High school DxD Tom 17 - rozdzial 2

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Żywot 2: Zaświatowa szkoła[edit]

Część 1[edit]

Rezydencja Hyoudou, dzień po wizycie babci Rossweisse-san.

Obecnie jestem zajęty finałowym sprawdzianem, przed zawarciem paktu pomiędzy mną a Le Fay. Ravel, która jest moją menadżer, siedzi pomiędzy nami i przejmuje dokumenty przez swój osobisty magiczny krąg. Mogłem ją tylko pochwalić za jej szybką pracę.

– Doprawdy, dzięki tobie, Ravel, zawarcie tego paktu pomiędzy nami idzie naprawdę gładko – powiedziałem.

W tym samym czasie Ravel wyjęła ryciny przedstawiające zwierzęta oraz świece, które są niezbędne podczas tego rytuału.

– Nie, to dlatego że miałeś tyle szczęścia, iż udało ci się zawrzeć pakt z kimś tak zdolnym jak ona. Oto powód dla którego wszystko poszło tak gładko.

Po otrzymaniu takiej pochwały, Ravel zaczęła się wiercić.

Dokument, który będzie naszym kontraktem. Spisano go za pomocą diabelskich symboli. Ogólnie rzecz biorąc przypomina umowy spisywane w świecie ludzi: „Zawieram kontrakt z tą osobą. Umowa zawiera rzeczy które jestem zobowiązany wykonać oraz takie, których nie wolno mi robić”.

Uroniłem kilka kropel mojej krwi, nacinając dłoń nożem. Za jej pomocą napisałem moje imię diabelskimi symbolami. Le Fay również podpisała się własną krwią, za pomocą magicznych symboli.

Wraz z tym nasz pakt jest kompletny. Jedyne co nam pozostało, to oficjalny rytuał. Ja i Le Fay weszliśmy do środka uniwersalnego magicznego kręgu, który został narysowany za pomocą zwierzęcej krwi. Zaczęliśmy wymawiać zaklęcie zawarcia paktu.

Magiczny krąg zaczął emanować tajemniczym blaskiem.

– W moim imieniu, Le Fay Pendragon, wyrażam chęć do zawarcia paktu z Pionem Grupy Gremory, Hyoudou Isseiem. Zawrzesz ze mną pakt i staniesz się moim zaprzysięgłym przyjacielem.

Zaklęcie zostało dość uproszczone. W zależności od sytuacji, musisz wymawiać takie zaklęcia, które w takiej sytuacji doprowadzą do zawarcia paktu. Ale to jest umowa, która zostanie dokonana po tym, jak ja i Le Fay zbudujemy pomiędzy nami mur zaufania, co z kolei zostanie uproszczone.

Ja także wymówiłem słowa, które zapamiętałem:

– W imieniu Hyoudou Isseia, Piona grupy Gremory, przyrzekam teraz zawrzeć pakt z tobą, Le Fay Pendragon. No i umm, dobrze się ze sobą dogadujmy.

Na koniec ukłoniłem się, tak jak Japończyk! Le Fay zachichotała i też się ukłoniła.

– Tak, dobrze się ze sobą dogadujmy.

Na policzku, zarówno moim jak i u Le Fay, pojawił się magiczny krąg, który emanował światłem z powodu wypełnienia swojego obowiązku.

……Naprawdę, naprawdę zrobiliśmy to dość planowo, ale czy to w porządku, że wszystko skończyło się w ten sposób? Spojrzałem w stronę Ravel, która skinęła głową. Wygląda na to, że się udało. Być może dzięki dokumentom, które miały nasze podpisy, kontrakt zyskał jakąś moc i zaczął się świecić na czerwono.

– ……Jak rozumiem to już koniec?

Na wszelki wypadek próbował zdobyć potwierdzenie od Ravel.

– Tak, dobrze rozumiesz. Dzięki temu Ise-sama i Le Fay-san są partnerami w interesach – powiedziała Ravel.

Więc tak to jest huh. Przeglądaliśmy wiele dokumentów, ale natychmiast się to skończyło, kiedy znalazłem osobę do zawarcia paktu.

A więc jest w porządku, skoro zawarliśmy pakt, ale……

– Tak wię co ja i Le Fay powinniśmy od teraz robić?

Nasz pakt jest zawarty, więc powinniśmy teraz prowadzić badania nad magią tak jak partnerzy?

– To będzie zależało od Le Fay-san. Jeśli od teraz zdecyduje się przeprowadzić jakiś magiczny eksperyment, to będzie cię musiała teraz wezwać, ale jeśli zdecyduje się zrobić to już jutro, to wezwie cię jutro – powiedziała Ravel po tym, jak kaszlnęła.

Więc to zależy od Le Fay.

– To pięcioletni pakt. Jeśli przez te pięć lat przyniesie on dobre wyniki, to będzie to korzystna sytuacja dla ciebie, Ise-sama – dodała Ravel.

– Innymi słowy nie musimy się z niczym spieszyć – powiedziałem.

Ravel skinęła głową.

Sądzę że możemy uważać, że zawarliśmy pakt. Mam nadzieję, że pokażę wyniki w ciągu tych pięciu lat z Le Fay…… Cóż, podejdźmy do tego na luzie.

Ravel potwierdziła, że zawarliśmy bezpiecznie pakt i zaczęła przygotowywać herbatę. Wyjęła składany stolik i ustawiła na nim filiżanki.

– Napijmy się herbaty, aby uczcić zawarcie paktu między wami.

Herbata po zawarciu paktu huh. Pakty diabłów mają dość złowrogie wyobrażenie w świecie, ale niespodziewanie dokonują się dość spokojnie. Może to dzięki temu, że Rodzina Gremory jest taka wyluzowana…… Nawet jeśli nie myślę o próbie zawarcia paktu, emanując przy tym straszną atmosferą. Powiedziano mi, że wysokoklasowe diabły z czasów starożytnych są różne, w zależności od ich domostw, ale Gremory są naprawdę spokojni.

Po zawarciu paktu, nasza trójka, ja, Ravel i Le Fay, zaczeliśmy sobie popijać herbatę.

– Nigdy bym nie pomyślała, że babcią Rossweisse-san jest słynna Göndul-san – powiedziała Le Fay po tym, jak rozmawialiśmy sobie przez dłuższą chwilę.

– Jest sławna, prawda? – zapytałem.

Le Fay skinęła głową.

– Jest sławna z powodu bycia użytkowniczką magii nauczanej na Północy, takiej jak magia runiczna, magia wróżek, magia spirytystyczna oraz jeszcze inna.

– Rossweisse-san z pewnością używa magii runicznej wraz z tą, która jest innego gatunku, a którą stworzyły walkirie. Powiedziała ze używa magii zawierającej zaklęcia które sama uprościła – dodała Ravel.

Le Fay wyjęła z kieszeni notatnik i pokazała nam pewną stronę. Było tam narysowanych wiele magicznych kręgów. Widziałem już te symbole wcześniej. Rossweisse-san zawsze ich używała.

– Pamiętam jak to sobie przerysowałam, kiedy używała rzadkiego magicznego kręgu. Magia której używa Rossweisse-san musi być czymś, czego sama się nauczyła. Najprawdopodobniej adaptuje i przerabia na swój własny sposób magię, którą widziała, lub o której słyszała.

– Coś takiego jest rzadkością? – zapytałem.

Le Fay potrząsnęła głową.

– Nie, mag który opracowuje własny typ formuły nie jest niczym niezwykłym. Jeśli jesteś magiem, musisz mieć przynajmniej jedną formułę, która do ciebie pasuje. Ale magiczne symbole zaadaptowane do magicznego kręgu Rossweisse-san, są bardzo wysokiej jakości. Ta formuła włączona do magicznego kręgu używanego przez Rossweisse-san, jest czymś, co sama wymyśliła, przez co przypomina mi te formuły, które zawsze widzę w nordyckiej magii, ale jeśli dobrze się temu przyjrzysz, to zauważysz, że zrobiono to bardzo precyzyjnie – powiedziała Le Fay wskazując na swoje notatki.

Jednak dla kogoś takiego jak ja, nie mającego dużej wiedzy na temat magii, jest to trudne do zrozumienia. Chociaż dzięki Ravel i Le Fay rozumiem trochę magiczne symbole, które odzwierciedlają atrybuty. Ale jestem ciemny, jeśli chodzi o szczegółową wiedzę.

– Kuroka-san też to powiedziała. Formuła Rossweisse-san ogranicza utratę magicznej mocy, a dodatkowo zwiększa zarówno atak, jak i obronę. Dla przykładu, powiedzmy że to gra RPG, w której atak zadający pięćdziesiąt punktów obrażeń wymaga użycia dziesięciu punktów many. Jednak Rossweisse używa swojej własnej, oryginalnej formuły, przez co ten atak wymaga od niej zużycia tylko pięciu punktów many. Tak się w każdym razie wyraziła. Więc to możliwe tylko dla kogoś, kto jest ekspertem w tej dziedzinie i kogoś kto myśli, że to łatwa do zrobienia rzecz – kontynuowała Ravel.

Le Fay przytaknęła jej słowom.

Rozumiem, to naprawdę było łatwo zrozumieć. Więc potrafi zmniejszyć ilość mocy potrzebnej do użycia ataku i nie zmniejsza przy tym jego siły. ……Rossweisse używała ataków magicznych innego rodzaju, w których się nie ograniczała i nawet jeśli nie były niczym wielkim, to każdy z nich został użyty, kiedy utrzymywała ten sam stopień konsumpcji huh……

Ważniejsze jest to, że Kuroka użyła gry RPG jako przykładu…… Gra sobie w końcu na mojej konsoli, kiedy wślizguje się do mojego pokoju. Wciąż grała w gry, kiedy tylko ją spuściłem z oczu.

Nawet Koneko-chan i Ravel wciąż z nią przebywały, więc nie było rzadkością, że wszyscy mieszkańcy Rezydencji Hyoudou urządzali sobie konkurs gier. Cóż, odłóżmy to na razie na bok.

……Zamiast tego jest pewne pytanie, które mam w sprawie Rossweisse-san.

– ……Jako ktoś kto jest w tej samej grupie co Rossweisse-san, rozumiem że jest bardzo doświadczoną wojowniczką. Ale dlaczego nie nauczyła się tej samej magii co jej babcia? Zignorowała magię runiczną i nie przypominam sobie, abym widział, jak używa którejś z pozostałych.

Rossweisse-san uczyła mnie na temat symboli runicznych oraz wróżek i nie sądzę, aby włączyła je do swoich magicznych kręgów. Ale nie pamiętam aby sama używała tej magii…… To z pewnością jest przywoływane w inny sposób. Nie pamiętam też, aby mówiła, że jest dobra w używaniu tej magii.

Sądzę że to dziwne dla Rossweisse-san, która jest wnuczką Göndul-san, że nie używa magii runicznej, skoro jej babcia jest doświadczoną magiczką.

Ravel i Le Fay nie odpowiedziały mi wprost, ale popatrzyły na siebie, gdy usłyszały moją opinię. Sądzę że też uznały to za dziwne.

Hmm. Nagle przekrzywiłem moją głowę. Czy mi się wydaje, czy też może ostatnio często ją przekrzywiam, kiedy myślę o Rossweisse-san? C-cóż, to nic dziwnego że o niej myślę, skoro powiedziała do mnie „Proszę, zostań moim chłopakiem”.

– Tak przy okazji, Ise-sama, słyszałam że idziesz potem na randkę z Rossweisse-san – zapytała Ravel, po tym jak kaszlnęła.

—!

……Tak, zaplanowano że pójdę na randkę z Rossweisse-san po tym, jak mój pakt zostanie już zawarty. Skończyło się na tym, że Rossweisse-san nie mogła odkręcić tego, co powiedziała swojej babci, więc zdecydowano, że pójdę z nią na randkę. Stało się to nagle, po tym wczorajszym incydencie.

Rossweisse-san poprosiła mnie o to, dopóki jej babcia zostanie w tym mieście, gdyż chciała jej to pokazać.

……Nie potrafiłem odmówić, kiedy prosiła mnie o to Rossweisse-san, więc zgodziłem się iść z nią na randkę, skoro nie mam żadnych planów od teraz, aż do nocnego treningu.

Ravel, która o tym wiedział, stała się zła na swój własny słodki sposób.

– Pójście na randkę z Rossweisse-san może być czymś niezbędnym dla ciebie, abyś mógł pogłębić związki pomiędzy członkami Grupy Gremory. Ale musisz też zwrócić uwagę na Rias-sama i Akeno-sama! Naprawdę musisz! – powiedziała Ravel, zbliżając do mnie swoją twarz. – ……Sądzę że następnym razem powinieneś pójść na randkę również z nimi.

T-tak. Nie można się z tobą nie zgodzić, Ravel-san…… Ostatniej nocy wyszła aby uspokoić Akeno-san, kóra opuściła pokój VIP-ów.

– …………J-ja też chciałbym pójść z tobą na zakupy, Ise-sama…… – powiedziała nagle Ravel z zaczerwienioną twarzą.

Moje serce zaczęło bić szybciej z powodu mojej menadżer, która właśnie powiedziała te słowa!

– Następnym razem zdecydowanie pójdę z tobą na zakupy, Ravel. Oczywiście pójdę też z Rias i Akeno-san....

Jednak zanim skończyłem zdanie, siedząca obok mnie Le Fay podniosła rękę do góry.

– Ty też Le Fay. Jeśli to sprowadza się do tego, to pójdę na zakupy z każdą mieszkającą tu dziewczyną. W każdym razie każde z nas musi iść na zakupy przed końcem roku, więc sądzę że pójście gdzieś na początku roku nie będzie złym pomysłem – powiedziałem.

Prawdopodobnie dziewczyny mają silniejszą wolę od chłopców, aby coś kupić podczas ferii noworocznych. Zwłaszcza że w tym roku Rezydencję Hyoudou zamieszkuje więcej ludzi.

Zarówno Ravel jak i Le Fay wrzasnęły „Tak!” szczęśliwym tonem.

– Ja też powinnam pójść na zakupy.

