Shinra-senpai zakochała się w Kibie, jej reakcje są interesujące nawet dla mnie.

Kiba uśmiechnął się do Shinry-senpai.

– Dzień dobry, Shinra-senpai. Robisz zakupy?

– T-tak, przyszłam kupić nową półkę na książki… K-Kiba-kun, ty też przyszedłeś na zakupy?

– Tak, chociaż już kupiliśmy wszystko, co zamierzaliśmy

– Kupiłeś produkty żywnościowe, z-zamierzasz coś ugotować?

– Tak, myślałem, żeby ugotować coś z Gasperem-kun po południu.

– ….W-więc u-umiesz gotować… niesamowite. Jesteś przeciwieństwem japońskich mężczyzn!

– ? C-cóż, dziękuję.

Shinra-senpai i Kiba znaleźli się w kłopotliwej sytuacji.

Rias, która przyglądała się temu z przyjemnością, zakaszlnęła i przemówiła do Kiby:

– Yuuto, pomóż Tsubaki z zakupami. Skoro kupuje nową półkę na książki, to przyda się jej dodatkowa para rąk do pomocy.

Taka sugestia ze strony Rias. Och, czyżby próbowała do czegoś doprowadzić?

– W-w każdym razie, Rias-san! N-nawet jeśli tak myślisz, to dla mnie jest to…! – Shinra-senpai zarumieniła się cała i mówiła w taki niezgrabny sposób.

Zapewne odgadła intencje Rias i dlatego była taka speszona. To naprawdę słodkie, Wiceprzewodnicząco! Mimo iż na co dzień jesteś zawsze tak chłodna, że aż ciarki przechodzą!

To naturalne, skoro Rias zna prawdziwe uczucia Shinry-senpai, huh. Rias i Kaichou są w końcu najlepszymi przyjaciółkami. Wygląda na to, że czasami zamyka się w pustym pokoju sam na sam z Soną Kaichou i o czymś z nią rozmawia.

– Zrozumiałem, Buchou. Shinra-senpai, jeśli nie masz nic przeciwko, to pomogę ci z twoimi zakupami – Kiba przytaknął słowom Buchou.

– …………..! Unyu[5]….!

Powiedziała właśnie „Unyu”, ta Wiceprzewodnicząca!

Nawet Shinrę-senpai znokautowało dżentelmeńskie zachowanie Kiby. W chwili gdy się uśmiechnął, z jego ciała wydobyła się musująca aura przystojnego faceta, która mogłaby zabić każdą dziewczynę. Nawet taki mężczyzna jak ja to zauważył!

Twarz Shinry-senpai stała się tak czerwona, że o mało nie buchnęła z niej para i wyraźnie nie wiedziała co mogłaby odpowiedzieć.

– Gasper, zostawiam ci tych dwoje.

– T-tak, nie kapuję do końca o co chodzi, ale zrozumiałem, Buchou! – odpowiedział nasz wampir-hikkikomori.

Jeśli z powodu swojego zawstydzenia Shinra-senpai nie będzie w stanie sobie poradzić, to obecność Gaspera będzie działać niczym kojące lekarstwo.

Kiba eskortuje Shinrę-senpai. To jego rycerzo-podobne zachowanie nie jest czymś, co można by uznać za zbliżenie się do siebie nawzajem, ale----skoro Shinra-senpai wygląda na bardzo szczęśliwą w głębi swojego serca, to myślę, że to w porządku.

– Chcę dodać otuchy Tsubaki. Czuję, że dobrze pasowałaby do Yuuto – mruknęła Rias, po odesłaniu tej trójki w falę ludzi.

Kiba i Shinra-senpai, huh. Nie wiem co mogłoby się zdarzyć, ale czułbym ulgę, gdyby Kiba znalazł odpowiednią dziewczynę.

Ten gość zawsze jest taki spokojny i ma taką uśmiechniętą twarz, jednak czasami jego oblicze przybiera taki niebezpiecznie ostry wyraz. To ciepło sprawia, że zastanawiam się, czy może go rozgrzewać coś, co śpi wewnątrz całej naszej rodziny.

……..Zaraz, dlaczego tak się zamartwiam o przystojnego faceta? To prawdopodobnie niepotrzebne zmartwienie z mojej strony, stanę się nudny, jeśli tak będę się tak o niego zamartwiał!

Uch! Będę dopingował Kibę w powściągliwy sposób! Więcej powinno się dopingować Shinrę-senpai! Trochę to jest ze sobą nawzajem sprzeczne, ale jakoś sobie z tym poradzimy!

Tak oto rozstaliśmy się z Kibą oraz resztą i ruszyliśmy w stronę następnego sklepu.

Gdy byliśmy w połowie drogi i mijaliśmy sklep z instrumentami muzycznymi, spotkaliśmy jakiegoś wysokiego, znajomo wyglądającego mężczyznę oraz------Ravel i Koneko-chan, które weszły w zasięg mojego wzroku.

Wygląda na to, że ta trójka też nas zauważyła i podeszła się przywitać.

– Rias i… Hyoudou Issei, huh.

– Raiser! Przyjechałeś do świata ludzi?

Rias jest zaskoczona! Wysokim mężczyzną, który towarzyszył Ravel i Koneko-chan, był Raiser Feneks!

Uwach, nigdy bym nie pomyślał, że przyjedzie do tego centrum handlowego! Nie, nawet nigdy bym nie pomyślał, że w ogóle złoży wizytę w ludzkim świecie! Co się dzisiaj wyprawia w tym centrum handlowym!?

Przybierając skrępowany wyraz twarzy, Raiser podrapał się po policzku.

– Ach, trochę ordynarnej pracy.

– Przyjechał się trochę zabawić, ponieważ się o mnie martwił – roześmiała się Ravel cichym głosem.

– Ja jestem eskortą – mruknęła Koneko-chan.

Więc Raiser przyjechał tu, ponieważ martwił się o swoją młodszą siostrę huh. A skoro już się wybrał do świata ludzi, to postanowił pójść do centrum handlowego? Nieoczekiwanie zachowuje się jak starszy brat, którym przecież jest. Oto dlaczego Ravel tak go szanuje, nawet jeśli popełnia jakieś błędy.

Koneko-chan ich eskortuje, huh. W jakiś sposób Koneko-chan i Ravel zbliżyły się do siebie. Wygląda na to, że stało się to podczas tego całego incydentu z moją śmiercią i wskrzeszeniem. Obydwie wspierały się nawzajem gdy cierpiały z powodu mojego odejścia ze świata żywych.

To było takie pokorne uczucie, więc czy to w porządku że ta dwójka zbliżyła się do siebie?

– To nie wygląda… jakbyście byli na randce. …….I co ta za mała dziewczynka, która z wami jest?

Spojrzenie Raisera… powędrowało w miejsce obok mnie. Była tam Ophis, którą trzymałem za rękę.

Ach, rozumiem. Raiser nic nie wie na jej temat i na dobrą sprawę, nie powinien wiedzieć.

Teraz powinienem go oszukać. Jeśli mamy do czynienia z diabłem pokroju Raisera, to pewnie potrafi wyczuć obecną w atmosferze aurę i zauważyć, że Ophis nie jest człowiekiem.

To nowy członek rodziny Rias! …Nie, to bez sensu, Rias wykorzystała już przecież wszystkie swoje figury!

Łamałem sobie głowę, co by tu powiedzieć, kiedy Koneko-chan wymruczała:

– ………To córka Buchou i Iseia-senpai.

