AnoHana: Tom 1 Rozdział 10

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Rozdział 10 - Grill[edit]

- Idą! Witajcie w świetnym miejscu dla kumpli!!

W cieniu drzew, ciemny, gęsty dym z grilla wznosił się w spiralach, okrywając teren.

Hisakawa trzymał okrągły wachlarz, a jego głowa owinięta była ręcznikiem. Anjo i Tsurumi już przyszły. To była zagadka, dlaczego zebraliśmy się tak łatwo. Czy oni naprawdę w ogóle nie mają przyjaciół? Martwiłem się o nich niepotrzebnie, jednak nie mogłem nic na to poradzić.

- Heheh, Przygotowałem grilla! Facet z pracy mi pożyczył!

- Jedzenie? Przyniosłem tylko trochę niemieckich kiełbasek…

- Ja mam świeczki.

- Co?

- Świeczki.

Tsurumi przyniosła torbę na zakupy. Torba była ciężka, i tak jak powiedziała, była wypełniona pachnącymi świeczkami.

- Czy my nie wzywamy Menmy? Te rekwizyty używane w spirytystycznych opowieściach powinny być podstawą.

- Ah. Oh… Więc, gdzie jest jedzenie na grilla?

- Nie jem nocą. Nie liczcie mnie.

Robiła wszystko po swojemu aż do przesady. Jednak była to Tsurumi, taka jak wcześniej, lecz wtedy wydawało się to mniej poważne?

- Hej. Tsuruko-san dba tylko o siebie. Oh, ale lubię takie przekorne kobiety!

- Co za idiota.

- Ah. Ponieważ myślałam, że wszyscy przyniosą jedzenie i bałam się przynieść coś, co by się powtórzyło, więc…

Wyglądając na nieco zakłopotaną, Anjo otworzyła plastikową torbę którą trzymała. W środku był tani zestaw fajerwerków.

- Uh. Co ty chcesz z tym zrobić?

- Bawić się fajerwerkami? Nie jesteśmy dziećmi.

- Co?!

- Spokój, spokój, spokój! Uciszcie się wszyscy. Możemy się napchać tym!

To powiedziawszy, Hisakawa otworzył pokrywę przy grillu. W środku był bulgoczący, mulisty płyn.

- To się nazywa Kiru. To słodkie congee z ryżu i mleka!

Błyszczącymi oczami Menma spojrzała na płyn i powiedziała ze zdziwieniem:

- Ła! Wygląda jak wymioty!

- Nie mów czegoś takiego, popsujesz nam apetyt.

Beztrosko odpowiedziałem Menmie, kontynuując wątek. Z „uh?”, Anjo spojrzała na mnie zaskoczona. Spanikowany, unikałem jej wzroku.

- W sumie, to nadal nie liczy się jako grill.

- Powinienem zrobić z tego teppanyaki?

- Umiem zrobić niemieckie kiełbaski.

Przeto, „Spotkanie w Sprawie Poszukiwań Menmy” nareszcie się zaczęło.

Anjo cięła kiełbaski.

Tsurumi w losowych miejscach między drzewami umieszczała świeczki. A Hisakawa pilnował ognia w piecu.

Nawet nie rozmawialiśmy, poza okrzykami „jak wam idzie” od Hisakawy raz na jakiś czas. Jednakże, słyszałem jakiś hałas, którego nie oczekiwałem.

To z powodu Menmy.

Właśnie, Menma chodziła z jednego miejsca w drugie, pomiędzy ludźmi, mówiąc „pokrój kiełbaski w małe kraby!”, lub „Poppo, to ogromny ogień! To duże poppo, duże poppo[2]!!”

Hałas zakrył uczucie dysharmonii pomiędzy nami, gdyż nie pracowaliśmy razem od wieków.

Był to trochę wymuszony, samotny hałas.

Dlatego, że byłem jedynym, który go słyszał. Poza mną nikt nie słyszał Menmy.

- Hej, Yadomi.

- Hah!