Boski Smok-sama wyskoczył z szafy! Ophis, od kiedy ty tam siedziałaś!?

Och, wygląda na to, że nie będę miał czasu, aby pobyć z Matsudą i Motohamą…… Nie, zamierzam wygospodarować sobie jeden dzień na zabawę z nimi…… chociaż wygląda na to, że Kiba i Gasper też przyjdą.

…………

– ……Ravel, przepraszam cię bardzo, ale czy możesz mi ustalić harmonogram, który zawiera dokładny rozkład zajęć podczas ferii noworocznych, włącznie z treningami? Wygląda na to, że nie będę w stanie działać jak należy, jeśli sobie wszystkiego wcześniej nie zaplanuję…… – powiedziałem do Ravael po tym, jak bardzo się nad tym zamyśliłem.

Doprawdy, Sekiryuutei z pewnością nie cierpi na nadmiar wolnego czasu. Ostatnimi czasy myślę nawet, że jestem najbardziej zajętym Sekiryuuteiem w historii.

Po tym jak zawarłem już pakt z Le Fay poszedłem do mojego pokoju aby się przebrać i obecnie czekam w przedpokoju.

Znalazłem tu parę kozaków, które zostały przez kogoś przygotowane…… czyżby należały do Rossweisse-san? Cóż, nie potrafię sobie jej wyobrazić chodzącej w czymś takim, więc pomyślałem, że może należą do Rias lub Akeno-san.

Chwilę po tym wyczułem jak ktoś schodzi po schodach. Kiedy odwróciłem się w tamtą stronę....

Zobaczyłem Rossweisse-san, ubraną w płaszcz i krótką spódniczkę!

………… Naprzeciwko mnie stała Rossweisse-san ubrana w takie ciuchy, które zwykle noszą dziewczyny w moim wieku. To nie ta sama Rossweisse-san, którą codziennie widzę chodzącą po domu w dresach!

Jej srebrne włosy były ładnie ułożone, a usta błyszczały się, pewnie dlatego, bo nałożyła na nie jakąś szminkę.

Tak, teraz nie stoi przede mną biednie wyglądająca Onee-san! Ubrała się teraz tak, jak dziewczyny w jej wieku…… moje serce zaczęło bić szybciej od jednego spojrzenia na nią!

– ……U-umm.

Nie wiedziałem co powiedzieć. Rossweisse-san zaczęła się rumienić, być może dlatego, bo zauważyła moją reakcję.

– ……Proszę, nie zachowuj się nagle tak dziwnie. Będzie mi jeszcze trudniej. Nawet ubrałam się w taki sposób.

Rossweisse-san zdawała się trochę tego żałować.

Och, to było niegrzeczne wobec mnie. Ale! Szok nie jest dostatecznym słowem, abym mógł opisać jak czuję się, widząc Rossweisse-san ubraną jak dziewczynę, gdyż dotąd widziałem ją noszącą jakieś łachmany! Normalnie rewolucja! Na moich oczach właśnie ma miejsce rewolucja!

– Przepraszam, p-powinniśmy już iść? – powiedziałem.

W tym samym momencie coś się stało. W zasięgu mojego wzroku dostrzegłem ludzi. Kiedy spojrzałem w tamtą stronę, zobaczyłem że w rogu korytarza pojawiły się Rias i Akeno-san. Rias zachowywała się tak jak zwykle, a Akeno-san zdawała się być lekko zasmucona.

– Musicie wrócić do nocy. Zanim udamy się do Zaświatów, czeka nas spotkanie – powiedziała Rias.

– Tak – odpowiedzieliśmy ja i Rossweisse-san.

Rias uśmiechnęła się nagle gorzko.

– Powiedziałam Xenovi i reszcie, aby wam nie przeszkadzały.

Ach, z pewnością wygląda na to, że były gotowe nas śledzić…… Rias westchnęła, być może dlatego, bo zauważyła że się nad tym zamyśliłem.

– Nie będę cię śledziła. Nawet jeśli coś się wydarzy, to zaufam mężczyźnie którego wybrałam i nie będę mieć pretensji, jeśli coś się stanie. Z pewnością martwię się o to, jak Rossweisse się zachowywała i gwarantuję że byłam zszokowana, kiedy poprosiła cię o zostanie jej chłopakiem. Jednak nie będę w stanie nazywać siebie samej Rias Gremory, jeśli nie będę ci mogła zaufać, Ise – powiedziała z uśmiechem.

……Jest taką dobrą kobietą. Z głębi serca ufa mi i swojej grupie.

– Jednakże mam nadzieję, że pójdziesz też na randkę ze mną i Akeno – powiedziała Rias, mrugając porozumiewawczo.

– Oczywiście, jeśli obydwie nie macie nic przeciwko.

– Randka z Iseiem-kun!

Mina Akeno-san trochę się rozjaśniła, kiedy usłyszała moją odpowiedź. Z pewnością pójdę z wami na randkę, jeśli tego chcecie. ……Nie wiem jednak co się stanie, od kiedy jestem taki zajęty!

W taki oto sposób ja i Rossweisse-san wyszliśmy z domu……

Nawet jeśli mam randkę z Rossweisse-san, to nie znaczy to, że zostaniemy w tym mieście. Najwyraźniej Rossweisse-san chciała jechać do Tokio, więc zdobyliśmy transport.

Mniej więcej godzinę po tym, jak wsiedliśmy do pociągu jadąc w stronę Tokio, przyjechaliśmy do stacji Shinjuku[1].

Przesiedliśmy się tam w kolejny pociąg i dojechaliśmy do naszej docelowej stacji.

– ……Zastanawiam się, czy jest jakąś zagraniczną modelką.

– Jest niesamowicie piękna……

W środku pociągu wszyscy wpatrywali się w Rossweisse-san. To chyba oczywiste, że każdy na nią spojrzy, skoro jest taka piękna. Jednak jej ciało emanuje aurą pięknej dziewczyny, która powstrzymuje wszystkich od zbliżenia się do niej i podjęcia próby rozmowy.

Rossweisse-san sama zdawała się być tym zawstydzona i była trochę skrępowana faktem, że skupia na sobie uwagę ludzi.

– ……Gdybym założyła mój zwykły dres, to nie skupiłabym wtedy na sobie takiej uwagi…… – mruknęła.

– To nie prawda. Będziesz się wyróżniała niezależnie od tego, w co będziesz ubrana, gdyż jesteś taka piękna – wyraziłem jej moją szczerą opinię.

Jednak Rossweisse-san.....

– …………

Cała się zarumieniła!

Hej hej hej hej, zwykła Rossweisse-san powiedziałaby coś w stylu „Mam to potraktować jako komplement”!?

Z Akeno-san jest tak samo, ale to nie w porządku, że się tak zachowują, kiedy gdzieś wychodzimy! Nawet mi ciężko przychodzi podtrzymanie tej rozmowy!

W pociągu nie rozmawialiśmy już więcej i po piętnastu minutach dotarliśmy do naszej docelowej stacji, która znajdowała się w pewnym oddaleniu od miasta.

Rossweisse-san powiedziała że ma tu pewną sprawę do załatwienia, więc poszliśmy na piętro, na którym znajdowały się sklepy „Wszystko po sto jenów”. Gdy tylko się tam pojawiliśmy, jej twarz przybrała szczęśliwy wyraz.

– ……T-to wielki stujenowy sklep dla kobiet, o którym zawsze marzyłam…… „Bella”! To po włosku oznacza piękno i jest popularną marką, oferującą kobietą modne kolekcje! Słynie z tego, że jego produkty są wysokiej jakości i w ogóle nie wyglądają tak, jakby kosztowały sto jenów…… och, popatrz! Ten talerz wygląda bardzo wykwintnie! Och, ten długopis ma piękny kształt, nawet bez jednej rysy! Och, nawet to zabiera dużo przestrzeni w magazynie, pomimo swojego rozmiaru……! – powiedziała Rossweisse-san trzęsącym się głosem i promiennym wyrazem twarzy.

……Z-zaczęła rozglądać się po asortymencie sklepu, zostawiając mnie w tyle. Nigdy dotąd nie widziałem jej takiej szczęśliwej. Samo patrzenie na nią w takiej sytuacji, pozwala mi ponownie zauważyć, że jest dziewczyną w tym samym wieku co ja.

……Jednakże jej hobby jest trochę…… Nigdy bym się nie spodziewał, że podczas naszego dzisiejszego pobytu w Tokio, odwiedzimy stujenowy sklep. Ze względu na ubrania, które obecnie na sobie ma, spodziewałbym się raczej, że odwiedzimy jakieś wspanialsze i modniejsze miejsca……

– Proszę, popatrz na to Ise-kun! To, to i nawet tamto kosztuje sto jenów! Nie ma nawet jednego produktu, który kosztowałby dwieście, albo i trzysta jenów!

Rossweisse-san jest obecnie super podekscytowana. Jak powinienem to skomentować? Zaczynam przez to myśleć, że nie będziemy w stanie zmienić jej biednej strony.

Ale to przecież dzięki tej jej osobowości myślę, że to w końcu nasza Rossweisse-san.

– Nic nie potrafię na to poradzić, ale wydam w tym miejscu dziesięć tysięcy jenów…… Tego się można było spodziewać po sklepie „Bella” z Tokio. To w samej rzeczy straszne…… – jęknęła Rossweisse-san zaglądając do swojego portfela.

Po zakupach ja i Rossweisse-san odpoczywaliśmy sobie w kawiarni.

Dziesięć tysięcy jenów wydanych na przedmioty, z których każdy był wart sto jenów. Właściwie Rossweisse-san, która kupiła setkę produktów, uznała że nabyła za dużo rzeczy. Postanowiła więc, że wyśle je do domu za pomocą firmy kurierskiej, która miała swoją siedzibę tuż obok. Dowiozą je do mojego domu jutro. Jest ich w końcu całkiem sporo.

……Ale są warte tylko dziesięć tysięcy jenów huh. Przebyła całą drogę do Tokio i wydała dziesięć tysięcy jenów na produkty, z których każdy jest wart sto jenów. ……Myślę że to w porządku, skoro ta dziewczyna wygląda na zadowoloną. Ale zastawiam się czy to w porządku, że taka młoda dziewczyna kupuje tego typu rzeczy, skoro przebyła całą tą drogę do Tokio.

Od teraz zaczynam się martwić o przyszłość Rossweisse-san.

– ……N-nudzę cię? P-przepraszam że kupiłam tyle rzeczy i jako jedyna się z tego cieszyłam…… – odezwała się nagle do mnie.

Być może powiedziała tak dlatego, gdyż miałem zakłopotany wyraz twarzy, i źle się czuła z tego powodu.

– Och, niezupełnie. Po prostu cieszę się, że mogłem przyjechać do Tokio z tobą, Rossweisse-san.

To moje szczere uczucia. To pierwszy raz, kiedy jestem gdzieś daleko razem z Rossweisse-san, więc ma to dla mnie nowy smak. Miałem nawet możliwość zobaczyć tą jej stronę, której normalnie nie mogę, więc nie ma mowy, abym się znudził czymś takim.

– ……Jak się nad tym zastanowić, to to pierwszy raz, kiedy jestem na randce z mężczyzną – powiedziała Rossweisse-san po tym, jak upiła łyk kawy.

—!

Nawet nie wiem co mam powiedzieć, kiedy usłyszałem taką szokującą prawdę. Czuję się tym nawet zaszczycony. Zastanawiam się nawet czy to w porządku, że to ja jestem partnerem na jej ważnej, pierwsze randce.

– Naprawdę ci nie przeszkadza, że jesteś tu ze mną? – nie potrafiłem się powstrzymać, aby nie zapytać.

Kiba mógł być nawet lepszy ode mnie, a Azazel-sensei mógł ją przywieźć do Tokio swoim sportowym samochodem, z którego jest taki dumny. W porównaniu do tej dwójki, ja byłem raczej pospolity.

– G-gdybym miała pójść na randkę z jedną z osób z mojego otoczenia, to wybrałabym ciebie, Ise-kun…… A-ale proszę, nie zrozum mnie źle! Powiedziałam „Gdyby”! „Gdyby” ktoś mnie o to zapytał! To coś w rodzaju historii „Co by było, gdyby”! – powiedziała Rossweisse-san nieśmiałym tonem.

Rossweisse-san piła swoją kawę cała czerwona na twarzy. Nagle przybrała ponury wyraz twarzy po tym, jak odetchnęła.

– ……Zastanawiałam się nad tym, gdy mieszkałam w mojej ojczyźnie…… Bitewne Dziewice, walkirie, w których otoczeniu się znajdowałam, toczyły gorące dyskusje o niesamowitych bohaterach, którzy stali się wojownikami Walhalli…… Kiedy moje koleżanki traciły czas na płeć przeciwną, ja kułam dniami i nocami, aby zbliżyć się do mojego celu.

……To z pewnością historia, w której nie jest trudno sobie wyobrazić. Jestem pewien, że uczyła się, wmawiając sobie rzeczy typu: „To ohydne i wulgarne! Jeśli nie będziecie się uczyły, to nic w życiu nie osiągniecie!”……

Rossweisse-san spojrzała nagle gdzieś w dal.

– ……Byłam w stanie zostać walkirią, gdyż całą moją młodość poświeciłam na naukę, ale kiedy patrzę teraz na przeszłość, to dochodzę do wniosku, że powinnam się wtedy więcej bawić.

– O czym tym mówisz? Wciąż jesteś młoda. Jesteś ode mnie starsza najwyżej o rok lub dwa, nie, od teraz wciąż możesz się cieszyć swoją młodością.

Doprawdy, wciąż jesteś zbyt młoda! Zarówno ona sama, jak i ludzie z jej otoczenia, zapominają ile ma lat, gdyż jest nauczycielką, ale ciągle jest jeszcze młoda i może cieszyć się swoją młodością, więc jest jeszcze za wcześnie, aby nazywać ją starą.

– To również zdumiewające, że byłaś ochroniarzem tego starucha, Odyna, który szefuje nordyckim bogom. Doprawdy, to niesamowite pracować u boku głównego boga mitologii.