T-to przesada, Koneko-chan! Nawet z naszego punktu widzenia, Ophis wygląda na starszą!

Myślałem że to beznadziejna wymówka, ale…… kiedy Raiser to usłyszał……

– ……………………

Jego twarz była bez wyrazu, a ciało zesztywniało.

Podejrzane uczucie, Ravel spojrzała mu w twarz, mówiąc „Onii-sama? Onii-sama, co się stało?”. Pomachała mu nawet kilka razy dłonią przed oczami, ale nie dostała żadnej odpowiedzi-------.

Po krótkiej przerwie, Raiserowi zaczęła drgać twarz i zaczął zawodzić:

– ……….Kurwa! On rozdzieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeewiczył Rias!

Wściekł się! Z jego ciała zaczęły się wydostawać płomienie! Skoro są tu normalni ludzie, to nie możemy stoczyć między sobą bitwy!

Co więcej, jakby o tym nie myśleć, to jest to kłamstwo! Dziecko nie mogłoby się urodzić tak szybko!

– Onii-sama! Koneko-chan tylko żartowała! Rany! Niemożliwe aby tej dwójce tak szybko urodziło się dziecko! Opanuj się! Co więcej nie krzycz takich rzeczy przed ludźmi bo robisz wstyd! Jesteś taki od czasu tego przyjęcia zaręczynowego!

– Fufufu, hej, Ise! Uciekajmy!

Rias pociągnęła mnie za dłoń, gdyż wypatrywała już możliwości do ucieczki! Ja i Ophis zostaliśmy wyciągnięci stamtąd i ruszyliśmy w drugą stronę!

– Tyyy draniuuuuu! Hyoudou Isseiu, następnym razem znów się ze sobą zmierzymy! W nagrodę zwycięzca będzie mógł sobie popieścić cycki Rias! – Raiser zaczął się drzeć tuż przed sklepem.

– Bez jaj! Jej piersi są tylko moje! A jeśli o pojedynek chodzi, to kiedy tylko chcesz! – krzyczałem to uciekając, mając przy sobie Rias i Ophis.

Część 3[edit]

Zatrzymaliśmy się na lekki posiłek przy jakimś stoisku. Ophis zajadała pączki i wyglądała na naprawdę szczęśliwą. Nie zdziwiło mnie to, gdyż już wcześniej zauważyłem że zjada praktycznie wszystko, ale najbardziej kocha słodycze.

– Lubię pączki i ciasta.

Nie wygląda na to aby Smoczy Bóg tył, więc może chyba jeść tyle słodyczy ile tylko chce. Co więcej, czy ona zawsze ma pusty żołądek? Nie widać końca tych wszystkich zagadek.

Kupiliśmy już prawie wszystko. Pozostała tylko… bielizna dla Ophis! Tak, dziewczęca bielizna!

---Racja, chodźmy kupić majteczki!

Odwiedziliśmy dział z damską bielizną.

……W każdym razie to jakieś niewyobrażalne uczucie. Myślałem że nie mam tu żadnego przeznaczenia. Hej, dział z damską bielizną to miejsce, do którego wstęp mają tylko dziewczyny, prawda?

Wejść może tu tylko chłopak, który towarzyszy dziewczynie, albo mąż ze swoją żoną, albo ojciec.

Ja jestem….. chłopakiem który towarzyszy swojej dziewczynie? Chciałbym tu wejść jako ktoś taki, ale czy w tej sytuacji nie należałoby bardziej powiedzieć, że to facet towarzyszy swojej rodzinie?

Nawet coś takiego jest w porządku! Wreszcie wkroczyłem do zabronionego miejsca! To w porządku wezwać Ophis do wejścia wymiany biletów, w dziale bielizny!

……Hej, hej, są tu najróżniejsze rodzaje staników, zarówno tych małych jak i dużych……! Od najzwyklejszych majteczek, po te koronkowe oraz przezroczyste.….!

Poza tym atmosfera wewnątrz sklepu jest wspaniała! Oświetlenie pada błyszczącym światłem na bieliznę, wszystkie półki z towarami są zaprojektowane i ukwiecone!

Ach! Ten biustonosz……..jest wielki! Cóż za rozmiar! Piersi które pasowałby by do niego, byłyby bez wątpienia czymś innym!

Ooch! Ten mały tam, ma taki smak, jaki wspaniały!

Rozumiem, w przypadku większych rozmiarów, wybór jest węższy. W przypadku zwykłych rozmiarów, wybór jest o wiele bogatszy i może być używany do innych celów.

W Królewskiej Grze też tak jest. Posiadanie mocy nie oznacza bycie dobrym. Ważniejsze jest dostosowanie się do aktualnej sytuacji. Jednak ja wolę moc.

---Moc (znaczy wielkie piersi) jest dobra, ponieważ jest mocą (czytaj wielkimi piersiami).

W gimnazjum byłem podekscytowany, gdy oglądałem stojące na wystawach manekiny ubrane w bieliznę. W patrzeniu na nie z bliska jest coś zniewalającego. Ta odległość, to powietrze, tylko wybrańcy mogą trafić w takie miejsce…… sceneria……..!

Shangri-La[6] jest coraz bliżej mnie……..!

Racja, zgadzam się na to szczęście! Pasuje mi ono!

– ………..Niemożliwe, ta osoba……… czy on tu komuś towarzyszy?

– Nie potrafię sobie wyobrazić, żeby miał dziewczynę…… czyżby to był….. zboczeniec?

Klientki patrzyły na mnie podejrzanym wzrokiem i kiwały głowami w trudny do wyrażenia sposób. ………tego można było się spodziewać, skoro rozdzieliłem się z Rias i Ophis. To wspaniały i niezbadany region dla zboczonego mnie, chociaż jeśli zrobię jeden zły krok, to mogę znaleźć się w Makyo[7], w którym spadnie na mnie niebezpieczeństwo.

– Które byś chciała, Ophis?

– Nie wiem.

– To może spróbujemy kolorem. Jaki najbardziej lubisz?

– …................Czarny.

– Racja, pasuje ci on. Może ten? …….Rozmiar może być trochę za duży.

– Powinnam je powiększyć? Moja klatka piersiowa jest taka gładka i płaska.

– Możesz zmienić swoje piersi w jaki tylko chcesz sposób, ale przy twoim wzroście, taki rozmiar jest normalny.

Trzymając bieliznę w rękach, Rias i Ophis zaczęły szukać. Widok Rias pomagającej Ophis sprawiał, że widziałem w niej nie starszą siostrę…… ale bardziej matkę! Myślę że można by to nazwać matczynymi cechami. Czuję że Rias ma ich pełno. Tak, chciałbyś być przez nią rozpieszczany!

Kiedy gnębiły mnie takie duchowe myśli, w pobliżu rozbrzmiała rozmowa kilku dziewcząt:

– Popatrz na to, Asiu! Cóż za odważna bielizna!

– Hauuu!.............. One mają dziurę, Xenovia-san!

– Tak, tyłek jest całkiem na widoku. Taka bielizna nie nadaje się do pracy. Może znajduje zastosowanie tylko na randkach? Jak myślisz, Irina.

– N-nie pytaj mnie o takie rzeczy! Jestem chrześcijanką! Zdecydowałam o noszeniu niewinnej, białej bielizny!