Kiedy Tsurumi nagle zaczęła ze mną rozmawiać, zakręciło mi się w żołądku. Choć z wyglądu zmienili się Anjo i Hisakawa, z jakiegoś powodu miałem wrażenie, że to Tsurumi zmieniła się najbardziej.

- Mówiłeś, że widziałeś Menmę… że Menma wróciła. Mówisz prawdę?

- Um? Jeśli mi nie wierzysz, to dlaczego przyszłaś?

- Ta? Ponieważ chciałam cię znaleźć, by dostać odpowiedź.

Powiedziała spokojnie Tsurumi. Nie patrzyła na mnie gdy mówiła, więc nie miałem zielonego pojęcia co mogło kryć się w jej oczach, łącznie z uczuciami…

- Co chciałaś znaleźć…

Szelest!

- !?

W lesie za nami rozległ się hałas. Wszyscy spojrzeli w stronę źródła dźwięku. Zobaczyli białe, świecące światło przez szpary pomiędzy drzewami.

Prawie słyszałem, kto przełykał ślinę. W tym momencie, mój umysł był pusty: czy to…

- Menma?

Ale Menma jest obok mnie? Wymamrotałem podświadomie…

- Jo.

Wychodząc stamtąd, Matsuyuki lekko pomachał dłonią.

- Eh… Co, więc to był Yukiatsu!!!

Napięta atmosfera natychmiast zelżała. Tsurumi wydawała się mrużyć oczy.

- Przyniosłem trochę steków i parę mieszanek warzyw. Także przyprawy i oliwę z oliwek…

- Oh tak! To z pewnością Yukiatsu! Jesteś zupełnie inny niż te bezużyteczne kobiety!

- Co powiedziałeś?!

Słuchając sprzeczki pomiędzy Hisakawą i Anjo, westchnąłem. Inna Menma… naprawdę bym w to uwierzył - jak głupio.

Tak. Nikt poza Hisakawą, nie wierzył w istnienie Manmy…

- Ah. Ale na serio mnie wystraszyłeś! Myślałem, że Menma naprawdę stamtąd wybiegnie…

- Jeśli mówicie o Menmie, widziałem ją przed chwilą.

Matsuyuki powiedział coś tak zdumiewającego tak lekko. Jego ton był tak naturalny, że nikt nawet nie zauważył, co powiedział.

- Menma?!

Ale Hisakawa uchwycił słowa, które już upływały.

Jeśli mówicie o Menmie, widziałem ją przed chwilą.

- Co?

- Heh? Menma tu jest?

Musiałem obrócić się i spojrzeć na Menmę, która także na mnie spoglądała. Tak, Menma tu była. Tyle, że…

- Kłamiesz!

- Naprawdę? Gdzie ona jest? Gdzie jest Menma?

- Tam. Na trawniku.

- Waah! Więc jest inna Menma… chodźmy zobaczyć, Jintan!!!

Menma już uciekła. „Ah…” w momencie mojego wahania, radosny Hisakawa pobiegł za nią.

- Wuaghh! Menma, poczekaj! Dam ci trochę niemieckich kiełbasek!

- Ah, poczekaj!

- Hej.

Lodowaty głos zza moich pleców, zamroził moje ruchy gdy zamierzałem odejść. Kącik ust Matsuyukiego wygiął się delikatnie w uśmiechu.

- Wygląda na to, ze nie tylko ty możesz zobaczyć Menmę.

- Co?!

Co miał znaczyć ten uśmiech?

Matsuyuki… czy ty… czy ty naprawdę widzisz Menmę…?

- Hej. Jintan! Znajdźmy ją, szybko!

- Ah. Okej!

Pospieszany przez Hisakawę, ja także pobiegłem. Od pewnego czasu, którego nie byłem świadom, pot na mojej skórze dzielił się jak film: jedna warstwa należąca do innych, a jedna do mnie. Każde wyszukane uczucie kleiło się do mnie niczym klej, sprawiając, że czułem się nieprzyjemnie.



Powrót do Rozdział 9 - Pojawiła się Strona Główna Idź do Rozdział 11 - Labirynt w mrocznym lesie