Niefortunna strona Rossweisse-san się wyróżnia, ale jeśli się nad tym zastanowić, nie, właściwie nie muszę o tym myśleć, skoro jej poprzednia historia i umiejętności są niesamowitą rzeczą. Ja nigdy nie byłbym w stanie osiągnąć na tyle wysokiej pozycji, aby zostać ochroniarzem głównego boga z mitologii, choćbym nie wiem ile razy się odrodził.

– ……Chociaż mnie zostawił i nie zabrał ze sobą.

Rossweisse-san była lekko przygnębiona z tego powodu.

……Nie wiem nawet jak na to odpowiedzieć. Cóż, można powiedzieć, że to dzięki temu staliśmy się towarzyszami……

Twarz Rossweisse-san przybrała smutny wyraz.

– ……Także…… Nie jestem kimś, kto osiągnął tak wysoką pozycję, jak to właśnie powiedziałeś, Ise-kun.

Po powiedzeniu tego Rossweisse-san wyjęła ze swojego portfela jakiś emblemat. Nie ma na nim jakiś szczególnie skomplikowanych symboli. ……Unikalny kształt z kołami utworzonymi przez runiczne symbole. Czyżbym to już kiedyś widział……? Tak, widziałem go ostatniej nocy. ……Magiczny krąg babci Rossweisse-san, Göndul-san, też był takimi pokryty.

– To unikalny symbol…… herb rodowy, który był przekazywany w mojej rodzinie. Najstarsze dziecko rodziny dziedziczy ten symbol i zostaje on wyryty na jego ciele i duszy, by mogło przekazać go następnym pokoleniom. …..Jestem najstarszym dzieckiem, a ściśle mówiąc najstarszą córką, ale nie mogłam…… – powiedziała Rossweisse-san.

Nagle przerwała, po czym dodała, ściszając swój głos:

– ……odziedziczyć tego symbolu.

W nordyckim regionie, Asgardzie, żyją półbogowie którzy szlifują swoje tradycje oraz zdolności i zdobywają nowe, które odziedziczyli po przodkach, a priorytetem jest przekazanie ich następnym pokoleniom. Używają tego jako symbolu reprezentującego spadkobierców, kiedy następuje zmiana pokoleniowa, a herb zostaje wyryty zarówno na ich ciele, jak i duszy.

Rodzina Rossweisse-san nie jest pod tym względem inna, więc przekazują herb następnemu dziedzicowi, kiedy nadchodzi już czas, aby go odziedziczyć. Matka Rossweisse-san także odziedziczyła herb domu, więc zaplanowano, że w następnej kolejności odziedziczy go Rossweisse-san, która jest najstarszą córką.

Ale Rossweisse-san nie mogła odziedziczyć herbu.

Nie ważne ile razy przystępowała do rytuału, herb rodzinny nie pojawiał się na ciele, duszy i magicznym kręgu Rossweisse-san.

– ……Nie mam rodzeństwa, więc symbol odziedziczył ostatecznie mój daleki kuzyn. To dziecko natychmiast przeszło przez rytuał i natychmiast go odziedziczył. Pamiętam to bardzo dobrze, ponieważ nie mógł na to narzekać nikt poza mną i ludźmi z mojego otoczenia. ……Pierwotnie byłam kiepska w używaniu magii, w której specjalizuje się moja rodzina…… Nie wiem nawet czy mogę powiedzieć, że miałam z nią złą zgodność, ale wciąż nie mogę się przyzwyczaić do magii stylu seiz. Nauczyłam się, jak korzystać z magii runicznej i gandol, ale tym co mnie najbardziej zszokowało to fakt, że byłam w stanie łatwo przywyknąć do ofensywnej magii walkirii, stworzonej do używania jej na polu bitwy…… Obecnie stałam się użytkowniczką jednego z najpotężniejszych rodzajów ofensywnej magii w mojej rodzinie…… Jako że specjalizuje się ona w używaniu trzech rodzajów magii; runicznej, gandol i seiz, ja jako jedyna nie byłam taka, jaka powinnam być. Potrafiłam jednak opanować ten rodzaj magii, którą moja rodzina ledwie potrafiła używać…… Miałam na tyle dużo szczęścia, że zostałam walkirią…… ale i tak nie dorastam mojej babci do pięt, kiedy była w kwiecie wieku…… – powiedziała nagle Rossweisse-san, trzymając herb w dłoni.

Podczas tego wyznania była wyraźnie przygnębiona.

……Nie potrafiła opanować magii odziedziczonej przez jej rodzinę, ale za to jej talent rozkwitł w innych dziedzinach. Od razu przypomniał mi się Sairaorg-san, gdyż z nim było bardzo podobnie, ale to inna historia, gdyż jego rodzina pełniła ważną funkcję Wielkiego Króla, odgrywającego ważną rolę w polityce Zaświatów…… Dla mnie, urodzonego w zwykłej rodzinie, problem dziedziczenia jest naprawdę trudny do zrozumienia.

Dowiedziałem się, że była kiepska także w zbieraniu dusz bohaterów, kiedy była jeszcze walkirią. Była w nienajlepszej sytuacji, dopóki nie wezwał jej ten staruch Odyn.

Czuję jednak, że to było przeznaczenie. Może fatum chciało, aby dołączyła do Grupy Gremory, wzmacniając ją swoją siłą. Walkiria, która kontynuowała naukę ofensywnej magii! Mogę tylko myśleć, że przeznaczenie Rias zależało od tego.

– ……Czarodzieje z mojej rodziny byli w dobrym kontakcie z wróżkami i potrafili korzystać z magii duchowej. Ja jednak byłam wyjątkowa, gdy zaczęłam chłonąć ofensywną magię, niczym gąbka…… więc od tamtego czasu zaczęłam być coraz szczęśliwsza niż wcześniej, skoro mogłam poprawić moje osiągnięcia i odłożyć na zapas moją energię. Mój ojciec i matka chwalili mnie za to, zamiast być zdziwionymi – powiedziała Rossweisse-san rumieniąc się przy tym.

– A-ale nauczyłaś się magii obronnej, kiedy wróciłaś przedtem do swojej ojczyzny – powiedziałem, drapiąc się po policzku.

– Tak, to prawda…… W skrócie mówiąc moja moc zmierza innymi ścieżkami, niż w przypadku mojej rodziny. ……Miałam niejasne myśli w sprawie dziedziczenia tradycji mojej rodziny, kiedy jeszcze byłam dzieckiem i kiedy zostałam walkirią, tak jak w przypadku mojej babci był to naturalny bieg rzeczy. Ludzie z mojego otoczenia mieli wobec mnie wielkie wymagania. Ale to się nie spełniło. To co miało się stać, nie stało się. ……Nawet do dziś nie wiem co ma się stać i co mam robić. Bałam się własnej przyszłości, więc wykonywałam przydzieloną mi pracę i zarabiałam pieniądze, uważając to za poważną sprawę.

Miała talent. Nie taki jednak, którego się wszyscy spodziewali. Jednakże, od czasu gdy została obdarzona swoją zdolnością, była w stanie dostać pracę. Wciąż jednak nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, co chce robić....

Troska Rossweisse-san jest możliwa tylko u zdolnej dziewczyny. Wcześniej myślałem, że jest podobna do Sairaorga-san, ale sądzę, że źródło tego jest inne.

– ……Moi rodzice, babcia i inni ludzie z mojego klanu o nic mnie nie obwiniali i wciąż traktowali mnie normalnie. ……Moja rodzina zaakceptowała moją sytuację, mówiąc „Cóż, w każdym rodzie trafia się takie dziecko jak ona”. Dzięki temu byłam szczęśliwa…… ale może byłabym w stanie prowadzić inny styl życia, gdyby skrytykowali mnie choć jeden raz. ……Nie, styl życia który obecnie prowadzę też mógłby być inny…… – powiedziała Rossweisse-san, odkładając emblemat na bok.

Może powód dla którego stała się diabłem był taki, ponieważ chciała jakiejś zmiany.

– Naprawdę byłam szczęśliwa, gdy wybrano mnie na eskortę dla Odyna-sama. ……Z pewnością był kłopotliwą osobą, ale naprawdę czułam, że była to dobra praca. ……Mimo iż mnie zostawił.

Jako jedyna była w stanie go eskortować, a tak w każdym razie potem słyszałem. Co więcej Rossweisse-san jest walkirią, która najdłużej wytrzymała na tym stanowisku. Z tego powodu słyszałem, że inne walkirie przechodzą przez ciężkie czasy.

Rossweisse-san westchnęła, po tym jak spojrzała wstecz na swoje życie.

– ……Skończyłam szkoły, przeskakując klasę za klasą, nie ciesząc się moją młodością i nie byłam nawet w stanie odziedziczyć herbu mojego rodu. Mimo iż nie dokonałam niczego wyjątkowego jako walkiria, to byłam w stanie zostać eskortą Odyna-sama. ……Przybyłam razem z nim do Japonii i zostałam nauczycielką w świecie ludzi po tym, jak wskrzeszono mnie jako diabłlicę……Patrząc wstecz naprawdę nie wiem, kim mogę się stać i co zrobić, skoro wciąż chodzę w kółko.

Rossweisse-san zaśmiała się sama z siebie. Z pewnością chodzi w kółko. Reszta Drużyny Gremory przeżywa wzloty i upadki, więc z pewnością jest ona zgromadzeniem tych, którzy mają jakieś problemy.

– ……Z pewnością czuję, że powinnam przeprosić moją matkę. Nie sądzę abym sprostała jej oczekiwaniom… – powiedziała Rossweisse-san patrząc w dół.

……Naprawdę wygląda na to, że czuła się źle z faktu, iż nie mogła odziedziczyć herbu swojej rodziny.

Rossweisse-san spojrzała nagle na moją twarz.

– ……Naprawdę przepraszam. Tak długo opowiadam ci o moim życiu, Ise-kun…… Staram się unikać mówienia o tym nawet tym, którzy są blisko mnie…… ……Sądzę że z powodu pojawienia się mojej babci, chcę się tym z kimś podzielić.

– Nie mam nic przeciwko temu. Zamiast tego jestem szczęśliwy, ponieważ czuję że byłem w stanie się o tobie więcej dowiedzieć, Rossweisse-san.

Rzadko o sobie opowiada. Pokazała mi swoją stronę, która kocha sklepy „Wszystko po sto jenów”, a do tego błyskawicznie ulega upojeniu alkoholowemu, ale nie mówi o sobie zbyt dużo. Dzisiejsza randka jest czymś naprawdę cennym.

– Wiesz że nie żałuję faktu, iż zostałam diablicą? Program dobrobytu w świecie diabłów jest skonstruowany poprawnie, a moja pensja jest cudowna. Ludzie w Grupie Gremory są dobrzy, a środowisko również jest wspaniałe. ……Cóż, Grupa Gremory jest pełna niespodzianek, od kiedy zostaliśmy wciągnięci w tyle różnych sytuacji…… Jednak bycie nauczycielką w Akademii Kuou jest lepsze niż myślałam – kontynuowała Rossweisse-san zawstydzonym tonem.

– Bycie nauczycielką jest zabawne?

– Tak, nigdy bym nie pomyślała, że będzie mi to przynosić tyle radości.

Uczniowie wysoko oceniali Rossweisse-san. Jest nauczycielką WOS-u i jest dobra w nauczaniu, a od kiedy zawęziła kluczowe punkty do tematu którego naucza, uczona przez nią klasa dostała wysokie oceny z testów. Co więcej, stała się bardzo popularna wśród swoich uczniów, gdyż nie jest dużo starsza od swoich uczniów i do tego jest piękną cudzoziemką. Może ostrzega ludzi zbyt często i udziela surowych uwag, ale uczniowie rzadko się jej sprzeciwiają i traktują jej opinie poważnie.

Wygląda na to, że starsi nauczyciele się nią opiekują i wszyscy oni oceniają ją wysoko, skoro jest kimś, kto może udzielić opinii na temat Azazela-sensei, który jest dziwny.

A skoro już jesteśmy przy nauczycielach……

– Przyjmiesz ofertę od Sony-kaichou? – zapytałem o coś, co chodziło mi po głowie.

Tak, Rossweisse-san otrzymała propozycję, aby została w przyszłości nauczycielką w szkole, która została zbudowana przez Sonę-kaichou. Chce aby Rossweisse-san była nauczycielką magii.

– Wciąż się nad tym zastanawiam. Oczywiście nie jest to posada na rok, albo dwa…… Przede wszystkim niedługo się tam wybierzemy, więc zdecydowałam, że podejmę decyzję wtedy, kiedy się wszystkiemu przyjrzę.

Z pewnością w jej życiu wydarzyło się wiele rzeczy, ale wygląda na to, że obecnie stara się patrzeć w przyszłość.

– Porozmawiam z tobą, jeśli coś się wydarzy. Więc proszę, przyjdź porozmawiać ze mną zawsze, kiedy tylko poczujesz na to ochotę.

– Więc znów pójdę z tobą na zakupy. Wizyta w stujenowym sklepie razem z tobą była całkiem fajna. Dodatkowo byłaby to niezła wymówka dla mojej babci.

Ach, ach, ach, ach …… Znowu sklep „Wszystko po sto jenów”, huh…… Nie, to w prządku. Sądzę że nie byłby to zły pomysł obejrzeć razem film, albo pójść gdzieś pozwiedzać. Och cóż, skoro tak się tym cieszy, to może to też jest w prządku?

– W niczym nie jesteś gorsza od swojej babci – odezwał się nagle ktoś nowy.

—!

……Głos kolejnej osoby. Kiedy próbowałem spojrzeć w jej kierunku, wyczułem obecność kogoś, kto siedział na krześle za moimi plecami. ……Był za mną i nie mogłem go zauważyć. Przeczucie mówiło mi jednak wprost, że jest kimś, wobec kogo nie mogę tracić czujności.

Rossweisse-san również weszła natychmiast w stan gotowości.

Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem że osobą która za mną siedzi, jest młody mężczyzna o srebrnych włosach. Miał przystojną twarz i był ubrany w garnitur. Znam go. Jest kimś, z kim walczyłem w Rumunii.