– Ech… w każdym razie, czuję że niedawno Irina-san kupiła sobie różową bieliznę w misie……

– Asia-saaaaaan! Skąd ty o tym wiesz!? Nieeee! Widziałaś mnie!

– Pan nie ma nic przeciwko misiom, Irina. Nawet ja niedawno próbowałam kupić taką przejrzystą.

– Doprawdy, Xenovia! To z pewnością wyzwanie, jak na pospolitą diablicę!

– Fufufu, skoro jestem diablicą, to jest to w porządku. Asia, jestem jeden krok przed tobą. W dodatku wygram w bitwie o spłodzenie dzieci z Iseiem, przez zakup tych majtek, które mają dziurę odsłaniającą cały tyłek.

– Hauuu! N-nigdy! Jeśli mam się coraz bardziej zbliżać do Iseia-san, to muszę założyć t-tą bieliznę…..! Nie, ponieważ ją ubiorę i zbliżę się do Rias-oneesama! J-ja też ją wezmę!

– Eeeeeeeeee! Xenovia i… Asia kupują te majtki!? Znowu dzieje się coś takiego! Aaaaaach, och Panie i Michale-sama, co powinnam zrobić! Kupienie tych majtek, które mają dziurę odsłaniająca cały tyłek, zwiększy moją wiarę!

---Tak o to, przy majtkach z dziurą, która odsłaniała całą pupę, Xenovia, Asia i Irina wyrażały swoje zdecydowanie oraz niepokoje.

……Ta trójka też przyszła do centrum handlowego huh. Nie wspominając już o tym, że przyszły do działu z bielizną……

– …….Co wy wszystkie robicie….. – powiedziałem z westchnieniem i półprzymkniętymi oczami.

Trójka dziewczyn odwróciła się w moją stronę i wszystkie wyglądały na wyraźnie zaskoczone.

Xenovia zareagowała jako pierwsza i zadała pytanie:

– Świetnie że jesteś, Ise. Której z nas trzech, te majteczki z dziurą będą najlepiej pasowały? Twoja opinia będzie najlepszą odpowiedzią!

O co ona tak nagle mnie pyta!

– ……..

– ……..

Aach, Asia i Irina też czekają na moją odpowiedź z poważnymi wyrazami twarzy!

Rany, co z wami jest! Dlaczego w dziale z bielizną trzy dziewczyny pytają mnie o to, która z nich będzie najlepiej wyglądać w majtkach, które odsłaniają cały tyłek! Hej hej, reszta klienteli dziwnie się na nas patrzy!

Jak im mam odpowiedzieć? Wszystkie trzy mają poważny wyraz twarzy. Nie, nie powiem tego…..

Ech, cóż. Niech więc to idzie swoim torem.

– Um, więc może Irina?

Kiedy tylko to powiedziałem, Irina zakręciła się w miejscu, a jej twarz przybrała kolor dojrzałego pomidora.

– …..J-jeśli upadnę w takim miejscu, to będą kłopoty, muszę więc wytrzymać……! Ale, ale, Ise-kun powiedział. ze będzie mi to pasować…..! Co powinnam zrobić! Fuhehehe, czuję ze zaraz stanę się upadłą anielicą!

Czułem jak rozpaczliwie walczyła z czymś, kiedy tak zakrywała swoją twarz. ……..To będzie straszne, jeśli otworzy tutaj swoje skrzydła……

– Kupię je! Kupię je!

Irina chwyciła parę majtek i ruszyła z nimi w stronę kasy.

– Zaczekaj Irina! Ja też je kupię!

Xenovia i Asia pobiegły za nią.

…….Ta trójka zawsze jest taka energiczna. To dobrze że się ze sobą przyjaźnią.

Przed tą trójką coś mi się wymknęło z ust, ale gdy spojrzałem w innym kierunku, przed moimi oczami pojawił się rzadki widok.

– Zamierzasz wziąć tą krzykliwą bieliznę, Akeno?

– Tak, Sona. Ten rodzaj uszczęśliwi Iseia-kun.

To była Sona Kaichou----oraz Akeno-san!

Przyszły do działu z bielizną, zupełnie jak Kościelne trio……. To centrum handlowe jest dzisiaj wypełnione diabłami! Wszyscy tak bardzo je kochają! Czy wy nie macie już innych miejsc, w których moglibyście spędzać wolny czas!?

Co więcej, rzadko można spotkać tę dwójkę razem! Chociaż wiem, że prywatnie są dobrymi przyjaciółkami.

Dla mnie to bardzo rzadka okazja, widzieć je we dwie, bez towarzystwa Rias! Rozumiem, skoro Rias jest dzisiaj zajęta kupowaniem rzeczy dla Ophis, to Akeno-san i Kaichou zdecydowały się pójść tylko we dwie.

……Naprawdę jestem ciekaw treści ich rozmowy. O czym mogą rozmawiać, kiedy idą gdzieś we dwójkę.

Zbliżyłem się do nich z obawą i nadstawiłem uszu.

– Nie chcesz kupić takiej bielizny, Sona?

– Tak, wolę tą normalną. Czasami kupuję takie wzorzyste, ale nie chcę żadnych za małych albo przezroczystych, jakie nosisz ty, albo Rias.

Ooch, tego oczekiwałem po poważnej Kaichou-sama. Jej bielizna także jest poważna!

Akeno-san uśmiechnęła się.

– Ara ara, jeśli tylko masz osobę, której chciałabyś je pokazać, to twoja ochota na zakup zaraz to zmieni, wiesz o tym?

– Jest w porządku, jeśli bielizna jest funkcjonalna. ……Cóż, jeśli ktoś by ją przez przypadek zobaczył, to czuję że jest potrzebna przynajmniej minimalna ilość rozsądku…..

– Tak, tak, jeśli zobaczy ją chłopak którego lubisz i wywrze to na nim złe wrażenie, to ty wtedy też nie będziesz zadowolona, prawda? Dziewczyny muszą wybierać bieliznę z przekonaniem, że może zostać zauważona w każdej chwili.

– ………Czuję że jest jakiś powód. Jednakże-----

– Ara, te są dobre.

Te które Akeno-san wzięła…… powierzchnia tkaniny była niesamowicie mała, te majtki nie mają żadnego zastosowania jako bielizna!

Niesamowite! O co chodzi z tymi majtkami! Czy nie tylko tyłeczek ale i inne rzeczy byłyby całkiem na widoku!? Co więcej, nie wiem czy ten dwuznaczny kształt byłby w ogóle w stanie ukryć ważne miejsce!

Kiedy Akeno-san trzymała je pełna ciekawości, twarz Sony-kaichou była cała czerwona.

– Ach, Akeno. Ta bielizna… nie ma nawet prawa być takową nazywana.

– Ufufu, to jest bielizna. Wygląda na to, że chłopcy lubią takie rzeczy. Kiedy będę je na sobie miała, a Rias nie będzie nigdzie w pobliżu, to natychmiast go to pobudzi.

– ……Nie będę nic mówić, jeśli będziesz je nosić w domu, ale noszenie ich w szkole jest zabronione, jasne? Bardzo to zaszkodzi naszej publicznej moralności. Czy ty i Rias już przedtem nie nosiłyście takiej krzykliwej bielizny w szkole?

– Rany, Sona. Jesteś przewodniczącą nawet w prywatnym życiu. Ufufu, doprawdy, twoja onee-sama jest całkiem inna. Gdyby tu była Serafall-sama, to pewnie sama by się zainteresowała tego typu bielizną.