– Jak się macie, Sekiryuutei, Hyoudou Isseiu oraz ty, Rossweisse, była walkirio – ten mężczyzna, Euclid Lucyferiusz, pozdrowił nas z uśmiechem.

……Co on tu do cholery robi!? Pokazał się w Tokio i to w środku dnia!

Chcę aktywować mój Boski Dar, ale dookoła są ludzie. Nie mogę rozpętywać tutaj walki.

Wpatrywałem się w niego, zachowując jednocześnie czujność. Nagle zachichotał.

– Nie przyszedłem tu, aby się z tobą spotkać, Hyoudou Isseiu. Mam sprawę do twojej towarzyszki.

Euclid spojrzał na Rossweisse-san.

– Powiem to wprost, Rossweisse, przejdziesz na naszą stronę? – zapytał, wysuwając dłoń przed siebie.

—!

C-co u diabła……! Próbuje ją zrekrutować!? W takim miejscu jak to!? I dlaczego Rossweisse-san!? Dlaczego chce zwerbować Rossweisse-san akurat teraz? Kiedy gnębiło mnie tyle pytań, Rossweisse-san pobladła.

……Czy mają aż tyle powodów, aby przeciągnąć ją na swoją stronę?

– Tu jest mądrość. Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba to bowiem człowieka. A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć [2].

…………666? Euclid powiedział to przykładając dłoń do czoła.

– To fragment „Apokalipsy”. ……To z pewnością przyprawia diabły o ból głowy, jeśli recytują „Biblię”……

……Nawet ja doznałem bólu głowy, gdy tylko to usłyszałem. Diabeł nie powinien tak nagle czytać czegoś podobnego!

„Apokalipsa”…… Jedna z ksiąg „Nowego Testamentu”, która opisuje też Wielkiego Czerwonego huh. Och tak, Trihexa też jest tam wspomniany.

– Słyszałem że podczas swojego pobytu w Asgardzie, napisałaś interesujący esej pod tytułem „Co się tyczy Bestii Apokalipsy” – kontynuował, patrząc Rossweisse-san prosto w oczy.

……Naprawdę? Więc Rossweisse-san napisała coś takiego, kiedy jeszcze się uczyła huh.

—!

Nagle doznałem olśnienia. Połączyłem to z wiadomością którą usłyszałem od Matsudy i Motohamy, że widzieli Rossweisse-san w bibliotece. Czytała książki związane z „Biblią”. ……Więc to jest powód huh. Najpewniej przypomniała sobie o eseju, kiedy usłyszała imię Trihexa w Rumunii.

– P-pozbyłam się go, ponieważ nie potrafiłam dojść do poprawnych wniosków. Ostatecznie zgłosiłam inny esej. ……Ale skąd wy właściwie o tym wiecie……? – powiedziała Rossweisse-san trzęsącym się głosem.

Uśmiechnął się obrzydliwie, kiedy usłyszał jej pytanie.

– Jesteśmy osobami, które zbierają nawet pojedyncze informacje, mogące dotyczyć Trihexa. Nawet jeśli to esej, którego pozbyto się w przeszłości, to zdobędziemy go, choćby się znajdował na końcu świata.

Rossweisse-san zatrzęsła się ze strachu, kiedy tylko to usłyszała.

– ……Rozmawiałam wtedy na temat tego eseju z moją współlokatorką. Nie powiesz chyba……!

Wzruszył tylko ramionami, kiedy usłyszał pytanie Rossweisse-san.

– Daliśmy z siebie wszystko, aby przeszukać jej pamięć, ale znaleźliśmy tylko strzępy informacji. Postanowiliśmy więc zmienić metodę i przeciągnąć cię na naszą stronę.

Rossweisse-san wysunęła swoją prawą pięść naprzód, kiedy tylko to usłyszała. Jej oczy były pełne chęci do walki.

– ……Więc napadliście na nią? Ty bydlaku, zabiję cię natychmiast....

Euclid roześmiał się, rozglądając się jednocześnie dookoła. Wielu ludzi patrzyło się na nas, gdyż wywołaliśmy pewne zamieszanie. ……Wszczynanie walki tutaj to zły pomysł.

Rossweisse-san opuściła niechętnie rękę. Tak, to prawidłowa decyzja. Jeśli go teraz zaatakujemy, to rozpętamy walkę, w którą wciągniemy postronnych ludzi.

Euclid wstał ze swojego miejsca i ukłonił się wszystkim dookoła.

– Przepraszam za tą scenę. Pójdę już w moją stronę.

– ……Jest bezpieczna. Nie zrobiliśmy z niej zakładniczki, chyba że....... – mruknął kiedy przechodził obok nas.

DxD v17 107.jpg

Euclid musnął dłonią włosy Rossweisse-san.

– Chcę twojej zdolności. Jesteś wyjątkowa i to bardziej niż myślisz. No i jeszcze te piękne, srebrne włosy. Są zupełnie jak……

—!

Moje ręce ruszyły naprzód, zupełnie bez zastanowienia. Euclid uniknął ich jednak.

– Żegnajcie, Sekiryuuteiu, Rossweisse. Spotkajmy się jeszcze kiedyś. Proszę, zdecyduj się do tamtej chwili – mówiąc coś takiego, Euclid Lucyferiusz zniknął w tłumie ludzi.

Ja…… skontaktowałem się z Rias po tym, jak wziąłem głęboki wdech.....

Część 2[edit]

Ja i Rossweisse-san wróciliśmy do mojego domu. Jest wieczór, a wszyscy członkowie Klubu Okultystycznego zebrali się w moim pokoju.

– ……Żeby od tak pojawił się w Tokio. Byłam nieostrożna.

Rias, która usłyszała o naszym spotkaniu z Euclidem, żałowała teraz swojej nieświadomości.

……To miasto już raz został napadnięte, a ponieważ leżało w sferze wpływów Trzech Frakcji, jego ochrona została zwiększona. Oczywiście Tokio, które jest stolicą Japonii, współpracuje z każdą z frakcji, które mają na nie oko (główne grupy nadnaturalnych istot, powołanych przez rząd Japonii, zostały postawione w tryb najwyższej gotowości).

Nawet jeśli, to on…… pojawił się przed nami odważnie w środku dnia!

– ……Są zupełnie inni, niż terroryści, z którymi mieliśmy dotąd do czynienia. Qlippoth zdaje się nie mieć żadnych oporów przed wciąganiem do swoich awantur postronnych ludzi – powiedziała Irina, mrużąc oczy.

Z pewnością jest tak, jak właśnie powiedziała. Są inni niż terroryści, z którymi dotychczas się starliśmy. Ci z którymi dotąd walczyliśmy, mieli jasno określone cele i koncentrowali swoje ataki tutaj. Gdyby to była Frakcja Starych Maou, to atakowaliby głównie Trzy Frakcje, a Frakcja Bohaterów wyzywała by do walki nadnaturalne istoty.

Natomiast oni, ten cały Qlippoth, są zupełnie inni. Aby wypełnić swoje cele, są gotowi wyrządzać krzywdę ludziom i niszczyć ich świat. Nie, wszystkim istotom. A wszystko po to, aby zaspokoić swoje pragnienia......

W rezultacie świat wampirów został niemal całkiem unicestwiony.

Gdybyśmy tam z nimi walczyli, a do tego przyzwaliby jeszcze Smoki Zła…… Słowo „katastrofa” nie wystarczyłoby, aby wszystko opisać. Ofiary śmiertelne nie ograniczyłyby się do setki, albo dwóch……

……Czy postępowanie moje i Rossweisse-san było nieostrożne……?

Zwiesiłem głowę, ale Rias odezwała się do mnie:

– Ise, nie powinieneś się obwiniać. Są potężnymi terrorystami, więc nie ma wątpliwości, że byliby w stanie pojawić się tam, gdzie tylko by chcieli, ale tego że najdą cię w prywatnym czasie nawet my nie przewidzieliśmy.

– Tak, takie zachowanie ich również naraża na ryzyko. Nawet jeśli mogą narozrabiać w którymkolwiek z większych miast, to nie jest to coś, co mogą często robić. Jeśli zrobią to raz, to wtedy stracą drugą szansę na zrobienie tego, ponieważ wzmocnimy tamto miejsce. Chyba że zamierzają zrobić coś takiego, ale jeszcze się do tego nie posunęli – dodała Akeno-san.

Tak ja powiedziała Akeno-san, stan gotowości w Tokio przeciwko Qlippothowi został podwyższony z powodu ich pojawienia się. Nie, stan gotowości był już wysoki, ale teraz jeszcze bardziej wzrósł.

Ravel przeniosła nagle swoje spojrzenie na Rossweisse-san.

– ……Zbliżyli się do Rossweisse-san nawet do takiego stopnia, mimo iż to ryzykowne…… przypuszczam że to dowód na to, jak bardzo potrzebnym im jest ten esej, który Rossweisse-san napisała w czasach studenckich, prawda?

– Sądząc po jego słowach, to naturalne myśleć o tym, iż jest szansa że ten esej ma dla nich dużą wartość. Już prawie czas, kiedy Azazel nawiąże z nami codzienną rozmowę, więc posłuchajmy, co ma nam do powiedzenia. Rossweisse, możesz z nim o tym porozmawiać? – dodała Rias.

– Tak.

Rossweisse-san przytaknęła rozkazowi Rias. ……Jej twarz miała skomplikowany wyraz twarzy, od kiedy spotkała Euclida.

Kilka minut później, nawiązaliśmy naszą codzienną rozmowę z Azazelem-sensei. Prawdę mówiąc nie ma go teraz w mieście. Wrócił do Zaświatów, gdzie wraz z innymi badaczami z Grigori, dyskutował na temat Boskich Darów, innego świata oraz posunięć Qlippothu.

Twarz Azazela-sensei pojawiła się w magicznym kręgu typu komunikacyjnego. Wytłumaczyliśmy mu co i jak.

[……Rozumiem, więc Rossweisse jest celem.]

Sensei zmrużył oczy i przyłożył dłoń do brody.

[Wiecie o tym, że doświadczeni magowie znikają w tajemniczych okolicznościach?]

Przytaknęliśmy. Słyszeliśmy już o tym od Rias i Göndul-san.

[Pomiędzy tymi zdarzeniami jest związek. Wszyscy oni prowadzili badania nad „numerem bestii”, 666. Byli też badaczami, którzy prowadzili badania nad wiedzą ogólną. Najwidoczniej członkowie tego zgromadzenia byli tego typu naukowcami.]

—!

……Zaniemówiłem, słysząc raport Senseia. ……Między tymi sprawami z pewnością jest jakiś związek. Według Euclida, Rossweisse-san napisała esej o 666. A ponieważ magowie, którzy prowadzili badania na ten temat również zaginęli......

– Innymi słowy uprowadzeni magowie posiadają wiedzę na temat „liczby bestii”, Trihexa – powiedziała Rias.

Sensei przytaknął.

[Możecie sobie wyobrazić, jaki rodzaj pieczęci użyto, jeśli znasz „Apokalipsę” i Boga z „Biblii”. Doszedłem jednak do wniosku, że istnieją dwadzieścia trzy potężne pieczęcie, których złamanie może być kłopotliwe dla tych ludzi z Qlippothu. Obecnie, na podstawie wszystkich zgromadzonych informacji, odbywamy konferencję na temat tego, ile czasu jeszcze nam zostało do dnia, w którym 666 zostanie uwolniony. Nie mamy zamiaru pozwolić tym gościom na uwolnienie tej bestii, ale musimy być gotowi na najgorsze.]

……Jeśli 666 zostanie sprowadzony z powrotem i stoczy walkę z Wielkim Czerwonym, to co się wtedy stanie ze światem……?

Sensei roześmiał się głośno, widząc nasze zmartwione twarze.

[Za wcześnie jeszcze, żeby tak zwieszać nosy na kwintę, dzieciaki. Na wszelki wypadek planujemy mieć jakieś „ubezpieczenie”. Muszę się na to już niedługo przygotować, ale w niedalekiej przyszłości przedyskutuję to z wami wszystkimi.]

Czy Sensei ma jakiś plan? Oto człowiek o którym mówiliśmy. Czuję się tak, jakbyśmy mieli jakieś „ubezpieczenie” w inny sposób.

[Cóż, nawet nie wiem, czy możemy zaufać odpowiedzi, którą dostaniemy na koniec tej konferencji. Nie wiemy nawet, jaki rodzaj wpływu będą mieli uprowadzeni magowie na te pieczęcie.]

Nie mam naprawdę pojęcia, co się stanie z tymi wszystkimi ludźmi, którzy zostali przez nich porwani. Mówimy w końcu o organizacji Qlippoth. Mogę tylko myśleć, że używają złego sposobu, aby zmusić tych ludzi do zrobienia tego, co im każą.

Sensei zadał nagle pytanie Rossweisse-san:

[Zadam ci proste pytanie, Rossweisse. Jak próbowałaś odszyfrować numer 666?]

Rossweisse-san otworzyła swoje mocno zaciśnięte usta.

– ……Prowadziłam badania używając liczby 616[3], który jest innym podejściem do tego problemu. Użyłam tego numeru, aby porównać go z dokumentami i incydentami, które miały miejsce w każdej z frakcji i stworzyłam dwa wzory, numeryczny oraz techniczny.

[—! …………Rozumiem, tak jak myślałem.]

Wygląda na to, że Sensei przewidział większość tego, co zamierzała powiedzieć Rossweisse-san.

……O co u diabła chodzi z tą liczbą 616? Nie powinno być czasem 666?

Byłem pełen podejrzeń, aż nagle Sensei się do mnie odezwał:

[Kiedy wielu badaczy „Apokalipsy” koncentruje się na liczbie 666, pewna część magii użyła najwidoczniej innej metody aby się do tego zbliżyć i skorzystała w swoich badaniach z liczby 616. Ci których uprowadzono, wykorzystywali w swoich badaniach właśnie liczbę 616.]

Inne podejście! Więc jest coś takiego…… A jedną z osób, która prowadziła tego typu badania, jest Rossweisse-san.

Sensei kontynuował swoją wypowiedź, pocierając jednocześnie brodę:

[Większość badaczy nie rozumie liczby 616, jako prawidłowej. Nawet my, Grigori, tak myślimy. ……Ale sądząc po zachowaniu tych gości, czy biblijny Bóg nie zapieczętował 666 za pomocą liczby 616……?]

Sensei powiedział to w taki sposób, jakby mówił sam do siebie. Zamiast nam coś wyjaśniać, sprawiał raczej wrażenie, jakby mówił dochodząc do coraz bardziej szokujących wniosków.

Może zauważył, że mówi sam do siebie, więc kaszlną i odezwał się do Rossweisse-san.

[No dobrze, po pierwsze Rossweisse. Napisz wszystko co pamiętasz o tym eseju, który napisałaś w czasach szkolnych i wyślij go tutaj. Sprawdzę ile ma to wspólnego z 666.]

– ……Już to spisałam jakiś czas temu.

Rossweisse-san wyjęła plik papierów, pokryty skomplikowanymi magicznymi symbolami oraz formułami. Włożyła je w mały magiczny krąg typu teleportacyjnego i przesłała. Przez magiczny krąg komunikacyjny zobaczyliśmy, że raport pojawił się w ręku Azazela-sensei wraz z pojedynczym błyskiem. Wygląda na to, że transfer zakończył się sukcesem.

Kiedy Sensei otrzymał raport, odezwał się do Rossweisse-san:

[Rany, z pewnością jesteś niesamowita. Żebyś badała to samo, co twoja babcia. Tak jak myślałem, wszystko zostaje w rodzinie.]

—!

Zauważyłem jeden z powodów, dla którego Rossweisse-san miała skomplikowany wyraz twarzy pierwszy raz po tym, jak usłyszała słowa Senseia.

Podobieństwo pomiędzy magami, którzy są zamieszani w ten incydent, jest takie, że wszyscy prowadzili badania nad 666. Podobnie jak ci, którzy wezmą udział w zebraniu, które będzie miało miejsce w Zaświatach. Innymi słowy babcia Rossweisse-san też będzie…… prowadzić badania na temat 666.

– …………

Racja, twarz Rossweisse-san wciąż miała skomplikowany wyraz i nie powiedziała już nic więcej.

Część 3[edit]

„Szkoła Królewskiej Gry, do której każdy może uczęszczać”, będąca marzeniem Grupy Sitri, a dokładniej mówiąc Sony-kaichou, została nieoczekiwanie ulokowana na terytorium Agares.

Normalnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby szkołę zbudowano na terytorium Rodziny Sitri, które należy do spadkobierczyni tego rodu, która miała nadzieję właśnie na coś takiego, ale wmieszały się w to jakieś problemy polityczne. Krótko mówiąc wszystko się skomplikowało.

Może Sonie-kaichou udało się zbudować tę szkołę dzięki wstawiennictwu Serafall Lewiatan-sama, która jest jej siostrą? Najwyraźniej są tacy, którzy mówią takie rzeczy.

Oczywiście Lewiatan-sama, która wspiera Sonę-kaichou, była przychylna budowie szkoły.

Jednak ta sytuacja będzie drażnić polityków i starszyznę, która przykłada dużą wagę do czystej krwi. Z ich punktu widzenia, „Szkoła Królewskiej Gry, która przyjmuje każdego, niezależnie od jego statusu społecznego”, jest czymś, co nigdy nie powinno powstać. Oczywiście będą opinie i naciski tych, którzy są temu przeciwni. Jeśli Lewiatan-sama będzie uparta i kłótliwa, jej postępowanie zostanie uznane, za „Działania polityczne Lewiatana”.

Z tego powodu Rias, pochodząca z Rodu Gremory, nie mogła w tę sprawę interweniować. Jeśli starszyzna uzna to za intencje Rodziny Gremory, czyli innymi słowy Sirzechsa-sama, to można założyć, że istnieje szansa, iż spory pomiędzy frakcjami Czterech Maou mogą rozgorzeć jeszcze bardziej.

Koniec końców Rias…… mogła pomóc na tyle, aby nie ściągnąć na siebie dużej uwagi.

Słyszałem, że Sona-kaichou poważnie myślała o porzuceniu swojego marzenia. Najwyraźniej zrobienie czegoś, co będzie skutkiem wpływu pozycji politycznej jej siostry, jest czymś, czego dziedziczka Domu Sitri nie powinna robić i co byłoby uznane za głupotę.

Jednakże pojawiło się ocalenie.

– W takim przypadku my zostaniemy pośrednikami i zbudujemy szkołę na naszym terytorium, nie ściągając na siebie uwagi starszyzny.

Osobą która to powiedziała, była obecna głowa Rodziny Agares. Tego można się było spodziewać po kimś, kto pełni rolę pośrednika. Zaufanie, którym politycy z każdej frakcji Maou darzą Arcyksięcia Agares, jest naprawdę wielkie. Zdobył poparcie Domu Wielkiego Króla, który stoi na szczycie w rankingu czystej krwi i zbudował pierwszą „Szkołę Królewskiej Gry, która przyjmuje każdego, niezależnie od jego statusu społecznego”.

Dlatego my, Klub Okultystyczny (Grupa Gremory + Irina + Ravel), udajemy się do Zaświatów, aby dowiedzieć się więcej o szkole. Teleportowaliśmy się kilka razy, zanim dotarliśmy do zamku Gremory, z którego dostaliśmy się na terytorium Agares. Zaplanowano że będziemy im pomagać dzisiaj i jutro, więc już tam zostaniemy.

Miejsce w którym zbudowano szkołę, znajdowało się blisko miasta w chmurach, Agreas, w którym Grupa Gremory i Grupa Bael stoczyły Królewską Grę.

Auros, tak nazywa się to miasto. Słyszałem, że to jedno z reprezentacyjnych miejsc na terytorium Agares, które ma najlepiej rozwinięte rolnictwo w Zaświatach.

Wielu cywilów pracuje tam jako farmerzy, ale tamtejsza populacja jest stosunkowo niska. Nie byłoby niczym dziwnym, gdyby miasto zmieniło się w atrakcję turystyczną, skoro jest blisko miasta w chmurach, będącego ziemią świętą dla Królewskich Gier. Ale niestety, miasto będące atrakcją turystyczną, jest ulokowane po przeciwnej stronie tego miejsca, podczas gdy miasto w chmurach jest ulokowane pomiędzy tymi miastami. Dodatkowo, turyści którzy przybywają się tu zabawić, rzadko opuszczają to miejsce i udają się do pobliskich miast.

Innymi słowy to miasto jest cichym i spokojnym miejscem, nawet jeśli znajduje się ono blisko miasta w chmurach.

Miejsce do którego się teleportowaliśmy, znajdowało się na najwyższym piętrze strażnicy, znajdującej się w centrum miasta. Było ono otoczone polami, które pokrywały najróżniejsze uprawy, na których tle wyróżniały się liczne wiatraki. To miejsce nie wyróżniało się szczególnie, ale było ciche i spokojne.

Sądzę że to miasto ma wystarczająco dobre otoczenie, aby zbudować tu szkołę.

Urzędnik tego miasta, który czekał na nas przed magicznym kręgiem, zabrał nas na sam dół strażnicy. Tym który tam na nas czekał, był....

– Hej, Hyoudou.

Saji.

Nie byłoby niczym dziwnym, gdyby Rias, będącą księżniczką Gremory, powitał sam burmistrz. Jednak obecnie przebywał on na zebraniu magów, o którym już wcześniej wspomniano, więc nie mógł tu przybyć. Rias również nie składała tu oficjalnej wizyty, więc powiedziała burmistrzowi, że można się obejść bez formalnego powitania..

Urzędnik przekazał swoją rolę Sajiemu i weszliśmy do miasta.

Uprawy, młyny i domy z kamienia, zbudowane w europejskim stylu. Nie ma tu żadnego hałasu, który można zwykle usłyszeć w miastach, co dowodzi tego, jak spokojne jest to miejsce.

– Miłe miejsce, prawda? Miasteczko Zaświatów! Chociaż to nie znaczy, że nie jest znane. Słyszałem, że odbędą się tu prezentacje i tym podobne sprawy, aby spotkanie magów mogło się odbyć. Najwyraźniej burmistrz tego miasteczka lubi robić tego typu rzeczy, więc jest ono znane pewnej grupie ludzi. Dodatkowo w pobliżu można zauważyć stadion Królewskich Gier, więc można powiedzieć, że to najbardziej ze stosownych miejsc, w którym możesz się zjawić – powiedział nagle Saji.

Jego głos był pełen energii. Sądzę że lubi to miejsce. Z pewnością jest ono dobre. Nie sądzę żeby panowały tu jakieś niepokoje, skoro jest tu tak spokojnie.

– Z pewnością chciałabym uprawiać ziemię w takim miejscu jak to.

Asia rozglądała się dookoła z roziskrzonymi oczami. Jednym z marzeń Asi jest zamieszkanie na wsi. Nawet ja ostatnio myślę o zamieszkaniu z nią w takim mieście, w którym moglibyśmy uprawiać ziemię.

– Ja też myślę że byłoby wspaniale uprawiać ziemię razem z Asią. Nasze życie diabłów będzie długie. Może zapomnienie o byciu wojowniczką i zajęcie się rolnictwem jest dobrym pomysłem. Jestem pewna, że Ise powiedziałby wtedy, że chce żyć z Asią, więc też bym na tym nie straciła, gdybym z nimi była – dodała Xenovia.

Więc mówi mi, abym podążał za Asią! Cóż, chciałbym z nią zamieszkać na wsi!

– Może też powinnam zamieszkać w przyszłości na wsi? Ale wygląda na to, że anielicy ciężko będzie żyć w Zaświatach, więc sądzę że to będzie ciekawe, jeśli pomogę Iseiowi-kun i Asi-san w uprawie ziemi, kiedy zostanę wysłana z jakimś zadaniem do Zaświatów – powiedziała Irina patrząc w niebo.

Wygląda na to, że Kościelne Trio jest zafascynowane tym miasteczkiem.

Rias i Akeno-san zachichotały.

– Jest jeszcze dla was za wcześnie, abyście już myślały o tym, co będziecie robiły na emeryturze.

Doprawdy, z pewnością tak jest. Nie ma sensu rozmawiać o czymś, co będzie miało miejsce Bóg jeden wie kiedy. Jestem pewien że już się zaczęliśmy czuć tak, jakbyśmy zostali urzeczeni przez tę scenerię.

Chwilę po tym jak podążaliśmy za Sajim i rozmawialiśmy o tego typu rzeczach, po południowej części miasta pojawił się nowo wyglądający budynek.

Wszyscy byliśmy w szoku, po tym jak go zobaczyliśmy. To dlatego że zbudowano tu identycznie wyglądającą szkołę.

Wygląda na trochę mniejszą niż Akademia Kuou, ale sądząc po budynku, który wygląda jak sala gimnastyczna oraz miejscu przypominającym szkolne boisko, lokalizacja tych wszystkich obiektów wydaje się być taka sama, jak w przypadku naszej szkoły.

Na bramie szkoły znajdowała się tabliczka z napisem „Akademia Auros”, zapisanym diabelskimi symbolami. Użyli nazwy tego miasta, aby nazwać szkołę. Myślę że to odpowiednia nazwa. Jestem pewien że hałaśliwi ludzie nigdy by się nie uspokoili, gdyby użyto nazwiska Bael, lub Sitri.

Przeszliśmy przez bramę szkolną i skierowaliśmy się w stronę głównego budynku.

Na boisku sportowym były już dzieci, które biegały, albo konkurowały w używaniu demonicznych mocy. Jeśli się temu ostrożnie przyjrzeć, to można tam było zobaczyć członków Grupy Sitri i Grupy Bael, którzy opiekowali się dzieciakami, które najwyraźniej musiały brać udział w dniach otwartych.

Kiedy weszliśmy do głównego budynku, od razu zostaliśmy powitani przez Sonę-kaichou.

– Kaichou, przyprowadziłem członków Klubu Okultystycznego – powiedział jej Saji.

– Dziękuję ci Saji. Proszę, wróć teraz do do swoich obowiązków.

Słysząc to, Saji udał się szybko w swoją stronę, mówiąc „Na razie” i machając nam ręką.

Rozejrzeliśmy się po wnętrzu budynku. Z pewnością pachnie tu nowością, co jest dowodem tego, że dopiero co go zbudowano. Zobaczyłem wiele elementów, które były wzorowane na Akademii Kuou, takie jak wejście i wnętrze budynku. Nawet jeśli to miejsce jest dla nas nowe, to mam w nim uczucie déjà vu.

– Pozwól że znów to powiem, gratuluję ci, Sona – powiedziała Rias, wyciągając przed siebie rękę.

Kaichou uśmiechnęła się i uścisnęła jej dłoń.

– Dziękuję, Rias. To wciąż tylko pierwsza szkoła, a do jej otwarcia jest jeszcze daleko. Byliśmy tylko w stanie zorganizować dni otwarte – powiedziała Sona-kaichou, omiatając dłonią budynek. – Pozwólcie teraz, że pokażę wam wnętrze.

Następnie weszliśmy do wnętrza szkoły, prowadzeni przez Kaichou.

Dzieci i ich rodzice przechodzili korytarzem. Wewnątrz klas widziałem członków Grupy Bael, którzy zachowywali się jak nauczyciele i uczyli czegoś dzieci, które słuchały ich z poważanymi wyrazami na twarzach. Najwyraźniej członkowie Grupy Bael, którzy zostali tu wezwani przez Sonę-kaichou, pełnią rolę głównych wykładowców, a członkowie Grupy Sitri ich wpierają. Cóż, ci drudzy wciąż są w końcu uczniami. Nie będą w stanie posunąć się do przodu jako nauczyciele. Także wolontariusze, którzy zostali zebrani przez Sonę-kaichou, biegają dookoła, jakby byli bardzo zajęci.