Po słowach Akeno-san, Kaichou była wyraźnie speszona!

– Za-zaczekaj! Nie polecaj tej bielizny mojej Onee-sama! Pokaż ją tylko Hyoudou Isseiowi-kun!

– Ufufu, kiedy chodzi o Serafall-sama, to jest z ciebie straszny siscon.

– Nie jest ze mnie żaden siscon. Troszczę się tylko o moją Onee-sama. Jeśli tego nie zrobię, Onee-sama może zostać oszukana przez zboczonego robala.

– Doprawdy, Sona, jesteś poważna, ale interesująca.

– …….Kuh.

W przeciwieństwie do Akeno-san, która wyglądała jakby dobrze się bawiła, Kaichou wyglądała na bardzo niezadowoloną.

Niesamowite, cóż za interesująca konwersacja! Heh, ta dwójka, kiedy nie ma z nimi Rias, prowadzi tego rodzaju rozmowę. Pokazały mi bardzo cenną scenkę.

Więc Sona-Kaichou bardzo się troszczy o Lewiatan-sama, huh. Dotąd byłem przekonany, że tylko Lewiatan-sama dba nadmiernie o Sonę. Siostry myślą nawzajem o sobie bardzo serdecznie. To rzadka wiedza.

W każdym razie te majtki które trzyma Akeno-san, mogłyby być uznane tylko za sznurek! Jeśli je założy i do mnie przyjdzie…… Gufufu! Nie mogę tego znieść! Jeśli mają takie majteczki, to jakie jeszcze staniki mogą mieć! Moje marzenia się rozwijają!

---Nagle do Akeno-san i Sony Kaichou zbliżyły się jakieś cienie.

Grupa składała się z Sajiego, Hanakai-san, i pierwszoroczniaczki Nimury-san! Wygląda na to, że Kaichou też ich zauważyła.

– Ara, czyż to nie Saji, Momo i Ruruko. Cóż za niespodziewane spotkanie.

– Kaichou! Posłuchaj proszę! Ruruko próbuje wybrać zboczoną bieliznę dla Gena-chan! Jakby o tym nie myśleć, to jest to nieprzyzwoite! Wręcz nieczyste! – powiedziała Hanakai-san, kiedy zbliżyła się do Kaichou.

Słysząc to, Nimura-san fuknęła i odwróciła się mówiąc:

– Chciałam po prostu usłyszeć męską opinię. Momo-san, będzie chyba w porządku, jeśli to Genjirou-senpai wybierze ci bieliznę, prawda?

– O-o czym ty mówisz! Jeśli zabrałabym ze sobą Gena-chan do działu z bielizną, to zmieniłby się w idiotę i zboczeńca! Co planujesz zrobić, jeśli zmieni się w jakiegoś potwora!

W porównaniu do zdenerwowanej Hanakai-san, Nimura-san uśmiechała się spokojnie.

– Myślę że chyba żaden licealista nie zmieni się w coś takiego przez pojedynczą parę bielizny.

---Przepraszam, naprawdę zostałem pobudzony!

Gdy stałem w moim miejscu, przygnębiony poczuciem winy, ten oszołomiony drań Saji odezwał się do Kaichou:

– Nie mam zamiaru stać się zboczeńcem, albo osobą smakującą w bieliźnie! To prawda, Kaichou! Przez przypadek spotkałem Hanakai-san i Nimurę-san w centrum handlowym i to przez to tu w ogóle przyszedłem! To dla mnie zaszczyt, że mogłem spotkać Kaichou!

Wyjaśnia dlaczego pojawił się w dziale z bielizną.

Skoro Saji jest zakochany w Kaichou, to musi chcieć uniknąć całego nieporozumienia. Co więcej, Hanakai-san i Nimura-san rywalizują ze sobą o uczucia Sajiego……

Po tym jak Kaichou poprawiła swoje okulary, powiedziała wprost:

– Saji, mężczyźni nie mogą tak lekkomyślnie wchodzić do działu z damską bielizną. A także------ musisz utemperować swoje zboczenie.

– Ka-Kaichou… jesteś w błędzie……

Nieporozumienie zostało wyjaśnione, ale nie całkiem, Saji był w szoku, po tym jak Kaichou mu przygadała. Widząc to, Akeno uśmiechnęła się i rozluźniła swoje usta.

…….Saji Genshirou wciąż nie był nawet kandydatem. Daleko mu jeszcze do tego. Czy to nawet nie jest czymś niemożliwym dla niego? Jeśli dowie się, że Kaichou mówi mi po imieniu, to czuję że zostanę przeklęty mocą Vritry……

Słysząc że rozmowa pomiędzy członkami samorządu uczniowskiego jest coraz bardziej nieprzydatna, wycofałem się podstępnie z tego miejsca.

Znów zacząłem się martwić, jak Rias i Ophis radzą sobie z zakupami-----

Rias była w korytarzu i rozglądała się dookoła po sklepie. Sądząc po jej wyrazie twarzy, coś się musiało stać.

Co więcej, Ophis…… nie ma w pobliżu?

Rias ruszyła pędem i przemówiła otwierając usta:

– Ophis gdzieś sobie poszła!

……Wygląda na to, że Smoczy Bóg został zgubionym dzieckiem.

Była dziesięcio-sekundowa przerwa, podczas której Rias sprawdzała asortyment sklepu wraz z jego pracownikiem. Wystarczyło spuścić Ophis na dziesięć sekund z zasięgu wzroku, aby ta zniknęła.

– Co ja zrobiłam….

Rias wyglądała na skruszoną.

Nie, to moja wina. Ponieważ poświęciłem moją uwagę Asi i tamtym dwóm, a także Akeno-san oraz Kaichou….. Byłem szczęśliwy, ponieważ do moich marzeń wkroczyła bielizna.

…..Gdybym ją w porę zatrzymał, nie uciekłaby.

Zawołaliśmy Kościelne Trio, Akeno-san, Sonę-kaichou, Sajiego i całą resztę, a następnie poprosiliśmy ich wszystkich o pomoc w znalezieniu Ophis.

Wyznaczyliśmy miejsce przed działem bielizny, jako miejsce zebrania i wszyscy rozbiegli się po centrum.

Czyżby ktoś ją zabrał? To nie tak, że jest to niemożliwe, ale jeśli ktoś chce znać moje zdanie, to coś po prostu musiało przykuć jej uwagę i wyszła. Albo zaciekawiło ją centrum handlowe i postanowiła bez celu oddzielić się od nas------. Obydwie opcje są równie prawdopodobne.

– …..C-cóż, jest Smoczym Bogiem, więc nie chodzi mi o to, że może mieć kłopoty, a o to, że ktoś może je mieć przez nią….

Pokręciłem głową w zaprzeczeniu. Powiedzieliśmy jej stanowczo, aby nie używała swoich mocy przy normalnych ludziach, więc nie sądzę, aby to zrobiła. Jest bardzo posłuszna, więc jeśli powie się jej coś raz, to zrozumie to.

……Możliwość, że została porwana przez wrogów, albo inną frakcję, wynosi… nie mogę powiedzieć, że zero.

Dla Trzech Frakcji, to miasto jest specjalnym miejscem, więc nie sądzę, aby jakieś wrogie siły mogły się tu dostać, ale nie mogę powiedzieć, że to niemożliwe……

Niedobrze. Im więcej o tym myślisz, w tym większej rozpaczy się pogrążasz!

Póki co musimy sprawdzić miejsca do których mogła pójść, albo te, które mogły przykuć jej uwagę!

– To wielki sklep, a my nie mamy pewności że Ophis pozostanie w jednym miejscu, a do tego możemy sprawdzić ograniczoną liczbę miejsc. Wezwijmy na pomoc nasze chowańce.

Kiedy Rias się upewniła, że żaden z gości nic nie widział, zaczęła rozważać użycie chowańców do poszukiwań. Nagle-........ W radiowęźle rozległo się dzwonienie, które rozeszło się po całym centrum.

– Odnaleziono zagubione dziecko.

Ooch! Może to właśnie to! Kiedy się o to modliłem, z głośników popłynął głos.....

– Cycata szkarłatnowłosa mama, tata z twarzą zboczeńca, blondwłosa siostra z normalnym rozmiarem biustu, siostra która wygląda na brutalnie silną idiotkę, siostra będąca samozwańczą anielicą, brat i siostra wyglądający jak ptaki oraz dziewczyna wyglądająca jak kotka, jeszcze jedna cycata mama, ale z czarnymi włosami, srebrnowłosa siostra która wygląda jakby była nieszczęśliwa i biedna oraz przystojny chłopak, jakiś transwestyta i jakaś okularnica…..? Czy jest tu taka grupa ludzi? Albo czy są chociaż gdzieś w pobliżu? Dziewczynka czeka w punkcie dla zgubionych dzieci. ……….Chwilka, kierowniku! P-przepraszam! A-ale, ta dziewczynka powiedziała, że jeśli powiem dokładnie coś takiego, to wszyscy zrozu… ach, moje najgłębsze przeprosiny! Proszę, zapomnijcie o tym!

…….Z radiowęzła popłynęło naprawdę nieuprzejme i okropne ogłoszenie!

Odstawiając to na bok, cycata szkarłatnowłosa mama!? No i tata z twarzą zboczeńca!?

Co to ma być! Zaraz, to my!? Klienci zaczęli patrzeć w naszym kierunku i mówić rzeczy typu: „Czy to nie oni?” „Masz rację.” oraz czynili uwagi pod naszym adresem!

Co więcej, nie jest do końca pewne, czy aby to na pewno Ophis jest w punkcie dla zaginionych dzieci!

Wytłumaczyła, że przyszła z rodzicami!? A może pracownik źle coś zrozumiał!?

– T-teraz to nieważne, biegnijmy lepiej do Ophis! – powiedziała Rias, z twarzą zaczerwienioną ze wstydu, kiedy wszyscy zaczęli się nam przypatrywać.

Ruszyła naprawdę szybkim krokiem, a my podążyliśmy za nią!

Wszyscy klienci sklepu, koncentrowali tymczasem na nas swoje spojrzenia i wyrażali swoje komentarze!

– Taka grupka wokół licealisty? Szkarłatne włosy! To o nich chodzi!

– Ona faktycznie wygląda na brutalnie silną idiotkę!

– Samozwańcza anielica (lol).

– Cycata mama z czarnymi włosami…… zaraz, są dwie mamy? I ma tyle sióstr? T-to z pewnością skomplikowana sytuacja.

– Ten tata ma naprawdę zboczoną twarz!

Wszyscy mówią co tylko chcą!

Zwiększaliśmy nasze tempo, a nasze twarze stawały się coraz bardziej czerwone!

Cholera! Choooolera! Dlaczego nas to spotyka! To niesamowicie krępujące!

– Ja przez ten wstyd nie będę mogła już tu więcej przyjść!

Asia szła zasłaniając swoją twarz i wyglądała na zawstydzoną z głębi swojego serca!

– Przepraszam że wyglądam jak idiotka.

– A ja jestem aniołem! Naprawdę!

Wygląda na to, że Xenovia i Irina też nie mogą się pogodzić z tym, co usłyszały.

Ciekawe czy rodzeństwo Feneks oraz Koneko-chan, których akurat z nami nie było, też zostali rozpoznani i są równie zawstydzeni co my?

Kiba, Gasper, Shinra-senpai i Rosweisse-san też mogli zauważyć to ogłoszenie!

– Fufufu, przepraszam, ale fufufu.

Sona-Kaichou, która nie została wezwana, była wraz z nami i śmiała się w dziwny sposób.

Ech, proszę, śmiej się ile chcesz! Mnie się chce płakać!

– Ufufu, a więc jestem drugą mamą. Nieźle. Następnym razem zabawa w zdradę małżeńską wraz Ophis-chan i Iseiem-kun mogłaby być interesująca.

Wygląda na to, że Akeno-san spodobało się ogłoszenie! Zabawa w zdradę z włączeniem w to Ophis bardzo przyciąga moją uwagę!

Co ważniejsze, ta Ophis opisała nasz wygląd bezpośrednio pracownikowi. Albo musiała opowiedzieć specjalne cechy, które opisaliśmy naszym przyjaciołom.

A teraz wyżej wymieniona mama, Rias jest-----

Mimo iż jej twarz była zaczerwieniona, to wydawała się być szczęśliwa z jakiegoś powodu.

– ……Mama. Jestem mamą. Ufufu. Ise jest tatą. Rozumiem. Racja. Oto jak jesteśmy postrzegani. Doprawdy, Ophis.

Wygląda na to, że dzisiaj jest w najlepszym nastroju. Mimo tego zawstydzającego ogłoszenia oraz faktu, że wszyscy się na nas gapili, Rias uśmiechała się w przecudowny sposób.

– Spóźniliście się, byłam już zmęczona tym czekaniem. – Powiedziała Ophis, witając się z nami!

Nie okazała nam nawet cząstki spokoju. Wygląda na to, że została zabrana wraz z dzieckiem jedzącym słodycze i oddaliła się od działu z bielizną.

Rias w ogóle nie była zła na Ophis, a nawet kupiła jej słodycze.

– I jak Ophis, smakują ci?

– Są taki słodkie i puszyste, pyszne.

DxD Dx5 illustration 7.jpg

– Ufufu, rozumiem. Ale nie rozdzielaj się już więcej z nami, dobrze?

– Zrozumiałam.

Wygląda na to, że bawi ją czuwanie nad Ophis.

– Mama powinna być delikatna dla swojego dziecka. Ophis, chciałabyś jeszcze słodyczy?

– Chciałabym.

Rias była w dobrym nastroju od początku do końca. Wygląda na to, że bardzo cieszyła się z tego uznania ją za „mamę”. Jeśli na to spojrzeć, to jest wielką córką dla Rias.

……Ja jestem tatą, huh. Mężem R-Rias….? T-to zaszczyt!

Dziecko, huh. Pewnego dnia będę prawdziwym ojcem. Nie potrafię sobie jednak tego teraz wyobrazić.

Po tym wszyscy wrócili do swoich zakupów. Kiedy byliśmy w ich trakcie, spotkaliśmy Koneko-chan, Ravel, Raisera oraz Rosweisse-san i zjedliśmy z nimi późny lunch. Ponieważ było dużo dorosłych, podzieliliśmy się miejscami i usiedliśmy.

Wygląda na to, że Kiba, Gasper i Shinra-senpai już sobie poszli. Robią postępy w swoim własnym tempie, więc jest to interesujące. Ze względu na powierzchowność Kiby i Shinry-senpai, jest raczej niemożliwe, aby coś nagle się między nimi wydarzyło.

Raiser zajadał hamburgera z rozanieloną miną. Przykuło to moje zainteresowanie.