Większość obecnych tu dzieciaków ma około dziesięciu lat. W świecie ludzi byliby w pierwszych klasach podstawówek. Są i starsze dzieciaki, ale te młodsze stoją na zewnątrz.

– Ile ich tu jest? – zapytała Rias Kaichou.

– To dzień otwarty i przychodzą tu ludzie, którzy usłyszeli po prostu plotki na nasz temat, ale i tak jest więcej gości, niż się tego spodziewałam. Mamy tu dziś najprawdopodobniej sto pięćdziesiąt dzieci. jeśli doliczymy do tego ich rodziców i rodzeństwo, to mamy tu dzisiaj ponad czterystu gości.

Wow, jest tu naprawdę tłoczno! Rozumiem, więc jest tu dzisiaj ponad setka dzieci, huh. Ale tylu ludzi przyszło, mimo iż jeszcze nawet nie rozpoczął się nabór nowych uczniów…… Powiedziano, że dzieci diabłów są cenne, więc ta sytuacja jest znakomitym punktem odniesienia. Z pewnością jest tu wiele dzieci, które nie mogą uczęszczać do szkoły, nawet jeśli tego chcą…… Czuję się, jakbym zobaczył mroczną stronę świata diabłów.

Niektórzy ludzie ze swoimi dziećmi byli w szoku, po tym jak zobaczyli mnie i Rias (Oppai Smoka i Księżniczkę Przełączenia), ale muszę się pilnować i pomachać im tylko ręką. Nie będę się w stanie rozejrzeć po tej szkole, jeśli zacznie się rozdawanie autografów i uściski dłoni. Ale nasza pomoc tutaj ma z tym wiele wspólnego.

Innymi słowy można by powiedzieć, że to specjalna wizyta Grupy Rias Gremory, która jest sławna w Zaświatach, a do tego można jeszcze dodać, że to niespodzianka zorganizowana przez Sonę-kaichou. Sądzę że bardziej właściwie byłoby nas określić mianem gości specjalnych. Oczywiście ta pomoc będzie czymś, co zadowoli Sonę-kaichou i szansą dla Rias, aby mogła pomóc swojej przyjaciółce.

Przeszliśmy korytarzem, który łączył się z innym budynkiem i weszliśmy do sali gimnastycznej, która rozbrzmiewała głosami pełnymi energii.

– Słuchajcie! Aby zadać cios, musicie wyprowadzić cios z biodra i walnąć pięścią prosto naprzód, by zaatakować całym ciałem!

– Tak!(x10)

Tym który uczył, jak walczyć na pięści, był Sairaorg-san!

Dzieciaki wyprowadziły energicznie cios w tym samym czasie co Sairaorg-san, chociaż z pewnymi trudnościami. – Ha! Ha! Ha!

Sairaorg-san, który uczył dzieci jak walczyć, zauważył naszą obecność. Zatrzymał się i uśmiechnął do nas.

– Och, więc Rias i cała reszta też tu taj przyszli – powiedział Sairaorg-san. – Spójrzcie, to Oppai Smok i jego towarzysze.

Dzieciaki natychmiast poświęciły nam całą uwagę.

– Woooooow! To Oppai Smok~!

– Księżniczka Przełączenia też tutaj jest!

– Ach! I Mroczny Rycerz Kieł również! Będą ze sobą walczyć!?

Dzieciaki otoczyły nas.

Atmosfera zmieniła się natychmiast w spotkanie z Oppai Smokiem!

– Oppai Smoku! Naciśnij przełączniki!

– Proszę, zmień się!

Dzieci dookoła nas zaczęły nam poświęcać wielką uwagę. Sona-kaichou próbowała je uspokoić, mówiąc „Proszę, ustawcie się wszystkie w kolejce”. Nie ma jednak mowy, aby była w stanie powstrzymać dzieci, które się tak podekscytowały……

– Zostawcie to mi!

Osobą która się wcisnęła pomiędzy mnie i dzieciaki, była moja zdolna menadżer, Ravel! Och, ona z pewnością opanuje tą sytuację! Tak w każdym razie myślałem.

– Proszę, ustawcie się w kolejce, jeśli chcecie dostać autograf i uścisk dłoni! Poproszę również o stół i krzesło! Ustawcie się w kolejce! Oppai Smok nigdzie wam nie ucieknie! Rias-sama, proszę, zróbcie kolejkę do Księżniczki Przełączenia! Dobrze więc, Ise-sama, Rias-sama, oto długopisy!

Ravel szybko wyjęła z kieszeni długopisy, a dzieciaki ustawiły się w kolejce, zgodnie z jej rozkazami!

Zgodnie z poleceniami zdolnej menadżer, Ravel, sala gimnastyczna zmieniła się natychmiast w miejsce spotkania z bohaterem.

Gdy wszystko się skończyło, przeniosłem się do rogu dziedzińca, aby odpocząć. ……Po tym wszystkim nie miałem innego wyboru, niż się zmienić, więc skończyło się na tym, że pokazałem wszystkim mojego Łamacza Ładu. Skoro Kiba zgodził się grać rolę mojego przeciwnika, to sądzę, że daliśmy dobre przedstawienie. Cóż, myślę że odwaliliśmy robotę, której od nas chciano. Dzieciakom się podobało, więc myślę że było dobrze.

Scenerią którą miałem przed moimi oczami, był szkolny dziedziniec. Nawet teraz dzieci są uczone i poruszają swoimi ciałami poważnie oraz energicznie.

Z tego co zauważyłem, są tutaj klasy które uczą, jak używać demonicznych mocy oraz podstaw magii. Kiedy widzę jak te dzieciaki, które są słabe w demonicznych mocach, próbują używać jakichś specjalnych mocy, przypominam sobie siebie i Asię, kiedy zmieniliśmy się w diabły.

Obecnie mam przerwę. Reszta członków udała się na zajęcia, aby wspierać wykładowców. Dla mnie też coś zaplanowano, kiedy już skończę przerwę.

– Hyoudou Isseiu – nagle ktoś się do mnie odezwał.

Tym kimś był Sairaorg-san. Miał na szyi ręcznik. Sona-kaichou i Shinra-fukukaichou też z nim były. Może rozmawiali ze sobą podczas przechadzki?

Cała trójka podeszła do mnie.

– Ise-kun, dziękuję ci za wszystko. Więc jak, co myślisz o tej placówce? – zapytała Kaichou, przyglądając się szkole.

– To miłe miejsce. Dzieciaki które tu przyszły wyglądają na energiczne, a co więcej atmosfera tego miejsca jest spokojna i wspaniała.

Dzieci naprawdę traktują to na poważnie. Słyszałem ich śmiechy, ale widziałem również, że uważnie wysłuchiwały wykładów.

– ……Są tu nie tylko te dzieci, które chcą się szkolić w Królewskich Grach, ale także takie, których nie przyjęto do szkół. Z tego prostego powodu, że miały zbyt słabe zdolności i demoniczne moce…… są tu dzieci, których przyszłość jest zamknięta, ponieważ pochodzą z niskoklasowych rodzin. Jeśli wśród wyższych klas są tacy, którzy odchodzą ze szkół, bo są skupieni na swoim otoczeniu, to są także tacy, którzy mają dar, ale pochodzą z niskoklasowych rodzin – powiedziała Shinra-fukubuchou.

……Obecne tu dzieci muszą być w skomplikowanej sytuacji i przyszły tu zdesperowane.

Dla rodzin szlacheckich, pełniących ważne funkcje w starszyźnie i zwracających szczególną uwagę na czystość krwi, instytucja która kształci „niskoklasowe” i „pozbawione talentu” diabły, nie będzie dobrze przyjęta.

Jest szansa, że diabeł może się stać potężniejszy od wysokoklasowego, jeśli będzie odpowiednio szkolony, a jego potencjał wzrośnie. Jeśli stanie się coś takiego, diabły zajmą miejsca szlachty, która reprezentuje Zaświaty, gdyż to co obecnie jest najważniejsze w obecnym świecie diabłów, to siła.

Dlatego tak bardzo sprzeciwiano się budowie takiej szkoły, do której każdy może wstąpić.

– ……Japonia to wspaniały kraj. Wszyscy mają tam prawo do nauki. Kraj w którym dorastałeś ty, Tsubaki i cała reszta, ma o wiele lepsze możliwości edukacyjne niż Zaświaty – powiedziała Sona-kaichou.

……Też tak sądzę. Nigdy nie byłem w sytuacji, w której nie pozwolono by mi uczęszczać do szkoły, albo nie byłbym się w stanie uczuć, nawet jeśli bym chciał. Istnienie szkoły było dla mnie naturalną rzeczą i byli ludzie, dla których uczenie nas było normalne.

Dzieci które tu dzisiaj przyszły żyją bez takiej możliwości, jaką ja otrzymywałem w naturalny sposób.

Sairaorg-san spojrzał na szkołę.

– Zbudowanie podobnej szkoły, która nigdy wcześniej nie istniała, ma duży wydźwięk. Mam nadzieję, że pewnego dnia ten przykład rozprzestrzeni się na resztę terytoriów. Nie, musimy się upewnić.

Oczy Sony-kaichou i Sairaorg-san są pełne silnej determinacji. Z pewnością muszą chcieć rozbudowywać takie szkoły. Jestem pewien że ta dwójka jest takim typem ludzi, którzy zmieniają swoje postanowienia w rzeczywistość. Nie, wierzą że to się stanie. Upewnią się, że są bliżej do spełnienia własnych marzeń.

Sairaorg-san uśmiechnął się i chrupnął palcami swojej pięści.

– Uczę ich walki wręcz.

Przypomniałem sobie, jak Sairaorg-san uczył ich zadawania ciosów w sali gimnastycznej.

– Jeśli brakuje im talentu, to mogą zastąpić go czymś innym. Na przykład mądrością, lub siłą. ……Obstaję za tym drugim. Uczę dzieci, które przyszły na te dni otwarte. Chociaż to mój pierwszy raz, kiedy zajmuje się pracą belfra. Uczę je, czytając jednocześnie książkę, która pokazuje mi, jak powinienem to robić.

Jego uśmiech mówi, że dobrze się bawi. Uczenie naprawdę musi sprawiać mu frajdę.

– Biorą to na poważnie. Każde z nich zadawało ciosy z dużą uwagą.

– Tak, czułam to samo, kiedy na nie patrzyłam.

– Ta moja wielka, brutalna i ohydna pięść była czymś, co trenowałem, aby zajść tak daleko. ……Ale kiedy uczyłem te dzieci walki wręcz, pomyślałem że nareszcie jestem to w stanie uwolnić. Tak, ja, który urodziłem się pozbawiony Mocy Zniszczenia, musiałem przyjść na świat w tym celu, aby uczyć je tego. Może i przesadzam, ale czuję że zostałem pobłogosławiony, gdy dowiedziałem się że moja pięść ma taką wartość – powiedział Sairaorg-san, patrząc na swoją pięść.

……Życie tego gościa było pełne poważnych spraw, których nie można nawet wyrazić słowami. Skoro Sairaorg-san, który miał takie życie, uśmiecha się w ten sposób, to musiał uznać, że naprawdę warto wziąć udział w tych dniach otwartych.

Sona-kaichou spojrzała na szkołę jeszcze raz. Wygląda na to, że jest naprawdę z niej dumna.

– Dajmy z siebie wszystko. Nawet jeszcze nie zaczęliśmy. Musimy pokonać najróżniejsze trudności, jedna po drugiej – powiedziała.

Nigdy bym się nie spodziewał, że usłyszę z jej ust coś, co zwykle mówiła Rias…… To pokazuje, ile pasji włożyła w budowę tej szkoły.

– To ja też dam z siebie wszystko! – zadeklarowałem zrywając się na nogi.

Zamierzam dzisiaj pomagać tyle, ile tylko będę mógł!

Nagle do moich uszu doszedł dziwny krzyk. Kiedy spojrzeliśmy w tamtą stronę, zobaczyliśmy, że w jednym miejscu zebrały się wszystkie dzieci. Były tam nawet te dzieciaki, które miały lekcje.

Co u licha? Czy coś się stało? Spojrzałem w tamtą stronę pełen wątpliwości, ale Kaichou, Shinra-senpai i Sairaorg-san wyglądali jakby wiedzieli co się dzieje, więc skinęli sobie głowami mówiąc rzeczy typu, „Wygląda na to że przybył” i „Tak”.

Kaichou i Sairaorg-san poszli w tamtą stronę, więc ruszyłem za nimi i zrozumiałem, dlaczego zebrały się tam wszystkie dzieciaki.

Osobą która stała pośrodku, był mężczyzna o popielatoszarych oczach i włosach oraz przystojnej twarzy. Rozpoznałem go. Co więcej, jego twarz jest wypalona w mojej pamięci.

Jako jeden z moich celów.

– Hej, przyszedłem się rozejrzeć.

Mężczyzna podniósł rękę do góry, kiedy tylko nas zobaczył. Tym kimś był nie kto inny, jak sam Cesarz Belial. Obecny mistrz Królewskiej Gry! Diehauser Belial!

Naprawdę!? Pojawienie się tutaj mistrza jest czymś, czego nigdy bym się nie spodziewał! Nic o tym nie słyszałem! Nawet ja się podekscytowałem! Chcę jego autograf!

Sairaorg-san i Kaichou pomachali mistrzowi.

– Diehauser-sama, dziękuję ci z całego serca, że złożyłeś nam wizytę – powiedział Sairaorg-san.

Mistrz uśmiechnął się i rozejrzał po szkole.

– Cóż za wspaniała szkoła. Wygląda na to, że przyciągnie utalentowanych uczniów.

– Cesarzu! Cesarzu! (x5)

Dzieciaki są podekscytowane. To chyba oczywiste, skoro wszystkie one chcą się szkolić w Królewskiej Grze i szaleją, skoro pojawił się tu obecny mistrz!

– ……Ale to z pewnością niesamowite, że mistrz przyszedł tu z wizytą – szepnęła mi Shinra-senpai do ucha.

– Prawda jest taka, że jutro, w mieście w chmurach będzie kręcony film, w którym Diehuaser Belial będzie grał główną rolę. Złożył tu po drodze wizytę.