– Raiser-san lubi hamburgery, huh! Nie potrafię sobie tego wyobrazić! – powiedziałem.

Twarz Raisera spąsowiała.

– O czym ty mówisz, Sekiryuutei! Hamburgery są pyszne! Ty też wylewasz na nie zupę miso!? To dlatego byli ludzie są niecywilizowani, a ja jestem zakłopotany, kiedy muszę jeść w takiej grupie!

– O czym ty mówisz!? Zupa miso nie pasuje do hamburgerów!

Nie ceń zbyt nisko Japonii! Tak długo jak istnieje ryż i zupa miso, mogą pełnić funkcję każdego dodatku! Taki smażony kurczak nigdy tego nie zrozumie!

– Rany, Ise-sama, Onii-sama, proszę, nie skaczcie sobie do oczu z powodu hamburgerów!

Ravel weszła pomiędzy mnie i Raisera, próbując nas powstrzymać!

– Ja lubię hamburgery.

– ……Hamburgery tawara są najlepsze.

Po jednej ze stron, Ophis i Koneko-chan jadły w milczeniu po tym, gdy wzięły swoje dania. Na innym miejscach, jadła rozbawiona rodzina Sitri. Tylko Saji był cały napięty od początku do końca.

Czyż nie jest fajnie, kiedy osoba którą lubisz, widzi w tobie zboczeńca! Ja też żyję w taki sposób!

W każdym razie dawno nie jedliśmy takiego zabawnego i spokojnego posiłku.

Cóż, w międzyczasie nie potrafimy znieść dociekliwych spojrzeń innych klientów! Wszystko przez to, że jesteśmy znani dzięki temu ogłoszeniu……

W każdym razie, nawet jeśli to był przypadek, spotkaliśmy dzisiaj w tym centrum handlowym wyjątkowo dużą ilość znajomych……. Trochę za dużo tu diabłów, jak na zwykłe centrum handlowe…..

Czyżby to boska ochrona Smoczego Boga? Nie, to niemożliwe.

– Chodźmy na koniec do sklepu „Wszystko po sto jenów”! Skoro wydarzyło się dzisiaj coś coś dobrego, to chcę sobie zaszaleć i wydać całe pięćset jenów!

Rosweisse-san z dumą pokazała nam swoje wojenne łupy, a jej oczy błyszczały wściekle. Mówiąc słowami Ophis, srebrnowłosa siostra, która wygląda jakby była nieszczęśliwa i biedna. ……Pasuje jej to.

……Myślę że tą, która najsprawniej dzisiaj wszystko kupiła, była Rosweisse-san.

Część 4[edit]

Ogłoszenie z centrum handlowego w jakiś sposób rozeszło się po szkole i w krótkim czasie byliśmy głównym tematem rozmów, jako „Licealna para ze swoją rodziną, która sprawiła kłopoty w centrum handlowym.”

Oczywiście że to było nieporozumienie, ale…… To ogłoszenie w sklepie było takie interesujące, huh! Ponieważ byłem zażenowany, że to niemożliwe!

– Ise! Co to ma znaczyć, że masz dziecko z Rias-senpai!?

– Zmajstrowałeś sobie dzieciaka!? Małżeństwo w liceum!? Nie darujemy ci tego!

Matsuda, Motohama, tylko ci dwaj debile, podążali za mną wytrwale!

W każdym razie osoba o której mowa, Ophis, wyglądała jakby zakupy sprawiły jej dużo radości i nosiła swoje majtki bezpiecznie.

W dodatku Rias też wygląda na bardzo szczęśliwą. Wydarzyło się wiele rzeczy i byliśmy zawstydzeni, ale mogłem zobaczyć u wszystkich tą stronę, której normalnie nie widzę, a do tego zakupy zakończyły się sukcesem!

Jakoś uciekłem Matsudzie i Motohamie. Zanim zauważyłem, byłem obok starego budynku szkoły.

Zerknąłem z ostrożnością i zauważyłem że Ophis przygląda się scenerii z okna na drugim piętrze.

Więc przyszła do szkoły, huh. Czasami ją odwiedzała, za pomocą magicznych kręgów, huh….. Cóż nie wyszła ze starego budynku do teraz.

– Ise, mamy dzisiaj piękny dzień – powiedział Smoczy Bóg, przypatrując się niebu, na którym nie było nawet jednej chmury. – ……..Po przybyciu tutaj, często przyglądałam się niebu świata ludzi. Może.

…..Dom tej dziewczyny, szczelina wymiarowa, był przestrzenią wyglądającą jak kalejdoskop.

– Hej, Ophis. Jak wygląda to niebo w porównaniu do miejsca, w którym się urodziłaś?

Smoczy Bóg, nazywany nieskończonością, uśmiechnął się, słysząc moje pytanie.

– Nieźle.

Rozumiem, nieźle, huh. Czyli z pewnością jest w porządku. Możesz tu zostać.

Nie ma tu nikogo, kto by się nad tobą znęcał. Wiesz, że nikt nie chce też twoich węży?

– Chodźmy jeszcze kiedyś do centrum handlowego.

– Dobrze.

Aach, naprawdę, jeśli zostanę z Ophis, będzie to trudne, ale-----ta część wygląda na całkiem zabawną.


Bielizna Wieczności 2[edit]

….Właśnie coś takiego się wtedy wydarzyło...

To zaskakujące, że od tamtych zakupów minął już prawie rok.

Kiedy rozmyślałem o przeszłości i przypatrywałem się, jak obie smocze siostry wieszały pranie, zauważyłem, że dołączyła do nich Kunou, która też przytargała ze sobą kosz prania.

– Ja też mam ze sobą rzeczy do rozwieszenia, Phis-dono, Lith-dono!

Mówiąc to, też weszła na krzesło i zaczęła wieszać pranie.

– Wiś, pranie.

– Wiś.

– Wiś schnij.

Widok Ophis, Lilith i Kunou, jak wieszały pranie i rozmawiały ze sobą, był taki kojący. W takich chwilach naprawdę czułem spokój.

Kiedy przypatrywałem się z uśmiechem trójce dziewczynek, nagle pojawił się przede mną kosz pełen prania.

– Twoje ubrania też tutaj są, więc pomóż mi z nimi – powiedziała moja mama.

– Jasne.

Wstałem z krzesła i ruszyłem wraz z koszem prania w stronę sznurków. Tak oto mijał mi mój moment spokoju….

Posłowie[edit]

Witajcie wszyscy, tu Ichiei Ishibumi. Sporo czasu minęło od ukazania się ostatniego zbioru opowiadań. Ponieważ poprzedni tom, „DX 4”, skupiał się na dwóch meczach z Pucharu Azazela, to od wydania poprzedniego zbioru opowiadań, „DX 3”, minęło już półtora roku.

W posłowiu drugiego tomu „Shin”, napisałem że następny tom będzie tomem trzecim tej serii, ale ostatecznie skończyło się na zbiorze opowiadań „DX 5”. Później wyjaśnię dlaczego.

Teraz napiszę coś o każdym z opowiadań. Publikacje z „Dragon Magazine” i nowe uzupełniające rozdziały, zostały uporządkowanie i ułożone chronologiczne.

Wskrzeszenie? Nieśmiertelny Ptak – Okres czasowy, pomiędzy wydarzeniami z tomów siedemnastego i dziewiętnastego oryginalnej serii.

Z powodu wymiany Ravel, wakat Gońca w parostwie Risera nadal jest nieobsadzony, więc postanowiłem coś o tym napisać. Mimo tego, to opowiadanie jest bardzo chaotyczne, gdyż pojawiają się w nim kappa, śnieżna gorylica, Kurczak Nagoya, a nawet i Bapple-kun…. Kiedy je czytałem, odnosiłem wrażenie, że bardzo dużo się w nim dzieje i czułem też nostalgię.

Nieznany Dyktator – Okres czasowy, podczas wczesnego etapu Pucharu Azazela.

Ten rozdział dotyczy Drużyny Feniksa. Ujawnia on więcej informacji o Longinusie, Nieznanym Dyktatorze, który według plotek krążących po głównej serii, ma dawać władzę nad maszynami. Sądzę że to pierwszy amerykański agent, którego przedstawiłem. Zawsze myślałem, że fajnie by było, gdyby w serii pojawił się ktoś z CIA, lub ktoś w tym rodzaju. Wygląd Magnusa jest wzorowany na latających superbohaterach z komiksów Marvela. Dołączył do Drużyny Feniksa, ale pewnie jego moce pasowałyby do robotów Seekvairy. Magnus Rose już wkrótce pojawi się w głównej serii.

Służąca Rodu Pendragon – Okres czasowy, pomiędzy tomami siedemnastym i dziewiętnastym oryginalnej serii.

Napisałem to opowiadanie, aby rzucić trochę więcej światła na przeszłość Artura i Le Fay. Elaine-san nie była wspominana w głównej serii, więc prawie zapomniałem jaką osobą była, dopóki znów nie przeczytałem tego opowiadania. W przyszłości chciałbym ją jak najlepiej wykorzystać.

Collbrand – Okres czasowy, po etapie wstępnym Pucharu Azazela.

To nowe opowiadanie, które napisałem po tym, gdy przeczytałem „Służącą Rodu Pendragon”. Opowiada ono o Arturze i Elaine, a także o nowym Longinusie, Tyranie Alphecca. Skoro posiadaczem Nieznanego Dyktatora jest agent CIA, postanowiłem, że właścicielem Tyrana Alphecca będzie ktoś powiązany z brytyjską rodziną królewską. W każdym razie planuję rozwinąć ten wątek w tomie Le Fay. To opowiadanie to tyko wstęp do niego. Jeszcze go nie napisałem, ale myślę, że Artur da z siebie wszystko.

Piżamowa Impreza dla Zdolnych i Utalentowanych – Okres czasowy, pomiędzy tomami siedemnastym i dziewiętnastym oryginalnej serii.

Wymyśliłem to opowiadanie, aby napisać coś więcej o Tosce. Skoro nie pojawia się często w głównej historii, to byłbym wdzięczny, gdybyście przeczytali to opowiadanie i myśleli o niej. Jednak Kiryuu jest…złą nauczycielką! Od poznania Asi, jest ekspertką w zaprzyjaźnianiu się z dziewczynami powiązanymi z Kościołem. Jako autorowi, bardzo podoba mi się ostatnia scena pomiędzy Rias i Toscą.

Na Zachód! – Okres czasowy, pomiędzy tomami siedemnastym i dziewiętnastym oryginalnej serii.

To opowiadanie powstało, gdyż chciałem napisać coś o Valim. Skoro już o nim mowa, to łatwo mówić o osobach powiązanych z „Podróżą na Zachód”, więc przedstawiam obecnych Zhu Bajie i Sha Wujinga. W tym opowiadaniu pojawili się po raz pierwszy. Jeśli chodzi o postać Sha Wujinga, to faktycznie, w Japonii często bywa przedstawiany jako kappa, i oczywiście, Salamander Tomita też się pojawił. Co ciekawe, w tomie „DX 5” Kurokadość często się pojawia.

Salamander Tomita – Okres czasowy, po wstępnym etapie Pucharu Azazela.

Po podjęciu decyzji co do tego, które opowiadania mają się znaleźć w „DX 5” i ich ponownej lekturze, „Salamander Tomita” wydaje się wyróżniać! W końcu często był wspominany w opowiadaniach i nawet walczył z Kuroką, kiedy pojawił się po raz pierwszy…potwór Grigori…. Wprawdzie to ja go stworzyłem, ale niezbyt go rozumiem, choć czuję że ma dziwny urok, więc postanowiłem zrobić z niego rezerwowego członka Drużyny Valiego. Dzięki temu mogę zestawić ze sobą bohaterów oryginalnej wersji „Podróży na Zachód”, jak i jej japońskiej interpretacji. Zauważyłem, że sposób w jaki wyraża i zachowuje się ten kappa jest inny, w zależności od opowiadania, ale nie zmieniłem tego, gdyż uznałem że będzie to bardziej interesujące. Tak przy okazji, jest geniuszem wśród youkai, więc za każdym razem gdy się pojawia, staje się silniejszy. Tak postanowiłem. Prawdę mówiąc, to nawet ja nie wiem czym jest kappa klasy ostatecznej….

Kwieciste Zaręczyny Księżniczki – Okres czasowy, gdzieś w okolicach tomu dwudziestego drugiego (po tym jak Ise oświadczył się Rias).

Osobiście, bardzo lubię krótkie opowiadania w „DxD”. W każdym razie napisałem to opowiadanie po to, aby pojawiło się więcej zabawnych i komediowych momentów. W końcu Seekvaira jest postacią, która doskonale pasuje do takich historyjek. Ku mojemu zaskoczeniu, Kiba dość łatwo przeistoczył się w dziewczynę…. Jako że czasami mu się to przydarza, to nawet ja się zastanawiam, która płeć do niego najlepiej pasuje.

Dziewczyna w kimonie? – Okres czasowy, podczas wstępnego etapu Pucharu Azazela.

To nowe opowiadanie, które chciałem napisać o Tosce. Nie wyobrażam sobie Isseia jako dziewczyny, więc wątpię abym to kiedykolwiek zrobił.

Mroczna Historia Białego Cesarskiego Smoka – Okres czasowy, po wydarzeniach z tomu dwudziestego czwartego oryginalnej serii.

Seria „Upadły Psi Bóg -SLASHDØG-” którego akcja jest umiejscowiona w tym samym świecie co „DxD”, jest już wydawana w najlepsze. To opowiadanie toczy się wokół Drużyny Slash Doga i Lodowej Księżniczki, Lavini, których chciałem uwzględnić w głównej serii. Kiedy zaś pojawia się Lavinia, musi się pojawić i Vali. Opowiadanie kontynuuje wątek jego dzienników, które pojawiły się w tomie dwudziestym czwartym. Nanadaru Shigune nie pojawiła się w wersji gazetowej opowiadania, ale dodałem ją w edycji książkowej. Niezależny awatar Czwórki Przyjaciół, Toutetsu, ma trzy ciała i jest to pewnie najbardziej zaskakująca scena dla czytelników „SLASHDØGA”. Myślę że napiszę o tym więcej w tej serii, a także w „Shin”. Drużyna Slash Doga ma jeszcze więcej członków (i współpracowników), których chciałbym przedstawić w „DxD.

Restauracja – Okres czasowy, podczas głównej fazy Pucharu Azazela.