Hmm, film mistrza! Sądzę że ludzie mają do ciebie całe mnóstwo pytań i masz do tego mnóstwo roboty, kiedy jesteś mistrzem. Tego się można spodziewać od gwiazdy, że pojawi się też w filmie!

Zastanawiam się czy też będę w stanie robić wiele rzeczy, kiedy już zostanę mistrzem. Zaraz, przecież już się pojawiłem w filmie…… Chociaż nie byłem głównym bohaterem. Bycie głównym bohaterem w filmie ma miły wydźwięk!

– Pomogę wam tyle, ile będę mógł. Spotkanie z graczami mającymi potencjał będzie wspaniałą rzeczą – powiedział mistrz, patrząc bezpośrednio na nas.

Cesarz Belial uścisnął też moją dłoń oraz Shinry-senpai! Ach, wydaje się być miłą osobą! Bycie mistrzem z pewnością czyni dystyngowanym!

Obecny mistrz Królewskiej Gry złożył nam wizytę, ale wziąłem się w garść, skoro będę pomagał podczas lekcji.

Odbywała się ona na zewnątrz.....

– …..Tak więc to był mój występ Piona.

Kiedy się zmieniłem, użyłem Promocji, aby pokazać dzieciom cechy Piona. Zmieniłem się w Skoczka, poruszając się szybko dookoła, potem w Gońca, ziejąc ogniem i w Wieżę, rozkruszając wielką skałę.

Dzieci poświęciły mi całą uwagę, oklaskując mnie i pozdrawiają.

Po tym jak zakończyłem mój występ, wykładowca rozpoczął swój wykład:

– Oppai Smoku-san, dziękuję ci za twój pokaz. Cechą której używa Pion to Promocja i....... – wykładowca wznowił swoją lekcję.


Jak tylko moja robota została skończona, wyszedłem z klasy, machając dłonią do dzieci.

Zaraz potem kolejna klasa podziękowała mi za pomoc. Cóż, jedyna rzecz którą mogę robić, to pomaganie wykładowcom. Moje główne zajęcie to używanie Łamacza Ładu i chodzenie od jednego miejsca, do drugiego. Zajęcia, które wykorzystują „postacie”, są bardzo dobrze odbierane przez dzieci, dzięki czemu łatwiej jest prowadzić lekcje. Faktem jest, że dzieci słuchają wykładu z entuzjazmem, kiedy występuję podczas niego.

Więc moją następną lekcją jest…… Chodziłem dookoła, przeglądając notatki z planem lekcji, jednak w zasięgu mojego wzroku ktoś się pojawił.

– Wszyscy w porządku? Wśród ludzi i ich hybryd są tacy, którzy posiadają specjalne moce, zwane Boskimi Darami, które są zupełnie inne, niż moc diabłów.

– Tak! (x5)

Tym który rozmawia z dziećmi w rogu placu sportowego, jest Saji. Udzielał dzieciom wykładu, aktywując na swojej prawej ręce Boski Dar, z którego wyłoniło się wiele czarnych węży.

Po tym jak Saji zakończył swój występ używając Boskiego Daru, kolejny wykładowca przystąpił do wyjaśnień (Liban Crocell, członek Grupy Bael, będący posiadaczem Boskiego Daru oraz magicznym szermierzem). Rolą Sajiego w tej lekcji musiało być służenie za pomoc naukową.

Saji, który skończył swoją rolę, zauważył mnie. Podniósł rękę do góry i ruszył w moją stronę.

– Dobrze się spisałeś – powiedziałem mu.

– Tak, ty też – odpowiedział mi energicznie.

Rozmawiając ze sobą, ruszyliśmy w stronę szkoły.

– …………Hej, Hyoudou – mruknął Saji, patrząc dumnie na szkołę.

– Hmm?

– ……Dzieci nazywały mnie „sensei”. …… „Sensei” i uśmiechały się do tego. Nawet jeśli…… Daleko mi jeszcze do tego – powiedział drapiąc się po głowie z zawstydzoną miną.

Wyglądał na naprawdę szczęśliwego, kiedy to mówił.

Jego marzeniem jest zostanie nauczycielem w szkole Królewskiej Gry. Wciąż nie dostał pozwolenia na zostanie nim, ale zawsze jest pełen energii, od kiedy chce je urzeczywistnić w jeden dzień.

Jednakże, Saji musiał uznać te dni otwarte za symbol tego, że warto podążać za marzeniem, nie, jestem pewien, że ponownie zapragnął je wreszcie wypełnić. To dlatego, bo jest pełen energii.

– Hyoudou, zauważyłem to ponownie, kiedy przyjrzałem się obecnym tu dzieciom. Ja z pewnością zostanę nauczycielem. Chociaż muszę najpierw awansować i zostać średnioklasowym diabłem. Ale z pewnością mi się to uda. Nie ważne jak długo będzie to trwało, zdecydowanie mi się uda.

– Tak, z pewnością będziesz to w stanie osiągnąć – powiedziałem mu z głębi serca.

Saji podrapał się po policzku z zawstydzeniem, kiedy to usłyszał.

Nagle usłyszałem żywiołowe głosy. Kiedy spojrzałem w tamtą stronę, zobaczyłem grupkę dzieci i Kościelne Trio.

– Sprowadź Złotego Smoka! Złotego Smoka! – dzieci mówiły tego typu rzeczy.

– Tak, mogę to zrobić.

Kiedy Asia wymówiła przyzywające zaklęcie, pojawiła się złota aura, a po chwili wyłonił się z niej Smoczy Król, w swojej własnej, smoczej osobie. Gigantyczny smok o złotej łusce. Dzieci wyjątkowo się podekscytowały jego obecnością.

– Fafnir-san, mógłbyś się pobawić z tymi dziećmi? – zapytała Asia.

Zboczeniec odpowiedział jej swoim wielkim pyskiem: [Pewnie. Cierpię jednak za zespół NM.]

……Ten tak zwany zespół NM, znany również jako Niedobór Majtusi, to najwyraźniej licznik energii, który stworzył ten drań. Chodzi mu o majtki Asi, gdyż najwidoczniej traci siłę, gdy mu ich brakuje. Rany, on z pewnością pieprzy bzdury!

Asia zaczęła panikować z powodu żądań Fafnira.

– N-NM…… Asia zaczęła przeszukiwać swoją torbę, mimo iż miała czerwoną twarz. Nie! Nawet mi zaczęło być jej żal, z powodu tej zawstydzającej sceny. Chciałem ruszyć w jej stronę, aby jej pomóc i ją powstrzymać, ale Asia wyjęła majtki z torby i wręczyła je Fafnirowi! Jestem pewien że powzięła tę decyzję z powodu dzieci.

Fafnir zaczął jeść jej majtki.

Dzieci zaczęły tarzać się ze śmiechu

– Wow, popatrzcie na tego smoka! Zjada majtki!”

– Ahahahaha, je majteczki!

Aaaaaach! Asia wyglądała na tak pozbawioną życia, że prawie padła na ziemię! Xenovia i Irina złapały ją jednak w ramiona!

– ……Ufufu, z jakiegoś powodu czuję się ostatnio zmęczona – powiedziała Asia słabym głosem.

– Asiu! Dobrze się spisałaś! Nie powinnaś pozwolić, aby cię to załamało! – powiedziała Xenovia głośno.

– M-ma rację! To będzie dobra lekcja dla uczniów, jeśli podczas tych dni otwartych, pojawi się przed nimi smok kochający majteczki! – dodała Irina.

Dzieci zaczęły wspinać się na smoka i wygląda na to, że dobrze się bawią. Pomimo całej swojej zboczonej natury, Fafnir jest niespodziewanie posłuszny, więc musi odpowiadać mu zabawa z dziećmi. ……Jednak to Asia musiała za to zapłacić, chociaż jej obawy nie znikły……

– ……Vritra powtarza ciągle, że Fafnir się zmienił – powiedział Saji z na wpół przymkniętymi oczami.

……Tak, nasz Ddraig-san też mówi coś takiego.

C-cóż, zostawię Asię Xenovi i Irinie. Ja i Saji weszliśmy do szkolnego budynku. Kiedy minęliśmy pewną klasę, zobaczyliśmy lekcję, która była tak popularna, że dzieci tłoczyły się nawet na korytarzu.

– Och, tematem tej lekcji jest magia. To temat, który jest popularny podczas dzisiejszych dni otwartych. Wielu ludzi chce wziąć udział w lekcjach magii podczas tych dni otwartych, więc musieliśmy zwiększyć ilość wykładów i lekcji. Nauka podstawowej magii jest naprawdę popularna – powiedział Saji.

Hmm, lekcje magii huh. To przykuło także moją uwagę. Spojrzałem do środka, spośród kłębiącego się na zewnątrz tłumu.

– Rossweisse-sensei!

– Sensei, proszę, ucz nas dalej!

Widziałem Rossweisse-san, którą otaczała grupa ludzi.

– Ogień się pojawił! Pojawił! Był mały, ale się pojawił!

Wygląda na to, że dzieci były w stanie przywołać ogień, po tym jak nauczyły się podstaw magii.

Nagle coś sobie przypomniałem. To się wydarzyło podczas sformowania D×D. Po spotkaniu Sairaorg-san powiedział coś do Rossweisse-san:

– Wieżo Rias, Rossweisse, chcę abyś to ponownie przemyślała. Czy zostaniesz nauczycielką w szkole, którą zbudowaliśmy w Zaświatach?

Tak, to była propozycja Sairaorga-san. Rossweisse-san, po tym jak otrzymała podobną ofertę od Sony-kaichou, została poproszona o to jeszcze przez Sairaorga-san.

– Nie musisz nią zostać od razu, ale byłoby wspaniale, gdybyś nam mogła pomóc w przyszłości.

– ……Mam nauczać magii diabły?

– To może brzmieć dziwnie. Uczyć magii diabły, które same były źródłem do jej nauki. Ale to prawda, że wśród nich są tacy, którzy są kiepscy w używaniu demonicznych mocy. Są też dzieci, które podobnie jak ja, nie potrafią używać demonicznych mocy. Dlatego chcę, abyś uczyła te dzieci podstaw magii. Nawet jeśli nie umieją używać demonicznych mocy, to jest szansa, że są w stanie używać magii. Nawet jeśli nie będą w stanie jej opanować, to wiedza o niej będzie dla nich potężną bronią. Nie dbam o to, ile lat to zajmie. Obejmiesz funkcję nauczycielki? – powiedział Sairaorg-san do Rossweisse-san, która zastanawiała się nad jego propozycją.

Nie potrafiła mu jednak udzielić odpowiedzi.

– Nie musisz odpowiadać teraz. Będę szczęśliwy, jeśli głęboko się nad tym zastanowisz.

Sairaorg-san nie powiedział nic więcej i wyszedł. Rossweisse-san również mu nie odmówiła. Skoro nie musi mu odpowiedzieć już teraz, to sądzę że przemyśli to po tym, jak popracuje w Akademii Kuou jeszcze kilka lat.

Zauważyłem, że za tymi wszystkimi podekscytowanymi dziećmi znajdował się pojedynczy chłopiec, który desperacko wymawiał zaklęcie, wysuwając swoją dłoń naprzód. Wygląda na to, że desperacko próbuje uwolnić magię…… nie wygląda jednak na to, aby cokolwiek się miało pojawić. To dziecko wygląda znajomo. W przeszłości to on płakał podczas przedstawienia Oppai Smoka w Zaświatach. Tak, jestem pewien, że nazywał się Lirenkus. ……Rozumiem, więc on też tutaj przyszedł. Z tego co widzę, ma kłopoty z używaniem magii. Oczy łzawiły mu z frustracji.

– Och jejku, cóż za niespodzianka – nagle ktoś się do mnie odezwał.

Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem srebrnowłosą kobietę, Göndul-san! Babcia Rossweisse-san stała za moimi plecami. Znalazła się tam nie robiąc żadnego hałasu. Tego się można było spodziewać po babci Rossweisse-san.

Możliwe że Rossweisse-san coś wyczuła, bo spojrzała w tą stronę. Też była zaskoczona.

– B-babcia…… babko, ty też tutaj jesteś?

– Obiecałam, że poprowadzę specjalny wykład, podczas tego wydarzenia. To z pewnością będzie dobry relaks przed jutrzejszym spotkaniem – powiedziała Göndul-san wchodząc do klasy.

Rozumiem, więc to rzekome spotkanie ma się odbyć jutro huh. Więc chce dzisiaj wygłosić wykład.

Nagle w klasie pojawiło się małe stworzonko podobne do wróżki, które emanowało zielonym światłem. Wróżka łopotała swoimi skrzydełkami, latając pomiędzy dziećmi i zatrzymała się w rogu klasy.

Göndul-san stanęła w miejscu. Natychmiast przyciągnęła uwagę dzieci.

– Źródło magii..... Skąd ona się w ogóle wzięła? Czy wszyscy wiedzą? – zapytała Göndul-san, przybierając łagodny wyraz twarzy.

– Słyszałem, że z przepowiadania przyszłości i guseł!

Göndul-san skinęła głową, wyraźnie zadowolona z takiej odpowiedzi.

– Tak, zgadza się. Magia narodziła się z przepowiadania przyszłości i czarów. Chcę wiedzieć coś na ten temat, chcę być w stanie coś takiego zrobić, chcę to zrobić dla tej osoby, chcę to zrobić dla kogoś innego…… To coś co stworzyli magowie, którzy chcieli pomagać wielu ludziom – kontynuowała swój wywód delikatnym tonem głosu.

Göndul-san mówiła tak zgrabnie, że słuchali jej dorośli, dzieci, a nawet my.

– W obecnej magii istnieje wyższość i niższość, a pomiędzy nimi panuje jasne rozróżnienie. Chciałabym jednak, abyście to zapamiętali w pierwszej kolejności. Nie ważne co to za magia, z pewnością pomoże magom i ludziom z jego otoczenia. Na tym świcie nie ma czegoś takiego, jak bezużyteczna magia.