Akcja tego nowo napisanego opowiadania rozgrywa się w obecnym okresie czasowym. Ingvild, która dopiero co wstąpiła do Parostwa Iseia, też się tutaj pojawia. W poprzednim opowiadaniu była już mowa o restauracji, w której szefem kuchni jest Tobio Ikuse, więc ta historyjka pogłębia ten temat. Napisałem też o codziennym życiu Valiego i Cao Cao, czego nie widzi się często. Doumon Genbu, która siedzi przy stole z Valim też jest z „SLASHDØGA”. Ci którzy są zainteresowani jej związkiem z Valim, niech zajrzą do tej serii.

Wyzwanie Superbohatera – Okres czasowy, pomiędzy tomami dwudziestym czwartym i dwudziestym piątym oryginalnej serii.

W tym opowiadaniu chciałem napisać coś o nowej Frakcji Bohaterów. Zainspirowało mnie do tego zwiedzanie świątyni Shibamata . Dzięki nowym członkom, którymi są Momotaro i Zhuge Liang, ta drużyna dostarczy wszystkim mnóstwo śmiechu.

Bielizna Wieczności 1 – Okres czasowy, podczas głównej fazy Pucharu Azazela.

Akcja tego opowiadania rozgrywa się w obecnym okresie czasowym. To krótka historyjka, którą napisałem po dyskusji z moim edytorem, który zasugerował, że dzięki niemu, nowi czytelnicy lepiej zrozumieją opowiadanie „Pierwsze Zakupy Wieczności”. Mimo tego, oś czasu może być trochę myląca. Czasami nawet zboczony Ise chce spędzić trochę czasu sam ze sobą.

Pierwsze Zakupy Wieczności —– Okres czasowy, po wydarzeniach z tomu dwunastego oryginalnej serii.

To opowiadanie było dodatkiem i nieoficjalnym tomem 12.5. Opisuje ono, jakie zamieszanie wywołała Ophis, zamieszkując w Rezydencji Hyoudou. W tamtych czasach piersi Asi miały normalny rozmiar. Potem zaczęły jej rosnąć. To opowiadanie powstało w roku 2012, ponad siedem lat temu, więc jest ono najstarsze w tym tomie. Z tego powodu styl pisania jest inny, a Ise także myśli nieco inaczej, niż teraz. Dla mnie, jako dla autora, jest to odświeżające, jednak jednocześnie nawiedza mnie nieprzyjemna myśl, że się zestarzałem. Ise był wtedy równie młody, co mój styl pisania…kiedy tak myślę, czuję na sobie piętno mojego wieku. Od wczesnej trzydziestki do późnej, mój sposób myślenia i punkt widzenia uległ zmianie. Teraz wiem, jak czują się Azazel i Ajuka.

Bielizna Wieczności 2 – Okres czasowy, podczas głównej fazy Pucharu Azazela.

To kontynuacja „Bielizny Wieczności 1”. Pomyślałem, że miło by było napisać coś o spokojnym, codzienny życiu.

To już wszystko, jeśli chodzi o opowiadania.

Teraz, jak już wspomniałem na początku tego posłowia, wyjaśnię dlaczego zamiast trzeciego tomu „Shin”, pojawił się piąty tom „DX”…. Otóż obecnie jestem leczony z powodu wysokiego ciśnienia krwi. W zeszłym roku mój stan fizyczny się pogorszył z powodu przepracowania. W rzeczywistości, gdy pisałem drugi tom „Shin” (gdzieś jesienią, rok temu), chorowałem i cierpiałem na bóle głowy, oraz kołatanie serca i czułem się ciągle zmęczony, ale nie mogłem zasnąć, co było raczej problematyczną sytuacją. Później mój stan pogorszył się podczas podróży służbowej i trafiłem do szpitala. Badania wykryły u mnie nadciśnienie. W pewnym momencie wzrosło ono prawie do poziomu dwustu. Bóle głowy, kołatanie serca, bezsenność i tym podobne dolegliwości, których doświadczyłem podczas pracy, wydawały się być spowodowane nadciśnieniem, wywołanym przez przepracowanie. Ponadto dotknęły mnie również bóle szyi, ramion i przedramion. Było to spowodowane problemem z kośćmi mojej szyi. To dlatego, że przez długi czas wpatrywałem się w komputer, tkwiąc w tej samej pozycji. Obecnie odpoczywam, a problemy z ciśnieniem krwi i szyją leczę lekarstwami. Jeśli chodzi o moje nadciśnienie, to naprawdę dobrze, że mogłem wcześnie rozpocząć leczenie. Gdybym zrobił to później, to możliwe że wywołałoby to poważne objawy w moim mózgu i sercu, wywołane przez przepracowanie.

W 2018 roku pisałem „DxD” i „SLASHDØGA”, a także specjalną historię, „High School DxD Zero”, która miała być dodatkiem do wydania blu-ray i DVD czwartego sezonu anime, „High School DxD HERO”. Pracowałem także nad książką na dziesiątą rocznicę, robiłem różne badania, miałem też na głowie zebrania i spotkania z fanami. Innymi słowy nigdy dotąd nie byłem jeszcze tak obciążony pracą i moje ciało po prostu nie mogło sobie z tym poradzić. W rezultacie musiałem odpocząć i od końca 2018 do początku 2019 roku, znajdowałem się na leczeniu. Z powodu utraty sił fizycznych, mogłem pisać tylko krótkie opowiadania (nie byłem w najlepszej kondycji do pisania scen akcji). Dlatego zamiast kolejnego tomu „Shin”, dostaliście do rąk zbiór opowiadań. Czuję, że niedługo znajdę w sobie siły, aby dalej kontynuować główną oś fabularną „DxD” oraz „SLASHDØGA”, więc dziękuję wam za wasze wsparcie i cierpliwość, w oczekiwaniu na nowe książki.

Teraz jednak dość o moim zdrowiu, gdyż nadszedł czas na podziękowania. Miyama Zero-sama, Edytorze T-sama, ponownie dziękuję wam za waszą pomoc i przepraszam za kłopoty, których wam przysporzyłem.

Następnym razem zostanie wydany trzeci tom „True High School DxD Shin”. W tym celu poprawię moją kondycję fizyczną i stopniowo odzyskam zdolność pisania. Jak już powiedziałem wcześniej, jego akcja będzie się rozgrywała w Kioto i dużą rolę będą odgrywały Kunou i Yasaka. Proszę, wyczekujcie tego tomu cierpliwie.


Odnośniki tłumacza[edit]

  1. Chashu to rodzaj potrawy z wieprzowiny.
  2. Toutetsu to japońska nazwa potwora z chińskich legend, znanego jako Taotie. W zależności od interpretacji miał on ciało krowy lub owcy, wygięte rogi, tygrysie kły i ludzką twarz. Kojarzony był m.in. z zachłannością i chciwością.
  3. Ryż hayashi, to danie popularne w Japonii jako przyrządzone w stylu zachodnim. Zwykle zawiera wołowinę, cebulę i pieczarki w gęstym sosie, często sporządzonym z czerwonego wina i sosu pomidorowego.
  4. Zhuge Liang, znany w Japonii jako Koumei, był chińskim strategiem, który podobnie jak Cao Cao, walczył w Okresie Trzech Królestw, choć po przeciwnej stronie barykady.
  5. Pomruk, będący synonimem słowa „co”, nadający wymowie dziewczyny większego uroku.
  6. Synonim mitycznej, orientalnej utopii żyjącej swoim rytmem z dala od zgiełku świata.
  7. Makyo, to w buddyzmie zen, euforyczne lub nieprzyjemne stany psychiczne, występujące niekiedy podczas medytacji.


Wróć do strony głównej