Jej wypełniony miłością uśmiech jest czymś, czego się po niej nie spodziewałem, gdyż dotąd miała surowy wyraz twarzy.

……Nie ma na tym świecie czegoś takiego, jak bezużyteczna magia, huh. Naprawdę fajny tekst.

Przeniosłem spojrzenie na Rossweisse-san i wyglądało na to, że lekko się uśmiechnęła. ……Zastanawiam się, jak przyjęła słowa Göndul-san. Jestem ciekaw, co ona jeszcze nam powie.

– Skończmy więc teraz. To nieco nagłe, ale ilu z was chce się zaprzyjaźnić z wróżką?

– Ja, ja, ja, ja! (x5)

Wszystkie dzieci podniosły ręce jednocześnie. Ja też chciałem, ale Saji położył mi dłoń na ramieniu.

– Hyoudou, ja też bym chciał jej jeszcze posłuchać, ale musimy iść do innego miejsca.

Och, słusznie.

Naprawdę bym chciał jeszcze posłuchać, o czym będzie mówić, ale mamy nasze obowiązki, które musimy wypełnić. Mimo, iż tego żałowaliśmy, to ja i Saji opuściliśmy to miejsce i udaliśmy się na następną lekcję.

Część 4[edit]

Później w nocy.

Po zakończeniu ostatniego zadania, grupy Gremory i Sitri oraz wykładowcy zjedli kolację, po której wszyscy mieli czas wolny. Po ustaleniu tego, co będziemy robić jutro, nadszedł czas na kąpiel.

Budynek w którym obecnie przebywamy, znajduje się na terenie szkoły i ma w przyszłości pełnić funkcję internatu. Jego wnętrze jest dość imponująco wyposażone i do tego znajduje się tu wielka łazienka.

– Ach, nareszcie koniec……

Siedziałem sobie w wielkiej wannie, w łazience męskiego internatu.

Pomagałem przez cały dzień. Jestem dość wyczerpany, skoro zmieniałem się wiele razy i przez cały czas chodziłem z jednego miejsca w inne. Ponieważ ciężko pracowałem, jestem zmęczony, mimo iż używałem zwykłego Łamacza Ładu.

Sądząc po harmonogramie, to jutro też będę zajęty. Pomimo tego czuję że muszę pracować ciężej, kiedy widzę jak te dzieci poważnie traktują swoje lekcje. Przynajmniej trafiłem do dobrej grupy.

Moje życie jako człowieka się już skończyło, ale na szczęście wskrzesiła mnie miła pani, która jest kolejną spadkobierczynią Rodu Gremory, moja ukochana Rias. Jest trudno i wiele razy otarłem się o śmierć, ale naprawdę myślę, że trafiłem do wspaniałego świata. Zdałem sobie również sprawę z tego, o czym myśli szlachta, która przywiązuje wagę do czystości krwi. Skoro dla ich środowiska wciąż jest to priorytetem, to przepaść pomiędzy klasami jest jeszcze duża......

Nawet jeśli ktoś chce uczestniczyć w Królewskiej Grze, to wielu nie może. Normalnie jest to dozwolone dla wysokoklasowych diabłów (72 Filarów, lub wskrzeszonych diabłów, które osiągnęły ten status i się uniezależniły). To dla nich przełom, kiedy otrzymują Diabelskie Pionki, aby mogli stworzyć własne parostwo.

Tę szkołę stworzono po to, aby każdy mógł się dostać do tego świata. Będą szkolić uczniów i przedstawiać ich wysokoklasowym diabłom, jako kandydatów na sługi. Nawet jeśli jest szlachta, która gardzi niskoklasowcami, to wśród nich jest też wielu takich, którzy szukają wartościowych sług. Prawda jest taka, że tę szkołę wspierają zaufane wysokoklasowe diabły, które mają właśnie takie zamiary (fundują oni transport i zakwaterowanie dla tych, którzy zgodzili się dzisiaj pomagać). Oznacza to więc, że diabły są najróżniejsze.

Oto powód, dla którego istnieje ta szkoła. Będą wymagania. Wskrzeszone diabły, które awansowały na wysokoklasowców, nie będą się skarżyły. Jest w porządku tak długo, jak są silne. Nie będzie żadnego problemu, jeśli będą użyteczne. Jest mnóstwo szans dla uczniów, że z powodu swojego potencjału zostaną wysłani w świat, gdzie będą na nich czekały wyzwania. Sona-kaichou i Sairaorg-san powiedzieli to zupełnie tak, jakby byli tego pewni.

Oczywiście ta szkoła nie istnieje tylko po to, aby kształcić graczy Królewskiej Gry, ale także po to, aby wychowywać tych, którzy mogą przynieść korzyści Zaświatom. Będzie wspaniale, jeśli uczniowie którzy zostaną tu wychowani, będą w stanie dostać pracę lub zając się fachem, który będzie im odpowiadać.

Szkoła która umożliwi im spełnienie ich marzeń.....

……Mam nadzieję, że będę mógł pomóc przynajmniej trochę.

Kiedy myślałem o tego typu rzeczach, usłyszałem że drzwi łazienki się otwierają.

Och, to Kiba? A może Gya-suke? Albo Saji? Lub też Rugal-san?

Kiedy spojrzałem w tamtą stronę.......

– …………To ty, Ise-kun?

Zobaczyłem Rossweisse-saaaaaan!

D-d-d-dlaczego Rossweisse-san jest w męskiej łazience!? Żeńska łazienka powinna być w żeńskim internacie! Żeby ona weszła do męskiej łazienki……!

Nie potrafię się powstrzymać przed gapieniem nad jej nagie ciało, pomimo, iż jestem spanikowany! Możesz uważać Rossweisse-san za zgrabną, ale pod ubraniem ukrywa niesamowite rzeczy! Pomimo iż ma smukłe ciało, to jej piersi są olbrzymie! Jej piękne nogi nie są za szczupłe i mają piękny kształt!

Rias też ma proporcje, dzięki którym wygląda jak dzieło sztuki, ale ciało Rossweisse-san sprawia, że myślisz o czymś świętym. Och tak, jest byłą półboginią, walkirią. więc to nic dziwnego, że ma takie boskie ciało!

Och rany, z pewnością chcę je miętosić……nie! Ja......

– W-wiesz że to męska łazienka? Czy w żeńskim internacie nie ma łazienki? – zapytałem zaraz po tym, jak wziąłem się w garść.

– W-właściwie to jest…… ale zabrakło gorącej wody, więc powiedziano mi, żebym skorzystała z męskiej łazienki…… Słyszałam, że nikogo nie powinno tu teraz być……

Żeńska łazienka ma awarię! więc powiedzieli jej, aby skorzystała z tej?

Nie, ktoś jej teraz używa! Jestem w środku kąpieli! Nastąpiło nieporozumienie!

Myślałem że wyjdzie, ale zamiast tego usłyszałem odgłos prysznica. Kiedy spojrzałem w tamtą stronę, zobaczyłem jak Rossweisse-san myje swoje ciał! Moja obecność ci nie przeszkadza!?

– ……Myślę aby się szybko wykąpać, skoro nie mam czasu. Proszę, nie wpatruj się tak we mnie.

Rossweisse-san dalej się myła, chociaż była zawstydzona!

Myślałem że Rossweisse-san odejdzie wkrótce po tym, jak skończy się myć, ale nagle wskoczyła z pluskiem do wanny!

Spojrzałem powoli w tamtą stronę i zobaczyłem, że Rossweisse-san znajdowała się w odległym rogu wanny!

– K-kąpiele w Zaświatach nie są takie złe – powiedziała.

– T-tak…… masz rację – odparłem wysokim tonem. – Lekcja magii z pewnością była popularna.

– T-tak. Nie mogłam wziąć przerwy, gdyż mamy za mało ludzi.

– A-ale wygląda na to, że dzieci dobrze się bawiły, zauważyłaś?

– ……Było jedno dziecko, które nie mogło użyć nawet podstawowej magii, co bardzo mnie martwi……

Chodzi jej pewnie o Lirenkusa. ……Hmm, demoniczne moce i magia są podobne, ale wymagania, aby je aktywować, są różne. Słyszałem że będziesz miał kłopoty, jeśli sobie z nimi nie poradzisz. Nawet ja to uznałem za trudne.

– …………

– …………

Nagle na moment zapanowała cisza!

…….Samotna kąpiel z Rossweisse-san jest czymś, czego nie byłem w stanie przewidzieć, więc nasza rozmowa nie może trwać dalej, gdyż jestem taki zdenerwowany!

– Chciałbym abyś mi odpowiedziała na pewne pytanie. Dlaczego prowadziłaś badania nad 666?

Słysząc moje pytanie, Rossweisse-san opuściła głowę, a potem zaczęła mówić:

– ……Ise-kun, może wiesz o tym, ale istnienie 666 zostało tylko stwierdzone, ale nie potwierdzone. Jednakże Wielki Czerwony, który też pojawił się w „Apokalipsie”, istnieje. To mnie skłoniło do prowadzenia badań. Odkrycie tego było jednak niemożliwe. Ale chciałam się dowiedzieć, jakim typem istoty jest 666 , więc użyłam liczb 666 i 616, aby zbadać związane z tym dokumenty.

Tak, zupełnie jak powiedziała Rossweisse-san, 666 była istotą, którą każda frakcja uważała, za „istniejącą”, ale nikt nie wiedział, gdzie się ona znajduje.

Rossweisse-san uśmiechnęła się gorzko.

– ……Chociaż nie zdobyłam żadnej odpowiedzi. ……Ale być może odpowiedź za kalkulacjami i formułą, której nie mogłam rozwiązać, jest właśnie tym sekretem.

Zapytałem Ophis o 666. To istota, która pojawia się razem z Wielkim Czerwonym. Pomyślałem że Ophis będzie coś wiedziała na ten temat.

– Niewiele wiem o 666. Nigdy go nie spotkałam – odpowiedziała mi w taki sposób.

Potrząsnęła po prostu głową

……Tak. Jeśli Ophis wie jak pokonać Wielkiego Czerwonego i zna miejsce pobytu 666, to Frakcja Starych Maou i Frakcja Bohaterów już by ją o to wypytały i użyliby tej wiedzy jako broni. Ophis naprawdę nie spotkała 666.

– Hej, Ise-kun. Jeśli mnie kiedyż wykorzystają…… zabijesz mnie wtedy? – wyszeptała Rossweisse-san.

—!

……Byłem zszokowany i zasmucony jej żądaniem…… Wściekłem się.

Zbliżyłem się do Rossweiss-san bez żadnych obaw.

– ……Gdybym została wykorzystana przez nich po to, aby wyrządzić krzywdę moim towarzyszom i sprowadzić kłopoty na ten świat, to wolałabym zginąć. Nie zniosę, jeśli ktoś zginie z powodu kogoś takiego jak ja……

Jej wyraz twarzy był przepełniony smutkiem, a w jej oczach tkwiła silna determinacja. To wszystko…… zasmuciło mnie i nie mogłem jej przebaczyć.

– ……Proszę, nie mów takich rzeczy jak „z powodu kogoś takiego jak ja” lub „wolałabym zginąć”! Nie mów tego tak beztrosko! Nie ma powodu, abyś zginęła! – powiedziałem Rossweisse-san wprost.

– Ale jeśli zostanę schwytana przez Euclida Lucyferiusza, to zdecydowanie mnie wykorzysta....

Przypomniałem sobie tego gościa, który dotknął srebrnych włosów Rossweisse-san.

Zacisnąłem mocno zęby i odezwałem się do Rossweisse-san z silnym przekonaniem:

– Nie pozwolę mu cię tknąć.

Uścisnąłem dłoń Rossweisse-san, która siedziała w wannie i kontynuowałem:

High school DxD v17 002-003.jpg

– Nie pozwolę mu cię tknąć. Jeśli ten gość znów się przed tobą pokaże, to zdecydowanie go pokonam.

– —!

Zauważyłem że Rossweisse-san ma czerwoną twarz, mimo iż jest w szoku, więc puściłem jej dłoń!

C-co ja u diabła robię, będąc nagim!? Zbliżyć się do niej mówiąc „Nie pozwolę mu cię tknąć”, brzmi bardziej jak wyznanie miłości! Rany, rany, uwaach! Jestem taki zawstydzony!

Byłem zawstydzony tym, co właśnie zrobiłem!

Zaniepokojony wyraz twarzy Rossweisse-san trochę się rozjaśnił.

– Dziękuje ci Ise-kun. Ale ja........

Zanim skończyła swoją wypowiedź, usłyszałem że drzwi do łazienki znów się otworzyły.

– Kąpiel, kąpiel.

– Hmm, męska łazienka nie jest taka zła!

– Czy ktoś jest w środku?

– ……Pewnie Ise-senpai, więc jeśli będzie na nas patrzył zboczonym wzrokiem, to najpierw mu przyłożymy, a potem umyjemy mu plecy.

– J-ja umyję plecy Iseia-sama!

Kościelne Trio, Koneko-chan i Ravel weszły do środka!

Spostrzegły mnie i Rossweisse-san. Ciała naszej dwójki znajdowały się blisko siebie i braliśmy kąpiel, to było to, co zauważyły.

Wszystkie zaniemówiły, po czym ruszyły naprzód, z nieprzyjemnymi wyrazami twarzy!

– Ja też chcę wziąć kąpiel!(x5)

Asia, Xenovia, Irina, Koneko-chan i Ravel wskoczyły żywiołowo do wanny! Proszę, zachowajcie ciszę w łazience!

W każdym razie pierwszy dzień dni otwartych stał się jeszcze głośniejszy w wewnątrz łazienki!


Odnośniki tłumacza[edit]

  1. Shinjuku to jeden z 23 specjalnych okręgów (dzielnic) japońskiej stolicy, Tokio.
  2. „Apokalipsa” świętego Jana, według przekazu z „Biblii Tysiąclecia”, rozdział trzynasty wers osiemnasty.
  3. W niektórych wersjach tekstu, liczba bestii nie wynosi 666, a 616.


Cofnij do rozdziału pierwszego Powróć do strony głównej Przejdź do Rozdziału trzeciego